Marcin Dusiło - Politechnika Warszawska
Transkrypt
Marcin Dusiło - Politechnika Warszawska
Marcin Dusiło Kim jestem? Skąd pochodzę? Dokąd zmierzam? Koło Naukowe Energetyków Instytut Techniki Cieplnej, Politechnika Warszawska Konferencja: Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 Opiekun naukowy: mgr inż. Adam Rajewski Abstrakt 11 marca 2001 roku, 14:46 czasu lokalnego. U wybrzeży Honsiu doszło do trzęsienia ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera. W wyniku tsunami zalana została elektrownia jądrowa Fukushima I, czego skutkiem była awaria stopnia 7. w siedmiostopniowej skali INES, połączona z emisją substancji promieniotwórczych do środowiska. Czy tego wypadku dało się uniknąć? To temat na zupełnie inną dyskusję. Pewne jest jednak, że dzień ten zmienił oblicze całego sektora energetyki jądrowej. Z powodu obaw o bezpieczeństwo jednostek starszego typu, 8 z nich zamknięto na samym tylko terytorium Niemiec. Jednak co to wszystko ma wspólnego z tematyką paliw jądrowych? Otóż częścią wspólną jest, wymykająca się wszelkim prognozom, ludzka psychika. 11 marca był dniem tragicznym nie tylko ze względu na wyciek substancji radioaktywnych – skażeniu uległa cała idea pozyskiwania energii z rozszczepienia atomów. W artykule porwałem się na karkołomne zadanie detabuizacji tematu paliw jądrowych. Na wstępie przedstawiłem krótko podstawy fizyczne, postarałem się wyjaśnić, dlaczego akurat uran, a nie węgiel czy żelazo, jest głównym paliwem, pomimo tego, że wszystkie te pierwiastki powstały w wyniku reakcji jądrowych. W dalszej części artykułu przedstawiłem cały proces produkcji paliw do elektrowni atomowych: od wydobycia i wzbogacania przez pracę w reaktorze do finalnego spoczynku w ziemi. Przybliżyłem budowę różnych typów reaktorów jądrowych oraz opisałem technologie, które zwiększają opłacalność inwestycji. Co się dzieje z paliwem jądrowym po „wyjściu” z elektrowni? Czy może zostać wykradzione przez terrorystów i użyte do konstrukcji bomby atomowej? Jeśli Czytelnik zadawał sobie te pytania przed lekturą artykułu, powinien znaleźć na nie satysfakcjonujące odpowiedzi. Na zakończenie przedstawiłem pogląd na obecny stan energetyki jądrowej na świecie oraz w Polsce. Szczególny nacisk padł na planowaną budowę pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, jej wpływ na miks energetyczny oraz prawdopodobne źródło i miejsce spoczynku paliwa weń zużytego. Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 Gdy w roku 1945 losy wojny w Europie były już przesądzone, sytuacja na Pacyfiku pozostawała wciąż otwarta. Wygrana przez Aliantów bitwa o Midway uznawana jest co prawda za pacyficzny Stalingrad, jednak fanatyczne wojska cesarza Hirohito wciąż nie zamierzały się poddać. Japońskie dowództwo, kierowane kodeksem Bushido, pozostało nieugięte nawet po katastrofalnych w skutkach nalotach na Tokio. Tylko ostatnie z nich zabiły 80 tys. ludzi. Prezydent Truman, dowiedziawszy się na konferencji zwycięzców w Poczdamie, że próba nowej broni potwierdziła jej przerażające właściwości, utwierdził się w przekonaniu, że tylko w ten sposób może zakończyć wojnę. 6 sierpnia 1945 r. o 8:45 czasu lokalnego nad japońskim miastem portowym Hiroshima wstało drugie Słońce. Tak opisywali efekt bomby jądrowej Little Boy ci, którzy przeżyli wybuch. W wyniku eksplozji zmarło ok. 80 tys. ludzi, czyli prawie każdy, kto znajdował się bliżej niż 1,5 km od epicentrum. Śmiertelny zasięg bomby sięgał jednak znacznie dalej. Tysiące ludzi było rannych, kolejne tysiące zapadły na nieznaną dotychczas chorobę popromienną. Do końca 1945 r. w wyniku wybuchu zmarło 140 tys. ludzi, a w latach 1946-1951 przybyło kolejnych 60 tys. ofiar. Jednak aby dokonać dzieła przerażenia, trzy dni później Amerykanie zrzucili drugą bombę atomową, na Nagasaki. Zginęło tam 70 tys. ludzi. Pierwotnie celem ataku miało być miasto Kokura, ale w dniu bombardowania zostało zakryte gęstymi chmurami. Do dziś w Japonii istnieje powiedzenie: mieć szczęście Kokury. Nalot na Hiroshimę nie złamał dowództwa japońskiego, ale zrzucenie bomby na Nagasaki wstrząsnęło nawet cesarzem. 15 sierpnia w swoim pierwszym przemówieniu radiowym ogłosił bezwarunkową kapitulację. ALEJA GWIAZD Jak jednak zrodziła się ta niszczycielska siła? Rodowód broni jądrowej jest zaskakująco złożony i nie brak w nim prawdziwych gwiazd nauki. Już starożytni Grecy podejrzewali, że otaczająca nas materia nie jest ciągła, lecz ma budowę dyskretną – składa się z malutkich drobin. Pamięć o Demokrycie z Abdery przetrwała do naszych czasów, ponieważ jako pierwszy postulował istnienie niewielkich niepodzielnych cząstek zwanych 2 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 atomami (od gr. atomos – niepodzielny). I był bardzo blisko prawdy. Dopiero w wieku XIX powrócono do zakurzonej idei atomu. W 1803 r. angielski fizyk John Dalton skorzystał z koncepcji dyskretnej natury materii do wytłumaczenia, czemu pierwiastki wchodzą w reakcje w stosunkach ilościowych, dających się przedstawić w postaci niewielkich liczb naturalnych. Udało mu się również wyjaśnić, dlaczego jedne gazy łatwiej rozpuszczają się w wodzie niż inne. Postulował, że każdy pierwiastek składa się z atomów jednego, unikalnego typu i że atomy te mogą się łączyć, tworząc związki chemiczne. Postawiwszy te hipotezy John Dalton stał się twórcą współczesnej teorii atomów. Następny krok postawił w 1897 r. Joseph John Thomson. Badając promieniowanie katodowe odkrył elektron i doszedł do wniosku, że znajdują się one w każdym atomie. Obalił tym samym tezę, że są one ostatecznymi, niepodzielnymi elementami materii. Nazwa atomos straciła swój sens, jednak zdążyła już się przyjąć w środowisku naukowym i nie dała się wykorzenić. JAK CIASTO Z RODZYNKAMI Kolejny przełom był zaskoczeniem dla wszystkich, jednak prawdopodobnie największym dla samego autora. W 1909 r. Hans Geiger i Ernest Mardsen, doktoranci pod opieką Ernesta Rutherforda, zostali przezeń poproszeni o wykonanie żmudnego i nudnego (w ocenie Rutherforda) eksperymentu, który okazał się zmienić oblicze fizyki. Ich zadaniem było mierzenie odchylenia toru lotu cząstek alfa, bombardujących złotą folię. Niespodziewanie okazało się, że niewielka część cząstek była przez folię odbijana, co kłóciło się z oczekiwaniami, wysnutymi na podstawie ówczesnego modelu atomu, stworzonego przez J.J. Thomsona. Zakładał on, że w jednorodnej kuli ładunku dodatniego zawieszone były, niczym rodzynki w cieście, elektrony. Gdyby jednak tak prezentowała się mikrostruktura materii, siła elektrostatyczna, potrzebna do odbicia cząstki alfa, byłaby, ze względu na rozmyty ładunek elektryczny, zbyt mała. Najważniejszym wnioskiem „Doświadczenia Rutherforda” (krzywdząca nazwa, ponieważ w istocie to nie on, lecz jego doktoranci dokonali odkrycia) jest konieczność istnienia skoncentrowanego ładunku dodatniego, o znikomych (nawet w porównaniu do rozmiaru atomu) wymiarach. Twór ten nazywamy dziś jądrem atomowym. Zdemaskowano już więc ziarnistość otaczającej materii, udowodniono strukturę wewnętrzną niepodzielnego oraz istnienie jądra atomowego. Odkrycie możliwości rozszczepienia pozostało już tylko kwestią czasu. NEUTRONY SPUSZCZONE Z ŁAŃCUCHA Choć wydaje się to nieprawdopodobne, pierwsze sztucznie wywołane rozbicie jądra atomowego okazało się być czystym przypadkiem. Gdy w 1938 r. niemiecki chemik Otto Hahn skierował strumień neutronów na atomy uranu próbując uzyskać cięższe pierwiastki, niespodziewanie produktem okazał się być lżejszy bar. 3 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 W jaki jednak sposób jeden pierwiastek może dać początek dwóm innym? Na wstępie należy zaznaczyć, że podział jądra może nastąpić zarówno w sposób wymuszony, jak i samoistny. Rozpad samoistny nie ma praktycznego zastosowania w energetyce ani w wojskowości (odgrywa za to wielkie znaczenie w określaniu wieku próbki, np. metodą radioizotopową), dlatego jego mechanizm nie zostanie dokładniej opisany. Otto Hahn udowodnił, że destabilizacja jądra jest możliwa poprzez bombardowanie neutronami. Może ono ulec rozszczepieniu również pod wpływem zderzenia z protonami lub kwantami gamma, jednak inicjatorów tych nie udało się zastosować w przemyśle. Jądro rozszczepialnego izotopu 235U przypomina naładowaną dodatnio kroplę cieczy o praktycznie kulistym kształcie. Siły cząsteczkowe wiążą nukleony, mimo wzajemnego odpychania elektrostatycznego między protonami. Tak jest, dopóki jądro ma kształt kulisty. Jednak jeżeli neutron o niewielkiej energii zostanie pochłonięty, powstałe jądro niestabilnego izotopu 236U zaczyna się deformować, przybierając wydłużony kształt. Wskutek wzrostu odległości pomiędzy dwiema jego częściami, siły elektrostatyczne zaczynają przeważać nad siłami jądrowymi i jądro jeszcze bardziej się deformuje. W efekcie dochodzi do rozpadu na dwa niestabilne jądra atomowe. Reakcji tej towarzyszy również emisja kwantu gamma, antyneutrina oraz, co najważniejsze, kolejnych neutronów. To one umożliwiają rozbicie kolejnych jąder i napędzają reakcję łańcuchową. Przykładowe reakcję można zapisać następująco: 235 92𝑈 + 10𝑛 → 236 92𝑈 → 93 36 𝐾𝑟 1 + 140 56 𝐵𝑎 + 3 0𝑛 + 𝛾 + 𝜈 235 92𝑈 + 10𝑛 → 236 92𝑈 → 140 54 𝑋𝑒 W tym miejscu czytelnik z pewnością mógł się wzdrygnąć, obrzydzony stopniem uproszczenia sprawy. Istotnie, należy poruszyć dodatkowo kilka istotnych kwestii. Po pierwsze wypadałoby zadać sobie pytanie, dlaczego akurat uran, a nie węgiel czy żelazo jest stosowany przy produkcji energii z rozszczepienia. Związane jest to ściśle z energią wiązania przypadającą na jeden nukleon. Najwyższa wartość tej energii występuje w jądrze żelaza 56Fe. Każdy bardziej masywny pierwiastek 94 + 38 𝑆𝑟 + 2 10𝑛 + 𝛾 + 𝜈 Wykres przedstawia energię wiązania, przypadającą na jeden nukleon w funkcji liczby masowej 4 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 ma stopniowo coraz niższą jednostkową energię wiązania. Dlatego właśnie rozszczepianie jedynie ciężkich pierwiastków, takich jak uran czy pluton ma sens, ponieważ tylko wtedy reakcja będzie egzoenergetyczna. Podobnie synteza jest opłacalna energetycznie wyłącznie dla jąder pierwiastków lżejszych od żelaza, ze względu na ich stopniowo rosnącą energię wiązania. Różnice w energiach wiązania i, co za tym idzie, wydzielane energie są tak duże, że następuje mierzalny spadek masy produktów reakcji jądrowych (część masy zamieniana jest w energię). Kolejną niepomijalną kwestią jest prawdopodobieństwo rozszczepienia, które zależy od energii neutronów oraz rodzaju jądra atomowego. Okazuje się, że wraz ze wzrostem prędkości neutronu (a więc i wzrostem energii – kinetycznej) spada prawdopodobieństwo jego pochłonięcia przez atom. Dlatego jądra np. uranu najłatwiej ulegają rozszczepieniu dla powolnych neutronów termicznych (takich, których energia kinetyczna porównywalna jest z energią ruchu cieplnego). Stąd wynika konieczność stosowania moderatorów, które spowalniają zbyt szybkie cząstki. Mechanizm odbierania energii kinetycznej polega na prostym zderzaniu się cząstek moderatora z neutronami. Z zasady zachowania pędu wynika, że powinny być one jak najlżejsze –wydawać by się mogło, że wodór jest idealnym kandydatem. Niestety jego wybuchowe właściwości przekreślają wszelkie zalety. Rozwiązania nie trzeba jednak szukać daleko – okazuje się, że wodór uwięziony w cząsteczce wody zachowuje swoje właściwości spowalniające, pozbywając się jednocześnie skłonności do wybuchu. Woda jednak wykazuje inne niepożądane właściwości – pochłaniania cenne neutrony, co wymusza stosowanie paliwa, które emitować będzie ich więcej – bardziej wzbogaconego, a więc droższego. W zależności od konstrukcji reaktora stosuje się jako moderator również ciężką wodę (D2O) lub węgiel w postaci grafitu. WĘGIERSKI SPIRITUS MOVENS Udowodniono już eksperymentalnie, że teoretyczne przewidywania, dotyczące rozszczepienia jądra atomowego mogą zostać sztucznie wytworzone w laboratorium. Jak jednak odkrycie, jakkolwiek przełomowe, lecz zrozumiałe niemal wyłącznie dla społeczności naukowej, potrafiło tak bardzo odmienić życie przeciętnego człowieka? Gdy w 1938 r. Hahn i Strassmann przypadkowo odkryli zjawisko rozszczepienia atomu, ich zaskoczenie spowodowane było nie tylko faktem uzyskania lżejszego baru, lecz także niesamowitą ilością energii wydzieloną w trakcie tego procesu. Zainteresowało to niemieckich wojskowych, którzy zauważyli destrukcyjny potencjał reakcji. Hitler był ówcześnie już pewien sposobu powiększenia Lebensraumu na wschodzie. Gdyby tylko dysponował przerażającą bronią, mogącą zniszczyć wrogie miasto jednym strzałem, mógłby rozpocząć i wygrać wojnę również na froncie zachodnim. Zagrożenia tego byli świadomi Leó Szilárd i Eugene Wigner, węgierscy fizycy, którzy w 1939 r. odwiedzili Alberta Einsteina, zaniepokojeni możliwością skonstruowania przez Niemców bomby atomowej. Przekonany przez nich co do konieczności natychmiastowej interwencji, wysłał Einstein 5 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 do ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Franklina Delano Roosevelta, list, w którym czytamy: W ciągu ostatnich czterech miesięcy stało się prawdopodobne, że dzięki pracom Joliota we Francji, jak również Fermiego i Szilarda w Ameryce, że uda się doprowadzić do jądrowej reakcji łańcuchowej w dużej masie uranu. (…) To nowe zjawisko umożliwi konstruowanie bomb i nie jest wykluczone – choć mniej pewne – że mogą w ten sposób powstać niezwykle potężne bomby nowego typu. Nie ma dowodów na bezpośredni związek listu z zaangażowaniem USA w opracowanie broni jądrowej, zaś sam Einstein stwierdził: Nie brałem żadnego udziału w pracach [nad bombą atomową], naprawdę żadnego. Interesuję się bombą w takim samym stopniu jak każdy inny człowiek, no, może trochę bardziej. Nie zmienia to jednak faktu, że autorytet laureata Nagrody Nobla mógł przyspieszyć decyzję o rozpoczęciu prac nad bronią jądrową. TRÓJCA Bomba Gadget na szczycie 30 m stalowej wieży, symulującej wybuch w powietrzu Za to zadanie odpowiedzialni byli członkowie nowopowstałego Projektu Manhattan (Manhattan Engineering District, w skrócie MED), powstałego w 1942 r. na polecenie prezydenta Stanów Zjednoczonych Franklina Delano Roosevelta. Członkami programu byli m.in.: J. Robert Oppenheimer, Enrico Fermi, Richard Feynman i John von Neumann. Plejada gwiazd (ówczesnej i przyszłej) nauki. Przerażającym owocem ich prac była bomba Gadget, której detonacja (pod kryptonimem Trinity) odbyła się 16 lipca 1945 r. na poligonie wojskowym w stanie Nowy Meksyk. Efekt przerósł oczekiwania. W trakcie wybuchu odnotowano siłę odpowiadającą wybuchowi 18 600 ton TNT. Jednak to nie delikatne wibracje ziemi o 5:49 czasu lokalnego dały się najbardziej we znaki okolicznym mieszkańcom. Pięć zespołów monitorujących poziom promieniowania na okolicznych terenach odkryło, że 25 km na północny zachód od centrum eksplozji, w pobliżu farm, wskaźnik ekspozycji wynosi około 15 Roentgenów na godzinę. Maksymalną dopuszczalną wówczas przez NRC (Nuclear Regulatory Commission) dawką dla cywilów w przestrzeni publicznej było 2 milirem (0,002 Roentgena) na godzinę. Nasuwa się pytanie: dlaczego nie ewakuowano lokalnej ludności? Po pierwsze, opracowanie broni jądrowej miało wysoki stopień tajności i bano się, że informacja o ewakuacji może przykuć uwagę szpiegów. Po drugie, i może ważniejsze, skutek wybuchu nuklearnego w postaci opadu radioaktywnego nie był jeszcze wtedy znany. NIE TYLKO DESTRUKCJA 6 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 Ekscytacja możliwością uzyskania olbrzymich ilości energii została skierowana na różne tory. Jednym z nich były niestety cele militarne. Rozwój broni jądrowej doprowadził do śmierci co najmniej 280 tys. ludzi, tyle przynajmniej obejmują statystyki. Nie da się jednak policzyć tych żołnierzy i cywilów, którzy zostali poświęceni przez rządy w celu zbadania skutków napromieniowania. W Chinach kazano żołnierzom przebywać wiele godzin w „strefie zero” niedługo po wybuchu. Innym razem ustawiano żołnierzy w różnych odległościach od centrum eksplozji, by ustalić bezpieczną odległość, w której można przebywać podczas wybuchu. Niektóre testy zostały przeprowadzone przypadkowo. W wyniku francuskich prób na Mururoa, zachorowalność na choroby nowotworowe wśród mieszkańców wyspy archipelagu Tuamotu, leżących 400 km od atolu, jest sześciokrotnie wyższa od innych rejonów Polinezji. Brytyjskie próby na Wyspie Bożego Narodzenia w latach 1957-1958 bez wcześniejszej ewakuacji mieszkańców, są przedmiotem skargi złożonej do europarlamentu przez jedną z poszkodowanych, Suitupe Kiritome, Oprócz nowego sposobu jego zakończenia, powiększający się arsenał jądrowy zmienił również samo życie. Zimna wojna nie przejawiała się bowiem jedynie wyścigiem w kosmos. Rozgrywała się przede wszystkim w ludzkich głowach. Paranoiczne lęki związane z zimną wojną doskonale pokazał Stanley Kubrick w filmie „Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę” z roku 1963. W literaturze i filmie powstał nurt ukazujący upadek cywilizacji. Echo powszechnego strachu przed wojną atomową, który apogeum osiągnął w czasie kryzysu kubańskiego, wciąż jest słychać. Do dziś Stany Zjednoczone są państwem, w którym buduje się najwięcej schronów przeciwatomowych. Większość z nich w przydomowych ogródkach. Skłonna do konfliktów ludzkość potrafiła jednak dostrzec inny niż destrukcyjny potencjał w potężnej energii rozszczepienia. Jeszcze przed wojną Ross Gunn stwierdził: „najważniejszym zadaniem energii atomowej jest obracać koła Ziemi i napędzać okręty”. Ostatniemu celowi poświęcił się bez reszty w Naval Research Laboratory, ośrodku należącym do US Navy. W pracach wsparł go Philip Abelson. Wspólnie opracowali relatywnie prostą i skuteczną metodę separacji izotopu 235U. Powołanie do życia projektu Manhattan zatrzymało niemal całkowicie prace nad „obracaniem kół Ziemi i napędzaniem okrętów”. Skupiono się raczej nad tym, jak owe koła zniszczyć, tak samo, jak całe porty, z których okręty miały wypływać. Pod koniec wojny, gdy prace nad bombą atomową były w relatywnie zaawansowanym stadium i polegały głównie na dopracowaniu projektu, ponownie zaczęto rozważać kontynuowanie wysiłku nad napędem jądrowym. W tym celu w sierpniu 1944 r. 7 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 powołano „pokojowy” oddział projektu Manhattan, którego zadaniem było określenie możliwości niedestrukcyjnego użycia energii atomowej. Tymczasem prace US Navy doprowadziły do powstania praktycznie działającej siłowni o mocy 15 000 KM okrętu USS „Nautilus”, pierwszego na świecie okrętu podwodnego napędzanego energią Chicago Pile 1 jądrową. ENERGETYCZNY STOS USS Nautilus nie był jednak pierwszym przejawem niedestrukcyjnej potęgi rozszczepienia. Już u schyłku roku 1942 zespół Enrico Fermiego uruchomił pierwszy na świecie reaktor jądrowy, nazwany Chicago Pile-1. CP-1 zbudowany został jako stos (stąd nazwa pile) kostek grafitowych oraz uranowych, układanych naprzemiennie. Do kontroli reakcji łańcuchowej służyły wsuwane ręcznie pręty kontrolne zawierające kadm. Fermi udowodnił, że da się przeprowadzić reakcję rozszczepienia w kontrolowanych warunkach. Lata 50. sprzyjały rozwojowi energetyki jądrowej. Nie dlatego, że potrzebne były nowe źródła energii elektrycznej – prawdziwą siłą napędową był oczywiście wyścig technologiczny i zbrojeń między USA i ZSRR. Pierwszoplanowym celem budowy reaktorów przez naszych wschodnich braci była produkcja wzbogaconego materiału rozszczepialnego do produkcji broni jądrowej. Pierwsza elektrownia jądrowa, o mocy 5 MW, powstała w 1954 r. w ZSRR, w Obnińsku. W Wielkiej Brytanii pierwszy reaktor energetyczny (grafitowo-gazowy) powstał w 1956 r. Rok później w USA rozpoczął pracę pierwszy prototypowy reaktor PWR w elektrowni jądrowej Shippingport. Niemal bezawaryjna praca pierwszych elektrowni doprowadziła do wzrostu zainteresowania tym rozwiązaniem. Stopniowo głównym celem budowy nowych reaktorów stawała się produkcja energii elektrycznej, która pierwotnie była czasem traktowana jako produkt uboczny. POCZĄTEK KOŃCA? W późniejszym okresie odnotowano spadek zainteresowania tą technologią, spowodowany dwiema poważnymi awariami. Pierwszą z nich było częściowe stopienie się paliwa jądrowego w drugim reaktorze (TMI-2) elektrowni Three Mile Island w 1979 r. Wypadek ten, choć jest najpoważniejszym jakiemu uległ reaktor PWR, nie spowodował napromieniowania ani jednej osoby w stopniu zagrażającym zdrowiu. Przyczynił się jednak do spadku publicznej akceptacji wykorzystania energii jądrowej, który po wybuchu w Czarnobylu osiągnął swoje apogeum. Katastrofa z 1986 r. zakwalifikowana została do siódmego, najwyższego stopnia w skali INES. W wyniku fatalnego zbiegu okoliczności i rażącej niekompetencji obsługi 134 pracowników elektrowni jądrowej i członków ekip ratowniczych było narażonych na działanie bardzo wysokich dawek promieniowania jonizującego, po których rozwinęła się ostra choroba popromienna. 28 z nich zmarło 8 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 w wyniku napromieniowania, 2 od poparzeń i jedna na zawał serca. Choć awaria reaktora nr 4, która była przyczyną ewakuacji i przesiedlenia 200 000 osób (ilość szacowana przez MAEA – Międzynarodową Agencję Energetyki Atomowej) nie opuściła granic Europy, chmura skażenia idei produkcji energii elektrycznej z rozszczepienia jądra atomu dotarła aż do USA. Po roku 1986 zarzucono wszelkie plany budowy reaktorów jądrowych w celach energetycznych. W ślad za Stanami poszło wiele innych państw: Holandia, Niemcy i Słowenia planowały wycofanie się z atomu, a Włochy zrealizowały te plany już do 1990 r. Nowe reaktory są natomiast wciąż budowane w Azji (Chiny, Indie, Japonia, Korea Południowa i Północna, Iran, Pakistan), a także w Rosji i Kanadzie. Po roku 2000 wiele państw zaczęło ponownie rozpatrywać możliwość budowy elektrowni jądrowych. Jest to spowodowane głównie zobowiązaniami dotyczącymi ograniczenia emisji dwutlenku węgla, prognozami wzrostu cen paliw kopalnych, ciągłym wzrostem zużycia energii elektrycznej oraz chęcią dywersyfikacji jej źródeł. Istotną kwestią są również skończone się złoża paliw kopalnych, które kiedyś trzeba będzie zastąpić. Należy jednak zacząć o tym myśleć już dzisiaj. STRACH MA WIELKIE OCZY Lecz w czym tak naprawdę leży problem z energetyką jądrową? Ma przecież niemal same zalety: niski koszt produkcji 1 MWh, pojedyncza instalacja potrafi osiągnąć wielkie moce, paliwo może być pozyskiwane z regionów politycznie stabilnych i, co szczególnie w Unii Europejskiej ważne, nie emituje do środowiska zanieczyszczeń. Jedną z prób wyjaśnienia tego zagadnienia można by oprzeć na powszechnym strachu przed technologiami jądrowymi. Ma on wiele źródeł, a największym z nich jest współdzielenie tego samego mechanizmu pozyskiwania energii z bombą jądrową, która przez długie dekady zdążyła stać się synonimem wszelkiego zła i najbardziej prawdopodobną przyczyną przedwczesnej apokalipsy. Również media nie są bez winy. Wartym przytoczenia przykładem siania paniki wśród zachodnich społeczeństw jest chociażby notatka BBC: Katastrofa jądrowa w Czarnobylu, tysiące ludzi jest chowanych w przydrożnych rowach. W rzeczywistości więcej ludzi ginie od upadku kokosa niż z powodu napromieniowania. KIM JESTEM? Czym właściwie jest paliwo jądrowe? Nazwa ta obejmuje teoretycznie wszystkie materiały, które w reakcji rozszczepienia lub fuzji zdolne są do wytworzenia energii cieplnej. Na ogół jednak mówiąc o paliwach jądrowych ma się na myśli grupę materiałów rozszczepialnych zdolnych do podtrzymania reakcji łańcuchowej. Najczęściej spotykanym z nich jest uran, występujący powszechnie na Ziemi (jest około 500 razy bardziej rozpowszechniony niż złoto) w postaci związków chemicznych. Gros paliw stanowi uran wzbogacony, czyli o zwiększonej zawartości izotopu 235U, na ogół w postaci dwutlenku uranu UO2. Innym spotykanym rozwiązaniem jest MOX 9 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 (Mixed Oxide Fuel), czyli mieszanina UO2 i PuO2. Tlenki znajdują tu zastosowanie, ponieważ nie mogą ulec dalszemu utlenieniu, co stałoby się z metalem w ekstremalnych warunkach występujących w reaktorze. Paliwa jądrowe mogą występować w różnych stanach skupienia: jako ciało stałe (tlenek, węglik, stop metaliczny, metal), w postaci ciekłej (jako roztwór siarczanu uranylu lub azotanu uranylu), lub jako gaz (sześciofluorek uranu). Drugim materiałem wykorzystywanym jako paliwo jądrowe jest izotop plutonu 239Pu. Spotyka się również konstrukcje pracujące na związkach toru. Rodzaj paliwa musi być dostosowany do typu reaktora. Wyróżnić można wśród paliw jądrowych: Ceramiczne – zawierają związku uranu (lub plutonu), czasem z dodatkiem izotopów paliworodnych (ThO2). Ich zaletami są wyższa od materiałów metalicznych temperatura topnienia oraz dobra odporność na korozję i promieniowanie. Stosowane są zawsze w koszulkach metalowych. Cermetaliczne (cermetowe) – szeroko stosowany rodzaj, składa się z dyspersji ceramicznych związków materiałów rozszczepialnych w metalach. Ciekłe – może być zastosowane w reaktorach termicznych i prędkich. Pomimo wielu zalet nie przyjęło się na szerszą skalę ze względu na korozję oraz erozję urządzeń, którą powoduje. Gazowe – w normalnych warunkach pracy reaktora paliwo to ma postać gazową. Jedyną znaną lotną postacią uranu jest UF6 lub jego mieszaniny. Może być jednocześnie chłodziwem i czynnikiem roboczym. Metaliczne – materiał rozszczepialny jest metalem, stopem albo dyspersją metalu w innym metalu. Stosowany jest także uran naturalny – stanowi je naturalny materiał, zawierający około 99,27% uranu-238 i tylko 0,71% rozszczepialnego 235U. W postaci metalicznej stosowany był w reaktorach typu Magnox (moderowany grafitem, chłodzony gazem), natomiast jako dwutlenek uranu UO2 w reaktorach chłodzonych ciężką wodą (CANDU, PHWR). W reaktorach typu PWR stosowany jest uran zawierający od 3,6% do niemal 5% izotopu 235U, a typu BWR pomiędzy 3% a 3,2%. Niskowzbogacony uran (pomiędzy 10% a 20% zawartości 235U) stosuje się w reaktorach typu HTGR. Po uruchomieniu reaktora materiał rozszczepialny jest wysoce aktywny, lecz z czasem właściwość ta nieco słabnie. Aby ustabilizować w czasie moc elektrowni stosuje się dwojaki system regulacji. Pierwszym z jego składników są pręty sterujące, wykonane z materiału dobrze pochłaniającego neutrony (np. bor). Gdy zachodzi potrzeba ograniczenia mocy, wsuwa się je pomiędzy pręty paliwowe, zmniejszając tym samym liczbę swobodnych neutronów napędzających reakcję łańcuchową. Drugi element systemu regulacji mocy ma na celu ujednolicenie reaktywności paliwa. W reaktorach typu PWR do czynnika chłodzącego dodaje się kwas borowy, który na początku wykazuje się właściwością pochłaniania neutronów, która z czasem maleje. W ten sposób zapewnia się efektywne wykorzystanie części konwencjonalnej elektrowni jądrowej. 10 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 W reaktorach typu BWR podstawową metodą regulacji i sterowania powyżej ok. 60% mocy znamionowej jest zmiana przepływu wody przez rdzeń, realizowana za pomocą pomp recyrkulacyjnych. Powoduje ona zmianę stosunku ilości pary do wody w rdzeniu, a co za tym idzie – zmianę intensywności moderacji. UNIWERSALNY CYKL W nauce często można spotkać się z pojęciem cyklu, czyli szeregiem czynności lub zjawisk, tworzących zamkniętą całość, powtarzającą się okresowo. Od cyklu Krebsa, który stanowi końcowy etap metabolizmu organizmów tlenowych, przez cykl hydrologiczny po zagadkowo brzmiący saros, po którym Ziemia, Słońce i 1 Księżyc powracają do niemalże takiego samego położenia względem siebie (trwa 18 lat i 11 3 dnia). Również w tematyce paliw używa się pojęcia cyklu. Cykl paliwowy opisuje „życie” paliwa jądrowego, które obejmuje: wydobycie rud uranowych, ich transport, produkcję prętów paliwowych, pracę w reaktorze oraz przetwarzanie i składowanie odpadów promieniotwórczych. W tym miejscu należy jednak rozróżnić węgiel od uranu. Paliwa kopalne pracują bowiem jedynie w cyklu otwartym, w przeciwieństwie do paliw jądrowych, które po wyjęciu z reaktora i odpowiedniej obróbce mogą się nadawać do powtórnego użycia. Popiół po spaleniu węgla jest natomiast z punktu widzenia energetyki bezużyteczny. SKĄD POCHODZĘ? Cykl paliwowy zaczyna się od wydobycia surowca. Uran jest metalem ciężkim, który otrzymuje się z rud uranowych. Najbardziej znaną z nich jest smółka uranowa, składająca się w 60 - 80% z tlenku uranu U3O8 (uraninit). Wydobycie rudy uranowej prowadzone jest metodami odkrywkowymi, głębinowymi oraz otworowymi (tzw. trawienia podziemnego) w zależności od głębokości zalegania i rodzaju złoża. Światowe zasoby uranu szacowane są na około 3,3 mln ton. Do potentatów w dziedzinie wydobycia należą Kanada, Australia, Kazachstan oraz Rosja. Kraje te posiadają około 50% światowych zasobów tego surowca. Przy prognozowanym umiarkowanym wzroście popytu powinien wystarczyć na następne 100 lat. Jako ciekawostkę można podać, że choć Stany Zjednoczone dysponują złożami rudy uranu, rozpoczęcie projektu Manhattan umożliwiło dopiero belgijskie przedsiębiorstwo „Union Miniere du Haut Katanga”, które w 1940 r. dostarczyło z Kongo 1250 ton bogatej rudy uranu. Następnym etapem cyklu paliwowego jest mielenie wydobytej rudy, po którym następuje seria ługowań stężonymi kwasami, zasadami i nadtlenkami w celu oczyszczenia uranu. Owocem tych 11 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 zabiegów jest żółty proszek znany jako yellowcake. Pod tą stabilną chemicznie postacią sprzedawany jest na rynku ośmiotlenektlenek trójuranu (V) U3O8, czyli innymi słowy oczyszczony uraninit. Poddawany jest on następnie konwersji w sześciofluorek uranu (tzw. hex). Zabieg ten jest niezbędny, ponieważ dalsze etapy obróbki wymagają gazowego stanu skupienia, a UF6 wykazuje pod tym względem najbardziej przyjazne właściwości – sublimuje już w temperaturze 56,5°C. Tlenek U3O8 zamieniany jest czasem bezpośrednio w ceramiczny dwutlenek uranu UO2, wykorzystywany w reaktorach pracujących na naturalny, niewzbogacony uran, takich jak CANDU. Pomimo niskiej zawartości rozszczepialnego izotopu 235U możliwe jest zajście i podtrzymanie reakcji łańcuchowej w tego typu konstrukcjach dzięki wykluczeniu z obiegu lekkiej wody, która pochłania neutrony. Zamiast niej jako chłodziwo i moderator stosuje się ciężką wodę (D2O), która odbija swobodne neutrony. Zdecydowana większość reaktorów pracuje jednak na paliwo wzbogacone, dlatego niebawem prześledzimy resztę procesu. REAKTOR A BOMBA Naturalny uran (np. yellowcake) zawiera jedynie 0,71% rozszczepialnego izotopu 235U, reszta to paliworodny 238U. Przy „spotkaniu” z neutronem, najbardziej prawdopodobne będzie jego pochłonięcie przez „ciężki” uran i stworzenie nowego, niestabilnego izotopu 239U, który niebawem rozpadnie się do 239Pu. Choć rzeczony izotop plutonu da się rozszczepić, to dany ciąg reakcji nie podtrzyma reakcji łańcuchowej. Dlaczego? Reakcja zachodząca w bombie jądrowej jest niekontrolowana, ponieważ produktem każdego rozszczepienia jądra atomowego, do którego potrzeba jednego neutronu, są aż trzy neutrony (ze względu na różne reakcje rozpadu powstaje w nich różna liczba neutronów. Statystycznie podczas jednej reakcji rozszczepienia powstaje około 2,5 neutronu. Dla uproszczenia w dalszej części będzie mowa o 3 neutronach). To oznacza, że podział każdego jądra zwiększa pulę swobodnych neutronów o 2 – reakcja przyspiesza i zachodzi w sposób niepohamowany. Tego scenariusza stara się oczywiście w elektrowniach jądrowych uniknąć. Warunkiem stabilnej reakcji rozszczepienia jest, aby w wyniku uderzenia jednego neutronu emitowany był również tylko jeden neutron swobodny, lub innymi słowy - by liczba neutronów zdolnych do rozszczepienia jąder uwalnianych w następnej generacji była równa liczbie w generacji wcześniejszej. Stosunek tych liczb nosi nazwę współczynnika mnożenia lub współczynnika powielenia. Nie da się oczywiście zmienić praw fizyki i produktem rozszczepienia zawsze będzie kilka neutronów. To, co można zrobić, to uniemożliwić im dotarcie do kolejnego atomu i rozszczepienie go. W tym celu stosuje się pręty regulacyjne, których zadaniem jest pochłanianie nadmiarowych neutronów. Reakcja zachodzi stabilnie, gdy neutrony pochodzące z rozszczepienia jednego atomu rozszczepią również tylko jeden atom (gdy współczynnik powielania wynosi jeden). Przyspiesza, gdy współczynnik mnożenia jest większy od jedności, zwalnia gdy jest mniejszy. 12 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 Właśnie zasada jeden – jeden powoduje, że naturalny uran, zawierający przeważającą większość paliworodnego izotopu 238U musi zostać wzbogacony, aby mógł pracować w reaktorze (wyjątkiem są konstrukcje ciężkowodne, takie jak CANDU). Jeśli, upraszczając, jeden neutron ma powodować emisję tylko jednego neutronu, to gdy natrafi on na jądro atomu, który w wyniku zderzenia nie wyemituje kolejnego neutronu (238U najprawdopodobniej go pochłonie), to pula swobodnych neutronów zacznie maleć, aż do całkowitego wygaszenia reakcji. CZAS SIĘ WZBOGACIĆ Z tego właśnie powodu należy zwiększyć zawartość rozszczepialnego izotopu 235U w paliwie jądrowym. Proces ten nazywany jest wzbogacaniem. Przy większej zawartości rozszczepialnego uranu rośnie prawdopodobieństwo natrafienia nań przez neutron. Różne typy reaktorów pracują na różnych stopniach wzbogacenia paliw. W reaktorach typu PWR stosowany jest uran zawierający od 3,6% do 4,1% izotopu 235U, a typu BWR pomiędzy 3% a 3,2%. Mocno wzbogacone paliwo (pomiędzy 10% a 20% zawartości 235U) stosuje się w rektorach typu HTGR. Proces wzbogacenia opiera się na różnicy masy izotopów, wynikającej z różnej liczby neutronów w jądrze. W praktyce wykorzystywane są trzy metody zwiększania zawartości 235U. Pierwsza z nich, kanalikowa, polega na przepuszczaniu gazu UF6 z dużą prędkością przez kanaliki o półkolistych kształtach. Siła odśrodkowa wypycha cięższą składową gazu – 238U – co umożliwia oddzielenie jej od lżejszego izotopu 235U. Drugim sposób określa się mianem metody dyfuzyjnej. Opiera się na różnicy w prędkości dyfuzji izotopów. Jako ostatnia zaprezentuje się metoda wirówkowa. Polega ona na wtłoczeniu gazu do szybkoobrotowych wirówek, w których siła odśrodkowa przyciska składową cięższą silniej do ściany, wobec czego koncentracja lżejszego 235U w środkowej części wirówki wzrasta. Oczywiście żaden ze sposobów nie umożliwia satysfakcjonującego wzbogacenia za pierwszym razem, dlatego stosuje się odpowiednio wiele podobnych konstrukcji połączonych szeregowo w tzw. kaskadę. Kaskada wirówek Większość produktu wzbogacenia stanowi… zubożony uran. Może być wykorzystany do budowy osłon zatrzymujących promieniowanie, jako pancerz lub jako balast (np. obciążniki w statecznikach pionowych pierwszych Boeingów 747 wykonany był właśnie ze zubożonego uranu). 13 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 Wzbogacony tlenek uranu zostaje następnie zamieniony w uraninit (UO2), sproszkowany i sprasowany do postaci ceramicznych pastylek o grubości około 1,5 cm, średnicy 1 cm i masie około 10 g. Pojedyncza sztuka może posłużyć do wytworzenia 600 kWh energii elektrycznej, co zaspokaja około ¼ rocznego zapotrzebowania przeciętnego gospodarstwa domowego w Polsce. Pastylki zostają następnie umieszczone jedna na drugiej w szczelnej rurce z cyrkonu, tzw. pręcie paliwowym. Dla lepszej wymiany ciepła wprowadza się doń hel. Koszulki (pręty paliwowe) nigdy nie są całkowicie wypełnione pastylkami, gdyż w wyniku rozpadu promieniotwórczego powstają gazy wymagające przestrzeni, tzw. przestrzeni gazu porozpadowego. Wiele takich prętów ułożonych odpowiednio względem siebie tworzy Element paliwowy reaktora zestawy paliwowe wraz z PWR prętami regulacyjnymi (w konstrukcji wodno-ciśnieniowej; w reaktorach typu BWR znajdują się pomiędzy kasetami, w CANDU natomiast ustawione są prostopadle do osi prętów paliwowych). Głębokość ich zanurzenia w rdzeniu jest regulowana, by sterować współczynnikiem powielenia i w efekcie mocą reaktora. Ich konstrukcja może być bardzo różna. W reaktorach BWR spotkać można często 7x7 prętów paliwowych, w wodnym ciśnieniowym (PWR) np. 15x15. W Związku Rosyjskim (a później w Rosji) stosowano sześciokątne ułożenie prętów paliwowych, natomiast dla CANDU charakterystyczny jest kształt okrągły. Także położenie prętów regulacyjnych może się różnić w zależności od konstrukcji reaktora. CEL - PRACA Po umieszczeniu paliwa w reaktorze następuje najważniejsza część cyklu paliwowego – praca. Pręty paliwowe znajdują się pod ostrzałem swobodnych neutronów, zachodzi egzoenergetyczna reakcja łańcuchowa i procentowy udział rozszczepialnego izotopu 235U zmniejsza się. Po trzech latach w reaktorze, w zależności od konstrukcji, spada ona z 3-4% do mniej niż 0,83%. Jednak nie każda pastylka po jednakowym czasie pracy będzie w tym samym stopniu „wypalona”. Pręty znajdujące się bliżej geometrycznego środka reaktora cechować się będą niższą zawartością rozszczepialnego uranu w porównaniu z tymi, które ustawiono na peryferiach. Z tego powodu niejednokrotnie wymienia się jedynie paliwo z centrum reaktora, by na jego miejsce przenieść pręty z obrzeża. W tym miejscu warto się odnieść do kwestii często podnoszonej przez przeciwników energetyki atomowej – możliwości użycia wypalonego paliwa do konstrukcji bomby jądrowej. Otóż faktycznie, w wyniku pochłaniania neutronów przez cięższy izotop 238U rozpada się on do rozszczepialnego 239 Pu, użytego m.in. w bombie zrzuconej na Nagasaki. Nie pojawia się on oczywiście w prętach paliwowych od razu – jego zawartość stopniowo rośnie i okazuje się, że po około 30 dniach od rozpoczęcia reakcji paliwo osiąga względny stan nasycenia plutonem. W dalszym okresie jego ilość pozostaje w przybliżeniu stała, lecz w pastylkach zaczyna przybywać innych produktów 14 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 rozszczepienia o długim czasie półtrwania, takich jak 90Sr, 137Cs, 99Tc czy 129I. Największym jednak problem, ze względu na brak możliwości oddzielenia od „dobrego” paliwa, stanowią szkodliwe izotopy plutonu, takie jak 240Pu i 242Pu. Dla działania elektrowni jądrowej są one obojętne, jednak dla bomby, która wymaga czystego, wysoko wzbogaconego paliwa, stanowią olbrzymią przeszkodę. Bomba z tak „zanieczyszczonym” ładunkiem po prostu nie wybuchnie. Z tego prostego powodu wynika, że aby zużyte paliwo jądrowe mogło posłużyć do budowy bomby atomowej, musi spędzić w reaktorze maksymalnie około miesiąca. Większość stosowanych na świecie konstrukcji (PWR oraz BWR) wymaga całkowitego wygaszenia elektrowni przed wymianą paliwa. Proces ten następuje jednak jedynie co kilka lat. Zużyte paliwo nie nadaje się co prawda do produkcji ładunku jądrowego, lecz wciąż pozostaje atrakcyjne dla terrorystów. Może posłużyć do stworzenia tzw. brudnej bomby – konwencjonalnego ładunku wybuchowego, rozsiewającego materiał promieniotwórczy. Z tego właśnie powodu transport zużytego paliwa odbywa się zawsze w konwoju służb specjalnych. Uważny czytelnik spostrzeże jednak w tym miejscu bardzo istotne uproszczenie. Faktycznie, większość konstrukcji wymaga wygaszenia w celu wyjęcia prętów paliwowych, istnieją jednak pewne, nielicznie występujące typy reaktorów, z których paliwo można wyjmować w trakcie pracy. Jednym z przykładów może być opracowany przez Kanadyjczyków CANDU – ciężkowodny reaktor ciśnieniowy (PHWR) pracujący na uran naturalny, w którym rolę moderatora i chłodziwa pełni ciężka woda (stąd nazwa – CANadian Deuterium Uranium). Załadunek i wyładunek paliwa odbywa się w nim w sposób ciągły, średnio dziennie wymienia się 15 wiązek paliwa. Pozwala to osiągnąć współczynnik dyspozycyjności reaktora sięgający 80%, co stanowiło pierwotną zaletę. Gdy Indie dostrzegły ogromny potencjał militarny tej technologii, nawiązały współpracę z Kanadą na polu energii atomowej. Nie potrwała ona jednak zbyt długo – została zerwana po pierwszej próbnej indyjskiej eksplozji jądrowej. Stąd tak znaczna (aż 11) w Republice Indii ilość reaktorów ciężkowodnych wzorowanych na CANDU (których w Indiach są jedynie dwie sztuki). Posłużyły one do stworzenia potężnego (ok. 110) arsenału głowic jądrowych. PALIWO SECOND HAND Gdy rozszczepialnego izotopu 235U pozostaje na tyle mało, że nie jest w stanie dłużej podtrzymać reakcji łańcuchowej, rozpoczyna się proces wygaszania bloku celem wydobycia zużytego paliwa z reaktora. Co roku prawie jedna trzecia elementów paliwowych wymieniana jest na nowe. W dużej elektrowni jądrowej o mocy 1 GW opuszcza reaktor rokrocznie ok. 30 t uranu. Jest on co prawda skażony groźnymi dla zdrowia i życia produktami rozpadu, jednak zawiera cenne, możliwe do odzyskania materiały rozszczepialne – w głównej mierze 239Pu (około 1% masy zużytego paliwa stanowią izotopy 239 Pu i 240Pu, z czego zdecydowaną większość - 80-93% stanowi ten pierwszy). Reprocessing odpadów jądrowych jest jednym z głównych, obok rozbrojonych głowic nuklearnych, 15 Basen ze zużytymi elementami paliwowymi Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 źródeł plutonu używanego do produkcji paliw typu MOX. Wypalonych elementów paliwowych nie transportuje się do zakładu przetwarzania bezpośrednio po wyjęciu z reaktora. Najpierw trafiają do basenów z wodą usytuowanych w elektrowni. Kąpiel, trwająca od roku do nieraz kilkunastu lat, nie jest bezcelowa, bowiem nawet po ustaniu reakcji łańcuchowej w elementach paliwowych wciąż wydziela się tzw. ciepło szczątkowe, którego źródłem jest promieniowanie beta, emitowane przez produkty rozszczepienia. Zaraz po wyłączeniu reaktora może ono wynosić nawet 7% znamionowej mocy cieplnej reaktora. Po godzinie stanowi ok. 1,5%, by spaść po tygodniu do 0,2% wcześniejszej mocy. Po opuszczeniu basenu elementy paliwowe transportowane są do tzw. składowiska pośredniego. Najmniej bezpiecznym pod względem zagrożenia dla środowiska i ludności momentem jest przewóz wysokoaktywnych elementów cyklu paliwowego, zawierających wzbogacony uran lub pluton. Z tego powodu do przewozu najbardziej radioaktywnych materiałów stosuje się opakowania typu B. Charakteryzują się podwyższoną wytrzymałością mechaniczną i Opakowanie typu B termiczną, ponieważ muszą zapewnić szczelność ładunku nawet w razie poważnych wypadków transportowych i ataków terrorystycznych. Zapobiegają również zajściu reakcji łańcuchowej poprzez ograniczenie ilości materiału w jednym pojemniku i odpowiednie ułożenie w nim odpadów rozszczepialnych. Elementy paliwowe często zanurzone są dodatkowo w wodzie chroniącej przed promieniowaniem, a pojemniki pokryte są użebrowaniem skutecznie odprowadzającym ciepło. Temperatura na powierzchni pojemnika nie może przekraczać 80°C, jednak zazwyczaj nie osiąga nawet 30°C. W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono szereg publicznych demonstracji, w których pojemniki do przewozu wypalonego paliwa reaktorowego (wypełnione stalowymi prętami) były obiektem symulowanych wypadków transportowych. Dokumentację filmową tych „crash-testów” można obejrzeć skanując kod QR lub wyszukując w YouTube „spent nuclear cask test”. Ciężko sobie wyobrazić bezpieczniejsze opakowanie. Jak podaje World Nuclear Association, z uwagi na wyrafinowanie technologiczne pojemników typu B, koszt wyprodukowania największych, stosowanych do przewozu wypalonego paliwa wynosi prawie 1,6 mln $ za sztukę. Masa takich pojemników, bez ładunku, może dochodzić nawet do 110 ton. Tymczasem pojedynczy pojemnik może pomieścić do 6 ton paliwa. NIESPODZIEWANY AMERYK Następnym krokiem jest poddanie elementów paliwowych przetworzeniu. Cenne paliwo zostaje odzyskane i przekazane do produkcji nowych pastylek. Nienadające się do recyklingu, niebezpieczne produkty rozpadu radioaktywnego są oddzielane i na zawsze składowane w mogilnikach. W Polsce istnieje tylko jedno składowisko dla odpadów radioaktywnych - znajduje się w miejscowości Różan nad Narwią, w odległości 90 km od Warszawy. Spoczywać tam mogą jedynie 16 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 odpady krótkożyciowe nisko- i średnioaktywne. Wbrew wyobrażeniom najliczniejszą grupą materiałów radioaktywnych nie są wypalone elementy z reaktora Maria w Świerku, lecz… wycofane z użytku czujniki dymu, bowiem jednym z ich elementów jest alfapromieniotwórczy 241Am. Czy to oznacza, że w przypadku uruchomienia pierwszej polskiej elektrowni jądrowej nie mielibyśmy gdzie składować wypalonego paliwa? Dokładnie tak. Istniejące KSOP w Różanie niebawem się zapewni, zresztą nie nadaje się do składowania odpadów wysokoaktywnych. Dlatego konieczne jest wyznaczenie lokalizacji dla nowego składowiska. Po przeprowadzeniu wstępnych badań eksperci Państwowej Agencji Atomistyki wytypowali 5 miejscowości: Łanięta (woj. łódzkie, powiat kutnowski), Damasławek (woj. wielkopolskie, powiat wągrowiecki), Kłodawa (woj. wielkopolskie, powiat kolski), Jarocin (woj. wielkopolskie, powiat jarociński), Pogorzel (woj. warmińsko-mazurskie, powiat gołdapski). W Łaniętach, Damasławku i Kłodawie znajdują się wsady solne, które są najbardziej odpowiednie do umieszczania odpadów promieniotwórczych. W Jarocinie i Pogorzeli znajdują się pokłady iłowe, które również umożliwiają lokalizację w tym miejscu takiego obiektu. DOKĄD ZMIERZAM? Ta część elementów paliwowych, które nie zostały złożone głęboko w ziemi trafia do zakładów przerobu paliwa jądrowego. Ich zadaniem jest oddzielenie rozszczepialnych izotopów od odpadów radioaktywnych i przygotowanie go ich przetworzenia w użyteczną formę. Jako, że pręty paliwowe są wciąż wysoce promieniotwórcze, to od personelu technicznego muszą je oddzielać grube mury betonowe lub szyby ze szkła ołowiowego, a proces przerobu musi być w pełni zautomatyzowany. Elementy paliwowe są najpierw dokładnie rozdrabniane, a następnie rozpuszczane w kwasie azotowym. Uran, pluton oraz produkty rozpadu rozpuszczają się prawie całkowicie, to co pozostaje to rozdrobnione koszulki prętów paliwowych, które po zabetonowaniu składane są w bezpiecznym miejscu. Izotopy 235U i 239Pu, po oczyszczeniu, trafiają do fabryki produkującej elementy paliwowe. Odpady radioaktywne są natomiast pakowane i przygotowywane do składowania w mogilniku. Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych (KSOP) w Różanie funkcjonuje od 1961 r. i mieści się na terenie dawnego fortu. Były fort nie jest jednak najczęściej spotykanym miejscem przechowywania odpadów promieniotwórczych. Często spoczywają one w wyeksploatowanych 17 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 kopalniach soli. Obiekty tego typu mają wiele zalet. Po pierwsze – są niezwykle głębokie, dzięki czemu składowanie nawet najbardziej aktywnych odpadów nie stwarza ryzyka dla środowiska naturalnego na powierzchni i pod ziemią (wody głębinowe). Wielkim atutem nieużywanych kopalń jest również fakt, że nie trzeba ich od nowa kopać. Unika się w ten sposób olbrzymich kosztów składowania odpadów, których źródłem byłyby astronomiczne kwoty zbudowania tunelu w głąb wgłębi. W typowym składowisku głębinowym najpłycej składuje się odpady słabo aktywne. W postaci stałej lub ciekłej są najpierw redukowane do możliwie najmniejszej objętości, następnie zostają zacementowane w beczkach. Na średnim poziomie kopalni przechowuje się odpady średnio aktywne, które, uprzednio rozdrobnione, wrzuca się w beczkach do komory. Odpady wysoko aktywne, zanim zostaną zabetonowane na najniższym poziomie kopalni (nieraz poniżej 1000 m), podlegają procesowi zeszkliwienia. W temperaturze powyżej 1100°C stapia się je z proszkiem szklanym, tworząc z nich nierozłączny składnik szkliwa, którym wypełnia się grubościenne beczki ze stali nierdzewnej. W zakładzie przerobu przypada na każdą tonę uranu około 130 l wysoko aktywnego odpadu w postaci bloku szkliwa, 5 beczek po 400 l odpadu średnio aktywnego oraz 15 beczek słabo aktywnego. Odpady te należy zmagazynować w sposób bezpieczny bez ograniczeń czasowych, gdyż nawet tysiącach lat będą stanowić duże zagrożenie. POTĘGA STRACHU Trudno wyobrazić sobie życie bez energii elektrycznej. Przyzwyczailiśmy się do przesuwania granic nocy, do komputerów, dzięki którym można znaleźć informacje na każdy niemal temat i szczoteczek elektrycznych, dbających o czarujący uśmiech. Ludzkość opanowała wiele różnych sposobów pozyskiwania tej energii. Jako pierwsza powstała elektrownia węglowa wybudowana w Nowym Jorku przez Thomasa A. Edisona w 1882 r. Niedługo później, bo już w 1901 r. wzniesiono w Radomiu pierwszą elektrownię na polskich ziemiach. Gdy świat w szybkim tempie ulegał elektryfikacji, powstawały coraz to nowsze warianty: na węgiel brunatny, gaz ziemny, ropę naftową. Z czasem, wraz z rosnącą świadomością kończących się zapasów paliw kopalnych, zaczęto eksperymentować z surowcami odnawialnymi. Dziś możemy się cieszyć „zieloną” energią z farm wiatrowych, ogniw fotowoltaicznych, źródeł geotermalnych, elektrowni pływowych… Energia elektryczna pochodzi z przeróżnych źródeł, z których coraz większa część jest rozproszona. Czy opłaca się w takim razie wkładać tak wielki wysiłek w rozwijanie energetyki jądrowej? Przekonywanie opinii publicznej, że wypalone paliwo jądrowe nie może posłużyć terrorystom do produkcji broni masowego rażenia, a składowiska odpadów promieniotwórczych nie wpływają w żadnym stopniu na środowisko naturalne, to karkołomne zadanie. Eksperci i zwolennicy tej technologii na jednym wydechu zgodnie twierdzą, że nie ma się czego bać, że drugi Czarnobyl nie ma prawa się przy dzisiejszych zabezpieczeniach wydarzyć, a powtórka Fukushimy nas nie dotyczy, bo to inna technologia, inna tektonika, inny ocean… Jednak strach – narzędzie przez tysiące lat udoskonalane przez ewolucję – który zapewnił przetrwanie naszego gatunku, niezależnie od prób racjonalizacji, w sytuacjach kryzysowych zawsze wyjdzie na pierwszy plan. Tak właśnie stało się 11 marca 2011 r. po trzęsieniu ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera u wybrzeży Honsiu, w wyniku którego powstałe tsunami zalało elektrownię jądrową Fukushima I. W wyniku nieszczęśliwego zbiegu wydarzeń, doszło do emisji substancji promieniotwórczych do środowiska. Jednak nie tylko 18 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 Ocean został zanieczyszczony – skażeniu uległa cała idea produkcji energii elektrycznej z rozszczepienia jąder atomów. W ludzkiej psychice po raz kolejny, po Three Miles Island i Czarnobylu zapanował strach. Strach, któremu uległy całe państwa. Niemcy realizują program wyłączenia wszystkich reaktorów jądrowych do końca 2022 r. Francja przyjęła i realizuje program obniżenia udziału energetyki jądrowej w produkcji energii elektrycznej do 50% w 2025 r. Rząd Belgii przyjął program wyłączenia wszystkich reaktorów jądrowych do 2025 roku, gdy ich wiek osiągnie 40 lat. Szwajcaria zamierza wycofać się z energetyki jądrowej, zamykając pierwszą elektrownię jądrową w 2019, a ostatnią w 2034 roku. GRA WARTA ŚWIECZKI Wracając jednak do postawionego wcześniej pytania: czy dziś wciąż, na przekór trendom i prostym ludziom, warto jest rozwijać energetykę jądrową? Niech liczby mówią same za siebie. Elektrownia jądrowa o mocy 1300 MW produkuje rocznie 10 TWh energii elektrycznej, tyle co niemal 3000 wiatraków o mocy 2 MW każdy, zajmujących obszar kilku tysięcy hektarów. Aby wytworzyć taką ilość energii trzeba by było spalić prawie 4 mln ton biomasy lub 3,1 mld m3 gazu ziemnego. Rocznie taka elektrownia jądrowa zużywa ok. 30 ton paliwa i produkuje 30 ton odpadów. Dla porównania - elektrownia na węgiel brunatny o tej samej mocy spala rocznie 9 milionów ton paliwa, produkując jednocześnie około 3 miliony ton popiołu. Te niewyobrażalne ilości nie znaczą jednak nic w dzisiejszym świecie rządzonym przez pieniądz. Spójrzmy więc na koszty produkcji. Eksperci z Politechniki w Lappeenranta w Finlandii w 2008 r. badali koszty wytwarzania energii elektrycznej w elektrowniach działających w tym kraju. W analizie pt. „Comparison of electricity generation costs” wzięli pod uwagę elektrownie jądrowe, gazowe, wiatrowe oraz spalające torf i drewno (biomasa). Wyniki badań oparto o ceny ze stycznia 2008 r. Z ekspertyzy wynika, że najniższe koszty produkcji energii notuje się w przypadku elektrowni jądrowych (35 €/MWh). Drugim pod względem kosztów paliwem jest torf (43,6 €/MWh), a w dalszej kolejności wymienia się węgiel (45,7 €/MWh), gaz ziemny (51,2 €/MWh) i wiatr (52,9 €/MWh). Najdroższa energia elektryczna pochodzi z elektrowni opalanych drewnem (73,6 €/MWh). Z czego wynikają powyższe wyliczenia? W przypadku energii z elektrowni jądrowych około 60% to koszty inwestycyjne, jedna trzecia - eksploatacyjne i utrzymania. Pozostała kwota przeznaczona jest na zakup gotowego paliwa. W przypadku elektrowni konwencjonalnych finalny koszt paliwa zależy od jego ceny i opłat związanych z transportem (elektrownia węglowa spala każdej doby kilka 40-wagonowych składów węgla). Ważne, że wskazane kwoty nie uwzględniają kosztów opłat za emisję dwutlenku węgla. Gdy się je doliczy, koszty w przypadku torfu, gazu ziemnego i węgla znacząco rosną. Wynika to z faktu, że przy analizie uwzględniono cenę uprawnień do emisji na poziomie 23 € za tonę CO2. W efekcie koszty produkcji energii elektrycznej z torfu rosną do 65,5 €/MWh, węgla do 64,4 €/MWh, a w przypadku gazu ziemnego do 59,2 €/MWh. 19 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 PIERWSZA (?) ELEKTROWNIA JĄDROWA Z powyższych wyliczeń widać dokładnie, dlaczego pomimo tylu przeciwności są kraje, które planują rozwój energetyki jądrowej. W gronie tym znajduje się również Polska. Skłania nas do tego nie tylko najniższa cena produkcji energii elektrycznej. Szczególnie ważnym powodem jest uchwalony przez Unię Europejską Pakiet Klimatyczny, który ma zacząć obowiązywać w 2020 r. Zgodnie z nim każde państwo członkowskie UE powinno zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych przynajmniej o 20% (w porównaniu do 1990 r.) i zwiększyć udział energii ze źródeł odnawialnych w zużyciu energii końcowej do 20%. W 2030 r. liczby te powinny wynosić odpowiednio 40% i 27%. Niespełnienie tych wymogów wiąże się oczywiście z wysokimi karami, których z elektrownią jądrową udałoby się może uniknąć. Kolejną, szczególnie istotną w dzisiejszej niespokojnej sytuacji geopolitycznej zaletą energetyki jądrowej jest źródło paliwa weń używanego. Gaz ziemny, który spalamy w elektrowniach pochodzi w głównej mierze z Rosji. Również część węgla sprowadzana jest, ze względu na niższe ceny i upadające polskie kopalnie, od naszych wschodnich braci. Uran natomiast występuje głównie w państwach stabilnych politycznie, takich jak Australia czy Kanada. Ważną kwestią, często pomijaną w debacie publicznej, jest średni wiek elektrowni, który wynosi w Polsce około 40 lat. To bardzo dużo. Elektrownia jądrowa o mocy kilku GW mogłaby umożliwić najstarszym jednostkom zasłużony spoczynek. Pomysł stworzenia w Polsce jednostki tego typu nie jest wcale nowy. Historia wzniesienia pierwszej polskiej elektrowni jądrowej zaczyna się w sierpniu 1971 roku, kiedy została podjęta decyzja o rozpoczęciu budowy elektrowni wyposażonej w cztery reaktory typu WWER-440, których bloki miały generować łączną moc 1600 MW. Jeszcze w tym samym roku jako docelowe miejsce budowy elektrowni została wybrana, dziś już zlikwidowana, wieś Kartoszyno nad Jeziorem Żarnowieckim. Plany były ambitne – w latach 80. zamierzano wybudować 10 reaktorów jądrowych: w Żarnowcu, Klempiczu, Kopaniu, Nowym Mieście, Małkini, Wyszkowie, Chotczy i Gościeradowie. Budowę elektrowni w Żarnowcu rozpoczęto w 1982 roku. Termin uruchomienia pierwszego reaktora planowano na 1991 rok, jednak w grudniu 1989 r. budowa została zawieszona. Na tę decyzję wpływ miała tragedia w Czarnobylu, która wzbudziła gwałtowne protesty, do których dołączyły się znane osoby (m.in. Lech Wałęsa). Oficjalne stanowisko brzmiało jednak inaczej. Tadeusz Syryjczyk, Minister Przemysłu w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, twierdził, analizując potrzebę budowy elektrowni i podejmując decyzję o jej zaniechaniu, że „Elektrownia Jądrowa Żarnowiec jest inwestycją zbędną̨ dla polskiego systemu energetycznego w horyzoncie 10 do 20 lat, a potem wcale nie ma pewności, że energetyka jądrowa będzie potrzebna”. Po zamknięciu budowy dwa zbudowane reaktory przeznaczone zostały do celów szkoleniowych: jeden zakupiła Finlandia, drugi trafił do Węgier. 20 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 O ambitnych planach przypomina dziś już tylko plac budowy, którego sceneria mogłaby posłużyć jako plan filmowy niejednego thrillera. REAKTYWACJA Obecnie w Polsce działa tylko jeden, uruchomiony w 1974 roku badawczy reaktor Maria, który znajduje się w Instytucie Energii Atomowej w Świerku. Wykorzystywany jest głównie do wytwarzania radioizotopów stosowanych w medycynie oraz do celów eksperymentalnych. O powrocie Polski do grona państw mających coś więcej wspólnego z energią jądrową niż reaktor doświadczalny i składowisko odpadów radioaktywnych, myśli się już od dawna, jednak impulsem do podjęcia realnych działań była podjęta w styczniu 2009 r. decyzja polskiego rządu o rozpoczęciu prac nad Programem Polskiej Energetyki Jądrowej. W 2011 r. postawiono pierwszy, realny krok, przybliżający do budowy – rozpoczęto proces wyboru lokalizacji. Etap ten zakończył się wskazaniem przez PGE trzech potencjalnych lokalizacji: „Lubiatowo-Kopalino” (woj. pomorskie, powiat wejherowski), „Gąski” (woj. zachodniopomorskie, powiat koszaliński), „Żarnowiec” (woj. pomorskie, powiat pucki) Począwszy od jesieni 2013 r. w Choczewie oraz Żarnowcu realizowane są badania środowiskowe i lokalizacyjne, których celem jest potwierdzenie wyboru lokalizacji jako odpowiedniej z punktu widzenia środowiska oraz bezpieczeństwa jądrowego. Na ich podstawie do końca 2016 r. PGE EJ1, spółka powołana do budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, dokona wyboru ostatecznej lokalizacji. We wrześniu 2014 roku Spółka podpisała umowę z Inżynierem Kontraktu – firmą AMEC Nuclear UK Ltd., której zadaniem jest wsparcie w przygotowaniu i przeprowadzeniu tzw. postępowania zintegrowanego, łączącego kluczowe elementy projektu. Również w 2014 roku PGE podpisała z Tauronem, Eneą i KGHM umowę w sprawie objęcia przez te firmy łącznie 30% udziałów w spółce celowej PGE EJ1. Na temat samego projektu elektrowni oficjalnie nie wiadomo na razie nic. Jedyną poszlaką jest zapis w opublikowanej w listopadzie 2009 r. Polityce Polityki Energetycznej Polski do 2030 r., w którym znajduje się informacja o planowanej budowie dwóch zakładów, w których zainstalowane będą po dwa reaktory o łącznej mocy 4-5 GWe. Niemniejszą zagadką jest termin oddania do pracy. Początkowo miał to być schyłek roku 2024, ta data zresztą wciąż widnieje we wszystkich dokumentach. Gdy okazało się, że osoby o niej decydujące były zbyt wielkimi optymistami, zmieniono ją na rok 2029. Ostatnio pojawiły się informacje o nieoficjalnym dokumencie PGE, z którego wynika, że przed 2031 r. budowa się nie zakończy. Doświadczenie podpowiada jednak, że nie należy przywiązywać się do tej daty. 21 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 WSZYSTKO JEST DLA LUDZI… …byle z umiarem. To znane powiedzenie zawiera w sobie ważną wskazówkę, jak należy traktować energetykę jądrową. Energia jądrowa jest darem przyrody tak samo, jak energia spalania, wiatrowa, słoneczna i każde inne rozpoznane i eksploatowane przez człowieka źródło energii. Mamy prawo korzystać z każdego z tych źródeł, o ile tylko czynimy to w sposób rozumny i odpowiedzialny, nie szkodząc środowisku naturalnemu ani przyszłym pokoleniom. Najgorszymi z możliwych doradców są strach, krótkowzroczność i niedoinformowanie. Nie boimy się siedzieć przy ognisku, chociaż wiemy, że ogień nie tylko może, ale i niejedno życie odebrał. Nie boimy się również codziennie dojeżdżać do pracy samochodem, chociaż w wypadkach drogowych ginie co roku 1,2 mln osób, a kolejne 30-50 mln odnosi obrażenia. Dlaczego więc tak bardzo nie chcielibyśmy, aby nasz członek rodziny pracował w elektrowni jądrowej? Pierwsze, co przychodzi na myśl to Godzilla i Czarnobyl. A powinna informacja, że przeciętny pracownik pochłania wielokrotnie mniejsze dawki promieniowania niż cywilny pilot. Energii jądrowej nie trzeba się bać, należy tylko wiedzieć, kiedy jest użyteczna i przewidywać, kiedy może się stać niebezpieczna. 22 Nowoczesna Energetyka Europy Środkowo-Wschodniej 2015 LITERATURA: [1] Centrum informacji o rynku energii [cire.pl] (dostęp 15.10.2015) [2] Serwis o tematyce energetycznej prowadzony przez Rzeczpospolitą oraz Parkiet [energianews.pl] (dostęp 15.10.2015) [3] Strona internetowa miesięcznika Energetyka [elektroenergetyka.pl] (dostęp 15.10.2015) [4] Portal poświęcony budowie elektrowni jądrowej w Polsce [elektrownia-jadrowa.pl] (dostęp 15.10.2015) [5] Serwis dedykowany wpływowi energetyki na środowisko [energiaisrodowisko.pl] (dostęp 15.10.2015) [6] Multimedialne środowisko nauczania fizyki [ilf.fizyka.pw.edu.pl] (dostęp 15.10.2015) [7] Serwis poświęcony energetyce jądrowej [nuclear.pl] (dostęp 15.10.2015) [8] Oficjalna strona spółki PGE EJ1 [pgeej1.pl] (dostęp 15.10.2015) [9] Strona popularyzująca energetykę jądrową [poznajatom.pl] (dostęp 15.10.2015) [10] Projekt mający na celu uchronić historyczne zdjęcia przed zapomnieniem [rarehistoricalphotos.com] (dostęp 15.10.2015) [11] Ilustrowany magazyn aktualności [snipview.com] (dostęp 15.10.2015) [12] Oficjalna strona spółki PGNiG Termika [termika.pgnig.pl] (dostęp 15.10.2015) [13] Wolna encyklopedia [wikipedia.org] (dostęp 15.10.2015) [14] Serwis poświęcony globalnemu ocieleniu [ziemianarozdrozu.pl] (dostęp 15.10.2015) [15] Oficjalna strona internetowa Zakładu Promieniotwórczych [zuop.pl] (dostęp 15.10.2015) 23 Unieszkodliwiania Odpadów
Podobne dokumenty
Biuletyn Nr 39 - sep-tarnow.com.pl
elektrycznej, że od końca lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku następuje regres energetyki jądrowej, gdyż w latach osiemdziesiątych poprzedniego stulecia energetyka jądrowa dawała 20 % energii elek...
Bardziej szczegółowoPDF do pobrania - Fundacja im. Heinricha Bölla
mniej odpadów (patrz załącznik 1 – opis konstrukcji reaktorów generacji III+). Po drugie, nowe zamówie- i 4) sugeruje, że co prawda mówi się sporo o „renesannia miałyby być składane nie tylko tam, ...
Bardziej szczegółowo