enmesh - Otwórzcie Drzwi

Transkrypt

enmesh - Otwórzcie Drzwi
Praca
Kultura
Duchowość
Życie codzienne i niecodzienne
ISSN 1734-7041
nr 14
Czerwiec 2008
Czasopismo Środowisk Działających na Rzecz Osób Chorujących Psychicznie
Mapa w świecie,
czyli własna część
czasoprzestrzeni
Decyzja
o posiadaniu
potomstwa
Złoty wiek
ENMESH,
czyli jak tworzyć i badać dobre
programy terapeutyczne w Europie
Teatr Masek podczas obchodów VI Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie
Słowem wstępu
Dzień dobry Drodzy Czytelnicy – to znaczy złe noce mijają,
wschodzą dni ze światłem w oknie. A potem znowu na odwrót
i znowu, i znowu… Proszę się nie burzyć (kto by chciał się
burzyć) na takie słowa. W nich zawiera się wniosek według
przepisu empowerment i recovery. Czyli dodawanie sobie
otuchy, Nadziei, no i równowagi. W nich jest „abstrakt”, który
rozwinę opowiadając o zawartości numeru 14. W nich też
jest spokój, który nadszedł po moim osobistym wzburzeniu
– reakcji na tak pouczającą lekturę, jaką był dla mnie próbny
wydruk całości numeru.
Przez serce każdego człowieka przebiega granica dobra
i zła. Ziarno i kąkol rosną razem tak bardzo blisko, że w
jednym sercu się to też zdarza. To jest usprawiedliwienie,
niby ewangeliczne, ale jakże na temat tego, co zamierzam
powiedzieć z powodu pierwszego dziś rano ogarnięcia
tekstów numeru 14. Usprawiedliwienie dla podziału bardzo
wyraźnego, który zobaczyłam w świecie już dawno (trudno
żeby nie), ale w numerze tym istnieje on jak na dłoni.
Podział na normę i jej brak.
Mając niedługo 57 lat kalendarzowo przeżytych (licząc
w sekundach psychiatrycznych, około 357 lat) jest dla mnie
pewne wreszcie. W tym podziale jestem po stronie jej braku.
Pisał Norwid „zawsze zemści się na tobie Brak”. Radosna,
rozkoszna wręcz jest zemsta Braku. Norwid myślał o innym niż
teraz mówię braku. O każdym wpisanym w człowieka, jakimkolwiek – ale Braku przynależnym do ludzkiej natury. Norwid był
smutny (a może spokojny), kiedy to pisał. Ja nie. Brak owocuje
tym, czego nie ma w świecie normy. Wynika to z każdego artykułu
tego numeru. Czytając to co profesjonalne znowu wiem, że owoc
ten jest dojrzalszy, że pełen soków takich, które w języku normy
nie istnieją. Jeszcze?
Artykuł Anny Bielańskiej przeczytałam już po zapisaniu słowa
wstępu. W tekście o Enmeshu znajdziecie wiadomości o tym,
ilu ludzi i z jakim uporem (w zaparte idąc) dochodzi wspólnego
języka w trudnej dla wszystkich sprawie choroby psychicznej.
Jak walczyć, to wprost. Wiem, że starania, aby upośledzonym stworzeniom, którymi jesteśmy, przynieść pomoc, trzeba
opracować ich sytuację w liczbach, procentach i tabelach.
Gdyby nie było zakończenia twojego referatu, Konradzie (tekst
s. 7), nie dałoby się odetchnąć od strachu wręcz, przed byciem
preparatem czy argumentem. Użyłeś jednak swojego (naszego)
rodzaju wrażliwości podsumowując wyniki badań. Dzięki za to.
A cóż pani dr ginekolog? (s. 5). Tak przedstawiony temat,
gdyby nie uzupełniony smutnym, ale jak soczystym przecież
(jak jej wiersze i opowieść Marica) artykułem Katarzyny M. o
sprawie Dzieci w naszym życiu, nie byłoby widać tej kosmicznej różnicy pomiędzy nami. Pacjentami psychiatrycznymi i tymi,
którzy (nie wykluczam, że i dla pomocy) tak jakby, może na
pozór bezwzględnie, stawiają siebie w pozycji obliczających
coś, czego obliczyć niepodobna – zawartości duszy. Chorej
dlatego, że norma tego świata jest przyczyną bezpośrednią ran
zadanych tym pozbawionym chlorofilu drzewom (przeczytajcie
tekst „Drzewa i ludzie” na str. 16). Pozbawionym? A (mówi
autor) wyjątkowym okazom.
Przyznałam się kiedyś (w trójgłosie na temat książki pani Arnhild
Lauveng) do choroby na słowa. Słowa znaczą. Wszystkie. Ranią,
zabijają, koją, leczą. Także rodzaje języka i ich tony, które stosujemy.
Jasne, że trudno żyć bez konwencji naukowych pracując na
uniwersytecie. Więc to, co mówiłam, nie jest całkiem krytyką
„szkiełka w oku”. Ale to chęć oddzielenia się po prostu.
„Już ja tam swoje będę woleć” – jak powiedziała Zosia
do Maryny (siostry Pareńskie) w scenie-rozmowie o kochaniu w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego. Ja wolę mój świat.
Z prywatnym rodzajem zdrowia (przez które prześwituje czasem
chorobliwość, ale cóż). Odmawiam udziału w tym świecie,
do którego mają się przystosować pacjenci psychiatryczni.
Właśnie na starość tak wolno. Jedynie w starości, też prawda.
Młodym trzeba wracać z u p e ł n i e. Tylko to parę kroków
za daleko. Kilka choćby za dużo. Jest warte.
Choć własna bezpieczna mapa świata, konstruowana ostrożnie i uważnie, być musi, aby nie paść w drodze. Jak pisze JP
na str. 20.
Dominika Skrzypak i pani Sylwia Mansfeld o słowach też
mówią rzeczy bezcenne wobec poprzednich obliczeń martwych,
bo tak trzeba na wolnym rynku pracy profesjonalnej.
Tylko to, co mówiłam Ci Aniu przez telefon (autorce artykułu
„Złoty wiek” na str. 18), że cudowne ile jest uczuć Twoich
w pracy profesjonalnej i normalnej wrażliwości Twojej – to
właśnie znaczy, że tak być może, że i „ziarno” blisko.
Czas się żegnać, jeszcze tylko kilka słów na ostatek.
Wszystkie gatunki drzew są potrzebne, czy nie? Pamiętajmy
o tym po każdej stronie barykady będąc. Kończę goryczą, ale
i natchnionym spokojem Szekspira:
„Niech ryczy z bólu ranny łoś
zwierz zdrów przebiega knieje
ktoś nie śpi aby spać mógł ktoś
to są Zwyczajne dzieje.”
M. Misiewicz
PS Zmiana. Jeśliby bez zmiany istniał dzień (ten co w powitaniu) i noc (ta co w powitaniu) nie dojrzewalibyśmy. Jest
więc koniecznośc uzupełnienia. Dlatego, że t r z e b a „ponad
podziałami”, które zobaczyłam poprzez zaczyn tego numeru,
czyli jego próbny wydruk. Tamto (jak je nazwałam) wzburzenie
przeobraziło się znów w bezradność. Wobec.
Nie możemy się zrozumieć „do końca”. A nawet nie powinniśmy. Groźnie być za blisko, śmiertelnie – być najbliżej. Maski na
okładce są tu wskazaniem. Są praktyczne, konieczne, gwarantują bezpieczeństwo Drugiemu. Obnażona twarz zrozpaczonego
zabija. Platon skazywał na banicję obnażonych. O tym myślę
po przeczytaniu tekstu Anny Burzyńskiej „Poezja: głos Innego”.
Hania wygłosiła go w Dniu Solidarności z Osobami Chorującymi
Psychicznie na otwarciu „Salonu Poezji Szalonej” w teatrze im.
Słowackiego w Krakowie. Jest w nim każdy rodzaj spojrzenia
na to, co dla nas i w „Dla Nas” może być nauką podstawową.
Że i szkiełko i oko. I czucie i wiara. Razem.
Z serdecznym Dobranoc dla wszystkich – Małgorzata M.
Czasopismo Środowisk Działających na Rzecz
Osób Chorujących Psychicznie „Dla Nas”
redaguje Komitet redakcyjny w składzie:
Małgorzata Misiewicz – redaktor naczelna Stowarzyszenie „Otwórzcie Drzwi”
Katarzyna Byra – z-ca redaktor naczelnej Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Psychiatrii i Opieki Środowiskowej
Bogusława Skimina – sekretarz redakcji Środowiskowy Dom Samopomocy
Katarzyna Milcewicz Środowiskowy Dom Samopomocy
Marek Zmarz Środowiskowy Dom Samopomocy
Jan Wilkosz DTP
Stale współpracują: Anna Bartosik (grafiki), Sybille Prins (korespondencja – Niemcy), Mishka Jambor (korespondencja – Australia).
Nad pracami redakcji czuwa
Rada Programowa w składzie:
 Prof. Aleksander Araszkiewicz
Kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Akademii Medycznej w Bydgoszczy

Prof. Jacek Wciórka
Kierownik I Kliniki Psychiatrycznej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie

Dr Andrzej Cechnicki
Krajowy Koordynator Programu „Schizofrenia – Otwórzcie Drzwi”
 Dr Krzysztof Czuma
Dyrektor Szpitala Centrum Psychiatrii w Katowicach

Jarosław Naliwajko SJ
Duszpasterz osób chorujących psychicznie

mgr Krzysztof Banach – Kierownik Środowiskowego Domu Samopomocy Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Psychiatrii i Opieki Środowiskowej
Redakcja nie zwraca nie zamówionych materiałów, zastrzega sobie prawo redagowania i skrótów nadesłanych tekstów za uprzednią autoryzacją.

Podobne dokumenty

Efekt domina - Otwórzcie Drzwi

Efekt domina - Otwórzcie Drzwi  Marek Zmarz  Środowiskowy Dom Samopomocy  Jan Wilkosz  DTP Stale współpracują: Anna Bartosik (grafiki), Sybille Prins (korespondencja – Niemcy), Mishka Jambor   (korespondencja – Australia).

Bardziej szczegółowo