r________ e________ cenzje

Transkrypt

r________ e________ cenzje
R________ E________ C
E
N
Z
J
E
Ks. J. T. M i l i k : Św ięty Św ierad (Saint A ndrew Zoeradus), Roma
1966, Edizioni Hosianum, ss. 193.
Autor, znany dotychczas głów nie ze swych studiów biblistycznych,
w k roczył tym razem w dziedzinę m odiew istyki. P ierw sze rezu ltaty swych
badań ogłosił już wcześniej, pod tym samym tytułem jak obecna książka,
na łamach periodyku w ydaw anego w R zym ie (Collegium Polonorum , t. I,
1965, nr 2— 3, s. 10— 87; por.: N P , t. X X I I I , 1966, s. 103 w przypisku R e ­
dakcji), obecnie zaś opublikow ał całą swą monografię. Jak wiadom o, po­
stacią św. Świrada (Świerada, Sierada) zajm ow ał się przez w ie le lat
śp. H. K apiszew ski (por.: N P , t. V I I I , 1958, s. 45— 81; t. X , 1959, s. 17— 69;
t. X IX , 1964, s. 5— 31; t. X X I I I , 1966, s. 65— 103), jednakow oż choroba
i przedwczesna śmierć (1964) n ie pozw oliła mu doprowadzić swych prac
do końca. Trudno dziś porów nyw ać w y n ik i poszukiwań obu A u torów :
ks. J. T. M ilik dysponował większością publikacji zm arłego historyka,
doprow adził sw e badania do końca i zaprezentow ał w fo rm ie monografii...
R óżnice w potraktowaniu problem atyki przez obu badaczy są jednak
uderzające: autor książki zgodnie ze współczesnym i m etodam i krytyk i
źródeł hagiograficznych podchodzi do tekstów hagiograficznych z p rzy ­
słow iow ym „szkiełkiem i okiem ” , w oparciu o precyzyjn ą m etodę k ry ­
tyczną, dążąc do w yraźnego oddzielenia elem entu legendarnego od tego,
który można uznać za historyczną, n ie legendarną rzeczywistość. Badacz
k ra jo w y głów n y swój w ysiłek skupił na zbieraniu maksimum św iadectw
różnej wartości, z różnych czasów, w nadziei znalezienia naw et w tych
najpóźniejszych przekazach jakiegoś źdźbła praw dy. N ie wiadom o, jakie
b yłyb y końcowe rezultaty poszukiwań H. Kapiszew skiego, k tóry w ciąż
m od yfik ow ał sw oje koncepcje, sądzić jednak można, że nie w szystkie
z wcześniej w ypow iedzianych pom ysłów b yłby podtrzym ał, a w iele do­
czekałoby się pełniejszego rozwinięcia.
Książkę ks. J. T. M ilika otw iera „S łow o wstępne” (s. 5— 6), po którym
następuje jednostronnicowy ustęp pt. „O św. Ś w ieradzie” (s. 7), w którym
A u tor dokonuje krótkiego om ówienia literatu ry przedm iotu; część m ate­
riału przesunięto do przypisów (s. 114— 115). W I części książki (s. 8— 20)
znalazła się nowa publikacja podstaw ow ego dla d ziejów św. Swirada
źródła, znanego V ita sanctorum Andręae seu Zoeradi confessoris et B e n ed icti m artyris, erem itarum , auctore M auro episcopo Q uin qu eecclesiensi (s. 12— 16, przekład polski s. 17— 20). W krótkim w stępie do ed ycji
(s. 8— 12) A u tor uzasadnia przekonyw ująco tezę, że „jed n ym i jedynym
źródłem do poznania życia Św iętego, a w łaściw ie ostatnich jego lat, jest
V ita napisana przez Maurusa” (s. 8), zaś późniejsze przekazy są odeń
bezpośrednio (Legenda s. Stephani) czy pośrednio zależne i w prow adzają
inform acje zaczerpnięte z tradycji kultow ej. Tekst w ydany przez ks.
J. T. M ilika w stosunku do tego, jak i podał H. Kapiszew ski (N P, t. X IX ,
1964, s. 17— 21), przynosi prócz drobnych odm ianek inny podział na ro z­
działy, oraz trzy w yraźn ie poprawniejsze lek cje: N P , t. X IX , s. 18,
w iersz 15— 16 od dołu: recreatione zamiast m ylnego reiteracione; tamże,
s. 20, w iersz 4 od góry: cognita co g n itu ; tamże, s. 20, w iersz 16 od dołu:
poena zamiast zdecydowanie m ylnego post. Załączony polski przekład
źródła jest bardzo dokładny.
Il- a część książki (s. 21— 84) zaw iera obszerny życiorys św. Swirada.
Autor zajm u je się ustaleniem jego im ienia i stwierdza, że „nasz św ięty
nosił archiczne zachodnio-słowiańskie m iano Sverad, znaczące „rad z sie­
bie” (s. 25) i opowiada się w związku z tym za pisownią „Ś w iera d ” , nie
„S w ira d ” . Jak w iadom o zdania są podzielone i np. prof. S. Rospond
opowiada się za „pierw otną staropolską postacią” tego im ienia w form ie
„S ierad ” (N P, t. X X V , 1966, s. 25— 26). Następnie przechodzi A u tor do
określenia chronologii życia Świętego. Jego pojaw ienie się na W ęgrzech
kładzie na lata 1015— 1022, ściślej na około 1022 roku (s. 28), sądzi, że
urodził się on około 980 r. (s. 29), odrzuca w szystkie dawniejsze próby
ustaleń chronologicznych (przybycie na W ęgry 1010/1— 1021/2, 1030 itd.),
szczególnie zaś ostro protestuje przeciw ko hipotezie o kilkakrotnym po­
bycie św. Swirada na ziem i w ęgierskiej, jak sądził H. Kapiszew ski (N P,
t. X, s. 17— 69) (s. 29, s. 124 przypis 48). W edle żyw otu pochodził on de
terra P oloniensium — Autor sądzi, że z południowo-wschodniej M ałopol­
ski (s. 30— 31), urodził się w rodzinie w ie js k ie j (s. 36). Ks. M ilik odrzuca
hipotezę o istnieniu jakiegokolw iek zw iązku pom iędzy bohaterem książki
a erem itam i reguły św. Romualda (s. 31), jak sądził swego czasu m. in.
T. W ojciechow ski i w ysuw a koncepcję o „m etodiańskim , rzym sko-słowiańskim charakterze chrystianizmu, w którym urodził się, wzrastał
i wreszcie — w innym punkcie zasięgu tegoż rytu — dojrzał do świętości
Zoeradus de terra P olon ien siu m ” (s. 32). Odtąd hipotezy piętrzą się jedna
na drugiej. Podobnie jak większość litera tu ry em igracyjnej (K. Lanckorońska, H. P aszkiew icz i in.) Autor okazuje się zw olennikiem koncepcji
chrześcijaństwa m etodiańskiego w Małopolsce „zapoczątkowanego około
sto lat przed narodzeniem Św ierada” (s. 33), nie zw ażając na poważne
i — naszym zdaniem — w cale uzasadnione głosy przeciwne (zwłaszcza
T. Lehr-Spław ińskiego). B yłbym bardzo sceptyczny wobec tej koncepcji,
choć trudno nie uznać, że obrządek słowiański przenikał do Polski, lecz
nie w końcu IX -początku X stulecia, ale o cały w iek później (por. nasze:
Bolesław C hrobry, w yd. 2, W arszawa 1966, s. 279— 281 gdzie w w ielk im
skrócie przedstaw iony pogląd). A u tor ma jednak tu inne zdanie, nie tylko
zresztą on jeden. Ks. M ilik w ysuwa zręczną hipotezę, łącząc wzm iankę
Kosmasa Praskiego sub 1022 o persecutio ch ristianorum w Polsce, w zo ­
rem K. Lanckorońskiej, z zagadnieniem obrządku słowiańskiego oraz
z opowieścią żyw otu M ojżesza W ęgrzyna i w reszcie — przybyciem S w i-
rada na W ęgry. Koncepcja to frapująca, niestety skażona, naszym zda­
niem, zbyt w ielką liczbą m arginalnych hipotez nie w pełni uzasadnionych.
A utor zapewne nie dotarł do ogrom nej nowszej literatu ry dotyczącej
w zm ianki Kosmasa zanotowanej pod 1022 r. (G. Labuda, T. Grudziński,
W. D ziewulski, W. D. K o ro l juk i in.), którą niektórzy odnoszą do lat
późniejszych; osobiście, jak już dałem temu w y ra z w druku, podobnie
jak W. D ziew ulski czy ks. J. T. M ilik opowiadam się jednak za datą
1022. Do rozważań o opow ieści żyw ota M ojżesza W ęgrzyna przydatne
byłoby zajrzenie do dawnych prac A . A. Szachmatowa, z nowszych znów
do W. D. K orolju ka, zwłaszcza do jego szkicu o wypadkach lat trzyd zie­
stych w Polsce oraz rozpraw ki o ostatnich latach panowania Chrobrego,
nie m ów iąc już o literaturze polskiej (T. Grudziński, D. Borawska i inni).
H ipoteza radzieckiego autora jest pod w ielom a w zględam i zbieżna z do­
m ysłam i K. Lanckorońskiej. A n i w w ydaniu E. Kałużniackiego w M PH ,
t. IV , s. 797— 817 ani D. Abram ow ycza (K ievo-peczerskij paterik, K ie v
1930, s. 142— 149) nie znajduję w skazów ki o jak im k olw iek klasztorze
„do k tórego zostałby p rzy ję ty M ojżesz po wykupieniu z niew oli, gdzie
zresztą przebyw ałby dość krótko” , jak powiada A u tor na s. 34. O w e
potajem ne postrzyżyny „ w m onarchy” przez zagadkowego przybysza
z G óry Athos, niechybnie obrządku greckiego, nie m usiały się w iązać
z jakim k olw iek klasztorem. Tu i dalej jeszcze, gdy czytam y o tym, gdzie
ów klasztor się m iał znajdować (s. 34 n.) opuszcza Autora chwalebny
krytycyzm . Osobiście do koncepcji K. Lanckorońskiej mam znacznie
bardziej sceptyczny stosunek niż Autor, chyba taki, ja k i ks. M ilik za­
prezentow ał w stosunku do poglądów H. Kapiszew skiego. A rcyn iep otrzebnie w yzyskano na s. 35 Długosza (podobnie jak to znacznie wcześniej
uczynił W. D. K orolju k ) bez ja k iejk o lw iek k rytyk i przekazu — gdyby
tekst ten zanalizować w ed le tych samych metod, jak ie zaprezentowano
nam p rzy krytyce tradycji hagiograficznej o św. Św iradzie, okazałoby
się, że nie zasługuje on na uwagę. Chociaż jestem jednym z niew ielu
u nas zw olenników poglądu, że w 1022 roku nastąpił w Polsce bliżej n ie­
znany kon flikt w ew n ętrzn y (por.: Bolesław, s. 282— 286), bałbym się tak
zdecydowanie, jak to czyni A u tor (s. 35), określać jego przyczyny (sprawa
dziesięciny — koncepcja nie nowa, znana w daw niejszej literaturze.
Por.: W. D z i e w u 1s k i, Postępy chrystianizacji i proces lik w id a cji po­
gaństwa w Polsce wczesnofeudalnej, W rocław 1964, s. 72). Dlaczegóż,
skoro w ciągnięto w obieg Długosza, nie zastanowiono się nad wzm ianką
G alla Anonim a o klątw ie abpa Gaudentego? C zy rzeczyw iście w zm ianki
ruskie o wygnaniu m nichów i rozruchach społecznych dadzą się odnieść
do jednych i tych samych, „rów noczesnych” , jak chce A u tor (s. 34) w y ­
darzeń? M am w tej spraw ie zgoła odm ienny pogląd i w iem , że podobnie
sądzą niektórzy inni historycy. C zy w 1022 roku nie było „tendencji filo pogańskich” ? (s. 35) — to aż zbyt w ątpliw e. Na tych stronach, w y d a je się
nam, zaw iódł Autora krytycyzm , czemu sprzyjało nie w yzyskan ie przezeń
znacznej części literatu ry przedm iotu, zwłaszcza tej, która narosła
w zw iązku z dyskusją o kryzysie lat trzydziestych X I w. w Polsce.
Chciałoby się tu rzec, że przez nie całkiem uzasadnione i zbyt daleko
idące hipotezy m arginalne, drugorzędne w stosunku do głównej tem atyki
pracy „przyćm ił” niejako Autor najw ażniejszą koncepcję tej partii swych
rozważań, a mianowicie bardzo prawdopodobny wywód o opuszczeniu
Polski przez Św irada właśnie podczas w ypadków 1022 roku i może mniej
pewny już domysł łączący go z obrządkiem m etodiańskim (s. 35—37).
Z kolei przystępuje Autor do omówienia pobytu św. Sw irada w Nitrze
(c. 37—47), gdzie w stąpił on do m onasteru św. Hipolita na Zaborze, dłużej
zatrzym uje się nad m etodiańską regułą tego klasztoru (s. 47—57) i poby­
tem tam swego bohatera. Niezmiernie interesująco przedstaw iają się
uwagi A utora o abba Zosimas’ie i wielkopostnych praktykach erem ity
(s. 58 n.). Ks. Milik znakomicie w ykazuje tu taj swoje kom petencje jako
hagiologa. Zanotujm y interesującą hipotezę (s. 69—71) o prawdopodobnej
pielgrzymce św. Sw irada do Ziemi Świętej, podczas której miałby się
on zetknąć z różnymi rygoram i ascetycznymi, które staną mu się nieba­
wem bliskie. Równie w nikliw e są rozważania o „trudach erem ity An­
drzeja” (s. 72—84) — życiu Św irada w pustelni podnitrzańskiej, w których
polskiego historyka zajm ą zwłaszcza te, które dotyczą tak dyskutowanej
niegdyś spraw y postu dziewięciotygodniowego, praktykow anego w w ie­
kach średnich na Węgrzech, w Chorwacji i w Polsce, na terenie w pły­
wów obrządku metodiańskiego (s. 73—74, s. 159—160). Za ks. J. Sossallą
zwraca A utor uwagę na istniejące jeszcze dziś na Śląsku Opolskim ślady
takich w łaśnie prak ty k postnych (por.: „Wiadomości Urzędowe K urii
Biskupiej Śląska Opolskiego”, t. XIX, 1964 nr 7 s. 167; ks. Milik, om a­
wiana praca, s. 160), w skazuje, że ślady tych zwyczajów zachowały się
w nazwie niedzieli starozapustnej itd. (s. 74). Post dziewięciotygodniowy
uważa ks. Milik za ślad — podobnie jak kult św. Swirada — „chrześci­
jaństw a przedmieszkowego” w Polsce (s. 74). Czy aby na pewno przedmieszkowego? W brew poglądom części badaczy dawniejszych (bp W.
Szczęśniak, T. E. Modelski) A utor stw ierdza (s. 159—160), że praktyka
postu od Siedemdziesiątnicy, nie licząc sporadycznych wypadków, w za­
sadzie nie była znana na Zachodzie. Wiele m iejsca poświęcił Autor
w swej książce na analizę ascetycznych praktyk św. Świrada.
Il-a część pracy (s. 85—113) zawiera „przyczynki do historii kultu
św. Św ierada”. A utor zajm uje się najpierw kultem ludowym w Słowacji,
którego istnienie potwierdza już bp M aurus (s. 85—87), potem (s. 88—99)
kultem monastycznym. Ogłasza tu bardzo cenne fragm enty z Sacramentale Hahotense z biblioteki uniw ersyteckiej w Zagrzebiu (s. 89—90),
wreszcie publikuje officium ku czci św. św. A ndrzeja i Benedykta z Breviarium Zagrabiense z X III w., cenne świadectwo kultu Świętego na
Węgrzech (s. 92—99) oraz przytacza interesujące dane o czci św. Swirada
w katedrze nitrzańskiej. Ostatni ustęp poświęcony jest kultowi w Polsce
i legendzie tropskiej (s. 100—113); zdecydowanie przyciwstawia się Autor
próbom doszukiwania się w niej realnych danych do życia bohatera.
Na s. 114—173 podano przypisy, nieraz bardzo obszerne, s. 174—181 uzu-
pełnienia, s. 182—186 streszczenie angielskie, s. 187—191 indeks imion
świętych.
Książka ks. Milka, którą szerzej omawiamy ze względu na to, że jest
u nas trudno dostępna, ze wszech względów zasługuje na baczną uwagę.
Hagiologiczne i biblistyczne kompetencje autora dały w niej niezmiernie
ciekawe rezultaty. Niewielu historyków polskich mogłoby się o nie po­
kusić. Ale jednocześnie odnosi się wrażenie, że im dalej od zasadniczego
terenu zainteresowań Autora, tym mniej pewnie się. on czuje. I tu w łaś­
nie rodzą się potknięcia metodyczne, w ynikające niekiedy z okoliczności,
że nie udało się mu dotrzeć do niektórych prac, zwłaszcza polskich po­
w ojennych — krytyczny czytelnik może wskazać, że popełnia on niekiedy
te same nieścisłości, które skutecznie zwalcza w rozumowaniu innych,
nie posiadających takich jak on kw alifikacji hagiologicznych.
Andrzej F. Grabski
Z b i g n i e w P ę c k o w s k i , Studia z dziejów miasta i ziem i m ie­
chowskiej do roku 1914, Kraków, Wydawnictwo Literackie 1967 ss. 511,
ryc. 3 + 97.
O statnio ukazała się książka o charakterze monograficznym na tem at
m iasta Miechowa i jego regionu. Pozycja ta jest ze wszech m iar godna
odnotowania, gdyż spełnia jeden z podstawowych w arunków pracy nau­
kowej posługuje się m ateriałem historycznym zgromadzonym przez
autora ze znawstwem i w ytrawnością historyka, choć pisana przez praw ­
nika. M ateriały te, to przeważnie dokum enty archiw alne, ak ty i przyw i­
leje, jakie nadaw ali m iastu poszczególni królowie polscy. Autor zacho­
w uje dystans i krytycyzm wobec wszelkich obiegowych, tradycyjnych
wiadomości nie m ających pokrycia w m ateriale dowodowym, na tem at
m iasta. Tak więc m erytorycznie książka Pęckowskiego jest pełnow ar­
tościowa, ujm uje bowiem szeroki krąg problem atyki całego regionu
w jego rozwoju dziejowym, rozbija tem at na zagadnienia życia gospo­
darczego, politycznego, religijno-obyczajowego, kulturalnego i adm ini­
stracji praw nej. Z takiego układu problem atyki kompozycja całości po­
dzielona na VI części i 19 rozdziałów. Mimo podziału zachowana jest
jednak oś kompozycyjna, wokół której rozmieszczone zostały wiadomości
zgromadzone przez autora z górą lat piętnaście, a w większości m ate­
riały dostarczające danych dotychczas były niepublikowane. Ten fakt
dodaje książce w artości poznawczej. Autor nie cofa się przed samodziel­
nym ocenieniem i wyciąganiem wniosków historycznych czy też w sta­
w ieniu własnych tez naukowych w oparciu o zaplecze m ateriałow e n a ­
w et w tedy, kiedy jego tezy stają w pozycji do ustalonych sądów, kiedy
musi przezwyciężać dodatkowe trudności w postaci schematów i legend
paranaukow ych, przyjmowanych jako pewniki naukowe.
Cennym jest skompletowanie listy proboszczów generalnych komendatoryjnych. A utor wymienia kardynała Karola Ferdynanda Wazę syna
Zygm unta III, ks. opolskiego, raciborskiego, biskupa płockiego i w roc­
ławskiego (1654— 56 r.) powołując się na K ron ikę klasztorną z 1746 r.
i K ron ikę parafii chełmskiej, s. 465 ł. Drugiego adm inistratora komendy
m iechowskiej w ym ien ia autor Antoniego O strowskiego (1779— 82 r.),
opata tynieckiego, biskupa inflanckiego, w łocław skiego, potem arcybi­
skupa gnieźnieńskiego.
Zgłoszone uw agi krytyczne, jakie się nasuwają podczas lektury,
a które tu należałoby w ypow iedzieć, m ają charakter uzupełniający spra­
w y zasygnalizowane przez autora om aw ianej pracy i dotyczą spraw
m arginesowych. Otóż wzbudza pew ne zastrzeżenia samo następowanie
po sobie poszczególnych części i rozdziałów. W pierw szej części np. z a j­
m uje się autor dociekaniem i analizą działalności Jaksy, zw iązanej z m ia­
stem. Natom iast część druga zaczyna się od wstępu poświęconego topo­
graficznym warunkom miasta, by później zająć się jego historią do końco
X V I I I wieku.
Zestaw ienie dwóch pierw szych części sprawia w rażenie sztucznego
połączenia. W części trzeciej zapoznaje autor czytelnika z regionem
i miastem w okresie zaborów od 1795 roku do 1914, zaś w części czw artej
wraca do opisu urbanistycznego rozw oju M iechowa. Część piąta powinna
stanowić zasadniczą część pracy ze w zględu na zasługi i znaczenie, ja k ie
mają bożogrobcy dla miasta, zwłaszcza w jego początkow ym okresie.
P rzy czy li się oni do wzrostu nie tylko kulturalnego, ale i ekonomicznego
M iechowa. A w łaśnie ta część o bożogrobcach robi w rażenie p o w ierz­
chowności i telegraficznego inform ow ania o faktach, na które przecież
nie brakło badaczowi pokrycia w m ateriałach i dokumentach. Ostatnia
część opisuje dobra m iechowskie. Jedna tylko część trzecia m ów i o ob w o­
dzie i pow iecie miechowskim, inne o sam ym M iechow ie. C zy nie lepiej
było zająć się ziem ią m iechowską w oddzielnej publikacji, do której ma
już autor m ateriały, jak tw ierd zi w e wstępie?
K lasztor m iechowski bożogrobców posiada zabytki muzyczne w artości
znacznej i o nich koniecznie należało powiedzieć, inform ując ściśle i rze­
czow o czytelnika o tym , co się tutaj znajduje z tej dziedziny. Okazuje
się, że Pęckow ski popełnia nieścisłości w klasyfikow aniu i nazywaniu
tych zabytków. N azyw a je po prostu kancjonałam i (s. 368) nie dostrze­
gając podstaw ow ych różnic w samym przeznaczeniu i wykonaniu. Jeden
z zabytków Notae musicae cum regulis... opraw iony z łacińskim i trakta­
tam i teologicznym i jest dwugłosowym opracowaniem 23 hym nów do
M atki Boskiej (rkps 2461 w Bibl. Jagieł.). N ie jest pewna proweniencja,
a notatka, że rkps b ył w posiadaniu bł. Jana z K ę t w 1421 r. nie daje
1 N ie m ów ią o tym ks. J. G a c k i , Bożogrobcy, „Pam iętn ik rel.mor.” , t. X X IV , W arszawa 1853, s. 242 i ks. M. B u 1 i ń s k i, W iadom ości
historyczne o Zak. Kan. Reg. Str. C r. Chr. w tym że „Pam iętn iku ”
t. X X I I , nr 5, W arszaw a 1852, s. 490. J. B a r t o s z e w i c z , K rólew icze,
biskupi, W arszawa 1854, s. 206, wspomina, że kardynał Ferdynand był
opatem w C zerwińsku od 1633 r.
prawa do łączenia go z M iechow em 2. Drugi natomiast przechow yw any
w Arch. Par. w M iechow ie jest zw yk łym rytuałem — agendą (rkps b. s.
z 1576 r.).
A u tor nie w ykorzystał, jak można przypuszczać na podstawie jego
pracy, bogatego w m ateriały archiwum D iecezji kieleckiej, zwłaszcza
jeśli chodzi o dane personalne odnośnie pracy duszpasterskiej probosz­
czów miechowskich. W m onografii M iechow a Pęckow skiego brak w ogóle
listy rejestru jącej choćby ich nazwiska. A sprawa nie jest m ałej wagi,
gdyż niejednokrotnie ci ludzie w p ły w a li zasadniczo i decydująco na
spraw y m iejskie. T ytu ł książki m ówi, że autor obejm uje okres do 1914 r.
0 filialn ych placówkach M iechow a na Śląsku pisał w oparciu o źródła
śląskie, niem ieckie i polskie W. H e r r m a n n ,
Z ur G eschichte der
Neisser K reu zh erren vom Orden der reg u lierten C horh erren und W achter
des H eilig en Crabes zu Jerusalem. m it dem doppelten roten Kreuz, Breslau 1938 (jest to drukowana część rozp raw y doktorskiej). H istorią Śląska,
a w ięc i zakonów tam powstałych zajm uje się T. S i l n i c k i, D zieje
1 u strój Kościoła K a tolick ieg o na Śląsku do końca w. X IV , W arszawa
1953. Obie te pozycje zostały p rzez autora pom inięte. Na mapce placów ek
filialn ych m iech ow itów podaje autor m iejscowość Rychbach z dawną
nazwą (dziś Dzierżoniów ), natomiast Ząbkow ice i Potok (dawna n ie­
m iecka nazwa Frankenstein i Kuntzendorf) z nazwą polską obecnie
używaną.
Jednorazowe użycie określenia przez S. N akielskiego w M iechovii... 3
(s. 625) „Joannes a Lw ów ek , cognomento N ig e r” ... odnośnie proboszcza
przeworskiego, a później prepozyta generalnego Jana ze L w ó w k a , należy
p rzyjąć raczej jako przydom ek „C zarn y” , „M u rzyn ” lub przezw isko, a nie
nazwisko rodowe. N akielski na tej samej stronie m ówiąc o poprzednim
proboszczu przew orskim w yraża się podobnie... „F e lix cognomento L isk o ” .
Trudno w yjaśn ić dlaczego nazyw a P iotra raz W łostow icem (s. 15, 17— 27)
innym razem W łostem (s. 18, 22, 25, 26, 29, 30)?
W ykaz m iejscowości nie jest kom pletny np. brak L w ó w k a W ie lk o ­
polskiego, z k tórego pochodził ostatni z w olnego w yboru proboszcz Jan
ze L w ó w k a (1544— 1567 r.).
Odnośnie samej techniki prowadzenia przypisów i aneksów oraz
in form acji źródłow o-biobliograficzn ej można postawić zarzut niejasności
w yn ik ającej z systemu trojakiego rodzaju odnośników. Z p.omyłek dru­
karskich jedna na s. 57 m ianowicie zmiana słowa arcyksiąże na arcy­
biskup rzuca się w oczy gdyż zmienia istotnie sens. „P ow od em była n ie­
chęć arcyksięcia (austriackiego M aksym iliana) do ówczesnego proboszcza
generalnego A n drzeja Batorego, który był zw olennikiem p olityk i kancle­
rza Jana Zam oyskiego (potem m iędzy kardynałem (B atorym ) i arcyb i­
skupem (?) była w ielk a p rzyja źń ” ).
"
- Por. M. S z c z e p a ń s k a , Z a b y tk i m uzyki w ielogłosow ej X V w ie­
ku (w :) Z dziejów P olskiej kultury m uzycznej, I. K ultura staropolska,
K ra k ó w 1958, s. 16.
3 S. N a k i e l s k i , M iech ovia sive p rom ptu a riu m a n tiąuitatum M o nasterii M iechoviensis, C racoviae 1634— 1646.
Streszczenie pracy w obcych językach (dziś często stosowane), stano­
w iło b y dodatkow y w alor tej dobrej m onografii, opartej na m ateriałach
źródłow ych i wszechstronnej w ied zy autora.
Ks. H enryk P iw o ń s k i