Konsumpcyjne szaleństwo, czyli mieć czy być?
Transkrypt
Konsumpcyjne szaleństwo, czyli mieć czy być?
Konsumpcyjne szaleństwo, czyli mieć czy być? R ozwój cywilizacji naukowo-technicznej lub – mówiąc inaczej – cywilizacji przemysłowo-konsumpcyjnej ma własną dynamikę, o której wspominam na przykładzie chemii. Jak uczniowie czarnoksiężnika potrafiliśmy uruchomić potężne moce, które nam służą i zagrażają równocześnie, ale nie znamy już niestety zaklęcia wprowadzającego te moce w stan ponownego uśpienia. Zapytajmy więc: czy rosnące potrzeby człowieka uzasadniają każdą ingerencję w środowisku przyrodniczym? Można na to pytanie udzielić jedynej spontanicznie narzucającej się odpowiedzi: nie uzasadniają. I co z tego? Ludzie owej nieuzasadnionej ingerencji i tak dokonają. Uczynią to zawsze, gdy konieczna „potrzeba” wywoła popyt na rynku na nowe dobro lub kolejną usługę. Zawsze znajdzie się wpływowa grupa nacisku, która na zaspokojeniu tego popytu zechce zarobić. Kluczem do zmniejszenia nacisku na środowisko, wyeksploatowane nadmierną ingerencją człowieka, jest powstrzymanie się od mnożenia potrzeb. Naprawdę uzasadnione potrzeby zostały już zaspokojone (przynajmniej w krajach rozwiniętych ekonomicznie). Mnożenie potrzeb lub ewentualne powstrzymywanie się od konsumpcyjnego szaleństwa są ekonomiczną wersją pytania „mieć czy być?”. Odpowiedź na nie należy jednak nie do geografii, lecz do etyki. To zagadnienie humanistyczne, a nie przyrodnicze. Geografia (tutaj o ekonomicznym i ekologicznym nachyleniu) może nam tylko dostarczyć pomocniczych argumentów. Poznawajmy zatem te argumenty. Warto je poznawać także z innego powodu: po to, by odróżnić ideologiczny ekologizm od humanistycznej ekologii. Człowiek musi żyć w przyjaznym, zdrowym i czystym środowisku, jeżeli jego życie ma się charakteryzować wysoką jakością (co nie jest tożsame z wysoką stopą życiową, gdyż czasami warto żyć nieco skromniej, ale lepiej). Warto więc dbać o zieleń, czystą wodę, oszczędzać krajobraz od przeciążenia zabudową i nie wypłaszać wszystkiego, co żyje, poza zasięg ludzkiego wzroku i słuchu. Z drugiej strony nie może być tak, by żaby lub ptaki były ważniejsze od ludzi. Ekologia ma wymiar humanistyczny: ma wynikać z troski o człowieka, a nie z nienawiści do niego. Człowiek nie jest szkodnikiem i wrogiem natury, lecz jej ważną częścią. Tu kryje się głębszy sens studiowania geografii przez humanistów: mają oni rozumieć geografię nie jako naukę o Ziemi w ogóle, lecz jako naukę o Ziemi ukształtowanej dla dobra człowieka. Jerzy Pilikowski