1 manuel vetró poetica theologiae
Transkrypt
1 manuel vetró poetica theologiae
manuel vetró poetica theologiae 1 xxx zagubieni Mistrzu jesteśmy zmiętymi wargami liście słów układamy w zeschły bukiet 2 To jest Bóg. „- Gnicie, rozkład – powiedział Hans Castorp. – Wszak to jest spalanie, łączenie się z tlenem, o ile wiem. - Najzupełniej słusznie. Utlenianie. - A Ŝycie? - TakŜe, takŜe, młodzieńcze! TakŜe łączenie się z tlenem. śycie to po prostu spalanie się białka komórek – stąd pochodzi to miłe ciepło zwierzęce, którego ma się nieraz zbyt wiele. Taak, taak... Ŝycie to śmierć – nie ma co wiele upiększać – une destruction organique, jak to kiedyś pewien Francuz wyraził z wrodzoną sobie niefrasobliwością. śycie takŜe tym pachnie! A jeŜeli wydaje się nam inaczej, to sąd nasz nie jest bezstronny. - A jeŜeli Ŝycie nas interesuje – powiedział Hans Castorp – To właściwie interesuje nas śmierć. Czy nie tak? - No! Pewna róŜnica zachodzi tu jednakŜe. śycie polega na tym, Ŝe mimo ciągłej zmiany zostaje zachowana ta sama forma. - A po co zachowywać formę? – zapytał Hans Castorp. 3 - Po co? AleŜ panie, to, co pan tu mówi nie jest ani trochę humanistyczne. ” Tomasz Mann Czarodziejska Góra, tom I s.407, Czytelnik, 1972, Zatem Bóg jest Ŝyciem samym, tym co wymyka się nauce, tym co płynie samo z siebie, tym co nielogiczne. Logiczny Bóg jest zatem antytezą logiki. Bóg jest paradoksem. Jest choć go nie ma. Jest Ŝyciem i śmiercią jednocześnie. Bóg jest tym, co niepoznawalne, a co stoi u zarania wszelkiego poznania i stwarza przedmiot poznania i poznającego. Bóg jest tym, co wykracza poza i zawiera w sobie stworzenie. Jest paradoksem toŜsamości immanencji i transcendencji. Nie jest Ŝadnym z osobna, lecz jest ich jednością. Jednością przeciwieństw. Bóg jest kreatorem. I jednocześnie aktem swej kreacji. Bóg jest tam właśnie, gdzie go nie ma. Bóg jest małym dzieckiem. Bawi się sam z sobą, nie wiedząc, iŜ to co widzi, jest nim samym. Bóg jest wszystkim, choć nie ma go nigdzie. Bóg jest samym brakiem. Bóg jest brakiem pełnym treści. Bóg jest brakiem, który stwarza treść. Bóg jest zdumieniem. 4 Samym zadziwieniem. Jest zachwytem. Jak małe dzieci. Jest płaczem. Artystą. Bóg jest symfonią nieskończenie zróŜnicowanej całości. Bóg jest Ŝartem. Bóg jest ponad. Bóg jest i w. Bóg jest niemoŜliwy. Bóg jest samym absurdem. Bóg jest samym śmiechem. Bóg jest tragicznym komizmem. Bóg jest groteską. Bóg jest. To, Ŝe go nie ma, świadczy, Ŝe jest. Prawdziwy egzystencjalista widzi absurd Boga, czyli świata bez Boga i płacze. I umiera. Nieprawdziwy egzystencjalista widząc absurd Boga w stworzeniu śmieje się do rozpuku. I umiera. Oto czym jest Bóg. Jest rechotem. Rechotliwy Bóg. Śmiejący się sam z siebie. Śmiejący się z absurdu. Absurdu swojego istnienia, którego nie ma. A przecieŜ jest. Ha, ha. Bóg jest Tym a To jest nim. A To diabeł! U granic naszego poznania, a właściwie całkiem poza nimi, leŜy śmiejący się Bóg. Rechocze. Jak norka. Kiedy zanalizowaliśmy juŜ całą nieświadomość, pozostała ta jej część, nie poddająca się juŜ dalej analizie. Nieanalizowalna. Nie do poznania. To. To właśnie jest Bóg. Ha, ha. To jest Bóg. To mówi, kiedy chce. To, robi ze mną, co chce. Lekarzu ulecz mnie. To jest Bóg. Na To nie ma lekarstwa. Więc To robi, co chce. A To ma zawsze rację. 5 Ja, które chce kierować To, jest pyszne. Jest pyszne i przemądrzałe. Ha, ha. JakŜe głupie! Przekonane o swej mocy, by ujarzmić To, robi, co To chce. I wcale o Tym nie wie. Ha, ha. JakŜe głupie! Bóg jest nieświadomy. Jest, choć go nie ma. Jest samym absurdem. Jest nieświadomy dla Ja. Bo jest To! To jest Bóg! Jest nieświadomy, bo Ja wyrasta z To. Jest zatem i To i Ja. To i Ja jest Bóg! Ja jest nieświadome To, To i Bóg jest nieświadomy. A jest To i Ja. Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga. A Bóg jest wariatem. Jest niemoŜliwy! NiemoŜliwy wariat! I ja jestem wariatem! Tańczmy zatem! Oto wieczny dance macabre! Celem Ŝycia jest śmierć! Oto, co jest. To jest. I To jest Tym. 6 xxx a kto umarł nie istnieje nowy się narodzi człowiek ten co umarł ocaleje 7 xxx zostałem porwany do tańca myślę Ŝe to ten skurczybyk Bóg mnie tak urządził zmagam się z Nim (depcze po nogach) coś mi szepce nie chcę słuchać (jak moŜe mówić jeśli nie wiem nawet czy istnieje) tańczę z Nim (z kim) z problemem szaleństwo świętością czy świętość szaleństwem mówią mi z pewnością „to dwie róŜne rzeczy” kolejny pogląd poprzedniemu przeczy 8 xxx i stworzył Pan męŜczyznę i kobietę na obraz swój i podobieństwo i widział Pan w moich oczach wschodzą twoje słońca 9 xxx powiedziałem jak niejaki skazaniec Sokrates wiem Ŝe nic nie wiem najgorsze Ŝe ja tak cholera uwaŜam i chyba niestety (?) straciłem tzw. toŜsamość ktoś mnie pociesza (ksiąŜki ludzie drzewa ) Ŝe w zamian dostanę tzw. wolność obyście się proszę nie mylili bo przecieŜ czy moŜna tak naprawdę nic nie mieć 10 xxx i tak bóg pisząc wiersz o bogu stwierdza Ŝe bóg którego szukał nie istnieje a ten który jest właśnie przecieka mu przez palce naiwny ma wciąŜ nadzieję Ŝe siebie odnajdzie wszędzie i nigdzie gdy tylko przestanie szukać najbardziej jednak chciałby nie słyszeć juŜ więcej swojego imienia ma juŜ dość tego ciągłego wołania sam do siebie śmieje się gdy widzi Ŝe siebie nie widzi chociaŜ dookoła nie ma nic innego i tak bóg pisząc wiersz o bogu 11 stwierdza Ŝe bóg którego szukał nie istnieje a ten który jest właśnie przecieka mu przez palce ... za oknem pada deszcz z sufitu kapie mi na kartkę chyba powinieniem naprawić dach 12 xxx by trud codzienny pod łukami czaszki stał się świątynią na ołtarzu oczu kaŜda chwila święta radosną kroplą syci oddech ciszy 13 xxx nie ma Ŝadnego trudu i nie ma świątyni oczy nie są ołtarzem Ŝadna chwila świętą jeŜeli cisza jest syta po cóŜ radosne krople 14 confiteor II bowiem wszyscyśmy słabi i ze wszystkich sił próbujemy oddalić węŜowe lęki nie zrobię doktoratu nawet tego moŜe nie zdam egzaminu omnipotentny nie będę ani lepszy od ciebie tu radość trzeba znaleźć w szczątkach bo całości znaleźć nigdy się nie zdoła doskonałość to mit który cięŜką łapą kładzie się na karku mówi albo ja albo nic (co wychodzi na jedno) wszyscy bowiem szukamy Boga choć kaŜdy w 15 trochę inny sposób być doskonałym (bogatszym piękniejszym mądrzejszym) kamień filozoficzny leŜy w róŜnych miejscach według róŜnych idej być doskonałym to cel ostateczny przez szczególne wyŜszości osiągnąć zamierzon to być równym Bogu to być Bogiem samym ten pęd jest źródłem wielu niezrozumień (nie moŜna go zdusić osiągając cele) -mieć więcej (pieniędzy , szacunku , wiedzy - czegokolwiek) -być kimś lepszym od innych (tak powie bogacz , powie teŜ asceta , powie tak i średniozamoŜna kobieta) - stąd i zwątpienie gdy mieć więcej i być lepszym Ŝycie nie pozwoli 16 ci którym uda się zrobić swe marzenia Ŝyciem - ci w zwątpienie popadają zwykle ci których Ŝycie marzeniami snute i pościg ciągły za nimi je znaczy - ci teŜ w zwątpieniu płyną chwycić ich nie mogąc ci których Ŝycie marzeń jest odległe ( wynikiem zbiegu przypadków i wolnych wyborów ) - i ci w zwątpieniu zastygli od dawna są teŜ ludzie co wiedzą ten pęd ku górze ten pęd ubóstwienia ci nie znaczą swego Ŝycia jedynym sensem znalezienia Boga (jak bowiem znaleźć mogą coś co istnieje zawsze) ani wywyŜszyć chcą się ani nie wywyŜszyć ci widzą w pędzie owym 17 Boga i widząc Ŝe złapać go nigdy nie moŜna na zawsze widzą go w chwili kaŜdej brzemienni zachwytem kropli słońca blasku deszczu tanecznego smutku nie są jednakŜe tymi którzy pędzą i pęd ów w ręce chwycić chcą na zawsze lecz puste ręce nie są teŜ tymi którzy stoją smutni na ręce puste patrząc bez nadziei zobaczyć ich moŜna i w pędzie i stojąc pęd nie istnieje bowiem bez ustania gdy pędzą - wiedzą nie złapią niczego gdy stoją - wiedzą niczego nie stratni ci zawsze Boga mają 18 przed oczami płynącym światem sycącego Ŝycie gdy stoją obok zwątpienia Bóg stoi gdy biegną widzą Boga biegnącego obok zatem zniszczone zostało cierpienie - gdzie bowiem ono jeśli wszędzie Pan zatem istnieje nadal cierpienie choć w Bogu cierpień nie ma przecieŜ wcale 19 xxx codziennego trudu krople gdy na czole ci osiądą zetrzyj ręką ziarna soli tylko one dniom smak dają kiedy nowe krople rosną witaj zawsze je z nadzieją oddech radość w Ŝyłach rodzi tańcz w ramionach świętej rzeki 20 ostatni list do Pana B. myślę Ŝe jednak najlepiej będzie BoŜe kiedy dam ci wreszcie święty spokój i sam się zajmę swoim Ŝyciem chciałbym nie marnować juŜ więcej czasu na myślenie o tobie i tym podobnych głupotach bo nie wymyślę nic nowego a nawet jeśli wymyślę to i tak to niczego nie zmieni a kolejne lata próŜniejsze im bardziej nie wiem czy istniejesz czy nie jednak dla ułatwienia ostatecznie przyjmuję Ŝe ciebie nie ma zatem juŜ więcej nie będę o tobie myślał tak najlepiej będzie kiedy dam ci wreszcie święty spokój i sam się zajmę swoim Ŝyciem ... na początek chciałbym kogoś mocno objąć i długo długo płakać 21 xxx nie rozwiązałem zagadki rzeczywistości zresztą moŜe wcale to nie jest zagadka i nie naleŜy próbować jej rozwiązywać moŜe wystarczy popatrzeć na słońce rozlewające się na stoliku moŜe wystarczy krzyczeć gdy kolejny gwóźdź przypieczętowuje przeznaczenie moŜe wystarczy Ŝyć Ŝeby spokojnie umrzeć moŜe wystarczy napisać kolejny wiersz Ŝeby się przekonać Ŝe nie trzeba wcale pisać 22 xxx śyjemy w najpiękniejszym ze światów w wielkim misterium i nikt nic nie wie umieramy w najpiękniejszym ze światów w wielkim misterium i nikt nic nie wie .... teraz juŜ widzisz róŜnicę 23 PROTOKÓŁ Z POSIEDZENIA SĄDU OSTATECZNEGO w ulotkach oskarŜonego (dumnie przez niego nazywanych tfu , tfu wierszami) przewija się pięć grzechów głównych tj. niepoprawne rozumienie: 1. teologii (np. Akwinata , Ekhart) 2. filozofii (np. idealizm) 3. psychologii (np. bezrefleksyjność przedwczesne związanie poznawcze zamroŜenie epistemiczne) najbardziej zgrzeszył obijając się lub o zgrozo nie chodząc na wykłady z psychologii czego dowodzi 24 choćby powyŜszy pobieŜny zresztą przegląd notorycznie wadliwego rozumienia teorii wybitnych twórców co było spowodowane jak dowodzą badania naukowe jego permisywizmem asocjacyjnym lub aleksytymią ponadto w swoich ulotkach obraził : 4. moralność społeczną (np. wulgaryzmy) 5. Ŝywe i szczere uczucia religijne naszego narodu (np. bluźniercze nazwanie Boga skurczybykiem) 25 przeto skazujemy oskarŜonego na : 1. tradycyjne stanie pod latarnią i codzienne opluwanie w rzeczonym miejscu przez chrześcijański ruch kobiet na rzecz wyzwolenia godności ludzkiej 2. na pranie mózgu przy uŜyciu a) rodziny b) mass mediów - telewizja (naleŜy zwrócić uwagę na ten środek jako rokujący duŜe nadzieje) - radio - prasa c) kościoła katolickiego (bardzo wprawny środek) d) terapii farmakologicznej zastosowane środki pozwolą na powrót tej chorej i nieszczęśliwej 26 jednostki do zdrowego społeczeństwa fachowo (tu sędzia ostateczny protekcjonalnie uśmiecha) tzw. socjalizację tj. właściwie hm...hm... re...socjalizację (kurwa jak mi tu ktoś niewyraźnie napisał) Amen. 27 się PROTOKÓŁ Z PSYCHOLOGIICZNYCH OSKARśONEGO PRZEPROWADZONYCH DOBRA NA ZLECENIE SĄDU OSTATECZNEGO 1. rozpoznanie badany oskarŜony rozpowszechniając rzeczone ulotki (2 świadków) próbował zredukować tzw. dysonans podecyzyjny który pojawia się zawsze po podjęciu kontrowersyjnej dla uproszczenia złej decyzji i sygnalizuje iŜ jednostka usiłuje przekonując innych (2 świadków) do swojej postawy zlikwidować owy przykry stan napięcia 28 BADAŃ DLA JEGO który uznać naleŜy za objaw osiowy rzeczonego dysonansu podecyz. a który wynika ze wzmiankowanej dezaptacyjnej decyzji 2. rokowania : jak dowodzą badania sarweyowe zmieniona postawa badanego jest funkcją czasu w najbliŜszej przyszłości rzeczona nieustępliwość winna ustąpić samoczynie co równoznaczne będzie ze zmianą postawy z obecnej (po wnikliwej kategoryzacji i ewaluacji 29 uznaną została za dyssocjalną i nihilistyczną) na wysoce adaptatywną normalną tzw. średnią statystyczną jak wykazały badania testem zadowolenia z Ŝycia zadowalającą w stopniu zadowalającym 3. zalecenia : w celu przyśpieszenia procesu resocjalizacji naleŜy posłuŜyć się (tutaj posłuŜymy się metaforą dla lepszego rozumienia jak wykazują badania) metodą tzw. prania mózgu w celu usunięcia brudu czyli 30 tzw. oczyszczenia inaczej katharsis 31 xxx piszę wiersz o tym czego nie ma nie będzie to wiersz o bogu ani o miłości nawet nie będzie o mnie co dziwne piszę wiersz o tym czego tutaj nie ma i nigdzie nie ma i nie będzie na Ŝadnej kartce papieru piszę wiersz o tym co najwaŜniejsze i błagam w takie wiersze nie wierzcie 32 xxx mam tylko jedno skrzydło to prawie tak jak anioł mam tylko jedno skrzydło to prawie tak jak diabeł a ty masz skrzydło drugie rzecz jak wyŜej gdy staniesz przy mnie blisko biorąc pod uwagę liczbę skrzydeł oraz fakt Ŝe nie dostrzegasz mojego widząc dwa u siebie będziemy tu mieli jednego diabła i jednego anioła gdy mocno mnie przytulisz oddam ci swoje rogi i ogon a ty mi swoje skrzydła albo nam z tego wyjdzie dwoje ludzi albo nam z tego nic nie wyjdzie 33 baśń o tym czego nie ma prolog zatańczę zagwiŜdzę zawinę ogonem mlasnę i obrócę się trzy razy na pięcie by wyrazić to piękno którego doświadczam i radość co lubo obłapia me członki odkąd zerwałem z panem mym i władcą i spadłem na ziemię a tutaj lubieŜnie spijam zmysłowość co oblepia dzionki ach jak przyjemnie raz jeszcze zatańczę zagwiŜdŜę zawinę ogonem mlasnę i obrócę się trzy razy na pięcie zanim mnie dosięgnie kara z ręki losu 34 rozdział pierwszy co ty sobie myślisz nie wolno tak kpić sobie ze stworzeń przecieŜ dobrze wiesz Ŝe wszystko jest tobą jeśli ty jesteś wszystkim to wszystko jest tobą dlaczego więc to wszystko tego nie wie i ten co tu bluźni chociaŜ nic nie moŜe nawet ja smutny diabeł jestem bogiem om mu wołu gdzie jesteś wiem Ŝe tu jesteś tylko gdzie jesteś wszędzie a nie ma cię nigdzie 35 rozdział drugi zostało mi tylko zostać tu na ziemi pogodzić się z ludźmi i z losem coś sprawił zostało mi tylko pisać wiersze smutne zostało mi tylko tańczyć gdy muzyka kochać kobietę niech mi rodzi dzieci ale co ja im powiem gdy spytają o ciebie będą ciebie szukać i zapłacą gorzko nie mogąc cię znaleźć moŜe wtedy zaczną Ŝyć nie mając innego wyjścia ... czy właśnie tak chciałeś 36 epilog koło mojego domu grasuje groźne mu i czyha za węgłem cichaczem jak skrzat słuchaj mu idź do domu 37 Dowód na istnienie Boga wywiedziony z naukowej redukcjonistycznej metody. Credo quia absurdum Tertulian Teza Nauki: Nie ma Boga, bo Bóg to tylko wyobraŜenia, czyli procesy psychiczne człowieka. Konkluzja Nauki: Zatem człowiek tworzy (wyobraŜa sobie) Boga. Teza Nauki: Procesy psychiczne człowieka to nic więcej jak procesy chemiczne zachodzące w mózgu. Konkluzja : Zatem świadomość człowieka tworzą procesy chemiczne w mózgu. Teza: Procesy chemiczne to nic więcej jak zestawy reakcji pomiędzy cząsteczkami materii. Konkluzja: Cząsteczki to nic więcej jak zestawy atomów. Teza: Atomy moŜna zredukować do jeszcze mniejszych części. Konkluzja: Kwarki tworzą atomy. Pytanie chłopca: skąd pochodzą atomy (względnie ich składowe)? Odpowiedź nauki: atomy pochodzą z Wielkiego Wybuchu. Pytanie chłopca: skąd pochodzi Wielki Wybuch? 38 Odpowiedź nauki: Wielki Wybuch nie pochodzi, względnie: pochodzi znikąd. Pytanie chłopca: Jeśli nawet Salomon z pustego w próŜne nie naleje, jak twierdziłaś mądrze Nauko juŜ całe wieki temu, to Jak coś tak Wielkiego jak Wybuch moŜe pochodzić z niczego? Odpowiedź nauki: Phi. Pytanie chłopca: Jeśli redukujesz Nauko Boga do materii, to przecieŜ w pewnym momencie, momencie Wielkiego Wybuchu, dochodzisz, ku swemu zdumieniu do konkluzji: coś musi pochodzić z niczego, lub materia musi pochodzić z czegoś co materią nie jest? Odpowiedź nauki: Phi, Phi, filozofia, Phi, empiria, eech.... Pytanie chłopca: Jeśli załoŜyć dalej logiczne dociekanie, to albo materia pochodzi z czegoś co materią nie jest – czyli coś musi pochodzić z niczego, albo logika – przyczyna i skutek - nie jest dobrym narzędziem nauki. Lecz to podwaŜyłoby wszystkie twoje wcześniejsze wywody Nauko. Zatem – posługując się krytycznym myśleniem i logiką – twoimi ulubionymi narzędziami badania Nauko – albo niematerialne nic stworzyło coś (Boga nie ma według ciebie, zatem Bóg jest tym czego nie ma) czyli niematerialne Nic (np. 39 niematerialny Bóg, którego nie ma) stworzyło materialne Coś, co jest, albo logika nie jest dobrym narzędziem badawczym, skoro prowadzi do nielogicznych wniosków, co obala twoje Nauko wcześniejsze wywody. Obie logiczne konkluzje, Nauko, są absurdalne. Jednocześnie innych nie ma. Absurd Nauko wykracza jednak poza twoje dualistyczne pojęcia. Absurd to coś przecieŜ irracjonalnego. Bo albo coś jest albo nie. I Nie moŜe być tak, bo to przecieŜ Absurd, Ŝe coś jest i tego nie ma jednocześnie – toŜsamość sprzeczności – coincidentia opositorum to czysty Absurd. Absurdu nie ma. A twoje wywody, nauko prowadzą właśnie do Absurdu. Odpowiedź nauki: Phi, absurd. Reakcja chłopca: Łzy w oczach... Odpowiedź Boga: Wielki Wybuch Śmiechu. 40 xxx i to jest koniec naszej podróŜy czas więcej juŜ się nam nie dłuŜy i nie ma śmierci i wieczności bóg udając Ŝe z nami ze sobą gra w kości 41 głos twój westchnieniem świat cały przyzywa a łąki rozszalałe tembrem miododajnym trawy się chylą uwiedzione rankiem przestrzenie zastygają larum w niebo idzie werblem nadciągają wszystkie polne ptaki na taniec wiekuisty w brzmieniu o zachodzie dźwiękiem jak natchnieniem źródła pełne wzruszeń błękitnieją oczy wilgotnieją cicho jasnością co zagrzmiała w dniu stworzenia świata 42 chociaŜ śmiertelni czy jesteśmy wieczni nie jesteśmy oddzieleni chociaŜ widzimy tylko podziały absolutny spokój w niepokoju o absolut 43 jestem bogiem - powiedział naprawdę jestem bogiem, więc się nie śmiej - powiedział do niej raz jeszcze zresztą ty teŜ - zauwaŜył no i czego się śmiejesz - zapytał nie gadaj takich głupot - odrzekła bo ci nie będę rodzić dzieci 44 nie chcę kochanie rozumiesz nie chcę Ŝeby tylko śmierć była spotkaniem skończonego człowieka z nieskończonym nie chcę kochanie rozumiesz chcę się teraz spotkać ja skończony byt chcę się przejrzeć w oczach absolutu kiedy skończoność patrzy w oczy nieskończoności czy widzi siebie 45 Kim jestem zapytał siedząc na skraju przepaści Kim jestem odpowiedziała przepaść 46 zobacz Panie świat stworzyłem widzisz atomy chyba się r o z p i e r d o l i ł 47 małe bogi biegały bosymi stopami po rozgrzanej łące wtem ktoś powiedział nie czas to by buty obuć i do szkół się udać i ustało lato 48 w stogu igieł cię znajdę czy wiesz jak tam trudno o jedno źdźbło 49 Będę medytował o skraju poranka Ujrzę siebie w tafli rosy Stanę się kroplą Potem zapalę papierosa 50 kiedy się spotkamy na drugim krańcu tęczy patrzę w niebo nie ma tam ciebie gdzie jesteś potargaj mi włosy ciepłym oddechem szepnij cokolwiek chcę patrzeć jak drga powietrze twoje wargi otul moje ciało cichym dreszczem dotknij Ŝołądka proszę cię boŜe 51 wierzę w twój uśmiech ciepły jak zmęczone oczy a jeśli odejdziesz nie wiadomo dokąd uwierzę w inny lub porzucę wiarę na razie wierzę w twój uśmiech nic mi innego juŜ nie pozostało 52 Jestem Naprawdę nie potrafię tego zrozumieć 53 Bóg nie był dla mnie Srogim ojcem raczej Dobrotliwym tatusiem był JeŜeli idzie o zasady Moralne i okrucieństwo W ich przestrzeganiu JeŜeli idzie o jego Mniej abstrakcyjną formę Nie było go wcale Teraz leŜy obok mnie Cicho oddycha a jego Pełne usta nie czują Moich łez chyba tylko piersi Kochanie bóg jest nawet w twoich włosach 54 jestem tak mały jak źdźebełko trawy raz się tam ukryję głęboko na dnie moŜe bóg nie odnajdzie mnie i da mi Ŝyć da się śmiać i nie pierdolnie swoim wielkim palcem w łeb 55 morze domek piasek uśmiech trzymasz mnie za rękę nie martw się kochanie wszystko będzie dobrze patrzę na twoją twarz kocham cię wiesz słońce chowa się do wody na twoim brzuchu ziarenka soli łzy są w tym roku wyjątkowo słone kochanie nie płacz zbudujemy sobie nowy domek popatrz ile dookoła piasku 56 spadłem z piekła na przejrzyste liście aniołów niebieskie jak krew świtu gorejący rozkład mojej uprzedniej śmierci na nieboskłonie Ŝywego ramienia bzu o świcie spadłem z piekła na przejrzyste liście aniołów 57 zień jak co dzień Czego tu więcej wymagać Wystarczy tylko Głęboki haust powietrza I kroki nieśpieszne lekko kołyszące CięŜkim lekkim ciałem dookoła ptaki Świergoczą albo samochody Idę oto co mogę uczynić Przed siebie spoglądam W kałuŜy leŜą pety Nigdzie się nie śpieszę Wkrótce umrę A moŜe trochę to potrwa 58 parę zdań do nietschego nie potrzebnych 1. Nietschego nie szukaj. 2. Wszystko juŜ masz. 3. JeŜeli coś się zawali, zacznij od nowa. 4. Bądź Syzyfem, który się cieszy. 5. Ciesz się, Ŝe moŜesz dźwigać jeszcze ten kamień. 6. Nietschego innego nie ma. 7. A moŜe i jest. 8. Ale i tak nigdy nie będziesz tego wiedział. 9. Przynajmniej nie tutaj. 10. Jeśli jest jakieś tam. 11. Problem z tam polega na tym, Ŝe jeśli. 12. A tutaj juŜ jest, chcesz tego czy nie. 13. ChociaŜ i tak niektórzy twierdzą inaczej. 14. Ale to jest ich sprawa. 15. ChociaŜ kto wie, moŜe mają rację. 16. Ale kto wie. 17. MoŜe i ten kto wie, ale czy on istnieje. 18. MoŜe i istnieje, kto wie. 19. On wie, Ŝe istnieje, jeśli istnieje, ale kto to wie, jeśli nie on. 20. Ja tam nic nie wiem. 59 21. I nic nie chce wiedzieć. 22. Bo się nie dowiem. 23. Ale wierzę, bo czemu miałbym nie wierzyć. 24. Pascal i te sprawy. 25. Mistycyzm mówi Ŝe moŜna doświadczyć. 26. Ale doświadczyć to jeszcze nie poznać. 27. Chyba. 28. Kto wie. 29. Ja nie. 30. Ale wiem jedno. 31. Teraz doświadczam. 32. I to mi wystarczy. 33. Daj BoŜe. 34. No daj. 35. Proszę. 36. Daj mi to teraz, które juŜ mam. 37. A które mi ciągle nie wystarcza. 38. I sam juŜ nie wiem dlaczego. 39. I nie jest to nic nowego. 40. Czy tak juŜ będzie i będzie. 41. Czy muszę się z tym pogodzić. 42. Czy powinienem wreszcie przestać zadawać pytania. 43. Stawiać pytania o Ŝycie zamiast Ŝyć. 44. Ale jak Ŝyć jak nie wiadomo jak? 45. Tak po prostu. 46. śyć? 60 Tak. Po prostu. Powiedział analityk i umarł. 61 diabeł, co w pięty włoŜył mi ostrogi stuka kopytami o moje dobre chęci którymi wybrukowałem całe piekło tańczy taniec śmierci na budowli mojego Ŝycia której zgliszcza leŜą u moich stóp nareszcie wolny zniszczyłem wszystko co tylko mogłem tańczę taniec śmierci wesoły diabeł śmiejący się śmiechem który w końcu rozwala mi brzuch wszystko czego szukałem całe Ŝycie nie istnieje śmiejący się diabeł który podkuł mnie dobrymi chęciami przyznaje się do oszustwa tańczy taniec śmierci na moim grobie jeśli więc umarłem to kto Ŝyje we mnie wesoły diabeł nareszcie wolny śmiejący się śmiechem który w końcu rozwala mi brzuch 62 ty jedna wiesz kim jestem wpuściłem cię do swojego monastyru zatrzymał się czas mieszkasz teraz ze mną samotna 63 jest we mnie radość dziecka które wyskoczyło ze skorupy swojej głowy w końcu rozbitej o uliczny bruk kolejne potknięcie czaszka wreszcie pękła gliniana czaszka pełna kłamliwych figurek pękła została radość dziecka we mnie po prostu radość nigdy więcej nie będę się bawił kłamliwymi gównianymi figurkami ze śliny i prochu bóg mieszkający w mojej głowie którym tak bardzo chciałem się stać to zwykły cielec nawet nie złoty całkiem z gliny figurka teraz rozbita w pył diabeł Ŝyjący w moim podbrzuszu śmieje się wyskoczywszy z rozbitego o bruk uliczny czoła ulico ulicznico jesteś święta pod latarnią kiedy pokraczne figurki rozpadają się w pył ideał wreszcie sięgnął bruku diabeł tańczy trzeci dzień na podeptanym grobie moich figurek tańczy przeklęty taniec Ŝycia i śmieje się boskim śmiechem 64 posłuchaj moja mała po prostu potrzebuję Ŝebyś mnie kochała i nic więcej wiesz kiedy mi to mówisz i kiedy nie mówisz a tylko dotykasz tak Ŝe przenika całe me istnienie to wyjaśnia wszechświat i mały listek co przyleciał z drzewa 65 czy to prawda pytasz jak mam ci powiedzieć Ŝe nie ma prawdy 66 trzydzieści sześć kensho uderzyło go po głowie świat rozpadł się po połowie jest z czego płakać jest z czego się śmiać połowa czarna połowa biała i tak wszystko jest dobre dokładnie po połowie podzielone równe wszystko na dwie części jedna dla mnie jedna dla ciebie 67 w diab(l)olicznym uścisku martwych objęć ciszy z błyskiem w oku Ŝycia rozgardiasz kolorów tak tędy idzie ten śladu nie zostawszy a imię jego bezimienne chyba tysiącem wszystkich imion dokąd pojść rozbrzmiewa dwóch ich jest czy jeden w twarzach odwróconych w diab(l)olicznym uścisku martwych objęć ciszy pomiędzy anioły spada kropla smoły 68 In memory of demoniacal Monique w końcu dajmonion mnie odwiedził i kazał się z poezją biedzić obejmij mnie ma damo z (b)łota choć dotykałaś dłonią nieba wpędzić mnie w piekło było Ci potrzeba ze złem tańczyłem kręgi wieczne anioły łez płakały deszczem juŜ ugaszona dusza moja twych oczu gromem poraŜona piorunem palić byłaś skora popioły mej płonącej duszy w deszczu anielskich łez okruszyn kiedy odeszłaś wnet zakwitły i kiedy zmartwychwstanie było samotne fatum przekroczyło obejmij mnie ma damo z (b)łota dotykaj mnie miłosna dłonią i otwórz dla nas bramy nieba a kiedy słońce nam zakwitnie obejmę Cię i ciemność zniknie 69 koło mojego domu grasuje groźne mu i czyha za węgłem cichaczem jak skrzat słuchaj mu idź do domu 70 pisane krwią moich trzewi tam gdzie rosną imiona i nie umierają jakby mogły Ŝyć wiecznie bez skazy i na pokuszenie tego, który amen 71 i piekne było to jak drzazgi i ścierwo kwitło nieustannie nie obchodziły mnie drobiazgi bez tchu łapałem oddech w wannie na śmierć zabity w pięknej pannie i choć dwulica była ona jej dusza błotem obrzucona tak oddech kaŜdy jej zapachem i utulony byle łachem jej tajemnicy woń zdradzona śmiertelne ścierwo kwitnie we mnie ulico pełna głuchych kości ty w pyle grzebiesz swoich gości i depczą głowy Twoje sennie kobiety piękne nieodmiennie 72 w gardzieli jamy twojej ślicznej nie gaśnie nigdy Ŝywy ogień choć śmierci były moje liczne pragnę i kocham tylko to wiem i zakochany bez pamięci nie liczę szans na zmartwychwstanie niech się ta chwila grzeszna święci i śmierć i Ŝycie nasze amen ja wnętrza swoje ci obnaŜam rozkoszą darzę Cię w zachwycie i kiedy nowe Ŝycie stwarzam otwarty jestem na zabicie w ramiona Twoje i przypadku oddaję dalszy bieg wypadków daję Ci wnętrza swych oddechów i zapis wszystkich moich grzechów moŜesz mnie wydać na spalenie pójdę śpiewając dziękczynienie jesteś mi światem oraz świata końcem w jasności mroku ciemnym słońcem zabij mnie i wskrześ siedem razy z rzędu prowadź mnie do i ratuj z obłędu wichura spazmu tabunami koni tysiąc łez z chmur mych powiek roni juŜ bez sił jestem płacząc stale wołając ciągle amen amen zalewam łzami twoje oczy łagodne brzuchy Twoich powiek ja wdzieczny scałowuję człowiek rozkosz przez wnętrza nasze kroczy 73 nasieniem krew miesiąca broczy w gardzieli jamy twojej ślicznej nie zgaśnie nigdy Ŝywy ogień choć śmierci moich Ŝniwo liczne dziś z martwych wstało Ŝycie bowiem 74 moje wiersze dusza wyrzygana do swego rozkładu w ramionach świtu z nocy wstającego jak co dzień aŜ do końca świ(a)ta sen z którego nigdy się nie budzisz z czasem się kończy kiedy wreszcie świta to, czego ani ucho ani oko i ani mru mru 75 Modlitwy 76 który jesteś we mnie, którego nie ma uczyń, co zechcesz ze mną, z moim Ŝyciem oddaję się Tobie bez reszty i nawet bez nadziei i bez prośby Ŝe Ty się oddasz mnie i nawet jeśli będę czuł Twój brak będzie to świadczyło tylko o braku we mnie braku Ciebie spowodowanego nadwyŜką mniei tym usilniej dąŜył będę do Ciebie który jesteś we mnie którego nie ma 77 co ma się stać staje się mówisz do mnie ustami drugiego moimi myślami oddechem sumienia bezustannie słyszę Twój głos wiem, co mam do zrobienia i robię to to wszystko cała tajemnica Ŝycia słuchać, patrzeć, czuć, smakować, wąchać dotykać kochać nieskończone w skończonym i staje się, co ma się stać 78 w prezencie dajesz mi siebie takie proste jest Panie znalezienie Ciebie wystarczy przestać szukać i jawisz się Tak oczywisty wszechobecny, bliski wymagający oddania Ci wszystkiego czego i tak nie posiadam w prezencie dajesz mi wszystko co w czasie i co poza nim 79 rodzę się do Ŝycia w Tobie raz wybrawszy na wieki wybierać muszę oddając Ci Panie siebie całego w nieznane odczuwam ulgę ogromną i spokój cały ten niepotrzebny balast mojego ja spływa ze mnie znów rodzę się do śycia w Tobie Ŝyję, poruszam się i jestem 80 radość radość i oto Jesteś śpiewa we mnie i tańczy gdzie spojrzeć orgia święta i lubieŜna 81 wdzięczność ach, jakŜem Ci wdzięczny za wszystko amen 82 nic nic nie jest Tobą choć Ty jesteś wszystkim 83 wszystko wszystko jest Tobą ale Ty niczym nie jesteś 84 zjednoczenie Ŝyję cudownie Ŝycie cudem jest cudownie jest Ŝyć składam dzieki pijąc Twoją Krew Twoje Ciało ma smak chleba składam dzieki ja otwieram usta a Ty sobie dziękujesz moimi oniemiałymi z radości wargami spływającymi Twoją krwią właśnie wgryzam się w Twoje serce będę brał i jadł 85 nieznośna potrzeba serca przebacz bluźnierstwa pisane dla Twej chwały z nieznośnej potrzeby serca z nieznośnej potrzeby mojego serca by stało się Twoim 86 miłość kiedyś chciałem kochać jedną serce jednak się wyrywało aŜ wyrwało się ostatecznie wszystko domaga się kochania ukocham wszystko niczego nie posiadając 87 co to jest Miłość przecieŜ nie uczucie tkliwe i lepkie o szerokich biodrach wdzięczność raczej i błogosławieństwo i trud w pocie czoła by temu podołać w padole łez stół święty, dziękczynny niech się posili kto zechce Miłować niech się posili Tym, który dał Siebie i sam się w darze ustanowi stołem niech biorą i jedzą następni szczęśliwcy co to jest miłość jeśli nie dar z siebie i wdzięczność wtedy i błogosławieństwo i trud dziękczynny i to zjednoczenie którego pragnie twoje serce stale to zjednoczenie z Ojcem w niebie i na tej ziemi, znowu świętej, amen. 88 radość radość jest wtedy kiedy jestem w Tobie a Ty we mnie jesteś mnie juŜ nie ma wcale i wtedy jest radość wszystko doskonałe 89 szczęście szczęścia o Panie to nie znam innego jak tylko ucielesnienie się istnienia Twego gdziekolwiek jestem 90 Nie(-)szczęście nieszczęście jakie moŜe się wydarzyć gdy jestem pusty dałem siebie w darze niczego nie mam, nie pragnę niczego bo wszystko mam, pragnąwszy Wszystkiego 91 tES(SE)tament poza słowami mieszka ten którego słowami nie uchwycisz kiedy juŜ go chwytasz w słowo masz go juŜ uchwyconego znika nieograniczonego nie ograniczysz kiedy wytyczasz granice rodzą się wojny ten kto mówi o nim mówi tylko Ŝe go nie zna znać moŜna tylko swoje ograniczenia bez granic – niepoznawalny nie-do-uchwycenia nie poznawaj nie chwytaj bezgranicznie i oto On niepoznawalny zachwycający nieuchwytny bezgranicznie obecny w nieobecności granicach pomiędzy i poza porzuć rozgraniczenia i staniesz w Nieograniczonym by porzucić rozgraniczenia 92 porzucić musisz tego, który rozgranicza porzucić siebie przyczynę wszelkiego nieszczęścia na świecie jak to zrobić robić to, co jest do zrobienia pozwolić się ponieść domaganiom Innego sluŜyć jako patyk do gówna jak baranek wydany na rzeź umrzeć dla siebie zmartwychwstać w Tym, który jest 93 rano wieczór we dnie w nocy jak ze snu przyszłaś do mnie w rzeczywistość mojego piekła .... pojaśniało dziękuję ci Aniele mój Ty zawsze przy mnie stój 94 Epitafium dla Syzyfa przeszedłem trakt cały znaczony słowami opisywały mi po co i dlaczego świety graal widniał za horyzontem kamień filozoficzny przyrzekał złocić miedź dni przeszedłem całą drogę wszystkich wiekowych oszustów którzy sprzedawali mi swoje prawdziwe kłamstwa udało mi się takŜe do nich dołączyć uzurpatorów Prawdy, posiadaczy wody Ŝycia fałszywych proroków jakiś czas takŜe przestawałem ze sceptykami jakich modnie nazywa się dziś postmodernistami, którzy teŜ kłamią, tyle Ŝe odwrotnie - utrzymując Ŝe Prawdą jest, Ŝe Prawdy nie ma; potem zagnany w ślepy róg paradoksu nierozwiązywalnej zagadki egzystencji niechcący i całkiem bezwiednie oddałem się samemu Ŝyciu takiemu jakim było - roześmiany nad stertą wiekowych papierzysk, wiedząc Ŝe przydać mi się mogą jedynie na rozpałkę – choć przyznać trzeba, Ŝe ogień jaki by z nich płonął iskrzył by się Prawdą, gdyŜ w kaŜdym z opasłych tomisk było jej odbicie mieniące się 95 coraz to innym kolorem, lecz Ŝadne nie mogło oddać całego spektrum barw białego światła Tego, Który Jest - a Ŝycie natychmiast posiadło mnie z tak wielkim impetem, Ŝe nie sprostałem uderzeniu jego niepohamowanej fali tracąc oddech w odmętach bezmiaru znaczeń Jednego przeszedłem całą drogę brukowaną wszystkimi oszustwami histori ludzkiej myśli która prowadziła donikąd wtedy wpadłem do oceanu Arche który prawie mnie pochłonął a kiedy łaskawie wypłuł mnie na brzeg odnalazłem się znów na poczatku drogi którą całą byłem juŜ przemierzyłem zatoczyłem pełen obrót znalazłszy się w puncie wyjścia od początku dziejów kręcimy się w kółko i nie do końca jest to mit Syzyfa nie chodzi o to by znaleźć Grala u celu podróŜy depczesz kamień filozoficzny z kaŜdym twoim krokiem ... o esencji nic nie mów esencję się pije o Ŝyciu ani słowa – Ŝycie po prostu się Ŝyje 96 kpisz sobie ze mnie Panie kpisz sobie z kaŜdego robisz nas w trąbę pędzisz w kozi róg nie mogę znaleźć sensu w niczym oprócz Ciebie choć Ty jesteś we wszystkim nic nie daje mi ukojenia w Tobie tylko BoŜe spełnienie mojego istnienia pierwsze i ostateczne kiedy jednak ostatecznie Ciebie odnajduję ni fragment strzępek pył nie zostaje ze mnie nie ma mnie znikam umieram choć oddycham jeszcze nie ja przecieŜ oddycham Ty Panie jesteś jednym Wielkim oddechem Tchnienie Twego Ducha porusza nieruchome Jesteś wszędzie i Ty tylko Kpiarzu Wielki i przewrotny Znikam Ja i Ty wszystko przenika się i nicuje dlatego Matka Teresa Święty Franciszek Jezus Chrystus umarli w Tobie i dla Ciebie słuŜąc do końca całemu ograniczonemu stworzeniu płonącemu Twoim bezgranicznym ogniem któremu dali się spalić poświęcajać siebie ostatecznie w 97 kaŜdej chwili zatracili się znikając w bezmiarze Twojej obfitości przelewającej się przez brzegi stworzenia tego właśnie nie mogę wciąŜ zrobić nie mogę się poświęcić tak bardzo boję się zginąć nie chcę siebie utracić czuje jednak Ŝe innej drogi nie ma moim przeznaczeniem jest moja śmierć tylko umierając dla siebie Ciebie mogę urodzić moje pierwsze i ostanie pragnienie spełnienie i sens moim przeznaczeniem jak kaŜdego człowieka jest zatracenie się w Twoich objęciach więc być muszę jak kaŜdy Jezusem Chrystusem Franciszkiem z AsyŜu Matką Teresą ... Tak cięŜkie to brzemię nie do uniesienia Jeśli moŜesz to oddal ode mnie ten kielich Lecz nie moja a twoja wola niech się stanie Ojcze nasz, który jesteś Tako na ziemi jak i w niebie Nie ucieknę Ci Panie Nie mam dokąd uciec Z kaŜdego zakątka wyziera twa Roześmiana Twarz Bolą mnie juŜ nogi 98 Od ciągłego zwiewania Nie mogę juŜ dłuŜej udawać ślepego .... od początku wygrałeś dając mi wolną wolę wiedziałeś Ŝe w końcu i tak muszę wybrać Prawdę wszystkie drogi prowadzą do Ciebie 99 epitafium zagadka dla filozofów, matematyków, logików czy ten wzór na kamień filozoficzny jest prawdziwy? a = - a w (+/- &) Słownie a = nie a w plus minus nieskończoności 100 POSTSCRIPTUM 101 piosenka pogodzonego śmierci umknąłem o jedno skinienie jak drgnienie światła nienawykłych powiek o Ŝycie będę ci wierny dozgonnie 102 xxx wyskoczyłem z Bogiem jak filip z konopii plotąc głupoty jak to Ŝe istnieje On tylko nic nie ma poza Nim Patrzą na mnie trawy mówią do mnie drzewa I ona cicho nie pleć nie potrzeba 103 xxx kiedy przegrałem juŜ wszystko co było do przegrania kiedy straciłem juŜ wszystko nie mam juŜ nic do stracenia 104 xxx Po rozpadłem się na tysiąc kawałków teraz nie mogę się pozbierac nie mogę się poukładać nic do siebie nie pasuje jestem niepozbierany niepoukładany nie do pozbierania nieukładalny jak mam dalej Ŝyć kiedy nic mi się nie układa moje rany się nie zabliźniają jak mam Ŝyć z otwartymi na ościeŜ ranami po rozpadłem się na tysiąc kawałków moje Ŝycie nie ma juŜ sensu jak mam dalej Ŝyć umarła nadzieja szare dni coraz bardziej szarzeją w moim pustym świecie zgasło słońce zdaje się Ŝe zapadły wieczne ciemności chyba wiem gdzie jestem z głębokości wołam do Ciebie Panie 105 xxx najpierw porachuję się z czasem trzydzieści sześć łóŜek w cmentarnej alei obydwie ścieŜki zarośnięte śmiercią najpierw porachuję się z czasem 106 xxx miniaturka czas się kurczy ulotne chwile mojego Ŝycia blakną co dalej 107 xxx umarłam ostatnie resztki skóry uleciały z wiatrem tańczę teraz taniec Ŝycia śmierci z czartem umarłam ostatnie resztki skóry uleciały z wiatrem 108 oświecenie Tym razem Przyszło Bardzo łagodnie śadnych piorunów W głowie Się nie pomieszało Nic a nic Się nie zmieniło Nastawiłem pralkę Sprosiłem na wieczór przyjaciół Zrobiłem sałatkę I farsz do grzanek Wytłumaczyłem babci Czemu pracuje w niedzielę Poszedłem teŜ do spowiedzi Przestałem palić Po komunii świętej Powiedziałem do Niego Słuchaj stuknęła mi trzydziestka Dziecko w drodze Daj pochodzić jeszcze chociaŜ ze trzy lata Pośród tego z pięknych najpiękniejszego świata Daj usłyszeć jak dziecko mówi do mnie tata Na Ŝycie ubezpieczyłem się dosyć wysoko Więc śmierci się nie boję Wieczorem przyjdą przyjaciele śyczę im jak najlepiej 109 - chciałbym zatańczyć na ich ślubie to, Ŝe świat się kończy nie znaczy Ŝe mam go mniej kochać – za chwilę pojadę po Ŝonę na dworzec usiądzie na fotelu z Euzebiuszem w brzuchu potem przyjdzie Marcin z Olą podam grzanki i sałatkę z krabów Babcia nie ruszy ale oglądać z nami będzie dowiemy się kto wygrał co z Tą Polską i tak świat jest piękny jak dobrze, Ŝe to nie są moje ostatnie słowa oświecenie Tym razem Przyszło Bardzo łagodnie Jeszcze mi pozostało Wyprasować spodnie 110 Ateistycznie Brnie przez świat Ta, której serce oddałem tak dawno Odgarnia liście na drodze Swojego Ŝycia I idzie dalej Idzie, by iść Nigdzie nie chce dojść Wystarczy jej sam chód A teizm komu i na co Zapyta krocząc swą świętą Stopą po Tym, czego nie ma Spokój na jej nerwowej twarzy Maluje zwykły uśmiech Wszystko jest tak Jak ma być Agata Ateistycznie Brnie przez świat Ta, której serce oddałem tak dawno 111 JuŜ nie wadzę się z Bogiem Jak dawniej Mój bóg ma setki twarzy Nie mieszka w kościele Który jednak czasem odwiedzam Lubię Błogi smak Pana na moim języku Mój bóg jest bezdomny Choć nie moŜna znaleźć miejsca Gdzie nie gości Nie martwię się, Ŝe nigdy go nie zobaczę PrzecieŜ co rano otwieram oczy Martwię się tylko, Ŝe konsekwencje moich czynów Jak to kiedyś ktoś juŜ powiedział A grzechy wasze Na głowy waszych synów BoŜe mój BoŜe Tyle wokół pięknych Stworzeń a w mym sercu ciągle gości lęk ten głupszy brat mądrości 112 Inercja Zniszczy wszystko Nie stanie niczego Wszystko domaga się mojej troski Bez niej umiera Co powołam do Ŝycia I tak kiedyś umrze Pozbawione mojej troski Uschnie jak nie podlewany kwiat Zanim się wypełni czas Ja jestem nosicielem konewek To ja usycham moje kwiaty To ja sługa inercji wszystko niszczę Wystarczy, robić nic nie robić tego, co trzeba zrobić tak, wtedy Inercja Zniszczy wszystko Nie stanie niczego … Ten wgląd Przebudził mnie ze snu 113 a =-a (+/- ∞) a equals not a in plus minus infinity timeless spaceless immobile ubiquitous nothing is (im)possible everything is nothing nothing is everything mortality is immortality evil is good everything is everything though there is nothing really truth is ungraspable absurd so all we grasp are pack of lies like good and evil life and death we are particles of infinity unable to see beyond illusions of death and fear 114 Dowód na istnienie Boga. Nikomu do niczego nie potrzebny. a =-a ( ∞+/-) a równa się nie a w plus minus nieskończności bezczasowy bezprzestrzenny nieruchomy wszechobecny nic jest (nie)moŜliwe wszystko jest niczym nic jest wszystkim śmiertelne jest nieśmiertelne zło jest dobrem wszystko jest wszystkim choć naprawdę nie ma nic prawda jest nieuchwytnym absurdem więc wszystko co moŜemy uchwycić to steki bzdur jak dobro i zło Ŝycie i śmierć jesteśmy cząsteczkami nieskończoności niezdolnymi wyjrzeć poza iluzje strachu i śmierci co ujrzy skończoność w nieskończoności patrząc oczy? what finity will see looking into infiniti’s eyes? 115