1 manuel vetró poetica theologiae

Transkrypt

1 manuel vetró poetica theologiae
manuel vetró
poetica theologiae
1
xxx
zagubieni Mistrzu
jesteśmy zmiętymi
wargami liście
słów układamy
w zeschły bukiet
2
To jest Bóg.
„- Gnicie, rozkład – powiedział Hans
Castorp. – Wszak to jest spalanie,
łączenie się z tlenem, o ile wiem.
- Najzupełniej słusznie. Utlenianie.
- A Ŝycie?
- TakŜe, takŜe, młodzieńcze! TakŜe
łączenie się z tlenem. śycie to po
prostu spalanie się białka komórek
– stąd pochodzi to miłe ciepło
zwierzęce, którego ma się nieraz
zbyt wiele. Taak, taak... Ŝycie to
śmierć – nie ma co wiele upiększać
– une destruction organique, jak to
kiedyś pewien Francuz wyraził z
wrodzoną sobie niefrasobliwością.
śycie takŜe tym pachnie! A jeŜeli
wydaje się nam inaczej, to sąd nasz
nie jest bezstronny.
- A jeŜeli Ŝycie nas interesuje –
powiedział Hans Castorp – To
właściwie interesuje nas śmierć.
Czy nie tak?
- No! Pewna róŜnica zachodzi tu
jednakŜe. śycie polega na tym, Ŝe
mimo
ciągłej
zmiany
zostaje
zachowana ta sama forma.
- A po co zachowywać formę? –
zapytał Hans Castorp.
3
-
Po co? AleŜ panie, to, co pan tu
mówi
nie
jest
ani
trochę
humanistyczne. ”
Tomasz Mann
Czarodziejska Góra,
tom I s.407, Czytelnik, 1972,
Zatem Bóg jest Ŝyciem samym, tym co
wymyka się nauce, tym co płynie samo
z siebie, tym co nielogiczne. Logiczny
Bóg jest zatem antytezą logiki. Bóg jest
paradoksem. Jest choć go nie ma. Jest
Ŝyciem i śmiercią jednocześnie. Bóg jest
tym, co niepoznawalne, a co stoi u
zarania wszelkiego poznania i stwarza
przedmiot poznania i poznającego. Bóg
jest tym, co wykracza poza i zawiera w
sobie stworzenie. Jest paradoksem
toŜsamości
immanencji
i
transcendencji. Nie jest Ŝadnym z
osobna, lecz jest ich jednością.
Jednością przeciwieństw. Bóg jest
kreatorem. I jednocześnie aktem swej
kreacji. Bóg jest tam właśnie, gdzie go
nie ma. Bóg jest małym dzieckiem.
Bawi się sam z sobą, nie wiedząc, iŜ to
co widzi, jest nim samym. Bóg jest
wszystkim, choć nie ma go nigdzie. Bóg
jest samym brakiem. Bóg jest brakiem
pełnym treści. Bóg jest brakiem, który
stwarza treść. Bóg jest zdumieniem.
4
Samym zadziwieniem. Jest zachwytem.
Jak małe dzieci. Jest płaczem. Artystą.
Bóg
jest
symfonią
nieskończenie
zróŜnicowanej całości. Bóg jest Ŝartem.
Bóg jest ponad. Bóg jest i w. Bóg jest
niemoŜliwy. Bóg jest samym absurdem.
Bóg jest samym śmiechem. Bóg jest
tragicznym
komizmem.
Bóg
jest
groteską. Bóg jest. To, Ŝe go nie ma,
świadczy,
Ŝe
jest.
Prawdziwy
egzystencjalista widzi absurd Boga,
czyli świata bez Boga i płacze. I umiera.
Nieprawdziwy egzystencjalista widząc
absurd Boga w stworzeniu śmieje się do
rozpuku. I umiera. Oto czym jest Bóg.
Jest
rechotem. Rechotliwy Bóg.
Śmiejący się sam z siebie. Śmiejący się
z absurdu. Absurdu swojego istnienia,
którego nie ma. A przecieŜ jest. Ha, ha.
Bóg jest Tym a To jest nim. A To diabeł!
U granic naszego poznania, a właściwie
całkiem poza nimi, leŜy śmiejący się
Bóg. Rechocze. Jak norka. Kiedy
zanalizowaliśmy
juŜ
całą
nieświadomość, pozostała ta jej część,
nie poddająca się juŜ dalej analizie.
Nieanalizowalna. Nie do poznania. To.
To właśnie jest Bóg. Ha, ha. To jest
Bóg. To mówi, kiedy chce. To, robi ze
mną, co chce. Lekarzu ulecz mnie. To
jest Bóg. Na To nie ma lekarstwa. Więc
To robi, co chce. A To ma zawsze rację.
5
Ja, które chce kierować To, jest pyszne.
Jest pyszne i przemądrzałe. Ha, ha.
JakŜe głupie! Przekonane o swej mocy,
by ujarzmić To, robi, co To chce. I wcale
o Tym nie wie. Ha, ha. JakŜe głupie!
Bóg jest nieświadomy. Jest, choć go nie
ma. Jest samym absurdem. Jest
nieświadomy dla Ja. Bo jest To! To jest
Bóg! Jest nieświadomy, bo Ja wyrasta z
To. Jest zatem i To i Ja. To i Ja jest
Bóg! Ja jest nieświadome To, To i Bóg
jest nieświadomy. A jest
To i Ja.
Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga. A Bóg
jest
wariatem.
Jest
niemoŜliwy!
NiemoŜliwy
wariat!
I
ja
jestem
wariatem! Tańczmy zatem! Oto wieczny
dance macabre! Celem Ŝycia jest
śmierć! Oto, co jest. To jest. I To jest
Tym.
6
xxx
a kto umarł nie istnieje
nowy się narodzi człowiek
ten co umarł ocaleje
7
xxx
zostałem porwany do tańca
myślę Ŝe to ten skurczybyk
Bóg mnie tak urządził
zmagam się z Nim
(depcze po nogach)
coś mi szepce nie chcę
słuchać (jak moŜe mówić
jeśli nie wiem nawet czy
istnieje) tańczę z Nim
(z kim) z problemem
szaleństwo świętością
czy świętość szaleństwem
mówią mi z pewnością
„to dwie róŜne rzeczy”
kolejny pogląd poprzedniemu przeczy
8
xxx
i stworzył Pan męŜczyznę i kobietę
na obraz swój i podobieństwo
i widział Pan
w moich oczach
wschodzą twoje słońca
9
xxx
powiedziałem
jak niejaki skazaniec
Sokrates wiem Ŝe
nic nie wiem najgorsze
Ŝe ja tak cholera
uwaŜam i chyba niestety
(?) straciłem tzw.
toŜsamość ktoś mnie
pociesza (ksiąŜki ludzie
drzewa ) Ŝe w zamian
dostanę tzw.
wolność obyście się
proszę nie mylili
bo przecieŜ czy moŜna
tak naprawdę nic
nie mieć
10
xxx
i tak bóg
pisząc wiersz
o bogu
stwierdza Ŝe bóg
którego szukał
nie istnieje
a ten który jest
właśnie
przecieka mu
przez palce
naiwny
ma wciąŜ nadzieję
Ŝe siebie odnajdzie
wszędzie i nigdzie
gdy tylko
przestanie szukać
najbardziej jednak
chciałby nie słyszeć
juŜ więcej
swojego imienia
ma juŜ dość
tego ciągłego wołania
sam do siebie
śmieje się
gdy widzi
Ŝe siebie nie widzi
chociaŜ dookoła
nie ma nic innego
i tak bóg
pisząc wiersz o bogu
11
stwierdza Ŝe bóg którego szukał
nie istnieje
a ten który jest
właśnie przecieka mu przez palce
...
za oknem pada deszcz
z sufitu kapie mi
na kartkę
chyba powinieniem
naprawić dach
12
xxx
by trud codzienny
pod łukami czaszki
stał się świątynią
na ołtarzu oczu
kaŜda chwila święta
radosną kroplą
syci oddech ciszy
13
xxx
nie ma Ŝadnego trudu
i nie ma świątyni
oczy nie są ołtarzem
Ŝadna chwila świętą
jeŜeli cisza jest syta
po cóŜ radosne krople
14
confiteor II
bowiem wszyscyśmy
słabi
i ze wszystkich sił
próbujemy oddalić
węŜowe lęki
nie zrobię doktoratu
nawet tego moŜe
nie zdam egzaminu
omnipotentny nie będę
ani lepszy od ciebie
tu radość trzeba
znaleźć w szczątkach
bo całości znaleźć
nigdy się nie zdoła
doskonałość to
mit który cięŜką
łapą kładzie się
na karku
mówi albo ja albo
nic
(co wychodzi na jedno)
wszyscy bowiem
szukamy Boga
choć kaŜdy w
15
trochę inny
sposób
być doskonałym
(bogatszym piękniejszym
mądrzejszym)
kamień filozoficzny
leŜy w róŜnych miejscach
według róŜnych idej
być doskonałym to cel
ostateczny przez szczególne
wyŜszości osiągnąć zamierzon
to być równym Bogu
to być Bogiem samym
ten pęd jest źródłem
wielu niezrozumień
(nie moŜna go zdusić
osiągając cele)
-mieć więcej
(pieniędzy , szacunku ,
wiedzy - czegokolwiek)
-być kimś lepszym od
innych
(tak powie bogacz , powie
teŜ asceta , powie tak i
średniozamoŜna kobieta)
- stąd i zwątpienie gdy
mieć więcej i być lepszym
Ŝycie nie pozwoli
16
ci którym uda się
zrobić swe marzenia
Ŝyciem - ci w zwątpienie
popadają zwykle
ci których Ŝycie marzeniami
snute i pościg ciągły za
nimi je znaczy - ci teŜ w
zwątpieniu płyną chwycić ich
nie mogąc
ci których Ŝycie marzeń
jest odległe ( wynikiem
zbiegu przypadków i
wolnych wyborów ) - i ci
w zwątpieniu zastygli
od dawna
są teŜ ludzie co wiedzą
ten pęd ku górze
ten pęd ubóstwienia
ci nie znaczą swego Ŝycia
jedynym sensem znalezienia
Boga
(jak bowiem znaleźć mogą coś
co istnieje zawsze)
ani wywyŜszyć chcą się
ani nie wywyŜszyć
ci widzą w pędzie owym
17
Boga i widząc Ŝe złapać
go nigdy nie moŜna
na zawsze
widzą go w chwili
kaŜdej
brzemienni zachwytem
kropli słońca blasku
deszczu tanecznego
smutku
nie są jednakŜe tymi
którzy pędzą i pęd
ów w ręce chwycić chcą
na zawsze lecz
puste ręce
nie są teŜ tymi którzy
stoją smutni na ręce
puste patrząc bez
nadziei
zobaczyć ich moŜna
i w pędzie i stojąc
pęd nie istnieje bowiem
bez ustania
gdy pędzą - wiedzą nie złapią niczego
gdy stoją - wiedzą niczego nie stratni
ci zawsze Boga mają
18
przed oczami
płynącym światem
sycącego Ŝycie
gdy stoją
obok zwątpienia
Bóg stoi
gdy biegną
widzą
Boga biegnącego
obok
zatem zniszczone
zostało cierpienie
- gdzie bowiem ono
jeśli wszędzie Pan zatem istnieje
nadal cierpienie
choć w Bogu cierpień
nie ma przecieŜ wcale
19
xxx
codziennego trudu krople
gdy na czole ci osiądą
zetrzyj ręką ziarna soli
tylko one dniom smak dają
kiedy nowe krople rosną
witaj zawsze je z nadzieją
oddech radość w Ŝyłach rodzi
tańcz w ramionach świętej rzeki
20
ostatni list do Pana B.
myślę Ŝe jednak najlepiej będzie
BoŜe kiedy dam ci wreszcie
święty spokój
i sam się zajmę swoim
Ŝyciem
chciałbym nie marnować
juŜ więcej czasu
na myślenie
o tobie i tym podobnych
głupotach
bo nie wymyślę nic nowego
a nawet jeśli wymyślę
to i tak to niczego nie zmieni
a kolejne lata próŜniejsze im bardziej
nie wiem czy istniejesz czy
nie jednak dla ułatwienia
ostatecznie przyjmuję Ŝe
ciebie nie ma
zatem juŜ więcej nie będę
o tobie myślał
tak najlepiej będzie kiedy
dam ci wreszcie
święty spokój
i sam się zajmę
swoim Ŝyciem
...
na początek chciałbym kogoś
mocno objąć i długo
długo płakać
21
xxx
nie rozwiązałem
zagadki rzeczywistości
zresztą
moŜe wcale
to nie jest zagadka
i nie naleŜy próbować
jej rozwiązywać
moŜe wystarczy
popatrzeć na słońce
rozlewające się
na stoliku
moŜe wystarczy
krzyczeć
gdy kolejny gwóźdź
przypieczętowuje
przeznaczenie
moŜe wystarczy
Ŝyć
Ŝeby spokojnie
umrzeć
moŜe wystarczy
napisać
kolejny wiersz
Ŝeby się przekonać
Ŝe nie trzeba wcale
pisać
22
xxx
śyjemy
w najpiękniejszym
ze światów
w wielkim
misterium
i nikt nic
nie wie
umieramy
w najpiękniejszym
ze światów
w wielkim
misterium
i nikt nic
nie wie
....
teraz juŜ widzisz
róŜnicę
23
PROTOKÓŁ Z POSIEDZENIA
SĄDU OSTATECZNEGO
w ulotkach
oskarŜonego
(dumnie przez
niego nazywanych
tfu , tfu wierszami)
przewija się
pięć grzechów
głównych tj.
niepoprawne
rozumienie:
1. teologii
(np. Akwinata , Ekhart)
2. filozofii
(np. idealizm)
3. psychologii
(np. bezrefleksyjność
przedwczesne związanie poznawcze
zamroŜenie epistemiczne)
najbardziej
zgrzeszył
obijając się lub
o zgrozo
nie chodząc
na wykłady
z psychologii
czego dowodzi
24
choćby powyŜszy
pobieŜny zresztą
przegląd notorycznie
wadliwego
rozumienia
teorii
wybitnych
twórców
co było
spowodowane
jak dowodzą
badania naukowe
jego permisywizmem
asocjacyjnym lub
aleksytymią
ponadto w
swoich ulotkach
obraził :
4. moralność
społeczną
(np. wulgaryzmy)
5. Ŝywe i szczere
uczucia religijne
naszego
narodu (np. bluźniercze
nazwanie Boga
skurczybykiem)
25
przeto skazujemy
oskarŜonego na :
1. tradycyjne
stanie pod
latarnią i
codzienne
opluwanie w
rzeczonym miejscu
przez chrześcijański
ruch kobiet na
rzecz wyzwolenia
godności ludzkiej
2. na pranie
mózgu przy
uŜyciu
a) rodziny
b) mass mediów
- telewizja (naleŜy zwrócić uwagę
na ten środek jako rokujący
duŜe nadzieje)
- radio
- prasa
c) kościoła katolickiego
(bardzo wprawny środek)
d) terapii farmakologicznej
zastosowane środki
pozwolą na powrót tej
chorej i nieszczęśliwej
26
jednostki do zdrowego
społeczeństwa fachowo
(tu
sędzia
ostateczny
protekcjonalnie
uśmiecha) tzw. socjalizację
tj. właściwie hm...hm...
re...socjalizację
(kurwa jak mi tu
ktoś niewyraźnie
napisał)
Amen.
27
się
PROTOKÓŁ
Z
PSYCHOLOGIICZNYCH
OSKARśONEGO
PRZEPROWADZONYCH
DOBRA NA ZLECENIE
SĄDU OSTATECZNEGO
1. rozpoznanie
badany
oskarŜony
rozpowszechniając
rzeczone ulotki
(2 świadków)
próbował
zredukować
tzw. dysonans
podecyzyjny
który pojawia
się zawsze po
podjęciu kontrowersyjnej dla
uproszczenia złej
decyzji i
sygnalizuje
iŜ jednostka
usiłuje przekonując
innych (2 świadków)
do swojej postawy
zlikwidować
owy przykry stan
napięcia
28
BADAŃ
DLA
JEGO
który uznać naleŜy
za objaw osiowy
rzeczonego dysonansu podecyz.
a który wynika
ze wzmiankowanej
dezaptacyjnej
decyzji
2. rokowania :
jak dowodzą
badania
sarweyowe
zmieniona postawa
badanego
jest
funkcją
czasu
w najbliŜszej
przyszłości
rzeczona
nieustępliwość
winna ustąpić
samoczynie
co równoznaczne
będzie ze
zmianą postawy
z obecnej
(po wnikliwej
kategoryzacji
i ewaluacji
29
uznaną została
za dyssocjalną i
nihilistyczną)
na wysoce
adaptatywną
normalną tzw.
średnią statystyczną jak wykazały
badania testem zadowolenia z Ŝycia
zadowalającą w stopniu
zadowalającym
3. zalecenia :
w celu przyśpieszenia
procesu
resocjalizacji
naleŜy posłuŜyć
się (tutaj
posłuŜymy się
metaforą dla lepszego rozumienia jak
wykazują badania)
metodą tzw.
prania
mózgu
w celu
usunięcia
brudu
czyli
30
tzw. oczyszczenia
inaczej
katharsis
31
xxx
piszę wiersz
o tym czego nie ma
nie będzie to
wiersz o bogu
ani o miłości
nawet nie będzie
o mnie
co dziwne
piszę wiersz
o tym czego tutaj
nie ma
i nigdzie nie ma
i nie będzie
na Ŝadnej kartce papieru
piszę wiersz
o tym co najwaŜniejsze
i błagam
w takie wiersze
nie wierzcie
32
xxx
mam tylko jedno skrzydło
to prawie tak jak anioł
mam tylko jedno skrzydło
to prawie tak jak diabeł
a ty masz skrzydło drugie
rzecz jak wyŜej
gdy staniesz przy mnie blisko
biorąc pod uwagę liczbę
skrzydeł oraz fakt
Ŝe nie dostrzegasz mojego
widząc dwa u siebie
będziemy tu mieli
jednego diabła
i jednego anioła
gdy mocno mnie przytulisz
oddam ci swoje rogi
i ogon
a ty mi swoje skrzydła
albo nam z tego wyjdzie
dwoje ludzi
albo nam z tego
nic nie wyjdzie
33
baśń o tym czego nie ma
prolog
zatańczę zagwiŜdzę
zawinę ogonem
mlasnę i obrócę się
trzy razy na pięcie
by wyrazić to piękno
którego doświadczam
i radość co lubo
obłapia me członki
odkąd zerwałem
z panem mym i władcą
i spadłem na ziemię
a tutaj lubieŜnie
spijam zmysłowość
co oblepia dzionki
ach jak przyjemnie
raz jeszcze
zatańczę zagwiŜdŜę
zawinę ogonem
mlasnę i obrócę się
trzy razy na pięcie
zanim mnie dosięgnie
kara z ręki losu
34
rozdział pierwszy
co ty sobie myślisz
nie wolno tak
kpić sobie ze stworzeń
przecieŜ dobrze wiesz
Ŝe wszystko jest tobą
jeśli ty jesteś wszystkim
to wszystko jest tobą
dlaczego więc to wszystko
tego nie wie
i ten co tu bluźni
chociaŜ nic nie moŜe
nawet ja
smutny diabeł
jestem bogiem
om
mu
wołu
gdzie jesteś
wiem Ŝe tu jesteś
tylko gdzie
jesteś wszędzie
a nie ma cię nigdzie
35
rozdział drugi
zostało mi tylko
zostać tu na ziemi
pogodzić się z ludźmi
i z losem coś sprawił
zostało mi tylko
pisać wiersze smutne
zostało mi tylko
tańczyć gdy
muzyka
kochać kobietę
niech mi rodzi
dzieci
ale
co ja im powiem
gdy spytają o ciebie
będą ciebie szukać
i zapłacą gorzko
nie mogąc cię znaleźć
moŜe wtedy
zaczną Ŝyć
nie mając innego wyjścia
...
czy właśnie tak chciałeś
36
epilog
koło mojego domu
grasuje groźne mu
i czyha za węgłem
cichaczem jak skrzat
słuchaj mu
idź do domu
37
Dowód na istnienie Boga
wywiedziony z naukowej
redukcjonistycznej metody.
Credo quia absurdum
Tertulian
Teza Nauki: Nie ma Boga, bo Bóg to
tylko
wyobraŜenia,
czyli
procesy
psychiczne człowieka.
Konkluzja Nauki: Zatem człowiek
tworzy (wyobraŜa sobie) Boga.
Teza
Nauki:
Procesy
psychiczne
człowieka to nic więcej jak procesy
chemiczne zachodzące w mózgu.
Konkluzja
:
Zatem
świadomość
człowieka tworzą procesy chemiczne w
mózgu.
Teza: Procesy chemiczne to nic więcej
jak
zestawy
reakcji
pomiędzy
cząsteczkami materii.
Konkluzja: Cząsteczki to nic więcej jak
zestawy atomów.
Teza: Atomy moŜna zredukować do
jeszcze mniejszych części.
Konkluzja: Kwarki tworzą atomy.
Pytanie chłopca: skąd pochodzą atomy
(względnie ich składowe)?
Odpowiedź nauki: atomy pochodzą z
Wielkiego Wybuchu.
Pytanie chłopca: skąd pochodzi Wielki
Wybuch?
38
Odpowiedź nauki: Wielki Wybuch nie
pochodzi, względnie: pochodzi znikąd.
Pytanie chłopca: Jeśli nawet Salomon z
pustego w próŜne nie naleje, jak
twierdziłaś mądrze Nauko juŜ całe wieki
temu, to Jak coś tak Wielkiego jak
Wybuch moŜe pochodzić z niczego?
Odpowiedź nauki: Phi.
Pytanie chłopca: Jeśli redukujesz
Nauko Boga do materii, to przecieŜ w
pewnym
momencie,
momencie
Wielkiego Wybuchu, dochodzisz, ku
swemu zdumieniu do konkluzji: coś
musi pochodzić z niczego, lub materia
musi pochodzić z czegoś co materią nie
jest?
Odpowiedź nauki: Phi, Phi, filozofia,
Phi, empiria, eech....
Pytanie chłopca: Jeśli załoŜyć dalej
logiczne dociekanie, to albo materia
pochodzi z czegoś co materią nie jest –
czyli coś musi pochodzić z niczego, albo
logika – przyczyna i skutek - nie jest
dobrym narzędziem nauki. Lecz to
podwaŜyłoby
wszystkie
twoje
wcześniejsze wywody Nauko. Zatem –
posługując się krytycznym myśleniem i
logiką – twoimi ulubionymi narzędziami
badania Nauko – albo niematerialne nic
stworzyło coś (Boga nie ma według
ciebie, zatem Bóg jest tym czego nie ma)
czyli
niematerialne
Nic
(np.
39
niematerialny Bóg, którego nie ma)
stworzyło materialne Coś, co jest, albo
logika nie jest dobrym narzędziem
badawczym,
skoro
prowadzi
do
nielogicznych wniosków, co obala twoje
Nauko wcześniejsze wywody. Obie
logiczne
konkluzje,
Nauko,
są
absurdalne. Jednocześnie innych nie
ma. Absurd Nauko wykracza jednak
poza
twoje
dualistyczne
pojęcia.
Absurd to coś przecieŜ irracjonalnego.
Bo albo coś jest albo nie. I Nie moŜe być
tak, bo to przecieŜ Absurd, Ŝe coś jest i
tego nie ma jednocześnie – toŜsamość
sprzeczności – coincidentia opositorum to czysty Absurd.
Absurdu nie ma. A
twoje wywody, nauko prowadzą właśnie
do Absurdu.
Odpowiedź nauki: Phi, absurd.
Reakcja chłopca: Łzy w oczach...
Odpowiedź
Boga:
Wielki
Wybuch
Śmiechu.
40
xxx
i to jest koniec
naszej podróŜy
czas więcej juŜ
się nam nie dłuŜy
i nie ma śmierci
i wieczności
bóg udając Ŝe z nami
ze sobą gra w kości
41
głos twój westchnieniem
świat cały przyzywa
a łąki rozszalałe
tembrem miododajnym
trawy się chylą
uwiedzione rankiem
przestrzenie zastygają
larum w niebo idzie
werblem nadciągają
wszystkie polne ptaki
na taniec wiekuisty
w brzmieniu o zachodzie
dźwiękiem jak natchnieniem
źródła pełne wzruszeń
błękitnieją oczy
wilgotnieją cicho
jasnością co zagrzmiała
w dniu stworzenia świata
42
chociaŜ śmiertelni
czy jesteśmy wieczni
nie jesteśmy oddzieleni
chociaŜ widzimy
tylko podziały
absolutny spokój
w niepokoju o absolut
43
jestem bogiem - powiedział
naprawdę jestem bogiem, więc się nie
śmiej - powiedział do niej raz jeszcze
zresztą ty teŜ - zauwaŜył
no i czego się śmiejesz - zapytał
nie gadaj takich głupot - odrzekła
bo ci nie będę rodzić dzieci
44
nie chcę kochanie
rozumiesz
nie chcę
Ŝeby tylko śmierć
była spotkaniem
skończonego człowieka
z nieskończonym
nie chcę kochanie
rozumiesz
chcę się teraz spotkać
ja skończony byt
chcę się przejrzeć
w oczach absolutu
kiedy skończoność
patrzy w oczy
nieskończoności
czy widzi
siebie
45
Kim jestem zapytał
siedząc na skraju przepaści
Kim jestem odpowiedziała przepaść
46
zobacz
Panie
świat
stworzyłem
widzisz
atomy
chyba
się r
o
z
p
i
e
r
d
o
l
i
ł
47
małe bogi biegały
bosymi stopami
po rozgrzanej łące
wtem ktoś powiedział
nie czas to
by buty obuć i
do szkół się udać
i ustało lato
48
w stogu igieł cię znajdę
czy wiesz jak tam trudno
o jedno źdźbło
49
Będę medytował o skraju poranka
Ujrzę siebie w tafli rosy
Stanę się kroplą
Potem zapalę papierosa
50
kiedy się spotkamy
na drugim krańcu tęczy
patrzę w niebo
nie ma tam ciebie
gdzie jesteś
potargaj mi włosy
ciepłym oddechem
szepnij cokolwiek
chcę patrzeć jak
drga powietrze
twoje wargi
otul moje ciało
cichym dreszczem
dotknij Ŝołądka
proszę cię
boŜe
51
wierzę
w twój uśmiech
ciepły jak zmęczone
oczy
a jeśli
odejdziesz
nie wiadomo dokąd
uwierzę
w inny
lub porzucę wiarę
na razie
wierzę
w twój uśmiech
nic mi innego
juŜ nie pozostało
52
Jestem
Naprawdę nie potrafię tego zrozumieć
53
Bóg nie był dla mnie
Srogim ojcem raczej
Dobrotliwym tatusiem był
JeŜeli idzie o zasady
Moralne i okrucieństwo
W ich przestrzeganiu
JeŜeli idzie o jego
Mniej abstrakcyjną formę
Nie było go wcale
Teraz leŜy obok mnie
Cicho oddycha a jego
Pełne usta nie czują
Moich łez chyba tylko piersi
Kochanie bóg jest nawet w twoich
włosach
54
jestem tak mały
jak źdźebełko trawy
raz się tam ukryję
głęboko na dnie
moŜe bóg nie odnajdzie mnie
i da mi Ŝyć
da się śmiać
i nie pierdolnie swoim
wielkim palcem w łeb
55
morze domek piasek
uśmiech trzymasz mnie
za rękę nie martw się
kochanie wszystko będzie
dobrze patrzę na twoją
twarz kocham cię
wiesz
słońce chowa się do wody
na twoim brzuchu
ziarenka soli
łzy są w tym roku
wyjątkowo słone kochanie
nie płacz
zbudujemy sobie nowy
domek popatrz
ile dookoła
piasku
56
spadłem z piekła
na przejrzyste liście aniołów
niebieskie jak krew świtu
gorejący rozkład
mojej uprzedniej śmierci
na nieboskłonie
Ŝywego ramienia bzu
o świcie
spadłem z piekła
na przejrzyste liście aniołów
57
zień jak co dzień
Czego tu więcej wymagać
Wystarczy tylko
Głęboki haust powietrza
I kroki nieśpieszne lekko kołyszące
CięŜkim lekkim ciałem dookoła ptaki
Świergoczą albo samochody
Idę oto co mogę uczynić
Przed siebie spoglądam
W kałuŜy leŜą pety
Nigdzie się nie śpieszę
Wkrótce umrę
A moŜe trochę to potrwa
58
parę zdań do nietschego nie
potrzebnych
1. Nietschego nie szukaj.
2. Wszystko juŜ masz.
3. JeŜeli coś się zawali, zacznij od
nowa.
4. Bądź Syzyfem, który się cieszy.
5. Ciesz się, Ŝe moŜesz dźwigać jeszcze
ten kamień.
6. Nietschego innego nie ma.
7. A moŜe i jest.
8. Ale i tak nigdy nie będziesz tego
wiedział.
9. Przynajmniej nie tutaj.
10. Jeśli jest jakieś tam.
11. Problem z tam polega na tym, Ŝe
jeśli.
12. A tutaj juŜ jest, chcesz tego czy
nie.
13. ChociaŜ i tak niektórzy twierdzą
inaczej.
14. Ale to jest ich sprawa.
15. ChociaŜ kto wie, moŜe mają
rację.
16. Ale kto wie.
17. MoŜe i ten kto wie, ale czy on
istnieje.
18. MoŜe i istnieje, kto wie.
19. On wie, Ŝe istnieje, jeśli istnieje,
ale kto to wie, jeśli nie on.
20. Ja tam nic nie wiem.
59
21. I nic nie chce wiedzieć.
22. Bo się nie dowiem.
23. Ale wierzę, bo czemu miałbym nie
wierzyć.
24. Pascal i te sprawy.
25. Mistycyzm mówi Ŝe moŜna
doświadczyć.
26. Ale doświadczyć to jeszcze nie
poznać.
27. Chyba.
28. Kto wie.
29. Ja nie.
30. Ale wiem jedno.
31. Teraz doświadczam.
32. I to mi wystarczy.
33. Daj BoŜe.
34. No daj.
35. Proszę.
36. Daj mi to teraz, które juŜ mam.
37. A które mi ciągle nie wystarcza.
38. I sam juŜ nie wiem dlaczego.
39. I nie jest to nic nowego.
40. Czy tak juŜ będzie i będzie.
41. Czy muszę się z tym pogodzić.
42. Czy powinienem wreszcie
przestać zadawać pytania.
43. Stawiać pytania o Ŝycie zamiast
Ŝyć.
44. Ale jak Ŝyć jak nie wiadomo jak?
45. Tak po prostu.
46. śyć?
60
Tak.
Po prostu.
Powiedział analityk i umarł.
61
diabeł, co w pięty włoŜył mi ostrogi
stuka kopytami o moje dobre chęci
którymi wybrukowałem całe piekło
tańczy taniec śmierci
na budowli mojego Ŝycia
której zgliszcza leŜą u moich stóp
nareszcie wolny
zniszczyłem wszystko
co tylko mogłem
tańczę taniec śmierci
wesoły diabeł
śmiejący się śmiechem
który w końcu rozwala mi brzuch
wszystko czego szukałem
całe Ŝycie
nie istnieje
śmiejący się diabeł
który podkuł mnie dobrymi chęciami
przyznaje się do oszustwa
tańczy taniec śmierci na moim grobie
jeśli więc umarłem
to kto Ŝyje we mnie
wesoły diabeł
nareszcie wolny
śmiejący się śmiechem
który w końcu rozwala mi brzuch
62
ty jedna
wiesz kim jestem
wpuściłem cię
do swojego monastyru
zatrzymał się czas
mieszkasz teraz
ze mną samotna
63
jest we mnie radość dziecka
które wyskoczyło ze skorupy
swojej głowy w końcu rozbitej
o uliczny bruk
kolejne potknięcie czaszka
wreszcie pękła
gliniana czaszka pełna kłamliwych
figurek
pękła została radość dziecka
we mnie po prostu radość
nigdy więcej nie będę się bawił
kłamliwymi gównianymi figurkami
ze śliny i prochu
bóg mieszkający w mojej głowie
którym tak bardzo chciałem się stać
to zwykły cielec
nawet nie złoty całkiem z gliny
figurka teraz rozbita w pył
diabeł Ŝyjący w moim podbrzuszu
śmieje się wyskoczywszy z rozbitego
o bruk uliczny czoła
ulico ulicznico jesteś święta pod
latarnią
kiedy pokraczne figurki rozpadają się w
pył
ideał wreszcie sięgnął bruku
diabeł tańczy trzeci dzień
na podeptanym grobie moich figurek
tańczy przeklęty taniec Ŝycia
i śmieje się boskim śmiechem
64
posłuchaj moja mała
po prostu potrzebuję Ŝebyś mnie
kochała
i nic więcej
wiesz
kiedy mi to mówisz
i kiedy nie mówisz
a tylko dotykasz
tak Ŝe przenika
całe me istnienie
to wyjaśnia wszechświat
i mały listek co przyleciał z drzewa
65
czy to prawda
pytasz
jak mam ci powiedzieć
Ŝe nie ma
prawdy
66
trzydzieści sześć
kensho
uderzyło go po głowie
świat rozpadł się
po połowie
jest z czego płakać
jest z czego się śmiać
połowa czarna
połowa biała
i tak wszystko jest dobre
dokładnie po połowie
podzielone równe
wszystko na dwie części
jedna dla mnie
jedna dla ciebie
67
w diab(l)olicznym uścisku
martwych objęć ciszy
z błyskiem w oku
Ŝycia rozgardiasz kolorów
tak tędy idzie ten
śladu nie zostawszy
a imię jego bezimienne chyba
tysiącem wszystkich imion
dokąd pojść rozbrzmiewa
dwóch ich jest czy jeden
w twarzach odwróconych
w diab(l)olicznym uścisku
martwych objęć ciszy
pomiędzy anioły
spada kropla smoły
68
In memory of demoniacal Monique
w końcu dajmonion mnie odwiedził
i kazał się z poezją biedzić
obejmij mnie ma damo z (b)łota
choć dotykałaś dłonią nieba
wpędzić mnie w piekło było Ci potrzeba
ze złem tańczyłem kręgi wieczne
anioły łez płakały deszczem
juŜ ugaszona dusza moja
twych oczu gromem poraŜona
piorunem palić byłaś skora
popioły mej płonącej duszy
w deszczu anielskich łez okruszyn
kiedy odeszłaś wnet zakwitły
i kiedy zmartwychwstanie było
samotne fatum przekroczyło
obejmij mnie ma damo z (b)łota
dotykaj mnie miłosna dłonią
i otwórz dla nas bramy nieba
a kiedy słońce nam zakwitnie
obejmę Cię i ciemność zniknie
69
koło mojego domu
grasuje groźne mu
i czyha za węgłem
cichaczem jak skrzat
słuchaj mu
idź do domu
70
pisane krwią
moich trzewi
tam gdzie rosną imiona
i nie umierają
jakby mogły
Ŝyć wiecznie
bez skazy
i na pokuszenie
tego, który
amen
71
i piekne było to jak drzazgi
i ścierwo kwitło nieustannie
nie obchodziły mnie drobiazgi
bez tchu łapałem oddech w wannie
na śmierć zabity w pięknej pannie
i choć dwulica była ona
jej dusza błotem obrzucona
tak oddech kaŜdy jej zapachem
i utulony byle łachem
jej tajemnicy woń zdradzona
śmiertelne ścierwo kwitnie we mnie
ulico pełna głuchych kości
ty w pyle grzebiesz swoich gości
i depczą głowy Twoje sennie
kobiety piękne nieodmiennie
72
w gardzieli jamy twojej ślicznej
nie gaśnie nigdy Ŝywy ogień
choć śmierci były moje liczne
pragnę i kocham tylko to wiem
i zakochany bez pamięci
nie liczę szans na zmartwychwstanie
niech się ta chwila grzeszna święci
i śmierć i Ŝycie nasze amen
ja wnętrza swoje ci obnaŜam
rozkoszą darzę Cię w zachwycie
i kiedy nowe Ŝycie stwarzam
otwarty jestem na zabicie
w ramiona Twoje i przypadku
oddaję dalszy bieg wypadków
daję Ci wnętrza swych oddechów
i zapis wszystkich moich grzechów
moŜesz mnie wydać na spalenie
pójdę śpiewając dziękczynienie
jesteś mi światem oraz świata końcem
w jasności mroku ciemnym słońcem
zabij mnie i wskrześ siedem razy z
rzędu
prowadź mnie do i ratuj z obłędu
wichura spazmu tabunami koni
tysiąc łez z chmur mych powiek roni
juŜ bez sił jestem płacząc stale
wołając ciągle amen amen
zalewam łzami twoje oczy
łagodne brzuchy Twoich powiek
ja wdzieczny scałowuję człowiek
rozkosz przez wnętrza nasze kroczy
73
nasieniem krew miesiąca broczy
w gardzieli jamy twojej ślicznej
nie zgaśnie nigdy Ŝywy ogień
choć śmierci moich Ŝniwo liczne
dziś z martwych wstało Ŝycie bowiem
74
moje wiersze
dusza wyrzygana
do swego rozkładu
w ramionach świtu
z nocy wstającego
jak co dzień
aŜ do końca świ(a)ta
sen z którego nigdy się nie budzisz
z czasem się kończy
kiedy wreszcie świta
to, czego ani ucho
ani oko
i ani mru mru
75
Modlitwy
76
który jesteś we mnie, którego nie ma
uczyń, co zechcesz
ze mną, z moim Ŝyciem
oddaję się Tobie
bez reszty
i nawet bez nadziei
i bez prośby
Ŝe Ty się oddasz mnie
i nawet jeśli będę czuł Twój brak
będzie to świadczyło tylko o braku we
mnie
braku
Ciebie
spowodowanego
nadwyŜką mniei tym usilniej dąŜył będę do Ciebie
który jesteś we mnie
którego nie ma
77
co ma się stać staje się
mówisz do mnie
ustami drugiego
moimi myślami
oddechem sumienia
bezustannie słyszę Twój głos
wiem, co mam do zrobienia
i robię to
to wszystko
cała tajemnica Ŝycia
słuchać, patrzeć, czuć,
smakować, wąchać
dotykać
kochać nieskończone
w skończonym
i staje się, co ma się stać
78
w prezencie dajesz mi siebie
takie proste jest Panie
znalezienie Ciebie
wystarczy przestać szukać
i jawisz się Tak oczywisty
wszechobecny, bliski
wymagający oddania Ci wszystkiego
czego i tak nie posiadam
w prezencie dajesz mi wszystko
co w czasie i co poza nim
79
rodzę się do Ŝycia w Tobie
raz wybrawszy na wieki wybierać muszę
oddając Ci Panie siebie całego
w nieznane
odczuwam ulgę
ogromną i spokój
cały ten niepotrzebny balast
mojego ja
spływa ze mnie
znów rodzę się do śycia
w Tobie
Ŝyję, poruszam się i jestem
80
radość
radość
i oto Jesteś
śpiewa we mnie
i tańczy
gdzie spojrzeć orgia święta i lubieŜna
81
wdzięczność
ach, jakŜem Ci wdzięczny
za wszystko
amen
82
nic
nic nie jest Tobą
choć Ty jesteś wszystkim
83
wszystko
wszystko jest Tobą
ale Ty niczym nie jesteś
84
zjednoczenie
Ŝyję
cudownie
Ŝycie cudem jest
cudownie jest Ŝyć
składam dzieki
pijąc Twoją Krew
Twoje Ciało ma smak chleba
składam dzieki
ja otwieram usta
a Ty sobie dziękujesz
moimi oniemiałymi z radości wargami
spływającymi Twoją krwią
właśnie wgryzam się w Twoje serce
będę brał i jadł
85
nieznośna potrzeba serca
przebacz bluźnierstwa
pisane dla Twej chwały
z nieznośnej potrzeby serca
z nieznośnej potrzeby mojego serca
by stało się Twoim
86
miłość
kiedyś chciałem kochać jedną
serce jednak się wyrywało
aŜ wyrwało się ostatecznie
wszystko domaga się kochania
ukocham wszystko
niczego nie posiadając
87
co to jest Miłość
przecieŜ nie uczucie
tkliwe i lepkie o szerokich biodrach
wdzięczność raczej i błogosławieństwo
i trud w pocie czoła by temu podołać
w padole łez stół święty, dziękczynny
niech się posili kto zechce Miłować
niech się posili Tym, który dał Siebie
i sam się w darze ustanowi stołem
niech biorą i jedzą następni szczęśliwcy
co to jest miłość jeśli nie dar z siebie
i wdzięczność wtedy i błogosławieństwo
i trud dziękczynny i to zjednoczenie
którego pragnie twoje serce stale
to zjednoczenie z Ojcem w niebie
i na tej ziemi, znowu świętej, amen.
88
radość
radość jest wtedy kiedy jestem w Tobie
a Ty we mnie jesteś
mnie juŜ nie ma wcale
i wtedy jest radość
wszystko doskonałe
89
szczęście
szczęścia o Panie to nie znam innego
jak tylko ucielesnienie się istnienia
Twego
gdziekolwiek jestem
90
Nie(-)szczęście
nieszczęście jakie moŜe się wydarzyć
gdy jestem pusty dałem siebie w darze
niczego nie mam, nie pragnę niczego
bo wszystko mam, pragnąwszy
Wszystkiego
91
tES(SE)tament
poza słowami
mieszka ten
którego słowami
nie uchwycisz
kiedy juŜ go chwytasz w słowo
masz go juŜ uchwyconego
znika
nieograniczonego nie ograniczysz
kiedy wytyczasz granice
rodzą się wojny
ten kto mówi o nim
mówi tylko Ŝe go nie zna
znać moŜna tylko swoje ograniczenia
bez granic – niepoznawalny
nie-do-uchwycenia
nie poznawaj
nie chwytaj
bezgranicznie
i oto
On
niepoznawalny
zachwycający
nieuchwytny
bezgranicznie obecny
w nieobecności granicach
pomiędzy i poza
porzuć rozgraniczenia
i staniesz w Nieograniczonym
by porzucić rozgraniczenia
92
porzucić musisz tego, który rozgranicza
porzucić siebie
przyczynę wszelkiego nieszczęścia na
świecie
jak to zrobić
robić to, co jest do zrobienia
pozwolić się ponieść
domaganiom Innego
sluŜyć
jako patyk do gówna
jak baranek wydany na rzeź
umrzeć dla siebie
zmartwychwstać
w Tym, który jest
93
rano wieczór we dnie w nocy
jak ze snu przyszłaś do mnie
w rzeczywistość mojego piekła
....
pojaśniało
dziękuję ci Aniele mój
Ty zawsze przy mnie stój
94
Epitafium dla Syzyfa
przeszedłem trakt cały
znaczony słowami
opisywały mi po co i dlaczego
świety graal widniał za horyzontem
kamień filozoficzny przyrzekał złocić
miedź dni
przeszedłem całą drogę
wszystkich wiekowych oszustów
którzy sprzedawali mi swoje prawdziwe
kłamstwa udało mi się takŜe do nich
dołączyć
uzurpatorów Prawdy, posiadaczy wody
Ŝycia
fałszywych proroków
jakiś czas takŜe przestawałem ze
sceptykami jakich modnie nazywa się
dziś postmodernistami, którzy teŜ
kłamią, tyle Ŝe odwrotnie - utrzymując
Ŝe Prawdą jest, Ŝe Prawdy nie ma;
potem zagnany w ślepy róg paradoksu
nierozwiązywalnej zagadki egzystencji
niechcący i całkiem bezwiednie
oddałem się samemu Ŝyciu takiemu
jakim było - roześmiany nad stertą
wiekowych papierzysk, wiedząc Ŝe
przydać mi się mogą jedynie na
rozpałkę – choć przyznać trzeba, Ŝe
ogień jaki by z nich płonął iskrzył by się
Prawdą, gdyŜ w kaŜdym z opasłych
tomisk było jej odbicie mieniące się
95
coraz to innym kolorem, lecz Ŝadne nie
mogło oddać całego spektrum barw
białego światła Tego, Który Jest - a
Ŝycie natychmiast posiadło mnie z tak
wielkim impetem, Ŝe nie sprostałem
uderzeniu jego niepohamowanej fali
tracąc oddech w odmętach bezmiaru
znaczeń Jednego
przeszedłem całą drogę brukowaną
wszystkimi oszustwami histori ludzkiej
myśli
która prowadziła donikąd
wtedy wpadłem do oceanu Arche
który prawie mnie pochłonął
a kiedy łaskawie wypłuł mnie na brzeg
odnalazłem się znów na poczatku drogi
którą całą byłem juŜ przemierzyłem
zatoczyłem pełen obrót
znalazłszy się w puncie wyjścia
od początku dziejów
kręcimy się w kółko
i nie do końca jest to mit Syzyfa
nie chodzi o to by znaleźć Grala u celu
podróŜy
depczesz kamień filozoficzny z kaŜdym
twoim krokiem
...
o esencji nic nie mów
esencję się pije
o Ŝyciu ani słowa –
Ŝycie po prostu się Ŝyje
96
kpisz sobie ze mnie Panie
kpisz sobie z kaŜdego
robisz nas w trąbę
pędzisz w kozi róg
nie mogę znaleźć sensu
w niczym oprócz Ciebie
choć Ty jesteś we wszystkim
nic nie daje mi ukojenia
w Tobie tylko BoŜe spełnienie
mojego istnienia
pierwsze i ostateczne
kiedy jednak ostatecznie Ciebie
odnajduję
ni fragment strzępek pył nie zostaje ze
mnie
nie ma mnie znikam
umieram
choć oddycham jeszcze
nie ja przecieŜ oddycham Ty Panie
jesteś jednym Wielkim oddechem
Tchnienie Twego Ducha porusza
nieruchome Jesteś wszędzie i Ty tylko
Kpiarzu Wielki i przewrotny Znikam Ja
i Ty wszystko przenika się i nicuje
dlatego
Matka Teresa Święty Franciszek
Jezus Chrystus umarli w Tobie i dla
Ciebie
słuŜąc do końca całemu ograniczonemu
stworzeniu płonącemu Twoim
bezgranicznym ogniem któremu dali się
spalić poświęcajać siebie ostatecznie w
97
kaŜdej chwili zatracili się znikając w
bezmiarze Twojej obfitości przelewającej
się przez brzegi stworzenia
tego właśnie nie mogę wciąŜ zrobić
nie mogę się poświęcić
tak bardzo boję się zginąć
nie chcę siebie utracić
czuje jednak Ŝe innej drogi nie ma
moim przeznaczeniem jest moja śmierć
tylko umierając dla siebie Ciebie mogę
urodzić
moje pierwsze i ostanie pragnienie
spełnienie i sens
moim przeznaczeniem jak kaŜdego
człowieka
jest zatracenie się w Twoich objęciach
więc być muszę jak kaŜdy
Jezusem Chrystusem Franciszkiem z
AsyŜu Matką Teresą
...
Tak cięŜkie to brzemię nie do uniesienia
Jeśli moŜesz to oddal ode mnie ten
kielich
Lecz nie moja a twoja wola niech się
stanie
Ojcze nasz, który jesteś
Tako na ziemi jak i w niebie
Nie ucieknę Ci Panie
Nie mam dokąd uciec
Z kaŜdego zakątka wyziera twa
Roześmiana Twarz
Bolą mnie juŜ nogi
98
Od ciągłego zwiewania
Nie mogę juŜ dłuŜej udawać ślepego
....
od początku wygrałeś
dając mi wolną wolę
wiedziałeś Ŝe w końcu i tak muszę
wybrać Prawdę
wszystkie drogi prowadzą do Ciebie
99
epitafium
zagadka dla filozofów, matematyków,
logików
czy ten wzór na kamień filozoficzny jest
prawdziwy?
a = - a w (+/- &)
Słownie a = nie a w plus minus
nieskończoności
100
POSTSCRIPTUM
101
piosenka pogodzonego
śmierci umknąłem o jedno skinienie
jak drgnienie światła nienawykłych
powiek
o Ŝycie będę ci wierny dozgonnie
102
xxx
wyskoczyłem z Bogiem jak filip z
konopii
plotąc głupoty jak to Ŝe istnieje
On tylko nic nie ma poza Nim
Patrzą na mnie trawy mówią do mnie
drzewa
I ona cicho nie pleć nie potrzeba
103
xxx
kiedy przegrałem juŜ wszystko
co było do przegrania
kiedy straciłem juŜ wszystko
nie mam juŜ nic do stracenia
104
xxx
Po rozpadłem się na tysiąc kawałków
teraz nie mogę się pozbierac
nie mogę się poukładać
nic do siebie nie pasuje
jestem niepozbierany
niepoukładany
nie do pozbierania
nieukładalny
jak mam dalej Ŝyć
kiedy nic mi się nie układa
moje rany się nie zabliźniają
jak mam Ŝyć
z otwartymi na ościeŜ ranami
po rozpadłem się na tysiąc kawałków
moje Ŝycie nie ma juŜ sensu
jak mam dalej Ŝyć
umarła nadzieja szare dni coraz
bardziej szarzeją
w moim pustym świecie zgasło słońce
zdaje się Ŝe zapadły wieczne ciemności
chyba wiem gdzie jestem
z głębokości wołam do Ciebie Panie
105
xxx
najpierw
porachuję się z czasem
trzydzieści sześć łóŜek
w cmentarnej alei
obydwie ścieŜki
zarośnięte śmiercią
najpierw
porachuję się z czasem
106
xxx
miniaturka
czas się kurczy
ulotne chwile
mojego Ŝycia
blakną
co dalej
107
xxx
umarłam
ostatnie resztki skóry uleciały z
wiatrem
tańczę teraz taniec
Ŝycia śmierci z czartem
umarłam
ostatnie resztki skóry uleciały z
wiatrem
108
oświecenie
Tym razem
Przyszło
Bardzo łagodnie
śadnych piorunów
W głowie
Się nie pomieszało
Nic a nic
Się nie zmieniło
Nastawiłem pralkę
Sprosiłem na wieczór przyjaciół
Zrobiłem sałatkę
I farsz do grzanek
Wytłumaczyłem babci
Czemu pracuje w niedzielę
Poszedłem teŜ do spowiedzi
Przestałem palić
Po komunii świętej
Powiedziałem do Niego
Słuchaj stuknęła mi trzydziestka
Dziecko w drodze
Daj pochodzić jeszcze chociaŜ ze trzy
lata
Pośród tego z pięknych najpiękniejszego świata
Daj usłyszeć jak dziecko mówi do mnie
tata
Na Ŝycie ubezpieczyłem się dosyć
wysoko
Więc śmierci się nie boję
Wieczorem przyjdą przyjaciele
śyczę im jak najlepiej
109
- chciałbym zatańczyć na ich ślubie to, Ŝe świat się kończy nie znaczy
Ŝe mam go mniej kochać –
za chwilę pojadę po Ŝonę na dworzec
usiądzie na fotelu z Euzebiuszem
w brzuchu potem przyjdzie
Marcin z Olą podam grzanki
i sałatkę z krabów
Babcia nie ruszy
ale oglądać z nami będzie
dowiemy się kto wygrał
co z Tą Polską
i tak świat jest piękny
jak dobrze, Ŝe to nie są moje
ostatnie słowa
oświecenie
Tym razem
Przyszło
Bardzo łagodnie
Jeszcze mi pozostało
Wyprasować spodnie
110
Ateistycznie
Brnie przez świat
Ta, której serce oddałem tak dawno
Odgarnia liście na drodze
Swojego Ŝycia
I idzie dalej
Idzie, by iść
Nigdzie nie chce dojść
Wystarczy jej sam chód
A teizm komu i na co
Zapyta krocząc swą świętą
Stopą po Tym, czego nie ma
Spokój na jej nerwowej twarzy
Maluje zwykły uśmiech
Wszystko jest tak
Jak ma być
Agata
Ateistycznie
Brnie przez świat
Ta, której serce oddałem tak dawno
111
JuŜ nie wadzę się z Bogiem
Jak dawniej
Mój bóg ma setki twarzy
Nie mieszka w kościele
Który jednak czasem odwiedzam
Lubię
Błogi smak Pana na moim języku
Mój bóg jest bezdomny
Choć nie moŜna znaleźć miejsca
Gdzie nie gości
Nie martwię się, Ŝe nigdy go nie zobaczę
PrzecieŜ co rano otwieram oczy
Martwię się tylko, Ŝe konsekwencje
moich czynów
Jak to kiedyś ktoś juŜ powiedział
A grzechy wasze
Na głowy waszych synów
BoŜe mój BoŜe
Tyle wokół pięknych
Stworzeń a w mym sercu
ciągle gości lęk
ten głupszy brat mądrości
112
Inercja
Zniszczy wszystko
Nie stanie niczego
Wszystko domaga się mojej troski
Bez niej umiera
Co powołam do Ŝycia
I tak kiedyś umrze
Pozbawione mojej troski
Uschnie jak nie podlewany kwiat
Zanim się wypełni czas
Ja jestem nosicielem konewek
To ja usycham moje kwiaty
To ja sługa inercji wszystko niszczę
Wystarczy, robić nic
nie robić tego, co trzeba zrobić
tak, wtedy
Inercja
Zniszczy wszystko
Nie stanie niczego
…
Ten wgląd
Przebudził mnie ze snu
113
a =-a
(+/-
∞)
a equals not a in plus minus infinity
timeless
spaceless
immobile
ubiquitous
nothing is (im)possible
everything is nothing
nothing is everything
mortality is immortality
evil is good
everything is everything
though there is nothing really
truth is ungraspable absurd
so all we grasp are pack of lies
like good and evil life and death
we are particles of infinity
unable to see beyond illusions of death and fear
114
Dowód na istnienie Boga.
Nikomu do niczego nie potrzebny.
a =-a
(
∞+/-)
a równa się nie a w plus minus nieskończności
bezczasowy
bezprzestrzenny
nieruchomy
wszechobecny
nic jest (nie)moŜliwe
wszystko jest niczym
nic jest wszystkim
śmiertelne jest nieśmiertelne
zło jest dobrem
wszystko jest wszystkim
choć naprawdę nie ma nic
prawda jest nieuchwytnym absurdem
więc wszystko co moŜemy uchwycić to steki bzdur
jak dobro i zło Ŝycie i śmierć
jesteśmy cząsteczkami nieskończoności
niezdolnymi wyjrzeć poza iluzje strachu i śmierci
co ujrzy skończoność w nieskończoności patrząc oczy?
what finity will see looking into infiniti’s eyes?
115

Podobne dokumenty