Marta Zahorska
Transkrypt
Marta Zahorska
Dr hab. Marta Zahorska Socjolog z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista w zakresie socjologii edukacji. Autorka licznych badań m.in. wśród nauczycieli, rodziców i uczniów, których tematyka oscyluje wokół społecznych nierówności edukacyjnych i skutków kolejnych reform oświaty. Autorka rzeczywistość szkolną poznała zarówno z punktu widzenia rodzica - działając w komitecie rodzicielskim i radzie szkoły jak również nauczyciela, ucząc WOS. SZKOLNA WIEŻA BABEL1 1. Podmioty szkolnej komunikacji: nauczyciele, uczniowie, rodzice.2 Nauczyciele - uczniowie Nauczyciele i uczniowie to dwie podstawowe grupy społeczne w szkole. Obie te grupy są wyraźnie wyodrębnione, mają też odrębny status. Odrębność ich pozycji wynika zarówno z zadań szkoły, które przekładają się na formalne podziały, wyznaczające każdej z tych grup odrębne prawa i obowiązki, jak też postrzeganej sprzeczności ich interesów. Uczestnictwo uczniów wynika z obowiązku szkolnego – jest więc przymusowe, nauczycieli jest efektem ich wyboru zawodu i miejsca pracy. Nawet jeśli spora grupa uczniów zinternalizowała wartości wynikające z pobierania nauki, to na ogół ich koncepcje spędzania czasu w szkole, czy zakresu obowiązków pozostają w wyraźnej sprzeczności z pomysłami nauczycieli na te same zagadnienia. Każda lekcja jest efektem pewnego kompromisu między interesami nauczyciela i uczniów. Kompromisu, który nie jest trwały i zawsze może skończyć się konfliktem. Obie grupy: i nauczyciele, i uczniowie mają też bardzo wyraźnie wykształcone poczucie solidarności grupowej. Jego odbicie można znaleźć często w wypowiedziach nauczycieli i uczniów. Oto jeden z typowych przykładów, w którym wychowawca klasy wyjaśnia, jak reaguje na uwagi rodziców dotyczące postępowania innych nauczycieli: „Ja nie jestem od tego zresztą, żebym oceniał pracę moich koleżanek, czy kolegów. Ja reaguje [na uwagi rodziców] w ten sposób, że ja uważam, że to nie jest wina tego nauczyciela, tylko ucznia.” [Pol, Wych. 2006, wyw. 11]3 1 Artykuł ten nie stanowi relacji z badań na temat porozumiewania się w szkole, ale jest raczej zbiorem refleksji, których podstawą są rozmaite badania, w jakich uczestniczyłam w ostatnich latach (2000-2009). Wszystkie cytowane tu wypowiedzi pochodzą z transkrypcji wywiadów z nauczycielami, bądź uczniami gimnazjów, we wszystkich przypadkach były to tzw. gimnazja prowincjonalne, a więc wiejskie i małomiasteczkowe . Przytaczane cytaty mają jedynie funkcję ilustracyjną, a nie dowodową 2 Pomijam w tym tekście charakterystykę kontaktów w ramach tych grup, a więc nauczycieli z nauczycielami, czy nauczycieli z dyrektorem, a także uczniów z uczniami itp. 1 Złamanie tej solidarności pociąga za sobą bardzo ostre sankcje, czego przykładem są losy nauczycieli, którzy zgodzili się pełnić funkcje rzecznika praw ucznia na terenie szkół. Jeżeli traktowali swą funkcje serio popadali w ostre konflikty z ciałem pedagogicznym. Cześć z nich szybko rezygnowała z tej funkcji, część szukała sobie innej szkoły, a byli i tacy, którzy po przeżytych konfliktach rezygnowali z zawodu4. Nazwanie któregoś z nauczycieli, „rzecznikiem praw ucznia” nie jest komplementem i nie przynosi mu chwały. Osoby pełniące czasem funkcje mediatora pomiędzy uczniami i nauczycielami, a więc pedagodzy szkolni, czy urzędnicy kuratorium unikają jak ognia określenia „rzecznik praw ucznia”. Charakterystyczna pod tym względem jest wypowiedź pracownicy kuratorium gdańskiego, osoby prowadzącej negocjacje w razie szkolnych konfliktów, najczęściej zresztą występującej w obronie naruszonych praw ucznia: „Jak tylko wchodzę do szkoły to od razu mówię, że ja nie jestem rzecznikiem praw ucznia, bo to by mnie na wejściu skreślało.”[Kuratorium, Gdańsk, 2005]5 Przykre sankcje spotykają także ucznia, który wchodzi w zbyt bliskie układy z nauczycielami, łamiąc uczniowską solidarność. Kary środowiska uczniowskiego mogą wahać się od wyzwisk: „donosiciel”, „lizus”, „konfidentowicz” i innych o wiele bardziej dosadnych, poprzez towarzyski ostracyzm, aż do pobicia. Obie grupy, nauczyciele i uczniowie, nastawione są często przeciwko sobie, z wyraźną świadomością odrębnych interesów6. Sytuacja ta jest podstawą konfliktów, ale oczywiście nie wybuchają one stale. Są bowiem kosztowne dla obu stron. Na ogół uczniowie i nauczyciele wypracowują sobie pewne strategie przeżycia oraz sposoby wzajemnych relacji. 3 Badanie z 2006r dotyczyło uwarunkowań wyników testów egzaminacyjnych pod kierunkiem dr Jana Herczyńskiego. W ramach tych badań prowadzono wywiady indywidualne z dyrektorami i wychowawcami klas trzecich (zaznaczane numerami 11-20) w wybranych 20 gimnazjach położonych w małych miejscowościach rozrzuconych po całej Polsce. Pol-skrót nazwy miejscowości. 4 Szkoły funkcje rzecznika praw ucznia mogły wprowadzać na mocy ustawy z 1991r. Niektóre na to się decydowały. Ustanowiono także funkcję wojewódzkiego rzecznika praw ucznia. Z rozwiązań tych wycofano się pod koniec lat 90. Budziły one powszechny sprzeciw nauczycieli, a ponadto były niezgodne z koncepcjami wychowawczymi władz oświatowych AWS, które od 1997r kierowały resortem. Losy rzeczników praw ucznia śledziłam w pierwszej połowie lat 90. Prowadziłam wywiady z osobami, które podjęły się tej funkcji a także z dwoma wojewódzkimi rzecznikami praw ucznia w Warszawie i Gdańsku. Badania te relacjonowałam w : Szkoła: między państwem, społeczeństwem a rynkiem, 2000, Warszawa. 5 Wywiady realizowane w 2005 na zlecenie brytyjskiej fundacji NFER, prowadzącej międzynarodowe badania nad wyrównywaniem nierówności edukacyjnych. Rozmowy wśród pracowników administracji oświatowej w kuratoriach i samorządach. 6 Ta wyraźna przeciwstawność pozycji obu grup w szkole z wyraźnym podkreśleniem przewagi jednej ze stron, prowadzi często do porównania jej do „instytucji totalnej” – tak jak charakteryzował ją E. Goffman w : Charakterystyka instytucji totalnych, w: Elementy teorii socjologicznych, 1975, Warszawa. Charakterystykę wielu płaszczyzn konfliktów szkolnych prezentuje praca „Nauczyciel – uczeń, między przemocą a dialogiem: obszary napięć i typy interakcji, pod red. M.Dudzikowej, 1996, Kraków. 2 Wojna o rodziców W szkole dominują bilateralne układy komunikacyjne: nauczyciele – uczniowie oraz nauczyciele – rodzice. Próby stworzenia forum dla porozumienia wszystkich trzech grup, jaką miały stanowić Rady Szkoły – idea zgłoszona w ustawie oświatowej z 1991r – skończyły się niepowodzeniem. Na ogół obie grupy zarówno nauczyciele, jak i uczniowie mają liczne obawy przed wprowadzaniem rodziców na teren szkoły. Nauczyciele obawiają się stronniczej, niekompetentnej krytyki ze strony rodziców, uczniowie - ingerencji w ich układy z rówieśnikami7. Jeden z dyrektorów na pytanie, czy nie chciałby by w jego szkole funkcjonowała Rada Szkoły odpowiedział szczerze, wyrażając opinie dość powszechne w tym środowisku: „Mam wystarczające kłopoty z uczniami, żebym sobie jeszcze na głowę rodziców ściągał”. [Star.Dyr,2006, w.18]8 Natomiast przywołanie do szkoły rodziców, jako opiekunów na dyskotekę, czy jako osób towarzyszących w wycieczce natrafia na niechęć uczniów. Nauczycielowi domagającemu się asysty rodziców w szkolnych imprezach tłumaczą, że … rodzice są zapracowani, że nie mogą, że są chorzy itp. itd. Najczęściej jednak nie przekazują w domu prośby nauczyciela. Oko i ucho rodzica na dyskotece, czy wycieczce jest dla młodych ludzi co najmniej niepożądane. Zarówno jednak nauczycielom jak i uczniom bardzo zależy, żeby rodzic stał się ich sojusznikiem w konfliktach szkolnych. Trzeba przyznać, że stopniowo walkę o wsparcie rodziców wygrywają uczniowie. We wspomnieniach nauczycieli z lat ubiegłych sojusz osób dorosłych, a więc rodziców i nauczycieli bywał oczywisty, wręcz nienaruszalny. Nadal zresztą w środowiskach tradycyjnych szkoły mogą liczyć na wsparcie rodziców, im bardziej jednak rejon zurbanizowany, tym silniejsze stają się związki rodzinne kontra szkoła. Dla przykładu dwie wypowiedzi nauczycieli na temat ich relacji z rodzicami: „Jak przyszłam jako wychowawca dla nich, no to wtedy musiałam jakiegoś haka na nich poszukać, i może mama nie, ale już ojciec skutkuje, […] ojciec jest jakimś postrachem.” (2006, WZ, wyw .7 – gimnazjum wiejskie)9 „Wiedzą że rodzice są zawsze za nimi, więc oni mogą teraz robić, co chcą, widzą że nauczyciel jest bezradny”.( 2006, WZ wyw.6 - gimnazjum miejskie)10 7 M.Mencel, Rada Szkoły, 2008, Kraków Por przypis 3 9 Badania wśród nauczycieli na temat skutków reformy edukacji z 1999r. Podstawą były wywiady zbiorowe (zaznaczane jako WZ 6-10), które prowadzone były w 4 gimnazjach gmin wiejskich i wiejsko-miejskich powiatu odległego od W-wy o ok. 50 km. 10 Por przypis 8 8 3 Pierwsza wypowiedź pochodzi z okolic mało zurbanizowanych, druga z miasteczka pod Warszawą. Wywiady w obu tych środowiskach prowadzone były w tym samym okresie, ale różnice są znamienne. Zarówno w szkołach wiejskich jak i miejskich, rodzice stanowią jedynie tło, czasami stają się instancją odwoławczą, czasami ostatnią deską ratunku, w codziennym jednak życiu szkoły nie uczestniczą. 2. Płaszczyzny (nie)porozumień między nauczycielami i uczniami Okazję do kontaktów pomiędzy uczniami i nauczycielami tworzą w szkole trzy rodzaje sytuacji: jedna związana z procesem dydaktycznym, druga - wychowawczym, trzecia to kontakty codzienne, „korytarzowe” pozalekcyjne. Każda z tych sytuacji podlega w różnym stopniu formalizacji. Komunikacja sformalizowana, którą można określić także jako „zamkniętą”, czy „oficjalną”, wynika z ze szkolnych zadań, przepisów, norm. Wiadomo co jest/będzie jej przedmiotem, jaki jest jej cel, forma, kierunek przekazu, czy miejsce. Jej przeciwieństwem jest komunikacja swobodna, niesformalizowana. Każda z trzech sytuacji tworzących kontakty w szkole zawiera zarówno elementy komunikacji sformalizowanej jak i swobodnej. Podczas lekcji przedmiotowych przeważa jednak - formalna, rozmowa na korytarzu to częściej okazja do komunikacji swobodnej. Można pokusić się też o stworzenie kategorii pośredniej, która zawiera zarówno elementy komunikacji sformalizowanej, jak też swobodnej. Tak bywa podczas lekcji wychowawczych, mają one często określony – wpisany do dziennika temat. Jednak lekcja przewiduje także swobodne wypowiedzi, dyskusje, pytania itp. Tabela 1 pokazuje jakie najczęściej formy komunikacji spotkać można w trzech wyróżnionych wyżej sytuacjach: Tabela 1 Stopień formalizacji (1) Nauczanie (2) Wychowywanie (3)Kontakty codzienne (lekcje przedmiotowe) (lekcje wychowawcze)(korytarz) Formalna Pośrednia Niesformalizowana X X X (1) Najwięcej badań dotyczących form komunikacji w szkole dotyczy sposobu prowadzenia lekcji przedmiotowych. Najczęściej wymieniane są dwa przeciwstawne sobie style prowadzenia lekcji: „podający” i „problemowy”. Na lekcjach podających nauczyciel wygłasza wykład lub pogadankę. Na lekcjach problemowych stosowane są tzw. metody aktywne, uczniowie poszukują rozwiązań poprzez dyskusję, ćwiczenia, doświadczenia, czy gry dydaktyczne. Czynnikiem różniącym formy komunikacji 4 obu stylów uczenia, to stopień otwartości na wypowiedzi i reakcje uczniów. Lekcje problemowe pozwalając na swobodę wypowiedzi zmniejszają też stopień formalizacji, wprowadzając czasami dość nieoczekiwane sytuacje, które nie zawsze są zgodne z planem i zamysłem dydaktycznym nauczyciela11. Z badań prowadzonych w Polsce12 wynika, że preferowanym sposobem prowadzenia lekcji od szkoły podstawowej ( z wyjątkiem pierwszych trzech klas) po maturalną jest styl podający. Jak wskazują obserwacje lekcji: najczęściej mówi nauczyciel, podczas lekcji jego wypowiedzi zajmują ok. 2/3 czasu. Uczniowie, jeśli zabierają głos (w sprawie tematu poruszanego na lekcji), to w 90% przypadków odpowiadają na pytania nauczyciela. Bardzo rzadko sami zadają pytania13. Te cyfry są oczywiście umowne, wskazują na rząd wielkości, nie określają proporcji wszystkich lekcji. W szkołach różnego typu bywa różnie, a żadne z badań nad szkolną komunikacją nie miało charakteru sondażowego. Niemniej podobieństwo wyników badań prowadzonych w różnych szkołach świadczy na rzecz tezy o powszechnej dominacji nauczyciela w procesie komunikowania się na lekcji. (2) Lekcje wychowawcze bywają analizowane rzadziej. Obserwacje, a także wypowiedzi uczniów i samych nauczycieli wskazują jednak na pewne dość charakterystyczne zjawiska. Często lekcja wychowawcza jest zamieniana na przedmiotową. Ta dodatkowa godzina służy najczęściej nadganianiu lub powtarzaniu materiału, a także, zwłaszcza pod koniec semestru, wystawianiu stopni. Jeśli lekcja wychowawcza nie jest zamieniana na „zwykłą” lekcję, to najczęściej służy analizie nieobecności, omówieniu uwag innych nauczycieli wobec zachowania i postępów w nauce uczniów, słowem wychowanie poświęcona jest „dyscyplinowaniu”. Znamienna była odpowiedź jednej z wychowawczyń, która pytaliśmy czy uczniowie zgłaszają się do niej ze swoimi problemami. Odpowiedziała: „Na to jest godzina wychowawcza, to się prowadzi pogadanki …”[Św., Dyr, 2006, wyw.16]14 11 Jeden z nauczycieli historii postanowił odtworzyć z uczniami bitwę pod Grunwaldem – niestety, wygrali Krzyżacy (!); Nauczycielka WOS przydzieliła uczniom podzielonym na grupy zadania do rozwiązania, nakazując aby jedni rozwiązywali je metodami demokratycznymi inni autokratycznymi – ku pewnej konsternacji nauczycielki najlepsi okazali się „autokraci”. Problemy z wprowadzaniem metod aktywnych do szkoły prezentowałam w pracy : Szkoła, między państwem, społeczeństwem a rynkiem, dz.cyt. 12 Badania nad procesami komunikacji prezentowali ostatnio w swoich pracach: D.Klus-Stańska, Konstruowanie wiedzy w szkole, 2000, Olsztyn; Procesy komunikacyjne w szkole. Wyznaczniki, tendencje, problemy, red. W.Kojs, , 2001Katowice; E.Putkiewicz, Proces komunikowania się na lekcji, 2002,Warszawa,; M. Śnieżyński, Sztuka dialogu. Teoretyczne założenia a szkolna rzeczywistość, 2005,Kraków; R.Wawrzyniak-Beszterda, Doświadczenia komunikacyjne uczniów w czasie lekcji: studium empiryczne, 2000, Kraków. 13 Relację z wyników badań amerykańskich i angielskich zamieścił w swej pracy A. Janowski, Uczeń w teatrze życia szkolnego, 1989, Warszawa; podobne wyniki wskazujące na tzw. prawo 2/3, które określa, jaką część czasu nauczyciel rezerwuje na swoje przemowy uzyskał w polskich szkołach S.Mieszalski, Interakcje w klasie szkolnej. O społecznym funkcjonowaniu nauczyciela i uczniów w szkole podstawowej1980, Warszawa. 14 Por przypis 3 5 Zauważona przez władze oświatowe ucieczka od tematów wychowawczych skutkuje zaleceniami, by wychowawca planował tematy do omówienia z uczniami już na początku roku, by przygotowywał scenariusz takich lekcji. Efekt tego rodzaju zaleceń jest paradoksalny. Godzina wychowawcza uzyskuje, podobnie jak lekcje przedmiotowe, schemat formalny, traci na spontaniczności, przestaje być odpowiedzią na bieżące zagadnienia nurtujące młodzież, zmniejsza szanse autentycznego dialogu. (3) Najmniej określone są ramy kontaktów „korytarzowych”, ale i w tym przypadku wymagane są odpowiednie „formy w zachowaniu”. Nauczycielka, które rozmawiała z uczniem siedząc obok niego na schodach – naraziła się na uwagi dyrektora, że „podważa autorytet nauczyciela”. Także uczeń powinien, rozmawiając z nauczycielem zachowywać „odpowiednią postawę”, nie powinien „podpierać” ściany, czy broń Boże trzymać rąk w kieszeniach itp. Mimo częstych spotkań na korytarzu do kontaktów między nauczycielami i uczniami dochodzi sporadycznie. Nawet nauczyciel dyżurujący, który spędza całą przerwę na korytarzu na ogół nie nawiązuje kontaktu z uczniami, nie licząc oczywiście napomnień, by uczniowie nie biegali, nie popychali się, czy nie krzyczeli. Unika nawet kontaktu wzrokowego, oglądając z uwagą przyczepione do ścian rysunki uczniów. Uczniowie rewanżują się, starając się nauczyciela wyminąć jak najszerszym łukiem 15. Scenariusz lekcji zarówno przedmiotowych jak i wychowawczych przewiduje przede wszystkim komunikację „zbiorową” i to jednokierunkową. Czyli nadającym komunikaty jest nauczyciel a odbiorcą cała klasa. Jeśli komunikacja ma charakter jednostkowy to najczęściej wiąże się z uwagami nauczyciela dyscyplinującego ucznia, lub zadającego pytania. Obie strony pozostają w swoich rolach. O wiele rzadziej zdarzają się sytuacje, w których przedstawiciele obu stron „wychodzą ze swoich ról” i zaczynają rozmawiać „jak człowiek z człowiekiem”. Schemat organizacyjny szkoły zresztą nie przewiduje miejsca na tego rodzaju pogawędki. Sprawy prywatne trudno omawiać przy innych dzieciach w klasie, czy w pokoju nauczycielskim. Czasem dyrektorka lub szkolna psycholożka podejmuje się roli spowiednika. Te osoby dysponują odpowiednimi pomieszczeniami. Jedna z dyrektorek opowiadała jak to do niej zachodzą uczniowie. O coś zapytają, posiedzą, pomilczą, dopiero za którymś razem opowiadają o swoich problemach. Natomiast przeciętny nauczyciel takiego miejsca na spokojną, dłuższą rozmowę na ogół nie ma. Musi wyszukać pustą chwilowo klasę lub kącik na korytarzu. Żadne z tych miejsc nie tworzy odpowiedniej atmosfery do trudnej, czasem dotykającej 15 Wśród polskich badań etnograficznych szkoły brakuje analizy tego, co dzieje się poza lekcjami, na korytarzu czy w szatni. Uwagi, które tu zamieszczam, są moimi spostrzeżeniami z okresu pracy w szkole, a także wizyt w szkołach związanych z badaniami. 6 bolesnych problemów rozmowy16. Program oficjalny szkoły wspomina o konieczności nawiązywania kontaktów z uczniami, jednak program ukryty17 wskazuje na rzeczywisty obraz szkoły, w której tego rodzaju kontaktów się nie przewiduje. O przeważających formach komunikacji w szkole pomiędzy nauczycielami a uczniami możemy powiedzieć, że są one wyrazem nierównoważnej pozycji obu grup. Przewaga i chęć stałego podkreślania wyższości swojej pozycji przez nauczycieli, wyraża się w predylekcji do stosowania przez nich „podających” metod uczenia, a nie - opartych na dialogu i konfrontacji, a także na unikaniu komunikacji niesformalizowanej i jednostkowej. Wszystkie te elementy dość dobrze oddają autorytarny wzorzec komunikacji. Werbalne wskaźniki tej formy porozumiewania się obejmują: przekazywanie słuchaczom wiedzy i opinii; przekazywanie poleceń; oraz podkreślanie własnej pozycji poprzez wyrażanie często krytyki i niezadowolenia18. Wzorce autorytarnego i demokratycznego stylu prowadzenia lekcji opracował N.A. Flanders w latach 6019. Z tego pomysłu, często go zresztą modyfikując, korzystało wielu badaczy. Badania E. Putkiewicz prowadzone w szkole podstawowej (przed reformą, a więc w klasach I-VIII) pokazały, że im starsza klasa nauczyciele byli coraz bardziej skłonni uczyć przy pomocy metod podających. W klasach I-III wyraźnie częściej stosowano wzorzec współpracy oparty na metodach aktywnych prowadzenia lekcji, natomiast w klasach IV-VIII dwukrotnie częściej wybierano sposób komunikowania autorytarnego20. 3. Szkolny kryzys komunikacji 16 Doświadczyłam tego w czasie mojej kariery nauczycielskiej. Chciałam przeprowadzić spokojną rozmowę z uczniem, który sprawiał ogromne trudności wychowawcze. Okazało się to ogromnie kłopotliwe. Udało mi się wreszcie zdobyć klucz od pustej klasy. Niestety stale ktoś tam zaglądał. Obecnie nauczyciele, jeśli jest w szkole pedagog, czy psycholog szkolny, korzystają z jego usług, odsyłając ucznia „do naprawy” przez fachowca.. 17 Pojęcie „ukrytego programu szkoły” wprowadził Ph. Jackson amerykański badacz zjawisk edukacyjnych. W relacji ze swoich badań w klasie szkolnej wskazywał na efekty oddziaływania szkoły takie jak np.: umiejętność znoszenia nudy, funkcjonowania w tłumie, czekania na swoją kolej itp., których nie znajdziemy w programach oficjalnych. Zob.Ph. Jackson, Life in the Classroom, 1968, New York. Od tego czasu, zjawisko to było wielokrotnie celem rozmaitych badań. Ma ono wiele podobieństw z mertonowskim pojęciem „funkcji ukrytej”. 18 W szkole poza komunikacją werbalną niezwykle ważną rolę pełni - niestety rzadziej analizowana komunikacja pozawerbalna. Nie zawsze przybiera tak gwałtowne formy jak wkładanie nauczycielowi kosza na głowę, czy urywanie ucha uczniowi, jednak dość często stanowi uzupełnienie konfliktowego wzorca komunikacji. Szczególną rolę pełni śmiech, bywa on zarówno środkiem stymulacji konfliktów, jak i czasem ich łagodzenia. O śmiechu uczniowskim skierowanym przeciwko nauczycielowi jego uwarunkowaniach i znaczeniu pisze M.Dudzikowa, Śmiech uczniowski jako wyzwanie pedagogiczne, w: Nauczyciel a uczeń, dz.cyt. 19 W polskiej literaturze analizował system N.A. Flandersa Andrzej Janowski w swoich pracach: Kierowanie wychowawcze w toku lekcji, Warszawa, 1974; Uczeń w teatrze życia szkolnego, liczne wydania. 20 E. Putkiewicz wykorzystała schematy Flandersa w swoich badaniach nad procesami komunikowania się w klasie, dz.cyt 7 Współcześnie, problemem dla nauczycieli jest załamywanie się wzorca autorytarnego. Traci on swoją skuteczność. Jak zauważają sami nauczyciele zostały podważone podstawy ich władzy nad uczniami, czują się także pozbawieni środków oddziaływania na uczniów. Dość często mówią o swej bezradności, o braku możliwości wyegzekwowania od uczniów ich zobowiązań szkolnych, a czasem mają problemy z przeprowadzenia lekcji. Podstawowym warunkiem prowadzenia lekcji jest utrzymanie sporej grupy uczniów w posłuchu. Utrzymanie dyscypliny jest stosunkowo proste, gdy nauczyciel cieszy się autorytetem. Staje się problemem gdy go nie ma. „Obniżył się nam autorytet nauczyciela, to jest zjawisko chyba powszechne w całej Polsce.”[2006, WZ.7] 21 „Kiedyś nauczyciel miał większy autorytet” [ 2004, wyw.1]22 „Za moich czasów nauczyciel miał większe poszanowanie”. [ 2004, wyw. 5] „Zupełnie inne było wtedy podejście ucznia do pedagoga niż teraz. Więcej jednak było szacunku.” [ 2004, wyw.4] „Autorytet” to pojęcie kluczowe w opisie i analizie stosunków nauczyciel – uczeń, ale też pojęcie wieloznaczne. Wśród wielu rozmaitych klasyfikacji takiego zjawiska jak autorytet nauczyciela, tu użyteczne będzie kryterium źródeł autorytetu, czy wywodzi się on z cech statusowych: pozycji zawodowej, wieku, płci, stanowiska, czy z cech jednostkowych: a więc osobowości, czy także umiejętności, kwalifikacji konkretnej osoby. Sytuacja, w której autorytet był gwarantowany przez samą pozycję nauczyciela był niezwykle wygodny. Nic dziwnego, że wielu nauczycieli tęskni za taka sytuacją. „Rodzice teraz mają bardziej pretensjonalne podejście do szkoły, do nauczyciela. Kiedyś ta instytucja była szanowana, teraz ta pozycja jest o wiele niższa, że nauczyciel teraz sam w sobie niewiele znaczy [podkreślenie MZ]. Jeśli nie wypracuje sobie autorytetu, czy szacunku to po prostu nie będzie go miał. Kiedyś to wyglądało nieco inaczej.” ”..[ 2004, wyw.4]23. Nauczyciele wymieniają kilka przyczyn, które spowodowały obniżenie ich zawodowego autorytetu. Przyczyną najczęściej wymienianą jest ich status finansowy. We współczesnym społeczeństwie, jak tłumaczą, o pozycji decydują pieniądze. Powszechnie znane są niskie płace nauczycieli. W oczach wielu uczniów i ich rodziców uchodzą za nieudaczników, którzy nie potrafią zarobić prawdziwych pieniędzy. 21 Por przypis 8 Badania z 2004r analizowały postawy nauczycieli wobec Unii Europejskiej, były zlecone przez UKIE, a realizowane pod kierunkiem dr Elżbiety Skotnickiej-Iłasiewicz,. Cytowane wywiady tych badań o nr 1-5 pochodzą ze szkół w województwie lubelskim i świętokrzyskim 23 Jak wyżej 22 8 „Mentalność człowieka jest taka, że przeliczamy go na to, ile on zarabia. Ile jest wart, tyle dostaje, prawda.” [2006, WZ. wyw.8] 24 „Ja, jako anglistka, rzeczywiście, […]myślę, że rodzice, kurcze,[sądzą] prawda, no mogłaby zarabiać takie pieniądze, a siedzi w szkole, czyli ona musi być jakaś słaba, musi być kiepska.” [2006, WZ, wyw..8] 25 Komercjalizacja życia uderza w szkołę, poszanowanie nauki i wiedzy, zmienia system wartości, w którym pierwsze miejsce zajmują przedmioty materialne: „Nawet wystarczy z dziećmi porozmawiać o systemie wartości i już mamy obraz co dla nich jest wartością. […]będą mówić o urządzeniach, które one mają. […] Markowy ciuch. Oceniają ludzi po tym, jak kto jest ubrany.”[ 2006, WZ,wyw.7] „Uczeń mi mówi: tata nie skończył szkoły, a ma pieniądze.”[2004, w.5] „ […] zawód nauczycielski w tej chwili ma już mniejszy prestiż w związku z tym rodzice, jakby nie starają się w swoich dzieciach wzbudzić tego szacunku i [potrafią powiedzieć] pani jest głupia.”[2006, WZ, wyw. 6] Uczniowie często nie wiedzą, nie rozumieją do czego może im się przydać szkolna wiedza26. Czas „marnowany” w szkole można wykorzystać albo przyjemniej, idąc z kolegami „na dymka”, albo bardziej pożytecznie, zarabiając jakieś pieniądze. Dla wielu z nich jedyna perspektywa, jaką widzą przed sobą to bezrobocie, a nie jest to wizja stymulująca do wytężonej nauki. Wg nauczycieli zaledwie nieliczni uczniowie zdają sobie sprawę z roli, jaką może odegrać wykształcenie w ich karierze. Materializacja wartości, komercjalizacja stosunków społecznych, prymitywna utylitaryzacja wiedzy, prestiż osiągany dzięki pieniądzom, to najczęściej27 wskazywane czynniki, które obniżyły pozycję zawodu nauczyciela. Prawie równie często wspominane, a nawet można powiedzieć – oskarżane - o obniżanie prestiżu nauczyciela są media. Szkoła i nauczyciele są tam stale krytykowani. Wyciąga się ich słabe strony, nikt nie mówi o mocnych. Nauczyciele stanowią dla dziennikarzy typowego „koza ofiarnego”, „chłopca do bicia” itp.. „Media złą robotę robią, na przykład przedstawiając złych nauczycieli, czy krytykując, że ktoś za ucho pociągnął, robią z tego aferę…”[ 2006, wyw.11]28 24 Por przypis 8 Jak wyżej 26 Ogromna przepaść, jaka dzieli doświadczenie życiowe bardzo wielu dzieci od bardzo „uteoretycznionej” wiedzy szkolnej powoduje zupełne niezrozumienie sensu tej nauki. Pamiętam, jak uczeń (III klasa gimnazjum, gimnazjum wiejskie) tłumaczył mi, że przecież ballad Mickiewicza przy tynkowaniu nie będzie sobie przepowiadał, więc po co ma się ich uczyć. 25 27 Ten typ wyjaśnień pojawiał się w prawie każdym wywiadzie, w którym mówiono o prestiżu nauczyciela. 28 Por przypis 3 9 Kolejnym czynnikiem – choć wspominanym przez nauczycieli o wiele rzadziej, jest łatwa dostępność do informacji z pominięciem nauczyciela. W wielu, zwłaszcza niewielkich miejscowościach, nauczyciel miał dawniej monopol na wiedzę. Obecnie, większa liczba ludzi z wykształceniem, łatwy dostęp do różnych źródeł informacji, a przede wszystkim do Internetu, zdewaluował pozycję nauczyciela. „Uczniowie […] mają szerszy dostęp do informacji. [My] jak czegoś nie wiedzieliśmy, to pytaliśmy nauczyciela.” [2004, w.3]29 Szkoła, nauczyciel, szkolna wiedza straciły poważanie w społeczeństwie, a zwłaszcza wśród młodych ludzi. Jednocześnie nauczyciel został pozbawiony możliwości stosowania środków przymusu, zwłaszcza „środków przymusu bezpośredniego”. Za stosowanie kar fizycznych nauczyciel może stracić pracę (przynajmniej teoretycznie). Przedłużonym ramieniem nauczycieli, mogą więc być rodzice. Rodzice, którzy karzą swoje dzieci, i to karzą biciem, są dla niektórych nauczycieli wybawieniem z opresji. Nie wszyscy rodzice wywiązują się jednak z tego „obowiązku”. „Kiedyś były „łapy” niekoniecznie jestem za tym, ale to też była jakaś[podkr.MZ} [możliwość oddziaływania] …” [ 2006, WZ. wyw. 6] 30 „Za moich czasów, kiedy dostawałem w łapę [po łapie] w szkole, to człowiek się wstydził przyznać rodzicowi, bo rodzic twierdził, że nauczyciel ma racje i jeszcze by poprawił. W tej chwili odchodzimy, i chyba dobrze, aczkolwiek nie do końca, od wszelkich kar cielesnych.” .” [2004, wyw.4] „Ja pamiętam, że gdy uczeń zasłużył w szkole, to w domu bał się przyznać. Reakcja była taka, że rodzic w domu poprawił.” [2004, wyw.5] „Czasami widać zaraz po wywiadówce, na następny dzień, czasami przez cały tydzień, że nie może usiedzieć na tyłku […]. Ja jak najbardziej popieram, zwłaszcza u chłopców [liczy się] siła. Czasami mówią mi na wywiadówce [rodzice] „O będzie miał karę! Nie wyjdzie!”. Ale to jest niestety garstka osób, które mają jakieś kary. […] Czasami brak reakcji [ ze strony rodziców]”. [ 2006, WZ. wyw. 7]31 Jedyną „legalną” karą lub nagrodą, jaką mogą stosować nauczyciele są stopnie. Jednak na wielu uczniów stopnie nie działają ani motywacyjnie, ani nie powstrzymują ich przed szkolnymi wykroczeniami. 29 Por przypis 21 Por przypis 8 31 Por przypis 8 30 10 „Ile razy słyszymy: no, może mi pani postawić jedynkę na pierwszy semestr i tak będzie mnie pani musiała puścić do następnej klasy.”[2006, WZ wyw.6]32 „Im [słabym uczniom] jest dobrze z tym, że są słabi, bo i tak przechodzą.”[ Pol., Dyr, 2006, wyw.11]33 „Ich bardziej rajcuje to, jak się stają przedmiotem, takiego negatywnego postrzegania. Dzisiaj wyróżnianie się pozytywne , czyli bycie dobrym uczniem […] postrzegane jest jako bycie odmieńcem”.[2004, wyw.4]34 „Wydaje mi się, że oni (dwaj słabsi w nauce uczniowie) lubią grać takich klownów klasowych. To jest dla mnie trudne i czasami nie do zrozumienia. Czasami na nich patrzę i ręce mi opadają”35.[2006, WZ.wyw.7] W wielu nauczycielskich wypowiedziach słychać prawdziwą bezradność, poczucie niemożności działania: „Oświata jest pozbawiona narzędzi egzekwowania pewnych rzeczy. Jak pani ma wyegzekwować pewne rzeczy, jeśli pani niczym nie dysponuje, niczym właściwie, bo w tej chwili nawet obniżenie oceny dla ucznia, to jest żaden problem. Jest bardzo mało dzieci ambitnych.”[2006, WZ. wyw.6]36 „[…] No co ten nauczyciel może zrobić poza naganą? No co może zrobić, nic nie może zrobić, a uczeń o tym wie. […]Troszeczkę pomogło, jak teraz ogłosili, że z zachowania można zostać [na drugi rok]… tak słyszałem, jak pomiędzy sobą dyskutują, że to może być gorzej troszeczkę.”[Bab, Wych. 2006, wyw.11]37 Jakby tych trudności było mało, to do szkół wprowadzono jeszcze „prawa ucznia”. Stały się one prawdziwym „nożem w plecy” nauczyciela. „Mówi się w oświacie za dużo o prawach ucznia, a za mało o obowiązkach, więc tu jest gdzieś ten problem upadku tego autorytetu [nauczyciela].”[2004, wyw.2]38 „Ja bym większy nacisk położył na obowiązki ucznia. Zbyt daleko posunięta liberalizacja, większy nacisk się powinno położyć na obowiązki.[Preferowanie praw ucznia] w jakimś tam stopniu osłabia autorytet nauczyciela. Ja jestem zwolennikiem starej szkoły. Kiedy dyscyplina była większa niż teraz.”[2006, WZ, wyw..9] 39 32 Por przypis 8 Por przypis 3 34 Por przypis 21 35 Rola „klasowego błazna” została przeanalizowana w wielu pracach psychologicznych i pedagogicznych. 36 Por przypis 8 37 Por przypis 3 38 Por przypis 21 39 Por przypis 8 33 11 „W domu i w prasie tłumaczone jest to, że najważniejsze są prawa ucznia. Zawsze uczeń miał prawa. Ale teraz oni to rozumieją jakoś inaczej. Mówią: Pani nie ma prawa mnie zapytać!. A kiedyś, to było nie do pomyślenia. Dobrze, że znają prawa, tylko, że za bardzo je wykorzystują.”[N.G. Dyr. \2006, wyw. 5]40 W niewielu szkołach nauczyciele na pytanie o prawa ucznia nie okazywali niechęci czy agresji. Do wyjątków należeli nauczyciele, którzy wręcz twierdzili, że to sensowny pomysł i dobrze, że uczniowie wiedzą, że mają prawa: „Prawa ucznia powinny być”; „Uczeń to też człowiek, powinien swoje prawa mieć”; „Oni powinni się przyzwyczaić odtąd, później będzie [dla dorosłych] konstytucja […] będą do tego przygotowani. […]”[2006,WZ wyw.7] 41 Chociaż i w wywodach nauczycieli z tej szkoły nie zabrakło oczywiście podkreślania wagi obowiązków. Natomiast w wielu pozostałych o prawach ucznia mówiono, jako o nagrodzie, która może przysługiwać uczniom jedynie, gdy wywiązują się ze swoich obowiązków, a o tym może decydować oczywiście nauczyciel42. 4. Fajni i „badziewni” Możliwości porozumienia się między uczniami a nauczycielami było punktem wyjścia analiz Basila Bernsteina. Język nauczycieli to język klasy średniej operującej kodem otwartym, język uczniów pochodzących z klas robotniczych charakteryzuje natomiast kod ograniczony. W odmienności obu kodów, które utrudniają uczniom z rodzin o niższym statusie społecznym porozumienie z nauczycielem, Bernstein widział przyczyny niepowodzeń szkolnych tej grupy uczniów. W Polsce próbę zastosowania koncepcji Bernsteina podjęli wiele lat temu Andrzej Piotrowski i Marek Ziółkowski. Nie zestawili oni jednak stylu mówienia nauczycieli i uczniów, ale porównywali język uczniów ze szkół, w których większość młodzieży pochodzi z rodzin inteligenckich i szkół, w których przeważa młodzież z rodzin robotniczych i chłopskich43. Wydaje się, że we współczesnych polskich szkołach prowincjonalnych problem odmienności kodów językowych nauczycieli i uczniów odgrywa mniejsze znaczenie, niż w szkołach brytyjskich z lat 60. W wielu szkołach można oczywiście spotkać grupę uczniów porozumiewającą się w ramach 40 Por przypis 21 Pro przypis 8 42 O braku zrozumienia dla praw ucznia, mylenia praw z przywilejami informują nas badania M. Jasińskiego i M. Kowalskiego, Prawa ucznia w szkole. Przestrzeganie wybranych praw ucznia na podstawie badań. Analiza ogólnopolska. 2006, Warszawa CODN 43 A. Piotrowski, M. Ziółkowski, Zróżnicowanie językowe a struktura społeczna, 1976, Warszawa 41 12 kodu ograniczonego i mającą problemy w rozumieniu innych zasad komunikacji44. Jednak dla większości uczniów zwłaszcza w małych prowincjonalnych szkołach język nauczyciela nie stanowi bariery. Do reguły należy, że nauczyciele to ludzie miejscowi, często „inteligencja w pierwszym pokoleniu”, dość dobrze posługujący się językiem znanym uczniom. Język nauczycieli na pewno wychodzi poza granice kodu ograniczonego, ale czy spełnia warunki kodu rozwiniętego? Charakterystykę, a zarazem ostrą krytykę wąskiego zasobu pojęć, jakim dysponują nauczyciele przedstawił parę lat temu A. Nalaskowski45. Praca ta nie stanowi analizy kodu językowego, jakim posługują się nauczyciele, ale może być pewnym sygnałem co do jego charakteru. Nauczyciele i uczniowie szkół prowincjonalnych pochodzą ze zbliżonych grup społecznych i nie pochodzenie stanowi barierę komunikacyjną. Większe znaczenie w tworzeniu barier utrudniających porozumiewanie się stanowi, jak mi się wydaje, dystans pokoleniowy. Nauczyciele często wspominają, że z uczniami trudno się porozumieć. Są wychowywani na innych wzorcach. Mają swój język, swoje problemy. Czasem mówią żargonem komputerowym. Śledzą seriale telewizyjne. Bardzo mało czytają. „ [o czym uczniowie] rozmawiają, dyskutują, nie bardzo do mnie dociera.” [2004, w.1]46 „To jest pokolenie internetowe, komputerowe. humanistyczne]”. ”Pokolenie telewizyjne”. [2004, w.2] Techniczne w dużej części [nie 47 Nauczyciel, nawet gdy opanował tajniki komputera, Internetu, czy „esemesowania”, nie jest w stanie osiągnąć biegłości nastolatków. Ponadto korzysta z tych urządzeń inaczej, w innych celach niż uczniowie. W tych ważnych dla młodzieży umiejętnościach pozostaje „ w tyle”. Załamanie autorytetu i wzorca komunikacji, który jest na nim oparty, powoduje, że wielu nauczycieli czuje się kompletnie zagubionych. Mają poczucie, że wiele ich starań, czasu, pracy, „nerwów” idzie na marne. Tak, jakby między nimi a uczniami wyrosła dźwiękoszczelna szyba. „To, co mówimy [do uczniów] nie dociera”[2004, wyw.1]48 „Nie zdarza się [żeby zgłaszali się ze swoimi problemami]. Nie zdarza się. Jeżeli ja się dowiem o czymś, jakoś tam gdzieś […] to nawet wtedy milczą. W domu też milczą”. [ Wad., wych., 2006, wyw. 12]49 Znalezienie płaszczyzny porozumienia z uczniami zakłada konieczność przekroczenia kilku barier. Jedną z nich wytworzyła tradycja, nakazująca dzieci i młodzież traktować z góry i z dystansem. 44 Z problemem porozumiewania się z uczniami natrafiałam często podczas prób prowadzenia wywiadów. Często ci młodzi ludzie nie potrafili oderwać swojego myślenia od konkretu by sformułować jakiekolwiek uogólnienie. Ich odpowiedzi sprowadzały się najczęściej do „tak” i „nie” 45 A. Nalaskowski, Nauczyciele prowincjonalni, 46 Por przypis 21 47 Jak wyżej 48 Por przypis 8 49 Por przypis 3 13 Dzieci należy traktować surowo, żeby się „nie rozpuściły”. Dobre dziecko to przede wszystkim dziecko posłuszne, nie powinno ani „pyskować”, ani się przeciwstawiać. Dorosły z racji wieku i doświadczenia musi mieć rację. Te reguły społeczeństwa tradycyjnego, postfiguratywnego wg określenia M. Mead50, są jeszcze w Polsce dość powszechne, zwłaszcza wśród dorosłych, zwłaszcza wśród nauczycieli. Kolejną barierą w porozumiewaniu się z młodymi ludźmi są reguły utrwalone w szkole, zwłaszcza w jej ukrytym programie, który eksponując pozycję nauczyciela, dystans pomiędzy uczniami i nauczycielami, utrudnia zbliżenie. Zdarza się ponadto, że zaprzyjaźnianie się z uczniami grozi niechęcią reszty grona pedagogicznego. Zmiany utrwalonych reguł nie zawsze też są dobrze odbierane przez uczniów. Próby nawiązania kontaktu z młodymi ludźmi, którzy zarówno w domu jak i przez wiele lat w szkole byli „trzymani krótko”, kończą się często porażką. Załamanie autorytarnego wzorca relacji, nie spowodowało zastąpienia go innym. Nastąpiła próżnia, w której znalazło się wielu nauczycieli. Sposób działania w szkole, jaki był im bliski okazuje się bezskuteczny, a nie potrafią zastąpić go innym. Próbują umocnić swoją pozycję krzykiem lub uwagami, niekiedy brutalnymi, mającymi pokazać uczniom, gdzie jest ich miejsce. Ich posunięcia znane są jedynie uczniom, więc im trzeba oddać głos51: „Niektórzy nauczyciele są OK., ale inni są badziewni, a szczerze mówiąc chamscy zwłaszcza ci od WF. Jeden przezwie, inny po głowie, po łbie da, po prostu leją. Nie hamują się powiedzieć, że zaraz dostanę w miskę, czy w maskę. Nauczycieli od WF jest 5 czy 6 , a tylko jeden jest naprawdę z którym można porozmawiać.” „Pan od matematyki po prostu odklepie swoje. Któregoś dnia to nas olał, nie przyszedł na lekcje i siedział u siebie na zapleczu i palił.” „Nauczyciele jacyś tacy niejacy. Nie umie wytłumaczyć i cieszy się jak kto lufę dostanie” „Boże, co to było, na każdej lekcji darła się na nas”. „Nie można swojego zdania powiedzieć, bo: jesteście za młodzi, jesteś za młody na dyskusje, nie dyskutuj.” Marzeniem tej kategorii nauczycieli jest powrót do schematu szkoły o silnej dyscyplinie, w której nauczyciel i uczeń dobrze znają swoje miejsce, i w której władza nauczyciela nie będzie 50 M. Mead stworzyła trzy modele społeczeństw, które różnią się w zależności od relacji pomiędzy generacjami: społeczeństwa postfiguratywne (reguły życia społecznego ustalają dorośli) kofiguratywne (kolejne pokolenia ustalają swoje normy) oraz prefiguratywne ( ustalanie wzorców należy do ludzi młodych), M. Mead, Kultura i tożsamość. Studium dystansu międzypokoleniowego, 1978 , Warszawa. 51 Wywiady zbiorowe z uczniami klas III w ramach badań prowadzonych w 2003r w małych miejscowościach pod warszawskich. 14 podlegała tak łatwo ograniczeniom. Szkoła, w której na lekcjach panuje wzorowa cisza i sam wzrok nauczyciela wystarcza, by ucznia, który się zapomniał, przywrócić do porządku. W szkołach pracują jednak także inni nauczyciele, ci „fajni”: „Księdza mamy fajnego. Po nim się widzi, że jemu na tym zależy, że go to pasjonuje. To chyba jedyna lekcja, gdzie jest spokój. Są tematy religijne, …, ale prowadzi w taki sposób, że interesuje większość klasy. Porusza też takie [tematy], narkotyki, czy coś takiego. Artykuły różne przynosi z gazet, tego brakuje na innych lekcjach”. „Pani od angielskiego, jest super, rozumie nas. Porozmawia, jak ktoś poprosi, jak ma jakiś problem, na przerwie albo po szkole, lub tam na jakichś zajęciach, to zawsze jest chętna, pomaga nam”. „Pani do chemii traktuje nas jak poważnych ludzi, spokojna, nigdy nie krzyczy. Traktuje nas jak ludzi dorosłych, jak kogoś na równi, a nie jak pan od matematyki, co wyzywa nas od debili.” „Pani wychowawczyni, no, …zdarza się , że ma trudne dni, że tak powiem, ale można się dogadać. Po prostu rozumie nas.” Jak łatwo zauważyć „ci fajni” to, ci z którymi można się porozumieć, „ci badziewni” to tacy, którzy w kontaktach z uczniami operują krzykiem i kułakami. Umieć poprowadzić lekcję w dzisiejszym gimnazjum jest sztuką, wymaga talentu lub wysokich pedagogicznych kwalifikacji, a najlepiej jednego i drugiego. Agresywne i sfrustrowane nastolatki, przepełnione klasy, często nudne i przeładowane programy, napięcia związane z ewentualnymi pretensjami, o ile „klasa” źle wypadnie na teście. By podołać temu wyzwaniu i to na ogół bez żadnego wsparcia ze strony dyrekcji, czy innych nauczycieli trzeba dużych umiejętności i równie dużego samozaparcia. * * * Współczesna polska szkoła przeżywa kryzys, zarówno na polu dydaktyki jak i wychowania. Najostrzej przejawia się on w gimnazjach. Tam najczęściej dochodzi do konfliktów pomiędzy uczniami i nauczycielami. Jednym z objawów tego kryzysu są problemy z porozumiewaniem się. Obie strony często mają wrażenie, że to co mówią „nie dociera” do tych, do których przekaz został skierowany. Polska, ze swoimi szkolnymi problemami, bynajmniej nie jest wyjątkiem, trudności z przekonaniem uczniów, by zachowywali się zgodnie z normami wymaganymi w szkole, są powszechne także i w innych krajach. Wysoki poziom konfliktów szkolnych w Polsce jest w dużym stopniu odbiciem problemów związanych z przemianami, jakie zachodzą w Polsce. Szkoły to bardzo dobry papierek lakmusowy wydarzeń, w jakich bierze udział całe społeczeństwo. Poza często opisywanymi zagadnieniami takimi jak bieda, bezrobocie, pogłębiające się zróżnicowanie materialne 15 ludzi, które o oczywisty sposób wpływają na zachowania uczniów, ich motywacje do uczenia, czy określają ich aspiracje, widoczne są także skutki przemian kulturowych. Zmiany cywilizacyjne, natłok rozmaitych sygnałów płynących z mediów, nowe wzory zachowań powodują załamanie dotychczasowych recept na budowanie własnej tożsamości, czy określania się wobec innych. Zmiany te, społeczeństwa zachodnie przeżywały w długim okresie, w Polsce można je porównać z uderzeniem obucha. Jednym ze skutków tego uderzenia jest zmiana relacji pomiędzy dorosłymi a młodym pokoleniem. Załamanie dotychczasowego ładu społecznego, ośmieszenie wielu wysławianych poprzednio wartości, nieumiejętność odnalezienia się wielu dorosłych w nowej rzeczywistości, spowodowało, że oni sami stracili orientacje, a tym bardziej nie mogą służyć pomocą swoim dzieciom. Szkoły z racji ulokowania w wielopiętrowej, rozbudowanej biurokracji, a także pełnionej roli społecznej, jaką jest powiązanie nowych pokoleń z istniejącą kulturą i historią, są instytucjami ogromnie konserwatywnymi. Próby mniejszych zmian, a także większych reform czynione są stale, jednak z rzadka ich projektodawcy są w stanie osiągnąć zamierzony efekt. Początki dzisiejszej organizacji szkoły znajdziemy w XIX wiecznych ideach Herbarta. Od tego czasu utrwalił się porządek „klasowo-lekcyjny”, obrosły normami zachowania uczniów i nauczycieli oraz wzajemnych relacji. Fundamentem związków społecznych w szkole była relacja nauczyciela, który jest dorosły a więc mądry i ucznia, który jest niedojrzały, a więc niemądry. Relacje te odpowiadały XIX porządkowi generacyjnemu w społeczeństwie. Autokratyczny wzorzec komunikacji jest mocno zakorzeniony w historii szkoły. Taki też obraz szkoły wtopił się w kulturę wielu krajów, znajdziemy go w literaturze, filmach, we wspomnieniach każdego z ludzi. Z jednej strony mamy biurokratyczny, mocno nieruchawy moloch zwany oświatą, z drugiej dynamicznie zmieniające się społeczeństwo. Z jednej - szkołę ufundowaną na wartościach i normach z poprzedniego wieku, z drugiej - młodych ludzi, którzy mają się przystosować do wielkiej niewiadomej, czyli świata za dwadzieścia, pięćdziesiąt lat. Kłopoty, jakie we wzajemnych relacjach mają obie generacje spotykające się w szkole są konsekwencją tej sytuacji. Jest ona konfliktogenna. Autokratyczny styl komunikacji może czasami tłumić te konflikty, ale ich nie rozwiązuje. Powinien też ulec zmianie. Jednak jak wszystkie zmiany w szkole i ta nie jest prosta, a nawet być może trudniejsza niż wszystkie inne. Przyznam się, że obserwując ogrom problemów, jakie ma przed sobą współczesna szkoła nie potrafię znaleźć dla nich rozwiązania. Artykuł "Szkolna wieża Babel" ukazał się w książce "Wartości, polityka, społeczeństwo" red. naukowa Marta Zahorska i Ewa Nasalska (2009) Warszawa: Scholar. Artykuł udostępniony za zgodą autorki. 16