Katarzyna Kebernik *** Chryzantema w pysku Romulusa Sam se ją
Transkrypt
Katarzyna Kebernik *** Chryzantema w pysku Romulusa Sam se ją
Katarzyna Kebernik *** Chryzantema w pysku Romulusa Sam se ją jaśnie pan wsadził I mnie nie paszkwilujcie Ja barbarzyńca Tylko krwawię ruiny Za me ziemie najeżdżane Za mego dziada lwami szarpanego - toporem w kopułę! Nie będziesz się ładem do lasu ładował! Bo jest czas ciemności i czas światła Czas guseł i czas medycyny Czas cierpienia i czas cierpienia W czas wiecznego miasta bez terminu ważności nie wierzę Choć jestem tylko prowincjusz nieuczony i nieperfumowaną brodę noszę Ogrom nie do ogarnięcia Jak gotycka katedra Pod której gruzami skonam Uwierz Historia to jest proste zdanie Podmiot z dopełnieniem czasem zamieniają się miejscami Więcej nic Katarzyna Kebernik NA CYPRIANA KAMILA MOGIŁĘ ZBIOROWĄ I Na prawo gnije żebrak. Na lewo – ladacznica. Zimnośmy uśpieni w kołysce sierocej… Obmierzły czerw pogardy pożera nam lica… Cesarz się znudził. Kciuk w dół. N i e m y c z a s n o c y. II I koniec komedii. Małom się uśmiał. Nie w taką z i e m i ę obrócić się miałem!… Mowa tej z i e m i nierozumna mi – – Na nomadzim płaszczu dziury wciąż łatałem, A gdy przemawiałem, Apollo w głos się śmiał… Nie do takiej z i e m i, Panie, tęskno mi – – III I jużem zasypiał. Dziesięciolecia. Jużem zapominał. Gdy coś mnie odkopuje i bada i wrzeszczy: „Toż nam się rozpękła n a j p r z e d n i e j s z a g l i n a! Och, wybacz, zmartwychwstań, potrzeba nam wieszczy!” I wstawia za szybkę. I na pełny blask. I pieje chóralnie każdy baran w kontuszu… Lecz ich prawic obrzękłych bezrozumny klask Nic już nie obchodzi mych rozpadłych uszu!… Mądrzyście, gdy popiół śpiewa hymn spóźniony, Mądrzyście, gdy ktoś wam tę mądrość kupi, Mądrzyście, gdy samolot, mądrzyście, gdy atomy, Mądrzyście i mądrzyście, a jak drzewiej g ł u p i. IV Jeno czasem wśród gromady ludzi Na których szyfr słów mych warczy i szczeka, Znajdzie się takiego, który się potrudzi… Znajdzie się, wskrzesi się – c z ł o w i e k a… I lecę w słońce!… Nie z wosku, a z piór mam ręce!… Lecę – gdzie życie gorące Lecę – na wietrznej piosence A wiatr do wtóru skowycze… Nad puszczę wzlatuję… Z wysokości krzyczę – ………………………………… Nikt nie nasłuchuje – – Katarzyna Kebernik *** Wiem Zabierze wszystko zima Już tylko sopel pleców ci pokazuję Nie patrzysz W oknie stoisz Co szroni się szyderczo Wiatr nam w chatę wieje Drewno wrzeszczy z zimna Te truskawki letnie w słoikach Musztardy mają smak Wiem Nie zdołam jej powstrzymać Ale przezorna byłam I czując koniec świata Ukradłam pełnię lata W pierzynę zaszyłam I gdy już tylko lód. Nocą Przykryję nas Ostatnie nasze tchnienie Słodkim będzie wspomnieniem Słodkiego pogrzebu czas Potem cicho wyjdź w śnieżycę sierocą Katarzyna Kebernik *** gdy będę zbyt stara byś mnie kochał wypuszczę cię mój gołąbku wyjadę kraków po sezonie zimno kawiarenki puste dorożki bez koni gołębie obsrają mój płaszcz Katarzyna Kebernik *** Wiatr nie wieje po pałacach. Szczelne okna konwenansów nie wpuszczają go. Blade książęta na wichrze latać nie potrafią. W mej białej, czystej sypialni powietrza brak. Co ludzie powiedzą, że oddycham? Hej, hej! Sokole! Wyfruń nad to Dzikie Pole! I lecę na Wichrze Mam pióra pod kiecką Hej! ty mój krogul cze ty szpetny ty ciemny ty Smołą mnie zroś! Tańcujmy Step pusty Czarownica da nam ślub I lecę na Wichrze Wicher usta dławi Hej! Nocka Ciemna! wznieś mnie i trzymaj w górze patrz jaka jestem czerwieni spragniona Hej! Sokole! Ja chcę Wiatr i Dzikie Pole! I lecę na Wichrze Ściągnęli mnie. Znów bezwietrzny pałac. Czarownica w książce zamknięta. Kozacy na palach. Sokoły oswojone. Dzień.