EGZEMPLARZ BEZP¸ATNY fragmenty ksią˝ki

Transkrypt

EGZEMPLARZ BEZP¸ATNY fragmenty ksią˝ki
EGZEMPLARZ BEZP¸ATNY
fragmenty ksià˝ki
Ksià˝ka w ksi´garniach
od 11 sierpnia 2005 roku
OpowieÊç ze Âwiata Dysku,
zdominowana przez Wolnych Ciutludzi,
b∏´kitnych praludzików,
wyrzuconych z Krainy BaÊni za...
niestosowne zachowanie.
Historia o kocie, o którym mówià,
˝e jest zadziwiajàcy.
Maurycy nigdy nie myÊla∏ o tym,
by kogoÊ zadziwiaç.
Tak po prostu wysz∏o.
fragmenty
Wst´p
Wyjàtek z pozycji „Stwory z baÊni i jak ich unikaç”
autorstwa panny Rozsàdnej Tyk.
Fik Mik Figle
(zwane te˝ praludkami, Wolnymi Ciutludêmi, a tak˝e Osobnikiem lub Osobnikami Nieznanymi, podejrzanymi o posiadanie broni)
SpoÊród baÊniowych postaci Fik Mik Figle sà osobnikami najgroêniejszymi, szczególnie w stanie nietrzeêwym. Uwielbiajà pijatyki, bijatyki i kradzie˝e – mo˝na
Êmia∏o powiedzieç, ˝e ukradnà wszystko, co nie jest przybite na amen. A jeÊli jest przybite tylko m∏otkiem, to
i tak, jak amen w pacierzu, ukradnà to na pewno.
Jednakowo˝ ci, którym uda∏o si´ ich poznaç i prze˝yç,
twierdzà, ˝e sà one równie˝ zadziwiajàco lojalne, silne,
wierne, dzielne i zachowujà swoisty pion moralny (na
przyk∏ad nigdy nie okradnà kogoÊ, kto nic nie ma).
Przeci´tny Figiel rodzaju m´skiego (kobiety Figle wyst´pujà doÊç rzadko – patrz dalej) ma jakieÊ szeÊç cali
wzrostu, rude w∏osy, skór´ g´sto pokrytà niebieskimi tatua˝ami wykonanymi urzetem barwierskim, a skoro znalaz∏eÊ si´ tak blisko, by to zobaczyç, najprawdopodobniej
za chwil´ oberwiesz.
Ich hierarchicznoÊç okreÊlajà tatua˝e. Figle noszà
spódniczki wykonane z bardzo dziwnych materia∏ów Niektóre majà he∏my z czaszek królików lub zdobià swoje
2
brody piórkami i innymi przedmiotami, w których znajdà upodobanie. Z ca∏à pewnoÊcià sà uzbrojone w miecze,
choç te s∏u˝à g∏ównie na pokaz, poniewa˝ Figle wolà u˝ywaç jako narz´dzi walki buta lub g∏owy.
Fik Mik Figle z Kredy nienawidzi∏y pisania z wielu
powodów, ale jeden by∏ najwa˝niejszy: to, co napisane,
zostaje. Przyszpila s∏owa na wieki. Cz∏owiek powie, co mu
Êlina na j´zyk przyniesie, a potem jakiÊ nieprzyjemny
ciutg∏upek spisze to i skàd wiadomo, co z tymi s∏owami
zrobi? Mo˝e nawet przybiç cz∏owiekowi cieƒ do Êciany.
Ale teraz mieli przecie˝ nowà wodz´, a nowe wodze
przynoszà nowe pomys∏y.Tak to w∏aÊnie zosta∏o pomyÊlane.
Dzi´ki temu klan nie staje si´ zbyt skostnia∏y. Wodza Joanna pochodzi∏a z klanu znad D∏ugiego Jeziora, a tam pisano.
Nie rozumia∏a, czemu jej mà˝ nie móg∏by tego robiç
tak˝e. I w ten sposób Rozbój bardzo szybko si´ przekona∏,
˝e Joanna jest prawdziwà wodzà.
Obficie si´ poci∏.
KiedyÊ w pojedynk´ pokona∏ wilka. Teraz z radoÊcià
zgodzi∏by si´ na powtórzenie tego eksperymentu, i to z zamkni´tymi oczami i jednà r´kà przywiàzanà na plecach,
byle tylko nie robiç tego, czego wymaga∏a od niego ˝ona.
Dwa pierwsze etapy pisania, tak jak on to rozumia∏,
opanowa∏ do perfekcji.
1) UkraÊç papier.
2) UkraÊç o∏ówek.
Niestety, na tym si´ nie koƒczy∏o.
W∏aÊnie w tej chwili zaciska∏ obie d∏onie na koƒcówce o∏ówka, usi∏ujàc si´ wycofaç, podczas gdy dwóch jego
braci pcha∏o go z ca∏ych si∏ w stron´ kartki papieru przyszpilonej do Êciany komnaty (by∏ to stary rachunek za
dzwonki owiec, zw´dzony z farmy). Reszta klanu rozsiad∏a si´ na galeriach i przyglàda∏a z przera˝eniem pomieszanym z fascynacjà.
3
– Mo˝e powinienem podejÊç do tego ∏agodniej – protestowa∏, wbijajàc si´ butami w klepisko. – Mo˝e wystarczy∏oby, gdybym zaczà∏ od przecinka lub kropki.
– Ty jesteÊ tu szefem, Rozbóju, nale˝y si´ wi´c, byÊ
pierwszy zabra∏ si´ do pisania – oÊwiadczy∏a Joanna. –
Nie mog´ mieç m´˝a, który nie potrafi nawet si´ podpisaç. Przecie˝ ci pokazywa∏am, jak wyglàdajà litery.
– O tak, kobieto, ohydne, pokr´tne i pogarbione! – j´cza∏ Rozbój. – Takiemu Q nigdy bym nie zawierzy∏. Podst´pna litera dêgajàca ˝àd∏em, ot co!
– Trzymaj tylko o∏ówek nad papierem, a ja ju˝ ci powiem, jakie znaki masz stawiaç. –Joanna wyciàgn´∏a w jego kierunku rami´.
– Ale z pisania mogà wyniknàç nieliche k∏opoty – broni∏ si´ Rozbój. – To, co cz∏owiek napisze, potrafi zaprowadziç go na stryczek!
– No, dosyç ju˝! Przecie˝ to dziecinnie proste! – ˝achn´∏a si´ jego ˝ona. – U wielkichdzie∏ ju˝ maluchy potrafià robiç to, czego nie umie ca∏kiem doros∏y Figiel!
– To, co jest napisane, trwa nawet po Êmierci cz∏owieka! – Rozbój macha∏ o∏ówkiem, jakby odgania∏ z∏e duchy.
– Nie powiesz mi, ˝e to w porzàdku.
– Ach, wi´c ty po prostu boisz si´ liter, prawda? – Joanna starannie wymawia∏a s∏owa. – JeÊli tak, dobrze dam
ci spokój. Wszyscy duzi m´˝czyêni to w rzeczywistoÊci
tchórze. Zabierz mu o∏ówek, Jasiu. Nie mo˝emy prosiç,
by zmierzy∏ si´ ze swymi l´kami.
W kopcu zapanowa∏a ca∏kowita cisza, gdy G∏upi JaÊ
wyjmowa∏ o∏ówek z ràk swego brata. Wszystkie oczy zwrócone by∏y na Rozbója. Jego d∏oƒ zaciska∏a si´ i otwiera∏a nerwowo. Wpatrywa∏ si´ w pustà kartk´, oddychajàc
ci´˝ko. Nagle wysunà∏ brod´ do przodu.
– Twarda z ciebie kobieta, Joanno Mik Figiel! – powiedzia∏ wreszcie. Klasnà∏ w d∏onie i wyrwa∏ o∏ówek z ràk
4
G∏upiego Jasia. – Daj mi to narz´dzie tortur! Litery nie
poznajà, kto w nie wymierzy∏.
– Oto mój dzielny ch∏opak! – wykrzykn´∏a jego ˝ona,
gdy Rozbój pochyli∏ si´ nad papierem. – Zaczynajmy
wi´c. Pierwsza litera to R. Ta, która wyglàda niczym maszerujàcy grubas, pami´tasz?
Zebrane praludki obserwowa∏y, jak Rozbój, solidnie
post´kujàc, z wystawionym j´zykiem, ciàgnà∏ o∏ówek po
zakr´tach i liniach liter. Po ukoƒczeniu ka˝dej z nich spoglàda∏ w oczekiwaniu na wodz´.
– Znakomicie – powiedzia∏a wreszcie. – Pi´knie!
Rozbój zrobi∏ krok w ty∏ i krytycznie przyjrza∏ si´
kartce papieru.
– To wszystko? – zapyta∏.
– Tak. Napisa∏eÊ swoje w∏asne imi´!
Rozbój znowu popatrzy∏ na litery.
– Czy teraz mnie wezmà do wi´zienia? – zapyta∏.
Spoza Joanny dosz∏o go grzeczne kaszlni´cie. Dêwi´k
ten wyda∏ ropuch. Nie mia∏ ˝adnego imienia, poniewa˝
ropuchy nie przepadajà za imionami. Mimo wysi∏ków z∏owieszczych si∏, które kaza∏y ludziom myÊleç inaczej, ˝adna ropucha nie zosta∏a nazwana na przyk∏ad ropucha Roland. To si´ po prostu nie zdarza.
Ropuch by∏ kiedyÊ prawnikiem (ludzkim, ropuchy si´
obywajà bez prawników) i zosta∏ przemieniony w ropucha
przez dobrà wró˝k´, która zamierza∏a zmieniç go w ˝ab´,
ale troch´ si´ jej pokr´ci∏o. Teraz mieszka∏ w kopcu Figli,
po˝ywiajàc si´ glistami i pomagajàc praludkom w sprawach wymagajàcych g∏´bszego namys∏u.
– Mówi∏em ju˝ panu, ˝e samo zapisanie paƒskiego
imienia nie stanowi ˝adnego problemu – oÊwiadczy∏ teraz. – Nie ma nic nielegalnego w s∏owie „rozbój”. Chyba
˝e – tu ropuch rozeÊmia∏ si´ sucho, jak to majà w zwyczaju prawnicy – oznacza∏oby czyn.
5
˚aden z Figli si´ nie rozeÊmia∏. Lubili, gdy ˝arty sà
nieco, no, Êmieszniejsze.
Rozbój wpatrywa∏ si´ w swoje bardzo chybotliwe pisanie.
– To moje imi´? – zapyta∏.
– Zdecydowanie tak, panie Rozbóju.
– I nic z∏ego si´ nie dzieje – zauwa˝y∏ Rozbój. Przyjrza∏
si´ bli˝ej literom. – A skàd wiadomo, ˝e to jest moje imi´?
– A, ta cz´Êç nazywa si´ czytaniem – wyjaÊni∏a Joanna.
– Czy wtedy litery tworzà dêwi´ki w twojej g∏owie? –
dopytywa∏ si´ Rozbój.
– To deser – odezwa∏ si´ ropuch. – Ale uwa˝amy, ˝e wola∏byÊ zaczàç od bardziej fizycznych aspektów procedury.
– Czy nie móg∏bym nauczyç si´ samego pisania, a czytanie zostawiç dla kogoÊ innego? – zapyta∏ Rozbój g∏osem, w którym nie by∏o nadziei.
– Nie, mój m´˝czyzna musi umieç jedno i drugie – powiedzia∏a Joanna, sk∏adajàc przed sobà r´ce. A kiedy Figiel ˝eƒskiego rodzaju robi coÊ takiego, to znaczy, ˝e nie
pozostaje nic wi´cej, jak tylko si´ poddaç.
– To okropne dla m´˝czyzny, gdy jego kobieta nasy∏a
na niego ropucha – powiedzia∏ Rozbój, potrzàsajàc g∏owà.
Ale gdy powróci∏ wzrokiem do zapisanego skrawka papieru, na jego twarzy pojawi∏o si´ coÊ na kszta∏t dumy. – I co,
nadal jest tam moje imi´, czy˝ nie? – zapyta∏ z uÊmiechem.
Joanna skin´∏a g∏owà.
– Ot tak po prostu, nie na liÊcie goƒczym ani czymÊ
w tym stylu. Moje imi´ zapisane przeze mnie.
– Tak, Rozbóju – jeszcze raz potwierdzi∏a m∏oda wodza.
– Moje imi´ mojà r´kà. I ˝aden draƒ nie mo˝e nic z tym
zrobiç, prawda? Czy moje imi´ jest ca∏kiem bezpieczne?
Joanna spojrza∏a na ropucha, który wzruszy∏ ramionami. Ci, którzy znali Fik Mik Figle, wiedzieli, ˝e mózgów
u˝ywajà u nich dziewczyny.
6
– M´˝czyzna jest prawdziwym m´˝czyznà, kiedy jego
w∏asne imi´ znajduje si´ tam, gdzie nikt inny nie mo˝e
go tknàç – wyg∏osi∏ Rozbój. – To powa˝na magia i...
– R jest napisane odwrotnie i zapomnia∏eÊ o „b” –
przerwa∏a mu Joanna, poniewa˝ rolà ˝ony jest powstrzymaç m´˝a, któremu grozi p´kni´cie z dumy.
– Kobieto, przecie˝ nie wiedzia∏em, w którà stron´
maszeruje ten grubas! – Rozbój machnà∏ lekcewa˝àco r´kà. – Nie nale˝y ufaç grubasom. Takie rzeczy po prostu si´
wie, jeÊli ma si´ naturalnà sk∏onnoÊç do pisania. Jednego dnia facet mo˝e iÊç w jednà stron´, a drugiego w przeciwnà.
UÊmiechnà∏ si´ promiennie, spoglàdajàc na swoje
imi´:
Rozój
Joanna westchn´∏a. Dorasta∏a wÊród siedmiuset braci i wiedzia∏a, jak i dokàd prowadzi ich myÊlenie. Zazwyczaj by∏o bardzo pr´dkie i wiod∏o w bardzo z∏ym kierunku. A jeÊli nie potrafili nagiàç myÊli do Êwiata, naginali
Êwiat do myÊli. Matka mówi∏a jej, ˝e zazwyczaj nie warto z nimi dyskutowaç.
Prawd´ mówiàc, w klanie znad D∏ugiego Jeziora tylko kilka Figli umia∏o biegle czytaç i pisaç. Uwa˝ano ich
zresztà za odmieƒców, dziwaków. Ostatecznie do czego ta
umiej´tnoÊç niby mia∏a s∏u˝yç, kiedy ju˝ si´ rano wsta∏o
z ∏ó˝ka? Nie potrzeba znaç liter, by mocowaç si´ z pstràgiem, zaatakowaç królika czy upiç si´. Wiatru nie da si´
przeczytaç, a na wodzie pisaç nie mo˝na.
Ale to, co zosta∏o zapisane, trwa∏o. W ten sposób s∏yszano g∏osy tych Figli, którzy dawno ju˝ zmarli, a byli za
swego ˝ycia Êwiadkami dziwnych wydarzeƒ lub poczyni-
7
li niezwyk∏e odkrycia. Nowà umiej´tnoÊç nabywali ci,
którzy si´ jej nie bali. Klanu D∏ugiego Jeziora nie przejmowa∏a grozà. A Joanna chcia∏a daç swemu nowemu klanowi to co najlepsze.
Bycie m∏odà wodzà nie jest wcale ∏atwe. Zjawiasz si´
w nieznanej rodzinie, a towarzyszy ci tylko kilku braci,
bierzesz Êlub i w ten sposób masz nagle par´ setek szwagrów. Gdyby si´ nad tym zaczàç zastanawiaç, mo˝na by
straciç g∏ow´. W czasach gdy mieszka∏a na wyspie na D∏ugim Jeziorze, mog∏a przynajmniej porozmawiaç z matkà,
ale wodza nigdy nie wraca do domu.
Wodza jest samotna, ma do towarzystwa tylko kilku
braci-opiekunów.
Joanna t´skni∏a za domem, ba∏a si´ przysz∏oÊci i dlatego mog∏a si´ pomyliç...
– Rozbóju!
Przez fa∏szywà króliczà dziur´, która stanowi∏a wejÊcie do kopca, wpychali si´ Hamisz z Du˝ym Janem.
Rozbój popatrzy∏ na nich gniewnie.
– JesteÊmy zaj´ci litera... koÊcià – oÊwiadczy∏.
– OczywiÊcie, Rozbóju, ale pilnowaliÊmy du˝ej ciutwiedêmy, ˝eby wyjecha∏a bezpiecznie, tak jak powiedzia∏eÊ, i zobaczyliÊmy, ˝e podà˝a za nià wspó∏˝ycz! – wyrzuci∏ z siebie Hamisz.
– JesteÊ pewien? – Rozbój wypuÊci∏ o∏ówek z ràk. –
Nigdy nie s∏ysza∏em, by któryÊ z nich si´ pojawi∏ w tym
Êwiecie!...