Górnicy z odsieczą Do Koszalina
Transkrypt
Górnicy z odsieczą Do Koszalina
Górnicy z odsieczą Do Koszalina Utworzono: czwartek, 26 czerwca 2014 Autor: Kajetan Berezowski Źródło: Trybuna Górnicza Jest sobota, 21 czerwca br. W dyspozytorni Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu dzwoni telefon. Dyżurny Krajowego Centrum Koordynacji, Ratownictwa i Ochrony Ludności informuje, że w miejscowości Domachowo pod Koszalinem pies wpadł do 60-metrowego otworu. Tamtejsze służby ratownicze nie są w stanie go wydobyć. Na pomoc wzywają ratowników górniczych. Była godz. 13.00. Ratownicy górniczy: Grzegorz Cofalik, Dariusz Granek i Waldemar Figurowicz pod przewodnictwem Leszka Kwiski, kierownika pogotowia górniczo-technicznego, potrzebowali zaledwie kilkunastu minut, aby zapakować podstawowe narzędzia, agregat prądotwórczy, oświetlenie i kamerę inspekcyjną BCS ze stumetrowym przewodem. Do akcji wyjechali służbowym volkswagenem. Jeszcze przed 23.00 byli pod Koszalinem. Kamera poszła w ruch – Zdarzenie miało miejsce ok. 50 m od drogi, w polu. Czekało na nas kilka jednostek straży pożarnej z Koszalina i Szczecina wraz z grupą wysokościową oraz kilka ekip reprezentujących media, w tym radio i telewizję. Od razu wkroczyliśmy do akcji. Na początek poleciłem strażakom, żeby dostarczyli na dół powietrze – relacjonuje Leszek Kwiska. Pierwsza poszła w ruch kamera. Przyrząd niezbędny w podobnych akcjach. Co ciekawe, podobną dysponowali strażacy z Koszalina, lecz ich urządzenie mogło jedynie rejestrować obraz, zaś sprzęt z CSRG pracował w trybie online, transmitując obraz bezpośrednio. W ciągu niespełna kwadransa ustalono, że zwierzę żyje i znajduje się na zdecydowanie mniejszej głębokości niż przypuszczano -12,5 m. Średnica otworu miała zaledwie 20 cm. Na jego dnie zbierała się woda. Szczeniak usiadł na niewielkiej wnęce i dzięki temu nie utonął. Ratunkowa pętla – Mieliśmy do wyboru: siatkę, koszyk albo kij z pętlą zaciskową. Pierwsze dwa pomysły na wydobycia psa były nie do zrealizowania. Pozostało trzecie. Kamera umożliwiała nam śledzenie momentu zakładania pętli na kark zwierzęcia. Udało się za którymś razem. Gdyby nie precyzja działania, szczeniak mógłby nie przeżyć, był już skrajnie wyczerpany. Potem zaledwie kilka sekund wystarczyło, aby wydobyć go na powierzchnię. Bardzo sprawnie załatwił to Waldemar Figurowicz. To taki nasz psi tata. Lubi zwierzęta. Sam ma psa – opowiada dalej Leszek Kwiska. Akcja wyprowadzenia na powierzchnię szczeniaka owczarka niemieckiego trwała nieco ponad godzinę. I pomyśleć, że inne służby ratownicze bezskutecznie usiłowały osiągnąć ten sam cel przez ponad 6 godzin. Uratowanym czworonogiem od razu zaopiekowali się miejscowi, pomagając właścicielowi w dotarciu do weterynarza. Z kolei ratownikom górniczym zaoferowano nocleg. Podziękowali. Tuż po północy udali się w drogę powrotną do Bytomia. Działali profesjonalnie – Cieszymy się, że zwierzak przeżył, ale też mieliśmy okazję przetestować działanie naszego sprzętu w warunkach rzeczywistej akcji. Zwłaszcza kamera ma wiele zalet. Została wyposażona w głowicę z obiektywem o średnicy 8 cm i ledową latarkę. Doskonale nadaje się do penetrowania otworów wiertniczych, rurociągów i szczelin, m.in. w rumowiskach skalnych – podsumowuje szef pogotowia górniczo-technicznego. Szybkość, z którą podejmowali decyzje i działali nasi ratownicy, zasługuje na szczególną pochwałę. Na co jeszcze zwróciła uwagę ta nietypowa akcja ratownicza? Z pewnością na profesjonalizm działania Krajowego Centrum Koordynacji, Ratownictwa i Ochrony Ludności. Jego dyspozytor nie wahał się powiadomić ratowników górniczych, wiedząc doskonale, że posiadają oni stosowne umiejętności i profesjonalny sprzęt. A ci jak zwykle nie zawiedli. Zawodowcy. Nazajutrz stali się bohaterami programów informacyjnych wszystkich najważniejszych stacji telewizyjnych i radiowych.