w kościstych oczodołach. Ivy nie widziała Erica od

Transkrypt

w kościstych oczodołach. Ivy nie widziała Erica od
Pamiętała tylko rozpacz, długie lato po wypadku samochodowym i koszmarne sny z jeleniem roztrzaskującym przednią
szybę. Trzy tygodnie temu miała kolejny zły sen i obudziła się
z krzykiem. Z tamtej nocy potrafiła sobie przypomnieć jedynie
fakt, że pocieszał ją jej przybrany brat, Gregory, a później zasnęła, spoglądając na zdjęcie Tristana. To zdjęcie – jej ulubiona
fotografia Tristana, na której był ubrany w starą szkolną kurtkę
i bejsbolową czapeczkę założoną tyłem naprzód – teraz ją prześladowało. I to jeszcze zanim usłyszała niezwykłą relację swego
młodszego braciszka o wydarzeniach tamtej nocy.
Opowieść Philipa o ratującym ją aniele nie przekonała rodziny ani policji, że to nie była próba samobójcza. I jak Ivy mogła
zaprzeczać, że zażyła narkotyk, którego obecność wykazały wykonane w szpitalu badania krwi? Jak mogła podważać złożone
na policji oświadczenie maszynisty, że nie byłby w stanie w porę
zatrzymać pociągu?
– Tchórz, tchórz, tchórz. – Cichy, drżący głos przerwał Ivy
rozmyślania. – Kto chce zagrać w cykora?
Ktoś wołał do niej z zacienionego zakamarka pod schodami.
Ivy wiedziała, że to najlepszy przyjaciel Gregory’ego, Eric Ghent.
Nie zatrzymała się.
– Tchórz, tchórz, tchórz…
Kiedy nie zareagowała, wynurzył się z ciemnej klatki schodowej; wyglądał jak szkielet, który w panice uciekł z grobu.
Cienkie blond włosy opadały strąkami na jego wysokie czoło, a oczy wyglądały jak bladoniebieskie marmurowe kulki
6
w kościstych oczodołach. Ivy nie widziała Erica od trzech tygodni. Podejrzewała, że Gregory trzymał swojego dokuczliwego
przyjaciela z dala od niej.
Jednak teraz Eric podszedł na tyle prędko, że zastąpił jej drogę.
– Dlaczego tego nie zrobiłaś? – zapytał. – Strach cię obleciał?
Dlaczego nie dokończyłaś dzieła i się nie zabiłaś?
– Rozczarowany? – odpowiedziała pytaniem Ivy.
– Tchórz, tchórz, tchórz – zadrwił z niej cicho.
– Eric, zostaw mnie w spokoju.
Ivy przyspieszyła kroku.
– Och, och. Jeszcze nie teraz. – Chwycił ją za nadgarstek; chude palce mocno zacisnęły się wokół jej przegubu. – Teraz nie możesz mnie spławić, Ivy. Ty i ja mamy ze sobą za dużo wspólnego.
– Nie mamy ze sobą nic wspólnego – odparła, wyrywając rękę
z jego uścisku.
– Gregory – zaczął, wysuwając jeden palec. – Prochy.
– Odliczył na palcach drugi punkt. – I oboje jesteśmy mistrzami w grze w cykora. – Chwycił się za trzeci palec i pokiwał nim.
– Teraz jesteśmy kumplami.
Ivy nadal szła spokojnym krokiem, chociaż miała ochotę pobiec. Eric podskakiwał obok niej.
– Powiedz swojemu dobremu kumplowi – ciągnął – co ci kazało to zrobić? Co myślałaś, kiedy widziałaś, jak ten pociąg pędzi na ciebie po torach? Kręciło cię to? Jak to było?
Ivy czuła odrazę, słysząc jego pytania. Wydawało się niemożliwe, by ktoś sądził, że mogłaby celowo rzucić się pod pociąg.
7