Spis Treœci: DROGI CZYTELNIKU

Transkrypt

Spis Treœci: DROGI CZYTELNIKU
Spis Treœci:
DROGI CZYTELNIKU
…………………………………………………………......…str. 4-5
PRZYJŒCIE BOGA NA ŒWIAT
Bóg siê rodzi…
…………………………………………………………......…str. 6-9
KOLÊDY ELEMENTEM TRADYCJI KOŒCIO£A W POLSCE
Gloria in excelsis Deo…
…………………………………………………………......…str. 10-12
¯YCIE JAKO BO¯Y DAR
Stworzy³ Bóg cz³owieka…
……………………………………………………….......……str. 13-15
UROCZYSTOŒÆ OBJAWIENIA PAÑSKIEGO
Przybêd¹ nuc¹c radoœnie hymny…
………………………………………………………….......…str. 16-20
KONGRES, KTÓRY TRWA
I Kongres Eucharystyczny Diecezji £owickiej…
………………………………………………………….......…str. 21-27
WYTRWAJCIE W MI£OŒCI MOJEJ
I Kongres Eucharystyczny Diecezji £owickiej…
………………………………………………………….......…str. 28-33
POWO£ANIE CZ£OWIEKA DO MI£OŒCI MA£¯EÑSKIEJ
Teologia moralna…
……………………………………………………….......……str. 34-37
OB£ÓCZYNY ALUMNÓW KURSU III
Z ¿ycia seminarium…
………………………………………………………….......…str. 37-40
“Niedziela Powo³aniowa” czasem dzielenia siê osobistym powo³aniem
Z ¿ycia seminarium…
………………………………………………………….......…str. 41-43
HISTORIA KRUCJAT
Historia Koœcio³a…
……………………………………………………….......……str. 44-48
MI£OŒÆ W KSIÊDZE PIEŒNI NAD PIEŒNIAMI
Stary Testament…
……………………………………………………….......……str. 48-54
NASZA POEZJA: “Marzenie”
...................................................................................................Str. 55
Adres redakcji:
ul. Seminaryjna 6
99-400 £owicz
e-mail: [email protected]
Druk:
Zak³ad Poligraficzny Halina Puchalska
ul. Oporowska 14, 99-300 Kutno
tel.: 024 254 25 00
Zespó³ redakcyjny: red. wydania: £ukasz Warzyñski;
red. techniczny: Pawe³ Muranowicz
projekt ok³adki: Marcin Moks
opiekun wydania: Ks. dr Dariusz KuŸmiñski
Drogi Czytelniku
Oto oddajemy do r¹k kolejny
numer seminaryjnego pisma VITIS.
Jest to pismo, które mimo swej
zewnêtrznej prostoty ukrywa w
sobie pewne bogactwo, jakiego
wiele innych pism nie posiada.
Bogactwem tym s¹ poszczególne
artyku³y naukowe, homilie,
refleksje a tak¿e wiersze
zamieszczone na nastêpnych
stronach, które s¹ „dzie³em”
alumnów ³owickiego seminarium.
Nie maj¹ one w sobie nic ze
zniewalaj¹cych uwagê reklam,
wideoklipów czy „pism
obrazkowych” st¹d, przynajmniej
w pierwszym odbiorze, mog¹ wydawaæ siê mniej atrakcyjne. Ich wartoœæ
polega jednak na tym, ¿e zawieraj¹ w sobie konkretn¹ treœæ: tajemnicê
Bo¿ego wezwania i dojrza³ej odpowiedzi ze strony cz³owieka. Staraj¹ siê
poza tym sprowokowaæ odbiorcê do osobistej refleksji czy wrêcz modlitwy
nad darem powo³ania.
Tym razem proponujemy artyku³y, które podejmuj¹ refleksjê
Bo¿ego Wcielenia, ¿ycia ludzkiego jako Bo¿ego daru. Zg³êbimy temat
tradycji œpiewania kolêd w Koœciele, a tak¿e przypatrzymy siê bli¿ej œwiêtu
Objawienia Pañskiego, potocznie nazywanego œwiêtem Trzech Króli. W
zwi¹zku ze zbli¿aj¹cym siê I Kongresem Eucharystycznym Diecezji
£owickiej, mo¿na zapoznaæ siê z artyku³ami poruszaj¹cymi ten temat, do
czego serdecznie zachêcamy. Nie zabrak³o te¿ miejsca na sprawy zwi¹zane
z ¿yciem naszego seminarium. W bie¿¹cym numerze podzielimy siê takimi
-4 -
wydarzeniami jak ob³óczyny alumnów kursu trzeciego WSD, a tak¿e
podzielimy siê spraw¹ niedziel powo³aniowych, podczas których dzielimy
siê osobistym powo³aniem z ludŸmi do których zostajemy pos³ani. W
dalszej czêœci pisma zamieszczamy artyku³y z teologii moralnej, historii
Koœcio³a, Starego Testamentu.
Zachêcamy Ciê zatem, Drogi Czytelniku, byœ te wszystkie treœci,
jakie proponuje Ci VITIS, uczyni³ przedmiotem osobistej rozmowy z
Bogiem. Niech œwiadectwa osób, które ju¿ odkry³y drogê przygotowan¹
im przez Pana i zdecydowa³y siê wejœæ na ni¹, umocni¹ tych, którzy
dopiero rozeznaj¹ wolê Bo¿¹ i z trudem poszukuj¹ tej w³aœciwej drogi.
Niech z odwag¹ udziel¹ pozytywnej odpowiedzi na Bo¿y g³os.
Jako wzór tego rozeznawania powo³ania mo¿na przywo³aæ Maryjê
Niepokalanie Poczêt¹ - Patronkê naszego seminarium, która tak dalece
by³a zas³uchana w S³owo Bo¿e, ¿e u¿yczy³a Mu swego cz³owieczeñstwa.
Ten przyk³ad Maryi staje siê jeszcze bardziej wymowny w œwietle
zbli¿aj¹cych siê œwi¹t Bo¿ego Narodzenia. Dziewica z Nazaretu wobec
wielu wydarzeñ by³a niejako zmuszona kroczyæ w ciemnoœciach wiary.
Dopiero uleg³e poddanie siê woli Bo¿ej sprawi³o, ¿e noc stawa³a siê w Niej
bezmiernym Ÿród³em œwiat³a.
Niech zatem Ona, Wychowawczyni powo³añ kap³añskich i
zakonnych, uprosi tê ³askê, by Syn Bo¿y narodzi³ siê w Tobie na nowo i
nape³ni³ Ciê swoim blaskiem, blaskiem chwa³y Ojca, rozjaœniaj¹c mroki
wszelkich ¿yciowych poszukiwañ.
¯yczymy owocnej lektury
-5 -
Przyjœcie Boga na œwiat...
W historii dziejów ludu wybranego
Bóg wykorzystywa³ rozmaite sposoby
prz eka zyw ani a cz³ owi eko wi swo jeg o
s³owa. Prorocy przekazywali s³owa od
Boga, ale Jezus Chrystus narodzony z
Dziewicy Maryi sam bêd¹c S³owem
Bo¿ym, objawi³ Boga jako osobê, a nie
wieœæ. Bóg sta³ siê cz³owiekiem i wszyscy
otaczaj¹cy Go ludzie mogli Go dotkn¹æ,
us³yszeæ i zobaczyæ. „
S³owo staj¹c siê cia³em i
mieszkaj¹c wœród nas”
(por. Jan 1.14) objawi³o
nam ogrom Bo¿ej
m i ³ o œ c i .
Przez wcielenie
Chrystusa dobroæ Boga
udziela siê stworzeniu w
sposób najdoskonalszy.
Wcielenie jest dla
cz³owieka wa¿n¹
pomoc¹ na drodze do
szczêœcia wiecznego,
które przecie¿ polega na
ogl¹daniu Boga twarz¹ w
twarz. Bóg staj¹c siê
cz³owiekiem sam
pozwoli³ siê poznaæ i objawi³ swoj¹ mi³oœæ.
g³owê wê¿a. Tradycja chrzeœcijañska od
cz as ów Ir en eu sz a i nt er pr et ow a³ a i
rozumia³a ten fragment jako proroctwo
mówi¹ce o Chrystusie. Potomkiem kobiety
mia³ byæ ten, który zmia¿d¿y g³owê wê¿a, a
wiêc szatana. Chrystus jest tym, który
pokonuje diab³a, czyli dokonuje tego co
biblia symbolicznie nazywa zmia¿d¿eniem
g³owy wê¿a.
W siódmym rozdziale
Ksiêgi Izajasza
odnajdujemy jeszcze
dok³adniejsze proroctwo;
„Dlatego Pan sam da wam
znak : oto Panna pocznie i
porodzi Syna i nazwie go
imieniem Emanuel”(Iz
7,14). Tradycja
chrzeœcijañska widzi tutaj
zapowiedŸ narodzin Jezusa
z Maryi Dziewicy.
W Ksiêdze Proroka
Micheasza odnajdujemy
proroctwo mówi¹ce o
narodzinach w Betlejem: „A
ty, Betlejem Efrata,
najmniejsze jesteœ wœród
plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten,
który bêdzie w³ada³ w Izraelu, a
pochodzenie Jego od pocz¹tku, od dni
wiecznoœci” ( Mi 5,1). ¯ydzi powszechnie
wiedzieli, ¿e Chrystus ma narodziæ siê w
Betlejem, œwiadczy o tym odpowiedŸ
uczonych w piœmie udzielona Herodowi na
pytanie o miejsce narodzin Mesjasza.
Nazwa Betlejem oznacza „dom chleba”,
st¹d zrozumia³e jest dla nas, ¿e w³aœnie tam
narodzi³ siê ten, który sam nazywa³ siebie
Chlebem ¯ycia.
Starotestamentalne proroctwa
zapowiadaj¹ce przyjœcie Chrystusa.
Pierwsze proroctwo zapowiadaj¹ce
przyjœcie Jezusa na œwiat odnajdujemy w
trzecim rozdziale Ksiêgi Rodzaju:
„Wprowadzam nieprzyjaŸñ miêdzy ciebie a
niewiastê , pomiêdzy potomstwo twoje a
potomstwo jej; ono ugodzi ciê w g³owê a ty
ugodzisz je w piêtê”. (1Rdz 3, 15). Bóg
obiecuje, ¿e potomek kobiety zmia¿d¿y
-6-
Ciekaw¹ interpretacjê tego faktu
przedstawia Hans Urs von Balthazar w
jednej ze swoich bo¿onarodzeniowych
homilii: „W ten sposób trzej królowie
stanêli na tym samym poziomie co pasterze.
Z obu grup bêdzie mog³a utworzyæ siê
pierwsza chrzeœcijañska wspólnota. Mo¿na
by mówiæ o równaniu w dó³, skoro bogaci
stan¹ siê ubogimi, a biedni wcale z tego
powodu nie stan¹ siê bogaci. Wszyscy
równaj¹ w dó³ do takiego poziomu, który
sam Bóg wcielaj¹c siê wybra³ jako swój
w³asny, a wiêc ubóstwo stajni, ucieczkê,
Nazaret, pustyniê, ¿ycie koczownicze,
krzy¿ i grób”.
Istotnym potwierdzeniem wiary
wczesnego Koœcio³a w narodzenie Jezusa z
Maryi Dziewicy jest œwiadectwo œwiêtego
Ignacego biskupa Antiochii Syryjskiej.
W 110 roku po Chrystusie pisa³ on swoim
liœcie do Efezjan: „ Bóg nasz bowiem, Jezus
Chrystus pocz¹³ siê w ³onie Maryi […] z
Ducha Œwiêtego”.(XVIII, 2; PŒ, s. 118).
Ignacy otrzyma³ t¹ informacjê od swego
nauczyciela Jana Aposto³a.
Œwiêty Ignacy podkreœla³ narodziny Jezusa
z Maryi poniewa¿ sprzeciwia³ siê
doketyzmowi, który negowa³ ludzk¹ naturê
w Jezusie Chrystusie.
Œwiêty Justyn Mêczennik w 150
roku tak pisa³ o cudownych narodzinach
Chrystusa: „Nauczyciel nasz Jezus, który
jest pierworodnym Boga Ojca, nie narodzi³
siê wskutek zwi¹zku p³ciowego […] moc
Bo¿a zstêpuj¹ca na dziewicê zacieni³a j¹
sprawiwszy, ¿e choæ dziewica poczê³a.[…]
Gdy¿ moc¹ Bo¿¹ zosta³ On poczêty przez
Drzewicê[…] zgodnie z wol¹ Boga, Jezus
Chrystus, Jego Syn, narodzi³ siê z Maryi
Dziewicy”.( Justyn, A, 1,21-33; D).
Ewangelie i Ojcowie Koœcio³a
O Bo¿ym Narodzeniu.
Pierwsze dwa rozdzia³y Ewangelii
Mateusza i £ukasza zawieraj¹ relacje o
cudownym poczêciu Jezusa w ³onie
dziewicy i jego narodzeniu. Ka¿da z tych
relacji k³adzie jednak nacisk na coœ innego.
Mateusz podkreœla postaæ Józefa jako
prawnego ojca Jezusa. £ukasz zaœ skupia
siê na Matce Jezusa Maryi. Abstrahuj¹c
jednak od ró¿nych punktów widzenia obu
ewangelistów dostrzegamy ogromne
podobieñstwa co do istotnych szczegó³ów
narodzenia Jezusa Chrystusa. Je¿eli jakieœ
wydarzenie mamy uznaæ za prawdziwe to
zgodne musz¹ byæ relacje œwiadków tego
wydarzenia. Relacje Mateusza i £ukasza
choæ ukazuj¹ poczêcie i narodzenie Jezusa
z ró¿nych perspektyw; s¹ zgodne w wielu
kluczowych punktach. Wed³ug Ewangelii
œwiêtego £ukasza pierwsi o narodzinach
Chrystusa zostaj¹ powiadomieni pasterze.
Do nich zwraca siê anio³ zwiastuj¹c im
wielk¹ radoœæ z narodzin Mesjasza.
Przy³¹czaj¹ siê do niego zastêpy
anio³ów i œpiewaj¹ Bogu Gloria. W ich
pieœni uwielbiany jest Bóg na
wysokoœciach, a ludziom obiecany jest
pokój na ziemi. Nastêpnie „ anio³owie
odeszli od nich do nieba”(£k 2,15).
Pasterze ruszaj¹ do Betlejem by zobaczyæ „
Niemowlê owiniête w pieluszki i le¿¹ce w
¿³obie”(£k 2, 12). Dla pasterzy droga do
stajenki jest krótka. O wiele d³u¿sz¹ drogê
mieli do przebycia królowie dlatego
przybywaj¹ póŸniej. Ojcowie Koœcio³a
interpretowali to wydarzenie w
nastêpuj¹cy sposób: pasterze to ¯ydzi,
którzy docieraj¹ jako pierwsi, zaœ poganie
przybywaj¹ z daleka wiêc s¹ drudzy.
-7-
Dzieci¹tka, Maryi, Józefa i pasterzy.
Upowszechnienie przedstawieñ Bo¿ego
Narodzenia zwi¹zane jest z osob¹ œwiêtego
Franciszka z Asy¿u. W 1223 roku w noc
Bo¿ego Narodzenia w skalnej grocie w
Greccio, jako pierwszy urz¹dzi³ on
misterium- ¿ywy obraz Pañskich Narodzin.
Za najstarszy pierwowzór szopki uwa¿a siê
marmurowe dzie³o Arnolfo di Cembio z
1272 roku, zachowane czêœciowo w
rzymskiej bazylice Santa Maria Maggiore,
w której znajduj¹ siê relikwie œwiêtego
¿³óbka.
Pierwszy ikonograficzny dokument
mówi¹cy o szopce w Polsce pochodzi z
1837 roku z Medyki ko³o Przemyœla.
Konstrukcja o której wspomina dokument
sk³ada³a siê z trzech mansjonów: stajenki
przykrytej strzech¹ i dwóch przysadzistych
wie¿yczek przy bokach. W œrodkowej
czêœci stajenki mieœci³ siê nieruchomy
¿³óbek z Dzieci¹tkiem, Maryj¹ i Józefem. Z
wie¿yczek natomiast prowadzone rêk¹
animatora wychodzi³y lalki-kukie³ki
umocowane na patykach, poruszaj¹ce siê
wzd³u¿ otworu ³¹cz¹cego wie¿yczki.
Nieod³¹cznym elementem
wieczerzy wigilijnej jest zwyczaj ³amania
siê op³atkiem. Tradycja ta dalekim echem
form kultu i ¿ycia wspólnotowego
pierwszych chrzeœcijan, o których œwiêty
£ukasz napisa³ w drugim rozdziale
Dziejów Apostolskich: „ Trwali on w
nauce aposto³ów i we wspólnocie, w
³amaniu chleba i modlitwie” (Dz 2,42-46).
We wczesnym œredniowieczu by³ zwyczaj
obdarowywania zgromadzonych w
koœciele wiernych chlebem nie ofiarnym
zwanym eulogi¹. By³ to chleb
b³ogos³awiony w Koœciele Wschodnim w
czasie Mszy Œwiêtej, stanowi³ namiastkê
Uroczystoœæ Bo¿ego narodzenia
w Koœciele.
Uroczystoœæ Bo¿ego Narodzenia
wywodzi siê z Jerozolimy. Patriarcha
udawa³ siê z Jerozolimy do Betlejem, gdzie
w Grocie Narodzenia Pañskiego odprawia³
o pó³nocy Mszê Œwiêt¹. Potem powraca³ do
Jerozolimy i w godzinach rannych w
koœciele Zmartwychwstania Pañskiego
odprawia³ drug¹ Mszê Œwiêt¹. Aby
podkreœliæ wielk¹ radoœæ z faktu narodzin
Chrystusa, odprawiano trzeci¹ Mszê
Œwiêt¹ w godzinach popo³udniowych w
koœciele katedralnym. To trzykrotne
sprawowanie Eucharystii odbywa siê w
tym dniu na wspomnienie potrójnych
narodzin Syna Bo¿ego: przed wiekami w
Boskim ³onie Ojca Niebieskiego, w czasie
z dziewiczego ³ona Najœwiêtszej Maryi
Panny oraz w sercu cz³owieka wierz¹cego.
Datê Bo¿ego Narodzenia, na polecenie
Jana I, ustali³ w VI w mnich Dionizjusz
Exiguus na dzieñ 25 grudnia 753 roku od
za³o¿enia Rzymu. Niestety Dionizjusz
pomyli³ siê w swoich obliczeniach, gdy¿
datê tê nale¿a³oby cofn¹æ o piêæ lub nawet
wiêcej lat.
W Rzymie œwiêto Bo¿ego
Narodzenia obchodzono ju¿ w IV wieku,
œwiadcz¹ o tym zapiski rzymskiego
kronikarza Filokalesa z roku 354.
Symbole i zwyczaje bo¿onarodzeniowe.
Najbardziej zwi¹zanym ze œwiêtami
Bo¿ego Narodzenia znakiem jest ¿³óbek i
szopka. Ju¿ w 330 roku œwiêta Helena,
matka cesarza Konstantyna Wielkiego,
kaza³a zbudowaæ nad Grot¹ Narodzenia w
Betlejem wspania³¹ bazylikê i ustawiæ w
niej marmurowy ¿³óbek z figurami:
-8-
komunii, oraz spo¿ywany by³ na ucztach
braterskich tzw. agapach i symbolizowaæ
mia³ zjednoczenie z Bogiem. W Koœciele
Zachodnim œwiêcono ten chleb tak¿e poza
Msz¹ Œwiêt¹ i mia³ on podobne znaczenie.
Eulogia wprowadzona zosta³a w IV wieku,
gdy liczba wiernych gwa³townie ros³a, a
jednoczeœnie mala³a liczba osób
przystêpuj¹cych do komunii. W VI wieku
zwyczaj rozdawania chleba
b³ogos³awionego zosta³ przeniesiony z
Konstantynopola do Galii, Italii, Niemiec.
Eulogie na znak jednoœci posy³ali sobie
nawzajem biskupi czêsto razem z listami
zawieraj¹cymi ¿yczenia.
Nazwa op³atek pochodzi od ³aciñskiego
s³owa „oblatum” co siê t³umaczy wiar
ofiarny. Do jego pieczenia u¿ywa siê
pszennego, niekwaszonego i niesolonego
ciasta.
Nikt chyba sobie nie wyobra¿a Œwi¹t
Bo¿ego Narodzenia bez œpiewania kolêd.
Nazwa kolêda powsta³a od s³owa
„Calendae”. Nazwy tej Rzymianie
okreœlali na okreœlenie pocz¹tku nowego
roku i pocz¹tku ka¿dego miesi¹ca.
Pierwsze pieœni kolêdowe mówi¹ce o
Bo¿ym Narodzeniu pojawi³y siê w XIII
wieku i s¹ zwi¹zane z zakonem
Franciszkanów i osob¹ jego za³o¿yciela.
Ekspansja kolêd mia³a dopiero miejsce
dopiero w XVII i XVIII weku.
Abstrahuj¹c od zwyczajów
bo¿onarodzeniowych i historii tego œwiêta,
najwa¿niejszym w Uroczystoœci Bo¿ego
Narodzenia jest przyjœcie Boga na œwiat w
ludzkiej postaci. To wydarzenie powinno
kierowaæ nasz¹ uwagê w stronê ogromnej
mi³oœci Boga, który aby byæ „ Bogiem z
nami” nie zawaha³ siê narodziæ w skrajnym
ubóstwie stajni po to by póŸniej umrzeæ na
drzewie krzy¿a i zmartwychwstaæ dla
odkupienia rodzaju ludzkiego. W wigilijn¹
noc ka¿dy chrzeœcijanin powinien choæ
przez chwilê pomyœleæ o tej tajemnicy
Mi³oœci. Równie¿ dzisiaj w sakramencie
Eucharystii Bóg przychodzi do ka¿dego z
nas z ogromem swojej mi³oœci.
ARKADIUSZ WOJTAN
MICHA£ G£ ADYS
Bibliografia.
Jose Mc Dowell, „Przewodnik
apologetyczny”.
Gerald O'Collins SJ, Edward G. Farrugia
SJ, „Leksykon pojêæ teologicznych i
koœcielnych”.
Ks. Jacek Dziadkiewicz , Ks. Zygmunt
Jaroszek, „W drodze do Ojca”.
Hans Urs von Balthazar, „Wieñczysz rok
darami swej dobroci”.
Jan Uryga, „Rok Polski w ¿yciu, w tradycji
i obyczajach ludu”.
-9 -
Kolêdy elementem tradycji Koœcio³a w Polsce
Geneza
Termin kolêda pochodzi od ³aciñskiego wyrazu
calendae, oznaczaj¹cego pierwszy dzieñ miesi¹ca. Po
reformie kalendarza dokonanej z inicjatywy cesarza
Juliusza Cezara (100 p.n.e. - 44 n.e.) w 45 r. p.n.e.
calendae styczniowe (mensis Januarius) rozpoczyna³y
nowy rok. Pierwsze dni nowego roku obchodzono
uroczyœcie, Rzymianie odwiedzali siê, podczas sk³adania
¿yczeñ wymieniali siê prezentami. Noworoczne zwyczaje
rzymskie dotar³y w VI VII w. na Ba³kany, do Greków, Rumunów,
ba³kañskich ludów s³owiañskich, dalej na Ruœ i do Polski. Pierwotnie kolêda
by³¹ pieœni¹ towarzysz¹c¹ odwiedzinom, jej warstwa tekstowa obejmowa³a formu³y
powitalne i pochwalne na czeœæ gospodarzy, ¿yczenia szczêœcia i pomyœlnoœci. Dopiero
póŸniej wykszta³ci³a siê kolêda, rozumiana jako „pieœñ religijna o tematyce zwi¹zanej z
narodzeniem Chrystusa”. £aciñskie kolêdy obejmuj¹ ró¿ne rodzaje œpiewów - introitus,
antyfony, responsoria, tropy, sekwencje, hymny i pieœni. Obecnie kolêdy s¹ œpiewane w okresie
od 24 grudnia do 2 lutego.
Kolêda w Polsce
W Polsce kolêd¹ nazywano
niegdyœ pieœni noworoczne towarzysz¹ce
obchodom Godnich Œwi¹t, czyli Œwi¹t
Bo¿ego Narodzenia. Te najstarsze pieœni
noworoczne zwane kolêdami nie by³y wiêc
wcale pieœniami religijnymi. Sk³ada³y siê
za ws ze z tr ze ch cz êœ ci : z ¿y cz eñ
po wo dz en ia , sz cz êœ ci a i ur od za ju ,
nastêpnie z proœby o jakiœ datek i wreszcie z
podziêkowania za ów dar, czyli za podarze,
nazywane równie¿ kolêd¹. Nazw¹ kolêda
okreœlano bowiem niegdyœ wszystkie dary
noworoczne.
Z czasem termin "kolêda"
zwi¹zany zosta³ z obchodami religijnymi
Bo¿ego Narodzenia, a przede wszystkim z
pieœniami koœcielnymi o narodzeniu
Jezusa. Pieœni te zwane w Polsce kolêdami
œpiewane s¹ w koœcio³ach i domach
•ród³a
Przyjmuje siê, ¿e Ÿród³a kolêd
(pieœni bo¿onarodzeniowych) tkwi¹ w
³aciñskiej pieœni koœcielnej, w
szczególnoœci w hymnologii.
Twórcy kolêd pocz¹tkowo siêgali
do dwóch Ewangelii - œw. Mateusza i œw.
£ukasza, w miarê rozwoju nowego typu
pieœni coraz czêœciej do zasobów m¹droœci
i pobo¿noœci ludowej. Inspiruj¹ce Ÿród³o
dla twórców tekstów i muzyki stanowi³y
apokryfy i literatura œredniowiecza
in sp ir ow an a ty mi pi sm am i - Vit a
rhythmica, Meditationes vitae Christi,
Historia Trium Regum. Stymuluj¹c¹ rolê w
powstaniu kolêdy odegra³y tak¿e bogate
doœwiadczenia na polu teatru
œredniowiecznego, w którym partie
œpiewane odgrywa³y istotn¹ rolê.
- 10 -
Prze twej Matki zas³u¿enie,
Abychom ciê w¿dy chwalili,
Z tob¹ wiecznie krolowali. Amen”.
prywatnych. Wywodz¹ siê z hymnów
³aciñskich o Bo¿ym Narodzeniu,
komponowanych we W³oszech w wiekach
œrednich i rozpowszechnionych w ca³ej
Europie przez zakonny franciszkañskie
(podobnie jak kult dzieci¹tka Jezus i
misteria koœcielne o Narodzeniu
Chrystusa; wed³ug legendy autorem takiej
pierwszej pieœni mia³ byæ sam œw.
Franciszek). Najstarsze kolêdy polskie
prze³o¿one z kancja³ów ³aciñskich i
czeskich pochodz¹ z XV i XVI wieku.
Najwczeœniejsze zapisy kolêd w
jêzyku polskim (9 utworów) jeszcze bez
muzyki pochodz¹ z I po³owy XV w. Nie
wiadomo jednak od jak dawna recytowano
lub œpiewano kolêdy, data zapisu tekstu nie
zawsze sugeruje bezpoœrednio datê jego
powstania. Wœród pierwszych utworów
znajduj¹ siê zarówno t³umaczenia z ³aciny,
czeskiego, jak i teksty oryginalne. Za
najstarsz¹ zachowan¹ polska kolêdê uwa¿a
siê tekst z 1424 r. Zdrow b¹dŸ, krolu
anjelski. Zale¿nie od redakcji kolêda liczy
od 14 do 17 wersów. Podmiot w pierwszej
osobie zwraca siê do Jezusa - króla, Boga,
Stworzyciela, Pana, wyra¿a radoœæ, a tak¿e
zanosi proœbê. Oto tekst podstawowy:
Drug¹ chronologicznie kolêd¹ jest
dojrza³y artystycznie tekst z zaginionego
kancjona³u Jana z Przeworska z 1435 r.
Koñcz¹ca ka¿d¹ z czterech zwrotek
aklamacja Hallelujah nadaje utworowi
swoisty rytm. Przytoczmy dwie pierwsze
zwrotki:
„Chrystus siê nam narodzi³,
jen¿ dawno powieszczon by³,
w Betleem, ¿ydowskim mieœcie,
z Panny Maryi czyœcie. Hallelujah
Gdy pasterze w nocy paœli,
Stan¹³ przy nich anjo³ spasny,
Ktorzy widz¹c jasnoœæ Bosk¹,
Bali siê bojaŸni¹ ciê¿k¹. Hallelujah ”.
Obok wy¿ej wymienionych kolêd
do najstarszych polskich zabytków nale¿y
utwór Zsta³aæ siê rzecz wielmi dziwna,
datowany na rok 1442. Filolodzy dowodz¹,
¿e pierwowzór tej licz¹cej trzydzieœci trzy
wersy pieœni stanowi czeski utwór Stalat
sye gest wyecz dywna. Tak brzmi pierwsze
szeœæ wersów:
„Zsta³(a)æ siê rzecz wielmi dziwna:
Panna Syna porodzi³a
Przeze wszej stradzy cielestnej;
To-æ jest dziwne a nowe
Izaijasz prorokowa³,
Anje³ Gabryjel zwiastowa³”.
Ka¿d¹ z trzech zwrotek koñczy Repeticio:
„Radujmy siê, weselmy siê!
W Betleem, w ma³em mieœcie, Bóg
narodzi³ siê”.
„Zdrow b¹dŸ, krolu anjelski
K nam na œwiat w ciele przysz³y,
Tyœ za jisty Bog skryty,
W œwiête, czyste cia³o wlity”
Zdrow b¹dŸ, Stworzycielu wszego
stworzenia!
Narodzi³(e)œ siê w ucierpienia
Prze swego luda zawinienie.
Zdrow b¹dŸ, Panie, od Panny
Jen¿ siê narodzi³ za nie.
Zdrow b¹dŸ, Jezu Kryste, krolu!
Racz przyj¹ci naszê chwa³ê,
Racz daci dobre skonanie
Tematycznie pierwsze kolêdy
nale¿¹ do dwóch nurtów - epickiego lub
pietystycznego. Do nurtu epickiego nale¿¹
- 11 -
trzy wy¿ej wzmiankowane kolêdy. Autorzy
tych kolêd wyra¿aj¹ w sposób bezpoœredni
i szczery radoϾ z Narodzin. Postacie
pasterzy, Trzech Króli i anio³ów oprócz
nowo narodzonego „Jezu Chrysta” nale¿¹
do konwencjonalnych motywów tego
nurtu. Natomiast autorzy nurtu
pietystycznego skupiaj¹c siê na osobie
ma³ego Jezusa, podkreœlaj¹ sceneriê, w
której przyszed³ na œwiat ubog¹ stajenkê,
zwierzêta ogrzewaj¹ce Dzieci¹tko. Ich
wypowiedzi cechuje wspó³czucie i
emocjonalna wra¿liwoœæ. Taki liryczny
obraz przedstawia tekst z Kancjona³u
Biblioteki Czartoryskich (1551). W
jase³kach le¿y. Przytoczmy pierwsz¹ i
ostatni¹ szóst¹ zwrotkê:
pióra Teofila Lenartowicza. W XVII wieku
w kolêdach polskich pojawiaj¹ siê w¹tki
ludowe, w opowieœæ biblijn¹ o Bo¿ym
Narodzeniu w³¹czone zostaj¹ elementy
folkloru polskiego. W kolêdach tego
rodzaju mówi siê o wêdrówce pasterzy
polskich do Betlejem, do ma³ego Jezusa, z
pok³onem i darami, ze œpiewem i muzyk¹.
Te weso³e, skoczne, pe³ne humoru kolêdy
nosz¹ nazwê pastora³ek. Œpiewano je
przede wszystkim w domach, nie w
koœcio³ach. Œpiewali je przychodz¹cy do
domów kolêdnicy.
Autorem pierwszego œpiewnika
kolêd by³ ks. Marcin Mioduszewski.
Wprowadzi³ on podzia³ na: "Pieœni o
Bo¿ym Narodzeniu" (do œpiewania w
koœcio³ach) i "Pastora³ki i kolêdy" (do
œpiewania w domu).
Po dzieñ dzisiejszy w czas
œwi¹teczny Bo¿ego Narodzenia œpiewa siê
w Polsce kolêdy w koœcio³ach i w domach.
Koncerty kolêd polskich odbywaj¹ siê
ponadto w wielu teatrach; s¹ nadawane we
wszystkich programach radiowych i
telewizyjnych. Nadaj¹ one niezwyk³y i
niepowtarzalny charakter polskim
obchodom Bo¿ego Narodzenia.
„W jase³kach le¿y
Kwiatek œliczny,
Panieñskie porodzenie.
Jego tol¹ anjo³owie:
Ninu, ninu, ninu,
Nie p³acz, panieñski Synu.
Wó³ i osie³
Tam u jas³ek
Na kolana poklêknêli,
Dzieciê grzej¹c tolili:
Ninu, ninu, ninu,
Nie p³acz, panieñski Synu”.
Teksty do nich pisali, m.in. wielki
kaznodzieja polski Piotr Skarga (autor
kolêdy “W ¿³obie le¿y”) Morsztyn i
Kochowski. Z XVIII wieku pochodz¹
znane powszechnie i œpiewane kolêdy Gdy
œliczna panna, Ach ubogi ¿³obie, Tryumfy
króla niebieskiego. W XIX wieku
Franciszek Karpiñski napisa³ tekst do
uroczystej kolêdy Bóg siê rodzi. W XX
wieku powsta³o równie¿ wiele piêknych
kolêd, m.in. Mizerna cicha, stajenka licha
MARIUSZ DA£ EK
£UKASZ SZCZEPAÑ SKI
- 12 -
¯ycie jako Bo¿y dar
„A wreszcie Bóg rzek³: <<Uczyñmy cz³owieka na Nasz obraz, podobnego Nam>>.
Stworzy³ wiêc Bóg cz³owieka na swój obraz, na obraz Bo¿y go stworzy³.” ( Rdz. 1,26a. 27).
„Wtedy to Pan Bóg ulepi³ cz³owieka z prochu ziemi i tchn¹³ w jego nozdrza
tchnienie ¿ycia, wskutek czego sta³ siê cz³owiek istot¹ ¿yw¹.” (Rdz. 2,7)
Wielu interpretacji w
naszej historii doczeka³y siê
te opisy stworzenia
cz³owieka. Wielu Ojców i
Doktorów Koœcio³a
zajmowa³o siê tymi tekstami.
Wielu teologów i
dogmatyków wytê¿a³o swe
umys³y, by jak najlepiej i
najg³êbiej skomentowaæ akt
stwórczy. Nic w tym
dziwnego, w koñcu teksty te
mówi¹ o pojawieniu siê na
ziemi naszego praojca
Adama. Spróbujemy i my w
oparciu o Pismo Œwiête
przedstawiæ swoj¹ refleksjê
na temat ¿ycia, jako daru
Bo¿ego.
Z powy¿szych fragmentów
mo¿emy wyczytaæ wielk¹ mi³oœæ, jak¹
¿ywi³ i ¿ywi do ludzi nasz Stworzyciel. On
to Dosk ona³ y, Wsze chmo g¹cy, pe³e n
chwa³y, postanowi³ powo³aæ cz³owieka do
istnienia. On, który niczego i nikogo nie
potrze bowa³, z ogrom u swej mi³oœc i
uczyn i³ cz³ow ieka, istot ê tak bardz o
ograniczon¹ i niedoskona³¹. Stworzy³ nas
Bóg na swój obraz i podobieñstwo. Chcia³,
aby cz³owiek posiada³ te same przymioty,
które On posiada. A wiêc chcia³, aby
cz³owiek by³ szczêœliwy, aby darzy³ swego
Stwórcê mi³oœci¹ i szacunkiem, aby móg³
cieszyæ siê wieczn¹ obecnoœci¹
Wszechmocnego Boga Ojca.
Podobieñstwo zawiera istotê
tego, co przedstawia. A skoro
Bóg uczyni³ nas na swoje
podobieñstwo, wiêc jesteœmy
i mam y byæ podo bni d o
Niego, po prostu w swym
dzia³aniu byæ takim, jakim On
jest. Oczywiœcie to nie jest
takie ³atwe, bo ci¹¿y na nas
brzemiê grzechu
pierworodnego, a wiêc
sk³onnoœci do pope³niania
wykroczeñ wzglêdem mi³oœci
Bo¿ej. Owo podobieñstwo
cz³owieka do Boga wyra¿a siê
w inteligencji i w woli. On
stworzy³ nas i powo³a³ do
wielkich rzeczy, aby kochaæ i
byæ kochanym.
W pierwszym opisie stworzenia
widzimy jak Bóg zastanawia siê nad
powo³aniem do istnienia cz³owieka. Ten
za my s³ wy ra ¿a si ê po pr ze z s³ ow o:
„Uczyñmy”. Zaplanowa³ sobie Bóg
stworzenie cz³owieka. Tak dzieje siê do
dziœ, Bóg ka¿dego dnia z wielk¹ trosk¹ dba
o nasze ¿ycie. To Jego zamyœlenie
jednoznacznie wskazuje na prawdê, ¿e
wszyscy jesteœmy chciani przez Niego, nie
jesteœmy przypadkowi! „Zanim
ukszta³towa³em ciê w ³onie matki, zna³em
ciê, nim przyszed³eœ na œwiat poœwiêci³em
ciê.” (Jr. 1, 5). Nie jest to czysta biologia,
- 13 -
wed³ug której komórka mêska ³¹czy siê z
¿eñsk¹ bez niczyjej ingerencji. ¯yciem
mo¿e obdarzaæ tylko Bóg. On w swej
pok orz e da³ mê¿ czy Ÿni e i kob iec ie
zd ol no œæ ws pó ³p ra cy z N im w
przekazywaniu ¿ycia. To w³aœnie On
wpi erw po³ ¹cz y³ nas zyc h rod zic ów,
obdar zy³ ich darem mi³oœ ci. To On
doprowadzi³ ich do zjednoczenia. A w
wyniku ich mi³oœci nieegoistycznej, lecz
wzajemnej, nastawionej nie na branie, lecz
na dawanie, powsta³eœ ty i ja. Jesteœmy
owocem mi³oœci, rozumu i woli Boga.
Rozró¿nienie p³ci oraz prokreacja, s¹
zgodne z wol¹ Boga. Przez to wyra¿a siê
godnoœæ cz³owieka i podstawowa dobroæ
œwiata stworzonego. Cud narodzin to
wielka tajemnica mi³oœci.
Bóg daje nam tyle czasu tu na
ziemi, abyœmy odkryli Jego mi³oœæ, a kiedy
j¹ odnajdziemy i doœwiadczymy jej, wtedy
bêdziemy kochaæ drugiego cz³owieka tak¹
sam¹ mi³oœci¹, jak¹ Bóg nas pierwszy
ukocha³. Musimy zrozumieæ i ka¿dego dnia
o tym pamiêtaæ o tym, ¿e nasze ¿ycie to
cudowny dar stwórczej mi³oœci Boga. Gdy
to przyswoimy sobie, wtedy pokochamy
siebie, jako dar Bo¿y i bêdziemy strzegli
naszego ¿ycia od wszelkiego uszczerbku i
zniszczenia. Wtedy tak¿e bêdziemy
akceptowali drugiego cz³owieka, podobnie
jak i my jesteœmy, jako cudowne Bo¿e
stworzenie. Wówczas to zagoœci w naszych
sercach radoœæ i wdziêcznoœæ Bogu za dar
¿ycia.
Spróbujmy teraz spojrzeæ na tê
prawdê o stworzeniu w nieco innym,
szerszym kontekœcie. Po pierwsze darmo
otrzymaliœmy ¿ycie. Nie mamy ¿adnych
zas³ug w pojawieniu siê na tym œwiecie.
Potwierdza te s³owa matka siedmiu synów
z ksiêgi Machabejskiej, mówi¹c: „Nie
wiem, w jaki sposób znaleŸliœcie siê w
moim ³onie, nie ja wam da³am tchnienie i
¿ycie, a cz³onki ka¿dego z was nie ja
u³o¿y³am. Stwórca œwiata, bowiem
ukszta³towa³ cz³owieka i wynalaz³
pocz¹tek wszechrzeczy”. (2 Mch. 7,22-23).
Zadziwiaj¹ce jest to, ¿e przyszliœmy na ten
œwiat w³aœnie w tym wieku, w tej epoce.
Równie dobrze mogliœmy siê urodziæ 100
czy 200 lat wczeœniej, b¹dŸ póŸniej. Pan
wybra³ akurat te czasy, jako najbardziej
optymalne dla nas, dla uzyskania ¿ycia
wiecznego, które jest tak¿e Bo¿ym darem
za pe³nienie Jego woli. Zadatek tego daru
otrzymaliœmy na chrzcie œwiêtym. Tylko
od nas zale¿y jak wykorzystamy tê szansê
zjednoczenia siê z Bogiem w wiecznoœci,
czy tez pójdziemy za grzechem na wieczne
zatracenie. Czy zastanawia³eœ siê ju¿
kiedyœ na t¹ prawd¹ drogi czytelniku?
Ka¿dego dnia powinniœmy ¿yæ z Bogiem w
komunii, tak by nasze dni by³y ze sob¹
powi¹zane. Musimy pamiêtaæ o tym, co
by³o i dobrze rozumieæ to, co jest, aby
nauczyæ siê odpowiedzialnoœci za swoje
¿ycie. Ta odpowiedzialnoœæ jest potrzebna,
by nasze ¿ycie jak najlepiej wykorzystaæ i
uczyniæ je jak najpiêkniejszym. Trzeba
nam zawsze pamiêtaæ, ¿e dar ¿ycia te¿ ma
wymiar praktyczny. Poœwiêcaæ siê dla
bliŸniego i kochaæ go, to wymóg, który
wyp³ywa ze œwiadomoœci tego, ¿e jesteœmy
obdarowani przez tak wielkiego
Darczyñcê. Im twój brat ma wiêksze
potrzeby, tym bardziej powinieneœ mu
pomóc, a tak¿e s³u¿yæ mu dobrym s³owem i
czynem. Jezus zachêca³ swoich uczniów:
„Darmo otrzymaliœcie, darmo te¿
dawajcie”. (Mt.10,8b).
Po przeczytaniu biblijnego opisu
- 14 -
stworzenia wyczytaæ mo¿na, ¿e cz³owiek
jest stworzony na samy koñcu. Jest
ukoronowaniem ca³ego dzie³a stwórczego.
Pierwsz¹ prawdê, jak¹ trzeba tu zauwa¿yæ,
jest taka, ¿e ¿adne ze stworzeñ Bo¿ych nie
jest z³e, bo po stworzeniu kolejnego z nich
„Bóg widzia³, ¿e by³o dobre”. Cz³owiek
jest stworzeniem wy¿szym, to druga wa¿na
prawda. Jest obrazem Boga na tym œwiecie,
dlatego to on otrzymuje w³adzê nad
œwiatem. Jest g³ównym stworzeniem,
wa¿niejszym ni¿ ogród, drzewa, zwierzêta,
wszystko to bowiem zosta³o dla niego
stworzone. To on ka¿demu ze stworzeñ
nadaje imiê, nawet tej, która ma byæ jemu
pomoc¹. Wszystko to ma byæ pos³uszne
cz³owiekowi i s³u¿yæ mu. Cz³owiek jako
ten, który stoi wy¿ej od nich, ma obowi¹zek
troszczyæ siê o nie. Jak s¹dzisz drogi
czytelniku, czy rzeczywiœcie cz³owiek
dzisiejszy dba o te dzie³a Bo¿e, które nie
maj¹ rozumu i woli?
koœci „rozsypuj¹ siê”. Dzisiejszy cz³owiek
zachwyca siê cia³em i szerzy jego kult. Dziœ
liczy siê by byæ wysportowanym, dobrze
umiêœnionym, nie mieæ zbêdnego t³uszczu,
czy te¿ zmarszczek. Na potêgê kwitnie w
dzisiejszych spo³eczeñstwach pornografia,
w centrum której stoi cia³o, mo¿liwie jak
najpiêkniejsze i jak najm³odsze. A przecie¿
po kilkudziesiêciu latach ka¿de cia³o
ulegnie zniekszta³ceniu i bêdzie „piêkne”
inaczej. A po naszej œmierci kap³an
wypowie s³owa: „Z prochu powsta³eœ i w
proch siê obrócisz”.
Zadziwiaj¹ce jest to, ¿e Bóg
w³aœnie w to marne tworzywo tchn¹³ swego
ducha, ducha ¿ycia. Przekaza³ cz¹stkê
siebie, swoj¹ istotê cz³owiekowi, aby by³
stale przy Nim, Jemu s³u¿y³ i Jego
wychwala³. Przez to tchnienie cz³owiek ma
w sobie coœ z boskoœci. To owe „coœ”
posiadamy przez ca³e ¿ycie, od chwili
poczêcia w ³onie matki, a¿ do œmierci. To
„coœ” o¿ywia nasze cia³o, by nie by³o tylko
pow³ok¹ koœci i miêœni, ale pozwala na
myœlenie, odczuwanie, pragn¹æ.
Zapytasz czytelniku jak w pe³ni
byæ cz³owiekiem. OdpowiedŸ podsuwa
nam Katechizm Koœcio³a Katolickiego. W
numerze 44 czytamy: „Wychodz¹c od
Boga i zd¹¿aj¹c do Boga, cz³owiek tylko
wtedy ¿yje ¿yciem w pe³ni ludzkim, gdy w
sposób wolny prze¿ywa swoj¹ wiêŸ z
Bogiem.” Pomyœl czasem odbiorco drogi
nad swoim ¿yciem, jak ¿yjesz, jak je
wykorzystujesz?
B³ogos³aw duszo moja Pana!
W drugim opisie widzimy
materia³, z którego Jahwe uczyni³
cz³owieka. Tworzywo to jest niezwykle
marnej jakoœci, bo jest to proch. Warto
przypomnieæ, ¿e dla przeciêtnego Izraelity,
proch ziemi, to w³aœciwie nic, coœ jeszcze
gorszego ni¿ b³oto. Materia³ ten jest
zupe³nie bez wartoœci. Mimo to Bóg
w³aœnie z tak lichego materia³u lepi
cz³owieka, tego, który ma byæ Jego
zastêpc¹ na ziemi. Powinniœmy pamiêtaæ,
¿e nasza pow³oka cielesna jest krucha i
szybko mo¿e siê zniszczyæ. Potrafimy
przemieszczaæ siê z kontynentu na
kontynent, potrafimy polecieæ w kosmos, a
wystarczy, ¿e przewrócimy siê, a nasze
„A Bóg widzia³, ¿e wszystko, co uczyni³ by³o
bardzo dobre.”
(Rdz. 1, 31)
ADAM LEWANDOWSKI
DOMINIK CUKIERT
- 15 -
Uroczystoœæ Objawienia Pañskiego
Cz³owiek z natury swojej pragnie
poznawaæ prawdê, a to co ju¿ pozna³,
przekazywaæ innym. W ten sposób rozwija
siê nauka, wzbogaca nasza wiedza i
doœwiadczenie. Najwa¿niejsz¹ prawd¹ dla
lu dz ko œc i j es t f ak t n ar od ze ni a s iê
Zb aw ic ie la . W ja ki sp os ób mo g³ y
dowiedzieæ siê o tym wszystkie narody,
skoro przyjœcie Mesjasza dokona³o siê bez
fanfar, w œwiecie, który nie zna³ telewizji
czy radia. Bóg poucza nas, przez Pismo œw.,
¿e przywo³a³ ze Wschodu, Mêdrców,
którzy byli poganami, aby przyszli na
spotkanie ze Zbawicielem. W ten sposób
Bóg objawi³, ¿e Jezus przyszed³ na œwiat,
by zbawiæ wszystkich ludzi ró¿nych ras,
ludów i narodów.
Ka¿dego roku w dniu 6 stycznia
obchodzimy najstarsze ze œwi¹t
chrzeœcijañskich, zwane z jêzyka greckiego
Epifania, czyli UroczystoϾ Objawienia
Pañskiego, które podkreœla uniwersalizm
ca³ego chrzeœcijañstwa. S³owo "epifania"
oznacza ,,objawienie”. S³owa ,,epifania” i
,,teofania” maj¹ znaczenie oficjalnego
powiadomienia, potê¿nego podania do
wiadomoœci i odnosz¹ siê do uroczystego
przybycia króla albo cesarza. Nie jest
nieprawdopodobne, ¿e pierwotnym
znaczeniem by³o odniesienie do bóstwa, a
póŸniejszym do w³adzy. £acina
przet³umaczy³a ten termin jako
,,adventum". Terminem ,, Epifania"
nazwano na wschodzie œwiêto Narodzenia
Pañskiego, aby okreœliæ jego ,,ukazanie
siê" w ciele. Uroczystoœæ Objawienia
Pañskiego nale¿y do pierwszych, które
uœwiêci³ Koœció³. Na Wschodzie pierwsze
jej œlady spotykamy ju¿ w III w. Tego
w³aœnie dnia obchodzi³ Koœció³ grecki
œwiêto Bo¿ego Narodzenia, ale w treœci
znacznie poszerzonej: jako uroczystoϾ
Epifanii, czyli zjawienia siê Boga na ziemi
w tajemnicy wcielenia. Na Zachodzie
uroczystoœæ Objawienia Pañskiego datuje
siê od koñca IV w. (oddzielnie od Bo¿ego
Narodzenia). Treœci¹ tego œwiêta jest
radoϾ z objawienia misterium zbawienia
w Jezusie Chrystusie. Uœwiadamiamy
sobie jak wielkim wydarzeniem by³y dla
œwiata narodziny Jezusa. Sta³ siê On darem
dla ca³ej ludzkoœci i dla ka¿dego cz³owieka.
Z t¹ u rocz ysto œci¹ wi¹¿ ¹ siê ró¿n e
wydarzenia objawiaj¹ce chwa³ê Chrystusa.
Prócz pok³onu Mêdrców, tak¿e chrzest
Chrystusa w Jordanie i przemiana wody w
wino w Kanie Galilejskiej. Ukazanie siê
poganom nie wyczerpuje zatem znaczenia
œwiêta Objawienia.
Ju¿ 800 lat przed narodzeniem
Chrystusa prorok Izajasz zapowiada³:
,,...do ciebie nap³yn¹ bogactwa zamorskie,
zasoby narodów przyjd¹ ku tobie. Zaleje
ciê mnogoœæ wielb³¹dów, dromadery z
Modianu i z Efy, Wszyscy oni przybêd¹ ze
Saby, zaofiaruj¹ z³oto i kadzid³o, nuc¹c
radoœnie hymny na czeœæ Jahwe” (Iz 60, 56). Ten sam prorok pisze wczeœniej:
,,Powstañ! Œwieæ, bo przysz³o twe œwiat³o i
chwa³a Jahwe rozb³yska nad tob¹! Bo oto
ciemnoœæ okrywa ziemiê i gêsty mrok
spowija ludy, a ponad tob¹ jaœnieje Jahwe
i Jego chwa³a jawi siê nad tob¹. I pójd¹
narody do twojego wschodu. Podnieœ oczy
woko³o i popatrz: Ci wszyscy zebrani
zd¹¿aj¹ do ciebie. Twoi synowie
przychodz¹ z daleka, na rêkach niesione
twe córki”.(Iz 60, 1-4)
- 16 -
Przez królestwo Szaby rozumiano
Abisyniê. Na podstawie tego tekstu
powsta³a tak¿e tradycja, ¿e Magowie byli
królami. Prorok Izajasz nie pisze wprost o
królach, którzy maj¹ przybyæ do Mesjasza,
ale przytacza dary, jakie Mu maj¹ z³o¿yæ.
Przypomina nam, ¿e ci którzy poznali
Boga, powinni byæ Jego œwiat³em dla
poszukuj¹cych, i zapowiada trwaj¹cy od
tamtej pory nieprzerwany pochód tych
wszystkich, którzy szukaj¹ prawdziwego
œwiat³a - Jedynego Boga. Opowiadanie o
mêdrcach ze Wschodu, którzy przybyli do
Betlejem, by pok³oniæ siê nowo
narodzonemu Królowi ¯ydowskiemu,
zajmuje jedno z pierwszych miejsc w
Ewangelii œw. Mateusza. Symbolizuje
pok³on œwiata pogan, wszystkich ludzi,
którzy klêkaj¹ przed Bogiem Wcielonym.
Trzej królowie byæ mo¿e byli
astrologami(bo tak nazywano magów),
którzy ujrzeli gwiazdê - znak narodzin
Króla. Jednak pozostanie tajemnic¹, w jaki
sposób sta³a siê ona dla nich czytelnym
znakiem, który wyprowadzi³ ich w dalek¹ i
niebezpieczn¹ podró¿ do Jerozolimy.
Herod podejmuj¹c mêdrców dowiaduje siê
o celu podró¿y. Podejrzewa, ¿e narodzi³ siê
rywal. Na podstawie proroctwa w ksiêdze
Micheasza (Mi 5, 1) kap³ani jako miejsce
narodzenia Mesjasza wymieniaj¹
Betlejem. Tam wyruszaj¹ Mêdrcy.
Odnajduj¹c Dzieciê Jezus, ofiarowuj¹ mu
swe dary. Otrzymawszy we œnie
wskazówkê, aby nie wracali do Heroda,
udaj¹ siê do swoich krajów
inn¹ drog¹. Podobno kiedy
jeden z Aposto³ów g³osi³
tam ewangeliê, mieli
przyj¹æ Chrzest. Legenda
g³osi, ¿e mieli byæ
wyœwiêceni na biskupów i ponieœæ œmieræ
mêczeñsk¹.
Nowy Testament nie podaje nam
dok³adnych informacji; nie wymienia
liczby Mêdrców, nie nazywa ich królami
ale magami. Œw. Mateusz krainê Magów
nazywa ogólnym mianem Wschód. Za
czasów Chrystusa Pana przez Wschód
rozumiano ca³y obszar na wschód od rzeki
Jordanu- a wiêc Arabiê, Babiloniê, Persjê.
Legenda g³osi, ¿e jeden z Magów
pochodzi³ z murzyñskiej Afryki.
Malowid³a w katakumbach rzymskich z
wieku II i III pokazuj¹ ich dwóch, czterech
lub szeœciu. U Syryjczyków i Ormian
wystêpuje ich nawet dwunastu. Przewa¿a
jednak w tradycji Koœcio³a stanowczo
liczba trzy ze wzglêdu na to, ¿e przynieœli
trzy dary. Prawdopodobnie królami
nazwano ich pod wp³ywem psalmu 72,
który mówi: ,,Królowie z Tarszisz i wysp
przynios¹ mu dary”. O¿ywienie kultu
Trzech Króli nast¹pi³o po przeniesieniu ich
relikwii w 1164r. z Mediolanu do Kolonii.
Dopiero w wieku VIII nadano Mêdrcom
imiona: Kacper (z perskiego, oznacza
mê¿nego, wspania³ego), Melchior (z
hebrajskiego, znaczy król, Bóg jest moj¹
œwiat³oœci¹), Baltazar (z babiloñskiego
jêzyka ma oznaczaæ niech Bel chroni
króla). Czczeni oni byli, jako patroni
podró¿uj¹cych. Na pa mi ¹t kê da ró w
z³o¿onych Chrystusowi przez Trzech
Mêdrców ju¿ od koñca œredniowiecza 6
stycznia œwiêcono w koœcio³ach z³oto,
¿ywicê jako kadzid³o oraz
mirrê, które nale¿a³y do
najkosztowniejszych
darów. Z³oto od dawien
dawna symbolizowa³o
boskoœæ. Twórcy ikon jego
- 17 -
k o l o r e m
zaznaczali to, co
pozaziemskie. Œw.
Grzegorz Wielki,
nawi¹zuj¹c do
zdarzenia w
B e t l e j e m ,
stwierdzi³: ,,My równie¿ sk³adamy nowo
narodzonemu Panu z³oto, uznaj¹c Go za
Króla Wszechœwiata" Z³oto kojarzy siê z
dostatkiem, bogactwem, zamo¿noœci¹. Dla
¯ydów z³oto by³o symbolem Boskiego
Œwiat³a i przymiotów Boga. Kadzid³o
nale¿y do najstarszych symboli
uwielbienia Boga. Bóg sam powiedzia³ do
Moj¿esza: ,,Potem wystawisz o³tarz z
drzewa akacjowego dla spalania kadzid³a
(...) Ka¿dego zaœ ranka bêdzie spala³ Aaron
na nim wonne kadzid³o, gdy bêdzie
przysposabia³ lampy do œwiecenia. A gdy
Aaron zapali o zmierzchu lampy, zapali
równie¿ kadzid³o, które bêdzie spalane
ustawicznie przed Panem poprzez
wszystkie wasze pokolenia” (Wj 30,1-8).
Kadzid³o pozyskuje siê z wielu
drzew i krzewów, przede wszystkim z
kadz id³o wca, niew ielk iego krze wu o
pierzastych liœciach. W korzeniach drzewa
wy st êp uj ¹ ba rd zo li cz ne pr ze wo dy
¿ywiczne, z których po naciêciu pnia i
ga³êzi wycieka szybko zastygaj¹ca ¿ywica.
Otrzymuje siê z niej kadzid³o, nazywane
olibanem. Sk³ada siê ono z drobnych
ziarenek, jasno¿ó³tych lub ró¿owych, o
gorzkim smaku i balsamicznym zapachu.
Dawniej kadzid³o produkowano g³ównie w
arabskiej Sabie, chocia¿ znano je te¿ w
Abisynii i Indiach. W Polsce, czêsto do
kadzid³a dodaje siê nasz¹ ¿ywicê, któr¹
wraz z innymi domieszkami spala siê w
kadzielnicach w czasie uroczystych
nabo¿eñstw. Wartoœæ kadzid³a wi¹¿e siê z
rol¹, jak¹ mi³e wonie odgrywa³y w ¿yciu i
kulcie religijnym Wschodu, a tak¿e u
Greków i Rzymian, którzy czêsto okadzali
mieszkania, by usun¹æ z nich przykry
zapach. Kadzid³a spalano te¿ podczas
pogrzebów. Okadzanie by³o wyrazem
ho³du dla bóstw w œwi¹tyniach pogañskich.
W dymie id¹cym w górê dopatrywano siê
³askawoœci bóstwa. W religii ¿ydowskiej i
w chrzeœcijañstwie pojmowanie symboliki
kadzid³a uleg³o zmianie, ale wonne ob³oki
nadal zachowa³y znaczenie d¹¿enia
wzwy¿, uduchowienia, ofiary i ho³du
zanoszonych do Boga przez modlitwê.
Mirra jest znakiem
nieœmiertelnoœci Pana. Egipcjanie u¿ywali
jej do balsamowania cia³. ¯ydzi jako
dodatku do œwiêtego oleju. Mirra, wonna
¿ywica w proszku o gorzkim smaku, czêsto
wymieniana jest w wersetach Pisma
Œwiêtego. Uzyskuje siê j¹ z ró¿nych
gatunków drzew balsamowych. W postaci
p³ynnej by³a w staro¿ytnoœci lubianym
kosmetykiem i lekarstwem na stany
zapalne i trudno goj¹ce siê rany. Mirra
s³u¿y³a te¿ jako œrodek odurzaj¹cy i mo¿e
dlatego Zbawiciel nie przyj¹³ jej, gdy
podawano Mu j¹ wraz z winem podczas
mê ki na kr zy ¿u (p or. Mk 15 ,2 3) .
Mieszanina mirry i aloesu s³u¿y³a do
namaszczenia cia³a Chrystusa po zdjêciu
Go z krzy¿a (por. J 19,39).
Ze œwiêtem Objawienia wi¹¿e siê
kilka zwyczajów, które trwaj¹ w Koœciele
od XV/XVI w.(poœwiêcenie kredy
wprowadzono w wieku XVIII). Pierwszym
z nich jest obrzêd poœwiêcenia kredy i
kadzid³a i b³ogos³awieñstwo domów.
Kred¹ oznaczamy drzwi na znak, ¿e w
naszym mieszkaniu przyjêliœmy
- 18 -
Wcielonego Syna Bo¿ego. Piszemy na
drzwiach kred¹ litery K+M+B(C+M+B),
oraz nazwê bie¿¹cego roku. Litery
odczytuje siê jako imiona trzech mêdrców:
Kacpra, Melchiora i Baltazara, lub te¿
mog¹ byæ pierwszymi literami ³aciñskiego
zdania: Christus mansionem benedicat Niech Chrystus b³ogos³awi mieszkanie.
Kredowe znaki krzy¿a czyniono te¿ na
drzwiach i s³upach obory, na czo³ach krów i
byczków. Gospodarz obchodzi³ granice
swego obejœcia, krusz¹c œwiêcon¹ kredê po
ziemi i murawie, a wszystko po to, by
odgrodziæ siê od z³ych i nieczystych si³,
mog¹cych zagroziæ domowi. Podobn¹ moc
mia³o kadzid³o. W wigiliê Trzech Króli
wygaszano w piecu stary ogieñ, by w
nastêpnym dniu zapaliæ go od ognia
przyniesionego z koœcio³a. Od jego iskry
zap ala no kad zid ³o, wyk rus zaj ¹c doñ
kawa³ki ¿ywicy, owoce ja³owca i czasem
listki zió³ z Bo¿ego Cia³a, lub listki z
wianków na Matkê Bosk¹ Zieln¹. Ca³a
rodzina urz¹dza³a procesjê po swoim
gospodarstwie, i okadzano dom i dobytek
oraz kropiono wod¹ œwiêcon¹, któr¹ w tym
dniu przynoszono z koœcio³a. Pozosta³e
resztki kadzid³a chowano starannie, na
wypadek choroby w domu, gdy ju¿ nic nie
bêdzie pomocne. B³ogos³awienie z³ota,
kadzid³a, mirry (kredy) ³¹czono zawsze z
zabezpieczeniem w chorobach i podró¿y.
Dziœ
okadzenie mieszkania
podnosi rangê teologiczn¹ domu i
podkreœla jego wymiar jako ,,Koœcio³a
domowego”. Nape³nienie domu woni¹
kadzid³a oznacza, ¿e wszystko pragniemy
czyniæ na chwa³ê Boga Jeœli g³owa rodziny
oznacza drzwi mieszkania mo¿e to równie¿
uczyniæ staj¹c przed progiem w otwartych
drzwiach i mówi¹c: "S³owo cia³em siê
sta³o", na co mieszkañcy odpowiadaj¹: "I
zamies zka³o m iêdzy n ami". P otem
pob³ogos³awion¹ w koœciele kred¹ pisze na
drzwiach J + M +J (Jezus, Maryja, Józef)
albo C + M + B i bie¿¹cy rok, a nastêpnie
mówi: "Niech ka¿dy szukaj¹cy Chrystusa
znajdzie Go zawsze miêdzy nami", na co
wszyscy odpowiadaj¹ "Amen".
W liturgii bizantyjskiej w tym dniu
odbywa³o siê poœwiêcenie wody (tzw.
"woda Trzech Króli"). Zwyczaj ten jest
zwi¹zany z udzielaniem w tym dniu
sak ram ent u chr ztu œwi ête go, czê sty
zw³aszcza na Wschodzie. Poœwiêcone jako
z³oto monety i pierœcionki wrzucano
noworodkom do pierwszej k¹pieli wierz¹c,
i¿ zapewni¹ im si³ê i bogactwo. Pocierano
nimi ró¿ne bolej¹ce miejsca, zw³aszcza
choroby skóry. W dawnej Polsce w domach
na koñcu obiadu œwi¹tecznego roznoszono
ciasto. Kto otrzyma³ ciasto z migda³em, by³
królem migda³owym. Dzieci chodzi³y po
domach z gwiazd¹ i œpiewem kolêd,
otrzymuj¹c od gospodyni "szczodraki",
czyli rogale. Dziewczêta upatrywa³y sobie
domy gdzie byli kawalerowie. Nie bra³y
wó wc za s ¿a dn yc h da ró w, le cz w
wybranym domu zbiera³y siê na wspóln¹
zabawê. Czas od Bo¿ego Narodzenia do
Trzech Króli uwa¿ano tak dalece za œwiêty,
¿e nie wykonywano w nim ¿adnych
ciê¿kich prac, jak np.: m³ocki, mielenia
ziarna n a ¿arnac h; kobie ty nawet
przerywa³y przêdzenie.
Kolêdnicy, którzy teraz obchodz¹
mieszkania z gwiazd¹ i œpiewaj¹ kolêdy,
czasami datki jakie zbior¹ w tym dniu
przeznaczaj¹ na jakieœ dzie³o o znaczeniu
ogólnokoœcielnym, np. misje.
W œwiêto Trzech Króli koñczy³ siê
- 19 -
czas polowañ na sarny, jelenie, dziki, o
czym mówi³o stare przys³owie: sieæ
ostatni¹ Trzej Królowie rozpinaj¹ po
d¹browie. Pogoda w ten dzieñ wró¿y³a
nadchodz¹c¹ wiosnê: Na Trzy Króle s³oñce
œwieci, wiosna do nas pêdem leci. Dzieñ
stawa³ siê coraz d³u¿szy, bo na Trzech Króli
noc siê coraz bardziej tuli, a Trzej Królowie
wichry cisz¹ i krzy¿yki na drzwiach pisz¹.
Nadchodzi³ czas zapustów, który trwa³ do
Œrody Popielcowej.
Z Epifani¹ wi¹za³ siê zwyczaj
og³oszenia daty Wielkanocy. Odbywa³o siê
to w uroczystym obrzêdzie, po Komunii
œwiêtej albo po homilii. Praktycznym
uzasadnieniem tego zwyczaju by³ fakt, i¿
przez pewien okres w dziejach Koœcio³a
panowa³ spór o ustalenie daty Wielkanocy.
W zwi¹zku z tym Koœció³ aleksandryjski
przekazywa³ innym koœcio³om daty tego
œwiêta oraz innych œwi¹t w roku
liturgicznym. Uzasadnienie teologiczne
nawi¹zuje do œcis³ej ³¹cznoœci narodzenia
Zbawiciela z kulminacj¹ Jego zbawczego
dzie³a jak¹ jest Pascha.
Ze œwiêtem tym, wi¹za³y siê tak¿e
dramatyzacje, które nawi¹zywa³y do
pok³onu Trzech Mêdrców. W ramach
Liturgii Horarum odbywa³y siê tzw. officia
stellae - oficja gwiazdy, które mia³y
miejsce nie tylko podczas liturgii godzin
ale i w czasie Eucharystii. W koœcio³ach
urz¹dzano procesje ze stacjami takimi, jak
np. Magowie na Wschodzie, Jerozolima,
droga do Betlejem, ¿³óbek, ostrze¿enie
anio³a, powrót, reakcja Heroda.
Uproszczon¹ ich form¹ by³y procesje do
ambony i do o³tarza.
Do uroczystoœci Objawienia
Pañskiego powinniœmy siê dobrze
przygotowaæ, abyœmy godnie ,,stanêli
przed Panem i zjednoczeni z ca³ym
Koœcio³em uroczyœcie obchodzili œwiêty
dzieñ, w którym Syn Bo¿y Jednorodzony,
równy Bogu w wiecznej chwale, ukaza³ siê
jako prawdziwy cz³ow iek”. Jesteœmy
wezwani przez S³owo Bo¿e do wiary w
Chrystusa i dawania ¿yciem œwiadectwa
w i a r y, k t ó r e m a m y o b o w i ¹ z e k
prze kaz ywaæ wszy stk im lu dzi om:
obojêtnym, niepraktykuj¹cym i
niewierz¹cym. Obchody Objawienia
Pañskiego powinny staæ siê dniem, w
którym wspólnoty chrzeœcijañskie otworz¹
siê jeszcze bardziej na misyjny wymiar
Koœcio³a. Nie mo¿na zaniedbaæ tej okazji,
by daæ ujrzeæ rodzinie i innym wokó³ nas
œwiat³o przes³ania Ewangelii. Œwiêto to
winniœmy doceniæ w wartoœci mi³oœci,
prawdy i nadziei.
PAWE£ BUDZIK
KRZYSZTOF STAÑ DO
Bibliografia:
T.Gadacz, B.Milerski, Religia- Encyklopedia,
Tom 3-9
Augusto Bergamini, Chrystus - Œwiêtem
Koœcio³a, wyd. OO. Franciszkanów, Kraków
2003r.
Ks. Bogus³aw Nadolski, Wprowadzenie do
Liturgi, wyd. WAM, Kraków 2004r.
Michael Kuczer, Liturgia Koœcio³a, Pallotinum,
Poznañ 1999r. Tom 10
Ks. Wincenty Zaleski SDB, Rok Koœcielny,
wyd. Salezjañskie, Warszawa 1989r.
- 20 -
KONGRES, KTÓRY TRWA.
Dnia, 25 marca 2007 r. Diecezja £owicka bêdzie obchodziæ 15-to lecie swojego
istnienia. Rocznica ta jest okazj¹ do dziêkczynienia Bogu za dar wiary i Koœcio³a.
Najdoskonalsz¹ form¹ dziêkczynienia jest Eucharystia, st¹d myœl, by wydarzenie to
uczciæ poprzez I Diecezjalny Kongres Eucharystyczny. Powy¿sza rocznica sk³ania
równie¿ do refleksji nad tym co wydarzy³o siê w ci¹gu minionych 15 lat, a jednoczeœnie
ka¿e spojrzeæ w przysz³oœæ, aby wyraŸniej ujrzeæ cel, do którego zmierzamy, jako
wspólnota diecezjalna. (I Kongres Eucharystyczny Diecezji £owickiej, Instrumentum
laboris z dnia 20 maja 2006 r.)
W kontekœcie powy¿szych s³ów, mo¿na by zadaæ pytania: Kiedy siê rozpocznie
kongres? Jaki jest cel tego kongresu? Jak mamy siê do niego przygotowaæ?
Na pytanie o cel kongresu, mo¿na pos³u¿yæ siê ju¿ przytoczonym dokumentem,
który stwierdza: I Diecezjalny Kongres Eucharystyczny ma na celu miedzy innymi: 1)
uwielbienie Boga za dar Eucharystii, dar wiary i dar Koœcio³a;
2) pog³êbienie duchowoœci eucharystycznej oraz o¿ywienie wiary w obecnoœæ
Chrystusa w Najœwiêtszym Sakramencie; 3) lepsze zrozumienie liturgii Mszy œwiêtej:
s³owa, gesty, znaki; 4) przemianê postaw moralnych i mentalnoœci wiernych
wynikaj¹cych z g³êbszego rozumienia i prze¿ywania Misterium Eucharystii. Tak ujête
zamierzenia kongresowe ujawniaj¹ szeroki zakres treœci i celebracji, które potrzebuj¹
g³êbszej refleksji. W tym kontekœcie mo¿e rodziæ siê kolejne pytanie, a mianowicie czy
zamierzony czas kongresu, oktawa Bo¿ego Cia³a tj. 7-14 czerwca 2007 r., jest
wystarczaj¹cy na realizacje zamierzonych w Instrumentum laboris celów. Mo¿na bez
wiêkszych spekulacji powiedzieæ, ¿e nie. To w takim razie zamierzenia ujête w
cytowanym dokumencie s¹ tylko pobo¿nymi ¿yczeniami? Takie podejœcie do sprawy
mo¿e niew¹tpliwie rodziæ siê w osobach, które patrz¹ na Kongres w perspektywie
ostatniego tylko etapu - uroczystego celebrowania Kongresu. W tym momencie
powróciæ musi stwierdzenie z tytu³u artyku³u, Kongres, który trwa. Jest to prawdziwe
stwierdzenie wówczas, gdy prze¿ywanie I Kongresu Eucharystycznego Diecezji
£owickiej ujmiemy w trzech etapach: 1) przygotowanie dalsze; 2) przygotowanie
bli¿sze; 3) uroczyste prze¿ywanie Kongresu. Tak postrzegany Kongres ukazuje ca³¹
jego pe³nie i bogactwo treœci. Dlatego zatrzymajmy
siê teraz nad ka¿dym z tych etapów z osobna i
spróbujmy zinterpretowaæ go jako czasu prawdziwej
- 21 -
modlitwy i odnowy duchowej, a nie tylko formalnych przygotowañ czy projektów.
1)
PRZYGOTOWANIE DALSZE.
W momencie gdy chcieli byœmy okreœliæ ramy czasowe, kiedy Kongres siê
rozpoczyna a kiedy siê koñczy - w naszej koncepcji Kongresu, który trwa - nale¿y
przyj¹æ za pocz¹tek Bo¿e Cia³o 2006 r. Wówczas to Biskup Ordynariusz Andrzej F.
Dziuba zapowiedzia³ na czerwiec 2007 I Kongres Eucharystyczny Diecezji £owickiej,
który zakoñczy siê uroczyst¹ celebr¹ 14 czerwca na Starym Rynku w £owiczu. Bêdzie
to jednoczeœnie Eucharystia koñcz¹ca oktawê Bo¿ego Cia³a, jak równie¿ Eucharystia
upamiêtniaj¹ca wspóln¹ celebrê z Janem Paw³em II w 1999 roku na b³oniach ³owickich.
Tak ujête ramy czasowe, mog¹ prowadziæ nas do stwierdzenia, i¿ rok pomiêdzy Bo¿ym
Cia³em 2006 a Bo¿ym Cia³em 2007 jest dla Diecezji £owickiej Rokiem Eucharystii.
Pierwszy okres tego¿ Kongresu jest niejako, etapem z jednej strony
przygotowañ formalnych, z drugiej zaœ etapem w czasie którego mog¹ byæ realizowane
takie cele jak: o¿ywienie wiary w obecnoœæ Chrystusa w Najœwiêtszym Sakramencie
oraz lepsze zrozumienie liturgii Mszy œwiêtej: wyjaœnienie s³ów, gestów i znaków. Stron¹
formaln¹ zajmuje siê powo³any komitet przygotowawczy, który opracowuje materia³y
formacyjne, jaki i okreœla treœci oraz program poszczególnych wydarzeñ
kongresowych. Wœród wielu punktów, które zosta³y opracowane, chcemy zatrzymaæ
siê nad niektórymi, a mianowicie nad: dokumentem Wydzia³u do spraw Sakramentów,
treœciom hymnu kongresowego i logo.
Przywo³any dokument Wydzia³u do spraw Sakramentów podaje wiele
praktycznych propozycji i informacji na czas przygotowañ do Kongresu dla ksiê¿y
proboszczów. Czytamy w nim m.in.: nauczyæ narzeczonych aby w zaproszeniach
pisali: "nasz œlub jest podczas Mszy œwiêtej. Przyst¹pcie z nami do Komunii Œwiêtej."
Mo¿e to komuœ wydaje siê ma³o znacz¹ca propozycja w kontekœcie przygotowañ do
Kongresu. Jednak, gdy podejmiemy to zagadnienie z perspektywy coraz bardziej
szerz¹cej siê mentalnoœci ¿ycia tak jakby Boga nie by³o, wówczas nie jest to ju¿ taka
drobnostka. Doœwiadczamy przecie¿ wielokrotnie, a tym bardziej ksiê¿a, ¿e owszem
m³odzi przyjd¹ przed o³tarz aby zawrzeæ zwi¹zek ma³¿eñski, przybywaj¹ na ten
moment równie¿ liczni goœcie, ale po co? Bo tak
trzeba? Bo tak wypada? Bo tak nakazuje pewna
poprawnoœæ towarzyska? Takie pytania mog¹ rodziæ
siê, kiedy patrzymy na procent uczestnicz¹cych w
- 22 -
Komunii Œwiêtej w czasie obrzêdowej Mszy œw. œlubnej. Z tych¿e powodów warto w
czasie rozmów kancelaryjnych z narzeczonymi, ukazywaæ wartoœæ i znaczenie
przyjmowania Komunii Œwiêtej w ich intencji przez zaproszonych goœci.
Innym wymiarem owego dalszego przygotowania do kongresu jest - jak dalej
czytany w dokumencie - o¿ywienie nowymi treœciami miesiêcznej Komunii Œwiêtej
chorych z udzia³em rodziny i s¹siadów. Kiedy czyta³em po raz pierwszy tê sugestie,
wydawa³o mi siê, ¿e nie wnosi ¿adnego novum. Dlatego w jednej z rozmów, które
przeprowadzi³em z Ksiêdzem Biskupem Józefem Zawitkowskim, przewodnicz¹cym
komitetu przygotowuj¹cego kongres, zapyta³em dlaczego na to zwrócono uwagê,
przecie¿ w wielu parafiach praktykuje siê comiesiêczne wizyty u chorych. Tak, ale
ogranicza siê to najczêœciej do spowiedzi i komunii chorego - odpowiedzia³ - a powinno
to byæ wydarzenie ca³ej rodziny. Rodziny gromadz¹cej siê wokó³ Jezusa, który
przychodzi do wszystkich chorych i z³amanych na duchu. Swoim Cia³em nie tylko chce
umacniaæ samego chorego w dŸwiganiu krzy¿a, ale te¿ chce wspomagaæ tych, którzy mu
towarzysz¹. Kiedyœ by³a taka praktyka, ¿e gdy ksi¹dz przychodzi³ do chorego to
gromadzi³a siê ca³a rodzina jak i równie¿ s¹siedzi, aby modliæ siê i przyj¹æ Komuniê w
jego intencji. Wówczas by³o to wydarzenie, znak dla chorego i dla rodziny, ¿e nie s¹
pozostawieni sami sobie, ale mog¹ liczyæ na innych, na wspólnotê, na ich modlitwê i
pomoc. I teraz ju¿ zrozumia³em i wiem, ¿e gdybym tak¹ mia³ œwiadomoœæ sensu
przynoszenia Najœwiêtszego Sakramentu choremu, to inaczej prze¿ywalibyœmy czas,
kiedy sam przynosi³em tacie Chrystusa Eucharystycznego w okresie choroby. Choæ
zawsze gromadziliœmy siê wokó³ Chrystusa z tat¹, to jednak by³o to tylko wydarzenie
modlitwy a nie wspólnego krzepienia siê Cia³em Chrystusowym. Wiem, ¿e dziœ inaczej
byœmy to czynili.
W prze¿ywaniu kongresu, jak i odkrywaniu jego bogactwa treœci, ma nam
pomagaæ równie¿ hymn, napisany przez Ks. bp Józefa Zawitkowskiego, do którego
melodiê napisa³ Ks. Wies³aw K¹dziela. Hymn ma uk³ad responsoryjny, tzn. najpierw w
zwrotce podawana jest treœæ do rozwa¿enia i przyjêcia przez ka¿dego, po której
nastêpuje refren bêd¹cy zapewnieniem a jednoczeœnie proœb¹. Jezu wytrwamy! W
mi³oœci Twojej wytrwamy! (Por. J 15,9) Ale Ty wiesz ile w ¿yciu czeka nas przeciwnoœci,
które skutecznie nas odci¹gaj¹ od Twojej mi³oœci. Wielokrotnie mimo tego, ¿e chcemy
trwaæ przy Tobie, to jednak brakuje nam si³y, odwagi i
mêstwa. Dlatego wo³amy do Ciebie: Tylko b¹dŸ z
nami, tylko b¹dŸ z nami, wtedy na pewno Wytrwamy,
Jezu, wytrwamy!
- 23 -
Wielokrotnie dziœ siê s³yszy, i¿ wspó³czesny œwiat
charakteryzuje siê pewnymi przeciwnymi zjawiskami. Z
jednej strony widzimy liczne masy odchodz¹ce od religii
(SOBÓR WATYKAÑSKI II, Gaudium et spes, 7), a z drugiej
widzimy du¿e zainteresowanie wszelakiego rodzaju
duchowoœci¹. W takim œrodowisku, chrzeœcijanie maj¹ mieæ
jedno serce i jednego ducha. Tak zespoleni w jedno, jako
wspólnota diecezjalna mamy Chrystusowi ho³d sk³adaæ, mamy
wyznaæ tê prawdê, ¿e w Hostii jest Bóg ¿ywy, choæ zakryty lecz
prawdziwy. Ale w jaki sposób jest mo¿liwe takie zjednoczenie
serca i ducha? Dziêki trwaniu w mi³oœci Chrystusa, w tej
mi³oœci, o której powiedzia³: To jest Moje przykazanie abyœcie
siê wzajemnie mi³owali jak Ja was umi³owa³em. (Por. J 13,34).
Kolejna zwrotka poddaje nam do rozwa¿enia obraz
Boskiego Pelikana. Pelikan znany jest jako ptak, który pod
dziobem ma specyficzny worek, w którym przechowuje
pokarm, a z którego ¿ywi¹ siê pisklêta. Obraz ten przyczyni³ siê do legendy, jakoby nie
posiadaj¹c ¿adnego pokarmu, pelikan karmi pisklêta w³asn¹ krwi¹. Obraz ten w
chrzeœcijañstwie umo¿liwi³ przedstawienie Chrystusa, jako Boskiego Pelikana, który
przyszed³ na œwiat aby ratowaæ grzesznych ludzi. Dokona³o siê to przez Krew tego
Pelikana. W czasie prze¿ywania kongresu, obraz ten - wyra¿ony równie¿ w logo - ma
nam przypominaæ, ¿e to ocalenie nie jest tylko wydarzeniem historycznym, ale nadal
Chrystus - Boski Pelikan - karmi nas swoj¹ Krwi¹ i swoim Cia³em.
Ja jestem Winnym Krzewem a wy latoroœlami. Wytrwajcie w mojej mi³oœci! (Por.
J 15, 5.9). Tak mówi³ Jezus do uczniów, pokazuj¹c, i¿ kto trwa w winnym krzewie ten
przynosi owoc obfity, w przeciwnym b¹dŸ razie usycha i zostaje odciêty. Dziœ wydaje
siê, ¿e cz³owiek jest nara¿ony na wiele takich sytuacji, które odcinaj¹ go od tego
Winnego Krzewu. Wielokrotnie mo¿emy czuæ siê jak owce na rzeŸ prowadzone (Ps
44[43],23), wielokrotnie z powodu Chrystusa mo¿emy cierpieæ utrapienia, ucisk czy
przeœladowanie, g³ód czy nagoœæ, niebezpieczeñstwo czy miecz, ale jeœli wytrwamy w
mi³oœci Chrystusowej to naszym udzia³em stanie siê pewnoœæ, ¿e ani œmieræ, ani
¿ycie[...]ani rzeczy teraŸniejsze ani przysz³e [...] ani
¿adne inne stworzenie nie zdo³a nas od³¹czyæ od
mi³oœci Boga, która jest w Chrystusie Jezusie (por. Rz
31-39), a któr¹ mo¿emy czerpaæ z Eucharystii.
- 24 -
Dziêki tej manifestacji jednoœci serca i ducha, jak¹ jest kongres, i pokrzepieni
Krwi¹ Boskiego Pelikana, jesteœmy pewni Jezu, ¿e wytrwamy, tylko b¹dŸ z nami, tylko
b¹dŸ z nami!
2)
PRZYGOTOWANIE BLI¯SZE.
Kolejnym etapem prze¿ywania I Kongresu Eucharystycznego Diecezji
£owickiej, który ma nas ostatecznie przygotowaæ do g³ównych obchodów
kongresowych w czerwcu 2007 r., jest przygotowanie bli¿sze. W za³o¿eniu ma ono
odbywaæ siê w parafiach, grupach modlitewnych, stowarzyszeniach i ruchach. Dla tego
celu s¹ opracowywane wszelakiego rodzaju materia³y katechetyczno-formacyjne.
Jednak to nie wyczerpuje wszystkich sposobów tego¿ przygotowania. Za cel stawiane
jest tu: pog³êbienie duchowoœci eucharystycznej. Maj¹ temu s³u¿yæ: wszelkiego
rodzaju nabo¿eñstwa, które bêd¹ odprawiane zawsze wobec wystawionego
Najœwiêtszego Sakramentu; konferencje, audycje radiowe, publikacje. Ale do kogo one
maj¹ byæ skierowane? Odpowiadaj¹c krótko mo¿na powiedzieæ: Do wszystkich. Do
wszystkich czyli do nikogo? Nie, do wszystkich a jednoczeœnie do ka¿dego z osobna.
Co to znaczy? Oznacza to, i¿ do ka¿dego skierowane jest takie samo wezwanie
Chrystusa: Wytrwajcie w mi³oœci mojej, ale ka¿dy bêdzie rozwa¿aæ je we w³aœciwy dla
siebie sposób. Ka¿de stowarzyszenie czy ruch koœcielny, ma wyznaczony do
rozwa¿ania, specyficzny dla siebie aspekt Eucharystii. Dla przyk³adu ministranci i
lektorzy winni w tym roku pochylaæ siê tematem: Prawid³owe s³u¿enie do Mszy Œwiêtej
oraz pog³êbianie znaczenia s³ów, gestów czy znaków u¿ywanych podczas sprawowania
Eucharystii, przez co ich uczestnictwo w tym¿e Sakramencie bêdzie bardziej
zrozumia³e, dojrza³e i stanie siê wzorem dla innych.. Ko³a Ró¿añcowe zaproszone s¹
do nieustannej modlitwy w intencji Kongresu. Do rodzin powinny byæ kierowane takie
treœci, które bêd¹ budzi³y coraz wiêksz¹ œwiadomoœæ odpowiedzialnoœci za
wychowanie swoich dzieci do udzia³u we Mszy Œwiêtej. Podkreœlaæ przy tym nale¿y, i¿
rodzina jest Koœcio³em Domowym, w którym dziêki œwiadectwu rodziców, ich w³asnej
modlitwy i w³asnego uczestnictwa w Eucharystii, dzieci przyjmuj¹ owe praktyki za
w³asne. Na nic siê przyda m³odemu cz³owiekowi ukazywanie wartoœci modlitwy
wspólnotowej, czy wspólnego rodzinnego udzia³u w
niedzielnej Mszy, jeœli same nie zobacz¹ modl¹cych
siê rodziców. Wiara bez uczynków martwa jest. (Jk 2,
26).
- 25 -
A zatem ten etap Kongresu, przygotowania
bli¿szego, musi odbywaæ siê w sposób
integralny na p³aszczyŸnie wspólnoty
parafialnej, na p³aszczyŸnie ró¿nych zrzeszeñ
oraz na p³aszczyŸnie ¿ycia rodzinnego. Niejako
g³ównym moderatorem, animatorem tych
dzia³añ powinni byæ ksiê¿a, którzy g³osz¹c katechezy,
konferencje ascetyczne i homilie, winni pobudzaæ s³uchaczy do godnego chrzeœcijan
postêpowania, pobudzaæ w s³uchaczach chêæ naœladowania Chrystusa.
3)
UROCZYSTE CELEBROWANIE KONGRESU.
Po tak prze¿ytym ju¿ prawie roku trwania Kongresu - jeœli przyjmiemy tê
koncepcjê, ¿e Kongres rozpocz¹³ siê w Bo¿e Cia³o roku 2006 - dochodzimy do
centralnego jego punktu, do prze¿ywania bezpoœredniego, do Celebrowania I Kongresu
Eucharystycznego Diecezji £owickiej. Niektórzy okreœlaj¹ ten etap jako zbieranie
owoców kongresu, czasu prawdziwej modlitwy i odnowy duchowej.
Uroczystoœci Kongresowe maj¹ rozpocz¹æ siê w ka¿dej parafii w Bo¿e Cia³o (7
czerwca). Z tego¿ powodu nale¿y - jak czytamy w dokumencie Wydzia³u do spraw
Sakramentów - przygotowaæ trasê procesji i przemyœleæ treœæ o³tarzy. Oczywiœcie nikt
nikomu nie narzuca jak maj¹ one wygl¹daæ czy jakie treœci nieœæ, ale warto przemyœleæ
sugestiê tematyczn¹ zwi¹zan¹ z wieloaspektowoœci¹ wezwania Chrystusa: Wytrwajcie
w mi³oœci mojej!; Nie ma wiêkszej mi³oœci nad tê, gdy ktoœ ¿ycie swoje oddaje za
przyjació³ swoich (J 15, 13); Dajê wam nowe przykazanie abyœcie siê wzajemnie
mi³owali jak Ja was umi³owa³em (J 13, 34); Mi³ujcie siê nawzajem, a po tym poznaj¹
¿eœcie uczniami Moimi (J 13,35).
Zanim jednak nast¹pi ten dzieñ, poprzedzaæ go bêd¹ dwie inne celebracje: 1
czerwca - pierwszy pi¹tek miesi¹ca - prze¿ywany ma byæ w duchu pokuty i
wynagrodzenia za grzechy przeciwko Eucharystii. To nabo¿eñstwo pokutne
celebrowane bêdzie w ka¿dej parafii. Zaœ w pierwsz¹ niedzielê miesi¹ca tj. 3 czerwca
celebrowany bêdzie dzieñ dziêkczynienia za dar kap³añstwa.
W czasie Oktawy Bo¿ego Cia³a uroczystoœci
Kongresowe bêd¹ odbywaæ siê w parafiach, w
rejonach, a niektóre w Bazylice Katedralnej, wówczas
bêd¹ mia³y charakter ogólno diecezjalny. Bêd¹ to
- 26 -
miêdzy innymi: dzieñ starszych i chorych; dzieñ
Ruchów i Stowarzyszeñ Katolickich; spotkanie
ministrantów i lektorów, dzieñ m³odzie¿y i dzieci;
dzieñ modlitw osób konsekrowanych. Wszystkie
te dni maj¹ prowadziæ do g³ównej celebry w
czwartek 14 czerwca na Starym Runku, gdzie
wszystkie stany Koœcio³a £owickiego spotkaj¹ siê
na kolanach przed Eucharysti¹, aby wyznaæ
stutysiêcznymi usty Credo, ¿e w Hostyi jest Bóg
¿ywy, choæ ukryty, lecz prawdziwy.(POR. PAWE£
SAPIECHA, XXIII MIÊ DZYNARODOWY KONGRES EUCHARYSTYCZNY W WIEDNIU). I
wyœpiewaj¹ wówczas z pog³êbion¹ wiar¹: Jezu, wytrwamy! W mi³oœci Twojej
wytrwamy! Tylko b¹dŸ z nami, tylko b¹dŸ z nami! Wytrwamy, Jezu wytrwamy!
Jak ju¿ by³o powiedziane na pocz¹tku, a¿eby zamierzone cele nie pozosta³y
tylko pobo¿nymi ¿yczeniami, nale¿a³oby przyj¹æ koncepcje Kongresu, który trwa i w
sposób sobie w³aœciwy realizowaæ zadanie, jakie Chrystus wyznaczy³ naszej
wspólnocie diecezjalnej na nadchodz¹cy czas i na dalsze lata: Wytrwajcie w mi³oœci
mojej! ¯eby nie zabrak³o nam si³ Jezus pozostawi³ nam Ÿród³o si³y i mi³oœci w
Sakramencie O³tarza, w którym jako Boski Pelikan karmi nas swoim Cia³em i Krwi¹
swoj¹. Zaczerpnijmy z tego •ród³a i podejmijmy wpierw osobiœcie, a nastêpnie we
wspólnocie trud kongresowego czasu, czasu zadumy, refleksji, modlitwy i przemiany
ducha.
OPRACOWALI: GRZEGORZ GUMIENIAK
PAWE£ WIKTOROWSKI
- 27 -
WYTRWAJCIE W MI£OŒCI MOJEJ !
Ka¿dy kto s³ysza³ lub czyta³ jakieœ informacje dotycz¹ce przysz³orocznego
Kongresu Eucharystycznego, powinien ju¿ na samym pocz¹tku zg³osiæ zastrze¿enia co
do tytu³u artyku³u. Ewentualne zastrze¿enia mo¿e budziæ przestawienie kolejnoœci
dwóch s³ów: mi³oœci mojej na mojej mi³oœci. S¹ to s³owa zaczerpniête z Ewangelii œw.
Jana, których kolejnoœæ jest ró¿nie podawana w kilku przek³adach na jêzyk polski. W
takiej formie, jak s¹ podane w tytule artyku³u, spotykamy je w trzech przek³adach: w
Biblii Poznañskiej wydanej przez Pallottinum, w przek³adzie Edycji œw. Paw³a w
Czêstochowie oraz przek³adzie przygotowanym przez Drukarnie i Ksiêgarnie œw.
Wojciecha w Poznaniu. Dlaczego wskazujemy na tê wygl¹daj¹c¹ niepozornie ró¿nicê?
Poniewa¿ dziêki tej zmianie k³adziemy akcent nie na pojêciu mi³oœci w formie ogólnej,
lecz na to, w jakiej konkretnie mi³oœci mamy wytrwaæ. Nie jest bez ró¿nicy w jakiej
mi³oœci wytrwamy. Jezus mówi do swoich uczniów - a zatem i do nas - ¿e maj¹ wytrwaæ
w Jego mi³oœci (por. J 15,9), mi³oœci nie lêkaj¹cej siê ofiary.
Cz³owiek wspó³czesny prze¿ywa dziœ pewnego rodzaju zamêt dotycz¹cy
mi³oœci, zamêt dotycz¹cy jej rozumienia i prze¿ywania.
Z jednej strony nikt nie kwestionuje wartoœci i znaczenia mi³oœci w ¿yciu
ka¿dego z nas. Wiemy jak wielkie ma ona znaczenie w procesie wychowania i rozwoju.
Nie dotyczy to tylko rozwoju w okresie dojrzewania i formowania prawid³owych
postaw spo³ecznych, ale podkreœla siê równie¿ wagê doœwiadczenia mi³oœci, bycia
akceptowanym ju¿ w okresie prenatalnym. Jednoczeœnie zauwa¿amy, ¿e bark mi³oœci
prowadzi w konsekwencji do wielu problemów wspó³czesnego spo³eczeñstwa, do
wielu dramatów osobistych, rodzinnych, spo³ecznych.
Z drugiej zaœ strony widzimy jak wiele osób szuka mi³oœci, tam gdzie
najczêœciej jest tylko jakaœ jej namiastka, lub tylko z³udzenie. Idziemy za tym co œwiat
nazywa mi³oœci¹, a tak naprawdê z mi³oœci¹ nie ma nic wspólnego. Szukamy
jej w rozmaitych formach seksualnoœci, u¿ywek, ró¿nych
formach prymitywnej akceptacji przez innych, czy w zwi¹zkach
"bez zobowi¹zañ".
Wœród tego zamêtu Jezus przychodzi i wzywa nas: Wytrwajcie w
mojej mi³oœci!, pokazuj¹c nam g³êbiê mi³oœci, która cierpliwa jest,
³askawa jest, nie zazdroœci, nie szuka poklasku i nie unosi siê gniewem, która
- 28 -
nigdy nie ustaje. (1Kor 13,4-13) •ród³em takiej mi³oœci jest
sam Bóg, gdy¿ On jest sama mi³oœci¹ - jak mówi œw. Jan
Aposto³ - Bóg jest Mi³oœci¹. (1J 4,8)
Jêzyk grecki posiada cztery terminy, które w jêzyku
polskim mo¿na oddaæ jednym i tym samym s³owem:
mi³oœæ. S¹ to: eros, storge, agape i filia. Eros oznacza
mi³oœæ po¿¹dliw¹, pragnienie czu³oœci, przywi¹zanie. Jest
pewn¹ personifikacj¹ mi³oœci emocjonalnej oraz
szczêœliwej i nieszczêœliwej têsknoty mi³osnej. Ze
zrozumia³ych wzglêdów Biblia unika tego terminu.
Terminem, który nie posiada takiego rodzaju obci¹¿eñ, jest
rzeczownik agape. Oznaczaæ mo¿e: mi³oœæ mê¿a i ¿ony,
mi³oœæ Boga do cz³owieka i mi³oœæ cz³owieka do Boga,
mi³oœæ bratersk¹, mi³osierdzie, ucztê mi³oœci, ja³mu¿nê. Wyraz ten wszed³ na sta³e do
piœmiennictwa chrzeœcijañskiego na okreœlenie mi³oœci, któr¹ obdarowa³ nas Jezus
Chrystus. Wespó³ z tym rzeczownikiem u¿ywany jest inny: filia oraz jego forma
czasownikowa fileo. Przyjmuje ona znaczenie: kochaæ, lubiæ, serdecznie i uprzejmie
traktowaæ, okazywaæ mi³oœæ. Jednym z wa¿niejszych fragmentów, gdzie wystêpuj¹
wespó³ oba czasowniki agapao i fileo, to potrójne pytanie skierowane do Piotra przez
Jezusa, czy go kocha (por. J 21,15-17).
Mi³oœæ jest stawiana ponad wszystkie rzeczy, gdy¿ jest celem, dla którego
zostaliœmy stworzeni. Jest ona doskona³oœci¹ i œwiêtoœci¹. Jest jedyn¹ konieczn¹
spraw¹. Jest ponad zwyczaj i prawo. Jest wêz³em, który ³¹czy nas z Bogiem; ³¹czy nas z
Nim bezpoœrednio i w Nim ³¹czy nas miedzy sob¹. Dziêki mi³oœci stajemy siê jednym w
Chrystusie i Chrystus ¿yje w nas, a pokój Jego œwiêci siê w nas. Nie ma innej
prawdziwej radoœci. (MERTON T., Znak Jonasza, Kraków 1962, s. 37) Mi³oœæ jest
g³ówn¹ energi¹ i g³ówn¹ treœci¹ zbawienia. (WOJTY£A K., Znak, któremu sprzeciwiaæ
siê bêd¹, Poznañ 1976, ss. 46.49) Id¹c dalej mo¿na powtórzyæ za Klemensem
Aleksandryjskim, ¿e mi³oœæ - agape - jest jednomyœlnoœci¹ w sprawach przynale¿nych
do krêgu intelektualnego, egzystencjalnego i moralnego, albo krótko mówi¹c,
wspólnot¹ ¿ycia czy te¿ gorliwoœci¹ w przyjaŸni i serdecznoœci wraz z rozumn¹ trosk¹ o
potrzeby bliŸnich. (KLEMENS ALEKSANDRYJSKI, Stromateis II 41,2)
Zestawienie dwóch okreœleñ - Janowego Bóg jest Mi³oœci¹ i Klemensowego
mi³oœæ jest wspólnot¹ ¿ycia - prowadziæ nas powinno do stwierdzenia, ¿e to Bóg jest
wspólnot¹ ¿ycia, wspólnot¹ trzech Osób Boskich, z których Duch Œwiêty jest dawc¹
- 29 -
¿ycia i dawc¹ mi³oœci: A nadzieja zawieœæ nas nie mo¿e, poniewa¿ mi³oœæ Bo¿a
rozlewana jest w sercach naszych przez Ducha Œwiêtego, który zosta³ nam dany. (Rz
5,5) Zatem mi³oœæ chrzeœcijañska - agape - przez odniesienie do Boga otrzymuje nowe
znaczenie: jest to rzeczywistoœæ boska, która nam siê ofiarowuje i zaprasza nas do
uczestnictwa w niej. Bóg szanuje nasz¹ wolnoœæ, dlatego zaprasza a nie narzuca, i czeka
na nasz¹ odpowiedŸ. Tam gdzie nie ma wolnego wyboru i otwarcia siê na drug¹ osobê,
nie ma te¿ autentycznej mi³oœci. (por. œW. IRENEUSZ, Adversus haereses II 28,1)
Mo¿na siê zapytaæ jakiemu kryterium poddaæ nasz¹ mi³oœæ aby zbadaæ czy jest ona
autentyczna? Odpowiadaj¹c trzeba stwierdziæ, ¿e prawdziwa mi³oœæ chrzeœcijañska
weryfikuje siê poprzez kryteria stawiane prawdziwej przyjaŸni. Prawdziwi przyjaciele
chc¹ byæ razem, chc¹ przebywaæ ze sob¹, rozmawiaæ, chc¹ dzieliæ siê posiadanymi
dobrami. S¹ zdolni do ofiar i poœwiêceñ, a¿ do oddania ¿ycia za siebie nawzajem. To
samo mo¿emy stwierdziæ w odniesieniu do Boga. PrzyjaŸñ z Bogiem dokonuje siê i
pog³êbia siê przez obcowanie i przebywanie z Nim, które mo¿emy nazwaæ modlitw¹.
Wzór takiej przyjaŸni pozostawi³ nam Chrystus, gdy dla nas ca³kowicie siê poœwiêci³.
Ca³e swoje ¿ycie przeszed³ dobrze czyni¹c, maj¹c na uwadze doprowadzenie do ¿ycia
wiecznego tych, których Mu powierzy³ Ojciec. Sam Jezus wskazuje na siebie, jako na
wzór do naœladowania w mi³oœci: To jest moje przykazanie, abyœcie siê wzajemnie
mi³owali, tak jak Ja was umi³owa³em. (J 15,12) W tym nowym przykazaniu (J 13,34) nie
chodzi o wszelkie rozumienie mi³oœci, lecz o t¹, która Pan, aby odró¿niæ j¹ od mi³oœci
cielesnej, tak okreœli³: jako Ja was umi³owa³em. (œW. AUGUSTYN, In Johannis
Evangelium tractatus 65,1)
Chrystus jednoczeœnie podaje kryterium, dziêki któremu poznajemy wielkoœæ
mi³oœci: Nikt nie ma wiêkszej mi³oœci od tej, gdy ktoœ ¿ycie swoje oddaje za przyjació³
swoich. (J 15,13) Ofiarowuj¹c Swoje ¿ycie za nas potwierdzi³, ¿e tak¹ w³aœnie mi³oœci¹
nas kocha. Chrystus oczekuje od nas byœmy wzajemnie oddawali ¿ycie jedni za drugich,
a przede wszystkim byœmy byli gotowi z mi³oœci do Boga oddaæ swoje ¿ycie dla Niego.
W tym kontekœcie coraz lepiej rozumiemy tê subteln¹ ró¿nicê w wezwaniu
Chrystusa: Wytrwajcie w mojej mi³oœci! Dlatego, choæ wydaje siê to byæ ró¿nic¹
niewielk¹ w odniesieniu do przewodniego has³a I Kongresu Eucharystycznego Diecezji
£owickiej, zapowiedzianego na czerwiec 2007 r., to jednak pozwala nam w sposób
bardziej pog³êbiony spojrzeæ na program wyznaczony przez Chrystusa, który rozwa¿aæ
bêdziemy podczas dni kongresowych. Nie jest bez znaczenia jak¹ mi³oœci¹ ¿yjemy, w
jakiej mi³oœci trwamy. Ma to byæ mi³oœæ, której wzór pozostawi³ nam sam Mistrz i Pan,
- 30 -
mi³oœæ po krzy¿, mi³oœæ pozostaj¹ca z nami po wszystkie dni
w Sakramencie O³tarza. Nie jest to mi³oœæ cielesnoœci, ani
mi³oœæ sprowadzaj¹ca siê do seksualnoœci, po¿¹dliwoœci,
która prowadzi do poni¿enia czy dewiacji. Jest to mi³oœæ
Ofiary, dziêki której bêd¹ rozpoznawani uczniowie
Chrystusa w œwiecie. Wezwanie abyœmy trwali w Jego
mi³oœci jest wypowiadane wówczas, gdy Chrystus
porównuje siebie do winnego krzewu. Jeœli latoroœl nie trwa
w winnym krzewie, nie przynosi owoców, po prostu usycha.
Sk¹d mamy czerpaæ moc do trwania w tym Winnym
Krzewie? Nie sk¹din¹d, jak ze Ÿród³a si³y i mi³oœci, które
odnajdujemy w Eucharystii. Sposobnoœci¹ ponownego
odkrywania i g³êbszego rozumienia bogactwa tego Ÿród³a, bêdzie niew¹tpliwie
nadchodz¹cy kongres, bêd¹cy czasem prawdziwej mi³oœci i odnowy duchowej. (JAN
PAWE³ II, List do kard. Knoxa z dnia 1 stycznia 1978r.)
Ruch Kongresów Eucharystycznych jest inicjatyw¹ stosunkowo m³od¹.
Inspiratork¹ i pierwsz¹ organizatork¹ by³a Emilia Tamiser, która chcia³a
zagwarantowaæ ocalenie narodu przez Eucharystiê. Pierwszy Kongres odby³ siê w Lille
w 1881 roku, a potem co rok, nastêpnie co dwa lub cztery lata. Miêdzynarodowych
kongresów odby³o siê ponad 40, nie licz¹c krajowych i lokalnych. (por.
EUCHARYSTYCZNE KONGRESY, w: NADOLSKI B., Leksykon liturgiki, Poznañ
2006).
Ktoœ mo¿e zapytaæ, a po co takie wydarzenie, po co tyle przygotowañ, jaki to
wszystko ma cel? Do udzielenia odpowiedzi na te pytania niech
nam pos³u¿¹ s³owa wypowiedzi Paw³a Sapiehy, brata
arcybiskupa krakowskiego, wyg³oszonej w dzieñ oficjalnego
rozpoczêcia XXIII Miêdzynarodowego Kongresu
Eucharystycznego w Wiedniu: Celem Kongresu jest i byæ musi,
g³oœne publiczne wyznanie wiary w tê prawdê, ¿e w Hostyi jest
Bóg ¿ywy, choæ ukryty, lecz prawdziwy. Takie masowe wyznanie
musi porywaæ i rozpalaæ serca, choæ obojêtniejsze, choæ
bardziej zimne - bo wiara i mi³oœæ tych rzesz nieprzeliczonych
musi siê wszystkim udzielaæ! Pod wp³ywem tego g³oœnego,
stutysiêcznymi usty przedstawicieli wszystkich niemal ras, plemion i narodów
wypowiedzianego Credo - zatli chyba ogniem Bo¿ym serce i tego, kto mo¿e z ciekawoœci
- 31 -
tylko tu przyby³. A cz³owiek, który zas³ugiwa³ na miano dobrego katolika, lecz nie
wzniós³ siê jeszcze do wy¿yn heroizmu, zap³onie niechybnie przy tym olbrzymim
p³omieniu mi³oœci ku utajonemu Bogu - mi³oœci¹ zdoln¹ choæby na mêczeñstwo. Oto cel,
który Kongres osi¹gn¹æ winien wœród swoich; wœród wiernych.
Jest jednak jeszcze cel drugi, cel apostolski, misjonarski. Pierwsi chrzeœcijanie
nawracali mêczeñstwem - my nawracaæ mo¿emy i powinniœmy wiar¹, wyznaniem jej w
¿yciu a mi³oœci¹ i pokor¹ w s³owie i czynie. Pewnie, ¿e Kongres sam przez siê nie
nawróci niewiernych i niewierz¹cych zewnêtrznych œwiadków tej uroczystoœci. - Ale
koniecznie musi im daæ do myœlenia: Co to za wiara! Tak dawna, tak ¿ywotna, tak
niezmienna! Wszak o mi³oœci pierwotnych chrzeœcijan do Sakramentu O³tarza mówili
poganie ze z³oœci¹ i potwarczym bluŸnierstwem - a jednak dali siê jej na koñcu ogarn¹æ.
I poganie dni dzisiejszych, jak zobacz¹ tysi¹ce katolików, od sêdziwego monarchy
pocz¹wszy, a¿ do maluczkich, na kolanach przed Eucharysti¹ - jedni gniewaæ siê,
drudzy drwiæ bêd¹ - ale wszyscy zdumiewaæ - i wierzê, ¿e nie przebrzmi¹ bez echa w
sercach i duszach te uroczyste chwile, jak nie przebrzmia³y bez echa w katolickiej
Kolonii, w protestanckim Londynie i ow³adniêtym przez masonów Madrycie.
To g³oœne publiczne wyznanie wiary w Boga utajonego w Eucharystii, Boga,
który jest Mi³oœci¹, aby nie przebrzmia³o bez echa w sercach i duszach wspó³czesnego
cz³owieka, dzieci Koœcio³a £owickiego, musi byæ jednomyœlnie prze¿ywane przez
wszystkie stany. Wszystkie grupy, stowarzyszenia, ca³y Koœció³ £owicki, musi spotkaæ
siê na kolanach przez Chrystusem wzywaj¹cym: Wytrwajcie w mojej mi³oœci! Po tym
œwiat was pozna ¿eœcie uczniami Moimi (por. J 13,35) i uwierzy w Tego, który Mnie
pos³a³ (por. J 12,44).
Dlatego chcemy przez najbli¿sze miesi¹ce przygotowywaæ siê do tego czasu
prawdziwej mi³oœci i odnowy duchowej. W tym czasie ka¿dy jest wezwany do
uwielbienia Boga za dar Eucharystii, do pog³êbienia duchowoœci eucharystycznej oraz
o¿ywienia w³asnej wiary w obecnoœæ Chrystusa w Najœwiêtszym Sakramencie, co
owocowaæ powinno przemian¹ postaw moralnych i mentalnoœci wiary. Koœció³
zaprasza wszystkich do budowania wspólnoty, która bêdzie tworzyæ swoisty klimat
mi³oœci braterskiej. Congregavit nos in unum Christi amor - Mi³oœæ Chrystusa
przynagla nas (2 Kor 5, 14) do jednoœci serca i ducha, abyœmy dziêki tej mi³oœci potrafili
budowaæ od nowa cywilizacjê mi³oœci.
Chrystus zwracaj¹c siê do swoich uczniów z wo³aniem, aby trwali w Jego
mi³oœci, zwraca siê jednoczeœnie do wszystkich, którzy ¿yj¹ dziœ i którzy tworz¹
- 32 -
wszelkie wspólnoty. Z tego wzglêdu I Kongres Eucharystyczny Diecezji £owickiej w
sposób szczególny wzywaæ bêdzie niejako po imieniu, wszystkie stany Koœcio³a:
!
DIECEZJO £OWICKA, WYTRWAJ W MOJEJ MI£OŒCI!
!
WSPÓLNOTO PARAFIALNA, WYTRWAJ W MOJEJ MI£OŒCI!
!
MA£¯ONKOWIE, RODZINO, WYTRWAJCIE W MOJEJ MI£OŒCI!
!
KAP£ANI, WYTRWAJCIE W MOJEJ MI£OŒCI!
!
LEKTORZY I MINISTRANCI, WYTRWAJCIE W MOJEJ MI£OŒCI!
!
WSPÓLNOTY ¯YCIA KONSEKROWANEGO, WYTRWAJCIE W MOJEJ MI£OŒCI!
Niech ten czas pog³êbionej refleksji nad tajemnic¹ Eucharystii - Sakramentem
Mi³oœci - zaowocuje w nas postaw¹ pe³nego oddania siê Chrystusowi oraz gotowoœci
wype³nienia Jego nowego przykazania mi³oœci.
GRZEGORZ GUMIENIAK
PAWE£ WIKTOROWSKI
- 33 -
POWO£ANIE CZ£OWIEKA DO MI£OŒCI MA£¯EÑSKIEJ
seksualne. Najpowa¿niejszym z nich jest
opinia œrodowiska spo³ecznego,
kszta³towana przez œrodki masowego
przekazu. Media, przekazuj¹c z³e wzory
postêpowania w tej sferze, obni¿aj¹ kulturê
erotyczn¹ w szerokich krêgach œrodowiska
spo³ecznego. Inn¹ przyczyn¹ jest znaczne
przed³u¿enie siê okresu
przedma³¿eñskiego, spowodowane coraz
d³u¿szym okresem nauki szkolnej, s³u¿b¹
wojskow¹, jak równie¿ koniecznoœci¹
znalezienia pracy i stworzenia warunków
materialnych dla za³o¿enia rodziny.
Kolejnym powodem mo¿e byæ fa³szywa
wstydliwoœæ rodziców i wychowawców,
która uniemo¿liwia we w³aœciwym
przygotowaniu m³odzie¿y do ma³¿eñstwa.
W o d p o w i e d z i n a
rozpowszechniaj¹cy siê pogl¹d o
niewielkim z³u moralnym stosunków
przedma³¿eñskich, Kongregacja Doktryny
Wiary wyda³a w 1975r, deklaracjê
dotycz¹c¹ niektórych zagadnieñ etyki
seksualnej. Zgodnie z tradycyjna nauk¹
Koœcio³a, kongregacja potwierdzi³a, ¿e
wspó³¿ycie seksualne otrzymuje
prawdziwy sens tylko w prawomocnym
ma³¿eñstwie. Tym samym
przedma³¿eñskie stosunki p³ciowe
deklaracja okreœla jako obiektywne
grzechy œmiertelne, odwo³uj¹c siê do
licznych œwiadectw Nowego Testamentu
potêpiaj¹cych takie postêpowanie. W
¿adnym wypadku nie jest to
kwestionowaniem potrzeby rozwijania i
umacniania mi³oœci przedma³¿eñskiej.
Decyduj¹ca rolê w zagwarantowaniu
1. Czystoœæ przedma³¿eñska
Wielu wspó³czesnych moralistów
twierdzi, ¿e wspó³¿ycie miêdzy
narzeczonymi Ÿle wp³ywa na rozwój wiêzi
jakie miêdzy nimi istniej¹. Ich zwi¹zek nie
opiera siê bowiem jeszcze na zasadach, czy
prawach charakterystycznych dla zwi¹zku
ma³¿eñskiego. Dlatego, te¿ po¿¹dane jest,
aby narzeczeni panowali nad afektywnym
wymiarem swojej osobowoœci.
Zachowywanie wstydliwoœci i
powœci¹gliwoœci zapewne nie jest ³atwe,
ale realne przy stosowaniu pewnych
œrodków ascetycznych. Obecnie taka
postawa jest doϾ krytycznie oceniana,
szczególnie przez m³odzie¿. Wielu
m³odych ludzi domaga siê prawa do takich
stosunków, szczególnie dla tych, którzy
zamierzaj¹ siê pobraæ i darz¹ siê szczerym
uczuciem sympatii. Jednoczeœnie istnieje
tendencja, aby usprawiedliwiaæ
przedma³¿eñskie stosunki jako wyraz
dope³nienia i podtrzymania mi³oœci w
sytuacji, w której zawarcie zwi¹zku jest
utrudnione przez ró¿ne okolicznoœci. W
odpowiedzi na takie rozumienie sprawy
mo¿na powo³aæ siê na œw. Paw³a, który
wyraŸnie piêtnuje takie poczynanie
narzeczonych. Twierdzi on, ¿e ludzie
wspó³¿yj¹cy poza ma³¿eñstwem
bezczeszcz¹ œwi¹tyniê Ducha Œwiêtego,
która jest ka¿dy ochrzczony. (Por. A.
Kokoszka, Moralnoœæ ¿ycia ma³¿eñskiego,
Biblos, Tarnów 1998, s. 145).
Istnieje du¿o powodów, dla których
m³odzi ludzie czêsto jeszcze przed
zawarciem ma³¿eñstwa utrzymuj¹ stosunki
- 34 -
istota moralna, Opole, Uniwersytet Opolski Wydzia³ Teologiczny, 2000, s. 288).
trwa³oœci wiêzi miêdzy mê¿czyzna i
kobiet¹ mo¿e odegraæ nieodwo³alna zgoda
narzeczonych na pe³ne i wzajemne oddanie
siebie w przymierzu inicjuj¹cym
wspólnotê ¿ycia. Tego rodzaju zgoda i takie
przymierze staje siê i jest ma³¿eñstwem
sakramentalnym. To w³aœnie czystoœæ
przedma³¿eñska a nie wspó³¿ycie
seksualne, zapewnia wzrost i pog³êbienie
mi³oœci i najlepiej przygotowuje do
pe³nego zjednoczenia we wspólnocie
ma³¿eñskiej. (Por. S. Olejnik, Teologia
Wy³¹cznie w obszarze mi³oœci p³ciowoœæ
przyjmuje postaæ odpowiednia dla osoby
ludzkiej, równoczeœnie chroni przed
popadniêciem w nie³ad. To uczucie
sprawia, ¿e p³ciowoœæ mo¿e spe³niæ
oczekiwania, które czêsto s¹ z ni¹
zwi¹zane. Powo³anie do ma³¿eñstwa jest
wiêc powo³aniem do mi³oœci. Znaczy to, ¿e
mi³oœæ ma³¿eñska jest wartoœci¹
podsumowuj¹c¹ treœæ powo³ania
ma³¿eñskiego. Godnoœæ ma³¿eñstwa
chrzeœcijañskiego p³ynie st¹d, ¿e
przedstawia ono mi³oœæ miêdzy
Chrystusem a Koœcio³em. W dzisiejszym
œwiecie „przyœwiecaj¹” nam dwa b³êdne
obrazy mi³oœci. W pierwszym wypadku
mi³oœæ jest rozumiana jak „egoizm we
dwoje” polegaj¹ca wspólnym interesie,
trzymaniu siê razem dla spe³niania
w³asnych potrzeb przeciwko innym. W
drugim mamy do czynienia z
pojmowaniem mi³oœci jako wzajemnym
seksualnym zaspokojeniem. S³ynny
psycholog Erich Fromm okreœla te dwie
tendencje wspó³czesnego œwiata jako
przejaw zag³ady mi³oœci: „Mi³oœæ mo¿liwa
jest jedynie wtedy, gdy dwoje ludzi wi¹¿e
siê ze sob¹ w samej istocie swej
egzystencji, gdy wiêc ka¿dy prze¿ywa
siebie samego z istoty swojej egzystencji”.
moralna ¿ycia spo³ecznego, W³oc³awskie
Wydawnictwo Diecezjalne, Wroc³aw 2000, s.
277).
2. Mi³oœæ podstawow¹ wartoœci¹
W ¿yciu ma³¿eñskim
Bóg powo³a³ cz³owieka z mi³oœci,
aby mi³owa³ Jan Pawe³ II pisze:„Cz³owiek
nie mo¿e ¿yæ bez mi³oœci. Cz³owiek
pozostaje dla siebie istot¹ niezrozumia³¹,
jego ¿ycie jest pozbawione sensu, jeœli nie
objawi mu siê Mi³oœæ, jeœli nie spotka siê z
mi³oœci¹, jeœli jej nie dotknie i nie uczyni i
nie uczyni w jakiœ sposób swoj¹, jeœli nie
znajdzie w niej nic z ¿ywego
uczestnictwa”. (Jan Pawe³ II, Redemptor
hominis, nr 10). Swoje Ÿród³o mi³oœæ
ma³¿eñska czerpie z mi³oœci do Boga.
Mi³oœæ jest wiêc g³ówn¹ zasad¹ ca³ego
¿ycia ma³¿eñskiego, impulsem sta³ego
rozwoju ma³¿onków. Mi³uj¹c siê stanowi¹
komuniê osobow¹, w której mê¿czyzna i
kobieta urzeczywistniaj¹ wolny i
wzajemny dar z siebie. „W dziedzinie
p³ciowoœci jak we wszystkich innych
dziedzinach ¿ycia jako najwy¿sza norma
obowi¹zuje mi³oœæ”. (J. Piegsa, Cz³owiek
(E. Fromm, Die Kunst des Liebes, Frankfurt M.,
1980, s. 115). Fundamentalnym wymogiem
mi³oœci partnerskiej jest umiejêtnoœæ
korygowania w³asnych marzeñ i ¿yczeñ za
pomoc¹ obiektywnych Ÿróde³. Mi³oœæ
ma³¿eñska ma wymiar personalistyczny
poniewa¿ kieruje siê od osoby ku osobie
- 35 -
aktem woli i obejmuje dobro ca³ej osoby.
(Por. Gaudium et spes, n. 49). Jan Pawe³ II
okreœla mi³oœæ ma³¿eñsk¹ jako typowo
ludzk¹ i pe³n¹. (Por. Jan Pawe³ II, Humanae
vitae, n. 9). Zapomniano dzisiaj o bardzo
wa¿nej rzeczy, ¿e mi³oœæ do bliŸniego i
mi³oœæ do Boga tworz¹ jednoœæ zarówno z
miêdzyludzkiego jak i z religijnego punktu
widzenia.
Sobór Watykañski II naucza, ¿e
mi³oœæ jest wartoœci¹ centralna
ma³¿eñstwa. Wskazuje równie¿ na dwa
wymiary powo³ania ma³¿eñskiego: mi³oœæ
i rodzicielstwo. Ma³¿onkowie wiedz¹, ¿e
pe³ni¹c obowi¹zek przekazywania ¿ycia i
wychowania spe³niaj¹ swoje w³aœciwe
pos³annictwo. Sobór umieszcza ¿ycie
ma³¿eñskie na poziomie teologii
powo³ania. Powo³ania ma³¿eñskiego nie da
siê wyt³umaczyæ w œwietle kategorii
filozofii racjonalnej. „Istot¹ tego
powo³ania jest to, ¿e Bóg pe³ni swój plan
przez cz³owieka, moc¹ tej mi³oœci, która od
niego samego pochodzi i zostaje
zaszczepiona w sercu ma³¿eñstwa przez
Ducha Œwiêtego, Przychodz¹cego do
cz³owieka jako Dar Paschalny”. (K.
istotne jest umacnianie wiêzi jakie istniej¹
miêdzy dwojgiem ludzi. Proces ten mo¿e
dokonuje siê jedynie przez w³aœciwe
zrozumienie mi³oœci. Wspólnotê jak¹
tworz¹ nie mog¹ bowiem pojmowaæ tylko
wy³¹cznie zewnêtrznie, ale jako zwi¹zek
oparty na mi³oœci, któr¹ œw. Pawe³
porównuje do wiêzi jaka ³¹czy Chrystusa i
Koœció³. Oczywiste jest to, ¿e dorastanie do
mi³oœci ma³¿eñskiej jest procesem
powolnym. Zaczyna siê on w wieku
szkolnym, jest obecny w czasie
dojrzewania i rozwija siê w okresie
narzeczeñstwa. „Mi³oœæ, która siê wci¹¿
ubogaca, staje siê autentyczniejsza i coraz
dojrzalsza”. (Góralczyk, s. 247). Sakrament
ma³¿eñstwa umo¿liwia i zawiera wezwanie
do rozwijania w obojgu autentycznej
mi³oœci. Porównanie œw. Paw³a, jakie
wy¿ej przedstawiliœmy, ukazuje
ma³¿onkom wznios³y wzór, za którym
powinni iœæ, i stawia im szczególne
wymaganie w ramach mi³oœci. Niezwykle
istotne dla wspólnoty ma³¿eñskiej jest
uzgodnienie swych wzajemnych praw do
wspó³¿ycia cielesnego. Ma³¿onkowie
paradoksalnie, wydawa³oby siê na
pierwszy rzut oka, „rozporz¹dzaj¹” cia³em
wspó³ma³¿onka (1 Kor 7,4). Ma siê to
dokonywaæ w mi³oœci i ¿yczliwoœci do jego
osoby, a tak¿e z poszanowaniem jego woli.
Jak widaæ kultura wspó³¿ycia seksualnego
w ma³¿eñstwie jest powa¿nym
wyzwaniem, które nak³ada na ma³¿onków
okreœlone zadania. Nale¿y do nich
zatroskanie o mi³oœæ i dbanie o
atrakcyjnoœæ cielesno-duchow¹. Wa¿ne
jest równie¿ wyrobienie w sobie pewnej
subtelnoœci we wspó³¿yciu cielesnym.
Majdañski, Wspólnota ¿ycia
i mi³oœæ ,
£omianki, Fundacja „Pomoc Rodzinie”, 2001,
s. 211).Wa¿ne jest zatem, aby widzieæ
mi³oœæ ma³¿eñsk¹ jako rzeczywistoœæ
teologaln¹, nie daj¹c¹ siê zredukowaæ do
poziomu wy³¹cznie popêdowego. Sobór
uczy, ¿e ma³¿eñstwo zawi¹zuje siê przez
przymierze, które wymaga nieodwo³alnej
osobowej zgody.
3. Umacnianie i rozwijanie mi³oœci
We wspólnocie ma³¿eñskiej niezwykle
- 36 -
Odnosi siê to szczególnie do ma³¿onka,
który nie zawsze potrafi dostrzec
odmiennych potrzeb wspó³ma³¿onki.
Niezbêdne jest zatem wyzbycie siê
wszelkiego egoizmu, który przyczynia siê
jedynie do deformacji mi³oœci ma³¿eñskiej.
Tak pojêta mi³oœæ ma³¿eñska nie jest czymœ
gotowym, lecz musi podlegaæ procesowi
œwiadomego kszta³towania opartego na
ludzkiej wolnoœci i wzajemnym szacunku.
Zabrania siê wiêc traktowaæ
wspó³ma³¿onka jak swoja w³asnoœæ, która
mo¿na by u¿ywaæ dla osi¹gniêcia
osobistego dobra czy egoistycznej
przyjemnoœci. Wspólnotê ma³¿eñsk¹
powinien cechowaæ wzajemny szacunek i
rezygnacja z w³asnych interesów na rzecz
dobra drugiej osoby. (Por. S. Olejnik,
Bibliografia:
Fromm Erich, Die Kunst des Liebes, Frankfurt
M., 1980,
Gaudium et spes, n. 49.
Góralczyk Pawe³, Wychowawcza etyka
seksualna, Apostolicum, Z¹bki 2000, ss.299.
Jan Pawe³ II, Humanae vitae, n. 9.
Kokoszka Adam, Moralnoœæ ¿ycia
ma³¿eñskiego, Biblos, Tarnów 1998, ss. 256.
Olejnik Stanis³aw, Teologia moralna ¿ycia
spo³ecznego, W³oc³awskie Wydawnictwo
Diecezjalne, Wroc³aw 2000, ss.459.
Majdañski Kazimierz, Wspólnota ¿ycia i
mi³oœci, Fundacja „Pomoc Rodzinie”,
£omianki 2001, ss. 500.
Teologia moralna ¿ycia spo³ecznego,
W³oc³awskie Wydawnictwo Diecezjalne,
Wroc³aw 2000, s. 277).
Piegsa Joachim, Cz³owiek
Opole 2000, ss. 345.
istota moralna,
£UKASZ PASZKOWSKI
¯ ¯YCIA SEMINARIUM
Ob³óczyny alumnów kursu III
W sobotê 21 paŸdziernika br. w naszym seminarium odby³a siê uroczystoœæ
ob³óczyn alumnów trzeciego roku, podczas której otrzymali oni strój duchowny sutannê.
Ca³ej uroczystoœci przewodniczy³ i homiliê wyg³osi³ Ksi¹dz Rektor. Trzeba wspomnieæ, ¿e
dla ka¿dego alumna trzeciego roku przyjêcie stroju duchownego jest bardzo g³êbokim
prze¿yciem na drodze do Chrystusowego Kap³añstwa. Ob³óczyny s¹ wa¿nym momentem
w ¿yciu alumnów, gdy¿ od tej pory alumni mog¹ w sposób szczególny dawaæ œwiadectwo
swojej wiary i powo³ania, do jakiego zostali wezwani, poprzez zewnêtrzny znak, jakim jest
czarna sutanna z koloratk¹. Warto wspomnieæ kilka s³ów na temat pochodzenia tego stroju,
- 37 -
przylegaj¹c¹ do g³owy kanadyjkê. W
koœciele rzymskokatolickim nosi siê
biret. Œw. Celestyn I (papie¿ w latach 422432) odradza³ swym duchownym w
Rzymie noszenie sutanny poza domem;
mieli siê raczej wyró¿niaæ œwiêtoœci¹
¿ycia. Jednak¿e Synod w Bradze w 572 r.
zaleci³ duchownym noszenie sutanny,
gdy wychodz¹ z domu, to samo nakaza³y
kanony anglikañskie 1604 r. Obecnie
wielu duchownych nosi sutannê zgodnie
ze zwyczajami swego kraju. Strój ten jest
wymownym znakiem dla wszystkich. Dla
ka¿dego jednak ma on ró¿ny sens, ró¿ne
te¿ budzi reakcje i emocje.
Aby dobrze przygotowaæ siê do
tego wydarzenia, alumni trzeciego roku
wyjechali w pi¹tek po obiedzie 20
paŸdziernika na jednodniowe rekolekcje
do Domu Formacyjno-rekolekcyjnego
„OSTOJA” w Spale. Te jednodniowe
rekolekcje prowadzi³ dla naszych braci o.
Pawe³ Kozakowski
jeden z ojców
duchownych naszego seminarium.
Podczas tego dnia skupienia alumni
trzeciego roku modlili siê, s³uchali
konferencji prowadzonych przez o.
Paw³a oraz w ciszy rozmawiali z Bogiem,
rozmyœlaj¹c o swoim powo³aniu. Podczas
konferencji ojciec rekolekcjonista
wyjaœnia³ postulantom znaczenie szaty w
¿yciu cz³owieka wskazuj¹c osoby
(postacie) zawarte na kartach Biblii.
Ojciec Pawe³ wspomnia³ postaæ Józefa,
który otrzyma³ szatê ozdobn¹ od swego
ojca Jakuba jako znak, ¿e jest mu on
sk¹d siê wzi¹³ w Koœciele. Sutanna (z ³ac.
rewerenda) jest to szata noszona przez
duchownych. Strój duchownych
Koœcio³a katolickiego w pierwszych
czterech wiekach nie ró¿ni³ siê od
codziennego stroju mieszkañców.
Sk³ada³ siê on z sukni, czyli tuniki
rzymskiej, p³aszcza, pasa i obuwia.
Do w. IX nawet papie¿e nie
nakrywali g³owy - dopiero od w. XI
zaczêli u¿ywaæ nakrycia w rodzaju
sto¿kowatej mitry.
Kolor sutanny ró¿ni siê w
zale¿noœci od pozycji w hierarchii tego,
kto j¹ nosi: kolor bia³y przys³uguje
papie¿owi, czerwony kardyna³om,
fioletowy biskupom, czarny ksiê¿om,
bia³y misjonarzom w krajach
tropikalnych. Szczególnie w przesz³oœci
odmienne sutanny wskazywa³y na
cz³onków zakonów i seminariów. W
Grecji nosi siê rason, czyli czarn¹, luŸn¹
sutannê, razem z walcowatym nakryciem
g³owy zwanym kamilafikon. Inne
Koœcio³y prawos³awne maj¹ ró¿ne
nakrycia g³owy: na przyk³ad,
duchowieñstwo ormiañskie podobn¹ do
kaptura czapkê, a syryjskie œciœle
- 38 -
szczególnie bliski i umi³owany. Ojciec
rekolekcjonista nie tylko nawi¹za³ do
szaty, ale równie¿ do powo³ania
cz³owieka przez Boga i odpowiedzi
cz³owieka na to powo³anie. Poda³
pr zy k³ ad pr or ok a Iz aj as za , kt ór y
pochodzi³ z bogatej rodziny, przed
którym otwiera³y siê niez³e mo¿liwoœci w
œwiecie, a pomimo tego
pozostawi³ to wszystko i
podj¹³ powo³anie Bo¿e,
pozwalaj¹c, aby Bóg
oczyszcza³ i uœwiêca³ jego
wybór.
Podczas pobytu
alumnów trzeciego roku w
Spale, pozostali koledzy
przygotowywali ca³e
sem ina riu m, b udy nek i
otoczenie do tej
uroczystoœci.
0 0
O godz. 15
rozpoczê³a siê uroczystoœæ
ob³óczyn. W tym istotnym
dla alumnów wydarzeniu
wziê³o udzia³ wielu zaproszonych goœci,
przede wszystkim rodziny alumnów,
ksiê¿a, osoby z parafii, kole¿anki i
koledzy ze szkó³, znajomi i przyjaciele.
Liturgia S³owa Bo¿ego nawi¹zywa³a do
szaty, w któr¹ Pan przyodzia³ cz³owieka
jako wybrañca, kogoœ szczególnego w
oczach Bo¿ych, a tak¿e do napomnienia
œw. Paw³a Aposto³a, aby pozostawiæ
starego cz³owieka, a przyoblec nowego
stworzonego na obraz Boga. Podczas
homilii Ksiadz Rektor nawi¹za³ do s³ów
Ewangelii, ¿e to Bóg wybiera i powo³uje
cz ³o wi ek a, ¿e po wo ³a ni e j es t
niezas³u¿onym darem od Boga.
Powiedzia³ równie¿ do zebranych, ¿e
Bóg dziœ daje postulantom sutannê szatê,
aby t¹ s zat ¹ „p rzy kry æ” s ³ab oœc i
grzesznego cz³owieka.
Po homilii diakon
przedstawi³ celebransowi i
w s z y s t k i m
zgromadzonym w kaplicy
imiona i nazwiska
postulantów. Oni po
potwierdzeniu swojej
obecnoœ ci wrazili wolê
przyjêcia stroju
d u c h o w n e g o i
ca³kowitego oddania siê
Bogu poprzez trzykrotne
wypowiedzenie s³owa:
„CHCÊ”. Po modlitwie
wiernych podczas, której
ca³e zgromadzenie
modli³o siê w intencji
seminarium, a szczególnie za
postulantów i ich rodziny Ksiadz Rektor
pob³ogos³awi³ sutanny.
Nastêpnie rozpocz¹³ siê obrzêd
ob³óczyn, celebrans zdejmowa³
marynarki i krawaty postulantom na znak
zdjêcia stroju œwieckiego, a wk³ada³
sutanny po czym nowoob³óczeni
wychodzili z kaplicy, aby ubraæ siê w
kom¿ê. Temu obrzêdowi towarzyszy³
œpiew scholii, która œpiewa³a Psalm 83
- 39 -
Z mego serca p³ynie œpiew radoœci
Pieœñ moj¹ œpiewam dla Króla
Chwa³a Ojcu i Synowi
I Duchowi Œwiêtemu.
Po ka¿dej zwrotce schola odpowiada³a
s³owami refrenu: Którego pozna³em,
Któremu zaufa³em, Którego mi³ujê.
Po obrzêdzie ob³óczyn nast¹pi³
dalszy ci¹g Mszy œw. Pod koniec liturgii
przedstawiciele nowoob³óczonych w
imieniu ca³ego trzeciego roku wyrazili
wdziêcznoœæ Panu Bogu za t¹ ³askê,
podziêkowania z³o¿yli rodzicom, ks.
Rektorowi, o. Paw³owi oraz wszystkim
zebranym w kaplicy seminaryjnej. Po
Mszy œw. nowoob³óczeni alumni przyjêli
serdeczne ¿yczenia i gratulacje od swoich
rodzin, przyjació³ i znajomych, po czym
odjechali do swoich domów, aby dalej
œwiêtowaæ wraz z rodzin¹ ten wa¿ny i
radosny dla nich dzieñ.
„Jak mi³y Twój przybytek Panie
zastêpów”, przeplataj¹c go antyfon¹ z
Listu œw. Paw³a Aposto³a „Niech Pan
zwlecze z ciebie starego cz³owieka z jego
uczynkami, a przyoblecze ciê w nowego
cz³owieka.” Po powrocie do kaplicy
nowoob³óczeni prowadzili dialog ze
schol¹:
Wzgardzi³em królestwem ziemskim
i wszelk¹ ozdob¹ doczesn¹
Dla mi³oœci Pana mojego
Jezusa Chrystusa
Wybra³em ostatnie miejsce
W domu mojego Pana
Jezusa Chrystusa
MARCIN WOJENKA
- 40 -
Niedziela Powo³aniowa
czasem dzielenia siê osobistym powo³aniem
Niedziela powo³aniowa zajmuje szczególne miejsce w sercach kleryków i
prze³o¿onych. W czasie takiej niedzieli klerycy naszego seminarium, maj¹ mo¿liwoœæ
wziêcia udzia³u w ¿yciu parafii w najwa¿niejszym dla wiernych dniu tygodnia. Dlatego
tradycja „powo³aniówek” ( jak mówi siê w ¿argonie kleryckim) jest pielêgnowana z
niesamowit¹ pieczo³owitoœci¹.
W przypadku naszego Seminarium, w kalendarium widniej¹ dwa terminy
takich niedziel, w których to wszyscy alumni wyje¿d¿aj¹ na parafie. Te terminy to
niedziela „Chrystusa Króla wszechœwiata” i niedziela „Dobrego Pasterza”. Podczas
tego seminaryjnego exodusu, jesteœmy wysy³ani niczym aposto³owie, po dwóch na
parafie.
Oprócz tych dwóch potê¿nych „powo³aniówek”, s¹ równie¿ cotygodniowe
niedziele powo³aniowe, które maj¹ miejsce w poszczególnych parafiach. Na tak¹
niedzielê powo³aniow¹ wyje¿d¿a ma³a grupa kleryków, aby opowiadaæ zarówno
starszym jak i m³odym, jak wygl¹da ¿ycie w naszym seminarium i dlaczego wybrali
akurat tak¹ drogê ¿ycia. Wœród tej grupy s¹ alumni ob³óczeni i nie ob³óczeni. Maj¹ oni
za zadanie swoj¹ obecnoœci¹ uœwietniæ i u³atwiæ uczestnictwo wiernym w liturgii mszy
œwiêtej, poprzez, czytanie S³owa Bo¿ego, s³u¿bê liturgiczn¹, pomoc w œpiewaniu
pieœni, pomoc w udzielaniu komunii, zbieranie tacy.
Przewa¿nie jeden z delegowanych alumnów posiada umiejêtnoœæ gry na gitarze co
pomaga w bardziej radosnym prze¿ywaniu Mszy œwiêtej.
Wszystko zaczyna siê w pi¹tek przed tak¹ w³aœnie niedziel¹. Na kolacji
seminaryjny ceremoniarz, wyczytuje asysty liturgiczne na msze œwiête w naszej
kaplicy i w Katedrze. Zaraz po nich pada nastêpuj¹ce stwierdzenie: „Na niedziele
powo³aniow¹ z ksiêdzem…………… do parafii………… pojad¹ ……….” . Na ka¿d¹
tak¹ pojedyncz¹ niedzielê jedziemy, z którymœ z prze³o¿onych lub z jednym z dwóch
naszych ojców duchownych. Przewa¿nie dla kleryków delegowanych na
powo³aniówke dzieñ zaczyna siê bardzo wczeœnie. Niekiedy parafie, do których siê
udaj¹, znajduj¹ siê w znacznej odleg³oœci od naszego seminarium, a klerycy zgodnie z
pragnieniem ks. Proboszcza maj¹ byæ na ka¿dej mszy, aby ca³a wspólnota parafialna
mog³a pos³uchaæ o ¿yciu seminaryjnym. Klerycy s¹ tego dnia zwolnieni ze
- 41 -
wspólnotowych modlitw porannych, jedz¹ œniadanie na d³ugo przed wszystkimi i
chwile potem wsiadaj¹ do samochodu seminaryjnego, udaj¹c siê na okreœlon¹ parafie.
W czasie drogi alumni, najczêœciej odmawiaj¹ ró¿aniec. Po odmówionym
ró¿añcu, zostaj¹ rozdzielone poszczególne funkcje. Np.: kto bêdzie czyta³ S³owo Bo¿e,
kto bêdzie mówi³ œwiadectwo, kto bêdzie zbiera³ tacê, lub kto bêdzie przygotowywa³
ludzi przed Msz¹ œwiêt¹ do œpiewu itp.
Po szczêœliwie odbytej podró¿y, pierwsze kroki alumni kieruj¹ do koœcio³a
parafialnego aby wyprosiæ wszelkie potrzebne ³aski na nadchodz¹cy dzieñ. Zaraz po
modlitwie kierujemy siê na plebanie, gdzie niezwykle mi³o jesteœmy witani przez ks.
Proboszcza. Przewa¿nie pierwsza msza jest ok. godz. 7.00. Zwykle w parafiach jest od
czterech do szeœciu mszy, w których alumni uczestnicz¹.
Msza przebiega w nastêpuj¹cy sposób: Piêtnaœcie minut przed Eucharysti¹,
kleryk, który gra na gitarze, wychodzi do ambony i zaczyna przygotowywaæ wiernych
zebranych w koœciele do œpiewów liturgicznych. Po kazaniu, alumni mówi¹
œwiadectwa dziel¹c siê z wiernymi sposobem odkrywania i prze¿ywania swojego
powo³ania do kap³añstwa. Mówi¹c o swoim powo³aniu klerycy czêsto wracaj¹ do jego
Ÿróde³. Niekiedy s³owa, które padaj¹ z ich ust, s¹ dla ludzi zaskakuj¹ce i obalaj¹
stereotypy odnosz¹ce siê do osób, które poœwieci³y swoje ¿ycie Bogu. Nie ka¿dy
bowiem kto wstêpuje w mury seminaryjne okazuje siê cz³owiekiem wywodz¹cym siê z
rodziny gdzie panowa³a sielankowa atmosfera. Jednak nie liczy siê to jak alumn ¿y³ do
momentu wst¹pienia do seminarium, ale jak ³aska p³yn¹ca z powo³ania zmieni³a go w
nowego cz³owieka najlepiej obrazuje to cytat z pisma œw.: „Bóg, wybra³ bowiem to co
g³upie w oczach tego œwiata, aby zawstydziæ mêdrców, to co niemocne aby mocnych
poni¿yæ” (1Kor 1, 27-28).
Ka¿de bowiem powo³anie jest indywidualne, i tak w³aœnie nale¿y je
rozpatrywaæ. Dlatego ludzie bardzo szybko dochodz¹ do wniosku, ¿e kleryk, a póŸniej
ksi¹dz, to zwyk³y cz³owiek, który tak¿e ma swoje problemy, potrzeby a pomimo swych
ludzkich s³aboœci, stara siê niezachwianie ufaæ Bogu.
Podczas takich kleryckich „kazañ”, alumni opowiadaj¹ o ¿yciu w seminarium.
Jest to bardzo wa¿ne dla ludzi, poniewa¿ bardzo czêsto og³aszane s¹ zbiórki pieniêdzy i
darów, które w znacznej mierze pozwalaj¹ na funkcjonowanie naszej wspólnoty.
Dlatego próbujemy przynajmniej ogólnie opisaæ zasady i sposób funkcjonowania
naszego domu. Na parafiach jest bardzo wiele rodzin, które pragn¹ mieæ swój udzia³ w
drodze i wychowaniu chocia¿ jednego kap³ana, dlatego czuj¹ siê potrzebni, gdy widz¹,
- 42 -
¿e ich pomoc jest dobrze spo¿ytkowana. Na ich twarzach widaæ, du¿e zainteresowanie i
zaskoczenie, gdy mówimy o codziennych obowi¹zkach takich jak: zmywanie po
posi³kach, sprz¹tanie ca³ego domu i ogrodu, a tak¿e o pomocy we wszelkich pracach
remontowych. Powoduje to, ¿e po raz kolejny zostaje obalony stereotyp. Nie
zapominamy o przedstawieniu drugiej strony medalu, poniewa¿ ludzi interesuje tak¿e
aspekt duchowy, który jest przecie¿ g³ównym motywem wst¹pienia do seminarium,
czyli w jaki sposób siê modlimy, jakie mamy modlitwy i ile czasu na nie przeznaczamy.
Bardzo wa¿ne jest ukazanie, ¿e ludzie którzy s¹ w seminarium dbaj¹ równie¿ o formacjê
intelektualn¹, poniewa¿ jest ona niezbêdna do prawid³owego i skutecznego g³oszenia
Dobrej Nowiny.
Nasze spotkanie ze wspólnot¹ parafialn¹ jest niezwykle wa¿ne zarówno dla nas
jak i dla wiernych. Jak ju¿ wspomnieliœmy ludzie nie tylko poznaj¹ drogi powo³ania
kleryków, ich ¿ycie w seminarium, ale tak¿e ich samych osobiœcie. W niektórych
parafiach nie ma kleryków, dlatego ludzie nie maj¹ zbyt czêsto mo¿liwoœci
porozmawiania z m³odymi mê¿czyznami, którzy w przysz³oœci maj¹ zostaæ kap³anami.
Bardzo czêsto nasze zachowanie, to jak reagujemy w rozmowie z parafianami, to jak
potrafimy siê œmiaæ i ¿artowaæ, powoduje u nich pozytywne reakcje.
Pytaj¹c naszego ojca duchownego czy powo³aniówki maj¹ sens odpowiedzia³:
Same niedziele powo³aniowe nigdy nie doprowadz¹ do tego ¿e ktoœ nagle dostanie
olœnienia i wst¹pi do seminarium. Sk³aniaj¹ jednak m³odych ludzi do refleksji nad
w³asna droga ¿ycia, bo oto widz¹ osoby, które s¹ ich rówieœnikami i nie zawaha³y siê
odpowiedzieæ na wezwanie Chrystusa „ PójdŸ za Mn¹” (J 21, 22 ). Idealnie pasuje tu
cytat Wanderloev'a „ Jak sk³oniæ nie spragnionego os³a do napicia siê wody? Nale¿y
przyprowadziæ drugiego os³a, który jest bardzo spragniony. I dopuœciæ go do wody. Gdy
ten nie spragniony zobaczy jak ten drugi ³apczywie pije, sam bêdzie chcia³ spróbowaæ”.
Tak jest miêdzy ludŸmi, którzy maj¹ pragnienie powo³ania. Patrz¹c na m³odych ludzi,
kleryków, którzy s¹ spragnieni ³aski powo³ania, sami po pewnym czasie dochodz¹ do
wniosku, ¿e kiedyœ mieli ju¿ takie pragnienie.
W naszej opinii niedziele powo³aniowe s¹ niezbêdne zarówno dla wiernych jak i
kleryków, gdy¿ pozwalaj¹ lepiej siê poznaæ i zrozumieæ siebie nawzajem. Gdyby nie
by³o mo¿liwoœci wyjazdu na niedziele powo³aniow¹ bylibyœmy ubo¿si o wiele
doœwiadczeñ i powo³añ.
PIOTR KIERZKOWSKI
PIOTR PÊ ZIK
- 43 -
HISTORIA KRUCJAT
Przyczyny krucjat
ludnoœci ¿ydowskiej, traktuj¹c ich jako
wrogów Chrystusa. Zdziesi¹tkowani dotarli
do Azji Mniejszej, ale kiedy przeprawili siê
na brzeg azjatycki zostali przez Turków
ca³kowicie zniszczeni. Zgin¹³ tez i wódz
krucjaty, pustelnik Piotr.
· Przeludnienie w Europie,
- brak ziemi,
- liczne rycerstwo bez ziemi i zajêcia,
- g³ód.
·Miasta w³oskie d¹¿y³y do rozszerzenia
szlaków handlowych.
·Opanowanie Ziemi Œwiêtej przez Turków
seld¿uckich i proœb¹ cesarza Aleksego I o
pomoc.
- Turcy Seld¿uccy - koczownicze plemiona,
które w XI wieku zaw³adnê³y bizantyjskimi
terenami w Azji Mniejszej i arabskimi
obszarami w Syrii i Palestynie,
- nie stworzyli jednego pañstwa dlatego
krzy¿owcom ³atwo by³o zdobyæ podzielone
su³tanaty.
·Szerzenie hase³ „swietej wojny” z Islamem.
·Fanatyzm religijny podsycany
rozpowszechnianiem opowieœci o
przeœladowaniach chrzeœcijan w Ziemi
Œwiêtej.
·
W 1063 papie¿ Aleksander II wezwa³
rycerstwo do krucjaty przeciwko Arabom w
Hiszpanii.
Wyprawa Piotra z Amiens
(„wyprawa ludowa” 1095).
Pierwsza krucjata (1096 1099)
Pierwsza oficjalna wyprawa z
b³ogos³awieñstwem papie¿a ruszy³a w 1096
roku. Krzy¿owcy wyruszyli ró¿nymi
grupami, obliczani na ponad 300 tysiêcy.
Najliczniejsi byli rycerze z po³udniowej
Francji pod wodz¹ Rajmunda de Saint-Gilles
i z Dolnej Lotaryngii pod dowództwem
swych ksi¹¿¹t, braci Gotfryda i Baldwina de
Bouillon. Do Konstantynopola pod¹¿yli
drog¹ l¹dow¹ wzd³u¿ Dunaju, przez Wêgry.
Inne grupy z Hugonem de Vermandois,
bratem króla francuskiego oraz ksi¹¿êtami
Normandii i Flandrii, z³¹czy³y siê z italskimi
Normanami pod wodz¹ Bohemuda, syna
Roberta Guiscarda, i drog¹ morsk¹ z
w³oskich portów uda³y siê do
Konstantynopola. W stolicy nad Bosforem
cesarz Aleksy I wymóg³ na nich z³o¿enie
ho³du lennego dla siebie i przyrzeczenie
zwrócenia mu wszystkich ziem odebranych
Turkom. Krzy¿owcy, wspólnie z wojskiem
bizantyjskim, przeprawili siê w maju 1097
roku do Azji Mniejszej. W pewnym
momencie, w drodze do Jerozolimy, czêœæ
krzy¿owców pod wodz¹ Baldwina dotar³a do
Edessy, gdzie Baldwin utworzy³ pierwsze
pañstwo krzy¿owców (Hrabstwo Edessy)
G³ówna armia krzy¿owców dotar³a pod
Antio chiê, gdzie w zdob ytym m ieœci e
Pierwsza wyprawa, jaka ruszy³a do
Konstantynopola, de facto nie mia³a nic
wspólnego z krucjata. Ruszy³a ona ju¿ na
pr ze ³o mi e 10 95 /1 09 6, je dn ak ¿e be z
b³ogos³awieñstwa papie¿a i zgody
przywódców krucjat. Liczy³a ona 50-80
tysiêcy ch³opów, ubogich rycerzy i dzieci
skup iony ch wo kó³ m nich a i da wneg o
pielgrzyma do Palestyny, Piotra z Amiens.
Wêdruj¹c przez Europê mordowali, grabili
miejscowa ludnoœæ, dokonywali pogromów
- 44 -
pozosta³ Bohemud, wbrew woli innych
wodzów, i zorganizowa³ drugie pañstwo
krzy¿owców
Ksiêstwo Antiochii.
Jerozolimê zdobyli krzy¿owcy 15 lipca 1099
roku, po czterech tygodniach oblê¿enia,
d o k o n u j ¹ c m a s a k r y m u z u ³ m a n ó w.
Utworzono w niej trzecie z kolei pañstwo
krzy¿owców, og³aszaj¹c królem Rajmunda
de Gilles, a gdy odmówi³, Gotfryda de
Bouillon, który jednak nie przyj¹³
królewskiego tytu³u, lecz nazwa³ siê Obroñc¹
Grobu Chrystusa. Jego rych³a œmieræ
spowodowa³a, ¿e tron jerozolimski przej¹³
Baldwin i koronowa³ siê na króla (11001118). Zdoby³ on nadbrze¿ne miasta, a gdy
utworzono czwarte pañstwo krzy¿owców w
Trypolis, postanowiono wówczas, ¿e król
jerozolimski bêdzie suwerenem dla
pozosta³ych trzech pañstw.
rozpowszechni³o ich nazwê Templariusze.
Istniej¹ do roku 1312, kiedy to wskutek
oskar¿eñ o czary papie¿ Klemens V, bêd¹cy
pod wp³ywem Filipa IV Piêknego (króla
Francji siedziba papie¿y by³ wówczas
Awinion), og³osi³ kasatê zakonu.
W 1190 roku powsta³ Zakon Szpitala
Najœwiêtszej Marii Panny Domu
Niemieckiego (popularnie nazwani
krzy¿akami) przekszta³cony w 1198 roku w
zakon rycerski do walki z innowiercami. Z
pocz¹tkiem XIII wieku król Wêgier Andrzej
II sprowadzi³ ich na Wêgry, sk¹d nastêpnie w
1226 do Polski sprowadzi³ ich ksi¹¿ê Konrad
Mazowiecki.
Republika Rzymska
(1143 1154)
Ruch krzy¿owy przyczyni³ siê do
rozwoju handlu, co z kolei przynios³o od XI
wieku szybki rozwój miast jako oœrodków
kupieckich i rzemieœlniczych. Kupcy
bogacili siê szybko, natomiast rzemieœlnicy,
zw³aszcza pochodz¹cy z nap³ywowej
ludnoœci wiejskiej, powoli. Powsta³y wiêc
wewnêtrzne konflikty. Bogate
mieszczañstwo, œwiadome swego znaczenia,
walczy³o o wolnoœæ miast od panów
feudalnych i prawo do samorz¹du. Na tym tle
dosz³o do rewolty w Rzymie gdzie w 1143
roku mieszkañcy wiecznego miasta
wypowiedzieli pos³uszeñstwo urzêdnikom
papieskim, wybrali senat i patrycjusza jako
swoj¹ najwy¿sz¹ w³adzê, tworz¹c Republikê
Rzymsk¹, której przywódc¹ zosta³ Arnold z
Brescia (oko³o 1100-1155). Kres Republice
Rzymskiej po³o¿y³a interwencja cesarza
Fryderyka Barbarossy w 1154 roku.
Joannici, templariusze, krzy¿acy
Wyprawy do Ziemi Œwiêtej
przyczyni³y siê do powstania nowych
zakonów rycerskich: joannitów,
templariuszy oraz krzy¿aków.
Kolebk¹ joannitów by³ szpital
œwiêtego Jana Ja³mu¿nika, ufundowany
oko³o 1050 roku przez w³oskich kupców. Po
zakoñczeniu krucjat przenieœli sw¹ siedzibê
na Rodos, jednak po zdobyciu wyspy przez
Turków w XVI w. osiedlili siê na Malcie i
zmienili nazwê na Kawalerów Maltañskich.
Zakon istnieje po dziœ dzieñ.
Zakon templariuszy by³a to fundacja
za³o¿ona przez mo¿now³adców z Szampanii
(p³d. Francja) ok. 1119. Król jerozolimski
u¿yczy³ im pomieszczenia w swoim pa³acu,
zwanym pa³acem przy œwi¹tyni Salomona
(ad templum Salomonis), co
- 45 -
Druga krucjata (1147 1149)
Clairvaux.
Papie¿ Eugeniusz III, zmuszony do
opuszczenia Rzymu (1146), odby³ podró¿ do
Francji i zaj¹³ siê przy pomocy Bernarda z
Clairvaux zorganizowaniem nowej krucjaty.
Bezpoœredni¹ przyczyn¹ by³o zajêcie Edessy
(25 XII 1144). Wówczas królowa
jerozolimska, Melisenda, wys³a³a do papie¿a
wezwanie o pomoc. Odpowiadaj¹c na to
wezwanie Eugeniusz III wyda³ bullê w
sprawie krucjaty (1145), a Bernard z
Clairvaux rozpocz¹³ propagandê wyprawy,
obejmuj¹c ni¹ Francjê i Niemcy.
Odpowiadaj¹c na wezwanie papie¿a król
francuski Ludwik VII (1137-1180) z ¿on¹
Eleonor¹ i z licznym rycerstwem francuskim
wyruszy³ na Wschód w czerwcu 1147 roku.
Miesi¹c wczeœniej uczyni³ to król niemiecki
Konrad III (1138-1152) z licznymi
ksi¹¿êtami i rycerzami. Obie grupy przyby³y
do Bizancjum, gdzie ujawni³y siê
antagonizmy miêdzy obu monarchami
zachodnimi. Konrad wyruszy³ osobno
przeciw Turkom i straci³ prawie ca³¹ armiê w
przegranej bitwie pod Doryleum (25 X
1147) .Tymcza sem ryce rstw o fran cusk ie
dotar³o do Antiochii, ale Eleonora przez
romans z ksiêciem antiocheñskim
Rajmundem wywo³a³a konflikt z
tamtejszymi Frankami, wskutek którego
Ludwik VII uda³ siê drog¹ morsk¹ do
Jerozolimy. Narada z Konradem III w Akkon
do pr ow ad zi ³a do de cy zj i o bl ê¿ en ia
Damaszku, które zakoñczy³o siê
niepowodzeniem i ostateczn¹ klêsk¹ drugiej
krucjaty. Niepowodzenie drugiej krucjaty
wy wo ³a ³o ob ur ze ni e na Za ch od zi e,
skierowane tak¿e przeciw Bernardowi z
Utrata Jerozolimy (1187)
W 1171 roku na tronie su³tañskim
zasiad³ utalentowanego w³adca i wódz
Saladyn. Opanowa³ Damaszek i Mossul
(1183), po czym otoczy³ Królestwo
Jerozolimskie ze wszystkich stron, a w 1187
roku przyst¹pi³ do jego zdobycia. Jako
pretekst do wojny pos³u¿y³ napad krzy¿owca
Rainolda de Chatillon na karawanê siostry
Saladyna. Ten z potê¿n¹ armi¹ ruszy³ na
Jerozolimê. Królowi jerozolimskiemu tak¿e
uda³o siê zgromadziæ bardzo siln¹ armiê,
oko³o 300 tysiêcy rycerzy, joannitów i
templariuszy, jednak¿e bitwa pod Hattin (4
VII 1187) sta³a siê jej druzgocz¹c¹ klêsk¹. Po
klêsce, wróg przyst¹pi³ do oblê¿enia
Jerozolimy, któr¹ zdobyto 2 paŸdziernika
1187 roku.
Trzecia krucjata (1189 1192)
Wi eœ æ o ut ra ci e J er oz ol im y
wstrz¹snê³a Europ¹ i sta³a siê przyczyn¹
zo rg an iz ow an ia t rz ec ie j kr uc ja ty. W
krucjacie wziêli udzia³ cesarz Fryderyk I, król
angielski Ryszard Lwie Serce i król francuski
Filip August, wraz z rycerstwem ich pañstw.
Cesarz uda³ siê tradycyjnym szlakiem
l¹dowym do Bizancjum, gdzie spêdzi³ zimê
(1189/ 1190). Po wk roc zen iu do A zji
Mniejszej posuwa³ siê naprzód wœród walk, z
wielkim trudem. Niespodziewanie zgin¹³
podczas k¹pieli w rzece Salef (10 VII 1190).
Wiêk szo œæ ryc erz y wró ci³ a do kra ju.
Nieliczni przedostali siê do Akkon, dok¹d te¿
przybyli krzy¿owcy francuscy pod wodz¹
Filipa Augusta i krzy¿owcy angielscy z
- 46 -
Ryszardom Lwie Serce. Pertraktacje z za³og¹
twierdzy doprowadzi³y do jej poddania.
Wtedy Filip August, przynaglony
wewnêtrznymi problemami Francji powróci³
do kraju, a odosobniony Ryszard zawar³
uk³ad pokojowy z Saladynem (1 IX 1192).
Postanowienia tego uk³adu by³y nastêpuj¹ce:
Jerozolima pozostanie we w³adaniu
Saladyna, chrzeœcijanie bêd¹ mieli wolny
dostêp do niej i innych miejsc œwiêtych w
Palestynie. Ponadto Królestwo Jerozolimskie
zatrzyma³o Jaffê, Tyr i posiad³oœci w Syrii.
Aleksego IV. Wtedy krzy¿owcy zdobyli
pa³ac cesarski (12 IV 1204), opanowali i
spl¹drowali miasto i utworzyli Cesarstwo
£aciñskie, istniej¹ce do roku 1261.
Krucjata „dzieciêca” (1212)
Niepowodzenie IV krucjaty zrodzi³o w
Europie ideê, i¿ to grzechy doros³ych
stanowi¹ przeszkodê w zdobyciu miejsc
œwiêtych. To, czego nie uda³o siê dokonaæ
doros³ym, mog¹ zdobyæ niewinne dzieci. W
tym te¿ duchu zorganizowano krucjatê
dzieci. Mia³a ona wyruszyæ z dwóch pañstw:
Francji i Niemiec.
We Francji 30 tysiêcy dzieci dotar³o do
Marsylii, sk¹d nastêpnie, na wynajêtych
statkach, mali krzy¿owcy ruszyli na Wschód.
W czasie podró¿y dwa statki zatonê³y.
Wiêkszoœæ dzieci zmar³a jeszcze przed
przybyciem do celu, b¹dŸ zosta³a sprzedana
w niewolê.
W Niemczech grupa 20 tysiêcy dzieci
dosta³a siê do Brindisi przez Alpy, sk¹d
nastêpnie mia³a wyp³yn¹æ w kierunku
Jerozolimy, lecz tamtejsi biskupi na to nie
pozwolili.
Czwarta krucjata (1202 1204)
Nowy papie¿ Innocenty III (1198
1216), wobec nik³ych skutków trzeciej
wyprawy krzy¿owej, zacz¹³ czyniæ
przygotowania do nowej krucjaty. Od
pocz¹tku swego pontyfikatu nakaza³ przeto
g³oszenie nowej wyprawy krzy¿owej, a na
duchowieñstwo na³o¿y³ dziesiêcinê w
wysokoœci 1/40 dochodów rocznych z
beneficjów koœcielnych. Na miejsce zbioru
uczestników wyprawy wyznaczono Wenecjê.
Do udzia³u w wyprawie zg³osi³o siê
rycerstwo francuskie i w³oskie. W zamian za
koszta przewozu rycerstwo pomog³o w
zdobyciu Wenecji miasta Zadar w Dalmacji.
Nastêpnie, wbrew zakazowi papie¿a
krzy¿owcy, udali siê do Konstantynopola,
gdy¿ zdeg rado wany cesa rz Alek sy IV
zwróci³ siê do krzy¿owców o pomoc w
odzyskaniu tronu bizantyjskiego, obiecuj¹c
wysokie wynagrodzenie i zawarcie unii
koœcielnej. Restytuowany cesarz nie móg³
jednak zap³aciæ ustalonej sumy, ponadto
zwleka³ z zapowiedzian¹ uni¹ koœcieln¹. W
samym Konstantynopolu dosz³o do nowej
rewolucji, w wyniku której zamordowano
Pi¹ta, szósta i siódma krucjata (1217 1221,
1248 1250, 1270)
Klêska Krucjaty „dzieciêcej”
zadecydowa³a o tym, i¿ sobór Laterañski IV
(1215) postanowi³ zwo³aæ now¹ krucjatê.
Wyznaczy³ jej termin na 1 VI 1 217,
nak³adaj¹c równoczeœnie specjalny podatek
na ca ³e du ch ow ie ñs tw o w ce lu je j
sfinansowania. Przywódcami tej krucjaty
byli: ksi¹¿ê Austrii Leopold VI i król Wêgier
Andrzej II. Krzy¿owcy, chc¹c zdobyæ od
po³udnia Jerozolimê, uderzyli na Egipt. W
- 47 -
delcie Nilu zdobyli twierdzê Damiettê, lecz w
drodze na Kair zostali pokonani i musieli
powróciæ do Europy
Ideê wypraw krzy¿owych bêdzie
jeszcze kontynuowa³ król Francji Ludwik IX
Œwiêty, który zorganizuje dwie wyprawy. W
1248-1250 by³a to nieudana próba zdobycia
Egiptu. Tu w du¿ej mierze do klêski
przyczyni³a siê epidemia, jaka wybuch³a w
obozie krzy¿owców. Drug¹ wyprawê
Ludwik IX Œwiêty zorganizowa³ w 1270
roku. By³a to krucjata do Tunisu, lecz
wkrótce po przybyciu na miejsce ponownie w
obozie krzy¿owców wybuch³a epidemia,
która tym razem zabra³a tak¿e króla
francuskiego.
Za koniec wypraw krzy¿owych
przyjmuje siê rok 1291, kiedy to pad³ ostatni
bastion krzy¿owców: twierdza Akkon.
Skutki krucjat
·Poszerzenie horyzontów umys³owych
Europejczyków
·Sprowadzenie nieznanych wczeœniej
przypraw i owoców (cynamon, goŸdziki,
figi, rodzynki) a tak¿e jedwabiu, brokatu i
welwetu
·Przyswajanie arabskich osi¹gniêæ
naukowych i cyfr
·Rozwój handlu z terenami Bliskiego
Wschodu
·Narastanie wrogoœci pomiêdzy
chrzeœcijanami a muzu³manami
·Powstanie armii narodowych
£UKASZ KALEMBA
MI£OŒÆ W KSIÊDZE PIEŒNI NAD PIEŒNIAMI.
Pawe³, pisz¹c do Koryntian, wyra¿a
prawdê o tym, ¿e Mi³oœæ nigdy nie
ustaje, nie jest jak proroctwa, które
siê skoñcz¹, albo jak dar jêzyków,
który zniknie, lub jak wiedza, której
zabraknie (1 Kor 13, 8). Natomiast
bp. Karol Wojty³a w
ksi¹¿ce Mi³oœæ i
odpowiedzialnoϾ
stwierdza, ¿e S³owo
mi³oœæ nie jest
jednoznaczne
WSTÊP.
We wspó³czesnym œwiecie
zauwa¿amy szeroki wachlarz
znaczeniowy terminu mi³oœæ. Jest
ona najczêœciej rozumiana jako
najwspanialsze uczucie. Ale
przecie¿ uczucia, niezale¿nie od
tego czy s¹ pozytywne (np. radoœæ,
zadowolenie, przyjemnoϾ,
entuzjazm), czy te¿ negatywne
(gniew, z³oœæ, zazdroœæ, niechêæ,
niezadowolenia itd.) maj¹ to do
siebie, ¿e przemijaj¹ (Por. AUGUSTYN
(WOJTY£A K., Mi³oœæ i
odpowiedzialnoϾ, TN
KUL, Lublin 2001, s. 69).
J., SJ, Œwiat naszych uczuæ, Wydawnictwo M,
Kraków 2001, s. 24).
Wychodz¹c od tego
A przecie¿ œw.
- 48 -
za³o¿enia przyjrzymy siê temu jak
Ksiêga Pieœni nad pieœniami ukazuje
rozumienie mi³oœci.
1. NIE TYLKO DWIE
INTERPRETACJE.
Przy analizie postawionego
tematu nale¿y wzi¹æ pod uwagê myœl
teologiczn¹, zawart¹ w Pnp, albowiem
to pozwoli nam dokonywaæ
interpretacji mi³oœci. Jak podaje o.
Juliusz St. Synowiec OFMConv, ¿e
najbardziej popularn¹ i zyskuj¹ca
najwiêksza liczbê zwolenników jest
interpretacja alegoryczna. Wed³ug jej
za³o¿eñ mi³oœæ w Pnp wyobra¿a³aby
relacje pomiêdzy Bogiem Jahwe a
narodem Izraela. Za takim
rozumieniem opowiada³yby siê
przes³anki z pism prorockich (Oz 1-3;
Iz 50, 1; 54, 5; 62, 4; Jr 2-3; Ez 16; 23).
doszukuj¹ siê zwolennicy tej
interpretacji.
Wspó³czeœni egzegeci
porzucaj¹ jednak powy¿sze
interpretacje na rzecz dos³ownego
rozumienia, jako intymnej relacji
miêdzy kobiet¹ a mê¿czyzn¹. W
oparciu o ten klucz bêdziemy ukazywaæ
czym jest mi³oœæ w Pieœni nad
pieœniami.
2. O JAK PIÊKNA JESTEŒ
PRZYJACIÓ£KO MOJA!
ANALOGIA DO GENEZIS.
(Por. SYNOWIEC J. ST., OFMCONV, Mêdrcy
Izraela, ich pisma i nauka, wydanie II, Kraków
Egzegeci zauwa¿aj¹ zbie¿noœæ
myœli jaka zachodzi miêdzy zachwytem
mê¿czyzny nad niewiast¹ w Rdz 2, 23
(Ta dopiero jest koœci¹ z moich koœci i
cia³em z mego cia³a. Ta bêdzie siê zwa³a
niewiast¹, bo ta z mê¿czyzny zosta³a
wziêta) a zachwytem oblubieñca nad
oblubienic¹ w Pnp. Podobnie werset
24 koresponduje z ide¹ Pnp. Otó¿
stwierdzenie Adama: Dlatego to
mê¿czyzna opuszcza ojca swego i matkê
Obok tej interpretacji
funkcjonuje równie¿ interpretacja
typologiczna, uosabiaj¹ca mi³oœæ
miêdzy Chrystusem a Koœcio³em,
miêdzy Chrystusem a Maryj¹, miêdzy
Bogiem a dusz¹ chrzeœcijanina itp. I
choæ Nowy Testament doœæ czêsto
podkreœla motyw mi³oœci Chrystusa do
Koœcio³a, to jednak raczej nie nadaje
Pnp takiego znaczenia, jakiego
1997, s. 173).
- 49 -
swoj¹ i ³¹czy siê ze sw¹ ¿on¹ tak œciœle,
¿e staj¹ siê jednym cia³em, przejawia siê
w sposób analogiczny w dialogu
Oblubienicy z Oblubieñcem. Bardzo
czêsto bohaterowie Pnp odnosz¹ do
siebie zwroty pe³ne zachwytu.
Oblubieniec mówi o ukochanej: O jak
piêkna jesteœ przyjació³ko moja, jak
piêkna (Pnp 1, 15), moja siostra (Pnp 4,
9), moja go³¹bka (Pnp 6, 9), umi³owana
(Pnp 7, 7), moja jedyna (Pnp 6, 9) itp.
Oblubienica zaœ odwzajemniaj¹c,
mówi o nim: mi³oœæ duszy mojej (Pnp 1,
7), mój mi³y (Pnp 1, 13), ukochany mój
(Pnp 2, 8). Oba teksty wyra¿aj¹ wiêc to,
i¿ mi³oœæ inspiruje do podziwu i
wdziêcznoœci. (Por. BRZEGOWY T., KS.,
odpowiedzia³ (…). Zaklinam was, córki
jerozolimskie: jeœli umi³owanego mego
znajdziecie, có¿ mu oznajmicie? ¯e
chora jestem z mi³oœci (Pnp 5, 6.8); uka¿
mi sw¹ twarz, daj mi us³yszeæ swój g³os!
Bo s³odki jest twój g³os i twarz pe³na
wdziêku (Pnp 2, 14).
WZAJEMNOή.
Otó¿ w scenie kiedy
Oblubieniec nazywa sw¹ ukochan¹
o g r o d e m z a m k n i ê t y m
(Pnp 4, 12), ona zaprasza go do tego,
aby wszed³ do swojego ogrodu: niech
wejdzie mój mi³y do swego ogrodu i
spo¿ywa jego najlepsze owoce (Pnp 4,
16). On przyjmuje zaproszenie:
Wchodzê do mego ogrodu, siostro ma,
oblubienico (Pnp 5, 1). Zaœ w Pnp 7, 10
Oblubieniec opisuje usta ukochanej: jak
wyborne wino, które sp³ywa mu po
podniebieniu, zwil¿aj¹c wargi i zêby,
ona przerywaj¹c mu, mówi: Jam mi³ego
mego i ku mnie siê zwraca siê jego
po¿¹danie. Oznacza to ni mniej ni
wiêcej jak swoiste dopowiedzenie do
Rdz 3, 16: ku swemu mê¿owi bêdziesz
kierowa³a swe pragnienia, tyle, ¿e tym
razem w odniesieniu do mê¿czyzny.
Psalmy i inne pisma, Biblos, s. 223).
3. ŒRODKI WYRAZU
WZAJEMNEGO OBCOWANIA
KOBIETY I MʯCZYZNY W PNP
WG. R. MURPHY' EGO.
OBECNOή I NIEOBECNOή.
Jednym z zasadniczych kwestii
mi³oœci w Pnp jest fizyczna obecnoœæ i
nieobecnoœæ oblubieñca i oblubienicy.
Bycie razem wyra¿a siê w pe³nych
mi³oœci dialogach, w które wplecione s¹
podnios³e wyra¿enia. Natomiast brak
ukochanej osoby wyra¿aj¹ s³owa
têsknoty: Szuka³am go, lecz nie
znalaz³am, wo³a³am go, lecz mi nie
PIERWSZORZÊDNOŒÆ
MI£OŒCI.
Zdecydowanie na pierwsze
miejsce wysuwa siê uczucie. Zakochani
- 50 -
porównuj¹ siebie nawzajem do znanych
im elementów przyrody. Ta atmosfera
porównañ wprowadza pewn¹
podnios³oœæ i subtelnoœæ,
pozostawiaj¹c zarazem wiele rzeczy w
eleganckich niedopowiedzeniach. Np.
Oblubieniec mówi: oczy twe jak
go³êbice za twoja zas³on¹ (…). Piersi
twe jak dwoje koŸl¹t, bliŸni¹t gazeli, co
pas¹ siê poœród lilii (…). Miodem
najœwie¿szym ociekaj¹ wargi twe,
oblubienico, miód i mleko pod twoim
jêzykiem (Pnp 4, 1.5.11). Oblubienica
wyra¿a siê w podobny sposób: oczy
jego jak go³êbice nad strumieniami wód
(…). Jak lilie wargi jego, kapi¹ce mirr¹
najprzedniejsz¹ (…). Usta jego
przes³odkie i ca³y jest pe³en powabu
(Pnp 5, 12.13.16).
Jednak inicjatywa nale¿y raczej do
Obl ubi eni cy: Niech mnie uca³uje
poca³unkami swoich ust! (…).
Poci¹gnij mnie za sob¹! Pobiegnijmy!
(Pnp 1, 2.4). Ta równoœæ implikuje
wa¿ne prawdy dotycz¹ce zwi¹zku
mê¿czyzny i kobiety. Mianowicie
zak³ada, ¿e jest on monogamiczny i
nierozerwalny (por. Pnp 2,2-3; 5,10;
6,8-9).
5. MI£OŒÆ LUDZKA A MI£OŒÆ
BOGA.
Choæ w naszych rozwa¿aniach
skupiliœmy siê na interpretacji
dos³ownej, nie oznacza to wcale, ¿e
mi³oœæ posiada tylko wymiar
horyzontalny. Otó¿ mi³oœæ ³¹cz¹ca
kobietê i mê¿czyznê zak³ada
uczestnictwo w niej Boga. A zatem
dokonuje siê coœ w rodzaju przejœcia od
mi³oœci ludzkiej do mi³oœci Bo¿ej. Ten
sens dos³owny, temat mi³oœci ludzkiej
jest sam przez siê teologiczny. Bowiem
rzeczywistoœæ mi³oœci ludzkiej dobrze
obrazuje rzeczywistoœæ Bo¿ej mi³oœci
wzglêdem cz³owieka. Jest uderzaj¹ce,
¿e Izrael zdo³a³ wypracowaæ ideê Boga
ponad wszelkimi odniesieniami do
p³ciowoœci, Boga bez ¿adnej ma³¿onki,
eliminuj¹c w ten sposób
rozpowszechniony w jego œrodowisku
kult p³odnoœci, a pomimo to wychwalaæ
4. PÓKI NIE ZECHCE SAMA
(PNP2, 7) GODNOή OSOBY
LUDZKIEJ.
Mi³oœæ opisywana w Pnp
ukazuje równoœæ kobiety i mê¿czyzny,
a zarazem podkreœla godnoœæ i wartoœæ
c z ³ o w i e k a . To d z i ê k i m i ³ o œ c i
Oblubieniec i Oblubienica w sposób
ca³kowicie wolny (Nie budŸcie ze snu,
nie rozbudzajcie ukochanej póki nie
zechce sama - Pnp 2, 7), ale i wzajemny
wybieraj¹ siebie nawzajem (Mój mi³y
jest mój, a ja jestem jego Pnp 2, 16).
- 51 -
s. 229).
Boga jako Oblubieñca. Piêkno a
zarazem prawdziwoϾ takiego
rozumowania potwierdza w Nowym
Testamencie œw. Jan: Bóg jest mi³oœci¹
(…). Albowiem kto nie mi³uje brata
swego, którego widzi, nie mo¿e mi³owaæ
Boga, którego nie widzi (1 J 4, 16.19).
Nim jednak przejdziemy do
egzegezy przytoczonego fragmentu z
Pnp, nale¿y zwróciæ uwagê na jego
budowê. Oczywiœcie bêdzie to dopiero
widoczne w tekœcie hebrajskim,
niemniej jednak Pnp 8, 6 7 ma formê
metryczn¹. Podzielony jest na 6
stychów. Zawiera najbardziej
rozpowszechniony uk³ad rytmu 3 + 3, a
w niektórych miejscach 3 + 2, co jest z
kolei specyfik¹ poezji o charakterze
elegijnym. Fragment posiada tak¿e
paralelizmy synonimiczne.
Wspominamy o tym, aby móc ³atwiej
wnikn¹æ w jego treœæ.
Jak ju¿ zosta³o powiedziane, ów
fragment wyra¿a gor¹ce pragnienie
Oblubienicy bycia jedno z
Oblubieñcem. Przedstawione to zosta³o
za pomoc¹ pieczêci. Hebrajski
rzeczownik chotam zapo¿yczony z jêz.
egipskiego oznacza pieczêæ, któr¹ nosi³
staro¿ytny Izraelita. Mia³a ona kszta³t
bransolety na ramieniu b¹dŸ sygnetu na
rêce (por. Jr 22, 24: Na
moje ¿ycie
wyrocznia
Pana
nawet gdyby
Jechoniasz, syn Jojakima,
króla judzkiego, by³
pierœcieniem na mojej
rêce prawej, zerwa³bym
go stamt¹d!). Za pomoc¹
6. WODY WIELKIE NIE ZDO£AJ¥
UGASIÆ MI£OŒCI (PNP 8, 7).
Po³ó¿ miê jak pieczêæ na twoim sercu,
jak pieczêæ na twoim ramieniu,
bo jak œmieræ potê¿na jest mi³oœæ,
a zazdroϾ jej nieprzejednana jak Szeol,
¯ar jej to ¿ar ognia, p³omieñ Pañski.
Wody wielkie nie zdo³aj¹ ugasiæ mi³oœci,
nie zatopi¹ jej rzeki.
Jeœliby kto odda³ za mi³oœæ ca³e bogactwo
swego domu
pogardza nim tylko. (Pnp 8, 6 7)
Jak podaje Miêdzynarodowy
Komentarz do Pisma Œwiêtego, to
powy¿szy fragment bardzo czêsto
ujmowany jest jako swoista summa
ca³ej Pieœni nad Pieœniami. (Por.
Miêdzynarodowy Komentarz do Pisma
Œwiêtego, FARMER W. R. (red.
wyd. org.), CHROSTOWSKI
W. (red. wyd. pol.), Verbinum,
Jest
to wielki wyraz pragnienia
Oblubieñców, by siê
p o ³ ¹ c z y æ
w
nierozerwalnej jednoœci.
Warszawa 2001, s. 793).
(BRZEGOWY T., KS., dz. cyt.,
- 52 -
przedzia³ pomiêdzy Mi³oœci¹ i Bogiem
jest niezwykle delikatny. (Tam¿e; TROMP
pieczêci identyfikowano osoby. By³a
te¿ ona podpisem. A zatem jest to coœ
bardzo osobistego, zastrze¿one jednej
osobie, wy³¹czne. Oblubienica pragnie
byæ wy³¹cznie dla Oblubieñca, byæ
obecna w jego myœlach (po³ó¿ mnie jak
pieczêæ na twoim sercu) i czynach,
dzia³aniu (jak pieczêæ na twoim
ramieniu). Staj¹c siê pieczêci¹
ukochanego, by³aby znakiem jego
to¿samoœci i uwiarygodnieniem
wszelkich jego czynów. (Miêdzynarodowy
N. J., Wisdom and the Canticle. Ct., 8,6c-7b:
Text, Character, Message and Import, w: La
Sagesse de l'Ancien Testament, GILBERT M.
(red.), Leuven 1990, s. 94).
W s³owach Wody wielkie nie
zdo³aj¹ ugasiæ mi³oœci, nie zatopi¹ jej
rzeki zostaje potwierdzona prawda o
bezgranicznoœci mi³oœci. (Por. Katolicki
Komentarz Biblijny, BROWN R.B.,
FITZMYER J.A., MURPHY R.E. (red.),
Vocatio, Warszawa 2004, s. 552). ¯ywio³,
o
którym mowa, nie jest w stanie zagroziæ
mi³oœci. Bo je¿eli si³y nadprzyrodzone
Œmieræ i Szeol nie s¹ w stanie pokonaæ
mi³oœci, to o ile¿ bardziej nie st³umi jej
woda. (Por. Miêdzynarodowy Komentarz…, s.
Komentarz…, s. 793).
Nastêpnie jest mowa o dwóch
si³ach Œmieræ i Szeol. Œmieræ dotyka
ka¿dego bez wyj¹tku, Szeol zaœ nie
oddaje nigdy i nic z tego, co raz po³kn¹³.
(BRZEGOWY T., KS., dz. cyt., s. 233). Te
rzeczy, choæ wrogie mi³oœci, pokazuj¹
jej potêgê i nienasycenie. A nawet jest
od nich potê¿niejsza. ¯ar mi³oœci, o
którym mowa, wskazuje na naturê
mi³oœci jako otwarcie siê na
transcendentne doœwiadczenie Boga
Jahwe. (Por. Miêdzynarodowy Komentarz…,
s. 793). Mi³oœæ zatem jako ta, która ma
swoje Ÿród³o w Bogu, jest niemal¿e
bosk¹ moc¹, ³¹cz¹c¹ kobietê i
mê¿czyznê w wy³¹cznym i
nierozerwalnym zwi¹zku. ( P o r .
793).
Zaœ ostatnia myœl, zamkniêta w
stychu: Jeœliby kto odda³ za mi³oœæ ca³e
bogactwo swego domu pogardza nim
tylko, zwraca nasz¹ uwagê na to ¿e
mi³oœæ jest czymœ tak cennym, ¿e
jakiekolwiek przedsiêwziêcia wyceny i
próby p³acenia za mi³oœæ s¹ godne
pogardy. (Por. SYNOWIEC J. ST.,
OFMCONV, dz. cyt., s. 174). Powstaje tu
pytanie, jak zatem nale¿y patrzeæ na
izraelsk¹ praktykê p³acenia okupu za
dziewczynê? Jednak tê kwestiê celowo
pozostawiam otwart¹, aby sta³a siê
inspiracj¹ do pog³êbienia omawianego
tematu.
BRZEGOWY T., KS., dz. cyt., s. 236).
Konsekwentnie Mi³oœæ jest w tych
s³owach uosobion¹ moc¹ stwórcz¹ i
- 53 -
ZAKOÑCZENIE.
Konkluduj¹c, nale¿y
stwierdziæ, i¿ Pnp w sposób bardzo
literacki ukazuje piêkno relacji miêdzy
kobieta a mê¿czyzn¹. Oblubieñcy
swojej mi³oœci nadaj¹ charakter
sakralny, a mo¿e nawet i boski, przy
czym nie s¹ im obce têsknota, ból
rozstania, ale i szczêœcie wyp³ywaj¹ce z
duchowego i fizycznego zjednoczenia.
A zatem realizuj¹ bo¿y plan mi³oœci i w
pewnym sensie odzyskuj¹ to co Adam i
Ewa przez swe niepos³uszeñstwo
utracili w Raju. Rajem Oblubieñców
staje siê ich wzajemna, doskona³a, choæ
trochê wyidealizowana, mi³oœæ.
wyd. pol.), Verbinum, Warszawa 2001.
5. Pismo Œwiête Starego i Nowego
Testamentu w przek³adzie z jêzyków
oryginalnych, Biblia Tysi¹clecia, wyd.
IV, Poznañ 1991.
6. SYNOWIEC J. ST., OFMCONV,
Mêdrcy Izraela, ich pisma i nauka,
wydanie II, Kraków 1997.
BIBLIOGRAFIA:
1.AUGUSTYN J., SJ, Œwiat naszych
uczuæ, Wydawnictwo M, Kraków 2001.
7.WOJTY³A K., Mi³oœæ i
odpowiedzialnoϾ, TN KUL, Lublin
2001.
2. BRZEGOWY T., KS., Psalmy i inne
pisma, Biblos.
KAMIL GOC
3. Katolicki Komentarz Biblijny,
BROWN R.B., FITZMYER J.A.,
MURPHY R.E. (red.), Vocatio,
Warszawa 2004.
4. Miêdzynarodowy Komentarz do
Pisma Œwiêtego, FARMER W. R. (red.
wyd. org.), CHROSTOWSKI W. (red.
- 54 -
Marzenie
Co mi siê marzy? W³asny kawa³ek nieba
Wielkoœci centa gdy¿ wiêcej mi nie potrzeba
Kruszynê chleba umieszczê na nim
By Anio³ chroni³ j¹ swymi skrzyd³ami
Poca³unkami budzi³ o œwicie
Usta Anio³a zwiastuj¹ ¿ycie
¯adne odkrycie takie s¹ fakty
W Piœmie zawarte, bo Pan Bóg to taktyk
Szczêœliwe Matki, co dziêki ³asce
Mia³y swój udzia³ w historii zbawczej
To przecie¿ jasne pragniemy szczêœcia
Ju¿ tu na ziemi w ludzkich objêciach
Ja szukam wejœcia do szczêœcia u góry
Chcia³bym kajakiem przemierzaæ chmury
W kwestiach natury byæ obojêtny
Natura dla mnie owoc przeklêty
W piek³a odmêty mo¿e wprowadziæ
Nie chce po wieki w kadzi siê kadziæ
Bo mi siê marzy Anio³ skrzydlaty
Chce wejœæ do nieba choæby na raty
Bêdê bogaty we w³asne niebo
Zasadzê sobie tam te¿ i drzewo
Skorzystam z niego w upalne dni
By w jego cieniu wtedy siê skryæ
I wiêcej nic: Anio³, drzewo i ja
Wtedy z serducha odejdzie strach
¯ycie we ³zach odp³ynie w dal
Bêdê jak têcza nabiorê barw
Wœród gromkich braw przywitam goœci
Niebo to przecie¿ centrum Mi³oœci
Pe³en radoœci goœci ugoszczê
Podam Im kawê i ciastka najdro¿sze
PóŸniej odpocznê po ziemskich trudach
Gdzie by³o k³amstwo, fa³sz i ob³uda
To mi siê uda wierze w to mocno
Wystarczy dobrym byæ rankiem i nock¹.
ADAM MASTALERZ
- 55 -
Studia
Studia w Seminarium trwaj¹ szeœæ lat.
Nasze Seminarium jest fili¹ Papieskiego Wydzia³u
Teologicznego w Warszawie.
!
!
W trakcie pierwszego i drugiego roku klerycy studiuj¹ g³ównie
przedmioty filozoficzne oraz psychologiê, pedagogikê, jêzyk
³aciñski i jeden jêzyk zachodni (angielski, niemiecki, hiszpañski).
!
Od trzeciego roku nauki rozpoczyna siê teologia, studium Pisma
Œwiêtego oraz innych przedmiotów pomocnych w pracy
katechetycznej i duszpasterskiej. Studenci odbywaj¹ praktyki
katechetyczne w wybranych szko³ach.
!
Po ukoñczeniu pe³nego cyklu studiów i napisaniu pracy
magisterskiej, seminarzyœci uzyskuj¹ tytu³ magistra teologii.
Informacje dla kandydatów
Dokumenty wymagane przy przyjêciu do
Wy¿szego Seminarium Duchownego
W £owiczu:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
Œwiadectwo maturalne;
Opinia od ksiêdza proboszcza;
Opinia od katechety;
W³asnorêcznie napisane podanie o przyjêcie skierowane do
Rektora;
Zaœwiadczenie od lekarza (na studia);
¯yciorys;
Aktualne œwiadectwo chrztu z adnotacj¹ o bierzmowaniu;
6 - zdjêæ;
Ksi¹¿eczka wojskowa (do wgl¹du).
- 56 -

Podobne dokumenty