Magdalena Ujma Niespokojny umysł szuka spokoju

Transkrypt

Magdalena Ujma Niespokojny umysł szuka spokoju
Magdalena Ujma
Niespokojny umysł szuka spokoju
Jeśli chodzi o zewnętrzne przejawy, zen jest wyjątkowo nieuchwytny – pisał D. T. Suzuki. Cytowany przez niego Yengo, żyjący na przełomie XVI i XVII wieku, nawoływał: … zwróć spojrzenie ku
sobie. Twój umysł jest poza wszelkimi formami, wolny, spokojny, niezależny i bezustannie odciska
się w twoich sześciu zmysłach i czterech żywiołach. Nie ma mowy o zen, gdy umysł jest niespokojny, a rozum zmącony. Znika jasność widzenia.
Fluxus to powojenne wcielenie dada. Zbuntowana i antymaterialistyczna sztuka Zachodu
styka się z uduchowionym, sceptycznie do niego nastawionym Wschodem. Styka się poprzez
postaci uczestników, a wyróżniającymi się osobowościami są Nam June Paik (który pragnął
uwolnić się od perfekcjonizmu Zachodu) oraz Yoko Ono. George Maciunas przechowywał
własną kolekcję ikon, której nigdy nie ujawnił. Festiwale Fluxusu odbywały się na całym świecie, od Wiesbaden po Nowy Jork, Moskwę i Tokio. Działalność opierała się na pozytywnym
nihilizmie, było w niej sporo ruchu, spotkań, zabawy. Fluxus to sztuka-gra – pisali krytycy –
prosta i bezpretensjonalna, otwarta na rzeczy mało istotne, bez większej wartości rynkowej,
rozpowszechnianie w wielkiej ilości egzemplarzy.
----Sztuka to stan umysłu przekazany za pośrednictwem obrazów.
Obrazy zmieniają się powoli. Na każdym ekranie wielkie półkola zostały umieszczone po
krótszych bokach, jakby do nich przyklejone. Pośrodku jest tło. Puste tło, chociaż właściwie,
pod względem intensywności pełni ono rolę równorzędną z motywami półkoli. Dlatego każdy
z obrazów ma pusty środek. Te niepełne koła kierują uwagę w stronę nieistniejącej jedności,
która jest ich ostatecznym celem. Dają wrażenie rozcięcia, rozkrojenia, otwarcia, a przez to
oczekiwania na dopełnienie, na jakiś ruch, akcję. Z tego powodu w ich spokojnym istnieniu,
leniwym rytmie tajemniczej, lecz nieuchronnej przemiany, wyczuwa się niepokój.
Cztery ekrany zostały rozstawione po bokach kwadratowego pola. Ten rodzaj kompozycji
sprawia, że myśli się o jej samowystarczalności. Jeden obraz odnosi się do drugiego. Jeden ekran powtarza to, co dzieje się na drugim ekranie, jeden ekran „obserwuje” sąsiednie.
Można zauważyć kolisty ciąg ech i odbić. Białe na białym odbija czarne na białym, to z kolei
– białe na czarnym, a ono jest refleksem czarnego na czarnym. Tworzy się doskonały system,
zamknięte koło widzialności. Ten układ nie potrzebuje ludzi, ich oczu. Jest samowystarczalny,
bo sam wciąż podejmuje na nowo ten sam proces. Być może jest jakimś wyobrażeniem prowizorycznej wieczności. Jakąś jej ikoną.
Na obrazach zachodzi pewien proces. Trudno rozszyfrować czym właściwie jest. Powierzchnia
półkoli lekko się porusza, jakby puchnie, rośnie. Całość wygląda na zjawisko fizyczne, dziejące
się może pod mikroskopem, lub w próbówce i powiększone do gigantycznych rozmiarów.
Ale to tylko sugestia. W sumie źródło obrazu nie ma większego znaczenia. Ważny jest raczej
efekt rozsunięcia rzeczywistego sensu przedstawienia i sensu narzuconego przez autora. Daje
to wrażenie obcości, nieprzenikalności i zagadkowości. Szklanej ściany pomiędzy widzem
a obrazem.
Projekcje działają hipnotycznie. Kolistość, powroty, powtarzanie sprawiają, że spojrzenie
zmienia się w odczuwanie. Wpatrywanie się w obrazy daje poczucie rozpływania się, zatracania granic między tym, kto patrzy i tym, na co patrzy. Zen i Fluxus to dwie z inspiracji, do
jakich przyznaje się Piotr Bujak. Wspomniane przed chwilą wątki: znoszenie granic pomiędzy
spojrzeniem a czuciem, pomiędzy tłem a tym, co znajduje się na nim, pomiędzy podmiotem
a przedmiotem spojrzenia, poszukiwanie jedności w wielości, podpowiadają jak odczytywać
jego pracę CLOSER. Równie ważna jest jednak idea wykorzystania najprostszych i najbardziej
dostępnych rzeczy – tych, które znajdują się pod ręką. Niski budżet, tanie, pospolite materiały dają realizację wręcz monumentalną. Co zresztą jest niemalże deklaracją ideową Bujaka.
W Polsce takie podejście odbierać należy jako niezwykle świeże. Tutejsze życie artystyczne
trawią bowiem kompleksy braku środków na wykonanie „naprawdę dobrych dzieł, jakie moglibyśmy stworzyć gdybyśmy mieli więcej pieniędzy”. Piotr pokazuje, że przy minimalnym nakładzie można realizować wyrafinowane, wielopłaszczyznowe i często właśnie monumentalne
prace.
Idea i jej przenikanie przez zwykłe przedmioty, ujawnia drugie dno w obrazach codzienności.
Proste, łatwo dostępne materiały i niezwykły efekt – do tego sprowadza się zasadniczo CLOSER. Poszukiwanie spokoju umysłu jednak nie kończy się tutaj osiągnięciem celu. Pod powłoką kojącego obrazu kipią emocje, które nie znajdują ujścia. Takie pewnie jest jedyne wyjście
dla kogoś, kto chce w szczery sposób pokazać stan umysłu w dzisiejszych czasach.

Podobne dokumenty