Zdecydowanie, celowo i konsekwentnie

Transkrypt

Zdecydowanie, celowo i konsekwentnie
Zdecydowanie, celowo i konsekwentnie
A.W. Gotowski
Obecnie Białoruś znajduje się u progu zmian społecznych, gospodarczych i politycznych.
Zmiany te wywołane zostały przez niezadowolenie ze swego życia dużej części
społeczeństwa i, w pierwszej kolejności, niezadowolenie ze swojej sytuacji gospodarczej.
Brak możliwości godnego utrzymania siebie i swojej rodziny, brak perspektyw poprawy
sytuacji zmuszają Białorusinów do częstszego zwracania oczu ku Zachodowi, popychają
opinię publiczną ku liberalizacji poglądów. Obietnice przedwyborcze nasilają oczekiwanie
zmian.
Rząd odczuwa zmiany w nastrojach społeczeństwa i pod jego naciskiem jest zmuszany do
rewizji swojej polityki gospodarczej. Jednak rewizja ta dotyczy tylko najpoważniejszych i
najbardziej oczywistych faktów interwencji państwa w życie gospodarcze przedsiębiorstw,
takich jak regulowanie cen, kursów walut i in. Przy czym nawet nie są czynione próby
przewartościowania strategii rozwoju gospodarczego ostatnich lat. Podczas, gdy tylko analiza
tego co się działo w Republice w ostatnich latach, porównanie z sytuacją w innych krajach,
które pomyślnie zrealizowały reformy rynkowe, pozwala wskazać najbardziej
perspektywiczne kroki w reformowaniu gospodarki białoruskiej.
Liberalizacja wbrew woli
Istniejący obecnie na Białorusi system gospodarczy został ukształtowany w latach 1990-1995.
Trudno ten czas nazwać okresem ukierunkowanego reformowania gospodarki białoruskiej,
ponieważ zmiany zwykle wprowadzane były w sposób niezdecydowany, pod naciskiem
okoliczności i z oglądaniem się na sąsiadów. W tym okresie w Republice jeszcze nie
wykształciły się dosyć silne, popularne w społeczeństwie elity intelektualne, zdolne do
opracowania i konsekwentnej realizacji programu reform rynkowych. Nie było również
dostatecznie aktywnego wsparcia dla tych reform ze strony społeczeństwa, dla którego
pomysł ten bardziej był modnym powiewem przyniesionym z zewnątrz, niż obiektywną
koniecznością. Dlatego zmiany na Białorusi zachodziły niezwykle wolno i miały połowiczny
charakter.
Sytuacja ta nie była przypadkowa, ponieważ po pierwsze, w latach 80-ch Republika była
stosunkowo pomyślnie rozwijającym się regionem. Jeśli np. w Rosji lady sklepów
spożywczych były puste, to na Białorusi odczuwalny był tylko pewien brak towarów
długotrwałego użytku, przejawiający się w tym, że telewizory, lodówki i samochody ludność
nabywała na wcześniejsze zapisy. Białorusini w tym czasie byli dumni ze swej pracowitości i
z tego, że nie doprowadzili swojej Republiki do takiego stanu jak Rosjanie. Dlatego większa
część ludności nie odczuwała konieczności przekształceń i „pieriestrojka” M.S. Gorbaczowa
odbierana była przez nią jako sztucznie przeniesiona przez grupę Rosjan o liberalnych
nastrojach.
Po drugie, w warunkach stosunkowego dobrobytu nie potrafiła się wyłonić ta część elity
intelektualnej, która wyznawałaby nowe postępowe poglądy i idee. Ponieważ sytuacja
gospodarcza była dosyć stabilna, to dyskusja nad programem przekształceń rynkowych nie
miała ostrego przebiegu. W walce opozycji o władzę akcent położony został na idee
niezawisłości narodowej, a jako główny aspekt odrodzenia kultury narodowej zaproponowano
powszechne wprowadzenie języka białoruskiego.
Jednak idea odrodzenia języka białoruskiego nie spotkała się z szerokim poparciem w
społeczeństwie. W tym czasie istniało głębokie zróżnicowanie między miastem, mówiący po
rosyjsku, i białoruskojęzyczną wsią. Zgodnie z tym język rosyjski kojarzył się z rozwojem
przemysłowym i ogólnym postępem, a białoruski – z obrabianiem działek przyzagrodowych
koniem i nagminnym pijaństwem, tzn. z zacofaniem i brakiem kultury. Odpowiednio do tego,
Białorusini dumni z tego, że ich Republika jest montażownią całego Związku Radzieckiego,
tzn. industrialnym ośrodkiem całego kraju, chyba nie mogli dokonać wyboru na korzyść
odrębności narodowej, polegającej na odrodzeniu języka białoruskiego. Niezadowolenie
przejawiło się w wyraźnej formie po tym, jak nauczanie w miejskich szkołach podstawowych
zaczęto prowadzić po białorusku i między rodzicami i dziećmi zaczęła powstawać bariera
językowa.
Dlatego opozycja nie mogła stać się popularna na Białorusi, a nawet jeśli miała jakiś wpływ
na życie społeczne, to tylko wśród inteligencji i tylko w kwestiach kultury. Co zaś dotyczy
życia gospodarczego kraju, to jak poprzednio było ono sterowane decyzjami organów władzy,
które do 1991 roku nie straciły zaufania ludności.
Przedstawione warunki stały się wyznacznikami dla procesu reformowania gospodarki
białoruskiej. Urzędnicy państwowi, będący typowymi przedstawicielami nomenklatury
radzieckiej, nie spieszyli się do opracowywania i wdrażania reform, tylko obserwowali i
wyczekiwali co też będzie się działo w Moskwie i innych republikach Związku Radzieckiego.
Właśnie z tym związany jest brak pośpiechu i połowiczność, z jaką reformy jednak na
Białorusi przeprowadzano.
Przykładem takiego powolnego, nieśpiesznego reformowania może być praktycznie każde
coś znaczące wydarzenie, które miało miejsce w kraju w latach 1990-1994. Zacznijmy
chociażby od deklaracji o niepodległości Białorusi.
„Deklaracja o suwerenności państwowej Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej „
została przyjęta przez Radę Najwyższą BSRR dopiero 27 lipca 1990 roku już po tym, jak
analogiczne dokumenty były przyjęte w Estonii (koniec 1988 roku), Azerbejdżanie (koniec
1989 roku), Litwie (marzec 1990 roku) i innych republikach. Dopiero 25 sierpnia 1991 roku
po nieudanym puczu w Moskwie, kiedy stało się jasne, że rozpad ZSRR jest nieunikniony,
została ogłoszona pełna niezależność Białorusi poprzez nadanie Deklaracji statusu ustawy
konstytucyjnej.
Sytuacja powtórzyła się z liberalizacją cen. W Rosji ceny były w pełni uwolnione w styczniu
1992 roku. Ponieważ Białoruś w tym czasie znajdowała się jeszcze w strefie rublowej, to i
ona musiała ogłosić liberalizację od stycznia 1992 roku. Jednak, mimo deklarowanego
przejścia na swobodne kształtowanie cen, ceny na podstawowe konsumpcyjne towary i
usługi, takie jak chleb, produkty mięsne i mleczne, towary dziecięce, usługi mieszkaniowokomunalne i komunikacyjne oraz inne, pozostały stałe.
W analogiczny sposób przejście na własną jednostkę pieniężną zajęło w suwerennym
państwie prawie trzy lata i było w pełni zakończone dopiero we wrześniu 1994 roku. Do tego
czasu znaki pieniężne Banku Narodowego Republiki Białoruś, wprowadzone dopiero w maju
1992 roku, wykorzystywane były jako ekwiwalent rubli radzieckich przy stałym kursie 1:10 i
nazywane były nawet nie pieniędzmi a kuponami wielokrotnego użytku. Do tego rząd
Kiebicza w kwietniu 1994 roku próbował zlikwidować własną jednostkę pieniężną razem z
Narodowym Bankiem i wprowadzić na terytorium Białorusi rubel rosyjski w charakterze
jednostki rozliczeniowej, co był sprzeczne z Konstytucją Republiki.
Z powodu niezdecydowania w przeprowadzaniu reform sytuacja gospodarcza od 1991 roku
zaczęła się pogarszać. Utrzymanie cen i zwlekanie z przejściem na własną jednostkę
pieniężną przedłużyło deficyt towarów na rynku wewnętrznym. Jeśli w Rosji w 1992 roku
ceny wzrosły 26,11-krotnie, to na Białorusi tylko 16,6-krotnie, co przy jednolitej jednostce
pieniężnej i powstałym handlu komercyjnym nie mogło nie doprowadzić do totalnego
wywozu produktów białoruskich poza granice kraju. Pod koniec 1992 roku rząd nie
kontrolował już sytuacji, a tempo inflacji wzrosło – 20,97-krotnie w 1993 roku i 20,6-krotnie
w 1994 roku, - podczas gdy w Rosji inflacja już zaczęła spadać – 9,4-krotnie i 3,2-krotnie
odpowiednio w 1993 i 1994r.
Ludność, która odczuła pogorszenie sytuacji gospodarczej dopiero w 1991 roku, obwiniała o
wszystko moskiewskich liberałów z Michaiłem Gorbaczowem na czele, marzyła o powrocie
do warunków lat 80-ch i nie dążyła aktywnie do przekształceń rynkowych. Na dodatek
niezdecydowane kroki rządu białoruskiego odbierane były jako brak zdolności do poprawy
sytuacji gospodarczej w kraju. Rząd zaczął tracić popularność, co odbiło się na wynikach
wyborów prezydenckich 1994 roku, kiedy na Łukaszenkę, obiecującego zdecydowanymi
działaniami wprowadzić porządek w kraju w pierwszej turze głosowało 44,82% wyborców
(przy 17,53% na urzędującego premiera Kiebicza i 12,82% na lidera Białoruskiego Frontu
Narodowego Pozniaka) i 80,35% wyborców w drugiej turze głosowania.
Wraz z dojściem do władzy Aleksandra Łukaszenki zakończył się dla Białorusi etap
liberalizacji.
Niezakończona stabilizacja
Po rekordowej podwyżce cen w sierpniu 1994 roku – 53,4% - rząd zdecydował się przejść
ostatecznie na własną jednostkę pieniężną, zakazawszy dokonywania na terytorium kraju
płatności w jakiejkolwiek walucie obcej. Dopiero od tej chwili zaczęto na Białorusi
realizować samodzielną politykę monetarną.
U podstaw sukcesu nowej polityki monetarnej leżała znajomość obiektywnych prawidłowości
funkcjonowania gospodarki białoruskiej. Chodzi o to, że w warunkach hiperinflacji
przedsiębiorstwa i organizacje handlowe kształtowały ceny nie w walucie narodowej, a w tak
zwanych jednostkach umownych lub, mówiąc prościej, w dolarach amerykańskich. I dopiero
przy pomocy bieżącego kursu wymiany ceny dolarowe przeliczano na ruble białoruskie.
Dlatego wstrzymanie wzrostu cen w Republice możliwe było dopiero po spowolnieniu
wzrostu kursu walut.
W związku z tym Narodowy Bank, po pierwsze, ograniczył zwiększanie ilości białoruskich
pieniędzy w gospodarce, które ludność i przedsiębiorstwa starały się natychmiast wymienić
na walutę zagraniczną, co wywierało nacisk na kursy walut. A po drugie, rozpoczął sprzedaż
walut zagranicznych w takich ilościach, że doszło do nasycenia rynku i wzrost kursów
zatrzymał się, ustaliwszy się od marca 1995 roku na 11500 rubli białoruskich za 1 USD.
Wzrost cen w gospodarce zaczął przyhamowywać, realne stopy procentowe wkładów
rublowych przekroczyły dodatni poziom, co stało się dodatkowym czynnikiem zmniejszenia
wzrostu masy pieniężnej w obrocie.
Poziom inflacji spadł z 1960% wzrostu cen konsumpcyjnych w 1994 roku do 244% w 1995 i
do 39,3% w 1996 r.
Wydawało się, że pełny sukces w walce z inflacją nie jest za górami. Jednak w kwestię tę
zaczęły ingerować czynniki polityczne.
Po dojściu do władzy A. Łukaszenko spróbował od razu zdecydowanymi działaniami
(zgodnie z obietnicami przedwyborczymi) „wprowadzić porządek” w kraju. Najbardziej
jaskrawym przejawem jego polityki był słynny dekret listopadowy (1994), w którym
nakazano przywrócenie poprzednich cen, obecnie nadmiernie wygórowanych, na ważne
społecznie towary i usługi.
Jednak w realizacji polityki gospodarczej w latach 1994-1996 przeszkodziła Łukaszence
poprzednia biurokracja, na której na początku musiał się opierać. Na przykład, w grudniu
1994 roku premier Czygir w pełni zliberalizował ceny, uchyliwszy w ten sposób listopadowy
dekret prezydenta. W taki sposób przez pierwsze dwa lata rządów (połowa 1994 – połowa
1996 r.) A. Łukaszenko był zmuszony do przysłuchiwania się radom nomenklatury, co
pozwoliło na zrealizowanie szeregu postępowych przedsięwzięć, skierowanych na finansową
stabilizację gospodarki.
Jednak sytuacja stopniowo zmieniała się. W latach 1995-1996 zmieniła się znaczna liczba
kadr kierowniczych w instytucjach państwowych, w tym w wojsku, KGB, MSW. Po
umocnieniu się A. Łukaszenko mógł bardziej zdecydowanie prowadzić swoją politykę
gospodarczą.
Podstawową ideą tej polityki stało się podporządkowanie stosunków gospodarczych
interesom „zwykłych” ludzi i kształtowanie społeczeństwa sprawiedliwości. W urzędowej
ideologii powstał nawet specjalny termin dla określenia modelu gospodarki białoruskiej –
„społecznie ukierunkowana gospodarka rynkowa”.
W 1996 roku do wykazu priorytetów państwowej polityki gospodarczej trafia budownictwo
mieszkaniowe i rolnictwo. Ludzie powinni być nakarmieni, co, zdaniem urzędowych
ideologów, mogą zrobić tylko podlegające państwu kołchozy, a także mieć dach nad głową.
Ponieważ finanse państwowe pozostawiały wiele do życzenia, to dla wsparcia kołchozów i
budowy mieszkań zostało wykorzystane emisyjne źródło finansowania (uruchomiono
maszynkę do produkcji pieniędzy).
Rezultat niedługo kazał na siebie czekać. Poziom inflacji wzrósł z 39,3% wzrostu cen
konsumpcyjnych w 1996 roku do 63,1% w 1997, do 181,7% w 1998 i 251,2% w 1999 r.
Realne oprocentowanie wkładów rublowych znów stało się ujemne, a rynkowe kursy walut
zaczęły rosnąć w tempie wyprzedzającym ceny.
Oprócz tego, z powodu niechęci rządu do uznania swego braku zdolności do zatrzymania
wzrostu kursów walut powstała sytuacja, w której Bank Narodowy ustalał swój kurs, a
organizacje komercyjne – swój. Do 1999 roku dolar według urzędowego kursu kosztował trzy
razy taniej, niż po kursie czarnego rynku, z powodu czego powstał w kraju bardzo ostry
deficyt walut zagranicznych. Aby zapewnić zakup niezbędnych Republice towarów
importowych, takich jak nośniki energii, medykamenty, ziarno, cukier i in. Rząd był
zmuszony do „kupowania” od eksporterów znacznej części ich wpływów walutowych według
urzędowego kursu wymiany.
W taki sposób z powodu populistycznych kroków nowego rządu stabilizacja finansowa
białoruskiej gospodarki nie została zakończona.
Białoruski „cud gospodarczy”
Druga połowa 1995 – początek 1996 roku stały się najbardziej udane z punktu widzenia
stabilności finansowej gospodarki białoruskiej. Jednocześnie był to okres głębokiego kryzysu
przemysłu białoruskiego – podstawy gospodarki białoruskiej, - ponieważ większość
przedsiębiorstw nawet jeśli pracowała, to najwyżej dwa-trzy dni w tygodniu.
Od końca 1996 roku sytuacja gwałtownie się zmienia. Pomimo głębokiego kryzysu
politycznego, związanego z rewizją Konstytucji i rozwiązaniem Parlamentu, dewaluacją
białoruskiego rubla i nasilającą się inflacją, białoruski przemysł zaczął ożywiać się.
W 1997 roku wzrost produkcji przemysłowej staje się bardziej zauważalny. Jeśli za poprzedni
rok osiągnięto tylko 3,5% przyrost wielkości produkcji, to za ten statystyka odnotowała
18,8%. Na tle przedłużającego się spadku w Rosji i innych krajach byłego Związku
Radzieckiego takie ożywienie przemysłu rzeczywiście wyglądało na cud gospodarczy.
Rząd nie omieszkał ogłosić, że wzrost w przemyśle – to wynik prowadzonej w Republice
polityki, skierowanej na wprowadzenie porządku poprzez bezpośrednie podporządkowanie
przedsiębiorstw organom zarządzania państwowego, w odróżnieniu od Rosji, gdzie nowi
właściciele przedsiębiorstw tylko rozkradają własność, która dostała im się za bezcen.
Opozycja natychmiast zaprotestowała, wskazawszy na nasilającą się inflację, że w takich
warunkach nie może być trwałego wzrostu, a deklarowane ożywienie w przemyśle jest tylko
manipulacją statystyczną. Jednak na tle zmniejszających się przestojów przedsiębiorstw,
odwoływania pracowników z przymusowych urlopów, takie twierdzenie wyglądało niezbyt
przekonująco. Opozycja zaczęła tracić popularność.
Kosztem czego został osiągnięty wzrost gospodarczy końca 1996 – 1997 roku?
Przede wszystkim, należy stwierdzić, że w poprzedzającym go okresie jakichś znacznych
inwestycji w modernizację techniczną przedsiębiorstw, w opracowanie nowych wzorów
produkcji nie było, a nawet nie mogło być, bowiem w gospodarce przeważała własność
państwowa.
Prywatyzacja na Białorusi była jeszcze mniej fortunna niż liberalizacja i stabilizacja
finansowa. Mimo to, że pierwsze niewielkie przedsiębiorstwa zostały sprywatyzowane
jeszcze w 1990 roku, w 1996 roku tylko 20% PKB Białorusi wytworzone zostało w
prywatnych firmach, co było najniższym wskaźnikiem wśród krajów byłego Związku
Radzieckiego (70% w Rosji, Litwie i Estonii, 60% na Łotwie, 55% na Ukrainie i 45% w
Mołdowie).
Winne temu było to samo niezdecydowanie w przeprowadzaniu reform gospodarczych.
Ustawa „O odpaństwowieniu i prywatyzacji” została przyjęta przez Radę Najwyższą dopiero
w 1993 roku i to za czwartym podejściem, mimo, że jej konceptualne kwestie zostały
zaaprobowane jeszcze w maju 1991 roku. A pełny kształt ustawodawczy białoruska strategia
otrzymała dopiero w połowie 1996 roku. Ponieważ od końca 1996 roku z całą siłą rozwinęła
się nowa polityka gospodarcza A. Łukaszenko, to o prywatyzacji nie było nawet mowy, i
zakończyła się ona zanim zdążyła się rozpocząć.
W taki sposób, na początku ożywienia w gospodarce we własności prywatnej znajdowały się
tylko niewielkie przedsiębiorstwa handlowe, usługowe, przemysłu lekkiego i drzewnego.
Większość, zaś, przedsiębiorstw znajdowała się we własności państwowej, co nie pozwalało
na przyciągnięcie inwestorów, odnowę środków produkcji i zróżnicowanie produkcji. W
związku z tym wzrost w przemyśle nie był planowany przez przedsiębiorstwa.
Aby wykryć siły motoryczne wzrostu gospodarczego końca 1996 – 1997 roku, należy wrócić
do sytuacji 1995 roku, kiedy realizowany był program stabilizacji finansowej gospodarki
białoruskiej. Program ten jako podstawowy środek przewidywał sztywne ustalenie kursów
walutowych w celu spowolnienia tempa inflacji. Cały rok – od marca 1995 roku do marca
1996 roku – kurs walutowy utrzymywał się na nocie 11500 rubli białoruskich za 1 USD,
podczas gdy ceny w rublach wzrosły przez ten okres 1,7-krotnie. Jako konsekwencja – utrata
konkurencyjności towarów białoruskich nie tylko na zagranicznych lecz również na
wewnętrznym rynku. Zapasy gotowej produkcji w magazynach w tym okresie rosły, a
wielkość produkcji spadała.
W 1996 roku miała miejsce dewaluacja białoruskiego rubla, z nawiązką kompensująca
poprzednie jego umocnienie. Ceny dolarowe gwałtownie się obniżyły, zbyt produkcji za
granicę wzrósł, zapasy w magazynach zaczęły maleć, a przedsiębiorstwa zaczęły pracować
pełną parą, odwołując pracowników z przymusowych urlopów. Rząd świętował zwycięstwo,
a ludność po cichu cieszyła się, że okres beznadziejnego oczekiwania zakończył się i można
było znów przystąpić do pracy.
W taki sposób wzrost w przemyśle końca 1996 – 1997 roku był ubocznym efektem
niekompetentnej polityki monetarnej organów zarządzających państwem, które wykorzystały
emisyjne źródło finansowania dla kredytowania rolnictwa i budownictwa i sprowokowały
dewaluację białoruskiego rubla. Wzrost ten został osiągnięty kosztem tego, że niewielkie
ożywienie zamieniło głęboki spadek. Przy czym wyposażenie w przemyśle nie było
odnawiane, nowe wzory produkcji nie były opracowywane, a zbyt za granicę stymulowany
był tylko kosztem niskich cen podaży. Strategia taka nie doprowadziła do usunięcia
problemów gospodarczych, a tylko do odroczenia ich rozwiązania.
Chwila prawdy
Na początku wydawało się, że wzrost w przemyśle zaczął dawać pozytywne wyniki – ludzie
zaczęli pracować w przedsiębiorstwach pełny tydzień, zdolność nabywcza ich wynagrodzenia
także wzrosła. Jednak prawdziwe problemy miały miejsce dopiero później.
Ożywienie w przemyśle wywołane było przez dewaluację rubla białoruskiego, która
doprowadziła do obniżenia dolarowych cen eksportu i w taki sposób stymulowała zbyt
produkcji za granicę. Jednocześnie obniżenie cen stało się możliwe tylko kosztem obniżenia
średniej płacy w dolarowym wyrażeniu (przeliczonej przez rynkowy kurs walutowy). W
rezultacie ludność zaczęła pracować więcej godzin za mniejszą ilość dolarów.
Aby nie dopuścić do spadku poziomu życia w kraju, rząd zaczął aktywnie regulować ceny
konsumpcyjne z takim sukcesem, że przy obniżeniu płacy w wyrażeniu dolarowym
obserwowano wzrost jej zdolności nabywczych w białoruskich towarach i usługach.
Tworzono pozór wzrostu dobrobytu ludności.
W pierwszym okresie sztywne ograniczenie wzrostu cen na towary i usługi konsumpcyjne
doprowadziło tylko do obniżenia płacy w rolnictwie odnośnie średniego poziomu w
przemyśle. Ludność z wiejskich miejscowości podążyła po zarobek do miasta.
A rząd dalej wymagał od producentów rolnych wykonania dostaw żywności i utrzymania cen
w warunkach galopującej inflacji. Koszty rosły, ceny na produkty spożywcze utrzymywano, a
producenci szukali sposobu związania końca z końcem.
I znalazł się taki sposób – zamiast mleka z zawartością tłuszczu 3,2% w tej samej cenie
pojawiło się mleko 2,5%, a potem 1,5%, dopóki w ogóle nie znikło z półek sklepowych. To
samo stało się ze śmietaną – 25%, następnie 20%, potem 15%, wreszcie 11%, po czym znikła
i ona. Do gotowanej kiełbasy, która uważana była za gatunek masowy i podlegała regulacji
cenowej, zaczęto dodawać soję, potem groch, a wreszcie ziemniaki, przy czym producenci
państwowi na łamach państwowych gazet twierdzili, że taka kiełbasa bardziej podoba się
ludności. Po jakimś czasie ludność zauważyła, że również odzież, wyprodukowana na
Białorusi dla rynku wewnętrznego, nie nadaje się do noszenia, a kaloryfery w domach z
centralnym ogrzewaniem w czasie zimy są ledwie ciepłe. Pogorszenie na rynku
konsumpcyjnym odbywało się stopniowo przy dziarskim akompaniamencie oświadczeń rządu
o wzroście realnej płacy dzięki wzrostowi gospodarczemu w Republice! Ale co to był za
wzrost płacy, jeśli za nią nie było można kupić towarów normalnej jakości? Żeby sytuacja
stała się oczywista dla wszystkich, potrzebna była jeszcze jedna dewaluacja rubla
białoruskiego wiosną 1998 roku. Co prawda wkrótce potem miał miejsce kryzys finansowy
w Rosji i rząd nie omieszkał przypisać mu wszystkich porażek gospodarczych.
Dopiero w 1999 roku, kiedy z wiejskich miejscowości uciekli wszyscy co mogli to zrobić,
kiedy producenci rolni zostali bez pracowników, bez narzędzi, bez ziarna, bez bydła, za to z
kupą długów; kiedy białoruskie produkty spożywcze prawie znikły z lad sklepowych i trzeba
było stać po nie w ogromnych kolejkach; kiedy zaczęto przywozić żywność z Rosji, Litwy,
Ukrainy, Polski, ale już po zupełnie innych cenach i społeczeństwo odkryło, że płacy nie
starcza nawet na najniezbędniejsze potrzeby – dopiero wtedy przyszło zrozumienie, że w
białoruskim modelu wzrostu gospodarczego coś jest nie tak. I dopiero po tym wszystkim
społeczeństwo zaczęło myśleć o swoim życiu, porównywać swój kraj z sąsiednimi i
interesować się przekształceniami rynkowymi w gospodarce.
Rok 2000 Republika witała z nowym premierem, którym został mer Mińska W. Jermoszyn.
Zmiana premiera była znacząca dla Białorusi. Właśnie od tej chwili zachodzi zwrot w
państwowej polityce gospodarczej.
W 2000 roku usztywniono politykę monetarną, ograniczono ulgowe kredyty dla rolnictwa i
budownictwa, zlikwidowano mnogość kursów waluty, uwolniono ceny na produkty
spożywcze. Jako następstwo – obniżenie tempa inflacji z 251,2% wzrostu cen
konsumpcyjnych w 1999 r. do 107,5% w 2000 r., dodatni wzrost produkcji rolnej po raz
pierwszy od 1977 r., wzrost średniej płacy w przeliczniku dolarowym.
I tu się wyjaśniło, że kiedy na Białorusi stymulowano przemysł dewaluacjami, u głównego jej
partnera handlowego – Rosji – sprywatyzowane przedsiębiorstwa nie tylko przyszły do siebie
po kryzysie, ale zaczęły produkować nowe towary o wyższej jakości, konkurujące z wzorami
białoruskimi. Oprócz tego, Rosja zaczęła obniżać bariery w handlu zagranicznym, co jeszcze
bardziej obniżyło konkurencyjność towarów z Białorusi. W rezultacie białoruscy producenci
zetknęli się z bardzo nieprzyjemnym dylematem. Z jednej strony ich produkty kupowano
tylko po bardzo niskich cenach, a z drugiej, wzrost średniej płacy w przeliczeniu dolarowym
w wyniku umocnienia białoruskiego rubla doprowadził do znacznego wzrostu kosztów
produkcji. Na początku 2001 roku w przemyśle doliczono się już 40% nierentownych
przedsiębiorstw, znów zaczęło się przechodzenie na niepełny tydzień roboczy.
W taki sposób, pomimo pięciu lat wydawałoby się bezprecedensowego wzrostu, gospodarka
Białorusi powróciła do stanu początkowego lat 1995-1996, z tą tylko różnicą, że rolnictwo
praktycznie zostało całkowicie zniszczone, środki produkcji w przemyśle zestarzały się
moralnie i fizycznie, a średnia płaca w przemyśle nie osiągnęła 100 USD – poziomu z grudnia
1995 roku. Pięć lat bezczynności nie minęły dla Białorusi bez śladu.
Wnioski
Analiza państwowej polityki gospodarczej i stworzonej przez nią sytuacji z całą jasnością
pokazuje, że ostatnie dziesięciolecie nie było dla Białorusi okresem zdecydowanego,
celowego i konsekwentnego reformowania. Jeśli w latach 1990-1995 jeszcze miały miejsce
jakieś zmiany, wywołane przez zachodzące w sąsiednich republikach byłego ZSRR, to przez
ostatnie pięć lat obserwowane były tylko wahania wokół osiągniętego stanu – okres
liberalizacji został zmieniony na ruch ku centralizacji, po którym znów wskazano powrót do
liberalizacji. Należy jednak odnotować, że przez wszystkie ostatnie lata rząd nie zapominał
często nazywać gospodarki białoruskiej przejściową. Ale stan przejściowy rozumiany jest
jako zawierający zmiany, radykalnie zmieniające zasady funkcjonowania całego systemu, i z
tego punktu widzenia zachodzące na Białorusi procesy wyglądają bardziej na dreptanie na
miejscu niż ruch w jakimkolwiek kierunku.
Wzbudza zaniepokojenie również fakt, że przez 10 lat tak zwanego „przechodzenia” rząd nie
opracował ani jednego programu przekształceń rynkowych na Białorusi. Pisano programy
stabilizacji, rozwoju społeczno-gospodarczego, ale nie reform rynkowych. Z jakiegoś powodu
uważano (i uważa się do tej pory), że wszystkim i tak jest wiadome, jakie zmiany powinny
zostać wprowadzone dla zbudowania gospodarki rynkowej. I tym bardziej nie jest zrozumiałe,
dlaczego przez wszystkie te lata takiego programu nie opracowały organizacje opozycyjne.
Niejednokrotnie wygłaszane były przez nich idee narodowej odrębności i niezawisłości,
jedności z Unią Europejską, ale nawet w najcięższych dla Republiki latach nie potrafili oni
wyjaśnić społeczeństwu, że reformy rynkowe rzeczywiście mogą rozwiązać problemy
gospodarcze Białorusi. Właśnie niezdolność do zaproponowania programu praktycznych
działań, zatrzymywanie się na idei niezawisłości narodowej uwarunkowały niepopularność
opozycji w społeczeństwie, pośrednio sprzyjały rozwijaniu polityki gospodarczej A.
Łukaszenki. Jednocześnie należy stwierdzić, że rozumienie przedstawionego błędu
doprowadziło w ostatnim czasie do podziału starych opozycyjnych partii i utworzenia na ich
bazie nowych, zorientowanych na rozwiązanie bardziej praktycznych zadań, niż zmiana
symboliki państwowej (flagi i herbu) i powszechne wprowadzenie języka białoruskiego.
Dzisiaj Białoruś znów stawia krok w kierunku liberalizacji, który został wywołany
zaostrzeniem nierozwiązanych problemów gospodarczych. Krok ten na razie jest
niezdecydowany, z oglądaniem się do tyłu. Społeczeństwo ciągle jeszcze boi się powrotu do
sytuacji lat 1991-1994, również negatywna informacja z ekranów rosyjskich kanałów
telewizyjnych, które są centralne na Białorusi, nie sprzyja popularyzacji reform rynkowych.
Niestety w Republice mało jest wiadomo o sukcesach zachodnich sąsiadów. Jeśli wspomina
się o nich na szczeblu państwowym, to tylko po to aby kolejny raz podkreślić, że w naszym
kraju przeprowadzana jest nie „terapia szokowa”, a tak zwany „stopniowy” wariant
przechodzenia do gospodarki rynkowej. Jednak, wątpliwe, czy niekompetencję i
niezdecydowanie można nazwać ostrożnością lub świadomością odpowiedzialności, jak
często próbuje to robić propaganda państwowa. Przestudiowanie zaś doświadczeń naszych
zachodnich sąsiadów mogłoby bardzo pomóc w opracowaniu własnego programu
przekształceń rynkowych.
Na przykład, przestudiowanie programu reform w Polsce Balcerowicza daje bogaty materiał
do przemyślenia. Chociażby fakt, że program ten składał się z pięciu bloków koncepcyjnych,
takich jak stabilizacja, liberalizacja, prywatyzacja, stworzenie skutecznej sieci ochrony
socjalnej ludności i mobilizacja pomocy zewnętrznej, już ujawnia braki państwowej polityki
gospodarczej, prowadzonej w Białorusi na początku lat 90-ch. Przecież nikt w Republice
nawet nie próbował pomyśleć o poprawie ochrony socjalnej najuboższych obywateli.
W rzeczywistości ludność została pozostawiona samej sobie ze swoimi problemami
ekonomicznymi, co silnie wpłynęło na negatywny stosunek do „dzikiego rynku” ze strony
osób w wieku emerytalnym, które udzielają aktywnego wsparcia polityce gospodarczej A.
Łukaszenki.
Od Polaków można nauczyć się również zdecydowania, celowego i konsekwentnego
działania w przeprowadzaniu reform gospodarczych, bo przecież Program Balcerowicza był
nie tylko oficjalnym uznaniem konieczności reform, lecz również wyrażał gotowość rządu
polskiego do wzięcia odpowiedzialności za ich przeprowadzenie, miał charakter praktycznego
podręcznika do ich realizacji.
Zatem, przyszłość Białorusi zależy od samych Białorusinów, a w pierwszej kolejności od
tego, czy liderzy potrafią zrozumieć sami i wyjaśnić społeczeństwu zaistniałą sytuację
gospodarczą, zaproponować praktyczne kroki wyjścia z przeciągającego się kryzysu.
Białorusinom nie są obce wartości społeczeństwa zachodniego, ale jest im potrzebny
realistyczny program rozwiązania palących problemów. „Zdecydowane, celowe i
konsekwentne działanie!” – to hasło, z którym nowy rząd mógłby zwrócić się do
społeczeństwa, otrzymać jego wsparcie i wreszcie rozpocząć wprowadzanie reform
rynkowych na Białorusi.

Podobne dokumenty