Strona

Transkrypt

Strona
Strona
W numerze:
3
4-5
5
ŻYCZENIA
Noworoczne Życzenia
WYWIAD
Będzie skromniej, ale damy radę - wywiad
z Adamam Bacławskim
Oczekiwana zmiana miejsc
6-7
EKONOMIA
Oszczędny optymizm – budżet 2012
8 - 10
10
Z ŻYCIA GMINY
Wigilie, Wigilie
Brońmy lasy – one się nie obronią!
11
12
13
14
15
16 - 17
18
19 - 20
20 - 23
23 - 24
HISTORIA I TERAŹNIEJSZOŚĆ
Zapomniany cmentarz w Łaniętach? - aneks
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Zasłużony wynalazca - Zdzisław Czaplicki
Marian Kieczmerski uhonorowany medalem
Chomicza
Bo we mnie jest poezja - Ewa Kimona
Ewy dialog ze światem - recenzja
Mazowiecki Nobel dla Andrzeja Staszewskiego!
Nagrody, odznaczenia, wystawy Andrzeja
Staszewskiego
Talent na skraju nędzy
Inny
Biografia księdza Jana Chmielińskiego
24
Recenzja książki ks. Jana Chmielińskiego z Krajewa
Wielkiego
25 - 27 Krajewski historiograf
Ks. Jan Chmieliński – Życie religijno-obyczajowe
oraz mowa, kultura i prace mieszkańców Krajewa
Wielkiego na przełomie XIX i XX wieku - fragm.
28
KULTURA
Biblioteka Zawsze po Drodze, nie Mijam - Wchodzę
29
SPORT
KRZYNIAK – wiceliderem
30
31
JĘZYKA A GMINA
Wykaz nazw miejscowości Gminy Krzynowłoga
Mała
EKOLOGIA
Ruszyła utylizacja azbestu.
Finisz każdego roku skłania do
refleksji. Rodzi także pytania. Jaki
jest bilans zysków i strat z poprzedniego? Jaki będzie ten następny? I tu rodzi się problem.
Jakie mierniki owego bilansu
przyjąć? Czy mają być ekonomiczne, społeczne, polityczne,
a może socjologiczne? I kiedy spytałem uroczą Ewelinę O., jaką
miarę oceny zastosować, odrzekła
bez namysłu – Jedynie zdroworozsądkową. Zatem, jaki jest bilans, biorąc na „chłopski
rozum”. Wydaje się, że oprócz maleńkich sukcesów – poprawione drogi, strażacki samochód, oczyszczalnie przydomowe, budowa sali gimnastycznej, czy względnie przyzwoite
zadłużenie - chyba wystarczy. Kolejne noworoczne pytanie
– Z jakim „majątkiem” wchodzimy w Nowy Rok? I tu przyjmując sugestię Eweliny O., chyba największy noworoczny gminny „posag” to...ludzie. Oni stanowią najcenniejszy majątek
krzynowłoskiej dziedziny. Stąd ta „Krzynica” jest im poświęcona. Prezentujemy zatem sylwetki kilku postaci, które
najbardziej przyczyniają się do tworzenia „wartości dodanej”
w gminie. Czy da się ją w jakikolwiek sposób zmierzyć, wszak
współcześnie opanował nas amok wymierzania wszystkiego.
Ponoć wykazano zależność wysokości indeksów giełdowych
od koniunkcji Jowisza i Wenus. Jeżeli Wenus jest nad Jowiszem – indeksy rosną, kiedy ona pod nim – maleją. Według
mnie psu na budę takie pomiary, bowiem „każdy chłop wie”,
że raz na wozie, a raz pod wozem się bywa. Zatem najważniejsze wydaje się, by w przyszłym roku i latach następnych, aż do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej
dbać, by nie roztrwonić tego majątku. Co więcej, pomnażać
go przez propagowanie osiągnięć „naszych ludzi”. Niech młodzi biorą z nich przykład, niech nie wyrastają w przekonaniu,
że na prowincji niewiele można. Bowiem okazuje się, że
nasza krzynowłoska ziemia rodzi nie tylko rzepak i ziemniaki,
ale też rzeźbiarzy, wynalazców, poetów, społeczników, socjologów. Rodzi także bardzo zdolną młodzież, na szczęście
nieskażoną konsumpcyjnym podejściem do świata. Wystarczy prześledzić stare numery „Krzynic”, stronę internetową
gminy, aby się przekonać, że tradycje domu rodzinnego, praca nauczycieli nie idą na marne. Nie chcę przez to powiedzieć, że nasza gmina to Arkadia. Są na niej „wyspy”, gdzie
zwycięża prywata, a zrozumienie wspólnego interesu przychodzi z trudem. Czasem przez takie podejście tracimy unijne
fundusze. Niemniej jednak trzeba wykazać cierpliwość i, cytując wójta, powiedzieć: - Tylko spokojnie! Damy radę! Zatem
w Nowym Roku trzeba „trzymać kurs” i wytrwale realizować
to, co się zaczęło. A jestem przekonany, że choć Arkadią nie
będziemy, ale z czasem przyjazną gminą, gdzie da się żyć coraz
wygodniej. I doczekamy chwili, kiedy wylatująca w świat młodzież,
będzie wracać do swojego gniazda nie tylko na święta i wakacje, ale
na stałe, by tu budować swoją przyszłość.
Czego sobie i Państwu życzę na ten Nowy Rok.
Bogusław Kruszewski
KRZYNICA Kwartalnik Gminy Krzynowłoga Mała
Nr 1/2012 (19), rok piąty
ISSN 2080-0053, nakład 750 egz.
WYDAWCA: Urząd Gminy Krzynowłoga Mała
ADRES REDAKCJI: Urząd Gminy Krzynowłoga Mała, ul. Kościelna 3, 06-316 Krzynowłoga Mała, tel./fax. (029) 751 27 25, [email protected]
OPRACOWANIE NUMERU, REDAKCJA, SKŁAD, ŁAMANIE, KOREKTA: Bogusław Kruszewski.
AUTORZY MATERIAŁÓW i ZDJĘĆ: B. Bębenkowska, J. Cesarek, A. Gadomski, S. Gadomski, W. Hagedorny, P. Kaszubowski, I. Kotowicz-Borowy, B. Kruszewski, M. Nowicka,
B. Prus, M. Sokół, A. Suchcicka, E. Zdziarska,
PROJEKT GRAFICZNY OKŁADKI: Sylwester Gadomski
DRUK: Drukarnia J.J. Maciejewscy, 06-300 Przasnysz, ul. Gdańska 1
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i redagowania nadesłanych tekstów, wprowadzania zmian formalnych, skrótów oraz nadawania tytułów. Nie zwraca materiałów
niezamówionych. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie części lub całości tekstów bez zezwolenia wydanego w formie
pisemnej jest ściśle zabronione.
ŻYCZENIA
Strona
3
Strona
4
WYWIAD
Będzie skromniej, ale damy radę.
Rozmowa z Adamem Bacławskim o planach na 2012
B.K. – Zechce pan wyjaśnić krótko, jak wygląda mechanizm zwrotu pieniędzy za projekty unijne, wszak
gmina nie od razu otrzymuje je na realizację inwestycji.
A.B. – Dla przykładu. Gmina na oczyszczalnie ścieków
musiała wziąć kredyt pomostowy, bo w kasie nie ma
takich dużych pieniędzy. De facto najpierw wykładamy
swoje pieniądze, a potem czekamy na kontrolę i odbiór
inwestycji z Urzędu Marszałkowskiego i jeżeli wszystko
jest OK, to dopiero możemy się spodziewać zwrotu
nakładów. A zatem to może potrwać nawet pół roku po
zakończeniu inwestycji. W konsekwencji gmina może
aplikować na inne projekty dopiero po zwrocie już
zrealizowanych. Dlatego projektujemy z rozwagą, by
nie rozłożyć finansów gminy.
B.K. – To zatem nie takie proste?
A.B. – Prościej jest, jeżeli pozyskamy fundusze z budżetu państwa, jak w przypadku sali gimnastycznej od
Ministerstwa Sportu. Tu, a dostaliśmy chyba największe dofinansowanie na Mazowszu, pieniądze spływają
na bieżąco i nie obciążają naszego budżetu. W przypadku sali my płacimy swoją część, a ministerstwo jednocześnie swoją. Nie musimy czekać na zwrot.
B.K. – Mija rok, nowy budżet uchwalony. Wokół
wieszczą kryzys. Czy może nasza gmina będzie zieloną wyspą? Jakie nadzieje związane z przyszłym rokiem?
A.B. – (uśmiech) Gmina nie będzie wyspą, a już na
pewno nie zieloną. Najważniejsze, że rada uchwaliła
budżet. Cieszę się, że udało mam się wpisać w niego
wszystko, na co ustawa zezwala. Przyznaję, że jest on
skromniejszy niż w poprzednim roku. Mam świadomość, że od 2012 roku finanse publiczne będą bardziej restrykcyjne. Dlatego w tym roku musieliśmy
skromniej planować.
B.K. – Zaplanowane inwestycje na prawie 5,8 miliona zł
to skromnie?
A.B. – Cóż, chciałoby się dużo więcej. Rzeczywiście
w przyszłym roku to przede wszystkim kontynuacja
oczyszczalni ścieków, budowa sali gimnastycznej. One
wiążą najwięcej funduszy. Musimy je skończyć, a potem rozpoczynać nowe.
B.K. – Jednak planuje pan nowe inwestycje. Zatem,
jakie priorytety?
A.B. – Niedługo będą podpisane 3 umowy na odnowę
miejscowości – Chmieleń Wielki, Łoje i Rudno Jeziorowe. Wiem, że będzie nam bardzo ciężko dotrzymać
terminów, bo wszędzie trzeba mieć na dokładkę.
A w tych wnioskach można otrzymać maksymalnie po
pół miliona dofinansowania. Reszta swoje. Dlatego
wszystko zależy, jak szybko otrzymamy zwrot pieniędzy z wykonanych inwestycji. Wówczas będziemy
wiedzieli, jak na przykład odliczyć sobie VAT. A mamy
jeszcze nadzieję na zwrot pieniędzy od Olsztyńskich
Kopalni Surowców Mineralnych. Dlatego musimy być
elastyczni, ze świadomością, że czegoś być może trzeba będzie zrezygnować.
B.K. – Skoro jesteśmy przy sali gimnastycznej. Jakie
ma pan plany wobec niej?
A.B. – Cóż będzie ona służyć przede wszystkim uczniom. Jednocześnie chciałbym, by służyła ona mieszkańcom, klubowi Krzyniak, kołom sportowym, by rozgrywać w niej zawody np. w koszykówkę, unihokeja, tenisa stołowego. Będą też mogli niej korzystać, za niewielką odpłatnością ci, którzy chcą uprawiać sport rekreacyjnie.
B.K. – Czy to jedyna inwestycja w sport?
A.B. – Skądże, będziemy rozbudowywać boiska w Łaniętach, Wiśniówku, w Ożumiechu dokończymy malutkie boisko, ale to wszystko jedynie sposobem gospodarczym. Do Ożumiecha nawieziemy czarnoziemu z Rudna Jeziorowego z naszego jeziora i posiejemy trawę.
Mamy swój ciągnik, koparkę i powoli damy radę.
B.K. – Powiedział pan „nawieziemy czarnoziemu
z Rudna Jeziorowego z naszego jeziora”. Co to znaczy?
A.B. – Ano tyle, że gmina nareszcie przejęła jezioro
i prawie 5 ha w Rudnie-Kosiłach, także budynki po
sklepie, po zlewni, jeszcze jedną działkę. Choć poprzednio chcieliśmy przejąć jedynie działkę pod jezioro,
której przejęcie zablokował miejscowy sołtys.
Szkoda, że tak późno, bo straciliśmy ogromne pieniądze (ponad 20 mln. zł - red.) przez jego upór i dziś
bylibyśmy, tak jak za nas gmina Sabnie tym samorządem, który otrzymał największe dofinansowanie
z Unii w Polsce na zbiorniki retencyjne. A moglibyśmy
my tam być. Trudno, straciliśmy szansę, na
powtórzenie której przyjdzie nam długo, długo poczekać.
Cóż niektórzy przedkładają prywatny interes nad
dobro ogółu, a przecież rozwój gminy jest najważniejszy.
WYWIAD
Strona
5
B.K. – A sala gimnastyczna w Romanach-Seborach?
A.B. – Powoli, powoli, mamy projekt i jeżeli będzie nas
stać, to go złożymy. Jednak powoli. Jeśli znajdziemy
pieniądze to będziemy budować. Ale my jesteśmy optymistami i jesteśmy przygotowani.
Oczekiwana zmiana miejsc
B.K. – Zatem może o problemach codziennych. Co
z punktem aptecznym?
A.B. – Budynek, w którym jest punkt należy do OSP.
Wiem, że strażacy domówili się z poprzednią wynajmującą i już opuściła lokal. Znalazł się inny farmaceuta
i prawdopodobnie jeszcze w styczniu apteka w gminie
ruszy.
PARTER
Hol na parterze
Punkt Informacyjny
Pokój nr 1
USC - Katarzyna Agnieszka Sobol - z-ca kierownika
Pokój nr 2
Barbara Chmielak - Insp. ds. ewidencji ludności i dowodów osobistych
Pokój nr 3
Anna Krośnicka - Obsługa kasy
Pokój nr 4
Referat ds. Gospodarki Komunalnej i Ochrony
Środowiska - Wojciech Piórkowski - kier. referatu
Milena Nowicka-gosp. komunalna i ochrona środowiska
Ewelina Ostrowska - księgowość i rozliczenia wpływów
z opłat za pobór wody i czynsz
Pokój nr 5
Sylwia Lipińska - sprawy oświaty, kultury i sportu
Pokój nr 6
Sala konferencyjna
B.K. – Rozmawiamy w starym gabinecie. Kiedy przeprowadzi się pan do nowego?
A.B. – Rzeczywiście odebraliśmy już nowy budynek
urzędu. Moi pracownicy będą mieli komfortowe warunki
pracy. Dlatego teraz będę od nich wymagał coraz bardziej profesjonalnej obsługi mieszkańców. Myślę, że
stworzą atmosferę pracy nie typowo urzędniczą, ale
bardziej przyjazną i pomocną mieszkańcom gminy.
B.K. – Jak pan przyjął wyróżnienie Marszałka
Mazowieckiego dla miejscowego rzeźbiarza Andrzeja
Staszewskiego?
A.B. – Nie ukrywam, że dla gminy to ogromne wyróżnienie. Z tego co wiem, to pierwsza w powiecie nagroda dla artysty. Pan Staszewski znalazł się w gronie
tak wybitnych osób, jak choćby Maja Komorowska, to
jest naprawdę przyjemność. Poza tym świadczy to, że
wybitne rzeczy mogą być tworzone nie tylko w dużych
ośrodkach, ale także w małych gminach jak nasza.
To cieszy. Ważne jest także to, żeśmy pomogli panu
Andrzejowi, bo wiem, że sam nie byłby w stanie zaistnieć tak wysoko.
B.K. – Na zakończenie. Czego w Nowym Roku życzy
pan swoim mieszkańcom?
A.B. – (uśmiech) Już składałem, ale jedno życzenie
chciałbym powtórzyć. By starali się rozumieć siebie
nawzajem. Bo to jest najważniejsze.
Dziękuję za rozmowę.
Bogusław Kruszewski
Z Nowym Rokiem, po oddaniu nowego skrzydła budynku Urzędu Gminy nastąpiła zmiana pokoi.
Poniżej podajemy obowiązują numerację.
I PIĘTRO
Hol na I piętrze
Małgorzata Cichowska - sprawy organizacyjne i kadry
Pokój nr 7
Sekretarz Gminy – Grzegorz Ostrowski
Pokój nr 8
Marlena Mostowa - wymiar podatków i opłat lokalnych
Maria Gadomska - księgowość podatkowa
Pokój nr 9
Skarbnik Gminy - Renata Wiśniewska
Pokój nr 10
Ewa Monika Werder - księgowość budżetowa
Beata Kuklińska - księgowość budżetowa
Ewa Ostrowska - księgowość budżetowa
Beata Kuklińska - księgowość budżetowa
Anna Płoska - płace i rozliczenia
Martyna Bruździńska - płace i rozliczenia
Pokój nr 11
Red. kwartalnika „Krzynica” - Bogusław Kruszewski
Pokój nr 12
Referat Promocji i Rozwoju - Paweł Mostowy - kier.
Iwona Sobocińska - zamówienia publiczne
Pokój nr 14
Anna Leśnikowska - gospodarka gruntami
Sylwester Gadomski - sprawy obrony cywilnej, zarz.
kryzysowego i melioracyjne oraz informatyk
Pokój nr 15
Agnieszka Winnicka - obsługa Rady Gminy oraz OSP
Pokój nr 16
Przewodniczący Rady Gminy – Leonard Mikołajewski
Pokój nr 17
Wójt – Adam Bacławski
Strona
6
EKONOMIA
Oszczędny optymizm – budżet 2012
Rada Gminy na sesji 28 grudnia 11 r. przyjęła budżet
na 2012 rok. Poniżej drukujemy najważniejsze jego
składniki, by Czytelnicy byli zorientowani, z jakich podstawowych elementów jest skonstruowany.
W budżecie gminy na 2012 rok zaplanowano
dochody w wysokości 16 mln. 420 tys. zł oraz wydatki - 15 mln. 200 tys. zł. Nadwyżka w wys. 1 mln
220 tys. zł zostanie przeznaczona na spłatę pożyczki z BGK w Warszawie otrzymanej na finansowanie
przydomowych oczyszczalni ścieków w gminie.
Przychody bud-żetowe to niewiele ponad 495 tys. zł.,
zaś rozchody to 1 mln. 715 tys. zł, którą pójdą
na spłatę kredytów i pożyczek z minionych lat.
Składniki dochodów:
- dochody bieżące niewiele ponad 11 mln. 735 tys. zł
i stanowią one 71,5% planu dochodów ogółem
- dochody majątkowe - prawie 4 mln. 685 tys, zł,
co stanowi 28,5% planu dochodów ogółem
1. Na dochody własne - prawie 5 mln. 241 tys. zł
złożą się.
- opłata za wodę – 350 tys. zł,
- wpływy z czynszów, dzierżaw, nabycia prawa własności, oczyszczalni ścieków – 1 mln 356 tys zł.
- pływy z podatków od: nieruchomości, rolny, leśny,
od środków transp. – 1 mln 642 tys zł,
- opł. skarb., karty pod., PIT CIT, czynności prawnych,
spadków i darowizn, opłaty targowej, zezwoleń na
sprzedaż alkoholu, inne dochody - 1 mln 893 tys. zł.
2. Dot. celowe z budżetu państwa: 2 mln. 836 tys. zł
3. Środki własne inwestycje pozyskane z innych źródeł
– prawie 3 mln.115 tys. zł.
4. Dotacja celowa z powiatu – ponad 13 tys. zł.
5. Subwencja ogólna dla gminy – 5 mln. 215 zł:
oświatowa – 3 mln. 203 tys. zł, wyrównawcza – 1 mln
946 tys. zł i równoważąca – 66 tys. zł.
WYDATKI
Zaplanowane wydatki – 15 mln. 200 tys. zł, a w tym:
- wydatki bieżące – niewiele ponad 9 mln. 409 tys. zł,
co stanowi 61,9% planu wydatków ogółem
- wydatki majątkowe w kwocie prawie 5 mln. 791 tys.
zł i stanowią 38,1% planu wydatków ogółem.
1. Rolnictwo i łowiectwo – prawie 272 tys. a w tym:
- melioracje wodne – nieco ponad 13,7 tys. zł,
- wodociągi i sanitacja wsi – 134, 2 tys. zł to jest:
- wpłaty gminy na rzecz izb rolniczych – 6 tys. zł.
- pozostała działalność - 118 tys. zł przeznacza się na:
- wynagrodzenia, z pochodnymi dla prac., zajmujących
się rozliczaniem za wodę, delegacje, zakup materiałów,
odpis na fundusz świadczeń socjalnych – 104 tys. zł.
2. Transport i łączność – 225 tys. zł
- remonty bieżące dróg gminnych – 100 tys. zł,
zakup materiałów i utrzymanie dróg gminnych oraz ich
ubezpieczenie – 125 tys. zł
3. Gospodarka mieszkaniowa – 10 tys. zł
4. Działalność usługowa - 37 tys. zł
- na aktualizację planu zagosp. przestrzennego gminy
oraz studium uwarunkowań i kierunków zagosp.
przestrz. i na odnowę cmentarzy wojennych.
5. Administracja publiczna - 2 mln. 241 tys. zł
- dodatkowe wynagrodzenia, wynagrodzenia pracowników
za zadania z zakresu adm. rządowej – 90 tys. zł
- wydatki związane z funkcjonowaniem urzędu w zakresie USC, meldunków – 16,6 tys. zł,
- diety dla radnych, sołtysów, przew. rady, zakup mat.
i usług pozostałych, podróże służbowe – 104 tys. zł,
- wydatki związane z funkcjonowaniem urzędu na
przykład: mat. biurowe, druki, prasa i wyd. fachowe,
usług pocztowych i telekom., środków czystości, usług
zdrowotnych, koszta podróży służb., ryczałty, utrzymanie bud. adm. i ubezp. – 434, 5 tys. zł,
- wynagrodzenia pracowników, nagrody jubileuszowe 870 tys.zł, premie, wynagrodzenia bezosob. - 40 tys. zł,
- pochodne od wynagrodzeń – 175 tys.,
- prowizja sołtysów za inkaso podatków – 3 tys. zł,
- wpłaty na PFRON – 30 tys. zł,
- odpisy na zakł. fundusz świadczeń socjal. – 31 tys. zł,
- promocja gminy - 80 tys. zł,
- diety dla sołtysów – 30 tys. zł,
5. Urzędy naczelnych organów władzy państwowej,
kontroli i ochrony prawa oraz sądownictwa - 660 zł
na aktualizację rejestrów wyborców
7. Obrona narodowa – 500 zł - dotacja z budżetu
państwa na zadania z zakresu obrony.
8. Bezpieczeństwo publiczne i ochrona przeciwpożarowa – prawie 133,6 tys. zł - utrzymanie w got.
bojowej jednostek OSP - wynagr. osobowe i pochodne,
zakup paliwa, remonty, składki na ubezpieczenie itp.
9. Obsługa długu publicznego – 300 tys. zł na spłatę
odsetek od zaciągniętych kredytów.
10. Różne rozliczenia - W budżecie tworzy się
rezerwę ogólną w kwocie 22,8 tys. zł.
11. Oświata i wychowanie – 5 mln. 643 tys. zł w tym:
- subwencja oświatowa – prawie 3 mln.203 tys. zł
- budżet gminy – 2 mln. 440 tys. zł.
Wydatki na szkoły to:
a. utrzymanie szkół podstawowych – 2 mln.332 tys. zł,
oddziału przedszkolnego ponad 92 tys. zł, gimnazjum –
- ponad 850 tys. zł,
b. dowóz uczniów do szkół – prawie 299 tys. zł,
c. dokształcanie i doskonalenie nauczycieli – 27 tys. zł,
d. pomoc zdrowotna dla nauczycieli, odpisy na zakł.
fund. świadczeń socjalnych dla nauczycieli emerytów
i rencistów – bez mała 49,8 tys. zł,
e. dotacja z budżetu dla UM Przasnysz na pokrycie
kosztów uczęszczania dzieci z gminy do przedszkoli
funkcjonujących w Przasnyszu - 14,9 tys. zł,
EKONOMIA
12. Ochrona zdrowia – 108 tys. zł na:
- realizację progr. profilakt. przeciwdziałania narkomanii
i realizację zadań wynikających z Gminnego Programu
Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych
– 44 tys. zł,
- utrzymanie Gminnego Ośrodka Zdrowia – 64 tys. zł,
13. Pomoc społeczna – prawie 2 mln. 346 tys. zł
- z budżetu państwa na finansowanie zadań zleconych
i na realizację własnych zad. gminy – 1 mln 967 tys. zł,
- z budżetu gminy – prawie 378,5 tys. zł,
Powyższe środki rozdysponowano na:
- świadczenia rodzinne, świadczenia z fund. alimentacyjnego oraz składki na ubezp. emerytalne i rentowe
z ubezp. społecznego – prawie 1mln 745 tys. zł,
- utrzymanie GOPS-u – 280,8 tys. zł,
- dożywianie dzieci w szkołach – 120 tys. zł,
- zasiłki i pomoc w naturze oraz składki na ubezp.
emerytalne i rentowe - 62,5 tys. zł,
- zasiłki stałe - 53,5 tys. zł,
- pokrycie kosztów utrzymania podopiecznych w DPS –
- ponad 40 tys. zł,
- dodatki mieszkaniowe - 25 tys. zł,
- składki na ubezp. zdrowotne osoby pobierające niektóre świadczenia rodzinne oraz za uczestników zajęć
w centrum integracji społecznej - 10,4 tys. zł,
- świadczenia za prace społ. – użyteczne - 6,6 tys. zł
- zad. przeciwdziałania przemocy w rodzinie - 2 tys. zł.
14. Edukacyjna opieka wychowawcza – 7 tys. zł na
stypendia dla dzieci uzdolnionych.
15. Gospodarka komunalna i ochrona środowiska prawie 3 mln. 692 tys. zł na:
- energię elektr. do oświetlenia dróg – 43 tys. zł,
- konserwację oświetlenia ulic, dróg – 13 tys. zł,
- wywóz nieczystości stałych – 12 tys. zł,
- gospodarka odpadami – 5 tys. zł,
- utrzymanie terenów zieleni w gminie – 6 tys. zł,
- wynagrodzenia osobowe i inne składowe pracowników robót publ. i prac interw.– ponad 59 tys. zł,
- usługi zdrowotne, podróże służbowe, ubezpieczenia,
zakupy materiałów, BHP – 11 tys. zł,
- wyłapywanie bezp. psów i inne usługi – 98 tys. zł,
16. Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego –
141 tys. zł na :
- dotację dla Gminnej Biblioteki Publicznej - 115 tys. zł,
- pozostałą działalność – 26 tys.
17 Kultura fizyczna i sport – 20,5 tys. zł
- dotacje na dofinansowanie zadań do realizacji stowarzyszeniom oraz częściowe pokrycie kosztów organizacji imprez sportowych
Inwestycje 2012
Osobny rozdział budżetu to inwestycje. Mają one dwojaki charakter. Pierwsze to rozpoczęte w ubiegłym roku –
- oczyszczalnie, sala gimnastyczna. Drugie to nowe,
których rozpoczęcie przewiduje się na ten rok. Jest ich
Strona
7
10 np. projekt budowlany modernizacji zbiornika Rudnie Jeziorowym, montaż monitoringu w gimnazjum,
termomodernizacja obiektów użyteczności publicznej.
Są to projekty o niewielkich funduszach w stosunku do
realizowanych. Można było powiedzieć, że mają charakter przygotowawczy – choćby projekty, do realizacji
większych inwestycji w 2013 roku. Jest to logiczne, bowiem po zakończeniu choćby przydomowych oczyszczalni, czy sali, po zwrocie pieniędzy unijnych, będzie
można finansować nowe, nie zadłużając gminy.
1. Projekt budowlany modernizacji zbiornika Rudnie
Jeziorowym - 10 tys. zł
2. Remont i rozbudowa budynku UG – 210 tys. zł
3. Remont i przystosowanie budynku gospodarczego
na archiwum wraz z zagospodarowaniem terenu wokół
budynku – 70 tys. zł.
16. Projekt - "Przyspieszenie wzrostu konkurencyjności
województwa mazowieckiego, przez budowanie społeczeństwa informacyjnego i gospodarki opartej na
wiedzy poprzez stworzenie zintegrowanych baz wiedzy
o Mazowszu" - 10.155 zł
4. Zakup mebli i wyposażenia UG – 33 tys. zł.
5. Projekt - "Rozwój elektronicznej administracji w samorządach województwa mazowieckiego wspomagającej niwelowanie dwudzielności potencjału województwa" – 13.770 zł
6. Budowa remizy OSP wraz z zagospodarowaniem
terenu w Chmieleniu Wielkim – 10 tys. zł
7. Budowa sali gimnastycznej przy gimnazjum – 1 mln
85 tys. zł budżet gminy + 815 tys. - Ministerstwo Sportu.
8. Montaż monitoringu w gimnazjum i szkole podst.
w Krzynowłodze Małej – 35 tys. zł.
9 Remont budynku gimnazjum - 44.250 zł
10. Budowa kontenerowych oczyszczalni ścieków w
gminie Krzynowłoga Mała – 30 tys. zł
11. Budowa przydomowych oczyszczalni ścieków
w gminie – budżet - 1 mln 250 tys. zł + 1 mln 895 tys. zł - Urząd Marszałkowski
12. Modernizacja oświetlenia ulicznego – 180 tys. zł.
13. Zagospodarowanie terenu zalewu wodnego
w Łojach – 50 tys. zł.
14. Termomodernizacja obiektów użyteczności publicznej w gminach Płn. Mazowsza – 40 tys. zł.
15. Utworzenie świetlicy w Rudnie Jeziorowym – 10 tys. zł.
Razem inwestycje w gminie – 5 mln. 791 tys. zł., w
tym z budżetu gminy – 3 mln. 81 tys. zł i fundusze
pozyskane – prawie 2 mln 710 tys. zł.
Ważne są także inwestycje, które będą realizowane
własnym sumptem, bez generowania dużych kosztów.
Chodzi o remont boisk sposobem gospodarczym
w Ożumiechu, Łaniętach, czy Wiśniówku. Będą je
realizować pracownicy gminy z udziałem naszego
sprzętu. Wójt ma nadzieję, że to tych robót włączą się
mieszkańcy wsi, wszak jak mówi mądrość ludowa:
„To siła w kupie”, a nie odwrotnie.
Oprac. B.K.
Strona
8
Z ŻYCIA GMINY
Wigilie, Wigilie
Choć te rodzinne odbywały się w domach, to te
szkolne, urzędowe, są niemniej ważne, uroczyste
i podniosłe. Społeczność gminy Krzynowłoga Mała
tradycyjnie spotkała się, by wspólnie życzyć sobie
zdrowia, szczęścia i podsumować ubiegający rok.
Piękny i wyrafinowany spektakl
Autorki spektaklu wyczarowały scenę niczym w „Betlejem polskim” Lucjana Rydla. Dwa światy: Zło - Piekło
i Dobro – Niebo przedzielała Betlejemska stajenka.
Przesłanie przedstawienia było bardzo czytelne. Oto
narodziny Zbawiciela pozwalają człowiekowi wybrać
właściwą drogę, drogę światła. Nie było w jasełkach ani
Heroda, ani Trzech Króli, ani pasterzy. Były za to „ciemne postacie” – Nienawiść, Zło, Podłość i „jasne” – Dobro,
Pokój.
"A światłość w ciemności świeci" taki tytuł nosił
spektakl jasełkowy, jaki przygotowali uczniowie szkoły
w Romanach-Seborach. Zaprezentowali go 16 grudnia
o 11.00 swoim kolegom, rodzicom i gościom. Jasełka
przygotowały Beata Sokołowska i Alina Rusiłowicz.
Tradycyjne jasełka odnosiły się wyłącznie do
przedstawienia historii narodzenia Jezusa w Betlejem
i spisku Heroda. Jednak z upływem lat autorzy, najczęściej anonimowi, wprowadzali do spektakli postacie
ludyczne. Tym samym utraciły one charakter wybitnie
religijny. Było to nawet powodem zakazu wystawiania
jasełek w kościołach. Jasełka przybrały formę szopki,
z którą kolędnicy obchodzili domy i odgrywali sceny.
Dziś jasełka często łączą w sobie elementy
biografii Chrystusa i św. Rodziny z motywami współczesnymi. Tak stało się w przypadku przedstawienia
„A światłość w ciemności świeci”. Narodziny Chrystusa
dla autorek seborskich jasełek stały się motywem do
ukazania odwiecznego motywu walki, jasności z ciemnością, grzechu ze świętością, dobra ze złem. W piątkowy ranek korytarz szkoły stał się na prawie godzinę
teatrem.
One to przyjmują betlejemskie światło od Dziewczynki
Poszukującej Światła i nastaje radość wyrażona
tańcem i piosenką. Na finał każdy z widzów otrzymał
światełko pokoju, by zanieść je do swojego domu. – To
piękny, mądry i wyrafinowany spektakl – oceniła wzruszona widowiskiem Irena Cichowska, wieloletnia polonistka szkoły w Romanach-Seborach. I należy sądzić,
że pozostali widzowie podzielali zdanie pani Ireny,
o czym świadczyły owacje po spektaklu. Podobne zdanie miał Grzegorz Ostrowski – sekretarz gminy zaproszony na jasełka. – To mądry, wzruszający i z jasnym
przesłaniem spektakl, i na wysokim poziomie – powiedział sekretarz w czasie łamania się opłatkiem. Oczywiście były życzenia świąteczne od dyr. Agaty Chmielewskiej i tradycyjny, wigilijny poczęstunek przygotowany przez rodziców i nauczycieli.
Niedzielna powtórka
Dziewczynka Poszukująca Światła – Milena Misiewicz, Narratorzy –
Aleksandra Jakubowska, Bartłomiej Kimona, Angelika Gadomska,
Archanioł - Wioleta Czaplicka, Anioł Dyżurny - Oliwia Jaśkiewicz,
Diabeł Boruta - Klaudia Jaśkiewicz, Grzeczny Diabełek - Dominik
Kimona, Diabełki – Maciej i Mikołaj Bruździak, Śmierć – Angelika
Maruszewska, Gwiazda – Magdalena Dęba, Mikołaj – Konrad
Nosarzewski, Maryja – Julia Smolińska, Józef – Jakub Sygocki,
Dzieci w Kapturach: Justyna Podlasiak, Monika Roman, Aneta
Krośnicka, Paweł Nowicki, Mateusz Smoliński, Aniołki – Klaudia
Morawska, Julia Gadomska, Dorota Dęba, Kinga Mostowa,
Aleksandra Nowicka, Wiktoria Kimona, Magdalena Kakowska.
Mieszkańcy Sebor i okolicznych wsi mieli okazję obejrzeć przedstawienie „A światłość w ciemności
świeci” w niedzielne przedpołudnie, 18 grudnia. Przyszło około 70 osób.
Na zaimprowizowanej widowni zasiedli byli uczniowie,
rodzice i dziadkowie. Zapełnili niemal cały korytarz.
– Cieszy nas, bo nasz spektakl przyjęli ze wzruszeniem, a niektórym łzy błyszczały na źrenicach – relacjonowała B. Sokołowska, jedna z autorek spektaklu.
– To dla nas ogromne wyróżnienie, bo nic tak nie
cieszy, jak poczucie, że praca naszych dzieci trafiła do
serc widzów – dodała. Gratulacje dla dzieciaków -grupa liczyła 27 aktorów, nauczycieli i rodziców, którzy
przygotowali kostiumy i scenografię.
Z ŻYCIA GMINY
Wigilia na sportowo
Strona
9
Na spotkanie przyszli wszyscy, którym rozwój
gminnego klubu Krzyniak leży na sercu. Wigilia miała
miejsce 20 grudnia o 18.00 w miejscowym gimnazjum.
Przybyli piłkarze, zarząd, najwytrwalsi kibice i sponsorzy klubu. Prezes Krzyniaka - Sylwester Gadomski
serdecznie podziękował wszystkim za pracę w ubiegającym roku. – Cieszy wszystkich, bo nasza drużyna
zajmuje drugie miejsce w tabeli rozgrywek i jest
nadzieja na awans do A-klasy. Wysoka pozycja to
zasługa zawodników i trenera Marcina Sokoła. Dziękuję im bardzo. – powiedział prezes otwierając wigilijne
spotkanie. Szczególnie serdecznie podziękował sponsorom klubu. – Ponieważ bez ich finansowego wsparcia niemożliwe byłoby tak wysokie miejsce w grupie –
-dziękował S. Gadomski
Były i piękne kolędy i życzenia od wójta Adama Bacławskiego. Słowem rodzinna atmosfera, którą przygotowały Alina i Dorota Kobylińskie oraz Dorota Lewandowska.
W nowej szacie
21. grudnia o 14.30 odbyła się Wigilia pracowników
urzędu gminy. Dotychczas spotykali się w sali
widowiskowej OSP. Od teraz już w sali konferencyjnej
nowo oddanego budynku UG. Spotkali się wszyscy
życząc sobie, by przyszły rok był równie udany jak
ubiegający. Życzenia składali oczywiście wójt mówiąc:
– Tworzymy coraz bardziej zgrany zespół. I życzę
sobie i Wam, moi drodzy, by pracowało się coraz
sprawniej, bo warunki nareszcie mamy niemal
komfortowe. – Życzę sobie i Wam, by nasza
współpraca układała się tak dobrze jak dotychczas.
Błogosławię Wasze rodziny – ks. Jan Szewczuk.
– Rzeczywiście Krzyniak jest bardzo ważny w naszej
wiejskiej rzeczywistości. Bo sport to najszlachetniejszy
sposób spędzania czasu szczególnie w małych
społecznościach. I choć Krzyniak działa niewiele czasu
to jest bardzo pozytywnie postrzegany w gminie. Życzę
mu sukcesów. - Tak życzył klubowi ks. Jan Szewczuk –
- honorowy gość Wigilii.
Najbardziej zebranych zaskoczył przew. R.G. – Leonard Mikołajewski, który mową wiązaną złożył
życzenia. Oto ich fragment: – Życzeń, które Wam
życzę/ na razie nie wyliczę,/ więc podaję pierwsze z
kraju/ By Wam żyło się jak w Raju./ By w Wigilię
u rodzinki/ wszyscy mieli fajne minki./ By przy stole
mógł zagościć/ pakiet zdrowia i miłości/ I u wszystkich
był tak mocny,/ by pozostał całoroczny./ Wesołych
Świąt. Oczywiście wywołało to falę radości i wszyscy
zasiedli do Wigilii przygotowanej własnoręcznie przez
panie z UG. Barszczyk z uszkami, sałatki i pierogi
z kapustą i grzybami godne Okrasy.
Szkolne Jasełka
Tradycyjnie krzynowłoscy uczniowie przygotowali Jaseł ka. Odbyły się one w szkole w Świniarach – 20.12.
– Były bardzo radosne i pięknie przygotowane.
Najbardziej spektakl przeżywały mamy i babcie, które
przyszły obejrzeć swoje pociechy – wspominała Sylwia
Lipińska z UG, która reprezentowała wójta na szkolnej
Wigilii.
Uczniowie ze
szkoły podstawowej i gimnazjum 21.12.
o 11.40 przygotowali wspólne Jasełka.
Wystawili klasyczną historię narodzin
Chrystusa.
,,Nasze Betlejem”
Pod takim hasłem 22 grudnia 2011 r. w Szkole
Podstawowej w Ulatowie-Adamach odbyło się wigilijne
spotkanie uczniów, rodziców, nauczycieli i zapro-
Strona
10
Z ŻYCIA GMINY
szonych gości. Uczniowie pod kierunkiem Gabrieli
Modzelewskiej wystawili tradycyjne jasełka, dekorację
przygotowały: Bożena Pszczółkowska i Katarzyna
Wódkiewicz. Szkolni aktorzy przedstawili historię
narodzin Jezusa w Betlejem, które tak naprawdę
powinno być w naszych sercach na co dzień. Starsi
uczniowie
wcielili
się
w postaci Maryi, św.
Józefa i Trzech Króli, zaś
młodsi – w pasterzy i anioł
-ków. Do ubogiej stajenki
przyszły także małe dzieci
z oddziału przedszkolnego,
aby
zaśpiewać
Jezusowi i złożyć dary.
Aleksandra Serafin i Zuzanna Wódkiewicz śpiewały
piękne kolędy. Na zakończenie jasełek Zuzia
zaśpiewała kolędę ,,Jest taka noc …”. Spektakl bardzo
podobał się rodzicom i gościom, którzy nagrodzili
aktorów gromkimi brawami. Później wszyscy przełamali
się opłatkiem i zasiedli do wigilijnego poczęstunku,
który przygotowali rodzice i nauczyciele. Ten wyjątkowy
dzień upłynął w miłej i radosnej atmosferze. Wszyscy
przynajmniej na chwilę zatrzymali się w gonitwie
codziennych spraw.
Rodzice byli dumni ze swoich pociech, które tak pięknie
odegrały przydzielone role. Goście czuli się jak w rodzinie i ze smutkiem rozstawali się z gospodarzami
szkoły. Głównym celem wystawienia jasełek jest kultywowanie tradycji bożonarodzeniowych oraz integracja
środowiska szkolnego i lokalnego.
Brońmy lasy – one się nie obronią!
Konkurs "Czyste lasy w Nadleśnictwie Przasnysz"
został rozstrzygnięty. Szkoła Podstawowa w Krzynowłodze Małej zajęła I miejsce. Do konkursu przystąpiła cała społeczność uczniowska szkoły wraz
z nauczycielami. Szkolnym koordynatorem była p.
Jagienka Cesarek. W ramach konkursu przeprowadzono akcję sprzątania lasów, połączone z leśną
edukacją dzieci.
Uczniowie naszej szkoły nieodpłatnie sprzątnęli 690 ha
lasów leśnictw Grabowo i Krzynowłoga Mała.
- Zebrali ponad 36 m
sześciennych odpadów.
W ramach edukacji
leśnej uczniowie wykonywali zielniki, układali
wiersze o lesie, rysowali las w różnych
porach roku, robili modele zwierząt metodą
origami – relacjonuje J.
Cesarek. Pięciolatki wykonały też makietę lasu. Podczas wyjazdów odbywały
się pogadanki z leśniczymi. Rywalizowali z sześcioma
szkołami m.in. z ZSP w Przasnyszu i w Chorzelach.
Delegacja krzynowłoskich miłośników lasu z organizatorami konkursu
W jasełkach wystąpili: prowadzący - Agnieszka Kempista i Tomasz
Kawiecki, Maryja - Oliwia Smolińska, Józef - Sebastian Chmieliński,
Trzej Królowie: Mateusz Płoski, Adrian Bochenek, Marcin Dziobek,
pasterze: Jakub Kempista, Wiktor Berg, Kacper Kawiecki, Karol
Smoliński, Jakub Wojciechowski, aniołowie: Oliwia Morawska,
Karolina Dziobek, Klaudia Bochenek, Martyna Opalach, Magdalena
Osiewicz, Sylwia Smolińska, śpiew: Aleksandra Serafin, Zuzanna
Wódkiewicz, recytatorzy: Ewa Bagińska, Katarzyna Białaszek,
Angelika Bochenek, Bartek Wojciechowski, Martyna Białaszek,
Milena Smolińska, Joanna Kijora.
oprac. Bogusław Kruszewski
W sali konferencyjnej Nadleśnictwa Przasnysz,
16 grudnia 2011 r. odbyło się uroczyste podsumowanie konkursu oraz wręczenie nagród. - Cieszymy
się, że nasza praca i zaangażowanie zostały docenione. Mamy nadzieję, że pokolenie o wykształconej
wrażliwości ekologicznej będzie umiało praktycznie
wykorzystać zdobytą wiedzę i przekaże ją następcom.
Natomiast różnorodne formy działań: wyjazdy na sprzątanie, apele, spotkania z leśniczymi, własna twórczość
dzieci nadal będą kształtować ich wrażliwość i zachęcać do działań na rzecz czystości naszych lasów –
- dodała koordynatorka. Jest pewne, że przasnyscy leśnicy mają w uczniach ogromnie szczerych i wrażliwych
sprzymierzeńców. A nauczyciele wielką satysfakcję,
bo ...nauka właśnie poszła w las.
fot. J. Cesarek, oprac. B.K.
HISTORIA I TERAŹNIEJSZOŚĆ
Zapomniany cmentarz w Łaniętach? - aneks
W poprzednim numerze Krzynicy (Nr 4/18)
zamieściliśmy artykuł „Zapomniany cmentarz w
Łaniętach” autorstwa dra Waldemara Krzyżewskiego. Dotyczył on historii powstania cmentarza
żołnierzy niemieckich, prawdopodobnie 22 Dywizji
Piechoty, poległych w 1914/1915 roku w czasie
walk na linii: Czernice Borowe - Krzynowłoga Mała– Jednorożec.
Autor wsparł swoje rozważania dokumentami – fotografie, rejestr geodezyjny, mapą z zaznaczonym
miejscem cmentarza, które świadczą o istnieniu tej
nekropolii. Autor sugerował, że cmentarz w sensie formalnym istnieje do dziś. Redakcja Krzynicy poszła tym
tropem, starając się oświetlić ten fragment historii
Łaniąt. Dotarła do bezpośrednich świadków historii.
Rzeczywiście w dokumentacji sprzed II wojny światowej, na jakie powołuje się autor artykułu, cmentarz
istniał do 1939 roku. Co więcej, wg relacji Kazimierza
Bruździaka, mieszkańca Łaniąt – Niemcy łożyli jakieś
pieniądze, przysyłali je sołtysowi, by ten dbał o cmentarz. I cmentarz był zadbany. Prawdopodobnie zmieniono także jego ogrodzenie. Bowiem na zamieszczonej wówczas fotografii widać ogrodzenie z żerdzi
brzozowych. A według relacji świadków były to kamienne słupki połączone żelaznymi prętami.
Niżej publikujemy relację mieszkanki Łaniąt,
która była świadkiem ekshumacji prochów poległych
niemieckich żołnierzy i przeniesienia ich w inne,
nieznane dziś miejsce.
Zofia Winnicka, ur.15 grudnia 1923 r., mieszkanka
Łaniąt.
- Na wojnę miałam 16 lat i dobrze pamiętam, jak to było
z cmentarzem w Łaniętach. Kiedy wybuchła wojna
uciekaliśmy w kierunku Pułtuska. Jednak tata po tygodniu, może półtora tułaczki zdecydował – Wracamy
Strona
11
do domu! Pamiętam, że wróciliśmy i po paru tygodniach, ale jeszcze na jesieni zajechały dwa niemieckie
samochody. Pamiętam, staliśmy przed sienią, jak oni
przyjechali. Tata martwił się, że zabiorą nam odpasionego świniaka. Bał się, że będą rekwirować. Byli
w mundurach i przywieźli jakichś ludzi. Podjechali pod
cmentarz i zdejmowali płyty, i wykopywali kości. Wkładali je do takich skrzynek, jak kiedyś były na gwoździe.
Robili to chyba ze dwa dni. Wykopywali po kolei, a groby (chodzi o płyty nagrobne – red.) odkładali na bok.
Płyty zostawili na kupie na polu. Potem odjechali. Ogrodzenia nie było żadnego. Były tylko takie kamienne
słupki, a między nimi żelazne pręty. Wtedy tam nie było
żadnych drzew. Tam, na ten cmentarz nikt nie chodził.
Stała i stoi do teraz tam figura. Chodziło się do figury
na Majowe, (nabożeństwo odprawiane w maju w Kościele katolickim ku czci Matki Bożej – red.), ale na
cmentarz się nie wchodziło. Figura – krzyż, była i wtedy. Ona jest starsza jak cmentarz. Podobno postawił ją
jakiś gospodarz. Taki Zabielski mówił, że to z ich
fortuny, ten krzyż, ale ja dokładnie nie wiem. Potem
nas wysiedlili. Niemcy rozebrali wszystkie chałupy.
Jednym słowem wszystko poszło na utratę. Znaleźliśmy przytułek niedaleko, w Seborach. Ja przychodziłam
do pracy do Niemca. Tu był folwark niemiecki. Niemiec
nazywał się Graf. Miał ziemię na Seborach i na Łaniętach aż do Moraw. Miał kartofle, żyto, chował też
krowy. Niemiec nas traktował dobrze, dawał kartofli.
A ludzie byli z całej Polski. Tu, panie, było mnóstwo
gałganów. To była wojna – kończy wspomnienia Zofia
Winnicka.
Relacja Zofii Winnickiej koresponduje z wypowiedzią Kazimierza Ostrowskiego, rocznik 1926, mieszkańca Łaniąt, (jego posiadłość prawie graniczy z pagórkiem, na którym znajdował się cmentarz – red.),
który pamięta, że kiedy mieli nacierać Rosjanie,
Niemcy ułożyli drogę dla czołgów. – Niemcy równolegle
drogi tej, która jest
teraz, ułożyli drogę dla
czołgów. Była z pościnanych pni drzew i szła
właśnie przez to wzgórze, gdzie był cmentarz,
potem do rzeki. Tam
nazwalali drzew, by
czołgi mogły iść. Chyba,
gdyby tam były groby,
to by tego nie zrobili.
Ale kiedy ruszył front,
Niemcy zostali zaskoczeni i szybko się wycofali, i żaden czołg nie
pojechał tą drogą.
Los płyt nagrobnych po byłym cmentarzu wydaje się
przesądzony. Zostały rozebrane przez mieszkańców
Łaniąt powracających do zruinowanych domów.
Bogusław Kruszewski
Strona
12
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Zasłużony wynalazca
W dniu 4 października 2011 roku dr inż. Zdzisław
Czaplicki, w uznaniu szczególnych zasług w dziedzinie
wynalazczości, otrzymał od Prezesa Rady Ministrów
Odznakę Honorową "Za Zasługi dla Wynalazczości".
Gratulujemy!
- Taka informacja ukazała się na stronie Stowarzyszenia
Wychowanków Politechniki Łódzkiej. Jest nam tym bardziej
miło, bowiem dr inż. Zdzisław Czaplicki jest naszym
krajanem. Jego korzenie są w Ulatowie-Borzuchach, skąd
ponad 50 lat temu wyjechał do Łodzi. Jednak jest żywo
zainteresowany życiem gminy. Ilekroć odwiedza swoje
gniazdo, zawsze odwiedza wójta, a redakcję prosi o systematyczne przesyłanie wieści o gminie. O Zdzisławie
Czaplickim pisaliśmy w Krzynicy w 2010 r. – Nr 2 (12).
Przypomnijmy jego sylwetkę.
Dr inż. Zdzisław Czaplicki zajmuje się naukowo nowymi metodami badawczymi, naturalnymi surowcami włókienniczymi oraz innowacyjnymi technologiami z zakresu
włókiennictwa dla małych i średnich przedsiębiorstw. Jego
naukowe osiągnięcia mają wybitny charakter, o czym świadczą nagrody i odznaczenia: Włókiennik Roku 2006, Wyróżniony Inżynier 2008 w Plebiscycie Przeglądu Technicznego,
wyróżnienie „Łódzka EUREKA” w 2008 i 2009 roku za wybitne osiągnięcia naukowe, Belgijski Krzyż Oficerski Orderu
Wynalazczości 2008, Złoty Krzyż Zasługi nadany przez
Prezydenta RP w 2010 roku. W latach 2007-2011 otrzymał
8 nagród i dyplomów od Mini. Nauki i Szkolnictwa Wyższego
za międzynarodowe osiągnięcia wynalazcze. Należy dodać,
że w latach 2006-2011 za wynalazki i rozwiązania techniczne
przedstawione na 29 światowych wystawach otrzymał
44 medale, w tym 24 złote, 12 srebrnych i 8 brązowych oraz
wiele dyplomów i wyróżnień specjalnych. Od 4 lat zajmuje się
nowym w Polsce naturalnym surowcem, jakim jest wełna
alpaki. W 2010 r. w Zespole Badawczym, którego jest kierownikiem opracowano i wdrożono do praktyki technologię prania
wełny alpaki przy wykorzystaniu techniki ultradźwiękowej.
B.K. – Gratuluję wyróżnienia.
Z.Cz. – (uśmiech) Dziękuję. Choć odbieram je przede wszystkim jako wyróżnienie dla kolegów, z którymi współpracuję.
A przede wszystkim dla dra inż. Kazimierza Ruszkowskiego,
z którym od wielu lat realizujemy wspólnie prace naukowo-badawcze.
B.K. – Zaskoczyła mnie informacja o zainteresowaniach
egotycznymi alpakami. Nowa naukowa pasja?
Z.Cz. – To raczej nowy obszar zainteresowań naukowych.
Poza tym to są bardzo ciekawe zwierzęta. A przy kryzysie
hodowli owiec – obecnie hodujemy w Polsce 230 tysięcy
sztuk, a w roku 1986 było ich 5 milionów sztuk, widzę szansę
odbudowy rynku wełny, byśmy nie musieli importować tkanin
wełnianych i wyrobów głównie z Dalekiego Wschodu.
B.K. – Dlaczego zatem alpaki?
Z.Cz. – Odpowiedź stanowić może następujące porównanie:
średnia cena owcy np. merynosa polskiego to 200-250 zł/szt.
Cena zakupu alpaki – 5-7 tys./szt. Cena wełny owczej pranej
wynosi 15-20 zł/kg, cena wełny alpaki - 150-200 zł/kg. Poza
tym koszt hodowli w przypadku alpak jest o ok. 30% niższy,
niż owiec. Jeśli chodzi o uzysk wełny po strzyży, to wyniki są
porównywalne. Alpaka daje bardzo dobrą wełnę, o znacznie
lepszych właściwościach użytkowych od wełny owczej. Cena
włókna na rynku międzynarodowym jest wysoka, ze względu
na niespotykane właściwości oraz niewielką skalę produkcji.
Włókno alpaki występuje w 22 naturalnych kolorach. Trwałość w użytkowaniu wyrobów z alpaki jest 2-krotnie wyższa od
Dr Zdzisław Czaplicki wśród swoich pupilek - hodowla alpak -Bujenka k/ Ciechanowca na Podlasiu (2011)
wyrobów z wełny owczej. Ciepłochronność wyrobów z wełny
alpak, aż prawie 3-krotnie przewyższa ciepłochronność
wyrobów z wełny owczej. Inny pożytek z alpak to mięso, które
ma wysoką wartość odżywczą ze względu na dużą zawartość
białka i niską cholesterolu. Korzyści wynikające z hodowli:
wysoka cena wełny i wyrobów, doskonałe mięso o wysokiej
wartości odżywczej, znaczne dochody ze sprzedaży młodych
zwierząt innym hodowcom. Korzyści mogą być osiągnięte już
w 2 roku hodowli.
B.K. – Czy można byłoby je hodować dajmy na to w Marianowie, bądź w Kakach-Mroczkach?
Z.Cz. – Oczywiście. Aktualnie na terenie Polski jest 5 hodowli, które mają stada od 40 do 100 sztuk oraz kilka o liczności poniżej 40 sztuk. Łącznie w Polsce mamy około 600
sztuk alpak. Dla porównania w Niemczech, hoduje się już 10
tysięcy sztuk. Alpaki nie są trudne w hodowli. Zimą alpakom
wystarczy za schronienie nieocieplany budynek, wyściełany
słomą i wyposażony w koryto na marchew, siano i pasze
treściwe oraz dostęp do wody. Latem przez cały dzień alpaki
utrzymywane są na ogrodzonym pastwisku. Żywienie alpak
jest proste, składa się głównie z siana i wody zimą. Można
podawać również suchy chleb i siekaną marchew. Latem
mogą przez cały dzień przebywać na pastwisku, ale w upalne
dni jak i deszczowe, powinny mieć schronienie przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.
B.K. – Ile trzeba mieć ziemi, by hodować np. 30 alpak?
Z.Cz. – Na 1 ha pastwiska można utrzymać 10-15 sztuk. Alpaki są roślinożernymi przeżuwaczami. Mogą być hodowane
w każdym klimacie. Są zwierzętami średniej wielkości i mają
oryginalną budowę ciała z delikatną głową, dużymi oczami,
dwudzielną wargą. Głowa osadzona jest na długiej szyi,
a tułów na smukłych kończynach. Całe ciało pokryte jest
okrywą wełnianą. Dwudzielna warga służy do skubania roślinności, bez wyrywania jej z korzeniami, co odróżnia je od
pozostałych przeżuwaczy. Alpaki posiadają niezwykle wydajny system trawienny, pozwalający im przeżyć w bardzo trudnych warunkach klimatycznych. Posiadają trzykomorowy żołądek. W swojej diecie wykorzystują najtańsze pasze gospodarskie. Alpaki żyją 15-20 lat. Ich życie reprodukcyjne jest
także długie, dzięki czemu hodowla jest długotrwała. Alpaki
są inteligentne, odporne na choroby, łatwe w utrzymaniu i nie
powodują strat w hodowli.
B.K. – Pięknie dziękuję za te interesujące informacje i gratuluję kolejnego wyróżnienia.
Z.Cz. – Także dziękuję z nadzieją, że być może za jakiś czas
przyjadę nie tylko w odwiedziny do brata, ale może by
doradzić jakiemuś hodowcy alpak w Ulatowie-Adamach albo
w Goskach-Wąsoszych, kto wie?
Bogusław Kruszewski
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Marian Kieczmerski uhonorowany medalem
Chomicza
Medal im. Bolesława Chomicza* został mu wręczony na III Zjeździe Oddziału Powiatowego OSP
RP, jaki odbył się 9 grudnia 2011 r. w Przasnyszu.
Medal nadawany jest za zasługi dla rozwoju
i umacniania Związku OSP RP oraz Ochotniczych
Straży Pożarnych. Marian Kieczmerski to historia
przasnyskich ochotników.
Marian Kieczmerski ur. 25 marca 1922 roku. – Mieszkałem w Obrębie, kolonia Marianowo w gm. Czernice
Borowe. Jako kilkunastolatek przed wojną wstąpiłem
do straży w Obrębie. Prezesem był Antoni Lewicki,
a komendantem p. Żuchniewski. – wspomina M.
Kieczmerski. - Pamiętam, ćwiczenia prowadził z nami
Bronisław Bednarski. Mieliśmy najpierw 2 pary koni.
Właściciele ich byli zwolnieni wszelkich powinności,
na przykład szarwarku**. W straży byłem trębaczem.
Byłem dumny, bo miałem konia i w czasie pożaru
jechałem na przedzie i prowadziłem straż. Potem
dostaliśmy samochód. Razem budowaliśmy drewnianą
strażnicę w Obrębie. M. Kieczmerski, mimo 89. „krzyżyka”, przebytego wylewu jest bardzo żywotnym mężczyzną. – Czasem już mi się daty mieszają, pamięć nie
ta – mówi przepraszająco. - Ale zdarzenia to ja dobrze
pamiętam - dodaje.
Wykupił się śmierci za parę koni
W czasie wojny nas
nie wysiedlili, bo
mieszkaliśmy na ko
-loniach. Należałem do NSZ***. Po
zakończeniu wojny
wsypali mnie „dobrzy ludzie” . Niedługo potem przasnyskie UB przyszło
mnie aresztować.
Zrobili obławę. Miałem czeski automat,
pistolet - belgijkę 9-cio strzałową i 3
magazynki po 75
sztuk. Nie zdałem
ich do sołtysa.
Chciałem się bronić, ale kiedy zobaczyłem, ilu ich jest, schowałem broń.
Aresztowali mnie i przewieźli na UB w Przasnyszu.
Przesłuchiwali mnie, chcieli wiedzieć, kto był moim komendantem, kto należał do oddziału. Podałem im skład
straży w Obrębie. Kiedy się zorientowali, że z nich
zakpiłem, zaczęło się. Powiesili mnie na drzwiach za
okręcone drutem ręce i tłukli. Tłukli mnie też w tyłek.
Pomyślałem sobie, skoro „Leją mnie w d....ę, to niech
im d....a mówi” i nie zdradziłem nikogo. Sądzili mnie
w nocy w kinie. Dostałem wyrok śmierci. Mój ojciec
miał znajomego dyrektora cukrowni w Krasińcu,
Strona
13
pojechał do niego. – Stachu ratuj, bo zniszczą mi
Mariana! - błagał. Znajomy dał adres do adwokata
Maślanko w Warszawie. Ojciec sprzedał parę koni, by
Maślanko mnie bronił. Wybronił mnie. Dostałem 3 lata.
Przesiedziałem je na Mokotowie w Warszawie.
Siedziałem w jednej celi Ryszardem Krzyżewskim
i Szafrańskim. Miałem szczęście, że wyroku nie wykonali od razu.
Przeprowadzka do Krzynowłogi Małej i budowa
remizy.
- Właściwie namówił mnie do tego Ludwik Cichowski,
mój przyjaciel. Zamieniłem się na ziemię ze znajomym
na 10 ha w Krzynowłodze. Wcześniej ożeniłem się
z panną Klewk – Zosią. Jak trochę się ogarnąłem
poszedłem do straży. Prezesem był p. Humięcki. Zrobili
mnie gospodarzem, dbałem o porządek. Kiedyś byłem
na jakimś zjeździe straży i spodobała mi się ich
strażnica. Obejrzałem, obmierzyłem krokami. Kiedy
wróciłem, powiedziałem – Budujemy remizę. Pieniądze
dał powiat, szybko zrobiliśmy plany. Zawołałem murarza z Rudna. Wymierzył fundamenty. Szybko je wykopaliśmy i on je zalał. Robota szła sprawnie. Razem
z Władkiem Kwiatkowskim lasowaliśmy wapno. Ludzie
bardzo pomagali. Cieślę mieliśmy z papierami. Straube
się nazywał. A blacharz był z Jednorożca. Mieszkał
u Ludwika Cichowskiego, bo miał wolny pokój, a ja dawałem mu jeść. Jak wykończyliśmy budynek to przyjechali Warszawy i całowali po rękach Zosię Rejsową– naszą kasjerkę, że tak pięknie poszła budowa – kończy opowieść M. Kieczmerski. Kiedy pytam, czym dla
niego jest ten medal? Mówi krotko – Dobrze, że o mnie
pamiętali. Pamiętał o nim także prezydent Lech
Kaczyński, który 31 marca 2008 roku przyznał mu
Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.
* Medal honorowy im. Bolesława Chomicza – polskie
odznaczenie cywilne, nadawane przez Prezydium Zarządu
Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP.
Medal ten nadawany jest za zasługi dla rozwoju i umacniania
Związku OSP RP oraz Ochotniczych Straży Pożarnych. Medalem mogą być odznaczone jednostki OSP i ich członkowie,
działacze Związku OSP RP oraz osoby, instytucje i organizacje społeczne. Mogą nim być również uhonorowane
oddziały Związku OSP RP wyróżniające się w realizacji celów
Związku.
** szarwark - świadczenie ludności wiejskiej na cele publiczne, głównie na rzecz budowy i utrzymania dróg, mostów,
wałów przeciwpowodziowych, urządzeń wodnych.
*** Narodowe Siły Zbrojne (NSZ) – polska konspiracyjna
organizacja wojskowa obozu narodowego działająca podczas
II wojny światowej i w okresie powojennym. Po Armii Krajowej
i Batalionach Chłopskich była to największa formacja polityczno-wojskowa podczas okupacji. NSZ w czasie okupacji
liczyły wg różnych danych od 80 tys. (w październiku 1943
72,5 tys.) do 100 tys. ludzi.
(wikipedia)
Bogusław Kruszewski
Strona
14
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Ewa Kimona wierzy, że pisanie wierszy jest drogą
do spełnienia marzeń
miecha się. Nie kryje jednak, że jej męża, a dzieciom
ojca, na co dzień bardzo brakuje. Pani Ewie brakuje też
własnego domu, z własnym pokojem i pokojami dla
wszystkich dzieci. Marzenia te są tym silniejsze, że
tam, gdzie mieszka z teściową i szwagrem, trwa
remont i powierzchnia użytkowa została drastycznie
ograniczona.
Bo we mnie jest poezja
“W kącie choinka strojna niczym modelka./ Pod nią prezenty od serca wybrane./ A w oknie dzieciaki
wpatrzone w niebo./ Czekają na pierwszą-świąteczną
gwiazdkę./ Na stole pyszności dla całej rodziny./ Nawet
talerz dla zbłąkanego wędrowca./ Pod obrusem siano,
Cały mój świat
a nań opłatek biały./ Na ustach
Dom i dzieci to niemal cały jej świat
kolęda z serca płynąca…” – brzmi
Ewy. Niemal, bo jest też poezja i nafragment jednego z wierszy pani
miastka życia towarzyskiego, które
Ewy. Kobiety, której – przy szóstce
toczy się w sklepie w Łaniętach.
dzieci, wciąż w duszy gra poezja.
– Nigdzie nie chodzę i nigdzie nie
Ewa Kimona ma 32 lata i szóstkę
jeżdżę. A do sklepu muszę. I przy
dzieci. Ale gdy mówi o tej swojej
okazji zawsze sobie porozmawiam
szóstce pociech (najstarszy ma 11
ze sklepową, panią Basią – opolat, a najmłodszy – dwa lata),
wiada Ewa Kimona. Z panią Basią,
wszyscy są zdumieni, bo pani Ewa
Ewa dzieli się troskami dnia
wygląda bardzo młodo. Tak samo
codziennego, marzeniami i poezją.
jak jej figura. – Taki chyba mój urok
– Pisałam już w szkole średniej.
i mogę za to jedynie dziękować
I miałam tych swoich wierszy ze sto,
Bogu – śmieje się kobieta i krząta
ale temat zaniedbałam i zeszyt
po kuchni. Usiłuje przygotować
gdzieś przepadł – wspomina. We
kawę, ale najmłodszy „Myszka”,
wrześniu tego roku poezja wróciła.
dwuletni Pawełek, skutecznie jej w Pani Ewa z najmłodszym szczęściem - Pawełkiem Zaczęło się od urodzin cioci Marysi,
tym przeszkadza. I to, co mama
na które został zaproszony Piotruś.
rozstawia na stole, on szybciutko zbiera na jedną
Chłopczyk zrobił piękną laurkę i potrzebował życzeń.
gromadkę. – Przątam – wyjaśnia. Zaraz jednak talerzy„Mamo wymyśl jakiś wierszyk” – poprosił. Mama Ewa
ki i filiżanki tracą jego zainteresowanie, a Pawełek dochwilę pomyślała, chwyciła za długopis i tak powstały
biera do aparatu fotograficznego. „Myszka” milknie,
rymowane życzenia. Wierszykiem podzieliła się ze sklea my rozmawiamy.
pową. Ta zdumiała się i zachwyciła. „Ewa, pisz! Ty
masz talent!” – powiedziała i została wiernym czytelZ szóstką na zakupy
nikiem twórczości pani Ewy. – Zanoszę jej każdy
Pani Ewa z zawodu jest krawcową, ale w zawodzie
wiersz. Ona czyta, ocenia, czasem płacze… – mówi.
nigdy nie pracowała. Gdy miała 20 lat, wyszła za mąż.
I, gdy tylko złapie ją wena, rzuca wszystko i pisze.
Rok później urodziła Bartłomieja, potem był Dominik,
Adrian, Mikunia, Piotruś i Pawełek. – Przy piątce dzieci
Jak rozmowa od serca
jeszcze udawało mi się wygospodarować trochę czasu
Gdy była nastolatką, pisała głównie o miłości. Teraz też
dla siebie. Teraz to niemal niemożliwe. Nawet do rojest o porywach serca, ale zgoła innej natury. Jest
dzinnego domu ciężko mi się wybrać – opowiada
o Bogu, dzieciach, wsi, w której mieszka, są wiersze
kobieta. O czas tym trudniej, że jej męża, który jeździ
inspirowane ogólnopolskimi wydarzeniami, wielkimi
po świecie tirami, tygodniami nie ma w domu. – A ja
tragediami i polityką. – Często do wierszy dopisuję też
każdego dnia, ledwie się obudzę, od razu zaczynam
melodię – zdradza pani Ewa. – Jak to robię? Nie
bieg. Najpierw muszę nakarmić i wyszykować do
zapisuję nut, tylko śpiewam, nagrywam w telefonie i zaszkoły starszą czwórkę. Potem budzą się młodsze
raz wysyłam do naszej Basi sklepowej – opowiada.
dzieci, jedzą śniadanie, a ja zaczynam wielkie sprząI nie broni się przed pisaniem. Gdy myśli tłuką się
tanie. Trwa ono zwykle dwie, trzy godziny. W mięw głowie, musi przelać je na papier. – Inaczej nie podzyczasie trwa też gotowanie obiadu i pranie. Czasem
trafię normalnie funkcjonować i nic mi nie wychodzi.
udaje mi się złapać z pół godziny oddechu, ale czasem
Pisanie jest dla mnie jak najlepsza terapia i rozmowa
i pół godziny brakuje – opowiada pani Ewa. Ale nie
z przyjaciółką. I staram się już tej mojej weny nie marnarzeka, bo chowana z czwórką braci, jest po męsku
nować. Tym bardziej, że sklepowa Basia naciska.
zaradna i przedsiębiorcza. Zresztą na łzy czy kobiecą
„Pisz. Jak ci coś wychodzi, to pisz.” – mówi. I daje
bezradność po prostu brakuje jej czasu. A przeciwności
nadzieję, że kiedyś coś z tego uda się zrobić. Nawet
losu tylko wzmagają jej siłę charakteru. – Teraz trochę
dała mi teczkę do zbierania tej mojej poezji – uśmiecha
pomaga mi teściowa, ale był czas, że wszędzie, gdzie
się pani Ewa. – Ja sama nie uważam, że te wiersze są
musiałam iść, po zakupy, do szkoły czy do lekarza,
jakieś wyjątkowe, ale jeśli ktoś tak twierdzi, to może ma
brałam całą swoją szóstkę. I ludzie tak się już do tego
przyzwyczaili, że jak nie mam przy sobie chociaż
rację…
Anna Suchcicka
części swoich pociech, są bardzo rozczarowani – uś-
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Ewy dialog ze światem
Każdy człowiek prowadzi taki dialog, czy chce tego
czy nie. Według Edwarda Stachury „Wszystko jest
poezją, każdy jest poetą”. Zatem i ja także? Choć
może sprawy sobie z tego nie zdaję. Być może dlatego, że wcześniej przekonał mnie Norwid, który
twierdził przed ponad wiekiem, że „Poetą się nie
jest, poetą się bywa”. Zatem byłem przekonany, że
poeci to ludzie wybrani, naznaczeni przez Los
piętnem poezji.
Jednak, kiedy przeczytałem kilkanaście wierszy Ewy
Kimony, naszła minie wątpliwość, czy Norwid miał
rację? Czy, by tworzyć wiersze, trzeba być naznaczonym? Zrozumiałem bowiem, że wiersz to inny niż powszechny, codzienny sposób rozmowy, dialogu. Bo takie są wiersze p. Ewy. Proste w swej formie, bez
udziwnień językowych, bez synekdoch, jambów, przerzutni, wydumanych metafor, oddalonych rymów
i innych składników poetyckiej magii, którą powymyślali
krytycy i teoretycy poezji. Rzeczywiście, jeżeli mierzyć
jej wiersze miarą „znawców”, jej utwory nie zmieściłyby
się zapewne w tym pojęciu. Natomiast, jeżeli przyjęlibyśmy, że poezja to piękniejszy niż powszechnie przyjęty sposób rozmowy z przyjaciółmi, dialogu z Bogiem,
dziećmi, bliskimi, wreszcie sposób komentowania zdarzeń, to utwory p. Ewy są jak najbardziej poezją.
A sądzę, że z takich korzeni wyrosła poezja. Wystarczy
postudiować utwory Mikołaja Reja – „ojca literatury polskiej”. A utwory E. Kimony przekonują mnie, że o najtrudniejszych sprawach można mówić pięknie, prosto,
a przede wszystkim szczerze, odsłaniając głębię duszy.
I to jest chyba cała tajemnica pisania p. Ewy. Jej siła
to wrażliwości, otwartość i pragnienie dzielenia się
sobą z Czytelnikami. Przeczytajcie zatem kilka jej utworów, a przekonacie się, jakie to proste.
Może Wy też jesteście poetami?
***
Kiedy mi smutno i kiedy źle
Wtedy przyklękam i modlę się
Zechciej Mój Panie kolejny raz
Wesprzeć mnie łaską w cierpienia czas
Oddal ode mnie troski i łzy
Obdarz nadzieją na ciężkie dni
Otul swym płaszczem, gdy boję się
Gdy jesteś przy mnie, nie lękam się
Ty jeden Panie tak ufasz mi
Że choć upadam, dodajesz mi sił
Bym mogła podnieść się, by dalej żyć
Za to dziś bardzo dziękuje Ci
Za Twoją miłość i ogrom łask
Za to żeś przy mnie, choć płynie czas
Ciało i duszę powierzam Ci
I kochać będę do końca dni
Strona
15
Wiersz o mojej wsi
To tylko tutaj w mej pięknej wsi
Kiedy noc ciemna, sen piękny się śni
Tu sąsiad drugiemu kamratem jest
Nie zaznasz tu smutku i gorzkich łez
Wczesnym porankiem tu wstaje dzień
Tu promyk słońca obudzi Cię
Ptaszki śpiewają piosneczki swe
Tak jest tu pięknie, aż żyć się chce
Kiedy otwieram okna i drzwi
Siano gdzieś pachnie, pies w budzie śpi
A ja tym pięknem raduję się
Aż razem z ptaszkiem śpiewać się chce.
Tragedia Smoleńska
Runął srebrzysty olbrzym na ziemię
Oddali wszyscy ostatnie tchnienie
Tyle cierpienia niemocy i łez
Kto błąd popełnił? Gdzie winny jest?
Opuść swą głowę w zadumie kolego
Nie warto szukać tutaj winnego
Nieszczęścia w życiu się przydarzają
One pokory nauczyć nas mają.
Tak smutno zrozumieć to, co się stało
By wyrazić uczucia słów jest za mało
Tragedia tak wielka, a człowiek tak mały
Tyle żyć ludzkich i koniec taka marny
Czas rany uleczy, a wiatr łzy osuszy
Jednak ranę wielką nosić będziesz w duszy
A Ci, którzy w tragedii sensacji szukają
Są puści, samolubni i serca nie mają
Nie nam jest oceniać drugiego człowieka
Wpierw uczyń w sobie rachunek sumienia
A dusze Smoleńskie niech spoczną w pokoju
Dla żywych i martwych potrzeba spokoju.
*** (fragm.)
Wciąż w polityce zgrzyty i wrzawa
Jeden drugiemu „świnię” podkłada
Są jak psy, co się kłócą o kość
A my Polacy mamy tego już dość
Gdy pchają się do władzy cuda obiecują
A jest tak jak było, że na stołkach próżnują
Liczy się tylko ich własne koryto
My z nędzą walczymy, oni jedzą syto.
Przestańcie już walczyć o swoje racje
Zmieńcie na lepsze swoje relacje
Wybrało was przecież miliony Polaków
Bądźcie uczciwi wobec swych rodaków
Bogusław Kruszewski
.
Strona
16
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Mazowiecki Nobel dla A. Staszewskiego!
Rzeźbiarz z Krajewa Wielkiego w gminie
Krzynowłoga Mała, Andrzej Staszewski, zwany
"krajewskim Nikiforem" został laureatem XII edycji
konkursu Nagroda Marszałka Województwa Mazowieckiego. Nagrodę odebrał 26 listopada 2011 roku
w Mateczniku Mazowsza – Centrum Folklorystycznym w Karolinie.
- Kapituła wybrała dziesięciu laureatów spośród 104
zgłoszeń z całego województwa. Nagroda jest jednym
z najbardziej prestiżowych wyróżnień na Mazowszu.
Stanowi ważny instrument promocji województwa i najcenniejszych osiągnięć kulturalnych w kraju i za granicą. Konkurs uświadamia nam, że Mazowsze jest
bogate w światłych obywateli, których działalność
twórcza, społeczna czy charytatywna rozsławia nie
tylko nasz region. Praca tych ludzi jest wizytówką
całego województwa, inspiracja dla przyszłych pokoleń
– tak Tomasz Kammel, prowadzący galę, uzasadnił
werdykt Kapituły. Andrzej Staszewski znalazł się w
znakomitym
gronie
twórców,
społeczników,
pasjonatów, dla których nie ważne jest "mieć", ale
najważniejsze - "być".
Oto laureaci XII edycji:
Maja Komorowska – wybitna aktorka teatralna i filmowa, profesor Akademii
Teatralnej w Warszawie.
Laureatka wielu nagród za
dokonania aktorskie, choćby "Złota Kaczka", znana
także z niezapomnianych
M. Komorowska z płaskorzeźbą ról: "Katyń", "Popiełuszko.
prezentem od A. Staszewskiego
Wolność jest w nas".
Odznaczona Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia
Polski (Polonia Restituta).
Maria Pomianowska – polska instrumentalistka,
wokalistka i pedagog, doktor sztuk muzycznych,
kompozytorka. Zainteresowania M. Pomianowskiej
cechuje niezwykła otwartość na różne formy i systemy muzyczne. Jej płyta
"Chopin na 5 kontynentach" w 2010 roku
osiągnęła 5. pozycję na
europejskiej liście światowej muzyki etnicznej i folkowej, oraz na 15. miejscu
tejże listy za rok 2010.
Jest to najwyżej oceniona
polska produkcja. Chyba
jedyny polski muzyk, która
koncertowała na dworze cesarskim Japonii.
Dariusz Bernatek – wokalista - amator mieszkający
w Szydłowcu. Zdobył wyróżnienie telewizyjnym programie "Szansa na Sukces”. - Czesław Niemen były
zaskoczony słysząc pańskie wykonanie "Dziwny jest
ten świat" – tak Tomasz Kammel spuentował występ
D. Bernatka na gali w Mateczniku.
Paweł Łaszczyk - gawędziarz kurpiowski, dyrektor
zespołu "Kurpianka" z Kadzidła, mistrz tradycyjnych
opowieści gwarą z regionu Kurpi. Uraczył gości
i kapitułę podziękowaniami wygłoszonym najczystszą
gwarą kurpiowską, co wywołało nieskrywany aplauz
widowni.
Wojciech Prus-Wiśniewski – prezes prywatnego
Muzeum Regionalnego w Górze Kalwarii, które
od 1989 roku prowadzi razem z żoną Bożeną. Znawca
historii ziemi czerskiej, znakomity przewodnik i gawędziarz.
Tadeusz Fabisiak – wieloletni przewodniczący
Zarządu Okręgowego w Płocku Polskiego Związku
Emerytów Rencistów i Inwalidów.
Młodzieżowa Orkiestra Dęta Miasta Zwolenia –
- zespół 45 młodych muzyków, srebrny medalista
Mistrzostw Europy w Rastede – Niemcy z 2010 r.
Nagrodę w imieniu zespołu odebrała tamburmajorka,
jedna z najlepszych w Europie - urocza Angelika
Toporek. Odbierając nagrodę dla orkiestry dała krótki
popis umiejętności dowodzenia zespołem, co spotkało
się z owacyjnym przyjęciem widzów.
Stowarzyszenie Kół Gospodyń Wiejskich gminy
Cegłów - "Nasze Tradycje" - koło działające od 50 lat.
Wyróżnienie odebrała między innymi Anna Kotuniak
z Podciernia - laureatka prestiżowej nagrody "Perła" na
najlepsze potrawy i dania regionalne przyznawanej
przez Krajową Kapitułę Konkursu "Perła" w czasie
Targów POLAGRA FARM.
Stowarzyszenie Upowszechniania Nowych Technologii
i
Rozwoju
Społeczności
Lokalnych
'e-Sochaczew.pl' - organizacja pozarządowa o charakterze non profit, która w ciągu swojej ponad
10-letniej już działalności przeprowadziła wiele projektów mających na celu rozwój demokracji lokalnej
i budowę społeczeństwa obywatelskiego.
Nasz twórca
W tym gronie znalazł się Andrzej Staszewski - artysta
rzeźbiarz i malarz, mieszkaniec Krajewa Wielkiego.
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Autor ponad 15 tysięcy rzeźb i obrazów. Artysta
parający się dłutem i pędzlem od ponad 35 lat, którego
prace są w posiadaniu wielu kolekcjonerów z Polski
i za granicą, kilkudziesięciu kościołach w Polsce.
Laureat Medalu Senackiego z 2001 roku. Twórca
określany mianem "krajewskiego Nikfora". Jego
rzeźby wymykają się jakiejkolwiek klasyfikacji. Według
malarza, dr. hab. sztuki Krzysztofa Wróblewskiego jego
twórczość najbliższa jest nurtowi "art brut" - "szlachetna, gorzka sztuka" - sztuki tworzonej nieprofesjonalnie i spontanicznie przede wszystkim przez osoby nadwrażliwe psychicznie oraz szeroko rozumianych prymitywistów jako twórców bez wykształcenia artystycznego, często w ogóle niewykształconych, wizjonerów.
Zgodnie z definicją twórcy art brut – podejmując jakikolwiek
temat, używając określonych materiałów, w określony
Strona
17
„Aktywne na emeryturze”. Są to panie: Maria Wysk,
Czesława Górowska i Urszula Bojarska - wolontariuszki Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej
w Przasnyszu. - Wszystkie trzy panie pomagają uczniom w nauce. Nie liczą swojego czasu – tak charakteryzowała wyróżnione Sabina Olszak, dyr. Szkoły
Podstawowej Nr 2 w Przasnyszu. To uznanie znalazło
wyraz w nobilitacji kapituły „Barwy Wolontariatu”.
Odznaka „Zasłużony Dla Mazowsza”
To prestiżowe wyróżnienie otrzymują osoby lub
instytucje, które w istotny sposób przyczyniły się do
rozwoju Mazowsza, między innymi w takich
dziedzinach jak: kultura, nauka, edukacja.
W edycji 2011 uhonorowano nimi: prof. dra hab.
Henryka Samsonowicza – wybitnego historyka mediewistę,
profesora
Uniwersytetu
Warszawskiego,
Kawalera Orderu Orła Białego, prof. dra hab. inż.
Andrzeja Kolasę - rektora Państwowej Wyższej Szkoły
Zawodowej w Ciechanowie oraz Pawła Jaskanisa historyka sztuki i archeologa - dyrektora Muzeum
Pałacu w Wilanowie
Magiczne koncerty
Andrzej Staszewski odbiera „Mazowieckiego Nobla” z rąk
Marszałka Adama Struzika
sposób – "czerpią" sami z siebie, z własnego wnętrza,
a nie z zapożyczonych szablonów i wzorców sztuki klasycznej czy współczesnej. A prace Andrzeja Staszewskiego mieszczą się w kręgu takich twórców jak:
Nikifor Krynicki, Teofil Ociepka czy Edmund
Monsiel. - Jest to uhonorowanie niezwykłych osób, ich
inicjatyw twórczych oraz osiągnięć przyczyniających się
do rozwoju i promocji naszego region - mówił Adam
Struzik, Marszałek Województwa Mazowieckiego
i przewodniczący Kapituły zarazem. - Andrzej został
nareszcie doceniony. Jego twórczość wyrasta ponad
wszelką przeciętność, a jak zwykle my Polacy docenimy go po czasie – spuentował Andrzej Gadomski,
kolega Laureata, który towarzyszył A. Staszewskiemu
na Gali.
Inaczej nie można określić występów, jakie towarzyszyły Marszałkowskiej Gali. Pierwszym był koncert
Marcina Wyrostka – akordeonisty, laureata II edycji
programu „Mam talent” z Zespołem Tango Corazon
Quintet. Młodzi muzycy dali popis wirtuozowskiego
wykonania tang, a nade wszystko radości z uprawiania
muzyki. W mistrzowskich prezentacjach muzycznych
wspomagała ich zjawiskowa para taneczna Anna
Głogowska i Jan Kliment, którzy tańcem zaprezentowali całą magię tanga. Występ pary był wielkim
zaskoczeniem dla widzów, bowiem taniec ich był
perfekcyjną, taneczną opowieścią dramatu miłosnego
do muzyki Astora Piazzolli - wybitnego kompozytora,
wirtuoza bandoneonu, tanguero.
Finał Gali to koncert zespołu „Mazowsze”. Jak
przystało na gospodarzy, „Mazowsze” zatańczyło,
zaśpiewało w perfekcyjny sposób, który ponad
czterystuosobowa widownia nagrodziła owacjami na
stojąco. Zakończyły one niemal pięciogodzinną Galę
w „Mateczniku Mazowsza”.
Barwy Wolontariatu i Organizacja Przyjazna Wolontariuszom
Było to uhonorowanie tych społeczników, dla których
pomoc potrzebującym jest przede wszystkim imperatywem moralnym, a wolontariat stanowi dla nich ważną
część ich życia. Do Barw Wolontariatu zgłoszono
40 uczestników – osób indywidualnych i grup wolontariuszy. Kapituła wyróżniła 4 laureatów. W tym gronie
znalazły się 3 przasnyszanki, reprezentujące grupę
Bogusław Kruszewski
Strona
18
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Nagrody, odznaczenia, wystawy A. Staszewskiego
Nagrody
31 stycznia 2001 r. Andrzej Staszewski otrzymał za swoją
twórczość nagrodę i medal senacki z rąk marszałek senatu,
prof. Alicji Grześkowiak, w wrzesień 2010 roku nagroda Wójta
Krzynowłogi Małej, 18 grudnia 2010 - laureat Medalu
Stanisława Ostoja-Kotkowskiego w kat. Twórca Uznany,
26 listopad 2011 r. laureat XII edycji konkursu Nagrody
Marszałka Województwa Mazowieckiego
Wystawy:
1. Wystawa rzeźby A. Staszewskiego, Krzynowłoga Mała,
wrzesień 2000 r.
2. Wystawa kolekcjonerska „Okruchy przeszłości”, Muz.
Hist. w Przasnyszu, 12. 2000 – 02. 2001 r. Rzeźby Staszewskiego ze zbiorów kolekcjonerów przasnyskich.
3. Wystawa rękodzieła artystycznego polskiej wsi z regionów: podkarpackiego, mazowieckiego i kurpiowskiego,
Senat RP, 31 stycznia 2001 r. Rzeźby Staszewskiego
ze zbiorów MH i osób prywatnych.
4. Twórczość mieszkańców ziemi makowskiej, MDK
w Makowie Mazowieckim, grudzień 2001 r. Prezentacja prac
Staszewskiego artysty i MH w Przasnyszu.
5. Andrzej Staszewski. Rzeźba, Muzeum Romantyzmu
w Opinogórze, 22 czerwca 2003 r. Wystawa ze zbiorów MH
w Przasnyszu i osób prywatnych przygotowana na spotkanie
z cyklu „Nasz region”, promujące powiat przasnyski.
6. Andrzej Staszewski. Rzeźba, Łazienki Królewskie
w Warszawie, 31 sierpnia 2003 r. Ekspozycja powiatu przasnyskiego podczas imprezy dorocznej „Mazowieckie Klimaty” Dni Mazowsza w Warszawie.
7. Retrospektywna wystawa twórczości A. Staszewskiego, MH w Przasnyszu, kwiecień – maj 2006 r. Na wystawie
zaprezentowano po raz pierwszy rysunki i obrazy twórcy ze
zbiorów Muzeum Historycznego oraz MDK w Przasnyszu,
a także rzeźby z kolekcji muzealnej, MDK i osób prywatnych.
8. Wystawa rzeźby A. Staszewskiego, Kościół św. Jacka
(Dominikanów), Warszawa, luty 2007.
9. Poeta pędzla i dłuta – Andrzej Staszewski, Gimnazjum
Publiczne w Krzynowłodze Małej, lipiec - sierpień 2010.
10. Poeta pędzla i dłuta – Andrzej Staszewski, MH w Przasnyszu, sierpień – październik 2010.
Wykaz prac Andrzeja Staszewskiego wg miejscowości
WOJ. MAZOWIECKIE
Bogurzyn, pow. mławski – kościół pw. św. Doroty: Droga
Krzyżowa
Bonisław, pow. sierpecki – kościół pw. św. Stanisława BM:
Droga Krzyżowa
Chorzele, pow. przasnyski – kościół pw. św. Mikołaja:
szopka, Chrystus do grobu
Ciechanów, pow. ciechanowski – różne rzeźby do kościołów
Czarnia, pow. ostrołęcki – kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP: figura br. Zenona Żebrowskiego
Długosiodło, pow. wyszkowski – Chrystus Ukrzyżowany
Garlino, pow. mławski – kościół filialny: Chrystus na krzyż
i stacje Drogi Krzyżowej
Gąsewo, pow. makowski – kościół pw. św. Antoniego: Droga
Krzyżowa
Gadomskie (Wykrot), pow. ostrołęcki – kościół pw. Miłosierdzia Bożego: Chrystus na krzyż
Glinojeck, pow. ciechanowski – kościół pw. Chrystusa Odkupiciela Człowieka: Chrystus na krzyż
Jednorożec, pow. przasnyski – kościół pw. NMP Częstochowskiej: krzyż w prezbiterium, Chrystus do adoracji, Droga
Krzyżowa
Krajewo-Kłódki, pow. przasnyski – figura przydrożna: Serce
Chrystusa
Krajewo Wielkie, pow. przasnyski – figura przydrożna:
Chrystus Ukrzyżowany
Krasnosielc, pow. makowski – figura przydrożna: św. Jan
Nepomucen
Krukowo, pow. przasnyski – kościół pw. Miłosierdzia Bożego: wyposażenie wnętrza
Łęg Starościński, pow. ostrołęcki – kościół pw. Miłosierdzia
Bożego: Droga Krzyżowa
Małkinia, pow. ostrowski – kościół: Droga Krzyżowa
Myszyniec, pow. ostrołęcki – Chrystus Frasobliwy na pomniku (Armii Krajowej)
Nasielsk, pow. płoński – kaplica św. Katarzyny oraz prywatnie dla rodzin Kownackich i Cichowskich
Nowa Osuchowa, pow. ostrowski – rzeźby czterech Ewangelistów, Piotr i Paweł w ołtarzu
Obierwia, pow. ostrołęcki – fig. przydr.: św. Jan Chrzciciel
Płock, pow. grodzki Płock – Seminarium Duchowne:
Chrystus na krzyż
Przasnysz, pow. przasnyski – kapliczka przydrożna, ul.
Piłsudskiego: św. Krzysztof
Przasnysz, pow. przasnyski – kościół pw. Chrystusa
Zbawiciela: Chrystus Ukrzyżowany oraz figury Matki Bożej
i św. Jana w ołtarzu głównym, 2005
Przasnysz, pow. przasnyski – kościół pw. Wniebowzięcia
NMP: Chrystus do adoracji
Pułtusk, pow. pułtuski – kaplica: Chrystus Ukrzyżowany
Pułtusk, pow. pułtuski – kościół pw. Miłosierdzia Bożego
Rostkowo, pow. przasnyski – kapliczka otwierająca tzw.
Park Dydaktyczny: św. Stanisław Kostka
Rostkowo, pow. przasnyski – kapliczka św. Floriana: rzeźba
świętego, 2003
Sarbiewo, pow. płoński – Chrystus na krzyż, Maciej
Kazimierz Sarbiewski
Szwelice, pow. makowski – kościół pw. św. Wawrzyńca:
Szopka Bożonarodzeniowa
Święte Miejsce, pow. przasnyski – kościół pw. Narodzenia
NMP: Droga Krzyżowa, Chrystus na krzyżu
Wieczfnia Kościelna, pow. mławski – figura św. Jana
Wyszków, pow. wyszkowski – kościół pw. NMP Częstochowskiej: Droga Krzyżowa
Zawady n. Omulwią, pow. ostrołęcki – figura św. Jana
Chrzciciela
Zdziwój Stary, pow. przasnyski – Droga Krzyżowa
Żebry-Perosy, pow. ostrołęcki – kościół pw. Niepokalanego
Serca NMP: tryptyk „Ukrzyżowanie”
Góry Dębowe, pow.przasnyski – figury św.: Krzysztofa, Jana
Nepomucena, Rocha, Huberta, Floriana i Chrystusa Frasobliwego umieszczone w przydrożnych kapliczkach – 2011
WOJ. PODLASKIE
Łomża, pow. łomżyński – Seminarium Duch.: Chrystusy na krzyż
Raczki, pow. suwalski – Droga Krzyżowa
Szepietowo, pow. wysokomazowiecki – Maksymilian M. Kolbe
WOJ. WARMIŃSKO-MAZURSKIE
Jedwabno, pow. szczycieński – kościół pw. św. Józefa,
figury MB i św. Józefa, stacje Drogi Krzyżowej
Ełk, pow. ełcki – klasztor Maryi Matki Nadziei i św. Teresy od
Dzieciątka Jezus: krzyże
Nidzica, pow. nidzicki – nowy kościół
Spręcowo, pow. olsztyński – klasztor karmelitanek bosych
pw. Trójcy Przenajświętszej i Bożej Rodzicielki Maryi
Świętajno, pow. szczycieński – Pieta, szopka
PRACE ZA GRANICĄ
Niemcy, Włochy (Bolzano, Udine, Maniago koło Aviano),
Austria (Salzburg), Kanada (Campbell River), Norwegia
(Skoglund k. Moss),
sporządził Piotr Kaszubowski
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Rzeźbiarz z Krajewa Wielkiego został nagrodzony
przez marszałka
Talent na skraju nędzy
Jego ciało niszczy gościec - choroba, która
sprawia, że stawy ulegają bolesnym zdeformowaniom i zesztywnieniom. Palce wyglądają jak
zgruchotane ptasie szpony, a nogi odmawiają posłuszeństwa.
"Andrzej Staszewski nazywany „krajewskim Nikiforem” żyje po części
jak Nikifor Krynicki, a cierpienia niczym u Van Gogha też nie są mu
obce.” – czytamy w zgłoszeniu A. Staszewskiego do Nagrody
Marszałka Województwa Mazowieckiego
26 listopada, podczas gali wręczania nagród marszałka, też odmówiły. Z pomocą schorowanemu artyście z podprzasnyskiej wsi, który nie mógł wejść na stromy podest wiodący na scenę, pospieszyła Maja Komorowska. - Taki wstyd, przecież ja facet jestem - mruczał
rzeźbiarz, ale pomoc od aktorki, także laureatki tegorocznej nagrody marszałka, przyjął.
O Andrzeju Staszewskim i jego rzeźbiarstwie powstało
wiele artykułów i prac naukowych. Jego dzieła znajdują
się w domach prywatnych kolekcjonerów na całym
świecie. Andrzej Staszewski jest laureatem niewielu
nagród. Cały ten splendor nie ma jednak wpływu
na jego codzienność. Podczas gdy o jego twórczości
wypowiadają znawcy sztuki, on - niezwykle skromny
człowiek, żyje na skraju ubóstwa. Każdego dnia boryka
się z własnym kalectwem i chorobą psychiczną.
Z zamkniętymi oczami
- Nie jestem w stanie powiedzieć, od kiedy zacząłem
rzeźbić. Wiem tylko, że jak zacząłem chodzić, a było to
późno, bo dopiero jak skończyłem dwa lata, już wtedy
zbierałem glinę i z niej formowałem jakieś kształty - mówi nam Andrzej Staszewski. - Jeszcze przed rozpoczęciem szkoły podstawowej zacząłem rzeźbić w drewnie. Pamiętam jak mama przyniosła drewienka do
Strona
19
palenia, a ja pierwszy raz wyrzeźbiłem twarz z profilu.
Najpierw malowałem oczy piórem, ale tusz się rozmazywał. Potem udało mi się zdobyć długopis i nim malowałem oczy. Zawsze największy problem miałem właśnie z rzeźbieniem oczu. Dlatego wkładałem w to najwięcej wysiłku, czasu, koncentracji i siły. Opanowałem
to do tego stopnia, że oczy mogę rzeźbić z zamkniętymi oczami - mówi ze śmiechem artysta, któremu
nie dane było ukończyć żadnych szkół. Mimo to do
jednej ze szkół jest zaliczany. Szkoły nurtu "art brut",
czyli sztuki tworzonej nieprofesjonalnie i spontanicznie
przede wszystkim przez osoby nadwrażliwe psychicznie oraz osoby bez wykształcenia artystycznego,
często w ogóle niewykształconych, wizjonerów. Twórcy
ci czerpią sami z siebie, z własnego wnętrza, nie wzorując się na innych.
Rzeźby emocjami karmione
Do tej pory Andrzej Staszewski rzeźbił przede wszystkim ludowe figurki, religijne postaci. Ostatnio porwał
go czar kreski i plamki.
- Na malarstwie znam się byle jak. Dlatego uczę się,
mieszam farby, poznaję zasady. Polegam na własnym
odczuciu i próbach. Nie sprzedaję prac, bo są zbyt
kiepskie. Ale może kiedyś będę się znał na malowaniu
tak samo dobrze jak na rzeźbie - mówi mężczyzna
z duszą samotnika, ale też z rodziną na utrzymaniu. Ma
bowiem żonę i troje dzieci. Z żoną Grażyną i córką
mieszka w Krajewie Wielkim, w bardzo zniszczonym,
starym domu, a właściwie chatce bez bieżącej wody,
centralnego ogrzewania. Zapadający się dach, dziury
w podłogach, zimny piec kaflowy i okna, przez które
hula wiatr. Ekstremalne warunki. Wiele osób znających
rękodzieło pana Andrzeja nie ma pojęcia, że ten utalentowany człowiek żyje w takich warunkach. O dom,
jak tylko może najlepiej, troszczy się żona Grażyna.
- Nigdy nie chciałem uporządkować swoich spraw związanych ze sprzedażą rzeźb. Nie dbam o kwestię finansową - przyznaje artysta. Nawet nie podpisuje swoich
obrazów i rzeźb. - Po co? Nieważne jest, kto je zrobił,
a co chciał przekazać innym, jakie emocje przelał
na rzeźbę. Z tego stanu rzeczy nie jest zadowolona
rodzina, która nie rozumie, że człowiek okrzyknięty geniuszem, zamiast być bogaty, żyje w ubóstwie. Panu
Andrzejowi jednak wszystkie przyziemne sprawy wydają się błahe. Żyje tylko swoją pasją pozostawiając
przyziemne problemy na barkach rodziny.
Oblicza się, że przez całe życie Andrzej Staszewski wykonał ponad 15 tysięcy rzeźb i obrazów.
Większość dzieł została zamieniona, i to w dosłownym
tego słowa znaczeniu, na chleb. Gdy zdrowie pozwala,
Andrzej Staszewski bierze worek, wrzuca do niego
swoje „dzieci” i maszeruje do miasta. Tam szuka kupców. A gdy znajdzie, i gdy drewniane figurki zmieni
w pieniądze, wędruje do sklepu - po to, co w życiu
niezbędne. I tak żyje, z dnia na dzień.
Dłuta i farby lat nie pamiętają
Od lat na Andrzeja Staszewskiego sypią się nagrody.
Ta od marszałka, która została mu wręczona 26 listo-
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Strona
20
pada w Karolinie, artysty też nie zaskoczyła. Ale bardzo
uradowała. - Gala była piękna, jednak nie słuchałem
wszystkiego, bo ciągle odpowiadałem na pytania, witałem się z gośćmi i znajomymi mi osobami - opowiada.
- A za pieniądze od marszałka może uda mi się wykończyć dom, który zacząłem budować ze 20 lat temu - mówi, zapominając przy tym, że nagroda to tylko 10
tys. zł. Kwota ta na wiele mu nie starczy. A na pewno
nie na wykończenie domu. Dobrze będzie, jeśli uda mu
się kupić trochę rzeczy do pracy i poprawić warunki
bytowe w miejscu zwanym pracownią.
- Moje dłuta i farby są stare, czasem też dostaję jakieś
narzędzia od ludzi. To już dla mnie dużo, ale często nie
są to dobre narzędzia. Chciałbym przygotować pomieszczenie, gdzie trzymałbym rzeźby - planuje na
głos pan Andrzej. Ale kiedy pytam, ile ma tych rzeźb,
mówi, że nie ma ich wcale.
- Zimą koncentruję się nad małymi figurkami, które nie
potrzebują dużo miejsca do wykonywania. Poza tym
zimą drewno ziębi i praca jest trudna - wyjaśnia mężczyzna. I zapowiada, że na poważnie zacznie rzeźbić
jak zrobi się ciepło. Kiedy pytam, co mógłby robić
innego poza rzeźbą, odpowiada od razu. - Znam się na
robieniu beczek, a także garncarstwie. Mógłbym także
tworzyć gobeliny. Myślę, że zawsze znalazłbym sobie
jakieś zajęcie, wytwór moich rąk - mówi z uśmiechem.
Beata Bębenkowska
Dobrze, że jest sąd, który rozstrzygnie bez błędu, kto
był dobry, a kto zły. Czy boję się śmierci? Nie, ale jest
we mnie niepokój, przed przejściem do innej rzeczywistości – mówi artysta.
Bóg mnie wychował
Pan Bóg przywołał na świat swojego rzeźbiarza
31.01.1961 we wsi Ulatowo-Gać. Jego biologiczny
ojciec zapomniał o rodzinie, więc matka weszła w drugi
związek małżeński, w którym posypały się kolejne dzieci.
Było głodno i chłodno. Wielodzietna rodzina w poszukiwaniu lepszego bytu często zmieniała adresy,
a co za tym idzie dzieci zmieniały szkoły.
Koledzy zapamiętali Andrzeja z lat szkolnych jako niezwykle wrażliwego chłopca, który z nieodłącznym kozikiem, albo ze złamanym nożem (lepiej się rzeźbi) przemierzał okoliczne lasy, ciągle coś strugając, także
w czasie, gdy trwały lekcje. - Zacząłem jako kilkuletnie
dziecko lepić figurki z gliny. Dlaczego z gliny…? No bo
tam była glina…- mówi zdziwiony pytaniem. Krzysztof
Wróblewski, dziś wybitny malarz, dr hab. i profesor
gdańskiej ASP, siedział z Andrzejem Staszewskim
w jednej ławce w Szkole Podstawowej w Ulatowie–Adamach. Dokładnie była to ostatnia ławka, bo jeden miał
nazwisko na „s” a drugi na „w”, a poza tym na przedzie
siedziały dziewczynki. Gdański artysta napisał,
że Andrzej: „ więcej rysował, niż pisał, snując przy tym
niesamowite opowieści”.
Inny
- Jestem tu na Ziemi, żeby sławić sztuką Jezusa
Chrystusa, głosić prawdę, ale nie jestem wehikułem
praw moralnych, nie mam poczucia misji. Niech
pan mnie nie uważa za zdziwaczałego fanatyka religijnego, bo nim nie jestem – mówi do reportera
rzeźbiarz i malarz Andrzej Staszewski z Krajewa
Wielkiego gmina Krzynowłoga Mała.
Reporter spotkał artystę nazywanego „krajewskim Nikiforem” w dwa dni po jego największym życiowym
sukcesie, kiedy marszałek województwa mazowieckiego wręczył mu statuetkę i czek na 10 tys. zł - to prawdziwa fura pieniędzy dla człowieka żyjącego w niedostatku, ale najważniejsze jest uznanie dla talentu
człowieka uważanego przez wielu za odmieńca.
Rzeźbiarz nie wygląda na pieszczocha fortuny.
Ten ledwie 50-letni mężczyzna porusza się z trudem
o lasce, którą wieńczy postać anioła. Pokazuje swoje
zdeformowane przez reumatyzm ręce. Stawy mu
opuchły w przegubach, bo jest zmiana pogody, wczoraj
wiały potężne wichury powalające drzewa. Te wielkie
opuchnięte ręce wyrzeźbiły ok. 15 tysięcy rzeźb i figurek, są już za słabe, żeby obrabiać twarde drewno,
zresztą i drogich narzędzi brakuje. Andrzej Staszewski
ma szeroką, ufną twarz. W jego oczach jest coś z dziecięcej wiary i naiwności, mówi o Bogu i o miłości do
świata, i ludzi. – Człowieka trzeba poznać, żeby go
osądzać. Nie wolno tak sobie wypowiadać opinii.
Rzeźbiarz potwierdza, że rozbuchana wyobraźnia tworzyła w jego głowie niesamowite wizje, najczęściej we
śnie. Wielokrotnie powracał do niego obraz, jak wsiadał
do łodzi razem z Jezusem, a potem przemieszczali się
na promieniu słonecznym ku jaśniejącej kuli. Jakaś siła
pchała go do przedstawiania odkrywanego świata
– Dłuto samo weszło mi do ręki.
Biednie ubrany, często zamyślony i nieobecny był
często przedmiotem drwin, a nawet napaści. – Oni
mnie nie bili, ale katowali. 18 razy miałem łamany nos –
- stwierdza bez ujawniania jakichkolwiek emocji. Krzysztof Gadomski, dziś dyrektor MDK w Przasnyszu: - Rzeczywiście niektórzy chłopcy dokuczali Andrzejowi, starałem
się go bronić, ale nie pamiętam o jakichś krwawych
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Strona
21
pobiciach – mówi z przekonaniem dodając, że chodzili
razem do szkoły w Krępie Nowej jedynie rok czy dwa.
– Mówię tylko to, o czym wiem – uzupełnia wypowiedź.
Na pewno czuł się niezrozumiany i odrzucany. Kiedy
przyniósł do klasy wyrzeźbiony przed siebie kubek
nauczycielka zareagowała lodowato – Co on robi?
Niech się zacznie uczyć. Zostawiła go w tej samej
klasie. – Byłem niedostosowany do systemu, oni mnie
chcieli wcisnąć do świata materialnego, a ja byłem
w świecie duchowym. Przecież mogli mnie nauczyć
czytać i pisać, dać mi spokój, więcej nie potrzebowałem. Na co mi wiedza innych ludzi, utarte formułki,
ja sam odkrywałem świat. Bóg mnie wychował – mówi
artysta. – Szkoła to było wielkie nieporozumienie i niezrozumienie. Nauczycielom trzeba pomóc i musi to zrobić cały naród - kończy opowieść o edukacji formalnej,
którą zakończył na 5 klasach szkoły podstawowej.
Po odejściu ze szkoły miejscowe łobuzy nie dały spokoju Staszewskiemu. – Ostatni raz przyszli, żeby mnie
pobić, kiedy już byłem chyba dorosły. Czułem w sobie
siłę, bo pracowałem siekierą. Jeden z nich uderzył
mnie w twarz, nie wiem dlaczego oddałem. Upadł bez
czucia – opowiada beznamiętnie.
wiarni i restauracji, a nawet lady killera. - Pamiętam pana Andrzeja z tamtych czasów, kiedy latem chodził
w białym garniturze, albo zimą, jak idzie przasnyskimi
ulicami w rozpiętym kożuchu z białymi wyłogami –
- zwracał na siebie uwagę, niezwykle elegancko „się
nosił. Wyglądał na wybrańca losu, wtedy naprawdę
dobrze mu się wiodło – mówi Mariusz Bondarczuk,
dziennikarz, regionalista.
W czasach największej prosperity artysta rozpoczął
budowę domu, który stał się jego przekleństwem. Do
dziś budynek nie jest dokończony, choć minęło ponad
20 lat, od kiedy został przykryty dachem, nie ma w nim
nawet podłóg, o ogrzewaniu nie wspominając. Tu mieści się „pracownia” rzeźbiarza formującego swoje dzieła
zgrabiałymi rękami. Wiadomo skąd się wziął jego galopujący reumatyzm.
Artysta brał udział w wielu przeglądach sztuki ludowej,
sprzedawał swoje prace na imprezach masowych
w Przasnyszu takich jak „Jarmark Przasnyski”. Nigdy
nie zapisał się do żadnego stowarzyszenia twórców
ludowych, jego prac nie ma w żadnym ogólnopolskim
katalogu twórców ludowych. Zawsze był inny niż
wszyscy.
W białym garniturze, czyli na fali powodzenia
Rzeźbiarstwo Andrzeja Staszewskiego zostało natychmiast odkryte i docenione. Hołubiły go oficjalne instytucje kultury, które z programowych względów popierały twórczość ludową, ale także kościół budujący w latach 80-tych wiele nowych świątyń. Zamówienia dosłownie się sypały. Z zestawienia etnografa Piotra Kaszubowskiego z przasnyskiego Muzeum Historycznego
wynika, że dzieła „krajewskiego Nikifora” znajdują się
w prawie 40 kościołach w województwie mazowieckim,
podlaskim i warmińsko-mazurskim. Były to wielkie figury Jezusa Ukrzyżowanego, takie jak przejmująca rzeźba w kościele w Glinojecku oraz Drogi Krzyżowe, jak
w Świętym Miejscu i Skierkowiźnie. Często parafie
zamawiały całe wyposażenie świątyni. Artysta znalazł
wielu mecenasów. Ks. Witold Biały z Chorzel był zafascynowany talentem młodego rzeźbiarza, który po ślubie
z Grażyną Cichowską w 1980 r. zamieszkał w Krajewie
Wielkim w domu swoich teściów. Zachowała się opowieść o sławnej próbie, jakiej poddał ksiądz dobrodziej
swojego przyjaciela Bernarda Ładysza. Sławny śpiewak pod drodze z koncertu zajechał na plebanię, gdzie
proboszcz postawił przed nim dwie rzeźby Chrystusa.
- Powiedz Bernard, którą rzeźbę stworzył dyplomowany, a którą ludowy artysta?. Po długim zastanowieniu
Ładysz wskazał na figurę wykonaną przez Staszewskiego. – Tę wykonał rzeźbiarz po akademii.
Rzeźbiarz cieszył się także przyjaźnią i uznaniem
Tomasza Wierzbickiego, dyrektora Miejskiego Domu
Kultury w Przasnyszu, a także poety, działacza kultury
z poczuciem misji. To on forsował jego twórczość,
aż do tragicznej śmierci w 1989 r. Kilkanaście lat
później A. Staszewski podarował MDK jedyną chyba
naprawdę udaną serię swoich obrazów.
Artysta w latach 80-tych opływał w dostatki. Wielu go
zapamiętało jako króla życia, utracjusza, bywalca ka-
Mieszkańcy Przasnysza zapamiętali go także w roli
komiwojażera. Przez całe lata chodził z torbą pełną
rzeźb po mieście, a czasem nawet docierał do okolicznych wsi. Jego trasa obejmowała biura (np. zaglądał
do Jarosława Włodarczyka dyr. wydziału w starostwie),
mieszkania prywatne (np. Mariusz Bondarczuk), a zawsze na końcu docierał do Muzeum Historycznego,
gdzie Piotr Kaszubowski niezależnie od aktualnej zasobności portfela kupował od niego rzeźbę ratując
finanse rodziny Staszewskich. Wszak artysta miał na
utrzymaniu troje dzieci, które przychodziły na świat
kolejno w 1981, 1986 i 1992 roku. Teraz jest szczęśliwym posiadaczem kilkuset prac rzeźbiarza. Nie liczył,
ale nie ma ich gdzie już postawić. Prawdopodobnie
najwięcej dzieł „krajewskiego Nikifora” ma Waldemar
Krzyżewski, doktor weterynarii, choć niektórzy twierdzą, że dorównuje mu M. Bondarczuk. Spór jest o tyle
bezprzedmiotowy, że nikt nie policzył posiadanych
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Strona
22
prac. – Pan Staszewski wykonywał ogromną ilość
rzeźb, nierównych artystycznie, wśród których są dzieła
ocierające się o genialność. Oferował je często, czasem nawet …dwa razy w tygodniu. Nie byłem w stanie
tak często kupować rzeźb, ale i tak nazbierało się
wiele, właściwie nie mam już miejsca - mówi Mariusz
Bondarczuk.
Mimo ogromnej podaży przasnyski rynek wchłonął
większość dzieł artysty, w każdym razie on w swoim
domu nie ma literalnie ani jednego swojego dzieła.
– Na pewno jest przynajmniej 50 osób z Przasnysza,
które kolekcjonują prace A. Staszewskiego - stwierdza
z przekonaniem Piotr Kaszubowski. Zgadza się z tym
poglądem Krzysztof Gadomski właściciel „ledwie” kilkudziesięciu rzeźb mistrza i dodaje: – Wiele rzeźb podarowałem przyjaciołom, jednakże niektórych, szczególnie z początkowego okresu twórczości, ani nie oddam, ani nie sprzedam, są naprawdę cenne pod względem artystycznym - dodaje.
Po Chrystusie Ukżyżowanym w Krajewie
Wielkim pozostał jedynie korpus.
Dar od Boga i Księga Ksiąg
Andrzej Staszewski na pytanie, co to właściwie jest
talent, wykręca się od odpowiedzi uciekając w mistykę:
- No cóż to może być, jeżeli człowiek osiągnie, jeżeli
człowiek osiągnie pewien poziom duchowości może
robić wszystko – stwierdza dobitnie. – Ja jestem na
razie niemowlęciem w rozwoju duchowym. Jednocześnie jednak dodaje, że przez lat poznawał anatomię
człowieka, sam nauczył się techniki rzeźbiarskiej. A zatem; duchowość duchowością, ale fachu się trzeba nauczyć. Artysta sypie cytatami z Biblii, mówi, że w Księdze Ksiąg znalazł wszystko, co mu jest potrzebne do
rozwoju intelektualnego i artystycznego. Poparcie dla
jego słów można znaleźć w wykonanych przez niego
krucyfiksach. Jeden z nich jest własnością Jarosława
Włodarczyka. Wisi w jego biurze wzbudzając zachwyt
nad maestrią wykonania, ale także ogromnym ładunkiem ekspresji emanującej z tego dzieła. Patrząc na
rzeźbę wręcz fizycznie czujemy ból Jezusa próbującego bezskutecznie oderwać ręce od krzyża, a gdzieś
w tyle głowy kołacze się myśl, że autor osobiście
przeżywa Mękę Pańską, chcąc wyrazić swoją krzywdę.
Prof. dr. hab. Marian Pokropek, wybitny polski etnograf
z Uniwersytetu Warszawskiego, założyciel Muzeum
Sztuki Ludowej w Otrębusach z najwyższym uznaniem
pisze w katalogu ”Poeta pędzla i dłuta...” o umiejętnościach rzeźbiarza: „Dostrzegam tu wyjątkową umiejętność obserwacji ludzi i ich
cech charakterologicznych
i kulturowych”. Pan profesor
zafascynowany rzeźbą Jezusa Ukrzyżowanego, która stała w Krajewie Wielkim, zamówił podobną pracę do Muzeum Sztuki Ludowej, Oglądając dzieła „krajewskiego Nikifora” odbiorca wyczuwa
intuicyjnie, że jego prace wymykają się z kanonu sztuki
ludowej. To przypuszczenie potwierdza opinia dr. hab.
sztuki Krzysztofa Wróblewskiego, kolegi ze szkolnej
ławy z Ulatowa–Adamów. W wyżej wymienionym albumie tak opisał twórczość Staszewskiego: „Jego dorobek umieściłbym w szerokim obszarze sztuki bez specjalnego definiowania, choć termin art brut, użyty przez
Jeana Dubuffeta nasuwa się tu samoistnie. W jego
rzeźbach dostrzegam melancholię, delikatność i spokój
przemieszane z witalnością, która jest szczególnie widoczna w pracach będących kłębowiskiem form abstrakcyjno–organicznych”.
Poniżony i wywyższony
Koniunktura na rzeźby, na sztukę w ogóle, załamała się
z początkiem lat 90-tych. Naród rozpoczął budowę kapitalizmu rozkładając łóżka, na których handlował byle
czym, oddając cześć cielcowi wolnego rynku. Coraz
mniej też budowano kościołów. Czas był wyjątkowo
paskudny dla twórców. Staszewski musiał płacić za
swoją niezależność. Nie „przytulił się” do żadnego stowarzyszenia, nie żebrał o stypendia, nie brał udziału
w konkursach. Taki był przez całe życie, ale zaczął się
zmieniać na innej płaszczyźnie. Gdzieś w niebyt, niepostrzeżenie odszedł wizerunek bon vivanta. Przygnieciony niepowodzeniami artysta coraz bardziej przypominał przybysza ze wsi zapomnianej przez Boga i ludzi, stał się podobny do niektórych postaci, które tworzy. Coraz bardziej uciekał w religijną mistykę.
P. Kaszubowski twierdzi, że pierwiastek religijny tkwił
w nim i w jego twórczości od zawsze: - Od kiedy znam
Andrzeja Staszewskiego, zawsze odwoływał się do
Biblii w rozmowach ze mną i w swojej twórczości.
W 2001 roku za sprawą starań zastępcy burmistrza
Przasnysza Andrzeja Dołęgi prace artysty zostały wystawione w Senacie. Marszałek Alicja Grześkowiak
wręcza mu medal senacki za osiągnięcia artystyczne.
Po wielkiej fecie rzeźbiarz wraca do szarej rzeczywistości straszliwie zimnego domu, gdzie rzeźbi zgrabiałymi rękami. W 2006 roku przychodzi załamanie nerwowe i pobyt w szpitalu. Na otwarcie wystawy
w Muzeum Historycznym K. Gadomski przywozi rzeźbiarza ze szpitalnego łóżka. Następuje czas utraty zdolności twórczych. – Przez 4 lata byłem najgorszym rzeźbiarzem w Polsce – ocenia siebie z brutalną szczerością. Ten zły okres dzięki Bogu minął, znów dłuto
stało się posłuszne.
I wreszcie przyszedł wielki dzień. Marszałek Adam
Struzik przyznał „krajewskiemu Nikiforowi” swoją nagrodę. Uroczysta gala w Karolinie - Mateczniku zespołu
Mazowsze przyciągnęła polityków, luminarzy kultury,
celebrytów. Kiedy Tomasz Kammel wywołał nazwisko:
Andrzej Staszewski, zdrętwiałe nogi odmówiły artyście,
nie mógł wstać – laska nie pomagała. Wtedy podeszła
do niego Maja Komorowska i pomogła mu wstać. Szli
powolutku na scenę, kroczek za kroczkiem - „krajewski
Nikifor” i wielka aktorka.
Na początku i na końcu świata
W Krajewie Wielkim świat mógłby się zaczynać, ale
i kończyć, właściwie dlaczego nie. Mieszka tu ledwie 18
rodzin. Ta wiosczyna dzieli się jeszcze na Darmopychy
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
i Zachy – to nazwy potoczne, nie urzędowe. Posesja
mistrza znajduje się kilometr od drogi Krzynowłoga
Mała - Chorzele, tuż przy średniowiecznym grodzisku,
gdzie najpewniej mieszkają duchy zapomnianych
przodków i demony, których nie brakuje w twórczości
Staszewskiego. Niedokończony dom robi koszmarne
wrażenie, bo zdążył się zestarzeć. Nie da się w nim,
ani mieszkać, ani tworzyć. Mistrz stara się przekonać
reportera, że panuje nad swoim życiem, nie jest nieudolny w organizowaniu sobie codzienności. W tym domu nie musiało być zimno. – Mój brat zawiózł panu
Andrzejowi wydajny piec, którym mógł skutecznie
ogrzewać przynajmniej jedno pomieszczenie. Piec nie
został zainstalowany, stał na podwórzu kilka lat – mówi
Mariusz Bondarczuk.
Andrzej Staszewski, formalnie rolnik, właściciel 5,3 ha
gruntów najpodlejszej klasy, próbował jakoś wykorzystać swoją ziemię, zawsze bez sukcesu. Sad wiśniowy
usechł, hodowla kóz też się nie udała. Widać, że Pan
Bóg najął go na swojego rzeźbiarza, a nie na rolnika.
A. Staszewski na wystawie w Krzynowłodze Małej 3 lipca 2010. r.
w czasie uroczystej sesji nadania gminie herbu, flagi i pieczęci.
fot. B. Prus.
Bogusław Kruszewski, zajmujący się promocją gminy,
stara się wspierać artystę. Nie chce mówić o swojej roli.
Jest pewne, że gmina zadbała o węgiel na zimę dla
Staszewskich, żeby mogli rozpalić ogień w drewnianym
domu po teściach. Natomiast wójt Adam Bacławski
wsparł najbardziej znanego artystę w jego gminie i ma
jeszcze kilka pomysłów, jak wesprzeć twórcę. Gmina
postarała się, by wydać katalog twórczości rzeźbiarza.
Nie odmówili pomocy: starosta Zenon Szczepankowski,
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej, Bank Spółdzielczy w Przasnyszu i Drukarnia J.J. Maciejewscy,
dokładając się do albumu twórcy z Krajewa Wielkiego.
I udało się. To gmina zgłosiła Andrzeja Staszewskiego
do Nagrody Marszałka. Kruszewski zna społeczną wagę talentu i rad by rozsławić swoją gminę, bo po to się
najął. – Jednak w tym największy jest ambaras…. Dobrze by było, gdyby pan Andrzej chciał z nami współpracować, wtedy moglibyśmy poprawić jego sytuację - mówi Kruszewski, który wie, że artystom więcej wolno
i czasem trzeba na nich chuchać, i dmuchać, w przypadku Andrzeja Staszewskiego nawet dosłownie.
Wiesław Hagedorny
Strona
23
BIOGRAFIA KSIĘDZA JANA CHMIELIŃSKIEGO
„Życie religijno-obyczajowe oraz mowa, kultura
i prace mieszkańców Krajewa Wielkiego na przełomie XIX i XX wieku” to niezwykłe studium etnograficzno-socjologiczne wsi drobnoszlacheckiej,
które w 1992 roku ukazało się w wydaniu kserograficznym
w
mikroskopijnym
nakładzie…
trzydziestu egzemplarzy.
Autor dzieła, ksiądz Jan Chmieliński urodził
się 3 listopada 1914 roku w Krajewie, jako syn Jana
i Bronisławy z Gierwatowskich. Rodzice mieli średniej
wielkości gospodarstwo rolne. Do szkoły powszechnej
uczęszczał w Chorzelach, a od 1928 roku kontynuował
naukę w Gimnazjum im.
św. Stanisława Kostki w
Płocku. Tam też w 1933
roku otrzymał świadectwo dojrzałości. Po maturze wstąpił do płockiego Wyższego Seminarium Duchownego.
Święcenie Kapłańskie
przyjął w bazylice katedralnej 18. 06. 1939 r.
z rąk biskupa Leona
Wetmańskiego.
Pracę duszpasterską
rozpoczął od wikariatu
w Dzierzgowie. Jednakże proboszcz dzierzgowski ks. kan. Andrzej
Krysiak już 2.09.1939 roku został aresztowany przez
Niemców. Ksiądz wikary pracował w Dzierzgowie tylko
kilka miesięcy, gdyż teren parafii okupanci przeznaczyli
na wojskowy poligon, a ludność wysiedlono. W listopadzie 1940 r. ksiądz Chmieliński otrzymał od arcybiskupa Antoniego Juliana Nowowiejskiego nominację
na wikariusza do Grzebska. Ponieważ groziło mu
niebezpieczeństwo aresztowania i wywiezienia do obozu, potajemnie opuścił Grzebsk i udał się do Generalnej Guberni do diecezji siedleckiej. 29.10. 1941 r.
został wikariuszem w parafii Uhrusk. 1 maja 1942 roku
otrzymał nominację na wikariat w Kłoczewie, zaś od
1 maja 1944 roku spełniał obowiązki wikariusza
w parafii Sadowne.
W lutym 1945 r. ksiądz Chmieliński powrócił do
diecezji płockiej. A już 1. marca otrzymał nominację
na prefekta szkół podstawowych i Gimnazjum im. Stanisława Wyspiańskiego w Mławie, z obowiązkiem spełniania czynności duszpasterskich. Po 3 latach pracy
w Mławie w lipcu 1948 roku został przeniesiony na podobne stanowisko do Ciechanowa. We wrześniu 1950
roku otrzymał samodzielną placówkę duszpasterską
jako proboszcz w Radominie, z obowiązkiem administrowania parafii Dulsk. Przeprowadził konieczne remonty w kościele i w plebanii, sprawił nowy dzwon
i stacje Męki Pańskiej, porządkował cmentarz, posadził wiele drzew. W styczniu 1955 r. przeniósł się na
Strona
24
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
scowości Radziki w dekanacie rypińskim. Pracował tam
15 lat, podejmując różne prace remontowo-budowlane
w kościele i zabudowaniach plebańskich. Kilkakrotnie
był karany przez władze państwowe, m. in. za to, że nie
złożył sprawozdania z działalności punktów katechetycznych. Od 1967 roku pełnił obowiązki wizytatora nauki religii w dekanacie rypińskim.
Wiosną 1970 r. przeniósł się na probostwo
w Baboszewie w dekanacie płońskim. Od 1974 roku był
wicedziekanem tegoż dekanatu. Przez 19 lat swojej posługi proboszczowskiej wyremontował plebanię i organistówkę, wzniósł budynek gospodarczy, wybudował
nowy ołtarz soborowy, założył nową blachę na dachu,
instalację ogrzewczą, zainstalował zegar z kurantem.
W życiu prywatnym ks. Chmieliński był gościnny i towarzyski, miał duży zasób wiedzy literackiej. We wszystkich miejscowościach, w których pracował jako proboszcz, pozostawił obszerne zapisy w kronikach parafialnych. W Baboszewie napisał wspomniane studium
o rodzinnej wsi. W pracy duszpasterskiej był kapłanem
gorliwym, wykazywał dużo inwencji i pomysłowości
w różnych akcjach duszpasterskich. W 1989 r. w Baboszewie obchodził 50-lecie święceń kapłańskich. Jesienią tegoż roku prosił biskupa ordynariusza Zygmunta
Kamińskiego o zwolnienie z obowiązków proboszcza
i możność przejścia na emeryturę.
Ksiądz Chmieliński pozostał w Baboszewie, pomagając w pracy swojemu następcy, ks. doktorowi Stanisławowi Welencowi, przybyłemu z Mławy. W wydanych w 2004 r. wspomnieniach ks. Welenc scharakteryzował swego poprzednika w sposób następujący:
Ks. Senior był człowiekiem w pełni sprawnym, pełnym
wigoru i energii, nawet uważany był za okaz zdrowia.
Ludzie po jego przejściu na emeryturę bardzo go lubili.
Między nami, jak sądzę, były dobre relacje. Czasem go
denerwowały prace, które podejmowałem przy kościele, ponieważ uważał, że wszystko, co było konieczne,
zostało zrobione. […] Ale był na tyle pokorny i taktowny, że to wszystko pogodnie przeżywał.
Ksiądz Jan Chmieliński zmarł nagle 23 lutego
1993 roku w wieku 78 lat. Dwa dni później odbył się
jego pogrzeb. Uczestniczyło w nim ponad pięćdziesięciu księży, Ochotnicza Straż Pożarna oraz licznie
zgromadzeni parafianie. Koncelebrowanej Mszy św.
żałobnej przewodniczył biskup Jan Wosiński. Po modlitwach w kościele trumna została złożona na karawan
i kondukt pogrzebowy udał się do Ciechanowa. Ksiądz
Jan Chmieliński spoczął na starym cmentarzu katolickim w Ciechanowie, blisko mieszkającej w tym mieście rodziny, z którą był mocno związany.
Piotr Kaszubowski
bibliografia:
M. M. Grzybowski, Duchowieństwo diecezji płockiej. Wiek XX, tom 1
część 1, Płock 2007, s. 107-109.
M. M. Grzybowski, Ksiądz Jan Chmieliński emerytowany proboszcz
parafii Baboszewo (1914-1993), „Miesięcznik Pasterski Płocki”, 1995,
nr 7-8, s. 396-398.
A. J. Krysiak, Baboszewo i okolice, Baboszewo 2010, s. 103.
S. Welenc, Kapłaństwo moja miłość, Baboszewo 2004, s. 317-319.
Album duchowieństwa diecezji płockiej, tom 1, oprac. M. M.
Grzybowski, Płock 2005, s. 47.
Recenzja książki ks. Jana Chmielińskiego
z Krajewa Wielkiego
Wielki antropolog, Edward, Burton Tylor, jako
pierwszy w 1871 roku zdefiniował pojęcie kultury.
Jego definicja aktualna do dzisiaj, brzmi następująco: „Kultura, czyli cywilizacja jest do złożona
całość, która obejmuje wiedzę, wierzenia, sztukę,
moralność, prawa, obyczaje oraz zdolności i inne
nawyki nabyte przez ludzi jako członków społeczeństwa.”
Podobnie rozumiał kulturę ksiądz Jan Chmieliński,
autor pracy pt.: Życie religijno-obyczajowe oraz mowa,
kultura i prace mieszkańców Krajewa Wielkiego na
przełomie XIX i XX w. Pragnął uchronić od zapomnienia kulturę i historię a także środowisko, w jakim
żyli potomkowie drobnej szlachty mazowieckiej, z których sam się wywodził. W swoim dziele znakomicie
opisał czynniki warunkujące życie na tym skrawku północnego Mazowsza takie jak: gleba, klimat, flora i fauna oraz położenie. Na tle tych uwarunkowań omówił
dzieje mieszkańców od czasów najdawniejszych do
początku XX w. Autorowi zależało na ukazaniu, życia
codziennego, pracy, życia rodzinnego, przejawów życia
religijnego, wspólnych modlitw udziału w sakramentach
świętych, w zwyczajach i obrzędach rodzinnych i dorocznych, nierozerwalnie związanych z kalendarzem
świąt kościelnych. Ks. Jan. Chmieliński, podkreśla i opisuje dużą religijność szlachty Krajewskiej oraz silne
więzi sąsiedzkie i krewniacze charakteryzujące mieszkańców tej okolicy. Zwraca uwagę też na silny związek
od najdawniejszych czasów z naturą i środowiskiem,
w jakim żyją, ich wierzenia i zabobony. Mieszkańcy
Krajewa charakteryzowali się jak pisze ks. Jan
Chmieliński: „umiłowaniem przeszłości, dawnego obyczaju, języka, wierzeń, sposobu bycia, życia i pracy,
jednym słowem tradycji”. W uznaniu znaczenia języka
(gwary), który w każdej społeczności pełni rolę w (…)
„określaniu zjawisk życiowych, osób, rzeczy, zjawisk,
myśli(…),” w drugiej części swojej pracy autor zamieścił
obszerny słowniczek przedstawiając wyrażenia i terminy używane przez mieszkańców Krajewa Wielkiego.
Omawiana praca napisana w 1986 r. a następnie uzupełniona w latach 90-tych XX w. stanowi unikalny dokument kultury drobnoszlacheckiej z terenu gminy Krzynowłoga Mała. Oczywiste jest więc znaczenie opublikowania tych materiałów, zarówno dla mieszkańców
okolic Krajewa Wielkiego jak w ogóle dla Polaków.
Przecież kultura rodów drobnoszlacheckich to jeden
z fundamentalnych elementów naszej kultury narodowej.
Irena Kotowicz-Borowy
kustosz Muzeum Szlachty
Mazowieckiej w Ciechanowie
* Irena Kotowicz-Borowy – doktor nauk humanistycznych, socjolog
wsi, etnograf, publicystka, kustosz Muzeum Szlachty Mazowieckiej
w Ciechanowie, adiunkt WSH, SGGW w Warszawie, prezes Tow.
Miłośników Opinogóry i oddziału północno-mazowieckiego Polskiego
Towarzystwa Ludoznawczego.
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Strona
25
Krajewski historiograf
Krajewo w rzeczywistości wioseczka, jakich tysiące w Polsce. Jednak patrząc z perspektywy historii dawnej
i dzisiejszej, Krajewo zasługuje na miano Wielkie. A wszystko to zasługa ludzi, którzy ją zamieszkiwali
i zamieszkują. Jednym z najlepszych synów Krajewskiej Dziedziny jest ks. Jan Chmieliński.
Praca ks. Jana Chmielińskiego to wnikliwe studium życia mieszkańców Krajewa Wielkiego na przeł. XIX i XX w.
Dzieło niezwykłe, świadczące o wielkim przywiązaniu autora do swoich korzeni. Studium wydane na kserografie
w 1992 r., w formacie b5, w nakładzie zaledwie 30 egzemplarzy, liczy bez mała 200 stron.
Składa się z trzech części:
- opisu życia, obyczajów, stosunków sąsiedzkich, religijności, tradycji mieszkańców Krajewa,
- opisu języka poszerzony o kapitalny słownik gwary mieszkańców Krajewa Wielkiego,
- życiorysy typowych przedstawicieli trzech pokoleń rodziny Chmielińskich.
Poniżej drukujemy jedynie skromne fragmenty dzieła ks. Chmielińskiego, by Czytelnicy Krzynicy mogli zapoznać się
z historią jednej z 72 miejscowości krzynowłoskiej małej ojczyzny. Publikujemy w nadziei, że w niedługim czasie
studium ks. Chmielińskiego doczeka się opracowania i druku. Na szczególną uwagę zasługuje język, piękny,
potoczysty, barwny, który sprawia, że dzieło czyta się niczym powieść.
Ks. Jan Chmieliński – życie religijno-obyczajowe oraz mowa, kultura i prace mieszkańców
Krajewa Wielkiego na przełomie XIX i XX wieku.
WSTĘP
Każdy człowiek jako istota złożona z ciała i duszy żyje, i działa w czasie, i przestrzeni, w pewnych ściśle określonych warunkach materialnych. Sposób życia i charakter działania,
wykonywanie zatem normalnych obowiązków zależy w dużej
mierze od warunków, od środowiska i otoczenia, w którym się
człowiek na co dzień obraca. Dlatego, gdy się ma zamiar
pisać o życiu religijno-moralnym, o tych przeżyciach najgłębszych, choć się one dokonują w sferze czysto duchowej,
w myśli i woli i uczuciach człowieka, w jego intymnym stosunku do Boga, nie bez znaczenia będzie również wpływ
czynników zewnętrznych i nie wolno ich lekceważyć one stanowią tło, środowisko i otoczenie. Trzeba więc podać topografię miejsca pracy, cierpienia, modlitwy ludzi, których chce
się zrozumieć, którym pragnie się wydać właściwą i wyczerpującą opinię. Następnie trzeba mówić o ich charakterze,
wadach, cnotach, kulturze, obyczajach, języku, tradycji, umiłowaniach i ambicjach. Na tym podłożu można próbować odgadnąć źródła i czynniki decydujące o takiej właśnie postawie
religijnej i moralnej, odpowiedzieć trafniej na zarzuty, niejedno
wyjaśnić, zrozumieć.
Autor
Rozdział I OTOCZENIE KRAJEWA
Jakie więc było środowisko i otoczenie, jakie tło, topografia,
flora, fauna, jakie były dzieje i tradycje oraz warunki etnograficzne i obyczajowe, w których wypadało ludziom Krajewa
z woli Opatrzności żyć i pracować i Boga chwalić na przełomie XIX i XX wieku.
Rzućmy najpierw okiem na położenie wsi Krajewo
Wielkie. Wieś, o której tu mowa, znajduje się na prawym
brzegu górnego biegu rzeki Ulatówki, dopływu Orzyca, wpadającego do Narwi. Do najbliższego punktu granicy pruskiej
ma około 12 wiorst w kierunku północnym, do miasta powiatowego Przasnysza około 20 wiorst w kierunku południowym
Skan strony tytułowej wydania ksrograficznego
i w tymże kierunku do Gminy Krzynowłoga Mała 3 wiorsty
w prostej linii przez wieś Darmopychy i zagajnik tzw. Grabnik. Wieś ta należy do parafii Krzynowłoga Mała, diecezji
płockiej. Jest położona mniej więcej w połowie środkowej części powiatu przasnyskiego w odległości 12 wiorst od
zachodniego krańca rejonu Kurpiowszczyzny. Na przełomie XIX i XX wieku administracyjnie włączona jest poprzez
swoją gminę i powiat do Guberni Płockiej Królestwa Polskiego po powstaniu styczniowym przezywanego Krajem
Przywiślańskim (Kongresówka). Krajewo Wielkie stanowi wraz z pięcioma najbliższymi wioskami po tej stronie
Ulatówki zaścianek szlachty zagrodowej. Przemawia za tym zachowane tu dobrze grodzisko (okop), jak też przydomek Wielkie
oraz nazewnictwo tychże wsi. Są to mianowicie Krajewo-Darmopychy, związane w tym czasie jednym sołectwem, KrajewoCepki, Krajewo-Kłódki, Krajewo-Pajki, Krajewo-Wierciochy. Najbliższe sąsiedztwo tak szeroko pojętego Krajewa
Strona
26
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
stanowiły po lewej stronie Ulatówki podobne doń zaścianki: Romany, Gadomiec, Błotki. I podobnie jak Krajewo
każdy z nich obejmuje po kilka maleńkich wsi-siół czy osad. I tak od wschodu graniczą: Romany-Janki, Romany-Sędzięta (Wielkie), Romany-Karcze, Czaplice-Kurki, Czaplice-Miłki, a od północy Gadomiec, Gadomiec-Miłocięta,
Gadomiec-Trojany, Gadomiec-Zawisze, Gadomiec-Jebieńki, Gadomiec-Barany, Gadomiec-Peronie. Od zachodu
Bystre, Bystre-Chrzany. Od południa zaścianek krajewieński graniczył z Zalesiem i ogromnie zaludnionym zaściankiem Chmieleniem Wielkim oraz dobrami dworu Krzynowłoga Mała.
NAZWA Krajewa zapewne pochodzi od rodziny Krajewskich, herbu Trzaska albo Jasieńczyk. Rodzina ta
w wieku XIII lub XIV miała tu swoją posiadłość, obejmującą niewątpliwie nie tylko Krajewo Wielkie, ale również
Darmopychy, Cepki, Kłódki, Bohusze, Pajki, Wierciochy. Wioski te położone nad bagnami Ulatówki, jakby na krańcu
czy kraju Mazowsza, mogły też zadecydować o głównej nazwie Krajewa, a stąd Krajewscy. Czemu Wielkie? Chyba
przede wszystkim dlatego, że największe z tych wiosek obszarem. Obejmowało 18 włók (ok. 315 ha), gdy Darmopychy miały ich tylko 4, Cepki - 4, Kłódki - 7, Pajki - 14, Wierciochy - 12. Następnie musiało tu być od bardzo dawna
skupisko ludzi, czego dowodem grodzisko prasłowiańskie. Było więc Krajewo centrum tego zaścianka jego jakby
macierzą czy kolebką. Stąd nazwy innych wsi tak wyraźnie związane z Krajewem. Nazwy te znane są już i ustalone
w wieku XVI, o czym świadczy Adolf Pawiński w swym opracowaniu „Polska XVI wieku” (tom V Mazowsze). Znał je
niewątpliwie wiek XV, a może i wcześniej. Że te strony nie były dziką puszczą, ale od wieków zamieszkane
i uprawiane świadczą wyorywane na polach urny z prochami, dobrze zachowane (do 1912 r.) groby rzymskie
w Pajkach i Wierciochach.(…)
Rozdział II ŻYCIE RODZINNE
Zewnętrzne ramy życia rodzinnego stanowił dom. Mówiono tu zawsze dom, albo mieszkanie, nigdy chałupa. Ten
dom drewniany, bo innych nie było w Krajewie, zwykle strzechą kryty, podzielony na sień, dużą izbę, alkierz i komorę (izdebkę) skupiał rodzinę, był jej gniazdem. Domów takich liczyło Krajewo 12 i tyleż było tutaj rodzin.
Z reguły dom i rodzina oznaczało jedno. Wyliczmy te rodziny. Najpierw te najdłużej w Krajewie zasiedziałe. Byli nimi:
Romani, Zalewscy, Ostrowscy, Murawscy, Zalewscy i Miecznikowscy. Posiadali najmniejsze fortuny mniej więcej po
pół włóce. Domy ich umieszczone w skupieniu przy głównej drodze stanowiły centrum Krajewa. Reszta rodzin
stanowiła element napływowy. To przede wszystkim Romani i Rapaccy. Obie te rodziny osiadły tutaj po szlachcicu
herbowym Ziółkowskim, który według opowieści starych ludzi miał 9 włók na Krajewie i 7 na Wierciochach.
Pszczółkowscy, Rapaccy, Kaczyńscy i Dzielińscy z Wiercioch mieli fortuny po Ziółkowskim. Romanów osiedlonych
tu na 6 włókach, dlatego że przybyli z Ossówca nazywano w Krajewie Ossowieckimi dla odróżnienia od Romanów
miejscowych. Romanii ci pobudowali na skraju wsi dom obszerny z zabudowaniami gospodarczymi przy drodze na
rozległym podwórzu. Za domem rozciągał się sad owocowy z grudzią pełną zarośli (olszyna i leszczyna) oraz
stawem. Wszystko to otoczone kamiennym płotem sprawiało wrażenie typowej zagrody szlacheckiej, tym bardziej,
że dom miał podwójne wejście od podwórza i ogrodu. Zbudowali też z czasem drugi dom znacznie mniejszy po
drugiej stronie drogi przeznaczony dla siebie na dożywocie. Większy dom oddali na starość swemu synowi
Aleksandrowi ożenionemu z Waśniewską z Waśniewa. Około 1896 nocą z 5 na 6 stycznia w tym mniejszym domu
starsi Romanii wraz ze służącą zostali zamordowani przez uduszenie i spaleni. Rapaccy pochodzący z Rapat nabyli
3 włóki od Ziółkowskiego i jedną od miejscowych. Posiadali więc 4 włóki i, podobnie jak Romanii, dwa domy. Jeden
obszerniejszy dla siebie otoczony kamiennym płotem z dużym siedliskiem obejmującym ogród, gródź i niewielki
staw. Zagroda ta była po drugiej stronie drogi do Darmopych. Drugi ich dom bez większych zabudowań
gospodarskich z charakterystycznymi łamanymi szczytami, kryty gontem, stał w środku wsi wtłoczony między domy
Zalewskich i Murawskich. (…) Obraz Krajewa tak nakreślony zmienił się nieco około 1900 roku. Przed wybuchem
pierwszej wojny światowej od Zembrzuskiego nabył gospodarstwo (pół włóki) Aleksander Miecznikowski przybyły
z Gosk, zwany też dlatego Goskowskim, w odróżnieniu od Miecznikowskich z Grudzi. Po Romanach Ossowieckich
syn Aleksandra sprzedał całą ojcowiznę. Połowę nabyli dwaj bracia Karol i Edmund Ossowscy. Od Edmunda nabyli
Jan i Jakub Chmielińscy, synowie Piotra. Jan kupił jedną włókę, która sprzedał po trzech latach Chodkowskiemu,
a ten Stupieńskiemu, po którym z kolei odziedziczył, Kupniewski, żeniąc się z córką Stupieńskiego. Jakub
Chmieliński kupił pół włóki i powiększył w ten sposób fortunę dziedziczną Chmielińskich na Krajewie do półtorej
włóki. Od Karola Ossowskiego jedną włókę kupił Ludwik Zalewski, a pół włóki Murawski Józef, który pobudował
z pomocą swojego ojca niewielki dom z budynkami gospodarczymi przy nowej drodze do Darmopych (po komasacji
1900 r.). Od Rapackiego fortunę (którą sprzedał ok. 1919 r., i przeniósł się do Mchowa) kupili nowo przybyli do
Krajewa Czarzasty z Niskichi zasiedziały tu Ostrowski, obaj za pieniądze zarobione w USA. Ostrowski osiadł na
siedlisku i w domu Rapackiego, Czarzasty zaś zajął drugi dom z łamanymi szczytami, w centrum wsi. Oprócz
wymienionych już rodzin gospodarskich mieszkało tu zawsze dwie lub trzy rodziny bezrolnych tzw. komorników lub
wyrobników, co mieszkali na komornem, a żyli z wyrobku. Ponadto najwięksi, czyli najzamożniejsi gospodarze
trzymali zawsze służbę. Dziewuchę jak tu mówiono i chłopaka, młodych i zwykle samotnych. Krajewo Wielkie jako
całość tworzyło zaścianek w liczbie około 60 do 70 osób z ludźmi wolnymi, a za takich uważali się i komornicy. Nie
poddani żadnemu panu, nie zobowiązani też do pańszczyzny od wieków czuli się sami panami, uważali się za
szlachtę, za kogoś wyższego od włościan, a tym bardziej od służby folwarcznej. Grała tu więc dużą rolę rodzina,
pochodzenie, nazwisko zakończone na „-ski”, posiadanie bodaj pół włóki ojcowizny, a i chyba zasiedzenie we wsi
szlacheckiej, do jakiej zaliczało się zawsze Krajewo. Kilka osób służby (5 lub 6 osób) potwierdzało nierówność
społeczną, ów średniowieczny styl życia, ustrój stanowy w społeczeństwie, resztki feudalizmu. Przechodząc do
omówienia natury i charakteru ówczesnej rodziny trzeba to mocno podkreślić panował ustrój patriarchalny łącznie
ze służbą. To znaczy, jak decydującą rolę w powołaniu dziecka do życia mieli ojciec i matka tak samo oni decydowali o jego przygotowaniu do życia i pracy samodzielnej. Patrząc na rodziny tutejsze z punktu widzenia plemiennego były to rodziny mazowieckie. A jeśli zmieszane rasowo z jakimś innym plemieniem, to jedynie z Prusami.(...)
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO
Strona
27
TWORZENIE SIĘ RODZINY. Rodzina tutejsza powstawała przez małżeństwo, czyli poprzez umowę
wyrażającą zgodę dwojga ludzi na wspólne dozgonne pożycie. Zgoda tak zawarta w kościele wobec swojego
proboszcza stanowiła fundament każdej rodziny Krajewa. Ale o kojarzeniu się małżeństwa i tworzeniu się nowej
rodziny trzeba opowiedzieć obszerniej. Na wstępie należy zaznaczyć, że w Krajewie odbywało się to daleko
skromniej i prościej niż w innych regionach. Nie było tu zrękowin, a w dzień wesela rozplecin, strojenia panny
młodej, a potem ocepin podczas wesela, przenosin itp. A wszystkie prawie te momenty przy akompaniamencie
muzyki wiejskiej i często rubasznych śpiewów ludowych, przy tańcach, obżarstwie i pijaństwie. To pijaństwo i obżarstwo zmieniły poważne obrzędy weselne w huczną pijacką zabawę, godną nieokrzesanych pogan. W Krajewie
obrzęd weselny na przełomie XIX i XX wieku został już szczęśliwie uproszczony, skrócony i uległ gruntownej
chrystianizacji. Spójrzmy na tę sprawę uważniej. Sprawa skojarzenia dwojga młodych w małżeństwo, to zadanie
nie tylko dla dwojga ludzi, ale dwóch rodzin. Rodzin, które się wzajem znają, wiedzą o swoim majątku. Były
wypadki w Krajewie, że wbrew woli rodziców młody syn gospodarski żenił się z panną biedną, nieposażną lub na
odwrót. To pozostanie dowodem, że i tutaj małżeństwo mogło być wyborem wolnym dwojga zakochanych osób.
Najczęściej jednak uważają na charakter rodziny, na jej opinię, na środki materialne, czyli tzw. sposób życia.
Wiedzieli, że miłość sama nie wystarcza. Potrzeba jeszcze zgodności charakterów, potrzeba do życia
małżeńskiego warunków materialnych.(…)
SŁOWNIK (przykłady)
A BODAJCIE! - A niech cię!; A IDZIS! - A widzisz, stało się; AJWO, AJWOJ - tu, tutaj, oto; AKURATNIE - dokładnie
BACENIE - czuwanie; BAJKI! - Dobrze! Nie tak źle; BELA - bydlę (upił się jak bydlę); BĘBEN - mały chłopiec
CACANY - piękny elegancki; CAPAĆ - brać łapczywie; CERTOWAĆ - spierać się; CHABETA – zabiedzony koń;
DAĆ BLAT - dać dłoń na zgodę; DALIGO - dalejże; DEPTAĆ SIĘ - (o drobiu) parzyć się; DOBAWIĆ - dołożyć;
EKSPENS – wydatek; ELEGANCIE – elegancko; ENO MYG - szybko, sprawnie; ESSENCJA – ocet; ENO - tylko;
FAFUŁA – niezdara; FILUT – przemądrzalec; FLUJA - brudas; FRYKAĆ - jeść głośno, mlaskać
GACEK – nietoperz; GACIE – kalesony; GAŁGANEK – ścierka; GAŃBA – hańba; GAZIK - kaganek naftowy;
HACHOŁ – obszewki; HALSTUG - rodzaj krawata; HEBES - tęga głowa; HECA – awantura; HIBKI – szybki;
IGO - go, jego; ICY - żarłoczny, ten, co dużo je, ma apetyt; INACY – inaczej; INO RAZ - naraz, nagle; INSY - inny;
JAĆ! - jedz!; JADOWIĆ SIĘ - kłócić się; JAKSAMT - aksamit; JAŁOSKA - cieliczka; JAMBARS – ambaras; JAZ – aż
KABAN – wieprz; KABZA - mieszek, worek do pieniędzy; KANTAK - belka kanciasta; KAPIEĆ – marnieć;
LADA – sieczkarnia; LAKSA – rozwolnienie; LARUM - zgiełk; LATOSEK - tegoroczny cielak; LEDAJKI - lichy, zły;
ŁACHITA - złodziejaszek; ŁACNO - łatwo; ŁACHY - ubrania męskie; ŁAPCIE - byle, jakie obuwie, chodaki;
MACHNĄĆ - porwać, skraść; MAGLOWAĆ - w przenośni bić kogoś; MAJCHER - nóż; MAŁO CO – cokolwiek;
NA AMEN - na zawsze; NABRAĆ - oszukać, wyłudzić; NABRZYDZIĆ - napaskudzić; NAJDEK – podrzutek;
OBA - oboje, obaj; OBEŁGAĆ – okłamać; OBERK - skoczny taniec; OBLIGA – obowiązek; OBLUBIĆ - pokochać;
PACA – tynk; PACHA – ramię; PACNĄĆ - uderzyć kogoś w twarz; PŁATKA – namiot; PAMPUCH - pączek, ciasto;
RABAN - hałas, krzyk; RAPS – rzepak; RAJEK – swat; REKICINA – wiklina; RADNY - mocny, krzepki;
SADEK - sad przydomowy; SALADERA – seradela; SAK - sieć na ryby, czerpak; SEKUTNY - kłótliwy; SIA! – cicho;
ŚCIERWO – przekleństwo; ŚCKŁO – szkło; ŚKUBEL – skobel; ŚKOŁA – szkoła; ŚNIG – śnieg; ŚMICH - śmiech;
TACHAĆ – ciągnąć; TAKIE TYŻ - to samo; TAMUJ – tam; TAŃCUBA - sala taneczna; TNIEJSY – cieńszy;
UDATNY – zgrabny, UFNAL – hufnal; UFETOWAĆ – ugościć; UGRZAĆ SIĘ - ogrzać się; UL - areszt, więzienie;
WABIĆ SIĘ - nazywać się; WALNĄĆ – uderzyć; WAROWAĆ – pilnować; WCINAĆ - jeść apetycznie;
ZADEK – tylni; ZADNY – żaden; ZADZIORA – awanturnik; ZAGA - piła do cięcia drzewa; ZAJUCHCIĆ - wybrudzić się;
ŻYCIORYSY
Na zakończenie dla zobrazowania życia, pracy, wiary i obyczajów tamtejszych ludzi warto podać życiorysy trzech
typowych przedstawicieli trzech pokoleń rodziny Chmielińskich.
Chodzi o Piotra (+ 1896), Jakuba (+ 1920) i Jana (+ 1966). (...)
Piotr Chmieliński, od którego wywodzi się w prostej linii rodzina Chmielińskich w Krajewie dożył 77 lat. Ze swoją
żoną Antoniną i 3 synkami (Jakub, Jan, Apolinary) i 2 córkami przepracował szczerze na swojej włóce ziemi 40 lat.
Zdrowy i silny to był człowiek, a przy tym stateczny, trzeźwy, gospodarny. Świadczą o tym pobudowany przez
niego dom i wszystkie zabudowania gospodarskie oraz pod koniec życia powiększona o pół włóki jego posesja.
Jak przekazał jego wnuk Jan syn Jakuba z zewnętrznego wyglądu był wysokiego wzrostu – powyżej 170 cm.
W ostatnim roku życia jeszcze w Adwencie wymłócił kilkanaście korcy pszenicy, a w Nowy Rok 1896 rozstał się
z tym światem na zawsze. W swoim długim życiu przeżył wiele. Najpierw jako jedenastoletnie dziecko powstanie
listopadowe i związane z nim lęki rodzin polskich. Później już na swoim gospodarstwie powstanie styczniowe
i straszliwy czas kilkudziesięcioletniej zemsty cara na polskim narodzie. Nie mogły mu być obojętne prześladowania w formie zamykania szkół polskich, wcielenie jego syna Jakuba do armii rosyjskiej i udział w wojnie
z Turkami na dalekim Zakaukaziu. Za jego życia dokonywały się aresztowania i wywózki na Sybir duchowieństwa
i zakonników jako duchowych przywódców powstania. Nie wolno było uczyć religii w szkole, prowadzić bractw
kościelnych, urządzać pielgrzymek, rekolekcji wielkopostnych z udziałem księży okolicznych żeby rzekomo nie
spiskowali. Nawet Pasterki przed Bożym Narodzeniem nie wolno było odprawić o północy, ale rano. Ks. Bronisław
Mariański, wikariusz Krzynowłogi Małej, w znalezionym w 1964 r. piśmie z 1890 r. Napisał: ''W szkołach
prześladują język polski, religię katolicką i wszystko, co polskie''. Piotr jako człowiek, Polak i katolik musiał
być świadkiem tego postępowania zaborców. I musiał to wszystko boleśnie przeżywać.(…)
Strona
28
KULTURA
Biblioteka Zawsze po Drodze, nie Mijam – Wchodzę
Tak brzmiało tegoroczne hasło Tygodnia Bibliotek
obchodzonego od 8 do 15 maja. Śmiało mogę powiedzieć, że hasło było u nas aktualne przez cały
2011 rok. Dziękuję zatem wszystkim Czytelnikom
oraz Przyjaciołom za to, że nadal chętnie uczestniczą w „życiu codziennym” naszej biblioteki, że
chętnie korzystają z proponowanych imprez kulturalno-oświatowych.
W 2011 roku zorganizowaliśmy:
- 10 wystawek tematycznych np: wystawkę poświęcona
ks. Janowi Twardowskiemu w 5. rocznicę śmierci. Rok
2011 został ogłoszony Rokiem Marii SkłodowskiejCurie, Jana Heweliusza, a także Czesława Miłosza.
Im również poświęciliśmy całoroczne wystawki tematyczne.
- 5 konkursów plastycznych m. in. na kartkę świąteczną
lub baranka Wielkanocnego.
Napłynęło ponad 60 ciekawych prac wykonanych przez
dzieci ze wszystkich szkół z terenu naszej gminy.
Stałym elementem w kontaktach z najmłodszymi
Czytelnikami są lekcje biblioteczne, których przeprowadziliśmy w tym roku 6.
Niezawodni jak zawsze są uczniowie tut.
„zerówki”. Z okazji Międzynarodowego Dnia
Książki
dla
Dzieci
w kwietniu przeprowadziliśmy wśród najmłodszych czytelników
plebiscyt na ulubionego bohatera bajek dziecięcych. Niepokonanym okazał
się Kubuś Puchatek. W lipcu po raz kolejny wspaniale
bawiliśmy się z mieszkańcami naszej gminy na Festynie Rodzinnym nad zalewem w Łojach. Zaprezentowaliśmy gościom festynu m. in. dyplomy naszych
stypendystów z osiągnięć w nauce, sporcie, muzyce
itp. Ponadto zaprezentowaliśmy projekty w formie
albumów, broszur wykonane przez uczniów gimnazjum, które dawały odpowiedzi na pytania: Dokąd warto
pojechać z rodziną na wakacje?; Kogo wybrałbyś na
patrona naszego gimnazjum?; W jaki sposób przy-
bliżyć walory turystyczne naszej gminy? W pierwszą
niedzielę września biblioteka miała zaszczyt reprezentować gminę Krzynowłoga Mała na dożynkach
w miejscowości Bogate. Nasze stoisko wyróżniało się
ładną dekoracją - niciane serwetki, makatki wykonane
szydeł-kiem, pięknie haftowane poduszki oraz wspaniała kolekcja trofeów myśliwskich przywieziona przez
Krzysztofa Leśnikowskiego. Można było również
skosztować wyśmienitego placka drożdżowego upieczonego przez Annę Leśnikowską. Dużym zainteresowaniem cieszyły się materiały promujące naszą
gminę tj: kwartalnik „Krzynica”, foldery, pocztówki oraz
album „Poeta pędzla i dłuta – Andrzej Staszewski”,
poświęcony twórczości rzeźbiarza z Krajewa Wielkiego.
Nadal trwa konkurs ogłoszony w styczniu na Najlepszego Czytelnika w 2011 Roku. Poza tym zakupiliśmy
w tym roku 403 nowych woluminów za 8.315 zł. W tym
z dotacji celowej Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego kupiliśmy 158 tytułów za 3.300 złotych. Systematycznie opracowujemy nowości, przeprowadziliśmy również selekcję starego i zniszczonego księgozbioru. Ilość czytelników i wypożyczeń jest porównywalna do roku ubiegłego natomiast nadal rośnie
zainteresowanie czytelnią internetową. Dlatego też
przystąpiliśmy do Programu Fundacja Orange.
Celem programu jest promowanie nowoczesnej
edukacji dzieci i młodzieży poprzez wspieranie
innowacyjnych projektów edukacyjnych, które w nowatorski i atrakcyjny sposób zachęcają do zdobywania
wiedzy. Dodatkowym celem Programu jest pokazanie,
że Internet i nowoczesne technologie mogą i powinny
być narzędziem edukacji, dzięki którym można
odkrywać otaczający nas świat.
Po zaakceptowaniu wniosku Fundacja przyznała
bibliotece dotację w wysokości 697,41 zł, która zostanie przeznaczona na pokrycie kosztów dostępu
do Internetu. Zaoszczędzone pieniądze planujemy przeznaczyć na zmodernizowanie i ujednolicenie oprogramowania komputerów, co pozwoli naszym użytkownikom sprawniej korzystać z czytelni internetowej
oraz zniknie problem z odczytaniem wiadomości zapisanych w innych programach niż nasz biblioteczny.
Czytelnia internetowa wśród dzieci i młodzieży cieszy
się dużą popularnością, ale również i wśród osób dorosłych, którzy dokonują wszelkiego rodzaju rozliczeń
drogą elektroniczną, kontaktują się z doradcami
rolniczymi itp. Ponadto dzięki Internetowi możemy
korzystać z programu bibliotecznego MAK plus.
Ewa Zdziarska
SPORT
KRZYNIAK – wiceliderem
Podsumowanie rundy jesiennej sezonu 2011/12
Przygotowania do nowego sezonu piłkarskiego
2011/2012 piłkarze Krzyniaka rozpoczęli 11 lipca
2011 roku. Jest to już trzeci rok, kiedy gminna
drużyna występuje w rozgrywkach ligowych.
Jesienną rundę rozgrywek zakończyli na 2 miejscu.
W okresie przygotowawczym trenowaliśmy regularnie
2 razy w tygodniu. Oprócz tego rozegraliśmy 6 meczów
kontrolnych, które pozwoliły optymalnie przygotować
się do gry o ligowe punkty. Mecz inauguracyjny rundy
jesiennej rozegraliśmy 4 września.
Rundę zakończyliśmy na 2.
miejscu, tracąc do lidera trzy
punkty. Cztery mecze kończyliśmy w roli zwycięzcy,
dwa razy musieliśmy zadowolić się podziałem punktów
i tylko raz musieliśmy przełknąć gorycz porażki. Meczem
z liderem tabeli - Orzem Goworowo (spadkowicz z A-klasy-red.), który zakończył się remisem 3:3, zamknęliśmy
pierwszą rundę. Od początku listopada jesteśmy
w okresie przejściowym i trenujemy na hali sportowej
w Dzierzgowie. Dlatego chciałbym bardzo podziękować
wójtowi, panu Adamowi Bacławskiemu, który wspiera
naszą działalność wynajmując halę zarówno seniorom
jak i grupie młodzików. W tym okresie bierzemy udział
w turniejach halowej piłki nożnej. W Mikołajkowym
Turnieju Piłki Halowej w Opinogórze uplasowaliśmy się
na 4 miejscu na 12 drużyn. Na zwrócenie uwagi zasługuje fakt, iż w tym turnieju królem strzelców został nasz
zawodnik Rafał Ostrowski.
Również w rozgrywkach
ligowych Rafał jest najlepszym snajperem zespołu.
Natomiast w ogólnej klasyfikacji strzelców B-klasy
zajmuje drugie miejsce.
Mam nadzieję, że w rundzie rewanżowej nasz kapitan dalej będzie zmuszał
bramkarzy, by często wyjmowali futbolówkę z siatki.
Kolejne zawody – Turniej Halowej Piłki Nożnej o Puchar Burmistrza Przasnysza. W tej rywalizacji zajęliśmy
6 miejsce również na 12 drużyn. Ten turniej jednak nie
był dla nas szczęśliwy, ponieważ dalej prześladuje nas
fatum kontuzji. Tym razem środkowy pomocnik - Rafał
Kruszewski załamał nogę. W tym roku to już 6 poważna kontuzja w naszych szeregach. Mamy w planach
w najbliższym czasie wziąć udział jeszcze 2 turniejach:
w Pokrzywnicy i Ciechanowie.
Od połowy stycznia rozpoczynamy przygotowania do
rundy wiosennej. Zaplanowane mamy sześć sparingów. Rozgrywki ruszają 1.04. 2012 r. Cieszy też fakt,
bo w tym roku do drużyny dołączy już dwóch naszych
Strona
29
wychowanków, którzy rozpoczęli treningi trzy lata temu
w grupie młodzików, a teraz już zasilą nasz zespół. Są
to: Piotr Gadomski oraz Patryk Morawski. Obaj
chłopcy zapowiadają się bardzo interesująco. Myślę,
że wykorzystując tzw. smykałkę do piłki wniosą dużo
do gry i pomogą starszym kolegom w walce o punkty
i oczywiście upragniony awans do A-klasy.
Marcin Sokół
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia
i Nowego Roku Zarząd GKS Krzyniak składa
najser-deczniejsze noworoczne życzenia zarządowi
Klubu, wszystkim zawodnikom, sponsorom oraz
kibicom i sympatykom naszego klubu. By Nowy
Rok przyniósł dużo radości z tego co jest, nadzieję
na to, co przed Wami, uśmiech i pogodę ducha na
każdy nadchodzący nowy dzień. Szczęśliwego
Nowego Roku!
Życzenia te kieruję w szczególności do sponsorów:
Witolda Pszczółkowskiego, Banku Spółdzielczego Oddział Krzynowłoga Mała, Mirosława Chmielińskiego - ARNER, Krzysztofa Gadomskiego - "Trans-Bor", Jaro
-sława Szemplińskiego, Bogdana Kruszewskiego, do
Przyjaciół Klubu: Zbigniewa Krzemińskiego i Marka Cichowskiego, do Kibiców z podziękowaniem za to, że
zawsze wspierają nas swoją obecnością i są nieprzerwanie z nami, Pawłowi Czaplickiemu za opiekę
medyczną, trenerowi – Marcinowi Sokołowi - za pracę
włożoną w przygotowanie drużyny do każdego meczu.
W końcu do zawodników za zaangażowanie na treningach, za wolę walki w meczach.
Budżet klubu nie pozwala na wynagradzanie zawodników. Tym bardziej dziękuję Wam, za poświęcony
czas, za to, że tworzycie drużynę nie tylko na boisku,
ale także poza nim. Za to, że dążycie uparcie do wyznaczonego celu, a który, jestem pewien, że przy takim
zaangażowaniu, jakie teraz wykazujecie, osiągniemy.
Bycie sportowcem często wiąże się z ryzykiem odniesienia kontuzji – mamy tu przykład Rafała Kruszewskiego, Maćka i Adama Czarzastych, Dawida Jaworskiego – życzę im szybkiego powrotu do zdrowia.
Dziękuję wszystkim, którzy w inny sposób dołożyli
cegiełkę do funkcjonowania klubu i utożsamiają się
z nim. Ubiegły rok był dla nas bardzo udany. Z powodzeniem walczyliśmy na boiskach B-klasy ocierając się
o miejsce premiowane awansem. Wiadomo, były momenty lepsze i gorsze, ale zawsze dzielnie stawialiśmy
im czoła. Na ten Nowy Rok życzę przede wszystkim
upragnionego awansu.
Razem tworzymy zgrany kolektyw, razem tworzymy GKS Krzyniak!
Proszę przyjąć na nadchodzące Święta i Nowy
Rok życzenia zdrowia, pogody ducha i wszelkiej
pomyślności, aby nadchodzący Rok 2012 przyniósł
Państwu i Nam spełnienie marzeń i zamierzeń, planów
zawodowych oraz osobistych.
Sylwester Gadomski
Strona
30
JĘZYK A GMINA
WYKAZ NAZW MIEJSCOWOŚCI GMINY
KRZYNOWŁOGA MAŁA
WYTNIJ
Nasza niewielka gmina (184 km²) ma aż 72 miejscowości,
w której zamieszkuje niewiele ponad 3.700 mieszkańców. Ot,
wydawałby się, gmina, jakich wiele. Jednak cechą wyróżniającą Krzynowłogę Małą jest...właśnie wielka ilość nazw
miejscowych w na dodatek dwuczłonowych – chyba najwięcej w Polsce. A jest w czym wybierać. Bowiem jednoczłonowych nazw mamy tylko 16, nazw z przymiotnikiem – pisane bez łącznika zaledwie 8. Natomiast aż 48 – dwuczłonowych z łącznikiem (-). Samych tylko wsi z członem
Ulatowo - mamy 9, z członem Romany - 8. Druga część nazwy miejscowości najczęściej utworzona została od nazwisk,
imion, przezwisk, przydomków byłych właścicieli. I tak już zostało. Jednak najwięcej problemów nastręcza pisownia - kiedy z łącznikiem, kiedy bez łącznika, oraz odmiana nazw miejscowych przez przypadki. Mają z tym problemy nawet dziennikarze, mieszkańcy, by nie wspomnieć uczniów. Zatem
redakcja Krzynicy podaje oficjalną, prawidłową pisownię naszych miejscowości, a także ich odmianę w dopełniaczu.
Podajemy także obowiązujące zasady pisowni nazw dwuczłonowych i więcej, które obowiązują w języku polskim.
Borowe-Chrzczany, dop.
Borowe-Gryki,
Bystre-Chrzany,
Bystre-Kurzyny,
Chmieleń Wielki,
Chmielonek,
Cichowo,
Czaplice-Bąki,
Czaplice-Kurki,
Czaplice-Miłki,
Czarzaste-Błotki,
Gadomiec-Jebieńki,
Gadomiec-Jędryki,
Gadmiec-Trojany,
Gadomiec-Wyraki,
Goski-Wąsosze,
Grabowo-Grądy,
Grabowo-Padaki,
Grabowo-Rżańce,
Grabowo-Skorupki,
Grabowo-Zawady,
Grządki,
Kaki-Mroczki,
Kawieczyno,
Krajewo-Cepki,
Krajewo-Darmopychy,
Krajewo-Kłódki,
Krajewo Wielkie,
Krajewo-Wierciochy,
Krzynowłoga Mała,
Łanięta,
Łoje,
Marianowo,
Borowych-Chrzczanów
Borowych-Gryk
Bystrych-Chrzanów
Bystrych-Kurzyn
Chmielenia Wielkiego
Chmielonka
Cichowa
Czaplic-Bąków
Czaplic-Kurek
Czaplic-Miłek
Czarzstych-Błotek
Gadomca-Jebieniek
Gadomca-Jędryków
Gadomca-Trojan
Gadomca-Wyraków
Gosk-Wąsoszy
Grabowa-Grądów
Grabowa-Padaków
Grabowa-Rżańcy
Grabowa-Skorupek
Grabowa-Zawad
Grządek
Kak-Mroczek
Kawieczyna
Krajewa-Cepek
Krajewa-Darmopych
Krajewa-Kłódek
Krajewa Wielkiego
Krajewa-Wiercioch
Krzynowłogi Małej
Łaniąt
Łoi
Marianowa
Masiak,
Morawy-Śliwki,
Morawy Wielkie,
Ostrowe-Dyle,
Ostrowe-Kokacze,
Ostrowe-Kopcie,
Ostrowe-Przedbory
Ostrowe-Stańczyki,
Ożumiech,
Piastowo,
Plewnik,
Romany-Fuszki,
Romany Górskie,
Romany-Janowięta,
Romany-Karcze,
Romany-Sebory,
Romany-Sędzięta,
Romany-Zajki,
Romany-Zalesie,
Rudno Jeziorowe,
Rudno Kmiece
Rudno-Kosiły
Skierkowizna,
Ślubowo,
Świniary,
Ulatowo-Adamy,
Ulatowo-Borzuchy,
Ulatowo-Czerniaki
Ulatowo-Gać,
Ulatowo-Janowięta,
Ulatowo-Niwka,
Ulatowo-Rumunek,
Ulatowo-Zalesie,
Ulatowo-Żyły,
Wiktorowo,
Wykno-Borowe,
Zalesie-Golanki,
Zalesie Świniarskie,
Zbrochy,
Masiaka
Moraw-Śliwek
Moraw Wielkich
Ostrowych-Dyli
Ostrowych-Kokaczy
Ostrowych-Kopci
Ostrowych-Przedborów
Ostrowych-Stańczyków
Ożumiecha
Piastowa
Plewnika
Roman-Fuszek
Roman Górskich
Roman-Janowięt
Roman-Karczy
Roman-Sebor
Roman-Sędzięt
Roman-Zajek
Roman-Zalesia
Rudna Jeziorowego
Rudna Kmiecego
Rudna-Kosił
Skierkowizny
Ślubowa
Świniar
Ulatowa-Adamów
Ulatowa-Borzuch
Ulatowa-Czerniaków
Ulatowa-Gaci,
Ulatowa-Janowięt
Ulatowa-Niwki
Ulatowa-Rumunka
Ulatowa-Zalesia
Ulatowa-Żył
Wiktorowa
Wykna-Borowego
Zalesia-Golanek
Zalesia Świniarskiego
Zbroch
Z łącznikiem (-) piszemy nazwy miejscowości, jeśli
są złożone z dwóch lub więcej członów, które wspólnie identyfikują miejsco-wość: Bielsko-Biała, Busko-Zdrój, CekówKolonia, Krynica-Zdrój, Rutka-Tartak, Warszawa-Okęcie.
Nie piszemy z łącznikiem nazw miejscowych, w których
jeden z członów nazwy (przymiotnik) pozostaje w związku
zgody z głównym członem nazwy (rzeczownikiem), np.:
Dąbrówka Nowa, Nowy Sącz, Przewóz Stary, Łęgonice Małe, a także wtedy, kiedy pierwszym członem nazwy są wyrazy: Kolonia, Osada, Osiedle, np.: Kolonia Ostrów (jak Kolonia
Ostrowska), Kolonia Wronów.
Na podst: - Wykaz urzędowych nazw miejscowości w Polsce, W-wa,
1980, t. 1-3,
O użyciu łącznika w nazwach miejscowych. w: Komunikaty Rady
Języka Polskiego przy prezydium Polskiej Akademii Nauk, 2004, nr
1 (14), s. 9-11)
oprac. Bogusław Kruszewski
EKOLOGIA
Ruszyła utylizacja azbestu.
Strona
31
KOMUNIKAT
Gmina Krzynowłoga Mała 18.11.2011 r. podpisała umowę z Wojewódzkim
Funduszem
Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie na dofinansowanie realizacji zadania
pn. „Usuwanie, transport i utylizacja płyt dachowych azbestowo-cementowych z budynków mieszkalnych i gospodarczych na
terenie gminy Krzynowłoga Mała” przy współudziale
środków z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska
i Gospodarki Wodnej.
Kwota dotyczy wyłącznie wykonania demontażu, transportu i utylizacji wyrobów azbestowych
w 2011 r. i na terenie gminy Krzynowłoga Mała wyniosła 96.567,54 zł i w całości finansowana będzie ze
środków dotacji. Z pozyskanych środków zlikwidowano
z terenu gminy 9.004 m² azbestu, czyli 116,4 tony.
Gmina planuje również w 2012 r. występować
o środki na ten cel, w przypadku takiej możliwości będziemy Państwa informować.
Milena Nowicka
W związku z ogłoszonym przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej
w Warszawie naborem wniosków na dofinansowanie działań z zakresu usuwania i unieszkodliwiania azbestu w roku 2012, oraz dużym
zainteresowaniem mieszkańców tym przedsięwzięciem, Urząd Gminy Krzynowłoga Mała informuje, iż zainteresowani zdjęciem i utylizacją wyrobów azbestowych w 2012 r. mogą składać wnioski
od 2 do 31 stycznia 2012 r., w Referacie Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. Wszelkie
informacje uzyskać można od poniedziałku do
piątku w godz. 7.30 – 15.30. w w/w Referacie.
Strona
32
Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok niosą radość i nadzieję.
Otwierają serca przynosząc najlepsze życzenia
dla wszystkich ludzi dobrej woli.
Niech zbliżający się Nowy Rok
przyniesie naszym Czytelnikom same radosne momenty,
w których poczujecie, że Wasza praca niesie dobro,
i zadowolenie z dobrze spełnionego obowiązku wobec ludzi,
którym służycie, których kochacie, z którymi współpracujecie.
Życzymy zdrowia, bo bez niego żyje się gorzej, miłości,
pogody ducha, bo pomaga przezwyciężać trudności,
a tych niech będzie jak najmniej.
Niech Nowy Rok 2012 przyniesie wiele radości,
wiele marzeń, które uda się zrealizować i wiele szczęścia.
Redakcja Krzynicy

Podobne dokumenty