Strona
Transkrypt
Strona
Strona W numerze: 3 4-5 5 ŻYCZENIA Noworoczne Życzenia WYWIAD Będzie skromniej, ale damy radę - wywiad z Adamam Bacławskim Oczekiwana zmiana miejsc 6-7 EKONOMIA Oszczędny optymizm – budżet 2012 8 - 10 10 Z ŻYCIA GMINY Wigilie, Wigilie Brońmy lasy – one się nie obronią! 11 12 13 14 15 16 - 17 18 19 - 20 20 - 23 23 - 24 HISTORIA I TERAŹNIEJSZOŚĆ Zapomniany cmentarz w Łaniętach? - aneks CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Zasłużony wynalazca - Zdzisław Czaplicki Marian Kieczmerski uhonorowany medalem Chomicza Bo we mnie jest poezja - Ewa Kimona Ewy dialog ze światem - recenzja Mazowiecki Nobel dla Andrzeja Staszewskiego! Nagrody, odznaczenia, wystawy Andrzeja Staszewskiego Talent na skraju nędzy Inny Biografia księdza Jana Chmielińskiego 24 Recenzja książki ks. Jana Chmielińskiego z Krajewa Wielkiego 25 - 27 Krajewski historiograf Ks. Jan Chmieliński – Życie religijno-obyczajowe oraz mowa, kultura i prace mieszkańców Krajewa Wielkiego na przełomie XIX i XX wieku - fragm. 28 KULTURA Biblioteka Zawsze po Drodze, nie Mijam - Wchodzę 29 SPORT KRZYNIAK – wiceliderem 30 31 JĘZYKA A GMINA Wykaz nazw miejscowości Gminy Krzynowłoga Mała EKOLOGIA Ruszyła utylizacja azbestu. Finisz każdego roku skłania do refleksji. Rodzi także pytania. Jaki jest bilans zysków i strat z poprzedniego? Jaki będzie ten następny? I tu rodzi się problem. Jakie mierniki owego bilansu przyjąć? Czy mają być ekonomiczne, społeczne, polityczne, a może socjologiczne? I kiedy spytałem uroczą Ewelinę O., jaką miarę oceny zastosować, odrzekła bez namysłu – Jedynie zdroworozsądkową. Zatem, jaki jest bilans, biorąc na „chłopski rozum”. Wydaje się, że oprócz maleńkich sukcesów – poprawione drogi, strażacki samochód, oczyszczalnie przydomowe, budowa sali gimnastycznej, czy względnie przyzwoite zadłużenie - chyba wystarczy. Kolejne noworoczne pytanie – Z jakim „majątkiem” wchodzimy w Nowy Rok? I tu przyjmując sugestię Eweliny O., chyba największy noworoczny gminny „posag” to...ludzie. Oni stanowią najcenniejszy majątek krzynowłoskiej dziedziny. Stąd ta „Krzynica” jest im poświęcona. Prezentujemy zatem sylwetki kilku postaci, które najbardziej przyczyniają się do tworzenia „wartości dodanej” w gminie. Czy da się ją w jakikolwiek sposób zmierzyć, wszak współcześnie opanował nas amok wymierzania wszystkiego. Ponoć wykazano zależność wysokości indeksów giełdowych od koniunkcji Jowisza i Wenus. Jeżeli Wenus jest nad Jowiszem – indeksy rosną, kiedy ona pod nim – maleją. Według mnie psu na budę takie pomiary, bowiem „każdy chłop wie”, że raz na wozie, a raz pod wozem się bywa. Zatem najważniejsze wydaje się, by w przyszłym roku i latach następnych, aż do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej dbać, by nie roztrwonić tego majątku. Co więcej, pomnażać go przez propagowanie osiągnięć „naszych ludzi”. Niech młodzi biorą z nich przykład, niech nie wyrastają w przekonaniu, że na prowincji niewiele można. Bowiem okazuje się, że nasza krzynowłoska ziemia rodzi nie tylko rzepak i ziemniaki, ale też rzeźbiarzy, wynalazców, poetów, społeczników, socjologów. Rodzi także bardzo zdolną młodzież, na szczęście nieskażoną konsumpcyjnym podejściem do świata. Wystarczy prześledzić stare numery „Krzynic”, stronę internetową gminy, aby się przekonać, że tradycje domu rodzinnego, praca nauczycieli nie idą na marne. Nie chcę przez to powiedzieć, że nasza gmina to Arkadia. Są na niej „wyspy”, gdzie zwycięża prywata, a zrozumienie wspólnego interesu przychodzi z trudem. Czasem przez takie podejście tracimy unijne fundusze. Niemniej jednak trzeba wykazać cierpliwość i, cytując wójta, powiedzieć: - Tylko spokojnie! Damy radę! Zatem w Nowym Roku trzeba „trzymać kurs” i wytrwale realizować to, co się zaczęło. A jestem przekonany, że choć Arkadią nie będziemy, ale z czasem przyjazną gminą, gdzie da się żyć coraz wygodniej. I doczekamy chwili, kiedy wylatująca w świat młodzież, będzie wracać do swojego gniazda nie tylko na święta i wakacje, ale na stałe, by tu budować swoją przyszłość. Czego sobie i Państwu życzę na ten Nowy Rok. Bogusław Kruszewski KRZYNICA Kwartalnik Gminy Krzynowłoga Mała Nr 1/2012 (19), rok piąty ISSN 2080-0053, nakład 750 egz. WYDAWCA: Urząd Gminy Krzynowłoga Mała ADRES REDAKCJI: Urząd Gminy Krzynowłoga Mała, ul. Kościelna 3, 06-316 Krzynowłoga Mała, tel./fax. (029) 751 27 25, [email protected] OPRACOWANIE NUMERU, REDAKCJA, SKŁAD, ŁAMANIE, KOREKTA: Bogusław Kruszewski. AUTORZY MATERIAŁÓW i ZDJĘĆ: B. Bębenkowska, J. Cesarek, A. Gadomski, S. Gadomski, W. Hagedorny, P. Kaszubowski, I. Kotowicz-Borowy, B. Kruszewski, M. Nowicka, B. Prus, M. Sokół, A. Suchcicka, E. Zdziarska, PROJEKT GRAFICZNY OKŁADKI: Sylwester Gadomski DRUK: Drukarnia J.J. Maciejewscy, 06-300 Przasnysz, ul. Gdańska 1 Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i redagowania nadesłanych tekstów, wprowadzania zmian formalnych, skrótów oraz nadawania tytułów. Nie zwraca materiałów niezamówionych. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie części lub całości tekstów bez zezwolenia wydanego w formie pisemnej jest ściśle zabronione. ŻYCZENIA Strona 3 Strona 4 WYWIAD Będzie skromniej, ale damy radę. Rozmowa z Adamem Bacławskim o planach na 2012 B.K. – Zechce pan wyjaśnić krótko, jak wygląda mechanizm zwrotu pieniędzy za projekty unijne, wszak gmina nie od razu otrzymuje je na realizację inwestycji. A.B. – Dla przykładu. Gmina na oczyszczalnie ścieków musiała wziąć kredyt pomostowy, bo w kasie nie ma takich dużych pieniędzy. De facto najpierw wykładamy swoje pieniądze, a potem czekamy na kontrolę i odbiór inwestycji z Urzędu Marszałkowskiego i jeżeli wszystko jest OK, to dopiero możemy się spodziewać zwrotu nakładów. A zatem to może potrwać nawet pół roku po zakończeniu inwestycji. W konsekwencji gmina może aplikować na inne projekty dopiero po zwrocie już zrealizowanych. Dlatego projektujemy z rozwagą, by nie rozłożyć finansów gminy. B.K. – To zatem nie takie proste? A.B. – Prościej jest, jeżeli pozyskamy fundusze z budżetu państwa, jak w przypadku sali gimnastycznej od Ministerstwa Sportu. Tu, a dostaliśmy chyba największe dofinansowanie na Mazowszu, pieniądze spływają na bieżąco i nie obciążają naszego budżetu. W przypadku sali my płacimy swoją część, a ministerstwo jednocześnie swoją. Nie musimy czekać na zwrot. B.K. – Mija rok, nowy budżet uchwalony. Wokół wieszczą kryzys. Czy może nasza gmina będzie zieloną wyspą? Jakie nadzieje związane z przyszłym rokiem? A.B. – (uśmiech) Gmina nie będzie wyspą, a już na pewno nie zieloną. Najważniejsze, że rada uchwaliła budżet. Cieszę się, że udało mam się wpisać w niego wszystko, na co ustawa zezwala. Przyznaję, że jest on skromniejszy niż w poprzednim roku. Mam świadomość, że od 2012 roku finanse publiczne będą bardziej restrykcyjne. Dlatego w tym roku musieliśmy skromniej planować. B.K. – Zaplanowane inwestycje na prawie 5,8 miliona zł to skromnie? A.B. – Cóż, chciałoby się dużo więcej. Rzeczywiście w przyszłym roku to przede wszystkim kontynuacja oczyszczalni ścieków, budowa sali gimnastycznej. One wiążą najwięcej funduszy. Musimy je skończyć, a potem rozpoczynać nowe. B.K. – Jednak planuje pan nowe inwestycje. Zatem, jakie priorytety? A.B. – Niedługo będą podpisane 3 umowy na odnowę miejscowości – Chmieleń Wielki, Łoje i Rudno Jeziorowe. Wiem, że będzie nam bardzo ciężko dotrzymać terminów, bo wszędzie trzeba mieć na dokładkę. A w tych wnioskach można otrzymać maksymalnie po pół miliona dofinansowania. Reszta swoje. Dlatego wszystko zależy, jak szybko otrzymamy zwrot pieniędzy z wykonanych inwestycji. Wówczas będziemy wiedzieli, jak na przykład odliczyć sobie VAT. A mamy jeszcze nadzieję na zwrot pieniędzy od Olsztyńskich Kopalni Surowców Mineralnych. Dlatego musimy być elastyczni, ze świadomością, że czegoś być może trzeba będzie zrezygnować. B.K. – Skoro jesteśmy przy sali gimnastycznej. Jakie ma pan plany wobec niej? A.B. – Cóż będzie ona służyć przede wszystkim uczniom. Jednocześnie chciałbym, by służyła ona mieszkańcom, klubowi Krzyniak, kołom sportowym, by rozgrywać w niej zawody np. w koszykówkę, unihokeja, tenisa stołowego. Będą też mogli niej korzystać, za niewielką odpłatnością ci, którzy chcą uprawiać sport rekreacyjnie. B.K. – Czy to jedyna inwestycja w sport? A.B. – Skądże, będziemy rozbudowywać boiska w Łaniętach, Wiśniówku, w Ożumiechu dokończymy malutkie boisko, ale to wszystko jedynie sposobem gospodarczym. Do Ożumiecha nawieziemy czarnoziemu z Rudna Jeziorowego z naszego jeziora i posiejemy trawę. Mamy swój ciągnik, koparkę i powoli damy radę. B.K. – Powiedział pan „nawieziemy czarnoziemu z Rudna Jeziorowego z naszego jeziora”. Co to znaczy? A.B. – Ano tyle, że gmina nareszcie przejęła jezioro i prawie 5 ha w Rudnie-Kosiłach, także budynki po sklepie, po zlewni, jeszcze jedną działkę. Choć poprzednio chcieliśmy przejąć jedynie działkę pod jezioro, której przejęcie zablokował miejscowy sołtys. Szkoda, że tak późno, bo straciliśmy ogromne pieniądze (ponad 20 mln. zł - red.) przez jego upór i dziś bylibyśmy, tak jak za nas gmina Sabnie tym samorządem, który otrzymał największe dofinansowanie z Unii w Polsce na zbiorniki retencyjne. A moglibyśmy my tam być. Trudno, straciliśmy szansę, na powtórzenie której przyjdzie nam długo, długo poczekać. Cóż niektórzy przedkładają prywatny interes nad dobro ogółu, a przecież rozwój gminy jest najważniejszy. WYWIAD Strona 5 B.K. – A sala gimnastyczna w Romanach-Seborach? A.B. – Powoli, powoli, mamy projekt i jeżeli będzie nas stać, to go złożymy. Jednak powoli. Jeśli znajdziemy pieniądze to będziemy budować. Ale my jesteśmy optymistami i jesteśmy przygotowani. Oczekiwana zmiana miejsc B.K. – Zatem może o problemach codziennych. Co z punktem aptecznym? A.B. – Budynek, w którym jest punkt należy do OSP. Wiem, że strażacy domówili się z poprzednią wynajmującą i już opuściła lokal. Znalazł się inny farmaceuta i prawdopodobnie jeszcze w styczniu apteka w gminie ruszy. PARTER Hol na parterze Punkt Informacyjny Pokój nr 1 USC - Katarzyna Agnieszka Sobol - z-ca kierownika Pokój nr 2 Barbara Chmielak - Insp. ds. ewidencji ludności i dowodów osobistych Pokój nr 3 Anna Krośnicka - Obsługa kasy Pokój nr 4 Referat ds. Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska - Wojciech Piórkowski - kier. referatu Milena Nowicka-gosp. komunalna i ochrona środowiska Ewelina Ostrowska - księgowość i rozliczenia wpływów z opłat za pobór wody i czynsz Pokój nr 5 Sylwia Lipińska - sprawy oświaty, kultury i sportu Pokój nr 6 Sala konferencyjna B.K. – Rozmawiamy w starym gabinecie. Kiedy przeprowadzi się pan do nowego? A.B. – Rzeczywiście odebraliśmy już nowy budynek urzędu. Moi pracownicy będą mieli komfortowe warunki pracy. Dlatego teraz będę od nich wymagał coraz bardziej profesjonalnej obsługi mieszkańców. Myślę, że stworzą atmosferę pracy nie typowo urzędniczą, ale bardziej przyjazną i pomocną mieszkańcom gminy. B.K. – Jak pan przyjął wyróżnienie Marszałka Mazowieckiego dla miejscowego rzeźbiarza Andrzeja Staszewskiego? A.B. – Nie ukrywam, że dla gminy to ogromne wyróżnienie. Z tego co wiem, to pierwsza w powiecie nagroda dla artysty. Pan Staszewski znalazł się w gronie tak wybitnych osób, jak choćby Maja Komorowska, to jest naprawdę przyjemność. Poza tym świadczy to, że wybitne rzeczy mogą być tworzone nie tylko w dużych ośrodkach, ale także w małych gminach jak nasza. To cieszy. Ważne jest także to, żeśmy pomogli panu Andrzejowi, bo wiem, że sam nie byłby w stanie zaistnieć tak wysoko. B.K. – Na zakończenie. Czego w Nowym Roku życzy pan swoim mieszkańcom? A.B. – (uśmiech) Już składałem, ale jedno życzenie chciałbym powtórzyć. By starali się rozumieć siebie nawzajem. Bo to jest najważniejsze. Dziękuję za rozmowę. Bogusław Kruszewski Z Nowym Rokiem, po oddaniu nowego skrzydła budynku Urzędu Gminy nastąpiła zmiana pokoi. Poniżej podajemy obowiązują numerację. I PIĘTRO Hol na I piętrze Małgorzata Cichowska - sprawy organizacyjne i kadry Pokój nr 7 Sekretarz Gminy – Grzegorz Ostrowski Pokój nr 8 Marlena Mostowa - wymiar podatków i opłat lokalnych Maria Gadomska - księgowość podatkowa Pokój nr 9 Skarbnik Gminy - Renata Wiśniewska Pokój nr 10 Ewa Monika Werder - księgowość budżetowa Beata Kuklińska - księgowość budżetowa Ewa Ostrowska - księgowość budżetowa Beata Kuklińska - księgowość budżetowa Anna Płoska - płace i rozliczenia Martyna Bruździńska - płace i rozliczenia Pokój nr 11 Red. kwartalnika „Krzynica” - Bogusław Kruszewski Pokój nr 12 Referat Promocji i Rozwoju - Paweł Mostowy - kier. Iwona Sobocińska - zamówienia publiczne Pokój nr 14 Anna Leśnikowska - gospodarka gruntami Sylwester Gadomski - sprawy obrony cywilnej, zarz. kryzysowego i melioracyjne oraz informatyk Pokój nr 15 Agnieszka Winnicka - obsługa Rady Gminy oraz OSP Pokój nr 16 Przewodniczący Rady Gminy – Leonard Mikołajewski Pokój nr 17 Wójt – Adam Bacławski Strona 6 EKONOMIA Oszczędny optymizm – budżet 2012 Rada Gminy na sesji 28 grudnia 11 r. przyjęła budżet na 2012 rok. Poniżej drukujemy najważniejsze jego składniki, by Czytelnicy byli zorientowani, z jakich podstawowych elementów jest skonstruowany. W budżecie gminy na 2012 rok zaplanowano dochody w wysokości 16 mln. 420 tys. zł oraz wydatki - 15 mln. 200 tys. zł. Nadwyżka w wys. 1 mln 220 tys. zł zostanie przeznaczona na spłatę pożyczki z BGK w Warszawie otrzymanej na finansowanie przydomowych oczyszczalni ścieków w gminie. Przychody bud-żetowe to niewiele ponad 495 tys. zł., zaś rozchody to 1 mln. 715 tys. zł, którą pójdą na spłatę kredytów i pożyczek z minionych lat. Składniki dochodów: - dochody bieżące niewiele ponad 11 mln. 735 tys. zł i stanowią one 71,5% planu dochodów ogółem - dochody majątkowe - prawie 4 mln. 685 tys, zł, co stanowi 28,5% planu dochodów ogółem 1. Na dochody własne - prawie 5 mln. 241 tys. zł złożą się. - opłata za wodę – 350 tys. zł, - wpływy z czynszów, dzierżaw, nabycia prawa własności, oczyszczalni ścieków – 1 mln 356 tys zł. - pływy z podatków od: nieruchomości, rolny, leśny, od środków transp. – 1 mln 642 tys zł, - opł. skarb., karty pod., PIT CIT, czynności prawnych, spadków i darowizn, opłaty targowej, zezwoleń na sprzedaż alkoholu, inne dochody - 1 mln 893 tys. zł. 2. Dot. celowe z budżetu państwa: 2 mln. 836 tys. zł 3. Środki własne inwestycje pozyskane z innych źródeł – prawie 3 mln.115 tys. zł. 4. Dotacja celowa z powiatu – ponad 13 tys. zł. 5. Subwencja ogólna dla gminy – 5 mln. 215 zł: oświatowa – 3 mln. 203 tys. zł, wyrównawcza – 1 mln 946 tys. zł i równoważąca – 66 tys. zł. WYDATKI Zaplanowane wydatki – 15 mln. 200 tys. zł, a w tym: - wydatki bieżące – niewiele ponad 9 mln. 409 tys. zł, co stanowi 61,9% planu wydatków ogółem - wydatki majątkowe w kwocie prawie 5 mln. 791 tys. zł i stanowią 38,1% planu wydatków ogółem. 1. Rolnictwo i łowiectwo – prawie 272 tys. a w tym: - melioracje wodne – nieco ponad 13,7 tys. zł, - wodociągi i sanitacja wsi – 134, 2 tys. zł to jest: - wpłaty gminy na rzecz izb rolniczych – 6 tys. zł. - pozostała działalność - 118 tys. zł przeznacza się na: - wynagrodzenia, z pochodnymi dla prac., zajmujących się rozliczaniem za wodę, delegacje, zakup materiałów, odpis na fundusz świadczeń socjalnych – 104 tys. zł. 2. Transport i łączność – 225 tys. zł - remonty bieżące dróg gminnych – 100 tys. zł, zakup materiałów i utrzymanie dróg gminnych oraz ich ubezpieczenie – 125 tys. zł 3. Gospodarka mieszkaniowa – 10 tys. zł 4. Działalność usługowa - 37 tys. zł - na aktualizację planu zagosp. przestrzennego gminy oraz studium uwarunkowań i kierunków zagosp. przestrz. i na odnowę cmentarzy wojennych. 5. Administracja publiczna - 2 mln. 241 tys. zł - dodatkowe wynagrodzenia, wynagrodzenia pracowników za zadania z zakresu adm. rządowej – 90 tys. zł - wydatki związane z funkcjonowaniem urzędu w zakresie USC, meldunków – 16,6 tys. zł, - diety dla radnych, sołtysów, przew. rady, zakup mat. i usług pozostałych, podróże służbowe – 104 tys. zł, - wydatki związane z funkcjonowaniem urzędu na przykład: mat. biurowe, druki, prasa i wyd. fachowe, usług pocztowych i telekom., środków czystości, usług zdrowotnych, koszta podróży służb., ryczałty, utrzymanie bud. adm. i ubezp. – 434, 5 tys. zł, - wynagrodzenia pracowników, nagrody jubileuszowe 870 tys.zł, premie, wynagrodzenia bezosob. - 40 tys. zł, - pochodne od wynagrodzeń – 175 tys., - prowizja sołtysów za inkaso podatków – 3 tys. zł, - wpłaty na PFRON – 30 tys. zł, - odpisy na zakł. fundusz świadczeń socjal. – 31 tys. zł, - promocja gminy - 80 tys. zł, - diety dla sołtysów – 30 tys. zł, 5. Urzędy naczelnych organów władzy państwowej, kontroli i ochrony prawa oraz sądownictwa - 660 zł na aktualizację rejestrów wyborców 7. Obrona narodowa – 500 zł - dotacja z budżetu państwa na zadania z zakresu obrony. 8. Bezpieczeństwo publiczne i ochrona przeciwpożarowa – prawie 133,6 tys. zł - utrzymanie w got. bojowej jednostek OSP - wynagr. osobowe i pochodne, zakup paliwa, remonty, składki na ubezpieczenie itp. 9. Obsługa długu publicznego – 300 tys. zł na spłatę odsetek od zaciągniętych kredytów. 10. Różne rozliczenia - W budżecie tworzy się rezerwę ogólną w kwocie 22,8 tys. zł. 11. Oświata i wychowanie – 5 mln. 643 tys. zł w tym: - subwencja oświatowa – prawie 3 mln.203 tys. zł - budżet gminy – 2 mln. 440 tys. zł. Wydatki na szkoły to: a. utrzymanie szkół podstawowych – 2 mln.332 tys. zł, oddziału przedszkolnego ponad 92 tys. zł, gimnazjum – - ponad 850 tys. zł, b. dowóz uczniów do szkół – prawie 299 tys. zł, c. dokształcanie i doskonalenie nauczycieli – 27 tys. zł, d. pomoc zdrowotna dla nauczycieli, odpisy na zakł. fund. świadczeń socjalnych dla nauczycieli emerytów i rencistów – bez mała 49,8 tys. zł, e. dotacja z budżetu dla UM Przasnysz na pokrycie kosztów uczęszczania dzieci z gminy do przedszkoli funkcjonujących w Przasnyszu - 14,9 tys. zł, EKONOMIA 12. Ochrona zdrowia – 108 tys. zł na: - realizację progr. profilakt. przeciwdziałania narkomanii i realizację zadań wynikających z Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych – 44 tys. zł, - utrzymanie Gminnego Ośrodka Zdrowia – 64 tys. zł, 13. Pomoc społeczna – prawie 2 mln. 346 tys. zł - z budżetu państwa na finansowanie zadań zleconych i na realizację własnych zad. gminy – 1 mln 967 tys. zł, - z budżetu gminy – prawie 378,5 tys. zł, Powyższe środki rozdysponowano na: - świadczenia rodzinne, świadczenia z fund. alimentacyjnego oraz składki na ubezp. emerytalne i rentowe z ubezp. społecznego – prawie 1mln 745 tys. zł, - utrzymanie GOPS-u – 280,8 tys. zł, - dożywianie dzieci w szkołach – 120 tys. zł, - zasiłki i pomoc w naturze oraz składki na ubezp. emerytalne i rentowe - 62,5 tys. zł, - zasiłki stałe - 53,5 tys. zł, - pokrycie kosztów utrzymania podopiecznych w DPS – - ponad 40 tys. zł, - dodatki mieszkaniowe - 25 tys. zł, - składki na ubezp. zdrowotne osoby pobierające niektóre świadczenia rodzinne oraz za uczestników zajęć w centrum integracji społecznej - 10,4 tys. zł, - świadczenia za prace społ. – użyteczne - 6,6 tys. zł - zad. przeciwdziałania przemocy w rodzinie - 2 tys. zł. 14. Edukacyjna opieka wychowawcza – 7 tys. zł na stypendia dla dzieci uzdolnionych. 15. Gospodarka komunalna i ochrona środowiska prawie 3 mln. 692 tys. zł na: - energię elektr. do oświetlenia dróg – 43 tys. zł, - konserwację oświetlenia ulic, dróg – 13 tys. zł, - wywóz nieczystości stałych – 12 tys. zł, - gospodarka odpadami – 5 tys. zł, - utrzymanie terenów zieleni w gminie – 6 tys. zł, - wynagrodzenia osobowe i inne składowe pracowników robót publ. i prac interw.– ponad 59 tys. zł, - usługi zdrowotne, podróże służbowe, ubezpieczenia, zakupy materiałów, BHP – 11 tys. zł, - wyłapywanie bezp. psów i inne usługi – 98 tys. zł, 16. Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego – 141 tys. zł na : - dotację dla Gminnej Biblioteki Publicznej - 115 tys. zł, - pozostałą działalność – 26 tys. 17 Kultura fizyczna i sport – 20,5 tys. zł - dotacje na dofinansowanie zadań do realizacji stowarzyszeniom oraz częściowe pokrycie kosztów organizacji imprez sportowych Inwestycje 2012 Osobny rozdział budżetu to inwestycje. Mają one dwojaki charakter. Pierwsze to rozpoczęte w ubiegłym roku – - oczyszczalnie, sala gimnastyczna. Drugie to nowe, których rozpoczęcie przewiduje się na ten rok. Jest ich Strona 7 10 np. projekt budowlany modernizacji zbiornika Rudnie Jeziorowym, montaż monitoringu w gimnazjum, termomodernizacja obiektów użyteczności publicznej. Są to projekty o niewielkich funduszach w stosunku do realizowanych. Można było powiedzieć, że mają charakter przygotowawczy – choćby projekty, do realizacji większych inwestycji w 2013 roku. Jest to logiczne, bowiem po zakończeniu choćby przydomowych oczyszczalni, czy sali, po zwrocie pieniędzy unijnych, będzie można finansować nowe, nie zadłużając gminy. 1. Projekt budowlany modernizacji zbiornika Rudnie Jeziorowym - 10 tys. zł 2. Remont i rozbudowa budynku UG – 210 tys. zł 3. Remont i przystosowanie budynku gospodarczego na archiwum wraz z zagospodarowaniem terenu wokół budynku – 70 tys. zł. 16. Projekt - "Przyspieszenie wzrostu konkurencyjności województwa mazowieckiego, przez budowanie społeczeństwa informacyjnego i gospodarki opartej na wiedzy poprzez stworzenie zintegrowanych baz wiedzy o Mazowszu" - 10.155 zł 4. Zakup mebli i wyposażenia UG – 33 tys. zł. 5. Projekt - "Rozwój elektronicznej administracji w samorządach województwa mazowieckiego wspomagającej niwelowanie dwudzielności potencjału województwa" – 13.770 zł 6. Budowa remizy OSP wraz z zagospodarowaniem terenu w Chmieleniu Wielkim – 10 tys. zł 7. Budowa sali gimnastycznej przy gimnazjum – 1 mln 85 tys. zł budżet gminy + 815 tys. - Ministerstwo Sportu. 8. Montaż monitoringu w gimnazjum i szkole podst. w Krzynowłodze Małej – 35 tys. zł. 9 Remont budynku gimnazjum - 44.250 zł 10. Budowa kontenerowych oczyszczalni ścieków w gminie Krzynowłoga Mała – 30 tys. zł 11. Budowa przydomowych oczyszczalni ścieków w gminie – budżet - 1 mln 250 tys. zł + 1 mln 895 tys. zł - Urząd Marszałkowski 12. Modernizacja oświetlenia ulicznego – 180 tys. zł. 13. Zagospodarowanie terenu zalewu wodnego w Łojach – 50 tys. zł. 14. Termomodernizacja obiektów użyteczności publicznej w gminach Płn. Mazowsza – 40 tys. zł. 15. Utworzenie świetlicy w Rudnie Jeziorowym – 10 tys. zł. Razem inwestycje w gminie – 5 mln. 791 tys. zł., w tym z budżetu gminy – 3 mln. 81 tys. zł i fundusze pozyskane – prawie 2 mln 710 tys. zł. Ważne są także inwestycje, które będą realizowane własnym sumptem, bez generowania dużych kosztów. Chodzi o remont boisk sposobem gospodarczym w Ożumiechu, Łaniętach, czy Wiśniówku. Będą je realizować pracownicy gminy z udziałem naszego sprzętu. Wójt ma nadzieję, że to tych robót włączą się mieszkańcy wsi, wszak jak mówi mądrość ludowa: „To siła w kupie”, a nie odwrotnie. Oprac. B.K. Strona 8 Z ŻYCIA GMINY Wigilie, Wigilie Choć te rodzinne odbywały się w domach, to te szkolne, urzędowe, są niemniej ważne, uroczyste i podniosłe. Społeczność gminy Krzynowłoga Mała tradycyjnie spotkała się, by wspólnie życzyć sobie zdrowia, szczęścia i podsumować ubiegający rok. Piękny i wyrafinowany spektakl Autorki spektaklu wyczarowały scenę niczym w „Betlejem polskim” Lucjana Rydla. Dwa światy: Zło - Piekło i Dobro – Niebo przedzielała Betlejemska stajenka. Przesłanie przedstawienia było bardzo czytelne. Oto narodziny Zbawiciela pozwalają człowiekowi wybrać właściwą drogę, drogę światła. Nie było w jasełkach ani Heroda, ani Trzech Króli, ani pasterzy. Były za to „ciemne postacie” – Nienawiść, Zło, Podłość i „jasne” – Dobro, Pokój. "A światłość w ciemności świeci" taki tytuł nosił spektakl jasełkowy, jaki przygotowali uczniowie szkoły w Romanach-Seborach. Zaprezentowali go 16 grudnia o 11.00 swoim kolegom, rodzicom i gościom. Jasełka przygotowały Beata Sokołowska i Alina Rusiłowicz. Tradycyjne jasełka odnosiły się wyłącznie do przedstawienia historii narodzenia Jezusa w Betlejem i spisku Heroda. Jednak z upływem lat autorzy, najczęściej anonimowi, wprowadzali do spektakli postacie ludyczne. Tym samym utraciły one charakter wybitnie religijny. Było to nawet powodem zakazu wystawiania jasełek w kościołach. Jasełka przybrały formę szopki, z którą kolędnicy obchodzili domy i odgrywali sceny. Dziś jasełka często łączą w sobie elementy biografii Chrystusa i św. Rodziny z motywami współczesnymi. Tak stało się w przypadku przedstawienia „A światłość w ciemności świeci”. Narodziny Chrystusa dla autorek seborskich jasełek stały się motywem do ukazania odwiecznego motywu walki, jasności z ciemnością, grzechu ze świętością, dobra ze złem. W piątkowy ranek korytarz szkoły stał się na prawie godzinę teatrem. One to przyjmują betlejemskie światło od Dziewczynki Poszukującej Światła i nastaje radość wyrażona tańcem i piosenką. Na finał każdy z widzów otrzymał światełko pokoju, by zanieść je do swojego domu. – To piękny, mądry i wyrafinowany spektakl – oceniła wzruszona widowiskiem Irena Cichowska, wieloletnia polonistka szkoły w Romanach-Seborach. I należy sądzić, że pozostali widzowie podzielali zdanie pani Ireny, o czym świadczyły owacje po spektaklu. Podobne zdanie miał Grzegorz Ostrowski – sekretarz gminy zaproszony na jasełka. – To mądry, wzruszający i z jasnym przesłaniem spektakl, i na wysokim poziomie – powiedział sekretarz w czasie łamania się opłatkiem. Oczywiście były życzenia świąteczne od dyr. Agaty Chmielewskiej i tradycyjny, wigilijny poczęstunek przygotowany przez rodziców i nauczycieli. Niedzielna powtórka Dziewczynka Poszukująca Światła – Milena Misiewicz, Narratorzy – Aleksandra Jakubowska, Bartłomiej Kimona, Angelika Gadomska, Archanioł - Wioleta Czaplicka, Anioł Dyżurny - Oliwia Jaśkiewicz, Diabeł Boruta - Klaudia Jaśkiewicz, Grzeczny Diabełek - Dominik Kimona, Diabełki – Maciej i Mikołaj Bruździak, Śmierć – Angelika Maruszewska, Gwiazda – Magdalena Dęba, Mikołaj – Konrad Nosarzewski, Maryja – Julia Smolińska, Józef – Jakub Sygocki, Dzieci w Kapturach: Justyna Podlasiak, Monika Roman, Aneta Krośnicka, Paweł Nowicki, Mateusz Smoliński, Aniołki – Klaudia Morawska, Julia Gadomska, Dorota Dęba, Kinga Mostowa, Aleksandra Nowicka, Wiktoria Kimona, Magdalena Kakowska. Mieszkańcy Sebor i okolicznych wsi mieli okazję obejrzeć przedstawienie „A światłość w ciemności świeci” w niedzielne przedpołudnie, 18 grudnia. Przyszło około 70 osób. Na zaimprowizowanej widowni zasiedli byli uczniowie, rodzice i dziadkowie. Zapełnili niemal cały korytarz. – Cieszy nas, bo nasz spektakl przyjęli ze wzruszeniem, a niektórym łzy błyszczały na źrenicach – relacjonowała B. Sokołowska, jedna z autorek spektaklu. – To dla nas ogromne wyróżnienie, bo nic tak nie cieszy, jak poczucie, że praca naszych dzieci trafiła do serc widzów – dodała. Gratulacje dla dzieciaków -grupa liczyła 27 aktorów, nauczycieli i rodziców, którzy przygotowali kostiumy i scenografię. Z ŻYCIA GMINY Wigilia na sportowo Strona 9 Na spotkanie przyszli wszyscy, którym rozwój gminnego klubu Krzyniak leży na sercu. Wigilia miała miejsce 20 grudnia o 18.00 w miejscowym gimnazjum. Przybyli piłkarze, zarząd, najwytrwalsi kibice i sponsorzy klubu. Prezes Krzyniaka - Sylwester Gadomski serdecznie podziękował wszystkim za pracę w ubiegającym roku. – Cieszy wszystkich, bo nasza drużyna zajmuje drugie miejsce w tabeli rozgrywek i jest nadzieja na awans do A-klasy. Wysoka pozycja to zasługa zawodników i trenera Marcina Sokoła. Dziękuję im bardzo. – powiedział prezes otwierając wigilijne spotkanie. Szczególnie serdecznie podziękował sponsorom klubu. – Ponieważ bez ich finansowego wsparcia niemożliwe byłoby tak wysokie miejsce w grupie – -dziękował S. Gadomski Były i piękne kolędy i życzenia od wójta Adama Bacławskiego. Słowem rodzinna atmosfera, którą przygotowały Alina i Dorota Kobylińskie oraz Dorota Lewandowska. W nowej szacie 21. grudnia o 14.30 odbyła się Wigilia pracowników urzędu gminy. Dotychczas spotykali się w sali widowiskowej OSP. Od teraz już w sali konferencyjnej nowo oddanego budynku UG. Spotkali się wszyscy życząc sobie, by przyszły rok był równie udany jak ubiegający. Życzenia składali oczywiście wójt mówiąc: – Tworzymy coraz bardziej zgrany zespół. I życzę sobie i Wam, moi drodzy, by pracowało się coraz sprawniej, bo warunki nareszcie mamy niemal komfortowe. – Życzę sobie i Wam, by nasza współpraca układała się tak dobrze jak dotychczas. Błogosławię Wasze rodziny – ks. Jan Szewczuk. – Rzeczywiście Krzyniak jest bardzo ważny w naszej wiejskiej rzeczywistości. Bo sport to najszlachetniejszy sposób spędzania czasu szczególnie w małych społecznościach. I choć Krzyniak działa niewiele czasu to jest bardzo pozytywnie postrzegany w gminie. Życzę mu sukcesów. - Tak życzył klubowi ks. Jan Szewczuk – - honorowy gość Wigilii. Najbardziej zebranych zaskoczył przew. R.G. – Leonard Mikołajewski, który mową wiązaną złożył życzenia. Oto ich fragment: – Życzeń, które Wam życzę/ na razie nie wyliczę,/ więc podaję pierwsze z kraju/ By Wam żyło się jak w Raju./ By w Wigilię u rodzinki/ wszyscy mieli fajne minki./ By przy stole mógł zagościć/ pakiet zdrowia i miłości/ I u wszystkich był tak mocny,/ by pozostał całoroczny./ Wesołych Świąt. Oczywiście wywołało to falę radości i wszyscy zasiedli do Wigilii przygotowanej własnoręcznie przez panie z UG. Barszczyk z uszkami, sałatki i pierogi z kapustą i grzybami godne Okrasy. Szkolne Jasełka Tradycyjnie krzynowłoscy uczniowie przygotowali Jaseł ka. Odbyły się one w szkole w Świniarach – 20.12. – Były bardzo radosne i pięknie przygotowane. Najbardziej spektakl przeżywały mamy i babcie, które przyszły obejrzeć swoje pociechy – wspominała Sylwia Lipińska z UG, która reprezentowała wójta na szkolnej Wigilii. Uczniowie ze szkoły podstawowej i gimnazjum 21.12. o 11.40 przygotowali wspólne Jasełka. Wystawili klasyczną historię narodzin Chrystusa. ,,Nasze Betlejem” Pod takim hasłem 22 grudnia 2011 r. w Szkole Podstawowej w Ulatowie-Adamach odbyło się wigilijne spotkanie uczniów, rodziców, nauczycieli i zapro- Strona 10 Z ŻYCIA GMINY szonych gości. Uczniowie pod kierunkiem Gabrieli Modzelewskiej wystawili tradycyjne jasełka, dekorację przygotowały: Bożena Pszczółkowska i Katarzyna Wódkiewicz. Szkolni aktorzy przedstawili historię narodzin Jezusa w Betlejem, które tak naprawdę powinno być w naszych sercach na co dzień. Starsi uczniowie wcielili się w postaci Maryi, św. Józefa i Trzech Króli, zaś młodsi – w pasterzy i anioł -ków. Do ubogiej stajenki przyszły także małe dzieci z oddziału przedszkolnego, aby zaśpiewać Jezusowi i złożyć dary. Aleksandra Serafin i Zuzanna Wódkiewicz śpiewały piękne kolędy. Na zakończenie jasełek Zuzia zaśpiewała kolędę ,,Jest taka noc …”. Spektakl bardzo podobał się rodzicom i gościom, którzy nagrodzili aktorów gromkimi brawami. Później wszyscy przełamali się opłatkiem i zasiedli do wigilijnego poczęstunku, który przygotowali rodzice i nauczyciele. Ten wyjątkowy dzień upłynął w miłej i radosnej atmosferze. Wszyscy przynajmniej na chwilę zatrzymali się w gonitwie codziennych spraw. Rodzice byli dumni ze swoich pociech, które tak pięknie odegrały przydzielone role. Goście czuli się jak w rodzinie i ze smutkiem rozstawali się z gospodarzami szkoły. Głównym celem wystawienia jasełek jest kultywowanie tradycji bożonarodzeniowych oraz integracja środowiska szkolnego i lokalnego. Brońmy lasy – one się nie obronią! Konkurs "Czyste lasy w Nadleśnictwie Przasnysz" został rozstrzygnięty. Szkoła Podstawowa w Krzynowłodze Małej zajęła I miejsce. Do konkursu przystąpiła cała społeczność uczniowska szkoły wraz z nauczycielami. Szkolnym koordynatorem była p. Jagienka Cesarek. W ramach konkursu przeprowadzono akcję sprzątania lasów, połączone z leśną edukacją dzieci. Uczniowie naszej szkoły nieodpłatnie sprzątnęli 690 ha lasów leśnictw Grabowo i Krzynowłoga Mała. - Zebrali ponad 36 m sześciennych odpadów. W ramach edukacji leśnej uczniowie wykonywali zielniki, układali wiersze o lesie, rysowali las w różnych porach roku, robili modele zwierząt metodą origami – relacjonuje J. Cesarek. Pięciolatki wykonały też makietę lasu. Podczas wyjazdów odbywały się pogadanki z leśniczymi. Rywalizowali z sześcioma szkołami m.in. z ZSP w Przasnyszu i w Chorzelach. Delegacja krzynowłoskich miłośników lasu z organizatorami konkursu W jasełkach wystąpili: prowadzący - Agnieszka Kempista i Tomasz Kawiecki, Maryja - Oliwia Smolińska, Józef - Sebastian Chmieliński, Trzej Królowie: Mateusz Płoski, Adrian Bochenek, Marcin Dziobek, pasterze: Jakub Kempista, Wiktor Berg, Kacper Kawiecki, Karol Smoliński, Jakub Wojciechowski, aniołowie: Oliwia Morawska, Karolina Dziobek, Klaudia Bochenek, Martyna Opalach, Magdalena Osiewicz, Sylwia Smolińska, śpiew: Aleksandra Serafin, Zuzanna Wódkiewicz, recytatorzy: Ewa Bagińska, Katarzyna Białaszek, Angelika Bochenek, Bartek Wojciechowski, Martyna Białaszek, Milena Smolińska, Joanna Kijora. oprac. Bogusław Kruszewski W sali konferencyjnej Nadleśnictwa Przasnysz, 16 grudnia 2011 r. odbyło się uroczyste podsumowanie konkursu oraz wręczenie nagród. - Cieszymy się, że nasza praca i zaangażowanie zostały docenione. Mamy nadzieję, że pokolenie o wykształconej wrażliwości ekologicznej będzie umiało praktycznie wykorzystać zdobytą wiedzę i przekaże ją następcom. Natomiast różnorodne formy działań: wyjazdy na sprzątanie, apele, spotkania z leśniczymi, własna twórczość dzieci nadal będą kształtować ich wrażliwość i zachęcać do działań na rzecz czystości naszych lasów – - dodała koordynatorka. Jest pewne, że przasnyscy leśnicy mają w uczniach ogromnie szczerych i wrażliwych sprzymierzeńców. A nauczyciele wielką satysfakcję, bo ...nauka właśnie poszła w las. fot. J. Cesarek, oprac. B.K. HISTORIA I TERAŹNIEJSZOŚĆ Zapomniany cmentarz w Łaniętach? - aneks W poprzednim numerze Krzynicy (Nr 4/18) zamieściliśmy artykuł „Zapomniany cmentarz w Łaniętach” autorstwa dra Waldemara Krzyżewskiego. Dotyczył on historii powstania cmentarza żołnierzy niemieckich, prawdopodobnie 22 Dywizji Piechoty, poległych w 1914/1915 roku w czasie walk na linii: Czernice Borowe - Krzynowłoga Mała– Jednorożec. Autor wsparł swoje rozważania dokumentami – fotografie, rejestr geodezyjny, mapą z zaznaczonym miejscem cmentarza, które świadczą o istnieniu tej nekropolii. Autor sugerował, że cmentarz w sensie formalnym istnieje do dziś. Redakcja Krzynicy poszła tym tropem, starając się oświetlić ten fragment historii Łaniąt. Dotarła do bezpośrednich świadków historii. Rzeczywiście w dokumentacji sprzed II wojny światowej, na jakie powołuje się autor artykułu, cmentarz istniał do 1939 roku. Co więcej, wg relacji Kazimierza Bruździaka, mieszkańca Łaniąt – Niemcy łożyli jakieś pieniądze, przysyłali je sołtysowi, by ten dbał o cmentarz. I cmentarz był zadbany. Prawdopodobnie zmieniono także jego ogrodzenie. Bowiem na zamieszczonej wówczas fotografii widać ogrodzenie z żerdzi brzozowych. A według relacji świadków były to kamienne słupki połączone żelaznymi prętami. Niżej publikujemy relację mieszkanki Łaniąt, która była świadkiem ekshumacji prochów poległych niemieckich żołnierzy i przeniesienia ich w inne, nieznane dziś miejsce. Zofia Winnicka, ur.15 grudnia 1923 r., mieszkanka Łaniąt. - Na wojnę miałam 16 lat i dobrze pamiętam, jak to było z cmentarzem w Łaniętach. Kiedy wybuchła wojna uciekaliśmy w kierunku Pułtuska. Jednak tata po tygodniu, może półtora tułaczki zdecydował – Wracamy Strona 11 do domu! Pamiętam, że wróciliśmy i po paru tygodniach, ale jeszcze na jesieni zajechały dwa niemieckie samochody. Pamiętam, staliśmy przed sienią, jak oni przyjechali. Tata martwił się, że zabiorą nam odpasionego świniaka. Bał się, że będą rekwirować. Byli w mundurach i przywieźli jakichś ludzi. Podjechali pod cmentarz i zdejmowali płyty, i wykopywali kości. Wkładali je do takich skrzynek, jak kiedyś były na gwoździe. Robili to chyba ze dwa dni. Wykopywali po kolei, a groby (chodzi o płyty nagrobne – red.) odkładali na bok. Płyty zostawili na kupie na polu. Potem odjechali. Ogrodzenia nie było żadnego. Były tylko takie kamienne słupki, a między nimi żelazne pręty. Wtedy tam nie było żadnych drzew. Tam, na ten cmentarz nikt nie chodził. Stała i stoi do teraz tam figura. Chodziło się do figury na Majowe, (nabożeństwo odprawiane w maju w Kościele katolickim ku czci Matki Bożej – red.), ale na cmentarz się nie wchodziło. Figura – krzyż, była i wtedy. Ona jest starsza jak cmentarz. Podobno postawił ją jakiś gospodarz. Taki Zabielski mówił, że to z ich fortuny, ten krzyż, ale ja dokładnie nie wiem. Potem nas wysiedlili. Niemcy rozebrali wszystkie chałupy. Jednym słowem wszystko poszło na utratę. Znaleźliśmy przytułek niedaleko, w Seborach. Ja przychodziłam do pracy do Niemca. Tu był folwark niemiecki. Niemiec nazywał się Graf. Miał ziemię na Seborach i na Łaniętach aż do Moraw. Miał kartofle, żyto, chował też krowy. Niemiec nas traktował dobrze, dawał kartofli. A ludzie byli z całej Polski. Tu, panie, było mnóstwo gałganów. To była wojna – kończy wspomnienia Zofia Winnicka. Relacja Zofii Winnickiej koresponduje z wypowiedzią Kazimierza Ostrowskiego, rocznik 1926, mieszkańca Łaniąt, (jego posiadłość prawie graniczy z pagórkiem, na którym znajdował się cmentarz – red.), który pamięta, że kiedy mieli nacierać Rosjanie, Niemcy ułożyli drogę dla czołgów. – Niemcy równolegle drogi tej, która jest teraz, ułożyli drogę dla czołgów. Była z pościnanych pni drzew i szła właśnie przez to wzgórze, gdzie był cmentarz, potem do rzeki. Tam nazwalali drzew, by czołgi mogły iść. Chyba, gdyby tam były groby, to by tego nie zrobili. Ale kiedy ruszył front, Niemcy zostali zaskoczeni i szybko się wycofali, i żaden czołg nie pojechał tą drogą. Los płyt nagrobnych po byłym cmentarzu wydaje się przesądzony. Zostały rozebrane przez mieszkańców Łaniąt powracających do zruinowanych domów. Bogusław Kruszewski Strona 12 CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Zasłużony wynalazca W dniu 4 października 2011 roku dr inż. Zdzisław Czaplicki, w uznaniu szczególnych zasług w dziedzinie wynalazczości, otrzymał od Prezesa Rady Ministrów Odznakę Honorową "Za Zasługi dla Wynalazczości". Gratulujemy! - Taka informacja ukazała się na stronie Stowarzyszenia Wychowanków Politechniki Łódzkiej. Jest nam tym bardziej miło, bowiem dr inż. Zdzisław Czaplicki jest naszym krajanem. Jego korzenie są w Ulatowie-Borzuchach, skąd ponad 50 lat temu wyjechał do Łodzi. Jednak jest żywo zainteresowany życiem gminy. Ilekroć odwiedza swoje gniazdo, zawsze odwiedza wójta, a redakcję prosi o systematyczne przesyłanie wieści o gminie. O Zdzisławie Czaplickim pisaliśmy w Krzynicy w 2010 r. – Nr 2 (12). Przypomnijmy jego sylwetkę. Dr inż. Zdzisław Czaplicki zajmuje się naukowo nowymi metodami badawczymi, naturalnymi surowcami włókienniczymi oraz innowacyjnymi technologiami z zakresu włókiennictwa dla małych i średnich przedsiębiorstw. Jego naukowe osiągnięcia mają wybitny charakter, o czym świadczą nagrody i odznaczenia: Włókiennik Roku 2006, Wyróżniony Inżynier 2008 w Plebiscycie Przeglądu Technicznego, wyróżnienie „Łódzka EUREKA” w 2008 i 2009 roku za wybitne osiągnięcia naukowe, Belgijski Krzyż Oficerski Orderu Wynalazczości 2008, Złoty Krzyż Zasługi nadany przez Prezydenta RP w 2010 roku. W latach 2007-2011 otrzymał 8 nagród i dyplomów od Mini. Nauki i Szkolnictwa Wyższego za międzynarodowe osiągnięcia wynalazcze. Należy dodać, że w latach 2006-2011 za wynalazki i rozwiązania techniczne przedstawione na 29 światowych wystawach otrzymał 44 medale, w tym 24 złote, 12 srebrnych i 8 brązowych oraz wiele dyplomów i wyróżnień specjalnych. Od 4 lat zajmuje się nowym w Polsce naturalnym surowcem, jakim jest wełna alpaki. W 2010 r. w Zespole Badawczym, którego jest kierownikiem opracowano i wdrożono do praktyki technologię prania wełny alpaki przy wykorzystaniu techniki ultradźwiękowej. B.K. – Gratuluję wyróżnienia. Z.Cz. – (uśmiech) Dziękuję. Choć odbieram je przede wszystkim jako wyróżnienie dla kolegów, z którymi współpracuję. A przede wszystkim dla dra inż. Kazimierza Ruszkowskiego, z którym od wielu lat realizujemy wspólnie prace naukowo-badawcze. B.K. – Zaskoczyła mnie informacja o zainteresowaniach egotycznymi alpakami. Nowa naukowa pasja? Z.Cz. – To raczej nowy obszar zainteresowań naukowych. Poza tym to są bardzo ciekawe zwierzęta. A przy kryzysie hodowli owiec – obecnie hodujemy w Polsce 230 tysięcy sztuk, a w roku 1986 było ich 5 milionów sztuk, widzę szansę odbudowy rynku wełny, byśmy nie musieli importować tkanin wełnianych i wyrobów głównie z Dalekiego Wschodu. B.K. – Dlaczego zatem alpaki? Z.Cz. – Odpowiedź stanowić może następujące porównanie: średnia cena owcy np. merynosa polskiego to 200-250 zł/szt. Cena zakupu alpaki – 5-7 tys./szt. Cena wełny owczej pranej wynosi 15-20 zł/kg, cena wełny alpaki - 150-200 zł/kg. Poza tym koszt hodowli w przypadku alpak jest o ok. 30% niższy, niż owiec. Jeśli chodzi o uzysk wełny po strzyży, to wyniki są porównywalne. Alpaka daje bardzo dobrą wełnę, o znacznie lepszych właściwościach użytkowych od wełny owczej. Cena włókna na rynku międzynarodowym jest wysoka, ze względu na niespotykane właściwości oraz niewielką skalę produkcji. Włókno alpaki występuje w 22 naturalnych kolorach. Trwałość w użytkowaniu wyrobów z alpaki jest 2-krotnie wyższa od Dr Zdzisław Czaplicki wśród swoich pupilek - hodowla alpak -Bujenka k/ Ciechanowca na Podlasiu (2011) wyrobów z wełny owczej. Ciepłochronność wyrobów z wełny alpak, aż prawie 3-krotnie przewyższa ciepłochronność wyrobów z wełny owczej. Inny pożytek z alpak to mięso, które ma wysoką wartość odżywczą ze względu na dużą zawartość białka i niską cholesterolu. Korzyści wynikające z hodowli: wysoka cena wełny i wyrobów, doskonałe mięso o wysokiej wartości odżywczej, znaczne dochody ze sprzedaży młodych zwierząt innym hodowcom. Korzyści mogą być osiągnięte już w 2 roku hodowli. B.K. – Czy można byłoby je hodować dajmy na to w Marianowie, bądź w Kakach-Mroczkach? Z.Cz. – Oczywiście. Aktualnie na terenie Polski jest 5 hodowli, które mają stada od 40 do 100 sztuk oraz kilka o liczności poniżej 40 sztuk. Łącznie w Polsce mamy około 600 sztuk alpak. Dla porównania w Niemczech, hoduje się już 10 tysięcy sztuk. Alpaki nie są trudne w hodowli. Zimą alpakom wystarczy za schronienie nieocieplany budynek, wyściełany słomą i wyposażony w koryto na marchew, siano i pasze treściwe oraz dostęp do wody. Latem przez cały dzień alpaki utrzymywane są na ogrodzonym pastwisku. Żywienie alpak jest proste, składa się głównie z siana i wody zimą. Można podawać również suchy chleb i siekaną marchew. Latem mogą przez cały dzień przebywać na pastwisku, ale w upalne dni jak i deszczowe, powinny mieć schronienie przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. B.K. – Ile trzeba mieć ziemi, by hodować np. 30 alpak? Z.Cz. – Na 1 ha pastwiska można utrzymać 10-15 sztuk. Alpaki są roślinożernymi przeżuwaczami. Mogą być hodowane w każdym klimacie. Są zwierzętami średniej wielkości i mają oryginalną budowę ciała z delikatną głową, dużymi oczami, dwudzielną wargą. Głowa osadzona jest na długiej szyi, a tułów na smukłych kończynach. Całe ciało pokryte jest okrywą wełnianą. Dwudzielna warga służy do skubania roślinności, bez wyrywania jej z korzeniami, co odróżnia je od pozostałych przeżuwaczy. Alpaki posiadają niezwykle wydajny system trawienny, pozwalający im przeżyć w bardzo trudnych warunkach klimatycznych. Posiadają trzykomorowy żołądek. W swojej diecie wykorzystują najtańsze pasze gospodarskie. Alpaki żyją 15-20 lat. Ich życie reprodukcyjne jest także długie, dzięki czemu hodowla jest długotrwała. Alpaki są inteligentne, odporne na choroby, łatwe w utrzymaniu i nie powodują strat w hodowli. B.K. – Pięknie dziękuję za te interesujące informacje i gratuluję kolejnego wyróżnienia. Z.Cz. – Także dziękuję z nadzieją, że być może za jakiś czas przyjadę nie tylko w odwiedziny do brata, ale może by doradzić jakiemuś hodowcy alpak w Ulatowie-Adamach albo w Goskach-Wąsoszych, kto wie? Bogusław Kruszewski CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Marian Kieczmerski uhonorowany medalem Chomicza Medal im. Bolesława Chomicza* został mu wręczony na III Zjeździe Oddziału Powiatowego OSP RP, jaki odbył się 9 grudnia 2011 r. w Przasnyszu. Medal nadawany jest za zasługi dla rozwoju i umacniania Związku OSP RP oraz Ochotniczych Straży Pożarnych. Marian Kieczmerski to historia przasnyskich ochotników. Marian Kieczmerski ur. 25 marca 1922 roku. – Mieszkałem w Obrębie, kolonia Marianowo w gm. Czernice Borowe. Jako kilkunastolatek przed wojną wstąpiłem do straży w Obrębie. Prezesem był Antoni Lewicki, a komendantem p. Żuchniewski. – wspomina M. Kieczmerski. - Pamiętam, ćwiczenia prowadził z nami Bronisław Bednarski. Mieliśmy najpierw 2 pary koni. Właściciele ich byli zwolnieni wszelkich powinności, na przykład szarwarku**. W straży byłem trębaczem. Byłem dumny, bo miałem konia i w czasie pożaru jechałem na przedzie i prowadziłem straż. Potem dostaliśmy samochód. Razem budowaliśmy drewnianą strażnicę w Obrębie. M. Kieczmerski, mimo 89. „krzyżyka”, przebytego wylewu jest bardzo żywotnym mężczyzną. – Czasem już mi się daty mieszają, pamięć nie ta – mówi przepraszająco. - Ale zdarzenia to ja dobrze pamiętam - dodaje. Wykupił się śmierci za parę koni W czasie wojny nas nie wysiedlili, bo mieszkaliśmy na ko -loniach. Należałem do NSZ***. Po zakończeniu wojny wsypali mnie „dobrzy ludzie” . Niedługo potem przasnyskie UB przyszło mnie aresztować. Zrobili obławę. Miałem czeski automat, pistolet - belgijkę 9-cio strzałową i 3 magazynki po 75 sztuk. Nie zdałem ich do sołtysa. Chciałem się bronić, ale kiedy zobaczyłem, ilu ich jest, schowałem broń. Aresztowali mnie i przewieźli na UB w Przasnyszu. Przesłuchiwali mnie, chcieli wiedzieć, kto był moim komendantem, kto należał do oddziału. Podałem im skład straży w Obrębie. Kiedy się zorientowali, że z nich zakpiłem, zaczęło się. Powiesili mnie na drzwiach za okręcone drutem ręce i tłukli. Tłukli mnie też w tyłek. Pomyślałem sobie, skoro „Leją mnie w d....ę, to niech im d....a mówi” i nie zdradziłem nikogo. Sądzili mnie w nocy w kinie. Dostałem wyrok śmierci. Mój ojciec miał znajomego dyrektora cukrowni w Krasińcu, Strona 13 pojechał do niego. – Stachu ratuj, bo zniszczą mi Mariana! - błagał. Znajomy dał adres do adwokata Maślanko w Warszawie. Ojciec sprzedał parę koni, by Maślanko mnie bronił. Wybronił mnie. Dostałem 3 lata. Przesiedziałem je na Mokotowie w Warszawie. Siedziałem w jednej celi Ryszardem Krzyżewskim i Szafrańskim. Miałem szczęście, że wyroku nie wykonali od razu. Przeprowadzka do Krzynowłogi Małej i budowa remizy. - Właściwie namówił mnie do tego Ludwik Cichowski, mój przyjaciel. Zamieniłem się na ziemię ze znajomym na 10 ha w Krzynowłodze. Wcześniej ożeniłem się z panną Klewk – Zosią. Jak trochę się ogarnąłem poszedłem do straży. Prezesem był p. Humięcki. Zrobili mnie gospodarzem, dbałem o porządek. Kiedyś byłem na jakimś zjeździe straży i spodobała mi się ich strażnica. Obejrzałem, obmierzyłem krokami. Kiedy wróciłem, powiedziałem – Budujemy remizę. Pieniądze dał powiat, szybko zrobiliśmy plany. Zawołałem murarza z Rudna. Wymierzył fundamenty. Szybko je wykopaliśmy i on je zalał. Robota szła sprawnie. Razem z Władkiem Kwiatkowskim lasowaliśmy wapno. Ludzie bardzo pomagali. Cieślę mieliśmy z papierami. Straube się nazywał. A blacharz był z Jednorożca. Mieszkał u Ludwika Cichowskiego, bo miał wolny pokój, a ja dawałem mu jeść. Jak wykończyliśmy budynek to przyjechali Warszawy i całowali po rękach Zosię Rejsową– naszą kasjerkę, że tak pięknie poszła budowa – kończy opowieść M. Kieczmerski. Kiedy pytam, czym dla niego jest ten medal? Mówi krotko – Dobrze, że o mnie pamiętali. Pamiętał o nim także prezydent Lech Kaczyński, który 31 marca 2008 roku przyznał mu Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. * Medal honorowy im. Bolesława Chomicza – polskie odznaczenie cywilne, nadawane przez Prezydium Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP. Medal ten nadawany jest za zasługi dla rozwoju i umacniania Związku OSP RP oraz Ochotniczych Straży Pożarnych. Medalem mogą być odznaczone jednostki OSP i ich członkowie, działacze Związku OSP RP oraz osoby, instytucje i organizacje społeczne. Mogą nim być również uhonorowane oddziały Związku OSP RP wyróżniające się w realizacji celów Związku. ** szarwark - świadczenie ludności wiejskiej na cele publiczne, głównie na rzecz budowy i utrzymania dróg, mostów, wałów przeciwpowodziowych, urządzeń wodnych. *** Narodowe Siły Zbrojne (NSZ) – polska konspiracyjna organizacja wojskowa obozu narodowego działająca podczas II wojny światowej i w okresie powojennym. Po Armii Krajowej i Batalionach Chłopskich była to największa formacja polityczno-wojskowa podczas okupacji. NSZ w czasie okupacji liczyły wg różnych danych od 80 tys. (w październiku 1943 72,5 tys.) do 100 tys. ludzi. (wikipedia) Bogusław Kruszewski Strona 14 CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Ewa Kimona wierzy, że pisanie wierszy jest drogą do spełnienia marzeń miecha się. Nie kryje jednak, że jej męża, a dzieciom ojca, na co dzień bardzo brakuje. Pani Ewie brakuje też własnego domu, z własnym pokojem i pokojami dla wszystkich dzieci. Marzenia te są tym silniejsze, że tam, gdzie mieszka z teściową i szwagrem, trwa remont i powierzchnia użytkowa została drastycznie ograniczona. Bo we mnie jest poezja “W kącie choinka strojna niczym modelka./ Pod nią prezenty od serca wybrane./ A w oknie dzieciaki wpatrzone w niebo./ Czekają na pierwszą-świąteczną gwiazdkę./ Na stole pyszności dla całej rodziny./ Nawet talerz dla zbłąkanego wędrowca./ Pod obrusem siano, Cały mój świat a nań opłatek biały./ Na ustach Dom i dzieci to niemal cały jej świat kolęda z serca płynąca…” – brzmi Ewy. Niemal, bo jest też poezja i nafragment jednego z wierszy pani miastka życia towarzyskiego, które Ewy. Kobiety, której – przy szóstce toczy się w sklepie w Łaniętach. dzieci, wciąż w duszy gra poezja. – Nigdzie nie chodzę i nigdzie nie Ewa Kimona ma 32 lata i szóstkę jeżdżę. A do sklepu muszę. I przy dzieci. Ale gdy mówi o tej swojej okazji zawsze sobie porozmawiam szóstce pociech (najstarszy ma 11 ze sklepową, panią Basią – opolat, a najmłodszy – dwa lata), wiada Ewa Kimona. Z panią Basią, wszyscy są zdumieni, bo pani Ewa Ewa dzieli się troskami dnia wygląda bardzo młodo. Tak samo codziennego, marzeniami i poezją. jak jej figura. – Taki chyba mój urok – Pisałam już w szkole średniej. i mogę za to jedynie dziękować I miałam tych swoich wierszy ze sto, Bogu – śmieje się kobieta i krząta ale temat zaniedbałam i zeszyt po kuchni. Usiłuje przygotować gdzieś przepadł – wspomina. We kawę, ale najmłodszy „Myszka”, wrześniu tego roku poezja wróciła. dwuletni Pawełek, skutecznie jej w Pani Ewa z najmłodszym szczęściem - Pawełkiem Zaczęło się od urodzin cioci Marysi, tym przeszkadza. I to, co mama na które został zaproszony Piotruś. rozstawia na stole, on szybciutko zbiera na jedną Chłopczyk zrobił piękną laurkę i potrzebował życzeń. gromadkę. – Przątam – wyjaśnia. Zaraz jednak talerzy„Mamo wymyśl jakiś wierszyk” – poprosił. Mama Ewa ki i filiżanki tracą jego zainteresowanie, a Pawełek dochwilę pomyślała, chwyciła za długopis i tak powstały biera do aparatu fotograficznego. „Myszka” milknie, rymowane życzenia. Wierszykiem podzieliła się ze sklea my rozmawiamy. pową. Ta zdumiała się i zachwyciła. „Ewa, pisz! Ty masz talent!” – powiedziała i została wiernym czytelZ szóstką na zakupy nikiem twórczości pani Ewy. – Zanoszę jej każdy Pani Ewa z zawodu jest krawcową, ale w zawodzie wiersz. Ona czyta, ocenia, czasem płacze… – mówi. nigdy nie pracowała. Gdy miała 20 lat, wyszła za mąż. I, gdy tylko złapie ją wena, rzuca wszystko i pisze. Rok później urodziła Bartłomieja, potem był Dominik, Adrian, Mikunia, Piotruś i Pawełek. – Przy piątce dzieci Jak rozmowa od serca jeszcze udawało mi się wygospodarować trochę czasu Gdy była nastolatką, pisała głównie o miłości. Teraz też dla siebie. Teraz to niemal niemożliwe. Nawet do rojest o porywach serca, ale zgoła innej natury. Jest dzinnego domu ciężko mi się wybrać – opowiada o Bogu, dzieciach, wsi, w której mieszka, są wiersze kobieta. O czas tym trudniej, że jej męża, który jeździ inspirowane ogólnopolskimi wydarzeniami, wielkimi po świecie tirami, tygodniami nie ma w domu. – A ja tragediami i polityką. – Często do wierszy dopisuję też każdego dnia, ledwie się obudzę, od razu zaczynam melodię – zdradza pani Ewa. – Jak to robię? Nie bieg. Najpierw muszę nakarmić i wyszykować do zapisuję nut, tylko śpiewam, nagrywam w telefonie i zaszkoły starszą czwórkę. Potem budzą się młodsze raz wysyłam do naszej Basi sklepowej – opowiada. dzieci, jedzą śniadanie, a ja zaczynam wielkie sprząI nie broni się przed pisaniem. Gdy myśli tłuką się tanie. Trwa ono zwykle dwie, trzy godziny. W mięw głowie, musi przelać je na papier. – Inaczej nie podzyczasie trwa też gotowanie obiadu i pranie. Czasem trafię normalnie funkcjonować i nic mi nie wychodzi. udaje mi się złapać z pół godziny oddechu, ale czasem Pisanie jest dla mnie jak najlepsza terapia i rozmowa i pół godziny brakuje – opowiada pani Ewa. Ale nie z przyjaciółką. I staram się już tej mojej weny nie marnarzeka, bo chowana z czwórką braci, jest po męsku nować. Tym bardziej, że sklepowa Basia naciska. zaradna i przedsiębiorcza. Zresztą na łzy czy kobiecą „Pisz. Jak ci coś wychodzi, to pisz.” – mówi. I daje bezradność po prostu brakuje jej czasu. A przeciwności nadzieję, że kiedyś coś z tego uda się zrobić. Nawet losu tylko wzmagają jej siłę charakteru. – Teraz trochę dała mi teczkę do zbierania tej mojej poezji – uśmiecha pomaga mi teściowa, ale był czas, że wszędzie, gdzie się pani Ewa. – Ja sama nie uważam, że te wiersze są musiałam iść, po zakupy, do szkoły czy do lekarza, jakieś wyjątkowe, ale jeśli ktoś tak twierdzi, to może ma brałam całą swoją szóstkę. I ludzie tak się już do tego przyzwyczaili, że jak nie mam przy sobie chociaż rację… Anna Suchcicka części swoich pociech, są bardzo rozczarowani – uś- CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Ewy dialog ze światem Każdy człowiek prowadzi taki dialog, czy chce tego czy nie. Według Edwarda Stachury „Wszystko jest poezją, każdy jest poetą”. Zatem i ja także? Choć może sprawy sobie z tego nie zdaję. Być może dlatego, że wcześniej przekonał mnie Norwid, który twierdził przed ponad wiekiem, że „Poetą się nie jest, poetą się bywa”. Zatem byłem przekonany, że poeci to ludzie wybrani, naznaczeni przez Los piętnem poezji. Jednak, kiedy przeczytałem kilkanaście wierszy Ewy Kimony, naszła minie wątpliwość, czy Norwid miał rację? Czy, by tworzyć wiersze, trzeba być naznaczonym? Zrozumiałem bowiem, że wiersz to inny niż powszechny, codzienny sposób rozmowy, dialogu. Bo takie są wiersze p. Ewy. Proste w swej formie, bez udziwnień językowych, bez synekdoch, jambów, przerzutni, wydumanych metafor, oddalonych rymów i innych składników poetyckiej magii, którą powymyślali krytycy i teoretycy poezji. Rzeczywiście, jeżeli mierzyć jej wiersze miarą „znawców”, jej utwory nie zmieściłyby się zapewne w tym pojęciu. Natomiast, jeżeli przyjęlibyśmy, że poezja to piękniejszy niż powszechnie przyjęty sposób rozmowy z przyjaciółmi, dialogu z Bogiem, dziećmi, bliskimi, wreszcie sposób komentowania zdarzeń, to utwory p. Ewy są jak najbardziej poezją. A sądzę, że z takich korzeni wyrosła poezja. Wystarczy postudiować utwory Mikołaja Reja – „ojca literatury polskiej”. A utwory E. Kimony przekonują mnie, że o najtrudniejszych sprawach można mówić pięknie, prosto, a przede wszystkim szczerze, odsłaniając głębię duszy. I to jest chyba cała tajemnica pisania p. Ewy. Jej siła to wrażliwości, otwartość i pragnienie dzielenia się sobą z Czytelnikami. Przeczytajcie zatem kilka jej utworów, a przekonacie się, jakie to proste. Może Wy też jesteście poetami? *** Kiedy mi smutno i kiedy źle Wtedy przyklękam i modlę się Zechciej Mój Panie kolejny raz Wesprzeć mnie łaską w cierpienia czas Oddal ode mnie troski i łzy Obdarz nadzieją na ciężkie dni Otul swym płaszczem, gdy boję się Gdy jesteś przy mnie, nie lękam się Ty jeden Panie tak ufasz mi Że choć upadam, dodajesz mi sił Bym mogła podnieść się, by dalej żyć Za to dziś bardzo dziękuje Ci Za Twoją miłość i ogrom łask Za to żeś przy mnie, choć płynie czas Ciało i duszę powierzam Ci I kochać będę do końca dni Strona 15 Wiersz o mojej wsi To tylko tutaj w mej pięknej wsi Kiedy noc ciemna, sen piękny się śni Tu sąsiad drugiemu kamratem jest Nie zaznasz tu smutku i gorzkich łez Wczesnym porankiem tu wstaje dzień Tu promyk słońca obudzi Cię Ptaszki śpiewają piosneczki swe Tak jest tu pięknie, aż żyć się chce Kiedy otwieram okna i drzwi Siano gdzieś pachnie, pies w budzie śpi A ja tym pięknem raduję się Aż razem z ptaszkiem śpiewać się chce. Tragedia Smoleńska Runął srebrzysty olbrzym na ziemię Oddali wszyscy ostatnie tchnienie Tyle cierpienia niemocy i łez Kto błąd popełnił? Gdzie winny jest? Opuść swą głowę w zadumie kolego Nie warto szukać tutaj winnego Nieszczęścia w życiu się przydarzają One pokory nauczyć nas mają. Tak smutno zrozumieć to, co się stało By wyrazić uczucia słów jest za mało Tragedia tak wielka, a człowiek tak mały Tyle żyć ludzkich i koniec taka marny Czas rany uleczy, a wiatr łzy osuszy Jednak ranę wielką nosić będziesz w duszy A Ci, którzy w tragedii sensacji szukają Są puści, samolubni i serca nie mają Nie nam jest oceniać drugiego człowieka Wpierw uczyń w sobie rachunek sumienia A dusze Smoleńskie niech spoczną w pokoju Dla żywych i martwych potrzeba spokoju. *** (fragm.) Wciąż w polityce zgrzyty i wrzawa Jeden drugiemu „świnię” podkłada Są jak psy, co się kłócą o kość A my Polacy mamy tego już dość Gdy pchają się do władzy cuda obiecują A jest tak jak było, że na stołkach próżnują Liczy się tylko ich własne koryto My z nędzą walczymy, oni jedzą syto. Przestańcie już walczyć o swoje racje Zmieńcie na lepsze swoje relacje Wybrało was przecież miliony Polaków Bądźcie uczciwi wobec swych rodaków Bogusław Kruszewski . Strona 16 CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Mazowiecki Nobel dla A. Staszewskiego! Rzeźbiarz z Krajewa Wielkiego w gminie Krzynowłoga Mała, Andrzej Staszewski, zwany "krajewskim Nikiforem" został laureatem XII edycji konkursu Nagroda Marszałka Województwa Mazowieckiego. Nagrodę odebrał 26 listopada 2011 roku w Mateczniku Mazowsza – Centrum Folklorystycznym w Karolinie. - Kapituła wybrała dziesięciu laureatów spośród 104 zgłoszeń z całego województwa. Nagroda jest jednym z najbardziej prestiżowych wyróżnień na Mazowszu. Stanowi ważny instrument promocji województwa i najcenniejszych osiągnięć kulturalnych w kraju i za granicą. Konkurs uświadamia nam, że Mazowsze jest bogate w światłych obywateli, których działalność twórcza, społeczna czy charytatywna rozsławia nie tylko nasz region. Praca tych ludzi jest wizytówką całego województwa, inspiracja dla przyszłych pokoleń – tak Tomasz Kammel, prowadzący galę, uzasadnił werdykt Kapituły. Andrzej Staszewski znalazł się w znakomitym gronie twórców, społeczników, pasjonatów, dla których nie ważne jest "mieć", ale najważniejsze - "być". Oto laureaci XII edycji: Maja Komorowska – wybitna aktorka teatralna i filmowa, profesor Akademii Teatralnej w Warszawie. Laureatka wielu nagród za dokonania aktorskie, choćby "Złota Kaczka", znana także z niezapomnianych M. Komorowska z płaskorzeźbą ról: "Katyń", "Popiełuszko. prezentem od A. Staszewskiego Wolność jest w nas". Odznaczona Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski (Polonia Restituta). Maria Pomianowska – polska instrumentalistka, wokalistka i pedagog, doktor sztuk muzycznych, kompozytorka. Zainteresowania M. Pomianowskiej cechuje niezwykła otwartość na różne formy i systemy muzyczne. Jej płyta "Chopin na 5 kontynentach" w 2010 roku osiągnęła 5. pozycję na europejskiej liście światowej muzyki etnicznej i folkowej, oraz na 15. miejscu tejże listy za rok 2010. Jest to najwyżej oceniona polska produkcja. Chyba jedyny polski muzyk, która koncertowała na dworze cesarskim Japonii. Dariusz Bernatek – wokalista - amator mieszkający w Szydłowcu. Zdobył wyróżnienie telewizyjnym programie "Szansa na Sukces”. - Czesław Niemen były zaskoczony słysząc pańskie wykonanie "Dziwny jest ten świat" – tak Tomasz Kammel spuentował występ D. Bernatka na gali w Mateczniku. Paweł Łaszczyk - gawędziarz kurpiowski, dyrektor zespołu "Kurpianka" z Kadzidła, mistrz tradycyjnych opowieści gwarą z regionu Kurpi. Uraczył gości i kapitułę podziękowaniami wygłoszonym najczystszą gwarą kurpiowską, co wywołało nieskrywany aplauz widowni. Wojciech Prus-Wiśniewski – prezes prywatnego Muzeum Regionalnego w Górze Kalwarii, które od 1989 roku prowadzi razem z żoną Bożeną. Znawca historii ziemi czerskiej, znakomity przewodnik i gawędziarz. Tadeusz Fabisiak – wieloletni przewodniczący Zarządu Okręgowego w Płocku Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów. Młodzieżowa Orkiestra Dęta Miasta Zwolenia – - zespół 45 młodych muzyków, srebrny medalista Mistrzostw Europy w Rastede – Niemcy z 2010 r. Nagrodę w imieniu zespołu odebrała tamburmajorka, jedna z najlepszych w Europie - urocza Angelika Toporek. Odbierając nagrodę dla orkiestry dała krótki popis umiejętności dowodzenia zespołem, co spotkało się z owacyjnym przyjęciem widzów. Stowarzyszenie Kół Gospodyń Wiejskich gminy Cegłów - "Nasze Tradycje" - koło działające od 50 lat. Wyróżnienie odebrała między innymi Anna Kotuniak z Podciernia - laureatka prestiżowej nagrody "Perła" na najlepsze potrawy i dania regionalne przyznawanej przez Krajową Kapitułę Konkursu "Perła" w czasie Targów POLAGRA FARM. Stowarzyszenie Upowszechniania Nowych Technologii i Rozwoju Społeczności Lokalnych 'e-Sochaczew.pl' - organizacja pozarządowa o charakterze non profit, która w ciągu swojej ponad 10-letniej już działalności przeprowadziła wiele projektów mających na celu rozwój demokracji lokalnej i budowę społeczeństwa obywatelskiego. Nasz twórca W tym gronie znalazł się Andrzej Staszewski - artysta rzeźbiarz i malarz, mieszkaniec Krajewa Wielkiego. CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Autor ponad 15 tysięcy rzeźb i obrazów. Artysta parający się dłutem i pędzlem od ponad 35 lat, którego prace są w posiadaniu wielu kolekcjonerów z Polski i za granicą, kilkudziesięciu kościołach w Polsce. Laureat Medalu Senackiego z 2001 roku. Twórca określany mianem "krajewskiego Nikfora". Jego rzeźby wymykają się jakiejkolwiek klasyfikacji. Według malarza, dr. hab. sztuki Krzysztofa Wróblewskiego jego twórczość najbliższa jest nurtowi "art brut" - "szlachetna, gorzka sztuka" - sztuki tworzonej nieprofesjonalnie i spontanicznie przede wszystkim przez osoby nadwrażliwe psychicznie oraz szeroko rozumianych prymitywistów jako twórców bez wykształcenia artystycznego, często w ogóle niewykształconych, wizjonerów. Zgodnie z definicją twórcy art brut – podejmując jakikolwiek temat, używając określonych materiałów, w określony Strona 17 „Aktywne na emeryturze”. Są to panie: Maria Wysk, Czesława Górowska i Urszula Bojarska - wolontariuszki Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Przasnyszu. - Wszystkie trzy panie pomagają uczniom w nauce. Nie liczą swojego czasu – tak charakteryzowała wyróżnione Sabina Olszak, dyr. Szkoły Podstawowej Nr 2 w Przasnyszu. To uznanie znalazło wyraz w nobilitacji kapituły „Barwy Wolontariatu”. Odznaka „Zasłużony Dla Mazowsza” To prestiżowe wyróżnienie otrzymują osoby lub instytucje, które w istotny sposób przyczyniły się do rozwoju Mazowsza, między innymi w takich dziedzinach jak: kultura, nauka, edukacja. W edycji 2011 uhonorowano nimi: prof. dra hab. Henryka Samsonowicza – wybitnego historyka mediewistę, profesora Uniwersytetu Warszawskiego, Kawalera Orderu Orła Białego, prof. dra hab. inż. Andrzeja Kolasę - rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Ciechanowie oraz Pawła Jaskanisa historyka sztuki i archeologa - dyrektora Muzeum Pałacu w Wilanowie Magiczne koncerty Andrzej Staszewski odbiera „Mazowieckiego Nobla” z rąk Marszałka Adama Struzika sposób – "czerpią" sami z siebie, z własnego wnętrza, a nie z zapożyczonych szablonów i wzorców sztuki klasycznej czy współczesnej. A prace Andrzeja Staszewskiego mieszczą się w kręgu takich twórców jak: Nikifor Krynicki, Teofil Ociepka czy Edmund Monsiel. - Jest to uhonorowanie niezwykłych osób, ich inicjatyw twórczych oraz osiągnięć przyczyniających się do rozwoju i promocji naszego region - mówił Adam Struzik, Marszałek Województwa Mazowieckiego i przewodniczący Kapituły zarazem. - Andrzej został nareszcie doceniony. Jego twórczość wyrasta ponad wszelką przeciętność, a jak zwykle my Polacy docenimy go po czasie – spuentował Andrzej Gadomski, kolega Laureata, który towarzyszył A. Staszewskiemu na Gali. Inaczej nie można określić występów, jakie towarzyszyły Marszałkowskiej Gali. Pierwszym był koncert Marcina Wyrostka – akordeonisty, laureata II edycji programu „Mam talent” z Zespołem Tango Corazon Quintet. Młodzi muzycy dali popis wirtuozowskiego wykonania tang, a nade wszystko radości z uprawiania muzyki. W mistrzowskich prezentacjach muzycznych wspomagała ich zjawiskowa para taneczna Anna Głogowska i Jan Kliment, którzy tańcem zaprezentowali całą magię tanga. Występ pary był wielkim zaskoczeniem dla widzów, bowiem taniec ich był perfekcyjną, taneczną opowieścią dramatu miłosnego do muzyki Astora Piazzolli - wybitnego kompozytora, wirtuoza bandoneonu, tanguero. Finał Gali to koncert zespołu „Mazowsze”. Jak przystało na gospodarzy, „Mazowsze” zatańczyło, zaśpiewało w perfekcyjny sposób, który ponad czterystuosobowa widownia nagrodziła owacjami na stojąco. Zakończyły one niemal pięciogodzinną Galę w „Mateczniku Mazowsza”. Barwy Wolontariatu i Organizacja Przyjazna Wolontariuszom Było to uhonorowanie tych społeczników, dla których pomoc potrzebującym jest przede wszystkim imperatywem moralnym, a wolontariat stanowi dla nich ważną część ich życia. Do Barw Wolontariatu zgłoszono 40 uczestników – osób indywidualnych i grup wolontariuszy. Kapituła wyróżniła 4 laureatów. W tym gronie znalazły się 3 przasnyszanki, reprezentujące grupę Bogusław Kruszewski Strona 18 CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Nagrody, odznaczenia, wystawy A. Staszewskiego Nagrody 31 stycznia 2001 r. Andrzej Staszewski otrzymał za swoją twórczość nagrodę i medal senacki z rąk marszałek senatu, prof. Alicji Grześkowiak, w wrzesień 2010 roku nagroda Wójta Krzynowłogi Małej, 18 grudnia 2010 - laureat Medalu Stanisława Ostoja-Kotkowskiego w kat. Twórca Uznany, 26 listopad 2011 r. laureat XII edycji konkursu Nagrody Marszałka Województwa Mazowieckiego Wystawy: 1. Wystawa rzeźby A. Staszewskiego, Krzynowłoga Mała, wrzesień 2000 r. 2. Wystawa kolekcjonerska „Okruchy przeszłości”, Muz. Hist. w Przasnyszu, 12. 2000 – 02. 2001 r. Rzeźby Staszewskiego ze zbiorów kolekcjonerów przasnyskich. 3. Wystawa rękodzieła artystycznego polskiej wsi z regionów: podkarpackiego, mazowieckiego i kurpiowskiego, Senat RP, 31 stycznia 2001 r. Rzeźby Staszewskiego ze zbiorów MH i osób prywatnych. 4. Twórczość mieszkańców ziemi makowskiej, MDK w Makowie Mazowieckim, grudzień 2001 r. Prezentacja prac Staszewskiego artysty i MH w Przasnyszu. 5. Andrzej Staszewski. Rzeźba, Muzeum Romantyzmu w Opinogórze, 22 czerwca 2003 r. Wystawa ze zbiorów MH w Przasnyszu i osób prywatnych przygotowana na spotkanie z cyklu „Nasz region”, promujące powiat przasnyski. 6. Andrzej Staszewski. Rzeźba, Łazienki Królewskie w Warszawie, 31 sierpnia 2003 r. Ekspozycja powiatu przasnyskiego podczas imprezy dorocznej „Mazowieckie Klimaty” Dni Mazowsza w Warszawie. 7. Retrospektywna wystawa twórczości A. Staszewskiego, MH w Przasnyszu, kwiecień – maj 2006 r. Na wystawie zaprezentowano po raz pierwszy rysunki i obrazy twórcy ze zbiorów Muzeum Historycznego oraz MDK w Przasnyszu, a także rzeźby z kolekcji muzealnej, MDK i osób prywatnych. 8. Wystawa rzeźby A. Staszewskiego, Kościół św. Jacka (Dominikanów), Warszawa, luty 2007. 9. Poeta pędzla i dłuta – Andrzej Staszewski, Gimnazjum Publiczne w Krzynowłodze Małej, lipiec - sierpień 2010. 10. Poeta pędzla i dłuta – Andrzej Staszewski, MH w Przasnyszu, sierpień – październik 2010. Wykaz prac Andrzeja Staszewskiego wg miejscowości WOJ. MAZOWIECKIE Bogurzyn, pow. mławski – kościół pw. św. Doroty: Droga Krzyżowa Bonisław, pow. sierpecki – kościół pw. św. Stanisława BM: Droga Krzyżowa Chorzele, pow. przasnyski – kościół pw. św. Mikołaja: szopka, Chrystus do grobu Ciechanów, pow. ciechanowski – różne rzeźby do kościołów Czarnia, pow. ostrołęcki – kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP: figura br. Zenona Żebrowskiego Długosiodło, pow. wyszkowski – Chrystus Ukrzyżowany Garlino, pow. mławski – kościół filialny: Chrystus na krzyż i stacje Drogi Krzyżowej Gąsewo, pow. makowski – kościół pw. św. Antoniego: Droga Krzyżowa Gadomskie (Wykrot), pow. ostrołęcki – kościół pw. Miłosierdzia Bożego: Chrystus na krzyż Glinojeck, pow. ciechanowski – kościół pw. Chrystusa Odkupiciela Człowieka: Chrystus na krzyż Jednorożec, pow. przasnyski – kościół pw. NMP Częstochowskiej: krzyż w prezbiterium, Chrystus do adoracji, Droga Krzyżowa Krajewo-Kłódki, pow. przasnyski – figura przydrożna: Serce Chrystusa Krajewo Wielkie, pow. przasnyski – figura przydrożna: Chrystus Ukrzyżowany Krasnosielc, pow. makowski – figura przydrożna: św. Jan Nepomucen Krukowo, pow. przasnyski – kościół pw. Miłosierdzia Bożego: wyposażenie wnętrza Łęg Starościński, pow. ostrołęcki – kościół pw. Miłosierdzia Bożego: Droga Krzyżowa Małkinia, pow. ostrowski – kościół: Droga Krzyżowa Myszyniec, pow. ostrołęcki – Chrystus Frasobliwy na pomniku (Armii Krajowej) Nasielsk, pow. płoński – kaplica św. Katarzyny oraz prywatnie dla rodzin Kownackich i Cichowskich Nowa Osuchowa, pow. ostrowski – rzeźby czterech Ewangelistów, Piotr i Paweł w ołtarzu Obierwia, pow. ostrołęcki – fig. przydr.: św. Jan Chrzciciel Płock, pow. grodzki Płock – Seminarium Duchowne: Chrystus na krzyż Przasnysz, pow. przasnyski – kapliczka przydrożna, ul. Piłsudskiego: św. Krzysztof Przasnysz, pow. przasnyski – kościół pw. Chrystusa Zbawiciela: Chrystus Ukrzyżowany oraz figury Matki Bożej i św. Jana w ołtarzu głównym, 2005 Przasnysz, pow. przasnyski – kościół pw. Wniebowzięcia NMP: Chrystus do adoracji Pułtusk, pow. pułtuski – kaplica: Chrystus Ukrzyżowany Pułtusk, pow. pułtuski – kościół pw. Miłosierdzia Bożego Rostkowo, pow. przasnyski – kapliczka otwierająca tzw. Park Dydaktyczny: św. Stanisław Kostka Rostkowo, pow. przasnyski – kapliczka św. Floriana: rzeźba świętego, 2003 Sarbiewo, pow. płoński – Chrystus na krzyż, Maciej Kazimierz Sarbiewski Szwelice, pow. makowski – kościół pw. św. Wawrzyńca: Szopka Bożonarodzeniowa Święte Miejsce, pow. przasnyski – kościół pw. Narodzenia NMP: Droga Krzyżowa, Chrystus na krzyżu Wieczfnia Kościelna, pow. mławski – figura św. Jana Wyszków, pow. wyszkowski – kościół pw. NMP Częstochowskiej: Droga Krzyżowa Zawady n. Omulwią, pow. ostrołęcki – figura św. Jana Chrzciciela Zdziwój Stary, pow. przasnyski – Droga Krzyżowa Żebry-Perosy, pow. ostrołęcki – kościół pw. Niepokalanego Serca NMP: tryptyk „Ukrzyżowanie” Góry Dębowe, pow.przasnyski – figury św.: Krzysztofa, Jana Nepomucena, Rocha, Huberta, Floriana i Chrystusa Frasobliwego umieszczone w przydrożnych kapliczkach – 2011 WOJ. PODLASKIE Łomża, pow. łomżyński – Seminarium Duch.: Chrystusy na krzyż Raczki, pow. suwalski – Droga Krzyżowa Szepietowo, pow. wysokomazowiecki – Maksymilian M. Kolbe WOJ. WARMIŃSKO-MAZURSKIE Jedwabno, pow. szczycieński – kościół pw. św. Józefa, figury MB i św. Józefa, stacje Drogi Krzyżowej Ełk, pow. ełcki – klasztor Maryi Matki Nadziei i św. Teresy od Dzieciątka Jezus: krzyże Nidzica, pow. nidzicki – nowy kościół Spręcowo, pow. olsztyński – klasztor karmelitanek bosych pw. Trójcy Przenajświętszej i Bożej Rodzicielki Maryi Świętajno, pow. szczycieński – Pieta, szopka PRACE ZA GRANICĄ Niemcy, Włochy (Bolzano, Udine, Maniago koło Aviano), Austria (Salzburg), Kanada (Campbell River), Norwegia (Skoglund k. Moss), sporządził Piotr Kaszubowski CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Rzeźbiarz z Krajewa Wielkiego został nagrodzony przez marszałka Talent na skraju nędzy Jego ciało niszczy gościec - choroba, która sprawia, że stawy ulegają bolesnym zdeformowaniom i zesztywnieniom. Palce wyglądają jak zgruchotane ptasie szpony, a nogi odmawiają posłuszeństwa. "Andrzej Staszewski nazywany „krajewskim Nikiforem” żyje po części jak Nikifor Krynicki, a cierpienia niczym u Van Gogha też nie są mu obce.” – czytamy w zgłoszeniu A. Staszewskiego do Nagrody Marszałka Województwa Mazowieckiego 26 listopada, podczas gali wręczania nagród marszałka, też odmówiły. Z pomocą schorowanemu artyście z podprzasnyskiej wsi, który nie mógł wejść na stromy podest wiodący na scenę, pospieszyła Maja Komorowska. - Taki wstyd, przecież ja facet jestem - mruczał rzeźbiarz, ale pomoc od aktorki, także laureatki tegorocznej nagrody marszałka, przyjął. O Andrzeju Staszewskim i jego rzeźbiarstwie powstało wiele artykułów i prac naukowych. Jego dzieła znajdują się w domach prywatnych kolekcjonerów na całym świecie. Andrzej Staszewski jest laureatem niewielu nagród. Cały ten splendor nie ma jednak wpływu na jego codzienność. Podczas gdy o jego twórczości wypowiadają znawcy sztuki, on - niezwykle skromny człowiek, żyje na skraju ubóstwa. Każdego dnia boryka się z własnym kalectwem i chorobą psychiczną. Z zamkniętymi oczami - Nie jestem w stanie powiedzieć, od kiedy zacząłem rzeźbić. Wiem tylko, że jak zacząłem chodzić, a było to późno, bo dopiero jak skończyłem dwa lata, już wtedy zbierałem glinę i z niej formowałem jakieś kształty - mówi nam Andrzej Staszewski. - Jeszcze przed rozpoczęciem szkoły podstawowej zacząłem rzeźbić w drewnie. Pamiętam jak mama przyniosła drewienka do Strona 19 palenia, a ja pierwszy raz wyrzeźbiłem twarz z profilu. Najpierw malowałem oczy piórem, ale tusz się rozmazywał. Potem udało mi się zdobyć długopis i nim malowałem oczy. Zawsze największy problem miałem właśnie z rzeźbieniem oczu. Dlatego wkładałem w to najwięcej wysiłku, czasu, koncentracji i siły. Opanowałem to do tego stopnia, że oczy mogę rzeźbić z zamkniętymi oczami - mówi ze śmiechem artysta, któremu nie dane było ukończyć żadnych szkół. Mimo to do jednej ze szkół jest zaliczany. Szkoły nurtu "art brut", czyli sztuki tworzonej nieprofesjonalnie i spontanicznie przede wszystkim przez osoby nadwrażliwe psychicznie oraz osoby bez wykształcenia artystycznego, często w ogóle niewykształconych, wizjonerów. Twórcy ci czerpią sami z siebie, z własnego wnętrza, nie wzorując się na innych. Rzeźby emocjami karmione Do tej pory Andrzej Staszewski rzeźbił przede wszystkim ludowe figurki, religijne postaci. Ostatnio porwał go czar kreski i plamki. - Na malarstwie znam się byle jak. Dlatego uczę się, mieszam farby, poznaję zasady. Polegam na własnym odczuciu i próbach. Nie sprzedaję prac, bo są zbyt kiepskie. Ale może kiedyś będę się znał na malowaniu tak samo dobrze jak na rzeźbie - mówi mężczyzna z duszą samotnika, ale też z rodziną na utrzymaniu. Ma bowiem żonę i troje dzieci. Z żoną Grażyną i córką mieszka w Krajewie Wielkim, w bardzo zniszczonym, starym domu, a właściwie chatce bez bieżącej wody, centralnego ogrzewania. Zapadający się dach, dziury w podłogach, zimny piec kaflowy i okna, przez które hula wiatr. Ekstremalne warunki. Wiele osób znających rękodzieło pana Andrzeja nie ma pojęcia, że ten utalentowany człowiek żyje w takich warunkach. O dom, jak tylko może najlepiej, troszczy się żona Grażyna. - Nigdy nie chciałem uporządkować swoich spraw związanych ze sprzedażą rzeźb. Nie dbam o kwestię finansową - przyznaje artysta. Nawet nie podpisuje swoich obrazów i rzeźb. - Po co? Nieważne jest, kto je zrobił, a co chciał przekazać innym, jakie emocje przelał na rzeźbę. Z tego stanu rzeczy nie jest zadowolona rodzina, która nie rozumie, że człowiek okrzyknięty geniuszem, zamiast być bogaty, żyje w ubóstwie. Panu Andrzejowi jednak wszystkie przyziemne sprawy wydają się błahe. Żyje tylko swoją pasją pozostawiając przyziemne problemy na barkach rodziny. Oblicza się, że przez całe życie Andrzej Staszewski wykonał ponad 15 tysięcy rzeźb i obrazów. Większość dzieł została zamieniona, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, na chleb. Gdy zdrowie pozwala, Andrzej Staszewski bierze worek, wrzuca do niego swoje „dzieci” i maszeruje do miasta. Tam szuka kupców. A gdy znajdzie, i gdy drewniane figurki zmieni w pieniądze, wędruje do sklepu - po to, co w życiu niezbędne. I tak żyje, z dnia na dzień. Dłuta i farby lat nie pamiętają Od lat na Andrzeja Staszewskiego sypią się nagrody. Ta od marszałka, która została mu wręczona 26 listo- CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Strona 20 pada w Karolinie, artysty też nie zaskoczyła. Ale bardzo uradowała. - Gala była piękna, jednak nie słuchałem wszystkiego, bo ciągle odpowiadałem na pytania, witałem się z gośćmi i znajomymi mi osobami - opowiada. - A za pieniądze od marszałka może uda mi się wykończyć dom, który zacząłem budować ze 20 lat temu - mówi, zapominając przy tym, że nagroda to tylko 10 tys. zł. Kwota ta na wiele mu nie starczy. A na pewno nie na wykończenie domu. Dobrze będzie, jeśli uda mu się kupić trochę rzeczy do pracy i poprawić warunki bytowe w miejscu zwanym pracownią. - Moje dłuta i farby są stare, czasem też dostaję jakieś narzędzia od ludzi. To już dla mnie dużo, ale często nie są to dobre narzędzia. Chciałbym przygotować pomieszczenie, gdzie trzymałbym rzeźby - planuje na głos pan Andrzej. Ale kiedy pytam, ile ma tych rzeźb, mówi, że nie ma ich wcale. - Zimą koncentruję się nad małymi figurkami, które nie potrzebują dużo miejsca do wykonywania. Poza tym zimą drewno ziębi i praca jest trudna - wyjaśnia mężczyzna. I zapowiada, że na poważnie zacznie rzeźbić jak zrobi się ciepło. Kiedy pytam, co mógłby robić innego poza rzeźbą, odpowiada od razu. - Znam się na robieniu beczek, a także garncarstwie. Mógłbym także tworzyć gobeliny. Myślę, że zawsze znalazłbym sobie jakieś zajęcie, wytwór moich rąk - mówi z uśmiechem. Beata Bębenkowska Dobrze, że jest sąd, który rozstrzygnie bez błędu, kto był dobry, a kto zły. Czy boję się śmierci? Nie, ale jest we mnie niepokój, przed przejściem do innej rzeczywistości – mówi artysta. Bóg mnie wychował Pan Bóg przywołał na świat swojego rzeźbiarza 31.01.1961 we wsi Ulatowo-Gać. Jego biologiczny ojciec zapomniał o rodzinie, więc matka weszła w drugi związek małżeński, w którym posypały się kolejne dzieci. Było głodno i chłodno. Wielodzietna rodzina w poszukiwaniu lepszego bytu często zmieniała adresy, a co za tym idzie dzieci zmieniały szkoły. Koledzy zapamiętali Andrzeja z lat szkolnych jako niezwykle wrażliwego chłopca, który z nieodłącznym kozikiem, albo ze złamanym nożem (lepiej się rzeźbi) przemierzał okoliczne lasy, ciągle coś strugając, także w czasie, gdy trwały lekcje. - Zacząłem jako kilkuletnie dziecko lepić figurki z gliny. Dlaczego z gliny…? No bo tam była glina…- mówi zdziwiony pytaniem. Krzysztof Wróblewski, dziś wybitny malarz, dr hab. i profesor gdańskiej ASP, siedział z Andrzejem Staszewskim w jednej ławce w Szkole Podstawowej w Ulatowie–Adamach. Dokładnie była to ostatnia ławka, bo jeden miał nazwisko na „s” a drugi na „w”, a poza tym na przedzie siedziały dziewczynki. Gdański artysta napisał, że Andrzej: „ więcej rysował, niż pisał, snując przy tym niesamowite opowieści”. Inny - Jestem tu na Ziemi, żeby sławić sztuką Jezusa Chrystusa, głosić prawdę, ale nie jestem wehikułem praw moralnych, nie mam poczucia misji. Niech pan mnie nie uważa za zdziwaczałego fanatyka religijnego, bo nim nie jestem – mówi do reportera rzeźbiarz i malarz Andrzej Staszewski z Krajewa Wielkiego gmina Krzynowłoga Mała. Reporter spotkał artystę nazywanego „krajewskim Nikiforem” w dwa dni po jego największym życiowym sukcesie, kiedy marszałek województwa mazowieckiego wręczył mu statuetkę i czek na 10 tys. zł - to prawdziwa fura pieniędzy dla człowieka żyjącego w niedostatku, ale najważniejsze jest uznanie dla talentu człowieka uważanego przez wielu za odmieńca. Rzeźbiarz nie wygląda na pieszczocha fortuny. Ten ledwie 50-letni mężczyzna porusza się z trudem o lasce, którą wieńczy postać anioła. Pokazuje swoje zdeformowane przez reumatyzm ręce. Stawy mu opuchły w przegubach, bo jest zmiana pogody, wczoraj wiały potężne wichury powalające drzewa. Te wielkie opuchnięte ręce wyrzeźbiły ok. 15 tysięcy rzeźb i figurek, są już za słabe, żeby obrabiać twarde drewno, zresztą i drogich narzędzi brakuje. Andrzej Staszewski ma szeroką, ufną twarz. W jego oczach jest coś z dziecięcej wiary i naiwności, mówi o Bogu i o miłości do świata, i ludzi. – Człowieka trzeba poznać, żeby go osądzać. Nie wolno tak sobie wypowiadać opinii. Rzeźbiarz potwierdza, że rozbuchana wyobraźnia tworzyła w jego głowie niesamowite wizje, najczęściej we śnie. Wielokrotnie powracał do niego obraz, jak wsiadał do łodzi razem z Jezusem, a potem przemieszczali się na promieniu słonecznym ku jaśniejącej kuli. Jakaś siła pchała go do przedstawiania odkrywanego świata – Dłuto samo weszło mi do ręki. Biednie ubrany, często zamyślony i nieobecny był często przedmiotem drwin, a nawet napaści. – Oni mnie nie bili, ale katowali. 18 razy miałem łamany nos – - stwierdza bez ujawniania jakichkolwiek emocji. Krzysztof Gadomski, dziś dyrektor MDK w Przasnyszu: - Rzeczywiście niektórzy chłopcy dokuczali Andrzejowi, starałem się go bronić, ale nie pamiętam o jakichś krwawych CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Strona 21 pobiciach – mówi z przekonaniem dodając, że chodzili razem do szkoły w Krępie Nowej jedynie rok czy dwa. – Mówię tylko to, o czym wiem – uzupełnia wypowiedź. Na pewno czuł się niezrozumiany i odrzucany. Kiedy przyniósł do klasy wyrzeźbiony przed siebie kubek nauczycielka zareagowała lodowato – Co on robi? Niech się zacznie uczyć. Zostawiła go w tej samej klasie. – Byłem niedostosowany do systemu, oni mnie chcieli wcisnąć do świata materialnego, a ja byłem w świecie duchowym. Przecież mogli mnie nauczyć czytać i pisać, dać mi spokój, więcej nie potrzebowałem. Na co mi wiedza innych ludzi, utarte formułki, ja sam odkrywałem świat. Bóg mnie wychował – mówi artysta. – Szkoła to było wielkie nieporozumienie i niezrozumienie. Nauczycielom trzeba pomóc i musi to zrobić cały naród - kończy opowieść o edukacji formalnej, którą zakończył na 5 klasach szkoły podstawowej. Po odejściu ze szkoły miejscowe łobuzy nie dały spokoju Staszewskiemu. – Ostatni raz przyszli, żeby mnie pobić, kiedy już byłem chyba dorosły. Czułem w sobie siłę, bo pracowałem siekierą. Jeden z nich uderzył mnie w twarz, nie wiem dlaczego oddałem. Upadł bez czucia – opowiada beznamiętnie. wiarni i restauracji, a nawet lady killera. - Pamiętam pana Andrzeja z tamtych czasów, kiedy latem chodził w białym garniturze, albo zimą, jak idzie przasnyskimi ulicami w rozpiętym kożuchu z białymi wyłogami – - zwracał na siebie uwagę, niezwykle elegancko „się nosił. Wyglądał na wybrańca losu, wtedy naprawdę dobrze mu się wiodło – mówi Mariusz Bondarczuk, dziennikarz, regionalista. W czasach największej prosperity artysta rozpoczął budowę domu, który stał się jego przekleństwem. Do dziś budynek nie jest dokończony, choć minęło ponad 20 lat, od kiedy został przykryty dachem, nie ma w nim nawet podłóg, o ogrzewaniu nie wspominając. Tu mieści się „pracownia” rzeźbiarza formującego swoje dzieła zgrabiałymi rękami. Wiadomo skąd się wziął jego galopujący reumatyzm. Artysta brał udział w wielu przeglądach sztuki ludowej, sprzedawał swoje prace na imprezach masowych w Przasnyszu takich jak „Jarmark Przasnyski”. Nigdy nie zapisał się do żadnego stowarzyszenia twórców ludowych, jego prac nie ma w żadnym ogólnopolskim katalogu twórców ludowych. Zawsze był inny niż wszyscy. W białym garniturze, czyli na fali powodzenia Rzeźbiarstwo Andrzeja Staszewskiego zostało natychmiast odkryte i docenione. Hołubiły go oficjalne instytucje kultury, które z programowych względów popierały twórczość ludową, ale także kościół budujący w latach 80-tych wiele nowych świątyń. Zamówienia dosłownie się sypały. Z zestawienia etnografa Piotra Kaszubowskiego z przasnyskiego Muzeum Historycznego wynika, że dzieła „krajewskiego Nikifora” znajdują się w prawie 40 kościołach w województwie mazowieckim, podlaskim i warmińsko-mazurskim. Były to wielkie figury Jezusa Ukrzyżowanego, takie jak przejmująca rzeźba w kościele w Glinojecku oraz Drogi Krzyżowe, jak w Świętym Miejscu i Skierkowiźnie. Często parafie zamawiały całe wyposażenie świątyni. Artysta znalazł wielu mecenasów. Ks. Witold Biały z Chorzel był zafascynowany talentem młodego rzeźbiarza, który po ślubie z Grażyną Cichowską w 1980 r. zamieszkał w Krajewie Wielkim w domu swoich teściów. Zachowała się opowieść o sławnej próbie, jakiej poddał ksiądz dobrodziej swojego przyjaciela Bernarda Ładysza. Sławny śpiewak pod drodze z koncertu zajechał na plebanię, gdzie proboszcz postawił przed nim dwie rzeźby Chrystusa. - Powiedz Bernard, którą rzeźbę stworzył dyplomowany, a którą ludowy artysta?. Po długim zastanowieniu Ładysz wskazał na figurę wykonaną przez Staszewskiego. – Tę wykonał rzeźbiarz po akademii. Rzeźbiarz cieszył się także przyjaźnią i uznaniem Tomasza Wierzbickiego, dyrektora Miejskiego Domu Kultury w Przasnyszu, a także poety, działacza kultury z poczuciem misji. To on forsował jego twórczość, aż do tragicznej śmierci w 1989 r. Kilkanaście lat później A. Staszewski podarował MDK jedyną chyba naprawdę udaną serię swoich obrazów. Artysta w latach 80-tych opływał w dostatki. Wielu go zapamiętało jako króla życia, utracjusza, bywalca ka- Mieszkańcy Przasnysza zapamiętali go także w roli komiwojażera. Przez całe lata chodził z torbą pełną rzeźb po mieście, a czasem nawet docierał do okolicznych wsi. Jego trasa obejmowała biura (np. zaglądał do Jarosława Włodarczyka dyr. wydziału w starostwie), mieszkania prywatne (np. Mariusz Bondarczuk), a zawsze na końcu docierał do Muzeum Historycznego, gdzie Piotr Kaszubowski niezależnie od aktualnej zasobności portfela kupował od niego rzeźbę ratując finanse rodziny Staszewskich. Wszak artysta miał na utrzymaniu troje dzieci, które przychodziły na świat kolejno w 1981, 1986 i 1992 roku. Teraz jest szczęśliwym posiadaczem kilkuset prac rzeźbiarza. Nie liczył, ale nie ma ich gdzie już postawić. Prawdopodobnie najwięcej dzieł „krajewskiego Nikifora” ma Waldemar Krzyżewski, doktor weterynarii, choć niektórzy twierdzą, że dorównuje mu M. Bondarczuk. Spór jest o tyle bezprzedmiotowy, że nikt nie policzył posiadanych CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Strona 22 prac. – Pan Staszewski wykonywał ogromną ilość rzeźb, nierównych artystycznie, wśród których są dzieła ocierające się o genialność. Oferował je często, czasem nawet …dwa razy w tygodniu. Nie byłem w stanie tak często kupować rzeźb, ale i tak nazbierało się wiele, właściwie nie mam już miejsca - mówi Mariusz Bondarczuk. Mimo ogromnej podaży przasnyski rynek wchłonął większość dzieł artysty, w każdym razie on w swoim domu nie ma literalnie ani jednego swojego dzieła. – Na pewno jest przynajmniej 50 osób z Przasnysza, które kolekcjonują prace A. Staszewskiego - stwierdza z przekonaniem Piotr Kaszubowski. Zgadza się z tym poglądem Krzysztof Gadomski właściciel „ledwie” kilkudziesięciu rzeźb mistrza i dodaje: – Wiele rzeźb podarowałem przyjaciołom, jednakże niektórych, szczególnie z początkowego okresu twórczości, ani nie oddam, ani nie sprzedam, są naprawdę cenne pod względem artystycznym - dodaje. Po Chrystusie Ukżyżowanym w Krajewie Wielkim pozostał jedynie korpus. Dar od Boga i Księga Ksiąg Andrzej Staszewski na pytanie, co to właściwie jest talent, wykręca się od odpowiedzi uciekając w mistykę: - No cóż to może być, jeżeli człowiek osiągnie, jeżeli człowiek osiągnie pewien poziom duchowości może robić wszystko – stwierdza dobitnie. – Ja jestem na razie niemowlęciem w rozwoju duchowym. Jednocześnie jednak dodaje, że przez lat poznawał anatomię człowieka, sam nauczył się techniki rzeźbiarskiej. A zatem; duchowość duchowością, ale fachu się trzeba nauczyć. Artysta sypie cytatami z Biblii, mówi, że w Księdze Ksiąg znalazł wszystko, co mu jest potrzebne do rozwoju intelektualnego i artystycznego. Poparcie dla jego słów można znaleźć w wykonanych przez niego krucyfiksach. Jeden z nich jest własnością Jarosława Włodarczyka. Wisi w jego biurze wzbudzając zachwyt nad maestrią wykonania, ale także ogromnym ładunkiem ekspresji emanującej z tego dzieła. Patrząc na rzeźbę wręcz fizycznie czujemy ból Jezusa próbującego bezskutecznie oderwać ręce od krzyża, a gdzieś w tyle głowy kołacze się myśl, że autor osobiście przeżywa Mękę Pańską, chcąc wyrazić swoją krzywdę. Prof. dr. hab. Marian Pokropek, wybitny polski etnograf z Uniwersytetu Warszawskiego, założyciel Muzeum Sztuki Ludowej w Otrębusach z najwyższym uznaniem pisze w katalogu ”Poeta pędzla i dłuta...” o umiejętnościach rzeźbiarza: „Dostrzegam tu wyjątkową umiejętność obserwacji ludzi i ich cech charakterologicznych i kulturowych”. Pan profesor zafascynowany rzeźbą Jezusa Ukrzyżowanego, która stała w Krajewie Wielkim, zamówił podobną pracę do Muzeum Sztuki Ludowej, Oglądając dzieła „krajewskiego Nikifora” odbiorca wyczuwa intuicyjnie, że jego prace wymykają się z kanonu sztuki ludowej. To przypuszczenie potwierdza opinia dr. hab. sztuki Krzysztofa Wróblewskiego, kolegi ze szkolnej ławy z Ulatowa–Adamów. W wyżej wymienionym albumie tak opisał twórczość Staszewskiego: „Jego dorobek umieściłbym w szerokim obszarze sztuki bez specjalnego definiowania, choć termin art brut, użyty przez Jeana Dubuffeta nasuwa się tu samoistnie. W jego rzeźbach dostrzegam melancholię, delikatność i spokój przemieszane z witalnością, która jest szczególnie widoczna w pracach będących kłębowiskiem form abstrakcyjno–organicznych”. Poniżony i wywyższony Koniunktura na rzeźby, na sztukę w ogóle, załamała się z początkiem lat 90-tych. Naród rozpoczął budowę kapitalizmu rozkładając łóżka, na których handlował byle czym, oddając cześć cielcowi wolnego rynku. Coraz mniej też budowano kościołów. Czas był wyjątkowo paskudny dla twórców. Staszewski musiał płacić za swoją niezależność. Nie „przytulił się” do żadnego stowarzyszenia, nie żebrał o stypendia, nie brał udziału w konkursach. Taki był przez całe życie, ale zaczął się zmieniać na innej płaszczyźnie. Gdzieś w niebyt, niepostrzeżenie odszedł wizerunek bon vivanta. Przygnieciony niepowodzeniami artysta coraz bardziej przypominał przybysza ze wsi zapomnianej przez Boga i ludzi, stał się podobny do niektórych postaci, które tworzy. Coraz bardziej uciekał w religijną mistykę. P. Kaszubowski twierdzi, że pierwiastek religijny tkwił w nim i w jego twórczości od zawsze: - Od kiedy znam Andrzeja Staszewskiego, zawsze odwoływał się do Biblii w rozmowach ze mną i w swojej twórczości. W 2001 roku za sprawą starań zastępcy burmistrza Przasnysza Andrzeja Dołęgi prace artysty zostały wystawione w Senacie. Marszałek Alicja Grześkowiak wręcza mu medal senacki za osiągnięcia artystyczne. Po wielkiej fecie rzeźbiarz wraca do szarej rzeczywistości straszliwie zimnego domu, gdzie rzeźbi zgrabiałymi rękami. W 2006 roku przychodzi załamanie nerwowe i pobyt w szpitalu. Na otwarcie wystawy w Muzeum Historycznym K. Gadomski przywozi rzeźbiarza ze szpitalnego łóżka. Następuje czas utraty zdolności twórczych. – Przez 4 lata byłem najgorszym rzeźbiarzem w Polsce – ocenia siebie z brutalną szczerością. Ten zły okres dzięki Bogu minął, znów dłuto stało się posłuszne. I wreszcie przyszedł wielki dzień. Marszałek Adam Struzik przyznał „krajewskiemu Nikiforowi” swoją nagrodę. Uroczysta gala w Karolinie - Mateczniku zespołu Mazowsze przyciągnęła polityków, luminarzy kultury, celebrytów. Kiedy Tomasz Kammel wywołał nazwisko: Andrzej Staszewski, zdrętwiałe nogi odmówiły artyście, nie mógł wstać – laska nie pomagała. Wtedy podeszła do niego Maja Komorowska i pomogła mu wstać. Szli powolutku na scenę, kroczek za kroczkiem - „krajewski Nikifor” i wielka aktorka. Na początku i na końcu świata W Krajewie Wielkim świat mógłby się zaczynać, ale i kończyć, właściwie dlaczego nie. Mieszka tu ledwie 18 rodzin. Ta wiosczyna dzieli się jeszcze na Darmopychy CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO i Zachy – to nazwy potoczne, nie urzędowe. Posesja mistrza znajduje się kilometr od drogi Krzynowłoga Mała - Chorzele, tuż przy średniowiecznym grodzisku, gdzie najpewniej mieszkają duchy zapomnianych przodków i demony, których nie brakuje w twórczości Staszewskiego. Niedokończony dom robi koszmarne wrażenie, bo zdążył się zestarzeć. Nie da się w nim, ani mieszkać, ani tworzyć. Mistrz stara się przekonać reportera, że panuje nad swoim życiem, nie jest nieudolny w organizowaniu sobie codzienności. W tym domu nie musiało być zimno. – Mój brat zawiózł panu Andrzejowi wydajny piec, którym mógł skutecznie ogrzewać przynajmniej jedno pomieszczenie. Piec nie został zainstalowany, stał na podwórzu kilka lat – mówi Mariusz Bondarczuk. Andrzej Staszewski, formalnie rolnik, właściciel 5,3 ha gruntów najpodlejszej klasy, próbował jakoś wykorzystać swoją ziemię, zawsze bez sukcesu. Sad wiśniowy usechł, hodowla kóz też się nie udała. Widać, że Pan Bóg najął go na swojego rzeźbiarza, a nie na rolnika. A. Staszewski na wystawie w Krzynowłodze Małej 3 lipca 2010. r. w czasie uroczystej sesji nadania gminie herbu, flagi i pieczęci. fot. B. Prus. Bogusław Kruszewski, zajmujący się promocją gminy, stara się wspierać artystę. Nie chce mówić o swojej roli. Jest pewne, że gmina zadbała o węgiel na zimę dla Staszewskich, żeby mogli rozpalić ogień w drewnianym domu po teściach. Natomiast wójt Adam Bacławski wsparł najbardziej znanego artystę w jego gminie i ma jeszcze kilka pomysłów, jak wesprzeć twórcę. Gmina postarała się, by wydać katalog twórczości rzeźbiarza. Nie odmówili pomocy: starosta Zenon Szczepankowski, Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej, Bank Spółdzielczy w Przasnyszu i Drukarnia J.J. Maciejewscy, dokładając się do albumu twórcy z Krajewa Wielkiego. I udało się. To gmina zgłosiła Andrzeja Staszewskiego do Nagrody Marszałka. Kruszewski zna społeczną wagę talentu i rad by rozsławić swoją gminę, bo po to się najął. – Jednak w tym największy jest ambaras…. Dobrze by było, gdyby pan Andrzej chciał z nami współpracować, wtedy moglibyśmy poprawić jego sytuację - mówi Kruszewski, który wie, że artystom więcej wolno i czasem trzeba na nich chuchać, i dmuchać, w przypadku Andrzeja Staszewskiego nawet dosłownie. Wiesław Hagedorny Strona 23 BIOGRAFIA KSIĘDZA JANA CHMIELIŃSKIEGO „Życie religijno-obyczajowe oraz mowa, kultura i prace mieszkańców Krajewa Wielkiego na przełomie XIX i XX wieku” to niezwykłe studium etnograficzno-socjologiczne wsi drobnoszlacheckiej, które w 1992 roku ukazało się w wydaniu kserograficznym w mikroskopijnym nakładzie… trzydziestu egzemplarzy. Autor dzieła, ksiądz Jan Chmieliński urodził się 3 listopada 1914 roku w Krajewie, jako syn Jana i Bronisławy z Gierwatowskich. Rodzice mieli średniej wielkości gospodarstwo rolne. Do szkoły powszechnej uczęszczał w Chorzelach, a od 1928 roku kontynuował naukę w Gimnazjum im. św. Stanisława Kostki w Płocku. Tam też w 1933 roku otrzymał świadectwo dojrzałości. Po maturze wstąpił do płockiego Wyższego Seminarium Duchownego. Święcenie Kapłańskie przyjął w bazylice katedralnej 18. 06. 1939 r. z rąk biskupa Leona Wetmańskiego. Pracę duszpasterską rozpoczął od wikariatu w Dzierzgowie. Jednakże proboszcz dzierzgowski ks. kan. Andrzej Krysiak już 2.09.1939 roku został aresztowany przez Niemców. Ksiądz wikary pracował w Dzierzgowie tylko kilka miesięcy, gdyż teren parafii okupanci przeznaczyli na wojskowy poligon, a ludność wysiedlono. W listopadzie 1940 r. ksiądz Chmieliński otrzymał od arcybiskupa Antoniego Juliana Nowowiejskiego nominację na wikariusza do Grzebska. Ponieważ groziło mu niebezpieczeństwo aresztowania i wywiezienia do obozu, potajemnie opuścił Grzebsk i udał się do Generalnej Guberni do diecezji siedleckiej. 29.10. 1941 r. został wikariuszem w parafii Uhrusk. 1 maja 1942 roku otrzymał nominację na wikariat w Kłoczewie, zaś od 1 maja 1944 roku spełniał obowiązki wikariusza w parafii Sadowne. W lutym 1945 r. ksiądz Chmieliński powrócił do diecezji płockiej. A już 1. marca otrzymał nominację na prefekta szkół podstawowych i Gimnazjum im. Stanisława Wyspiańskiego w Mławie, z obowiązkiem spełniania czynności duszpasterskich. Po 3 latach pracy w Mławie w lipcu 1948 roku został przeniesiony na podobne stanowisko do Ciechanowa. We wrześniu 1950 roku otrzymał samodzielną placówkę duszpasterską jako proboszcz w Radominie, z obowiązkiem administrowania parafii Dulsk. Przeprowadził konieczne remonty w kościele i w plebanii, sprawił nowy dzwon i stacje Męki Pańskiej, porządkował cmentarz, posadził wiele drzew. W styczniu 1955 r. przeniósł się na Strona 24 CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO scowości Radziki w dekanacie rypińskim. Pracował tam 15 lat, podejmując różne prace remontowo-budowlane w kościele i zabudowaniach plebańskich. Kilkakrotnie był karany przez władze państwowe, m. in. za to, że nie złożył sprawozdania z działalności punktów katechetycznych. Od 1967 roku pełnił obowiązki wizytatora nauki religii w dekanacie rypińskim. Wiosną 1970 r. przeniósł się na probostwo w Baboszewie w dekanacie płońskim. Od 1974 roku był wicedziekanem tegoż dekanatu. Przez 19 lat swojej posługi proboszczowskiej wyremontował plebanię i organistówkę, wzniósł budynek gospodarczy, wybudował nowy ołtarz soborowy, założył nową blachę na dachu, instalację ogrzewczą, zainstalował zegar z kurantem. W życiu prywatnym ks. Chmieliński był gościnny i towarzyski, miał duży zasób wiedzy literackiej. We wszystkich miejscowościach, w których pracował jako proboszcz, pozostawił obszerne zapisy w kronikach parafialnych. W Baboszewie napisał wspomniane studium o rodzinnej wsi. W pracy duszpasterskiej był kapłanem gorliwym, wykazywał dużo inwencji i pomysłowości w różnych akcjach duszpasterskich. W 1989 r. w Baboszewie obchodził 50-lecie święceń kapłańskich. Jesienią tegoż roku prosił biskupa ordynariusza Zygmunta Kamińskiego o zwolnienie z obowiązków proboszcza i możność przejścia na emeryturę. Ksiądz Chmieliński pozostał w Baboszewie, pomagając w pracy swojemu następcy, ks. doktorowi Stanisławowi Welencowi, przybyłemu z Mławy. W wydanych w 2004 r. wspomnieniach ks. Welenc scharakteryzował swego poprzednika w sposób następujący: Ks. Senior był człowiekiem w pełni sprawnym, pełnym wigoru i energii, nawet uważany był za okaz zdrowia. Ludzie po jego przejściu na emeryturę bardzo go lubili. Między nami, jak sądzę, były dobre relacje. Czasem go denerwowały prace, które podejmowałem przy kościele, ponieważ uważał, że wszystko, co było konieczne, zostało zrobione. […] Ale był na tyle pokorny i taktowny, że to wszystko pogodnie przeżywał. Ksiądz Jan Chmieliński zmarł nagle 23 lutego 1993 roku w wieku 78 lat. Dwa dni później odbył się jego pogrzeb. Uczestniczyło w nim ponad pięćdziesięciu księży, Ochotnicza Straż Pożarna oraz licznie zgromadzeni parafianie. Koncelebrowanej Mszy św. żałobnej przewodniczył biskup Jan Wosiński. Po modlitwach w kościele trumna została złożona na karawan i kondukt pogrzebowy udał się do Ciechanowa. Ksiądz Jan Chmieliński spoczął na starym cmentarzu katolickim w Ciechanowie, blisko mieszkającej w tym mieście rodziny, z którą był mocno związany. Piotr Kaszubowski bibliografia: M. M. Grzybowski, Duchowieństwo diecezji płockiej. Wiek XX, tom 1 część 1, Płock 2007, s. 107-109. M. M. Grzybowski, Ksiądz Jan Chmieliński emerytowany proboszcz parafii Baboszewo (1914-1993), „Miesięcznik Pasterski Płocki”, 1995, nr 7-8, s. 396-398. A. J. Krysiak, Baboszewo i okolice, Baboszewo 2010, s. 103. S. Welenc, Kapłaństwo moja miłość, Baboszewo 2004, s. 317-319. Album duchowieństwa diecezji płockiej, tom 1, oprac. M. M. Grzybowski, Płock 2005, s. 47. Recenzja książki ks. Jana Chmielińskiego z Krajewa Wielkiego Wielki antropolog, Edward, Burton Tylor, jako pierwszy w 1871 roku zdefiniował pojęcie kultury. Jego definicja aktualna do dzisiaj, brzmi następująco: „Kultura, czyli cywilizacja jest do złożona całość, która obejmuje wiedzę, wierzenia, sztukę, moralność, prawa, obyczaje oraz zdolności i inne nawyki nabyte przez ludzi jako członków społeczeństwa.” Podobnie rozumiał kulturę ksiądz Jan Chmieliński, autor pracy pt.: Życie religijno-obyczajowe oraz mowa, kultura i prace mieszkańców Krajewa Wielkiego na przełomie XIX i XX w. Pragnął uchronić od zapomnienia kulturę i historię a także środowisko, w jakim żyli potomkowie drobnej szlachty mazowieckiej, z których sam się wywodził. W swoim dziele znakomicie opisał czynniki warunkujące życie na tym skrawku północnego Mazowsza takie jak: gleba, klimat, flora i fauna oraz położenie. Na tle tych uwarunkowań omówił dzieje mieszkańców od czasów najdawniejszych do początku XX w. Autorowi zależało na ukazaniu, życia codziennego, pracy, życia rodzinnego, przejawów życia religijnego, wspólnych modlitw udziału w sakramentach świętych, w zwyczajach i obrzędach rodzinnych i dorocznych, nierozerwalnie związanych z kalendarzem świąt kościelnych. Ks. Jan. Chmieliński, podkreśla i opisuje dużą religijność szlachty Krajewskiej oraz silne więzi sąsiedzkie i krewniacze charakteryzujące mieszkańców tej okolicy. Zwraca uwagę też na silny związek od najdawniejszych czasów z naturą i środowiskiem, w jakim żyją, ich wierzenia i zabobony. Mieszkańcy Krajewa charakteryzowali się jak pisze ks. Jan Chmieliński: „umiłowaniem przeszłości, dawnego obyczaju, języka, wierzeń, sposobu bycia, życia i pracy, jednym słowem tradycji”. W uznaniu znaczenia języka (gwary), który w każdej społeczności pełni rolę w (…) „określaniu zjawisk życiowych, osób, rzeczy, zjawisk, myśli(…),” w drugiej części swojej pracy autor zamieścił obszerny słowniczek przedstawiając wyrażenia i terminy używane przez mieszkańców Krajewa Wielkiego. Omawiana praca napisana w 1986 r. a następnie uzupełniona w latach 90-tych XX w. stanowi unikalny dokument kultury drobnoszlacheckiej z terenu gminy Krzynowłoga Mała. Oczywiste jest więc znaczenie opublikowania tych materiałów, zarówno dla mieszkańców okolic Krajewa Wielkiego jak w ogóle dla Polaków. Przecież kultura rodów drobnoszlacheckich to jeden z fundamentalnych elementów naszej kultury narodowej. Irena Kotowicz-Borowy kustosz Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie * Irena Kotowicz-Borowy – doktor nauk humanistycznych, socjolog wsi, etnograf, publicystka, kustosz Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie, adiunkt WSH, SGGW w Warszawie, prezes Tow. Miłośników Opinogóry i oddziału północno-mazowieckiego Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego. CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Strona 25 Krajewski historiograf Krajewo w rzeczywistości wioseczka, jakich tysiące w Polsce. Jednak patrząc z perspektywy historii dawnej i dzisiejszej, Krajewo zasługuje na miano Wielkie. A wszystko to zasługa ludzi, którzy ją zamieszkiwali i zamieszkują. Jednym z najlepszych synów Krajewskiej Dziedziny jest ks. Jan Chmieliński. Praca ks. Jana Chmielińskiego to wnikliwe studium życia mieszkańców Krajewa Wielkiego na przeł. XIX i XX w. Dzieło niezwykłe, świadczące o wielkim przywiązaniu autora do swoich korzeni. Studium wydane na kserografie w 1992 r., w formacie b5, w nakładzie zaledwie 30 egzemplarzy, liczy bez mała 200 stron. Składa się z trzech części: - opisu życia, obyczajów, stosunków sąsiedzkich, religijności, tradycji mieszkańców Krajewa, - opisu języka poszerzony o kapitalny słownik gwary mieszkańców Krajewa Wielkiego, - życiorysy typowych przedstawicieli trzech pokoleń rodziny Chmielińskich. Poniżej drukujemy jedynie skromne fragmenty dzieła ks. Chmielińskiego, by Czytelnicy Krzynicy mogli zapoznać się z historią jednej z 72 miejscowości krzynowłoskiej małej ojczyzny. Publikujemy w nadziei, że w niedługim czasie studium ks. Chmielińskiego doczeka się opracowania i druku. Na szczególną uwagę zasługuje język, piękny, potoczysty, barwny, który sprawia, że dzieło czyta się niczym powieść. Ks. Jan Chmieliński – życie religijno-obyczajowe oraz mowa, kultura i prace mieszkańców Krajewa Wielkiego na przełomie XIX i XX wieku. WSTĘP Każdy człowiek jako istota złożona z ciała i duszy żyje, i działa w czasie, i przestrzeni, w pewnych ściśle określonych warunkach materialnych. Sposób życia i charakter działania, wykonywanie zatem normalnych obowiązków zależy w dużej mierze od warunków, od środowiska i otoczenia, w którym się człowiek na co dzień obraca. Dlatego, gdy się ma zamiar pisać o życiu religijno-moralnym, o tych przeżyciach najgłębszych, choć się one dokonują w sferze czysto duchowej, w myśli i woli i uczuciach człowieka, w jego intymnym stosunku do Boga, nie bez znaczenia będzie również wpływ czynników zewnętrznych i nie wolno ich lekceważyć one stanowią tło, środowisko i otoczenie. Trzeba więc podać topografię miejsca pracy, cierpienia, modlitwy ludzi, których chce się zrozumieć, którym pragnie się wydać właściwą i wyczerpującą opinię. Następnie trzeba mówić o ich charakterze, wadach, cnotach, kulturze, obyczajach, języku, tradycji, umiłowaniach i ambicjach. Na tym podłożu można próbować odgadnąć źródła i czynniki decydujące o takiej właśnie postawie religijnej i moralnej, odpowiedzieć trafniej na zarzuty, niejedno wyjaśnić, zrozumieć. Autor Rozdział I OTOCZENIE KRAJEWA Jakie więc było środowisko i otoczenie, jakie tło, topografia, flora, fauna, jakie były dzieje i tradycje oraz warunki etnograficzne i obyczajowe, w których wypadało ludziom Krajewa z woli Opatrzności żyć i pracować i Boga chwalić na przełomie XIX i XX wieku. Rzućmy najpierw okiem na położenie wsi Krajewo Wielkie. Wieś, o której tu mowa, znajduje się na prawym brzegu górnego biegu rzeki Ulatówki, dopływu Orzyca, wpadającego do Narwi. Do najbliższego punktu granicy pruskiej ma około 12 wiorst w kierunku północnym, do miasta powiatowego Przasnysza około 20 wiorst w kierunku południowym Skan strony tytułowej wydania ksrograficznego i w tymże kierunku do Gminy Krzynowłoga Mała 3 wiorsty w prostej linii przez wieś Darmopychy i zagajnik tzw. Grabnik. Wieś ta należy do parafii Krzynowłoga Mała, diecezji płockiej. Jest położona mniej więcej w połowie środkowej części powiatu przasnyskiego w odległości 12 wiorst od zachodniego krańca rejonu Kurpiowszczyzny. Na przełomie XIX i XX wieku administracyjnie włączona jest poprzez swoją gminę i powiat do Guberni Płockiej Królestwa Polskiego po powstaniu styczniowym przezywanego Krajem Przywiślańskim (Kongresówka). Krajewo Wielkie stanowi wraz z pięcioma najbliższymi wioskami po tej stronie Ulatówki zaścianek szlachty zagrodowej. Przemawia za tym zachowane tu dobrze grodzisko (okop), jak też przydomek Wielkie oraz nazewnictwo tychże wsi. Są to mianowicie Krajewo-Darmopychy, związane w tym czasie jednym sołectwem, KrajewoCepki, Krajewo-Kłódki, Krajewo-Pajki, Krajewo-Wierciochy. Najbliższe sąsiedztwo tak szeroko pojętego Krajewa Strona 26 CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO stanowiły po lewej stronie Ulatówki podobne doń zaścianki: Romany, Gadomiec, Błotki. I podobnie jak Krajewo każdy z nich obejmuje po kilka maleńkich wsi-siół czy osad. I tak od wschodu graniczą: Romany-Janki, Romany-Sędzięta (Wielkie), Romany-Karcze, Czaplice-Kurki, Czaplice-Miłki, a od północy Gadomiec, Gadomiec-Miłocięta, Gadomiec-Trojany, Gadomiec-Zawisze, Gadomiec-Jebieńki, Gadomiec-Barany, Gadomiec-Peronie. Od zachodu Bystre, Bystre-Chrzany. Od południa zaścianek krajewieński graniczył z Zalesiem i ogromnie zaludnionym zaściankiem Chmieleniem Wielkim oraz dobrami dworu Krzynowłoga Mała. NAZWA Krajewa zapewne pochodzi od rodziny Krajewskich, herbu Trzaska albo Jasieńczyk. Rodzina ta w wieku XIII lub XIV miała tu swoją posiadłość, obejmującą niewątpliwie nie tylko Krajewo Wielkie, ale również Darmopychy, Cepki, Kłódki, Bohusze, Pajki, Wierciochy. Wioski te położone nad bagnami Ulatówki, jakby na krańcu czy kraju Mazowsza, mogły też zadecydować o głównej nazwie Krajewa, a stąd Krajewscy. Czemu Wielkie? Chyba przede wszystkim dlatego, że największe z tych wiosek obszarem. Obejmowało 18 włók (ok. 315 ha), gdy Darmopychy miały ich tylko 4, Cepki - 4, Kłódki - 7, Pajki - 14, Wierciochy - 12. Następnie musiało tu być od bardzo dawna skupisko ludzi, czego dowodem grodzisko prasłowiańskie. Było więc Krajewo centrum tego zaścianka jego jakby macierzą czy kolebką. Stąd nazwy innych wsi tak wyraźnie związane z Krajewem. Nazwy te znane są już i ustalone w wieku XVI, o czym świadczy Adolf Pawiński w swym opracowaniu „Polska XVI wieku” (tom V Mazowsze). Znał je niewątpliwie wiek XV, a może i wcześniej. Że te strony nie były dziką puszczą, ale od wieków zamieszkane i uprawiane świadczą wyorywane na polach urny z prochami, dobrze zachowane (do 1912 r.) groby rzymskie w Pajkach i Wierciochach.(…) Rozdział II ŻYCIE RODZINNE Zewnętrzne ramy życia rodzinnego stanowił dom. Mówiono tu zawsze dom, albo mieszkanie, nigdy chałupa. Ten dom drewniany, bo innych nie było w Krajewie, zwykle strzechą kryty, podzielony na sień, dużą izbę, alkierz i komorę (izdebkę) skupiał rodzinę, był jej gniazdem. Domów takich liczyło Krajewo 12 i tyleż było tutaj rodzin. Z reguły dom i rodzina oznaczało jedno. Wyliczmy te rodziny. Najpierw te najdłużej w Krajewie zasiedziałe. Byli nimi: Romani, Zalewscy, Ostrowscy, Murawscy, Zalewscy i Miecznikowscy. Posiadali najmniejsze fortuny mniej więcej po pół włóce. Domy ich umieszczone w skupieniu przy głównej drodze stanowiły centrum Krajewa. Reszta rodzin stanowiła element napływowy. To przede wszystkim Romani i Rapaccy. Obie te rodziny osiadły tutaj po szlachcicu herbowym Ziółkowskim, który według opowieści starych ludzi miał 9 włók na Krajewie i 7 na Wierciochach. Pszczółkowscy, Rapaccy, Kaczyńscy i Dzielińscy z Wiercioch mieli fortuny po Ziółkowskim. Romanów osiedlonych tu na 6 włókach, dlatego że przybyli z Ossówca nazywano w Krajewie Ossowieckimi dla odróżnienia od Romanów miejscowych. Romanii ci pobudowali na skraju wsi dom obszerny z zabudowaniami gospodarczymi przy drodze na rozległym podwórzu. Za domem rozciągał się sad owocowy z grudzią pełną zarośli (olszyna i leszczyna) oraz stawem. Wszystko to otoczone kamiennym płotem sprawiało wrażenie typowej zagrody szlacheckiej, tym bardziej, że dom miał podwójne wejście od podwórza i ogrodu. Zbudowali też z czasem drugi dom znacznie mniejszy po drugiej stronie drogi przeznaczony dla siebie na dożywocie. Większy dom oddali na starość swemu synowi Aleksandrowi ożenionemu z Waśniewską z Waśniewa. Około 1896 nocą z 5 na 6 stycznia w tym mniejszym domu starsi Romanii wraz ze służącą zostali zamordowani przez uduszenie i spaleni. Rapaccy pochodzący z Rapat nabyli 3 włóki od Ziółkowskiego i jedną od miejscowych. Posiadali więc 4 włóki i, podobnie jak Romanii, dwa domy. Jeden obszerniejszy dla siebie otoczony kamiennym płotem z dużym siedliskiem obejmującym ogród, gródź i niewielki staw. Zagroda ta była po drugiej stronie drogi do Darmopych. Drugi ich dom bez większych zabudowań gospodarskich z charakterystycznymi łamanymi szczytami, kryty gontem, stał w środku wsi wtłoczony między domy Zalewskich i Murawskich. (…) Obraz Krajewa tak nakreślony zmienił się nieco około 1900 roku. Przed wybuchem pierwszej wojny światowej od Zembrzuskiego nabył gospodarstwo (pół włóki) Aleksander Miecznikowski przybyły z Gosk, zwany też dlatego Goskowskim, w odróżnieniu od Miecznikowskich z Grudzi. Po Romanach Ossowieckich syn Aleksandra sprzedał całą ojcowiznę. Połowę nabyli dwaj bracia Karol i Edmund Ossowscy. Od Edmunda nabyli Jan i Jakub Chmielińscy, synowie Piotra. Jan kupił jedną włókę, która sprzedał po trzech latach Chodkowskiemu, a ten Stupieńskiemu, po którym z kolei odziedziczył, Kupniewski, żeniąc się z córką Stupieńskiego. Jakub Chmieliński kupił pół włóki i powiększył w ten sposób fortunę dziedziczną Chmielińskich na Krajewie do półtorej włóki. Od Karola Ossowskiego jedną włókę kupił Ludwik Zalewski, a pół włóki Murawski Józef, który pobudował z pomocą swojego ojca niewielki dom z budynkami gospodarczymi przy nowej drodze do Darmopych (po komasacji 1900 r.). Od Rapackiego fortunę (którą sprzedał ok. 1919 r., i przeniósł się do Mchowa) kupili nowo przybyli do Krajewa Czarzasty z Niskichi zasiedziały tu Ostrowski, obaj za pieniądze zarobione w USA. Ostrowski osiadł na siedlisku i w domu Rapackiego, Czarzasty zaś zajął drugi dom z łamanymi szczytami, w centrum wsi. Oprócz wymienionych już rodzin gospodarskich mieszkało tu zawsze dwie lub trzy rodziny bezrolnych tzw. komorników lub wyrobników, co mieszkali na komornem, a żyli z wyrobku. Ponadto najwięksi, czyli najzamożniejsi gospodarze trzymali zawsze służbę. Dziewuchę jak tu mówiono i chłopaka, młodych i zwykle samotnych. Krajewo Wielkie jako całość tworzyło zaścianek w liczbie około 60 do 70 osób z ludźmi wolnymi, a za takich uważali się i komornicy. Nie poddani żadnemu panu, nie zobowiązani też do pańszczyzny od wieków czuli się sami panami, uważali się za szlachtę, za kogoś wyższego od włościan, a tym bardziej od służby folwarcznej. Grała tu więc dużą rolę rodzina, pochodzenie, nazwisko zakończone na „-ski”, posiadanie bodaj pół włóki ojcowizny, a i chyba zasiedzenie we wsi szlacheckiej, do jakiej zaliczało się zawsze Krajewo. Kilka osób służby (5 lub 6 osób) potwierdzało nierówność społeczną, ów średniowieczny styl życia, ustrój stanowy w społeczeństwie, resztki feudalizmu. Przechodząc do omówienia natury i charakteru ówczesnej rodziny trzeba to mocno podkreślić panował ustrój patriarchalny łącznie ze służbą. To znaczy, jak decydującą rolę w powołaniu dziecka do życia mieli ojciec i matka tak samo oni decydowali o jego przygotowaniu do życia i pracy samodzielnej. Patrząc na rodziny tutejsze z punktu widzenia plemiennego były to rodziny mazowieckie. A jeśli zmieszane rasowo z jakimś innym plemieniem, to jedynie z Prusami.(...) CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁO Strona 27 TWORZENIE SIĘ RODZINY. Rodzina tutejsza powstawała przez małżeństwo, czyli poprzez umowę wyrażającą zgodę dwojga ludzi na wspólne dozgonne pożycie. Zgoda tak zawarta w kościele wobec swojego proboszcza stanowiła fundament każdej rodziny Krajewa. Ale o kojarzeniu się małżeństwa i tworzeniu się nowej rodziny trzeba opowiedzieć obszerniej. Na wstępie należy zaznaczyć, że w Krajewie odbywało się to daleko skromniej i prościej niż w innych regionach. Nie było tu zrękowin, a w dzień wesela rozplecin, strojenia panny młodej, a potem ocepin podczas wesela, przenosin itp. A wszystkie prawie te momenty przy akompaniamencie muzyki wiejskiej i często rubasznych śpiewów ludowych, przy tańcach, obżarstwie i pijaństwie. To pijaństwo i obżarstwo zmieniły poważne obrzędy weselne w huczną pijacką zabawę, godną nieokrzesanych pogan. W Krajewie obrzęd weselny na przełomie XIX i XX wieku został już szczęśliwie uproszczony, skrócony i uległ gruntownej chrystianizacji. Spójrzmy na tę sprawę uważniej. Sprawa skojarzenia dwojga młodych w małżeństwo, to zadanie nie tylko dla dwojga ludzi, ale dwóch rodzin. Rodzin, które się wzajem znają, wiedzą o swoim majątku. Były wypadki w Krajewie, że wbrew woli rodziców młody syn gospodarski żenił się z panną biedną, nieposażną lub na odwrót. To pozostanie dowodem, że i tutaj małżeństwo mogło być wyborem wolnym dwojga zakochanych osób. Najczęściej jednak uważają na charakter rodziny, na jej opinię, na środki materialne, czyli tzw. sposób życia. Wiedzieli, że miłość sama nie wystarcza. Potrzeba jeszcze zgodności charakterów, potrzeba do życia małżeńskiego warunków materialnych.(…) SŁOWNIK (przykłady) A BODAJCIE! - A niech cię!; A IDZIS! - A widzisz, stało się; AJWO, AJWOJ - tu, tutaj, oto; AKURATNIE - dokładnie BACENIE - czuwanie; BAJKI! - Dobrze! Nie tak źle; BELA - bydlę (upił się jak bydlę); BĘBEN - mały chłopiec CACANY - piękny elegancki; CAPAĆ - brać łapczywie; CERTOWAĆ - spierać się; CHABETA – zabiedzony koń; DAĆ BLAT - dać dłoń na zgodę; DALIGO - dalejże; DEPTAĆ SIĘ - (o drobiu) parzyć się; DOBAWIĆ - dołożyć; EKSPENS – wydatek; ELEGANCIE – elegancko; ENO MYG - szybko, sprawnie; ESSENCJA – ocet; ENO - tylko; FAFUŁA – niezdara; FILUT – przemądrzalec; FLUJA - brudas; FRYKAĆ - jeść głośno, mlaskać GACEK – nietoperz; GACIE – kalesony; GAŁGANEK – ścierka; GAŃBA – hańba; GAZIK - kaganek naftowy; HACHOŁ – obszewki; HALSTUG - rodzaj krawata; HEBES - tęga głowa; HECA – awantura; HIBKI – szybki; IGO - go, jego; ICY - żarłoczny, ten, co dużo je, ma apetyt; INACY – inaczej; INO RAZ - naraz, nagle; INSY - inny; JAĆ! - jedz!; JADOWIĆ SIĘ - kłócić się; JAKSAMT - aksamit; JAŁOSKA - cieliczka; JAMBARS – ambaras; JAZ – aż KABAN – wieprz; KABZA - mieszek, worek do pieniędzy; KANTAK - belka kanciasta; KAPIEĆ – marnieć; LADA – sieczkarnia; LAKSA – rozwolnienie; LARUM - zgiełk; LATOSEK - tegoroczny cielak; LEDAJKI - lichy, zły; ŁACHITA - złodziejaszek; ŁACNO - łatwo; ŁACHY - ubrania męskie; ŁAPCIE - byle, jakie obuwie, chodaki; MACHNĄĆ - porwać, skraść; MAGLOWAĆ - w przenośni bić kogoś; MAJCHER - nóż; MAŁO CO – cokolwiek; NA AMEN - na zawsze; NABRAĆ - oszukać, wyłudzić; NABRZYDZIĆ - napaskudzić; NAJDEK – podrzutek; OBA - oboje, obaj; OBEŁGAĆ – okłamać; OBERK - skoczny taniec; OBLIGA – obowiązek; OBLUBIĆ - pokochać; PACA – tynk; PACHA – ramię; PACNĄĆ - uderzyć kogoś w twarz; PŁATKA – namiot; PAMPUCH - pączek, ciasto; RABAN - hałas, krzyk; RAPS – rzepak; RAJEK – swat; REKICINA – wiklina; RADNY - mocny, krzepki; SADEK - sad przydomowy; SALADERA – seradela; SAK - sieć na ryby, czerpak; SEKUTNY - kłótliwy; SIA! – cicho; ŚCIERWO – przekleństwo; ŚCKŁO – szkło; ŚKUBEL – skobel; ŚKOŁA – szkoła; ŚNIG – śnieg; ŚMICH - śmiech; TACHAĆ – ciągnąć; TAKIE TYŻ - to samo; TAMUJ – tam; TAŃCUBA - sala taneczna; TNIEJSY – cieńszy; UDATNY – zgrabny, UFNAL – hufnal; UFETOWAĆ – ugościć; UGRZAĆ SIĘ - ogrzać się; UL - areszt, więzienie; WABIĆ SIĘ - nazywać się; WALNĄĆ – uderzyć; WAROWAĆ – pilnować; WCINAĆ - jeść apetycznie; ZADEK – tylni; ZADNY – żaden; ZADZIORA – awanturnik; ZAGA - piła do cięcia drzewa; ZAJUCHCIĆ - wybrudzić się; ŻYCIORYSY Na zakończenie dla zobrazowania życia, pracy, wiary i obyczajów tamtejszych ludzi warto podać życiorysy trzech typowych przedstawicieli trzech pokoleń rodziny Chmielińskich. Chodzi o Piotra (+ 1896), Jakuba (+ 1920) i Jana (+ 1966). (...) Piotr Chmieliński, od którego wywodzi się w prostej linii rodzina Chmielińskich w Krajewie dożył 77 lat. Ze swoją żoną Antoniną i 3 synkami (Jakub, Jan, Apolinary) i 2 córkami przepracował szczerze na swojej włóce ziemi 40 lat. Zdrowy i silny to był człowiek, a przy tym stateczny, trzeźwy, gospodarny. Świadczą o tym pobudowany przez niego dom i wszystkie zabudowania gospodarskie oraz pod koniec życia powiększona o pół włóki jego posesja. Jak przekazał jego wnuk Jan syn Jakuba z zewnętrznego wyglądu był wysokiego wzrostu – powyżej 170 cm. W ostatnim roku życia jeszcze w Adwencie wymłócił kilkanaście korcy pszenicy, a w Nowy Rok 1896 rozstał się z tym światem na zawsze. W swoim długim życiu przeżył wiele. Najpierw jako jedenastoletnie dziecko powstanie listopadowe i związane z nim lęki rodzin polskich. Później już na swoim gospodarstwie powstanie styczniowe i straszliwy czas kilkudziesięcioletniej zemsty cara na polskim narodzie. Nie mogły mu być obojętne prześladowania w formie zamykania szkół polskich, wcielenie jego syna Jakuba do armii rosyjskiej i udział w wojnie z Turkami na dalekim Zakaukaziu. Za jego życia dokonywały się aresztowania i wywózki na Sybir duchowieństwa i zakonników jako duchowych przywódców powstania. Nie wolno było uczyć religii w szkole, prowadzić bractw kościelnych, urządzać pielgrzymek, rekolekcji wielkopostnych z udziałem księży okolicznych żeby rzekomo nie spiskowali. Nawet Pasterki przed Bożym Narodzeniem nie wolno było odprawić o północy, ale rano. Ks. Bronisław Mariański, wikariusz Krzynowłogi Małej, w znalezionym w 1964 r. piśmie z 1890 r. Napisał: ''W szkołach prześladują język polski, religię katolicką i wszystko, co polskie''. Piotr jako człowiek, Polak i katolik musiał być świadkiem tego postępowania zaborców. I musiał to wszystko boleśnie przeżywać.(…) Strona 28 KULTURA Biblioteka Zawsze po Drodze, nie Mijam – Wchodzę Tak brzmiało tegoroczne hasło Tygodnia Bibliotek obchodzonego od 8 do 15 maja. Śmiało mogę powiedzieć, że hasło było u nas aktualne przez cały 2011 rok. Dziękuję zatem wszystkim Czytelnikom oraz Przyjaciołom za to, że nadal chętnie uczestniczą w „życiu codziennym” naszej biblioteki, że chętnie korzystają z proponowanych imprez kulturalno-oświatowych. W 2011 roku zorganizowaliśmy: - 10 wystawek tematycznych np: wystawkę poświęcona ks. Janowi Twardowskiemu w 5. rocznicę śmierci. Rok 2011 został ogłoszony Rokiem Marii SkłodowskiejCurie, Jana Heweliusza, a także Czesława Miłosza. Im również poświęciliśmy całoroczne wystawki tematyczne. - 5 konkursów plastycznych m. in. na kartkę świąteczną lub baranka Wielkanocnego. Napłynęło ponad 60 ciekawych prac wykonanych przez dzieci ze wszystkich szkół z terenu naszej gminy. Stałym elementem w kontaktach z najmłodszymi Czytelnikami są lekcje biblioteczne, których przeprowadziliśmy w tym roku 6. Niezawodni jak zawsze są uczniowie tut. „zerówki”. Z okazji Międzynarodowego Dnia Książki dla Dzieci w kwietniu przeprowadziliśmy wśród najmłodszych czytelników plebiscyt na ulubionego bohatera bajek dziecięcych. Niepokonanym okazał się Kubuś Puchatek. W lipcu po raz kolejny wspaniale bawiliśmy się z mieszkańcami naszej gminy na Festynie Rodzinnym nad zalewem w Łojach. Zaprezentowaliśmy gościom festynu m. in. dyplomy naszych stypendystów z osiągnięć w nauce, sporcie, muzyce itp. Ponadto zaprezentowaliśmy projekty w formie albumów, broszur wykonane przez uczniów gimnazjum, które dawały odpowiedzi na pytania: Dokąd warto pojechać z rodziną na wakacje?; Kogo wybrałbyś na patrona naszego gimnazjum?; W jaki sposób przy- bliżyć walory turystyczne naszej gminy? W pierwszą niedzielę września biblioteka miała zaszczyt reprezentować gminę Krzynowłoga Mała na dożynkach w miejscowości Bogate. Nasze stoisko wyróżniało się ładną dekoracją - niciane serwetki, makatki wykonane szydeł-kiem, pięknie haftowane poduszki oraz wspaniała kolekcja trofeów myśliwskich przywieziona przez Krzysztofa Leśnikowskiego. Można było również skosztować wyśmienitego placka drożdżowego upieczonego przez Annę Leśnikowską. Dużym zainteresowaniem cieszyły się materiały promujące naszą gminę tj: kwartalnik „Krzynica”, foldery, pocztówki oraz album „Poeta pędzla i dłuta – Andrzej Staszewski”, poświęcony twórczości rzeźbiarza z Krajewa Wielkiego. Nadal trwa konkurs ogłoszony w styczniu na Najlepszego Czytelnika w 2011 Roku. Poza tym zakupiliśmy w tym roku 403 nowych woluminów za 8.315 zł. W tym z dotacji celowej Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego kupiliśmy 158 tytułów za 3.300 złotych. Systematycznie opracowujemy nowości, przeprowadziliśmy również selekcję starego i zniszczonego księgozbioru. Ilość czytelników i wypożyczeń jest porównywalna do roku ubiegłego natomiast nadal rośnie zainteresowanie czytelnią internetową. Dlatego też przystąpiliśmy do Programu Fundacja Orange. Celem programu jest promowanie nowoczesnej edukacji dzieci i młodzieży poprzez wspieranie innowacyjnych projektów edukacyjnych, które w nowatorski i atrakcyjny sposób zachęcają do zdobywania wiedzy. Dodatkowym celem Programu jest pokazanie, że Internet i nowoczesne technologie mogą i powinny być narzędziem edukacji, dzięki którym można odkrywać otaczający nas świat. Po zaakceptowaniu wniosku Fundacja przyznała bibliotece dotację w wysokości 697,41 zł, która zostanie przeznaczona na pokrycie kosztów dostępu do Internetu. Zaoszczędzone pieniądze planujemy przeznaczyć na zmodernizowanie i ujednolicenie oprogramowania komputerów, co pozwoli naszym użytkownikom sprawniej korzystać z czytelni internetowej oraz zniknie problem z odczytaniem wiadomości zapisanych w innych programach niż nasz biblioteczny. Czytelnia internetowa wśród dzieci i młodzieży cieszy się dużą popularnością, ale również i wśród osób dorosłych, którzy dokonują wszelkiego rodzaju rozliczeń drogą elektroniczną, kontaktują się z doradcami rolniczymi itp. Ponadto dzięki Internetowi możemy korzystać z programu bibliotecznego MAK plus. Ewa Zdziarska SPORT KRZYNIAK – wiceliderem Podsumowanie rundy jesiennej sezonu 2011/12 Przygotowania do nowego sezonu piłkarskiego 2011/2012 piłkarze Krzyniaka rozpoczęli 11 lipca 2011 roku. Jest to już trzeci rok, kiedy gminna drużyna występuje w rozgrywkach ligowych. Jesienną rundę rozgrywek zakończyli na 2 miejscu. W okresie przygotowawczym trenowaliśmy regularnie 2 razy w tygodniu. Oprócz tego rozegraliśmy 6 meczów kontrolnych, które pozwoliły optymalnie przygotować się do gry o ligowe punkty. Mecz inauguracyjny rundy jesiennej rozegraliśmy 4 września. Rundę zakończyliśmy na 2. miejscu, tracąc do lidera trzy punkty. Cztery mecze kończyliśmy w roli zwycięzcy, dwa razy musieliśmy zadowolić się podziałem punktów i tylko raz musieliśmy przełknąć gorycz porażki. Meczem z liderem tabeli - Orzem Goworowo (spadkowicz z A-klasy-red.), który zakończył się remisem 3:3, zamknęliśmy pierwszą rundę. Od początku listopada jesteśmy w okresie przejściowym i trenujemy na hali sportowej w Dzierzgowie. Dlatego chciałbym bardzo podziękować wójtowi, panu Adamowi Bacławskiemu, który wspiera naszą działalność wynajmując halę zarówno seniorom jak i grupie młodzików. W tym okresie bierzemy udział w turniejach halowej piłki nożnej. W Mikołajkowym Turnieju Piłki Halowej w Opinogórze uplasowaliśmy się na 4 miejscu na 12 drużyn. Na zwrócenie uwagi zasługuje fakt, iż w tym turnieju królem strzelców został nasz zawodnik Rafał Ostrowski. Również w rozgrywkach ligowych Rafał jest najlepszym snajperem zespołu. Natomiast w ogólnej klasyfikacji strzelców B-klasy zajmuje drugie miejsce. Mam nadzieję, że w rundzie rewanżowej nasz kapitan dalej będzie zmuszał bramkarzy, by często wyjmowali futbolówkę z siatki. Kolejne zawody – Turniej Halowej Piłki Nożnej o Puchar Burmistrza Przasnysza. W tej rywalizacji zajęliśmy 6 miejsce również na 12 drużyn. Ten turniej jednak nie był dla nas szczęśliwy, ponieważ dalej prześladuje nas fatum kontuzji. Tym razem środkowy pomocnik - Rafał Kruszewski załamał nogę. W tym roku to już 6 poważna kontuzja w naszych szeregach. Mamy w planach w najbliższym czasie wziąć udział jeszcze 2 turniejach: w Pokrzywnicy i Ciechanowie. Od połowy stycznia rozpoczynamy przygotowania do rundy wiosennej. Zaplanowane mamy sześć sparingów. Rozgrywki ruszają 1.04. 2012 r. Cieszy też fakt, bo w tym roku do drużyny dołączy już dwóch naszych Strona 29 wychowanków, którzy rozpoczęli treningi trzy lata temu w grupie młodzików, a teraz już zasilą nasz zespół. Są to: Piotr Gadomski oraz Patryk Morawski. Obaj chłopcy zapowiadają się bardzo interesująco. Myślę, że wykorzystując tzw. smykałkę do piłki wniosą dużo do gry i pomogą starszym kolegom w walce o punkty i oczywiście upragniony awans do A-klasy. Marcin Sokół Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku Zarząd GKS Krzyniak składa najser-deczniejsze noworoczne życzenia zarządowi Klubu, wszystkim zawodnikom, sponsorom oraz kibicom i sympatykom naszego klubu. By Nowy Rok przyniósł dużo radości z tego co jest, nadzieję na to, co przed Wami, uśmiech i pogodę ducha na każdy nadchodzący nowy dzień. Szczęśliwego Nowego Roku! Życzenia te kieruję w szczególności do sponsorów: Witolda Pszczółkowskiego, Banku Spółdzielczego Oddział Krzynowłoga Mała, Mirosława Chmielińskiego - ARNER, Krzysztofa Gadomskiego - "Trans-Bor", Jaro -sława Szemplińskiego, Bogdana Kruszewskiego, do Przyjaciół Klubu: Zbigniewa Krzemińskiego i Marka Cichowskiego, do Kibiców z podziękowaniem za to, że zawsze wspierają nas swoją obecnością i są nieprzerwanie z nami, Pawłowi Czaplickiemu za opiekę medyczną, trenerowi – Marcinowi Sokołowi - za pracę włożoną w przygotowanie drużyny do każdego meczu. W końcu do zawodników za zaangażowanie na treningach, za wolę walki w meczach. Budżet klubu nie pozwala na wynagradzanie zawodników. Tym bardziej dziękuję Wam, za poświęcony czas, za to, że tworzycie drużynę nie tylko na boisku, ale także poza nim. Za to, że dążycie uparcie do wyznaczonego celu, a który, jestem pewien, że przy takim zaangażowaniu, jakie teraz wykazujecie, osiągniemy. Bycie sportowcem często wiąże się z ryzykiem odniesienia kontuzji – mamy tu przykład Rafała Kruszewskiego, Maćka i Adama Czarzastych, Dawida Jaworskiego – życzę im szybkiego powrotu do zdrowia. Dziękuję wszystkim, którzy w inny sposób dołożyli cegiełkę do funkcjonowania klubu i utożsamiają się z nim. Ubiegły rok był dla nas bardzo udany. Z powodzeniem walczyliśmy na boiskach B-klasy ocierając się o miejsce premiowane awansem. Wiadomo, były momenty lepsze i gorsze, ale zawsze dzielnie stawialiśmy im czoła. Na ten Nowy Rok życzę przede wszystkim upragnionego awansu. Razem tworzymy zgrany kolektyw, razem tworzymy GKS Krzyniak! Proszę przyjąć na nadchodzące Święta i Nowy Rok życzenia zdrowia, pogody ducha i wszelkiej pomyślności, aby nadchodzący Rok 2012 przyniósł Państwu i Nam spełnienie marzeń i zamierzeń, planów zawodowych oraz osobistych. Sylwester Gadomski Strona 30 JĘZYK A GMINA WYKAZ NAZW MIEJSCOWOŚCI GMINY KRZYNOWŁOGA MAŁA WYTNIJ Nasza niewielka gmina (184 km²) ma aż 72 miejscowości, w której zamieszkuje niewiele ponad 3.700 mieszkańców. Ot, wydawałby się, gmina, jakich wiele. Jednak cechą wyróżniającą Krzynowłogę Małą jest...właśnie wielka ilość nazw miejscowych w na dodatek dwuczłonowych – chyba najwięcej w Polsce. A jest w czym wybierać. Bowiem jednoczłonowych nazw mamy tylko 16, nazw z przymiotnikiem – pisane bez łącznika zaledwie 8. Natomiast aż 48 – dwuczłonowych z łącznikiem (-). Samych tylko wsi z członem Ulatowo - mamy 9, z członem Romany - 8. Druga część nazwy miejscowości najczęściej utworzona została od nazwisk, imion, przezwisk, przydomków byłych właścicieli. I tak już zostało. Jednak najwięcej problemów nastręcza pisownia - kiedy z łącznikiem, kiedy bez łącznika, oraz odmiana nazw miejscowych przez przypadki. Mają z tym problemy nawet dziennikarze, mieszkańcy, by nie wspomnieć uczniów. Zatem redakcja Krzynicy podaje oficjalną, prawidłową pisownię naszych miejscowości, a także ich odmianę w dopełniaczu. Podajemy także obowiązujące zasady pisowni nazw dwuczłonowych i więcej, które obowiązują w języku polskim. Borowe-Chrzczany, dop. Borowe-Gryki, Bystre-Chrzany, Bystre-Kurzyny, Chmieleń Wielki, Chmielonek, Cichowo, Czaplice-Bąki, Czaplice-Kurki, Czaplice-Miłki, Czarzaste-Błotki, Gadomiec-Jebieńki, Gadomiec-Jędryki, Gadmiec-Trojany, Gadomiec-Wyraki, Goski-Wąsosze, Grabowo-Grądy, Grabowo-Padaki, Grabowo-Rżańce, Grabowo-Skorupki, Grabowo-Zawady, Grządki, Kaki-Mroczki, Kawieczyno, Krajewo-Cepki, Krajewo-Darmopychy, Krajewo-Kłódki, Krajewo Wielkie, Krajewo-Wierciochy, Krzynowłoga Mała, Łanięta, Łoje, Marianowo, Borowych-Chrzczanów Borowych-Gryk Bystrych-Chrzanów Bystrych-Kurzyn Chmielenia Wielkiego Chmielonka Cichowa Czaplic-Bąków Czaplic-Kurek Czaplic-Miłek Czarzstych-Błotek Gadomca-Jebieniek Gadomca-Jędryków Gadomca-Trojan Gadomca-Wyraków Gosk-Wąsoszy Grabowa-Grądów Grabowa-Padaków Grabowa-Rżańcy Grabowa-Skorupek Grabowa-Zawad Grządek Kak-Mroczek Kawieczyna Krajewa-Cepek Krajewa-Darmopych Krajewa-Kłódek Krajewa Wielkiego Krajewa-Wiercioch Krzynowłogi Małej Łaniąt Łoi Marianowa Masiak, Morawy-Śliwki, Morawy Wielkie, Ostrowe-Dyle, Ostrowe-Kokacze, Ostrowe-Kopcie, Ostrowe-Przedbory Ostrowe-Stańczyki, Ożumiech, Piastowo, Plewnik, Romany-Fuszki, Romany Górskie, Romany-Janowięta, Romany-Karcze, Romany-Sebory, Romany-Sędzięta, Romany-Zajki, Romany-Zalesie, Rudno Jeziorowe, Rudno Kmiece Rudno-Kosiły Skierkowizna, Ślubowo, Świniary, Ulatowo-Adamy, Ulatowo-Borzuchy, Ulatowo-Czerniaki Ulatowo-Gać, Ulatowo-Janowięta, Ulatowo-Niwka, Ulatowo-Rumunek, Ulatowo-Zalesie, Ulatowo-Żyły, Wiktorowo, Wykno-Borowe, Zalesie-Golanki, Zalesie Świniarskie, Zbrochy, Masiaka Moraw-Śliwek Moraw Wielkich Ostrowych-Dyli Ostrowych-Kokaczy Ostrowych-Kopci Ostrowych-Przedborów Ostrowych-Stańczyków Ożumiecha Piastowa Plewnika Roman-Fuszek Roman Górskich Roman-Janowięt Roman-Karczy Roman-Sebor Roman-Sędzięt Roman-Zajek Roman-Zalesia Rudna Jeziorowego Rudna Kmiecego Rudna-Kosił Skierkowizny Ślubowa Świniar Ulatowa-Adamów Ulatowa-Borzuch Ulatowa-Czerniaków Ulatowa-Gaci, Ulatowa-Janowięt Ulatowa-Niwki Ulatowa-Rumunka Ulatowa-Zalesia Ulatowa-Żył Wiktorowa Wykna-Borowego Zalesia-Golanek Zalesia Świniarskiego Zbroch Z łącznikiem (-) piszemy nazwy miejscowości, jeśli są złożone z dwóch lub więcej członów, które wspólnie identyfikują miejsco-wość: Bielsko-Biała, Busko-Zdrój, CekówKolonia, Krynica-Zdrój, Rutka-Tartak, Warszawa-Okęcie. Nie piszemy z łącznikiem nazw miejscowych, w których jeden z członów nazwy (przymiotnik) pozostaje w związku zgody z głównym członem nazwy (rzeczownikiem), np.: Dąbrówka Nowa, Nowy Sącz, Przewóz Stary, Łęgonice Małe, a także wtedy, kiedy pierwszym członem nazwy są wyrazy: Kolonia, Osada, Osiedle, np.: Kolonia Ostrów (jak Kolonia Ostrowska), Kolonia Wronów. Na podst: - Wykaz urzędowych nazw miejscowości w Polsce, W-wa, 1980, t. 1-3, O użyciu łącznika w nazwach miejscowych. w: Komunikaty Rady Języka Polskiego przy prezydium Polskiej Akademii Nauk, 2004, nr 1 (14), s. 9-11) oprac. Bogusław Kruszewski EKOLOGIA Ruszyła utylizacja azbestu. Strona 31 KOMUNIKAT Gmina Krzynowłoga Mała 18.11.2011 r. podpisała umowę z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie na dofinansowanie realizacji zadania pn. „Usuwanie, transport i utylizacja płyt dachowych azbestowo-cementowych z budynków mieszkalnych i gospodarczych na terenie gminy Krzynowłoga Mała” przy współudziale środków z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Kwota dotyczy wyłącznie wykonania demontażu, transportu i utylizacji wyrobów azbestowych w 2011 r. i na terenie gminy Krzynowłoga Mała wyniosła 96.567,54 zł i w całości finansowana będzie ze środków dotacji. Z pozyskanych środków zlikwidowano z terenu gminy 9.004 m² azbestu, czyli 116,4 tony. Gmina planuje również w 2012 r. występować o środki na ten cel, w przypadku takiej możliwości będziemy Państwa informować. Milena Nowicka W związku z ogłoszonym przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie naborem wniosków na dofinansowanie działań z zakresu usuwania i unieszkodliwiania azbestu w roku 2012, oraz dużym zainteresowaniem mieszkańców tym przedsięwzięciem, Urząd Gminy Krzynowłoga Mała informuje, iż zainteresowani zdjęciem i utylizacją wyrobów azbestowych w 2012 r. mogą składać wnioski od 2 do 31 stycznia 2012 r., w Referacie Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. Wszelkie informacje uzyskać można od poniedziałku do piątku w godz. 7.30 – 15.30. w w/w Referacie. Strona 32 Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok niosą radość i nadzieję. Otwierają serca przynosząc najlepsze życzenia dla wszystkich ludzi dobrej woli. Niech zbliżający się Nowy Rok przyniesie naszym Czytelnikom same radosne momenty, w których poczujecie, że Wasza praca niesie dobro, i zadowolenie z dobrze spełnionego obowiązku wobec ludzi, którym służycie, których kochacie, z którymi współpracujecie. Życzymy zdrowia, bo bez niego żyje się gorzej, miłości, pogody ducha, bo pomaga przezwyciężać trudności, a tych niech będzie jak najmniej. Niech Nowy Rok 2012 przyniesie wiele radości, wiele marzeń, które uda się zrealizować i wiele szczęścia. Redakcja Krzynicy