Generuj PDF - World of WarCraft
Transkrypt
Generuj PDF - World of WarCraft
Data publikacji : 02.01.2011 Serce Wojny Zawiodłem się na tobie, Garrosh. Niezależnie od tego jak bardzo próbował, wspomnienie tych słów nie opuszczało go. Nie miało znaczenia to, ile razy słyszał dumne okrzyki "Witaj, Overlordzie!" gdy wkraczał do Agmar's Hammer, lub jak długo stał w ruinach przed Wrath Gate i przyglądał się magicznemu ogniowi, który wciąż płonął w tym miejscu. Nawet walka z bestiami i Plagą, które odważyły się mu sprzeciwić, dawała mu tylko chwilę wytchnienia. Żadna przelana krew tryskająca na jego twarz nie mogła zagłuszyć tego głosu. Kiedy wrócił na drogę, słyszał każde słowo w swej głowie za każdym razem, kiedy łapy jego ogromnego wilka uderzały w śnieg. Być może to ciągła obecność wodza u jego boku sprawiała że słowa te trwały. Thrall zdecydował się towarzyszyć Garroshowi z powrotem do Warsong Hold z Dalaranu. Stwierdził, że chciał zobaczyć ich siedziby w Northrend. Garrosh czuł się jakby patrzono mu na ręcę, jednak była to także szansa dla niego. Wyprawa Hordy do Northrend nie była prosta. Na pewno Thrall mógł to dostrzec. Z pewnością doceni to, co zostało tutaj dokonane. Garrosh zeskoczył z grzbietu swego wilka, Malak. Jezioro Kum'uya leżało za nimi, nieruchome niczym lustro odbijające szare niebo poranka. Dotrą do Warsong Hold przed popołudniem, wieczorem jeśli będą powolni. Musiał przyznać że chciał spojrzeć Thrallowi prosto w oczy kiedy przybyli. Nie mogli jednak podziwiać widoku, bowiem kiedy zbliżyli się, Garrosh zdał sobie sprawę, że nerubianie po raz kolejny przebili się do Mightstone Quarry. Skrzywił się. Niezależnie od tego jak efektywnie zablokowali Azjol-Nerub, insekty zawsze potrafiły znaleźć ponowną ścieżkę na zachód. Ich przeraźliwych krzyków nie można było pomylić, niosły się daleko we wszystkich kierunkach wraz z mroźnym wiatrem tundry. "Naprzód! Atakować!" nakazał Garrosh jeźdźcom Kor'kron którzy im towarzyszyli, zapominając o tym, że nie był on dowódcą grupy. Rozpędził Malak i pozostawił wszystkich z tyłu nie pamiętając o tym, że obyczaj nakazuje aby podążał za Thrallem. Cóż, obyczaj nie wygrywa bitew. Działanie tak. Kiedy zbliżył się usłyszał więcej odgłosów bitwy - krzyki strażników, głuche wystrzały artylerii, oraz specyficzne uderzenia stalowych broni o chitynowe pancerze nerubian. Garrosh przygotował swe topory, a jego serce zaczęło bić coraz szybciej. Ruszył w dół kanionu, a Malak nie chybiła ani jednego kroku. Zjechali po ścianie, przeskoczyli nad skałami i rusztowaniem, a Garrosh z okrzykiem rzucił się w wir walki. Nerubian stojący przed nim nie widział jak nadchodzi. Pierwszy cios Garrosha zatopił się głęboko w jego tłowiu, zaś drugi odciął spory fragment jego ciała. Zaskoczony strażnik Warsong z którym walczył spojrzał w górę i uniósł swój topór ponad swe ramię. Garrosh uśmiechnął się. ● "Hellscream!" wykrzyknął wojownik salutując. Obrócił się do pozostałych wokół niego. "Overlord Hellscream powrócił!" W odpowiedzi Garrosh uniósł swój topór. "Pokonajcie ich!" wykrzyknął w stronę swych żołnierzy. "Przypomnijcie tym szkodnikom, co oznacza atakować Hordę! Lok-tar ogar!" Wołanie Garrosha odnowiło zapał wśród obrońców, którzy ruszyli do przodu, a okrzyk "Lok-tar ogar!" pojawił się na ich ustach. Potężny potwór przypominający żuka zdominował dolne partie kamieniołomu, a Garrosh popędził swego wilka aby stoczyć z nim bój. Orkowskie wilki były wyszkolone do walki w równym stopniu co ich jeźdźcy, a Malak wgryzła się głęboko w odnóże narubiana, pozbawiając go równowagi, w czasie gdy Garrosh zeskoczył z niej. Niezależnie od tego jaką przewagę dawała mu walka na wierzchowcu, zawsze czuł się lepiej z obiema nogami na ziemi. Nerubian zasyczał i rzucił się ku jego szyi. Garrosh sparował uderzenie i dzięki szybkim ciosom swych toporów posłał fragmenty kończyn bestii na ziemię. Insekt cofnął się, ale Garrosh podążył za nim, machając swymi toporami z chłodną finezją. Krew tańczyła w jego żyłach, a ferwor walki płonął w jego piersi. Nigdy nie zastanawiał się nad tym, że czuł się najbardziej żywy kiedy zadawał śmierć. Garrosh rozciął tułów potwora w czasie gdy Malak trzymała jego odnóża, aby przeciwnik nie mógł złapać równowagi. Kiedy przygotowywał kolejny cios, oślepił go blask po którym usłyszał głośne trzaśnięcie, a powietrze wypełnił zapach spalonego chitynowego pancerza, co oznaczało że wódz Thrall dołączył do walki. Nerubianin został pokonany i nie miał dokąd uciec. Garrosha wypełniło uczucie pewności gdy uniósł swój topór i zadał śmiertelny cios, rozpłatając głowę wielkiego insekta na pół. Garrosh wiedział że walka jest wygrana. Pozostało tylko rozesłać wojska z Warsong, aby te rozprawiły się z małymi grupkami nerubian znajdującymi się wciąż w kamieniołomie. Widząc zmagania strażników z wrogiem, Thrall uniósł Doomahammera przed siebie i zaczął szeptać coś, czego Garrosh nie mógł usłyszeć. Na rozkaz wodza, wiatr zaczął wyć w szale, sprawiając że na karku Garrosha stanęły wszystkie włosy. Thrall ryknął i sprawioadził pocisk błyskawicy w ostatnią grupę stawiającą opór. Po eksplozji fragmenty spalonych pancerzy zaczęły powoli opadać na skały. Garrosh przywołał do siebie Malak i podrapał ją po grzbiecie, przyglądając się żołnierzom dumny z ich sukcesu. Walka była krótka, lecz satysfakcjonująca. Niefortunnym był fakt że Horda wzniosła swą fortecę w tym rejonie prastarego królestwa nerubian, jednak ataki stawały się coraz bardziej nieregularne, przez co Garrosh był niemal pewien że wkrótce zakończą się raz na zawsze. Jego żołnierze stawali się coraz bardziej efektywni przy każdej okazji obrony ich ziem. Ziem które zostaną utrzymane. Udał się na rampę przed Warsong Hold gdzie oczekiwał na niego Overlord Razgor z jadem ociekającym z jego miecza. ● "W końcu się pojawiłeś" powiedział ocierając pot ze swej twarzy. Garrosh zaśmiał się. ● "Nie ominąłbym okazji żeby zabić kilka przerośniętych owadów" odpowiedział. Razgor uśmiechnął się. ● "Wódz Thrall towarzyszył mi z Dalaranu" kontynuował Garrosh "aby przyjrzeć się naszym siedzibom w Northrend." W czasie gdy mówił Thrall pojawił się na ścieżce za nim. ● Razgor pokiwał głową. Odwrócił się do tłumu żołnierzy znajdujących się w pobliżu. ● "Powitajcie powracającego Overlorda Hellscreama!" zapowiedział. Żołnierze zaczęli wiwatować i uderzać swymi brońmi. "Powitajcie także" kontynuował nieco głośniej. "naszego wodza! Thrall, syn Durotana!" Tłum obrócił się niemal w jednej chwili i zasalutował, a każda para oczu była wpatrzona w Thralla. Razgor zrobił krok naprzód i również zasalutował. ● "Jesteśmy zaszczyceni twoją obecnością w Warsong Hold, wodzu," powiedział. Thrall przyjrzał się wysokim kamiennym murom fortecy, żelaznej twierdzy, oraz kamieniołomowi w którym przed chwilą walczyli, a na koniec jego wzrok spoczął na Garroshu, który odwzajemnił spojrzenie. ● "Przypomina mi to Orgrimmar," rzekł Thrall. "Imponujące." ● "Jest nawet bardziej wewnątrz," odpowiedział Garrosh. "Pokażemy ci." ● "Z pewnością się nie zawiodę," stwierdził Thrall. Garrosh zacisnął zęby słysząc te słowa. ...................................................................................................................................................................................... ................................. Orgrimmar. Kiedy pierwszy raz je ujrzał, niemal stanął jak wryty. Nie tak dawno wyszedł z kanionu Razorwind, opuszczając jego wysokie piaskowe mury prosto w objęcia okrutnego słońca Durotaru. Przed nimi nieskończenie ciągnął się czerwony grunt, a horyzont się rozpływał w upale, który zniekszałcał odległość. Tak bardzo różniło się to od zielonych wzgórz Nagrand. "Tam! Czy to widzisz?" Thrall zatrzymał swego wierzchowca i pokazał w stronę horyzontu na północy. Garrosh zatrzymał się obok niego i zaczął wypatrywać. W oddali dostrzegł wysoką bramę, mur z zaostrzonych drewnianych pali, wieże z czerwonymi dachami... Nie, jego oczy musiały go mylić. Był zdziwiony. Orgrimmar nie mogło być tak wielkie. Spojrzał na Thralla, który go obserwował z uśmiechem na swej twarzy. Z pewnością oczekiwał na reakcję Garrosha. Garrosh poczuł jak zaczynają piec go policzki. Garadar nie był zbyt imponujący, ale w końcu był przywódcą. Był synem swego ojca. ● "Imponujące" stwierdził. "Jeśli jest tak duże jak na to wygląda." Thrall roześmiał się. "Poczekaj," powiedział. Wrota nie były zwyczajnie wysokie. Były ogromne. Strażnicy salutowali kiedy przejeżdżali obok. Garrosh skupił swój wzork na tym co przed nimi. Nagle zaschło mu w gardle. Oczywiście to przez pył. Thrall wypełnił jego głowę obrazami miasta w czasie tygodni ich podróży. Garrosh myślał że wie czego się może spodziewać. Mylił się. Nic, żadne słowa na świecie, nie mogły przygotować go na to co ujrzał. Ogromne dwu i trzypiętrowe budynki pojawiły się przed nim, zanikając w krętych uliczkach zacienionych drzewami i wiszącymi skałami. Jeśli przynajmniej o połowę mniejsza siedziba orków istniała w Draenorze, z pewnością została dawno spalona lub porzucona. Jednak Orgrimmar tryskało życiem. Na placu stały dziesiątki orków. Więcej niż widział przez lata, więcej niż wiedział że w ogóle żyje. Był to widok na który nigdy nie mogł się przygotować. Kiedy Garrosh był dzieckiem, klany połączyły się w Hordę i spędziły wiele miesięcy przygotowując się do tego, co nazwano Pierwszą Wojną. Lata później, po Drugiej Wojnie, Przymierze najechało na dom orków, a Garrosh pragnął dołączyć do szeregów Hordy aby walczyć u boku swego ojca. Jednak był on poddany kwarantannie w Garadarze z powodu czerwonej ospy, ledwie mogąc chodzić, rozpalony gorączką związaną z chorobą i wstydem za swą słabość. Jego własny ojciec wyruszył do Azeroth nie patrząc za siebie, nigdy nie wracając ani do Garadaru, ani do swego syna. A on, Garrosh Hellscream, dziedzic klanu Warsong, nie miał siły aby wspomóc swój lud. Horda go odrzuciła. Może był Mag'harem - nieskażonym - ale był także niechciany. Ostatecznie Horda upadła. Ludzie zniszczyli Mroczny Portal i uwięzili pokonanych orków, a wojny dobiegły końca. Mag'har pozostali sami. Oczywiście przetrwali niektórzy członkowie Hordy, jednak omijali oni Garadar w obawie przed jego zarażonymi mieszkańcami. W pewnym momencie oczywistym stało się to, że Horda została zniszczona, a jej wrogowie napierali aż nadzieja zaniknęła, a przetrwanie wydawało się niemożliwe. Tutaj w Orgrimmar Horda nie tylko przetrwała: ona rozkwitała. Plac był wypełniony po brzegi orkami. Handlarze sprzedawali swe towary, oferując potencjalnym klientom zniżki. Dzieci biegały między straganami, udając walkę z niewidzialnymi przeciwnikami. Grunci patrolowali ulice. Garrosh ledwo mógł uwierzyć w to co widział. Thrall zaśmiał się obok niego. Garrosh odwrócił się. ● "To jest widok," powiedział Thrall. Garrosh przytaknął, jednak nic nie powiedział. ● "Widzisz tu wszystko Garrosh," kontynuował Thrall. Uśmiechnął się szeroko. "Witaj w Orgrimmar!" W Warsong Hold przechadzali się po murach, wspinali na szczyty wież, wizytowali kuźnie i garbarnie. Thrall spędził wiele czasu przyglądając się ogromnej taktycznej mapie Northrend rozpostartej na podłodze. Zeszyta ze skór, przedstawiała wszystkie znane posiadłości i fronty w Northrend, zarówno przyjazne jak i wrogie. Garrosh spostrzegł jak bardzo Thrall był wpatrzony w północną część Storm Peaks, gdzie leżał Ulduar. Myśli Garrosha powędrowały ponownie do ich krótkiego spotkania z Kirin Tor w Dalaranie. Zawiodłeś. Zacisnął swe pięści. ● "Gdzie" zapytał nagle Thrall, "znajduje się front w Icecrown?" Przyjrzał się mapie; było tylko jedno miejsce zaznaczone tam kredą. ● "Na południowym wschodzie," odpowiedział Garrosh, "w rękach Argent Crusade." Wskazał na kolejny fragment mapy, na północ od siedziby Crusade. ● "Orgrim's Hammer został wysłany tutaj. Zaatakujemy mury Icecrown z powietrza." Spojrzał na Thralla. "Nasi zwiadowcy informują że Przymierze ma taki sam plan." Zanim Thrall mógł odpowiedzieć, inny głos zabrzmiał w pomieszczeniu. ● "Atak już się rozpoczął." Thrall i Garrosh odwrócili się do rozmówcy. High Overlord Varok Saurfang trzymał w swej dłoni zapieczętowany zwój i ruszył w ich stronę. ● "Ta wiadomość dotarła dzisiejszego popołudnia," kontynuował. "Nosi prywatną pieczęć Korma Blackscara." ● "Throm-ka, Varok," powiedział Thrall. ● "Throm-ka, wodzu," odpowiedział. ● "Przybyliśmy z Dalaranu, przez Agmar's Hammer," rzekł Thrall. Zamilkł na chwilę. "Oddaliśmy cześć pod Wrath Gate." Varok milczał. ● "Przykro mi z powodu Dranosha," powiedział Thrall. ● "Mój syn zginął honorową śmiercią, broniąc swojego ludu," odparł Varok. "Jego dusza zostanie pomszczona kiedy pokonamy Króla Lisza." Thrall przytaknął. ● "Tutaj jest raport Blackscara," kontynuował Varok, zwracając ponownie ich uwagę na zwój. "Zobaczmy jakie przynosi informacje z frontu." ...................................................................................................................................................................................... ................................. Garrosh uwielbiał Orgrimmar. Kochał przechadzać się po jego ulicach; kochał odwiedzać sklepy; kochał stajnie, pola treningowe, kuźnie i targi. Jednak ponad wszystko uwielbiał rozwieszone w całym mieście sztandary powiewające na wietrze: czerwono-czarne flagi Hordy. Kiedy stał pod tymi sztandarami, wiedział gdzie jest jego miejsce. Służył Hordzie, tak samo jak niegdyś jego ojciec. Jednak mimo otaczającego go tłumu, był całkiem samotny. Niezależnie od tego gdzie poszedł, wszyscy gapili się. Informacja o tym że syn Groma Hellscreama żyje i przybył do Orgrimmar bardzo szybko rozeszła się po mieście. Początkowo myślał, że właśnie to było powodem. Jednak pewnego dnia usłyszał małe dziecko mówiące do swej matki. ● "Spójrz tam! On wygląda tak dziwnie!" ● "Szz! Bądź chicho!" ● "Ale jego skóra! Nie jest zielona jak u nas! Jacy orkowie nie mają zielonej skóry?" Garrosh odwrócił się w stronę dziecka, które gapiło się na niego stojąc w bezruchu i ssąc swój palec. Garrosh odzwajemnił spojrzenie i rzucił okiem na jego matkę. Ta odwróciła się i złapała szybko ze rękę swego syna, po czym odeszła. Garrosh rozejrzał się po ulicy, wypatrując tych którzy mogli to usłyszeć. Nie, moja skóra nie jest zielona; jest brązowa. Jestem jednym z Mag'har. Kiedy poczuł satysfakcję z tego, że przestraszył ewentualnych gapiów, odwrócił się i powoli ruszył dalej w drogę. Przeszedł ledwie kilka kroków kiedy ręka spoczęła na jego ramieniu i zatrzymała go. Garrosh odwrócił się. ● "Wybacz młodzieńcze, ale ja mogę to wytłumaczyć." Rozmówca był podstarzałym orkiem, jego srebrne włosy były zawiązane w supeł. Wiele blizn zdobiło jego tworz, a po rękach można było poznać że to doświadczony wojownik. Garrosh spojrzał się na niego. ● "Co masz do powiedzenia, starcze?" ● "Dziecko mówi prawdę, jednak jej nie rozumie." Ork pokiwał głową. Garrosh odrzucił jego rękę. "Nie interesuje mnie twoje tłumaczenie," odpowiedział obracając się. ● "Walczyłem u boku twego ojca, Hellscream," powiedział wojownik. Garrosh zatrzymał się. "Podążałem za nim od spalenia Shattrath do lasów Ashenvale. Wypiłem wraz z nim krew Mannorotha i poczułem jak klątwa opuszcza nas po jego poświęceniu." ● "Nie wiesz jak wiele dla mnie znaczy zobaczenie ciebie. Kiedy klątwa została usunięta mogliśmy sobie przypomnieć co porzuciliśmy, co zniszczyliśmy. Myśleliśmy, że nie pozostało nic z tego, czym niegdyś byliśmy. To że widzę ciebie..." przyjrzał się dokładnie Garroshowi. "Wiedząc że nasza przeszłość nie jest całkowicie utracona... że jest jeszcze nadzieja na przyszłość." ● "Grom był wspaniałym wojownikiem. Poszedłem za nim na koniec Draenoru i jeszcze dalej. Teraz nie jestem już materiałem na pole bitwy. Jednak jeśli bym był, podążyłbym za tobą." Garrosh był zagubiony. Wpatrywał się w starego wojownika, nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Wiedział że Thrall był bliskim przyjacielem jego ojca i mówił o nim bardzo dżo. Jednak Thrall nie znał Groma zbyt długo, a było znacznie więcej rzeczy o których Garrosh chciał usłyszeć, mimo że był zbyt dumny aby się do tego przyznać. Chciał poznać opowieści - te dobre. Dorastał z wystarczającą ilością tych złych. ● "Twój lud będzie z ciebie dumny, Hellscream," powiedział stary ork. W końcu odwrócił się i odszedł, zostawiając Garrosha samego na ulicy z wieloma myślami. Nie pamiętał już gdzie szedł. Wybrał kierunek i zaczął iść. To było lepsze od stania w miejscu. Jego nogi zaniosły go do wschodniej części miasta, Valley of Honor, do jeziora w którym gromadziła się woda z pobliskiego strumienia. Usiadł na kamieniu nad wodą i patrzył jak ta wpada do jeziora. Ciągły nurt i cień ochładzały powietrze i dawały wytchnienie od gorąca pustyni. Uczucie bryzy na skórze było kojące. Jego skóra. Spojrzał w dół na swe dłonie i zobaczył mocno brązowy kolor, a w tle czerwone skały. Westchnął. Czy orkowie z Hordy Thralla naprawdę nie pamiętają skąd pochodzą? Czy jego pojawienie się było naprawdę tak znaczące? Pobliski plus sprawił że spojrzał w górę. Młoda orczyca wyciągała sieć rybacką. Przyglądał się jej pracy. Jej skóra, oczywiście, była zielona. Odwróciła sięi ich oczy się spoktały. Opaska zasłaniała miejsce gdzie powinna mieć prawe oko. Ku jego zdziwniu rzuciła mu gniewne spojrzenie. ● "To fajne, prawda" powiedziała pogardliwie. "siedzieć tam i patrzyć jak męczę się z rybami? Mam nadzieję że ci się podoba." Garrosh parsknął. "Nie obchodzi mnie to co robisz. Łów lub nie. Kupuj w sklepach jeśli nie lubisz swojej pracy." ● "Kupować?" odchyliła głowę i roześmiała się. "Czy ty za to zapłacisz? Łatwo jest ci tak mówić, Hellscream! Tak, wiem kim jesteś." On również się zaśmiał. "Oczywiście że wiesz. Jestem jedynym Mag'har w Orgrimmar. Jeśli byś tego nie wiedziała, z pewnością brakowałoby ci także drugiego oka." ● "Arogancki tak jak twój ojciec." Zaczęła pakować swą sieć. "Jesteś głupcem, tak samo jak on." Na te słowa krew w żyłach Garrosha zagotowała się. Zeskoczył ze skały na której siedział i podszedł do niej. "Mój ojciec oddał swe życie za ciebie i resztę ludu Thralla. To dzięki niemu jesteście wolni od klątwy krwii!" ● "Zacznijmy od tego, że to dzięki niemu pojawiła się ta klątwa!" odparła. "A ja nie jestem jedną z ludu wodza! Jestem córką Hordy tak samo jak moi rodzice, jednak na tym to się kończy!" ...................................................................................................................................................................................... ................................. Garrosha rozwścieły jej słowa. "Jak to nie masz powinności? Mówisz że nie jesteś jedną z ludu wodza? I stoisz w tym mieście? Tu gdzie możemy żyć na własnej ziemi, bez strachu o śmierć? Gdzie mamy wszystko co potrzebujemy?" ● "Ha!" krzyknęła. "Pozwól że zadam ci pytanie, Hellscream: czy naprawdę widziałeś to miasto? Tak, targ jest pełen. Ale skąd to wszystko pochodzi? Gdzie są farmy w Durotarze?" Garrosh zmrużył oczy. Wiedział że jest kilka z nich na przedmieściach Orgrimmar, jednak głównie zajmowały się one hodowlą świń i na pewno nie przynosiły zboża ani owoców. ● "Dokładnie!" kontynuowała. "Nie ma żadnych. Wszystko jest przywożone z daleka." Spojrzała na torbę gdzie chowała sieć. "Lub z tego co możemy wydrzeć pustyni. A co do bezpieczeństwa!" Roześmiała się. "Przymierze zapuszcza się coraz bardziej na nasze ziemie każdego dnia. O ile te czerwone skały można nazwać "ziemią"! Na północy jest las Ashenvale, pełen wszystkiego czego potrzebujemy, jednak czy osiedliliśmy się tam? Nie! Zamiast tego żyjemy na pustyni! Więc powiedz mi Hellscream, dlaczego dobry wódz, który kocha swój lud, skazał nas na życie na tym pustkowi w czasie gdy nieco w górę rzeki jest lepsze miejsce? Jest albo przeklęty albo niekompetentny, albo oba na raz, a ty pasujesz do tego wszystkiego!" Przebrała się miarka. ● "Zdrada!" krzyknął Garrosh. Szybko ruszył w jej stronę. "Śmiesz obrażać wodza? Zamknij mordę zdrajco, albo ja zrobię to za ciebie!" ● "No dalej i..." zaczęła, zacisnęła pięści, przygotowując się na oczekiwany cios. ● "Nie! Krenna!" krzyknął nowy głos. Garrosh obejrzał się i zauważył kolejną orczycę biegnącą w ich kierunku. ● "Krenna, przestań!" mówiła dalej, stając między nimi. Ta z przepaską na oku - Krenna - spojrzała na osobę która się do niej zwróciła, następnie parsknęła. ● "W takim razie idę, Gorgonna." Zarzuciła torbę na ramię i ruszyła bez słowa. Garrosh chciał pójść za nią, jednak Gorgonna odwróciła się i chwyciła go za rękę. ● "Proszę zatrzymaj się" powiedziała. "Przepraszam za moją siostrę. Ona nie ma na myśli tego co mówi!" ● "Lepiej żeby tak było" ryknął Garrosh. Gorgonna westchnęła puszczając jego rękę. ● "Spędziłyśmy swe dzieciństwo w obozach internowania po Drugiej Wojnie. Ona jest wdzięczna za to że wódz nas uwolnił, jednak..." Zawahała się, po czym pocichu dodała, "uważa że to za mało." ● "A ty?" zapytał Garrosh. Gorgonna spojrzała na ścieżkę którą odeszła Krenna i nie odpowiedziała od razu. ● "Nasi rodzice walczyli w wojnach," powiedziała powoli. "Wypili krew Mannorotha tak jak twój ojciec. Dokonali okropnych czynów w imieniu Hordy. Atakowali i mordowali niewinnych." Garrosh wzdrygnął się. Jego ojciec nie był mordercą. "Zrobili to, co uznali za słuszne! Czy śmiesz znieważać swą własną krew?" ● "Szanuję pamięć moich rodziców!" odparła. "Jednak to w co wierzyli było złe. To w co wierzyli wszyscy orkowie było złe. A my musimy za to cierpieć. Wódz to rozumie, ja również. Moja siostra nie." ● "To niedorzeczne. Nawet nigdy nie brałaś udziału w wojnach! Mówiłaś że byłyście dziećmi w obozach internowania! Czy to niewystarczająca kara? Czemu miałabyś bardziej cierpieć?" ● "Noszę na sobie znamię," powiedziała trzymając w górze swe ręce - zielone tak jak jej siostry, tak jak wszystkich orków w Orgrimmar poza nim. "Zbieram ich plony. Czy nie jestem tego winna?" ● "A kto ustala cenę?" zapytał Garrosh. Jej postawa rozzłościła go. Czy nie miała w sobie za grosz dumy? "Kto mógłby podjąć taką decyzję?" ● "Zrobię tyle, o ile poprosi mnie wódz," odpowiedziała. ● "Thrall nigdy nie byłby tak nierozsądny. Nic nikomu nie jesteśmy winni." Gorgonna przyjrzała się mu przez chwilę, po czym niespodziewanie roześmiała się równie złowrogo co jej siostra. "Oczywiście że nie." powiedziała. "Ty nie jesteś nikomu nic winien, Mag'har. Jednak my to nie ty." ...................................................................................................................................................................................... ................................. ● "To niesłychane," powiedział Thrall, chodząc nerwowo po sali. "Nie wierzę że sky-reaver dokonałby takiej rzeczy." Varok siedział przy stole na którym leżały strony raportu Blackscara. W sali Garrosh podniósł kilka drewnianych klocków pomalowanych na niebiesko dla Przymierza, kilka czerwonych dla Hordy, oraz kilka w czaszki dla Plagi. Rzucił je wszystkie na mapę Icecrown na południe od Mord'rethar, Death Gate Icecrown Citadel. Kawałkiem kredy narysował duży X na skórze. Raport nadał temu regionowi nazwę: Broken Front. Przymierze próbowało podbić Mord'rethar, jednak patrol Hordy spostrzegł regiment i skutecznie powstrzymał atak... szarżując od tyłu. Znalazłszy się pomiędzy Plagą na froncie i Hordą za plecami, wojska Przymierza poległy jednak taki sam los czekał Hordę. Plaga również poniosła straty, jednak brama pozostała pod kontrolą Króla Lisza. Wojska Blackscara wyczekiwały aż Przymierze będzie związane walką, a następnie zamordowały przeciwników. Na twarzy Thralla widać było gniew kiedy czytał słowa sky-reavera: Mimo że kosztowało to ich życie, ich bezinteresowane męstwo powstrzymało Przymierze przed zajęciem strategicznego punktu. Taka odwaga jest warta prawdziwych wojowników Hordy! ● "Bezinteresowne męstwo.' 'Odwaga' warta Hordy." Thrall niemal wykrzyknął te słowa. "A Plaga wciąż kontroluje Death Gate. Czy to jest to czego chce? Czy to oznacza dla nas chwałę?" Garrosh był niespotykanie cichy, wpatrzony w drewniane klocki na mapie. Mógł niemal poczuć wzrok Varoka wbity w jego plecy, a Thrall miał niedługo do niego dołączyć. To dobrze że Przymierze nie zdobyło Mord'rethar; Garrosh był tego pewien. Jednak wciąż wpatrywał się w małe drewniane znaczniki, a późno w nocy, po tym jak inni dowódcy poszli spać, Garrosh ponownie przeczytał list Blackscara. Taka odwaga jest warta prawdziwych wojowników Hordy! Przyzwał kuriera. "Poślij po sky-reavera Korma Blackscara z Orgrim's Hammer," powiedział wręczając mu zwój. "Ma natychmiast wrócić do Warsong Hold. Powiedz mu że Overlord Hellscream chce go widzieć." * * * Garrosh uważał że to co Gorgonna powiedziała nad jeziorem było absurdalne. Wiedział że jego ojciec był pierwszym, który wypił krew Mannorotha - na przodków, doskonale o tym wiedział; nikt nie dał mu o tym zapomnieć - ale Grom w zamian zabił Mannorotha, kończąc klątwę dla wszystkich kosztem swojego życia. Jego dług został spłacony krwią. Czego więcej można było wymagać? To słowa Krenny męczyły go. Męczyły go, gdy nocne elfy zaatakowały karawany z drewnem z Ashenvale. Męczyły go, gdy żołnierze z fortecy Tiragarde okradli Razor Hill. Męczyły go, gdy krasnoludy z Bael Modan i ludzie z Northwatch odmówili opuszczenia ziem Hordy. Żadna z tych rzeczy nie działa się po raz pierwszy. Oczywiście były odwety, a wiele obozów działało w swej obronie. Garrosh chciał wyruszyć i pomóc im. Chętnie walczyłby o ich bezpieczeństwo. Chętnie pokazałby Przymierzu aby zostawiło ich w spokoju, aby pozwoliło im wziąć to, czego potrzebowali aby przetrwać. W przeciwieństwie do Garadaru, Orgrimmar miało siłę i liczebność aby się obronić. Cóż, miałoby. Jeśli orkowie nie zostaliby wysłani do Tarren Mill aby wesprzeć Forsaken - dziwacznie nazwany lud według Garrosha. Co widział w nich Thrall było dla niego niezrozumiałe. Mimo to jeszcze więcej orków zostało wysłanych do Quel'Thalas. Spotkania Garrosha z elfami w Orgrimmar sprawiły, że zastanawiał się dlaczego Horda się z nimi zadaje. Zdawały się nie mieć honoru. A trolle. Garrosh ledwie mógł o nich myśleć. Rekrut za rekrutem wysyłany był, aby wspomóc ich w odbijaniu ziem na południu, i jakimś cudem jeszcze się to nie udało. Podobno trwało to latami. Jaki lud nie mógłby sobie poradzić z jednym szamanem? Czy naprawdę wymaga to pełnoprawnej inwazji - jeszcze bardziej uszczuplającej siły Hordy aby odbić kilka niewielkich wysepek? Im więcej Garrosh myślał o tym wszystkim, ogarniał go jeszcze większy szał. Z każdym kolejnym dniem, to co powiedziała Krenna wbijało się w jego umysł. Garrosh stawał się coraz bardziej niecierpliwy. Później zaczęły się pojawiać plotki. Od Ratchet do Booty Bay mówiono o tym, że coś jest nie tak z dostawami zboża. Ludzie zaczęli szeptkać. Kilku Forsaken zamieszkujących Orgrimmar zaalarmowało przywódców: to znowu się dzieje. Nie mylili się. ...................................................................................................................................................................................... ................................. To były czasy których nikt wcześniej nie widział. Przyjaciele zmieniali się we wrogów; życie w śmierć, która jeszcze nią nie była. Nie można było miejsca na wahanie, lub litość. To była plaga. To była przeklęta magia, którą mógł stworzyć tylko ktoś taki jak Gul'dan, jednak ten od dawna nie żył. Garrosh dowiedział się, że to ktoś inny stał za tymi okropnościami: niegdyś książe Przymierza. Ten który był zbyt słaby i zbyt głupi żeby nie dać się wmanipulować w zło. A teraz sprowadził na nich śmierć. Topory Garrosha unosiły się i opadały, raz po raz w obronie Orgrimmar. Chronił swój lud. Potem niespodziewanie zagrożenie zniknło. Plaga się skończyła. Ostatni zarażeni zostali unieszkodliwieni. Jednak Garrosh wiedział że to jeszcze nie koniec. Do tego było daleko. Jedyną odpowiedzią przeciwko takiemu przeciwnikowi była wojna, brutalna i bezwzględna. Chciał tego. Poprowadziłby armie aby dokonać sprawiedliwości w imieniu Hordy. Musiał jedynie czekać na rozkaz Thralla. Z całego świata nadciągają wieści. Plaga zniszczyła nas, a latające cytadele wysyłają swe armie, aby niszczyć nasze ziemie. Jednak mimo to czekasz wodzu. Wzywasz do narady, w czasie kiedy powinieneś wzywać do wojny. Nawet ci... sojusznicy... których dopuściłeś do Hordy zebrali się tutaj, a jedyne co masz nam do powiedzenia to żebyśmy czekali. My czekamy, Thrallu. A ty się wahasz. ● 'Mak'Gora!' Wyzwanie zostało rzucone z frustracji i gniewu. Thrall nie był skory do działania. Chciał zwiadu; chciał konsultować się z Przymierzem - z kobietą z której ludu pochodził zdradziecki książe. Garrosh nie mógł pozwolić aby do tego doszło. ● "Wyzywasz mnie, chłopcze?" Thrall odpowiedział z zadziwiającym spokojem. "Nie mam na to czasu..." Odwrócił się. ● "Więc odmawiasz? Czy syn Durotana jest tchórzem?" To przykuło uwagę Thralla. Obrócił się, a widok furii w jego oczach ucieszył Garrosha. ● "Do środka!" krzyknął Thrall wskazując na Ring of Valor. Garrosh dopiął swego. Sprawię że zaczniesz działać. * * * W restrospekcji Garrosh wiedział że miał szczęście że walka została przerwana, jednak wolałby zginąć niż się do tego przyznać. To nie było ważne. Thrall się pozbierał i wreszcie wydał rozkaz wyruszenia do Northrend, wezwanie na które Garrosh odpowiedział z wielkim zapałem. Teraz stał w sali cytadeli, którą wzniósł na ziemi którą podbił, czekając na przybycie Korma Blackscara. Thrall pozostał w Northrend. Garrosh był pewien, że chciał być świadkiem tego jak upora się ze sky-reaverem. Czy znów cię zawiodę, wodzu? Blackscar wszedł przez drzwi, zaskoczony zgromadzonymi osobami. Pomimo obecności wodza, zwrócił się do Garrosha. "Zażądałeś mojego powrotu do Warsong Hold, Overlordzie," powiedział. "Uszanowałem tę prośbę." Garrosh trzymał w ręku raport dotyczący Broken Front. "Tutaj opisujesz jak jeden z twoich patroli powstrzymał Przymierze przed zajęciem strategicznego punktu przeciwko Pladze." Blackscar uśmiechnął się szeroko. "To świetna robota z ich strony! Czyż to nie chwalebne?" Garrosh spojrzał w raport, a następnie ponownie na Blackscara. "Nie." Blackscar uniósł brwi ze zdziwienia. ● "Zasadzka na wojska oczekujące na starcie to jedna rzecz. Atakowanie regimentu związanego walką od tyłu? Co zrobisz potem?" zapytał Garrosh. "Czy zakradniesz się do ich obozu aby zatruć ich wodę? Czy zniewolisz jednego z ich dowódców przy pomocy magii, a następnie zmusisz go aby zamordował swych żołnierzy we śnie? Czy potraktujesz na swych wrogów chorobą tak jak zrobili to Forsaken? Czy będziesz walczył tak jak oni?" Blackscar zamarł w bezruchu nie wiedząc co powiedzieć. ● "Nie ma walki poza honorową walką, Blackscar." Garrosh trzymał raport przed swą twarzą, a następnie zgniótł go. "To? To jest dzieło tchórza! Ja nie będę miał w swych szeregach tchórzy!" ● "Overlordzie," zaczął Blackscar, "jeśli przyniosłem hańbę naszej sprawie, opuszcze swój posterunek." ● "Czy przyznajesz się do bycia tchórzem? Po raz kolejny: Nie będę miał w swych szeregach tchórzy. Udowodnij że nie jesteś jednym z nich, Blackscar. Wróć na Ogrim's Hammer i prowadź swych żołnierzy w sposób godny Hordy. Jeśli ci się nie powiedzie, nie będę chciał twej rezygnacji, lecz twej głowy na włóczni. Teraz precz z moich oczu." Garrosh nie czekał aż Blackscar wyjdzie. Opuścił salę i udał się na górę na jeden z murów twierdzy. Chodził w jedną i drugą stronę. Przeglądał stan obrony i zapamiętywał co musi zostać naprawione i kto za to odpowiada. Zawrócił aby przejść po murze jeszcze raz, kiedy na jego ścieżce pojawił się Thrall. "Tak, wodzu?" Thrall przyjrzał się mu dokładnie. Garroshowi nie podobał się wyraz jego twarzy. ● "Myślę że dobrze załatwiłeś sprawę z Blackscarem," powiedział Thrall. "Działania jego żołnierzy w Broken Front były okrutne, jednak nadal jest on silnym przywódcą. Nasze postępy w Icecrown zostałyby zatrzymane po jego stracie. Podjąłeś właściwą decyzję." Garrosh przepchnął się obok niego. "Dostanie tylko jeszcze jedną szansę. Nie pozwolę na to, aby w moich szeregach byli oszuści i ci posługujący się podstępem," odpowiedział. ● "Faktycznie," odpowiedział Thrall. "Przypominam sobie coś co powiedział mi ktoś na szczycie Violet Tower kilka tygodni temu. 'Prawdziwy wódz nigdy nie sprzymierzyłby się z tchórzami.' ...................................................................................................................................................................................... ................................. Garrosh zatrzymał się i powoli odwrócił. Usłyszenie Thralla cytującego własne słowa Garrosha zaskoczyło go. "Nie jestem wodzem," odpowiedział po chwili. Thrall zaśmiał się. "Wiem. Jednak to prawdziwe słowa. Pasują do overlorda w równym stopniu." Thrall rozejrzał się wokół, szare morze na zachodzie, obszerna tundra rozciągała się wokół nich. "To nie jest mały sukces, Garrosh. Nasze posiadłości są bezpieczne, a front w Icecrown przesuwa się do przodu. Walczysz u boku swych żołnierzy z odwagą, a oni cię szanują. Powinieneś być dumny." Garrosh zmrużył oczy. ● "Nie żałuję mojego wyboru na dowódce tej ofensywy," rzekł Thrall. Garrosh zamrugał ze zdziwienia, nie będąc pewien co odpowiedzieć. Ta reakcja była niespodziewana. Przystanął z jednej nogi na drugą, czując się niekomfortowo po słowach Thralla, jednak bez niechęci wobec nich. "Służę Hordzie," powiedział w końcu Garrosh. "Zrobię to co najlepsze dla niej." ● "Nie wątpię w to," odpowiedział Thrall. "I z dumną mogę stwierdzić, że dobrze ci idzie." Garrosh znów się ruszył, spoglądając nad ramieniem Thralla na mur za nim. Czerwony sztandar Hordy powiewał smagany lekką bryzą. ● "Jednak," kontynuował Thrall, "uważam że twój stosunek do Przymierza jest zły. Nie możemy bez nich wygrać tej wojny." Garrosh zwrócił wzrok w stronę Thralla. "Służę Hordzie," odpowiedział, "i tylko Hordzie." ● "Możliwe, Garrosh," rzekł Thrall, "jednak przelewanie krwii to nie jedyny sposób na tę służbę." ● "Bah!" Garrosh odwrócił się i oparł obie ręce na balustradzie. Słyszał za sobą kroki Thralla w dół schodów. Garrosh spojrzał w niebo. Thrall nie rozumiał że Przymierze nigdy ich nie zostawi. Będzie naciskało na obrzeża - tak jak wrogowie orków z Garadaru - aż Horda pęknie. Jedynym co mogą zrobić jest walka, wypędzenie ludzi. Bezpieczeństwo orków jest ponad wszystko. Nie będzie żadnych negocjacji do czasu, aż Przymierze to zrozumie. Garrosh się nie zatrzyma. Jego lud nie będzie cierpiał ponownie. Horda nigdy nie upadnie. ...................................................................................................................................................................................... ................................. Autor: Dominik "BeLial" Misiak, Grzegorz "Sigmar" Sadziński Liczba wyświetleń strony: 20242 Data publikacji : 02.01.2011 Data modyfikacji : 28.04.2011 Tagi: Pozostałe nowości Zapowiedź zmian w klasach - Mnich Legion wkroczył w fazę alfa testów w czasie których dostępna jest póki co jedynie lokacja startowa łowców demonów, a my przyglądamy się temu, jakich zmian doczeka się klasa, która stosunkowo niedawno pojawiła się w World of Warcraft. Oto co na najnowszy dodatek Blizzard przygotował dla mnichów.Data publikacji: 24.11.20150 Zapowiedź zmian w klasach - Wojownik Po krótkiej przerwie wracamy z tłumaczeniami blogów poświęconych zmianom, jakie pojawią się w klasach w nadchodzącym dodatku do World of Warcraft. Oto czego powinni spodziewać się wojownicy z Azeroth w LegionieData publikacji: 23.11.20150 Zapowiedź zmian w klasach - Szaman Kolejna zapowiedzieć, która pojawiła się jakiś czas temu na łamach oficjalnej strony społecznościowej dotyczy szamana. Największe zmiany w przypadku tej klasy dotknęły totemy oraz system zasobów specjalizacji Elemental oraz EnhancementData publikacji: 16.11.20150 11 urodziny World of Warcraft World of Warcraft obchodzi już swoje 11 urodziny. Z tej okazji Blizzard przygotował kilka zabawek, które powinny wszystkim przypomnieć sam początek przygody w świecie Azeroth - w rolach głównych Edwin VanCleef, Hogger, murlok oraz Windfury (w wersji nadmuchiwanej).Data publikacji: 16.11.20150 Zapowiedź zmian w klasach - Rycerz śmierci Kolejna zapowiedź opublikowana na łamach oficjalnej strony społecznościowej World of Warcraft poświęcona jest klasie rycerzy śmierci. Poniżej znajdziecie informacje między innymi o ujednoliceniu wszystkich run oraz nowej umiejętności specjalizacji Blood, która została zainspirowana Lordem Marrowgarem z Icecrown Citadel.Data publikacji: 15.11.20150 Wszystkie nowości