Pobierz - Starożytności
Transkrypt
Pobierz - Starożytności
Spis treści: Słowo wstępne 3 Egipt Instrumentarium muzyczne starożytnego Egiptu 5 Grecja Pederastia grecka w ikonografii malarstwa wazowego 21 Rzym Galilaee, vicisti! O znajdującej się w katowickiej archikatedrze płaskorzeźbie przedstawiającej konanie cesarza rzymskiego Juliana Apostaty De plumbo pestilenti. Kwestia zatruć ołowiem w starożytnym Rzymie 29 45 Barbaricum Na straży bursztynowego szlaku. Mieszkańcy środkowego biegu Prosny w I w. p.n.e.* 63 Ameryka Prekolumbijska Prymitywna czy wysoka? Wartość i znaczenie peruwiańskiej sztuki preinkaskiej w kontekście epoki ceramicznej 81 Recenzje 93 Redakcja: Redaktor naczelny: Leszek Tomczak (Grecja) Redaktorzy: Jakub Andrzej Pawłowski (Barbaricum), Marcin Pietrzyk (Bliski Wschód), Damian Waszak (Rzym), Marta Żydek (Egipt), Redakcja merytoryczna: Arkadiusz Bednarczuk, Sławomir Jędraszek, Tomasz Szeląg, Redakcja techniczna: Rozalia Kostecka, Autorzy: Grzegorz Bartusik, Małgorzata Kajzer, Marcin Paprocki, Beata Siuta, Leszek Ziąbka, Marta Żydek. Korekta: Anna Podurgiel Projekt i skład: Rozalia Kostecka Okładka: Dominik Roth Ilustracja na okładce: Jacek Biernacki/Wydawnictwo Attyka, na zdj. Skarbiec Ateńczyków w Delfach. Adres redakcji: 62-800 Kalisz, Godebskiego 2E, [email protected] Wydawca: Stowarzyszenie „Humanitas”, 62-800 Kalisz, Piskorzewie 6 Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i dobór fotografii. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam, ogłoszeń oraz artykułów sponsorowanych, ani za opinie wyrażane w artykułach, pozostające prywatnymi opiniami autorów. Copyright by Starożytności & Autorzy Kalisz 2012, all right reserved Słowo wstępne M iło nam wraz z nadejściem wiosny przekazać Państwu kolejny, trzeci już numer czasopisma „Starożytności”. Pragnę w tym miejscu ponownie podziękować wszystkim współtwórcom, którzy od początku istnienia periodyku wkładają mnóstwo pracy i serca w jego rozwój. Podziękowania należą się także nowym współpracownikom, dzięki którym uatrakcyjniamy naszą ofertę. Odzew w sieci na naszą działalność jest coraz większy, co widać nie tylko po liczniku wejść na stronie, ale także zainteresowaniu jakim cieszymy się wśród wydawnictw i uczelni. Czytelnikom polecam jednocześnie wywiad, jakiego udzieliliśmy panu Sebastianowi Pawlinie z portalu historia.org.pl. W bieżącym numerze poruszamy głównie zagadnienia związane z kulturą starożytną. Będzie więc druga część artykułu Marty Żydek dotyczącego pederastii, tym razem w sztuce. Nasze nowe redakcyjne koleżanki, Małgorzata Kajzer i Beata Siuta, przybliżą z kolei odpowiednio: instrumenty jakimi posługiwali się starożytni Egipcjanie i działalność artystyczną Indian preinkaskiego Peru. Drugi z tych artykułów otwiera nowy dział – Ameryka Prekolumbijska, jaki będzie poruszany na łamach „Starożytności”. Polecam także artykuły kolegów ze Śląska. Grzegorz Bartusik wykłada rozważania z pogranicza historii sztuki sakralnej oraz historii starożytnego Rzymu i powojennej Polski opisując płaskorzeźbę umierającego cesarza Juliana Apostaty z Archikatedry Katowickiej. Natomiast Maciej Paprocki przybliża problem dotyczący starożytnych Rzymian, mianowicie skutki zatrucia ołowiem. Wreszcie polecam artykuł Leszka Ziąbki, kaliskiego archeologa, który przedstawia najnowsze badania dotycząca osadnictwa celtyckiego z Doliny Prosny. Praca ta stanowi wstęp do podjętych przez nasze czasopismo szerszych działań, w całości dotyczących problematyki celtyckiej. Drogi Czytelnik przekona się o tym już wkrótce. Pozostaje mi zachęcić Państwa do odwiedzania naszej strony. Życzę wszystkim satysfakcjonującej lektury. Leszek Tomczak Redaktor Naczelny Małgorzata Kajzer Instrumentarium muzyczne starożytnego Egiptu Powszechnie znana jest konieczność do wyrażania przez człowieka swoich duchowych potrzeb. Każda społeczność, przechodząc przez kolejne etapy rozwoju, docierała do wysoko rozwiniętego zaplecza kulturalnego, w którym istotną rolę odgrywała także muzyka. W starożytnym Egipcie pełniła ona szczególną funkcję. Stanowiła nieodłączny element kultu religijnego, towarzyszyła licznym obrzędom i świętom, nadając im odpowiednią oprawę. Przejawiała jednak także swój świecki charakter, pełniła funkcję rozrywki na dworze faraona, podczas uczt, umożliwiając zarazem zwykłym śmiertelnikom zaspokojenie naturalnej potrzeby zabawy, śpiewu i tańca. Niemałą rolę odgrywała również w sferze militarnej. Najdokładniejsze odtworzenie i poznanie muzyki umożliwiają znaleziska oryginalnych instrumentów, którymi posługiwali się Egipcjanie, dokonywane dzięki odpowiednim warunkom postdepozycyjnym, a także ikonografia. Wzory instrumentów były przejmowane przez Egipcjan z terenu Azji – większość typów ma swoje analogie wśród znalezisk pochodzących z Mezopotamii. Egipcjanie nadali jednak swoim instrumentom wyjątkowy charakter i specyficzny wygląd, szczególnie jeśli chodzi o instrumenty stosowane w kulcie religijnym. M. Duchesne-Guillemin, Music in Ancient Mesopotamia and Egypt, „World Archaeology”, nr 3, 1981, s. 289. Egipt Możliwości odtwarzania muzyki i badania nad egipskim instrumentarium Dziedzina ta może być badana dzięki źródłom pisanym (m.in. teksty pieśni), materialnym (zachowane instrumenty muzyczne lub ich elementy) oraz dzięki ikonografii. Jeśli chodzi o cywilizację egipską, szczególną rolę odgrywa trzeci rodzaj źródeł. Szczęśliwie dla badaczy, Egipcjanie wykazywali tendencję do pozostawienia obrazowej reprezentacji wszystkich rodzajów działań podejmowanych w codziennym życiu. Wiązało się to z wiarą w magiczną moc dzieł sztuki – oddawanie w formie obrazów czynności związanych z ludzką egzystencją miało na celu zapewnienie równie obfitego i szczęśliwego życia w zaświatach. Ściany grobowców i świątyń obfitują zatem w sceny muzyczne, przedstawiające grupy muzyków lub bóstwa trzymające w rękach swoje muzyczne atrybuty. Tego typu źródła ikonograficzne pozwalają bardzo dokładnie odtworzyć rzeczywisty wygląd instrumentów oraz kontekst wykonywania muzyki. Dzięki nim, na podstawie cheironomicznego ułożenia rąk i palców muzyków, podjęte zostały także próby odtworzenia systemu dźwiękowego. Dokonał ich Hans Hickmann, jeden z najważniejszych badaczy muzyki egipskiej, który opracował instrumenty znajdujące się obecnie w kolekcji Muzeum w Kairze. Powołał także Kairskie Towarzystwo Badań nad Muzyką Staroegipską i prowadził liczne badania nad zachowanymi instrumentami, umożliwiającymi najdokładniejsze poznanie muzyki (po osadzeniu w odpowiednim kontekście na podstawie przedstawień w sztuce). Niemałą rolę odgrywają także źródła filologiczne – Egipcjanie bardzo często opatrywali swoje wytwory objaśniającymi inskrypcjami, co umożliwiło współczesnym poznanie większości oryginalnych nazw instrumentów. J. Pulver,The Music of Ancient Egypt, „Journal of the Royal Musical Association”, nr 48, 1921, s. 30. cheironomia – gestykulacja, dyrygowanie J. Chomiński, K. Wilkowska-Chomińska, Historia muzyki, cz. I, Kraków 1989, s. 40. C. Sachs, Historia instrumentów muzycznych, [tłum.:] Olędzki, S., Warszawa 1975, s. 85. 1/2012 Rys historyczny Jak powszechnie wiadomo, muzyka już w najwcześniejszym okresie posiadała swoje znaczenie kultowe. Wierzono, że poprzez grę na prostych instrumentach i wyzwalanie dźwięków ludzie są w stanie ożywić i przebłagać ukryte siły natury. Jako że muzyka miała głównie rytualny charakter, najważniejszym etapem jej rozwoju był okres Starego Państwa (ok. 2740–2198/2168 p.n.e.). Wtedy właśnie wykształciły się w pełni najważniejsze kulty religijne poznane dzięki inskrypcjom grobowym, których dźwiękową ilustrację stanowią przedstawienia scen muzycznych, instrumentalistów, tancerzy i śpiewaków. Okres Starego Państwa to czas, kiedy stosowane były wyłącznie instrumenty posiadające swoje mezopotamskie odpowiedniki. Sądząc po rodzajach używanych instrumentów oraz naturze przedstawień scen muzycznych, wyobrażających siedzące naprzeciw siebie postacie męskie, muzyka tego okresu miała raczej spokojny charakter10. W dobie Średniego Państwa (2081–1759 p.n.e.) w dziedzinie muzyki wyraźnie rysują się oddziaływania zaszczepione przez Hyksosów, a muzyka nabrała dynamiki i bardziej krzykliwego charakteru11. Po zakończeniu tzw. II Okresu Przejściowego (1759–1539/1530 p.n.e.) kontakty egipsko-mezopotamskie zostają wznowione. Wśród instrumentów pojawiają się nowe kategorie: pionowa harfa kątowa, liry, instrumenty szyjkowe czy trąbki, zanikają natomiast egipskie flety i klarnety12. Okres Nowego Państwa (1539/1530 – 1070 p.n.e.) szczególnie obfituje w zabytki literatury i sztuki, które pozwalają ustalić kontekst H.G. Farmer, The music of Ancient Egypt [w:] Wellesz, E. (ed.), Ancient and Oriental Music. Oxford 1957, s. 256. Wszystkie datowania zastosowane w niniejszym artykule pochodzą z podręcznika J. Śliwy (ed.), Wielka Historia Świata. Stary i Nowy Świat od „rewolucji” neolitycznej do podbojów Aleksandra Wielkiego. Kraków 2005, s. 187-375. J. Chomiński, K. Wilkowska-Chomińska, op. cit., s. 37. C. Sachs, op. cit., s. 84. 10 N. Scott, The Daily Life of the Ancient Egyptians, “The Metropolitan Museum of Art Bulletin”, nr 31, 1973, s. 167. 11 J. Chomiński, K. Wilkowska-Chomińska, op. cit., s. 37. 12 C. Sachs, op. cit., s. 85. Kultura wykonywania muzyki13. Po podboju obszaru Azji Południowo-Zachodniej za czasów XVIII dynastii (1539/1530–1292 p.n.e.), państwo egipskie wzbogaciło się o nowych, syryjskich muzyków, a właściwie muzykantki, które zostały sprowadzone najprawdopodobniej w charakterze niewolnic. Były one wysoce utalentowane, a wśród ich umiejętności zwracała uwagę równoczesna gra na instrumencie, śpiew i taniec14. Do Egiptu napływały zatem azjatyckie modele instrumentarium, które wkrótce wzbogaciło się o nowe typy instrumentów strunowych, a w okresie ptolemejskim o talerze i kastaniety15. Stopniowo dochodziło do unifikacji strefy śródziemnomorskiej pod rządami perskimi, a następnie greckimi i rzymskimi, co spowodowało, że lokalne odrębności dotyczące różnych dziedzin życia kulturalnego (w tym muzyki), zaczęły tracić na znaczeniu16. świadczą także znaleziska18. W odniesieniu do Starego Państwa pojawiła się dyskusyjna kwestia tworzenia ich z bliżej nieokreślonego rodzaju włókien roślinnych, które miały uniemożliwić kapłanom pociągającym za struny łamanie zakazu wchodzenia w kontakt z materią pochodzenia zwierzęcego19. Brak jednak odpowiednich dowodów na poparcie tego argumentu. Instrumenty były niejednokrotnie opatrywane dekoracją malarską lub reliefową. Odnajdujemy na nich symboliczne przedstawienia bogów. Ideę boskości generalnie wyobrażał wąż, ale znamy instrumenty dedykowane konkretnym bóstwom. Wspomnieć można o istnieniu sistrów zdobionych charakterystycznym wyobrażeniem bogini Hathor z krowimi uszami lub (rzadziej) motywem kota związanym z Bastet. Szakal rzeźbiony na lirach był symbolem Anubisa, a głowa sokoła – Amona20. Instrumenty egipskie – informacje ogólne Instrumenty egipskie można ująć w kilka kategorii według powszechnie stosowanego podziału, w zależności od sposobu uzyskiwania dźwięku. Wyróżniamy zatem instrumenty perkusyjne (z podziałem na idiofony – samobrzmiące oraz membranofony), instrumenty dęte (aerofony), a także instrumenty strunowe (chordofony). Nie funkcjonowały najprawdopodobniej instrumenty smyczkowe. Instrumenty stosowane były w zależności od potrzeb w charakterze akompaniamentu lub solo. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można sądzić, że konstruowali je sami muzycy17. Materiały używane do ich tworzenia dobierane były zależnie od rodzaju instrumentu (co jest kwestią dość oczywistą), ale także od ich funkcji – użytkowej lub symbolicznej. Należały do nich surowce takie jak drewno, glina, kość słoniowa, brąz, złoto, srebro, ceramika czy fajans. Struny wykonywane były ze zwierzęcych jelit, o czym Okres wczesnodynastyczny i pierwsze instrumenty Najwcześniejszą grupę instrumentów stosowanych w Egipcie stanowią instrumenty perkusyjne, przybierające formę idiofonów (instrumentów samobrzmiących). Jednym z pierwszych instrumentów, który przetrwał w egipskich źródłach jest tzw. klaskanka (ihy, na’tahi), znana dobrze z ikonografii. Złożona była z dwóch prętów wygiętych na kształt bumerangu (rys.1) i pierwotnie stosowana była jako narzędzie służące myśliwym do płoszenia ptactwa, które to zastosowanie ma swoje potwierdzenie etnograficzne21. Wczesne egzemplarze klaskanek były niekiedy rzeźbione na kształt ludzkich lub zwierzęcych głów22. Instrumenty te, wykonywane z drewna lub kości słoniowej, mogły przybierać formę jedno- i dwuręczną23. Klaskanki funkcjonowały w różnych formach przez cały okres rozwoju państwa egipskiego, J.G. Head, Chordophones in the Ancient Aegean and Near East, Selwyn College 2007, s. 16. 19 Ibidem. 20 H.G. Farmer, op. cit., s. 258. 21 C. Sachs, op. cit., s. 85-86. 22 R. Anderson, Ancient Egyptian musical instruments. A catalogue and its problems „The Musical Times”, 1976, s. 659. 23 C. Sachs, op. cit., s. 87. 18 J. Chomiński, K. Wilkowska-Chomińska, op. cit., s. 38. 14 N. Scott, op. cit., s. 168. 15 C. Sachs, op. cit., s. 85. 16 Ibidem. 17 E. Erman, H. Ranke, Aegypten und Aegyptisches Leben im Altertum, Tübingen 1923, s. 80. 13 1/2012 Egipt o ich popularności mogą świadczyć liczne okazy znajdujące się w wielu muzeach24. Kolejną kategorię najwcześniej funkcjonujących instrumentów stanowią grzechotki, wypełniane otoczakami lub kawałkami gliny25. Przykłady glinianych grzechotek znane są ze znalezisk w Tell-el-Farcha (rys. 2). Pięć dekorowanych rytami egzemplarzy zostało znalezionych w obrębie centrum kultowo-administracyjnego z okresu kultury Nagada III (3300/3200–2740 p.n.e.). Są to unikatowe znaleziska, nie posiadające do tej pory analogii wśród innych zespołów zabytków26. Spośród instrumentów dętych, z okresu predynastycznego znane jest pierwsze przedstawienie fletu prostego (seba’ lub seby) – tzw. piszczałki pionowej o zadęciu krawędziowym27. Ukazana została ona na palecie z Hierakonpolis, datowanej na 4 tysiąclecie p.n.e.28. Piszczałki tego typu wykonywane były z trzciny o długości do jednego metra, posiadały od dwóch do sześciu otworów palcowych i trzymane były podczas gry ukośnie. Instrumenty z okresu Starego Państwa Jak już wspomniano, okres Starego Państwa to czas, kiedy wyraźnie dostrzec można wpływy sumeryjskie. Pojawiają się kategorie instrumentów, które nadadzą trwały kształt egipskiemu instrumentarium. Wśród idiofonów, nadal funkcjonują klaskanki, które w późniejszych okresach, jako instrumenty muzyczne o charakterze czysto rytualnym, dekorowane były dłońmi (rys. 3) lub twarzą bogini Hathor29. Znane są także egzemplarze rzeźbione na kształt kwiatów lotosu – symbolu (m.in.) regeneracji. Kolejnym przykładem perkusyjnego instrumentu samobrzmiącego jest sistrum, również związane z kultem Hathor (potem także Izydy). Złożone było z uchwytu, ramy oraz przymocowaH.G. Farmer, op. cit., s. 267. M. Duchesne-Guillemin,op. cit., s. 289. 26 M. Chłodnicki, K. Ciałowicz, Tell-el-Farkha Preliminary Report, „Polish Archaeology in the Mediterranean”, nr. XVIII, 2006, s. 128, 143. 27 C. Sachs, op. cit., s. 88-89. 28 H.G. Farmer, op. cit., s. 268. 29 B. Lawergren, Music,[w:] Redford, D.B.(ed.), The Oxford Encyclopedia of Ancient Egypt, New York 2001, s. 450. 24 25 1/2012 nych do niej poprzecznych płytek30. Wierzono, iż rytmiczne, brzęczące dźwięki sistrum odpędzają siły zła i ciemności. Sistrum zyskało popularność we wszystkich krajach strefy śródziemnomorskiej, a ślady jego zastosowania znane są z Etiopii, a nawet Kaukazu31. Znanych jest kilka typów sistrum. Jeden z nich, sehem, występujący za czasów VI dynastii (2300 p.n.e.), posiadał drewniany lub ceramiczny korpus, inny – sešešet, posiadał formę metalową32. Wśród egiptologów typ ten znany jest jako naos sistrum, gdyż nad uchwytem zakończonym głową bogini Hathor posiadał ramę w kształcie elewacji małej świątyni (rys. 4). Wydaje się, że forma ta stosowana była jedynie w Egipcie, gdyż nie znaleziono żadnego egzemplarza tego typu poza jego granicami33. Dźwięki sistrum często łączone były z dźwiękami menatu – innego instrumentu idiofonicznego, o którym mowa będzie w kontekście okresu Średniego Państwa. W Starym Państwie nie funkcjonują jeszcze membranofony. Unikalny relief pochodzący ze świątyni słońca Niuserre (ok. 2700 p.n.e.) znajdującej się niedaleko Abusir, przechowywany obecnie w Monachium, ukazujący górną część bębna dużych rozmiarów, należy wiązać raczej z sumeryjskim importem34. Wśród instrumentów dętych, oprócz nadal funkcjonujących piszczałek pionowych (rys. 5) oraz krótkich fletów trzymanych poziomo35, w Starym Państwie pojawiły się klarnety (ma·t), różniące się od fletów obecnością pojedynczego stroika. Brak tego typu instrumentów w Mezopotamii pozwala sądzić, iż klarnet był miejscowym wytworem egipskim36. (rys. 6) funkcjonowały jako podwójne piszczałki zaopatrzone w kilka otworów, nie połączone ze sobą i posiadające odrębne ustniki37. Na podstawie oryginalnych znalezisk wiemy, iż nadal konstruowane były z trzciny lub drewna a ich ustniki wykonywano z papirusu38. Grający na klarnecie dwoistym, C. Sachs, op. cit., s. 87. A. Buchner, Encyklopedia instrumentów muzycznych. [tłum.:] Zięba-Szmaglinìska, M. Racibórz 1995, s. 37. 32 H.G. Farmer, op. cit., s. 267. 33 C. Sachs, op. cit., s. 87. 34 C. Sachs, op. cit., s. 97. 35 E. Erman, H.Ranke, op. cit.,s. 295. 36 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 291. 37 H.C. Wysham, The Egyptian Flutes, „The Musical Times and Singing Class Circular”, nr 31, s. 713. 38 E. Erman, H.Ranke, op. cit.,s. 295. 30 31 Kultura zatykał równoległe otwory w obu piszczałkach równocześnie, uzyskując charakterystyczne, pulsujące brzmienie spowodowane różnicami w długości czy położeniu otworów39. Ostatnią kategorią instrumentów, którą można wiązać z okresem Starego Państwa są harfy, znane w Egipcie jako ben, bent, bin lub bint40. Zyskały one ogromną popularność, szybko stając się najważniejszymi i jednymi z najbardziej charakterystycznych egipskich instrumentów. Geneza harfy jest problematyczna, gdyż egzemplarze znane z Egiptu (chronologicznie młodsze), posiadają bardziej skomplikowaną budowę niż harfy sumeryjskie i wyraźnie się od nich różnią41. Harfy egipskie były zaopatrzone w specjalne guziki służące do mocowania strun, natomiast analogiczne instrumenty z Sumeru nie posiadały takiego mechanizmu, a ich struny były jedynie nawijane na ramię. Zgodnie z wyjaśnieniem Curta Sachsa42 nie świadczy to jednak o ich bardziej archaicznym charakterze – wręcz przeciwnie – harfy z guzikami są ewolucyjnie starsze, gdyż trudniej było je nastroić; problem ten rozwiązano usuwając mechanizm mocowania strun na trwale. Nie można jednak wykluczyć, iż harfy powstały niezależnie w ośrodkach sumeryjskim i egipskim, wykształcając się z prostej formy łuku muzycznego43. W tym okresie funkcjonował typ harfy łukowej o półksiężycowatym, a od V dynastii półkolistym kształcie, posiadającej sześć strun44. Instrument z reguły umieszczany był się na ziemi, a harfista grał w pozycji klęczącej45 (rys. 7). Typowym zestawem instrumentalnym w Starym Państwie był flet, klarnet oraz kilka harf46. Instrumenty dobierano zatem w ten sposób, by część z nich nadawała rytm, część natomiast prowadziła linię melodyczną47. Stanowi to o wysokim stopniu zaawansowania muzycznego i jest dobrze widoczne na przedstawieniach w sztuce. C. Sachs, op. cit., s. 90. H.G. Farmer, op. cit., s. 271. 41 B. Lawergren, op. cit., s. 450. 42 C. Sachs, op. cit., s. 91. 43 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 292. 44 H.G. Farmer, op. cit., s. 271. 45 C. Sachs, op. cit., s. 92. 46 B. Lawergren, op. cit., s. 452. 47 H.A. Schlögl, Starożytny Egipt. Dzieje i kultura od czasów najdawniejszych do Kleopatry, tłum. A. Gadzała, Warszawa 2009, s. 79. 39 40 Średnie Państwo – nowe kategorie instrumentów, rozwój starszych, oddziaływania wschodnie Wśród instrumentów samobrzmiących znane są z tego okresu klaskanki połączone ze sobą w dolnej partii i zakończone drobnymi główkami (rys. 8), składane jak dary grobowe do okresu Nowego Państwa48. Menat to instrument idiofoniczny, który można umieszczać wśród grzechotek, składający się z licznych sznurów paciorków przymocowanych do metalowego uchwytu i towarzyszący niekiedy dźwiękom sistrum. Curt Sachs nie uwzględnił go w swoich studiach nad muzycznym instrumentarium, przypisując mu funkcję naszyjnika, istnieją jednak źródła ikonograficzne i pisane wspominające o użyciu menatu w kontekście wykonywania muzyki49. W okresie Średniego Państwa obserwujemy wreszcie pojawienie się membranofonów. Pierwsze bębny o beczułkowatym kształcie, wykonywane z drewna, których przykładowe egzemplarze przechowywane są w zbiorach kairskich i paryskich datowane są na okres panowania XII dynastii (1939/1938–1759 p.n.e.)50. W Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku oraz w Luwrze, znajdują się masywne bębny posiadające ok. 30 cm wysokości51, na nekropoli w Beni Hassan (grobowiec nr 183), odnaleziono zaś bęben osiągający metr wysokości52. Charakterystyczną dla egipskich bębnów cechą jest oplatanie ich siecią rzemieni i sznurków w celu naciągnięcia membran oraz podtrzymania całości korpusu. Tego typu zabezpieczenie może wskazywać na pierwotne wykonywanie tych instrumentów z gliny53 i choć nie zachowały się do naszych czasów oryginalne egzemplarze, znane są analogiczne hinduskie bębny wykonywane właśnie z tego surowca. Ich budowa może wskazywać także na nubijską proweniencję, gdyż bębny znane z Mezopotamii były łączone za pomocą gwoździ lub klejone54. Bębny uderzane obustronnie, zawieszane były w pozycji poziomej na szyi grającego (rys. 9), umożliwiając mu równoczesny marsz, co łatwo godzi się z faktem, iż M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 288. Ibidem, s. 289. 50 H.G. Farmer, op. cit., s. 267-268. 51 C. Sachs, op. cit, s. 97. 52 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 290. 53 C Sachs, op. cit., s. 97. 54 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 290. 48 49 1/2012 Egipt instrumenty te wykorzystywane były w działaniach i uroczystościach o charakterze militarnym55. Innym typem bębna z okresu Średniego Państwa jest bęben w kształcie pucharu (czary), otwarty u dołu, z jedną membraną na wierzchu; ten typ przejęty został z regionu Palestyny ok. 1750 (p.n.e.) 56 i jest prawdopodobnie prototypem dzisiejszej arabskiej darabukki. Pośród harf nadal znana jest harfa łukowa wykazująca tendencję do zwiększania rozmiarów; niewykluczone iż w tym okresie istniała już także harfa ramienna57. Od okresu Średniego Państwa harfy pokrywane były bogatą dekoracją58. Nowe Państwo – apogeum różnorodności W tym okresie nadal funkcjonują klaskanki, które oprócz dotychczasowych typów, są reprezentowane także przez inny rodzaj. W swojej nowej formie zostają skrócone do ok. 80 mm długości i formuje się je na kształt owoców granatu lub szyszek, co wyraźnie wskazuje na ich stopniowe przekształcanie w kastaniety59. W Nowym Państwie pojawia się także inny rodzaj sistrum, w którym rama formowana jest na kształt podkowy (w miejsce wcześniejszego naosu). Typ ten rozprzestrzenił się wraz z kultem Izydy na całym obszarze Imperium Rzymskiego60. [w jakim okresie, warto to zaznaczyć, jak również dla czego się rozprzestrzenił] Popularność zyskały bębny cylindryczne zaopatrzone w membranę rozciągniętą na drewnianej obręczy (określane jako śr) 61 , które szybko zdominowały inne formy bębnów. Szczególnie popularne stały się niedużej wielkości bębenki obręczowe o okrągłym kształcie (prototyp tamburynu), na których grały wyłącznie kobiety62. Tego typu bębenek (zwany qemqem), znany od XVIII dynastii, stał się także atrybutem boga Besa63. Wiemy także o istnieniu bębenków prostokątnych posiadających wklęsłe boki (rys. 10). Jedyny znany okaz tego typu Ibidem . B. Lawergren, op. cit., s. 450. 57 H.G. Farmer, op. cit., s. 271, C. Sachs, op. cit, s. 92. 58 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 293. 59 Ibidem, s. 288. 60 Ibidem, s. 289. 61 B. Lawergren, op. cit., s. 450. 62 C. Sachs, op. cit., s. 98. 63 H.G. Farmer, op. cit., s. 268. 55 56 10 1/2012 znajduje się w Metropolitan Museum i został znaleziony w Tebach64. Nadal znane były bębny beczułkowate, które zyskały wydłużoną formę, w jakiej przetrwały do okresu panowania dynastii saickiej (664–525 p.n.e.) lub dłużej65. W Nowym Państwie pojawił się nowy typ instrumentów dętych, który wyparł używane do tej pory klarnety. Nowe aerofony przybierały formę greckiego aulosu i posiadały podwójny stroik jak współczesny obój, takie też miano zyskały w państwie egipskim66. Instrumenty podwójnostroikowe sporządzano z trzciny o długości ok. 60 cm, same stroiki wykonywane były z blaszek trzcinowych lub trawy. Podobnie jak klarnety, oboje przybierały formę dwóch piszczałek (rys. 11), które różniły się jednak często liczbą otworów67. Wiadomo także, iż na jednej z piszczałek wykonywano melodię, na drugiej zaś burdon (stały dźwięk będący bazą harmoniczną). Informacje te stały się podstawą do studiów mających na celu odtworzenie stosowanej skali i notacji muzycznej, na co pozwalały liczne egzemplarze znane ze zbiorów znajdujących się we Florencji, Turynie, Londynie, Berlinie czy Luwrze68. Zgodnie z opinią C. Sachsa69 badania tego typu nie mogą być jednak miarodajne, gdyż na skutek procesów postdepozycyjnych piszczałki mogły ulec zniekształceniom; poza tym nie jesteśmy w stanie odtworzyć dokładnej techniki gry stosowanej przez starożytnych Egipcjan. Gra na oboju, wiązanym niekiedy ze sferą erotyki, była domeną kobiet70. Wśród instrumentów dętych pojawia się wreszcie trąbka, która została ukazana po raz pierwszy ok. 1415 p.n.e.71 w kontekście militarnym. Trąbki stosowane były głównie w wojsku, często wraz z bębnami, w czasie parad lub do wzywania armii, były jednak związane także z kultem Ozyrysa, któremu przypisywano ich wynalezienie72. Egipskie trąbki (szeneb) miały stożkowatą formę z dość szeroką czarą głosową C. Sachs, op. cit., s. 98. H.G. Farmer, op. cit., s. 268. 66 B. Lawergren, op. cit., s. 450. 67 C. Sachs, op. cit., s. 100. 68 Southgate, T.L., On a Pair of Ancient Egyptian DoubleFlutes, „Journal of the Royal Musical Association”, nr 17, 1890, s. 18, 23. 69 C. Sachs, op. cit., s. 100. 70 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 291. 71 C. Sachs, op. cit., s. 101. 72 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 291, H. G. Farmer, op. cit., s. 270, C. Sachs, op. cit., s. 101. 64 65 Kultura i osiągały ok. 60 cm długości73. Dwa najsłynniejsze i zarazem jedyne autentyczne egzemplarze trąbek pochodzą z grobowca Tutanchamona (rys. 12) i są przechowywane w Muzeum Kairskim; przedmiot znajdujący się w Luwrze, interpretowany do niedawna jako trąbka, został uznany za kadzielnicę74. Zgodnie z ikonografią trąbki te nie były instrumentami mającymi zapewnić rozrywkę w pozagrobowym życiu zmarłego, były natomiast wyznacznikiem pozycji i władzy75. Jedna z trąbek została wykonana z brązu, druga ze srebra, obie posiadały złote ustniki i złotą opaskę u dołu czary. O wcześniejszym wykonaniu trąbki brązowej może świadczyć nieco silniej lejkowaty kształt76, srebrna trąbka posiada także oddzielnie wykonany dzwon. Obie były pięknie zdobione scenami z udziałem Tutanchamona i najważniejszych bogów, obie wyposażone były także w drewniane rdzenie zapobiegające zgnieceniu77. W 1939 r. dla stacji BBC podjęto próbę nagrania dźwięku trąbek przy użyciu współczesnych ustników. Niestety w trakcie tej próby srebrna trąbka uległa trwałemu uszkodzeniu, co uniemożliwia precyzyjne zbadanie jej konstrukcji78. Okres Nowego Państwa to także wspaniały rozwój harf. Pojawia się nowy typ formowany na kształt statku79, w swoich mniejszych egzemplarzach znany jako harfa ramienna (rys. 13), która w czasie gry noszona była na ramieniu i zaopatrzona była w trzy do pięciu strun80. Harfy łukowe ulegały stopniowemu ulepszaniu, stając się jedną z najbardziej wyrafinowanych form wśród instrumentów w ogóle. Najlepszym tego dowodem są harfy pochodzące z okresu panowania Ramzesa III (1187–1156 p.n.e.) ukazane w jego grobowcu. Te dwa wspaniale dekorowane instrumenty zwane harfami Bruce’a (od nazwiska osiemnastowiecznego podróżnika, który dokonał ich dokumentacji), osiągnęły ogromne rozmiary – niemal 2 m wysokości C. Sachs, op. cit., s. 101. D. Comand, (et al.), Skarby Egiptu. Kolekcja Muzeum Egipskiego w Kairze, Warszawa 2007, s. 308. 75 H.A. Schlögl, op. cit., s. 82. 76 H.G. Fischer, Organology and Iconography of Anciemt Egypt and Renaissance, „Metropolitan Museum Journal”, nr 24, 1989, 47. 77 D. Comand (et. al.), op. cit., s. 308. 78 Montagu, J., One of Tutankhamon’s Trumpets, „The Galpin Society Journal”, nr 29, 1976, s. 117. 79 H. Hickmann, A New Type of Egyptian Harp, „Acta Musicologica”, nr 26, 1954, s. 128. 80 C. Sachs, op. cit., s. 93. 73 74 i wyposażone były w dziesięć i dwanaście (lub jedenaście i trzynaście) strun81. Rozmiary harf i duża liczba strun (do ok. 20) wymagała gry w pozycji stojącej82 (rys. 14). Innym typem funkcjonującym w tym okresie była harfa nóżkowa, opierająca się na ukośnej poprzeczce, wspartej równocześnie na kolanach harfisty. Często dekorowana była emblematem Izydy lub Ozyrysa83. Ostatnim wreszcie rodzajem harfy, który pojawił się w egipskim instrumentarium była harfa kątowa (rys. 15), znana w zachodniej Azji od początku 2 tysiąclecia p.n.e. Pierwsze przedstawienie tego instrumentu pochodzi z okresu panowania Amenofisa II (1413–1388 p.n.e.) z grobowca nr 367 w Tebach84. Harfy te posiadały od 21 do 23 strun, pionowy wąski korpus pokryty skórą, załamujący się w dolnej części i tworzący poprzeczkę znajdującą się podczas gry między udami instrumentalisty85. Struktura pudła rezonansowego harfy kątowej jest dobrze poznana dzięki prześwietleniu dokonanemu na egzemplarzu znajdującym się w Luwrze86. W przeciwieństwie do Mezopotamii, gdzie harfy kątowe bardzo szybko wyparły formę łukową, Egipcjanie wykazali się dużo większym konserwatyzmem87, a pełna adaptacja nowego instrumentu trwała ponad tysiąclecie. W okresie Nowego Państwa z obszaru Żyznego Półksiężyca zostały przejęte także liry. Pierwsze przedstawienie związane z lirą pochodzi z grobowca nr 3 w Beni Hassan, należącego do Chnumhotepa (okres panowania XII dynastii) i ukazuje ją w rękach azjatyckiego Beduina. Przedstawiony Beduin określony mianem ‘Aa’mu, przybył do Egiptu w celu zapłacenia trybutu wspomnianemu dostojnikowi, właścicielowi grobowca88. Egzemplarze z tego okresu posiadają prostokątne pudło rezonansowe, dwa asymetryczne ramiona połączone poprzeczką oraz struny przytwierdzone jednym końcem do strunociągu znajdującego się na wierzchniej części pudła, a drugim do H.G. Farmer, op. cit., s. 271. M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 293. 83 C. Sachs, op. cit., s. 92. 84 L. Manniche, Angular harps in the Amarna Period, „Journal of Egyptian Archaeology”, nr 92, 2006, s. 248. 85 C. Sachs, op. cit., s. 96. 86 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 293. 87 B. Lawergren, op. cit., s. 452. 88 H.G. Farmer, op. cit., s. 272. 81 82 1/2012 11 Egipt wzmiankowanej poprzeczki89. Lira zyskiwała niekiedy lżejsze i wyszukane formy (rys. 16), często zdobiona była na ramionach motywami zoomorficznymi, co odzwierciedla wpływy mezopotamskie90. Za panowania Echnatona (1340–1324 p.n.e.) popularność zyskały liry ogromnych rozmiarów, wymagające zaangażowania do gry dwóch osób (rys. 17). Wydaje się prawdopodobne, że wzorzec tego typu liry został także zaczerpnięty z Sumeru – już ok. 2500 p.n.e. instrumenty te były przedstawiane na pieczęciach z Uruk czy Suzy91. Z drugiej strony przykład takiej formy znany jest ze sztuki hetyckiej92, co może wskazywać na jej anatolijskie korzenie. Liry mogły być zatem zarówno niewielkimi 5-strunowymi, jak i 18-strunowymi instrumentami, osiągającymi wysokość człowieka93. Instrument ten został w pełni zaadaptowana w przeciągu kilku wieków, choć nigdy nie zyskała dużej popularności, a do jej określania używano semickiego terminu k·nn·r94. Wraz z lirą do Egiptu przybyły instrumenty szyjkowe, czyli lutnie (rys. 18). Instrumenty te szybko zyskały popularność, wydaje się, że grały na nich jedynie kobiety95. Grająca pociągała struny, których liczba wynosiła od dwóch do czterech, trzymanym w prawym ręku plektrum, równocześnie przyciskając je palcami lewej dłoni do jednego z progów owiniętych na szyjce96 Egipskie lutnie posiadały dwa rodzaje pudeł rezonansowych: owalne oraz znacznie wydłużone. Z czasem pojawiła się także bardziej zaawansowana forma, zaczerpnięta od Hetytów, przypominająca kształtem współczesną gitarę97. Epoka Późna i okres grecko-rzymski a dalsze funkcjonowanie egipskiej tradycji muzycznej Rozpoczynając od instrumentów samobrzmiących, warto wspomnieć o nowym typie klaskanek, które zostają zaopatrzone w małe C. Sachs, op. cit., s. 102. M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 294. 91 B. Lawergren, op. cit., s. 452. 92 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 294. 93 E. Erman, H.Ranke, op. cit.,s. 295. 94 C. Sachs, op. cit., s. 103. 95 Ibidem. 96 Ibidem. 97 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 295. 12 metalowe talerzyki mocowane do trzonu za pomocą gwoździ (rys. 19). Przez Sachsa98 typ ten określany jest jako trzaskawka z talerzykami. Datowane są na pierwsze wieki naszej ery i spotyka się je także na mozaikach z Kartaginy oraz rzymskich sarkofagach, a także później, w Cesarstwie Bizantyjskim99. Wpływy greckie zaowocowały także pojawieniem się metalowych talerzy oraz kastanietów, znanych z egzemplarzy pochodzących z chrześcijańskich pochówków100, a także fletni pana101. Równocześnie wyparte zostały inne kategorie instrumentów, jak na przykład lutnie, które powróciły do Egiptu dopiero w połowie VII w.102, kiedy kraj objęty został wpływami Islamu. W Epoce Późnej funkcjonowały metalowe dzwonki wykonywane ze złota, srebra lub brązu103. Z okresu panowania Osorkona II (874–850 p.n.e.) znany jest przykład dużego bębna obręczowego (ponad 60 cm średnicy), który został błędnie zinterpretowany przez Jacoba Burchardta104 jako gong. W zbiorach Muzeum Kairskiego znajduje się także pergaminowe pokrycie bębna o średnicy 25 cm, datowane w przybliżeniu na Epokę Późną (664–332 p.n.e.), zdobione sceną figuralną z udziałem Izydy i osoby grającej na bębnie105. Jest to dowód na bogate dekorowanie także tej kategorii instrumentów oraz ich wykorzystanie w czasie ceremonii religijnych i pogrzebowych. Z okresu grecko-rzymskiego znane są przykłady przedstawień niewielkich harf o półksiężycowatym kształcie wspieranych przy grze na stołkach. Pojawiają się one w scenach mitologicznych związanych z Hathor lub z udziałem królowych czy księżniczek. Wydawać by się mogło, iż typ ten funkcjonował jedynie w sztuce, znany jest jednak przykład niewielkiej harfy (39 cm wysokości) z czasów panowania Psametycha I (664–610 p.n.e.)106 pięknie rzeźbionej i zakończonej królewskim wizerunkiem w koronie pszenet (rys. 20). C. Sachs, op. cit., s. 105. M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 288. 100 C. Sachs, op. cit., s. 104. 101 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 291. 102 B. Lawergren, op. cit., s. 452. 103 M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 290. 104 [za:] H. G. Farmer, op. cit., s. 272. 105 D. Comand (et. al.), op. cit., s. 522. 106 H. Hickmann, op. cit., s. 128. 89 98 90 99 1/2012 Kultura W III w. p.n.e. Ktesibios z Aleksandrii wynalazł hydraulos, czyli tzw. wodne organy107 Stanowiły one kombinację fletni pana i instrumentu klawiszowego, zaopatrzone były w zbiornik z wodą, w którym magazynowane było sprężone powietrze uwalniane podczas gry. Hydraulos zapewniał rozrywkę w cyrkach i podczas muzycznych konkursów. Stał się prototypem przyszłych organów, które dopiero w średniowieczu zyskały swoje sakralne funkcje108. Zakończenie Przedstawiony obraz muzycznego instrumentarium egipskiego wyraźnie pokazuje dominację obcych wpływów. Rodzimego pochodzenia można doszukiwać się jedynie w przypadku sistrum i klarnetu, co stanowi mierny wynik na tle całego szeregu wykorzystywanych instrumentów. Warto jednak pamiętać, że dla wysoko rozwiniętych cywilizacji charakterystyczne jest otwarcie na nowe wpływy i ich asymilacja do własnych potrzeb. Mimo bliskowschodnich wzorców Egipcjanie nadali wielu swoim instrumentom niepowtarzalny charakter, przejawiający się w ich funkcji czy dekoracji. Muzyka stała się dla nich nieodłącznym elementem, towarzyszącym życiu sakralnemu, kultowemu i pozagrobowemu, a tak wielka rola muzyki jest równoznaczna z rolą jej nośników. 107 108 H. G. Farmer, op. cit., s. 270. M. Duchesne-Guillemin, op. cit., s. 292. 1/2012 13 Egipt 1. Mężczyźni grający na prętach zderzanych (Sachs 1975: 86, rys. 29) 2. Grzechotki z Tell el-Farcha (Ciałowicz 2005: 93, ryc. 99) 3.Klaskanki (DuchesneGuillemin 1981: 298, plate 27) 14 1/2012 Kultura 5. Flet – piszczałka o zadęciu krawędziowym (Lawergren 2001: 451, il. g) 4. Naos sistrum (DuchesneGuillemin 1981: 300, plate 35) 7. Harfiarz i flecista (Farmer 1957: 275, plate IX a) 6. Klarnet (Lawergren 2001: 451, il. h) 8. Klaskanki (Średnie Państwo) (Lawergren 2001: 451, il. a) 9. Bęben dwumembranowy (Lawergren 2001: 451, il. g) 1/2012 15 Egipt 10. Bębenek prostokątny (Lawergren 2001: 451, il. d) 11. Obój (Lawergren 2001: 451, il. i) 12. Trąbki z grobowca Tutanchamona (DuchesneGuillemin 1981: 302, plate 47) 13. Harfa ramienna (DuchesneGuillemin 1981: 302, plate 53) 14. Harfa z okresu Nowego Państwa (Sachs 1975: 95, tablica VI c) 15. Harfa kątowa (DuchesneGuillemin 1981: 303, plate 55) 16 1/2012 Kultura 16. Egipcjanka grająca na lirze (Sachs 1975: 95, tablica VI b) 17. Lira z okresu panowania Echnatona (Lawergren 2001: 451, il. m) 18. Lutnia (Sachs 1975: 94, tablica V c) 19. Trzaskawka (DuchesneGuillemin 1981: 299, plate 29) 20. Harfa z okresu panowania Psametycha I (Hickmann 1954: 129, plate I) 1/2012 17 Bibliografia Anderson R., Ancient Egyptian musical instruments. A catalogue and its problems „The Musical Times”, 1976, s. 117-824. Buchner A., Encyklopedia instrumentów muzycznych. tłum. Zięba-Szmaglinìska M., Racibórz 1995. Chomiński J., Wilkowska-Chomińska K., Historia muzyki cz. I, Kraków 1989. Chłodnicki M., Ciałowicz K., Tell-el-Farkha Preliminary Report, „Polish Archaeology in the Mediterranean”, nr. XVIII, 2006, s. 127-153. Ciałowicz K., Początki cywilizacji na Bliskim Wschodzie i w Egipcie [w:] Śliwa J. (ed.), Wielka Historia Świata. Stary i Nowy Świat od „rewolucji” neolitycznej do podbojów Aleksandra Wielkiego, Kraków 2005, s. 7-95. Comand D. (et al.), Skarby Egiptu. Kolekcja Muzeum Egipskiego w Kairze, Warszawa 2007. Duchesne-Guillemin M., Music in Ancient Mesopotamia and Egypt, „World Archaeology”, nr 3, 1981, s. 287-297. Erman E., Ranke H., Aegypten und Aegyptisches Leben im Altertum, Tübingen 1923. Farmer H.G., The music of Ancient Egypt [w:] Wellesz E. (ed.), Ancient and Oriental Music. Oxford 1957, s. 255-282. Fischer H.G., Organology and Iconography of Anciemt Egypt and Renaissance, „Metropolitan Museum Journal“, nr 24, 1989, s. 47-52. Head J.G., Chordophones in the Ancient Aegean and Near East. Selwyn College 2007. Hickmann H., A New Type of Egyptian Harp, „Acta Musicologica”, nr 26, 1954, s. 127-128. Lawergren B., Music [w:] Redford, D.B.(ed.), The Oxford Encyclopedia of Ancient Egypt, New York 2001, s. 450-454. Manniche L., Angular harps in the Amarna Period, „Journal of Egyptian Archaeology”, nr 92, 2006, s. 248-249. Montagu J., One of Tutankhamon’s Trumpets, „The Galpin Society Journal”, nr 29, 1976, s. 115-117. Pulver J.,The Music of Ancient Egypt, „Journal of the Royal Musical Association”, nr 48, 1921, s. 29-55. Redford D.B.(ed.), The Oxford Encyclopedia of Ancient Egypt, New York 2001. Sachs C., Historia instrumentów muzycznych, tłum. Olędzki S., Warszawa 1975. Schlögl H.A., Starożytny Egipt. Dzieje i kultura od czasów najdawniejszych do Kleopatry. [tłum.] Gadzała, A., Warszawa 2009. Scott N., The Daily Life of the Ancient Egyptians, „The Metropolitan Museum of Art Bulletin”, nr 31, 1973, s. 123-170. Southgate T.L., On a Pair of Ancient Egyptian Double-Flutes, „Journal of the Royal Musical Association”, nr 17, 1890, s. 13-33. Wellesz E. (ed.), Ancient and Oriental Music, Oxford 1957. Wysham H.C., The Egyptian Flutes, „The Musical Times and Singing Class Circular”, nr 31, s. 713-716. Marta Żydek Pederastia grecka w ikonografii malarstwa wazowego Ikonografia waz greckich w dużej mierze przedstawia życie codzienne, wierzenia, obyczajowość mieszkańców Hellady. Nie może więc na nich zabraknąć i seksualności, erotyki, a co za tym idzie różnych form, które ona przybierała. „W iększość z waz przedstawiających stosunki homoseksualne oraz lwia część tych, które w jakiś sposób wiążą się z zagadnieniami związanymi z homoseksualnością, powstała między 570 a 470 r. p.n.e.”. To one są zatem podstawą interpretacji, także związków pederastycznych. Przy analizie waz pojawia się jednak pewien problem. Na wielu z nich widzimy mężczyznę rozmawiającego z chłopcem, dającego mu prezenty lub trzymającego go za rękę. Takie zachowania nie powinny wzbudzać podejrzeń i nie ma żadnych podstaw do ich interpretacji pod kątem związków homoseksualnych. Ludzką rzeczą jest bowiem gest czy dotyk. Każdy może obdarować innego upominkiem, przytulić bądź chwycić za rękę. Nie wiemy też, czy osoby przedstawione na wazie są spokrewnione czy nie, to również zmienia bowiem postać rzeczy. Można zatem sądzić, że dane osoby obdarowują siebie nawzajem ze zwykłej życzliwości. Przykładowo, mężczyzna na wazie nr 1, chwytający młodzieńca podczas procesji, nie musi mieć wcale zdrożnych zamiarów. Może być przecież jego ojcem, który upomina syna lub może jest jego wychowawcą i przekazuje mu pewne informację lub wskazówki, jak ma K.J. Dover, Homoseksualizm grecki, przeł. J. Margański, Kraków 2004, s. 19. Grecja się zachowywać podczas uroczystości, chwalić go lub o coś prosić. Jednakże istnieją pewne przesłanki do przyjęcia innej interpretacji. Keeneth Dover badając i porównując wiele waz z tego okresu stwierdził, że chłopcy w scenach, w których zachodzi prawdopodobieństwo, że mogą mieć charakter seksualny, mają mimikę twarzy oraz gestykulację podobną do kobiet w przedstawieniach o wydźwięku erotycznym. Jako zobrazowanie przykładu może posłużyć ilustracja z wazy nr 2 (gdzie widzimy kobietę) oraz nr 3 (przedstawiająca młodzieńca). Oboje mają taką samą postawę. Łączą ich też podobieństwa fizyczne oraz wyraz twarzy. Istotne jest także przedstawienie koloru skóry odmiennego dla mężczyzny i młodzieńca. W scenach erotycznych ukazanych na niektórych wazach, mężczyzna ma skórę ciemną, a kobieta czy też chłopiec – białą. Jest tak w wielu przedstawieniach innych kultur. To ważne dla podkreślenia kto pełni w związku rolę czynną, a kto bierną. Dla przykładu, wyraźnie tę różnicę widać na wazie nr 4, gdzie kopulują pary heteroseksualne. Kobiety przyjmujące postawę bierną mają jasną skórę, zaś aktywni mężczyźni – ciemną. Waza nr 5 stanowi wyjątek. Widzimy tu obok par heteroseksualnych jedną parę homoseksualna, znajdującą się z lewej strony, niestety słabo widoczną. Mimo że chłopcy w stosunkach erotycznych z mężczyznami przyjmowali rolę bierną, to ich skóra w tym wypadku też jest ciemna. Przykład ten może sugerować sposób, w jaki Grecy odnosili się do homoseksualizmu. Skoro obok par heteroseksualnych została ukazana też homoseksualna, może to stanowić o tym, iż takie związki i akty były powszechne. Inną wskazówką, którą wskazuje Dover, na to czy mamy do czynienia ze sceną o wydźwięku erotycznym, może być: krawędź łoża przedstawiona gdzieś w tle, postać Erosa znajdująca się w rogu sceny bądź między uczestnikami, czy w końcu rodzaj podarunku jaki mężczyzna wręcza chłopcu (np. kogut czy zając), o których istocie mowa będzie niżej. Istnieją przedstawienia związane z mitologią, z których wiemy, że postaci ukazane na wazie łączy miłość. Popularne jest przedstawienie Zeusa i Ganimedesa, który był synem króla Troi, Trosa. Zeus, pragnąc aby Ganimedes został jego kochankiem, przystroił się w orle pióra, a następnie zleciał wprost nad trojańską równinę i porwał go unosząc na Olimp. Tu uczynił go swoim 22 1/2012 podczaszym, aby ten usługiwał mu podczas uczt. Ganimedes z Hebe rozdawali ambrozję i rozlewali do złotych pucharów nektar. Przeważnie Zeus ukazany jest jako brodaty, dojrzały mężczyzna próbujący chwycić i porwać chłopca, który próbuje przed nim uciekać lub się opierać (waza nr 6). Czasem widzimy ich także podczas igraszek. Kochankowie chcący sprawić przyjemność swojemu ukochanemu często porównywali ich urodę do Ganimedesa, gdyż był on tak piękny, że zakochał się w nim sam bóg. Powszechnie znaną parą, zarówno wśród starożytnych Greków, jak i dziś, jest Achilles i Patrokles. Są oni uważani za parę kochanków, jednakże nie wiadomo, czy Homer pisząc o nich, też tak myślał. Nawet Ajschines zaznacza, że Homer „nie mówi otwarcie o ich miłości i nie nadaje imienia ich przyjaźni (…)”. Jednakże dla niego jest oczywiste, że był to związek homoseksualny. Za dowód podaje tu wielką rozpacz Achillesa po śmierci Patroklesa i chęć zemsty na Hektorze, mimo przepowiedni, że jeśli go zabije sam też niebawem umrze. Współcześni badacze raczej nie popierają tego stanowiska twierdząc, że związki pederastyczne były Homerowi całkowicie nieznane. Dopiero później narodziła się tylko taka interpretacja ich przyjaźni. Często powołują się na wielki gniew Achillesa, gdy Agamemnon odebrał mu jego brankę Bryzeidę i odstąpił od walki. Znaczy to, że kobieta była mu bliska i łączyła ich miłość. Dyskusyjna jest także sprawa, czy jeśli faktycznie był to związek pederastyczny, to kto jaką w nim pełnił funkcję. Achilles był bowiem młodszy od Patroklesa i to on powinien odgrywać rolę biernego partnera, jednakże posiadał wyższą pozycję społeczną, a tym samym powinien być partnerem aktywnym. W Uczcie Platona porusza ten temat Fajdros, który zaprzecza słowom Ajschylosa, który jako pierwszy ukazał ich jako kochanków. Mówi on: „Ajschylos bredzi, kiedy powiada, że to Achilles był miłośnikiem Patrokla, bo przecież on był piękniejszy nie tylko od Patrokla, ale i od wszystkich bohaterów, i brody jeszcze nie miał (…)”. Ajschines, Przeciw Timarchosowi, przeł. W. Lengauer, Warszawa 2004, s. 99. (…) popiół dłoni, sypię na głowę, wściekły z tak bolesnej strat., Homer, Iliada, przeł. J. Paszkowski, Kraków 2009, s. 199. Platon, Fajdros, przeł. W. Witwicki, Warszawa 2004, s. 80. Kultura Jaki zamysł miał autor kreując te postacie nie mamy pewności. Faktem jest, że zostali oni uznani za najsławniejszą parę kochanków świata antycznego, a najpopularniejsze ich przedstawienie znajduje się na wazie nr 7, gdy siedzą obok siebie, w pełnym uzbrojeniu, a Achilles opatruje swojego przyjaciela. Zapewne scena ta rozgrywa się podczas wojny trojańskiej. Inne kryteria interpretacji relacji, jakie łączą mężczyzn [ukazanych] na wazach, przybliża Ch.A.M. Hupperts powołując się na J.D. Beazleya, który wyróżnił trzy grupy przedstawień ukazujące pary pederastyczne na wazach czarno-figurowych. Pierwsza z nich przedstawia mężczyzn w tzw. pozycji „góra-dół”. Jest to jedna „z najbardziej popularnych konfiguracji w zalotach homoseksualnych”. Możemy się jej przyjrzeć na wazie nr 8, (zbliżenie waza nr 8a), gdzie dorosły mężczyzna przymilając się do chłopca, pochyla się do niego, jedną ręką chwytając go za genitalia, drugą dotykając jego ramienia (spotyka się także, że dotyka jego twarzy). Na scenie poniżej widzimy już jak młodzieniec, wyraźnie podniecony, rzuca się na szyję mężczyzny, który nie przerywa pieszczot. Warte podkreślenia jest, że eromenos czyli ukochany (określenie chłopca) w takich scenach jest zawsze nagi. Drugi rodzaj przedstawień to sceny, gdzie eromenos obdarowywany jest prezentami („traditional lovegifts”) przez erastesa, czyli kochającego (określenie mężczyzny; oba określenia wyjaśnione w artykule „Pederastia grecka w wybranych źródłach antycznych”). Wśród nich wymienia wieńce i zające. Mężczyźni zabiegający o względy chłopca lub chcący sprawić mu przyjemność obdarowywali go różnymi prezentami. Niektóre z nich (wieńce lub gałązki), były czystym wyrazem sympatii i uwielbienia. Jednakże często dawano też akcesoria związane z uprawianiem sportu, np. piłkę czy skrobaczkę, lub z nauką, np. tabliczkę do pisania. Dużym powodzeniem cieszyły się ptaki, np. sikorki lub przepiórki. Większość K.J. Dover, op. cit., s. 116. Ch.A.M. Hupperts, Greek love: Homosexuality or Pederasty? Greek love in black figure vase-painting, Proceedings of the 3rd symposium on Ancient Greek and Related Pottery. Copenhagen, August 31 – September 4, 1987, edited by Jette Chrostiansen and Torben Melander, Copenhagen 1988, s. 261. M. Żydek, Pederastia grecka w wybranych źródłach antycznych, [dostęp: 10.01.2012]. Dostępny w World Wide Web: <http://www.starozytnosci.pl/index. php?action=spist2> tych prezentów miała rozbudzić zamiłowanie do nauki, zachęcić do ćwiczeń fizycznych, polowań i doskonalenia siebie. Niektóre kryły w sobie podtekst erotyczny, jak np. kogut, który „był w starożytnej Grecji synonimem walki, a także ucieleśnieniem męskiej potencji seksualnej”. Dawano także zwierzęta, które nie służyły do zabawy, lecz miały istotną funkcję dydaktyczną. Zając był przeznaczony do polowań z psami, dzięki niemu chłopiec uczył się łowiectwa i cierpliwości. Podobnie kogut, wykorzystywany do walki kogutów, ukazywał współzawodnictwo i rywalizację. Chłopcom dawano także zwierzęta łowne, np. sarny, jelenie, psy myśliwskie. Wszystkie miały spełniać tę samą funkcję. Należy więc pamiętać, że posiadanie eromenosa było bardzo kosztowne, bowiem kochanek chcąc zachować przychylność ukochanego i prześcignąć konkurentów musiał ciągle wręczać mu prezenty. Sceny obdarowywania są przedstawione na wazie nr 9, gdzie młodzieńcy dostają od swych adoratorów takiego rodzaju upominki. Młodzieniec po lewej stronie trzyma wieniec, a w scenie środkowej mężczyzna wręcza chłopcu zająca. Popularne było także, wspomniane przeze mnie wyżej, wręczanie kogutów, co widzimy w scenie na wazie nr 10 i 10a (zbliżenie). Tu dodatkowo zobrazowane osoby przedstawione są w chwili tańca. Trzecią grupę stanowią przedstawienia, na których widzimy kopulujące pary, podnieconych mężczyzn gotowych do stosunku, zalecających się do innych. Często sceny takie mają miejsce podczas sympozjonów, uczt, zabaw i tańców, jak to widzimy na wazie nr 11. Przy takich przedstawieniach nie ma już nic do interpretacji. Widzimy wszystko dokładnie i nie trzeba doszukiwać się żadnych przesłanek. W tym miejscu należy podkreślić, że sam akt seksualny był tematem bardzo drażliwym. „Jedynym dopuszczalnym rodzajem homoseksualnego aktu płciowego był stosunek udowy (…). Wydaje się, że uznawano go za zgodny z obowiązującymi normami”. Była to najprzyzwoitsza forma stosunku ponieważ uznano, że nie naruszała nietykalności chłopca. Oczekiwano od niego całkowitej obojętności seksualnej i nie dopuszczania do penetracji. Natomiast powszechnie wiadome jest, że uprawiano też seks analny, co C. Reinsberg, Obyczaje seksualne starożytnych Greków, przeł. B. Wierzbicka, Gdynia 1998, s. 132. Ibidem, s. 145. 1/2012 23 Grecja było tematem tabu. Nie wypowiadano się na ten temat w towarzystwie. Uważano to za nietakt. Warto nadmienić, że autorzy waz dla jasności wprost podpisują scenę (np. „Pozwól”, „Przestań”10). Znajdują się tu też napisy wyrażające zachwyt nad urodą chłopca bądź wyznania miłosne, o których wspomniano wcześniej. Jak widać, często interpretacja waz nie jest dosłowna. Należy jednak znać pewne kanony, dzięki którym można prawidłowo odczytać właściwe intencje artysty. W początkowym okresie, kiedy pederastia była bardzo popularna, sceny takie były dosłowne. Później, kiedy stawała się coraz bardziej tematem tabu, często treści takie przekazywano w sposób zakamuflowany i aby je odczytać należało znać pewne kanony. Znane są też sceny o zbliżonej tematyce, które można spotkać na ścianach domów lub grobowców. Przykład taki znajduje się w grobowcu w Pestum w południowych Włoszech, datowany na początek V w. p.n.e. (ilustracja nr 12). Widzimy tu scenę rozgrywającą się podczas sympozjonu. Jest ona trójdzielna. Z lewej strony znajduje się mężczyzna leżący na posłaniu, który ma wychyloną rękę z czarą, prawdopodobnie czekający na niewolnika aby mu ją napełnił. W środku na posłaniu leżą dwaj mężczyźni, jeden jest w podobnej pozie jak pierwszy i pokazuje wyraźnie puste naczynie. Za nim leży inny mężczyzna, który zwraca się w kierunku mężczyzn leżących za nim. Możemy tu zauważyć różnicę wieku między nimi. Mężczyzna z czarą ma delikatniejszy zarost, co może świadczyć o tym, że jest młodszy od leżącego za nim, który posiada brodę. Z prawej strony widzimy dwóch mężczyzn, a raczej młodzieńca (bez brody) i mężczyznę, leżących na posłaniu. Są ukazani w chwili zbliżania się do siebie, prawdopodobnie aby się pocałować. Młodzieniec trzyma swoją rękę na piersi mężczyzny, a ten obejmuje go jedną ręką w pół. Scena ta może nam posłużyć jako zobrazowanie prawdziwych sytuacji mających miejsce podczas sympozjonów. Miłośnicy wielbili swych lubych w najróżniejszy i bardzo wymyślny sposób. Często zamawiali u malarzy naczynia z ich wizerunkami i miłosnymi dedykacjami. Napisy opiewające piękno chłopców można odnaleźć także na przedmiotach codziennego użytku, np. na taboretach, skrzyniach, szkatułach itp. Często wypisywano imię kochan10 24 K.J. Dover, op. cit., s. 18. 1/2012 ka na kolumnach, pniach drzew i w miejscach zwyczajowo uczęszczanych. Przykładowo napisy takie znajdują się na ateńskim Akropolu, gdzie można przeczytać, cytując za Doverem: „Lizjasz jest piękny”, „Piękny jest Archias”, czy „Fajstos jest piękny, twierdzi Ogestenes, który [to] napisał”11. Była to swoista forma wyznania miłosnego. Zdarzało się, że garncarze sami zamieszczali na swoich wyrobach imiona i wizerunki najpiękniejszych i najpopularniejszych chłopców, aby w ten sposób łatwiej znaleźć nabywców i sprzedać swój towar. Niekiedy luby otrzymywał zapłatę pieniężną, jednakże ta forma była bardzo ryzykowna. W ogóle zbyt częste otrzymywanie jakichkolwiek prezentów mogło skierować na eromenosa podejrzenia, że pobiera zapłatę za usługi seksualne, co spotykało się z potępieniem i wykluczeniem z grona obywateli. Przedstawione przykłady są tylko wybraną częścią całości. Mają posłużyć za zobrazowanie przedstawień o tematyce erotycznej i pomoc w ich analizie. Jak widać, nie tylko na wazach poruszany jest temat seksualności. Fakt, że nawiązanie do niego było dość powszechne, może świadczyć o swobodnym podejściu Greków i otwartości na tematy seksu, także w różnych jego odmianach. Jak wspomniano w pierwszym artykule dotyczącym pederastii „Pederastia grecka w wybranych źródłach antycznych”, ta forma seksualności była dość powszechna wśród Hellenów. Nie posiadali oni żadnych zbiorów praw określających zachowania erotyczne, nie uważali więc form homoseksualnych za złe. Była ona poniekąd częścią obyczajowości i wiązała się z formą wychowania młodzieńców. Przez nią kształtowano w nich postawę przyszłych obywateli i żołnierzy oraz przekazywano tradycje tej grupy społecznej. Nie należy jednak zapominać o wątku cielesnym, który był nie mniej ważny, o czym świadczą liczne źródła, w tym zaprezentowane w niniejszym artykule wazy ukazujące akty seksualne. 11 Ibidem, s. 137. Kultura 1. Waza attycka czarnofigurowa, Muzeum Archeologiczne, Frankfurt. 3. Waza italska czerwonofigurowa, Muzeum Archeologiczne, Schwerin. 5. Waza attycka czarnofigurowa, Staatliche Museum, Berlin. 2. Waza italska czarnofigurowa, Muzeum Archeologiczne, Schwerin. 4. Waza attycka czarnofigurowa, zbiory Uniwersytetu w Heidelbergu. 6. Waza attycka czerwonofigurowa, Muzeum Archeologiczne, Ferrara. 1/2012 25 Grecja 7. Waza czerwonofigurowa, Altes Museum, Berlin. 8. Waza attycka czerwonofigurowa, Museum of Fine Arts, Boston. 8a. Waza attycka czerwonofigurowa, Museum of Fine Arts, Boston. 9. Amfora, British Muzeum, Londyn. 10. Amfora z Wulki, Rijksmuseum, Amsterdam. 26 1/2012 10a. Amfora z Wulki, Rijksmuseum, Amsterdam. Kultura 11. Amfora z Terry, Antikensammlungen, Munchen. 12. Greckie malowidło naścienne z II połowy V w. p.n.e., Pestum. 1/2012 27 Bibliografia Źródła Ajschines, Przeciw Timarchosowi, przeł. W. Lengauer, Warszawa 2004. Homer, Iliada, przeł. J.Paszkowski, Kraków 2009. Platon, Uczta, przeł. Władysław Witwicki, Warszawa 2004. Opracowania Dover K.J., Homoseksualizm grecki, przeł. Janusz Margański, Kraków 2004. Fijałkowski P., Seksualność, psyche, kultura, Warszawa 2007. Fijałkowski P., W kręgu miłośników i lubych. Homoseksualiści w życiu społecznym i kulturze Aten w VI–IV w p.n.e., [dostęp 17.09.2011]. Dostępny w World Wide Web: <http://psr.racjonalista. pl/kk.php/s,4100> Foucault M., Historia seksualności, przeł. B. Banasiak, Warszawa 2000. Hupperts Ch.A.M., Greek love: Homosexuality or Pederasty? Greek love in black figure vasepainting, Proceedings of the 3rd symposium on Ancient Greek and Related Pottery. Copenhagen August 31 – September 4, 1987, edited by Jette Chrostiansen and Torben Melander, Copenhagen 1988. Lengauer W., Od haniebnego występku do gender studies. Badania nad grecką paiderastia w XX wieku, [w:] Przegląd Historyczny, nr 3, Warszawa 2007. Reinsberg C., Obyczaje seksualne starożytnych Greków, przeł. Bożena Wierzbicka, Gdynia 1998. Grzegorz Bartusik Galilaee, vicisti! O znajdującej się w katowickiej archikatedrze płaskorzeźbie przedstawiającej konanie cesarza rzymskiego Juliana Apostaty Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie płaskorzeźba znad wejścia do kaplicy Chrztu Świętego katowickiej archikatedry pod wezwaniem Chrystusa Króla przedstawiająca scenę konania ostatniego cesarza rzymskiego z dynastii konstantyńskiej – Flawiusza Klaudiusza Juliana z powodu odrzucenia wiary chrześcijańskiej zwanego Apostatą, czyli Odstępcą, ilustrująca chrześcijańską legendę o okolicznościach towarzyszących jego śmierci: ukorzeniu się tego ostatniego pogańskiego cesarza przed Bogiem chrześcijan. Soli Deo honor et gloria W ybrałem ów temat ponieważ wydawało mi się, że ta część katedry za mało była opisywana – a przy tym ani jako szczególny przejaw recepcji antyku, ani jako dokument swojej epoki. Wzmiankowana była jedynie w dotąd nieopublikowanej Historii budowy katedry w Katowicach pióra R. Adamczyka, którą wraz z archiwaliami z Archiwum Kurii Metropolitarnej w Katowicach i z Archiwum Państwowego w Katowicach traktuję jako materiał źródłowy, oraz w opracowaniu autorstwa H. Pyki o katedrze katowickiej i jej wnętrzu. Z pozycji tyczących się kościoła katedralnego istotnymi 1Tim 1, 17. R. Adamczyk, Historia budowy katedry w Katowicach, Jastrzębie Zdrój 1975 – maszynopis znajduje się w zespole akt Archiwum Archidiecezjalnego w Katowicach, sygn. ZS 676 (dalej: AAKat., Adamczyk). Archiwum Kurii Metropolitarnej w Katowicach (dalej: AAKat.): Akta personalne, Ks. Rudolf Adamczyk; Budowa katedry, Pińczowskie Zakłady Kamienia Budowlanego, vol. I, 1957–1959, sygn. BK 49; Budowa katedry, Roboty kamieniarskie 1954–1960, sygn. BK 46; Budowa katedry, Wnętrze katedry, sygn. BK 32. Archiwum Państwowe w Katowicach (dalej: APK), Teczka nr 8 a, Budowa katedry. H. Pyka, Katedra katowicka i jej wnętrze, [w:] Ziemia Śląska. Wydawnictwo Muzeum Śląskiego w Katowicach, red. L. Szarańca, t. 5, Katowice 2001, s. 169. Rzym dla tematu okazały się również dwa artykuły T. Aleksandrowicza o inskrypcji na frontonie katowickiej katedry. W innych publikacjach o katedrze nie poświęcono omawianemu przeze mnie problemowi żadnej uwagi. Istotne dla przeprowadzonej przeze mnie analizy płaskorzeźby były: studia nad ikonografią Chrystusa J. Miziołka, J. Charkiewicza, A. Katzenellenbogen, G. Rumbold i H. Schwebel10, Images of Christ: Ancient and Modern11, artykuł B. Żurawskiego o odkryciach polskiej misji archeologicznej w Banganarti12, opracowanie J. Kupiec o zbiorach rzeźbiarskich Muzeum Auschwitz-Birkenau, którego pierwszy rozdział poświęcony jest Mieczysławowi Stobierskiemu, autorowi omawianej w niniejszym artykule płaskorzeźby oraz jego twórczości13, a także praca L. Lameńskiego o Stanisławie Szukalskim i grupie artystycznej Szczep Szukalszczyków Herbu Rogate Serce, do której M. Stobierski należał14. Omawiany temat uczynił koniecznym odwołania do traktujących o panowaniu i śmierci cesarza Juliana Apostaty źródeł antycznych proweniencji pogańskiej: Dziejów Ammiana Marcelina, brewiariów Eutropiusza i Aureliusza Wiktora, mowy pogrzebowej ku czci Juliana wygłoszonej przez retora Libaniusza, fragmentów pism Eutychianosa i Magnosa z Carrhae15 oraz do T. Aleksandrowicz, „Soli Deo honor et gloria” – wokół pragmatyki tekstu antycznego, [w:] Interpretacja (w) dialogu. Tożsamość egzegezy biblijnej, red. A. Kucz, A. Malina, Kielce 2005, s. 116-125; idem, O łacińskiej inskrypcji na katowickiej katedrze Chrystusa Króla, „Wiadomości Archidiecezjalne”, maj 2007, r. 75, nr 5. J. Miziołek, Sol verus. Studia nad ikonografią Chrystusa w sztuce pierwszego tysiąclecia, Wrocław – Warszawa – Kraków 1991. J. Charkiewicz, Jezus Chrystus w ikonografii, Warszawa 2008 A. Katzenellenbogen, The Image of Christ in the Early Middle Ages, Minneapolis 1968. 10 G. Rumbold, H. Schwebel, Christus in der Kunst des 20. Jahrhunderts, Freiburg im Breisgau 1983. 11 Images of Christ: Ancient and Modern, ed. S.E. Porter, M.A. Hayes, D. Tombs, London 1997. 12 B. Żurawski, Madonna z Banganarti, „Academia” 2007, nr 1, s. 28-31. 13 J. Kupiec, Auschwitz w rzeźbie ze zbiorów Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, Oświęcim 2006. 14 L. Lameński, Stach z Warty. Szukalski i Szczep Rogate Serce, Lublin 2007. 15 Ammianus Marcellinus, Rerum gestarum libri XXXI, XXV, 3 nn.; Eutropius, Breviarium Historiae Romanae, X, 16; S. Aurelius Victor, Epitome de Caesaribus, 43, 1–4; 30 1/2012 przekazów proweniencji chrześcijańskiej: historii Kościoła pióra Hermiasza Sozomena, Sokratesa Scholastyka, Teodoreta z Cyru, Chronographii Jana Malalasa, anonimowego dzieła Chronicon Paschale i mów Grzegorza z Nazjanzu16. Źródłom pogańskim opisującym konanie cesarza poświęcił swój artykuł J. Kuranc17, chrześcijańskim zaś N. H. Baynes18. Szczególnymi źródłami antycznymi wykorzystywanymi tu przeze mnie są wizerunki wybijane na monetach z czasów późnego Cesarstwa: wykorzystałem katalog The Roman Imperial Coinage19. Równie ważne są teksty źródłowe i opracowania o prześladowaniach Kościoła w powojennej Polsce. Interesującymi źródłami są: Czyściec R. Adamczyka20 i materiały, w tym archiwalia, wydane przez katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej21. Z istotnych opracowań należy wymienić publikacje autorstwa Ł. Marek, A. Dziuroka, J. Dziwoki o represjach wobec duchowieństwa górnośląskiego oraz Wygnanie pióra A. Grajewskiego22. Libanios, Mowa pogrzebowa na cześć Juliana Apostaty, passim; Eutychianus Cappadox, Magnus Carrhenus [w:] Fragmenta Historicorum Graecorum, vol. IV, ed. C. Mullerus, Parisiis 1885, s. 4-6. 16 Malalas, Chronographia, 13, 25; Chronicon Paschale s.a. 363; Theodoret, The Ecclesiastical History, III, 1–20; Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła, III, 369–433; Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, V, 1–22, VI, 1–2; Grzegorz z Nazjanzu, Napiętnowanie cesarza Juliana, Inwektywa pierwsza, passim; Napiętnowanie cesarza Juliana, Inwektywa druga, passim. 17 J. Kuranc, Zgon cesarza Juliana Apostaty (w świetle relacji współczesnych pisarzy pogańskich), „Roczniki Humanistyczne” 1966, t. XIV, z. 3, s. 73-86. 18 N.H. Baynes, The Death of the Emperor Julian in Christian Legend, „The Journal of Roman Studies” 1937, vol. 27, s. 22-29. 19 The Roman Imperial Coinage, vol. VIII, The Family of Constantine I, ed. C.H.V. Sutherland, R.A.G. Carson, London 1981. 20 R. Adamczyk, Czyściec, Paris 1985. 21 K. Banaś, A. Dziurok, Represje wobec duchowieństwa górnośląskiego w latach 1939–1956 w dokumentach, Katowice 2003. 22 A. Grajewski, Wygnanie, Katowice 2002; Ł. Marek, „Kler to nasz wróg”. Polityka władz państwowych wobec Kościoła Katolickiego na terenie województwa katowickiego w latach 1956–1970, Katowice 2009; J. Dziwoki, Adamczyk Rudolf, [w:] Leksykon duchowieństwa represjonowanego w PRL w latach 1945–1989, t. 1, red. J. Myszor, Warszawa 2001, s. 1-3; A. Dziurok, Aparat bezpieczeństwa wobec biskupów i kurii katowickiej w latach 1945–1956, [w:] Aparat bezpieczeństwa wobec kurii biskupich w Polsce, red. A. Dziurok, Warszawa 2009, s. 61-85; Ł. Marek, Kultura Swoje rozważania z pogranicza historii sztuki sakralnej oraz historii starożytnego Rzymu i powojennej Polski ograniczyłem, wychodząc od opisu samej płaskorzeźby, do antycznego znaczenia przedstawionej na niej legendy o śmierci cesarza Juliana oraz sensu jej aktualizacji w owym dziele sztuki w odniesieniu do rzeczywistości Polski Ludowej. Płaskorzeźba została wykonana z pińczowskiego kamienia gruboziarnistego – lokalnej odmiany wapienia o ciepłej, jasnobeżowej barwie – od czasów średniowiecza powszechnie używanego w sztuce sakralnej. Zamówienie złożono 28 sierpnia 1957 roku w Zakładach Kamienia Budowlanego w Pińczowie23. Pierwotnie opiewało ono na bloki kamienia drobnoziarnistego, ale Zakłady przysłały jego gruboziarnistą odmianę24. Do Katowic sprowadzono go latem 1958 roku25. Bloki podzielono na mniejsze elementy – około trzydzieści siedem – i osadzono w żelbetowej ramie łuku nad wejściem do kaplicy zwanej dawniej Patronów Śląskich, obecnie Chrztu Świętego. Ten etap prac ukończono z całą Aparat bezpieczeństwa wobec kurii katowickiej w latach 1956–1970, [w:] Aparat bezpieczeństwa wobec kurii biskupich w Polsce, red. A. Dziurok, Warszawa 2009, s. 86-115; A. Dziurok, Aparat bezpieczeństwa wobec duchowieństwa w latach 1945–1956 (na przykładzie diecezji katowickiej), [w:] Represje wobec duchowieństwa kościołów chrześcijańskich w okresie stalinowskim w krajach byłego bloku wschodniego, red. J. Myszor, A. Dziurok, Katowice 2004, s. 210-225. 23 AAKat., Budowa katedry, Pińczowskie Zakłady Kamienia Budowlanego, vol. I, 1957–1959, sygn. BK 49, List ks. dra Rudolfa Adamczyka do Działu Zbytu Centralnego Zarządu Kamienia Budowlanego z dnia 28 sierpnia 1957: Kierownictwo Budowy Katedry prosi niniejszym o dostawę elementów w pińczowskim kamieniu drobnoziarnistym według załączonego wykazu i to podwójnie, bo do dwóch potężnych rzeźb. 24 AAKat., Budowa katedry, Roboty kamieniarskie 1954–1960, sygn. BK 46, pismo ks. dra. Rudolfa Adamczyka do Zakładów Kamienia Budowlanego w Pińczowie z dnia 17 sierpnia 1960 r. w sprawie kamienia do rzeźb nad portalami katedry: Niech do realizacji naszego zamówienia przyczyni się i ta uwaga, że dwa lata temu tamtejsze Zakłady dostarczyły nam 3 bloki, każdy o wymiarze circa 1,5 m3, nie drobnoziarnistego, jak i zamówiono, lecz gruboziarnistego. 25 AAKat., Budowa katedry, Roboty kamieniarskie 1954–1960, sygn. BK 46, pismo Dyrektora Pińczowskich Zakładów Kamienia Budowlanego z dnia 14 maja 1958 roku do Kurii Diecezjalnej w Katowicach: Wysyłka bloków została odłożona do miesiąca czerwca b.r. […] Ukończenie złożonego nam zlecenia zostanie zrealizowane do dnia 31 lipca 1958 r. Termin ten uważamy za ostateczny. pewnością jeszcze przed miesiącem sierpniem 1960 roku26. Jak pisał ks. dr Rudolf Adamczyk, ówczesny magister fabricae – kierownik budowy katedry27, była to ciężka i odpowiedzialna praca: milimetrowe błędy spowodowałyby, że fugi jako zbyt grube odznaczałyby się ponad miarę, sama rzeźba zaś mogłaby ulec zniekształceniom stając się dużo mniej czytelną. W czerwcu 1960 rozpisano konkurs na wystrój wnętrza katedry, w tym zrealizowanie płaskorzeźby nad wejściem do kaplicy Patronów Śląskich. Wygrał go Mieczysław Stobierski pokonując architekta Zygmunta Gawlika, dr. inż. Józefa Jamroza, prof. Adama Bunscha i inż. Karola Gierlotkę28. Najprawdopodobniej już w roku 1962 rzeźba była gotowa, bowiem z grudnia 1962 roku pochodzą rachunki za wykonanie rzeźb ołtarzowych do ww. kaplicy, co, według Historii budowy katedry w Katowicach, zbiegło się z wykończeniem całości kaplicy, a zatem i rzeczonego reliefu – tj. przedstawiającego konanie cesarza29. Płaskorzeźbę według projektu artysty wykonał systemem gospodarczym kamieniarz katedralny Kazimierz Morciszek30. Mieczysław Stobierski (urodzony 18 XII 1914 roku we wsi Śladów w powiecie Miechów, zmarły w Krakowie w 1998), artysta – rzeźbiarz, w 1937 ukończył Państwową Szkołę Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Krakowie. W okresie AAKat., Budowa katedry, Wnętrze katedry, sygn. BK 32, list ks. dra Rudolfa Adamczyka do ks. prof. Józefa Myrdy z dnia 25 lipca 1960 r.: Nad wejściami do kaplic prosimy przewidzieć rzeźby wzgl. mozaikę, ale nie wykluczamy i malowidła, choć nad wejściem do Kaplicy Patronów Śląskich będzie musiała być wykonana rzeźba, skoro osadziliśmy tam już specjalny kamień do rzeźby/pińczowski/. 27 AAKat., Akta personalne: Ks. Rudolf Adamczyk; J. Dziwoki, Adamczyk Rudolf, [w:] Leksykon duchowieństwa represjonowanego w PRL w latach 1945–1989, t. 1, red. J. Myszor, Warszawa 2001, s. 1-3. 28 AAKat., Budowa katedry, Wnętrze katedry, sygn. BK 32, pismo Biskupa Herberta Bednorza ws. konkursu na wystrój wnętrza katedry do arch. Gawlika, dr. inż. Jamroza, prof. Stobierskiego, prof. Bunscha, inż. Gierlotki z 16 czerwca 1960 – rozpisanie konkursu na wystrój wnętrza, m.in. projekty rzeźb nad portalami bocznymi, w łukach nad wejściem do bocznych kaplic i w plafonach sklepień. 29 Por.: APK, Teczka nr 8 a: Budowa katedry. Rachunek artysty rzeźbiarza M. Stobierskiego, Kraków, Konarskiego 32/5 z 27 grudnia 1962 na kwotę 48 000 zł za wykonanie rzeźb ołtarzowych św. Bronisławy i św. Jacka, na rachunku oryginalny podpis artysty; AAKat., Adamczyk, s. 214. 30 AAKat., Adamczyk, s. 157. 26 1/2012 31 Rzym międzywojennym należał pod pseudonimem Mieczysław z Miechowa do grupy artystycznej Szczep Szukalszczyków Herbu Rogate Serce założonej przez wybitnego artystę – plastyka Stanisława Szukalskiego – Stacha z Warty, skupiającej twórców szukających inspiracji w kulturze dawnej słowiańszczyzny, chcących stworzyć polski styl w sztuce: nowy, w swojej istocie patriotyczny, prawdziwie narodowy31. Nie pozostało to oczywiście bez wpływu na późniejszą twórczość Stobierskiego, a więc i na realizacje katowickie, w których widoczne jest oddziaływanie Szukalszczyków. W osobie Szukalskiego znalazł Stobierski mistrza i pomocną dłoń – za jego sprawą otrzymał bowiem stypendium, początkowo w jego pracowni tworzył, pierwsze rzeźby eksponował wraz z nim – na wspólnych wystawach Szczepu32. Po 1945 roku, doświadczeniu traumy II wojny światowej, holocaustu, hitlerowskiej okupacji, jego twórczość oscylowała głównie wokół tematyki zagłady, którą udokumentował szeregiem gipsowych modeli elementów infrastruktury obozu śmierci, rysunków i rzeźb będących ilustracjami obozowej rzeczywistości, niezwykle dosłownych, wywołujących wstrząsające wrażenie, pozostawiających w odbiorcy strach i przerażenie cierpieniem i śmiercią w niemieckich Konzentrationslagern: e.g. Dzieci, Głód i Muzułmanka. Oprócz tych martyrologicznych dzieł, jego zainteresowania twórcze związane były ze sztuką sakralną – Stobierski projektował i realizował wystroje kościołów, ołtarze, rzeźby świętych, w tym wizerunki Chrystusa – głównie w południowej Polsce: Chodowie, Kalinie Wielkiej, Poroninie, Nowym Targu, a w tym także w Katowicach, gdzie pracował w Kaplicy Patronów Śląskich wykonując dla niej, oprócz płaskorzeźby będącej przedmiotem niniejszego artykułu, mozaikę, trzy ołtarze, oraz trzy rzeźby świętych patronów ziem śląskich: bł. Bronisławy miłośnicy Ran Chrystusowych, św. Jacka Odrowąża i św. Jadwigi Śląskiej33. L. Lameński, Stach z Warty. Szukalski i Szczep Rogate Serce, Lublin 2007, s. 121-175. 32 M. Stobierski uczestniczył m.in. w ostatniej wystawie grupy: najpierw w Instytucie Propagandy Sztuki w Warszawie, którą otwarto 30 maja 1936 roku, później przeniesionej do gmachu Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, następnie do budynku Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Zob. L. Lameński, Stach z Warty…, s. 152-153, 162-165, 425. 33 J. Kupiec, Auschwitz w rzeźbie ze zbiorów Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, Oświęcim 2006, s. 11-27; H. Pyka, Katedra katowicka…, 31 32 1/2012 Jak pisał ksiądz Rudolf Adamczyk, podsunięto Stobierskiemu myśl by przedstawił w Katowicach legendę o śmierci cesarza rzymskiego Juliana Apostaty. Relief miał być jej aktualizacją w odniesieniu do czasów księdzu Adamczykowi współczesnych – tj. do pierwszych powojennych dziesięcioleci, powtórnych prześladowania Kościoła w latach 40., 50. i 60. XX wieku, które w sposób uprawniony przywodzić mogły na myśl trzyletnie panowanie Juliana – naznaczone piętnem reakcji pogańskiej. Można się domyślać, że pomysłodawcą był sam magister fabricae, który własne nazwisko zwykł pomijać w Historii budowy katedry swego pióra, nadużywając wówczas bezosobowych form czasowników, natomiast innych inicjatorów na ogół wyszczególniał. Tu brak takiego wyszczególnienia. Pewnym potwierdzeniem może być także uwaga w tonie skargi, dezaprobaty wobec niekonstruktywnej krytyki, kończąca akapit o płaskorzeźbie: dopiero po wykonaniu rzeźby zaczęła się, jak zwykle krytyka. Łatwo krytykować, ale trudniej wnieść coś pozytywnego do sprawy34. Przemawiać mogłyby za tym również szczegóły biografii księdza Adamczyka, podobieństwo losów jego – ofiary komunistycznych represji i św. Bazylego prześladowanego przez Juliana, ważnej postaci chrześcijańskiej legendy o śmierci cesarza. Relief znajduje się w żelbetowej ramie łuku nad wejściem do kaplicy Chrztu Świętego. Tworzy pole o półkolistym, księżycowatym kształcie wypełnione przedstawieniami figuralnymi: dwóch postaci ludzkich: jednej stojącej, drugiej klęczącej oraz wierzgającego konia. (Ryc. 1). Na osi pionowej tj. północ – południe, w centrum kompozycyjnym i ideowym dzieła, zobaczyć można Chrystusa przedstawionego jako Helios – Sol – Słońce, tj. na tle znaku słonecznego, gwiazdy, czy też tarczy słonecznej, frontalnie, w całej postaci, hieratycznie, z rękami rozłożonymi w szerokim geście na wysokości głowy, podniesioną do góry lewicą o otwartej dłoni – zgiętą w łokciu, prawą ręką zaś wyprostowaną, zwróconą ku postaci błagalnika, ku której skierowane są również trzy długie i szerokie, wyraźnie zarysowane promienie emanujące z postaci Chrystusa, oświecające, promieniujące na klęczącą obok postać. Gest prawej ręki oznacza nieograniczone panowanie s. 173. 34 AAKat., Adamczyk, s. 157. Kultura władcy, lewej – pozdrowienie, znak pokoju. Tarcza słoneczna akcentuje majestat Chrystusa i charakteryzuje go jako Zmartwychwstałego35, objawiając jego naturę, ukazując go jako Kyriosa wywyższonego przez Boga Ojca36. Jego stopy spoczywają na chmurze – ciężar ciała jest na nich równo rozłożony. Został on ukazany z obliczem brodatym, długimi włosami. Przyodziany jest w szatę kapłańską, wysoko przepasaną tunikę – lekką i luźną, długą aż do kostek z długimi rękawami sięgającymi nadgarstków odpowiadającą greckiemu chitonowi – jego jońskiej odmianie37. Zmartwychwstanie spontanicznie kojarzy się – również za sprawą czasownika ἀνατέλλω pojawiającego się w kontekście zmartwychwstania Jezusa Chrystusa w Ewangelii wg. św. Marka oraz pismach wczesnochrześcijańskich – ze wschodem słońca. Zob.: Mk 16, 2; Ignacy Antiocheński, List do Kościoła w Magnezji, 9, 1; J. Salij, Poszukiwania w wierze, Poznań 1991, s. 232. 36 Liczne są wzmianki w księgach Nowego i Starego Testamentu oraz dziełach pisarzy wczesnochrześcijańskich mówiące o Bogu Ojcu i Jezusie Chrystusie jako o słońcu i światłości. Zob.: 1Sm 3, 3; Tb 3, 17; Ps 4, 7; Ps 36, 10; Ps 43, 3; Ps 44, 4; Ps 84, 12; Ps 112, 4; Ps 119, 135; Syr 50, 29; Iz 2, 5; Iz 9, 1–2; Iz 10, 17; Iz 60, 1–3; Iz 60, 19–20; Ez 43, 2; Mi 7, 8; Ml 3, 20; Mt 4, 16; Mt 5, 14–16; Mt 13, 43; Mt 17, 2; Łk 1, 78–79; Łk 2, 29–32; Łk 16, 8; J 1, 4–5; J 1, 7–9; J 3, 19–21, J 8, 12; J 9, 5; J 12, 35–36; J 12, 46; Dz 9, 3; Dz 13, 47; Dz 22, 9; Dz 22, 11; Dz 26, 13; Dz 26, 18; Dz 26, 23; 2Kor 6, 14–15; Ef 5, 8; Flp 2, 15; 1Tes 5, 5; Jk 1, 17; 1J 1, 5; 1J 1, 7; 1J 2, 8–10; Ap 1, 16; Ap 21, 23–24. Zob. też.: Ignacy Antiocheński, List do Kościoła w Efezie, 19, 2–3; Do Kościoła w Magnezji, 9, 1; Do Kościoła w Rzymie, 6, 2–3; Auctor Incertus, List Barnaby, 5, 10; Justyn Męczennik, Dialog z Żydem Tryfonem, II, 113, 5; II, 121,2; Minucjusz Feliks, Oktawiusz, 32, 5–6; Ireneusz z Lugdunum, Zdemaskowanie i odparcie fałszywej gnozy, IV, 14, 1; Klemens Aleksandryjski, Zachęta Greków, XI, 114, 1–3; Kobierce, VII, 21, 7; Wypisy z Theodota, 8; 10; Tertulian, Przeciw Prakseaszowi, 13, 10; Hipolit, O Antychryście, 61, 3; Przeciw Noetosowi, 11; Orygenes, Przeciw Celsusowi, 5, 10; 6, 5; Homilia o Księdze Liczb, 23, 5; Komentarz do Ewangelii św. Jana, I, 25, 160–161; XXXII, 24, 316; Homilia o Księdze Kapłańskiej, 9; Cyprian, O Modlitwie Pańskiej, 35. 37 Więcej o ikonografii Chrystusa: J. Miziołek, Sol verus. Studia nad ikonografią Chrystusa w sztuce pierwszego tysiąclecia, Wrocław – Warszawa – Kraków 1991; J. Charkiewicz, Jezus Chrystus w ikonografii, Warszawa 2008; A. Katzenellenbogen, The Image of Christ in the Early Middle Ages, Minneapolis 1968; G. Rumbold, H. Schwebel, Christus in der Kunst des 20. Jahrhunderts, Freiburg im Breisgau 1983; Images of Christ: Ancient and Modern, ed. S.E. Porter, M.A. Hayes, D. Tombs, London 1997. 35 Po jego prawicy znajduje się klęcząca postać czołem niemalże dotykająca ziemi. Ten bardzo głęboki pokłon zwano w starożytności proskynesis. Znany jest chociażby z płaskorzeźb ozdabiających łuki i kolumny ku czci zwycięskich imperatorów oraz z przedstawień na monetach, na których w pozycji proskynesis przedstawieni są hołdownicy, pokonani wojownicy błagający o darowanie życia38. Delikatnie, a raczej niedbale, naszkicowane detale postaci, ledwo czytelne, pozwalają mimo to rozpoznać na reliefie pewne elementy uzbrojenia rzymskich żołnierzy. Są to: tunica – koszula zakładana pod zbroję, balteus lub cingulum – wojskowy pas z tak zwanymi piórami czy też skrzydłami określanymi przez Rzymian ze starogrecka pteruges pełniącymi funkcje głównie dekoracyjne [choć były i funkcjonalne: obciągały tunikę] oraz lorica muscolata lub segmentata na co wskazują charakterystyczne naramienniki i rękawy ozdobione wspomnianymi pteruges. Brak jedynie oznak imperatorskiej władzy – chociażby wodzowskiego paludamentum. Twarz, a dokładniej charakterystyczna broda, wskazuje na jednego z cesarzy – filozofów: Juliana Apostatę. Wykazuje pewne podobieństwo chociażby z antycznymi wizerunkami rzeźbiarskimi i numizmatycznymi – za sprawą ledwie naszkicowanej na płaskorzeźbie brody i charakterystycznego nosa39. (Ryc. 2). Koń ukazany z dbałością o anatomiczne szczegóły – występuje jako sugestia wcześniejszego elementu, niż przedstawione na płaskorzeźbie, sekwencji obrazów składających się na legendę o konaniu Apostaty. Ale o tym później. Płaskorzeźba jest w swojej treści uniwersalistyczna – to ilustracja odwołująca się do bardzo znanego motywu z historii klasycznej, szeroko percypowanego od starożytności po dzień dzisiejszy w literaturze i sztuce. Dzieło przedstawia ostatni rozdział życia Juliana Apostaty – konanie po otrzymaniu śmiertelnej rany w ostatniej bitwie wyprawy perskiej roku 363 po Chrystusie – zgodnie z jego chrześcijańską interpretacją, w której złączyły się różne motywy literackie tworzące chrześcijańską legendę o śmierci tego ostatniego z pogańskich cesarzy: motyw nieznanego spraw- Np.: Roman Imperial Coinage, VIII, Lyon, nr 79 – 83, s. 182; Arles, nr 102 – 103a, s. 210. 39 Roman Imperial Coinage, VIII, Julian Augustus, nr 280–326, s. 225-229. 38 1/2012 33 Rzym cy40, zesłania na ziemię św. Filopatra Merkuriusza, by zabił Apostatę41 i ostatni, który streszczają słowa Galilaee, vicisti! – triumfu Chrystusa nad cesarzem w godzinie jego śmierci, w której ów ukorzył się przed Nazarejczykiem42. Cesarz Julian Apostata podczas bitwy z Persami pod Ktezyfontem – kładącej kres prowadzonej z powodzeniem kampanii wojennej – poniósł śmierć z nieznanej ręki i w nocy skonał43. Niejasne okoliczności śmierci, jej tajemniczość, dały antycznym autorom asumpt do snucia opowieści o różnym stopniu wiarygodności. Rzetelność historyka każe przy tym autorowi zaznaczyć, że źródła pogańskie44 i chrześcijańskie45 traktujące o śmierci cesarza Juliana pozostają ze sobą w najwyżej niezgodzie, choć zgodne są co do faktów, w interpretacjach wydarzeń spod Ktezyfontu różnią się znacząco. Zarówno w źródłach chrześcijańskich jak i pogańskich znajdziemy bowiem informacje, że cesarz zabity został przez żołnierza rzymskiego wyznającego religię chrześcijańską. Obrazy przedstawione w nich przez zantagonizowane strony kontrastują jednak ze sobą wzajem. Źródła pogańskie uznają bowiem sprawcę śmierci cesarza za zdrajcę a chrześcijańskie za bohatera. Libanios, Mowa pogrzebowa na cześć Juliana Apostaty, 268–275. 41 Malalas, Chronographia, 13,25; Auctor Incertus, Chronicon Paschale s.a. 363. 42 Theodoret, The Ecclesiastical History, III, 20. 43 Najbardziej wartościowy opis kampanii perskiej przekazał nam Ammianus Marcellinus: Rerum gestarum libri XXXI, XXII–XXV. 44 Ammianus Marcellinus, Rerum gestarum libri XXXI, XXV, 3 nn.; Eutropii Breviarium Historiae Romanae, X, 16; S. Aurelii Victoris, Epitome de Caesaribus, 43, 1–4; Libanios, Mowa pogrzebowa na cześć Juliana Apostaty, passim; Eutychianus Cappadox, Magnus z Carrhenus, [w:] Historicorum Graecorum, vol. IV, ed. C. Mullerus, Parisiis 1885, s. 4-6. Szczegółowa analiza pogańskich źródeł do śmierci cesarza Juliana Apostaty: J. Kuranc, Zgon cesarza Juliana Apostaty (w świetle relacji współczesnych pisarzy pogańskich), „Roczniki Humanistyczne” 1966, t. XIV, z. 3, s. 73-86. 45 Malalas, Chronographia , 13, 25; Auctor Incertus, Chronicon Paschale s.a. 363; Theodoret, The Ecclesiastical History, III, 20; Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła, III, 369–433; Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, V, 1–22, VI, 1–2; Grzegorz z Nazjanzu, Napiętnowanie cesarza Juliana, Inwektywa pierwsza, 1–124; Napiętnowanie cesarza Juliana, Inwektywa druga, 1–42. Szczegółowa analiza źródeł chrześcijańskich: N.H. Baynes, The Death of the Emperor Julian in Christian Legend, „The Journal of Roman Studies” 1937, vol. 27, s. 22-29. 40 34 1/2012 W obu przypadkach, na ogół, opowieści te są jednak kreacją, a ich efekty to pisarskie ilustracje, przykłady e.g. triumfu wzniosłych zasad chrześcijańskich, sprawiedliwości boskiej – jej karzącego miecza, w tym przypadku włóczni – tu propagowanego np. przez Sozomena, Teodoreta z Cyru, czy też z drugiej strony ideału antycznego władcy – filozofa, jaki lansowali zwolennicy Juliana – Libaniusz i Ammian Marcelin. Ich opowieść o śmierci imperatora składa się z zapożyczeń z platońskiego Fedona. Cesarz był w niej kreowany na mędrca nieustraszonego w obliczu śmierci. W chrześcijańskim wydaniu – pisane ad maximam Dei gloriam, czy też w pogańskim ad Iuliani gloriam pełne w swej istocie filozoficznego, czy religijnego patosu – mają walor przede wszystkim dydaktyczny, a ich funkcje sprowadzają się do kształtowania charakterów społeczności pogańskiej, czy chrześcijańskiej, właściwej, pożądanej w obu grupach, postawy człowieka. W obu przypadkach historia jest jedynie antystrofą, drugim głosem w tym samym chórze, dopełnieniem filozofii i teologii. Podobne– dydaktyczne cele – spełniać miała i płaskorzeźba z katowickiej katedry. Jak już wspomniałem, na chrześcijańską legendę złożyło się kilka motywów, które w naszych czasach już splecione ze sobą pojawiają się w sztuce i literaturze chrześcijańskiej – oraz na tytułowej płaskorzeźbie. Najwcześniej, bo jeszcze w żałobie po cesarzu, pojawiły się oskarżenia chrześcijan o zabicie cesarza, spowodowane nieznaną tożsamością sprawcy tego zabójstwa. Sformułował je jako pierwszy Libanios w swojej Mowie pogrzebowej na cześć Juliana Apostaty. Napisał, że rozeszła się w pewnym miejscu kolumna wojska (...) a cesarz, żeby połączyć rozerwaną kolumnę, pędził z jednym tylko sługą: tymczasem włócznia przez jeźdźca rzucona w niego (...) przeszyła ramię i utkwiła w boku. Runął na ziemię waleczny mąż. (...) Kto był jego zabójcą, niejeden pragnie usłyszeć. Imienia nie znam, ale że to nie wróg go zabił, wyraźnym tego dowodem jest, że żaden nieprzyjaciel nie otrzymał nagrody za zadaną ranę (...). [Należy więc – G.B.] szukać wśród siebie samych zabójcy. Ci, dla których jego życie nie przedstawiało korzyści – a byli to ludzie nie żyjący podług praw – z dawna czyhali na jego życie, i wtedy, kiedy mieli po temu możność, urzeczywistnili swoje zamysły. Zmuszała ich do tego zarówno niegodziwość, która za jego Kultura panowania nie mogła się przejawić swobodnie, jak przede wszystkim cześć oddawana bogom, przeciwna ich własnym dążeniom46. Oskarżenie Libaniosa nie obudziło sprzeciwu wśród chrześcijan. Przeciwnie: Hermiasz Sozomen pisał, że nikt nie mógłby mieć za złe sprawcy, iż okazał się bohaterem dla sprawy Boga i wiary, której był wyznawcą47. Co więcej, nieco później w kronice Jana Malalasa pochodzącej z VI wieku i anonimowym dziele Chronicon Paschale z VII opowieść ta – o zabójcy–chrześcijaninie – pojawiła się w zmodyfikowanej wersji – ponieważ wyrosło już w niej ziarno niepewności zasiane przez Libaniosa – wzbogaconej o sprawstwo św. Filopatra Merkuriusza z kapadockiej Cezarei. Czyn ów został uświęcony boską wolą, a miejsce nieznanego jeźdźca zajął święty umęczony w 250 roku, w drugim roku panowania imperatora rzymskiego Trajana Decjusza. Według przekazu Jana Malalasa i autor Chronicon Paschale, Bazyli biskup Cezarei został uwięziony przez cesarza na samym początku kampanii przeciw Sasanidom, w modlitwach prosił o pomoc św. Merkuriusza, aż w końcu zobaczył we śnie otwierające się niebiosa i Chrystusa Zbawiciela siedzącego na tronie, mówiącego głośno, „Merkuriuszu, idź i zabij cesarza Juliana, który jest przeciwnikiem Chrześcijan”. Święty Merkuriusz, stojąc przed Panem, przywdział błyszczący żelazem napierśnik. Po wysłuchaniu polecenia zniknął, a potem pojawił się ponownie i stanąwszy przed nim zawołał: „Cesarz Julian został śmiertelnie raniony i zmarł, jak nakazałeś, Panie”. Przerażony krzykiem, biskup Bazyli obudził się skonfundowany, (…) poszedł do kościoła na poranne nabożeństwo, wezwał wszystkich swoich duchownych i powiedział im o swoim tajemniczym śnie, że cesarz Julian został śmiertelnie ranny i zmarł tej samej nocy48. kompozycja malarska znaleziona przez polską misję archeologiczną w dolnym kościele w położonej na prawym brzegu nubijskiego Nilu wsi Banganarti leżącej circa 10 km na północ od sudańskiej Dongoli49, ikona z kościoła pod wezwaniem św. Merkuriusza wchodzącego w skład klasztoru św. Merkuriusza znajdującego się w Starym Kairze w Egipcie, fresk, który zdobił południowo-wschodni narożnik koptyjskiej katedry w Faras (dawniej Pachoras) obecnie zalanej wodami jeziora Nasera oraz obraz z kościoła Bet Mercurios w etiopskiej Lalibeli. Obecność konia na katowickiej płaskorzeźbie wskazuje na to, że przedstawiono tę samą legendę, tylko inne elementy jej sekwencji. W Egipcie, Sudanie i Etiopii wcześniejszy i popularny w sztukach plastycznych: świętego przeszywającego włócznią cesarza, akcentujący rolę Merkuriusza, w Katowicach późniejszy, bez znanego mi, podobnego przedstawienia rzeźbiarskiego, czy malarskiego: cesarza strąconego z konia, korzącego się przed Zbawicielem – wyrażający już jedynie sam triumf Chrystusa, klęskę Apostaty. Motyw Galilaee, vicisti! – przedstawiony na tytułowej płaskorzeźbie – pojawia się najwcześniej w dziele Historia Ecclesiastica autorstwa biskupa syryjskiego Cyru, ojca Kościoła – Teodoreta żyjącego na przełomie IV/V w. Ów pisał, że szaleństwo Juliana jeszcze wyraźniej przejawiło się w okolicznościach towarzyszących jego śmierci. (…) [Żołnierze – G.B.] znaleźli go, śmiertelnie rannego w strasznym gniewie pomstującego przeciwko ich Stwórcy. Ares, który wywołuje wojny, nie przyszedł, aby mu pomóc, jak obiecał Loksiasz udzielając kłamliwych wróżb, a ten kogo czcił pod postacią piorunów [czyli Jowisz – G.B.], nie rzucił żadnym z nich w tego, kto zadał śmiertelny cios cesarzowi, zrzucając go z konia na ziemię. Imienia człowieka, który dokonał tego sprawiedliwego czynu do dziś nikt nie poznał. Niektórzy mówią, że został zraniony przez niewidzialną istotę, inni że przez jednego z nomadów zwanych Izmaelitami, inni że przez żołnierza, który nie mógł znieść dalszego cierpienia głodu na pustyni. Ale bez względu na to czy to był człowiek, czy też anioł, bez wątpienia możemy stwierdzić, że sprawca czynu był wykonawcą boskiej woli. Jest to związane z tym, że gdy Julian otrzymał Przekaz ten znalazł oddźwięk w sztuce sakralnej kościołów wschodnich, bizantyjskiego, czy też prawosławnego, ale tez koptyjskiego i etiopskiego. Przykładami mogą być liczne bizantyjskie freski i ikony z wizerunkiem św. Merkuriusza: Libanios, Mowa pogrzebowa na cześć Juliana Apostaty, 268–275. 47 Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, VI, 2. 48 Malalas, Chronographia, 13,25; Auctor Incertus, Chronicon Paschale s.a. 363. Chronicon Paschale powtarza przekaz Malalasa niemalże słowo w słowo. Przekład na język polski: własny. 46 B. Żurawski, Madonna z Banganarti, „Academia” 2007, nr 1, s. 28-31. 49 1/2012 35 Rzym śmiertelną ranę, napełnił dłoń swoją krwią, wyrzucił ją w powietrze i zawołał: „Tyś wygrał, o Galilejczyku”. W ten sposób, choć przyznał, że to Chrystus go zwyciężył to jednocześnie zbluźnił. Aż tak był zaślepiony50. Jaką funkcję miał pełnić relief w czasach, kiedy powstał? Jak pisał ks. dr Rudolf Adamczyk, artyście podsunięto (…) myśl, by w rzeźbie zaktualizował legendarne wydarzenie z życia Juliana Apostaty (…) w odniesieniu do czasów obecnych51. Niósł zatem za sobą, zgodnie z zamysłem budowniczych, aktualne treści. Z jednej strony, jak mniemam, był memento dla komunistycznej władzy. Z drugiej zaś przełożonym na język sztuki credo – wyznaniem wiary w wiecznotrwałe panowanie jedynego Boga w niebie i na ziemi, które wyraża się również w dwóch inskrypcjach z katowickiej katedry, podobnych w swojej wymowie do założenia ideowego płaskorzeźby. Jedna na wewnątrz pierścienia kopuły, we fryzie w jej bębnie: PANOWANIE TWOJE TRWA NA WIEKI. ALLELUJA. WESELMY SIĘ. RADUJMY SIĘ. ALLELUJA przywodzi na myśl Psalm 145, jego 13 wers: Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków, Twoje panowanie trwa przez wszystkie pokolenia52. Druga wypisana złocistymi literami na frontonie świątyni, zacierającą się już rzymską majuskułą, głosząca, że SOLI DEO HONOR ET GLORIA jest fragmentem Pisma Świętego, a dokładniej Pierwszego Listu do Tymoteusza: A Królowi wieków nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, Bogu samemu – cześć i chwała na wieki wieków! Amen53. (Ryc. 3). Ksiądz Adamczyk pisał, że w czasach ubóstwiania techniki trzeba było światu przypomnieć, że celem ostatecznym wszystkiego jest chwała Boża, Theodoret, The Ecclesiastical History, III, 20. Przekład na język polski: własny. 51 AAKat., Adamczyk, s. 157. 52 Ps 145, 13. 53 1Tm 1, 17. Bardzo interesujące rozważania na temat tejże inskrypcji: T. Aleksandrowicz, Soli Deo honor et gloria – wokół pragmatyki tekstu antycznego, [w:] Interpretacja (w) dialogu. Tożsamość egzegezy biblijnej, A. Kucz, A. Malina (red.), (Studia Biblica 10), Kielce 2005, s. 116-125; Idem: O łacińskiej inskrypcji na katowickiej katedrze Chrystusa Króla, „Widomości Archidiecezjalne”, maj 2007, r. 75, nr 5. 50 36 1/2012 a nie człowiek i technika54. Zwłaszcza, że, jak wspomina Tadeusz Aleksandrowicz, mniej więcej w tym samym czasie zainstalowano nieopodal katowickiej katedry napis świetlny na budynku ówczesnego Ministerstwa Górnictwa, głoszący: Chwała górnikom55. Doskonale wpisują się, obie inskrypcje jak i płaskorzeźba, w kontekst, założenie ideowe katedry. Miała bowiem być, jak pisał ks. Adamczyk: monumentem CHRYSTUSA KRÓLA(…) łukiem triumfalnym CHRYSTUSA KRÓLA56. (Ryc. 4) Możemy zatem traktować tytułowy relief, idąc w tym za myślą księdza Adamczyka, jako jedną z płaskorzeźb na łuku triumfalnym Jezusa Chrystusa – kolejnymi są przedstawienia błogosławionych ks. Emila Szramka i ks. Józefa Czempiela, w których życiu Chrystus również odniósł zwycięstwo. Napisy na frontonie i w pasie okalającym bęben kopuły to jakoby inskrypcje wykute na owym łuku triumfalnym, otwory okienne stanowią zaś jego arkady. Czemu w tym przypadku można było użyć starożytnej metafory dla wyrażenia aktualnych treści? Dzięki aż nazbyt wyraźnej analogii. Podobieństwo czasów jest oczywiste57. Oba reżimy – Apostaty według tradycji chrześcijańskiej trwającej od Grzegorza z Nazjanzu, Hermiasza AAKat., Adamczyk, s. 135; H. Pyka, Katedra katowicka…, s. 169. 55 T. Aleksandrowicz, Soli Deo honor et gloria…, s. 123124; 56 AAKat., Adamczyk, s. 103. 57 Por.: Theodoret, The Ecclesiastical History, III, 1–20; Sokrates Scholastyk, Historia kościoła, III, 369–433; Hermiasz Sozomen, Historia kościoła, V, 1–22, VI, 1–2; Grzegorz z Nazjanzu, Mowa 4, Napiętnowanie cesarza Juliana, Inwektywa pierwsza, 1–124; Mowa 5, Napiętnowanie cesarza Juliana, Inwektywa druga, 1–42; AAKat., Adamczyk, passim; R. Adamczyk, Czyściec, Paris 1985, passim; A. Grajewski, Wygnanie, Katowice 2002, s. 10-28, 47-152, passim; Ł. Marek, „Kler to nasz wró”. Polityka władz państwowych wobec Kościoła Katolickiego na terenie województwa katowickiego w latach 1956–1970, Katowice 2009, s. 87-518; K. Banaś, A. Dziurok, Represje wobec duchowieństwa górnośląskiego w latach 1939–1956 w dokumentach, Katowice 2003, s. 117-254; A. Dziurok, Aparat bezpieczeństwa wobec biskupów i kurii katowickiej w latach 1945–1956, [w:] Aparat bezpieczeństwa wobec kurii biskupich w Polsce, red. A. Dziurok, Warszawa 2009, s. 61-85; Ł. Marek, Aparat bezpieczeństwa wobec kurii katowickiej w atach 1956–1970, [w:] Aparat bezpieczeństwa wobec kurii biskupich w Polsce, red. A. Dziurok, Warszawa 2009, s. 86-115; A. Dziurok, Aparat bezpieczeństwa wobec duchowieństwa w latach 1945–1956 (na przykładzie diecezji katowickiej), [w:] Represje wobec duchowieństwa 54 Kultura Sozomena, Sokratesa Scholastyka oraz reżim Bieruta, Cyrankiewicza i Gomułki, stosowały podobną politykę wobec Kościoła. Usuwały chrześcijaństwo z życia publicznego, religię ze szkół, Julian nawet chrześcijan z posad nauczycieli, chrześcijan ze szkół helleńskich – ówczesnych szkół wyższych58, księży wydalały z kościołów, biskupów z ich diecezji, często zamykając w więzieniach59, próbowały stworzyć światopogląd alternatywny dla chrześcijaństwa i narzucić go obywatelom60, zamykały, burzyły chrześcijańskie świątynie, sprzeciwiały się ich budowie, utrudniały ją61, konfiskowały lub niszczyły relikwie62. Oba rządy stosowały podobne metody: Uderz Pasterza, aby rozproszyły się owce [Za 13, 7]. Przytoczona niżej kościołów chrześcijańskich w okresie stalinowskim w krajach byłego bloku wschodniego, red. J. Myszor, A. Dziurok, Katowice 2004, s. 210-225. 58 Theodoret, The Ecclesiastical History, III, 4. Więcej w: T. Szeląg, Ustawa szkolna Juliana Apostaty. Neutralny wydźwięk edyktu a jego faktyczne cele., [w:] Leges sapere. Studia i prace dedykowane profesorowi Januszowi Sondlowi w pięćdziesiątą rocznicę pracy naukowej, Kraków 2008, s. 561-567. Por. Ł. Marek, „Kler to nasz wróg”. Polityka władz państwowych wobec Kościoła Katolickiego na terenie województwa katowickiego w latach 1956–1970, Katowice 2009, s. 425-471. 59 Tak było chociażby w przypadku św. Atanazjusza – biskupa Aleksandrii (Theodoret, The Ecclesiastical History, III, 5; Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła, III, 416–417; Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, V, 15). Por. z wygnaniem biskupów katowickich w latach 1952–1956, losem biskupa ordynariusza katowickiego Stanisława Adamskiego (A. Grajewski, Wygnanie, Katowice 2002, s. 10-28, 47-152, passim), biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka (J. Śledzianowski, Ksiądz Czesław Kaczmarek – biskup kielecki 1895–1963, Kielce 2008, passim). 60 Por.: Grzegorz z Nazjanzu, Mowa 4, Napiętnowanie cesarza Juliana, Inwektywa pierwsza, 115–124; Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, V, 16; S. Olszaniec, Julian Apostata jako reformator religijny, Kraków 1999, passim; K. Kokoszko, Teozofia cesarza Juliana Apostaty, „Acta Universitatis Lodziensis: Folia Historica” 1992, z. 44, s. 39-51; Ł. Marek, „Kler to nasz wróg”. Polityka władz państwowych wobec Kościoła Katolickiego na terenie województwa katowickiego w latach 1956–1970, Katowice 2009, s. 497-518. 61 Por.: Theodoret, The Ecclesiastical History, III, 8; Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, V, 20; Ł. Marek, „Kler to nasz wróg”. Polityka władz państwowych wobec Kościoła Katolickiego na terenie województwa katowickiego w latach 1956–1970, Katowice 2009, s. 119-148. 62 Por.: Theodoret, The Ecclesiastical History, III, 3; III, 8; Ł. Marek, „Kler to nasz wróg”. Polityka władz państwowych wobec Kościoła Katolickiego na terenie województwa katowickiego w latach 1956–1970, Katowice 2009, s. 425-471. relacja pochodzi z Czyśćca – wspomnień ks. dr. Adamczyka: przez kilka miesięcy przesłuchiwano mnie codziennie (...) śledztwo nie dawało odpowiednich wyników. Chwycili się wtedy radykalnego środka sądząc, że mnie złamią i wydobędą ze mnie przyznanie się do szpiegostwa (...) Zarządzili całonocne przesłuchiwanie przez 10 nocy z rzędu (...) do tych dziesięciu nieprzespanych nocy dodano jeszcze serię 10 dni i 10 nocy przesłuchań (...) ale i te szykany nie pomogły, choć zmęczenie było niesamowite i miałem halucynacje. (...) Żeby mnie zmusić do zeznania „prawdy”, przesunięto mnie na celę śmierci (...) śledztwo szło swoją drogą. Przesłuchiwano mnie nadal codziennie po 12 godzin (...). Kiedy nie wykazałem skłonności do poddania się, starano się wytrącić mnie psychicznie z równowagi. Oficer śledczy ryczał „Flaki wam wyprujemy” (...). Zaprowadzono mnie do tzw. „pałacu cudów”, gdzie czekał na mnie mój nowy oprawca. Przez 10 dni i 10 nocy trzymano mnie na krześle. Reflektor świecił mi w oczy. Nawet nóg nie wolno mi było wyprostować; kopano mnie (...) upływał dzień po dniu, zmęczenie było coraz większe. Po pięciu dniach zaczęły mnie prześladować halucynacje (...)63. I tak codziennie przez trzy lata między 7 lutego 1952 roku a 15 stycznia 1955 roku. Któż nie dojrzałby podobieństwa do relacji ze starożytnych vitae martyri? Akta komunistycznego aparatu bezpieczeństwa aż nazbyt często przypominały wówczas acta martyrum – jak chociażby w przypadku teczek błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki i wielu innych represjonowanych przez komunistyczny reżim – w tym i ks. dr. Rudolfa Adamczyka. Jak wspomniałem, władze zamykały Kościoły, przeszkadzały w ich budowie – tak było w przypadku katowickiej katedry. Ks. Adamczyk relacjonuje wypowiedź jednego z lokalnych aparatczyków przedstawiającą stanowisko organów państwowych w kwestii budowy katowickiej katedry: czynniki państwowe śmiały się z naszych zamiarów. Ob. Aleksander Zawadzki, Przewodniczący Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach, miał oświadczyć, że prędzej mu na dłoni włosy wyrosną nim katedra stanie. O dziwo, R. Adamczyk, Czyściec, Paryż 1985, s. 19-21, 24, 27-28, passim. 63 1/2012 37 Rzym Ob. Zawadzki nie żyje, a katedra stoi. Contra spem sperare! Trzeba wierzyć w OPATRZNOŚĆ BOSKĄ, bo OPATRZNOŚĆ BOSKA przez naiwnych nieraz ludzi cuda działa64. Oba reżimy były łudząco podobne w swoim stosunku do chrześcijan. Należałoby również powiedzieć, że oba dały Kościołowi świętych. Według tradycji chrześcijańskiej za czasów panowania Juliana umęczonych zostało wielu chrześcijan, przy czym cesarz nie zawsze ponosił bezpośrednią odpowiedzialność za ich śmierć, ale z całą pewnością we wszystkich tych przypadkach pośrednią poprzez dokonany przez niego zwrot w stosunku państwa do religii chrześcijańskiej. Prześladowania dotknęły m.in.: Artemiusza skazanego na śmierć w 361 roku, Macedoniusza, Teodula, Tacjana – przypalanych żywcem, Bazylego z Ancyry – torturowanego i zabitego w 362, Cyryla z Heliopolis, Dometiusza z Persji ukamienowanego wespół z dwoma kompanami, Doroteusza z Tyru najpierw wygnanego, a później skazanego na śmierć za wiarę, Eupsychiosa z Cezarei, ukrzyżowanego Gemellusa z Ancyry, Jana i Pawła skazanych na dekapitację, Eusygniusza, Juwentinusa, Maksimusa, Emiliana z Durostorum, Marka z Aretuzy i Cyryla z Heliopolis, Maksymiliana z Antiochii i Bonosusa65. Ich imiona zapełniły karty historii Kościoła, trafiły do martyrologiów, i chociaż odpowiedzialność cesarza za ich śmierć podlega kwestii, jest dyskusyjna, to splotły się one z jego własnym imieniem biorąc udział w tworzeniu swego rodzaju czarnej legendy tego cesarza. Kościół tych czcigodnych świętych i męczenników, którego nieprzyjacielem był cesarz Julian Apostata, występować mógł w umyśle ks. dr Adamczyka, właśnie za sprawą legendy, jako sui generis symbol kościoła prześladowanego, na który wiele razy wspominano przez wieki w trudnych dla chrześcijaństwa chwilach. Wspomniał nań również i sam magister fabricae katedry, czego wyrazem stała się tytułowa płaskorzeźba, w niezwykle ciężkich czasach dla kościoła polskiego i jego katowickiej diecezji, cierpiącego prześladowania od komunistów, a uprzednio, na AAKat., Adamczyk, s. 29. Theodoret, The Ecclesiastical History, III, 1–20; Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła, III, 369–433; Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, V, 1–22, VI, 1–2; Grzegorz z Nazjanzu, Napiętnowanie cesarza Juliana, Inwektywa pierwsza, passim; Napiętnowanie cesarza Juliana, Inwektywa druga, passim. 64 65 38 1/2012 niewiele lat wcześniej, od nazistów – te zaś represje spontanicznie musiały kojarzyć się z rządami Odstępcy. W niej zawarte przesłanie było historyczną metaforą, przekazanym mową ezopową, wobec cenzury zamykającej usta ośmielającym się mówić prawdę, memento mówiącym, że od wieków to, co cesarskie, przemija, a trwa to, co boskie: że jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół oglądał upadek wielu różnych rządów i ideologii, a komunizm nie jest ani pierwszą, ani też ostatnią z nich. Kultura Ryc.1. Mieczysław Stobierski: konanie cesarza rzymskiego Juliana Apostaty, fot. ze zbiorów autora Ryc 2. Mieczysław Stobierski: konanie cesarza rzymskiego Juliana Apostaty, detal, fot. ze zbiorów autora 1/2012 39 Rzym Ryc 3. Inskrypcja na frontonie katedry: SOLI DEO HONOR ET GLORIA, fot. ze zbiorów autora Ryc 4. Archikatedra Chrystusa Króla w Katowicach, fot. ze zbiorów autora 40 1/2012 Bibliografia Źródła AAKat.: Akta personalne: Ks. Rudolf Adamczyk. AAKat.: Budowa katedry, Pińczowskie Zakłady Kamienia Budowlanego, vol. I, 1957–1959, sygn. BK 49. AAKat.: Budowa katedry, Roboty kamieniarskie 1954–1960, sygn. BK 46. AAKat.: Budowa katedry, Wnętrze katedry, sygn. BK 32. APK: Teczka nr 8 a: Budowa katedry. Adamczyk R., Czyściec, Paris 1985. Adamczyk R., Historia budowy katedry w Katowicach, Jastrzębie Zdrój 1975 – maszynopis w zespole akt Archiwum Archidiecezjalnego w Katowicach, sygn. BK 192. Ammianus Marcellinus, Rerum Gestarum libri qui supersunt, 2 vols, ed. W. Seyfarth, Berlin 1978 Ammianus Marcellinus, Dzieje rzymskie, t. 1, ks. XIV–XXV, przeł. I. Lewandowski, Warszawa 2001. Aurelius Victor, Epitome de Caesaribus, ed. F. Pichlmayr, R. Gruendel, Lipsiae 1966. Aureliusz Wiktor, Księga o cezarach, [w:] Brewiaria dziejów rzymskich, tłum. P. Nehring i B.Bibik, Warszawa 2010. Banaś K., Dziurok A., Represje wobec duchowieństwa górnośląskiego w latach 1939–1956 w dokumentach, Katowice 2003. Chronicon Paschale, vol. 1, ed. L. A. Dindorf, Bonnae 1832. Św. Cyprian, O Modlitwie Pańskiej, [w:] idem, Pisma, t.1: Traktaty, tłum. J. Czuj, Poznań 1937. Eutropius, Breviarum ab urbe condita, ed. C. Santini, Liepzig 1979. Eutropiusz, Brewiarium od założenia Miasta, [w:] Brewiaria dziejów rzymskich, red. P. Nehring, Warszawa 2010. Eutychianus Cappadox, [w:] Fragmenta Historicorum Graecorum, vol. IV, ed. C. Mullerus, Parisiis 1885. Grzegorz z Nazjanzu, Napiętnowanie cesarza Juliana. Inwektywa pierwsza, [w:] idem, Mowy wybrane, Warszawa 1967. Grzegorz z Nazjanzu, Napiętnowanie cesarza Juliana. Inwektywa druga, [w:] idem, Mowy wybrane, Warszawa 1967. Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, przeł. S. Kazikowski, Warszawa 1989. Hermias Sozomenus, Historia Ecclesiastica, ed. J. Bidez, G.C. Hansen, Berlin 1960. Hipolit, O antychryście, tłum. S. Kalinkowski, Kraków 2000. Hipolit, Przeciw Noetosowi, [w:] Trójca Święta, tłum. E. Buszewicz i S. Kalinkowski, Kraków 1997. św. Ignacy Antiocheński, Listy do: Efezjan, Magnezjan, Rzymian, [w:] Świadkowie naszej tradycji. Pisma Ojców Kościoła, tłum. W. Kania, Tarnów 2000. Ioannes Malalas, Chronographia, ed. L.A. Dindorf, [w:] Corpus Scriptorum Historiae Byzantinae, vol. 14, ed. B.G. Niebuhr, I. Bekker, L.A. Dindorf, Bonnae 1831. Ireneusz z Lugdunum, Zdemaskowanie i odparcie fałszywej gnozy, przeł. M. Michalski [w:] Antologia literatury patrystycznej, t. 1, Warszawa 1975. Św. Justyn, Dialog z Żydem Tryfonem, tłum. A. Lisiecki, Poznań 1926. Klemens Aleksandryjski, Kobierce zapisków filozoficznych dotyczących prawdziwej wiedzy, tłum. J. Niemirska-Pliszczyńska, Warszawa 1994. Klemens Aleksandryjski, Wypisy z Theodota, tłum. P. Siejkowski, Kraków 2001. Klemens Aleksandryjski, Zachęta Greków, [w:] Apologie, tłum. M. Szarmach – A. Świderkówna – J. Sołowianiuk, Warszawa 1988. Libanios, Mowa pogrzebowa na cześć Juliana Apostaty, [w:] idem: Wybór mów, tłum. L. Małowiczówna, Wrocław 1963. Libanius, Selected Orations, Volume I, Julianic Orations, ed. A.F. Norman, London–Cambridge 1969 List Barnaby, [w:] Ojcowie Apostolscy, tłum. A. Świderkówna, wstęp W. Myszor, Warszawa 1990. Magnus z Carrhenus, [w:] Fragmenta Historicorum Graecorum, vol. IV, ed. C. Mullerus, Parisiis 1885. Minucjusz Feliks, Oktawiusz, przeł. M. Szarmach [w:] Apologie, przeł. M. Szarmach, A. Świderkówna, J. Sołowianiuk, Warszawa 1988. Orygenes, Komentarz do Ewangelii według św. Jana, przeł. S. Kalinkowski, Kraków 2003. Orygenes, Przeciw Celsusowi, tłum. S. Kalinkowski, Warszawa 1977. Orygenes, Homilia o Księdze Kapłańskiej, [w:] idem, Homilie o Księgach Rodzaju, Wyjścia, Kapłańskiej, tłum. S. Kalinkowski, Warszawa 1984. Orygenes, Homilia o Księdze Liczb, [w:] idem, Homilie o Księgach Liczb, Jozuego, Sędziów, przeł. S. Kalinkowski, Warszawa 1986. Socrates Scholastikos, Historia Ecclesiastica, ed. G.C. Hansen, Berlin 1995. Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła, przeł. S. Kazikowski, Warszawa 1972. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu: Biblia Tysiąclecia, oprac. Zespół Biblistów Polskich, Poznań 2003. Tertulian, Przeciw Prakseaszowi, [w:] Trójca Święta, tłum. E. Buszewicz i S. Kalinkowski, Kraków 1997. Theodoret, The Ecclesiastical History, [w:] Theodoret, Jerome, Gennadius & Rufinus: Historical Writings, ed. P. Schaff, New York 1892. The Roman Imperial Coinage, vol. VIII, The Family of Constantine I, ed. C.H.V. Sutherland, R.A.G. Carson, London 1981. Zosimos, Historia Nova, ed. L. Mendelssohn, Lipsiae 1887. Zosimos, Nowa historia, przeł. H. Cichocka, Warszawa 1993. Opracowania Aleksandrowicz T., „Soli Deo honor et gloria” – wokół pragmatyki tekstu antycznego, [w:] Interpretacja (w) dialogu. Tożsamość egzegezy biblijnej, red. A. Kucz, A. Malina, „Studia Biblica” nr 10, Kielce 2005, s. 116-125. Aleksandrowicz T., O łacińskiej inskrypcji na katowickiej katedrze Chrystusa Króla, „Wiadomości Archidiecezjalne”, maj 2007, r. 75, nr 5. Baynes, N.H., The Death of the Emperor Julian in Christian Legend, „The Journal of Roman Studies” 1937, vol. 27, s. 22-29. Charkiewicz J., Jezus Chrystus w ikonografii, Warszawa 2008. Dziurok A., Aparat bezpieczeństwa wobec biskupów i kurii katowickiej w latach 1945–1956, [w:] Aparat bezpieczeństwa wobec kurii biskupich w Polsce, red. A. Dziurok, Warszawa 2009, s. 61-85. Dziurok A., Aparat bezpieczeństwa wobec duchowieństwa w latach 1945–1956 (na przykładzie diecezji katowickiej), [w:] Represje wobec duchowieństwa kościołów chrześcijańskich w okresie stalinowskim w krajach byłego bloku wschodniego, red. J. Myszor, A. Dziurok, Katowice 2004, s. 210-225. Dziwoki J., Adamczyk Rudolf, [w:] Leksykon duchowieństwa represjonowanego w PRL w latach 1945–1989, t. 1, red. J. Myszor, Warszawa 2001, s. 1-3. Grajewski A.: Wygnanie, Katowice 2002. Images of Christ: Ancient and Modern, ed. S.E. Porter, M.A. Hayes, D. Tombs, London 1997. Katzenellenbogen A., The Image of Christ in the Early Middle Ages, Minneapolis 1968. Kokoszko K., Teozofia cesarza Juliana Apostaty, „Acta Universitatis Lodziensis: Folia Historica” 1992, z. 44, s. 39-51. Kupiec J., Auschwitz w rzeźbie ze zbiorów Państwowego Muzeum Auschwitz–Birkenau w Oświęcimiu, Oświęcim 2006. Kuranc J., Zgon cesarza Juliana Apostaty (w świetle relacji współczesnych pisarzy pogańskich), „Roczniki Humanistyczne” 1966, t. XIV, z. 3, s. 73-86. Lameński L., Stach z Warty. Szukalski i Szczep Rogate Serce, Lublin 2007. Marek Ł., Aparat bezpieczeństwa wobec kurii katowickiej w latach 1956–1970, [w:] Aparat bezpieczeństwa wobec kurii biskupich w Polsce, red. A. Dziurok, Warszawa 2009, s. 86-115. Marek Ł., „Kler to nasz wróg”. Polityka władz państwowych wobec Kościoła Katolickiego na terenie województwa katowickiego w latach 1956–1970, Katowice 2009 Miziołek J., Sol verus. Studia nad ikonografią Chrystusa w sztuce pierwszego tysiąclecia, Wrocław – Warszawa – Kraków 1991. Olszaniec S., Julian Apostata jako reformator religijny, Kraków 1999. Rumbold G., Schwebel H., Christus in der Kunst des 20. Jahrhunderts, Freiburg im Breisgau 1983. Pyka H., Katedra katowicka i jej wnętrze, [w:] Ziemia Śląska. Wydawnictwo Muzeum Śląskiego w Katowicach, red. L. Szarańca, t. 5, Katowice 2001. Salij J., Poszukiwania w wierze, Poznań 1991. Szeląg T., Ustawa szkolna Juliana Apostaty. Neutralny wydźwięk edyktu a jego faktyczne cele., [w:] Leges sapere. Studia i prace dedykowane profesorowi Januszowi Sondlowi w pięćdziesiątą rocznicę pracy naukowej, Kraków 2008, s. 561-567. Śledzianowski J., Ksiądz Czesław Kaczmarek – biskup kielecki 1895–1963, Kielce 2008. Żurawski B., Madonna z Banganarti, „Academia” 2007, nr 1, s. 28-31. Maciej Paprocki De plumbo pestilenti. Kwestia zatruć ołowiem w starożytnym Rzymie* Ołów – metal powszechnie występujący i łatwy w kształtowaniu – z pozoru nie wyróżniał się wśród innych surowców, których używali Rzymianie. Nie zdawali sobie oni jednak sprawy z jego niezwykle toksycznych właściwości. Charakterystyka i formy występowania ołowiu W śród metali opisywanych przez starożytnych Greków i Rzymian ołów (gr. μόλυβδος, łac. plumbum) zazwyczaj nie cieszył się szczególną estymą. Złoto i srebro od zarania dziejów były używane jako środek płatniczy i materiał ozdobny. Narzędzia z kości i krzemienia zostały natomiast wyparte przez stop cyny i miedzi (brąz), który z kolei musiał później ustąpić miejsca znacznie twardszemu i trwalszemu żelazu. Pośród wspomnianych metali ołów nie wyróżnia się wyjątkowymi właściwościami. Dość miękki i łatwy w formowaniu, a przede wszystkim łatwo dostępny, był powszechnie używany w niemal wszystkich starożytnych kulturach śródziemnomorskich, ale początkowo nie znaleziono dla niego zbyt wielu zastosowań. Dostęp do metalicznego ołowiu był dość M.A. Lessler, Lead and Lead Poisoning from Antiquity to Modern Times, „Ohio Journal of Science”, nr 88 (3), 1988, s. 78-79. Ołów był używany od II tys. p.n.e. na Krecie, Sardynii, Korsyce, w Mezopotamii i Azji Mniejszej, a nieco później (od panowania XVII dynastii) był w użytku i w Egipcie. [Za:] H.A. Waldron, Lead Poisoning in the Ancient World, „Medical History”, nr 17 (4), 1973, s. 392-393. Rzym utrudniony, gdyż w przeciwieństwie do złota czy miedzi, ołów rodzimy w postaci bryłek metalu bez domieszek występuje niezwykle rzadko w naturze. Dość powszechnie jednak można natknąć się na jego związki, pośród których dla starożytnych największe znaczenie posiadały następujące cztery substancje: galena [PbS], glajta [PbO], cerusyt [(PbCO3)2 • Pb(OH)2] oraz octan ołowiu (II) [Pb(CH3COO)2]. Galena (siarczek ołowiu) jest połyskliwą, srebrno czarną, metaliczną rudą, którą w czasach starożytnych wydobywano m. in. w Anatolii, Hiszpanii, Sardynii, Wielkiej Brytanii i na Bałkanach (słynne kopalnie Laurion w Attyce). Wyrabiano z niej ozdoby, a w sproszkowanej postaci stanowiła główny składnik srebrzystego barwnika kosmetycznego. Najistotniejsza w galenie była jednak dosyć spora domieszka srebra, które uzyskiwano poprzez przetopienie jej w procesie kupelacji; ołów był tu częstokroć tylko produktem ubocznym metalurgii srebra. Glajta (tlenek ołowiu) jest żółtopomarańczowym proszkiem, produktem ubocznym kupelacji srebra. Ze względu na intensywny kolor była z rzadka używana w barwieniu glazur ceramicznych i w budownictwie. Biały proszek cerusytu lub bieli ołowianej (uwodniony węglan ołowiu) często z kolei służył jako składnik pudrów kosmetycznych10 i lekarstw, a także jako półprodukt w przemyśle11. Ostatni ze związków, octan ołowiu, składa się z bezbarwnych kryształów o słodkim smaku, które były używane do słodzenia potraw i ich konserwowania. Jego N.H. Gale, Z. A. Stos-Gale, Cycladic Lead and Silver Metallurgy, „The Annual of the British School at Athens”, nr 76, 1981, s. 174. F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning in Ancient Rome, „Acta Theologica Supplementum”, nr 26 (2), 2006, s. 149. T. Waldron, C. Wells, Exposure to lead in ancient populations. „Transactions and studies of the College o f Physicians of Philadelphia”, nr 1, 1979, s. 102-115; J. O. Nriagu, Occupational exposure to lead in ancient times, „The Science of the Total Environment”, nr 31, 1983, s. 105-116. Cyt. za: F. P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 148. L. Aitchison, A History of Metals, Londyn 1960, s. 43 [za:] H. A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 391. Opis procesu kupelacji w dalszej części tekstu. N.H. Gale, Z.A. Stos-Gale, Cycladic Lead…, s. 179. F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 149-150. 10 J. Partington, Origins and Development of Applied Chemistry, Londyn 1935, s. 83. [Za:] H. A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 392. 11 Dioskurydes, De materia medica, V 103. [Za:] F. P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 149. 46 1/2012 przydatność w konserwacji żywności jest ściśle związania z obecnością ołowiu w jego cząsteczce: atomy tego metalu skutecznie blokują działanie większości enzymów, co uniemożliwia rozwój szkodliwych drobnoustrojów w produkcie, który chcemy zabezpieczyć12. Działanie ołowiu nie jest jednak wybiórcze: podlegają mu tak bakterie znajdujące się w żywności, jak i ludzie, którzy ją spożywają. Rozwój produkcji i zużycia ołowiu w basenie morza Śródziemnego Dzięki swym właściwościom, ołów w starożytności był metalem łatwo dostępnym, powszechnym i tanim już w okresie pierwszych eksperymentów metalurgicznych w basenie Morza Śródziemnego. Pierwiastek ten posiada jedną z najniższych temperatur topnienia pośród znanych podówczas metali – już temperatura rzędu 350°C zazwyczaj wystarcza do wytopienia ołowiu z jego najczęściej spotykanej rudy, galeny – siarczku ołowiu (PbS)13. Przypadkowo wrzucona do ogniska galena w kontakcie z płonącym węglem łatwo utlenia się do tlenku ołowiu (PbO), a ten reaguje z resztą nieutlenionej galeny, tworząc ołów (Pb) i dwutlenek siarki (SO2)14, według poniższego równania: 2 PbO + PbS → 3 Pb + SO2 Jeśli uświadomimy sobie, że ognisko zasilane węglem drzewnym zazwyczaj wytwarza temperaturę tylko nieco niższą niż 800°C, to nie zdziwi nas fakt, że niektórzy badacze przypuszczają, jakoby to ołów miał być pierwszym przetapianym metalem w historii15. Spośród siedmiu metali znanych człowiekowi w starożytności tylko cyna ma niższą temperaturę topnienia16, jest jednak stosunkowo rzadko spotykana w porównaniu J. Eisinger, Lead and Wine: Eberard Gockel and the Colica Pictonum, „Medical History”, nr 26, 1982, s. 285. 13 Lessler podaje 328°C jako temperaturę topnienia, u Waldrona jest to 347°C. Dokładna temperatura zależy od ciśnienia, zanieczyszczeń w rudzie i innych czynników. [Za:] M.A. Lessler, Lead and Lead Poisoning…, s. 78. H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 392. 14 N. H. Gale, Z. A. Stos-Gale, Cycladic Lead…, s. 178. 15 Ibidem, s. 176-180. 16 M. A. Lessler, Lead and Lead Poisoning…, s. 78. 12 Kultura z powszechnie występującą galeną17. Gale i StosGale, historycy metalurgii ołowiu, przekonują, że aż do IV tys. p.n.e. najczęściej przetapianym metalem (chociaż wciąż przetopem zajmowano się niezwykle rzadko) był ołów, a nie miedź. W tym okresie nie ceniono jeszcze stosunkowo miękkiej i trudno dostępnej miedzi, wciąż preferując narzędzia z powszechnie występującego krzemienia i obsydianu18. Używano już w tym okresie zielonkawoniebieskich rud miedzi, takich jak malachit i azuryt, lecz najprawdopodobniej tylko w celach kosmetycznych (pudry i proszki). Nie są one jednak w żaden sposób podobne do bryłek miedzi rodzimej, więc człowiek pierwotny nie miałby żadnego istotnego powodu, by próbować przetopu tych turkusowych minerałów19. Dodatkowo należy wspomnieć o tym, że przetop miedzi wymaga utrzymania temperatur rzędu 1200°C, nieosiągalnych przed 3800 r. p.n.e. z przyczyn technicznych20. Ołów posiada natomiast wiele cech, które mogły ułatwić jego przetop. W przeciwieństwie do rud miedzi, galena wykazuje się ciemnym kolorem i metalicznym połyskiem, co miałoby zasugerować pierwszym eksperymentatorom jej pokrewieństwo z metalem i zainspirować ich do umieszczenia jej w palenisku. W temperaturze ok. 800°C z rudy powstałaby bryłka ołowiu, spływająca na dno paleniska, którą po ostygnięciu można by formować ze względu na jej miękkość21. Metal ten nie miałby zastosowań praktycznych z tych samych powodów co miękka miedź, lecz mógłby służyć do ozdoby. Przypuszczenie to potwierdziło się – w Anatolii odnaleziono spore ilości ołowianych paciorków datowanych na ok. 6500 lat p.n.e., które musiały powstać z ołowiu wytopionego z galeny22. Wskutek braku praktycznych zastosowań dla przetopu ołowiu, Gale i Stos-Gale przypuszczają, że proces ten został wielokrotnie wynaleziony i zarzucony w wielu miejscach bez wpływów zewnętrznych23. DoCyna jest na tyle rzadka, iż przez długi czas trwały badania nad tym, skąd starożytni metalurdzy uzyskiwali ilości niezbędne do produkcji brązu. 18 N.H. Gale, Z.A. Stos-Gale, Cycladic Lead…, s. 177. Od VI tys. p.n.e. używano czasami miedzi rodzimej, lecz głównie w tworzeniu dekoracyjnych szpil i innych ozdób: jej miękkość wyklucza inne zastosowania. 19 Ibidem, s. 178. 20 Ibidem, s. 179. 21 Ibidem, s. 178. 22 Ibidem, s. 178-179. 23 Ibidem, s. 180. 17 piero rozwój przetopu miedzi w IV tys. p.n.e. dał impuls do powtórnego rozpoczęcia prób metalurgicznych z szarym metalem. Przyczyną był tu przełom techniczny – temperatury rzędu 1200°C, niezbędne do przetopu miedzi i tworzenia brązu, były także wystarczające do przeprowadzenia procesu kupelacji24. Polega on na stopieniu ołowiu uzyskanego z galeny i ogrzewaniu go w tyglu o porowatych ściankach (tzw. kupeli) do odpowiedniej temperatury. Nad jego powierzchnią przedmuchuje się następnie strumienie gorącego powietrza. Ołów w kontakcie z tlenem stopniowo przechodzi w tlenek ołowiu (glajtę), która pływa po powierzchni roztopionego metalu w postaci szumowin, dopóki nie zbierze się jej ręcznie lub też nie wchłoną jej porowate ścianki tygla. Wraz z postępującym utlenianiem ilość ołowiu oraz jego drobnych zanieczyszczeń w tyglu spada, w miarę jak coraz większe ilości utleniają się do glajty i wypływają z tygla. Ostatecznie na dnie pozostaje bryłka srebra – metalu, który nie może już zostać utleniony, gdyż jako metal szlachetny jest niewrażliwy na większość czynników chemicznych25. Srebro rodzime występuje w niektórych skałach, lecz rzadko, w ilości zaledwie 0,2% zasobów miedzi rodzimej26. Znacznie większe ilości srebra występują w rudach ołowiu, rozproszone w tym metalu. Srebro jest na tyle mocno związane z ołowiem, że wstępny wytop ołowiu z galeny w najmniejszy sposób nie zmniejsza jego ilości – dopiero kupelacja pozwala na oddzielenie tych pierwiastków. Odkrycie kupelacji i możliwość wytopu dużej ilości srebra stworzyło olbrzymi popyt na galenę, a przy okazji spowodowało proces gromadzenia się dużych ilości glajty jako produktu ubocznego. Sporą część odpadu poprodukcyjnego redukowano ponownie do ołowiu, ogrzewając glajtę z galeną. Ołów ten był już pozbawiony srebra, lecz nadal nadawał się do innych celów, jak wytwarzanie ozdób, obciążników, figurek i przedmiotów codziennego użytku27. Ilości przetapianego ołowiu pozostawiły po sobie wyraźny ślad, który można dzisiaj odczytać: jego atomy podczas przetopu oraz obróbki unosiły się i niesione prądami powietrza rozprzestrzeniały się w atmosferze. Część z nich opadła na Grenlandię i zniknęła Ibidem. Opis kupelacji za: N.H. Gale, Z.A. Stos-Gale, Cycladic Lead…, s. 179. 26 Ibidem, s. 179. 27 H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 392-933. 24 25 1/2012 47 Rzym pod sukcesywnie narastającymi warstwami lodu, a w dzisiejszych czasach odwierty pozwalają nam na powtórne dotarcie do nich. Badania zawartości ołowiu w lodach grenlandzkich wykazały, że ok. 680 r. p.n.e., wraz z początkiem bicia srebrnych monet w świecie śródziemnomorskim, ilość antropogenicznego ołowiu w kolejnych warstwach lodu zaczyna wyraźnie rosnąć: badania izotopowego składu drobin ołowiu pozwoliły nawet na zidentyfikowanie, z których obszarów pochodziła przetapiana galena28. Ołów w naturze składa się z mieszaniny czterech izotopów: 204 Pb, 206Pb, 207Pb oraz 208Pb, z których tylko pierwszy występuje w stałej ilości, natomiast trzy kolejne – produkty rozpadu pierwiastków promieniotwórczych – mogą trafić do miejscowej rudy ołowiu w różnych ilościach. Każda taka ruda posiada zatem swoją charakterystyczną kombinację izotopową. Zbadanie wzajemnego stosunku izotopów często pozwala na zidentyfikowanie kopalni, z której pochodziła galena29 – odkrycie tym cenniejsze, że srebro wytopione podczas kupelacji zawsze zawiera jeszcze odrobinę ołowiu (0,5–2%), który także może izotopowo wskazać geograficzne pochodzenie rudy30. Próbki z Grenlandii wskazują na intensywną eksploatację kopalń galeny na obszarze dzisiejszej Hiszpanii za czasów obecności kartagińskiej na tych terenach, z dodatkowymi źródłami emisji ołowiu w tym okresie na ziemiach Italii, Bałkanów i Sardynii31. Alternatywne analizy izotopowe ołowianych/srebrnych artefaktów i monet pochodzenia egejskiego udowadniają także, iż kultura cykladzka32 oraz mieszkańcy Grecji archaicznej oraz klasycznej33 korzystali z pokładów srebronośnych rud ołowianych z kopalni na wyspie Siphnos, z kopalin attyckiego Laurion oraz z innych miejsc wydobycia w basenie Morza Egejskiego. K.J.R. Rosman et al., Lead from Carthaginian and Roman Spanish Mines Isotopically Identified in Greenland Ice Dated from 600 B.C. to 300 A.D., „Environmental Science and Technology”, nr 31 (12), 1997, s. 3415. 29 R.H. Brill, J.M. Wampler, Isotope Studies of Ancient Lead, „American Journal of Archaeology”, nr 71 (1), 1967, s. 63-64. 30 N.H. Gale, Z.A. Stos-Gale, Cycladic Lead…, s. 179. 31 K.J.R. Rosman et al., Lead from Carthaginian and Roman Spanish Mines…, s. 3415. 32 N.H. Gale, Z.A. Stos-Gale, Cycladic Lead, s. 211. 33 W. Gentner, O. Müller, G.A. Wagner, Silver Sources of Archaic Greek Coinage, „Naturwissenschaften”, nr 65, 1978, s. 278-284. 28 48 1/2012 Badania próbek lodu z odwiertów sugerują, że wzrost zanieczyszczenia ołowiem można skorelować w czasie z rozwojem imperium rzymskiego. Stężenie tego pierwiastka osiąga maksymalne wartości w próbkach z okresu końca republiki i utrzymuje się na wysokim poziomie aż do początku III w. n.e., kiedy to jego poziom w próbkach zaczyna sukcesywnie spadać34. Dane stratygraficzne z Grenlandii zgadzają się z analizami historyków metalurgii, według których produkcja ołowiu w świecie śródziemnomorskim wzrosła z 3170 kiloton/rok w epoce brązu do 14960 kiloton/rok w okresie cesarstwa rzymskiego (50 r. p.n.e. – 500 r. n.e.), aby później gwałtownie opaść do poziomu niewiele wyższego od tego z epoki brązu35. Ołów pozostawał uprzednio metalem niezbyt przydatnym ze względu na swą miękkość, natomiast dopiero w epoce rzymskiej architekci i budowniczowie docenili tę i inne jego cechy, po czym rozpoczęli używać go na szeroką skalę. Świat rzymski zużywał ołów w olbrzymich ilościach: na wyprodukowanie tylko jednej części urządzenia przewodzącego wodę w akwedukcie koło Lyon wykorzystano 12 tysięcy ton tego metalu36. Rzymianie opanowali też technikę walcowania ołowiu w celu tworzenia cienkich płyt metalu, z których następnie formowano rury akweduktów, syfony i inne elementy systemów kanalizacyjnych i hydraulicznych37. Z ołowiu odlewano posążki i przedmioty ozdobne, formowano z niego rynny i dachy, monety i odważniki, a także pociski i obciążniki do żagli38. Szczególnie wiele ołowiu znajdowało się na ówczesnych okrętach: przeciętny statek z tego okresu o długości 15–18 m dźwigał na sobie od 380 do 530 kg ołowiu w postaci płyt metalu na poszyciu okrętu oraz osprzętowania takiego jak sondy, pierścienie, ciężarki wędkarskie, ołowiane piecyki przenośne i naczynia, a także pojemniki do przechowywania żywności39. Znaczące ilości tego pierwiastka znajdowano w kuchniach okrętów, które nie mogły sobie pozwolić na ceramikę, K.J.R. Rosman et al., Lead from Carthaginian and Roman Spanish Mines…, s. 3415-6. 35 J.O. Nriagu, Occupational exposure…, s. 106. Cyt. za: F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 149. 36 H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 393. 37 Ibidem. 38 J.O. Nriagu, Occupational exposure…, s. 105. Cyt. za: F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 151. 39 B. Rosen, E. Galili, Lead Use on Roman Ships and its Environmental Effects, „The International Journal of Nautical Archaeology”, nr 36 (2), 2007, s. 304-305. 34 Kultura zbyt kruchą w warunkach ciągłego kołysania. Mimo ceramicznej alternatywy, gospodarstwa domowe na lądzie także używały ołowianych pojemników i naczyń. Kotły i garnki z brązu oraz miedzi często powlekano ołowiem lub stopem srebra i ołowiu dla poprawy smaku40, bowiem w gotującej się żywności przy kontakcie z miedzią powstaje zielononiebieski grynszpan: złożona mieszanina chlorków, węglanów, octanów i innych organicznych soli miedzi, która nadaje potrawom nieprzyjemny smak41. W naczyniach powlekanych stopami ołowiu zachodzi inna reakcja: w kwaśnym środowisku dwuwartościowe jony (Pb2+) przechodzą do gotującej się potrawy, tworząc sole ołowiu i kwasów organicznych, zazwyczaj przyjemnie słodkie w smaku42. W użyciu były sztućce ze stopu cyny i ołowiu, a także naczynia do przechowywania oliwy i wina zrobione z ołowiu lub nim powlekane43. Dodatkowo należy zwrócić uwagę na fakt, że ołowiu używano także w formie związków: w skład wielu kosmetyków, lekarstw i przedmiotów wchodziły galena, cerusyt i glajta. Hipoteza rzymskiej ołowicy: historia badań Tak powszechnie używany w imperium rzymskim metal zwrócił na siebie uwagę wielu historyków, którzy – świadomi jego toksycznej natury – próbowali dociec, czy Rzymianie byli narażeni na ołowicę czy też nie. Sami starożytni często zauważali negatywne skutki kontaktu ze związkami ołowiu, najczęściej jednak opisywali zatrucia cerusytem (węglanem ołowiu), który ze względu na postać proszku mógł zostać przypadkowo połknięty44. Cerusyt lub biel ołowiana (łac. cerussa, gr. ψιμύθιον) to proszek o właściwościach wybielających, składnik wielu kosmetyków45, słabo wchłaniający się przez skórę, F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 149-50. H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 393. 42 Ibid.; H.A. Waldron and D. Stofen, Sub-clinical lead poisoning, London, New York 1974. [za:] J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 288. 43 Ibid., F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 150. 44 A.T. Hodge, Vitruvius, Lead Pipes and Lead Poisoning, „American Journal of Archaeology”, nr 85 (4), 1981, s. 486. 45 Owidiusz, De Medicamen. Fac. Fem., 73; Martialis, 2, 41, 12 i 7, 25, 2. [za:] A.T. Hodge, Vitruvius…, s. 486. 40 41 lecz w przypadku wdychania pyłu lub też bezpośredniego spożycia, ilość ołowiu przedostającego się do ustroju gwałtownie wzrasta46. Pliniusz i Dioskurydes byli świadomi jego toksycznych właściwości, a Galen i Kelsos zalecali nawet pewne antidota na zatrucie cerusytem47. Metaliczny ołów nie był natomiast podejrzewany o większą szkodliwość. Pliniusz stwierdził krótko, że pary tego metalu są szkodliwe dla istot żywych, ale nie przeszkodziło mu to podać wielu receptur na lekarstwa wytwarzane z ołowiu48. Witruwiusz w De architektura spekuluje natomiast o szkodliwości ołowiu w następujących słowach: Ponadto woda z rur glinianych jest znacznie zdrowsza niż z rur ołowianych, gdyż z ołowiu powstaje biel ołowiana, podobno dla zdrowia szkodliwa; jeśli więc to, co z ołowiu pochodzi, jest szkodliwe, to tym bardziej ołów nie może być zdrowy. Jako przykład mogą służyć pracujący przy ołowiu ludzie, którzy mają cerę bladą. Kiedy bowiem przy topieniu ołów staje się płynny, pary jego atakują członki ciała i, prażąc je codziennie, pozbawiają krwi. Jeśli więc chcemy mieć zdrową wodę, wydaje się, że należy ją jak najrzadziej sprowadzać wodociągami z ołowiu49. Jeśli nawet Witruwiusz dostrzegał zagrożenia dla zdrowia płynące z użycia ołowianych rur, to całkowite zarzucenie tej praktyki byłoby ze zrozumiałego powodu całkowicie niemożliwe. Ołów był na tyle tani i przydatny, że całkowite wyrugowanie go z przemysłu i gospodarstwa domowego byłoby po prostu nieopłacalne. Dodatkowo należy wspomnieć fakt, że tak jak istnieli autorzy, którzy odradzali użycie ołowiu, tak i dotrwały do naszych czasów dzieła tych, którzy wykorzystanie ołowiu wręcz polecali. Do drugiej grupy należą między innymi Marek PorH. Hu et al., The Epidemiology of Lead Toxicity in Adults: Measuring Dose and Consideration of Other Methodologic Issues, „Environmental Health Perspectives”, nr 115 (3), 2007, s. 456. 47 Plin. Nat. XXXIV, 70; Dioskurydes 5, 103; Galen De antidotis 14, 144 [w:] Claudii Galeni Opera omnia, ed. K.G. Kühn, Lipsiae 1826; Kelsos 5, 27, 12, [w:] Celsus: On Medicine, przeł. W.G. Spencer. Harvard 1938 [za:] A.T. Hodge, Vitruvius…, s. 486. 48 Plin. Nat. XXXIV, 50, 167 [za:] F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 147. 49 De architectura VIII 6, 10/11 [za:] F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 147; Witruwiusz. O architekturze ksiąg dziesięć. Przeł. K. Kumaniecki. Warszawa 2004, s. 202. 46 1/2012 49 Rzym cjusz Kato, Kolumella i Pliniusz, którzy polecali naczynia powlekane ołowiem do przyrządzania sapa/defrutum50 – lepkiego, słodkiego syropu z moszczu winnego, który cieszył się niezwykłą popularnością51. Syrop ten powstawał w procesie długotrwałego wygotowywania moszczu lub wina w kotłach do połowy lub dwóch trzecich oryginalnej objętości. Produkt końcowy odznaczał się winno-słodkawym zapachem, słodkim smakiem, konsystencją miodu i przyjemnym, ciemnym kolorem52. Sapa w rzymskiej kuchni było nieomalże przyprawą uniwersalną: stosowano je do doprawiania mięs, sosów i wszelkich potraw, które wymagały słodzenia53. W tym samym czasie odkryto także inne zastosowanie brązowego syropu. W miarę wzrostu popytu na wino coraz częściej pojawiały się przypadki sztucznego „poprawiania jakości” słabych lub kwaśnych win, w okresie wczesnego cesarstwa tak nagminne, iż przyczyniły się do narzekań Pliniusza, że rzeczą niemożliwą jest skosztować niepodrabianego wina54. Syrop moszczowy znakomicie nadawał się do fałszowania – jego słodycz i skoncentrowany aromat głuszyły nieprzyjemne aromaty, a zachęcający smak sprawiał, że wedle pisarzy starożytnych wino zaprawione nim miało być szczególnie popularne wśród kobiet55. Rzymianie zauważyli też jeszcze jedną niezwykle przydatną cechę sapa: dodane do przetworów i napojów, wyraźnie wydłużało okres przydatności do spożycia i chroniło przed zepsuciem. Zabezpieczające właściwości syropu znalazły zastosowanie zwłaszcza w winach, które przechowywane w nieszczelnych i zanieczyszczonych pojemnikach mogły niezwykle szybko sfermentować i przeobrazić się w ocet56. Rzymscy winiarze znali co prawda grecką metodę zaprawiania win żywicą, lecz używali jej rzadko, co Terminologia nie jest do końca jasna: spotykamy się z terminami sapa, defrutum i caroenum, które czasami używane są wymiennie, a czasami są stosowane na oznaczenie różnych stężeń otrzymanego syropu. 51 HA. Waldron, Lead Poisoning…, s. 393. 52 J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 285. 53 H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 393; J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 285. 54 Plin. Nat. XIV 31. Sławnym przypadkiem jest tu historia Munny, wspomnianego w epigramie (X 36) Marcjalisa: miał on podobno wysyłać z Marsylii do Rzymu zatrute wina, przez co sam wolał nigdy nie pojawiać się w stolicy, bojąc się skosztować własnych produktów. [Za:] J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 284. 55 J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 285. 56 H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 393. 50 50 1/2012 wskazuje na to, że syrop sapa w roli konserwantu musiał najwidoczniej bardziej przypadać do gustu przeciętnemu konsumentowi w imperium57. Zdolność sapa do hamowania procesów rozkładu biologicznego była jednak spowodowana obecnością czynnika równie szkodliwego dla bakterii jak i innych organizmów żywych – ołowiu. Syrop moszczowy powstawał w procesie odparowania płynu, który gotowano powoli w wielkich kadziach, albo wykonanych ze stopu ołowiu, albo też ołowiem powlekanych58. Rzymscy winiarze cenili naczynia ołowiane bardziej niż brązowe, skarżąc się często, że moszcz wygotowywany w brązowych kadziach nabierało nieprzyjemnego aromatu poprzez zbierające się w płynie związki miedzi, takie jak wspomniany już uprzednio grynszpan. Wielu autorów starożytnych wyraźnie zaleca wobec tego używanie naczyń z powłoką ołowianą, argumentując to lepszym smakiem produktu końcowego59. Długotrwałe gotowanie kwaskowatego moszczu z kontakcie z ołowiem sprzyja jednakże powstawaniu organicznych soli ołowiu, takich jak octan ołowiu (II), które, cechując się rozpuszczalnością w wodzie, koncentrują się w dużych ilościach w roztworze60. Picie wina i spożywanie potraw przyprawionych sapa mogłoby zatem stosunkowo szybko doprowadzić do wysycenia organizmu ołowiem i w konsekwencji pojawienia się pierwszych objawów ołowicy. Wraz z narodzinami nowoczesnej chemii i medycyny coraz większa liczba badaczy starożytnego Rzymu poczęła dostrzegać fakt, iż Rzymianie na co dzień stykali się z olbrzymimi ilościami ołowiu, co nie mogło pozostać bez skutku dla ich zdrowia. Metalu tego używano do produkcji rur wodociągowych, zastawy kuchennej, odważników, posążków, przedmiotów codziennego użytku i naczyń do przechowywania żywności, a jedna z najbardziej popularnych przypraw także zawierała spore jego ilości. Ołowiane przedmioty były dotykane, uderzane, skrobane, podgrzewane, bite i przenoszone, a wszystkie te działania powodowały powstanie drobnego pyłu ołowianego, który trafiał z powietrzem do płuc J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 284. Marcus Cato, De agri cultura, CV [za:] H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 393. 59 O powłoce ołowianej wspominają Pliniusz (Nat.; XIV 49) i Columella (Rei rusticae XII 20) [za:] H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 393. 60 H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 393; J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 286. 57 58 Kultura i wchłaniał się do krwiobiegu61. Niebezpieczeństwo ołowiu nie zostało niezauważone przez historyków: w 1885 r. niemiecki badacz Carl Hoffmann po raz pierwszy wysnuł hipotezę, iż mieszkańcy państwa rzymskiego najprawdopodobniej bardzo często cierpieli na chroniczną ołowicę62. Ćwierć wieku później owa hipoteza została ponownie rozważona przez rodaka Hoffmana, Rudolfa Koberta: badacz ów podzielił opinię swego poprzednika. Obaj uczeni zwrócili uwagę na fakt, że w antycznej literaturze medycznej (ale także i z innych dziedzin) pojawiają się opisy objawów chorobowych, które mogły zostać wywołane nadmierną ilością ołowiu w ustroju. Niektórzy upatrują wzmianek o takim stanie już ok. 370 r. p.n.e. w pismach Hipokratesa, lecz krótkie, nieklarowne opisy palącej gorączki, słabości i kolek, niczego w tym przypadku nie dowodzą, gdyż objawy te są zbyt ogólne, aby możliwe było ustalenie ich etiologii63. Pierwsze bezsprzeczne powiązanie ołowiu i zatrucia pojawia się w Alexipharmaca Nikandra w II w. p.n.e., gdzie szczegółowo opisuje on objawy chorobowe ludzi po spożyciu glajty i bieli ołowianej, takie jak kolki, zaparcia, paraliż i niezwykła bladość skóry64. Przytoczony już uprzednio Witruwiusz w swym opisie wspomina bladość i bezkrwistość u pracujących na co dzień z tym metalem. Co więcej, po raz pierwszy przypisuje szkodliwe właściwości metalicznemu ołowiowi, a nie jego związkom65. Jego obawy podziela Pliniusz66, co zresztą nie przeszkadza mu polecać ołowianych naczyń do wygotowywania moszczu67. Dość przekonujące źródła literackie zebrane przez Hoffmanna i Koberta zachęciły Seabury’ego Gilfillana do opublikowania w 1965 r. artykułu zawierającego rewolucyjną jak na tamten okres tezę. Według niego, to właśnie szeroko rozpowszechniona ołowica miałaby być przyczyną upadku imperium rzymskiego. Skupiając się głównie na spadającej płodności wyższych warstw społecznych, badacz ów dowodzi, iż ciągły kontakt z ołowiem osłabił rzymską arystokrację do tego stopnia, iż nie była ona w stanie efektywnie zarządzać imperium68. Artykuł Gilfillana słusznie zwrócił uwagę na nierówną dystrybucję przyjmowanej dawki ołowiu w społeczeństwie – późniejsze analizy wykazały wyraźną korelację pomiędzy statusem społecznym, a ilością ołowiu przyjmowaną ze środowiska. Arystokracja, ze względu na stosunkowe większe zużycie metalowych naczyń, kosmetyków, lekarstw, wody z akweduktów i wina w porównaniu do uboższych warstw mogła przyjmować do 250 mg ołowiu dziennie, w porównaniu do 35 mg spożywanych przez plebs i 15 mg u niewolników69, co zostało częściowo potwierdzone badaniami porównawczymi co do zawartości Pb w kościach bogatszych i uboższych Rzymian70. Szczególnie uderzający wydaje się tu fakt, iż we współczesnych czasach pozytywna korelacja między statusem, a dawką ołowiu odwróciła się: obecnie to najubożsi są najczęściej narażeni na zetknięcie się z metalami ciężkimi71. Być może nieco zbyt śmiała hipoteza Gilfillana została szybko skrytykowana i uznana przez innych badaczy za wyciąganie wniosków z absolutnie niewystarczającej ilości materiału źródłowego. Badania szczątków ludzkich w celu wykrycia ilości metali w tym okresie nie odznaczały się jeszcze zbytnią precyzją; dodatkowo należy wspomnieć, że Gilfillan wyprowadził swoje dane, przebadawszy niereprezentatywną grupę kości w liczbie ok. 40 i nie przedstawiwszy w pełni metodologii badawczej72. Po publikacji Gilfillana badania nad rzymską ołowicą zaczęły rozwijać się dwutorowo. Część badaczy skupiała się głównie na skażeniu wynikającym z używania ołowianych rur wodociągowych: do ich grona włączył się A. Eisenberg et al., Identification of Community Flour Mills as the Source of Lead Poisoning in West Bank Arabs, „Archives of Internal Medicine”, nr 145, 1985, s. 1848-1851 [za:] B. Rosen, E. Galili, Lead Use on Roman Ships…, s. 305. 62 K. B. Hofmann, Das Blei bei den Völkern des Altertums, [w:] F. Dentike (editor), „Beitriage aus der G eschichte der Chemie”, Leipzig 1885 [za:] J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 286. 63 H. A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 395. 64 Nikander, Alexipharmaca, I 600 [za:] H. A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 395. 65 Witruwiusz De architectura VIII 6, 10/11 66 Plin. Nat. XXXIV 66. 67 Plin. Nat. XIV 49. 68 61 S.C. Gilfillan, Lead poisoning and the fall of Rome, „Journal of Occupational Medicine”, nr 7, 1965, s. 53-60 [za:] H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 395. 69 J.O. Nriagu , Saturnine gout among Roman aristocrats. „The New England Journal of Medicine”, nr 308 (11), 1983, s. 661 [za:] F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 156. 70 A.C. Mackie, A. Townsend and H.A. Waldron The lead content of some Romano-British Bones. “Archaeometry”, nr 18 (2), 1976, s. 221-227 [za:] M.A. Lessler, Lead and Lead Poisoning…, s. 80. 71 H. Hu et al., The Epidemiology of Lead Toxicity…, s. 459. 72 H.A. Waldron, Lead Poisoning…, s. 396. 1/2012 51 Rzym A. Trevor Hodge, publikując w 1981 r. wyważony i poprawny metodologicznie artykuł, w którym udowodnił, że rury akweduktów miały niewielki wpływ na dawkę ołowiu spożywaną przez społeczeństwo rzymskie73. W latach osiemdziesiątych większą aktywnością odznaczyła się grupa, która upatrywała źródeł rzymskiej ołowicy w stosowaniu zanieczyszczonego syropu moszczowego. Przełomowy okazał się tu artykuł Jerome Nriagu, nigeryjskiego specjalisty z dziedziny metalurgii i cyklu obiegu metali ciężkich w środowisku. Nriagu w 1983 napisał tekst, w którym odnowił tezę, jakoby arystokracja cesarstwa miała masowo wymierać z powodu olbrzymich ilości ołowiu przyjmowanych poprzez spożywanie syropu sapa w winie i potrawach74. Publikacja ta wywołała burzę w środowisku naukowym. Odezwało się wiele głosów potępiających „naciągane” hipotezy Nigeryjczyka: najczęściej zarzucano mu nadinterpretację źródeł literackich i zbyt pochopne przypisywanie wszelkich objawów chorobowych zatruciom ołowiu75. Z drugiej strony, należy jednak podkreślić, że wypowiedź specjalisty w zakresie nauk przyrodniczych dodała nowe perspektywy rozwoju dla przeciągającej się dysputy na ten temat. Na początku dwudziestego pierwszego wieku na temat rzymskiej ołowicy zaczęli się wypowiadać lekarze, patolodzy, archeolodzy i chemicy, którzy – korzystając z archeologii eksperymentalnej i coraz doskonalszego sprzętu – coraz lepiej są w stanie zweryfikować zawartość ołowiu w szczątkach z okresu rzymskiego. A.T. Hodge, Vitruvius…, s. 491. J.O. Nriagu, Occupational exposure…. 75 Prace krytykujące hipotezy Nriagu opublikowali m.in. Chisolm, Houston, Needleman / Needleman i Scarborough [za:] S. Muhlberger, Lead and the Fall of Rome: A Bibliography, dostęp 29.10.2011 r. http://www. nipissingu.ca/department/history/muhlberger/orb/lead. htm; F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 156. J .J. Chisolm, „Bulletin of the History of Medicine”, nr 59, 1985, s. 258-9; G.W. Houston, „Classical Journal”, 1989-90, s. 73-5, 80; L . Needleman & D. Needleman, Lead poisoning and the decline of the Roman aristocracy, „Classical Views”, nr 29, 1985, s. 64-94; J . Scarborough, The Myth of Lead Poisoning among the Romans: An Essay Review, „The Journal of the History of Medicine and Allied Sciences”, nr 39, 1984, s. 469-75. 73 74 52 1/2012 Źródła ołowiu w otoczeniu rzymianina: prawda, mit i przypuszczenie Badania w XX w. pozwoliły nam na wyizolowanie trzech podstawowych grup źródeł ołowiu, z którymi miał do czynienia mieszkaniec imperium rzymskiego: rur wodociągowych, potraw i napojów z dodatkiem syropu sapa oraz innych źródeł, w tym związanych z poszczególnymi grupami zawodowymi i społecznymi, takimi jak żeglarze i mieszkańcy portów. Teoria, głosząca jakoby ołów dostawał się do wody poprzez użycie rur wodociągowych z tego metalu, nie znajduje już dzisiaj poparcia. Ironii dodaje tutaj fakt, że od skażenia ołowiem uchroniła Rzymian pewna naturalna cecha wody, na którą niejednokrotnie się skarżyli. Rzymscy plumbarii, budujący i konserwujący wodociągi w miastach, wielokrotnie musieli żmudnie przetykać rury z powodu złogów węglanu wapnia odkładających się w świetle przewodów, który i dzisiaj gromadzi się na długo używanych kranach76. Kluczowa okazuje się tutaj twardość wody dostępnej w źródle. Ołów rozpuszcza się w wodzie, lecz tylko wówczas, gdy zawiera ona niewiele soli mineralnych (jest miękka). Taka sytuacja występuje, gdy woda w ujęciu pochodzi z przesączu przez skały magmowe takie jak granit77. Jeśli natomiast – sytuacja znacznie częstsza – warstwa wodonośna napełnia się wodą z przesączu przez skały osadowe (takie jak wapienie i dolomity), to woda z takiego źródła odznacza się duża twardością (wysyceniem solami mineralnymi, głównie wapnia i magnezu). Sole te będą się osadzały w przewodach, odcinając ołowianą powierzchnię od płynącej wody78. Wapienne skały osadowe oczyszczają także przy przesączaniu wodę deszczową z wszelkich rozpuszczonych w niej metali ciężkich, działając jak filtr i wyłapując jony szkodliwych pierwiastków; złogi wapieni w rurach działałyby w podobny sposób, pochłaniając ołów już rozpuszczony w wodzie79. W przypadku obecności złogów szczęśliwie mamy do czynienia tak ze źródłami literackimi, jak i archeologicznymi. Frontinus w De aquaeductu wspomina wapień narastający A.T. Hodge, Vitruvius…, s. 488. Ibidem. 78 Ibidem. 79 Ibidem, s. 489. 76 77 Kultura w rurach80; złogi owe są wyraźnie dostrzegalne na powierzchni zachowanych rzymskich rur wodociągowych nawet w dzisiejszych czasach. Co prawda należy przyznać, że skały osadowe nie są jedynym typem podłoża geologicznego na obszarze cesarstwa rzymskiego. Nie można zatem wykluczyć, iż na terenach występowania skał magmowych, takich jak zbocza wulkanów i stare góry, woda mogła być wystarczająco miękka do rozpuszczenia ołowiu; obszary takie jednak nie były zasiedlane w pierwszej kolejności81. Należy tutaj także dodać, iż Rzymianie prawdopodobnie rzadko używali zaworów kurkowych, stosując zazwyczaj jedynie awaryjne zawory odcinające do tymczasowego zatrzymania strumienia wody82. W rzymskim systemie myślowym nie istniało pojęcie „oszczędzania wody”: natryski, fontanny i upusty płynęły cały czas, wstrzymywane jedynie w wyjątkowych okolicznościach83. Jeżeli nawet jakieś ilości ołowiu przedostałyby się do wody wskutek braku ochronnych wapieni, to najprawdopodobniej nie zdążyłyby się skumulować do niebezpiecznego poziomu, jak to się dzieje we współczesnych kranach, gdzie woda pozostaje przez długi czas w bezruchu, pobierana tylko w razie potrzeby. Płynący bezustannie strumień wody wypłukuje ołowiane jony na bieżąco, co znacząco zmniejsza ryzyko zatrucia84. Mniej jednoznaczna w ocenie wydaje się być natomiast hipoteza postawiona przez Nriagu, jakoby to skażony syrop moszczowy i przyprawione nim wino miałyby być odpowiedzialne za ołowicę u Rzymian. Pomimo zarzucanej jej autorowi tendencji do nadinterpretacji faktów, nie można odmówić słuszności twierdzeniu, iż sapa często bywała skażona związkami ołowiu. Dokładna ilość tego pierwiastka w syropie jest trudna do ustalenia. Pewna grupa badaczy spróbowała wykonać próbkę sapa na podstawie receptur przekazanych przez Kolumellę i Katona Starszego85. K. B. Hoffmann, przyrządziwszy w 1883 r. syrop moszczowy we wnętrzu kotła wyłożonego ołowianą blachą, jak nakazywała „limo concrescente, qui interdum in crustam indurescit.” Front. 122, 1 [za:] A. T. Hodge, Vitruvius…, s. 488. 81 Ibidem, s. 488. 82 Ibidem, s. 488-489. 83 Ibidem. 84 Ibidem. 85 Columella, De re rustica XII 19-21; M. Porcius Cato De agricultura 105, 107, 122 [za:] J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 284. 80 rzymska receptura, odkrył, iż otrzymany syrop defrutum zawiera ok. 240 mg ołowiu/l86. Rozcieńczył go następnie, oddając dwie łyżeczki syropu na litr wina: otrzymany płyn wciąż zawierał od 20 do 30 mg Pb/l. Niemiecki lekarz zauważył też, że przy nieco dłuższym procesie wygotowywania, zawartość ołowiu w syropie gwałtownie wzrasta, dochodząc do 1 g/l87. Eksperyment ten powtórzył w 1979 r. Josef Eisinger, otrzymawszy podobny wynik. W swoich badaniach kierował się wskazówkami Kolumelli co do rozcieńczania syropu: sextarius (ok. 0,5 l) zagęszczonego defrutum wlewano do amfory pełnej wina (ok. 26 l), co daje w rezultacie proporcję ok. 1:4888. Wino z dodatkiem takiej ilości syropu zawiera ok. 20 mg/l, co potwierdza wcześniejsze ustalenia Hoffmanna. Naturalnie, rzeczą konieczną jest brać pod uwagę różnice w recepturach i wynikającym z nich stężeniu końcowym. Kolumella zastrzega się, że jego sąsiedzi dodają więcej syropu niż on, lecz nie jest to polecane, gdyż nabywcę może odstraszyć zbyt słodki smak tak doprawionego wina; w praktyce syrop rozcieńczano w proporcjach od 1:28 do 1:28889. Nawet przy najniższym polecanym stężeniu syropu, tj. 1:288, otrzymane wino wciąż zawierało ok. 3,5 mg/l. Ilość tę można porównać z maksymalną dopuszczalną dawką wchłoniętego ołowiu na dzień, powyżej której rozpoczyna się już chroniczna ołowica – 0,5 mg. Wypicie litra (najsłabiej doprawionego) wina dziennie dostarczało zatem ilości ołowiu 7 razy większej niż maksymalna dopuszczalna dawka; wyższe stężenia oczywiście powiększały tę ilość. Wina zaprawiane defrutum nie były jednak jedynym źródłem ołowiu w środowisku rzymskim, chociaż z pewnością na kontakt z nim narażona była stosunkowo duża część społeczeństwa. W ostatnich latach zaczęto jednak zwracać uwagę na niektóre grupy zawodowe i społeczne, które ze względu na specyfikę swych zawodów lub też trybu życia znacznie częściej stykały się ze źródłami ołowiu w środowisku. Do takich grup należą oczywiście metalurdzy i pracujący w przetwórstwie ołowiu; górnicy nie są tu najbardziej narażoną grupą ze względu na fakt, że K.B. Hofmann, Das Blei bei den Völkern… [za:] M.A. Lessler, Lead and Lead Poisoning…, s. 80. 87 Ibidem. 88 J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 286-288. 1 amphora = 2 urnae = 8 congii = 48 sextarii. 89 J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 287. 86 1/2012 53 Rzym galena wydziela bardzo niewielkie ilości wolnego ołowiu przed przetopieniem90. Sam proces przetapiania stanowi znacznie większe zagrożenie ze względu na obecność par ołowiu i glajty, łatwo wchłanianej przez żywe organizmy. Istniały jednak i inne grupy szczególnie narażone na kontakt z tym pierwiastkiem. Dość specyficzną grupą tego typu byli żeglarze, przebywający często długie tygodnie na statkach pełnych ołowianych przedmiotów91. Jak już wcześniej wspomniano, jednostki pływające w tej epoce nie tylko posiadały kadłub pokryty blachą z tego metalu, lecz także korzystały ze sprzętu rybackiego, naczyń, pojemników, kotwic, rur i przenośnych piecyków wykonanych bądź to w całości, bądź częściowo z ołowiu – jego ilość mogła sięgać ok. 500 kg92. Dla porównania, amerykańskie przepisy federalne nakazują zgłaszać niebezpieczne składowiska tego pierwiastka, zawierające go w sumie więcej niż 50 kg. Oczywiście, w środowisku otwartym na działanie powietrza i wody ołów stosunkowo szybko pokrywa się patyną złożoną z tlenków i węglanów; podobnie jak złogi wapienia w rurach zabezpiecza ona metal przed dalszym wydzielaniem się do środowiska93. Na statku najczęściej jednak nie dochodzi do powstania patyny wskutek ciągłego użycia sprzętów94. Dodatkowym zagrożeniem było długotrwałe przebywanie w skażonym środowisku bez jakiejkolwiek odzieży ochronnej oraz niewielka ilość wartościowego pożywienia – czynniki, które dodatkowo osłabiały organizmy narażonych na kontakt z ołowiem95. Duża ilość tego metalu na statkach nie stanowiła jednak zagrożenia wyłącznie dla załogi, lecz także dla mieszkańców portów i nabrzeży. Na cumujących statkach odbywały się drobne naprawy – poszycie kadłuba było skrobane i łatane, a uszkodzone sprzęty i ciężarki wyrzucano za burtę. Ołowiane drobiny trafiały do osadów przydennych i często pozostawały tam wskutek niewielkiej wymiany wód pomiędzy otwartym morzem i zamkniętym basenem portowym96. Badania nad osadami portowymi F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 156. B. Rosen, E. Galili, Lead Use on Roman Ships…, s. 305. 92 Ibidem, s. 301. 93 Ibidem, s. 304. 94 Ibidem, s. 304-305. 95 Ibidem, s. 305. 96 J.P. Oleson (ed.), The Harbours of Caesarea Maritima, Results of the Caesarea Ancient Harbour Excavation Project 1980–85, „BAR Int. Ser.”, nr 54, 1994 [za:] B. Rosen, E. Galili, Lead Use on Roman Ships…, s. 305. 90 91 54 1/2012 z Sydonu i Aleksandrii epoki grecko-rzymskiej wykazały znaczny wzrost stężenia Pb w stosunku do poprzedzających i następujących warstw97. Stężenie w Aleksandrii w okresie od 100 do 300 n.e. było najwyższe ze zbadanych do tej pory (600 ppm98), osiągając wartości dwukrotnie wyższe niż te występujące dzisiaj przy ujściach rzek zanieczyszczonych ściekami przemysłowymi (50–200 ppm)99. Żeglarze i mieszkańcy portów poławiali także ryby w okolicach zatok i nabrzeży, co dostarczało im dodatkowej dawki ołowiu. Podobnie jak inne metale ciężkie, może się on akumulować w tkankach ryb, które są później spożywane przez ludzi. Badania nad akumulacją metali ciężkich wykazują, że już przy stężeniu w wodzie rzędu zaledwie 5 ppm, pierwiastki te zaczynają się gromadzić w tkankach; co więcej, ołów w porównaniu do innych metali ciężkich gromadzi się w szczególnym stopniu w mięśniach ryby100, a właśnie mięso ryby (a nie nieco mniej skażone podroby) jest jej najczęściej spożywaną częścią. Nie ulega wątpliwości, że w czasach cesarstwa rzymskiego wielu ludzi było wystawionych na skażenie ze źródeł takich jak osprzętowanie statków, ryby oraz wino. Spory w kwestii rzymskiej ołowicy zazwyczaj jednak w niewielkim stopniu zajmowały się tym, czy ludzie istotnie cierpieli z jej powodu, a jeśli tak, to w jakim stopniu. Głównym punktem zapalnym była raczej idea „upadku” cesarstwa oraz czynnika, który go spowodował: istnieją teorie, według których miałby to być właśnie ołów. Skupianie się na upadku jako takim wprowadza badacza na grząskie terytorium ideologicznego odczytywania historii, G. le Roux, A. Véron, C. Morhange, Geochemical Evidence of Early Anthropogenic Activity in Harbour Sediments from Sidon, „Archaeology & History in Lebanon”, nr 18, 2003, s 115-19; A . Véron, J.P. Goiran, C. Morhange, N. Marriner, J.Y. Empereur, Pollutant lead reveals the pre-Hellenistic occupation and ancient growth of Alexandria, Egypt, „Geophysical Research Letters”, nr 33, 2006, s 1-4 [za:] B. Rosen, E. Galili, Lead Use on Roman Ships…, s. 305. 98 PPM (ang. parts per million) – przyjęty na świecie sposób wyrażania stężeń niezwykle rozcieńczonych roztworów związków chemicznych: określa, ile cząsteczek związku chemicznego przypada na milion cząsteczek roztworu. 99 A. Véron, Pollutant lead…, s. 2. 100 R. Vinodhini; M. Narayana, Bioaccumulation of heavy metals in organs of fresh water Fish Cyprinus carpio (Common carp), „International journal of Environmental Science and Technology”, nr 5 (2), 2008, s. 179-182. 97 Kultura o czym wszyscy badający te kwestie powinni pamiętać. Samo to pojęcie jest nacechowane nieobojętnymi konotacjami: upadek sugeruje utratę równowagi, zniszczenie i rozkład, pozbycie się rodzimego elementu i napływ obcego, gorszej jakości101. Pojawia się ono w wyniku nostalgicznego idealizowania pewnego statycznego stanu państwa, złotej chwili, która jednak nie mogła trwać wiecznie102. Taki sposób pojmowania końcowych chwil cesarstwa rzymskiego zadomowił się w historiografii od czasów Edwarda Gibbona, którego monumentalne dzieło The History of the Decline and Fall of the Roman Empire, t. I-VI (1776–1789) ustaliło pewne dominujące koncepcje postrzegania państwowości. Od pewnego czasu pojawiają się jednak alternatywne koncepcje, postrzegające ostatnie stulecia cesarstwa nie tyle jako upadek, co raczej jako specyficzną transformację państwowości103. W ich świetle, hipotezy wyznaczające ołów jako czynnik, który poprzez osłabienie arystokracji zniszczył imperium nie mają większej wartości poznawczej. Nawet gdyby część administracji wymarła wskutek zatrucia, instytucja cursus honorum najprawdopodobniej zapewniłaby ciągłość administracyjną. Musimy poza tym brać pod uwagę fakt, że od początku istnienia cesarstwa w jego strukturach administracyjnych przebiegał proces uniezależniania się od arystokracji w tradycyjnym tego słowa znaczeniu104. Zamiast więc skupiać się na upadku i jego możliwych przyczynach, należy raczej skoncentrować się na tym, czy wskutek zatrutego środowiska Rzymianie rzeczywiście cierpieli na chroniczną ołowicę oraz czy możemy tego dowieść, dysponując posiadanymi przez nas źródłami. Aby móc na te pytania odpowiedzieć, należy jednak najpierw ustalić, jak pobierany ze środowiska ołów wpływa na ciało człowieka i czy pozostają w nim trwałe ślady tego wpływu. Biologiczne skutki zatrucia ołowiem i ich ślady w organizmie Koncepcja ołowicy jako jednostki chorobowej nie była bynajmniej całkowicie niezmienna od czasu jej powstania: początkowo interesowano się głównie ostrymi zatruciami przy wysokich, skoncentrowanych dawkach, ignorując chroniczne zatrucia, trudniejsze do zdiagnozowania i leczenia105. Wpływało na to po części negatywne nastawienie lobby producentów i przetwórców ołowiu, którzy nie chcieli obniżać dopuszczalnych norm, a po części niedokładność przyrządów pomiarowych, które nie były w stanie dokładnie wyznaczyć stężenia ołowiu we krwi106. Dawkę ołowiu w organizmie zazwyczaj mierzy się w mikrogramach107 ołowiu zawartych w 100 ml krwi (µg/100 ml); dzisiaj przyjmuje się, że 10 µg/100 ml krwi stanowi jeszcze dopuszczalne stężenie108. W przypadku jego przekroczenia zaczynają pojawiać się objawy zatrucia, coraz bardziej dokuczliwe w miarę wzrostu stężenia pierwiastka. Głównym negatywnym skutkiem ołowiu w organizmie jest niszczenie enzymów, uniwersalnych narzędzi ludzkiego ciała. Enzymy, czyli wyspecjalizowane białka, są „narzędziami” odpowiedzialnymi za wzrost, odżywianie, regulację i rozwój, tak na poziomie komórek, jak i całego organizmu. Ołów, podobnie jak inne metale ciężkie, wczepia się w enzymy i doprowadza do ich zniszczenia lub dezaktywacji już przy stężeniach rzędu 0,2 ppm109. Tak nieswoiste działanie w zrozumiały sposób wywołuje całe spektrum objawów. Wskutek upośledzenia układu krwiotwórczego rozwija się anemia, powodująca bladość skóry i wyczerpanie110. Groźniejsze konsekwencje zatrucia ujawniają się w układzie nerwowym. Można tu wymienić kolki, paraliż, ślepotę lub głuchotę, a także upośledzenie sprawności umysłowej111. Nerki, główny organ wydalający ołów z ustroju, magazynują większe ilości tego pierwiastka, co szczególnie je obciąża – pojawia się osłabienie filtracji, ból i opuchlizna. Ukrytym skutkiem S. Hernberg, Lead Poisoning in a Historical Perspective, American Journal of Industrial Medicine”, nr 38, 2000, s. 247-9. 106 Ibidem. 107 Mikrogram = milionowa część grama. 108 S. Hernberg, Lead Poisoning…, s. 247-248. 109 J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 279-280. 110 S. Hernberg, Lead Poisoning…, s. 245-246. 111 Ibidem. 105 Ch.R. Phillips, Old Wine in Old Lead Bottles: Nriagu on the Fall of Rome, „The Classical World”, nr 78 (1), 1984, s. 32. 102 Ibidem. 103 Ibidem, s. 32-33. 104 F. Millar, The Emperor in the Roman World, London 1977 [za:] Ch. R. Phillips, Old Wine…, s. 32-33 101 1/2012 55 Rzym osłabienia nerek jest natomiast zmniejszone wydalanie kwasu moczowego, który gromadzi się w stawach, powodując gwałtowny rozwój artretyzmu, choroby często wspominanej już w starożytnym Rzymie – i być może nie bez powodu112. Układ pokarmowy reaguje najpierw gwałtowną biegunką, po której następują zaparcia, spowodowane gwałtownym i niezwykle bolesnym skurczem mięśni jelit113. Ołów wpływa także na układ rozrodczy, powodując zmniejszoną płodność mężczyzn oraz samoistne poronienia i uszkodzenia płodu u kobiet114. Pliniusz mógł nieświadomie opisać właśnie tę jego właściwość, wspominając o powodującym poronienia syropie z sapa i cebuli115. Wspomniane objawy pojawiają się w najbardziej widocznej formie w ostrym zatruciu, jednakże mniejsze dawki ołowiu także wywołują zmiany ustrojowe, chociaż nie są one tak widoczne. Obecność 80 µg ołowiu w 100 ml krwi, uznawana przez lobby ołowiowe za jeszcze dopuszczalną w czasach, gdy pojęcie chronicznej ołowicy w zasadzie nie istniało116, ma już wyraźne konsekwencje zdrowotne. Stężenia powyżej 40 µg/100 ml zostały skorelowane z narastającym spowolnieniem tempa przewodzenia impulsów nerwowych w nerwach obwodowych. Przy 40–50 µg/100 ml notuje się lekkie upośledzenie funkcjonalne układu nerwowego, objawiające się w zaburzeniach psychicznych. Zaburzenia w produkcji krwi prowadzące do anemii pojawiają się przy stężeniu od 30 do 50 µg/100 ml, natomiast prawdopodobieństwo poronienia wzrasta już przy 15–30 µg/100 ml, co sygnalizuje jak wielką wrażliwością na ołów odznacza się układ rozrodczy117. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym, występującym przy niskich stężeniach ołowiu, jest jednak zwiększona obecność kwasu 5-aminolewulinowego (ALA) w moczu118. Kwas ALA jest podstawową cegiełką biochemiczną służącą organizmowi do produkcji hemu, czerwonego barwnika w komórkach krwi odpowiedzialnego za transport tlenu. W normalnych warunkach dwie cząsteczki kwasu ALA są spinane razem Ibidem. J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 280. 114 S. Hernberg, Lead Poisoning…, s. 245-246. 115 „[Bulbi] hortensii partum cum sapa aut passo sumpti” Plin. Nat. XX 39 [za:] J. Eisinger, Lead and Wine…, s. 286. 116 S. Hernberg, Lead Poisoning…, s. 247-248. 117 Ibidem, s. 250-251. 118 Ibidem, s. 245. 112 113 56 1/2012 za pomocą enzymu ALA dehydratazy w jedną cząsteczkę porfobilinogenu, który następnie służy do produkcji hemu. Ołów wiąże się z enzymem ALA dehydratazą i trwale ją dezaktywuje, co powoduje poważne następstwa w układzie krwiotwórczym119. Przede wszystkim, kwas ALA nie jest już przekształcany w następną substancję służącą do produkcji hemu, co bardzo utrudnia produkcję czerwonych krwinek i zmniejsza ich liczbę, prowadząc do anemii. Nadwyżki niewykorzystanego kwasu ALA są częściowo usuwane w moczu (stąd wzrost jego stężenia), częściowo zaś gromadzą się w czerwonych krwinkach. Innym wczesnym sygnałem ostrzegawczym we krwi jest nakrapianie zasadochłonne: na wymazach krwi czerwone krwinki ukazują się upstrzone wieloma nieregularnymi plamkami, także spowodowanymi zaburzeniami działalności enzymów wskutek obecności ołowiu120. Opis objawów tak ostrego, jak i chronicznego zatrucia ołowiem może pomóc w porównaniu ich z objawami pozostawionymi nam w starożytnych źródłach literackich, lecz jeśli chcemy skorzystać ze źródeł archeologicznych (w tym przypadku szczątków), powinniśmy ustalić, w jaki sposób organizm gospodaruje ołowiem i czy istnieje jakaś zależność pomiędzy stężeniem ołowiu w dostępnych nam szczątkach ciała, a ogólnym stężeniem w organizmie za życia. Częściowej odpowiedzi na to pytanie może nam udzielić wiedza na temat mechanizmu przyswajania, akumulacji i wydalania ołowiu przez ciało ludzkie. Ołów może dostać się do ustroju poprzez wdychanie jego drobin lub spożycie go razem z pożywieniem; związki ołowiu w standardowych warunkach niemal nie przenikają przez skórę121. Drogą pokarmową dostaje się tylko część pochłoniętego ołowiu, a dokładna ilość uzależniona jest od wielu czynników, np. obecności innych pierwiastków w jelicie122. Wdychany ołów dostaje się do krwi niemal w całości. Pierwiastek w krwiobiegu łączy się z białkami osocza, gdzie pozostaje około 35 dni zanim zostanie usunięty; oczywiście, w przypadku stałego kontaktu z ołowiem stężenie ołowiu w ciele nie spada. Organizm usuwa ołów w moczu, a także częściowo gromadzi go w tkankach miękkich i kościach. Kości są często szczególnie wysycone Ibidem. Ibidem. 121 H. Hu et al., The Epidemiology of Lead Toxicity…, s.456. 122 Ibidem. 119 120 Kultura ołowiem, ponieważ dla organizmu ołów nie różni się zbytnio od wapnia123. Jako że kości są jedyną pozostałością po ciałach Rzymian, często próbuje się ich używać do określenia poziomów ołowiu w ciele za życia. Badania rzymskich kości na obecność tego metalu są z jednej strony niezwykle obiecującym przyczynkiem do badań nad ołowicą, a z drugiej strony nastręczają często dodatkowych problemów metodologicznych. Szkielet zawiera od 90 do 95% pochłoniętego ołowiu u dorosłych i od 80 do 95% u dzieci124. Jest on wbudowywany głównie w te części kości, które nie podlegają przemianom po okresie dojrzewania, więc utrzymuje się relatywnie długo (czasami dziesiątki lat)125. Wypłukiwanie ołowiu z ustroju nie jest jednak procesem jednoznacznym i przewidywalnym. Zawartość ołowiu w tkance kostnej odzwierciedla tylko średnie dawki pierwiastka obecne w organizmie, a rozmaite czynniki dodatkowe mogą łatwo wpłynąć na obraz całości. Przykładowo, wraz z wiekiem gęstość kości powoli spada, a wapń przemieszcza się z kości do krwi i jest wydalany. Jeśli w kościach znajdował się ołów, to będzie on podlegał podobnemu zjawisku, obniżając stężenie ołowiu w kości126. Stężenie ołowiu zmienia się też gwałtownie u osób, których kości podlegają przebudowie: można tu zaliczyć kobiety w ciąży, karmiące i po menopauzie, dzieci i osoby chorujące na nadtarczyczność127. Różne typy kości pobierają różne ilości ołowiu ze krwi: zasadniczo rzecz biorąc, istnieje tendencja do używania kości piszczelowej jako modelowego przykładu128, ale nie zawsze jest ona dostępna do analizy. W świetle powyższych zastrzeżeń skorelowanie poziomu ołowiu w kościach z poziomem ołowiu we krwi jest ze zrozumiałych względów niezwykle trudne. Należy zatem traktować dość nieufnie wyniki badań kostnych na niewielkich grupach, takie jak analizy Drascha z 1982 r. Badacz ten ogłosił, że ilość ołowiu w przebadanych przez niego kościach Rzymian z Brytanii wynosi zaledwie 41–47% ilości znajdującej się w kościach współczesnych Europejczyków129. Świadectwa archeologiczne Ibidem. Ibidem, s 457. 125 Ibidem. 126 Ibidem. 127 Ibidem. 128 Ibidem. 129 G.A. Drasch, 1982. Lead burden in prehistorical, historical and modern human bodies. „The 123 124 i literackie wskazują jednak na to, że Rzymianie mieli do czynienia z dużym poziomem ołowiu w środowisku; trudno w takiej sytuacji zanegować osiągnięcia badaczy, którzy na wiele sposobów wykazali, jak wiele tego metalu używano w życiu codziennym i przemyśle. Analiza kości pozostaje ciekawą alternatywą dla innych metod badań rzymskiej ołowicy, lecz wymaga przede wszystkim szeroko zakrojonych badań obejmujących reprezentatywne grupy pozostałości kostnych, a także dopracowania metodologii badawczej w celu usunięcia możliwości popełnienia błędów pomiarowych. Z całą pewnością możemy oczekiwać, iż w przyszłości nowe metody badawcze pozwolą nam na lepsze poznanie specyfiki zatruć w starożytnym Rzymie. Podsumowanie Dociekania na temat, czy Rzymianie cierpieli z powodu użycia dużych ilości toksycznego metalu w ich otoczeniu dotyczą jednego z najbardziej interdyscyplinarnych zagadnień. Medycyna, metalurgia, fizyka i gastronomia splatają się we frapujący problem, który – mimo wielkich postępów na tym polu – nie został jeszcze do końca rozwiązany. Na obecnym etapie nie jesteśmy w stanie powiedzieć nic na temat tego, czy ołów rzeczywiście był przyczyną upadku imperium rzymskiego, czy też nie. Możemy się jednak zastanawiać nad tym, jaka była jego rola w życiu przeciętnego Rzymianina oraz jak bardzo oddziaływał na niego ten trujący, szary metal. Hipoteza zatrucia poprzez użycie ołowianych rur w akweduktach odeszła już w niepamięć, wciąż jednak odkrywane są nowe fakty na temat obecności tego pierwiastka w pożywieniu i sprzętach codziennego użytku. Głównym problemem badawczym pozostaje tutaj troista natura źródeł, nie zawsze są ze sobą zgodnych. Źródła literackie są najbardziej niespójną kategorią. Starożytni wiedzieli już, że pewne związki ołowiu są trujące, ale wiedza o tym, że sam pierwiastek również jest szkodliwy niezwykle powoli torowała sobie drogę do ich świadomości. Wiadomości o szkodliwych parach ołowiu znajdowały się zaraz przy przepisach na lekarstwa wytwarzane przy użyciu tego pierwiastka; jego potępienie cience of the Total Environment”, nr 24, 1982, s. 199-231 [za:] F.P. Retief, L. Cilliers, Lead Poisoning…, s. 148. S 1/2012 57 Rzym łączyło się z niechętnym przyzwoleniem lub zachętą do użycia. Informacje uzyskane przy pomocy archeologii eksperymentalnej sugerują, że wino rzymskie zaprawione syropem defrutum mogło z łatwością wywołać ołowicę u pijących je. Jednakże kolejna kategoria źródeł, a mianowicie badania kostne i ich wyniki, nie potwierdzają przypuszczeń archeologii eksperymentalnej; najprawdopodobniej konieczne jest ich dopracowanie, aby mogły dać pełniejszy obraz sprawy. Informacje, które zapewne uzyskamy na ten temat w przyszłości nie tylko uzupełnią naszą wiedzę na temat zdrowia w starożytności, ale także pozwolą nam sobie uświadomić, że używając przez długie lata benzyny i farby ołowiowej, nie różniliśmy się zbytnio od Rzymian obficie polewających swe desery syropem moszczonym. 58 1/2012 Bibliografia Źródła Dioskurydes, De materia medica libri quinque, wyd. M Wellmann, Berlin 1914. Frontinus, De aquaeductu urbis Romae, wyd. C. Kunderewicz, Lipsk 1973. Katon, Marek Porcjusz, O gospodarstwie rolnym (De agri cultura), przeł. I. Mikołajczyk. Toruń 2009. Kolumella, On agriculture (De re rustica), t. 3, przeł. i wyd. E.S. Forster, E.H. Heffner, Cambridge MA / Londyn 1955. Marcjalis, Epigrams (Epigrammaton), przeł. i wyd. D.R. Shackleton Bailey, Cambridge MA / Londyn 1993. Nikander, Alexipharmaca, [w:] Theriaca et Alexipharmaca. wyd. O. Schneider. Lipsiae [Lipsk]: Teubner 1856. Owidiusz, Medicamina Faciei Femineae, [w:] P. Ovidius Naso, Amores, Epistulae, Medicamina faciei femineae, Ars amatoria, Remedia amoris, Lipsk: Teubner 1907. Pliniusz Starszy, Naturalis Historia, Lipsk: Teubner 1906 Witruwiusz, O architekturze ksiąg dziesięć, przeł. Kazimierz Kumaniecki, Warszawa 2004. Opracowania i artykuły Aitchison L., A History of Metals, Londyn 1960. Brill R.H., Wampler J.M., Isotope Studies of Ancient Lead, „American Journal of Archaeology”, nr 71 (1), 1967, s. 63-77. Chisolm J.J., [n.tit.], „Bulletin of the History of Medicine”, nr 59, 1985, s. 258-60. Drasch G. A., Lead burden in prehistorical, historical and modern human bodies, „The Science of the Total Environment”, nr 24, 1982, s. 199-231. Eisenberg A. et al., Identification of Community Flour Mills as the Source of Lead Poisoning in West Bank Arabs, „Archives of Internal Medicine”, nr 145, 1985, s. 1848-1851. Eisinger J., Lead and Wine: Eberard Gockel and the Colica Pictonum, „Medical History”, nr 26, 1982, s. 279-302. Gale N. H., Stos-Gale Z. A., Cycladic Lead and Silver Metallurgy, „The Annual of the British School at Athens”, nr 76, 1981, s.169-224. Gentner, W., Müller O., Wagner G. A., Silver Sources of Archaic Greek Coinage, „Naturwissenschaften”, nr 65, 1978, s. 273-284. Gilfillan S. C., Lead poisoning and the fall of Rome, „Journal of Occupational Medicine”, nr 7, 1965, s. 53-60. Hernberg S., Lead Poisoning in a Historical Perspective, „American Journal of Industrial Medicine”, nr 38, 2000, s. 244-254. Hodge A. T., Vitruvius, Lead Pipes and Lead Poisoning, „American Journal of Archaeology”, nr 85 (4), 1981, s. 486-491. Hofmann K. B., Das Blei bei den Völkern des Altertums, [w:] F. Dentike (editor), „Beitriage aus der Geschichte der Chemie”, Leipzig 1885. Houston G. W., [n.tit.], „Classical Journal”, 1989–1990, s. 73-80. Hu H. et al., The Epidemiology of Lead Toxicity in Adults: Measuring Dose and Consideration of Other Methodologic Issues, „Environmental Health Perspectives”, nr 115 (3), 2007, s. 455-462. Kobert R., Chronische Bleivergiftung im klassischen Altertum. P. Diegart (Hrsg.), „Die Beiträge aus der Geschichte der Chemie. Dem Gedächtnis von Georg W. A. Kahlbaum”, Leipzig 1909, s. 103-119. Lessler M. A., Lead and Lead Poisoning from Antiquity to Modern Times, „Ohio Journal of Science”, nr 88 (3), 1988, s. 78-84. Mackie A.C., Townsend A., Waldron H.A., The lead content of some Romano-British Bones. „Archaeometry”, nr 18 (2), 1976, s. 221-227. Millar F., The Emperor in the Roman World, London 1977. Muhlberger S., Lead and the Fall of Rome: A Bibliography, dostęp 29.10.2011 r. http://www. nipissingu.ca/department/history/muhlberger/orb/lead.htm Needleman L., Needleman D., Lead poisoning and the decline of the Roman aristocracy, „Classical Views”, nr 29, 1985, s. 64-94. Nriagu J. O., Occupational exposure to lead in ancient times, „The Science of the Total Environment”, nr 31, 1983, s. 105-116. Nriagu J. O., Saturnine gout among Roman aristocrats. „The New England Journal of Medicine”, nr 308 (11), 1983, s. 660-663. Oleson J. P. (ed.), The Harbours of Caesarea Maritima, Results of the Caesarea Ancient Harbour Excavation Project 1980–85, „BAR Int. Ser.”, nr 54, 1994. Partington J., Origins and Development of Applied Chemistry, Londyn 1935. Phillips Ch. R., Old Wine in Old Lead Bottles: Nriagu on the Fall of Rome, „The Classical World”, nr 78 (1), 1984, s. 29-33. Retief F. P., Cilliers L., Lead Poisoning in Ancient Rome, „Acta Theologica Supplementum”, nr 26 (2), 2006, s. 147-164. Rosen B., Galili E., Lead Use on Roman Ships and its Environmental Effects, „The International Journal of Nautical Archaeology”, nr 36 (2), 2007, s. 300-307. Rosman K. J. R. et al., Lead from Carthaginian and Roman Spanish Mines Isotopically Identified in Greenland Ice Dated from 600 B.C. to 300 A.D., „Environmental Science and Technology”, nr 31 (12), 1997, s. 3413-3416. Roux G. le, Véron A., Morhange C., Geochemical Evidence of Early Anthropogenic Activity in Harbour Sediments from Sidon, „Archaeology & History in Lebanon”, nr 18, 2003, s 115-119. Scarborough J., The Myth of Lead Poisoning among the Romans: An Essay Review, „The Journal of the History of Medicine and Allied Sciences”, nr 39, 1984, s. 469-475. Véron A., Goiran J.P., Morhange C., Marriner N., Empereur J. Y., Pollutant lead reveals the pre-Hellenistic occupation and ancient growth of Alexandria, Egypt, „Geophysical Research Letters”, nr 33, (2006), s 1-4. Vinodhini R., Narayana M., Bioaccumulation of heavy metals in organs of fresh water Fish Cyprinus carpio (Common carp), „International journal of Environmental Science and Technology”, nr 5 (2), 2008, s. 179-182. Waldron H.A., Lead Poisoning in the Ancient World, „Medical History”, nr 17 (4), 1973, s. 391-399. Waldron H.A., Stofen D., Sub-clinical lead poisoning, London, New York 1974. Waldron T., Wells C., Exposure to lead in ancient populations. „Transactions and studies of the College of Physicians of Philadelphia”, nr 1, 1979, s. 102-115. Leszek Ziąbka Na straży bursztynowego szlaku. Mieszkańcy środkowego biegu Prosny w I w. p.n.e.* Celtowie stanowili jedną z najważniejszych grup ludności starożytnej Europy, który w swoich wędrówkach przemierzyli niemal cala Europę docierając nawet do Azji Mniejszej, w tym i na ziemi polskie. Ostatnie znaleziska archeologiczne potwierdzają ich osadnictwo na Kujawach i w Wielkopolsce, gdzie pełnić mieli rolę koła napędowego szlaku bursztynowego u schyłku I w. p.n.e. A wielcy mężowie, ci wojownicy, ci jeźdźcy – gdzie oni! W. B. Yeats, Klątwa Cromwella C eltowie, zwani też Galami, stanowili jedną z najważniejszych populacji starożytnej Europy. Przez wiele stuleci potęga ludów celtyckich rosła i powiększały się ich terytoria, jednak później ten stan zaczął się kurczyć, do tego w końcu stopnia, że cywilizacja prawie zanikła. Celtycka kultura przetrwała jedynie na zachodnich krańcach Europy, na tzw. krawędzi celtyckiej, którą tworzyły i tworzą: Irlandia, Walia, Szkocja, Bretania, Kornwalia i wyspa Man. Wiedza na temat najstarszej historii Celtów opiera się na wiadomościach zaczerpniętych z piśmiennictwa greckiego i łacińskiego oraz na informacjach pozyskanych z prac archeologicznych. Zainteresowanie Greków i Rzymian prawie we wszystkich antycznych przekazach prezentuje wręcz wrogi stosunek. Źródła klasyczne dostarczają nam informacji zawierających sporo *Serdeczne podziękowania dla A. Kędzierskiego i S. Miłka za wspólne badania nad osadnictwem celtyckim oraz J. Teske za cenne informacje. 1 B. Gierek, Celtowie, Kraków 1998, s. 11. Barbaricum ubarwionych opowieści, częściowo opartych na osobistych doświadczeniach, a przede wszystkim na relacjach poprzedników. Wydarzenia zawarte w nich potwierdziły znaleziska archeologiczne, dlatego nie mogą zostać pominięte ani zignorowane, pomimo niekiedy swojej stronniczości. Niestety nie dysponujemy wiadomościami, pochodzącymi od samych Celtów i omawiającymi tamte czasy. Gdybyśmy posiadali takie źródła, nasz obraz wczesnej historii „Ludu Europy” mógłby ulec zmianie. Celtyckie rodzime źródła pisane pojawiają się dopiero w VI w. w Irlandii, a dopiero później w Walii. Dzięki nim historię Celtów możemy poznać od tego czasu z bezpośrednich relacji. Trwająca około 2500 lat wędrówka, jaką są dzieje Galów, można określić pod wieloma względami jako tragiczną i smutną. Przetrwanie Celtów stanowi ważny składnik historii kultury Europy, dlatego wymaga dokładnego i rzetelnego objaśnienia. Celtowie na mapie Europy Złote ich włosy, jak i strój: pasiaste Lśnią się ich szaty, a na mlecznobiałych Szyjach pozłotą iskrzą się kanaki Co dziś wiemy i możemy powiedzieć o Celtach – wojowniczym i tajemniczym ludzie obdarzonym mianem pierwszej wśród „barbarzyńskich” społeczności Starego Kontynentu? W swoich wędrówkach przemierzył niemal całą Europę, docierając nawet do Azji Mniejszej (tereny dzisiejszej Turcji), gdzie nazywani byli Galatami. To właśnie tam, na ziemiach Anatolii, Celtowie zachowali przez wiele wieków swój język. W połowie IV w. n.e. św. Hieronim ze Strydonu pisał, że Galatowie używają mowy przypominającej język mieszkańców okolic Trewiru nad Renem. Poziomem rozwoju Celtowie w trakcie swojej wielkiej historii w II i I wieku p.n.e. ustępowa„Celtowie – lud Europy” to motto zorganizowanego w 2004 r. X Festynu Archeologicznego w Biskupinie, któremu towarzyszył wystawa fotograficzna i druk edukacyjny autorstwa R. Chowaniec i M. Rudnickiego o tym samym tytule. Wergiliusz, Eneida, ks. VIII, w. 658–660; kanak – naszyjnik. B. Cunliffe, Starożytni Celtowie, Warszawa 2003, s. 104. B. Gierek, op. cit., s. 42. 64 1/2012 li jedynie klasycznym cywilizacjom z basenu Morza Śródziemnego. Obecnie tylko znikome resztki ogromnego niegdyś celtyckiego obszaru językowego zachowały się w Bretanii, Walii, Szkocji i Irlandii, czyli na północno-zachodnich peryferiach Europy. O dziejach Celtów, kolebce ich kultury, kierunkach przemieszczania się, powiększaniu obszaru celtyckiego, czasach świetności, porażkach i upadku informują starożytne źródła pisane i zabytki archeologiczne. W przypadku Celtów kontynentalnych, na pierwsze miejsce wysuwają się materiały pozyskane z prac wykopaliskowych, natomiast w przypadku Celtów zamieszkujących na wyspach, zarówno źródła pisane jak i materiały archeologiczne mają takie same znaczenie. Mimo że pojawiają się wraz z nastaniem chrześcijaństwa, zawierają sporo informacji o życiu starożytnego „Ludu Europy”. Celtowie trafili na karty historii jako pierwszy z ludów zasiedlających Europę poza strefą śródziemnomorską. Wzmianki o Celtach sięgają schyłku VI w. p.n.e. Hekatajos z Miletu (ok. 540–ok. 480 r. p.n.e.) w dziele geograficznym Obejście Ziemi umieścił ich na przedpolach Massalii (dzisiejsza Marsylia). W późniejszej monumentalnej pracy Dzieje Herodota z Halikarnasu, zwanego Ojcem historii (485–ok. 425 r. p.n.e.), padły informacje, że Celtowie zajmują tereny leżące na zachód od Słupów Heraklesa (Cieśnina Gibraltarska), jako najdalej na zachód osiadły ludu europejski, czyli na krańcach kontynentu. Rzymski poeta Awienus w drugiej połowie IV w. p.n.e. w utworze Ora maritima, czyli Wybrzeże morskie, kompilacji wcześniejszego oryginału greckiego, stwierdza, że Celtowie żyją w Galii i południowo-zachodniej Hiszpanii. Z kolei w dziele greckiego historyka Ksenofonta (ok. 430–ok. 355 r. p.n.e.) zatytułowanym Hellenika znajdujemy informacje o obecności Celtów na ziemi greckiej. Platon (427–347 r. p.n.e.) w swoich Prawach opisuje ich jako wojowniczych i nieumiarkowanych pijaków. Natomiast grecki filozof Arystoteles (384–322 r. p.n.e.) miał dostęp do licznych źródeł, na których oparł swoje spostrzeżenia na temat ludów celtyckich. Jego zdaniem był to twardy lud z Północy, który swoje dzieci wystawiał na działanie surowego klimatu J. Gąssowski, Mitologia Celtów, Warszawa 1978, s. 24. B. Cunliffe, op. cit., s. 15. Tamże, s. 16. Archeologia po to, by je zahartować. Byli wojowniczy, okrutni i nieustraszeni: „Nie obawiają się niczego – ani przedsienia ziemi, ani wzburzonych fal morskich (…) Chwytają za oręż i ruszają przeciw morskim bałwanom10 (…). Przestrzegali zasad gościnności, głównie wobec obcych11. Historyk grecki Polibiusz (201–120 r. p.n.e.) porównuje Celtów do przechwalających się dzieci, znajdujących upodobanie w ozdobach. Dostarcza także informacji o celtyckim systemie hierarchii, choć jego opisy prymitywnych warunków życia Celtów należy uznać za przesadne12. Najobszerniejsze przekazy dotyczące obyczajów i życia Galów, pozostawił Juliusz Cezar, który toczył z nimi liczne wojny. Stworzył on w latach 52 i 51 p.n.e. dzieło Commentarii: rerum gestarum belli Gallici, czyli Pamiętniki o wojnie z Galami (potocznie zwaną wojną galijską), składające się z siedmiu ksiąg, opisujące podbój terenów dzisiejszej Francji, Belgii oraz Holandii. W swoich opisach koncentruje się na trzech kwestiach: polityce, społeczeństwie i religii. Obraz Galów pokazany przez Cezara, był jednak w główniej mierze usprawiedliwieniem przed potomnymi interwencji zbrojnej w Galii. Na wojowniczość Celtów i ich wielkie zamiłowanie do prowadzenia wojen zwrócił uwagę grecki geograf Strabon z Amazji (ok. 68 r. p.n.e.–ok. 26 r. n.e.)13. W swoim fundamentalnym dziele Geografia, zachowanym w siedemnastu księgach, pokazuje obraz znanego wówczas świata. Przedstawia między innymi charakterystykę takich krain jak Galia, Brytania i Irlandia oraz ich mieszkańców: „Cała rasa jest żarliwie rozmiłowana w wojnie, dumna i skora do walki, skądinąd zaś prawa i wolna od przywar charakteru (…) Ale tak samo (…) chętnie poświęcają swą energię użytecznym zajęciom i nawet oddają się studiom literackim (…) Do szczerości i śmiałości ich usposobienia trzeba dodać dziecinnego samochwalstwa i zamiłowania do ozdób (…). Ta próżność właśnie czyni ich nieznośnymi w zwycięstwie i tak zupełnie przygnębionymi w klęsce. Oprócz lekkomyślności cechuje ich barbarzyńska dzikość(…)”14. Znacznie później grecki historyk, piszący po łacinie Ammianus Marcellinus (ok. 330–ok. 395 r. n.e.) zauważa, że cały zastęp obcych nie był w stanie sprostać w bitwie jednemu Galowi, gdy ten przyzwał na pomoc żonę15. Istnieją także opisy Celtów, którzy w IV w. p.n.e. pojawili się na Bałkanach. Do pierwszego kontaktu między wodzami celtyckimi i macedońskimi doszło w 335 r. p.n.e. W tym czasie wysłannicy Celtów znad Adriatyku dotarli na dwór macedoński w Pelli gdzie prowadzono rokowania dotyczące zawarcia traktatu „o przyjaźni i gościnności”16. Wydarzenie to opisuje w II w. n.e. Grek Flawiusz Arriannus (Arian): „Celtowie odznaczają się wysokim wzrostem i mają o sobie wielkie mniemanie. Wszyscy (byli tam również posłowie innych ludów) oświadczyli, że przybyli w celu nawiązania przyjaznych stosunków z Aleksandrem (…) Celtów zaś zapytał, czego obawiają się najbardziej na świecie, przypuszczając, że jego wielka sława dotarła już do nich, i nawet dalej, i że powiedzą, iż najbardziej ze wszystkiego boją się jego osoby. Lecz odpowiedź Celtów zawiodła jego oczekiwanie (…) oświadczyli, że obawiają się, by niebo nie runęło kiedyś na nich, że przybyli w poselstwie z podziwu dla niego, ale nie z obawy lub chęci zysku. (Aleksander) wszystkich ich uznał za swoich przyjaciół i zawarł z nimi przymierze. Następnie odesłał ich z powrotem do domu, dodając, że Celtowie są pyszałkami”17. Ten sam Arrian opisuje ponowną wizytę wysłanników w 323 r. p.n.e., kiedy grupa Celtów odwiedziła Aleksandra w Babilonie. Także kobiety celtyckie opisywane były przez starożytnych pisarzy. Boudicca, królowa brytańskiego plemienia Icenów, dorównywała im wyglądem i odwagą. Kasjusz Dion w dziele Rzymska historia opisuje ją słowami: „Była olbrzymiej postaci, przerażającej powierzchowności, o ostrym głosie. Olbrzymie zwoje jasnorudych włosów spadały na jej kolana. Nosiła wielki, skręcony naszyjnik złocisty i wielobarwną tunikę, a na nią zarzucała gruby płaszcz, spięty zapinką. Co chwila chwytała długą włócznię, aby wzbudzić Arystoteles, Dzieła wszystkie, t. IV, s. 136. Tamże, s. 442. 11 Tamże, s. 16. 12 B. Gierek, op. cit., s. 19-10. 13 M. Dillon, N.K. Chadwick, Ze świata Celtów, Warszawa 1975, s. 15-16. 14 10 Strabon, Geografia, IV, 4, 2,4; cyt za: A . Królikowski, Epopeja Celtów, Częstochowa 1999, s. 14. 15 M. Dillon, N.K. Chadwick, op. cit., s. 153-155. 16 B. Cunliffe, op. cit., s.101. 17 Flawiusz Arrian, Wyprawa Aleksandra Wielkiego, przekł. H. Gesztaft-Gasztold, Warszawa 1963, s. 8. 1/2012 65 Barbaricum lęk we wszystkich, którzy na nią patrzyli”18. W okresie rzymskiego panowania na Wyspach wznieciła ona bunt pośród plemion celtyckich. W latach 60–61 ruszyła do walki ze słowami „muszę zwyciężyć w tym boju lub polec. Takie jest postanowienie kobiety: mężowie niech żyją i będą niewolnikami!”19. Celtowie – baronowie żelaza Etonim Celtowie (greckie Keltoi, łacińskie Celtae) użyty został po raz pierwszy około 2500 lat temu przez pisarzy greckich dla określenia plemion barbarzyńskich, które znajdowały się w głębi lądu, patrząc od greckiej kolonii Massalia. Byli też często nazywani Galami (greckie Galatoi, łacińskie Gali). Świat celtycki dzielił się na wiele plemion, których liczba dziś jest trudna do określenia. Niektóre tworzyły duże, luźne konfederacje, inne zaś małe i dobrze zorganizowane jednostki plemienne. Spoiwem wśród Celtów była stosunkowo jednolita tożsamość kulturowa, religijna i językowa20. Obecnie przyjmuje się, że praojczyzną Celtów był region dorzecza górnego Renu, Menu i Dunaju oraz południowo-zachodnich Czech21. Tereny te w pierwszych wiekach I tysiąclecia p.n.e. w najstarszym okresie epoki żelaza, zajmowała kultura zachodniohalsztacka, której nazwa wywodzi się od miejscowości Hallstatt w Górnej Austrii. W latach 1846–1899 w trakcie prac archeologicznych odkryto tam ponad 2 tysiące bogato wyposażonych grobów pochodzących głównie z wczesnej epoki żelaza. Podstawą bogacenia się miejscowej ludności było wydobycie i handel solą, nazywaną również białym złotem. W V w. p.n.e. na wymienionym obszarze wykrystalizowała się kultura lateńska22 bezpośrednio utożsamiana z ludem Celtów. Ludność pochodzenia celtyckiego w tym czasie zajmowała już spore obszary Europy, między innymi część Półwyspu Iberyjskiego i Wyspy Brytyjskie. Gwałtowna ekspansja kulKasiusz Dion, Historia rzymska, ks. LXII, 3,4; cyt. za: M. Dillon, N.K. Chadwick, Ze świata…, s. 36-37. 19 Tacyt, cyt. za: B. Gierek, Celtowie.., s. 42. 20 A. Cremin, Celtowie, Warszawa 2001, s. 7; M. Millon, N.K. Chadwick, op. cit., s. 11. 21 M. Millon, N.K. Chadwick, op. cit., s. 9 22 Nazwa kultury pochodzi od stanowiska archeologicznego odkrytego w 1858 r. w miejscowości La Tẻne położonej nad brzegiem jeziora Neuchătel w Szwajcarii. 18 66 1/2012 tury lateńskiej nastąpiła na przełomie V i IV w. p.n.e., prowadząc do starć ze światem antycznych cywilizacji znad Morza Śródziemnego. Dotychczasowe kontakty handlowe, zastąpione zostały konfrontacją zbrojną. Przyczyną migracji mogło być przeludnienie, konflikty i spory wewnętrzne, a także atrakcyjność ziem południowej Europy, znanych zwłaszcza ze swych kruszców, dobrego klimatu i żyzności. Pliniusz Starszy wydarzenia te przedstawił raczej w formie symbolicznej, w swojej Historii naturalnej opowiadając dzieje rzemieślnika Helikusa (Elico), Celcie z plemienia Helwetów, który w V w. p.n.e. pracował jako kowal w Rzymie. Wracając do domu, Helikus/Elico wziął ze sobą suszone figi, oliwki i wino, które wzbudziły apetyt współplemieńców, skutkiem czego chcieli to znakomite jedzenie zdobyć w walce23. Na przełomie 387–386 r. p.n.e. Celtowie najechali i złupili Rzym z wyjątkiem obronnego Kapitolu24. W 386 dotarli aż do Sycylii. Od tego czasu powtarzały się ich częste wyprawy łupieżcze w głąb Półwyspu, sięgające Apulii. Dopiero zwycięstwo nad nimi odniesione przez Tytusa Manliusa Imperiosusa w 360 r. p.n.e. w bitwie o most na rzece Aniene na wschód od Rzymu, zapewniło spokój dwóm pokoleniom obywateli Republiki. Kolejny raz Galowie mieli zagrozić Rzymowi dopiero w latach 218–216 r. p.n.e., uczestnicząc w wojennym pochodzie pod przewodem punickiego wodza Hannibala. Wcześniej w 335 r. p.n.e. pertraktowali z Aleksandrem III Wielkim, a w 279 r. p.n.e. najechali na Grecję i złupili świątynię Apollona w Delfach. Część Celtów za zgodą władców państw hellenistycznych osiedliła się nawet w Azji Mniejszej, dając nazwę prowincji Galacji25. 23 J. Haywood, Celtowie. Od epoki brązu do New Age, Warszawa 2008, s. 43. 24 Z najazdem celtyckich Senonów wiążą się legendarne epizody rzymskiej historii, do których należy zaliczyć ocalanie Kapitolu dzięki obudzeniu jego obrońców przez święte gęsi poświęcone Junonie, a także słowa zwycięskiego wodza Celtów Brennusa „Biada zwyciężonym”, które wypowiedział, dorzucając swój miecz na szalę z ciężarkami, kiedy na celtyckich wagach odważono 450 kg rzymskiego złota przeznaczonego na okup. Była to reakcja na skargę rzymskich urzędników, że waga nie jest dokładna. 25 P. Kaczanowski J. K. Kozłowski, Wielka historia Polski. Najdawniejsze dzieje ziem polskich (do VII w.), t. I, Kraków 1998, s. 189-196; Z. Woźniak, Celtowie w Europie środkowe. Ogólny zarys problematyki badawczej [w:] Celtowie i ich mennictwo. Materiały z sesji naukowej, Warszawa 1986, s. 5-14. Archeologia Około połowy III w. p.n.e. nastąpił koniec najazdów celtyckich. Rozpoczął się okres spokoju i rozkwitu ich imponującej kultury. Natomiast w II w. p.n.e. wojska rzymskie stopniowo zaczęły wypierać Celtów z Italii Północnej, a później również z Galii. Ostateczny kres terytorialnej hegemonii Celtów w Europie kontynentalnej, przypada na drugą połowę I w. p.n.e., kiedy nasiliły się od północy najazdy plemion germańskich, a od wschodu dackich26. Celtowie na ziemiach polskich Odkrywanie śladów Celtów i ich kultury na ziemiach polskich ma swoje tradycje i ciągle trwa. Pierwsze ich przejawy miały postać importów, czyli przedmiotów bezpośrednio przez Celtów wykonanych, ale poza obecnymi terenami ziem polskich, jak również w naśladownictwie miejscowych, które powstały pod ich wpływem27. Dzięki najnowszym badaniom archeologicznym, dostarczającym nowych źródeł poznawczych, dotychczasowe poglądy są reinterpretowane, a także powstają nowe ustalenia, np. na temat osadnictwa celtyckiego nad Sanem28, czy obecności ludności celtyckiej w okolicach Kalisza29. Celtowie, którzy przede wszystkim byli rolnikami i rzemieślnikami, na ziemiach polskich osiedlali się w miejscach najbardziej dla nich atrakcyjnych pod względem gospodarczym. Przede wszystkim interesowały ich bogactwa naturalne, m.in. bursztyn, który spotykamy we wczesnych inwentarzach grobów celtyckich30, złoża soli koło Bochni i Wieliczki31. Byli także specjalistami od eksploatacji solanek, solowarstwo było jedną z głównych specjalności celtyckich32. Takie solanki występują m.in. na Kujawach, terenie, który P. Kaczanowski, J.K. Kozłowski, op. cit., s.195196. 27 M. Olędzki, Ogólne uwagi na temat osadnictwa celtyckiego w Polsce, „Prace i Materiały Muzeum Miasta Zgierz”, t. II, 1997, s. 163. 28 S. Czopek, Pradzieje Polski południowo-wschodniej, Rzeszów 1999, s. 163. 29 T. Baranowski, Kaliski odcinek „szlaku bursztynowego, [w:] Kalisia na bursztynowym szlaku wspólne dziedzictwo kulturowe Europy, red. T. Baranowski, J. A. Splitt, Kalisz 2011, s. 87-99. 30 A. Kokowski, Starożytna Polska, Warszawa 2005, s. 35. 31 Tamże, s. 33. 32 M. Olędzki, op. cit., s. 167. wiąże się z opisywanym osadnictwem33. Żyzne ziemie34 jako pierwsi umieli poddać uprawie przy użyciu żelaznych radlic i krojów. Handel solą, miał wpłynąć jeszcze bardziej na ożywienie ruchu na bursztynowym szlaku35. Na zajętych przez nich terenach na przełomie środkowego i późnego okresu lateńskiego doszło do wykształcenia się nowych form kultury, nazywanej obecnie kulturą przeworską36. Pierwsze ślady kontaktów Celtów z ludnością zamieszkującą ziemie polskie pochodzą z okresu halsztackiego i wczesnolateńskiego. Najwcześniej Celtowie pojawiają się w początkach IV w. p.n.e. (faza Laten B) zasiedlając tereny Dolnego Śląska (na południe od Wrocławia, na lewym brzegu Odry) sięgając góry Ślęży i Górnego Śląska (obszar Wyżyny Głubczyckiej)37. Przyjmuje się, że była to ludność, która dotarła tu z terenów Czech i Moraw, przedsięwzięcie to było dziełem Bojów, którzy w ten sposób utworzyli ważną enklawę po północnej części Sudetów, na okres około 150 lat. Prawdopodobnie do nadrzędnych zadań osiadłej tu ludności celtyckiej, należało utrzymanie i kontrolowanie traktu komunikacyjnego wiodącego na północ oraz opieka nad powstałym centrum religijnym na górze Ślęży38. Zanik tego osadnictwa przypada na koniec II w. p.n.e., kiedy tereny te zajmuje ludność kultury przeworskiej39. Jeszcze później na początku III w. p.n.e., kolejne grupy Celtów przybyły do Małopolski, w rejon żyznych lessów podkrakowskich, gdzie ich osadnictwo trwało do przełomu tysiącleci.40. Celtycka enklawa w zachodniej Małopolsce różni się nieco od pozostałych zasiedlonych obszarów. W materiale archeologicznym widoczne jest współwystępowanie materiałów celtyckich razem 26 E. Kaszewska, Zadowice tysiącletnie cmentarzysko na bursztynowym szlaku, Łódź 1984, s. 88. Problematykę osadnictwa celtyckiego na Kujawach porusza miedzy innymi: A. Kokowski, Starożytna…, s. 34 i 35; T. Malinowski, Wielkopolska w otchłani wieków, Poznań 1985, s. 393; M. Olędzki, op. cit., s. 167. 34 T. Malinowski, Wielkopolska…, s. 394-395. 35 E. Kaszewska, op. cit. 36 W. Hensel, Polska starożytna, Ossolineum 1980, s. 405; T. Malinowski, Wielkopolska..., s. 394. 37 M. Olędzki, op. cit., s. 256, zob. też: s. 162. 38 A. Kokowski, op. cit., s. 40-41. 39 P. Kaczanowski J. K. Kozłowski, op. cit., s. 208 40 Ibidem, s. 33. 33 1/2012 67 Barbaricum z zabytkami typowymi dla kultury przeworskiej, tzw. grupa tyniecka41. Około końca III w. p.n.e. Celtowie pojawili się nad górnym Sanem, zajmując wyższe partie Pogórza na wysokości Sanoka42. Najpóźniej około I w. p.n.e. niewielkie grupy ludności celtyckiej osiedliły się na Kujawach i w Wielkopolsce43. Prawdopodobnie przywędrowały one z terenów południowych, co mogło mieć związek z upadkiem osadnictwa celtyckiego w Kotlinie Karpackiej pod wpływem najazdu plemion dackich pod wodzą Burebisty. Według niektórych badaczy wspomniane osadnictwo celtyckie miało charakter krótkotrwały, np. związany z przybyciem celtyckich kupców44. Obecność Celtów w środkowym biegu Prosny Ostatnie wieki przed Chrystusem to czasy istotnych przemian kulturowych dla znacznej części dzisiejszych ziem polskich. Tereny położone nad Prosną, jak również większe obszary obecnych ziem polskich, opanowała ludność o kulturze odmiennej, nowej na tym obszarze, zarówno pod względem wytwórczości materialnej jak i elementów duchowych. W drugiej połowie III w. p.n.e., pojawia się społeczność przeworska, która zamieszkuje te tereny nieprzerwanie do V w. n.e. Nazwa tej rozległej jednostki kulturowej, o rolniczo-hodowlanych podstawach gospodarczych, trwającej ponad 600 lat, wywodzi się od dużego cmentarzyska ciałopalnego koło Przeworska (Gać), badanego przez Karola Hadaczka w 1905 r. W tym czasie było to największe ze znanych cmentarzysk ciałopalnych z okresu rzymskiego w Europie Środkowej. Do ukształtowania się tej jednostki o nowych cechach Nazwa przyjęta została za Luborem Niederlem i Rudolfem Jamką dla całości zjawisk kulturowych na ziemiach polskich w czasach od II w. p.n.e. do połowy V w. n.e. od pierwszego cmentarzyska tej kultury odkrytego w Gaci pod Przeworskiem na Podkarpaciu; zob. M. Olędzki, op. cit., s. 164 42 S. Czopek op. cit., s. 136; M. Olędzki, op. cit., s. 165-166. 43 T. Malinowski, Wielkopolska…, s. 393; E. Kaszewska, Zabytki celtyckie z cmentarzyska w Zadowicach, „Prace i materiału Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi”, nr 25, 1978, s. 183; M. Olędzki, op. cit., s. 167. 44 A. Kokowski, op. cit., s. 33-35, 78. 41 68 1/2012 kulturowych doszło na obszarach Dolnego Śląska, Kujaw, środkowej Polski oraz zachodnich części Mazowsza i Małopolski45. Na tych terenach rozwijała się ona obok starszych społeczności kultury pomorskiej, a także na obszarach opuszczonych przez jej ludność46. Ekspansja ludności kultury przeworskiej, która rozpoczyna się w drugiej połowie II w. p.n.e., spowodowała stopniowe wchłonięcie ludności kultury pomorskiej, przy zaadaptowaniu niektórych jej cech47. Społeczeństwo przeworskie od momentu jego uformowania stanowił najważniejszy czynnik kulturotwórczy. Spowodowało ono ujednolicenie obrazu kulturowego środkowej i południowej Polski. Spoistość tego zespołu manifestuje się w kulturze materialnej, ale także rozciągała się na stosunki gospodarcze, społeczne i kulturę duchową. Podobieństwo w kulturze materialnej polega na występowaniu podobnych, pod względem typologiczno-technologicznym, zestawów naczyń z charakterystycznym zdobnictwem (m.in. motywy zwierzęce) oraz przedmiotów użytku codziennego. W sferze duchowej kontynuowana była starsza tradycja ciałopalnego obrządku pogrzebowego. Na początku powszechnie stosowany był jeden z jego wariantów – pochówek jamowy. Szczątki zmarłego wraz z resztkami stosu umieszczane były w jamie, w grobie płaskim. Równocześnie rytualnie niszczono, przez gięcie i łamanie, znaczną liczbę przedmiotów, które stanowiły wyposażenie grobowe. Stosowano także palenie darów wraz ze zmarłym na stosie, a szczątki umieszczano w popielnicy, obsypywanej niekiedy resztkami stosu48. W starożytności krajobraz naturalny okolic Kalisza różnił się znacznie od obecnego. Odmienne było zalesienie oraz układ stosunków hydrograficznych. Środowisko geograficzne mieszkańców Wielkopolski, a w tym także interesujący nas teren środkowego dorzecza Prosny w ostatnich wiekach p.n.e., dawało duże możliwości rozwijania podstawowych przedsięwzięć P. Kaczanowski, J. K. Kozłowski, op. cit., s. 217; E. Pudełko, Kultura przeworska (III/II a. C. – 375 p. C). [w:] Pradzieje i wczesne średniowiecze regionu kaliskiego, red. T. Baranowski, E. Pudełko, J. A. Splitt, Kalisz 2003, s. 57-58. 46 T. Makiewicz, Pierwsi Germanie, [w:] Polska. Dzieje cywilizacji narodu. U źródeł Polska do roku 1038, t. I, red. M. Derwich, A. Żurek, Warszawa 2002, s. 96. 47 A. Kokowski, op. cit., s. 51-61. 48 E. Kaszewska, Zadowice…, s. 16. 45 Archeologia gospodarczych49. W stosunku do poprzedniego, wilgotnego i chłodnego okresu halsztackiego, późniejsze wieki charakteryzowały się ociepleniem, a co za tym idzie osuszeniem poprzednio niedostępnych terenów, stwarzając dogodne warunki gospodarcze dla rolnictwa, hodowli, a także zbieractwa i łowiectwa. Dostępność występowania darniowych rud żelaza oraz dostatek budulca w postaci drewna, były dodatkowym atutem obszaru okolic Kalisza. Potwierdzeniem istnienia starożytnego hutnictwa są głównie pozostałości pieców do wytopu żelaza, na które natrafiono w dorzeczu Prosny, między innymi w Tyńcu, na Lisie i Piwnicach50. Przebieg szlaku handlowego wzdłuż Prosny przyczyniał się także do intensywnego rozwoju osadnictwa, a zarazem rozwoju gospodarczego społeczeństwa kultury przeworskiej. Pierwszą orędowniczką istnienia w rejonie Kalisza celtyckiego ośrodka rzemieślniczo-handlowego była J. Rosen-Przeworska51. O obecności Celtów na obszarach Wielkopolski, którzy mieli tam dotrzeć z okolic Wrocławia, wspomina także T. Malinowski52. Koncepcję łączenia nazwy Kalisii, jako spadku po Celtach, sformułował K. Moszyński53. Również Z. Woźniak w pracy Celtowie w Polsce wspomina, iż niektórzy badacze uważali, że Kalisia to celtycki toponim54. Jednakże ówczesna baza źródłowa zabytków pochodzących z celtyckiego kręgu kulturowego nie uzasadniała w pełni tych hipotez. Znaczny wzrost liczby odkrywanych przedmiotów pochodzenia celtyckiego lub ich naśladownictwa oraz potwierdzenie istnienia odkrycie mennicy celtyckich Bojów pod Kaliszem (dźwignią handlu celtyckiego był pieniądz monetarny) rzuca nowe światło na zasiedlenie tych terenów w starożytności55. Najwcześniejsze kontakty z kupcami celtyckimi poświadczają znaleziska importów pochodzących z południa. Najstarszym znaleziskiem tego roT. Malinowski, Wielkopolska…, s. 408. A. Michałowski, Osady kultury przeworskiej z terenów ziem polskich, Poznań, 2003, s. 36-37. 51 J. Rosen - Przeworska, Tradycje celtyckie w obrzędowości Protosłowian, Wrocław 1965, s. 127. 52 T. Malinowski, Wielkopolska…, s. 393. 53 K. Moszyński, Pierwotny zasięg języka prasłowiańskiego, Wrocław 1957, s. 267-268. 54 Z. Woźniak, Celtowie w Polsce, Kraków 1968, s. 12. 55 M Rudnicki, L. Ziąbka, Moneta celtycka z Kalisza - Piwonice a początki dziejów mennictwa na ziemiach Polski, [w:] Od Kalisii do Kalisza. Skarby doliny Prosny. Katalog do wystawy, Warszawa 2010, s. 13-22. 49 50 dzaju jest brązowa bransoleta zdobiona dwoma rzędami małych guzków. Odkryta została w jednym z grobów na stanowisku w Piwonicach, na cmentarzysku kultury łużyckiej56. Ozdoby tego rodzaju rzadko spotykane są w zespołach z tego czasu. Drugi egzemplarz pochodzi również z nekropoli ludności kultury pól popielnicowych z Wtórku niedaleko Ostrowa Wielkopolskiego57. Osady W starożytności ludność okolic Kalisza zakładała swoje siedziby w pobliżu rzek, na piaszczystych cyplach wchodzących klinami w dolinę Prosny, Swędrnii lub ich większych dopływów. Położenie osad na stokach dolin rzecznych, w pobliżu wąwozów lub jarów, przeważnie opadających w kierunku południowym, zapewniało duże nasłonecznienie jak również ułatwiało zaopatrywanie w wodę. Duże osady znajdowały się najczęściej przy przeprawach przez Prosnę, w miejscach płycizn, gdzie można było dostać się na drugą stronę rzeki. Osiedla z tego okresu charakteryzuje brak umocnień, czyli śladów świadczących o ich sztucznym obwarowaniu, także od strony wysoczyzn. Teren dorzecza Prosny z tej epoki charakteryzuje duża liczba osad, które oddalone były od siebie o kilka kilometrów58. Pośród kilkudziesięciu zarejestrowanych śladów osad na plan pierwszy wysuwa się stanowisko w Piwonicach59. Prace wykopaliskowe prowadzone tam przez trzynaście sezonów dostarczyły wiele informacji o osiedlu, które zamieszkałe było przez cały okres trwania kultury przeworskiej, tj. od II w. p.n.e. do V w. n.e. W trakcie prac badawczych odsłonięto powyżej 500 obiektów J. Kostrzewski, Wielkopolska w pradziejach, Poznań1955, s.180; T. Baranowski, Kaliskie skupisko osadnicze kultury przeworskiej (przemiany osadnicze), PMMAE w Łodzi, Seria archeologiczna, nr 32, 1988, s. 33. 57 E. Pudełko, L. Ziąbka, Nowe cenne wykopaliska z okolic Ostrowa Wielkopolskiego, „Rocznik Kaliski, t. XXXII, (2008), s. 216. 58 T. Baranowski, G. Teske, Stan i potrzeby badan nad kaliskim regionem osadniczym w młodszym okresie przedrzymskim i okresie rzymskim, [w:] Stan i potrzeby badan nad młodszym okresem przedrzymskim i okresem wpływów rzymskich w Polsce, red. K.Godłowski, R. Madyda-Legutko, Kraków 1986, s. 241-247. 59 K. Dąbrowski, Uwagi o osadnictwie okolic Kalisza na przełomie er, Rocznik Kaliski, t. II, 1969, s. 142-146. 56 1/2012 69 Barbaricum na około 8500 m˛60. Odsłonięte obiekty, w tym budynki mieszkalne, głównie ziemianki i półziemianki budowane były z drewna. Wskazują na planowy rozkład, ulokowanych wokół placu budynków. Na osadzie w Piwonicach odkryto tok, czyli dolne okucie drzewca włóczni, które uznawane jest za import z obszarów kultury celtyckiej. Również osada w Jastrzębnikach pod Kaliszem dostarczyła bardzo interesujących materiałów archeologicznych. Odkryto tam pozostałości pieców stosowanych prawdopodobnie do wypalania ręcznie lepionej ceramiki, a także fragment bransolety szklanej61. Z wczesną fazą rozwoju kultury przeworskiej związana jest osada w Sławinie w gminie Sieroszewice, gdzie natrafiono na ślady produkcji żelaza oraz piec do wypalania wapna. Pozyskano również unikalne kęsy żelaza, czyli wrzecionowate bryły, służące do dalszej obróbki kowalskiej. Na stanowisku odkryto trzy pochówki psów – jeden w obrębie kamiennych konstrukcji pieca, kolejny w obrębie obiektu mieszkalnego pod paleniskiem i ostatni w warstwie użytkowej pieca62. Na podobny grób w warstwie kulturowej natrafiono w 2008 r. podczas prac w Jankowie II Oszczywilku63. Tereny interpretowane jako należące do Celtów, bogate są w liczne znaleziska szczątków kostnych (w tym również czaszek) psów. Przyjmuje się, że były one zwierzętami ofiarnymi i mogły pełnić rolę posłańców wysyłanych do bogów jako odbicie kultu celtyckiego bóstwa Sucellusa64. Istnieje też pogląd, że za pośrednictwem Celtów w wyniku krzewienia wierzeń lunarnych, miały pojawić się pochówki psów65. Przedmiotami o proweniencji celtyckiej mogą być siekierki żelazne o charakterystycznej czworokątnej tulejce, które odkryte zostały na stanowiskach w Szkurłatach oraz w JastrzębniK. Dąbrowski, R. Kozłowska, Dwie osady z okresu poźnolateńskiego i rzymskiego w Piwonicach, pow. Kalisz, Materiały Starożytne, t. V, 1959, s. 283-329; A. Michałowski, Osady kultury przeworskiej z terenów ziem polskich, Poznań 2003, s. 36-37. 61 T. Baranowski, Celtycka bransoleta szklana z Jastrzębnik pod Kaliszem, „Archeologia Polski”, t. 42, 1997, s. 155159. 62 Ustna informacja od J. Teske kierownika prac wykopaliskowych w 2007 r. 63 L. Ziąbka, Sprawozdanie z prac wykopaliskowych w Jankowie II Oszczywilku w 2008 roku. Archiwum Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków Delegatura w Kaliszu 2008, tabela II, obiekt 35/08. 64 T. Malinowski, Wielkopolska…, s. 498. 65 A. Kokowski, op. cit., s. 78-79. 60 70 1/2012 kach66. Z kolei badania wielokulturowej osady w Kaliszu – Wydartem dostarczyły ciekawego materiału związanego z celtyckim kręgiem kulturowym. Odkryto tam fragment górnej części naczynia grafitowanego. Ceramika tego typu należy do rzadkich znalezisk na stanowiskach kultury przeworskiej na terenach nadprośniańskich. Tego rodzaju odkrycia znane są głównie ze Śląska, gdzie istniał ośrodek produkujący naczynia grafitowane67. Prawdopodobnie z tych ośrodków ceramika rozchodziła się na północ, w tym także nad Prosnę. Mennica w Jankowie pod Kaliszem Mennictwo u Celtów było oznaką potęgi i prestiżu, a zarazem świadczyło o wysokim poziomie życia gospodarczego. Same monety celtyckie można traktować jako małe dzieła sztuki o oryginalnej formie artystycznej. Celtowie to jedyny z ludów barbarzyńskich bijący na dużą skalę własny pieniądz. Mennictwo tego ludu to powiązanie w tej dziedzinie bogactwa tradycji świata greckiego oraz rzymskiego, twórczo przetworzone w zakresie ikonografii. W III i II w. p.n.e., jako wzorca używano monet wybitych znacznie wcześniej, np. staterów Filipa Macedońskiego i jego syna Aleksandra Wielkiego. Początkowo bardzo przypominały one antyczne pierwowzory. Wraz z upływem czasu wizerunki na celtyckich monetach uległy ewolucji. Z tego powodu młodsze emisje noszą wyobrażenia bardzo zmienione w porównaniu z ich greckimi pierwowzorami, z fantastycznie stylizowanymi ludzkimi twarzami i końmi. Do produkcji monet Celtowie używali różnych metali i ich stopów: złota, elektronu, srebra oraz brązu68. Obecnie monety celtyckie, odkrywane w wielu miejscach na terenie Europy, pozwalają na prześledzenie wpływów tej cywilizacji, która stała na wysokim poziomie. Jeszcze do niedawna ewidentne ślady produkcji menniczej na ziemiach polskich, w postaci glinianych form do odlewania krążków menniczych, znane były jedynie E. Pudełko, Kultura przeworska…, s. 59. Z. Woźniak, Osadnictwo celtyckie w Polsce, Ossolineum 1986, s. 72-73. 68 B. Gediga, W kręgu kultury Celtów, [w:] Polska…, s 90. ; T. Makiewicz, Pierwsi Germanie…, s. 90-96. 66 67 Archeologia z okolic Krakowa69. Celtowie odlewali w formach metalowe krążki, żeby następnie wybić na nich odpowiedni stempel. Podczas prac wykopaliskowych prowadzonych w sezonach 2007 i 2008 w Jankowie II Oszczywilku w gminie Blizanów, pow. Kalisz w województwie wielkopolskim, przez A. Kędzierskiego, S. Miłka i L. Ziąbkę, na stanowisku odkryto ślady osadnictwa kultury łużyckiej, pomorskiej, przeworskiej i z okresu wędrówek ludów. Z okresem lateńskim związane są znaleziska licznych przedmiotów ruchomych (ozdoby, uzbrojenie, przedmioty codziennego użytku), ślady chat, obiektów produkcyjnych i znalezisko szczątków psa, co jest zjawiskiem typowym dla okresu przedrzymskiego i rzymskiego na terenach ziem polskich70. Na stanowisku odnaleziono nie tylko celtyckie monety, ale również dwa inne zabytki potwierdzające funkcjonowanie mennicy w Jankowie. Jeden z nich to fragment sztabki w formie pręta o przekroju ośmiokątnym. Drugie znalezisko to także fragment sztabki w formie blaszki zbliżonej w formie do prostokąta. Przedmioty te zostały wykonane ze stopu, gdzie głównym składnikiem było złoto i srebro. Każdy z nich ma wagę odpowiadającą mniej więcej ciężarowi odkrytych monet71. Stąd pochodzi także gliniana płytka (fot. 3), służąca zapewne do odlewania metalowych krążków72. Została ona odkryta w latach pięćdziesiątych i wcześniej wiązano ją z osadnictwem z wczesnej epoki brązu. Według tej interpretacji miał to być fragment stempla będący importem z egejskiego kręgu kulturowego73. Znalezisko łączono także z ludnością kultury łużyckiej, które uznawano za tzw. gliniany idol w postaci tzw. chlebka. Płytka miała dotrzeć na nasze ziemie za pośrednictwem plemion kultury madziarowskiej z terenów południowej Europy74. Monety odkryte w Jankowie mają kształt miseczkowaty a ich waga odpowiada 1/8 statera – podstawowej jednostki monetarnej w mennictwie celtyckich Bojów. Monety zostały wykonane ze złota i srebra, a także z elektronu (stopu złota i srebra). Awersy monet typu kaliskiego są gładkie lub pokryte nierozpoznawalnymi znakami. Na rewersach, na podstawie których wyróżniono ten typ, znajdują się dwa położone wertykalnie promienie, dzielące monetę na trzy pola. Od każdego z nich na zewnątrz wybiegają kolejne trzy promienie. Pośrodku, trochę poniżej osi poziomej monety, znajduje się guzek, od którego w części monet odchodzą w różnych kierunkach delikatne kreski. Spośród dwunastu znanych obecnie monet omawianego typu, siedem odkryto w Jankowie (fot. 2), po jednej w Leśnie i Kaliszu a dwie w Jastrzębnikach (fot. 1), po jednej w Piwonicach i Macewie. Rozrzut monet typu kaliskiego koncentruje się nad środkową Prosną75. Stanowisko w Jankowie II położone jest w pobliżu dawnej „kolonii młynarskiej Piłat-Oszczywilk” na piaszczystym cyplu terasy aluwialnej Prosny. Miejsce to znane jest archeologom już od lat 20. XX w., kiedy to pierwszej prospekcji terenowej dokonał nestor archeologii polskiej prof. Józef Kostrzewski. W r. 1933 ratownicze prace wykopaliskowe na tym stanowisku prowadziů Jan Fitzke, przekopujŕc obszar okoůo 120 m˛76. Podczas badań zarejestrowano pięć obiektów mieszkalnych z okresu wpływów rzymskich i trzy bogato wyposażone groby szkieletowe pochodzące z czasów wędrówek ludów. Kolejne badania przeprowadzone zostały przez prof. Lecha Leciejewicza w r. 1950, odkryto wówczas m.in. obiekty kultury łużyckiej i wspomnianą formę odlewniczą77. Z. Woźniak, Działalność mennicza Celtów, [w:] Celtowie i ich mennictwo. Materiały z sesji naukowej, Warszawa 26 kwietnia 1985r., Warszawa 1986, s. 92- 93; L. Morawski, Mennictwo celtyckie Europy środkowej, [w:] Celtowie i ich mennictwo. Materiały z sesji naukowej, Warszawa 26 kwietnia 1985r., Warszawa 1986, s. 53. 70 T. Malinowski, Wielkopolska…, s. 497- 498. 71 M. Rudnicki, S. Miek, L. Ziąbka, A. Kędzierski, Mennica celtycka pod Kaliszem, „Wiadomości Numizmatyczne”, R.LIII, z. 2 (188), 2009, s.117. 72 Płytka znajduje się w zbiorach Muzeum Archeologicznego w Poznaniu pod nr 1951:1473. 73 T. Malinowski, Wielkopolska…, s. 206. 74 T. Woźny, Znaleziska zżywiczałych chlebków na cmentarzyskach w Wysocku na tle symboliki ziemi i chleba [w:] Problemy kultury wysockiej, red. S. Czopek, Rzeszów 2005, s. 109. 75 S. Miłek, L. Ziąbka, Mennica celtyckich Bojów w Jankowie koło Kalisza [w:] Pieniądz i banki w Wielkopolsce, red. W. Horbaczewski, R. Macura, Poznań 2009, s. 2328; M. Rudnicki, S. Miłek, L. Ziąbka, A. Kędzierski, Mennica celtycka …., s.103-145; M. Rudnicki, L, Ziąbka, Moneta celtycka… 76 J. Fitzke, Odkrycie osady z wczesnego okresu rzymskiego i cmentarzyska z okresu wpływów rzymskich w Oszczywilku, pow. Kaliski, „Z Otchłani Wieków”, Rok IX, z. 2, 1934, s. 21; E. Pudełko, Zabytki okresu wędrówek ludów z przedwojennych badań w Oszczywilku (Janków II) gm .Blizanów, „Rocznik Kaliski”, t. XXXII, 2008, s. 229-232. 77 L. Leciejewicz, Sprawozdania z badań – archiwum Muzeum Archeologicznego w Poznaniu 1950 (rkp.). 69 1/2012 71 Barbaricum Znaleziska pochodzące ze stanowiska w Jankowie II i okolic, tworzą nową historię osadnictwa celtyckiego w Wielkopolsce. Wskazują także na znaczną rolę terenów „nadprośniańskich” na szlaku handlowym prowadzącym z południa nad Bałtyk, którym na szerszą skalę jako pierwsi zainteresowali się przedstawiciele plemion celtyckich, organizując „szlak bursztynowy”. Zasługą Celtów było zwrócenie uwagi Rzymian na nowe trakty handlowe, gdzie można było pozyskać bursztyn – „złoto północy”. Ta cenna żywica stale obecna jest w kulturze materialnej tego ludu także w czasach, gdy uległ on rzymskiej potędze po podbojach za panowania Juliusza Cezara i Oktawiana Augusta. Pozostawili po sobie archeologiczne ślady w postaci dużych składów kupieckich tego surowca. Zdeponowany bursztyn i towarzyszące im niekiedy pracownie bursztyniarskie, znajdowały się w grodach obronnych – oppidach (centra osadnicze – protomiasta), w których koncentrowało się życie gospodarcze, polityczne i kulturalne Celtów. Obiekty takie znamy między innymi ze Starego Hradiska u naszych południowych sąsiadów, gdzie miały funkcjonować pracownie bursztyniarskie·. Z kolei we Wrocławiu-Partynicach w latach 1906 i 1936 w obrębie osady z I w. p.n.e. w trzech wielkich jamach odkryto zmagazynowany bursztyn ważący przeszło 1500 kg. Obecnie szlaki wędrówek można odtworzyć na podstawie rozmieszczenia składów bursztynu, a także rozrzutu cennych przedmiotów, które pozostały na trasie ich pobytu: monety, ozdoby a także przedmioty codziennego użytku. Cmentarzyska Ludność osad z II i I w. p.n.e. grzebała zmarłych na pobliskich cmentarzach. Były one lokowane na gruntach nieurodzajnych, najczęściej na wydmach lub piaszczystych wyniesieniach. Z okolic Kalisza z tego okresu pochodzą nekropole w Wesółkach (obecnie Jankowo), Piwonicach, Jastrzębnikach, Szadku, Zadowicach, Zagórzynie i Złotnikach78. Zmarłych w tym czasie palono T. Baranowski, Kaliskie…, s. 31-44; K. Dąbrowski, Uwagi o osadnictwie okolic Kalisza na przełomie er, Rocznik Kaliski, t. II, (1969), s. 146-152; K. Godłowski , Przemiany kulturowe i osadnicze w południowej i środkowej Polsce w okresie przedrzymskim i okresie rzymskim, Wrocław 1985, mapa 1; M. Olędzki, L.Ziąbka, J.Teske, 78 72 1/2012 na stosie, wierząc w oczyszczającą moc ognia. Pozostałe szczątki składano bezpośrednio do jam wykopanych w ziemi lub, w późniejszych czasach, do popielnic – naczyń glinianych wstawianych do grobu. Zmarłych wyposażano w dary grobowe, które rytualnie były niszczone i palone na pogrzebowym stosie79. Badania archeologiczne prowadzone na cmentarzysku w Zadowicach, potwierdzają jej długotrwałe użytkowanie od V w. p.n.e. do V w. n.e. Stanowisko to odkryte zostało przez Edwarda Dąbrowskiego w okresie międzywojennym80. Nekropola w Zadowicach znajduje się około 10 km na południe od Kalisza, na prawym brzegu Prosny. W trakcie wieloletnich sezonów wykopaliskowych zbadano około 900 grobów ciałopalnych. Z okresu od II w. p.n.e. do początków I w. n.e., odsłonięto 228 grobów, pozostałe pochodzą z okresu wpływów rzymskich81. Niektóre groby oznaczone były celowo (na skraju jamy) kamiennymi stellami, z reguły od strony południowej lub południowo-wschodniej, będącymi rodzajem nagrobka82. Zwyczaj ten można wiązać z celtyckim kręgiem kulturowym. Jamy grobowe odkrytych pochówków z reguły charakteryzowały się intensywnym czarnym zabarwieniem. Zawierały resztki darów grobowych w postaci fragmentów przepalonej ceramiki i przedmiotów metalowych: ozdób, broni i narzędzi. Wśród odkrytych zabytków szczególne miejsce zajmują przedmioty pochodzące z celtyckiego kręgu kulturowego. Do typowych wytworów lateńskich zaliczana jest ceramika toczona na kole o charakterystycznych cienkich ściankach, która czasami posiada ślady barwienia. W jednym z grobów kobiecych okryto celtyckie naczynie malowane w poziome czerwone pasy wraz z brązową zapinką silnie profilowaną, typu norycko-panońskiego, co pozwala datować zespół na początki okresu rzymskiego. Znaleziska celtyckiej ceramiki malowanej z cmentarzyska w Zadowicach, są do tej pory jednymi z nielicznych, najdalej na Cmentarzysko ludności kultury przeworskiej w Złotnikach koło Kalisza (w druku), E. Pudełko, Kultura przeworska…, s.59. 79 T. Malinowski, Wielkopolska…, s. 506-511. 80 E. Kaszewska, Zadowice…, s. 3. 81 E. Kaszewska, Zabytki celtyckie z cmentarzyska w Zadowicach woj. kaliskie, PMMAE, t. 25, (1978), s. 179-185. 82 E. Kaszewska, Zadowice…, s. 18, 33. Archeologia północ wysuniętych zabytków na terenie ziem polskich. Powszechnie uważa się, iż porównywalny poziom wykonania osiągano tylko w warsztatach celtyckich funkcjonujących na obszarze dzisiejszej Słowacji83. Podobne naczynia częściej występują w celtyckich grodach – oppidach, rzadziej znajdowane są w zespołach grobowych. Znaleziska z okolic Kalisza pochodzą z początku okresu rzymskiego, pomimo iż wyrabiano je w okresie przedrzymskim, przed upadkiem oppidów. Można przyjąć, że przetrwały wśród ludności kultury przeworskiej i były składane do grobów jako dary. Odkryte fragmenty takich naczyń nie wykazują śladów przepalenia, co może świadczyć o tym, że uważano je za cenne przedmioty. Wśród licznych naczyń glinianych, na szczególną uwagę zasługuje baniaste naczynie zdobione rysunkami dwóch jeleni oraz wzorem meandra, zaopatrzone w jedno ucho w kształcie litery X84. Wizerunek jelenia z odrastającym co roku porożem wiązał się z koncepcją odradzającego się życia i wiarą w nieśmiertelność duszy85. To właśnie za pośrednictwem Celtów dotarła na nasze ziemie znajomość motywu meandra zdobiący naczynia niemal przez cała starożytność. Z celtyckiego kręgu kulturowego pochodzą także naczynia szklane. W Zadowicach w jednym z grobów znaleziono fragment butelki z kryzą z zielonego szkła. Podobne fragmenty znane są ze stanowiska nr 3 w Kruszy Zamkowej86. Wśród przedmiotów metalowych, interesującym znaleziskiem jest brązowe lustro znaleziono w grobie 773 datowane na około I w. p.n.e., które mogło również spełniać funkcje magiczne. Posiada ono kształt kolisty i jest lekko wklęsłe. Jako towar luksusowy na ziemie polskie docierały one za pośrednictwem oppidum w Bratysławie-Devinie. Podobne fragmenty z tego samego okresu znane są z Charłupi Małej, pow. Sieradz i Pasieki Otwinowskiej, pow. Tarnowski, a także z Jastrzębnik, pow. Kaliski87. Powszechnie przyjmuje się, że zwierciadła B. Gediga, op. cit., s. 89. E .Kaszewska, Zadowice…, s. 22. 85 E. Pudełko, Kultura przeworska…, s. 62. 86 A. Cofta- Broniewska, Grupa Kruszyńska kultury przeworskiej. Ze studiów nad rozwojem regionalizmu społeczeństw Kujaw, Poznań 1979, ryc. 16. 87 M. Rudnicki, L. Ziąbka, Moneta…, s. 24 i in. 83 84 stanowiły wyposażenie grobów kobiecych88. Wyroby metalowe, wiążące się z celtyckim kręgiem kulturowym, to także podstawowe elementy stroju, we wczesnym okresie istnienia kultury przeworskiej. Zapinki, charakteryzujące się silnie wygiętym kabłąkiem z tzw. odwiniętą nóżką stanowiły charakterystyczną formę ozdób stroju kobiecego i męskiego. Większość z nich była wykonana z żelaza, a tylko nieliczne z brązu. Zapinki z okresu lateńskiego miały bardzo zróżnicowane formy i rozmiary. Zostały one opracowane i podzielone przez J. Kostrzewskiego89. Z kaliskiego skupiska osadniczego znane są z Zadowic90 i Zagórzyna91. Największą grupę zabytków o proweniencji celtyckiej stanowią części uzbrojenia. Wyposażenie grobów w broń, to cecha charakterystyczna kultury przeworskiej, w ciągu całego okresu jej trwania. Przyjmuje się, że zasadnicze składniki uzbrojenia, znane z całego okresu przedrzymskiego, zostały przejęte z kultury Celtów, czyli lateńskiej92. Na cmentarzysku w Zadowicach znaleziono miecze z głowniami dochodzącymi do metra długości, a także innego rodzaju oręż i jej elementy: pochwy, groty włóczni lub oszczepów, dolne okucia drzewców, czyli toki, noże z rękojeścią zakończoną kółkiem i pierścieniowate klamry do pasa, które prawdopodobnie służyły do zapinania szerokiego pasa. Na cmentarzysku w Zadowicach odkryto także grób kowala (pochówek nr 376), z charakterystycznym zestawem narzędzi: kleszcze, młotki, pilniki93. Interesujące groby tych rzemieślników znaleziono także w Kaliszu-Korczaku94, gdzie w inwentarzu miało znajdować się kowadełko. Jednym z najbardziej interesujących grobów kowala jest pochówek nr 36 z Wesółek95. Wśród narzędzi kowalskich można wyróżnić: żelazne E. Kaszewska, Zadowice…,s. 28. J. Kostrzewski, Die ostgermanische kultur der Spätlatenezeit, t. 1-2, Leipzig-Würzburg 1919, s. 15 90 E. Kaszewska, Zadowiece…, s. 26, ryc. 21. 91 K. Dąbrowski, Cmentarzysko z okresu późnolateńskiego w Zagórzynie pow. Kalisz, „Sprawozdania Archeologiczne”, XXII, 1970, s. 331-397. 92 T. Bochnak, Uzbrojenie na ziemiach polskich w czasach dominacji celtyckiej (IV-I w. p n.e.), „Z Otchłani wieków”, nr 1-2, 2006, s. 52. 93 E. Kaszewska, Materiały z cmentarzyska w Zadowicach, pow. Kalisz, PMMAE, t. XI, cz. IV, 1964, s. 101-186. 94 T. Malinowski, Wielkopolska… s. 43. 95 Dąbrowscy I. i K., Cmentarzysko z okresu późnolateńskiego i wpływów rzymskich w Wesółkach, pow. Kalisz, (1968), s. 12-14. 88 89 1/2012 73 Barbaricum kleszcze, pilniki, młotki, piłki, przecinak, przebijak, dłuto i szydła. W grobie znajdowało się także kilka okuć żelaznych, noże, zapinka z brązu i naczynia gliniane. Wspomniany grób zawierał także elementy uzbrojenia: żelazny grot i umbo, czyli żelazne okucie środkowej części tarczy. Również grób nr 3 z Wesółek zawierał narzędzia kowalskie i miecz96. Występowanie broni w grobie może świadczyć o tym, iż rzemieślnik ze schyłku okresu lateńskiego97 zajmował się także innymi czynnościami, np. mógł być wojownikiem. Tak bogaty zestaw narzędzi świadczy o tym, że mamy do czynienia z wysokiej klasy specjalistą, przybyłym prawdopodobnie z romanizowanych w tym czasie terenów celtyckich, zajmującego wysoką pozycję w ówczesnym społeczeństwie. Pojawienie się kowali na naszych ziemiach, a szczególnie licznie w okolicach Kalisza, związane było z ożywionymi kontaktami handlowymi z południem i z możliwością wędrówki wzdłuż szlaków handlowych z obszarów zamieszkałych przez ludność pochodzenia celtyckiego. Dodatkową zachętą do osiedlania się nad Prosną było rozwijające się tutaj duże emporium handlowe, skupiające ludzi różnych zawodów. Powszechnie przyjmuje się, że kowale odgrywali dużą rolę w rozwoju gospodarczym terenów, na których się osiedlali. Umiejętność wytopu metalu i jego obróbki, wykorzystanie miejscowych złóż rud darniowych, powodowało rozwój rolnictwa, między innymi dzięki zastosowaniu ulepszonych narzędzi do uprawy roli. Dzięki możliwości nabywania przedmiotów metalowych od miejscowych wytwórców rozwijały się nowe dziedziny gospodarki i powstawał rynek służący szerokiej wymianie handlowej z kupcami z południa, a także lokalnymi społecznościami. Cmentarzysko w Wesółkach to łącznie 70 grobów, które zawierały szczątki 85 osobników98. Nekropolia ta spośród innych wyróżnia się dużą liczbą broni znajdowanej w grobach: 11 mieczy, 22 groty włóczni lub oszczepów, 3 ostrogi, 19 umb do tarcz, 7 imaczy tarczy, z których część posiadała proweniencję celtycką, np. miecz z zachowaną ażurową pochwą. Jednym z najciekawszych znalezisk był miecz żelazny ze stemplem płatnerza rzymskiego umieszczonym Tamże. Tamże. 98 Tamże. 96 97 74 1/2012 na głowni o treści „ALLIUS PA” 99. „ALLIUS” oznacza tu imię płatnerza, który wykonał miecz, natomiast litery „P” i „A” są początkiem drugiego imienia. Miecz można datować na fazę A3 młodszego okresu przedrzymskiego (2 poł. I w. p.n.e.). Wymieniony egzemplarz mógł być przedmiotem handlu i świadczyć o łamaniu zakazów wywożenia broni z terenów Imperium, mógł być też łupem wojennym. Liczne znaleziska broni w Wesółkach mogą potwierdzić fakt, iż mamy do czynienia z grupą wojowników pilnujących pewnego obszaru, prawdopodobnie terytorium plemiennego. Nekropola w Zagórzynie liczyła 86 pochówków datowanych na okres późnolateński100. Z cmentarzyska znamy również elementy uzbrojenia, które związane są z celtyckim kręgiem kulturowym. Możemy do nich zaliczyć m.in. miecz w żelaznej pochwie, grot włóczni, klamrę pierścieniowatą, dolne okucia drzewców włóczni (toki), a także fragment okucia górnej części rogu do picia. W jednym z najbogatszych pochówków, w formie darów grobowych znajdowały się: ceramika, miecz z fragmentami pochwy, grot włóczni, umbo tarczy i zdobiona szpila101. Interesujące jest także cmentarzysko w Szadku, gdzie w odkrytych zespołach grobowych znaleziono elementy uzbrojenia w postaci miecza o konstrukcji późnolateńskiej z fragmentami pochwy, grot włóczni, metalowe części tarczy oraz krzesiwa i szczypczyki102. Bardzo interesującym znaleziskiem z późnego okresu przedrzymskiego są okucia i części rogów do picia. Powszechnie przyjmuje się, że rogi do picia okute metalem były wyrobami celtyckimi103. Z okolic Kalisza tego rodzaju zabytki znane są z cmentarzysk w Wesółkach – grób 25, gdzie odkryto dwa komplety brązowych okuć wraz z łańcuszkami do zawieszania104, Zagórzany K. Dąbrowski, J. Kolendo, Z badan nad mieczami rzymskimi w Europie środkowej i północnej (odkrycie miecza z odciskiem stempla w Wesółkach, pow. Kalisz), „Archeologia Polski”, t. XII, z. 2, (1967), s. 382-426. 100 K. Dąbrowski, Cmentarzysko z okresu późnolateńskiego w Zagórzynie pow. Kalisz, „Sprawozdania Archeologiczne”, XXII, (1970), s. 331-397. 101 E. Pudełko, Kultura przeworska…, s. 62. 102 Tamże. 103 J. Wielowiejski, Kontakty Noricum i Panonii z ludami północy, Ossolineum 1970, s. 235. 104 J. K. Dąbrowscy, Cmentarzysko z okresu późnolateńskiego i wpływów rzymskich w Wesółkach, pow. Kalisz ,1967, s. 34-36, ryc. 30-31; J. Andrzejewski, Okucia rogów 99 Archeologia (grób 77) i Zadowic (pochówek 5). Na terenach między Odrą i Wisłą okucia rogów do picia wchodzą w skład wyposażenia bogatych grobów z bronią lub importów, na przykład pochówek z Łęgu Piekarskiego105. W przypadku grobów z Wesółek i Zagórzyna, w jamach znaleziono także elementy uzbrojenia. Z celtyckim kręgiem kulturowym łączą się także znaleziska grotów włóczni. Egzemplarze o krótkiej tulejce i długim ostrzu z podłużnym żeberkiem datowane są na okres późnolateński. Najciekawsze ostrze znalezione w Zadowicach miało 46 cm długości i zdobione było wypukłymi gwiazdkami po obu stronach ostrza106. Z tym samym kręgiem łączymy także znaleziska noży żelaznych z rękojeścią zakończoną kółkiem107, tzw. nożyki sierpikowate, które znaleziono m. in. w Zadowicach i Złotnikach oraz haczykowate klamry do pasa, znane, np. ze stanowiska w Zadowicach108. Do szerokiego horyzontu wyrobów celtyckich zaliczyć można także luźno znalezione egzemplarze mieczy żelaznych: z Szadka, gm. Blizanów109, i Żydowa pod Kaliszem znanego jako „Tresna”110. W ostatnich dziesięcioleciach p.n.e., w okolicach Kalisza bujnie rozwija się osadnictwo, które trwa w głąb okresu rzymskiego, do pierwszych wieków n.e. Bliskość ważnego szlaku handlowego wpływała na rozwój wymiany posiadanych towarów na inne, często przywożone z odległych terenów. Kontakty te wpływały na szybki rozwój gospodarczy ziem nad środkowym biegiem Prosny111. Znajdowane w obrębie osad i cmentarzysk znaleziska przedmiotów o proweniencji celtyckiej – importów i produktów mennicy celtyckiej, świadczą o żywych kontaktach handlowych z podo picia z młodszego okresu przedrzymskiego i okresu wpływów rzymskich w Europie Środkowej i Północnej. Próba klasyfikacji i analizy chronologiczno-terytorialnej, „Materiały Starożytne i Wczesnośredniowieczne, t. VI, 1991, s. 14-15, 99 - nr 349. 105 K. Jażdżewski, G. Rycel, Habent sua fata tumuli, ZOW, t. 48, (1981), s. 26-30 106 E. Kaszewska, Zadowice…, s. 30. 107 Z. Woźniak, Osadnictwo…, s. 346-350. 108 Op. cit., s. 30, 32. 109 E. Pudełko, Szadek nad Prosną. Zarys dziejów osadnictwa w świetle ostatnich badań i odkryć, „Rocznik Kaliski”, t. 27, (2001), s. 22; Tejże, Kultura przeworska…, s. 62. 110 E. Dąbrowski, Cmentarzysko późnolateńskie i osada wczesnośredniowieczna w Żydowie , pow. Kalisz, „Rocznik Kaliski”, t.8, (1975), s. 283. 111 E. Kaszewska, op. cit., s. 88. łudniem, a także obecności ludności pochodzenia celtyckiego na tych terenach. Wskazują również na istnienie tu faktorii handlowej, wokół której skupiały się osady, nieprzypadkowo związane z osią Prosny. Właśnie w tych miejscach kupcy i rzemieślnicy znajdowali zbyt na swoje towary i wyroby, co może tłumaczyć odkrycie w pobliżu Kalisza grobów tzw. kowali (stan. Korczak, Zadowice, Wesółki), a także pozostałości dymarek znalezionych w okolicy Piwonic, Tyńca i Lisa. Odkrycia te mogą świadczyć o istnieniu lokalnego hutnictwa, które prawdopodobnie miało związek z działalnością hutników celtyckich112. Znajdowana w okolicach Kalisza różnorodność materiałów archeologicznych pozwala na dokładniejsze śledzenie elementów celtyckich w kulturze mieszkańców tych ziem. Kontakty te nie ograniczały się tylko do handlu, ale miały także odbicie w gospodarce i obrządku pogrzebowym. Na ścisłe związki z kulturą celtycką może wskazywać również wytapianie i obróbka żelaza, czy produkcja kamieni żarnowych. Osiąganie takich umiejętności, mogło odbywać się przez bezpośredni kontakt ze specjalistami, reprezentujących nowe wierzenia i obyczaje, a zwłaszcza wyższy poziom cywilizacji. Być może osiedlanie się Celtów na północ od Karpat, w dorzeczu Prosny (głównie w okolicach Kalisza) wiązało się właśnie z funkcjonowaniem szlaku bursztynowego113. Biorąc pod uwagę liczne znaleziska związane z celtyckim kręgiem kulturowym na terenach „nadprośniańskich” zarówno z ubiegłego wieku (Wesółki, Piwonice, Jastrzębniki, Sławin, Tyniec, Lis, Zadowice) jak i z ostatnich lat z Jankowa II Oszczywilka, należy rozważyć możliwość istnienia tzw. Kalisii przedrzymskiej, czy raczej celtyckiej rozumianej, jako skupisko szeregu osad. 112 113 T. Malinowski, Wielkopolska…, s.441. M. Olędzki, Op. cit., s. 168. 1/2012 75 Barbaricum Fot. 1. 1/8 statera typu Janków, znal. Jastrzębniki. Fot. A. Kędzieski. Fot. 2. 1/8 statera typu Janków, znal. Janków II Oszczywilk. Fot. A. Kedzierski. Fot. 3. Płytka gliniana i monety celtyckie, znal. Janków II Oszczywilk. Fot. A. Kędzierski. 76 1/2012 Bibliografia Źródła Arrian Flawiusz, Wyprawa Aleksandra Wielkiego, przekł. H. Gesztaft-Gasztold, Warszawa 1963. Arystoteles, Dzieła wszystkie, t. V, przekł. K. Leśniak, Warszawa 1996. Cezar Gajusz Juliusz., Wojna galijska, przekł. i oprac. E. Konik, Warszawa 1978. Platon, Państwo, przekł. W. Witwicki, Warszawa 1958. Wergiliusz, Eneida, przekł. Z. Kubiak, Warszawa 1998. W artykule odwołano się również oraz wykorzystano fragmenty tekstów niniejszych autorów: Ammianusa Marcellinusa, Awienusa, Kasjusza Diona, Ksenofonta, Hekatajosa z Miletu, Pliniusza Strasznego, Polibiusza, Strabona i Tacyta. Artykuły i opracowania Andrzejewski J., Okucia rogów do picia z młodszego okresu przedrzymskiego i okresu wpływów rzymskich w Europie Środkowej i Północnej. Próba klasyfikacji i analizy chronologiczno-terytorialnej, „Materiały Starożytne i Wczesnośredniowieczne, t. VI, 1991, s. 14 -15, 99 –nr 349. Baranowski T., Celtycka bransoleta szklana z Jastrzębnik pod Kaliszem, „Archeologia Polski”, t. 42, z. 1-2, 1997, s. 155-159. Baranowski T., Kaliskie skupisko osadnicze kultury przeworskiej (przemiany osadnicze), „Prace i materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi”, Seria archeologiczna, nr 32, 1988, s. 31-44. Baranowski T., Kaliski odcinek „szlaku bursztynowego”, [w:] Kalisia na bursztynowym szlaku wspólne dziedzictwo kulturowe Europy, red. T. Baranowski, J.A. Splitt, Kalisz 2011, s. 87-99. Baranowski T., Teske G., Stan i potrzeby badan nad kaliskim regionem osadniczym w młodszym okresie przedrzymskim i okresie rzymskim, [w:] Stan i potrzeby badań nad młodszym okresem przedrzymskim i okresem wpływów rzymskich w Polsce, red. K. Godłowski, R. Madyda-Legutko, Kraków 1986, s. 241-247. Bochnak T. Uzbrojenie na ziemiach polskich w czasach dominacji celtyckiej (IV–I w. przed Chr.), „Z Otchłani Wieków”, R. 61, nr 1-2, s.41-53. Cofta-Broniewska A., Grupa kruszańska kultury przeworskiej. Ze studiów nad rozwojem regionalizmu społecznego na Kujawach, Poznań 1979. Cremin A., Celtowie, Warszawa 2001. Cunliffe B., Starożytni Celtowie, Warszawa 2003. Czopek S., Pradzieje Polski południowo-wschodniej, Rzeszów 1999. Dąbrowski K., Uwagi o osadnictwie okolic Kalisza na przełomie er, Rocznik Kaliski, t. II, 1969, s. 141-156. Dąbrowski K., Cmentarzysko z okresu późnolateńskiego w Zagórzynie pow. Kalisz, „Sprawozdania Archeologiczne”, XXII, 1970, s. 331-397. Dąbrowski K., Cmentarzysko późnolateńskie i osada wczesnośredniowieczna w Żydowie, pow. Kalisz, „Rocznik Kaliski”, t. VIII, 1975, s.283-289. Dąbrowski K., Kolendo J., Z badań nad mieczami rzymskimi w Europie środkowej i północnej (odkrycie miecza z odciskiem stempla w Wesółkach, pow. Kalisz), „Archeologia Polski”, t. XII, z. 2, 1967, s. 382-426. Dąbrowski K., Kozłowska R., Dwie osady z okresu późnolateńskiego i rzymskiego w Piwonicach, pow. Kalisz, Materiały Starożytne, t. V, 1959, 283-329. Dąbrowscy I. i K., Cmentarzysko z okresu późnolateńskiego i wpływów rzymskich w Wesółkach, pow. Kalisz, Ossolineum 1967. Dillon M., Chadwick N.K., Ze świata Celtów, Warszawa 1975. Fitzke J., Odkrycie osady z wczesnego okresu rzymskiego i cmentarzyska z okresu wpływów rzymskich w Oszczywilku, pow. Kaliski, „Z Otchłani Wieków”, Rok IX, z. 2, 1934, s.21-38. Gąssowski J., Mitologia Celtów, Warszawa 1978. Gediga B., W kręgu kultury celtyckiej, [w:] U źródeł Polski do roku 1038, t. I, red. M. Derwich, A. Żurek, Warszawa 2002. Gierek B., Celtowie, Kraków 1998. Godłowski K., Przemiany kulturowe i osadnicze w południowej i środkowej Polsce w okresie przedrzymskim i okresie rzymskim, Wrocław 1985. Haywood J., Celtowie. Od epoki brązu do New Age, Warszawa 2008. Hensel W., Polska starożytna, Ossolineum 1980. Kaczanowski P., Kozłowski J., Wielka historia Polski. Najdawniejsze dzieje ziem polskich (do VII w.), t. I, Kraków 1998. Kaszewska E., Materiały z cmentarzyska w Zadowicach, pow. Kalisz, część IV, „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, t. XI, 1964, s. 101-186. Kaszewska E., Zabytki celtyckie z cmentarzyska w Zadowicach woj. kaliskie, „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi”, t. XXV, 1978, s. 179-185. Kaszewska E., Zadowice tysiącletnie cmentarzysko na bursztynowym szlaku, Łódź 1984. Kokowski A., Starożytna Polska, Warszawa 2005. Kostrzewski J., Die ostgermanische kultur der Spätlatenezeit, t. 1-2, Leipzig-Würzburg 1919. Kostrzewski J., Wielkopolska w pradziejach, Poznań 1955. Królikowski A., Epopeja Celtów, Częstochowa 1999. Jażdżewski K., Rycel G., Habent sua fata tumuli, „Z Otchłani Wieków”, t. 48, 1981, s. 26-30. Makiewicz T., Pierwsi Germanie, [w:] U źródeł Polski do roku 1038, t. I, red. M. Derwich, A. Żurek, Warszawa 2002. Malinowski T., Wielkopolska w otchłani wieków, Poznań 1985. Michałowski A., Osady kultury przworskiej z terenów ziem polskich, Poznań 2003. Miłek S., Ziąbka L., Mennica celtyckich Bojów w Jankowie koło Kalisza, [w:] Pieniądz i banki w Wielkopolsce, red. W. Garbaczewski, R. Macyra, Poznań 2009, s. 23-28 Morawski L., Mennictwo celtyckie Europy środkowej, [w:] Celtowie i ich mennictwo. Materiały z sesji naukowej, Warszawa 26 kwietnia 1985r., Warszawa 1986, s. 41-68. Moszyński K., Pierwotny zasięg języka prasłowiańskiego, Wrocław 1957. Ó Hógáin D., Celtowie. Dzieje, Warszawa 2009. Olędzki M., Ogólne uwagi na temat osadnictwa celtyckiego w Polsce, „Prace i Materiały Muzeum Miasta Zgierz”, t. II, (1997), s.155-186. Olędzki M., Ziąbka. L., Teske J., Cmentarzysko ludności kultury przeworskiej w Złotnikach koło Kalisza (w druku). Pudełko E., Szadek nad Prosną. Zarys dziejów osadnictwa w świetle ostatnich badań i odkryć, „Rocznik Kaliski”, t. XXVII, (2001), s. 9-26. Pudełko E., Kultura przeworska (III/II a. C. – 375 p. C), [w:] Pradzieje i wczesne średniowiecze regionu kaliskiego, red. T. Baranowski, E. Pudełko, J. A. Splitt, Kalisz 2003, s. 57-62. Pudełko E., Zabytki okresu wędrówek ludów z przedwojennych badań w Oszczywilk (Janków II) gm. Blizanów, „Rocznik Kaliski”, t. XXX II, 2008, s. 229-232. Pudełko E., Ziąbka L., Nowe cenne wykopaliska z okolic Ostrowa Wielkopolskiego, „Rocznik Kaliski”, t. XXXII, 2008, s. 213-218. Rosen-Przeworska J., Tradycje celtyckie w obrzędowości Protosłowian, Wrocław 1964. Rudnicki M., Miłek S., Ziąbka L., Kędzierski A., Mennica celtycka pod Kaliszem, Wiadomości Numizmatyczne, R. LIII, z. 2 (188), 2009, s.103-145. Rudnicki M, Ziąbka L., Moneta celtycka z Kalisza-Piwonic a początki dziejów mennictwa na ziemiach Polski, [w:] Od Kalisii do Kalisza. Skarby doliny Prosny. Katalog do wystawy, Warszawa 2010. Wielowiejski J., Kontakty Noricum i Panonii z ludami północy, Ossolineum 1970. Woźniak Z., Celtowie w Polsce, Kraków 1968. Woźniak Z., Celtowie w Europie środkowej. Ogólny zarys problematyki badawczej, [w:] Celtowie i ich mennictwo. Materiały z sesji naukowej. Warszawa, 26 kwietnia 1985 r. Warszawa 1986, s. 5-14. Woźniak Z., Działalność mennicza Celtów w Małopolsce, [w:] Celtowie i ich mennictwo. Materiały z sesji naukowej, Warszawa 1986, s. 69-83. Woźniak Z., Osadnictwo celtyckie w Polsce, Ossolineum 1970. Woźny J., Znaleziska zżywiczałych chlebków na cmentarzyskach w Wysocku na tle symboliki ziemi i chleba, [w:] Problemy kultury wysockiej, Rzeszów 2005. Ziąbka L., Sprawozdanie z prac wykopaliskowych w Jankowie II Oszczywilku w 2008 roku, Archiwum Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków Delegatura w Kaliszu 2008, tabela II, obiekt 35/08. Beata Siuta Prymitywna czy wysoka? Wartość i znaczenie peruwiańskiej sztuki preinkaskiej w kontekście epoki ceramicznej. Krocząc śladami pradawnych kultur indiańskich, wyrosłych u stóp Andów, natrafić można na bezapelacyjnie wyjątkowy styl Chavin. Wiedzę na jego temat skrywa kompleks świątynny Chavin de Huantar, kreśląc zarys rzeczywistości artystycznej czcicieli jaguara. A naliza sztuki prymitywnej, dokonywana z punktu widzenia europejskiego kanonu wartości estetycznych, była stosunkowo długo nad wyraz nieobiektywna, tendencyjna oraz niesprawiedliwa. Tylko nieliczni, pozbawieni krytycznego nastawienia do tego co inne i uwolnieni od artystycznych stereotypów, potrafili również w odmienności dostrzec znaczącą wartość. Niemniej jednak pojęcie prymitywizmu na trwałe zakorzeniło się w historii kulturowej oraz historii sztuki i funkcjonuje w nich także współcześnie. Świadomość niejednoznacznych treści, jakie ze sobą niesie, uzmysławia jednak, że nie sama obecność wśród wielorakich pojęć, a znaczenie owego terminu stanowi bezdyskusyjny problem. Należy zatem zastanowić się, czy pierwszeństwo obejmuje tu konwencja językowa, czy jest to raczej wyraz niewiedzy o określonych cywilizacjach. W podstawowym rozumieniu termin „prymitywny” tłumaczy się jako prostacki, zacofany, będący na niskim poziomie rozwoju, zarówno umysłowego jak i kulturowego. Już na tym etapie stwierdzić można, że takie wyjaśnienie nie opisuje żadnej z dawnych kultur, bogatych przecież w symboliczne ujęcie idei, umiejętność wyrażania S. Skorupka, H. Auderska, Z. Łempicka (red.), Mały słownik języka polskiego, Warszawa 1969, s. 638. Ameryka Prekolumbijska wzajemnych relacji między człowiekiem a naturą oraz człowiekiem a bóstwem i absolutem. Przewaga religii i filozofii nad prostą technologią stanowi element scalający skrajny realizm z ekspresją, wzniosłością lub tajemniczością i strachem. Dla niektórych jednakże w tym właśnie momencie ujawnia się to, co należałoby wykluczyć. Badacze bez zastanowienia uznali wybrane społeczeństwa za prymitywne właśnie ze względu na niewyszukaną technologię, ograniczenie stosowanych tworzyw i niedoskonałość narzędzi wykorzystywanych w produkcji ówczesnych dzieł sztuki. Owa prostota, nie zaś prostactwo techniki, dało fałszywy obraz dawnej sztuki, nazywając jej twórców prymitywnymi. A przecież doniosły jest fakt, że sztuka starożytnej Ameryki stanęła na wysokim poziomie pomimo tych widocznych niedyspozycji. Słowo „prymitywny” wywodzi się od łacińskiego terminu primitivus i oznacza podstawowy, zasadniczy, pierwszy w swoim rodzaju, oryginalny, a co za tym idzie, stanowiący pierwowzór dla późniejszych, bardziej rozwiniętych form. Takie rozumienie owego terminu wydaje się być szczególnie adekwatne do całościowego objęcia osiągnięć preinkaskiej sztuki peruwiańskiej. Jej wielkość określa pierwszeństwo. Wyraźnym prekursorem jest oczywiście panperuwiańska kultura Chavín, na gruncie której kształtują się późniejsze style artystyczne Indian sierry, choć główne motywy przenikają także do izolowanych kultur regionalnych w pasie wybrzeża. Stopniowe przenoszenie i doskonalenie wybranych elementów, nasyconych wciąż obecnością poprzedników daje solidne podstawy pod nowe systemy kulturowe. Takie rozumienie każe postrzegać Inków jako ostatnie ogniwo w łańcuchu wzajemnych wymian artystycznych, syntezę i uwieńczenie wielowiekowego i trudnego procesu aklimatyzacji w pełnym skrajności klimacie Andów. W ogólnym więc znaczeniu, sztuka prymitywna jest pierwszym zasadniczym poziomem na drodze do poznania całokształtu dorobku artystycznego ludzkości. Problem z niejednoznacznością i często pejoratywnym charakterem pojęcia prymitywizmu w sztuce zdaje się łagodzić inny termin, również funkcjonujący w słowniku historyka kultury. Mowa tu o określeniu „egzotyczny”, co w doD. Fraser, Sztuka prymitywna, przeł. M. ŻułkośRozmaryn, Warszawa 1976, s. 6. Tamże. 82 1/2012 słownym tłumaczeniu określa sztukę o cechach pozaeuropejskich, rozwijającą się niezależnie od kultury klasycznej. Nie oznacza to jednak, że sztuka europejska góruje nad dokonaniami sztuki egzotycznej, spychając ją na poziom prymitywizmu. Zarówno jedną jak i drugą rządzą te same prawa rozwojowe. Ocenie podlega jedynie to, co dany styl artystyczny w ściśle określonym czasie chciał i mógł przekazać, a co za tym idzie, czy osiągnął zamierzony cel. Istnienie mnogich założeń i rodzajów sztuki skłania do ich równouprawnienia, a jednocześnie przypomina, że ocena osiągnięć jednej sztuki z perspektywy innej jest niemożliwa. Wyrazem przekonań o różnorodności piękna i jednakowej wartości wszystkich jego rodzajów jest pluralizm estetyczny, zakładający bezstronność oraz umożliwiający świadome wartościowanie dzieł sztuki, także w obrębie egzotyzmu. Twórca sztuki egzotycznej zapewnił współczesnemu odbiorcy kontakt z własną artystyczną działalnością, oferując szeroki wachlarz elementów każdego ze stylów prekolumbijskich. Współczesna sztuka korzysta ze wzorów i motywów sztuki egzotycznej, podnosząc w ten sposób atrakcyjność swych dzieł. Takie zbliżenie odległej przecież chronologicznie sztuki preinkaskiej do sztuki późniejszych epok przyczyniło się do równouprawnienia zabytków egzotycznych oraz dokonań głównie sztuki europejskiej. Obiektywizm współczesnego widza jest jednakże wyrazem akceptacji tego co inne, obce, egzotyczne, ale bywa to często forma akceptacji powierzchownej i nieświadomej, której trudno odwołać się do głębszej wiedzy z zakresu historii południowoamerykańskiej sztuki. Niemniej jednak już sama postawa bezstronności jest w tym „Pojęcie sztuki egzotycznej pokryje się z pojęciem sztuki pozaeuropejskiej, jeżeli do niej nie włączymy starożytnych kultur Egiptu, Asyrii, Babilonii, Persji i Fenicji. Obejmuje ono tedy twórczość prymitywów Afryki, Australii, Oceanii, Indonezji, Indian i Eskimosów Ameryki nowożytnej, sztukę Indian Ameryki przedkolumbijskiej, sztukę Indii oraz Dalekiego Wschodu, czyli Chin i Japonii”; cyt. za M. Sobeski, Sztuka egzotyczna, Warszawa 1971, s. 7. K. Czerniewska, Sztuka prymitywna a człowiek współczesny, Warszawa 1979, s. 31. We współczesnym Peru obserwuje się zjawisko wytwarzania pseudosztuki ludowej o charakterze pamiątkarsko-turystycznym. Znane od starożytności, charakterystyczne i rozpoznawalne motywy, zaczerpnięte ze sztuki wielkich preinkaskich cywilizacji, dziś zdobią imitacje artystyczno-rzemieślnicze, przeznaczone na rynek pozaandyjski i spełniające jedynie funkcję pamiątek. Określa się je mianem artesania. Kultura wypadku ogromnym sukcesem, krokiem na drodze do poznania oraz zrozumienia tajemnic starożytnej sztuki indiańskiej. Autorka niniejszego artykułu stawia sobie za zadanie pokazać bogactwo kulturowe na płaszczyźnie działalności artystycznej Indian preinkaskiego Peru, kładąc nacisk na twórczość epoki ceramicznej. Dla pełnego zaprezentowania porządku chronologicznego omawianych tutaj zjawisk kulturowych, warto powołać się na standardowy, lecz nad wyraz przejrzysty schemat periodyzacyjny, dzielący prehistorię Nowego Świata na epokę przedceramiczną i ceramiczną. Dokonania tej drugiej szczególnie udowodnią nieprzeciętne znaczenie artystycznego dorobku przedkolumbijskiego Peru: Okres Daty Epoka ceramiczna horyzont późny 1476–1534 n.e. okres przejściowy późny 1000–1476 n.e. horyzont środkowy 600–1000 n.e. okres przejściowy wczesny 200 p.n.e.– 600 n.e. horyzont wczesny 900–200 p.n.e. okres inicjalny 1800 (1500)– 900 p.n.e. Epoka przedceramiczna okres VI okres V okres IV okres III okres II okres I 2500–1800 (1500) p.n.e. 4200– 2500 p.n.e. 6000– 4200 p.n.e. 8000– 6000 p.n.e. 9500– 8000 p.n.e. ? –9500 p.n.e. Artykuł próbuje zasygnalizować problem niesprawiedliwej i lekceważącej oceny ówczesnej sztuki w odczuciu współczesnego odbiorcy, a jednocześnie udowodnić, że ten przyległy do Horyzont – jeden z podstawowych terminów historii kulturowej Nowego Świata. Odnosi się do występowania szeregu wspólnych cech w ściśle określonym czasie, niezależnie od różnic kulturowych. Dla archeologii Andów Środkowych każdy horyzont to okres ujednolicenia kulturowego; zob. J. Szykulski, Pradzieje południowego Peru. Rozwój kulturowy Costa Extremo Sur, Wrocław 2005, s. 17. wybrzeża Pacyfiku obszar andyjski, posiada szczególną pozycję w kontekście całego kontynentu południowoamerykańskiego. Bazując na dorobku artystycznym wybranych kultur, zamierzam odrzucić pogląd, jakoby wszystko co w Peru wartościowe było inkaskie. Pluralizm kulturowy starożytnego Peru jest na tyle istotny, iż nie sposób nie przedstawić cywilizacji, które na długo przedtem istniały na tym obszarze, dając podwaliny wszystkiemu, co z perspektywy przeciętnego odbiorcy jest tak oczywiste. Dla lepszego zobrazowania sytuacji kulturowej starożytnego Peru warto wyróżnić reprezentacyjne regiony i dokonania okresu ceramicznego w obrębie pasa andyjskiego, a następnie rozwój kulturowy na terenie pasa wybrzeża. (Mapa 1.) Region Andów odgrywa bez wątpienia ważną, o ile nie najważniejszą, rolę w rozwoju kulturowym całej Ameryki Południowej. To paradoksalnie niesprzyjające dla człowieka środowisko o dużej zmienności pogodowej było obszarem, na którym zrodziły się pierwsze kultury, zręcznie ujarzmiające niekorzystne warunki klimatyczne. Ludność skupiała się w śródgórskich kotlinach, oferujących możliwość rozwoju rolnictwa poprzez nagromadzenie gleb aluwialnych. Dla zwiększenia urodzajności podłoża budowano tarasy oraz systemy nawadniające. Podstawą pożywienia mieszkańców peruwiańskiego miasta Chavín de Huántar była kukurydza. Jednakże uprawa nie wymagała szczególnego wysiłku ze strony miejscowych Indian – rolników, którzy większość wolnego czasu poświęcali działalności artystycznej, pozostającej w ścisłym związku ze sferą religijną. Najwcześniejsza kultura preinkaskiego Peru powstała około 1200 r. p.n.e. w północnej części dzisiejszego kraju, na zboczach najwyższego szczytu peruwiańskich Andów – Huascarán. Trudno mówić o pojawieniu się kultury Chavín na terenie ówczesnego Peru. To raczej wielka eksplozja, niespodziewana rewolucja, której silne wpływy i oddziaływania można dostrzec w znaleziskach pochodzących praktycznie z całego pasa zachodniej części kraju. Jedynie najdalej wysunięta na południe część wybrzeża oraz południowe kotliny górskie oparły się napierającej cywilizacji. Mimo tego styl artystyczny kultury Chavín jest pierwszym ze stylów panperuwiańskich. A. Dembicz, Słownik terminów geograficznych Ameryki Łacińskiej, Warszawa 1979, s. 305. 1/2012 83 Ameryka Prekolumbijska Odkrywcą kultury Chavín był Julio César Tello. Próbę zdefiniowania istoty owej kultury rozpoczął od wyjaśnienia nazwy miejscowości, od której zaczerpnęła swe określenie. Ustalił, że słowo niewątpliwie pochodzi z języka indiańskiego, a mianowicie „z jednego z wielu dialektów języka karaibskiego, którym mówiono i częściowo mówi się do dziś na całej północy Ameryki Południowej (w Wenezueli, Kolumbii, na wielu wyspach Małych Antyli, a także na Przesmyku Panamskim, przez który prowadziły wszystkie połączenia między Meksykiem, Mezoameryką a przedkolumbijskim Peru)”10. W języku tym termin chavi oznacza jaguara, natomiast Chavinavi – Synowie Jaguara z Oszczepami11. Zatem peruwiański Chavín to miasto Synów Jaguara. Początki tej pierwszej „wysokiej kultury” cechują monumentalne budowle kultowe, ogromne kompleksy architektoniczne o charakterze pałacowo-sakralnym. Są to konstrukcje o precyzyjnie dopasowanych kamiennych blokach, często w formie piramid lub wznoszonych na typowym planie w kształcie litery U, czyli z trzema kolosalnymi budowlami, skupionymi wokół centralnego placu. Wnętrza budowli tworzyła sieć zawiłych korytarzy oraz szereg galerii i komnat. Natomiast zewnętrzne fasady dekorowały ryty i płaskorzeźby z wyraźnie symboliczną ornamentyką zwierzęcą12. Najistotniejszym ceremonialnym centrum było samo Chavín de Huántar wraz z głównym piętnastometrowym monumentem, określanym współcześnie mianem el Castillo (po hiszpańsku zamek), Wielką Piramidą lub Nową Świątynią. Budowla ta powstała na bazie istniejącej wcześniej Starej Świątyni, która w wyniku przebudowy stworzyła architektoniczną strukturę Templo Nuevo. Prowadziły do niej szerokie Schody Jaguarów wykonane z czarno-białych Julio César Tello (1880–1947) – pierwszy, wielki, południowoamerykański badacz, odkrywca licznych kultur prekolumbijskich, nazywany „ojcem archeologii peruwiańskiej”. Założyciel Narodowego Muzeum Archeologii w Peru; zob. M. Kania, Prekolumbijski image Peru. Rola archeologii i dziedzictwa inkaskiego w kształtowaniu peruwiańskiej tożsamości narodowej, Kraków 2010, s. 172-187. 10 M. Stingl, Czciciele gwiazd, przeł. P. Godlewski, Warszawa 1985, s. 27. 11 Tamże. 12 A. Urban, Zwierzęta w sztuce i wierzeniach kultur andyjskich w okresie przedinkaskim, [w:] „Etnografia Polska”, t. XVI, z. 2 (1972), s. 192. 84 1/2012 kamieni i udekorowane fryzem z wyobrażeniami ciał dzikich kotów. Schody łączyły budowlę z kwadr towym Wielkim Placem – miejscem nabożeństw i pielgrzymek ówczesnych Indian, przybywających często z odległych zakątków kraju. Z każdej z czterech stron świata Wielki Plac otoczony był platformami, a właśnie od zachodu górował nad nim el Castillo. Do wnętrza świątyni prowadziła Brama Drapieżnych Ptaków skonstruowana z dwóch kamiennych czarnych kolumn, pokrytych reliefami z motywem kondorów. Całość wieńczył fryz, nad którym górowało czternaście innych, groźnie wyglądających ptaków, z których połowa spoglądała na północ, a druga część na południe. Fasadę dodatkowo zdobiły tzw. cabezas clavas, czyli kamienne głowy wbudowane w mury budowli. Jedna z nich należała do Uśmiechniętego Bóstwa. Po przekroczeniu „ptasiej” Bramy ukazywało się wnętrze „zamku” bogate w liczne galerie, sale obrzędowe i miniświątynie, zachowujące kształt litery U. Podobne założenia architektoniczne wykazują zbieżność z pradawną tradycją, znaną w początkach epoki ceramicznej już na etapie okresu inicjalnego. W samym centrum kompleksu znajdował się jeden z najsłynniejszych kamiennych monolitów. Lanzón z Chavín, bo o nim tu mowa, to ponad pięciometrowa kolumna, kształtem przypominająca oszczep lub rytualny nóż z wyraźnie zaznaczonym wcięciem w górnej części. Rzeźba łączy w sobie elementy antropomorficzne oraz zoomorficzne. Przedstawia boga jaguara o ludzkiej twarzy. Spod dolnej wargi wystają groźnie wyglądające kocie kły. Bóstwo ma okrągłe, spoglądające ku górze oczy, a zamiast włosów zaplątane węże. Jego prawa ręka wznosi się ku niebu, lewa natomiast jest opuszczona. Monolit pokryty jest reliefem przepełnionym wyobrażeniami ludzkich postaci z kocimi pazurami. Ornamentyka, która pokrywa „ciało” bóstwa jest zbiorem najbardziej charakterystycznych motywów stylu Chavín. Symboliczna postać kociego potwora stanowi jednak szczególny, choć nie jedyny wyróżnik. Lanzón z Chavín jest przykładem rzeźby, będącej uzupełnieniem budowli architektonicznej. Większość podobnych posągów funkcjonowała jedynie na zasadzie wewnętrznej bądź zewnętrznej dekoracji. Jednak w przypadku Lanzón mówimy dodatkowo o przedmiocie kultu13. Zdaniem amerykańskiego antropologa Johna H. Rowe’a rzeźby, będące fragmentem większego kompleksu architektonicznego, stanowią jego uzupełnienie, 13 Kultura Rzeźba kamienna to jeden z głównych środków wyrazu sztuki z Chavín. Dzieła charakteryzowały się konwencjonalnością i symbolizmem, a artyści w nadzwyczaj skomplikowany sposób przedstawiali zwierzęta i ludzi. Klasyczna rzeźba to plątanina figur geometrycznych, oczu, warg, węży, zwierzęcych kłów, pazurów czy szponów, precyzyjnie wkomponowanych w centralną postać bóstwa, zwierzęcia lub człowieka. Poszczególne elementy zawiłego ornamentu tworzyły system wzrokowych metafor, funkcjonujących na zasadzie symboli pojęciowych14. Zgodnie z tą normą węże symbolizowały włosy, a np. ogon przedstawiony był w postaci języka. W myśl konwencji pozbawione powiek oczy były decentryczne, ze źrenicami umieszczonymi u góry. Wśród orszaku postaci z kamiennych rzeźb stylu Chavín widoczni są przede wszystkim przedstawiciele południowoamerykańskiego panteonu bóstw. Dominują więc wyobrażenia ptaków, najprawdopodobniej kondorów, węży, ryb i oczywiście groźnego kota, przybierającego postać jaguara. Ze względu na powszechność występowania motywu kociego bóstwa znaczenie kultowe przypisać można również jednej z najpóźniejszych płaskorzeźb, a mianowicie steli Raimondiego. Jest to ozdobiona z frontowej strony granitowa płyta, licząca blisko 2 m wysokości i 74 cm szerokości. Przedstawia mocno zantropomorfizowane bóstwo, pozostające w pozycji stojącej. Ma rozpostarte ramiona, a w każdej łapie trzyma berło. Jego głowę zdobi misternie wykonane nakrycie. Wyobrażenie Boga Sceptrów o kwadratowej głowie, wężowych włosach, kłach, uniesionych ku górze oczach, bezspornie nasuwa skojarzenie z bestią z Lanzón15. Centralne miejsce w porządku chronologicznym zajmuje obelisk Tella, nazwany tak od nazwiska odkrywcy. Jest długim, granitowym prostopadłościanem o wysokości ponad 2,5 m, z każdej z czterech stron pokryty rzeźbionym reliefem. Co ciekawe, jaguar nie zajmuje tu pozycji naczelnej. Dominujący motyw stanowią a same w sobie nie mogą pretendować do miana przedmiotu kultowego, pomimo wyobrażeń bóstw i istot nadprzyrodzonych. Lanzón oraz inne rzeźby z Chavín są przykładem odstępstwa od tego założenia, posiadając wyraźnie religijny charakter. 14 E. P. Lanning, Peru przed Inkami, przeł. R. Krzanowska, Kraków 1985, s. 109. 15 J. Szykulski, Starożytne Peru, Wrocław 2010, s. 175. dwa połączone aligatory, okalające kamienny trzon. Towarzyszą im mniejsze zwierzęta: ptaki, węże, koty, a także ludzkie postacie. Pustą przestrzeń szczelnie wypełniają rośliny i owoce, takie jak: dynia, orzechy ziemne, ají16, juka, a także kwiaty. Niezwykle ważną rolę w rozwoju omawianej kultury odegrała dolina Casma wraz z reprezentacyjnym miastem Cerro Sechín, powstałym jeszcze przed rozprzestrzenieniem się stylu Chavín. Usytuowane w jego obrębie stanowisko archeologiczne dostarcza licznych kamiennych monolitów, tworzących niejako galerię rzeźb kultury Chavín. Część kamieni to przedstawienia odważnych wojowników i dumnych tryumfatorów z obronnymi hełmami i ciężkimi toporami. Inne z kolei pokazują wziętych w niewolę jeńców, pokonanych podczas walki. Sporo wśród nich kamieni, na których widnieją jedynie głowy poległych. Pomiędzy szeregiem blisko trzystu stel znajduje się i taka, na której łatwo można rozpoznać wodza-wojownika. Nie tylko zamożny strój podkreśla sprawowaną funkcję. Do jego pasa przymocowane są cztery ucięte głowy wrogów, będących jednoznacznie trofeami wojennymi17. Kamienne monolity ustawione były wzdłuż głównej fasady miejscowej świątyni – piramidy, z której do dziś przetrwał jedynie pierwszy stopień budowli18. Wczesny horyzont to okres, w którym gwałtowny rozwój dotyka także ceramikę, przepełnioną śladami kultury Chavín. Nie są to jednak pierwsze ceramiczne wyroby, które odnaleźć można na terenie starożytnego Peru. Szacuje się, że najstarsze znaleziska z obszaru północnych Andów sięgają nawet IV tysiąclecia p.n.e., a więc jeszcze silnie zaawansowanej epoki przedceramicznej. Jednakże mimo znajomości podstawowych naczyń, płaskich talerzy, dekorowanych dzbanów czy form o butelkowatych kształtach, nie można przypisać Indianom peruwiańskim umiejętności wytwarzania podobnych przedmiotów na większą skalę. Pierwsze naczynia, choć odnalezione w Peru, pochodzą najprawdopodobniej z wymiennego Rodzaj pikantnej papryczki. Praktyki ścinania, a następnie rytualnego używania ludzkich głów były często spotykane w kulturach starożytnego Peru. Wystawiano je na widok publiczny, jako dowód śmiałości i waleczności miejscowych Indian, co stanowiło przestrogę dla potencjalnych nieprzyjaciół, planujących niespodziewany atak; zob. M. Stingl, op. cit., s. 61. 18 M. Stingl, op. cit., s. 34. 16 17 1/2012 85 Ameryka Prekolumbijska handlu z Ekwadorem19. Dopiero późniejszy okres dostarcza ręcznie wykonywanych naczyń miejscowych artystów, a w obrębie peruwiańskiej, rodzimej ceramiki, wyraźnie ujawniają się dwa jej typy. Z jednej strony były to proste naczynia o nieskomplikowanej i niewygórowanej estetyce, służące jako przedmioty codziennego użytku. W opozycji do nich stały niezwykle stylowe i eleganckie, uwarunkowane rozbudowanym światem wierzeń, wyroby ceramiczne, pełniące ważną funkcję podczas obrzędów pogrzebowych. Były to naczynia, których wnętrza skrywały ofiary wotywne, zapewniające zmarłemu godny pobyt w zaświatach20, dlatego też największe ich skupiska odnaleziono w pobliżu świątyń lub po prostu w komorach grobowych. Kształty przedhiszpańskiej ceramiki wykazywały dużą różnorodność. Garncarze Peru, podobnie zresztą jak i całej Ameryki Południowej, nie znali koła garncarskiego. To nie stanowiło jednakże przeszkody w nadawaniu brzuścom ceramicznych naczyń kształtu precyzyjnie kulistego. Każdy wyrób cechowała unikatowa ornamentyka oraz mnogość stosowanych motywów. Naczynia malowano warstwowo przed lub po wypaleniu, dekorowano nacięciami, by następnie pokryć je reliefem. Formy upiększano elementami zoo- lub antropomorficznymi, wyobrażeniami bóstw i demonów. Często całe naczynie przybierało ściśle określoną postać mitologiczną. Ważny typ ceramiki prezentują naczynia z wylewem w kształcie strzemiona, a wśród nich najbardziej wyrafinowane to właśnie te w stylu Chavín21. Ceramika Chavín to wyroby o grubych ścianach, ciemne, zazwyczaj czarne lub szare, o zróżnicowanej fakturze powierzchni, pokrytej głębokimi nacięciami. W jej obrębie wyróżnia się dwa podstawowe style22. Pierwszy to tak zwany Rocas, obejmujący swym zasięgiem naczynia jednobarwne, przyozdobione delikatnie wyrytym motywem zwierzęcym, z niezwykle częstym przedstawieniem bóstw o kocich kształtach. (rys. 1) Drugi styl nosi nazwę Ofrendas. Cechuje go o wiele większy dynamizm, intensywność oraz bogatsze zdobnictwo, a wśród dominujących form odnaleźć można buteleczki i miski o wymyślnych kształtach.(rys. 2) Proces dyfuzji Chavín na terenie niemalże całego starożytnego Peru oraz cały dorobek artystyczny kultury są na tyle niebywałe, iż wciąż nasuwają na myśl jedno podstawowe pytanie: jaki jest rodowód Chavín? Kultura zjawia się bowiem w jednym momencie, zupełnie dojrzała, uformowana i w pełnej gotowości. Co istotne, wykazuje obecność motywów obcych dla naturalnego, peruwiańskiego środowiska, takich jak aligator lub dominujący przecież jaguar. Taka eksplozja zmusiła do zadawania pytań, a na temat pochodzenia kultury zaczęto mnożyć teorie. Za praojczyznę Chavín uważano początkowo Chiny23. Zdaniem Roberta HeineGelderna24 elementy stylu Chavín, czyli podstawowa tematyka, skomplikowane zdobnictwo, pozy, gesty i motywy zwierzęce, pokrywają się całkowicie z tym, co w drugim tysiącleciu przed naszą erą proponowała sztuka chińska. Dowodów na istnienie bliskiego kontaktu Chavín z Orientem poszukiwał również Julian Steward25. Julio C. Tello uważał, że „kultura-matka całych Andów” narodziła się nad rzeką Marañon we wschodniej Amazonii, ojczyźnie dzikich kotów26. Szybko jednak teorię obalono, ponieważ wśród Indian z wilgotnych lasów tropikalnych nigdy nie odnaleziono śladów Chavín ani żadnej innej rozwiniętej kultury starożytnej. Wkrótce odrzucono także spekulacje traktujące Chavín de Huántar jako miejsce narodzin stylu. Współcześnie postrzega się je raczej nie jako ojczyznę kultury Chavín lecz najbardziej wyjątkowy i spektakularny etap jej wieloletniego dojrzewania. Ciągłe podążanie tropem jaguara otworzyło wkrótce nowe horyzonty. Protoplastów ludu Chavín zaczęto dopatrywać się w przedstawicielach Starożytne Peru: [katalog wystawy], Ministerstwo Kultury i Sztuki, Ambasada Peru w Polsce, Warszawa 1975, s. 10. 20 Ponieważ przedstawiciele kultury peruwiańskiej stosowali wyłącznie pochówek szkieletowy, nie odkryto w Andach jakichkolwiek naczyń, służących do przetrzymywania prochów kremacyjnych. 21 J. Szykulski, op. cit., s. 175. 22 M. Longhena, W. Alva, Starożytne Peru. Historia kultur andyjskich, Przeł. E. Jastrzębowska, Barcelona 2008, s. 21. 24 19 86 1/2012 D. Fraser, op. cit., s. 267-268. Robert Heine-Geldern (1885–1968) – austriacki uczony, etnolog, archeolog, którego badania skupiały się głownie na Azji Południowo-Wschodniej; zob. F.J. Dockstader, Sztuka Ameryki III. Twórczość Indian południowoamerykańskich, Przeł. E. Kuryluk, Warszawa 1977, s. 6. 25 Julian Steward (1902–1972) – antropolog amerykański. Rozwijał teorię ekologii kulturowej oraz wskrzesił powojenną myśl ewolucjonistycznego rozwoju ludzkości (neoewolucjonizm); zob. M. Stingl, Op. cit., s. 39. 26 E. P. Lanning, op. cit., s. 111. 23 Kultura cywilizacji Olmeków27 z Ameryki Środkowej, którzy to, na długo przed rozprzestrzenieniem się kultu Chavín w preinkaskim Peru, budowali swe pierwsze miasta, zespoły architektoniczne, piramidy i kamienne stele. Wszystkie przyozdobione oczywiście wyobrażeniem dzikiego kota w ujęciu antropomorficznym. Za wyraźny przykład zbieżności obu kultur uznano kamienne bloki z Monte Albán, przedstawiające tańczących Olmeków i uderzająco przypominające galerię rzeźb z Cerro Sechín. Porównując zaś czas występowania owych kultur28, badacze nie mogli oprzeć się wrażeniu, że obcują z członkami jednej i tej samej kultury. Teoria olmeckiego pochodzenia Indian Chavín jest aktualnie wciąż jedynie domysłem i ciągłym tematem sporów. Jeżeli jednak prawdziwie istniały kontakty pomiędzy Peru, a olmecką Mezoameryką to okaże się, że wraz z pierwowzorem sztuki Indian północy przywędrowała na południe także idea religijna z postacią jaguara na szczycie panteonu. Będąca początkowo zjawiskiem miejscowym, kultura Chavín błyskawicznie rozprzestrzeniła się na rozległe tereny, zorientowane zarówno na północ, jak i na południe od macierzystego gruntu. Ekspansja stylistyczna łączyła w sobie nie tylko pewne kanony oraz założenia artystyczne, ale stała się przede wszystkim sprytnym przemyceniem ideologii i uzewnętrznieniem myśli religijnej ówczesnych Indian, którzy łagodne akceptując naleciałości kultury jaguara, sami przyczynili się do nadania jej panperuwiańskiego charakteru29. Patrząc z takiego punktu widzenia na sztukę stylu Chavín, nietrudno chyba przypisać jej szereg terminów idealnie ją określających. Chavín jest kulturą-matką dla późniejszych cywilizacji starożytnego Peru30. Jej wielkość określa zasadniczość i oryginalność. Rozpatrując w tym kontekście zagadnienie prymitywizmu, będziemy raczej rozumieć ten termin jako podstawowy, pierwszy w takim znaczeniu, że wykształcił pewne cechy, które stały się bazą następnych, bardziej rozwiniętych i zaawansowanych artystycznie kultur preinkaskiego Peru. Sztuka przedstawionego tutaj ludu indiańskiego będzie prymitywna nie z powodu prymitywności społeczeństwa, ale M. Stingl, op. cit., s. 40. Największe miasta olmeckie (San Lorenzo, Tenochtitlán) zostają założone około 1400 r. p.n.e., podczas gdy Chavín wyrasta na ośrodek kulturowy około 900 r. p.n.e. 29 J. Szykulski, op. cit., s. 178. 30 M. Stingl, op. cit., s. 40. wyłącznie dlatego, że pojawiają się w niej cechy odmienne od znanych ze sztuki europejskiej31. Nie jest to w zasadzie postawa negatywności i niechęci w stosunku do nieznanej inności, niemniej jednak warto zamienić dwuznaczne pojęcie „prymitywny” na o wiele mniej mylny termin „egzotyczny”. Egzotyczność w starożytnej sztuce peruwiańskiej rozpatrywać można nie tylko z uwagi na cechy, które wymienia się przy opisie dorobku kultury Chavín. Mówiąc o działalności artystycznej Indian preinkaskiego Peru, z całą pewnością należy zwrócić uwagę na rozwój sztuki w obrębie pasa costy, gdzie ukształtowały się silnie izolowane kultury regionalne. Szeroki wachlarz możliwości i dokonań indiańskich artystów z obszaru wybrzeża, karze traktować zagadnienie prymitywizmu, czy egzotyzmu w nieco inny sposób. Ewolucję idei artystycznej wybranych kultur costy przybliży dalsza część artykułu w kolejnym numerze „Starożytności”. 27 28 31 D. Fraser, op. cit., s. 9. 1/2012 87 Ameryka Prekolumbijska Mapa 1. Przedkolumbijskie Peru i główne ośrodki dawnych kultur oraz ważniejsze miasta. Linia przerywana wyznacza dzisiejsze granice państwa. Źródło: E. P. Lanning, Peru przed Inkami, przeł. R. Krzanowska, Kraków 1985, s. 6. 88 1/2012 Kultura rys. 1. Buteleczka w stylu Rocas z abstrakcyjnym motywem Źródło: M. Longhena, W. Alva, Starożytne Peru. Historia kultur andyjskich, przeł. E. Jastrzębowska, Barcelona 2008, s. 21. rys. 2 Naczynie w stylu Ofrendas z wylewem w kształcie strzemiona Źródło: http:// www.limaeasy. com/museums/museo_nacional_arqueologia.php 1/2012 89 Bibliografia Białostocki J., O sztuce dawnej Ameryki. Meksyk i Peru, Warszawa 1972. Charroux R., Archiwa innych światów. Od Nazca do kamieni z Ica, przeł. M. Miszalski, Łódź 1995. Czerniewska K., Sztuka prymitywna a człowiek współczesny, Warszawa 1979. Dembicz A., Słownik terminów geograficznych Ameryki Łacińskiej, Warszawa 1979. Deuel L., Lot w przeszłość. Opowieść o archeologii lotniczej, przeł. H. Pawlikowska, Warszawa 1984. Dockstader F.J., Sztuka Ameryki III. Twórczość Indian południowoamerykańskich, przeł. E. Kuryluk, Warszawa 1977. Sztuka Ameryki Łacińskiej, red. D. Fedor, Kraków 2010. Fraser D., Sztuka prymitywna, przeł. M. Żułkoś-Rozmaryn, Warszawa 1976. Kania M., Prekolumbijski image Peru. Rola archeologii i dziedzictwa inkaskiego w kształtowaniu peruwiańskiej tożsamości narodowej, Kraków 2010. Krzanowski A., Mańkowska R., Stanowiska człowieka prehistorycznego w obrębie „lomas” jako przykład wpływu warunków klimatycznych i hydrogeologicznych na przedkolumbijskie osadnictwo w jałowych Andach Peru, [w:] „Etnografia Polska”, t. XVI, z. 2 (1972), s. 221-230. Lanning E. P., Peru przed Inkami, przeł. R. Krzanowska, Kraków 1985. Longhena M., Alva W., Starożytne Peru. Historia kultur andyjskich, przeł. E. Jastrzębowska, Barcelona 2008. Skibiński S., Problematyka konserwatorska przedinkaskiej architektury kultury Nazca na podstawie badań budowli centrum ceremonialnego w Cahuachi w Peru, Kraków 1994. Sobeski M., Sztuka egzotyczna, Warszawa 1971. Starożytne Peru [katalog wystawy], Ministerstwo Kultury i Sztuki, Ambasada Peru w Polsce, Warszawa 1975. Stingl M., Czciciele gwiazd, przeł. P. Godlewski, Warszawa 1985. Stingl M., Indianie bez tomahawków, przeł. P. Godlewski, Katowice 1987. Szykulski J., Starożytne Peru, Wrocław 2010. Szykulski J., Pradzieje południowego Peru. Rozwój kulturowy Costa Extremo Sur, Wrocław 2005. Urban A., Zwierzęta w sztuce i wierzeniach kultur andyjskich w okresie przedinkaskim, [w:] „Etnografia Polska”, t. XVI, z. 2 (1972), s. 191-198. Strony internetowe http://www.thetrip.net/peru_travel_center/art.htm http://www.limaeasy.com/museums/museo_nacional_arqueologia.php http://www.latinamericanstudies.org/nazca http://www.youtube.com/watch?v=I5q-T8PJu2c Recenzja Tajemnice papirusów pod red. Jadwigi Lipińskiej, wyd. Ossolineum, Wrocław 2005, s. 276. W 2005 roku, nakładem wydawnictwa Ossolineum, ukazała się książka pod redakcją profesor archeologii śródziemnomorskiej Jadwigi Lipińskiej pt. „Tajemnice papirusów”. Jest to przegląd wszystkich rodzajów dzieł pisanych powstałych w starożytnym Egipcie, począwszy od czasów najdawniejszych i pojawienia się pierwszych znaków pisanych, aż do podbojów, a później wkroczenia chrześcijaństwa, gdy zaczęło zanikać tradycyjne pismo egipskie. Książka składa się z pięciu rozdziałów. Każdy dotyczy innej epoki w dziejach Egiptu. Wszystko poprzedzone jest słowem wstępu Lipińskiej, w którym słusznie zauważa, że nie sposób w jednej pozycji zamieścić całej różnorodności utworów egipskich, dlatego Czytelnikowi podaje pewne przykłady. Ma to swoje plusy i minusy. Minusem zapewne jest okrojenie tematu, jednakże plusem to, że otrzymujemy wybór podany przez specjalistów, odpowiednio posegregowany, streszczony i opisany. Oprócz krótkich fragmentów tekstów posiadamy odpowiedni komentarz specjalisty. Jest to niewątpliwa dogodność dla tzw. laików w tej tematyce. Książka stanowi niejako kompendium wiedzy o dziejach pisma. Znajdują się tu wszystkie najważniejsze rzeczy dotyczące piśmiennictwa, kolokwialnie ujmując – podstawy podstaw. Po książkę tę powinien sięgnąć zarówno ten, który zaczyna swoją przygodę z historią starożytnego Egiptu, jak i ten, który chce odświeżyć bądź utrwalić pewne fakty. Pozycja, więc godna polecenia początkującym, w celu wprowadzenia w świat egipskich papirusów, jak i specjalistom w celu odświeżenia „podstaw”. Recenzowała: Marta Żydek Każdy rozdział, oprócz pierwszego, ma taki sam układ. Na początku następują ramy chronologiczne epoki, następnie znajduje się krótka jej charakterystyka oraz opis piśmiennictwa w tym czasie. Dalej autor przechodzi do szczegółowego opisu przedstawionych gatunków. Większość się powtarza, ze względu na kontynuowanie wielu form literackich poprzez wieki. W każdym rozdziale jest opis inskrypcji królewskich, świątynnych, grobowych, prywatnych; listów zarówno prywatnych jak i korespondencji królewskiej, pisma administracyjne oraz tzw. nauki. Ponieważ jest ich dość sporo i nie jest możliwy opis wszystkich, pozwoliłam sobie opisać, dość subiektywnie, ciekawsze gatunki. Rozdział pierwszy, autorstwa Moniki Dolińskiej, pt. „Trzcinką i rylcem” opisuje dzieje pisma od pierwszych zapisanych tabliczek, czyli od lat 3200–3150 p.n.e. Początkowo Egipcjanie pisali na różnych materiałach: kamień, drewno, kości, pergamin, skóry. To wszystko, co powstawało należało nazywać, bowiem co zapisano miało trwać na wieki. Bez nazwy, „bez imienia nic nie było ważne”. Wiąże się to z zachowaniem niektórych faraonów względem swoich poprzedników, których starano się zdegradować i umniejszyć ich rolę właśnie poprzez wymazywanie ich imion. Tak stało się przykładowo z Hatszepsut, czy ze słynnym faraonem-reformatorem Amenhotepem IV. Wymazanie imienia było formą pewnego zdegradowania, skazywało na wieczne zapomnienie, czyli zaprzeczenie istnienia, co jak wiemy, przy tak głębokiej wierze w życie pozagrobowe, dla Egipcjan było największą karą. Z rozdziału tego dowiadujemy się nie tylko o tym jak pisano (czyli od prawej do lewej strony), ale także poznajemy 1/2012 93 Recenzja strukturę pisma, czyli z czego dokładnie się składa. Przy okazji tego opisu zostaje zamieszczona tabela z wybranymi znakami jednospółgloskowymi, dwuzgłoskowymi i trójzgłoskowymi, dalej przykłady determinatywów. W tym miejscu należy zaznaczyć również, że istniały różne wersje pisma: powszechnie znane hieroglify, tzw. święte znaki, hieratyka, czyli pismo kapłańskie oraz demotyka, czyli pismo ludowe. Znacznie później powstało pismo koptyjskie, które istnieje do dziś, jako język liturgiczny. Autorka tego rozdziału słusznie zauważa, że pismo hieroglificzne, jak i klinowe, rozwinęły się niezależnie od siebie, a pojawienie się jego w danych kulturach wniknęło i wpłynęło jednocześnie na rozwój i złożoność organizacji państwowej. Bez pisma nie ma, bowiem poprawnie funkcjonującego organizmu państwowego. Rozdział ten jest niejako wprowadzeniem do historii pisma egipskiego. Stanowi podstawę, która stanowi zrozumienie dalszych jego przeobrażeń, zmian, jak również pozycji pisarza, nauki i samej umiejętności pisania. Drugi rozdział „Zaranie dziejów, zaranie pisma. Inskrypcje okresu Starego Państwa”, opisany przez Joannę Popielską-Grzybowską, obejmuje okres wielkiego rozwoju sztuki i piśmiennictwa za czasów III–VI dynastii. Po wstępie następuje podział na kilka podrozdziałów, z których każdy opisuje inny gatunek piśmiennictwa, przykładowo: inskrypcje hieroglificzne, w skład których opisane zostają inskrypcje królewskie, czyli Teksty Piramid. Następnie inskrypcje prywatne: autobiografie, apel do żywych, formuły ofiarne, następnie listy ofiar. W tym rozdziale szczególnie interesujący są teksty Piramid i Teksty Sarkofagów, czyli zbiór ponad 1000 formuł zwanych zaklęciami lub wypowiedzeniami. Celem tych formuł religijnych było zapewnienie królowi bytu w Zaświatach, obdarzenie go siłą i bezpieczeństwem podczas podróży ku życiu wiecznemu. Inne warte uwagi są figurki złorzeczące, które przedstawiały postacie jeńców z obcych krajów. Prawdopodobnie były wykorzystywane w rytuałach złorzeczenia wrogom. Często figurki były okaleczane, gdyż wierzono, że pozbawienie ich poszczególnych części ciała spowoduje osłabienie przeciwnika. Rozdział kolejny „Między Memfis a Tebami. Literatura okresu Średniego Państwa”, napisany został przez redaktorkę Jadwigę Lipińską. Średnie Państwo, czyli panowanie drugiej części XI dynastii aż do początków XIII dynastii. Za czasów XII dynastii obserwujemy rozkwit literatury. 94 1/2012 Niestety większość dzieł pozostaje anonimowa. Autorka opisuje tu głównie opowiadania, które obejmują: bajki, legendy, epickie opowieści, relacje o fantastycznych lub historycznych zdarzeniach. Dość powszechne były też nauki lub jak je się też nazywa „Maksymy Ptahhotepa”. Były to jedne z najwcześniejszych zbiorów wskazań moralnych, przestróg, rad i etycznych wskazówek. Narratorem ich jest wezyr Ptahhotep, będący u schyłku swojego życia, który dość wyszukanym i trudnym językiem przekazuje swojemu następcy prawdy życiowe, swoje doświadczenie i wskazówki. Z tego okresu znane są także min.: „Nauki dla Merikare”, „Nauka lojalisty”, „Nauki Chetiego”, znany pod inną nazwą „Satyra na różne zawody”. Utwór ten jest pochwałą profesji pisarza. Zbudowany na zasadzie ukazania minusów innych zawodów, na tle zalet zawodu pisarza. „Literatura imperium” Piotra Laskowskiego, to rozdział czwarty, opisujący piśmiennictwo w okresie Nowego Państwa, czyli za panowania XVIII, XIX i XX dynastii. Tu należy podkreślić znaczenie panowania Amenhotepa IV, które przyniosło przełom w dziejach języka pisanego, bowiem to dopiero od jego czasów do literatury wprowadzono język mówiony (przez egiptologów nazwany nowoegipskim), przez co stała się ona bardziej realistyczna. Miało to też wpływ na jej ponowny rozkwit. Tradycyjnie znajdują się tu inskrypcje hieroglificzne, w skład których wchodzą inskrypcje królewskie oraz epos o bitwie pod Kadesz; inskrypcje prywatne, królewskie inskrypcje grobowe, teksty hieratyczne: teksty literackie, opowiadania „historyczne”, opowiadania mitologiczne, opowiadanie czy literackie. Papirusy „naukowe”, magiczne, wróżebne: kalendarz dni szczęśliwych i nieszczęśliwych, w którym zaznaczone jest to można, a czego nie można robić w danym dniu. Opisany jest także sennik, papirusy magiczne, papirusy medyczne, papirusy prawnicze. W papirusach administracyjnych opisane są pewne bolączki i życie codzienne w Egipcie. Dotykają takich spraw, jak np. spisek na życie faraona, afery korupcyjne, czy sennik. Wart przytoczenia jest opowiadanie „Dwaj bracia”. Jest to historia, jak sama nazwa wskazuje dwóch braci. Przeplatają się tu wątki baśniowe i motywy mitologiczne wielu kultur. Bez komentarza nie może pozostać fakt, że jest to utwór posiada charakter skrajnie mizoginiczny. Większość kobiet występujących w opowiadaniu jest zła, zdradziecka, niszcząca i piękna zarazem. Recenzja Interesujący jest także podrozdział „Wioska robotników”, dotyczący oczywiście wioski Deir-el Medina. Dzięki dokumentom zachowanych z tej osady, możemy dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy dotyczących życia codziennego budowniczych Doliny Królów. „Egipskie piśmiennictwo Epoki Późnej” Tomasza Markiewicza, to ostatni rozdział. W Epoce Późnej wiele tekstów zostało napisane demotyką. Tu dość oryginalne są podrozdziały dotyczące parodii i satyr, gdzie możemy przeczytać min. krótki utwór zatytułowany „Obelgi przeciwko kobiecie”, czy „Pieśń o harfiarzu”. „Rytuał balsamowania Apisa”, zawiera opis rozmaitych czynności związanych z mumifikacją i pochówkiem byka Apisa. W podrozdziale papirusy matematyczne i astrologiczne, opisane są zestawy konkretnych zadań matematycznych z zakresu algebry i geometrii wraz z rozwiązaniami. Uderzający jest zupełny brak teorii i formuł, należało tak opanować zadania, aby stosować je w różnych przypadkach. Na końcu znajdują się kolorowe fotografie, w bardzo dobrej jakości, przedstawiające opisane w książce stele, inskrypcje, papirusy itp. Następnie znajduje się ”Aneks: najważniejsze teksty zachowane na papirusach i ostrakonach, opracowane przez Monikę Dolińską. Są one posegregowane tematycznie i pokrótce scharakteryzowane. Następnie „Słowniczek egipskich bóstw, terminów i częściej spotykanych określeń”, wśród których znajdziemy np. terminy: ba, cenotaf, Izyda, Nut, pylony, skarabeusz, ureusz. Dalej Tablica chronologiczna, sporządzona według „The Oxford History of Ancient Egypt”, red. Ian Shaw, Oxford University Press 2000. Na końcu bibliografia, podzielona zgodnie z rozdziałami oraz źródła i spis ilustracji oraz przypisy, co jest niewątpliwie niedogodnością dla czytelnika, gdyż, w celu znalezienia źródła musi wertować całą książkę. Mimo, iż książka, jak sama redaktorka podkreśliła, ma formę popularno-naukową, warta jest uwagi, nie tylko, dlatego, że porusza sztandarową tematykę dla starożytnego Egiptu, istotne jest przytaczane przetłumaczonych tekstów, o których mowa, przez co możemy poznać szyk czy styl. Podkreślam: książka godna polecenia wszystkim. 1/2012 95 Recenzja Bronisław Szubelak, Hoplita grecki VII–V w. p.n.e. Studium bronioznawcze, Wydawnictwo Inforteditions, Zabrze 2007, s. 88. P ostanowiłem napisać recenzję powyższej książki pomimo, że nie jest ona nowością. Hoplita grecki VII–V w. p.n.e. Studium bronioznawcze jest pierwszą pozycją z serii „Wojownicy” wydawaną przez Inforteditions i nadal cieszy się zainteresowaniem, cały czas będąc dostępna na rynku księgarskim. Autor tego opracowania, dr Bronisław Szubelak, jest absolwentem Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu na Wydziale Filologiczno- Historycznym. W 1996 roku uzyskał tytuł doktora broniąc pracę Modyfikacje uzbrojenia legionisty rzymskiego schyłku republiki w świetle historiografii antycznej. Obecnie jest pracownikiem naukowym Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie i specjalizuje się w tematyce bronioznawstwa starożytnego. Jest autorem publikacji Legionista Cezara – studium uzbrojenia. Jak zaznacza Autor, celem jego książki jest „ukazanie aktualnego stanu wiedzy o uzbrojeniu hoplity greckiego w okresie klasycznym” i jednocześnie wskazywanie braku takiej pozycji na rynku polskim, która w sposób dokładny opisuje to zagadnienie. Niniejsze opracowanie zostało podzielone na kilka rozdziałów. Po krótkim wstępie w pierwszym rozdziale B. Szubelak charakteryzuje podstawowe uzbrojenie hoplity, od którego pochodzi nazwa tej formacji, czyli „tarczę”. W drugim rozdziale wyczerpująco są przedstawione różne typy pancerzy stosowanych przez ciężkozbrojnych Greków. Następne dwa rozdziały: Pteryges oraz Mitra, perizona traktują o pomocniczych rodzajach pancerza. B. Szubelak, Legionista Cezara – studium uzbrojenia, Częstochowa 1999. B. Szubelak, Hoplita grecki VII–V w. p.n.e. Studium bronioznawcze, Zabrze 2007, s. 7. Recenzował: Leszek Tomczak Rozdział piąty poświęcony jest nagolennikom. W kolejnym, najdłuższym z rozdziałów, Autor opisuje wiele rodzajów hełmów stosowanych przez hoplitów. Dwa ostatnie rozdziały traktują o broni ofensywnej, tzn. włóczni i mieczom. Dalej znajduje się zakończenie, krótkie streszczenie, przypisy i bibliografia. B. Szubelak wyczerpująco opisuje przedstawione zagadnienia. Nie trzyma się przy tym sztywno czasów zawartych w tytule (VII–V w. p.n.e.), co należy uznać za plus. Opisy wyposażenia hoplickiego zawierają odniesienia do wcześniejszych epok (mykeńskiej i okresu archaicznego) i innych kręgów kulturowych (Egipt, Mezopotamia, Hetyci, Etruskowie), z którymi stykali się Grecy. Autor wykazuje tu wzajemne powiązania i wpływy, nadaje swoisty rodowód poszczególnym rodzajom i typom uzbrojenia hoplity. Ciekawy jest zwłaszcza fragment dotyczący charakterystyki mieczy stosowanych w świecie greckim. Dotychczas ciężko było wskazać różnice na przykład między machairą a kopisem. Dr Szubelak w prosty i przystępny sposób to wyjaśnia, powołując się przy tym na innych autorów. Trzeba przyznać Autorowi, że wykonał bardzo dobrą pracę badawczą i oparł się na licznych źródłach i przekazach antycznych. Także imponująco, jak na rozmiary tej pozycji, przedstawia się zbiór opracowań (ponad sto tytułów), gdzie znajdują się dzieła zarówno zagranicznej jak i polskiej historiografii. W efekcie czytelnik może czuć się usatysfakcjonowany tym, że otrzymał zebrany na kilkudziesięciu stronach, fachowy opis bronioznawstwa. 1/2012 97 Recenzja To czego mi osobiście brakuje w tej pracy to rozdziału poświęconego taktyce. Wprawdzie książka jest studium bronioznawczym, ale Autor mógł zawrzeć informacje jak hoplici zachowywali na polu bitwy wobec podobnych formacji czy w starciu z innymi ludami. Są na ten temat wzmianki w poszczególnych rozdziałach, ale mogło to być zebrane i podsumowane w na kilku oddzielnych stronach. Oprawa i szata graficzna także są atutem książki. Miękka okładka w połączeniu z gładkim kredowym papierem sprawia estetyczne wrażenie. Do tego całość jest solidnie sklejona, więc czytelnik z pewnością długo będzie się nią cieszył, bez obaw, że od częstego zaglądania się rozsypie. W środku znajdują się kolorowe i czarnobiałe ilustracje autorstwa Tomasza Łaza i Marka Synowieckiego. Moim zdaniem jest to także plusem książki, ponieważ w odróżnieniu od innych publikacji, które często posiłkują się ilustracjami zaczerpniętymi od Osprey Publishing czy książek J. Warry’ego, tutaj mamy coś wyjątkowego. Wspomniana ikonografia jest uzupełniona przez oryginalne obrazy z waz greckich. Podsumowując, dzieło Bronisława Szubelaka, uważam za wartościowe i rzetelne. Każdy miłośnik bronioznawstwa znajdzie tutaj fachowe informacje. Także dla laika, nie zajmującego się na co dzień historią wojskowości, jest to świetna pozycja, ze względu na prosty i zrozumiały język oraz skondensowanie najważniejszych wiadomości o jednej z najsłynniejszych formacji w dziejach świata. 98 1/2012 Recenzja Mario Liverani, Nie tylko Biblia. Historia starożytnego Izraela, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011, s. 442. W 2011 roku nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego ukazał się polski przekład książki „Nie tylko Biblia. Historia starożytnego Izraela” autorstwa wybitnego włoskiego archeologa i historyka, Mario Liveraniego. Pomimo tego, że na polskim rynku wydawniczym znajduje się stosunkowo dużo pozycji traktujących o najstarszych dziejach Izraela, to jednak książka ta poprzez swoje nowatorskie podejście i wykorzystanie niezmiernie bogatego materiału źródłowego stanowi ważne uzupełnienie omawianego tematu. Najistotniejszą innowacją wprowadzoną przez autora jest podział historii starożytnego Izraela na dwie części – historię „zwyczajną” rekonstruowaną głównie na podstawie źródeł archeologicznych i bliskowschodnich oraz historię „zmyśloną” będącą według autora kreacją stworzoną na potrzeby religijne i ideologiczne. Ta pierwsza poprzedzona jest rozdziałem wstępnym w którym Liverani charakteryzuje sytuację polityczno-ekonomiczną Palestyny w późnej epoce brązu – okresie przeżywania się i stopniowego rozkładu cywilizacji kananejskiej oraz egipskiej dominacji w tej części świata. Pierwsza część opracowania jak już zostało powiedziane oparta jest przede wszystkim na źródłach archeologicznych, które dla autora stanowią punkt odniesienia w stosunku do danych biblijnych. Wśród badaczy najstarszych dziejów „Narodu Wybranego” od dłuższego czasu trwa fundamentalny spór w kwestii możliwości wykorzystania narracji biblijnej do rekonstrukcji wydarzeń historycznych. Część naukowców zwana fundamentalistami za wszelką cenę stara się bronić wiarygodności Starego Testamentu, Recenzował: Marcin Pietrzyk szukając echa prawdziwych wydarzeń wśród biblijnej historii Potopu, Wyjścia z Egiptu czy też w przekazach o Patriarchach i Sędziach. Druga grupa skupiona zwłaszcza wokół archeologów z Uniwersytetu w Tel-Awiwie niemal w zupełności neguje wartość poznawczą Starego Testamentu, odnoszącą się do wydarzeń sprzed podziału tak zwanego Zjednoczonego Królestwa na Judę i Izrael. Liverani w sporze tym zajmuje stanowisko pośrednie, poddając Księgi Starego Testamentu krytycznej analizie i starając się przy tym oddzielić pierwotne informacje od późniejszych wstawek redakcyjnych. Najlepszym przykładem takiego postępowania badawczego jest podejście do zagadnienia Zjednoczonego Królestwa Izraela. Tradycja biblijna przypisuje mu charakter panizraelski a jednocześnie panowanie dwóch ostatnich jego królów – Dawida i Salomona przedstawia jako okres wyjątkowej pomyślności zarówno gospodarczej jak i militarnej. Państwo to miało obejmować swoim zasięgiem wszystkie dwanaście legendarnych plemion Izraela co stawiałoby je niewątpliwie na pozycji lokalnego mocarstwa na tle mozaiki okolicznych plemion o charakterze protopaństwowym. Liverani podaje przekonujące dowody wykluczające możliwość istnienia w owym okresie tak silnego organizmu politycznego, jednocześnie wbrew opinii części hiperkrytycznych badaczy nie neguje samej historyczności Saula, Dawida czy Salomona. Niewątpliwie jednym z kluczowych problemów poruszanych w książce jest kwestia etnogenezy Hebrajczyków. Autor zajmuje tutaj dosyć tradycyjne stanowisko. Co prawda podkreśla ich związek z cywilizacją kananejską, ale jednocześnie konsekwentnie szuka korzeni Izraelitów wśród 1/2012 99 Recenzja społeczeństw koczowniczych. W świetle najnowszych badań takie wyjaśnienie tego zagadnienia wydaje się być trudne do obronienia. Druga część opracowania poprzedzona jest rozdziałem zatytułowanym „epoka osiowa” Termin ten odnosi się do wydarzeń mających miejsce w VI wieku, które to dla Liveraniego mają znaczenie przełomowe. Z jednej strony dla znacznych obszarów starożytnego świata jest to moment powstania nowych prądów religijnych, etycznych a dla Izraela także dodatkowo czas dramatycznych wydarzeń związanych z niewolą babilońską, które odcisnęły olbrzymie piętno w świadomości ówczesnych ludzi. Stanowi to punkt wyjścia do rozważań na temat powodów powstania „wymyślonej” historii Izraela. Jednym ze sztandarowych przykładów takiej kreacji jest historia Exodusu a zwłaszcza zbrojnego podboju Kanaanu. Autor wiąże jej rozwinięcie z powrotem grup wygnańców zapoczątkowanym edyktem Cyrusa II. W takim ujęciu jest to przeniesienie wstecz współczesnych wydarzeń a historia Mojżesza i Jozuego miała przede wszystkim wzmacniać prawa powracających repatriantów do posiadanej ziemi. Na osobną uwagę zasługuje niewątpliwie wykorzystana w książce bibliografia. Spis pozycji jest niezmiernie obfity a przy tym uporządkowany tematycznie tak, że czytelnik bez trudu jest wstanie odnaleźć z jakich prac korzystał autor przy tworzeniu poszczególnych rozdziałów. Co warte podkreślenia większość cytowanej literatury jest anglojęzyczna. Reasumując książka Mario Liveraniego jest bez wątpienia pozycją godną uwagi dla każdego czytelnika zainteresowanego historią starożytnego Bliskiego Wschodu a także szerzej mówiąc ze względu na specyfikę tematu, każdego zainteresowanego korzeniami współczesnej cywilizacji, niewątpliwie w znacznej części ukształtowanej na zasadach biblijnych. Żywy, barwny język samego autora pozwala książkę polecić szerokiemu gronu odbiorców. Na polskim gruncie problem ten najpełniej został opracowany przez M. Bieniadę, Pomiędzy Kanaanem a Izraelem. Geneza narodu biblijnego z perspektywy archeologii, Pułtusk 2004. 100 1/2012 Recenzja Maria Luisa Uberti, Wprowadzenie do historii starożytnego Bliskiego Wschodu, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010, s. 252, mapy. D zieje Bliskiego Wschodu to jeden z kilku zaniedbanych w polskiej literaturze tematów. Budujące jest, że ta sytuacja powoli zmienia się na lepsze. Dowodem na to jest recenzowana książka Marii Luisy Uberti. Publikacja składa się z siedmiu rozdziałów. Pierwszy z nich stanowi wprowadzenie do książki, w którym omówiono zarys prac archeologicznych, badań oraz źródła klasyczne (w tym Biblię) zajmujące się Bliskim Wschodem. Drugi przedstawia ludy, pisma i języki tego regionu. Kolejny opisuje źródła epigraficzne i literackie. Następne natomiast zajmują się przedstawieniem dziejów Bliskiego Wschodu w epoce brązu i żelaza, poczynając od okresu Sumerów, na zdobyciu Babilonu przez Cyrusa kończąc. Pierwsza część tytułu pracy wskazuje, iż mamy do czynienia z zarysem dziejów Bliskiego Wschodu, będącym zarazem skryptem dla studentów (Uberti, s. 9). Niezmiernie trudnym zadaniem jest przedstawienie w skrótowy sposób tak ciekawego regionu, bogatego w wydarzenia i niezwykłe postaci. Udało się jednak autorce stworzyć dobry i porządny „podręcznik”. Czytelnik otrzymuje przedstawiony w skondensowanej formie obraz nie tylko samych dziejów Bliskiego Wschodu. Część historyczną bowiem poprzedza „przewodnik” po pracach badawczych, zarówno naukowych jak i archeologicznych, w regionie. Rozdziały historyczne natomiast dają czytelnikowi Wykłada historię starożytnego Bliskiego Wschodu na Wydziale Literatury i Filozofii Uniwersytetu Bolońskiego. Zajmuje się również archeologią fenicko-punicką. Jest autorką m.in. takich prac: Le figurine fittili di Bitia… (Roma 1973), I verti preromani del Museo archeologico nazionale di Cagliari (Roma 1993). Recenzował: Damian Waszak możliwość zapoznania się ze wszystkimi istniejącymi kulturami bliskowschodnimi, zarówno z wielkimi imperiami (m.in. Hetytów, Asyrii, Mittani), jak i niewielkimi tworami państwowymi (np. miast fenickich, państw nowohetyckich), w trakcie ich rozkwitu i upadku. Poza historią polityczno-militarną (Autorka uwypukliła bardziej ten pierwszy aspekt) czytelnik znajdzie tu również omówienie sytuacji społeczno-kulturowej na przestrzeni blisko 2,5 tys. lat. Wielce pomocny okazuje się rozdział poświęcony językom i pismu – Ludy, języki i pisma. Wielki plus należy się Uberti za umieszczenie fragmentów tabliczek, które nie tylko wzbogacają sam tekst, ale także umożliwiają zapoznanie się z niewielkim wyciągiem bogatej spuścizny literackiej antycznego Bliskiego Wschodu. Niewątpliwą zaletą pracy jest jasny i klarowny wykład samej Autorki, bardzo przyjemny w odbiorze dla każdego typu Czytelnika. Za to należy się pochwała dla polskiego tłumacza, Andrzeja Mrozka, za bardzo dobry przekład. Pewnym mankamentem może być brak przypisów, które zastępują umieszczone w tekście nawiasy z odnośnikami do autorów, na których powoływała się Uberti. Bibliografia opracowania stanowiąca wybór literatury tematu liczy sobie 4 strony. W jej skład wchodzą w przeważającej mierze opracowania w języku włoskim i francuskim, w mniejszym stopniu natomiast po angielsku i niemiecku. Nie zawiera ona jednak wykazu wielu klasycznych już prac z tej tematyki, chociażby H. Klengla, G. Roux czy S. N. Kramera, co wskazuje na to, że publikacja była przygotowana bardziej na rynek włoski. 1/2012 101 Recenzja Oprawa edytorsko-graficzna prezentuje się skromnie, ale ładnie. Książka została wydana w biało-brązowej miękkiej i dobrze klejonej oprawie. Dzięki temu jej żywot nie zakończy się po kilkukrotnej lekturze. Wart odnotowania jest niewielki i poręczny format, w którym wydano książkę. Umożliwia to zabranie jej ze sobą w podróż. Wydawnictwo nie posiada ilustracji (poza dwoma obrysami tabliczek znajdującymi się w rozdziale trzecim). Posiada natomiast sześć starannie wykonanych map ukazujących region Bliskiego Wschodu w różnych okresach epoki brązu i żelaza. Samą publikację uzupełniają ponadto tablice chronologiczne oraz indeks osób. Pomimo tego, że sama Autorka stwierdza, że recenzowana przeze mnie pozycja przeznaczona jest dla studentów, można ją polecić również osobom rozpoczynającym swoją przygodę z dziejami tego regionu. Dzięki dobremu stylowi Autorki, syntetycznemu i chronologicznemu przedstawieniu wydarzeń, otrzymują tytułowe Wprowadzenie…, które może stanowić wstęp do samodzielnego poszerzania swojej wiedzy o tym epizodzie ludzkich dziejów. 102 1/2012 Recenzja Marek Olędzki, Czas przemian. Barbaricum między Bałtykiem a środkowym Dunajem w dobie wojen markomańskich, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2008, s. 266. W 2008 r. doczekaliśmy się publikacji rozprawy habilitacyjnej Marka Olędzkiego, pracownika Katedry Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki na Uniwersytecie Łódzkim. Jest nią książka zatytułowana Czas przemian. Barbaricum między Bałtykiem a środkowym Dunajem w dobie wojen markomańskich. Praca podzielona została na cztery rozdziały. Poprzedza je słowo wstępne, a kończą indeksy, spis pozycji bibliograficznych, streszczenie w języku angielskim oraz krótkie słowo od redakcji, w którym przedstawiono biogram naukowy Autora recenzowanej książki. Wstęp zawiera krótkie omówienie studium, w którym czytelnik zorientuje się, w jakich cezurach chronologicznych będzie poruszał się Olędzki. Następnie, jakie terytoria obejmie narracja, w dalszej części padają podziękowania dla osób, pod których egidą lub też, komu Autor zawdzięcza ostateczny kształt publikacji. W rozdziale pierwszym Autor nakreśla chronologię badanego przez siebie okresu. W ten sposób wskazuje ramy, jakie obejmie narracja książki. Rozdział drugi nawiązuje do konfliktu, który w historiografii funkcjonuje pod nazwą wojen markomańskich. Olędzki przedstawia tutaj przebieg wydarzeń, po to by nakreślić kontury swoich rozważań, które zaobserwować możemy w dalszej części pracy. W rozdziale następnym, zarysowany został teren, na których rozgrywały się wydarzenia przedstawione w książce. Część ta podzielona została na dziewięć podrozdziałów, w których Autor skupił swoją uwagę na nakreśleniu jednostek archeologicznych: wielbarskiej, przeworskiej, luboszyckiej, puchowskiej, grupy gustowskiej, a ponadto markomańsko-kwadzkiego, Recenzował: Jakub A. Pawłowski sarmackiego i dackiego kręgu kulturowego. Ostatni podrozdział traktuje o zagadnieniu lokalizacji germańskich Burów. W rozdziale czwartym, stricte historycznym, Olędzki podjął się tematu opisania rzymskiej polityki względem ludów siedzących za Dunajem. W piątym rozdziale, będącym podsumowaniem całości, poświęcono uwagę kulturowo-osadniczym przemianom w okresie wojen markomańskich. Marek Olędzki nie trzyma się sztywnych ram chronologicznych określonych dla konfliktu rzymsko-barbarzyńskiego na lata między 167 a 180 r. n.e. Przeciwnie, rozciąga znacznie czas wojen, dzieląc go na trzy podstawowe etapy. Jak wynika z recenzowanego studium, klasyczny przedział 167–180 r. n.e. to środek, punkt kulminacyjny wydarzeń na pograniczu dunajskim i miały one swoją przyczynę. Dopiero po zsumowaniu całości, można mówić o konflikcie markomańskim z wszystkimi jego aspektami. Naturalnie, taki podział jest standardowy na każde znaczące wydarzenie w dziejach świata. Podobnie jest kiedy mówimy o działaniach zbrojnych Egiptu w czasach Ramessydów przeciwko Hetytom, konfliktom między Republiką Rzymską a Punijczykami, czy też wojnami gockimi toczonymi w III w. n.e. One też miały swoje źródło, przebieg i skutki widoczne na przestrzeni następnych dziesiątków lat. Takie przedstawienie problemu, jak i całościowe podjęcie tematyki wojen markomańskich, tak rzadko spotykanej w polskiej literaturze naukowej, jest jak najbardziej godne podziwu. Trafioną, z punktu widzenia metody, było wykorzystanie przez Olędzkiego dwóch dziedzin nauki jakimi są archeologia i historia. Na podstawie tej pracy 1/2012 103 Recenzja śmiało można twierdzić, że świetnie się one uzupełniają. Tam, gdzie jedna nauka nie wystarcza, jest wspomagana przez drugą. Tak znaczne rozbudowanie cezur chronologicznych, a nadmienić należy, że są to czasy od cesarza Marka Aureliusza do Karakalli (przy czym uwzględnić powinno się okres genezy konfliktu) możliwe było głównie przy wykorzystaniu wyników badań archeologicznych. Podstawowe założenie pracy Olędzkiego, czyli przedstawienie zjawisk kulturowych, etnicznych i osadniczych społeczeństwa barbarzyńskiego na północ od Dunaju, przy zastosowaniu głównie źródeł archeologicznych i asystujących im źródeł pisanych, zostało zrealizowane. Otrzymujemy klarowny obraz „geopolityki” tych terenów, co wzmacnia nasze widzenie problematyki sąsiedztwa rzymsko-barbarzyńskiego. W trakcie lektury książki zauważyć można, że Autor powołuje się na źródła historyczne. Problem pojawia się w momencie, kiedy chcielibyśmy prześledzić je w spisie bibliograficznym, ponieważ nie zostały tam uwzględnione. Jedynie Rozmyślania cesarza Marka Aureliusza zostały wyszczególnione, ale nikną one pośród opracowań współczesnych. Pozycja Olędzkiego śmiało może nosić miano literatury archeologicznej. Wzbogacona została o ryciny omawianych zabytków archeologicznych, mapy terytoriów, na których rozgrywały się opisywane wydarzenia. Dodatkowo znaleźć można zdjęcia i ilustracje oscylujące wokół tematyki książki. Podsumowując, dostajemy do rąk pracę, która poprzez swój charakter i podejście do problemu konfliktów markomańskich i ich oddziaływania na ludność pogranicza dunajskiego wypełnia lukę w polskiej nauce. Wojny markomańskie w rozumieniu Marka Olędzkiego nie mogą mieć ustalonej chronologii oraz zostać wtłoczone w wąski przedział czasowy. Badacz dostrzega ich przyczyny o wiele wcześniej, a także ich reminiscencje uchwytne długo po pokoju w 180 r. n.e. Punkt widzenia Autora wpisuje się w jeden z poglądów głoszących, że niepokoje te stały się wstępem do Wielkiej Wędrówki Ludów z drugiej połowy IV w. n.e., które na dobre zamknęły okres jedynowładztwa Rzymu na Starym Kontynencie. 104 1/2012