W moim sercu - Misja Pokoleń
Transkrypt
W moim sercu - Misja Pokoleń
W moim sercu PRZEDSTA \>VJENIE z okazji Świąt Bożego Narodzenia 0.<f>Óy: Ka?fo1ierz - n~ny &ttainik w domu lOWll<O"''Ynl, ubrany w mundur. Pani Zuzanna - pn1c.ownica 6klcpu, w !En:dnin1 wiel.'U. nbrana sto."'wnie do i:r•cy. Elżbieta -- star&Z4 kobie1a, ubrllna w brudne lacnmany. Scenerio: .cuJa ,,cena imaj duje ~ię w półmroku. tyłku jej dolna część o6wied•.1•• jest jednym reflekcorem. Wll, gdtie tn• miejsce ak<ja sztuki. Kilka stołów zaloionych ul>swliorrti, kascLami i kslĄźlcami ~ugcruje, że jest to sklep. Mniej wię<:cj w pośrodku s.:eny. w jtj gł.bi, stoi dużo s~ijeitkil. W jej wnyln:u U$tawione wstały rM.ne flg ury a po'1rodku ilobe.k, wypełniony sia1Jc1u. Kazimierz IX>d!piewą;qe xobie, robi J/uthowy abch6d 1<•okńł Ind .rklfJ>Owych. Za~ata kobietę, króra stojąr. nie„ ruchomo. i+palf~e Jl~ w .<1ajenkf i po<iclwdr.I do ni~;. Kl:IZ.irn ieri : Pan i Zuzanna: i(;:rzimicu: Puui Zuzanna: Kaz.imicr7.: Palli Zuzanna: Kazimier-l: Pan Zuzann.: Kazimierz: Pani. Zuz.anna: Hej, Pani Zuzanno, en p.ani n1taj robi'! Czy nio wie pani. że to Wigilia? O, witaj Ka2imierzu. Wl~foic kończyłam obliczanie •przcdanych k.isct. Wiclł:i 1uch je>l prtcd ~więiarui, wic~z jak to jest l'llni Zunn110, ~iele wiem o tym, j ak IO Muisko pm.'P"fllje, aJe Wid:t.ę, 7e rrie płacą p311i <byt wicie, "1:oro pn<cujc pAni tak p6ino i w Wigili~. Oh. Kazimierzu. nie u lu chodzi. Wieu, to ja chcę po prosm ntieć w~zy«lro upor..ą<lkow:ine prLcd końcem ro.ku. Ale nie musi tu pani być wła~oie w wigilijny wieczór. Te rzecą mng4 poczclutć. Ja muszę pta· cować, ho ktoo musi pilnować tego miej sca. Ale pani moie uporząJ kowoć te książki i kasety w lonym cza~ ie. Wiem, (odpowiuda { iodwnq). ale tak 11<1pniwcję, to nie mam gdz.ic pójść dzH wieczorem, wię.: przynajmniej tutaj popnlCl!ję. Nie ma pani gd•ie pójgt? C:t.y pani rodzina nie spotyka się dziś razem'! Nie . Ja „. ja tale 11Aprawdę to nie mam rodziny - przynajmniej nigdzie tn w pobliżu. Ale pani dzieci„. (ir<>chę wkkipotarul) Byłam ~żalkątl.awn u temu, }(.u.imien.u. i tylko lcr(ltld c2os, nie mam dzieci. Ka:zimierL: PaniZuzaruia: Ale ixzecież musi być k1"<. Oh, mam pnyj aclól. (Cis~j) Wielu P""Y.i•ciół, ale oni - nie wiem -ą w•zyscy za.i\:<;i .Uill wieezoran. Tak więcjM:em ja i Matyldo. „ ole ona rue batdzo wie, c.o to jest Wigilia. Kaz:imicl"7.: P1111i Zui.anna: K.az.i1nierz: Pani Zu~anna: Marylda? Kazimien.: 'Pani 7..uzaftl\a: Kai.imicrz: Mnja kotta. Hęd2ie ciekać na mnie w mie~a.niu. Ojej, tu pttykre, 7.e jest pMi tfu samoma . Wiesz, 10 zabawne 1e o 1ym ro zmawiamy. KazimicTJ.u. Kiedy przyszedlei , to właśnie Slojąc pn:y stajence bylam mytlwui dak ko, pr7.ywo.tując wspomnfonia. W.<J"'1'1lnienia'I Tak, myś1alam o CZl>SA•ii, gdy byłam d ziec:kióm. Świ\:ta Boieg-o NaroJ•cnia były wtedy takie wspani>tte. W wigilijny wieczór chodziMmy do koi!ciolo a polem, po J)OWrncie tlo domu otwieraliimy cal~ g6~ prc=tów. Nastę.pnie wszy•cy siadaliśmy wokól stajenki i ojci« opowiudal nam historię Rn7.ogo Narodunia. Śpiewali~my ~ż kolędy. A potem pruJ samym pój~oiem du !óżlm śpiew•li,imy takqjedn~ starą kol~dę, „O najdroższy Jezu". Zabawne co potrafimy Mpamiętllt, nieprawd9z'! O tak, myślc;, ie j• też trochę wspomin am. ~wi~u dla mnie już nic •'I tym, czym byly kiedy~. Niech pani Jl01'8trzy na mnie. Je•tem w i chodz~ wokół ciemnych stoisk. Sądzę. jestem za 5tar.>, 7.eby .i= przefyv.·oć w ten sposób ~wi~. ~y.«ę. :ie powinnam •l<nńC?.)'~ pracę i rpęidz:ić ten wieczór z muj~ Matyldą. !\le przynajmniej chcialabyu1 muwu pocz.uć ten i ar, kcóry rozpalał moje serce, gdy royślalam o Betlejem i urodzonym iamt~j nocy Dzieci~tku lczu•. · w Misja Pokoleń Ka7in1ie~: Pani Zuzanna: Kazi1nierz.; Elżbieta: Puni Zuzanna: Kar.i1nierz: Elżbicla: Pani Zuzanna: lilihict.a: (Slyh1l<' jnki.< ha/as za .r1nje1W,J Co to~ Nie w·icm, ale Lc:l: co:ś !>ły~zahnn, (Klyjc sif :i:a ramieniem Kai.imierza). (7.e i::fra.;hecn) Nuprtn•;~'? c;es~ się, ;etu jeste~, Kw.1niierzu, (f..'azin~ierz ruyza. się z ttUej.Yca i obclwc!zi (/ookała atajeukę) Tutaj'. C:o to jest? Hej, ty tam, wyjdi. z t:omtąd! Mam cię! Nie próbuj teraz żadnych .<~tuczck 1 (Pm-;oli "''J'fa.i(1c:) Nit~ gor~czkuj si\: ~~ .Kic mMin zamiaru nic złego zrohić. spoko.inte. Kto to jest. Kazimierzu·~ To jakaś slara kobieta--· j~t tu v; ~lajt.."Tl\.'C. Ona jest... Ona j~t. .. Slraszni~ bruCnn- .;z.y uie to cł1.;;i1tł<.:ti powi<:JziOO'! Jestem ~mlcrdz.ąca: brudna i ws~·i::tko llHHl• 7.niszczone. ( Ktlt.imier~ prnK111d1i knbi('f(. dt> ilł'illlłl:, g,/~it SlOi ~ll;:annu. 1·a srogłąda z nl'echęci'q t:a ob1·q) Oh. jaka una jest bruclna' Słuchaj, koduM. jdli byłaby§ uuu, gdi.ie ja byfam pr<c• k;Jka ost.atnich nocy. te7. by~ tak wyglądała. 7.o<talam wyrzucona 7. pt7ytułku 11'7..Y dni temu. Musiulam spać w ukra1nwanych knrytarr.ach kanaHzacyjnych blisko teg<• hu<lynku. T)rT.ynajmniP.j hyło t(l1n rjepłu i nikt mi nic: prze$zkadzał. l<aziinier7.: Elżbieta: K117.in1ier1.: i.:;Jżbietn: P:ipi 7.uz~nna: F.17.hicta: Pani Z·.1z.anna: Hlt.hieta: Pani 7.u7.anna: F.17.bict.a: Kazimierz: Elżbiet.a: Elżbieta: (pf>r.1q~aiąc '1f>.mn) Kanali2"cja? Nigdy bym tego nie odgadł! (z irvni<1). No: du.lej. :!>koń~:ar1~· :i: tym, :,Uui.niku. L~z.}· nie cza:s1 by z.a\viadon1ić policję? Dnhra, powiedz tyJko co tu mhis1.? :-Vikomu nie \\•nlnn tu hyć po eortz1nach p•·a(:y. Jt~k :;ię lu <lo· •tala~'! Dostalas? Weszłam• iunymi ludtttu dzi§ po poludniu. Jest ltl tak ludnie, c'yslo i ciepk>. Kiedy nikt nic patr<ył, wc>Złam do stajenki, ulcrylam się za figurami i pnykrylam .1i,1~~m. Nikt 11111ic nic. widzinl. My~lałam, Żl' jt.st tu cieple i bc,pjccmo micjsoc, by dolrwać do ko1ic« ~w..• Po ko1lca wakacji. Mac.;x 7..amiar .~pędzić swoje Ś\\'ięta !'kulona \V ciemno<ci tu \V .~klepie, w f~S bfąjcn„~„~? Mu:i:t zamiar by~ właśnie mtaj'l W tynt miejsc11·: Co tu twego jest do roboty? Słuchaj, kobieto. Sly•?.alam, jak m7.mawial ifoie, .laka jest róinica pomiędzy moim sp\'d,eniem uoc)' "' tej tu otu :;tajcn..:<.~ u !ip~dLenicm tv:ojcgo CLasu na krz.ąt.aniu si~ za tą larlą? Obie je.~ leśllty samotne. Obie nie mamy gdz;e pójśó. Obic nic nuany nikogo, klo by o na. mY"lał. r.ry nie n1am racji? {Z oburzenienl) •.c\le ju man1 dom. h-lam 1nlcjscc , gdzie 1nog~ ;,o~tać. ~t:un ~\\<·q,j~ n1ieszkanioe. 'rttk, i kot.1 i ;:npę na \\ł~gilię. Sp~f?·1n17· nst to h;t1·dzit~i re~llnie.11t1)j}1 droga. Obi!.! jcslcśm>' gdzie.~ na szar)'n1 końcu tego \V.~:t)·stkicg,~. o c1,ym ludzie m~lą \I/ Ś'Nięta. Obie nie n1an1y nikogo„ Nikugu' J.kie to okrQpne. 'fak, masi n~cję, okropne. Alt: \\•ie.'iL L:u je:st uajokl'opniejsze? \\.'sponu1ieuic.i. \Vsvu11uli~nia ti::,,;o. jak hy~o. (Cisza) Pamięlcuu attnosferę Sl':iąt v; rlo1nu n1oich rod?.iców i n1oj~ v.·la::;nc: dzieci, które si(( Jo 11ulie gtu·ni;ły. P~uniętam .{piev.· i śmiech. łv1ojc ~erce wciiłi. jest w siani~ ~ły~zcć tt!n •mieolt. (f'Y:'-'Wa) Ale twarzy już nic wid<~ t•k Jokladnie. Słuchaj. LU jc:~l uaprav.•Ję stnutne. /\le nie rnoic.c;,; zmt.ać tutaj. Vv·ie1n. wiein, inuszę: iść. Muszę sic; przenie~'. Nie 'na 111 nliejsc:i <ll:i ciebie, ~t:ira kohieto. N1P. ma Lu micj~ca dl:\ ciebie. Po pros~'\l musis1. wynieść :-;ię ra:tj!m "· rcs1.tką śmieci, z rc:-izl~ odpad· ków. Moi" 1.najd:cic"cu>( mil'kkicgu zu l>u;Jynkiem, gdzie wyrzucają katto11y i mre pudła. Moi.c inHjtłi.ie!:t. iuk..iś 1uateriał do pakov•ania, na kt6ryn1 ~ie rnnżna sic; połoiyć. ~ie nla tu mici•c• Jh\ ciebie. I Jaj •pokój, Lak prr.ccid. nic mbwię. Mówię tylko, że 111 uie możesz zostać. N ie możemy dawać noclegu każJeinu. K.ażdQ1nu. co"? Kaidem~ bez.óomnemtL \vtócz~zc'.' Kai.dej bc:t\\'arto~cio\vcj islucit.:';' C·.t)' tL1 v,daśn;c. zan1iL'X"Lałe; ptJ\Vied7.1f'A~? • Eli.bi~ta: Ka7.iinierz: 1'\ie. l\ic lnialen1 tego na mySli. Po pcu~h1 :i:uu\vaiyl<:io. że będziesz. n1usiał11 Gnł\l~ić t>c.:h:-t'nleoic:: gd:t:i.; indziej. Tutaj nie JłlOg~ odpowiadac 1.a ciehie. J\,foi.esz się z.ranić albo zgnhić. (Śtttiej(lt~ ,,;ł~) WicsT. jakie to ś1nicsznc? CZ.}' slysz~·sz (;O mówi~z'! Mówi~L n•i, ie mo~y ~i~ Lran~' alho 7.gubić. Mój drogi panie1ju jestem l.r(\niona, ja jestę1n 7.gubiona, Ale ja uiL~ „viein. co 1110,gę dl(I L~iebie ?robić. Misja Pokoleń EUbiclu: W po12ądku, •YIIU. Wiem. Wian w~yslko n współczuciu i co trzeba 2ruhić. Sł)'$Wlam 10 rysi'\"C rar.y. W ien, to j<31 zobawne. rvt}„1aban, ie może =_idę j akie.{ oucj>a:. moic w iej stajence, na.wctjc..U jest ona nieprowdziwa. Czyż histońa o stajence nie Ula cot wsp6hx:gu z udOSlępnianiem micj5<.:a bcz.domnej Kuimicrz.: Eltbiem: Kazimierz.: Vanl :tozann;:i: K.uimierr.: PMi Zuz.anna: ooobie? IZ :adum.ąi . I ul'Qdriła swojego pierworodnego Syna. Owinęla go w pielusz.ki i poluiyla "' ilobku, ponieważ nic byłu dla niob nilejsca." (Kownien podchodti i bie'f71. t;ltl>it1~ potl rrkf) Chu<li, pok~ ci gdzie $ą dczwi. N~nawidz~ tego rc>bić, lllc„. Nie ma tu w środku żadnego micj•ca, prawda •tramiku? Nie m8 żadnego m ioj<eQ dlQStQrt,j. bezużytecznej 'i:ohiety. talc:iej jak jn. Prosz~ i~J "" mną. (Pani Zuza11J1a podbiega d() 11id1, blen.e irtl mmię Elżbietę i odciąga ją od s1rat11il:a) '/..ostaw j~. Kazim.ierw. Nic rou•i•zjej wyrzu~. Ale ona nie może lu zo&t<>ć. !'ani dobc-<c o tym wie. Wiem. On• iili.ic • c mną do domu. Matylda na nas czeka. [Kaiimierz odcią11a Paniq 7.:ti:PIM(> ""bok~ Nic wiem. Co pani wie o tej 06obic'/ Skąd p:inie .,,.ie. 2e 10 jest bapi=Lne? /\ pn 1.> tym, onajeSł taka brudna. C<)' napraw~ chcęj\ poni mieć w swoim mieszkaniu'/ Pani El:i:bicla: K1.7.imitrr.: Wiem, że I}'Zllkuję, ale muS74 tn 1.<0blć. Dl=.ogo? Nie rollSi pi\11.i niczego robić. Ta •ll•rtta kobie1a OIO'!e .w•ld.C >«ibie gdzie! &Chl'()- nienie. Panie Zuzruina: K..a:limieri.: Gdzieś·? Tak jak na przykład w Sttll'Cj s<ajni, Kazimierrn? :-!ie, morn na my~i jakit przyrułek. Pani Zuzunn~: Kiu.imieriu, nie mog~ poT.woli~ jej odejść. Nie mugę jej tJtlcslać. Jaki~ czas remu modlibrn si~ do Jezuba, by pr<y"odl i byl u mną. Myt!~, ie włu•nic P")'był. K.ol<imicri: Oh. niech pani da spokój . Czy twierd:U pani. że Bógpn•łal cę starą kobie.I~ - wlóczęzę, wla!nie do pani'/ Naprawdę. uudn\• w to uwierzyć. ~ie 'Vietn, Kazimier7.u. Nie \vie1n je~2c:a: 1 ale \Viem, ie nie tnQgę jej st~<l odesłał. Patr7.~ \V jej oczy i wi<.lz9 lam s iebie. Widz~ •lebie za kilka Int„. Włóciącą się„. (/.'n.orwll) Nic mogę ZOStrl\Vj~ ją sa1ną. So c6±, dla 1nnie to 7..a dużo. ł'cni \vie, czego pani chce. :'\le proszę. nic mó,vi~, ie rµ11\ nie 03\r.;a:gałcm . !'ani Zl1ZMM: {Pani kdlllla podch<xr.i Jo EJtl>iely) C~ źeb;-:( po!U~• 7.c mną do mojeeo domu. Chcę żcbyi spędziła 1.e mną świl'(a. Mam do usma7.enia nllllego bupiu i UU<:hę sai'dtki. C7.y pójdziesz ze runą? tilt.bitlft: ~ie W'Lttmicm. Myil:iłam~ P3ni 7..ur.anna: T ok jak powiedziułn•, obicjcstc~m)' Mmnrne. Mo.żerny :<.ulem razem hyl sa111ot11e. B;<lę .:m.czyc<>na, je.<li pójdziesz do mojc!!;O domu. Eli.~ictu: 7.e 1nnie nie chcecie. Pewnie, pc\\'llic, że p6jdę. Szczerze 1nó\viąc (~ u.fntier.hernj nie 1nan1 nic :z:aph1no1A'an~go \V 1i1uiiu plu11ic :!~jęć. Pani 7.ur.anna: Cli biot u: Kuii1nier'7.: Elibieto: f'oc7.ekaj 1at<:n\ r-~jclo:; tylko pu phiw.:z. ( l'<il1i Z•,zt1•1nu od<:hodzi) {Do Ka<.imierwj Wie„ c(l, myił~, te 10 Jzialu! c:o d?.iał<1't Kiedy byłam tam w srajen«.:, wyobmalam sohic, i e ?.nów jeotem d:ticckicm i m(ldlllam i ię tak sarno, jak to rohił'1m. gdy kllldlam si1' Wlcdy do łóżeczka. Prosiłam wtedy Doga, by posłał dfa mnie kogoó dziś v.iecznreni, bym nie musial:t być sam;i w czasie i:ych Swiql. MyiUę. 7.e 1-0 <lti8ła . ( Pani ~..łQJllnU K.raco ;c swoimpl4s~.J!fl» i tlbi~ r"<.llPI? ł'„-ychot;kq. rorni~ " ' ro1ui,. Ka::.i„Uerz równitź WJdtod;i, patr:q< 11t1 .•1t1j~11k41) Ku.Umicrz.: Zaraz pt7.y'jd7le mój zntiennik. (W wmyśleniu) Nu có.i., lu chyi,a T7.l!C7.ywi~cie działa. KONIEC Misja Pokoleń