W złotych okowach zarządu, czyli jak się wyplątać ze spółki

Transkrypt

W złotych okowach zarządu, czyli jak się wyplątać ze spółki
W złotych okowach zarządu, czyli jak się wyplątać ze spółki
Rzeczpospolita, Magdalena Węglarz
Mało kto w momencie nominacji na członka organu myśli o tym, że kiedyś to członkostwo trzeba będzie
zakończyć. Praktyka i sprzeczne ze sobą orzeczenia sądów pokazują jednak, że rezygnacja nie jest
łatwa. Nie wiadomo, kogo o niej powiadomić.
Przyjęcie nominacji do organu spółki (zarząd,rada nadzorcza) rzadko wiąże się z podjęciem próby ustalenia, w
jaki sposób można będzie zakończyć członkostwo w tym organie. A tu może czekać niemiła niespodzianka.
Podążając bowiem za rozbieżnym orzecznictwem i poglądami doktryny odnoszącymi się do adresata oświadczenia
o rezygnacji, w celu zapewnienia skuteczności rezygnacji należałoby ją złożyć „wszemwobec”.
Pomiędzy powołaniem na stanowisko a naturalnym wygaśnięciem mandatu, tj. upływem kadencji oraz
zatwierdzeniem sprawozdania finansowego za ostatni pełny rok obrotowy pełnienia funkcji, może wystąpić wiele
okoliczności powodujących potrzebę wcześniejszego zakończenia członkostwa w organie spółki, np. długotrwała
choroba, brak utożsamiania się z kierunkami rozwoju spółki lub nierespektowanie zasad ładu korporacyjnego na
szczeblu właścicielskim.
Zasada lustra
Stosunek korporacyjny może zostać zakończony przez podmiot uprawniony do odwołania członka organu z
inicjatywy własnej czy też z inicjatywy piastuna organu. Należy jednak pamiętać, że także rezygnacja jest
pełnoprawnym sposobem zakończenia pełnienia funkcji w organie spółki. Zgodnie się przyjmuje, że oświadczenie
o rezygnacji stanowi oświadczenie woli będące uprawnieniem prawo kształtującym, które powoduje jednostronne
zakończenie stosunku członkostwa w organie spółki.
Co w takim razie stanowi przedmiot kontrowersji? Spór sprowadza się do tego, kto powinien być adresatem
oświadczenia o rezygnacji.
Odpowiadając na to pytanie, przedstawiciele doktryny prawa handlowego, jak również sądy wyrażają rozbieżne
poglądy. Zdecydowana większość stoi na stanowisku, że oświadczenie takie należy złożyć spółce, przy czym
niektórzy jednocześnie twierdzą, że adresatem oświadczenia o rezygnacji powinien być ten podmiot, który
powołał ustępującego piastuna (poglądten określany jest także jako „zasadalustra”). Popieranie obydwu tych
poglądów naraz powoduje rażącą niekonsekwencję i sprzeczność z ustawą, w szczególności gdy na mocy umowy
spółki/ statutu podmiotem nominującym nie jest organ spółki, lecz osoba trzecia. Orzeczenia oparte na „zasadzie
lustra” nie są zresztą jednolite – udzielają sprzecznych wskazówek, w jaki sposób złożyć rezygnację radzie
nadzorczej (wszystkimjej członkom czy tylko przewodniczącemu).
Sąd nie może się zdecydować
Sąd Najwyższy przyjął trafnie w wyroku z 21 stycznia 2010 r. (IIUK 157/09),że ustępujący członek zarządu
powinien złożyć rezygnację na ręce pozostałych członków zarządu, zgodnie z zasadami reprezentacji biernej. Z
kolei w dwóch orzeczeniach z 9 maja 2012 r. (wydanych przez ten sam skład orzekający pod sygn. V CSK 223/11 i
238/11)Sąd Najwyższy przychylił się do „zasadylustra”.
Pogląd ten spotkał się ze zdecydowaną krytyką przedstawicieli doktryny prawa handlowego, którzy od dawna
zwracali uwagę, że nie ma on podstawy normatywnej. Pomimo niewątpliwego autorytetu Sądu Najwyższego duża
część sądów nie podziela „zasady lustra” i trafnie respektuje przy ocenie skuteczności rezygnacji piastuna spółki
reguły wynikające wprost z art. 205 § 2 i art. 373 § 2 kodeksu spółek handlowych (por. np. wyrok Sądu
Apelacyjnego w Białymstoku z 29 maja 2013 r., sygn. I ACa 147/13).
Nie powinno budzić wątpliwości, że oświadczenie o rezygnacji skutkujące zakończeniem członkostwa w organie
spółki powinno zostać złożone spółce. Zastosowanie „zasady lustra”, w sytuacji gdy piastun organu nie jest
powoływany przez żaden z organów spółki, lecz np. przez wspólnika albo osobę w żaden sposób niezwiązaną ze
spółką, powodowałoby brak jakiegokolwiek udziału spółki przy zakończeniu stosunku korporacyjnego, którego
jest ona stroną. Skutkowałoby to także brakiem stosownego wniosku do sądu rejestrowego i istnieniem
rozbieżności pomiędzy stanem rzeczywistym a stanem odzwierciedlonym w rejestrze. Wskazać należy także na
praktyczne trudności z tym związane, wynikające z tego, że dane adresowe tego podmiotu nie są ujawniane w
aktach rejestrowych spółki.
Ponieważ trudno kwestionować tezę, że adresatem oświadczenia o rezygnacji jest spółka, pozostaje ustalić, na
ręce którego organu należy ją złożyć. Rezygnacja powinna być złożona spółce według zasad reprezentacji biernej
(art.205 § 2/ art. 373 § 2 k.s.h.). Oznacza to, że ustępujący członek organu powinien kierować oświadczenie do
zarządu spółki (wystarczydo jednego członka zarządu) albo do prokurenta. Argumenty wysuwane przeciwko temu
twierdzeniu oparte są albo na zbyt szerokiej interpretacji art. 210 § 1/art.379 § 1 k.s.h.,albo na błędnym przyjęciu,
że oświadczenie o rezygnacji jest czynnością składaną w ramach „prowadzeniaspraw spółki”, do której nie
znajduje zastosowania art. 205 § 2/art.373 § 2 k.s.h.
Tymczasem zarówno wykładnia literalna, jak i funkcjonalna art. 210 § 1/art.379 § 1 k.s.h.nie pozwalają na
przyjęcie, że oświadczenie o rezygnacji mieści się w zakresie pojęć, do których odnoszą się te przepisy.
Rezygnacja jest jednostronnym oświadczeniem składanym spółce przez członka zarządu. Przepisy te dotyczą zaś
wyłącznie czynności dwustronnych albo sporu między spółką a członkiem jej zarządu. Zgodnie z zasadą
exceptiones non sunt extendendae nie należy ich więc stosować do jednostronnych czynności prawnych członka
zarządu, w tym do rezygnacji piastuna z zajmowanego stanowiska.
Ryzyko ustępującego piastuna
Oświadczenie o rezygnacji z członkostwa w organie spółki stanowi antytezę czynności dokonywanej w ramach
„prowadzeniaspraw spółki”. Prowadzenie spraw spółki to podejmowanie czynności faktycznych i prawnych
związanych z prowadzeniem przedsiębiorstwa spółki. Rezygnacja ma zaś na celu zakończenie mandatu do
podejmowania takich czynności.
Warto też podkreślić, że oświadczenie to jest składane przez ustępującego członka organu spółki we własnym
imieniu i na własną rzecz (a nie na rzecz spółki). Nie sposób zatem zakwalifikować go jako oświadczenia w
ramach prowadzenia spraw spółki lub sprawowania stałego nadzoru.
Jako alternatywę składania rezygnacji na ręce zarządu zwolennicy „zasadylustra” proponują kierowanie
rezygnacji do organu, który powołał piastuna, tj. do zgromadzenia wspólników/walnegozgromadzenia albo rady
nadzorczej. Tymczasem, żaden z przepisów k.s.h.nie przyznaje zgromadzeniu kompetencji do odbierania
jakichkolwiek oświadczeń za spółkę, zaś reprezentacja spółki przez radę nadzorczą ograniczona jest do sytuacji
wymienionych w art. 210 § 1/art.379 § 1 k.s.h. Wywodzenie z pozanormatywnej „zasady lustra” obowiązku
złożenia rezygnacji na ręce zgromadzenia wspólników/walnegozgromadzenia jest wprost sprzeczne z art. 202 § 5/
art. 369 § 6 k.s.h.w związku z art. 746 § 2 kodeksu cywilnego. Jako że do rezygnacji członka organu stosuje się
przepisy o wypowiedzeniu zlecenia przez przyjmującego zlecenie, należy na podstawie art. 746 § 2 k.c. przyjąć, że
wypowiedzenie zlecenia może nastąpić w każdym czasie. Tymczasem już z samej istoty zgromadzenia, które nie
jest organem permanentnym, dochodziłoby do złamania tej zasady, gdyż złożenie rezygnacji ograniczone byłoby
do tych tylko okresów, kiedy ono obraduje. Odesłanie to wskazuje też, że ustawodawca dał prymat interesowi
ustępującego piastuna nad interesem spółki, z zastrzeżeniem obowiązku naprawienia szkody w razie złożenia
rezygnacji bez ważnego powodu.
Zwolennicy „zasadylustra” obarczają także ustępującego piastuna ryzykiem skutecznego zwołania organu
będącego rzekomo adresatem rezygnacji (zgromadzeniabądź rady nadzorczej), co stanowi ich zdaniem przesłankę
skutecznego złożenia rezygnacji. Nie zauważają przy tym, że zrealizowanie tego postulatu przez ustępującego
piastuna jest możliwe tylko w jednoosobowym zarządzie. Kompetencję do zwołania zgromadzenia posiada bowiem
zarząd in corpore. W przypadku zaś zarządu wieloosobowego ustępujący członek zarządu jest uzależniony od
współpracy innych członków zarządu, zaś w braku takiego współdziałania nie mógłby w ogóle doprowadzić do
zwołania zgromadzenia, a więc także i do swojej rezygnacji. Dodatkowe trudności w zwołaniu zgromadzenia
miałby członek rady nadzorczej w spółce z o.o.,gdyż rada nadzorcza nie ma samoistnej kompetencji do zwołania
zgromadzenia wspólników.
Groźne spory
Warto także wspomnieć, że ustępujący członek organu nie ma wpływu na zapewnienie kworum na zgromadzeniu
lub radzie nadzorczej. Jako że brak uczestnictwa w zgromadzeniach nie jest w k.s.h.sankcjonowany, takie
uzależnienie rezygnacji od obecności wspólników mogłoby w praktyce oznaczać całkowitą niemożność jej
złożenia, zwłaszcza w razie sporu między udziałowcami.
Utrudnianie piastunowi organu ustąpienia z pełnionej funkcji poprzez tworzenie prawnych barier nie tylko jest
sprzeczne z wykładnią funkcjonalną przepisów regulujących rezygnację, lecz także najczęściej nie leży w interesie
samej spółki. W interesie spółki jest bowiem, aby jej piastuni byli w pełni zdolni do wykonywania powierzonego im
mandatu, a także by wypełniali swe obowiązki z nieprzymuszonej woli. Kontrowersyjna „zasadalustra” nie tylko
nie znajduje oparcia w ustawie, lecz wywołuje długotrwałe spory, które zagrażają bezpieczeństwu obrotu.