Fortyfikacje nowożytne zatoki gdańskiej
Transkrypt
Fortyfikacje nowożytne zatoki gdańskiej
WŁADYSŁAWOWO, KAZIMIERZOWO I PUCK, JAKO PRZYKŁADY NOWOŻYTNYCH FORTYFIKACJI ZATOKI GDAŃSKIEJ 1 Mariusz Kardas K to posiadał ujście Wisły - mówił Fryderyk Wielki - mocniej władał całą Polską niż ten, co miał Warszawę2. Nieporozumieniem byłoby kwestionowanie tej opinii, zwłaszcza, że Wisła i jej dorzecza uchodziły od zawsze za najbardziej życiodajną arterię Polski. Królowa polskich rzek była swoistą klamrą spinającą poszczególne dzielnice i obszary Rzeczypospolitej pod względem gospodarczym i politycznym. Dlatego też ważne było panowanie nad jej ujściem, gwarantowało bowiem ono nieskrępowane wyjście na Bałtyk, który z kolei zapewniał udział w handlu morskim oraz wszelkich korzyściach płynących z zagospodarowania morza. Morze Bałtyckie odbiega swoim charakterem od innych akwenów wodnych. Mówiono o nim, z różnych przyczyn, „liche (marne) morze”3. Jak się jednak okazało, to liche morze zdeterminowło geopolitykę ostatniego tysiąclecia i - jak stwierdził Władysław Konopczyński - dzieje potoczyły się tu na przekór uwarunkowaniom geograficznym. Kilkanaście plemion oraz narodów wypełniło swą historię walką o Bałtyk4. Wspomniana tu historia jest również ważną częścią naszych dziejów narodowych5. W literaturze przedmiotu przeważa opinia, że polityka morska to świadome zwracanie się ku morzu, to potraktowanie dostępu do morza jako narodowego bogactwa, to dbałość o interesy państwa na morzu, zarówno te ekonomiczne, jak i polityczne i co ważne zapewnienie im bezpieczeństwa, to wreszcie kwestie związane z posiadaniem nieskrępowanego dostępu do morza, własnych portów, własnej żeglugi morskiej6. Nie ulega wątpliwości, że narody morskie, znajdują w morskich akwenach źródło utrzymania i potężny motor rozwoju gospodarczego. Każdy, kto tego nie dostrzegał, skazany był na gorzkie słowa krytyki, które najlepiej chyba sformułował arcybiskup lwowski Jan Dymitr Solikowski, sekretarz królewski, który w Rozmowie kruszwickiej przekonywał: „(…) każdemu Panu i narodowi więcej na morskim państwie zależy niźli na ziemskim, bo i więtsze a prętsze pożytki morzem niźli ziemią, i więtsze a prętsze szkody i niebezpieczeństwa przychodzą. Dlatego kto ma państwo morskie a nie używa go, albo je sobie da wydzierać, wszytkie pożytki od siebie oddala, a wszystkie szkody na się przywodzi, z wolnego niewolnikiem się stawa, z bogatego ubogim, z swego cudzem, z pana kmieciem, co jest sprosność wielka i głupstwo”7 (zachowano pisownię oryg.). Ważne to słowa, a wypowiedział je człowiek, który z kancelarii ostatniego Jagiellona wyniósł zrozumienie dla pro- 11 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej blematyki dominium maris, który zdawał sobie sprawę, że jej dalszy rozwój będzie zależał od tego, kto zasiądzie na tronie polskim po Zygmuncie Auguście. W historiografii odnoszącej się do problematyki morskiej, a zwłaszcza w publicystyce, która ze szczególną siłą drążyła kwestie dostępu Polski do morza zarówno w okresie międzywojennym jak i powojennym, starano się ugruntować przekonanie, że własny dostęp do morza jest jednym z zasadniczych warunków niepodległości państwa pol- I skiego oraz jego gospodarczej niezależności8. Polska na przestrzeni dziejów kilkakrotnie miała styczność z morzem. Prawdą jest, że na każdym etapie dziejowym były wybitne jednostki, zarówno osoby świeckie, jak i duchowne, które odważnie podejmowały problematykę morską i starały się wpływać na kształtowanie owego dominium maris. Było to jednak niewystarczające do trwałego związania z Rzeczypospolitą terenów nadbałtyckich, ugruntowania świadomości morskiej szerszych warstw społeczeństwa oraz wykorzystania morza jako terenu ekspansji polityczno-militarnej i gospodarczej9. W epoce nowożytnej, do końca XVII w., nikt na Bałtyku nie mógł zbudować floty bez zbrojnej kontrreakcji Danii i Szwecji. Przewagę morską obu państw skandynawskich rywalizujących między sobą, ale zgodnych, by nie dopuścić nikogo trzeciego na morze, przełamał jedynie geniusz zarówno polityczny, jak i militarny Piotra Wielkiego. Monarchy tej miary co on Polska w XVII w. nie miała, a w każdym razie nie dorównywał mu ani Zygmunt III, ani Władysław IV, ani Jan Kazimierz czy Michał Korybut Wiśniowiecki10. Gwoli prawdy historycznej należy jednak zauważyć, że z wymienionych władców niewątpliwie Zygmunt III był monarchą doceniającym wartość polityki bałtyckiej. Kwestie morskie występujące zarówno w polityce pierwszego z Wazów na tronie polskim, jak i jego syna Władysława IV, podporządkowane były odzyskaniu tronu szwedzkiego. By cel ów zrealizować, musiano przygotować się do ofensywnych działań przeciwko Szwecji, a te mogła zagwarantować tylko potężna flota. Zwłaszcza Władysław IV zdawał sobie sprawę z ogromnych możliwości Polski w tej kwestii. „Żadne państwo — żalił się — nie ma tak dobrych warunków do budowy floty, a jednak pozostawia Polska swoje brzegi bezbronnymi”11. Brzegi, o których tu mowa, pozostawały bezbronne, bo skarb państwa świecił pustkami. Król podpisując pacta conventa, pogłębiał ten stan rzeczy, by za chwilę jednak oczekiwać, że kraj zdobędzie się na nadzwyczajny wysiłek i sfinansuje monarsze poczynania w zakresie gospodarki morskiej, a zwłaszcza budowę floty. Patrząc przez pryzmat rządów polskich władców, od Zygmunta I Starego począwszy, wydaje się, że pierworodny syn Zygmunta III, mając na uwadze sprawy morskie, widział je inaczej aniżeli jego poprzednicy. Szukał równowagi pomiędzy flotą handlową i wojenną. Zdawał sobie sprawę, że poważne zyski można czerpać z handlu morskiego, które powinny wspierać budowę floty wojennej. Widział również potrzebę istnienia niezależnego od „chimerycznego” Gdańska, portu. Dostrzegał, że bezpieczeństwo państwowej, królewskiej żeglugi uzależnione jest od odpowiedniego ufortyfikowania brzegów Zatoki Gdańskiej. Plany królewskie szły więc dalej i nie skupiały się tylko na budowie floty. Istota sprawy sprowadzała się do zbudowania u nasady Mierzei Helskiej portu wojennego, który miał być bazą floty królewskiej, a także orężem pozwala- 12 Władysławowo, Kazimierzowo i Puck jako przykłady nowożytnych fortyfikacji Zatoki Gdańskiej jącym narzucić swą wolę dumnemu Gdańskowi. Ziemne szańce wykonano już w lecie 1635 r. W dalszej kolejności plany królewskie przewidywały założenie tu osady, która w nieodległej perspektywie mogła przerodzić się w miasto. Jeden z bawiących przy monarsze dostojników odnotował, że król „urzędnikom place podzielił i chce, aby tam nowa Genua była”. Z pewnością nie chodziło o stworzenie małej osady rybackiej, ale portu mającego „oko” na wielkie i małe morze12. Te zamierzenia wymagały poważnych środków finansowych, o które król zabiegał… między innymi w Gdańsku. Zabiegi owe zakończyły się niepowodzeniem, tak jak i całe przedsięwzięcie, które w kolejnych dziesięcioleciach urosło do symbolu polskiego władztwa na morzu. Po niepowodzeniach Zygmunta III Wazy oczekiwano, że kolejny monarcha przywróci blask Rzeczypospolitej na morzu. Władysław IV był postrzegany jako człowiek rycerski, rzutki, ambitny, wprowadzony przez ojca w arkana polityki północnej, a tym samym morskiej. Przy takiej rekomendacji i zobowiązaniach wynikających z umów koronacyjnych (pacta conventa) sukces polityczny i militarny, również na morzu, wydawał się być gwarantowany. Początki były obiecujące, zwłaszcza w odniesieniu do floty urastającej do roli zasadniczego narzędzia polityki Władysława. Bez niej nie mógł podejmować jakichkolwiek działań przeciwko Szwecji, którą traktował jako swoje dziedzictwo i czynił wszystko, by odzyskać jej koronę. Ważną osobą w otoczeniu króla był hetman Stanisław Koniecpolski, który znając doskonale wojenne rzemiosło, doradzał w sprawie wojny ze Szwecją. Za najwłaściwsze uważał działania kombinowane, lądowo-morskie, dla których była potrzebna flota. Proponował wystawienie co najmniej dwunastu okrętów, a dla uniezależnienia się od Gdańska wybudowanie nowego portu, najlepiej w okolicy osady Oksywie13. Zakres prac wojskowych, które podjął monarcha, w tym również obejmujące kwestie morskie, był bardzo szeroki. Zasadniczymi elementami tego programu było ujednolicenie artylerii, wprowadzenie autoramentu cudzoziemskiego, rozbudowa fortyfikacji, w tym na Półwyspie Helskim oraz budowa floty. W programie znalazły swoje miejsce plany kontroli żeglugi na Bałtyku oraz poboru ceł. Była to inwestycja wymuszona niechętnym stanowiskiem Gdańska oraz zgodna z wnioskami, jakie przedłożył Jan Pleitner, że Puck nie nadaje się na „poważny port”. Nie można sobie wyobrazić floty 25 okrętów żaglowych, która jest pozbawiona macierzystego portu i specjalistycznego zaplecza. Gdańsk odmówił współpracy z królem, zasłaniając się tym razem neutralnością. Nie mając floty, nie można było konfiskować statków i, co było naturalne dla epoki nowożytnej, na ich bazie tworzyć marynarki. Ponadto państwa bałtyckie uważnie przyglądały się poczynaniom Władysława IV i mogły je potraktować jako prowokację. Stąd pewne kroki miały charakter prawie konspiracyjny, jak chociażby zakup statków od Jerzego Hewla oraz ich dozbrajanie w pobliżu budujących się fortów na Półwyspie Helskim. Musiano przy tym pokonywać ogromne trudności transportowe, zaopatrzeniowe i wiele innych. Reaktywowano Komisję Okrętów Królewskich, której powierzono ogólny nadzór nad organizacją floty. Jej pracom przewodniczył Gerard Denhoff, człowiek wszechstronnie wykształcony, znający się na sztuce wojennej, doradca królewski w sprawach morskich14. 13 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej Traktat w Sztumskiej Wsi, który ustanawiał 26-letni rozejm ze Szwecją, stawiał pod znakiem zapytania dalszą organizację floty i baz morskich15. Władysław IV, od którego zdecydowanie oddaliła się korona szwedzka, pozostał jednak konsekwentny w sprawach morskich, z wyraźnym ukłonem w stronę handlu i korzyści płynących z ceł. Ta ostatnia kwestia wywołała zmasowany protest i czynne wystąpienie państw bałtyckich oraz Gdańska. Powróciła kwestia przywilejów, którym zagrażała aktywność mor- I ska polskiego króla. Gdańsk pozostał nieugięty, a widmo konfrontacji z Danią i Szwecją stawiało Polskę na pozycji przegranej. Gdańsk zwyciężył w sprawie ceł i to ostatecznie pogrzebało sprawę polskiej floty wojennej. Władysław zrezygnował z samodzielnej polityki morskiej. Okręty wojenne, tym razem przerobione na handlowe, zaczęły ulegać powolnej zatracie, podobnie forty Kazimierzowo i Władysławowo, w których rezydowały wprawdzie pozostawione na straży oddziały Jakuba Wejhera, ale Rzeczpospolita coraz mniej dbała o zasypywane helskimi piachami twierdze i nieopłacanego żołnierza16. W takich to okolicznościach rozpadło się dzieło Władysława IV. Rzeczpospolita pokazała, że w swej strukturze społecznej nie dojrzała jeszcze do „uprawy” morza. Szukając związków z polskim dominium maris Baltici epoki nowożytnej naszą uwagę - z przyczyn polityczno-wojskowych - kierujemy na Półwysep Helski. Jego naturalne i społeczno-ekonomiczne walory zostały dostrzeżone i wykorzystane w polskiej polityce bałtyckiej tego okresu, bo nie ulega wątpliwości, że „morze jest najlepszą granicą naturalną” 17. Bogata literatura poświęcona Półwyspowi Helskiemu nie pozostawia wątpliwości, że natura podarowała Polsce nadzwyczajny obszar, który stanowi naturalny, ponad 30-kilometrowy pas ziemski, rozdzielający Bałtyk na dwa akweny: Zatokę Pucką zwaną „małym morzem” i morze otwarte zwane „wielkim morzem” lub „oceanem”. Puck co prawda nie należy do struktury przestrzennej półwyspu, niemniej jednak odgrywał ważną rolę w kształtowaniu procesów dziejowych tam zachodzących. Najstarsza pisana wzmianka o tym mieście pochodzi z 1220 r. i jest zawarta w dokumencie ówczesnego namiestnika Pomorza Gdańskiego, Świętopełka. W okresie wczesnego średniowiecza widzimy Puck jako rozwiniętą osadę portowo-targową oraz znany ośrodek kasztelański, związany z panowaniem słowiańskich książąt Pomorza Gdańskiego18. Powstanie w grodzie kasztelanii świadczy o rozwoju gospodarczym tego nadmorskiego terytorium, którego centrum stała się osada leżąca nad zatoką. Od chwili utworzenia kasztelanii Puck stał się najważniejszym centrum gospodarczym i administracyjnym na zachodnim wybrzeżu Zatoki Gdańskiej19. Z badań nad historią miasta wynika, że Puck został założony około połowy XII wieku przez Bogusława syna Sambora księcia pomorskiego. W krótkim czasie stał się grodem warownym20. Za Błażejem Śliwińskim należy stwierdzić, że z braku materiałów źródłowych, trudno cokolwiek powiedzieć o XII- i XIII-wiecznym Pucku jako miejscowości. Mając na uwadze ogólne tendencje rozwojowe na Pomorzu, można jedynie snuć domysły, iż najpewniej z powstaniem tutejszej kasztelanii nastąpił szybszy rozwój podgrodzia rzemieślniczego, ale daleko było jeszcze nawet do zaczątków jakiejś gminy miejskiej21. 14 Władysławowo, Kazimierzowo i Puck jako przykłady nowożytnych fortyfikacji Zatoki Gdańskiej Jerzy Smoleński powiada, że: „w historii polskiej posiada Puck piękne, choć nieraz krwawe karty. Wiążą się one z walkami o brzeg Bałtyku i próbami stworzenia silnej własnej marynarki. Oblegany i zdobywany kilkakrotnie przez Krzyżaków i Szwedów, zdobywany z powrotem, brany w zastaw przez Gdańsk, zmieniał Puck panów, ale Polsce zawsze pozostawał wierny. Za nią się opowiedział przeciw Krzyżakom w wojnie trzynastoletniej — w czasie szwedzkiego «potopu» nie dał się zająć wrogowi, bohatersko wytrzymując długie oblężenie. W umocnieniu i rozbudowie Pucka jako wojennego portu, ogniskowały się wielkie plany morskie Władysława IV — toteż imię jego sprzęgło się z dziejami tego miasta na zawsze (…)”22. Momentem, który spowodował, że Puck wszedł do wielkiej polityki była wojna trzynastoletnia. Zwrócił na siebie uwagę króla polskiego, a kolejne dziesiątki lat przydawały tym relacjom nowego charakteru. Jak większość zamków Prus Królewskich, został zajęty przez wojska stanów pruskich prawdopodobnie przed 20 II 1454 r. Późnym latem 1460 r. oddziały Fryca Rawenecka, będącego na zaciągu krzyżackim, splądrowały i zajęły Puck. Sytuację zmieniło dopiero przybycie w okolice Pucka oddziału wojsk polskich, dowodzonego przez Piotra Dunina. W trakcie regularnego oblężenia Pucka, trwającego do 24 IX 1464 r., wojska gdańskie zdobyły miasto oraz zamek23. Po zakończeniu wojny trzynastoletniej Puck stał się starostwem królewskim, od 1491 r. zależnym od Gdańska24. Starania o odebranie starostwa puckiego gdańszczanom podjął król Zygmunt I Stary, uznał bowiem, że dochody z dzierżawy trwającej ponad pół wieku, wyrównały z nadwyżką pożyczkę udzieloną przez nadmotławski gród jego ojcu. Władca ten jako pierwszy zwrócił uwagę na znaczenie floty i rozpoczął starania, by ją zorganizować oraz stworzyć dla niej odpowiednie warunki bazowania. Przypomnijmy, że pierwsza wzmianka o kaprach królewskich pochodzi z 1517 r. W tym samym mniej więcej czasie monarcha zainteresował się zamkiem w Pucku, dostrzegając nadmorskie położenie miasta. W swoim liście przypomniał gdańszczanom o obowiązku zaopatrywania tej twierdzy w proch i sprzęt wojenny. Brak jednak jest podstaw, by sądzić, że już wówczas w planach królewskich jawił się Puck jako silny ośrodek obronny nad morzem, bezpośrednio zależny od monarchy. Monarcha, pomimo czynionych zabiegów nie doceniał jednak – jak się wydaje - znaczenia posiadania na wybrzeżu własnego portu lub ufortyfikowanej czy obronnej miejscowości25. Tak się jednak szczęśliwie złożyło, że po sekularyzacji Zakonu, aż do czasu wojen szwedzkich, a więc przez ponad sto lat, obce wojska nie niepokoiły ludności miasta26. Spokój w mieście nie oznaczał, że pozostało ono na uboczu wielkiej polityki. Za panowania Zygmunta Augusta gdańszczanie dali wyraźnie do zrozumienia, że polityka morska króla jest sprzeczna z interesami miasta i nie zamierzają jej wspierać, a wręcz będą jej zdecydowanie przeciwni. Te zapowiedzi rychło obróciły się przeciwko królewskiej flocie strażników morza, a skrajnym ich przejawem było żądanie władz miejskich Gdańska usunięcia bazy kaperskiej z „ich” portu27. Wobec powyższego zaistniała potrzeba znalezienia nowego portu dla królewskiej floty. Za inicjatora tego pomysłu należy ukazać postać Jana Kostki, starosty Puckiego. To on w maju 1561 r. skierował pismo do króla, w którym wnosił o wy- 15 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej znaczenie „rewizorów” do zbadania przydatności portu w Pucku do żeglugi i zainstalowania potrzebnych urządzeń. Komisja w składzie: wojewoda chełmiński Jan Działyński i wojewoda brzesko-kujawski Jan Służewski, dokonała w październiku 1561 r. oględzin przystani puckiej. Zważywszy na niekorzystne warunki hydronawigacyjne, odstąpiono jednak od realizacji projektu28. W 1567 r. król zmienił decyzję i przeniósł bazę kaprów do Pucka. Gdańsk triumfował. Kaprzy zostali usunięci z najdogodniejszej dla I nich bazy, przeniesieni do portu oddzielonego płytkim morzem i mieliznami od pełnego Bałtyku, zimą zamarzającego i dlatego nienadającego się dla większych jednostek morskich. Wielką niedogodnością było również to, że Puck był oddalony od głównego szlaku morskiego, a dojście do niego było utrudnione nie tylko przez wspomniane mielizny, ale także przez wiatry zachodnie, które przy ówczesnym stanie nawigacji utrudniały wejście do portu29. Słabe strony portu, na które tu wskazujemy, nie mogą przysłaniać faktu, że poczyniono w nim szereg inwestycji, wśród których na czoło wysuwa się stocznia (lub też tylko warsztaty remontowe), a zamek pucki wyposażono w artylerię i osadzono w nim załogę wojskową. To, że inwestycje portowe miały sens, świadczy pomoc, jakiej udzielał Puck Batoremu podczas jego wojny z Gdańskiem. Właśnie stąd starosta pucki Ernest Wejher, korzystając z zasobów miasta, ekspediował okręty do zwalczania floty mieszczan gdańskich i ich sprzymierzeńców. Można więc wnioskować, że okręty były na miejscu wyposażane, remontowane i dozbrajane, a zatem tu można dostrzec zaczątki arsenału, ściśle związanego z zamkiem. Ta tendencja rozwojowa utrzymała się w następnym ćwierćwieczu, kiedy to kolejny starosta pucki Jan Wejher budował w cieniu zamku okręty wojenne, a następnie je wyposażał, prawdopodobnie bez pomocy gdańszczan, którzy trwali w swoim negatywnym nastawianiu do wszelkich morskich poczynań królów polskich. Zmiana tego nastawienia daje się zaobserwować dopiero po najeździe Szwedów w 1626 r. i zajęciu przez nich miasta. Gdańszczanie w obawie, że ich nadmorski monopol jest zagrożony, wspomagali hetmana Stanisława Koniecpolskiego sprzętem i ludźmi w zdobywaniu Pucka z rąk Szwedzkich30. W zupełnie innej epoce kontradmirał Włodzimierz Steyer słusznie zauważył, że o skuteczności działania floty decyduje baza oraz jej zaplecze. Odwoływał się do porównania, że „most jest tak silny, jak silne jest jego najsłabsze wiązanie”31. Warto tę przestrogę admirała mieć na uwadze, gdy oceniamy dokonania polskiej floty w odległej przeszłości, zwłaszcza że takich słabych wiązań było wiele, a porty należały do najsłabszych. Potwierdza to zdarzenie, do którego doszło w 1570 r., kiedy to eskadra duńska złożona z ośmiu okrętów zaatakowała port w Pucku i zdobyła w nim dziewięć jednostek. Zdarzenie to wyraźnie pokazało, że port w Pucku nie dawał okrętom należytego schronienia i nie był przygotowany do odparcia uderzenia z morza. Najmocniejszym punktem portu był niewątpliwie arsenał. Gdy admirał duński, ufny w swój ostateczny sukces zwrócił się do burmistrza Pucka o wydanie mu lin i żagli będących własnością jednostek kaperskich, spotkał się ze zdecydowaną odmową, a widząc na murach uzbrojonych żołnierzy, zrezygnował z dochodzenia swoich roszczeń siłą. Nie uratowało to niestety ani okrętów, ani ich załóg. Wzięci do niewoli kaprzy zostali odstawieni do 16 Władysławowo, Kazimierzowo i Puck jako przykłady nowożytnych fortyfikacji Zatoki Gdańskiej Kopenhagi i 24 VIII 1571 r. ścięci jako piraci, kapitana dodatkowo poćwiartowano32. To zdarzenie było poważnym ciosem wymierzonym flocie kaperskiej i w dosyć dużym stopniu przyczyniło się do jej upadku. Incydent, o którym tu mówimy, nie doprowadził co prawda do wojny polsko-duńskiej, ale wykazał słabość floty kaperskiej, zwrócił uwagę na potrzebę wzmocnienia obrony portu i rozbudowy zaplecza w postaci stałej stoczni tak by utrzymywane w nim okręty były w natychmiastowej gotowości do użycia. Koniecznością stało się również zorganizowanie systemu obserwacji i przekazywania meldunków o sytuacji na morzu. Tylko w ten sposób można było uniknąć niespodziewanego ataku i odpowiednio wcześniej wysłać na morze siły własne33. Po śmierci króla Zygmunta Augusta, okres bezkrólewia i krótkotrwałe rządy Henryka Walezego nie sprzyjały dalszemu rozwojowi Pucka. Duńsko-gdańskie porozumienie o współpracy w jednym z punktów przewidywało, że gdańszczanie nie dopuszczą w przyszłości do budowy polskiej floty kaperskiej. Był to niewątpliwie cios wymierzony Rys. 1. Puck wg planu Fryderyka Getkanta z 1634 r.: 1 — zamek, 2 — budynek (przypuszczalnie arsenał), 3 — baszta (przypuszczalnie prochowa), 4 — brama zamkowa, 5 — Brama Korabia, 6 — Brama Rybacka, 7 — Brama Gdańska, 8 — Brama Młyńska 9 — Ratusz. Źródło: T. Nowak, Polska technika wojenna XVI–XVIII w., Warszawa 1970, s. 213. 17 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej w ambitne plany E. Wejhera, od 1582 r. starosty puckiego, który miał pod swoją komendą dziewięć okrętów bazujących w puckim porcie. To z jego przyzwolenia dwa okręty kaperskie 21 II 1577 r. przechwyciły w pobliżu Helu dwa statki duńskie i przyprowadziły je do portu w Pucku, czym sprowokowały natychmiastową reakcję Duńczyków. Zanosiło się nawet na desant duński, który jednak wobec widocznych przygotowań pucczan do obrony nie doszedł do skutku. Kolejny z Wejherów, Jan, to faktyczny orga- I nizator stoczni w Pucku, w której zatrudnił specjalistów z Gdańska, Elbląga oraz Kołobrzegu. Własnym sumptem zorganizował flotę kaperską z resztek statków ocalałych z niefortunnej wyprawy dynastycznej Zygmunta III do Szwecji po koronę34. W toku narracji zauważona została rola puckiego arsenału artylerii koronnej. Należy dodać, że został on wzniesiony w latach 1618–1626 staraniem wspomnianego J. Wejhera, wojewody chełmińskiego35. Usytuowany był w obrębie przylegającego do miasta zamku puckiego, na północ od bramy zamkowej, tak, że jego tylna ściana stanowiła część linii obronnej. Budynek arsenału był posadowiony na fundamencie murowanym, a całość miała konstrukcję drewnianą, wypełnioną cegłą. Były tam dwa okna z okiennicami i „wrota wielgie” na zawiasach żelaznych oraz obszerne poddasze, określane jako „spichlerz”. Z opisu należy wnosić, że wewnątrz, w przyziemieniu baszty znajdowała się prochownia36. Fortyfikacja pucka kształtem przypominała nieregularny czworobok zaopatrzony w osiem baszt i cztery bramy. Najsilniejszym punktem był zamek usytuowany na wzgórzu, w pobliżu morza, którego działa z powodzeniem mogły odpierać ewentualny atak okrętów nieprzyjacielskich. Z kierunku północno-zachodniego dostęp do murów miejskich utrudniała niewielka rzeka i bagniste tereny. Dotychczasowe fortyfikacje i naturalne przeszkody okazały się niewystarczające wobec rozwoju artylerii i wojskowej sztuki inżynieryjnej. Już za panowania Władysława IV miasto otoczono dodatkowo umocnieniami ziemnymi – jak się wydaje - w stylu szkoły starocholenderskiej37. Puck, co warto podkreślić, mimo niezbyt korzystnego położenia w głębi zatoki poprzecinanej licznymi mieliznami, zarówno w XVI, jak i w pierwszej połowie XVII w., miał duże znaczenie jako port wojenny dla tworzonej w tym czasie kilkakrotnie królewskiej floty kaperskiej, a w latach 1635–1643 również jako baza zaopatrzeniowa dla wybudowanych na Półwyspie Helskim fortyfikacji38. Mimo wysiłków podejmowanych przez J. Wejhera flota szwedzka coraz odważniej zapuszczała się na wody Zatoki Puckiej. Utarczki na morzu zdarzały się coraz częściej, a towarzyszyło im zmienne szczęście, które sprzyjało raz jednej, innym razem drugiej stronie. W tej sytuacji w 1621 r. sprawy związane z budową floty Zygmunt III oddał w ręce doświadczonego budowniczego, szkockiego pochodzenia - Jakuba Murraya. W wyniku jego decyzji to właśnie w Pucku, pod osłoną dział puckiego zamku przystąpiono do budowy nowych okrętów, jak na owe czasy nowoczesnych — trzymasztowców o pojemności 200–400 ton, uzbrojonych w 20–30 dział39. Starania i wysiłki polskie okazały się jednak dalece niewystarczające w obliczu zagrożenia ze strony Szwecji. Uderzenie nastąpiło 8 VII 1626 r., kiedy to szwedzka armada w składzie siedmiu wielkich, dwudziestu średnich i pięciu małych okrętów wojennych 18 Władysławowo, Kazimierzowo i Puck jako przykłady nowożytnych fortyfikacji Zatoki Gdańskiej oraz wielu transportowców, z 14 tys. wojska na pokładzie, pod wodzą admirała Klasa Fleminga, zawinęła do Piławy i rozpoczęła zmasowaną ofensywę. Znakomita część tej floty weszła na wody Zatoki Gdańskiej i zablokowała port oraz miasto40. Okazało się, że dla Szwedów również Puck miał wartość wyjątkową. W myśl planów Gustawa Adolfa, to małe nadmorskie miasto miało stanowić bazę wypadową na Pomorze Zachodnie. Stać się również miało najważniejszym punktem oparcia dla floty szwedzkiej działającej na Zatoce Gdańskiej, a wraz z Helem stanowiło jej bazę zaopatrzeniową. Wobec tych planów 20 VII 1626 r. na redzie puckiej pojawiła się silna eskadra szwedzka pod dowództwem admirała Karola Gyllenhielma. Z powodu braku przeciwdziałania militarnego ze strony polskiej, miasto zostało zajęte przez Szwedów i obsadzone silną, bo liczącą 1,5 tys. żołnierzy, załogą41. Skoro Puck był tak ważny dla Szwedów, a wcześniej powiedzieliśmy, że w planach polskich też wiązano z nim określone nadzieje, to było kwestią czasu, że Polska zechce odzyskać miasto. Takie też plany stawiał przed sobą hetman S. Koniecpolski, któremu król powierzył dalsze prowadzenie walk. Hetman Mapa 2. Fortyfikacje Pucka wg planu Fryderyka Getkanta z 1634 r. Źródło: T. Nowak, Polska sztuka wojenna w czasach odrodzenia, Warszawa 1955, s. 267. 19 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej zdawał sobie sprawę, że dopóki Szwedzi będą posiadali Puck, mogą bezkarnie sprowadzać posiłki z Pomorza Zachodniego, zwłaszcza drogą morską. Stąd pierwszoplanowym zadaniem stało się pozbawienie ich tej możliwości42. Realizując powyższe założenia strategiczne, Koniecpolski wysłał pod Puck dywizję jazdy pod dowództwem płk. Jana Bąk-Lanckorońskiego, która miała zablokować załogę szwedzką od strony lądu oraz podjąć próbę zdobycia miasta i zamku. Walki przynoszące zwłaszcza atakującym I poważne straty, przeciągnęły się aż do kwietnia 1627 r. Mapa 3. Walki o Puck w dniach 1–2 IV 1627 r. Źródło: T. Nowak, Polska sztuka wojenna w czasach odrodzenia, Warszawa 1955, s. 268. Hetman Koniecpolski, zapewniając sobie w walkach pomoc floty, oraz pomoc Gdańska w postaci ciężkich dział oraz 200-osobowego oddziału piechoty, ponowił próbę zdobycia zamku i miasta. Nowatorskim pomysłem Koniecpolskiego były działania zaczepne, polegające na kombinowanym ataku piechoty od strony lądu oraz okrętów od strony morza, co było niewątpliwie nowatorskim rozwiązaniem i chyba po raz pierwszy zastosowanym w polskiej sztuce operacyjnej43. Przez dwa dni trwało intensywne ostrzeliwanie szwedzkich pozycji z morza i lądu. Sześć okrętów, którymi dysponował Koniecpolski, pod dowództwem kapitana Ellerta Appelmanna, walnie przyczyniło się kapitulacji szwedzkiej załogi. Po jej podpisaniu 2 IV 1627 r. do warowni puckiej wkroczył pułk Gerarda Denhoffa, a komendantem miasta został płk J. Bąk-Lanckoroński44. Fakt użycia floty nie był jednorazowy. Po zwycięstwie pod Puckiem okręty zostały wyprawione na pełne morze i przez sześć tygodni patrolowały na wodach Bałtyku od brzegów pomorskich po Kurlandię, zabezpieczając własną i zwalczając nieprzyjacielską żeglugę45. Dyskusyjny jest tu argument własnej żeglugi, gdyż w tym momencie Polaka po prostu nią nie dysponowała. Ważne natomiast było to, że pucka victoria pozwoliła na zajęcie bazy szwedzkiej na Helu i tym samym zlikwidowanie ostatniego punktu wypadowego przeciwnika na Wybrzeżu Gdańskim46. 20 Władysławowo, Kazimierzowo i Puck jako przykłady nowożytnych fortyfikacji Zatoki Gdańskiej Rys. 4. Projekt przebudowy fortyfikacji Pucka sporządzony przez Jana Strykowskiego, budowniczego i fortyfikatora gdańskiego (1629) Źródło: Fortyfikacje Gdańska, red. G. Bukala, Gdańsk 2006, s. 157. Odzyskanie Pucka, a w dalszej kolejności zwycięstwo na redzie gdańskiej (pod Oliwą) nie złagodziło stanu napięcia w stosunkach polsko-szwedzkich, tym bardziej że kolejny król Polski Władysław IV też „miał oczy utkwione w swe dziedziczne królestwo, Szwecję”47. Zatem cały impet organizacyjny, w ramach którego pojawiły się również kwestie floty, był temu celowi podporządkowany. Puck w tym czasie pełnił rolę stałego, ale o statusie zapasowego, portu Rzeczypospolitej48. Trzeba przyznać, że Władysław IV był na tyle przezorny, że negocjując z gdańszczanami, nie zaniechał własnych działań na rzecz budowy floty i niezależnego od Gdańska portu. Nieocenioną pomoc w tym ostatnim dziele oddali królowi dwaj wybitni inżynierowie: Fryderyk Getkant49 i Jan Plaitner. Obaj, niezależnie od siebie, przybyli na wybrzeże celem zbadania stanu twierdz i przedłożenia planów obrony wybrzeża. W 1634 r. F. Getkant wykonał plan okolic Pucka i Tczewa, a w 1637 r. plan Zatoki Puckiej, z dodatkowymi szkicami Półwyspu Helskiego i fortecy Władysławowo. Na planie zostały odwzorowane fortyfikacje, miejskie drogi, pola uprawne, pastwiska i ogrody otaczające miasto, a także stawy i cieki wodne. Getkant wykreślił także bardzo dokładnie linię wybrzeża morskiego, położenie portu i warsztatów portowych. Drugi 21 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej z inżynierów J. Plaitner zbadał całe wybrzeże Zatoki Gdańskiej, w tym Półwyspu Helskiego oraz dokonał pomiaru głębokości morza, co pozwoliło na podejmowanie ważnych dla organizacji obrony wybrzeża decyzji. Doszedł on do przekonania (niodosobnionego), że Puck z uwagi na swoje położenie w głębi zatoki ma duże znaczenie strategiczne. Stwierdził jednak zarazem, że warunki naturalne, a zwłaszcza mielizny pomniejszały wartość Pucka jako portu, uniemożliwiały bowiem wejście do portu dużym jednost- I kom. W tej sytuacji wskazywał dwie inne lokalizacje. Jedna z nich dotyczyła Gdyni Oksywia (które lustrował w 1634 r.), druga zaś sytuowała się na Półwyspie Helskim w okolicy dzisiejszych Chałup i Kuźnicy. Pierwszej monarcha nie zatwierdził, tradycyjnie nie chcąc ryzykować zatargów z Gdańskiem, którzy uważali projekt budowy nowego dużego portu wojennego w pobliżu Gdańska za zagrożenie dla swoich interesów. Drugi projekt Pleitnera — wybudowanie nowego portu na półwyspie — król w pełni zaaprobował. Plaitner proponował posadowienie portu naprzeciw Pucka, w miejscu gdzie brzeg półwyspu tworzy półkolistą zatokę, a głębokość wody dochodzi do 4–5 metrów. Słusznie uzasadniał, że dostęp do tego miejsca był znacznie łatwiejszy niż do Pucka, a mogłyby z niego korzystać okręty o dużym zanurzeniu. Dla osłony nowego portu proponował wybudowanie dwóch fortów (szańców): większego bezpośrednio przy porcie i mniejszego wysuniętego w kierunku cypla półwyspu. Takie rozwiązanie miało wzmocnić osłonę i obronę portu w Pucku, tym bardziej, że podejście do portu pokrywałby ogień artylerii. Ponadto skutkowało ono tym, że obce okręty zmierzające do portu musiałyby przechodzić w miejscu płycizn, czyli najbardziej dla nich niekorzystnym, przez co narażone byłyby na przeciwdziałanie floty królewskiej oraz ogień artylerii50. Projektowane forty miały zatem chronić przede wszystkim kotwicowiska okrętów zlokalizowane przy Mierzei Helskiej. W efekcie umocnienia helskie stały się niewątpliwie istotnym elementem w systemie obrony Zatoki Gdańskiej. Ich położenie było odwzorowywane na szwedzkiej mapie nawigacyjnej z poł. XVII w. Oznaczono je również na Polskiej mapie wojskowej z czasów Potopu Szwedzkiego, której egzemplarz przechowywany jest w zbiorach Archiwum Państwowego w Gdańsku51. Pozostałości helskich szańców zaznaczono również na późniejszej o sto lat mapie Gabriela Joachima Weicklmanna z około 1773 r.52. Monarcha, jak już zauważono, zatwierdził przedłożony mu projekt i w swej monarszej łaskawości wyraził zgodę, by większą warownię na jego cześć nazwać Władysławowem, natomiast mniejszą od imienia jego brata Kazimierzowem. W takich to okolicznościach Jan Pleitner otrzymał polecenie zbudowania na Mierzei Helskiej dwóch punktów umocnionych, zwanych Władysław i Kazimierz jako „rzecz bezpieczeństwu tamecznemu potrzebną”53. Na realizację projektu król przeznaczył poważną sumę pieniędzy, tj. około 24 tys. złotych. Wiosną 1634 r. (według innych źródeł 4 IV 1635 r.) rozpoczęto budowę Władysławowa w miejscu dzisiejszych Chałup oraz Kazimierzowi, na wschód od dzisiejszej Kuźnicy. Umocnienia wzniesione zostały przez siłę roboczą, którą stanowili chłopi z okolicznych dóbr54. Zaopatrzenie zabezpieczyć miały okoliczne majątki starostwa puckiego. W liście do starosty puckiego Jana Działyńskiego 22 Władysławowo, Kazimierzowo i Puck jako przykłady nowożytnych fortyfikacji Zatoki Gdańskiej z 28 III 1635 r. król nakazywał: „Do okrętów naszych, że potrzebować będziem i chleba i piwa, przeto żądamy (…) żeby na zbóż różnych zwożenie i składowanie miejsca sposobne były opatrzone i naznaczone, także piekarze i piwowarowie pewni byli do tego obróceni, którzy by i chleb wedle potrzeby wygotowali i piwa robili. A że do tego drew potrzeba (…) Chcemy i to mieć (…) abyś w lasach i puszczach puckich drzewa, co jeno do okrętów będzie potrzeba nie bronił, ani wywozić przeszkadzał i owszem do wywozu jako najbardziej dopomógł”55. Rys. 5. Forty Kazimierzowo i Władysławowo na Mierzei Helskiej (fragment szwedzkiej mapy nawigacyjnej z połowy XVII w.) Źródło: Fortyfikacje Gdańska, red. G. Bukala, Gdańsk 2006, s. 158. Prace nad wznoszeniem portu i warowni nadzorowali obaj inżynierowie. Forteca Władysławowo (większa) miała kształt wydłużonego nieregularnego wieloboku z sześcioma wysuniętymi bastionami. Jej wymiary wynosiły około 300 metrów długości i 150 metrów szerokości. Warownia sięgała obu brzegów-pełnego morza i zatoki. Poszczególne bastiony łączyły obwałowania ziemne wzmocnione palisadą. Oprócz tego całą fortecę otaczały fosy. Do warowni prowadziła jedna brama od strony portu. W bastionach i na wałach rozmieszczono działa, wewnątrz fortu zbudowano mola cumownicze, a także dom dla komendanta i pomieszczenia dla załogi. W obrębie fortu usytuowano magazyny żywności i sprzętu oraz – wiele na to wskazuje - pomocnicze warsztaty stoczniowe, w których przystosowywano statki handlowe do celów wojennych. Przyjęcie postaci nieregularnej narysu obwarowań należy tłumaczyć chęcią ściślejszego dostosowania do ułożenia terenu co w przypadku helskiej twierdzy wydaje się być racjonalnie uzasadnione56. O istnieniu gotowego już fortu dowiadujemy się pierwszy raz z listu Janusza Radziwiłła z 16 IX 1635 r., gdzie jest on określany jako „szanc potężny, Władysław 23 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej A B I Rys. 6. A: Fort Władysławowo na Mierzei Helskiej ok. 1637 r. (rys. wg R. Woźniaka i J. Bogdanowskiego), rzadki przypadek w polskiej sztuce fortyfikacyjnej nieregularnego narysu bastionowego podyktowany, jak się wydaje, pomieszczeniem w twierdzy stoczni. B: Przykład najbardziej typowego frontu bastionowego oparty na planie kwadratu (Złoczów, 1634; rys. wg. A. Króla) ilustrujący prawdopodobny wygląd fortu Kazimierzowo. Źródło: J. Bogdanowski, Architektura obronna w krajobrazie polski. Od Biskupina do Westerplatte, WarszawaKraków 1996, tablica 97, sylwetki F oraz B. nazwany, na szyjej, na której Hel leży, między dwiema morzami… tak wielki, że dobrej osady miasto w nim być może… Jakoż haf bardzo dobry, tak że wszystkie okręty, z Zundu idąc, o szanc ocierać i zwyczajną rewerencyją czynić muszą”57. Drugi fort, Kazimierz, był znacznie mniejszy i miał kształt regularnego czworoboku z pięciobocznymi bastionami na każdym rogu i rawelinem (oddzielonym niepełnym bastionem umieszczonym przed kurtyną we wspólnej fosie i stanowiącym zwykle osłonę bramy) na brzegu od strony otwartego morza. Posiadał fosę bez przedwału i stoku bojowego. Każdy z jego boków miał około 150 metrów długości. Dojazd prowadził wzdłuż wydm od strony morza, na co wskazuje ulokowanie rawelinu – jak się wydaje – chroniącego bramę. Obwarowania fortu uzupełnione były szeregiem samodzielnych umocnień polowych obsadzonych wojskiem, aż do Jastarni. Dalszy odcinek półwyspu z rybackim portem Hel pozostawał bowiem pod zarządem nieprzychylnego Gdańska58. W tym kompleksie wojenno-portowym trzymano dobrze uzbrojoną w artylerię załogę, liczącą około 500 ludzi. Kazimierzowo osłaniało ogniem dział najgłębsze przejście przy Suchej Rewie od zachodniej strony części Zatoki Puckiej oraz chroniło Władysławowo przed atakiem od strony Helu. Nie trzeba nadmiernej wyobraźni, by zdać sobie sprawę, że utrzymanie floty oraz fortów pociągało za sobą duże wydatki, na które w tamtym stanie rzeczy król nie mógł sobie pozwolić bez wsparcia ze strony szlachty. Ponieważ - wobec braku zrozumienia dla spraw morskich - takowej pomocy nie uzyskał w 1635 r. król postanowił ratować katastrofalną sytuację finansową przez utworzenie przedsiębiorstwa handlu morskiego, któremu przekazał posiadaną flotę59. Doradcy królewscy liczyli, że takie przedsiębiorstwo zacznie przynosić płynące z handlu morskiego dochody, wystarczające na opłacenie kosztów utrzymania floty, fortów oraz na inne cele. Wcześniej wspominaliśmy, że plany Getkanta i Pleitnera inspirowały inne fantastyczne pomysły w rodzaju budowy u nasady półwyspu nowej Genui. Dziś powiedzielibyśmy, że tworzono wirtualną rzeczywistość. Faktem jednak pozostaje, że dużym nakładem sił i finansów zbudowano 24 Władysławowo, Kazimierzowo i Puck jako przykłady nowożytnych fortyfikacji Zatoki Gdańskiej umocnienia, z którymi obce floty musiały się liczyć. Władysław IV czując się panem tej części wybrzeża, żądał, by okręty przepływające wzdłuż półwyspu oddawały honory. Kiedy próbowały uchylać się od zadośćuczynienia oczekiwaniom polskiego monarchy, przywoływała je do porządku artyleria ulokowana w szańcach. Zakres prac oraz ich tempo były imponujące. Wydawało się, że wreszcie Rzeczpospolita stanie się panią swojego wybrzeża, a polityka bałtycka nabierze kolorytu. Stało się jednak inaczej, dnia 12 IX 1635 r. w Sztumskiej Wsi podpisano ze Szwedami nowy, dwudziestosześcioletni rozejm, który postawił pod znakiem zapytania wszelkie dotychczasowe wysiłki morskie Władysława IV. Zgodnie z literą rozejmu flota polska nie mogła być używana przeciwko Szwecji. A przecież był to zasadniczy cel, dla którego ją tworzono. Gdy przyszło go uchylić, trzeba było szukać innego zajęcia dla floty, stąd pomysł na wspomniane wcześniej przedsiębiorstwo. Rozpoczęło ono działalność jesienią 1635 r. Już na samym początku wystąpiły problemy, jako że Gdańsk odmówił zwolnienia okrętów królewskich od opłat i ceł. W kolejnych latach królewskim okrętom wiodło się różnie, część z nich uległa katastrofom morskim, część została zarekwirowana, co spowodowało, że całość przedsięwzięcia trudno uznać za sukces. Po śmierci Jerzego Hewla, głównego udziałowca królewskiego przedsiębiorstwa okrętowego, uległo ono szybkiej likwidacji, a nadające się do dalszej służby okręty sprzedano w Amsterdamie60. Z chwilą ostatecznej likwidacji floty królewskiej, forty na Mierzei Helskiej - Władysławowo i Kazimierzowo - stały się zbędne i zaczęły ciążyć Rzeczypospolitej. Problemy zaczęły się już w 1637 r., kiedy to nakazana przez króla wypłata żołdu załodze nie doszła do skutku. Sprawę rozpatrywała specjalna komisja powołana przez sejm, która w lipcu 1637 r. przybyła do Pucka, by dokonać rozrachunku z pełniącymi tu służbę żołnierzami. Ponownie sprawę załóg służących w umocnieniach helskich sejm przypomniał sobie w 1642 r., powołując nową komisję dla wypłaty żołdu. Wreszcie sprawę zakończył sejm roku 1643, który postanowił ściągnąć załogę z obu szańców, co praktycznie równało się całkowitej ich likwidacji61. Postanowienie sejmu nie było na rękę królowi, który nieustannie liczył na bliższe stosunki z Danią i w efekcie na skonfliktowanie jej ze Szwecją. Zdawał sobie sprawę, że gdyby ten scenariusz okazał się możliwy, wówczas pozbawienie wybrzeża choćby tak skromnych fortyfikacji jeszcze bardziej osłabiłoby niewielkie możliwości Polski do prowadzenia działań na morzu. W efekcie zwrócił się do sejmiku pruskiego, by szlachta tej prowincji wzięła na swój koszt utrzymanie żołnierzy w szańcach. Dopiero gdy i tu spotkał się z odmową, w lipcu polecił Wejherowi rozrzucić szaniec Władysław, a do szańca Kazimierz skierować oddział piechoty wybranieckiej, który uprzednio posłał na wybrzeże. Zburzenie szańców jeszcze przez jakiś czas odwlekano, niemniej jednak na przełomie 1643/1644 r. przystąpiono ostatecznie do likwidacji szańca większego we Władysławowie. Można domniemywać, że stało się to wówczas, gdy król stracił ostatecznie nadzieję na przekonanie króla duńskiego Chrystiana do wojny ze Szwecją62. Nie mogło być inaczej, skoro nie zdołano wyprowadzić jakichkolwiek konstruktywnych wniosków z wojen ze Szwecją 25 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej i Danią. Kazimierz Lepszy konkludował: „(…) podczas gdy niebezpieczeństwo «wielkiej armady» uświadomiło narodom zachodnim: Holendrom, Anglikom i Francuzom grozę idącą od morza i stało się bodźcem do budowy regularnych okrętów wojennych, jako zabezpieczenia kraju przed niespodziankami — niebezpieczeństwo od Szwecji i Danii nie tylko nie dodało takiego bodźca Polsce, ale utrwaliło przekonanie, że fundament obrony polega na siłach lądowych, bo i tak trudno kusić się o flotę na morzu”63. I Warownia Kazimierzowo (faktycznie nieistniejąca już wtedy) po raz ostatni zostaje zaznaczona na mapach w 1694 r. 64. Czas „potopu” obnażył słabość militarną Polski zarówno na morzu jak i na lądzie. Jako jeden z jaśniejszych punktów obrony polskiego stanu posiadania na wybrzeżu jawił się tylko Puck. Jego strategiczne znaczenie docenili gdańszczanie, którzy potrafili wyciągnąć wnioski z poprzedniej wojny. Rozumiał to również Jakub Wejher, wojewoda malborski, faktyczny dowódca wszystkich wojsk prowincji. We wrześniu 1655 r. na jego prośbę gdańszczanie zaopatrzyli Puck w proch, kule, lonty do dział, a nawet przysłali kompanię piechoty, którą w grudniu wycofali. Poczyniono dalsze prace fortyfikacyjne koło zamku, których efektem były cztery baterie i jeden bastion. Jeszcze przed najazdem szwedzkim zostały one zaopatrzone w dwanaście dział spiżowych, dziesięć żelaznych, dwanaście krótkich żelaznych okrętowych, siedem kartaczownic oraz siedem działek okrętowych zdobytych na Szwedach w poprzedniej kampanii. Razem garnizon pucki liczył 500 ludzi, a wraz z posiłkami gdańskimi ponad 600 oficerów i żołnierzy. Komendę nad garnizonem objął starszy kapitan Sarbski, który wspierany przez Franciszka Wejhera oraz Ernesta Krokowskiego przemyśliwał o poddaniu twierdzy. Mieszczanie puccy zdecydowanie opowiadali się przeciw Szwedom, mając w pamięci poprzednią okupację miasta, która dała im się poważnie we znaki. Zdradzie na murach Pucka zapobiegł kapitan dragonów Szczęsny Niewiarowski, który przy pomocy oddanych sobie ludzi aresztował oponentów, odsyłając ich do Gdańska. Wojska Gustawa Ottona Stenbocka rozpoczęły oblężenie Pucka wiosną 1656 r. Wobec zdecydowanej postawy załogi twierdzy i ludności miasta oraz braku ciężkich dział, szwedzki generał wkrótce zwinął oblężenie. Tym sposobem Puck przeszedł do historii jako miasto, które wiernie stało przy majestacie Rzeczypospolitej nawet w jej najtrudniejszych dniach. Był jedynym miastem pomorskim, oprócz potężnego Gdańska, który nie poddał się Szwedom. Król docenił ową wierność i 10 IX 1657 r. nadał miastu 30 łanów gruntu uprzednio zabranego przez starostów pod różnymi pozorami, przywrócił też prawo połowu w morzu i zatoce dużym niewodem i małymi sieciami oraz prawo handlu rybami, w tym łososiami. W dokumencie królewskim podkreślono, że czyni się te wszystkie nadania w uznaniu zasług miasta i za jego wierność Rzeczypospolitej65. W miarę jak Polska w swej polityce odwracała się od Bałtyku na rzecz innych priorytetów, tracił na znaczeniu Puck jako port wojenny oraz Półwysep Helski dość ściśle z funkcjami tego portu powiązany. Co prawda odnajdziemy starostwo puckie w zamiarach Jana Sobieskiego (zwłaszcza jego żony Marii Kazimiery), by za pieniądze francuskie wykupić je od Rady Miasta Gdańska. Sam Sobieski był w Pucku w 1668 r. przy okazji pobytu na Pomorzu i w Gdańsku. Król zachwycił się jego walorami obronnymi. Puck i Wejherowo, które po przejściu w ręce Sobieskich przy- 26 Władysławowo, Kazimierzowo i Puck jako przykłady nowożytnych fortyfikacji Zatoki Gdańskiej brało tytuł miasta królewskiego, były czymś w rodzaju „pereł w koronie”, nie pełniły natomiast tej roli, zwłaszcza Puck, do której były predestynowane. W tym czasie Puck definitywnie utracił miano „strażnicy” polskiego wybrzeża i polskich interesów na Bałtyku. Rys. 7. Wygląd puckich fortyfikacji na mapie Gabriela Joachima Weickmanna z około 1773 r. Źródło: Fortyfikacje Gdańska, red. G. Bukala, Gdańsk 2006. s. 157. Przy okazji omawiania królewskich umocnień Zatoki Gdańskiej warto kilka słów poświęcić Helowi. Należy zauważyć, że miejscowość Hel, leżąca na cyplu Mierzei Helskiej, praktycznie do lat trzydziestych XX w. nie doczekała się właściwego zagospodarowania w systemie obronnym, czy to I Rzeczypospolitej, czy nawet Prus (w okresie zaborczego panowania). W okresie wojny trzynastoletniej wydaje się, że Hel stał się bazą floty wojennej66, jednak bez właściwych umocnień. Brak fortyfikacji, chociażby na wzór pucki, każe sądzić, że raczej starano się wykorzystywać naturalne warunki Helu do postoju floty i jej osłony przed niesprzyjającą żegludze pogodą sztormową67. Nowa osada, która pojawiła się w poł. XV w. również nie została ufortyfikowana, pomimo, iż nie straciła militarnego znaczenia. Kto bowiem chciał kontrolować żeglugę do Pucka lub Gdańska, musiał opanować albo zniszczyć Hel. Wskazują na to kolejne zdarzenia już w wieku XVI. Podczas tzw. siedmioletniej wojny północnej o Inflanty (1563–1570) 3 VII 1568 r. okręty szwedzkie weszły na helską redę i wysadziły desant. Szwedzi doszczętnie splądrowali miasto. W 1626 r. admirał szwedzki Karol Carlson stanął na Helu obozem i zażądał od jego mieszkańców hołdu dla swego króla Gustawa Adolfa. By uchronić się przed zniszczeniami, Helanie złożyli hołd najeźdźcom, a wojska szwedzkie przez długi czas blokowały wybrzeże i wyspy helskie68. 27 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej I Rys. 8. Projekt budowy silnie ufortyfikowanego portu niemieckiej marynarki wojennej na Helu z 1875 r. Źródło: Fortyfikacje Gdańska, red. G. Bukala, Gdańsk 2006, s. 158. O ufortyfikowaniu portu i miejscowości przemyśliwano dopiero w latach zdecydowanie późniejszych. Świadczy o tym zachowany cesarski projekt wzniesienia fortyfikacji w celu ochrony portu dla niemieckiej marynarki wojennej z 1875 r.69. W projekcie przewidywano umiejscowienie dookoła wejścia do portu umocnionych obiektów z dwoma szańcami z umieszczonymi na nich bateriami portowymi. Jest to jednak już wybitnie okres późniejszy. Należy go jednak zauważyć, gdyż o kolejnych projektach i ich realizacji w zakresie fortyfikacji będzie można mówić dla Helu dopiero po roku 192070. Wracając do ery nowożytnej należy podkreślić, że architektura militaria wieku XVII w Polsce związana jest przede wszystkim z fortyfikacjami bastionowymi. W obu omawianych fortalicjach helskich szeroko zastosowano zdobycze nowożytnej polowej myśli fortyfikacyjnej. Przystosowano je w sposób typowy i normatywny do wymagań obrony lokalnej. Rozmiary założeń obronnych okolonych wałami dostosowane zostały do ukształtowania terenu. Ciągi wałów wzmocniono - jak się wydaje - parkanami ze strzelnicami i rowami (fosami) suchymi oraz wysuniętymi dziełami obronnymi. Twierdze te podporządkowane zostały w swojej architekturze teorii i praktyce prowadzenia działań wojennych, nie licząc się z istniejącą strukturą osadniczą. Forty te zostały zbudowane dzięki gwałtownie rozwijającej się w Rzeczypospolitej wiedzy teoretycznej, która stworzyła podwaliny geometryczno-matematyczne w konstruowaniu fortyfikacji bastionowych szkół włoskich i holenderskich. Obie bowiem fortyfikacje helskie oraz ziemne obwarowania Pucka zrealizowane zostały wg formuł szkoły staroholenderskiej z elementami szkoły włoskiej. 28 Władysławowo, Kazimierzowo i Puck jako przykłady nowożytnych fortyfikacji Zatoki Gdańskiej Podsumowując, wszystkie wysiłki czynione przez poszczególnych władców Rzeczypospolitej zdały się na nic. Ani forty, ani flota nie posłużyły do walki o tron szwedzki, bo naród wojny tej nie chciał. W zamyśle, zwłaszcza Władysława IV, pozostały jednak ambitne plany wyjścia na wody wielkiej polityki. Flota postawiła na porządku dziennym problem, skąd brać na nią i na politykę morską środki poza „nieczułym sejmem”71. Tym bardziej, że kolejni królowie elekcyjni, a zwłaszcza Jan Kazimierz i Michał Korybut, nie mieli żadnego pomysłu na podjęcie kwestii bałtyckiej. Pierwszy z nich, zgodnie z tradycyjnym obowiązkiem wystawienia floty wojennej, przyjął na siebie to zadanie. Był jednak ostatnim królem elekcyjnym, na którego taki obowiązek nałożono. Problem jednak w tym, że w ogniu wojen kozackich, tureckich i tatarskich oraz moskiewskich plany wystawienia floty stały się nierealne. Co więcej, załogi Pucka, Władysławowa i Kazimierzowa również wysłano do walk na wschód72. Morze przegrało z płonącą granicą wschodnią. Rys. 9. Projektowana lokalizacja ufortyfikowanego portu niemieckiej marynarki wojennej na Helu z 1875 r. Źródło: Fortyfikacje Gdańska, red. G. Bukala, Gdańsk 2006, s. 158. 29 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej Przypisy 1. Artykuł ten powstał dzięki badaniom podjętym przy okazji powstawania publikacji Półwysep Helski, historia orężem pisana, pracy zbior. pod red. A. Drzewieckiego, M. Kardasa, Gdynia-HelJastarnia-Władysławowo-Puck 2009. 2. Cyt. za: W. Konopczyński, Kwestia bałtycka do XX w., Gdańsk-Bydgoszcz-Szczecin 1947, s. 11. I 3. Bałtyk jest morzem płytkim, z zamarzającymi portami, którego wyjście na ocean można łatwo zablokować, szachując w ten sposób skutecznie każdą flotę. 4. W. Konopczyński, op. cit., s. 13–14. 5. O problematyce dominium maris balticiparz szerzej: A. Drzewiecki, Meandry polskiej polityki bałtyckiej, [w:] Półwysep Helski…. 6. Patrz: B. Dopierała, Wokół polityki morskiej Drugiej Rzeczypospolitej. Studia Historyczne, Poznań 197, s. 7–8. 7. E. Kotarski, Sarmaci i morze, Warszawa 1995, s. 25; Por.: H. Sampławski, Jan Dymitr Solikowski. Zaduma w czterechsetlecie śmierci (1539–27 czerwca 1603), „Pismo PG”, 2004, nr 6, s. 50. Szerzej na temat działalności politycznej J. D. Solikzob.: ks. J. Zalewski, Arcybiskup Jan Solikowski jako obrońca naszych spraw morskich w XVI w., Kraków 1947; S. Bodniak, Morze w głosach opinii dawnej Rzeczpospolitej, „Rocznik Gdański, 1930/31, t. IV. 8. B. Dopierała, op. cit., s. 14. Świadomość, że przez wieki nie byliśmy państwem morskim, nie musi prowadzić do kompleksu niższości wśród innych narodów. Wszak żyją wokół nas inne nacje, które żadnej styczności z morzem nie miały, a jednak zachowały swoją ciągłość dziejową i poczucie narodowej tożsamości. To zaledwie sygnał, że nadmorskie położenie może sprzyjać rozwojowi państwa, ale nie musi wcale determinować jego istnienia. 9. B. Zalewski, Artykuły morskie Komisji Morskiej Zygmunta Augusta oraz poglądy Stanisława Sarnickiego i Jana Gotliba Blocha na rozwój i wykorzystanie floty w wojnie morskiej, [w:] Bałtyk w polityce polskiej w tysiącleciu, Gdańsk 2000, s. 100. 10. K. Górski, Pomorze wczoraj i dziś, Lwów 1934, s. 118–119. 11. K. Lepszy, Dzieje floty polskiej, Gdańsk-Bydgoszcz-Szc1947, s. 254. 12. W. Czapliński, Władysław IV i jego czasy, Warszawa 1972, s. 215–216. 13. K. Lepszy, op. cit., s. 255. 14. Ibidem, s. 258–259. 15. Szerzej na ten temat zob.: W. Czapliński, Władysław IV…, s. 220–239. 16. K. Lepszy, op. cit., s. 281. 17. A. Janowski, Nad polskim morzem, Warszawa-Poznań-Lwów-Lublin-Łódź-Wilno 1921, s. 8. 18. D. Król, J. Kurowska, Pradzieje, [w:], Historia Pucka, red. A. Groth, Gdańsk 1998, s. 36. 19. W. Odyniec, J. Godlewski, Ziemia Pucka. Przeszłość i teraźniejszość, Gdańsk 1974, s. 22–23. Z imienia znamy trzech kasztelanów puckich: Ścibora z 1271 r., Wojciecha z 1296 r. i Unisława z 1304 r. Sama kasztelania pucka zalicza się do grupy młodszych ośrodków administracyjnowojskowych, wzorowanych na rozwiązaniach polskich 20. P. Paliński, Przewodnik po polskim wybrzeżu Bałtyku, Żnin 1934, s. 102. 30 Władysławowo, Kazimierzowo i Puck jako przykłady nowożytnych fortyfikacji Zatoki Gdańskiej 21. B. Śliwiński, Dzieje Pucka w świetle najstarszych źródeł pisanych, [w:], Historia Pucka…, s. 67–68. 22. J. Smoleński, Morze i Pomorze, Poznań 1938, s. 38–39. 23. M. Biskup, Trzynastoletnia wojna z Zakonem Krzyżackim 1454–1466, Warszawa 1967, s. 667; K. Bruski, Dzieje Pomorza Nadwiślańskiego (Gdańskiego) do 1466 roku, [w:] Pomorze-mała ojczyzna Kaszubów (Historia i współczesność), red. J. Borzyszkowski, D. Albrecht, GdańskLubeka 2000, s. 89–90. 24. W. Odyniec, J. Godlewski, Ziemia Pucka…, s. 33. W 1491 r. król zastawił starostwo puckie gdańszczanom za 5 tys. złotych węgierskich. Można powiedzieć, że już tradycyjnie zadecydowały o tym pustki w skarbie królewskim oraz plany gdańszczan względem Pucka. Ponieważ następcy Kazimierza Jagiellończyka również nie mieli pieniędzy, aby wykupić starostwo i spłacić pożyczkę, pozostawało ono w rękach gdańskich przez 54 lata. 25. Ibidem, s. 34–35. 26. A. Groth, Czasy Rzeczypospolitej szlacheckiej, [w:] Historia Pucka…, s. 96–97. 27. Ibidem, s. 98. 28. W. Odyniec, J. Godlewski, Ziemia Pucka…, s. 40; K. Lepszy, op. cit., s. 70. W literaturze przedmiotu nie brakuje sugestii, że za niepowodzeniem owego przedsięwzięcia stał Gdańsk. 29. Ibidem, s. 90–91. 30. W. Odyniec, J. Godlewski, Pomorze Gdańskie. Koncepcje obrony i militarnego wykorzystania od wieku XIII do roku 1939, Warszawa 1982, s. 108. 31. W. Steyer, Z dziejów Polskiej Marynarki Wojennej, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, 1960, nr 4, cz. II, s. 272. 32. W. Odyniec, J. Godlewski, Ziemia Pucka…, s. 46. 33. E. Kosiarz, Wojny na Bałtyku X–XIX w., Gdań1978, s. 148–150. 34. Ibidem, s. 60–62. 35. Stan arsenału puckiego zob.: W. Odyniec, J. Godlewski, Pomorze Gdańskie…, s. 108–110. 36. T. Nowak, Polska technika wojenna XVI–XVIII w., Warszawa 1970, s. 213–214. 37. E. Kaczorowski, Flota polska w latach 1587–1632, Warszawa 1973, s. 151–152. 38. W. Odyniec, J. Godlewski, Pomorze Gdańskie…, s. 110. 39. T. Nowak, Polska sztuka wojenna w czasach odrodzenia, Warszawa 1955, s. 27. 40. K. Lepszy, op. cit., s. 226–227. 41. A. Groth, op. cit., s. 103. 42. K. Lepszy, op. cit., s. 231. 43. W. Czapliński, Polska a Bałtyk w latach 1632–1648. Dzieje floty i polityki morskiej, Wrocław 1952, s. 14–15. Trzeba zgodzić się z opinią Władysława Czaplińskiego, że hetman S. Koniecpolski był jednym z pierwszych spośród działających na terenie walki przedstawicieli szlachty i magnaterii, który dojrzał zarówno konieczność stworzenia floty wojennej jaki i jej użycia we współdziałaniu z innymi rodzajami wojsk w celu skutecznego przeciwstawienia się Szwedom. 31 Fortyfikacje nadbrzeżne Zatoki Gdańskiej 44. Ibidem, s. 231; A. Groth, op. cit., s. 103–105; J. Wójcicki, Dzieje Polski nad Bałtykiem, Warszawa 1972, s. 239–243; W. Odyniec, J. Godlewski, Ziemia Pucka…, s. 64–68; E. Kosiarz, op. cit., s. 176–178; idem, Bitwy morskie, Warszawa 1995, s. 89–90. 45. J. Pertek, Polacy na szlakach morskich świata, Gdańsk 1957, s. 71. 46. T. Górski, Dzieje polskiej floty. Od Kazimierza Jagiellończyka do Augusta II Mocnego, Gdańsk 2007, s. 318. I 47. W. Czapliński, Polska a Bałtyk…, s. 16. 48. W. Konopczyński, op. cit., s. 104–105. 49. Fryderyk Getkant był jednym z wybitniejszych inżynierów wojskowych epoki nowożytnej w Rzeczypospolitej. Był również wyższym oficerem w korpusie artylerii i inżynierii koronnej na stanowisku cejgmistrza (kontrolera artylerii). Zajmował się również kartografią. Spod jego ręki wyszedł atlas Topographia practica. 50. Patrz szerzej: J. Sikorski, Organizacja obrony polskiego wybrzeża w latach 1632–1648, [w:] Studia i materiały do Historii Sztuki Wojennej, t. I, Warszawa 1954; A. Groth, op. cit., s. 106–107. 51. APG 300,MP/526. 52. APG 300,MP/539. 53. Cyt. za: T. Nowak, Polska technika…, op. cit., s. 295. 54. Ibidem. 55. Cyt. za: W. Odyniec, J. Godlewski, Ziemia Pucka…, s. 72. 56. Jak uważa J. Bogdanowski (Architektura obronna w krajobrazie polski. Od Biskupina do Westerplatte, Warszawa-Kraków 1996, s. 113) ówczesne Władysławowo przypomina niderlandzką twierdzę Hellevoetsluis, w której mieściła się stocznia okrętów. 57. Cyt. za: W. Odyniec, J. Godlewski, Ziemia Pucka…, s. 296. 58. J. Wójcicki, op. cit., s. 254. 59. W. Czapliński, Polska a Bałtyk…, s. 93. Dla każdego, stwierdza Władysław Czapliński, kto znał się na sprawach morskich, było oczywiste, że nie wystarczy zapewnić marynarzom utrzymania i pozwolić okrętom stać spokojnie w portach. Jeśli nie chciano, by okręty niszczały przedwcześnie od bezczynnego stania w porcie, jeśli dalej chciano nie dopuścić do demoralizacji załóg okrętowych, należało pomyśleć o zatrudnieniu floty. Rzecz jasna, że do tego celu nie wystarczyło przewożenie od czasu do czasu polskich posłów do państw nadmorskich 60. Ibidem, s. 100. 61. Ibidem, s. 132; T. Nowak, Polska technika…, s. 297. 62. W. Czapliński, Polska a Bałtyk…, s. 132–133. 63. K. Lepszy, op. cit., s. 285. 64. Ł. Jabłoński, Dzieje i duszpasterstwo parafii Kuźnica, Kuźnica 2003, s. 18. 65. W. Odyniec, J. Godlewski, Ziemia Pucka…, s. 88–92. 66. E. Rozenkranz, Dzieje Helu w średniowieczu, [w:] Dzieje Helu, oprac.zbiorowe, Gdańsk 1969, s. 47. 32