Drogą do Fiesole

Transkrypt

Drogą do Fiesole
Wojciech Kass
Drogą do Fiesole
kopułą Duomo. A kiedy schodziłem, tą samą drogą,
gdzieś w okolicy via Giovanni Boccaccio usłyszałem rytm
swoich kroków: To jest, to jest, to jest.
To jest.
28 IV 2016
WOJCIECH KASS
WOJCIECH KASS
DROGĄ DO FIESOLE
Szedłem niespiesznym krokiem via Giovanni Boccaccio
w kierunku odwrotnym do nurtu Mugnone wpływającego do Arno,
mijałem platany, cisy i wawrzyny, których listki zwane
u nas bobkowymi służą za przyprawę do zup.
Mijałem gaje oliwne i akacjowce, krzewy z kwitnącym
kwiatem glicynii i róży, mydelnicę lekarską i przytulię,
których imiona poznałem w Łapiczach na Podlasiu.
Droga nieustannie podnosiła się, w San Domenico
minąłem klasztor z obrazem Matki Boskiej wśród aniołów
pędzla braciszka Jana z Fiesole, zwanego Fra Angelico:
kopię jego anioła, tego z portatywem używanym
w procesjach kościelnych i podającym ton chórom
gregoriańskim, otrzymałem w darze od B. w trzydzieści lat
po tym, jak po raz pierwszy na szpalcie codziennej
gazety ukazał się mój krótki i nieporadny wiersz.
Droga uwięziona między murami pokrytymi bluszczem
i dzikim winem, żelaznymi bramami, willami Papiniano, Albizi,
Malafrasca, Rondinelli wciąż prowadziła, tym razem,
via Vecchia Fiesolana, pod górę, minąłem willę, gdzie
letnie dni spędzał pont max Pius XII, i willę Medyceuszy,
w której zamierzano otruć braci, pięknego Juliana i szpetnego
Lorenzo il Magnifico. Sto pięćdziesiąt osiem lat wcześniej
szedł tędy, tym starym, wąskim traktem, autor Starej baśni,
a potem zapisał: „widok bardzo jest piękny, każdy zawrót
głowy go urozmaica”. Kiedy więc odwróciłem głowę,
nie mogłem uwierzyć, że co widzę, to jest: Arno i jego dolina
z rozlewiskiem Florencji, które zastygło i mieni się teraz w słońcu
jak drogocenna zastawa z wystającą nad inne naczynia
2
3