Łatek i Śnieżek
Transkrypt
Łatek i Śnieżek
Diana Juchniewicz ŁATEK I ŚNIEŻEK Dawno, dawno temu żyła sobie biedna wdowa, która miała tylko dwa króliki. Pewnego razu przyszedł do niej żebrak i poprosił kobietę: – Ma pani chociaż kromkę chleba, bo jestem bardzo głodny? Nic nie miałem w ustach już od dwóch dni. Stara kobieta, chcąc oszukać żebraka, powiedziała: – Nie, nie mam, mam tylko dwa króliki. A co dasz mi w zamian? Stary żebrak myślał i myślał tak długo, że upłynęła godzina. Nagle z domu wybiegły dwa malutkie króliczki. Jeden biały w szare łatki, a drugi cały biały jak śnieg. – To pani króliczki? – zapytał stary żebrak. – Tak, to moje małe zwierzaczki, ale mogę je oddać tylko za coś. – Dobrze - powiedział. – Dam ci kryształ, który będzie cię chronił przed złem. Żebrak schował dwa króliczki do torby i poszedł. Szedł długo, długo. Przeszedł łąki, lasy i pola. Nagle odezwał się jakiś głos z torby: „Ale tu ciasno, tak ciasno, że nogi mi zdrętwiały”. Usłyszawszy to żebrak usiadł na wielkim kamieniu i otworzył torbę. Wyciągnął króliki. – Wiem, że jesteście dziwne, ale to mi nie przeszkadza. Lubię towarzystwo. Nadam wam imiona: Łatek i Śnieżek. Po czym ruszyli w dalszą drogę. – Może zrobimy odpoczynek? – zapytał Śnieżek. – Dobrze, dobrze – odparł starzec. – Wy sobie zróbcie przerwę, a ja tymczasem pójdę do lasu nazbierać jagód. – Nie ma sprawy! – krzyknęły wesołym głosem króliczki. Żebrak długo nie wracał. Króliczki martwiły się o niego. – Nie ma co tu tak czekać! – powiedział Łatek. – No, chodź! Idziemy go poszukać! Króliczki szukały długo swego pana, lecz nigdzie go nie było. – Wiesz, chyba nie znajdziemy go – powiedział Śnieżek. – Chodź, wracamy! – A co będzie z żebrakiem? – zaniepokoił się Łatek. – Poradzi sobie sam – odparł Śnieżek. Króliczki powędrowały dalej. – O, patrz! Tam jest jakiś domek! Może mieszka tam stara babcia, która poczęstuje nas soczystymi marchewkami, bo jestem już bardzo głodny? – westchnął Śnieżek. – Ale się cieszę! – wykrzyknął Łatek. Króliczki pobiegły co tchu w stronę chatki. Kiedy weszły do domku, zauważyły, że nikogo w nim nie ma. – Hop, hop, jest tam kto? – zawołały króliczki. Wbiegły na górę i zawołały ponownie. Nagle usłyszały znajomy głos: – Łatku i Śnieżku, nie chcieliście szukać mnie w lesie! Zostawiliście mnie tam! Teraz ja was z powrotem zaniosę do waszej chciwej właścicielki! Nie pójdziecie ze mną w dalszą podróż! Po usłyszeniu głosu króliczki przeraziły się. Nagle coś wielkiego wyszło z mroku i schwyciło króliki. Był to… żebrak. Schował zwierzęta do torby i udał się do wdowy. Podróż powrotna trwała długo. Szli przez łąki, pola i lasy. Aż wreszcie dotarli do domku wdowy, starej właścicielki króliczków. – Proszę! To pani własność! – rzekł żebrak, podając kobiecie króliki. – Nie, to już nie moje cukiereczki – zaprzeczyła wdowa. Jednak po namyśle zgodziła się. – No dobrze, wezmę je. 1 – A kryształ? – spytał grzecznie żebrak. Kobieta niechętnie podała mu kryształ. – Muszę panią przeprosić, ponieważ sądziłem, że jest pani chciwą kobietą i nie odda mi kryształu. Jednak się pomyliłem. Ma pani dobre serce, ale bieda zmusza nas do czynów, jakich byśmy nie popełnili, mając wszystkiego pod dostatkiem – powiedział żebrak i przemienił się w czarodzieja. – To był twój test. Spisałaś się na czwórkę z plusem. Niewiele ci brakowało, ale żeby zdać na szóstkę, musisz jeszcze dużo popracować. W swoich czynach musisz być bezinteresowna. Za pomoc innym nie możesz oczekiwać niczego w zamian. Żebrak pożegnał się z wdową i ruszył w dalszą drogę. Gdy był już kilka kroków od domu, przypomniał kobiecie „Pamiętaj o tym, co ci powiedziałem. To jest ważne” i poszedł daleko, daleko za łąki, pola i lasy. Mijały lata. Wszyscy zapomnieli o kobiecie, o dwóch królikach i żebraku, który przemienił się w czarodzieja. Tylko słowa pozostały, że pomoc należy nieść bezinteresownie, nie oczekując nic w zamian. Moja prapraprababcia, która była sąsiadką wdowy przekazała tę historię swoim dzieciom. I tak z pokolenia na pokolenie babcie opowiadają swoim wnuczkom bajkę o Łatku i Śnieżku. 2