Na dwóch kółkach do Pragi "Wyprawa rowerowa do Pragi"... brzmi

Transkrypt

Na dwóch kółkach do Pragi "Wyprawa rowerowa do Pragi"... brzmi
Na dwóch kółkach do Pragi
"Wyprawa rowerowa do Pragi"... brzmi powa nie... tak naprawd
30 lipca br.
zebrali my si we trzech, zapakowali my nasze rowery i kilka u ytecznych (jak nam si
wtedy wydawało) drobiazgów i ruszyli my w drog . Mieli my ambitny plan dotarcia do
stolicy Czech, Pragi, który si powiódł. Cało
zaj ła nam 6 dni, dostarczaj c wspaniałych
prze y , wspomnie i absolutnie nowych do wiadcze . Na pewno wiele poznali my: nowe
miejsca, kultur ,
ycie, ludzi, zabytki, sklepy, wszystko. Rzecz oczywista i zwi zana
z ka dym wyjazdem; niewiele jest tu do tłumaczenia, ka dy to sam wielokrotnie przerabiał,
czy to podczas wyjazdu do wujka czy wyjazdu za granic . Jednak z perspektywy siodełka
roweru jest to jakby ciekawsze i pełniejsze.
Natomiast to co było w tej wyprawie naprawd niezwykłe, niepowtarzalne i dla nas
chyba najwa niejsze to sama idea takiej podro y. To, e rzucasz wszystko, wsiadasz na rower
i bierzesz sobie wolne od normalnego wiata na tydzie , znikasz. Nie dojadasz, mokniesz,
marzniesz, w ko ciach ci
łamie, a jednak jeste szcz liwy - jedziesz. Ta jazda jest
niesamowitym prze yciem. Fascynuj cy jest fakt, e wszystko co ci jest do ycia potrzebne
znajduje si na twoim baga niku. Niby nic specjalnego, a jednak jest to cudowna sprawa.
Poł czenie pedałowania, kontaktu z przyrod , całodziennego przebywania na
wie ym
powietrzu, odci cie si od codziennej bieganiny i wygód tego wiata oraz pewnie jeszcze
kilka innych, nie do ko ca uchwytnych i opisywalnych składników tworzy niesamowit
mieszank , któr wspomina si z wielk rzewno ci . Oj, ci ko to wszystko wyrazi słowami,
my zwykli my to nazywa JECHANIEM. W ka dym razie ten kto był, je dził, wie o co
chodzi, kto nie był niech si koniecznie wybierze. A cel i miejsce nie s tutaj najwa niejsze,
jednak trzeba powiedzie , e Czechy ze wzgl du na swoj "roweroprzyjazno " s absolutnie
godne polecenia i rozwa enia.
W ci gu naszej sze ciodniowej podró y pokonali my ponad 500 kilometrów, z czego
znakomit wi kszo
oczywi cie w Czechach. Cało
zacz ła si w
miglu, z którego
kierowali my si przez Wschow , Głogów, Polkowice, Chocianów, Chojnów, Złotoryj ,
wierzaw do Jeleniej Góry, gdzie mieli my pierwszy nocleg. Tam te nast piła zmiana
planów dotycz ca trasy nast pnego dnia. Po przekroczeniu granicy Polsko-Czeskiej zamiast
kierowa si na Turnov, polecono nam wybranie trasy o łagodniejszym charakterze, jednak
dalszej. Tak wi c, skr cili my na Jablonec nad Nisou. Stamt d ju przez Mlada Boleslav,
Benatky nad Jizerou do Brandys nad Labem.
Wszystko zacz ło si ju w zeszłym roku. Padła propozycja, by wyruszy rowerami w
dalsz tras (miała by Szklarska Por ba, jednak nic z tego nie wyszło). W tym roku nie
mogli my znów odpu ci . W planach były pocz tkowo Mazury – okolice Gołdapi.
Po gł bszych zastanowieniach, doszli my do wniosku, e lepszym wyj ciem b dzie Praga –
stolica Czech. Na około 2 miesi ce przed planowanym wyjazdem, wraz z Dawidem
i Łukaszem spotkali my si , by wst pnie omówi plan podró y. Stworzyli my wst pn list
rzeczy, które musimy zabra . Po wyznaczeniu trasy i obliczeniu odległo ci, okazało si , e do
Pragi mamy około 340 km. Na nast pnym spotkaniu zostały dogadane szczegóły – po co
w ogóle tam jedziemy. Na dzie przez rozpocz ciem wyprawy, spotkali my si po raz ostatni.
Ju spakowani i gotowi do drogi, przejechali my kilkana cie km, by sprawdzi , czy wszystko
gra ze sprz tem, ewentualnie dokr ci przysłowiow „ostatni
rubk ”. Maj c pewno , e
wszystko zostało dopi te na ostatni guzik, rozjechali my si do domów.
30 lipca 2008 roku. Godz. 2:00 – budzik. Godzina na uszykowanie si i w drog . O
3:45 – zbiórka w Lipnie, sk d oficjalnie o 4:00 wyruszyli my. Kilka fotek i w drog . Pierwsze
30 km pokonali my w nieco ponad godzin . Pora na zrobienie kilku fotek wschodu sło ca,
łyk wody i w dalsz drog . Pierwszym naszym postojem był parking przed McDonaldem
w Głogowie. Dojechali my na miejsce o godz. 7:05. W czasie 2 godzin i 34 minut
pokonali my 57,16 km, ze redni pr dko ci 22,2 km/h. Po zjedzeniu niadania i chwili
odpoczynku – pora ruszy dalej. Tutaj czekał nas do
ekspresow
niebezpieczny odcinek – 7 km drog
– nie było mo liwo ci omini cia jej. Po przejechaniu nast pnych 50 km,
zacz li my zbli a si do Chojnowa, gdzie zjedli my obiad i kupili my czesk walut –
korony. Wybiło południe. Za sob mieli my przejechane 116, 1 km, które pokonali my w 5
godzin, 42 minuty ze
wyruszy
redni
pr dko ci
20,04 km/h. O godz. 13:04 postanowili my
dalej. Nast pny przystanek – Jelenia Góra. Pierwszym odcinkiem, który
przysporzył nam problemów, był czterokilometrowy podjazd na wzgórze Kapela o nachyleniu
18%. Po dostaniu si na szczyt, od Jeleniej Góry dzieliło nas ju tylko 7 km zjazdu z Kapeli.
W tym miejscu został ustanowiony rekord pr dko ci dzisiejszego dnia, który wyniósł 54,9
km/h. Po pierwszym dniu jazdy, ju do
zm czeni, maj c w nogach przejechane 181,14 km
i wysiedziane ponad 10 godzin, pora na nocleg.
Nast pnego dnia wyruszyli my o godz. 11:30. Od samego pocz tku nie było łatwo.
Blisko dwudziestopi ciokilometrowy podjazd przez Szklarsk Por b dzielił nas od przej cia
granicznego w Jakuszycach, gdzie byli my o godzinie 14:50. Podczas jazdy rozkoszowali my
si przepi knymi widokami. Tu po przekroczeniu granicy czekał na nas kilkukilometrowy
zjazd, który pokonali my z pr dko ci maksymaln blisk 65 km/h. Pierwszy postój mieli my
w malowniczo poło onej miejscowo ci Korene, gdzie zjedli my obiad. Do tego miejsca
przejechali my 37,32 km w czasie 2h, 52 minut. Odcinek ten, ze wzgl du na ogromn ilo
stromych podjazdów, uznali my za najtrudniejszy. Po postoju, tj. o 16:25, wyruszyli my
w dalsz drog . Wym czeni po blisko półtora dnia jazdy, padła propozycja, by około godz. 19
zacz
poszukiwania noclegu a reszt trasy przejecha jutro. Po dojechaniu do miejscowo ci
Cesky Dub, plany znów uległy zmianie. Postanowili my jecha dalej. Około godz. 21 zacz ło
robi
si
szaro. Zrobili my wi c kilkunastominutowy postój. Ubrali my ciepłe ubrania,
zał czyli my o wietlenie rowery i ruszyli my dalej. Po drodze nie obyło si bez kilku przerw.
O godz. 6:30, po całej nocy jazdy dotarli my do Brandys nad Labem, gdzie postanowili my
znale
zakwaterowanie. Liczniki wskazywały ł czny przejechany dystans 363,1 km, który
pokonali my w 22 godziny, ze redni pr dko ci 16,5 km/h. Pr dko
maksymaln jak
odnotowali my na liczniku Łukasza, wyniosła 69,4 km/h.
Przez najbli sze trzy dni postanowili my trzyma si z dala od rowerów. Do centrum
Pragi mieli my około 20 km, wi c wsz dzie poruszali my si liniami metra oraz autobusami
miejskimi. Po trzech wypadach do Pragi w celu zwiedzania, postanowili my urozmaici
troch nasz pobyt w Czechach i wyjechali my w stron ruin zamku Bezdez. Wg mapy był on
oddalony od miejsca naszego pobytu o zaledwie 35-40 km. W rzeczywisto ci tego dnia
pokonali my 135 km i w hotelu byli my grubo po północy. W stron
zamku Bezdez
wyruszyli my około południa. W trakcie jednego z przystanków, pomy leli my, e warto
byłoby zwiedzi jeszcze pałac w Mielniku. Tak te zrobili my. Mieli my tu nieplanowany,
godzinny postój, z uwagi na ulew , która naszła nas gdy zbli ali my si
do miasta.
Po zrobieniu pami tkowego zdj cia, postanowili my wst pi jeszcze na luz w Horinie.
Spi trza ona wod na rzece Vltava i umo liwia barkom pokonanie blisko 8 metrowej ró nicy
poziomu lustra wody na Vltavie i Łabie. Stamt d, ok. 16:30 wyruszyli my ju w stron
Bezdez. Z odległo ci ponad 30 km było ju wida gór , na której mie ciły si ruiny zamku.
Po dwóch godzinach drogi, dotarli my na miejsce. U podnó a góry spostrzegli my, e
nadci ga ogromna chmura. Po 3 km wspinaczki, z rowerami na plecach, wdrapali my si na
szczyt. Szcz liwi, e udało nam si wreszcie dotrze na miejsce, maj c w nogach 80 km
zamiast 40, zauwa yli my, e bramy do zamku s zamkni te! Nie ma co si dziwi . W ko cu
na zegarkach było ju po 18. Warto było jednak przejecha tyle km, gdy naszym oczom
ukazała si przepi kna panorama na rodkowe i górne Czechy. Po zjechaniu ze szczytu, tj. ok.
21, ujrzeli my jeszcze przepi kny zachód Sło ca. Po zrobieniu kilku zdj , ju w zupełnych
ciemno ciach skierowali my si w stron hotelu. To był dzie pełen przygód. Nast pnego
dnia z rana, udali my si do Pragi, sk d dalej prosto do domu.
Całkowity przejechany dystans: 568,5km.
Waga roweru: Ponad 60 kg z baga ami

Podobne dokumenty