Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (fragmenty)

Transkrypt

Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (fragmenty)
Karol Marks
Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (fragmenty)
[Praca wyobcowana]
Wyszliśmy z przesłanek ekonomii politycznej. Zgodziliśmy się na jej język i jej
prawa. Przyjęliśmy jako założenie własność prywatną, oddzielenie od siebie pracy, kapitału i
ziemi oraz płacy roboczej, zysku z kapitału i renty gruntowej; następnie podział pracy,
konkurencję, pojęcie wartości wymiennej itd. Na podstawie samej ekonomii politycznej,
używając jej własnych słów, pokazaliśmy, że robotnik spada do poziomu towaru, i to
najlichszego towaru, że nędza robotnika pozostaje w odwrotnym stosunku do mocy i
rozmiarów jego produkcji, że nieuchronnym wynikiem konkurencji jest akumulacja kapitału
w ręku nielicznych osób, to znaczy przywrócenie jeszcze straszliwszego monopolu, wreszcie,
że różnica między kapitalistą a rentierem ziemskim, jak i różnica między rolnikiem a
robotnikiem przemysłowym zanika i całe społeczeństwo musi się rozpaść na dwie klasy:
właścicieli i pozbawionych własności robotników.
Punktem wyjścia ekonomii politycznej jest fakt własności prywatnej. Faktu tego
ekonomia polityczna nie wyjaśnia. Ujmuje materialny proces, który własność prywatna
przebywa w rzeczywistości, w ogólne, abstrakcyjne formuły, które mają dla niej następnie
walor praw. Nie rozumie tych praw, tzn. nie wykazuje, jak wynikają z istoty własności
prywatnej. Ekonomia polityczna nie wyjaśnia nam wcale przyczyn oddzielenia się od siebie
pracy i kapitału, kapitału i ziemi. Kiedy np. określa stosunek płacy roboczej do zysku z
kapitału, to ostateczną przyczynę upatruje w interesie kapitalisty, tzn. zakłada to, co ma
wykazać. Podobnie ma się wszędzie wciskać konkurencja. Wyjaśnia się ją okolicznościami
zewnętrznymi. Ekonomia polityczna nie mówi nam nic o tym, w jakim stopniu te zewnętrzne,
pozornie przypadkowe okoliczności stanowią jedynie przejaw koniecznego rozwoju.
Widzieliśmy, że nawet wymiana wydaje się jej czymś przypadkowym. Jedyne koła
napędowe, jakie ekonomista puszcza w ruch, to chciwość i wojna między chciwcami,
konkurencja.
Właśnie dlatego, że ekonomia polityczna nie rozumie wzajemnego związku, jaki
istnieje w tym ruchu, można było np. teorię konkurencji przeciwstawić teorii monopolu,
teorię wolności przemysłowej teorii korporacji, teorię podziału posiadłości ziemskich teorii
wielkiej własności ziemskiej, gdyż konkurencję, wolność przemysłową, podział posiadłości
ziemskich rozpatrywano i rozumiano tylko jako przypadkowe, zamierzone, narzucone
przemocą, a nie jako konieczne, nieuchronne, naturalne następstwa monopolu, korporacji i
własności feudalnej.
Musimy więc teraz zrozumieć istotny związek między własnością prywatną, żądzą
posiadania, oddzieleniem się od siebie pracy, kapitału i własności ziemskiej, między wymianą
a konkurencją, między wartością a deprecjacją ludzi, między monopolem a konkurencją itd.,
między całą tą alienacją a systemem pieniężnym.
Nie przenośmy się, jak ekonomista, kiedy chce coś wyjaśnić, w urojony stan
pierwotny. Taki stan pierwotny nic nie wyjaśnia. Przenosi to tylko pytanie w siną, mglistą dal.
Ekonomista zakłada w postaci faktu, zdarzenia, to, co ma wyprowadzić, mianowicie
konieczny związek między dwiema rzeczami, np. między podziałem pracy i wymianą. Tak
teologia wyjaśnia pochodzenie zła grzechem pierworodnym, tzn. zakłada, jako fakt, w postaci
historii, to, co ma wyjaśnić. Dla nas punktem wyjścia jest współczesny fakt ekonomiczny.
Robotnik ubożeje tym bardziej, im więcej produkuje bogactwa, im bardziej wzrasta moc i
ilość jego produkcji. Robotnik staje się towarem tym tańszym, im więcej towarów wytwarza.
W miarę jak rośnie wartość świata rzeczy, zwiększa się wprost proporcjonalnie deprecjacja
świata ludzi. Praca wytwarza nie tylko towary; wytwarza samą siebie i robotnika jako towar, i
to w takim stosunku, w jakim w ogóle wytwarza towary.
Fakt ten wyraża tylko tyle: przedmiot, który praca wytwarza, jej produkt,
przeciwstawia się jej jako jakaś obca istota, jako siłą niezależna od wytwórcy. Produkt pracy
jest pracą utrwaloną w przedmiocie, pracą, która przybrała formę rzeczy, jest
uprzedmiotowieniem pracy. Urzeczywistnieniem pracy jest jej uprzedmiotowienie. W tym
stanie rzeczy, o jakim traktuje ekonomia polityczna, to urzeczywistnienie pracy występuje
jako odrzeczywistnienie robotnika, uprzedmiotowienie występuje jako utrata przedmiotu i
dostanie się w jego niewolę, przyswojenie - jako wyobcowanie, jako alienacja.
Urzeczywistnienie pracy oznacza, tak daleko idące odrzeczywistnienie, że robotnik
zostaje odrzeczywistniony aż do śmierci głodowej włącznie. Uprzedmiotowienie oznacza,
utratę
przedmiotu
tak
dalece,
że
robotnik
zostaje
obrabowany
z
przedmiotów
najniezbędniejszych nie tylko do życia, lecz i do pracy. Ba, sama praca staje się przedmiotem,
który robotnik może zdobywać tylko z najwyższym wysiłkiem i bardzo nieregularnie.
Przyswojenie przedmiotu oznacza tak daleko idące wyobcowanie, że im więcej przedmiotów
robotnik produkuje, tym mniej może posiadać i tym bardziej dostaje się we władzę swego
produktu, kapitału.
Wszystkie te następstwa zawarte są już w określeniu, że robotnik pozostaje do
produktu swojej pracy w takim stosunku, jak do obcego przedmiotu. Bo z tego założenia
wynika jasno, że im bardziej robotnik się spracowuje, tym potężniejszy staje się obcy świat
przedmiotów, który tworzy jako coś, co mu się przeciwstawia, tym uboższy staje się on sam,
jego świat wewnętrzny, tym mniej jest jego własnością. Podobnie jest z religią. Im więcej
człowiek wkłada w boga, tym mniej zachowuje w sobie samym. Robotnik wkłada w
przedmiot swoje życie; lecz odtąd należy ono już nie do niego, tylko do przedmiotu. Im
bardziej wzrasta więc ta działalność, tym bardziej bezprzedmiotowy jest robotnik. Co jest
produktem jego pracy, nie jest nim samym. Dlatego też im większy jest ten produkt, tym
mniej przedstawia on sam. Alienacja robotnika we własnym produkcie oznacza nie tylko to,
że jego praca staje się przedmiotem, bytem zewnętrznym, lecz i to, że istnieje poza nim,
niezależnie od niego, jako coś obcego, i że staje się wobec niego samodzielną potęgą, że
życie, które dał przedmiotowi, przeciwstawia mu się wrogo i obco.
Rozpatrzmy teraz dokładniej uprzedmiotowienie, produkcję robotnika, a w niej wyobcowanie, utratę przedmiotu, jego produktu.
Robotnik nie może nic tworzyć bez przyrody, bez zmysłowego świata zewnętrznego.
Jest to materia, w której urzeczywistnia się praca robotnika; w niej on działa, z niej i za
pomocą niej produkuje.
Lecz przyroda daje pracy środki do życia nie tylko w tym znaczeniu, że praca nie
może żyć bez przedmiotu jej uprawiania; przyroda dostarcza środków do życia również w
węższym znaczeniu, mianowicie środków fizycznej egzystencji samego robotnika.
Im bardziej więc robotnik przyswaja sobie dzięki swej pracy świat zewnętrzny,
zmysłową przyrodę, tym bardziej pozbawia siebie środków do życia, i to w dwojakim
znaczeniu, gdyż, po pierwsze, zmysłowy świat zewnętrzny coraz bardziej przestaje być
przedmiotem pracy robotnika, środkiem do życia jego pracy, oraz po drugie, coraz bardziej
przestaje być środkiem do Życia w znaczeniu bezpośrednim, środkiem umożliwiającym
fizyczną egzystencję robotnika.
Robotnik staje się zatem niewolnikiem swego przedmiotu w tym dwojakim znaczeniu,
że po pierwsze, żywi, utrzymuje przedmiot pracy, tzn. pracę, i po drugie, że utrzymuje środki
swej fizycznej egzystencji. A więc po pierwsze, że może istnieć jako robotnik, a po drugie, że
może istnieć jako podmiot fizyczny. Szczytem tej niewoli jest fakt, że już tylko w charakterze
robotnika może utrzymać się jako podmiot fizyczny i że robotnikiem jest już tylko jako
podmiot fizyczny.
(Wyobcowanie robotnika w jego przedmiocie wyraża się według praw ekonomicznych w ten
sposób, że im więcej robotnik produkuje, tym mniej może konsumować, im więcej tworzy
wartości, tym bardziej staje się bezwartościowy, wzgardzony, im piękniejszego kształtu jest
jego produkt, tym bardziej kaleki jest robotnik, im bardziej cywilizowany jego produkt, tym
bardziej barbarzyński staje się on sam, im bardziej rośnie potęga pracy, tym bardziej bezsilny
staje się robotnik, im większej inteligencji wymaga praca, tym bardziej tępy i ujarzmiony
przez przyrodę staje się sam robotnik).
Ekonomia polityczna zataja wyobcowanie zawarte w istocie pracy przez to, że nie
rozpatruje bezpośredniego stosunku między robotnikiem (pracą) a produkcją. Bo w istocie
rzeczy praca stwarza cuda dla bogatych, a dla robotnika nędzę. Wznosi pałace, a dla robotnika
nory. Stwarza piękno, a robotnika czyni kaleką. Zastępuje pracę maszynami, ale część
robotników wprzęga na powrót w jarzmo barbarzyńskiej pracy, z drugiej zaś części robi
maszyny. Tworzy bogactwa duchowe, a robotnikowi niesie tępotę i kretynizm.
Bezpośrednim stosunkiem pracy do jej produktów jest stosunek robotnika do przedmiotów
jego produkcji. Stosunek bogacza do przedmiotów produkcji i do samej produkcji jest tylko
konsekwencją tamtego stosunku. I potwierdza go. Tę drugą stronę rozpatrzymy później.
Kiedy więc pytamy, na czym polega istota stosunku pracy, to pytamy o stosunek robotnika do
produkcji.
Dotychczas rozpatrywaliśmy wyobcowanie, alienację robotnika tylko od jednej strony,
mianowicie jego stosunek do produktów własnej pracy. Ale wyobcowanie ujawnia się nie
tylko w końcowym wyniku, lecz i w samym akcie produkcji, w samej działalności
produkcyjnej. Jakże robotnik mógłby przeciwstawiać się produktowi swej pracy jako czemuś
obcemu, jeśliby w samym akcie produkcji nie dokonywało się jego samowyobcowanie?
Produkt jest przecież tylko podsumowaniem działalności, produkcji. Jeżeli więc produktem
pracy jest alienacja, to i sama produkcja musi być alienacją czynną, alienacją czynności,
czynnością alienacji. W wyobcowaniu przedmiotu pracy podsumowuje się tylko
wyobcowanie, alienacja w czynności samej pracy.
Na czym więc polega alienacja pracy?
Po pierwsze na tym, że praca jest dla robotnika czymś zewnętrznym, tzn. nie należy do
jego istoty, że wobec tego robotnik nie potwierdza się w swojej pracy, lecz zaprzecza, nie
czuje się zadowolony, lecz nieszczęśliwy, nie rozwija swobodnie energii fizycznej i
duchowej, lecz umartwia swe ciało i rujnuje się duchowo. Robotnik czuje się zatem sobą
dopiero poza pracą, a w procesie pracy nie czuje się sobą. Czuje się swobodnie, gdy nie
pracuje, a gdy pracuje, czuje się skrępowany. Toteż praca jego nie jest dobrowolną, lecz
narzuconą, jest pracą przymusową. Nie jest ona zaspokojeniem potrzeby pracy, lecz tylko
środkiem do zaspokojenia potrzeb poza nią. Jej obcość uwidacznia się wyraźnie w tym, że
gdy tylko nie ma przymusu fizycznego czy jakiegoś innego, człowiek ucieka od niej jak od
zarazy. Praca zewnętrzna, praca, w której człowiek się alienuje, to składanie w ofierze siebie
samego, umartwianie się. Wreszcie zewnętrzny w stosunku do robotnika charakter pracy
uwidacznia się w tym, że nie jest ona jego własnością, lecz własnością kogoś innego, że do
niego nie należy, że nie należy on w procesie pracy do samego siebie, lecz do kogoś innego.
Podobnie jak w religii własna aktywność fantazji ludzkiej, ludzkiego mózgu i ludzkiego serca
wywiera wpływ na jednostkę niezależnie od niej, tzn. jako siła obca, boska czy diabelska, tak
i działalność robotnika nie jest jego własną działalnością. Należy do kogoś innego, jest utratą
samego siebie.
Dochodzi więc do tego, że człowiek (robotnik) odczuwa jako nieprzymuszone tylko
swoje funkcje zwierzęce, jedzenie, picie i płodzenie, co najwyżej jeszcze mieszkanie,
ubieranie się itd., i w swych funkcjach ludzkich czuje się tylko zwierzęciem. To, co
zwierzęce, staje się ludzkie, a to, co ludzkie, zwierzęce.
Co prawda, jedzenie, picie, płodzenie itd. to również funkcje prawdziwie ludzkie. Jednakże w
abstrakcji, która odrywa je od pozostałej działalności ludzkiej i czyni ostatecznym i
wyłącznym celem głównym, mają charakter zwierzęcy.
Rozpatrzyliśmy akt wyobcowania praktycznej działalności ludzkiej, pracę, od dwóch
stron. 1. Stosunek robotnika do produktu pracy jako do obcego przedmiotu, który nad nim
panuje. Stosunek ten jest zarazem stosunkiem do zewnętrznego świata zmysłowego, do
przedmiotów przyrody, jako obcego świata, który mu się wrogo przeciwstawia. 2. Stosunek
pracy do aktu produkcji w procesie pracy. Stosunek ten jest stosunkiem robotnika do jego
własnej działalności jako do działalności obcej, nie należącej do niego. Działalność jako
pasywność, siła jako niemoc, płodzenie jako trzebienie, własna fizyczna i duchowa energia
robotnika, jego życie osobiste - bo czymże jest życie jeśli nie działalnością - jako działalność
zwrócona przeciwko niemu samemu, niezależna od niego, nie należąca do niego.
Samowyobcowanie jak powyżej wyobcowanie rzeczy.
Musimy teraz wyprowadzić z obu poprzednich jeszcze trzecie określenie pracy
wyobcowanej.
Człowiek jest istotą gatunkową nie tylko dlatego, że praktycznie i teoretycznie czyni
swym przedmiotem gatunek, zarówno własny, jak i gatunek pozostałych rzeczy, lecz również
dlatego - a to jest tylko inny wyraz tej samej rzeczy - że odnosi się do siebie samego jako do
istniejącego, żyjącego gatunku, że odnosi się do siebie jako do istoty uniwersalnej i dlatego
wolnej.
Życie gatunkowe, zarówno człowieka, jak i zwierzęcia, polega pod względem
fizycznym, po pierwsze, na tym, że człowiek (jak i zwierzę) żyje przyrodą nieorganiczną, a
im uniwersalniejszy jest człowiek od zwierzęcia, tym uniwersalniejszy jest zakres przyrody
nieorganicznej, którą żyje. Tak jak pod względem teoretycznym rośliny, zwierzęta, kamienie,
powietrze, światło itd. stanowią część świadomości ludzkiej, bądź jako przedmioty
przyrodoznawstwa, bądź jako przedmioty sztuki -jego duchową przyrodę nieorganiczną,
duchowy pokarm, który musi dopiero przygotować do spożycia i przetrawienia - tak i pod
względem praktycznym stanowią część ludzkiego życia i ludzkiej działalności. Fizycznie
człowiek żyje tylko tymi produktami przyrody, a występują one w postaci pożywienia, opału,
odzieży, mieszkania itd. Uniwersalność człowieka uwidacznia się praktycznie właśnie w tej
uniwersalności, która całą przyrodę czyni jego ciałem nieorganicznym, zarówno jako 1.
bezpośredni środek do życia, jak też [2.] jako substancję, przedmiot i narzędzie jego
działalności życiowej. Przyroda, o ile sama nie jest ciałem ludzkim, jest nieorganicznym
ciałem człowieka. Człowiek żyje przyrodą, znaczy to: przyroda jest jego ciałem, z którym
musi pozostawać w nieustannym procesie, by nie umrzeć. To, że fizyczne i duchowe życie
człowieka jest nierozdzielnie związane z przyrodą, znaczy tyle tylko, że przyroda jest
nierozdzielnie związana z sobą samą, gdyż człowiek jest częścią przyrody.
Ponieważ praca wyobcowana czyni człowiekowi obcymi 1. przyrodę, 2. samą siebie,
jego własną czynną funkcję, jego działalność życiową, to czyni mu obcym gatunek; sprawia,
że życie gatunkowe staje się dlań jedynie środkiem życia indywidualnego. Po pierwsze,
wyobcowuje życie gatunkowe i życie indywidualne, a po drugie, czyni z życia
indywidualnego w jego abstrakcyjnej postaci - cel życia gatunkowego, również w jego
abstrakcyjnej i wyobcowanej postaci.
Po pierwsze bowiem praca, działalność życiowa, samo życie produkcyjne, staje się dla
człowieka tylko środkiem zaspokojenia jednej jego potrzeby, potrzeby zachowania
egzystencji fizycznej. A życie produkcyjne jest życiem gatunkowym. Jest to życie
wytwarzające życie. W sposobie działalności życiowej zawiera się cały charakter danej
species, jej charakter gatunkowy - a wolna, świadoma działalność stanowi charakter
gatunkowy człowieka. Życie samo staje się tylko środkiem do życia. Zwierzę jest
bezpośrednio tożsame ze swoją działalnością życiową. Nie odróżnia się od niej. Jest nią.
Człowiek czyni samą swą działalność życiową przedmiotem własnej woli i świadomości.
Jego działalność życiowa jest świadoma. Nie jest czymś, z czym człowiek bezpośrednio
stapia się w jedno. Świadoma działalność życiowa odróżnia człowieka bezpośrednio od
działalności życiowej zwierząt. Właśnie tylko dzięki temu jest on istotą gatunkową. Czyli że
jest istotą świadomą, tzn. jego własne życie jest dla niego przedmiotem właśnie dlatego, że
jest on istotą gatunkową. Tylko dlatego jego działalność jest działalnością wolną. Praca
wyobcowana odwraca ten stosunek w taki sposób, iż człowiek, właśnie dlatego, że jest istotą
świadomą, czyni ze swej działalności życiowej, ze swej istoty, jedynie środek swej
egzystencji.
Praktyczne
wytwarzanie
świata
przedmiotowego,
przetwarzanie
przyrody
nieorganicznej jest przyświadczeniem człowieka jako świadomej istoty gatunkowej, tzn.
istoty, która odnosi się do gatunku jako do swej własnej istoty, czyli do siebie jako do istoty
gatunkowej. Wprawdzie i zwierzę produkuje. Buduje sobie gniazdo, mieszkanie, jak pszczoła,
bóbr, mrówka itd. Ale zwierzę produkuje tylko to, czego potrzebuje bezpośrednio dla siebie
albo dla swego potomstwa; produkuje jednostronnie, podczas gdy człowiek produkuje
wszechstronnie; zwierzę produkuje tylko pod działaniem bezpośredniej potrzeby fizycznej,
podczas gdy człowiek produkuje będąc nawet wolnym od fizycznej potrzeby i naprawdę
dopiero wtedy produkuje, gdy jest od niej wolny; zwierzę produkuje tylko siebie samo,
podczas gdy człowiek reprodukuje całą przyrodę; produkt zwierzęcia jest bezpośrednio
związany z jego organizmem fizycznym, podczas gdy człowiek jest wolny w stosunku do
swego produktu. Zwierzę formuje tylko na miarę i odpowiednio do potrzeb swojej species,
podczas gdy człowiek potrafi produkować na miarę każdego gatunku i stosować do każdego
przedmiotu właściwą miarę; dlatego też człowiek formuje również według praw piękna.
Toteż właśnie przetwarzanie świata przedmiotowego stanowi dopiero rzeczywiste
przyświadczenie człowieka jako istoty gatunkowej. Produkcja ta jest jego czynnym życiem
gatunkowym. Dzięki niej przyroda staje się jego dziełem i jego rzeczywistością. Przedmiot
pracy jest więc uprzedmiotowieniem życia gatunkowego człowieka: człowiek podwaja się nie
tylko intelektualnie, jak w świadomości, lecz czynnie, rzeczywiście, i ogląda siebie w
stworzonym przez siebie świecie. A więc praca wyobcowana, wydzierając człowiekowi
przedmiot jego produkcji, wydziera mu tym samym jego życie gatunkowe, jego rzeczywistą
gatunkową przedmiotowość, i zmienia jego wyższość nad zwierzęciem w upośledzenie,
polegające na tym, że zostaje on pozbawiony swego ciała nieorganicznego, przyrody.
Podobnie praca wyobcowana, degradując samorzutną, wolną działalność do roli środka, czyni
życie gatunkowe człowieka środkiem jego egzystencji fizycznej.
Świadomość swego gatunku, jaką ma człowiek, zmienia się zatem wskutek
wyobcowania tak, że życie gatunkowe staje się dlań środkiem.
Praca wyobcowana czyni więc:
3. gatunkową istotę człowieka, zarówno przyrodę, jak i jego duchowe własności gatunkowe,
istotą dlań obcą, środkiem jego egzystencji indywidualnej. Czyni człowiekowi obcym
zarówno jego własne ciało, jak i przyrodę zewnętrzną, jak również jego istotę duchową, jego
istotę ludzką.
4. Bezpośrednią konsekwencją tego, że człowiekowi obcy staje się produkt jego pracy, jego
działalność życiowa, jego istota gatunkowa, jest to, że człowiekowi obcy staje się człowiek.
Gdy człowiek przeciwstawia się samemu sobie, to przeciwstawia się mu inny człowiek. Co
dotyczy stosunku człowieka do jego pracy, do produktu jego pracy i do siebie samego,
dotyczy również stosunku człowieka do innego człowieka oraz do pracy i przedmiotu pracy
innego człowieka,
W ogóle twierdzenie, że człowiekowi stała się obca jego istota gatunkowa, znaczy, że
jeden człowiek stał się obcy drugiemu, a każdy - istocie człowieczeństwa.
Wyobcowanie człowieka, w ogóle wszelki stosunek, w jakim człowiek pozostaje do siebie
samego, urzeczywistnia się, wyraża się dopiero w stosunku, w jakim człowiek pozostaje do
innych ludzi.
A zatem w warunkach pracy wyobcowanej każdy człowiek traktuje drugiego według
miernika i stosunku, w jakim znajduje się sam jako robotnik.
Naszym punktem wyjścia był ekonomiczny fakt alienacji robotnika i jego produkcji.
Sformułowaliśmy pojęcie tego faktu: praca wyobcowana, wyalienowana. Zanalizowaliśmy to
pojęcie, a więc zanalizowaliśmy tylko fakt ekonomiczny.
Zobaczmy teraz z kolei, jak pojęcie pracy wyobcowanej, wyalienowanej musi się
wyrażać i przedstawiać w rzeczywistym świecie.
Skoro produkt pracy jest mi obcy, przeciwstawia się mi jako obca siła, do kogo więc należy?
Skoro moja własna działalność nie należy do mnie, jest działalnością obcą, narzuconą, do
kogo więc należy? Do jakiejś istoty innej niż ja. Kim jest ta istota?
Bogowie? Co prawda, w dawnych czasach najważniejsza produkcja, jak np. budowa
świątyń itd. w Egipcie, Indiach, Meksyku, dokonuje się w służbie bogów, a także sam produkt
należy do bogów. Jednakże nigdy sami bogowie nie byli pracodawcami. Ani też przyroda. I
cóż to by była za sprzeczność, gdyby człowiek, im bardziej podporządkowuje sobie dzięki
pracy przyrodę, im bardziej cuda bogów stają się zbędne dzięki cudom przemysłu, miał dla
tych sił rezygnować z radości produkowania i używania produktu.
Obcą istotą, do której należy praca i produkt pracy, która jest panem pracy i której
używaniu służy produkt pracy, może być tylko sam człowiek.
Jeśli produkt pracy nie należy do robotnika i przeciwstawia mu się jako obca siła, to
jest to możliwe tylko dlatego, że produkt pracy należy do innego człowieka, nie do robotnika.
Jeśli działalność robotnika dla niego jest męką, to dla kogoś innego musi być źródłem
używania i radości życia. Nie bogowie, nie przyroda, tylko sam człowiek może być tą obcą
siłą, panującą nad człowiekiem.
Należy ponadto wziąć pod uwagę sformułowane wyżej twierdzenie, że stosunek
człowieka do siebie samego staje się dlań przedmiotowy, rzeczywisty dopiero poprzez jego
stosunek do drugiego człowieka. Jeżeli zatem produkt jego pracy, jego uprzedmiotowiona
praca, jest dlań przedmiotem obcym, wrogim, potężnym, odeń niezależnym, to jest tak
dlatego, że inny, obcy mu, wrogi, potężny, niezależny odeń człowiek jest panem tego
przedmiotu. Jeżeli do swojej własnej działalności odnosi się on jako do działalności
niewolnej, to odnosi się do niej jako do działalności w służbie, pod panowaniem, pod
przymusem i w jarzmie drugiego człowieka.
Wszelkie samowyobcowanie człowieka od siebie i przyrody przejawia się w stosunku,
który ustanawia on między sobą i przyrodą a innymi, różnymi od niego ludźmi. Stąd religijne
samowyobcowanie przejawia się z konieczności w stosunku człowieka świeckiego do kapłana
czy też, jako że chodzi tu o świat intelektu, do jakiegoś świętego pośrednika itd. W
praktycznym, rzeczywistym świecie samowyobcowanie może się przejawić tylko poprzez
praktyczny, rzeczywisty stosunek do innego człowieka. Sam środek, za pomocą którego
dokonuje się wyobcowanie, jest środkiem praktycznym. Przez pracę wyobcowaną człowiek
kształtuje więc nie tylko swój stosunek do przedmiotu i aktu produkcji jako do obcych i
wrogich mu sił, ale kształtuje również stosunek innych ludzi do swojej produkcji i swego
produktu oraz swój stosunek do innych ludzi. Przeistaczając swoją własną działalność
produkcyjną w odrzeczywistnienie siebie samego, w karę dla siebie, a swój własny produkt w
stratę, w produkt nie należący do niego, stwarza tym samym panowanie tego, kto nie
produkuje, nad produkcją i nad produktem. Wyobcowując od siebie swoją własną działalność,
przyswaja komuś obcemu działalność doń nie należącą.
Dotychczas rozpatrywaliśmy ten stosunek tylko od strony robotnika; dalej
rozpatrzymy go także od strony nierobotnika.
Otóż poprzez pracę wyobcowaną, wyalienowaną robotnik kształtuje stosunek, w
jakim pozostaje do tej pracy człowiek, któremu jest ona obca, który stoi poza nią. Stosunek
robotnika do pracy kształtuje stosunek do niej kapitalisty, czy jak tam nazwać pracodawcę.
Własność prywatna jest więc produktem, wynikiem, konieczną konsekwencją pracy
wyalienowanej, zewnętrznego stosunku robotnika do przyrody i do siebie samego.
Pojęcie własności prywatnej otrzymujemy zatem w drodze analizy z pojęcia pracy
wyalienowanej, tzn. wyalienowanego człowieka, wyobcowanej pracy, wyobcowanego życia,
wyobcowanego człowieka.
Co prawda, biorąc za punkt wyjścia ekonomię polityczną otrzymaliśmy pojęcie pracy
wyalienowanej (wyalienowanego życia) jako rezultat ruchu własności prywatne). Ale analiza
tego pojęcia wykazuje, że chociaż własność prywatna występuje jako podstawa, jako
przyczyna pracy wyalienowanej, jest ona raczej jej następstwem, tak jak i bogowie pierwotnie
są nie przyczyną, lecz skutkiem zbłądzenia rozumu ludzkiego. Później stosunek ten
przekształca się we wzajemne oddziaływanie.
Dopiero w ostatecznym, kulminacyjnym punkcie rozwoju własności prywatnej znów
odsłania się ta jej tajemnica: własność prywatna okazuje się, z jednej strony, produktem pracy
wyalienowanej, z drugiej zaś - środkiem jej alienacji, realizacją tej alienacji.
Wyjaśnienie to rzuca od razu światło na różne nie rozwiązane dotąd sprzeczności.
1. Punktem wyjścia ekonomii politycznej jest praca jako właściwa dusza produkcji, a mimo to
pracy nie przyznaje ona nic, własności prywatnej zaś wszystko. Proudhon wyciągnął z tej
sprzeczności wnioski na korzyść pracy, przeciwko własności prywatnej. Widzimy jednak, że
ta pozorna sprzeczność jest sprzecznością pracy wyobcowanej z samą sobą i że ekonomia
polityczna wyraziła tylko prawa pracy wyobcowanej.
Widzimy więc również, że płaca robocza i własność prywatna są identyczne, gdyż
istnienie płacy, kiedy to produkt, przedmiot pracy, opłaca samą pracę, jest tylko koniecznym
następstwem wyobcowania pracy, boć w płacy praca występuje nie jako cel sam w sobie, lecz
jako służebnica płacy. Rozwiniemy to później, a teraz wyciągniemy jeszcze tylko kilka
wniosków.
Wymuszona przemocą podwyżka płacy (nie mówiąc już o wszelkich innych
trudnościach, nie mówiąc już o tym, że jako anomalię można by ją utrzymać również tylko
przemocą) byłaby zatem jedynie lepsza opłatą niewolników i nie zapewniłaby ani
robotnikom, ani pracy ich ludzkiego charakteru i godności.
Ba, nawet równość płac, której żąda Proudhon, przekształca tylko stosunek obecnego
robotnika do pracy w stosunek wszystkich ludzi do pracy. Społeczeństwo zostaje tu ujęte jako
abstrakcyjny kapitalista.
Płaca jest bezpośrednim następstwem pracy wyobcowanej, a praca wyobcowana jest
bezpośrednią przyczyną własności prywatnej. Dlatego z upadkiem jednej musi upaść i druga.
2. Ze stosunku pracy wyobcowanej do własności prywatnej wynika następnie, że
emancypacja społeczeństwa z własności prywatnej itd., z niewoli, przybiera polityczną postać
emancypacji robotników, nie dlatego, by szło tylko o ich emancypację, lecz dlatego, że ich
emancypacja zawiera w sobie ogólną emancypację człowieka, a zawiera ją dlatego, że cała
niewola społeczeństwa zawarta jest w stosunku robotnika do produkcji, a wszelkie stosunki
niewolące człowieka są jedynie odmianami i następstwami tego stosunku.
Jak z pojęcia pracy wyobcowanej, wyalienowanej otrzymaliśmy w drodze analizy
pojęcie własności prywatnej, tak też można z pomocą obu tych czynników wywieść wszystkie
ekonomiczne kategorie, przy czym w każdej z tych kategorii, jak np. w handlu, konkurencji,
kapitale, pieniądzu, odnajdziemy tylko pewien określony i rozwinięty wyraz tych pierwszych
założeń.
Zanim jednak rozpatrzymy te kategorie, spróbujmy rozwiązać jeszcze dwa zadania.
1. Określić ogólną istotę własności prywatnej, jako rezultatu pracy wyalienowanej, w jej
stosunku do własności prawdziwie ludzkiej i społecznej.
2. Przyjęliśmy wyobcowanie pracy, jej alienację jako fakt i poddaliśmy ten fakt analizie.
Nasuwa się teraz pytanie, jak doszedł człowiek do alienacji, do wyobcowania swej pracy?
Jakie uzasadnienie znajduje to wyobcowanie w istocie rozwoju ludzkości? Wiele już
zrobiliśmy dla rozwiązania tego zadania przekształcając zagadnienie pochodzenia własności
prywatnej w zagadnienie stosunku pracy wyalienowanej do procesu rozwoju ludzkości. Bo
kiedy mowa o własności prywatnej, sądzi się, że chodzi o rzecz istniejącą poza człowiekiem.
Kiedy mowa o pracy, chodzi bezpośrednio o samego człowieka. To nowe ujęcie zagadnienia
zawiera już jego rozwiązanie.
Ad 1. Ogólna istota własności prywatnej i jej stosunek do własności prawdziwie ludzkiej.
Pracę wyalienowaną rozłożyliśmy na dwie części składowe, które się wzajemnie warunkują
czy też są tylko różnymi wyrazami jednego i tego samego stosunku: przyswojenie występuje
jako wyobcowanie, jako alienacja; alienacja jako przyswojenie; wyobcowanie - jako
prawdziwe zyskanie praw obywatelstwa.
Rozpatrzyliśmy jedną stronę, pracę wyalienowaną w jej stosunku do samego
robotnika, tzn. stosunek pracy wyalienowanej do siebie samej. Jako produkt, jako
nieuchronny rezultat tego stosunku otrzymaliśmy stosunek własności nierobotnika do
robotnika i pracy. Własność prywatna jako materialny, sumaryczny wyraz pracy
wyalienowanej obejmuje oba stosunki: stosunek robotnika do pracy, do produktu jego pracy i
do nierobotnika oraz stosunek nierobotnika do robotnika i do produktu jego pracy.
Skoro już przekonaliśmy się, że w odniesieniu do robotnika, który poprzez pracę
przyswaja sobie przyrodę, przyswojenie występuje jako wyobcowanie, działalność własna
jako działalność dla kogoś innego i jako działalność kogoś innego, życie jako ofiara z życia,
produkcja przedmiotu jako utrata przedmiotu na rzecz obcej siły, obcego człowieka, to
rozpatrzmy teraz stosunek tego obcego pracy i robotnikowi człowieka do robotnika, do pracy
i do jej przedmiotu.
Po pierwsze, trzeba zauważyć, że wszystko, co u robotnika występuje jako czynność
alienacji, wyobcowania, u nierobotnika występuje jako stan alienacji, wyobcowania.
Po drugie, że rzeczywisty, praktyczny stosunek robotnika w produkcji i do produktu (jako stan
ducha) występuje u przeciwstawiającego się mu nierobotnika jako stosunek teoretyczny.
Po trzecie. Nierobotnik czyni w stosunku do robotnika wszystko, co robotnik czyni w
stosunku do siebie samego, ale nie czyni w stosunku do siebie samego tego, co czyni w
stosunku do robotnika.
(…)
[Pieniądz]
Jeśli doznania człowieka, jego namiętności itd. są nie tylko określeniami
antropologicznymi w [wąskim] znaczeniu, lecz prawdziwie ontologicznymi potwierdzeniami
istoty (natury) -i jeśli ich rzeczywistym potwierdzeniem jest tylko to, że ich przedmiot istnieje
dla nich zmysłowo, to rzecz zrozumiała, że 1. sposób ich potwierdzania nie jest bynajmniej
jeden i ten sam, lecz - na odwrót - różnoraki sposób potwierdzania stanowi swoistość ich
bytu, ich życia; sposób, w jaki przedmiot istnieje dla nich, jest swoistym sposobem ich
używania; 2. tam gdzie potwierdzenie zmysłowe jest bezpośrednim zniesieniem przedmiotu w
jego samoistnej postaci (jedzenie, picie, obrabianie przedmiotu itd.), stanowi ono
potwierdzenie przedmiotu; 3. o ile człowiek jest ludzki, a więc i jego doznawanie itd. jest
ludzkie, potwierdzenie przedmiotu przez kogoś innego jest również jego własnym
używaniem; 4. dopiero dzięki rozwiniętemu przemysłowi tj. dzięki pośrednictwu własności
prywatnej, realizuje się ontologiczna istota namiętności ludzkiej zarówno w swej
całościowości, jak i w swym człowieczeństwie; nauka o człowieku jest więc sama produktem
praktycznej samorealizacji człowieka; 5. sens własności prywatnej - w oderwaniu od jej
alienacji - polega na istnieniu istotnych przedmiotów dla człowieka, zarówno w postaci
przedmiotów używania, jak i przedmiotów działalności.
Pieniądz posiada właściwość nabywania wszystkiego, właściwość przyswajania sobie
wszystkich przedmiotów, jest więc przedmiotem par excellence. Uniwersalność jego
właściwości stanowi wszechmoc jego istoty; uchodzi on zatem za istotę wszechmocną.
Pieniądz występuje w roli raj fura między potrzeba i przedmiotem, między życiem i środkiem
do życia człowieka. Ale to, co jest pośrednikiem między mną i moim życiem, jest też dla mnie
pośrednikiem między mną a istnieniem innego człowieka. To jest dla mnie innym
człowiekiem.
„Do diaska! mówisz: ręce i nogi, i głowa,
i wszystkie części ciała są moje, li-moje więc ci i rozum, i myśl każe zdrowa
funkcje tych członków też uznać za swoje!
Gdy kupię ogierów sześć - czyjeż ich nogi?
moje! - to ja ubijam kopytami drogi!"
Goethe, „Faust" (Mefisto)
Szekspir w „Tymonie Ateńczyku" :
,,Cóż to jest? Złoto? Żółte i świecące,
Kosztowne złoto? Modłym me zanosił
Nie o to, bogi...
Toć odrobina tego zmienić zdolna
Czarne na białe, szpetne na urodne,
A złe na dobre, podłe na szlachetne,
Starość na młodość, tchórza na rycerza.
Na co to, bogi? To zdolne odciągnąć
Kapłanów waszych od waszych ołtarzy,
Wyrwać poduszkę spod głów zdrowych ludzi.
Złoty niewolnik ten wiąże i zrywa
Ludzkie przysięgi, przeklętych poświęca,
Każe ubóstwiać wstrętną trędowatość,
Złodziejom daje godność i pokłony,
Na senatorskiej ławie ich osadza.
Zwiędłą już wdowę w nowe stadło wiedzie;
Tej, którą nawet szpital trędowatych
Od drzwi by swoich odepchnął ze wstrętem,
Wdzięk i woń daje wiosennego ranka.
Przeklęty prochu, świata wszetecznico,
Ziarno niezgody między narodami..."
A niżej :
,,O, królobójco słodki, drogi sprawco
Rozwodu między synem a rodzicem!
Czystego łoża jasny hańbicielu!
Waleczny Marsie, tyś zawsze jest młody,
Świeży, kochany! Twój rumieniec topi
Śnieg poświęcony na łonie Diany!
Widomy Boże, wszystkie przeciwieństwa140b
Ty w jednym możesz połączyć uścisku!
W każdym języku każdą wygrasz sprawę!
O, ty, probierczy serc ludzkich kamieniu!
Przypuść, że podniósł bunt człek, twój niewolnik,
Twoją potęgą zniszcz ród jego cały,
By mogły bestie tym światem zawładnąć!".
Szekspir świetnie przedstawia istotę pieniądza. By go zrozumieć, zacznijmy najpierw
od interpretacji ustępu z Goethego.
To, co mam dzięki pieniądzowi, to, za co mogę zapłacić, tzn. to, co mogą kupić
pieniądze - to wszystko to ja, sam posiadacz pieniądza. Siła moja jest tak wielka, jak wielka
jest siła pieniądza. Cechy pieniądza są moimi - jego właściciela - cechami i siłami istoty. Nie
osobowość moja określa więc, czym jestem i na co mnie słać. Jestem brzydki, ale mogę sobie
kupić najpiękniejszą kobietę. A więc nie jestem brzydki, bo działanie brzydoty, jej siłę
odstraszającą zniweczył pieniądz. Sam jestem chromy, ale pieniądz dostarczy mi 24 nóg; a
więc nie jestem chromy. Jestem człowiekiem złym, nieuczciwym, niesumiennym,
ograniczonym, ale pieniądz doznaje czci, a więc czczony jest i jego posiadacz. Pieniądz jest
najwyższym dobrem, a więc i jego posiadacz jest dobry; ponadto dzięki pieniądzowi nie
potrzebuję sobie zadawać trudu być nieuczciwym, z góry mają mnie więc za uczciwego. Nie
jestem mądry, ale pieniądz jest prawdziwą mądrością wszystkiego, więc jakże jego posiadacz
miałby nie być mądry? Ponadto może on sobie kupić mądrych ludzi, a czyż ten, kto włada
mądrymi ludźmi, nie jest mądrzejszy od mądrych ludzi? Czyż ja, który dzięki pieniądzowi
mogę mieć wszystko, do czego wzdycha dusza ludzka, nie posiadam wszystkich ludzkich
możności? Czyż więc moje pieniądze nie zamieniają wszystkich moich niemożności w ich
przeciwieństwo?
Jeśli pieniądz jest więzią, która wiąże mnie z życiem ludzkim, ze społeczeństwem, z
przyrodą i ludźmi, to czyż nie jest on więzią wszystkich więzi? Czyż nie potrafi rozwiązywać
i zawiązywać wszelkich więzi? Czyż nie jest zatem również powszechnym środkiem
separacji? Jest on prawdziwą monetą zdawkową141a, jak i prawdziwym środkiem wiążącym,
[powszechną]141b chemiczną siłą społeczeństwa.
Szekspir podkreśla zwłaszcza dwie cechy pieniądza:
1. Jest on widzialnym bóstwem, przeistacza wszystkie cechy ludzkie i przyrodnicze w ich
przeciwieństwo, podmienia i wy wraca na opak wszystkie rzeczy; łączy przeciwieństwa.
2. Jest on wszetecznicą świata, powszechnym rajfurem ludzi i narodów.
Wywracanie na opak i podmienianie wszystkich właściwości ludzkich i przyrodniczych,
łączenie przeciwieństw; ta boska moc pieniądza tkwi w jego istocie jako w wyobcowanej,
alienującej i alienującej się istocie gatunkowej ludzi. Jest on wyalienowaną mocą ludzkości.
Czego nie jestem w stanie zrobić jako człowiek, czego nie są w stanie zrobić wszystkie siły
mojej indywidualnej istoty, to jestem w stanie zrobić przy pomocy pieniądza. Zatem pieniądz
czyni każdą z tych sił mej istoty czymś, czym sama w sobie nie jest, tj. jej przeciwieństwem.
Kiedy mam chęć na jakąś potrawę albo chcę skorzystać z dyliżansu, ponieważ jestem za
słaby, by odbyć drogę pieszo, pieniądz dostarcza mi potrawy i dyliżansu, tzn. przeobraża
moje życzenia ze stanu wyobrażenia, przenosi je z bytu myślowego, w wyobraźni, w
pragnieniu - w byt zmysłowy, rzeczywisty, z wyobraźni w życie, z bytu wyobrażonego w byt
rzeczywisty. Jako ten pośrednik pieniądz jest siłą prawdziwie
twórczą.
Popyt występuje oczywiście i u tego, kto nie ma pieniędzy, ale jego popyt jest jedynie
czymś, co istnieje w wyobraźni, nie ma wpływu na mnie, na osobę trzecią, na innych, nie
istnieje, a więc pozostaje nawet dla mnie czymś nierzeczywistym, bezprzedmiotowym.
Różnica między popytem efektywnym, opartym na pieniądzu, a nieefektywnym, opartym na
mojej potrzebie, mojej namiętności, moim życzeniu itd., jest różnicą między bytem a
myśleniem, między wyobrażeniem istniejącym jedynie we mnie a wyobrażeniem istniejącym
dla mnie jako rzeczywisty przedmiot poza mną.
Kiedy nie mam pieniędzy na podróżowanie, nie mam potrzeby, tzn. nie mam
rzeczywistej i urzeczywistniającej się potrzeby podróżowania. Kiedy mam powołanie do
studiów, ale brak mi pieniędzy, nie mam powołania do studiów, tzn. nie mam powołania
efektywnego, prawdziwego. Natomiast kiedy w rzeczywistości nie mam powołania do
studiów, ale mam takie życzenie i pieniądze, to mam efektywne powołanie do studiów.
Pieniądz - jako powszechna możność i powszechny środek zewnętrzny, nie pochodzący od
człowieka jako człowieka i nie wywodzący się ze społeczeństwa ludzkiego jako
społeczeństwa, zdolny uczynić wyobrażenia rzeczywistością, a rzeczywistość pustym
wyobrażeniem - z jednej strony, przekształca rzeczywiste ludzkie i przyrodnicze siły istoty w
czysto abstrakcyjne wyobrażenia, a więc w ułomności, dręczące urojenia, z drugiej zaś
przeobraża rzeczywiste ułomności i urojenia, faktycznie bezwładne, istniejące tylko w
wyobraźni jednostki siły istoty ludzkiej - w jej rzeczywiste siły i zdolności. A więc to samo
świadczy już, że jest on powszechnym wywróceniem na opak indywidualności, które
przekształca w ich przeciwieństwo i którym nadaje cechy sprzeczne z ich rzeczywistymi
cechami.
Jako ta siła wywracająca wszystko na opak występuje pieniądz z kolei i wobec
jednostki, i wobec więzi społecznych itd., pretendujących do roli istoty. Przekształca on
wierność w niewierność, miłość w nienawiść, nienawiść w miłość, cnotę w występek,
występek w cnotę, sługę w pana, pana w sługę, głupotę w rozsądek, rozsądek w głupotę.
Ponieważ pieniądz jako istniejące i potwierdzające się w rzeczywistości pojęcie wartości
zamienia i podmienia wszystkie rzeczy, jest on powszechną zamianą i podmianą wszystkich
rzeczy, a więc światem na opak, zamienianiem i podmienianiem wszystkich ludzkich i
przyrodniczych cech.
Kto może kupić dzielność, jest dzielny, nawet gdy jest tchórzem. Ponieważ pieniądz
wymienia się nie na określoną właściwość, na określoną rzecz, na określone siły istoty
ludzkiej, lecz na cały przedmiotowy świat ludzki i przyrodniczy, to, z punktu widzenia jego
posiadacza, wymienia on każdą właściwość na każdą inną - również przeciwną jej właściwość
i przeciwny przedmiot; brata niemożliwości, łączy w uścisku przeciwieństwa.
Przy założeniu, że człowiek jest człowiekiem i jego stosunek do świata jest ludzki,
miłość możesz wymieniać tylko na miłość, zaufanie tylko na zaufanie itd. Jeśli chcesz
rozkoszować się sztuką, musisz być człowiekiem wykształconym w dziedzinie sztuki; jeśli
chcesz wywierać wpływ na innych ludzi, musisz być człowiekiem, który rzeczywiście
inspiruje i wiedzie naprzód innych łudzi. Każdy twój stosunek do człowieka - i do przyrody musi być określonym, odpowiadającym przedmiotowi twej woli przejawem twego
rzeczywistego indywidualnego życia.. Jeśli kochasz nie wzbudzając wzajemnej miłości, tzn.
jeśli twoja miłość jako miłość nie wytwarza wzajemnej miłości, jeśli poprzez swój przejaw
życia człowieka kochającego nie czynisz siebie człowiekiem kochanym, miłość twoja jest
bezsilna, jest nieszczęściem.