Od siebie, ale cudzymi słowami W polskiej literaturze filozoficznej
Transkrypt
Od siebie, ale cudzymi słowami W polskiej literaturze filozoficznej
Od siebie, ale cudzymi słowami W polskiej literaturze filozoficznej upowszechnia si zwyczaj przedstawiania własnych przekona i ocen za pomoc fraz zaczerpni tych z publikacji innych autorów uznanych przez pisz cego za niekwestionowane autorytety. W skrajnym przypadku przybiera to posta zda , b d cych kompilacj słów własnych (nielicznych!) i cudzych. Nie ma to — bro Bo e —nic wspólnego z plagiatowaniem, bowiem owe cudze wypowiedzi ujmowane s w cudzysłowy, z precyzyjnym wskazaniem autora i ródła. Przedstawiamy tu wzorcowy przykład takiej praktyki. „Cudzesy” zostały wyró nione kolorem. Pomin li my odsyłacze do bibliografii i stron, poprzestaj c na wskazaniu autora. Wyja nijmy, i intencj autora przytoczonych fragmentów jest przekona czytelnika, e Markiz de Sade był wybitnym i nowatorskim filozofem. Intencj Markiza jest „u y powie ci, wielkiej zdobyczy wieku, by sporz dzi bilans filozofii [...] i zapewni w ten sposób, poprzez kombinacj my li i ycia post p tej filozofii” [Fabre]. Sade tworzy „kosmogoni powie ciow ”, która sytuuje si „w wielkim sporze filozofii kontestacji” [Barthes]. To te jest on „jedyny w swoim rodzaju. Z pewno ci nie jest filozofem takim jak inni. Bli szy jest Ksi dze Hioba ni filozofii o wiecenia” [Camus]. Cho historycznie Markiz nale y do filozofii o wiecenia, b d c „jednym z najgł bszych w tamtej epoce” umysłem [Klossowski], to jednak odró nia si od niej wyra nie swym poczuciem „ruchu transgresji ycia” [Chérasse]. A „jest wa ny z powodu swego rozumowania [...] przez sw filozofi ” — „kwestionuje [ona] i niszczy cał t filozofi XVII wieku, która była oparta na naturze; Sade ostatecznie odrzuca natur i otwiera drog dla filozofii samo wiadomo ci” [Brochier]. B d c „w całkowitej niezgodno ci z epok , w adnym momencie, ani jako filozof, ani jako jednostka, ani w listach, ani w dziele, nie da on dla człowieka wyj tkowego miejsca w wiecie” [Le Brun]. To fragment ze stron 51,52. Za na dwu kolejnych czytamy: Ale ta filozofia Markiza przesuni ta jest nie na swoje miejsce, gdy „stara si odt d bra w rachub kwesti ciała, po dania i rozkoszy” [Jallon]. Co za swoiste, to fakt, e „dla Sade’a erotyka istnieje tylko wówczas, gdy «rozumie si zbrodni ». Rozumie to tyle, co filozofowa , rozprawia , przemawia , czyli utrzymywa zbrodni [...] w systemie j zyka artykułowanego”, a „mistrzostwo, jakiego poszukuje si na tej drodze, jest natury filozoficznej” [Barthes]; zreszt „rozpalona glowa Sade’a jest całkowitym przeciwie stwem szalonej głowy, to głowa rozumuj ca, która zawsze uwzgl dnia refleksj historyczn i teoretyczn ” [Pleynet]. To te u Sade’a wyst puje „bardzo osobliwy rytm mi dzy scen erotyczn a rozpraw , które wzajem z siebie bior swój sens i stale po sobie nast puj ” [Barthes] i „dzieje si co , co gmatwa granice wiedzy i po dania: filozofii naucza si w Buduarze, wykład ma miejsce podczas orgii”; „(stosunek scena/rozprawa nie jest jedynie gr wymiany — troch seksu za troch filozofii — lecz wewn trztekstualnym dowodem) libidalnego ataku wywodu)” [Henaff]. My l Sade’a „polega na przej ciu od rozumowania do orgii i od orgii do rozumowania, dzi ki czemu przekracza on j zyk i wyra a — za pomoc ubogiego słownictwa mechanistycznego, jakie miał do dyspozycji — prawd , której zło ono i bogactwo były nieredukowalne do słów’ [Brochier]. A Plato skie widzenie Erosa jako prawdziwego filozofa znajduje tutaj potwierdzenie, gdy u Sade’a „ta sama droga prowadzi do ostatecznych ekscesów perwersyjno ci i do suwerennej m dro ci filozofii” [Thomas]. Zauwa my, e aby nas przekona , i Sade „wielkim filozofem był” autor po prostu zebrał pochlebne dla komentarze, w których u yto słów „filozofia” b d pochodnych i powi zał je „swoimi słowami” nie troszcz c si o to, czy s to komentarze trafne i czy maj jakikolwiek sens. Jest to metoda dowodzenia do pracochłonna, ale ma te niew tpliw zalet : generalnie zwalnia od my lenia, a w omawianym przypadku od wy ledzenia, udokumentowania i potwierdzenia cytatami rzeczywistych w tków filozoficznych w twórczo ci Markiza.* * Przytoczone tu fragmenty, wybrane spo ród wielu podobnych, pochodz z ksi ki Bogdana Banasiaka „Filozofia integralnej suwerenno ci. Zarys systemu Markiza de Sade” vel „Integralna potworno . Filozofia libertynizmu czyli konsekwencje « mierci Boga»”.