Pobierz - Strefa Biznesu

Transkrypt

Pobierz - Strefa Biznesu
MAJ 2014 NUMER 05 (14) / WYDANIE BEZPŁATNE
Luksus w środku wsi
Dom w Mescherin
The Jolly Boys
Dziarscy staruszkowie z Jamajki
Milita Nikonorov
Szczecińska projektantka w „Project Runway”. Ubieram gwiazdy:
sceny, kina, sportu. Ubieram też zwyczajne kobiety i to właśnie one
są dla mnie gwiazdami. Chciałabym, by marzyły o stroju ode mnie.
20
The Jolly Boys
Dziarscy staruszkowie z Jamajki
# 24 Wnętrza
Luksus w środku wsi
# 30 Styl życia
20 / Rozmowa
Szafa Anny Turkiewicz
# 32 Rozmowa
24 / Wnętrza
Jolanta Drąszkowska
# 34 Moto
34 / Dżentelmen w sportowym obuwiu
36 / Szczeciński dealer Mercedesa najlepszy!
# 38 Styl życia
Latający dysk łączy ludzi
# 39 Biznes
Couching w Szczecinie
# 40 Kulinaria
Kuchnia włoska
Spis
treści
05/
2014
# 06 Newsroom
# 42 Zdrowie
Design, moda, wydarzenia, kultura
Diagnostyka i profilaktyka
# 11 Felieton
# 44 Kultura
Paweł Krzych: Gdy w pokoiku radyjko gra
Na co wybrać się w maju
# 12 Temat z okładki
# 48 Rozmowa
Milita Nikonorov
Mariusz Ostrowski
# 18 Showroom
# 52 Rozmowa
Imprezy na świeżym powietrzu
Co słychać u Edyty Rudawskiej
# 20 Rozmowa miesiąca
# 54 Trendy towarzyskie
The Jolly Boys
Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego
#3
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Jarosław
Jaz /
Redaktor
naczelny
Wreszcie maj! Ciepło, wiosna w pełni i coraz trudniej o wymówkę,
żeby zacząć ruszać się po zimowym zastoju. I nie chodzi wcale
o to, by zostać stałym gościem letnich ogródków przed knajpami.
Choć w tym sezonie wszyscy wokół postanowili biegać - dyrektorzy,
ich asystentki, prezesi czy sekretarki - my stawiamy na frisbee.
To plenerowy, drużynowy sport, który wyjątkowo łączy ludzi i buduje
więzi. Bez chorej rywalizacji i fauli, czyli tego, co często zdarza nam się
także w życiu pozasportowym. Nie wymaga dużo nakładów, wystarczy strój
i dysk. W Szczecinie z powodzeniem uprawia go drużyna Albatros Ultimate Frisbee, co
niedzielę szlifując styl na Jasnych Błoniach. Można dołączyć lub podpatrywać i próbować
samemu. Ale najpierw warto przeczytać o nich w niniejszym wydaniu MM Trendy.
Sport to jedno, ale nie zapominamy też o modzie ze Szczecina, która za sprawą projektantki
Mility Nikonorov regularnie pojawia się ostatnio w telewizji. Mieszkająca obecnie w Łodzi
szczecinianka bierze udział w programie „Project Runway”, w którym pokazuje pełnię swoich
talentów i możliwości. Nam opowiada o tym, co chciałaby osiągnąć w świecie mody
i o swoim sentymentalnym stosunku do rodzinnego miasta, które wciąż uwielbia odwiedzać
i odkrywać na nowo. Szczecin odkryją też wkrótce sędziwi muzycy z Jamajki, po których
jednak nie czuć specjalnie upływu czasu. Ta rześka ekipa, mimo średniej wieku plasującej
się w granicach siedemdziesiątki, przyjedzie do nas na początku czerwca, by zaprezentować
jamajskie mento oraz własne wersje hitów Amy Winehouse, Iggy Popa czy The Clash. Przed
koncertem ucięliśmy z nimi miłą pogawędkę, rozmawiając między innymi o gwiazdach
Hollywood z lat 50. XX wieku, które panowie z The Jolly Boys mieli okazję poznać osobiście.
I na koniec prośba, jeśli będziecie czytać nas w plenerze, podeślijcie zdjęcia z MM Trendy
na naszego maila ([email protected]) lub Facebooka.
Z przyjemnością je opublikujemy.
Redakcja/
OKŁADKA:
Na zdjęciu Milita Nikonorov
Foto: Dominik Nikonorov
Redakcja: Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin
tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342
e-mail: [email protected]
www.mmszczecin.pl/trendy
Redaktor naczelny: Jarosław Jaz
Product manager: Ewa Żelazko
Promocja i marketing: Magdalena Sosin
Redakcja: Maciej Pieczyński, Paulina Targaszewska,
Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński,
Maurycy Brzykcy, Piotr Jasina, Sonia Mrzygłocka / Korekta: Beata
Pikutowska / Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki
Skład magazynu: Ewa Kaziszko / Re’FORM Studio
Dystrybucja: Piotr Grudziecki / Druk: COMgraph Sp. z o.o.
Dyrektor Zarządzający: Piotr Grabowski
Reklama: tel. 500 324 240, fax 91 48 13 360,
[email protected]
Wydawnictwo: Media Regionalne sp. z o.o.
ul. Prosta 51, 00-838 Warszawa
Prezes: Dariusz Świąder
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#4
Dołącz do nas na www.facebook.com/
MagazynMMTrendy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Materiałów,
które nie zostały zamówione redakcja nie zwraca. Na podstawie art.
25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i
prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o. zastrzegają, że dalsze
rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w MM Trendy jest
zabronione bez zgody Wydawcy.
Newsroom
#
Czy wiesz...
Foto: Kadr z reklamy
Foto: Andrzej Szkocki
… że na facebookowym fanpage’u
MM Trendy rozdajemy książkowe
bestsellery, bilety na koncerty i inne
upominki dla naszych Czytelników?
Wystarczy nas polubić. Zachęcamy!
Mercedes w finale
u Mojsiuka
Miss gra w reklamie
Szczecinianka Angelika Ogryzek, Miss Polski 2011, wystąpiła w reklamie
kampanii Smart Dom z Joanną Brodzik i Pawłem Wilczakiem. To program
wiązanej sprzedaży usług i produktów operatora sieci Plus oraz Cyfrowego
Polsatu. - Zdjęcia kręciliśmy pod koniec marca - mówi Angelika. - Wiedziałam, że dostałam rolę w tej reklamie, ale dopiero po przybyciu na plan
dowiedziałam się, że będę towarzyszyć Joannie Brodzik i Pawłowi Wilczakowi. To było miłe zaskoczenie, bo oboje są moją ulubioną serialową parą.
Obejrzałam chyba wszystkie odcinki „Kasi i Tomka”, czyli serialu, w którym
grali główne role. Angelika w reklamie wciela się w kobietę, która przyszła
z Pawłem Wilczakiem do domu jego małżonki, żeby zaprezentować jej kolię. Zazdrosna Joanna Brodzik postanawia natychmiast wyprosić i odwieźć
do domu piękną Angelikę. - Na początku nieco się stresowałam, jednak
Joanna i Paweł okazali się bardzo sympatyczni i komunikatywni - mówi
Angelika. - Mam nadzieję, że to nie ostatnia reklama telewizyjna z moim
udziałem. (ta)
W salonie Mercedes-Benz Mojsiuk odbył się
finał konkursu, w którym walczyło 14 kierowców samochodów ciężarowych. Mieli osiągnąć
najniższe średnie spalanie na trasie o długości
60 000 km. Przebiegała po europejskich drogach,
przez miasta i tereny niezabudowane Niemiec,
Austrii, Szwajcarii, Beneluxu i Polski. Rekordowy wynik osiągnął Mariusz Sankowski
na Mercedesie Atego 818L. Jego wynik to 20,28
l/100km. Z kolei na Atego 1224 najniższe średnie
spalanie 22,66 l na 100 km osiągnął Radosław
Sadowski. Wyniki świadczą zarówno o wybitnych umiejętnościach kierowców, ale też o klasie
ciężarówek z rodziny Atego. Mercedes-Benz,
udowadnia, że flota samochodów ciężarowych
może być nie tylko innowacyjna i zaawansowana
technologicznie, ale przede wszystkim oszczędna
w eksploatacji. Konkurs to potwierdza. (pit)
R E K L A M A
Newsroom
Foto: Archiwum/Sebastian Wołosz
#
„Just Music” krąży po świecie
Szczeciński jazzman Sylwester Ostrowski zaprezentował utwory z nowej płyty „Just Music”
w studiu im. Agnieszki Osieckiej w radiowej Trójce. Jego album zbiera dobre recenzje w japońskiej prasie.
„Just Music” to projekt artystyczny polskiego saksofonisty Sylwestra Ostrowskiego i japońskiego pianisty Makoto Kuriya. Artyści
zaprosili do współpracy znakomitego polskiego trębacza Piotra Wojtasika oraz legendy amerykańskiego jazzu - kontrabasistę Essieta Okona Essieta i perkusistę Newmana T. Bakera. Premiera albumu odbyła się 26 marca w Japonii, Hongkongu i Tajwanie.
W japońskim magazynie JazzLife płytę zrecenzowano bardzo pozytywnie: Polska jest krajem, w którym urodził się Chopin,
a który po drugiej wojnie światowej dostał się w strefę wpływu komunizmu i został wyrzucony na dalekie peryferie świata jazzu.
Paradoksalnie jednak pozwoliło to na zachowanie „oryginalnej formy” jazzu, zaś zespołowi udało się wydobyć realizm, który
można określić też jako swoistą podróż w czasie. Przeniesienie z dalekiej Polski spuścizny amerykańskiej dało początek temu
niezwykle interesującemu projektowi, w którym na nowo ożywa prawdziwy jazz hard bop - pisze recenzent JazzLife. 6 kwietnia
zespół Sylwestra Ostrowskiego zagrał koncert w radiowej Trójce. - Był bardzo udany, publiczność reagowała żywiołowo, szczególnie podczas solówek - mówi Sylwester Ostrowski. - Marcin Jacoby z Instytutu Adama Mickiewicza był prawie na wszystkich
naszych koncertach i stwierdził, że ten był najlepszy. Coraz bardziej słychać i czuć, że jesteśmy zespołem. Artyści planują również
koncerty związane z promocją albumu m.in. w Japonii w ramach „Tokyo Jazz Festiwal” w legendarnym Cotton Club.(mk)
R E K L A M A
Newsroom
#
Modne stroje
z plastiku i papieru
Foto: CHR Galaxy
Uczestnicy nietypowego konkursu w Galerii
Kaskada mieli za zadanie zaprojektować i wykonać
dowolną techniką strój damski lub męski. Nie
miały to być jednak kreacje uszyte z najlepszych
materiałów. Do ich wykonania uczestnicy mieli
użyć odpady, np. makulaturę czy plastik. - Celem
konkursu było zachęcanie do rozwijania świadomości ekologicznej - tłumaczy Natalia Burdzy
z Wyższej Szkoły Collegium Balticum, która
współorganizowała konkurs. Uczestnicy przygotowali wiele niepowtarzalnych kreacji, m.in.
z aluminiowej folii spożywczej, taśmy, papieru,
skrawków materiałów, kaset magnetofonowych,
butelek i innych odpadów. III miejsce zajęła Paulina
Bardzińska, która stworzyła letnią, krótką sukienkę
z aluminiowej folii śniadaniowej. II miejsce zajęła
Natalia Piesik, która zaprojektowała suknię z falbanami z długim rękawem. Główną nagrodę (bon
o wartości 1000 zł na zakupy w Galerii Kaskada)
wygrała Karolina Gołębiowska, która zaprezentowała krótką, rozkloszowaną sukienkę, stworzoną
ze skrawków kartonów, taśmy, starych kaset magnetofonowych i rolek od papieru toaletowego.(ta)
W CHR Galaxy odbyła się kolejna edycja konkursu Schwarzkopf
The Look of The Year Szczecin 2014. To najstarszy i najbardziej
prestiżowy konkurs dla modelek. Celem akcji jest wypromowanie
nowych twarzy. Laureatka konkursu otrzymuje kontrakt
z renomowaną agencją modelek. The Look of The Year dla wielu
modelek był początkiem wspaniałej kariery: zaczynały tam Cindy
Crawford, Alessandra Ambrosio, Gisele Bundchen czy Kasia
Smutniak. Wybrane w CHR Galaxy modelki mają przejść do kolejnego ogólnopolskiego etapu konkursu. O zwycięstwo walczyło
15 dziewcząt w wieku od 14 do 22 lat. Ostatecznie na trzecim
miejscu znalazła się Karolina Krywut (kandydatka nr 3), a na miejscu drugim – Natalia Łukaszewska (kandydatka nr 9). Zwyciężyła
Karolina Łokaj z numerem 8.(ta)
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#8
Foto: Organizatorzy
Będą jak Cindy Crawford
Newsroom
Foto: Aleksandra Kubiak
#
Sztuka na kubkach i talerzach
Pod wesołą nazwą „If i had a hammer” kryje się dwójka artystów - Marta Garbaczewska i Arkadiusz Piętak. Markę stworzyli latem
ubiegłego roku. - Jestem malarzem, rysownikiem a Arek fotografem - mówi Marta. - Po studiach zderzyliśmy się z rzeczywistością,
bo ze sztuki bardzo trudno żyć. Postanowiliśmy stworzyć formę użytkową, która nie tylko pozwoli nam się realizować, ale też uczyni
sztukę bardziej dostępną. W asortymencie „If i had a hammer” znajdziemy kubki i talerze z nadrukami, przypinki, maskotki, elementy wyposażenia wnętrz, koszulki, czapki, szaliki czy też miski z winyli. Wszystko wykonane ręcznie lub z nadrukiem pomysłu Marty
lub Arka i jego dziewczyny. - Można bez problemu rozróżnić nasze prace - śmieje się Marta Garbaczewska. - Moje są rysunkowe,
a Arka z kolei bardziej graficzne. Staramy się słuchać i odpowiadać na potrzeby chwili. Skąd się wzięła nazwa marki? Jak opowiada
Marta - z uwielbienia do Wojciecha Manna. - Siedzieliśmy kiedyś z Arkiem i słuchaliśmy audycji Manna. W pewnym momencie
puścił stary utwór „If i had a hammer”. Od razu wiedzieliśmy, że to jest właśnie ta nazwa - dodaje Garbaczewska. W internecie twórczość Marty i Arka można znaleźć tylko na Facebooku. (sim)
R E K L A M A
Czyść parą.
Z satysfakcją! Naturalnie.
KÄRCHER CENTER KERPOL zaprasza do udziału w programie „Satysfakcja
albo zwrot kasy!”, opracowanego z myślą o zapewnieniu każdemu pełnego zadowolenia z użytkowania w domowych porządkach parownicy Kärcher!
Zapraszamy na zakupy: ul. Struga 31F, 70-777 Szczecin
www.kerpol-karcher.pl
KÄRCHER CENTER
KERPOL
Felieton
#
Paweł Krzych: okiem blogera
Gdy w małym pokoiku
radyjko gra
Dźwięki wydobywające się z głośnika
radia, przesyłane „na falach eteru”, towarzyszyły mi od najmłodszych lat. Zawsze gdzieś tam brzęczało w tle i wiele
dla mnie znaczyło (i nadal znaczy). A to
puszczane z mini wieży, a to na walkmanie
z funkcją radia.
Z lat dziecięcych szczególnie zapamiętałem
Radio ABC (jeszcze w starej odsłonie). Kiedyś mój
tata wygrał tam w konkursie „Pełen bak”. Konkurs polegał
na tym, że w godzinach szczytu oznaczony samochód Radia
ABC poruszał się po mieście i wybierał poszczególne samochody, podając numery rejestracyjne na antenie. Jeśli akurat
kierowca wybranego pojazdu słuchał tej stacji i dał znać pracownikom radia w jakiś widoczny sposób, wygrywał „pełen
bak”, czyli kupon na 20 litrów paliwa. Tata jeździł wtedy
maluchem, więc 20 litrów oznaczało dokładnie pełen bak
(o ironio!). Szczególnie miło wspominam również lata licealne z radiem w tle. Popołudniami i wieczorami słuchałem
wtedy trzech stacji radiowych, wszystkie niestety świętej pamięci: Radio Plama, Radio PSR (Pomorska Stacja Radiowa)
oraz Radio ABC (już po całkowitej przemianie, w nowej odsłonie).
Pierwsze dwa głównie kojarzę z wieczornymi audycjami:
Prywatka w Plamie (wiadomo na jakiej stacji) oraz Bardzo
dobry wieczór (na PSR). Dzwoniło tam pół mojego liceum
z pozdrowieniami (z I Liceum zwanego lo1), nie było weekendu, bym nie wygrał tam płyty lub wejściówek do klubów.
Całości klimatu dopełniały rozmowy na IRC na kanale #lo1
(od razu słyszę w głowie ten dźwięk modemu przy nawiązywaniu połączenia). Przy okazji pozdrowienia dla prowadzących Piotra Pilka i Grzegorza Kłosa.
Radio ABC, to osobna historia. Historia, która już się nie
powtórzy. W latach świetności cały Szczecin żył tym radiem
- słuchali go taksówkarze, ABC dało się słyszeć u fryzjera,
po prostu wszędzie. Jak stwierdzili rozmówcy w dokumencie
„Szczecin Calling”, Radio ABC pełniło wtedy rolę Facebooka - informowało o tym, co ciekawego dzieje się w mieście,
gdzie warto być. Inni mówią, że Radio ABC to najlepsze,
co mogło się przytrafić Szczecinowi. Do tego dochodziły
świetne programy autorskie z bardzo charakterystycznymi prowadzącymi. Szymon Karpierz aka Zombie ze swoją
Kanapą Trippin, Calvin i Bad Karma z Godzinami Szczytu
oraz Digital Funk, Audioautopsja, Siwy
Dym (Robert Siwy Nowak), program
o filmach Ekranu 3/4, audycja ekipy
z Neuroshocked...
Niestety, 2005 rok był przełomowy dla
dobrych stacji radiowych w naszym mieście. Częstotliwość ABC i Plamy została zajęta przez duże rozgłośnie radiowe: 96.9 stało się
domem dla Eski, na falach 98.4 zagościło RMF Maxx.
W międzyczasie warte uwagi były jeszcze trzy stacje: Abckru,
które funkcjonowało jedynie w przestrzeni internetowej.
Stworzone zostało przez miłośników i autorów poszczególnych audycji z Abeca. Umarło śmiercią naturalną, niestety.
Szczecin.fm charakteryzowało się przede wszystkim bardzo
ciekawymi audycjami autorskimi (również po angielsku
i niemiecku). Serwowano tam idealnie trafiającą w moje
gusta selekcję muzyczną. Niestety, finansowanie z Euronetu się skończyło i miejsce szczecin.fm zajęło 94i4. Bardziej
popowo, niestety audycje mówione zostały ograniczone do
minimum. A przecież nie sama muzyka tworzy charakter
danej stacji. Następnie Radio Szczecin przed metamorfozą.
Świetne audycje autorskie - Trącić Myszką (również w formie podcastu), Sedina… Sporo tego było. Niestety, Radio
Szczecin jakiś czas temu przeszło przemianę (również muzyczną), wiele ciekawych audycji zostało anulowanych.
Lokalna scena radiowa została skutecznie rozmontowana.
Mam wrażenie, że Radio Szczecin jest zupełnie bez charakteru i stara się walczyć o słuchacza z Zetką i RMF FM. Eska,
Wawa, Plus skutecznie zniechęca mnie muzyką, chociaż
wiem, że od 6:30 leci tam pasmo porannych wywiadów poruszających lokalne sprawy. Obecnie brzęczą u mnie głównie audycje mówione na TOK FM i głównie z programów
Polskiego Radia – oczywiście streamowane przez Internet.
Do muzyki znanej i nieznanej mam Spotify. Na koniec pozostaje powiedzieć tylko: Sorry, takie czasy.
Paweł Krzych - autor najpopularniejszego
szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl
oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś
w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat
Szczecina, nowych mediów oraz podróży.
#11
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Wyjazd
przepowiedziała
mi wróżka
Milita Nikonorov podbija serca kolejnych miłośników mody w programie TVN „Project Runway”.
Przygodę z projektowaniem zaczynała w rodzinnym Szczecinie. Przed laty, kiedy otwierała
pierwsze atelier, znajoma wróżka zapytała: po co ci to? I tak stąd wyjedziesz. No i wyjechała.
Pracuje i mieszka w Łodzi, ale Szczecin wspomina z sentymentem. - Jest piękniejszy od Łodzi,
wciąż mam go w sercu - przyznaje Milita. Czy wróci?
Tekst: Paulina Targaszewska / Foto: Dominik Nikonorov/TVN / Modelka: Klaudia Ungerman / Makijaż i fryzura: Bartek Osowczyk
- Podobno od dziecka chciała Pani być projektantką?
- To prawda. Rysowałam, szyłam pierwsze projekty, podglądałam pracę sąsiada-krawca i szkoliłam się pod okiem babci.
- Pani inspiracje to raczej emocje czy obrazy?
- Każda kolekcja ma inne źródło inspiracji. Jednym razem jest
to film, który zapadł mi w pamięci, innym muzyka, obraz,
podróż. Kiedy zaczęłam tworzyć kolekcję wiosna/lato 2014,
jeszcze nie wiedziałam, że moja praca nabierze takiego rozpędu. Podświadomie wybrałam druki, które przypominały
obrazy widziane w kalejdoskopie. Kiedy skończyłam pracę i
zobaczyłam zdjęcia, dodałam jej tylko tytuł „Kaleidoscope”.
Inspiracją w tym przypadku były moje przeżycia i emocje jako
projektantki; świadomość tego, że właśnie wiele w moim życiu się zmienia.
- Co Milita Nikonorov stara się przekazać poprzez
swoje stroje?
- Moje ubrania, dodatki cechuje kobiecość. Staram się, aby
każda kobieta czuła się atrakcyjna, wyróżniona. Kiedy zaczynam pracę nad kolekcją, zadaję sobie pytanie: czy moje klientki to założą? Czy ja to założę?
- I zakłada Pani?
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#12
- Tak, noszę je! W mojej szafie, oprócz jednej pary jeansów,
wszystko jest z metką „Nikonorov”. Nie wyobrażam sobie
inaczej. Testuję kolekcję zanim trafi do sprzedaży - zazwyczaj mam już pełne zestawy jeden lub dwa sezony wcześniej.
Dzięki temu wiem, co należy zmienić, poprawić. Wiem też,
co najbardziej spodoba się kobietom, bo spotykam się z nimi
na co dzień w pracowni i słucham komentarzy. Moja praca
wymaga, aby było mi wygodnie przez cały dzień i jednocześnie muszę wyglądać dobrze. W przerwach w krojeniu i szyciu (tak, w tym etapie też czynnie uczestniczę), spotykam się
z klientkami i dostawcami. Nie mam czasu na przebieranie.
Noszę więc wygodne legginsy do tunik, sukienek. Kolorowe t-shirty ze spódnicami. Uwielbiam kurtki z nowej kolekcji, bluzy - bo w nich czuję się nowocześnie, wygodnie
i mają ten sportowy pazur. Na wieczór wybieram sukienki
(te z printami po prostu kocham!). Zamiast szalika noszę naszyjnik dzianinowy, do bluzek nie przypinam jednej broszki,
tylko pięć!
- Stroje i dodatki z metką „Nikonorov” nosiło już wiele znanych aktorek i piosenkarek. Z którą pracowało
się najlepiej?
- Praca z takimi osobami bywa utrudniona z tego względu, że
nie mamy wiele czasu na spotkania. Często po prostu dostaję
Temat z okładki
#
#13
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#14
Temat z okładki
#
Moim największym sukcesem jest fakt, że istnieję na polskim rynku już kilka lat.
Mam spore grono klientek i to dzięki nim robię, to co kocham. Nie każdy ma
taki komfort. Wielu projektantów wygrywa liczne konkursy, a niestety muszą
pracować na etacie, często nie w swoim zawodzie. Mam nadzieję, że to się
zmieni i ludzie docenią pracę polskich projektantów.
telefon i bez przymiarki muszę coś tworzyć i wysłać. Najlepiej
pracuje mi się z Otylią Jędrzejczak. Jest skromną, sympatyczną osobą. Rozumiemy się i zdarza się, że Otylia prosi mnie
o suknię na wyjście, nie ma czasu przyjechać, więc szykuję jej
coś, co według mnie spodoba się jej, a później oglądam to na
żywo i stwierdzam, że miałam rację. Otylia zawsze zachwyca!
- Dla kogo najbardziej chciałaby Pani zaprojektować
strój?
- Ubieram gwiazdy: sceny, kina, sportu. Ubieram też zwyczajne kobiety i to właśnie one są dla mnie gwiazdami. Chciałabym, aby marzyły o stroju ode mnie.
- Kto jest Pani modowym wzorem do naśladowania, takim guru projektowania?
- Cenię wielu projektantów - i polskich, i tych o światowej
sławie. Wiem, jaką długą drogę musieli pokonać. W programie „Project Runway” mam przyjemność osobiście poznawać
osoby, które wcześniej znałam tylko z gazet. Jestem wdzięczna Tomkowi Ossolińskiemu za przypilnowanie, abym precyzyjnie pracowała, dbała o detale. Podziwiam Paprockiego
i Brzozowskiego za ich projekty. Po rozmowie z Robertem
Kupiszem uświadomiłam sobie, że każdy może spełniać swoje marzenia, niezależnie ile ma lat i jaka jest skala trudności
w spełnieniu tego marzenia. Ze światowej sławy projektantów
mogę wymienić: Diane von Furstenberg za kobiecość, Christophera Kane’a za nowatorstwo, Roberto Cavalli za printy,
John Galliano za haute couture.
- Jak czuje się Pani na planie „Project Runway”?
- Świetnie! Nie spodziewałam się, że tak szybko zapomnę
o kamerach. Myślałam, że bardziej będą przeszkadzały, peszyły. Rzeczywiście, łatwiej się pracuje w swoim zaciszu bez
świateł, kamer i mikrofonów, ale nie jest tak źle. Najtrudniejszy jest brak snu. Jestem dumna ze wszystkich prac w programie, bo powstają w ekstremalnych warunkach. Tu nie można
się cofnąć, poprawić. Mam tylko określoną ilość materiału,
ograniczony czas. Nie zawsze mogę zrobić taki projekt, jaki
bym chciała. Muszę dobrze mierzyć siły na zamiary.
W pracowni, jak mi się coś nie podoba, wyrzucam i robię od
nowa. Tu trzeba ratować sytuację. Dlatego lubię wszystko,
co tworzę w programie. A widzowie zapoznają się z pracą
projektanta od kulis. Widzą, że żeby zapracować na pokaz
i chwilę sławy, trzeba bardzo ciężko pracować. A później stanąć oko w oko z krytyką.
- W Szczecinie prowadziła Pani dobrze prosperujące
atelier. Nie szkoda było opuszczać rodzinnego miasta
dla Łodzi?
- Urodziłam się w Szczecinie, tu się uczyłam i tu otworzyłam pierwsze atelier. Piękne, wymarzone. Zanim zaczęłam
się reklamować, już przychodziły do mnie panie zaciekawione sukienką na wystawie. Tak zdobyłam klientki, które są
ze mną do dziś! Zabawne, że kiedy przyszłam na spotkanie
z właścicielką lokalu, który chciałam wynająć, ona powiedziała do mnie: „Po co Ci to? I tak zaraz wyjedziesz!”. Choć
nie wierzę w przepowiednie, okazało się, że pani Krysia jest
wróżką. Chwilę po tym spotkałam mojego obecnego męża,
zostawiłam dobrze prosperujący interes, by zacząć od nowa
w Łodzi. Pani Krysia nie była zdziwiona moim odejściem.
Pozdrawiam ją serdecznie!
- Tęskni Pani za Szczecinem?
- Oczywiście! Dlatego często przyjeżdżam razem z mężem.
On też bardzo polubił to miasto. Oprócz tego tu mieszkają
moi rodzice, brat, przyjaciele - odwiedzam ich, jak najczęściej tylko mogę!
- Szczecin kontra Łódź. Które miasto wypada lepiej?
- Szczecin jest zdecydowanie piękniejszy. Jako dziecko spacerowałam z babcią i rodzicami po Parku Kasprowicza, po
Jasnych Błoniach - to były sielskie czasy. Zawsze miło wspominam liceum, kiedy z moją przyjaciółką, małymi krokami realizowałyśmy swoje marzenia, które dopiero teraz się
spełniają. Nie ma najgorszych momentów. Jeśli były, to już
#15
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Szczecinianki są odważne i nie boją się podkreślać swojej kobiecości.
Wyróżniają się na tle innych. Oprócz tego są przepiękne! Większość moich
ulubionych modelek pochodzi ze Szczecina lub okolic, m.in. Klaudia Ungerman,
moja modelka w programie „Project Runway”, z którą obecnie współpracuję.
o nich zapomniałam. W Łodzi za to dużo lepiej mi się pracuje.
Mam więcej możliwości i właściwie dopiero tu poznałam na
czym polega praca projektanta „na poważnie”. Szybko podszkoliłam się w profesjonalnej konstrukcji, krojeniu, szyciu.
Poznałam wiele osób z branży krawieckiej, od których wiele się nauczyłam. Z Łodzi bliżej jest do Warszawy, którą dość
często muszę odwiedzać.
Oprócz tego uwielbiam swoją pracownię, mój dom, ogródek.
Stworzyliśmy z Dominikiem (moim mężem) swój świat, w
którym czujemy się szczęśliwi.
- Planuje Pani powrót do Szczecina?
- Cały czas czuję się mieszkanką Szczecina. Wciąż mam swój
pokój u rodziców, śmieję się, że teraz wynajmuję go mamie.
Szczecin jest w moim sercu i wracam tu tak często, jak mogę.
Nie planuję przeprowadzić się na stałe. Zawsze fajnie mieć
dwa swoje miejsca. Ja mam. Mój świat w Łodzi i rodzinny
dom w Szczecinie.
- Co będzie dalej?
- A styl szczecinian?
- Szczecinianki są odważne i nie boją się podkreślać swojej
kobiecości. Wyróżniają się na tle innych. Oprócz tego są przepiękne! Większość moich ulubionych modelek pochodzi ze
Szczecina lub okolic, m.in. Klaudia Ungerman, moja modelka
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
w programie „Project Runway”, z którą obecnie współpracuję.
- Moje plany są bardzo przyziemne. Zaprojektowane mam
już kolekcje na trzy sezony, teraz zaczynam po kolei je realizować. Zaopatruję coraz więcej butików. Nie mogę doczekać się wakacji, chciałabym znów wyjechać ze stałą ekipą do
Chorwacji, Włoch. Tam najlepiej wypoczywam.
#16
Showroom
#
Serwetki papierowe,
DUKA, cena: 6,90 zł
Talerzyk, H&M, cena: 9,90 zł
Mała miseczka z motywem
pióra, H&M, cena: 14,90 zł
Poduszka na krzesło
w kwiaty, H&M,
cena: 29,90 zł
Krzesło
drewniane,
JYSK, cena:
349,00 zł
Łyżka sylikonowa, DUKA, cena: 29,90 zł
Kieliszek, HOME&YOU, cena: 15,00 zł
Dzbanek, DUKA, cena: 59,90 zł
Garden party
Lampion, HOME&YOU,
cena: 25,00 zł
Donica, JYSK, cena: 10 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Maj to idealny miesiąc na zorganizowanie przyjęcia
na świeżym powietrzu. Zaserwuj gościom desery
w kolorowych miseczkach i pucharkach, posadź ich
na miękkich poduchach, zapal świeczki w
lampionach i baw się do późnej nocy. Przyjęcie
pod gołym niebem możesz zorganizować na łące,
w ogrodzie, nad jeziorem, na tarasie, a nawet na
balkonie. Wystarczą odpowiednie rekwizyty, trochę
fantazji i doborowe towarzystwo.
#18
Showroom
#
Haftowana sukienka
bandeau, H&M, cena: 199 zł
Sukienka, MOHITO,
cena: 129,99 zł
Naszyjnik,
CROPP,
cena: 29,99 zł
Bransoletka, YES,
cena: 499 zł
Frotowa sukienka,
H&M, cena: 129,90 zł
Torebka
skórzana, KAZAR,
cena: 829 zł
Torba, GINO
ROSSI, cena:
329,90 zł
Sukienka z haftem angielskim,
H&M, cena: 79,90 zł
Słodki jak koktajl
Imprezy na świeżym powietrzu wymagają szczególnego stroju.
Nie sprawdzi się klasyczna mała czarna ani krwistoczerwona
mini. Na imprezę koktajlową wybierz zwiewne sukienki w
pastelowych kolorach. Najmodniejsze są te jasno-żółte, miętowe,
błękitne, różowe i kremowe. Aby nie było za słodko, połącz je
Półsandały,
ze szpilkami imitującymi wężową skórę i odważną biżuterią.
KAZAR,
I baw się pod gwiazdami do późnej nocy!
cena: 569 zł
#19
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Rozmowa miesiąca
#
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#20
Rozmowa miesiąca
#
The
Jolly
Boys
Dziarscy staruszkowie z Jamajki
Rozmowa z Albertem Minottem, wokalistą
The Jolly Boys, jamajskiej formacji,
która 3 czerwca wystąpi na dziedzińcu
szczecińskiego Zamku Książąt Pomorskich.
Tekst: Małgorzata Klimczak / Foto: Archiwum
#21
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Rozmowa miesiąca
#
- Gracie muzykę określaną jako mento. Co to za dźwięki?
- To typowa muzyka jamajska. Tu ma swoje korzenie. Na Jamajce ludzie są przyzwyczajeni do tego, że dużo tańczą. Pamiętam,
że dużo słuchaliśmy tej muzyki z moim ojcem, chodziliśmy patrzeć jak ludzie tańczą do mento. Moi dziadkowie opowiadali
mi o niewolnikach, którzy byli karani za śpiewanie mento. Ale
niektórzy właściciele niewolników prosili nawet, żeby dla nich
występowali. Mento ma też wpływy europejskie, szczególnie
z muzyki celtyckiej. Podstawowe instrumenty, na których się gra
mento, to banjo, rumba box, bongo i saksofon.
- Można powiedzieć, że mento to narodowa muzyka jamajska? - Tak, tradycyjna. Gramy też calypso, ale calypso pochodzi z Trynidadu.
- Mento opowiada o życiu, seksie, radości... - Zawsze tak
było ponieważ mento brzmi tak, że wprawia w ruch całe ciało.
Zaczynasz tańczyć, cieszyć się wspólnie z innymi ludźmi, czuć
się wyjątkowo. To kwintesencja życia, jego celebrowania, radości. Możesz to dzielić z innymi. Takie jest założenie mento.
- Na początku kariery, w latach 50. i 60. graliście w hotelach, na plażach. Nadal występujecie w takich miejscach?
- Wciąż lubimy to robić. Ludzie przyjeżdżają na Jamajkę do Port
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#22
Antonio, a my możemy dla nich zagrać. To dosyć atrakcyjne
dla obu stron. Jesteśmy stąd, jesteśmy lokalnym kolorytem,
więc występujemy. Zresztą granie to całe nasze życie, nie ma
znaczenia, czy to wielka sala koncertowa, czy hotel w Port Antonio.
- Graliście wtedy dla wielu sławnych ludzi, którzy przyjeżdżali na Jamajkę. Jak to wspominacie? - Ściskaliśmy
sobie ręce. Graliśmy na plażach, a oni przychodzili na nasze
koncerty i chcieli nas poznać. Przyjeżdżały tu takie gwiazdy
Hollywood, jak Burt Lancaster, Robert Mitchum. Erol Flynn
nawet tu mieszkał i bywał często na naszych koncertach. Przyjechał do Port Antonio na początku lat 50. i mieszkał na łodzi
ze swoją żoną. Był naszym wielkim fanem. Przyjeżdżała też
Elizabeth Taylor z Richardem Burtonem. Na Jamajce kręcony
był pierwszy film z cyklu przygód Jamesa Bonda „Dr No” i na
widowni pojawił się także Sean Connery.
- Na początku nagrywaliście własne utwory, ale Wasza
płyta „Great Expectation” to covery. Jak się czujecie,
śpiewając utwory innych wykonawców? - Wykonywanie
utworów innych artystów może sprawiać taką samą radość, jak
wykonywanie własnych utworów, pod warunkiem, że zaśpie-
Rozmowa miesiąca
#
wa się je po swojemu. Kiedy
dostaliśmy propozycję nagrania takiej płyty, zastanawialiśmy się, czy naprawdę chcemy
to zrobić. Posłuchaliśmy tych
utworów w oryginale i wiedzieliśmy, że musimy je zaśpiewać w stylu mento. Lubimy śpiewać covery, nie mamy
z tym problemu. Doceniamy
innych artystów, ale śpiewamy
ich utwory po swojemu.
Mento opowiada
o zyciu, seksie,
radosci...
wiedzieliśmy, co będzie dalej. To
było dla nas trudne.
Mento brzmi tak, że wprawia w ruch całe
ciało. Zaczynasz tańczyć, cieszyć się
wspólnie z innymi ludźmi, czuć się
wyjątkowo. To kwintesencja życia,
jego celebrowania, radości.
Możesz to dzielić z innymi.
- W Waszej karierze był
moment, kiedy przestaliście śpiewać. Nikt o Was nie pamiętał. Jakie to było doświadczenie? - Kiedy występujesz
na scenie, to chcesz cały czas to robić. Jeśli jesteś piosenkarzem,
to jesteś piosenkarzem. Chcesz być z publicznością, dawać jej
radość. Piosenkarz, który nie może występować, nigdy nie czuje
się dobrze. To jest jego praca, jego życie. Graliśmy muzykę przez
50 lat, zrobiliśmy wiele dla naszego kraju, byliśmy wizytówką
Jamajki, ale wszyscy o nas zapomnieli. Pojawiły się inne gatunki
muzyczne, bardziej popularne. Nie zarabialiśmy pieniędzy, nie
- Na scenie czujecie się wciąż
młodzi? - Tak. Z przyjemnością
patrzymy na widownię, na piękne
dziewczyny, które się uśmiechają,
cieszą się słuchając naszej muzyki.
To nam daje energię. Całe życie
śpiewamy dla ludzi i lubimy to
robić.
- Wciąż potrafisz chodzić na
rękach? - Tak. Robię to codziennie i mogę to pokazać jak do was przyjadę.
- Co zagracie w Szczecinie? - Przede wszystkim mento.
Nasze utwory i covery. Cieszymy się z przyjazdu do Polski.
Mamy nadzieję, że rozbawimy widownię, sprawimy radość
ludziom, którzy przyjdą na koncert, zachęcimy do tańca, bo
mento jest muzyką do tańca. Przywieziemy do was Jamajkę.
#23
Bilety do wygrania MagazynMMTrendy
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Wnętrza
#
W pomieszczeniu, gdzie kiedyś było
przejście dla koni do stajni, teraz
jest hol. Dość szeroki, w którym
projektantka powiesiła dwie czerwone
półki na drobiazgi, a za nimi postawiła
nowoczesny, obracany, włoski fotel.
Z holu wchodzi się do kuchni, która
ustawiona jest w kształcie litery L.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#24
Wnętrza
#
Luksus w środku wsi
Inwestorzy chcieli mieć proste wnętrze, nawiązujące do surowego,
wiejskiego charakteru, ale z nowoczesną nutą. Znaleźli dom, który stoi
30 kilometrów od centrum Szczecina, w niemieckim Mescherin.
Tekst: Bogna Skarul / Foto: Andrzej Szkocki
zwraca uwagę na wykusz koło wanny,
który odkryła podczas remontu. Został w łazience i teraz służy jako półka.
Pokazuje też półkę na kosmetyki, którą
gospodarze zrobili z belek z odzysku.
- Chodziło też o to, aby wnętrze, poza
walorami estetycznymi, było łatwe
w utrzymaniu - mówi projektantka
Dorota Szeszko. - W końcu to posesja,
która stoi niemal w środku wsi. Kilka
lat temu inwestorzy znaleźli oddaloną
od Szczecina o 30 kilometrów ruinę
starego niemieckiego domu.
Łazienka z desek i kafli
Dom miał dobudowaną wiatę, przez
którą do stajni przechodziły konie.
Na parterze było mnóstwo niewielkich pomieszczeń, gdzieniegdzie przez
tynk prześwitywały ceglane ściany,
a na suficie stare zbutwiałe belki. - Postanowiliśmy zostawić te stare, ale dające się odnowić elementy - opowiada
Dorota Szeszko, choć dodaje, że pierwotna koncepcja wnętrza była inna. Miał dominować minimalizm. Ale kiedy gospodarze i projektantka wspólnie zabrali się
do zrywania starych tapet i tynków, ujrzeli łuki, piękną więźbę
dachową, drewniany strop, ryglowe ściany, które żal było zasłaniać płytą kartonową.
Pewne elementy trzeba było wymienić, ale ryglowa ściana w łazience nadawała pomieszczeniu specyficznego charakteru. - Pan
domu osobiście zrobił nawet podstawę do baterii przy wannie
ze starych belek z odzysku - opowiada projektantka. Ściany trzeba było odpowiednio przystosować do wnętrza, czyli tak zakonserwować belki i cegły, aby wytrzymywały wilgoć. Naturalne
kolory i charakter wnętrza wymusiły wręcz zastosowanie w tej
części łazienki podłogi z drewna. Dopiero druga część ma bardziej tradycyjny wygląd, czyli podłoga i kawałek ściany wyłożone
są płytkami trawertynu. - Postanowiłam zastosować tu drewno
obok cegieł, ale koniecznie musiałam też tę część łazienki rozjaśnić bielą na ścianach - pokazuje Dorota Szeszko, a przy okazji
#25
Sypialnia na górze domu to jedno
z ciekawszych pomieszczeń, ale jednocześnie jedno z trudniejszych do zaprojektowania. Stropy i skośne ściany
nadają charakteru, ale także ograniczają
możliwość aranżacji pokoju. Na szczęście udało się tak przerobić belki u wezgłowia łóżka, że teraz spełniają funkcję
półki albo nawet nocnych stolików.
Tylko jedna ściana nadawała się, by
postawić przy niej szafy. Zmieściły się
trzy ikeowskie z lakierowanymi frontami. Pewnym wyzwaniem było rozmieszczenie oświetlenia, bo wszystkim
zależało, aby nie było widać kabelków
i wtyczek. Fachowcom w większości wypadków to się udało, bo nawet nie widać kabli przy wtyczkach i wyłącznikach
na ścianach ceglanych. Również tych starych.
Tędy prowadzono konie
Ale najciekawszy jest parter domu. W pomieszczeniu, gdzie
kiedyś było przejście dla koni do stajni, teraz jest hol. Dość
szeroki, w którym na ceglanej ścianie projektantka zawiesiła
dwie czerwone, zamykane półki na drobiazgi, a za nimi postawiła nowoczesny, obracany, włoski fotel. Hol w sposób
naturalny przechodzi do kuchni. - To nietypowe rozwiązanie - przyznaje Dorota Szeszko. - Chodziło o przedłużenie
holu aż po okno kuchenne, bo dalej za łukiem ściany jest pokój jadalny. Usytuowanie kuchni jest jak najbardziej celowe,
bo praktyczne dla gospodyni, która zaraz po wejściu do domu
ma gdzie wyłożyć siatki z zakupami, a jednocześnie kuchnia
niejako obsługuje jadalnię i taras.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Wnętrza
#
Przerobione belki u
wezgłowia łóżka pełnią
funkcję półek albo
nawet nocnego stolika.
Naturalne kolory i
charakter wnętrza
wymusiły w części
łazienki zastosowanie
drewnianej podłogi.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#26
Wnętrza
#
Z jadalni przechodzi się
do małego holu, w którym
zamontowano schody
prowadzące na piętro.
#27
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Wnętrza
#
W jadalni pod ścianą stoi spory stół
projektu Doroty Szeszko. Może
przy nim swobodnie zasiąść nawet
dziesięć osób.
Latem dom staje się jeszcze
większy. Wystarczy otworzyć drzwi
balkonowe i już jesteśmy na tarasie.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#28
Wnętrza
#
Latem dom staje się jeszcze większy. Wystarczy otworzyć drzwi balkonowe
i jesteśmy na tarasie. Ten zasłonięty jest z dwóch stron ścianami
- domu i naturalnego muru, który powstał pewnie jeszcze w 1920 roku.
Z jadalni przechodzi się
do wewnętrznego, małego holu,
w którym po jednej stronie
znalazło się miejsce na pianino,
a po drugiej zamontowano
schody prowadzące na piętro.
Ściana oddzielająca jadalnię od
małego holu datowana jest na
1920 rok. Widać więc otwory
okienne i drzwiowe, które teraz
naturalnie oddzielają pomieszczenia, ale i też stanowią jego
wystrój.
Kuchnia ustawiona jest w kształcie litery L. Meble niemieckiego producenta Sachsen Kuchen
wykonało szczecińskie studio
kuchenne Studio System. Zamiast typowego fartucha z płytek ceramicznych, nad szafkami kuchennymi projektantka
zaproponowała szklane tafle,
z których też powstał parapet
okienny. - To ładniej wygląda
i wbrew pozorom jest bardzo łatwe w utrzymaniu - przekonuje
Dorota Szeszko. Lodówka i piekarnik stoją po drugiej stronie
szafek, zabudowane we wnęce
powstałej z cegieł odzyskanych
podczas remontu.
Latem dom się
powiększa
Jadalnia z widokiem
Kuchnia naturalnie przechodzi do sporej jadalni, która z jednej strony jest całkowicie odsłonięta szklanymi drzwiami
tarasowymi do ogrodu. Przeciwległą ścianę pomieszczenia
tworzą naturalne łuki, tylko gdzieniegdzie z nowymi cegłami.
To przejścia do kolejnych pomieszczeń domu.
W jadalni pod ścianą stoi spory stół projektu Doroty Szeszko. Może przy nim swobodnie zasiąść 10 osób. Po obu stronach stołu projektantka ustawiła wygodne, białe fotele, a pod
dwiema ścianami ustawiła wielkie ławy do siedzenia, podobnej
do stołu konstrukcji i z tego samego drewna. - W końcu ten
dom miał mieć także wiejski charakter - przypomina i dodaje,
że najbardziej lubi siedzieć właśnie w jadalni, z której widać
taras i dalej ogród. - Lubię duże, przeszklone powierzchnie.
Udało się tu niemal całą ścianę domu zbudować z drzwi tarasowych. Mają grafitowe ramy. To trochę przez przypadek,
bo pomylił się producent. Ale są piękne.
#29
Z małego holu przechodzimy
do pokoju dziennego. To spore
pomieszczenie, którego atrakcją jest między innymi zejście
w podłodze do piwnicy na wino i kominek po jednej stronie (zrobiony z cegieł z odzysku), a po drugiej ściana z płyt
„suprema”. Takie płyty stosowane były raczej w magazynach,
a pomysł zastosowania ich w domu zrodził się podczas wizyty
w jednym z awangardowych magazynów meblowych w Berlinie. - Właścicielom domu tak się to spodobało, że poprosili, by
podobne rozwiązanie zastosować u nich w domu - przyznaje
Dorota Szeszko i dodaje, że płyty zostały przyklejone do ściany, wmontowano w nie oświetlenie i całość pomalowano na
biało.
Latem dom staje się jeszcze większy. Wystarczy otworzyć
drzwi balkonowe i jesteśmy na tarasie. Ten zasłonięty jest
z dwóch stron ścianami - domu i naturalnego muru, który powstał pewnie jeszcze w 1920 roku. Dalej jest ogród, ale tarasowy, więc na „pierwszym piętrze” trawnik obsadzono dookoła
skalniakami, dopiero na drugim tarasie znalazło się miejsce
na warzywniak.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Styl życia
#
2
1
3
4
10
7
5
6
9
Foto: Andrzej Szkocki
8
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#30
Styl życia
#
Moja szafa jest kolorowa
Anna Turkiewicz znana jest jako szefowa agencji reklamowej, która na szczecińskim rynku pojawiła się na przełomie
lat 80. i 90. Do pracy chodzi najczęściej ubrana w tzw. mundurek, czyli stosowną garsonkę, czarną sukienkę,
ewentualnie spodnie z żakietem. Tak naprawdę ubiera się w zależności od nastroju. A ten zmienia się często,
bo rano zanim wyjdzie z domu - jak sama przyznaje - przebiera się 25 razy. Lubi kolory i styl na Marylę Rodowicz,
której od lat jest wierną fanką. Stąd w jej szafie długie spódnice z falbanami i aplikacjami, kolorowe bluzki.
1. Kolorowa bluzka z Zary, to propozycja na letnie wyjście. Anna wkłada ją
najczęściej do czarnych spodni i czarnych
szpilek.
2. Ten żakiet i spódnica to wcale nie był
komplet. Spódnicę kupiła w Zarze, a marynarkę wypatrzyła „przy okazji”. Dopiero
w domu zauważyła, że jedno do drugiego
świetnie pasuje. Teraz jest to idealny komplet na wyjście, także biznesowe.
3. Tunika - można ją nosić z biżuterią,
latem do cienkich spodni, a zimą do
czarnych. Pasuje też na tzw. wyjście, ale
pod warunkiem, że towarzyszyć jej będą
odpowiednie korale.
4. To jedna z wielu spódnic w stylu
Maryli Rodowicz. Szeroka u dołu, z
wyhaftowanymi kwiatami. Do tego Anna
najczęściej dobiera top i żakiet.
obowiązkowe. Anna lubi latem ubierać
się na czerwono, a przynajmniej mieć
czerwone dodatki.
5. Torebka na wyjście do teatru lub
filharmonii. Elegancka, ale niewiele się
w niej mieści - zazwyczaj klucze, portfel
i telefon komórkowy.
10. Czerwona torebka, to zakup do
czerwonych butów.
6. Buty czarne, wyjściowe. Niezmiernie
wygodne. Anna często wkłada je do pracy.
- szefowa Agencji Reklamowej AT.
Prowadzi ją od ponad dwudziestu lat
razem z mężem Andrzejem. Wcześniej
przez 16 lat pracowała jako pedagog,
bo ukończyła pedagogikę na szczecińskiej uczelni. Jej pasją są podróże. Lubi
ludzi i jest bardzo nastawiona na pomoc
potrzebującym. Poza tym jest szczęśliwą,
uśmiechniętą, zadowoloną ze swojego
życia kobietą. (bs)
7. Buty typowe na wieczór.
8. Spódnica z czarnego aksamitu
z aplikacjami. Ulubiona stała się dopiero,
kiedy Anna do szerokiej spódnicy przyszyła aksamitny pas. Teraz spódnica jest
dłuższa i ładniej leży na biodrach.
9. Czerwone buty to niemalże obuwie
Anna Turkiewicz
R E K L A M A
Rozmowa
#
Sięgać gwiazd i jeszcze dalej
Jolanta Drąszkowska, prezes i właścicielka firmy Neptun Developer, zaprosiła do Szczecina
Wojciecha Siudmaka oraz Rafała Olbińskiego. W planach są kolejni mistrzowie.
Tekst: Krystyna Pohl / Foto: Sebastian Wołosz
- Kto był Pani mistrzem?
- Od czterdziestu lat jest nim Helena Pilarska, moja przyjaciółka. Jest mistrzem w zawodzie, trosce o rodzinę, w odbiorze
i tworzeniu sztuki. Maluje, pisze wiersze, emanuje optymizmem, pozytywną energią, miłością do ludzi. Wzrusza mnie,
inspiruje. W niektórych dziedzinach staram się chociaż jej dorównać.
- Mistrz jest ważny w życiu?
- Bardzo. Ważne jest, aby szczególnie młodzi ludzie mogli
na swojej drodze spotkać mistrza, by dane im było czerpać
z jego wiedzy, doświadczenia, by jego dokonania były dla nich
inspiracją, drogowskazem.
- Zapewne z tego przekonania narodził się program
„Sięgajcie gwiazd. Spotkanie z mistrzem”. Wojciech
Siudmak powiedział o nim, że to wzór dobrze pojętego
mecenatu, w którym chodzi przede wszystkim o moralny i uczuciowy wkład w kształtowanie osobowości.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
- Program narodził się z chęci pomocy, zrobienia dla innych
czegoś dobrego i koniecznie trwałego. W 2010 roku nasza firma obchodziła dziesięciolecie, miała na koncie prawie tysiąc
wybudowanych mieszkań. Pomyślałam, że warto to uczcić,
ale nie banalnym bankietem, a czymś trwałym. Rozważaliśmy
pomysł renowacji któregoś z miejskich pomników. Ale mój
kolega od czasów licealnych i studenckich, Grzegorz Dowlasz
podpowiedział, bym zainteresowała się Liceum Plastycznym.
Z córką Dorotą Kawecką, wówczas dyrektorem Neptun Developer, jechałyśmy na spotkanie z dyrektorem liceum Arturem
Sawczukiem. Po drodze rozmawiałyśmy o sposobach pomocy,
zastanawiałyśmy się nad potrzebami szkoły, kwotą jaką chcemy przeznaczyć. I wtedy Dorota zaproponowała: „powiemy
krótko, sięgajcie gwiazd”. Bardzo mi się spodobały te słowa, bo
oznaczały, że możliwości są nieograniczone.
- W szkole powstała profesjonalna galeria, Pani firma
wyposażyła technicznie pracownię graficzną, ufundowała stypendia…
#32
Rozmowa
#
- Ale ciągle brakowało elementu inspiracji. I wtedy narodził się pomysł spotkań
z mistrzami. Ich wyboru dokonuje
szkoła. Wspólnie zapraszamy, a moja
firma pokrywa koszty podróży, wystawy ich prac i kilkudniowego pobytu
w Szczecinie. Uczestniczyłam w tych
spotkaniach mistrzów z uczniami, obserwowałam jak są dla nich ważne, z jaką
uwagą słuchają opowieści artystów o ich
drodze na szczyt, drodze do gwiazd. Zapamiętają te spotkania do końca życia, niezależnie jak dalej potoczą się ich losy. Nie ukrywam, że dla mnie osobiste
poznanie tak wielkich artystów też jest bardzo ważne. Cieszę
się, że nasza znajomość trwa nadal.
- Wojciech Siudmak w czasie pobytu w Szczecinie opowiedział o swoim przedsięwzięciu, które nazwał Światowy Projekt Pokoju „Wieczna Miłość”. Ma to być połączenie dziełami sztuki różnych miast świata, służące
rozwojowi idei harmonii, tolerancji, pokoju. W 2013
roku pierwszy pomnik został odsłonięty w Wieluniu.
Pani została zaproszona na tę uroczystość.
- Byłam zaszczycona, bo idea tego projektu jest mi bardzo bliska, zaangażowałam się też w jego realizację. Pojechaliśmy całą
rodziną, z wnukami. Wieluń to miasto rodzinne pana Siudmaka. To też miasto, na które spadły pierwsze bomby we wrześniu
1939 roku. W zeszłym roku, 1 września odbyło się uroczyste
odsłonięcie pomnika, którego autorem jest Wojciech Siudmak.
Przedstawia zbliżone do siebie twarze kobiety i mężczyzny,
dwie planety zawieszone w przestrzeni kosmosu, które łączą się
orbitami tworząc znak nieskończoności. Pomnik jest symbolem pokoju, piękna i uniwersalnej harmonii. Kolejnym etapem
projektu było wręczenie statuetki - miniatury pomnika „Wieczna Miłość” - kompozytorowi Wojciechowi Kilarowi. Uroczystość odbyła się w Kielcach w Filharmonii Świętokrzyskiej.
Byłam wzruszona, że to mnie przypadł
w udziale zaszczyt wręczania nagrody
tak wybitnemu kompozytorowi.
- Trudno było zaprosić do Szczecina światowej sławy malarza
i plakacistę Rafała Olbińskiego?
- Tej sztuki dokonał pan Artur Sawczuk, dyrektor Liceum Plastycznego,
a wspomagała go moja córka Dorota Kawecka. Nie było łatwo. Wiem od pana Olbińskiego, że spodobała mu się idea spotkań
młodzieży z mistrzami. Uczniowie byli zachwyceni opowieścią o jego karierze zawodowej, warsztatami, które
prowadził. A on sam przyznał, że w każdym zawodzie ważne
są relacje mistrz - uczeń. Że będzie szczęśliwy i dumny, gdy
te jego uwagi okażą się inspirujące chociaż dla kilku osób,
bo on sam wiele zawdzięcza swoim mentorom i teraz może
oddać to co kiedyś sam dostał. Wizyta pana Olbińskiego upewniła mnie, że ten program należy kontynuować.
Jolanta Drąszkowska
jest współorganizatorką programu „Sięgajcie gwiazd.
Spotkanie z mistrzem”. Ten unikatowy program edukacyjny realizowany jest w Licem Plastycznym
w Szczecinie. Do szkoły, na spotkania i warsztaty
z uczniami są zapraszani światowej sławy artyści plastycy. W 2011 roku gościem był krakowski malarz i grafik
Leszek Sobocki, w następnym roku przyjechał z Paryża
malarz Wojciech Siudmak. A w lutym tego roku zajęcia
z uczniami poprowadził - mieszkający w Nowym Jorku
malarz i plakacista - Rafał Olbiński. Spotkaniom towarzyszą wystawy prac artystów i uczniów.
R E K L A M A
Moto
#
Dżentelmen w sportowym obuwiu
Posiadanie własnego Range Rovera Sport przypomina trochę posiadanie najdroższego apartamentu
w mieście. Luksusowe wyposażenie jest jego wizytówką, ale nie dostrzeżesz tego z zewnątrz.
Pomimo oczywistych predyspozycji do bycia autem dla VIP-ów, zapewnia również coś, czego brakuje
sportowym wozom dla playboyów. Jest dyskretny.
Tekst: Maciej Weber / Foto: Krystian Michalak
Wielu z nas, kierowców, szuka dla siebie czegoś wyjątkowego. Pojazdu, dzięki któremu będziemy mogli poczuć dreszcz
emocji i niezwykłą radość z posiadania czegoś godnego poza-zdroszczenia. Czegoś, co wzbudzi nienawiść sąsiadów i zachwyt płci pięknej. SUV-y kategorii premium są samochodami luksusowymi o wymiarach zbliżonych do przeciętnej
stodoły i napędzanych silnikami zdolnymi do obracania nie
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
tylko kół, ale całych planet. Niekwestionowanym królem tej
kategorii jest Range Rover. Auto, które poziomem wyposażenia mogłoby zawstydzić pałac w Wilanowie, jest rzadkim widokiem na polskich drogach, a jego wersja sport to prawdziwy
biały kruk. - Takie auto wciąż można kupić - opowiada Tomasz Adamczewski, właściciel samochodu. - Jest ich niewiele,
ale da się to zrobić.
#34
Moto
#
Model został zaprezentowany w 2004 roku i z miejsca zyskał
miano auta dla piłkarzy, ponieważ ci (a w szczególności grający w lidze angielskiej) stanowili największą grupę klientów
kupujących Sporta. - Ten egzemplarz nie ma jedynie tego,
czego ja szukałem najbardziej, czyli elektrycznie podnoszonej
i opuszczanej tylnej klapy, poza tym jest chyba wszystko - mówi
pan Tomasz. - Kupiłem go w Polsce od pierwszego właściciela,
który z kolei nabył go w polskim salonie. Dzięki niemu, nawet
jeżeli jesteś gwiazdą światowego formatu, przejedziesz przez
miasto bez wzbudzania niezdrowej sensacji wśród gawiedzi.
Jednocześnie prowadząc go masz poczucie wyjątkowości. Kupiłem go, bo jest inny niż wszystkie inne auta tej klasy - mówi
pan Tomasz.
Trudno się nie zgodzić z opinią właściciela, ponieważ ciężko
znaleźć drugi pojazd, który byłby tak charakterystyczny i miał
jednocześnie tyle charakteru. Ma w sobie coś z angielskiego
dżentelmena, którym przecież jest. Jego pojawienie się powoduje, że odruchowo zwraca się na niego uwagę, ale nie jest to
szał jak u fanek popowych idoli, a podziw i spokój, jakbyś właśnie został przedstawiony brytyjskiej królowej.
Wielkość wozu pozwala przypuszczać, że doskonale sprawdzi
się jako pojazd dla rodziny oraz wszystkich krewnych i znajomych królika, ale i tu mogą nas spotkać niespodzianki. - Bagażnik nie jest aż taki wielki, jakby mogło się wydawać. Inne
auta tej klasy mają większą przestrzeń bagażową, ale jest to
osiągnięte kosztem miejsca na tylnych siedzeniach - mówi pan
Tomasz. Nie można jednak stwierdzić, że miejsca na pakunki brakuje. Po otwarciu tylnej klapy napotykamy przestrzeń,
w której można zmieścić stół bilardowy wraz z graczami.
Silnik diesla V8 o pojemności 3.6 l musi radzić sobie z autem
ważącym 2,7 tony. I radzi sobie całkiem nieźle. Rozpędzenie
tego kolosa do 100 km/h zajmuje mu jedynie 8,6 s, a wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się dopiero po osiągnięciu
210 km/h. Po rozpędzeniu go do maksymalnej, dozwolonej na
naszych autostradach prędkości, dociskamy pedał gazu i auto
daje nam solidnego kopniaka w plecy, bez trudu przeskakując
kolejne wskazania licznika. Jedynym rozczarowaniem może
być dźwięk silnika, bo chociaż mamy do dyspozycji silnik V8,
to jesteśmy tego świadomi tylko podczas uruchamiania pojazdu. Później dźwięk jednostki napędowej nie jest już tak wyraźny, ale ważne, że wiemy, na co go stać.
Niezwykłość tego samochodu polega na tym, że jeżdżąc nim
człowiek nie tylko czuje się wyjątkowo, ale także roztacza wokół atmosferę godności i dostojeństwa. Plakietka z napisem
Sport dodaje mu pazura, który sprawia, że angielski dżentelmen, oprócz powagi, nabiera też charakteru. Moc jest w tym
aucie połączona z niezwykle gustownym opakowaniem, więc
wychodząc z domu i wsiadając do niego można się czuć jak
dziecko, które za każdym przekręceniem kluczyka otrzymuje
najfajniejszy prezent w życiu. Szkoda jedynie, że jest ich tak
niewiele, bo gdyby każdy mógł nim jeździć, zdecydowanie
wzrósłby wskaźnik zadowolenia w narodzie.
#35
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Moto
#
Najlepsi podwójnie i drugi raz z rzędu!
Szczeciński dealer Mercedesa, firma DDB Auto Bogacka kolejny rok z rzędu zostawiła w polu
konkurentów z rodziny Mercedesa zdobywając pierwsze miejsce w kategorii serwis i części zamienne.
Do sukcesu szczecińska stacja dorzuciła pierwsze miejsce w kategorii produkty i usługi finansowe.
Na uroczystej gali w siedzibie grupy Mercedes-Benz przy ul. Gottlieba Daimlera 1 w Warszawie, statuetkę z rąk szefów grupy w kategorii serwis i części zamienne odebrał Jerzy Bogacki, współwłaściciel szczecińskiej spółki. Przypomnijmy, że rok wcześnie statuetką
w tej samej kategorii trafiła do rąk Dagmary Bogackiej-Iskry. Na
tym nie koniec. DDB Auto Bogacka została również w tym roku
uznana za najlepszą firmę w kategorii: produkty i usługi finansowe. Gościem specjalnym kwietniowej gali była Justyna Kowalczyk.
Nasza wspaniała sportsmenka od lat jest twarzą Mercedesa.
Przemysław Abramowski, kierownik serwisu DDB Auto Bogacka
nie ukrywa ogromnej satysfakcji z kolejnego tytułu. - Wyróżnienia bardzo cieszą, ale też mamy świadomość, jak ogromny wysiłek
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#36
trzeba wkładać na co dzień, by móc ubiegać się o tytuł najlepszego - przyznaje. - Klasa premium to wyjątkowe samochody, ale
też wyjątkowy i bardzo wymagający klienci. Staramy się sprostać
ich oczekiwaniom. Takie wyróżnienia utwierdzają nas w przekonaniu, że warto. To wyróżnienie pracy całego zespołu. Dlatego
wyjątkowemu zespołowi ale i klientom należą się szczególne podziękowania. Kierownik serwisu zastrzega, że kolejny tytuł z rzędu nie oznacza, iż spoczną na laurach. - W miarę jedzenia apetyt
rośnie, tak jak oczekiwania użytkowników mercedesów - dodaje.
W rodzinie Mercedesa utrzymywać się na topie nie jest łatwo.
Od kilku lat bowiem koncerny motoryzacyjne rywalizują ze sobą,
rywalizują o klienta, starają się zaspakajać ich wszelkie potrzeby.
Analizują rynek, obserwują konkurentów, formułują nowe cele,
Moto
#
rewidują oceny pozycji i jakości obsługi swoich stacji dealerskich
pod różnym kątem. Mercedes-Benz Polska raz w roku przyznaje
właśnie wyróżnienia w różnych kategoriach: sprzedaż samochodów osobowych, dostawczych, sprzedaż części zamiennych i serwis. Warto wyjaśnić, że wyróżnienia w zakresie części zamiennych,
serwisu oraz produktów i usług finansowych są oceną całościową
posprzedażnej gamy usług.
Z pewnością nie bez znaczenia jest doświadczenie firmy - najdłuższe w Polsce. Pamiętajmy, że początki współpracy Jerzego Bogackiego z Mercedes-Benz miały miejsce już 29 lat temu. Właściciele
firmy DDB Auto Bogacka zwracają uwagę na fakt, że ostatnie lata
dla wielu dziedzin naszej gospodarki były bardzo trudne. Branża
motoryzacyjna należy do tych, które najbardziej dotkliwie odczuły skutki spowolnienia gospodarczego. Dlatego satysfakcja z wyróżnień w kategorii sprzedaży części zamiennych i serwisu zdobywanych w tak trudnych czasach jest podwójna. Podkreślają po
raz kolejny, że nagroda jest efektem ciężkiej pracy ludzi i zmian
organizacyjnych jakie wprowadzono w szczecińskiej stacji w okresie ostatnich kilku lat. Druga nagroda z rzędu i sukces w nowych
obszarach usług potwierdzają, że kierunek tych zmian jest właściwy. (pit)
DDB AUTO
Firma powstała w maju 1996 roku, uzyskując status
Autoryzowanej Stacji Obsługi Mercedes-Benz. Od tego
momentu ściśle współpracuje z Mercedes-Benz Polska.
Współpracując z najważniejszymi firmami ubezpieczeniowym,
zapewnia bezgotówkowy sposób płatności przy naprawach
powypadkowych. Stacja obsługuje wszystkie auta osobowe,
a także samochody dostawcze o masie całkowitej do 5 t
(do sprintera włącznie). Serwis zapewnia kompleksową
bsługę pojazdu, dając gwarancję jakości wykonania oraz
niezawodności zastosowanych oryginalnych części MercedesBenz, dostępnych w firmowym sklepie części zamiennych.
Od sierpnia 1997 roku firma prowadzi sprzedaż pełnej palety
pojazdów osobowych i dostawczych marki Mercedes-Benz.
Przy współpracy z Mercedes-Benz Bank Polska zapewniamy
pełen pakiet usług finansowych. DDB Auto wchodzi w kolejną
fazę rozwoju – firma rozszerza obszar działalności. W Gorzowie
Wielkopolskim buduje właśnie nową stację Mercedesa.
Kompleks będzie otwarty w przyszłym roku.
#37
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Styl życia
#
Latający dysk łączy ludzi
W Polsce regularnie odbywają się turnieje frisbee, w których udział biorą profesjonalne drużyny. Nasz region
reprezentuje Albatros Ultimate Frisbee - ekipa, którą co niedzielę można spotkać na Jasnych Błoniach.
- To niezwykły sport, który wyjątkowo łączy ludzi i buduje więzi. Tu nie ma chorej rywalizacji i fauli - mówią zawodnicy.
Tekst: Paulina Targaszewska / Foto: Sebastian Wołosz
Większość kojarzy frisbee z dziecięcą zabawą na świeżym powietrzu. Miłośnicy czworonogów rzucają dysk podczas spacerów
swoim psom. Niewiele osób jednak wie, że w naszym kraju regularnie organizowane są turnieje frisbee. Dlaczego? Może dlatego, że to sport, w którym rywalizacja schodzi na drugi plan. Nie
ma tu czerwonych kartek, powalania przeciwnika na deski ani
morderczych treningów. Frisbee to sport, który wzmacnia ciało,
relaksuje umysł i łączy ludzi.
Albatrosy to największe latające ptaki. Nic więc dziwnego,
że szczecińska drużyna frisbee wybrała te stworzenia na patronów i umieściła je w nazwie. Albatros Ultimate Szczecin to grupa przyjaciół, których połączyła miłość do frisbee. Są najlepszą
drużyną grającą w Ultimate Frisbee w północnej części Polski.
A zaczęło się tak niewinnie. - Jedna z naszych zawodniczek blisko dwa lata temu zainteresowała się drużynową grą we frisbee
- mówi Łukasz Sadłowski z Albatros Ultimate Szczecin. - Postanowiła zebrać grupę ludzi, którzy też chętnie pograliby we frisbee
i tak powstała nasza drużyna. Najpierw było tylko kilka osób. Teraz w grupie mamy 26 zawodników.
Albatrosy spotykają się trzy razy w tygodniu. Trenują w hali lub
na orlikach. W niedziele można ich spotkać na Jasnych Błoniach.
- Chcemy zainteresować mieszkańców grą we frisbee - mówi
Łukasz. - Kiedy gramy na Jasnych Błoniach, wiele osób nam się
przygląda, niektórzy zagadują, próbują grać z nami. Zapewniamy, że nie gryziemy - zapraszamy do wspólnej gry wszystkich
chętnych.
Patrząc na grupę ludzi rzucających do siebie dyskiem, łatwo zawyrokować, że ta gra to bułka z masłem. Wystarczy złapać dysk,
rzucić i to wszystko. Pierwsza próba jednak wystarczy, by zmienić
zdanie. - Gra we frisbee tylko wygląda na łatwą - mówi Łukasz.
- W rzeczywistości trzeba nauczyć się rzucać. Jeśli ktoś nie ma
zdolności manualnych, będzie mu tę sztukę trudno opanować.
Ważna jest koordynacja. Jeśli jednak bardzo chcemy opanować
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
technikę, na pewno damy sobie radę. Wystarczy trenować co
2-3 dni po ok. 60 minut i po krótkim czasie zobaczymy postępy.
We frisbee grać może każdy. Zabawę z dyskiem mogą zacząć
już kilkuletnie dzieci. Nie ma ograniczeń ani co do płci, ani
wagi czy wzrostu. Trzeba tylko chcieć. Do tego potrzebny jest
uśmiech na twarzy, trochę odwagi, wygodny strój i dysk ważący
175 gramów, który kupimy za ok. 30-50 zł. - Osoby, które grają
we frisbee i biorą udział w turniejach, muszą kupić odpowiednie buty, przydadzą się też stabilizatory na stawy, ale jeśli ktoś
chce grać we frisbee rekreacyjnie nie musi ponosić prawie żadnych kosztów - mówi Łukasz. - Jedyny wydatek to dysk, który
kosztuje maksymalnie 50 zł. A strój? Wszyscy mamy przecież w
szafie sportowe buty i dresy.
Frisbee, to bardzo towarzyska gra i to nie tylko dlatego, że gra
się drużynowo. Tu szczególnie ważna jest zasada fair play. Najmniejsze dotknięcie zawodnika z przeciwnej drużyny uznawane jest za faul. Obserwując lub grając we frisbee nie spotkamy
się zatem ze złośliwościami zawodników przeciwnych drużyn.
Tu nie ma fauli, czerwonych kartek, podkładania komuś nóg
czy przepychania się. - Zasada fair play wpisana jest w regulamin - mówi Łukasz. - Jeśli jakaś drużyna ma same negatywne
opinie za zachowanie zawodników, po prostu nie gra.
Podczas turniejów nie ma też sędziów. To wymusza na zawodnikach komunikatywność i umiejętność dochodzenia do
kompromisów. Frisbee, to zatem nie tylko świetny sposób na
poprawę formy czy spędzanie wolnego czasu. To szansa na
poznanie pełnych energii, pozytywnie nastawionych do życia
ludzi. - Odkąd zacząłem grać we frisbee, poznałem mnóstwo
świetnych osób - mówi Łukasz. - Miłośnicy frisbee to taka fajna, towarzyska komuna. Razem gramy, spędzamy ze sobą czas,
przyjaźnimy się. Kiedy gra się podczas turnieju, nie ma się poczucia chorej rywalizacji. Czuje się przyjemność, dobrą zabawę, a kiedy się wygrywa czuć tylko czystą satysfakcję.
#38
Styl życia
#
Skup się na rozwoju osobistym
Współczesne życie to mnóstwo wydatków. Czynsz, prąd, ogrzewanie, jedzenie, sprzątanie, ubrania, kosmetyki, sprzęt
- obciążają nasze budżety. A gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? Ty jako przyczyna, dla której płacisz za wszystko. Ty - od
którego zależy zwrot z tych wszystkich inwestycji. Ile jesteś gotów zainwestować w siebie?
Tekst: Karolina Karaś / Foto: Sebastian Wołosz
cia, wierzy w niego, wspiera, motywuje, zajmuje pozycję pasażera,
niczym pilot rajdowy podczas wyścigu. Jego podstawowe zadania to
być obecnym, uważnym i sygnalizować kierowcy trudności zakrętów oraz możliwych przeszkód
podczas trasy odcinka specjalnego.
Jeśli masz samochód, nie przeliczasz ile kosztuje Cię rocznie jego utrzymanie. A jednak
ponosisz koszty związane z
wymianą opon, przeglądami,
ubezpieczeniem, wymianą oleju, serwisowaniem, myciem
i tankowaniem. Te wydatki
pozwalają na bezstresowe poruszanie się po drogach. Podłączasz gps’a i wyznaczasz cele
podróży, jeździsz z punktu A do
punktu B, pędząc wciąż przed
siebie.
Dbamy o swoje mieszkania,
samochody, ciuchy, sprzęty i
systematycznie mnożymy swój
inwentarz. A gdyby spojrzeć na
własne wnętrze, jak na wnętrze
swojego samochodu albo swojego domu, co byśmy zobaczyli?
Kiedy ostatni raz dokonywałeś
przeglądu wartości, zastanowiłeś się nad celami i sensem swojej drogi, nad tym co przed Tobą
i co dla Ciebie ważne? Żaden
zawodowy kierowca nie wsiada
do samochodu bez znajomości
celu podróży, ale w codziennym
życiu często obserwujemy kierowców prowadzących swoje
pojazdy bez celu. Skoro nie
wiesz dokąd jedziesz, to skąd
wiesz kiedy skręcić w lewo, a
kiedy w prawo. Po czym poznasz, że dojechałeś na miejsce?
Najbliższą okazją do zdobycia nowej
wiedzy o sobie jest Międzynarodowy
Tydzień Coachingu odbywający się
w dniach 19-25 maja na całym
świecie – w tym również w Szczecinie.
Więcej informacji oraz harmonogram
wydarzeń organizowanych przez
szczeciński oddział ICF znajdziesz na:
www.coachingweek.pl
Koszt profesjonalnej sesji coachingowej
w Szczecinie waha się pomiędzy 100 a 500 złotych.
Oczywiście można skorzystać z bezpłatnych sesji
proponowanych przez początkujących coachów,
albo wziąć udział w darmowych sesjach
podczas takich wydarzeń jak Coaching Week.
Możesz także namówić swojego szefa aby
zasponsorował proces coachingowy – wtedy
i on skorzysta na Twoim rozwoju.
Wiele osób odnosi się do rozwoju osobistego z rezerwą, nawet z niechęcią. A przecież sam
jesteś dla siebie najbogatszym źródłem zasobów i nic nie będzie
pewniejszą inwestycją w przyszłość niż Ty sam. Zainwestować w
swój rozwój możesz na wiele sposobów - czytając książki, biorąc
udział w seminariach, treningach, szkoleniach lub indywidualnych sesji coachingowych. W Szczecinie działa wielu, bardzo dobrze wykwalifikowanych coachów oraz prężnie działający oddział
ICF (International Coaching Federation). Coaching z definicji to
wyprawa w przyszłość do celu, ale podczas sesji można się przyjrzeć też chwili obecnej, by dostrzec co już mam, potrafię i wiem.
Coach czyni swojego klienta skutecznym sprawcą własnego ży-
#39
- Przykłady spotkań z klientami
pokazują, że skupienie się na tym,
co dla nas w życiu naprawdę ważne, wielokrotnie zwiększa nasze
szanse na sukces, w tym sukces
finansowy - mówi Katarzyna Szydłowska, szczecinianka prowadząca portal www.coachingi.pl. - Problem polega na tym, że nikt nas
nie uczył, aby uważnie przyglądać
się sobie i tu odnajdywać zasoby
do działania i spokój do życia.
Dodatkowo towarzyszy nam
strach. Lękamy się założenia własnej firmy, boimy się porażek,
rozstań, zwolnień i bezrobocia,
stresujemy się rozmowami kwalifikacyjnymi. Te lęki, jak zaciągnięte hamulce skutecznie blokują
nam jazdę do przodu. Każdy z nas
ma w swoim umyśle całe tomy
zapisane opowieściami, za pomocą których porusza się po świecie.
Uwięzieni w przewidywalnym
i odkrytym systemie poruszamy
się za pomocą przekonań - drogowskazów wciąż po tej samej,
znajomej i nudnej okolicy. I dziwimy się gdy kilka trafnych pytań
przenosi nas na inny, szczęśliwy
biegun.
Rozmawiając z wieloma osobami w naszym mieście a także
poza nim, niezależnie czy to jest Poznań, Warszawa, Londyn
czy Mediolan słyszę, jak bardzo kryzys gospodarczy wpędza w
bezradność i niezadowolenie właścicieli przedsiębiorstw, czy
handlowców. Ale kryzys gospodarczy, ekonomiczny, rodzinny,
osobisty to najlepsza okazja do rozwoju. Nie czekajmy: na lepsze czasy, na lepsze okoliczności, pogodę, na klientów. Jeśli nie
podoba Ci się sytuacja, w której się znalazłeś, masz do wyboru
jedno z dwóch rozwiązań: albo to zmień albo zaakceptuj.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Kulinaria
#
Z tęsknoty za zapachami Toskanii
Do Trattori Toscana zaglądają szczecinianie spragnieni charakterystycznej włoskiej kuchni, bo tu,
oprócz wybornych toskańskich dań, znajdują także atmosferę tamtego regionu. A Włosi, którzy tu trafią,
zawsze gratulują kucharzom odwzorowanych w potrawach smaków Toskanii.
nie maszynowo, ale ręcznie - zdradza Mariusz
Kuzio. - Pilnujemy też, aby przechowywać je
w odpowiednich warunkach, więc latem czasami musimy je chłodzić kostkami lodu, zimą
natomiast układamy je bliżej kuchni, aby nie
zmarzło.
Włoska Toskania ma spore grono miłośników
i wielbicieli. Zachwyca pejzażami z polami winorośli i oliwnych gajów, przyciąga senną małomiasteczkową atmosferą oraz mnóstwem
zabytkowych domów i ulic, przy których
można usiąść w jednym z licznych lokali i zamówić kieliszek tamtejszego wina. Ci, co byli
w Toskanii, po powrocie do Polski tęsknią za
tamtejszym zapachem świeżego chleba, intensywnym aromatem ziół, za toskańską pizzą i sałatą polaną
oliwą z oliwek zebranych właśnie z gajów oliwnych.
Zabawa smakami
Stare, włoskie przepisy
Ta miłość do toskańskich pejzaży, wina i prostego, ale smacznego
jedzenia zainspirowała właścicieli Trattorii Toscana. Stworzyli
w swoim lokalu małą Toskanię z odwzorowanymi kolorowymi
okiennicami, jakby prosto przeniesionymi z uliczek Sieny, Luccy czy Livorno. Z drzewami oliwnymi, kwiatami i koniecznie
z tamtejszym winem. Szczecinianie to doceniają. Podczas weekendów w porze obiadowej często nie ma tu wolnych stolików.
Wszyscy chcą posmakować słynnej, prawdziwie włoskiej pizzy,
zupy rybnej, a na deser tarty z owocami czy tiramisu.
Parę tygodni temu Trattoria Toscana zanotowała swój rekord
w liczbie wydanych pizz. W ciągu jednego dnia klienci zjedli tu
180 placków z różnymi dodatkami. - Pizzerie pewnie wydają
ich dziennie więcej, ale my przecież nie jesteśmy pizzerią - tłumaczy Mariusz Kuzio, szef kuchni Trattoria Toscana. - Oprócz
pizzy, poszło kilkadziesiąt sałatek, porcji makaronu, mięs, muli,
zup.
Emilia Makowska, która w lokalu przygotowuje pizzę, a wcześniej pracowała w pizzerii we Włoszech, wcale się nie dziwi,
że szczecinianie tak chętnie zamawiają placki w Toscanie.
- Bo one niczym nie różnią się od tych włoskich - podkreśla.
- W końcu korzystamy z tych samych składników i starych włoskich przepisów.
Zauważyła co prawda, że Włosi najchętniej jedzą pizze, które
składają się z najwyżej trzech składników. Szczecinianie z kolei
lubią te bardziej bogate - najczęściej z przewagą kurczaka, szynki czy owoców morza. Ale sam placek jest identyczny. Wypalany w specjalnym włoskim piecu na drewno. A żeby pizza była
jak najbardziej smaczna - tak samo jak we Włoszech w Trattori Toscanie przypieka się ją na drzewie z dębu lub buku. Do
rozpalenia pieca natomiast służy drewno z brzozy. Miesięcznie
w restauracji spalanych jest więc ponad 5 metrów sześciennych
drzewa. Ten prawdziwy włoski piec powoduje, że potrawa ma
specjalny specyficzny zapach i smak. - Ciasto na pizzę robimy
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Właścicielka lokalu Jolanta Juszczak podkreśla,
że wszystkie dania z karty (oprócz porcji kurczaka, które
w menu znalazło się jako danie dla dzieci), to często dokładne
odwzorowanie potraw z toskańskich przepisów albo inspiracje kucharzy. A, że niemal wszyscy, którzy w tej chwili gotują
w Trattori Toscana, mają staż pracy we włoskiej kuchni, tworzenie w Szczecinie tamtych smaków przychodzi im bardzo łatwo.
- Lubimy się bawić smakami w kuchni - śmieje się Mariusz Kuzio i poleca talerz bruschett, który składa się z czterech kanapek,
a każda to inna pora roku. „Wiosna” to grzanka z drobno posiekanymi pomidorami z czosnkiem, pietruszką i oliwą z oliwek.
Naturalnie oliwa i pomidory sprowadzane są z Italii. Z Włoch
są też gorgonzola i karczochy, które są kanapką „latem”, na „jesień” składają się borowiki z mozzarellą, a „zimę” stanowi mus
z wątróbki i anchois. Tak powstało danie „Cztery pory roku”.
Klienci lubią też w Toscanie owoce morza i mule. Owoce morza kucharz podaje panierowane w parmezanie, a mule są smażone na cebuli, podlewane wytrawnym winem z odrobiną pietruszki, pomidorami i czosnkiem. Na przystawkę klienci często
zamawiają szynkę parmeńską z melonem. To szynka specjalnie
sprowadzana z Italii, a połączona ze świeżym i soczystym melonem jest daniem prostym, ale wykwintnym.
Makaron w roli głównej
Restauracja planuje teraz wprowadzić do karty więcej dań
z makaronem w roli głównej. Ma być to makaron własnoręcznie wyrabiany przez kucharzy, z aromatycznymi sosami na bazie ziół, włoskiej oliwy, czosnku i z różnymi dodatkami. Właściciele Trattori już teraz zastanawiają się, gdzie postawić dla dzieci
specjalne stoisko ze stolnicą na wyrabianie ciasta do makaronu.
Takie miejsce do przygotowywania pizzy sprawdza się wybornie, bo dzieci uwielbiają jeść pizzę, którą same sobie przygotowały. Po zjedzeniu takiej pizzy rodzice chętniej zgadzają się
na zamówienie dużego deseru. A te w Toscanie przygotowywane są w dziale cukierniczym, który zaopatruje restaurację
w pieczywa „prosto z pieca”. Jest więc tu zawsze świeże, a zapach pieczonego chleba wręcz przyciąga nowych gości.
#40
Kulinaria
Foto: Andrzej Szkocki
#
#41
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Zdrowie
#
Stomatologia - implanty
Rozmowa z dr Renatą Biskupską - specjalistą periodontologiem, kierownikiem
stomatologii w SPLS „Medicus” w Szczecinie
- Dlaczego korona oparta
na implancie jest lepsza od
tradycyjnego mostu protetycznego?
- Witam serdecznie! Pani doktor, ostatnio dużo się słyszy
o możliwości uzupełniania
braków zębowych za pomocą implantów. Czy u Państwa
w „Medicusie” wykonywane są
odbudowy na implantach?
- Oczywiście, wykonujemy takie
zabiegi. Do naszej placówki trafiają pacjenci z wszelkiego rodzaju
problemami stomatologicznymi,
a utrata nawet pojedynczego zęba
to sytuacja stresująca, która może
przytrafić się na każdym etapie naszego życia. Wypadek podczas uprawiania sportu czy upadek może pozostawić braki w
uśmiechu, których na obecnym etapie rozwoju stomatologii
nie trzeba już maskować czy uzupełniać wymiennymi protezami. Nowoczesnym rozwiązaniem są implanty. „Medicus” stosuje oryginalne implanty Ankylos produkowane przez firmę
Dentsplay Implants- wysoce rozwinięte, stosowane na całym
świecie, sprawdzone oraz testowane milion razy.
- Proszę powiedzieć czym jest implant.
- Implant to niewielka tytanowa część stanowiąca wysoce zaawansowany technologicznie sztuczny korzeń zębowy, który
staje się elementem szczęki. Stanowi on podstawę dla pojedynczych koron, większych mostów czy protez zębowych.
- Jak wgląda zabieg wszczepienia implantu? Czy jest
bolesny?
- Korona oparta na implancie
nie wymaga niszczenia żadnego z zębów poprzez ich szlifowanie. Implant zachowuje
również naturalny kształt kości szczęki. Implanty Ankylos
imitują anatomię naturalnych
korzeni, tak więc kość oraz
dziąsło są prawidłowo obciążone i ukształtowane.
- A co jeśli ktoś ma większe braki w uzębieniu? Czy
wówczas też można zastosować implanty?
- Oczywiście, te niewielkie tytanowe śruby stanowią prawdziwy cud w medycynie. Niezależnie od tego czy w łuku
zębowym brakuje jednego czy kilku zębów każdy ząb można indywidualnie zastąpić implantem, można również zdecydować o założeniu mostu zamocowanego na dwóch lub
większej liczbie implantów. Implanty mogą również zapewnić stabilne utrzymanie protezy całkowitej. Wystarczy od 2
do 4 nowych korzeni aby uzyskać wysokie poczucie bezpieczeństwa w użytkowaniu protez. Z trzecim kompletem zębów opartych na implantach można jeść, rozmawiać i śmiać
się jakby posiadało się swoje naturalne zęby.
- Czy zabieg implantacji można wykonać u każdego?
- Zabieg nie jest bolesny, ponieważ wykonuje się go przy zastosowaniu znieczulenia, najczęściej miejscowego. Chirurg
otwiera dziąsło w okolicy implantacji, aby odsłonić kość. Przy
pomocy wierteł tworzy się łoże, w które zostaje osadzony implant. Na koniec dziąsło zostaje zaszyte.
- W zasadzie nie ma wielu przeciwwskazań do wykonania
tego zabiegu i można go wykonać u każdego pacjenta i w
każdym wieku. Konieczna jest jednak ocena stanu kości
szczęk, które czasami mogą być zbyt cienkie i zbyt wąskie
aby wykonać taki zabieg.
- Jak długo trwa gojenie po takim zabiegu?
- Dziękuję za rozmowę i przybliżenie nam tego interesującego wielu pacjentów tematu.
- Samo dziąsło goi się szybko i już po 1-2 tygodniach szwy zostają zdjęte. Wgojenie implantu trwa od 4 do 7 miesięcy.
- Rozumiem, że na czas gojenia pacjent może liczyć
również na poprawienie swojego wyglądu?
- Oczywiście, na ten okres wykonuje się tymczasową odbudowę protetyczną uzupełniającą brakujący ząb, szczególnie jeśli
ten brak dotyczy któregoś z przednich zębów, widocznych w
uśmiechu. Potem na stałe zamocowana zostaje korona zębowa.
Wraz z nowym korzeniem jest ona solidnie i trwale umocowana w szczęce, dając odczucie naturalnego zęba.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#42
- Ja również dziękuję i zapraszam serdecznie na wizyty do
„Medicusa” nie tylko po to, aby uzupełnić braki zębów ale
także z każdym innym problemem stomatologicznym. Posiadamy bowiem aż 7 gabinetów stomatologicznych, które
stale unowocześniamy tak aby zapewnić naszym pacjentom
jak największy komfort leczenia. W „Medicusie” przyjmują nie tylko specjaliści z zakresu chirurgii stomatologicznej i
protetyki potrzebni do odbudowy zębów na implantach, ale
także lekarze ze specjalizacją z periodontologii i stomatologii
zachowawczej.
Zdrowie
#
Męska uroda do poprawki
Mężczyzna w gabinecie medycyny estetycznej – brzmi dziwnie? Nie powinno. Dbałość o wygląd
już dawno przestała być domeną pań, a czasy, w których panowie mieli być nieco ładniejsi od
diabła, minęły bezpowrotnie. Efekt? Coraz więcej mężczyzn odwiedza kliniki urody.
Do gabinetów medycyny estetycznej zgłaszają się panowie w różnym
wieku. Choć przeważają wśród nich
osoby po 40, coraz liczniejszą grupę
stanowią pacjenci po 25. roku życia, ale też po 50. Wiek pacjenta ma
wpływ na wybór zabiegu.
– Spośród bardzo szerokiej oferty dla panów młodzi mężczyźni
najczęściej poddają się niwelacji
rozstępów i blizn potrądzikowych,
które zostały im jeszcze z okresu dojrzewania. Usuwają tatuaże
oraz decydują się na epilację, czyli
bezinwazyjne usunięcie owłosienia, głównie z pleców, pach, okolic
kości ogonowej i krzyżowej, a czasem również z torsu – wylicza lek.
med. Agnieszka Pietrzykowska z
kliniki Swiss Medica w Warszawie.
– Dojrzali mężczyźni pozbywają
się natomiast bruzd nosowo-wargowych, zapadniętych policzków,
lwich zmarszczek i cieni pod oczami, a także podkreślają linie żuchwy.
Poddają się głównie zabiegom wypełnienia kwasem hialuronowym.
Przy ich potrzebach i grubszej niż
kobieca skórze, najlepiej sprawdzają
się produkty gęste i plastyczne, jak
Teosyal Ultra Deep, Deep Lines czy
Ultimate. Jej zdaniem mężczyźni, szczególnie ci starsi, to bardzo
wdzięczna grupa pacjentów – z początku nieśmiali, szybko przekonują się, jak wiele może zmienić w
ich życiu jeden zabieg, który często
bywa bodźcem do zmian na innych
płaszczyznach życia. (ta)
R E K L A M A
Kul
tu
ral
nie
ZAPOWIADAMY
POLECAMY
ZAPRASZAMY
Klasycznie
romantyczni
Patrycja Piekutowska i Darrell Ang.
Ona znakomita. On doskonały.
Będziemy mogli przekonać się
o tym pod koniec maja. Muzykom
towarzyszyć będzie szczecińska
orkiestra symfoniczna. Patrycja
Piekutowska - wybitna polska
skrzypaczka zagrała ponad 600
koncertów w 32 krajach. Publiczności
oddaje nie tylko talent, ale i duszę.
Darrell Ang w wieku 14 lat zamarzył,
by zostać dyrygentem. Teraz
jest światowej klasy wirtuozem
i prekursorem, porównywanym
do młodego Leonarda Bernsteina.
Posiada niewiarygodną charyzmę
i muzykalność w każdym geście.
Stał się symbolem dynamicznego
rozwoju współczesnej Azji i jest
wymieniany jako gwiazda tuż obok
znanych współczesnych singapurskich
reżyserów i projektantów.
Klasycznie Romantyczni, 30 maja,
Filharmonia, godz. 19, bilety normalny
40 zł, grupowy 30 zł, ulgowy 20 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#44
Moda na
samotność?
„EnVogue” to znakomity aktorski popis Beaty Kawki, Elżbiety Zającówny,
Darii Widawskiej i Kamila Prubana
w reżyserii Piotra Grabowskiego.
Czym innym jest moda, jeśli nie
przybieraniem pozy, wchodzeniem
w rolę, wkładaniem maski? Sztukę
tę do perfekcji opanowała Dana,
42-letnia archeolożka - seksowna,
inteligentna, błyskotliwa i niezależna
bohaterka sztuki „enVouge”. Okazuje
się jednak, że żadna z tych cech nie
zapewnia kobiecie szczęścia. Dana profesor Yale - w czterech ścianach
swojego penthouse’a zajada nie tylko
chipsy, ale także samotność i frustrację. Zamiast brać z życia garściami,
wykorzystując atrybuty swojej kobiecości, Dana czeka na... mężczyznę.
EnVogue, 19 maja, Teatr Współczesny,
godz. 17.30, bilety 85 zł
Kulturalnie
#
Piasek
Andrzej Piaseczny popularność
zdobył w latach 90. z zespołem
Mafia. Kolejny sukces to solowa
płyta Roberta Chojnackiego
„Sax & Sex” nagrana z jego
udziałem. Na koncie ma
szesnaście płyt. To wciąż jeden
z najpopularniejszych polskich
wokalistów, autor i wykonawca
takich przebojów, jak „Imię
deszczu”, „Niecierpliwi”,
„Prawie do nieba”, „Chodź,
przytul, przebacz”, „Rysowane
Tobie” czy „Śniadanie do łóżka”.
Andrzej Piaseczny, 17 maja,
Teatr Letni, godz. 20, bilety
50 -100 zł
Koziołek
Matołek
To wyjątkowa okazja, żeby rodzice
mogli pokazać pociechom bohatera
lat dziecięcych - Koziołka Matołka.
To jedna z najzabawniejszych
postaci polskiej literatury dla dzieci.
Któż nie pamięta uroczego białego
koziołka w czerwonych spodenkach, wędrującego po świecie? Któż
nie miał choć raz ochoty przyłączyć
się do Matołka i wspólnie z nim
poszukać Pacanowa, w którym kozy
kują? - Zapraszamy na niezwykłe,
zabawne, wzruszające, zachwycające
przygody jedynej kozy, która przemierzyła świat, by dać się podkuć
- zapowiada Magdalena Gardas
z Teatru Lalek Pleciuga.
Przygody Koziołka Matołka,
30 maja, Teatr Lalek Pleciuga,
godz. 18, bilety 15-30 zł
Gwiazdorskie
czytanie
Kilkadziesiąt imprez, spotkań
przy książce, koncertów
i spektakli - to wszystko podczas
II Festiwalu Książki Słuchanej.
To wyjątkowe wydarzenie
promuje nową formę odbioru
słowa pisanego - książkę
słuchaną. Pomóc w tym mają
gwiazdy z pierwszych stron
gazet. W tym roku jeden dzień
będzie poświęcony Agnieszce
Osieckiej. W Teatrze Polskim
Sonia Bohosiewicz i Krzysztof
Wakuliński będą czytać „Listy
na wyczerpanym papierze”
Agnieszki Osieckiej i Jeremiego
Przybory. Sławomira Łozińska
i Krystyna Czubówna
przeczytają „Dzienniki”. Będą
też filmy dokumentalne
i piosenki poetki. Wydarzeniem
towarzyszącym będzie spektakl
„Nie jesteś sama” Teatru
Ateneum z Warszawy.
W kolejnych dniach książki
czytać będą między innymi:
Marcin Perchuć, Mariusz
Bonaszewski, Krzysztof Globisz,
Krzysztof Wakuliński i inni.
II Festiwal Książki Słuchanej
„Odkrywcy wyobraźni”,
15-19 maja, wstęp bezpłatny,
biletowane są spektakle
#45
Oficjalnymi Patronami Festiwalu
Bilety na koncerty
do wygrania
Facebook.com/
magazynMMTrendy
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Turystycznie
Darmowe
muzeów
zwiedzanie
Europejska Noc Muzeów
to wyjątkowe spotkanie widzów
ze sztuką w magicznej aurze.
Co roku szczecińskie muzea, galerie,
instytucje kultury cieszą się tej nocy
olbrzymią frekwencją zwiedzających.
9. Europejska Noc Muzeów
w Szczecinie, 17 maja, wstęp wolny
Kabaretowa
czołówka
Oferty firm turystycznych, prezentacje regionów, gmin i miast
z Polski i z zagranicy, ciekawi
goście, wiele atrakcji, smakowite
jedzenie - w drugi weekend majowy w Szczecinie odbędzie się
Piknik Nad Odrą. Najważniejszym
wydarzeniem imprezy plenerowej
na Wałach Chrobrego są 23. Targi
Turystyczne Market Tour.
Ale piknik to również 10. Targi
Żywności i Produktów Ekologicznych ORGANIC oraz Aleja Zachodniopomorskie Smaki. Nowym
miejscem będzie Strefa Globtrotera.
Spotkamy się tutaj z podróżnikami
odwiedzającymi najdalsze rejony
świata. Gościem specjalnym strefy
będzie znany i kontrowersyjny
„bosy podróżnik” i dziennikarz
Wojciech Cejrowski, który spotka
się z fanami na Wałach Chrobrego,
a wieczorem zaprosi na autorski
występ pod hasłem „Smak Tropików” w auli Uniwersytetu Szczecińskiego, tutaj wstęp będzie płatny.
Piknik Nad Odrą, 10-11 maja,
Wały Chrobrego
W odświeżonym i zaskakującym
składzie, z zupełnie nowymi
skeczami, pomysłami i energią,
czołówka polskich kabaretów pojawi
się na największych scenach rozrywkowych w kraju, oczywiście nie
zabraknie ich również w Szczecinie.
Polska Noc Kabaretowa 2014 tym
razem prowadzona przez Kabaret
Nowaki znów będzie śmieszyć
i zachwycać w Teatrze Letnim.
Czego możemy się spodziewać?
Zupełnie nową formułę Nowaki
wypracowali wraz z Paranienormalnymi, Kabaretem Moralnego
Niepokoju, Kabaretem Skeczów
Męczących i Kabaretem Chyba.
Podczas trzeciego koncertu
z cyklu Szczecin Music Fest 2014
wystąpi Pat Metheny. Z nowym
zespołem i nową, jak zawsze
świetną, płytą. - Geniusz gitary,
prawdopodobnie najsłynniejszy
współczesny muzyk jazzowy zapowiadają organizatorzy.
Pat Metheny w Szczecinie będzie
promował najnowszy album
„Kin”. Jest on jednym z najbardziej
rozpoznawalnych muzyków
jazzowych świata. Nieprzerwanie
od 1974 roku wydaje kolejne
albumy, solowe, w projekcie
Pat Metheny Group oraz w
towarzystwie innych artystów.
Na koncie ma 42 albumy, jest
zdobywcą 20 nagród Grammy.
To absolutny gigant jazzu.
W ramach Szczecin Music Fest
w czerwcu wystąpią jeszcze The
Jolly Boys i Asaf Avidan, natomiast
największą gwiazdą tegorocznej
edycji będzie Hugh Laurie,
który 29 lipca zagra na Zamku
z towarzyszeniem The Copper
Bottom Band.
Pat Metheny, 1 czerwca, Zamek
Książąt Pomorskich, godz. 20.30,
bilety 105/140 zł
Polska Noc Kabaretowa, 31 maja,
Teatr Letni, godz. 20, bilety 60/90 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Absolutny
gigant jazzu
Bilety do wygrania
MagazynMMTrendy
#46
Kulturalnie
#
Szczecin
melancholijnie
okrutny
Trójmiejska
alternatywa
Rockowo-yassową i improwizowaną
odsłonę będzie miał majowy
koncert z cyklu „Tego Słucham”.
W Domku Grabarza wystąpi
trójmiejski zespół Kinki. Grupa
inspiruje się m. in. klasycznym
jazzem, yassem, alternatywą,
elektroniką, noisem. Łączą
różnorodność, dynamikę i elementy
improwizacji, dorzucając do tego
ciekawą konferansjerkę. Grupa
debiutowała w 2013 roku płytą
„El Museo De Las Momias”, która
została dostrzeżona i doceniona nie
tylko w Polsce, ale także…
w Meksyku. Zespół zdobył wierne
grono fanów właśnie w Meksyku,
gdzie materiał demo gościł w
stacjach radiowych. Momentami
„El Museo De Las Momias”
przypomina wczesne, bardziej
rockowe nagrania Pink Freud
lub Baaby, kiedy indziej blisko
im do Niechęci, w swojej
psychodelicznej, zawadiackiej
i bezkompromisowej odsłonie –
pisał o albumie Jakub Knera
z portalu Nowe Idzie Od Morza.
Kinki, 10 maja, Domek Grabarza,
ul. Storrady 2, godz. 20.30,
bilety 10 zł
Spotkania
z teatrem
Spektakle, warsztaty,
prezentacje, projekcje filmów,
promocja książki, dyskusje w maju kolejna edycja projektu
„Okno-Zbliżenia. Spotykanie
Teatru”. Na pierwszy ogień
Teatr Węgajty. Hasłem łączącym
wszystkie tegoroczne spotkania
projektu OKNO jest „Centrum,
czyli Pogranicze”, to znaczy
sięgnięcie do początków historii
trzech - położonych z daleka
od wielkich aglomeracji, ale niezwykle ważnych dla polskiego
teatru - ośrodków skupiających
ludzi, dla których „pogranicze”
stało się życiowym wyborem.
Gościem pierwszego spotkania
w Kanie będzie Teatr Węgajty.
Okno – Zbliżenia 2014, 16-18
maja, Teatr Kana, szczegóły
www.kana.art.pl
Śpiew szczerbatych mew, czyli
o Szczecinie w piosence - tak
majową premierę zapowiada Teatr
Współczesny. - Szczecin to miasto,
które wydaje mi się niepoznawalne
i nie do złapania. Nie da się
go zamknąć w jakiejś prostej definicji.
Napisałem piosenki o pewnym
mieście, chociaż precyzyjniej byłoby
powiedzieć o pewnym Szczecinie,
o pewnej jego wersji. Wersji
zasłyszanej i nie do końca
dokładnej, trochę zmyślonej,
a trochę prawdziwej. Melancholijnej
i okrutnej - jak baśń - tak o naszym
mieście mówi Maciej Litkowski,
który wraz z grupą aktorów Teatru
Współczesnego przygotowuje
w ramach Sceny Propozycji
Aktorskich spektakl muzyczny,
składający się z kilkunastu autorskich
piosenek, granych na żywo. - Czarny
humor, elektroniczne brzmienia,
zmysłowe szepty i… krzyk mew.
Posłuchajmy, jak dziś brzmią
szczecińskie podwórka - zapowiadają
twórcy.
Śpiew szczerbatych mew, premiera
24 maja, kolejne terminy: 25 i 30 maja,
Teatr Współczesny (Teatr Mały),
godz. 20.30, bilety 30-32 zł
R E K L A M A
Rozmowa
#
Ciągle gdzieś gnam
Mariusz Ostrowski uwielbia grać na scenie w Szczecinie. Pierwszą rolę w Teatrze Polskim
dostał po przesłuchaniu na ławce w... warszawskim parku. Potem poszło już jak z płatka.
Tekst: Małgorzata Klimczak / Foto: Włodzimierz Piątek / Grzegorz Nowak / Szymon Lenkowski
- „Opera za trzy grosze” w Teatrze Polskim, w której gra
Pan główną rolę, została dobrze przyjęta w Szczecinie.
Docierają do Pana takie sygnały?
- Oczywiście. Po każdym spektaklu brawa świadczą o tym, że
się ludziom podobało. Kiedy na widowni była po raz pierwszy
młodzież, trochę się obawialiśmy, jak spektakl zostanie przyjęty.
Fantastycznie reagowali. Byłem zaskoczony, że odbierali nawet
najmniejsze niuanse.
- Nie pierwszy raz gra Pan w Szczecinie. W Teatrze Polskim właściwie zaczynał Pan karierę, grając w „Kordianie” i sztukach Szekspira...
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
- Dostałem sygnał o castingu do „Kordiana”, na którym nie byłem, bo grałem wtedy u Hanuszkiewicza. Casting był w sobotę w Szczecinie, a ja grałem tego dnia premierę. Plułem sobie
w brodę, że powinienem walczyć o rolę, ale chciałem być lojalny
wobec Hanuszkiewicza. Tymczasem w poniedziałek zadzwonił
do mnie reżyser Rozhin i powiedział, że nikogo nie znalazł do
roli i chce się ze mną spotkać. Spotkaliśmy się w Teatrze Nowym
w Warszawie, ale tam był remont i nie można było zrobić przesłuchania. Zaproponowałem, żebyśmy poszli do parku obok.
I o 10 rano on siedział na ławce, ja deklamowałem monologi
Kordiana, a obok przechodziły panie z pieskami i się przypatrywały. Było to dosyć komiczne, ale dostałem tę rolę.
#48
Rozmowa
#
Mariusz Ostrowski
Aktor teatralny i filmowy. Uczył się w Studium Wokalno-Aktorskim w Gdyni. W 2005 roku ukończył wydział aktorski łódzkiej
filmówki. Na scenie zadebiutował rolą Podchorążego w „Kordianie” Juliusza Słowackiego w reżyserii A. Hanuszkiewicza
na deskach Teatru Nowego w Warszawie. Od 2006 roku jest aktorem Teatru im. S. Jaracza w Łodzi. Od 12 lat współpracuje
z Teatrem Polskim w Szczecinie. Ostatnio gra główną rolę w spektaklu „Opera za trzy grosze”.
- A potem był Szekspir...
- Tak, potem zagrałem w „Hamlecie” i „Śnie nocy letniej”. Zaczęła się współpraca z Teatrem Polskim, która trwa już 12 lat.
- Jak Pan postrzega Szczecin przez te 12 lat?
- Bardzo lubię tu przyjeżdżać. Po pierwsze z sentymentu, właśnie ze względu na „Kordiana”. Po drugie ze względu na przyjaciół, których tu mam. Cały czas się lubimy, lubimy ze sobą
pracować i cały czas się cieszymy na swój widok. Lubię to miasto
i mam stąd same miłe wspomnienia.
- Trochę tych miast Pan w życiu odwiedził - Gdynia, Warszawa, Łódź, Wrocław, Szczecin. Jak to jest żyć na walizkach?
- To oczywiście kwestia wyboru, ale nasz zawód zawsze był tułaczy. Ja należę do ludzi, którzy nie są domatorami. Nie chcę
spędzić życia w jednym miejscu. Lubię jeździć, poznawać nowe
miasta, nowych ludzi, nowych reżyserów. Co prawda nie jest
to zbyt komfortowe, gdy się trzy miesiące w jakimś pokoiku
mieszka. Wolałbym być u siebie, mieć swój telewizor i swoje
książki. Natomiast plusem jest to, że poznaje się miasto, kulturę,
ludzi z tego miasta, można pozwiedzać. To miłe. To mnie gdzieś
tam gna.
- Życie osobiste na tym nie cierpi?
- Oczywiście, że cierpi, ale staram się to jakoś wypośrodkować.
Ostatnio zdarzyło mi się odmówić pewnych rzeczy ze względu
na relacje osobiste, bo już w ogóle by mnie w domu nie było.
- Niedawno był Pan w Szczecinie ze spektaklem „Queen
symfonicznie”, gdzie wciela się Pan w rolę Freddy’ego
Mercury. Śpiew jest dla Pana czymś równoległym do aktorstwa?
- Na studiach w Gdyni nauczyłem się techniki śpiewu, potem
to kultywowałem przez lata i okazało się, że śmiało mogę śpiewać. Zawsze to lubiłem, tym bardziej że jestem pianistą. Przerodziło się to w pracę, bo okazało się, że inni ludzie doceniają
walory mojego głosu. Śpiew jest cały czas wokół mnie i ludzie
chcą mnie zatrudniać nie tylko w aktorstwie. Bardzo to lubię.
- W „Operze za trzy grosze” dochodzi jeszcze choreografia. Jak jest u Pana z tańcem?
- Nie mam problemu z tańcem. Lubię się ruszać. Monodram,
który robiłem, w 90 procentach opierał się na ruchu. To nie był
nawet taniec, tylko ruch sceniczny. To był bardzo wykańczający
spektakl. Miesiąc wcześniej już zacząłem się do niego przygotowywać, żeby być w dobrej kondycji. Bo w spektaklu nawet
śpiewam do góry nogami. Jednocześnie ruszam się, mówię,
śpiewam. To była jazda bez trzymanki.
- Freddy Mercury miał bardzo charakterystyczne ruchy
na scenie. Dużo musiał się Pan uczyć, żeby go wiarygodnie oddać?
- To kwestia kopiowania. Coś, co w szkołach zagranicznych
jest jednym z przedmiotów. Na przykład dzisiaj na zajęciach
wszyscy będziemy się uczyć jak być prezydentem Komorowskim i wszyscy udają prezydenta Komorowskiego. To się potem bardzo przydaje, bo pracuje się nad mimiką, nad głosem,
ciałem, ruchem. U nas w szkołach tego nie ma, ze szkodą dla
aktorów. Studenci robią to na korytarzach, najczęściej kopiując
swoich profesorów, ale nie ma tego na zajęciach.
- Gra Pan w filmach i serialach, ale często postaci negatywne. Z czego to się bierze?
- Zaczynałem wręcz odwrotnie. A potem pojawił się film „Jestem twój” Grzegorzka, gdzie zagrałem bandytę i tak poszło.
R E K L A M A
Może tak się utarło, że ostrzejsze rysy czy energia, którą dysponuję, spowodowały to, że tak jestem obsadzany. Zresztą to nigdy nie było dla mnie trudne, więc ludzie zauważyli, że szybko
wskakuję w tego rodzaju role. Natomiast na dyplomie zagrałem
Łukę w „Na dnie” Gorkiego. To jest postać absolutnie dobra,
szlachetna. Nie narzekam, bo nie mam co narzekać. Ostatnio
zaczęły się pojawiać bardziej miękkie role. W serialu „Na dobre
i na złe” zagrałem kiedyś geja, żeby zupełnie odwrócić wizerunek.
- Aktorzy często wolą grać postaci negatywne, bo te pozytywne są nudne.
- Tak się mówi, bo zło ma wiele twarzy. Ale dobro też, bo wcale
nie musi być naiwne. Nie trzeba dobra grać miękkim okiem.
Dobro może być bardzo ostre i konsekwentne. Każda sztampa
w myśleniu o aktorstwie jest błędem.
- Polskim serialom zarzuca się kiepskie dialogi i płaskie
postaci. Pan też tak uważa?
- Oczywiście. Odmówiłem udziału w paru popularnych telenowelach. Trzeba oddzielić nazewnictwo. Jest telenowela, serial
i film fabularny. Telenowela jest pisana szybko, praktycznie codziennie i jak to w telenoweli, historia ma się kręcić. To płaskie,
ale niektórym się podoba. Serial jest zamkniętą całością i tam
już można budować rolę, przeprowadzić jakąś linię tej postaci.
A w fabule postać tworzy całość - od początku do końca. Bywają seriale, które mają fajne dialogi czy postaci, ale do tego, co
robią Amerykanie, jeszcze nam daleko. Również ze względu na
budżet.
- Potrafiłby Pan zrezygnować z teatru i grać tylko w filmach?
Pewnie. Kwestia jest tylko na jak długo miałbym rezygnować.
Jeżeli mówimy o jednym sezonie, dwóch, to myślę, że tak. Ale
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
dłużej głód sceny byłby taki, że trzeba by było wrócić. Na razie staram się godzić teatr i film. Można wyjechać do Nowej
Zelandii i odciąć się od świata lub pracować jako kucharz, a po
kilku latach wrócić do aktorstwa.
- Ma Pan taką rolę, którą chciałby zagrać?
- To musiałaby być postać wielowymiarowa. Ktoś, kto jest dobry i zły. Podoba mi się fizyczność postaci. To, że jeden człowiek potrafi się bardzo zmienić pod wpływem charakteryzacji
w zupełnie innego człowieka. Ale nie do końca podoba mi się
styl amerykański: schudnę 15 kilo i dostanę Oscara. Oczywiście, wymaga to olbrzymiej determinacji, ale można do takiej
roli wybrać kogoś kto jest chudszy o te 15 kilo i też zagra. Wolę
być takim człowiekiem jakim jestem i z tego niech ktoś wyciągnie wszystkie pokłady jakie we mnie tkwią.
- Ze Szczecinem wiąże Pan kolejne plany?
- „Opera za trzy grosze” jest zakontraktowana na dwa lata, więc
na razie na tym się skupiam.
- Chodzi Pan czasami po naszym mieście i obserwuje
zmiany?
- Znam już to miasto. Widzę jak się remontuje. Pamiętam czasy, kiedy Deptak Bogusława jeszcze nie istniał. Jako przyjezdny
widzę tylko większe zmiany, jak nowa filharmonia czy nowe
muzeum.
- Teatr Polski też się będzie rozbudowywał o scenę szekspirowską. Liczy Pan na jakieś role?
- Oczywiście (śmiech). W zależności od tego jak długo potrwają prace, chciałbym zagrać albo Hamleta albo Króla Leara.
Adam Opatowicz postawił kilka razy na mnie i mam nadzieję,
że się sprawdziłem. Mam dużo szczęścia. Życie się łaskawie ze
mną obchodzi, ale też na to ciężko pracuję.
#50
Rozrywka
#
Walcz i wygraj z laserem w ręku
Tajemniczy, złowrogi labirynt spowity mrokiem, rozświetlanym czasem wiązką podczerwieni.
W takiej scenerii można przeżyć futurystyczną, fantastyczną przygodę. Laser Tag to prawdziwa
gratka dla wielbicieli paintballa, RPG, militariów i generalnie mocnych wrażeń.
Gra odbywa się na specjalnie do tego celu przygotowanej arenie.
Beczki, wieże snajperskie, mury obronne – te wszystkie elementy scenografii sprawiają, że na czterystu metrach kwadratowych
labiryntu można poczuć się jak na prawdziwym polu bitwy.
Laser tag popularnie znany jest jako laserowy paintball. – Jednak z tradycyjnym paintballem gra ta wspólne ma jedynie zasady – mówi Dawid z Labirynt Laser Tag Szczecin. – Zamiast
kulek z farbą uczestnicy otrzymują karabin laserowy emitujący
wiązki podczerwieni. Gracze ubierają specjalną, lekką kamizelkę
z systemem czujników elektronicznych rejestrujących trafienia.
– Gra angażuje całe ciało oraz zmysły – mówi Dawid. – Wiązka
podczerwieni jest całkowicie bezpieczna dla zdrowia, dlatego też
laser tag to gra dla każdego. Niezależnie od wieku i predyspozycji.
Gracze mogą wybrać jeden z kilku przygotowanych specjalnie
scenariuszy. Najnowszym z nich jest Silent War, czyli walka we
mgle i bezgranicznej ciszy. W ofercie Labirynt Laser Tag Szczecin można znaleźć różne warianty gier indywidualnych i zespo-
łowych. Taniej niezapomnianą walkę na laserowe wiązki mogą
stoczyć studenci, uczniowie, grupy zorganizowane. Nowością
w ofercie są Nocki w Labiryncie. Przez cały tydzień Arenę można wynająć po godzinie 22. – Wówczas klienci sami decydują o
częstotliwości gier, a Arena jest tylko do ich dyspozycji – mówi
Dawid i zachęca: - W nocy labirynt jest jeszcze bardziej mroczny, przez co zażarta walka na laserowe wiązki nabiera jeszcze
większej tajemniczości i zapewnia jeszcze mocniejsze wrażenia
niż w ciągu dnia.
Laser tag jest też niewątpliwie interesującą formą zabawy dla
dzieci, zarówno jeśli chodzi o organizację urodzin, jak i wycieczek szkolnych. – W naszym labiryncie najmłodsi, a więc klient
szczególnie wymagający, na pewno nie będą się nudzić – zapewnia Dawid.
Arena Labirynt Laser Tag Szczecin mieści się przy al. Niepodległości 18-22, na piątym piętrze dawnego „Odzieżowca”. Szczegóły oferty można poznać na stronie internetowej www.labiryntarena.pl. Rezerwacja pod numerem telefonu 500 430 860.
#51
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Rozmowa
#
Co u Pani / Pana słychać?
Marketing, to nie tylko triki
Tekst: Bogna Skarul / Foto: Andrzej Szkocki
- Co u Ciebie słychać, Edyto?
- Wszystko dobrze, dziękuję.
- Od października jesteś kierownikiem
katedry marketingu i dyrektorem Instytutu Zarządzania i Marketingu. To nowe
funkcje i pewnie też nowe wyzwania.
- Oczywiście, że to jest nowe wyzwanie,
ale ciekawe, bo coś nowego mogę robić.
- I już masz jakieś pomysły?
- Naturalnie. Postanowiłam, że będziemy
takim instytutem, który będzie bardziej aktywny i widoczny na zewnątrz. Chcę, aby
mój zespół współpracował z lokalną społecznością, ale też z przedstawicielami biznesu
w regionie. Zależy mi, aby do naszej teoretycznej pracy, jaką uprawiamy w instytucie,
dodać więcej spojrzenia praktyków. Podejmujemy już pewne działania.
- Co na przykład?
- Niedawno zaprosiliśmy do nas profesora
Andrzeja Bliklego z firmy rodzinnej A. Blikle, który spotkał się ze studentami i opowiadał im o tym, jak tworzył markę swojej
firmy, która działa na polskim rynku od ponad 140 lat. Studentów interesowało przede
wszystkim, jak tworzono na nowo markę po
transformacjach w kraju. Profesor spotkał się
także z biznesmenami, mówił im o zaletach
i wadach firm rodzinnych.
- Będziesz takie spotkania powtarzała?
- Tak planuję. Chciałabym aby przynajmniej
raz w semestrze przyjeżdżał do nas ktoś ciekawy, kto ma coś interesującego do powiedzenia.
- Kto przyjedzie w kolejnym semestrze?
- Tego na razie nie zdradzę. Mogę tylko powiedzieć, że rozmowy trwają.
- Już jestem ciekawa.
Edyta Rudawska
Profesor w Katedrze Marketingu na
Uniwersytecie Szczecińskim. Autorka książek „Znaczenie relacji
z klientami w procesie kształtowania wartości przedsiębiorstwa”
(Wydawnictwo Uniwersytetu
Szczecińskiego, 2008) i „Lojalność
klientów” (PWE, 2005). Współautorka książek m.in. takich
jak: „A Discussion of the Concept
of Sustainable Development
Examples of Polish, Croatian and
Ukrainian Markets” (2011), „CRM
jako narzędzie zarządzania relacjami z klientami na rynku usług”
(2005), „Zarządzanie Marketingowe” (2004). Ekspert firmy Questus,
licencjonowanego przedstawiciela
The Chartered Institute of Marketing w Wielkiej Brytanii. W 2010
roku została nagrodzona przez
prezesa Narodowego Banku Polskiego prof. M. Belkę za najlepszą
rozprawę habilitacyjną. Mama
16-letniej Natalii, mąż Adam jest
prezesem Polskiego Radia Szczecin.
- To może cię zainteresuje też konferencja jaką planujemy zorganizować w przyszłym roku w maju.
Ma być to spotkanie biznesu i nauki. To nowość, bo do tej pory
organizowaliśmy konferencje raczej naukowe.
- Skąd pomysł, aby spotkał się biznes z nauką?
- Dużo dzisiaj mówi się o potrzebie, by nauka była blisko prak-
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
tyki. Aby nasze rozważania i badania, jakie
prowadzimy, odbywały się w realnym świecie. Nie da się ukryć, że świat naukowców jest
trochę inny. Jesteśmy przecież teoretykami.
U wielu z nas jest poczucie braku kontaktu
z praktyką. A przecież my uczymy. Staramy
się przygotować studentów jak najlepiej. My
im możemy jednak tylko dać teoretyczną
podstawę. Dlatego też im szerszą współpracę będziemy nawiązywali z biznesem, tym
lepszych fachowców wykształcimy. A biznes
dzisiaj jest niesłychanie zmienny. Nie da się
wypracować jednych zasad, jakie mogłyby
obowiązywać zawsze i wszędzie. To nie te
czasy. A poza tym im większy i szerszy będziemy mieli kontakt z biznesem, tym nasze
badania, dyskusje, teorie będą owocne i realne, lepsze jakościowo.
- Dlaczego marketing jest taki ważny?
- Marketing często postrzegany jest tylko jako
reklama albo tylko promocja, albo w kontekście trików marketingowych i to najczęściej w negatywnym tego słowa znaczeniu.
A przecież tak nie jest. Marketing to działania pożyteczne dla klientów i dla firm. Bo
w końcu gdyby nie marketing, to klienci nie
dowiedzieliby się o pewnych produktach czy
usługach. A firmy mogą dzięki marketingowi
tworzyć lepsze produkty i poprawiać swoją
jakość, a tym sposobem poprawiają swoje wyniki finansowe. A te dobre wyniki finansowe
powodują, że firmy mogą wpływać na całą
społeczność.
- Co jest dzisiaj modne w marketingu?
- Są dwa nowe trendy. Jeden to zmiana sposobu myślenia o celu działania firmy. Teraz już
nie tylko mówimy: pozyskuj swojego klienta,
ale także o utrzymaniu przy sobie tego klienta. Drugim trendem jest spowodowanie, aby
marketing był bardziej mierzalny. Tego oczekują finansiści. I tu jest pewien kłopot. Bo jak
na przykład zmierzyć relacje z klientem, co to
w ogóle są dobre relacje z klientem? Jak zmierzyć wizerunek
firmy? To jest przecież coś bardzo abstrakcyjnego.
- Z tego co mówisz, to naukowcy będą mieli co robić.
- Chyba tak, ale prawdę mówiąc nie wiem czy uda nam się wypracować wszystkie mierniki, których oczekują finansiści.
#52
Trendy Towarzyskie
#
Kupiły samochód dla dzieci
Lwice z Lions Club Jantar zorganizowały bal, na którym zbierały pieniądze, a kilka tygodni temu przekazały nową, lśniącą, czerwoną skodę szczecińskiemu hospicjum. To już 16. auto hospicjum, ale jak mówi Kinga Krzywicka, cała flota fundacji ma na koncie
ponad 2,5 mln przejechanych kilometrów. Skoda to drugie auto jakie dla hospicjum kupiły lwice z LC „Jantar”. Pierwsze - też
czerwona skoda - przekazały na potrzeby fundacji w 2008 roku. (bs)
Krystyna Cumanis i Teresa Matyjek.
Renata Nowakowska, Krystyna Araszkiewicz.
Jadwiga Bartoś-Liszka, Ewa Nieżychowska z LC „Jantar”,
oraz dominikanin ojciec Jan Paweł z ramienia hospicjum.
Zofia Daleszyńska, prezydent Lions Club Jantar, z Ewą Kraśnicką-Fundament.
Ewa Żebrowska, Mirosława Rączka i Krystyna Cumanis.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Zofia Daleszyńska z Lions Club „Jantar” oraz Kinga Krzywicka
i profesor Mieczysław Walczak z hospicjum.
Teresa Matyjek, Grażyna Bulanowska, Renata Marciniak, i Kinga Krzywicka.
#54
Foto: Andrzej Szkocki
Renata Marcinkowska i Krystyna Jania.
Trendy Towarzyskie
#
Refleksje po Kontrapunkcie
Po ogłoszeniu wyników tegorocznego festiwalu Kontrapunkt 2014 i obejrzeniu finałowego spektaklu „Na Boga!” Teatru Dramatycznego z Wałbrzycha
w reżyserii Marcina Libera, widzowie udali się na bankiet do foyer Teatru
Współczesnego. Przy dobrym jedzeniu była okazja do dyskusji o obejrzanych
spektaklach i kondycji dzisiejszego teatru. (mk)
Krzysztof KED Olszewski, klub 13muz,
Jadwiga Kimber i Agata Stankiewicz, Wydział
Kultury Urzędu Miasta.
Dominika Odrowąż, fotograf Kontrapunktu,
Przemysław Walich, aktor Teatru
Współczesnego w Szczecinie.
Od lewej: Robert Cieślak,
Uniwersytet Warszawski, Jędrzej
Wijas, przewodniczący komisji ds.
kultury rady miasta z żoną.
Natalia Szostak, laureatka Nagrody Artystycznej,
i Rafał Bajena, producent filmowy.
Od lewej: Piotr Strażowski, Maciej Pesta,
aktorzy Teatru Polskiego w Bydgoszczy.
Od lewej: Joanna Matuszak, Michał
Lewandowski, aktorzy Teatru Współczesnego
w Szczecinie.
Ewelina Marciniak, reżyserka,
Wojciech Sandach, aktor Teatru
Współczesnego w Szczecinie.
Nominowani do Nagrody Artystycznej Miasta
Szczecin za rok 2013: prof. Bohdan Boguszewski
(od lewej), Natalia Szostak i Krzysztof Niewrzęda.
Od lewej: Henryk Sawka, rysownik i satyryk,
oraz Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku.
Foto: Andrzej Szkocki
Od lewej: Michał Buszewicz, autor tekstów, Maciej Pesta,
aktor Teatru Polskiego w Bydgoszczy.
(Od lewej) Edyta Łongiewska-Wijas, dyrektor
Wydawnictwa Naukowego US, i prof. Ewa
Kołodziejek, Uniwersytet Szczeciński.
Foto: Sebastian Wołosz
Od lewej: Robert Cieślak,
Uniwersytet Warszawski, Jacek
Gałkowski, Teatr Polski.
Najważniejsza
w kulturze
Tegoroczną laureatką najważniejszej szczecińskiej
nagrody w dziedzinie kultury została Natalia
Szostak, artystka sztuk wizualnych, która otrzymała nagrodę za „Platerówkę”, czyli organizację miejsca spotkań artystycznych przy ulicy Emilii Plater.
Tytułu Mecenasa Kultury Szczecina za 2013 rok
otrzymała firma EPA Sp. z o.o. Gala odbyła się
w Trafostacji Sztuki. (mk)
Robert Gondek
#55
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Trendy Towarzyskie
#
Zagrali w squasha dla dzieci
Znani sportowcy, muzycy i dziennikarze wzięli udział w charytatywnym turnieju squasha na rzecz stowarzyszenia „Tęcza”,
które pomaga w rehabilitacji niepełnosprawnych dzieci. Drugim celem imprezy była promocja sportu i aktywnego wypoczynku.
W turnieju zagrał m.in. wokalista Michał Grobelny, zwycięzca programu The Voice of Poland Damian Ukeje, raper Adam „Łona”
Zieliński, kolarze torowi Kamil Kuczyński i Damian Zieliński oraz mistrz olimpijski w wioślarstwie Marek Kolbowicz. Współorganizator turnieju, właściciel Marina’Club sfinansował także remont dojazdu do siedziby Stowarzyszenia. (ta)
Raper Adam „Łona” Zieliński
i Marcin Raubo, prezes Marina’Club.
Kolarz torowy Damian Zieliński.
Alicja Zołotoucho,
prezes stowarzyszenia „Tęcza”.
Aleksandra Kopińska-Szykuć, zastępca
dyrektora Teatru Polskiego.
Były wioślarz i obecny radny szczecińskiej rady miasta
Marek Kolbowicz w trakcie gry z wokalistą Michałem
Grobelnym.
Damian Ukeje, wokalista.
Była siatkarka, a obecna radna szczecińskiej rady
miasta Maria Liktoras.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Muzycy Michał Grobelny i Damian Ukeje.
#56
Kolarz torowy Kamil Kuczyński.
Foto: Andrzej Szkocki
Piosenkarz Michał Grobelny.
Goście wieczornego bankietu.
Trendy Towarzyskie
#
Szczeciński jazz w stolicy
Spotkanie przed koncertem Sylwestra Ostrowskiego i Makoto Kuriya,
które odbyło się w siedzibie Konfederacji Pracodawców RP w Warszawie.
Stanisław Biżek, rzeźbiarz, i Irena
Dawid-Osina, Galeria Kapitańska.
Jarosław Myjak, wiceprezes Zarządu PKO BP,
i Paweł Szynkaruk, dyrektor naczelny PŻM.
Makoto Yamanaka, ambasador Japonii
w Polsce z żoną.
(Od lewej) Edward Osina, prezes Calbudu, i Lech
Karwowski, dyrektor Muzeum Narodowego w
Szczecinie.
Marcin Jacoby, Instytut
Adama Mickiewicza.
(Od lewej) Przemysław Cerebież-Tarabicki,
malarz, i Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku.
(Od lewej) Artur Sawczuk, dyrektor Liceum
Plastycznego w Szczecinie i Stanisław Biżek,
rzeźbiarz.
Hanna Hanć, Trafostacja Sztuki, i Jacek Jekiel,
dyrektor Opery na Zamku.
Anna Szymanek Artystka Wielu
Światów
Foto: Archiwum
Makoto Kuriya i Sylwester Ostrowski.
Toshiyuki Shimoda, dyrektor generalny
Mitsui Biuro Polska wraz żoną.
Foto: Andrzej Szkocki
Elżbieta Malanowska, dyrektor finansowy Euroafrica Linie Żeglugowe,
i Adam Rudawski, prezes Radia Szczecin.
Takenori Tadokoro, dyrektor
Yamaha Music Biuro Polska.
#57
W Galerii Kapitańskiej odbyła się jubileuszowa
wystawa malarstwa, rysunku i ceramiki Anny
Szymanek, podsumowująca bogaty, 50-letni
dorobek twórczy artystki, absolwentki wrocławskiej PWSSP (obecnie ASP), która studiowała w
pracowni ceramiki pod okiem prof. Julii Kotarbińskiej, a także w pracowni malarstwa prof.
Zbigniewa Karpińskiego. (mk)
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
TU NAS ZNAJDZIESZ
WYJĄTKOWE MIEJSCA W SZCZECINIE
KAWIARNIE
•Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada
•Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia
18-20, „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen”
Malczewskiego 26, „DriveUp!”, Struga 36,
„Piastów”, Piastów 5/1, „Nikola”Krzywoustego16
•Coffee Heaven, CH Galaxy
•City Break, CH Galaxy
•Cafe Club, CH Galaxy
•Cube Cafe, CH Galaxy
•So!Coffee, CH Outlet
•Costa Coffee, CH Outlet
•Fabryka, Deptak Bogusława 4/1
•Cafe Porto, Bogusława 47
•Fanaberia, Bogusława 5
•Teatr Mały, Bogusława 6
•Soffi Flower Coffee, Bogusława X 1/1
•Czili kafe, Bogusława X 2/1
•Cafe Castellari, Jana Pawła II 43
•Public Cafe, Jana Pawła II 43
•Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima
•CafeIn, Kaszubska 67
•Coffeefun, Łubinowa 75
•Chocoffee, Opłotki 1
•Cafe Popularna, Panieńska 20
•Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego
•Coffe Point, Staromiejska 11
•Public Cafe, Wielka Odrzańska 18
•GreenCafe, Wielka Odrzańska 28
•Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego
•Czekoladowa Cukiernia „SOWA”, Wojska
Polskiego 17
•Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9
•Dom Chleba, Niepodległości 2
•Cafe Hormon, Monte Cassino 6
•Corner Cafe, Tkacka 64d
•Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim,
Królowej Jadwigi 12/1
SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE
•Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan,
CH Galaxy, CH Kaskada, Plac Rodła 8
•Studio Urody Masumi, Bogusława 3
•Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20
•Imperium Wizażu Jagiellońska 7
•Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3
•ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1
•Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje)
•L’amour Institute, Łokietka 7
•Filozofia Piękna, Mała Odrzańska
•Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6
•Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60
•Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14
•Belle Femme, Monte Cassino 37a
•Cosmedica, Pocztowa 26
•Hair & tee, Potulicka 63/1
•Obssesion, Wielkopolska 22
•Dermedica, Wojska Polskiego 215
•Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2
•Bailine, Żółkiewskiego 13
•Sam Sebastian Style, Pocztowa 7
•Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6
•Studio Jagiellońska 9
RESTAURACJE
•Takumi Sushi Bar, CH Galaxy
•Sphinks, CH Kaskada
•Grand Cru, Bogusława 9
•Restauracja Szczecin, Felczaka 9
•Avanti, Jana Pawła II 43
•Restauracja Ładoga, Jana z Kolna
•Porto Grande, Jana z Kolna 7
•El Globo, Józefa Piłsudskiego 26
•Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek
•Royal Club, Mariacka 26
•Remedium, Marii Curie Skłodowskiej 11
•Casa Del Toro, Nowy Rynek 2
•Planeta, Osiek 7
•Bombay, Partyzantów 1
•Sake Sushi, Piastów 1
•Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18
•Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7
•Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3
•Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10
•Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10
•Sushi Mado, Pocztowa 20
•Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20
•Chief, Rayskiego 16
•Buddha Thai and Fusion Restaurant,
Rynek Sienny 2
•Pomiędzy, Sienna 9
•Zona Libre, Śląska 12/1
•Radecki & Family, Tkacka 12
•Columbus, Wały Chrobrego 1
•Chrobry, Wały Chrobrego 1 b
•Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a
•Willa Restauracja, Wojska Polskiego 66
•Bohema, Wojska Polskiego 67
•Willa Ogrody, Wielkopolska 19
•Atrium, Wojska Polskiego 75
•Willa West Ende, Wojska Polskiego 65
•Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3
•La Passion du Vin, Sienna 8
•Chałupa, Południowa 9
•Bachus, Sienna 6
KLUBY SPORTOWE
I FITNESS
•Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a
•Fit Town, Europejska 31
•North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51
•RKF, Jagiellońska 67/68
•Marina Squash Fitness Club Karpia 15
•Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13
•Fitness Club, Monte Casino 24
•Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin
Przestrzenna 11
•Squash na Rampie, Jagiellońska 69
•Kręgielnia MK Bowling, CH Galaxy II piętro
•Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn
•Fitness Forma, Szafera 196 B
•Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a
•Bene Sport Centrum, Modra 80
SKLEPY
I SALONY MODOWE
•Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48
•Atelier PASJA, Wojciecha 12
•BM, Wojska Polskiego 29
•MarcCain, Wojska Polskiego 43
•CH Galaxy, punkt informacyjny
•4 Office, Staromłyńska 8
•Natuzzi, Struga 25
•MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20
•BiM, Wojska Polskiego 29
•MarcCain, Wojska Polskiego 43
•B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2
•Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11 Berlin
Charlottenburg
•KAG Meble i Światło S.C., Struga 23
•Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki
Bolesławiec, Krzywoustego 78
•Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości
36), C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER
(Ku Słońcu 67), C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) ,
C.H.TURZYN (Boh. Warszawy 42), Jagiellońska 16
•Organic Garden, Kaszubska 4
•Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22
•Sklep EKOdeli, Piastów 73
•6 Win, Nowy Rynek 3
•Trend S.C. Modra 85
•Trussardi, Wojska Polskiego 29
•Renoskór, Kr.Jadwigi 1
•Moda Club, Al. Wyzwolenia
•Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9
•Geobike ul. Mickiewicza 21
•Geobike, ul. Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy
Turzyn
•HAHS Klinika, Czwartaków 3
•HAHS Centrum, Felczaka 10
•Dentus, Felczaka 18a
•Ra-dent Gabinet Stomatologiczny,
Krzywoustego 19/5
•Hipokrates, Ku Słońcu 2/1
•Dentus, Mickiewicza 116/1
•Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12
•Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140
•Medi Klinika, Mickiewicza 55
•Orto Perfekt, Ogińskiego 12
•Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18
•Medicus, Plac Zwycięstwa 1
•Perładent - Gabinet Stomatologiczny, Powstańców
Wielkopolskich 4c
•Gabinety Lekarskie Rudzińscy, Śląska 5/2
•Stomatologia Mierzyn, Welecka 38
•Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10
•VitroLive, Wojska Polskiego 103
•Medycyna Estetyczna Osadowska,
Wojska Polskiego 92
•Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22
•New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta
Warszawskiego 19/2
•Stomatologia na Podzamczu, Wielka Odrzańska 31b
•Laser Studio, Jagiellońska 85/1
•Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b
•Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56
•AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1
SALONY
SAMOCHODOWE
•Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1,
Bohaterów Warszawy 19
•Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D,
Rayskiego 2
•Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2
•Polmozbyt Honda, Białowieska 2
•Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10
•Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63
•Rosiak i Syn Renault, Dacia. ul. Bulwar
Szczeciński 13
•Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7
•Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7
•Master Finanse/Master Auto, Golisza 6
•Lexus, Mieszka I 25
•Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7
•DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30
•Bogacki Chevrolet, Opel, Mieszka I 45
•Ford, Pomorska 115B
•Bemo Motors, Pomorska 115B
•Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b
•Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88
•Kozłowski Toyota, Struga 17
•Kozłowski Opel, Struga 31 B
•Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A
•Polmotor Nissan, Struga 71
•Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8
•Subaru, Struga 78a
•Pehamot Skoda, Zielonogórska 32
•BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55
BIURA PODRÓŻY
•Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11
•LTUR, CH Galaxy
•TUI, CH Kaskada
•Interglobus Tour, Kolumba 1
•Itaka, Krzywoustego 7
•Odra Travel, Piłsudskiego 34
•Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1
•Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12
•Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1
•Kawa i Podróże Lotos Travel – Klub Podróżnika,
Małopolska 4
BIURA NIERUCHOMOŚCI
GABINETY LEKARSKIE
I DEWELOPERZY
I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ •Baszta Nieruchomości, Panieńska 47
•Estetic, Kopernika 6
•Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18
•Art. Plastica, Wojciechowskiego 7
•Klinika Stomatologii i Kosmetologii Excellence,
Wyszyńskiego 14
•Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42
(CH TURZYN), Rydla 37, Gombrowicza 23
•ILS Nieruchomości, Boh. Getta Warszawskiego 23/1
•Konsart Nieruchomości, Grota Roweckiego 27A
•Horyzont, Krzywoustego 15
•Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13
•SCN, Piłsudskiego 1A
•Prestigo, Rayskiego 18
•Extra Invest, Wojska Polskiego 45
•Artbud, 5 lipca 19c
•MAK-DOM, Golisza 27
•Calbud, Kapitańska 2
•Neptun Developer, Ogińskiego 15
•Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5
•SGI Plac Hołdu Pruskiego 9
(centrum biurowe MARIS, parter)
•VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1
•Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F
BAWIALNIE DLA DZIECI
•Kraina Fantazji, CH Molo, CH Turzyn Nowy
•Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103
•Tygrysek, Krakowska 38A
•Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze
•Party-Studio, Tkacka 19/22
•Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9
•Norbelino, Wojska Polskiego 20
•Tęczowa Planeta, Zawadzkiego 73
KANCELARIE ADWOKACKIE
I NOTARIALNE
•Lizak, Stankiewicz, Królikowski,
Boh Getta Warszawskiego 1/4
•Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki Sp.p,
Ks. Piotra Skargi 23
•Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3
•Daleszyńska, Jana Pawła II 17
•Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1
•Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik,
Monte Cassino 7/1
•Waldemar Juszczak, Niepodległości 17
•Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5
•Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16
•Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2
•Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12
•Licht Przeworska, Tuwima 27/1
•Szymon Matusia, Wawelska 1 / 2
•Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14
•Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1
•Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego 14
•Jakub Gruca, Wyzwolenia 5
•Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1
•Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3
KULTURA
•Filharmonia Szczecińska, Armii Krajowej 1
•Opera na Zamku, Energetyków 40
•Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3
•Teatr Polski, Swarożyca 5
•Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1
•Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1
•Pionier 1909, Wojska Polskiego 2
•Galeria Kierat, Koński Kierat 14
•Galeria Kierat 2 , Małopolska 5
•Galeria Orient, Małopolska 5
•13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2
•Gmach Główny Muzeum Narodowego
w Szczecinie, Wały Chrobrego 3
•Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum
Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8
•Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum
Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1
•Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w
Szczecinie, Staromłyńska 27
•Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4
•Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90
INNE
•Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1
•Urząd Marszałkowski Województwa
Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34
•Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, Wały
Chrobrego 4
•Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba 86
•Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86
•Dragon Event , Twardowskiego 18
•PKP S.A.Oddział Gospodarowania Nieruchomościami,
3 Maja 22 (I piętro)
•Euroafrica ul. Energetyków ¾
•Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8
•Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen
•Strefa 89, Jagiellońska 89/2
•Polska Fundacja Przedsiębiorczości (sekretariat),
Monte Casino 32
•TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a

Podobne dokumenty