Jedynym moim celem jest wolna, sprawiedliwa i wielka Polska

Transkrypt

Jedynym moim celem jest wolna, sprawiedliwa i wielka Polska
DWUTYGODNIK ORDYNARIATU POLOWEGO WOJSKA POLSKIEGO
Jedynym moim celem jest wolna,
sprawiedliwa i wielka Polska
gen. Władysław Sikorski
grudzień 1941 r.
Fot. Marian Dulewicz
Rok XVII nr 21 (370) 1-15 grudnia 2008 r.
Z nauczania
Koœcio³a Katolickiego
Drodzy bracia i siostry!
Rozpoczynamy dziś, w pierwszą niedzielę Adwentu, nowy rok liturgiczny. Fakt ten zachęca
nas do refleksji nad wymiarem czasu, który
robi na nas zawsze wielkie wrażenie. Za przykładem tego, co lubił czynić Jezus, pragnę jednak wyjść od stwierdzenia bardzo konkretnego: mówimy wszyscy, że „brakuje nam czasu”,
ponieważ tempo życia codziennego stało się
dla wszystkich frenetyczne. Także w tej sprawie
Kościół przynosi „dobrą nowinę”: Bóg obdarza
nas swoim czasem. My mamy wciąż mało czasu; szczególnie dla Pana nie potrafimy czy czasem nawet nie chcemy go znaleźć. Otóż Bóg
ma czas dla nas! To jest pierwsza rzecz, którą początek roku liturgicznego pozwala nam
odkryć z zawsze nowym zdumieniem. Tak:
Bóg daje nam swój czas, ponieważ wkroczył
w historię ze swoim słowem i ze swoimi dziełami zbawienia, ażeby otworzyć ją na to, co
wieczne, aby uczynić z niej historię przymierza.
W tej perspektywie czas jest już sam w sobie
podstawowym znakiem miłości Bożej: darem,
który człowiek, jak i wszelka inna rzecz, jest
w stanie docenić bądź, przeciwnie, zmarnować; zrozumieć w jego znaczeniu albo zaniedbać z bezmyślną płytkością.
Trzy są z kolei wielkie „podstawy” czasu, które wyznaczają historię zbawienia: na początku stworzenie, w centrum wcielenie-odkupienie i na końcu „paruzja”, ostateczne przyjście,
które obejmuje także sąd ostateczny. Jednakże tych trzech momentów nie należy rozumieć jedynie jako chronologicznej kolejności.
W istocie bowiem stworzenie, owszem, jest
początkiem wszystkiego, ale również trwa
i realizuje się całego ciągu kosmicznego stawania się aż do końca czasów. Tak samo wcielenie-odkupienie, o ile nastąpiło w określonym
momencie historycznym, w okresie przejścia
Jezusa na ziemi, wszelako obejmuje swoim
zasięgiem cały czas miniony i ten, który przyszedł po nim. Z kolei ostateczne przyjście i sąd
ostateczny, których decydującą zapowiedzią
był krzyż Chrystusa, wywierają swój wpływ na
postępowanie ludzi w każdej epoce.
Liturgiczny okres Adwentu obchodzi przyjście
Boga w jego dwóch momentach: najpierw
wzywa nas do obudzenia oczekiwania na
chwalebny powrót Chrystusa, z kolei, gdy zbliża się Boże Narodzenie, zachęca nas do przyjęcia Słowa, które stało się ciałem dla naszego
zbawienia. Pan jednakże przychodzi nieustannie do naszego życia. Jak więc stosowny jest
apelu Jezusa, który w tę pierwszą niedzielę
przypomniany nam został z mocą: „Czuwajcie!” (Mk 13, 33.35.37). Jest on skierowany
do uczniów, ale również „do wszystkich”, albowiem każdy, w godzinie, która tylko Bogu
jest znana, wezwany zostanie do rozliczenia
się z własnego życia. Pociąga to za sobą właściwy dystans do dóbr ziemskich, szczery żal
za własne błędy, czynną miłość w stosunku
do bliźniego, a nade wszystko pokorne i ufne
zawierzenie się w ręce Boga, naszego czułego
i miłosiernego Ojca. Ikoną Adwentu jest Maryja Panna, Matka Jezusa. Wzywają Ją, ażeby
pomogła i nam stać się przedłużeniem ludzkości dla Pana, który nadchodzi.
30 listopada przypada uroczystość św. Andrzeja Apostoła, brata Szymona Piotra. Obaj byli
najpierw wyznawcami Jana Chrzciciela, a po
chrzcie Jezusa w Jordanie, stali się Jego uczniami, uznając w Nim Mesjasza. Św. Andrzej jest
patronem Patriarchatu Konstantynopola, dlatego Kościół Rzymu czuje się związany z Kościołem konstantynopolskim więzami szczególnego braterstwa. Dlatego też, zgodnie
z tradycją, z tej szczęśliwej okazji delegacja
Stolicy Apostolskiej na czele z kard. Walterem
Kasperem, przewodniczącym Papieskiej Rady
ds. Popierania Jedności Chrześcijan, udała się
z wizytą do patriarchy ekumenicznego Bartłomieja I. Z całego serca kieruję moje pozdrowienie i życzenia do niego i do wiernych Patriarchatu, wypraszając dla wszystkich obfitości
niebieskich błogosławieństw.
Chciałbym zaprosić was do modlitwy za liczne
ofiary brutalnych zamachów terrorystycznych
w Bombaju, w Indiach, jak również starć, do
jakich doszło w Jos w Nigerii, jak i za rannych
oraz tych, którzy w jakikolwiek sposób zostali
nimi dotknięci. Odmienne są przyczyny i okoliczności tych tragicznych wydarzeń, jednakowa musi być groza i potępienie wybuchu
tak wielkiej okrutnej i obłąkanej przemocy.
Prośmy Pana, by poruszył serca tych, którzy
łudzą się, że jest to droga rozwiązania problemów lokalnych bądź międzynarodowych
i czujmy się wszyscy zmobilizowani do dawania przykładu łagodności i miłości, aby zbudować społeczeństwo godne Boga i człowieka.
Benedykt XVI
30 listopada 2008, modlitwa Anioł Pański
PAPIESKIE INTENCJE MISYJNE NA GRUDZIEN
Aby chrześcijanie, przede wszystkim w krajach misyjnych, swoimi braterskimi
czynami pokazywali, że Dzieciątko narodzone w grocie betlejemskiej jest
świetlaną Nadzieją świata.
Na okładce:
Kraków, 26 listopada 2008 r.– Uroczystości pogrzebowe gen. Władysława Sikorskiego
2
Liturgia
Koœcio³a
21 grudnia – 4 Niedziela Adwentu
„Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1,38).
Wszyscy bardzo dobrze znamy tajemnicę Wcielenia. Znamy jej głębię, wiemy, że to sam Bóg
pragnął zamieszkać na ziemi jako człowiek. Owa
tajemnica spełniła się w osobie Jezusa. Jednak zanim „Słowo stało się Ciałem” wielką rolę odegrał
tu dialog pomiędzy Aniołem Gabrielem a Maryją,
a w nim pokorna zgoda Maryi na spełnienie się
woli Boga. Ten dialog jest także dialogiem między
Bogiem a człowiekiem. Bez tego dialogu i wyrażenia
woli człowieka Bóg nie zamieszka „między nami”.
25 grudnia – Uroczystość Bożego Narodzenia
„Oto zwiastuję wam radość wielką... narodził się
wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2,10).
W dzisiejszy dzień gromadzimy się po raz pierwszy na Mszy św. o północy. Północ symbolicznie
wyznacza czas, który był przed narodzeniem i ten,
który nastąpił po nim, kiedy Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami. Gromadzimy się
w nocy, bo w tej Nocy jest jakaś przedziwna moc,
jedna swego rodzaju. Bo jest to noc, która rozświetla wszelkie ciemności, jest to noc, w której
„chwała Pańska zewsząd nas oświeca”. Gromadzimy się na tej nocnej Eucharystii, aby wyrazić
doznać radości i wyrazić ją wraz z „zastępami
niebieskimi, które wielbiły Boga słowami: Chwała
Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom
Jego upodobania”.
26 grudnia – Św. Szczepana, męczennika
Będziecie w nienawiści z powodu mego imienia”
(Mt 10,23).
Cóż to jest Prawda? To odwieczne i znane nam
pytanie dotyka dziś życia w osobie Św. Szczepana.
Dotyka także śmierci, choć trwamy w radości Bożego Narodzenia. Dlaczego? Bo Jezus jest Prawdą, którą możemy wyznać tylko swoim postępowaniem i życiem. Jeśli tego nie czynimy pozostaje
ona jedynie zbiorem słów, jakąś ulotną ideą, która
nie wnosi nic w nasze życie. Aby poznać wartość
prawdy trzeba czasem za nią cierpieć, a nawet
oddać życie. I tak wpatrujemy się dziś w Szczepana, diakona, który za Prawdę oddał życie, bo
wyznał, że Jezus jest prawdziwym Mesjaszem,
jest Słowem, które stało się Ciałem i zamieszkało
między nami.
28 grudnia – Niedziela Świętej Rodziny
Jezusa, Maryi i Józefa
„Żony, bądźcie poddane mężom..., Mężowie,
miłujcie swoje żony... Dzieci bądźcie posłuszne
rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe Panu.
(Kol 2. 18-20).
W obecnym czasie jesteśmy świadkami jak bardzo
chce się wyprzeć chrześcijańskie pojęcie rodziny,
w której jest miejsce dla ojca, matki i dzieci. Dziś
głosi się jakąś dziwną ideę wolności, nawet za
cenę szczęścia rodzinnego, za cenę szczęścia żony,
męża i dzieci. Dlatego trzeba nam wciąż poszukiwać sensu życia w rodzinie chrześcijańskiej. Trzeba nam trzymać się ewangelicznych zasad życia
w rodzinie.
Katedra na Wawelu: Ponowny pochówek Generała Władysława Sikorskiego
Człowiek, który umiał kochać Polskę
„Gen. Władysław Sikorski był gwiazdą, nadzieją. Był skałą, która roztrzaskała się
o skałę” – mówił w homilii podczas Mszy św. żałobnej w intencji Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych w czasie II wojny światowej i premiera RP, sprawowanej w Katedrze Wawelskiej 26 listopada, metropolita gdański abp Leszek Sławoj Głódź. Uroczystości żałobne rozpoczęły się przy Krzyżu Katyńskim na placu
Świętego Idziego u podnóża Wawelu, gdzie modlitwę odmówił Biskup Polowy WP
Tadeusz Płoski. Po zakończonej Eucharystii, której przewodniczył kardynał Stanisław Dziwisz, w krypcie św. Leonarda złożono trumnę z prochami generała.
Pożegnanie w krypcie św. Leonarda
Na Plac św. Idziego trumnę, okrytą biało
-czerwoną flagą, na której leżała generalska
czapka, wnieśli oficerowie 6. Brygady Desantowo-Szturmowej im. gen. Stanisława
Sosabowskiego. Trumna spoczęła na lawecie, przypiętej do wojskowego samochodu,
a oficerowie zaciągnęli wartę honorową. Po
modlitwie, odmówionej za zmarłego przez
Biskupa Polowego WP, uformował się kondukt pogrzebowy, który wyruszył na Wzgórze
Wawelskie. Otwierał go niesiony krzyż, za nim
szły orkiestra wojskowa Garnizonu Kraków,
kompania honorowa 6. BDSz i poczty sztandarowe. Do konduktu dołączyli licznie zgromadzeni krakowianie. Przed samochodem
i lawetą z trumną niesiono wieniec od narodu
oraz poduszki z odznaczeniami Władysława
Sikorskiego.
Generała powitał na Wawelu Dzwon Zygmunta. Przed Katedrą, kardynał Stanisław Dziwisz
odmówił modlitwy nad trumną Naczelnego
Wodza, która następnie została wniesiona do
świątyni i tam złożona na katafalku. Odegrany został hymn państwowy, a wartę honorową pełnili przy niej generałowie Wojska Polskiego, wśród nich gen. dyw. Edward Gruszka, dowódca 2. Korpusu Zmechanizowanego
w Krakowie. W uroczystości uczestniczyli
m.in.: Minister Obrony Narodowej Bogdan
Klich, Szef Sztabu Generalnego WP gen. Franciszek Gągor, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka, wnuczka siostry generała Ewa Wojtasik, Teresa Ciesielska – córka
płk. Andrzeja Mareckiego, który także zginął
w katastrofie nad Gibraltarem, władze miasta
i samorządu, Bractwo Kurkowe.
Na rozpoczęcie Mszy św., metropolita krakowski
przypomniał, że gen. Sikorski uosabiał nadzieje
milionów Polaków na odzyskanie niepodległości, a jego gwałtowna i niespodziewana śmierć
była wielkim ciosem, niweczącym te nadzieje.
„A jednak, po latach, cieszymy się znów darem
odzyskanej wolności i możemy wdzięcznym
sercem śpiewać: „Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie”. Jeszcze raz doświadczyliśmy, że
ostatecznie losy narodu są w ręku Boga, bo to
On jest Panem dziejów, a nie żadna ludzka potęga” – pokreślił. Kardynał zaapelował, w imię
pamięci gen. Sikorskiego, abyśmy starali się:
„Dzień po dniu budować zręby pokoju, pojednania, miłosierdzia w naszej Ojczyźnie. Niech
Polska rzeczywiście będzie krainą braterstwa,
solidarności, a także pamięci o tych, którzy dla
jej dobra oddali życie – dodał.
Homilię wygłosił abp Leszek Sławoj Głódź.
„Służba Rzeczypospolitej jest kapłaństwem,
jest utrudzeniem i obciążeniem, jest ofiarą,
także ofiarą z życia. Doświadczył tego generał
Władysław Sikorski” – mówił. Jego zdaniem,
gen. Sikorski w 1939 roku stał się symbolem
nadziei dla okupowanej Polski. „Do dziś trwają spory czy tym oczekiwaniom sprostał. Nikt
nie może mu odmówić patriotyzmu. Przyszło
mu pertraktować z uformowanym totalitarnym systemem. Podjął trud rozmów, szukania
kompromisu. Był symbolem nadziei dla tamtego pokolenia, dla wojska w rozsypce, dla
Ojczyzny” – podkreślał metropolita gdański.
Po Mszy świętej i salwie honorowej oficerowie Wojska Polskiego znieśli do krypty św.
Leonarda na Wawelu trumnę ze szczątkami
gen. Władysława Sikorskiego.
Gen. Władysław Sikorski zginął 4 lipca 1943 r.
w katastrofie lotniczej na Gibraltarze. Katowicki oddział IPN śledztwo dotyczące śmierci
gen. Sikorskiego wszczął 3 września, uznając,
że są przesłanki do postawienia hipotezy, iż
Sikorski zginął w wyniku spisku. Do tej pory
w śledztwie przesłuchano kilkanaście osób.
Wcześniej szczeciński oddział Instytutu Pamięci Narodowej odmawiał rozpoczęcia śledztwa
uznając, że generał zginął w katastrofie, a nie
w wyniku zamachu.
W ramach prowadzonego śledztwa, 25 listopada, szczątki Naczelnego Wodza zostały
ekshumowane, a następnie poddane kompleksowym badaniom w Zakładzie Medycyny
Sądowej Collegium Medicum UJ. Wyniki badań znane będą najprawdopodobniej dopiero
pod koniec stycznia 2009 r.
Ks. Prof. Jacek Urban, delegat kardynała Stanisława Dziwisza ds. organizacji ponownego pochówku gen. W. Sikorskiego, pytany
o sens ponownej ekshumacji, powiedział,
że: „Śmierć generała Sikorskiego to jedna
z tajemnic naszej historii. Powinniśmy dążyć
do jej odkrycia. Jesteśmy mu to winni. Dlatego kardynał Stanisław Dziwisz zgodził się na
ekshumację i wykonanie niezbędnych badań.
Myślę, że ta decyzja była właściwa (...). Generał był Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych w latach II wojny światowej i premierem
rządu polskiego. W tej sytuacji, jako obywatel,
jestem za ujawnieniem prawdy. Ktoś może
zapytać: „A jeśli badania nic nie wykażą?”.
Jeżeli tak się stanie, to sprawa będzie definitywnie zamknięta. Jego ciało już więcej nic nie
powie”.
na podst. KAI, PAP, „Dziennik Polski”
oprac. at
zdjęcia: Marian Dulewicz
3
Śmierć generała Sikorskiego
Fot. at
Z dr. hab. Janem Żarynem, dyrektorem Biura Edukacji Publicznej
Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Anna Tokarska
Dlaczego można powiedzieć, że gen. Władysław Sikorski był prawdziwym mężem
stanu?
– Należał on do pokolenia, które wpisało
się nam bardzo pięknie w dzieje I połowy
XX w. i jednocześnie nie tylko należał do
tego pokolenia, ale pełnił w ciągu swojego
życia bardzo wiele ważnych funkcji; głównie wojskowych, ale i politycznych, które
stawiają go w pierwszym rzędzie polskich
polityków i wysokiej rangi oficerów. W tej
ogólnej definicji mieści się również ta nazwa: mąż stanu.
Jego życiorys świadczy o szybkim dorastaniu do bardzo istotnych funkcji, które mu
historia i otoczenie naznaczyły. Poczynając
co najmniej od roku 1914 i wybuchu I wojny światowej, kiedy to w ramach Naczelnego Komitetu Narodowego stał się odpowiedzialny za struktury wojskowe, które
powstawały po stronie austro-węgierskiej,
czyli polskie Legiony. Później bardzo istotną funkcję pełnił w okresie wojny o kształt
terytorialny państwa polskiego, szczególnie w roku 1920, kiedy bronił szalenie
trudnego, północnego odcinka frontu. Na
ogół pamięta się – i słusznie – o roli Józefa Piłsudskiego i manewrze znad Wieprza,
pamięta się o gen. Rozwadowskim, który
bronił bezpośrednio Warszawy, o armii
ochotniczej gen. Józefa Hallera, natomiast
północna część frontu jest mniej dostrzegalna, a pełniła ona bardzo ważną funkcję. Tam też ujawnił się kunszt wojskowy
ówczesnego płk. Władysława Sikorskiego
oraz umiejętność podejmowania bardzo
trudnych decyzji.
Klasa polityczna widziała w nim człowieka, który jest w stanie podjąć działania
ryzykowne, wymagające odwagi cywilnej
– mam tutaj na myśli okres jego pierwszego, kilkumiesięcznego premierostwa
w 1923 r., kiedy w bardzo trudnym okresie, po zabójstwie prezydenta Gabriela Narutowicza, parlament przekazał mu władzę
o dużych kompetencjach, aby uporządkował i ustabilizował scenę polityczną.
Co więcej, podjął również bardzo trudne
decyzje związane z relacjami z Józefem Piłsudskim. To za jego rządów de facto rozpoczął się spór kompetencyjny, który spowo-
4
dował wyjazd Marszałka do Sulejówka.
Ten kryzys związany był z próbą unormowania relacji miedzy Głównym Inspektoratem Sił Zbrojnych, a Ministrem Obrony
Narodowej i premierem, w którym Piłsudski stał na niewątpliwie akonstytucyjnej
pozycji. Sikorski bronił konstytucji marcowej i ewidentnie wygrał spór, przeciwstawiając się bardzo ważnemu autorytetowi;
świadczyło to o odwadze i jego nieprzeciętnej osobowości. Rzecz jasna, po zamachu majowym kariera generała będzie
blednąć...
Można powiedzieć, patrząc jedynie z perspektywy lat 30-tych, że gen. Sikorski pozostał epigonem, trzymał się rozwiązań
pierwszowojennych, czyli zwycięstwa demokracji nad monarchią. W ramach tego
„epigonizmu”, Sikorski (wraz z Ignacym
Paderewskim) był promotorem powstania
Frontu Morges, grupującego osobowości
od prawa do lewa polskiej sceny politycznej, przygotowywane (wbrew ówczesnym
europejskim i światowym tendencjom)
do obrony systemu demokratycznego.
Jak mówię, w perspektywie lat 30 –tych,
trąciło to epigonizmem wobec ówczesnej
rzeczywistości: kryzysu demokracji parlamentarnej, w tym liberalizmu gospodarczego; niemniej okazało się – z kolei po
doświadczeniach Europy w latach II wojny
światowej – że ten epigonizm pozostał
nowatorski i perspektywiczny. W 1937 r.
powstała bardzo ciekawa partia, która stanie się później zapleczem politycznym gen.
Sikorskiego, czyli Stronnictwo Pracy. Była
to partia chadecka, oparta na nauce społecznej Kościoła.
Po wybuchu wojny, generał, w konfrontacji z obozem sanacyjnym, stał się ikoną, mogącą się jawić, jako kontynuator
państwa polskiego z odwołaniem się do
tego wszystkiego, co było zaprzeczeniem
rządów sanacyjnych, czyli właśnie do systemu parlamentarnego i ducha – bo nie
treści, rzecz jasna – konstytucji marcowej
z 1921 r. Jednocześnie stał się lepszym,
a może wygodniejszym, niż rządy sanacyjne, partnerem dla sojuszników Polski na
Zachodzie, czyli Francji, a później od 1940 r.
Wielkiej Brytanii.
Okres II wojny światowej był czasem
– z jednej strony – trudnym do tworzenia
polityki w oparciu o zasady demokracji,
szczególnie kiedy było się premierem oraz
Naczelnym Wodzem i trzeba było podejmować decyzje, z drugiej zaś strony wyda-
je się, że był to czas, w którym generała
Sikorskiego spotkało najwięcej porażek.
Szczególnie dramatycznym momentem
był lipiec 1941 r., kiedy pod naciskiem Anglii, decyduje się on na podpisanie układu
Majski – Sikorski na warunkach, które dla
znacznej części polskiego wychodźstwa
były bardzo trudne do zaakceptowania.
Chodziło przede wszystkim o dwa warunki
tejże umowy. Pierwszy to zgoda na słowo
„amnestia” wobec Polaków, którzy zostali
brutalnie zaaresztowani, wywiezieni i deportowani na Wschód. Słowo amnestia
w zasadzie kończy możliwość rozliczenia
po wojnie Sowietów za zbrodnie, jakimi
były napaść na Polskę i powszechne aresztowania. Drugi warunek jest w zasadzie
brakiem zapisu, który rodził później konsekwencje, czyli niewymuszenie na ZSRR podpisania jednoznacznej deklaracji, że granica II RP z 1939 r. jest granicą obowiązującą
po wojnie. W momencie podpisywania
umowy Związek Sowiecki był w tak trudnej
sytuacji politycznej i militarnej, że była to
jedyna szansa na wymuszenie tejże deklaracji. Uznano jedynie, że Pakt Ribbentrop-Mołotow przestaje mieć moc obowiązującą, ale dla Sowietów nie oznaczało to automatycznego powrotu do stanu z 1939 r.,
jak rozumiał to gen. Sikorski. Niewątpliwie
umowa Sikorski-Majski została podpisana
pod presją Brytyjczyków (którzy w 1941 r.
bardzo pożądali sojusznika sowieckiego)
i nie wyrażała w pełni polskiej racji stanu,
co do kształtu terytorialnego i co do obrony naszych obywateli II RP. To zaowocowało bardzo ostrą krytyką ze strony opozycji
wobec Sikorskiego. Myślę tu o obozie sanacyjnym i Stronnictwie Narodowym.
Image demokratycznego przywódcy w konfrontacji z rzeczywistością II wojny światowej okazał się nie do końca prawdziwy, ale
warunki wojenne niejako usprawiedliwiały
generała. Personalne decyzje podejmowane przez jednostkę stają się dużo bardziej
skuteczne, zwłaszcza jeśli chodzi o możliwość prowadzenia polityki zewnętrznej,
ale krytyka jego działań ze strony opozycji miała także swoją racjonalność (np. nie
dopuszczenie do koalicji rządowej faktycznych reprezentantów SN).
Niewątpliwie była to postać wielka, nieprzeciętna, ale jak widać wielcy ludzie
także mają swoje słabości, są bardzo często krytykowani za swoją działalność polityczną, ikonami zostają bardzo często po
śmierci.
tego wachlarza argumentów nie posiadał.
Nie mówiąc już o tym, że jako osoba cywilna miał w ogóle słabszą pozycję wewnątrz
polskiego państwa, zarówno na uchodźctwie, jak i w kraju. Nawet ci, którzy nie darzyli zaufaniem gen. Sikorskiego, nie mogli
mu odmówić autorytetu, który posiadał.
I to ewidentnie służyło rosyjskiej dyplomacji, która wygrywała u Amerykanów i Brytyjczyków sprawę polską.
Jaka była rola Brytyjczyków w całej tej
sprawie?
– Rola Brytyjczyków jest dla mnie najmniej
jasna, ponieważ wbrew wszelkim domniemaniom, że to Anglicy nas najmocniej
zdradzili, przypuszczenia te nie znajdują
logicznego uzasadnienia. Bez wątpienia,
z punktu widzenia interesów Wielkiej Brytanii korzystne było jak najdłuższe trwanie
sprawy polskiej, jako tej, która „nie dopuszczała” do nawiązania przyjaznych relacji
– ponad głowami dyplomatów brytyjskich
– Roosevelt-Stalin. Wielka Brytania, nie
ze względu na miłość do Polaków, ale ze
względu na własne interesy mocarstwowe,
w tym kolonialne, była zainteresowana,
żeby sprawa polska nie dostała się w ręce
Sowietów tylko i wyłącznie. Anglia była
ewidentnie naszym najdłużej trwającym
sojusznikiem, oczywiście do granic bezpieczeństwa bliższych sobie interesów, bo
taka jest logika mocarstwa. To Brytyjczycy
w Teheranie walczyli o otwarcie frontu bałkańskiego, czemu sprzeciwiali się Sowieci.
I niestety wygrali. Amerykanie, walcząc
o długotrwały pokój po wojnie, postawili na Stalina jako gwaranta powojennego
ładu. I Brytyjczycy tę rywalizację z Sowietami przegrali, a my przy okazji. Stąd, Rosjanie byli ewidentnie zainteresowani usunięciem Sikorskiego i być może wywiad brytyjski został zmanipulowany przez wywiad
sowiecki, do czego Brytyjczycy nie chcą się
do dzisiejszego dnia przyznać.
Jednak rola Brytyjczyków w utrudnianiu
całkowitego ujawnienia okoliczności wypadku jest ewidentna...
– Tak, nieujawnienie zarówno okoliczności,
jak i pewnego rodzaju mataczenie, dotyczące samego przebiegu badań tuż po
śmierci gen. Sikorskiego może świadczyć
o tym, że sami zostali w jakiejś mierze
w tę zbrodnię zamieszani. Najmniej przekonująca jest dla mnie teza, którą prezentuje
pan Dariusz Baliszewski, czyli wersja spisku, który miał od dłuższego czasu toczyć
armię polską oraz działania wspomnianej
grupy specjalnej. Myślę, że wszystko jest
możliwe, ale świadczyłoby to fatalnie
o inteligencji spiskowców, żeby w takich
okolicznościach politycznych zabijać Sikorskiego, co oczywiście nie jest argumentem
merytorycznym. Mogli się zdarzyć tacy nierozsądni „dwójkarze”, ale wydaje mi się to
dość karkołomną tezą. Trzeba także sobie
powiedzieć, ze rozmawiamy o hipotezach
dotyczących zbrodni, a oczywiście bardzo
możliwe, że był to ewidentnie wypadek
– takie nieszczęścia się zdarzają.
Problem polski polegał na tym, że prawie
w tym samym czasie zdarzyło się dla nas
kilka olbrzymich nieszczęść politycznych,
bo nie dość, ze został zamordowany, czy
też zginął w wypadku gen. Sikorski, to Polskie Państwo Podziemne straciło swojego
przywódcę, czyli Komendanta Głównego
AK Stefana „Grota” Roweckiego. Były to
ewidentne porażki, czy też tragedie, które
obniżyły nasze atuty w rozstrzygającym
czasie wojny. Moment wkroczenia armii
sowieckiej na terytorium Polski w styczniu
1944 r., na wypracowanej już przez ZSRR
bazie w Teheranie, stanowił początek przełomu, który doprowadził do zwasalizowania Europy Środkowej i bez tych dwóch
wielkich postaci: gen. Władysława Sikorskiego i gen. Stefana „Grota” Roweckiego,
niewątpliwie Rosjanom to się łatwiej udało
zrealizować.
Czy uważa Pan, że wyniki ekshumacji
szczątków gen. Sikorskiego przybliżą nas
do prawdy?
– Mam nadzieję, że przede wszystkim rozświetlą faktografię, powiększą zasób informacji, który na razie jest ukryty pod
dużą warstwą przypuszczeń. Sami w tej
chwili rozmawiając ze sobą tworzymy taką
warstwę przypuszczeń. Mam nadzieje, że
śledztwo IPN w sprawie śmierci gen. Sikorskiego i ponowna ekshumacja wzmocnią
informacje, a oddalą od naszej świadomości „gdybologię”, która powinna zostać
na chwilę wycofana, żeby pomóc ludziom
w recepcji tych informacji.
Dziękuję bardzo za ciekawą rozmowę.
Mam nadzieję, że spotkamy się z Panem
Profesorem po oficjalnym ogłoszeniu wyników badań.
Fot. Marian Dulewicz
Jakie są źródła wątpliwości, że wypadek
nad Gibraltarem 4 lipca 1943 r. nie był
zwykłą katastrofą lotniczą?
– Od samego początku jest kilka źródeł wątpliwości. Niewątpliwie postać gen. Sikorskiego była szalenie istotna w latach 1942-43. Wiadomo, że próbowano dokonać
zamachu przeciwko niemu już wcześniej,
w 1942 r. Zdaniem Dariusza Baliszewskiego, który wyliczył całą listę niejasności i je
wyjaśniał, to specjalna grupa brytyjska powiązana z polskimi oficerami sanacyjnymi
dokonała tego zamachu. Czy to prawda?
W związku z tym, siłą rzeczy, nieudane zamachy podpowiadały interpretacje tego
wypadku, który zdarzył się w lipcu 1943 r.
Druga kwestia; ewidentnie od samego początku było bardzo dużo niejasności, wynikających z okoliczności przebiegu tego
zdarzenia. Samolot startuje, nie ma w zasadzie żadnych przesłanek technicznych
katastrofy, maszyna nie zatapia się, pilot
ratuje swoje życie, giną tylko i wyłącznie
pasażerowie. Wszystko to rodziło natychmiast podejrzenia. Kolejna sprawa, to odkrywana po wojnie rola Philby’ego, oficjalnie funkcjonariusza brytyjskiego wywiadu,
a de facto szpiega sowieckiego, który był
włączony swoją biografią w życie i śmierć
gen. Sikorskiego. Co robił w Gibraltarze?
Sowieci byli ewidentnymi beneficjentami
tego tragicznego zdarzenia. To są przesłanki, które bardzo szybko w czasie wojny i po
jej zakończeniu skłaniały do różnych interpretacji, bądź nadużycia interpretacyjnego,
bo oczywiście 100% wiedzy tutaj nie posiadamy. Dlaczego ZSRR był beneficjentem?
W 1943 r. odkrycie grobów katyńskich przez
Niemców i wola polskiej strony, by sprawę
wyjaśniła specjalna komisja Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, spowodowały
manifestacyjne zerwanie stosunków dyplomatycznych ZSRR z Polską, pod propagandowym hasłem rzekomej współpracy
naszego rządu z Niemcami. Sikorski, który
niestrudzenie dopominał się o wyjaśnienie
mordu dokonanego na polskich oficerach,
był osłabiony w konfrontacji z olbrzymią
dyplomacją sowiecką w sytuacji kiedy ZSRR
ponosił ogromny ciężar wojenny i był bezwzględnie potrzebnym sojusznikiem Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych.
Generał Sikorski, który od 1939 r. pełnił
funkcję premiera i Naczelnego Wodza, był
osobą, z którą podejmowano zobowiązania w Anglii, a później w USA, stąd też stał
się niewygodnym świadkiem i bohaterem
tych wszystkich rozmów, na które mógł się
powoływać po 1943 r., czyli po zerwaniu
stosunków dyplomatycznych ZSRR z Polską.
Niewątpliwie pozycja jego następcy, Stanisława Mikołajczyka była ewidentnie słabsza; nie miał ani tego autorytetu, co Sikorski w konfrontacji z gabinetami: amerykańskim, a przede wszystkim brytyjskim i sowieckim, nie miał także tej politycznej przewagi: „Byłem nie tylko świadkiem, ale do
mnie to mówiliście, że gwarancje z 1939 r.
będą służyły jako podstawa do tworzenia
Polski po II wojnie światowej. U boku armii
francuskiej, brytyjskiej, od samego początku stałem ja, gen. Sikorski...”. Mikołajczyk
5
Madonna od Cudu…
Jest 20 stycznia 1842 r. Do rzymskiego kościółka
Sante Andrea della Fratte zbliża się dwóch mężczyzn. Jeden z nich to Alfons Ratisbonne, 28-letni
bogaty Żyd francuski. Znajomy, który mu towarzyszy to baron Teodor de Bussieres.
Pierwszy z nich zatrzymuje się przed świątynią, a drugi kieruje swe kroki do zakrystii,
aby załatwić formalności związane z pogrzebem zmarłego niedawno przyjaciela.
Czekając na barona Alfons Ratisbonne zastanawia się, czy wejść do świątyni. Jest wrogiem
wszelkiej religii, szczególnie katolickiej. W
swym sercu żywi ogromną nienawiść do księży, świątyń, klasztorów itp. Zwycięża jednak
zwykła ciekawość ujrzenia wnętrza kościoła i
wchodzi. Za chwilę wydarzy się coś, co odmieni całe jego życie. Oddajmy mu głos:
„Byłem już chwilkę w kościele, kiedy nagle poczułem się pełen niewytłumaczalnego lęku. Podniosłem oczy. Wnętrze całej świątyni jakby zniknęło. W jednej tylko
kaplicy – jakby to powiedzieć – skoncentrowało się całe światło i w środku tego
promieniowania stała na ołtarzu, wielka,
błyszcząca, pełna majestatu i słodyczy
Matka Boża taka, jaka jest na moim medaliku. Uczyniła mi znak ręką, bym uklęknął. Jakaś nieodparta siła pchnęła mnie
ku Niej. Dziewica wydawała się mówić:
„dobrze”. Nic więcej mi nie powiedziała,
ale wszystko zrozumiałem”.
Bardzo znamienne są także inne słowa
A. Ratisbonne:
„W chwili, gdy Najświętsza Maryja Panna
uczyniła znak ręką, jakby zasłona opadła
z mych oczu; nie jedna ale wszystkie zasłony, jakie mnie spowijały . Zniknęły jak
śnieg pod promieniami słońca”
Podczas tego Objawienia Matka Boża nie
wypowiedziała ani jednego słowa. Wystarczyła jednak sama Jej obecność, aby rzucić
na kolana grzesznika i bluźniercę, jakim niewątpliwie był Alfons Ratisbonne. W zupełnym milczeniu dokonała się niezwykła przemiana zatwardziałego ludzkiego serca. Dla
młodego Żyda były to jednak najpiękniejsze
chwile jego ziemskiego życia. Należy wyjaśnić, że od kilku dni miał on na szyi Cudowny Medalik, który założył bez przekonania
na prośbę barona Teodora Bussieres. Miał to
być rodzaj eksperymentu, gdyż A. Ratisbonne zaprzeczał możliwości jakiegokolwiek
oddziaływania tego typu dewocjonaliów.
Wyraził zgodę jedynie przez pewien czas nosić Cudowny Medalik i jednocześnie odmawiać krótką modlitwę Św. Bernarda: „Pomnij
o Najświętsza Panno Maryjo…”. Założył go
tylko dlatego, aby udowodnić przyjacielowi, że żaden Medalik nie może nic zmienić
w kwestiach związanych z jego stosunkiem
do spraw wiary w Boga.
To szaleñstwo jest moj¹ m¹droœci¹
A teraz oddajmy głos samemu baronowi:
„Powróciłem do kościoła. Początkowo nigdzie
nie mogłem dostrzec Alfonsa, lecz po chwili
zauważyłem go klęczącego przed kaplicą
Anioła Stróża. Musiałem potrącić go trzy lub
cztery razy, zanim zauważył moją obecność.
6
W końcu odwrócił się do mnie twarzą i powiedział: o jakże ten zmarły pan modlił się za
mnie”. Poczułem to, czego doświadcza się
przy cudach. Podniosłem go i pomogłem mu
wyjść z kościoła (…). Nalegałem, by mi wyjaśnił, o co chodzi, ale jego wzburzenie było
bardzo silne. Wyciągnął wiszący na piersi Cudowny Medalik i pokrył go pocałunkami i łzami. Zaprowadziłem go więc do domu i jedyne
słowa, które z siebie wydobył, to:
„Ach, jaki jestem szczęśliwy. Jaki dobry
jest Bóg! Jaka obfitość łask i szczęścia.
Jakże Ci, co nie wierzą, są godni litości!
Rozpłakał się (…).
Prosił bym go zaprowadził do spowiednika, chciał wiedzieć kiedy mógłby otrzymać
chrzest, bez którego nie wyobraża sobie dalszego życia(…). Wkrótce zaprowadziłem go
do ojca Villefort, który nakazał mu udzielić
wyjaśnień. Ratisbonne wyjął swój medalik,
ucałował, pokazał nam i wykrzyknął: „widziałem Ją, widziałem Ją”.
Kim był ten człowiek, który w następstwie
tego cudownego zdarzenia natychmiast
przeszedł na katolicyzm, a w kilka lat później został księdzem? Mieszkał we Francji
w Strasburgu. Jako dziecko stracił matkę
i ojca. Wychowywał go bogaty wujek. Otrzymał staranne wykształcenie, został adwokatem i miał być bankierem. Zamierzał poślubić swoją bratanicę Florę, o której mówił,
że jest: „najsłodszą i najbardziej czarującą
dziewczyną, jaką można sobie wyobrazić”.
W 1842 Flora miała ok. 17 lat. Alfons postanowił, że ożeni się z nią po powrocie z podróży po Europie, gdy ona osiągnie pełnoletniość. Będąc właśnie w trakcie tej podróży
doświadcza opisanego powyżej Objawienia
Matki Bożej. Wówczas wyrzeka się wszystkiego w słowach:
„miłość mojego Boga zajęła miejsce
wszelkiej innej miłości (…) To szaleństwo
jest dzisiaj moją mądrością i moim szczęściem”.
Medalik Niepokalanej
Narzędziem nawrócenia Alfonsa Ratisbonne’a stał się Medalik z Matką Bożą zwany
„Cudownym Medalikiem”. Był on w tym
czasie we Francji już w powszechnym obiegu. W tym miejscu należy krótko wspomnieć
o Objawieniach Matki Bożej, jakich doznała
młoda francuska zakonnica Katarzyna Laboure w1830 roku w Paryżu w klasztorze
przy ulicy du Bac. To tutaj w kaplicy Sióstr
Miłosierdzia Objawiła Jej się Matka Boża
Niepokalana i poleciła rozpowszechnić ten
Medalik. Przytoczmy słowa Katarzyny Labouré: „Stała w jedwabnej sukni w kolorze
jutrzenki. Stopy jej spoczywały na kuli,
której widziałam zaledwie połowę, w rękach wzniesionych na wysokości piersi
trzymała lekko kulę, oczy wzniesione ku
niebu. Jej postać była niezwykle piękna,
nie umiałabym jej opisać. Nagle zauważyłam na jej palcach pierścienie wysadzane
klejnotami, z których jedne były większe,
inne mniejsze. Rzucały one promienie,
jedne piękniejsze od drugich. Nie potrafię
wyrazić tego, czego doświadczyłam i co
widziałam: piękna i niezwykłego blasku
promieni. Głos wewnętrzny mówił mi: „Te
promienie to symbole łask, jakie udzielam
osobom, które mnie o nie proszą. Dziecko moje, lubię udzielać łask.” Następnie
wokół Najświętszej Panny utworzył się
jakby owalny obraz, gdzie widniały słowa, wypisane złotymi literami: „O Maryjo
bez grzechu poczęta, módl się za nami,
którzy się do Ciebie uciekamy”. I dał się
słyszeć głos: „Postaraj się o wybicie Medalika na ten wzór. Wszystkie osoby, które
będą go nosić, otrzymają wiele łask. Łaski
będą obfite dla tych, którzy będą go nosić
z ufnością.” W jednej chwili wydało mi
się, że obraz się odwrócił. Zobaczyłam
drugą stronę Medalika: litera „M” z krzyżem powyżej, niżej dwa serca, jedno otoczone koroną, a drugie przebite mieczem,
wokół było dwanaście gwiazd.”
Przypatrzmy się, jakie były dalsze koleje życia Alfonsa Ratisbonne’a. Już 31 stycznia
1842 roku przyjmuje chrzest święty, sakrament bierzmowania oraz I komunię świętą.
Uroczystość ma miejsce w Kościele del Gesu
i trwa 3 godziny. Przewodniczy jej kardynał
Patrici. Na chrzcie świętym Alfons Ratisbonne przyjmuje dodatkowe imię: „Maria”,
dla uczczenia NMP Niepokalanie Poczętej
od Cudownego Medalika. Wkrótce też zostaje przedstawiony Papieżowi Piusowi IX.
Po bardzo szczegółowym zbadaniu sprawy
konwersji, na podstawie zeznań dziewięciu
świadków, cudowny charakter tego nawrócenia potwierdzony zostaje dekretem z dnia
3 czerwca 1842 r. Następnie Alfons Ratisbonne wstępuje do Towarzystwa Jezusowego
i w 1847 r. przyjmuje święcenia kapłańskie.
Oświadcza: „Całą swoją wolność oddaję
Bogu. Całe życie mu poświęcam, by pracować w służbie Kościołowi ...pod opieką
Maryi”. Po uzyskaniu dyspensy opuszcza
jednak zakon i wraz z bratem, który również
był księdzem katolickim, zakłada Kongregację Najświętszej Maryi Panny Syjońskiej
(Sióstr Syjońskich), zatwierdzoną jako zakon przez Papieży: Grzegorza XVI i Piusa IX.
W 1855 roku Alfons przenosi swą działalność nawracania żydowskich współbraci
z Europy do Jerozolimy, zakładając w 1856 r.
obok łuku Ecco Homo przy Via Doloroso
klasztor Sióstr Syjońskich. Drugi tego rodzaju klasztor zakłada w Ain Karem i tam
umiera 6 maja 1884 r. Ostatnim życzeniem
ks. Ratisbonne było, aby na jego grobie
umieszczono słowa: O Maryjo, wspomnij
na swe dziecko, które jest zdobyczą Twojej miłości”.
Msza prymicyjna Ojca Kolbego
Dziś w kościele Sante Andrea della Fratte
(„Fratte” znaczy – lasek) w trzeciej kaplicy po
lewej stronie znajduje się przepiękny obraz:
„Madonna od Cudu” Domenico Bartoliniego. Przedstawia on Matkę Bożą taką, jaką
ujrzał A. Ratisbonne – Matkę Bożą z Cudownego Medalika. Z rozłożonych rąk Maryi wychodzą promienie łask, dla wszystkich tych,
którzy o nie proszą. To tutaj późniejszy święty Maksymilian Kolbe przy swoim ulubionym
ołtarzu odprawił swoją pierwszą Mszę św.
W kaplicy znajdują się obecnie dwa popiersia: jedno A. Ratisbonne, a drugie M. Kolbego. Na koniec zadajmy sobie pytanie, dlaczego A. Ratisbonne tak diametralnie się zmienił
i jednocześnie dlaczego stał się takim gorliwym katolikiem? Wgłębiając się w tajemnicę
Maryjnego Objawienia, jakiego doświadczył
ten młody Żyd, możemy przypuszczać, że
w momencie, kiedy ujrzał Maryję, doznał
wielkiego wstrząsu wewnętrznego oraz
zrozumiał całą grozę swego dotychczasowego grzesznego życia. W jednym ułamku
sekundy odczuł nagle, że wszystko co nie
ma związku z Bogiem, tak naprawdę nie
ma większego sensu. Pojął, że może istnieć
inny świat. Świat pełen czystej miłości, świat
nadprzyrodzony, który uosabiała Maryja.
To w zetknięciu się z Matką Bożą zrodziła się
w nim chęć natychmiastowej odmiany własnego życia i zadośćuczynienia Bogu wszelkiego zła, którego był sprawcą. Dla niego
było to przeżycie tak niezwykłe, że jeszcze
długo nie mógł „dojść” do siebie, roniąc tylko łzy. W jednej chwili stanął ze swoim całym brudem przed pięknem Niepokalanej.
Uwierzmy temu nawróconemu Żydowi,
gdyż przemawia za nim całe jego późniejsze
życie. Zastanówmy się też przez chwilkę, jak
bardzo piękna jest Matka Boża? Piękno Niepokalanej wynika z Jej nieskalanej czystości.
Z pewnością Jej czułe matczyne spojrzenie
zawiera w sobie tak wielki ogrom miłości, że
nie jesteśmy w stanie, ani tego pojąć, ani sobie wyobrazić. Maryja nie jest gdzieś daleko.
Matka Boża jest zawsze w pobliżu i czeka,
abyśmy zwrócili się do Niej w modlitwie. Jest
realną Osobą, bardzo czułą na każde nasze
westchnienie i ból – pamiętajmy o tym…
mjr SG Jerzy Misiewicz
Biskup Polowy WP z duszpasterską wizytą w Parafii Wniebowzięcia NMP w Meudon- Bellevue we Francji
Milito pro Christo dla Księdza Lorenca
W dniach 29 listopada do 1 grudnia br. Biskup Polowy Wojska Polskiego Tadeusz
Płoski przebywał z wizytą duszpasterską w Parafii Wniebowzięcia Najświętszej
Maryi Panny w Meudon-Bellevue. Ordynariusz Wojskowy wyraził podziękowanie
wspólnocie parafialnej za ufundowanie witraża do kościoła garnizonowego pw.
św. Agnieszki w Krakowie oraz spotkał się francuskim Biskupem Polowym Gallem.
29 listopada Biskup Tadeusz Płoski wziął
udział w spotkaniu wspólnot parafialnych.
Uczestnicy oglądnęli przeźrocza z pielgrzymki zorganizowanej przez francuską parafię
do Polski oraz wysłuchali relacji jej uczestników. Dzięki pomocy ks. prał. Stanisława
Gulaka pielgrzymi mogli zwiedzić najważniejsze zabytki w Krakowie oraz nawiedzić
Sanktuarium Jasnogórskie. Wzięli także
udział 14 października br. w uroczystości
poświęcenia witraży w kościele garnizonowym w Krakowie, którego dokonał kardynał
Franciszek Macharski.
Podczas spotkania 29 listopada Biskup Polowy przedstawił specyfikę posługi dusz-
pasterskiej w Wojsku Polskim udzielił też
wspólnocie pasterskiego błogosławieństwa.
W niedzielę 30 listopada br., Biskup Polowy Tadeusz Płoski przewodniczył Mszy św.
w kościele Wniebowzięcia NMP w Meudon-Bellevue. Wraz z Ordynariuszem Wojskowym Mszę św. koncelebrowali ks. Robert Lorenc – proboszcz miejscowej parafii, ks. prał.
płk Stanisław Gulak – dziekan Wojsk Specjalnych, ks. prał. płk Zbigniew Kępa – notariusz Kurii Polowej WP, ks. Piotr Tyszko oraz
ks. Beaufort.
Na Mszę św. przybyli delegaci armii francuskiej gen. bryg. Charles-Henri de Sury
d’Apremont, gen. bryg. Claude Ferlus i ad-
mirał Michel Brière, a także główny kapelan
protestancki Bernard Delannoy. Polonię polską reprezentował Henryk Rogowski.
Obecni byli także przedstawiciele dwóch
zakonów rycerskich: Zakonu Maltańskiego
i Zakonu Grobu Pańskiego.
W kazaniu Biskup Polowy wezwał uczestników do czuwania. – Bądźmy wszyscy sumiennymi stróżami naszej wiary za przykładem Świętej Rodziny, Maryi i Jozefa, którzy
z Łaską Bożą uczynili po ludzku wszystko,
aby mogła zajaśnieć Światłość świata rozpraszająca mroki ludzkich serc. To błogosławione oczekiwanie na przyjście na świat Bożego Dziecięcia ożywiało nieustannie każde
poruszenie serc Mary i Józefa, najmniejsze
ich zamierzenia, ich ruchy i słowa i decyzje.
Całe ich życie było jednym radosnym i dyskretnym oczekiwaniem na spotkanie z Emmanuelem, który miał przyjść, aby zmienić
tory losów świata i ludzkości – powiedział
Kaznodzieja.
Ordynariusz Wojskowy wspomniał o owocnej współpracy pomiędzy Parafią garnizonową pw. Świętej Agnieszki i Parafią pw. Wniebowzięcia NMP w Meudon-Bellevue.
Na zakończenie Mszy św. Biskup Tadeusz
Płoski wręczył ks. Robertowi Lorencowi
medal „Milito pro Christo”.
Po Mszy św. Biskup Płoski spotkał się z Ordynariuszem wojskowym armii francuskiej bp.
Patrickiem Le Galem. Rozmowa dotyczyła
organizacji duszpasterstwa wojskowego we
Francji i w Polsce a także wzajemnej współpracy na misjach pokojowych i stabilizacyjnych.
Biskup Tadeusz Płoski spotkał się także
w przedstawicielami Polonii francuskiej,
m.in. z Państwem Henrykiem i Krystyną Rogowskimi oraz z przewodniczącą Fundacji
Jana Pawła II – Krystyną Tomkiewicz i Jej
Mężem.
zjk/kes
7
Zakoñczenie irackiej misji
Na początku Mszy św. do Katedry Polowej wniesiono fotografie żołnierzy, którzy
ponieśli śmierć podczas pełnienia służby
w Iraku. Dziekan Wojsk Lądowych, ks. płk
Dariusz Kowalski, odczytywał nazwisko,
stopień wojskowy, jednostkę w której służył poległy oraz okoliczności śmierci żołnierza.
Misja wojskowa w Iraku podjęta została
w imię solidarności z cierpiącymi i dla obrony międzynarodowego pokoju, dlatego
wpisuje się w historię chwały oręża polskiego – mówił w homilii ks. Żarski. Kaznodzieja
podkreślił, że Polacy znaleźli się w Iraku „nie
dla zysku, ale w dobrze pojętym i dobrze
rozumianym poczuciu obowiązku obrony
życia, sprawiedliwości i pokoju”.
Wikariusz generalny biskupa polowego
podkreślił, że zbyt wiele słów kierowanych pod adresem polskich żołnierzy stacjonujących w Iraku, charakteryzowało się
krótkowzrocznością i egoistyczną nieodpowiedzialnością. Nie brakowało wypowiedzi, które chciały sprowadzić obecność
polskiego żołnierza do judaszowego poziomu ekonomicznego zysku wielkości łupu
wojennego. Kaznodzieja sprzeciwił się też
sprowadzaniu wysiłku i ofiarności Polaków
do poziomu szkoleniowego, mającego za
cel podniesienie umiejętności i sprawności
polskich Sił Zbrojnych – powiedział.
Ks. Żarski podkreślił, że obecność polskich
żołnierzy tam, gdzie ludzkie życie jest
w niewyobrażalnej pogardzie i śmiertelnym
8
zagrożeniu, przypomina współczesnym, że
cechą charakterystyczną żołnierzy Wojska
Polskiego jest gotowość do walki i poświęcenia „za wolność Waszą i Naszą”.
We Mszy św. uczestniczył gen. broni Waldemar Skrzypczak, Dowódca Wojsk Lądowych,
dowódcy poszczególnych zmian, żołnierze wszystkich jednostek biorących udział
w misji, a także rodziny poległych.
Po Mszy św. na Cytadeli, w siedzibie Dowództwa Wojsk Lądowych odbył się uroczysty apel, na który przybyli licznie zgromadzeni weterani, misji przywracania pokoju
i stabilizacji na ziemi irackiej. Ordynariat
Polowy WP reprezentował ks. płk Dariusz
Kowalski oraz kapelani biorący udział
w misji.
„Opuściliśmy Irak w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, pozostawiając dobrze
wyszkolone wojsko i uspokojoną sytuację
w prowincjach Nie dokonalibyśmy tego
wszystkiego, gdyby nie atmosfera panująca
w naszych szeregach: koleżeństwo i wszelka pomoc ofiarowana naszym kolegom”
– mówił w czasie apelu gen. Skrzypczak.
Dodał także: „Chylę głowę przed kapelanami, którzy nigdy nie odstępowali naszych
żołnierzy, byli z nami ramię w ramię, służąc kapłańską posługą i dobrym słowem.
To dzięki nim mieliśmy zawsze odrobinę
rodzinnego ciepła, szczególnie w chwilach
ciężkich, kiedy oddalenie od naszych rodzin
dawało się szczególnie we znaki. Duchowni
stali także przy nas w chwilach najtrudniejszych, kiedy odchodził na wieczną wartę
nasz kolega, towarzysz broni, przyjaciel
z pokoju...”.
Słowa te wywołały wyraźne poruszenie na
twarzach, obecnych na uroczystości, rodzin
żołnierzy poległych w Iraku oraz weteranów, którzy doświadczyli bliskości śmierci.
„To nieprawda, że żołnierze są twardzi, pod
żołnierskim uniformem biją wrażliwe, żołnierskie serca” – mówił generał.
„Byliśmy reprezentantami Polski, przyczyniając się do umocnienia międzynarodowej pozycji Rzeczypospolitej oraz szacunku
dla żołnierzy WP (...). Możemy być dumni
z naszych dokonań; dzięki doświadczeniom
misji irackiej zmieniło się także oblicze naszej armii, a szczególnie Wojsk Lądowych.
Fot. Krzysztof Stępkowski
Fot. Krzysztof Stępkowski
Polscy żołnierze są tam, gdzie przyrzekli być wypowiadając rotę przysięgi wojskowej, Polski żołnierz stanął na irackiej ziemi ponieważ był zdolny, aby w służbie człowiekowi „w razie potrzeby krwi własnej ani życia nie szczędzić” – mówił podczas
Mszy św. w intencji żołnierzy – uczestników misji irackiej ks. płk Sławomir Żarski,
wikariusz Biskupa Polowego WP. Eucharystię, koncelebrowali kapelani Ordynariatu Polowego WP, którzy byli z żołnierzami podczas misji w Iraku. Po Mszy św. na
warszawskiej Cytadeli, siedzibie Wojsk Lądowych odbył się uroczysty apel żołnierzy
biorących udział w misji irackiej.
Fot. Anna Tokarska
Jesteśmy wojskiem godnym miana armii
XXI wieku i z podniesionym czołem możemy nosić polskie mundury” – zakończył.
W czasie uroczystości, gen. Skrzypczak wręczył „Gwiazdy Iraku”, nadane przez Prezydenta RP, za udział w misji.
Na placu Cytadeli wybrzmiał Apel Poległych i salwa honorowa, oddana na cześć
poległych, Orkiestra Reprezentacyjna Wojsk
Lądowych odegrała „Marsz Pierwszej Brygady”, a po defiladzie pododdziałów, w kaplicy pw. Ducha św., złożono wieniec i znicze
pod epitafium, upamiętniającym żołnierzy
poległych w misjach poza granicami kraju. Ceremonii tej dokonał gen. Skrzypczak
z byłymi dowódcami Wojsk Lądowych (m.in.
gen. broni Zbigniewem Zalewskim) wraz
z rodzinami żołnierzy poległych w Iraku.
Misja iracka rozpoczęła się 17 marca 2003
roku postanowieniem Prezydenta RP. Wzięło w niej udział 15.000 żołnierzy. W Iraku
zginęło 22 żołnierzy. Polacy nadzorowali
środkowo-południową strefę odpowiedzialności w ramach dowodzonej przez Polaków
Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe
(ang. MNDCS). Do głównych zadań sił koalicyjnych należało: tworzenie podstaw do
powołania struktur irackiej administracji
centralnej i lokalnej, zapewnienie bezpieczeństwa ludności cywilnej i wojsk koalicji
oraz szkolenie irackiej armii i policji.
28 października ostatni polscy żołnierze
z grupy bojowej opuścili bazę w Ad-Diwa-
niyah, przekazując dowodzenie Amerykanom, w Iraku pozostało jedynie 20 polskich oficerów w ramach misji szkoleniowej
NATO.
at/kes
Światełka w ciemności
¯ycie to adwent
Oczekiwanie… Coraz trudniej w pędzącym na oślep świecie zatrzymać się i poczekać. Coraz bardziej niecierpliwi, coraz bardziej zdenerwowani, coraz bardziej
sfrustrowani sięgamy łapczywie po nowe towary w globalnym hipermarkecie.
Natarczywa komercja i rozbudzane coraz bardziej przebiegle apetyty konsumpcyjne zabijają w nas wewnętrzną zdolność oczekiwania. Zachłanne mieć, natychmiast na wyciągnięcie reki, zagłusza najważniejsze pytania, które powinien sobie
postawić człowiek – istota wyróżniona przez Stwórcę rozumem i sercem. Kim
jestem i po co jestem, jaki jest cel i sens mojego życia. Bo przecież narzucająca się
dziś odpowiedź, zwłaszcza w okresie przedświątecznym: jestem konsumentem,
redukuje i deformuje nasze człowieczeństwo. Dlatego tak ważne jest ocalenie
adwentu, uczynienie go strefą chronioną. Aby ocalić pełny wymiar naszego człowieczeństwa. To bowiem jedyny w roku okres, kiedy dana jest nam szansa uświadomienia sobie, na co czy na kogo czekamy. A więc, jaki jest sens i cel naszego
oczekiwania, życiowego adwentu.
W mojej parafii na Bemowie, największej parafii michalickiej w Polsce, gdzie liczna grupę parafian stanowią rodziny wojskowe, na czas adwentowych rorat czeka
wielu i coraz więcej parafian. Dzięki Księżom Michalitom to piękne nabożeństwo
wotywne ku czci – Najświętszej Maryi Panny gromadzi o brzasku, na pierwszej
porannej Mszy św. o godzinie szóstej dzieci, młodzież i całkiem już dorosłych
dziadków i babcie. Po roratach migające w szarościach świtu światełka wędrują
po ulicach osiedla. Może któregoś poranka oświetlą i ogrzeją jakieś zziębnięte
serce, które już oduczyło się prawdziwej miłości? I tak „jak naród pogrążony
w ciemnościach”, ujrzy światłość wielką? Ile pięknych treści poświęconych Matce
Bożej i innym cichym bohaterom Adwentu zawdzięczają parafianie z Bemowa,
uczestnicy rorat – Księdzu Tadeuszowi Gerlachowi, Księdzu Rafałowi Kamińskiemu, czy też głoszącemu tegoroczne kazania roratnie Księdzu Ryszardowi Andrzejewskiemu. Któż bowiem lepiej nauczy nas owocnego oczekiwania na najważniejsze w naszym życiu spotkanie – spotkanie z Bogiem? Mistrzyni cierpliwego,
cichego oczekiwania Najświętsza Maryja Panna, Niepokalana.
ELżbieta Szmigielska-Jezierska
9
Relikwie Jana Pawła II w rembertowskiej parafii wojskowej
Parafia pw. św. o. Rafała Kalinowskiego w Rembertowie, w dniach 22-23 listopada, dostąpiła ogromnej łaski goszczenia relikwii Ojca Św. Jana Pawła II w postaci:
Krzyża Papieskiego, sutanny, piuski i butów. Pamiątki te, dzięki staraniom Księdza
proboszcza, zostały wypożyczone naszej oraz sąsiednim parafiom, abyśmy mogli
dostąpić zaszczytu ich osobistej adoracji.
Fot. ks. Waldemar Jarząbek
Wszyscy, którzy wzięli udział w uroczystościach nawiedzenia krzyża są jednomyślni: „Dostąpiliśmy w tych dniach wielkiej
i niepowtarzalnej łaski! Tak bliski kontakt
z przedmiotami, które jeszcze niedawno
służyły Ojcu Świętemu był wielkim przeżyciem i skłonił do głębokiej refleksji nad swoim dotychczasowym życiem i obraniem dalszej drogi”. Możliwość ucałowania krzyża,
który towarzyszył Ojcu Św. w jego ostatniej
Drodze Krzyżowej, wzruszyła wszystkich
obecnych. Z niejednych oczu popłynęły łzy,
szybciej zabiło niejedno „twarde”, żołnierskie serce...
Parafianie oraz zaproszeni goście, a wśród
nich członkowie Bractwa Kurkowego, swoim licznym przybyciem pokazali, że w pełni
rozumieją, jak wielkiego zaszczytu dostąpiła ich wspólnota. W trakcie uroczystych
adoracji, jakie były prowadzone zarówno
w czasie Mszy św., jak i indywidualnie, ludzie
tłumnie oddawali cześć relikwiom w atmosferze skupienia i głębokiej zadumy. Oprawa
nawiedzenia była wspaniała i w pełni podkreślała powagę uroczystości.
Niedzielna, wieczorna Msza św., w czasie której homilię
wygłosił proboszcz
parafii ks. ppłk Mariusz Śliwiński, poprzedziła uroczyste
przekazanie krzyża
do sąsiedniej parafii
pw. Matki Boskiej
Zwycięskiej, w której miały się odbyć
kolejne adoracje relikwii. Ks. Śliwiński
podkreślił, że Ojciec
Święty całym swoim
życiem, a szczególnie w czasie ostatnich dni
ziemskiego pielgrzymowania, chciał pokazać nam, że poprzez poddanie się woli Pana
w życiu doczesnym, możemy w pełni dostąpić łaski Bożej w życiu wiecznym. Swoją
postawą przypomniał, że wszyscy jesteśmy
równi wobec Boga, a „chwila próby”, której
został poddany, dała dowód temu, jak bardzo ufał Bogu i w pełni poddawał się Jego
woli. – Oby Pan każdemu z nas dał tak wiele
siły i obdarzył niezachwianą wiarą w łaskę
i miłosierdzie Boże – powiedział ks. Śliwiński. Podkreślił on także, jak wielkie znaczenie dla Ojca Świętego miał krzyż, który przez całe swoje życie trzymał mocno
w dłoni, jako symbol wiary, i z którym szedł
przez świat, głosząc Słowo Boże. „I oto
w chwili, kiedy Ojciec Święty opadł z sił, ten
krzyż, który dotychczas dzierżył w dłoni,
stał się mu podporą podczas ostatniej drogi krzyżowej, jaką dane mu było odprawić”
– mówił proboszcz.
Tego wieczoru Świątynia była wypełniona
po brzegi. Zgromadziła ona rzesze parafian,
gości oraz członków sąsiedniej parafii, którzy przybyli tłumnie, aby uroczyście przenieść relikwie do swojego Kościoła.
Dzięki uczestnictwu w adoracjach, poprzez
pamiątkowe krzyże, uroczyście poświęcone,
które teraz zawisły w naszych domach, dzięki modlitwom i rozważaniom, które dane
nam było razem przeżywać, będziemy mogli
spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy.
Niech to będzie nasz „krzyż papieski”, który
ma umocnić nas w wierze i być naszą drogą
do życia wiecznego w domu Ojca.
Anna Radzińska/at
Odpust ku czci patrona saperów – św. o. Rafała Kalinowskiego
W kościele garnizonowym, 20 listopada, w rocznicę narodzin dla
nieba patrona rembertowskiej wspólnoty wojskowej, została odprawiona uroczysta Eucharystia, której przewodniczył ks. płk Krzysztof Wylężek, duszpasterz saperów, a koncelebrowali: proboszcz
ks. ppłk Mariusz Śliwiński i księża zaprzyjaźnieni z parafią.
Świątynię wojskową wypełnili licznie zgromadzeni wierni, którzy przybyli, aby oddać
cześć św. Rafałowi Kalinowskiemu, patronowi oficerów i żołnierzy, a od 2006 r.
patronowi saperów. Na uroczystości nie
mogło więc zabraknąć 2. Mazowieckiej
Brygady Saperów z Kazunia, której obecność w czasie ważnych wydarzeń w życiu
rembertowskiej parafii wojskowej stała się
już tradycją.
Słowo Boże wygłosił o. Mirosław Zięba,
którego los splótł z postacią św. Rafała
Kalinowskiego poprzez ukończenie szkoły
w Wadowicach, założonej przez świętego
oraz obecną posługę w Usole syberyjskim,
gdzie patron rembertowskiej parafii przebywał na zesłaniu za udział w powstaniu
styczniowym.
10
O. Zięba w homilii przybliżył
zgromadzonym niezwykłą
postać św. Rafała. Jego droga ku świętości była bardzo
długa i prowadziła przez
głęboki kryzys wiary, którego doświadczył w młodości. W późniejszym życiu
kapłańskim, które rozpoczął
mając 42 lata, kryzys ten ułatwiał mu zrozumienie błądzących i zbuntowanych przeciwko Bogu.
W święto patrona parafii wspólnie modlili
się m.in.: płk Bogusław Bębenek, Szef Inżynierii Wojskowej i prezes Stowarzyszenia
Saperów Polskich, przedstawiciele Akademii Obrony Narodowej: prof. Adam Tomaszewski, Prorektor ds. dydaktycznych oraz
dr hab. Stanisław Zajas, Prorektor ds. naukowych, reprezentanci rembertowskich władz
samorządowych, a nad głowami wszystkich
górował sztandar parafii wojskowej.
Mocnym akcentem na zakończenie uroczystości była salwa na cześć św. Rafała Kalinowskiego, którą z armat oddało Bractwo
Kurkowe.
Anna Tokarska
Niebanalne
Warto pomyœleæ
życiorysy
Święty Juan Diego
Juan Diego urodził
się w 1474 r. w wiosce Tlayacac, odległej
o ok. 20 km od obecnej stolicy Meksyku.
Rodzice dali mu indiańskie imię Cuauhtlatoatzin, które w języku Azteków znaczy
„Mówiący Orzeł”. Należał do najbiedniejszej, a zarazem najliczniejszej klasy społeczności Azteków. Ciężko pracował na roli i zajmował się wyrabianiem mat
w zamieszkanym przez plemię Nahua mieście
Cuautitlan, zdobytym przez Azteków w 1467
r. Gdy państwo Azteków zostało podbite
Myœli
nieprzedawnione
przez Hiszpanów (1519/21) Juan Diego wraz
z żoną Malitzin (Maria Łucja) przyjęli w 1524
r. chrzest, prawdopodobnie z rąk hiszpańskiego misjonarza Indian, franciszkanina o. Torbio
de Benavente. Otrzymał imię Juan Diego. Byli
jednymi z pierwszych nawróconych Azteków.
W kilka lat później, w 1529 roku, Maria Łucja zmarła, nie pozostawiając potomstwa. Po
jej śmierci Juan Diego przeniósł się do swego
wuja do Tolpetlac.
Juan Diego był bardzo gorliwym chrześcijaninem. W każdą sobotę i niedzielę przemierzał pieszo kilkanaście mil ze swojej wioski
do kościoła w Tenochtitlan, by uczestniczyć
we Mszy Św. i katechizacji. Podczas jednej
z takich wypraw, w sobotni poranek 9 grud-
nia 1531 r., na wzgórzu Tepeyac objawiła mu
się Matka Boża. Zgodnie z życzeniem Maryi,
na wzgórzu wkrótce wybudowano kaplicę, w
której umieszczono Jej cudowny wizerunek
odbity na płaszczu Indianina. Juan Diego zamieszkał w pokoju, przygotowanym dla niego
obok świątyni. Spędził tam resztę życia, opowiadając przybywającym do sanktuarium pielgrzymom o objawieniach, wyjaśniając prawdy
wiary i przygotowując wielu do chrztu. Zmarł
30 maja 1548 r. w wieku 74 lat i został pochowany na wzgórzu Tepeyac.
W 1990 r. Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym, a 31 lipca 2002 r., podczas swojej
kolejnej pielgrzymki do Meksyku, włączył do
grona świętych.
(jur)
„Ten, kto wierzy, że za pieniądze można mieć wszystko,
łatwo popada w podejrzenie, że za pieniadze
gotowy jest zrobić wszystko.”
(B. Franklin)
Jasnogórska Muzyka Dawna Musica Claromontana vol. 13.
Wydawnictwo muzyczne Dux wraz z Klasztorem
OO Paulinów na Jasnej Górze w ramach obchodów 350-lecia obrony Jasnej Góry przed Szwedami wydaje serie nagrań Musica Claromontana,
na której rejestrowane są musicalia znajdujące się
w zbiorach Kapeli Jasnogórskiej, która od końca
XVI wieku brała czynny udział w liturgii klasztornej. W archiwum zachowało się ponad 3 tysiące
rękopiśmiennych źródeł muzycznych, wśród których są dzieła ponad 120 polskich twórców. Zasoby te są cały czas badane przez muzykologów
i historyków.
Na prezentowanej dzisiaj płycie zarejestrowano
kompozycje, zakonnika ojca Amando Ivan�icća
Osppe (1727-1790(?)). Ze źródeł historycznych
dowiadujemy się, że dziś mało znany kompozytor, za życia był popularny w krajach europejskich. Nad ustaleniem jego życiorysu wciąż pracują badacze.
Na niniejszym krążku nagrano następujące jego
kompozycje: Missa Solemnis (Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Benedictus, Agnus Dei) Regina Co-
eli, Salve regina oraz Litania de B. Maria Virgine.
Do płyty dołączony jest obszerny, fachowy, niezwykle ciekawy, komentarz naukowy.
Wykonawcami zarejestrowanych kompozycji są
utytułowani specjaliści w zakresie wykonawstwa
muzyki dawnej: Anna Mikołajczyk – sopran, Piotr
Olech – alt, Krzysztof Szmyt – tenor, Mirosław
Borczyński – bas, przygotowany przez Piotra
Zawistowskiego znakomity zespół wokalny Sine
Nomie, grający na historycznych instrumentach
wspaniały zespół Concerto Polacco. Dyryguje
oraz realizuje na organach partię baso continuo,
wybitny znawca tajemnic muzyki dawnej prof.
Marek Toporowski.
Wysokiej klasy wykonawcy, doskonale rozumiejący i czujący muzykę zapewniają słuchaczowi
niezwykłe wrażenia artystyczne. Wierna, stylowa
interpretacja pozwala przenieść się w dawne czasy, w których rodziła się ta muzyka.
To cenna inicjatywa zwłaszcza w dzisiejszych
czasach, w których przeżywamy kryzys muzyki
sakralnej, o którym dzisiejszy papież Benedykt
XVI, jeszcze jako kardynał Joseph Ratzinger pisał
w ogłoszonym w 1986 roku Raporcie o stanie
wiary: (…) Wszędzie tam, skąd wyrzucono piękno
i gdzie ceni się tylko rzeczy użyteczne coraz wy-
raźniej widać przerażające zubożenie. Doświadczenie nauczyło nas, że postępowanie według
jednej tylko zasady: zrozumiale dla wszystkich –
nie uczyniło liturgii bardziej zrozumiałą, bardziej
otwartą, natomiast wyraźnie ją zubożyło. Liturgia
prosta – to nie znaczy prostacka lub tania. (…)
Wielką muzykę odrzucono(…). Czy rzeczywiście
nie ma nic aktywnego w słuchaniu, intuicyjnym
pojmowaniu, wzruszeniu? Czyż nie umniejsza
się właśnie roli człowieka, każąc mu uczestniczyć
w liturgii jedynie za pomocą wypowiadanych
słów? (…) Kościół ograniczający się do wykonywania muzyki modnej, popularnej, popada
w nieudolność i staje się nieprzydatny(…) Kościół
nie może zadowolić się strawą codzienną, użytkową; powinien rozbudzać głos Wszechświat,
chwaląc Stworzyciela i odsłaniając Jego wspaniałość, czyniąc Go pięknym i dostępnym ludziom.
Jeżeli Kościół ma nadal nawracać, czyli uczłowieczać świat, jak może odrzucać w liturgii piękno?
Piękno tak mocno splecione z Miłością(…).
Niech te mocne słowa Ojca Świętego oraz lektura
prezentowanej muzyki liturgicznej dawnych czasów, skłoni nas do przemyśleń o pięknie i bogactwie tkwiącym w liturgii Kościoła Katolickiego.
Leszek Mateusz Gorecki
11
Obły czyli bez kantów?
Stoi na nowiuteńkim, zbudowanym z unijnych pieniędzy, nabrzeżu w Belfaście.
Na pierwszy, a nawet drugi rzut oka – coś na kształt syrenki czy gimnastyczki
z kreskówki, z hula-hop w uniesionych rękach. Powyginane w syreni zarys pręty.
Podchodzimy bliżej. Pomnik zgody i pojednania – głosi dumny angielski napis.
A może jednak przede wszystkim pomnik tandety i kiczu… poprawności politycznej? Czy wielowiekowa kultura europejska – tutaj o celtyckich korzeniach – nie dorobiła się piękniejszych, głębszych symboli wyrażających tę szlachetną ideę?
Belfast – miasto, skąd w swój ostatni rejs
z suchego doku wypłynął Titanic. Miasto,
gdzie „murale” z lat 1960-1991 opowiadają
historię tragicznych bratobójczych walk protestancko-katolickich, rozgrywanych przez
polityków. Miasto Jonathana Swifta i C.S. Lewisa rozkwita dzięki… rywalizacji Anglików
i Irlandczyków, którzy „walczą” dziś, kto da
więcej, by miasto piękniało. Tutaj materializuje się przysłowie: zgoda buduje, a ślady po
wybuchach bomb pułapek ostrzegają: niezgoda rujnuje.
Naszym cicerone po Belfaście – stolicy
Irlandii Północnej, gdzie przy pomniku
Królowej Wiktorii powiewa brytyjska flaga
– jest Irlandczyk. Tu się urodził i jako młody
chłopak widział rozrywanych przez granaty
ludzi.
I choć od zadekretowanej oficjalnie zgody
upłynęło już sporo czasu, to nadal w dzielnicach enklaw protestanckich i katolickich
ludzie stawiają wokół domów podwójne,
wysokie mury. Rany ludzkich serc goją się
dłużej. I na nic tu zdadzą się okrągłe frazesy
i zaklęcia z repertuaru poprawności politycznej. Znieczulają miejscowo i chwilowo,
ale nic nie są w stanie uleczyć…
Ten „syreni” dysonans między treścią i formą,
który zobaczyłam w Belfaście w październiku, będzie mi się odtąd kojarzył bynajmniej
nie z syrenim ani łabędzim śpiewem niektórych polityków, fałszujących na całego.
Gdy polityk z teatralną emfazą i błyskiem
w oku zapewnia mnie z sejmowej trybuny,
że jego polityczny program, w przeciwieństwie do adwersarzy, będzie realizowany
w duchu braterskiej miłości… Już w oddali
widzę zarys gilotyny ze znakiem firmowym
„Fraternite” (braterstwo – jedno z haseł rewolucji francuskiej). Tak się kończyły w dziejach świata wszystkie ludzkie próby budowania pokoju na „uśmierceniu Boga”. Wciąż
ponawiamy próby budowania bez fundamentów, na ruchomych piaskach iluzji.
W kabarecie czy bufecie, na politycznej
scenie wykrzykujemy: „Łał, kocham was”.
A wokół coraz więcej serc skamieniałych
z nienawiści. Tragiczny paradoks czasów
tandetnej miłości, która nic nie kosztuje?
Bo prawdziwa miłość, prawdziwe braterstwo, prawdziwy pokój jest opieczętowany
Krzyżem Prawdy. Bez tego znaku najszlachetniejszej próby, nie ma mowy o trwałym
pokoju, który rodzi się w ciszy, w ludzkim
sercu z pojednania z Bogiem.
Krzyż uwiera dziś poprawnych politycznie
i wykorzenionych Europejczyków. Ma wyrazisty kształt wskazujący dwa zbawcze kie-
12
runki. I choć nawet w łonie Kościoła trwają
próby rozmontowania krzyża i zredukowania go do poziomu horyzontalnego (ograniczanie przez poprawność polityczną misji
Kościoła do działalności charytatywnej), to
przecież ramiona obejmujące świat (kieru-
Felieton
nek horyzontalny) nic nie znaczą bez pionowej belki, wskazującej niebo. Gdy zabraknie
głównego spoiwa konstrukcyjnego – Serca
Jezusowego- działalność charytatywna zamienia się w dochodowy biznes.
Dwie proste linie – ucieleśnienie prostoty,
pełni i głębi. To kształt Prawdy. Wyrazisty
znak sprzeciwu dla świata obłych kształtów,
pustych w środku. Tandeta myślowa spod
znaku poprawności politycznej nie toleruje
dziś wyrazistych i jednoznacznych kształtów. Bo nie toleruje Prawdy i Słowa, które
stało się ciałem.
Elżbieta Szmigielska-Jezierska
Gdynia: 90. rocznica utworzenia Marynarki Wojennej
Jubileusz Polskiej bandery
„...Każdemu panu i narodowi więcej na
morskim państwie zależy niźli na ziemskim, i więtsze pożytki morzem niźli ziemią,
i więtsze a prętsze szkody i niebezpieczeństwa przychodzą. Dlatego kto ma państwo
morskie, a nie używa go albo je sobie da
wydzierać, wszystkie pożytki od siebie oddala, a wszystkie szkody na się przychodzi,
z wolnego niewolnikiem się stawa, z bogatego ubogim, z swego cudzem...”
Arcybiskup lwowski Jan Dymitr Solikowski
Siedemnaście dni po odzyskaniu przez Polskę niepodległości marszałek Józef Piłsudski,
dekretem z 28 listopada 1918 roku rozkazał
utworzyć Marynarkę Wojenną mianując jednocześnie pułkownika marynarki Bogumiła
Nowotnego, szefem Sekcji Marynarki Wojennej przy Ministerstwie Spraw Wojskowych. Tym samym zapoczątkował tworzenie
polskich sił morskich jako spójnej struktury
organizacyjnej.
Uroczystości rocznicowe 90-lecia utworzenia Marynarki Wojennej rozpoczęła 28
listopada Msza św. w Kościele Marynarki
Wojennej na gdyńskim Oksywiu. Przewodniczył jej Biskup Polowy Wojska Polskiego
gen. dyw. prof. dr hab. Tadeusz Płoski, który
składał Najświętszą ofiarę razem z księżmi
kapelanami Ordynariatu Polowego WP, na
czele z Kanclerzem Kurii Polowej ks. kmdr
dr Leonem Szotem i ks. kmdr Bogusławem
Wroną, Dziekanem Marynarki Wojennej.
Na samym początku Eucharystii mar. pchor.
Leszek Tabat wraz z mar. pchor. Katarzyną
Fiedziukiewicz witając Biskupa Polowego
w marynarskiej rodzinie poprosili o sprawowanie Najświętszej Ofiary w intencji Marynarki Wojennej RP oraz podchorążych Akademii Marynarki Wojennej im. Bohaterów
Westerplatte z racji zbliżającego się Dnia
Podchorążego. W uroczystej homilii Ks. Biskup Polowy przedstawił rys historyczny
utworzenia, rozwoju i działalności w historii naszej Ojczyzny Marynarki Wojennej RP
oraz ukazał motyw morza i losy związanych
z nim Polaków.
W Mszy Św. uczestniczyli przedstawiciele Władz Państwowych, Dowództwo Marynarki
Wojennej, oficerowie, podoficerowie, marynarze z Jednostek tworzących ten rodzaj
Sił Zbrojnych oraz Komenda,
wykładowcy, podchorążowie
Akademii Marynarki Wojennej,
ks. kapelani Ordynariatu Polowego WP, Dziekani obrządku
ewangelickiego i prawosławnego, poczty sztandarowe
oraz zaproszeni Goście.
Po Mszy św. o godz. 10.30 Biskup Polowy WP wraz z Ministrem Obrony Narodowej i delegacjami Marynarki Wojennej
i Akademii Marynarki Wojennej
udali się na cmentarz MW, aby
oddać hołd Twórcom Polskiej
Marynarki Wojennej.
O godz. 11.00 nastąpiło spotkanie znamienitych gości na
Plebanii wojskowej, podczas
którego Biskup Tadeusz Płoski wręczył Ministrowi Obrony Narodowej Bogdanowi
Klichowi kopię obrazu pobłogosławionego przez Sługę
Bożego papieża Jana Pawła II
na sandomierskich błoniach
bł. kmdr ppor. Władysława Miegonia. Pośród zacnych gości byli przedstawiciele Grona Pedagogicznego i młodzieży ze Szkoły
w Strzebielinie im. bł. kmdr ppor. Władysława Miegonia, którzy mogli jeszcze silniej
rozwinąć ducha patriotyzmu i umiłowania
swego Patrona w zetknięciu z elitą naszego
społeczeństwa.
W południe odbyły się uroczystości przy
Płycie Marynarza Polskiego na Skwerze Kościuszki, gdzie został wręczony sztandar
Oddziałowi Zabezpieczenia MW, poświęcony przez Biskupa Polowego oraz przeniesienie Orderu Virtuti Militari ze sztandaru
1. Morskiego Pułku Strzelców na sztandar
Oddziałowi Zabezpieczenia MW. Odczytano
rozkaz Dowódcy Marynarki Wojennej RP, po
którym nastąpiły okolicznościowe przemówienia oraz złożenie wieńców i kwiatów
na Płycie Marynarza Polskiego. Całość zakończyła defilada pododdziałów Marynarki
Wojennej RP.
Po południu rozpoczęła się, w Porcie Wojennym, ceremonia powitania okrętu ORP
Gen. K. Pułaski powracającego z operacji
„ACTIVE ENDEAVOUR”. Uroczystości rocznicowe zakończył pokaz sztucznych ogni.
Ks. kmdr ppor. Radosław Michnowski
Ks. ppor. Sławomir Gadowski
13
Uroczystości ku czci Eugeniusza Małaczewskiego
Zapomniany ¿o³nierz-poeta
Uroczystości upamiętniające Eugeniusza Małaczewskiego – żołnierza Wojska Polskiego w Rosji, armii polskiej w Murmańsku, Armii gen. Józefa Hallera i wreszcie uczestnika wojny polsko-rosyjskiej w 1920 roku – odbyły się 23 listopada br.
w Zakopanem. Biskup Polowy Wojska Polskiego gen. dyw. prof. dr hab. Tadeusz Płoski przewodniczył Mszy św. koncelebrowanej w kościele pw. Najświętszej Rodziny.
Na cmentarzu parafialnym został poświęcony nagrobek Żołnierza-Poety.
Biskup Polowy w kazaniu przybliżył postać
Eugeniusza Magaczewskiego. Powiedział
m.in.: – Po wybuchu rewolucji październikowej Małaczewski wstąpił do tworzących się
polskich jednostek wojskowych w Rosji i był
dowódcą kompanii w 1 Korpusie Polskim
generała Dowbór-Muśnickiego, a później
w 3 Korpusie Polskim. Po jego rozbrojeniu
samodzielnie przedzierał się ku wojskom
alianckim nad Morzem Białym. Podczas
tej wędrówki był kilkakrotnie aresztowany
i skazany na rozstrzelanie. Zdołał zbiec i dotarł do Archangielska, do tychże alianckich
wojsk biorących udział w walce z bolszewikami. Wojował w śniegach Archangielska
i Murmańska. Dowódca angielski nazwał
niewielki polski oddział, bo liczący niewielu ponad 40 żołnierzy, „lwami północy”
w dowód uznania ich waleczności. Wpisał
się Małaczewski w „epopeję murmańską”,
a jej trudy opiewał w swych wierszach.
Porucznik Małaczewski wrócił do Polski
z armią generała Hallera. Podczas wojny
polsko-bolszewickiej był jego adiutantem.
W sierpniu 1920 roku bronił Warszawy,
a później wziął udział w pościgu za cofającą się Armią Czerwoną. Niezwykłe trudy
wojenne dały o sobie znać. Żołnierz, poeta,
pisarz zapadł na ciężka chorobę. Zmarł,
w Zakopanem, u podnóża Tatr… 19 kwietna 1922 roku i został pochowany na cmentarzu parafialnym przy ul. Nowotarskiej.
Małaczewski, pośmiertnie odznaczony Krzy-
14
żem Virtuti Militari, pozostawił po sobie,
mimo bardzo krótkiego życia, żył bowiem
zaledwie 25 lat, bogaty dorobek literacki. To wiersze, opowiadania, dramat, oraz
„arcyksiążka – „Koń na wzgórzu” – jeden
ze spiżowych pomników mowy polskiej” –
jak pisał Makuszyński.
Biskup Polowy WP podkreślił, że w dobie upadku autorytetów Eugeniusz Małaczewski jest przykładem patriotyzmu
i umiłowania Ojczyzny. Biskup zakończył kazanie apelem: Panie Poruczniku Małaczewski! Wołamy dziś do Ciebie: Stań do apelu!
I powróć raz jeszcze do Polski po latach tak
niesprawiedliwego zapomnienia, tego wygnania z pamięci Narodu.
Dzisiaj, w dobie niszczenia autorytetów,
w czasach zamętu moralnego i wszechogarniającego relatywizmu, Polacy Ciebie potrzebują. Potrzebujemy przypomnienia Twojej
niezłomnej, niezachwianej wiary w naszego
Boga. Twego przykładu patriotyzmu i umiłowania Ojczyzny. Twej wreszcie prawości.
Powróć do nas pieśniami, tymi wszystkimi
pięknymi polskimi słowami, które stworzyłeś swym „promiennym sercem”. Aby
modlić się o to przybyliśmy tu z serca ukochanej przez Ciebie Polski, z Warszawy,
której broniłeś w roku dwudziestym przed
bolszewicką nawałą,. Modlimy się równie
żarliwie za spokój Twojej duszy, właśnie tutaj, u podnóża naszych pięknych Tatr, skąd
odszedłeś do Pana. Powróć i pozostań!
Biskup Polowy Wojska Polskiego poświęcił nagrobek Eugeniusza Małaczewskiego,
który znajduje się na cmentarzu, przy ul.
Nowotarskiej. Uczestnikom uroczystości
podziękował Stanisław Mikke – z Rady Pamięci Walk i Męczeństwa. Staraniem Rady
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa został
odnowiony nagrobek Żołnierza-Poety.
Asystę mundurową podczas uroczystości
zapewnili funkcjonariusze Placówki Straży
Granicznej w Zakopanem.
W obecnym roku ukazały się „Utwory zebrane” Eugeniusza Małaczewskiego, w opracowaniu Krzysztofa Piechocińskiego.
Ks. płk SG Zbigniew Kępa
Kronika
Diecezji Wojskowej
Lidzbark Warmiński
W kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Lidzbarku Warmińskim, 14 listopada
br., odsłonięto i poświęcono tablicę upamiętniającą Polskie Państwo Podziemne. Dokonało się to podczas Mszy św. celebrowanej przez Biskupa Polowego WP. Tablicę odsłonili
przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, poświęcił ją Ordynariusz
Wojskowy.
zjk
Jasna Góra
Uroczystości pogrzebowe śp. o. płk Jana Wolnego odbyły się w sobotę, 15 listopada na
Jasnej Górze. Zmarłego paulina i kapelana wojskowego żegnali współbracia, rodzina,
przyjaciele i żołnierze.
Mszy św. pogrzebowej przewodniczył wikariusz generalny Biskupa Polowego, ks. prał.
płk Sławomir Żarski. Posłanie do uczestników uroczystości także Biskup Polowy Wojska
Polskiego. Specjalny telegram z kondolencjami przesłał także Abp Sławoj Leszek Głodź,
metropolita gdański.
Wśród paulinów obecni byli ojcowie i bracia konwentu jasnogórskiego wraz z przeorem
o. Romanem Majewskim, ojcowie Definitorium Generalnego, byli generałowie Zakonu
Paulinów, ojcowie i bracia innych klasztorów paulińskich w Polsce i w Czechach. Wśród
najbliższej rodziny zmarłego paulina obecne było Jego rodzeństwo.
Po Mszy św. uroczystościom pogrzebowym przewodniczył przeor Jasnej Góry o. Roman
Majewski, który poprowadził kondukt żałobny na cmentarz św. Rocha.
ST/Jasna Góra
Warszawa – Rembertów
W listopadzie 2008 r. przypadła 90. rocznica utworzenia Archiwum Wojskowego. W intencji twórców i wszystkich pracowników Centralnego Archiwum Wojskowego (CAW),
18 listopada, w rembertowskim kościele pw. św. Rafała Kalinowskiego, odprawiona została uroczysta Msza św., której przewodniczył Biskup Polowy WP.
Po zakończonej liturgii w Akademii Obrony Narodowej odbyła się konferencja nt.
„90 lat Centralnego Archiwum Wojskowego”. Od 90 lat archiwiści gromadzą, zabezpieczają, opracowują i udostępniają zainteresowanym materiały archiwalne z zakresu wojskowości. Dzięki ich pracy i poświęceniu zachowało się wiele bezcennych dokumentów ilustrujących historię oręża polskiego. „Dzisiaj gromadzimy się na Mszy św., aby prosić Boga
o potrzebne łaski dla wszystkich, którzy pracują w tej instytucji oraz tych, którzy tworzyli
CAW, a odeszli już do Pana” – mówił ks. Wesołowski., witając przybyłych na uroczystość
gości, a wśród nich: Dyrektora Generalnego MON Jacka Olbrychta, dyrektora Gabinetu
Politycznego MON dr. Andrzeja Żaka, dyrektora CAW płk. Bogusława Stachulę, reprezentującego szefa Sztabu Generalnego WP – szefa Biura Koordynacyjnego, płk. Zbigniewa
Błażejewskiego oraz przedstawicieli attachatów wojskowych.
Konferencji towarzyszyła wystawa okolicznościowa „Skarby Centralnego Archiwum Wojskowego”, na której zostały zaprezentowane najciekawsze i najcenniejsze archiwalia
z jego zasobu. Można było obejrzeć m.in. szkic twierdzy Modlin wykonany przez Niemców
w 1908 r. Z okazji rocznicy utworzenia CAW został również wydany „Informator o zasobie
archiwalnym Centralnego Archiwum Wojskowego oraz jubileuszowy numer „Biuletynu
Wojskowej Służby Archiwalnej”.
at
Piła
W dniu 20 listopada Biskup Polowy WP
Tadeusz Płoski odbył wizytacje kanoniczną w garnizonie Piła. W czasie uroczystej Mszy Świętej Pasterz Kościoła
Wojskowego udzielił sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej młodzieży z rodzin wojskowych z parafii garnizonowej
i garnizonu Czarne. W darach ofiarnych
młodzież bierzmowana ofiarowała parafii ornat z symbolami Ducha Świętego i
superfront ołtarzowy.
Uroczystą liturgię uświetnił śpiew chóru „Halka”. W uroczystości wzięli udział
przedstawiciele Wojska na czele z kpt.
Mirosławem Konopko – komendantem
garnizonu Piła, duchowieństwo na czele
z ks. płk. prałatem Józefem Kubalewskim
– dziekanem Pomorskiego Okręgu Wojskowego, ks. mjr Szczepan Madoń – kapelan garnizonu Czarne, ks. Stanisławem
Oraczem – dziekanem dekanatu Piła, ks.
Stanisław Nurkowski, oraz wierni parafii
wojskowej. Proboszczem prafii w Pile jest
ks. ppłk Mirosław Kwiatkowski.
jo
Kosowo
W ciągu ostatniego miesiąca żołnierze
PKW KFOR przeprowadzili akcję informacyjną w szkołach podstawowych na
temat „zagrożenie minowe”. Do organizacji akcji sekcja CIMIC zaprosiła polskich
saperów, a także policjantów z KPS (policja kosowska) i TMK (formacje inżynieryjne). Zajęcia w szkołach przeprowadzono
w formie pogadanek i prezentacji z wykorzystaniem atrap materiałów wybuchowych oraz min ćwiczebnych.
Jak powiedział oficer sekcji S-5 kpt. Miłosz
Mądry – „Zajęcia przeprowadziliśmy w małych górskich wioskach takich jak Laq,
Gjurgedool, Elezaj czy Gajrre. Zdecydowaliśmy się na wioski wysoko w górach,
ponieważ tam problem z występowaniem
min jest największy”. „Minęło kilka lat od
czasu wojny, a w Kosowie nadal jest pełno min i materiałów niebezpiecznych. Instruowaliśmy dzieci jak mają postępować
w przypadku natrafienia na podejrzane
przedmioty, uczulaliśmy nauczycieli, aby
na lekcjach przypominali dzieciom, iż nie
wolno takich przedmiotów dotykać. Pozostawiliśmy również materiały szkoleniowe.” – dodał saper kpt. Marcin Kiljański.
Akcja połączona była z rozdawaniem pomocy szkolnych i sprzętu sportowego. mk
Więcej informacji na stronie internetowej: www.ordynariat.pl
„Nasza Służba” – pismo Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Redaktor naczelny – ks. płk Krzysztof Wylężek, sekretarz redakcji i fotoreporter
– Krzysztof Stępkowski, starszy redaktor – Elżbieta Szmigielska-Jezierska, starszy redaktor – Krzysztof Burek, redaktor-fotoreporter – Anna Tokarska,
wiadomości internetowe – ks. płk SG Zbigniew Kępa, obsługa internetu – mł. chor. sztab. Jarosław Berkieta.
Adres redakcji: 00-911 Warszawa 62, ul. Tokarzewskiego-Karaszewicza 4, tel./fax: 022 687-31-30, tel. 022 687-33-01, fax: 022 826-93-37,
e-mail: [email protected], www.ns.ordynariat.pl; www.ordynariat.pl
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, skracania i zmiany tytułów.
Opracowanie graficzne, skład, łamanie, korekta i druk: Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, tel./fax: (022) 752-23-26
ISSN 1231-6911
15
Dzieci z parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Wesołej
Czasem oczekiwanie jest już miłością
Ks. Jan Twardowski

Podobne dokumenty