Jedynym moim celem jest wolna, sprawiedliwa i wielka Polska
Transkrypt
Jedynym moim celem jest wolna, sprawiedliwa i wielka Polska
DWUTYGODNIK ORDYNARIATU POLOWEGO WOJSKA POLSKIEGO Jedynym moim celem jest wolna, sprawiedliwa i wielka Polska gen. Władysław Sikorski grudzień 1941 r. Fot. Marian Dulewicz Rok XVII nr 21 (370) 1-15 grudnia 2008 r. Z nauczania Koœcio³a Katolickiego Drodzy bracia i siostry! Rozpoczynamy dziś, w pierwszą niedzielę Adwentu, nowy rok liturgiczny. Fakt ten zachęca nas do refleksji nad wymiarem czasu, który robi na nas zawsze wielkie wrażenie. Za przykładem tego, co lubił czynić Jezus, pragnę jednak wyjść od stwierdzenia bardzo konkretnego: mówimy wszyscy, że „brakuje nam czasu”, ponieważ tempo życia codziennego stało się dla wszystkich frenetyczne. Także w tej sprawie Kościół przynosi „dobrą nowinę”: Bóg obdarza nas swoim czasem. My mamy wciąż mało czasu; szczególnie dla Pana nie potrafimy czy czasem nawet nie chcemy go znaleźć. Otóż Bóg ma czas dla nas! To jest pierwsza rzecz, którą początek roku liturgicznego pozwala nam odkryć z zawsze nowym zdumieniem. Tak: Bóg daje nam swój czas, ponieważ wkroczył w historię ze swoim słowem i ze swoimi dziełami zbawienia, ażeby otworzyć ją na to, co wieczne, aby uczynić z niej historię przymierza. W tej perspektywie czas jest już sam w sobie podstawowym znakiem miłości Bożej: darem, który człowiek, jak i wszelka inna rzecz, jest w stanie docenić bądź, przeciwnie, zmarnować; zrozumieć w jego znaczeniu albo zaniedbać z bezmyślną płytkością. Trzy są z kolei wielkie „podstawy” czasu, które wyznaczają historię zbawienia: na początku stworzenie, w centrum wcielenie-odkupienie i na końcu „paruzja”, ostateczne przyjście, które obejmuje także sąd ostateczny. Jednakże tych trzech momentów nie należy rozumieć jedynie jako chronologicznej kolejności. W istocie bowiem stworzenie, owszem, jest początkiem wszystkiego, ale również trwa i realizuje się całego ciągu kosmicznego stawania się aż do końca czasów. Tak samo wcielenie-odkupienie, o ile nastąpiło w określonym momencie historycznym, w okresie przejścia Jezusa na ziemi, wszelako obejmuje swoim zasięgiem cały czas miniony i ten, który przyszedł po nim. Z kolei ostateczne przyjście i sąd ostateczny, których decydującą zapowiedzią był krzyż Chrystusa, wywierają swój wpływ na postępowanie ludzi w każdej epoce. Liturgiczny okres Adwentu obchodzi przyjście Boga w jego dwóch momentach: najpierw wzywa nas do obudzenia oczekiwania na chwalebny powrót Chrystusa, z kolei, gdy zbliża się Boże Narodzenie, zachęca nas do przyjęcia Słowa, które stało się ciałem dla naszego zbawienia. Pan jednakże przychodzi nieustannie do naszego życia. Jak więc stosowny jest apelu Jezusa, który w tę pierwszą niedzielę przypomniany nam został z mocą: „Czuwajcie!” (Mk 13, 33.35.37). Jest on skierowany do uczniów, ale również „do wszystkich”, albowiem każdy, w godzinie, która tylko Bogu jest znana, wezwany zostanie do rozliczenia się z własnego życia. Pociąga to za sobą właściwy dystans do dóbr ziemskich, szczery żal za własne błędy, czynną miłość w stosunku do bliźniego, a nade wszystko pokorne i ufne zawierzenie się w ręce Boga, naszego czułego i miłosiernego Ojca. Ikoną Adwentu jest Maryja Panna, Matka Jezusa. Wzywają Ją, ażeby pomogła i nam stać się przedłużeniem ludzkości dla Pana, który nadchodzi. 30 listopada przypada uroczystość św. Andrzeja Apostoła, brata Szymona Piotra. Obaj byli najpierw wyznawcami Jana Chrzciciela, a po chrzcie Jezusa w Jordanie, stali się Jego uczniami, uznając w Nim Mesjasza. Św. Andrzej jest patronem Patriarchatu Konstantynopola, dlatego Kościół Rzymu czuje się związany z Kościołem konstantynopolskim więzami szczególnego braterstwa. Dlatego też, zgodnie z tradycją, z tej szczęśliwej okazji delegacja Stolicy Apostolskiej na czele z kard. Walterem Kasperem, przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, udała się z wizytą do patriarchy ekumenicznego Bartłomieja I. Z całego serca kieruję moje pozdrowienie i życzenia do niego i do wiernych Patriarchatu, wypraszając dla wszystkich obfitości niebieskich błogosławieństw. Chciałbym zaprosić was do modlitwy za liczne ofiary brutalnych zamachów terrorystycznych w Bombaju, w Indiach, jak również starć, do jakich doszło w Jos w Nigerii, jak i za rannych oraz tych, którzy w jakikolwiek sposób zostali nimi dotknięci. Odmienne są przyczyny i okoliczności tych tragicznych wydarzeń, jednakowa musi być groza i potępienie wybuchu tak wielkiej okrutnej i obłąkanej przemocy. Prośmy Pana, by poruszył serca tych, którzy łudzą się, że jest to droga rozwiązania problemów lokalnych bądź międzynarodowych i czujmy się wszyscy zmobilizowani do dawania przykładu łagodności i miłości, aby zbudować społeczeństwo godne Boga i człowieka. Benedykt XVI 30 listopada 2008, modlitwa Anioł Pański PAPIESKIE INTENCJE MISYJNE NA GRUDZIEN Aby chrześcijanie, przede wszystkim w krajach misyjnych, swoimi braterskimi czynami pokazywali, że Dzieciątko narodzone w grocie betlejemskiej jest świetlaną Nadzieją świata. Na okładce: Kraków, 26 listopada 2008 r.– Uroczystości pogrzebowe gen. Władysława Sikorskiego 2 Liturgia Koœcio³a 21 grudnia – 4 Niedziela Adwentu „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1,38). Wszyscy bardzo dobrze znamy tajemnicę Wcielenia. Znamy jej głębię, wiemy, że to sam Bóg pragnął zamieszkać na ziemi jako człowiek. Owa tajemnica spełniła się w osobie Jezusa. Jednak zanim „Słowo stało się Ciałem” wielką rolę odegrał tu dialog pomiędzy Aniołem Gabrielem a Maryją, a w nim pokorna zgoda Maryi na spełnienie się woli Boga. Ten dialog jest także dialogiem między Bogiem a człowiekiem. Bez tego dialogu i wyrażenia woli człowieka Bóg nie zamieszka „między nami”. 25 grudnia – Uroczystość Bożego Narodzenia „Oto zwiastuję wam radość wielką... narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2,10). W dzisiejszy dzień gromadzimy się po raz pierwszy na Mszy św. o północy. Północ symbolicznie wyznacza czas, który był przed narodzeniem i ten, który nastąpił po nim, kiedy Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami. Gromadzimy się w nocy, bo w tej Nocy jest jakaś przedziwna moc, jedna swego rodzaju. Bo jest to noc, która rozświetla wszelkie ciemności, jest to noc, w której „chwała Pańska zewsząd nas oświeca”. Gromadzimy się na tej nocnej Eucharystii, aby wyrazić doznać radości i wyrazić ją wraz z „zastępami niebieskimi, które wielbiły Boga słowami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”. 26 grudnia – Św. Szczepana, męczennika Będziecie w nienawiści z powodu mego imienia” (Mt 10,23). Cóż to jest Prawda? To odwieczne i znane nam pytanie dotyka dziś życia w osobie Św. Szczepana. Dotyka także śmierci, choć trwamy w radości Bożego Narodzenia. Dlaczego? Bo Jezus jest Prawdą, którą możemy wyznać tylko swoim postępowaniem i życiem. Jeśli tego nie czynimy pozostaje ona jedynie zbiorem słów, jakąś ulotną ideą, która nie wnosi nic w nasze życie. Aby poznać wartość prawdy trzeba czasem za nią cierpieć, a nawet oddać życie. I tak wpatrujemy się dziś w Szczepana, diakona, który za Prawdę oddał życie, bo wyznał, że Jezus jest prawdziwym Mesjaszem, jest Słowem, które stało się Ciałem i zamieszkało między nami. 28 grudnia – Niedziela Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa „Żony, bądźcie poddane mężom..., Mężowie, miłujcie swoje żony... Dzieci bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe Panu. (Kol 2. 18-20). W obecnym czasie jesteśmy świadkami jak bardzo chce się wyprzeć chrześcijańskie pojęcie rodziny, w której jest miejsce dla ojca, matki i dzieci. Dziś głosi się jakąś dziwną ideę wolności, nawet za cenę szczęścia rodzinnego, za cenę szczęścia żony, męża i dzieci. Dlatego trzeba nam wciąż poszukiwać sensu życia w rodzinie chrześcijańskiej. Trzeba nam trzymać się ewangelicznych zasad życia w rodzinie. Katedra na Wawelu: Ponowny pochówek Generała Władysława Sikorskiego Człowiek, który umiał kochać Polskę „Gen. Władysław Sikorski był gwiazdą, nadzieją. Był skałą, która roztrzaskała się o skałę” – mówił w homilii podczas Mszy św. żałobnej w intencji Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych w czasie II wojny światowej i premiera RP, sprawowanej w Katedrze Wawelskiej 26 listopada, metropolita gdański abp Leszek Sławoj Głódź. Uroczystości żałobne rozpoczęły się przy Krzyżu Katyńskim na placu Świętego Idziego u podnóża Wawelu, gdzie modlitwę odmówił Biskup Polowy WP Tadeusz Płoski. Po zakończonej Eucharystii, której przewodniczył kardynał Stanisław Dziwisz, w krypcie św. Leonarda złożono trumnę z prochami generała. Pożegnanie w krypcie św. Leonarda Na Plac św. Idziego trumnę, okrytą biało -czerwoną flagą, na której leżała generalska czapka, wnieśli oficerowie 6. Brygady Desantowo-Szturmowej im. gen. Stanisława Sosabowskiego. Trumna spoczęła na lawecie, przypiętej do wojskowego samochodu, a oficerowie zaciągnęli wartę honorową. Po modlitwie, odmówionej za zmarłego przez Biskupa Polowego WP, uformował się kondukt pogrzebowy, który wyruszył na Wzgórze Wawelskie. Otwierał go niesiony krzyż, za nim szły orkiestra wojskowa Garnizonu Kraków, kompania honorowa 6. BDSz i poczty sztandarowe. Do konduktu dołączyli licznie zgromadzeni krakowianie. Przed samochodem i lawetą z trumną niesiono wieniec od narodu oraz poduszki z odznaczeniami Władysława Sikorskiego. Generała powitał na Wawelu Dzwon Zygmunta. Przed Katedrą, kardynał Stanisław Dziwisz odmówił modlitwy nad trumną Naczelnego Wodza, która następnie została wniesiona do świątyni i tam złożona na katafalku. Odegrany został hymn państwowy, a wartę honorową pełnili przy niej generałowie Wojska Polskiego, wśród nich gen. dyw. Edward Gruszka, dowódca 2. Korpusu Zmechanizowanego w Krakowie. W uroczystości uczestniczyli m.in.: Minister Obrony Narodowej Bogdan Klich, Szef Sztabu Generalnego WP gen. Franciszek Gągor, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka, wnuczka siostry generała Ewa Wojtasik, Teresa Ciesielska – córka płk. Andrzeja Mareckiego, który także zginął w katastrofie nad Gibraltarem, władze miasta i samorządu, Bractwo Kurkowe. Na rozpoczęcie Mszy św., metropolita krakowski przypomniał, że gen. Sikorski uosabiał nadzieje milionów Polaków na odzyskanie niepodległości, a jego gwałtowna i niespodziewana śmierć była wielkim ciosem, niweczącym te nadzieje. „A jednak, po latach, cieszymy się znów darem odzyskanej wolności i możemy wdzięcznym sercem śpiewać: „Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie”. Jeszcze raz doświadczyliśmy, że ostatecznie losy narodu są w ręku Boga, bo to On jest Panem dziejów, a nie żadna ludzka potęga” – pokreślił. Kardynał zaapelował, w imię pamięci gen. Sikorskiego, abyśmy starali się: „Dzień po dniu budować zręby pokoju, pojednania, miłosierdzia w naszej Ojczyźnie. Niech Polska rzeczywiście będzie krainą braterstwa, solidarności, a także pamięci o tych, którzy dla jej dobra oddali życie – dodał. Homilię wygłosił abp Leszek Sławoj Głódź. „Służba Rzeczypospolitej jest kapłaństwem, jest utrudzeniem i obciążeniem, jest ofiarą, także ofiarą z życia. Doświadczył tego generał Władysław Sikorski” – mówił. Jego zdaniem, gen. Sikorski w 1939 roku stał się symbolem nadziei dla okupowanej Polski. „Do dziś trwają spory czy tym oczekiwaniom sprostał. Nikt nie może mu odmówić patriotyzmu. Przyszło mu pertraktować z uformowanym totalitarnym systemem. Podjął trud rozmów, szukania kompromisu. Był symbolem nadziei dla tamtego pokolenia, dla wojska w rozsypce, dla Ojczyzny” – podkreślał metropolita gdański. Po Mszy świętej i salwie honorowej oficerowie Wojska Polskiego znieśli do krypty św. Leonarda na Wawelu trumnę ze szczątkami gen. Władysława Sikorskiego. Gen. Władysław Sikorski zginął 4 lipca 1943 r. w katastrofie lotniczej na Gibraltarze. Katowicki oddział IPN śledztwo dotyczące śmierci gen. Sikorskiego wszczął 3 września, uznając, że są przesłanki do postawienia hipotezy, iż Sikorski zginął w wyniku spisku. Do tej pory w śledztwie przesłuchano kilkanaście osób. Wcześniej szczeciński oddział Instytutu Pamięci Narodowej odmawiał rozpoczęcia śledztwa uznając, że generał zginął w katastrofie, a nie w wyniku zamachu. W ramach prowadzonego śledztwa, 25 listopada, szczątki Naczelnego Wodza zostały ekshumowane, a następnie poddane kompleksowym badaniom w Zakładzie Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ. Wyniki badań znane będą najprawdopodobniej dopiero pod koniec stycznia 2009 r. Ks. Prof. Jacek Urban, delegat kardynała Stanisława Dziwisza ds. organizacji ponownego pochówku gen. W. Sikorskiego, pytany o sens ponownej ekshumacji, powiedział, że: „Śmierć generała Sikorskiego to jedna z tajemnic naszej historii. Powinniśmy dążyć do jej odkrycia. Jesteśmy mu to winni. Dlatego kardynał Stanisław Dziwisz zgodził się na ekshumację i wykonanie niezbędnych badań. Myślę, że ta decyzja była właściwa (...). Generał był Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych w latach II wojny światowej i premierem rządu polskiego. W tej sytuacji, jako obywatel, jestem za ujawnieniem prawdy. Ktoś może zapytać: „A jeśli badania nic nie wykażą?”. Jeżeli tak się stanie, to sprawa będzie definitywnie zamknięta. Jego ciało już więcej nic nie powie”. na podst. KAI, PAP, „Dziennik Polski” oprac. at zdjęcia: Marian Dulewicz 3 Śmierć generała Sikorskiego Fot. at Z dr. hab. Janem Żarynem, dyrektorem Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Anna Tokarska Dlaczego można powiedzieć, że gen. Władysław Sikorski był prawdziwym mężem stanu? – Należał on do pokolenia, które wpisało się nam bardzo pięknie w dzieje I połowy XX w. i jednocześnie nie tylko należał do tego pokolenia, ale pełnił w ciągu swojego życia bardzo wiele ważnych funkcji; głównie wojskowych, ale i politycznych, które stawiają go w pierwszym rzędzie polskich polityków i wysokiej rangi oficerów. W tej ogólnej definicji mieści się również ta nazwa: mąż stanu. Jego życiorys świadczy o szybkim dorastaniu do bardzo istotnych funkcji, które mu historia i otoczenie naznaczyły. Poczynając co najmniej od roku 1914 i wybuchu I wojny światowej, kiedy to w ramach Naczelnego Komitetu Narodowego stał się odpowiedzialny za struktury wojskowe, które powstawały po stronie austro-węgierskiej, czyli polskie Legiony. Później bardzo istotną funkcję pełnił w okresie wojny o kształt terytorialny państwa polskiego, szczególnie w roku 1920, kiedy bronił szalenie trudnego, północnego odcinka frontu. Na ogół pamięta się – i słusznie – o roli Józefa Piłsudskiego i manewrze znad Wieprza, pamięta się o gen. Rozwadowskim, który bronił bezpośrednio Warszawy, o armii ochotniczej gen. Józefa Hallera, natomiast północna część frontu jest mniej dostrzegalna, a pełniła ona bardzo ważną funkcję. Tam też ujawnił się kunszt wojskowy ówczesnego płk. Władysława Sikorskiego oraz umiejętność podejmowania bardzo trudnych decyzji. Klasa polityczna widziała w nim człowieka, który jest w stanie podjąć działania ryzykowne, wymagające odwagi cywilnej – mam tutaj na myśli okres jego pierwszego, kilkumiesięcznego premierostwa w 1923 r., kiedy w bardzo trudnym okresie, po zabójstwie prezydenta Gabriela Narutowicza, parlament przekazał mu władzę o dużych kompetencjach, aby uporządkował i ustabilizował scenę polityczną. Co więcej, podjął również bardzo trudne decyzje związane z relacjami z Józefem Piłsudskim. To za jego rządów de facto rozpoczął się spór kompetencyjny, który spowo- 4 dował wyjazd Marszałka do Sulejówka. Ten kryzys związany był z próbą unormowania relacji miedzy Głównym Inspektoratem Sił Zbrojnych, a Ministrem Obrony Narodowej i premierem, w którym Piłsudski stał na niewątpliwie akonstytucyjnej pozycji. Sikorski bronił konstytucji marcowej i ewidentnie wygrał spór, przeciwstawiając się bardzo ważnemu autorytetowi; świadczyło to o odwadze i jego nieprzeciętnej osobowości. Rzecz jasna, po zamachu majowym kariera generała będzie blednąć... Można powiedzieć, patrząc jedynie z perspektywy lat 30-tych, że gen. Sikorski pozostał epigonem, trzymał się rozwiązań pierwszowojennych, czyli zwycięstwa demokracji nad monarchią. W ramach tego „epigonizmu”, Sikorski (wraz z Ignacym Paderewskim) był promotorem powstania Frontu Morges, grupującego osobowości od prawa do lewa polskiej sceny politycznej, przygotowywane (wbrew ówczesnym europejskim i światowym tendencjom) do obrony systemu demokratycznego. Jak mówię, w perspektywie lat 30 –tych, trąciło to epigonizmem wobec ówczesnej rzeczywistości: kryzysu demokracji parlamentarnej, w tym liberalizmu gospodarczego; niemniej okazało się – z kolei po doświadczeniach Europy w latach II wojny światowej – że ten epigonizm pozostał nowatorski i perspektywiczny. W 1937 r. powstała bardzo ciekawa partia, która stanie się później zapleczem politycznym gen. Sikorskiego, czyli Stronnictwo Pracy. Była to partia chadecka, oparta na nauce społecznej Kościoła. Po wybuchu wojny, generał, w konfrontacji z obozem sanacyjnym, stał się ikoną, mogącą się jawić, jako kontynuator państwa polskiego z odwołaniem się do tego wszystkiego, co było zaprzeczeniem rządów sanacyjnych, czyli właśnie do systemu parlamentarnego i ducha – bo nie treści, rzecz jasna – konstytucji marcowej z 1921 r. Jednocześnie stał się lepszym, a może wygodniejszym, niż rządy sanacyjne, partnerem dla sojuszników Polski na Zachodzie, czyli Francji, a później od 1940 r. Wielkiej Brytanii. Okres II wojny światowej był czasem – z jednej strony – trudnym do tworzenia polityki w oparciu o zasady demokracji, szczególnie kiedy było się premierem oraz Naczelnym Wodzem i trzeba było podejmować decyzje, z drugiej zaś strony wyda- je się, że był to czas, w którym generała Sikorskiego spotkało najwięcej porażek. Szczególnie dramatycznym momentem był lipiec 1941 r., kiedy pod naciskiem Anglii, decyduje się on na podpisanie układu Majski – Sikorski na warunkach, które dla znacznej części polskiego wychodźstwa były bardzo trudne do zaakceptowania. Chodziło przede wszystkim o dwa warunki tejże umowy. Pierwszy to zgoda na słowo „amnestia” wobec Polaków, którzy zostali brutalnie zaaresztowani, wywiezieni i deportowani na Wschód. Słowo amnestia w zasadzie kończy możliwość rozliczenia po wojnie Sowietów za zbrodnie, jakimi były napaść na Polskę i powszechne aresztowania. Drugi warunek jest w zasadzie brakiem zapisu, który rodził później konsekwencje, czyli niewymuszenie na ZSRR podpisania jednoznacznej deklaracji, że granica II RP z 1939 r. jest granicą obowiązującą po wojnie. W momencie podpisywania umowy Związek Sowiecki był w tak trudnej sytuacji politycznej i militarnej, że była to jedyna szansa na wymuszenie tejże deklaracji. Uznano jedynie, że Pakt Ribbentrop-Mołotow przestaje mieć moc obowiązującą, ale dla Sowietów nie oznaczało to automatycznego powrotu do stanu z 1939 r., jak rozumiał to gen. Sikorski. Niewątpliwie umowa Sikorski-Majski została podpisana pod presją Brytyjczyków (którzy w 1941 r. bardzo pożądali sojusznika sowieckiego) i nie wyrażała w pełni polskiej racji stanu, co do kształtu terytorialnego i co do obrony naszych obywateli II RP. To zaowocowało bardzo ostrą krytyką ze strony opozycji wobec Sikorskiego. Myślę tu o obozie sanacyjnym i Stronnictwie Narodowym. Image demokratycznego przywódcy w konfrontacji z rzeczywistością II wojny światowej okazał się nie do końca prawdziwy, ale warunki wojenne niejako usprawiedliwiały generała. Personalne decyzje podejmowane przez jednostkę stają się dużo bardziej skuteczne, zwłaszcza jeśli chodzi o możliwość prowadzenia polityki zewnętrznej, ale krytyka jego działań ze strony opozycji miała także swoją racjonalność (np. nie dopuszczenie do koalicji rządowej faktycznych reprezentantów SN). Niewątpliwie była to postać wielka, nieprzeciętna, ale jak widać wielcy ludzie także mają swoje słabości, są bardzo często krytykowani za swoją działalność polityczną, ikonami zostają bardzo często po śmierci. tego wachlarza argumentów nie posiadał. Nie mówiąc już o tym, że jako osoba cywilna miał w ogóle słabszą pozycję wewnątrz polskiego państwa, zarówno na uchodźctwie, jak i w kraju. Nawet ci, którzy nie darzyli zaufaniem gen. Sikorskiego, nie mogli mu odmówić autorytetu, który posiadał. I to ewidentnie służyło rosyjskiej dyplomacji, która wygrywała u Amerykanów i Brytyjczyków sprawę polską. Jaka była rola Brytyjczyków w całej tej sprawie? – Rola Brytyjczyków jest dla mnie najmniej jasna, ponieważ wbrew wszelkim domniemaniom, że to Anglicy nas najmocniej zdradzili, przypuszczenia te nie znajdują logicznego uzasadnienia. Bez wątpienia, z punktu widzenia interesów Wielkiej Brytanii korzystne było jak najdłuższe trwanie sprawy polskiej, jako tej, która „nie dopuszczała” do nawiązania przyjaznych relacji – ponad głowami dyplomatów brytyjskich – Roosevelt-Stalin. Wielka Brytania, nie ze względu na miłość do Polaków, ale ze względu na własne interesy mocarstwowe, w tym kolonialne, była zainteresowana, żeby sprawa polska nie dostała się w ręce Sowietów tylko i wyłącznie. Anglia była ewidentnie naszym najdłużej trwającym sojusznikiem, oczywiście do granic bezpieczeństwa bliższych sobie interesów, bo taka jest logika mocarstwa. To Brytyjczycy w Teheranie walczyli o otwarcie frontu bałkańskiego, czemu sprzeciwiali się Sowieci. I niestety wygrali. Amerykanie, walcząc o długotrwały pokój po wojnie, postawili na Stalina jako gwaranta powojennego ładu. I Brytyjczycy tę rywalizację z Sowietami przegrali, a my przy okazji. Stąd, Rosjanie byli ewidentnie zainteresowani usunięciem Sikorskiego i być może wywiad brytyjski został zmanipulowany przez wywiad sowiecki, do czego Brytyjczycy nie chcą się do dzisiejszego dnia przyznać. Jednak rola Brytyjczyków w utrudnianiu całkowitego ujawnienia okoliczności wypadku jest ewidentna... – Tak, nieujawnienie zarówno okoliczności, jak i pewnego rodzaju mataczenie, dotyczące samego przebiegu badań tuż po śmierci gen. Sikorskiego może świadczyć o tym, że sami zostali w jakiejś mierze w tę zbrodnię zamieszani. Najmniej przekonująca jest dla mnie teza, którą prezentuje pan Dariusz Baliszewski, czyli wersja spisku, który miał od dłuższego czasu toczyć armię polską oraz działania wspomnianej grupy specjalnej. Myślę, że wszystko jest możliwe, ale świadczyłoby to fatalnie o inteligencji spiskowców, żeby w takich okolicznościach politycznych zabijać Sikorskiego, co oczywiście nie jest argumentem merytorycznym. Mogli się zdarzyć tacy nierozsądni „dwójkarze”, ale wydaje mi się to dość karkołomną tezą. Trzeba także sobie powiedzieć, ze rozmawiamy o hipotezach dotyczących zbrodni, a oczywiście bardzo możliwe, że był to ewidentnie wypadek – takie nieszczęścia się zdarzają. Problem polski polegał na tym, że prawie w tym samym czasie zdarzyło się dla nas kilka olbrzymich nieszczęść politycznych, bo nie dość, ze został zamordowany, czy też zginął w wypadku gen. Sikorski, to Polskie Państwo Podziemne straciło swojego przywódcę, czyli Komendanta Głównego AK Stefana „Grota” Roweckiego. Były to ewidentne porażki, czy też tragedie, które obniżyły nasze atuty w rozstrzygającym czasie wojny. Moment wkroczenia armii sowieckiej na terytorium Polski w styczniu 1944 r., na wypracowanej już przez ZSRR bazie w Teheranie, stanowił początek przełomu, który doprowadził do zwasalizowania Europy Środkowej i bez tych dwóch wielkich postaci: gen. Władysława Sikorskiego i gen. Stefana „Grota” Roweckiego, niewątpliwie Rosjanom to się łatwiej udało zrealizować. Czy uważa Pan, że wyniki ekshumacji szczątków gen. Sikorskiego przybliżą nas do prawdy? – Mam nadzieję, że przede wszystkim rozświetlą faktografię, powiększą zasób informacji, który na razie jest ukryty pod dużą warstwą przypuszczeń. Sami w tej chwili rozmawiając ze sobą tworzymy taką warstwę przypuszczeń. Mam nadzieje, że śledztwo IPN w sprawie śmierci gen. Sikorskiego i ponowna ekshumacja wzmocnią informacje, a oddalą od naszej świadomości „gdybologię”, która powinna zostać na chwilę wycofana, żeby pomóc ludziom w recepcji tych informacji. Dziękuję bardzo za ciekawą rozmowę. Mam nadzieję, że spotkamy się z Panem Profesorem po oficjalnym ogłoszeniu wyników badań. Fot. Marian Dulewicz Jakie są źródła wątpliwości, że wypadek nad Gibraltarem 4 lipca 1943 r. nie był zwykłą katastrofą lotniczą? – Od samego początku jest kilka źródeł wątpliwości. Niewątpliwie postać gen. Sikorskiego była szalenie istotna w latach 1942-43. Wiadomo, że próbowano dokonać zamachu przeciwko niemu już wcześniej, w 1942 r. Zdaniem Dariusza Baliszewskiego, który wyliczył całą listę niejasności i je wyjaśniał, to specjalna grupa brytyjska powiązana z polskimi oficerami sanacyjnymi dokonała tego zamachu. Czy to prawda? W związku z tym, siłą rzeczy, nieudane zamachy podpowiadały interpretacje tego wypadku, który zdarzył się w lipcu 1943 r. Druga kwestia; ewidentnie od samego początku było bardzo dużo niejasności, wynikających z okoliczności przebiegu tego zdarzenia. Samolot startuje, nie ma w zasadzie żadnych przesłanek technicznych katastrofy, maszyna nie zatapia się, pilot ratuje swoje życie, giną tylko i wyłącznie pasażerowie. Wszystko to rodziło natychmiast podejrzenia. Kolejna sprawa, to odkrywana po wojnie rola Philby’ego, oficjalnie funkcjonariusza brytyjskiego wywiadu, a de facto szpiega sowieckiego, który był włączony swoją biografią w życie i śmierć gen. Sikorskiego. Co robił w Gibraltarze? Sowieci byli ewidentnymi beneficjentami tego tragicznego zdarzenia. To są przesłanki, które bardzo szybko w czasie wojny i po jej zakończeniu skłaniały do różnych interpretacji, bądź nadużycia interpretacyjnego, bo oczywiście 100% wiedzy tutaj nie posiadamy. Dlaczego ZSRR był beneficjentem? W 1943 r. odkrycie grobów katyńskich przez Niemców i wola polskiej strony, by sprawę wyjaśniła specjalna komisja Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, spowodowały manifestacyjne zerwanie stosunków dyplomatycznych ZSRR z Polską, pod propagandowym hasłem rzekomej współpracy naszego rządu z Niemcami. Sikorski, który niestrudzenie dopominał się o wyjaśnienie mordu dokonanego na polskich oficerach, był osłabiony w konfrontacji z olbrzymią dyplomacją sowiecką w sytuacji kiedy ZSRR ponosił ogromny ciężar wojenny i był bezwzględnie potrzebnym sojusznikiem Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych. Generał Sikorski, który od 1939 r. pełnił funkcję premiera i Naczelnego Wodza, był osobą, z którą podejmowano zobowiązania w Anglii, a później w USA, stąd też stał się niewygodnym świadkiem i bohaterem tych wszystkich rozmów, na które mógł się powoływać po 1943 r., czyli po zerwaniu stosunków dyplomatycznych ZSRR z Polską. Niewątpliwie pozycja jego następcy, Stanisława Mikołajczyka była ewidentnie słabsza; nie miał ani tego autorytetu, co Sikorski w konfrontacji z gabinetami: amerykańskim, a przede wszystkim brytyjskim i sowieckim, nie miał także tej politycznej przewagi: „Byłem nie tylko świadkiem, ale do mnie to mówiliście, że gwarancje z 1939 r. będą służyły jako podstawa do tworzenia Polski po II wojnie światowej. U boku armii francuskiej, brytyjskiej, od samego początku stałem ja, gen. Sikorski...”. Mikołajczyk 5 Madonna od Cudu… Jest 20 stycznia 1842 r. Do rzymskiego kościółka Sante Andrea della Fratte zbliża się dwóch mężczyzn. Jeden z nich to Alfons Ratisbonne, 28-letni bogaty Żyd francuski. Znajomy, który mu towarzyszy to baron Teodor de Bussieres. Pierwszy z nich zatrzymuje się przed świątynią, a drugi kieruje swe kroki do zakrystii, aby załatwić formalności związane z pogrzebem zmarłego niedawno przyjaciela. Czekając na barona Alfons Ratisbonne zastanawia się, czy wejść do świątyni. Jest wrogiem wszelkiej religii, szczególnie katolickiej. W swym sercu żywi ogromną nienawiść do księży, świątyń, klasztorów itp. Zwycięża jednak zwykła ciekawość ujrzenia wnętrza kościoła i wchodzi. Za chwilę wydarzy się coś, co odmieni całe jego życie. Oddajmy mu głos: „Byłem już chwilkę w kościele, kiedy nagle poczułem się pełen niewytłumaczalnego lęku. Podniosłem oczy. Wnętrze całej świątyni jakby zniknęło. W jednej tylko kaplicy – jakby to powiedzieć – skoncentrowało się całe światło i w środku tego promieniowania stała na ołtarzu, wielka, błyszcząca, pełna majestatu i słodyczy Matka Boża taka, jaka jest na moim medaliku. Uczyniła mi znak ręką, bym uklęknął. Jakaś nieodparta siła pchnęła mnie ku Niej. Dziewica wydawała się mówić: „dobrze”. Nic więcej mi nie powiedziała, ale wszystko zrozumiałem”. Bardzo znamienne są także inne słowa A. Ratisbonne: „W chwili, gdy Najświętsza Maryja Panna uczyniła znak ręką, jakby zasłona opadła z mych oczu; nie jedna ale wszystkie zasłony, jakie mnie spowijały . Zniknęły jak śnieg pod promieniami słońca” Podczas tego Objawienia Matka Boża nie wypowiedziała ani jednego słowa. Wystarczyła jednak sama Jej obecność, aby rzucić na kolana grzesznika i bluźniercę, jakim niewątpliwie był Alfons Ratisbonne. W zupełnym milczeniu dokonała się niezwykła przemiana zatwardziałego ludzkiego serca. Dla młodego Żyda były to jednak najpiękniejsze chwile jego ziemskiego życia. Należy wyjaśnić, że od kilku dni miał on na szyi Cudowny Medalik, który założył bez przekonania na prośbę barona Teodora Bussieres. Miał to być rodzaj eksperymentu, gdyż A. Ratisbonne zaprzeczał możliwości jakiegokolwiek oddziaływania tego typu dewocjonaliów. Wyraził zgodę jedynie przez pewien czas nosić Cudowny Medalik i jednocześnie odmawiać krótką modlitwę Św. Bernarda: „Pomnij o Najświętsza Panno Maryjo…”. Założył go tylko dlatego, aby udowodnić przyjacielowi, że żaden Medalik nie może nic zmienić w kwestiach związanych z jego stosunkiem do spraw wiary w Boga. To szaleñstwo jest moj¹ m¹droœci¹ A teraz oddajmy głos samemu baronowi: „Powróciłem do kościoła. Początkowo nigdzie nie mogłem dostrzec Alfonsa, lecz po chwili zauważyłem go klęczącego przed kaplicą Anioła Stróża. Musiałem potrącić go trzy lub cztery razy, zanim zauważył moją obecność. 6 W końcu odwrócił się do mnie twarzą i powiedział: o jakże ten zmarły pan modlił się za mnie”. Poczułem to, czego doświadcza się przy cudach. Podniosłem go i pomogłem mu wyjść z kościoła (…). Nalegałem, by mi wyjaśnił, o co chodzi, ale jego wzburzenie było bardzo silne. Wyciągnął wiszący na piersi Cudowny Medalik i pokrył go pocałunkami i łzami. Zaprowadziłem go więc do domu i jedyne słowa, które z siebie wydobył, to: „Ach, jaki jestem szczęśliwy. Jaki dobry jest Bóg! Jaka obfitość łask i szczęścia. Jakże Ci, co nie wierzą, są godni litości! Rozpłakał się (…). Prosił bym go zaprowadził do spowiednika, chciał wiedzieć kiedy mógłby otrzymać chrzest, bez którego nie wyobraża sobie dalszego życia(…). Wkrótce zaprowadziłem go do ojca Villefort, który nakazał mu udzielić wyjaśnień. Ratisbonne wyjął swój medalik, ucałował, pokazał nam i wykrzyknął: „widziałem Ją, widziałem Ją”. Kim był ten człowiek, który w następstwie tego cudownego zdarzenia natychmiast przeszedł na katolicyzm, a w kilka lat później został księdzem? Mieszkał we Francji w Strasburgu. Jako dziecko stracił matkę i ojca. Wychowywał go bogaty wujek. Otrzymał staranne wykształcenie, został adwokatem i miał być bankierem. Zamierzał poślubić swoją bratanicę Florę, o której mówił, że jest: „najsłodszą i najbardziej czarującą dziewczyną, jaką można sobie wyobrazić”. W 1842 Flora miała ok. 17 lat. Alfons postanowił, że ożeni się z nią po powrocie z podróży po Europie, gdy ona osiągnie pełnoletniość. Będąc właśnie w trakcie tej podróży doświadcza opisanego powyżej Objawienia Matki Bożej. Wówczas wyrzeka się wszystkiego w słowach: „miłość mojego Boga zajęła miejsce wszelkiej innej miłości (…) To szaleństwo jest dzisiaj moją mądrością i moim szczęściem”. Medalik Niepokalanej Narzędziem nawrócenia Alfonsa Ratisbonne’a stał się Medalik z Matką Bożą zwany „Cudownym Medalikiem”. Był on w tym czasie we Francji już w powszechnym obiegu. W tym miejscu należy krótko wspomnieć o Objawieniach Matki Bożej, jakich doznała młoda francuska zakonnica Katarzyna Laboure w1830 roku w Paryżu w klasztorze przy ulicy du Bac. To tutaj w kaplicy Sióstr Miłosierdzia Objawiła Jej się Matka Boża Niepokalana i poleciła rozpowszechnić ten Medalik. Przytoczmy słowa Katarzyny Labouré: „Stała w jedwabnej sukni w kolorze jutrzenki. Stopy jej spoczywały na kuli, której widziałam zaledwie połowę, w rękach wzniesionych na wysokości piersi trzymała lekko kulę, oczy wzniesione ku niebu. Jej postać była niezwykle piękna, nie umiałabym jej opisać. Nagle zauważyłam na jej palcach pierścienie wysadzane klejnotami, z których jedne były większe, inne mniejsze. Rzucały one promienie, jedne piękniejsze od drugich. Nie potrafię wyrazić tego, czego doświadczyłam i co widziałam: piękna i niezwykłego blasku promieni. Głos wewnętrzny mówił mi: „Te promienie to symbole łask, jakie udzielam osobom, które mnie o nie proszą. Dziecko moje, lubię udzielać łask.” Następnie wokół Najświętszej Panny utworzył się jakby owalny obraz, gdzie widniały słowa, wypisane złotymi literami: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. I dał się słyszeć głos: „Postaraj się o wybicie Medalika na ten wzór. Wszystkie osoby, które będą go nosić, otrzymają wiele łask. Łaski będą obfite dla tych, którzy będą go nosić z ufnością.” W jednej chwili wydało mi się, że obraz się odwrócił. Zobaczyłam drugą stronę Medalika: litera „M” z krzyżem powyżej, niżej dwa serca, jedno otoczone koroną, a drugie przebite mieczem, wokół było dwanaście gwiazd.” Przypatrzmy się, jakie były dalsze koleje życia Alfonsa Ratisbonne’a. Już 31 stycznia 1842 roku przyjmuje chrzest święty, sakrament bierzmowania oraz I komunię świętą. Uroczystość ma miejsce w Kościele del Gesu i trwa 3 godziny. Przewodniczy jej kardynał Patrici. Na chrzcie świętym Alfons Ratisbonne przyjmuje dodatkowe imię: „Maria”, dla uczczenia NMP Niepokalanie Poczętej od Cudownego Medalika. Wkrótce też zostaje przedstawiony Papieżowi Piusowi IX. Po bardzo szczegółowym zbadaniu sprawy konwersji, na podstawie zeznań dziewięciu świadków, cudowny charakter tego nawrócenia potwierdzony zostaje dekretem z dnia 3 czerwca 1842 r. Następnie Alfons Ratisbonne wstępuje do Towarzystwa Jezusowego i w 1847 r. przyjmuje święcenia kapłańskie. Oświadcza: „Całą swoją wolność oddaję Bogu. Całe życie mu poświęcam, by pracować w służbie Kościołowi ...pod opieką Maryi”. Po uzyskaniu dyspensy opuszcza jednak zakon i wraz z bratem, który również był księdzem katolickim, zakłada Kongregację Najświętszej Maryi Panny Syjońskiej (Sióstr Syjońskich), zatwierdzoną jako zakon przez Papieży: Grzegorza XVI i Piusa IX. W 1855 roku Alfons przenosi swą działalność nawracania żydowskich współbraci z Europy do Jerozolimy, zakładając w 1856 r. obok łuku Ecco Homo przy Via Doloroso klasztor Sióstr Syjońskich. Drugi tego rodzaju klasztor zakłada w Ain Karem i tam umiera 6 maja 1884 r. Ostatnim życzeniem ks. Ratisbonne było, aby na jego grobie umieszczono słowa: O Maryjo, wspomnij na swe dziecko, które jest zdobyczą Twojej miłości”. Msza prymicyjna Ojca Kolbego Dziś w kościele Sante Andrea della Fratte („Fratte” znaczy – lasek) w trzeciej kaplicy po lewej stronie znajduje się przepiękny obraz: „Madonna od Cudu” Domenico Bartoliniego. Przedstawia on Matkę Bożą taką, jaką ujrzał A. Ratisbonne – Matkę Bożą z Cudownego Medalika. Z rozłożonych rąk Maryi wychodzą promienie łask, dla wszystkich tych, którzy o nie proszą. To tutaj późniejszy święty Maksymilian Kolbe przy swoim ulubionym ołtarzu odprawił swoją pierwszą Mszę św. W kaplicy znajdują się obecnie dwa popiersia: jedno A. Ratisbonne, a drugie M. Kolbego. Na koniec zadajmy sobie pytanie, dlaczego A. Ratisbonne tak diametralnie się zmienił i jednocześnie dlaczego stał się takim gorliwym katolikiem? Wgłębiając się w tajemnicę Maryjnego Objawienia, jakiego doświadczył ten młody Żyd, możemy przypuszczać, że w momencie, kiedy ujrzał Maryję, doznał wielkiego wstrząsu wewnętrznego oraz zrozumiał całą grozę swego dotychczasowego grzesznego życia. W jednym ułamku sekundy odczuł nagle, że wszystko co nie ma związku z Bogiem, tak naprawdę nie ma większego sensu. Pojął, że może istnieć inny świat. Świat pełen czystej miłości, świat nadprzyrodzony, który uosabiała Maryja. To w zetknięciu się z Matką Bożą zrodziła się w nim chęć natychmiastowej odmiany własnego życia i zadośćuczynienia Bogu wszelkiego zła, którego był sprawcą. Dla niego było to przeżycie tak niezwykłe, że jeszcze długo nie mógł „dojść” do siebie, roniąc tylko łzy. W jednej chwili stanął ze swoim całym brudem przed pięknem Niepokalanej. Uwierzmy temu nawróconemu Żydowi, gdyż przemawia za nim całe jego późniejsze życie. Zastanówmy się też przez chwilkę, jak bardzo piękna jest Matka Boża? Piękno Niepokalanej wynika z Jej nieskalanej czystości. Z pewnością Jej czułe matczyne spojrzenie zawiera w sobie tak wielki ogrom miłości, że nie jesteśmy w stanie, ani tego pojąć, ani sobie wyobrazić. Maryja nie jest gdzieś daleko. Matka Boża jest zawsze w pobliżu i czeka, abyśmy zwrócili się do Niej w modlitwie. Jest realną Osobą, bardzo czułą na każde nasze westchnienie i ból – pamiętajmy o tym… mjr SG Jerzy Misiewicz Biskup Polowy WP z duszpasterską wizytą w Parafii Wniebowzięcia NMP w Meudon- Bellevue we Francji Milito pro Christo dla Księdza Lorenca W dniach 29 listopada do 1 grudnia br. Biskup Polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski przebywał z wizytą duszpasterską w Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Meudon-Bellevue. Ordynariusz Wojskowy wyraził podziękowanie wspólnocie parafialnej za ufundowanie witraża do kościoła garnizonowego pw. św. Agnieszki w Krakowie oraz spotkał się francuskim Biskupem Polowym Gallem. 29 listopada Biskup Tadeusz Płoski wziął udział w spotkaniu wspólnot parafialnych. Uczestnicy oglądnęli przeźrocza z pielgrzymki zorganizowanej przez francuską parafię do Polski oraz wysłuchali relacji jej uczestników. Dzięki pomocy ks. prał. Stanisława Gulaka pielgrzymi mogli zwiedzić najważniejsze zabytki w Krakowie oraz nawiedzić Sanktuarium Jasnogórskie. Wzięli także udział 14 października br. w uroczystości poświęcenia witraży w kościele garnizonowym w Krakowie, którego dokonał kardynał Franciszek Macharski. Podczas spotkania 29 listopada Biskup Polowy przedstawił specyfikę posługi dusz- pasterskiej w Wojsku Polskim udzielił też wspólnocie pasterskiego błogosławieństwa. W niedzielę 30 listopada br., Biskup Polowy Tadeusz Płoski przewodniczył Mszy św. w kościele Wniebowzięcia NMP w Meudon-Bellevue. Wraz z Ordynariuszem Wojskowym Mszę św. koncelebrowali ks. Robert Lorenc – proboszcz miejscowej parafii, ks. prał. płk Stanisław Gulak – dziekan Wojsk Specjalnych, ks. prał. płk Zbigniew Kępa – notariusz Kurii Polowej WP, ks. Piotr Tyszko oraz ks. Beaufort. Na Mszę św. przybyli delegaci armii francuskiej gen. bryg. Charles-Henri de Sury d’Apremont, gen. bryg. Claude Ferlus i ad- mirał Michel Brière, a także główny kapelan protestancki Bernard Delannoy. Polonię polską reprezentował Henryk Rogowski. Obecni byli także przedstawiciele dwóch zakonów rycerskich: Zakonu Maltańskiego i Zakonu Grobu Pańskiego. W kazaniu Biskup Polowy wezwał uczestników do czuwania. – Bądźmy wszyscy sumiennymi stróżami naszej wiary za przykładem Świętej Rodziny, Maryi i Jozefa, którzy z Łaską Bożą uczynili po ludzku wszystko, aby mogła zajaśnieć Światłość świata rozpraszająca mroki ludzkich serc. To błogosławione oczekiwanie na przyjście na świat Bożego Dziecięcia ożywiało nieustannie każde poruszenie serc Mary i Józefa, najmniejsze ich zamierzenia, ich ruchy i słowa i decyzje. Całe ich życie było jednym radosnym i dyskretnym oczekiwaniem na spotkanie z Emmanuelem, który miał przyjść, aby zmienić tory losów świata i ludzkości – powiedział Kaznodzieja. Ordynariusz Wojskowy wspomniał o owocnej współpracy pomiędzy Parafią garnizonową pw. Świętej Agnieszki i Parafią pw. Wniebowzięcia NMP w Meudon-Bellevue. Na zakończenie Mszy św. Biskup Tadeusz Płoski wręczył ks. Robertowi Lorencowi medal „Milito pro Christo”. Po Mszy św. Biskup Płoski spotkał się z Ordynariuszem wojskowym armii francuskiej bp. Patrickiem Le Galem. Rozmowa dotyczyła organizacji duszpasterstwa wojskowego we Francji i w Polsce a także wzajemnej współpracy na misjach pokojowych i stabilizacyjnych. Biskup Tadeusz Płoski spotkał się także w przedstawicielami Polonii francuskiej, m.in. z Państwem Henrykiem i Krystyną Rogowskimi oraz z przewodniczącą Fundacji Jana Pawła II – Krystyną Tomkiewicz i Jej Mężem. zjk/kes 7 Zakoñczenie irackiej misji Na początku Mszy św. do Katedry Polowej wniesiono fotografie żołnierzy, którzy ponieśli śmierć podczas pełnienia służby w Iraku. Dziekan Wojsk Lądowych, ks. płk Dariusz Kowalski, odczytywał nazwisko, stopień wojskowy, jednostkę w której służył poległy oraz okoliczności śmierci żołnierza. Misja wojskowa w Iraku podjęta została w imię solidarności z cierpiącymi i dla obrony międzynarodowego pokoju, dlatego wpisuje się w historię chwały oręża polskiego – mówił w homilii ks. Żarski. Kaznodzieja podkreślił, że Polacy znaleźli się w Iraku „nie dla zysku, ale w dobrze pojętym i dobrze rozumianym poczuciu obowiązku obrony życia, sprawiedliwości i pokoju”. Wikariusz generalny biskupa polowego podkreślił, że zbyt wiele słów kierowanych pod adresem polskich żołnierzy stacjonujących w Iraku, charakteryzowało się krótkowzrocznością i egoistyczną nieodpowiedzialnością. Nie brakowało wypowiedzi, które chciały sprowadzić obecność polskiego żołnierza do judaszowego poziomu ekonomicznego zysku wielkości łupu wojennego. Kaznodzieja sprzeciwił się też sprowadzaniu wysiłku i ofiarności Polaków do poziomu szkoleniowego, mającego za cel podniesienie umiejętności i sprawności polskich Sił Zbrojnych – powiedział. Ks. Żarski podkreślił, że obecność polskich żołnierzy tam, gdzie ludzkie życie jest w niewyobrażalnej pogardzie i śmiertelnym 8 zagrożeniu, przypomina współczesnym, że cechą charakterystyczną żołnierzy Wojska Polskiego jest gotowość do walki i poświęcenia „za wolność Waszą i Naszą”. We Mszy św. uczestniczył gen. broni Waldemar Skrzypczak, Dowódca Wojsk Lądowych, dowódcy poszczególnych zmian, żołnierze wszystkich jednostek biorących udział w misji, a także rodziny poległych. Po Mszy św. na Cytadeli, w siedzibie Dowództwa Wojsk Lądowych odbył się uroczysty apel, na który przybyli licznie zgromadzeni weterani, misji przywracania pokoju i stabilizacji na ziemi irackiej. Ordynariat Polowy WP reprezentował ks. płk Dariusz Kowalski oraz kapelani biorący udział w misji. „Opuściliśmy Irak w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, pozostawiając dobrze wyszkolone wojsko i uspokojoną sytuację w prowincjach Nie dokonalibyśmy tego wszystkiego, gdyby nie atmosfera panująca w naszych szeregach: koleżeństwo i wszelka pomoc ofiarowana naszym kolegom” – mówił w czasie apelu gen. Skrzypczak. Dodał także: „Chylę głowę przed kapelanami, którzy nigdy nie odstępowali naszych żołnierzy, byli z nami ramię w ramię, służąc kapłańską posługą i dobrym słowem. To dzięki nim mieliśmy zawsze odrobinę rodzinnego ciepła, szczególnie w chwilach ciężkich, kiedy oddalenie od naszych rodzin dawało się szczególnie we znaki. Duchowni stali także przy nas w chwilach najtrudniejszych, kiedy odchodził na wieczną wartę nasz kolega, towarzysz broni, przyjaciel z pokoju...”. Słowa te wywołały wyraźne poruszenie na twarzach, obecnych na uroczystości, rodzin żołnierzy poległych w Iraku oraz weteranów, którzy doświadczyli bliskości śmierci. „To nieprawda, że żołnierze są twardzi, pod żołnierskim uniformem biją wrażliwe, żołnierskie serca” – mówił generał. „Byliśmy reprezentantami Polski, przyczyniając się do umocnienia międzynarodowej pozycji Rzeczypospolitej oraz szacunku dla żołnierzy WP (...). Możemy być dumni z naszych dokonań; dzięki doświadczeniom misji irackiej zmieniło się także oblicze naszej armii, a szczególnie Wojsk Lądowych. Fot. Krzysztof Stępkowski Fot. Krzysztof Stępkowski Polscy żołnierze są tam, gdzie przyrzekli być wypowiadając rotę przysięgi wojskowej, Polski żołnierz stanął na irackiej ziemi ponieważ był zdolny, aby w służbie człowiekowi „w razie potrzeby krwi własnej ani życia nie szczędzić” – mówił podczas Mszy św. w intencji żołnierzy – uczestników misji irackiej ks. płk Sławomir Żarski, wikariusz Biskupa Polowego WP. Eucharystię, koncelebrowali kapelani Ordynariatu Polowego WP, którzy byli z żołnierzami podczas misji w Iraku. Po Mszy św. na warszawskiej Cytadeli, siedzibie Wojsk Lądowych odbył się uroczysty apel żołnierzy biorących udział w misji irackiej. Fot. Anna Tokarska Jesteśmy wojskiem godnym miana armii XXI wieku i z podniesionym czołem możemy nosić polskie mundury” – zakończył. W czasie uroczystości, gen. Skrzypczak wręczył „Gwiazdy Iraku”, nadane przez Prezydenta RP, za udział w misji. Na placu Cytadeli wybrzmiał Apel Poległych i salwa honorowa, oddana na cześć poległych, Orkiestra Reprezentacyjna Wojsk Lądowych odegrała „Marsz Pierwszej Brygady”, a po defiladzie pododdziałów, w kaplicy pw. Ducha św., złożono wieniec i znicze pod epitafium, upamiętniającym żołnierzy poległych w misjach poza granicami kraju. Ceremonii tej dokonał gen. Skrzypczak z byłymi dowódcami Wojsk Lądowych (m.in. gen. broni Zbigniewem Zalewskim) wraz z rodzinami żołnierzy poległych w Iraku. Misja iracka rozpoczęła się 17 marca 2003 roku postanowieniem Prezydenta RP. Wzięło w niej udział 15.000 żołnierzy. W Iraku zginęło 22 żołnierzy. Polacy nadzorowali środkowo-południową strefę odpowiedzialności w ramach dowodzonej przez Polaków Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe (ang. MNDCS). Do głównych zadań sił koalicyjnych należało: tworzenie podstaw do powołania struktur irackiej administracji centralnej i lokalnej, zapewnienie bezpieczeństwa ludności cywilnej i wojsk koalicji oraz szkolenie irackiej armii i policji. 28 października ostatni polscy żołnierze z grupy bojowej opuścili bazę w Ad-Diwa- niyah, przekazując dowodzenie Amerykanom, w Iraku pozostało jedynie 20 polskich oficerów w ramach misji szkoleniowej NATO. at/kes Światełka w ciemności ¯ycie to adwent Oczekiwanie… Coraz trudniej w pędzącym na oślep świecie zatrzymać się i poczekać. Coraz bardziej niecierpliwi, coraz bardziej zdenerwowani, coraz bardziej sfrustrowani sięgamy łapczywie po nowe towary w globalnym hipermarkecie. Natarczywa komercja i rozbudzane coraz bardziej przebiegle apetyty konsumpcyjne zabijają w nas wewnętrzną zdolność oczekiwania. Zachłanne mieć, natychmiast na wyciągnięcie reki, zagłusza najważniejsze pytania, które powinien sobie postawić człowiek – istota wyróżniona przez Stwórcę rozumem i sercem. Kim jestem i po co jestem, jaki jest cel i sens mojego życia. Bo przecież narzucająca się dziś odpowiedź, zwłaszcza w okresie przedświątecznym: jestem konsumentem, redukuje i deformuje nasze człowieczeństwo. Dlatego tak ważne jest ocalenie adwentu, uczynienie go strefą chronioną. Aby ocalić pełny wymiar naszego człowieczeństwa. To bowiem jedyny w roku okres, kiedy dana jest nam szansa uświadomienia sobie, na co czy na kogo czekamy. A więc, jaki jest sens i cel naszego oczekiwania, życiowego adwentu. W mojej parafii na Bemowie, największej parafii michalickiej w Polsce, gdzie liczna grupę parafian stanowią rodziny wojskowe, na czas adwentowych rorat czeka wielu i coraz więcej parafian. Dzięki Księżom Michalitom to piękne nabożeństwo wotywne ku czci – Najświętszej Maryi Panny gromadzi o brzasku, na pierwszej porannej Mszy św. o godzinie szóstej dzieci, młodzież i całkiem już dorosłych dziadków i babcie. Po roratach migające w szarościach świtu światełka wędrują po ulicach osiedla. Może któregoś poranka oświetlą i ogrzeją jakieś zziębnięte serce, które już oduczyło się prawdziwej miłości? I tak „jak naród pogrążony w ciemnościach”, ujrzy światłość wielką? Ile pięknych treści poświęconych Matce Bożej i innym cichym bohaterom Adwentu zawdzięczają parafianie z Bemowa, uczestnicy rorat – Księdzu Tadeuszowi Gerlachowi, Księdzu Rafałowi Kamińskiemu, czy też głoszącemu tegoroczne kazania roratnie Księdzu Ryszardowi Andrzejewskiemu. Któż bowiem lepiej nauczy nas owocnego oczekiwania na najważniejsze w naszym życiu spotkanie – spotkanie z Bogiem? Mistrzyni cierpliwego, cichego oczekiwania Najświętsza Maryja Panna, Niepokalana. ELżbieta Szmigielska-Jezierska 9 Relikwie Jana Pawła II w rembertowskiej parafii wojskowej Parafia pw. św. o. Rafała Kalinowskiego w Rembertowie, w dniach 22-23 listopada, dostąpiła ogromnej łaski goszczenia relikwii Ojca Św. Jana Pawła II w postaci: Krzyża Papieskiego, sutanny, piuski i butów. Pamiątki te, dzięki staraniom Księdza proboszcza, zostały wypożyczone naszej oraz sąsiednim parafiom, abyśmy mogli dostąpić zaszczytu ich osobistej adoracji. Fot. ks. Waldemar Jarząbek Wszyscy, którzy wzięli udział w uroczystościach nawiedzenia krzyża są jednomyślni: „Dostąpiliśmy w tych dniach wielkiej i niepowtarzalnej łaski! Tak bliski kontakt z przedmiotami, które jeszcze niedawno służyły Ojcu Świętemu był wielkim przeżyciem i skłonił do głębokiej refleksji nad swoim dotychczasowym życiem i obraniem dalszej drogi”. Możliwość ucałowania krzyża, który towarzyszył Ojcu Św. w jego ostatniej Drodze Krzyżowej, wzruszyła wszystkich obecnych. Z niejednych oczu popłynęły łzy, szybciej zabiło niejedno „twarde”, żołnierskie serce... Parafianie oraz zaproszeni goście, a wśród nich członkowie Bractwa Kurkowego, swoim licznym przybyciem pokazali, że w pełni rozumieją, jak wielkiego zaszczytu dostąpiła ich wspólnota. W trakcie uroczystych adoracji, jakie były prowadzone zarówno w czasie Mszy św., jak i indywidualnie, ludzie tłumnie oddawali cześć relikwiom w atmosferze skupienia i głębokiej zadumy. Oprawa nawiedzenia była wspaniała i w pełni podkreślała powagę uroczystości. Niedzielna, wieczorna Msza św., w czasie której homilię wygłosił proboszcz parafii ks. ppłk Mariusz Śliwiński, poprzedziła uroczyste przekazanie krzyża do sąsiedniej parafii pw. Matki Boskiej Zwycięskiej, w której miały się odbyć kolejne adoracje relikwii. Ks. Śliwiński podkreślił, że Ojciec Święty całym swoim życiem, a szczególnie w czasie ostatnich dni ziemskiego pielgrzymowania, chciał pokazać nam, że poprzez poddanie się woli Pana w życiu doczesnym, możemy w pełni dostąpić łaski Bożej w życiu wiecznym. Swoją postawą przypomniał, że wszyscy jesteśmy równi wobec Boga, a „chwila próby”, której został poddany, dała dowód temu, jak bardzo ufał Bogu i w pełni poddawał się Jego woli. – Oby Pan każdemu z nas dał tak wiele siły i obdarzył niezachwianą wiarą w łaskę i miłosierdzie Boże – powiedział ks. Śliwiński. Podkreślił on także, jak wielkie znaczenie dla Ojca Świętego miał krzyż, który przez całe swoje życie trzymał mocno w dłoni, jako symbol wiary, i z którym szedł przez świat, głosząc Słowo Boże. „I oto w chwili, kiedy Ojciec Święty opadł z sił, ten krzyż, który dotychczas dzierżył w dłoni, stał się mu podporą podczas ostatniej drogi krzyżowej, jaką dane mu było odprawić” – mówił proboszcz. Tego wieczoru Świątynia była wypełniona po brzegi. Zgromadziła ona rzesze parafian, gości oraz członków sąsiedniej parafii, którzy przybyli tłumnie, aby uroczyście przenieść relikwie do swojego Kościoła. Dzięki uczestnictwu w adoracjach, poprzez pamiątkowe krzyże, uroczyście poświęcone, które teraz zawisły w naszych domach, dzięki modlitwom i rozważaniom, które dane nam było razem przeżywać, będziemy mogli spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy. Niech to będzie nasz „krzyż papieski”, który ma umocnić nas w wierze i być naszą drogą do życia wiecznego w domu Ojca. Anna Radzińska/at Odpust ku czci patrona saperów – św. o. Rafała Kalinowskiego W kościele garnizonowym, 20 listopada, w rocznicę narodzin dla nieba patrona rembertowskiej wspólnoty wojskowej, została odprawiona uroczysta Eucharystia, której przewodniczył ks. płk Krzysztof Wylężek, duszpasterz saperów, a koncelebrowali: proboszcz ks. ppłk Mariusz Śliwiński i księża zaprzyjaźnieni z parafią. Świątynię wojskową wypełnili licznie zgromadzeni wierni, którzy przybyli, aby oddać cześć św. Rafałowi Kalinowskiemu, patronowi oficerów i żołnierzy, a od 2006 r. patronowi saperów. Na uroczystości nie mogło więc zabraknąć 2. Mazowieckiej Brygady Saperów z Kazunia, której obecność w czasie ważnych wydarzeń w życiu rembertowskiej parafii wojskowej stała się już tradycją. Słowo Boże wygłosił o. Mirosław Zięba, którego los splótł z postacią św. Rafała Kalinowskiego poprzez ukończenie szkoły w Wadowicach, założonej przez świętego oraz obecną posługę w Usole syberyjskim, gdzie patron rembertowskiej parafii przebywał na zesłaniu za udział w powstaniu styczniowym. 10 O. Zięba w homilii przybliżył zgromadzonym niezwykłą postać św. Rafała. Jego droga ku świętości była bardzo długa i prowadziła przez głęboki kryzys wiary, którego doświadczył w młodości. W późniejszym życiu kapłańskim, które rozpoczął mając 42 lata, kryzys ten ułatwiał mu zrozumienie błądzących i zbuntowanych przeciwko Bogu. W święto patrona parafii wspólnie modlili się m.in.: płk Bogusław Bębenek, Szef Inżynierii Wojskowej i prezes Stowarzyszenia Saperów Polskich, przedstawiciele Akademii Obrony Narodowej: prof. Adam Tomaszewski, Prorektor ds. dydaktycznych oraz dr hab. Stanisław Zajas, Prorektor ds. naukowych, reprezentanci rembertowskich władz samorządowych, a nad głowami wszystkich górował sztandar parafii wojskowej. Mocnym akcentem na zakończenie uroczystości była salwa na cześć św. Rafała Kalinowskiego, którą z armat oddało Bractwo Kurkowe. Anna Tokarska Niebanalne Warto pomyœleæ życiorysy Święty Juan Diego Juan Diego urodził się w 1474 r. w wiosce Tlayacac, odległej o ok. 20 km od obecnej stolicy Meksyku. Rodzice dali mu indiańskie imię Cuauhtlatoatzin, które w języku Azteków znaczy „Mówiący Orzeł”. Należał do najbiedniejszej, a zarazem najliczniejszej klasy społeczności Azteków. Ciężko pracował na roli i zajmował się wyrabianiem mat w zamieszkanym przez plemię Nahua mieście Cuautitlan, zdobytym przez Azteków w 1467 r. Gdy państwo Azteków zostało podbite Myœli nieprzedawnione przez Hiszpanów (1519/21) Juan Diego wraz z żoną Malitzin (Maria Łucja) przyjęli w 1524 r. chrzest, prawdopodobnie z rąk hiszpańskiego misjonarza Indian, franciszkanina o. Torbio de Benavente. Otrzymał imię Juan Diego. Byli jednymi z pierwszych nawróconych Azteków. W kilka lat później, w 1529 roku, Maria Łucja zmarła, nie pozostawiając potomstwa. Po jej śmierci Juan Diego przeniósł się do swego wuja do Tolpetlac. Juan Diego był bardzo gorliwym chrześcijaninem. W każdą sobotę i niedzielę przemierzał pieszo kilkanaście mil ze swojej wioski do kościoła w Tenochtitlan, by uczestniczyć we Mszy Św. i katechizacji. Podczas jednej z takich wypraw, w sobotni poranek 9 grud- nia 1531 r., na wzgórzu Tepeyac objawiła mu się Matka Boża. Zgodnie z życzeniem Maryi, na wzgórzu wkrótce wybudowano kaplicę, w której umieszczono Jej cudowny wizerunek odbity na płaszczu Indianina. Juan Diego zamieszkał w pokoju, przygotowanym dla niego obok świątyni. Spędził tam resztę życia, opowiadając przybywającym do sanktuarium pielgrzymom o objawieniach, wyjaśniając prawdy wiary i przygotowując wielu do chrztu. Zmarł 30 maja 1548 r. w wieku 74 lat i został pochowany na wzgórzu Tepeyac. W 1990 r. Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym, a 31 lipca 2002 r., podczas swojej kolejnej pielgrzymki do Meksyku, włączył do grona świętych. (jur) „Ten, kto wierzy, że za pieniądze można mieć wszystko, łatwo popada w podejrzenie, że za pieniadze gotowy jest zrobić wszystko.” (B. Franklin) Jasnogórska Muzyka Dawna Musica Claromontana vol. 13. Wydawnictwo muzyczne Dux wraz z Klasztorem OO Paulinów na Jasnej Górze w ramach obchodów 350-lecia obrony Jasnej Góry przed Szwedami wydaje serie nagrań Musica Claromontana, na której rejestrowane są musicalia znajdujące się w zbiorach Kapeli Jasnogórskiej, która od końca XVI wieku brała czynny udział w liturgii klasztornej. W archiwum zachowało się ponad 3 tysiące rękopiśmiennych źródeł muzycznych, wśród których są dzieła ponad 120 polskich twórców. Zasoby te są cały czas badane przez muzykologów i historyków. Na prezentowanej dzisiaj płycie zarejestrowano kompozycje, zakonnika ojca Amando Ivan�icća Osppe (1727-1790(?)). Ze źródeł historycznych dowiadujemy się, że dziś mało znany kompozytor, za życia był popularny w krajach europejskich. Nad ustaleniem jego życiorysu wciąż pracują badacze. Na niniejszym krążku nagrano następujące jego kompozycje: Missa Solemnis (Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Benedictus, Agnus Dei) Regina Co- eli, Salve regina oraz Litania de B. Maria Virgine. Do płyty dołączony jest obszerny, fachowy, niezwykle ciekawy, komentarz naukowy. Wykonawcami zarejestrowanych kompozycji są utytułowani specjaliści w zakresie wykonawstwa muzyki dawnej: Anna Mikołajczyk – sopran, Piotr Olech – alt, Krzysztof Szmyt – tenor, Mirosław Borczyński – bas, przygotowany przez Piotra Zawistowskiego znakomity zespół wokalny Sine Nomie, grający na historycznych instrumentach wspaniały zespół Concerto Polacco. Dyryguje oraz realizuje na organach partię baso continuo, wybitny znawca tajemnic muzyki dawnej prof. Marek Toporowski. Wysokiej klasy wykonawcy, doskonale rozumiejący i czujący muzykę zapewniają słuchaczowi niezwykłe wrażenia artystyczne. Wierna, stylowa interpretacja pozwala przenieść się w dawne czasy, w których rodziła się ta muzyka. To cenna inicjatywa zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w których przeżywamy kryzys muzyki sakralnej, o którym dzisiejszy papież Benedykt XVI, jeszcze jako kardynał Joseph Ratzinger pisał w ogłoszonym w 1986 roku Raporcie o stanie wiary: (…) Wszędzie tam, skąd wyrzucono piękno i gdzie ceni się tylko rzeczy użyteczne coraz wy- raźniej widać przerażające zubożenie. Doświadczenie nauczyło nas, że postępowanie według jednej tylko zasady: zrozumiale dla wszystkich – nie uczyniło liturgii bardziej zrozumiałą, bardziej otwartą, natomiast wyraźnie ją zubożyło. Liturgia prosta – to nie znaczy prostacka lub tania. (…) Wielką muzykę odrzucono(…). Czy rzeczywiście nie ma nic aktywnego w słuchaniu, intuicyjnym pojmowaniu, wzruszeniu? Czyż nie umniejsza się właśnie roli człowieka, każąc mu uczestniczyć w liturgii jedynie za pomocą wypowiadanych słów? (…) Kościół ograniczający się do wykonywania muzyki modnej, popularnej, popada w nieudolność i staje się nieprzydatny(…) Kościół nie może zadowolić się strawą codzienną, użytkową; powinien rozbudzać głos Wszechświat, chwaląc Stworzyciela i odsłaniając Jego wspaniałość, czyniąc Go pięknym i dostępnym ludziom. Jeżeli Kościół ma nadal nawracać, czyli uczłowieczać świat, jak może odrzucać w liturgii piękno? Piękno tak mocno splecione z Miłością(…). Niech te mocne słowa Ojca Świętego oraz lektura prezentowanej muzyki liturgicznej dawnych czasów, skłoni nas do przemyśleń o pięknie i bogactwie tkwiącym w liturgii Kościoła Katolickiego. Leszek Mateusz Gorecki 11 Obły czyli bez kantów? Stoi na nowiuteńkim, zbudowanym z unijnych pieniędzy, nabrzeżu w Belfaście. Na pierwszy, a nawet drugi rzut oka – coś na kształt syrenki czy gimnastyczki z kreskówki, z hula-hop w uniesionych rękach. Powyginane w syreni zarys pręty. Podchodzimy bliżej. Pomnik zgody i pojednania – głosi dumny angielski napis. A może jednak przede wszystkim pomnik tandety i kiczu… poprawności politycznej? Czy wielowiekowa kultura europejska – tutaj o celtyckich korzeniach – nie dorobiła się piękniejszych, głębszych symboli wyrażających tę szlachetną ideę? Belfast – miasto, skąd w swój ostatni rejs z suchego doku wypłynął Titanic. Miasto, gdzie „murale” z lat 1960-1991 opowiadają historię tragicznych bratobójczych walk protestancko-katolickich, rozgrywanych przez polityków. Miasto Jonathana Swifta i C.S. Lewisa rozkwita dzięki… rywalizacji Anglików i Irlandczyków, którzy „walczą” dziś, kto da więcej, by miasto piękniało. Tutaj materializuje się przysłowie: zgoda buduje, a ślady po wybuchach bomb pułapek ostrzegają: niezgoda rujnuje. Naszym cicerone po Belfaście – stolicy Irlandii Północnej, gdzie przy pomniku Królowej Wiktorii powiewa brytyjska flaga – jest Irlandczyk. Tu się urodził i jako młody chłopak widział rozrywanych przez granaty ludzi. I choć od zadekretowanej oficjalnie zgody upłynęło już sporo czasu, to nadal w dzielnicach enklaw protestanckich i katolickich ludzie stawiają wokół domów podwójne, wysokie mury. Rany ludzkich serc goją się dłużej. I na nic tu zdadzą się okrągłe frazesy i zaklęcia z repertuaru poprawności politycznej. Znieczulają miejscowo i chwilowo, ale nic nie są w stanie uleczyć… Ten „syreni” dysonans między treścią i formą, który zobaczyłam w Belfaście w październiku, będzie mi się odtąd kojarzył bynajmniej nie z syrenim ani łabędzim śpiewem niektórych polityków, fałszujących na całego. Gdy polityk z teatralną emfazą i błyskiem w oku zapewnia mnie z sejmowej trybuny, że jego polityczny program, w przeciwieństwie do adwersarzy, będzie realizowany w duchu braterskiej miłości… Już w oddali widzę zarys gilotyny ze znakiem firmowym „Fraternite” (braterstwo – jedno z haseł rewolucji francuskiej). Tak się kończyły w dziejach świata wszystkie ludzkie próby budowania pokoju na „uśmierceniu Boga”. Wciąż ponawiamy próby budowania bez fundamentów, na ruchomych piaskach iluzji. W kabarecie czy bufecie, na politycznej scenie wykrzykujemy: „Łał, kocham was”. A wokół coraz więcej serc skamieniałych z nienawiści. Tragiczny paradoks czasów tandetnej miłości, która nic nie kosztuje? Bo prawdziwa miłość, prawdziwe braterstwo, prawdziwy pokój jest opieczętowany Krzyżem Prawdy. Bez tego znaku najszlachetniejszej próby, nie ma mowy o trwałym pokoju, który rodzi się w ciszy, w ludzkim sercu z pojednania z Bogiem. Krzyż uwiera dziś poprawnych politycznie i wykorzenionych Europejczyków. Ma wyrazisty kształt wskazujący dwa zbawcze kie- 12 runki. I choć nawet w łonie Kościoła trwają próby rozmontowania krzyża i zredukowania go do poziomu horyzontalnego (ograniczanie przez poprawność polityczną misji Kościoła do działalności charytatywnej), to przecież ramiona obejmujące świat (kieru- Felieton nek horyzontalny) nic nie znaczą bez pionowej belki, wskazującej niebo. Gdy zabraknie głównego spoiwa konstrukcyjnego – Serca Jezusowego- działalność charytatywna zamienia się w dochodowy biznes. Dwie proste linie – ucieleśnienie prostoty, pełni i głębi. To kształt Prawdy. Wyrazisty znak sprzeciwu dla świata obłych kształtów, pustych w środku. Tandeta myślowa spod znaku poprawności politycznej nie toleruje dziś wyrazistych i jednoznacznych kształtów. Bo nie toleruje Prawdy i Słowa, które stało się ciałem. Elżbieta Szmigielska-Jezierska Gdynia: 90. rocznica utworzenia Marynarki Wojennej Jubileusz Polskiej bandery „...Każdemu panu i narodowi więcej na morskim państwie zależy niźli na ziemskim, i więtsze pożytki morzem niźli ziemią, i więtsze a prętsze szkody i niebezpieczeństwa przychodzą. Dlatego kto ma państwo morskie, a nie używa go albo je sobie da wydzierać, wszystkie pożytki od siebie oddala, a wszystkie szkody na się przychodzi, z wolnego niewolnikiem się stawa, z bogatego ubogim, z swego cudzem...” Arcybiskup lwowski Jan Dymitr Solikowski Siedemnaście dni po odzyskaniu przez Polskę niepodległości marszałek Józef Piłsudski, dekretem z 28 listopada 1918 roku rozkazał utworzyć Marynarkę Wojenną mianując jednocześnie pułkownika marynarki Bogumiła Nowotnego, szefem Sekcji Marynarki Wojennej przy Ministerstwie Spraw Wojskowych. Tym samym zapoczątkował tworzenie polskich sił morskich jako spójnej struktury organizacyjnej. Uroczystości rocznicowe 90-lecia utworzenia Marynarki Wojennej rozpoczęła 28 listopada Msza św. w Kościele Marynarki Wojennej na gdyńskim Oksywiu. Przewodniczył jej Biskup Polowy Wojska Polskiego gen. dyw. prof. dr hab. Tadeusz Płoski, który składał Najświętszą ofiarę razem z księżmi kapelanami Ordynariatu Polowego WP, na czele z Kanclerzem Kurii Polowej ks. kmdr dr Leonem Szotem i ks. kmdr Bogusławem Wroną, Dziekanem Marynarki Wojennej. Na samym początku Eucharystii mar. pchor. Leszek Tabat wraz z mar. pchor. Katarzyną Fiedziukiewicz witając Biskupa Polowego w marynarskiej rodzinie poprosili o sprawowanie Najświętszej Ofiary w intencji Marynarki Wojennej RP oraz podchorążych Akademii Marynarki Wojennej im. Bohaterów Westerplatte z racji zbliżającego się Dnia Podchorążego. W uroczystej homilii Ks. Biskup Polowy przedstawił rys historyczny utworzenia, rozwoju i działalności w historii naszej Ojczyzny Marynarki Wojennej RP oraz ukazał motyw morza i losy związanych z nim Polaków. W Mszy Św. uczestniczyli przedstawiciele Władz Państwowych, Dowództwo Marynarki Wojennej, oficerowie, podoficerowie, marynarze z Jednostek tworzących ten rodzaj Sił Zbrojnych oraz Komenda, wykładowcy, podchorążowie Akademii Marynarki Wojennej, ks. kapelani Ordynariatu Polowego WP, Dziekani obrządku ewangelickiego i prawosławnego, poczty sztandarowe oraz zaproszeni Goście. Po Mszy św. o godz. 10.30 Biskup Polowy WP wraz z Ministrem Obrony Narodowej i delegacjami Marynarki Wojennej i Akademii Marynarki Wojennej udali się na cmentarz MW, aby oddać hołd Twórcom Polskiej Marynarki Wojennej. O godz. 11.00 nastąpiło spotkanie znamienitych gości na Plebanii wojskowej, podczas którego Biskup Tadeusz Płoski wręczył Ministrowi Obrony Narodowej Bogdanowi Klichowi kopię obrazu pobłogosławionego przez Sługę Bożego papieża Jana Pawła II na sandomierskich błoniach bł. kmdr ppor. Władysława Miegonia. Pośród zacnych gości byli przedstawiciele Grona Pedagogicznego i młodzieży ze Szkoły w Strzebielinie im. bł. kmdr ppor. Władysława Miegonia, którzy mogli jeszcze silniej rozwinąć ducha patriotyzmu i umiłowania swego Patrona w zetknięciu z elitą naszego społeczeństwa. W południe odbyły się uroczystości przy Płycie Marynarza Polskiego na Skwerze Kościuszki, gdzie został wręczony sztandar Oddziałowi Zabezpieczenia MW, poświęcony przez Biskupa Polowego oraz przeniesienie Orderu Virtuti Militari ze sztandaru 1. Morskiego Pułku Strzelców na sztandar Oddziałowi Zabezpieczenia MW. Odczytano rozkaz Dowódcy Marynarki Wojennej RP, po którym nastąpiły okolicznościowe przemówienia oraz złożenie wieńców i kwiatów na Płycie Marynarza Polskiego. Całość zakończyła defilada pododdziałów Marynarki Wojennej RP. Po południu rozpoczęła się, w Porcie Wojennym, ceremonia powitania okrętu ORP Gen. K. Pułaski powracającego z operacji „ACTIVE ENDEAVOUR”. Uroczystości rocznicowe zakończył pokaz sztucznych ogni. Ks. kmdr ppor. Radosław Michnowski Ks. ppor. Sławomir Gadowski 13 Uroczystości ku czci Eugeniusza Małaczewskiego Zapomniany ¿o³nierz-poeta Uroczystości upamiętniające Eugeniusza Małaczewskiego – żołnierza Wojska Polskiego w Rosji, armii polskiej w Murmańsku, Armii gen. Józefa Hallera i wreszcie uczestnika wojny polsko-rosyjskiej w 1920 roku – odbyły się 23 listopada br. w Zakopanem. Biskup Polowy Wojska Polskiego gen. dyw. prof. dr hab. Tadeusz Płoski przewodniczył Mszy św. koncelebrowanej w kościele pw. Najświętszej Rodziny. Na cmentarzu parafialnym został poświęcony nagrobek Żołnierza-Poety. Biskup Polowy w kazaniu przybliżył postać Eugeniusza Magaczewskiego. Powiedział m.in.: – Po wybuchu rewolucji październikowej Małaczewski wstąpił do tworzących się polskich jednostek wojskowych w Rosji i był dowódcą kompanii w 1 Korpusie Polskim generała Dowbór-Muśnickiego, a później w 3 Korpusie Polskim. Po jego rozbrojeniu samodzielnie przedzierał się ku wojskom alianckim nad Morzem Białym. Podczas tej wędrówki był kilkakrotnie aresztowany i skazany na rozstrzelanie. Zdołał zbiec i dotarł do Archangielska, do tychże alianckich wojsk biorących udział w walce z bolszewikami. Wojował w śniegach Archangielska i Murmańska. Dowódca angielski nazwał niewielki polski oddział, bo liczący niewielu ponad 40 żołnierzy, „lwami północy” w dowód uznania ich waleczności. Wpisał się Małaczewski w „epopeję murmańską”, a jej trudy opiewał w swych wierszach. Porucznik Małaczewski wrócił do Polski z armią generała Hallera. Podczas wojny polsko-bolszewickiej był jego adiutantem. W sierpniu 1920 roku bronił Warszawy, a później wziął udział w pościgu za cofającą się Armią Czerwoną. Niezwykłe trudy wojenne dały o sobie znać. Żołnierz, poeta, pisarz zapadł na ciężka chorobę. Zmarł, w Zakopanem, u podnóża Tatr… 19 kwietna 1922 roku i został pochowany na cmentarzu parafialnym przy ul. Nowotarskiej. Małaczewski, pośmiertnie odznaczony Krzy- 14 żem Virtuti Militari, pozostawił po sobie, mimo bardzo krótkiego życia, żył bowiem zaledwie 25 lat, bogaty dorobek literacki. To wiersze, opowiadania, dramat, oraz „arcyksiążka – „Koń na wzgórzu” – jeden ze spiżowych pomników mowy polskiej” – jak pisał Makuszyński. Biskup Polowy WP podkreślił, że w dobie upadku autorytetów Eugeniusz Małaczewski jest przykładem patriotyzmu i umiłowania Ojczyzny. Biskup zakończył kazanie apelem: Panie Poruczniku Małaczewski! Wołamy dziś do Ciebie: Stań do apelu! I powróć raz jeszcze do Polski po latach tak niesprawiedliwego zapomnienia, tego wygnania z pamięci Narodu. Dzisiaj, w dobie niszczenia autorytetów, w czasach zamętu moralnego i wszechogarniającego relatywizmu, Polacy Ciebie potrzebują. Potrzebujemy przypomnienia Twojej niezłomnej, niezachwianej wiary w naszego Boga. Twego przykładu patriotyzmu i umiłowania Ojczyzny. Twej wreszcie prawości. Powróć do nas pieśniami, tymi wszystkimi pięknymi polskimi słowami, które stworzyłeś swym „promiennym sercem”. Aby modlić się o to przybyliśmy tu z serca ukochanej przez Ciebie Polski, z Warszawy, której broniłeś w roku dwudziestym przed bolszewicką nawałą,. Modlimy się równie żarliwie za spokój Twojej duszy, właśnie tutaj, u podnóża naszych pięknych Tatr, skąd odszedłeś do Pana. Powróć i pozostań! Biskup Polowy Wojska Polskiego poświęcił nagrobek Eugeniusza Małaczewskiego, który znajduje się na cmentarzu, przy ul. Nowotarskiej. Uczestnikom uroczystości podziękował Stanisław Mikke – z Rady Pamięci Walk i Męczeństwa. Staraniem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa został odnowiony nagrobek Żołnierza-Poety. Asystę mundurową podczas uroczystości zapewnili funkcjonariusze Placówki Straży Granicznej w Zakopanem. W obecnym roku ukazały się „Utwory zebrane” Eugeniusza Małaczewskiego, w opracowaniu Krzysztofa Piechocińskiego. Ks. płk SG Zbigniew Kępa Kronika Diecezji Wojskowej Lidzbark Warmiński W kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Lidzbarku Warmińskim, 14 listopada br., odsłonięto i poświęcono tablicę upamiętniającą Polskie Państwo Podziemne. Dokonało się to podczas Mszy św. celebrowanej przez Biskupa Polowego WP. Tablicę odsłonili przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, poświęcił ją Ordynariusz Wojskowy. zjk Jasna Góra Uroczystości pogrzebowe śp. o. płk Jana Wolnego odbyły się w sobotę, 15 listopada na Jasnej Górze. Zmarłego paulina i kapelana wojskowego żegnali współbracia, rodzina, przyjaciele i żołnierze. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył wikariusz generalny Biskupa Polowego, ks. prał. płk Sławomir Żarski. Posłanie do uczestników uroczystości także Biskup Polowy Wojska Polskiego. Specjalny telegram z kondolencjami przesłał także Abp Sławoj Leszek Głodź, metropolita gdański. Wśród paulinów obecni byli ojcowie i bracia konwentu jasnogórskiego wraz z przeorem o. Romanem Majewskim, ojcowie Definitorium Generalnego, byli generałowie Zakonu Paulinów, ojcowie i bracia innych klasztorów paulińskich w Polsce i w Czechach. Wśród najbliższej rodziny zmarłego paulina obecne było Jego rodzeństwo. Po Mszy św. uroczystościom pogrzebowym przewodniczył przeor Jasnej Góry o. Roman Majewski, który poprowadził kondukt żałobny na cmentarz św. Rocha. ST/Jasna Góra Warszawa – Rembertów W listopadzie 2008 r. przypadła 90. rocznica utworzenia Archiwum Wojskowego. W intencji twórców i wszystkich pracowników Centralnego Archiwum Wojskowego (CAW), 18 listopada, w rembertowskim kościele pw. św. Rafała Kalinowskiego, odprawiona została uroczysta Msza św., której przewodniczył Biskup Polowy WP. Po zakończonej liturgii w Akademii Obrony Narodowej odbyła się konferencja nt. „90 lat Centralnego Archiwum Wojskowego”. Od 90 lat archiwiści gromadzą, zabezpieczają, opracowują i udostępniają zainteresowanym materiały archiwalne z zakresu wojskowości. Dzięki ich pracy i poświęceniu zachowało się wiele bezcennych dokumentów ilustrujących historię oręża polskiego. „Dzisiaj gromadzimy się na Mszy św., aby prosić Boga o potrzebne łaski dla wszystkich, którzy pracują w tej instytucji oraz tych, którzy tworzyli CAW, a odeszli już do Pana” – mówił ks. Wesołowski., witając przybyłych na uroczystość gości, a wśród nich: Dyrektora Generalnego MON Jacka Olbrychta, dyrektora Gabinetu Politycznego MON dr. Andrzeja Żaka, dyrektora CAW płk. Bogusława Stachulę, reprezentującego szefa Sztabu Generalnego WP – szefa Biura Koordynacyjnego, płk. Zbigniewa Błażejewskiego oraz przedstawicieli attachatów wojskowych. Konferencji towarzyszyła wystawa okolicznościowa „Skarby Centralnego Archiwum Wojskowego”, na której zostały zaprezentowane najciekawsze i najcenniejsze archiwalia z jego zasobu. Można było obejrzeć m.in. szkic twierdzy Modlin wykonany przez Niemców w 1908 r. Z okazji rocznicy utworzenia CAW został również wydany „Informator o zasobie archiwalnym Centralnego Archiwum Wojskowego oraz jubileuszowy numer „Biuletynu Wojskowej Służby Archiwalnej”. at Piła W dniu 20 listopada Biskup Polowy WP Tadeusz Płoski odbył wizytacje kanoniczną w garnizonie Piła. W czasie uroczystej Mszy Świętej Pasterz Kościoła Wojskowego udzielił sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej młodzieży z rodzin wojskowych z parafii garnizonowej i garnizonu Czarne. W darach ofiarnych młodzież bierzmowana ofiarowała parafii ornat z symbolami Ducha Świętego i superfront ołtarzowy. Uroczystą liturgię uświetnił śpiew chóru „Halka”. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele Wojska na czele z kpt. Mirosławem Konopko – komendantem garnizonu Piła, duchowieństwo na czele z ks. płk. prałatem Józefem Kubalewskim – dziekanem Pomorskiego Okręgu Wojskowego, ks. mjr Szczepan Madoń – kapelan garnizonu Czarne, ks. Stanisławem Oraczem – dziekanem dekanatu Piła, ks. Stanisław Nurkowski, oraz wierni parafii wojskowej. Proboszczem prafii w Pile jest ks. ppłk Mirosław Kwiatkowski. jo Kosowo W ciągu ostatniego miesiąca żołnierze PKW KFOR przeprowadzili akcję informacyjną w szkołach podstawowych na temat „zagrożenie minowe”. Do organizacji akcji sekcja CIMIC zaprosiła polskich saperów, a także policjantów z KPS (policja kosowska) i TMK (formacje inżynieryjne). Zajęcia w szkołach przeprowadzono w formie pogadanek i prezentacji z wykorzystaniem atrap materiałów wybuchowych oraz min ćwiczebnych. Jak powiedział oficer sekcji S-5 kpt. Miłosz Mądry – „Zajęcia przeprowadziliśmy w małych górskich wioskach takich jak Laq, Gjurgedool, Elezaj czy Gajrre. Zdecydowaliśmy się na wioski wysoko w górach, ponieważ tam problem z występowaniem min jest największy”. „Minęło kilka lat od czasu wojny, a w Kosowie nadal jest pełno min i materiałów niebezpiecznych. Instruowaliśmy dzieci jak mają postępować w przypadku natrafienia na podejrzane przedmioty, uczulaliśmy nauczycieli, aby na lekcjach przypominali dzieciom, iż nie wolno takich przedmiotów dotykać. Pozostawiliśmy również materiały szkoleniowe.” – dodał saper kpt. Marcin Kiljański. Akcja połączona była z rozdawaniem pomocy szkolnych i sprzętu sportowego. mk Więcej informacji na stronie internetowej: www.ordynariat.pl „Nasza Służba” – pismo Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Redaktor naczelny – ks. płk Krzysztof Wylężek, sekretarz redakcji i fotoreporter – Krzysztof Stępkowski, starszy redaktor – Elżbieta Szmigielska-Jezierska, starszy redaktor – Krzysztof Burek, redaktor-fotoreporter – Anna Tokarska, wiadomości internetowe – ks. płk SG Zbigniew Kępa, obsługa internetu – mł. chor. sztab. Jarosław Berkieta. Adres redakcji: 00-911 Warszawa 62, ul. Tokarzewskiego-Karaszewicza 4, tel./fax: 022 687-31-30, tel. 022 687-33-01, fax: 022 826-93-37, e-mail: [email protected], www.ns.ordynariat.pl; www.ordynariat.pl Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, skracania i zmiany tytułów. Opracowanie graficzne, skład, łamanie, korekta i druk: Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, tel./fax: (022) 752-23-26 ISSN 1231-6911 15 Dzieci z parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Wesołej Czasem oczekiwanie jest już miłością Ks. Jan Twardowski