Pobierz - ePrasa.pl

Transkrypt

Pobierz - ePrasa.pl
FOT. MATERIAŁY PRASOWE
29
POZYTYWNA OCENA WNIOSKU
TO START, NIE FINISZ
Ž[
NA POCZĄTEK
ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI
TRENDY I OWĘDY
10
RYSZARD MAKOWSKI
42
MISJONARZ KAZACHSTANU
ANDRZEJ RAFAŁ POTOCKI
GRZEGORZ GÓRNY
Ž[
TYSIĄCE ZNAKÓW
Z ŻYCIA KASTY KABARETOWEJ
JAN PIETRZAK
CO POWINNY ROBIĆ KOBIETY
BRONISŁAW WILDSTEIN
16
WYCINKI WARZECHY
17
FELIETONY
18
OGNIEM NA WPROST
ŁUKASZ WARZECHA
JOLANTA GAJDA-ZADWORNA
52
SKANDALICZNE OSCARY
55
ZE SCENY I ZZA KULIS
56
PŁACZĄCE PIOSENKI NICKA CAVE’A
59
ZAREMBA PRZED TELEWIZOREM
ŁUKASZ ADAMSKI
PIOTR ZAREMBA
TROSKI GDAŃSKIEGO LIBERAŁA
67
KŁAMSTWA JERZEGO MILLERA
WOJCIECH RESZCZYŃSKI
KULTURA
FOT. ADAM CHEŁSTOWSKI
MAREK
PYZA
MARCIN
WIKŁO
dziennikarz
dziennikarz
Pomijani geniusze kina
P
demii”. Jaki jest wkład Chana w światowe
kino? Aktor jest mistrzem wschodnich
sztuk walki, sam wykonuje kaskaderskie
sceny, reżyseruje, produkuje i… śpiewa.
Według magazynu „Forbes” z wynikiem
61 mln dol. jest drugim najlepiej zarabiającym aktorem 2016 r. Czy to wszystko
jednak powoduje, że Chan zasługuje na
najbardziej pożądaną nagrodę filmowego
świata?
Chan nie jest nawet prekursorem kina
kopanego jak Bruce Lee czy popularny
w latach 80. XX w. Sonny Chiba. Stał się
oczywiście ikoną, ale celebrytyzmu. Wyprodukowano poświęconą mu kreskówkę
i grę komputerową, w której każde dziecko może się wcielić w Jackie Chana i kopać zadki wrogom. Niemniej jednak jego
ostatnie osiągnięcia zamykają się w przeciętnego sortu komedyjkach, jak „Nasza
niania jest agentem”, czy chińskich propagandowych megaprodukcjach w stylu
„Wojny imperiów”. W zestawieniu z jego
OSCARA
ADAMSKI
A
dziennikarz,
d
k
krytyk filmowy
H
enry Fonda, Groucho Marx, Charlie Chaplin, Alfred Hitchcock,
Howard Hawks, Akira Kurosawa,
Elia Kazan, Kirk Douglas, Robert Altman,
Ennio Morricone, Sidney Lumet, Andrzej
Wajda, Michelangelo Antonioni i… Jackie
Chan. Co łączy gigantów, którzy odpowiadają za największe arcydzieła w historii
kina, z azjatyckim gwiazdorem takich wiekopomnych dzieł jak „Legenda pijanego
mistrza”, „Godziny szczytu” czy „Kowboj
z Szanghaju”? Urodzony w Hongkongu
Chan ma otrzymać Oscara za całokształt
kariery.
Informacja o nagrodzie dla Chana zelektryzowała świat filmu. Aktor jest kojarzony
albo z kinem kopanym (zadebiutował już
| 31
52 |
19—25 WRZEŚNIA 2016
JANUSZ SZEWCZAK
Ž[
SPORT
NIEZŁOMNY DEL POTRO
KRZYSZTOF LOGAN TOMASZEWSKI
w wieku ośmiu lat) z Hongkongu, albo
z hollywoodzkimi komediami sensacyjnymi dopasowanymi do gustów jak najszerszych mas. Nigdy nie stworzył żadnej
znaczącej aktorskiej kreacji ani nie osiągnął artystycznego sukcesu jako reżyser
czy scenarzysta. Nie zmienił oblicza kina
wypracowaniem nowego gatunku. „Honorowe Oscary zostały stworzone dla takich
artystów jak oni. Prawdziwych pionierów
i legend w swoim rzemiośle” — powiedziała jednak Cheryl Boone Isaacs, prezes
Akademii, uzasadniając szokująco absurdalną decyzję.
Jeden bóg politycznej poprawności raczy wiedzieć, co przyszło do głów członkom Akademii, którzy wciąż nie mogą
się chyba pozbierać po tegorocznych
oskarżeniach ich przez Afroamerykanów
o rasizm. Od 1927 r. statuetki Oscara za
całokształt twórczości są przyznawane,
aby „uhonorować wybitne osiągnięcia,
niezwykły wkład w rozwój sztuk filmowych oraz wyróżniającą się służbę Aka-
Ž[
FELIETONY
REKLAMA
KATARZYNA ŁANIEWSKA, JERZY JACHOWICZ
NASZA GLACJOLOGIA
ALEKSANDER NALASKOWSKI
ŻYDZI, K...Y, DZIENNIKARZE
94
ROBERT MAZUREK
ŁOWCA SMOKÓW
Wyżej wymieniłem nazwiska wybitnych
reżyserów, którzy zostali uhonorowani
Oscarem za całokształt twórczości.
W kilku przypadkach statuetki te zostały przyznane po latach pomijania
tych filmowców przez Akademię. W niektórych przypadkach były to nagrody
pocieszenia i spóźnione zadośćuczynienie dla ikon kina. Niemniej jednak lista
reżyserów niemogących się pochwalić
żadną statuetką za reżyserię jest zdumiewająca. Ba, tacy twórcy jak Christopher Nolan, Spike Lee, Terry Gilliam czy
David Cronenberg nigdy nie zostali do
Oscara nawet nominowani. Wszyscy oni
mają jeszcze szansę na najważniejszą dla
każdego reżysera nagrodę. Inaczej jest
w przypadku nieżyjących już filmowców, bez których nie można wyobrazić
sobie rozwoju X Muzy.
Zmarły w 1999 r. Stanley Kubrick był
nominowany do Oscara cztery razy. Nigdy nie otrzymał nagrody. Statuetka nie
WITOLD GADOWSKI
PANI ROZKOSZY
96
WIKTOR ŚWIETLIK
TECHNOENTUZJAŚCI
przypadła mu ani za do dziś szokującą antywojenną satyrę „Dr. Strangelove” (1964),
ani za przełomową dla kina SF produkcję
„2001. Odyseja kosmiczna” (1968). Oscara
nie dostał też za skandalizującą „Mechaniczną pomarańczę” (1971) ani za pełnego
przepychu, hollywoodzkiego „Barry’ego
Lyndona” (1975). Ekscentryczny geniusz
po tym okresie zrobił już tylko trzy
filmy, ale żaden nie wzbudził zachwytów
Akademii.
Filmy Kubricka są dziś drobiazgowo
analizowane przez filmoznawców, krytyków filmowych i kinomanów, którzy
potrafią po kilka razy oglądać jego dzieła
i wciąż znajdować w nich kolejne smaczki
oraz zdumiewające rozwiązania fabularne. Mimo że od śmierci genialnego
filmowca minęło 17 lat, jego kino jest
ciągle żywe i inspirujące. Jego wizjonerstwo zawstydza dzisiejszych filmowców,
którzy — choć się dwoją, by zaszokować
zblazowanego nadmiarem emocji współczesnego widza — nie umieją przebić
porażenia współczesnych widzów oglądających po raz pierwszy choćby „Mechaniczną pomarańczę”.
Oscara za reżyserię nie ma też nominowany pięciokrotnie do nagrody
Alfred Hitchcock. A przecież „Okno na
podwórze” z 1954 r. jest powszechnie
uważane za jeden z kilku najlepiej wyreżyserowanych filmów wszech czasów.
Cała akcja dreszczowca jest pokazana
z okna unieruchomionego fotografa,
ANDRZEJ ZYBERTOWICZ
GENERACJE NIEZŁOMNYCH
MUSI BYĆ POLSKA,
TYLKO CHCIEJCIE
CHCIEĆ
W lutym tego roku wyruszyły dwa oddziały Związku Strzeleckiego
„Strzelec”: jeden spod tarnowskiego pomnika Żołnierzy Niezłomnych,
drugi spod Łowczówka, by uczcić pamięć żołnierza – Stanisława „Króla”
Kaszubskiego. W miejscu, w którym Rosjanie go powiesili, złożono kwiaty
i zapalono znicze. W tym zamyśle było coś niezwykle symbolicznego
TOMASZ
ŁYSIAK
dziennikarz
U
rodzony w 1880 r. Kaszubski był
legionistą, który zachował nieugiętą, niezłomną postawę do
samego końca, odmawiając ukorzenia
się przed carem czy wstąpienia do rosyjskiego wojska. „Inka” zginęła z tym samym, co on, okrzykiem na ustach: „Niech
żyje Polska!” i także do końca nie dała się
złamać. Zarówno „Inkę”, jak i „Króla”
oprawcy nie tylko pozbawili życia, lecz
postanowili jeszcze zniszczyć pamięć
o nich, grzebiąc ciała w nieoznaczonym
miejscu, tak by żaden ślad nie pozostał.
Dlatego musimy tych wszystkich bohaterów, których usiłowano zasypać piachem
niepamięci, przywracać naszej narodowej
świadomości.
Ostatnio Mateusz Kijowski, lider Komitetu Obrony Demokracji, przyznał w rozmowie z Konradem Piaseckim, że nie zna
70 |
19—25 WRZEŚNIA 2016
nawet nazwiska „Inki”, na której pogrzeb
poszedł, jak twierdzi, po to aby celebrować uroczystość patriotyczną. Porażającą ignorancję usiłował jeszcze przykryć
stwierdzeniem, że nazwisko w istocie „jest
nieważne”! To było jeszcze gorsze. Bo właśnie — biorąc pod uwagę starania Sowietów
i ubecji, by wymazać imiona bohaterów
z naszej zbiorowej pamięci — są one bardzo
ważne. W tym wymiarze obecność pana
Kijowskiego na uroczystościach pogrzebowych „Inki” i „Zagończyka” miała w sobie
coś z „uroczystej celebracji”, lecz zwróconej nie w stronę uczczenia zamordowanych bohaterów, ale ponurego dziedzictwa
zostawionego przez tych przedstawicieli
ówczesnego państwa „polskiego”, którzy
robili wszystko, by nazwiska Siedzik lub
Selmanowicz zniknęły z powierzchni ziemi.
Pan Kijowski, jak widać, dobrze odrobił lekcję z „patriotycznego” wychowania.
Historii fałszować nie wolno!
Romualda Traugutta, ostatniego wodza
i naczelnika powstania styczniowego,
wrzucono po egzekucji do dołu z wapnem.
To samo uczyniono z jego współtowarzy-
szami z Rządu Narodowego. Powstańców
styczniowych zwykle wieszano, celował
w tym zwłaszcza słynny Murawiew „Wieszatiel”, który nakazywał, by buntowników
traktować jak zwykłych bandytów. Ale pokolenie powstańcze zostawiło dziedzictwo
dla pokolenia następnego — „mścicieli”.
Piłsudski urodził się w roku 1867.
Ojciec Stanisława Kaszubskiego, Franciszek, także był powstańcem styczniowym, więc dzieciak od małego stawiał
się Moskalom. Już w szkole, podobnie
jak jego przyszły wódz i Komendant, nie
dawał sobie w kaszę dmuchać. Gdy nauczycielowi opowiedział, i to w obecności całej klasy, jak naprawdę potoczyła
się bitwa pod Racławicami, belfer wpadł
we wściekłość. Szalejąc ze złości, zagroził
najgorszymi konsekwencjami i rozkazał
mu opowiadać ponownie, ale tym razem
tak, by wersja wydarzeń zgadzała się z tą
przyjętą odgórnie. Kaszubski nie dał się
złamać. Odpowiedział: „Brednią jest to,
co pisze Iłowajski [autor rosyjskiego podręcznika — przyp. T.Ł.], prawdą zaś to, co
ja powiedziałem, historii fałszować nie
wolno!”. Poniósł za to karę — musiał wyjechać z Warszawy, żadna szkoła nie chciała
go przyjąć. Kaszubskiego, mimo że wyglądał niepozornie, można nawet powiedzieć
niezbyt urodziwie — niski, na krzywych
nóżkach, z łobuzerskim uśmiechem na
twarzy — przepełniał od dzieciństwa sienkiewiczowski duch. Zresztą Sienkiewicz
był jego ukochanym pisarzem.
W wydanej przed wojną we Lwowie niewielkiej książeczce o Stanisławie „Królu”
Kaszubskim tak pisał o nim we wstępie
autor Zygmunt Zygmuntowicz, nazywając zresztą „niezłomnym”: „Bohaterska
śmierć oficera Legionów, »Króla« Kaszubskiego, który w ostatniej chwili swego życia nie ugiął się i z okrzykiem: »Niech żyje
Komendant!«, »Niech żyje Polska!« zginął
na szafocie, świecić powinna pokoleniom
naszym aureolą męstwa i poświęcenia,
a imię tego niezłomnego [podkr. — T.Ł.]
rycerza nowego pokolenia powinno stać
się wzorem cnoty żołnierskiej i wiarą miłości sprawy, dla której życie oddać jest
nakazem każdej chwili i potrzeby”. Święta
sprawa polska to coś, co Polaków łączyło —
marzenie o wolnej ojczyźnie wsparte niestrudzonym wysiłkiem i poświęceniem.
Jak do tego doszło, że Kaszubski zginął
męczeńską śmiercią bohatera za tę właśnie świętą sprawę?
mantrę: „Musi być Polska, tylko chciejcie
chcieć”.
„A gdy w Krakowie pojawił się Człowiek
— pisał nieco wzniosłym tonem Zygmuntowicz — który wbrew woli narodu starał się
zeń ducha wykrzesać, zmóc bezwład jego
wiekowy i wojsko polskie tworzyć zaczął,
porwał się »Król« Kaszubski czujny na
pierwszy zew. Nie uczniem, ale wyznawcą
stał się Komendanta. Żar jego myśli wszędzie niósł, z zastygłych serc wykuwał skry
zapału…”.
Kaszubski przeszedł letnią szkołę strzelecką w Stróżach w roku 1913, w której
poza wykładami czy udziałem w ćwiczeniach pełnił jeszcze funkcję medyka oraz…
kucharza. Podobno świetnie znał się na
sztuce kulinarnej, gotował wybornie,
a przy tym śpiewał, opowiadał śmieszne
historyjki i facecje.
Gdy w roku 1914 żarty się skończyły
i wybuchła wojna, „Król” Kaszubski zajął
się poważną pracą organizacyjną i szkoleniową. Ćwiczył młodych strzelców, sprawdzał kwatery, uczył rzemiosła. A w końcu
10 sierpnia 1914 r., objął komendę nad nowotarskim plutonem legionowym.
Poeta Feliks Gwiżdż tak opisał ten moment w „Wiadomościach Polskich” z 1915 r.:
„Około 6.00 wieczorem w Krzeszowicach
podszedł do naszego bezpańskiego plutonu nowotarskiego niziutki, krępy, trochę niesamowity człowiek…”. Kaszubski
popatrzył w oczy chłopakom i zaczął
Wyznawca Komendanta
Po tułaczce po kraju, przenoszeniu się
ze szkoły do szkoły zdał wreszcie maturę
w Rosji jako ekstern i wrócił do Warszawy.
Od razu rzucił się w wir roboty spiskowej.
Do konspiracyjnych działań zawsze wnosił wiele humoru, nawet wtedy gdy było
ciężko. Za udział w rewolucji roku 1905 został aresztowany i osadzony na Pawiaku.
Był hardy podczas śledztwa. Tak hardy,
że jako jedyny z całej grupy co chwila siedział w ciemnicy. Został zesłany w okolice
Archangielska.
Matka dokonywała cudów, by go stamtąd wyciągnąć. W końcu się udało — wykupiła syna za ciężki grosz. Staś wrócił
ze zsyłki i osiadł w Krakowie. Studiował,
oddawał się pasjom literackim, a napisane dziełka chował do specjalnej walizy.
Wstąpił na medycynę, co później miało
mieć niebagatelne znaczenie. Idąc sienkiewiczowskim tropem, uczył się władania szablą, a dowcipy krzesał jak Zagłoba,
pod wpływem specyficznego oleum sączonego z flaszy. Tańczył, doskonale
śpiewał i uchodził za duszę towarzystwa.
Znajomym i przyjaciołom powtarzał jak
19—25 WRZEŚNIA 2016
| 71
27/0916/F
19—25 WRZEŚNIA 2016
19—25 WRZEŚNIA 2016
JACKIE
IE CHAN
OSTANIE
DOSTANIE
60/0816/F
stwowego. Już na pierwszym spotkaniu
z podwładnymi instruuje, jak ma być
prowadzone dochodzenie. Na uczciwość
nie ma szans, bo najważniejsza insty-
19—25 WRZEŚNIA 2016
klasykami z końca lat 70., jak „Pijany
kl
m
mistrz”
czy nawet „Draka w Bronksie”, tytuły te prezentują się wyjątkowo marnie.
tu
O
Oscar za całokształt osiągnięć dla Chana
stanie na czele największych wpadek Akast
demii. A tych w jej długiej historii było
de
kilka. Jak wysoko na tej liście powinno
ki
się znaleźć wyróżnienie gwiazdy „Niani
si
w akcji”?
To nie pierwsza
kompromitacja Akademii
ŁUKASZ
Ł
Ž[
BAL PRZEBIERAŃCÓW
82
HISTORIA
FILM
Jerzy Miller na spotkaniu KBWLLP, 28 kwietnia 2010 r.
Ja od państwa jadę do premiera, który chce postawić kropkę nad i, ponieważ
jego różni doradcy podpowiadają różne rozstrzygnięcia ostateczne po stronie polskiej. Więc ja się już zobowiązałem, że podczas dzisiejszego naszego
spotkania poznam państwa opinie… Odwiedzę premiera i premier podejmie
ostateczne decyzje. Czyli, jeżeli dobrze zrozumiałem to przyjęcie dla potrzeb
strony rosyjskiej interpretacji, że mamy do czynienia z wypadkiem, w którym
lot miał charakter pasażerski, jest poprawne. Co wcale nie znaczy, że zmuszamy się do tego samego traktowania wypadku w polskim obszarze prawa.
Czyli rozwiązanie dzisiejsze jest poprawne. Komisja wojskowa po stronie
polskiej i komisja cywilna po stronie rosyjskiej. Czy ktoś z państwa ma inne
zdanie?
Po pierwsze, rozumiem… Też chciałbym, żebyśmy zaczęli podsumowywać
ten wątek, że rosyjska komisja działa w reżimie czy w regułach komisji do
rozpatrzenia wypadku lotniczego pa-sa-żer-skie-go.
[GŁOS Z SALI: Zgodnie z przepisami cywilnymi.]
Żądamy konwencji chicagowskiej, Załącznika 13 i to nie przeszkadza nam,
akceptujemy i nie podpowiadamy polskiemu premierowi, że powinien zmienić swoje dotychczasowe stanowisko w tej sprawie. Ostateczna decyzja należy
do premiera, bo to premier zastrzegł sobie prawo osobistego nadzoru, to może
niedobre słowo, ale bieżącego przypatrywania się naszym poczynaniom.
A jeśli chodzi o skład osobowy, zastrzegł sobie obowiązek obu ministrów,
ministra obrony narodowej i ministra spraw wewnętrznych, uzgadniania
wszelkich decyzji personalnych ze sobą.
My działamy po uzyskaniu pierwotnie zgody premiera. Nasze ustalenia
zostaną zderzone z ustaleniami rosyjskimi. Nie formalnie, tylko w odbiorze
społecznym. Jeżeli te dwa raporty będą różne, to będzie do tego cała teoria
spiskowa budowana w społeczeństwie, że albo ten ukrył, albo tamten ukrył,
ale na pewno prawda jest gdzieś jeszcze indziej. I w związku z tym, ja też
oczekiwałbym, że nasze działanie będzie o tyle niestandardowe, że musi
uwzględniać wymogi postępowania wypadku cy-wil-ne-go i wewnętrzne
dalsze ustalenia metodologiczne oraz dokumentów kończących muszą być
zweryfikowane z punktu widzenia tych okoliczności. Co do tego jestem przekonany.
Państwo sobie zdają sprawę, że to nie jest tylko i wyłącznie dla ministrów,
dla generałów, dla komisji przy ministrze infrastruktury. To będzie potężna
dyskusja publiczna z różnymi, dla nas nieprzyjemnymi sugestiami. Zaczynamy dotykać istoty problemu. Ja zacząłem od tego, że nam nie przeszkadza
fakt, że zgodziliśmy się, że wypadek ma charakter wypadku cywilnego. To
jest konsekwencja tego przyjęcia. Jeżeli ten raport będzie według norm wojskowych i nie będzie przystawał do raportów ICAO-wskich, to będzie właśnie
ten dysonans, o którym wspomniałem.
Po pierwsze ja bym poprosił, żeby przedyskutować zmianę raportu końcowego, albo wyprodukowanie dwóch raportów końcowych. Może to drugie
jest lepsze, aczkolwiek bardziej pracochłonne.
[GŁOS Z SALI: Przez kogo?]
Przez tę komisję naszą. My mamy tutaj cztery podmioty, które będą publikowały coś. Komisję rosyjską, prokuratora rosyjskiego, komisję polską, prokuratora polskiego. Wszystkie te cztery podmioty są wzajemnie od siebie niezależne.
A w związku z tym, albo zadbamy o spójność dialogu ze społeczeństwami —
zwłaszcza ze społeczeństwem polskim, bo rosyjskie społeczeństwo, powiedzmy
sobie szczerze, przez dwa tygodnie żyło również jakimś tam współczuciem, a po
następnych dwóch miesiącach, oprócz garstki — w ogóle nie będą zainteresowani; albo zadbamy o jednolity przekaz, który nie sprzyja budowaniu mitów
i podejrzeń, albo sami sobie ukręcimy bicz na własne plecy.
KRYSTYNA GRZYBOWSKA
98
LECH MAKOWIECKI, PIOTR SKWIECIŃSKI
FOT. SHUTTERSTOCK [x2]
kwietnia 2010 r. Jerzy
Miller obejmuje kierownictwo w Komisji Badania
Wypadków Lotniczych Lotnictwa Pań-
tucja rządowa powołana do wyjaśnienia narodowej tragedii przede wszystkim ma się zgodzić z narracją napisaną
w Moskwie.
Rozpędza się machina markująca badanie katastrofy. „Praca” trwa w najlepsze. Komisja się spotyka, powołuje
biegłych, zamawia ekspertyzy, jeździ
do Rosjan. Choć wraca z niczym, to zapewnia o dobrej współpracy. Pozuje na
fachowców. Kolejne „ustalenia” są dziwnie zbieżne z moskiewskimi rewelacjami.
FELIETONY
68
WYGASZANIE GIMNAZJÓW
DOROTA ŁOSIEWICZ
JAN ROKITA
95
WOJCIECH WENCEL
MAREK PYZA, MARCIN WIKŁO
KATASTROFA SMOLEŃSKA
28
TO NIE BYŁ FILM
PIOTR ZAREMBA
Szef MSWiA w rządzie Donalda Tuska miał w swojej komisji jedno zadanie. I na
pewno nie było nim wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Cała operacja
odbywała się pod dyktando rosyjskich ustaleń. To oczywisty wniosek z nagrania
ujawnionego przez komisję pracującą pod kierownictwem Wacława Berczyńskiego
80
DOOKOŁA EUROPY
93
FRAGMENT POWIEŚCI BRONISŁAWA WILDSTEINA
66
OFENSYWA KACZYŃSKIEGO
FABRYKA KŁAMSTW
JERZEGO MILLERA
HILLARY CLINTON SIĘ SŁANIA
92
DOM WYBRANYCH
62
Ž[
KRAJ
„Jednolity przekaz”
76
NA KONIEC
OPINIE
STANISŁAW JANECKI
Gdy przez lata pisaliśmy o zadziwiającym
podobieństwie raportów komisji Millera
i MAK, „eksperci” pracujący dla rządu
PO-PSL, politycy obozu władzy oraz
sprzyjające im media manipulowali bądź
ordynarnie kłamali. Ci, którzy podważali
ich wiarygodność, automatycznie się stawali „wyznawcami spiskowych teorii”,
„parówkowymi profesorami”, członkami
„smoleńskiej sekty”.
Dziś już wiemy, że Miller nie zamierzał niczego wyjaśniać. Jego wystąpienia, którego ujawnioną treść publikujemy w ramce, nie da się obronić. Od
pierwszych słów nagrania jest jasne, że
przewodniczący forsuje pomysł badania
katastrofy w oparciu o konwencję chicagowską, czyli „przyjęcie dla potrzeb
strony rosyjskiej interpretacji, że mamy
do czynienia z wypadkiem, w którym
lot miał charakter pasażerski”. To niepojęte! Powtórzmy: „dla potrzeb rosyjskiej interpretacji” zapominamy, że lot
był wojskowy, samolot wojskowy, lecący
z wojskowego lotniska na wojskowe lotnisko, z wojskową załogą i według wojskowych procedur oraz udajemy, że nie
istnieje polsko-rosyjskie porozumienie
z 1993 r. służące wyjaśnianiu właśnie takich zdarzeń. „[…] to nie przeszkadza
nam, akceptujemy i nie podpowiadamy
polskiemu premierowi, że powinien
zmienić swoje dotychczasowe stanowisko w tej sprawie” — mówi bez ogródek
Miller.
A to dopiero początek. Jego dalsze
słowa wprost nie mieszczą się w głowie.
Niczym nie da się wytłumaczyć tego zdania: „Albo zadbamy o jednolity przekaz,
który nie sprzyja budowaniu mitów i podejrzeń, albo sami sobie ukręcimy bicz
na własne plecy”. Twierdzenie, że to zdanie wyrwane z kontekstu — jak zarzuca
Maciej Lasek — jest absurdalne. Sformułowanie „jednolity przekaz” pogrąża
Millera i całą jego komisję. Czy została
ona powołana do tego, by poszukiwać
prawdy i uczciwie wyjaśnić wszystkie
Ž[
ŚWIAT
POLECA I ODRADZA
ŁUKASZ ADAMSKI
Ž[
CBA WSZYSTKO WIDZI
Presja na pilotów, gen. Błasik w kokpicie,
prezydent żądający lądowania, błędy załogi i jej złe wyszkolenie, bałagan w polskiej armii, wreszcie „pancerna brzoza”
jako bezpośrednia przyczyna rozpadu
tupolewa. Nic wbrew kremlowskiemu
scenariuszowi.
FRAGMENT KSIĄŻKI JUSTYNY BŁAŻEJOWSKIEJ
KAMILA ŁAPICKA
60
Ž[
36
SPOD ZNAKU „CZARNEJ JEDYNKI”
73
86
TEST (NIE)SCENICZNY
59
TEMAT TYGODNIA
30
TOMASZ ŁYSIAK
GOSPODARKA
AREK LERCH
ANDRZEJ RAFAŁ POTOCKI
26
70
ADAM CIESIELSKI
PIOTR CYWIŃSKI, TOMASZ ŁYSIAK
20
Ž[
MUSI BYĆ POLSKA, TYLKO CHCIEJ
eprasa.pl
MARTA KACZYŃSKA
15
DARIUSZ KARŁOWICZ
HISTORIA
NASTOLATKI W FILMOWEJ GDYNI
49
FUNDAMENT WIEDZY
14
SIENKIEWICZ WSPÓŁCZESNY
69
W SIECI KULTURY
KRZYSZTOF FEUSETTE
13
4|
OŚMIORNICA REPRYWATYZACJI
MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN
12
30 |
40
Z PIOTREM WOYCIECHOWSKIM
44 ROZMAWIAJĄ
JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY
KORSUN CHILI KORSUN
10
ROZMAWIA RYSZARD MAKOWSKI
PRZEGLĄD TYGODNIA
6
KRAJ
33 Z BEATĄ FIDO