Problem temperatury piekła - wyjaśnienia i komentarz Kilkanaście
Transkrypt
Problem temperatury piekła - wyjaśnienia i komentarz Kilkanaście
Problem temperatury piekła - wyjaśnienia i komentarz Kilkanaście lat temu kursował w internecie żart dotyczący wyimaginowanej postaci wykładowcy i równie mało prawdopodobnego egzaminu. Tematem żartu był sprawdzian z termodynamiki, na którym należało rozstrzygnąć, czy piekło jest egzotermiczne, czy endotermiczne, uzasadniając to właściwym rozumowaniem (patrz załącznik na końcu). Żart, żartem, ale warto docenić jego walory poznawcze. Okazuje się, że możliwości termodynamiki nie ograniczają się jedynie do opisu świata "ziemskiego". Można pójść znacznie dalej. Jednocześnie przy konstruowaniu modelu piekła da się zauważyć, że podstawowe trudności i niejasności pojawiają się początku drogi, a diabeł tkwi nie tyle w piekle czy szczegółach, co w założeniach. Właściwości piekła - w tym przypadku chodziło raczej o ewolucję jego temperatury niż egzo- czy endotermiczność - jednoznacznie wynikają ze stanu początkowego i właściwości procesów które w nim zachodzą. Cóż z tego, skoro żadna teologia nie podaje tutaj precyzyjnego opisu obu tych aspektów! Przyjmijmy zatem pewne sensowne wstępne założenia: 1. Piekło musi być maksymalnie izolowane od reszty świata. Uzasadnienie jest proste. Nie ma wiarygodnych informacji pochodzących bezpośrednio z piekła. Piekło jawi nam się jako swoista czarna dziura, pochłaniająca grzeszników, ale nie zwracająca niczego - ani materii, ani jakiejkolwiek informacji. Jedyny zatem kontakt pomiędzy światem zewnętrznym a piekłem polega na jednokierunkowym transporcie dusz. Szczegóły ich przechodzenia poprzez granicę piekła wymagają ścisłego sprecyzowania. Ich przejście wymaga pewnego wysiłku ze strony świata zewnętrznego. Można by powiedzieć, że niezbędne jest ich "wepchnięcie" do piekła. Wymaga to wykonania pracy przez świat zewnętrzny. Jasno uświadamiany konflikt interesów pomiędzy światem ludzi żyjących a piekłem sprawia, że ze strony otoczenia możemy liczyć co najwyżej na pracę najmniejszą z możliwych. Trudno bowiem wymagać z jego strony większego zaangażowania w realizację interesów piekła. Czy piekło jest izochoryczne? Niewątpliwie wymóg izolacji doprowadzony do ostateczności sprowadzałby się do tego. Ale to może oznaczać, że pojemność piekła jest ograniczona, ba, zbyt mała jak na wciąż rosnące potrzeby. Można sobie również wyobrazić, że dusza wprowadzając się do piekła zabiera ze sobą kawałek przestrzeni, w ten sposób powiększając jego objętość. Przy takim wariancie piekłu nie grozi przeludnienie (przeduszenie ?), ale jego ekspansja może spowodować, że pochłonie świat ziemski. A może to już się stało? Niemniej jednak proponuję na początek przyjęcie izochoryczności piekła jako prostszego obrazu, a ewentualnie później skorygowanie tego założenia, jeśli okaże się, że prowadzi do absurdalnych wniosków. 2. Literatura przedmiotu sugeruje bez żadnych wątpliwości, że piekło powinno mieć wysoką temperaturę. Powinno, ale czy rzeczywiście będzie miało? Można jednak założyć, że na początku piekło miało temperaturę adekwatną do swoich zadań. Powiedzmy, że nie mniej niż 388,3 K (normalna temperatura topnienia siarki). Natomiast temperatura dusz wprowadzających się do piekła musi być niższa. Może to być temperatura otoczenia, w którym przebywały za życia, ale pewne sugestie pozafizyczne wskazują, że temperatura ta może być znacznie niższa. Przecież śmierć nieodłącznie kojarzy się z chłodem i niską temperaturą. 3. Piekło nie może istnieć bez Ziemi. To tutaj bez przerwy tworzeni są jego nowi lokatorzy. W chwili obecnej mieszka na Ziemi ok. 10 miliardów mieszkańców. Można przypuszczać, że znaczna część z nich niebawem znajdzie się w piekle. Aktualne szacunki demograficzne mówią, że liczba ludności nie będzie wzrastać w nieskończoność, osiągnie być może 20 miliardów, a potem zacznie spadać. Rozsądne jest założenie, że w dłuższej perspektywie, na Ziemi będzie mieszkać nie więcej niż 10 miliardów ludzi. Ocenia się, że liczba zmarłych dotychczas ludzi przekroczyła 50 miliardów. 4. Fizyczny obraz duszy budzi wiele kontrowersji. Często formułowane stwierdzenie, że dusza jest niematerialna niewiele co mówi. Jest niematerialna, to znaczy, że nie jest zbudowana z materii. A więc z czego? A jeśli materia-energia jest czymś, co po prostu istnieje? Wtedy niematerialność byłaby synonimem nieistnienia. Powszechnie akceptowany fizyczny obraz Świata jest taki - na początku była Materia-Energia jako byt pierwotny, a później pojawił się Duch, czyli Informacja. Nieistniejący bez swojego nośnika albo też samoistny – tutaj pojawia się główny dylemat filozoficzny. Przyjmijmy jednak to pierwsze rozwiązanie, bo tylko ono umożliwi uszczegółowienie opisu. A zatem, jeśli dusza jest taką skondensowaną informacją, wymaga dla swojego istnienia bazy materialnej. Sam wyekstrahowany umysł może doskonale obejść się bez balastu ciała i tym samym pozbyć się wszystkich zbędnych informacji związanych z jego funkcjonowaniem. Materialna podstawa duszy może być maleńka, ale ta miniaturyzacja ma swoje granice. W przypadku jednej cząsteczki będzie to raczej makrocząsteczka, bo tylko taka jest w stanie unieść brzemię niebagatelnej przecież informacji. 5. Należałoby jeszcze nakreślić ramy czasowe istnienia piekła. Zasada teleologiczna wyklucza konieczność istnienia piekła w sytuacji, kiedy do niczego nie jest potrzebne. Piekło pojawiło się zatem nie wcześniej niż ludzkość, a pewno i trochę później. Nieokrzesany ale szlachetny dzikus był niewinny jak niemowlę bo nie zdawał sobie sprawy ze swego nieokrzesania. Kiedy nie było Prawa, nie było grzechu. Ten pojawił się razem z kulturą (wyższą ?) i bardziej wyrafinowaną cywilizacją. Kiedy? Powiedzmy, że około piątego tysiąclecia p.n.e. i to tylko na wybranych obszarach. Samo zagadnienie sprecyzowania rozsądnych założeń opisujących piekło dalekie jest od wyczerpania. Można przyjmować również inne założenia i rezygnować ze sformułowanych tutaj, pod warunkiem, że złożą się one razem w spójny i logiczny obraz przedmiotu. TH, 5.12.2015 Załącznik: Żart znaleziony w internecie w roku 2004. Dr Schlambaugh, wykładowca na wydziale chemicznym uniwersytetu kalifornijskiego znany jest z zadawania pytań na egzaminach w rodzaju "czemu samoloty latają?". Kilka lat temu, egzamin z termodynamiki zawierał takie oto pytanie: "Czy piekło jest egzotermiczne, czy endotermiczne? Potwierdź swój wywód dowodem". Większość studentów oparła dowody na poparcie swych tez na przemianach gazu doskonałego lub innych. Jeden student natomiast napisał co poniżej: "Po pierwsze, musimy założyć, że jeśli dusze istnieją, muszą posiadać masę. Jeśli mają masę, to jeden mol dusz także posiada masę. W takim razie, w jakim tempie dusze trafiają do piekła i w jakim je opuszczają? Myślę, że możemy ze spokojem założyć, że jeśli dusza trafia do piekła, to już go nie opuszcza. Dlatego też, wymiana dusz z piekłem zachodzi tylko w jednym kierunku. Jeśli chodzi o dusze trafiające do piekła, przyjrzyjmy się różnym religiom, istniejącym w dzisiejszym świecie. Niektóre religie mówią, że jeśli nie jesteś ich wyznawcą, trafisz do piekła. Skoro jest więcej niż jedna taka religia, a ludzie nie należą do więcej niż jednej, możemy wnioskować, że wszyscy ludzie i wszystkie dusze trafiają do piekła. Na podstawie danych o śmiertelności i przyroście populacji, możemy spodziewać się wykładniczego wzrostu liczby dusz w piekle. (Eksponencjalny wzrost ludności prowadzi do jeszcze szybszego wzrostu zaludnienia piekła, bo przecież poprzednie pokolenia nie znikają. Już stabilizacja zaludnienia, najbardziej prawdopodobna w chwili obecnej, sprawi że liczba lokatorów piekła będzie wzrastała liniowo w funkcji czasu. - przyp. T.H.) Przyjrzyjmy się więc zmianie objętości piekła. Z prawa Boyle'a wynika, że aby w piekle temperatura i ciśnienie utrzymały się na stałym poziomie, stosunek masy dusz do ich objętości musi być stały. (To oczywista nieprawda! Dla gazu doskonałego przy stałym stosunku masy do objętości mamy jedynie gwarancję stałości stosunku ciśnienia do temperatury. A zatem temperatura może zarówno wzrosnąć albo się obniżyć, spowoduje to jedynie proporcjonalną zmianę ciśnienia. Układ ma zbyt dużo stopni swobody, żeby można było dokładniej określić zmianę parametrów. Wątpliwości budzi również zastosowanie równania stanu gazu doskonałego do opisu piekła. - przyp. T.H.) 1. Jeśli piekło rozszerza się wolniej niż dusze przybywają do piekła, wtedy temperatura będzie rosnąć, aż wszystko rozerwie się w diabły. 2. Oczywiście, jeśli piekło rozszerza się szybciej niż przyrasta liczba dusz, wtedy temperatura i ciśnienie spadną tak drastycznie, że całe piekło zamarznie. (Oba wnioski są nieprawdziwe - patrz poprzedni przypisek.) Więc jak to jest? Jeśli zaakceptujemy postulat (podany mi przez Teresę Banyan na pierwszym roku, że "prędzej piekło zamarznie niż się z tobą prześpię" i biorąc pod uwagę, że wciąż nie udało mi się nawiązać z nią bardziej intymnych kontaktów, wtedy punkt 2 nie może być poprawny - piekło jest egzotermiczne. (Klasyczny przykład skrajnego subiektywizmu, który musi być odrzucony w naukowym opisie świata. Czyżby jego stan fizyczny zależał od zmiennych przecież upodobań Teresy Banyan? Autor również myli egzotermiczność z podwyższaniem temperatury. Jeśli piekło jest egzotermiczne, to musi istnieć kontakt termiczny z otoczeniem. Piekło pozbawiając się energii może na przykład zdecydowanie się oziębić. Nie da się nic powiedzieć o jego temperaturze, dopóki ów kontakt nie zostanie ściśle zdefiniowany. - przyp. T.H.) Ten student jako jedyny dostał piątkę. (Chyba jednak niezasłużenie. - przyp. T.H.)