ekonomia kultury

Transkrypt

ekonomia kultury
RYNEK
SZTUKI
EKONOMIA
KULTURY
Shinji Ogawa, „Mleczna korona”, 2007, akryl na płótnie, 18 x 26 cm, kolekcja MOCAK-u
80 EKONOMIA KULTURY
20–26 lutego 2015 r.
Zarówno logika, jak i emocje są niezbędne człowiekowi, chociaż ta pierwsza jest
werbalna, a te drugie – nie. Posługujemy się językiem, mimo to czujemy, że jest coś, co
jest dla nas ważne, a czego nie potrafimy opisać za pomocą słów
WSPÓŁCZESNA SZTUKA
JAPOŃSKA – MIĘDZY
LOGIKĄ A EMOCJĄ
Kenjiro Hosaka oraz Delfina Jałowik, kuratorzy wystawy w krakowskim
MOCAK-u „Logiczna emocja. Współczesna sztuka japońska” w rozmowie
z „Gazetą Finansową” opowiadają o estetyce najnowszej twórczości z Kraju
Kwitnącej Wiśni
Czym charakteryzują się estetyka i sztuka
współczesnej Japonii?
Kenjiro Hosaka: Przede wszystkim, jak wiadomo, nie ma jednej charakterystycznej cechy, która wyróżniałaby daną kulturę, naród
czy państwo. Zależnie od kontekstu musimy
wybrać jedną z wielu cech. Przy okazji prezentacji współczesnej sztuki japońskiej w Europie
w latach 2014–2015 jako kategorię ją charak-
teryzującą proponujemy „logiczną emocję”.
W wielu pracach pokazywanych na wystawie widać nie tylko logikę, lecz także emocje,
chociaż te dwie sfery są zazwyczaj uważane za
sprzeczne. Co ciekawe, pomimo tej sprzeczności prace emanują spokojem. Oczywiście
określenia „logiczny” i „emocjonalny” mogą
być równie dobrze użyte w odniesieniu do
sztuki współczesnej niepochodzącej z Japonii,
jednak naszym zdaniem dążenie do utrzymania równowagi pomiędzy nimi charakterystyczne jest właśnie dla Japonii. Na przykład
w ceramice Mitsukego logika przejawia się
w geometrycznych wzorach i w procesie produkcji, a za sprawą koloru i faktu, że z gąsz-
czu linii nie wyłania się znaczenie, przebijają
też emocje.
Czy Pana zdaniem japońska sztuka współczesna jest trudna w odbiorze dla europejskich
widzów?
Kenjiro Hosaka: Myślę, że nie. Jeśli szukasz
czegoś orientalnego, to znajdziesz to – coś
wydaje się trudne do zrozumienia, ponieważ tego właśnie chcesz. Wydaje mi się, że
prezentowane prace są wymagające, ale nie
trudne. Można też powiedzieć, że pomagają
one zrozumieć trudną i złożoną kulturę japońską. Na przykład Kaneuji poprzez swoją
rzeźbę pokazuje, jak młode pokolenie Ja-
Tatsuo Miyajima, „Życie (Corps sans Organes) nr 17”, 2013, instalacja, 258,8 x 321,6 x 321,6 cm, ©Tatsuo Miyajima i Lisson Gallery
EKONOMIA KULTURY 81
20–26 lutego 2015 r.
Ryoji Ikeda, „data.scan”, instalacja audiowizualna, 2009, © Ryoji Ikeda fot. Scott Massey dzięki uprzejmości Surrey Art Gallery
Jeśli szukasz czegoś
orientalnego, to znajdziesz
to – coś wydaje się
trudne do zrozumienia,
ponieważ tego właśnie
chcesz. Wydaje się, że
prezentowane prace są
wymagające, ale nie trudne.
Można też powiedzieć, że
pomagają one zrozumieć
trudną i złożoną kulturę
japońską.
pończyków jest pochłonięte przedmiotami
codziennymi. Afirmując tę sytuację, próbuje stworzyć nową estetykę przy użyciu
tych przedmiotów. Podam też inny przykład. Mówi się, że krajobraz miejski w Japonii pozbawiony jest struktury, ale oglądając
fotografie Matsuego, można poczuć, że istnieje struktura innego rodzaju.
Co różni, a co łączy „logikę” i „emocje”?
Kenjiro Hosaka: Zarówno logika, jak i emocje są niezbędne człowiekowi, chociaż ta pierwsza jest werbalna, a te drugie – nie. Posługujemy
się językiem, mimo to czujemy, że jest coś, co
jest dla nas ważne, a czego nie potrafimy opisać
za pomocą słów. Czujemy emocje, więc podejmujemy próby analizy i nazywania. Jedno dopełnia drugie.
Jak została zbudowana wystawa „Logiczna
emocja”? Na jakie prace warto zwrócić
szczególną uwagę? W jaki sposób należy ją
odbierać?
Delfina Jałowik: Na ekspozycji prezentujemy
dzieła 13 współczesnych artystów japońskich.
Zwiedzający spotkają się z pełnym przekrojem
medialnym prac: obiektami, instalacjami, ceramiką, rysunkiem, malarstwem, fotografią, wideo, mangą oraz plakatem. Ich tematyka jest
różnorodna: od inspiracji japońską tradycją,
precyzją wykonania i przywiązaniem do detalu,
poprzez odwołanie do ważnych i charakterystycznych dla tego kraju miejsc, aż do ogólnych
refleksji dotyczących życia ludzkiego, codzienności czy sposobu istnienia przedmiotów. Prace
Kaneujiego, Hattoriego czy Hiraty przyciągną
uwagę odbiorcy chociażby ze względu na swoją
formę i użycie wyrazistych kolorów.
Jakie wrażenia mogą odnieść polscy odbiorcy
po obejrzeniu wystawy?
Delfina Jałowik: Jako prezentacja aktualnych
trendów w sztuce japońskiej wystawa jest proponowaną przez artystów interpretacją współczesnej kultury Japonii, tak odmiennej od tradycji
europejskiej, w której Polacy żyją na co dzień.
Będzie to, mam nadzieję, fascynujące i niebanalne spotkanie, po którym w zwiedzających
obudzi się zainteresowanie twórczością japońskich artystów. Wystawa skierowana jest do szerokiego grona odbiorców – nie tylko stałych
bywalców muzeów i wielbicieli sztuki współczesnej, lecz także osób z różnych grup wiekowych, które chcą w ciekawy sposób spędzić swój
wolny czas.
82 EKONOMIA KULTURY
20–26 lutego 2015 r.
Jak jest rola instytucji kultury w edukacji i kształtowaniu potrzeb estetycznych Polaków?
Sztuka dla sztuki
0
Neon warszawskiego kina Skarpa (rozebranego w 2008 roku) w tymczasowej
siedzibie muzeum, fot. Bartosz Stawiarski
Rozmowa z Marcelem Andino
Velezem, wicedyrektorem Muzeum
Sztuki Nowoczesnej w Warszawie
W jaki sposób galerie powinny kształtować
potrzeby estetyczne społeczeństwa?
Trzeba umiejętnie godzić dwie rzeczy – stale
dbać o jak najwyższy poziom, trzymać rękę
na pulsie sztuki, pokazywać to, co najbardziej
wartościowe, ale i nowe, nieznane. A równocześnie, nie rezygnując z jakości, starać się
przyciągać jak najszersze kręgi publiczności,
dawać ludziom narzędzia, by sami odkrywali,
jak czerpać satysfakcję z kontaktu ze sztuką.
Oczywiście, galerie same nie są w stanie wyrobić w Polakach właściwych potrzeb estetycznych ani nauczyć ich, dlaczego sztuka
w życiu jest ważna – do tego jest niezbędna
szeroka edukacja od najmłodszych lat, wyrabianie w ludziach przyzwyczajeń. W Niemczech czy we Francji chodzenie na wystawy
jest po prostu nawykiem klasy średniej, tak
samo jak słuchanie muzyki, chodzenie do
kina czy czytanie książek. To się wynosi ze
szkoły i z domu. Ale myślę, że polskie instytucje kultury robią naprawdę dużo, żeby
przyciągnąć publiczność – i sporo na polu
edukacji. Niestety, bywa jednak, że ludzie
kultury też ulegają złym nawykom – wciąż
zdarza się, że opery czy muzea reklamują się
na wielkich płachtach, zaśmiecając w ten sposób przestrzeń miejską. Choćby poprzez zaprzestanie takich działań możemy dawać
innym przykład.
Dlaczego sztuka współczesna bywa
niezrozumiała?
Sztuka, w odróżnieniu od literatury, muzyki
czy nawet filmu, paradoksalnie jest o wiele
bardziej przystępna – z reguły wystarczy przeczytać opis oglądanej pracy, by zdobyć podstawową wiedzę o kontekście jej powstania.
Tyle że szkoła uczy nas, że dzieła sztuki są
do kontemplacji – a to tylko połowa prawdy.
Forma dzieła jest zawsze ważna, ale dzieło
sztuki jest też dokumentem, zapisana jest
w nim historia jego powstania, działanie artysty, intencja artysty, czas, w jakim powstało.
Sztuka jest zawsze i do patrzenia, i do myślenia – i wielką krzywdę robi nam dziewiętnastowieczny nawyk myślenia o sztuce jako
o czymś do podziwiania. Wielkie dawne
Wystawa „W sercu kraju”, fot. Bartosz Stawiarski
malarstwo, które dziś chętnie przeciwstawia się sztuce współczesnej, też powstało dla
tych, którzy znali i rozumieli jego ikonografię – paradoksalnie jest ona dużo bardziej zawiła i wymaga więcej wiedzy eksperckiej, niż
to, co zazwyczaj potrzebne jest, by zrozumieć
dzieło współczesne.
Jak galerie mogą ułatwić odbiór sztuki?
Temu służy praca działów upowszechniania każdej galerii czy muzeum. Już na
etapie przygotowywania wystaw trzeba wymyślać narzędzia dla publiczności – wymyślać ścieżki narracyjne, układać odpowiednio
informacje, dobierać język. Wszyscy przykładamy wielką wagę do programów edukacyjnych, lekcji muzealnych, do zawartości
naszych stron internetowych. Ważne, żeby
galeria czy muzeum były miejscami przyjaznymi, z uśmiechniętym personelem, który
umiejętnie zaopiekuje się widzem. Bo tłumaczenie sztuki, ułatwianie odbioru ma swoje
granice – najważniejsze jest bezpośrednie,
osobiste spotkanie z dziełem, wejście w przestrzeń sztuki. To zawsze coś więcej niż zrozumienie podpisu pod dziełem.
Jakie czynniki ograniczają rozwój polskich
instytucji kultury?
Polskie instytucje kultury radzą sobie całkiem
nieźle – przybywa im publiczności, oferują
coraz lepszy program. Można skupić się na
EKONOMIA KULTURY 83
20–26 lutego 2015 r.
czy dla ludzi?
Wystawa „W sercu kraju”, fot. Bartosz Stawiarski
Warsztaty dla dzieci, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie,
fot. Bartosz Stawiarski
zbyt małych nakładach finansowych, bo to
zawsze jest problem, ale wiele barier ma charakter mentalny – pokutują stare przyzwyczajenia i mszczą się braki wyniesione ze szkół.
Bardzo trudno jest namówić polski biznes
– zarówno prywatnych przedsiębiorców, jak
i wielkie korporacje – na mecenat nad kulturą, ale myślę, że to się z czasem zmieni.
I polska publiczność, i menedżerowie kultury
coraz więcej jeżdżą po świecie i przywożą do
kraju dobre wzory.
Jakie wyzwania stoją obecnie przed polskimi instytucjami kultury?
Myślę, że jesteśmy teraz w szczególnym momencie – wielkie polskie miasta stały się
miejscem, gdzie wyłania się nowa grupa społeczna, tzw. nowe mieszczaństwo, ludzie, którzy są świadomi swoich potrzeb kulturalnych,
ale i egzystencjalnych, związanych właśnie
z życiem w wielkim mieście. Obserwujemy
nie tylko wzrost zainteresowania sztuką i szerzej, kulturą, architekturą, zdrowym trybem
życia, poprawą funkcjonowania społeczności
lokalnych. Ludzie po prostu chcą żyć lepiej
w swoich miastach, nie tylko przemieszczać
się samochodami z domków na przedmieściach do centrów handlowych. To wyzwanie
dla instytucji kultury – dla tej nowej, wielkiej
rzeszy ludzi trzeba tworzyć atrakcyjną ofertę,
która pozwoli im wpisać na przykład kontakt
ze sztuką w codzienne, wielkomiejskie życie.
Ludzie chcą żyć lepiej
w swoich miastach, nie
tylko przemieszczać się
samochodami z domków
na przedmieściach do
centrów handlowych. To
wyzwanie dla instytucji
kultury – dla tej nowej,
wielkiej rzeszy ludzi trzeba
tworzyć atrakcyjną ofertę,
która pozwoli im wpisać
na przykład kontakt ze
sztuką w codzienne,
wielkomiejskie życie
84 EKONOMIA KULTURY
20–26 lutego 2015 r.
Według raportu „Rynek Sztuki w Polsce” w 2014 r. łączna wartość obrotów na rynku
aukcyjnym przekroczyła 60 milionów złotych. Właściciela zmieniło blisko 8 700 prac
– a rekordową cenę, 1,75 mln zł, uzyskał obraz Romana Opałki
SZTUKA INWESTOWANIA
Relacje sztuki i pieniądza zawsze były złożone. Niemal od zarania
dziejów znane jest zjawisko mecenatu. Dziś dochodzi do tego spojrzenie
inwestycyjne, w którym dzieło sztuki traktowane jest jako lokata kapitału,
a potencjalnie również źródło zarobku. Jak ten rynek wygląda w Polsce i jakie
ma perspektywy?
Monika Kozak-Tobolewska
Pojęcie mecenatu wywodzi się od nazwiska rzymskiego polityka
Gajusza Cilniusza Mecenasa, który opieką
otaczał m.in. Wergiliusza i Horacego. Podobnie jak on również inni
dawni władcy, dostojnicy kościelni czy bogaci miłośnicy sztuki utrzymywali na swoich dworach
artystów. W zamian za ofiarowane im wsparcie
– również finansowe – mogli cieszyć się oryginalnymi dziełami sztuki. A malarze, rzeźbiarze
i literaci odwzajemniali się, uwieczniając swoich
patronów i dostarczając im uniesień estetycznych.
Obraz, czyli inwestycja alternatywna
Dziś bogaci również interesują się sztuką. Motywacje mogą być różne – wsparcie konkretnego
artysty, budowanie własnej kolekcji czy po prostu chęć obcowania z pięknem. Jednocześnie
coraz częściej dzieła sztuki traktowane są jako lokata kapitału. Gdy większość graczy rynku kapitałowego koncentruje się na giełdzie, papierach
wartościowych, nieruchomościach czy złocie,
inwestorzy poszukujący dyferencjacji swojego
portfela mają dziś do dyspozycji rosnącą liczbę
instrumentów alternatywnych. Są wśród nich
biżuteria, numizmaty, znaczki pocztowe, markowe alkohole czy właśnie dzieła sztuki.
Miliony za dzieła sztuki
Mecenat dotyczył zasadniczo twórców żyjących.
Tymczasem współczesny rynek sztuki współtworzą dwa segmenty – prócz prac artystów czynnych
obrotowi podlegają również dzieła z minionych
epok. I to właśnie one na ogół osiągają najwyższe
ceny. A że w grę wchodzą naprawdę duże pieniądze, na światowym rynku możemy obserwować
rekordowe transakcje. W maju 2012 r. londyński
dom aukcyjny Christie’s sprzedał płótno amerykańskiego malarza Marka Rothki za – bagatela!
– 86,9 mln dolarów. A ostatnio pojawiła się informacja, że za obraz Gauguina „Nafea Faa Ipoipo?” anonimowy nabywca z Kataru zapłacił…
300 mln dolarów. Jeśli informacja ta zostanie
potwierdzona, rekord będzie absolutny i pewnie
dość długo się utrzyma.
Tańsza polska twórczość
Na tle rynku zachodniego polskie realia wyglądają znacznie skromniej, co nie oznacza, że są
to kwoty małe. Według raportu „Rynek Sztuki
w Polsce” w 2014 r. łączna wartość obrotów na
rynku aukcyjnym przekroczyła 60 mln złotych. Właściciela zmieniło blisko 8 700 prac
– a rekordową cenę, 1,75 mln zł, uzyskał obraz Romana Opałki. Wśród cieszących się największym wzięciem znalazły się prace Wojciecha
Fangora, Andrzeja Wróblewskiego czy zmarłego
kilka lat temu Jerzego Nowosielskiego.
Postawmy na młodych
Specyfiką polskiego rynku są relatywnie niewysokie ceny. W zeszłym roku aż 85 proc. transak-
cji zamknęło się kwotami poniżej 5 tys. złotych.
Wśród nich znalazło się wiele prac żyjących
i wciąż tworzących artystów. Warto przy tym zauważyć, że w opinii ekspertów twórczość młodych polskich artystów stoi na bardzo wysokim
poziomie. A to pozwala przypuszczać, że z czasem wartość ich prac będzie rosła.
Jak zarobić na pasji?
W przeciwieństwie do innych instrumentów
inwestycyjnych dzieła sztuki są oryginalne, niepowtarzalne i dostarczają wyjątkowych przeżyć
estetycznych. Ich nabywca zyskuje więc silne korzyści emocjonalne. Może się cieszyć z posiadania konkretnego dzieła, a jego satysfakcja rośnie,
gdy rozwija się jego kolekcja. Bez uwzględnienia
tego wymiaru trudno odpowiedzialnie zajmować
się rynkiem sztuki. Nie zmienia to jednak faktu,
że z perspektywy inwestorskiej najważniejsze jest
jednak pytanie, czy na sztuce da się zarobić, a jeśli tak, to jak można to osiągnąć.
Wbrew pozorom odpowiedź jest dość prosta. Owszem, w sztuce bardzo duże znaczenie
mają czynniki subiektywne, takie jak indywidualny gust, artystyczne trendy czy historycznie zmienne upodobania. Tym niemniej rynek
jest duży i od dziesięcioleci wykazuje stabilny
wzrost. Inwestycje w dzieła sztuki należą do najpewniejszych, choćby dlatego że nie grożą im
bankructwa czy upadki. A ich wyjątkowość
sprawia, że odporne są na konkurencję czy
umasowienie. Co więcej, historia pokazuje, że
swoim posiadaczom przynoszą bardzo dobre zyski. Według szanowanego w świecie Mei Moses All Art Index w całym okresie powojennym
średnia stopa zwrotu z sześcioletnich inwestycji w sztukę wyniosła 112 proc. Znacznie więcej
niż z inwestycji w akcje (73 proc. wg S&P500)
czy złoto (64 proc.).
Art banking naprzeciw potrzebom
W Polsce barierami rozwoju rynku sztuki są
przede wszystkim deficyty wiedzy – zarówno
w zakresie samej sztuki, jak i sposobów zarabiania
na niej. I tu z pomocą potencjalnym inwestorom
przychodzą instytucje specjalizujące się w tych obszarach. W ofercie pojawiły się usługi, takie jak art
banking, czyli profesjonalne wsparcie w nabywaniu dzieł sztuki, np. pomoc w ich wycenie czy weryfikacji autentyczności. Dzięki nim potencjalni
inwestorzy mogą liczyć na wsparcie w profesjonalnym budowaniu kolekcji czy analizie rynku
sztuki pozwalającej szacować ryzyko inwestycji.
Sztuka dobra dla każdego
Poza tymi narzędziami adresowanymi raczej do
zamożnych klientów jest szybko rosnący rynek
młodej polskiej sztuki – tu ceny są na tyle przystępne, że niemal każdy może sobie pozwolić na
zakup oryginalnego płótna czy autorskiej rzeźby.
Satysfakcja estetyczna będzie gwarantowana,
a dobre opinie o polskich artystach i wzrostowe
trendy na rynku pozwalają liczyć, że wartość
tych prac w kolejnych latach będzie rosła.
Autorka reprezentuje kancelarię Tobolewscy Doradcy Inwestycyjni
Specyfiką polskiego rynku są relatywnie
niewysokie ceny. W zeszłym roku aż 85 proc.
transakcji zamknęło się kwotami poniżej
5 tys. złotych. Wśród nich znalazło się wiele prac
żyjących i wciąż tworzących artystów. Warto przy
tym zauważyć, że w opinii ekspertów twórczość
młodych polskich artystów stoi na bardzo
wysokim poziomie. A to pozwala przypuszczać, że
z czasem wartość ich prac będzie rosła.
Roman Opałka, „1965/1-nieskończoności” – najdroższe dzieło w Polsce 2014 r.
Obraz został sprzedany za 1,75 mln zł.
EKONOMIA KULTURY 85
20–26 lutego 2015 r.
W SZTUKĘ
Mark Rothko, „Orange, Red, Yellow” sprzedany za „jedyne” 86,9 mln dolarów
86 EKONOMIA KULTURY
20–26 lutego 2015 r.
NAJDROŻSZE DZIEŁO ŚWIATA:
„NAFEA FAA IPOIPO?”
PAULA GAUGUINA
„Nafea Faa Ipoipo?” („When Will You Marry?”), obraz olejny pochodzący
z 1892 r., namalowany przez francuskiego malarza postimpresjonistycznego
Paula Gauguina, został sprzedany za 300 milionów dolarów. Stał się tym
samym najdroższym dziełem w historii.
Obraz został sprzedany przez Rudolfa Staechelina, szwajcarskiego businessmana
i kolekcjonera sztuki. Wcześniej praca znajdowała się w Muzeum Sztuki w Bazylei.
Kupiec nie jest znany, jednak szwajcarskie
media donosiły, że obraz powędrował do katarskiej rodziny królewskiej, która ma zamieścić dzieło w muzeum w Katarze. Szacuje się,
że w ciągu ostatnich kilku lat rodzina wy-
dała na budowę swojej kolekcji kilkaset milionów dolarów.
Sprzedaż dzieła pobiła ostatni rekord świata
– czyli obraz Paula Cézanne’a „Gracze w karty”
z 1894 r., który został sprzedany za 259 mln dolarów do katarskiego muzeum.
Paul Gauguin po raz pierwszy wyjechał na
Tahiti w 1891 r. Miał nadzieję, że znajdzie
się w raju, w którym będzie mógł tworzyć
prymitywną sztukę. Rzeczywistość go zaskoczyła, była inna, niż sobie wyobrażał. Wyspa została skolonizowana już w XVIII w.,
co najmniej dwie trzecie rdzennych mieszkańców wyginęło na skutek chorób, którymi
zarazili się od Europejczyków. Pierwotna
kultura została zniszczona. Pomimo tego
Gauguin namalował wiele portretów kobiet
ubranych w tradycyjne ubrania, w tym również obraz „Nafea Faa Ipoipo?”, który spotkał się z obojętnością, gdy artysta wrócił do
Francji. Po latach dzieło stało się najdroższym w historii rynku sztuki.
AJ
Odnaleziono obraz
Leonarda da Vinci?
Włoska policja udaremniła próbę
sprzedaży na czarnym rynku
sztuki dzieła „Ritratto di Isabella
d’Este”. Autorstwo przypisywane
jest Leonardowi da Vinci. Wartość
obrazu jest trudna do oszacowania,
jednak miał on zostać sprzedany
najprawdopodobniej za 120 mln
euro.
Praca zaginęła wieki temu, dopiero w 2013 r.
trafiono na jej ślad, gdy anonimowy prawnik
z Pesaro starał się sprzedać obraz w Szwajcarii
za kwotę 95 mln euro. Zanim włoska prokuratura dotarła do sejfu, w którym znajdowało się
dzieło… już go tam nie było. Wkrótce dzięki
nowym tropom obraz odnaleziono w skrytce
szwajcarskiego banku w Lugano.
Szkic do odnalezionego dzieła można podziwiać
w Luwrze, jednak o obrazie na podstawie tego
szkicu uczeni i historycy sztuki nie mieli pojęcia.
Dlatego do czasu wyjaśnienia pochodzenia obrazu, ustalenia jego właściciela i przede wszystkim autorstwa dzieło pozostanie w Szwajcarii.
Odnaleziony obraz jest kolejnym odkryciem
przestępstwa na szwajcarskim rynku. Na początku stycznia odnaleziono ponad 500 skradzionych dzieł i antyków wartych miliony.
Należały do Gianfranca Becchiny, znanego
sycylijskiego dealera sztuki, który ostatecznie
uniknął kary. Czy taki sam los spotka odpowiedzialnych za próbę sprzedaży na czarnym rynku
portretu pędzla da Vinci?
AJ
„Ritratto di Isabella d’Este”
EKONOMIA KULTURY 87
20–26 lutego 2015 r.
Paul Gauguin, „Nafea Faa Ipoipo?” został sprzedany za 300 mln dolarów, stając się jednym z najdroższych obrazów świata

Podobne dokumenty