lipiec - Parafia w Bierzgłowie
Transkrypt
lipiec - Parafia w Bierzgłowie
Głos Parafii NR 7 (115) ROK X LIPIEC 2012 BIERZGŁOWO PARAFIA PW. WNIEBOWZIĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY w Tatrach stojąc w wodzie po kostki nieruchomiejąc wabiłem rybę wyszedłeś powoli zza grani białym obłokiem stanąłeś na Kazalnicy mówiłeś do mnie cichutko bezszelestnie naraz wzdłuż ściany pionowy ludzki skowyt i czerwone kola na ciemnej wodzie Czarnego Stawu obłok znikł ryba nagle odpłynęła krzyk powtórzył echo pozostało pytanie gdzie byłeś prawdziwiej Panie w obłoku w rybie czy może w krzyku /Wacław Oszajca/ – LIPCOWE KALENDARIUM – 01 lipca Liturgia niedzielna – XIII Niedziela Zwykła 02 lipca Wyjazd dzieci do Aquaparku w Wielkiej Nieszawce i do ogrodu zoobotanicznego w Toruniu 03 lipca Wspomnienie św. Tomasza Apostoła 04 lipca Wycieczka dzieci do Gdyni i podróż tramwajem wodnym na Hel 05 lipca Wspomnienie św. Marii Goretti, patronki młodzieży 06 lipca Wspomnienie bł. Marii Teresy Ledóchowskiej – Pierwszy piątek miesiąca – Ks. proboszcz odwiedza chorych 08 lipca Liturgia niedzielna – XIV Niedziela Zwykła 11 lipca Wspomnienie św. Benedykta, patrona Europy 13 lipca Wspomnienie św. Andrzeja Świerada i św. Benedykta, pustelników 14 lipca Wspomnienie św. Kamila, patrona szpitali, chorych i pielęgniarek 15 lipca Liturgia niedzielna – XV Niedziela Zwykła – Dzień bez Telefonu Komórkowego 16 lipca Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel (Szkaplerznej) 18 lipca Wspomnienie św. Szymona z Lipnicy 20 lipca Wspomnienie bł. Czesława 21 lipca Wspomnienie św. Wawrzyńca 22 lipca Liturgia niedzielna – XVI Niedziela Zwykła – Wspomnienie św. Marii Magdaleny 23 lipca Wspomnienie św. Brygidy, patronki Europy 24 lipca Wspomnienie św. Kingi – Dzień Policjanta 25 lipca Wspomnienie św. Jakuba Apostoła – Wspomnienie św. Krzysztofa, patrona kierowców – Dzień Bezpiecznego Kierowcy 26 lipca Wspomnienie św. Joachima i św. Anny, rodziców Maryi 29 lipca Liturgia niedzielna – XVII Niedziela Zwykła – Wspomnienie św. Marty – Poświęcenie nowych lub nowo nabytych pojazdów (po Sumie) 30 lipca Wyjazd dzieci do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Licheniu 31 lipca Wspomnienie św. Ignacego Loyoli Elżbieta Giersz -2- – Z ŻYCIA PARAFII – WYCIECZKI WAKACYJNE Po zakończeniu roku szkolnego i katechetycznego wyjeżdżamy na wycieczki. Na powitanie wakacji, w poniedziałek 2 lipca czeka nas wyjazd do Aquaparku w Wielkiej Nieszawce i do ogrodu botanicznego w Toruniu (mamy dofinansowanie, plus 25 zł), a następnie 4 lipca do Gdyni, z przejazdem tramwajem wodnym na Hel (dopłata 40 zł). Trzecia wyprawa odbędzie się 30 lipca – wyjazd do sanktuarium w Licheniu (dopłata 30 zł). Rodzice mogą zgłaszać dzieci do p. Hanny Jaworskiej w Bierzgłowie. PRACE REMONTOWE Umocowaliśmy z prawej strony, od strony okien kościoła, dwa nowe stelaże pod feretrony. Na jednym stoi feretron św. Rozalii i św. Rocha. Drugi czeka na feretron, który będziemy konserwowali w następnym roku. Jedna praca pociąga drugą. Teraz obraz św. Barbary domaga się zaprojektowania pięknej ramy i powieszenia powyżej feretronów. Trwają prace remontowe przy chodniku wokół i przed kościołem. Chodnik wokół kościoła jest już zrobiony. W piątek – 15 czerwca – w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, po nowym chodniku odprawiliśmy procesję eucharystyczną. Potem wiele osób podchodziło i mówiło, że nie sądziło, iż efekt będzie taki wspaniały. Chodnik równy, że nawet w cienkich butach można swobodnie chodzić. Dziękuję za życzliwość. Patrząc z dystansu, z pewnej odległości, z cmentarza na chodnik i kościół widać harmonię zabytkowej świątyni i kamiennego chodnika. Przy chodniku nasypano już brzegi, posiano trawę. Zrobiono także kamienne dojście do zakrystii. Zrobione zostaną również kamienne rynny odprowadzające wodę od murów kościoła. Wykonanych zostało 160 m2. Firmie jesteśmy winni 13 tys. zł. Część zapłaciłem w minionym tygodniu z dochodu Festynu oraz z ofiar składanych na prace remontowe. Bóg zapłać za ofiary składane przez rodziny. Dziękuję za ofiarowane i przywożone kamienie. W poniedziałek i wtorek – 18 i 19 czerwca – zerwaliśmy stary beton i warstwę gliny sprzed kościoła oraz nawieźliśmy piasek. W tygodniu (między 18 a 23 czerwca) prace układania kamienia nie posunęły się zbytnio ze względu na ciągłe opady deszczu. Wykonując nową nawierzchnię na terenie przed kościołem pragniemy jej nadać formę placu. Teren zostanie powiększony, aby łatwiej można było gromadzić parafian i gości w czasie odpustu parafialnego. Na placu zostanie -3- uformowana rozeta z kamieni o innym kolorze. W katedrach gotyckich, na frontonie, była umieszczana rozeta. Nawiązujemy do tego, ponieważ nasz kościółek jest zbudowany w czasach gotyku. Bóg zapłać za pomoc, za maszyny, paniom za przesadzenie krzewów, które po remoncie wrócą pod krzyż. POLSCY PIŁKARZE NIE WSTYDZĄ SIĘ WIARY Kilka miesięcy temu kapitan reprezentacji Polski Jakub Błaszczykowski dołączył do akcji „Nie wstydzę się Jezusa”. Niedawno breloczek z takim hasłem promował również inny gwiazdor naszej kadry – Robert Lewandowski. W osłupienie milionów widzów wprawił bohater spotkania Polska – Grecja – Przemysław Tytoń, który zaraz po wejściu na boisku odmówił modlitwę i... obronił rzut karny. Warto docenić fakt, że osoby, które są na ustach milionów Polaków odważnie podkreślają swój katolicyzm. Jakub Błaszczykowski „Kuba”, odważył się powiedzieć przed kamerą, że nie wstydzi się Jezusa. Kapitan naszej reprezentacji wielokrotnie podkreślał, że babcia wychowała go na religijnego człowieka. A warto pamiętać, że droga Błaszczykowskiego na piłkarski szczyt była bardzo kręta i często wiodła przez ciernie. Dzięki wsparciu babci i brata matki, nie zrezygnował z futbolu, a jego kariera rozwijała się imponująco od Rakowa Częstochowa, przez krakowską Wisłę, aż po Borussię Dortmund, w której barwach święci największe triumfy. Również droga Roberta Lewandowskiego nie była usłana różami. Zanim nasz snajper został najlepszym graczem Bundesligi musiał poznać smak bólu. Przedwcześnie umarł jego ojciec, który od początku wspierał dążenia swojego jedynego syna. Lewandowski spotkał się z brakiem uznania ze strony trenerów, którzy nie byli zainteresowani jego grą dla Legii Warszawa. Musiał szukać nowego klubu, co nie było łatwe, tym bardziej, że młody zawodnik nabawił się kontuzji. Pomocną dłoń wyciągnął Znicz Pruszków. Na zapleczu Ekstraklasy Lewandowski sięgnął po koronę Króla Strzelców i był najjaśniejszą gwiazdą pruszkowskiego zespołu. Niebawem trafił do Lecha Poznań, z którym zdobył Puchar Polski, Mistrzostwo Polski, tytuł Króla Strzelców, a także uznanie na europejskich salonach (poznaniacy wyszli z grupy w Pucharze UEFA). Przeprowadzka do Bundesligi stała się faktem. Trafił do drużyny w której chciał grać od dziecka – Borussii Dortmund. Pierwszy sezon oznaczał dla niego zaciekłą walkę o miejsce w pierwszym składzie. Robert nie zapomniał jednak, że zawsze był ktoś, kto dodawał mu siły... „Jestem katolikiem (...). We współczesnym świecie wszystko idzie bardzo szybko, nieraz zapominamy o naszych wartościach i o tym, co tak naprawdę jest dla nas najważniejsze. Dlatego też ta wiara pomaga mi na boisku, ale też i poza nim, aby być po prostu dobrym człowiekiem i popełniać jak najmniej -4- błędów” – powiedział Lewandowski, prezentując brelok z hasłem „Nie wstydzę się Jezusa”. Najbardziej w pamięci zapadło jednak świadectwo bramkarza naszej kadry – Przemysława Tytonia. Golkiper PSV Eindhoven wszedł w 68. minucie meczu Polska – Grecja i zupełnie nierozgrzany obronił rzut karny, ratując remis dla naszego zespołu. Niezwykle rzadko mamy do czynienia z sytuacją, w której bramkarz, wprowadzony z ławki, wytrzymuje tak silną presję w kulminacyjnym momencie. Wszystkie stacje telewizyjne pokazały gest, jaki wykonał rezerwowy bramkarz naszej kadry. Tytoń, niczym średniowieczny rycerz, klęknął odwrócony od rywala, uczynił znak krzyża i odmówił krótką modlitwę. „Jak się broni takiego karnego? Nie wiem, trochę czułem się jak we śnie, że moja szansa tak nadeszła. Wojtek dostał kartkę, musiałem wejść na boisko. Cieszę się, że dzięki Bogu obroniłem karnego” – powiedział w jednym z wywiadów niespodziewany bohater meczu otwarcia Euro 2012. Ktoś na internetowym forum napisał: „Brawo dla Tytonia. Umiejętności, które się posiada od Kogoś sie dostało. Chwała mu za to, że potrafi to docenić i nawet w tak stresujących chwilach o tym nie zapomina”. Jak widać, Polska doczekała się nie tylko utalentowanych, ale również odważnych piłkarzy. Dlatego trzeba podziękować im za godną naśladowania postawę. Wielu katolików wstydzi się przeżegnać w pracy, odmówić Różaniec w autobusie, a gwiazdy polskiej piłki na oczach milionów widzów potwierdzają, że są częścią Kościoła. INDIE, KALKUTA… W listopadzie ubiegłego roku uczestniczyłem w pielgrzymce do grobu bł. Matki Teresy z Kalkuty. Podróż tę opisałem w trzech odcinkach na łamach Niedzieli. Poniżej pragnę podzielić się bardziej ogólną refleksją z tej trudnej podróży zwłaszcza teraz, w okresie wakacyjnym. Ogołocony przez podróż, gdy dotknąłem prochu ziemi, klękam przy grobie bł. Matki Teresy. Od wyjazdu z kraju dzieli mnie dziesięć dni, kilka tysięcy kilometrów i zmęczenie niezwykłą wędrówką. Podróż z Polski, z ziemi, która „nosi” tylu wyznawców Chrystusa do ziemi pogan, którzy czczą 32 tysiące bogów. Przemierzyłem ziemię piękną i jałową. U grobu błogosławionej zrzuciłem strój pielgrzyma, wcześniej odarty zostałem ze wszystkich rzeczy i zabezpieczeń, które jako roztropny wędrowiec, zabrałem w podróż. Stanąłem nagi, jak św. Franciszek, stanąłem przy sarkofagu tej, która powtarzała słowa Mistrza: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Bo byłem nagi, a odzialiście mnie” (Mt 25,40). Przy bł. Matce Teresie -5- nic nie wydawało się ważne, żadne pałace, okrzyknięte ostatnio cudem świata, bajeczne hinduskie stroje, żywiołowość indyjskiego życia, przejażdżki na słoniach. Ważne pozostało jej życie, jej ofiara, tej która wskazuje na krzyż Oblubieńca. Pod krzyżem, w każdym domu Misjonarek Miłości Bliźniego widnieje napis: I thirst – pragnę. Co dnia spragnionemu Jezusowi Matka Teresa podawała napój krzątając się od świtu w służbie najbiedniejszym z biednych. Tego dnia napoiła i mnie. Przyznam się, nie spodziewałem się tego po pielgrzymce do Kalkuty. Raczej chciałem dotrzeć tam komfortowo, z asekuracją, klęknąć, podziękować za jej życie i dzieło, powrócić z pośpiechem. Bóg dał mi stokroć więcej niż się spodziewałem. Zostałem okryty nowym płaszczem. Przyglądam się zdjęciu z kaplicy. Prześwietlone słońcem. Smugi światła równolegle padają na sarkofag. Błogosławiona od światła, pomyślałem. Trzeba przejść samemu przez noc ciemną, aby nie zasłaniać sobą, dać dostęp światłu czystemu. Byłem w Kalkucie, powtarzam, aby siebie upewnić. Modliłem się przy grobie błogosławionej, spotkałem siostrę, która towarzyszyła w ostatnich jej chwilach, widziałem sierociniec, prowadzony przez Misjonarki Miłości, obserwowałem pracę wolontariuszy, którzy na własny koszt przyjeżdżają z Europy, siedzą tu miesiącami i pomagają. W sierocińcu mieszka setka dzieci. Zebrane z ulic Kalkuty. Rytuał zbierania sierot powtarza się co dnia. Siostry i wolontariusze uczą je, karmią, są z nimi, równocześnie przygotowują dokumenty do adopcji. Gdy wchodziłem do sierocińca wybiegł chłopiec, miał może sześć lat. Wdrapał się na moje ramiona, mocno przytulił. On zakwitnął uśmiechem. Ja zmoczyłem mu koszulę strumieniem łez. Miłość nie potrzebuje wielkich gestów, mówię o siostrach, wolontariuszach. Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych…. A jeżeli ocaliliście życie jednemu z tych najmniejszych? Ocaliliście świat. Msza św. sprawowana w kaplicy. W homilii jest mowa o słowach spod krzyża: pragnę. Po Mszy św. z całą grupą polskich pielgrzymów klękamy przy grobowcu. Modlimy się. Zmawiamy cząstkę różańca. Misjonarki Miłości ukradkiem nas podglądają. Za chwilę przyznają się do tego. Do grobu błogosławionej – wyznają – codziennie przybywa mnóstwo ludzi. Zrobią parę zdjęć, czasami obejrzą wystawę i biegną zwiedzać dalej. Wy się zatrzymaliście, zmówiliście różaniec, wy się modlicie. Poruszyło nas to bardzo. Pierwszy dom, który otworzyła Matka Teresa znajdował się opodal świątyni bogini śmierci – Kali. Błogosławiona po prostu zbierała z ulicy umierających, umieszczała w tym domu, ofiarując lepsze warunki śmierci, ofiarując swoją obecność i wsparcie duchowe. Wspominała bł. Teresa: Pamiętam, jak kiedyś zabrałam z ulicy człowieka niemal zjedzonego przez robactwo. Powiedział mi: Żyłem jak zwierzę, -6- na ulicy, ale umrę jak anioł, otoczony miłością i troską. I umarł jak anioł – bardzo piękną śmiercią. Hindusi protestowali wówczas, że praca Matki Teresy zaburza kult oddawany w pobliskiej świątyni. Ówczesne władze broniły Matki Teresy: Jeżeli to, co robi ta kobieta będą robić wasze matki i żony, zamkniemy ten dom. Dotychczas, do czasu podróży do Indii, nie rozumiałem, że możliwe jest, aby umierającego pożarło robactwo. Na dworcu, niedaleko Varanasi, czekając na opóźniony pociąg, widziałem setki, tak nie przesadzam, setki szczurów, myszy, karaluchów, zielonych jaszczurek. Żerują sobie na swoim terytorium. Do człowieka się nie zbliżają. Chyba, że jest chory, bądź umierający… Gdy pojechaliśmy do pierwszego domu Matki Teresy był już nieczynny, przeniesiony w inne miejsce. Wysoko, na ścianie pustego domu, wisi do dziś duży krzyż, z napisem, który już poznaliśmy: I thirst. Świątynia bogini Kali jest czynna. Otoczona jest sporym bazarem, na którym handluje się tym wszystkim, co można złożyć na ofiarę. Odnowiony niedawno budynek uderza jaskrawymi barwami. Każdego ranka, składane są tu ofiary ze zwierząt. Wszędzie widać ślady krwi. Pielgrzymka do Indii, do Kalkuty pokazała mi, jak nieprzystawalny jest świat w którym urodziłem się, wychowałem, do tamtego, egzotycznego. Na początku próbowałem robić analogie. U nas sierpem koszono i młócono cepami zboże w XVIII, trochę w XIX wieku, tu widziałem obserwując wioski z okien pociągu. Rynsztoki w miastach Europy płynęły w średniowieczu, w miastach Indii płyną nadal. Po kilku dniach podróży zgodziłem się sam z sobą, że porównanie nie ma sensu. Porażająca i powszechna bieda. Nieludzka bieda obok nieludzkiego bogactwa. Dysproporcje między bogatymi, zamkniętymi i strzeżonymi za murami i ubogimi, żyjącymi na ulicach. Brud, warunki higieniczne, w których wydaje się, że połowa Polski umarłaby na choroby zakaźne. Praktyka załatwiania na ulicach potrzeb fizjologicznych. Nie sposób uciec od takich widoków. Agresywność życia, walka o życie i przeżycie w każdym miejscu. Obrazem są ulice, ruch uliczny. Nikt nikomu nie ustępuje miejsca, chyba, że większemu. Patrząc na ruch uliczny trudno jest zaobserwować istnienie przepisów drogowych. Puste miejsce w pasie drogi, jest zajmowane przez najszybszego. Wydzieranie sobie wzajemnie przestrzeni życia. Doświadczyłem tego również na dworcu. Po dwudziestu godzinach podróżowania dotarliśmy pociągiem do Kalkuty. W planie miał jechać dziesięć godzin. Wychodzimy na peron. Równocześnie na przeciwny peron zajeżdża drugi pociąg. Tłum się zagęszcza, napiera z każdej strony. Zrobiło się naprawdę niebezpiecznie. Tym razem nikogo nie stratowano. Ludzie dla ludzi stanowią niebezpieczeństwo. Byłem w świątyni, gdzie czci się bożka małpę. Zdejmuję buty. Przy nich dyżuruje człowiek z kijem. Odpędza biegające wszędzie małpy, aby nie skradły obuwia. Klucząc między małpimi odchodami docieram -7- do wnętrza. Spora grupa hindusów siedzi i śpiewa mantry. Są w transie. Ludzie palą kadzidełka, kładą na ofiarę wieńce z kwiatów. „Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie” (Pwt 5,7) – recytuję pod nosem. Opowiadam po powrocie doświadczenia pielgrzyma. Słyszę komentarze: To u nas nie jest tak źle. My stanowczo za dużo narzekamy. Owszem, wnioski są uprawnione, jeżeli rzeczywistość sprowadzimy do strony materialnej. Nasz poziom życia jest przyzwoity. Pielgrzymka do Indii ukazała mi inny dystans – wielkość ducha, wielkość Ewangelii Jezusa Chrystusa, na której wyrosły prawa człowieka, świadomość wielkości człowieka, który jest koroną stworzenia, godności dziecka Bożego, wrażliwość na drugiego człowieka, imperatyw niesienia mu pomocy. Drugi, jest moim bliźnim. Z nim mogę współpracować, budować mój mały świat. Nie mam z nim walczyć, patrzeć na niego jako na konkurenta do miski ryżu, wydzierać mu ją, aby samemu przetrwać. Pewnie tak, jak to indyjskie, wyglądałoby społeczeństwo Polski i Europy bez Dobrej Nowiny. Nie żyjemy w społeczności idealnej. Znamy wielość własnych grzechów indywidualnych i społecznych. Ale mozolnie ustawiamy się w kolejkach do konfesjonału, napominamy siebie, przyjmujemy napomnienia Kościoła. Mocujemy się, aby Słowo życia stawało się naszym. Jezus Chrystus, który przez Wcielenie jest w pełni człowiekiem i jest w pełni Bogiem ukazuje rzeczywisty wymiar człowieczeństwa. Przez uśmiechniętą twarz dziecka widzę twarz Bożego Syna, Dzieciątka z Betlejem, ponieważ jest uśmiechem Boga. Przez cierpiącego, umierającego człowieka widzę twarz umęczonego Chrystusa, ponieważ jest ocienioną łzą Ojca. To Bóg wynosi człowieczeństwo na wyżyny, przebóstwia je. Otwiera nas na Siebie, Boga żywego i prawdziwego. Otwiera na siostrę i brata, na człowieka: co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Dystans świata, który widziałem w Indiach od mojego świata jest odległością Ewangelii. Nie tyle dzielą nas wieki, czy tysiące kilometrów. Dzieli nas przyjęcie lub nie przyjęcie Ewangelii. Dzielą nas długie zmagania ludzkiego ducha, współpracującego z Bożym Duchem, aby Ewangelię coraz pełniej wcielić w życie. Bałbym się żyć w świecie bez Chrystusa. On objawił człowiekowi źródło życia Bożego – Miłość, On ukazał jako główne przykazanie: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem (…) Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22,37-39). On, zwycięzca śmierci, piekła i szatana, zapewnia nam zwycięstwo miłości. Ks. Rajmund Ponczek Proboszcz -8- – MARYJO, PROWADŹ NAS DROGĄ WIARY – 26 września nawiedzi naszą parafię kopia cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Jest to tzw. peregrynacja (łac. peregrinatio) − czyli uroczyste przewożenie, przenoszenie obrazu, to jakby pielgrzymka na odwrót. Tym razem to nie my pielgrzymujemy, lecz obraz Maryi przyjeżdża do nas, wiernych. Peregrynacja to idea Prymasa Stefana Wyszyńskiego z lat 50. ubiegłego stulecia, kiedy był więziony przez komunistyczne władze. Chciał, żeby obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej przed obchodami Milenium Chrztu Polski dotarł do każdej parafii. Kiedy wyszedł na wolność z prośbą o zgodę na to przedsięwzięcie pojechał do Piusa XII. Papież poświęcił kopię obrazu i 26 sierpnia 1957 roku rozpoczęła się peregrynacja, która objęła cały kraj. W każdym miejscu nawiedzenia witały Maryję rzesze wiernych, którzy jak pierwsi uczniowie Chrystusa trwali z Nią na modlitwie i czuwaniu. W smutnych latach komunizmu nawiedzenie Jasnogórskiej Pani było promieniem radości i nadziei. Dla wielu była to okazja do rewizji życia i nawrócenia. Władzę w naszym kraju sprawowała wówczas ekipa Władysława Gomułki. Machina represji nabierała rozmachu. Usuwano nauczanie religii ze szkół, uniemożliwiano wznoszenie nowych świątyń i remontowanie zniszczonych. Starano się rozbić jedność Episkopatu, wzmacniano działalność uległych wobec rządu tzw. księży postępowych (np. tylko oni mieli otrzymywać zgodę na instalacje elektryczne i ciepłownicze, co miało zachęcić innych do pójścia w ich ślady). Organizowano przymusową egzekucję długów parafii, utrudniano działalność duszpasterską np. przez ograniczanie pielgrzymek, procesji. Urząd do Spraw Wyznań opracował program działań antykościelnych przewidujący między innymi: likwidację niższych seminariów, kaplic szpitalnych, niektórych domów zakonnych i wydawnictw kościelnych, czy zwiększenie obciążeń podatkowych duchowieństwa. Eskalacja -9- ataków na Kościół cały czas nasilała się. W planach władz rola Kościoła w państwie miała być sprowadzona do funkcji czysto religijnych, realizowanych wyłącznie w granicach świątyń. Wszelkie inne formy działania duchowieństwa, wykraczające poza granice kościoła, uważano za akcję polityczną, zmierzającą do totalnej klerykalizacji życia społecznego. Ataki machiny państwa socjalistycznego nasiliły się podczas obchodów Tysiąclecia Chrztu Polski. W czasie peregrynacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej – najpierw wielokrotnie zmieniano trasę przejazdu samochodu – kaplicy, później zakrywano go plandeką, wreszcie definitywnie uwięziono. Wówczas wierni przyjmowali w swoich parafiach samą ramę obrazu. Paradoksalnie, im władza stosowała większe akty przemocy poprzez inwigilację, administracyjne ograniczenia, ataki propagandowe, po odrywanie społeczeństwa od Kościoła – tym ludzie mocniej i liczniej trwali przy Kościele, przy Bogu. Od tamtych czasów, jak pisałam wcześniej – smutnych czasów, minęło ponad pół wieku. Wydawałoby się, że żyjemy w kraju wolnym i demokratycznym, lecz obserwując obecne wydarzenia w naszej ojczyźnie i stosunek Państwa do katolików, można odnieść inne wrażenie. Widzimy niestety wiele podobieństw do tego niechlubnego dla Polski czasu. Czyż nie powraca temat likwidacji religii ze szkół, przeciwstawianie rozbieżnych wypowiedzi biskupów, promowanie księży tzw. postępowych, dyżurny i modny ostatnio temat „tajemniczych” finansów kościoła, dążenie do zamykania wiary wyłącznie w murach kościoła, straszenie klerykalizmem zagrażającym społeczeństwu – wymieniłam tylko małą cząstkę takich przykładów. Teraz ważne jest, abyśmy zachowali mądrość oraz wierność Bogu i Jasnogórskiej Panience, tak jak to czynili nasi przodkowie. W roku wiary, ogłoszonym przez Ojca Świętego Benedykta XVI, prośmy Maryję o wiarę żywą i mocną, która jednoczy z Bogiem, źródłem radości i nadziei. Dlatego hasłem przewodnim peregrynacji w naszej diecezji będą słowa: Maryjo, prowadź nas drogą wiary. Nawiedzenie diecezji toruńskiej rozpocznie się 26 sierpnia 2012 roku, w samą uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, a zakończy 15 września 2013 roku, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Bolesnej. Jasnogórski obraz nawiedzi wszystkie parafie, domy zakonne i seminarium duchowne. /A. Dudek, R. Gryz, Komuniści i Kościół w Polsce (1945 – 1989), Kraków 2006/ Elżbieta Giersz - 10 - – KTO PYTA, NIE BŁĄDZI – O wieczornej Mszy św. w sobotę Wielu z nas zna praktykę uczestnictwa w Eucharystii w ostatni dzień tygodnia, gdy nie można brać w niej udziału w niedzielę. Często zastanawiamy się kiedy możemy tak uczynić, czy jest to zgodne z wiarą, z przepisami. Kodeks Prawa Kanonicznego w kanonie 1248 § 1 instruuje: Nakazowi uczestniczenia we Mszy świętej czyni zadość ten, kto bierze w niej udział, gdziekolwiek jest odprawiana w obrządku katolickim, bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia poprzedzającego. Przepis ten nie mówi więc o formularzu z jakiego odprawiana ma być msza. Dzień w czasie liturgicznym liczony jest od zachodu do zachodu słońca. Ten sposób zaczerpnięty jest z tradycji judaistycznej, ale miał także swoje uzasadnienie praktyczne dla prześladowanych chrześcijan w pierwszych wiekach po Chrystusie. Pierwsze Msze św. odbywały się nocą z soboty na niedzielę zarówno ze względu na bezpieczeństwo, ale również dlatego, aby podkreślić, że Pascha Pana miała miejsce właśnie w nocy. Stąd przepisy KPK traktują sobotnią Mszę wieczorną równorzędnie z Mszą św. niedzielną. Jednak nie chodzi o to, aby wędrować na Mszę św. wertując KPK i jego interpretacje. Duchowość chrześcijanina nie powinna opierać się tylko i wyłączanie na przepisach prawa, ale na potrzebie serca, które chce być blisko Boga w Mszy św. Jedną z idei Mszy jest jej charakter wspólnotowy – powinna ona odbywać się w jak najszerszym gronie – wszyscy jesteśmy włączeni w Misterium Chrystusa. Dlatego też wydaje się, aby uczcić Dzień Pański, tj. niedzielę, w sposób najwłaściwszy dla duchowości chrześcijańskiej uczestniczy się we Mszy św. niedzielnej. I tak dla pierwszych chrześcijan najlepszym czasem na Eucharystię była noc (licznie zgromadzeni wierni), tak dzisiaj dla nas jest dzień niedzieli, a nie Msza św. w sobotni wieczór. Nie można jednak powiedzieć, że sobotnia Eucharystia jest gorsza od niedzielnej, są równorzędne. Ważne jest jak my podchodzimy do Mszy św. I chyba dobrze, że w naszej tradycji pójście na wieczorną sobotnią Eucharystię zamiast niedzielną, praktykowane jest tylko wtedy, gdy nie mamy możliwości udziału w niej w Dzień Pański z ważnych powodów. Świętujmy niedzielę razem. Michał Guziewicz - 11 - – MAŁE CO NIECO DLA DZIECI – Wszystkie wpisane poniżej słowa pasują do tej krzyżówki, po jednej literze do każdej kratki. Są one nazwami wszystkiego, co uczynił Bóg, kiedy stworzył świat. Litery z ponumerowanych pól utworzą rozwiązanie. 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 Anka GA Z ET K Ę P A RAFI A L NĄ R E D A G U J Ą A K C J A K A T O L I C K A I Z U Z A P O D K I E R U N K I E M K S . P R O B O S Z C Z A PARAFIA PW. WNIEBOWZIĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY W BIERZGŁOWIE U L . K S . Z Y G F R Y D A Z I Ę T A R S K I E G O 20 , 8 7- 15 2 Ł U B I A N K A , T E L . ( 5 6) 6 78 8 6 7 0 WWW.PARAFIAWBIERZGLOWIE.PL, [email protected] N R K O N T A : BS TO RU Ń O /Ł UBI A N KA 67- 95 1 1- 0 00 0- 2 0 03- 0 0 2 1 -2 2 69 -0 0 0 1