Wartość - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Wartość - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Wartość absolutna doświadczenia wyzwolenia z czasu i przestrzeni przez
myśl hinduską jest przeszkodą dla ewangelizacji. „Fakt, że misja
ewangelizacyjna napotkała najpierw na swej drodze filozofię grecką, nie
oznacza bynajmniej, iż należy odrzucić wszelkie kontakty z innymi szkołami
myślenia. Dzisiaj, w miarę jak Ewangelia dociera do obszarów kulturowych
pozostających do tej pory poza zasięgiem oddziaływania chrześcijaństwa,
nowe zadania otwierają się przed inkulturacją. Nasze pokolenie staje wobec
podobnych problemów, jakim musiał sprostać Kościół pierwszych wieków.
Myślę tu przede wszystkim o krajach Wschodu, niezwykle bogatych w bardzo
dawne tradycje religijne i filozoficzne. Szczególne miejsce wśród nich zajmują
Indie. Z wielką duchową energią myśl hinduska poszukuje doświadczenia,
które wyzwalając człowieka z ograniczeń czasu i przestrzeni miałoby wartość
absolutną. W dynamice tych dążeń do wyzwolenia osadzone są wielkie
systemy metafizyczne.” FR 72
+ wartość absolutna prawdy niekwestionowanej. „W ciągu stuleci filozofowie
starali się odkryć i wyrazić tego rodzaju prawdę, tworząc różne systemy i
szkoły.” „Oprócz szkół filozoficznych istnieją inne jeszcze formy, w których
człowiek próbuje wyrazić jakąś swoją „filozofię”: są to jego osobiste
przekonania i doświadczenia, tradycje rodzinne i kulturowe lub pewne „drogi
egzystencjalne”, na których ufnie zawierza swój los autorytetowi mistrza. W
każdej z tych form żywe pozostaje zawsze pragnienie osiągnięcia
niekwestionowanej prawdy, która ma wartość absolutną.” FR 27
+ Wartość absolutna upragniona przez człowieka. Poznanie istnienia Boga w
opisach posiadających „pewien status naukowy”: – Woluntaryzm etyczny. W
człowieku dochodzi do głosu pierwotny postulat moralności, wzrostu i
doskonalenia się; stwierdzając w nas prymat woli moralnej, afirmujemy
Boga, który jest u jej podstaw: Eduard Le Roy (1870-1954). – Szyfr
teistyczny. Każdy przejaw rzeczywistości jest jakimś szyfrem, jaźń i świat
obcy; dzięki prapierwotnej antytezie odkrywamy – i intuicją bytu –
transcendencję pozytywnego bieguna tejże antytezy: Jacques Maritain (18821973). – Ponadracjonalizm. Poznanie rozumowe Boga jest poprawne i
wiodące, ale dosyć martwe; żywe poznanie religijne występuje w diadycznym
napięciu w oglądzie integralnym (die integralne Anschauung) o charakterze
ponadracjonalnym (überrational), w którym poznanie rozumowe i intuicyjne
stanowią nierozdzielną diadę: Romano Guardini (1885-1968). – Redukcja
unifikacyjna. Boga poznajemy na zasadzie odchodzenia od jedności
mnogościowej (l’un multiple) i zmierzania ku jedności absolutnej (à l’Un);
duch ludzki dąży z natury ku Komuś Jednemu: H. Duméry (ur. 1920). –
Intuicja aksjologiczna. Człowiek ujmuje Boga wprost jako absolutną wartość,
jako „Wartość wartości”: Heinrich Rickert (1863-1936), Johannes Hessen,
Wincenty Kwiatkowski (1892-1972). Marian Michalski (1900-1987). Religijny
esprit. Duch Boży jest odczuwany bezpośrednio przez ducha ludzkiego:
Henri de Lubac (1896-1991), Jean Lacroix” (1900-1986)” Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 115.
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Wartość adresatów uznana powinna być przez ewangelizatora
wykorzystującego apologetykę jako narzędzie, by przekonać ich o dobrej woli
misjonarzy, którzy chcą dać jeszcze coś więcej. Na początku XII wieku żydzi i
muzułmanie byli traktowani jako bogobójcy albo poganie. Dopiero znajomość
Talmudu i Koranu oraz wprowadzenie w myśl Europy zachodniej scholastyki
żydowskiej i muzułmańskiej, przynoszącej grecką mądrość starożytnych
filozofów spowodowało zmianę nastawienia. Zamiast obcego wroga był godny
szacunku przeciwnik, z którym można było nawiązać dialog na
równorzędnych warunkach. Pojawił się nowy typ „naukowej” literatury
apologetycznej. Najlepszym tego przykładem jest Summa contra gentiles św.
Tomasza z Akwinu, a także Pugio fidei Ramona Martí. Dialog chrześcijaństwa
z judaizmem i islamem prowadziły ośrodki naukowe w Paryżu i w Barcelonie.
Dominikanie „narodu katalańskiego” poświęcili się studium arabicum, obok
studium hebraicum, rozwijanym w barcelońskim konwencie Santa Catalina,
w którym Ramón Martí (1230-1286) torował drogę najsłynniejszemu
apologecie średniowiecznemu, którym był Ramón Llull. Panował wtedy
klimat, który R. I. Burns nazwał „snem o konwersji” (Zob. Christian-Islame
Confrontation in the West: The Thirteenth-Century Dream of Conversion,
„American Historical Review” 76 (1971) 1386-1401.1432-1434) a Ch. E.
Dufourq „wielkim oczekiwaniem” (Zob. La Couronne d’Aragon et les Hafsides
au XIIIe siècle, AST 25 (1952) 65). Oczekiwano wtedy, że w sposób łatwy
dokona się asymilacja religijna pokoleń żydowskich i islamskich żyjących od
wieków na terytorium zagarniętym przez Królestwo Aragońskie, obejmujące
wtedy Walencję i Baleary, oraz imigrantów przybyłych z terenów islamskich
zmuszonych do ucieczki z ojczyzny z powodu fanatyzmu almohadów.
Spodziewano się nawet chrystianizacji Magrebu. Na tym tle pojawił się
projekt misjonarski Ramona de Penyafort, który był kontynuowany przez
Ramona Martí /E. Colomer, La Apologética cristiana medieval, w:
Cristianismo y culturas. Problemática de inculturación del mensaje cristiano,
Actas del VIII simposio de teología histórica, Facultad de teología San
Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII, Valencia 1995, 77-93, s. 80.
+ Wartość armii hiszpańskiej roku 1936 polegała na jej tradycjach. „armia
hiszpańska w chwili wybuchu powstania była organizmem, mającym wiele
słabych stron. Nie była ani dostatecznie spoista, ani dostatecznie potężna
technicznie. Miała jednak jedną nieocenioną właściwość, stanowiącą istny
skarb Hiszpanii: miała stare, doskonałe tradycje. Tradycja – to wielka rzecz!
Stara, wielowiekowa instytucja, przechowująca w sobie dziedzictwo doświadczeń, pojęć, zasad honoru, nieomylnych reguł obowiązku – to jest coś,
co pod pewnymi względami góruje w sposób nieskończony nad instytucjami
młodymi. Armie młode i improwizowane mogą być narzędziem znakomitym,
narzędziem niesłychanie sprawnym, – dość wymienić armie Napoleona! – to
też nieraz armie stare są przez nie bite. Ale nieraz są narzędziem nie dość
pewnym. Czy armie Napoleona, przy całej swej świetności, zawsze dobrze
służyły Francji? Czy nie za daleko i nie w kolizji z interesem ojczyzny służyły
ambicji dyktatora?” /J. Giertych, Hiszpania Bohaterska, Ossolineum Nowy
Świat, Warszawa 1937, s. 310/. „Wiekuista Francja z pewnością trwalsze w
swej historii zachowa wspomnienie o starych armiach królewskich, niż o
znakomitych, ale zbyt awanturniczych; więcej myślących o własnej sławie,
niż o potrzebach ojczyzny, armiach napoleońskich. W starych armiach więcej
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jest ducha równowagi, więcej rzeczywistych cnot (choć nieraz mniej
błyskotliwego rozmachu) więcej – pełnego nieraz pokory – oddania ojczyźnie.
Znamy i my w Polsce ten dylemat różnicy między żołnierzem w służbie Boga i
Ojczyzny, a typem wojennego zawadiaki, nie wprzężonego w mechanizm
życia narodowego! Ileż np. szkód narobili Polsce w XVII wieku „lisowczycy”
dzielni na miarę wojsk napoleońskich i wsławieni szeregiem olśniewających
czynów, ale spełniający te czyny niejako na marginesie ówczesnej polityki
polskiej i nieraz wbrew istotnym wymogom polskiej racji stanu. W dodatku –
dumni ze swych czynów i zasług, żądali od ojczyzny, by im wciąż za te
zasługi płaciła, żądali w ówczesnej Polsce stanowiska uprzywilejowanego,
anarchizowali życie Rzeczypospolitej i stawali się jej istną plagą. Armia
hiszpańska jest klasycznym przykładem starej, mającej za sobą tysiącletnią
tradycję europejskiej armii, która aż do największych głębin swego instynktu
jest – zbrojnym ramieniem ojczyzny, zbrojnym ramieniem narodu. W armii
takiej są kwestie, które rozstrzyga nie regulamin i nie nakaz – ale prosty
odruch instynktu” /Tamże, s. 311.
+ Wartość atrybutów większa jako inwokacje niż jako doktryna. Pisma
chrześcijańskie nadają Bogu wiele imion i atrybutów. Nawet wtedy, gdy nie
powodują one zwiększenia wiedzy o Bogu, pozwalają człowiekowi w sposób
bardziej skuteczny zmierzać ku Niemu. Atrybuty posiadają większą wartość
jako inwokacje niż jako doktryna. Taki charakter mają atrybuty już w 1 liście
św. Klemensa. Uwielbienie Boga za pomocą atrybutów w wspaniały sposób
podejmują Grzegorz z Nyssy i Bazyli Wielki. Grzegorz do atrybutów z 1 Tym
dodaje a-peiron (nieskończony), Bazyli tworzy kombinacje atrybutów
negatywnych i pozytywnych. Do niezniszczalności i niewidzialności Boga
(Ojca) dodaje nie-zrodzoność T31.17 125. Cyryl Jerozolimski często posługuje
się atrybutami w swoich katechezach. Św. Augustyn kumuluje atrybuty w
Wyznaniach, bacząc na prawo analogii. Hieronim wie, że o Bogu nic nie wie.
Wiemy, że Bóg jest i wiemy, kim nie jest. Jednak tego, kim jest i jaki jest, nie
wiemy. Kumulacja atrybutów znajduje się w dziełach św. Jana
Damasceńskiego. Św. Bernardyn, stosując atrybuty negatywne wskazuje
jednak na Chrystusa-Obraz. Wiemy o Bogu to, co widzimy w Jezusie
Chrystusie i to, co On nam przekazał T31.17 126. Atrybuty boskie są
klasyfikowane według różnych kryteriów. Św. Franciszek z Asyżu podkreśla,
że Bóg jest najwyższy i jest Panem, odnosząc te atrybuty wyraźnie do boskiej
esencji, ale też stosując je jako inwokacje odnoszące się do każdej z trzech
Osób. Kulminacją wszelkich atrybutów boskich jest inwokacja: Ojcze. Św.
Tomasz z Akwinu konsekwentnie identyfikuje istotę Boga z istnieniem. Istotą
Boga jest istnienie. Dlatego rozpoczyna od prostoty, czyli od absolutnej
transparencji. Essentia Dei est suum esse, istotą Boga jest istnieć dla siebie
samego T31.17 127.
+ Wartość bytowa człowieka wobec Boga odrzucona przez hellenizm. Walka
Ojców Kościoła z mentalnością hellenistyczną, negującą wartość bytową
człowieka wobec Boga trwała bardzo długo. Do tej podstawowej trudności
dołączyła się druga, pochodząca wprost z chrześcijaństwa. Niektórzy Ojcowie
sądzili, że skoro w świecie istnieje zło, a jednocześnie człowiek jest
przeznaczony do świętości, to trzeba jakiejś płaszczyzny niezależnej od
wpływu zła. Głosili, że wyjście z sytuacji zła może nastąpić tylko na drodze
duchowej. Przyjmowali ideę podwójnego stworzenia. Na początku świata Bóg
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
stworzył byty duchowe. Później stworzył materię z jej pożądliwością. Wtedy
Chrystus nie może być człowiekiem (cielesnym), jako bez grzechu. Dogmat o
pełni człowieczeństwa Chrystusa, złożonym z ciała i duszy, sformułowany
został dopiero na Soborze Chalcedońskim (451). Jedynie Słowo jest
podmiotem działań teoantropicznych. Powstaje aksjomat: „co nie jest
przyjęte, nie może być odkupione”. Aksjomat ten posiada płaszczyznę
ontyczną i funkcjonalną. Odkupiony jest człowiek w swej substancji
cielesno-duchowej, albo jego działanie, jego wolność H40 56.
+ Wartość bytów oceniana przez serce, według filozofów rosyjskich, w
biblijnym rozumieniu tego słowa. Kant według filozofów rosyjskich jest
przykładem radykalnego rozdwojenia myśli. „Filozofowie rosyjscy zwracają
uwagę na aksjologiczną funkcję oceny, przypadającą „sercu” w biblijnym
rozumieniu tego słowa. Rozdział funkcji aksjologicznej od gnoseologicznej,
separacja rozumu od serca, prawdy teoretycznej od prawdy moralnej, to
symptomy pierworodnej patologii. Podczas gdy rozum analizuje aktualny
stan danego bytu, serce powołuje się na jego normę idealną. Dla Kanta,
poznanie jest możliwe tylko w granicach doświadczenia zmysłowego. Po
przeczytaniu Krytyki czystego rozumu, Piotr Czaadajew nazwał Kanta
„Apologeta
adamitischer
Vernunft”,
teorii
rozumu
upadłego
i
zniekształconego przez grzech. To przerażające rozdwojenie ludzkiego
umysłu stanowi centralny temat refleksji Dostojewskiego. […] Paweł
Florenski ukazuje tragedię zasadniczego rozłamu między logicznym
poznaniem konkretnego faktu a intuicyjną znajomością jego znaczenia i
opisuje ostateczną bezradność wszelkiej myśli czysto dyskursywnej. Kładzie
on akcent na wynikający z logicznego prawa tożsamości bezruch śmierci,
szatańską równość: Ja – ja. Tylko miłość proponuje nam wyjście poza
własną izolację ku innemu człowiekowi. Poznanie prawdy sytuuje się w
punkcie zbieżnym różnicowania dyskursywnego w nieskończoność oraz
intuicyjnego procesu integracji aż do po zjednoczenie. Homojuzjańskiej
filozofii podobieństwa i samotnej izolacji, przeciwstawia się jedyna właściwa,
chrześcijańska filozofia homouzjańska, filozofia komunii i jedności: Finis
amoris, ut duo unum fiant. Mamy tu do czynienia z tożsamością w tym, co
odmienne i z odmiennością w tym, co tożsame; z ontologicznym
przekształcaniem bytów przez energie miłości. Dwie istoty mogą znaleźć
jedność tylko w Trzeciej – w Bogu, a ich jedność stanowi cząstkę Kościoła.
Jest to „wizja siebie w Bogu za pośrednictwem przyjaciela”. Jedynym
wyjściem pomiędzy Absolutem a Nicością jest zasada trynitarna, ponieważ
wyłącznie poznanie Trójcy Świętej nie może zostać zakwestionowane” B10
91.
+ Wartość darów grzesznika równa zeru, dla Boga nic nie znaczą. „Synu, od
młodości swej staraj się o naukę, a będziesz ją nabywał aż do siwizny. Jak
oracz i siewca przystępuj do niej i czekaj na dobry jej plon; trochę się
utrudzisz pracując nad nią, ale wnet będziesz spożywał jej owoce. Jakże
bardzo twarda jest dla nieuków, a lekkoduch w niej nie wytrwa. Jak potężny
kamień próby go przytłoczy i nie będzie zwlekał z jej odrzuceniem. Mądrość
bowiem, zgodnie ze swą nazwą, nie dla wielu jest dostrzegalna. Słuchaj,
synu, przyjmij me zasady, a rady mojej nie odrzucaj! Włóż nogi w jej dyby, a
szyję swą w jej obrożę! Poddaj ramiona swe i dźwignij ją, a nie zżymaj się na
jej więzy! Całą duszą zbliż się do niej i strzeż jej dróg ze wszystkich sił!
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Ubiegaj się o nią, szukaj, a da ci się poznać, a gdy ją posiądziesz, nie
wypuszczaj z objęć! Na koniec bowiem znajdziesz miejsce jej odpoczynku, a
to ci się w radość obróci. Dyby jej będą ci walną obroną, a obroża jej strojem
zaszczytnym. Złota bowiem jest na niej szata, a więzy jej są z nici
purpurowych. Jak strój wspaniały ją przywdziejesz, jak wieniec radosnego
uniesienia włożysz na siebie. Jeżeli jej będziesz pożądał, posiądziesz naukę,
jeśli dołożysz uwagi, zdatny będziesz do zrobienia wszystkiego. Jeżeli
będziesz lubił słuchać, nauczysz się, i jeśli nakłonisz ucha swego, będziesz
mądry. Stań na zgromadzeniu starszych: a jeśli kto jest mądry, przyłącz się
do niego! Chętnie słuchaj wszelkiego wykładu rzeczy Bożych, a przysłowia
rozumne niech nie ujdą twojej uwagi! Jeżeli ujrzysz kogoś mądrego, już od
wczesnego rana idź do niego, a stopa twoja niech ściera progi drzwi jego!
Rozmyślaj nad zarządzeniami Pana, a przykazaniami Jego zawsze pilnie się
zajmuj! On sam umocni twe serce, a pożądana mądrość będzie ci dana” (Syr
6, 18-37). „Nie czyń zła, aby cię zło nie pochłonęło. Odstąp od nieprawości, a
ona odstąpi od ciebie. Synu, nie siej przestępstw w bruzdy
niesprawiedliwości, a nie będziesz żął jej siedmiokrotnych plonów. Nie szukaj
u Pana władzy ani u króla zaszczytnego miejsca! Nie usprawiedliwiaj się
przed Panem i nie staraj się uchodzić za mądrego przed królem! Nie staraj
się być sędzią, bo może nie zdołasz wykorzenić niesprawiedliwości lub
zlękniesz się oblicza władcy i dasz zgorszenie, wbrew swej uczciwości. Nie
występuj przeciw ludowi miasta ani nie uniżaj się przed pospólstwem! Nie
dodawaj ponownie grzechu do grzechu, albowiem i za jeden nie będziesz
wolny od kary. Nie mów: Wejrzy na wielką liczbę mych darów i kiedy złożę
ofiarę Bogu Najwyższemu, przyjmie ją. Niech ci nie zabraknie ufności w
czasie twej modlitwy i nie zaniedbuj czynić jałmużny! Nie naśmiewaj się z
człowieka, który w duszy jest rozgoryczony, jest bowiem Ktoś, kto poniża ale
i wywyższa. Przeciw bratu nie uprawiaj kłamstwa ani nie czyń podobnie
wobec przyjaciela! Nie mów żadnego kłamstwa, albowiem trwanie w nim
wcale nie prowadzi do dobrego. Na zgromadzeniu starszych nie bądź
gadatliwy, a w modlitwie swej nie powtarzaj tylko słów! Nie czuj wstrętu do
pracy uciążliwej i do uprawy roli, której Twórcą jest Najwyższy. Nie doliczaj
siebie do mnóstwa grzeszników, pamiętaj, że gniew karzący nie zwleka” (Syr
7, 1-16).
+ Wartość daru z siebie małżonków fałszowana przez antykoncepcję. „Kiedy
małżonkowie, uciekając się do środków antykoncepcyjnych, oddzielają od
siebie dwa znaczenia, które Bóg Stwórca wpisał w naturę mężczyzny i
kobiety i w dynamizm ich zjednoczenia płciowego, zajmują postawę „sędziów”
zamysłu Bożego i „manipulują” oraz poniżają płciowość ludzką, a wraz z nią
osobę własną i współmałżonka, fałszując wartość „całkowitego” daru z siebie.
W ten sposób naturalnej „mowie”, która wyraża obopólny, całkowity dar
małżonków, antykoncepcja narzuca „mowę” obiektywnie sprzeczną, czyli
taką, która nie wyraża całkowitego oddania się drugiemu; stąd pochodzi nie
tylko czynne odrzucenie otwarcia się na życie, ale również sfałszowanie
wewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej, powołanej do całkowitego
osobowego daru. Jeżeli natomiast małżonkowie, stosując się do okresów
niepłodności, szanują nierozerwalny związek znaczenia jednoczącego i
rozrodczego płciowości ludzkiej, postępują jako „słudzy” zamysłu Bożego i
„korzystają” z płciowości zgodnie z pierwotnym dynamizmem obdarowania
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
„całkowitego”, bez manipulacji i zniekształceń. W świetle samego
doświadczenia tylu par małżeńskich, a także danych, których dostarczają
różne gałęzie ludzkiej wiedzy, refleksja teologiczna winna uchwycić, a
następnie, zgodnie ze swoim powołaniem, uwydatnić różnicę antropologiczną
a zarazem moralną, jaka istnieje pomiędzy środkami antykoncepcyjnymi, a
odwołaniem się do rytmów okresowych: chodzi tu o różnicę znacznie większą
i głębszą niż się zazwyczaj uważa, która w ostatecznej analizie dotyczy
dwóch, nie dających się z sobą pogodzić, koncepcji osoby i płciowości
ludzkiej. Wybór rytmu naturalnego bowiem, pociąga za sobą akceptację
cyklu osoby, to jest kobiety, a co za tym idzie, akceptację dialogu,
wzajemnego poszanowania, wspólnej odpowiedzialności, panowania nad
sobą. Przyjęcie cyklu i dialogu oznacza następnie uznanie charakteru
duchowego i cielesnego zarazem komunii małżeńskiej, jak również
przeżywanie miłości osobowej w wierności, jakiej ona wymaga. W tym
kontekście para małżeńska doświadcza, że ich wspólnota małżeńska
ubogaca się takimi wartościami, jak czułość i serdeczność, które są
czynnikami głęboko ożywiającymi płciowość ludzką również w jej wymiarze
fizycznym. W ten sposób płciowość zostaje uszanowana i rozwinięta w jej
wymiarze prawdziwie i w pełni ludzkim, nie jest natomiast „używana” jako
„przedmiot”, który burząc jedność osobową duszy i ciała, uderza w samo
dzieło stwórcze Boga w najgłębszym powiązaniu natury i osoby” (Familiaris
Consortio, nr 32).
+ Wartość dziecka jednego mądrego większa niż tysiąca głupich. „Nie pragnij
wielkiej liczby dzieci, jeśliby miały być przewrotne, ani nie chwal się synami
bezbożnymi! I chociażby byli liczni, nie chełp się nimi, jeśli bojaźni Pańskiej
nie mają. Nie licz na ich życie ani nie zwracaj uwagi na wielką ich liczbę!
Więcej bowiem może znaczyć jeden niż tysiąc i lepiej umrzeć bezdzietnym,
niż mieć dzieci bezbożne. Przez jednego mądrego miasto się zaludnia, a
pokolenie żyjących bez Prawa zmarnieje. Wiele takich rzeczy widziało moje
oko, a jeszcze więcej słyszało me ucho. W zgromadzeniu grzeszników zapalił
się ogień i przeciw narodowi buntowniczemu gniew się rozżarzył. Nie
przepuścił Pan dawnym olbrzymom, którzy się zbuntowali ufni w swą siłę.
Nie darował współmieszkańcom Lota, których zatracił z powodu ich pychy.
Nie miał miłosierdzia nad narodem zatracenia, co został zgładzony z powodu
swych grzechów. Podobnie postąpił z sześciuset tysiącami pieszych, którzy
zebrali się w twardości swego serca. I chociażby był tylko jeden twardego
karku, byłoby dziwne, gdyby został bez kary. Ma Pan miłosierdzie, ale i
zapalczywość, hojny w zmiłowania, ale i gniew wylewa. Jak wielkie
miłosierdzie, tak wielka i Jego surowość, sądzi człowieka według jego
uczynków. Nie ucieknie grzesznik z rzeczą skradzioną ani cierpliwość
bogobojnego nie dozna zawodu. Każdej jałmużnie bowiem wyznaczy miejsce i
każdy według uczynków swych znajdzie odpłatę” (Syr 16, 1-14).
+ wartość dziedzictwa filozoficznego przejętego przez Kościół. „Można by
podnieść zastrzeżenie, że we współczesnym kontekście teolog powinien
odwoływać się nie tyle do filozofii, co raczej do innych form ludzkiej wiedzy,
takich jak historia, a zwłaszcza nauki przyrodnicze, których niezwykłe
postępy w ostatnim okresie budzą powszechny podziw. Z kolei pod wpływem
zwiększonej wrażliwości na więzi między wiarą a kulturą niektórzy
utrzymują, że teologia winna częściej sięgać do tradycyjnych form mądrości,
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
a nie do eurocentrycznej filozofii pochodzenia greckiego. Inni natomiast,
wychodząc z błędnej koncepcji pluralizmu kultur, zwyczajnie kwestionują
uniwersalną wartość dziedzictwa filozoficznego przejętego przez Kościół.” FR
69
+ Wartość dzieł artystycznych spalonych przez rewolucjonistów hiszpańskich
roku 1934 nieoceniona. Republika hiszpańska II roku 1934. Próby rewolucji
w październiku roku 1934 były również w Andaluzji. W miejscowości
Villaviciosa, niedaleko miasta Cordoba komuniści zgromadzili na placu
sześćset uzbrojonych ludzi. Natomiast w Toledo, w Salamance i wielu innych
miastach, gdzie istniały organizacje komunistyczne i anarchiosyndykalistyczne bardzo znaczące, rewolucja nie rozpoczęła się. Widocznie
czekali na lepszą sytuacje do rebelii (J. Arrarás, Historia de la segunda
república española, T. 2, wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora Nacional,
Madrid 1970, s. 517). W mieście San Codigo, niedaleko Vigo rewolucjoniści
spalili sanktuarium w którym znajdowało się wiele dzieł artystycznych
nieocenionej wartości. Strajki ogarnęły Kraj Basków. „Las Alianzas Obreras”
nawoływała do strajku generalnego i do bezlitosnego mordowania
oponentów. „Jeśli wy tego nie zrobicie, uczynią to Trybunały Ludowe”. W San
Sebastián rozpoczęto rewolucję bolszewicką. Przeciwko nim wystąpili
marynarze torpedowca zakotwiczonego w tamtejszym porcie. Była wielka
liczba zabitych i rannych /Tamże, s. 519). Pod władzą rewolucjonistów były
miasta Eibar i Mondragón. O godzinie wpół do piątej rano dnia 6
października w fabryce broni „Alfa” w Eibar, należącej do stowarzyszenia
socjalistycznego, rozdano broń grupom milicjantów. Fabryka „alfa” była
sztabem generalnym rewolucjonistów. Polowano na opozycjonistów z
prawicy. Carlos Larrañaga, przewodniczący „Círculo Tradicionalista” został
zatrzymany przez dwóch milicjantów. Nakazano mu podnieść ręce do góry i
zastrzelono go na miejscu /Tamże, s. 520). W Mondragón wywieszono na
ratuszu czerwona flagę. Zatrzymano wszystkich „wrogów ludu”. Ustanowiono
„trybunał ludowy”. Zostali rozproszeni przez batalion wojska i setkę
republikańskiej Guardia de Asaltos. Komuniści byli zdziwieni pojawieniem
się ich gdyż myśleli, że już cały kraj jest w rękach bolszewików. Po krótkiej
walce komuniści uciekli z miasta zabierając zakładników, których później
zamordowali (Tamże, s. 521).
+ Wartość Egipcjan najwyższa, życie. „W „Domu życia”, któremu patronuje
Tot, są kopiowane i stanowią przedmiot studiów wszystkie rękopisy
nieodzowne do zachowania życia: zarówno medyczne, jak związane z kultem
bogów. Tot to mistrz pisma, wiedzy i magii. Bóg mądrości jest przedstawiany
jako ibis. Hieroglif ten oznacza także duszę człowieka, która promienieje,
albo zmartwychwstałe, błogosławione ciało z Kabały” /C. Brelet, Święta
medycyna (Les médicines sacrées, Editions Albin Michel S.A. 1991), przekład
M. Hofman, F. Kleczewska, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk
1995, s. 24/. „barwami księżyca, nocnego sobowtóra słońca, czyli Ra, są
czerń i biel – kolory upierzenia ibisa. Później, w okresie dekadencji, kiedy
ludzie zapomną tajemnic zawartych w znakach, Tot, bóg-Księżyc zostanie
utożsamiony z Ra. […] Potem Grecy zrobili z Tota Hermesa. […] lekarze
zachodu […] Ich kaduceusz wyraża ideę spirali, czyli wiru twórczych sił
wszechświata, lecz także węża, który w tajemnym języku hieroglifów oznacza
wieczny ruch życia. Hipokrates […] Po trzech latach nauki w świątyniach
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
egipskich dostąpił zaszczytu inicjacji” /Tamże, s. 25/. „Pisze Herodot:
„Medycyna jest w Egipcie tak mądrze zorganizowana, że lekarz zajmuje się
wyłącznie jednym rodzajem choroby, a nie wieloma” […] Taki stan medycyny
niewątpliwie panował w epoce Ptolomeuszy. Ale w okresach wcześniejszych,
[…] lekarze cieszący się największą reputacją nie byli wąskimi specjalistami,
a praktykowali medycynę w połączeniu z magią. […] nie Hipokrates jest
twórcą medycyny; „starzec z Kos”, ten Wielki Wtajemniczony świątyń Tota,
został przez kapłanów i lekarzy – magów obarczony obowiązkiem
przeniesienia światła ich nauki do cywilizacji zachodniej” /Tamże, s. 27/.
„nauka Egipcjan głosi, iż krew każdego indywiduum posiada właściwą sobie
częstotliwość drgań. Żadna istota ludzka nie jest podobna pod tym względem
do innej, nie istnieją dwie jednakowe częstotliwości wibracyjne […] G. H.
Williamson: Krystaliczna struktura krwi umożliwia przemieszczanie się w
całym ciele pewnej energii świetlistej. Oto właśnie życie!” /Tamże, s. 29/.
„Podstawą egipskiej medycyny sakralnej były zabiegi zmierzające do
unormowania częstotliwości wibracyjnej chorego. […] Lekarz mógł z jednej
strony odwoływać się do zaklęć, by umożliwić choremu „bezpośrednią
łączność z życiem”, z drugiej zaś do środków wzmacniających odporność. […]
Niektóre zaklęcia wiążą się z podawaniem lekarstw, którym mają towarzyszyć
za każdym razem, gdy chory je przyjmuje”/ Tamże, s. 30.
+ Wartość egzystencji ludzkiej nadaje tylko Bóg. „Pojęcie Boga nie można
„zamknąć” w kręgu naszych ludzkich pojęć i wyobrażeń. Bóg zawsze je
przekracza. Nawet takie pojęcia jak Byt Konieczny, Absolutny, Doskonały nie
oddają tego, jakim Bóg jest. Nasz intelekt jest tu bezradny. Pozostaje wiara
rozumiana w sensie teologicznym, a także Objawienie, czy to, co Bóg sam
chciał nam ujawnić o Sobie. Ponadto gdzieś dochodzimy również do granicy
racjonalnego wyjaśniania świata, czyli wyjaśniania świata na gruncie nauk
przyrodniczych i filozoficznych. Racjonalne wyjaśnienie jest bowiem
racjonalne zawsze z naszego punktu widzenia, z punktu widzenia naszej
logiki” /A. Lemańska, Prawidłowości przyrody a stanowisko kreacjonizmu,
„Advances in clinical and experimental medicine” 2001, Vol. 10, Nr 2,
Suppl.1, Nauka I Religia, 41-45, s. 44/. „W tym kontekście można rozumieć,
otwierając Encyklikę Fides et ratio zdanie, podkreślające konieczność
łączenia w poszukiwaniu prawdy wiary i rozumu. Problem pochodzenia
prawidłowości przyrody, a jednocześnie pytanie o przyczynę istnienia świata i
nas samych, sprowadza się do rozstrzygnięcia alternatywy: absolutność
prawidłowości czy istnienie Absolutnego Osobowego Bytu. Na gruncie filozofii
wydaje się, że nie jest możliwe skonstruowanie niepodważalnego
uzasadnienia jednego z członów tej alternatywy. Przyjęcie pierwszego z
członów prowadzi do konkluzji, że nasze istnienie jest bezsensowne. Tylko
Bóg nadaje sens i wartość naszej egzystencji. Trudności, które może
stwarzać przyjęcie istnienia Boga, zajmują swoje rozwiązanie na gruncie
teologii” /Tamże, s. 45.
+ Wartość eklezjalna dogmatu z racji głoszenia go przez Kościół, będący
stróżem i nauczycielem Bożego depozytu wiary, którego sens przekazuje i
wyjaśnia (causae maiores). „Podstawowym elementem dogmatu jest
nieomylny sąd poznającego i wierzącego Kościoła o objawionej
rzeczywistości, wyrażony w formie twierdzenia dogmatycznego; mimo
rozróżniania objawienia od dogmatu oraz ich odrębności rzeczowej istnieje
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
między nimi ścisła więź łącząca; dogmat jest znakiem i obrazem Bożej
rzeczywistości, którą wyraża i całkowicie od niej zależy; chociaż jest tylko
sądem, czyli bytem natury językowej, wyraża to, co głosi i dlatego z Bogiem
objawiającym się w dogmatach i przemawiającym za pośrednictwem Kościoła
jako głosiciela Bożej prawdy i przekaziciela tajemnicy zbawienia człowiek
może nawiązać osobowy, zbawczy kontakt mocą wiary uformowanej przez
miłość; dogmat również inicjuje w człowieku zbawczy proces. Bóg,
odsłaniając za pośrednictwem dogmatów plan zbawienia, domaga się jego
akceptacji przez wiarę i życie chrześcijańskie; dlatego dogmat nie tylko służy
zaspokojeniu poznawczej ciekawości umysłu ludzkiego odnośnie do
rzeczywistości transcendentnej, ale także ukazuje dobro, jakie domaga się
przyjęcia przez człowieka z tytułu posłuszeństwa autorytetowi objawiającego
się Boga. Dogmat ma ponadto walor eklezjalny z racji głoszenia go przez
Kościół, będący stróżem i nauczycielem Bożego depozytu wiary, którego sens
przekazuje i wyjaśnia (causae maiores); dzięki Kościołowi dociera w nie
uszczuplonej postaci do każdego człowieka. W dogmacie czasem przesadnie
akcentowano wymiar eklezjalno-jurydyczny, a niekiedy (zwł. w polemikach)
wysuwano go na plan pierwszy, nakładając za odmowę przyjęcia dogmatu
(anatema)
i
wyłączając
przeciwników
ze
wspólnoty
wierzących
(ekskomunika); właściwą relację elementu jurydycznego z rzeczywistością i
prawdą objawioną ukazano na Soborze Trydenckim oraz Watykańskim I, w
formie dekretów (w 2-członowym układzie) podając pozytywny wykład prawd
wiary z uwzględnieniem potrzeb ówczesnych czasów, a w kanonach piętnując
szerzące się błędy, przy czym używano wyrażenia anathema sit
(anathematismata); od tej praktyki odstąpił Sobór Watykański II,
poprzestając na pozytywne wykładzie prawdy w przekonaniu, że taki sposób
nauczania bardziej przemawia do współczesnego człowieka, gdyż sama
prawda ma w sobie moc zobowiązującą do jej przyjęcia; dlatego obecnie w
dogmacie podkreśla się przede wszystkim jego treść, czyli zawartość prawdy
objawionej, a nie formalno-prawny walor, choć ten nadal zachowuje swą
wartość. Mocą wiążącą dogmat jest racja zawartej w nim prawdy Bożej i
przekazywania Bożej rzeczywistości oraz powagi nieomylnego Kościoła,
autoryzowanej w jego przekazie i interpretacji przez Chrystusa jako jego
założyciela i głowę (fakt dogmatyczny)” /B. Pylak, Dogmat, I. W teologii
katolickiej, w: Encyklopedia katolicka, T. IV, redogmat r. Łukaszyk, L.
Bieńkowski, F. Gryglewicz, Lublin 1989, 6-10, k. 8.
+ Wartość ekspresyjna terminu λόγος oraz racjonalna. „λόγος. Z trudem
znaleźć można drugi taki termin, przejawiający tak obfitą i niespotykaną
gamę różnorodnych znaczeń, a jednoczenie tak często używany w
zachowanych tekstach. Pośród mnóstwa zamieszczonych w leksykonach
sensów uważnego czytelnika [słowników] uderza od razu dualizm
semantyczny logosu, ukryty w tym pojęciu w postaci podstawowych znaczeń:
„słowo” i „rozum”, przez nas zaliczanych w tym studium do dwu
fundamentalnych szeregów wartości – ekspresyjnego (= deklaratywnego) i
racjonalnego, a ukształtowanych z jednej strony pierwszymi znaczeniami (u
Homera) rzeczownika λόγος, z drugiej zaś etymologią słowa λέγειν” /K.
Narecki, Logos we wczesnej myśli greckiej, WKUL, Lublin 1999, s. 5/. „W
swoim artykule pt. Aristote et langage P. Auenbenque mówi o niemożliwym
do oddzielenia współistnieniu w greckim logosie idei języka i rozumu; dodaje
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
on przy tym, iż to współistnienie wyraża i warunkuje zarazem ideę ścisłego
związku między językiem a myślą, koncepcję, która bardziej lub mniej
inspiruje całą grecką filozofię. Trafność tego stwierdzenia wydaje się być
oczywista, bowiem bogactwo znaczeniowe słowa λόγος zaznacza się już we
wczesnych tekstach greckich, a swój rozkwit znajduje we fragmentach
przedsokratyków, zwłaszcza zaś Heraklita z Efezu, myśliciela, u którego po
raz pierwszy w historii filozofii λόγος stał się pojęciem centralnym. Od
Heraklita począwszy mamy już do czynienia z ideą czy doktryna Logosu,
pełniącą niebagatelną rolę także w myśli stoików (czego najlepszym
świadectwem jest Hymn do Zeusa Kleantesa), w systemach Filona z
Aleksandrii i Plotyna, w Rozmyślaniach Marka Aureliusza, a nawet w
prologu Ewangelii św. Jana. Nie trzeba wszak odbiegać tak daleko, by
stwierdzić, iż o stopniu zainteresowania tym pojęciem świadczą zachowane
fragmenty sofistów, dialogi Platona i traktaty Arystotelesa. Zwłaszcza ten
ostatni do, wydawałoby się, i tak już długiego szeregi znaczeń zarówno
ekspresyjnych, jaki racjonalnych dołożył jeszcze kilkanaście, przyjmujących
znaczenie form logicznych. Można więc powiedzieć, że ewolucja pojęcia λόγος
jest w istocie ściśle związana z rozwojem greckiej myśli filozoficznej i jej
stopniową „racjonalizacją”, zwięźle określaną jako przejście od mitu do
logosu, tzn. od świadomości mitologicznych i emocjonalnych poetów do
opartych na logicznym rozumowaniu dociekań i refleksji kosmologicznych (o
początkach świata) pierwszych filozofów przyrody” /Tamże, s. 6.
+ Wartość elementów Symbolu tylko w ich całości. Symbol wiary dla
wspólnoty jest wyrazem i zachętą do zaangażowania. Każdy przystępujący do
wspólnoty deklaruje swój podpis pod ową kartą i zgadza się, aby była ona dla
niego normą. „To krótkie słowo jest przedmiotem paktu czy też przysięgi,
która łączy tego, kto jest przyjmowany ze społecznością, która przyjmuje”.
Symbol jest przedmiotem przeciętym na dwoje i rozdzielonym między dwóch
sprzymierzonych partnerów. Dzięki niemu można ich rozpoznać i
poświadczyć więzy zawartego wcześniej przymierza. Sym-bolon polega na
korelacji między elementami bez oddzielnej wartości, ale których połączenie
(sym-ballô) czy wzajemne dopasowanie pozwala dwóm sprzymierzonym
osobom rozpoznać się jako takie, to znaczy jako powiązane ze sobą (symbollontes, kontrahenci). Ważna jest zasada symbolizowania: wzajemne
powiązanie pomiędzy dwoma różniącymi się elementami, których połączenie
jest znaczące; oraz skutek symbolizowania: wzajemny związek między
dwoma podmiotami, które uznają się za zaangażowane jeden wobec drugiego
C1.2 65.
+ Wartość Europy. Europejska wieża Babel. Jak wszelka architektura nie
posiadająca granic, europejskie senne marzenia są marzeniami wieży Babel.
Wszyscy chcemy wznosić, dla i ponad światem, Wieżę Europy. Europa jest
czystym myśleniem, które nie odnalazło jeszcze swojej Biblii, które nie
wcieliło jeszcze swoich słów. Europejskość, która posiada idee wszystkiego,
która posiada wszelkie idee świata, nie posiada idei Europy. H9 142
+ Wartość faktu istnienia różnych odłamów chrześcijańskich powołujących
się na tego samego Jezusa wyższa, niż wzmianki wprost o tej Postaci ze
strony świadectw pozachrześcijańskich. „Argumenty za historycznością
Jezusa Źródła chrześcijańskie pośrednie / O historyczności Autora religii i
Kościoła świadczy nie tylko tradycja merytorycznie „zbieżna”, spójna,
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
monolityczna, czyli tożsamość głównego nurtu „filum chrześcijańskiego” (P.
Teilhard de Chardin), ale też tradycja rozbieżna, dywergentna i rozgałęziona.
Ta druga czyni to chyba jeszcze bardziej, gdy poszczególne odłamy
chrześcijańskie rozbiegają się doktrynalnie i instytucjonalnie (eklezjalnie), a
jeden nie może zarzucić drugiemu, że wywodzi się od fikcyjnej „postaci
początków”, od założyciela nierzeczywistego, nie istniejącego na samym
początku. Odłamy (schizmy, herezje, sekty, synkretyzmy, nowe kreacje
religijne) rozbijają chrześcijaństwo od początków do dziś, ale wtórnie
poświadczają faktyczność Jezusa z Nazaretu, a nawet niekiedy i wiarę w
Chrystusa jako Boga, choćby czasami nowi twórcy odłamów ogłaszali siebie
za kogoś wyższego od Niego, jak Mahomet (Muhammad) i niektórzy twórcy
nowych synkretyzmów. Wszystko to opiera się na założeniu, że Jezus
Chrystus istniał realnie. O historyczności tej świadczy bardziej fakt istnienia
różnych odłamów, nawet bardzo licznych, powołujących się na tego samego
Jezusa, niż wzmianki wprost o tej Postaci ze strony świadectw
pozachrześcijańskich. W rezultacie cała rzeczywistość Kościoła i
chrześcijaństwa „okręciła się” wokół Jezusa Chrystusa jako faktu
nieskończenie bardziej niż mazdaizm wokół Zaratustry, buddyzm wokół
Siddarthy, konfucjanizm wokół Konfucjusza czy Islam wokół Muhammada. I
postać Jezusa Chrystusa wielorako i nadzwyczajnie dociera do nas przez
swoją historię skuteczną i owocną (Wirkungsgeschichte)” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1999, s. 556.
+ Wartość filozoficzna biblijnej wizji człowieka. „W Piśmie Świętym znaleźć
można cały zespół elementów, dostępnych bezpośrednio lub pośrednio, które
pozwalają zbudować wizję człowieka i świata o znacznej wartości
filozoficznej. Chrześcijanie stopniowo uświadomili sobie, jakie bogactwo kryje
się na tych świętych stronicach. Ukazują one, że rzeczywistość, którą
postrzegamy, nie jest absolutem: nie jest niestworzona i nie zrodziła się
sama. Tylko Bóg jest Absolutem. Ze stronic Biblii wyłania się ponadto wizja
człowieka jako imago Dei, która zawiera konkretne wskazania dotyczące jego
istoty i wolności oraz nieśmiertelności jego ducha.” FR 80
+ Wartość filozoficzna pism teologów chrześcijańskich. „doświadczenie
wielkich chrześcijańskich teologów, którzy wyróżnili się także jako wybitni
filozofowie, pozostawili bowiem pisma spekulatywne tak wielkiej wartości, że
wolno ich porównywać do mistrzów filozofii starożytnej. Dotyczy to zarówno
Ojców Kościoła, wśród których trzeba wymienić przynajmniej imiona św.
Grzegorza z Nazjanzu i św. Augustyna, jak i Doktorów średniowiecznych,
zwłaszcza wspaniałej triady św. Anzelma, św. Bonawentury i św. Tomasza z
Akwinu.” FR 74
+ Wartość finansowa nabiera znaczenia ontologicznego Idolatria bogactwa,
określanego słowem aramejskim Māmōn (Ps. 115, 4) prowadzi do
destrukcyjnych poczynań społecznych. Czcicielem tego bożka jest
kapitalizm. Egzystencja pracownika, jego życie lub śmierć są w rękach bogakapitału, który jest panem życia i śmierci człowieka, przemienia bożka
Māmōn’a w Molocha, bożka fenickiego, który żądał ofiar z ludzi. Dokonuje się
przymierze Mamony z Molochem, ekonomii z polityką /Rui Manuel Gracio
das Neves OP [Wydział teologiczny San Esteban, Salamanca], El dios del
sistema frente al Dios de la Sociedad Altetrnativa, “Ciencia tomista, 380
(1989) t. CXVI, 457-494, (artykuł jest częścią rozdziału II tezy doktorskiej
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
obronionej przez autora w São Paulo w r. 1988, Deus ressucita na periferia.
Uma contribuiçao à reflexão teológica sobre Deus a partir de América Latina),
s. 474/. Powstaje bezduszna machina, o cechach nieśmiertelności. Duszą tej
machiny jest kapitał. Machina ta wciela się w konkretne systemy egzystujące
realnie. Dla zachowania trwałości machina ta potrzebuje ciągle nowych
konkretyzacji. Teologicznie, kapitalizm jest re-enkarnacjonistyczny (jest to
swoista materialistyczna metempsychoza). Kapitał wymaga pracy, nie tylko
w sensie idei, lecz konkretnej pracy konkretnych ludzi, z ciał i kości. Ludzie
umierają, a reprodukcja pracowników trwa ciągle. Machina kapitalizmu żywi
się potem i krwią ludzi /Tamże, s. 475/. Kapitał staje się podmiotem
absolutnym, w procesie fetyszyzacji, dochodzącym do maksimum, jako
kapitał finalny, oddalony już bardzo od swego źródła, czyli żywej ludzkiej
pracy. Dokonuje się proces abstrakcji, proces oddalania się od realnych
przedmiotów, od konkretnej rzeczywistości. Finanse otrzymują własne życie,
wzrastają, reprodukują się, pomnażają. Dialektyczna konsekwencja tego
procesu jest integralne zubożenie pracownika, materialne i duchowe. W
przypadku kapitału przemysłowego chodzi o część pracy nie zapłaconej, w
przypadku handlu o nadmierną różnicę między kosztami wytworzenia a ceną
handlową. Fetysz osiąga najwyższe stadium wtedy, gdy następuje sprzedaż
pieniędzy dla uzyskania zysków. Wtedy jest żywą abstrakcja innej abstrakcji.
Mamon-Moloch reprodukuje się samoczynnie, tworzy samego siebie, jest
samowystarczalny /Tamże, s. 476/. W ten sposób tworzy się „religia
sekularystyczna”, „światowa”, codzienna: Religion des Alltagslebens (K.
Marx). Wartość finansowa nabiera znaczenia ontologicznego, staje się bytem
samym w sobie, idolem (Moloch) /Tamże, s. 478.
+ Wartość form fabularnych przekazu odkrywana w wieku XX. Pismo Święte
łączy w sobie literaturę piękną i teologię. „Przymierze teologicznoliteraturoznawcze okazało się – jak to wyraził Netzer – „zbawiennym
przymierzem”. Doczekało się też uznania w oficjalnych wypowiedziach
Kościoła (Pius XII, Divino afflante Spiritu, tłum. E. Dąbrowski, w: E.
Dąbrowski, Nowy Testament na tle epoki. Geografia – kultura – historia,
Poznań 1965, s. 559-577 /zwł.: II, 3c; por KO 12/), owocując sporą ilością
publikacji pogłębiających hermeneutykę biblijnych tekstów. […] „Tą drogą
kroczy nie tylko biblistyka. Wystarczy prześledzić najnowsze dzieje takich
dyscyplin teologicznych, jak np. historia dogmatu czy historia Kościoła, by
przekonać się, jak duży wpływ na ich rozwój wywarła recepcja metodologii
nauk humanistycznych (F. Szulc, Jak badać obraz Boga w literaturze?,
„Teologia w Polsce” 6 (1988) nr 17, s. 4)” /J. Szymik, Teologia na początek
wieku, Księgarnia św. Jacka i Apostolicum, Katowice-Ząbki 2001, s. 274.
Teologia wkracza w obszar tajemnicy, dlatego nie może pretendować do
pełnego i precyzyjnego wyrażenia badanej prawdy, lecz szuka form
pozwalających uczynić to w możliwie największym stopniu, form
przystających do specyfiki badanego przedmiotu. „Teologia współczesna jest
uprawiana w epoce, która na nowo odkrywa „nie-logiczną” istotę języka i
wartość fabularnych form przekazu. Ci, którzy – jak to określa B. Quelquejeu
– „mają odwagę” (hasardent) w tych czasach „pisać” teologię, nie mogą
ignorować elementarnych praw funkcjonowania języka, amplitudy jego
zastosowań, badań poświęconych jego zachowaniom. Poznawanie i twórcze
wykorzystanie teorii oraz praktyki owych osiągnięć, budowanych na
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dzisiejszym doświadczeniu egzystencji i słowa, pomoże teologowi w odnowie
jego naukowego warsztatu. Pozwoli też uniknąć archaicznych błędów
przekazu, a w konsekwencji ułatwi skuteczny dialog ze światem
współczesnej kultury” Tamże, s. 275. „Próbom recepcji metodologii
jakichkolwiek nauk humanistycznych na gruncie teologii musi towarzyszyć
ostrożność. Jest ona podyktowana faktem, że żadna metodologia (i żaden
konstruowany na jej bazie język) nie jest wolna od założeń ontologicznoepistemologicznych, od wyborów, preferencji lub nastawień. Po prostu
niektóre aparatury metodologiczne mogą się okazać niezdolne do
„uniesienia” teologicznej treści. Należałoby więc podkreślić, że recepcją
metod badań nauki o literaturze na gruncie teologii winny rządzić zasady
podobne do tych, które – jako już utrwalone w teologii – obowiązują w
zakresie tzw. pluralizmu teologicznego” Tamże, s. 276.
+ Wartość formuł tradycyjnych trynitologii. „Karl Rahner, częściowo w
odpowiedzi na zastrzeżenia Karla Bartha, zdefiniował osobę jako „wolny,
dysponujący sobą, odrębny od innych ośrodek działania w wiedzy i
wolności”. Wyraźnym punktem wyjścia jest ludzka subiektywność, osoba
ludzka. W tym znaczeniu nie można oczywiście mówić o Bogu trójosobowym.
Trzy Osoby Boskie byłyby w tej hipotezie trzema całkowicie różnymi indywidualnościami. Miejsce Trójcy zajęłoby trójbóstwo. Dzisiaj jednak osoba
rozumiana jest w podanym wyżej znaczeniu, stąd Rahner stawia pytanie, czy
wobec tego wolno nam pozostawać nadal przy używanym dotychczas języku.
A po prostu odrzucić go nie można. Przed podjęciem krytycznej oceny należy
pamiętać, że zarówno Barth, jak i Rahner nie tylko w pełni potwierdzają
chrześcijańskie wyznanie wiary, ale uznają, że w klasycznej terminologii
pojęcie osoby zawierało także momenty pozytywne. Pamiętać też należy: że
również dawni teologowie (np. Augustyn) wiedzieli, iż jest ono
problematyczne. Na koniec wypada zauważyć, że Barth i Rahner nie chcą po
prostu wyrzucać za burtę tradycji i tradycyjnych formuł i doceniają wartość
takiego skrótu pojęciowego, jak „trzy Osoby”; chodzi im tylko o znalezienie
nowego pojęcia, które miałoby zalety skrótu bez jego wad. Barth uważa, że
znalazł je w słowie sposób istnienia, Rahner zdecydował się na różny sposób
subsystencji. Jest tym samym bliższy greckiemu pojęciu hipostazy, które w
historii dogmatów zostało uznane za właściwe, a które w języku łacińskim
oddano słowem subsistentia /W. Breuning, Nauka o Bogu, Podręcznik
Teologii Dogmatycznej. Traktat II, (red. W. Beinert), (or. Gotteslehre,
Ferdinand Schoningh Verlag, Paderborn 1995), wyd. M., Kraków1999, s.
219.
+ Wartość funkcją czasu po śmierci. „Czas / Nic by się nie wydarzyło, gdyby
wszystko na Ziemi było racjonalne (Fiodor Dostojewski) / Natura czasu jest
jednym z tych kłopotliwych problemów, nad którymi fizycy debatowali
wprawdzie przez stulecia, lecz osiągnęli przygnębiająco skromny postęp w
ich rozwikłaniu. Nowe teorie naukowe, czy to będzie teoria względności, czy
teoria kwantów, zwykle wskazują na jakąś nową właściwość czasu. Raczej
jednak ujawniają jakiś kolejny zagadkowy aspekt czasu, dodają coś nowego
do tego, co o nim wiedzą, niż dają nowy punkt widzenia, który zastąpiłby
wszystko, co było dotąd. Nasza dyskusja zasad organizujących daje
naturalną sposobność do rzucenia światła na jakieś napięcie, które było
obecne w podejściu myślicieli do natury czasu. Przez tysiące lat poglądy
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przychodziły i odchodziły jak fale, odbijając się od dwóch krańcowych
stanowisk. Badania układów złożonych i zorganizowanych mogą jednak
świadczyć o powracającej fali, kierującej się w stronę brzegu, który był w
niełasce przez większą część dwudziestego wieku” /J. D. Barrow, Teorie
wszystkiego. W poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia (Theories of
Everything. The Quest for Ultimate Explanation, Oxford University Press, New
York 1991), przeł. J. Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków
1995, s. 196/. „Od czasów pierwszych greckich myślicieli wśród badaczy,
którzy byli skłonni uznać rolę czasu w procesach przyrodniczych za istotną
cechę realności świata, zaznaczał się pewien podział. Myśliciele tacy jak
Arystoteles czy Heraklit kładli nacisk na obserwowany „świat tego, co się
zdarza”, który miał być prawdziwą rzeczywistością, ku której powinny się
kierować wszelkie próby wyjaśniania i badania. W przeciwieństwie do takiego
pragmatycznego podejścia nieprzerwanie istniała również inna tradycja,
która zaczęła się od Parmenidesa, aby następnie przybrać już dojrzałą postać
w eleganckim ujęciu przedstawionym przez Platona. Próbowała ona
wyeliminować czas z naszego obrazu rzeczywistości. Czas należy ukryć albo
zredukować do czegoś innego. Platon uzyskał taką eliminację czasu,
przypisując podstawowe znaczenie pozaświatowym formom, mającym dawać
doskonałe wzorce, z których wywodziły się, aczkolwiek w niedoskonały
sposób, wszystkie obserwowane zjawiska. Te wieczne formy były
pozaczasowymi niezmiennikami, a wobec ich prawdziwej rzeczywistości
rzeczy obserwowane były jedynie niedoskonałymi cieniami. Widzimy tu jak
bardzo rola czasu zostaje umniejszona. Najbardziej podstawowe rzeczy nie
zmieniały się w czasie. Tylko ich niedoskonałe kopie przejawiały zmienność.
Dlatego łatwo było pominąć czas, uznając, że nie należy do prawdziwej istoty
rzeczy. Widzimy, jak uprzedzenie to objawia się w matematyce i nauce
starożytnych Greków. W naukach tych zajmowano się tym, co dziś
nazwalibyśmy statyką: doskonałymi kołami, niezmiennymi harmoniami,
sensem czystych liczb. W platońskim idealizmie tkwi naturalna tendencja,
aby podstawowym realnościom przypisać jakąś formę niezmienności”
/Tamże, s. 197.
+ Wartość gestów i słów Jezusa ponadczasowa ukazana w J 5-6.
Czasoprzestrzeń w Ewangelii św. Jana odgrywa rolę istotną. „Czwarta
Ewangelia zawiera niewątpliwie pewne dane dotyczące czasu i miejsca
działalności Jezusa jako wskazówki realne, historyczne. W pewnych
częściach dane przestrzenne i chronologiczne stanowią jednak element
organizacyjny tekstu, pełnią funkcję czysto literacką i retoryczną. Jedne i
drugie przez odniesienia do Starego Testamentu, liturgii świątynnej i życia
Kościoła odgrywają odpowiednią rolę na poziomie teologicznym. Stąd do
odkrycia treści chrystologicznych konieczne jest śledzenie kodu
przestrzennego. Sens teologiczny ma przede wszystkim rozmieszczenie
znaków Jezusa w Galilei i Judei (w rozdz. 2-4), z inkluzjami czasowymi i
przestrzennymi, aby podać ich bilans pozytywny. Równocześnie ewangelista
wskazuje na dwuznaczność wiary opartej na znakach. W Galilei i Samarii
następuje powiązanie znaków Jezusa z jego słowem, w Judei oddzielenie
znaków od słów Jezusa (Nikodem). Po sekcji znaków idzie sekcja dzieł
zawarta w dwóch rozdziałach zbudowanych według tego samego schematu
(rozdz. 5-6) […], aby ukazać ponadczasową i nieprzemijalną wartość gestów i
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
słów Jezusa, po odłączeniu ich od środowiska (sadzawka) i od struktury
judaizmu (szabat)” 04 120-121.
+ Wartość głosiciela Ewangelii. „Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im
następujące wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego
miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu
Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie
chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe
duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Nie zdobywajcie złota ani
srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch
sukien, ani sandałów, ani laski! Wart jest bowiem robotnik swej strawy.” (Mt
10, 5-10)
+ Wartość godności kobiety ukazywana w poematach germańskich. Powieści
przygodowe koncentrowały się wokół utopijnego miejsca. Cervantes
przeciwstawił się tego rodzaju powieściom, odwracając wiele z ich istotnych
akcesoriów literackich. Również posiadłość głównego bohatera powieści Don
Quijote, La Mancha nie odgrywa w strukturze literackiej poważnej roli.
Powieść pojawia się pięćdziesiąt lat po olbrzymiej fali wydawniczej powieści o
przygodach rycerzy, trwającej do roku 1600 /J. Caro Baroja, Vidas mágicas
e Inqisición, Ediciones ISTMO, Colección Fundamentos 121, Madrid 1992, s.
189/. Pod koniec XX wieku nie było już mody na interpretowanie powieści
Cervantesa. Fala interpretacji miała miejsce na początku XX wieku. Na
uwagę zasługuje sugestia, że należy ją odczytywać na sposób ezoteryczny,
jako zapis kodu zrozumiałego tylko dla wtajemniczonych /Tamże, s. 191/.
Caro Baroja ceni kometarze, których autorami byli Juan Valera oraz
Menéndez Pelayo. Quijote kieruje się przeciwko zakorzenionej w Europie
magii, wywyższającej człowieka jako niezależnego od Boga pana świata.
Szczególnym nurtem powieści magicznych były powieści rycerskie
nawiązujące do legendy o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu.
Sprzeczny z chrześcijaństwem był nie tylko główny motyw dowodzenia tego,
że istnieje tajemnicza dynastia królów wywodzących się od Jezusa, a przez to
dowodzenie, że Jezus był tylko człowiekiem, ale też cała atmosfera tych
powieści. Zmysłowość, nienasycone pragnienia, usypianie sumienia,
wytwarzały klimat daleki od ducha chrześcijaństwa. Nurt ten odróżniał się
od klasycznej epiki germańskiej, która dotyczyła spraw lokalnych, bez
ezoterycznych aspiracji. Świat magii z natury swojej nie jest kierowany
moralnością, ani też racjonalnością. W poematach germańskich kobieta jest
ukazywana jako dobra pani, godna czci ze wględu na jej cnoty. W tym nurcie
jest idolem, zgodnie z wymaganiami mentalności magicznej /Tamże, s. 193/.
Cervantes walczy z tym nurtem ośmieszając go, wykazując jego
absurdalność. Don Quijote nie jest szaleńcem, jest szlachcicem starej daty.
Jego świat nie jest światem idealnym, jaki rysowany był przez poetycki.
Quijote jest przekonany, że ten świat istnieje realnie. Był wędrownym
rycerzem, klasycznym bohaterem zgodnie z średniowiecznymi kryteriami.
Walczył z magami, smokami, baśniowymi stworami. W rzeczywistości to
autor utworu walczył z tworami zaludniającymi świat powieści rycerskich,
które tak mocno weszły w świadomość ogółu, że były traktowane jako realne.
Przez ośmieszenie wykazywał, że jest to świat fikcyjny, trzeba go pozostawić i
wrócić do zwyczajnego życia, jakim ono jest. Odwieczna walka dobra ze złem
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
w tej powieści to walka jej autora z urojeniami, które zadomowiły sie w
powszechnej świadomości /Tamże, s. 196.
+ Wartość godności osobistej szanowana w rodzinie. „Ponieważ Stwórca
wszechrzeczy ustanowił związek małżeński początkiem i podstawą
społeczności ludzkiej”, rodzina stała się „pierwszą i żywotną komórką
społeczeństwa. Rodzinę łączą ze społeczeństwem żywotne i organiczne więzi,
stanowi ona bowiem jego podstawę i stale je zasila poprzez swe zadanie
służenia życiu: w rodzinie przecież rodzą się obywatele i w niej znajdują
pierwszą szkołę tych cnót społecznych, które stanowią o życiu i rozwoju
samego społeczeństwa. W ten sposób na mocy swej natury i powołania,
daleka od zamknięcia się w sobie, rodzina otwiera się na inne rodziny i na
społeczeństwo, podejmując swoje zadanie społeczne. Życie rodzinne jako
doświadczenie komunii i uczestnictwa” (Familiaris Consortio, nr 42). „To
doświadczenie komunii i uczestnictwa, które winno cechować codzienne
życie rodziny, stanowi jej pierwszy i podstawowy wkład na rzecz
społeczeństwa. We wzajemnych stosunkach członkowie wspólnoty rodzinnej
są inspirowani i kierują się „prawem bezinteresowności”, które szanując i
umacniając we wszystkich i w każdym godność osobistą jako jedyną rację
wartości, przybiera postać serdecznego otwarcia się, spotkania i dialogu,
bezinteresownej gotowości służenia, wielkodusznej służby i głębokiej
solidarności. W ten sposób umocnienie autentycznej i dojrzałej komunii osób
w rodzinie, staje się pierwszą i niezastąpioną szkołą życia społecznego,
przykładem oraz bodźcem dla szerszych kontaktów społecznych w duchu
szacunku, sprawiedliwości, dialogu i miłości. Tak więc – o czym przypomnieli
Ojcowie Synodu – rodzina stanowi kolebkę i najskuteczniejsze narzędzie
humanizacji i personalizacji społeczeństwa: współpracuje w pełni i w sposób
sobie tylko właściwy w budowaniu świata, czyniąc życie naprawdę ludzkim,
zwłaszcza przez to, że strzeże, zachowuje i przekazuje cnoty oraz „wartości”.
W rodzinie – stwierdza Sobór Watykański II – „różne pokolenia spotykają się i
pomagają sobie wzajemnie w osiąganiu pełniejszej mądrości życiowej oraz w
godzeniu praw poszczególnych osób z wymaganiami życia społecznego”.
Dzięki temu, w obliczu społeczeństwa zagrożonego coraz większą
depersonalizacją i umasowieniem, a stąd odczłowieczeniem i tym, że samo
będzie działać odczłowieczająco, co w efekcie przynosi negatywne skutki w
tak licznych formach „ucieczki”, jakimi na przykład są alkoholizm,
narkomania, a nawet terroryzm – rodzina jeszcze dzisiaj posiada i wyzwala
potężne energie, które są zdolne wyrwać człowieka z anonimowości,
podtrzymać w nim świadomość godności własnej osoby, wzbogacić go
głębokim człowieczeństwem i włączyć, zachowując jego odrębność i
niepowtarzalność, w tkankę społeczeństwa” (Familiaris Consortio, nr 43).
+ Wartość Gotyk barbarzyński jest tylko w tym sensie, że zrywa z antycznymi
wzorcami i modelami budowania. To nie jest to chyba coś, co deprecjonuje
gotyk, wręcz przeciwnie, stanowi to o jego oryginalności i niepowtarzalności.
Jeśli zaś porównany do stylu renesansowego czy barokowego, pełnych
bogactwa detali i ornamentyki, to może się on wydać nam dość szorstki, ale
to tylko złudzenie wynikające z nieznajomości gotyckiej stylistyki. W gruncie
rzeczy gotyk i katedry, które on rozsypał po całej chrześcijańskiej Europie
jest epifenomenem europejskiej kultury, zjawiskiem niepowtarzalnym,
znamionującym Europę i jej miasta na tle innych części świata. To
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
świadectwo wiary ludzi, którzy dźwigali nawy swych świątyń coraz wyżej i
wyżej, objawiając wielkość Boga oraz manifestując siłę i bogactwo swych
miast Sz1 35.
+ Wartość hołubiona przez duszę ludzką bywa poddana w wątpliwość; rani ją
to, dlatego broni się przed orężem gniewu. „Dawniej studenci, jak zawsze
zgorzali liberałowie […] nie zwracali uwagi na fragmenty dotyczące muzyki, a
jeśli się w ogóle nad nimi zastanawiali, dziwiło ich wręcz, że Platon poświęca
tyle miejsca rytmowi i melodii w poważnej rozprawie z dziedziny filozofii
politycznej. Doświadczali muzyki jako rozrywki, czegoś obojętnego wobec
życia politycznego i moralnego. Dzisiejsi studenci doskonale wiedzą, dlaczego
Platon traktuje muzykę tak poważnie. Wiedzą, że ma ona bardzo głęboki
wpływ na życie, i są oburzeni, gdyż Platon sprawia wrażenie, jakby chciał ich
pozbawić najbardziej intymnej przyjemności. […] Sam fakt, że Platon budzi w
nich taką wściekłość, świadczy, że stanowi on zagrożenie dla czegoś, co jest
im drogie i bliskie” /A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie
szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych
studentów, przekł. T. Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 81/. „Gniew jest
orężem, jakim posługuje się dusza, aby nie pozwolić się zranić zwątpieniu w
wartość tego, co hołubi. […] Zrozumieć, czym naprawdę jest gniew, to poznać
swą duszę: jest to zatem doświadczenie dziesięćkroć bardziej filozoficzne
aniżeli studiowanie matematyki. Platon nauczał, że muzyka ze swej natury
ogarnia wszystko, co jest dzisiaj najbardziej oporne wobec filozofii. Być może
zatem przez gęstwinę naszego największego zepsucia wiedzie ścieżka ku
poznaniu najstarszych prawd. / Pogląd Platona na muzykę przedstawia się,
w uproszczeniu, następująco: rytm i melodia, połączone z tańcem stanowią
ekspresję
duszy. Barbarzyńską, nie zwierzęcą. Muzyka jest motorem
ludzkiej duszy w stanie najwyższego zachwytu i trwogi. Nietzsche, który w
dużej mierze zgadza się z analizą Platona, mówi w Narodzinach tragedii (nie
należy zapominać o pozostałej części tytuł z ducha muzyki), że stan ten
(który był oczywiście religijny, oddany na służbę bogom) charakteryzowało
połączenie okrucieństwa i prymitywnej zmysłowości. Muzyka jest
pierwotnym i podstawowym językiem duszy, jej analogonem, pozbawionym
artykułowanej mowy czy rozumowania. Nie tylko nie jest rozumna – jest
wręcz rozumowi wroga. Nawet, kiedy dołączona zostaje artykułowana mowa,
pozostaje całkowicie podporządkowana o zdeterminowana przez muzykę i
namiętności, które wyraża. / Cywilizacja, czy też, co oznacza to samo,
edukacja, polega na oswajaniu bądź przysposabianiu surowych porywów
duszy: nie tłumi ich ani nie amputuje, gdyż pozbawiłoby to duszę energii,
lecz je kształtuje i nadaje sens. Owym kształtowaniem i nadawaniem sensu
prymitywnym namiętnościom jest sztuka” /Tamże, s. 82.
+ Wartość humanistyczna zespolenia tez determinizmu metafizycznego z
indeterminizmem naukowym. Indeterminizm przyrodniczy wpływa na
filozofię i nauki społeczne. „Upowszechnienie indeterminizmu przyrodniczego
wzmocniło pozycję rzeczników indeterminizmu w filozofii nauki. Głosząc
upadek determinizmu przyczynowego, opowiadają się oni za sprowadzeniem
praw nauki do praw strukturalnych (koegzystencjalnych), a zwłaszcza
probabilistycznych,
rozwijanych
zwłaszcza
przez
instrumentalizm,
konwencjonalizm czy pragmatyzm. Programowo opozycyjne wobec realizmu i
determinizmu przyrodniczego przyczynowego, utrzymują one, że przyroda nie
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jest
deterministyczna
ani
indeterministyczna.
Determinizm
lub
indeterminizm są jedynie predykatami (sposób orzekania) występującymi w
zdaniach formułowanych w trakcie badania naukowego (M. Munitz).
Poznanie świata może być deterministyczne albo indeterministyczne, bądź
dla pewnych dziedzin deterministyczne, a dla innych indeterministyczne.
Indeterministycznie traktowane są również dzieje w niemarksistowskich
teoriach historii” /Z. Hajduk, Indeterminizm, w: Encyklopedia Katolicka, T.
VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 107-110, 109/. „Indeterminizm
przyrodniczy jest podstawą formułowania szeregu hipotez (E. Cassirer, A. S.
Eddigton, N. Bohr) reinterpretujących takie tradycyjne zagadnienia
filozoficzne, jak teoriopoznawczy stosunek podmiotu do przedmiotu
poznania, związek świata anorganicznego ze światem organicznym, problem
psychofizjologii oraz doktryna o wolności woli. Według indeterminizmu
psychologicznego podejmowane decyzje są niezależne od antecedentnych
warunków psycho-neurofizjologicznych oraz od praw (bio)-chemii.
Współczesne kontrowersje wokół indeterminizmu przyrodniczego nie dotyczą
więc tomistycznej tezy o wolności woli, uzależnionej od zdolności
podejmowania świadomego wyboru, właściwej jedynie człowiekowi
wyposażonemu w rozum. Indeterminizm przyrodniczy stwarza według K. R.
Poppera możliwość zbudowania tzw. otwartego społeczeństwa i warunkuje
wolność człowieka w twórczości naukowej i artystycznej. Zespolenie tez
determinizmu metafizycznego z indeterminizmem naukowym ma też walor
humanistyczny, gdyż orientuje badania na odkrywanie prawidłowości
służących wyjaśnianiu zjawisk (M. Planc, E. Nagel)” /Tamże, s. 110.
+ Wartość idei mesjasza hebrajsko-chrześcijańskiej podnoszona przez obrazy
mesjaszowe. „Pre-chrystologia starotestamentalna. Geneza mesjanologii
starotestamentalnej. W naukach biblijnych rozwinęły się dwa przeciwstawne
stanowiska w sprawie genezy starotestamentalnej idei mesjasza. Według
jednego żydowskie pojęcie „mesjasza” zostało przejęte ze świata
starowschodniego, z Mezopotamii, Persji lub Egiptu, według drugich idea ta
jest wyłącznym objawionym tworem świata hebrajskiego, bez związku z
jakimkolwiek innym ośrodkiem, przy czym coraz więcej uczonych odrzuca w
ogóle ideę „mesjasza” jako przesłankę dla chrystologii chrześcijańskiej.
Wydaje się, że stanowiska te są błędne, gdyż są „zbyt jednostronne i
ekskluzywne. Objawieniu zstępującemu i zaświadczonemu znakami przez
Boga nie stoi bynajmniej na przeszkodzie objawienie wstępujące,
„poszukujące po omacku” (Dz 17, 27). Wręcz przeciwnie – oba wzajemnie się
dopełniają i urealniają. Można przyjąć, że objawienie mesjańskie wstępujące,
jak w innych religiach, dochodzi do punktu krytycznego, w którym następuje
dialektyczny przeskok i rozjaśnia się ono w nieznany dotychczas sposób,
istotnie nowym blaskiem i nową intensywnością. Jawienie się zaś obrazów
mesjaszowych lub mesjaszopodobnych w całej ludzkości – ”wszyscy Cię
szukają” (Mk 1, 37) – nie osłabia bynajmniej wartości idei hebrajskochrześcijańskiej, lecz wprost przeciwnie – podnosi jej znaczenie, jej rolę
dziejową i stanowi rodzaj „przed-rozumienia” chrystologicznego, bez czego
idea objawiona nie miałaby naturalnego punktu zahaczenia i nie mogłaby
zostać przyjęta w Biblii. Zresztą na początku i u Żydów objawienie zstępujące
musiało się spotkać z objawieniem wstępującym na ich obszarze życia i
świadomości i stąd pisarze święci i kapłani przesuwali tę ideę aż do
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
początków wyobrażalnej historii ludzkości (por. Rdz 3, 15). Zstępujące zaś
objawienie idei Mesjasza miało również i w świecie hebrajsko-żydowskim
swoją historię, rozwój i przekształcenia. Bibliści ciągle bardzo się różnią w
poglądach na czas i charakter izraelskiej idei Mesjasza, widząc ją: albo w
objawieniu synaickim, albo na początku historycznego królestwa, albo w
piśmiennictwie Amosa (5, 18), albo w czasach niewoli babilońskiej (por. ideał
Wybawcy u Persów: Sauszyant), albo dopiero po niewoli, albo, wreszcie, w
epoce machabejskiej i pomachabejskiej, kiedy to czekano na Wielkiego Króla
i Koniec Wieków. Jednakże są to wszystko opinie raczej minimalistyczne i a
priori zbyt powściągliwe względem idei Mesjasza. Można przyjąć, że
mesjanologiczne objawienie wstępujące – idące po linii mezopotamskiej z Ur,
a także i po linii egipskiej (R. J. Lorenc) – spotkało się najpierw, może już ok.
2000 albo 1800 r. przed Chr., z objawieniem zstępującym u Abrahama, Ojca
wiary monoteistycznej i mesjańskiej, w którym idea ta rozbłysła światłem
słowa Bożego oraz historii Abrahama, prefigury Chrystusa i Jego Kościoła.
Była to idea powołania, obietnicy i ukierunkowania całego życia doczesnego
ku przyszłości i ku przyszłej Postaci. Podobnie było i u innych patriarchów.
Nowe światło – w słowie i prefigurze – zajaśniało u Mojżesza i w jego kręgach
w czasach wyjścia z niewoli egipskiej (ok. 1250-1200 r. przed Chr.). Dochodzi
tu aspekt wyzwolenia, przygotowania całego ludu do czasów mesjańskich
oraz kształtowania Ducha Narodu (am) i Kościoła (kahal)” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 507.
+ Wartość ilości niesionej w materii oceniana wysoko przez zoroastryzm,
pitagoreizm, platonizm (np. Orygenes). „Człowiek a „ciało”. Teologia ciała. 1°
M a t e r i a / c .d . / . „Według najstarszych języków „materia” niosła ze sobą
sem „ilości” (wielkości, mnogości, tworzywa), jak „duch” – sem jakości, o
wyższej wartości – zoroastryzm, pitagoreizm, platonizm (np. Orygenes, por.
B. Drozd). Prastare mity, prawie wszystkie, utożsamiały „materię” z chaosem,
bezładem (tochu wabochu, Rdz 1, 2) i bezformą; język ten musiał wystąpić i
w Biblii: „Ręka Boża stworzyła świat z bezładnej materii” (Mdr 11, 17).
Arystoteles, św. Tomasz i inni uznali za istotę materii rację i podłoże zmian,
Kartezjusz – „rozciągłość” (res extensa), Lenin – „byt obiektywny”
(przeciwieństwo świadomości), a dziś dla filozofów i teologów materia to
najczęściej czasoprzestrzeń, substrat rzeczy, masa i ruch. Według
współczesnych tomistów istnieje „materia pierwsza”, głębsza, jako możność,
substrat i tworzywo bytów materialnych (materia prima), oraz „materia
druga” (materia secunda) upostaciowana w widzialne formy, „wcielona” w
rzeczy. Według personalizmu realistycznego materia to mniej lub więcej
uporządkowane modalności eksterioryzacji i alfalności bytu, jak duch jest
interioryzacją i omegalnością. Jest to „zewnętrze”, „przed-byt”, medium
ontyczne oraz zespół możności prowadzący do cielesności, a następnie do
świata osoby. Modalności eksterioryzacji łączą się z tworzywem,
środowiskiem, sceną, przestrzenią, czasem, dziejowością, ruchem oraz
strukturą znakową. Materia jest znakiem medialnym i komunikacyjnym
(verbum externum) subsystencji, jak duch jest znaczeniem (verbum internum).
W rezultacie jest też słowem, wyrazem, językiem między osobami
stworzonymi” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 376.
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Wartość imienia dobrego większa niż tysiąca wielkich skarbów złota. „O,
śmierci, jakże przykra jest pamięć o tobie dla człowieka żyjącego spokojnie
wśród swoich bogactw; dla męża, który jest beztroski i ma we wszystkim
powodzenie i który może jeszcze smakować przyjemności. O, śmierci, dobry
jest twój wyrok dla człowieka biednego i pozbawionego siły, dla starca
zgrzybiałego, nękanego troskami o wszystko, zbuntowanego, i tego, co stracił
cierpliwość. Nie bój się wyroku śmierci, pamiętaj o tych, co przed tobą byli i
będą po tobie. Taki jest wyrok wydany przez Pana na wszelkie ciało: i po co
odrzucać to, co się podoba Najwyższemu? Dziesięć, sto czy tysiąc lat żyć
będziesz, w Szeolu nie czyni się wyrzutów z powodu długości życia.
Potomstwo grzeszników jest potomstwem obmierzłym, i to, co żyje razem w
domach bezbożników. Dziedzictwo dzieci grzeszników pójdzie na zatracenie,
a hańba stale idzie razem z ich nasieniem. Dzieci czynić będą zarzuty
bezbożnemu ojcu, że przez niego są w pogardzie. Biada wam, ludzie
bezbożni, że porzuciliście prawo Boga Najwyższego. Jeżeli zostaliście
zrodzeni, narodziliście się na przekleństwo, a jeżeli pomrzecie, przekleństwo
jako swój dział weźmiecie. Jak wszystko, co jest z ziemi, powróci do ziemi,
tak bezbożni z przekleństwa – do zguby. Żałoba u ludzi dotyczy ich zwłok,
imię zaś grzeszników, jako niedobre, będzie wymazane. Zatroszcz się o imię,
albowiem ono ci zostanie, gdyż więcej znaczy niż tysiąc wielkich skarbów
złota. Dostatnie życie jest liczbą dni ograniczone, a dobre imię trwa na wieki.
Dzieci, zachowujcie w pokoju moją naukę! Mądrość zakryta i skarb
niewidzialny – jakiż pożytek z obojga? Lepszy jest człowiek ukrywający swoją
głupotę, niż człowiek ukrywający swą mądrość. Dlatego wstydźcie się tego, co
powiem, bo nie jest dobrze każdy wstyd zachowywać i nie wszystko przez
wszystkich będzie wiernie ocenione. Wstydźcie się przed ojcem i matką –
nierządu, przed księciem i władcą – kłamstwa, przed sędzią i urzędnikiem –
przestępstwa, przed zgromadzeniem i ludem – bezprawia, przed towarzyszem
i przyjacielem – nieprawości, przed miejscem, gdzie mieszkasz – kradzieży;
zapomnienia prawdy Boga i Przymierza – opierania się łokciem na chlebie,
obelżywego postępowania, gdy coś bierzesz czy dajesz, milczenia przed tymi,
którzy cię pozdrawiają, patrzenia na nierządnicę, odwracania oblicza od
krewnego, zabrania dziedzictwa i podarunku i przyglądania się kobiecie
zamężnej, poufałości z jego służącą – i nie zbliżaj się do jej łoża! słów
obelżywych na przyjaciela, – a gdy coś dasz, nie czyń wyrzutów! powtarzania
mowy usłyszanej i wyjawiania tajemnic: a będziesz prawdziwie wstydliwy i
znajdziesz łaskę u wszystkich ludzi” (Syr 41, 1-27).
+ Wartość informacji moralnej. „Głoszenie potrzeby całkowitej swobody,
otwartości w zakresie życia moralnego człowieka wynika z uznania
absolutnej jego autonomii. Człowiek nie potrzebuje pomocy innych ludzi w
rozpoznawaniu powinności moralnych, ustalaniu hierarchii wartości,
ponieważ sam potrafi ocenić, co jest dobre lub złe. Na pozór się wydaje, że
takie twierdzenie jest słuszne. Człowiek bowiem ze swej istoty jest zdolny do
wartościowania etycznego, poszukiwania tego, co jest najlepsze. Z drugiej zaś
strony, jako istota ułomna, zmienna, narażony jest na błędy i pomyłki, na
moralny subiektywizm, który jeszcze bardziej wyjaławia go duchowo i sam
niczego nie wnosi /Por. S. Wielgus, Kapłan wobec ofensywy ideologii
neomarksistwowskiej i postmodernizmu we współczesnym świecie, w:
www.radiomaryja.pl/artykuły, s. 4/. Niemniej jednak uznanie kompetencji
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
osoby do rozpoznawania dobra nie przekreśla wcale potrzeby uwzględnienia
ogólnie ważnych i społecznie przyjętych norm moralnych i zasad
postępowania. Nie mogą one oczywiście zastąpić osobistych wyborów
człowieka ani też zwolnić go z odpowiedzialności za podejmowane decyzje.
Stanowią jednak skuteczną pomoc w rozpoznawaniu osobistych powinności”
/K.
Świerszcz,
Destrukcyjność
laickiego
wychowania
w świetle
współczesnych ideologii, Communio”, 3 (2007) 3-16, s. 12/. „Przyjęte normy
moralne w wartości są bowiem społeczną obiektywizacją indywidualnego
doświadczenia moralnego osób, które w ciągu dziejów kształtowały daną
kulturę. W nich kryje się mądrość wielu pokoleń. Nieroztropne, a nawet
nierozumne jest więc żądanie od człowieka, aby się uwolnił od przyjętego
powszechnie świata wartości i obyczajów, i sam szukał rozwiązania każdego
problemu kwestii moralnej. W ten sposób jedynie utrudnia się rozwój
prawdziwie ludzkiego życia człowieka, tzn. samorealizacji siebie w wolności i
miłości. A nadto skazuje się go na trud i niebezpieczeństwo częstego
popełniania błędów. Stąd też tak cenny jest intelektualny dorobek –
obejmujący również informację moralną – całych pokoleń, przekazywany w
procesie edukacji. Człowiek ma prawo otrzymywać od społeczeństwa, a tym
samym ma obowiązek przyjmowania i urzeczywistniania w swoim życiu
dziedzictwa kultury moralnej” /Tamże, s. 13.
+ Wartość intuicjonizmu w filozofii religii i filozofii Boga upatruje się w
podkreśleniu psychologiczno-przygotowawczej funkcji intuicji w osobowej
asercji Absolutu. „Ponieważ akt uznania (bądź negacji) istnienia Boga ma
profil historyczno-personalny, dlatego intelektualno-dyskursywna motywacja
jego istnienia znajduje naturalne oparcie w całości doświadczenia człowieka.
Tak interpretowaną funkcję intuicyjnego poznania Boga uznawali:
Newmann, S. A. Kierkegaard i G. Marcel. Klasyczny tomizm rolę intuicji
zawęża do poznania podstawowych zasad ontologiczno-logicznych, zwłaszcza
racji dostatecznej i przyczynowości, niezbędnych dla filozofii Boga. Według E.
L. Mascallla i M. Pontifexa, nawiązujących do tzw. kontuicji Bonawentury,
człowiek poznając bytową pochodność własną i świata, intuicyjnie
rozpoznaje w nich obecność Boga jako sprawczej przyczyny. Rolę intuicji
podkreślają także zwolennicy antropologicznej argumentacji za istnieniem
Boga (Marcel, M. Buber, F. Cayré), nawiązując do rozwiązań Augustyna. Bóg
jest intuicyjnie rozpoznawalny jako „Ty” transcendentalno-absolutne, będące
dopełnieniem i fundamentem ludzkich wartości: wiary, nadziei, miłości,
wierności, sprawiedliwości, dobroci. Poznanie intelektualno-dyskursywne
oraz intuicyjno-wartościujące w filozofii religii wzajemnie się dopełniają i
przenikają. Intelekt odkrywa istnienie Praprzyczyny świata, a intuicja
wyczuwa obecność niewyrażalnej tajemnicy” S. Kowalczyk, Intuicjonizm. III.
W filozofii relogii. 2. Dzieje i interpretacja, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII,
red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 408-410, kol. 409.
+ Wartość jednostkowego nad uniwersalnym. Teologia scholastyczna
hiszpańska zwalczana była silnie od roku 1530, z jednej strony przez
młodych egzegetów Pisma Świętego, z drugiej strony przez mistyków.
Myślenie konceptualne miało być zastąpione sztuką lingwistyczną lub samą
tylko miłością. Oba nurty były w jakiś sposób podbudowane nominalizmem,
który przedkłada to, co jednostkowe nad to, co uniwersalne. W miejsce
myślenia dedukcyjnego miała wejść sztuka wnikania w strukturę języka albo
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
sztuka przyjmowania Boga do swego wnętrza. Pojawiło się pytanie o miejsce
teologii, a nawet w ogóle o jej zasadność. Teologia systematyczna potrzebuje
budulca, którego dostarczają badania historyczne, filologiczne i inne, a jej
celem jest zbawienie człowieka. Czy jednak w ogóle jest ona potrzebna?
Odpowiedź jest w sposób oczywisty twierdząca, jest konieczna. Wszelkie
ataki pomagają umocnić ją, pozwalają ulepszyć jej metodologię /M. Andrés
Martín, El método teológico en la época moderna, Actas del I Symposion de
Teología Histórica (29-31 mayo 1980), Valencia 1981, 201-233, s. 220/.
Nominalizm ma tendencje oddzielania, oddzielenia bytów od siebie,
oddzielania dziedzin działania, czy płaszczyzn gnozeologicznych. Stąd też
rozdźwięk między autorytetem (Pismo i Tradycja) a rozumem. Zamiast
postawy poszukiwania prawdy poprzez ubogacanie wciąż nowymi aspektami
jest polemika, w której każdy ma swój własny pogląd i nie chce go zmienić.
Dysputa, zamiast zmierzać do syntezy, prowadzi do radykalizacji poglądów,
wyostrzenia ich, do zaognienia atmosfery. Zamiast ujęć całościowych
przedkładane są zagadnienia odrębne, wyizolowane od innych, quaestio.
Przysłowiowe „dzielenie włosa na czworo”, czy pytanie „ile diabłów może
zmieścić się na końcu szpilki” nie są czymś charakterystycznym dla
scholastyki jako takiej, lecz dla nominalizmu. Hiszpanie wieku XV uznali
tego rodzaju pytania za coś kuriozalnego, a w wieku XVI musieli stanąć do
walki z nawałą wielu nurtów budowanych na fundamencie nominalizmu
/Tamże, s. 221. + Wartość losu wewnętrznego. Los człowieka kształtowany
jest personalistycznie, według osoby ludzkiej, która jest obrazem Boga
Trójjedynego. „Choć konkretny los pozostaje zawsze tajemnicą, to jednak
Wszechmoc Boża uczłowiecza nam niejako każdy los i personalizuje go. Jak
to się dzieje? Są sposoby ogólne i specjalne. Ogólnie, my sami odkrywamy
Boga na drodze swojego losu. Pod zewnętrznymi i materialnymi kształtami
naszego losu, odkrywamy jakby los drugi: wewnętrzny, duchowy, najbardziej
„osobisty”. Często bywa tak, że pod powierzchnią negatywnego losu
zewnętrznego kryje się jak najbardziej pomyślny los duchowy, nasz
„osobisty”, prawdziwy, kiedy to zwłaszcza Bóg okazuje się naszą najbardziej
realną wartością: „Jahwe cząstką losu i kielichem moim: To właśnie Ty mój
los zabezpieczasz” (Ps 16, 5). Jednocześnie na drodze ogólnej każdy człowiek
może odkryć w Bogu swoją najprawdziwszą miłość, która jest zawsze losem
w pełni wygranym, choćby się nawet niczego naokoło nie rozumiało:
„człowiek nie pojmuje dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku do końca” (Koh
3, 11). Miłość ta jest celem samym w sobie. Kto ją posiadł, nie potrzebuje
niczego więcej. Nie ma wątpliwości, że Bóg objawia się przez pryzmat
każdego rodzaju losu przez miłość: „Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia,
niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś” (Mdr 11, 24). A zatem człowiek
odkrywa w sobie, w swoim życiu, jakiś „los religijny”, przez który przychodzi
do nas inny świat, i który panuje nad resztą losu doczesnego” Cz. S. Bartnik,
Gromy mówiące. Kazania, przemówienia, publicystyka społeczno-polityczna,
Dzieła Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 23-24.
+ Wartość ma jedynie pobożność, a nie prawda obiektywna, Spinoza B,
później Kant E. Bóg Spinozy jest immanentnie w naturze (Deus seu Natura) i
dlatego może być całkowicie poznany. Odrzucona zostaje kategoria
objawienia. Natura nie może nic nowego objawić. Panteizm Spinozy jest
ateizmem
materialistycznym,
nadającym
materii
wszystkie
cechy
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przynależne Bogu. Podobnie jak Spinoza, Kant również sprowadził religię
jedynie do moralności (wartość ma jedynie pobożność, a nie prawda
obiektywna). Dziś wielu ludzi wierzących i praktykujących głosi, że wystarczy
pobożność i nie trzeba żadnej teologii, nie trzeba poznawać i pogłębiać prawd
objawionych. Jest to postawa, która nosi miano sufizm i została radykalnie
wzmocniona przez Oświecenie. Trzeba koniecznie nawrócić się na prawdziwą
i pełną wiarę chrześcijańską, tak jak nauczał Jezus Chrystus, jak głosili
Apostołowie i jak przekazuje Kościół Katolicki. Kant przekreślił metafizykę.
Spinoza tego jeszcze nie uczynił, ale wprowadził swoją metafizykę –
panteistyczną, która wyklucza wszelką transcendencję boską. Spinoza
zadeklarował „śmierć Boga”. Według niego Bóg nie istnieje. Nietzsche ogłosi
radykalną śmierć Boga, odrzucając nawet wszelakie myślenie typu
filozoficznego. Spinoza zadekretował śmierć Boga Abrahama, Izaaka i
Jakuba, ale nie ogłosił jeszcze śmierci Boga filozofów. Faktycznie jednak
skutek jest ten sam. Skoro Boga nie ma, to niepotrzebne jest również termin
Bóg. O boskich cechach świata materialnego można mówić posługując się
innymi terminami, jednoznacznie wskazującymi na to, że jest tylko materia
J. J. Gallego Salvadores, La crítica de la religión en Baruch Spinoza, w:
Cristianismo y culturas. Problemática de inculturación del mensaje cristiano,
Actas del VIII simposio de teología histórica, Facultad de teología San
Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII, Valencia 1995, 321-339, s. 323.
+ wartość odnowy tomistycznej Leona XIII. wezwanie Leona XIII do odnowy
filozofii tomistycznej. „Wiadomo, jak pozytywne były skutki tego papieskiego
wezwania. Studia nad myślą św. Tomasza i innych autorów scholastycznych
zostały podjęte z nowym rozmachem. Ożywiły się znacznie badania
historyczne, co doprowadziło do ponownego odkrycia skarbów myśli
średniowiecznej, do tamtej pory w większości nie znanych, i do powstania
nowych szkół tomistycznych. Dzięki zastosowaniu metodologii historycznej
wiedza o dziele św. Tomasza znacznie się poszerzyła, a liczni naukowcy
potrafili śmiało włączyć tradycję tomistyczną w debatę nad problemami
filozoficznymi i teologicznymi swojej epoki.” FR 58
+ wartość olejku nardowego, który został wylany na głowę Jezusa w domu w
domu Szymona Trędowatego. „A gdy Jezus był w Betanii, w domu Szymona
Trędowatego, i siedział za stołem, przyszła kobieta z alabastrowym
flakonikiem prawdziwego olejku nardowego, bardzo drogiego. Rozbiła
flakonik i wylała Mu olejek na głowę. A niektórzy oburzyli się, mówiąc
między sobą: Po co to marnowanie olejku? Wszak można było olejek ten
sprzedać drożej niż za trzysta denarów i rozdać ubogim. I przeciw niej
szemrali. Lecz Jezus rzekł: Zostawcie ją; czemu sprawiacie jej przykrość?
Dobry uczynek spełniła względem Mnie. Bo ubogich zawsze macie u siebie i
kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić; lecz Mnie nie zawsze macie. Ona
uczyniła, co mogła; już naprzód namaściła moje ciało na pogrzeb. Zaprawdę,
powiadam wam: Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię,
będą również opowiadać na jej pamiątkę to, co uczyniła.” (Mk 14, 3-9)
+ Wartość pedagogiczna autorów klasycznych i mitologii. Pierwsi poeci
humanistyczni w Hiszpanii wieku XVI podejmują tematykę religijną. W
dalszej kolejności ich twórczość staje się przedmiotem refleksji teologicznej.
W pierwszym etapie humanizmu hiszpańskiego (Jan II i Henryk IV) poeci
podejmują takie tematy, jak: śmierć i nieśmiertelność, cnoty moralne, życie
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Chrystusa i Maryi. Poezja ta staje się bardziej chrystologiczna w epoce
Królów Katolickich. Tego rodzaju poezja religijna kanalizuje tendencje
panujące wówczas w hiszpańskiej mistyce. Pojawiło się wiele medytacji
dotyczących życia i śmierci Chrystusa. Teologowie, poeci o pedagodzy
podejmują również tematy z mitologii greckiej oraz z myśli hellenistycznej i
chrześcijańskiej, odrzucając chwasty i ciernie. Wartość pedagogiczna
autorów klasycznych i mitologii głosił Arias Barbosa w specjalnym
manifeście skierowanym do młodzieży uniwersyteckiej w roku 1516. Obok
niego działają Elio Antonio Nebrija oraz Sobrarias. Wyróżnia ich stylistyczny
puryzm, czyli retoryczny formalizm, a także bogactwo idei i słów
chrześcijańskich. Niestety ich teologia była abstrakcyjna, niepersonalna i
ahistoryczna /M. Andrés, La teología en el siglo XVI (1470-1580), w: Historia
de la Teología Española, t. 1: Desde sus orígenes hasta fines del siglo XVI, M.
Andrés Martinez (red.), Fundación Universitaria Española: Seminario
Suarez, Madrid 1983 s. 579-735 (r. VII), s. 586/. Cisneros zdawał sobie
sprawę z braku teologii hiszpańskiej i włączył w prace nad Poliglota
Complutense humanistów. „Zhumanizował” on teologię i wcielił świeckich w
dziedziny teologiczne. Humaniści rozwiązali po chrześcijańsku problem
harmonii między hellenizmem, pogańskimi korzeniami humanizmu, a
humanizmem chrześcijańskim. Wśród humanistów hiszpańskich końca
wieku XV i początku XVI było wielu niedawno nawróconych z judaizmu:
Alfonso de Zamora, Pablo Coronel i Alfonso de Alcalá. Byli oni świetnymi
hebraistami,
spadkobiercami
hiszpańskich
szkół
żydowskich
w
miejscowościach Zamora, Segovia, Toledo i innych. Kościół dysponował
licznym zespołem specjalistów, którym powierzono tłumaczenie tekstu Pisma
Świętego z hebrajskiego i chaldejskiego /Ibidem, s. 587.
+ Wartość perły Królestwa niebieskiego. „Królestwo niebieskie podobne jest
do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z
radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne
jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy
znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił
ją. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i
zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na
brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy
końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i
wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.” (Mt 13, 4450)
+ Wartość poglądów nie może być oceniana, aksjomat wieku XX. „Jest jedna
rzecz, której nauczyciel akademicki może być całkowicie pewien: niemal
każdy student przychodzący na uniwersytet sądzi, a przynajmniej tak mu się
wydaje, że prawda jest względna. […] Środowiska, z których wywodzą się
studenci, są tak zróżnicowane jak sama Ameryka. […] Tym, co ich łączy, jest
relatywizm i postulat powszechnej równości. Te dwa czynniki są ze sobą
intencjonalnie związane. Względność prawdy nie jest w ich oczach jakąś
przesłanką teoretyczną, lecz wymogiem moralnym, koniecznym warunkiem
wolności społeczeństwa” /A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak
amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze
dzisiejszych studentów, przekł. Tomasz Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s.
27/. „niedowierzanie połączone z oburzeniem: „Wierzy pan w prawdę
24
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
absolutną?” Żadnej innej prawdy nie znają, a stawiają to pytanie takim
tonem, jakby mówili: „Jest pan monarchistą?” lub „Naprawdę wierzy pan w
czarownice?” Stąd oburzenie, ponieważ ktoś, kto wierzy w czarownice,
zapewne chętnie spaliłby je na stosie. Tym, czego nauczono ich obawiać się
w absolutyzmie, jest nie pomyłka w ocenie, lecz nietolerancja. Bez
relatywizmu nie ma otwartości na inność, tej wielkiej cnoty, jedynej cnoty,
której krzewieniu od pięćdziesięciu lat oddaje się szkolnictwo podstawowe i
średnie. Otwartość jest wielkim odkryciem naszych czasów – a wraz z nią
relatywizm, który stanowi jedyną możliwą postawę w obliczu rozmaitości
roszczeń do prawdy, sposobów życia i ludzkich charakterów. Prawdziwym
zagrożeniem stał się wyznawca prawdy. Badania historii i kultury uczą, że w
przeszłości cały świat był szalony. Wszyscy wierzyli, że mają rację, co
prowadziło do wojen, prześladowań, niewolnictwa, ksenofobii, rasizmu i
szowinizmu. Nie chodzi o to, by skorygować błędy i naprawdę mieć rację –
należy w ogóle wyrzec się przekonania, że ktokolwiek może mieć rację.
/Rzecz jasna, studenci nie potrafią swej opinii obronić. Została im ona
wpojona jako niepodważalny aksjomat. W najlepszym razie argumentują
następująco: Istniało i istnieje tyle różnych poglądów i kultur – jakie mamy
prawo osądzać, które z nich są lepsze, a które gorsze? […] Przy tym
wszystkim wiedza studentów na temat innych narodów, a nawet swego
własnego, nie jest wcale imponująca. Ich dotychczasowe wykształcenie nie
miało na celu uczynić z nich erudytów, lecz zaopatrzyć ich w moralną cnotę
– otwartość. /Każdy system edukacyjny stawia sobie jakiś cel moralny, pod
kątem którego ułożony jest program nauczania” /Tamże, s. 28/. „W historii
republiki amerykańskiej poglądy na temat, jaka jednostka jest
najkorzystniejsza dla naszego ustroju, z pewnością się zmieniały.
Rozpoczęliśmy od modelu człowieka racjonalnego i przedsiębiorczego,
uczciwego, przestrzegającego prawa i oddanego rodzinie” /Tamże, s. 29/. „W
ubiegłym stuleciu nastąpił przełom: edukacja demokratycznego człowieka
została wyparta przez edukację demokratycznej osobowości. […] Dzisiejsza
edukacja ku „otwartości” wszystko do odrzuciła” /Tamże, s. 30.
+ Wartość pojęciem kształtującym mentalność wieku XXI. Etap ewolucji
historycznej idei wywodzących się od arystotelsowskich konceptów bytu i
natury kończy się. Dokonuje się przechodzenie na płaszczyznę myślenia
wyznaczoną przez takie pojęcia, jak prawo i wartość, sens i konsens.
Wszyscy decydują, poprzez demokratyczne głosowanie, czy coś ma sens.
Prawda była kiedyś włożona w serce bytu. Można ja było poznać przez
kontemplację i analizę. Dziś dokonuje się przechodzenie od wizji
obiektywistycznej do subiektywistycznej, określanej i mierzonej według
zachcianek jednostki. Kiedyś byt był fundamentem woli i zgodności
wszystkich jednostek tworzących społeczeństwo, dziś jest tylko sztuczny
wytwór demokratycznego głosowania. Głosowanie decyduje nie tylko o
kierunku działań politycznych, ale również o tym, co jest etyczne, a co nie
jest. W taki sposób ciągle trwa rewolucja permanentna. […] Hiszpania w
latach siedemdziesiątych była zapóźniona wobec innych krajów Europy. Po
dziesięcioleciach skostnienia politycznego zagrażało jej totalne rozluźnienie i
duchowy rozpad H24 88. Duchowość hiszpańska przez stulecia była
kształtowana pod wpływem tzw. Europy Zachodniej. Konieczna jest refleksja
nad tym, co trzeba przyjmować, a co zdecydowanie odrzucić. Olegario
25
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Gonzales
de
Cardedal
uważa,
że
rządy
generała
Franco
ukonstytucjonalizowały zasady religijne chrześcijaństwa. Czy tak było
faktycznie? W każdym razie moralność chrześcijańska oficjalnie była
przyjmowana przez hiszpańskie prawodawstwo. Moralność chrześcijańska
nie da się jednak włożyć całkowicie w przepisy prawne, została ustanowiona
jako przeciwstawienie prawnemu ujmowaniu moralności w Starym
Testamencie. Nowy Testament podkreśla rolę sumienia człowieka, moralność
obejmuje zewnętrze i wnętrze osoby ludzkiej. Konstytucja hiszpańska z roku
1978 nie uczyniła korekty w tym względzie, wręcz odwrotnie: odeszła od
zasad chrześcijańskich H24 89.
+ Wartość ponadczasowa tego, co klasyczne. „Potocznie słowem „klasyczny”
zwykło się określać to, co ma wartość ponadczasową, przeszło przez probierz
historii i nadal jest świadomie podtrzymywane, cenione i pielęgnowane.
Pojęcie klasyczności odnosi się także do filozofii. Filozofią klasyczną nazywa
się myśl filozoficzną, która oparła się próbie czasu i pomimo jego upływu
wciąż zachowuje swoją aktualność, stając się niewyczerpanym źródłem
inspiracji w poszukiwaniu coraz to bardziej wszechstronnych i
wyczerpujących odpowiedzi na najistotniejsze pytania człowieka. Rozumienie
filozofii klasycznej obejmuje dwa wymiary. W s e n s i e c z a s o w y m
(historycznym) jawi się ona w konkretnej formie pojęć, twierdzeń i teorii,
reprezentowanych na przestrzeni dziejów przez określoną grupę myślicieli.
Natomiast w
sensie
przedmiotowym
istnieje jako nauka
autonomiczna o charakterze uniwersalnym, która traktuje o istniejącej
rzeczywistości i poszukuje tego, co w niej podstawowe i zasadnicze.
Rozprawiając natomiast o ludzkim poznaniu, określa kryteria jego
wiarygodności. Mając na względzie perspektywę historyczną, terminem
„filozofia klasyczna” zasadniczo zwykło się określać /Por. A. Bronk, S.
Majdański, Filozofia klasyczna (hasło), w: Leksykon filozofii klasycznej, dz.
cyt., s. 223; tenże, Klasyczność filozofii klasycznej, „Roczniki Filozoficzne”
39-40 (1991/1992), s. 367-391/: – filozofię uprawianą w starożytnej Grecji,
głównie przez Platona i Arystotelesa, – filozofię uprawianą z odniesieniem do
starożytności, – filozofię uważaną z pewnych względów za wzorcową, –
filozofię uprawianą w kontekście chrześcijaństwa, której klasykami są św.
Augustyn i św. Tomasz z Akwinu” /M. Kiwka, Rozumieć filozofię, atla 2,
Wrocław 2007, s. 58.
+ wartość posiada w sobie zalążki myśli. „Przegląd ostatniego okresu historii
filozofii pozwala dostrzec w nim proces stopniowego pogłębiania się rozdziału
między wiarą a rozumem filozoficznym. Jest oczywiście prawdą, że
przyglądając się bliżej nawet refleksji filozoficznej tych, którzy przyczynili się
do zwiększenia dystansu między wiarą a rozumem, można w niej odkryć
cenne zalążki myśli, a pogłębiając je i rozwijając prawym umysłem i sercem
odkryć drogę prawdy. Takie zalążki myśli znajdują się na przykład w
głębokich
analizach
postrzegania
i
doświadczenia,
wyobraźni
i
nieświadomości, osobowości i intersubiektywności, wolności i wartości,
czasu i historii.” FR 48
+ Wartość pozytywna negacji Hegla. Hegel przyjął „pozytywność
negatywności”. Negacja, antyteza, ma twórczą wartość. Całość ma cechy
boskie, jednoczy przeciwieństwa. Teza i antyteza tworzą syntezę.
Coincidencia oppositorum (Mikołaj z Kuzy) przechodzi w identyczność. W
26
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
systemie Hegla widoczne są wpływy Plotyna, Proklosa i Jakuba Böhme.
Oprócz tego wpływ wywarła rewolucja francuska. Hegel traktował myśl jako
teren walki. W umyśle dokonuje się nieustanna rewolucja /G. Lafont, Storia
teologica della Chiesa. Itinerario e forme della teologia, Edicioni San Paolo,
Torino 1997, s. 241/. Najważniejszym impulsem dla Hegla było misterium
Chrystusa, zdyskredytowane przez filozofię Oświecenia. Refleksja składająca
na nowo całość uniwersum powinna przede wszystkim odzyskać całe
bogactwo misterium Chrystusowego, od wcielenie do zmartwychwstania,
odbudowując pomost między Chrystusem czysto ludzkim z jego
moralizatorskim przesłaniem (Kant i Lessing) a nieznanym Bogiem.
Połączenie tych dwóch wielkości w jedną całość powinno zachować
transcendencję Boga (rozwinięty neoplatonizm). Stąd podkreślanie roli
krzyża, co wynika też z protestanckiego sposobu myślenia u Hegla. Wymiar
historyczny w systemie Hegla powiązany jest z fenomenologią.
Usystematyzowanie wszystkiego ma charakter encyklopedii. Duch absolutny
rozumiany jako absolutna jedność jest owocem krytycznego spojrzenia na
neoplatońskie a nawet pogańskie tendencje myślenia. Skoro całość ma cechy
boskie i nie ma początku, to znaczy, że również poszczególne elementy nie
mają początku i są boskie. Każdy z wielu elementów może być rozważany
jako Absolut. Bóg-Jedyny jest jednakowo wszędzie. Wszystko jest tajemnicą,
wykraczającą poza możliwości poznawcze ludzkiego umysłu. Hegel
przeciwstawił się takiemu apofatycznemu ujęciu. Tylko Bóg jest
Stworzycielem, Wszelkie byty stworzone mogą być przyjęte i zjednoczone
przez Boga. Istnieje pozytywna wiedza o Bogu i relacji świata z Nim /Tamże,
s. 242.
+ Wartość pozytywna wszystkich religii i filozofii, w których człowiek wyraża
poczucie i poznanie swej zależności od tego, co Boskie. Objawienie
powiązane ściśle z dziełem odkupienia. „W świadomości chrześcijańskiej
stworzenie i Odkupienie są z sobą ściśle związane. Dobrze jest rozpocząć
refleksję od stworzenia, aby wykluczyć te koncepcje, które pod wpływem
Bartha początek chrześcijaństwa widziały dopiero w Objawieniu, zrywając
związek pomiędzy naturalną i chrześcijańską egzystencją człowieka. Sobór
potwierdza natomiast (nie nazywając jej po imieniu) zasadę analogia entis.
Cała rzeczywistość jest znakiem Boga. Dlatego wszystkie religie i filozofie, w
których człowiek wyraża poczucie i poznanie swej zależności od tego, co
Boskie, mają wartość pozytywną (pod warunkiem, że nie zamykają się na
spełnienie i udoskonalenie w Chrystusie). Zapobiega się w ten sposób
wszelkim próbom wprowadzenia rozdziału między chrześcijaństwem a religią
i propagowaniem chrześcijaństwa niereligijnego czy postreligijnego. Z drugiej
strony analogia fidei obejmuje sobą i poniekąd dopełnia zasadę analogia
entis. Dopiero w świetle Objawienia ukazuje autentyczny sens stworzenia,
ujawniając jego najgłębszą racjonalność. Wyklucza to wszelki dualizm,
wszelkie przeciwstawienie państwa ziemskiego, kierującego się porządkiem
czystej natury, państwu niebieskiemu, zbudowanemu na dziele Odkupienia”
/Tamże, s. 293.
+ Wartość praktyczna bulli Aleksandra VI Inter caetera z 4 maja 1493,
zwanej bullą „donacji”, która darowała Amerykę Hiszpanii (druga z pięciu
Bulli Aleksandryjskich). Odkrycie Ameryki i prawa Hiszpanii do owych ziem
jako państwa, które dokonało odkrycia, od początku zostały włączone w
27
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dokumenty papieskie, zwane pięcioma „bullami aleksandryjskimi”.
Dokumenty te uważane są za kontrowersyjne i były interpretowane w różny
sposób. Najważniejszy z nich to druga bulla Inter caetera z 4 maja 1493,
zwana bullą „donacji”. Papież darował te ziemie Hiszpanii. Bardzo szybko
dostrzeżono ich wartość praktyczną, gdy w roku 1511 dominikanie podnieśli
problem praw Indian, w „kazaniu Antoniego de Montesinos” /P. Castañeda,
Cuestiones teológico-morales ante el Nuevo Mundo, Esquema-síntesis, w: Ética
y teología ante El nuevo mundo. Valencia y América. Actas del VII simposio
de teología histórica (28-30 abril 1992), Valencia 1993, 17-19, s. 17. (Paolino
Castañeda z Uniwerystetu w Sewilli)/. W oparciu o doktrynę św. Tomasza z
Akwinu w nowy sposób spojrzał na kwestię godności człowieka i kwestię
ewangelizacji. Dziś historycy dyskutują czy to kazanie faktycznie miało
miejsce, kwestia jednak istniała. Indianie od początku byli traktowani jako
ludzie, prawdziwi, tak samo stworzeni przez Boga jak Europejczycy.
Historycznym faktem jest debata w Burgos 1515, na której sformułowano
podstawowe prawa Indian. W obronie praw Indiach wypowiadali się
„teokraci” Juan Palacios Rubio i Matías de Paz OP. Wielki wkład w tę kwestie
miał Francisco de Vitoria OP z Salamanki. Wychodząc z zasad tomizmu
opracował nowe Prawo Międzynarodowe. Za punkt wyjścia przyjął on dwie
fundamentalne zasady: „łaska nie niszczy natury, lecz ją udoskonala” i
„prawo Boże, wynikające z łaski, nie niweczy praw ludzkich, które wynikają z
natury rozumnej człowieka”. Z tych zasad wynikają określone konsekwencje:
1. Radykalna różnica między prawem naturalnym i nadnaturalnym. 2.
Radykalna różnica między władzą kościelną i cywilną (są dwa porządki, dwa
społeczeństwa, dwa autorytety, dwa podmioty…) /Tamże, s. 18/. Stąd
wynikają dwie zasady postępowania wobec niewierzących: 1) Własność i
autorytet cywilny mają oni z prawa naturalnego i dlatego prawa te nie mogą
być utracone z powodu braku wiary; 2) Papież może pozbawić ich władzy,
autorytetu, ale poprzez wyraźną sentencję prawną gdy pojawia się niewiara
kwalifikowana, czyli zawiniona, jako ich wina. Francisco de Vittoria przyjął
zasady Tomasza z Akwinu i odpowiednio je zorganizował. Nie rozwinął ich
zbytnio, a jedynie podkreślił nowość środowiska i sprecyzował konkretne
zagadnienia. Zasady tomistyczne: 1. Radykalna różnica między porządkiem
naturalnym i nadprzyrodzonym, z ich ważnymi konsekwencjami; 2.
Wydedukowanie serii praw „naturalnych” dla każdego człowieka; 3.
„Socjalizacja” bytu ludzkiego i jej konsekwencje. /Tamże, s. 19.
+ Wartość przedmiotowi przypisuje sąd aksjologiczny. Jest to aspekt
apodyktyczny sądu. „Dwa porządki – poznania i woli – osiągają tu najwyższy
stopień zbliżenia. […] Intuicja wartości nie musi być wynikiem
dyskursywnych badań; może mieć miejsce przy pewnej bierności i narzucać
się własną siłą. Jeśli jednak analizujemy dokładnie intuicję wartości, to
widzimy, że pojawia się ona zwykle na końcu procesu badania lub też jest
impulsem do dyskursu, w którym początkowa intuicja zostaje potwierdzona.
Istnieje zresztą również rodzaj doświadczenia, w którym element kognitywny,
obecny w każdym doświadczeniu, jawi się – jeśli tak można powiedzieć – w
formie już wyodrębnionej w wyniku szczególnych okoliczności, w jakich ma
ono miejsce. Nie jest zresztą rzeczą istotną, czy proces poznawczy dokonuje
się w większej części w sposób intuicyjny czy dyskursywny. Decydujące jest
natomiast jego skierowanie ku obiektywnej prawdzie i jego weryfikacja w
28
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
praktyce. [Na analizę Wojtyły dotyczącą poznawczego przeżycia wartości i
znaczenia woli wpłynęły silnie – oprócz św. Tomasza Summa theologiae, I. q.
83 – badania psychiatrii i psychologii, które dostarczyły opisu przeżycia
bycia sprawcą czynu, negując tym samym poglądy Schelera na jego własnym
terenie. Wojtyła odwołuje się tu do N. Acha […] oraz do A. Michotte’a i N.
Prüma […]. W Polsce ten sam temat podjął w okresie międzywojennym M.
Dyboski]” /R. Buttiglione, Myśl Karola Wojtyły, tł. J. Merecki SDS (oryg. Il
pensero di Karol Wojtyła, Jaca Book, Milano 1982), Towarzystwo Naukowe
KUL, Lublin 1996, s. 217.
+ Wartość przyjaźni wiernej „Nie polegaj na swoich bogactwach i nie mów:
Jestem samowystarczalny. Nie daj się uwieść żądzom i sile, by iść za
zachciankami swego serca. Nie mów: Któż mi ma coś do rozkazywania?
Albowiem Pan z całą pewnością wymierzy ci sprawiedliwość. Nie mów:
Zgrzeszyłem i cóż mi się stało? Albowiem Pan jest cierpliwy. Nie bądź tak
pewny darowania ci win, byś miał dodawać grzech do grzechu. Nie mów:
Jego miłosierdzie zgładzi mnóstwo moich grzechów. U Niego jest
miłosierdzie, ale i zapalczywość, a na grzeszników spadnie Jego gniew
karzący. Nie zwlekaj z nawróceniem do Pana ani nie odkładaj tego z dnia na
dzień: nagle bowiem gniew Jego przyjdzie i zginiesz w dniu wymiaru
sprawiedliwości. Nie polegaj na bogactwach niesprawiedliwie nabytych, nic ci
bowiem nie pomogą w nieszczęściu. Nie przewiewaj zboża przy każdym
wietrze ani nie chodź po każdej ścieżce – takim jest bowiem grzesznik
dwujęzyczny. Twardo stój przy swym przekonaniu i jedno miej tylko słowo!
Bądź skory do słuchania, a odpowiadaj po namyśle! Jeśli znasz się na
rzeczy, odpowiedz bliźniemu, a jeśli nie, rękę twą połóż na ustach! W mowie
jest chwała i hańba człowieka, a język może sprowadzić jego upadek. Bacz,
abyś nie był nazwany oszczercą i nie czyń swym językiem zasadzek. Bo
złodziej doznaje hańby, a dwujęzyczny najgorszego napiętnowania. Nie
uchybiaj ani w wielkich, ani w małych rzeczach, i nie stawaj się wrogiem
zamiast być przyjacielem; jak bowiem złe imię odziedziczy hańbę i naganę,
tak również grzesznik dwujęzyczny” (Syr 5, 1-15). „Nie oddawaj siebie na
wolę swych żądz, abyś jak bawół nie był nimi miotany. Liście zmarnujesz,
owoce zniszczysz i pozostawisz siebie jak uschłe drzewo. Zła żądza zgubi
tego, kto jej nabył, i uczyni go uciechą dla wrogów. Miła mowa pomnaża
przyjaciół, a język uprzejmy pomnaża miłe pozdrowienia. Żyjących z tobą w
pokoju może być wielu, ale gdy idzie o doradców, niech będzie jeden z
tysiąca! Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, posiądź go po próbie, a niezbyt szybko
mu zaufaj! Bywa bowiem przyjaciel, ale tylko na czas jemu dogodny, nie
pozostanie nim w dzień twego ucisku. Bywa przyjaciel, który przechodzi do
nieprzyjaźni i wyjawia wasz spór na twoją hańbę. Bywa przyjaciel, ale tylko
jako towarzysz stołu, nie wytrwa on w dniu twego ucisku. W powodzeniu
twoim będzie jak drugi ty, z domownikami twymi będzie w zażyłości. Jeśli
zaś zostaniesz poniżony, stanie przeciw tobie i skryje się przed twym
obliczem. Od nieprzyjaciół bądź z daleka i miej się na baczności przed twymi
przyjaciółmi. Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb
znalazł. Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty ani równej wagi za wielką
jego wartość. Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdą go bojący się
Pana. Kto się boi Pana, dobrze pokieruje swoją przyjaźnią, bo jaki jest on,
taki i jego bliźni” (Syr 6, 1-17.
29
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Wartość przyszłości. John Priestley głosił, że wielkim instrumentem w
rękach boskiej opatrzności, służącym postępowi ludzkości, jest samo
społeczeństwo a stąd również rząd. Uważał, że podania o istniejącym kiedyś
złotym wieku są fikcją. Opierając się na myśli Bacona głosił, że przyszłość
zawsze będzie lepsza od tego, co było. Przeszłość i teraźniejszość są etapami
do lepszej przyszłości. Wszystko to Priestley głosił jako teorie naukowe, ale
nie w duchu rygorystycznie naturalistycznym. W odniesieniu do religii
poglądy jego były heterodoksyjne. Cała historia, według niego, podobnie jak
cała natura, jest potężnym labiryntem, uczynionym według planu Bożego.
Trzeba odczytywać i ujawniać w niej drogi Boże. H158 18
+ Wartość rzeczy poświęconej Jahwe zwracanej podwyższona o jej piątą
część. „Jahwe tak przemówił do Mojżesza: – Kto nieświadomie popełni
grzech, przywłaszczając sobie coś z rzeczy poświęconych Jahwe, za winę
przywiedzie dla Jahwe ze swego stada barana bez skazy, którego oszacuje
[przynajmniej] na dwa sykle – według wagi Przybytku – jako ofiarę
zadośćuczynienia. To zaś, co sobie grzesznie przywłaszczył z rzeczy
poświęconych, ma zwrócić dodając do tego piątą część [wartości]. Odda to
kapłanowi. Kapłan zaś przez [ofiarę] barana zadośćuczynienia dokona za
niego obrzędu przebłagania, i będzie mu darowane. Jeśli ktoś zgrzeszy,
popełniając nieświadomie jakikolwiek czyn zakazany przez przykazania
Jahwe, jest za to odpowiedzialny i obciąża się winą. Wtedy ma przyprowadzić
do kapłana ze swego stada na zadośćuczynienie barana bez skazy, według
wartości szacunkowej; kapłan dokona za niego obrzędu zadośćuczynienia za
uchybienie, którego nieświadomie się dopuścił (przez nieuwagę) i będzie mu
ono darowane. Jest to ofiara zadośćuczynienia, gdyż w istocie człowiek ten
zawinił wobec Jahwe. Jahwe tak przemówił do Mojżesza: – Kto zgrzeszył i
popełnił nieprawość wobec Jahwe, wypierając się wobec bliźniego rzeczy
wziętej na przechowanie albo w zastaw, albo gdy ukradł lub wymusił na
bliźnim, lub [kto] znalazł zgubę i wyparł się tego, czy też złożył fałszywą
przysięgę w sprawie jakiegokolwiek czynu, przez który człowiek może
popełnić grzech – skoro więc [kto] tak zgrzeszył i stał się winny, ma zwrócić
rzecz ukradzioną czy też wymuszoną, powierzoną na przechowanie albo też
zgubę, którą znalazł, albo rzecz, co do której złożył fałszywą przysięgę.
Zwróci więc pełną wartość i doda jeszcze piątą część jej [wartości], i odda to
prawemu właścicielowi w dniu, w którym będzie składał swoją ofiarę
zadośćuczynienia. Na zadośćuczynienie przyprowadzi do kapłana, dla
Jahwe, barana bez skazy ze swego stada, według wartości szacunkowej (na
zadośćuczynienie). Kapłan dokona za niego zadośćuczynienia przed Jahwe, i
będzie mu darowane wszelkie wykroczenie, przez które stał się winny” (Kpł 5,
14-26).
+ Wartość sama w sobie, kultura według materialistów. „Badacze drugiego
nurtu wskazują na człowieka jako współtwórcę kultury, kierującego się
wiarą, rozumem i dobrą wolą w organizowaniu życia na ziemi,
porozumiewającego się z innymi i Bogiem na wielu poziomach kultury, ale
nigdy poza przestrzenią metafizyki chrześcijańskiej. Tego rodzaju ujęcie
dostrzegamy przede wszystkim w pracach Ch. Dawsona, A.M. Krąpca oraz
tych myślicieli rosyjskich, dla których Średniowiecze nie było epoką
zamkniętą. Pierwszy nurt, aczkolwiek dominujący w badaniach naukowych,
zwłaszcza wśród socjologów, historyków i filozofów, przy oglądzie kultury
30
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Średniowiecza gubi z pola widzenia jej najbardziej twórcze elementy. Nie jest
więc brany pod uwagę w naszej pracy. Mimo to należało go przedstawić,
ponieważ stanowi on bardzo ważny aspekt kultury, jest epistemologicznym
wyrazem sposobu bycia nowożytnej Europy, dowodzi deifikacji samej kultury
bez względu na niezgodność co do rozumienia jej istoty. Prace reprezentujące
ten nurt, w większości bardzo dalekie są od pojmowania sensu kultury
zgodnie ze średniowiecznymi przesłankami, gdyż starają się przekonać, iż
kultura jest wartością samą w sobie, środkiem do zbawienia bądź
determinantą bytu ludzkiego, a nie tym, czym jest w istocie - ziemską
towarzyszką bytu ludzkiego, zależną od człowieka w takiej samej mierze, w
jakiej wolność ludzka umożliwia ontologiczne wybory” /H. Kowalska, Kultura
staroruska XI-XVI w. Tradycja i zmiana, Wydawnictwo Uniwersytetu
Jagiellońskiego, Kraków 1998, s. 50.
+ Wartość sceną tematyczną człowieka połączoną ze sceną tematyczną
antywartości.
„Teologiczna
antropologia
strukturalna.
Granice
hermeneutyczne. 3. /c.d./ Człowiek jest rozszczepiony nie tylko na dwa
światy: materii i ducha, ziemi i nieba, czasu i wieczności, ale także na dwie
niejako sceny tematyczne: istnienia i śmierci, bytu i nicości, afirmacji i
negacji, tożsamości i rozbicia, wartości i antywartości. A jednocześnie jest
istotą dążącą do przezwyciężenia tej opozycyjności strukturalnej i
tematycznej. Tym samym dialektyczność jest źródłem stawania się,
historyczności, niepojętych możliwości i szans, samotranscendencji.
Dialektyczność wreszcie jest źródłem nieokreśloności i nieoznaczoności.
Jednak z tego samego powodu – prawem zmęczenia i niecierpliwości – mnożą
się hermeneutyki człowieka wąskoaspektowe, fragmentaryczne i skrajnie
redukcjonistyczne” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 362/. „Oto niektóre z nich: człowiek to
małpa uczłowieczona przez pracę (F. Engels), zwierzę tworzące narzędzia (B.
Franklin), zwierzę mające chód wyprostowany (F. Herder), zwierzę zduszające
z bólem popędy (Z. Freud), zwierzę okłamujące samo siebie (P. Ernst),
odbicie strukturalne nieświadomości społecznej (C. Levi-Strauss),
egzystencja, która pragnie stać się Bogiem (J. P. Sartre), istota odnajdująca
siebie w przemocy i krwi (F. Nietzsche), świadome bycie ku śmierci (M.
Heidegger), istota najwyższej seksualności i zboczeń (A. Moravia, J. Genet).
Hermeneja teologiczna takich redukcji antropologicznych konsekwentnie
unika” /Tamże, s. 363.
+ Wartość schematu pochodzenia Ducha Świętego od Ojca Teologowie
katoliccy coraz bardziej dochodzą do przekonania, że schemat grecki
pochodzenia Ducha od Ojca, pomimo zbytniej unilateralności pomijającej
kwestię udziału drugiej Osoby Boskiej, posiada wielką wartość sam w sobie i
może przyczynić się do ubogacenia teologii w „Kościele Zachodnim” (Por. X.
Pikaza, Dios como Espíritu y Persona. Razón humana e Misterio Trinitario,
Salamanca 1989, s. 199). Pochodzenie Ducha Świętego w tym schemacie
udoskonala w znacznym stopniu zrozumienie autoobjawienia się Ojca (Por.
B. Monsegú, Sergio Bulgakof y sus teorías, „Revista Española de Teología”,
VII (1957) nr 66, s. 65). Ekpóreusi nie jest tylko czymś na zewnątrz Ojca, nie
ogranicza się tylko do ubogacenia rozumienia Trzeciej Osoby Boskiej, lecz z
konieczności pozwala lepiej zrozumieć również Pierwszą Osobę, gdyż
dokonuje się to pochodzenie również w samym Ojcu. Z Ojca przecież rodzi
31
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
się Syn i pochodzi Duch. W modelu zachodnim oznacza to po prostu
istnienie życia w naturze boskiej, co wyraża się za pomocą dwóch pochodzeń.
W modelu wschodnim pochodzenie wyznacza określone właściwości obu
Osób poprzez to pochodzenie złączonych (Por. J. M. Delgado Varela, La
doctrina trinitaria en Amor Ruibal, „Revista Española de Teología” 16 (1956)
nr 65, s. 437-474 s. 463) T48 113.
+ Wartość semantyczna słowa φυ σις, które należało do kluczowych słów
spekulacji patrystycznej. „Badania lingwistyczne i filologiczne, które
przeprowadzono w XX w., dotyczące słowa φυ σις występującego w
przedchrześcijańskiej literaturze greckiej, dowodzą, że słowo to należało do
kluczowych terminów myśli greckiej. Dziedzictwo kulturowe wielu wieków
przed narodzeniem Chrystusa stało się własnością także pisarzy
chrześcijańskich, wraz z językiem, w którym zostało ono wyrażone.
Doskonale im znana i przyswojona specyfika języka greckiego była zatem
wykorzystana przez nich w procesie tworzenia języka teologicznego. Na tej
podstawie poganin, zwłaszcza wykształcony, mógł bez dwuznacznych
odniesień zrozumieć treść nauczania chrześcijańskiego teologa. Dlaczego
zatem literatura patrystyczna, w aspekcie badań językowych nad słowem
φυ σις, nie cieszyła się w minionych latach takim samym zainteresowaniem
jak twórczość greckich pisarzy przedchrześcijańskich? Pytanie to pozostanie
problemem otwartym. Wydaje się, że dołączone przez Ojców Kościoła do
φυ σις odniesienie dotyczące różnych treści prawd ewangelicznych
spowodowało nie tyle powiększenie ilości znaczeń tego słowa, lecz także
pewnego rodzaju ich przewartościowanie. Ch. Stead, znawcza tej
problematyki i twórca monografii na temat słowa oυ σία /Ch. Stead, Divinae
Substance, Oxford 1977/, mówi wręcz o pomieszaniu znaczeń terminu
φυ σις. Czy ma jednak całkowitą rację? Przeciwnego zdania jest G. Picht,
który wskazuje na różnicę w rozumieniu tego słowa przez greków i ludzi
współczesnych. Bez wątpienia jest on bliższy istoty tego problemu” /N.
Widok, Physis w pismach Grzegorza z Nazjanzu. Studium z teologii
patrystycznej, Opole 2001, s. 14/. „przychylam się do poglądu G. Pichta, i
jestem w pełni przekonany, że perspektywy dzisiejszych dni, uwzględniając
tak duży dystans czasowy od stosowania φυ σις przez pisarzy
greckojęzycznych oraz różniąc się mentalnością od ludzi ówczesnej kultury
Wschodu, jedynie po długich i żmudnych badaniach ich tekstów możemy w
mniejszym lub większym stopniu poznać wartość semantyczną tego słowa”
/Ibidem, s. 15.
+ Wartość spotkania personalnego z Jezusem Chrystusem. Poznanie Jezusa
Chrystusa dokonuje się personalnie, całością swej osoby, drogą
naśladowania, drogą czynu. Nie wystarczy abstrakcyjny obraz Chrystusa
pośrednika, czy pantokratora. Obrazy te służą natomiast jako afirmacje
ukazujące granice wszelkiej chrystologii. Wartość pełną posiada jedynie
personalne spotkanie. Wyznacza ono miejsce eklezjalne i społecznoteologiczne, z którego wychodzą teologie latynoskie: świat ubogich
(chrystologia J. Sobrino, którą relacjonuje E. Gómez) T42.3 296.
+ Wartość symboli. Zimą, na przełomie lat 1956-1957 ukazała się książeczka
napisana przez Michela Debré, który był szarą eminencją architektury
europejskiej, nad którą pracował Charles de Gaulle. Erlölesr bardziej wolał
symbol niż koncept, bardziej aforyzm niż sylogizm. Maurras był antysemitą z
32
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
powodów nacjonalistycznych. Głosił, że Francja jest królestwem
obcokrajowców. Jednocześnie na żydów patrzył z punktu narodowego,
traktując ich jako jeden naród, a nie cywilizację, kulturę, lub religię. H9 224
+ Wartość symboliczna lokalizacji chrztu Jana Chrzciciela w Betanii.
„Pytanie przedstawicieli judaizmu o chrzest wprowadza problematykę chrztu
Janowego. Odpowiedź Jana zbliża się do tradycji synoptycznej (Mt 3, 11. 16;
Mk 1, 8), gdzie jest ukazana opozycja między chrztem z wody i chrztem z
Ducha Świętego; czwarta Ewangelia podejmuje motyw chrztu z wody bez
ukazania opozycji. Według tradycji Janowej chrzest chrześcijański jest
zakorzeniony w ruchu chrzcielnym wprowadzonym przez Jana Chrzciciela.
Odpowiedź Jana określa Chrystusa jako już obecnego wśród ludu i
jednocześnie jako tego, który przychodzi (erchomenos). Obraz Chrystusa
zawiera równocześnie trwanie i ruch przychodzenia. W odpowiedzi Jana
znajduje się gra dwóch poziomów języka: Jezus idzie za Janem Chrzcicielem,
ale Jan znajduje się poniżej Jezusa. Jan stwierdza, że nie jest godny
zajmować miejsca niewolnika swego ucznia, bo czwarty ewangelista
implikuje fakt, że Jezus był uczniem Jana. Lokalizacja chrztu Jana w Betanii
za Jordanem na pierwszym planie zdaje się mieć wartość historyczną i
geograficzną, ale na dalszym planie wydaje się mieć wartość symboliczną,
nawiązującą przypuszczalnie do tradycji o wejściu Jozuego do Ziemi
Obiecanej. Sens symboliczny zdaje się mieć wybór miejsca chrztu przez Jana
Chrzciciela przy drodze pielgrzymkowej z Zajordanii do świątyni
jerozolimskiej. W tym wypadku Jezus byłby ukazany jako drugi Jozue” /S.
Mędala, Chrystologia Ewangelii św. Jana, Kraków 1993, s. 238.
+ Wartość symbolu masońskiego polega na tym, że ono musi być przez braci
nie tylko rozumowo poznane, lecz doznane, przeżyte. „12 maja 1973 r. we
Francji uroczyście obchodzono dwusetną rocznicę powstania Wielkiego
Wschodu. Francuska poczta wydała nawet z tej okazji znaczek pocztowy
wartości 90 centymów, na którym przedstawiona jest kula ziemska z
padającym na nią cieniem masońskiego trójkąta” /L. Chajn, Polskie
wolnomularstwo 1920-1938, Czytelnik, Warszawa 1984, s. 34/. „Wielki
Mistrz Wielkiego Wschodu Francji, artysta malarz Fred Zeller, były sekretarz
Lwa Trockiego, ogłosił na łamach paryskiego „Le Monde’u” obszerną
deklarację, w której sformułował polityczną rolę wolnomularstwa w
przeszłości i teraźniejszości. Fred Zeller stwierdza, ze w przeszłości
wolnomularstwo spełniało rolę fermentu rewolucyjnego, w którego klimacie
wykluwały się, rosły i bogaciły republikańskie i postępowe myśli polityczne.
Jego zdaniem większość zdobyczy społecznych republiki została
przygotowana przez loże. I obecnie wolnomularstwo ma ambicje pracowania
dla postępu ludzkości. Podobnie jak w ubiegłym wieku, tak też w XX stuleciu
corocznie pracują nad tematem., który jest w centrum zainteresowania
społecznego i który wchodzi z kolei na warsztaty prawodawców. […] drugie
stulecie istnienia Wielkiego Wschodu skłania do optymizmu: następuje
rekonstrukcja zakonu” /Tamże, s. 35/. „Wolnomularzy na całym świecie
łączy jedna wspólna idea albo, ściślej mówiąc, symbolika, która te ideę
wyraża i która do pewnego stopnia przypomina formy obrzędowe
starożytnych misteriów. W symbolice tej znajduje również wyraz filozofia
wolnomularska” /Tamże, s. 36/. „z nadnaturalną inspiracją, z pomocą
przekazaną przez istotę mądrzejszą niż zwykły śmiertelnik? […] „wartość
33
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
symbolu dla wolnomularstwa polega na tym, że ono musi być przez braci nie
tylko rozumowo poznane, lecz doznane, przeżyte. […] Gdyby symbole straciły
swą wartość życiową, winny być usunięte: na razie jednak wolnomularstwo
całego świata wypowiada przez nie swą istotę i cel” /K. Serini, Symbol w
wolnomularstwie, Warszawa 1933, s. 14/” /Tamże, s. 37.
+ Wartość teorii wynikających z rzetelnych badań i logicznego myślenia.
Teologia uznaje za wartościowe tylko teorie wysnute na podstawie rzetelnych
badań i logicznego myślenia (Por. P. Davies, Dio e la nuova fisica, Mondadori
1984; książka napisana na podstawie dyskusji, którą zorganizowali P.
Campogallini i R. Sartori w dniach 27 IX 1986, 26 II 1987 i 11 V 1887 r. w
Padwie. Rezultatem dyskusji są też artykuły zamieszczone w: „Studia
Patavina”, Rivista di Scienze Religioze, a. XXIV, nr 3, 1987). Sztuczne
poszerzenie kompetencji nie jest konieczne. Nauki przyrodnicze rozwijają się
w tak szybkim tempie, że już same w sobie są trudne do ciągłego śledzenia.
Osiągnięcia przekraczają często najśmielsze oczekiwania (Por. A. J. Legette,
The Arrow o Time and Quantum Mechanices, w: The Encyclopedia of
Ignorance, Pergamon Press 1977, s. 108; TH17). Ponieważ wraz z rozwojem
badań zmienia się również terminologia, w której tradycyjne terminy
nabierają nowego sensu, dlatego teologowie czyniąc refleksję nad
Objawieniem, mają prawo wykorzystać nie tylko nowe idee, ale i nową,
wzbogaconą szatę językową (Por. J. Życiński, Refleksje nad Encyklopedię
Ignorancji, Zagadnienia Filozoficzne w Nauce, IV (1982) a. 61). Nowa kultura
wraz ze ściśle związanymi z nią osiągnięciami nauk przyrodniczych prowadząc do nowego rozumienia czasu daje możliwość tworzenia nowego typu
refleksji teologicznych TH18.
+ Wartość tożsamości kulturowej cenniejsza niż złoto, które Indianie dali
Europejczykom. Hiszpanie powinni odnaleźć swą naturę, podobnie jak
odnalazł ją pierzasty wąż Quetzalcoatl, bóg pokoju i tworzenia, patrząc w
lustro i dostrzegając w nim siebie jako człowieka. „Zwierciadła są symbolem
prawdy, słońca, świata i jego czterech stron, powierzchni ziemi i jej otchłani,
wszystkich zamieszkujących ja ludzi. Zagrzebane w zakamarkach po całej
Ameryce, dziś zwisające lusterka są w czasie świąt ozdobą najbiedniejszych
mieszkańców płaskowyżu peruwiańskiego i uczestników indiańskich
karnawałów w Meksyku. Świat odbija się w ułamkach szkła zdobiących
nakrycia głowy tańczących” C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum. E.
Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 11. „Zwierciadło ratuje tożsamość
cenniejszą niż złoto, które Indianie dali Europejczykom. Czy nie mieli racji?
Czy w zwierciadle nie odbija się zarówno rzeczywistość jak wyobraźnia?”
Tamże, s. 12. „Dzięki Hiszpanii Ameryka otrzymała całe bogactwo tradycji
śródziemnomorskiej. Hiszpania bowiem jest nie tylko chrześcijańska, lecz
także arabska i żydowska, grecka, kartagińska, rzymska, gocka oraz
cygańska. Być może w Meksyku, Gwatemali, Ekwadorze, Peru i Boliwii
mamy silniejsze tradycje indiańskie, a mocniej zaznaczoną obecność
europejską w Argentynie czy Chile. Tradycje Czarnej Afryki wyraźniej widać
na Karaibach, w Wenezueli czy Kolumbii niż w Meksyku albo Paragwaju.
Jednak Hiszpania ogarnia nas wszystkich, a hiszpańskość naszej kultury
jest swego rodzaju komunałem. Hiszpania, macierz, to idea podwójnie
płodna, ojciec i matka zarazem. Daje rodzicielskie ciepło, czasem męczące,
dławiąco swojskie, nachyla się nad kołyską, w której, jak prezenty od chrztu,
34
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
złożyła dziedzictwo kultury śródziemnomorskiej, język hiszpański, religię
katolicka, polityczny despotyzm, lecz także dającą się dostrzec demokrację
opartą na własnych tradycjach, która nie jest prostym naśladownictwem
wzorów francuskich czy anglo-amerykańskich. Hiszpanii, która do Nowego
Świata przybyła na statkach odkrywców i konkwistadorów, zawdzięczamy co
najmniej połowę naszego ja. Nic więc dziwnego, ze nasz spór z Hiszpanią był
i jest ciągle tak gwałtowny. Chodzi wszak o dyskusję z samym sobą” Tamże,
s. 13.
+ Wartość tradycji religijnej odrzucona na rzecz samego Pisma świętego.
Herezje wieku XIV w Anglii. „Wikliff, nawiązujący do waldensów oraz do
Marsyliusza z Padwy i Ockhama, w sporze Edwarda III z Urbanem V o
kwestie lenne zajął stronę króla. Za to w 1372 r. otrzymał od króla katedrę
teologii w Oksfordzie. W swoich naukach odrzucił hierarchiczną strukturę
Kościoła
i
państwa,
przyjął
Kościół
duchowy
i
niewidzialny,
„predestynowanych”, odrzucił wartość tradycji religijnej na rzecz samego
Pisma świętego, zanegował sakramenty, uznając je tylko za symbole
wspólnoty, a więc odrzucił kapłaństwo, zakony, celibat, odpusty oraz kult
Eucharystii, świętych, relikwii i obrazów świętych. Uczył, że wszyscy
chrześcijanie, zwłaszcza zaś duchowni, muszą zachować skrajne ubóstwo
oraz że tylko ludzie pozostający w łasce uświęcającej mogą się cieszyć
prawem własności. […] Chrześcijaństwo jest sprawą prywatną, osobistą,
czysto duchową. W ten sposób wiklefityzm okazał się pierwotną formą
protestantyzmu. Wikliff poglądy swoje szerzył przez llolardów (z
holenderskiego: „śpiewacy pogrzebowi”), czyli ruch plebejsko-religijny,
złożony z ubogich duchownych, zakonników i kaznodziei. Był to ruch „wiary
ewangelicznej”, równości społecznej, ubóstwa jako kategorii oczyszczenia.
[…] W r. 1381 doszło do powstania chłopskiego, krwawo stłumionego.
Kościół katolicki w Anglii stracił ducha ewangelicznego i chrystianizacja była
bardzo płytka. Ewangelia Jezusa nie zdołała przebić skorupy hermetycznej
kultury anglosaskiej” /Cz. S. Bartnik, Fenomen Europy, Lublin 1998, s. 150.
+ Wartość uniwersalna prawdy dostępna dla rozumu „Wiara w możliwość
poznania prawdy mającej wartość uniwersalną nie jest bynajmniej źródłem
nietolerancji; przeciwnie, stanowi nieodzowny warunek szczerego i
autentycznego dialogu między ludźmi. Tylko spełniając ten warunek mogą
oni przezwyciężyć podziały i razem dążyć do poznania całej prawdy;
przemierzając drogi, które zna tylko Duch zmartwychwstałego Chrystusa”
(FR 92).
+ Wartość uniwersalna wydarzenia egzystencjalnego opisywana w języku
poezji. „W tej perspektywie ateizm polega na odrzuceniu własnego bycia
dzieckiem, któremu towarzyszy radykalne niezrozumienie tajemnicy
rodzicielstwa. Ateizm można obalić pokazując, że człowiek nie zdobył takiego
absolutnego panowania nad ziemią, jakie nowożytny ateizm obiecywał. Nasze
siły są ograniczone, ostatecznie przekształcamy tylko rzeczy stworzone i nie
jesteśmy w stanie stwarzać z niczego. Jednakże jeszcze ważniejsze jest
znalezienie odpowiedzi na fundamentalną samotność człowieka: ateizm jest
właśnie buntem przeciw tej samotności. Odpowiedź tę można znaleźć tylko
przez odzyskanie poczucia znaczenia ojcostwa. W doświadczeniu miłości do
drugiej osoby człowiek w autentyczny sposób odkrywa, że jest dzieckiem
Boga; odkrywa też fundamentalną regułę swego osobowego istnienia. W tej
35
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
perspektywie filozofia Wojtyły okazuje się personalistyczna nie tylko dlatego,
ze uznaje wartość osoby ludzkiej, lecz również dlatego, że jej podstawowym
punktem wyjścia jest analiza doświadczenia osoby. Język poezji w istotny
sposób pomaga w wypracowaniu hermeneutyki egzystencji, hermeneutyki
ujmującej jednocześnie wartość uniwersalną i niepowtarzalną jedyność
wydarzenia, w którym wartość ta się objawia. […] Analiza dzieł poetyckich
pozwoliła nam również lepiej zrozumieć związek ludzkiego doświadczenia i
wiary, a zatem również filozofii i Objawienia. Objawienie jest bowiem także
objawieniem rzeczywistego wymiaru człowieczeństwa – przez zgłębianie się w
doświadczenie męskości i kobiecości oraz ludzkiego rodzicielstwa człowiek
wprowadzony zostaje w misterium ojcostwa Trójjedynego Boga” R.
Buttiglione, Myśl Karola Wojtyły, tł. J. Merecki SDS (oryg. Il pensero di Karol
Wojtyła, Jaca Book, Milano 1982), Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1996,
s. 372.
+ Wartość walki skazanej na przegraną. Przeszłość pogańska dla autora
poematu Beowulf przeminęła już bezpowrotnie. Czasy pogaństwa
definitywnie już minęły. „Mógł patrzeć na nie z zewnątrz, lecz wciąż
bezpośrednio, wewnętrznie zaś przeżywał stary dogmat – rozpacz z powodu
klęski, połączoną z wiarą w wartość walki skazanej na przegraną. Wciąż
zmagał się z wielką tragedią doczesności, wciąż nie pisał alegorycznej homilii
wierszem. Grendel żył w widzialnym świecie, pożerał ciało i krew ludzi,
wchodził do ich domów przez drzwi. Smok władał fizycznym ogniem, pożądał
złota, nie dusz, [...]. Można zaryzykować pogląd, że pod tym jednym
względem nasz poemat zainspirowała debata toczona wówczas i
kontynuowana jeszcze długo potem: Czy wolno nam przeznaczyć naszych
pogańskich przodków na zatracenie, czy też nie? Dodając, że był on jednym z
ważniejszych głosów w tym sporze. Jakie dobro przyniesie potomnym
czytanie o bojach Hektora? Quid Hinieldus cum Christo? /Cytat z listu
Alquina do Speratusa, tłumaczącego, czemu podczas posiłków klasztornych
nie powinno się czytać dzieł autorów pogańskich/. Autor Beowulfa wskazuje
na niezmienną wartość pietas [pietyzmu], przechowującego pamięć o
walkach toczonych przez ludzi w mrocznej przeszłości, ludzi upadłych, a
jeszcze nie zbawionych, w niełasce, lecz nie pozbawionych tronu” J. R. R.
Tolkien, Potwory i krytycy i inne eseje, red. Ch. Tolkien, tł. T. A. Olszański
(The Monster and the Critics and Others Essays), wyd. Zysk i S-ka, Poznań
2000, s. 37.
+ Wartość wewnętrzna rzeczy stanowi kryterium uporządkowania
hierarchicznego; a to, co najbardziej wartościowe, znajdowało się na samej
górze. „astronomia należała do artes liberales stanowiących część programu
średniowiecznych uniwersytetów. […] Świat, pisał Wilhelm z Conches, jest
uporządkowanym zbiorem stworzeń” /N. M. Wildiers, Obraz świata a
teologia od średniowiecza do dzisiaj, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa
1985, s. 19/. „Aby należycie ocenić to zainteresowanie problemami
kosmologicznymi, nie wolno zapominać, że średniowieczny teolog ujmował je
zupełnie inaczej niż czyni to dzisiejszy uczony. Nie chodzi mu bowiem o
studiowanie kosmosu jako takiego. Jego studium wszechświata dokonywało
się raczej w ramach refleksji teologicznej. Chodzi mu przede wszystkim o
chrześcijańską interpretację kosmosu jako dzieła i objawienia Bożego, jako
drogę do poznania Boga i jako świata towarzyszącego nam w procesie
36
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zbawienia. […] Średniowiecznemu teologowi nie chodziło głównie o naukową
interpretację powstania i struktury kosmosu. Pytanie, jakie sobie stawiał,
było raczej natury teologicznej: jak chrześcijanin powinien widzieć świat?”
[Tamże, s. 20/. Zwłaszcza szkoła z Chartres miała stać się sławna dzięki
swoim próbom pogodzenia Timaiosa Platona z opisem z Księgi Rodzaju”
/Tamże, s. 21/. „Słowo starych mistrzów bardziej zasługiwało na zaufanie
niż własne doświadczenie. […] Jest faktem ogólnie znanym, że studiowanie
kosmosu było rzeczywiście częścią greckiej „paideia” /Tamże, s. 23/. „Ciała
niebieskie natomiast są nieprzemijające i zawsze pozostają takie same.
Należy więc stąd wnioskować, że są one obdarzone duszą i kierowane
rozumem. Świat jest istotą żywą, ma duszę i rozum naprawdę. Bóg zrobił go
istotą żywą. […] Jego ojczyzną jest królestwo wiecznych gwiazd: „Bo nie
wydała nas ziemia, jak rośliny, tylko z nieba jesteśmy”. […] W platońskim
obrazie świata zawartych było wiele elementów bardzo ponętnych dla
średniowiecznego teologa i łatwych do przełożenia w duchu chrześcijańskim.
[…] Wszystkie rzeczy były hierarchicznie uporządkowane podług swojej
wewnętrznej wartości, a to, co najbardziej wartościowe, znajdowało się na
samej górze. O ile platońska teoria duszy świata sprawiała wiele kłopotów i
była przedmiotem sporów, to nauka o człowieku jako mikrokosmosie
spotkała się z powszechną aprobatą /Tamże, s. 25.
+ Wartość własna odczuwana wprost proporcjonalnie do osobistych
osiągnięć Indywidualizm psychologiczny. „Indywidualizm przejawia się w
określonej koncepcji świata, społecznych więzi międzyludzkich, siebie i
własnej aktywności. Znajduje on wyraz w traktowaniu społeczności ludzkiej
jako zbioru niezależnych jednostek, które powinny samodzielnie starać się o
zaspokojenie swoich potrzeb, w postrzeganiu dużej odrębności „ja – inni”,
poleganiu na sobie i przyjmowaniu odpowiedzialności za działanie (miejsce
kontroli). Charakterystyczne dla indywidualizmu przypisywanie sobie
(atrybucja wewnętrzna) zarówno sukcesów, jak i niepowodzeń prowadzi do
uzależnienia poczucia własnej wartości od osobistych osiągnięć.
Indywidualności podejmują aktywność z własnej inicjatywy i dążą najczęściej
do osobistych celów. Zachowują oni względną niezależność, dystans i
krytycyzm wobec środowiska społecznego i instytucji, a własny system
wartości i przekonań stanowi dla nich kryterium ocen i decyzji. Więzi łączące
ich z innymi mają najczęściej charakter kontraktu, wynikają z przymusu,
sympatii lub pełnionej roli. Skrajny indywidualizm może prowadzić do
egoizmu, instrumentalnego traktowania innych oraz do konfliktu z
istniejącym układem społecznym” /Z. Zaleski, Indywidualizm. I. W
psychologii. 2, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL,
Lublin 1997, kol. 178.
+ Wartość własności rolniczej Hiszpanii roku 1933 spadła do połowy wartości z
czasów monarchii. Republika hiszpańska II. Lerroux stwierdził, że wszelkie
nadzieje entuzjastów republikańskiego przewrotu z 14 kwietnia 1931 rozwiały
się. Ustanawia się takie prawa, jakby Hiszpania znajdowała się całkowicie w
rękach socjalistów. Wzrasta liczba bezrobotnych. Wartość własności rolniczej
w kraju spadła do połowy wartości z czasów monarchii. To samo dotyczy
przemysłu oraz handlu. Rząd poniósł porażkę ekonomiczną, społeczną i
polityczną. Sejm powinien uczynić wszystko, aby uniemożliwić dalsze istnienie
tego rządu. Azaña zareplikował mówiąc, że Lerroux uczestniczył w rządzie
37
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
republikańskim w jej początkowym okresie, który wcale nie był idylliczny.
Odpowiadając na zarzuty powiedział też, że nie jest antymilitarystą ani
antyklerykałem,
jest
tylko
prawdziwym
republikaninem
według
republikańskiej konstytucji. Prieto zdeklarował, że socjaliści nie mają już
zamiaru, który kiedyś wyrażali, aby odsunąć się od rządzenia. Mogą się
wycofać jedynie wtedy, gdy republikanie zjednoczeni w silnej koalicji, utworzą
rząd zdolny do zagwarantowania stabilności w kraju i usunie wszelkie
wątpliwości rządu słabego i niestabilnego. Maura określił rząd jako niezdolny,
nieskuteczny, kosztowny i zgubny dla kraju. Alba uznał, że problem może
rozwiązać jedynie prezydent republiki (J. Arrarás, Historia de la segunda
república española, T. 2, wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora Nacional,
Madrid 1970, s. 90). Opozycja była przekonana, że rząd jest śmiertelnie
zraniony. Szczególnym atakiem było wystąpienie E. Ortega y Gasset przeciwko
Indalecio Prieto na sesji 7 lutego. Oskarżył go, że jest obrońcą baskijskiej
burżuazji, że prowadził ciemne interesy z Rosjanami, że reformy prowadzące
do powiększenia wielkomiejskiego Madrytu były prowadzone w sposób
dyktatorski. Na to minister Obras Publicas, Prieto, oskarżył mówcę o
sprzeniewierzenie pieniędzy państwowych. Tak widmo Casas Viejas rozwiało
się jako sprawa mniejszej wagi /Tamże, s. 91.
+ Wartość wpatrywać się z wysiłkiem w to, co kryje się pod symbolami.
„Według Pseudo Dionizego lew symbolizuje siłę i powagę, żarliwe strzeżenie
tajemnic bożych. Wół wyraża potężną siłę, z jaką aniołowie docierają do
najgłębszych zakamarków wiedzy, poznania. „Rogi są symbolem energii, z
jaką czuwają oni nad sobą. Forma orła przypomina ich królewskie
wzniesienie, ich zręczność, ich siłę wzroku, dzięki któremu mogą nieustannie
wpatrywać się w jasność słońca bożego. Koń jest emblematem pokory i
posłuszeństwa, ważna jest tu maść zwierzęcia”. Wielość symboli wskazuje na
niekompetencję człowieka w jego dążeniu do poznania tajemnic poza
ziemskich. Trzeba wielu słów, wielu symboli. Jest to jakby „zaglądanie przez
lekko uchylone drzwi do ciemnego pokoju, w którym niewiele można
zobaczyć. Jednak to skromne patrzenie pozwala, poznającemu rzeczywistości
anielskie, wchodzić w tajemnice tak wielkie, tak szlachetne, że warto z
wysiłkiem wpatrywać się w to, co kryje się pod symbolami, obrazami,
porównaniami, jest to przecież jakieś poznanie, doświadczenie pozytywne”
/M. Korczyński, Teologia kosmiczna w pismach Pseudo Dionizego Areopagity,
Radom 1997, s. 98/. „Aniołowie żyją całkowicie dla Boga, dla Jego chwały,
nieustannie Go wielbiąc. Człowiek poznając struktury anielskie upodabnia
się do przedmiotu swego poznania, wszystko w jego życiu jest uwielbianiem
Boga. Duchy niebieskie realnie uzdalniają ludzi do wchodzenia w świat
duchowy, w świat życia Bożego. Świat istot niebieskich w pismach Dionizego
Pseudo Areopagity jest inny niż świat aniołów Starego Testamentu. Widoczna
jest opozycja ujęcia Dionizego z żydowskimi pismami apokaliptycznymi,
włącznie z Księgami Daniela, Judy i Apokalipsą św. Jana” /Tamże, s. 99.
+ Wartość wzrastania personalnego większa od bogactwa. „(Wprowadzenie
ładu do ludzkiej aktywności). Aktywność ludzka, jak pochodzi od człowieka,
tak też ku niemu się skierowuje. Człowiek bowiem pracując nie tylko
przemienia rzeczy i społeczność, lecz doskonali też samego siebie. Uczy się
wielu rzeczy, swoje zdolności rozwija, wychodzi z siebie i ponad siebie. Jeżeli
się dobrze pojmuje ten wzrost, jest on wart więcej aniżeli zewnętrzne
38
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
bogactwa, jakie można zdobyć. Więcej wart jest człowiek z racji tego, czym
jest, niż ze względu na to, co posiada. Podobnie warte jest więcej to wszystko,
co ludzie czynią dla wprowadzenia większej sprawiedliwości, szerszego
braterstwa, bardziej ludzkiego uporządkowania dziedziny powiązań
społecznych, aniżeli postęp techniczny. Albowiem postęp ten może tylko
dostarczyć niejako materii do udoskonalenia człowieka, ale sam przez się
tego udoskonalenia nie urzeczywistni. Stąd normą aktywności ludzkiej jest
to, żeby zgodnie z planem Bożym i wolą Bożą odpowiadać prawdziwemu
dobru rodzaju ludzkiego i pozwolić człowiekowi na realizowanie i wypełnianie
pełnego swojego powołania bądź indywidualnie, bądź społecznie” (KDK 35).
+ wartość zbawcza prawdy chrześcijańskiej. „Nadal istnieje wiele dróg
wiodących do prawdy; ponieważ jednak prawda chrześcijańska ma wartość
zbawczą, można iść każdą z tych dróg pod warunkiem, że doprowadzi ona do
ostatecznego celu, to znaczy do objawienia Jezusa Chrystusa.” „Jako
pioniera konstruktywnego dialogu z myślą filozoficzną, nacechowanego co
prawda ostrożnością i rozwagą, należy wymienić św. Justyna: chociaż
zachował on wielkie uznanie dla filozofii greckiej nawet po nawróceniu,
twierdził stanowczo i jednoznacznie, że znalazł w chrześcijaństwie „jedyną
niezawodną i przydatną filozofię” FR 38
+ Wartość zbawcza wielkich religii świata Teoria wypełnienia głosi, że
„chrześcijaństwo wypełnia wyrażające się w wielkich religiach świata dążenia
wlane w ludzkie serca przez uprzednią łaskę Boga. Według przedstawicieli tej
teorii (np. H. de Lubaca i H. U. von Balthasara) wypełnienie polega na tym,
że odkąd zbawienie ukazało się w Chrystusie, zbawcza wartość innych religii,
które przed Jego przyjściem mogły stanowić w planie Bożym „przygotowanie
do ewangelii”, ostatecznie się skończyła. Innymi słowy „wypełnienie” religii
niechrześcijańskich z chwilą pojawienia się chrześcijaństwa jest rozumiane
jako odmówienie im posiadania trwałych elementów zbawczej prawdy
Chrystusowej i ograniczenie tych elementów do czasu poprzedzającego
przyjście Chrystusa. Takiej interpretacji przeciwstawia się Ujęcie, które
można nazwać „teoria obecności Chrystusa w religiach świata”. W
odróżnieniu od pierwszej interpretacji zbawcza wartość religii świata nie jest
tu ograniczona do czasu poprzedzającego przyjście Chrystusa, lecz uważa się
je za trwały znak Jego tajemniczej obecności. Spośród licznych
przedstawicieli takiej oceny religii niechrześcijańskich wyróżniają się R.
Pannikar jako autor książki o wymownym tytule Chrystus hinduizmu oraz K.
Rahner, który trwałą obecność Chrystusa poza religią chrześcijańską zwykł
określać mianem anonimowego chrześcijaństwa” B2 113.
+ Wartość zdrowia większa od srebra i złota. Uzdrowienie chromego przez
Piotra: „Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie
dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia.
Kładziono go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby
wstępujących do świątyni, prosił o jałmużnę. Ten zobaczywszy Piotra i Jana,
gdy mieli wejść do świątyni, prosił ich o jałmużnę. Lecz Piotr wraz z Janem
przypatrzywszy się mu powiedział: Spójrz na nas. A on patrzył na nich
oczekując od nich jałmużny. Nie mam srebra ani złota – powiedział Piotr –
ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! I
ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w
nogach i stopach. Zerwał się i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do
39
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga. A cały lud zobaczył go
chodzącego i chwalącego Boga. I rozpoznawali w nim tego człowieka, który
siadał przy Pięknej Bramie świątyni, aby żebrać, i ogarnęło ich zdumienie i
zachwyt z powodu tego, co go spotkało. A gdy on trzymał się Piotra i Jana,
cały lud zdumiony zbiegł się do nich w krużganku, który zwano
Salomonowym” (Dz 3, 1-11).
+ Wartość ziemi Kanaan wielka dla Boga. „Bo we wszystkim jest Twoje
nieśmiertelne tchnienie. Dlatego nieznacznie karzesz upadających i
strofujesz, przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w
Ciebie, Panie, uwierzyli. Bo i dawnych mieszkańców Twojej świętej ziemi
znienawidziłeś za ich postępki tak obrzydliwe: czarnoksięstwa, niecne
obrzędy, bezlitosne zabijanie dzieci, krwiożercze – z ludzkich ciał i krwi biesiady wtajemniczonych spośród bractwa, i rodziców mordujących
niewinne istoty. Chciałeś ich wytracić ręką naszych przodków, by godnych
otrzymała osadników – dzieci Boże – ta ziemia, u Ciebie nad wszystkie
cenniejsza. Ale i ich jako ludzi oszczędzałeś! Zesłałeś na nich szerszenie
wyprzedzające Twe wojsko, by ich niszczyły stopniowo. Mogłeś wydać
bezbożnych sprawiedliwym w bitwie lub naraz wygubić przez bestie okrutne
czy też wyrokiem bezlitosnym. Lecz karząc powoli, dawałeś miejsce
nawróceniu, chociaż dobrze wiedziałeś, że ich pochodzenie nikczemne, a
złość ich jest wrodzona i nie odmieni się ich usposobienie na wieki, bo to
było plemię od początku przeklęte. I nie z obawy przed kimś pozostawiałeś
grzechy ich bez kary. Któż Ci bowiem powie: Cóżeś to uczynił? Albo kto się
oprze Twemu wyrokowi? Któż Ciebie pozwie za wytracenie narodów, któreś
Ty uczynił? Albo któż powstanie przeciw Tobie jako obrońca ludzi
nieprawych? Ani bowiem nie ma oprócz Ciebie boga, co ma pieczę nad
wszystkim, abyś miał dowodzić, że nie sądzisz niesprawiedliwie, ani się z
Tobą nie będzie mógł spierać król czy władca o tych, których ukarałeś” (Mdr
12, 1-14).
+ Wartość zmiennej schematu poznawczego nie określona może być
przewidywana i uwzględniona w dalszym przetwarzaniu informacji.
(Rumelhart i Norman; 1980): accreation, tuning i restructuring. „2. Uczenie
się przez dostrajanie (tuning) schematów poznawczych. Polega ono na
stopniowych zmianach w schematach, którymi posługujemy się w
interpretacji nowych informacji. Wydaje się, że ten sposób uczenia się jest
analogiczny do Piagetowskiej akomodacji. Dzięki dostrajaniu schematy
funkcjonują zgodnie z wymaganiami nałożonymi na nie przez nowe zadania.
Istniejące w pamięci schematy poznawcze podlegają stopniowej, ale stałej
zmianie. Rumelhart i Norman (1978) nazywają ten proces dostrajaniem ich
struktury. Pojęciem „dostrajanie” określa się sytuację, gdy pozostaje
niezmienna podstawowa struktura relacyjna schematu, a modyfikowane są
terminy stałe oraz zmienne odnoszące się do tego schematu. Ogólnie można
powiedzieć, że rozumowanie przez analogię prawdopodobnie pociąga za sobą
generalizację schematu. W tym wypadku schemat reprezentujący jedną
dziedzinę zostaje rozszerzony na nowe dziedziny, zwykle przez modyfikacje
jednego lub kilku jego elementów, lecz zachowując całość swej wewnętrznej
struktury (Biela 1981). Gdy jakaś wartość zmiennej nie została określona,
można próbować ją przewidzieć (zgadnąć) i uwzględnić w dalszym
przetwarzaniu informacji. Wraz z nabywaniem doświadczenia podmiot
40
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
potrafi określić typowe wartości poszczególnych wymiarów oraz uzupełnić
brakujące informacje” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć,
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 207-208.
+ Wartość znikoma teorii spiskowych, Ryszka F. „Mieszczaństwo, szczególnie
jego warstwy oświecone w dużych skupiskach miejskich, a także pewna
część właścicieli ziemskich wspierających liberałów, stawały się indyferentne
wobec religii, bez zrywania wprawdzie formalnych więzi z Kościołem. Ludzie
wolnych zawodów lub przedstawiciele grup, które my nazywamy inteligencją
(chodzi głównie o ludzi z wykształceniem akademickim) osobliwie zaś
zwolennicy federalizmu i republikanie z okresu przed rewolucją 1868 roku i
później, skłaniali się natomiast ku ateizmowi i to w jego wersji dość
skrajnej”. Forum działania parapolitycznego stanowiły w XIX Hiszpanii
„Ateneos” – rodzaje klubów dyskusyjnych, podobnych do tych we Francji
przed rewolucją, które w panoramie społecznej mieściły się jakby w połowie
drogi między „wolnym uniwersytetem” a kawiarnią literacką. Madryckie
„Ateneo” założono w 1837 roku. Na przełomie stuleci w madryckim klubie
działali między innymi anarchiści. Obrońcami dawnego monarchistycznego
ładu byli konserwatyści różnych odcieni, wśród których przez F. Ryszkę
wymieniani są: Juan Donoso Cortés oraz publicysta z epoki frankistowskiej,
długoletni dyrektor Akademii Policyjnej w Madrycie Eduardo Comin
Colomer. Dostrzegali oni w kręgach „Ateneo” fatalny wpływ masonerii. Do
masonerii należeli liberałowie, republikanie, federaliści i „z czasem
przedstawiciele Internacionales, jak zrazu nazywano teoretyków ruchu
robotniczego, przede wszystkim spod znaku anarchistów, później również –
socjalistów. O wpływach masońskich w Hiszpanii pisało się stosunkowo
dużo, przeważnie jednak w konwencji teorii spiskowej, jak to się zresztą
działo i nadal dzieje w różnych krajach. Teorie spiskowe nic nigdy
sensownego nie wyjaśniały, a także ich walor opisowy jest znikomy” H01 18.
+ Wartość źródeł wymogów moralnych niejednakowa Olegario Gonzales de
Cardedal sformułował kilka zasad kierujących dziejami ludzkości: 1) Prymat
tego, co społeczne i wspólne nad tym, co indywidualne i prywatne, dobra
wspólnego nad interesem grup partykularnych i wyizolowanych jednostek; 2)
Prymat
tego,
co
bezpośrednie,
temporalne,
ekonomiczne,
nad
wyobrażeniami, ideami, wszelkimi sublimacjami teoretycznymi; 3) Prymat
osoby nad instytucją, wymagań i praw jednostki nad prawem uniwersalnym;
4) Prymat działań wewnętrznych i subiektywnej szczerości nad kryteriami
zewnętrznymi i obiektywnymi; 5) Odróżnienie i oddzielenie różnych źródeł
wymogów moralnych oraz odpowiednia ocena ich wartości; 6) Rozpoznanie
imperatywów moralnych w życiu każdego człowieka, koniecznych dla niego,
których nie można wprost wyprowadzić z moralnych zasad ogólnych, a które
mają wartość dla wszystkich H24 97-100. Bez tych zasad społeczeństwo
narażone jest na pustkę etyczną. Społeczeństwo przyszłości nie da przepisów
zapewniających spokojną realizację wszystkich wartości. Człowiek musi
osobiście wysilać się by je poznać i realizować.
41