SPRAWOZDANIE Z WYJAZDU NA KONFERENCJĘ EUROSIM 2007

Transkrypt

SPRAWOZDANIE Z WYJAZDU NA KONFERENCJĘ EUROSIM 2007
SPRAWOZDANIE Z WYJAZDU NA
KONFERENCJĘ EUROSIM 2007
Kiedy 8 lutego br. wchodziłem do pokoju koordynatora programów europejskich Pani
Jadwigi Dobrowolskiej – Dyrcz nie spodziewałem się nawet w najmniejszym stopniu, że
zostanie zaproponowany mi udział w konferencji w Stanach Zjednoczonych. Czasu na
podjecie decyzji było mało, a problemów całe mnóstwo, od przygotowania logistycznotechnicznego poprzez przygotowanie merytoryczne. Taka szansa nie zdarza się często, więc
następnego dnia potwierdziłem swój udział w projekcie. Wraz ze mną do udziału w
przedsięwzięciu został zaproszony mój przyjaciel z roku, Leszek Szewczuk oraz studentki
dziennikarstwa i pedagogiki: Ewa Bielawska oraz Kasia Tokarz. Przed naszą piątką pod
kierownictwem pani Jadwigi Dobrowolskiej – Dyrcz stanęła masa problemów natury
organizacyjnej, ale dzięki Pani Jagodzie udało je się pokonać bez większych trudności. My
jako studenci zaczęliśmy przygotowania merytoryczne. Organizatorzy przydzielili nam
funkcję reprezentowania rządu włoskiego. Tutaj warto wspomnieć o charakterze konferencji,
EUROSIM jest międzynarodową symulacją obrad procesu decyzyjnego w Unii Europejskiej,
każdy w czasie symulacji ma przydzieloną funkcję oraz swoje alter ego (rolę) osoby, która
istnieje w rzeczywistości i którą powinien jak najwierniej reprezentować. Mnie została
przydzielona funkcja włoskiego ministra do spraw energii: Aleksandro Bianchi`ego. W czasie
przygotowań do symulacji każdy z nas starał się zebrać jak najwięcej informacji o postaci,
którą miał reprezentować, a także przygotować swoją linię dotyczącą omawianych spraw.
Z bagażami podręcznymi pełnymi notatek, kserokopii i książek dnia 5.04.2007 r.
wsiedliśmy na lotnisku we Wrocławiu do samolotu i z dużą nie pewnością, co do najbliższych
dni (ja!), udaliśmy się na konferencję. Po kilku dniach aklimatyzacyjnych w Nowym Jorku,
gdzie przyzwyczajaliśmy się do różnicy czasowej, a także oswajaliśmy się z językiem, dnia
12.04.2007 r. wylądowaliśmy w Buffalo.
Organizatorzy konferencji starali się zakwaterować wszystkich w bardzo ładnym hotelu
w samym centrum Buffalo – oczywiście każdy z uczestników był zobowiązany do
samodzielnego opłacenia tego hotelu. Nasza grupa - dzięki pomocy członków Amerykańskiej
Polonii w Buffalo - którą załatwiła Pani Jagoda, była zwolniona z tych opłat. Zaraz po
wylądowaniu, zostaliśmy ciepło przyjęci przez obsługę hotelu, którą po zakwaterowaniu
wręczyła nam bilety na mecz bejsbolowy, który odbywał się tego samego dnia na pobliskim,
przepięknym stadionie. Szczerze powiedziawszy, ten rodzaj sportu nie przypadł nam do
gustu. Oglądając go na żywo – najkrócej można go było opisać parodiując znaną kwestie –
„Nuuuda, nic się nie dzieje, kompletny brak akcji jest, nic się nie dzieje… dłużyzna, aż chce
się wyjść…”. My wyszliśmy po około 30 minutach aby zwiedzić miasto. Samo Buffalo jest
miastem niezbyt dużym mającym, znacznie poniżej 30000 tys. mieszkańców. Za to posiada
własną linię metra oraz monumentalny ratusz w samym centrum, jest bardzo czyste i zadbane.
Jedyną wadą miasta jest … brak ludzi. Przyzwyczajeni do tłumów, jakie można spotkać
w każdym większym mieście Europy w weekend w centrum, w Buffalo na darmo można
szukać ludzi wieczorem nawet na głównych ulicach. Czasami ma się dziwne wrażenie, jakby
wszyscy ludzie wyjechali z tego miejsca.
Sama symulacja była organizowana przez Canisius College, w którego budynkach się
toczyła, uczestniczyło w niej ok. 200 studentów. Poza naszą grupą ze starego kontynentu
przyjechali również Bułgarzy, Holendrzy, Rumuni, a także bardzo liczna grupa Niemców. Jak
się okazało, nie byliśmy jedynymi Polakami na symulacji, gdyż z Niemiec przyjechała
1
dwójka Polaków, studiujących na tamtejszych uniwersytetach, a także 2 osoby, które
przebywały przez rok w Polsce podczas programu SOCRATES/ERASMUS z którymi można
było rozmawiać po polsku. Natomiast w grupie Amerykanów z Canisius College znalazł się
także Polak, na co dzień studiujący w Wielkiej Brytanii, lecz przebywający wtedy na
wymianie młodzieżowej w Buffalo.
Obrady pierwszego dnia rozpoczynała uroczysta ceremonia otwarcia, która odbyła się
w zaadaptowanej jako auli przepięknej starej kaplicy. Podczas ceremonii organizatorzy
opowiadali o charakterze symulacji, a także wprowadzili nas w realia obrad. Jak się później
okazało, było to miejsce, w którym mieliśmy spotykać się jeszcze wielokrotnie, zarówno na
posiłki, a także na obrady.
Pierwszym spotkaniem włoskiej reprezentacji było spotkanie w gronie tzw. dużych
państw (Włochy, Francja, Wielka Brytania), które pozwoliło nam poznać stanowiska tych
krajów a także co bardzo ważne, zawrzeć sojusze w sprawach, w których uzgodniliśmy
wspólne stanowisko. Po tym spotkaniu każdy z nas udał się do swojej grupy. Moja grupa
skupiała wszystkich ministrów do spraw energii państw europejskich. Pracowaliśmy nad
powstaniem nowej dyrektywy, która miała dotyczyć m.in. oszczędności energii
w budownictwie. Po wstępnym przedstawieniu swoich stanowisk przez przedstawicieli
państw - widać było duże różnice w propozycjach treści, jakie każdy chciał nadać tej
dyrektywie. Warto tutaj wspomnieć, że organizatorzy przedłożyli nam wcześniej wstępny
projekt takiego dokumentu, naszym zadaniem było dokonać odpowiednich zmian. Obrady,
które toczyły się przez kolejne dni, były bardzo wyczerpujące i dotyczyły wielu wątków
polityki energetycznej i ochrony złóż. Organizatorzy ułożyli tak plan symulacji, by składały
się nań liczne spotkania w małych i dużych grupach państw. Spotkania te służyły łagodzeniu
sporów oraz budowaniu koalicji. Każdego dnia po śniadaniu jechaliśmy dużą grupą z hotelu
na miejsce obrad, z którego wracaliśmy późnym popołudniem. Przez kolejne dni
zdobywaliśmy kolejnych sojuszników i budowaliśmy nowe koalicje. Warto tutaj wspomnieć
o bardzo głośniej i żywiołowej grupie Amerykanów, którzy reprezentowali podczas symulacji
Polskę. Była to zdecydowania najbardziej znana grupa, która o swoje stanowisko walczyła z
dużą determinacją, co niestety przekładało się na niechęć, jaką budziła wśród innych
reprezentacji. My - dobrze rozumiejąc ich argumentacje - szybko się z nimi zaprzyjaźniliśmy
i czas na posiłki spędzaliśmy wspólnie rozmawiając o Polsce. Nasza przyjaźń z tą
reprezentacją nie przenosiła się jednak na sale obrad, gdzie na ogół mieliśmy prezentować
całkowicie odmienne stanowiska. Na przykładzie tej amerykańskiej - polskiej reprezentacji
bardzo dobrze wdać potrzebę istnienia takich symulacji, gdyż pokazują one, że istnieją
państwa, które mają odmienne poglądy i inne potrzeby, i bez pogłębionego dialogu
połączonego ze zrozumieniem - nie sposób dojść do consensusu.
Przedostatniego dnia obrad organizatorzy zaprosili nas na uroczysty bankiet do jednej
z restauracji w centrum Buffalo. Spotkanie przebiegło pod hasłem meczu drużyny hokejowej
Buffalo, który odbywał się tego wieczoru (drużyna w rozgrywkach zaszła bardzo wysoko
i miała duże szanse na puchar), niestety mimo wielkiego dopingu na sali - mecz zakończył się
porażką gospodarzy. Kilku najzagorzalszych fanów, którzy mogli śledzić mecz na dużym
ekranie, miało łzy w oczach podczas końcowego gwizdka sędziowskiego
Ostatni dzień symulacji poświecony był na przyjęcie finalnej wersji dokumentu. Moja
grupa pracowała pod dużą presją czasu, gdyż każdemu zależało aby stworzyć dyrektywę jak
najbardziej zbliżoną do wspólnych oczekiwań. Każde z państw musiało zrezygnować z części
swoich postulatów na rzecz wspólnego porozumienia, co wcale nie przychodziło tak łatwo.
Jednak ostatnie głosowanie zakończyło się sukcesem i dyrektywa została przyjęta. Po
owocnym głosowaniu zarówno w mojej jak i w innych komisjach, po raz ostatni spotkaliśmy
się wspólnie podczas małego poczęstunku, na którym omawiano przyjęte dokumenty. Po
pożegnaniu z zaprzyjaźnionymi osobami oraz wymianie danych adresowych udaliśmy się do
2
hotelu, by następnego dnia rano udać się do Polski. Buffalo żegnało nas nadciągającą
śnieżycą, która powodowała paraliż komunikacyjny, nam udało się wcześniej przed nią uciec
– ale sam powrót - to już opowieść na inne sprawozdanie.
Podsumowując samą ideę konferencji myślę, że największym jej atutem jest
możliwość poznania, a także wcielenia się i reprezentowania ról, i poglądów osób z różnych
państw. Podczas symulacji mieliśmy okazję poznać wiele ciekawych osób a także opinie
i sposób myślenia samych Amerykanów na temat Unii Europejskiej, i jej poszczególnych
członków, które to opinie były dla nas niejednokrotnie zaskakujące. Uważam, że takie
symulacje są bardzo wartościowe i potrzebne, gdyż pozwalają młodym osobom poznać
odmienne kultury dyskusji, uprawiania polityki, a także zmuszają do zrozumienia często
całkowicie odmiennych stanowisk.
Na koniec chciałbym bardzo podziękować moim współtowarzyszom Ewie, Kasi oraz
Leszkowi za wspaniałe towarzystwo i okazaną pomoc w wielu sytuacjach. Pani Jagodzie
Dobrowolskiej-Dyrcz chciałbym podziękować w szczególności, ponieważ dzięki niej miałem
możliwość uczestnictwa w tej symulacji. Swoje podziękowania chciałbym przekazać również
członkom Polonii Amerykańskiej w Buffalo za okazaną pomoc oraz ciepłe przyjęcie.
Jakub Prus
II rok Stosunków
Międzynarodowych
3

Podobne dokumenty