Dyktando 2009
Transkrypt
Dyktando 2009
Dyktando 2009 Przygoda bogatyńskiego chochlika Czy słyszeliście o chochliku? To taki złośliwy duszek, co przekręca wyrazy. Znają go dobrze drukarze, narzekają nań korektorzy, a najbardziej bogatyńscy bakałarze. Ten pucołowaty chochlik o wyglądzie archanioła i usposobieniu złośliwego diablika wszystkim wokół dawał się porządnie we znaki, szczególnie na konkursach ortograficznych To przez niego zdarzyła się pewnego razu okrutna kłótnia wśród wyrazów . Powstał harmider, okropny chaos, wszystko haniebnie się pomieszało. Węgorz pobił się ze Ŝmiją, łyŜka rozprawiła się z talerzem, Jerzy pogłaskał jeŜa, narzeczona pokłóciła się z Ŝoną, jeŜyny obraziły się na jarzyny, chart pies skłócił się z hartem ducha, hultaj pogodził się z chuliganem, zasuwka zamieniła się ze skuwką, w końcu rozległ się krzyk kszyka. I co z tego wynikło? Powstał ortograficzny kogel–mogel. Jakby tego było mało, postanowił spłatać figla równieŜ uczestnikom konkursu „Bogatyński Mistrz Ortografii”. Za pomocą czarodziejskiej róŜdŜki przeniósł się do auli Bogatyńskiego Ośrodka Kultury. Pełen nadziei, Ŝe wprowadzi chaos wśród wyrazów, zaczaił się w gałązkach sztucznej ostróŜki lilaróŜ. Struchlał, kiedy pomału zaczęło się dyktowanie. WróŜka Hiacynta czytała tekst, który brzmiał: Trzódka piegŜy drŜy na wietrze, chrzęszczą w zboŜu skrzydła chrząszczy, wrzeszczy w deszczu cietrzew w swetrze drepcząc w kółko pośród gąszczy. Przemądrzały chochlik zdenerwował się nie na Ŝarty, gdy piękność kontynuowała: W grząskich trzcinach i szuwarach kroczy jamnik w szarawarach, szarpie kłącza oczeretu i przytracza do beretu, waŜkom pęki skrzypu wręcza, traszkom suchych trzcin naręcza, a gdy zmierzchać się zaczyna z jaszczurkami sprzeczkę wszczyna, po czym znika w oczerecie w szarawarach i berecie. Na próŜno wysilał komórki mózgowe. Nie przychodził mu do głowy Ŝaden pomysł, jak pomieszać wyrazy. Znienacka ni stąd, ni zowąd ujrzał niebieskooką, jasnowłosą piękność. Oniemiał z wraŜenia. Superblondynka w ŜorŜetowej, ceglastoczerwonej minispódniczce, w jedwabnej bluzce z Ŝakardowym Ŝabotem wychyliła głowę z przystrojonego bukszpanu. DłuŜej nie wytrzymał nasz czupurny bohater. Przekonawszy się, Ŝe czyha na niego wielka poraŜka, czmychnął wpółmartwy z przeraŜenia i wpadł do złotego kałamarza lamentując Ŝałośnie. Do zobaczenia za rok chochliku - usłyszał.