strona 3

Transkrypt

strona 3
Żagle
Na La Manche
Camille Moirenc / Getty Images / fpm
morze
maj 2011
i leżące w środku stare miasto zniszczone zostało w 85 proc. w 1944 r., a zrekonstruowane
w latach 1948 – 1960 r. według oryginalnych
planów. Ze względu na położenie Saint Malo stanowiło w przeszłości doskonały port
piracki i korsarski, będąc idealną bazą do
napadów na angielskie statki. Tu urodził się
największy korsarz Francji Robert Surcouf.
Na murach obronnych miasta znajdujemy
oczywiście jego pomnik.
Z murów roztacza się także piękny widok
na miasto i okolicę. Zeszliśmy z nich, idąc
po osuchu, do małej wysepki Le Grand Bé
– warownej budowli dostępnej tylko przy
niskiej wodzie. Na plaży spotkaliśmy wiele
osób zbierających małże i inne skarby morza odkryte przez daleki odpływ. Wracamy
na jacht około 1600. Zjadamy lunch i mniej
więcej półtorej godziny później odchodzimy od pomostu. Wejście do śluzy opóźnia
się prawie pół godziny. Czekamy w Basin
Vauban na otwarcie śluzy i opuszczenie jej
przez statki i jachty. Było to pierwsze popołudniowe otwarcie śluzy, więc liczba jednostek opuszczających śluzę jest olbrzymia.
Do Saint Cast było prawie 10 Mm. Pogoda
nam sprzyjała, mieliśmy słońce i lekki wiatr.
Płynące rano załogi Piotra i Małgosi trafiły
na deszcz i burze. Do Saint Cast dotarliśmy
64
062_66_05_11_Wyspy_normandzkie.i64 64
po niecałych dwóch godzinach. Wymieniając
wrażenia z mijającego dnia, wszyscy zgodnie
stwierdzili, że nasza załoga miała bardzo ciekawy dzień, zwiedziliśmy bowiem Saint Malo i żeglowaliśmy w przyjemnej pogodzie.
Port Saint Cast
Nautical Almanac Reeds 2010 niewiele podaje informacji na jego temat, gdyż jest to nowy,
olbrzymi port jachtowy, jeden z nielicznych
dostępnych przy każdej wysokości wody.
Mimo że port nie został jeszcze oficjalnie
otwarty, pływające pomosty były wypełnione jachtami. W budowie jest jeszcze zaplecze
sanitarne (obecnie dostępne w barakach).
Plany przyszłego portu pokazane na tablicach robią duże wrażenie. Zawinęliśmy tu
dzięki Gosi i Piotrowi, którzy odkryli to
miejsce w ubiegłym roku.
Wieczorem spotkaliśmy się na pokładzie
„Roche Noire”, ustalając plany na następny
dzień. Przed nami najdłuższy przelot, jakieś
60 Mm, do Saint Peter, stolicy wyspy Guersney. Liczymy, że pokonamy go w 12 godzin.
Wypływamy o 0840, pół godziny wcześniej od pozostałych jachtów, ponieważ
nasza łódź jest najcięższa, a do Saint Peter
chcielibyśmy wpływać razem. Słaby wiatr
zmusza nas do wspomagania się silnikiem
przez cztery godziny, po których rozwiewa
się do 3 – 4B. Płyniemy pierwsi pełnym bajdewindem, wypatrując „Phila”, który jest łatwo
rozpoznawalny na wodzie po czerwonym
genakerze. Zobaczywszy go, nawiązujemy
kontakt z Gosią. Dowiadujemy się, że Piotr
musiał zostać w porcie ze względu na awarię silnika (tankując wodę, niedoświadczony
członek załogi pomylił wlewy i wlał wodę do
zbiornika paliwa). Czekamy, chcemy wejść
do mariny razem. Jak wszyscy musieliśmy się
zgłosić przy Whiting Pontoon przy Victoria
Marina i przekonać obsługę, żeby pokierowali nas do mariny Queen Elizabeth II, bowiem
tam jest odpowiednia głębokość dla „Phila”.
Przed nami dzień przeznaczony na zwiedzanie wyspy. Doskonałe połączenia autobusowe pozwalają nam objechać wyspę
dookoła. Zwiedzamy więc północną część
wyspy z zatokami wypełnionymi wielkimi
głazami, fort Hommert, klify w południowej
części oraz kościółek Little Chapel. To jedna
z najmniejszych kaplic na świecie, zbudowana w 1923 r. i w całości zrobiona z muszelek
i potłuczonej porcelany.
Na wyspie Sark
Wieczorem dorośli spotykają się w angielskim pubie, integrując się przy lokalnym piŻagle | www.zagle.com.pl
4/7/11 4:45:20 PM

Podobne dokumenty