Pożegnanie z bronią, czyli 12 lat szeregowych

Transkrypt

Pożegnanie z bronią, czyli 12 lat szeregowych
Pożegnanie z bronią, czyli 12 lat szeregowych
2015-07-30
Od kilku miesięcy w mediach pojawia się temat konieczności
zwolnienia z armii szeregowych zawodowych, którzy mają na koncie 12 lat służby. Jest to zgodne
z obowiązującą ustawą, która zakłada 12 lat jako maksymalny czas służby w tym korpusie.
Pojawiła się nawet informacja, że w latach 2016–2022 z wojskiem pożegna się 34 tysiące
szeregowych. To prosta konsekwencja bardzo krótkiego czasu, w jakim przeprowadzono
uzawodowienie armii. Czy jednak rzeczywiście zwolnienia będą tak duże? I jak rozwiązać problem
odchodzących z wojska doświadczonych szeregowych? – zastanawia się ppłk Andrzej Łydka z
Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, miłośnik i znawca historii.
Na pewno kwestia zwolnień ze służby szeregowych wywołuje protesty w tym korpusie osobowym.
Zdania komentatorów są, jak zwykle, podzielone. Każdy medal ma dwie strony. Z jednej mamy
interes szeregowych, którzy postanowili związać zawodowe życie z armią, z drugiej – potrzeby sił
zbrojnych oraz obowiązujące prawo. Prawa nikt nie zamierza łamać czy naginać.
To nie są jedynie „wymusztrowane, malowane żołnierzyki”
W interesie każdej armii leży posiadanie wyszkolonych i sprawdzonych w działaniu żołnierzy. Do
walki zaś najlepiej przygotowuje... sama walka. W ciągu ostatnich kilkunastu lat udział
pododdziałów i oddziałów SZRP w misjach zmienił oblicze wojska oraz zweryfikował dotychczas
stosowane procedury i zasady działania. W armii pojawiło się kilkanaście tysięcy żołnierzy z
doświadczeniem bojowym – jak to się kiedyś mówiło – ostrzelanych. Ich profesjonalizm stał się
faktem. To nie są jedynie „wymusztrowane, malowane żołnierzyki”. Są tymi, którzy brali już udział
w wojnie.
Nie widzę w korpusie szeregowych zawodowych jednorodności. Uważam, że można w nim
wyodrębnić kilka grup różniących się pod względem, nazwijmy to, dalszej przydatności dla armii.
Od razu zaznaczam, że moje spojrzenie na temat różni się od spojrzenia ustawowego,
traktującego wszystkich szeregowych jednakowo.
Jak każda grupa zawodowa, tak i korpus szeregowych przypomina trochę szklankę mleka,
oczywiście takiego prosto od krowy, nie z kartonu. To, co najlepsze, czyli śmietanka zbiera się na
samej górze.
Po kilkunastu latach udziału Sił Zbrojnych RP w misjach bojowych żołnierzy można podzielić na
dwie podstawowe grupy: tych, których umiejętności zweryfikowano podczas misji bojowej, i tych,
których umiejętności weryfikowano jedynie na poligonach. Oczywiście, w ramach tych grup można
Autor: ppłk Andrzej Łydka
Strona: 1
wyodrębnić podgrupy charakteryzujące się podobnym podejściem do służby, wykonywania zadań,
osobistego rozwoju itp. W tym komentarzu pozwolę sobie na osobisty, subiektywny podział
korpusu szeregowych na grupy, zaczynając właśnie od tych na samej górze.
Żołnierz „misyjny”…
Pierwsza grupa to szeregowi z kilkoma okuciami na wstążkach Gwiazdy Iraku czy Gwiazdy
Afganistanu, którzy kosztem wysiłku intelektualnego i finansowego uzupełnili wykształcenie, tzn.
ukończyli szkoły średnie lub studia I albo II stopnia oraz podyplomowe. Zweryfikowali również
swoją znajomość języka angielskiego według STANAG-u 6001 i mają stosowne certyfikaty na
poziom 2.2.2.2 lub 3.3.3.3. Są wśród nich również logistycy, którzy podczas służby zdobyli
pokaźny fragment alfabetu różnych uprawnień (prawo jazdy kat. A, B, C, C+E, D, uprawnienia do
obsługi różnego rodzaju sprzętu przeładunkowego itd., itp.).
Oni wszyscy zawierzyli ustawie i informacjom, że najlepsi będą mogli zostać w wojsku w służbie
stałej. Nie wiem, ilu jest takich w całym wojsku. Kilkunastu miałem okazję poznać swego czasu w
Camp Echo czy FOB Ghazni. Są naturalnymi kandydatami na podoficerów i oficerów. Oczywiście
egzamin wstępny do szkoły podoficerskiej to osobne, dość gęste sito i każdy kandydat staje do
niego osobiście. Zaznaczam, że nie mam informacji, jaki procent nowo mianowanych w ciągu
ostatnich lat kaprali stanowią byli szeregowi zawodowi z doświadczeniem bojowym zdobytym w
dwóch i więcej misjach oraz z wykształceniem powyżej wymaganego w ustawie.
Druga grupa to również weterani dwóch i więcej misji, którzy jednak nie podnosili podczas swojej
służby kwalifikacji. Uznali, że wykszałcenie, które mają, w zupełności powinno im wystarczyć.
Trzecia grupa to weterani jednej misji. W tej grupie znajdziemy ludzi, którzy po raz drugi nie dali
się wysłać na misję (z różnych powodów), oraz tych, którzy chcieli, ale na przykład nie otrzymali
zgody od przełożonych (byli „niezastąpieni” w jednostkach lub dowódcy nie chcieli „hodować
misjonarzy”).
… i żołnierz poligonowy
Następna grupa to żołnierze, których umiejętności oraz odporność psychiczną i fizyczną
weryfikowano wyłącznie na poligonach. Podczas wykonywania zadania bojowego na misji
przeciwnik jest realny i może być wszędzie. Podczas ćwiczenia poligonowego ten realny
„przeciwnik” zwykle znajduje się z tyłu. Są nim rozjemcy czy grupa kontroli ćwiczenia. Pole
tarczowe nie stanowi realnego zagrożenia. W tej grupie są zarówno szeregowi, którzy inwestowali
w swoją edukację, jak i ci, którzy jej nie kontynuowali. Są również ci, którzy chcieli wyjechać na
misję, ale według przełożonych byli „niezastąpieni” w koszarach, oraz ci, którzy nie zamierzali
wyjechać.
W ostatniej grupie umieszczam szeregowych (bez względu na wykształcenie), którzy, służąc w
jednostce wojskowej wystawiającej komponent do PKW, po zgłoszeniu się i zakwalifikowaniu na
misję oraz po podpisaniu z nimi przez dowódcę nowego kontraktu na następne trzy lata
zameldowali, że zmienili zdanie i rezygnują z wyjazdu.
Na wymieniony podział nakłada się oczywiście siatka ocen ze szkolenia bojowego,
Autor: ppłk Andrzej Łydka
Strona: 2
specjalistycznego i ogólnowojskowego, uzyskiwanych przez poszczególnych żołnierzy podczas
permanentnego szkolenia.
12 lat minęło i co dalej?
Nie wiem, czy armia skorzysta z posiadanych aktywów, czyli kadrowych atutów, które uzyskała
dzięki udziałowi w misjach. Rozumiem, że nie ma wolnych etatów podoficerskich, że brak
pieniędzy na te etaty. Z drugiej strony pewne możliwości są. Oto przykład. We wnętrzu czołgu
Leopard, użytkowanego w Bundeswehrze, mieści się czterech członków załogi, w tym dwóch
podoficerów – dowódca i kierowca. W tym samym czołgu, po przyjęciu go do Sił Zbrojnych RP,
wnętrze się na tyle kurczy, że może się w nim zmieścić (wśród czteroosobowej załogi) tylko jeden
podoficer. Kierowca jest szeregowym z wymaganym ustawą wykształceniem na poziomie
gimnazjum. Obecnie coraz częściej mówi się o organizowaniu Obrony Terytorialnej, której, jak
sądzę, będzie potrzebna pokaźna liczba podoficerów-instruktorów.
Ostatnio pojawiły się informacje o przyjęciu na roczne studia oficerskie do WSOWLąd 15
szeregowych zawodowych z wyższym wykształceniem. Ci szeregowi bez wątpienia mają dużą
przewagę nad absolwentami uczelni cywilnych, którzy w takim samym czasie zdobywają
oficerskie gwiazdki. Być może w kolejnych latach limity przyjęć na studium oficerskie dla
szeregowych będą zwiększane. Z korzyścią dla armii.
Autor: ppłk Andrzej Łydka
Strona: 3

Podobne dokumenty