Maj 2006

Transkrypt

Maj 2006
Wolfgang
Strona 1
Maj 2006
Wolfgang
Strona 2
Maj 2006
SŁOWO WSTĘPNE
„Serce radosne jest efektem
serca rozpalonego miłością.”
Święta, święta… i po świętach, w skrócie mówiąc. Dla wielu skończyło się coś, co
jeszcze nie miało okazji rozkwitnąć; czas kompletnie bez znaczenia. A i dni wolnych
mało; pogwałcenie wolności uczniowskiej i nauczycielskiej, zachwianie cyklu
dyscyplinującego;
z
wiadomych
względów
kilkakrotnie
doprowadziliśmy
do
rozprzestrzeniania się masowego procederu późniejszego wstawania. Współbracia,
apeluję: narażamy się na trwałe paraliże, leżąc w martwocie do południa.
Święta, święta,…wszyscyśmy się najedli, wylenili, byliśmy wszędzie tam, gdzie
nas być nie powinno; teraz szkoła, znowu, wciąż i na okrągło… po świętach, w skrócie
mówiąc. Przełączyć się musieliśmy na tryb normalny, tzw. życiowy, trochę zawiedzeni,
bez uśmiechu, pomijając wszelkie pozytywne strony i blaski za oknem. Dobrze,
przyznaję, że już po świętach, ale mamy wiosnę, czyli coś więcej niż słońce i ptaki.
Dlaczego każdy dzień jest początkiem? Dla zmian. A ja nie ufam ludziom, tak
zwanym „idealnym”, więc dążmy do doskonałości. Nie ma rzeczy szlachetniejszej, jak
tylko stawać się lepszym człowiekiem.
Niech wiosna będzie budzeniem się do życia. Krążącą energię. Nie wierzę, by
mogło być inaczej - stańmy się optymistami; uśmiechajmy się, nawet jeśli „nic nie boli
tak jak życie”. Radość nie jest pustą emocją, jest czymś, czego nam teraz potrzeba, by
narodzić się na nowo.
Czas mija, żadnych zmian w osobowości, ze wszech stron słyszalne – „nie mam
czasu”… Moim zdaniem? On jest, odnajdzie się, trwonisz go na rzeczy bez znaczenia, a
chcesz przecież nadawać sens młodości; czas jest, poszukaj, a znajdzie się, jeśli i Ty się
odnajdziesz, czego życzę z całego serca,
Redaktor Naczelna,
Paulina Nawrocka
Przy tej okazji oddaję w Wasze ręce również najnowszy numer
zmienionego "Wolfganga"!
W NUMERZE:
- Uczniowskie poglądy: motto życiowe Martina Adamczyka (2B);
- Nauczycielski punkt widzenia: poznaj marzenia Profesora Stępnia;
- Sprawozdanie: „Pomoc Polakom na Wschodzie”;
- Poemat na każdy temat, poznaj twórczość „Gwiazdy”;
- „Achtung auf die Plätze, der deutsche Botschafter ist da!“;
- Historia: tego o marszałkach wielkiego wodza, Napoleona, nie wiedziałeś!;
- Wydarzenie kulturalne: „Tajemnica Brokeback Mountain”;
- Psychologia: walczymy ze stresem!;
- „Kalendarium”, czyli dni, o których nie mieliście pojęcia, zapewniam;
- „Stopka”, czyli MY, dowiedz się, kim jesteśmy;
Jakieś uwagi? Niespełnione marzenia? Sugestie? Problemy egzystencjalne? A może
sądzisz, że umiesz pisać i chcesz pokazać światu cząstkę siebie? Doprawdy? Czekamy na
Ciebie! Wypromujemy Cię! Pisz na adres:
[email protected]
Jesteśmy ZAWSZE otwarci, ZAWSZE kreatywni, ZAWSZE mili i ZAWSZE uśmiechnięci! :)
Naszym mottem jest – BYĆ ZAWSZE. Przyłącz się do Wieczności. ;)
Wolfgang
Strona 3
Maj 2006
Myśli uczniowskie i nauczycielskie,
myśli „nieuczesane”,
wolne umysły i dusze,
zdania podzielone po obu stronach barykady,
czyli słów kilka o MOTCIE ŻYCIOWYM.
Rozmowa z
„lokalnym przedstawicielem miejscowych elit”
niejaki Martin Adamczyk („filozof”),
uczeń klasy 2B, rozmyśla nad wartościami, którymi kieruje się w życiu…
"WOLFGANG": Twoje motto?
MARTIN ADAMCZYK: Hmmm… Trudne
pytanie. Interesuję się wieloma rzeczami i
staram się być profesjonalistą we wszystkim,
co robię. Staram się dążyć do doskonałości.
Pogłębiam moje zainteresowania z różnych
dziedzin.
"W": Czy masz jakieś powiedzonko, które
opisywałoby twój światopogląd?
M.A: Nie.
"W": Ale czy w ogóle funkcjonuje coś takiego
jak
motto
życiowe?
Coś,
na
czym
współczesny człowiek opiera swoje życie?
Jakieś wzorce?
M.A: Uważam, że każdy człowiek ma
autorytety. Osoby, na których chciałbym się
wzorować. Bo każdy ma pewne cele, które
chciałby
osiągnąć.
Nie
mogę
jednak
podsumować wszystkich moich wytycznych w
jednym motcie.
To jest cała hierarchia
wartości, zbiór dążeń…
"W": W takim razie - jaką masz hierarchię
wartości?
M.A: Sądzę, że normalną. Na pewno jedną z
najważniejszych rzeczy jest dla mnie
samorealizacja.
Nie,
żebym
był
ograniczony, bo liczą się dla mnie również w
dużym stopniu rodzina i przyjaciele. Z tego
czerpię dużo energii.
"W": Czy uważasz, że jeżeli człowiek
realizuje się w pracy i jest dobry w tym, co
robi, to może odrzucić w swoim życiu takie
wartości jak rodzina i będzie mógł dalej
normalnie funkcjonować? Umiesz wyobrazić
sobie życie bez rodziny?
M.A: Uważam, że na pewno nie byłoby to
życie szczęśliwe. Człowieka nie może
zadowolić tylko jedną rzeczą. A przynajmniej
nie przez dłuższy okres czasu. Potrzebujemy
stabilności. Wiadomo - z przyjaciółmi można
się pokłócić. Ktoś może kogoś zdradzić.
Natomiast rodzina to pewnik.
"W": Jak sądzisz, dlaczego w obecnym
świecie takie autorytety moralne jak np.
kościół mają coraz mniejsze znaczenie?
M.A: Wydaje mi się, że jest to moda, która
wiąże się z bardzo skomercjalizowanym
stylem życia nastawionym głównie na
zabawę, na relaks. Nasza cywilizacja posuwa
się coraz dalej, łamiąc wszelkie normy i
granice.
Następuje
pewnego
rodzaju…
hmmm… Może nie powiem, że zdziczenie
człowieka, ale bardzo często porzucenie
wszelkich norm społecznych. Ale istnieje
druga strona medalu, mam tutaj na myśli
Radio Maryja czy też Młodzież Wszechpolską.
Organizacje radykalne, które „przeginają” w
drugą stronę, mówiąc kolokwialnie.
"W": Wiadomo, że żeby coś w życiu
osiągnąć,
trzeba
się
temu
poświęcić.
Wspomniałeś, że ważna jest dla ciebie
samorealizacja. Wiemy również, że praca
zajmuje
sporą
część
twojego
czasu.
Potrzebujesz założeń. Moje pytanie więc:
jakie cechy charakteru pomagają osiągnąć
sukces?
M.A: Zależy, czym jest sukces. Sądzę, że
jest to pewna wytrwałość, pracowitość.
Pociąg do wiedzy z danej dziedziny oraz
potrzeba zmian. Wiadomo: potrzeba jest
matką wynalazków. Potrzeba dokonania
czegoś ważnego.
"W": Czasem potrzeba też trochę szczęścia.
M.A:
Wiadomo,
szczęście
zawsze
się
przydaje! (śmiech)
"W": Ale wracając do motta – nadal
utrzymujesz, że kompletnie go nie posiadasz?
M.A: Przytoczę może fakt z pierwszej części
„Matrix’a”, kiedy Morfeusz pokazuje Neo dwie
pigułki. Jedna jest niebieska i po wzięciu jej,
obudzi się we własnym łóżku. Wybierając
nieświadomość. A druga jest czerwona, która
zwróci go do realnego świata. To jakby stojąc
na takim ciągłym rozdrożu. Zastanawiam się,
czy lepsze jest życie w szczęściu i w
nieświadomości, czy bardziej cnotliwą drogą
jest poznanie prawdy. I ciągle dokonuję
takich wyborów. Generalnie staram się
zawsze wybierać tę czerwoną pigułkę. Nie
zawsze prowadzi mnie to do szczęścia… No i z
tego można by ułożyć jakieś motto!
"W": I tym optymistycznym akcentem
zakończymy. Dziękujemy za wywiad.
M.A: Również dziękuję.
Wolfgang
Strona 4
Maj 2006
"Wer spricht von Siegen, űberstehen ist alles",
twierdzi Profesor Zbigniew Stępień, nauczyciel j. niemieckiego,
specjalnie dla nas zastanawiając się nad sensem wielkich zwycięstw…
"Wolfgang": Jakie jest Pana motto życiowe?
Prof. Stępień: Moim mottem życiowym w chwili
obecnej są słowa słynnego poety austriackiego
Rainera Mari Rilkego: „Wer spricht von Siegen,
überstehen ist alles” [„Kto mówi o zwycięstwach,
przetrwać to jest wszystko”]. Żyjemy w czasach w
których
należy myśleć przede wszystkim o
przetrwaniu. Wiek, w którym żyjemy i wiek
ubiegły, były pełne błyskotliwych zwycięstw, ale i
zaskakujących klęsk. Także nieoczekiwanych
porażek. Nawet z tak krótkiej perspektywy czasu
jakim jest nasze życie, okazało się, że większość z
tych zwycięstw jest przeważnie nic lub niewiele
warta. Nawet ci, którzy chcieli zrobić karierę za
wszelką cenę, nie tylko w PRL-u, ale także obecnie,
wstydzą się. Chcieliby zapomnieć nawet o tych
pozornych sukcesach. A więc moim zdaniem: „kto
mówi o zwycięstwach, przetrwać to jest wszystko”
należałoby rozumieć nie jako przetrwanie za
wszelką
cenę,
lecz
wręcz
przeciwnie.
Przetrwać to znaczy zachować
godność,
wierność
swoim
wartościom i ideałom. Należy
zachować przede wszystkim wiarę w siebie i w
możliwość przeniesienia się do lepszych czasów.
Myślę, że one nadejdą i dadzą nam jeszcze za
naszego
życia
możliwość
prawdziwej
samorealizacji, ale już teraz powinniśmy podjąć
walkę o swoje życie.
„W”.: Przed czym musimy się bronić, jeśli chcemy
przetrwać?
Prof. Stępień: No cóż, sami żyjecie w szkole,
wiecie jak to wygląda… jednak nie wiem, czy jako
uczniowie musicie się bronić jedynie przed
nauczycielami… (śmiech) 
Ale wyjdźmy ze szkoły i zajrzyjmy w
życie nie tylko waszych rodziców. Począwszy od
problemów czysto egzystencjalnych – jak wiecie
wskaźnik bezrobocia w Polsce osiągnął niemal
20%. Na Mazurach, gdzie dane mi było przyjść na
świat, jest być może w pewnych rejonach i 80%
ludzi bezrobotnych, co dotyka szczególnie rodziny
z dziećmi. Zlikwidowano drobny przemysł i
odcięto ludzi od jakichkolwiek źródeł utrzymania.
Jedyne co funkcjonuje to sklepy spożywcze, apteki
i oczywiście bardzo szybko powiększa się
powierzchnia cmentarzy, na czym zarabiają
szczególnie grabarze i kamieniarze. Wielu ludzi nie
wytrzymuje presji psychicznej i zbyt szybko
umiera. Śmierć w nostalgicznych mazurskich
krajobrazach.
Żyjemy w epoce masmediów, w globalnej
wiosce, gdzie przetwarza się i rozrzuca wciąż te
same popkulturowe śmieci. Musimy się przed tym
bronić, potrafić odróżnić ziarno od plew. Są rzeczy
błyskotliwe, ale to jeszcze nie znaczy, że są one
wartościowe. Nie trzeba daleko szukać. Spójrzmy
na aktorów. Niedawno zmarła Hanka Bielicka
powiedziała o aktorach grających w serialach, że
nie są to osobowości; są to po prostu piękne ciała.
Kobiety, mężczyźni, o których każdy po pewnym
czasie zapomina. Ciała, na których żeruje jedynie
reklama.
Z jednej strony należy zapewnić sobie, w
naszej rzeczywistości, godne warunki materialne. A
jak to uczynić ma np. nauczyciel, który w Polsce
zarabia kilkanaście razy mniej niż jego kolega
mieszkający kilkaset kilometrów na zachód ( mimo
wieloletnich studiów nie posiada statusu urzędnika
i w każdej chwili może być wyrzucony z pracy
ustępując miejsca młodszemu koledze), podczas
gdy ceny wielu artykułów są na takim samym
poziomie. Z drugiej strony trzeba przetrwać w
sensie duchowym. Pozostać wiernym swoim
wartościom , jednocześnie zachowując w sobie
ciekawość świata i przede wszystkim chęć do
dalszej walki.
„W”.: Gdzie oczekiwać tych wartości? Skąd brać
zapał?
Prof. Stępień: Same do was nie przyjdą. Zamiast
zapału może przyjść tylko chęć przeżywania wciąż
nowych doznań, czego owocem jest jedynie nuda i
duchowa śmierć. Ja osobiście zapał czerpię z
dzieciństwa. W tamtym czasie przekazano mi też
wartości, którym staram się być wierny do dziś.
Wolfgang
Strona 5
Staram się, choć nie zawsze mi się to udaje.
Wychowany zostałem w tradycyjnej rodzinie
katolickiej. Pamiętam o tym do dziś. Kiedy
chodziłem do szkoły podstawowej, byłem bity „po
łapach” przez nauczycieli. Szczególnie mściwy był
nauczyciel fizyki. Także o tym pamiętam. Do dziś.
Jestem szczęśliwy, że mogłem spędzić
dzieciństwo w tak pięknej krainie. Znam wiele
roślin, o których istnieniu pewnie nie wiecie, znam
całą gamę zapachów lasu i wody, wiosenne pożary
trzcin nad jeziorami i krzyk ptaków, którym
Od
pierwszej
klasy
szkoły
podstawowej do matury byłem
zawsze
wśród
trzech
najlepszych uczniów w klasie, a
także w szkole. Rywalizacja i walka
spłonęły gniazda… Tego nikt mi nie odbierze.
sprawiały mi przyjemność.
A poza tym siłę dawał mi sport. Był to
tzw. „złoty wiek polskiej lekkoatletyki”, która była
w mojej szkole na bardzo wysokim poziomie.
Szczególnie
interesowały
mnie
biegi
długodystansowe i przełajowe. Nauczyły mnie one
wytrwałości i walki z samym sobą. Walki do
końca. Niejednokrotnie trenując wieczorami
biegałem po kilkanaście lub kilkadziesiąt
kilometrów (tego oczywiście teraz nie widać ), po
zmierzchu, wzdłuż brzegów jezior, przez
opuszczone niemieckie cmentarze z czasów I i II
Wojny Światowej. Czasami się bałem … wtedy
starałem się biec jeszcze szybciej w stronę świateł
samochodów jadących w kierunku Mikołajek.
Uważam, że wychowanie jest ważne. I
dzieciństwo. Teraz czasy się zmieniły. Wiele rzeczy
trzeba w coś
wierzyć, mieć ideały. Ideałem nie może
ewoluowało. Poza tym
być kupno nowego domu czy samochodu a także
problemy z anoreksją.
„W”.: Mógłby Profesor podać bez zastanowienia
jedną
osobę,
która
jest
dla
Pana
niekwestionowanym autorytetem?
Prof. Stępień: Na pewno papież Jan Paweł II. Jest
on niewątpliwie autorytetem niemalże dla każdego
Polaka. Ciekawią mnie jednak i fascynują nie tylko
osoby dążące do świętości. Mogą to być też ludzie
nawiedzeni pewną dozą szaleństwa, zmagający się
ze sobą, cierpiący, „poeci przeklęci”. Ich grobami
(Hłasko. Stachura, Wojaczek, Bruno), ale także
pomnikami zapełniony jest obszar literatury. Lubię
poezję Artura Rimbauda, szczególnie prozę
poetycką: „Sezon w piekle” i „Iluminacje”; Georga
Trakla, Hölderlina czy też niektóre cantos Ezry
Pounda. Moim ulubionym utworem jest
opowiadanie Georga Büchnera „Lenz”.
Wzorów raczej staram się szukać w
literaturze i szeroko rozumianej kulturze, stroniąc
od polityki i polityków. Niech kłócą się i walczą.
To nic nowego. Już od bardzo dawna funkcjonuje
Maj 2006
w języku niemieckim i językach skandynawskich
pojęcie „polnischer Reichstag” czy „polska
riksodaget” jako synonim waśni i niemożności
osiągnięcia kompromisu.
„W”.: A jeśli mielibyśmy skonfrontować Pana
młodość z tym, co się dzieje obecnie w szkole?
Jakie zauważamy różnice w wychowaniu
młodzieży; w tym, jakie młodzi mają wzorce?
Hierarchia ważności musiała ulec zmianie.
Prof. Stępień: Tak. To widać już na pierwszy rzut
oka. Żyłem w innych czasach. Inny był status
nauczyciela, inna rola rodziców. W szkole
panowała dyscyplina. Nauczyciel mógł bić ucznia
kijem po rękach, złapać za głowę, czy też zamknąć
po lekcjach w tzw. „kozie”. Pewnego razu mój
kolega z podstawówki musiał tam przesiedzieć pięć
godzin. Dopiero woźny otworzył mu drzwi około
dziewiętnastej. A jako, że nie miał możliwości
skorzystania z ubikacji, zauważył na parapecie
butelkę do podlewania kwiatków – i krótko mówiąc
– zrobił tam „siusiu”. Cóż, za to poniósł później
karę.
Niemniej uważam, że gwałtowne zmiany,
niekoniecznie na lepsze, wiążą się z takim, a nie
innym rozwojem naszego społeczeństwa. Przykład
idzie z góry. Podchody, zawiść, myślenie tylko o
sobie, pogarda dla słabszych, instrumentalne
traktowanie innych. Widać to także wśród uczniów.
Oni widzą to przecież w wielu swoich rodzinach.
Rodzice bywają zbyt roszczeniowi. Każdy chce
zapewnić swojemu dziecku jak najlepszy start. Z
własnego doświadczenia wiem jednak, że
roszczenia rodziców często bywają nieuzasadnione.
Rodzić ma duże aspiracje nie wymagając nic od
siebie, ale dziecko może nie mieć przecież talentu.
Powstaje konflikt. Winna jest szkoła i nauczyciel.
Dawniej nie było też tych „pokus”.
Zamieszania w sferze kultury. Granice były
zamknięte, dużo więcej ludzi czytało literaturę
piękną niż obecnie. Nieraz widziałem całonocne
kolejki przed księgarniami. Teraz już mało kto
czyta książki (czytacie chociażby wszystkie lektury,
ale co poza tym?). A program naszej telewizji
publicznej?
W sferze materialnej był także większy
porządek. Ludzie wiedzieli, że po 20 latach mogą
dostać mieszkanie, a po 10 latach mieć telefon.
Demokracja… Cóż, wymaga od nas zbyt dużej
odpowiedzialności.
„W”.: Ma Pan Profesor jakieś marzenie?
Prof. Stępień: Myślę, że dotrwałem, aby spełnić
chciałbym
jeszcze kilka wierszy.
marzenie
–
napisać
Moim celem i
powołaniem jest przede wszystkim poezja.
Zacząłem pisać wiersze w waszym wieku. Każdy
wtedy coś pisze. Wy piszecie np. do gazetki
szkolnej, a wasze koleżanki piszą wiersze o
miłości...
Mając 21 lat napisałem eksperymentalny
tomik wierszy po szwedzku: „De annorlunda öarna
av svenska språket”, i udałem się do czołowego
Wolfgang
Strona 6
Maj 2006
Wydawnictwa literackiego Bonniers w Sztokholmie z prośbą: Proszę mi to wydać.
Pisałem także wiersze po niemiecku lub sam tłumaczyłem swoje z polskiego na niemiecki („Literatura na
Świecie – wrzesień 1979 r.). Przekazałem je osobiście Karlowi Dedeciusowi 1 podczas spotkania w hotelu
Frankfurter Hof we Frankfurcie nad Menem, prosząc o pomoc w ich wydaniu. Życzyłbym wam tyle energii i
wiary w siebie, ile ja wtedy posiadałem. Młodzi powinni wykorzystywać swoje szanse. Cóż, ja się nie śpieszę…
a przecież myślę że płomień ten będzie płonął.
Muszę zebrać wszystko, co
stworzyłem. Zamknąć pewną epokę w życiu i zacząć pisać zupełnie inaczej.
A może pozostanie tylko marzenie? Jak klisza niewywołanego filmu, z którego zniknęły wszystkie
ujęcia i nikt już nie wie, kto był fotografem i co na nich było. Czy to mało?
„W”.: Dziękuję za wywiad.
Prof. Stępień: Dziękuję serdecznie.
wywiady przeprowadzała:
Paulina Nawrocka (2B),
opracowywała:
Olga Lubieniecka (2B)
1
Karl Dedecius – znany tłumacz literatury niemieckiej, były dyrektor Deutsches Polen Institut w Darmstadt,
wydawca Biblioteki Polskiej w Niemczech. Wylansował min. Wisławę Szymborską, przyczyniając się do
nadania Nagrody Nobla.
Wolfgang
Strona 7
Maj 2006
SPRAWOZDANIE
SUBIEKTYWNEGO
OBSERWATORA
Pomoc Polakom na wschodzie – wyprawa ze
świątecznymi paczkami na Białoruś.
(16 – 18 grudnia 2005r.)
16 grudnia 2005 roku, o godzinie 22:00, na placu Narutowicza stanął jeden z autokarów,
który miał zawieźć 24osobową grupę harcerzy i harcerek ze świątecznymi paczkami dla Polaków,
mieszkających na Białorusi. Ponieważ cała „akcja” była przeprowadzana w całkowitej konspiracji (oficjalnie
jechaliśmy tam w celach turystycznych), nikt nie miał na sobie munduru, a paczki schowaliśmy do własnych
plecaków, aby nie wzbudzić podejrzeń strażników na granicy.
Droga do granicy polsko–białoruskiej była długa i męcząca. Niesprzyjające warunki
atmosferyczne oraz karambol napotkany na pewnym odcinku trasy sprawiły, że do przejścia granicznego
dojechaliśmy dopiero o 4:00 rano. I tu rozpoczęła się prawdziwa gorączka – kontrola paszportów, sprawdzanie
autokaru, oglądanie papierów, wiele pytań. I przede wszystkim
nasza wielka obawa, że się nie
uda, że będziemy musieli wrócić... Jednak po dwóch godzinach mogliśmy odetchnąć z ulgą,
gdyż kontrole się skończyły, a nam pozwolono wjechać na teren Republiki Białorusi. Udaliśmy się do Grodna
na spotkanie z przewodnikami.
O godzinie 9:00 w pobliże naszego autokaru stojącego na parkingu przed Dworcem
Głównym zajechał samochód. Wysiedli z niego kobieta i mężczyzna. Szybko skierowali się ku naszemu
pojazdowi. Okazało się, iż kobietą jest Pani Andżelika Borys (była prezes Związku Polaków na Białorusi,
szykanowana przez tamtejsze władze). Przekazała nam dalsze instrukcje i razem z nią udaliśmy się do małej wsi
znajdującej się 20 km. od Grodna. Zostaliśmy bardzo serdecznie powitani przez grupę tamtejszych harcerzy. Po
krótkim odpoczynku przy gorącej herbacie, przebraliśmy się w mundury, podzieliliśmy na kilkuosobowe grupy i
wyruszyliśmy roznosić paczki. Każda grupa miała za zadanie roznieść 7–10 paczek. Przydzielono nam także
„przewodników” – tamtejszych mieszkańców współpracujących ze Związkiem Polaków na Białorusi.
I tu rozpoczyna się moment wyprawy, w którym każdy z nas uświadomił sobie, jak ciężkie jest
życie ludzi starych, samotnych, przepełnionych tęsknotą za wolnością, sprawiedliwością i ojczyzną. Chodząc od
domu do domu, rozdając paczki, śpiewając kolędy i dzieląc się opłatkiem z mieszkańcami, byliśmy świadkami
Ludzie płakali,
dziękowali nam i widać było, że nie tylko paczki sprawiają im
radość, ale również ta odrobina poświęcenia i promyczek
nadziei; że są kraje, w których pamięta się o nieszczęściach.
wielkiej radości, wzruszenia, ale też zakłopotania ze strony odwiedzanych osób.
Byłam świadkiem wstrząsającej sceny, która najbardziej utkwiła w mojej pamięci. W jednym z
domów, do którego zapukaliśmy, mieszkało małżeństwo – kobieta Polka i mężczyzna Białorusin. Kiedy
stanęliśmy w pokoju, kobieta z radością nas powitała, ale mężczyzna nadal siedział na kanapie, bez słowa. Kiedy
powiedzieliśmy kim jesteśmy, skąd przyszliśmy i po co, wstał i opuścił pokój. Jego żona rozpłakała się, a nasza
przewodniczka wyjaśniła nam, że pan ten popiera obecny ustrój na Białorusi i uważa nas za wrogów.
Następnego dnia, po niewygodnej nocy spędzonej w pobliskim sanatorium (specjalnie
wybrano akurat ten obiekt w głębi lasu), odbyła się msza św. w grodzieńskiej Katedrze, a ostatnie chwile na
Białorusi spędziliśmy na zwiedzaniu najciekawszych obiektów. Przewodnik wypowiadał się ironiczne odnośnie
komunizmu i pokazał nam (nie szczędząc ostrych słów) kilka głównych ulic w Grodnie. Przejechaliśmy ulicą
Stalina, Armii Czerwonej, a także minęliśmy pomnik Lenina. Najwięcej gorzkich uśmiechów wzbudziły jednak
billboardy, gęsto rozstawione w całym mieście, upamiętniające 60. rocznicę zwycięstwa Armii Czerwonej. Na
plakatach widniała wielka czerwona gwiazda, a obok znajdował się sierp i młot.
Wyprawa dobiegła końca. Wróciliśmy bogatsi o nowe doświadczenia, z mocnym
postanowieniem powrotu za rok i z szerzej otwartymi oczami na sprawy Białorusi. O ile sytuacja na to pozwoli,
zamierzamy powrócić do Grodna, aby pokazać mieszkańcom, że pamiętamy…
Ania Banaszkiewicz, 1A
Wolfgang
Strona 8
Maj 2006
POEMAT GWIAZDY,
w krzywym zwierciadle, historyk, –
Pan Profesor Edmund Szakalicki ;-)
W sali nr 34
„Do Sali nr 34,
sławiąc kajaki ponad rowery,
wchodzi zamaszystym krokiem
z bazyliszka wzrokiem
człowiek, który przemawiając do klasy,
wspomina dawne czasy…
„Prawda, prawda, prawda!” – powiada
i twe imię ze śmiechem wymawia,
„koleżanko Cichocka,
nie bardzo twa klasówka,
jaka jest na to wymówka?”
Mnie tymczasem pracuje główka,
nieśmiało spoglądam, się denerwuję,
a dowcip Profesora pracuje.
„A może skoczysz po pączka?
Od tego nie uschnie Ci rączka!”
Haha! Na to nie ma rady,
lepiej nie szukać zwady.
W klasie natomiast podczas tej wyprawy
mają miejsce inne zabawy,
przed okiem Profesora nic się nie ukryje,
ledwie wyciągnie szyję…
a już czeka cię praca,
która powraca.
Poda ci gumkę do ścierania
i nie ma gadania,
musisz ławkę szorować,
nie masz gdzie się schować,
w odpowiedzi na twe tłumaczenia
usłyszysz śmiech nie do zdzierżenia.
Przychodzi też pora na pracę klasową,
jak zawsze wystrzałową!
Nieważne jakbyś wytężał głowę
i tak odbierze ci mowę,
nie znajdziesz też ratunku
w Profesora wizerunku,
który raczej przysporzy Ci frasunku –
ten uśmiech nigdy nie blednący
może być mylący!
Lekcja historii jest zawsze inna,
czasem smutna, a czasem komiczna,
lecz zawsze dynamiczna,
a twoja odporność psychiczna
okazuję się tragiczna.”
Ewa „Gwiazda” Cichocka, kl. 2B 
Wolfgang
DEUTSCH
Strona 9
Maj 2006
Achtung auf die Plätze,
der deutsche Botschafter ist da!
31.03 Ein
spannender Tag für die ganze
Schule!! Na ja, sollte so
zumindest sein, wie könnte
man den Tag in drei Worten
beschreiben? Nett, mit viel
Applaus und Herumgerenne
.
Drei Tage
Vorbereitungen, die ganze
Schule wird auf den Kopf
gestellt und für wie lange - für
EINE STUNDE! Aber, aber meine lieben
Mitschüler, das ist doch nichts Neues, das ist doch
unsere liebe Schule. Als erstes die Kritik, danach
das Vergnügen… Ok., wo war ich stehen
geblieben, ach ja weiß schon wieder. Eine Stunde,
der vorherige Tag, reiner Wahnsinn, der ganze Flur
wird umgestaltet, hinter dem Eingang hängen 2
polnische und 1 deutsche Flagge, 3 Tafeln werden
gemacht, Proben usw.
Der große Tag, alle in heller
Aufruhr! Alles muss perfekt sein, noch zwei
Proben, schit schon 940 , Er wird jeden Augenblick
kommen, jeder ist gespannt, die ersten Wetten
fangen an, mit welchen Auto wird er kommen?
Mercedes, Volvo, BMW… Verspätung. Deutsche
und Verspätung das ist doch nicht normal! Er
kommt an, der BMW gewinnt. Jetzt alle auf die
Plätze, fertig, los!
Es fängt an mit der Rede unserer
lieben Frau Professor Ostas, auf Polnisch natürlich
(deutsche Schule und…) wunderbar gelaufen,
wirklich schön und zu beneiden. Danach Herr
Schweppe. Ein netter älterer Herr, witzig erzählt er
etwas über sich, seine Kenntnisse der polnischen
und englischen Sprache uvm. Danach fangen wir
an, ich und Paulina als Führende, alles läuft
wunderbar, danach ein Gedicht von Wisława
Szymborska „Nic nie zdarza się dwa razy“ - ‚Nichts
geschieht ein zweites Mal’. Dann ein großes
Meisterstück von dem großen Goethe ‚Faust’. Neue
Charaktere, etwas umgestaltet, ein riesengroßer
Erfolg.
Das ganze Meeting endet mit ein
paar Fragen an Herrn Schweppe, noch einer Rede,
einem Geschenk in Form von ‚Poesie von Wislawa
Szymborska in deutscher und polnischer Sprache’
für den Botschafter und mir einem Band von
Gedichten unserer Mitschüler. Zum Schluss noch
ein Foto und die Unterschrift in unserer Chronik.
Danach noch ein Gespräch mit den Lehrern und
Frau Ostas. Ach fast hätte ich’s vergessen! Unsere
Schule hat neue Bücher, in deutscher Sprache
natürlich, also ab in die Bibliothek und lesen!
So könnte ich es eigentlich
beenden, aber das werde ich nicht machen. Denn
ein besonderer Dank sollte auch an die Techniker
und alle, die geholfen haben aufzuräumen gehen,
übrigens wir haben in der Schule leckere Kekse und
einen guten Kaffee.
Agnieszka Witkowska, kl. 2D
Wolfgang
Strona 10
Maj 2006
HISTORIA DLA OŚWIECONYCH UMYSŁÓW,
czyli ciekawostek kilka z życiorysów
trzech marszałków doby napoleońskiej!
 Pierre François Augereau –
książę Castiglione (1769-1826):
- zaczynał jako lokaj u pewnego Markiza, lecz wyrzucono go za uwiedzenie pokojówki;
- został więc kelnerem w jednej z szulerni paryskiego Palais-Royal, skąd wyrzucono go za uwiedzenie kelnerki;
- poszedł więc do wojska, skąd wyrzucono go za niesubordynację, lecz dzięki perfekcji w szermierce, wstąpił do
kawalerii;
- w Atenach się ożenił, w Lizbonie dostał do więzienia, w Konstantynopolu sprzedawał zegarki, w Dreźnie uczył
tańca, a wszędzie zabijał kobiece serca i męskie ciała – był kochliwy i złośliwy dla mężczyzn;
- miał bardzo dowcipny sposób przywiązywania mieszkańców Hiszpanii do Francji, polegający na wieszaniu
każdego napotkanego Hiszpana. Przez pewien czas wszystkie drzewa przydrożne w Katalonii uginały się pod
ciężarem trupów;
- nawet będąc księciem, bufon ten, brutal i złodziej nadal pozostał łobuziakiem. Do końca życia.

Alexandre Berthier - książę Neufchâtel
i Wagram (1753 - 1815):
- w czasie jednej kampanii obywał się bez snu przez trzynaście dni i nocy z rzędu (!). Pod tym względem tylko
jeden Napoleon próbował mu dorównać, ale przegrał, uzyskując rekord życiowy w granicach tygodnia 
- wszyscy widzieli pospolitość tego następcy Quasimoda, o małym, niekształtnym ciele, dźwigającym jeszcze
bardziej niekształtny wielki łeb z kędzierzawą czapą włosów, obgryzającego paznokcie „do łokci”, publicznie
dłubiącego w nosie, źle ubranego, jąkającego się i plującego w trakcie mówienia;
- tuż przed końcem Empire'u, kiedy ujrzał wojska rosyjskie maszerujące obok jego domu na Paryż, wyskoczył z
okna i zabił się na miejscu.

Joachim Murat - wielki książę Bergu i Kliwii,
król Neapolu (1767 - 1815):
- upodobanie do przeklinania i kolekcjonowania dam;
- jako znakomity kawalerzysta (wyćwiczył się w młodości, uciekając konno przed roszczącymi sobie różne
pretensje „narzeczonymi”) objął Murat w Wielkiej Armii stanowisko naczelnego dowódcy kawalerii i utrzymał
je chlubnie prawie do końca Empire`u. Prawie, bo tuż przed końcem zdradził i nawiał, oczywiście konno;
- ubiory - były one przez całe życie największym hobby Murata, większym nawet od kobiet. Zniecierpliwiony
brakiem fantazji u krawców, sam sobie projektował wdzianka, przeciętnie jedno tygodniowo. Łączył w nich
śmiało elementy francuskie, kaukaskie, tureckie, szkockie, polskie, włoskie, hiszpańskie, skandynawskie,
indyjskie i południowo-amerykańskie, afrykańskie i zapożyczone z namiotów trup komedianckich, ludowe i
dandysowskie - wszystkie. Przekonany o swym geniuszu w tej materii, zaprojektował również podobne koktajle
odzieżowe dla swych sztabowców, a ci wówczas podnieśli otwarty bunt pod hasłem: „Precz z tą oślą liberią!”.
Był to dla niego ciężki cios.
Łukasz Adasiak, 2B
Wolfgang
Strona 11
Maj 2006
TRUDNY TEMAT CZY CZYSTA PROWOKACJA?
czyli WY o filmie „Tajemnica Brokeback Mountain”
Recenzja:
„Temat homoseksualizmu stał się ostatnio bardzo popularny wśród scenarzystów i reżyserów –
szczególnie tych amerykańskich. Kolejna opowieść o niewykorzystanej szansie na szczęśliwe życie z osobą,
którą się kocha na zabój, połączona z ciągiem nieszczęść w związkach z kolejnymi partnerami. Sytuacja zaczyna
jednak wyglądać inaczej, gdy widz zda sobie sprawę z jednej, ważnej rzeczy – tu nie chodzi o relacje damskomęskie lecz... męsko-męskie. A to zdecydowanie zmienia postać rzeczy! I tak oto Jack (Jake Gyllenhaal) i Ennis
(Heath Ledger) poznali się podczas spędu owiec na zboczach tytułowej góry Brokeback. Ich kilkumiesięczny
romans można uznać za burzliwy i namiętny – jakkolwiek dziwnie by to
brzmiało w odniesieniu do dwóch mężczyzn. Jednak po skończeniu swojej
sezonowej pracy postanawiają się rozejść – każdy w swoją stronę.
Wytrzymują w rozłące cztery lata, po czym postanawiają odnowić dawną
znajomość. Jak łatwo się domyślić, niszczy to całkowicie ich życie rodzinne,
które zdążyli w tym czasie zbudować.
Kreacje dwóch głównych bohaterów są zarysowane w
sposób naprawdę dobry i ekspresyjny. Z jednej strony są normalnymi
facetami, kowbojami – takimi, jakich pełno w USA. Jednak ich orientacja
seksualna zdecydowanie odcina ich od reszty społeczeństwa i stawia na
marginesie Odchodząc na chwilę od spraw czysto merytorycznych, warto
rzucić okiem na stronę techniczną produkcji. Zdjęcia są wprost fenomenalne!
Pięknie ukazane krajobrazy i doskonałe ujęcia ze zwierzętami, pozwalają
widzowi wczuć się w atmosferę rancza na peryferiach, tudzież górskich
spędów owiec. Wszystko to okraszone jest, stylizowaną na country, muzyką
Gustavo Santaolalla.”
A CO WY NA TO?

„Będąc w kinie słyszałam wymianę zdań między dwoma mężczyznami w średnim wieku, którzy
dobitnie twierdzili, że w życiu nie wybiorą się na film o „pedałach”, hasających w kowbojskim
plenerze. Jakie jest moje zdanie? Cóż, szczerze mówiąc nie wiem, co reżyser chciał udowodnić poprzez
tak wyraźną sugestię, dotyczącą związków homoseksualnych… Może to jakaś nowa moda?”

„Film bardzo mi się podobał. Myślę, że należy pokazywać nietolerancyjnemu społeczeństwu różne
drogi, jakimi może potoczyć się życie. Co zobaczyłam w kinie? Pokazano prawdziwą miłość, nic
więcej. Rozstania i powroty…”

„Nie sądzę, aby temat związków homoseksualnych był czymś szczególnie rewolucyjnym. W sumie
jesteśmy bombardowani podobnymi tematami codziennie ze wszystkich stron. To zapewne kolejny taki
obraz, tym razem po prostu należycie uhonorowany.”
Opracowała: Marlena Rewińska, 1A,
z niewielką pomocą Internetu ;)
Wolfgang
Strona 12
Maj 2006
PSYCHOLOGIA
UCZNIOWSKA SŁABOŚĆ,
apelujemy o walkę ze STRESEM.
K
ażdy to zna.
Dzwonek na lekcję, nauczyciel wchodzi do klasy. Otwiera dziennik i… polowanie czas zacząć!
Przygląda się chwilę. Ty jesteś przekonany, że padnie właśnie na Ciebie. Wyrok?! Zaczyna się, twarz bladnie,
czujesz suchość w gardle, nogi są jak wata, a dłonie zaciśnięte. Wszechobecny pot, spływający strumieniami po
wszystkim, co się da; w głowie pustka, nie wiesz dokładnie, jak się nazywasz, nie wspominając o miejscu
zamieszkania. Starasz się uciec z pola rażenia nauczyciela, chowając się za kolegami, ławką, książką. W głowie
masz tylko jedną myśl - „obym to nie był ja”, a raczej ich stek w stylu: „błagam, tylko nie teraz…”, albo
„wszyscy zginiemy”. Śmiercionośna cisza. Słychać bicie wielu serc. Brzmi mrocznie - tak, to codzienność.
Szarość dnia, powszedniość, która może się nawet znudzić, jakby się mocno o to postarać - przeplatana z
naprawdę silnymi wrażeniami.
Cóż. Nauczyciel podnosi głowę znad dziennika, mówiąc:
- Numer 20. Nowak! Do tablicy.
I co? Idziesz na pierwszy ogień czy zawalczysz?
Wydaje Ci się że sytuacja jest tragiczna, ale co na to rzeczywistość?
Rozważmy logicznie teraz, bo wiem, że w sytuacji zagrożenia to z reguły niemożliwe.
P
o pierwsze: nauczyciel też człowiek, więc Cię nie zje, a tym bardziej nie pobije – czasem na
pewno by chciał, ale prawo Mu nie pozwala, ha! ;-) Najwyżej zada parę pytań, które nie muszą być równie
fatalne, jak Ci się zdaje. Chociaż, oczywiście, z drugiej strony i patrząc całkiem pesymistycznie – mogą być.
P
o drugie: odpowiedź ustna tyczyć się będzie zaledwie trzech ostatnich lekcji, które masz w
swoim zeszycie - do którego niestety nie zajrzałeś przed lekcją ;-)
P
o trzecie: jedynka to nie KONIEC ŚWIATA! Nikt nie zginie - ku naszej uciesze! Co najwyżej
będzie to Twoja kolejna jedynka do kolekcji, jaką już zdążyłeś stworzyć przez te kilkanaście lat edukacji ;-)
Reasumując? Czym Ty się tak stresujesz, człowieku?!
Jednak… Pomijając wszelką logikę, stres występuje masowo jako zjawisko obezwładniające
praktycznie każdego ucznia. Więc dlaczego?
Jednym z praw stresu, jest po prostu fakt Twojej niewiedzy. A znając życie i Twoje kulawe
„szczęście” zostaniesz zapytany właśnie z tej strony w zeszycie, którą zjadł Ci pies. No cóż, każdy by się bał,
masz prawo do strachu, nie widzę innego rozwiązania – naucz się w końcu i popraw. A nikt nie zginie – ku
Twojej uciesze!
Sytuacja, która jest wybitną odmianą ironii losu, wygląda następująco: uczyłeś się długo,
wyjątkowo, to było niesamowite doznanie – w końcu coś zrozumieć, w końcu coś pamiętać, a ocena… cóż,
gdyby istniała skala poniżej zera, pewnie gdzieś tam byś się ze swym ostatecznym wyrokiem uplasował.
Bądźmy szczerzy: za sam fakt, iż przełamałeś wstręt do książek, oceny nie dostaniesz, o nie! To byłoby za łatwe.
A więc – do dzieła! Na wszystko znajdą się sposoby, z nami pokonasz nawet stres, a konkretniej – ominiesz go
po prostu szerokim łukiem ;-)
 UCZ SIĘ Z KIMŚ!
Ta metoda nie jest jakąś nowością, jednak przełamuję lęk przed mówieniem przed kimś (np. nauczycielem czy
egzaminatorem). W ten sposób możesz trenować przed egzaminem, na którym jesteś tylko Ty i komisja (która,
swoją drogą, może wyglądać jak sąd ostateczny nad Twoją osobą). Wspólna nauka może być również
wspaniałym sposobem na wzajemną pomoc w wyjaśnieniu trudnego zagadnienia, często łatwiej jest zapytać
koleżanki niż na forum klasy.
Wolfgang
Strona 13
Maj 2006
 STARAJ SIĘ ZAPAMIĘTAĆ NA DŁUŻEJ!
Ucząc się przedmiotów, które musisz wkuć, np. historia, - pozdrawiamy Profesora Szakalickiego! ;-) – a w
której nie ma nic do rozumienia, trzeba zapamiętać, później jest to tylko odtworzenie informacji.
 ZROZUM!
Nie ucz się bezsensu formułek matematycznych, fizycznych czy chemicznych, jeśli nie rozumiesz o czym one
są… Jeśli zrozumiesz to, czego się uczysz, momentalnie wiadomości zostaną w Twojej głowie.
 ROZWIĄZUJ ZADANIA!
Bardzo ważne w przedmiotach ścisłych – tak, wiem, że fizyka i matematyka stanowią ziszczenie wszelkich
fantazji - jest wypracowanie sposobu rozwiązywania danego typu zadań, potem zmieniają się tylko liczby.
Warto przeboleć czas liczenia w LO. Później dowolne studia humanistyczne będą spełnieniem najskrytszych
marzeń, na dodatek długo wyczekiwanych.
 UCZ SIĘ DLA SIEBIE!
Jedyną rzeczą, której Ci nikt nigdy w życiu nie odbierze, jest Twoja wiedza. Pomyśl, jaka przyjemna może być
samorealizacja. I przy okazji brak problemów ze zdawaniem do następnej klasy ;-)
 CZYTAJ NA GŁOS!
Skuteczny sposób zapamiętywania; przy okazji można poćwiczyć dykcję i podenerwować rodzinę, łaknącą
ciszy.
A jak się prawidłowo uczyć?
Tak, wiem – „uczyć” – trudne słowo… ;-)
Ale…
 właściwie rozplanuj pracę w czasie, tak, aby móc przygotować się do nawet kolosalnych
partii
materiału;
 oswój się z sytuacją, tzn. sprawdź czy posiadasz wymaganą wiedzę i czy potrafisz się tym
wykazać – rozwiązuj przykładowe testy, odpowiadaj na zadane pytania, rozwiązuj różne
zadania
w
określonym
czasie;
 dbaj o zaspakajanie ważnych potrzeb i w związku z tym popraw samopoczucie i kondycję
psychofizyczną, poprzez poświęcenie czasu na relaks, ulubione zajęcia, dobre towarzystwo;

stawiaj
przed
sobą
zadania
adekwatne
do
własnych
możliwości;
 korzystaj z pomocy innych w rozwiązywaniu różnych problemów, z ich wiedzy i
przyjaznego nastawienia – w grupie łatwiej pokonać kłopot – w tym i stres.
Mądrzy ludzie mawiają, że zawsze warto spróbować, żeby później nie żałować. Nasza
sugestia? Zgłoś się do odpowiedzi sam, przynajmniej innym oszczędzisz stresu, a kiedy
zaryzykujesz, poczujesz jak pęka w Tobie jedno z najsilniejszych ograniczeń – STRACH.
Ania Kuran, kl. 2B
Wolfgang
Strona 14
Maj 2006
KALENDARIUM,
czyli szczegółowy wykaz dni w roku,
o których nie mieliście pojęcia…
Kwiecień
01.04 - 07.04 – Tydzień Czystości Wód
01.04 – Prima Aprilis; Światowy Dzień Ptaków
06.04 – Dzień Policjanta
07.04 – Światowy Dzień Służby Zdrowia; Światowy Dzień Zdrowia
13.04 – Dzień Pamięci Ofiar Katynia
16.04 – Wielkanoc
17.04 – Poniedziałek Wielkanocny (Śmigus Dyngus)
22.04 – Światowy Dzień Ziemi
24.04 – Dzień Zwierząt Laboratoryjnych
25.04 – Dzień Świadomości o Zagrożeniu Hałasem
29.04 – Światowy Dzień Tańca
Maj
01.05 – Święto Pracy
02.05 – Dzień Flagi; Dzień Polonii i Polaków Za Granicą; Rocznica Wybuchu Trzeciego Powstania Śląskiego
(1921); Dni Oświaty, Książki i Prasy
03.05 – Rocznica uchwalenia Konstytucji Trzeciego Maja
04.05 – Dzień Strażaka
08.05 – Dzień Zwycięstwa; Światowy Dzień Czerwonego Krzyża
12.05 – Światowy Dzień Pielęgniarek; Światowy Dzień Ptaków Wędrownych
15.05 – Dzień Polskiej Niezapominajki
22.05 - Międzynarodowy Dzień Bioróżnorodności; Dzień Praw Zwierząt
24.05 – Europejski Dzień Parków Narodowych
26.05 – Dzień Matki
27.05 – Dzień Samorządu Terytorialnego
31.05 – Światowy Dzień Bez Tytoniu; Dzień Bociana Białego
Czerwiec
01.06 – 07.06 – Dni Lasu i Zadrzewień
01.06 – Światowy Dzień Dziecka
04.06 – Zesłanie Ducha Świętego (Zielone Świątki)
05.06 – Światowy Dzień Ochrony Środowiska
06.06 – Światowy Dzień Bez Samochodu
15.06 – Boże Ciało
23.06 – Dzień Ojca
26.06 – Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Narkomanii
Opracowanie: Paulina Nawrocka
pod rękę z Olgą Lubieniecką.
Wolfgang
Strona 15
Maj 2006
A PISZĄ DLA WAS –
Grafika  Milena Roznau, klasa 2D;
Ewa „Gwiazda” Cichocka, klasa 2B;
Anna Kuran, klasa 2B;
Olga „Szarst” Lubieniecka, klasa 2B;
Agnieszka Witkowska, klasa 2D;
Anna Banaszkiewicz, klasa 1A;
Marlena Rewiańska, klasa 1A;
Łukasz „Somar” Adasiak, klasa 2B;
Red. Nacz. Paulina „Borsuk” Nawrocka, klasa 2B;
Za protekcję i czuwanie nad powstawaniem „Wolfganga” dziękujemy profesor
Pawlik, profesorowi Szakalickiemu i profesorowi Stępniowi.

Podobne dokumenty