pobierz - MOK Kowary

Transkrypt

pobierz - MOK Kowary
02
Slołsity
Gazeta Kowarska
Kwartalnik miejski / dodatek: Kurier Kowarski
2015
nr 2/2015 (58) ISSN 2300-2387
EGZEMPLARZ BEZPŁATNY
Kryminał z Kowarami w tle
Wojciech Chmielarz, laureat tegorocznej Nagrody Wielkiego Kalibru
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
I
E
Ś
C
I
Z
M
I
A
S
T
A
BOMBOWY
ŻART
Krewki nastolatek
Przed sądem rodzinnym w Jeleniej Górze stanie 14-latek, który podejrzany jest o rozbój. Pomiędzy 14-latkiem
a młodszym o dwa lata chłopcem doszło do sprzeczki, w efekcie której ten
go pobił i okradł.
ego łupem padła saszetka wraz z telefonem komórkowym i głośnikiem do
niego. Obecnie policjanci ustalają, co stało się ze skradzionym mieniem. Policjanci
z Kowar w wyniku prowadzonych działań
ustalili i zatrzymali 14-latka podejrzanego o rozbój. Jak ustalili funkcjonariusze, do
zdarzenia doszło 4 czerwca około godziny
14.17 na jednej z ulic w Kowarach. Chłopcy
mijając się na chodniku potrącili się, z czego wywiązała się kłótnia, która przerodziła się w rękoczyn. Czternastolatek pobił
młodszego o dwa lata chłopca, a następnie go okradł. Jak się później okazało, zabrał to co go interesowało, a opróżnioną
saszetkę wyrzucił. O napadzie powiadomiła policję matka chłopca. Funkcjonariusze
prowadząc czynności w tej sprawie ustalili i wytypowali podejrzewanego o ten czyn
14-latka. Został on zatrzymany, a o jego dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny. Nieletni
ma już na koncie inne czyny.
Edyta Bagrowska (KMP Jelenia Góra)
J
NA WSTĘPIE
W tym numerze celebrytą jest pisarz
Wojciech Chmielarz. Nie jest on kowarzaninem, ale w mieście nad Jedlicą umieścił akcję jednej ze swoich książek, nad
której ekranizacją pracują już filmowcy.
Na ekranach ma szansę pojawić się film
oparty na książce „Farma lalek”. W tym
roku Wojciech Chmielarz został laureatem literackiej nagrody przyznawanej
pisarzom powieści kryminalnych „Wielki Kaliber”. Ojcowie założyciele kapituły
docenili jego najnowszą powieść – „Przejęcie”. Kryminalna intryga ekranizowanej „Farmy lalek” różni się jednak do kowarskiej rzeczywistości. Z komunikatów
policyjnych wynika, że w ostatnich miesiącach nad Jedlicą najczęściej w konflikt
z prawem popadali nastolatkowie, którzy nie popisali się zbyt wielką finezją,
trudno więc stwierdzić, że zdolną mamy
młodzież. Piszemy również o potrzebie
budowy nowego komisariatu policji. Decyzja w tej sprawie należy do radnych.
O standardach technicznych kowarskiego
komisariatu wiele mówi nasza okładka,
to rzeczywistość a nie kadr z kreskówki
„Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie”.
Jacek Kunikowski
Wybory w Kowarach
OBIE TURY WYBORÓW PREZYDENCKICH
WYGRAŁ W KOWARACH BRONISŁAW KOMOROWSKI.
W głosowaniu z 24 maja uzyskał on 2772
głosów (64,62%), a jego rywal Andrzej
Duda 1518 (35,38%). Do urn wyborczych
poszło 4345 osób, co stanowi 47,75 procent frekwencji. Podczas pierwszego głosowania zainteresowanie wyborami było
jeszcze mniejsze, głos do urny wrzuciło
3870 mieszkańców miasta. Kowarska kolejność w pierwszej turze to: Komorowski,
Duda, Kukiz. Pozostali kandydaci stanowili dla tej trójki jedynie tło.
(jk)
Policjanci zatrzymali nastolatka, który okazał się autorem fałszywego alarmu bombowego
w szkole, do której uczęszczał.
W
efekcie ogłoszono ewakuację blisko
czterystu osób, w tym uczniów, nauczycieli i pracowników placówki. Policjanci z grupy minersko-saperskiej Komendy
Miejskiej Policji w Jeleniej Górze przeszukali teren, ale nie znaleźli żadnego ładunku wybuchowego. Okazało się, że miał to
być żart. Jak ustalili funkcjonariusze, nastolatek 22 maja około godziny 9.45 zadzwonił do sekretariatu szkoły i powiadomił
o tym, że w placówce jest bomba. Po ewakuacji Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwanie sprawcy. Prowadzone czynności
procesowe i operacyjne doprowadziły do
jego ustalenia i zatrzymania. Okazał się nim
16-letni uczeń tej szkoły, który przyznał się
do fałszywego zgłoszenia i oświadczył, że
był to głupi żart. Teraz o jego dalszym losie
zadecyduje sąd rodzinny.
podinspektor Edyta Bagrowska
MIŁOŚNIK ALTANEK
W
drugiej połowie maja policjanci
zatrzymali nastolatka, który podejrzany jest o szereg włamań do altanek.
Przestępstw tych dopuścił się w kwietniu.
Jego łupem padały najczęściej narzędzia
ogrodnicze, elektronarzędzia, kable i inne
elementy. Łup sprzedawał przypadkowym osobom. Teraz o jego dalszym losie
zadecyduje sąd rodzinny. Jak ustalili funkcjonariusze, 14-latek ma na koncie kilkanaście kradzieży z włamaniem do altanek
w Kowarach. Nie wszystkie przestępstwa
zostały do tej pory zgłoszone. Policjanci
ustalają kolejnych pokrzywdzonych oraz
poniesione przez nich straty.
EB
SLOŁSITY GAZETA KOWARSKA / kwartalnik miejski
W kowarskim Parku Miniatur
2
Redakcja: Jacek Kunikowski (red. nacz.), Agnieszka Jakubik,
Dariusz Kaliński, Zbigniew Piepiora, Andrzej Weinke,
Ewa Kubarko-Lewandowska (dział reklam)
Współpraca: Jerzy Jakubów, Roman Tryhubczak, Robert Andrzejewski
Wydawca: Miejski Ośrodek Kultury, ul. Szkolna 2, 58-530 Kowary
tel./fax: 75 718 25 77; e-mail: [email protected]
Layout, skład komputerowy: Wojciech Miatkowski
Okładka: Wojciech Chmielarz, fot. Paweł Perłowski
Druk: APLA Łomnica
Slołsity
Gazeta Kowarska
S
IMPREZOWY MAJ
Majowe weekendy to tradycyjny czas pikników i festynów organizowanych przez kowarskie szkoły
oraz współpracujące z nimi organizacje.
W
sobotę 25 maja na boisku przy Zespole Szkół Ogólnokształcących odbyła się szósta edycja „Lemowiska”. Na scenie występowali kowarscy uczniowie, można było oglądać pokazy jeżdżących i latających modeli. Kulinarną atrakcją był pieczony dzik,
którego serwował Jarosław Kotliński. W następny weekend odbył się festyn z okazji Dnia Matki i Dziecka przy Szkole Podstawowej nr 1, którego organizatorem jest stowarzyszenie „Eurojedynka”. Składał się on z dwóch części: sportowej i rozrywkowej.
O 12.00 rozpoczęła się na kowarskim Orliku Olimpiada Lekkoatletyczna. Podczas festynu jedną z atrakcji była ścianka wspinaczkowa odsługiwana przez Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Swoje stoiska przygotowali między innymi Pracownicy Nadleśnictwa „Śnieżka” i Związek Gmin Karkonoskich. Na zakończenie imprezy wśród osób, które zakupiły losy, odbyło się losowanie nagród. Wygrać można było między innymi tablet i zestaw muzyczny
firmy PIONIER. (jk)
Busem na OKRAJ
Od
lipca do końca września w soboty funkcjonowała będzie
Okraj. W ciągu dnia będą dwa kursy. W Kowarach będą dwa przystanki, przy Parku Miniatur i przy
dworcu kolejowym. Bus będzie miał przyczepkę, umożliwiającą
przewożenie rowerów. Połączenie będzie obsługiwał czeski przewoźnik o nazwie Paserak, co po czesku znaczy – przemytnik. Sezonowe kursy będą łączyły Kowary, Małą Upę i Karpacz. Bilet dla
dorosłego będzie kosztował 8 złotych, dla dzieci przejazd będzie
połowę tańszy. (jk)
komunikacja na przełęcz
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
I
E
Ś
C
I
Z
M
I
A
S
T
A
Angielski w pałacu
Uczniowie kowarskiego gimnazjum brali udział w konkursie
znajomości języka angielskiego, który nazywał się Master of
Dictation and Spelling Bee Competition. Odbył się on w zabytkowej szkole w Mysłakowicach w ostatni piątek maja. Była to
już szósta edycja konkursu, którego organizatorem był kowarzanin Jacek Ziarkowski. Zadaniem było napisanie dyktanda w języku
angielskim, jego tekst zaczerpnięty był z książki Jeremy Clarkson’a.
Uczestnicy konkursu mieli okazję zwiedzić zabytkową wieżę, szkoła w Mysłakowicach mieści się w prawdziwym królewskim pałacu.
Wśród fundatorów nagród było Centrum Nauki Języka Angielskiego w Kowarach.
(jk)
Z MISIEM W TLE
W sobotę 23 maja uroczyście
otwarta została ścieżka dydaktyczna
„Skansen Górnictwa Kowarskiego”.
Znajduje się on pomiędzy ulicami Jagiellończyka i Sienkiewicza. Sama
budowa zakończyła się jeszcze przed ostatnimi wyborami samorządowymi. Jak można było wyczytać na oficjalnej stronie miasta, całkowite
wydatki kwalifikowane w projekcie po stronie Kowar wyniosły 29030
euro. Poza ścieżką dydaktyczną środki zostały również przeznaczone
na drugą część projektu czyli wyposażenie Sali Tradycji Miasta w Centrum Integracji i Tradycji Miasta, zlokalizowanym w budynku przy ul.
1 Maja 1 w sprzęt audiowizualny do multimedialnej prezentacji historii górnictwa w Kowarach. Pozostałą kwotę, czyli 85 procent dorzuciła Unia Europejska z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Kowary realizując projekt współpracowały z czeskim Zaclerzem.
Transgraniczna współpraca była warunkiem dofinansowania przez instytucje unijne. Dzięki projektowi Czechom udało się pozyskać środki
na otwarcie podziemnej trasy turystycznej. Południowi sąsiedzi zainwestowali – co prawda – wielokrotnie więcej (proporcjonalnie większą otrzymali dotację), stworzyli też znacznie ciekawszą atrakcję dla
turystów. Tu trzeba wyjaśnić, że partnerami kowarskich urzędników
była czeska organizacja pozarządowa z Zaclerza. Siłą stowarzyszeń
jest zapał, słabością urzędników statystyki i sprawozdawczość. W Kowarach pozostanie ścieżka z atrapami, która jakoś nie przyciąga turystów. To jest trasa na miarę naszych możliwości i nie jest to nasze
ostatnie słowo. Podczas uroczystego otwarcia wstęgę przecinał Miś.
Bareja wiecznie żywy?
Jacek Kunikowski
OKRAJ TRADYCYJNIE
Kolarski Wjazd na Okraj odbędzie się
tradycyjnie 15 sierpnia.
Będzie to już osiemnasta edycja imprezy. W tym samym dniu odbędzie się drugi bieg górski, jego meta usytuowana będzie również na Okraju. Na obie sportowe imprezy można zapisywać się
wypełniając formularz na stronie internetowej miasta www.kowary.pl. Biegacze ruszą na trasę o 9.00, kolarze rozpoczną zmagania
o 11.00. (jk)
„My ty misiem otwieramy oczy niedowiarkom…
…mówimy: to jest
nasz Miś…”
3
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
K
U
L T
U
R
A
LATO Z KULTURĄ
W MOK KOWARY
dla dzieci w wieku szkolnym (6–10 lat): WAKACJE Z KULTURĄ
6 –17 lipca, 20 – 24 lipca, 10 – 21 sierpnia, 24 – 28 sierpnia
zajęcia integracyjne od poniedziałku do piątku od godz. 11.00
do godz. 14.00
24 – 28 sierpnia – Warsztaty filmowe
dla młodzieży: Warsztaty Teatralne TEATR CINEMA
13 – 26 lipca Sławomir Mrożek „Policya Obywatelska”
dla młodzieży i dorosłych: CIAŁOŚĆ
warsztaty taneczno-teatralne (zajęcia płatne) 29 lipca – 2 sierpnia
Ilość miejsc ograniczona! Prosimy o wcześniejsze zapisy!
Informacje i zapisy: biuro MOK, tel. 75 718 25 77
wtorek – piątek w godz. 10.00 – 16.00
www.mok.kowary.pl
WAŁBRZYCH UŚMIECHNIĘTY
W
galerii kowarskiego MOK-u odbył się 17 kwietnia wernisaż wystawy Grupy Twórczej Uśmiech Wałbrzycha.
Na wystawie prezentowane były prace dziesięciu autorów, głównie malarzy. Grupa wałbrzyska, która powstała w 2013 roku zrzesza 22 członków, którzy poza malarstwem zajmują się rzeźbą
i dziewiarstwem. Założycielką i koordynatorką grupy jest Danuta
Polakowska.
(mok)
TURYSTYCZNIE I EKOLOGICZNIE
Rekordowa liczba uczestników wzięła udział w tegorocznej edycji Konkursu Piosenki Turystycznej i Ekologicznej organizowanego przez Szkołę Podstawową
nr 1 w Kowarach i Związek Gmin Karkonoskich.
I
mpreza tradycyjnie odbyła się w sali widowiskowej Miejskiego
Ośrodka Kultury w czwartek 14 maja. Na scenie pojawiła się ponad setka rozśpiewanych uczestników z karkonoskich szkół podstawowych. W młodszej grupie wiekowej (klasy od pierwszej do
trzeciej) największe uznanie jurorów uzyskała Karolina Kosowska
z kowarskiej „jedynki”. Wyróżnienie otrzymała Martyna Łasisz ze
Szkoły Podstawowej nr 3 im. Józefa Gielniaka. W kategorii starszych uczestników triumfowali goście z ościennych miejscowości,
pierwsze miejsce zajęła Zuzanna Juszczyk ze szkoły w Łomnicy. Jurorzy oceniali również zespoły. Pierwsze miejsce zajął Zespół Music Rainbow z Łomnicy. Wyprzedził on „Grupę Alvina” z Mysłakowic i Zespół muzyczny „Trójkowicze” ze Szkoły Podstawowej nr 3
w Kowarach. (jk)
Dni Kowar: 24–25 lipca 2015 r.
4
S
PREMIERA ZA ROGIEM
W kowarskim Kinie za Rogiem 1 maja odbyła się
premiera filmu Michała Lejczaka i Gilberta Zasońskiego „Peut tout acheter”.
To
etiuda filmowa oparta na fabule „Lalki” Bolesława Prusa. Film zrealizowali uczniowie jeleniogórskiego liceum im.
Stefana Żeromskiego. Wśród twórców była również kowarzanka,
Marta Kanecka, która zagrała rolę Izabeli Łęckiej. Produkcja zdobyła dwie nagrody na 13 Festiwalu Filmowym w Kochanowskim.
Za najlepszą reżyserię i najlepszy montaż nagrodzeni zostali Michał Lejczak i Gilbert Zasoński. W konkursie brało udział 150 produkcji. Pod koniec maja film został nagrodzony w IV Ogólnopolskim Szkolnym Konkursie Filmowym „Lektury w kadrze”. „Peut
tout acheter” zajął tam pierwsze miejsce w kategorii filmów ponadgimnazjalnych. Konkurs organizowany jest przez Liceum Ogólnokształcące „MIKRON” w Łodzi. W Jury zasiadali między innymi:
Józef Romasz (Wykładowca na Wydziale Operatorskim PWSFTviT
w Łodzi) i Tomasz Komorowski (Wykładowca na Wydziale Fotografii PWSFTviT w Łodzi). Przewodniczący Jury - Józef Romasz docenił grę aktorską, zdjęcia, montaż, efekty dźwiękowe oraz dojrzałość artystyczną. Wkrótce film będzie można obejrzeć w Kinie za
Rogiem w Kowarach.
(jk)
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
K
U
L T
U
R
A
ZAPRASZA
W LIPCU DLA DOROSŁYCH
Sob. 4 lipca, godz. 18.00 „FACET (NIE)POTRZEBNY OD ZARAZ”
(2014) Polska, komedia, reż. Weronika Migoń, 1 godz. 24 min, od lat 16
Czw. 9 lipca, godz. 18.30 „WIELKI BŁĘKIT” (1988) Francja, USA,
fabularny, reż. Luc Besson, 2 godz. 11 min, od lat 12
Sob. 11 lipca, godz. 18.00 „KRET” (2011) Francja, Polska, thriller,
reż. Rafael Lewandowski, 1 godz. 48 min, od lat 16
Czw. 16 lipca, godz. 18.30 „MISIACZEK” (2012) Dania, fabularny,
reż. Mads Matthiesen, 1 godz. 32 min, od lat 12
Sob. 18 lipca, godz. 18.00 „W IMIĘ...” (2013) Polska, dramat obyczajowy,
reż. Małgorzata Szumowska, 1 godz. 36 min, od lat 16
Czw. 23 lipca, godz. 18.30 „ERRATUM” (2010) Polska, fabularny,
reż. Marek Lechki, 1 godz. 30 min, od lat 16
Sob. 25 lipca, godz. 18.00 „O PÓŁNOCY W PARYŻU” (2011) Francja,
USA, komedia romantyczna, reż. Woody Allen, 1 godz. 30 min, od lat 12
Czw. 30 lipca, godz. 18.30 „DEKALOG 89+” (cz. 1, 2, 3, 4)
razem: 1 godz. 22 min
• cz. 1 „POD WIATR NIE POPŁYNIE SŁODKI ZAPACH KWIATÓW”
(2009) Polska, psychologiczny, reż. L. Korusiewicz, 19 min, od lat 12,
• cz. 2 „NOWA” (2009) Polska, psychologiczny, reż. T. Olejarczyk, 19 min,
od lat 12
• cz. 3 „ZA BURTĄ” (2009) Polska, psychologiczny, reż. B. Paduch,
23 min, od lat 12
• cz. 4 „MOJA BIEDNA GŁOWA” (2009) Polska, psychologiczny,
reż. Adrian Panek, 21 min, od lat 12
W LIPCU DLA DZIECI
Autorzy filmu po premierze spotkali się z kowarską publicznością
MUZEALNA NOC
Jerzy Jakubów lubi laski
w dosłownym sensie
Zwiedzanie kolekcji lasek znajdującej się w dawnej wieży ciśnień, oglądanie rekwizytów w Domu Kata czy
wędrówka z latarkami po zakamarkach Miejskiego Ośrodka Kultury były
atrakcjami tegorocznej edycji Nocy
Muzeów. Dodatkowo swoje kolekcje udostępniło Stowarzyszenie Miłośników Kowar i Urząd Miejski (gdzie
można było zobaczyć pamiątki związane z kowarskim kolejnictwem). Na
zdjęciu Jerzy Jakubów w wieży ciśnień, tam grafik ma pracownie i zbiór
lasek.
(jk)
Sob. 4 lipca, godz. 16.00 „ANTBOY” (2013) Dania, familijny,
reż. Ask Hasselbalch, 1 godz. 17 min, kat. wiek. 7+
Czw. 9 lipca, godz. 16.30 „JACEK I PLACEK” (1992) Polska,
reż. Leszek Gałysz, 1 godz. 16 min, kat wiek. 7+
Sob. 11 lipca, godz. 16.00 MIX BAJEK NA ŻYCZENIE ok. 1 godziny,
kat. wiek. b/o
Czw. 16 lipca, godz. 16.30 „RYCERZ BLASZKA. POGROMCA SMOKÓW” (2013) Niemcy, reż. Thomas Bodenstein, 1 godz. 20 min. kat wiek. b/o
Sob. 18 lipca, godz. 16.00 „PINOKIO” (2013) Niemcy, fabularny, reż. Anna
Justice, 1 godz. 41 min, kat. wiek. b/o
Czw. 23 lipca, godz. 16.30 „ROBACZKI Z ZAGINIONEJ DOLINY”
(2013) Belgia, Francja, reż. Helene Giraud, Thomas Szabo, 1 godz. 25 min,
kat. wiek. 7+
Sob. 25 lipca, godz. 16.00 „CZARNOKSIĘŻNIK Z OZ. POWRÓT
DOROTKI” (2013) USA, animowany, reż. Will Finn, 1 godz. 32 min,
kat. wiek. 7+
Czw. 30 lipca, godz. 16.30 MIX BAJEK NA ŻYCZENIE ok. 1 godziny,
kat. wiek. b/o
Miejski Ośrodek Kultury w Kowarach, ul. Szkolna 2
Rezerwacja biletów: biuro MOK tel. 75 718 25 77, [email protected],
facebook: Kino za Rogiem Kowary. Istnieje możliwość odpłatnego pobytu
dziecka (5+) pod opieką w Sali Zabaw PLAYLAND w trakcie seansu (12 zł).
5
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
Y
W
I
A
D
Z
C
E
L
E
B
R
Y
T
Ą
KOWARSKI
KRYMINAŁ
Wojciech Chmielarz wydał trzy
powieści kryminalne. Akcję
jednej z nich („Farma lalek”)
osadził w Krotowicach, pod
tą nazwą kryją się ...Kowary.
Pisarz często gości nad Jedlicą,
zgodził się opowiedzieć o swojej
pracy, kulisach powstawania
książki z Kowarami w tle,
o sobie. Publikowany tekst
nie jest typowym wywiadem,
to bardziej zapis spotkania
autorskiego z czytelnikami.
fot. Paweł Perłowski
Slołsity – Zgodził się pan spotkać w nietypowym dla wywiadu miejscu, bo na komisariacie policji. Część powieściowych
wydarzeń rozgrywa się właśnie w pomieszczeniach tego budynku. Czy tak go
sobie pan wyobrażał?
W.Ch. – W środku jestem pierwszy raz, choć
wielokrotnie oglądałem ten budynek z zewnątrz i to z każdej strony. Właśnie tak sobie
go wyobrażałem, nawet klatkę schodową ze
skrzypiącymi schodami, z których łatwo spaść.
S. – Co sprawiło, że akcja powieści kryminalnej rozgrywa się w Kowarach?
W.Ch. – W literaturze tło fabularne jest ważne i da się z niego wyciągnąć interesujące historie. Takim świetnym tłem okazały się właśnie Kowary. Motyw likwidacji sztandarowego
przemysłu, tutaj akurat zamknięcie fabryki dywanów, nadawał się do stworzenia symbolu
upadającego miasta. Brak pracy, a co za tym
idzie perspektyw – takiego właśnie tła potrzebowałem do powieści. Czytelnik niemal od
początku wie, że nie jest to najlepsze na świecie miejsce do życia. Pobliski Karpacz, Szklarska Poręba świetnie sobie radzą jako miasta
turystyczne, w Kowarach jest inaczej.
S. – Dlaczego zdecydował pan się zmienić
nazwę miasta na Krotowice?
W.Ch. – W Kowarach bywam od lat. Muszę
powiedzieć, że widzę zmiany, a są to zdecydo-
6
wanie zmiany na lepsze. Nie pasowały mi one
do pomysłu na „Farmę lalek”, gdzie potrzebowałem miasta, które się stacza, a nie takiego,
w którym jest coraz lepiej. Poza tym w trakcie pisania dokonałem tak wielu zmian w stosunku do rzeczywistości, że uznałem, iż byłoby to nieuprawnione. Nie wykluczam jednak,
że przy kolejnym wydaniu „Farmy lalek” sięgnę do oryginalnej nazwy.
S. – Jak to się w ogóle stało, że do Kowar
pan trafił?
W.Ch. – Stąd po prostu pochodzi moja żona.
Jak napisałem w posłowiu do „Farmy lalek”, do
przyjazdu tu skłoniła mnie właśnie dziewczyna, obecnie żona. Miałem jej pomagać przy fotografowaniu żyjących w sztolniach nietoperzy,
na nich zupełnie się nie znałem, ale wylądowaliśmy w dawnych sztolniach uranowych. Podziemia dawnej kopalni, zwłaszcza „sanatorium
radonowe” okazały się ważnymi miejscami
w powieści, którą napisałem wiele lat później.
S. – W książce „Farma lalek” mocno zaakcentowany jest „wątek cygański”, skąd
taka znajomość tematu?
W.Ch. – Z książek, z lektur, z rozmów z ludźmi,
również z tymi, którzy z Romami tutaj pracowali. Przyznam, że z tym wątkiem miałem największy problem i obawy, że się na nim skompromituję. Starałem się jednak pisać uczciwie,
nie tworzyć „cepelii”.
S. – Jest takie powiedzenie „Kowal zawinił, Cygana powiesili” – taki, nazwijmy to,
stereotyp przewija się w wątku fabularnym
„Farmy”. Nie obawiał się pan posądzenia
o polityczną niepoprawność kreując postać
głównego podejrzanego, który jest Romem
o złych skłonnościach i znany jest z tego, że
wchodzi w konflikt z prawem?
W.Ch. – Niespecjalnie. Myślę, że etniczne relacje oddałem w książce rzetelnie. W Kowarach
wyczuwalne jest to kulturowe napięcie, zresztą wynikające z działań i sytuacji obu społeczności. Łatwo Roma posądzić czy oskarżyć, bo jest
„inny”. Pewnie mało kto po takich oskarżeniach
by protestował i też nie oszukujmy się, czasami
takie podejrzenia nie byłyby zupełnie pozbawione podstaw. Natomiast raz jeszcze trzeba podkreślić, że Krotowice, to nie Kowary.
S. – W książce pojawia się Staszek Trybuk, szanowany przez „swoich” Rom, taki
cygański wójt. Czy postać ma swój pierwowzór?
W.Ch. – Nikt mi o kimś takim nie mówił. Wiedziałem z lektur, że tacy ludzie jak starszyzna
w społeczności cygańskiej funkcjonują, choć
nie wiem czy akurat w Kowarach. Wymyśliłem
tę postać, bo była mi potrzebna w książce. Pisząc unikam tworzenia rozpoznawalnych postaci, łatwo w ten sposób można kogoś niechcący
skrzywdzić.
S
S. – Kowarskim czytelnikom brzmienie
nazwiska Trybuk może kojarzyć się z osobą prawdziwą, Romkiem Tryhubczakiem,
który nie kryje swojej sympatii dla Romów…
W.Ch. – To nazwisko mogło mi się obić o uszy.
Czy to on się pojawiał na kowarskim cygańskim portalu?
S. – Tak, między innymi ilustrował go swoimi grafikami…
W.Ch. – Być może zainspirowałem się tym na-
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
cławiu jest wytwórnia filmów fabularnych,
Karpacz dla filmowców byłby doskonałym zapleczem.
S. – Zapowiadając w poprzednim numerze Slołsity wywiad z panem wspomnieliśmy właśnie o możliwej ekranizacji „Farmy lalek”, co na temat filmu wiadomo
dziś?
W.Ch. – Rozmowy z producentami są daleko
posunięte. Scenariusz jest gotowy, prawie dobrana obsada. O szczegółach nie mogę jeszcze
fot. Paweł Perłowski
zwiskiem, ale zrobiłem to zupełnie nieświadomie. Unikam wprowadzania do literatury
postaci z realnego świata. Problemy, które poruszam są prawdziwe, postaci już nie.
S. – Wracając jednak do nazwisk, „Farma
lalek” to jedna z części cyklu, w którym
głównym bohaterem jest komisarz Jakub
Mortka, skąd pomysł na takie nazwisko?
W.Ch. – Będę w końcu musiał wymyślić jakąś
fajną odpowiedź na to pytanie, bo często jest
mi ono zadawane. Mortka wpadł mi do głowy,
bo nieźle brzmi, potem dodałem imię – Jakub.
Powieść lubi krótkie i wpadające w ucho nazwiska.
S. – Czy komisarz Mortka wróci jeszcze
do Krotowic, a może już do Kowar?
W.Ch. – Czytelnicy lubią wydawnicze serie.
Myślę, że klimat „Farmy lalek” został doceniony, kto wie, być może komisarz Mortka jeszcze tu wróci…
S. – Pytam dlatego, że literatura, nawet – a może szczególnie? – kryminalna,
może być sposobem na promocję regionu.
Czytelnicy będą chcieli zobaczyć znane
z książki miasta, poczuć klimat miejsca…
W.Ch. – Tak już jest choćby w Skandynawii.
„Książkowe” miejsca przyciągają turystów. Na
podstawie książek kręcone są w takich miejscowościach filmy. Kowary są dobrym plenerem dla kina, poza tym blisko, bo we Wro-
mówić. Nie chcę też zapeszać, wiele filmowych
projektów się wysypało, zanim ekipa rozpoczęła kręcenie zdjęć. Póki co wszystko idzie w dobrą stronę.
S. – Dobry film może wypromować książkę, a jeśli film okaże się klapą? Nie obawia
się pan tego?
W.Ch. – Myślę, że to nie zaszkodzi. Nawet zjechane przez krytykę filmy, promują pisarzy.
„Farma lalek” ma być produkcją stacji TVN.
Będzie to ekranizacja zrobiona przez prawdziwych zawodowców, jestem więc przekonany,
że film będzie dobry.
S. – W murach kowarskiego komisariatu
rozmawiamy o filmie, który powstaje na
podstawie książki, której to akcja dzieje
się w Kowarach. Jaka jest szansa, że zdjęcia będą kręcone tutaj?
W.Ch. – Na razie nie mogę o planach filmowców oficjalnie mówić, ale nie jest tajemnicą,
że ekipa filmowców już dwa razy była w Kowarach i bardzo zależy im, by część plenerów
zrealizować w waszym mieście i okolicy.
S. – Porozmawiajmy teraz o samym pisaniu. Co jest kluczowe w procesie twórczym pisarza? Czy ma pan pisarskie rytuały?
W. Ch – To ciężka praca, wymaga samozaparcia, dyscypliny i regularności w pracy. Najprzyjemniejsze w pisaniu jest zawsze wymy-
Y
W
I
A
D
Z
C
E
L
B
R
Y
T
Ą
ślanie historii, ale żeby ją opowiedzieć trzeba
zebrać mnóstwo informacji. To bardzo ważny
etap, wymaga zgłębienia różnych zagadnień.
Później przychodzi czas na pisanie. Trzeba siadać codziennie, i czy się chce, czy nie, trzeba
tych kilka stron wstukać. Do pisania zazwyczaj
siadam koło 22.00, czasem o drugiej w nocy…
Tworząc nie można sobie odpuścić. Piszę codziennie co najmniej przez dwie godziny, ale
mam taka zasadę, żeby nie „wypisać się” ze
wszystkich pomysłów, żeby zostawić sobie
coś na jutro. Wtedy łatwiej się do pisania wraca dnia następnego. Mam rodzinę, pracuję zawodowo. Pisanie to tylko część mojego życia.
S. – W swoich powieściach bardzo precyzyjnie opisuje pan miejsca, np. topografię, mentalność mieszkańców oraz relacje
międzyludzkie. Czy robi pan rysunki, notatki, zdjęcia?
W.Ch. – Bardzo lubię rysować sobie fabułę.
Tworzę wtedy grafy i rozpisuję relację pomiędzy bohaterami. Z takiego grafu widać, gdzie
jest zbyt dużo połączeń, a gdzie zbyt mało.
To bardzo ułatwia pracę. Poza tym – jak już
wspominałem – zbieram informacje, rozmawiam z ludźmi, sporo czytam, także literaturę fachową dotyczącą tematów, o których piszę. Cenię też uwagi moich przyjaciół, rodziny,
czyli pierwszych czytelników oraz pracę mojego redaktora. Uważam, że potrafi wynieść
książkę o poziom wyżej.
S. – Rady dla tych, którzy chcą pisać…
W.Ch. – Czytać i jeszcze raz czytać. Nie tylko
powieści, ale reportaże, literaturę naukową,
prasę. Czytanie uczy podwójnie – zdobywamy wiedzę na jakiś temat, a poza tym kształci się nasza sprawność językowa. Uczymy się
od innych, często lepszych. To bardzo ważne.
Ważna jest też pokora, otwartość na uwagi
i krytykę. Oczywiście trzeba mieć coś do powiedzenia, być wytrwałym i wierzyć w siebie.
S. – Osiągnął pan sukces, jest pan popularny, jak się z tym żyje?
W.Ch. – Bardzo miło, chociaż nie przesadzajmy z tą popularnością. Do tej pory tylko raz
mnie ktoś rozpoznał na ulicy, zresztą przy okazji festiwalu kryminału w Pile. Dzięki książkom
spotykam wielu fantastycznych ludzi, choćby
na spotkaniach autorskich. To bardzo wzbogaca, dla tych spotkań warto pisać. Spotkania
z czytelnikami to fajne przeżycie.
S. – Dziękujemy za rozmowę, gratulujemy
sukcesów, życzymy kolejnych i liczymy na
nowe powieści.
Z Wojciechem Chmielarzem rozmawiali:
Włodzimierz Chmiel, Agnieszka Jakubik,
Dariusz Kaliński, Jacek Kunikowski i Paweł Perłowski.
7
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
Senator o kinie
Wielkim entuzjastą kowarskiego Kina za Rogiem
jest senator Józef Pinior. Historia, której był bohaterem stała się kanwą filmu sensacyjnego.
W 2011 roku na ekrany wszedł film Waldemara
Krzystka „80 milionów”. Senator liczy, że oparty
już na fikcji literackiej Wojciecha Chmielarza kryminał będzie kręcony pod Karkonoszami.
– Od samego początku wspieram projekt rozwoju sieci kin studyjnych w Polsce realizowany w oparciu o ideę Kina za Rogiem,
oczywiście kibicowałem pomysłowi otwarcia takiego kina w Kowarach – mówi senator. – Bardzo się cieszę, że kino powstało
i z takim powodzeniem służy mieszkańcom.
Zdaniem senatora Piniora projekt Kina za Rogiem łączy ze sobą
dwie ważne wartości, powszechny dostęp do kultury oraz inicjatywę obywatelską. Senator jest przekonany, że taki model kina, jaki
funkcjonuje w Kowarach, jest bardzo atrakcyjny. Pozbawiony jest
licznych barier, które utrudniają widzom uczestnictwo w kulturze.
– To prawdziwie „nasze” kino, które jest bliżej, łatwiej do niego
dotrzeć, bez uciążliwości związanych np. z korzystaniem z transportu publicznego – mówi Józef Pinior. – Koszt biletu też jest kilkukrotnie niższy i cała rodzina może pójść do kina bez obaw o nadwyrężenie domowego budżetu.
Senator uważa, że to „nasze” kino, ponieważ możemy mieć wpływ
na jego repertuar, wybrać projekcję z kilku propozycji albo zebrać
niewielką grupę widzów i zamówić wybrany film. Józef Pinior był
gościem oficjalnego otwarcia kina oraz pierwszej projekcji filmu
„80 milionów” w Kowarach.
– Ma to dla mnie szczególne znaczenie, bowiem ta sensacyjna
historia zdarzyła się naprawdę, a ja byłem jednym z jej głównych
uczestników – mówi senator Pinior. – Dobrze, że minęły już czasy,
kiedy legalne wypłacenie związkowych pieniędzy było traktowane
niczym napad na bank.
Senator ma nadzieję, że skoro powstało w Kowarach świetne
kino, to powstanie też kawał dobrego kina czyli sensacyjny film,
w którym ważną rolę zagrają Kowary.
Michał Guz
Senator Pinior podczas spotkania w kowarskim Kinie za Rogiem
8
Helena i Szczepan Młodawscy
Krystyna i Stefan Woźniakowie
Małżeństwa
na medal
W
Kowarach nie brakuje par z długim pożyciem małżeńskim. Helena i Szczepan Młodawscy przeżyli ze sobą
pół wieku. Z okazji jubileuszu ślubu zostali odznaczeni przez prezydenta RP medalem „Za długoletnie pożycie małżeńskie”. Podpisane jeszcze przez Bronisława Komorowskiego odznaczenie uroczyście wręczyła dostojnym jubilatom burmistrz Kowar Bożena
Wiśniewska. Uroczystość odbyła się podczas imprezy dla seniorów zorganizowanej w MOK-u podczas kowarskich obchodów
Światowego Dnia Inwalidy 18 kwietnia. Więcej o samej imprezie
seniorów piszemy na stronie 13.
W sobotę 13 czerwca Państwo Krystyna i Stefan Woźniakowie
z Kowar świętowali Jubileusz 50-lecia zawarcia związku małżeńskiego. W kościele parafialnym p.w. Imienia Najświetszej Maryi
Panny odbyła się uroczysta Msza św. wraz z odnowieniem przysięgi małżeńskiej. Mszę św. odprawił o. Bolesław Stanisławiszyn (który był celebrytą w jednym z wydań naszego pisma). Uroczystość
uświetniła Kowarska Orkiestra Rozrywkowa i Kowarskie Wrzosy. Z okazji Złotych Godów serdecznie gratulujemy Jubilatom i życzymy kolejnych pięknych Jubileuszy oraz zdrowia, miłości, dobra
i piękna.
(jk)
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
METROPOLITAN
OPERA ZA ROGIEM
Razem dla dzieci
W dniu 25 kwietnia 2015 roku w Miejskim Ośrodku Kultury
w Kowarach odbył się bal charytatywny, z którego dochód
– jak co roku – przekazany został na Koło Pomocy Dzieciom
Specjalnej Troski w Kowarach.
Organizacji balu podjęły się w tym roku Kamila Pietraszek oraz Burmistrz Bożena Wiśniewska. Trzeba oddać organizatorkom, że bal udał
się wspaniale, a kooperacja Pań zasługuje na uznanie tym bardziej, że
jeszcze niedawno rywalizowały w wyborach o fotel burmistrza.
W balu uczestniczyło 70 osób. Wśród gości obecny był Senator
RP Józef Pinior wraz z małżonką, Posłanka na Sejm RP Zofia Czernow oraz Wójt Gminy Podgórzyn Mirosław Kalata. Kowarski magistrat reprezentowała Burmistrz Bożena Wiśniewska, jej zastępczyni Agnieszka Kryszkowska, a także radny Paweł Pituch. Nie
zabrakło oczywiście przedstawicieli kowarskiego biznesu, którzy
zawsze chętni pomagają – także finansowo – w wielu przedsięwzięciach służących naszemu miastu. Balowali również mieszkańcy Kowar i sami członkowie Koła Pomocy Dzieciom Specjalnej Troski.
Podczas wieczoru odbyły się 24 licytacje, z których uzyskano
6810 zł. Najwięcej wylicytowali Państwo Bogdan i Katarzyna Sarneccy, Robert i Elżbieta Liana oraz Maciej i Ewa Michella. Łączna
suma zebranych pieniędzy podczas balu wyniosła 9590 zł, co pozwoli sfinansować wakacyjny wyjazd dzieci z Koła.
Wielkie podziękowania należą się również dla sponsorów, którzy
także włożyli swój wkład w organizację balu. Wyśmienite wieczorne menu przygotowali kucharze: Jarosław Żmuda, Marcin Iwański, Krzysztof Hornik i Piotr Miodowski, a ciasto zapewnił Polski
Komitet Pomocy Społecznej w Kowarach. Wspaniałą oprawę muzyczną zapewnił DJ GREGOR – Grzegorz Nowotniak, a piękne dekoracje stołów Kwiaciarnia BEA. W obsłudze balu pomagała młodzież z Interaktu.
Organizatorzy składają wszystkim serdeczne podziękowania i zapraszają na kolejny bal jeszcze w tym roku.
Redakcja
Bardzo dziękuje wszystkim za udział i pomoc w organizacji balu.
Kamila Pietraszek
W kwietniu w kowarskim Kinie za Rogiem
odbyły się trzy retransmisje opery
„Eugeniusz Oniegin” z Metropolitan
Opera w Nowym Jorku.
B
yło to wydarzenie wyjatkowe, bowiem – poza Nowym
Jorkiem – w niewielu miejscach na świecie można było
obejrzeć tę realizację. W Kowarach „Eugeniusza Oniegina” zobaczyło prawie czterdziestu widzów. Trzeba dodać, że wydarzenie spotkało się z bardzo dobrym odbiorem i zaostrzyło apetyt miłośników opery na następne takie retransmisje.
Podczas przerw w klimatycznej galerii KowArt widzowie mogli napić się dobrej kawy i herbaty oraz zjeść pyszne domowe
ciasta przygotowane przez Panią Krystynę Konieczną i Wolontariuszki działające przy Polskim Komitecie Pomocy Społecznej w Kowarach. Wolontariusze skupieni wokół PKPS pomagają
również najuboższym mieszkańcom miasta. Przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą organizują spotkania przedświąteczne.
Pracownicy i widzowie Kina za Rogiem, licząc na dalsza współpracę, dziękują Zarządowi i Wolontariuszkom PKPS w Kowarach za pomoc w organizacji wydarzenia.
(red)
REKLAMA
Firma cateringowa Justyna Iwańska
od 9 zł
nowość pizza z pieca
oferuje domowe obiady
dowóz na telefon
codziennie w godzinach 12°°–22°°
Oferujemy:
– organizacja imprez plenerowych,
– świąteczne wyroby garmażeryjne,
– chrzciny, komunie (wszystko w domu u klienta),
– usługi gastronomiczne,
– doradztwo, szkolenie.
REKLAMA
NOWY SKLEP MOTORYZACYJNY „MIX”
ZAPRASZA
Sprzedaż części nowych i używanych
czynne pn.– pt. 9°°– 17°°; sob. 9°° – 14°°
Kowary, ul. 1 Maja 92, tel. 606 225 712; 600 321 466
75 61 61 656 lub 667 635 511
Szkoła Podstawowa nr 3, Kowary ul. 1 Maja 72
9
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
C
Z
A
R
N
O
N
A
B
I
A
Ł Y
M
SPORTOWY
WEEKEND
Burmistrz Bożena Wiśniewska zapowiedziała, że weźmie udział podczas przyszłorocznej
edycji imprezy „Polska biega”. W tym roku
dopingowała uczestników tej masowej imprezy, która odbyła się 23 maja. Dzień później w Kowarach odbyła się kolejna impreza
sportowa. Kowary gościły kolarzy, uczestników wyścigu „Bałtyk – Karkonosze Tour”. To
drugi (po „Tour de Pologne”) najważniejszy
kolarski wyścig w Polsce. Tradycyjnie już jego
losy rozstrzygnęły się podczas etapu jazdy indywidualnej na czas. Trasa wiodła z centrum
Kowar na przełęcz Okraj. Kowarski etap wygrał Mateusz Taciak. (red)
RAZEM ŁATWIEJ
Kowary są częścią Aglomeracji Jeleniogórskiej, skupia ona 19 gmin, w których mieszka ponad 22 tysięcy osób.
Nie jest to oficjalna jednostka podziału administracyjnego, ale związek gmin mających wspólne problemy i próbujących po-
yć może kowarscy policjanci będą
pracować w lepszych warunkach, bo
w nowym budynku. Obecny komisariat,
znajdujący się przy ul. Sienkiewicza,
jest w kiepskim stanie technicznym.
Państwowa Inspekcja Pracy warunkowo dopuściła budynek do użytku.
Obiekt został wybudowany ok. 1900 roku
i sprawia wrażenie, jakby szerokim łukiem
omijały go ekipy remontowe.
– Jestem po rozmowie z komendantem
– mówi burmistrz Bożena Wiśniewska –
jest szansa na budowę nowego komisariatu, musi się jednak do tego „dołożyć” gmina, potrzebne są środki na dokumentację
techniczną, miasto będzie musiało zabezpieczyć w budżecie ok. 150 tysięcy złotych.
Temat został poruszony podczas sesji Rady
Miejskiej, która odbyła się 18 czerwca.
Radni dowiedzieli się, że Komenda Główna Policji ma zabezpieczone środki na samą
budowę, jednak koszt prac projektowych
leży po stronie gminy. Ponieważ kowarski
komisariat obsługuje również Mysłakowice jest szansa, że część kosztów projektu
pokryją sąsiedzi. Dodać trzeba, że na terenie Kowar w posiadaniu policji jest już od
sześciu lat działka pod budowę. Znajduje się ona w pobliżu tzw. zalewu. Budowa
może rozpocząć się już w przyszłym roku.
W sprawie zmian w budżecie, by zabezpieczyć środki na projekt nowego komisariatu
odbędzie się sesja Rady Miejskiej.
Zdecydowana większość mieszkańców Kowar wizytę w kowarskim komisariacie składa sporadycznie. Stali bywalcy są zazwyczaj
dowożeni i to wbrew swej woli. Z kronikarskiego obowiązku warto odnotować, że budynek z kratami w oknach był kiedyś schroniskiem młodzieżowym i nosił nazwę willa
„Berghaus” (Jugendherberge Berghaus).
W tym numerze celebrytą jest pisarz
Wojciech Chmielarz, który akcję jednej
ze swoich książek („Farma lalek”) umieścił i w Kowarach (nazwanych w powieści
Krotowicami) i w kowarskim komisariacie.
Mimo, że pisząc książkę nie był w jego murach, klimat obiektu oddał znakomicie, trafił nawet w opisie skrzypiących schodów.
(jk)
zyskać unijne środki na ich rozwiązywanie.
W ramach aglomeracji Kowary zgłosiły kilka projektów. Jednym z nich jest modernizacja oświetlenia ulicznego. Przewiduje
on przebudowę oświetlenia na energooszczędne. Dotacja unijna wyniesie 1,7 miliona
złotych, gmina będzie musiała (jako środki
własne) wyłożyć niewiele ponad 300 tysięcy. Kolejnym dużym projektem jest utwo-
rzenie parku rekreacji rodzinnej. Priorytetem inwestycyjnym jest rewitalizacja
obszarów zdegradowanych. Projekt przewiduje modernizację terenów wokół tzw.
kowarskiej wyspy i stworzenie tam parku miejskiego, ma on służyć mieszkańcom
i turystom. W przypadku jego realizacji dotacja wyniesie blisko trzy miliony złotych,
środki własne wyniosą pół miliona. (jk)
Chmiel i Chmielarz (komendant policji
z książką, pisarz kryminałów z policyjną czapką)
NOWY
KOMISARIAT (?)
B
REKLAMA
WYKONUJEMY MEBLE NA WYMIAR
Od projektu po montaż
• Szafy
• Kuchnie
• Garderoby
• Sypialnie
• Meble biurowe, hotelowe
ul. Zamkowa 9
58-530 Kowary
(teren dawnej fabryki dywanów)
U nas kupisz na raty !
www.marhofmeble.pl tel. 514 859 464, 506 274 343
10
S
O ludziach dłużnych
pieniądze i wdzięczność…
U
czestniczyłem niedawno w zupełnie
spontanicznej dyskusji na temat niewydolności Zarządu Eksploatacji Zasobów
Komunalnych. Rozmówcy dowodzili jak
to ten kowarski zakład budżetowy fatalnie zarządza mieniem gminnym i wspólnotowym. Przekonywali o dopuszczaniu się
przez ZEZK nielegalnych praktyk, niewykonywaniu podstawowych czynności i nękaniu uczciwych lokatorów etc. etc. W niektórych kwestiach mieli oczywiście rację.
Niestety w takiej formie prawno-organizacyjnej w jakiej zakład funkcjonuje dziś nigdy nie będzie efektywny, o czym – jak o błędach, zaniedbaniach problemach – mówię już od lat.
Dziś jednak nie o problemach ZEZK, ale o rzeczy, która podczas
dyskusji najbardziej mnie uderzyła. Otóż gdy wspomniałem o ogromnym zadłużeniu mieszkańców z tytułu nieopłacania czynszu jako jednej z przyczyn braku płynności finansowej ZEZK, rozmówcy jak jeden mąż przyznali mi rację. Szybko jednak dodali, że trzeba w końcu
coś zrobić z tymi „cyganami” co za mieszkania nie płacą, bo uczciwi
– w domyśle biali – mieszkańcy nie mogą przecież z ich powodu cierpieć. Jakież było zdziwienie moich interlokutorów, gdy oznajmiłem, iż
większość z ponad 3 milionowego długu generują nie cyganie, lecz ci
„uczciwi” mieszkańcy. Popatrzyli na mnie ze zdziwieniem i choć długo argumentowałem, że tak właśnie jest, to gdy się rozchodziliśmy nie
wyglądali na przekonanych.
Niestety proceder permanentnego niepłacenia za zajmowany lokal
jest dość powszechny. Wynika to głównie ze zbyt łagodnego prawa,
które chroni takich ludzi i sprawia, że czują się bezkarni. Nie mówię
tu oczywiście o tych, którym powinęła się noga i zalegają kilka miesięcy z czynszem. Osoby ubogie nie z własnej winy są najczęściej bardzo uczciwe i przyzwoite. Potrafią nawet w trudnej sytuacji finansowej
w pierwszej kolejności opłacić czynsz. Dopiero później, jeżeli starczy,
kupują np. paczkę papierosów. Nigdy odwrotnie. Ci natomiast, którzy
nie poczuwają się do obowiązku płacenia za mieszkanie (nie tylko papierosów sobie nie żałują), żyją najzwyczajniej w świecie na koszt sumiennie płacących.
Zadłużenia rosnące latami niejednokrotnie sięgają kilkudziesięciu
tysięcy złotych. Jeżeli lokal wraz z niepłacącymi rodzicami zamieszkuje także pełnoletnie dziecko, to za okres pełnoletności solidarnie
partycypuje w długu. Piękna wyprawka od rodziców dla dziecka rozpoczynającego własne życie. Trafiają do Społecznej Komisji Mieszkaniowej wnioski takich dzieci o przyznanie mieszkania komunalnego.
Chcą mieszkać na swoim. Mają już swoje potomstwo, żonę, męża,
partnera, ale nie mogą otrzymać mieszkania. Najpierw trzeba spłacić niemały dług. W rzeczywistości niby nie ich, ale w świetle prawa
jak najbardziej. No ale co tam. Infantylni dorośli żyją w najlepsze po
uszy w długu, którego często największą część stanowią odsetki. Nie
pomagają uchwały abolicyjne, wypowiedzenia umów, eksmisje. Po co
płacić? Przecież nam się należy.
Z tego samego wniosku – że się należy – wychodzi chyba także jeden z mieszkańców naszego miasta, który pewnego dnia podszedł na
ulicy do byłej już Przewodniczącej Społecznej Komisji Mieszkaniowej
i zagadnął: „kiedy k…. dostanę to mieszkanie?” Niewdzięczne i zwyczajnie chamskie to zachowanie w stosunku do osoby, która przez ponad 25 lat całkowicie bezinteresownie poświęcała swój prywatny czas,
by mieszkańcom Kowar żyło się choć trochę lepiej. Dziękuję Pani Zosiu za tę służbę.
Paweł Pituch
L
O
Ł
S
I
T
Y
Z okazji przypadającej w 2016 roku 70 rocznicy działalności klubu
sportowego w Kowarach zwracamy się z prośbą do wszystkich
o udostępnienie pamiątek rodzinnych związanych z kowarskim sportem (filmy, zdjęcia, dyplomy, wycinki prasowe itp.).
Dokumentację można przekazywać osobiście w Informacji Turystycznej Urzędu Miejskiego – Kowary, ul. 1-go Maja 1 lub mailem:
[email protected].
Po skopiowaniu wszystkie pamiątki zostaną zwrócone.
Zarząd MKS OLIMPIA KOWARY
REKLAMA
NETi Technologie
informatyczne
Internet
Kablówka
trzeciej Generacji
Cyfrowa Telewizja
Telefon
stacjonarny
tel. 75 61 350 00
www.neti.com.pl
11
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
H
I
S
T
O
R
I
A
Wakacyjne wędrówki
Mamy dobrą informację dla miłośników wędrówek w okolicach Kowar. Podczas wakacyjnych
sobót będzie można brać udział w spacerach
szlakami miejsc ważnych dla historii miasta.
P
Spacerkiem po historii
Historia Kowar powszechnie i historycznie kojarzy się głównie z trzema narodami: polskim, niemieckim i czeskim. Zupełnie zapomniany został wątek żydowski, który można śledzić odnajdując w architektonicznych detalach sześcioramienną gwiazdę Dawida.
To zapomnienie jest o tyle dziwne, że wciąż istnieje budynek dawnej
synagogi (na zdjęciu). Tuż obok zachowała się siedziba rabina. Starsi
kowarzanie pewnie pamiętają, że w przedwojennej synagodze usytuowana była kiedyś sportowa arena dla walk bokserów, potem magazyn mebli. (jk)
ierwszy spacer, który odbędzie się 4 lipca, będzie prowadził
po starówce. Tydzień później przewodnik poprowadzi szlakiem kowarskich sanatoriów i księżnej Feodory von Reuss.
W sobotę 18 lipca przewidziana jest wycieczka do miejsc związanych
z górniczą przeszłością miasta. Tydzień później przewodnik poprowadzi po miejscach związanych z historią przemysłu lekkiego nad Jedlicą. W pierwszą sobotę sierpnia uczestnicy spacerów będą mogli poznać historię związaną z rodem Radziwiłłów, tydzień później z rodem
von Reden. Podczas następnego spaceru przewodnik będzie opowiadał i oprowadzał po miejscach unikalnych przyrodniczo. Udział w wędrówkach z przewodnikiem jest bezpłatny. Informacje o spacerach na
bieżąco będą zamieszczane na stronie www.kowary.pl. Na tej stronie można również znaleźć regulamin imprezy.
(jk)
REKLAMA
Gorąco zapraszamy do restauracji
ZAJAZD PRZYWODZIE
na przepyszne dania kuchni polskiej
IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE s KOMUNIE
CHRZCINY s URODZINY s STYPY
KOMPLEKSOWA ORGANIZACJA IMPREZ U KLIENTA
(catering wraz nakryciem)
Strzelanina w centrum
ZAJAZD PRZYWODZIE, 58-530 Kowary, ul. Rzemieślnicza 1B
e-mail: zajazd @ przywodzie.eu
tel. 667 221 624, tel. 667 221 628
12
Walki uliczne na terenie Kowar, strzelanina pomiędzy oddziałami Wermachtu, a wojskami US Army dowodzonymi przez generała Pattona. Wszystko to mogli oglądać kowarzanie, którzy 2 maja
o poranku przybyli na kowarski deptak. Tegoroczna edycja rajdu
Arado trafiła nad Jedlicę. Na kowarskim deptaku pojawiły się historyczne wozy bojowe i pojazdy służące w armii, w tym słynne amerykańskie dodge.
(jk)
S
AKTYWNI
SENIORZY
Wszyscy lubią dobre imprezy, zwłaszcza takie w stylu „wino, kobiety i śpiew”. W Kowarach
w organizowaniu takich specjalizują się…seniorzy.
Potwierdza to powiedzenie, że dusza się nie starzeje. Z okazji Światowego Dnia Inwalidy corocznie
w naszym mieście organizowane są senioralne imprezy. W tym roku odbyła się taka 18 kwietnia. Po
oficjalnych ceremoniach rozpoczęła się część parkietowa, do tańca nikt nikogo zachęcać nie musiał,
co widać na załączonych zdjęciach. Imprezę zorganizowało kowarskie koło Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów. Seniorzy nie tylko zabawą żyją.
Dbają również o otoczenie naszego miasta. Tydzień
przed taneczną imprezą seniorzy sprzątali Uroczysko. To jeden z najpiękniejszych zakątków okolic
Kowar. Wspomina o nim Przewodnik Pascala opisując to miejsce następująco: Skalisty wąwóz potoku Piszczak z 3-metrowym wodospadem oraz średniowiecznymi wyrobiskami (dojście z Kaplicznego
Wzgórza niebieskim szlakiem; 20 min).
– Ciężka to była praca, bo ludzie śmiecą nawet
w lesie, o czym świadczy ilość worków z zebranymi śmieciami – mówi Ryszard Grudniak, jeden
z uczestników akcji sprzątania – ale było warto, bo
miejsce jest piękne. Seniorzy również zajmują się
pracą twórczą, czego próbkę publikujemy na łamach naszego pisma.
(jk)
GALERIA
PIONIERÓW
Redakcja Gazety Wrocławskiej wraz z Marszałkiem Województwa Dolnośląskiego Cezarym Przybylskim zamierza stworzyć galerię umownie nazwaną „ojcami założycielami”
Dolnego Śląska. Nazwa nawiązuje do początków
Stanów Zjednoczonych. Tak jak kraj za oceanem,
podobnie Dolny Śląsk tworzyli pionierzy, którzy
przybyli tu 70 lat temu. Jak pisze w liście do burmistrzów dolnośląskich miast Arkadiusz Frans redaktor naczelny Gazety Wrocławskiej, „na Dolnym
Śląsku znajduje się 169 gmin i marzy nam się, aby na
przełomie 2015/2016 roku tylu samo Ojców Założycieli znalazło się w Galerii Dolnoślązaków”. Nie
jest to jednak wymóg, pomysłodawcy chcą w galerii umieścić sylwetki ludzi, którzy organizowali powojenną rzeczywistość regionu. Aby zgłosić kandydata czy kandydatkę do Galerii Dolnoślązaków
należy przesłać zgłoszenie do Gazety Wrocławskiej na adres mailowy [email protected]
lub listownie na adres Gazeta Wrocławska, ul. Św.
Antoniego 2/4, 50-073 Wrocław. Zgłoszenie powinno zawierać uzasadnienie – do 5000 znaków.
Do zgłoszenia koniecznie należy dołączyć zdjęcie bohatera. Urząd Miejski w Kowarach postanowił również stworzyć galerię „Kowarskich Pionierów”, powstanie ona w Salach Tradycji Miasta. (jk)
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
H
I
S
T
O
R
I
A
O dębie i bukach nieopodal
kowarskiej „wieży ciśnień”
Ż
ółty szlak na Skalny Stół (1281 m n.p.m.) zaczyna się na Dworcu Głównym
PKS Kowary. Początkowo biegnie razem ze szlakiem niebieskim, który prowadzi z Karpnik do Jarkowic. Na żółtym szlaku znajduje się wiele ciekawostek, na
pierwszą z nich natrafiamy już kilkadziesiąt metrów przed wieżą ciśnień, w której mieści się galeria i pracownia oraz zbiór lasek i kijów pasterskich Jerzego Jakubowa.
Po lewej stronie, za murem, rosną czerwone
buki i dąb. Warto przypomnieć skąd się tu znalazły, czego możemy się dowiedzieć z „Historii
Miasta Kowary w Karkonoszach spisanej przez
Theodora Eisenmängera onegdaj nauczyciela
miejskiej szkoły ewangelickiej wydanej w 1900
roku”. Na stronie 245 odnajdujemy wzmiankę
o tym, że 1 kwietnia 1895 r. posadzono tutaj Dąb,
który poświęcono Otto von Bismarck’owi.
Watro przypomnieć, że Otto von Bismarck był
od 1862 roku premierem Prus, a w latach 1871–
1890 kanclerzem Rzeszy Niemieckiej. Mimo iż
O. Bismarck był wybitnym politykiem, należy
także pamiętać o tym, że prowadził politykę antypolską, której wyrazem były m.in. walka o kulturę (Kulturkampf) i walka o ziemię.
Mniej więcej rok po posadzeniu Dębu BismarcDąb Otto von Bismarcka. Fot. Z. Piepiora.
k’a, Kowary odwiedziła wybitna poetka Johanna
Ambrosius. Urodziła się w 1854 r. w Ragnit w Prusach Wschodnich (obecnie Nieman w Obwodzie Kaliningradzkim, tuż przy granicy z Litwą). Nazywano ją „Poetką Ludu” („Volksdichterin”). Jej najbardziej znany wiersz to „Moja rodzinna ziemia” („Mein Heimatland”). Z kolei
wiersz „Ulubieniec ludu”, poświęciła cesarzowi Fryderykowi III, za co otrzymała zaproszenie
do Berlina od Cesarzowej Wiktorii. J. Ambrosius miała okazję poznać takich twórców jak: Herman Grimm, Gerhart Hauptmann, Hermann Sudermann, Ernst Wiechert. Zmarła w 1939 roku
w Królewcu.
Jej wizytę w 1896 roku w Kowarach upamiętniono, odsłaniając kamień, który nosił jej imię.
Później zasadzono w tym miejscu kilka czerwonych buków, które były jej ulubionymi drzewami.
Tekst: Zbigniew Piepiora i Robert Andrzejewski
Zdjęcie: Zbigniew Piepiora
REKLAMA
13
W W W. S M K - K O WA R Y . P L S T O WA R Z Y S Z E N I E M I Ł O Ś N I K Ó W K O WA R
KURIER KOWARSKI
Kwartalny dodatek do Gazety Kowarskiej
nr 2 (122), rok xxiV
fot. Aleksandra Wiącek. I miejsce w międzygminnym konkursie fotograficznym Osobliwości Karkonoszy
K U R I E R
K O W A R S K I
KRONIKA SMK
16–17 kwietnia – 20 członków SMK oraz 20 członków Heimatsferein z Schönau-Berzdorf zwiedzało stolicę Niemiec – Berlin.
Wycieczka ta była ukoronowaniem naszej długoletniej współpracy. Zwiedziliśmy między innymi gmach Bundestagu, Muzeum
Historii Niemiec i podziwialiśmy widoki z Wieży Telewizyjnej.
1 maja – tradycyjnie członkowie SMK wzięli udział w organizacji
Kowarskiej Majówki. Tym razem najważniejszym wydarzeniem
była wystawa Wspomnienia XX wieku. Zdjęcia można oglądać
w siedzibie SMK we wtorki, czwartki i soboty w godz. 11–15, już
od 1 lipca w czasie wakacji codziennie w godz. 11–15.
22 maja – w siedzibie SMK w ciepłej i przytulnej atmosferze odbył się koncert majowy. W imieniu członków SMK gości powitała Halina Młodkowska. Sprawcą całego „pozytywnego zamieszania” był Fryderyk Pacak – pracownik Szkoły Muzycznej im.
S. Moniuszki w Jeleniej Górze. Przed licznie zgromadzoną publicznością z Panią Burmistrz na czele wystąpili Pan Artur Rulewski – nauczyciel i uczennice Szkoły Muzycznej. W ogrodzie
przy Domu Tradycji można było podziwiać makatki z Fabryki
Dywanów w Kowarach. Muzyka łączy pokolenia i potrafi wprowadzić w pozytywnym nastrój. Tego mogli doświadczyć wszyscy obecni.
Zwiedzanie Berlina
10 czerwca – w Kawiarni „Urszulka” odbyło się sprawozdawcze
zebranie walne.
SOS dla Stowarzyszenia
Miłośników Kowar
Szanowni Państwo, Przyjaciele SMK!
Wydarzyło się u nas nieszczęście. W naszej siedzibie wybuchł kocioł centralnego ogrzewania. Awaria udaremniła nam realizację zaplanowanych wystaw.
Cały czas usuwamy skutki pożaru w pomieszczeniach, a brak odpowiedniej
temperatury powoduje, że ocalałe eksponaty niszczeją. Jesteśmy stowarzyszeniem utrzymującym się tylko ze składek członkowskich, które nie wystarczą na pokrycie wszystkich strat. Uzyskaliśmy zgodę Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji na zbiórkę publiczną, której nr to: „2015/1362/OR”. Dane
zawarte w zgłoszeniu zostały zamieszczone na portalu zbiórek publicznych.
Prace w odnowieniu naszej siedziby trwają nadal. Mamy nadzieję, że nadal możemy liczyć na wsparcie. Dziękujemy za pomoc wszystkim naszym członkom,
którzy poświęcają swój wolny czas, by doprowadzić budynek do takiego stanu, by w czasie wakacji mogli go zwiedzać turyści. Dziękujemy również sponsorom: Małgorzacie Pernak De Gast, Wiesławie Adamiec, Ewie Pędziwiatr,
Wojciechowi Dąbrowskiemu, Jackowi Jakimiakowi, Stefanowi Młodkowskiemu, Zbigniewowi Rokoszowi, Robertowi Osojcy, Waldemarowi Szerszeniowi
i Nadleśnictwu „Śnieżka”. Dzięki Państwu możemy te nasze prace remontowe prowadzić.
Otwarcie koncertu majowego
NIP 611-11–19-859
KONTO 35 1020 2124 0000 8402 0069 7227
REGON 230 180 120 Nr KRS 0000097189
www.smk-kowary.pl
Koncert majowy
2
K U R I E R
K O W A R S K I
SZUKANIE
KALWARII
Podczas długiego majowego weekendu nareszcie znalazłam
kilka godzin, aby odszukać i zobaczyć Kalwarię Lubawską,
a właściwie jej ruiny.
Z
budowano ją na przełomie XVIII/
XIX w. na Świętej Górze, u stóp której leży Lubawka. Teren ten od wieków należał do cystersów w Krzeszowie.
Kalwarie, jak wyjaśnia Słownik Wyrazów Obcych, w ujęciu religijnym to kaplice lub kościoły rozmieszczone zwykle na
pagórkowatym terenie poświecone kultowi męki Jezusa.
Kalwaria w Lubawce to Droga Krzyżowa
prowadząca na szczyt Świętej Góry z kamiennymi stacjami, kapliczkami i pięknymi rzeźbami. Była też druga stroma
droga, która wiodła wprost na szczyt, wyłożona płytami z piaskowca tworzącymi schody, po których pątnicy wchodzili na kolanach. Niewiele z tego pozostało.
Redakcja: Katarzyna Borówek-Schmidt,
Gabriela Kolaszt, Grzegorz Schmidt, Leszek
Pohoski, Stanisław Kanonowicz, Jerzy Sauer
Korekta: Anna Szablicka
Współpracują: Wiesława Adamiec, Jarosław
Kotliński, Adam Walesiak
Kontakt: Stowarzyszenie Miłośników Kowar,
ul. Górnicza 1, Kowary;
e-mail: [email protected]
Skład komputerowy: Wojciech Miatkowski
Wydawca: Miejski Ośrodek Kultury,
ul. Szkolna 2, Kowary
Wszystko, niestety, w opłakanym stanie:
kapliczki zdewastowane, niektóre wręcz
zrujnowane, rzeźby bezgłowe leżą w zaroślach (oprócz rzeźb anioła i św. Floriana).
Stacje również poprzewracane, a ze schodów pozostały gdzieniegdzie pojedyncze
stopnie. Największe wrażenie zrobiła na
mnie neogotycka kapliczka z czerwonej
cegły zbudowana pod samym szczytem.
Wewnątrz można zobaczyć oryginalną
kolorową posadzkę i dobrze zachowane
polichromie na sklepieniu przedstawiające czterech ewangelistów.
O istnieniu kalwarii w Lubawce dowiedziałam się niedawno, chociaż mieszkam w Kowarach już kilkadziesiąt lat,
a to przecież tylko 20 km stąd. Nie jest łatwo tam trafić, bo nie prowadzi tam żaden szlak. Nie ma o kalwarii żadnych informacji w terenie. Miejsce to, chciałoby
się powiedzieć, zapomniane przez Boga
i ludzi, lecz mimo wszystko, mam nadzieję, że można tam znaleźć Boga. A ludzie?
Gmina Lubawka wypiera się odpowiedzialności za spadek poniemiecki, nadleśnictwo umywa ręce, a wandale robią
swoje. Niedługo już nic nie pozostanie po
tym pięknym miejscu. Podobno zmienio-
no nawet przebieg szlaku turystycznego,
aby nie straszyć turystów.
I znowu czuję się zawstydzona i zażenowana, sięgając do przedwojennej historii.
Miejsce to było nie tylko ośrodkiem kultu
religijnego, ale także atrakcją turystyczną.
Wszak turystyka jest wtórnym zjawiskiem
w stosunku do ruchu pielgrzymkowego.
Poprzedni gospodarze dbali więc o Świętą Górę. Istniała tam wieża widokowa ( bo
i panorama z góry jest zachwycająca) i gospoda i piękne kapliczki, które można było
oglądać, pomodlić się czy też schronić głowę przed upałem lub deszczem. Ruch turystyczny i pielgrzymkowy służył miasteczku, które jest nadal pełne uroku, ale senne,
zaniedbane, biedne. Taka perełka przysypana piaskiem – może kiedyś ożywi się
i odzyska swój blask? Ma przecież piękną
i długą historię.
Wędrując po kalwaryjnych dróżkach, ujrzałam jednak kilka promyków nadziei. To
stowarzyszenie, które zawiązało się ostatnio dla ratowania kalwarii, ksiądz, który
zabezpieczył część rzeźb przed dewastacją
oraz… zafoliowany, przyciśnięty kamieniami opis III stacji drogi krzyżowej położony w dawnym miejscu, gdzie się znajdowała. To znaczy, że ludzie tam nadal się
modlą. Nadzieja dla kalwarii i Lubawki to
turyści i pielgrzymi, bo naprawdę warto
tam się wybrać. Bardzo dokładnych informacji udzielił mi miły pan w hotelu Lubavia mieszczącym się w rynku. W tym hotelu jest też punkt Informacji Turystycznej.
A więc do zobaczenia na kalwaryjnych
dróżkach, bo ja na pewno tam wrócę.
A.B.
3
K U R I E R
K O W A R S K I
FESTIWAL SZTUKI
WŁÓKNA – NAJSTARSZY,
JEDYNY W POLSCE
Echo kowarskich plenerów
Wiadomość o zorganizowaniu w 1974
roku pierwszego w Polsce pleneru tkackiego w mieście Kowary rozeszła się echem
po całym kraju i nawet szybko przeniknęła „szczelnie zamknięte granice z krajami
europejskimi”. Dziś młodzi ludzie nie wyobrażają sobie zamkniętych przejść granicznych. Podróżują swobodnie i bezstresowo. Mogą zwiedzać skarby kultury,
studiować i prezentować swoją twórczość
w galeriach całego świata. W tamtych latach było to niemożliwe.
Plener tkacki nie tylko był źródłem inspiracji, lecz także „oknem na świat sztuki”, dlatego tak bardzo zabiegali artyści
o możliwość uczestniczenia w nim. Dowodem tego były częste telefony do mojego domu we Wrocławiu (telefonów komórkowych jeszcze nie znaliśmy), lawinowo
napływające listy z zapytaniami „czy jest
jeszcze miejsce…” lub „jakim kluczem
są weryfikowani artyści”. Pytania i propozycje, nieraz wręcz naciski, zaskakiwały mnie ogromnie. Chwytano się różnych sposobów, aby znaleźć się w gronie
„wybrańców”. Nasuwa się pytanie: dlaczego było takie zainteresowanie tym wydarzeniem? Otóż artyści byli złaknieni
wzajemnych kontaktów, plenery dla wielu były jedyną możliwością spotkania
się z artystami zza granicy. Właśnie tutaj, w Kowarach dowiadywali się o światowych konkursach, nawiązywali kontakty z organizatorami wystaw, korzystali
z zagranicznej wymiany kulturalnej i, co
najważniejsze, brali udział w zbiorowych
prezentacjach tkaniny artystycznej mających zawsze bezprecedensowy charakter.
Początkowo skromny plener z czasem
zaczął nabierać wymiarów instytucjonalnych. Nie było to moim zamierzeniem
i nie chciałam się temu poddać. Byłam zawsze jedną z wielu uczestniczek, pomimo
iż pełniłam funkcję organizatora, wtedy
używano nazwy „komisarz”. Od samego początku wprowadziłam zasadę koleżeńskości, czyli bez względu na wiek czy
tytuł naukowy zwracaliśmy się do siebie
po imieniu. W ten sposób zapobiegłam
4
powstawaniu barier i wzajemnych zależności. Szybko tworzyła się serdeczna,
rodzinna atmosfera sprzyjająca kreatywności i wymianie doświadczeń warsztatowych. W tym miejscu chcę zwrócić uwagę,
że moim celem było stworzenie „warsztatu tkackiego”. Nazwa pleneru „Warsztat Tkacki – Kowary” kojarzyła się z rozwiązywaniem problemów technicznych
i technologicznych oraz z poznawaniem
tajników kunsztu tkackiego. Był to wyjątkowy czas dzielenia się umiejętnościami, które można było opanować w atmosferze przyjacielskich rozmów, pokazów
i wymiany własnych doświadczeń. Opracowany wtedy program pleneru funkcjonuje ponad 40 lat, czyli jest ponadczasowy. W ciągu minionych lat zmieniały
się założenia formalne, m.in. czas trwania , dostęp do surowców i koszty. Przez
pierwsze dwie dekady plenery trwały trzy
tygodnie i nie obciążały portfeli uczestników. Były to wielkie zalety tego przedsięwzięcia. Nic więc dziwnego, że musiała
być selekcja i rotacja uczestników. Miejscem corocznych trzytygodniowych spotkań artystów był Dom Wypoczynkowo-Szkoleniowy „Harnaś” w Wojkowie
należący do Fabryki Dywanów – Kowary. Funkcję kierownika DWS w tamtym
czasie pełniła Jadwiga Dobrysiak, która
miała przydomek Pani Harnasiowa. Pani
Jadwiga była wspaniałą kobietą, zawsze
miła, uśmiechnięta, zainteresowana naszą twórczością i chętna do wypełniania
„niecodziennych” potrzeb artystów. Trzeba przyznać, że artyści, szczególnie zgromadzeni w grupie, odbierani są inaczej
niż osoby korzystające jedynie z usług hotelarskich i wypoczynkowych. Niepokój
twórczy będący domeną artystów nie zawsze jest zrozumiany przez przeciętnego
człowieka. Często zadawane pytania rodzące się na podstawie obserwacji procesu twórczego w stylu: Co to będzie? Po co
to robisz? nie znajdują zadawalającej odpowiedzi.
Od 1976 roku na plenerach zaczęli pojawiać się artyści z zagranicy. Pierwszy-
mi gośćmi zza granicy, którzy odważnie,
a może także i z ciekawości przyjechali do
kraju „za żelazną kurtyną” byli Reine Navin i Gunilla Skyttla ze Szwecji. Ich obecność wniosła powiew zachodniej sztuki.
Rozbudzali ciekawość wśród grupy polskiej swoim podejściem do kreacji i swobody duchowej. Charakteryzowało ich
duże poczucie humoru, które potęgowało
się w czasie codziennych, skromnych posiłków. Znaleźli nazwę dla kaszanki, którą najczęściej serwowano na obiad i nawet
na kolację, był to „polski kawior”. W ten
sposób wywołali burzę ogólnego śmiechu
i rozluźnili napięcie spowodowane niedoskonałością menu. Faktycznie posiłki dla
naszej grupy były skromne i mało urozmaicone, lecz nikt się nie sprzeciwiał i nie
chorował. Takie to były czasy.
W 1977 roku obok stałej polskiej grupy
uczestniczyły artystki z Czechosłowacji –
Bela Sucha, z Finlandii – Maija Valkama
i Pirko Hammarderg oraz Barbara Wacholtz z NRD. Corocznie ilość artystów
zza granicy poszerzała się o nowe nazwiska z innych krajów. Nawet ja, jako organizator, nie wiedziałam, gdzie oni zdobywali informacje o tym wydarzeniu. Byłam
zajęta organizowaniem wystaw tzw. poplenerowych i towarzyszących, dokumentowaniem wydarzenia, pisaniem sprawozdań i rozliczeniami finansowymi. Te
obowiązki zabierały mój drogi czas, który
mogłam spożytkować dla swojej indywidualnej twórczości.
Plenery oraz inne zadania w sferze kultury muszą być wspierane przez publicznych sponsorów. Najczęściej są do tego
upoważnione Wydziały Kultury w jednostkach samorządowych. Na mnie więc
spadał obowiązek pisania wniosków w celu
zdobywania środków, o które skrupulatnie
zabiegałam i dalej to czynię. Jest to funkcja niewdzięczna, pracochłonna i nielubiana przeze mnie. Poddałam się jednak
tym wymogom, z miłości do pięknej idei,
czyli krzewienia i propagowania tkaniny
artystycznej opartej na lokalnych tradycjach rękodzielniczych.
Imperatyw taki jest tylko wtedy możliwy, kiedy efekty działań przekładają się
na formę wizualizacji, z której lokalna
społeczność czerpie dla siebie impulsy.
Plenery Tkackie zawsze miały zwolenników, przyjaciół i miłośników, dzięki temu
mogły się przeistoczyć w Festiwal Sztuki
Włókna.
Prof. Ewa Maria Poradowska-Werszler
K U R I E R
Otwarcie wystawy
K O W A R S K I
Artyści ze Szwecji
Tkanina
Zofii Godlewskiej
5
K
U
R
I
E
R
K
O W A
R
S
K
I
Niezwykłe spotkania w Lądku Zdroju
Kurt Diemberger,
Dhaulagiri (Biała Góra)
i pragnienie wolności
Przegląd filmów górskich,
spotkania z ludźmi gór
i podróżnikami co roku
jesienią przyciągają do Lądka
Zdroju miłośników tego
sposobu na życie i spędzania
wolnego czasu. Zawsze
śledzę te wydarzenia,
na które zapraszani są wybitni
himalaiści nie tylko z Polski.
Jest początek września 2014 r., zbliża się kolejna, dziewiętnasta już edycja
przeglądu. Z zainteresowaniem czytam program spotkań i tu elektryzuje mnie informacja – przyjeżdża sam
Kurt Diemberger. Tak, to on! Ostatni
żyjący zdobywca dziewiczych ośmiotysięczników Himalajów i Karakorum, jeden z wielu uczestników zmagań „złotej ery”, autor pierwszego wejścia na Broad Peak (1957 r.) i Dhaulagiri (1960 r.). W „złotej erze” alpinizmu (lata między rokiem 1950 – zdobycie Annapurny, a 1960 – zdobycie Dhaulagiri)
dokonano pierwszych wejść na trzynaście z czternastu ośmiotysięczników. Pozostał jedynie ostatni – Shishapangma wznoszący się na niedostępnym wówczas terytorium Tybetu. Informacja o przyjeździe himalaisty do Lądka Zdroju ożywiła wspomnienia z Nepalu i moje spotkanie z Dhaulagiri i innymi ośmiotysięcznikami.
Pamiętny październik 2005 r. Po dwudniowym pobycie w Kathamandu wyruszyliśmy w interior tego pięknego kraju. Wynajętym mikrobusem, wśród miejskiego zgiełku,
klaksonów pięliśmy się mozolnie na obrzeża kotliny Kathmandu. Tutaj spotkaliśmy zapory na drodze, szlabany, żołnierzy kontrolujących przejeżdżających. Było to wynikiem
wzmożonej działalności maoistów, którzy przemocą chcieli przemycić ideologię z Chin.
Po pokonaniu kotliny nasz pojazd ostrożnie zjechał w dół. Podziwialiśmy rozległą dolinę rzeki Kali Gandaki, mozolnie uprawiane pola tarasowe, ciemną zieleń roślinności
i lasów. Na dalszym planie ukazał się biały trójkątny wierzchołek – Dhaulagiri (8167 m)
widziany z odległości około 140 km. To pierwsze spotkanie z tym ośmiotysięcznikiem.
Dotarliśmy do Pokhary, a potem do urokliwego, spokojnego miasteczka Tansen.
Skromne brukowane uliczki prowadziły nas w górę. Tam znaleźliśmy zakwaterowanie
w jednym z najwyżej położonych hoteli w dzielnicy Palpa. Zapadał już zmierzch, a wysokie Himalaje skrywały swe oblicze. Rankiem jednak, tuż po wschodzie słońca, weszliśmy na dach hotelu. Podziwialiśmy Dhaulagiri z odległości „zaledwie” 40 km. Widoczne było również całe pasmo Annapurny.
Wracam jednak do września 2014 r., do Lądka Zdroju i wypełnionego po brzegi dużego namiotu, w którym odbyła się prelekcja Kurta Diembergera. Wśród niezliczonych pokazów i prezentacji jego występ jest nieco odmienny, bardziej dynamiczny. Bar6
Dolina Kathmandu
dzo poważnie traktuje swoich słuchaczy,
opowiada ze swadą, poczuciem humoru.
Jego filmy i zdjęcia w starym dobrym stylu robią wrażenie. Opowiada o swoim życiu – od młodości, kiedy był wiejskim nauczycielem, poprzez fascynacje górami,
zdobycie Broad Peak, Dhaulagiri, po czasy obecne, kiedy jest przede wszystkim filmowcem gór. Mówi o tym, czego nauczyło go życie. Przekonuje, że życiu trzeba
wyjść naprzeciw. Nie wahać się i podejmować decyzje, których nikt za nas nie
podejmie.
Wyprawa na Dhaulagiri była bardzo trudnym przedsięwzięciem, bowiem szczyt ten
słynie ze złej passy i niekorzystnych warunków pogodowych. Zwycięska wyprawa, której uczestnikiem był Diemberger była ósmą z kolei. Wierzchołek został
osiągnięty w maju 1960 r. bez użycia tlenu. W zdobyciu ośmiotysięcznika brało udział jeszcze dwóch Polaków – Jerzy Hajdukiewicz i Władysław Skoczylas,
choć nie stanęli oni na szczycie. Kurt wyrażał się z niezwykłym uznaniem o zasłu-
K
gach Polaków. Podkreślał, że zdobycie szczytu było wspólnym dziełem, jednocześnie
sukcesem polskim.
Podczas spotkania miało miejsce sympatyczne zdarzenie. Do Diembergera podszedł himalaista z Wrocławia – Bogdan Jankowski, który spotkał się z nim w górach blisko czterdzieści lat temu. Sądził, ze bohater spotkania go nie pamięta, ale mocno się zdziwił, ponieważ Kurt rzekł do niego: Witaj, przyjacielu Bogdanie!
Jeszcze jeden niezwykły gość pojawił się w Lądku Zdroju. Zwykle odmawia wywiadów,
spotkań, choć jest postacią wyjątkową w środowisku ludzi gór – to Wojciech Kurtyka.
Legenda światowego himalaizmu, prekursor wspinaczki w stylu alpejskim w najwyższych górach świata. Wiele jego dróg pokonanych lata temu nie zostało powtórzonych.
Przykładem tego jest trawers trzech szczytów masywu Broad Peak i zachodniej ściany Gaszerbruma. Wojtek pojawił się z racji tego, iż jego powieść „Chiński maharadża”
stała się książką roku 2014 literatury górskiej. Jest to opowieść psychologiczna, thriller górski opowiadający o przygotowaniach do ryzykownego przejścia bez asekuracji
legendarnej drogi wspinaczkowej. Najlepszą recenzją tej książki są słowa Kingi Baranowskiej: „Tam, gdzie doświadczamy jedności, dotyka nas miłość. Lubię tę myśl, która
często przewija się w książce. Chociaż pojawia się w kontekście wspinania, tak naprawdę dotyczy całego naszego życia”. Sam Wojtek Kurtyka przyznaje: „Wydawało się, iż
w moim życiu nastał okres spokoju i stabilizacji. A jednak, jak to nieraz bywa, właśnie
z kojącego rytmu oswojonych dni wyrodził się obłęd. Ja zaś, obdarzony rzadkim darem
przezorności, odkryłem przestraszony, że wpadłem w sidła, z których nie potrafiłem się
wyplątać. I pomyśleć, że przyczyną tej matni i zniewolenia było pragnienie czegoś zupełnie odwrotnego – pragnienie wolności”.
W czasie tych wyjątkowych spotkań w Lądku dało się odczuć, iż owe dążenie do gór jest
pragnieniem wolności, kwintesencją życia zarówno Wojtka Kurtyki, jak i Kurta Diembergera. Sam Wojtek wyraził się kiedyś w ten sposób: „Wejście w góry jest mistycznym przeżyciem
pozytywnym. Ułatwia akceptację negatywnych stron życia, starzenia się, słabnięcia, choroby. Wejście na szczyt jest oczyszczeniem z neurotycznych skutków codziennego życia – z bycia pochłoniętym małymi sprawami. Stres wysysa z Ciebie cały ten niepotrzebny absurd. Po
wejściu na szczyt ludzie doznają uczucia odświeżenia i odnowy. Po powrocie do codzien-
U
R
I
E
R
K
O W A
R
S
K
I
nej egzystencji jesteś zwykłym człowiekiem,
a nie znerwicowanym zwierzęciem. Poza
tym uprawianie wspinaczki to możliwość
odkrywania prawdy o samym sobie. Moje
rozumienie życia jest ukształtowane przede
wszystkim przez góry”.
W roku bieżącym kolejna, dwudziesta
już, jubileuszowa edycja Przeglądu. Co
tym razem będzie inspiracją do działania, szukania nietuzinkowych rozwiązań
i ścieżek prowadzących do wolności?
Leszek Pohoski
Wojciech Kurtyka podpisujący książki
7
K U R I E R
K O W A R S K I
WIEŚCI Z LEMA
FINAŁ KONKURSÓW
EKOLOGICZNYCH
12 czerwca 2015 r. na terenie pałacowego ogrodu w Bukowcu odbył się uroczysty finał konkursów ekologicznych.
Pierwsze miejsce w finale międzygminnego konkursu fotograficznego „Osobliwości Karkonoszy” w kategorii szkół ponadgimnazjalnych otrzymała Aleksandra
Wiącek kl. II LO (fot. na okładce Kuriera Kowarskiego), a drugie miejsce Patryk
Rosiak kl. I LO. M. Kozioł zdobyła wyróżnienie w kategorii gimnazjum.
W finale międzygminnego konkursu plastycznego: „Czyste Karkonosze” dla szkół
ponadgimnazjalnych w kategorii plakat
I miejsce zajęła Katarzyna Jęczmieniak
kl. 1b, a wyróżnienie otrzymała Monika
Łazar kl. 3a.
KOWARSKA
PLAŻÓWKA WŚRÓD
NAJLEPSZYCH
W POWIECIE
Trzy dni zmagań na piasku wyłoniły
najlepszych gimnazjalistów i licealistów powiatu jeleniogórskiego w plażowej piłce siatkowej. Wszystkie cztery
drużyny z naszej szkoły wywalczyły miejsca na podium. Najlepsze okazały się zawodniczki z liceum: Iwona Lipka, Aleksandra Wiącek oraz Aneta Chouhan,
które zostały po raz kolejny Mistrzyniami Powiatu.
/
W I E Ś C I
Z
L E M A
MIĘDZYSZKOLNY
KONKURS
RECYTATORSKI
22 maja w ZSO odbył się
Międzyszkolny Konkurs
Recytatorski. Tym razem od
hasłem „Książka – najlepszy
przyjaciel człowieka”.
Uczestnikami konkursu byli uczniowie
kowarskich szkół podstawowych i gimnazjum. Jak zwykle (konkurs ma charakter
cykliczny) była to prawdziwa uczta duchowa. Uroczystość odbyła się w szczególnej
atmosferze. Zaczęło się od wprowadzenia
nastroju piękna dzięki występowi szkolnych wokalistów.
Następnie uczniowie Szkół Podstawowych nr 1 i nr 3 recytowali wiersze.
Po krótkiej przerwie wystąpili gimnazjaliści. Poetyckie prezentacje oceniali nauczyciele poloniści z trzech kowarskich
szkół. I wtedy pojawił się problem!
Poziom interpretacji poetyckich był tak
wysoki, że obrady komisji konkursowej
trwały wyjątkowo długo – z trudem wyłoniono laureatów. W kategorii wiekowej –
uczniowie szkół podstawowych przyznano
dwie pierwsze nagrody. Zdobyły je uczennice: Julia Kaczor i Julia Wieczorek. Natomiast laureatem wśród gimnazjalistów
został uczeń Mark Mościcki.
MEDALE DLA
LICEALISTÓW Z LEMA
W niesprzyjających warunkach pogodowych bardzo dobrze spisali się nasi
lekkoatleci.
Podczas rozegranych w Cieplicach Indywidualnych Mistrzostwach Powiatu w Lekkoatletyce zdobyliśmy 20 medali.
8
LEMOW
Już po raz szósty odbył się
festyn rodzinny Lemowisko.
I tym razem zakończył
się sukcesem – dopisała
nam pogoda, zaskoczyła
frekwencja, a dobry humor
towarzyszył od rana do
późnego popołudnia.
Lemowisko z założenia jest imprezą integracyjną – w jego przygotowanie angażują
się wszyscy związani ze szkołą – rodzice,
uczniowie, nauczyciele oraz pracownicy szkoły. Stąd wynika z pewnością atut
imprezy, która na ten jeden dzień łączy
w staraniach oraz w zabawie nas wszystkich. 24 maja na górnej płycie boiska nie
zabrakło atrakcji – były pokazy uczniów
ze wszystkich kowarskich szkół i przedszkola publicznego, rozmowy z wyjątkowymi kowarzanami oraz stoiska z atrakcjami. Nie sposób przecenić trudu, jaki
K U R I E R
WISKO
wielu ludzi włożyło w przygotowanie Lemowiska. Dziękujemy:
- Rodzicom za pyszne ciasta,
- Uczniom za pomoc w przygotowaniu
stoisk i posprzątaniu ich,
- Państwu Marcie i Jerzemu Jaworskim za
atrakcyjne zabawy i konkursy,
- Pani Iwonie Loch oraz Panu Jarosławowi Bilskiemu za umożliwienie przejażdżek na koniach dzieciom i dorosłym,
- Panom Arturowi Juziuczukowi, Filipowi Madejowi oraz Radkowi Pieńkosowi
za zaprezentowanie zdalnie sterowanych
modeli samochodów i dronów,
- Panu Tomaszowi Pagaczowi z siłowni w kowarskim MOK-u za ufundowanie
miesięcznych karnetów wstępu dla zwycięzców konkursu wyciskania sztangi
- Oraz wszystkim, którzy uczestnicząc
w Lemowisku, sprawili, że stało się ono
miłą szkolno-rodzinną imprezą.
K O W A R S K I
Otyłość – choroba,
czy… styl życia?
Widzimy grupę młodych, uśmiechniętych ludzi, zapewne dobrych
przyjaciół. Atmosfera jest wspaniała, humory dopisują. Wszyscy żwawym krokiem zmierzają w kierunku restauracji serwującej frytki,
hamburgery, cheeseburgery, parówki i inne smakołyki. Co więc tak
szczególnego lub dziwnego jest w tej scence, która w rzeczywistości
jest telewizyjną reklamą jednej ze znanych na całym świecie sieci restauracji typu fast food? Wszyscy Ci ludzie są… SZCZUPLI!
No więc jak to jest z tym „śmieciowym” jedzeniem? O co chodzi tym wszystkim specjalistom promującym zdrowy styl życia i odżywiania się, bycie aktywnym i w ogóle
„bycie fit”? Może te hamburgery i frytki nie są aż takie złe? Niestety, musimy zmierzyć się z tą, dla niektórych bolesną, prawdą – owszem są.
W Polsce nadmierną masę ciała ma już 54% społeczeństwa. Są to dane z 2011 roku.
15 lat wcześniej osób z tym problemem było aż dwa razy mniej! Ktoś może mnie tutaj zapytać: „Czy 15 lat temu wynaleziono frytki i parówki?”. Niezupełnie. Zmieniły
się inne rzeczy takie jak chociażby stopień dostępności produktów, ilość czasu jaką
człowiek XXI wieku poświęca na posiłek i wreszcie to, jak jesteśmy zmanipulowani
i podatni na reklamę. Ciąg dalszy statystyk zaczyna już niestety przypominać, jak się
za chwilę okaże – śmiertelną wyliczankę, bo otyłość i związane z nią pogorszenie wyglądu to akurat najmniejszy problem. Niestety otyłość jest czynnikiem, który w największym stopniu odpowiedzialny jest za powstawanie i rozwój chorób układu krążenia, które są przyczyną ponad połowy zgonów w Polsce i na świecie! Miażdżyca,
nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca oraz inne schorzenia sercowo naczyniowe pozbawiają życia więcej osób niż nowotwory i wypadki komunikacyjne
razem wzięte! Wg danych Ministerstwa Zdrowia w 2009 roku z powodu chorób serca i naczyń zmarło prawie 178 tysięcy Polaków. Zagrożenie stanowią też cukrzyca,
stłuszczenie wątroby i nowotwory. Wszystkie te schorzenia w różnym stopniu wiążą
się ze sposobem żywienia.
Czy jesteśmy więc skazani na to wszystko? Jak się okazuje nie. Rozwijający się właśnie trend na odchudzanie i dbanie o siebie oprócz tego, że póki co przesiąknięty jest
przeróżnymi mitami i kłamliwymi reklamami tabletek, pigułek oraz innych suplementów, ma też swoje dobre strony. Pozwala bowiem zauważyć problem. A problem
rzeczywiście istnieje i należy mu się przyglądać bardzo uważnie. Sam fakt, że otyłość
została sklasyfikowana jako choroba sama w sobie, jest już czymś wielkim.
Bo dzięki temu nikt nie może już powiedzieć: „jestem otyły, bo mam cukrzycę”. W rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie! Oczywiście
nie dotyczy to każdego przypadku cukrzyka (jedynie 90%!).
A więc jednym słowem: PROFILAKTYKA !
Ale po co to całe straszenie skoro na reklamie widzimy
wyraźnie jaka to radość zjeść tłustą frytkę i pobawić się
z (jeszcze) zdrowymi przyjaciółmi? Jedno mnie tylko ciekawi. Dlaczego na ekranie widzimy tylko osoby szczupłe? Celem każdej firmy jest dotarcie do jak największej grupy odbiorców. Skoro szczupli
są już mniejszością (46%) to dlaczego nie
pokazać prawdy? Przynajmniej reklama dotrze tam, gdzie powinna, czyli
do stałych bywalców, których nie trzeba już specjalnie namawiać.
Andrzej Ozimkowski
Dietetyk Medyczny
9
K U R I E R
K O W A R S K I
Carita
– Żyć ze szpiczakiem
Fundacja Carita – Żyć ze szpiczakiem otrzymała
zaproszenie do udziału w konferencji,
która odbyła się na Uniwersytecie
Harvarda w Stanach Zjednoczonych.
Fundacja koncentruje się szczególnie na edukacji i dzieleniu się wiedzą, w związku z czym, jako organizacja, dokłada wszelkich starań,
aby być na bieżąco z najnowszymi zagadnieniami związanymi ze
zdrowiem publicznym.
Efektem tych działań był udział wolontariuszki, Emilii Demczur,
w warsztatach Creating Patient Based Evidence From Roots (z ang.
Tworzenie ewidencji pacjenta od podstaw), które odbyły się w dniach
20–24 kwietnia w Bostonie.
Program warsztatów skupiał się na konkretnych podejściach do badania i rozwiązywania problemów istotnych dla praktyki opartej na
ewidencji pacjenta. Organizatorzy warsztatów wyszli z założenia, że
stowarzyszenia pacjentów mają najlepsze informacje o rzeczywistej
sytuacji w obszarze zdrowia publicznego. Postanowili zatem zaprosić
przedstawicieli 25 różnych organizacji pacjenckich, z różnych krajów
świata, aby jak najszerzej spojrzeć na sytuację współczesnego pacjenta.
Podczas czterodniowych warsztatów prowadzonych przez prestiżowy panel prelegentów omówione zostały tematy związane z prowadzaniem badań klinicznych, obserwacyjnych oraz analizą baz danych.
A wszystko po to, aby dzięki dobrej metodologii, odpowiedniej konstrukcji narzędzi do zbierania danych i wykorzystaniu technik statystycznych tworzyć odpowiedni przekaz od pacjenta w stronę decydentów, lekarzy, firm farmaceutycznych i innych zainteresowanych stron.
Niezwykle cennym elementem spotkania była także możliwość wymiany dobrych praktyk stosowanych w różnych krajach oraz interaktywne sesje, podczas których nie brakowało bardzo rzeczowych pytań
i cennych odpowiedzi.
Dzięki poprawnie prowadzonej ewidencji pacjenta dużo łatwiej
osiągać założone przez organizacje cele. Poznanie odpowiednich metodologii i narzędzi jest więc elementem koniecznym dla sprawnej realizacji działań.
Warsztaty były niezwykle inspirujące i edukujące, co niewątpliwie
znajdzie wyraz również w działaniach Fundacji Carita – Żyć ze Szpiczakiem na rzecz pacjentów z Myeloma Multiple.
Emilia Demczur
Fundacja Carita – Żyć ze szpiczakiem
10
Pomiar długości tunelu
Wsłuchani w muzykę
OCALIĆ
OD ZAPOMNIENIA
10 lat temu obchodziliśmy stulecie linii
kolejowej Kowary – Kamienna Góra
5 czerwca 1905 r. ruszył pierwszy pociąg górską linią kolejową z Kowar do Kamiennej Góry. W setną rocznicę tego wydarzenia około
70 entuzjastów kolei spotkało się przy wlocie do tunelu kolejowego
pod Przełęczą Kowarską. Ich celem było uczczenie tej rocznicy. Pomimo niezbyt przyjaznej tego dnia pogody wszyscy byli uśmiechnięci
i z zapałem uczestniczyli w atrakcjach przygotowanych przez organizatorów. Na początku na torach wewnątrz tunelu zapłonęło 100 świeczek, co stworzyło zupełnie niezwykłą atmosferę i oswoiło ciemny, napawający lękiem tunel. W tym czasie geodeta Zbigniew Czoków wraz
z pomocnikami dokonał pomiaru długości tunelu. Kowarska Orkiestra Rozrywkowa umiliła czas oczekiwania na rezultat pracy geodety.
Ogłoszenie wyniku pomiaru odbyło się przy huku otwieranych szampanów. Okazało się, że długość tunelu wynosi 1026 metrów. Urodziny
linii kolejowej i tunelu zostały uczczone odśpiewaniem tradycyjnego
„100 lat”. Po części oficjalnej uczestnicy udali się do hoteliku „Nad Jedlicą”. Tam przy ognisku i smażonych kiełbaskach odbył się konkurs
wiedzy o historii kowarskiej linii kolejowej, którego zwycięzcą został
Zbigniew Janota. Imprezę dodatkowo umiliło zjawisko, które można
obserwować niebywale rzadko – na niebie pojawiła się podwójna tęcza!!! Być może symbolizowała świetlaną przyszłość, której realizację
zainicjowali członkowie Stowarzyszenia – Kolej Karkonoska prowadzącego działalność na rzecz rozwoju kolei na Dolnym Śląsku i promocji turystyki kolejowej.
Grzegorz Schmidt
K U R I E R
K O W A R S K I
/
F E L I E T O N
LAS KOWAROS,
CZYLI SEN O WIEKIEJ WYGRANEJ
To
nieprawda, że Las Vegas założyła mafia. To
słynne „Miasto Grzechu” wykreowała początkowo kolej, a potem budowa w odległości 48 km od niego wielkiej zapory Hoovera, a jeszcze
bardziej ogromnego jeziora Mead, które w przyszłości
miało zapewnić zielone trawniki (vegas w języku hiszpańskim oznaczają zielone łąki) wszystkim obywatelom
tego niegościnnego w przeszłości zakątka pustyni Nevada. Potem pojawili się specjaliści od bomby atomowej,
czyli fizycy z projektu Manhattan. I w końcu rzeczywiście Syndykat, który wybudował tu słynny Hotel Flamingo z największym kasynem i równie wielkim pechem.
Kowary, zwane na potrzeby tego artykułu „Las Kowaros” (a co!), niewiele łączy z miejscem, o którym Elvis
Presley śpiewał w przeboju „Viva Las Vegas”. Przykładowo liczba godzin słonecznych w ciągu roku – w Las
Vegas 3 822; w Kowarach – sami wiecie. Albo średnia
temperatura w lipcu: 47,2ºC, a najniższa temperatura w tymże lipcu 13,3ºC. A u nas często to wakacyjna norma, prawda? Więc może populacja? Tylko jak
mierzyć się naszym 11 tys. z 583 756 mieszkańców?
O turystach lepiej nie mówić. Wyobraźcie sobie, że
przy bulwarze Las Vegas Strip funkcjonuje aż 19 z 25
największych hoteli świata. My mamy, owszem, Jelenią
Strugę i (oprócz kilku pensjonacików prywatnych)…
to by było na tyle. No łączy nas… bomba atomowa
i wyścig zbrojeń. Oni tworzyli swój projekt przeciwko
nam, a my możemy być dumni (gorzka to chluba), że
to „nasz” uran radzieccy inżynierowie zdetonowali 29
sierpnia 1949 r. na poligonie w Nowej Ziemi. To już chyba „THE
END”, jak śpiewał mój ulubiony Jim Morrison z „Doorsów”.
O przepraszam, jest coś jeszcze. To ciągle rosnąca liczba różnego rodzaju „kasyn”, lokali gier, jaskiń hazardu, czyli innymi słowy miejsc, w których przynajmniej kilka razy dziennie można się
nieźle obłowić, a jeszcze więcej stracić. Nie wiem, czy to prawda
weryfikowalna faktami, ale powiada się, że każdemu upadkowi
sklepu czy zakładu towarzyszy natychmiast otwarcie kolejnego
oświetlonego obowiązkowym neonem przybytku jednodniowych milionerów. Mimo wnikliwej lektury Strategii Rozwoju
Miasta, nie odnalazłem w niej tego kierunku. Owszem, przy ulicy 1 Maja miały powstawać kafejki, restauracyjki, bary i puby.
Turyści mieli porzucić karpaczańską promenadę i przelewać się
tłumnie naszym świetnym deptakiem. Może to jest ta droga?
Wyobraźmy sobie, że nowa rada wprowadza lokalną legalizację hazardu? Czy to nie byłoby wspaniałe? Te neony, royce’y, ten
szampan lejący się strumieniami. Znowu odżyliby taksówkarze,
którzy nowym podróżnym opowiadaliby niesamowite, straszne
i całkowicie zmyślone historie o uciekających z miasta młodych,
o walających się w Jedlicy śmieciach, o zakątkach, gdzie bez powodu można było dostać po mordzie. Jedynym problemem na-
Casino Las Vegas – www.swcrown.com
Casino Las Kowaros
szej władzy byłaby decyzja, gdzie by tu jeszcze wybudować basen, poszerzyć drogę, stworzyć nowy park. I oczywiście jak sobie
poradzić z nadmiarem sobowtórów Elvisa.
A smutny hymn zastąpiono by tekstem (tekst zmieniony, bez
zgody autora):
Viva Las Kowaros ze swoimi neonami
Do gry automatami; zmarnowane sny
Viva Las Kowaros, które noc zmienia w południe
Noc zmienia w dzień, zobacz je
Nie wrócisz taki sam
P.S.
Niestety jest jeszcze tylko jeden problem: rosnącej liczbie „kasyn” dorównuje ciągle rosnąca liczba różnego rodzaju „second
handów”, sklepów „wszystko po 5 zł” i sklepów z butami o najmodniejszych krojach i najmniej przyjaznych zdrowiu materiałach. A potem to już tylko wyciągi, kupa śniegu każdej zimy
i palmy kokosowe przed domami. (Kokosowe, bo wiecie – czasami dobrze, że taki kokos spadnie komuś na głowę, bo inaczej to
z dobrobytu by nam się w …… poprzewracało!)
Jarosław Kotliński
11

Podobne dokumenty

Sukces możliwy w Kowarach

Sukces możliwy w Kowarach turystycznych wędrówek. Jacek Potocki jest profesorem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu na Wydziale Ekonomii Zarządzania i Turystyki w Jeleniej Górze. (jk)

Bardziej szczegółowo

pobierz - MOK Kowary

pobierz - MOK Kowary Kowary obchodzą dostojne urodziny, dlatego ten numer naszego pisma znacznie różni się od poprzednich, nazwijmy nieświątecznych. Więcej miejsca poświęcamy na przybliżenie historii, na wspomnienia, b...

Bardziej szczegółowo

Gazeta Kowarska

Gazeta Kowarska W  tym numerze niecodziennie potraktowaliśmy materiał o celebrycie. Jest nim nietuzinkowy człowiek, który choć wybrał drogę kapłaństwa, doskonale poradziłby sobie w wielu innych profesjach. W kwart...

Bardziej szczegółowo