pobierz - MOK Kowary
Transkrypt
pobierz - MOK Kowary
02 Slołsity Gazeta Kowarska Kwartalnik miejski / dodatek: Kurier Kowarski 2015 nr 2/2015 (58) ISSN 2300-2387 EGZEMPLARZ BEZPŁATNY Kryminał z Kowarami w tle Wojciech Chmielarz, laureat tegorocznej Nagrody Wielkiego Kalibru S L O Ł S I T Y / W I E Ś C I Z M I A S T A BOMBOWY ŻART Krewki nastolatek Przed sądem rodzinnym w Jeleniej Górze stanie 14-latek, który podejrzany jest o rozbój. Pomiędzy 14-latkiem a młodszym o dwa lata chłopcem doszło do sprzeczki, w efekcie której ten go pobił i okradł. ego łupem padła saszetka wraz z telefonem komórkowym i głośnikiem do niego. Obecnie policjanci ustalają, co stało się ze skradzionym mieniem. Policjanci z Kowar w wyniku prowadzonych działań ustalili i zatrzymali 14-latka podejrzanego o rozbój. Jak ustalili funkcjonariusze, do zdarzenia doszło 4 czerwca około godziny 14.17 na jednej z ulic w Kowarach. Chłopcy mijając się na chodniku potrącili się, z czego wywiązała się kłótnia, która przerodziła się w rękoczyn. Czternastolatek pobił młodszego o dwa lata chłopca, a następnie go okradł. Jak się później okazało, zabrał to co go interesowało, a opróżnioną saszetkę wyrzucił. O napadzie powiadomiła policję matka chłopca. Funkcjonariusze prowadząc czynności w tej sprawie ustalili i wytypowali podejrzewanego o ten czyn 14-latka. Został on zatrzymany, a o jego dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny. Nieletni ma już na koncie inne czyny. Edyta Bagrowska (KMP Jelenia Góra) J NA WSTĘPIE W tym numerze celebrytą jest pisarz Wojciech Chmielarz. Nie jest on kowarzaninem, ale w mieście nad Jedlicą umieścił akcję jednej ze swoich książek, nad której ekranizacją pracują już filmowcy. Na ekranach ma szansę pojawić się film oparty na książce „Farma lalek”. W tym roku Wojciech Chmielarz został laureatem literackiej nagrody przyznawanej pisarzom powieści kryminalnych „Wielki Kaliber”. Ojcowie założyciele kapituły docenili jego najnowszą powieść – „Przejęcie”. Kryminalna intryga ekranizowanej „Farmy lalek” różni się jednak do kowarskiej rzeczywistości. Z komunikatów policyjnych wynika, że w ostatnich miesiącach nad Jedlicą najczęściej w konflikt z prawem popadali nastolatkowie, którzy nie popisali się zbyt wielką finezją, trudno więc stwierdzić, że zdolną mamy młodzież. Piszemy również o potrzebie budowy nowego komisariatu policji. Decyzja w tej sprawie należy do radnych. O standardach technicznych kowarskiego komisariatu wiele mówi nasza okładka, to rzeczywistość a nie kadr z kreskówki „Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie”. Jacek Kunikowski Wybory w Kowarach OBIE TURY WYBORÓW PREZYDENCKICH WYGRAŁ W KOWARACH BRONISŁAW KOMOROWSKI. W głosowaniu z 24 maja uzyskał on 2772 głosów (64,62%), a jego rywal Andrzej Duda 1518 (35,38%). Do urn wyborczych poszło 4345 osób, co stanowi 47,75 procent frekwencji. Podczas pierwszego głosowania zainteresowanie wyborami było jeszcze mniejsze, głos do urny wrzuciło 3870 mieszkańców miasta. Kowarska kolejność w pierwszej turze to: Komorowski, Duda, Kukiz. Pozostali kandydaci stanowili dla tej trójki jedynie tło. (jk) Policjanci zatrzymali nastolatka, który okazał się autorem fałszywego alarmu bombowego w szkole, do której uczęszczał. W efekcie ogłoszono ewakuację blisko czterystu osób, w tym uczniów, nauczycieli i pracowników placówki. Policjanci z grupy minersko-saperskiej Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze przeszukali teren, ale nie znaleźli żadnego ładunku wybuchowego. Okazało się, że miał to być żart. Jak ustalili funkcjonariusze, nastolatek 22 maja około godziny 9.45 zadzwonił do sekretariatu szkoły i powiadomił o tym, że w placówce jest bomba. Po ewakuacji Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwanie sprawcy. Prowadzone czynności procesowe i operacyjne doprowadziły do jego ustalenia i zatrzymania. Okazał się nim 16-letni uczeń tej szkoły, który przyznał się do fałszywego zgłoszenia i oświadczył, że był to głupi żart. Teraz o jego dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny. podinspektor Edyta Bagrowska MIŁOŚNIK ALTANEK W drugiej połowie maja policjanci zatrzymali nastolatka, który podejrzany jest o szereg włamań do altanek. Przestępstw tych dopuścił się w kwietniu. Jego łupem padały najczęściej narzędzia ogrodnicze, elektronarzędzia, kable i inne elementy. Łup sprzedawał przypadkowym osobom. Teraz o jego dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny. Jak ustalili funkcjonariusze, 14-latek ma na koncie kilkanaście kradzieży z włamaniem do altanek w Kowarach. Nie wszystkie przestępstwa zostały do tej pory zgłoszone. Policjanci ustalają kolejnych pokrzywdzonych oraz poniesione przez nich straty. EB SLOŁSITY GAZETA KOWARSKA / kwartalnik miejski W kowarskim Parku Miniatur 2 Redakcja: Jacek Kunikowski (red. nacz.), Agnieszka Jakubik, Dariusz Kaliński, Zbigniew Piepiora, Andrzej Weinke, Ewa Kubarko-Lewandowska (dział reklam) Współpraca: Jerzy Jakubów, Roman Tryhubczak, Robert Andrzejewski Wydawca: Miejski Ośrodek Kultury, ul. Szkolna 2, 58-530 Kowary tel./fax: 75 718 25 77; e-mail: [email protected] Layout, skład komputerowy: Wojciech Miatkowski Okładka: Wojciech Chmielarz, fot. Paweł Perłowski Druk: APLA Łomnica Slołsity Gazeta Kowarska S IMPREZOWY MAJ Majowe weekendy to tradycyjny czas pikników i festynów organizowanych przez kowarskie szkoły oraz współpracujące z nimi organizacje. W sobotę 25 maja na boisku przy Zespole Szkół Ogólnokształcących odbyła się szósta edycja „Lemowiska”. Na scenie występowali kowarscy uczniowie, można było oglądać pokazy jeżdżących i latających modeli. Kulinarną atrakcją był pieczony dzik, którego serwował Jarosław Kotliński. W następny weekend odbył się festyn z okazji Dnia Matki i Dziecka przy Szkole Podstawowej nr 1, którego organizatorem jest stowarzyszenie „Eurojedynka”. Składał się on z dwóch części: sportowej i rozrywkowej. O 12.00 rozpoczęła się na kowarskim Orliku Olimpiada Lekkoatletyczna. Podczas festynu jedną z atrakcji była ścianka wspinaczkowa odsługiwana przez Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Swoje stoiska przygotowali między innymi Pracownicy Nadleśnictwa „Śnieżka” i Związek Gmin Karkonoskich. Na zakończenie imprezy wśród osób, które zakupiły losy, odbyło się losowanie nagród. Wygrać można było między innymi tablet i zestaw muzyczny firmy PIONIER. (jk) Busem na OKRAJ Od lipca do końca września w soboty funkcjonowała będzie Okraj. W ciągu dnia będą dwa kursy. W Kowarach będą dwa przystanki, przy Parku Miniatur i przy dworcu kolejowym. Bus będzie miał przyczepkę, umożliwiającą przewożenie rowerów. Połączenie będzie obsługiwał czeski przewoźnik o nazwie Paserak, co po czesku znaczy – przemytnik. Sezonowe kursy będą łączyły Kowary, Małą Upę i Karpacz. Bilet dla dorosłego będzie kosztował 8 złotych, dla dzieci przejazd będzie połowę tańszy. (jk) komunikacja na przełęcz L O Ł S I T Y / W I E Ś C I Z M I A S T A Angielski w pałacu Uczniowie kowarskiego gimnazjum brali udział w konkursie znajomości języka angielskiego, który nazywał się Master of Dictation and Spelling Bee Competition. Odbył się on w zabytkowej szkole w Mysłakowicach w ostatni piątek maja. Była to już szósta edycja konkursu, którego organizatorem był kowarzanin Jacek Ziarkowski. Zadaniem było napisanie dyktanda w języku angielskim, jego tekst zaczerpnięty był z książki Jeremy Clarkson’a. Uczestnicy konkursu mieli okazję zwiedzić zabytkową wieżę, szkoła w Mysłakowicach mieści się w prawdziwym królewskim pałacu. Wśród fundatorów nagród było Centrum Nauki Języka Angielskiego w Kowarach. (jk) Z MISIEM W TLE W sobotę 23 maja uroczyście otwarta została ścieżka dydaktyczna „Skansen Górnictwa Kowarskiego”. Znajduje się on pomiędzy ulicami Jagiellończyka i Sienkiewicza. Sama budowa zakończyła się jeszcze przed ostatnimi wyborami samorządowymi. Jak można było wyczytać na oficjalnej stronie miasta, całkowite wydatki kwalifikowane w projekcie po stronie Kowar wyniosły 29030 euro. Poza ścieżką dydaktyczną środki zostały również przeznaczone na drugą część projektu czyli wyposażenie Sali Tradycji Miasta w Centrum Integracji i Tradycji Miasta, zlokalizowanym w budynku przy ul. 1 Maja 1 w sprzęt audiowizualny do multimedialnej prezentacji historii górnictwa w Kowarach. Pozostałą kwotę, czyli 85 procent dorzuciła Unia Europejska z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Kowary realizując projekt współpracowały z czeskim Zaclerzem. Transgraniczna współpraca była warunkiem dofinansowania przez instytucje unijne. Dzięki projektowi Czechom udało się pozyskać środki na otwarcie podziemnej trasy turystycznej. Południowi sąsiedzi zainwestowali – co prawda – wielokrotnie więcej (proporcjonalnie większą otrzymali dotację), stworzyli też znacznie ciekawszą atrakcję dla turystów. Tu trzeba wyjaśnić, że partnerami kowarskich urzędników była czeska organizacja pozarządowa z Zaclerza. Siłą stowarzyszeń jest zapał, słabością urzędników statystyki i sprawozdawczość. W Kowarach pozostanie ścieżka z atrapami, która jakoś nie przyciąga turystów. To jest trasa na miarę naszych możliwości i nie jest to nasze ostatnie słowo. Podczas uroczystego otwarcia wstęgę przecinał Miś. Bareja wiecznie żywy? Jacek Kunikowski OKRAJ TRADYCYJNIE Kolarski Wjazd na Okraj odbędzie się tradycyjnie 15 sierpnia. Będzie to już osiemnasta edycja imprezy. W tym samym dniu odbędzie się drugi bieg górski, jego meta usytuowana będzie również na Okraju. Na obie sportowe imprezy można zapisywać się wypełniając formularz na stronie internetowej miasta www.kowary.pl. Biegacze ruszą na trasę o 9.00, kolarze rozpoczną zmagania o 11.00. (jk) „My ty misiem otwieramy oczy niedowiarkom… …mówimy: to jest nasz Miś…” 3 S L O Ł S I T Y / K U L T U R A LATO Z KULTURĄ W MOK KOWARY dla dzieci w wieku szkolnym (6–10 lat): WAKACJE Z KULTURĄ 6 –17 lipca, 20 – 24 lipca, 10 – 21 sierpnia, 24 – 28 sierpnia zajęcia integracyjne od poniedziałku do piątku od godz. 11.00 do godz. 14.00 24 – 28 sierpnia – Warsztaty filmowe dla młodzieży: Warsztaty Teatralne TEATR CINEMA 13 – 26 lipca Sławomir Mrożek „Policya Obywatelska” dla młodzieży i dorosłych: CIAŁOŚĆ warsztaty taneczno-teatralne (zajęcia płatne) 29 lipca – 2 sierpnia Ilość miejsc ograniczona! Prosimy o wcześniejsze zapisy! Informacje i zapisy: biuro MOK, tel. 75 718 25 77 wtorek – piątek w godz. 10.00 – 16.00 www.mok.kowary.pl WAŁBRZYCH UŚMIECHNIĘTY W galerii kowarskiego MOK-u odbył się 17 kwietnia wernisaż wystawy Grupy Twórczej Uśmiech Wałbrzycha. Na wystawie prezentowane były prace dziesięciu autorów, głównie malarzy. Grupa wałbrzyska, która powstała w 2013 roku zrzesza 22 członków, którzy poza malarstwem zajmują się rzeźbą i dziewiarstwem. Założycielką i koordynatorką grupy jest Danuta Polakowska. (mok) TURYSTYCZNIE I EKOLOGICZNIE Rekordowa liczba uczestników wzięła udział w tegorocznej edycji Konkursu Piosenki Turystycznej i Ekologicznej organizowanego przez Szkołę Podstawową nr 1 w Kowarach i Związek Gmin Karkonoskich. I mpreza tradycyjnie odbyła się w sali widowiskowej Miejskiego Ośrodka Kultury w czwartek 14 maja. Na scenie pojawiła się ponad setka rozśpiewanych uczestników z karkonoskich szkół podstawowych. W młodszej grupie wiekowej (klasy od pierwszej do trzeciej) największe uznanie jurorów uzyskała Karolina Kosowska z kowarskiej „jedynki”. Wyróżnienie otrzymała Martyna Łasisz ze Szkoły Podstawowej nr 3 im. Józefa Gielniaka. W kategorii starszych uczestników triumfowali goście z ościennych miejscowości, pierwsze miejsce zajęła Zuzanna Juszczyk ze szkoły w Łomnicy. Jurorzy oceniali również zespoły. Pierwsze miejsce zajął Zespół Music Rainbow z Łomnicy. Wyprzedził on „Grupę Alvina” z Mysłakowic i Zespół muzyczny „Trójkowicze” ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Kowarach. (jk) Dni Kowar: 24–25 lipca 2015 r. 4 S PREMIERA ZA ROGIEM W kowarskim Kinie za Rogiem 1 maja odbyła się premiera filmu Michała Lejczaka i Gilberta Zasońskiego „Peut tout acheter”. To etiuda filmowa oparta na fabule „Lalki” Bolesława Prusa. Film zrealizowali uczniowie jeleniogórskiego liceum im. Stefana Żeromskiego. Wśród twórców była również kowarzanka, Marta Kanecka, która zagrała rolę Izabeli Łęckiej. Produkcja zdobyła dwie nagrody na 13 Festiwalu Filmowym w Kochanowskim. Za najlepszą reżyserię i najlepszy montaż nagrodzeni zostali Michał Lejczak i Gilbert Zasoński. W konkursie brało udział 150 produkcji. Pod koniec maja film został nagrodzony w IV Ogólnopolskim Szkolnym Konkursie Filmowym „Lektury w kadrze”. „Peut tout acheter” zajął tam pierwsze miejsce w kategorii filmów ponadgimnazjalnych. Konkurs organizowany jest przez Liceum Ogólnokształcące „MIKRON” w Łodzi. W Jury zasiadali między innymi: Józef Romasz (Wykładowca na Wydziale Operatorskim PWSFTviT w Łodzi) i Tomasz Komorowski (Wykładowca na Wydziale Fotografii PWSFTviT w Łodzi). Przewodniczący Jury - Józef Romasz docenił grę aktorską, zdjęcia, montaż, efekty dźwiękowe oraz dojrzałość artystyczną. Wkrótce film będzie można obejrzeć w Kinie za Rogiem w Kowarach. (jk) L O Ł S I T Y / K U L T U R A ZAPRASZA W LIPCU DLA DOROSŁYCH Sob. 4 lipca, godz. 18.00 „FACET (NIE)POTRZEBNY OD ZARAZ” (2014) Polska, komedia, reż. Weronika Migoń, 1 godz. 24 min, od lat 16 Czw. 9 lipca, godz. 18.30 „WIELKI BŁĘKIT” (1988) Francja, USA, fabularny, reż. Luc Besson, 2 godz. 11 min, od lat 12 Sob. 11 lipca, godz. 18.00 „KRET” (2011) Francja, Polska, thriller, reż. Rafael Lewandowski, 1 godz. 48 min, od lat 16 Czw. 16 lipca, godz. 18.30 „MISIACZEK” (2012) Dania, fabularny, reż. Mads Matthiesen, 1 godz. 32 min, od lat 12 Sob. 18 lipca, godz. 18.00 „W IMIĘ...” (2013) Polska, dramat obyczajowy, reż. Małgorzata Szumowska, 1 godz. 36 min, od lat 16 Czw. 23 lipca, godz. 18.30 „ERRATUM” (2010) Polska, fabularny, reż. Marek Lechki, 1 godz. 30 min, od lat 16 Sob. 25 lipca, godz. 18.00 „O PÓŁNOCY W PARYŻU” (2011) Francja, USA, komedia romantyczna, reż. Woody Allen, 1 godz. 30 min, od lat 12 Czw. 30 lipca, godz. 18.30 „DEKALOG 89+” (cz. 1, 2, 3, 4) razem: 1 godz. 22 min • cz. 1 „POD WIATR NIE POPŁYNIE SŁODKI ZAPACH KWIATÓW” (2009) Polska, psychologiczny, reż. L. Korusiewicz, 19 min, od lat 12, • cz. 2 „NOWA” (2009) Polska, psychologiczny, reż. T. Olejarczyk, 19 min, od lat 12 • cz. 3 „ZA BURTĄ” (2009) Polska, psychologiczny, reż. B. Paduch, 23 min, od lat 12 • cz. 4 „MOJA BIEDNA GŁOWA” (2009) Polska, psychologiczny, reż. Adrian Panek, 21 min, od lat 12 W LIPCU DLA DZIECI Autorzy filmu po premierze spotkali się z kowarską publicznością MUZEALNA NOC Jerzy Jakubów lubi laski w dosłownym sensie Zwiedzanie kolekcji lasek znajdującej się w dawnej wieży ciśnień, oglądanie rekwizytów w Domu Kata czy wędrówka z latarkami po zakamarkach Miejskiego Ośrodka Kultury były atrakcjami tegorocznej edycji Nocy Muzeów. Dodatkowo swoje kolekcje udostępniło Stowarzyszenie Miłośników Kowar i Urząd Miejski (gdzie można było zobaczyć pamiątki związane z kowarskim kolejnictwem). Na zdjęciu Jerzy Jakubów w wieży ciśnień, tam grafik ma pracownie i zbiór lasek. (jk) Sob. 4 lipca, godz. 16.00 „ANTBOY” (2013) Dania, familijny, reż. Ask Hasselbalch, 1 godz. 17 min, kat. wiek. 7+ Czw. 9 lipca, godz. 16.30 „JACEK I PLACEK” (1992) Polska, reż. Leszek Gałysz, 1 godz. 16 min, kat wiek. 7+ Sob. 11 lipca, godz. 16.00 MIX BAJEK NA ŻYCZENIE ok. 1 godziny, kat. wiek. b/o Czw. 16 lipca, godz. 16.30 „RYCERZ BLASZKA. POGROMCA SMOKÓW” (2013) Niemcy, reż. Thomas Bodenstein, 1 godz. 20 min. kat wiek. b/o Sob. 18 lipca, godz. 16.00 „PINOKIO” (2013) Niemcy, fabularny, reż. Anna Justice, 1 godz. 41 min, kat. wiek. b/o Czw. 23 lipca, godz. 16.30 „ROBACZKI Z ZAGINIONEJ DOLINY” (2013) Belgia, Francja, reż. Helene Giraud, Thomas Szabo, 1 godz. 25 min, kat. wiek. 7+ Sob. 25 lipca, godz. 16.00 „CZARNOKSIĘŻNIK Z OZ. POWRÓT DOROTKI” (2013) USA, animowany, reż. Will Finn, 1 godz. 32 min, kat. wiek. 7+ Czw. 30 lipca, godz. 16.30 MIX BAJEK NA ŻYCZENIE ok. 1 godziny, kat. wiek. b/o Miejski Ośrodek Kultury w Kowarach, ul. Szkolna 2 Rezerwacja biletów: biuro MOK tel. 75 718 25 77, [email protected], facebook: Kino za Rogiem Kowary. Istnieje możliwość odpłatnego pobytu dziecka (5+) pod opieką w Sali Zabaw PLAYLAND w trakcie seansu (12 zł). 5 S L O Ł S I T Y / W Y W I A D Z C E L E B R Y T Ą KOWARSKI KRYMINAŁ Wojciech Chmielarz wydał trzy powieści kryminalne. Akcję jednej z nich („Farma lalek”) osadził w Krotowicach, pod tą nazwą kryją się ...Kowary. Pisarz często gości nad Jedlicą, zgodził się opowiedzieć o swojej pracy, kulisach powstawania książki z Kowarami w tle, o sobie. Publikowany tekst nie jest typowym wywiadem, to bardziej zapis spotkania autorskiego z czytelnikami. fot. Paweł Perłowski Slołsity – Zgodził się pan spotkać w nietypowym dla wywiadu miejscu, bo na komisariacie policji. Część powieściowych wydarzeń rozgrywa się właśnie w pomieszczeniach tego budynku. Czy tak go sobie pan wyobrażał? W.Ch. – W środku jestem pierwszy raz, choć wielokrotnie oglądałem ten budynek z zewnątrz i to z każdej strony. Właśnie tak sobie go wyobrażałem, nawet klatkę schodową ze skrzypiącymi schodami, z których łatwo spaść. S. – Co sprawiło, że akcja powieści kryminalnej rozgrywa się w Kowarach? W.Ch. – W literaturze tło fabularne jest ważne i da się z niego wyciągnąć interesujące historie. Takim świetnym tłem okazały się właśnie Kowary. Motyw likwidacji sztandarowego przemysłu, tutaj akurat zamknięcie fabryki dywanów, nadawał się do stworzenia symbolu upadającego miasta. Brak pracy, a co za tym idzie perspektyw – takiego właśnie tła potrzebowałem do powieści. Czytelnik niemal od początku wie, że nie jest to najlepsze na świecie miejsce do życia. Pobliski Karpacz, Szklarska Poręba świetnie sobie radzą jako miasta turystyczne, w Kowarach jest inaczej. S. – Dlaczego zdecydował pan się zmienić nazwę miasta na Krotowice? W.Ch. – W Kowarach bywam od lat. Muszę powiedzieć, że widzę zmiany, a są to zdecydo- 6 wanie zmiany na lepsze. Nie pasowały mi one do pomysłu na „Farmę lalek”, gdzie potrzebowałem miasta, które się stacza, a nie takiego, w którym jest coraz lepiej. Poza tym w trakcie pisania dokonałem tak wielu zmian w stosunku do rzeczywistości, że uznałem, iż byłoby to nieuprawnione. Nie wykluczam jednak, że przy kolejnym wydaniu „Farmy lalek” sięgnę do oryginalnej nazwy. S. – Jak to się w ogóle stało, że do Kowar pan trafił? W.Ch. – Stąd po prostu pochodzi moja żona. Jak napisałem w posłowiu do „Farmy lalek”, do przyjazdu tu skłoniła mnie właśnie dziewczyna, obecnie żona. Miałem jej pomagać przy fotografowaniu żyjących w sztolniach nietoperzy, na nich zupełnie się nie znałem, ale wylądowaliśmy w dawnych sztolniach uranowych. Podziemia dawnej kopalni, zwłaszcza „sanatorium radonowe” okazały się ważnymi miejscami w powieści, którą napisałem wiele lat później. S. – W książce „Farma lalek” mocno zaakcentowany jest „wątek cygański”, skąd taka znajomość tematu? W.Ch. – Z książek, z lektur, z rozmów z ludźmi, również z tymi, którzy z Romami tutaj pracowali. Przyznam, że z tym wątkiem miałem największy problem i obawy, że się na nim skompromituję. Starałem się jednak pisać uczciwie, nie tworzyć „cepelii”. S. – Jest takie powiedzenie „Kowal zawinił, Cygana powiesili” – taki, nazwijmy to, stereotyp przewija się w wątku fabularnym „Farmy”. Nie obawiał się pan posądzenia o polityczną niepoprawność kreując postać głównego podejrzanego, który jest Romem o złych skłonnościach i znany jest z tego, że wchodzi w konflikt z prawem? W.Ch. – Niespecjalnie. Myślę, że etniczne relacje oddałem w książce rzetelnie. W Kowarach wyczuwalne jest to kulturowe napięcie, zresztą wynikające z działań i sytuacji obu społeczności. Łatwo Roma posądzić czy oskarżyć, bo jest „inny”. Pewnie mało kto po takich oskarżeniach by protestował i też nie oszukujmy się, czasami takie podejrzenia nie byłyby zupełnie pozbawione podstaw. Natomiast raz jeszcze trzeba podkreślić, że Krotowice, to nie Kowary. S. – W książce pojawia się Staszek Trybuk, szanowany przez „swoich” Rom, taki cygański wójt. Czy postać ma swój pierwowzór? W.Ch. – Nikt mi o kimś takim nie mówił. Wiedziałem z lektur, że tacy ludzie jak starszyzna w społeczności cygańskiej funkcjonują, choć nie wiem czy akurat w Kowarach. Wymyśliłem tę postać, bo była mi potrzebna w książce. Pisząc unikam tworzenia rozpoznawalnych postaci, łatwo w ten sposób można kogoś niechcący skrzywdzić. S S. – Kowarskim czytelnikom brzmienie nazwiska Trybuk może kojarzyć się z osobą prawdziwą, Romkiem Tryhubczakiem, który nie kryje swojej sympatii dla Romów… W.Ch. – To nazwisko mogło mi się obić o uszy. Czy to on się pojawiał na kowarskim cygańskim portalu? S. – Tak, między innymi ilustrował go swoimi grafikami… W.Ch. – Być może zainspirowałem się tym na- L O Ł S I T Y / W cławiu jest wytwórnia filmów fabularnych, Karpacz dla filmowców byłby doskonałym zapleczem. S. – Zapowiadając w poprzednim numerze Slołsity wywiad z panem wspomnieliśmy właśnie o możliwej ekranizacji „Farmy lalek”, co na temat filmu wiadomo dziś? W.Ch. – Rozmowy z producentami są daleko posunięte. Scenariusz jest gotowy, prawie dobrana obsada. O szczegółach nie mogę jeszcze fot. Paweł Perłowski zwiskiem, ale zrobiłem to zupełnie nieświadomie. Unikam wprowadzania do literatury postaci z realnego świata. Problemy, które poruszam są prawdziwe, postaci już nie. S. – Wracając jednak do nazwisk, „Farma lalek” to jedna z części cyklu, w którym głównym bohaterem jest komisarz Jakub Mortka, skąd pomysł na takie nazwisko? W.Ch. – Będę w końcu musiał wymyślić jakąś fajną odpowiedź na to pytanie, bo często jest mi ono zadawane. Mortka wpadł mi do głowy, bo nieźle brzmi, potem dodałem imię – Jakub. Powieść lubi krótkie i wpadające w ucho nazwiska. S. – Czy komisarz Mortka wróci jeszcze do Krotowic, a może już do Kowar? W.Ch. – Czytelnicy lubią wydawnicze serie. Myślę, że klimat „Farmy lalek” został doceniony, kto wie, być może komisarz Mortka jeszcze tu wróci… S. – Pytam dlatego, że literatura, nawet – a może szczególnie? – kryminalna, może być sposobem na promocję regionu. Czytelnicy będą chcieli zobaczyć znane z książki miasta, poczuć klimat miejsca… W.Ch. – Tak już jest choćby w Skandynawii. „Książkowe” miejsca przyciągają turystów. Na podstawie książek kręcone są w takich miejscowościach filmy. Kowary są dobrym plenerem dla kina, poza tym blisko, bo we Wro- mówić. Nie chcę też zapeszać, wiele filmowych projektów się wysypało, zanim ekipa rozpoczęła kręcenie zdjęć. Póki co wszystko idzie w dobrą stronę. S. – Dobry film może wypromować książkę, a jeśli film okaże się klapą? Nie obawia się pan tego? W.Ch. – Myślę, że to nie zaszkodzi. Nawet zjechane przez krytykę filmy, promują pisarzy. „Farma lalek” ma być produkcją stacji TVN. Będzie to ekranizacja zrobiona przez prawdziwych zawodowców, jestem więc przekonany, że film będzie dobry. S. – W murach kowarskiego komisariatu rozmawiamy o filmie, który powstaje na podstawie książki, której to akcja dzieje się w Kowarach. Jaka jest szansa, że zdjęcia będą kręcone tutaj? W.Ch. – Na razie nie mogę o planach filmowców oficjalnie mówić, ale nie jest tajemnicą, że ekipa filmowców już dwa razy była w Kowarach i bardzo zależy im, by część plenerów zrealizować w waszym mieście i okolicy. S. – Porozmawiajmy teraz o samym pisaniu. Co jest kluczowe w procesie twórczym pisarza? Czy ma pan pisarskie rytuały? W. Ch – To ciężka praca, wymaga samozaparcia, dyscypliny i regularności w pracy. Najprzyjemniejsze w pisaniu jest zawsze wymy- Y W I A D Z C E L B R Y T Ą ślanie historii, ale żeby ją opowiedzieć trzeba zebrać mnóstwo informacji. To bardzo ważny etap, wymaga zgłębienia różnych zagadnień. Później przychodzi czas na pisanie. Trzeba siadać codziennie, i czy się chce, czy nie, trzeba tych kilka stron wstukać. Do pisania zazwyczaj siadam koło 22.00, czasem o drugiej w nocy… Tworząc nie można sobie odpuścić. Piszę codziennie co najmniej przez dwie godziny, ale mam taka zasadę, żeby nie „wypisać się” ze wszystkich pomysłów, żeby zostawić sobie coś na jutro. Wtedy łatwiej się do pisania wraca dnia następnego. Mam rodzinę, pracuję zawodowo. Pisanie to tylko część mojego życia. S. – W swoich powieściach bardzo precyzyjnie opisuje pan miejsca, np. topografię, mentalność mieszkańców oraz relacje międzyludzkie. Czy robi pan rysunki, notatki, zdjęcia? W.Ch. – Bardzo lubię rysować sobie fabułę. Tworzę wtedy grafy i rozpisuję relację pomiędzy bohaterami. Z takiego grafu widać, gdzie jest zbyt dużo połączeń, a gdzie zbyt mało. To bardzo ułatwia pracę. Poza tym – jak już wspominałem – zbieram informacje, rozmawiam z ludźmi, sporo czytam, także literaturę fachową dotyczącą tematów, o których piszę. Cenię też uwagi moich przyjaciół, rodziny, czyli pierwszych czytelników oraz pracę mojego redaktora. Uważam, że potrafi wynieść książkę o poziom wyżej. S. – Rady dla tych, którzy chcą pisać… W.Ch. – Czytać i jeszcze raz czytać. Nie tylko powieści, ale reportaże, literaturę naukową, prasę. Czytanie uczy podwójnie – zdobywamy wiedzę na jakiś temat, a poza tym kształci się nasza sprawność językowa. Uczymy się od innych, często lepszych. To bardzo ważne. Ważna jest też pokora, otwartość na uwagi i krytykę. Oczywiście trzeba mieć coś do powiedzenia, być wytrwałym i wierzyć w siebie. S. – Osiągnął pan sukces, jest pan popularny, jak się z tym żyje? W.Ch. – Bardzo miło, chociaż nie przesadzajmy z tą popularnością. Do tej pory tylko raz mnie ktoś rozpoznał na ulicy, zresztą przy okazji festiwalu kryminału w Pile. Dzięki książkom spotykam wielu fantastycznych ludzi, choćby na spotkaniach autorskich. To bardzo wzbogaca, dla tych spotkań warto pisać. Spotkania z czytelnikami to fajne przeżycie. S. – Dziękujemy za rozmowę, gratulujemy sukcesów, życzymy kolejnych i liczymy na nowe powieści. Z Wojciechem Chmielarzem rozmawiali: Włodzimierz Chmiel, Agnieszka Jakubik, Dariusz Kaliński, Jacek Kunikowski i Paweł Perłowski. 7 S L O Ł S I T Y Senator o kinie Wielkim entuzjastą kowarskiego Kina za Rogiem jest senator Józef Pinior. Historia, której był bohaterem stała się kanwą filmu sensacyjnego. W 2011 roku na ekrany wszedł film Waldemara Krzystka „80 milionów”. Senator liczy, że oparty już na fikcji literackiej Wojciecha Chmielarza kryminał będzie kręcony pod Karkonoszami. – Od samego początku wspieram projekt rozwoju sieci kin studyjnych w Polsce realizowany w oparciu o ideę Kina za Rogiem, oczywiście kibicowałem pomysłowi otwarcia takiego kina w Kowarach – mówi senator. – Bardzo się cieszę, że kino powstało i z takim powodzeniem służy mieszkańcom. Zdaniem senatora Piniora projekt Kina za Rogiem łączy ze sobą dwie ważne wartości, powszechny dostęp do kultury oraz inicjatywę obywatelską. Senator jest przekonany, że taki model kina, jaki funkcjonuje w Kowarach, jest bardzo atrakcyjny. Pozbawiony jest licznych barier, które utrudniają widzom uczestnictwo w kulturze. – To prawdziwie „nasze” kino, które jest bliżej, łatwiej do niego dotrzeć, bez uciążliwości związanych np. z korzystaniem z transportu publicznego – mówi Józef Pinior. – Koszt biletu też jest kilkukrotnie niższy i cała rodzina może pójść do kina bez obaw o nadwyrężenie domowego budżetu. Senator uważa, że to „nasze” kino, ponieważ możemy mieć wpływ na jego repertuar, wybrać projekcję z kilku propozycji albo zebrać niewielką grupę widzów i zamówić wybrany film. Józef Pinior był gościem oficjalnego otwarcia kina oraz pierwszej projekcji filmu „80 milionów” w Kowarach. – Ma to dla mnie szczególne znaczenie, bowiem ta sensacyjna historia zdarzyła się naprawdę, a ja byłem jednym z jej głównych uczestników – mówi senator Pinior. – Dobrze, że minęły już czasy, kiedy legalne wypłacenie związkowych pieniędzy było traktowane niczym napad na bank. Senator ma nadzieję, że skoro powstało w Kowarach świetne kino, to powstanie też kawał dobrego kina czyli sensacyjny film, w którym ważną rolę zagrają Kowary. Michał Guz Senator Pinior podczas spotkania w kowarskim Kinie za Rogiem 8 Helena i Szczepan Młodawscy Krystyna i Stefan Woźniakowie Małżeństwa na medal W Kowarach nie brakuje par z długim pożyciem małżeńskim. Helena i Szczepan Młodawscy przeżyli ze sobą pół wieku. Z okazji jubileuszu ślubu zostali odznaczeni przez prezydenta RP medalem „Za długoletnie pożycie małżeńskie”. Podpisane jeszcze przez Bronisława Komorowskiego odznaczenie uroczyście wręczyła dostojnym jubilatom burmistrz Kowar Bożena Wiśniewska. Uroczystość odbyła się podczas imprezy dla seniorów zorganizowanej w MOK-u podczas kowarskich obchodów Światowego Dnia Inwalidy 18 kwietnia. Więcej o samej imprezie seniorów piszemy na stronie 13. W sobotę 13 czerwca Państwo Krystyna i Stefan Woźniakowie z Kowar świętowali Jubileusz 50-lecia zawarcia związku małżeńskiego. W kościele parafialnym p.w. Imienia Najświetszej Maryi Panny odbyła się uroczysta Msza św. wraz z odnowieniem przysięgi małżeńskiej. Mszę św. odprawił o. Bolesław Stanisławiszyn (który był celebrytą w jednym z wydań naszego pisma). Uroczystość uświetniła Kowarska Orkiestra Rozrywkowa i Kowarskie Wrzosy. Z okazji Złotych Godów serdecznie gratulujemy Jubilatom i życzymy kolejnych pięknych Jubileuszy oraz zdrowia, miłości, dobra i piękna. (jk) S L O Ł S I T Y METROPOLITAN OPERA ZA ROGIEM Razem dla dzieci W dniu 25 kwietnia 2015 roku w Miejskim Ośrodku Kultury w Kowarach odbył się bal charytatywny, z którego dochód – jak co roku – przekazany został na Koło Pomocy Dzieciom Specjalnej Troski w Kowarach. Organizacji balu podjęły się w tym roku Kamila Pietraszek oraz Burmistrz Bożena Wiśniewska. Trzeba oddać organizatorkom, że bal udał się wspaniale, a kooperacja Pań zasługuje na uznanie tym bardziej, że jeszcze niedawno rywalizowały w wyborach o fotel burmistrza. W balu uczestniczyło 70 osób. Wśród gości obecny był Senator RP Józef Pinior wraz z małżonką, Posłanka na Sejm RP Zofia Czernow oraz Wójt Gminy Podgórzyn Mirosław Kalata. Kowarski magistrat reprezentowała Burmistrz Bożena Wiśniewska, jej zastępczyni Agnieszka Kryszkowska, a także radny Paweł Pituch. Nie zabrakło oczywiście przedstawicieli kowarskiego biznesu, którzy zawsze chętni pomagają – także finansowo – w wielu przedsięwzięciach służących naszemu miastu. Balowali również mieszkańcy Kowar i sami członkowie Koła Pomocy Dzieciom Specjalnej Troski. Podczas wieczoru odbyły się 24 licytacje, z których uzyskano 6810 zł. Najwięcej wylicytowali Państwo Bogdan i Katarzyna Sarneccy, Robert i Elżbieta Liana oraz Maciej i Ewa Michella. Łączna suma zebranych pieniędzy podczas balu wyniosła 9590 zł, co pozwoli sfinansować wakacyjny wyjazd dzieci z Koła. Wielkie podziękowania należą się również dla sponsorów, którzy także włożyli swój wkład w organizację balu. Wyśmienite wieczorne menu przygotowali kucharze: Jarosław Żmuda, Marcin Iwański, Krzysztof Hornik i Piotr Miodowski, a ciasto zapewnił Polski Komitet Pomocy Społecznej w Kowarach. Wspaniałą oprawę muzyczną zapewnił DJ GREGOR – Grzegorz Nowotniak, a piękne dekoracje stołów Kwiaciarnia BEA. W obsłudze balu pomagała młodzież z Interaktu. Organizatorzy składają wszystkim serdeczne podziękowania i zapraszają na kolejny bal jeszcze w tym roku. Redakcja Bardzo dziękuje wszystkim za udział i pomoc w organizacji balu. Kamila Pietraszek W kwietniu w kowarskim Kinie za Rogiem odbyły się trzy retransmisje opery „Eugeniusz Oniegin” z Metropolitan Opera w Nowym Jorku. B yło to wydarzenie wyjatkowe, bowiem – poza Nowym Jorkiem – w niewielu miejscach na świecie można było obejrzeć tę realizację. W Kowarach „Eugeniusza Oniegina” zobaczyło prawie czterdziestu widzów. Trzeba dodać, że wydarzenie spotkało się z bardzo dobrym odbiorem i zaostrzyło apetyt miłośników opery na następne takie retransmisje. Podczas przerw w klimatycznej galerii KowArt widzowie mogli napić się dobrej kawy i herbaty oraz zjeść pyszne domowe ciasta przygotowane przez Panią Krystynę Konieczną i Wolontariuszki działające przy Polskim Komitecie Pomocy Społecznej w Kowarach. Wolontariusze skupieni wokół PKPS pomagają również najuboższym mieszkańcom miasta. Przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą organizują spotkania przedświąteczne. Pracownicy i widzowie Kina za Rogiem, licząc na dalsza współpracę, dziękują Zarządowi i Wolontariuszkom PKPS w Kowarach za pomoc w organizacji wydarzenia. (red) REKLAMA Firma cateringowa Justyna Iwańska od 9 zł nowość pizza z pieca oferuje domowe obiady dowóz na telefon codziennie w godzinach 12°°–22°° Oferujemy: – organizacja imprez plenerowych, – świąteczne wyroby garmażeryjne, – chrzciny, komunie (wszystko w domu u klienta), – usługi gastronomiczne, – doradztwo, szkolenie. REKLAMA NOWY SKLEP MOTORYZACYJNY „MIX” ZAPRASZA Sprzedaż części nowych i używanych czynne pn.– pt. 9°°– 17°°; sob. 9°° – 14°° Kowary, ul. 1 Maja 92, tel. 606 225 712; 600 321 466 75 61 61 656 lub 667 635 511 Szkoła Podstawowa nr 3, Kowary ul. 1 Maja 72 9 S L O Ł S I T Y / C Z A R N O N A B I A Ł Y M SPORTOWY WEEKEND Burmistrz Bożena Wiśniewska zapowiedziała, że weźmie udział podczas przyszłorocznej edycji imprezy „Polska biega”. W tym roku dopingowała uczestników tej masowej imprezy, która odbyła się 23 maja. Dzień później w Kowarach odbyła się kolejna impreza sportowa. Kowary gościły kolarzy, uczestników wyścigu „Bałtyk – Karkonosze Tour”. To drugi (po „Tour de Pologne”) najważniejszy kolarski wyścig w Polsce. Tradycyjnie już jego losy rozstrzygnęły się podczas etapu jazdy indywidualnej na czas. Trasa wiodła z centrum Kowar na przełęcz Okraj. Kowarski etap wygrał Mateusz Taciak. (red) RAZEM ŁATWIEJ Kowary są częścią Aglomeracji Jeleniogórskiej, skupia ona 19 gmin, w których mieszka ponad 22 tysięcy osób. Nie jest to oficjalna jednostka podziału administracyjnego, ale związek gmin mających wspólne problemy i próbujących po- yć może kowarscy policjanci będą pracować w lepszych warunkach, bo w nowym budynku. Obecny komisariat, znajdujący się przy ul. Sienkiewicza, jest w kiepskim stanie technicznym. Państwowa Inspekcja Pracy warunkowo dopuściła budynek do użytku. Obiekt został wybudowany ok. 1900 roku i sprawia wrażenie, jakby szerokim łukiem omijały go ekipy remontowe. – Jestem po rozmowie z komendantem – mówi burmistrz Bożena Wiśniewska – jest szansa na budowę nowego komisariatu, musi się jednak do tego „dołożyć” gmina, potrzebne są środki na dokumentację techniczną, miasto będzie musiało zabezpieczyć w budżecie ok. 150 tysięcy złotych. Temat został poruszony podczas sesji Rady Miejskiej, która odbyła się 18 czerwca. Radni dowiedzieli się, że Komenda Główna Policji ma zabezpieczone środki na samą budowę, jednak koszt prac projektowych leży po stronie gminy. Ponieważ kowarski komisariat obsługuje również Mysłakowice jest szansa, że część kosztów projektu pokryją sąsiedzi. Dodać trzeba, że na terenie Kowar w posiadaniu policji jest już od sześciu lat działka pod budowę. Znajduje się ona w pobliżu tzw. zalewu. Budowa może rozpocząć się już w przyszłym roku. W sprawie zmian w budżecie, by zabezpieczyć środki na projekt nowego komisariatu odbędzie się sesja Rady Miejskiej. Zdecydowana większość mieszkańców Kowar wizytę w kowarskim komisariacie składa sporadycznie. Stali bywalcy są zazwyczaj dowożeni i to wbrew swej woli. Z kronikarskiego obowiązku warto odnotować, że budynek z kratami w oknach był kiedyś schroniskiem młodzieżowym i nosił nazwę willa „Berghaus” (Jugendherberge Berghaus). W tym numerze celebrytą jest pisarz Wojciech Chmielarz, który akcję jednej ze swoich książek („Farma lalek”) umieścił i w Kowarach (nazwanych w powieści Krotowicami) i w kowarskim komisariacie. Mimo, że pisząc książkę nie był w jego murach, klimat obiektu oddał znakomicie, trafił nawet w opisie skrzypiących schodów. (jk) zyskać unijne środki na ich rozwiązywanie. W ramach aglomeracji Kowary zgłosiły kilka projektów. Jednym z nich jest modernizacja oświetlenia ulicznego. Przewiduje on przebudowę oświetlenia na energooszczędne. Dotacja unijna wyniesie 1,7 miliona złotych, gmina będzie musiała (jako środki własne) wyłożyć niewiele ponad 300 tysięcy. Kolejnym dużym projektem jest utwo- rzenie parku rekreacji rodzinnej. Priorytetem inwestycyjnym jest rewitalizacja obszarów zdegradowanych. Projekt przewiduje modernizację terenów wokół tzw. kowarskiej wyspy i stworzenie tam parku miejskiego, ma on służyć mieszkańcom i turystom. W przypadku jego realizacji dotacja wyniesie blisko trzy miliony złotych, środki własne wyniosą pół miliona. (jk) Chmiel i Chmielarz (komendant policji z książką, pisarz kryminałów z policyjną czapką) NOWY KOMISARIAT (?) B REKLAMA WYKONUJEMY MEBLE NA WYMIAR Od projektu po montaż • Szafy • Kuchnie • Garderoby • Sypialnie • Meble biurowe, hotelowe ul. Zamkowa 9 58-530 Kowary (teren dawnej fabryki dywanów) U nas kupisz na raty ! www.marhofmeble.pl tel. 514 859 464, 506 274 343 10 S O ludziach dłużnych pieniądze i wdzięczność… U czestniczyłem niedawno w zupełnie spontanicznej dyskusji na temat niewydolności Zarządu Eksploatacji Zasobów Komunalnych. Rozmówcy dowodzili jak to ten kowarski zakład budżetowy fatalnie zarządza mieniem gminnym i wspólnotowym. Przekonywali o dopuszczaniu się przez ZEZK nielegalnych praktyk, niewykonywaniu podstawowych czynności i nękaniu uczciwych lokatorów etc. etc. W niektórych kwestiach mieli oczywiście rację. Niestety w takiej formie prawno-organizacyjnej w jakiej zakład funkcjonuje dziś nigdy nie będzie efektywny, o czym – jak o błędach, zaniedbaniach problemach – mówię już od lat. Dziś jednak nie o problemach ZEZK, ale o rzeczy, która podczas dyskusji najbardziej mnie uderzyła. Otóż gdy wspomniałem o ogromnym zadłużeniu mieszkańców z tytułu nieopłacania czynszu jako jednej z przyczyn braku płynności finansowej ZEZK, rozmówcy jak jeden mąż przyznali mi rację. Szybko jednak dodali, że trzeba w końcu coś zrobić z tymi „cyganami” co za mieszkania nie płacą, bo uczciwi – w domyśle biali – mieszkańcy nie mogą przecież z ich powodu cierpieć. Jakież było zdziwienie moich interlokutorów, gdy oznajmiłem, iż większość z ponad 3 milionowego długu generują nie cyganie, lecz ci „uczciwi” mieszkańcy. Popatrzyli na mnie ze zdziwieniem i choć długo argumentowałem, że tak właśnie jest, to gdy się rozchodziliśmy nie wyglądali na przekonanych. Niestety proceder permanentnego niepłacenia za zajmowany lokal jest dość powszechny. Wynika to głównie ze zbyt łagodnego prawa, które chroni takich ludzi i sprawia, że czują się bezkarni. Nie mówię tu oczywiście o tych, którym powinęła się noga i zalegają kilka miesięcy z czynszem. Osoby ubogie nie z własnej winy są najczęściej bardzo uczciwe i przyzwoite. Potrafią nawet w trudnej sytuacji finansowej w pierwszej kolejności opłacić czynsz. Dopiero później, jeżeli starczy, kupują np. paczkę papierosów. Nigdy odwrotnie. Ci natomiast, którzy nie poczuwają się do obowiązku płacenia za mieszkanie (nie tylko papierosów sobie nie żałują), żyją najzwyczajniej w świecie na koszt sumiennie płacących. Zadłużenia rosnące latami niejednokrotnie sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jeżeli lokal wraz z niepłacącymi rodzicami zamieszkuje także pełnoletnie dziecko, to za okres pełnoletności solidarnie partycypuje w długu. Piękna wyprawka od rodziców dla dziecka rozpoczynającego własne życie. Trafiają do Społecznej Komisji Mieszkaniowej wnioski takich dzieci o przyznanie mieszkania komunalnego. Chcą mieszkać na swoim. Mają już swoje potomstwo, żonę, męża, partnera, ale nie mogą otrzymać mieszkania. Najpierw trzeba spłacić niemały dług. W rzeczywistości niby nie ich, ale w świetle prawa jak najbardziej. No ale co tam. Infantylni dorośli żyją w najlepsze po uszy w długu, którego często największą część stanowią odsetki. Nie pomagają uchwały abolicyjne, wypowiedzenia umów, eksmisje. Po co płacić? Przecież nam się należy. Z tego samego wniosku – że się należy – wychodzi chyba także jeden z mieszkańców naszego miasta, który pewnego dnia podszedł na ulicy do byłej już Przewodniczącej Społecznej Komisji Mieszkaniowej i zagadnął: „kiedy k…. dostanę to mieszkanie?” Niewdzięczne i zwyczajnie chamskie to zachowanie w stosunku do osoby, która przez ponad 25 lat całkowicie bezinteresownie poświęcała swój prywatny czas, by mieszkańcom Kowar żyło się choć trochę lepiej. Dziękuję Pani Zosiu za tę służbę. Paweł Pituch L O Ł S I T Y Z okazji przypadającej w 2016 roku 70 rocznicy działalności klubu sportowego w Kowarach zwracamy się z prośbą do wszystkich o udostępnienie pamiątek rodzinnych związanych z kowarskim sportem (filmy, zdjęcia, dyplomy, wycinki prasowe itp.). Dokumentację można przekazywać osobiście w Informacji Turystycznej Urzędu Miejskiego – Kowary, ul. 1-go Maja 1 lub mailem: [email protected]. Po skopiowaniu wszystkie pamiątki zostaną zwrócone. Zarząd MKS OLIMPIA KOWARY REKLAMA NETi Technologie informatyczne Internet Kablówka trzeciej Generacji Cyfrowa Telewizja Telefon stacjonarny tel. 75 61 350 00 www.neti.com.pl 11 S L O Ł S I T Y / H I S T O R I A Wakacyjne wędrówki Mamy dobrą informację dla miłośników wędrówek w okolicach Kowar. Podczas wakacyjnych sobót będzie można brać udział w spacerach szlakami miejsc ważnych dla historii miasta. P Spacerkiem po historii Historia Kowar powszechnie i historycznie kojarzy się głównie z trzema narodami: polskim, niemieckim i czeskim. Zupełnie zapomniany został wątek żydowski, który można śledzić odnajdując w architektonicznych detalach sześcioramienną gwiazdę Dawida. To zapomnienie jest o tyle dziwne, że wciąż istnieje budynek dawnej synagogi (na zdjęciu). Tuż obok zachowała się siedziba rabina. Starsi kowarzanie pewnie pamiętają, że w przedwojennej synagodze usytuowana była kiedyś sportowa arena dla walk bokserów, potem magazyn mebli. (jk) ierwszy spacer, który odbędzie się 4 lipca, będzie prowadził po starówce. Tydzień później przewodnik poprowadzi szlakiem kowarskich sanatoriów i księżnej Feodory von Reuss. W sobotę 18 lipca przewidziana jest wycieczka do miejsc związanych z górniczą przeszłością miasta. Tydzień później przewodnik poprowadzi po miejscach związanych z historią przemysłu lekkiego nad Jedlicą. W pierwszą sobotę sierpnia uczestnicy spacerów będą mogli poznać historię związaną z rodem Radziwiłłów, tydzień później z rodem von Reden. Podczas następnego spaceru przewodnik będzie opowiadał i oprowadzał po miejscach unikalnych przyrodniczo. Udział w wędrówkach z przewodnikiem jest bezpłatny. Informacje o spacerach na bieżąco będą zamieszczane na stronie www.kowary.pl. Na tej stronie można również znaleźć regulamin imprezy. (jk) REKLAMA Gorąco zapraszamy do restauracji ZAJAZD PRZYWODZIE na przepyszne dania kuchni polskiej IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE s KOMUNIE CHRZCINY s URODZINY s STYPY KOMPLEKSOWA ORGANIZACJA IMPREZ U KLIENTA (catering wraz nakryciem) Strzelanina w centrum ZAJAZD PRZYWODZIE, 58-530 Kowary, ul. Rzemieślnicza 1B e-mail: zajazd @ przywodzie.eu tel. 667 221 624, tel. 667 221 628 12 Walki uliczne na terenie Kowar, strzelanina pomiędzy oddziałami Wermachtu, a wojskami US Army dowodzonymi przez generała Pattona. Wszystko to mogli oglądać kowarzanie, którzy 2 maja o poranku przybyli na kowarski deptak. Tegoroczna edycja rajdu Arado trafiła nad Jedlicę. Na kowarskim deptaku pojawiły się historyczne wozy bojowe i pojazdy służące w armii, w tym słynne amerykańskie dodge. (jk) S AKTYWNI SENIORZY Wszyscy lubią dobre imprezy, zwłaszcza takie w stylu „wino, kobiety i śpiew”. W Kowarach w organizowaniu takich specjalizują się…seniorzy. Potwierdza to powiedzenie, że dusza się nie starzeje. Z okazji Światowego Dnia Inwalidy corocznie w naszym mieście organizowane są senioralne imprezy. W tym roku odbyła się taka 18 kwietnia. Po oficjalnych ceremoniach rozpoczęła się część parkietowa, do tańca nikt nikogo zachęcać nie musiał, co widać na załączonych zdjęciach. Imprezę zorganizowało kowarskie koło Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów. Seniorzy nie tylko zabawą żyją. Dbają również o otoczenie naszego miasta. Tydzień przed taneczną imprezą seniorzy sprzątali Uroczysko. To jeden z najpiękniejszych zakątków okolic Kowar. Wspomina o nim Przewodnik Pascala opisując to miejsce następująco: Skalisty wąwóz potoku Piszczak z 3-metrowym wodospadem oraz średniowiecznymi wyrobiskami (dojście z Kaplicznego Wzgórza niebieskim szlakiem; 20 min). – Ciężka to była praca, bo ludzie śmiecą nawet w lesie, o czym świadczy ilość worków z zebranymi śmieciami – mówi Ryszard Grudniak, jeden z uczestników akcji sprzątania – ale było warto, bo miejsce jest piękne. Seniorzy również zajmują się pracą twórczą, czego próbkę publikujemy na łamach naszego pisma. (jk) GALERIA PIONIERÓW Redakcja Gazety Wrocławskiej wraz z Marszałkiem Województwa Dolnośląskiego Cezarym Przybylskim zamierza stworzyć galerię umownie nazwaną „ojcami założycielami” Dolnego Śląska. Nazwa nawiązuje do początków Stanów Zjednoczonych. Tak jak kraj za oceanem, podobnie Dolny Śląsk tworzyli pionierzy, którzy przybyli tu 70 lat temu. Jak pisze w liście do burmistrzów dolnośląskich miast Arkadiusz Frans redaktor naczelny Gazety Wrocławskiej, „na Dolnym Śląsku znajduje się 169 gmin i marzy nam się, aby na przełomie 2015/2016 roku tylu samo Ojców Założycieli znalazło się w Galerii Dolnoślązaków”. Nie jest to jednak wymóg, pomysłodawcy chcą w galerii umieścić sylwetki ludzi, którzy organizowali powojenną rzeczywistość regionu. Aby zgłosić kandydata czy kandydatkę do Galerii Dolnoślązaków należy przesłać zgłoszenie do Gazety Wrocławskiej na adres mailowy [email protected] lub listownie na adres Gazeta Wrocławska, ul. Św. Antoniego 2/4, 50-073 Wrocław. Zgłoszenie powinno zawierać uzasadnienie – do 5000 znaków. Do zgłoszenia koniecznie należy dołączyć zdjęcie bohatera. Urząd Miejski w Kowarach postanowił również stworzyć galerię „Kowarskich Pionierów”, powstanie ona w Salach Tradycji Miasta. (jk) L O Ł S I T Y / H I S T O R I A O dębie i bukach nieopodal kowarskiej „wieży ciśnień” Ż ółty szlak na Skalny Stół (1281 m n.p.m.) zaczyna się na Dworcu Głównym PKS Kowary. Początkowo biegnie razem ze szlakiem niebieskim, który prowadzi z Karpnik do Jarkowic. Na żółtym szlaku znajduje się wiele ciekawostek, na pierwszą z nich natrafiamy już kilkadziesiąt metrów przed wieżą ciśnień, w której mieści się galeria i pracownia oraz zbiór lasek i kijów pasterskich Jerzego Jakubowa. Po lewej stronie, za murem, rosną czerwone buki i dąb. Warto przypomnieć skąd się tu znalazły, czego możemy się dowiedzieć z „Historii Miasta Kowary w Karkonoszach spisanej przez Theodora Eisenmängera onegdaj nauczyciela miejskiej szkoły ewangelickiej wydanej w 1900 roku”. Na stronie 245 odnajdujemy wzmiankę o tym, że 1 kwietnia 1895 r. posadzono tutaj Dąb, który poświęcono Otto von Bismarck’owi. Watro przypomnieć, że Otto von Bismarck był od 1862 roku premierem Prus, a w latach 1871– 1890 kanclerzem Rzeszy Niemieckiej. Mimo iż O. Bismarck był wybitnym politykiem, należy także pamiętać o tym, że prowadził politykę antypolską, której wyrazem były m.in. walka o kulturę (Kulturkampf) i walka o ziemię. Mniej więcej rok po posadzeniu Dębu BismarcDąb Otto von Bismarcka. Fot. Z. Piepiora. k’a, Kowary odwiedziła wybitna poetka Johanna Ambrosius. Urodziła się w 1854 r. w Ragnit w Prusach Wschodnich (obecnie Nieman w Obwodzie Kaliningradzkim, tuż przy granicy z Litwą). Nazywano ją „Poetką Ludu” („Volksdichterin”). Jej najbardziej znany wiersz to „Moja rodzinna ziemia” („Mein Heimatland”). Z kolei wiersz „Ulubieniec ludu”, poświęciła cesarzowi Fryderykowi III, za co otrzymała zaproszenie do Berlina od Cesarzowej Wiktorii. J. Ambrosius miała okazję poznać takich twórców jak: Herman Grimm, Gerhart Hauptmann, Hermann Sudermann, Ernst Wiechert. Zmarła w 1939 roku w Królewcu. Jej wizytę w 1896 roku w Kowarach upamiętniono, odsłaniając kamień, który nosił jej imię. Później zasadzono w tym miejscu kilka czerwonych buków, które były jej ulubionymi drzewami. Tekst: Zbigniew Piepiora i Robert Andrzejewski Zdjęcie: Zbigniew Piepiora REKLAMA 13 W W W. S M K - K O WA R Y . P L S T O WA R Z Y S Z E N I E M I Ł O Ś N I K Ó W K O WA R KURIER KOWARSKI Kwartalny dodatek do Gazety Kowarskiej nr 2 (122), rok xxiV fot. Aleksandra Wiącek. I miejsce w międzygminnym konkursie fotograficznym Osobliwości Karkonoszy K U R I E R K O W A R S K I KRONIKA SMK 16–17 kwietnia – 20 członków SMK oraz 20 członków Heimatsferein z Schönau-Berzdorf zwiedzało stolicę Niemiec – Berlin. Wycieczka ta była ukoronowaniem naszej długoletniej współpracy. Zwiedziliśmy między innymi gmach Bundestagu, Muzeum Historii Niemiec i podziwialiśmy widoki z Wieży Telewizyjnej. 1 maja – tradycyjnie członkowie SMK wzięli udział w organizacji Kowarskiej Majówki. Tym razem najważniejszym wydarzeniem była wystawa Wspomnienia XX wieku. Zdjęcia można oglądać w siedzibie SMK we wtorki, czwartki i soboty w godz. 11–15, już od 1 lipca w czasie wakacji codziennie w godz. 11–15. 22 maja – w siedzibie SMK w ciepłej i przytulnej atmosferze odbył się koncert majowy. W imieniu członków SMK gości powitała Halina Młodkowska. Sprawcą całego „pozytywnego zamieszania” był Fryderyk Pacak – pracownik Szkoły Muzycznej im. S. Moniuszki w Jeleniej Górze. Przed licznie zgromadzoną publicznością z Panią Burmistrz na czele wystąpili Pan Artur Rulewski – nauczyciel i uczennice Szkoły Muzycznej. W ogrodzie przy Domu Tradycji można było podziwiać makatki z Fabryki Dywanów w Kowarach. Muzyka łączy pokolenia i potrafi wprowadzić w pozytywnym nastrój. Tego mogli doświadczyć wszyscy obecni. Zwiedzanie Berlina 10 czerwca – w Kawiarni „Urszulka” odbyło się sprawozdawcze zebranie walne. SOS dla Stowarzyszenia Miłośników Kowar Szanowni Państwo, Przyjaciele SMK! Wydarzyło się u nas nieszczęście. W naszej siedzibie wybuchł kocioł centralnego ogrzewania. Awaria udaremniła nam realizację zaplanowanych wystaw. Cały czas usuwamy skutki pożaru w pomieszczeniach, a brak odpowiedniej temperatury powoduje, że ocalałe eksponaty niszczeją. Jesteśmy stowarzyszeniem utrzymującym się tylko ze składek członkowskich, które nie wystarczą na pokrycie wszystkich strat. Uzyskaliśmy zgodę Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji na zbiórkę publiczną, której nr to: „2015/1362/OR”. Dane zawarte w zgłoszeniu zostały zamieszczone na portalu zbiórek publicznych. Prace w odnowieniu naszej siedziby trwają nadal. Mamy nadzieję, że nadal możemy liczyć na wsparcie. Dziękujemy za pomoc wszystkim naszym członkom, którzy poświęcają swój wolny czas, by doprowadzić budynek do takiego stanu, by w czasie wakacji mogli go zwiedzać turyści. Dziękujemy również sponsorom: Małgorzacie Pernak De Gast, Wiesławie Adamiec, Ewie Pędziwiatr, Wojciechowi Dąbrowskiemu, Jackowi Jakimiakowi, Stefanowi Młodkowskiemu, Zbigniewowi Rokoszowi, Robertowi Osojcy, Waldemarowi Szerszeniowi i Nadleśnictwu „Śnieżka”. Dzięki Państwu możemy te nasze prace remontowe prowadzić. Otwarcie koncertu majowego NIP 611-11–19-859 KONTO 35 1020 2124 0000 8402 0069 7227 REGON 230 180 120 Nr KRS 0000097189 www.smk-kowary.pl Koncert majowy 2 K U R I E R K O W A R S K I SZUKANIE KALWARII Podczas długiego majowego weekendu nareszcie znalazłam kilka godzin, aby odszukać i zobaczyć Kalwarię Lubawską, a właściwie jej ruiny. Z budowano ją na przełomie XVIII/ XIX w. na Świętej Górze, u stóp której leży Lubawka. Teren ten od wieków należał do cystersów w Krzeszowie. Kalwarie, jak wyjaśnia Słownik Wyrazów Obcych, w ujęciu religijnym to kaplice lub kościoły rozmieszczone zwykle na pagórkowatym terenie poświecone kultowi męki Jezusa. Kalwaria w Lubawce to Droga Krzyżowa prowadząca na szczyt Świętej Góry z kamiennymi stacjami, kapliczkami i pięknymi rzeźbami. Była też druga stroma droga, która wiodła wprost na szczyt, wyłożona płytami z piaskowca tworzącymi schody, po których pątnicy wchodzili na kolanach. Niewiele z tego pozostało. Redakcja: Katarzyna Borówek-Schmidt, Gabriela Kolaszt, Grzegorz Schmidt, Leszek Pohoski, Stanisław Kanonowicz, Jerzy Sauer Korekta: Anna Szablicka Współpracują: Wiesława Adamiec, Jarosław Kotliński, Adam Walesiak Kontakt: Stowarzyszenie Miłośników Kowar, ul. Górnicza 1, Kowary; e-mail: [email protected] Skład komputerowy: Wojciech Miatkowski Wydawca: Miejski Ośrodek Kultury, ul. Szkolna 2, Kowary Wszystko, niestety, w opłakanym stanie: kapliczki zdewastowane, niektóre wręcz zrujnowane, rzeźby bezgłowe leżą w zaroślach (oprócz rzeźb anioła i św. Floriana). Stacje również poprzewracane, a ze schodów pozostały gdzieniegdzie pojedyncze stopnie. Największe wrażenie zrobiła na mnie neogotycka kapliczka z czerwonej cegły zbudowana pod samym szczytem. Wewnątrz można zobaczyć oryginalną kolorową posadzkę i dobrze zachowane polichromie na sklepieniu przedstawiające czterech ewangelistów. O istnieniu kalwarii w Lubawce dowiedziałam się niedawno, chociaż mieszkam w Kowarach już kilkadziesiąt lat, a to przecież tylko 20 km stąd. Nie jest łatwo tam trafić, bo nie prowadzi tam żaden szlak. Nie ma o kalwarii żadnych informacji w terenie. Miejsce to, chciałoby się powiedzieć, zapomniane przez Boga i ludzi, lecz mimo wszystko, mam nadzieję, że można tam znaleźć Boga. A ludzie? Gmina Lubawka wypiera się odpowiedzialności za spadek poniemiecki, nadleśnictwo umywa ręce, a wandale robią swoje. Niedługo już nic nie pozostanie po tym pięknym miejscu. Podobno zmienio- no nawet przebieg szlaku turystycznego, aby nie straszyć turystów. I znowu czuję się zawstydzona i zażenowana, sięgając do przedwojennej historii. Miejsce to było nie tylko ośrodkiem kultu religijnego, ale także atrakcją turystyczną. Wszak turystyka jest wtórnym zjawiskiem w stosunku do ruchu pielgrzymkowego. Poprzedni gospodarze dbali więc o Świętą Górę. Istniała tam wieża widokowa ( bo i panorama z góry jest zachwycająca) i gospoda i piękne kapliczki, które można było oglądać, pomodlić się czy też schronić głowę przed upałem lub deszczem. Ruch turystyczny i pielgrzymkowy służył miasteczku, które jest nadal pełne uroku, ale senne, zaniedbane, biedne. Taka perełka przysypana piaskiem – może kiedyś ożywi się i odzyska swój blask? Ma przecież piękną i długą historię. Wędrując po kalwaryjnych dróżkach, ujrzałam jednak kilka promyków nadziei. To stowarzyszenie, które zawiązało się ostatnio dla ratowania kalwarii, ksiądz, który zabezpieczył część rzeźb przed dewastacją oraz… zafoliowany, przyciśnięty kamieniami opis III stacji drogi krzyżowej położony w dawnym miejscu, gdzie się znajdowała. To znaczy, że ludzie tam nadal się modlą. Nadzieja dla kalwarii i Lubawki to turyści i pielgrzymi, bo naprawdę warto tam się wybrać. Bardzo dokładnych informacji udzielił mi miły pan w hotelu Lubavia mieszczącym się w rynku. W tym hotelu jest też punkt Informacji Turystycznej. A więc do zobaczenia na kalwaryjnych dróżkach, bo ja na pewno tam wrócę. A.B. 3 K U R I E R K O W A R S K I FESTIWAL SZTUKI WŁÓKNA – NAJSTARSZY, JEDYNY W POLSCE Echo kowarskich plenerów Wiadomość o zorganizowaniu w 1974 roku pierwszego w Polsce pleneru tkackiego w mieście Kowary rozeszła się echem po całym kraju i nawet szybko przeniknęła „szczelnie zamknięte granice z krajami europejskimi”. Dziś młodzi ludzie nie wyobrażają sobie zamkniętych przejść granicznych. Podróżują swobodnie i bezstresowo. Mogą zwiedzać skarby kultury, studiować i prezentować swoją twórczość w galeriach całego świata. W tamtych latach było to niemożliwe. Plener tkacki nie tylko był źródłem inspiracji, lecz także „oknem na świat sztuki”, dlatego tak bardzo zabiegali artyści o możliwość uczestniczenia w nim. Dowodem tego były częste telefony do mojego domu we Wrocławiu (telefonów komórkowych jeszcze nie znaliśmy), lawinowo napływające listy z zapytaniami „czy jest jeszcze miejsce…” lub „jakim kluczem są weryfikowani artyści”. Pytania i propozycje, nieraz wręcz naciski, zaskakiwały mnie ogromnie. Chwytano się różnych sposobów, aby znaleźć się w gronie „wybrańców”. Nasuwa się pytanie: dlaczego było takie zainteresowanie tym wydarzeniem? Otóż artyści byli złaknieni wzajemnych kontaktów, plenery dla wielu były jedyną możliwością spotkania się z artystami zza granicy. Właśnie tutaj, w Kowarach dowiadywali się o światowych konkursach, nawiązywali kontakty z organizatorami wystaw, korzystali z zagranicznej wymiany kulturalnej i, co najważniejsze, brali udział w zbiorowych prezentacjach tkaniny artystycznej mających zawsze bezprecedensowy charakter. Początkowo skromny plener z czasem zaczął nabierać wymiarów instytucjonalnych. Nie było to moim zamierzeniem i nie chciałam się temu poddać. Byłam zawsze jedną z wielu uczestniczek, pomimo iż pełniłam funkcję organizatora, wtedy używano nazwy „komisarz”. Od samego początku wprowadziłam zasadę koleżeńskości, czyli bez względu na wiek czy tytuł naukowy zwracaliśmy się do siebie po imieniu. W ten sposób zapobiegłam 4 powstawaniu barier i wzajemnych zależności. Szybko tworzyła się serdeczna, rodzinna atmosfera sprzyjająca kreatywności i wymianie doświadczeń warsztatowych. W tym miejscu chcę zwrócić uwagę, że moim celem było stworzenie „warsztatu tkackiego”. Nazwa pleneru „Warsztat Tkacki – Kowary” kojarzyła się z rozwiązywaniem problemów technicznych i technologicznych oraz z poznawaniem tajników kunsztu tkackiego. Był to wyjątkowy czas dzielenia się umiejętnościami, które można było opanować w atmosferze przyjacielskich rozmów, pokazów i wymiany własnych doświadczeń. Opracowany wtedy program pleneru funkcjonuje ponad 40 lat, czyli jest ponadczasowy. W ciągu minionych lat zmieniały się założenia formalne, m.in. czas trwania , dostęp do surowców i koszty. Przez pierwsze dwie dekady plenery trwały trzy tygodnie i nie obciążały portfeli uczestników. Były to wielkie zalety tego przedsięwzięcia. Nic więc dziwnego, że musiała być selekcja i rotacja uczestników. Miejscem corocznych trzytygodniowych spotkań artystów był Dom Wypoczynkowo-Szkoleniowy „Harnaś” w Wojkowie należący do Fabryki Dywanów – Kowary. Funkcję kierownika DWS w tamtym czasie pełniła Jadwiga Dobrysiak, która miała przydomek Pani Harnasiowa. Pani Jadwiga była wspaniałą kobietą, zawsze miła, uśmiechnięta, zainteresowana naszą twórczością i chętna do wypełniania „niecodziennych” potrzeb artystów. Trzeba przyznać, że artyści, szczególnie zgromadzeni w grupie, odbierani są inaczej niż osoby korzystające jedynie z usług hotelarskich i wypoczynkowych. Niepokój twórczy będący domeną artystów nie zawsze jest zrozumiany przez przeciętnego człowieka. Często zadawane pytania rodzące się na podstawie obserwacji procesu twórczego w stylu: Co to będzie? Po co to robisz? nie znajdują zadawalającej odpowiedzi. Od 1976 roku na plenerach zaczęli pojawiać się artyści z zagranicy. Pierwszy- mi gośćmi zza granicy, którzy odważnie, a może także i z ciekawości przyjechali do kraju „za żelazną kurtyną” byli Reine Navin i Gunilla Skyttla ze Szwecji. Ich obecność wniosła powiew zachodniej sztuki. Rozbudzali ciekawość wśród grupy polskiej swoim podejściem do kreacji i swobody duchowej. Charakteryzowało ich duże poczucie humoru, które potęgowało się w czasie codziennych, skromnych posiłków. Znaleźli nazwę dla kaszanki, którą najczęściej serwowano na obiad i nawet na kolację, był to „polski kawior”. W ten sposób wywołali burzę ogólnego śmiechu i rozluźnili napięcie spowodowane niedoskonałością menu. Faktycznie posiłki dla naszej grupy były skromne i mało urozmaicone, lecz nikt się nie sprzeciwiał i nie chorował. Takie to były czasy. W 1977 roku obok stałej polskiej grupy uczestniczyły artystki z Czechosłowacji – Bela Sucha, z Finlandii – Maija Valkama i Pirko Hammarderg oraz Barbara Wacholtz z NRD. Corocznie ilość artystów zza granicy poszerzała się o nowe nazwiska z innych krajów. Nawet ja, jako organizator, nie wiedziałam, gdzie oni zdobywali informacje o tym wydarzeniu. Byłam zajęta organizowaniem wystaw tzw. poplenerowych i towarzyszących, dokumentowaniem wydarzenia, pisaniem sprawozdań i rozliczeniami finansowymi. Te obowiązki zabierały mój drogi czas, który mogłam spożytkować dla swojej indywidualnej twórczości. Plenery oraz inne zadania w sferze kultury muszą być wspierane przez publicznych sponsorów. Najczęściej są do tego upoważnione Wydziały Kultury w jednostkach samorządowych. Na mnie więc spadał obowiązek pisania wniosków w celu zdobywania środków, o które skrupulatnie zabiegałam i dalej to czynię. Jest to funkcja niewdzięczna, pracochłonna i nielubiana przeze mnie. Poddałam się jednak tym wymogom, z miłości do pięknej idei, czyli krzewienia i propagowania tkaniny artystycznej opartej na lokalnych tradycjach rękodzielniczych. Imperatyw taki jest tylko wtedy możliwy, kiedy efekty działań przekładają się na formę wizualizacji, z której lokalna społeczność czerpie dla siebie impulsy. Plenery Tkackie zawsze miały zwolenników, przyjaciół i miłośników, dzięki temu mogły się przeistoczyć w Festiwal Sztuki Włókna. Prof. Ewa Maria Poradowska-Werszler K U R I E R Otwarcie wystawy K O W A R S K I Artyści ze Szwecji Tkanina Zofii Godlewskiej 5 K U R I E R K O W A R S K I Niezwykłe spotkania w Lądku Zdroju Kurt Diemberger, Dhaulagiri (Biała Góra) i pragnienie wolności Przegląd filmów górskich, spotkania z ludźmi gór i podróżnikami co roku jesienią przyciągają do Lądka Zdroju miłośników tego sposobu na życie i spędzania wolnego czasu. Zawsze śledzę te wydarzenia, na które zapraszani są wybitni himalaiści nie tylko z Polski. Jest początek września 2014 r., zbliża się kolejna, dziewiętnasta już edycja przeglądu. Z zainteresowaniem czytam program spotkań i tu elektryzuje mnie informacja – przyjeżdża sam Kurt Diemberger. Tak, to on! Ostatni żyjący zdobywca dziewiczych ośmiotysięczników Himalajów i Karakorum, jeden z wielu uczestników zmagań „złotej ery”, autor pierwszego wejścia na Broad Peak (1957 r.) i Dhaulagiri (1960 r.). W „złotej erze” alpinizmu (lata między rokiem 1950 – zdobycie Annapurny, a 1960 – zdobycie Dhaulagiri) dokonano pierwszych wejść na trzynaście z czternastu ośmiotysięczników. Pozostał jedynie ostatni – Shishapangma wznoszący się na niedostępnym wówczas terytorium Tybetu. Informacja o przyjeździe himalaisty do Lądka Zdroju ożywiła wspomnienia z Nepalu i moje spotkanie z Dhaulagiri i innymi ośmiotysięcznikami. Pamiętny październik 2005 r. Po dwudniowym pobycie w Kathamandu wyruszyliśmy w interior tego pięknego kraju. Wynajętym mikrobusem, wśród miejskiego zgiełku, klaksonów pięliśmy się mozolnie na obrzeża kotliny Kathmandu. Tutaj spotkaliśmy zapory na drodze, szlabany, żołnierzy kontrolujących przejeżdżających. Było to wynikiem wzmożonej działalności maoistów, którzy przemocą chcieli przemycić ideologię z Chin. Po pokonaniu kotliny nasz pojazd ostrożnie zjechał w dół. Podziwialiśmy rozległą dolinę rzeki Kali Gandaki, mozolnie uprawiane pola tarasowe, ciemną zieleń roślinności i lasów. Na dalszym planie ukazał się biały trójkątny wierzchołek – Dhaulagiri (8167 m) widziany z odległości około 140 km. To pierwsze spotkanie z tym ośmiotysięcznikiem. Dotarliśmy do Pokhary, a potem do urokliwego, spokojnego miasteczka Tansen. Skromne brukowane uliczki prowadziły nas w górę. Tam znaleźliśmy zakwaterowanie w jednym z najwyżej położonych hoteli w dzielnicy Palpa. Zapadał już zmierzch, a wysokie Himalaje skrywały swe oblicze. Rankiem jednak, tuż po wschodzie słońca, weszliśmy na dach hotelu. Podziwialiśmy Dhaulagiri z odległości „zaledwie” 40 km. Widoczne było również całe pasmo Annapurny. Wracam jednak do września 2014 r., do Lądka Zdroju i wypełnionego po brzegi dużego namiotu, w którym odbyła się prelekcja Kurta Diembergera. Wśród niezliczonych pokazów i prezentacji jego występ jest nieco odmienny, bardziej dynamiczny. Bar6 Dolina Kathmandu dzo poważnie traktuje swoich słuchaczy, opowiada ze swadą, poczuciem humoru. Jego filmy i zdjęcia w starym dobrym stylu robią wrażenie. Opowiada o swoim życiu – od młodości, kiedy był wiejskim nauczycielem, poprzez fascynacje górami, zdobycie Broad Peak, Dhaulagiri, po czasy obecne, kiedy jest przede wszystkim filmowcem gór. Mówi o tym, czego nauczyło go życie. Przekonuje, że życiu trzeba wyjść naprzeciw. Nie wahać się i podejmować decyzje, których nikt za nas nie podejmie. Wyprawa na Dhaulagiri była bardzo trudnym przedsięwzięciem, bowiem szczyt ten słynie ze złej passy i niekorzystnych warunków pogodowych. Zwycięska wyprawa, której uczestnikiem był Diemberger była ósmą z kolei. Wierzchołek został osiągnięty w maju 1960 r. bez użycia tlenu. W zdobyciu ośmiotysięcznika brało udział jeszcze dwóch Polaków – Jerzy Hajdukiewicz i Władysław Skoczylas, choć nie stanęli oni na szczycie. Kurt wyrażał się z niezwykłym uznaniem o zasłu- K gach Polaków. Podkreślał, że zdobycie szczytu było wspólnym dziełem, jednocześnie sukcesem polskim. Podczas spotkania miało miejsce sympatyczne zdarzenie. Do Diembergera podszedł himalaista z Wrocławia – Bogdan Jankowski, który spotkał się z nim w górach blisko czterdzieści lat temu. Sądził, ze bohater spotkania go nie pamięta, ale mocno się zdziwił, ponieważ Kurt rzekł do niego: Witaj, przyjacielu Bogdanie! Jeszcze jeden niezwykły gość pojawił się w Lądku Zdroju. Zwykle odmawia wywiadów, spotkań, choć jest postacią wyjątkową w środowisku ludzi gór – to Wojciech Kurtyka. Legenda światowego himalaizmu, prekursor wspinaczki w stylu alpejskim w najwyższych górach świata. Wiele jego dróg pokonanych lata temu nie zostało powtórzonych. Przykładem tego jest trawers trzech szczytów masywu Broad Peak i zachodniej ściany Gaszerbruma. Wojtek pojawił się z racji tego, iż jego powieść „Chiński maharadża” stała się książką roku 2014 literatury górskiej. Jest to opowieść psychologiczna, thriller górski opowiadający o przygotowaniach do ryzykownego przejścia bez asekuracji legendarnej drogi wspinaczkowej. Najlepszą recenzją tej książki są słowa Kingi Baranowskiej: „Tam, gdzie doświadczamy jedności, dotyka nas miłość. Lubię tę myśl, która często przewija się w książce. Chociaż pojawia się w kontekście wspinania, tak naprawdę dotyczy całego naszego życia”. Sam Wojtek Kurtyka przyznaje: „Wydawało się, iż w moim życiu nastał okres spokoju i stabilizacji. A jednak, jak to nieraz bywa, właśnie z kojącego rytmu oswojonych dni wyrodził się obłęd. Ja zaś, obdarzony rzadkim darem przezorności, odkryłem przestraszony, że wpadłem w sidła, z których nie potrafiłem się wyplątać. I pomyśleć, że przyczyną tej matni i zniewolenia było pragnienie czegoś zupełnie odwrotnego – pragnienie wolności”. W czasie tych wyjątkowych spotkań w Lądku dało się odczuć, iż owe dążenie do gór jest pragnieniem wolności, kwintesencją życia zarówno Wojtka Kurtyki, jak i Kurta Diembergera. Sam Wojtek wyraził się kiedyś w ten sposób: „Wejście w góry jest mistycznym przeżyciem pozytywnym. Ułatwia akceptację negatywnych stron życia, starzenia się, słabnięcia, choroby. Wejście na szczyt jest oczyszczeniem z neurotycznych skutków codziennego życia – z bycia pochłoniętym małymi sprawami. Stres wysysa z Ciebie cały ten niepotrzebny absurd. Po wejściu na szczyt ludzie doznają uczucia odświeżenia i odnowy. Po powrocie do codzien- U R I E R K O W A R S K I nej egzystencji jesteś zwykłym człowiekiem, a nie znerwicowanym zwierzęciem. Poza tym uprawianie wspinaczki to możliwość odkrywania prawdy o samym sobie. Moje rozumienie życia jest ukształtowane przede wszystkim przez góry”. W roku bieżącym kolejna, dwudziesta już, jubileuszowa edycja Przeglądu. Co tym razem będzie inspiracją do działania, szukania nietuzinkowych rozwiązań i ścieżek prowadzących do wolności? Leszek Pohoski Wojciech Kurtyka podpisujący książki 7 K U R I E R K O W A R S K I WIEŚCI Z LEMA FINAŁ KONKURSÓW EKOLOGICZNYCH 12 czerwca 2015 r. na terenie pałacowego ogrodu w Bukowcu odbył się uroczysty finał konkursów ekologicznych. Pierwsze miejsce w finale międzygminnego konkursu fotograficznego „Osobliwości Karkonoszy” w kategorii szkół ponadgimnazjalnych otrzymała Aleksandra Wiącek kl. II LO (fot. na okładce Kuriera Kowarskiego), a drugie miejsce Patryk Rosiak kl. I LO. M. Kozioł zdobyła wyróżnienie w kategorii gimnazjum. W finale międzygminnego konkursu plastycznego: „Czyste Karkonosze” dla szkół ponadgimnazjalnych w kategorii plakat I miejsce zajęła Katarzyna Jęczmieniak kl. 1b, a wyróżnienie otrzymała Monika Łazar kl. 3a. KOWARSKA PLAŻÓWKA WŚRÓD NAJLEPSZYCH W POWIECIE Trzy dni zmagań na piasku wyłoniły najlepszych gimnazjalistów i licealistów powiatu jeleniogórskiego w plażowej piłce siatkowej. Wszystkie cztery drużyny z naszej szkoły wywalczyły miejsca na podium. Najlepsze okazały się zawodniczki z liceum: Iwona Lipka, Aleksandra Wiącek oraz Aneta Chouhan, które zostały po raz kolejny Mistrzyniami Powiatu. / W I E Ś C I Z L E M A MIĘDZYSZKOLNY KONKURS RECYTATORSKI 22 maja w ZSO odbył się Międzyszkolny Konkurs Recytatorski. Tym razem od hasłem „Książka – najlepszy przyjaciel człowieka”. Uczestnikami konkursu byli uczniowie kowarskich szkół podstawowych i gimnazjum. Jak zwykle (konkurs ma charakter cykliczny) była to prawdziwa uczta duchowa. Uroczystość odbyła się w szczególnej atmosferze. Zaczęło się od wprowadzenia nastroju piękna dzięki występowi szkolnych wokalistów. Następnie uczniowie Szkół Podstawowych nr 1 i nr 3 recytowali wiersze. Po krótkiej przerwie wystąpili gimnazjaliści. Poetyckie prezentacje oceniali nauczyciele poloniści z trzech kowarskich szkół. I wtedy pojawił się problem! Poziom interpretacji poetyckich był tak wysoki, że obrady komisji konkursowej trwały wyjątkowo długo – z trudem wyłoniono laureatów. W kategorii wiekowej – uczniowie szkół podstawowych przyznano dwie pierwsze nagrody. Zdobyły je uczennice: Julia Kaczor i Julia Wieczorek. Natomiast laureatem wśród gimnazjalistów został uczeń Mark Mościcki. MEDALE DLA LICEALISTÓW Z LEMA W niesprzyjających warunkach pogodowych bardzo dobrze spisali się nasi lekkoatleci. Podczas rozegranych w Cieplicach Indywidualnych Mistrzostwach Powiatu w Lekkoatletyce zdobyliśmy 20 medali. 8 LEMOW Już po raz szósty odbył się festyn rodzinny Lemowisko. I tym razem zakończył się sukcesem – dopisała nam pogoda, zaskoczyła frekwencja, a dobry humor towarzyszył od rana do późnego popołudnia. Lemowisko z założenia jest imprezą integracyjną – w jego przygotowanie angażują się wszyscy związani ze szkołą – rodzice, uczniowie, nauczyciele oraz pracownicy szkoły. Stąd wynika z pewnością atut imprezy, która na ten jeden dzień łączy w staraniach oraz w zabawie nas wszystkich. 24 maja na górnej płycie boiska nie zabrakło atrakcji – były pokazy uczniów ze wszystkich kowarskich szkół i przedszkola publicznego, rozmowy z wyjątkowymi kowarzanami oraz stoiska z atrakcjami. Nie sposób przecenić trudu, jaki K U R I E R WISKO wielu ludzi włożyło w przygotowanie Lemowiska. Dziękujemy: - Rodzicom za pyszne ciasta, - Uczniom za pomoc w przygotowaniu stoisk i posprzątaniu ich, - Państwu Marcie i Jerzemu Jaworskim za atrakcyjne zabawy i konkursy, - Pani Iwonie Loch oraz Panu Jarosławowi Bilskiemu za umożliwienie przejażdżek na koniach dzieciom i dorosłym, - Panom Arturowi Juziuczukowi, Filipowi Madejowi oraz Radkowi Pieńkosowi za zaprezentowanie zdalnie sterowanych modeli samochodów i dronów, - Panu Tomaszowi Pagaczowi z siłowni w kowarskim MOK-u za ufundowanie miesięcznych karnetów wstępu dla zwycięzców konkursu wyciskania sztangi - Oraz wszystkim, którzy uczestnicząc w Lemowisku, sprawili, że stało się ono miłą szkolno-rodzinną imprezą. K O W A R S K I Otyłość – choroba, czy… styl życia? Widzimy grupę młodych, uśmiechniętych ludzi, zapewne dobrych przyjaciół. Atmosfera jest wspaniała, humory dopisują. Wszyscy żwawym krokiem zmierzają w kierunku restauracji serwującej frytki, hamburgery, cheeseburgery, parówki i inne smakołyki. Co więc tak szczególnego lub dziwnego jest w tej scence, która w rzeczywistości jest telewizyjną reklamą jednej ze znanych na całym świecie sieci restauracji typu fast food? Wszyscy Ci ludzie są… SZCZUPLI! No więc jak to jest z tym „śmieciowym” jedzeniem? O co chodzi tym wszystkim specjalistom promującym zdrowy styl życia i odżywiania się, bycie aktywnym i w ogóle „bycie fit”? Może te hamburgery i frytki nie są aż takie złe? Niestety, musimy zmierzyć się z tą, dla niektórych bolesną, prawdą – owszem są. W Polsce nadmierną masę ciała ma już 54% społeczeństwa. Są to dane z 2011 roku. 15 lat wcześniej osób z tym problemem było aż dwa razy mniej! Ktoś może mnie tutaj zapytać: „Czy 15 lat temu wynaleziono frytki i parówki?”. Niezupełnie. Zmieniły się inne rzeczy takie jak chociażby stopień dostępności produktów, ilość czasu jaką człowiek XXI wieku poświęca na posiłek i wreszcie to, jak jesteśmy zmanipulowani i podatni na reklamę. Ciąg dalszy statystyk zaczyna już niestety przypominać, jak się za chwilę okaże – śmiertelną wyliczankę, bo otyłość i związane z nią pogorszenie wyglądu to akurat najmniejszy problem. Niestety otyłość jest czynnikiem, który w największym stopniu odpowiedzialny jest za powstawanie i rozwój chorób układu krążenia, które są przyczyną ponad połowy zgonów w Polsce i na świecie! Miażdżyca, nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca oraz inne schorzenia sercowo naczyniowe pozbawiają życia więcej osób niż nowotwory i wypadki komunikacyjne razem wzięte! Wg danych Ministerstwa Zdrowia w 2009 roku z powodu chorób serca i naczyń zmarło prawie 178 tysięcy Polaków. Zagrożenie stanowią też cukrzyca, stłuszczenie wątroby i nowotwory. Wszystkie te schorzenia w różnym stopniu wiążą się ze sposobem żywienia. Czy jesteśmy więc skazani na to wszystko? Jak się okazuje nie. Rozwijający się właśnie trend na odchudzanie i dbanie o siebie oprócz tego, że póki co przesiąknięty jest przeróżnymi mitami i kłamliwymi reklamami tabletek, pigułek oraz innych suplementów, ma też swoje dobre strony. Pozwala bowiem zauważyć problem. A problem rzeczywiście istnieje i należy mu się przyglądać bardzo uważnie. Sam fakt, że otyłość została sklasyfikowana jako choroba sama w sobie, jest już czymś wielkim. Bo dzięki temu nikt nie może już powiedzieć: „jestem otyły, bo mam cukrzycę”. W rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie! Oczywiście nie dotyczy to każdego przypadku cukrzyka (jedynie 90%!). A więc jednym słowem: PROFILAKTYKA ! Ale po co to całe straszenie skoro na reklamie widzimy wyraźnie jaka to radość zjeść tłustą frytkę i pobawić się z (jeszcze) zdrowymi przyjaciółmi? Jedno mnie tylko ciekawi. Dlaczego na ekranie widzimy tylko osoby szczupłe? Celem każdej firmy jest dotarcie do jak największej grupy odbiorców. Skoro szczupli są już mniejszością (46%) to dlaczego nie pokazać prawdy? Przynajmniej reklama dotrze tam, gdzie powinna, czyli do stałych bywalców, których nie trzeba już specjalnie namawiać. Andrzej Ozimkowski Dietetyk Medyczny 9 K U R I E R K O W A R S K I Carita – Żyć ze szpiczakiem Fundacja Carita – Żyć ze szpiczakiem otrzymała zaproszenie do udziału w konferencji, która odbyła się na Uniwersytecie Harvarda w Stanach Zjednoczonych. Fundacja koncentruje się szczególnie na edukacji i dzieleniu się wiedzą, w związku z czym, jako organizacja, dokłada wszelkich starań, aby być na bieżąco z najnowszymi zagadnieniami związanymi ze zdrowiem publicznym. Efektem tych działań był udział wolontariuszki, Emilii Demczur, w warsztatach Creating Patient Based Evidence From Roots (z ang. Tworzenie ewidencji pacjenta od podstaw), które odbyły się w dniach 20–24 kwietnia w Bostonie. Program warsztatów skupiał się na konkretnych podejściach do badania i rozwiązywania problemów istotnych dla praktyki opartej na ewidencji pacjenta. Organizatorzy warsztatów wyszli z założenia, że stowarzyszenia pacjentów mają najlepsze informacje o rzeczywistej sytuacji w obszarze zdrowia publicznego. Postanowili zatem zaprosić przedstawicieli 25 różnych organizacji pacjenckich, z różnych krajów świata, aby jak najszerzej spojrzeć na sytuację współczesnego pacjenta. Podczas czterodniowych warsztatów prowadzonych przez prestiżowy panel prelegentów omówione zostały tematy związane z prowadzaniem badań klinicznych, obserwacyjnych oraz analizą baz danych. A wszystko po to, aby dzięki dobrej metodologii, odpowiedniej konstrukcji narzędzi do zbierania danych i wykorzystaniu technik statystycznych tworzyć odpowiedni przekaz od pacjenta w stronę decydentów, lekarzy, firm farmaceutycznych i innych zainteresowanych stron. Niezwykle cennym elementem spotkania była także możliwość wymiany dobrych praktyk stosowanych w różnych krajach oraz interaktywne sesje, podczas których nie brakowało bardzo rzeczowych pytań i cennych odpowiedzi. Dzięki poprawnie prowadzonej ewidencji pacjenta dużo łatwiej osiągać założone przez organizacje cele. Poznanie odpowiednich metodologii i narzędzi jest więc elementem koniecznym dla sprawnej realizacji działań. Warsztaty były niezwykle inspirujące i edukujące, co niewątpliwie znajdzie wyraz również w działaniach Fundacji Carita – Żyć ze Szpiczakiem na rzecz pacjentów z Myeloma Multiple. Emilia Demczur Fundacja Carita – Żyć ze szpiczakiem 10 Pomiar długości tunelu Wsłuchani w muzykę OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA 10 lat temu obchodziliśmy stulecie linii kolejowej Kowary – Kamienna Góra 5 czerwca 1905 r. ruszył pierwszy pociąg górską linią kolejową z Kowar do Kamiennej Góry. W setną rocznicę tego wydarzenia około 70 entuzjastów kolei spotkało się przy wlocie do tunelu kolejowego pod Przełęczą Kowarską. Ich celem było uczczenie tej rocznicy. Pomimo niezbyt przyjaznej tego dnia pogody wszyscy byli uśmiechnięci i z zapałem uczestniczyli w atrakcjach przygotowanych przez organizatorów. Na początku na torach wewnątrz tunelu zapłonęło 100 świeczek, co stworzyło zupełnie niezwykłą atmosferę i oswoiło ciemny, napawający lękiem tunel. W tym czasie geodeta Zbigniew Czoków wraz z pomocnikami dokonał pomiaru długości tunelu. Kowarska Orkiestra Rozrywkowa umiliła czas oczekiwania na rezultat pracy geodety. Ogłoszenie wyniku pomiaru odbyło się przy huku otwieranych szampanów. Okazało się, że długość tunelu wynosi 1026 metrów. Urodziny linii kolejowej i tunelu zostały uczczone odśpiewaniem tradycyjnego „100 lat”. Po części oficjalnej uczestnicy udali się do hoteliku „Nad Jedlicą”. Tam przy ognisku i smażonych kiełbaskach odbył się konkurs wiedzy o historii kowarskiej linii kolejowej, którego zwycięzcą został Zbigniew Janota. Imprezę dodatkowo umiliło zjawisko, które można obserwować niebywale rzadko – na niebie pojawiła się podwójna tęcza!!! Być może symbolizowała świetlaną przyszłość, której realizację zainicjowali członkowie Stowarzyszenia – Kolej Karkonoska prowadzącego działalność na rzecz rozwoju kolei na Dolnym Śląsku i promocji turystyki kolejowej. Grzegorz Schmidt K U R I E R K O W A R S K I / F E L I E T O N LAS KOWAROS, CZYLI SEN O WIEKIEJ WYGRANEJ To nieprawda, że Las Vegas założyła mafia. To słynne „Miasto Grzechu” wykreowała początkowo kolej, a potem budowa w odległości 48 km od niego wielkiej zapory Hoovera, a jeszcze bardziej ogromnego jeziora Mead, które w przyszłości miało zapewnić zielone trawniki (vegas w języku hiszpańskim oznaczają zielone łąki) wszystkim obywatelom tego niegościnnego w przeszłości zakątka pustyni Nevada. Potem pojawili się specjaliści od bomby atomowej, czyli fizycy z projektu Manhattan. I w końcu rzeczywiście Syndykat, który wybudował tu słynny Hotel Flamingo z największym kasynem i równie wielkim pechem. Kowary, zwane na potrzeby tego artykułu „Las Kowaros” (a co!), niewiele łączy z miejscem, o którym Elvis Presley śpiewał w przeboju „Viva Las Vegas”. Przykładowo liczba godzin słonecznych w ciągu roku – w Las Vegas 3 822; w Kowarach – sami wiecie. Albo średnia temperatura w lipcu: 47,2ºC, a najniższa temperatura w tymże lipcu 13,3ºC. A u nas często to wakacyjna norma, prawda? Więc może populacja? Tylko jak mierzyć się naszym 11 tys. z 583 756 mieszkańców? O turystach lepiej nie mówić. Wyobraźcie sobie, że przy bulwarze Las Vegas Strip funkcjonuje aż 19 z 25 największych hoteli świata. My mamy, owszem, Jelenią Strugę i (oprócz kilku pensjonacików prywatnych)… to by było na tyle. No łączy nas… bomba atomowa i wyścig zbrojeń. Oni tworzyli swój projekt przeciwko nam, a my możemy być dumni (gorzka to chluba), że to „nasz” uran radzieccy inżynierowie zdetonowali 29 sierpnia 1949 r. na poligonie w Nowej Ziemi. To już chyba „THE END”, jak śpiewał mój ulubiony Jim Morrison z „Doorsów”. O przepraszam, jest coś jeszcze. To ciągle rosnąca liczba różnego rodzaju „kasyn”, lokali gier, jaskiń hazardu, czyli innymi słowy miejsc, w których przynajmniej kilka razy dziennie można się nieźle obłowić, a jeszcze więcej stracić. Nie wiem, czy to prawda weryfikowalna faktami, ale powiada się, że każdemu upadkowi sklepu czy zakładu towarzyszy natychmiast otwarcie kolejnego oświetlonego obowiązkowym neonem przybytku jednodniowych milionerów. Mimo wnikliwej lektury Strategii Rozwoju Miasta, nie odnalazłem w niej tego kierunku. Owszem, przy ulicy 1 Maja miały powstawać kafejki, restauracyjki, bary i puby. Turyści mieli porzucić karpaczańską promenadę i przelewać się tłumnie naszym świetnym deptakiem. Może to jest ta droga? Wyobraźmy sobie, że nowa rada wprowadza lokalną legalizację hazardu? Czy to nie byłoby wspaniałe? Te neony, royce’y, ten szampan lejący się strumieniami. Znowu odżyliby taksówkarze, którzy nowym podróżnym opowiadaliby niesamowite, straszne i całkowicie zmyślone historie o uciekających z miasta młodych, o walających się w Jedlicy śmieciach, o zakątkach, gdzie bez powodu można było dostać po mordzie. Jedynym problemem na- Casino Las Vegas – www.swcrown.com Casino Las Kowaros szej władzy byłaby decyzja, gdzie by tu jeszcze wybudować basen, poszerzyć drogę, stworzyć nowy park. I oczywiście jak sobie poradzić z nadmiarem sobowtórów Elvisa. A smutny hymn zastąpiono by tekstem (tekst zmieniony, bez zgody autora): Viva Las Kowaros ze swoimi neonami Do gry automatami; zmarnowane sny Viva Las Kowaros, które noc zmienia w południe Noc zmienia w dzień, zobacz je Nie wrócisz taki sam P.S. Niestety jest jeszcze tylko jeden problem: rosnącej liczbie „kasyn” dorównuje ciągle rosnąca liczba różnego rodzaju „second handów”, sklepów „wszystko po 5 zł” i sklepów z butami o najmodniejszych krojach i najmniej przyjaznych zdrowiu materiałach. A potem to już tylko wyciągi, kupa śniegu każdej zimy i palmy kokosowe przed domami. (Kokosowe, bo wiecie – czasami dobrze, że taki kokos spadnie komuś na głowę, bo inaczej to z dobrobytu by nam się w …… poprzewracało!) Jarosław Kotliński 11
Podobne dokumenty
Sukces możliwy w Kowarach
turystycznych wędrówek. Jacek Potocki jest profesorem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu na Wydziale Ekonomii Zarządzania i Turystyki w Jeleniej Górze. (jk)
Bardziej szczegółowopobierz - MOK Kowary
Kowary obchodzą dostojne urodziny, dlatego ten numer naszego pisma znacznie różni się od poprzednich, nazwijmy nieświątecznych. Więcej miejsca poświęcamy na przybliżenie historii, na wspomnienia, b...
Bardziej szczegółowoGazeta Kowarska
W tym numerze niecodziennie potraktowaliśmy materiał o celebrycie. Jest nim nietuzinkowy człowiek, który choć wybrał drogę kapłaństwa, doskonale poradziłby sobie w wielu innych profesjach. W kwart...
Bardziej szczegółowo