- Jesteś silna. Jesteś niezależna. Jesteś moją siostrą. Przypomniała

Transkrypt

- Jesteś silna. Jesteś niezależna. Jesteś moją siostrą. Przypomniała
Teraz
- Jesteś silna. Jesteś niezależna. Jesteś moją siostrą.
Przypomniała sobie drobną dłoń brata, jasne prześcieradło, sterylną, szpitalną biel.
Chropowatą okładkę książki, charakterystyczną woń starych kartek i jedno błagalne
spojrzenie. No dalej, to już ostatni rozdział. Proszę! Widziała siebie jego oczami: karcący
wzrok, który mięknie pod wpływem cichego głosiku i ciepłych, brązowych oczu. Udawała
poirytowanie, ale przewracała kolejną stronę i czytała, dopóki chłopiec nie zasnął. Wtedy
uśmiechała się z czułością, poprawiała mu kołdrę, która zawsze ześlizgiwała się na lewą
stronę i wychodziła na palcach. Uspokajała rodziców, pocieszała dziadków, a sama w nocy
zwijała się w kłębek i bezgłośnie płakała, szeptając codziennie to samo życzenie. Weźcie mnie,
ale jego zostawcie. Weźcie mnie, ale jego zostawcie. Weźcie mnie, ale jego zostawcie. Za
każdym razem modliła się do innego boga lub do wszystkich jednocześnie. Nie wierzyła w nic
konkretnego, nie ufała księżom, katechetom ani świętym księgom. Gdzieś po drodze wśród
badań i diagnoz straciła poczucie czegoś większego, niematerialnego, jednocześnie tracąc
siebie. Starała się być osobą, którą inni potrzebowali i do pewnego momentu nawet jej to
wychodziło. Była miła, cierpliwa, współczująca. Spokojna przy tacie, który zapijał coraz
większy smutek. Wyrozumiała przy mamie, która z każdym kolejnym krzykiem zapadała się
w sobie. Była siostrą: w zdrowiu, w chorobie i podczas pogrzebu. A potem?
- Jesteś bezczelna. Jesteś arogancka. Jesteś zwyczajną nastolatką.
Kłótnie były coraz częstsze, atmosfera coraz gęstsza, nienawiść coraz większa. Łatwiej było
odczuwać złość niż smutek. Wykrzyczane słowa bolały mniej, sprawiały więcej ulgi; wbrew
pozorom uspokajały. Udawanie pozostawiła daleko w tyle: w czasach, gdy jeszcze miała dla
kogo być lepszą sobą. Uciekała w świat książek i znajomych, z nikim nie pozostając dłużej,
nigdzie nie grzejąc miejsca. Znikała i pojawiała się w najmniej odpowiednim momencie.
Zawstydzała wszystkich prawdą i trzeźwym myśleniem, miała problemy ze szkołą
i nauczycielami. Wszyscy przypisywali to depresji, jakby można było wydrukować chorobę
i przykleić komuś na czole jak etykietkę. Niebezpieczna. Chora. Nieprzewidywalna. A ona
chciała tylko poradzić sobie z rozpaczą, która każdego dnia zabierała jej kolejny kawałek
życia. Codziennie krzyczała i biła pięściami w ścianę. Płakała i wołała o pomoc. Była jak
huragan – gdzie się nie pojawiała, czego nie robiła, wciąż otaczał ją chaos i myśli, których nie
potrafiła uporządkować. Nienawidziła siebie za to, że powoli zapominała, ale przecież brak
wspomnień oznaczał również brak cierpień.
- Jesteś omylna. Jesteś słaba. Jesteś tylko człowiekiem.
Zaciskała zęby, czekając na większy ból, który… nie nadchodził. Oddychała z trudem,
zamykała oczy i odpuszczała. Ten jeden raz. Popełniała błędy i wycofywała się, gdy
podejrzewała, że przegra. Zmieniała zdanie co kilka sekund i uciekała, kiedy wyczuwała
zagrożenie. Była ofiarą i katem, zwierzyną i łowcą. Po śmierci brata nie potrafiła już cieszyć
się z małych rzeczy. Duże ją przerastały. Pragnęła wierzyć, że może, że chce, że da radę, ale
wszystko kończyło się na marzeniach. Wtedy nie było już kochającej siostry czy buntowniczej
nastolatki. Miała wrażenie, że zgubiła wszystkie emocje i każdą cechę, która ją
charakteryzowała. Była pusta w środku. Znikała.
Wytarła łzy wierzchem dłoni, ale wciąż napływały nowe. Poddała się i zamknęła oczy,
bezwiednie rozluźniając palce, które jeszcze kilka chwil temu zaciskała w pięść. Pokręciła
głową. Raz. Drugi. Trzeci. Jakby obrazy w jej głowie można było tak łatwo wymazać! Wziąć
gumkę i zetrzeć smaki, głosy i zapachy, które sprawiały ból. Tak prosto, tak łatwo, tak
zwyczajnie zapomnieć o wydarzeniach ostatnich miesięcy i nie mieć z tego powodu wyrzutów
sumienia. Pamiętała, bo tylko to jej zostało. To i Harry Potter nietknięty od jego śmierci,
leżący na stercie oznaczonej do oddania. Teraz sięgnęła po książkę i po chwili wahania
otworzyła na zaznaczonej stronie. Przejechała palcami po szorstkiej strukturze papieru i
przeniosła się myślami do szpitala. Najgorsza była dla niej świadomość, że jej brat nigdy nie
pozna zakończenia. Może właśnie to, a może już całkiem postradane zmysły podsunęły jej
najprostsze rozwiązanie: czytanie na głos. Początkowo nie chciała tego robić, ale słowa same
wypłynęły z jej ust. Uderzyła ją fala bolesnych wspomnień, ale nie walczyła z nią – po prostu
jej się poddała. Frustracja i gniew, gromadzone przez tyle miesięcy, pierwszy raz odpuściły.
Każdy kolejny rozdział niósł ze sobą zbawienną ulgę, której tak potrzebowała i oczyszczał jej
umysł z toksycznych myśli. W tamtym momencie nie wiedziała kim dokładnie jest. Wciąż
mogła urosnąć, czegoś się nauczyć, zmienić się, ale to akurat nie miało żadnego znaczenia.
Teraz była siostrą, która tęskni za swoim bratem i nastolatką, która nie rozumie
niesprawiedliwego świata. Była egoistycznym, samolubnym stworzeniem ze swoją manią na
punkcie wielkości i bycia w centrum uwagi. Kończąc ostatni akapit, pozwoliła sobie na
uśmiech przez łzy. Była tylko człowiekiem.
Natalia Płatek

Podobne dokumenty