Czy celowe jest wyodrębnienie wyspecjalizowanego

Transkrypt

Czy celowe jest wyodrębnienie wyspecjalizowanego
PPytanie
o obronę (5)
Antoni Bojańczyk
Czy celowe jest wyodrębnienie
wyspecjalizowanego korpusu obrońców
kasacyjnych przy Sądzie Najwyższym?
1. Tym razem o kwestii, która jest wprawdzie pozbawiona b e z p o ś r e d n i e g o
wymiaru praktycznego, ale ciągle, od wielu już lat, powraca w prawniczych dyskusjach
w różnych kontekstach. Ostatnio – w sprawozdaniu Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego z działalności Sądu Najwyższego w roku 2010 (druk sejmowy nr 4133).
Zacząć wypada od konstatacji wprawdzie dość oczywistej, a jednak istotnej, bo rzucającej światło na pogląd ustawodawcy na rolę adwokatury w systemie prawnym: nie
dzieli on ani adwokatury, ani obrońców na jakiekolwiek osobne podkategorie czy grupy,
uprawnione do wyłącznego działania w określonych kategoriach spraw. Jest to wyrazem
domniemania (ustawodawcy), że jednolita adwokatura i jej ustrój prawny dają wystarczającą rękojmię należytego świadczenia pomocy prawnej we wszystkich obszarach
swego działania, że każdy adwokat jest przygotowany fachowo do świadczenia pomocy
prawnej na adekwatnym, profesjonalnym poziomie. Jak wiadomo, nie zawsze tak było.
Jeszcze nie tak dawno (kodeksy wojskowego postępowania karnego z 1936 r. i 1945 r.)
w postępowaniu karnym w sprawach należących do właściwości sądów wojskowych
obrońcami mogli być wyłącznie obrońcy wojskowi, należący do specjalnego, wyodrębnionego korpusu obrońców wojskowych czy też – jeżeli można to tak określić – palestry
wojskowej. Więcej o kryteriach wyodrębnienia tej osobnej grupy obrońców – poniżej.
Z kwestią tzw. palestry kasacyjnej czy korpusu obrońców kasacyjnych wiążą się co
najmniej t r z y węzłowe zagadnienia, które trzeba choćby szkicowo omówić, aby odpowiedzieć na pytanie, czy jej powołanie jest potrzebne.
2. P o p i e r w s z e chodzi więc o to, czy da się odnotować jakiekolwiek na tyle
poważne i rozpowszechnione patologie praktyki kasacyjnej obrońców-autorów skarg
kasacyjnych, które uzasadniałyby wprowadzenie r o z w i ą z a n i a u s t r o j o w e g o,
polegającego na dopuszczeniu do praktyki kasacyjnej przed Sądem Najwyższym wyłącznie niektórych, wybranych adwokatów. Otóż na to pytanie należy odpowiedzieć
176
11–12/2011
Czy celowe jest wyodrębnienie...
w zasadzie przecząco. To prawda, że problemem trwale od lat występującym w praktyce
kasacyjnej są próby przemycania przez obrońców „czystych” zarzutów apelacyjnych
w procesowym kostiumie kasacji, tj. zarzutu błędu w ustaleniach faktycznych. Jest to
jednak, jak można sądzić, efekt upatrywania w skardze kasacyjnej „drugiej apelacji” czy
„uapelacyjnienia” kasacji. Nie chodzi tu zatem – jak się zdaje – o n i e z r o z u m i e n i e
istoty środka zaskarżenia przez adwokatów, lecz raczej o jego instrumentalne traktowanie przez niektórych obrońców. Trudno jednak wypowiadać się na temat skali tego problemu (że na pewno istnieje – o tym można wnioskować z publikowanego orzecznictwa
Sądu Najwyższego). Niestety, statystyki spraw kasacyjnych i sposobu ich załatwiania
publikowane na stronie internetowej Sądu Najwyższego nie uwzględniają osobno liczby
kasacji pozostawianych bez rozpoznania (i przyczyn pozostawienia kasacji bez rozpoznania), ani tych kasacji, które są oddalane jako oczywiście bezzasadne (źródło: oficjalne
statystyki sądowe dostępne na stronie Sądu Najwyższego, www.sn.pl/­aktual/3_2.html).
W 2010 r. na 1684 spraw kasacyjnych w sprawach karnych oddalono 1112 kasacji (66%
oddaleń). Ile było wśród nich oddaleń z powodu oczywistej bezzasadności, tego nie
wiadomo. Dysponowanie takimi danymi dałoby pewną orientację co do liczby kasacji,
które nie spełniają nawet „progowych” (formalnych) standardów procesowych stawianych przez Kodeks postępowania karnego tej skardze etapowej.
Nieco inne spojrzenie na sprawę przedstawione jest w powołanej na wstępie informacji Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego o działalności Sądu Najwyższego za rok
2010, w której wnioskach sformułowany jest postulat wprowadzania palestry kasacyjnej
i uzasadniony tym, że do Sądu Najwyższego „wnoszone są również skargi kasacyjne
czasami zbyt obszerne, w których zaciera się podstawowy walor środka zaskarżenia,
jakim jest konkretność zarzutów”. Wypowiedź ta, niezbyt jasna, nie jest też zbyt przekonywająca jako uzasadnienie wprowadzenia do naszego systemu sądowego adwokatury kasacyjnej. To, że skarga kasacyjna (a raczej jej uzasadnienie, jak wolno sądzić)
jest „zbyt obszerna”, nie ma przecież żadnego znaczenia procesowego w tym sensie,
że nie może dyskwalifikować tego środka zaskarżenia. Ustawa procesowa nie nakłada
na obrońcę żadnych ograniczeń w tym zakresie. Kasacja może być dowolnie obszerna
– granice jej obszerności wyznacza potrzeba rzetelnego uzasadnienia stawianych w niej
zarzutów. Istotna jest jedynie trafność merytoryczna podnoszonych w skardze zarzutów. Motywem wyodrębnienia specjalnego korpusu adwokatów (radców prawnych)
kasacyjnych nie może być chyba tylko zamiar zmniejszenia objętości kasacji. Nie bardzo
też wiadomo, w jaki sposób „obszerność” kasacji ma „zacierać [jej] podstawowy walor,
jakim jest konkretność zarzutów”.
Prowadzi nas to do drugiego motywu potrzeby wprowadzenia palestry kasacyjnej,
formułowanego przez Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego: „byłoby to korzystne
przede wszystkim dla samych stron, gdyż często wadliwe powołanie podstaw środka
zaskarżenia uniemożliwia pożądane rozstrzygnięcie sprawy”. Kłopot jednak w tym, że
o ile w orzecznictwie Sądu Najwyższego – o czym powiedziano wyżej – dość często pojawiają się zarzuty, że obrońca pod pretekstem złożenia kasacji w istocie stara się wnieść
apelację, próbując taki zabieg procesowy zręcznie zamaskować przez nadanie zarzutom
apelacyjnym postaci zarzutów kasacyjnych („uapelacyjnienie” kasacji, które stanowi
istotny problem w praktyce kasacyjnej w sprawach karnych), o tyle (nie wykluczając
oczywiście tego, że i takie pojedyncze i odosobnione przypadki miały i mają miejsce)
177
Antoni Bojańczyk
PALESTRA
nie jest wcale powszechne „wadliwe powołanie podstaw środka zaskarżenia” przez
obrońców, które miałoby rzekomo „uniemożliwić pożądane rozstrzygnięcie sprawy”.
Problemem wcale nie jest zatem to, że kasacje są źle pisane w taki sposób, że blokują
w wielu przypadkach „pożądane rozstrzygnięcie sprawy”. Gdyby tak było, to można
by to wykazać statystycznie w dość prosty sposób: analizując liczbę skarg kasacyjnych,
które dały asumpt do orzekania kasatoryjnego w związku ze stwierdzeniem jednego
z uchybień wskazanych w art. 439 § 1 k.p.k., mimo że uchybienie takie nie zostało podniesione przez autora kasacji (a zatem właśnie kasacja „wadliwie powołała podstawy
środka zaskarżenia”). Kasacje są często źle pisane – to jest bezsporne i wynika z lektury
judykatury Sądu Najwyższego. Problemem jest jednak raczej to, że wiele kasacji stanowi
w istocie wyłącznie (wielce uciążliwe dla czytającego kasację) „watowanie” procesowe,
że są to apelacje ubrane w kostium procesowy kasacji. A zatem tak naprawdę w postulacie wprowadzenia korpusu kasatoryjnego Pierwszemu Prezesowi Sądu Najwyższego
wcale nie chodzi o „korzyść dla stron”, lecz o odciążanie Sądu Najwyższego od wadliwie
formułowanych skarg kasacyjnych, co jest przecież bezsprzecznie propozycją słuszną.
W związku z tym pojawiają się jednak dwa kolejne problemy, o których rozwiązanie
wcale nie jest łatwo. Dlaczego samo wprowadzenie korpusu obrońców kasacyjnych
miałoby dawać gwarancję wysokiego poziomu kasacji sporządzanych i wnoszonych
przez jego członków? Skąd przypuszczenie, że po wyodrębnieniu takiej specjalnej grupy prawniczej („adwokatury w adwokaturze”) ustałby wpływ do Sądu Najwyższego
rozwlekłych apelacji udających kasacje? Po drugie: jeżeli w istocie celem wprowadzenia
palestry kasacyjnej miałoby być podniesienie formalnego i merytorycznego poziomu
wpływających do najwyższej instancji sądowej nadzwyczajnych środków zaskarżenia,
to czy nie należałoby tego celu w sposób wyraźny sformułować w ustawie? Ale czy
chodzić ma tu tylko o to, żeby kasacje były w istocie kasacjami, a nie zamaskowanymi
kasacyjnie apelacjami? Czy też „tylko” o to, by każda kasacja nadawała się do przyjęcia
(a zatem żeby nie było w praktyce kasacji, które trzeba pozostawić bez rozpoznania
z uwagi na niespełnianie przez nie nawet najbardziej elementarnych wymogów formalnych)? Tylko dlaczego właściwie nie pójść dalej tą drogą rozumowania (co przecież
byłoby tylko logicznym rozwinięciem założeń przyświecających postulatom wprowadzenia korpusu obrońców sądowych), dlaczego nie wymagać od obrońców przyszłego
korpusu kasatoryjnego, by składali nie tylko kasacje poprawne od strony formalnej, ale
także (zawsze) kasacje trafne merytorycznie? Bez wątpienia byłoby to z „korzyścią dla
stron” i odciążałoby Sąd Najwyższy. Czy jednak byłoby to zgodne z konstytucyjnym
prawem do sądu? Celowo o tym piszę, bo w gruncie rzeczy gdzieś u podstaw postulatów
wprowadzenia korpusu obrońców kasacyjnych tkwi niewyartykułowane, ale trudne do
zaakceptowania założenie, że część z prerogatyw zastrzeżonych do wyłącznej kompetencji sądu (decydowanie o zasadności lub niezasadności podnoszonych zarzutów kasacyjnych) ma zostać scedowana na obrońcę, tak żeby przed oblicze Sądu Najwyższego
trafiały tylko kasacje nadające się do rozpoznania i – jednocześnie – zasadne.
3. D r u g a istotna kwestia to pytanie, czy de lege lata istnieją jakiekolwiek narzędzia procesowe, które – w razie ujawnienia się braku profesjonalizmu autora kasacji
i opisywanych powyżej wad skarg kasacyjnych – pozwalają na skuteczne eliminowanie
tego typu zachowań. Udzielenie twierdzącej odpowiedzi na to pytanie podważa sens
wyodrębniania specjalnej palestry kasacyjnej. Otóż są w systemie prawa karnego pro-
178
11–12/2011
Czy celowe jest wyodrębnienie...
cesowego takie rozwiązania. W sposób dostateczny umożliwiają one szybkie i skuteczne
eliminowanie kasacji nieodpowiadających wymogom formalnym i merytorycznym. Po
pierwsze, kasacja może być przez Sąd Najwyższy pozostawiona bez rozpoznania, jeżeli
mimo tego, że nie spełnia minimalnego wymogu formalnego (nie jest oparta na istnieniu
uchybienia wskazanego w art. 439 k.p.k. lub na zarzucie rażącego naruszenia prawa,
które mogło mieć wpływ na treść orzeczenia), została przyjęta przez sąd odwoławczy
(art. 531 § 1 k.p.k.). Jeżeli zaś kasacja jest o c z y w i ś c i e b e z z a s a d n a – Sąd Najwyższy może ją oddalić w trybie o w y s o c e z r e d u k o w a n y m f o r m a l i z m i e,
który zmniejsza realne koszty związane z selekcją skarg kasacyjnych: na posiedzeniu
jednoosobowym, bez konieczności sporządzenia pisemnego uzasadnienia postanowienia (uzasadnienie musi być jednak sporządzone na wniosek strony w razie oddalenia
kasacji jako oczywiście bezzasadnej na posiedzeniu, art. 535 § 3 zd. 1 po średniku, także
i tutaj brak jednak statystyki, która pozwalałaby nam zorientować się co do odsetka
takich wniosków). Wreszcie niezależnie od tych zwykłych procesowych mechanizmów
„przesiewowych” Sąd Najwyższy dysponuje także trybem sygnalizacyjnym. Jeżeli kasacja nie odpowiada rażąco wymogom stawianym tego typu czynności procesowej (na
przykład stawia się w niej tylko „czyste” zarzuty apelacyjne, tj. formułowany wprost
zarzut błędu w ustaleniach faktycznych albo też taki zarzut „wpisywany” jest w kasację
tylko pod pretekstem zarzutu rażącego naruszenia przepisów prawa procesowego, które mogło mieć wpływ na treść orzeczenia), to Sąd Najwyższy może zawiadomić radę
adwokacką o rażącym naruszeniu obowiązków procesowych przez obrońcę.
4. I wreszcie trzecia, bardzo istotna sprawa: kwestia k r y t e r i ó w wyodrębnienia
ewentualnej palestry kasacyjnej. Milczy o tym powoływane już wyżej sprawozdanie
Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Nic w tym dziwnego – zagadnienie wyłaniania
członków odrębnego korpusu obrońców kasatorów jest bardzo kontrowersyjne i nie
ma tu, jak sądzę, żadnego prostego i dobrego rozwiązania. Na jakich zasadach miałaby zostać wyłoniona ta elitarna kasta, mająca wyłączne uprawnienie do sporządzania
i wnoszenia kasacji w postępowaniu karnym, swoisty „monopol kasacyjny”? Czy może
na podstawie odrębnego, specjalistycznego egzaminu? (Ale przecież już raz adwokat
taką weryfikację przeszedł – składając końcowy egzamin adwokacki, obejmujący przecież także zagadnienia kasacyjne!) Czy może na podstawie swobodnego uznania Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego czy Ministra Sprawiedliwości? W taki właśnie sposób
– na podstawie swobodnego uznania Ministra Obrony Narodowej – wpisywano na
listę obrońców wojskowych. Brak czynników pozamerytorycznych jest tu jednak tak
wyraźny, tak jawny, że nie trzeba szerzej uzasadniać konieczności stanowczego odrzucenia takiego rozwiązania. Jest to szczególnie oczywiste, gdy weźmie się pod uwagę,
że celem wprowadzenia palestry kasacyjnej miałoby być ogólne podniesienie poziomu
wpływających do Sądu Najwyższego skarg kasacyjnych. A może zatem należałoby zweryfikować s k u t e c z n o ś ć kasacji wnoszonych do Sądu Najwyższego przez obrońców
i do palestry kasacyjnej powoływać tylko obrońców, którzy mają dużą „skuteczność
kasacyjną”? Ale jak to pomierzyć i ocenić? Czy uwzględniać ogólny odsetek skutecznych kasacji danego obrońcy (obrońca, który wniósł w swej karierze zawodowej jedną
skuteczną kasację, przy takiej ocenie przewyższy przecież obrońcę, który wniósł cztery
kasacje, spośród których „tylko” dwie okazały się skuteczne)? Czy też brać pod uwagę
liczby bezwzględne? Brać pod uwagę przy tej ocenie tylko kasacje uwzględnione, czy
179
Antoni Bojańczyk
PALESTRA
też kasacje, które zostały rozpoznane, a mimo to okazały się niezasadne (nie: oczywiście bezzasadne)? Uwzględniać tylko skuteczność całej kasacji, czy też poszczególnych
podniesionych w niej zarzutów? Brać pod uwagę tylko kasacje w sprawach karnych, czy
także kasacje zakładane w postępowaniu cywilnym lub w postępowaniu ze stosunków
w sprawach prawa pracy? Ale jak to się ma do podstawowego obowiązku obrońcy,
którym jest przecież obowiązek starannego, zgodnego z wymogami etyki zawodowej
działania na korzyść mandanta, a nie – o b o w i ą z e k s k u t e c z n o ś c i? Jeszcze
trudniejsza do rozwiązania jest kwestia usuwania członków palestry kasacyjnej. Skoro
bowiem celem wprowadzenia palestry kasacyjnej miałoby być podwyższenie formalnego i merytorycznego poziomu wpływających do Sądu Najwyższego kasacji, których
autorami byliby specjalnie powoływani obrońcy, to nie ulega przecież najmniejszej wątpliwości, że obrońców niedających wystarczającej gwarancji tego wysokiego poziomu
należałoby usuwać z szeregów palestry kasacyjnej. Na podstawie jakich kryteriów jednak? Czy należałoby tu uwzględniać „tylko” wniesione przez nich kasacje, które zostały
pozostawione bez rozpoznania, czy także kasacje oczywiście bezpodstawne? Wydaje się,
że wniesienie kasacji pozostawionej bez rozpoznania i kasacji oczywiście bezzasadnej
stanowi dostateczny powód do usunięcia z palestry kasacyjnej, jako dowód tego, że
obrońca nie jest w stanie wnieść kasacji spełniającej podstawowe wymogi procesowe.
Czy jednak – być może – wystarczającą podstawą do usunięcia z szeregów palestry
kasacyjnej byłoby wniesienie kasacji bezzasadnej (ale nie – oczywiście bezzasadnej)?
Skoro bowiem obrońca wniósł kasację, która okazała się bezzasadna, to także nie daje
dostatecznej rękojmi wysokiego poziomu kasacyjnego. To wszystko ilustruje dobrze, jak
niebezpiecznie pomysł specjalnej palestry kasacyjnej de facto zbliża się do cedowania na
rzecz obrońców uprawnień zastrzeżonych do wyłącznej właściwości sądu.
5. Reasumując niniejsze rozwiązania. Wprowadzenie odrębnej palestry kasacyjnej,
która posiadałaby procesowy monopol na wnoszenie skarg kasacyjnych do Sądu Najwyższego, nie jest uzasadnione. Przemawiają przeciwko temu zarówno względy natury
ustrojowej (odrębność praw i obowiązków sądów i adwokatury), zasadnicze problemy,
które wiążą się z wypracowaniem kryteriów powoływania adwokatów do grona takiej
wyspecjalizowanej grupy prawników, jak i – przede wszystkim – istniejące już narzędzia
procesowe, które pozwalają na skuteczne blokowanie dopływu kasacji niespełniających
określonych warunków formalnych i merytorycznych.
W następnym tekście – czy dopuszczalne jest formułowanie przez obrońcę
zarzutu odwoławczego naruszenia prawa procesowego w sytuacji,
gdy nie oponował on przeciwko określonej wadliwości postępowania tempore procedendi?
180