Rewalacje - nr 8/2007

Transkrypt

Rewalacje - nr 8/2007
ISSN 1508-2776
Cena 2 zł
Rewal, 24 sierpnia – wakacje 2008
Czasem słońce,
cstr.z8a s e m d e s z c z . . .
ROK X, Nr 8 (83)
rys. Piotr Rajczyk
CO SŁYCHAĆ?
Oddajemy
w Wasze ręce
ósmy, ostatni już
w tym roku numer „Rewalacji”.
Mamy nadzieję,
że docenicie nasze starania, aby
ten tygodnik był najlepszym z dotąd wydanych.
W tych „Rewalacjach” znajdziecie podsumowanie sezonu
wśród sprzedawców, hotelarzy,
jak i ratowników. Nie zabrakło też
wywiadu z wójtem, Robertem
Skraburskim i relacji z budowy
CRM-u w Niechorzu. Z okazji jubileuszu „Potęgi Prasy” (spotykamy
się z Wami już dziesiąty rok!) poczytacie o tym, jak obóz rozwijał
się w miarę upływu lat. Mamy dla
Was także porady zdrowotne i felietony naszych dziennikarzy.
Żegnamy się już z Wami, ale
nie na długo. Następne wydanie
„Rewalacji” już w lipcu... Hejka!
Słuchajcie Rewalstacji na 99,2
FM lub w internecie na stronie
www.potegaprasy.pl.
REDAKTOR NACZELNY
DAMIAN MACIĄG (VEL MADEJA)
W numerze:
- Szach-mat
str. 3
- Wywiad z wójtem
str. 4
- 10-lecie obozu „Potęga Prasy“
str. 5
- Sezon na kreskę
str. 10
- Nie udawać Greka
str. 11
KIT
(Krótkie Informacje Tekstowe)
Mozart w Trzęsaczu
Koncert muzyki Wolfganga Amadeusza Mozarta odbędzie się 24
sierpnia o godzinie 18.00 w Trzęsaczu w Kościele pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego. Wydarzenie jest
jednym z cyklu „Projekt Mozart” odbywającego się od pięciu lat w całej
Polsce. Tegoroczne 17 koncertów
rozpoczyna się w Trzęsaczu a zakończy – 27 października w Koszalinie. Stowarzyszenie „Mozart 2003”
występuje pod batutą Szymona Wyrzykowskiego. Tegoroczna edycja
cyklu odbywa się pod hasłem „Veri
Sancte Spiritus”, czyli Przybądź Duchu Święty.
Drugie miejsce dla Rewala
Gmina Rewal jest na drugim
miejscu w konkursie smsowym Lata
z Radiem. Możemy to zawdzięczać
turystom i mieszkańcom tej miejscowości, którzy oddawali swoje głosy.
W tym roku w ramach akcji Programu Pierwszego Polskiego Radia S.A. wybierany jest Magiczny
Człowiek. Gminę Rewal reprezentuje Tomasz Stolz, autor fotorelacji pogodowych na portalu Rewal. pl.
Konkurs, w którym można wygrać
Zakończenie Dni
Wybrzeża Rewalskiego
Uroczyste zakończenie Dni Wybrzeża Rewalskiego odbędzie się
w najbliższą sobotę 25 sierpnia.
Na deskach amfiteatru wystąpią:
kabaret „Pod Spodem”, „Big Cyc”
i zespół „. Kowalski” znany z utworu „Irlandia Zielona”. Zapraszamy
wszystkich do amfiteatru na godzinę 18.30 na finał Dni Wybrzeża
Rewalskiego 2007 w Strefie Słońca. W programie losowanie cennych nagród.
Zielono i śmiesznie
20 sierpnia rewalski amfiteatr
zorganizował mini – maraton filmowy. O godzinie 20.45 został wyświetlony hit ostatnich miesięcy „Shrek
Trzeci”, natomiast o godzinie 22.30,
organizatorzy zaproponowali widzom coś polskiego, a mianowicie
„Testosteron”. Oba filmy cieszyły się
dość sporą oglądalnością.
Kalendarium imprez
20-30 sierpień – XII Międzynarodowy Festiwal Szachowy „Konik
Morski Rewal 2007” w ramach Caissa Baltic Pol Tour Barlinek, Ostróda, Rewal, Zielona Góra
25 sierpień – Lambda Beach
– turniej siatkówki plażowych trójek,
Pustkowo
Redaktor naczelny: Damian Maciąg (vel Madeja)
Sekretarz: Magdalena Madeja (vel Maciąg)
Dział foto: Adrian Janicki,
Jakub Radzewicz
Reklama: Mateusz Prowizor,
Marcin Śpiewak, Radomir Wit
Korekta: Adam Kubaszewski, Julia Specjalny, Anna Karolkowska
Przeszkadzał i przeszkadzał: Pan Adam O.
Skład: redakcja
Mimo wszystko pomógł: ED
Adres Redakcji: Rewal, ul. Sikorskiego 10, tel. 0607650742,
e-mail: [email protected], URL: http://www.potegaprasy.pl
Druk: Drukarnia Jaklewicz s.c, ul. Bracka 5, 72-300 Gryfice, tel. 0913840786
2
wiele atrakcyjnych nagród, na przykład telefon GSM, trwa do końca
sierpnia. Wystarczy wysłać SMS
pod numer 71201 wpisując hasło
MAGICZNY 12.
25 sierpień – Zakończenie Dni
Wybrzeża Rewalskiego i Finał Akademii Słońca- koncert finałowy, Rewal, amfiteatr przy ul. Parkowej
26 sierpień – Tatarek Beach
Ball, turniej siatkówki plażowej,
Pustkowo
ANNA KAROLKOWSKA
TO SIĘ DZIEJE
Szach-mat!
10 ostatnich dni sierpnia upłynie
pod znakiem rozgrywek mistrzów
szachownicy. W Rewalu rozpoczęła
się bowiem XII edycja międzynarodowego turnieju szachowego „Konik Morski Rewala 2007”, który jest
największą tego typu imprezą organizowaną w Polsce.
Zainteresowanie konkursem rośnie z roku na rok, co zauważyć
można obserwując ciągle wydłużającą się listę uczestników. W tegorocznej edycji turnieju bierze udział
390 szachistów pochodzących z 11
krajów Europy, m.in. Niemiec, Irlandii i Belgii. Już sam fakt, że impreza cieszy się tak dużą popularnością świadczy o jej wysokiej randze.
Jak mówi Rafał Śliwik – sędzia
główny turnieju, w rozgrywkach może brać udział każdy, bez względu
na wiek, płeć czy poziom umiejętności. Przyznaje on jednak, że to
chłopcy częściej sięgają po pionki
i szachownicę. Nierzadko ten związek trwa przez całe ich życie. Przy-
Rozgrywki potrwają jeszcze kilka dni
kładem może być Michał Ostrowski,
osiemdziesięcioletni pasjonat tego
sportu, będący jednocześnie najstarszym uczestnikiem turnieju.
Do najmłodszej grupy wiekowej należą zaś dzieci, które nie ukończyły
jeszcze siódmego roku życia.
– Tak duża rozpiętość wiekowa
powoduje, że gracze mogą zmierzyć
się zarówno ze swoimi rówieśnikami,
osobami młodszymi, jak i starszymi,
Niezbędnik
turysty
być może bardziej doświadczonymi
– dodaje Rafał Śliwik. Przygodę
z szachownicą rozpocząć można praktycznie w każdym wieku,
jednak najlepsze efekty osiągają
gracze, którzy naukę zaczęli jeszcze w dzieciństwie. Jednakże istnieją takie wyjątki, jak wcześniej
wspomniany pan Michał Ostrowski,
który pierwszy raz zetknął się z tym
sportem 5 lat temu...
– Miłość do szachów wymaga
poświęceń, bowiem by sięgnąć
po najwyższe trofea z wielu zajęć
trzeba po prostu zrezygnować
– ostrzega sędzia główny. – To nie
jest zajęcie dla ludzi leniwych, czy
niezorganizowanych.
Cała magia szachów polega
na tym, że jak już raz chwyci się
za piona, nie można przestać... Ta
gra na prawdziwych pasjonatów
działa jak afrodyzjak, a dla początkujących jest najlepszym treningiem szarych komórek.
Wolność od podziałów i stereotypów stawia szachy ponad innymi
sportami. Tutaj nie
ma równych i równiejszych, każdego obowiązują takie same reguły
gry.
Jednak na
specjalne uznanie
zasługują ci, którzy
na przekór przeciwnościom losu
dążą do obranego
celu. Za wzór można stawiać Jana Salomusa, który mimo postępującej wady wzroku
wciąż
realizuje
fot. Jakub Radzewicz
swoje pasje. Pomagają mu w tym trójpoziomowe
plansze z oznakowaniem w języku
Braille’a i specjalnie zaprojektowane
piony. Takiej pasji i miłości, bo chyba
tak możemy to nazwać, należy życzyć
wszystkim tym, którzy nie znaleźli
jeszcze swojej drogi życiowej i pogratulować tym, którym za sprawą szachów już się to udało...
Lokalna rozgłośnia: RewalStacja
99,2 FM, informacje lokalne,
pogoda, najnowsze hity
Bank: Bank Spółdzielczy
w Gryficach, oddział w Rewalu
ul. Mickiewicza 19
Bankomaty: ul. Sikorskiego,
(obok poczty), ul. Mickiewicza,
(obok Urzędu Gminy)
Policja: Posterunek Policji
w Rewalu, ul. Mickiewicza 21,
czynny całodobowo lub
Pogotowie Policyjne tel. 997, 112
Pogotowie ratunkowe:
ul. Szkolna 1, czynne całodobowo
Ośrodek zdrowia:
ul. Warszawska 31, czynny
w godzinach 08.00-13.00
oraz 15.00-22.00, soboty,
niedziele: 10.00-22.00
Apteka: Rewal,
ul. Mickiewicza 25,
czynna 08.00-22.00
w niedziele 10.00-17.00,
Amfiteatr: ul. Parkowa
Kościół: Rewal, ul. Dworcowa,
Msza św. w dni powszednie
o godz. 09.00, 19.30
W niedziele godz. 07.30, 09.00,
10.00, 11.00, 17.00, 19.30, 21.00.
Obiekty sportowe:
Plac zabaw: ul. Rybacka,
ul. Słoneczna; Hala
widowiskowo-sportowa, siłownia,
sauna, korty tenisowe, boisko
do siatkówki i koszykówki,
ul. Szkolna 1, czynna w godz.
8.00-21.00; Boisko sportowe,
ul. Sportowa
Straż gminna: ul. Mickiewicza 21,
tel. 091 3862974
CIPR: ul. Szkolna 1, infolinia:
0800 155 866, 091 3862994
Stacja paliw: Rewal, PKN Orlen,
ul. Mickiewicza 2
Dworzec autobusowy:
ul. Westerplatte, rozkład jazdy
dostępny pod numerem telefonu:
091 3862461
Zjazdy na plażę: ul. Saperska
i ul. Klifowa
Gabinet weterynaryjny: Karnica
(ok. 5 km od Rewala), ul. Szkolna 26
EMILIA CHMIELEWSKA, JULIA SPECJALNY
OPR. MONIKA SOBOLEWSKA
3
WIEŚĆ GMINNA NIESIE
fot. Anna Kochanowska
Marzy mi się taki
zaczarowany ołówek...
– Czy może Pan śmiało powiedzieć, że ten sezon był udany?
– Był na pewno jednym z trudniejszych, jeżeli chodzi o pogodę. Trzeba
jasno powiedzieć, że przewaga dni
pochmurnych nad słonecznymi była
spora – zmagaliśmy się z dwiema poważnymi ulewami, które spowodowały podtopienia. Każdy kolejny deszcz
wywoływał w nas niepokój, ponieważ
ziemia nie wchłonęła jeszcze dotychczasowej wody. W związku z tym problemem powołałem grupę roboczą
i od września rozpoczynamy projektowanie tzw. kanalizacji burzowej.
– Przyczyniło się to do spadku
liczby turystów?
– W tym roku było wyjątkowo dużo turystów – to nasz mały sukces.
Opłata targowa utrzymuje się mniej
więcej na zeszłorocznym poziomie,
zaś opłata klimatyczna jest o 100 tys.
złotych wyższa.
– Z czego jest Pan najbardziej
dumny, jako wójt gminy?
– Na pewno nie z ilości komarów,
które zaatakowały w tym roku całe wybrzeże. Z czego mogę być dumny?
Z tego, że pomimo problemów i złej
pogody zdążyliśmy przygotować się
do sezonu wakacyjnego. Wszystkie
obiekty miały i nadal mają dużo obłożenie. Większość imprez muzycznych
i rekreacyjnych zakończyła się sukcesem. Warto dodać, że 60 tys. turystów
skorzystało w tym sezonie z kolejki wąskotorowej, bardzo wiele osób weszło
na latarnię, a muzeum zanotowało
wzrost sprzedaży biletów. Jednak największym powodem do dumy jest fakt,
że to już kolejny sezon, podczas którego nie zanotowaliśmy ofiar śmiertelnych na plaży. To wynik zwiększenia
środków finansowych na ratownictwo.
Jestem zadowolony, że te działania
przyniosły wymierne efekty.
4
Z wójtem gminy Rewal – Robertem Skraburskim rozmawia Radomir Wit
– A co najbardziej doskwiera
Panu w gminie, ale nie jako wójtowi, tylko zwykłemu mieszkańcowi?
– Parkingi są zmorą gminy, ale
na wrzesień zaplanowaliśmy rozpoczęcie pracy nad zintegrowanym systemem parkowania. Będziemy wyszukiwać w następnych latach miejsc,
które będzie można przekształcać
w parkingi. Mamy zamiar wprowadzić
też strefę płatną w gminie Rewal.
– Jak to jest, w czasie sezonu
zarządza Pan potężną gminą, kończy się sezon, wyjeżdżają turyści.
A praca? Czy ona kończy sie razem
z sezonem?
– Powiem szczerze, że mam pewien kłopot. Otóż wydaje mi się, że
jak mnie nie ma, to stanie się coś złego. Po sezonie jest oczywiście ten
moment westchnień i refleksji nad
tym, co było źle. Tempa jednak nie
zwolnimy! Spotykamy się z sołtysami, radnymi i mieszkańcami. A potem
zaczynamy się przygotowywać
do następnego sezonu. Rozpoczynają się przymiarki do budżetu – jego
uchwalanie i realizacja poszczególnych pomysłów.
– Jakie plany są na kolejny sezon? Czym gmina chcące zaskoczyć, a może nawet zszokować turystów i mieszkańców?
– To byłoby marzenie, pozytywnie
zszokować turystów! Otwarcie aquaparku, zbudowanie mola, nowego toru kolejki wąskotorowej. To są, niestety, wielomilionowe wyzwania, a my
musimy pokonać podstawowe problemy, takie jak chociażby zejścia plażowe. Powstają już zalążki ścieżek rowerowych, które w przyszłym roku zostaną oznakowane. Rozpoczęliśmy
również w Śliwinie badania archeologiczne, które za rok, dwa staną się kolejną atrakcją turystyczną.
– Ostatnio głośno się mówi się
o Euro 2012. Wiele gmin chce się
na tym wzbogacić, a czy Pan widzie
w tym szansę na promocję Rewala?
– Śmieję się, że jesteśmy w tej
chwili jako jedyna gmina w Polsce
przygotowani na Euro 2012. Dysponujemy czterema pełnowymiarowymi
boiskami piłkarskimi, w tym trzema
o sztucznej nawierzchni. Mamy dwie
hale sportowe, trzecia jest w fazie
projektowania. Oferujemy dwie gminne siłownie, kilkanaście prywatnych,
małe i duże baseny w ośrodkach,
a także pełną bazę noclegową. Gwarantuje to, że drużyny przygotowujące się do Euro 2012 przyjadą do naszej gminy. Zresztą, najlepszym
sprawdzianem będą eliminacje
do Mistrzostw Europy Juniorów, które odbędą się u nas od 1 do 5 października. Oczywiście, nie odbędą
się u nas rozgrywki Euro, ale liczymy,
że biorące w nim udział drużyny skorzystają z naszej oferty. Mamy dobry
klimat, pełną bazę noclegową. Zresztą trenowały już u nas świetne drużyny, np. Zagłębie Lubin, więc nie mamy czego się wstydzić. Jesteśmy
profesjonalnie przygotowani.
– Za co kocha Pan gminę Rewal,
a za co jej nie lubi?
– Chciałbym żeby mieszkańcy
zrozumieli, że w jednej chwili nie da
się zrobić wszystkiego. Marzy mi się
taki zaczarowany ołówek, dzięki któremu mógłbym realizować kolejne inwestycje. Niestety, nie jestem w stanie zrobić wszystkiego, nasz budżet
i finanse są nieubłagane i nie da się
tego oszukać. Dlatego właśnie proszę o wyrozumiałość. A z tym kochaniem jest różnie... Ja po prostu tutaj
żyję od zawsze i niezależnie do tego,
czy byłbym wójtem, czy nie, to kochałbym to miejsce. To przywiązanie
do miejsca dzieciństwa, miasteczka,
gdzie ojciec i dziadek leżą na cmentarzu, córka chodzi do szkoły. Nie
trzeba być do tego wójtem! Stanowisko pozwala realizować marzenia
i wizje. I budżet naszej gminy na to
pozwala, bo jest potężny – w przeliczeniu na jednego mieszkańca, to
drugi budżet w kraju! Niezależnie
od tego, gdzie byłem i co robiłem, nigdy nie wstydziłem się miejsca, z którego pochodzę.
TRADYCYJNIE – ŚWIEŻYM OKIEM
Do zobaczenia na osiemnastce!
83 numery Rewalacji, kilka tysięcy godzin audycji radiowych,
mnóstwo napisanych tekstów – to
krótki bilans tego, co działo się
przez ostatnie 10 lat obozu dziennikarskiego „Potęga Prasy”.
trwały dwie godziny dziennie, powoli
jednak wydłużał się czas nadawania
RewalStacji 99.2 FM (niegdyś 107
FM). Obóz rósł na potęgę, zmieniał
swoje siedziby i powoli zaczęła się
kształtować jego dzisiejsza forma.
Obecnie uczestnicy „Potęgi Prasy”
mogą próbować swoich sił w profesjonalnych mediach, pod czujnym okiem
kadry specjalistów. Mieszkańcy gminy
Rewal znają dobrze tygodnik „Rewalacje”, od kilku lat gazeta ma spore
grono czytelników, które stale się powiększa. Dziennikarze współpracują
z lokalnymi władzami, strażą pożarną,
policją, strażą gminną i ratownikami.
Czasem praca reporterów nie jest pozytywnie odbierana
przez
Wszystko zaczęło się tak naprawdę 11 lat temu. – To było w czasie wyjazdu zorganizowanego przez
Stowarzyszenie Oświatowe Szkoła
2001, wtedy to jeden z wychowawców przywiózł ze sobą komputer
i drukarkę – zdradza Mirosław Kuliś,
prezes wydawnictwa Westa-Druk,
jeden z pomysłodawców „Potęgi
Prasy”. – Wokół tego wychowawcy
zebrała się spora grupa obozowiczów, którzy byli zainteresowani stworzeniem gazety – kontynuuje. Młodzie ludzie stworzyli
obozową
redakcję
i wzięli się do pracy – byli zafascynowani dziennikarstwem.
Następne wakacje były
początkiem wieloletniej sagi. Ruszyła pierwsza „Potęga Prasy” – na młodych
dziennikarzy czekało dużo
pracy. Trzeba było zbadać
rynek, zdobyć sojuszników i wyrobić sobie odpowiednią renomę. Uczestnicy obozu musieli zmafot. archiwum
gać sie z wieloma prze- Tegoroczne turnusy „Potęgi Prasy”
ciwnościami losu. – Gazeta nie była mieszkańców gminy, niektórzy nie towysyłana do drukarni, sami musieli- lerują tego, że młodzi ludzie mają
śmy ją kopiować. Warunki były fatalne, swoje zdanie na różne tematy. Tak bywilgotna piwnica, praca w nocy – rela- ło w przypadku konfliktu z rewalskim
cjonuje jedna z organizatorek obozu, proboszczem, czy też jednym z barAgnieszka Pacho. – W pomieszcze- dziej znaczących mieszkańców Reniu panowała taka wilgoć, że kartki na- wala. Prowokacja alkoholowa, przesiąkały wodą i trzeba było je suszyć prowadzona w tym roku, również spoprzed drukiem – zdradza Anna Ożga tkała się z niezadowoleniem, a wręcz
(niegdyś opiekunka obozu z ramienia nienawiścią.
Angorki), która towarzyszy mu od poMłodzi dziennikarze nie przejmuczątku jego istnienia. Wydawano wte- ją się tymi przeciwnościami i pracują
dy dwie gazety – tygodnik „Żądło” dalej, oczywiście w myśl etyki dzieni trzydniówkę, która później prze- nikarskiej, a dbają o to najlepsi spekształciła się w „Rewalacje”. Obóz cjaliści. Co prawda, wraz ze zmianą
od początku swojego istnienia zmie- uczestników turnusów zmienia się
niał się za sprawą jego organizatorów kadra, ale jest jedna postać, która
i uczestników. Po pewnym czasie czuwa przy gazecie i radiu przez cado programu „Potęgi Prasy” zostało łe wakacje – Eryk Drozdowski
dopisane radio. Początkowo audycje („na koncie” ma 16 turnusów) – nie-
gdyś uczestnik obozu, a dzisiaj opiekun radia, dziennikarz i informatyk.
Jak sam zauważa, młodzi ludzie
przyjeżdżają na obóz po to, żeby się
czegoś nauczyć. Często pojawiają
się zupełnie zieloni, a wyjeżdżają
z nową wiedzą. – Obóz kształci i bawi jednocześnie, ludzie są na poziomie, większość z nich wie, po co przyjechała – zaznacza.
RewalStacja 99.2 FM – słuchana w większości rewalskich lokali
i domów. Dostarcza wakacyjną muzykę i humor. Serwisy informacyjne
i imprezowe, Dziecinnie Jasna Prognoza Pogoda i audycje tematyczne – z tego składa się radio. W roli
prezenterów występują uczestnicy
obozu, zdobywając przy tym spore
doświadczenie.
Czego życzyć „Potędze Prasy” z okazji 10lecia istnienia? Niezależnie od tego, czy zapyta
się o to kadrę, uczestników, organizatorów czy
najwyższe kierownictwo,
odpowiedź pada ta sama. – Życzę obozowi kolejnych lat istnienia, żeby
dawał szansę młodym
ludziom, którzy wiążą
przyszłość z dziennikarstwem – mówi Ania,
jedna z uczestniczek,
od lat przyjeżdżająca do Rewala.
– Mam nadzieję, że ten obóz dalej będzie uczył i jednocześnie bawił, tak
dobrze, jak robił, to do tej pory – dorzuca inny obozowicz. Najlepszym
komentarzem wydaje się być życzenie obecnej kierownik obozu, Małgorzaty Niewiadomskiej: – Chciałabym,
żebyśmy mogli spotkać się wszyscy
na osiemnastych urodzinach obozu!
„Potęga Prasy” jest wielka. Łączyła pary, poznawała ze sobą ludzi,
sprawiała, że młodzież decydowała
się studiować dziennikarstwo, część
jej byłych uczestników już znalazła
pracę w znaczących polskich mediach. To jednak dopiero początek,
bo machina obozowa kręci się pełną
parą i nie zamierza się zatrzymywać!
RADOMIR WIT
(2 TURNUSY)
5
fot. Jakub Radzewicz
LATO MIJA
W tym roku nie było
trudnych akcji
Sonda
Taką informację przekazał
nam szef rewalskich ratowników
– Krzysztof Olkuszewski.
Maciej, budowlaniec, 33 lata:
Trafiłem do Rewala, ponieważ
mój znajomy ma w tej miejscowości
dom. Jestem tutaj już po raz trzeci.
Miejscowość bardzo mi się podoba,
ze względu na to, że odbywa się tutaj wiele imprez kulturalnych.
Jak sam mówi, jest to zasługą zarówno perfekcyjnie przygotowanej kadry jak i turystów, którzy z roku na rok
są bardziej rozważni. Ratownicy nie
poszli na żywioł – jeszcze przed sezonem spotykali się całym zespołem by
patrole ratowników. – Tam można sobie spokojnie usiąść i wypić piwo – zapewnia szef ratowników. – W tej okolicy nigdy nic groźnego się nie dzieje.
Niestety, nie wszyscy przedkładają bezpieczeństwo nad dobrą zabawę
i właśnie to stanowi największy problem ratowników. Kiedyś był nim brak
odpowiedniego sprzętu, ale te czasy
na szczęście już minęły. – Planujemy
Turyści
o Rewalu
Małgorzata, studentka, 19 lat:
Pierwszy raz do Rewala przyjechałam rok temu – ze względu
na niskie ceny. Bardzo mi się
spodobało, miasto ma odpowiedni
klimat. Jest dużo klubów i dyskotek.
Marek, elektryk, 50 lat:
Rewal jest bardzo dobrze położony. Zauważyłem, że jest tutaj wyższa temperatura wody i powietrza.
To idealne miejsce do odpoczynku.
Cisza, spokój, zero wypadków
przedyskutować kwestie dotyczące
bezpieczeństwa. Wszystko po to, by
w nadchodzącym sezonie być jeszcze
lepiej przygotowanym na wszelkie sytuacje, jakie mogli zgotować im turyści.
Wczasowicze miewają naprawdę
niebezpieczne pomysły, niekiedy graniczące z brawurą. – Jednak w tym roku nie było żadnego zagrożenia życia,
wszystkie działania były rutynowe
– mówi Krzysztof Olkuszewski. – Niemal wszystkie interwencje dotyczyły
ściągania turystów z falochronów. To
standardowa akcja ratunkowa, ale czasem bywa naprawdę groźnie.
Śmiałkowie, którzy zdecydowali się
z nimi zmierzyć zazwyczaj byli pod wpływem alkoholu, który uniemożliwiał im racjonalną ocenę sytuacji. Ale i problem
alkoholu, wszechobecnego na polskich plażach, powoli się stabilizuje.
– Wszystko jest dla ludzi, byle
w umiarze – kontynuuje swoją wypowiedź Olkuszewski. – Na plażach
strzeżonych sytuacje, w których pijani
turyści znaleźliby się w wodzie nie miałyby miejsca!
I tak na przykład miejsca, gdzie legalnie sprzedaje się i spożywa alkohol
(m. in. bar przy zejściu na plażę) poddane są szczegółowej kontroli przez
6
fot. Damian Maciąg
zakup nowoczesnego sprzętu, który
znacznie ułatwiłby nam pracę – zdradza „Rewalacjom” nasz rozmówca.
– Najprawdopodobniej będzie to quad
i buggy, czyli pojazdy do szybkiego
przemieszczania się po plaży.
Oprócz zmian w wyposażeniu nastąpią również roszady kadrowe. Planuje się przyjęcie dwóch, trzech nowych ratowników. Część z nich będzie na stażu. – Istnieje również prawdopodobieństwo, że władze gminy Rewal nie przedłużą z nami kontraktu
– z żalem w głosie mówi Olkuszewski.
– Jednak jako zgrana drużyna nadal
będziemy pracować razem.
Wielkim błędem samorządu byłoby wypuszczenie z rąk takiej ekipy.
Cieszą się uznaniem zarówno wśród
turystów, jak i kolegów po fachu. Niejednokrotnie udowodnili profesjonalizm, wychodząc obronną ręką z każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji. To
dzięki nim rewalska plaża jest z roku
na rok coraz bezpieczniejsza. Czy
można wyobrazić sobie bardziej
komfortowe warunki do wakacyjnego
wypoczynku?
EMILIA CHMIELEWSKA
KUBA RADZEWICZ
Marta, handlowiec, 26 lat:
Trafiłam tu przez przypadek.
Jest bardzo miła atmosfera. Nie
ma zbyt wielu ludzi. Jestem bardzo zadowolona, że odwiedziłam
to miejsce.
Antoni, emeryt, 84 lata:
Byłem w Rewalu 50 lat temu,
gdy w mieście nie było jeszcze wielu budynków. Mam sentyment
do tego miejsca dlatego wróciłem.
Uważam, że Rewal jest ładny,
zmienił się na lepsze. Jednak Rewal jest głośny i ma źle zorganizowaną infrastrukturę.
Sylwia, piekarz, 28 lat:
Przyjechałam z ciekawości. Rewal bardzo mi się podoba. Wszystko jest naprawdę dobrze zorganizowane, nie mam żadnych negatywnych odczuć.
Maciej, technik-rolnik, 60 lat:
Byłem w Rewalu w 1998 roku.
Miejscowość zdecydowanie rozwinęła się w ciągu ostatnich 10 lat.
Uważam jednak, że ciągle jest niedopracowana podobnie jak większość miejscowości nadmorskich.
KUBA RADZEWICZ
PLANY SĄ
Rewalskie metro vs CRM
W Niechorzu powstaje Centrum Ratownictwa Medycznego
(CRM). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż ma ono
stanąć bezpośrednio przy budynku zabytkowego dworca kolejki
wąskotorowej.
Zapadnięta 70 cm w ziemię ruina przystanku, zwanego przez złośliwych metrem, to dość ryzykowne
rozwiązanie. W planach wójta było
wybudowanie nowej stacji, jednak
Na placu budowy CRM-u
przeszkadza w tym fakt, że istnieje
on od ponad stu lat, i jakiekolwiek
działanie mające na celu jej unowocześnienie wykluczyłyby go z rejestru zabytków.
Wobec tego nie pozostało nic innego jak odrestaurowanie, co jest
niestety dość skomplikowane, bio-
Kolejka w natarciu
rąc pod uwagę obecny stan budynku. Z drugiej strony, miejsce wybrane na tę inwestycję ma wartość
sentymentalną i historyczną, związaną z istniejącą w Niechorzu Strażą Pożarną.
Dzięki ambicji wójta gminy Rewal, Roberta Skraburskiego, szansę na powstanie ma nawet sieć
wspomnianego Centrum, ponieważ
kolejną budowę planuje się w Pobierowie. Tak więc już w przyszłym
roku miasto, a także gmina, wzbogaci się o doświadczoną i młodą kadrę ratowników, będących w stanie
pomagać nawet w najtrudniejszych
przypadkach.
Co w takim razie z kolejką?
Czy plac budowy obok nie przeszkodzi w jej
działaniu? Na to
pytanie
odpowiedź wójta była
bardzo prosta.
Przynosząca duże zyski, będąca
atrakcją i pozos t a ł o ś c i ą
po przeszłości
wąskotorowa kolejka na pewno
nie zwolni swych
obrotów, a wręcz
przeciwnie – plafot. Rafaela Łuc
nowane jest wydłużenie jej torów. Wójt planuje
też uatrakcyjnienie tras odwiedzanych przez podróżujących turystów. – Kolejka jest dla wielu turystów miejscem szczególnym,
do którego wracają zwykle co rok,
dlatego chcielibyśmy, aby ich każda podróż była inna. Pragniemy ich
Zła pogoda
– nie przeszkoda
Nadszedł czas na podsumowanie sezonu w amfiteatrze. Przez
ostatnie dwa miesiące, kiedy
dzierżawcą został Adam Bardabusz, imprezy odbywały się niemal codziennie.
zaskakiwać unowocześniając i dodając co pewien czas kilka obiektów – dodał wójt.
W lipcu do rewalskiego amfiteatru przyjechali m. in.: Grupa Mocarta, Marcin Daniec, Jerzy Kryszak, Monika Brodka, Alosza Awdiejew oraz Kabaret Rak. Odbyły
się tam też ogólnopolskie zawody
Ochotniczej Straży Pożarnej.
W sierpniu zawitały do Rewala
najpiękniejsze dziewczyny Bałtyku. Wystąpił także Jan Pietrzak
i zespół Łzy. Między szóstym
a dwunastym sierpnia odbyły się
warsztaty letnie rockowej muzyki,
a po nich zajęcia o tematyce piosenkarskiej, które skończą się
w dzień „Zakończenia lata” (25
sierpnia). Jak powiedział dzierżawca amfiteatru, największą publiczność zgromadzili: Marcin Daniec,
Krzysztof Krawczyk, Bonny M, Jerzy Kryszak i Mandaryna. Rekordy
biły także kabarety Moralnego Niepokoju i Paranormalni. Liczna publika zgromadziła się również podczas pokazu tańca towarzyskiego
Orient Show.
Artyści bardzo chętnie odwiedzają Rewal. Krzysztof Krawczyk
w tym roku był tu już po raz trzeci,
a Jerzy Kryszak – po raz drugi.
Przypominamy także o projekcjach
filmowych, które zdobyły tak wielu
widzów w tym sezonie, że pokazywano je nawet kilkakrotnie.
Na przyszły rok planowane jest
wiele zmian, ponieważ tym razem
nie na wszystko wystarczyło czasu.
– Myślę, że sezon był udany. Nie
potrafię go porównać z zeszłym rokiem – powiedział dzierżawca amfiteatru, Adam Bardabusz. – Cieszę się, że zła pogoda nie zepsuła
dobrego humoru naszych gwiazd
oraz widzów. Tylko Ryszard Rynkowski miał pecha, bo akurat padał
duży deszcz.
ANNA JEZIERSKA
RAFAELA ŁUC
EMILIA PAWLICA,
PAMELA KACZMAREK
fot. Adrian Janicki
7
MOŻE O MORZU?
Bałtyk czy skupisko
odpadów?
Morze Bałtyckie co roku odwiedzają miliony turystów. Nie ma się
czemu dziwić – niby piękna plaża,
wspaniałe kurorty, morskie rejsy
oraz wiele różnych atrakcji sprawiają przecież niezapomnianą radość
zarówno dla dorosłych jak i dzieci.
Czy przyjezdni wiedzą jednak,
gdzie przyjeżdżają odpoczywać?
Na dnie Bałtyku leżą sterty
min, bomb a nawet broni chemicznej. Wszystkie statki oraz cały arsenał broni, który zatonął w większości w czasach II wojny światowej dalej pozostaje na dnie. Marynarze, którzy biorą udział w manewrach wojskowych w Zatoce
Fińskiej, mają obecnie bardzo
trudne zadanie – usunąć wszystkie bomby oraz miny, które znajdują się na dnie Morza Bałtyckiego. Dlaczego ta amunicja oraz
i brudnym bajorem, lecz ciągle możemy temu zapobiec!
Pomyślmy, że nasze potomstwo
będzie musiało pić wodę z bakteriami i wdychać toksyczne powietrze.
Dbajmy więc o naszą Matkę Ziemię
sprzątając po sobie, nie śmiecąc,
a nawet segregując śmieci.
Warto, także wspomnieć o tym,
że Bałtyk jest stale narażony na zanieczyszczenia, jako akwen płytki,
prawie zamknięty, nieduży i o niewielkim zasoleniu. Można powiedzieć o tym, że został on już skażony, m.in. po wypadku w Czarnobylu
oraz cały czas dostają się do niego
toksyczne odpady z Wisły i Odry.
Mimo to człowiek w dalszym ciągu
zaśmieca go po przez swoją niechlubną działalność, do której należą: wszelkiego rodzaju przemysł,
motoryzacja, żegluga, powstawanie
nowych miast oraz portów. Przy-
Czasem słońce,
czasem deszcz
Mówią, że kobieta zmienną
jest. Z pogodą bywa podobnie,
ciągle zaskakuje.
Rewal jest miejscowością typowo letniskową. Trzeba przyznać, że
w te wakacje pogoda płatała figle.
Skutkiem tego była mniejsza liczba
turystów, szczególnie na początku
sezonu.
rys. Piotr Rajczyk
puszcza się nawet, że żegluga
wprowadza do mórz od 5 do 10 milionów ton ropy naftowej i innych
związków ropopochodnych. Najpoważniejsze zanieczyszczenia to
substancje biogeniczne, a najwięcej
tych odpadów, niestety, pochodzi
właśnie z Polski.
– Aurę w tym roku można określić
jako zmienną. Były dni, w których
temperatura utrzymywała się w granicach 20-35 stopni Celsjusza i świeciło
słońce, ale były dni całkowicie deszczowe – mówi ratownik Adam.
Mała liczba turystów to mała liczba wypadków. Ich przyczyną jest zazwyczaj brawura i lekkomyślność ludzi, którzy przeceniają swoje umiejętności. Ratownicy zawsze są w gotowości, w ciągu dnia nieustannie obserwują co się dzieje na plaży.
– Gwarantuję, że zawsze staramy się
pomóc – mówi ratownik Adam.
Z powodu pogody wiele rezerwacji zostało odwołanych, ponieważ turyści zdecydowali się spędzić urlop
gdzieś indziej. I nie ma się co dziwić,
chyba nikomu nie uśmiecha się wypoczynek w strugach deszczu. A żeby pooglądać telewizję czy posiedzieć w pokoju nie trzeba wyjeżdżać
nad morze...
MARCIN ŚPIEWAK
WERONIKA DROZD, ANNA KOWALSKA
rys. Piotr Rajczyk
niektóre wraki leżą dalej (już
od ponad 60 lat) na dnie polskiego morza? Odpowiedź jest bardzo
prosta – nikt nie ma na to pieniędzy oraz zawsze istnieje ryzyko
wybuchu przy wydobywaniu.
Aż strach pomyśleć co stanie się
z Bałtykiem za paręnaście czy parędziesiąt lat. Prawdopodobnie będzie jednym, wielkim, śmierdzącym
8
TO SŁYCHAĆ
Śpiewać każdy może...
Przechadzając się po ulicach
Rewala, co krok napotykamy tętniące życiem kluby karaoke.
Do śpiewania jest wielu chętnych, do mikrofonu często ustawia
się kolejka. Dlaczego aż tylu ludzi
zgłasza się do zdzierania strun
głosowych? – Można choć częściowo spełnić swoje marzenia z dzieciństwa o byciu znanym wokalistą
– mówi jeden z uczestników. –
A mi zależy na dobrej zabawie
– dodaje drugi.
Jednym z miejsc,
gdzie można sobie
pośpiewać jest restauracja „Przystań
Rybacka”. Występy
amatorów są tam tylko dodatkiem, lecz
to w zupełności wystarcza do dobrej zabawy. Codziennie
wieczorem występuje tu Grzegorz Markocki (laureat „Szansy na Sukces”, znany także z programu
rys. Piotr Rajczyk
„Bar”). Zachęca on
turystów do częstego udziału w imprezach urządzanych właśnie w tej
restauracji. Artysta, jak sam mówi,
jest bardzo przywiązany do tego
miejsca, bo panuje tam wspaniała
atmosfera i każdy może sobie pośpiewać.
– Czy karaoke cieszy się dużą popularnością?
– Tak, przychodzi tu bardzo dużo ludzi.
– W jakim wieku?
– W każdym. Są i dzieci, i dorośli.
Ludzie przychodzą całymi rodzinami, sami lub z przyjaciółmi.
– Co przyciąga ludzi do tego
miejsca?
– Wspaniała atmosfera. Nie zamieniłbym występów w tym klubie
na żaden inny.
– Jest jakiś program imprezy,
czy pan improwizuje?
– Zazwyczaj zaczynam od wolniejszych utworów i stopniowo przechodzę
do bardziej „imprezowych” kawałków.
– Impreza trwa do białego rana?
– Nie, zazwyczaj kończymy o 22.
Cisza nocna i te sprawy...
– Czym się pan zajmuje poza sezonem letnim?
– Pracuję nad kolejną, po „Królem
być rock'n'rolla” płytą.
– Czy w przyszłym roku również przyjedzie pan do Rewala?
– Pewnie! Uwielbiam to miejsce.
ADAM KUBASZEWSKI
MATEUSZ PROWIZOR
9
BILANS
Sezon na kreskę
Mają na utrzymaniu rodzinę,
siebie samych. Chcą zarobić
na godne życie, na studia. Łapią
się jakiejkolwiek pracy. Jednak
nie zawsze przynosi ona owocne skutki...
srebra jest zrozpaczona. – Przez
pół sezonu padało, było zimno.
Wszyscy uciekali do domów, albo
siedzieli w wynajętych pokojach.
Specjalnie obniżyłam ceny towarów.
Chcę choć trochę odrobić straty
– opowiada.
Pracujemy – marzymy, aby zaJednak wśród sprzedawców
robić Bóg wie jakie kokosy. Byłoby znajdą sie i tacy, którzy bardzo
miło, gdyby nasze marzenia się chwalą sobie tegoroczne lato. Może
spełniły. Ale niestety, tak dobrze ni- dlatego, że nie wiedzą jakie było
gdy nie ma. W tegorocznym sezo- poprzednie tak jak Amalia. – Nie bynie przekonali się o tym także łam tu w zeszłym roku, ale wydaje mi
sprzedawcy, dla których ten okres się, że jest świetnie – mówi dziebył jednym z trudniejszych.
więtnastolatka. Mój szef uważa, iż
– Jest beznadziejnie – mówi mimo tego, że ludzi przyjeżdża
Ewelina, lat 19, która sprzedaje mniej, to sprzedaż znacznie wzroodzież. – Utarg jest naprawdę nie- sła. Nie możemy narzekać. Turyści
wielki – wtrąca się Ania, lat 15.
bardzo chętnie kupują różnego roW miejscowościach nadmor- dzaju pamiątki
skich łatwo zarobić grubą forsę.
Podobnie jak Amalia, po raz
Przyjeżdża masa turystów z róż- pierwszy jest tutaj Asia, która sezon
uważa także za udany. – Jakiś czas temu rozmawiałam
z Grzegorzem Markockim, finalistą szansy na sukces, który był tutaj także w zeszłym
roku. Stwierdził, że sezon jest
o wiele lepszy od zeszłego.
Ja też tak uważam – podsumowuje 20-letnia Asia. –
Pracuję po kilka godzin dziennie, w każdym tygodniu mam
jeden dzień wolnego, szef jest
tak zadowolony, że za nadgodziny płaci nam od razu. Muszę jednak przyznać, że dwa
i pół miesiąca daje w kość
i zmęczenie jest odczuwalne.
Zostaję tu do końca września,
a potem wyjeżdżam do Irlandii. W Polsce nie mam żadnych perspektyw – dodaje.
Jak widać, zdania są bardzo podzielone. Dla jednych
W tym roku zyski nie będą duże
sezon był dobry, inni załamufot. Jakub Radzewicz
ją ręce. W pewnym stopniu
nych zakątków świata, którzy zaważyła pogoda, która w tym roku
w niejednym sklepie, na niejednym płatała wszystkim figle. Teraz nie postraganie zostawiają tysiące zło- zostaje nic innego, jak wierzyć, że
tych. I obieg kasy idzie. Jednak przyszły rok będzie bardziej udany
w tym roku jest nieco mniejszy. Po- od obecnego, a na twarzach wszystgoda nie dopisała i ukradła klien- kich sprzedających oraz kupujących
tów sprzedawcom. A oni mogą za- pojawi się uśmiech zadowolenia.
cząć liczyć straty.
ANNA KAROLKOWSKA
Ewa, lat 28, która od wielu lat
ANNA STANISŁAWSKA
zajmuje się handlem wyrobami ze
10
Barowe lato
Większość właścicieli baz
noclegowych w Rewalu uważa, że
sezon nie był zbyt owocny. Jednak nie wszyscy dzierżawcy tak
sądzą... Dyrektorzy lokali komfortowych (SPA, hoteli oraz pensjonatów o podwyższonym standardzie) nie mają tego problemu.
Tegoroczni turyści postawili
na wygodę, a niekoniecznie na cenę, która bywała wysoka. Goście
nie chcą już mieszkać w przyczepach i pod namiotami, wolą eleganckie pokoje. Coraz częściej Polacy biorą kredyty na wakacje, żeby wypocząć komfortowo.
Są też inne
powody. Pogoda właściwie
tylko przez jakieś 2-3 tygodnie była satysfakcjonująca.
Statystyki mówią, że wyjeżdżamy coraz
fot. Jakub Radzewicz
częściej za granicę, ponieważ ceny są podobne,
a pogoda zawsze dobra.
Ci, którzy decydują się na wypoczynek w kraju, mają wiele zastrzeżeń. Turyści narzekają na wysokie
ceny oraz na to, że często ich oczekiwania nie zostają spełnione.
Właściciele punktów gastronomicznych raczej optymistycznie opisują ten sezon. – Gdy pogoda jest
słaba, jak w tym roku, wówczas odpoczywający nie siedzą na plaży,
a w lokalach – mówią zgodnie
sprzedawcy.
Najlepiej wiodło się smażalniom,
gdyż ludzie nad morzem najchętniej
spożywają dania kuchni regionalnej.
Jednak duża część konsumentów,
mimo wszystko, pozostaje przy wysoko tłuszczowym kebabie, który wciąż
kusi swą niską ceną i różnorodnością
składników. Oprócz obiadu warto
wspomnieć też o lodach, gofrach i deserach z bitą śmietaną, które są absolutnym hitem tego sezonu.
ADA LEWANDOWSKA, ANIA JEZIERSKA
USTA SZEROKO ZAMKNIĘTE
Nie udawać Greka
O zasadności powstawania coraz większej ilości szkół językowych
możemy się przekonać zwłaszcza
podczas wakacyjnych podróży.
O ile przekraczanie granic państwowych nie wymaga od nas żadnego wysiłku (w krajach unijnych wystarczy podać celnikowi dowód osobisty, w pozostałych przypadkach
musimy sięgnąć po paszport, ewentualnie wizę), o tyle pokonywanie barier kulturowych to nie lada wyzwanie.
W dzisiejszych czasach angielski
to przepustka do zagranicznych wojaży, choć nie zawsze. Są kraje, np.
Francja, w których mówi się tylko
i wyłącznie w ojczystym języku. Jeśli
turyści nie władają ichniejszą mową,
mają zazazwyczaj problem. Węgrzy
z obcokrajowcami praktycznie się nie
porozumiewają, ewentualnie po niemiecku. A tak przy okazji, „Polak, Węgier dwa bratanki”? Chyba tylko dlatego, że nigdy nie mamy bladego pojęcia o czym szemra ta druga strona,
a tym samym nie mamy powodu, żeby popaść z nią w konflikt. Co więcej,
jesteśmy z nią w stu procentach
zgodni, bo z grzeczności (albo chęci
zademonstrowania, że wszystko rozumiemy), nieustannie kiwamy głową. Co za zgodność!
A skoro o przytakiwaniu mowa,
w niektórych państwach, np. Bułgarii,
takie niekontrolowane zachowanie
może nas poróżnić z rozmówcą.
W tym kraju przyznajemy komuś rację kręcąc głową (w lewo, w prawo),
a zaprzeczamy kiwając (góra, dół).
Dlatego lepiej wcześniej przygotować
się psychicznie do wyrażania „nie”
przez „tak” i „tak” przez „nie” albo
w ogóle nie ruszać głową, słuchać
przedmówcy zupełnie obojętnie (to
tak jakby udawać Greka, który siedzi
na tureckim kazaniu) i jedynie co jakiś
czas szeptać „da” lub „niet”. Oczywiście, taka rozmowa jest bardzo sucha, albowiem mowa ciała to ponad
50% przekazu informacji.
Wracając jednak do umiejętności
władania językami obcymi, należy zaznaczyć, że znajomość, przynajmniej
w stopniu podstawowym, mowy w jakiej posługują się obywatele kraju,
który mamy zamiar odwiedzić, jest
bardzo przydatna. Taka wiedza pozwala czuć się w obcym państwie
pewniej i bezpiecznej. Przydatne są
również mini rozmówki, bo chociaż
prowadzenie konwersacji z drugą
osobą przy pomocy książki sprawia
nieco kłopotu, to niejednokrotnie
umożliwia porozumiewanie się
w ogóle i daje szansę na nawiązywanie znajomości.
Miłym gestem ze strony turystów
jest także nauczenie się krótkich fraz
takich jak „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam”, czy „dzień dobry” w języku
danego kraju. Jest to, po pierwsze, jeden z elementów wypoczynku – integracja z inną kulturą, a po drugie próba zaskarbienia sobie tubylców
(a oni, notabene, szerzej uśmiechają
się do tych, którzy potrafią co nieco
powiedzieć w ich języku).
Jednak oprócz typowo towarzyskiej funkcji, jaką spełnia znajomość
obcej mowy, warto wspomnieć o sytuacjach, w których liczy się precyzja
i absolutne zrozumienie obu stron.
Na przykład, wycieczka autobusowa
po Stambule z tureckim pilotem to już
dla niektórych całkiem spore wyzwa-
nie. Pozwolę sobie przytoczyć przykład z własnego doświadczenia. Z powodu dwóch zupełnie nie zorientowanych w temacie Węgrów – turystów,
autokar zmuszony był osiem razy objeżdżać rondo! Mimo, że pilot informował o konkretnej godzinie i miejscu
zbiórki po angielsku, niemiecku i rosyjsku, na tych panów trzeba było czekać
ponad dwadzieścia minut. Ich kompletna nieznajomość języków obcych
zmusiła wycieczkę do krążenia wokoło jak na karuzeli i bezsensownego
czekania na spóźnialskich (autokar nie
mógł stać zaparkowany, bo postój
w tym miejscu był zakazany przepisami). Pomijam już fakt, że odbycie takiej
wycieczki było dla obu panów praktycznie wyrzuceniem pieniędzy w błoto, bo skoro nie zrozumieli kiedy i gdzie
mają przyjść, to co dopiero mówić
o poznaniu architektury Stambułu!
Umiejętność posługiwania się językami obcymi pomaga na każdym
kroku. Nawet w Rewalu nie ucicha
mowa cudzoziemców. Sprzedawcy
czy kelnerzy po angielsku i niemiecku
rozmawiają z turystami, najczęściej
tymi zza Odry. I wiadome jest, że lepszą sprzedaż osiągnie kupiec – poliglota, który będzie w stanie zachwalić
produkt, a klient wróci do restauracji,
w której został fachowo, profesjonalnie, (nie na migi) obsłużony.
Nauka języków obcych jednym
przychodzi łatwiej, drugim gorzej...
Jedni wolą być w tej kwestii samoukami, zaopatrują się w „intensywne
kursy...”, drudzy uczą się w grupach,
jeszcze inni preferują lekcje indywidualne. Tak czy siak, zawsze warto
zainwestować w język, choćby i dla
zademonstrowania, że nas nie rusza
zburzona wieża Babel. I tak damy
sobie radę.
MAGDALENA MADEJA
11
PROSTO Z MOSTU
Rewal oczami krakowianki
Stare Miasto, największy w Europie rynek, a obok wielkie multipleksy i przede wszystkim wspaniała atmosfera unosząca się
w powietrzu – to mam w swoim
mieście. A co proponuje Rewal?
Do tej pory nad Bałtyk jeździłam zwykle późną jesienią, a to ze
względu na (nad)opiekuńczość rodziny i zbawienne podobno działanie jodu – mam bowiem to niewątpliwe „szczęście” bycia alergikiem.
Morze kojarzyło mi się więc zawsze z tym, z czym właściwie powinno – czyli ze spokojem, spacerami wzdłuż plaży i ewentualnie
kupowaniem kiczowatych pamiątek. Dlatego przyjeżdżając w trzecim tygodniu sierpnia do Rewala
przeżyłam szok.
Okazało się, że wieloletnie krakowskie nawyki w lawirowaniu pomiędzy turystami tutaj również są
niezwykle przydatne, ulicami tej
miejscowości nie sposób jest, niestety, przejść teraz szybko i nie
zderzając się z innymi. Pierwsza wizyta w sklepie – kolejny szok. Można było bowiem spodziewać się
– i ja się właśnie spodziewałam
– że w miejscowości tak stricte turystycznej jak Rewal obsługa będzie
miła, a nie odnosząca się do klienta
z tak irytującym lekceważeniem.
Oczywiście, to zdarza się wszędzie,
niezależnie od regionu, jednak Rewal nie jest w tym wypadku chlubnym wyjątkiem, przez co w moich
oczach na pewno nie zyskuje. Cóż,
ich strata. Osobiście nie zamierzam
ponownie zawitać w progi tego jakże przyjaznego lokalu, zresztą pewnie nie ja jedna.
Rewal, podobnie jak wiele nadmorskich miejscowości, po sezonie
staje się niemal wsią – widmem.
Znikają kolorowe tłumy okupujące
kawiarnie, smażalnie i lodziarnie,
a rodzimi mieszkańcy powoli wracają do swojego normalnego,
a z mojej perspektywy, wręcz szarego życia. Kulturalna karuzela kręci się tutaj tylko w wakacje. Przez
pozostałe miesiące w roku rewalanie zajęci są czekaniem na kolejne
12
lato. Zysk uzyskany w czasie tych
dwóch gorących miesięcy jest znaczącą pozycją niektórych rodzinnych budżetów jeszcze przez wiele
dni, a pewnie i tygodni.
W Krakowie, który nie ukrywam, iż uważam za najładniejszy
zakątek Polski, też bywa ciężko.
Wbrew pozorom i panującym powszechnie przekonaniom, jest to
miasto zamknięte na przyjezdnych, a świat turysty tylko w części
pokrywa się ze światem krakusów.
Nikt, kto choć raz był w Krakowie
nie zaprzeczy jednak, że fascynujący jest kontrast pomiędzy zabytkami, a nowoczesnymi centrami
handlowymi czy wielkimi komplek-
Może kiedyś przypłynie do Rewala?
sami kinowymi. Także ilość stałych
imprez i zdarzeń kulturalnych może przyprawić zwiedzającego
o – mam nadzieję, że przyjemny
– zawrót głowy. Do wyboru ma on
nie tylko lokale gastronomiczne
i im podobne, ale przede wszystkim teatry, mniej lub bardziej offowe galeryjki czy chociażby rozryw-
kę „lekką, łatwą i przyjemną” – seans filmowy.
Od przybytku jednak głowa podobno nie boli. To wyjaśnia w pewnym sensie ten mały wstrząs, jaki
przeżyłam przyjeżdżając tutaj. Już
nie pamiętam, kiedy tak bardzo tęskniłam za zwyczajną przejażdżką
zwyczajnym tramwajem (oczywistym jest chyba, że w Rewalu nie
ma mowy o jakiejkolwiek formie
miejskiej komunikacji).
Według mnie rewalski powakacyjny marazm, kiedy miejscowi sklepikarze otwierają swoje budki bardziej
z obowiązku niż rzeczywistej potrzeby, jest – żeby to obrazowo przedstawić – trochę jak scena po zakończo-
fot. Damian Maciąg, oprac. red.
nym spektaklu, kiedy gasną światła
a aktorzy rozchodzą się do domów.
W Rewalu powoli bledną już blaski
lamp, a aktorzy – turyści, coraz tłumniej odjeżdżają. I mimo, że nadal wolę Bałtyk jesienią, kiedy jest cisza
i spokój, na kolejny spektakl zapraszam już w przyszłe wakacje.
JULIA SPECJALNY
BEZ OGRÓDEK
Tu nie ma wielu sklepów
Dzień zaczął się marnie, bo obudziłem się około godziny szóstej.
Niezbyt miły początek. Po dziesięciu godzinach podróży pojawił się
piękny biały napis na zielonym tle.
Rewal. Takie słowo ukazało się moim oczom. I dodam, że już nie
po raz pierwszy.
Dla mieszkańca jednego z większych miast przyjazd do takiej małej
miejscowości jest dość przytłaczający. Nie ma tu ogromnych centrów
handlowych, multikin, pięknych parków, szarych osiedli, na których
można się przespacerować, czy czegokolwiek innego, czym charakteryzuje się (powiem to bez ogródek)
moja kochana Łódź. Zderzyłem się
z tą rzeczywistością z nieukrywaną
radością. Czemu? Odpowiedź jest
dość skomplikowana. W tym konsumpcyjnym społeczeństwie, gdzie
liczy się tylko podaż i popyt, trudno
powiedzieć „lubię to miejsce, bo nie
ma tu sklepów”. A ja lubię. Czasem
narzekam, bo trudno dostać np. jakieś czasopismo albo inną rzecz, ale
w końcu przyjeżdżam tu (łudząc, że
mi się uda) odpocząć.
Urok Rewala zawiera się w paru
konkretnych miejscach, które odwiedzam za każdym razem przebywając
tutaj. Kluczowe punkty mojego programu to amfiteatr i plac przy Urzędzie Gminy. Na dobrą imprezę zawsze jest czas, a jeśli łączy się przyjemne z pożytecznym, to tym lepiej.
Jak co roku pojawia się tu Lato z Jogą, a w tym roku zawitało również
Lato z Radiem.
Amfiteatr to nieco inna bajka, tu
w środku sezonu codziennie jest inna gwiazda. Kabareciarze i zespoły
odwiedzają Rewal i widzowie raczej
nie są zawiedzeni. Poza typowo
koncertowymi miejscami są też dyskoteki, do których można się udać
Wakacyjna słodycz
Tłum ludzi przewalający się
przez plażę. Spocony sprzedawca słodkich bułek, które przeżywają swoją drugą młodość. Obozy misternie zbudowane z parawanów i morze, lodowate i pełne
glonów – wakacje, ach, jak my je
kochamy.
Jan Kowalski ciężko pracował
przez cały rok. Od rana do nocy, w niedziele i święta – nie oszczędzał się.
Snuł wakacyjne, pełne fantazji plany
wyjazdu za granicę, gdzie w cieniu palmy popijałby drinki z parasolką. Niestety, jego marzenia zostały szybko
rozwiane. Wizyta w biurze podróży,
zapoznanie z kosztami takiej wyprawy
i sprawdzenie stanu konta bankowego
– to nie na jego kieszeń. Jan Kowalski
nie daje jednak za wygraną – postanawia spędzić tegoroczne wakacje nad
polskim morzem, z drobną pomocą
pewnego banku, który oferuje atrakcyjne kredyty. Zadłużony, ale za to szczęśliwy Jan Kowalski wraz z rodziną
udaje się na wakacje.
Zaczyna się już w autobusie.
Narzeka się na wszystko, pod ko-
niec dziesięciogodzinnej podróży
pasażerowie mają już siebie nawzajem dosyć, pociesza ich tylko
myśl, że niedługo się rozstaną. I tu
może spotkać ich niemiłe rozczarowanie. A nuż okaże się, że mieszkają w tym samym ośrodku...
Plaża i plażowanie – to niezbędne
elementy wakacyjnego wypoczynku,
wręcz rytualne. Na początku rodzina
Kowalskiego z najwyższą powagą
i namaszczeniem przygotowuje się
do wyprawy. Ekwipunek musi być
skrupulatnie skompletowany.
Na początek trzeba znaleźć odpowiednie miejsce. Gdy na takowe
się natrafi (po długich poszukiwaniach) należy stoczyć o nie bój.
A sprawa jest poważna, bo na jedno wolne miejsce na plaży przypada stanowczo za dużo osób. Jednak rodzina Jana Kowalskiego gotowa jest walczyć o każde ziarenko
piasku, i tak po kilkunastu minutach (i nieznacznych zadrapaniach) można zacząć rozkładać
parawany i leżaki. Umowa pomiędzy plażowiczami jest prosta – nikt
nie ma prawa wkraczać na cudzy
po występach gwiazd. A potem już
tylko wschód słońca.
Dzień w stolicy gminy rozpoczyna się o 7 rano. Właściciele otwierają
sklepy, ludzie wychodzą pobiegać,
a słońce grzeje mocniej. Już od początku dnia bary, restauracje i knajpy
rozpoczynają sprzedaż, który swoje
apogeum osiąga w porze obiadowej.
Wtedy wszystkie są oblężone przez
wygłodniałych turystów i zjedzenie
posiłku graniczy z cudem. Sklepiki
i stragany żyją pełnią życia dopóki
słońce nie zajdzie za widnokrąg. Wtedy znów pora na koncerty i dyskoteki.
Czy Rewal żyje przez 24 godziny
na dobę? To dziwne, ale tak. Jedni kładą
się spać po imprezie, a drudzy wstają,
aby wypłynąć w morze. Mimo swej małej
powierzchni miejscowość oferuje mnóstwo atrakcji i gwarantuje dobrą zabawę.
Zimą wieje tu pustką, ale to nie oznacza,
że nie można tu przyjechać. Każdy lubi
co innego. Ja lubię wakacje. Najlepiej
nad morzem. Najlepiej w Rewalu. Najlepiej latem. Najlepiej ze znajomymi.
ADRIAN JANICKI
teren, który jest wyraźnie odgrodzony za pomocą parawanów. Teraz można zacząć się bawić!
Długa drzemka w samo południe, wygrzewanie się na słońcu
i kąpiele w potwornie zimnej wodzie. Jan Kowalski popija piwo, jego żona robi dzieciom kanapki
z pomidorami. Pociechy biegają
po całej plaży obrzucając się nawzajem piaskiem. To nieważne, że
sieją zamęt wszędzie, gdzie się pojawią – najważniejsze, że rodzice
mają ich z głowy.
I tak, aktywnie spędzany dzień
dobiega już do końca. Wieczorkiem
mały wypad na gofra, bądź loda.
Następne dni? Bez zmian. Plaża,
plaża i dla odmiany plaża. Bez
względu na to, czy jest gorąco, parno, wietrznie, czy lodowato. Grunt
to nie przejmować się przeciwnościami losu.
Niestety, wszystko, co dobre
(sic!) musi się kiedyś kończyć. I tak
urlop Jana Kowalskiego przechodzi
powoli do historii – trzeba wracać
do pracy. Pozostają jednak niezatarte wspomnienia i kredyt, który trzeba
wreszcie zacząć spłacać!
RADOMIR WIT
13
NA ZDROWIE
Powakacyjne smutki
Nie ma na ziemi istoty ludzkiej,
której życie byłoby tylko pasmem
sukcesów, każdy człowiek przeżywa lepsze i gorsze momenty. Przygnębienie dotyka i sprzątaczkę,
i prawnika, i dyrektora dużej firmy.
Jednak w przypadku niektórych
osób jest ono długotrwałe, głębokie i chorobliwe. Można wtedy mówić o depresji.
Coraz szybszy tryb życia, obezwładniający stres, brak czasu na odpoczynek i zwykłe leniuchowanie.
W okresie letnim ludzie zamiast ładować akumulatory na kolejny ciężki rok, pracują lub – w przypadku
młodzieży – biorą udział w przeróżnych kursach, szkoleniach, czy też
gdzieś się zatrudniają. Po powrocie
z przykrótkiego urlopu okazuje się,
że przystosowanie się do starej rzeczywistości jest trudne i bolesne.
Obowiązki w pracy, obowiązki
w szkole, obowiązki w domu... Każdego może to przytłoczyć. Dodatko-
wo nadchodzi jesień, a z nią krótkie
i szare, deszczowe i wietrzne dni,
w których Ziemia otrzymuje mało
światła. Wszystkie te czynniki stanowią doskonałe pole dla powakacyjnej depresji.
Czym się ona charakteryzuje?
Przede wszystkim pojawia się ciągłe rozdrażnienie, a na samą myśl
o pracy czy szkole czuje się zmęczenie, brak motywacji, niechęć
i frustrację. Osoba chora na depresję izoluje się od ludzi, szuka samotności. Jest bardziej podatna
na wszelkiego rodzaju nałogi. Bardzo trudno samemu poradzić sobie
z problemem, często potrzebna jest
pomoc specjalisty i odpowiednio
dobrane leki.
Nie zapominajmy, że depresja jest
chorobą. W takim razie, jak zapobiegać takiemu schorzeniu? – Nie ma dobrego sposobu – mówi Gustaw Nowakowski, lekarz medycyny. – Wiadomo,
że niektórzy ludzie są bardziej narażeni,
chociaż może to dotknąć każdego.
Nietypowy nałóg
Alkoholizm, narkomania, palenie papierosów to uzależnienia,
które są już dokładnie omówione.
Warto więc zwrócić uwagę na inne, coraz częściej obecne w naszym życiu.
Telefon komórkowy na stałe zadomowił się u nas. Chyba nie ma
osoby, która nie miałaby z nim stycz-
W niewoli telefonów komórkowych
14
ności. To proste urządzenie, które
zostało stworzone, aby pomagać
w szybkiej komunikacji i przekazie
informacji. Niesie jednak ze sobą duże zagrożenie. – Można uzależnić sie
od wszystkiego. Alkohol, papierosy,
narkotyki to typowe przykłady. Używkami są także telewizja, Internet, jak
i telefon komórkowy – powiedział Gustaw Nowakowski, lekarz pracujący
w rewalskim Ośrodku Zdrowia.
Osoby,
które
wpadły w taki nietypowy nałóg nie potrafią
normalnie
funkcjonować, ponieważ mają natrętne myśli i nie potrafią się skoncentrować. Gdy nie mogą
używać telefonu,
są zdenerwowani,
nie wiedzą co ze
sobą zrobić. Czują
się tak, jak bez ręki.
fot. Damian Maciąg Jednak większość
Wszystko zależy od zachowania
i podejścia do życia. Ludzie niezdrowo „zakochani” w swojej pracy
lub tacy, którzy panicznie boją się
jej utraty, szybciej mogą wpaść
w depresję niż podchodzący do życia „na luzie”. I tu wracamy do tematu wakacji.
W powszechnym wyścigu
szczurów lato przestało być okresem beztroskich hulanek. A przecież człowiek ma prawo do odpoczynku, co więcej, powinien znaleźć czas na relaks. Zalecamy zatem rewalskim turystom spędzenie ostatnich dni urlopu, przebywając z rodziną i przyjaciółmi
i oderwanie się od myśli o pracy,
szkole i nadchodzących obowiązkach. Dobrym pomysłem jest też
organizowanie sobie w okresie jesiennym krótkich weekendowych
wycieczek, które doskonale przełamią monotonię i przywołają letnie wspomnienia.
Wakacje są, niestety, tylko raz
w roku, wykorzystajcie je dobrze.
ANNA WIELGUS
nie jest świadoma swojej choroby
i wypiera się jej. Pierwszy krok
do wyleczenia to stwierdzenie
właśnie faktu uzależnienia.
– Każdy nałóg ma wpływ na egzystencję człowieka – komentuje Nowakowski. – Ciągłe rozmowy i wysyłanie SMS-ów uniemożliwia w pełni
efektywną pracę, jak również zakłóca
życie rodzinne. Zanikają typowe,
zdrowe więzi międzyludzkie. Człowiek odizolowany od społeczeństwa
nie może prawidłowo sie rozwijać.
Jak przypomina lekarz, wszystkie uzależnienia są groźne. Nie
wolno żadnego marginalizować albo przymykać oko na takie zachowania. Należy rozsądnie korzystać
z dobrodziejstw jakie daje na Internet, telewizja oraz oczywiście telefon komórkowy. Trzeba pamiętać,
że wszystko jest dla ludzi, ale co
za dużo to niezdrowo. Na pewno
bardziej korzystnym pomysłem
na spędzenie wolnego czasu będzie przeczytanie książki, pójście
do kina ze znajomymi czy rozmowa
z przyjacielem.
DAMIAN MACIĄG
NA KONIEC – NIC CIEKAWEGO
Renesans w rytmie Disco Polo
Jedni mówią, że powiewa folklorem, inni, że jest nieodłącznym elementem każdej udanej imprezy, ale
nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie ono stanowi wizytówkę polskiej
sceny muzycznej. Na kilka lat słuch
o nim zaginął, puszczane było
głównie na remizowych imprezach,
ale teraz powraca. I wszystkie znaki na niebie i ziemi przepowiadają,
że będzie to wielki powrót. Taki
z przytupem. O czym mowa? Oczywiście o Disco Polo, niegdyś przyjacielu każdej parapetówki i prywatki.
Czy ta przyjaźń odnowi się i nabierze rumieńców?
Cóż, reakcja rewalskiej publiczności na występ grupy Boys mówi
sama za siebie... Liczba osób podziwiających ich występ w nieznacznym tylko stopniu ustępowała
pierwszego miejsca publiczności
zebranej na koncercie Boney M.
– Widownia szalała, a ja razem
z nią – śmieje się pani Teresa. – Jak
może pani sama zobaczyć nie jestem osobą, której wczoraj stuknęła
20. Mam prawie 60 lat i dawno tak
dobrze się nie bawiłam!
Cóż, nie tylko pani, pani Tereso!
Jak wynika z opowieści osób
uczestniczących w koncercie, zarówno dzieci, młodzież jak i dorośli
radośnie podskakiwali w rytm muzyki, od czasu do czasu podśpiewując co bardziej znane teksty.
Szał na Disco Polo przychodził
falami. Czasem piosenki z tego gatunku stanowiły czołówki polskich
list przebojów, a czasami uznawane
były za szczyt kiczu. Ten nurt muzyczny właśnie dlatego, że tak kontrowersyjny, wywarł niekwestionowany wpływ na gusta muzyczne Polaków. Nawet po przeminięciu złotych czasów Disco Polo pewna nale-
Już niedługo szkoła...
...czyli humor z dzienniczków uczniowskich
ciałość po nim została... Znacznie
rzadziej i na mniejszą skalę tworzono piosenki liryczne, spokojne.
Na ich miejscu pojawiły się te z gatunku „lekkie, łatwe i przyjemne”. To
oznaczało ewolucję. Coś w końcu
się ruszyło! Niektórzy zwolennicy Disco Polo uważają, że to był „koniec
ery monotonii i smętnych kawałków”. Nawet nie będąc zagorzałym fanem tego typu klimatów nie
można umniejszać ich zasług... Przy
„Jesteś szalona” rozkręcała się każda, nawet najbardziej sztywna impreza, a przy „Białym misiu” zadrżało niejedno serce. Może i to jest
„twórczość chodnikowa”, może i nie
zawiera głębokiej treści i refleksyjnych przemyśleń, ale przy odpowiedniej stylizacji i metamorfozie być
może uda jej się wprowadzić polską
scenę muzyczną na wyższy poziom.
EMILIA CHMIELEWSKA
Między rysunkiem
a felietonem
☺ Wlał wodę
do kontaktu w pracowni fizycznej
na lekcji plastyki.
☺ Wysłany w celu
namoczenia gąbki
wrócił z mokrą głową i suchą gąbką.
☺ Uczeń chodzi
po ścianie.
☺ Wyrwany do odpowiedzi mówi, że
nie będzie zeznawał bez adwokata.
☺ Przyniósł
do szkoły trutkę
fot. Weronika Drozd
na szczury z zamiarem wypróbowania jej na wychowawcy.
☺ Napastuje kolegę przy pomocy krzesła.
☺ Na melodie hymnu szkolnego ułożył pieśń zagrzewającą uczniów do walki z nauczycielami.
☺ Z radości, że nie ma nauczyciela, zwalił tablice.
☺ Zjada ściągi po klasówce.
☺ Wyrzucił koledze czapkę przez okno ze słowami:
„Jak kocha, to wróci”.
☺ Kradną ze szkolnej kuchni ziemniaki i robią z woźną frytki.
☺ Szczerzy zęby do nauczyciela.
„Potęgę Prasy” odwiedził kabaret Klika oraz rysownicy tygodnika Angora – Piotr Rajczyk i Paweł Wakuła.
Pierwsze spotkanie odbyło się z Markiem Sobczakiem
i Antonim Szpakiem.
EMILIA PAWLICA
PAULINA KOSMOWSKA
ZEBRAŁA
Panowie z kabaretu
Klika zapytani o tematykę felietonów pisanych
przez nich do Angory
odpowiedzieli, iż interesuje ich wyłącznie sytuacja polityczna w kraju.
Mówiono m.in. o historii Kabaret Klika na spotkaniu
fot. Krzysztof Kida
z Potęgą Prasy
kabaretu na scenie,
nieprzyjemnych sytuacjach związanych z występami jak
również o cenzurze w Polsce. W ciągu kilkudziesięciu lat
kabaret spotykał się z bardzo różnorodną publicznością.
Po kabarecie przyszła pora na spotkanie z Piotrem
Rajczykiem i Pawłem Wakułą.
Ciekawostką jest, jak mało naprawdę utalentowanych
ludzi pracuje w tym zawodzie. Panowie opowiedzieli, jak
w miarę upływu czasu zmieniał się sprzęt, z którego korzystali. Razem z gośćmi zastanawialiśmy się nad rozwojem
nowoczesnych maszyn, które w przyszłości mogą zastąpić papier, czyli wciąż główny materiał pracy rysownika.
Wielu z nas wiąże swoją przyszłość z podobnymi pasjami, a dzięki temu spotkaniu poznaliśmy realia pracy ludzi z redakcji.
15

Podobne dokumenty