Rewalacje - nr 8/2007
Transkrypt
Rewalacje - nr 8/2007
ISSN 1508-2776 Cena 2 zł Rewal, 24 sierpnia – wakacje 2008 Czasem słońce, cstr.z8a s e m d e s z c z . . . ROK X, Nr 8 (83) rys. Piotr Rajczyk CO SŁYCHAĆ? Oddajemy w Wasze ręce ósmy, ostatni już w tym roku numer „Rewalacji”. Mamy nadzieję, że docenicie nasze starania, aby ten tygodnik był najlepszym z dotąd wydanych. W tych „Rewalacjach” znajdziecie podsumowanie sezonu wśród sprzedawców, hotelarzy, jak i ratowników. Nie zabrakło też wywiadu z wójtem, Robertem Skraburskim i relacji z budowy CRM-u w Niechorzu. Z okazji jubileuszu „Potęgi Prasy” (spotykamy się z Wami już dziesiąty rok!) poczytacie o tym, jak obóz rozwijał się w miarę upływu lat. Mamy dla Was także porady zdrowotne i felietony naszych dziennikarzy. Żegnamy się już z Wami, ale nie na długo. Następne wydanie „Rewalacji” już w lipcu... Hejka! Słuchajcie Rewalstacji na 99,2 FM lub w internecie na stronie www.potegaprasy.pl. REDAKTOR NACZELNY DAMIAN MACIĄG (VEL MADEJA) W numerze: - Szach-mat str. 3 - Wywiad z wójtem str. 4 - 10-lecie obozu „Potęga Prasy“ str. 5 - Sezon na kreskę str. 10 - Nie udawać Greka str. 11 KIT (Krótkie Informacje Tekstowe) Mozart w Trzęsaczu Koncert muzyki Wolfganga Amadeusza Mozarta odbędzie się 24 sierpnia o godzinie 18.00 w Trzęsaczu w Kościele pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego. Wydarzenie jest jednym z cyklu „Projekt Mozart” odbywającego się od pięciu lat w całej Polsce. Tegoroczne 17 koncertów rozpoczyna się w Trzęsaczu a zakończy – 27 października w Koszalinie. Stowarzyszenie „Mozart 2003” występuje pod batutą Szymona Wyrzykowskiego. Tegoroczna edycja cyklu odbywa się pod hasłem „Veri Sancte Spiritus”, czyli Przybądź Duchu Święty. Drugie miejsce dla Rewala Gmina Rewal jest na drugim miejscu w konkursie smsowym Lata z Radiem. Możemy to zawdzięczać turystom i mieszkańcom tej miejscowości, którzy oddawali swoje głosy. W tym roku w ramach akcji Programu Pierwszego Polskiego Radia S.A. wybierany jest Magiczny Człowiek. Gminę Rewal reprezentuje Tomasz Stolz, autor fotorelacji pogodowych na portalu Rewal. pl. Konkurs, w którym można wygrać Zakończenie Dni Wybrzeża Rewalskiego Uroczyste zakończenie Dni Wybrzeża Rewalskiego odbędzie się w najbliższą sobotę 25 sierpnia. Na deskach amfiteatru wystąpią: kabaret „Pod Spodem”, „Big Cyc” i zespół „. Kowalski” znany z utworu „Irlandia Zielona”. Zapraszamy wszystkich do amfiteatru na godzinę 18.30 na finał Dni Wybrzeża Rewalskiego 2007 w Strefie Słońca. W programie losowanie cennych nagród. Zielono i śmiesznie 20 sierpnia rewalski amfiteatr zorganizował mini – maraton filmowy. O godzinie 20.45 został wyświetlony hit ostatnich miesięcy „Shrek Trzeci”, natomiast o godzinie 22.30, organizatorzy zaproponowali widzom coś polskiego, a mianowicie „Testosteron”. Oba filmy cieszyły się dość sporą oglądalnością. Kalendarium imprez 20-30 sierpień – XII Międzynarodowy Festiwal Szachowy „Konik Morski Rewal 2007” w ramach Caissa Baltic Pol Tour Barlinek, Ostróda, Rewal, Zielona Góra 25 sierpień – Lambda Beach – turniej siatkówki plażowych trójek, Pustkowo Redaktor naczelny: Damian Maciąg (vel Madeja) Sekretarz: Magdalena Madeja (vel Maciąg) Dział foto: Adrian Janicki, Jakub Radzewicz Reklama: Mateusz Prowizor, Marcin Śpiewak, Radomir Wit Korekta: Adam Kubaszewski, Julia Specjalny, Anna Karolkowska Przeszkadzał i przeszkadzał: Pan Adam O. Skład: redakcja Mimo wszystko pomógł: ED Adres Redakcji: Rewal, ul. Sikorskiego 10, tel. 0607650742, e-mail: [email protected], URL: http://www.potegaprasy.pl Druk: Drukarnia Jaklewicz s.c, ul. Bracka 5, 72-300 Gryfice, tel. 0913840786 2 wiele atrakcyjnych nagród, na przykład telefon GSM, trwa do końca sierpnia. Wystarczy wysłać SMS pod numer 71201 wpisując hasło MAGICZNY 12. 25 sierpień – Zakończenie Dni Wybrzeża Rewalskiego i Finał Akademii Słońca- koncert finałowy, Rewal, amfiteatr przy ul. Parkowej 26 sierpień – Tatarek Beach Ball, turniej siatkówki plażowej, Pustkowo ANNA KAROLKOWSKA TO SIĘ DZIEJE Szach-mat! 10 ostatnich dni sierpnia upłynie pod znakiem rozgrywek mistrzów szachownicy. W Rewalu rozpoczęła się bowiem XII edycja międzynarodowego turnieju szachowego „Konik Morski Rewala 2007”, który jest największą tego typu imprezą organizowaną w Polsce. Zainteresowanie konkursem rośnie z roku na rok, co zauważyć można obserwując ciągle wydłużającą się listę uczestników. W tegorocznej edycji turnieju bierze udział 390 szachistów pochodzących z 11 krajów Europy, m.in. Niemiec, Irlandii i Belgii. Już sam fakt, że impreza cieszy się tak dużą popularnością świadczy o jej wysokiej randze. Jak mówi Rafał Śliwik – sędzia główny turnieju, w rozgrywkach może brać udział każdy, bez względu na wiek, płeć czy poziom umiejętności. Przyznaje on jednak, że to chłopcy częściej sięgają po pionki i szachownicę. Nierzadko ten związek trwa przez całe ich życie. Przy- Rozgrywki potrwają jeszcze kilka dni kładem może być Michał Ostrowski, osiemdziesięcioletni pasjonat tego sportu, będący jednocześnie najstarszym uczestnikiem turnieju. Do najmłodszej grupy wiekowej należą zaś dzieci, które nie ukończyły jeszcze siódmego roku życia. – Tak duża rozpiętość wiekowa powoduje, że gracze mogą zmierzyć się zarówno ze swoimi rówieśnikami, osobami młodszymi, jak i starszymi, Niezbędnik turysty być może bardziej doświadczonymi – dodaje Rafał Śliwik. Przygodę z szachownicą rozpocząć można praktycznie w każdym wieku, jednak najlepsze efekty osiągają gracze, którzy naukę zaczęli jeszcze w dzieciństwie. Jednakże istnieją takie wyjątki, jak wcześniej wspomniany pan Michał Ostrowski, który pierwszy raz zetknął się z tym sportem 5 lat temu... – Miłość do szachów wymaga poświęceń, bowiem by sięgnąć po najwyższe trofea z wielu zajęć trzeba po prostu zrezygnować – ostrzega sędzia główny. – To nie jest zajęcie dla ludzi leniwych, czy niezorganizowanych. Cała magia szachów polega na tym, że jak już raz chwyci się za piona, nie można przestać... Ta gra na prawdziwych pasjonatów działa jak afrodyzjak, a dla początkujących jest najlepszym treningiem szarych komórek. Wolność od podziałów i stereotypów stawia szachy ponad innymi sportami. Tutaj nie ma równych i równiejszych, każdego obowiązują takie same reguły gry. Jednak na specjalne uznanie zasługują ci, którzy na przekór przeciwnościom losu dążą do obranego celu. Za wzór można stawiać Jana Salomusa, który mimo postępującej wady wzroku wciąż realizuje fot. Jakub Radzewicz swoje pasje. Pomagają mu w tym trójpoziomowe plansze z oznakowaniem w języku Braille’a i specjalnie zaprojektowane piony. Takiej pasji i miłości, bo chyba tak możemy to nazwać, należy życzyć wszystkim tym, którzy nie znaleźli jeszcze swojej drogi życiowej i pogratulować tym, którym za sprawą szachów już się to udało... Lokalna rozgłośnia: RewalStacja 99,2 FM, informacje lokalne, pogoda, najnowsze hity Bank: Bank Spółdzielczy w Gryficach, oddział w Rewalu ul. Mickiewicza 19 Bankomaty: ul. Sikorskiego, (obok poczty), ul. Mickiewicza, (obok Urzędu Gminy) Policja: Posterunek Policji w Rewalu, ul. Mickiewicza 21, czynny całodobowo lub Pogotowie Policyjne tel. 997, 112 Pogotowie ratunkowe: ul. Szkolna 1, czynne całodobowo Ośrodek zdrowia: ul. Warszawska 31, czynny w godzinach 08.00-13.00 oraz 15.00-22.00, soboty, niedziele: 10.00-22.00 Apteka: Rewal, ul. Mickiewicza 25, czynna 08.00-22.00 w niedziele 10.00-17.00, Amfiteatr: ul. Parkowa Kościół: Rewal, ul. Dworcowa, Msza św. w dni powszednie o godz. 09.00, 19.30 W niedziele godz. 07.30, 09.00, 10.00, 11.00, 17.00, 19.30, 21.00. Obiekty sportowe: Plac zabaw: ul. Rybacka, ul. Słoneczna; Hala widowiskowo-sportowa, siłownia, sauna, korty tenisowe, boisko do siatkówki i koszykówki, ul. Szkolna 1, czynna w godz. 8.00-21.00; Boisko sportowe, ul. Sportowa Straż gminna: ul. Mickiewicza 21, tel. 091 3862974 CIPR: ul. Szkolna 1, infolinia: 0800 155 866, 091 3862994 Stacja paliw: Rewal, PKN Orlen, ul. Mickiewicza 2 Dworzec autobusowy: ul. Westerplatte, rozkład jazdy dostępny pod numerem telefonu: 091 3862461 Zjazdy na plażę: ul. Saperska i ul. Klifowa Gabinet weterynaryjny: Karnica (ok. 5 km od Rewala), ul. Szkolna 26 EMILIA CHMIELEWSKA, JULIA SPECJALNY OPR. MONIKA SOBOLEWSKA 3 WIEŚĆ GMINNA NIESIE fot. Anna Kochanowska Marzy mi się taki zaczarowany ołówek... – Czy może Pan śmiało powiedzieć, że ten sezon był udany? – Był na pewno jednym z trudniejszych, jeżeli chodzi o pogodę. Trzeba jasno powiedzieć, że przewaga dni pochmurnych nad słonecznymi była spora – zmagaliśmy się z dwiema poważnymi ulewami, które spowodowały podtopienia. Każdy kolejny deszcz wywoływał w nas niepokój, ponieważ ziemia nie wchłonęła jeszcze dotychczasowej wody. W związku z tym problemem powołałem grupę roboczą i od września rozpoczynamy projektowanie tzw. kanalizacji burzowej. – Przyczyniło się to do spadku liczby turystów? – W tym roku było wyjątkowo dużo turystów – to nasz mały sukces. Opłata targowa utrzymuje się mniej więcej na zeszłorocznym poziomie, zaś opłata klimatyczna jest o 100 tys. złotych wyższa. – Z czego jest Pan najbardziej dumny, jako wójt gminy? – Na pewno nie z ilości komarów, które zaatakowały w tym roku całe wybrzeże. Z czego mogę być dumny? Z tego, że pomimo problemów i złej pogody zdążyliśmy przygotować się do sezonu wakacyjnego. Wszystkie obiekty miały i nadal mają dużo obłożenie. Większość imprez muzycznych i rekreacyjnych zakończyła się sukcesem. Warto dodać, że 60 tys. turystów skorzystało w tym sezonie z kolejki wąskotorowej, bardzo wiele osób weszło na latarnię, a muzeum zanotowało wzrost sprzedaży biletów. Jednak największym powodem do dumy jest fakt, że to już kolejny sezon, podczas którego nie zanotowaliśmy ofiar śmiertelnych na plaży. To wynik zwiększenia środków finansowych na ratownictwo. Jestem zadowolony, że te działania przyniosły wymierne efekty. 4 Z wójtem gminy Rewal – Robertem Skraburskim rozmawia Radomir Wit – A co najbardziej doskwiera Panu w gminie, ale nie jako wójtowi, tylko zwykłemu mieszkańcowi? – Parkingi są zmorą gminy, ale na wrzesień zaplanowaliśmy rozpoczęcie pracy nad zintegrowanym systemem parkowania. Będziemy wyszukiwać w następnych latach miejsc, które będzie można przekształcać w parkingi. Mamy zamiar wprowadzić też strefę płatną w gminie Rewal. – Jak to jest, w czasie sezonu zarządza Pan potężną gminą, kończy się sezon, wyjeżdżają turyści. A praca? Czy ona kończy sie razem z sezonem? – Powiem szczerze, że mam pewien kłopot. Otóż wydaje mi się, że jak mnie nie ma, to stanie się coś złego. Po sezonie jest oczywiście ten moment westchnień i refleksji nad tym, co było źle. Tempa jednak nie zwolnimy! Spotykamy się z sołtysami, radnymi i mieszkańcami. A potem zaczynamy się przygotowywać do następnego sezonu. Rozpoczynają się przymiarki do budżetu – jego uchwalanie i realizacja poszczególnych pomysłów. – Jakie plany są na kolejny sezon? Czym gmina chcące zaskoczyć, a może nawet zszokować turystów i mieszkańców? – To byłoby marzenie, pozytywnie zszokować turystów! Otwarcie aquaparku, zbudowanie mola, nowego toru kolejki wąskotorowej. To są, niestety, wielomilionowe wyzwania, a my musimy pokonać podstawowe problemy, takie jak chociażby zejścia plażowe. Powstają już zalążki ścieżek rowerowych, które w przyszłym roku zostaną oznakowane. Rozpoczęliśmy również w Śliwinie badania archeologiczne, które za rok, dwa staną się kolejną atrakcją turystyczną. – Ostatnio głośno się mówi się o Euro 2012. Wiele gmin chce się na tym wzbogacić, a czy Pan widzie w tym szansę na promocję Rewala? – Śmieję się, że jesteśmy w tej chwili jako jedyna gmina w Polsce przygotowani na Euro 2012. Dysponujemy czterema pełnowymiarowymi boiskami piłkarskimi, w tym trzema o sztucznej nawierzchni. Mamy dwie hale sportowe, trzecia jest w fazie projektowania. Oferujemy dwie gminne siłownie, kilkanaście prywatnych, małe i duże baseny w ośrodkach, a także pełną bazę noclegową. Gwarantuje to, że drużyny przygotowujące się do Euro 2012 przyjadą do naszej gminy. Zresztą, najlepszym sprawdzianem będą eliminacje do Mistrzostw Europy Juniorów, które odbędą się u nas od 1 do 5 października. Oczywiście, nie odbędą się u nas rozgrywki Euro, ale liczymy, że biorące w nim udział drużyny skorzystają z naszej oferty. Mamy dobry klimat, pełną bazę noclegową. Zresztą trenowały już u nas świetne drużyny, np. Zagłębie Lubin, więc nie mamy czego się wstydzić. Jesteśmy profesjonalnie przygotowani. – Za co kocha Pan gminę Rewal, a za co jej nie lubi? – Chciałbym żeby mieszkańcy zrozumieli, że w jednej chwili nie da się zrobić wszystkiego. Marzy mi się taki zaczarowany ołówek, dzięki któremu mógłbym realizować kolejne inwestycje. Niestety, nie jestem w stanie zrobić wszystkiego, nasz budżet i finanse są nieubłagane i nie da się tego oszukać. Dlatego właśnie proszę o wyrozumiałość. A z tym kochaniem jest różnie... Ja po prostu tutaj żyję od zawsze i niezależnie do tego, czy byłbym wójtem, czy nie, to kochałbym to miejsce. To przywiązanie do miejsca dzieciństwa, miasteczka, gdzie ojciec i dziadek leżą na cmentarzu, córka chodzi do szkoły. Nie trzeba być do tego wójtem! Stanowisko pozwala realizować marzenia i wizje. I budżet naszej gminy na to pozwala, bo jest potężny – w przeliczeniu na jednego mieszkańca, to drugi budżet w kraju! Niezależnie od tego, gdzie byłem i co robiłem, nigdy nie wstydziłem się miejsca, z którego pochodzę. TRADYCYJNIE – ŚWIEŻYM OKIEM Do zobaczenia na osiemnastce! 83 numery Rewalacji, kilka tysięcy godzin audycji radiowych, mnóstwo napisanych tekstów – to krótki bilans tego, co działo się przez ostatnie 10 lat obozu dziennikarskiego „Potęga Prasy”. trwały dwie godziny dziennie, powoli jednak wydłużał się czas nadawania RewalStacji 99.2 FM (niegdyś 107 FM). Obóz rósł na potęgę, zmieniał swoje siedziby i powoli zaczęła się kształtować jego dzisiejsza forma. Obecnie uczestnicy „Potęgi Prasy” mogą próbować swoich sił w profesjonalnych mediach, pod czujnym okiem kadry specjalistów. Mieszkańcy gminy Rewal znają dobrze tygodnik „Rewalacje”, od kilku lat gazeta ma spore grono czytelników, które stale się powiększa. Dziennikarze współpracują z lokalnymi władzami, strażą pożarną, policją, strażą gminną i ratownikami. Czasem praca reporterów nie jest pozytywnie odbierana przez Wszystko zaczęło się tak naprawdę 11 lat temu. – To było w czasie wyjazdu zorganizowanego przez Stowarzyszenie Oświatowe Szkoła 2001, wtedy to jeden z wychowawców przywiózł ze sobą komputer i drukarkę – zdradza Mirosław Kuliś, prezes wydawnictwa Westa-Druk, jeden z pomysłodawców „Potęgi Prasy”. – Wokół tego wychowawcy zebrała się spora grupa obozowiczów, którzy byli zainteresowani stworzeniem gazety – kontynuuje. Młodzie ludzie stworzyli obozową redakcję i wzięli się do pracy – byli zafascynowani dziennikarstwem. Następne wakacje były początkiem wieloletniej sagi. Ruszyła pierwsza „Potęga Prasy” – na młodych dziennikarzy czekało dużo pracy. Trzeba było zbadać rynek, zdobyć sojuszników i wyrobić sobie odpowiednią renomę. Uczestnicy obozu musieli zmafot. archiwum gać sie z wieloma prze- Tegoroczne turnusy „Potęgi Prasy” ciwnościami losu. – Gazeta nie była mieszkańców gminy, niektórzy nie towysyłana do drukarni, sami musieli- lerują tego, że młodzi ludzie mają śmy ją kopiować. Warunki były fatalne, swoje zdanie na różne tematy. Tak bywilgotna piwnica, praca w nocy – rela- ło w przypadku konfliktu z rewalskim cjonuje jedna z organizatorek obozu, proboszczem, czy też jednym z barAgnieszka Pacho. – W pomieszcze- dziej znaczących mieszkańców Reniu panowała taka wilgoć, że kartki na- wala. Prowokacja alkoholowa, przesiąkały wodą i trzeba było je suszyć prowadzona w tym roku, również spoprzed drukiem – zdradza Anna Ożga tkała się z niezadowoleniem, a wręcz (niegdyś opiekunka obozu z ramienia nienawiścią. Angorki), która towarzyszy mu od poMłodzi dziennikarze nie przejmuczątku jego istnienia. Wydawano wte- ją się tymi przeciwnościami i pracują dy dwie gazety – tygodnik „Żądło” dalej, oczywiście w myśl etyki dzieni trzydniówkę, która później prze- nikarskiej, a dbają o to najlepsi spekształciła się w „Rewalacje”. Obóz cjaliści. Co prawda, wraz ze zmianą od początku swojego istnienia zmie- uczestników turnusów zmienia się niał się za sprawą jego organizatorów kadra, ale jest jedna postać, która i uczestników. Po pewnym czasie czuwa przy gazecie i radiu przez cado programu „Potęgi Prasy” zostało łe wakacje – Eryk Drozdowski dopisane radio. Początkowo audycje („na koncie” ma 16 turnusów) – nie- gdyś uczestnik obozu, a dzisiaj opiekun radia, dziennikarz i informatyk. Jak sam zauważa, młodzi ludzie przyjeżdżają na obóz po to, żeby się czegoś nauczyć. Często pojawiają się zupełnie zieloni, a wyjeżdżają z nową wiedzą. – Obóz kształci i bawi jednocześnie, ludzie są na poziomie, większość z nich wie, po co przyjechała – zaznacza. RewalStacja 99.2 FM – słuchana w większości rewalskich lokali i domów. Dostarcza wakacyjną muzykę i humor. Serwisy informacyjne i imprezowe, Dziecinnie Jasna Prognoza Pogoda i audycje tematyczne – z tego składa się radio. W roli prezenterów występują uczestnicy obozu, zdobywając przy tym spore doświadczenie. Czego życzyć „Potędze Prasy” z okazji 10lecia istnienia? Niezależnie od tego, czy zapyta się o to kadrę, uczestników, organizatorów czy najwyższe kierownictwo, odpowiedź pada ta sama. – Życzę obozowi kolejnych lat istnienia, żeby dawał szansę młodym ludziom, którzy wiążą przyszłość z dziennikarstwem – mówi Ania, jedna z uczestniczek, od lat przyjeżdżająca do Rewala. – Mam nadzieję, że ten obóz dalej będzie uczył i jednocześnie bawił, tak dobrze, jak robił, to do tej pory – dorzuca inny obozowicz. Najlepszym komentarzem wydaje się być życzenie obecnej kierownik obozu, Małgorzaty Niewiadomskiej: – Chciałabym, żebyśmy mogli spotkać się wszyscy na osiemnastych urodzinach obozu! „Potęga Prasy” jest wielka. Łączyła pary, poznawała ze sobą ludzi, sprawiała, że młodzież decydowała się studiować dziennikarstwo, część jej byłych uczestników już znalazła pracę w znaczących polskich mediach. To jednak dopiero początek, bo machina obozowa kręci się pełną parą i nie zamierza się zatrzymywać! RADOMIR WIT (2 TURNUSY) 5 fot. Jakub Radzewicz LATO MIJA W tym roku nie było trudnych akcji Sonda Taką informację przekazał nam szef rewalskich ratowników – Krzysztof Olkuszewski. Maciej, budowlaniec, 33 lata: Trafiłem do Rewala, ponieważ mój znajomy ma w tej miejscowości dom. Jestem tutaj już po raz trzeci. Miejscowość bardzo mi się podoba, ze względu na to, że odbywa się tutaj wiele imprez kulturalnych. Jak sam mówi, jest to zasługą zarówno perfekcyjnie przygotowanej kadry jak i turystów, którzy z roku na rok są bardziej rozważni. Ratownicy nie poszli na żywioł – jeszcze przed sezonem spotykali się całym zespołem by patrole ratowników. – Tam można sobie spokojnie usiąść i wypić piwo – zapewnia szef ratowników. – W tej okolicy nigdy nic groźnego się nie dzieje. Niestety, nie wszyscy przedkładają bezpieczeństwo nad dobrą zabawę i właśnie to stanowi największy problem ratowników. Kiedyś był nim brak odpowiedniego sprzętu, ale te czasy na szczęście już minęły. – Planujemy Turyści o Rewalu Małgorzata, studentka, 19 lat: Pierwszy raz do Rewala przyjechałam rok temu – ze względu na niskie ceny. Bardzo mi się spodobało, miasto ma odpowiedni klimat. Jest dużo klubów i dyskotek. Marek, elektryk, 50 lat: Rewal jest bardzo dobrze położony. Zauważyłem, że jest tutaj wyższa temperatura wody i powietrza. To idealne miejsce do odpoczynku. Cisza, spokój, zero wypadków przedyskutować kwestie dotyczące bezpieczeństwa. Wszystko po to, by w nadchodzącym sezonie być jeszcze lepiej przygotowanym na wszelkie sytuacje, jakie mogli zgotować im turyści. Wczasowicze miewają naprawdę niebezpieczne pomysły, niekiedy graniczące z brawurą. – Jednak w tym roku nie było żadnego zagrożenia życia, wszystkie działania były rutynowe – mówi Krzysztof Olkuszewski. – Niemal wszystkie interwencje dotyczyły ściągania turystów z falochronów. To standardowa akcja ratunkowa, ale czasem bywa naprawdę groźnie. Śmiałkowie, którzy zdecydowali się z nimi zmierzyć zazwyczaj byli pod wpływem alkoholu, który uniemożliwiał im racjonalną ocenę sytuacji. Ale i problem alkoholu, wszechobecnego na polskich plażach, powoli się stabilizuje. – Wszystko jest dla ludzi, byle w umiarze – kontynuuje swoją wypowiedź Olkuszewski. – Na plażach strzeżonych sytuacje, w których pijani turyści znaleźliby się w wodzie nie miałyby miejsca! I tak na przykład miejsca, gdzie legalnie sprzedaje się i spożywa alkohol (m. in. bar przy zejściu na plażę) poddane są szczegółowej kontroli przez 6 fot. Damian Maciąg zakup nowoczesnego sprzętu, który znacznie ułatwiłby nam pracę – zdradza „Rewalacjom” nasz rozmówca. – Najprawdopodobniej będzie to quad i buggy, czyli pojazdy do szybkiego przemieszczania się po plaży. Oprócz zmian w wyposażeniu nastąpią również roszady kadrowe. Planuje się przyjęcie dwóch, trzech nowych ratowników. Część z nich będzie na stażu. – Istnieje również prawdopodobieństwo, że władze gminy Rewal nie przedłużą z nami kontraktu – z żalem w głosie mówi Olkuszewski. – Jednak jako zgrana drużyna nadal będziemy pracować razem. Wielkim błędem samorządu byłoby wypuszczenie z rąk takiej ekipy. Cieszą się uznaniem zarówno wśród turystów, jak i kolegów po fachu. Niejednokrotnie udowodnili profesjonalizm, wychodząc obronną ręką z każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji. To dzięki nim rewalska plaża jest z roku na rok coraz bezpieczniejsza. Czy można wyobrazić sobie bardziej komfortowe warunki do wakacyjnego wypoczynku? EMILIA CHMIELEWSKA KUBA RADZEWICZ Marta, handlowiec, 26 lat: Trafiłam tu przez przypadek. Jest bardzo miła atmosfera. Nie ma zbyt wielu ludzi. Jestem bardzo zadowolona, że odwiedziłam to miejsce. Antoni, emeryt, 84 lata: Byłem w Rewalu 50 lat temu, gdy w mieście nie było jeszcze wielu budynków. Mam sentyment do tego miejsca dlatego wróciłem. Uważam, że Rewal jest ładny, zmienił się na lepsze. Jednak Rewal jest głośny i ma źle zorganizowaną infrastrukturę. Sylwia, piekarz, 28 lat: Przyjechałam z ciekawości. Rewal bardzo mi się podoba. Wszystko jest naprawdę dobrze zorganizowane, nie mam żadnych negatywnych odczuć. Maciej, technik-rolnik, 60 lat: Byłem w Rewalu w 1998 roku. Miejscowość zdecydowanie rozwinęła się w ciągu ostatnich 10 lat. Uważam jednak, że ciągle jest niedopracowana podobnie jak większość miejscowości nadmorskich. KUBA RADZEWICZ PLANY SĄ Rewalskie metro vs CRM W Niechorzu powstaje Centrum Ratownictwa Medycznego (CRM). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż ma ono stanąć bezpośrednio przy budynku zabytkowego dworca kolejki wąskotorowej. Zapadnięta 70 cm w ziemię ruina przystanku, zwanego przez złośliwych metrem, to dość ryzykowne rozwiązanie. W planach wójta było wybudowanie nowej stacji, jednak Na placu budowy CRM-u przeszkadza w tym fakt, że istnieje on od ponad stu lat, i jakiekolwiek działanie mające na celu jej unowocześnienie wykluczyłyby go z rejestru zabytków. Wobec tego nie pozostało nic innego jak odrestaurowanie, co jest niestety dość skomplikowane, bio- Kolejka w natarciu rąc pod uwagę obecny stan budynku. Z drugiej strony, miejsce wybrane na tę inwestycję ma wartość sentymentalną i historyczną, związaną z istniejącą w Niechorzu Strażą Pożarną. Dzięki ambicji wójta gminy Rewal, Roberta Skraburskiego, szansę na powstanie ma nawet sieć wspomnianego Centrum, ponieważ kolejną budowę planuje się w Pobierowie. Tak więc już w przyszłym roku miasto, a także gmina, wzbogaci się o doświadczoną i młodą kadrę ratowników, będących w stanie pomagać nawet w najtrudniejszych przypadkach. Co w takim razie z kolejką? Czy plac budowy obok nie przeszkodzi w jej działaniu? Na to pytanie odpowiedź wójta była bardzo prosta. Przynosząca duże zyski, będąca atrakcją i pozos t a ł o ś c i ą po przeszłości wąskotorowa kolejka na pewno nie zwolni swych obrotów, a wręcz przeciwnie – plafot. Rafaela Łuc nowane jest wydłużenie jej torów. Wójt planuje też uatrakcyjnienie tras odwiedzanych przez podróżujących turystów. – Kolejka jest dla wielu turystów miejscem szczególnym, do którego wracają zwykle co rok, dlatego chcielibyśmy, aby ich każda podróż była inna. Pragniemy ich Zła pogoda – nie przeszkoda Nadszedł czas na podsumowanie sezonu w amfiteatrze. Przez ostatnie dwa miesiące, kiedy dzierżawcą został Adam Bardabusz, imprezy odbywały się niemal codziennie. zaskakiwać unowocześniając i dodając co pewien czas kilka obiektów – dodał wójt. W lipcu do rewalskiego amfiteatru przyjechali m. in.: Grupa Mocarta, Marcin Daniec, Jerzy Kryszak, Monika Brodka, Alosza Awdiejew oraz Kabaret Rak. Odbyły się tam też ogólnopolskie zawody Ochotniczej Straży Pożarnej. W sierpniu zawitały do Rewala najpiękniejsze dziewczyny Bałtyku. Wystąpił także Jan Pietrzak i zespół Łzy. Między szóstym a dwunastym sierpnia odbyły się warsztaty letnie rockowej muzyki, a po nich zajęcia o tematyce piosenkarskiej, które skończą się w dzień „Zakończenia lata” (25 sierpnia). Jak powiedział dzierżawca amfiteatru, największą publiczność zgromadzili: Marcin Daniec, Krzysztof Krawczyk, Bonny M, Jerzy Kryszak i Mandaryna. Rekordy biły także kabarety Moralnego Niepokoju i Paranormalni. Liczna publika zgromadziła się również podczas pokazu tańca towarzyskiego Orient Show. Artyści bardzo chętnie odwiedzają Rewal. Krzysztof Krawczyk w tym roku był tu już po raz trzeci, a Jerzy Kryszak – po raz drugi. Przypominamy także o projekcjach filmowych, które zdobyły tak wielu widzów w tym sezonie, że pokazywano je nawet kilkakrotnie. Na przyszły rok planowane jest wiele zmian, ponieważ tym razem nie na wszystko wystarczyło czasu. – Myślę, że sezon był udany. Nie potrafię go porównać z zeszłym rokiem – powiedział dzierżawca amfiteatru, Adam Bardabusz. – Cieszę się, że zła pogoda nie zepsuła dobrego humoru naszych gwiazd oraz widzów. Tylko Ryszard Rynkowski miał pecha, bo akurat padał duży deszcz. ANNA JEZIERSKA RAFAELA ŁUC EMILIA PAWLICA, PAMELA KACZMAREK fot. Adrian Janicki 7 MOŻE O MORZU? Bałtyk czy skupisko odpadów? Morze Bałtyckie co roku odwiedzają miliony turystów. Nie ma się czemu dziwić – niby piękna plaża, wspaniałe kurorty, morskie rejsy oraz wiele różnych atrakcji sprawiają przecież niezapomnianą radość zarówno dla dorosłych jak i dzieci. Czy przyjezdni wiedzą jednak, gdzie przyjeżdżają odpoczywać? Na dnie Bałtyku leżą sterty min, bomb a nawet broni chemicznej. Wszystkie statki oraz cały arsenał broni, który zatonął w większości w czasach II wojny światowej dalej pozostaje na dnie. Marynarze, którzy biorą udział w manewrach wojskowych w Zatoce Fińskiej, mają obecnie bardzo trudne zadanie – usunąć wszystkie bomby oraz miny, które znajdują się na dnie Morza Bałtyckiego. Dlaczego ta amunicja oraz i brudnym bajorem, lecz ciągle możemy temu zapobiec! Pomyślmy, że nasze potomstwo będzie musiało pić wodę z bakteriami i wdychać toksyczne powietrze. Dbajmy więc o naszą Matkę Ziemię sprzątając po sobie, nie śmiecąc, a nawet segregując śmieci. Warto, także wspomnieć o tym, że Bałtyk jest stale narażony na zanieczyszczenia, jako akwen płytki, prawie zamknięty, nieduży i o niewielkim zasoleniu. Można powiedzieć o tym, że został on już skażony, m.in. po wypadku w Czarnobylu oraz cały czas dostają się do niego toksyczne odpady z Wisły i Odry. Mimo to człowiek w dalszym ciągu zaśmieca go po przez swoją niechlubną działalność, do której należą: wszelkiego rodzaju przemysł, motoryzacja, żegluga, powstawanie nowych miast oraz portów. Przy- Czasem słońce, czasem deszcz Mówią, że kobieta zmienną jest. Z pogodą bywa podobnie, ciągle zaskakuje. Rewal jest miejscowością typowo letniskową. Trzeba przyznać, że w te wakacje pogoda płatała figle. Skutkiem tego była mniejsza liczba turystów, szczególnie na początku sezonu. rys. Piotr Rajczyk puszcza się nawet, że żegluga wprowadza do mórz od 5 do 10 milionów ton ropy naftowej i innych związków ropopochodnych. Najpoważniejsze zanieczyszczenia to substancje biogeniczne, a najwięcej tych odpadów, niestety, pochodzi właśnie z Polski. – Aurę w tym roku można określić jako zmienną. Były dni, w których temperatura utrzymywała się w granicach 20-35 stopni Celsjusza i świeciło słońce, ale były dni całkowicie deszczowe – mówi ratownik Adam. Mała liczba turystów to mała liczba wypadków. Ich przyczyną jest zazwyczaj brawura i lekkomyślność ludzi, którzy przeceniają swoje umiejętności. Ratownicy zawsze są w gotowości, w ciągu dnia nieustannie obserwują co się dzieje na plaży. – Gwarantuję, że zawsze staramy się pomóc – mówi ratownik Adam. Z powodu pogody wiele rezerwacji zostało odwołanych, ponieważ turyści zdecydowali się spędzić urlop gdzieś indziej. I nie ma się co dziwić, chyba nikomu nie uśmiecha się wypoczynek w strugach deszczu. A żeby pooglądać telewizję czy posiedzieć w pokoju nie trzeba wyjeżdżać nad morze... MARCIN ŚPIEWAK WERONIKA DROZD, ANNA KOWALSKA rys. Piotr Rajczyk niektóre wraki leżą dalej (już od ponad 60 lat) na dnie polskiego morza? Odpowiedź jest bardzo prosta – nikt nie ma na to pieniędzy oraz zawsze istnieje ryzyko wybuchu przy wydobywaniu. Aż strach pomyśleć co stanie się z Bałtykiem za paręnaście czy parędziesiąt lat. Prawdopodobnie będzie jednym, wielkim, śmierdzącym 8 TO SŁYCHAĆ Śpiewać każdy może... Przechadzając się po ulicach Rewala, co krok napotykamy tętniące życiem kluby karaoke. Do śpiewania jest wielu chętnych, do mikrofonu często ustawia się kolejka. Dlaczego aż tylu ludzi zgłasza się do zdzierania strun głosowych? – Można choć częściowo spełnić swoje marzenia z dzieciństwa o byciu znanym wokalistą – mówi jeden z uczestników. – A mi zależy na dobrej zabawie – dodaje drugi. Jednym z miejsc, gdzie można sobie pośpiewać jest restauracja „Przystań Rybacka”. Występy amatorów są tam tylko dodatkiem, lecz to w zupełności wystarcza do dobrej zabawy. Codziennie wieczorem występuje tu Grzegorz Markocki (laureat „Szansy na Sukces”, znany także z programu rys. Piotr Rajczyk „Bar”). Zachęca on turystów do częstego udziału w imprezach urządzanych właśnie w tej restauracji. Artysta, jak sam mówi, jest bardzo przywiązany do tego miejsca, bo panuje tam wspaniała atmosfera i każdy może sobie pośpiewać. – Czy karaoke cieszy się dużą popularnością? – Tak, przychodzi tu bardzo dużo ludzi. – W jakim wieku? – W każdym. Są i dzieci, i dorośli. Ludzie przychodzą całymi rodzinami, sami lub z przyjaciółmi. – Co przyciąga ludzi do tego miejsca? – Wspaniała atmosfera. Nie zamieniłbym występów w tym klubie na żaden inny. – Jest jakiś program imprezy, czy pan improwizuje? – Zazwyczaj zaczynam od wolniejszych utworów i stopniowo przechodzę do bardziej „imprezowych” kawałków. – Impreza trwa do białego rana? – Nie, zazwyczaj kończymy o 22. Cisza nocna i te sprawy... – Czym się pan zajmuje poza sezonem letnim? – Pracuję nad kolejną, po „Królem być rock'n'rolla” płytą. – Czy w przyszłym roku również przyjedzie pan do Rewala? – Pewnie! Uwielbiam to miejsce. ADAM KUBASZEWSKI MATEUSZ PROWIZOR 9 BILANS Sezon na kreskę Mają na utrzymaniu rodzinę, siebie samych. Chcą zarobić na godne życie, na studia. Łapią się jakiejkolwiek pracy. Jednak nie zawsze przynosi ona owocne skutki... srebra jest zrozpaczona. – Przez pół sezonu padało, było zimno. Wszyscy uciekali do domów, albo siedzieli w wynajętych pokojach. Specjalnie obniżyłam ceny towarów. Chcę choć trochę odrobić straty – opowiada. Pracujemy – marzymy, aby zaJednak wśród sprzedawców robić Bóg wie jakie kokosy. Byłoby znajdą sie i tacy, którzy bardzo miło, gdyby nasze marzenia się chwalą sobie tegoroczne lato. Może spełniły. Ale niestety, tak dobrze ni- dlatego, że nie wiedzą jakie było gdy nie ma. W tegorocznym sezo- poprzednie tak jak Amalia. – Nie bynie przekonali się o tym także łam tu w zeszłym roku, ale wydaje mi sprzedawcy, dla których ten okres się, że jest świetnie – mówi dziebył jednym z trudniejszych. więtnastolatka. Mój szef uważa, iż – Jest beznadziejnie – mówi mimo tego, że ludzi przyjeżdża Ewelina, lat 19, która sprzedaje mniej, to sprzedaż znacznie wzroodzież. – Utarg jest naprawdę nie- sła. Nie możemy narzekać. Turyści wielki – wtrąca się Ania, lat 15. bardzo chętnie kupują różnego roW miejscowościach nadmor- dzaju pamiątki skich łatwo zarobić grubą forsę. Podobnie jak Amalia, po raz Przyjeżdża masa turystów z róż- pierwszy jest tutaj Asia, która sezon uważa także za udany. – Jakiś czas temu rozmawiałam z Grzegorzem Markockim, finalistą szansy na sukces, który był tutaj także w zeszłym roku. Stwierdził, że sezon jest o wiele lepszy od zeszłego. Ja też tak uważam – podsumowuje 20-letnia Asia. – Pracuję po kilka godzin dziennie, w każdym tygodniu mam jeden dzień wolnego, szef jest tak zadowolony, że za nadgodziny płaci nam od razu. Muszę jednak przyznać, że dwa i pół miesiąca daje w kość i zmęczenie jest odczuwalne. Zostaję tu do końca września, a potem wyjeżdżam do Irlandii. W Polsce nie mam żadnych perspektyw – dodaje. Jak widać, zdania są bardzo podzielone. Dla jednych W tym roku zyski nie będą duże sezon był dobry, inni załamufot. Jakub Radzewicz ją ręce. W pewnym stopniu nych zakątków świata, którzy zaważyła pogoda, która w tym roku w niejednym sklepie, na niejednym płatała wszystkim figle. Teraz nie postraganie zostawiają tysiące zło- zostaje nic innego, jak wierzyć, że tych. I obieg kasy idzie. Jednak przyszły rok będzie bardziej udany w tym roku jest nieco mniejszy. Po- od obecnego, a na twarzach wszystgoda nie dopisała i ukradła klien- kich sprzedających oraz kupujących tów sprzedawcom. A oni mogą za- pojawi się uśmiech zadowolenia. cząć liczyć straty. ANNA KAROLKOWSKA Ewa, lat 28, która od wielu lat ANNA STANISŁAWSKA zajmuje się handlem wyrobami ze 10 Barowe lato Większość właścicieli baz noclegowych w Rewalu uważa, że sezon nie był zbyt owocny. Jednak nie wszyscy dzierżawcy tak sądzą... Dyrektorzy lokali komfortowych (SPA, hoteli oraz pensjonatów o podwyższonym standardzie) nie mają tego problemu. Tegoroczni turyści postawili na wygodę, a niekoniecznie na cenę, która bywała wysoka. Goście nie chcą już mieszkać w przyczepach i pod namiotami, wolą eleganckie pokoje. Coraz częściej Polacy biorą kredyty na wakacje, żeby wypocząć komfortowo. Są też inne powody. Pogoda właściwie tylko przez jakieś 2-3 tygodnie była satysfakcjonująca. Statystyki mówią, że wyjeżdżamy coraz fot. Jakub Radzewicz częściej za granicę, ponieważ ceny są podobne, a pogoda zawsze dobra. Ci, którzy decydują się na wypoczynek w kraju, mają wiele zastrzeżeń. Turyści narzekają na wysokie ceny oraz na to, że często ich oczekiwania nie zostają spełnione. Właściciele punktów gastronomicznych raczej optymistycznie opisują ten sezon. – Gdy pogoda jest słaba, jak w tym roku, wówczas odpoczywający nie siedzą na plaży, a w lokalach – mówią zgodnie sprzedawcy. Najlepiej wiodło się smażalniom, gdyż ludzie nad morzem najchętniej spożywają dania kuchni regionalnej. Jednak duża część konsumentów, mimo wszystko, pozostaje przy wysoko tłuszczowym kebabie, który wciąż kusi swą niską ceną i różnorodnością składników. Oprócz obiadu warto wspomnieć też o lodach, gofrach i deserach z bitą śmietaną, które są absolutnym hitem tego sezonu. ADA LEWANDOWSKA, ANIA JEZIERSKA USTA SZEROKO ZAMKNIĘTE Nie udawać Greka O zasadności powstawania coraz większej ilości szkół językowych możemy się przekonać zwłaszcza podczas wakacyjnych podróży. O ile przekraczanie granic państwowych nie wymaga od nas żadnego wysiłku (w krajach unijnych wystarczy podać celnikowi dowód osobisty, w pozostałych przypadkach musimy sięgnąć po paszport, ewentualnie wizę), o tyle pokonywanie barier kulturowych to nie lada wyzwanie. W dzisiejszych czasach angielski to przepustka do zagranicznych wojaży, choć nie zawsze. Są kraje, np. Francja, w których mówi się tylko i wyłącznie w ojczystym języku. Jeśli turyści nie władają ichniejszą mową, mają zazazwyczaj problem. Węgrzy z obcokrajowcami praktycznie się nie porozumiewają, ewentualnie po niemiecku. A tak przy okazji, „Polak, Węgier dwa bratanki”? Chyba tylko dlatego, że nigdy nie mamy bladego pojęcia o czym szemra ta druga strona, a tym samym nie mamy powodu, żeby popaść z nią w konflikt. Co więcej, jesteśmy z nią w stu procentach zgodni, bo z grzeczności (albo chęci zademonstrowania, że wszystko rozumiemy), nieustannie kiwamy głową. Co za zgodność! A skoro o przytakiwaniu mowa, w niektórych państwach, np. Bułgarii, takie niekontrolowane zachowanie może nas poróżnić z rozmówcą. W tym kraju przyznajemy komuś rację kręcąc głową (w lewo, w prawo), a zaprzeczamy kiwając (góra, dół). Dlatego lepiej wcześniej przygotować się psychicznie do wyrażania „nie” przez „tak” i „tak” przez „nie” albo w ogóle nie ruszać głową, słuchać przedmówcy zupełnie obojętnie (to tak jakby udawać Greka, który siedzi na tureckim kazaniu) i jedynie co jakiś czas szeptać „da” lub „niet”. Oczywiście, taka rozmowa jest bardzo sucha, albowiem mowa ciała to ponad 50% przekazu informacji. Wracając jednak do umiejętności władania językami obcymi, należy zaznaczyć, że znajomość, przynajmniej w stopniu podstawowym, mowy w jakiej posługują się obywatele kraju, który mamy zamiar odwiedzić, jest bardzo przydatna. Taka wiedza pozwala czuć się w obcym państwie pewniej i bezpiecznej. Przydatne są również mini rozmówki, bo chociaż prowadzenie konwersacji z drugą osobą przy pomocy książki sprawia nieco kłopotu, to niejednokrotnie umożliwia porozumiewanie się w ogóle i daje szansę na nawiązywanie znajomości. Miłym gestem ze strony turystów jest także nauczenie się krótkich fraz takich jak „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam”, czy „dzień dobry” w języku danego kraju. Jest to, po pierwsze, jeden z elementów wypoczynku – integracja z inną kulturą, a po drugie próba zaskarbienia sobie tubylców (a oni, notabene, szerzej uśmiechają się do tych, którzy potrafią co nieco powiedzieć w ich języku). Jednak oprócz typowo towarzyskiej funkcji, jaką spełnia znajomość obcej mowy, warto wspomnieć o sytuacjach, w których liczy się precyzja i absolutne zrozumienie obu stron. Na przykład, wycieczka autobusowa po Stambule z tureckim pilotem to już dla niektórych całkiem spore wyzwa- nie. Pozwolę sobie przytoczyć przykład z własnego doświadczenia. Z powodu dwóch zupełnie nie zorientowanych w temacie Węgrów – turystów, autokar zmuszony był osiem razy objeżdżać rondo! Mimo, że pilot informował o konkretnej godzinie i miejscu zbiórki po angielsku, niemiecku i rosyjsku, na tych panów trzeba było czekać ponad dwadzieścia minut. Ich kompletna nieznajomość języków obcych zmusiła wycieczkę do krążenia wokoło jak na karuzeli i bezsensownego czekania na spóźnialskich (autokar nie mógł stać zaparkowany, bo postój w tym miejscu był zakazany przepisami). Pomijam już fakt, że odbycie takiej wycieczki było dla obu panów praktycznie wyrzuceniem pieniędzy w błoto, bo skoro nie zrozumieli kiedy i gdzie mają przyjść, to co dopiero mówić o poznaniu architektury Stambułu! Umiejętność posługiwania się językami obcymi pomaga na każdym kroku. Nawet w Rewalu nie ucicha mowa cudzoziemców. Sprzedawcy czy kelnerzy po angielsku i niemiecku rozmawiają z turystami, najczęściej tymi zza Odry. I wiadome jest, że lepszą sprzedaż osiągnie kupiec – poliglota, który będzie w stanie zachwalić produkt, a klient wróci do restauracji, w której został fachowo, profesjonalnie, (nie na migi) obsłużony. Nauka języków obcych jednym przychodzi łatwiej, drugim gorzej... Jedni wolą być w tej kwestii samoukami, zaopatrują się w „intensywne kursy...”, drudzy uczą się w grupach, jeszcze inni preferują lekcje indywidualne. Tak czy siak, zawsze warto zainwestować w język, choćby i dla zademonstrowania, że nas nie rusza zburzona wieża Babel. I tak damy sobie radę. MAGDALENA MADEJA 11 PROSTO Z MOSTU Rewal oczami krakowianki Stare Miasto, największy w Europie rynek, a obok wielkie multipleksy i przede wszystkim wspaniała atmosfera unosząca się w powietrzu – to mam w swoim mieście. A co proponuje Rewal? Do tej pory nad Bałtyk jeździłam zwykle późną jesienią, a to ze względu na (nad)opiekuńczość rodziny i zbawienne podobno działanie jodu – mam bowiem to niewątpliwe „szczęście” bycia alergikiem. Morze kojarzyło mi się więc zawsze z tym, z czym właściwie powinno – czyli ze spokojem, spacerami wzdłuż plaży i ewentualnie kupowaniem kiczowatych pamiątek. Dlatego przyjeżdżając w trzecim tygodniu sierpnia do Rewala przeżyłam szok. Okazało się, że wieloletnie krakowskie nawyki w lawirowaniu pomiędzy turystami tutaj również są niezwykle przydatne, ulicami tej miejscowości nie sposób jest, niestety, przejść teraz szybko i nie zderzając się z innymi. Pierwsza wizyta w sklepie – kolejny szok. Można było bowiem spodziewać się – i ja się właśnie spodziewałam – że w miejscowości tak stricte turystycznej jak Rewal obsługa będzie miła, a nie odnosząca się do klienta z tak irytującym lekceważeniem. Oczywiście, to zdarza się wszędzie, niezależnie od regionu, jednak Rewal nie jest w tym wypadku chlubnym wyjątkiem, przez co w moich oczach na pewno nie zyskuje. Cóż, ich strata. Osobiście nie zamierzam ponownie zawitać w progi tego jakże przyjaznego lokalu, zresztą pewnie nie ja jedna. Rewal, podobnie jak wiele nadmorskich miejscowości, po sezonie staje się niemal wsią – widmem. Znikają kolorowe tłumy okupujące kawiarnie, smażalnie i lodziarnie, a rodzimi mieszkańcy powoli wracają do swojego normalnego, a z mojej perspektywy, wręcz szarego życia. Kulturalna karuzela kręci się tutaj tylko w wakacje. Przez pozostałe miesiące w roku rewalanie zajęci są czekaniem na kolejne 12 lato. Zysk uzyskany w czasie tych dwóch gorących miesięcy jest znaczącą pozycją niektórych rodzinnych budżetów jeszcze przez wiele dni, a pewnie i tygodni. W Krakowie, który nie ukrywam, iż uważam za najładniejszy zakątek Polski, też bywa ciężko. Wbrew pozorom i panującym powszechnie przekonaniom, jest to miasto zamknięte na przyjezdnych, a świat turysty tylko w części pokrywa się ze światem krakusów. Nikt, kto choć raz był w Krakowie nie zaprzeczy jednak, że fascynujący jest kontrast pomiędzy zabytkami, a nowoczesnymi centrami handlowymi czy wielkimi komplek- Może kiedyś przypłynie do Rewala? sami kinowymi. Także ilość stałych imprez i zdarzeń kulturalnych może przyprawić zwiedzającego o – mam nadzieję, że przyjemny – zawrót głowy. Do wyboru ma on nie tylko lokale gastronomiczne i im podobne, ale przede wszystkim teatry, mniej lub bardziej offowe galeryjki czy chociażby rozryw- kę „lekką, łatwą i przyjemną” – seans filmowy. Od przybytku jednak głowa podobno nie boli. To wyjaśnia w pewnym sensie ten mały wstrząs, jaki przeżyłam przyjeżdżając tutaj. Już nie pamiętam, kiedy tak bardzo tęskniłam za zwyczajną przejażdżką zwyczajnym tramwajem (oczywistym jest chyba, że w Rewalu nie ma mowy o jakiejkolwiek formie miejskiej komunikacji). Według mnie rewalski powakacyjny marazm, kiedy miejscowi sklepikarze otwierają swoje budki bardziej z obowiązku niż rzeczywistej potrzeby, jest – żeby to obrazowo przedstawić – trochę jak scena po zakończo- fot. Damian Maciąg, oprac. red. nym spektaklu, kiedy gasną światła a aktorzy rozchodzą się do domów. W Rewalu powoli bledną już blaski lamp, a aktorzy – turyści, coraz tłumniej odjeżdżają. I mimo, że nadal wolę Bałtyk jesienią, kiedy jest cisza i spokój, na kolejny spektakl zapraszam już w przyszłe wakacje. JULIA SPECJALNY BEZ OGRÓDEK Tu nie ma wielu sklepów Dzień zaczął się marnie, bo obudziłem się około godziny szóstej. Niezbyt miły początek. Po dziesięciu godzinach podróży pojawił się piękny biały napis na zielonym tle. Rewal. Takie słowo ukazało się moim oczom. I dodam, że już nie po raz pierwszy. Dla mieszkańca jednego z większych miast przyjazd do takiej małej miejscowości jest dość przytłaczający. Nie ma tu ogromnych centrów handlowych, multikin, pięknych parków, szarych osiedli, na których można się przespacerować, czy czegokolwiek innego, czym charakteryzuje się (powiem to bez ogródek) moja kochana Łódź. Zderzyłem się z tą rzeczywistością z nieukrywaną radością. Czemu? Odpowiedź jest dość skomplikowana. W tym konsumpcyjnym społeczeństwie, gdzie liczy się tylko podaż i popyt, trudno powiedzieć „lubię to miejsce, bo nie ma tu sklepów”. A ja lubię. Czasem narzekam, bo trudno dostać np. jakieś czasopismo albo inną rzecz, ale w końcu przyjeżdżam tu (łudząc, że mi się uda) odpocząć. Urok Rewala zawiera się w paru konkretnych miejscach, które odwiedzam za każdym razem przebywając tutaj. Kluczowe punkty mojego programu to amfiteatr i plac przy Urzędzie Gminy. Na dobrą imprezę zawsze jest czas, a jeśli łączy się przyjemne z pożytecznym, to tym lepiej. Jak co roku pojawia się tu Lato z Jogą, a w tym roku zawitało również Lato z Radiem. Amfiteatr to nieco inna bajka, tu w środku sezonu codziennie jest inna gwiazda. Kabareciarze i zespoły odwiedzają Rewal i widzowie raczej nie są zawiedzeni. Poza typowo koncertowymi miejscami są też dyskoteki, do których można się udać Wakacyjna słodycz Tłum ludzi przewalający się przez plażę. Spocony sprzedawca słodkich bułek, które przeżywają swoją drugą młodość. Obozy misternie zbudowane z parawanów i morze, lodowate i pełne glonów – wakacje, ach, jak my je kochamy. Jan Kowalski ciężko pracował przez cały rok. Od rana do nocy, w niedziele i święta – nie oszczędzał się. Snuł wakacyjne, pełne fantazji plany wyjazdu za granicę, gdzie w cieniu palmy popijałby drinki z parasolką. Niestety, jego marzenia zostały szybko rozwiane. Wizyta w biurze podróży, zapoznanie z kosztami takiej wyprawy i sprawdzenie stanu konta bankowego – to nie na jego kieszeń. Jan Kowalski nie daje jednak za wygraną – postanawia spędzić tegoroczne wakacje nad polskim morzem, z drobną pomocą pewnego banku, który oferuje atrakcyjne kredyty. Zadłużony, ale za to szczęśliwy Jan Kowalski wraz z rodziną udaje się na wakacje. Zaczyna się już w autobusie. Narzeka się na wszystko, pod ko- niec dziesięciogodzinnej podróży pasażerowie mają już siebie nawzajem dosyć, pociesza ich tylko myśl, że niedługo się rozstaną. I tu może spotkać ich niemiłe rozczarowanie. A nuż okaże się, że mieszkają w tym samym ośrodku... Plaża i plażowanie – to niezbędne elementy wakacyjnego wypoczynku, wręcz rytualne. Na początku rodzina Kowalskiego z najwyższą powagą i namaszczeniem przygotowuje się do wyprawy. Ekwipunek musi być skrupulatnie skompletowany. Na początek trzeba znaleźć odpowiednie miejsce. Gdy na takowe się natrafi (po długich poszukiwaniach) należy stoczyć o nie bój. A sprawa jest poważna, bo na jedno wolne miejsce na plaży przypada stanowczo za dużo osób. Jednak rodzina Jana Kowalskiego gotowa jest walczyć o każde ziarenko piasku, i tak po kilkunastu minutach (i nieznacznych zadrapaniach) można zacząć rozkładać parawany i leżaki. Umowa pomiędzy plażowiczami jest prosta – nikt nie ma prawa wkraczać na cudzy po występach gwiazd. A potem już tylko wschód słońca. Dzień w stolicy gminy rozpoczyna się o 7 rano. Właściciele otwierają sklepy, ludzie wychodzą pobiegać, a słońce grzeje mocniej. Już od początku dnia bary, restauracje i knajpy rozpoczynają sprzedaż, który swoje apogeum osiąga w porze obiadowej. Wtedy wszystkie są oblężone przez wygłodniałych turystów i zjedzenie posiłku graniczy z cudem. Sklepiki i stragany żyją pełnią życia dopóki słońce nie zajdzie za widnokrąg. Wtedy znów pora na koncerty i dyskoteki. Czy Rewal żyje przez 24 godziny na dobę? To dziwne, ale tak. Jedni kładą się spać po imprezie, a drudzy wstają, aby wypłynąć w morze. Mimo swej małej powierzchni miejscowość oferuje mnóstwo atrakcji i gwarantuje dobrą zabawę. Zimą wieje tu pustką, ale to nie oznacza, że nie można tu przyjechać. Każdy lubi co innego. Ja lubię wakacje. Najlepiej nad morzem. Najlepiej w Rewalu. Najlepiej latem. Najlepiej ze znajomymi. ADRIAN JANICKI teren, który jest wyraźnie odgrodzony za pomocą parawanów. Teraz można zacząć się bawić! Długa drzemka w samo południe, wygrzewanie się na słońcu i kąpiele w potwornie zimnej wodzie. Jan Kowalski popija piwo, jego żona robi dzieciom kanapki z pomidorami. Pociechy biegają po całej plaży obrzucając się nawzajem piaskiem. To nieważne, że sieją zamęt wszędzie, gdzie się pojawią – najważniejsze, że rodzice mają ich z głowy. I tak, aktywnie spędzany dzień dobiega już do końca. Wieczorkiem mały wypad na gofra, bądź loda. Następne dni? Bez zmian. Plaża, plaża i dla odmiany plaża. Bez względu na to, czy jest gorąco, parno, wietrznie, czy lodowato. Grunt to nie przejmować się przeciwnościami losu. Niestety, wszystko, co dobre (sic!) musi się kiedyś kończyć. I tak urlop Jana Kowalskiego przechodzi powoli do historii – trzeba wracać do pracy. Pozostają jednak niezatarte wspomnienia i kredyt, który trzeba wreszcie zacząć spłacać! RADOMIR WIT 13 NA ZDROWIE Powakacyjne smutki Nie ma na ziemi istoty ludzkiej, której życie byłoby tylko pasmem sukcesów, każdy człowiek przeżywa lepsze i gorsze momenty. Przygnębienie dotyka i sprzątaczkę, i prawnika, i dyrektora dużej firmy. Jednak w przypadku niektórych osób jest ono długotrwałe, głębokie i chorobliwe. Można wtedy mówić o depresji. Coraz szybszy tryb życia, obezwładniający stres, brak czasu na odpoczynek i zwykłe leniuchowanie. W okresie letnim ludzie zamiast ładować akumulatory na kolejny ciężki rok, pracują lub – w przypadku młodzieży – biorą udział w przeróżnych kursach, szkoleniach, czy też gdzieś się zatrudniają. Po powrocie z przykrótkiego urlopu okazuje się, że przystosowanie się do starej rzeczywistości jest trudne i bolesne. Obowiązki w pracy, obowiązki w szkole, obowiązki w domu... Każdego może to przytłoczyć. Dodatko- wo nadchodzi jesień, a z nią krótkie i szare, deszczowe i wietrzne dni, w których Ziemia otrzymuje mało światła. Wszystkie te czynniki stanowią doskonałe pole dla powakacyjnej depresji. Czym się ona charakteryzuje? Przede wszystkim pojawia się ciągłe rozdrażnienie, a na samą myśl o pracy czy szkole czuje się zmęczenie, brak motywacji, niechęć i frustrację. Osoba chora na depresję izoluje się od ludzi, szuka samotności. Jest bardziej podatna na wszelkiego rodzaju nałogi. Bardzo trudno samemu poradzić sobie z problemem, często potrzebna jest pomoc specjalisty i odpowiednio dobrane leki. Nie zapominajmy, że depresja jest chorobą. W takim razie, jak zapobiegać takiemu schorzeniu? – Nie ma dobrego sposobu – mówi Gustaw Nowakowski, lekarz medycyny. – Wiadomo, że niektórzy ludzie są bardziej narażeni, chociaż może to dotknąć każdego. Nietypowy nałóg Alkoholizm, narkomania, palenie papierosów to uzależnienia, które są już dokładnie omówione. Warto więc zwrócić uwagę na inne, coraz częściej obecne w naszym życiu. Telefon komórkowy na stałe zadomowił się u nas. Chyba nie ma osoby, która nie miałaby z nim stycz- W niewoli telefonów komórkowych 14 ności. To proste urządzenie, które zostało stworzone, aby pomagać w szybkiej komunikacji i przekazie informacji. Niesie jednak ze sobą duże zagrożenie. – Można uzależnić sie od wszystkiego. Alkohol, papierosy, narkotyki to typowe przykłady. Używkami są także telewizja, Internet, jak i telefon komórkowy – powiedział Gustaw Nowakowski, lekarz pracujący w rewalskim Ośrodku Zdrowia. Osoby, które wpadły w taki nietypowy nałóg nie potrafią normalnie funkcjonować, ponieważ mają natrętne myśli i nie potrafią się skoncentrować. Gdy nie mogą używać telefonu, są zdenerwowani, nie wiedzą co ze sobą zrobić. Czują się tak, jak bez ręki. fot. Damian Maciąg Jednak większość Wszystko zależy od zachowania i podejścia do życia. Ludzie niezdrowo „zakochani” w swojej pracy lub tacy, którzy panicznie boją się jej utraty, szybciej mogą wpaść w depresję niż podchodzący do życia „na luzie”. I tu wracamy do tematu wakacji. W powszechnym wyścigu szczurów lato przestało być okresem beztroskich hulanek. A przecież człowiek ma prawo do odpoczynku, co więcej, powinien znaleźć czas na relaks. Zalecamy zatem rewalskim turystom spędzenie ostatnich dni urlopu, przebywając z rodziną i przyjaciółmi i oderwanie się od myśli o pracy, szkole i nadchodzących obowiązkach. Dobrym pomysłem jest też organizowanie sobie w okresie jesiennym krótkich weekendowych wycieczek, które doskonale przełamią monotonię i przywołają letnie wspomnienia. Wakacje są, niestety, tylko raz w roku, wykorzystajcie je dobrze. ANNA WIELGUS nie jest świadoma swojej choroby i wypiera się jej. Pierwszy krok do wyleczenia to stwierdzenie właśnie faktu uzależnienia. – Każdy nałóg ma wpływ na egzystencję człowieka – komentuje Nowakowski. – Ciągłe rozmowy i wysyłanie SMS-ów uniemożliwia w pełni efektywną pracę, jak również zakłóca życie rodzinne. Zanikają typowe, zdrowe więzi międzyludzkie. Człowiek odizolowany od społeczeństwa nie może prawidłowo sie rozwijać. Jak przypomina lekarz, wszystkie uzależnienia są groźne. Nie wolno żadnego marginalizować albo przymykać oko na takie zachowania. Należy rozsądnie korzystać z dobrodziejstw jakie daje na Internet, telewizja oraz oczywiście telefon komórkowy. Trzeba pamiętać, że wszystko jest dla ludzi, ale co za dużo to niezdrowo. Na pewno bardziej korzystnym pomysłem na spędzenie wolnego czasu będzie przeczytanie książki, pójście do kina ze znajomymi czy rozmowa z przyjacielem. DAMIAN MACIĄG NA KONIEC – NIC CIEKAWEGO Renesans w rytmie Disco Polo Jedni mówią, że powiewa folklorem, inni, że jest nieodłącznym elementem każdej udanej imprezy, ale nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie ono stanowi wizytówkę polskiej sceny muzycznej. Na kilka lat słuch o nim zaginął, puszczane było głównie na remizowych imprezach, ale teraz powraca. I wszystkie znaki na niebie i ziemi przepowiadają, że będzie to wielki powrót. Taki z przytupem. O czym mowa? Oczywiście o Disco Polo, niegdyś przyjacielu każdej parapetówki i prywatki. Czy ta przyjaźń odnowi się i nabierze rumieńców? Cóż, reakcja rewalskiej publiczności na występ grupy Boys mówi sama za siebie... Liczba osób podziwiających ich występ w nieznacznym tylko stopniu ustępowała pierwszego miejsca publiczności zebranej na koncercie Boney M. – Widownia szalała, a ja razem z nią – śmieje się pani Teresa. – Jak może pani sama zobaczyć nie jestem osobą, której wczoraj stuknęła 20. Mam prawie 60 lat i dawno tak dobrze się nie bawiłam! Cóż, nie tylko pani, pani Tereso! Jak wynika z opowieści osób uczestniczących w koncercie, zarówno dzieci, młodzież jak i dorośli radośnie podskakiwali w rytm muzyki, od czasu do czasu podśpiewując co bardziej znane teksty. Szał na Disco Polo przychodził falami. Czasem piosenki z tego gatunku stanowiły czołówki polskich list przebojów, a czasami uznawane były za szczyt kiczu. Ten nurt muzyczny właśnie dlatego, że tak kontrowersyjny, wywarł niekwestionowany wpływ na gusta muzyczne Polaków. Nawet po przeminięciu złotych czasów Disco Polo pewna nale- Już niedługo szkoła... ...czyli humor z dzienniczków uczniowskich ciałość po nim została... Znacznie rzadziej i na mniejszą skalę tworzono piosenki liryczne, spokojne. Na ich miejscu pojawiły się te z gatunku „lekkie, łatwe i przyjemne”. To oznaczało ewolucję. Coś w końcu się ruszyło! Niektórzy zwolennicy Disco Polo uważają, że to był „koniec ery monotonii i smętnych kawałków”. Nawet nie będąc zagorzałym fanem tego typu klimatów nie można umniejszać ich zasług... Przy „Jesteś szalona” rozkręcała się każda, nawet najbardziej sztywna impreza, a przy „Białym misiu” zadrżało niejedno serce. Może i to jest „twórczość chodnikowa”, może i nie zawiera głębokiej treści i refleksyjnych przemyśleń, ale przy odpowiedniej stylizacji i metamorfozie być może uda jej się wprowadzić polską scenę muzyczną na wyższy poziom. EMILIA CHMIELEWSKA Między rysunkiem a felietonem ☺ Wlał wodę do kontaktu w pracowni fizycznej na lekcji plastyki. ☺ Wysłany w celu namoczenia gąbki wrócił z mokrą głową i suchą gąbką. ☺ Uczeń chodzi po ścianie. ☺ Wyrwany do odpowiedzi mówi, że nie będzie zeznawał bez adwokata. ☺ Przyniósł do szkoły trutkę fot. Weronika Drozd na szczury z zamiarem wypróbowania jej na wychowawcy. ☺ Napastuje kolegę przy pomocy krzesła. ☺ Na melodie hymnu szkolnego ułożył pieśń zagrzewającą uczniów do walki z nauczycielami. ☺ Z radości, że nie ma nauczyciela, zwalił tablice. ☺ Zjada ściągi po klasówce. ☺ Wyrzucił koledze czapkę przez okno ze słowami: „Jak kocha, to wróci”. ☺ Kradną ze szkolnej kuchni ziemniaki i robią z woźną frytki. ☺ Szczerzy zęby do nauczyciela. „Potęgę Prasy” odwiedził kabaret Klika oraz rysownicy tygodnika Angora – Piotr Rajczyk i Paweł Wakuła. Pierwsze spotkanie odbyło się z Markiem Sobczakiem i Antonim Szpakiem. EMILIA PAWLICA PAULINA KOSMOWSKA ZEBRAŁA Panowie z kabaretu Klika zapytani o tematykę felietonów pisanych przez nich do Angory odpowiedzieli, iż interesuje ich wyłącznie sytuacja polityczna w kraju. Mówiono m.in. o historii Kabaret Klika na spotkaniu fot. Krzysztof Kida z Potęgą Prasy kabaretu na scenie, nieprzyjemnych sytuacjach związanych z występami jak również o cenzurze w Polsce. W ciągu kilkudziesięciu lat kabaret spotykał się z bardzo różnorodną publicznością. Po kabarecie przyszła pora na spotkanie z Piotrem Rajczykiem i Pawłem Wakułą. Ciekawostką jest, jak mało naprawdę utalentowanych ludzi pracuje w tym zawodzie. Panowie opowiedzieli, jak w miarę upływu czasu zmieniał się sprzęt, z którego korzystali. Razem z gośćmi zastanawialiśmy się nad rozwojem nowoczesnych maszyn, które w przyszłości mogą zastąpić papier, czyli wciąż główny materiał pracy rysownika. Wielu z nas wiąże swoją przyszłość z podobnymi pasjami, a dzięki temu spotkaniu poznaliśmy realia pracy ludzi z redakcji. 15