CUDZE CHWALICIE, LUbUskIEgo nIE ZnACIE MAPA NA CIEPŁE
Transkrypt
CUDZE CHWALICIE, LUbUskIEgo nIE ZnACIE MAPA NA CIEPŁE
Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego Nakład 10 000 Gazeta Bezpłatna ISSN 1730-0975 NR 40 MIESIĘCZNIK OD 2002 ROKU UNIWERSYTET ZIELONOGÓRSKI MAJ 2007 Zielona Góra ::: Krosno Odrzańskie ::: Lubsko ::: Nowa Sól ::: Sulechów ::: Żagań ::: Żary CUDZE CHWALICIE, lubuskiego nie znacie Praca po politologii? s. 10 TWOJA WIEDZA O KRAJU - test, s. 11 BABECZKI Z RODZYNKIEM, S. 14 fot. Krzysztof Tomicz MAPA NA CIEPŁE DNI, S. 8 CHCESZ ZOSTAĆ DZIENNIKARZEM? ZAPRASZAMY DO RADIA „INDEX”. TU ZACZYNAJĄ NAJLEPSI. ZADZWOŃ: 602158354 w w w. k o r e S p o n d e n t w o j e n n y. p l felietony 2 MAJ 2007 Przodownicy pracy Z LOTU PTAKA Wydawałoby się, że czasy norm robotniczych, spania na łopacie i fałszowania statystyk, minęły bezpowrotnie. Tymczasem trochę wody w Wiśle upłynęło, a studenci, ni stąd, ni zowąd, powrócili do wyznawania popularnej w czasach PRL zasady, że robota to nie pewna męska część ciała i dwa dni postać może. Ptaszyński bredzi W całej tej sprawie najgorsze jest to, że nijak nie można tego zwalić na Czwartą Pospolitą, czyli PRL II, bo przejawy lenistwa studentów można obserwować już od paru lat. „Ptaszyński bredzi” – pomyślicie pewnie. To jak, w takim razie, wytłumaczyć tę studencką apatię? Czym tłumaczyć to, że pierwsze dwie cyfry w PESELach dziennikarzy „UZetki” to najczęściej „82”, „83”, „84”? Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie to, że nie ma kim zastępować kończących studia ludzi, i tu nie tylko mowa o „UZetce”, ale również o masie przeróżnych organizacji studenckich. Coraz trudniej jest przyciągnąć studentów do współpracy. Żeby było jeszcze śmieszniej, to równie trudno jest ich przyciągnąć do… zabawy. Popytajcie absolwentów jak wyglądały pochody bachanaliowe dziesięć lat temu. A teraz? Bida. Wszystko pójdzie w piach Miesiąc temu Marcin Owsiany pisał o dołączanych do dyplomów suplementach, które dokumentują m.in. działalność w organizacjach studenckich. Ale co tu dokumentować? To tylko od Was zależy, panie i panowie studenci, czy będziemy mogli się chwalić kreatywną młodą kadrą z rocznika ‘87. Potrzebujemy świeżych umysłów, nowego spojrzenia. Bez nowych ludzi wszystko pójdzie w piach. Nie będzie niczego. Jak sobie pościelesz, taki syn Jeżeli decydujecie się na działalność, to owszem, trzeba będzie popracować i nie zgarniecie za to żadnych kokosów, ale doświadczenia, które macie szansę zdobyć, nikt Wam nie odbierze. Umiejętności, kontakty, wprawa. Wszystko to zaprocentuje w przyszłości lepszą pracą, a co za tym idzie – lepszą płacą. Pomyślcie więc o przyszłości i zacznijcie inwestować w siebie. Paweł Ptaszyński [email protected] Może to prawda, że człowiek wyjeżdża, żeby szukać tego, co jest mu potrzebne i wraca w swoje strony, żeby to znaleźć. My, studenci, lubimy wsiąść w PKP i pojechać na drugi koniec Polski na koncert. Ta sama odwaga (głupia?) towarzyszy nam, gdy wyciągamy kciuk na ruchliwej drodze i wsiadamy do samochodu z obcymi. Potrafimy też ku rozpaczy naszych rodziców wyszperać w Internecie tanie linie lotnicze i wyjechać, żeby zarobić w angielskim barze, w którym goście lokalu i tak proszą nas o wódkę po polsku… Do tematu numeru – prezentacji ciekawych miejsc wokół Zielonej Góry – zainspirował mnie kolega, który pracuje w Afryce. Nie w barze i nieprzypadkowo. Zachwycam się jego opowieściami i zdjęciami, a on napisał w jednym z maili: „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Po prostu. I że chętnie poszedłby na spacer w rodzinnym mieście. A co z Wami? Wokół Zielonej Góry jest wiele malowniczych zakątków i przyjaznych zakamarków, sporo czystej wody i ciepłego piasku. Spójrzcie na naszą rozkładówkę: byliście już wszędzie? *** Chcieliśmy pisać o basenie w Zielonej Górze, tym niedoszłym. Ale na zebraniu padło hasło: „przecież i tak go nie będzie”. Chcieliśmy pisać o tym, że studenci Wrocławia na terenie swojej uczelni mogą w wyznaczonych (i całkiem nieźle do tego przygotowanych) miejscach robić grilla. „Ale co zmieni artykuł?” - pada pytanie. Chcieliśmy NA PRZEŁAJ „La Pologne et l’Ukraine” W polskim kalendarzu już nie tylko gru- odczytanej przez M. Platiniego w Cardiff dzień i sierpień będą się kojarzyć z go- z niedowierzaniem. Istnieje przekonarącymi miesiącami, ale również kwiecień nie, że Polacy nie są w stanie zorganizodo nich dołącza. Kwiecień to już nie tyl- wać logistycznie tak potężnej imprezy, ko rocznica śmierci papieża, ale i miesiąc trzeciej co do wielkości na świecie po mistrzostw Europy. Czyli szansy, którą mundialu i igrzyskach olimpijskich. Predał nam cały kontynent. Jako pierwsi mier jednak już dzieli skórę na niedźwieSłowianie w historii zabierzemy się za dziu i planuje u nas igrzyska olimpijskie organizację mistrzostw w piłce nożnej. ok. 2030 r. Oby , ale jeszcze długa droga Ukraina i Polska wyeliminowały w szran- przed nami do 2012. Choć wierzę, że się kach 8 projektów. Nie były krajami naj- wszystko uda. Zresztą mistrzostwa to wcale lepszymi. Jednak cała Europa daje nam szansę, której nie nie nasza zasługa, Do rozporządzania na a naszych ukrapowinniśmy zmarnować. Piszę my potrzeby mistrzostw Pola- ińskich sąsiadów, z myślą o Polakach, którzy byli pomyponieważ Ukraina cy dostaną 126 mld zł, co słodawcami tego w przeciwieństwie stanowi połowę budżetu projektu, w który do nas ma już staw Polsce początPolski. diony i to całkiem kowo nikt nie wiepokaźne. W ciągu rzył. Nie chcę więc najbliższych 5 lat my powinniśmy wybu- słuchać, że to wszystko dzieło naszego dować blisko 1000 km autostrad czy ok. rządu. Raczej lobby ukraińskie pokazało 1500 km linii kolejowych. Tak, to będzie swoją moc. Tak czy inaczej gratuluję sukcud. Mówią, że jeśli ktoś nas przyciska cesu wszystkim Polakom i Ukraińcom. do muru, jesteśmy w stanie wiele zrobić. Podobno ma być bum ekonomiczny. Mistrzostwa to dziś dla rządu prawie Wszystko będzie - słowo. I dobrze. A po kwadratura koła – sprawdzanie teorii 2012, jakby co, zawsze można zrobić ze w praktyce. Na mecze mistrzostw poje- stadionów piękne bazary. dzie inny premier niż ten. Jednak ten jest za działanie w pełni odpowiedzialny. Od dziś sukces tego rządu będzie mierzony Jan Walczak nie ilością odznaczonych, a poziomem [email protected] organizacyjnym mistrzostw. Presja jest spora, bo nad realizacją będzie czuwać Europa. Do rozporządzania na potrzeby mistrzostw Polacy dostaną 126 mld zł, co stanowi połowę budżetu Polski. Media zachodnie przyjęły informację o decyzji pisać o tym, że licealistom przyda się internetowa rekrutacja. I napisaliśmy... Bo już jest, a od października rozhula się na dobre. Rekrutacja się udała, przyjdzie czas i na basen. I miejsca na grilla też będą. W tym mieście i na tej uczelni naprawdę jest z kim porozmawiać o pomysłach. Tylko trzeba je mieć. *** No dobra, nie wystarczy tylko mieć. Muszą być trochę lepsze niż te, które niektórzy internauci m.in. z dysortografią proponują na forum Zielonej Góry w wątku „Co warto obejrzeć? (Np. „Polecam wybrać się kiedyś na kabarety do Gemby - jest ok” albo, bardzo Was przepraszam, cytuję: „warto zobaczyć kibel dla psów przy amfiteatrze”). Straszne czy śmieszne? Redaktor naczelna Kaja Rostkowska [email protected] KOTEM OKA - POŚWIĄTECZNA WYPRZ Naprzód był bóg nocy i burzy, czarny bałwan bez oczu, przed którym skakali nadzy i umazani krwią. Potem w czasach republiki było wielu bogów z żonami, dziećmi, trzeszczącymi łóżkami i bezpiecznie eksplodującym piorunem. W końcu już tylko zabobonni neurastenicy nosili w kieszeni mały posążek z soli, przedstawiający boga ironii. Nie było wówczas większego boga. Wtedy przyszli barbarzyńcy. Oni też bardzo cenili bożka ironii. Tłukli go obcasami i wsypywali do potraw. Z. Herbert „Z mitologii” Święta. Stres, sprzątanie, jedzenie, stanie to sfera zarezerwowana dla kapłanów w kolejkach ze sfrustrowanymi ludźmi. i nieszkodliwych wariatów, nam pozostaje Żywioł konsumpcji. pogadać sobie o tym, że coś być powinno, W mediach akcja rozważań i robić swoje profanum. Święta to tylko o laicyzacji świętowania. Opętani manią szkło powiększające. W inne dni MOŻkonsumpcji nie podNA BYĆ NORdajemy się refleksji, Wyprzedaż jest WYPRZ. MALNYM. A tu zapominamy o boskim była Wielkanoc, Papież stał się JP2. wymiarze, że skoro jew mediach stoi, steśmy wierzący, winniZwężają się alejki w su- że coś niby pośmy to i tamto, a robimy winniśmy. Niepermarketach. fuj i fe. dobrze. Na Przerywniki - relacje z centrów szczęście te media od razu rozgrzeszają. handlowych: co kupujemy na zajączka Bo teraz człowiek zajmuje się giełdą, i czy wydajemy więcej, czy mniej niż rok a nie mistyką. Tendencja światowa. temu? Na zachodzie jest jeszcze gorzej. Schizofreniczne... Jedna ręka Minęła rocznica śmierci Jana grozi palcem, że nieładnie, nieładnie, Pawła II. Człowieka, który całym sobą druga łapczywie nagarnia cukierków. Jak pokazał, że Wielka Noc nie jest tylko w skeczu z serialu „Little Britain”, gdzie okolicznościowym stukaniem się jajem, prowadząca zajęcia z grubasami każe im a przeżyciem wpisanym w istotę człowiejeść kurz (0 kalorii), a sama łapczywie czeństwa. Dotyka każdego z nas, każdepochłania czekoladki spod stołu. mu bowiem odejdą rodzice. My też odej Jesteśmy nieświęci, konsump- dziemy naszym dzieciom. Niestety. Współczesność, i jej cyjni do bólu ex definitione. Sacrum media, z korowodem skróconych informacji, każą nam żyć, myśleć i czuć coraz szybciej. Wyprzedaż jest WYPRZ. Papież stał się JP2. Zwężają się alejki w supermarketach. By więcej zmieściło się danych w pustych ciągach dywagacji. By więcej zmieściło się towaru. W serwisie informacyjnym. Na półkach sklepowych. W nas. My - profani rozgrzeszani przez kategorię WSPÓŁCZESNOŚCI. A wszystko tak naprawdę zrozumiemy na 5 minut przed chwilą, gdy stanie się jasne, że nie obejrzymy już tych filmów, nie przeczytamy tych książek, nie kupimy tych wszystkich przecenionych gadżetów, które zamierzaliśmy. I że nasze życie, podług zwyczaju skracania, wtłoczone w WIELKĄ WYPRZ, niepostrzeżenie zamieniło się w WIELKĄ ŻYĆ. WYDARZENIA MAJ 2007 Wolę zagrać niż zatańczyć reklaMA Wywiad z prof. Danielem Ficem, dziekanem Wydziału Ekonomii i Zarządzania, muzykiem z zamiłowania, ekonomistą z wyboru. Zielona Góra al. Niepodległości 22 tel: 068 329 00 21 kom 0 500 11 40 19 Spiesz się, pod koniec roku nowe egzaminy na prawo jazdy działaczem, raczej sympatykiem, ale pamiętam doskonale nasze spotkania dotyczące politycznych i ekonomicznych problemów globalnych. prof. Daniel Fic (drugi od lewej) Czy pamięta Pan najśmieszniejsze wydarzenie ze swoich studenckich czasów? Śmieszne było życie w akademiku – był to akademik męski. Pamiętam, że gdy kolega Marek zaprosił koleżankę, reszta musiała wyjść. Inne wspomnienia to cyklinowanie parkietu pokoju. Obowiązek ten należał do mieszkańców akademika ( Ds. „Fosik” obok Dworca Świebodzkiego we Wrocławiu). Trochę się wspinałem (byłem alpinistą). Przeszedłem wiele tras w górach polskich, słowackich oraz w Bułgarii w masywach Riły i Pirynu... Czym różni się dzisiejsze studiowanie od był system) byliśmy trochę zamknięci, tego dawniej? jeżeli chodzi o świat. Ja studiowałem Myślę, że niczym, bo studiują przez pewien czas na Politechnice Wrozawsze ludzie młodzi. Natomiast z per- cławskiej, gdzie rektorem był Tadeusz Pana zdaniem idealny student to… To student, który powinien spektywy tego, co dzisiaj wiem, wydaje Porębski. Na każdą okoliczność wydawał mi się, że w moich czasach studiowanie zbiór przepisów. Nazywaliśmy je „zeszy- udzielać się w obszarze kultury. Oprócz bardziej było nastatami Pana Tadeusza”. podstawowych obowiązków takich, jak wione na odpoczynek, Na każdą okoliczność Przykładowo regula- zaliczanie sesji, robić coś społecznie, na relaks. Na przyrektor wydawał zbiór cje dotyczące domów uczestniczyć w życiu kulturalnym miasta. kład dzisiaj pytałem studenckich bardzo Uważam, że powinien również mieć konprzepisów. Nazywa- dokładnie określa- takty z innymi uczelniami w kraju i nie studentów, czy takie pojęcie jak „rajding” liśmy je „zeszytami ły, o której godzinie tylko. Powinien odpoczywać, bawić się z czymś im się kojarzy. student powinien iść i uczyć. Pana Tadeusza”. Powiedzieli, że nie. spać, o której wstaZa moich czasów były wać, o której będzie Czy zmieniłyby Pan coś w swoim życiu rajdy. Spotykaliśmy się z ludźmi z innych głodny itp., co niekiedy może było i plu- zawodowym? Zastanawiam się, czy nie pokrajów, było to pewną nowością. Aby wy- sem. jechać za granicę, trzeba było starać się winienem zostać muzykiem. Jednak o promesę (150 $). Dzisiaj młodzi mogą Życie studenckie. Gdzie Pan najczęściej jest na to już chyba za późno. Zbieswobodnie jeździć po całej kuli ziem- imprezował? ram instrumenty muzyczne, literatu Jeśli chodzi o tańce – ja z de- rę muzyczną – jakoś to sobie przeskiej. Wtedy było to ograniczone. finicji nie tańczę. Dlaczego? Często gra- chowuję w sobie. Uważam, że ludzie Jaki prowadzący był największą kosą? łem do tańca i stąd może mam jakieś z całego świata, nie znając wspólnego Myślę, że nauczyciel od sta- „skrzywienie”. Wolę języka, ale znając Pamiętam, że gdy tystyki, Stefan Chanas wymagał dużo. zagrać, żeby ktoś tańjednocześnie nuty, Przed egzaminem było wiele sprawdzia- czył. To „skrzywienie kolega Marek zaprosił potrafią się zgrać nów, kolokwiów, ale każdy jakoś to prze- muzyczne” cały czas i rozmawiać ze sobą. koleżankę, reszta muchodził – zdaje się, że z tym przedmio- jakoś mi towarzyszytem było najwięcej problemów. ło. Wcześniej przed Pański sposób na wysiała wyjść... studiami grałem w poczynek po wyczerGdzie Pan mieszkał w czasie studiów? orkiestrze symfonicznej, skończyłem pującej sesji egzaminacyjnej. Mieszkałem w akademiku szkołę muzyczną pierwszego stopnia. Ostatnio próbuję uczyć się w pokoju ośmioosobowym. Dziś wydaje podstawowych rzeczy na wsi. Kopię, sasię to trochę szokujące, ale oczywiście Czy należał Pan do jakiejś organizacji dzę drzewka, zaprzyjaźniam się także były tam piętrowe łóżka. Np. na jednym studenckich? z psami i kotami. Należałem do Związku Studenz nich, nade mną spał obecny profesor naszej uczelni – nazwiska może jednak tów Polskich. Korzyścią była ulga 50% nie będę wymieniał (może sam się przy- do opery. Natomiast dość sympatycznie Rozmawiała zna). Wydaje mi się, że był inny klimat. wspominam Stowarzyszenie Przyjaciół Ewa Durtka W domach studenckich (wiadomo, jaki ONZ ( SPONZ). Nie byłem tam ważnym [email protected] 3 szczegóły na OSTATNI KRZYK MODY NA WWW.DERNIER.PL reklama Www.Korespondentwojenny.pl Dziennikarskie Koło Naukowe FAKTOR oraz Gazeta Studencka „UZetka” zapraszają na wyjątkową konferencję, dotyczącą dziennikarstwa wojennego Korespondent wojenny. Śmierć, odwaga, ryzyko. Podczas spotkania przedstawimy sylwetki światowej sławy fotoreporterów oraz dziennikarzy wojennych, powiemy o zagrożeniach, jakie czyhają na korespondentów w rejonach ogarniętych konfliktami zbrojnymi, zobaczysz unikatowe fotografie wojenne. Pomówimy o tym, czy informacja z pola bitwy może być obiektywna. Naszymi gośćmi będą wybitni dziennikarze, którzy pracowali w rejonach ogarniętych wojną, a także ludzie, którzy o informacji wojennej i korespondentach mają naprawdę wiele do powiedzenia. Plan na: www.korespondentwojenny.pl. Zapraszam serdecznie, Jan Walczak, przewodniczący DKN „Faktor”. Wybierz przedmiot przez Internet Już wkrótce studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego będą mogli wybierać przedmioty przez Internet. To student będzie przypisany do wybranego przedmiotu, a nie, jak dotąd, przedmiot do studenta. Internetowy wybór tematyki niektórych zajęć będzie wprowadzony dla obecnych studentów pierwszego roku już od połowy maja. Wybiorą z kilku propozycji. Nowi studenci, którzy przyjdą na UZ od października, w pełni skorzystają z dobrodziejstw komputerowej rejestracji. Będą mieli do dyspozycji w sumie około 30 przedmiotów. - System komputerowy został już sprawdzony i działa bez zarzutu. Podobny zresztą mają od kilku lat słuchacze filozofii – mówi prodziekan Wydziału Humanistycznego, prof. Sławomir Kufel – Już od przyszłego roku akademickiego każdy ze studentów będzie mógł się zdecydować na 2-3 interesujące go przedmioty w ciągu roku. Warto przypomnieć, że siatka zajęć studentów powinna obejmować trzy rodzaje przedmiotów: kierunkowe, czyli obowiązkowe, specjalizacyjne, czyli te, na które student się decyduje oraz przedmioty do wyboru. Te ostatnie są nowością i właśnie tych będzie dotyczyć rejestracja internetowa. Każda studentka i student będą w stanie zaprojektować ścieżkę własnych studiów. Humaniści będą mogli również wybierać przedmioty z zakresu nauk ścisłych, a ścisłowcy przedmioty z zakresu nauk humanistycznych. Na przykład, jeśli zbierze się grupa chętnych – zgłębi tajniki marketingu, projektowania strony internetowej, czy oderwie się od ziemi podczas zajęć z kosmologii na Wydziale Fizyki i Astronomii. Internetowy wybór przedmiotów będzie prosty, jak zapewniają koordynatorzy . – Bardzo mi się podoba ten pomysł. Chętnie wybrałabym zajęcia z literatury powszechnej, lubię czytać – mówi Magda z Wydziału Ekonomii i Zarządzania. Swoją drogą szykuje się wielka integracja. – Powinno być sprawniej, bez kolejek i, przede wszystkim, każdy weźmie odpowiedzialność za swój wybór - zapewnia prodziekan, prof. S. Kufel. Jan Walczak [email protected] 4 WYDARZENIA MAJ 2007 Słońce czy lampy? Małgorzata Jankowska, Filozofia, III rok Czasami chodzę do solarium, trzy, może cztery razy w roku. Poprawia mi to samopoczucie, zwłaszcza po zimie. Raczej nie mam nic przeciw mężczyznom chodzącym na solarium, ale nie lubię, gdy chodzą tam zbyt często. Małgorzata Kazińska, Filologia polska, I rok Mam bardzo, bardzo negatywny stosunek do solarium. Odradzałabym to wszystkim, gdyż słyszałam o negatywnych skutkach sztucznego światła. Nigdy nie byłam w solarium i nie zamierzam być. Widok sztucznie brązowej panny w środku zimy nie jest ciekawy. Taki sam negatywny stosunek mam do mężczyzn chodzących na solarium. Przemysław Kicz, nauczyciel w gimnazjum, studiował Edukację Artystyczną (muzyka). Nie chodzę na solarium i nie odczuwam takiej potrzeby. Jestem obojętny co do osób chodzących na solarium, ale osobiście mi się to nie podoba. Co do mnie, to opalenizna nie jest mi do niczego potrzebna. Ilona Natkaniec, Pedagogika, III rok Od czasu do czasu chodzę do solarium, zwłaszcza, gdy robi się ciepło. Zimą nie chodzę, bo nie widać ciała, więc się nie opłaca. Nie mam nic przeciwko mężczyznom chodzącym na solarium, przecież oni też chcą dbać o siebie tak samo, jak chcą tego kobiety. Wojciech Kozłowski Wojciech Kozłowski, od 1998 roku dyrektor Zielonogórskiej Galerii BWA, jednej z najbardziej prestiżowych w Polsce. Wykładowca Marketingu Sztuki, Działań Multimedialnych, Problemów Formy i Wyobraźni Artystycznej na Instytucie Sztuk Pięknych w Zielonej Górze przy ul. Wiśniowej. Przyznaje, że nigdy nie zaprosiłby do swojej Galerii Hanny Bakuły, ale zgodził się porozmawiać z dziennikarzem „UZetki”. Imię i nazwisko: Wojciech Kozłowski Wiek: 46 Zodiak: panna Co studiowałem: kulturoznawstwo Komórka: 502… nie Nokia Zwierzę domowe: koty Chętnie czytam: wszystko Ulubiona muzyka: od klasyki po hip-hop i elektronikę Ulubiony Film: „Powiększenie” Antonioniego Nie lubię: manifestacyjnie okazywanej głupoty Uwielbiam: całą masę rzeczy… Jagody ze śmietaną na przykład Odpręża mnie: czytanie, słuchanie muzyki, spacer Najsmaczniejsze danie: lubię naleśniki ze szpinakiem Ulubiony napój: herbatka z miętą Moje hobby: niestety moim hobby jest praca Autorytet: Mahatma Gandhi Pierwsze zarobione pieniądze: w 1977 lub 1978 w przetwórni owocowo-warzywnej w Zielonej Górze Na co wydałem pierwsze pieniądze: suszarka do zdjęć Ulubione miejsce w ZG: bajoro za Campusem A Gdzie mieszkał Pan na studiach: stancja Największa trudność na studiach: znalezienie czasu na naukę Nie lubię u studentów: lenistwa intelektualnego Podoba mi się w studentach: młodość Moje marzenia: odwiedzić jeszcze kilka krajów Karol Tokarczyk & Dolores KLAPAUCJUSZ CZY TRURL? To dwie postaci stworzone przez S. Lema, konstruktorzy i wynalazcy, którzy wciąż walczą ze sobą o prymat w dziele tworzenia. Jeden jest hurraoptymistą technologicznym, drugi posiada do technologii dystans. Która postawa jest lepsza? Krzysztof Piotrowski, Zarządzanie i Marketing, II rok Nie chodzę do solarium, wolę naturalną opaleniznę. Uważam, że chodzenie do solarium jest niemęskie. Nie mam nic przeciwko kobietom chodzącym do solarium, byleby opalenizna ta nie była przesadzona. Agata Kołek, Zarządzanie i Marketing, II rok Nie chodzę do solarium. Według mnie jest to niezdrowe i szkodliwe, a na dodatek szkoda pieniędzy. Mężczyźni, którzy tam chodzą, wydają mi się mało męscy. Piotr Marczewski, Zarządzanie i Inżynieria Produkcji, IV rok Nie chodzę do solarium, jest mi to niepotrzebne. Latem nałapię promieni słonecznych, a potem wystarczają mi one na całą zimę. To, czy kobieta lub mężczyzna chodzi do solarium, to tylko i wyłącznie kwestia ich gustu i wyboru. Osobiście jestem za bardziej naturalną opalenizną. Kamil Szymaniec, Ochrona Środowiska, I rok Chodzę do solarium, czasem nawet dwa razy w miesiącu. Uważam, że to się przyda, zwłaszcza kiedy zbliża się pora letnia i można się pokazać. Wszystko jest ok, gdy mężczyzna czy też kobieta chodzi do solarium pod warunkiem, że nie wygląda potem jak murzyn lub marchewka. Przepytywała: Magdalena Szczerbata Foto: Krzysztof Tomicz Karol Dębicki, student I roku ekonomii, nie doczekał swoich 20 urodzin. Chciał mieć własną restaurację, chciał zostać wielkim kucharzem, chciał zmienić świat i udało mu się, bo jego życie wyzwoliło pięknego ducha: dobroci, nadziei i niegasnącego optymizmu, w nas, najbliższych. To potrafią tylko ludzie, w których jest prawdziwa miłość, a miłość, jak legenda nigdy nie umiera. W imieniu całej redakcji „UZetki”, Martyna Basaj fot. Piotr Giziński Idzie lato, a my biali. Jeśli lubicie być przybrązowieni, gdzie będziecie się opalać? ”UZetka” przypomina, że lepiej poczekać na prawdziwe słoneczko, bo nikomu nie jest potrzebna do życia ciemna karnacja, a na pewno nie już teraz i tu. Oczywiście, wszystko jest dla ludzi, ale miejcie rozsądek i jeśli już wybieracie się pod lampy, to nie zasypiajcie tam. Życzymy pięknych kolorów przez całe lato! Lem mawiał, że wystarczy nim potrząsnąć, aby „zamrowiło logarytmami”. Naczelna potrząsnęła mną, zamrowiło i powstał obecny dział. Znajdziecie w nim opis kilku ciekawych miejsc w Internecie, innych od tego, na co trafiamy guglając w celu znalezienia informacji do referatów. Może poprzez nie spojrzycie na dylematy Trurla i Klapaucjusza uważniej? Blogi. Idea znana każdemu. Wielu zapewne prowadzi własne. Te, które zamieszczam poniżej są trochę inne, ich autorzy skupiają się nad refleksjami dotyczącymi współczesnych mediów, Internetu, cyberkultury i jej aspektów. 1. 29,99 -> http://www.2999.pl Autorzy (J. Karaszewski, M. Talarek) sami o sobie mówią tak: „piszemy o wszystkich środkach przekazu, o komunikacji jako takiej i - możliwie rzadko - o reklamie”. Artykuły traktują głównie o nowych mediach, czerpiąc często z zagranicznych magazynów internetowych (np. z Wired). Znajdziecie tu choćby rozważanie na temat Lonelygirl15 (videoblogu na YouTubie), który okazał się wyreżyserowanym zamierzeniem komercyjnym. 2. error300 -> http://error300.org Autorem jest M. P. Pręgowski, blog nosi podtytuł: multiple choices - migawki z cyberprzestrzeni. Owe migawki dotyczą zazwyczaj wpływu współczesnych technologii na człowieka, jako istotę społeczną. Na przykład dotycząca CGC (computergenerated content), czyli tekstów tworzonych przez programy komputerowe bez ingerencji człowieka. stawowych doświadczeń kulturowych. To właśnie za pośrednictwem mediów (głównie najnowszych) zdobywamy wiedzę o ludziach i o świecie” - pisze autor – A. Winciorek, wielki miłośnik M. McLuhana, co WIDAĆ. Ale potrafi go przystępnie na swój sposób interpretować, nie bojąc się pisać o postmodernizmie. Blog nasycony dobrymi tekstami („Dlaczego Platon nie polubiłby Internetu?”). Sporo linków do innych dobrych miejsc w sieci. 3. www.adblog.pl -> http://www.adblog. pl Tworzony jest przez 6 osób, które piszą o wizerunku w Internecie, kampaniach reklamowych i społecznych oraz reklamach w TV i Internecie, hasłach reklamowych i kreatywnych pomysłach marketingowych. Wpisy mają formę linków do ciekawych, kontrowersyjnych lub dających do myślenia reklam, obrazów i filmów, kampanii internetowych. 5. blog.sienko.net.pl -> http://blog.sienko.net.pl Autor, Marcin Sieńko to filozof, wykładowca UZ, pracujący w Zakładzie Kultury Instytutu Filozofii. Pisze o sobie tak: „Trwam w uzależnieniu od Internetu, rozmaitych narracji i ciała. W świecie kultury, mediów i technologii próbuję odnaleźć miejsce dla człowieka. I dla siebie”. Na blogu prezentuje filozoficzne spojrzenie na media i kulturę współczesną i zwykłą codzienność. 4. mediokracja.pl -> http://winciorek. pl/alexwin „Kontakt z mediami jest jednym z pod- Marek Mirosław Pakoński [email protected] WYDARZENIA MAJ 2007 Portal dla przyjaciół Amerykański psycholog Stanley Miligram przeprowadził badania dowodzące, że między dwiema dowolnymi osobami na Ziemi istnieje ciąg średnio sześciu znajomych. Serwisy społeczności internetowych potwierdzają tę tezę. 12 kwietnia redakcję „UZetki” zaszczyciła swoją obecnością grupa młodych gości. Odwiedzili nas uczniowie gimnazjum nr 8 w Zielonej Górze, którzy w ramach zajęć mieli okazję poznać naszą pracę „od kuchni”. Gimnazjaliści dowiedzieli się, jak wygląda dzień pracy dziennikarza, poznali cały proces tworzenia gazety i wysłuchali odpowiedzi reporterów na zadane pytania. Może niedługo nasz skład powiększy się o nowych dziennikarzy? Paweł Ptaszyński [email protected] Dla licealistów albo studentów, którym nie chce się uczyć: dziesięć powodów, dla których warto studiować: 1. Studia = wolność – właśnie tak! Należy spojrzeć prawdzie w oczy: studiując nie narzeka się na brak wolnego czasu. 2. Studia to okres, w którym czas staje w miejscu, szczególnie, gdy kolejny raz jest się na pierwszym roku. 3. Studia to jedna wielka impreza, może nie każdy tak na to patrzy, ale czym byłoby studiowanie bez spotkań integracyjnych co najmniej 7 razy w tygodniu. 4. Studia dają możliwość doskonalenia i pracowania nad samym sobą w każdej dziedzinie, nawet najbardziej ekstremalnej. 5. Studiując nie przepłacasz – to właśnie dla studentów przeznaczone są tańsze wstępy na imprezy, czasami nawet za free. 6. Studiując inwestujesz w swoją przyszłość, czyli masz lepsze szanse na rynku pracy. 7. Uczelnia to idealne miejsce na poznanie przyszłego męża/żony, bo gdzie indziej można to zrobić, jak właśnie nie na Uniwersytecie? 8. Studia to czas, kiedy uczymy się niezależności. 9. Studiowanie to sztuka przetrwania i twórczego myślenia, każdego dnia miliony studentów na całym świecie budząc się myślą tylko o jednym - co zrobić, by się nie narobić – czyli jak przetrwać na uczelni? 10. Studia ratują organy – jak wiadomo, nieużywane zanikają, a studiując, chcąc czy też nie chcąc, używamy naszego mózgu, co ratuje go przed całkowitym zanikiem. Gorąco w to wierzymy. apathhia Śladami historii W budynku przy ul. Licealnej praca wre. Okolica i sam budynek zmienia się w bardzo szybkim tempie, a dawne liceum dla dziewcząt zamienia się budynek rektoratu Uniwersytetu Zielonogórskiego. Mimo, iż budynek ma niespełna 100 lat, historia miejsca, w którym został wybudowany, jest dłuższa. I ciekawa. Najstarsza wzmianka o ogrodzie znajdującym się w tym miejscu pochodzi już z 1618 r., ale pierwszy dom stanął dopiero w 1750 r. Była to duża kamienica wykonana z pruskiego muru, w późniejszym czasie otynkowana, która przetrwała do początków XX wieku. Kamienica była na tyle okazała, że przyjmowano w niej nawet króla Prus Fryderyka II. Niestety nie zachowały się materiały „Człowiekiem roku 2006 jesteś Ty” – ogłosił „Time”, honorując społeczności internetowe. Amerykański tygodnik za wzorcową podaje „kosmiczne kompendium wiedzy”, wirtualną encyklopedię Wikipedię. W uzasadnieniu czytamy: „Za przejęcie sterów globalnych mediów, za ustanowienie i kształtowanie nowej, cyfrowej demokracji, za pracę za darmo i ogranie profesjonalistów w ich własnej grze.” Czy ty jesteś laureatem tej prestiżowej nagrody? 3 razy na tak Tak, jeśli szukasz w wirtualnej rzeczywistości kontaktu z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Jeśli bierzesz udział w tematycznych dyskusjach czy komentujesz wpisy na blogach. Tak, jeśli śledzisz nowinki na portalach rozrywkowych takich jak YouTube albo publikujesz naukowe teksty w Wikipedii. Jednym słowem, należysz do niewidzialnej wspólnoty. Społeczności internetowe przyciągają szczególnie mocno młodych ludzi. Bierze się to z możliwości wymiany zdań, spotkania się w niczym nieograniczonym wirtualnym świecie. Bez bariery czasu, miejsca czy różnic kulturowych. W polskim serwisie społecznościowym Grono.net, Gemius - system monitorowania statystyk portalu - wskazuje 11 mln odsłon dziennie. Im trudniejszy dostęp do nowej społeczno- fot. Małgorzata Bejgier Bliskie spotkanie trzeciego stopnia 5 ści, tym bardziej ona przyciąga. Do Grona można dołączyć jedynie przez zaproszenie od znajomego (użytkownika serwisu). Kiedy już tam jesteś, do twojej dyspozycji tysiące forów dyskusyjnych, ogłoszenia o wydarzeniach kulturalnych i prawie trzymilionowa galeria fotek. Grono „Uniwersytet Zielonogórski” istnieje ponad dwa lata. Najgorętszym tematem ostatnich tygodni są tegoroczne Bachanalia. Zainteresowanych nie brakuje. 3 razy na nie W podręczniku do public relations czytamy: „Właściciel marki, zakładając tematyczny vortal społecznościowy, na przykład o samochodach terenowych czy zdrowym trybie życia, zyskuje przy bardzo taniej komunikacji marketingowej grupę lojalnych klientów. Ma do czynienia ze ściśle wyselekcjonowaną grupą potencjalnych kupców. Wybrany produkt staje się rdzeniem, wokół którego buduje się społeczność”. Skuteczność tego chwytu marketingowego potwierdza chiński komunikator QQ. Wirtualne „wesołe miasteczko” pozwala stworzyć internetowy wizerunek i osobowość postaci, którą chce się reprezentować. Można jej kupić ubrania, wybrać fryzurę, meble, a za dodatkową opłatą podarować wirtualne zwierzę domowe, które należy karmić wirtualnym pokarmem, zakupionym w wirtualnym supermarkecie, za wirtualne pieniądze „Q-coins”. Ta społeczność sieciowa stała się obsesją Chińczyków. Jest tak popularna, że stanowisko w jej sprawie zajął rząd, który uważa, że QQ może stanowić „silny ośrodek oporu politycznego”. Pomysłodawca portalu Pony Ma jest obecnie jednym z najbogatszych chińskich przedsiębiorców - w najprawdziwszej rzeczywistości. Naukowcy badający uzależnienie od Internetu alarmują: drugie życie w sieci to oderwanie od realnego świata na kilka godzin dziennie. Stało się to takim samym problemem społecznym jak alkoholizm czy zażywanie narkotyków. Kontakt człowieka z maszyną, czemu nie? Ale z realnym umiarem. Emilia Rogala [email protected] Co studentom Uniwersytetu Zielonogórskiego oferuje portal studentIX? Agnieszka Maria Walorska, Country Manager Poland, szef polskiego teamu StudentIXa: StudentIX.pl daje możliwość kontaktu z czterdziestoma tysiącami studentów z całej Polski w dwu i pół tysiącach grup dyskusyjnych. Album fotograficzny pozwala na dowolne grupowanie, pokazywanie i komentowanie zdjęć oraz zaznaczanie na nich naszych znajomych. Maturzyści w serwisie studentIX.pl uzyskają informacje z pierwszej ręki o większości uczelni w Polsce, w tym także o Uniwersytecie Zielonogórskim. Studenci łatwo dowiedzą się, z kim chodzą na zajęcia oraz bez trudu odnajdą ludzi o wspólnych zainteresowaniach, szybko i wygodnie zaproszą znajomych na imprezę czy do kina oraz znajdą partnerów do wspólnych projektów naukowych. Budynek rektoratu ul. Licealna archiwalne pokazujące historię tego budynku od 1775 r. do pierwszej połowy XIX wieku. Wiadomo tylko, że w 1859 r. właściciel hotelu „Pod Czarnym Orłem” (dzisiejsza ul. Władysława Sikorskiego) wybudował na ul. Licealnej stajnię dla koni gości hotelowych. Po śmierci właściciela do budynku na krótki czas wprowadziły się siostry zakonne z ewangelickiego Domu Diagonalnego „Betania”, które swoją siedzibę budowały przy dzisiejszej ul. Wazów. Po wyprowadzce sióstr miasto postanowiło wybudować przy ul. Licealnej szkolę dla dziewcząt, gdyż stara nie zaspokajała już pokładanych w niej po- trzeb. Pierwsze prace rozpoczęto w 1910 r., a całą inwestycję zakończono bardzo szybko, bo już w 1911 r. Szkoła posiadała bibliotekę, specjalistyczne pracowanie m. in. do fizyki, chemii czy biologii oraz 16 sal lekcyjnych. Ciekawostką było natomiast to, że sala gimnastyczna znajdowała się... na zewnątrz budynku i była to pierwsza szkoła w mieście z taką salą. W latach 20 XX wieku postanowiono rozbudować szkolę. Właśnie wtedy powstało prawe skrzydło budynku posiadające aulę na pierwszym piętrze tuż obok specjalistycznych pracowni. Budynek dzisiejszego rektoratu można podziwiać na dawnych pocztówkach. Nawet kolor elewacji jest podobny Budynek rektoratu – 1914 r. (ze zbiorów autora) do pokazywanych na starych kartach. Dla studentów rektorat w jednym budynku to bardzo dobra rzecz, szczególnie, że jest w centrum miasta i z każdego Kam- pusu będzie tyle samo drogi do niego. Grzegorz Biszczanik [email protected] WYDARZENIA MAJ 2007 STUDENCKI „Taniec z Gwiazdami” Grzechy główne studenta W życiu studenta przychodzą chwile, w których musi zrobić to, co musi. Czas na rachunek sumienia. Klaudia Kotlarska z I roku pedagogiki tańczy oberka i wcale się tego nie wstydzi! Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. W piciu – nieumiarkowanie występuje najczęściej. Oczywiście równie często student pokutuje już następnego dnia. Ale gdzie to jedzenie? Trzy dni ucztowania, zazwyczaj po opróżnieniu bankomatu z oczekiwanego jak manny z nieba stypendium. Sute trzy dni. Reszta to już tylko trzy minuty, co dzień! Czemu wybrałaś właśnie tańce ludowe, a nie tak modne w ostatnim czasie tańce nowoczesne? Za granicą ludzie doceniają takie tańce, bardzo im się podoba szczególnie folklor polski, oberek, mazur, kujawiak, krakowiak. W Polsce młodzież różnie na to reaguje, bardziej podoba im się hip hop, tańce towarzyskie, jednak na dłuższą metę tańce towarzyskie szybko się kończą, jest to współzawodnictwo. Ile czasu poświęcasz na taniec? W tygodniu mam dwie próby po 1,5 godziny. Jeżeli są jakieś koncerty, wyjazdy, to jest maraton, cały tydzień ćwiczy się po parę godzin... Jakie korzyści daje taniec? Jeżeli tańczy się od małego, ma się lepszą koordynację ruchów, znika wstyd, trema, stres, człowiek staje się bardziej otwarty i bezpośredni. Gdy wyjeżdżam z partnerem to zarabiam sobie w ten sposób, Muzealnym szlakiem „Nie ma czegoś takiego jak niebezpieczna broń. Są tylko niebezpieczni ludzie” - mówił Robert Heinlein. Trudno się z tym nie zgodzić. Historia pamięta kilka tysięcy wojen o tereny, na tym też polega taniec. Jakie masz inne zainteresowania? Sport, szczególnie fitness. Zamierzam zrobić teraz instruktora fitness we Wrocławiu. Interesuję się także warsztatami teatralnymi, ponieważ taniec oparty na folklorze jest związany z grą aktorską. Czy wiążesz swoją przyszłość z tańcem? Jeśli dostałabym się do zespołu zawodowego, to nie zostałabym w nim na całe życie. Myślałam raczej o pracy w teatrze lub czymś związanym z tańcem lub grą aktorską. Podoba mi się także zawód choreografa. Jak zachęciłabyś młodych ludzi do zapisania się na tańce ludowe? Tańce ludowe to przede wszystkim wyjazdy w Polsce i za granicę, nowe znajomości, przyjaźnie, ciekawe imprezy, nauka tańca oraz tradycji i obyczajów innych krajów. I świetna zabawa. Dziękuję. Mirosława Droga [email protected] Nic nie umiałem, ale wszystko ściągnąłem, będzie piąteczka. Nie raz da się usłyszeć takie pyszałkowate przechwałki. No a przecież ściągać… też trzeba umieć. do ściągalności abonamentu telewizyjnego. Spóźnialstwo chroniczne. Spóźnianie się dotyczy wszystkiego, począwszy od „punktualnego” przybycia na zajęcia. Można wysnuć hipotezę: im bliżej student ma na zajęcia, tym większe jest jego spóźnienie. Pojęcie termin dla studenta to rzecz względna. Dlatego prace i projekty żyją swoim życiem, aż do momentu, gdy student dzień przed godziną zero odkrywa, że czas jednak nie jest z gumy i że wreszcie trza się wziąć za pracę. Grzeszyć rzecz ludzka, a tym bardziej studencka. Rozgrzeszam was więc w imię Ojca Dyrektora i radia jego. Idźcie i nie grzeszcie więcej. Lenistwo nieświadome. Studiowanie to praca na ćwiczeniach, laboratoriach, ale i pilne przysłuchiwanie się słowom profesora na wykładach. Konstrukcja planu zajęć wprowadza nieświadomie równie nieświadomych studentów w błąd. W jak Wolne? Nieczystość globalna. Nieuszanowanie belfra swego. Nie każdy kwadrans akademicki trwa piętnaście minut. Bywają kwadranse o połowę krótsze. Równie ważną jak wyczucie czasu i punktualny Przewróciło się, niech leży… Róbta co chceta, ale nie śmiećta! Segregacja odpadów istnieje, to nie jest mit. Zdarza się jednak, że wyegzekwowanie dbałości o środowisko da się porównać Grzegorz Czarnecki g.czarnecki@uzetka,pl Tylko dwie godziny „Jej głos jest jak ocean, głęboki i pochłaniający” – taką i podobne opinie można było usłyszeć po wyjściu z sali teatru „Roma”, wysłuchawszy dwugodzinnego koncertu kobiety, obdarzonej najbardziej niesamowitym głosem na świecie. Lisa Gerrard, australijska wokalistka i kompozytorka, znana głównie z projektu Dead Can Dance, a także ze wspaniałych ścieżek dźwiękowych do filmów takich jak „Gladiator” lub „Helikopter w ogniu”, 25 kwietnia wystąpiła w warszawskim teatrze „Roma”. Gdy Lisa pojawiła się na scenie w towarzystwie dwóch pianistów, nie trzeba było długo czekać na wspaniałą reakcję publiczności – nieczęsto zdarza się bowiem, że gwiazda po wejściu na scenę dostaje owację na stojąco. Tuż po tym publiczność przeniosła się w przepiękny, magiczny świat głosu Lisy Gerrard, która wykonywała utwory ze swoich solowych albumów, nie zapominając również o fanach Dead Can Dance oraz muzyki filmowej. Gdy z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki utworu pt. „Sanvean”, zadedykowanego Zbigniewowi Preisnerowi, rozległy się głośne brawa, i wielu słuchało tej niesamowicie wzruszającej kompozycji ocierając od czasu do czasu mokre oczy. Na liście utworów pojawiły się kompozycje z nowych i starych albumów, a zaplanowany set zakończył się utworem „Now we are free” z filmu „Gladiator”. Gdy występ dobiegł końca, publiczności, gromkim aplauzem, udało się wywołać Lisę do dwóch bisów, żeby po wszystkim podziękować jej w piękny sposób za niesamowitą muzyczną ucztę. Cały występ przebiegł bez żadnej wpadki. Kolejny raz, zarówno muzycy, jak i gwiazda wieczoru, udowodnili swój niesamowity profesjonalizm. Nie można pominąć milczeniem wspaniałej pracy ekipy scenografii i rewelacyjnych efektów świetlnych, bez której ten koncert straciłby swoją minimalistyczną, ale jakże piękną i czarodziejską atmosferę. Po tak wspaniałym widowisku pozostaje jednak niedosyt, że ta wizyta w muzycznym raju trwała tylko dwie godziny. Paweł Ptaszyński [email protected] Lubuskie Muzeum Wojskowe w Drzonowie o władze, o kobiety. Każdy naród czymś walczył – mieczami, szablami, karabinami, czołgami i samolotami. Eksponaty związane z historią wojskowości od czasów średniowiecza aż do czasów współczesnych możemy zobaczyć w Lubuskim Muzeum Wojskowym w Drzonowie. Lubuskie Muzeum Wojskowe może poszczycić się drugą co do wielkości w Polsce kolekcją ciężkiego sprzętu wojskowego (150 różnego rodzaju czołgów, dział samobieżnych, armat) oraz drugą w Polsce kolekcją lotniczą (24 samoloty, 5 śmigłowców). Oprócz tego na terenie Muzeum jest jedyny w Polsce „Skansen fortyfikacyjny”. W Muzeum możemy zobaczyć liczne wystawy stałe, jak np. „Broń dawna”, „Żołfot. Jan Walczak UZetka: Jak zaczęła się twoja przygoda z tańcem? Klaudia Kotlarska: Wszystko rozpoczęło się 12 lat temu, gdy wstąpiłam do Lubuskiego Zespołu Pieśni i Tańca. Do tej pory tańczę w tym zespole i myślę o dalszej karierze w zespole zawodowym, takim jak Mazowsze czy Śląsk. Od małego byłam bardzo ruchliwa i moja mama chciała to jakoś wykorzystać. Od tego zaczęło się moje zainteresowanie tańcem. fot. Krzysztof Tomicz Pycha. zegarek (+/- piętnaście minut) okazuje się umiejętność przewidywania, z której strony nadejdzie belfer, aby nie wejść mu w pole widzenia podczas ewakuacji z zagrożonego jego przybyciem miejsca. Dajmy profesorowi szansę, kupmy sobie chociaż odblaskowe opaski na rękę. fot. Paweł Gross 6 nierz Polski 1914 – 1945” – z unikalną w Polsce wystawą poświęconą kobietom żołnierzom. Inną interesującą ekspozycją jest „Wojsko Polskie po 1945 r.” Z wystaw czasowych w Muzeum polecam „Wojsko Polskie w Iraku” oraz „Marszalek Józef Piłsudski”. Zwiedzający goście zobaczą także plener z ogromnym zbiorem sprzętu wojskowego. Muzeum w Drzonowie jest perełką na mapie nie tylko polskiego, ale także światowego muzealnictwa wojskowego. To właśnie tu możemy podziwiać dwa z trzech zachowanych na świecie dział samobieżnych SU-152, jedyny w Polsce jednoosobowy samolot ISKRA czy najnowszy nabytek Muzeum, o który zabiegał sam dyrektor dr Włodzimierz Kwaśniewicz – VIS wz. 32. - Jest to rarytas. W Polsce znajdują się tylko dwa egzemplarze. Jeden należy do nas – z nieukrywaną radością mówi dyrektor dr Kwaśniewicz. - Jest to nie lada gratka, gdyż VISy w produkcji seryjnej były pro- dukowane od 1935 r. - przekonuje. Lubuskie Muzeum Wojskowe zostało zaproszone po raz trzeci do Europejskiej Nocy Muzeów, która odbędzie się 19 maja od godz. 19.30. Wstęp będzie bezpłatny, a na zwiedzających czeka mnóstwo atrakcji, jak np. „Wioska rycerska” czy chociażby inscenizacja batalistyczna z czasów II wojny światowej. - To będzie niezapomniana noc – zachęca dyrektor dr Kwaśniewicz. Po takich atrakcjach miło będzie odpocząć przy ognisku, które można rozpalić na terenie Muzeum w specjalnie do tego przygotowanym miejscu. Kiełbaski w takim „wojskowym” towarzystwie smakują znacznie lepiej niż z grilla. Wiemy o tym – sprawdziliśmy całą redakcją. Każdy powinien tu zawitać! Grzegorz Biszczanik [email protected] Lubuskie Muzeum Wojskowe w Zielonej Górze z/s w Drzonowie zaprasza do odwiedzenia swoich ekspozycji : wtorek - piątek: 8.30 – 16.00 sobota – niedziela: 10.00 – 16.00 Ceny: dorośli indywidualny: 6,5 pln dzieci i młodzież indywidualny: 4,5 pln grupy zorganizowane: 4 pln przewodnik w budynku: 35 pln ognisko: 35 pln „Tymbark” – 1,5 pln Do Lubuskiego Muzeum Wojskowego w Drzonowie można dojechać z dworca PKS w godzinach: 7.50, 12.00, 14.20, 15.00, 17.30, 19.35. WYDARZENIA MAJ 2007 Koło Naukowe Historyków Studentów, Koło Naukowe Studentów Nauk Politycznych wraz z Kołem Naukowym Studentów Historii i Politologii Uniwersytetu w Opawie (Czechy) wspólnie organizują konferencję naukową, która odbędzie się w dniach 7-8 maja. Konferencja pt. „Polska i Czechy – od średniowiecznego uniwersalizmu do Unii Europejskiej” trwać będzie od 10.00 – 15.00 w auli C, w budynku głównym przy al. Wojska Polskiego 68. - Do tej pory Instytut Historii i Instytut Politologii nie współpracowały z partnerami z Czech, dlatego my wpadliśmy na pomysł, żeby nawiązać kontakt. W programie przewidziane są wystąpienia studentów z Polski i Czech, a także pracowników naukowych UZ – zdradziła nam Ilona Matejko, przewodnicząca Koła Naukowego Historyków Studentów. Władze koła mają nadzieję na nawiązanie długookresowej współpracy z Uniwersytetem w Opawie. Paweł Ptaszyński [email protected] UWAGA Pilna informacja dla wszystkich, którzy chcą nocą przejść, lub, co gorsza, przejechać rowerem obok „Wcześniaka” i zachować wszystkie zęby! Opuszczony DS od dwóch tygodni jest odcięty od świata metalową siatką, której po ciemku, za Chiny ludowe, zobaczyć nie można. Ostrzegamy więc rozpędzonych cyklistów, miłośników joggingu, biegnących na Zacisze po wieczorny browar oraz wszystkich nieświadomych obecności tych zdradliwych sideł, które, ku uciesze wielu, rozpięto na palikach. Szpaczydło Wyzwanie DYDAKTYKI 24 kwietnia w jednej z sal na Campusie A odbyła się druga edycja konkursu dydaktycznego dla studentów UZ. Wydarzenie zostało przygotowane przez Koło Naukowe Młodych Dydaktyków. - Konkurs, który się odbył, jest jedną z form działalności koła Młodych Dydaktyków – powiedziała nam dr hab. Stanisława Frejman, opiekun naukowy. – Koło istnieje już od ponad roku i jego zasadniczym celem jest rozwijanie postawy badawczej naszych studentów – mówi. Z kolei Konrad Siwiński, członek koła, ujawnił nam listę nagród ufundowanych przez sponsorów: - Do rozdania są dwa kursy językowe i zestaw słowników od szkoły LinguaViva, sprzęt komputerowy od sklepu Tylda, a także zestaw piór i multimedialna mapa samochodowa ufundowane przez firmę Biuro Plus – zdradza. Ponadto część laureatów otrzyma dwuosobowe zaproszenia na kolację do restauracji Ermitaż, a firma Abi Plus zaprosi któregoś z laureatów do filharmonii. Wyniki 15 maja. Paweł Ptaszyński [email protected] SPOWIEDŹ i ZAMACH NA WOLNOŚĆ SŁODKIE I KWAŚNE Witamy w kolejnej odsłonie tej rubryki. Z niecierpliwością oczekujemy Waszych propozycji na naszym forum. Życzymy miłej lektury! Od miesięcy przez nasz kraj wiedzieć, kto ich uczy. Rektor Politechprzetacza się fala dyskusji dotyczących niki Wrocławskiej, prof. Tadeusz Luty przeszłości, zwłaszcza tej sprzed 1989 poprosi każdego, kto współpracował r. Lustracja - wraz z cykliczną zmianą w PRL ze służbami specjalnymi, o odejście zabarwienia ideologicznego rządzących z pracy. Są też miejsca w Polsce, gdzie polityków wraca jak bumerang, którego uczelnie same jeszcze nie wiedzą, jak nigdy nie udawało się zatrzymać. mają się ustosunkować do nowego praPrzez ławy parlamentu prze- wa. Cały proces lustracyjny nie pochodziły różne projekty, budzące często skrajne emocje. Ostatecznie uchwa- winien się toczyć w takiej atmosferze, lono, że oświadczenia lustracyjne mu- jaka obecnie panuje w naszym kraju szą składać osoby urodzone przed w klimacie podejrzeń i walki. Są to 1 sierpnia 1972 skomplikowane W środowisku akar., które pełnią kwestie, których funkcje publiczne. rozwiązanie wymademickim pojawiają W przeciwieństwie ga czasu, rozwagi się głosy sprzeciwu. do poprzednich i delikatności. przepisów rozszeInną spraWarszawscy naukowcy rzono krąg adrewą jest narzucenie wyrazili zaniepokoje- uczelniom obowiązsatów. Dodano do niego m.in. dzien- nie sytuacją polityczną ku lustracji odgórnikarzy i naukoww Polsce, a lustrację nie, bez ich współców - od stanowiska udziału. Uważam, nazwali zamachem na że powinno się najadiunkta, pracownika naukowego i dypierw przedyskutoautonomię uczelni. daktycznego uczelwać sprawę z zainni, po rektora. teresowanym środowiskiem i w oparciu Czy powinno się rozdrapywać o ich opinie kształtować procedury, rany z przeszłości? Czy taka regulacja a nie dawać gotową rzecz do wdrożenie godzi w autonomię środowiska aka- nia. Idea lustracji na uczelniach demickiego? Co uczynić z ludźmi, któ- rzy donosili z własnej nieprzymuszonej wyższych nie jest złym pomysłem, ale woli? Czy nie dojdzie do nadużyć, poma- sposób jej wdrażania jest karygodny. wiania i niszczenia dobrego imienia ludzi Dwie drogi rozliczenia się z przeszłością mających czyste sumienia? Włożono kij są sensowne i pozwalają na ostateczne w mrowisko… zamknięcie tematu. Pierwszą jest cał W środowisku akademickim kowite zniszczenie wszystkich teczek pojawiają się głosy sprzeciwu. Warszaw- i dozgonne odcięcie się od przeszłości. scy naukowcy wyrazili zaniepokojenie Drugą jest pełne samooczyszczenie. sytuacją polityczną w Polsce, a lustrację Wybrano tę drugą, więc należy zrobić to nazwali zamachem na autonomię uczel- spokojnie, w taki sposób, aby zachować ni. Z drugiej strony są głosy poparcia ludzką godność. Są ważniejsze tematy dla samooczyszczenia. Podnoszone są w Polsce od wiecznego darcia przysłoargumenty mówiące, że ludzie z nieczy- wiowych kotów. stym sumieniem nie powinni mieć prawa do kształtowania światopoglądu następnych pokoleń, a młodzież ma prawo Kamil Zając Dialog O EKUMENIŹMIE WAŻNE ROZMOWY fot. Krzysztof Tomicz Dobrý den 25 kwietnia na Koło Naukowe Studentów Nauk Politycznych UZ „Audiatur et altera pars” zorganizowało debatę pt. „Ekumenizm – co nas łączy, co nas dzieli?” Wśród zaproszonych gości znaleźli się ks. A. Pruffer (Kościół rzymskokatolicki), pastor D. Lik (Kościół ewangelicko – augsburski), ks. A. Dudra (Kościół prawosławny), ks. St. Staworczyk (Kościół polskokatolicki). Ponadto zaproszenie przyjął prezes fundacji „Judaika” pan Andrzej Kirmiel. W pierwszej części debaty zaproszeni goście krótko scharakteryzowali specyfikę swoich wspólnot, opowiadając o korzeniach i aktualnej sytuacji. W drugiej części odpowiadali na pytania moderatora P. Maksymczaka, dotyczące definicji i trudności w dążeniu do dialogu ekumenicznego. Wszyscy przyznali, że dla nich pojęcie 7 ekumenizmu dotyczy wyznań w obrębie chrześcijaństwa, gdyż jest ono wspólnym korzeniem. Z sali padły pytania dotyczące lustracji i pomysłów opodatkowania kościołów Polsce. Goście przyznawali, że lustracja prowadzona w agresywny sposób ma niewiele wspólnego z ideałami chrześcijaństwa, ale „ucywilizowana” ma pozytywny skutek, ponieważ pozwala poznać prawdę i przebaczyć. Jeśli chodzi o opodatkowanie, to pojawiały się głosy umiarkowanego optymizmu. Duchowni przyznawali, że płacą już podatek naliczany od ilości wiernych, ale jeśli zasady nowego systemu dotyczyłyby na równi wszystkich, to w przyszłości nie widzą większych przeciwwskazań. Kamil Zając D la Urzędu Marszałkowskiego za wynegocjowanie utworzenia nowych regionalnych połączeń kolejowych. Dodatkowe pociągi pojawią się między innymi na trasie: Rzepin-Głogów, Kostrzyn-Krzyż. PKP rozważa także nad zwiększeniem ilości przejazdów z Zielonej Góry do stolicy oraz wprowadzeniem na czas wakacji nowego połączenia na trasie Kostrzyn-Szklarska Poręba. W tym przypadku więcej znaczy lepiej. D la organizatorów konferencji architektów i konserwatorów zabytków, która odbyła się w Zielonej Górze pod koniec kwietnia. Na spotkaniu zastanawiano się, jak wprowadzać nowoczesne rozwiązania architektoniczne w miejscach zabytkowych, które będą zdobić, a nie szpecić. Niestety także Zielona Góra może się „poszczycić” peerelowskimi budowlami na deptaku, które pasują tam jak kwiatek do kożucha. D la Uniwersytetu Zielonogórskiego za stałe podnoszenie poziomu kształcenia. Rezultat owych starań można było zobaczyć w tegorocznym rankingu polskich uczelni „Rzeczpospolitej”. Pod uwagę bierze się prestiż, siłę naukową i warunki studiowania. Zielonogórska uczelnia zajęła 57, lepsze niż poprzednio, miejsce, czyli jak na młody uniwersytet, całkiem nieźle. D la Biblioteki przy Uniwersytecie Zielonogórskim za brak oprogramowania Microsoft Word w komputerach, które są do dyspozycji w czytelniach. Uważamy, że program WordPad, który jest tam zainstalowany, nie jest wystarczający do studenckiej pracy. Wprowadzenie Worda do komputerów nie byłby kłopotliwe, za to znacząco ułatwiłoby pisanie wszelkich referatów. D la Rady Miasta Zielona Góra za plany inwestycji w Zielonej Górze kosztem wycinki ponad 170 hektarów lasów przy Trasie Północnej oraz w okolicach ulic Batorego i Poznańskiej. Nie negujemy starań o dynamiczny rozwój miasta, jednak Lubuskie jest płucami Polski, a wyciętego lasu przecież się nie zrekompensuje. Zdajemy sobie sprawę, że Zielona Góra ma mało miejsca przygotowanego pod nowe firmy i domy, jednak wierzymy, że owe trudności można pokonać i wycinka nie będzie potrzebna. D la lubuskich firm za kiepski wynik w rankingu „Rzeczpospolitej” na 500 najlepszych polskich przedsiębiorstw. Według szacunków tej gazety zaledwie 3 firmy z województwa lubuskiego znalazły się na owej liście. Jest to bardzo słabe osiągnięcie w skali kraju i gorsze w porównaniu z zeszłym rokiem. WINOGRONA Maria Brudło Stowarzyszenie Młodzi Demokraci Młodzi Demokraci Jeżeli macie jakieś sugestie czy pomysły, zapraszamy na forum: www.smdzg.fora.pl lub wyślijcie na adres email: [email protected] MŁODZI DZIENNIKARZE Bartłomiej Walkowski, redaktor naczelny „Paradoxu” serdecznie zaprasza uczniów „Elektronika” do współpracy z pismem. Chciałby przekazać gazetę w dobre ręce. Sam, podobnie jak większość zespołu redakcyjnego, zdaje w tym roku maturę. „Paradox” działa w zielonogórskim Zespole Szkół Elektronicznych i Samochodowych od 2004 roku. Sześciosobowy początkowo zespół redakcyjny z czasem rósł w siłę i poszerzał swoje szeregi. Bartek jest redaktorem naczelnym niemal od początku istnienia pisma. W tym roku będzie musiał zdać swoją funkcję, by móc wkroczyć na wyższy stopień edukacji. Nad wyborem nowego Naczelnego czuwa opiekun „Paradoxu” mgr Włodzimierz Pawlicki. W przeszłości wspierał inne działające w tej szkole gazetki, które niestety upadały z chwilą ukończenia szkoły przez redaktorów. Pan Włodzimierz nie chce, by „Paradox” spotkał podobny los, dlatego zależy mu, by do redakcji zgłaszały się nowe osoby. Warto zaznaczyć, że funkcjonowanie gazety nie polega jedynie na pisaniu, ale również robieniu zdjęć, edytowaniu tekstów, obróbce komputerowej etc. Redaktorzy „Paradoxu” dokładają wszelkich starań, by prowadzone przez nich pismo wyglądało profesjonalnie. Nawiązali współpracę ze sponsorem w postaci firmy „Seven Komputery”. Dzięki temu mogą drukować swoje pismo, zamiast używać kserokopiarki. „Paradox” współpracuje również z redakcją „Gazety Wyborczej”. – Każdy dziennikarz może w razie wątpliwości skontaktować się z dziennikarzem „Wyborczej” – dowiedzieliśmy się od Bartka Walkowskiego. Jeden z dziennikarzy „Paradoxu” odbywa w tej chwili staż w „Wyboczej”, inny pracuje w Radiu Zielona Góra. Gazeta „Elektroników” współpracuje także z „UZetką”, jej redaktorzy wielokrotnie brali udział w warsztatach organizowanych przez nas na uniwersytecie. Maciek Kancerek [email protected] 8 WYDARZENIA MAJ 2007 ZAPRASZAMY NA WYCIECZKĘ Niesulice, Sława, Łagów, a może mniej znane wśród studenckiej braci Dąbie lub Nowogród Bobrzański? Gdzie wybrać się w długie i cieple majowe dni, żeby się ochłodzić? Sprawdzliśmy za Was. Do wielu miejsc wokół Zielonej Góry można pojechać za kwoty nie obciążające studenckiej kieszeni. Niesulice – jezioro Nieslysz Niesulice to niewielka miejscowość niedaleko Świebodzina, położona nad malowniczym jeziorem Niesłysz. Koszt wyjazdu w jedną stronę to 12 zł. Pojezierze Łagowskie urzeka pięknymi lasami obfitymi w grzyby oraz nieskazitelnie czystą wodą. W różnego rodzaju ośrodkach jak i nad jeziorem czekają liczne atrakcje, m.in. kursy surfingu. Wędkarze także nie będą się nudzić. W Niesulicach jest kilka czystych plaż, na których czuwają ratownicy. Niestety, część z nich jest płatna. sami za o wiele mniejsze kwoty. Jezioro położone jest wśród lasów oraz Parku Miejskiego, z którego roztacza się piękna panorama. Warto skorzystać z dużej bezpłatnej plaży z wypożyczalnią sprzętu wodnego (kajaki, łódki, rowery wodne) oraz zjeżdżalnią wodną. (odjeżdżają spod wiaduktu przy dworcu PKP w Zielonej Górze). Jezioro znajduje się w północnej części miasta od strony wjazdu z Zielonej Góry. Dojechać można od ulicy Wędkarzy oraz Fa b r y c z n e j . Zabór – jezioro Zabór Duży i Zabór Mały Jezioro w Zaborze jest przykładem płytkiego jeziora o średniej głębokości przekraczającej niewiele ponad 1,5 metra. Niestety wszystkie jego brzegi są podmokłe, często o charakterze bagiennym. W bliskiej okolicy znajduje się Jezioro Zabór Mały oraz cztery wyrobiska powa- Ochla – zalew nad dziką Ochlą Do Ochli dotrzemy na kilka sposobów. Spacerem przez Park Piastowski, dojedziemy ścieżkami rowerowymi lub autobusami (MZK za 1,60 zł lub PKS za ok. 4 zł). Staniemy przed wyborem, czy wybrać się na bezpłatną tzw. dziką Ochlę, gdzie znajdziemy miejsce na ognisko, ławeczki i bar, czy na strzeżony basen po drugiej stronie ulicy z boiskami do siatkówki, koszykówki oraz gastronomią. Gdy znudzi nam się pobyt nad wodą, w odległości ok. 2 km od wody znajduje się Muzeum Etnograficzne, które także w a t o odwiedzić. Łagów – Jezioro Trześniowskie Łagów, miasteczko leżące nad dwoma jeziorami: Trześniowskim i Łagowskim, w otoczeniu wspaniałych lasów bukowych, gdzie obecnie znajduje się Łagowski Park Krajobrazowy. Możemy tu skorzystać z łodzi, kajaków oraz kąpać się w bardzo czystej wodzie. W mniej słoneczne dni polecamy wybrać się na doskonale oznakowane szlaki pieszych wędrówek lub pojeździć na rowerze po leśnych ścieżkach. Koszt dojazdu do Łagowa PKS-em to ok. 13 zł. Sława – Jezioro Sławskie W Sławie znajduje się jedno z największych jezior województwa lubuskiego. Do Sławy dojedziemy PKS-em – koszt ok. 14 zł lub z Nowej Soli, Wschowy, Głogowa specjalnie kursującymi bu- PKS-em za ok. 8 zł. Urzekną nas cztery jeziora otoczone sosnowym drzewostanem. Godne uwagi jest Jezioro Wielkie, którego wody zaliczane są do I klasy czystości. Rekreacji i wypoczynkowi mają służyć także trasy wycieczek pieszych i rowerowych przebiegających najczęściej wzdłuż rzek (Odry i Bobru) oraz jezior (Wielkie i Pławie). Całość walorów turystycznych uzupełniają piękne krajobrazy, pomniki przyrody i liczne zabytki architektoniczne. Nowogród Bobrzański – Jezioro Turowskie Do Nowogrodu Bobrzańskiego dostaniemy się PKS-em za 3,30 zł lub specjalnie kursującymi tam busami za 2,80 zł Przy jeziorze znajdują się miejsca parkingowe (płatne w sezonie letnim) plaża z boiskiem do siatkówki. Kąpielisko jest strzeżone. Jezioro, zarybione wieloma gatunkami ryb, stanowi atrakcję dla wędkujących. W odległości ok. 150 m od jeziora przepływa rzeka Bóbr. pienne, gdzie można się kąpać i zrobić grilla. Do brzegów jeziora przylega stary park z wczesnobarokowym pałacem. Można tu wynająć pokój z wyżywieniem. Miejsca noclegowe znajdują się również w odległej o ok. 1,5 km od Zaboru. W odległości 2 km od jezior płynie Odra. Do Zaboru dojedziemy PKS-em za ok. 5 zł. Dąbie – Jezioro Wielkie Do Dąbia, malej miejscowości niedaleko Krosna Odrzańskiego, możemy dojechać Grzegorz Biszczanik [email protected] Podróże są najlepszym bodźcem twórczości. Karl Julius Weber W ZIELONEJ JEST NAM NAJLEPIEJ Monika Niestrawska, II rok malarstwa, Wydział Artystyczny Czy twoim zdaniem Zielona Góra jest miastem atrakcyjnym i przyjaznym studentom? Bardzo podoba mi się Zielona Góra. Lubię kontakt z przyrodą, ale też podoba mi się życie miejskie, a Zielona Góra łączy te dwie cechy. Jest dużym tetniącym zyciem miastem, ale posiada wiele terenów zielonych, co sprawia, że dobrze się tu czuję. Mówisz, że bardzo lubisz Zieloną Górę, a może jest jakieś miejsce, które szcze- gólnie sobie upodobałaś? Tak, takim miejscem jest Park Piastowski, a konkretnie „Góra Tatrzańska”. Pomimo, że jest to miejsce położone w centrum miasta, można się tam poczuć jak w górach, zrelaksować się i odpocząć od życia w miejskim zgiełku. Grzegorz Szymański, I rok politologii, Wydział Humanistyczny Jak ocenisz Zieloną Górę? Zielona Góra z jednej strony jest karłowata, co zarzucą niektórzy, ale mnie odpowiada jej spokój, a dynamikę zawsze można pobudzić, trzeba tylko chcieć. Zielona Góra to paradoks szans dla młodych. Czy w Winnym Grodzie jest miejsce, które darzysz szczególną sympatią? Lubię spacerować po Parku Tyciąclecia i okolicach Górki Tatrzańskiej. Cenię spokój i zieleń. Poza przyrodą lubiłem patrzeć na grafity „Awarii”, gdy jeszcze działała. Park to dla mnie po prostu enklawa ciszy w mieście, która czasem jest potrzebna, a „Awaria” to miejsce, gdzie koncertowały zespoły z całej Europy. Marzena Toczek Niepokojący podmuch wiatru zniósł lot Pawła Ptaka Ptaszyńskiego do kaczego gniazda. Na szczęście, powrócił, choć od tamtej pory widzi podwójnie. „Mam tak samo jak ty, miasto moje a w nim najpiękniejszy mój świat...” - tak o swoim ukochanym mieście śpiewał Czesław Niemen, a co studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego twierdzą o mieście, w którym się uczą? WYDARZENIA MAJ 2007 Pierwszy zaprezentował doświadczenie Otto von Guerick w 1654 r. w Magdeburgu. Eksperyment wciąż jednak zachwyca. Pokaz obejrzało już wiele miast, półkule podróżują po całej Polsce. Przyszła i kolej na zielonogórskich studentów. Eksperyment polega na rozerwaniu Nieugięte półkule Festiwal Nauki zapowiada się w tym roku niebanalnie. Pokaz „Półkul magdeburskich” 3 czerwca przy Ratuszu o 13:30 będziemy mieli okazję zobaczyć na własne oczy. Składanka przebojów Alan ‘Bassky’ Bucki i Grzegorz ‘Amon’ Jacewicz współpracują ze sobą dopiero od lipca 2005 r., mają na swoim koncie pokaźny dorobek. Komponują, nagrywają płytę, a nawet… studiują. Jak określilibyście swój styl? Jakie klimaty muzyczne Was inspirują? Często pojawia się problem z określeniem tworzonej przez nas muzyki. Dość długo szukaliśmy brzmień, które najbardziej nam odpowiadają. W tej chwili, podczas pracy nad trzecią płytą, jesteśmy pewni co i jak ma być zrobione. Wiele ciekawych pomysłów czerpiemy zza oceanu. Muzyka The Enterhajs to mieszanka energicznych, klubowych, czarnych numerów oraz spokojnych, melodyjnych, popowych ballad. Mimo, że w naszej twórczości występują elementy rapu, to z pewnością nie chcemy być kojarzeni z hip hopem. Trudno nam jednoznacznie określić nasz styl. Tworzymy swoją muzykę, a ocenę pozostawiamy Wam. Co trzeba zrobić żeby wydać własny krążek? To marzenie wielu grup. Na sukces nie ma recepty, a kariera The Enterhajs dopiero nabiera tempa. W czerwcu 2006 roku wystartowaliśmy w konkursie internetowym zorganizowanym przez wytwórnię My Music i mp3. wp.pl pt. „Rap Eskadra 4”. Nasz utwór pt. „Ten wieczór” znalazł się wśród 20stki kompozycji, które w ramach na- grody zostały wydane na składance. Pół roku później wystartowaliśmy w kolejnej edycji tego samego konkursu z utworem pt. „Salsa”. Tym razem wygraliśmy konkurs i dzięki temu dołączyliśmy do artystów wytwórni My Music. Muzyka, którą tworzymy bardzo podoba się nie tylko publiczności, ale i różnym rozgłośniom radiowym. Na większości składanek znaleźliśmy się dzięki My Music oraz radiu Eska. Co i gdzie studiujecie? Alan ‘Bassky’ Bucki studiuje Edukację Artystyczną w zakresie Sztuki Muzycznej na Wydziale Artystycznym, a Grzegorz ‘Amon’ Jacewicz studiuje Filologię Angielską na Wydziale Humanistycznym. Gdzie można Was w najbliższym czasie usłyszeć? Zachęcamy do odwiedzania naszej strony – www.enterhajs.com. Zamieszczamy na niej najświeższe informacje. W tej chwili koncerty odłożyliśmy na dalszy plan i skupiliśmy się nad ukończeniem albumu The Enterhajs. Jan Walczak [email protected] dwóch półkul o średnicy ok. 0,5 m, z których po złożeniu wympompowuje się powietrze. Ciśnienie atmosferyczne sprawia, że jest je bardzo trudno rozdzielić. W Toruniu, po wielu nieudanych próbach, zdołało je rozerwać 70 osób. Co ciekawe, towarzyszy temu ogromny huk, przez niektórych porównywany nawet do wystrzału armatniego. We Wrocławiu 9 z kulami walczyło 16 koni. Z pewnością będzie to bardzo widowiskowa demonstracja dla miłośników fizyki i nie tylko. Oby tylko nasi studenci nie okazali się słabsi od ciśnienia! Kochani, nie przynieście wstydu uniwersytetowi! Martyna Basaj [email protected] Biomedyczny UZet Inżynieria Biomedyczna na Uniwersytecie Zielonogórskim, czyli nowy kierunek łączący nauki techniczne i medyczne, będzie funkcjonować już od października 2007 r. Inżynierię medyczną uważa się za priorytetową w skali zarówno krajowej, jak i międzynarodowej. Przyrost produkcji w tej dziedzinie w małych i średnich firmach wynosi ok. 15% rocznie. Motorem napędowym są potrzeby służby zdrowia w doskonaleniu leczenia oraz wymagania społeczne. Planowana liczba miejsc na tym, trzeba przyznać dość oryginalnym, kierunku to sześćdziesiąt osób. Inżynieria biomedyczna to rzadkość na wyższych uczelniach w kraju. W ubiegłym roku, jako pierwsza, nabór na ten kierunek rozpoczęła AGH. Jak mówi Dziekan Wydziału Mechanicznego UZ, profesor Edward Kowal, sukces rekrutacyjny w krakowskiej akademii jeszcze bardziej zachęcił do utworzenia tego kierunku w Zielonej Górze. Dziekan Edward Kowal wymienia jednym tchem zalety studiowania na tym własnie profilu: absolwenci będą przygotowywani m.in. do udziału w wytwarzaniu i projektowaniu aparatury medycznej, szeroko rozumianej współpracy z lekarzami, będą przygotowani do pracy w szpitalach i innych jednostkach organizacyjnych lecznictwa, jednostkach wytwórczych aparatury i urządzeń medycznych. Nie można też zapomnieć o udziale w pracach naukowo-badawczych związanych z dziedziną biomedyczną. Kadra Wydziałów Mechanicznego oraz Elektrotechniki Informatyki i Telekomunikacji zagwarantuje studentom dobre wykształcenie w tej dziedzinie, a regionalni przedsiębiorcy zapewnią pracę w przyszłości. Uniwersytet stwarza kolejną szansę studentom i licealistom, aby się rozwijać, więc ją wykorzystajcie. Grzegorz Czarnecki [email protected] Spodziewajcie się takich przedmiotów: biochemia, biofizyka, biomateriały, grafika komputerowa, a nawet... implanty i sztuczne narządy. Chrześcijańska Szkoła Podstawowa SALOMON rozpoczyna swoją działalność 1 września 2007 roku. Siedziba szkoły mieści się w Społecznym Ognisku Artystycznym w Zielonej Górze przy ul. I. Krasickiego 4. Prowadzimy zapisy dzieci do klas I, II, III oraz do zerówki. Szczegółowe informacje znajdują się na stronie internetowej Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Edukacyjnego - www.chse.pl, oraz pod numerem tel. 660 786 709. 10 WYDARZENIA MAJ 2007 Głos z liceum Okiem studenta politechniki Kierunek: zagranica! WEJDŹ NA SZCZYT... Z każdym dniem maleje szansa na spędzenie najbardziej fantastycznego okresu w życiu. Co roku na Waszej uczelni jest możliwość wyjazdu na semestr lub rok za granicę na inną uczelnię. Zadam więc pytanie... Czasami dopiero tam, na szczycie, udaje nam się dostrzec mizerię i bierną rozpacz ludzkiego mięsa, lecz nie bójmy się o tym powiedzieć wprost, bo będąc u góry nie musimy się martwić o to, co myślą inni i kim dla nich jesteśmy. DLACZEGO NIE?! Caspar David Friedrich był najwybitniejszym malarzem niemieckiego romantyzmu i wniósł do tej pięknej sztuki to, co absorbuje mnie najbardziej - poczucie samotności oraz melancholii przesycone mistycyzmem, które utwierdza nas, że człowiek wobec przyrody jest tylko marną zatopioną kreską wśród miliardów istot świata. Goethe powiedział, że „prawda jest podobna do Boga: nie jawi się bezpośrednio, lecz postrzegamy ją w jej przejawach: symbolach.” Jeden z nich pełni u Friedricha postać męska, na przykład w „Podróżniku po morzu chmur”. Stwierdzenie „jestem człowiekiem” brzmi dość skromnie wśród milionów szarych mas tego gatunku. Jestem człowiekiem, lecz tego nie widzę, tak samo jak nie widzę tego, czy Słońce jest żółte czy pomarańczowe. Dlaczego tego nie widzę? Bo coś mi przeszkadza... Współczesny człowiek jest obojętny na prawa metafizyki, na magię codzienności. Nie potrafi wyzwolić się od marnych pokus, jakie proponuje nam nasz własny Mefisto. Bardziej przejmujemy się tym, co powiedzą inni, zamiast wejść w swoją fazę REM i poczuć, czym jest prawdziwa wolność. Nagonka na sukces - i wszystko koniecznie, i za wszel- Podążając tym tropem w ubiegłym semestrze dość przypadkowo zapisałem się na wyjazd w ramach programu Socrates/Erasmus do niemieckiego miasta Ingolstadt na ten semestr. Mimo ogromnego stresu związanego z załatwianiem tony papierków, szlifowaniem języka, martwieniem się o finanse i o wszystko o co tylko się można martwić, dziś powiem jedno: WARTO! Podejmując decyzję o wyjeździe, kiedy już prawie klamka zapadła nagle, przyznam szczerze, obleciał mnie strach. Strach przed nieznanym. Czarne myśli o czekających na mnie wyzwaniach skłaniały mnie do wycofania się z całego przedsięwzięcia – na szczęście nie dość skutecznie. Dziś, przebywając w pięknym bawarskim mieście, potwierdzam słowa mojego przyjaciela, który, będąc na Socratesie w Danii, zapytany o radę odparł: „Absolutnie na nic się nie oglądaj!” JEDŹ! To samo chciałbym doradzić Wam, drodzy czytelnicy. Spacerek do biura współ- pracy międzynarodowej może być pierwszym krokiem do spędzenia najwspanialszej przygody w Waszym życiu. Codziennie poznaję tutejszą kulturę oraz kulturę i zwyczaje każdego z uczestników wymiany na „mojej” nowej uczelni. Fascynującym jest posłuchać o zwyczajach i kulturze Meksyku, Kanady, Hiszpanii, Rosji, Tajwanu czy nawet RPA. Wymieniłem tylko sześć krajów z około piętnastu, z których są reprezentanci. Zajęcia na uczelni, mimo iż mają wymiar edukacyjny, to jednak stanowią w pewnym sensie drugi plan. Regułą jest, że studentom socratesowym nie robi się problemów z uzyskaniem zaliczenia. Opiekunowie z wydziału międzynarodowego poprzez organizowane co chwilę wycieczki dbają, abyśmy się nie nudzili. Chociaż trudno o to ostatnie. Wspólne imprezy integrujące całe towarzystwo niejednokrotnie kończą się bladym świtem i często owocują przyswojeniem kolejnej partii słówek z obcych kontynentów. Nie do pogardzenia są też zdobyte kontakty. Kto wie, czy dla uczestników nie zaowocują w przyszłości ciekawym związkiem partnerskim czy też na przykład ciekawymi propozycjami biznesowymi. Wśród zaproszeń w odwiedziny do różnych krajów wymienię choćby te do Indii. Nie sposób wyliczyć wszystkich plusów wyjazdu. Dlatego zachęcam i Was – dajcie sobie szansę na przeżycie wspaniałego okresu waszego życia. Mimo początkowego stresu, naprawdę warto zdecydować się na coś takiego. Prawdopodobnie już nigdy potem nie będzie takiej okazji! D.K. PRACA PO POLITOLOGII? Politologia na UZ cieszy się dość dużą popularnością... A co się dzieje po skończeniu studiów? ką cenę. Czy sukces musi być materią namacalną i widoczną? Czy sukces musi mieć na imię: Prestiż, Władza czy Forsa? Co musi się wydarzyć, by człowiek zrozumiał swą wartość i poczuł się szczęśliwy? I świadomy swego imienia i nazwiska: Homo Sapiens, a nie Homo Agresor, dla którego fideizm jest zwykłą puszką Pandory, a słowo „dziękuję” krzyżem na grobie. Każdy z nas ma przed sobą mnóstwo dróg, mnóstwo drogowskazów i mnóstwo szans na dotarcie na swój własny szczyt. I prędzej czy później każdy tam trafi. Każdy z nas stanie się Kordianem i dla każdego z nas Mont Blanc oznaczać będzie co innego. Na pewno będzie to radykalna transformacja naszej tożsamości. Dla Kordiana oznaczała uformowanie się młodego patrioty. Nas może uczynić marksistami, faszystami nowego rządu Musolliniego czy platońskimi mędrcami. Nikt z nas nie zna swojego przeznaczenia, bo ono nie istnieje. Na szczycie zorientujemy się, że kiedy nasze atomy odłączą się od tego, co próżne, zostanie tylko wolna przestrzeń i horyzont, a Mojra okaże się zwykłym mitologicznym wytworem wyssanym z palca, a nie żadną boginią. Z góry nie dostrzegamy innych twarzy ani imion. Pytanie tylko, jak będzie wyglądał nasz dialog, tam na szczycie? Jeśli zdecydujemy się przemawiać, pamiętajmy, że nosimy piękne imiona. Nie bójmy się przedstawić ich światu, bo, jak pisał Stanisław Brzozowski w „Widmach moich współczesności” „Miarą człowieka jest stosunek do jego własnego imienia”. Daria Lisiecka Zespół Szkół Ekologicznych Targi pracy Tegoroczne targi pomogły znaleźć pracę tym, którzy jej szukają. fot. Piotr Giziński fot. Piotr Giziński Studia na Uniwersytecie w Maastricht – nieosiągalne? A jednak. Kamil Zwolski, absolwent politologii UZ, jest przykładem na to, że politologia pozwala się rozwijać. - Trzeba się zapisywać do organizacji pozarządowych, nawiązywać współpracę z portalami internetowymi zajmującymi się zagadnieniami politologicznymi. Na początku nie ma wynagrodzenia, ale ono przychodzi z czasem – radzi Kamil. Pracował w kilku lokalnych stacjach telewizyjnych oraz w „Gazecie Lubuskiej”. - Szkoda mi osób, które traktują studiowanie jako beztroski czas, bo na konkurencyjnym rynku będą mieli małe szanse na znalezienie pracy – przekonuje. Współpracował z kilkoma portalami internetowymi, pisał artykuły. Zaangażował się w międzynarodowej organizacji pozarządowej, w której współzarządzał projektem, w ramach którego organizował spotkania na UZ dotyczące stosunków transatlantyckich. Był także na kilku konferencjach międzynarodowych, a w ramach programu Camp America dwa razy odwiedził USA, gdzie poznał swoją obecną narzeczoną, Emilię. Teraz Kamil kończy studia w Maastricht, które umożliwiły mu otrzymanie propozycji studiów doktoranckich w Anglii. Zacznie od października. Udało mu się również dostać stypendium, w ramach którego będzie się uczył amerykańskiej i europejskiej polityki zagranicznej. Niestety, nie wszyscy studenci politologii, tak jak Kamil, mają jasno sprecyzowane cele, tym bardziej, że często jest to bardziej przypadkowy wybór Chciałabym, aby studia politologiczne pomogły mi określić cele, które mogłabym realizować. Kornelia Grządko, studentka I roku kierunku. - Chciałabym, aby studia politologiczne pomogły mi określić cele, które mogłabym aktywnie realizować – stwierdza Kornelia Grządko, studentka I roku politologii. - Niestety studenci niechętnie aktywnie działają, co w zasadzie powinno być wpisane w studia politologiczne – komentuje dr Ryszard Michalak, dodając, że nawet na zajęciach widać u studentów minimum zaangażowania, dyskusja, na której powinien opierać się politolog jest elementem deficytowym. - To niestety działa na niekorzyść studenta, który jak najszybciej powinien znaleźć dziedzinę, w której się sprawdzi i w tym kierunku zacznie zdobywać umiejętności i doświadczenie – dodaje prof. Bernadetta Nitschke. Politolodzy nie mogą czuć się bezpiecznie na rynku pracy. W ubiegłym roku z pośród 69 bezrobotnych politologów 62 znalazło pracę, ale nie w swoim zawodzie. Absolwentom zdarza się jednak podejmować pracę w swoim zawodzie. Dobrym tego przykładem mogą być rzecznicy byłej prezydent miasta, Bożeny Ronowicz - Marta Sawicka i Aleksander Dziącko, którzy ukończyli UZ. Monika Bubińska [email protected] Studenci interesowali się ofertami, szczególnie dlatego, że pojawiały się tam również propozycje praktyk i staży, także za granicą. Na targach zareklamowało się 20 firm. Swoją ofertę prezentowały również ośrodki organizujące warsztaty, szkolenia oraz kursy przygotowawcze, które doradzają młodym ludziom, jak funkcjonować na rynku, a także przeprowadzają badania indywidualnych preferencji zawodowych. Odbywały się wykłady i prezentacje dotyczące metod i technik poszukiwania pracy oraz zasad rekrutacji. Pracodawcy najbardziej potrzebują inżynierów budownictwa, informatyków, programistów, osób ze znajomością języków obcych, audytorów, specjalistów do prowadzenia szkoleń i organizowania konferencji, sympozjów. Poszukuje się ludzi, którzy są mobilni, wykazują gotowość do nieustannej edukacji, podnoszenia swoich kwalifikacji, uczestniczenia w szkoleniach. Liczy się również umiejętność pracy w zespole. Na targach, jak i w Urzędzie Pracy, najwięcej pojawiało się ofert dla informatyków, bankowców, inżynierów budownictwa, osób chcących pracować w handlu, jak również dla osób tylko z wykształceniem średnim. Natomiast problemy z zatrudnieniem mogą mieć osoby posiadające wykształcenie ekonomiczne, pedagogiczne, a także specjaliści administracji publicznej. Niestety w ofertach bardzo często wymagane jest doświadczenie, którego absolwentom przecież brakuje. Pracodawcy radzą, aby w czasie studiów odbywać w miarę możliwości jak najwięcej staży, przechodzić szkolenia lub pracować w różnych firmach jako wolontariusze. Monika Bubińska [email protected] rozrywka MAJ 2007 CO? 07 08 11 12 14 15 16 WT 23 24 25 ŚR 26 Na pytanie z poprzedniego testu co oznacza skrót UFO – najdowcipniej odpowiedział Janusz Bubek z II roku Zarządzania i Marketingu. Jego odpowiedź to: Uwaga Fariujący Ogórek. Gratulujemy! PT Suma punktów 24 – 29 Najbardziej się obawiasz, że w następnych wyborach będziesz musiał wybrać dwóch prezydentów. Może istotnie lepiej wyjedź w Bieszczady. SO Punktacja: Odp. a - zawsze 1 pkt. Odp. b - zawsze 2 pkt. Odp. c - zawsze 3 pkt. Wyniki testu Suma punktów 10 –17 Nie zdziwi cię na pewno powstanie nowego Kabaretu Moherowego Niepokoju. Jesteś odporny na to, jak serial Moda na sukces na zdjęcie z anteny. Sam najchętniej zagrałbyś w teleturnieju Miliard w Ambonie. Suma punktów 18 – 23 Prawdopodobnie masz brata bliźniaka, tylko o tym nie wiesz. Jeśli masz coś na sumieniu, uważaj - Oleksy też był kiedyś ministrantem. CZ WT PN ND Pytanie 4. Gdzie prawdopodobnie powstanie tarcza antyrakietowa? a) w Zielonej Górze, b) w Cigacicach, c) we Włoszczowej. Pytanie 10. Z bratem bliźniakiem można: a) ukraść księżyc, b) stworzyć IV RP, c) wymyśl coś sam* 17 Pytanie 7. Pierwsza dama używa perfum marki: a) Coty, b) Stary Viking, c) Szambo. 18 Pytanie3. W Polsce prawdę mówią: a) wszyscy, b) nikt, c) taśmy. Pytanie 9. Czy masz coś do zarzucenia obecnemu rządowi? a) TAK, nie mam nic do zarzucenia, b) NIE, nie mam nic do zarzucenia, c) odpiszę z Irlandii. 19 Pytanie 6. W prezydenckim slangu do widzenia to: a) nara, b) siema, c) spieprzaj dziadu. 21 20 Pytanie 2. ”Niczego nie będzie” to hasło wyborcze: a) Coperfielda, b) Nostradamusa, c) Kononowicza. 22 Pytanie 8. Jeśli Lepperowi śnią się ziemniaki, to: a) czas orać pole, b) na wiosnę go posadzą, c) jesienią go wykopią. ŚR Pytanie 5. Najmodniejsze nakrycie głowy to: a) kapelusz, b) szlafmyca, c) moherowy beret. CZ Pytanie 1. W czerwonym najbardziej do twarzy: a) dziennikarce, b) październikowi, c) małpie. PT O polityce słyszysz dużo i wszędzie? Rozwiąż test lub zastanów się, czy nie lepiej zostawić to wszystko i wyjechać w Bieszczady? Wybraną odpowiedź zaznacz znakiem X. PN Katarzyna Uryasz [email protected] TEST: Polityka cię dotyka * Przysyłajcie swoje propozycje odpowiedzi jak najszybciej emailem na adres [email protected]. Najlepsze i najbardziej pomysłowe odpowiedzi zostaną nagrodzone. Nagrodą jest umieszczenie w tej witrynie imienia, nazwiska, roku i kierunku studiów wygrywającego wraz z jego odpowiedzią. Powodzenia. 09 ŚR PT Smacznego! SO CZ najlepiej na cała noc. Kurczaka smaż na rozgrzanej patelni, po chwili przewróć na drugą stronę i dalej podsmażaj, aż się zarumieni. Podawaj z ryżem. SO Przygotowanie: Do dużej misy wlej sok z cytryny, wrzuć kminek, kurkumę, kolendrę, łyżeczkę curry i czosnek. Wymieszaj trzepaczką, dodaj jogurt, ponownie wymieszaj. Skrop kilkoma kropelkami tabasco. Dodaj łyżeczkę papryki w proszku, wrzuć cebulę i ponownie wymieszaj całość. Teraz włóż kawałki kurczaka do marynaty. Przykryj misę folią i włóż do lodówki na minimum 2 godz., a WT Składniki: ∙ 4 piersi kurczaka ∙ 1 pokrojona w paski cebula ∙ 3 zmiażdżone ząbki czosnku ∙ 150 g pełnotłustego jogurtu naturalnego ∙ 3 krople tabasco ∙ 1 pęczek posiekanej kolendry ∙ 1 łyżeczka kminku w proszku ∙ 1 łyżeczka kurkumy w proszku ∙ curry ∙ sok z 2 cytryn ∙ sól ∙ papryka ostra ∙ pieprz 10 PN Cytrynowy kurczak Organizator: Biuro Promocji UZ Koordynator: Anna Urbańska – e-mail: [email protected] 28 29 30 WT 31 Organizatorem spotkanie jest Biuro Promocji Uniwersytetu Zielonogórskiego. Do organizacji seminarium został zaproszony Urząd Marszałkowski, Regionalny Ośrodek EFS w Zielonej Górze oraz Euroregion Sprewa-Nysa-Bóbr. Zgłoszenia przyjmowane są do dnia 8 maja br. pocztą e-mail na adres: [email protected] . Formularz zgłoszeniowy dostępny jest na stronie: www.bp.uz.zgora.pl. Ilość miejsc ograniczona! ŚR 10 maja br. (czwartek) o godz. 11.00, Zielona Góra, kampus B UZ (al. Wojska Polskiego 69), bud. główny, sala Rady Wydziału Humanistycznego 108 (I piętro). CZ Zapraszamy Pracowników i Studentów Uniwersytetu Zielonogórskiego do udziału w seminarium PO Kapitał Ludzki, Lubuski Regionalny Program Operacyjny oraz Europejska Współpraca Terytorialna w okresie 2007-2013 w kontekście szkolnictwa wyższego oraz promocja projektów dofinansowanych z funduszy Unii Europejskiej. PN GrzegorzCzarnecki 20:00 19:00 19:30 20:00 21:00 21:00 21:00 20:00 20:30 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 19:00 20:00 21:00 21:00 21:00 22:00 20:00 20:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 19:00 20:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 20:00 18:00 20:00 21:00 21:00 21:00 21:00 20:00 20:30 21:00 21:00 21:00 21:00 20:00 21:00 21:00 21:00 22:00 20:00 20:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 20:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 19:00 20:00 20:00 21:00 21:00 21:00 20:00 20:30 21:00 21:00 21:00 21:00 20:00 21:00 21:00 21:00 22:00 18:00 20:00 20:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 20:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 21:00 20:00 20:00 21:00 21:00 21:00 20:00 20:30 21:00 21:00 21:00 21:00 20:00 21:00 21:00 21:00 22:00 GDZ IE? KIEDY? Impreza studencka Sabaton , Thunderbolt , At The Lake JAAD Studencka Prywatka Impreza studencka Reggae Night Impreza taneczna Karaoke Karaoke Dyskoteka Impreza studencka Dyskoteka Impreza taneczna Spektakl „Czerwony Rubin” Wystawa „poszło” Jam Session z muzyka na żywo Czwartkowa Prywatka u Michała Karaoke Impreza studencka Potańcówka w Kotłowni Bluesowy Jam Session Impreza taneczna Dyskoteka Impreza taneczna Taneczny mix przebojów Impreza taneczna Dyskoteka Krzysztof Kiliański i Old Friends Orchestra Dyskoteka Taneczne Party Impreza tematyczna Impreza taneczna Dyskoteka Impreza taneczna Kocioł mix Dyskoteka BACHANALIA 2007 (www.bachanalia.pl) Impreza studencka BACHANALIA 2007 (www.bachanalia.pl) Izabela Borucka, Piotr Leszczyński „Różne oblicza miłości” Studencka Prywatka Impreza studencka Reggae Night Impreza taneczna Kabaret Hlynur BACHANALIA 2007 (www.bachanalia.pl) Karaoke Karaoke Dyskoteka Impreza studencka Dyskoteka Impreza taneczna BACHANALIA 2007 (www.bachanalia.pl) Jam Session z muzyka na żywo Czwartkowa Prywatka u Michała Karaoke Impreza studencka Potańcówka w Kotłowni Bluesowy Jam Session Impreza taneczna Dyskoteka Impreza taneczna Taneczny mix przebojów Impreza taneczna Dyskoteka Dyskoteka Taneczne Party Impreza tematyczna Impreza taneczna Dyskoteka Impreza taneczna Kocioł mix Dyskoteka Henryk Miśkiewicz - Full Drive II (Jazz) Impreza studencka Studencka Prywatka Impreza studencka Reggae Night Impreza taneczna Karaoke Karaoke Dyskoteka Impreza studencka Dyskoteka Impreza taneczna Jam Session z muzyka na żywo Czwartkowa Prywatka u Michała Karaoke Impreza studencka Potańcówka w Kotłowni „Demos Kratos – Władza Ludu” Bluesowy Jam Session Impreza taneczna Dyskoteka Impreza taneczna Taneczny mix przebojów Impreza taneczna Dyskoteka Dyskoteka Taneczne Party Impreza tematyczna Impreza taneczna Dyskoteka Impreza taneczna Kocioł mix Dyskoteka Impreza studencka Studencka Prywatka Impreza studencka Reggae Night Impreza taneczna Karaoke Karaoke Dyskoteka Impreza studencka Dyskoteka Impreza taneczna Jam Session z muzyka na żywo Czwartkowa Prywatka u Michała Karaoke Impreza studencka Potańcówka w Kotłowni 11 U OJCA 4 RÓŻE KAWON 4 RÓŻE HIGHLANDER JANKIEL KOTŁOWNIA JANKIEL RETRO KLUB WINIARNIA STRASZNY DWÓR STUDIO BAR HIGHLANDER KLUB GĘBA GALERIA PWW STRASZNY DWÓR 4 RÓŻE CARPE DIEM HIGHLANDER KOTŁOWNIA 4 RÓŻE HIGHLANDER KAWON STRASZNY DWÓR KOTŁOWNIA STUDENCKA KLUB WINIARNIA FILHARMONIA STARY MŁYN BACHUS 4 RÓŻE HIGHLANDER KAWON STUDENCKA KOTŁOWNIA KLUB WINIARNIA (free) (37/45 zł) (5 zł) (free) (free) (5 zł) (5 zł) (free) (free) (studenci free) (free) (studenci free) (free) (3 zł) (free) (free) (6 zł) (free) (free) (6 zł) (2.99 zł) (free) (10 zł) (5 zł) (5 zł) (free) (studenci free) (35 zł) (10 zł) (free) (5 zł) (free) U OJCA (free) KLUB WINIARNIA 4 RÓŻE HIGHLANDER JANKIEL KOTŁOWNIA KLUB GĘBA (free) (free) (5 zł) (5 zł) (5 zł) JANKIEL RETRO KLUB WINIARNIA STRASZNY DWÓR STUDIO BAR HIGHLANDER (free) (free) (studenci free) (free) (studenci free) (free) STRASZNY DWÓR 4 RÓŻE CARPE DIEM HIGHLANDER KOTŁOWNIA 4 RÓŻE HIGHLANDER KAWON STRASZNY DWÓR KOTŁOWNIA STUDENCKA KLUB WINIARNIA STARY MŁYN BACHUS 4 RÓŻE HIGHLANDER KAWON STUDENCKA KOTŁOWNIA KLUB WINIARNIA KAWON U OJCA 4 RÓŻE HIGHLANDER JANKIEL KOTŁOWNIA JANKIEL RETRO KLUB WINIARNIA STRASZNY DWÓR STUDIO BAR HIGHLANDER STRASZNY DWÓR 4 RÓŻE CARPE DIEM HIGHLANDER KOTŁOWNIA BWA 4 RÓŻE HIGHLANDER KAWON STRASZNY DWÓR KOTŁOWNIA STUDENCKA KLUB WINIARNIA STARY MŁYN BACHUS 4 RÓŻE HIGHLANDER KAWON STUDENCKA KOTŁOWNIA KLUB WINIARNIA U OJCA 4 RÓŻE HIGHLANDER JANKIEL KOTŁOWNIA JANKIEL RETRO KLUB WINIARNIA STRASZNY DWÓR STUDIO BAR HIGHLANDER STRASZNY DWÓR 4 RÓŻE CARPE DIEM HIGHLANDER KOTŁOWNIA (free) (6 zł) (free) (free) (6 zł) (2.99 zł) (free) (10 zł) (5 zł) (5 zł) (free) (studenci free) (10 zł) (free) (5 zł) (free) ORGANIZUJESZ? - NAPISZ [email protected] (free) (5 zł) (studenci free) (free) (5 zł) (studenci free) (30/35 zł) (free) (free) (free) (5 zł) (5 zł) (free) (free) (studenci free) (free) (studenci free) (free) (free) (6 zł) (free) (free) (6 zł) (2.99 zł) (free) (10 zł) (5 zł) (5 zł) (free) (studenci free) (10 zł) (free) (5 zł) (free) (free) (5 zł) (studenci free) (free) (free) (free) (5 zł) (5 zł) (free) (free) (studenci free) (free) (studenci free) (free) (free) (6 zł) (free) (free) (6 zł) 12 KULTURA MAJ 2007 Hollyłódź Ziom Po zakończeniu „przedśpiewu” (rolę supportu pełnili beatboxer Zgas, a takżę dj Mojastara i Wojtek Jaske) na scenę wkroczyli O.S.T.R, Kochan i DJ Haem... fot. Katarzyna Uryasz Kayah – MTV UNPLUGGED Od samego początku ich występu czuć było luz i nieskrępowanie. O.S.T.R. bez problemu nawiązał kontakt z publicznością, do tego stopnia, że w zgrabnie wplecionych (w regularne utwory) freestyle’ach zwracał się bezpośrednio do wybranych z publiczności osób. Właśnie te rapowane improwizacje rozgrzewały publikę do czerwoności. Nie bez powodu O.S.T.R. uznawany jest za najlepszego polskiego „fristajlowca”. Potrafi skomentować dosłownie wszystko, ubierając to w trafnie dobrane rymy. Trzeba przyznać, że Ostry nie boi się komentować niczego, począwszy od sytuacji polskiej sceny hip-hopowej, po sytuację na scenie politycznej. Nie szczędzi nikogo, tak samo dostaje się lewicy, prawicy czy centrum. Ktoś mógłby powiedzieć, że Ostry jest zbyt brutalny w swoich przemyśleniach, ale taki jest hip-hop - komentuje brutalną rzeczywistość nierzadko brutalnym językiem. Ostry potrafi też na scenie stać się Adamem Ostrowskim, potrafi mówić o rzeczach dla niego ważnych, o miłości, rodzinie, przyjaciołach. Szczególne pochwały należą się Haemowi, który naprawdę, popisał się swymi umiejętnościami turntablistycznymi. O.S.T.R wraz z ekipą dał prawie dwugodzinny koncert złożony nie tylko z własnych produkcji, ale także klasyczych wersji podkładów, będących niekiedy kultowymi (np. mistrzowskie „If I Rule The World” znane z wersji Nas’a i Lauren Hill). W pamięci publiczności na pewno utkwiły momenty, kiedy Ostry dopadał automatu perkusyjnego AKAI MPC 500, na którym na żywo składał linie perkusji, jednocześnie „wypluwając” z siebie naprawdę miażdżące fristajle. Żal tylko, iż O.S.T.R. rapował w miażdżącej większości utwory z nowej płyty. Oczywiście pojawiły się takie klasyczne perełki jak np. „Kochana Polsko”, czy „A... B... C”, lecz moje ukochane „Niebo”, pochodzące z albumu producenckiego Emade, zostało ograniczone do wplecionego w utwór refrenu. Zrozumiałe jednak, że Adam Ostrowski przyjechał do Zielonej Góry promować ostatni album, dlatego nie uznaje tego za mankament. Michał Krauze 27 marca w auli Państwowej Szkoły Muzycznej im. Mieczysława Karłowicza odbył się Wokalny Wieczór Mozartowski. Wystąpili goście, pedagodzy i studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz uczennice Państwowej Szkoły Muzycznej w Zielonej Górze. Wieczorną podróż w świat muzyki rozpoczął dziewięcioletni skrzypek Jan Ulwański, który Piosenką francuską nieznanego kompozytora zjednał sobie serca słuchaczy. Tuż po niej zabrzmiała jedna z dwunastu mozartowskich wariacji na temat Piosenki francuskiej, w wykonaniu pianistki Marii Kuny. Kolejnym młodym wykonawcą była jedenastoletnia Julia Stepaniuk, która swoim delikatnym głosem zaśpiewała pieśń Mozarta Przybywaj miły maju i otrzymała gromkie oklaski. Zazdrośnicy i zdrajcy niewarci byli rozpaczy, dlatego damy z opery Wesele Figara potrafiły dać im nauczkę, a nam, słuchaczom, doskonałą lekcję życia. Dwa duety w wykonaniu Danuty Jawornickiej i Michała Rucińskiego, Anny Ulwańskiej i Olgi Ksenicz oraz aria Hrabiny doskonale o tej właśnie historii opowiedziały. Jedną z wielu atrakcji tego wieczoru był duet Bogumiły Tarasiewicz i Anny Ulwańskiej, którego treść opierała się na jednej sylabie „miau”. Mistrzowskie wykonanie „Kotów” ukazało słuchaczom nie tylko możliwości głosowe obu śpiewaczek, ale także nieznane nam często piękno kocich odgłosów. Pomysłodawczynią Wokalnego Wieczoru Mozartowskiego była Anna Ulwańska – pedagog Uniwersytetu Zielonogórskiego i Państwowej Szkoły Muzycznej w Zielonej Górze. Data została wybrana nieprzypadkowo, gdyż właśnie 27 marca imieniny obchodziła Lidia Selbka-Gawrylarz – wieloletni pedagog klasy śpiewu Państwowej Szkoły Muzycznej w Zielonej Górze i zarazem specjalny gość tego wieczoru. Wielu spośród absolwentów Lidii Selbki-Gawrylarz ukończyło Akademie Muzyczne i zrobiło wokalną karierę. Jej uczniowie to m.in. Ewa Werka, Jolanta Czyż, Anna Ulwańska, Jolanta Sipowicz, Grażyna Zielińska oraz Romuald Tesarowicz. Ten ostatni osobiście przyjechał na Wokalny Wieczór Mozartowski złożyć życzenia i podziękowania, a także wystąpić na małej estradzie. Wokalny Wieczór Mozartowski połączył młodość z dojrzałością wykonawczą i pomimo różnic w umiejętnościach wokalnych – bo przecież nie wszystko wypadło doskonale – pomysł jest godny naśladowania. Diana Lewicka Zapraszam na piąty już koncert z cyklu „Index Art Akustycznie” w którym tym razem wystąpi grupa „Jaad” z Żar. Przedstawią swoje piosenki w nowych wersjach z gościnnym udziałem znakomitej altowiolistki Moniki Czarneckiej. Zaprezentują materiał ze swojej ostatniej studyjnej płyty (Dwa). Będą goście, nowe brzmienia, będzie nastrojowo i wiosennie. Zagrają w Kawonie we wtorek 9 maja o 19.30. Bilety kosztują 5 zł. Zapraszam serdecznie, TWÓRZMY MITY. Przekażcie, proszę, te informacje komu tylko się da. To bardzo ważne. Z góry dziękuję. Kamil Sahaj, organizator. Pomysł koncertów „bez prądu” okazał się na początku poprzedniej dekady strzałem w dziesiątkę. Płyty nagrane w studiach MTV przez Kiss, Seala czy Nirvanę na stałe weszły do kanonu i są perełkami wśród dokonań wspomnianych wykonawców. Dzięki Kayah możemy obcować z pierwszym „swojskim” MTV Unplugged. Umiejętne aranżacje świadczą o klasie Kayah. Artystce udało się uniknąć wiejskiego country, tak często spotykanego przy okazji wydawnictw „bez prądu”. Hity Kayah powędrowały w stronę smooth jazzu („Kiedy mówisz” z gościnnym udziałem Anny Marii Jopek), nie tracąc nic ze swojej mocy. „Testosteron” wciąż jest pełen energii, a „Na językach” wzbogacone o beatbox buja jeszcze bardziej niż wersja oryginalna. Warto wspomnieć, że wydawnictwo dostępne jest również w wersji DVD, a także jako combo CD+DVD. Akustyczne wcielenie Kayah w wersji z obrazem potęguje pozytywne wrażenia. Maciek Kancerek [email protected] HARLEM – NIEBO NADE MNĄ Po trzech latach ciszy do gry wraca zespół Harlem. Powrót ów to obwieszczenie, że czołówka polskiej sceny rockowo-bluesowej żyje i ma się dobrze! Płytę „Niebo nade mną” promują do tej pory trzy single („Świat w obłokach” z repertuaru Marka Grechuty, „You’re in love again”, „Przywitaj ze mną nowy dzień”). Znak szczególny albumu to obecność doskonałych gości (Dean Bowman, Maciej Balcar, Piotr Cugowski, Jerzy Styczyński). Podstawę stanowi jednak niepowtarzalny głos Ryszarda Wolbacha – lidera zespołu, świetnie skompilowany z pomysłami gitarowymi Krzysztofa Jaworskiego. Osobiście trudno mi się doszukać jakichkolwiek wad u najmłodszego dziecka Harlemu. Krążek jest naszpikowany przebojami. Spośród trzynastu piosenek, prócz singli, na szczególną uwagę zasługują m.in. optymistyczne „Niebo nade mną” i „Potop” oraz niezwykle refleksyjna „Kropla”. W skali szkolnej, oceniam ten album na mocne 5. Błażej Kowalczyk [email protected] PORCUPINE TREE FEAR OF BLANK PLANET Popularność Porcupine Tree rośnie z płyty na płytę. Całkiem zasłużenie, bo Steven Wilson jest wyjątkowo zdolnym artystą, a dowodzona przez niego grupa należy do światowej czołówki zespołów rockowych. Nowy krążek nie przynosi znaczących zmian. Zespół kontynuuje drogę rozpoczętą na płycie „In Absentia” z dalsządrogą na jej następczyni „Deadwing”. To wciąż głęboko osadzony w tradycji rock progresywny, urozmaicony psychodelicznymi akcentami. Liryczny wokal pięknie komponuje się z pastelowymi, lekko rozmytymi dźwiękami, w których pełno melancholii i zadumy („Way Out Of Here” z gościnnym udziałem znanego z King Crimson Roberta Frippa). Na płycie znalazło się miejsce dla długiego, „usłanego” mnóstwem muzycznych myśli „Anesthetize”. Kapitalne solo gra tutaj Alex Lifeson z Rush, pojawiają się też typowo metalowe gitary. To nie pierwszy flirt Wilsona z mocniejszą odmianą rocka. Wyjątkowe wydawnictwo potwierdza absolutną zjawiskowość i geniusz Porcupine Tree, a Wam zapewnia długie godziny z wyjątkowo piękną muzyką. Maciek Kancerek [email protected] KULTURA MAJ 2007 Żołądek to nie San Francisco Piersi już za kilka dni będzie można posłuchać na bachanaliowej scenie. Częściej jesteś Pawłem Kukizem z płyt Piersi, tym z płyty z Borysewiczem czy też z Yugotonu, bądź Yugopolis? Wiesz… To jest podobnie, jakbyś zadał pytanie temu aktorowi, który grał Wołodyjowskiego, czy on jest bardziej Wołodyjowski czy jakiś inny. Ja po prostu gram i za to Bogu dziękuję, że on mi dał jakieś takie większe spektrum możliwości. Czy spotykałeś się z atakami ze strony grup społecznych, które krytykowałeś w swoich tekstach? A cóż oni mogą mi zrobić? Często spotykałem się z atakami, ale mam pełną świadomość, że na takie ataki jestem narażony. Nic szczególnego. Reklamowałeś swego czasu Pepsi. Stawiasz ją wyżej nad Colę? Cola nie zaproponowała mi żadnej reklamy – to pierwsza podstawowa sprawa. Ponieważ Pepsi mi w tej chwili nie płaci, to nie mogę powiedzieć, co stawiam wyżej. Gdyby Cola zapłaciła, to powiedział- Album „Piracka płyta” miał bardzo niską cenę. Od jakiego nakładu sprzedaż miała być opłacalna i czy udało się taki nakład osiągnąć? Dostaliśmy „Złotą płytę” bez praktycznie żadnej promocji radiowej i telewizyjnej. Pojawił się na krótki okres teledysk, ale to jest żadna promocja. Ja przede wszystkim chciałem pokazać wytwórniom płytowym, że piractwo i niskie nakłady to efekt bardzo wysokich cen płyt. Jak długo będzie trwała taka praktyka, tak długo będzie powszechne piractwo. Ja na tej płycie nie zarobiłem praktycznie żadnych pieniędzy, ale miałem satysfakcję, że udowodniłem im, że można sprzedać 30 tys. płyt. Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na Bachanaliach Paweł Ptaszyński Maciej Kancerek Czekamy na Wasze (nie tylko poetyckie) próby literackie! Nadsyłajcie je na adres: [email protected] Błażej Kowalczyk Ja patrzę - On patrzy Ja znów - On też Patrzę Patrzę znów A widzieć? Dlaczego widzenia nie ma w moim patrzeniu Dlaczego patrzenia nie widzę Chcę widzieć jak patrzę Gdy patrzę chcę dostrzegać Dostrzegać chcę tego co widoczne Dostrzegać mogę - gdy tego chcę Chcę wiedzieć Znów patrzę On przestał Sylwia (śmiech) To nie jest legenda. Kiedyś w Bełchatowie zapytali nas, gdzie jest drugie auto. Jakie drugie auto? Nie ma (śmiech). Cały sprzęt to trochę zbyt szumnie powiedziane. Przez lata graliśmy na cudzych gratach, na sprzęcie pożyczanym od kapel lokalnych. Chciałbym im przy okazji serdecznie podziękować. Jeździliśmy bez bębnów i bez wzmacniaczy. Mieliśmy ze sobą instrumenty, osprzęt do bębnów. Kiedy basista kupił wzmacniacz, właściwie samą „głowę”, woził ją na swoich kolanach. Nie było mu łatwo, bo ma posturę niskiego koszykarza. W dodatku siedział z tyłu, na plecach miał śpiwór i generalnie plecak. Zjeździliśmy w ten sposób cały kraj, pół Europy. Białym Fiatem 126p. Od tamtej pory mamy reumatyzm, ale... było warto (śmiech). Czym jeździcie teraz? Kumpel wypożycza nam Forda Couriera. Mieszczą się w nim plecaki, wzmacniacze chłopaków, ich instumenty. Wchodzi mój werbel i blachy. Ciężko mieszczą się bębny, często zalegają na tylnej kanapie. Leżą na środku, oddzielając chłopaków i znacznie ograniczając im przestrzeń życiową. W porównaniu z „maluchem”, mamy teraz luksus. fot. Katarzyna Uryasz Maciek Kancerek Wiersz plisowany patrzę na pierwsze zmarszczki pod oczami i w każdej doszukuję się pewności że ciągle czekolada pasuje do moich ust a pończochy do łydek które nie biegają już za wiatrem w polu ani za zielonym światłem żeby zdążyć na drapanie po plecach wiem że czwarty siwy włos to nie przez rachunek za prąd tylko przez to prześcieradło które gniecie się pod jednym ciałem Boję się być zdradzonym Przez miłość do Ciebie. niczym plisy na spódnicy z małym zapasem poukładałam plany na dziś choć w gruncie rzeczy w nieładzie wyglądają ciekawiej Boję się być zdradzonym Przez samego siebie. na więcej nie mam siły a trzeba jeszcze dojść Boję się być kochanym Nie będąc szczęśliwym. na zieloną górę czterdzieści minut Boję się Leniwiec śpi 16 godzin na dobę. Muzycy zespołu twierdzą, że nazwa do czegoś zobowiązuje, jednak w rozmowie z „UZetką” Jarek „Okoń” Oczoś mówi, że na każdym kroku stara się zaprzeczać, że jest leniem i obibokiem. Perkusista Leniwca opowiedział nam o jeleniogórskich kibicach i podróżowaniu przez Europę swojskim Fiatem 126p. W Zielonej Górze krąży legenda dotycząca Leniwca. Mówi o Was jako o jedynym w historii zespole, który do „4 Róż dla Lucienne” przyjechał na koncert wraz z całym sprzętem... „maluchem”. nie TyLkO poezja… bym, że jednak Colę. biliśmy się z kibicami „UZetka”: Jak żyjecie z kibicami jeleniogórkiego KS Karkonosze? Nagraliście kiedyś piosenkę poświęconą klubowi. Okoń: Zrobiliśmy to w czasach, kiedy była wojna między dresami, a nie-dresami. Szczerze mówiąc, nigdy nie byłem na żadnym meczu Karkonoszy. Moja fascynacja futbolem ma generalnie charakter „od chwili do chwili”. Pociąga mnie to tylko momentalnie. Częściej biliśmy się z kibicami, niż gadaliśmy. Przynajmniej ja. Nie chcę wypowiadać się za kumpli z zespołu. W 1999 roku mieliśmy sporą akcję przed koncertem Kultu z okazji Dnia Wiosny. Spotkaliśmy wesołą brygadę koło dworca PKP i daliśmy radę. Nie uciekliśmy. Generalnie było dobrze. Osobiście nie znam kibica, któremu mógłbym spokojnie podać rękę. Kiedyś groziło mi to ciężkim kalectwem, kto wie, może nawet śmiercią. Piosenka ukazała się na składance „Wykopmy rasizm ze stadionów” (wydanej przez stowarzyszenie „Nigdy Więcej” w 2004 r.), spotkaliśmy się z przychylnymi opiniami w mieście, również od ludzi, którzy są kibicami klubu. 13 Hanka Pietruszewska Boję się być kochanym Kochając na niby. Błażej Kowalczyk Wiersz do wynajęcia wsadziłam chleb do zamrażalnika więc do Bożego Narodzenia wystarczy mi jedzenia dalej nie sięgam bo za długie powieki spadają mi na ręce nie muszę czytać Fukuyamy aby uznać że moje prywatne państwo jest u kresu swojego istnienia zwijam flagi i ogon pod siebie i idę może znajdę dla siebie kawałek podłogi Hanka Pietruszewska Twoja Asturia Wsiądź do łodzi, Wyznacz kurs, Z ulgą krzyknij do Boga, Ucieknij z życia, W błękitny nurt, Oceanu wielkiego pustkowia. Podnieś żagiel, Opuść port, Ster przeznaczeniu podaj, Rusz przed siebie W horyzont chmur, Gdzie Twoje serce się chowa. Tak płynąc zanurz dłoń, By zniszczyć kajdany doszczętnie, Uśpiona przez morską toń, O swej podróży śnić Będziesz. Krystian Saja nocne majaki kiedy powieki zamkniesz podobnie jak dziś i dłonie zmęczone ułożysz do snu ogarnę rękoma twe czoło spocone ustami otarte z minionego dnia wtulę się w ciepłych ramion szorstką skórę i szepnę w ucho słowami nie moimi: -jesteś przystanią na wzburzonym morzu latarnią morską dla płynących łajb wiatrem wiejącym w żagle marynarzy i snem spokojnym gdy przychodzi sztorm M. Kalinowska Brama Przed bramą srebrną ścieżka się wije, Kręta jest droga przede mną. Ileż w ciemności pułapek kryje, Czających na duszę biedną. Pomóż o Mistrzu, ty znasz mą dolę, Widziałeś ją wiele razy, Tu nie pomoże oko sokole, Spełnij Wergila rozkazy. Tam w dole jasno. Co to tak płonie? Co smaga ściany te blaskiem? To iskry krzeszą Hefajsta dłonie, Bijąc w okowy z trzaskiem. Kajdany dzwonią na stopach cieni, Świeże się rany goją. Kolor posoki ścianę tą mieni, Tu nawet czarty się boją. Wybacz mi Mistrzu, ja tam nie wejdę, Nie chcę podzielić ich losu. Ja sobie drogą okrężną przejdę, Mi nie potrzeba patosu. rozmowa ze sobą jutro nadejdzie trzeba weź się pchnij jedną nogą do przodu trzeba otwórz oko wiem jeżeli boli wiem wiem pójdź to nie koniec pójdź nie koniec trochę popatrz drzewa będę zielone życie się nie cofnie nie bój wstań trzeba weź pchnij jedną nogę wstań jutro nadejdzie M. Kalinowska fot. Katarzyna Uryasz KULTURA MAJ 2007 Początek czegoś fajnego fot. Małgorzata Bejgier Beata Małecka o ksywie artystycznej „Żaba” i Adrianna Borek „Sikorka” to „Babeczki z rodzynkiem”, finalistki tegorocznego Przeglądu Kabaretów ”Paka”. Z czym „Babeczki z rodzynkiem” wróciły z krakowskiej „Paki”? Żaba: Wracamy z uśmiechem, satysfakcją i zadowoleniem. Ada: Dostaliśmy wyróżnienie i nagrodę specjalną za wiersz napisany specjalnie dla nas przez Artura Andrusa, wyemitowany w radiowej „Trójce”. Jakie wrażenie zrobił na was Kraków? Ada: Pierwszy raz widzieliśmy „Pakę” od strony formalnej. Zwykle bywaliśmy tam czysto rekreacyjnie, jako widzowie. Żaba: W tym roku był hotel, mieliśmy swoje plakietki, nawet karneciki na obiady. Od strony organizacyjnej było nam bardzo dobrze. Ada: To była już XXIII „Paka”. Z jednej strony widać w tej imprezie ogromny profesjonalizm organizatorów, a z drugiej pewną mechaniczność… Co tu dużo mówić, miłe są pozytywne opinie od wszystkich. Ada: Można powiedzieć, że na to nie pracowaliśmy. Troszkę to na nas spadło. Komercję? Ada: Można tak powiedzieć. Mnóstwo osób jest zaangażowanych w powstawanie koncertów, mnóstwo osób musi o wszystkim wiedzieć. No i wszędzie zagląda telewizja. To troszeczkę nie ładnie z naszej strony. Teraz planujemy przyłożyć się do tej premiery, która mam nadzieje niedługo. Żaba: Troszeczkę się to rozpędziło, nakręciło się troszeczkę i miejmy nadzieję, że to początek czegoś fajnego. Po sukcesie na „Pace” o Waszym kabarecie jest dość głośno w mediach. Jak się odnajdujecie w tej sytuacji? Żaba: To nam wyjdzie tylko na plus. Od razu pojawiły się propozycje koncertów. Gratulujemy nagród. Wykorzystajcie swój sukces, dzięki za rozmowę. Zdradzicie nam swoje plany na najbliższy czas? Ada: Planów jest dużo. Priorytetem jest wystawienie godzinnej premiery w Gębie dla znajomych i studentów. Nie pokazaliśmy się jeszcze jako kabaret w Zielonej Górze! Rozmawiała: Emilia Rogala [email protected] Formacja kabaretowa „Babeczki z rodzynkiem” istnieje ponad rok. Tworzy ją czwórka studentów, trzy babeczki: Beata Małecka, Adrianna Borek i Karolina Kuras oraz rodzynek - Bartek Klauzinski. Finał tegorocznego Przeglądu Kabaretów „Paka” i zdobyte tam wyróżnienie to jak dotąd największy sukces tego najmłodszego zielonogórskiego kabaretu. Lokalna specyfika telewizji Żwirblisa nie znam, pierwszy raz widziałam go wtedy, a i tak niewyraźnie, bo mi kolega z przodu przysłaniał. Historii jego życia nie znam. Wiem tylko, że lubi „tanio” i „telewizja”. Udałam się z prawdziwą niechęcią na pokaz filmów Krzysztofa Źwirblisa. Na miejscu spotkałam młodych kolegów i koleżanki zielonogórskiej elity intelektualnej. Zgodnie przysiedliśmy przed wielkim, kolorowym ekranem p. Kozłowskiego. Pokazano nam treści żywcem zdjęte spod domów blokowych. Prosta opowieść, niczym nie zaskakująca, codzienność i normalność, nuda i jak sobie z nią radzić. Cały obraz mojego dzieciństwa ubrany w muzykę (jazz, hiphop, electronic), bloki. Parne, letnie popołudnia, ranki (wieczorów nie pokazał), nagie pulchne, krągłe matki, bez oporów rozbierające się na skwerach pod blokiem, dzieciaki, które gospodarują swoim czasem pod oknami domu, młode skejty smarujące swoje pierwsze graffiti na budzie Krzysztofa Żwirblisa i jego ekipy. Zbudował relację pomiędzy kamerą a mieszkańcami, rejestrował to, co każdy widzi z okna swojego bloku, boiska. Rozmowy z mieszkańcami prowadzone naturalnie. Gdzieniegdzie wyczuć można było nawet nutkę ironii. Rozumiem, jako skromny obserwator twórczości Pana, owo przedsięwzięcie, ale jedna rzecz dręczy mnie i dręczy, a chodzi o wydalające psy na trawnikach, których najwidoczniej nie chciał zawstydzić, ani tematu poruszyć. Bo cóż powiedziałaby wtedy nasza policja strzegąca czystości trawników. Godna uwagi była twórczość, którą śmiał tam prezentować, gościł przecież w domach mieszkańców, którzy dopuszczali go do swoich szkiców i obrazów. Młodzi plastycy, hobbyści, normalnie. Żwirblis stworzył możliwość dla osób, które tam się poruszają, by one mogły same coś pokazać i przedstawić, co nawet jako zwykła wypowiedź nabierało silnego społecznego wyrazu, bo ujawniali się wobec jakiejś społeczności. Prowadziło to do integracji. Ja chciałam tylko zaapelować do młodocianych w Zielonej: nie przychodźcie do BWA, bo tam to nudno jest i w ogóle, lepiej na murku siedzieć i palić fajki, a mamie powiedzieć, że się do kościoła poszło. A cały projekt zwany „Tania telewizja” (Grochów, Chomiczówka) oglądaliśmy niesfornie 23 kwietnia 2007 r. w międzymurzu BWA Zielona Góra. Bless ya. dolores pisze o sztuce Gomułka na strychu „Tere fere kuku do Gomułki z łuku” – historia obywatela, który chce coś zrobić dla ludzkości, to najnowsza premiera Teatru Lubuskiego. „Zabijanie Gomułki” wzorowano na powieści Jerzego Pilcha „Tysiąc spokojnych miast”. Najmłodszy bohater Jerzyk wspomina, jak jego ojciec wraz z sąsiadem Józefem Trąbą planuje zamach na I Sekretarza PZPR – Władysława Gomułkę. W spektaklu najważniejsza jest rzeczywistość, w której rozgrywają się losy bohaterów, czyli lata siedemdziesiąte, okres komicznego, a jednocześnie bardzo dramatycznego PRL-u. Niebanalne miejsce na realizację spektaklu wybrał legnicki reżyser Jacek Głąb. Scena na Strychu przy ulicy Fabrycznej to kolejne eksperymentalne przeniesienie spektaklu poza teatr. Klimat odartych ścian, osmolonego sufitu i odrapanych okiennic uwiarygodnił szarą i przygnę- fot. Jan Walczak 14 biającą rzeczywistość tamtych czasów. Gościnnie występujący Zbigniew Waleryś (w spektaklu Józef Trąba) zaprezentował zielonogórskiej publiczności istny popis gry aktorskiej. Szczególnie cenne są jego liczne toasty, połączone z oceną ówcześnie panującej władzy i monologi egzystencjalne „pod wpływem”. „Zabijanie Gomułki”, reż. Jacek Głomb, Teatr Lubuski, kwiecień 2007. Robert Urbański - adaptacja, Małgorzata Bulanda - scenografia i Bartek Straburzyński - muzyka. Obsada: Wojciech Brawer, Zbigniew Waleryś, Wojciech Czarnota, Tatiana Kołodziejska, Marta Frąckowiak, Janusz Młyński, Andrzej Nowak, Robert Gulaczyk, Karolina Honchera, Jacek Krautforst. Caravaggio - awanturnik i geniusz Historia życia Caravaggio, jednego z najwybitniejszych malarzy XVI wieku, z biegiem lat zamieniła się w legendę. Trudno odgadnąć, jak naprawdę wyglądało życie artysty. Co zostało domówione przez jego zagorzałych wrogów czy przelukrowane przez zaślepionych geniuszem wielbicieli. Prawdziwej codzienności malarza poszukuje Desmonda Sewarda w książce „Caravaggio – awanturnik i geniusz”. Czyta się ją jak powieść sensacyjną, a w niektórych momentach niemal jak horror. W życiorysie artysty „białych plam” jest wiele, ale autor nie daje za wygraną. Sobie znanymi sposobami dociera do wszystkich możliwych źródeł informacji o malarzu. W ciągu siedmiu lat Caravaggio oskarżany o burdy i rozboje stawał przed obliczem sędziego aż 11 razy. Szukał okazji do ulicznych walk, co w jego czasach dla młodych Rzymian było modną zabawą. Nie był przestępcą, a osobnikiem nie- zrównoważonym. Miał trudny charakter, oskarżano go o homoseksualizm. Był wyniosły i sarkastyczny. Miewał częste huśtawki nastrojów i prawdopodobnie chorobę depresyjną. Żył w przekonaniu, że przewyższa każdego w swojej profesji. W tym wszystkim Caravaggio w swoich obrazach najczęściej poruszał tematykę religijną, był człowiekiem, który malując stawał się mistykiem. Jego dzieła można podziwiać w centrum ołtarzy wielu włoskich kościołów, choćby „Siedem uczynków miłosierdzia”. Książka Desmonda Sewarda nie jest ani dla historyków sztuki, ani dla koneserów malarstwa. Autor, intrygując życiory- sem malarza, zachęca do zapoznania się z obrazami Caravaggio. Co ważniejsze, wiarygodnie usprawiedliwia jego dziko kapryśny umysł. Emilia Rogala [email protected] Desmond Sewarda, „Caravaggio – awanturnik i geniusz”, Wrocław 2003 Czy przestrzeń ma płeć? Koło Naukowe Praw Człowieka i Prawa Międzynarodowego zorganizowało wystawę, której tematem jest przestrzeń kobieca. Wystawa trwała od 24 kwietnia do 6 maja. Wystawa była wynikiem projektu socjologii wizualnej, który został zrealizowany w dniu 8 marca 2007 r. Celem projektu oraz wystawy był aktywny udział w przekształcaniu krzywdzących kobiety wzorców kulturalnych ról płciowych oraz obalanie stereotypów uniemożliwiających kobietom funkcjonowanie w przestrzeni publicznej na równi z mężczyznami. Bo w życiu publicznym nie ma neutralnej przestrzeni dla kobiet. Ta przestrzeń dopiero jest wykuwana. Podział przestrzeni funkcjonowania społecznego ze względu na płeć wyklucza z góry pewne scenariusze rozwoju lub czyni je niezwykle trudnymi do zrealizowania. Płeć nie stanowi przestrzeni wolności, lecz jedynie kanał bezwolnego wypełnienia reguł. W niej koncentrują się i z niej promieniują wszystkie obyczajowe i seksualne stereotypy, dlatego celem jest pokazanie, że przestrzeń to dla nas swoboda kształtowania tego, co wokół i tego, co w nas. To odwaga wypracowywania nowych rozwiązań, to odwaga emancypacji od tego, co wszyscy uważają za stosowne dla kobiet (no bo kto to są „wszyscy”?). To świadomość siebie, pewność swojej drogi i poczucie odpowiedzialności za siebie i za relacje z innymi ludźmi. Aleksandra Gąsior Kinga Tymczyszyn MAJ 2007 KULTURA Czas Piękna trzydziestoletnia kobieta zmienia się dla swojego ukochanego, więc on postanawia zmienić się dla niej. Błędne koło, w które wpadają główni bohaterowie filmu Ki – duk Kima, zdaje się nie mieć końca. Seh-hee (Ji-Yeon Park) jest obsesyjnie zakochana w swoim chłopaku. Wpada w paranoję w momencie, kiedy na horyzoncie pojawia się jakakolwiek rywalka, nawet kelnerka w kawiarni. Z ogromnej zazdrości rodzi się pomysł, aby poddać się operacji plastycznej i zniknąć na pół roku z życia Ji-woo (Jungwoo Ha). Odmieniona postanawia wrócić i sprawdzić, jak silne było uczucie Ji. Podaje się za inną kobietę i próbuje rozkochać w sobie byłego chłopaka. Reakcja na jej powrót będzie znacznie inna od tej, jakiej oczekiwała. Kolejny film Ki – duk Kima jest wypełniony symbolami, które widz odnajduje powoli, zagłębiając się w fabułę. Zestawiając go jednak z wcześniejszym „Pustym domem” widać w nim pośpiech w realizacji i mniej psychologiczne ujęcie bohaterów. Mimo że pomysł jest bardzo ciekawy, uderza w tym filmie zbytnia dosłowność. Kult ciała, jaki panuje w ówczesnym świecie, niewątpliwie zasługuje na uwagę. Koreańskiemu reżyserowi nie do końca udało się przekonać widza do tego, że zmiana powierzchniowości nie wpłynie w żaden sposób na prawdziwą miłość. Katarzyna Uryasz [email protected] Time; reż. Ki – duk Kim; wyst. Ji-Yeon Park, Jung-woo Ha Moje życie beze mnie Dorosła znacznie szybciej niż jej rówieśnicy. W wieku siedemnastu lat urodziła pierwsze dziecko, wzięła ślub z ukochanym chłopakiem. W dziewiętnastym roku życia urodziła się druga córka. Teraz kończy dwadzieścia trzy lata i dowiaduje się, że zostało jej dwa miesiące życia. Dziewczyna, dla której życie powinno się właśnie zaczynać, musi podjąć decyzji o tym, jak odejść z tego świata. Dobrowolnie decyduje się, aby nie informować swojej najbliższej rodziny, że wkrótce nie będzie jej wśród nich. Spisuje listę rzeczy, które chce zrobić zanim umrze. Ma jedno podstawowe marzenie, aby kiedy już zabraknie jej na tym świecie, jej najbliżsi byli szczęśliwi. Mąż znalazł nową miłość, a córki miały kochającą matkę. Nie wszystko w życiu układa się po myśli głównej bohaterki, jednak nigdy nie narzekała na swój los. Nawet w momencie, kiedy dowiaduje się, że umrze przyjmuje tę wiadomość ze spokojem. Widzimy od tej chwili, jak w ciągu kilku tygodni można intensywnie przeżywać każdą chwilę. Mimo że bohaterka nie spieszy się i nie chce niczego nadrabiać. Sposób, w jaki kręcony jest film, gdzie kamera niemal biegnie za dziewczyną jak reporter za sensacją, sugeruje nam, że ma ona świadomość ulotności chwili. Nie ma w tej historii motywu nadziei i oczekiwania na cudowne uzdrowienie, a widz razem z dziewczyną musi zgodzić się na to, jak okrutny i niesprawiedliwy może być los, z którym czasami trzeba się po prostu pogodzić. Katarzyna Uryasz [email protected] Moje życie beze mnie; reż. Isabel Coixet; wyst. Sarah Polley, Mark Ruffalo 15 3 kwietnia w Teatrze Lubuskim odbył się niesamowity koncert, kolejny z cyklu „Wieczór z ...”. Gościem specjalnym tego dnia był Zygmunt Konieczny – krakowski kompozytor, nierozerwalnie związany ze słynnym kabaretem Piwnicy pod Baranami. Koncert miał charakter wieczorku wspomnień, prowadzonego przez dyrektor zielonogórskiego teatru, panią Wandę Rutkowską. Przypomniane zostały niektóre filmy Jana Jakuba Kolskiego („Pornografia”, „Jasminum”) oraz Tadeusza Konwickiego („Dolina Issy”), do których muzykę tworzył właśnie Zygmunt Konieczny. Kompozytor wyjaśniał sposób, w jaki powstaje jego muzyka filmowa, kładąc nacisk na właściwą interpretację treści filmu i zamysłu reżysera. Ciekawostką była próba zrealizowania na żywo ścieżki dźwiękowej do fragmentu filmu „Pornografia”, której podjął się Konrad Mastyło, pianista związany również z Piwnicą pod Baranami. Udało mu się przenieść nas w odległe czasy niemego kina, jednak akompaniament niezupełnie pasował do rozgrywanej na filmie akcji, w przeciwieństwie do ścieżki dźwiękowej towarzyszącej fragmentowi filmu „Dolina Issy” (dzieci nożem rozbijają Hostię – przyp. autora), która wspaniale oddała dramat tej sytuacji. Gośćmi pana Zygmunta Koniecznego byli Karolina Honchera oraz akompaniujący jej Krzysztof Mroziński. Wykonywana przez nich piosenka z repertuaru Ewy Demarczyk, pozbawiona wyrazowości i emocjonalności, jaki znamy z pierwotnych wykonań, pozostawiła po sobie spory niedosyt. Dla Zygmunta Koniecznego zaśpiewali także młodzi wokaliści ze Studia Erato, jednak i tym razem wykonana przez nich piosenka nie wzbudziła szalonych emocji. Piosenkarze studia oczywiście zaśpiewali bardzo poprawnie, jednak ich interpretacja – mocno rozrywkowa, daleka była od charakte- ru znanego nam z Piwnicy. Wreszcie główną cześć koncertu zaszczyciła swą obecnością Kinga Rataj, dwudziestoletnia laureatka 42 Studenckiego Festiwalu Piosenki, śpiewająca aktorka kabaretu Loch Kamelot, studentka pierwszego roku filologii polskiej w krakowskiej Akademii Pedagogicznej. Kinga zaśpiewała piosenki Zygmunta Koniecznego z niesłychaną wrażliwością, z duszą i charakterem godnym miana „piwnicznej pieśniarki”. Co prawda nie odbyło się bez drobnych intonacyjnych uchybień, ale ostatecznie nie miały one wpływu na ogólne wrażenie. Kompozytor najwyraźniej dobrze się czuł na zielonogórskich deskach. Po każdej piosence pozytywnie odnosił się do wykonania, wplatając w ocenę wspomnienia z najlepszych lat Piwnicy – z lat znajomości z Piotrem Skrzyneckim, Haliną Wyrodek i piwnicznymi aniołami – białym: Anną Szałapak i czarnym: Ewą Demarczyk. Będąc pod silnym wrażeniem tego, co usłyszał, i chcąc to skomentować, zdarzyło mu się sięgnąć po szklankę wody, zamiast po mikrofon, na co cała sala zareagowała śmiechem. Zygmunt Konieczny roześmiał się także. Jerzy Sowa jr Zygmunt Konieczny – kompozytor urodzony 3 stycznia 1937 r. w Krakowie, od samego początku swej kariery związany z Piwnicą pod Baranami. Nazywany „wesołym kompozytorem smutnych piosenek”. Jego oryginalny i jednocześnie bardzo przystępny styl doskonale interpretuje tekst wierszy, którym towarzyszy. Pisał do poezji między innymi Agnieszki Osieckiej. Tworzył także muzykę do filmów i spektakli teatralnych. Sam siebie uważa za kompozytora „niepoważnego” i jak mówi – woli pisać piosenki, niż poważne oratoria. Lepszy nierzeczywisty świat Malarstwo, literatura, historia były natchnieniem dla Guillermo del Toro w tworzeniu scenariusza dla „Labiryntu Fauna”. Wszystkie te inspiracje przyczyniły się do sukcesu, jaki odniósł film, zbywając wiele prestiżowych nagród m.in. trzy Oscary. Ofelia (Ivana Baquero) razem ze swoją ciężarną matką przeprowadza się do stacjonującego w hiszpańskim lesie obozu wojskowego. Czasy, w których przyszło im żyć, są ciężkie dla kraju. Jest on podzielony na walczące ze sobą obozy - faszystowskie wojska generała Franco oraz oddziały partyzanckie. Ojczym Ofelii jest zaborczym oficerem, który narzuca swoją wolę przemocą zarówno w pracy, jak i w domu. Trzynastoletnia dziewczynka nie godzi się na brutalną rzeczywistość i próbuje znaleźć sobie alternatywny świat. Nie musi szukać daleko, tuż obok swojego domu odkrywa tajemniczy labirynt. Spotyka tam Fauna, który wyznacza jej trzy zadania. Jeśli tylko się z nich wywiąże, czeka ją nagroda. Film Guillermo del Toro jest w pełni przemyślany i zrealizowany z naciskiem na najdrobniejsze szczegóły. Dwa REDAKCJA: ISSN 1730-0975 al. Wojska Polskiego 65, pok. 28, 65–625 Zielona Góra, tel. +48 68 328 32 02 [email protected] WYDAWCA: Stowarzyszenie Gazety Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego „UZetka” al. Wojska Polskiego 63/317, 65-077 Zielona Góra [email protected] światy perfekcyjnie się przenikają. Czasami zbytnie okrucieństwo czasów wojny pokazane w niektórych scenach może razić. Reżyser celowo jednak pokazuje cierpienie i ból, aby zaraz wrócić w świat dziecka, gdzie może bezpiecznie interpretować przemoc. Del Toro stara się udowodnić widzom iż „niewinność ma siłę, o której zło może tylko pomarzyć”. Każdy musi ocenić sam, czy mu się to udało. Katarzyna Uryasz [email protected] Labirynt Fauna; reż. Guillermo del Toro, wyst. Ivana Baquero, Doug Jones REDAKTOR NACZELNY: Kaja Rostkowska, [email protected] Z-CA REDAKTORA: Jan Walczak, [email protected] SEKRETARZ REDAKCJI: Karol Tokarczyk, [email protected] SKŁAD: Kaja Rostkowska, Marcin Grzegorski, Maciej Kancerek KOREKTA: Karolina Łapacz, Anna Cichocka KULTURA: red. Maciej Kancerek, [email protected], Emilia Rogala, Katarzyna Uryasz, Tomasz Kołodziej WYDARZENIA: red. Anna Cichocka, [email protected], Grzegorz Rozmarynowski, Grzegorz Biszczanik. Ewa Durtka, Paweł Ptaszyński, Krystian Saja, Tomasz Kutarba, Łukasz Nowak, Paweł Pituch, Martyna Basaj, Marcin Owsiany, Joanna Oleszkiewicz, Grzegorz Czarnecki FELIETONY: red. Paweł Ptaszyński, [email protected] NIE TYLKO POEZJA: Błażej Kowalczyk, [email protected] GRAFIKA: Marcin Grzegorski, Karolina Buśko, Maria Brudło, Radosław Fedorowicz FOTO: Katarzyna Uryasz, Krzysztof Tomicz, Piotr Giziński, Małgorzata Bejgier OGŁOSZENIA I REKLAMY: Marcin Grzegorski, 0 602 128 355, [email protected], [email protected] DRUK: Drukarnia „LUBPRESS” sp. z. o.o. Zielona Góra, Redakcja zastrzega sobie prawo do nadawania tekstom własnych tytułów oraz ich skracania. Za zamieszczone informacje odpowiedzialność ponoszą ich autorzy. 16 SPORT MAJ 2007 W IV rundzie ekstraligi żużlowej na stadion przy ulicy Wrocławskiej zawitała drużyna mistrza Polski – Atlas Wrocław. Drużyna z Wrocławia przybyła do „grodu Bachusa” po zwycięstwo. Atlas Wrocław przyjechał w swoim najsilniejszym składzie z indywidualnym mistrzem świata w żużlu, Jasonem Crumpem oraz z uczestnikiem cyklu, GP Duńczykiem Hansem Andersenem. W drużynie ZKŻ Kronopol Zielona Góra widać było maksymalne skoncentrowanie. Zawodnicy oraz działacze, trenerzy i sami kibice popularnego Falu- z Grzegorzem Walaskiem przewrócił bazu wierzyli, że dziś właśnie ZKŻ Kro- się na tor. Zawodnik na szczęście wstał nopol Zielona Góra odniesie pierwsze z toru o własnych siłach. lecz z biegu zwycięstwo w sezonie i to nie byle z kim, został wykluczony. Powtórka to popisotylko z samym mistrzem polski Atlasem wa jazda Walaska oraz Aldena, którzy Wrocław. w polu zostawiają juniora Chrisa Hol Już na godzinę przed rozpoczę- dera. Ciekawostką jest, iż motor ciem zawodów stadiom przy ulicy Wro- cławskiej był szczelnie wypełniony kibi- Holdera zdefektował na 3 okrążeniu cami. O 19.00 nad stadionem przeleciało i junior w asyście mechaników oraz kilka samolotów, które wykonały pokaz. Hansa Andersena musiał przebiec praNależy dodać, że wie całe okrąNa 3 okrążeniu i junior w żenie prowapo raz pierwszy mecz w Zielonej dząc motor, asyście mechaników oraz Górze rozgrywany aby otrzymać Hansa Andersena musiał był przy sztucznym jeden punkt. świetle. przebiec prawie całe okrą- Publiczność Zawody żenie prowadząc motor, aby n a g r o d z i rozpoczęły się od ła brawami otrzymać jeden punkt. biegu młodziedzielnego zażowego, w któwodnika. Po X biegu zespół z Zielonej rym świetnie spisała się para Falubazu. Wolbert-Zengota wygrywają podwój- Góry objął prowadzenie 31-29, nie odnie z parą wrocławską Holder-Korbel. dając go do końca meczu.W biegu XII W IV biegu bardzo dobrze spisał się Piotr znów wygrywa Walasek, na drugiej poProtasiewicz, pokonując samego mistrza zycji melduje się Holder, a na trzeciej świata, Jansona Crumpa. Na trzeciej nasz junior Zengota. Fantastyczny bieg pozycji po walce z Chrisem Holderem i postawa młodego żużlowca Falubazu, zameldował się nasz junior Zengota. który pokonał doświadczonego DuńW VIII biegu mieliśmy pierwszy remis czyka Hansa Andersena. W XIII znów w zawodach: po 24 punkty, natomiast w pech wielkiego mistrza Crumpa, którebiegu IX drużyna mistrza Polski wygra- mu zdefektowała maszyna. Bieg kończy ła w stosunku 4-2 i objęła prowadzenie się remisem 3-3, gdyż kolejność na mecie 28-26. jest następująca: Bjerre, IIversen, Alden. W X biegu nastąpił groźny W pierwszym biegu nominowanym znów upadek Jasona Crumpa, który w walce mamy remis 3-3, wygrywa znowu Bjerre STUDENT W FORMIE fot. Piotr Giziński Rozmowa z zawodnikiem Stelmetu AZS UZ Zielona Góra, Bogumiłem Buchwaldem. Bogumił Buchwald urodził się i mieszka w Zielonej Górze. Studiuje informatykę i ekonometrię na 5 roku. Obecnie przygotowuje się do obrony pracy magisterskiej. fot. Grzegorz Biszczanik Relacja z meczu Ekstraligi pomiędzy ZKŻ Zielona Góra – Atlas Wrocław Od lewej: Kevin Woelbert, Grzegorz Walasek, Niels Kristian Iversen, Grzegorz Zengota, Sebastian Alden. drugi jest Iversen, a trzeci Protasiewicz. Jason Crump miał po raz kolejny pecha, gdyż nie zdążył na start i został wykluczony. W drugim biegu nominowanym nasz zespół wygrał 4-2. Wielką klasę pokazał Walasek, który wygrał, na drugiej pozycji przyjechał Andersen, a na trzeciej Lindgren, czwarty był Bjerre. ZKŻ Kronopol Zielona Góra wygrał z mistrzem Polski Atlasem Wrocław 49-41. To były fantastyczne zawody w wykonaniu zielonogórskiej drużyny, świetny mecz rozegrał Grzegorz Walasek Skąd wzięło się zainteresowanie piłką ręczną? Piłką ręczna zainteresował mnie kierownik studium wychowania fizycznego, mgr Władysław Leśniak. To on zaproponował mi przyjście na treningi. Spodobało mi się i cieszę się, że uprawiam ten sport, ponieważ przynosi mi on wiele radości i satysfakcji. Kto jest Twoim idolem z parkietów światowych? Nie mam jednego ulubionego zawodnika. Połączyłbym cechy kilku graczy i stworzył uniwersalnego, nie mylącego się sportowca. A jeśli już miałbym kogoś wyróżnić, to byłby to Bartosz Jurecki, który imponuje mi swoją walką i determinacją. Najlepszy mecz w karierze? Zdecydowanie spotkanie derbowe w Gorzowie Wielkopolskim. Rzuciłem w tamtym meczu najwięcej bramek w karierze, bo aż 17 - to ilość, która bardzo rzadko zdarza się w meczach piłki ręcznej na tym poziomie rozgrywek. Czy otrzymałeś propozycje gry w innym klubie? W trakcie sezonu pojawiła się oferta od pierwszoligowej Nielby Wągrowiec, jednak na obecną chwilę nie planuję odchodzić z Zielonej Góry. Prowadzisz w klasyfikacji najlepiej rzucających zawodników w I lidze. Na pewno znaczny wpływ na moją dobrą strzelecką formę ma przyjście do zespołu Relacja z meczu piłki ręcznej Mecz rozpoczął się od prowadzenia gości. W 5 min. zawodnicy z Gorzowa prowadzili 3:4 po bramce zdobytej z dystansu. Odpowiedź naszej drużyny była błyskawiczna: wzorowo przeprowadzona kontra zielonogórskiego zespołu w sytuacji sam na sam znalazł się Bartnik, który zdobył bramkę na 4:4. W następnej minucie nasz zespół przeprowadził jeszcze dwie bardzo ładne akcje zakończone powodzeniem i nasza drużyna wyszła na dwubramkowe prowadzenie 6:4. Żadna drużyna nie chciała odpuścić na parkiecie. W 17 min. nasz zespól podwyższył prowadzenie w meczu 12:7. W 19 min. piękną interwencją popisał się bramkarz Stelmetu AZS UZ Długosz, broniąc bardzo groźny rzut zawodnika gości. Po bramce Martynskiego w 19 min. AZS UZ Zielona Góra prowadził już 14:8 z akademikami z Gorzowa. W II połowie spotkania pierwsi zaatakowali goście, zdobywając bramkę w 1 minucie II części gry. Mecz ciągle prowadzony był w szybkim tempie z dwóch stron. Przez większość II połowy utrzymywało się prowadzenie naszej drużyny 3 bramkami i nic nie wskazywało na dramatyczną końcówkę. W 55 min. spotkania kolejną bramkę dla drużyny z Gorzowa zdobywa Wasiłek i na tablicy świetlnej widnieje wynik 33:30. Drużyna z Gorzowa walczy do końca meczu. Najpierw bramkę zdobywa Jagła i wynik brzmi 33:31. Następna znów należy do Jagły - 33:32. W rzucie wolnym zawodnik z Gorzowa trafia w ręce naszego muru i wygrywamy spotkanie derbowe 33 do 32. Był to naprawdę bardzo ciekawy, wyrównany i zacięty mecz. Żadna z drużyn nie chciała przegrać. Walka toczyła się na całym boisku. Brawa należą się naszej drużynie, która prowadzona przez Henryka Rozmiarka, zaprezentowała się bardzo dobrze. Brawa należą się też zawodnikom AZS AWF Gorzów Wielkopolski, za sportową walkę, jaką podjęli w tym spotkaniu. Benedykt Jach [email protected] fot. Krzysztof Tomicz Stelmet AZS UZ Zielona Góra- AZS AWF Gorzów Wielkopolski zdobywając 14 pkt. Na pewno zawiódł Jason Crump, który zgromadził zaledwie 5 pkt. Fantastycznie zachowywała się zielonogórska publiczność przez całe zawody: kulturalnie i w rodzinnej atmosferze, dopingując obydwie drużyny. Po meczu szczęśliwi oglądaliśmy pokaz sztucznych ogni na stadionie. Zawody był przygotowane na naprawdę wysokim poziomie. Benedykt Jach [email protected] trenera Henryka Rozmiarka. Przed sezonem zespół opuściło kilku kluczowych graczy, a w takiej sytuacji trener postanowił, że to na mnie spocznie ciężar gry. Dodatkowo zostałem desygnowany do wykonywania rzutów karnych. Jak zapracowałeś na tak dobrą formę w tym sezonie? Forma ta jest efektem kilkuletniej pracy na treningach. Od kiedy zacząłem trenować w drużynie seniorów zwiększyły się zdecydowanie obciążenia treningowe. Przez ten czas zespół prowadziło kilku trenerów i od każdego nauczyłem się czegoś nowego. W obecnym sezonie staram się to wszystko wykorzystać. Benedykt Jach