afera dr G - mała głupota polityków

Transkrypt

afera dr G - mała głupota polityków
DRAMAT POLSKI NIEPODLEGŁEJ KONSEKWENCJĄ
GŁUPOTY POLITYKÓW I DZIENNIKARZY
Głupota (niewiedza) polityków i dziennikarzy jest niezmierzona. Nadarzyła się okazja, by o tej
klęsce narodowej pomówić, ją odsłonić i szukać ratunku. Okazję stwarza wyrok sądu I instancji z
4 stycznia 2013 r.w słynnej sprawie korupcyjnej dr.Mirosława Garlickiego.
Dr G.,wybitny chirurg, może najlepszy kardiochirurg w Polsce, zostaje skazany na rok
więzienia (w zawieszeniu) za korupcję. Słusznie. Są dowody na to, że otrzymywał od pacjentów
walory. A ich brać nie wolno. Nawet jako dowodów wdzięczności. Prawda, że doktor nigdy nie
postulował dawania mu łapówek za cokolwiek. Dlatego sędzia wymierzył karę najniższą.
Jak pamiętamy, w końcu PRL i w III RP, mieliśmy dwie słynne kliniki kardiochirurgii, prof.
Dziatkowiaka w Krakowie i prof. Religi w Zabrzu, a potem w Warszawie. Kiedy premier Kaczyński uczynił Religę ministrem zdrowia, jego klinikę w Warszawie obsadzono doktorem G.od
Dziatkowiaka.
Nie bacząc na szczytowe kwalifikacje chirurgiczne dr.G. nie był on tu darzony miłością.
Poprzednik, Religa, to uroczy człowiek, przyjazny, wyrozumiały, nawet brat łata nie odmawiający
sobie i innym zajrzenia do kieliszka. Każdemu pozwalał na wszystko.
Następca Religi, dr.G., wychowanek Dziatkowiaka, poznaniaka, z raczej pruskiej szkoły życia, był
rygorystyczny, bez sentymentów. Alkohol w pracy? Wykluczony.
Opinie o Relidze i doktorze G. docierały do sfer rządzących, które reagowały po swojemu.
Religa był lubiany. Dlaczego ? Np.kiedy wybuchła wojna domowa w ministerstwie zdrowia między
ministrem Religą i v-ministrem Piechą (w farmacji, gdzie są podejmowane „miliardowe”decyzje o
refundacji leków), szef PiS poprosił ministra Religę, by zaniechał rządzenia lekami na rzecz Piechy
i Religa się na to zgodził, bez sprzeciwu. Ja bym się nie zgodził.
Dr.G. w odróżnieniu od Religi był widziany w PiS nieżyczliwie. Na nim i jego pacjentach
minister sprawiedliwości Ziobro i szef CBA Kamiński skoncentrowali uwagę aparatu śledczego aż
w sposób kojarzący się sądowi z metodologią stalinowską. W tym opracowaniu pomińmy metody
stosowane podówczas przez CBA.Jak dalece przypominały stalinowskie ? To nie jest moja łączka.
Jako AK'owiec, powstaniec, partyzant, byłem na tyle sprytny, by nie wpaść w ręce ówczesnej
sprawiedliwości i nie mam osobistego doświadczenia.
Jestem specjalistą od wyzysku dokonywanego przez przedsiębiorców i towarzyszącej mu
korupcji. Oświadczam, że dary słusznie plamiące doktora G., bo nie powinien był przyjmować
niczego od pacjentów, plamiły lekarzy w I RP, II RP, PRL, w III i IVRP, masowo, zupełnie
bezkarnie. Taki jest nasz rys kulturowy, z którym żaden rząd nie potrafi sobie poradzić.
Mentalność Polaków jest ukształtowana na dziękczynieniu. My wszyscy mamy być wdzięczni rodzicom, nauczycielom, wynalazcom, poetom. Dlaczego mielibyśmy nie być wdzięczni lekarzom ? Casus dr. G., któremu dziękowały setki pacjentów sprawia nam kłopot. I niech sprawia.
Niech uświadamia potrzebę europeizowania u nas stosunków lekarze – pacjenci. Już nie jesteśmy
wsią, w której obdarzanie lekarza mendlem jaj było zwyczajem. Sprawa dr.G. ma ogromną zaletę
wychowawczą. Jednocześnie ma ogromną wadę, bo odwraca uwagę czynników i mediów od innej
korupcji, hańbiącej i wielce szkodliwej, polegającej na aktach wdzięczności nie pacjentów, a na
łapówkach wciskanych przez firmy klinicystom za dobre referencje nawet o marnych lekach oraz
lekarzom za ordynowanie drogich i mało potrzebnych wyrobów.
Nikt, żaden rząd, przez 20 lat po Okrągłym Stole, tym zjawiskiem się nie interesował. Nie
sprzeciwiał się temu również rząd PiS i Ziobro i jego CBA. To samo, które ze „stalinowskim”
zacięciem tępiło korupcję w klinice dr.G. Wreszcie rząd PO się ocknął w 2010 roku i przedłożył
sejmowi w 2011 roku projekt ustawy o refundacji leków godzący w wyzyskiwaczy. Po ciężkich
bojach ustawa została uchwalona 12 maja 2012 r. (Dz U Nr 122 poz 696). Ewidentnie ugodziła w
nadmiernie chciwe koncerny. One nie miały argumentów, by protestować. Nigdzie na świecie nie
ma prawa chroniącego paskarstwo. W sukurs im przyszła polska ciemnota. Przez cały 2012 rok
trwała walka z ustawą. Poczynając od wystąpienia dr.Piechy z PiS o dymisję przyjaznego ustawie
ministra zdrowia Arłukowicza i kończąc na wystąpieniu miłośników praworządności do Trybunału
2
Konstytucyjnego ze skargą, że ustawa jest niezgodna z konstytucją. Konstytucja m.in.gwarantuje
wolności gospodarcze przedsiębiorców, ale nie mówi, że wolno nam nie dać się im łupić.
Ciemnota wstydu nie ma. Hurmem przeciw ustawie wystąpili lekarze (edukowani materialnie przez
koncerny), by wolno im było przepisywać bezkarnie leki jakie chcą, także gorsze zamiast lepszych i
droższe zamiast tańszych. Zgodnie z ich wiedzą medyczną (nie uniwersytecką, a koncernową).
W Niemczech, Anglii, Francji lekarz może leczyć czym chce, ale za prywatne, a nie publiczne
pieniądze. Leki refundowane są objęte państwowym reżimem „Kas Chorych” i lekarz nie śmie mu
się sprzeciwiać. W Polsce warcholstwo mamy w genach od Targowicy.
Złe postępki nie muszą być prowokowane łapówkami. Bardzo często są konsekwencją
głupoty ludzi uczciwych. Dobitny przykład weźmy z audycji TVN Po Faktach 6 stycznia 2013 r., w
której Marek Jurek, chrześcijanin, polityk z zasadami, walczył z ustawą argumentem, że wskutek
ustawy o refundacji leki zdrożały. Nie powinien się mądrzyć na temat, o którym nie ma pojęcia.
Wskutek ustawy leki nie zdrożały, a mnóstwo staniało.Powstała możliwość, nie automat, zaoszczędzenia miliardów. Aby je naprawdę pozyskać, trzeba stosować leki potanione. Do tego nakłaniał i
nakłania każdy rząd, SLD, PiS, PO stosując „limitowanie” refundacji odpowiedników nie potanionych. Przy identycznych lekach, synonimach, lub analogach obniżenie ceny jednego, skutkuje
zmniejszeniem zań opłaty pacjenta, ale też skorygowaniem limitu refundacji, więc zwiększeniem
opłaty pacjenta za synonim nie potaniony. Jest to świadomy, celowy postępek rządu, by skłaniać
lekarzy i pacjentów do synonimów i analogów tańszych. Pociecha dla pacjentów wolących synonim
skąpiej refundowany jest ta, że nadpłata zań kumuluje się w Narodowym Funduszu Zdrowia i
będzie spożytkowana przez innych pacjentów.Tych kanonów refundacji nie rozumie nawet b.v-min.
zdrowia Bolesław Piecha – patrz Gazeta Polska codziennie z 13.01.2013 r.
W tym miejscu można się poskarżyć na oportunizm wielu lekarzy zaabsorbowanych tak
doszczętnie medycyną, że już nie mają sekundy czasu na ekonomię i narażają pacjentów na zbędne
wydatki .
Ale przejdźmy od opisu zjawisk (masowych) korupcji do ich analizy i próby minimalizacji.
Każdy kraj niepodległy, nie koniecznie duży jak USA, Anglia, Niemcy, Francja lecz nawet mały jak
Szwajcaria, Austria, Belgia, Holandia wykazuje rozsądek. Ten rozsądek polega na tym, że obywatele, naogół patrioci, choć mają różne poglądy na sprawy ustrojowe, nie szkalują siebie wzajem lecz
pomagają sobie w czynieniu dobra. Dzieje się to zazwyczaj przez konstruktywne krytykowanie
konkretnych działań rządu powołanego przez partię będącą aktualnie u władzy. Taka krytyka nie ma
charakteru retorycznego lecz rzeczowy, oparty na wiedzy ekonomicznej, prawniczej, społecznej.
Tamtejsze poważne partie polityczne, zawsze, także gdy nie są u steru państwa, szukają
lepszych pomysłów i głoszą je. W Polsce partie polityczne ten przymiot współrządzenia mają w nosie. Nikomu w opozycji nie zależy na poprawianiu stanu rzeczy, bo to umacniałoby partię rządzącą.
Zależy tylko na opluwaniu rządzących, by pozyskać głosy dla siebie w następnych wyborach.
Spójrzmy na największą partię opozycyjną, PiS. Tam jest sporo aktywistów, ale trudno dostrzec specjalistów od czegokolwiek. Wszyscy są specjalistami od obmawiania członków partii
innych. W każdej materii. Pod dyktando prezesa, bądź jego rzecznika. Oni nie mają szans niczego
wiedzieć, są pochłonięci wyłącznie personaliami, i na dodatek koszmarną katastrofą smoleńską.
Nieszczęście Polski jest totalne. Rząd, wadliwy jak każdy rząd, nie ma szans być krytycznie
poprawiany nie tylko przez PiS, ale przez żadną inną partię liczącą się na scenie politycznej.
Np.Ruch Palikota buduje siłę na krytyce fideizmu. Walczy z religią, z Kościołem. Wolno mu.
Ale przecież większość Polaków ma sentyment do chrześcijaństwa, bo ono przez 1000 lat przeprowadzało nas od prymitywnego barbaryzmu do współczesności. Przecież nawet królowie i szlachta
pisać i czytać nie umieli. Tylko księża. Dziś bez Palikota wiemy, że rozwój świata powodują nie
religie, a nauki. Palikot z programem politycznym opartym na złorzeczeniu religii uczy siebie i nas
raczej chamstwa, aniżeli rzeczy prymarnie potrzebnych, czyni się sam mniej zdolnym do współrządzenia krajem.
Np.SLD złożony, jak każda partia, z ludzi mądrych i niemądrych pod obecnym przewodnictwem zdaje się zmierzać do samozagłady. Zamiast strzec konstruktywnych idei lewicowych,
3
pożytecznych także w kapitalizmie, opowiada się za prawicowymi (np.w podatkach od zysków).
Teraz jeszcze tenże SLD wielu Polakom się obrzydza potępianiem akcji Wisła, która niestety była
surowo antyukraińska, ale sprowokowana mordowaniem Polaków przez Ukraińców. Taki SLD nie
ma żadnych szans na współrządzenie nami.
Brak mądrych partii politycznych skutkuje brakiem mądrych gazet, czasopism. Grzeczniej
- dostatecznie mądrych gazet, czasopism. Media są albo zaćmione smoleńską mgłą patriotycznych
półgłówków, albo opanowane przez kapitalistycznych półtoragłówków. Która telewizja, gazeta
zechce mówić lub pisać to, o czym ja mówię lub piszę.Nie, nie zechce, nawet gdybym jej dawał
łapówkę. To byłby koniec, nie mnie złoczyńcy-łapówkodawcy, ale łapówkobiorcy, telewizji bądź
gazety, bo zbankrutowałaby wskutek utracenia życzliwości przedsiębiorców, z czyich reklam żyje.
Drogi Czytelniku, patrioto, z żalem i smutkiem mówię Ci, że Polska ma coraz mniejsze
szanse na niepodległość, choć żadna Rosja lub Niemcy nam nie zagrażają. Okupacja następuje ze
strony głupoty.
Obrazki głupoty, które tutaj opisałem są straszne, ale to kaszka manna z mleczkiem..
Jesteśmy skazani na zagładę z powodu dogmatyzmu. Takiego samego jak za PRL. On różni się
tym, że w PRL wsadzano do więzienia, a w III RP – nie. Ale zawsze była nadzieja, że PRL się
skończy, a teraz jest pewność, że III RP się nigdy nie skończy. Dlatego moim marzeniem jest
rozsądek, antydogmatyzm.
Dobra III RP powstała po latach niedobrej PRL. Ograniczeni umysłowo politycy, a nawet
uczeni, powtarzali jak mantrę, że PRL była be, a III RP jest cacy. To jest prawda, ale serwowana
bezmyślnie, staje się dogmatyczna. Prymitywizuje ekonomię. Pal sześć, że w okropnej PRL było
mnóstwo dobra, nie tylko w budownictwie, edukacji, kulturze, zdrowiu. Niech IPN widzi tylko zło.
Nam ten dogmatyzm już niewiele zaszkodzi. Natomiast nie pal sześć, a wręcz klęska narodowa,
gdy wszyscy ważni ludzie widzą w III RP tylko dobro. Dogmatycznie, bezdyskusyjnie, bezmyślnie.
Nie tylko nie widzą, ale nie pozwalają widzieć jej wad. Tu nie chodzi o wady Tuska lub Kaczyńskiego lub Wałęsy. Chodzi o wady systemu.
Na przykład nic nie może być państwowe. Wszystko musi być prywatne. Choćby prywatne
było bardzo złe.
Na przykład wolność gospodarcza jest świętością.Wszelkie jej krępowanie jest nie błędem,
a nawet wykroczeniem. Ujawnianie zberezeństw wolnego przedsiębiorcy jest karalne.
Dogmaty, dogmaty, dogmaty. One zawsze i wszędzie stosowane bezmyślnie w gospodarce
były zgubne. Trzeba myśleć. W Polsce nie trzeba. Dogmatyzm przeżarł całe państwo. Nie tylko
ustawodawstwo, wykonawstwo, ale nawet sądownictwo.
Oto dowód niewiarygodny lecz prawdziwy.
Jako farmaceuta i ekonomista specjalizowałem się w ekonomice leku, w biznesie bywającym
nie tylko życiodajnym, ale też przesadnie zyskolubnym. Stałem się niezłym specjalistą wysoko
cenionym nawet za granicą, np.przez WHO w Genewie. Ona nie pozwoliła naszemu ministrowi
zdrowia, po spełnieniu mojej planowej misji na zabranie mnie do Warszawy i trzymała aż do
emerytury. Tak wielkim komplementem bodaj nikt poza mną się nie cieszył. To coś o moim mózgu
mówi. Minister po moim powrocie poprosił, bym się nie lenił i uczył współbraci trudnego biznesu
„zdrowia”, co robiłem 18 lat. Powstawały dziesiątki prac magisterskich, publikacji naukowych.
Prezydent Wałęsa wziął mnie do swej Rady Zdrowia – też komplement. Na niwie społecznej byłem
i jestem prezesem naukowego towarzystwa farmaceutyczno ekonomicznego. Ono wydawało
czasopismo publikujące prace poświęcone głównie gospodarce lekami. Oczywiście preferowano
prace krytyczne, zniechęcające do stosowania leków gorszych i droższych. Głoszone prawdy
opierano na naukach i doświadczeniach krajów cywilizowanych miarkujących spożycie leków
gorszych i droższych. W Polsce te prawdy były niekorzystne dla firm sprzedających dużo leków
miernych i drogich. Dzięki korupcji, którą my nazywaliśmy taktownie utalentowaną promocją.
Jedna z firm farmaceutycznych, wyróżniająca się w sukcesach handlowych (półmiliardowe
obroty roczne przy nie oferowaniu ani jednego leku wysoko cenionego na świecie) była niezadowolona z naszego czasopisma i oskarżyła redaktora naczelnego i wydawcę wnosząc o zaprzestanie
4
publikowania „nieprawdziwych” informacji o jej lekach godzących w jej renomę, o przeprosiny i o
zadośćuczynienie pieniężne.
Czytelniku, nie uwierzysz. Sąd Okręgowy, w składzie jednoosobowym, odmówił powołania biegłych, by dowiedzieć się, czyje informacje o polskiej rzeczywistości są prawdziwe, sędzia
uznała nasze za nieprawdziwe, szkodzące firmie i uznała nas winnymi zarzucanych wykroczeń.
Sąd Apelacyjny, w składzie trzyosobowym, co prawda oddalił postulat nakazania zaprzestania
publikacji, ale kazał przepraszać za rozpowszechnianie nieprawdziwych i dyskredytujących
informacji ! Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną (nieco łagodząc ciężar winy).
Oczywisty wniosek: nikt w III RP otumanionej dogmatycznym kultem wolności przedsiębiorców nie śmie ich krytykować, nawet jeśli wyłudzają nienależne im miliardy. Przedsiębiorcy –
wyzyskiwacze są w Polsce pod ochroną prawa. Ujawnianie ich wyczynów jest karalne !
W tym stanie prawnym nie tylko przeprosiłem powoda, ale zawiesiłem wydawanie czasopisma informującego lekarzy i farmaceutów o marnotrawieniu miliardów złotych na leki zbędne, a
więc pozbawianiu Polaków leków nieodzownych. Musiałem tak postąpić, bo gdybym kontynuował
głoszenie prawdy krytycznej o przedsiębiorcach - złoczyńcach, byłoby to recydywą i byłbym
niechybnie wtrącony do więzienia !
Panowie Sędziowie, spójrzcie co musicie czynić, stać na straży wyzyskiwaczy, zabraniać
ujawniania udowodnionych aktów wyzysku, sprzyjać cierpieniom i nawet zgonom ludzi, którzy z
Waszej winy leków nie otrzymają. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że firma przez Was chroniona
jest cwaniakiem oferującym leki mało potrzebne w krajach mądrych. Wolno mu. Ma pozwolenie.
Wiele firm może oferować leki nie najlepsze i nie najtańsze. Ale sprzedają ich bardzo mało.
Tymczasem w Polsce z dogmatyczną wolnością mówienia o leku nieprawdy i antywolnością
mówienia prawdy Wasz pupil swoim nędznym asortymentem niepotrzebnym i drogim osiąga
półmiliardowe obroty. Jednym tylko lekiem droższym 6 razy ! od lepszego odpowiednika zarabia
100 mln zł. łupiąc biednych pacjentów z 80 mln zł.rocznie ! Na tym jednym leku zupełnie legalnie
omamił już nas na 1,5 mld złotych. Na swych wszystkich lekach na kilka miliardów !
Mówię i piszę o tym celowo, by ogrom tego zła (choć w wolnej Polsce legalnego) redukować. Działam ewidentnie na niekorzyść chciwych firm. Ale skoro to jest wolny kraj, mnie ma
być wolno działać dla dobra jego obywateli.To ma być nawet mój obowiązek. A Wy musicie mnie
za to karać. III RP jest jurystycznie chora.
Pomijam tu już wiarę w cuda, że miliardowe obroty byle czym można robić bez sutych
łapówek. Jak dotąd, CBA wierzy w takie cuda. Ale wątek kryminalności łapówek zostawmy tu
nietknięty, tak jak ja to robiłem przez 20 lat. Chodzi tylko o prawo sprzeciwu przeciw złu.
25 miliardowy biznes lekowy oparto na dogmacie, że producent i jego produkt, zgodnie z
prawem dopuszczony do obrotu, jest poza wszelką krytyką. Kto sprzeciwia się jego promocji,
konsumpcji, cenie, musi być osądzony jako złoczyńca. W III RP kara jest przymusowa. Ta kpina z
rozumu dotyka nie tylko mnie małego doktora, ale każdego, nawet dużego profesora. Przypomnę tu
wyrok Sądu Najwyższego w sprawie prof.Andrzeja G., przeciwnika leków homeopatycznych.
Leki homeopatyczne mają wszędzie zwolenników i przeciwników. Zawierają niemal tylko wodę,
ale bywa, że pomagają. Sama wiara w lek jest niekiedy lekiem. Dlatego na całym świecie wolno
homeopatię zalecać i wolno odradzać. Ale nie w Polsce. Oscillococcinum dopuszczone legalnie do
obrotu jest bożyszczem. Jego odradzanie jest przestępstwem.Nawet profesor medycyny nie ma
prawa odradzać jego stosowania. Odradzał i przegrał sprawę we wszystkich trzech instancjach.
W III RP wszystkie parlamenty i rządy tolerują tę antycywilizację. Kult producenta rządzi.
Wybitni politycy, uczeni, patrioci, działacze stronnictw politycznych, powinni może się
skrzyknąć i zastanowić nad wyjściem z tej sytuacji będącej obecnie bez wyścia. Może dogmatyzm
nie musi u nas być Bogiem, skoro nie jest w innych krajach Europy.
Dr Tadeusz J. Szuba
< [email protected] >