CZAS MOSINY Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej

Transkrypt

CZAS MOSINY Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej
CZAS MOSINY
Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej
Kazimierz Maciejewski - wspomnienie
Małgorzata Kaptur: 19.08.2013 r.
18 sierpnia 2013 r. w wieku 81 lat po długiej chorobie zmarł Doktor Kazimierz Maciejewski. Uroczystość
pogrzebowa odbędzie się we wtorek 20 sierpnia 2013 r. o godz. 13.00 w kościele parafialnym pw. św.
Mikołaja w Mosinie.
Pozostanie na zawsze w naszej pamięci.
Kazimierz Maciejewski urodził się 23 lutego 1932 r. w
Miłosławiu. W 1951 r. zdał maturę w tamtejszym liceum ogólnokształcącym. Wybór zawodu nie był dla
niego trudny, gdyż już dużo wcześniej postanowił być lekarzem.
W 1957 r. uzyskał dyplom na poznańskiej Akademii Medycznej. Rok później już jako pediatra (po
uzyskaniu specjalizacji w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym) trafił do Mosiny i pozostał w niej 43 lata,
lecząc najmłodszych mosiniaków.
Przez 30 lat był jedynym pediatrą w Mosinie. Leczył trzy pokolenia. Wszyscy wyrażają się o pracy Doktora
z wielkim uznaniem i szacunkiem. Niezależnie od pogody odwiedzał swoich chorych nie tylko w Mosinie,
ale i w sąsiednich wsiach.
Doktor Maciejewski wprowadził w życie na naszym terenie szereg nowych rozwiązań systemowych,
m.in. systematyczne, profilaktyczne badania dzieci, a także regularne szczepienia ochronne. Szczególną
opieką zostały objęte dzieci częściej chorujące, wcześniaki, dzieci z wadami rozwojowymi, dzieci
niepełnosrawne. Zorganizował dla nich grupy dyspanseryjne.
Przez 10 lat (1959-69) opiekował się dziećmi szkolnymi i przedszkolnymi. Oprócz działalności medycznej
prowadził akcje popularyzujące profilaktyke zdrowotną. Wieczorami wygłaszał pogadanki tematyczne,
prezentował filmy, które sam wypożyczał i przywoził ze stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
Doktor Maciejewski organizował tzw. białe niedziele, podczas których wyjeżdżał w teren. Dzięki temu
udało mu się wykryć u wielu dzieci wady postawy, wady serca, wady wzroku.
Kazimierz Maciejewski wielką wagę przywiązywał do samokształcenia.
Opanował znakomicie sztukę porozumiewania się z dziecmi. Spokojny, opanowany, z łagodnym
uśmiechem na ustach wzbudzał zaufanie u małych pacjentów i ich rodziców.
W 1995 r. w konkursie na Wielkopolanina Roku znalazł się w ścisłej czołówce. Wyróżniono go za
życzliwość, wiedzę, za sumienne, czasem ponad ludzką wytrzymałość, wypełnianie służby na rzecz
chorego.
Na podstawie artykułu Janusza Strenka "Kazimierz Maciejewski - "Wielkopolanin '95", który ukazał się
w Ziemi Mosińskiej w marcu 1996 r.
W 1999 r. doktor Kazimierz Maciejewski został Kawalerem Medalu Rzeczpospolitej Mosińskiej. Była to
pierwsza edycja Medalu. To najwyższe wyróżnienie otrzymał razem z Edwardem Raczyńskim i Jakubem
Krauthoferem-Krotowskim.
Kiedy dr Kazimierz Maciejewski odchodził na emeryturę, Joanna Nowaczyk przeprowadziła z nim wywiad,
który ukazał się w Biuletynie Mosińskim w lipcu 2001 r.
JN - Wiem, że z przyczyn losowych nie zamieszkał Pan nigdy w Mosinie...
- Mimo to z Mosiną jestem związany jak mało kto. Nie urodziłem się tutaj, ale jestem temu miastu
całkowicie oddany i na słowo Mosina szybciej bije mi serce. Jestem bardzo zadowolony, że tutaj byłem, że
pomogłem wielu ludziom, będę tutaj wracał.
- Jako doświadczony lekarz, jakie cechy wskazałby Pan za najważniejsze w wykonywaniu tego
zawodu?
- Labor pro publico bono, non pro pecunia, non pro gloria sua set pro amicis - mówi łacińskie powiedzenie.
Pracuj dla dobra ogółu, nie dla swojej chwały, nie dla pieniędzy, lecz dla przyjaciół.
Lekarz musi kochać człowieka, musi działać bezinteresownie. Jeśli ktoś widzi w człowieku źródło swojego
dochodu, to nie jest dobrym lekarzem. Owszem wynagrodzenie musi być, bo trzeba za coś żyć. Ale
przede wszystkim lekarz musi pomagać innym bezinteresownie.
Jeżeli ktoś wymaga opieki, lekarz nie może powiedzieć - nie.
Ja nigdy nie patrzyłem na zegarek. Przemierzałem pieszo po 10, 20 kilometrów dziennie... Jakoś to
przeżyłem, choć później serce dało o sobie znać. Nie wiem, czy w Polsce znalazłoby się wielu takich
szaleńców, którzy poświęciliby swoje zdrowie.
- Najbardziej satysfakcjonujące momenty w pracy?
- Nie wypada mi mówić o sobie. Zawsze starałem się ludziom pomóc, na ile mi się to udawało, mogą to
ocenić pacjenci. Starałem się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki. Nie miałem wybranych pacjentów lepszych czy gorszych. Po prostu serce dyktowało, że człowiek dla człowieka powinien być przyjacielem,
a nie wilkiem. Dla mnie najważniejszy jest człowiek, reszta się nie liczy.
www.e-samorzadowiec.pl  2010 RegioGroup Sp. z o.o.