10 listopada- niedziela - Wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa

Transkrypt

10 listopada- niedziela - Wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa
10 listopad 2013
Temat: Prześladowanie chrześcijan. Opowieści o duszach czyśćcowych
Świat powinien się otworzyć na to co kościół głosi, dzień, poświęcony modlitwie za
chrześcijan prześladowanych, dręczenie chrześcijan psychiczne, społeczne, prześladowanie
Izraelitów, ideologia gender, człowiek, który żyje ewangelią Jezusa, przebacza, modli się,
zachowuje przykazania, przystępuje do sakramentów, to staje człowiekiem niezwykłym,
pięknym, śmierć,
sąd szczegółowy, niebo albo piekło, czyściec,
kto pomaga duszą
czyśćcowym staje się podobnym do Anioła, bo przynosi ukojenie, miłość, miłosierdzie
Zadziwiające jest to, że są ludzie, którzy z powodu wiary i Boga są gotowi ponieść
największe ofiary. Nawet młodzi są torturowani, gotowi są przyjąć cierpienie i ból, aby tylko
być wiernym swoim ideałom. Dzisiaj, kościół, nie chce gonić świata, bo niektórzy mówią
kościół ma dogonić świat, jest zacofany, jest do tyłu, ciągle
w ogonie, kościół jest
średniowieczny, powinien się otworzyć, bo jest zamknięty, a to jest, to jest kłamstwo, bo to
nie kościół powinien gnić świat, tylko świat powinien gonić kościół.
Świat powinien się otworzyć na to co kościół głosi. Świat, to nie chodzi o miejsce
geograficzne, kula ziemska, czy jakiś kontynent i tak dalej. Świat chodzi o to, w tym
wymiarze moralnym, duchowym, to świat ludzi, którzy żyją bez Boga, poza Jego
przykazaniami, odrzucają Go, którzy prześladują chrześcijan, prześladują kościół. To jest
świat, właśnie ten, ten, w wymiarze duchowym, moralnym, odrzucający wszystko to, co jest
od Boga, dlatego tego świata nie możemy doganiać jako kościół, nie ma czego doganiać,
życia bez Boga, w demoralizacji, w nałogach, w śmierci duchowej. Na to mamy się otwierać
jako kościół? Nie ma sensu.
Dzisiaj więc kościół ma szczególny dzień, poświęcony modlitwie za chrześcijan
prześladowanych. Chrześcijanie na całym świecie giną, nawet w pierwszych wiekach
chrześcijaństwa nie było tylu męczenników, co w XX wieku, co teraz w XXI. Każdego dnia
ginie przynajmniej kilkaset chrześcijan, a są dni, że nawet kilka tysięcy, każdego dnia, z
powodu tego, że Jezus jest ich Panem. Tutaj, w krajach zachodnich i w Stanach
Zjednoczonych jest prześladowanie bardziej takie, które moglibyśmy nazwać, modnym
słowem dzisiejszym mobing, czyli takie stręczycielstwo psychiczne, dręczenie chrześcijan
1
psychiczne, społeczne, wyklinanie ich, wyrzucanie, wyśmiewanie, a w krajach, w których jest
dyktatura komunistyczna czy są kraje arabskie, fundamentalistyczne tam jest prześladowanie
polegające na tym, że się pali kościoły, domy chrześcijan, zabija chrześcijan, torturuje, gwałci
chrześcijan, prześladuje w okrutny sposób kapłanów i tak będzie do końca świata. Kościół
zawsze będzie wobec tego świata żyjącego bez Boga zawsze będzie znakiem sprzeciwu.
Zawsze kościół będzie dręczony, prześladowany w różny sposób, ale
nigdy nie będzie
pokonany. Tyle było ideologii, tyle było dyktatur i nikt nie zniszczył kościoła, nawet w Rosji,
która była kiedyś sowiecka kościół powoli się odradza. Ludzie, przecież są stworzeni przez
Boga. Nie możliwe żeby nie pragnęli Boga.
I w dzisiejszym, pierwszy czytaniu jest mowa o prześladowanych Izraelitach, młodych,
bogobojnych ludziach, którzy byli poddani przez jednego z królów pogańskich strasznym
torturom. Obcinano im członki ciała, w końcu język i zabito. A było siedmiu takich, których
miała kobieta Izraelitka, bogobojna wdowa. Wychowała ich wspaniale, bo żaden nie chciał
żyć bezbożnie, w pogański sposób. I to jest słowo dla rodziców tego czasu, w którym żyjemy.
Trudne są czasy, ale kiedy były łatwe czasy, zawsze były trudne. Jeżeli teraz są trudne czasy
to my mamy też łaskę, żeby w tym czasie żyć i z tym czasem trudnym się zmierzyć, z tym
czasem, w którym żyjemy.
W Polsce, żyjemy, po prostu w cywilizacji, która jest zalewana pogaństwem. Ten
świat, bez Boga wchodzi do naszych serc, do naszych domów, nawet do kościoła, do szkół.
Jak wieli teraz dowiaduje się o tym, że dzieci i młodych chce się uczyć takiej ideologii, o
której kiedyś wspomniałem tutaj, gander, to jest straszna ideologia. Niektórzy z was wiedzą o
co chodzi, polegająca na tym żeby człowiek sam określił jaką ma płeć, tak zwana płeć
kulturowa. Nie ta biologiczna, bo ta jest mylna, w niektórych krajach jest wprowadzane jest
tu, że nie można mówić u chłopców, to, że jest mężczyzną małym, tylko, że on sam się
określi jak skończy 18 lat kim on jest. Będą to straszne czasy jeżeli dzieci nauczy się takiej
ideologii i to nie będzie małżeństw, rodzin, jakiś czystości, życia dla Boga. Będzie wszystko
zniszczone chociaż ja wierzę, że jednak i ta ideologia straszna, która idzie, ona też w końcu
padnie, tylko ile będzie ofiar, ile będzie zniszczeń w społeczeństwach, także i w naszym
społeczeństwie.
I ci młodzi, do których tutaj nawiązuje, zobaczcie jaką składali wiarę. Trzeba
wychować dzieci i młodych żeby byli właśnie tak odważni, składali wiarę, nawet za cenę
śmierci. Czasami się słyszy o młodych, którzy przyjeżdżają na spotkania modlitewne, choćby
i na nasze jak potem, z powodu swojego nawrócenia i wiary są w szkołach po prostu
wyśmiewani, wykpieni. To są te czasy, o których mówi to pierwsze czytanie. Może nie ma
2
tortur jeszcze, może nigdy nie będzie, w takim sensie fizycznym, tu, w Polsce, ale takie
dręczenie, odrzucanie chrześcijan jest i będzie. Dlatego trzeba żeby byli młodzi, którzy będą
dawać wiarę, wiarę w Chrystusa odważnie.
Pan
Jezus mówi z kolei w ewangelii o czymś innym niż może męczeństwo,
prześladowanie jak to było w pierwszym czytaniu. Mówi po prostu o życiu wiecznym, o tym,
że człowiek, który żyje tutaj, na ziemi, który jest blisko Jezusa, który doświadczył
miłosierdzia Bożego i chce to miłosierdzie głosić, chce być uczniem Jezusa to tutaj, na ziemi,
powoli, jego życie stanie się życiem podobnym do życia Aniołów, to znaczy życiem czystym,
pięknym, dobrym, szlachetnym, które będzie znakiem dla innych i znakiem sprzeciwu.
Człowiek, który żyje ewangelią Jezusa, przebacza, modli się, zachowuje przykazania,
przystępuje do sakramentów, to staje się naprawdę człowiekiem niezwykłym, pięknym. To
staje się podobny już do Anioła, wewnętrznie, bo zewnętrznie tego nie widać, ale
wewnętrznie ten człowiek jest bardzo piękny przed Bogiem, a trzeba nam właśnie iść taką
drogą, piękna. Ewangelia jest piękna. Pan Jezus dał nam ewangelię jako piękną drogę do
Boga. Wszystkie inne prowadzą do zatracenia. To jest jedyna droga, wąska, ciasna, ciemna
nawet też , prowadząca przez cierpienie.
Są trzy rzeczy ostateczne, jak mówi katechizm kościoła: śmierć, sąd szczegółowy,
niebo albo piekło, ale jeszcze między niebem a piekłem jest czyściec, ale kto jest w czyśćcu
to już jest zbawiony, bo to jest takie przed niebo, przedsionek, i w tych dniach, w których
przeżywamy trzeba żebyśmy skupili się na czyśćcu, bo wielu nie modli się za dusze
czyśćcowe i to jest błąd. To jest brak miłości i miłosierdzia. To jest poważne zaniedbanie,
trzeba się nawet z tego spowiadać. Nie modliłem się za dusze czyśćcowe, nie tylko za
zmarłych moich, z mojej rodziny, ale innych także.
Trzeba żebyśmy o tym pamiętali, czasami poszli też na cmentarz, pomodlili się na
cmentarzu, ale przede wszystkim chodzi o takie pragnienie modlitwy za tez dusze czyśćcowe
i wierność tej modlitwie. Przytoczę kilka prawdziwych, prostych świadectw
mówiących o
czyśćcu, bo czyściec to jest, jak niektórzy święci mówią, wielkie miejsce oczyszczenia. Tam
setki, milionów dusz, może nawet miliardów dusz ludzkich są oczyszczane przez takie
cierpienie, które potrzebują, aby oczyściło to ich cierpienie ich duszy, bo kiedy popełnia się
grzech to się oddalamy od Pana Boga, a czyściec, dlaczego jest taki bolesny? Bo się cierpi, że
ja się oddaliłem do Pana Boga przez grzechu. Im większy czyściec to znaczy było większe
oddalenie na ziemi od Pana Boga, bardziej życie podobne do życia, brzydko mówiąc
zwierzęcia niż Anioła. Bo życie w niebie to prowadzenie życia Aniołów, więc kto jest w
czyśćcu i cierpi bardzo tam, no to właśnie dlatego, że tutaj na ziemi był bardzo oddalony od
3
Boga, ale na całe szczęście przyjął Boże Miłosierdzie, wyspowiadał się. Dlatego czyściec,
żebyśmy wiedzieli, to jest przedniego, to nie jest jakieś trzecie miejsce i tam człowiek będzie
zawsze.
Jedna święta opowiadała o takiej duszy czyśćcowej, która przyszła do niej z woli Boga
i przyszła do niej, trochę w taki nietypowy sposób mając wiadro. To było jakieś sto lat temu.
Taka prosta dusza, która mówiła jestem duszą prostej kobiety, która żyła niedaleko ciebie
tutaj, jakiś czas temu. Jestem w czyśćcu. Ona się pyta, ale po ci to wiadro jest? To wiadro jest
pewnym znakiem też dla ciebie i przekaż to innym. Byłam kobietą, która rzadko chodziła do
kościoła, mało się modliła, ale przed śmiercią, która nagle przyszła na mnie, przed Bożym
Narodzeniem wysprzątałam z wielką gorliwością, cały dom pewnej biednej, schorowanej
kobiety, którą się nikt nie zajmował, a ja otoczyłam ją miłością, nakarmiłam ją, ubrałam.
Starałam się też leczyć jej choroby. Niedługo potem umarłam, przed śmiercią też okazałam
żal za wszystkie moje grzechy, a Bogu najbardziej spodlało się to co zrobiłam przed Bożym
Narodzeniem, ten czyn miłości, bo czyściec to jest miejscem, w którym cierpią za brak
miłości. Niebo to jest nagroda za miłość, piekło, kara za brak miłości, za nienawiść.
Jeszcze innym razem ta święta mówiła o pewnym kapłanie, który przyszedł, to jest
trochę napomnienie dla mnie, chociaż ja, słysząc o tym świadectwie, jestem troszeczkę
uspokojony, bo zaraz wam powiem o co chodzi. Przyszedł pewien kapłan, dusza czyśćcowa
kapłana do tej świętej kobiety i ten kapłan też był cierpiący w czyśćcu i miał taką rękę prawą,
po prostu, że całą czarną, jakby była szczególnie poddana ogniowi czyśćcowemu i ta kobieta
pyta się, ta święta kobieta: dlaczego, drogi księże, masz taką czarną rękę, tak cierpiącą? Bo
uciekałem przed spowiadaniem ludzi, nic chciałem ludzi spowiadać, nie chciałem tracić czasu
na spowiadanie i rozgrzeszać tą ręką, a po drugie bardzo mało błogosławiłem. Nawet kapłani
muszą używać swoich rąk żeby jak najczęściej rozgrzeszać i błogosławić wtedy ich czyściec
będzie krótszy, to dla mnie jest takie małe napomnienie żeby się tutaj, rękę używał prawą i
częściej ją podnosił do góry, czyniąc znak krzyża, rozgrzeszając.
Jeszcze inna kobieta, opowiadała tej świętej: jestem 30 lat w czyśćcu dlatego, że nie
pozwoliłam żeby moja córka poszła do zakonu, sprzeciwiłam się temu, ona została w domu,
została starą panną, a wolą Boga było żeby była zakonnicą, żeby mu służyła i za to ja muszę
30 lat być w czyśćcu, że jej sprzeciwiłam się.
Jeszcze innym mężczyzna przyszedł do tej świętej, prosząc ją oczywiście o modlitwę,
o eucharystię ofiarowaną za nią, też ofiarowanie cierpienie za niego. I mówił, kiedy byłem na
ziemi, byłem daleko od Boga, a nawet raz, w swojej takiej złości i głupocie, zdjąłem krzyż ze
swojej ściany, który miałem, jedyny w domu, podeptałem i zacząłem przeklinać Boga i wtedy
4
sparaliżowało mnie. Zostałem sparaliżowany i mówi: dobrze, że tak się stało. Pan Bóg mnie
ukarał, za tą głupotę i brak miłości do Jezusa Ukrzyżowanego, który umarł za mnie. Przez
kilka lat potem cierpiałem, ale to mnie wybawiło od przekleństwa piekła, wyspowiadałem się
i umarłem. Jestem w czyśćcu teraz, dalej, tam jeszcze jestem oczyszczany za ten straszny
grzech i za inne grzechy, które popełniłem: módl się za mnie.
Jeszcze ostatnie świadectwo, do tej świętej, przyszedł taki młody człowiek. Okazało
się, że kilka lat temu, on od niej zginął. Ona mieszkała w górach i opowiadał, że kilka lat
temu, kiedy żył tutaj, w zimie, był w domu, w okolicach górskich, było dużo śniegu, groźnie i
słyszał, w nocy, wołanie, ludzi o pomoc, a wiedział, że w tym czasie również schodzi taka
lawina śniegu, która po prostu zniszczy wszystko i może jego zabić, że nie może tak iść.
Słyszał to wołanie, bardzo głośne, o pomoc, matka go powstrzymywała żeby jednak nie szedł
tam, bo zginie, a on mimo, że nie był specjalnie religijny, ale postanowił, że uratuje tych,
którzy wołają go o pomoc, chociaż byli daleko, ale było słychać jak cierpią, jak szukają
pomocy, jak wołają o pomoc. I tej nocy, właśnie wyszedł z domu, pomagając tym, którzy
wołali o pomoc. I kiedy poszedł do tych ludzi, ratując ich, sam z nimi zginął. I powiedział:
zginąłem z nimi, ale przez to, że poświęciłem swoje życie dla nich, że odważyłem się ich
ratować a takiej niebezpiecznej sytuacji, Pan Bóg też przebaczył moje grzechy, przyjął mój
żal w chwili śmierci, też dał mi chwilę czasu, żebym okazał żal jeszcze, kiedy mnie ta lawina
zasypywała, i okazałem żal za moje grzechy. Niewiele pozostanę w czyśćcu, ale proszę ciebie
jeszcze pomódl się za mnie żebym, za niewiele twoich modlitw mógł osiągnąć niebo.
Kto pomaga duszą czyśćcowym staje się podobnym do Anioła, bo przynosi ukojenie,
miłość, miłosierdzie. Stawajmy się więc takimi, przyznają się do Jezusa, nawet za cenę
cierpień, prześladowań, kpiny, którzy modlą się za dusze czyśćcowe, którzy kochają Jezusa,
dla których Jezus jest najważniejszy. Już tu na ziemi, staniesz się Aniołem, a twoje serce
stanie się niebem dla Boga. Nie dziwne więc, że po śmierci opuścisz tą ziemię, czyli ten
czyściec i nie pójdziesz do drugiego czyśćca, tylko do miejsca, które ci Jezus przygotował po
Zmartwychwstaniu.
5