Tajemnica kryje się w słoiku
Transkrypt
Tajemnica kryje się w słoiku
Tajemnica kryje się w słoiku Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: yliada To moja pierwsza publikacja i pisałam to dawno, mam nadzieję, że nie jest strasznie złe :) Harry źle spał tej nocy. Blizna go piekła, bolał go brzuch po wczorajszej uczcie u Hagrida. Z jednej strony za dobrze się nie bawił, bo nie było Rona i Hermiony, która i tak by nie przyszła bo leżała w skrzydle szpitalnym. Ron dostał szlaban u Snape’a za zrzucenie na nogi profesora kociołka ze żrącą substancją. Z drugiej strony Harry poznał paru nowych pół-olbrzymów. Rano Harry obudził się i od razu poszedł do skrzydła szpitalnego, gdzie już czekał Ron. -No jesteś wreszcie. Jak myślisz, co jej jest? -Nie wiem. Przedwczoraj jeszcze było dobrze, ale kiedy weszła do dormitorium była cała czerwona, majaczyła i mówiła coś o bibliotece. -Ale co dokładnie? -Że znalazła przyczynę tych wszystkich chorób, którą sama złapała. - Harry, myślisz, że wyzdrowieje? -Pani Pomfrey na pewno coś znajdzie. Ale tym razem się mylił. Pani Pomfrey nie miała żadnego pomysłu jak wyleczyć te dziwne plamy, które pojawiały się i znikały. Sam profesor Dumbledore nie znał przyczyn tej choroby. Paru uczniów rodzice zabrali do domu, bo w Hogwarcie zapanowała mała epidemia. Następnego dnia w czasie przerwy obiadowej Harry z Ronem rozmyślali co może być przyczyną tego zajścia. -Ja już kompletnie nie mam pomysłu. Może to Snape znowu coś knuje. – pomyślał Ron. -Nie sądzę, dwóch Ślizgonów też zachorowało, więc to nie może być on. -Ej, Harry, co ci jest? Dziwnie wyglądasz i… masz plamy na policzkach! -Nie czuję się zbyt dobrze, a jeżeli to ta choroba mnie dopadła? Strona: 1/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl -To może idź do skrz… -Pssst. -Hagrid! Jak ja dawno ciebie nie widziałem, co u ciebie? Przepraszam, że nie było mnie na uczcie, ale miałem szlaban. – zawołał Ron. -Nic nie szkodzi, chodźcie szybko, muszę się wam do czegoś przyznać. – powiedział Hagrid – Harry, cholibka, co się stało? Może lepij ty zostań a jak pogadam z Ronem? -Nie, nie idę z wami, zaraz przejdzie, mam nadzieję. -No to chodźmy – powiedział Ron i ruszył w stronę chatki Hagrida. - Nie, nie nie, tam nie idziemy! -Ale dlaczego? – powiedzieli Harry i Ron jednocześnie. -Za chwilę wam wyjaśnię.. Dwie minuty później dotarli do sowiarni. -Tu będzie dobrze. -Hagrid, powiedz nam szybko o co chodzi? - Już wam mówię. Słuchajcie, któregoś dnia wieczorem siedzę i bawię się z Kłem, a tu nagle pukanie do drzwi, no to poszedłem zobaczyć kto to, ale nikogo nie było. Już miałem zamykać drzwi a na schodach paczka adresowana do mnie. Zaciekawiony co to jest otworzyłem, ale ja byłem głupi cholibka! Z paczki, która okazała się słoikiem wyleciały dziwne organizmy, ni to małe sklątki, ni pająki. Strasznie mi się spodobały, szczególnie dlatego, że świeciły w nocy. Miałem je tak przez miesiąc ukrywając przed wszystkimi w obawie, że są niedozwolone, były dosyć dziwne, bo znikały na pewien czas, aby za parę minut znowu pojawić się w słoiku. - No i co w tym dziwnego, przecież ty zawsze trzymasz jakieś dziwne stwory w domu? – zapytał Ron. - No zaraz ja wam powim co dziwnego. Pewnego ranka, kiedy wróciłem z Zakazanego Lasu słoik był otwarty a na nim przylepiona kartka „kłopoty to twoja specjalność”. Co było gorsze, poprzedniego dnia odkryłem co to jest takiego. To jak się dowiedziałem Znikacze, małe stwory, które potrafią znikać kiedy zechcą. Najgorsze, że to właśnie jest przyczyna tej epidemii, bo jeden z nich wlatuje uchem do organizmu i powoduje pełne porażenie ciała wraz z utratą przytomności, a reszta jest odpowiedzialna za te znikające plamy na ciele. Wydaje mi się Harry, że… HARRY! -Harry, Harry, co ci jest? Hagrid musimy go zanieść do skrzydła szpitalnego, a ty musisz Pani Pomfrey powiedzieć co dokładnie się stało. – powiedział Ron. – Czyli to dlatego nie mogliśmy wejść do twojej chatki, ale w takim razie dlaczego tobie nic się nie stało? -Ron, jestem pół-olbrzymem i na mnie one nie działają. A teraz mi pomóż i weź torbę, różdżkę i okulary Harry’ego. Kiedy dotarli do Skrzydła szpitalnego Hagrid powiedział całą historię pani Pomfrey. Gdy Strona: 2/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl skończył był pewien, że czeka go poważna rozmowa z Dumbledorem. -To ja już pójdę do psora, do widzenia, pa Ron. -Trzymaj się Hagrid! Pani Pomfrey w minutę znalazła antidotum na tą chorobę, powiedziała, że za tydzień wszystko wróci do normy. Ron wrócił do dormitorium i odrobił sam wszystkie lekcje, wieczorem poszedł do Hagrida, u którego po południu zjawiła się „Magiczna firma antysektowa”. -Jak Harry i Hermiona? -Plamy całkowicie zniknęły, puls wrócił do normy, za trzy dni wrócą do dormitorium. -Oj, widzisz Ron, co ja zrobiłem, mogłem was wszystkich pozabijać, jestem głupim nauczycielem nieznającym stworzeń. -Co jak co Hagrid, ale nie znam drugiej tak wspaniałej osoby, która zna i widziała na żywo tyle magicznych stworzeń. -Dziękuję ci Ron, a teraz co powisz na szklankę soku dyniowego? Hagrid z Ronem rozmawiali do późnego wieczoru, aż w końcu Ron oznajmił, że musi wracać do wieży Gryffindoru. Przez kolejne dwa dni Ron odwiedzał na każdej przerwie skrzydło szpitalne, a wieczorem spędzał czas u Hagrida, ale i tak czuł się samotnie. Nazajutrz Harry i Hermiona zadowoleni wyszli ze skrzydła szpitalnego. Ron opowiedział Hermionie całą sytuacje i razem ponadrabiali śmiejąc się i opowiadając żarty wszystkie zaległości. Są takie chwile, kiedy brak prawdziwych przyjaciół pokazuje, dlaczego są oni tak ważni w życiu. Strona: 3/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl