Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Nadzieja
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Neka
Gdy tylko malutka solniczka zatoczyła koło i uderzyła z łoskotem o czarny blat stołu, serce
Leona o mało się nie zatrzymało. W pewnym momencie trudno było odgadnąć czy jego dłoń
drży z braku cukru w organizmie, czy z jakiejś innej przyczyny. Mężczyzna gwałtownie
pochylił się nad stolikiem i wyciągnął ręce ku znikomej ilości soli ledwo zauważalnej gołym
okiem. Zamykając oczy, płynnym ruchem sypnął kryształki za lewe ramię jednocześnie
biorąc głęboki oddech.
- Jesteś największym dziwakiem jakiego spotkałem - wymamrotał Flavio, poprawiając
swoje mankiety.
- Nic nie rozumiesz... - zbulwersował się Leon, dając do zrozumienia swojemu
przyjacielowi, iż czuje się urażony jego komentarzem. - Dwa dni temu przyjechała do mnie
ta stara, głupia, wredna jędza, ropucha...
- Ciotka Margaret?
- Tak, ona.
- Co z tym związane?
- Gdyby wybuchła między nami kłótnia to ona i ta jej chodząca, szara padlina...
- Kot - przerwał mu Flavio.
- On jest tak stary, że zaczął rozkładać się za życia. Zakładam, że ciotka dolewa mu coś
do mleka, jakiś eliksir żywotności czy coś.
- Leon, uspokój się! Słuchaj, nie mówię tego w złej intencji, ale czy nie myślałeś, aby
zrobić sobie krótką przerwę w pracy?
- P-p-przerwę? - wyjąkał mężczyzna, wytrzeszczając oczy.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, iż twój stan nieco się pogorszył?
- O czym do mnie mówisz? Uważasz, że jestem świrem, tak?
- Nie! Oczywiście, że nie, ale martwię się o ciebie. Sam rozumiesz. Wiara w te głupie
przesądy sprawia, że wychodzisz zestresowany nawet na ulice...
Strona: 1/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Po prostu wstydzisz pokazywać się ze mną publicznie. Rozumiem, jesteś teraz wielkim
aktorem. Po ostatniej premierze powoli zapominasz o kolegach z niższej półki.
- Odwracasz kota ogonem Leon - syknął Flavio.
Po tych słowach między obojgiem przyjaciół zaległa cisza. Dookoła nich słychać było
jedynie szepty ludzi, którzy prowadzili rozmowy i zgrzyt zbieranych ze stołów talerzy. Woń
unoszącej się w powietrzu kawy sprawiała, że człowiek nie chciał wychodzić na zewnątrz,
jednak czas nie był tak łaskawy dla ludzi. Mężczyźni zarzucili na siebie swoje ciemne
płaszcze i w jednej chwili wychodząc z ciepłego, i przytulnego wnętrza kawiarni znaleźli się
na zwykłej, chłodnej ulicy podczas ostatniego październikowego dnia tamtego roku.
Przedzierając się przez zbite grupki ludzi, napięcie pomiędzy przyjaciółmi nieco opadło.
Chłodny wiatr wpłynął pozytywnie na ich trzeźwość umysłu i prowadził prosto ulicą. W
pewnym momencie Leon szarpnął za rękaw Flavia, jak małe dziecko, które napastuje swoją
mamę przed witryną sklepową.
- Patrz, patrz! - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy, wskazując na kominiarza
zmierzającego w ich kierunku.
Flavio przewrócił oczyma. Po chwili jego towarzysz chwycił za guzik od płaszcza i mruczał
do siebie coś pod nosem.
- Błagam, przestań! - syknął, trącając Leona łokciem, jednak bez żadnego skutku.
- No dalej, pomyśl sobie jakieś życzenie... - po chwili jednak cała radość jakby ulotniła się
z ciała chłopaka. Rzucił gniewne spojrzenie no kobietę w dużych, czarnych okularach i
spuścił głowę. - Znowu to samo - mruknął.
- Jeden i ten sam kominiarz mija nas codziennie w drodze do pracy. Czego ty chcesz?
Zakładam, że przez cały rok wypowiadania życzeń wyczerpałeś limit.
- To nie możliwe! Wszystko zapesza ta kobieta, która ostatnimi czasy pałęta się po
deptaku. - wybuchł Leon gestykulując przy tym dynamicznie rękoma.
- Mam dzisiaj wyjątkowo dobry nastrój - zaczął Flavio. - Proszę cię, opanuj się i mi go nie
popsuj.
Kilka minut później znajdowali się już w na wpół ciemnym przedsionku teatru, na
którego końcu najjaśniejszym punktem były uchylone drzwi prowadzące w głąb budynku.
Jak zawsze z samego rana przywitało ich chłodne spojrzenie kasjerki urzędującej za
biurkiem. Brązowe oczy starszej kobiety przedzierały się przez zaparowane od gorącej kawy
okulary niczym ogniki nocą. Siorbiąc napój z kubka, nie spuszczała wzroku z mężczyzn,
dopóki nie zniknęli za drzwiami. Obydwoje znaleźli się w dosyć wąskim i długim korytarzu.
Na jego samym środku widniała mozaika przedstawiająca dwie teatralne maski. Jedna była
biała a druga czarna, obydwie oplecione czerwoną wstęgą. Jej końce prowadziły do dwóch
przejść na parterze, którymi można było dostać się na widownie. Z prawej i lewej strony na
piętro prowadziły kręcone schody z fikuśnymi poręczami. Była to jedyna droga do loży
umieszczonych nad scenami w poszczególnych salach. Gładkie ściany obwieszone były
oprawionymi w potężne ramy plakatami, przedstawiającymi wszystkie dotychczasowe
przedstawienia jakie wystawiono w teatrze. Najbardziej w oczy rzucały się te promujące
"Upiora w operze" i "Taniec wampirów". Pod tytułami wypisane były nazwiska
Strona: 2/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
występujących aktorów a nico niżej ich pamiątkowe podpisy. Mężczyźni przeszli wzdłuż cały
korytarz docierając do największego pomieszczenia jakim dysponował teatr. Sala na prawie
dwa tysiące widzów zawsze robiła duże wrażenie na gościach. Szerokie przejście przez sam
środek, wyłożone zieloną wykładziną imitującą dywan, kończyło się tuż przed samą sceną.
Trzydzieści loży przysłoniętych było bordowymi zasłonami, które na czas spektaklu
zostawały spięte po bokach, dając tym samym dodatkowy element dekoracyjny. Balkoniki
ozdabiał wzór ręcznie kutych kwiatów, które w chuście przytrzymywały gołębie. Scenografia
dotycząca najnowszego przedstawienia była ciągle budowana. Jednak na scenie zostało
dość miejsca na trwające w tym czasie próby. Grupka kobiet dyskutujących o nowych
strojach przywitała się z Flaviem i Leonem, po czym jeden z reżyserów zabrał je na scenę.
Leon usiadł z boku na widowni, przyglądając się przebiegowi próby. Chwilę potem dosiadła
się do niego Daniela, z którą wspólnie grali główną parę bohaterów.
- Co u ciebie słychać? - spytała nieśmiało, opadając na oparcie fotela.
- Jak zawsze – odpowiedział Leon, zaginając kartkę tytułowej strony scenariusza.
- Nie mogę się doczekać dnia premiery, zwłaszcza tego, że zagramy to razem.
- Tak... – burknął, wpatrując się w grających aktorów.
- Dobrze się czujesz? - spytała podejrzliwie Daniela. - Zachowujesz się dzisiaj troszkę
dziwnie.
- Czy wy wszyscy zmówiliście się przeciwko mnie? - syknął mężczyzna, przenosząc swój
wzrok na dziewczynę.
- Wybacz, że w ogóle się spytałam - odparła z pogardą kobieta, wstając z miejsca.
Gdy chciała odejść Leon złapał ją za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę.
- Słuchaj przepraszam, ale mam już czasami dosyć niektórych rzeczy, nie chciałem.
Nim zdążył dopowiedzieć ostatnie słowo, na salę wpadł drugi reżyser, który przerwał próbę.
- Uwaga! - powiedział wesoło, wchodząc na scenę. - Dzięki mojej bliskiej znajomej,
okoliczne muzeum zgodziło się wypożyczyć nam pewien przedmiot na czas trwania
przedstawienia.
Chwilę po tym trzej mężczyźni przepchali przez drzwi duży, kwadratowy wózek przykryty
prześcieradłem, po czym z wielkim trudem wgramolili się z nim na scenę. Wokoło
tajemniczego przedmiotu zgromadzili się wszyscy aktorzy, czekając z niecierpliwością na
jego odsłonięcie. Reżyser policzył do trzech i delikatnie zsunął prześcieradło na ziemię.
Oczom wszystkich ukazało się ogromnych rozmiarów lustro w białej niczym śnieg ramie,
ozdobionej rzeźbionymi aniołkami i lekko wyblakłymi różami osłoniętymi listkami. Leon
zrobił kilka kroków do tyłu i schował się za swoimi znajomymi aby tylko nie zauważyć
swojego odbicia. Jego dziwne zachowanie zauważył Flavio, który nie miał najmniejszego
zamiaru cokolwiek z tym robić. Po dłuższych i głębszych przemyśleniach zdał sobie sprawę
z tego, że Leon musi sam dojść do rozwiązania problemu. Ignorując dziwne zachowanie
swojego przyjaciela, mężczyzna skupił uwagę na nowym nabytku teatru.
- Jest przepiękne - szepnęła Daniela gładząc delikatną ramę.
Strona: 3/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Lustro umieścimy po lewej stronie sceny w części przeznaczonej na pokój naszej
głównej bohaterki - powiedział reżyser. – Chłopcy, przekręćcie je nieco w prawo tak, aby
odbicie kobiety było widoczne na widowni. Tylko pamiętajcie – dodał. – jeśli cokolwiek
stanie się z tym lustrem, wszystkie wasze wypłaty przeznaczę na jego naprawę... A teraz
scena druga, już, już szybciutko!
Leon nieco osłupiony wszedł z przymusu z powrotem na scenę, starając się ulokować jak
najdalej lustra. Podczas odgrywania scen nie było to proste. Gdy tylko mógł zamieniał się
miejscami ze swoją partnerką lub twierdził, iż światło po lewej stronie sceny jest zbyt rażące,
przez co nie może skupić się na tekście. Ten dzień prób nie należał do najłatwiejszych. Po
trzech godzinach nieprzerwanej gry, wszystkie potknięcia, błędy i pomyłki prowokowały
innych do rzucenia nieprzyjemnego komentarza. Leon kręcił się po jednej stronie sceny i
pomimo wielu uwag kolegów, za żadne skarby nie chciał postawić nogi po drugiej stronie.
Ostatecznie przymuszony przez reżysera, stanął tyłem do lustra, starając się zapomnieć, że
ono w ogóle tam stoi. Zaczął mylić tekst i potykać się o własne nogi. Ta sytuacja powtarzała
się w kółko przez kilka następnych dni. Jego fochy i wredne uwagi grały na nerwach nie
tylko reżyserom ale także innym aktorom. Niedługo potem cała akcja zeszła do czarnego
dla Leona punktu. Wymuszała na nim przespacerowanie się kilka razy w tę i z powrotem po
całej rozciągłości desek teatralnych. Na przekór wszystkim, mężczyzna znów upodobał
sobie prawą stronę, na której zmieniał kierunek marszu co pięć sekund.
- Stop, stop, stop! - powiedział wreszcie Mark ( drugi reżyser całego przedstawienia).
- Pomyliłam tekst? - spytała Daniela, podnosząc się z łóżka.
- Nie kochana, grasz wspaniale w porównaniu do innych.
- Coś robię nie tak? - oburzył się Leon.
- Siedzę tutaj i w ogóle nie czuję emocji. Postaw się na miejscu głównego bohatera. Twoja
kochanka jest w ciąży, na twój widok mdleje, przyjeżdża lekarz... A ty chodzisz sobie
obojętnie przed jej drzwiami?
- Przecież staram się jak mogę.
- Masz być zdenerwowany, wystraszony, przecież nie wiesz co dzieje się z twoją
ukochaną. Cała scena jest do twojej dyspozycji, musisz przejść energicznie z jednej strony
na drugą, pokazać wszystkim ludziom na widowni twoje uczucia, rozumiesz?
- Wydaje mi się, że lepiej będzie jeśli zostanę tutaj gdzie jestem.
- Nie denerwuj mnie dzisiaj. Jeśli dalej będziesz lekceważył moje uwagi to zmienimy
głównego bohatera.
Leon mruknął coś do siebie i dalej robił po swojemu. Podczas przerwy został zaproszony
przez reżysera na rozmowę. Udając się za kulisy był nieco zestresowany. Sam nie wiedział
co może się wydarzyć podczas wymiany słów.
- Siadaj - powiedział Mark podsuwając mu krzesło. - Leon co się z tobą najlepszego dzieje?
Masz jakieś problemy rodzinne?
- Nic z tych rzeczy...
Strona: 4/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Nie musisz mi się zwierzać jeśli nie chcesz. Ale jeśli coś jest nie tak to może zrób sobie
wolne? Zastąpimy cię kimś innym.
- Ta rola jest dla mnie ważna.
- To dlaczego tego nie widzę? Oglądając cię mam wrażenie, że wcale się nie przykładasz.
- Po prostu dzisiaj mam gorszy dzień.
- Który trwa od prawie tygodnia?
- Daj mi jeszcze jedną szansę.
- A potem kolejną i następną?
- Gwarantuje ci, że teraz będzie inaczej.
Mark spuścił głowę i przez chwilę trwał w bezruchu.
- Niech już stracę. Idź i pokaż mi na co cię stać!
Leon nieco spoważniał. Nie był w stanie wyobrazić sobie nawet sytuacji, w której traci
rolę. Co pomyśleliby sobie o nim ludzie? Wziął głęboki oddech i przysiągł w duchu sam
sobie, że da radę. Scena zaczęła się od początku. Najpierw skręcił w prawo aby mieć
jeszcze chwilę czasu na przygotowanie się do wkroczenia na "zakazaną strefę". Zamknął
oczy i spuścił głowę. Gdy odwrócił się na pięcie aby jak najszybciej uciec sprzed lustra ktoś
wypowiedział jego imię. Otworzył oczy i zamarł w miejscu. Stał nieruchomo widząc swoje
odbicie, które przerażało go pod każdym względem. W pewnym momencie wszystko
dookoła zaczęło się zamazywać. Daniela rzuciła się w jego stronę i w ostatniej chwili złapała
go za ramiona, nie pozwalając upaść. Gdy mężczyzna otworzył oczy ujrzał nad sobą
znajome twarze. Najbardziej wyraźne były oczy dziewczyny z przerażeniem wodzące po
jego bladej jak ściana twarzy. Z pomocą Danieli i Flavia podniósł się z brudnych desek. Nim
zdążył cokolwiek powiedzieć podszedł do niego pierwszy reżyser i łapiąc go mocno za ramię,
zaciągnął za kulisy. Posadził na wpół przytomnego Leona przy stoliku i usiadł na wprost
niego.
- Tego wszystkiego jest już za dużo - zaczął Mark. - Premiera już za miesiąc... Nie jesteś w
stanie grać.
- Jestem...
- Przestań opowiadać kłamstwa. Wiesz, że nie robię tego na złość tobie, ale muszę cię
zastąpić. Proszę weź dwa miesiące wolnego, do czasu aż przestaniemy wystawiać tą sztukę.
Odpocznij. Przez ostatnie kilka lat coś się w tobie zmieniło, wiesz?
- Co masz na myśli?
- Po prostu odetchnij, wyjedź gdzieś, może do rodziny? Weź swoje ubrania i idź do domu.
Leon został sam za kulisami. Po chwili usłyszał donośny głos Marka obwieszczający, że to
Flavio zajmie jego miejsce. Mężczyzna wszedł do garderoby i zatrzasnął za sobą drzwi.
Przepełniała go złość którą chciał wyładować. Zaczął tupać nogami i wymachiwać rękoma.
Okrążył pomieszczenie kilka razy przy czym na samym końcu stłukł lampkę ze stolika.
Strona: 5/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Siedział w samotności dobrą godzinę z trudem łapiąc każdy oddech. W myślach cały czas
przypominało mu się jego odbicie w lustrze a za raz po tym nachodziły obawy i strach.
Wieczorem zabrał swój ciemny płaszcz i wyszedł na pustą scenę. Na sali nie było już nikogo,
próba dawno się skończyła. Przez pewien czas wpatrywał się w białą ramę lustra. Coś jakby
się w nim złamało. Chwycił laskę opartą o łóżko i biorąc porządny zamach uderzył w sam
środek. Słychać było głośny szczęk po czym duże kawałki lustra runęły na ziemię,
roztrzaskując się na milion drobniejszych. Leon stał przed pustą ramą oddychając ciężko.
Wypuścił z dłoni laskę. Kręcąc nerwowo głową cofnął się do tyłu. Na salę wpadł Mark wraz
ze swoim asystentem. Zrobił się czerwony na twarzy jak pomidor, choć z drugiej strony
wyglądał jak człowiek ze stanem przedzawałowym. Biegł jak szalony w stronę sceny,
wykrzykując głośnio wszystkie znane mu przekleństwa. Złapał Leona za ramiona i
potrząsnął nim mocno.
- Co zrobiłeś?! - krzyczał w kółko, nie mogąc się opanować. - Tak mi się odpłacasz?
Zrobiłeś to specjalnie?! Powiedz coś?!
- J-j-ja... - wyjąkał chłopak.
- Co ja teraz z tym zrobię? Zabytkowe lustro...
- M-mark - wyszeptał Leon.
- Nie pokazuj mi się więcej w tym teatrze, IDŹ PRECZ!
- To nie tak miało być...
- Ale jest, jest nie widzisz?! Zapłacisz za to z własnej kieszeni. I nie wracaj, dopóki nie
podejmiesz leczenia. W moim teatrze nie będzie pracował jakiś psychicznie chory facet!
Leon nie spuszczając wzroku z reżysera wybiegł z teatru. Po drodze minął grupkę
aktorów, którzy stali przed teatrem, głośno o czymś rozmawiając. Wołali go, jednak ten bez
żadnego słowa uciekł.
Gdy dotarł do swojego mieszkania wszystkie emocje nieco opadły. Zaparzył sobie herbatę
i usiadł w samotności na kanapie. Wodząc wzrokiem za wahadłem zegara stojącego na
wprost, po woli porządkował myśli.
- Może oni wszyscy mają rację?... - szepnął sam do siebie.
Mimo wszystko nie chciał przyjąć tych słów do wiadomości. Przecież był normalny, jak
reszta. Czemu miałby być inny... Dziwny? Na to pytanie nie był w stanie sam sobie
odpowiedzieć.
Następnego dnia zwlekł się z łóżka koło południa. Uważał, iż nie było sensu budzić się
wcześniej, bo po co? Nie miał żadnego wyższego celu, który zmusiłby go do przebudzenia
się o wyznaczonej godzinie. Na śniadanie wypił kawę, na obiad zjadł kromkę chleba. Jeszcze
nigdy nie upadł tak nisko jak wtedy. Włączył radio i rozłożył się na niewygodnej kanapie w
małym saloniku. Muzyka tylko pogorszyła jego dotychczasowy stan w jakim się znajdował.
Późno po południu pusta lodówka wymusiła na nim podróż do pobliskiego sklepu. Czekając
w kolejce wydawało mu się, że wszyscy ludzie wlepiają w niego oczy. Czyżby już wiedzieli o
tym co się wczoraj stało? Czekał tylko na to aż zaczną wytykać go palcami na ulicy.
Skręcając z deptaka w stronę klatki prowadzącej do mieszkania, poczuł jak ktoś łapie go
lekko za ramię i ciągnie w swoją stronę. Odskoczył jak oparzony nie wiedząc co się dzieje.
Strona: 6/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Uspokój się - syknął Flavio popychając go w stronę schodów.
- Zostaw mnie w spokoju - odparł Leon, splatając dłonie na niewielkim koszu z jedzeniem.
- Co ty najlepszego wyrabiasz?
- Nie powinno cię obchodzić moje życie t-ty złodzieju ról!
- Złodzieju? - oburzył się mężczyzna. - Zastanów się co mówisz. Czemu to zrobiłeś?
- Cholerne wywiady...
- Czekaj! Porozmawiajmy na spokojnie, Leon.
- Nie wiem czy zauważyłeś, ale nie mam ci nic ważnego do obwieszczenia. A z tego co
widzę to ty mi też. Tak więc żegnaj.
Flavio chciał jeszcze coś powiedzieć ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Rozmowa z
przyjacielem nie przyniosła mu żadnej odpowiedzi na pytania. Leon kolejne kilka dni spędził
w podobny sposób. Wstawał w południe a potem aż do wieczora słuchał audycji radiowych.
Raz wybrał się na pocztę aby listem wysłać pieniądze na naprawę rozbitego lustra. Ten
wydatek był dla niego dużym ciosem. Na przetrwanie dwóch miesięcy została mu raptem
jedna wypłata. Wiedział, iż dobrym rozwiązaniem byłoby poprosić kogoś o pożyczkę, jednak
nie chciał wywlekać swoich problemów na wierzch.
Któregoś z kolei wieczoru, parząc herbatę usłyszał ciche pukanie do drzwi. Oczywiście udał,
że tego nie słyszał, jednak pukanie było z czasem tylko ostrzejsze. Opadł na kanapę nadal
ignorując gościa.
- Nikogo nie ma w domu! - krzyknął, zatykając palcami uszy.
- Leon na Boga otwieraj te drzwi!
Głos Flavia był bardzo donośny, jednak jego ton głosu dosyć spokojny.
- Tym bardziej nie ma pana domu! - odkrzyknął mężczyzna, biorąc łyk herbaty.
- Proszę wpuść mnie...
Coś zgrzytnęło i po chwili drzwi lekko się uchyliły. W szczelinie pojawiło się oko Leona,
które łypało groźnie na jego przyjaciela.
- Mówiłem, że nikogo nie ma, przyjdź kiedy indziej - wybełkotał.
Nim zdążył zamknąć drzwi, Flavio złapał za klamkę i szarpnął nią w swoją stronę. Leon
mimo, iż dobrze zbudowany, nie był tak silny. Wypuścił klamkę z dłoni i cofnął się, robiąc
przejście.
- Musimy porozmawiać.
Flavio przekraczając próg mieszkania zląkł się na sam widok jaki tam zobaczył. W salonie
na stoliku ustawiony był piętrowo stos pustych i brudnych szklanek, które aż prosiły się aby
ktoś je umył. W kącie korytarza przepełniony kosz, z którego dawno wysypywały się śmieci.
Nic więcej nie mówiąc zdjął swój płaszcz i podwinął rękawy nowo zakupionej koszuli. Zebrał
Strona: 7/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
wszystkie naczynia rozrzucone po domu i udał się z nimi do kuchni, która była chyba
najczystszym wnętrzem w całym mieszkaniu.
- Nie musisz po mnie myć, nie jesteś moją gosposią - powiedział Leon siadając przy stole
w kuchni niedaleko zlewu.
- Wiem to, ale nie mogę patrzyć w jakim brudzie żyjesz.
- A więc o czym ważnym musimy porozmawiać?
Flavio przez chwilę zastanawiał się jak zacząć rozmowę. Nie chciał być źle zrozumiany.
- Słuchaj, kuzynka mojej matki leczy się... To znaczy bierze porady od bardzo dobrego
specjalisty...
- Psychiatry - dokończył Leon.
- Nie, to zwykły lekarz. Ona ma pewne problemy z postrzeganiem niektórych realiów
życia, wiesz o co mi chodzi. Leczy się u niego już ponad rok i z każdym miesiącem jest
coraz lepiej. Z tego co słyszałem ludzie bardzo go chwalą.
- Uważasz, że potrzebuje pomocy jakiegoś pseudo lekarza?
- Leon, stłukłeś zabytkowe lustro, nie wspominając o innych twoich dziwnych
zachowaniach. Może warto spróbować coś z tym zrobić, albo chociaż zrozumieć na czym
polega problem.
- To był zwykły wypadek.
- Tak tylko mówisz. Zgódź się na wizytę.
- Czy jeśli się zgodzę, przestaniesz mnie napastować?
Trzy dni później, z samego rana stali pod ogromną kamienicą obsadzoną dookoła
kolorowymi krzewami i kilkoma brzozami zasłaniającymi ją od głównej ulicy.
- Jego gabinet jest na piętrze. To tamte cztery okna od prawej - powiedział Flavio,
wchodząc na klatkę schodową. Drzwi otworzył im wysoki staruszek w jasnym garniturze.
Uśmiechnął się przyjaźnie i zaprosił ich do środka. Po krótkiej rozmowie z Flaviem do
swojego gabinetu zawołał Leona. Chłopak usiadł w fotelu, niezbyt wiedząc co ma
powiedzieć. Staruszek przez chwile grzebał w szufladzie komody po czym wyjmując
malutkie torebki herbaciane, zaparzył herbatę.
- Nazywam się Doktor Harford - zaczął staruszek opadając na oparcie fotela. - Pański
przyjaciel opowiedział mi w skrócie przez jakie sytuacje trafił pan do mnie. Pierwszym
krokiem mojej terapii jest uświadomienie pacjenta o jego problemach. To najważniejszy
krok w stronę mety.
- Nie mam pojęcia czemu tutaj jestem...
- Hmm... No tak, to bardzo częsta sytuacja. Musimy zacząć od jeszcze mniejszych
kroczków. Czy zdarzały się sytuacje, które według pana były niepokojące?
Strona: 8/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Eeee... no nie?
- Dobrze, może jeszcze inaczej - westchnął doktor. - Pan Flavio opowiadał o zdarzeniach
mających powiązanie z przesądami. Wierzy w nie pan?
- Ostrożności nigdy za wiele.
- Przyjmijmy, że tak. Czemu pan w nie wierzy?
- Po prostu, chodzi o to, że...
Leon był bardzo niespójny w swoich wypowiedziach. Do głowy nie przychodziła mu żadna
sensowna odpowiedź na zadane pytania.
- Czarny kot przyniósł kiedyś panu pecha? Lub przejście pod drabiną coś zmieniło?
- Naturalnie.
- Rozsypanie soli przynosi pecha... pokłócił się pan z kimś po takim zdarzeniu?
- Nie...
- Czyli przesąd okazał się kłamstwem, prawda?
- Sypnąłem ją za ramię, odwróciłem pecha - dokończył mężczyzna zbijając doktora z
tropu.
Ich rozmowa trwała jeszcze kilka minut podczas których doktor Harford zadał serię
podobnych pytań, jednak żadne nie przekonało Leona o jego błędnych racjach. Kończąc
szybko spotkanie, zaprosił chłopaka na następne spotkanie.
Po powrocie do domu, Leon ostro protestował, aby wrócić na terapię następnego dnia. Na
samym początku nie miał zamiaru otwierać drzwi przyjacielowi, który specjalnie po niego
przyszedł. Leon odparł, iż czuje się niekomfortowo rozmawiając ze staruszkiem i nie chce
tam więcej wracać. Z pomocą Danieli, która działała na chłopaka jak magnes, udało się
zaprowadzić go na drugie spotkanie.
Znów byli sami, on i doktor Harford popijający herbatkę.
- Zacznijmy jeszcze raz. Czemu wierzy pan w przesądy?
- Wydarzyło się już bardzo dużo sytuacji które nie mogły być przypadkiem.
- A więc schodzimy na temat strachu, tak?
- Strachu? - zdziwił się Leon. - Nie boję się.
- Jednak coś tam głęboko to strach, który każe panu wykonywać te wszystkie „rytuały”.
- To raczej nie działa na tej zasadzie.
Chłopak zamilkł i siedział jak wmurowany. Po chwili wstał jak oparzony i schował się za
fotelem.
Strona: 9/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Co się stało? - spytał wystraszony doktor.
- Niech je pan stamtąd zdejmie, proszę - Leon wskazał na lustro w białej ramie wiszące w
kącie pokoju.
- Dobrze
Doktor spokojnie poszedł do lustra i odwrócił go w drugą stronę. Wtedy w głowie połączyły
mu się pewne fakty. Odwrócił się na pięcie z lekkim łobuzerskim uśmiechem i wrócił na
swoje miejsce
- Lustro w białej ramie... Przypadek czy fakt?
- Co pan ma na myśli?
- Czy nie takie samo lustro zostało przez pana zniszczone w teatrze?
Leon kiwnął głową
- A więc boi się pan własnego odbicia, o to chodzi?
- Nie - zaprzeczył - Tylko... J-ja słyszałem kiedyś taką historię.
Mówił tak cicho, że nawet czujne ucho doktora z trudem wyłapywało jego znikome
dźwięki.
- Proszę mówić.
- Była o kobiecie. Trzykrotne wypowiedzenie jej imienia przed lustrem z białą ramą
przywołuje jej ducha, który... Em...
- Który co, panie Ferthe?
- Który zabija człowieka.
Doktor przygryzł wargę aby czasem nie parsknąć śmiechem. Podczas swojej długoletniej
kariery pierwszy raz spotkał się tak niedorzeczną opowieścią, jednak nie mógł dać po sobie
tego poznać. Odchrząknął i wziął głęboki oddech.
- Tutaj się nie ma czego bać. Nie istnieją duchy.
- Niech mi pan to powie gdy będę leżał zarżnięty w łazience.
- Wiesz Leonie skąd biorą się twoje fobie?
- To skomplikowane... Szczerze sam nie wiem.
- Właśnie zrobiliśmy jeden krok do przodu. Przed chwilą przyznał się pan do problemu.
- Ja mam problem - wybełkotał chłopak.
- Tak, ale jesteśmy tu po to, aby go znaleźć i zlikwidować.
Po tych słowach Leon dostał tydzień czasu aby znaleźć odpowiedź na pytanie. Gdy
Strona: 10/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
zrozumiał, że potrzebuje pomocy zrobiło mu się głupio. Nie miał odwagi spojrzeć w oczy
Flaviemu, którego nigdy nie słuchał. Pierwsze dwa dni oswajał się z nową sytuacja w swoim
życiu. W środku tygodnia odwiedził swojego przyjaciela, któremu przyznał racje, co nie
należało do najłatwiejszych sytuacji. Mimo wszystko sam nie wiedział czemu zachowuje się
tak a nie inaczej.
- Może w domu zdarzały się jakieś sytuacje? - kontynuował doktor na kolejnym spotkaniu.
- Chyba takich nie było... Matka umarła dwanaście lat temu, ojciec piętnaście. Ale
pogodziłem się z tym wszystkim, byłem samodzielny i niezależny.
- Rozumiem, iż mógł pan wtedy liczyć na wsparcie przyjaciół, rodziny?
- Flavio mieszkał daleko stąd nie utrzymywałem z nim kontaktu, a rodzina? Skończyło się
na pustych słowach pocieszenia.
- Może to przez samotność?
- Mam już dość - krzyknął Leon. - Nigdy nie dojdziemy do rozwiązania, bo po prostu go
nie ma. Może potrzeba mi psychiatry?
- Już spokojnie, proszę się uspokoić - powiedział spokojnie Harford, podsuwając
chłopakowi filiżankę ze świeżo zaparzoną herbatą.
- Ja tracę pieniądze a pan czas.
Przez chwile siedzieli w ciszy. Leon stracił nadzieję na jakąkolwiek poprawę. Uznał, że
musi zaakceptować siebie takiego jakim jest a zmiana nie wchodzi w grę.
- Co pan powie na mały eksperyment? – spytał wreszcie doktor wstając z siedzenia.
- To znaczy?
- Nie powinienem tego oferować... Ale może jednak to poskutkuje?
- Ale o co chodzi?
- Opracowałem kiedyś pewną metodę. Wydaje mi się, że dzięki niej łatwiej rozwiązać
problemy ludzi. Jednak nie miałem okazji sprawdzić tego w praktyce. Rzadko trafiałem na
osoby, którym nie umiałem w żaden sposób pomóc. Pan, panie Ferde nie potrzebuje
psychiatry, tylko zwykłego psychologa, którym jestem. Aby odkryć przyczynę wszystkich
problemów musimy sięgnąć głębiej... Jest pan może zainteresowany?
Leona naszły wątpliwości czy to aby na pewno on jest osobą potrzebującą
specjalistycznej pomocy.
- Nie ufa mi pan?
- Od razu nie ufam... Chodzi o to, że wcześniej nie słyszałem o jakiś specjalnych
metodach.
- Daję panu wybór. Jeśli pan odmówi to wątpię, czy dalsze spotkania przyniosą
jakąkolwiek odpowiedź.
Strona: 11/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Jeśli się nie zgodzę to stracę pracę - mruknął Leon. - Przyjmijmy, iż panu ufam.
***
- Jest pan gotowy?
Leon kiwnął głową, poprawiając sobie poduszkę. Na samą myśl o tym co może się za
chwilę zdarzyć, przechodziły go ciarki po plecach. Przygryzł nerwowo górną wargę i jak
tylko było możliwe, starał się rozluźnić.
- Zanim zaczniemy, musi pan pamiętać, aby uważnie wsłuchiwać się w mój głos i pod
żadnym pozorem nie robić nic na własną rękę.
- Postaram się - mruknął zdenerwowany.
- Zaczynajmy - powiedział równie zdenerwowany doktor. - Proszę, zamknij oczy. Jednak
nie zmuszaj na siłę powiek. Muszą opaść niczym piórko, które po dotknięciu gruntu zmienia
się w kamień, którego żaden silny wiatr nie jest w stanie ruszyć. Co widzisz?
- Czarną pustkę?
- Skup się Leon. Przyjrzyj się dokładnie jeszcze raz. Nie jesteś w czarnej pustce.
W pewnym momencie, nie wiadomo skąd, w oddali pojawiła się ciemna bordowa kreska,
która zaczęła wirować, zmieniając się tym samym w spiralę. Bordowy kolor miejscami
przeistaczał się w wiśniowy, potem przybrał krwisto czerwoną barwę, a następnie
zgniło-żółtą. Ta z kolei odcieniami zmieniła się w zielony, następnie w niebieski aż w końcu
ten na stałe w białą kreskę, która stawała się coraz grubsza i szersza. Wreszcie nastąpił
ogromny rozbłysk, po którym Leon znalazł się w dużym, niekończącym się białym tunelu.
Ruszał dłońmi i palcami, jednak nie był w stanie ich zobaczyć. Wpadł w panikę, nie wiedział
co się dzieje.
- Uspokój się.
Usłyszał spokojny głos staruszka odbijający się echem od ścian. Sam fakt, iż nie pozostał
sam w tym dziwacznym czymś, był dla niego ukojeniem.
- A teraz po woli odwrócić się i powiedz mi co tam jest.
Leon zacisnął oczy i wziął głęboki oddech. Stojąc przez chwilę w bezruchu nie mógł
zdobyć się na odwagę. Przeczuwał, że za jego plecami może pojawić się coś przerażającego.
Wreszcie obrócił się na pięcie, a gdy otworzył oczy oniemiał. Wszystkie cztery ściany
pomieszczenia rozdrabniały się na małe prostokąty, które odrywały się i znikały jakby w
ciemnej, granatowej przestrzeni. Serce podeszło mu do gardła. Podłoga zdawała się maleć z
każdą sekundą. Nic nie mówiąc rzucił się do ucieczki w głąb korytarza. W pośpiechu,
potykając się o własne nogi upadł, wybijając łokciem sporych rozmiarów dziurę.
- Leon uspokój się i powiedz co widzisz...
- Tam... Ta podłoga, ona znika - wydyszał, cofając się do tyłu.
- Odrywa się?
- Kawałek po kawałku!
Strona: 12/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Nie posłuchałeś mnie i pobiegłeś, spanikowałeś.
- Możliwe, że zrobiłem małą nieznaczną dziurkę w podłodze… Gdzie ja w ogóle jestem?
- Jesteś w swoim wnętrzu, a tak ściślej w miejscu, które przeznaczone jest na kodowanie
wspomnień. Niszcząc białą przestrzeń, działasz tylko na swoją niekorzyść.
- Nie ma tutaj nic konkretnego, co dalej?
- Musisz się cofnąć. Rozwiązania, których szukamy są ukryte daleko w przeszłości.
- Że co? Mam tam skoczyć? - wydusił z niedowierzaniem Leon.
- Tylko, jeśli bardzo zależy ci na rozwiązaniu problemu.
Bez zbędnych namysłów chłopak pobiegł przed siebie. Odbijając się od jednego białego
prostokąta wskoczył w ciemną nicość. Ku wielkiemu zdziwieniu, nie zaczął spadać. Stał
jakby na niewidzialnej taśmie, która zabierała go z dala od jasnego korytarza w głąb
nieznanego. Wyglądało to trochę na wzór nocnego nieba. Gdzieś w oddali świeciły jasne
punkciki przypominające gwiazdy, choć niektóre zdawały się być bardzo blisko, na
wyciągnięcie ręki. Podróżując coraz głębiej i głębiej po woli zaczął zapominać o swoim
głównym celu.
- Co to za miejsce? - spytał.
- Jesteś w miejscu, gdzie zachowane są wszystkie wspomnienia z całego twojego życia.
- Te białe punkty...
- Każdy z nich jest przejściem do innego wydarzenia.
- Są ich miliony, jakim cudem trafie na właściwe?
- Musimy zacząć od samego początku. Przypomnij sobie najmłodsze lata. W ten sposób
wyeliminujesz większość wspomnień.
Rady doktora okazały się pomocne. Wszystko dookoła zaczęło szybko przemijać. Teraz
na granatowym tle widniały jedynie jasne, niewyraźne kreski, które znikały w ciągu sekundy.
Nagle wszystko się zatrzymało. Dookoła w wolnym tempie jak w karuzeli, kręciły się jasne
punkty. Jedne z nich się oddalały a inne wręcz przeciwnie.
- Co teraz? - spytał Leon.
- Przypomnij sobie, czy gdy byłeś małym chłopcem zdarzyło się coś o czym chciałbyś
zapomnieć.
Nie wiadomo skąd przed chłopakiem pojawiła się ogromna, jasna gwiazda. W jej wnętrzu
wirował wachlarz kolorów. Już na pierwszy rzut oka Leon rozpoznał tamto miejsce.
Saint-Chéron, niewielka miejscowość na południe od Paryża. Miejsce, w którym się
wychował. Pięcioro dzieci biegało po bocznej ulicy, tuż przed piętrową kamienicą, która
zarazem była jedną z piękniejszych w tamtej okolicy. Należała do ojca jednego z bawiących
się chłopców. Dzieci grały w piłkę. Leon nie mógł uwierzyć w to co widział. Jego koledzy z
najmłodszych lat, a wśród nich młody Flavio i... On sam. Niski, drobny blondynek. Po kilku
Strona: 13/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
minutach gry, gdy padł decydujący strzał. Cała grupka ruszyła wzdłuż ulicy, aby
odprowadzić pod samą furtkę swoich przyjaciół.
Po krótkiej pogawędce grupka chłopców odeszła, a Leon i Flavio zostali sami.
- Kiedy im powiesz?
- Ale co? - spytał mały Leon.
- No wiesz, że kłamiesz.
- Wcale nie kłamię. Tylko nie mówię całej prawdy.
- Przecież twoja mama pracuje u moich rodziców a nie...
- Tak, wiem. Ale proszę, nie mów nikomu. Jesteś moim przyjacielem, tak?
- No dobrze, obiecuje – powiedział młody Flavio, przytakując.
Jasny punkt zaczął się zwężać, aż w końcu zniknął całkowicie zabierając razem ze sobą
jedno z gorszych wspomnień, z których, z perspektywy czasu Leon nie był dumny.
- Opowiedz mi, co widziałeś?
Rozległ się spokojny głos doktora.
- Moje dzieciństwo - zaczął chłopak. -Skąpane w kłamstwie - dodał.
- Czemu tak uważasz? Czy stało się wtedy coś szczególnego?
- Byłem zwyczajnym chłopcem, grałem w piłkę, kradłem jabłka z ogrodu obok, ścinałem
nożyczkami kwiaty sąsiadki i rzucałem kamieniami w okno.
- Więc z czego nie jesteś zadowolony chłopcze?
- Saint-Chéron nie było nigdy dużym miastem. Liczyło sobie niespełna 10 ulic, wliczając w
to prywatną drogę do domu burmistrza. Jednak wiele kamienic i prywatnych, piętrowych
domów sprawiało, że ludzie znali jedynie swoich najbliższych sąsiadów. Mieszkałem w
jednej z bogatszych dzielnic miasta. Było tam dużo prywatnych kamienic z przestronnymi
mieszkaniami. Mimo, iż często bywałem gościem w domach moich bliskich kolegów, to
nigdy nie zaprosiłem ich do swojego...
- Czemu?
Doktor wtrącał pytania, zmuszając Leona do odpowiedzi na nie a tym samym do tego,
aby ciągnął dalej swoja wypowiedź, która mogła przynieść rozwiązania problemu.
- Zawsze mówiłem im, że moich rodziców nie było w domu - kontynuował chłopak. - Albo
opowiadałem o lekcji gry na pianinie, która wypadała akurat podczas naszych spotkań. Nie
kłamałem w jednej sprawie... Wszyscy dobrze wiedzieli gdzie mieszkałem, nie wiedzieli
tylko kim jest moja matka.
Tutaj urwał swoją wypowiedź. Był najwidoczniej zmieszany. Gdy tak myślał o swoich
najmłodszych latach było mu po prostu wstyd.
Strona: 14/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Opowiadałem znajomym, że była znaną pisarką, która przeniosła się do spokojniejszego
środowiska, chciała odpocząć. Tak na prawdę pracowała jako sekretarka u ojca mojego
najlepszego przyjaciela, dwa domy dalej.
- Dlaczego od początku nie mówiłeś prawdy?
- Rodzice moich kolegów posiadali duże firmy, zakłady produkcyjne, kamienice, które
wynajmowali innym... A ona... Moja matka pod każdym względem odbiegała od tego
towarzystwa. Mieszkaliśmy na poddaszu kamienicy. We dwoje zajmowaliśmy dosyć duże,
lecz skromne mieszkanie z dwoma sypialniami, salonem i kuchnią.
- Czy twoi koledzy dowiedzieli się w końcu kim tak na prawdę byłeś?
- Nie, nigdy im nie powiedziałem. Nie miałem okazji. O tym wszystkim wiedział jedynie
Flavio i później... Była jeszcze jedna osoba.
Nagle gwiazdy zawirowały i tuż przed nim pojawiła się kolejna. Na widok tej znajomej łąki
niedaleko Saint-Chéron wezbrały w nim silne uczucia, których nie był w stanie opanować.
Serce biło mu coraz szybciej a ręce zaczęły drżeć. Nogi były jak z waty. Miał wrażenie, iż
odczuwał dokładnie to, co owego dnia, dawno, dawno temu.
- Co ujrzałeś?
S pytał znów doktor, przerywając niezręczną ciszę.
- T-t-to - wyjąkał. - Pamiętam ten dzień jakby wszystko wydarzyło się wczoraj.
- Opowiedz o tym.
Leon jeszcze chwilę w bezruchu przyglądał się dwóm dobrze znanym posturom skąpanym
w blasku zachodzącego nad polami słońca. Jedna z nich opierała się o niewielki płotek, a
druga, siedziała na nim, wymachując wesoło nogami. I... Te włosy... Oh! Jak on dobrze
pamiętał te piękne, długie, kręcone, brązowe włosy.
- Była osobą, której nigdy nie miałem śmiałości okłamać - powiedział rozmarzonym
tonem.
- Kto to taki?
- Poznaliśmy się pewnego dnia w Paryżu. Okazało się, że mieszkała niedaleko mnie.
Zawsze podnosiła mnie na duchu, rozśmieszała... Ona była powodem, dla którego
chodziłem jak w chmurach. Tego dnia, z którego pochodzi to wspomnienie, spotkaliśmy się
po raz ostatni. Przynajmniej tak wtedy myślałem.
Leon zamilkł, gdy dwie postacie nieco się do siebie zbliżyły. Młoda dziewczyna nachyliła
się w stronę chłopaka i odgarnęła gęste włosy z twarzy.
- Wyjeżdżasz na bardzo długo? - spytał nieśmiało chłopak.
- Mój tata dostał nową pracę. Przenosimy się do większego miasta, jeszcze daleko za
Paryżem.
- Wrócisz do mnie kiedyś?
Strona: 15/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Głuptasie, zdajesz sobie sprawę z tego jak daleko od siebie będziemy? Nie chcę składać
ci obietnic, których mogę nie dotrzymać, ale na pewno wiem jedno.
- Co takiego?
- Że jesteś moim najlepszym przyjacielem i choćby dzieliły nas setki kilometrów to o
sobie nie zapomnimy bo na tym polega przyjaźń. Poza tym znam twój adres. Kiedy tylko
dotrzemy na miejsce, obiecuje, że napisze.
- Na pewno nie zapomnisz?
- Oczywiście, że nie, przysięgam - powiedziała, kładąc swoją delikatną dłoń na piersi.
Dziewczyna przy pomocy chłopaka zeszła z płotka i nim odeszła, pocałowała go na
pożegnanie lekko w usta.
- A to prezent, żebyś zawsze o mnie pamiętał - szepnęła na sam koniec i odeszła,
wciskając mu przed tym w dłoń jej ulubioną różową chusteczkę z inicjałami DA.
- Miałem wtedy szesnaście lat, ona piętnaście. Powierzałem jej każdą moją tajemnice, a
ona mi swoje. Ale odjechała, zniknęła. Nie napisała listu, tak jak obiecała, a ja ciągle na
niego czekałem. Poczułem się oszukany, zdradzony, zapomniany. Jednak zawsze nosiłem
przy sobie jej chusteczkę.
Leon sięgnął do kieszeni swojej kamizelki i wyjął z niej równo złożoną i wyprasowaną,
różowiutką chusteczkę z wyhaftowanym kwiatem róży i inicjałami.
- Miała na imię Daniela.
- Już nigdy więcej jej nie spotkałeś?
- Spotkałem... Ale dopiero po kilku latach. Nawet nie wiedziałem, że to ona. Dopiero,
kiedy spojrzałem jej w oczy... Nie poznała mnie. Nadal nie wie, że znamy się tak długo, że
kiedyś byliśmy tak blisko. Za to każdego dnia, kiedy ją widuję, czuje jak mocniej bije mi
serce.
- Czemu nie powiedziałeś jej prawdy?
- Bałem się. Wolałem zacząć naszą znajomość od początku. Uważałem, że może mnie
niesłusznie osądzić, oskarżyć o to, że nie utrzymywałem z nią kontaktu. Zacząłem od
początku...
Od ostatniej wizyty, której przebiegu Leon nie był w stanie zapomnieć, minęły prawie
dwa tygodnie. Przez ten czas starał się poukładać swoje myśli i zrozumieć przesłanie
wspomnień. Doszukiwał się w nich głębszego sensu. Miał nadzieję, że są tam ukryte
odpowiedzi na dręczące go teraz koszmary. Niedługo potem zdał sobie sprawę z tego, iż
minął dobry miesiąc odkąd nie widział Flavia mieszkającego zaledwie dwa domy dalej...
Dwa domy dalej, powtórzył sobie po cichu Leon. Czyż nie był to dziwny zbieg okoliczności?
Gdyby nie sam fakt, że mieszkał na piętrze a nie na poddaszu mógłby uznać, że przeszłość
nadal trwa, a wszystko wygląda dokładnie jak dwadzieścia lat temu. Ostatecznie przez
natłok myśli i niedokończonych spraw, które były teraz jego utrapieniem, wycofał się ze
Strona: 16/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
swojego pomysłu i został w domu.
Po dosyć długiej przerwie Leon znów złożył wizytę doktorowi. Procedura przebiegała tak
samo jak ostatnim razem. Zaledwie po dziesięciu minutach mężczyzna ponownie odpłynął
w głąb granatowej przestrzeni, na której gdzieś daleko świeciły jasne gwiazdy.
- Potrzebujemy więcej wspomnień - powiedział staruszek. - Jakie wydarzenia na ciebie
wpłynęły, Leonie?
Znów wszystko zawirowało. Leon znalazł się w pokoju swojego najlepszego przyjaciela w
rodzinnym mieście. Przestronne pomieszczenie, do którego oknem wpadały poranne
promienie słoneczne, było wypełnione modelami samolotów, którymi fascynował się Flavio.
Podwieszone na cieniutkich sznurkach konstrukcje, wisiały luźno nad głowami dwóch
chłopców siedzących pod ścianą.
- To, że ona zapomniała, nie znaczy, że inni też zapomną - szepnął młody wtedy Flavio.
- Ale obiecała...
- Wszyscy obiecują, ale nie każdy tego dotrzymuje.
- A jeśli jej listy zgubiły się gdzieś po drodze?
- Leon, tutaj masz znajomych! Nie szukaj ich Bóg wie gdzie.
- Może masz racje.
- Odkąd wyjechała minęły prawie dwa lata, gdyby chciała już dawno by tu przyjechała.
Obraz zamazał się i po chwili ukazało się kolejne wspomnienie. Tym razem wszystko
działo się na stacji kolejowej. Czarny niczym węgiel pociąg po woli dobijał do stacji. Liczne
grupy osób czekających na transport buczały jak rój pszczół. Wśród tylu ludzi, Leon
doszukał się stojących tuż pod latarnią dwóch przyjaciół. Siebie samego i Flavia. Dobrze
pamiętał ten dzień. Było to tuż po jego osiemnastych urodzinach.
- Czemu nie mogłeś mi powiedzieć o tym wcześniej?
- Sam dokładnie nie wiedziałem...
- Poinformowałeś mnie o tym wczoraj a dzisiaj czekasz już na pociąg.
- Leonie, to nie tak.
- W jednej chwili opuszcza mnie najlepszy przyjaciel, który zataił przede mną tą istotną
informację, myślisz, że jak ja się czuje?!
- To tylko czterdzieści kilometrów stąd. Nie będę tak daleko.
- Tylko czterdzieści kilometrów stąd - powtórzył sarkastycznie Leon. - To daleko za
Paryżem!
- Nie chcę, abyśmy pożegnali się w ten sposób.
- Myślisz, że ja tego chce? Wybacz mi, ale nie mam ochoty dłużej tu tkwić.
Strona: 17/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Leon usłyszał tylko niewyraźny krzyk Flavia, po którym powrócił do ciemnej pustki.
Dawno temu zapomniał o owym incydencie, który miał miejsce około dziesięciu lat temu.
Teraz przypomniał sobie swój gniew i ogromną złość na przyjaciela. Po jego odjeździe
trudno było mu pogodzić się utratą kogoś bliskiego, kogoś kto był od samego początku.
Kogoś, kto był jak rodzina. Najbardziej bolało jednak kłamstwo. Pomimo tylu lat od tamtego
wydarzenia, mężczyzna nadal nie wiedział czemu Flavio czekał z wiadomością o wyjeździe
tak długo.
Gdy układał swoje myśli w jedną całość, tuż przed nim ukazało się kolejne wspomnienie,
które nie było jednak tak odległe jak pozostałe.
Znany mu już dobrze teatr, który do niedawna był jego miejscem pracy, tętnił życiem. On
sam siedział na widowni, zachwycając się wystawianą wtedy sztuką. Barwne kostiumy,
intrygująca scenografia i co najważniejsze wciągająca fabuła były pierwszym impulsem,
który popchnął go w stronę aktorstwa. Jednak tamtego dnia wydarzyło się coś jeszcze...
Podczas spektaklu, na scenie pojawiła się młoda dziewczyna. Ubrana w piękną, czerwoną
suknię. Zachwycała wszystkich swoim urokiem i niewinnością. Na jej widok w młodym
wtedy Leonie obudziły się na nowo dawne uczucia, które mieszały się z rozpaczą.
Wychodząc z bram teatru sam dokładnie nie wiedział co tak na prawdę czuje. Błądząc w
nocy po ulicach, natrafił na plakat promujący spektakl. Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy to
imię jednej z aktorek tam występujących. Daniela. Wtedy wszystko stało się jasne i
zrozumiałe.
Leon nie wiedział co powiedzieć. Chciał jak najszybciej uciec od tego wspomnienia.
Zaczął się nerwowo rozglądać, ruszył przed siebie, aż w końcu poczuł na swoim policzku
zimny chłód podłogi w gabinecie doktora. Ocknąwszy się zauważył, że leży na podłodze tuż
obok fotelu. Staruszek pomógł mu się podnieść i usadził go z powrotem na miejscu.
- Opowiedz mi teraz o wszystkim - szepnął doktor, parząc herbatę.
- Po tym ostatnim wspomnieniu, ja...
Leon był nieco niespójny w swojej wypowiedzi. Chciał powiedzieć tak wiele, a dokładnie
nie wiedział od czego ma zacząć. Siedząc chwilę w ciszy przerywanej zgrzytem
porcelanowych filiżanek doktora, układał myśli w zrozumiałe zdania.
- Kiedy miałem niespełna dwadzieścia lat przeprowadziłem się do Paryża. Byłem
zafascynowany tym wszystkim co się tam działo. Któregoś dnia wybrałem się do teatru.
Rozpoznałem tam jedną z aktorek. Po spektaklu na mieście znalazłem plakat promujący tą
sztukę. Wtedy byłem już pewny, iż po tylu latach znów ją spotkałem.
- Jeśli rozumiem, chodzi o panią Danielę?
- Tak - mruknął jakby sam do siebie. - W przeciągu miesiąca potrafiłem pójść kilka razy
obejrzeć tą samą sztukę, aby tylko móc ją zobaczyć. Wreszcie poszedłem do jednego z
reżyserów, który szukał nowych aktorów do jego sztuki. Niespodziewanie udało mi się,
dostałem główną rolę, a razem ze mną zagrała Daniela. Przeżyłem pewien zawód, kiedy
okazało się, że już mnie nie pamięta. Zaczęliśmy poznawać się od początku. Moje nazwisko
stało się dla niej obce. Z czasem doszedłem do wniosku, że to wszystko jest dla mnie
kolejną szansą. Po trzech latach mojej pracy w teatrze, znów spotkałem Flavia. Na moje
życie nałożyło się zbyt dużo uczuć, których nie mogłem określić. Nadal czuje uraze do
Danieli jak i Flavia, ale nie chcę się z nimi kłócić. Kiedyś byli dla mnie wsparciem, kiedy
Strona: 18/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
zostałem sam. Moje własne nastawienie do życia i punkt widzenia tego wszystkiego nie
pozwala mi teraz się od nich odwrócić i wymazać z pamięci... Z tych wszystkich dwudziestu
lat.
- Dobrze - wtrącił staruszek. - Skąd jednak pojawiły się u ciebie te fobie Leonie?
- Cóż, sam nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.
- Spróbujmy. Opowiedz mi więcej o twoich obawach związanych z owymi wydarzeniami.
- Kiedy wiedziałem, że mam dwoje prawdziwych przyjaciół, nie chciałem ich stracić. Po
wyprowadzce Danieli w moim życiu nastała w pewnym rodzaju pustka. Niecałe dwa lata
potem niespodziewanie wyjechał Flavio, zostawiając mnie bez słowa wyjaśnienia...
Zostałem sam. Nie miałem do kogo zwrócić się z jakimkolwiek problemem. Zaraz po tym
umarła moja matka. Wtedy doszedłem do wniosku, że już nic nie trzyma mnie w
Saint-Cheron. Za pieniądze jakie mi zostawiła postanowiłem przenieść się do Paryża. Było
mnie stać na niewielkie mieszkanie w bocznej uliczce, ale zawsze było to lepsze niż puste,
przestronne pokoje w rodzinnym domu, przywołujące tylko wspomnienia. Po spotkaniu
Danieli było jeszcze gorzej. Zacząłem się bać, że gdy tylko usłyszy moje nazwisko
przypomni sobie wszystko. Myślałem, że będzie mnie nienawidziła za tą ciszę z mojej strony
przez tyle lat. Kiedy dostałem drugą szansę, zacząłem uważnie stawiać kroki. Pragnąłem,
aby wszystko wreszcie się ułożyło. Nie miałem zamiaru doprowadzać do jakichkolwiek kłótni,
czy nieporozumień, nie chciałem tego.
- A więc doszliśmy do samego końca.
- Jak to? - zdziwił się Leon.
- Widzisz... Twoja przeszłość w znacznym stopniu odbiła się na tym co było teraz.
Wiedziałeś jak było kiedyś i starałeś się nie dopuścić do tego ponownie. Masz przy sobie
Flavia, który wrócił. Odległość nie zburzyła waszych relacji, nadal jest tak jak było. Co do
Danieli... Sytuacja może być podobna. Żadne kilometry, góry, rzeki czy nawet morza nie
mogą zniszczyć przyjaźni i porozumienia, jakie było pomiędzy wami. Ono nadal trwa, tylko
trzeba je odnowić. Przez to wszystko zacząłeś wierzyć w przesądy, Leonie. Miałeś nadzieję,
że dzięki temu twoje życie zacznie się układać tak, jak byś chciał. Chciałeś się uchronić
również od nieprzyjemnych zdarzeń, jednak nie wszystko co złe w życiu możemy ominąć.
Jeśli teraz rozumiesz co chce ci przez to powiedzieć, to nie siedź tu dłużej tylko idź i zrób co
masz zrobić chłopcze!
Słońce już dawno schowało się za budynkami, a jedynym oświetleniem na owej ulicy, po
której spacerował Leon było kilka latarni. Nerwy odbierały mu trzeźwe myślenie, a bolący
brzuch dawał się coraz bardziej dawał się we znaki. Czas jakby stanął w miejscu. Pierwszy
rzut okiem na zegarek. 10:24. Kolejne spojrzenie. 10:24. Leon złapał się za głowę i
przyspieszył kroku. Zatrzymał się na chwilę i wziął głęboki oddech aby stłumić emocje.
Rozglądając się po ulicy, zrezygnowany usiadł na krawężniku i schował twarz w dłoniach.
Przegapił dziś swoją szansę. Zbyt długo bił się z uczuciami w ukryciu.
Czyjaś delikatna dłoń zmierzwiła mu włosy na głowie. Leon gwałtownie podniósł się z
zimnego jak lód chodnika i odskoczył. Gdy odwrócił się, stanął jak wmurowany. Tuż przed
nim stała... ONA. Ta, której tak długo wyczekiwał. Otworzył usta, chciał coś powiedzieć,
jednak z tego wszystkiego brakło mu odwagi. A przecież jeszcze chwilę temu układał sobie
w głowie idealny scenariusz przebiegu tej rozmowy!
Strona: 19/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Wszystko dobrze?
Cichy i nieśmiały głos dziewczyny sprawił, że wszystko dookoła zniknęło. Byli tylko oni i
ta niezręczna cisza.
- Eee.. Tak, tak. - powiedział w końcu chłopak.
- Leonie, nie widziałam cię już tak dawno. Co się z tobą działo?
- Powiedzmy, że musiałem sobie wszystko przemyśleć.
- Teatr jest strasznie pusty bez ciebie.
- Pusty? Proszę cię, nikt nie chce mnie już tam widzieć.
- Nie możesz tak mówić. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, że wszyscy tam na ciebie
czekają.
Leon uśmiechnął się i podszedł nieco bliżej do dziewczyny.
- Cieszę się, że cię spotkałem. Chciałem o czymś porozmawiać.
- Słucham.
- Widzisz, przyszedłem do teatru z pasją. Robiłem to co na prawdę dawało mi szczęście i
satysfakcję, ale nie było to moim głównym celem i nadal nim nie jest.
- Więc o co chodzi?
- Trochę ponad dziesięć lat temu poznałem jedną dziewczynę. Byliśmy przyjaciółmi a
może nawet kimś więcej. Tego nie wiem do tej pory. Jednak potem wyjechała. Obiecała, że
napisze, ale nie napisała. Nie mam do niej o to żalu. Dzień przed tym, kiedy miała wyjechać,
zadała mi jedno pytanie. Spytała, czy nigdy o niej nie zapomnę. Odpowiedziałem, że nigdy.
Na dowód naszej przyjaźni darowała mi jedną niewielką, lecz dla mnie cenną rzecz.
Leon położył na dłoni dziewczyny starannie złożoną chusteczkę z inicjałami.
- Myślałem, że już nigdy jej nie spotkam. - ciągnął dalej - Kilka lat później
przeprowadziłem się do Paryża. Zobaczyłem ją na scenie w teatrze. Jedno jej spojrzenie
wystarczyło mi, aby wszystkie dawne wspomnienia wróciły. Od tamtego czasu patrzę na nią
codziennie. Na jej uśmiech, i pełne życia oczy. Mimo, że mnie nie pamięta, ja trzymam
wszystkie swoje wspomnienia o niej tutaj - przyłożył dłoń do klatki piersiowej. - Pozostawiła
mnie z wieloma pytaniami, na które odpowiedź zna tylko i wyłącznie ona. Teraz po
przemyśleniu wielu spraw, chcę wreszcie jej się pokazać, przypomnieć, kolejny raz zaistnieć
w jej życiu. Wiesz może do kogo należy ta chusteczka?
Zaległa głucha cisza. Leon poczuł ogromną ulgę, jakby ktoś zdjął z niego ciężkie łańcuchy,
które ciągnął za sobą tyle czasu. Wiedział, że zrobił dobrze. Wiedział też, iż mógł to zrobić
już wiele lat temu. Co będzie to będzie. W spokoju czekał na odpowiedź Danieli, która
spuściła wzrok i z przerażeniem wpatrywała się w chustkę. Po chwili podeszła nieco bliżej i
przyłożyła zimną dłoń do jego policzka. Jej oczy zaszkliły się i po chwili jedna łezka spłynęła
po twarzy.
- Nie, proszę tylko nie płacz, przepraszam, nie chciałem - zaczął zakłopotany Leon.
Strona: 20/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Daniela pokręciła głową, nadal zalegając w ciszy. Niespodziewanie rzuciła mu się w
ramiona, nie mogąc powstrzymać łez. Lekko oszołomiony chłopak niezbyt wiedział co ma
zrobić w tej sytuacji. Jednak emocje były silniejsze od niego samego. Objął ją i mocno
przytulił do siebie.
- To ja przepraszam - szepnęła Daniela. - Nie rozumiem sama siebie, jak mogłam cię tak
zostawić. Nie wiem, jak mogłam nie poznać.
- Zapomnij o tym. Nawet tyle lat rozłąki nie było wstanie zniszczyć tego, co kiedyś razem
zbudowaliśmy.
Stali objęci w świetle latarni jeszcze długi czas. Bez zbędnych słów cieszyli się tą chwilą
jak tylko mogli. Może i nie znaleźli odpowiedzi na wszystkie pytania, które do tej pory są
zagadką, jednak nie zawsze dobrze jest wiedzieć wszystko co się chce. Czasami lepiej
przemilczeć niektóre sprawy i cieszyć się tym co jest, starając się by było jeszcze lepiej.
Strona: 21/21
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl