Bolesław I Chrobry (967 – 1025)
Transkrypt
Bolesław I Chrobry (967 – 1025)
Bolesław I Chrobry (967 – 1025) Król polski, syn Mieszka I i Dubrawki czeskiej. Dzieciństwo jego przypadło na pierwsze lata chrześcijańskiej Polski. W chwili śmierci matki miał lat dziesięć lub jedenaście. Nieznana bliżej jest data jego powrotu z Niemiec, gdzie znalazł się jako zakładnik w roku 973. Otoczenie, wśród którego wyrastał, nie zmieniło się po śmierci Dubrawki. Nową i obcą osobą była tylko macocha Oda. Z rodzeństwem przyrodnim nic bliżej Bolesława nie łączyło. Bracia przyrodni byli zresztą dziećmi, gdy Bolesław już dorastał. O przeważającym wpływie Ody i jej rodziny na dworze nie może być mowy. Bolesław nie był też ani na chwilę odsunięty od ojca. Pod przemożnym wpływem Mieszka kształtowały się jego poglądy i dążenia. W chwili śmierci ojca (25 V 992) był już dwudziestosześcioletnim mężczyzną. Był, więc najlepiej przygotowany do objęcia po nim władzy. Poszedł też śladami swego poprzednika, prowadząc jego dzieło z niemniejszym talentem i z większym wśród obcych rozgłosem. Jednym z pierwszych kroków Bolesława po objęciu władzy było wygnanie z kraju macochy wraz z przyrodnim rodzeństwem. Sam Bolesław był już trzeci raz żonaty i miał własne potomstwo. Data wypędzenia Ody nie jest znana, ale prawdopodobnie jest ona bliska śmierci Mieszka. Z macochą i jej synami rozgromieni zostali również ich zwolennicy i sprzymierzeńcy w Polsce. Współdziałanie Bolesława z Niemcami, dokąd schroniła się Oda z synami, trwało dalej, wymierzone zaś było przeciw Słowianom pogańskim w pobliżu Bałtyku i dalej ku Łabie. Pod Brandenburgiem trwały walki, w których ponownie wzięły udział posiłki polskie, przysłane przez Bolesława. Niepowodzenia chrześcijan przyczyniły się do rozszerzenia ruchu pogańskiego aż do kraju Obodrytów. W nowych walkach ze Słowianami z roku 995 Bolesław wziął udział osobiście na czele swych sił. W chwili, gdy Otton III walczył z Redarami, Bolesław prawdopodobnie umacniał swe posiadłości nad dolną Odrą. Przedtem już utrwalił on relacje, nawiązane przez Mieszka z wikingami z Jamsborga, którzy przechodzili wówczas czasy rozkwitu. Przeszedł też do tradycji sag skandynawskich jako Burysław, król Windlandu, zasłaniając nawet ojca swą osobą. Zwada czesko-polska z ostatnich lat rządów Mieszka I wkrótce uległa złagodzeniu, bo też i Czesi wzięli udział w wyprawach cesarskich przeciw pogańskim Słowianom. Wypadki w Libicach z roku 995 pośrednio tylko odbiły się echem w Polsce. Bolesław udzielił schronienia zbiegom, a w szczególności Sobieborowi. Drugi z pozostałych przy życiu Sławnikowiców, biskup praski Wojciech, wkrótce zwrócił się ku Polsce. Wiadomość o wymordowaniu rodziny doszła Wojciecha w czasie jego drugiego pobytu w Rzymie. Wówczas też powstała myśl o jego misji wśród pogan, która znalazła aprobatę papieża Grzegorza V, a prawdopodobnie i cesarza. Zamierzona misja Wojciecha była jednak od początku pojęta jako niezależna od kościoła 1 niemieckiego. Przybycie Wojciecha do Polski doprowadziło do ścisłego współdziałania z Bolesławem. O wyborze misji pruskiej zdecydował nie tylko duch religijny Wojciecha, umocniony w środowisku rzymskim, ale również interes polityczny Bolesława. Stwierdza to najstarszy żywot św. Wojciecha, w którym czytamy, że Wojciech wybrał Prusów a nie Lutyków, gdyż kraj ten był pobliskim i dobrze znanym polskiemu monarsze. Bolesław nie myślał rywalizować z Niemcami na terytorium lutyckim. Za Odrę, a tym bardziej do Prus wpływy niemieckie nie sięgały. Otwierał się wiec tutaj teren dla misji polskich. Całą misję Wojciecha Bolesław darzył najgorliwszym poparciem. Na wiosnę 997 roku pod opieka załogi Bolesława udał się Wojciech do Gdańska, ale w samych Prusach już z niej korzystać nie mógł. Po męczeńskiej śmierci Wojciecha wykupił Bolesław jego ciało z rąk pogan i uroczyście pochował w Gnieźnie. Pośrednio przyczynił się tym do powstania kultu świętego w Polsce. W najbliższych latach po śmierci świętego Wojciecha państwo i osoba Bolesława stały się ośrodkiem zamierzeń polityczno-kościelnych, obejmujących wschód europejski. Największe z państw słowiańskich było po prostu Sklawinją czyli nazywane państwem słowiańskim. W kołach rzymskich rozumiano, że oparcie się o państwo Bolesława wzmocni bardzo znacznie siłę zachodniego chrześcijaństwa w krajach północno-wschodnich, a dla polityki tej udało się pozyskać również cesarza Ottona III. Własny interes cesarza w zacieśnieniu stosunków z potężnym Bolesławem polegał na współdziałaniu przeciw pogańskiemu związkowi lutyckiemu i na ewentualnym przeciwstawieniu się wpływom Carogrodu, szerzącym się wówczas na Rusi. W kanonizacji św. Wojciecha, przeprowadzonej już w roku 999, łączył się szczery entuzjazm religijny dla pierwszego „męczennika słowiańskiego” ze sprawami polityczno-kościelnymi. U nowego papieża, Sylwestra II, Bolesław znalazł daleko idące poparcie, w którego uzyskaniu być może pośredniczył sam Otton III. Na początek poszły przygotowania do założenia metropolii w Gnieźnie. Podstawą planów kościelnych Bolesława były prawdopodobnie dawniejsze projekty Mieszka, o których niewiele zresztą posiadamy wiadomości. Na stolicę przyszłej metropolii wybrano Gniezno, z którym łączyły się stare tradycje polityczne jeszcze z czasów pogańskich. Nowe biskupstwa, obok dawniejszego Poznania, miały powstać w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu pomorskim. Głównym współpracownikiem Bolesława w tym dziele był Radzim-Gaudenty, brat i towarzysz prac misyjnych św. Wojciecha. Wysłany do Rzymu, już w 999 roku (przed dn. 2 XII) uzyskał tam konsekrację na arcybiskupa tytułu św. Wojciecha męczennika z siedzibą w Gnieźnie. W tym samym czasie wydał Sylwester II drugą, obok kanonizacyjnej bullę (również nie dochowaną), ustanawiającą nową prowincję kościelną wraz z podległymi biskupstwami. Wykonanie tych decyzji i wprowadzenie arcybiskupa oraz upatrzonych biskupów do ich nowych stolic nastąpiło w 1000 r. Ważna w tym rola przypadła popierającemu ów plan Ottonowi III, który przybył do Gniezna na zjazd z Bolesławem. Zjazd gnieźnieński należy do najlepiej znanych wydarzeń tego okresu, dzięki relacjom w szczególności Thietmara i Galla, ale mimo to krytyczna ocena jego znaczenia nasuwa szereg trudności. Nie przedstawia wątpliwości sam przebieg zjazdu. W gościnie Bolesława znaleźli się: cesarz oraz przedstawiciele papieża, „kardynałowie” w licznym otoczeniu duchownym i świeckim. Wyprawa Ottona miała oficjalny charakter pielgrzymki do grobu św. Wojciecha. W czasie zjazdu (7-15 III), oprócz ob.chodów kościelnych i przyjęć, zajęto się sprawami politycznymi i organizacją nowej prowincji kościelnej. W sprawach politycznych relacje kronikarskie dały powód do licznych hipotez. Nie posiada silniejszych podstaw domysł o nadaniu Bolesławowi przez cesarza tytułu patrycjusza rzymskiego. Koronacja Bolesława nie miała również miejsca, gdyż spełniona została dopiero znacznie później, ale być może przygotowywano ją w Gnieźnie. Włożenie Bolesławowi korony na głowę przez Ottona, o czym mówi tylko późniejszy Gall, znajdowałoby analogię w postępowaniu Henryka IV wobec Wratysława czeskiego w roku 1085. Sprawa zwolnienia Bolesława z trybutu, jeżeli w ogóle była aktualna w roku 1000, nie posiadała tego znaczenia, jakie jej przypisywał bliższy wypadkom, ale bynajmniej nie obiektywny Thietmar. Bolesław, a przed nim Mieszko płacili podobno trybut, ale tylko z części kraju, a w takim razie ich stanowisko nie było właściwie zależne. Ale i w tych poprzednich latach sprawa trybutu nie przedstawia się całkiem jasno (nic o tym nie wie współczesny Mieszkowi I Widukind). Niewątpliwym pozostaje fakt wymiany relikwii między cesarzem i Bolesławem, które łącznie z ofiarowaniem Bolesławowi włóczni św. Maurycego uświęcały ich wspólną akcję przeciw poganom. Frazeologii epoki odpowiadało w zupełności określenie Bolesława jako „amicus” i „socius” cesarstwa („ludu rzymskiego”). Wreszcie pomoc zbrojna, ofiarowana przez Bolesława cesarzowi w liczbie 300 rycerzy, dotyczyła prawdopodobnie ochrony stolicy św. Piotra. Prócz tego polityczne następstwa zjazdu wynikały pośrednio ze zmian kościelnych, przeprowadzonych przy współudziale papieża, cesarza i Bolesława. W Gnieźnie otrzymał nadto Bolesław prawo urządzania pod względem kościelnym ziem zdobytych na poganach. W biskupach nowych 2 diecezji Bolesław uzyskiwał nowe organy administracji państwowej. Z Thietmara dowiadujemy się, jak gorliwie popierał on duchowieństwo, wdrażające ludność do nowych zasad życia chrześcijańskiego. Materialnie i faktycznie biskupi byli od księcia uzależnieni, a w tych warunkach możliwość konfliktów była nieznaczna. Bliskie związki Bolesława z kołami duchownymi poświadcza Bruno z Querfurtu. Polityka Bolesława, sprzyjająca chrześcijaństwu pociągała do niego najżarliwszych ascetów. Współpraca z Kościołem na miejscu rozwijała się pomyślnie. Trudności wynikły natomiast w dalszym współdziałaniu Bolesława z czynnikami uniwersalnymi w chrześcijaństwie, tj. papiestwem i cesarstwem. Przyczyniły się do tego trudności polityczne Sylwestra II i Ottona III w Rzymie i w Niemczech, oraz rychłe ich zgony (Sylwester um. 12 V 1003, Otton III um. 23 I 1002). Z zaszłych wówczas zmian politycznych korzyść wyciągnęły rywalizujące z Polską Węgry, które w tym właśnie czasie uzyskały nie tylko metropolię w Ostrzychomiu pod tym samym patronatem św. Wojciecha, ale także koronę królewską, uznaną i przysłaną z Rzymu. Stefan węgierski związał się ściśle z Henrykiem, księciem bawarskim, a wkrótce już później królem niemieckim Henrykiem II, przeciwnikiem dotychczasowej polityki Ottona III. Natomiast zabiegi polskie o koronę z Rzymu nie doprowadziły do pomyślnego końca, o czym opowiada już tylko późniejsza legenda. Relacje kościelne Polski z Włochami nie ustawały mimo to ani na chwilę. W tych właśnie latach przybyli do Polski eremici z otoczenia św. Romualda. W stosunkach kościelnych zarówno z Niemcami jak i Italią dużą rolę odgrywał św. Bruno, który stał blisko osoby Bolesława. W latach następnych uregulował Bolesław stosunki graniczne z Węgrami. Posiadłości jego na południe od Karpat, jeżeli istotnie sięgały aż do Dunaju, jak chce Gall i tzw. kronika węgierskopolska, to utracone zostały dopiero w latach następnych, a mianowicie już w okresie wojen z Henrykiem II. W porównaniu ze Słowaczyzną znacznie bliższe były Poznaniowi i Gnieznu, jako ówczesnym stolicom państwa, sprawy pomorskie. Dalszy ich rozwój zależał w dużej mierze od ułożenia się stosunku do Cesarstwa. Trudność wewnętrzną sprawiały znacznie słabsze tutaj postępy chrześcijaństwa i oddziaływanie pogan zza Odry. Co ważniejsza, Niemcy zmieniły wówczas swą politykę wobec Polski. Bolesław utracił dotychczasowe współdziałanie ze strony Ottona III i stanął wobec nieufnej polityki jego następcy, Henryka II, pozostającego pod wpływem zazdrosnej o ostatnie zdobycze polityczno-kościelne Polski hierarchii kościelnej niemieckiej. W chwili objęcia władzy przez Henryka w roku 1002 Bolesław, który musiał znać z poprzednich lat tendencje polityczne dawnego herzoga Bawarii, pragnął się zabezpieczyć na pograniczu przez akcję na terenie Łużyc i Miśni. Wystąpienie to, mimo że Bolesław utrzymywał na początku stosunki pokojowe z Niemcami i powoływał się nawet na rzekomą zgodę króla niemieckiego przy objęciu tych krajów, stało się wstępem do późniejszych działań wojennych. W okresie oficjalnego pokoju Bolesław zajął Miśnię przy współudziale miejscowych słowiańskich „weteników”, a poprzednio już Budziszyn z krajem Mileczan i obronną Strzałę. Poddawali mu się, obok ludności słowiańskiej, także i miejscowi panowie niemieccy. W Merseburgu Bolesław gotów był przyjąć zajęte kraje jako lenno cesarskie. Powodem rozbicia układów stała się Miśnia, której Henryk nie chciał oddać Bolesławowi. Zamach na życie Bolesława w Merseburgu, w którym winę on sam przypisywał inspiracji króla niemieckiego, doprowadził do ostatecznego zerwania. Wobec bezczynności Henryka Bolesław zwrócił uwagę z kolei na Czechy. W rozgrywającej się tam walce o tron poparł Bolesława Rudego przeciw braciom: Jaromirowi i Udalrykowi. Wkrótce później sam objął władzę, usuwając niepopularnego Rudego. W marcu 1003 roku ludność w Pradze witała go uroczyście. W Niemczech patrzono z obawą na postępy Bolesława, ale Henryk II gotów był mu jeszcze oddać Czechy w lenno. Dopiero odrzucenie przez Bolesława tej propozycji wywołało wojnę o Czechy. Podejmując walkę Bolesław liczył na brak jedności wewnętrznej w Niemczech. Henryk II uporał się jednak z trudnościami wewnątrz państwa i mógł uderzyć na Bolesława przy pomocy Czechów, odstępujących go na rzecz Jaromira jako przedstawiciela własnej dynastii Przemyślidów. Nowych sprzymierzeńców zyskał również król niemiecki w pogańskich Lutykach, którzy według wyrażenia kronikarza, z wrogów Niemiec stali się najlepszymi przyjaciółmi cesarza. Pozyskano ich w drodze kompromisu, wywołującego zgorszenie w oczach gorliwszych prozelitów chrześcijaństwa. Wyprawa lutowa Niemców na Łużyce w r. 1004 nie dała wyników. Zmianę w sytuacji wprowadziła dopiero wyprawa do Czech w lecie tegoż roku. Bolesław utracił Czechy na rzecz Jaromira, popartego przez Niemców, a w walkach zginął najsilniej wśród Czechów związany z Bolesławem Sobiebor. Późną jesienią załogi Bolesława zostały wyparte również z Łużyc, które wracały pod władze Niemiec. Nowa wyprawa niemiecka z sierpnia i września 1005 roku zakończyła się pokojem, zawartym w Poznaniu. W pokoju tym Bolesław tracił wszystkie swoje poprzednie zdobycze. W tych latach powstały też w Magdeburgu daleko sięgające na wschód plany kościelne, które jednak nigdy nie miały być zrea- 3 lizowane. Wobec nieusunięci zasadniczych przeciwieństw między Polską i Niemcami pokój Poznański miał charakter tylko chwilowego rozejmu, w czasie, którego Bolesław usiłował przeciągnąć na swoją stronę Czechów i Lutyków, jednakże bezskutecznie. To stało się powodem wybuchu drugiej wojny polsko-niemieckiej. W okresie następnych walk zabłysnęły ponownie talenty polityczne i wojskowe Bolesława. Na nową wojnę decydował się początkowo niechętnie i winę jej wywołania składał na stronę przeciwną. Ale po jej wybuchu ujął inicjatywę działania w swe ręce. Wkrótce też zajął znaczną część poprzednio posiadanych miejscowości na Łużycach, choć nie odzyskał Miśni. Zyskiwał też Bolesław zwolenników wśród samych Niemców, a wobec przedłużania się wojny podniosły się głosy za pokojem z chrześcijańskim księciem Polski, których wyrazem stał się Bruno z Querfurtu. Do wojny parł w dalszym ciągu sam Henryk II i jego głównie staraniem doszła do skutku wyprawa z 1010 roku przeciw Polsce, która jednak znowu przyniosła mu zawód. Nie zmieniła się sytuacja również w latach następnych, a Bolesław odnosił nawet coraz to nowe powodzenia. Dopiero zabiegi Henryka o ułożenie wewnętrznych stosunków w Saksonii i zewnętrznych z Lutykami oraz z Czechami, gdzie po nowym przewrocie panował Udalryk, poprawiły sytuacje polityczną Niemiec i umożliwiły zawarcie pokoju z Bolesławem. W lutym 1013 r. miały miejsce zaręczyny syna Bolesławowego, Mieszka, z Rychezą, córką pfalzgrafa reńskiego i wnuczką Ottona II, a na Zielone Święta tegoż roku zawarto pokój w Merseburgu. Książę utrzymał w swym posiadaniu ziemie: łużycką i milecką z Budziszynem, ale jako lenna niemieckie. Po zawarciu układu pokojowego Henryk udał się do Włoch po koronę cesarską, a Bolesław na pierwszą swą wyprawę ruską. W czasie krótkotrwałego pokoju po układzie merseburskim Bolesław podjął ponowną próbę pozyskania sobie czeskiego księcia, wysyłając do Udalryka swego syna Mieszka. Nieżyczliwy sąsiad uwięził Mieszka i wydał go cesarzowi. Późniejsze wypuszczenie przez cesarza Mieszka na wolność nie przejednało Bolesława, a głównym powodem politycznym nowego zerwania stała się odmowa Bolesława wypełnienia swych zobowiązań lennych z Łużyc i Milska. W trzecim okresie walki polsko-niemieckie osiągnęły największe natężenie. Wyprawie niemieckiej z 1015 roku, podjętej łącznie z Lutykami i Czechami, Bolesław opierał się nad dolną Odrą, na Łużycach i na Morawach. Środkowa armia cesarska zdołała się przedostać przez Odrę, ale już rychło potem, znajdując się w odwrocie, poniosła ciężką porażkę w bagnach nad Bobrem. Wojska Bolesława pod wodzą młodego Mieszka doszły aż do Miśni i bliskie były jej zdobycia. Nie lepiej powiodła się nowa wyprawa cesarska z 1017 roku, w której udział wzięły siły całych Niemiec wraz ze sprzymierzeńcami słowiańskimi. Wojska cesarskie wdarły się na Śląsk, ale Polacy bronili się skutecznie w grodach, a mianowicie w Głogowie i Niemczy. W tym samym czasie Bolesław swymi lotnymi oddziałami niepokoił Niemców i zagrażał ich tyłom. Odwrót wojsk cesarskich przez Czechy dokonał się w bardzo trudnych warunkach, a trudniejsze było jeszcze wyjście z Czech przez Miśnię do Merseburga. Warunki ostatecznego pokoju z 30 I 1018 roku, zawartego w Budziszynie, określił Thietmar jako nawet korzystne w stosunku do ciężkiego położenia Niemiec. Polska zachowała Łużyce i kraj Milczan, ale o hołdzie lennym z tych krajów nie było już mowy. Wytężenie wszystkich sił w walce z cesarstwem wywołało osłabienie stanowiska państwa Bolesław na północy. Prawdopodobnie już w pierwszym okresie walki upadła na Pomorzu nadodrzańskim zwierzchność Polski wraz z założonym tam biskupstwem kołobrzeskim i wpływami chrześcijaństwa. Po pokoju poznańskim Bolesław, jak się zdaje, usiłował na Pomorzu przywrócić swoją władzę, ale napotkał opór „wielkiego miasta”, jak je nazywa Thietmar, czyli prawdopodobnie Wolina. Akcja polityczna tego miasta, łącznie z Lutykami, a pośrednio i Czechami, zwracała się przeciw Bolesławowi i przyczyniła się do wznowienia wojny z Henrykiem II. Z walki dwóch państw chrześcijańskich wychodziło wzmocnione pogaństwo po obydwu brzegach Odry, a Bolesław jak również jego przyjaciele w Niemczech, w szczególności Św. Bruno, nie byli w stanie temu przeszkodzić. W późniejszych latach Bolesława odciągnęły od Pomorza sprawy ruskie. Z Rusią pozostawał Bolesław w stosunkach od chwili objęcia tronu. W roku 992 roczniki Niemieckie wspominają o grożącej wojnie z Rusią. W czasie walk z Henrykiem II Bolesław zbliżył się do księcia ruskiego. Pasierb Włodzimierza, Świętopełk, poślubił córkę Bolesława, nieznaną nam z imienia. Uwięzienie Świętopełka wraz z żoną w Kijowie było powodem pierwszej wyprawy Bolesława na Ruś w roku 1013, w której wzięły udział posiłki niemieckie i węgierskie. Nowa wyprawa ruska Bolesława doszła do skutku w 1018 roku, po pokoju budziszyńskim, a wiązała się z zatargami dynastycznymi na Rusi. Bolesław poparł Świętopełka przeciw bratu Jarosławowi i wprowadził go z powrotem do Kijowa. Z trzech głównych relacji wyprawy ruskiej najbardziej wiarygodną jest relacja współczesnego Thietmara. Według niej Bolesław wrócił jako zwycięzca z Kijowa. W wyprawie wzięły ponownie udział posiłki niemieckie, węgierskie i Pieczyngowie. W tradycji ruskiej zachowała się 4 przede wszystkim, wiadomość o pierwszej bitwie nad rzeką graniczną, której zwycięski przebieg doprowadził następnie Bolesława do „Złotej bramy” Kijowa. Ze stolicy Rusi Bolesław wysyłał poselstwa do cesarza niemieckiego i cesarza bizantyńskiego. Wyprawa ruska dała obfitą zdobycz rycerstwu Bolesława, a politycznie pociągnęła za sobą odzyskanie Grodów Czerwieńskich. Zakończeniem panowania Bolesława było uzyskanie korony, o którą od dłuższego już czasu zabiegał w Rzymie. Stosunki z Rzymem po upadku planów politycznych z okresu zjazdu gnieźnieńskiego były mocno utrudnione z powodu przeciwdziałania Niemiec. Bolesław mimo to pragnął pozyskać sobie Rzym przez obietnicę płacenia czynszu na rzecz stolicy św. Piotra. Wiadomości z tego okresu stosunków Polski z papiestwem nie należą do najpewniejszych. Dopiero po śmierci Henryka II (13 VII 1024) Bolesław postawił na swoim: odbył w 1025 r. w Gnieźnie koronację, lecz w tymże samym roku, 17 VI, zakończył życie. W przeciwieństwie do swego ojca Bolesław należy do lepiej znanych postaci w ówczesnej Europie. W samej Polsce nie znalazł się jeszcze wówczas dziejopis jego życia i czynów, ale brak własnych biografów zastąpili pisarze obcy. Latopisiec Nestor świadczy o nim: „był, bowiem Bolesław wielki i ciężki, że ledwie na koniu mógł usiedzieć, ale bystrego rozumu (biasze smyslen)”. Więcej zapamiętał biskup merseburski i kronikarz tej epoki, Thietmar. Ten zionący nienawiścią do Bolesława pisarz mimowolnie najlepiej rozsławił jego imię, notując więcej faktów konkretnych, niż ich zachowała pozostała tradycja. Według biskupa merseburskiego ten straszny wróg Niemiec już w żywocie matki zdradzał ukrytą złość. Choć imię jego oznaczało większą sławę, moralnie stał od ojca o wiele niżej. Wiedziony lisią chytrością, chcąc państwo połączyć w jedną całość, wygnał macochę i braci przyrodnich, a dworzan: Odylena i Przybywoja, kazał oślepić. Wypędzał Bolesław dowolnie swe żony, a więc najpierw córkę margrabiego Rydgaga, później zaś tę, którą pojął z Węgier i która była matką Bezpryma. Trzecia żona Bolesława, pobożna i bogobojna Emnilda, córka czcigodnego Dobromira, jałmużną i postem usiłowała zmyć grzechy nie tylko swoje, ale i swego męża. Okrutny nawet dla swoich, Bolesław srogo kazał przekroczenia wobec religii, choć sam tonął w występku. W tym jedynym zresztą wypadku Thietmar skłonny był usprawiedliwić Bolesława, gdyż „lud jego jako wołu należy prowadzić, a jako gnuśnego osła smagać”. Gdy duchowni wyrzucali Bolesławowi jego postępki, ten kajał się w grzechu i wypełniał nałożoną na niego pokutę, następnie tym śpieszniej rzucał się w cięższe jeszcze grzechy. Czechów tyranizował, Niemców najeżdżał i prześladował. Niepomny dobrodziejstw, okazanych przez Niemców jego ojcu i jemu samemu, wciąż (według Thietmara) nawet w czasie pokoju myślał o ich zgubie. Obrotny, przemyślny, obłudny, zawdzięczał swe zwycięstwa więcej chytrości aniżeli męstwu. Arkany „Słowianina” usidlały wszystkich; Łużyczan np. uwiódł w roku 1002, dając zapewnienia, że działa w porozumieniu z Henrykiem. Gdy Bolesława Rudego, przywracał do Czech, to tylko w nadziei, że ten, mszcząc się na sprawcach swego wygnania, zostanie do reszty znienawidzony przez swój naród i w ten sposób otworzy się dla Bolesława lepsza okazja opanowania Czech. Panów niemieckich na wschodzie umiał przekupywać. Był biczem Bożym za grzechy narodu niemieckiego, „lwem ryczącym” i „żmija jadowitą”. Takie i tym podobne epitety i sądy dają nam dopiero wyobrażenie o cechach duchowych i roli historycznej Chrobrego. Z pewnością sposobami nieraz barbarzyńskimi Bolesław narzucał wyższą kulturę swemu narodowi. Nie przebierał w środkach, gdy chodziło o zjednoczenie państwa, czy też o walkę z wrogiem zewnętrznym. Nie zrozumiał jednak Thietmar, czy nie chciał tego zrozumieć, że ten lew ryczący miał również w swym charakterze cechy wysoce idealne. Wówczas, gdy w Niemczech zamierała praca misyjna, a sam chrześcijański cesarz zawierał ścisłe przymierze z pogańskimi Lutykami przeciw chrześcijańskiej Polsce, Bolesław otaczał gorliwą opieką i zasilał materialnie misję na północy, co też ocenił inny Niemiec, wyższego niż Thietmar polotu, mianowicie Bruno z Querfurtu. Święty ten człowiek pisał w 1008 roku do Henryka II, pragnąc go odciągnąć od sojuszu z poganami, że kocha Bolesława jak własną duszę, a więcej niż życie własne. Nie dziw, że Bolesław znalazł miłość tych, którzy własne życie nieśli w ofierze idei chrześcijańskiej (św. Wojciech, św. Bruno), a w tradycji pozostał „atletą Chrystusowym” (epitaphium). Oczywiście ze względów politycznych szło mu o utwierdzenie swej władzy z pomocą chrześcijaństwa w rozległych granicach własnego państwa, włączając w to już i Pomorze. W polityce zewnętrznej Bolesława nie ograniczał się do heroicznej obrony państwa polskiego w walce z Cesarstwem, lecz dążył do dalszego rozwoju jego potęgi. Utopistą nie był, owszem obdarzony potężnym rozumem politycznym, co widać z tradycji niemieckiej i ruskiej, umiał się liczyć ze środkami i używać wszelkich sposobów rozporządzalnych. Armie Bolesława, choć nie mogły dotrzymać kroku w otwartym polu ciężko zbrojnym Niemcom, były liczne i bitne. W walce z Niemcami największą odporność wykazywały przy bronieniu grodów. Bolesław górował również taktyką wojenną nad swym przeciwnikiem, którego wielokrotnie potrafił niespodziewanie zaskoczyć. Na „uskrzydlonym koniu”, jak powiada kronikarz, 5 zjawiał się on wobec wroga, z którego też czasami drwił, że wlecze się jak żaba. A trzeba przyznać, że w cesarzu Henryku miał mądrego i upartego przeciwnika. Największe przecież sukcesy polityczne i wojskowe święcił Bolesław w walce z Rusią. Zamiaru podbicia całej Rusi Bolesław nie miał, odzyskał tylko Grody Czerwieńskie, ale przez poparcie zięcia utwierdzał tam swoja przewagę. Wyprawa kijowska odbiła się echem w Niemczech i w odległym Bizancjum, a na Jarosława rzuciła taki postrach, że pobiegł aż do Wielkiego Nowogrodu, skąd myślał jakoby o ucieczce aż do skandynawskiej ojczyzny Rurykowiczów. Oprócz pospolitego ruszenia posiadał Bolesław i własną drużynę, do której chętnie przyjmował obcych rycerzy. Bo też miał nie lada skarby, którymi w 1000 roku olśniewał gości z Niemiec, a w latach 1005 i 1014 przekupywał i niemal ujarzmiał radców cesarskich. Tradycja o Bolesławie musiała być wśród Polaków bardzo żywa, skoro kronikarz Gall Anonim tak ją obszernie, a w pewnej przynajmniej części nawet wiernie przedstawił. Pod piórem jednak Galla przekształcił się ten wielki wódz i polityk w pobożnego chrześcijanina i posłusznego syna Kościoła, oddanego całą duszą krzewieniu czci Bożej, który ludy barbarzyńskie dookoła zwyciężał nie po to, żeby z nich ściągać daninę, lecz w celu pomnożenia wiary prawdziwej, duchownych zaś czcił i bronił. Dla swych poddanych najbardziej sprawiedliwy i najłaskawszy sędzia, był ojcem dla wdów i sierot, przyjacielem i opiekunem ubogich. Nikogo tez nie uciskał i nie obciążał daninami nadmiernymi. Nie potrzebował mu schodzić z drogi obcy wędrowiec, ani oracz nie krył swych wołów w czasie przejazdu księcia, lecz z uśmiechniętym obliczem biedny czy ubogi na pana swego spoglądał i naprzeciw niego wychodził. Jak widzimy, surowość Bolesława, jego przebiegłość i inne cechy, nie odpowiadające temu ideałowi króla - chrześcijanina, odpadły tutaj prawie bez śladu lub złagodniały; została tylko wzmianka o porywczości. W istocie był Bolesław, jak jego ojciec, przede wszystkim budowniczym państwa: zapewnił byt polityczny i wielkość swemu narodowi, a jednocześnie pogłębił jego związki z chrześcijaństwem, które miały zabezpieczyć piastowską monarchię przed wstrząsami, grzebiącymi w gruzach dynastie i państwa zachodniosłowiańskie. Opracowanie: Kazimierz Tymieniecki. Polski Słownik Biograficzny Tom II, Kraków 1936, s. 248-253. 6