Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości?

Transkrypt

Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości?
Rok 11 (2013)
Rok 11 (2013)
Rocznik
Instytutu Europy
Środkowo-Wschodniej
Problematyka mniejszości narodowych występowała na łamach „Kultury” w dwóch aspektach: politycznym i kulturowo-historycznym, co wiązało się z programem pisma. Do czynników ugruntowujących tę tematykę zaliczam:
realizację programu adresowanego do emigracji z państw Europy Środkowej i Wschodniej oraz tzw. programu krajowego, który najogólniej określić można jako edukację narodową poprzez m.in. wyjaśnianie trudnej historii Polski i jej
sąsiadów oraz aspiracji wolnościowych na obszarze ULB (Ukraina, Litwa, Białoruś), kluczowe dla myśli Giedroycia
przekonanie o znaczeniu słowa, tj. oddziaływania na opinię publiczną za pomocą publicystyki i przy wykorzystaniu
najlepszych piór dziennikarskich, wypracowanie do dziś aktualnej koncepcji politycznej partnerstwa polsko-ukraińskiego.
Agata Stolarz
Gustave’a Doré Dzieje Świętej Rusi, czyli o francuskim obrazie Rosji w czasie wojny krymskiej
Dzieje Świętej Rusi Gustave’a Doré, mimo obiecującego tytułu, o historii Rosji powiedzą czytelnikowi niewiele. Początki dziejów Rusi gubią się w mrokach starożytności – głosi pierwsze zdanie publikacji. Według ich autora zginęły
tak bardzo, że stały się niewidoczne, w związku z czym tekst zastępuje przysłowiowa czarna plama. Pierwsza epoka
dziejów wschodniego imperium w ogóle nie znalazła uznania w oczach autora, który określa ją jako niezbyt interesującą; na obrazie naszkicowanym przez artystę widzimy niedźwiedzie polarne w mroźnej krainie. Jeden z nich
poznaje później uroczą morświnicę i z ich związku rodzi się nie kto inny jak tylko pierwszy Rus.
Yearbook of the Institute of East-Central Europe
Volume 11 (2013), Issue 3
Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości? O nowe ujęcie historii
Iwona Hofman
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
Rocznik Instytutu
Europy Środkowo-Wschodniej
Rozpad ZSRR w 1991 roku doprowadził do powstania na jego miejscu piętnastu niepodległych państw i odpowiednio piętnastu ośrodków władzy oraz piętnastu narodowych elit politycznych. Proces ten nie dokonał się z dnia na
dzień, lecz rozciągnął się na kilka lat, przebiegając szybciej lub wolniej w zależności od konkretnego przypadku.
Skala przemian, jakich doświadczyli obywatele państwa radzieckiego, była olbrzymia, wiązała się bowiem ze zmianą najbardziej elementarnych wymiarów ich życia, takich choćby jak stosunki własnościowe czy ideowe podstawy
ładu politycznego i społecznego. Kraje bałtyckie faktycznie odtworzyły swoje struktury państwowe, jeszcze zanim
Związek Sowiecki przestał istnieć, podczas gdy inne republiki zostały do tego w pewnym sensie zmuszone przez
rozwój wydarzeń, choć nigdy do samodzielności nie aspirowały.
Rok 11 (2013)
Zeszyt 3
Zeszyt 3
Wojciech Zajączkowski
Elity polityczne WNP
Rocznik
Instytutu Europy
Środkowo-Wschodniej
Polska – Rosja:
czy fatalizm wrogości?
O nowe ujęcie historii
Mirosław Filipowicz
Leonid Gorizontow
Rafał Stobiecki
Wiesław Caban
Rafał Wnuk
Aleksy Wasiliew
Maria Leskinen
Swietłana Mulina
Aleksander Morozow
Rocznik
Instytutu Europy
Środkowo-Wschodniej
Rok 11 (2013)
Zeszyt 3
Rada Naukowa
„Rocznika Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”
Natalia Yakovenko (Kijów), Adolf Juzwenko (Wrocław), Jūratė Kiaupienė (Wilno),
Andreas Lawaty (Lüneburg), Alexei Miller (Moskwa), Antony Polonsky (Boston),
Adam Daniel Rotfeld (Warszawa), Henryk Samsonowicz (Warszawa),
Aleksander Smolar (Warszawa), Oleksiy Tolochko (Kijów),
Piotr S. Wandycz (New Haven), Jerzy Wyrozumski (Kraków)
Komitet Redakcyjny
„Rocznika Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”
Mirosław Filipowicz (przewodniczący),
Andrzej Gil, Jerzy Kłoczowski, Hubert Łaszkiewicz, Tomasz Stępniewski, Agata Stolarz,
Paweł Jarosz (sekretarz redakcji), Anna Paprocka (sekretarz wydawnictwa)
Rocznik
Instytutu Europy
Środkowo-Wschodniej
Rok 11 (2013)
Zeszyt 3
Yearbook of the Institute of East-Central Europe
Volume 11 (2013)
Issue 3
Polska – Rosja:
czy fatalizm wrogości?
O nowe ujęcie historii
Redakcja
Mirosław Filipowicz, Paweł Jarosz
Lublin 2013
Czasopismo recenzowane
Redaktor językowy
Projekt okładki i skład
Agnieszka Zajdel
Amadeusz Targoński
www.targonski.pl
Fotografia na okładce i stronach tytułowych
© Budimir Jevtic | Fotolia.com
Wydanie publikacji zostało sfinansowane
przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Opinie wyrażone w publikacji prezentują wyłącznie
poglądy autorów i nie mogą być utożsamiane
ze stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych
© Instytut Europy Środkowo-Wschodniej, Lublin 2013
ISSN 1732-1395
Redakcja i Wydawca
Instytut Europy Środkowo-Wschodniej
ul. Niecała 5, 20-080 Lublin
www.iesw.lublin.pl
sekretarz redakcji:
Paweł Jarosz, tel. (+48) 81 532 29 07
e-mail: [email protected]
sekretarz wydawnictwa:
Anna Paprocka, tel. (+48) 81 534 63 95
e-mail: [email protected]
Drukarnia
Perfekta info
www.perfekta.info.pl
Spis treści
I. Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości?
Na marginesie wspólnego polsko-rosyjskiego przedsięwzięcia
Mirosław Filipowicz
Polska – Rosja – Historia:
o roli historyka w przełamywaniu wzajemnych uprzedzeń
11
Leonid Gorizontow
Przezwyciężanie wzajemnych uprzedzeń:
o rosyjsko-polskiej współpracy edukacyjnej
15
Rafał Stobiecki
Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości? Głos w dyskusji
nad perspektywami i celami pewnego wspólnego projektu
25
Wiesław Caban
Polska – Rosja. Czy złe sąsiedztwo?
33
Rafał Wnuk
Czy warto próbować? Kilka uwag na marginesie polsko-rosyjskiego
projektu edukacyjnego „Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości?
O nowe ujęcie historii”
39
Aleksy Wasiliew
O metodologicznej perspektywie na edukację historyczną
43
6
Spis treści
Maria Leskinen
Problematyka konfliktów międzynarodowych. Z refleksji badacza
47
Swietłana Mulina
O miejsce Polaków w historii Rosji
59
Aleksander Morozow
Dydaktyczne opracowanie polsko-rosyjskich pomocy naukowych
63
II. Z najnowszych badań
Wojciech Zajączkowski
Elity polityczne WNP
Political Elites of the Commonwealth of Independent States
Iwona Hofman
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora”
i archiwum Jerzego Giedroycia
The Problem of National Minorities in Jerzy Giedroyc’s Editor’s Notes and Archive
69
93
Agata Stolarz
Gustave’a Doré Dzieje Świętej Rusi, czyli o francuskim obrazie Rosji
w czasie wojny krymskiej
Gustave Doré’s History of Holy Russia:
Of the French View of Russia During the Crimean War
Paweł Jarosz
Obsesja historii. O pewnym aspekcie twórczości Jana Polkowskiego
History Obsession. Of an Aspect of Jan Polkowski’s Work
115
129
Recenzje
Jerzy Kłoczowski
My Europa, Europejczycy
Recenzja książki: Roman Kuźniar, My, Europa,
Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2013
147
Jerzy Kłoczowski
Przełomowy rok 1989. Uwagi na temat książki Tadeusza Mazowieckiego
i opracowań Aleksandra Halla i Georges’a-Henriego Soutou
Recenzja książki: Tadeusz Mazowiecki, Rok 1989 i lata następne.
Teksty wybrane i nowe, Prószyński Media, Warszawa 2012
153
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Spis treści
Agata Stolarz
„Aleksander I” – czyli pochwała retoryki
Recenzja książki: Marie-Pierre Rey, Alexandre I er, „Grand Biographies”,
Flammarion, Paris 2009, wyd. II – Alexandre I er. Le tsar qui vainquit
Napoléon, „Grand Biographies”, Flammarion, Paris 2013
161
Mirosław Filipowicz
Recenzja książki: Tomasz Pawelec, Z drugiej strony Atlantyku.
„Młodsza Europa” w dawnych syntezach amerykańskich (ze studiów nad
historiografią Europy Środkowo-Wschodniej w Stanach Zjednoczonych),
Polskie Towarzystwo Historyczne,
Oddział Cieszyn, Cieszyn 2013
167
Łukasz Nosal
Wokół Niby-dziennika ostatniego 1981-1987 Zygmunta Mycielskiego
Recenzja książki: Zygmunt Mycielski, Niby-dziennik ostatni 1981-1987,
red. B. i J. Stęszewscy, Iskry, Warszawa 2012
171
Kronika IEŚW
179
Sprawozdania
187
In memoriam
Tadeusz Mazowiecki (1927-2013)
Jean-Marie Mayeur (1933-2013)
189
191
O Autorach
193
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
7
I.
Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości?
Na marginesie wspólnego
polsko-rosyjskiego przedsięwzięcia
Mirosław Filipowicz
Polska – Rosja – Historia:
o roli historyka w przełamywaniu
wzajemnych uprzedzeń
Gdy w 1989 roku upadł system komunistyczny w Polsce, a w ciągu kilku
następnych lat rozpadł się też Związek Sowiecki, wydawać się mogło, że
przyszła wreszcie pora na nowe, wolne od cenzuralnych zapisów, ale też
od nacjonalistycznych uprzedzeń spojrzenie na niełatwą historię stosunków polsko-rosyjskich. Nadzieje takie uzasadniały też kroki podjęte przez
Borysa Jelcyna, które umożliwiły wydobycie na światło dzienne w Rosji
prawdy o Katyniu. Podstawowe znaczenie miało również udostępnienie
polskim historykom rosyjskich archiwów, wcześniej albo niedostępnych,
albo dostępnych w ograniczonym stopniu, i to po przebyciu „drogi przez
mękę”. Niezależnie od pogorszenia się sytuacji w ostatnich latach, można
mieć nadzieję, że te pozytywne, przełomowe wręcz zmiany nie zostaną zaprzepaszczone.
Historyk nie odgrywa obecnie tak ważnej roli społecznej i narodowej,
jaka przypadała mu w udziale w początkach XX wieku. Ten proces dotyczy
nie tylko Polski, jest to zmiana obserwowana także w Rosji i w innych krajach.
Jednak, paradoksalnie, spadkowi znaczenia roli historyka w kształtowaniu
świadomości społecznej i narodowej towarzyszy niebywałych rozmiarów
– by użyć terminu F. Ankersmita – nadprodukcja twórczości historycznej,
także tej naukowej. Od co najmniej kilku dziesięcioleci mamy do czynienia
z polifonizacją nauki historycznej na niespotykaną dotąd skalę. Takie kategorie jak „historycy polscy” i „historycy rosyjscy” nie mają obecnie większego sensu, nie ma w obu krajach (a zapewne i nigdzie indziej) jakiegoś
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
12
Mirosław Filipowicz
jednolitego środowiska historycznego, nie ma też powszechnie akceptowalnych organów wyrażających generalną opinię historyków jakiegoś kraju. To
swoista cena wolności, ale też efekt wspomnianej nadprodukcji. Co więcej,
profesjonalni historycy coraz częściej tracą wpływ na kształt refleksji nad
historią. W Polsce systematycznie ograniczano liczbę lekcji historii w szkołach. Od lat można też obserwować postępujący spadek poziomu nauczania historii na uniwersytetach, co wynika w dużej mierze z coraz gorszego
poziomu intelektualnego kandydatów na studia historyczne. Zresztą, liczba
tych kandydatów również od kilku lat regularnie maleje. Podobne problemy,
sądząc z rozmów z rosyjskimi kolegami, zdają się odczuwać i oni.
A jednak świadomość historyczna ma wciąż niebagatelny wpływ na
współczesność, na wybory ideowe i polityczne, na intelektualny rozwój
człowieka, a w związku z tym także społeczeństw i narodów. Historia nie
jest przy tym nauką ścisłą, nie prowadzi do ustalenia powszechnie obowiązującej, wolnej od narodowych i ideowych kolorytów naukowej wiedzy.
Niezależnie od tego, jak dalece historycy starają się od owych wartości (lub,
jak kto woli, obciążeń) dystansować, tkwią oni głęboko w świecie wyborów,
a rezultaty ich badań nie są aksjologicznie neutralne. Byłoby złudzeniem
przyjmować, że wypracujemy jedną, wspólną dla Polaków i Rosjan wizję
dziejów stosunków polsko-rosyjskich. Takiej wspólnej wizji nie da się wypracować nawet wśród historyków w Polsce, a i w Rosji rzeczy mają się
podobnie. Jesteśmy skazani na pluralizm opinii, co nie oznacza, że każda
opinia jest warta wsparcia i że z każdej płyną podobne korzyści. Potrzebujemy, w obu przypadkach, rzetelnej wiedzy o sobie: Polacy o Rosji, Rosjanie
o Polsce. Pożyteczne byłoby też zwiększenie obszaru wzajemnej empatii,
chęci zrozumienia racji drugiego. Zrozumienie nie musi, skądinąd, prowadzić do przyjęcia tych racji za swoje. Ta empatia przydałaby się pewno nie
tylko w spojrzeniu na historię relacji polsko-rosyjskich, bo dotkliwie odczuć
można jej brak również we współczesnych relacjach polsko-polskich. Historia może dostarczać paliwa do ognia konfliktów, ale może też pomagać
w zrozumieniu zarówno siebie, jak i innego.
Historyków, tak w Polsce, jak i w Rosji, będą dzielić polityczne oraz ideowe sympatie i antypatie, są oni skazani na różnorodność interpretacji. Czy
– zakładając dobrą wolę – mogą coś zrobić razem, niezależnie od wszystkich występujących podziałów? Zdecydowanie tak. Próbowali zresztą już od
dawna, wchodząc w skład międzypaństwowych komisji podręcznikowych,
tworząc idące w tony ekspertyzy, powołując wspólne komisje akademickie,
współpracując naukowo i utrzymując normalne ludzkie relacje. W ostatnich
latach podjęto też – co nowe – wspólnie prowadzone programy studiów,
z których co najmniej jeden doprowadził do świetnych efektów: program
studiów magisterskich realizowany przez Uniwersytet Mikołaja Kopernika i Rosyjski Państwowy Uniwersytet Humanistyczny w Moskwie. Systemy
wymiany studentów również coraz częściej umożliwiają naturalne i wolne
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Polska – Rosja – Historia: o roli historyka w przełamywaniu wzajemnych uprzedzeń
od oficjalnych obciążeń kontakty międzyludzkie, dają szanse na poznawanie kultury i historii obu krajów. Jeśli jakaś dotychczasowa formuła zużyła
się, to – jak sądzę – formuła wspólnych komisji podręcznikowych. Efekty
ich pracy zbyt często zadowalały jedynie urzędników w obu krajach, a zbyt
rzadko przekładały się na praktyczne korzyści dla uczniów, nauczycieli czy
studentów. Dodatkowo przy mnogości podręczników dopuszczonych do
użytku szkolnego jakiekolwiek formy ingerencji czy ujednolicenia treści od
dłuższego czasu skazane były na porażkę. W Rosji trwają obecnie prace nad
wprowadzeniem jednego podręcznika historii, co – w moim przekonaniu
– może przynieść efekty znacznie gorsze od dotychczasowego pluralizmu
(czy – jak postrzegali to rządzący krytycy owego pluralizmu – anarchii).
W Polsce taka sytuacja jest wręcz niewyobrażalna. Nie mamy wpływu na
sytuację w Rosji. Mamy wpływ na sytuację w Polsce. Nie chcemy podążać
utartą ścieżką oficjalnych komisji, zespołów, raportów i zaleceń. Respektujemy prawo nauczycieli, rodziców i uczniów do wyboru. Ale nie jesteśmy
bezsilni, możemy dać nauczycielom pewne użyteczne dla nich narzędzia,
z których – jeśli zechcą – skorzystają.
Postanowiliśmy pracować razem: polscy i rosyjscy historycy, polscy i rosyjscy nauczyciele historii. Naszym podstawowym celem nie jest wypracowanie wspólnego podręcznika – postanowiliśmy przygotować pomoce
naukowe. Dla nauczyciela historii taką podstawową pomocą jest wybór
źródeł historycznych, skomentowany i poprzedzony krótkimi esejami dotyczącymi wybranych kwestii z historii stosunków polsko-rosyjskich. Pracujemy razem z nauczycielami również dlatego, by forma przygotowanych
przez nas wspólnie pomocy była jak najbardziej przydatna w ich codziennej
pracy. Poza tym wszystkim – to świetna i niełatwa do powtórzenia okazja,
która umożliwia polskim historykom pracę z rosyjskimi nauczycielami historii, rosyjskim – z polskimi, a nauczycielom – z nauczycielami.
Instytut Europy Środkowo-Wschodniej podpisał w lipcu 2012 roku umowę o współpracy z Instytutem Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii
Nauk. Adresowany do nauczycieli historii projekt jest pierwszą wspólną
inicjatywą, która może być realizowana dzięki uzyskanym grantom: najpierw, w 2012 roku, ze środków polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a w latach 1913-1915 – z Narodowego Centrum Nauki. Planując trzy
generalne części owych pomocy dla nauczycieli, uporządkowane chronologicznie, począwszy od historii dawnej przez dziewiętnastowieczną aż po
wiek XX, postanowiliśmy jako pierwsze przygotować pomoce do historii
stosunków polsko-rosyjskich w wieku XIX, następnie te dotyczące historii
XVI-XVIII wieku, by dopiero na końcu, bogatsi w doświadczenia, przystąpić do pracy nad trudnym i obfitującym w „pola minowe” wiekiem XX. Zbyt
często w ostatnich latach redukowano dzieje stosunków Polski z Rosją do
minionego stulecia, czy nawet do kilku jego najtragiczniejszych aspektów.
Z drugiej strony zbyt często i całkiem mylnie, zarówno w Rosji, jak i w PolRo c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
13
14
Mirosław Filipowicz
sce, dawna Rzeczpospolita była z Polską utożsamiana – a było to przecież
państwo wieloetniczne. Ale i ze stereotypów mogą płynąć liczne korzyści,
jednak tylko wtedy, gdy są one traktowane jako stereotypy właśnie, a nie
brane za rzeczywistość.
Tam, gdzie się da, chcemy pokazać konkretnych ludzi: ich wybory, ich
dylematy, ich klęski i triumfy. Jeśli historia ma być nauką o człowieku w czasie i przestrzeni, niech za postulowanym przez Marca Blocha człowiekiem
społecznym ujawni się też człowiek o zindywidualizowanych rysach. Dość
często to on właśnie skłania do myślenia: jak to było możliwe, że rosyjski
prezydent postyczniowej Warszawy Sokrates Starynkiewicz zasłużył w Polsce niepodległej na pomnik? Jak doszło do tego, że w czasie wojny krymskiej Polacy, jeszcze kilka lat wcześniej kontaktujący się ze sobą w Paryżu,
walczyli przeciwko sobie, służąc teraz w armiach tureckiej i rosyjskiej?1
Wreszcie, rzecz o pierwszorzędnym znaczeniu dla współczesnej edukacji
historycznej Rosjan, a i w Polsce słabo znana: iluż świetnych Rosjan XIX
i XX wieku miało polskie korzenie: Szostakowicz, Strawiński, ale i Anton
Denikin, by wymienić tylko ich. Osobny temat to – również nieznana szerzej – kwestia wielkiego udziału polskich uczonych, oficerów i urzędników
w modernizacji Rosji w drugiej połowie XIX wieku i przed I wojną światową. O wiele głośniej, zarówno w Rosji, jak i w Polsce, mówi się o udziale
Polaków w kształtowaniu sowieckiego aparatu represji, tu nazwiska Feliksa Dzierżyńskiego czy Wiaczesława Mienżyńskiego. Warto mieć w pamięci
słowa zmarłego niedawno wybitnego historyka amerykańskiego o rosyjskich korzeniach, Nicholasa Riasanovsky’ego, który pisał: „relacja najczarniejszego łotra i idealnej ofiary występuje w dziejach rzadko, zwłaszcza gdy
sprawa trwa przez wieki i zawiera w sobie najbardziej powikłane sytuacje
w dziejach ludzkości”2. I to niezależnie od nienajsympatyczniejszego dla Polaków kontekstu, w jakim słowa te padły, w polemice z Oskarem Haleckim.
1
2
Kapitalna francuska dziewiętnastowieczna relacja na ten temat: Polacy i ziemie polskie w dobie wojny krymskiej, red. J. W. Borejsza, G. Bąbiak, Warszawa 2008, s. 8.
N. Riasanovsky, Old Russia, Soviet Union and Eastern Europe, „American Slavic and East-European Review”,
vol. 11, 1952, no. 3, s. 175.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Leonid Gorizontow
Przezwyciężanie wzajemnych
uprzedzeń: o rosyjsko-polskiej
współpracy edukacyjnej1
Powszechnie wiadomo, że stosunki rosyjsko-polskie obciążone są balastem historycznych problemów i stereotypów. W rezultacie nad zaistniałymi problemami pracują już ćwierć wieku specjalne dwustronne komisje
eksperckie, cieszące się poparciem rządzących. Obecnie tego rodzaju grupę ekspertów określa się mianem „grupy do spraw trudnych, wynikających
z historii rosyjsko-polskich stosunków”. W omawianym okresie atrakcyjnym
kierunkiem badawczym, a zarazem ważną platformą dialogu specjalistów
obu krajów, było też poznanie i przeanalizowanie stereotypów etnicznych.
Na tym interdyscyplinarnym polu wspólnie z historykami i kulturoznawcami zmagają się z tematem również socjologowie i politologowie, zajmujący
się między innymi diagnostyką współczesnej świadomości historycznej.
Na temat przezwyciężania wzajemnych uprzedzeń wypowiadane
są skrajnie różne opinie: od przekonania o zupełnej niemożności zmiany kodów kulturowych i transformacji archetypów aż do nadziei, że inercja uprzedzeń samoistnie przeminie – wszakże czas leczy rany. Spotyka
się też głosy świadczące o tym, że proces ten jest już w toku, Polacy stali
się względem siebie bardziej krytyczni, a Rosjanie skłonni są oceniać ich
1
Badania prowadzone w ramach Programu „Fundacja naukowa Narodowego Uniwersytetu Badawczego
«Wyższa Szkoła Ekonomiki»” w latach 2013-2014, projekt numer 12-01-0222.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
16
Leonid Gorizontow
w sposób pozytywny2. Wymienione wyżej skrajne opinie łączy usprawiedliwienie bezczynności.
Godnym uwagi przykładem jest zmiana w Rosji nazwy adresowanego
do szkół średnich rosyjsko-polskiego projektu edukacyjnego, którego koordynatorami są Instytut Europy Środkowo-Wschodniej (Lublin) i Instytut
Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk (Moskwa). Początkowo
strona polska podniosła kwestię przełamywania „fatalizmu wrogości”. Rosyjscy uczestnicy projektu, uznając, że „fatalizm” brzmi dla nich nazbyt ostro,
zaproponowali w zamian wyrażenie „inercja wrogości”. Jednakże w trakcie
dalszej dyskusji nad nazwą w szerszym kręgu specjalistów termin „wrogość”
też został uznany za niestosowny. W Rosji ostatecznie przyjęta została formuła „przezwyciężenie stereotypów historycznych”.
Oczywiście niezbędne jest, aby wszyscy zainteresowani dogłębnym poznaniem tego lub innego aspektu przeszłości wzajemnych rosyjsko-polskich
stosunków mieli możliwość dostępu do literatury naukowej popartej solidną
bazą źródłową, pełnej sprawdzonych faktów, wyważonych opinii oraz analiz różnych stanowisk. Taki typ literatury może się zrodzić jedynie z dialogu specjalistów reprezentujących oba kraje. Wyniki ich badań nie powinny
jednak zostać wyłącznie własnością społeczności akademickiej. Dlatego też
naturalna wydaje się ich wytrwała popularyzacja z wykorzystaniem środków
masowego przekazu i systemu edukacji. Nieprzypadkowo podjęto decyzję
o rozpowszechnieniu zbiorowej syntezy Białe plamy, czarne plamy. Sprawy
trudne w relacjach polsko-rosyjskich (1918-2008) w sieci bibliotek szkolnych.
Niezbędne wydaje się skłonienie do współpracy i wyposażenie w odpowiednią wiedzę nauczycieli szkolnych, którym to często przychodzi
odpowiadać na skomplikowane pytania uczniów. Niedopuszczenie do zagnieżdżenia się uprzedzeń w świadomości nowych pokoleń jest zadaniem
priorytetowym. Tymczasem kanałów rozprzestrzeniania się negatywnych
etnicznych i historycznych stereotypów we współczesnym świecie jest aż
nadto. Szkoła powinna być przygotowana do skutecznego przeciwdziałania ich wpływom.
We wrześniu 2012 roku grupie polskich i rosyjskich historyków, zgromadzonych przy Uniwersytecie Warszawskim w ramach projektu „Sibirica”,
zaprezentowano kilka serii popularnych w Polsce podręczników szkolnych.
Zamieszczone tam informacje na temat Rosji i stosunków polsko-rosyjskich
zostały ocenione jako niewystarczające, fragmentaryczne i nie zawsze precyzyjne. Wszyscy zgodnie przyznali, że nie są one w stanie przekazać spójnego
i obiektywnego obrazu. Wnioski te zostały dodatkowo potwierdzone moją
własną ekspertyzą, przeprowadzoną w 2013 roku na serii często wybiera-
2
В. В. Чубарова, Стереотип поляка в польском и русском восприятии: опыт антропологического
исследования, «Исследования по прикладной и неотложной этнологии», Москва 2008, Вып. 206.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Przezwyciężanie wzajemnych uprzedzeń: o rosyjsko-polskiej współpracy edukacyjnej
nych podręczników dla klas 4-6 szkoły podstawowej (A. Pawlicki, W. Widłak,
Był sobie człowiek) i trzech klas gimnazjalnych (S. Roszak, A. Łaszkiewicz,
Śladami przeszłości).
Rosyjskie podręczniki w jeszcze mniejszym stopniu dają wyobrażenie
o Polsce i rozwoju wzajemnych relacji dwóch krajów. Niedawno wyrażony
pogląd rosyjskiego socjologa, jakoby stosunki rosyjsko-polskie były szczegółowo omówione w podręcznikach szkolnych, raczej nie znajdzie poparcia historyków3.
Uwaga poświęcona w ostatnim czasie pamięci i polityce historycznej
przyczyniła się do wzrostu zainteresowania istniejącą literaturą dydaktyczną. Nie podważając wynikającego z jej analizy ogólnego pożytku, należy jednak stwierdzić, że często nie przynosi ona oczekiwanych rezultatów.
O wiele ważniejsze wydaje się wyposażenie nauczycieli w łatwe do wykorzystania pomoce.
Można usłyszeć uwagi, że na dodatkowe materiały dotyczące historii
stosunków rosyjsko-polskich długo jeszcze nie będzie zapotrzebowania ze
względu na fakt, że nie przewidziano na nie miejsca w programach szkolnych. Jednak obowiązująca w Polsce Podstawa programowa przedmiotu historia dopuszcza inicjatywę nauczyciela, który w znacznym stopniu
może rozszerzać o dodatkowe treści program obowiązkowy. Istnieje licealny rozszerzony kurs historii, który zwraca szczególną uwagę na pracę ze
źródłami oraz ujęcia historiograficzne. W 2012 roku historię na egzaminie maturalnym wybrało około dziesięciu procent absolwentów szkół rosyjskich. W związku z tym istnieje szeroki krąg potencjalnych odbiorców.
Włączenie na szerszą skalę problematyki historii stosunków rosyjsko-polskich do podstawy programowej egzaminu maturalnego (jakkolwiek by się
odnosić do stosowanej podczas niego formy kontroli wiedzy) jest w stanie
zwiększyć świadomość młodych ludzi w omawianym przez nas zakresie.
Jeszcze bardziej efektywnym narzędziem służącym popularyzacji historii
tychże stosunków mogą stać się olimpiady przedmiotowe, w których sukces
premiowałby uczestników podczas ubiegania się o miejsce na uczelni wyższej. Wysoce pożądane byłoby utrwalanie i uzupełnianie wiedzy poprzez
podróże do sąsiedniego kraju w ramach wymiany uczniów, jak i poprzez
spotkania z rówieśnikami.
Polski system nauczania historii w szkołach średnich zasługuje na szczególną uwagę ze strony twórców rosyjskiej podstawy programowej dla przedmiotów humanistycznych. Istnieją niepodważalne korzyści integralnego
nauczania historii ojczystej i historii powszechnej (w Rosji przyjęty jest
system sowiecki, wymagający dwóch osobnych podręczników). Gruntow-
3
Polska – Rosja. Diagnoza społeczna 2013. Polacy na temat Rosji i Rosjan oraz stosunków polsko-rosyjskich.
Rosjanie na temat Polski i Polaków oraz stosunków rosyjsko-polskich, Warszawa 2013, s. 37.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
17
18
Leonid Gorizontow
ny kurs licealny łączy na wysokim poziomie zagadnienia z zakresu historii
i nauk społecznych. Jako przykład można w tym miejscu przywołać podręczniki do historii państwa i prawa, społeczeństwa i gospodarki autorstwa D. Granoszewskiej-Babiańskiej, D. Ostapowicza, S. Suchodolskiego
i T. Izdebskiego. Egzamin maturalny wymaga od absolwentów nie tylko
wiedzy konkretnie historycznej, ale również historiograficznej.
Należy mieć na uwadze, że uczeń polskiego liceum w chwili ukończenia
szkoły średniej jest równolatkiem rosyjskiego studenta: okres kształcenia
polskiego ucznia wynosi 12 lat – o jeden rok dłużej niż w Rosji. Dlatego też
nieuzasadnione wydaje się podważanie równorzędności polskich (europejskich) trzyletnich studiów licencjackich i rosyjskich czteroletnich studiów
bakalarskich. Brak regulacji tej kwestii jest czynnikiem ograniczającym nie
tylko dwustronną współpracę w zakresie edukacji, ale także, w szerszym
kontekście, włączenie Rosji w struktury systemu bolońskiego. Problemy
pojawiają się w momencie rekrutacji na rosyjskie studia magisterskie posiadaczy polskiego dyplomu ukończenia studiów pierwszego stopnia, co
hamuje powstawanie wspólnych programów magisterskich. Najnowsza rosyjska ustawa oświatowa, która weszła w życie we wrześniu 2013 roku, przyznała prawo zatwierdzania zagranicznych dyplomów ograniczonej liczbie
uniwersytetów. Jednak zdecydowana większość rosyjskich szkół wyższych
jest w dalszym ciągu pozbawiona takiej możliwości.
Wzrost liczby młodych ludzi zainteresowanych sąsiednim krajem
(a skłonność tę stymulujemy konkretnymi zajęciami w szkole średniej!)
przyczyni się do pogłębionych studiów nad odpowiednimi tematami w szkole wyższej. W dzisiejszych czasach nowe pokolenie specjalistów można
efektywniej wykształcić wspólnymi siłami dzięki realizacji założeń systemu
bolońskiego. Bardzo dobre poznanie języka obcego i samego kraju, nie tylko z perspektywy okna autobusu turystycznego, oraz realny kontakt z jego
mieszkańcami to najlepsze sposoby pozbycia się uprzedzeń i kształtowania
własnego, kompetentnego stanowiska.
Od 2010 roku jestem kierownikiem międzynarodowego programu studiów magisterskich „Historyczna komparatystyka i tranzytologia (Rosja–
Polska)”, w ramach którego Rosyjski Państwowy Uniwersytet Humanistyczny
w Moskwie i Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu przygotowują historyków – specjalistów w dziedzinie stosunków rosyjsko-polskich4.
Program cieszy się popularnością zarówno w Rosji, jak i w Polsce. Wśród
rosyjskich magistrantów znajdują się przedstawiciele mniejszości polskiej
w Rosji oraz mieszkańcy różnych regionów kraju. Rosyjsko-białoruska
4
Л. Е. Горизонтов, Российско-польская магистерская программа РГГУ: опыт совместной подготовки историков, Вестник РГГУ, Серия «Документалистика. Документоведение. Архивоведение», 2013,
№ 4, s. 39-45.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Przezwyciężanie wzajemnych uprzedzeń: o rosyjsko-polskiej współpracy edukacyjnej
umowa w zakresie edukacji czyni ten program również atrakcyjnym dla
obywateli Białorusi.
Już trzy grupy polskich magistrantów odbyły semestralne szkolenie
w Moskwie, podobnie po raz trzeci, w październiku 2013 roku, grupa rosyjskich studentów wyjechała na semestralne studia do Torunia. Początkowo
dawało się słyszeć głosy, że toruńscy magistranci jadą do Moskwy nie bez
pewnych obaw: każdy w Polsce ma wyrobione zdanie na temat Rosji i jej
stolicy. Jednak w trakcie semestru akademickiego niepewność studentów
szybko zniknęła. W 2012 roku pierwsi magistranci z sukcesem ukończyli
studia. Rosyjscy studenci już otrzymali dyplomy partnerskiego uniwersytetu, zdecydowana większość absolwentów w swojej pracy zawodowej wykorzystuje uzyskaną wiedzę.
W 2013 roku ogłoszono nabór na interdyscyplinarne studia magisterskie
z zakresu filologii i politologii pt. „Międzynarodowy dyskurs polityczny”,
które realizowane są w ramach współpracy Moskiewskiego Miejskiego Uniwersytetu Pedagogicznego i Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Szkolenie młodych specjalistów ma obecnie ogromne znaczenie, gdyż
rozwój stosunków rosyjsko-polskich powinien zwiększyć popyt na ekspertów w tej dziedzinie, ponadto już od dawna występuje problem uzupełnienia
istniejących kadr. Oczywiście nie chodzi tylko o przygotowanie historyków.
Żaden specjalista ds. rosyjsko-polskich – politolog, ekonomista, socjolog
czy filolog, nie może się obejść bez gruntownej wiedzy historycznej. Dlatego istotne wydaje się tworzenie centrów badań nad problematyką polską,
także tych o charakterze regionalnym, w rosyjskich instytucjach edukacyjnych i naukowych.
W świetle powyższych argumentów oczywiste jest, że praca z nauczycielami w ramach rosyjsko-polskiego projektu edukacyjnego, mimo całej
swej złożoności, jest wysiłkiem, który może dać w przyszłości wymierne
efekty. Tworzy ona swoistą płaszczyznę komunikacji między nauczycielami obu krajów i umożliwia wzajemne kontakty pedagogów, później także
ich uczniów, w postaci wyjazdów do krajów partnerskich.
Instytut Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk przywiązuje
ogromną wagę do edukacji młodzieży, ściśle współdziałając z powołanym
do życia w 2012 roku Ogólnorosyjskim Stowarzyszeniem Nauczycieli Historii i Wiedzy o Społeczeństwie. Instytut posiada doświadczenie w realizacji wspólnych projektów edukacyjnych, w tym z takimi partnerami jak
Ukraina i Niemcy. Wydane drukiem zostały rosyjsko-ukraińskie pomoce
dla nauczycieli, których publikację poprzedzono syntezami dziejów tych
dwóch krajów: wydana na Ukrainie historia Rosji została napisana przez
specjalistów rosyjskich, natomiast przygotowana przez zespół historyków
ukraińskich historia Ukrainy została opublikowana w Rosji.
Jak zostało zaznaczone we wstępie wspomnianych pomocy: „to nie jest
podręcznik w klasycznym tego słowa znaczeniu; praktyka pokazała, że
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
19
20
Leonid Gorizontow
w obliczu istnienia istotnych różnic w programach i standardach edukacji
szkolnej stworzenie wspólnych podręczników z udziałem autorów z różnych
krajów jest zadaniem wyjątkowo trudnym do wykonania. Dlatego zadecydowano, aby wspólnie przygotować materiały uzupełniające i traktować je
jako książkę dla nauczyciela”. Jest to pierwszy etap projektu i niewątpliwie
ma on charakter eksperymentalny5. Publikacja zawiera cztery, różnorodne
pod względem wielkości i struktury, charakteryzujące się rozproszeniem
tematycznym i chronologicznym, moduły. Łączy je priorytet doboru problematyki, która z założenia wywołuje mniejsze kontrowersje. Są to m.in.
tematy z zakresu historii społecznej, kultury, historii życia codziennego.
Tylko najobszerniejszy z modułów, dotyczący historii kultury Rusi Kijowskiej, jest efektem wspólnej pracy historyków ukraińskich i rosyjskich, natomiast pozostałe składają się z kilku odrębnych tekstów.
Z kolei szereg syntez Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej jest już
dostępnych w języku rosyjskim. Co prawda nie były one przygotowane specjalnie dla rosyjskiego czytelnika. Przykładowo: syntetyczna wersja historii Polski była jednocześnie przetłumaczona na języki angielski, niemiecki
i francuski6. Lubelski Instytut ma doświadczenie we współpracy z historykami reprezentującymi kraje postsowieckie – Ukrainę, Białoruś i Litwę. Zrealizowane przez niego projekty koncentrowały się zarówno na badaniach
historii regionalnej, jak i historii poszczególnych krajów.
Rosyjsko-polski projekt ma za zadanie pójść o krok dalej, tworząc wspólne, ujednolicone pod względem struktury i objętości, teksty. Poszczególne etapy pracy nad projektem mają na celu przedstawienie konkretnego,
obszernego okresu historycznego. W pierwszej kolejności postanowiono
zająć się wiekiem XIX i początkiem wieku XX, kiedy to rosyjsko-polskie
kontakty na różnych płaszczyznach były szczególnie silne. Biorąc pod uwagę obciążenie nauczycieli, moduły zostały tak zaplanowane, aby były jak
najbardziej kompaktowe i odpowiadały w maksymalnym stopniu obowiązującym programom nauczania. Aby zagwarantować nauczycielom pełną
przydatność zaproponowanych materiałów, do współpracy przy projekcie
zaproszono praktykujących nauczycieli i metodyków. Instytut Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk i Instytut Europy Środkowo-Wschodniej, koordynując pracę nad projektem, nie ograniczają się tylko do swoich
pracowników, ale zapraszają do współpracy czołowych specjalistów z obu
krajów, reprezentujących różne instytucje o charakterze edukacyjnym i naukowo-badawczym.
Istotne jest, aby mieć świadomość historycznych uwarunkowań istniejących różnic, nauczyć się rozumieć motywy, logikę działania nie tylko swo-
5
6
Россия и Украина на перекрестках истории. Пособие для учителей истории, Москва 2012.
Польша. История, Люблин 2011.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Przezwyciężanie wzajemnych uprzedzeń: o rosyjsko-polskiej współpracy edukacyjnej
ich przodków, ale także tych, z którymi nie udało się im znaleźć wspólnego
języka. Niedopuszczalne jest kultywowanie wrogości na gruncie różnic.
Warto wziąć pod uwagę istniejący w konkretnej sytuacji historycznej zakres możliwych do podjęcia decyzji i znać przyczyny odpowiadające za ten
albo inny wybór. Niewłaściwe jest przenoszenie pewnych obecnych uprzedzeń na grunt historyczny oraz odwrotnie – wnioskowanie o charakterze
współczesnych narodów na podstawie wydarzeń historycznych.
Polska i Rosja posiadają szczególne doświadczenia w prowadzeniu wspólnej polityki historycznej. W czasach funkcjonowania ustroju socjalistycznego zalecano koncentrowanie się na tym, co łączyło oba narody w przeszłości.
Przy tym interpretowano tę koncepcję bardzo wąsko, konsekwentnie przemilczając i fałszując wszystko, co mogłoby naruszyć ideologiczną czystość
wyznaczonego schematu. Jak wiadomo, działalność ta w żadnym wypadku
nie przybliżyła władzy do osiągnięcia celu, zaostrzyła tylko nieufność. Co
więcej, boleśnie przypominała o tym, czego brakowało w oficjalnej narracji historycznej. Gdyby nie prawie pół wieku milczenia na temat Katynia,
współcześnie inaczej by postrzegano tę tragedię.
Ze skutkami tej polityki musimy zmagać się po dziś dzień. Prawda o historycznych wydarzeniach, bez względu na to, jak byłaby trudna, jest niezbędnym gwarantem przyjaznych stosunków między dwoma narodami.
Obecnie zauważa się poparcie dla takiego stanowiska, i właśnie na tej płaszczyźnie nastąpił ponowny zwrot w stronę wspólnej polityki historycznej.
Niezbędne są właśnie wspólnie podejmowane próby uzdrowienia świadomości historycznej, kiedy to każdy obraźliwy wobec sąsiedniego narodu
głos będzie postrzegany jako zjawisko wyraźnie marginalne, spotykające
się z publicznym odrzuceniem i potępieniem. Niestety, w dalszym ciągu
takiego rodzaju głosy są popularne w pewnych rosyjskich i polskich środowiskach. Podsycane są nie tylko tradycyjnymi uprzedzeniami, ale także
całkiem pragmatycznymi politycznymi zamówieniami, dolewającymi, od
czasu do czasu, oliwy do tlącego się ognia. Bez wątpienia ogień ten powinien wygasnąć w obu krajach jednocześnie.
Żadna kultura nie może się obejść bez tabu, kultura relacji międzynarodowych nie stanowi wyjątku. Zadaniem nauczycieli, i ogólnie edukacji,
jest wyjaśnienie, dlaczego w tej albo innej sytuacji zapala się nam lampka
ostrzegawcza. Niezbędne wydaje się formowanie pojęcia o tym, jak to albo
inne słowo wybrzmiewa w świadomości Polaków i Rosjan, jak odbierane
są te albo inne aluzje historyczne czy też jak należy się zachować, będąc
czyimś gościem. Dlatego właśnie inicjatorzy rosyjsko-polskiego projektu
edukacyjnego uznają za jego główny cel kultywowanie empatii – zdolności do współczucia i tolerancji. Wszystkie miejsca pamięci nigdy nie staną
się dla nas wspólnymi, ale wysoce pożądane jest, aby rozumieć także to, co
„nie jest nasze”.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
21
22
Leonid Gorizontow
Przy wykorzystaniu różnych kanałów wpływających na świadomość
historyczną istnieje większe prawdopodobieństwo osiągnięcia znaczących
rezultatów w tej dziedzinie. Nie należy jednak zapominać, że nic nie może
zastąpić pracy badawczej historyków. Powyższa myśl wybrzmiewała niedawno w rozwijającym się dialogu między dwoma Kościołami, który tym
bardziej ma znaczenie symboliczne, gdyż Kościoły prawosławny i katolicki
w przeszłości przyczyniły się do zaostrzenia stosunków między Rosjanami i Polakami.
Ważne jest, aby zaszczepić w społeczeństwie świadomość znaczenia
stosunków rosyjsko-polskich w przeszłości i obecnie. Do tego przekonania
powinien dojść każdy, kto interesuje się historią swojego kraju: historyczne sąsiedztwo naszych narodów jest wyjątkowo długie i intensywne. Polski
„ślad” jest obecny w historii dużej liczby rodzin rosyjskich, a pamięć o Rosji
i kontaktach z Rosjanami jest integralną częścią wielu polskich rodzinnych
tradycji. Często z pokolenia na pokolenie przekazuje się pozytywne informacje o rosyjsko-polskim współdziałaniu.
„W przyszłych podręcznikach na nim będzie się kończyć jeden rozdział
historii rosyjskiej i rozpoczynać drugi” – tak pisał o powstaniu styczniowym A. Hercen, podkreślając rolę polskiego czynnika w dziejach Rosji7.
Myśl tę, w jeszcze szerszym kontekście, znaleźć możemy w ostatnim wywiadzie (1996 rok) znamienitego rosyjskiego historyka M. Hellera, żyjącego
ponad dziesięć lat w Polsce, a następnie we Francji podtrzymującego bliskie kontakty z polską emigracją. „Historia Polski i historia Rosji – mówił –
związane są ze sobą na tyle, że aby naprawdę pisać historię Rosji, konieczna
jest znajomość historii Polski. I na odwrót, historia Polski pozostaje niezrozumiała nawet dla Polaków, jeśli nie pozna się historii Rosji”. Przekonany
o „konieczności połączenia wiedzy o historii dwóch narodów” Heller sugerował, że „najlepszymi, że tak powiem, najprawdziwszymi Europejczykami – w najlepszym tego słowa znaczeniu – są Polacy lubiący Rosję, znający
ją”8. Myślę, że to sformułowanie może być również rozciągnięte na relację
Rosjan względem Polski.
Jednak mimo iż zainteresowanie Polską w Rosji jest wprost proporcjonalne do uwagi, jaką Rosjanie poświęcają własnemu krajowi, to według najnowszych ustaleń socjologów jest ono mniejsze od zainteresowania Polaków
swoim wschodnim sąsiadem. Badania socjologiczne na temat stosunków
rosyjsko-polskich pokazują również, że odbiór wizerunku drugiego narodu jest lepszy niż wizerunku jego państwa. Wyniki te wymagają poważnej
analizy naukowej, bo jak na razie przeważa tendencja do upaństwowienia
dwustronnych stosunków.
7
8
А. И. Герцен, Собрание сочинений в восьми томах, Москва 1975, т. 8, s. 153-154.
Вместо мемуаров: Памяти М. Я. Геллера, Москва 2000, s. 144, 156-157.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Przezwyciężanie wzajemnych uprzedzeń: o rosyjsko-polskiej współpracy edukacyjnej
Nikogo nie trzeba przekonywać, jakie znaczenie ma w dzisiejszych czasach wizerunek kraju w świecie. Związany jest on w istotnej mierze z tym, co
dominuje w zbiorowej pamięci – „cieniami przeszłości”. Konserwatyzm tej
pamięci skutecznie utrudnia właściwe postrzeganie drugiego kraju, nawet
jeśli on sam w znacznym stopniu uległ przeobrażeniu9. Według węgierskiego rosjoznawcy D. Swaka, wizerunek kraju poza jego granicami zależy nie
tyle od zmian rzeczywiście w nim zachodzących, ile od panujących w zagranicznych środowiskach eksperckich poglądów10. Oznacza to, że kompetencje i uczciwość specjalistów, którzy doradzają politykom i formułują opinię
publiczną, decydują o kształcie stosunków międzynarodowych.
Dwustronne projekty edukacyjne wraz z przeprowadzanymi wspólnie badaniami są najbardziej skomplikowanymi pod względem realizacji
formami międzynarodowej współpracy historyków. Istnieje pewna współzależność: pomoce edukacyjne muszą być poparte badaniami naukowymi,
a wyniki badań powinny być przydatne społeczeństwu. Historia stosunków
rosyjsko-polskich posiada ogromny potencjał poznawczy11 i wydźwięk społeczny. W realizacji projektów edukacyjnych najważniejsze jest zgodne rozwijanie różnych poziomów kształcenia i dostosowywanie szkoły do potrzeb
rynku pracy – nie tylko aktualnego, ale również potencjalnego.
Tłumaczyła Alina Sobol
Л. Е. Горизонтов, Русская история и образ России за рубежом, Гуманитарные чтения РГГУ-2010. Теория и методология гуманитарного знания. Россиеведение. Общественные функции гуманитарных
наук, Москва 2011, s. 243-250.
10 Д. Свак, Имидж России – методологические и историографические проблемы его становления и нынешнего состояния, www.mhf.su/node/185
11 Л. Е. Горизонтов, Познавательный потенциал изучения российско-польской истории XIX-XX веков,
Проблемы российско-польской истории и культурный диалог, Новосибирск 2013, s. 11-19.
9
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
23
Rafał Stobiecki
Polska – Rosja:
czy fatalizm wrogości?
Głos w dyskusji nad perspektywami
i celami pewnego wspólnego projektu
Do dzisiaj, zastanawiając się nad przeszłością polsko-rosyjską, trudno nam
uciec od wielu stereotypów, uprzedzeń i fobii. Ryzykując pewne uproszczenie,
można powiedzieć, że zmagamy się z odmiennym zaprogramowaniem kulturowym i – będącą jego częścią –pozostającą w konflikcie tradycją historiograficzną1. W naszym myśleniu pokutują odmienne wizje narodowej przeszłości,
symbolizowane przez koncepcje rozwijane z jednej strony przez Mikołaja Karamzina, z drugiej przez Joachima Lelewela. To właśnie te dwie wielkie narracje
organizowały i do pewnego stopnia organizują do chwili obecnej nasze myślenie o przeszłości, o wzajemnych stosunkach między Rosją a Rzeczpospolitą
Obojga Narodów, o stosunkach polsko-rosyjskich w XIX i XX stuleciu. Wynika to m.in. z faktu, że wspomniani wielcy historycy mieli w kolejnych latach
swoich licznych kontynuatorów, niejako utrwalających w pamięci zbiorowej
określone klisze dotyczące wzajemnych relacji. W przypadku dziewiętnastowiecznej historiografii rosyjskiej byli to np. Mikołaj Ustriałow czy Dymitr Iłowajski. W kontekście polskim wymienić można choćby Józefa Szujskiego czy
Franciszka Duchińskiego. Niewiele zmieniło się w XX wieku. Historiograficzny spór, napędzany przez liczne konflikty polityczne i tragiczne doświadczenia ubiegłego stulecia, nie sprzyjał dialogowi, petryfikował postawy wrogości
i wzajemnych pretensji.
1
Na temat kategorii zaprogramowania kulturowego szerzej zob. Katalog wzajemnych uprzedzeń Polaków
i Rosjan, red. A. de Lazari, Warszawa 2005, s. 5-28.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
26
Rafał Stobiecki
Wydarzenia przełomu lat 80. i 90. zasadniczo zmieniły geopolityczny i ideologiczny kontekst prowadzonych sporów. Możliwy stał się dialog
równoprawnych partnerów, jawne wyartykułowanie podobieństw i różnic
w spojrzeniu na wspólną przeszłość2. W efekcie, jak wielokrotnie podkreślano, na przestrzeni ostatnich ponad dwudziestu lat klimat towarzyszący
dialogowi obu narodów – polskiego i rosyjskiego – a także, szczególnie mnie
interesującej, debacie historyków obu krajów ulegał znaczącym zmianom.
Zdarzały się w nim okresy odwilży i owocnej współpracy, których dowodem
były wspólne przedsięwzięcia naukowe, np. w postaci publikacji materiałów
źródłowych, oraz momenty ochłodzenia, kiedy to obie strony, przeświadczone o własnych racjach, unikały rozmowy, radykalizując swoje stanowiska.
Niewątpliwym przełomem stało się powołanie wiosną 2008 roku Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych, skupiającej wybitnych badaczy
z obu krajów pod przewodnictwem Adama D. Rotfelda i Anatolija W. Torkunowa. W 2010 roku ujrzał światło dzienne, zarówno w wersji polskiej,
jak i rosyjskiej, wspólny tom opracowany przez historyków z Polski i Rosji,
zatytułowany Białe plamy – czarne plamy. Sprawy trudne w polsko-rosyjskich stosunkach 1918-2008. We wstępie do niego, zatytułowanym w sposób symboliczny Poszukiwanie prawdy, dwaj redaktorzy – Polak i Rosjanin
– pisali m.in.:
„Publikowany tom jest podsumowaniem dotychczasowej wiedzy. Stanowi zarazem punkt wyjścia do dalszych badań – do wypełniania »białych
plam« nowymi ustaleniami historyków i usuwania »czarnych plam« przez
odkłamywanie historii i odrzucanie gromadzonych przez lata fałszerstw
i półprawd, mitów, legend i stereotypów. Były one produktem czasów,
w których pseudohistorycy byli na usługach propagandy, a swoboda badań i dostęp do archiwów były utrudniane i ograniczane względami ideologicznymi i politycznymi. Współpraca polskich i rosyjskich badaczy nad
tym tomem świadczy o tym, że w sferze historii w relacjach Polski z Rosją przywracana jest normalność, której istotą jest poznanie całej prawdy
[podkreślenie – R.S.]”3.
Kategoria prawdy przywoływana jest równie często także w innych tekstach publikowanych we wspomnianym tomie. Na przykład N. I. Bucharin
w swojej części dwugłosu z A. Grajewskim Polacy i Rosjanie. Wzajemna
percepcja pisze m.in.: „zadaniem rosyjskich i polskich historyków jest obrona prawdy historycznej. Do historii należy starać się odnosić uczciwie, nie
zamazując grzechów i błędów przeszłości”4. Próżno by jednak szukać we
2
3
4
Symbolicznym tego wyrazem może być przygotowywane tłumaczenie na język rosyjski fundamentalnego dzieła Jana Kucharzewskiego Od białego caratu do czerwonego.
A. D. Rotfeld, A. W. Torkunow, Poszukiwanie prawdy, [w:] Białe plamy – czarne plamy. Sprawy trudne w polsko-rosyjskich stosunkach 1918-2008, Warszawa 2010, s. 11.
Ibidem, s. 752.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości?
wspólnym dziele historyków polskich i rosyjskich choćby jednej niepozornej refleksji dotyczącej tego, czym jest/ma być owa przywoływana jak mantra
prawda? Jak rozumieć ją w sensie filozoficznym? Jaki status posiada ona na
gruncie historiografii? Wreszcie, jak winna być postrzegana w historiograficznym dialogu polsko-rosyjskim?
Wydaje się, że znakomici skądinąd przedstawiciele profesji historycznej zachowują się w tym kontekście podobnie jak zdecydowana większość
środowiska. Historycy, w sensie proper, jakby powiedział Wojciech Wrzosek, traktują problemy teoretyczne jako nieistotne w praktyce badawczej,
stanowiące niepotrzebny bagaż metafizyczny – i nie zaprzątają sobie nimi
głowy5. W przypadku wspomnianej publikacji na pewno po części tak jest.
Autorzy polsko-rosyjskiego tomu hołdują bowiem nieartykułowanej, przyjmowanej bezrefleksyjnie koncepcji prawdy stosowanej. Prawdy obowiązującej powszechnie w środowisku, gdzie metodologia jest często mylona
z metodyką i gdzie fundamentalne znaczenie przykłada się do warsztatu,
metody, procedur badawczych. To one, niejako samoistnie, czynią niektórych historyków nosicielami prawdy.
Warto jednak zauważyć, że to nie jedyny sposób rozumienia prawdy,
jaki można odczytać z tekstów zawartych w tomie Białe plamy – czarne
plamy... Obok bowiem kategorii prawdy stosowanej pojawia się w nim pojęcie prawdy terapeutycznej, o proweniencji biblijnej. Zarówno Rosjanie, jak
i Polacy zdają się mówić: powiedzmy prawdę, a prawda nas wyzwoli. Czy
rzeczywiście? Czy opowiedzenie się po stronie Prawdy (niech będzie przez
duże P) w trudnych i skomplikowanych relacjach z dalekiej i bliskiej przeszłości stanowi wystarczający warunek porozumienia polsko-rosyjskiego
oraz owocnego dialogu historyków obu narodów?
Nie miejsce tu na systematyczną refleksję na temat mających długą genealogię sporów toczonych przez filozofów i historyków na temat tego,
czym jest prawda w historii. Przypomnę jedynie, że we współczesnej refleksji teoretycznej nad historiografią dominuje stanowisko krytyczne wobec klasycznej koncepcji prawdy i możliwości jej zastosowania w praktyce
historiograficznej. Jeden z najbardziej wpływowych współczesnych filozofów Richard Rorty pisał: „prawda nie może być na zewnątrz – nie może egzystować w oderwaniu od ludzkiego umysłu – ponieważ zdania nie mogą
egzystować, ani być na zewnątrz. Świat jest na zewnątrz, nie ma tam jednak
opisów świata”6. Klasyczna definicja prawdy jest dziś trudna, jeśli w ogóle
możliwa, do utrzymania. Zakłada ona porównanie zdań z tzw. obiektywną
rzeczywistością, czyli istnienie jakiejś rzeczywistości o charakterze pozajęzykowym. Bronić dziś klasycznej definicji prawdy, to ignorować wszystko
5
6
W. Wrzosek, O myśleniu historycznym, Bydgoszcz 2009, s. 109.
R. Rorty, Przygodność, ironia, solidarność, Warszawa 1996, s. 21.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
27
28
Rafał Stobiecki
to, co przyniósł w historiografii tzw. linguistic turn, i pozostawać w świecie historiografii rodem z drugiej połowy XIX stulecia. Klasyczną definicję prawdy można utrzymać jedynie w odniesieniu do faktografii, mówiąc
językiem Jerzego Topolskiego, tzw. zdań bazowych. Nie da się jej jednak
sensownie bronić w odniesieniu do całych narracji, uwikłanych w rozliczne konteksty kulturowe, religijne czy ideologiczne.
Można powiedzieć, że to truizmy, których winniśmy być świadomi jako
badacze i jako... obywatele. Czasami jednak nie od rzeczy jest o nich przypomnieć.
Komentując wspomniany projekt Polska – Rosja: Jak przełamać fatalizm wrogości?, warto zastanowić się, czy zasygnalizowana, zorientowana
na osiągnięcie prawdy o przeszłości postawa badaczy obu krajów, nawet
wsparta etyczną koncepcją prawdy, skonfederowaną z odpowiedzialnością
historyka za głoszone poglądy, stanowi, powtórzę, wystarczający warunek
owocnego historiograficznego dialogu polsko-rosyjskiego?
Jestem głęboko przekonany, że tak nie jest. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że aby sensownie rozmawiać o przeszłości, trzeba na początku
zdać sobie sprawę z istotnych ograniczeń naszej perspektywy badawczej.
Owe ograniczenia mają różną naturę i dają się ująć w następującą, roboczą typologię.
Pierwsza trudność dotyczy szczególnego charakteru wiedzy historycznej. Doświadczenie konfliktu polsko-rosyjskiego pokazuje, że odzwierciedlał się on na trzech poziomach wiedzy historycznej. Mam na myśli poziom
cywilizacyjny, strukturalny i wydarzeniowy. Ten pierwszy, związany z kulturowym wymiarem wiedzy historycznej, łączy się z fundamentalnym dla
danej formacji kulturowej systemem wyobrażeń o charakterze oraz kierunku zmienności ludzkiego świata, narzucając przez to rozwijającej się w jej
ramach refleksji historycznej określone granice możliwego i niemożliwego. Odnosząc je do obrazu relacji polsko-rosyjskich, można powiedzieć, że
mieszczą się one w szeroko artykułowanych różnicach między Wschodem
a Zachodem (odmienne systemy wartości i – co za tym idzie – odmienne
sposoby organizacji życia zbiorowego). Dla większości Polaków Wschód
pozostawał (pozostaje?) w połowie obszarem metafizycznego zła i symbolem zagrożenia dla ich własnej kultury. Podobnie negatywnie i lekceważąco
duża część Rosjan traktuje Zachód.
Nieco inny charakter mają animozje lokujące się na strukturalnym poziomie wiedzy historycznej. Najczęściej odnoszą się one do konkretnych
instytucji życia społecznego – państwa, narodu, rasy czy panujących stosunków społecznych. W naszym przypadku owe konfliktogenne systemy
wyobrażeń koncentrowały się wokół kilku zasadniczych kategorii. Z polskiego punktu widzenia były to takie antynomie, jak np.: rosyjski despotyzm
– polski parlamentaryzm, wolność jednostki – podporządkowanie jednostki państwu, dobrowolny związek narodów – rosyjska zaborczość, Polska
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości?
pierwszą obrończynią Słowiańszczyzny – uzurpatorska Rosja, bezprawnie
aspirująca do przywództwa wśród Słowian. Z oczywistych powodów odpowiadały im rosyjskie o przeciwstawnych treściach: system samodzierżawia
– brak silnej władzy, jednostka w służbie państwa – polska anarchia, polska ekspansja – rosyjska opiekuńczość, Rosja opiekunem Słowian – Polska
judaszem Słowiańszczyzny.
Wreszcie trzeci poziom konfliktu dotyczy warstwy wydarzeniowej wiedzy historycznej. W tym przypadku spory odnoszą się najczęściej do wybranych epizodów z historii stosunków polsko-rosyjskich, takich jak np. wojna
Rzeczypospolitej z Moskwą w pierwszej połowie XVII wieku, udział i rola
Rosji w rozbiorach Rzeczypospolitej, walki polsko-rosyjskie w XIX wieku,
wojna 1920 roku, zbrodnia katyńska.
Z tego, co powiedziałem wyżej, wynika, że absurdem byłoby wymaganie
od historyków uwolnienia się od systemów kultury, które ich ukształtowały,
i wyznaczanie historiografii jako realnego zadania – walki z owymi wzajemnymi negatywnymi stereotypami i uprzedzeniami. Jest to tym trudniejsze, że
są one nadzwyczaj płynne i dotyczą jednocześnie wielu sfer życia i ludzkiej
aktywności. Są one nam po prostu dane i musimy nauczyć się z nimi żyć.
Nieco inaczej rzecz się ma w przypadku postrzegania Innego na poziomie strukturalnym. W odniesieniu do tych zespołów wyobrażeń historycy
są nieco mniej bezradni, co nie znaczy, że są w stanie skutecznie je kreować
lub dyskredytować. Należałoby raczej powiedzieć, że w zetknięciu z nimi
badacze winni mieć świadomość własnych ograniczeń poznawczych, po to
by choć w części je zneutralizować.
Stosunkowo najprościej można sobie wyobrazić ingerencję historyka
na poziomie tych uprzedzeń, które lokują się na wydarzeniowym poziomie
wiedzy historycznej. Owe faktograficzne deformacje wynikają najczęściej
z politycznych czy ideologicznych uwarunkowań i mogą być przedmiotem
negocjacji w środowisku badaczy. Jeśli nie będą one skuteczne, wyjściem
pozostaje zawsze sporządzenie protokołu rozbieżności.
Drugie ograniczenie związane jest z odpowiedzią na pytanie, kim winien być współczesny dziejopis? Przez lata historycy przyczyniali się przede
wszystkim do wzmacniania poczucia tożsamości grup i społeczeństw ludzkich, niekiedy do ich antagonizowania w kategoriach my i oni. Współczesny
świat wymaga czego innego. Stawia przed historykiem inne cele. Winien
on raczej pośredniczyć w dialogu między odmiennymi kulturami, pokazywać występujące między nimi różnice i podobieństwa. Czyniąc to, musi być
jednak świadomy towarzyszących mu ograniczeń, akceptować niedającą się
zniwelować odmienność i inność kulturowych doświadczeń. Ta nowa rola
historyka – nie kodyfikatora wielkości danych kultur, narodów, ras czy klas,
ale raczej tłumacza i mediatora między nimi – wydaje się cennym drogowskazem na drodze prowadzącej do przywrócenia wiedzy o przeszłości jej
społecznego znaczenia. Z perspektywy historiograficznego dialogu polskoRo c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
29
30
Rafał Stobiecki
-rosyjskiego owo uwolnienie się od nacjonalistycznych klisz w rozumieniu
stosunków wzajemnych wydaje mi się szczególnie ważne.
Wreszcie, trzecie ograniczenie ma charakter etycznego zobowiązania,
wynikającego z doświadczeń przeszłości. Przez wiele lat historiograficzny
spór polsko-rosyjski dotyczący ziem wschodnich dawnej Rzeczypospolitej
toczył się niejako ponad głowami i z wykluczeniem większości mieszkańców interesujących mnie ziem – Białorusinów, Litwinów, Ukraińców czy
Łotyszy. Tworząc własny historiograficzny portret terytoriów granicznych,
Polacy i Rosjanie odwoływali się do wzajemnie wykluczających się tradycji.
W przypadku polskim była nią, niewątpliwie przez lata idealizowana, wizja
pokojowego współżycia kultur, religii i narodów w ramach jednej wspólnej
Rzeczypospolitej. Tradycja ta jednak często postrzegana była w taki sposób, jakby prawo do owego dziedzictwa mieli jedynie Polacy. Do odmiennej historycznej argumentacji odwoływali się Rosjanie. Postrzegając jako
kolebkę rosyjskiej państwowości Ruś Kijowską, historiografia carska, a potem radziecka przesuwały środek ciężkości narodowej historii na zachód.
W konsekwencji historycznym uzasadnieniem rosyjskiej polityki ekspansji
uczyniono koncepcję zbierania ziem ruskich. Obie strony – rosyjska i polska
– starały się występować w roli starszego brata i przez długi czas lekceważyły i marginalizowały odrębne wizje historii tworzone przez wspomniane
narody. Ów krytykowany przez Litwinów i Ukraińców paternalizm był wyraźnie widoczny w obu historycznych opowieściach o terenach Międzymorza. W obecnej sytuacji nawiązywanie do takich tradycji byłoby nie tylko
błędem, ale i anachronizmem.
Spoglądając z takiej perspektywy, wypadnie zgodzić się z diagnozą sformułowaną kilka lat temu przez polskiego historyka Jana Kieniewicza w ankiecie na temat Czy stosunki polsko-rosyjskie mogą być dobre?:
„Warunkiem wstępnym jest uznanie inności, tożsamości, odrębnej przynależności cywilizacyjnej oraz zgoda na to, że Międzymorze nie będzie już
obszarem rywalizacji o panowanie i dominację. Warunkiem wstępnym będzie też uznanie swych odrębnych historii. Walka o panowanie nad wschodnią częścią kontynentu Rzeczpospolita przegrała z Rosją. Rosja z kolei nie
zdołała utrwalić ekspansji swej cywilizacji na tym obszarze. Przyznanie tej
prawdy wymaga określenia roli, jaką rywalizujące państwa spełniały, a jakie
sobie przypisywały. Jest nam nadal trudno rozmawiać o tym bez emocji. Akceptacja wzajemna wymaga wyzbycia się, lub przynajmniej zidentyfikowania kompleksów. Dopiero wtedy istnieje szansa na wzajemne wysłuchanie”7.
Dopiero wówczas, można dopowiedzieć, jako historycy mamy też szansę przestać być niewolnikami swojego zbiorowego doświadczenia historycznego.
7
„Arcana”, 2005, nr 64-65, s. 74.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości?
Niedawno zainaugurowany projekt daje, jak mi się wydaje, wiele potencjalnych możliwości zneutralizowania sygnalizowanych trudności i uniknięcia wielu pułapek tkwiących we wzajemnych relacjach polsko-rosyjskich.
Dowodzą tego w sposób klarowny jego założenia i postulowane efekty
współpracy. Jego animatorzy zakładają następujący plan pracy: (1) Przygotowanie wspólnej rekomendacji, swego rodzaju programowych założeń dla
historycznej edukacji, które miałyby służyć przełamaniu owego fatalizmu
wrogości. (2) Cykl spotkań organizowanych w Polsce i w Rosji, na których
prezentowane będą i dyskutowane wykłady dotyczące przeszłości wzajemnych stosunków. (3) Wydanie trzyczęściowej antologii (chrestomatii)
tekstów z komentarzami i metodycznym oprzyrządowaniem, przypominającym teki edukacyjne przygotowywane dla nauczycieli w Polsce przez
Instytut Pamięci Narodowej.
Największymi atutami projektu są: po pierwsze fakt, że pomyślany jest on
jako forum współpracy historyków akademickich i nauczycieli historii z obu
stron. Daje to szansę na odejście od, z natury rzeczy wąskiej i elitarnej, perspektywy historiografii akademickiej na rzecz bliskiej współpracy nauczycieli z obu krajów (planowane są wspólne warsztaty). Po drugie, koncepcja
antologii, która w założeniu ma wyjść poza wiek XX (będący domeną tomu
wydanego przez Polsko-Rosyjską Grupę do Spraw Trudnych) i objąć swoim
zasięgiem także okres do upadku Rzeczypospolitej i czasów Katarzyny II
(część I) oraz wiek XIX do 1918 roku i rewolucji październikowej (część II).
Spotkanie z Innym było zawsze i jest do chwili obecnej silnie zakodowane w kulturze. Można zaryzykować tezę, że należy ono do najbardziej
fundamentalnych doświadczeń ludzkiej egzystencji. Jak wielokrotnie podkreślano, to właśnie dzięki Innemu możemy przecież lepiej zrozumieć siebie. Mam nadzieję, że rozpoczęty właśnie wspólny projekt polsko-rosyjski
sprosta temu wyzwaniu.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
31
Wiesław Caban
Polska – Rosja.
Czy złe sąsiedztwo?
Moje uwagi na ten temat będą zawierać pewne uproszczenia, a może nawet
nieskładności. Po pierwsze dlatego, że mam ograniczoną objętość wypowiedzi, a po drugie – nie wiem, czy nie jestem niewolnikiem swego myślenia,
które odbiega od tego, co jest prezentowane w polskich podręcznikach historii czy publicystyce ostatnich lat. Swoją wypowiedź ograniczę tylko do
pewnych kwestii. Pierwsza rzecz – to należałoby postawić pytanie o to, od
kiedy można mówić o złym sąsiedztwie polsko-rosyjskim. Oczywiście można by zacząć od konfliktu o Grody Czerwieńskie, ale wtedy ktoś mógłby
powiedzieć, że to nie był konflikt z Rosją tylko z Rusią Kijowską.
W moim odczuciu o złym sąsiedztwie można mówić od 1569 roku, to
jest od momentu zawarcia unii lubelskiej. Zanim doszło do jej podpisania, w posiadaniu Litwy znajdowały się duże obszary ziem wchodzących
w skład dzisiejszej Białorusi i Ukrainy. O to terytorium trwała nieustanna
walka między państwem moskiewskim a Litwą. Po unii z 1569 roku ciężar
konfliktu przejęła Rzeczpospolita. W walce o utrzymanie tych ziem polska
szlachta zaczęła posługiwać się argumentami religijnymi. Pojawiło się zatem
hasło: Polska przedmurzem chrześcijaństwa. Rzeczpospolita stała się więc
głównym wrogiem prawosławnego państwa moskiewskiego.
Na początku XVII wieku Rzeczpospolita zdobyła przewagę w tym konflikcie. Był to okres tzw. dymitriad, czy inaczej mówiąc Wielkiej Smuty,
i Polacy przez dwa lata okupowali Kreml. Wojsko Rzeczypospolitej dopuszczało się w tym czasie mordowania ludności cywilnej, w tym kobiet i dzieci,
o czym nie wspominamy w podręcznikach. Ostatecznie Polacy w 1612 roku
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
34
Wiesław Caban
zostali z Kremla wypędzeni, ale wkrótce pojawił się pomysł przyjęcia przez
królewicza Władysława prawosławia i osadzenia go na tronie moskiewskim.
Część historyków polskich uważała to nawet za realne, dodając, że wtedy
zjednoczona Słowiańszczyzna mogłaby się przeciwstawić Niemcom. Dawniejsza historiografia rosyjska, a także obecna, stoi na stanowisku, że takie
rozwiązanie nie wchodziło w rachubę. Gdyby nawet osadzono Władysława
na tronie moskiewskim, to tylko na krótko, bo szybko doszłoby do przewrotu. Ta argumentacja jest mi bliższa.
Po pokoju polanowskim w 1634 roku Rosja powoli przejmuje inicjatywę w konflikcie z Rzeczpospolitą, a stało się tak dlatego, że Rzeczpospolita
prowadziła jednocześnie wojny z Turcją i Szwecją. Osłabiona zaś „potopem
szwedzkim” zawarła w 1667 roku traktat w Andruszowie, w wyniku którego
lewobrzeżna Ukraina dostała się pod panowanie rosyjskie.
O dużej przewadze Rosji nad Rzeczpospolitą można mówić od początku
XVIII wieku, kiedy to w wyniku wojen wewnętrznych, związanych z rywalizacją Stanisława Leszczyńskiego z Augustem II o objęcie tronu, wzrosły
wpływy rosyjskie. Chociaż przesadzone są opinie, że Piotr I stał się gwarantem uchwał tzw. sejmu niemego z 1717 roku, to jednakże wpływy rosyjskie
były duże. Świadczyło o tym zapewnienie Piotra I, że będzie stał na straży
wolności szlacheckich w Rzeczypospolitej. Tym samym Petersburg otwierał sobie drogę do dalszych interwencji w Rzeczypospolitej.
Na okazję nie trzeba było długo czekać, bo w 1772 roku Rosja, w porozumieniu z Prusami i Austrią, doprowadziła do pierwszego rozbioru Polski i w ostateczności do jej upadku w 1795 roku. W historiografii polskiej
i w artykułach publicystycznych ukazujących się w poszczególne rocznice
uchwalenia Konstytucji 3 maja zwykle całą winą obarcza się na Katarzynę
II. Do nielicznych wyjątków należeli, związani z historyczną szkołą krakowską, ks. Walerian Kalinka (1826-1886) i Michał Bobrzyński (1849-1935),
którzy przyczyn upadku upatrywali w rozkładzie państwa. Ks. Walerian Kalinka we wstępie do swych Ostatnich lat panowania Stanisława Augusta...
wyrokował, „że upadku swego Polacy sami są sprawcami i że nieszczęścia,
które na nas spadły wówczas lub później zasłużoną są przez naród pokutą”.
Nie chcę w niczym usprawiedliwiać Katarzyny II, ale w nauczaniu historii
w większym stopniu winniśmy zwracać uwagę na złożoność sytuacji, czyli rozkład państwa i dążenia Austrii, a zwłaszcza Prus, do rozbiorów. Nie
można też zapominać, że do rozbiorów Polski mocarstwa ościenne zachęcał jeszcze August II.
Dlaczego zatem całą odpowiedzialność składa się na Katarzynę? Głównie dlatego, że to carat stłumił powstanie kościuszkowskie, że to wojska rosyjskie dowodzone przez Suworowa dokonały 4 listopada 1794 roku rzezi
Pragi. Zamordowano wtedy kilkanaście tysięcy bezbronnej ludności cywilnej, w tym kobiety i małe dzieci. Nadto sam Tadeusz Kościuszko został
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Polska – Rosja. Czy złe sąsiedztwo?
uwięziony przez Katarzynę II. Nie bez znaczenia był też wyjazd Stanisława
Augusta Poniatowskiego do Petersburga.
A jak układały się relacje polsko-rosyjskie w XIX wieku? Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że trudno dla tego okresu mówić o sąsiedztwie
polsko-rosyjskim, bo Królestwo Polskie i ziemie zabrane (Litwa, Białoruś,
Ukraina) traktowane były jako część Imperium Rosyjskiego. Pamiętać też
trzeba, że inaczej Rosja traktowała, przynajmniej do czasów powstania styczniowego, tzw. ziemie zabrane, a inaczej Królestwo Polskie. Rosjanie od rozbiorów Rzeczypospolitej ziemie zabrane traktowali jako ziemie odebrane.
Stosunki polsko-rosyjskie tego okresu oceniamy głównie przez pryzmat
powstań niepodległościowych, z którymi Petersburg rozprawił się stosunkowo łatwo, bo powstania nie uzyskały wsparcia Zachodu, zwłaszcza Francji
i Anglii. A wsparcia tego nie udzielono, bo obydwa kraje nie miały żadnych
interesów w Europie Środkowo-Wschodniej.
Skutkiem powstania listopadowego (1830-1831) była likwidacja autonomii Królestwa Polskiego i przyspieszenie rusyfikacji na ziemiach zabranych.
Skutkiem zaś powstania styczniowego (1863-1864) był wzrost nastrojów
nacjonalistycznych w Rosji i umocnienie się przekonań, że w Królestwie
Polskim winno się w całej rozciągłości zaprowadzić rosyjski system administracyjny. Nie trzeba zapominać jeszcze o innych stratach. Po upadku
powstania listopadowego wcielono do armii rosyjskiej ok. 10 tys. żołnierzy
Wojska Polskiego, którzy teraz musieli brać udział w rosyjskich podbojach
ludów kaukaskich. Ponadto wprowadzono regularny pobór rekruta. W okresie międzypowstaniowym z Królestwa Polskiego wcielono ok. 200 tys. poborowych na 15 lat służby.
Podobnie rzecz się miała po upadku powstania styczniowego. Wielu jego
uczestników, jeszcze w trakcie walk, wcielono do armii rosyjskiej i skierowano na Kaukaz albo do Azji Środkowej. Dalej prowadzono pobór rekruta.
Od upadku powstania 1863 roku aż do 1915 roku w armii rosyjskiej odbyło
służbę co najmniej 1 mln mieszkańców Królestwa Polskiego. Do tego trzeba dołożyć zsyłkę uczestników powstania w głąb Imperium Rosyjskiego.
Znalazło się tam około 40 tys. Polaków, z tego przynajmniej połowa na Syberii. Młodzi ludzie zamiast uczestniczyć w procesach modernizacyjnych
Królestwa Polskiego cywilizowali ludy syberyjskie.
Rodzi się pytanie, czy Polacy zamiast wywoływać powstania winni byli
wejść na drogę ugody z Rosją? I jedno, i drugie skazane było na niepowodzenie. Najwyraźniej uwidoczniło się to w latach 1861-1864. Carat poszedł
na ustępstwa zaproponowane przez Aleksandra Wielopolskiego, bo liczył na
uspokojenie nastrojów społecznych. Politykę ugody odrzucał obóz „czerwonych”, którzy uważali, że tylko zbrojną drogą można dojść do niepodległości.
Przegrali jedni i drudzy. Po upadku powstania styczniowego o propozycji
ugody czy – jak powiadał Zygmunt Wielopolski – propozycji „ulg” w Petersburgu nikt nie chciał słyszeć. Polacy znaleźli się w fatalnej sytuacji, bo
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
35
36
Wiesław Caban
żadna z dróg nie prowadziła do poprawy ich losu. Pozostało jedynie modlić się za Adamem Mickiewiczem o wojnę narodów, ale ta nadeszła dopiero w 1914 roku.
Na pogorszenie się stosunków polsko-rosyjskich miała wpływ wojna
1920 roku. Polacy, jak sądzę, bezpodstawnie stworzyli mit, że obronili nie
tylko Polskę, ale i Europę Środkowo-Wschodnią przed zalewem komunizmu. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że bolszewicy nie stanowili takiej
siły, jaką dysponował Aleksander I, który w 1814 roku w marszu za Napoleonem dotarł do Paryża. Bolszewicy, tak jak carat, nie chcieli utracić ziem
litewsko-białoruskich i Ukrainy. Pomysły na stworzenie z Polski siedemnastej republiki nie miały zbyt wielu zwolenników wśród bolszewików, a dodatkowo polski skrajnie rewolucyjny ruch nie miał oparcia w społeczeństwie,
z czego zdawano sobie sprawę w Petersburgu.
Ogromnym cieniem kładzie się rok 1939 i sprawa katyńska. Polacy nie
są w stanie niczym sobie wytłumaczyć faktu, że wojska radzieckie zajęły
Kresy w 1939 roku. Tymczasem niewielu chce sobie przypomnieć, że Polska
rok wcześniej zrobiła to samo w stosunku do Czechosłowacji.
Sprawa katyńska zeszła obecnie na drugi plan, bo czołowe miejsce zajmuje Smoleńsk i komisja Macierewicza. Rozumiem ból Polaków, których
przodkowie zginęli w Katyniu, ale nie mogę pojąć, dlaczego tak niewiele
mówimy o rzezi wołyńskiej w 1943 roku. W rocznicę tych wydarzeń sejm
miał problemy z podjęciem odpowiedniej uchwały, a przecież na Wołyniu
w bestialski sposób zamordowano 10 razy więcej Polaków niż w Katyniu.
Osoby, którym udało się przetrwać, domagają się wzniesienia pomnika
w Warszawie, ale dziwnym zbiegiem okoliczności nie można znaleźć odpowiedniego miejsca. Pamięć o Katyniu parę lat temu czczono sadzeniem
niemal w całej Polsce dębów. Na pomysł przeprowadzenia tego typu akcji
w 2013 roku, czyli w 70 rocznicę rzezi wołyńskiej, żadne ugrupowanie polityczne nie wpadło.
W ubiegłym roku w Krasnodarze wdałem się w rozmowę z młodym,
dobrze wykształconym obywatelem Federacji Rosyjskiej, o korzeniach
polskich. Rozmowa toczyła się bezpośrednio po wręczeniu mu przez konsula Karty Polaka. Swoją radość wyraził płaczem, bo – jak mi powiedział –
wreszcie w dokumentach będzie mógł w odpowiedniej rubryce wpisać, że
jest narodowości polskiej. Przeszliśmy zaraz do sprawy katyńskiej, ale rozmowa była krótka. Młody człowiek stwierdził, że sprawa katyńska Rosjan
nie interesuje, ponieważ każdy Rosjanin ma swój własny Katyń. I zaczął mi
opowiadać historię swej rodziny, którą najpierw przymusowo osiedlono
w Archangielsku, stamtąd przeniesiono do Wschodniej Syberii, aż wreszcie na początku lat 60. XX wieku jej członkowie znaleźli się w Krasnodarze.
Tym stwierdzeniem wprawił mnie w zadumę.
Bolesne dla Polaków jest powstanie warszawskie. Winna klęski jest oczywiście armia radziecka, bo wstrzymała ofensywę. Nie chcę bronić Stalina,
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Polska – Rosja. Czy złe sąsiedztwo?
bo na pewno w tym momencie prowadził wielką rozgrywkę z mocarstwami zachodnimi. Ale trzeba przecież postawić pytanie, czy rząd londyński
uzgodnił wybuch powstania z Moskwą?
Czasy po 1945 roku, czyli tworzenie na siłę pozorów przyjaźni polsko-radzieckiej, zamiast zbliżyć oba państwa i narody w gruncie rzeczy doprowadziły do oddalenia. A wszystko dlatego, że posługiwano się półprawdami
czy też milczano o wielu sprawach niewygodnych. Na zakłamaniu nie da
się budować przyjaźni.
Wychowany w czasach PRL systematycznie słyszałem, jak to Związek
Radziecki wykorzystywał gospodarczo Polskę. Dziś historycy nie chcą weryfikować tej opinii, a przecież archiwa są otwarte. Ale po co podejmować temat, który zajmie niejednej osobie, ale grupie historyków, kilka lat
badań. Lepiej wyciągnąć jakiś dokument z archiwów IPN, napisać krótki
wstęp i książka gotowa.
Czy po 1990 roku budujemy właściwe relacje z Rosją? Niestety, nie. Politykom i mediom wydaje się, że wreszcie możemy się „odegrać” na Rosji za
doznane krzywdy. Nic mylniejszego. Rosja nie potrzebuje Polski, tak jak jej
potrzebowała w czasach Związku Radzieckiego. W domu, a także podczas
częstych wizyt w Rosji oglądam program „Wiesti”, czyli odpowiednik naszych „Wiadomości” itp. i o Polsce się tam nie wspomina w żadnym kontekście. Natomiast u nas z antyrosyjskością spotyka się na każdym kroku. Mam
wątpliwości, czy Dzień Wojska Polskiego winno się ustanawiać w rocznicę bitwy warszawskiej. Czy nie lepiej by było, jak wskazywali rozsądniejsi,
ustanowić go w rocznicę odsieczy wiedeńskiej? Data bardziej neutralna,
a wymiar sukcesu ten sam. Można powiedzieć, że 15 sierpnia Dzień Wojska Polskiego obchodzono w czasach II Rzeczypospolitej. I to był ostateczny argument za przywróceniem tej daty. Ale II Rzeczpospolita to zupełnie
inna sytuacja. Wreszcie, czy potrzebne było Rondo Dudajewa, ostentacyjna
wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w trakcie konfliktu rosyjsko-gruzińskiego? Dziwi mnie, że pomysłodawcy tego typu przedsięwzięć
nie byli w stanie sobie wyobrazić, że Rosja na każdą taką „zaczepkę” odpowie ze zdwojoną siłą. Gorzko przyjąłem na początku grudnia 2004 roku
informację o tym, że w Rosji dzień 4 listopada, a więc rocznicę wypędzenia Polaków z Kremla w 1612 roku, ustanowiono Dniem Jedności Narodowej. Dużo nie brakowało, a Rosjanie ulicę w Moskwie, przy której mieści
się ambasada polska, nazwaliby imieniem Michaiła Murawiowa, zwanego
przez Polaków „Wieszatielem”, bo zaprowadził krwawy terror na Litwie po
upadku powstania styczniowego.
Nie bardzo też rozumiem politykę polską wobec Białorusi i Ukrainy.
Nie wiem, na czym polega tu racja stanu? Jeżeli jest to droga do zbudowania „mocarstwowości” Polski w Europie Środkowo-Wschodniej, to chciałoby się w tym miejscu przypomnieć powiedzenie: „mierz siły na zamiary”.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
37
38
Wiesław Caban
W przeddzień Święta Niepodległości ukazał się na stronach internetowych wywiad z byłym piłkarzem, a obecnie posłem Prawa i Sprawiedliwości.
Ów poseł stwierdził, że za wojnę polsko-polską odpowiedzialni są Rosjanie.
Tego się już skomentować nie da.
Tekst ukończony 10 listopada 2013 roku
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Rafał Wnuk
Czy warto próbować?
Kilka uwag na marginesie
polsko-rosyjskiego projektu
edukacyjnego „Polska – Rosja:
czy fatalizm wrogości?
O nowe ujęcie historii”
Kilkanaście miesięcy temu otrzymałem propozycję udziału w pracach polsko-rosyjskiego zespołu złożonego z nauczycieli historii i naukowców historyków. Jego zadaniem miało być przygotowanie pomocy edukacyjnych
dotyczących relacji polsko-rosyjskich i polsko-radzieckich przeznaczonych
do wykorzystywania w gimnazjach i liceach. Materiały te służyłyby pomocą
w pracy polskich i rosyjskich nauczycieli historii. Pomysłodawca przedsięwzięcia, prof. Mirosław Filipowicz z Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie, argumentował, że obciążenia historyczne we wzajemnych
relacjach były, są i będą. Utopią byłoby zakładać, że jakiś wspólny projekt
doprowadzi do ich przedawnienia. Dotychczasowe, podejmowane z reguły na szczeblu centralnym inicjatywy – różnego rodzaju międzypaństwowe
komisje – koncentrują się na diagnozowaniu stanu obecnego. Na dzisiejsze
postrzeganie polsko-rosyjskiej przeszłości rzutuje głównie doświadczenie
XX wieku, w tym kilka wydarzeń-symboli: wojna 1920 roku, 17 września
1939 roku, zbrodnia katyńska, stosunek ZSRR do powstania warszawskiego
czy proces szesnastu. Prof. Filipowicz zaproponował podejście, które można
nazwać „ucieczką do przodu”. Zamiast koncentrować się na relatywnie świeżych zaszłościach historycznych, które z definicji sytuują Polaków i Rosjan
na wrogich pozycjach, należy wyjść z propozycją pozytywną. Pierwszym
filarem tego pomysłu jest rozszerzenie wachlarza zainteresowań na całość
polsko-rosyjskich relacji: od średniowiecza po wiek XX. W takim ujęciu
trudny wiek XX stałby się jedną z kilku odsłon polsko-rosyjskiej przeszłoRo c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
40
Rafał Wnuk
ści, a nie jedynym punktem odniesienia. Drugim filarem, równie ważnym,
jest założenie, że efektem polsko-rosyjskiego projektu będzie zbiór pomocy i rekomendacji metodycznych, a nie kolejna „lista rozbieżności” czy katalog „spraw trudnych”. Takie podejście zmusza do podejmowania działań,
których zwieńczeniem będzie wydawnictwo o charakterze praktycznym.
Ostatni, trzeci filar określiłbym jako próbę odpolitycznienia współpracy
przez przeniesienie kontaktów z poziomu ministerstw na poziom posiadających autonomię instytucji naukowych. Ze strony rosyjskiej jest to Instytut Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk, z polskiej zaś Instytut
Europy Środkowo-Wschodniej.
W pierwszym odruchu odmówiłem udziału w tak zarysowanym przedsięwzięciu. Miałem za sobą niełatwe, choć pozytywne doświadczenie pracy
nad wytycznymi do polsko-niemieckiego podręcznika do historii. Na polsko-niemieckie spory o historię nie rzutuje znacząco bieżąca wielka polityka,
a żaden rozsądny niemiecki historyk nie podejmie się roli adwokata III Rzeszy. Nie istnieje więc jakiś fundamentalny polsko-niemiecki spór dotyczący
obszaru najbardziej drażliwego – dziejów najnowszych. Uczestniczyłem też
w próbach podjęcia polsko-ukraińskiej współpracy na polu szkolnej edukacji historycznej. Inicjatywa, ta w obliczu sporów o zbrodnię wołyńską, uległa zamrożeniu. W tym przypadku fatum wieku XX okazało się przeszkodą
nie do pokonania.
Przeciwko wchodzeniu do polsko-rosyjskiego projektu przemawia wiele
argumentów. W planie stosunków międzypaństwowych wystarczy wymienić
problemy związane ze śledztwem katyńskim czy rosyjską próbą wykazania,
iż w 1920 i 1921 roku strona polska popełniła zbrodnię wojenną na jeńcach
radzieckich. Inicjatywie takiej nie sprzyjają też działania niektórych ugrupowań politycznych i nastroje części społeczeństwa. Wystarczy przypomnieć
głosy potępiające odsłonięcie krzyża na grobach czerwonoarmistów w Ossowie czy najnowsze spory wokół happeningu gdańskiego artysty, który
w przestrzeni publicznej umieścił naturalistyczną „rzeźbę” ukazującą kobietę
gwałconą przez czerwonoarmistę. W Rosji dostrzec zaś można silny sentyment do Związku Radzieckiego, a nawet próby rehabilitacji Józefa Stalina.
Dlaczego więc, po dłuższym namyśle, zdecydowałem się jednak właczyć
w prace zespołu? Należę do zwolenników Giedroyciowskiej koncepcji polityki wschodniej, a w pomyśle wspólnych polsko-rosyjskich pomocy metodycznych odnajduję ducha Maisons-Laffitte. Projekt ten wpisuje się w ideę
budowania poprawnych, równoprawnych stosunków z Rosją i szukaniu
dialogu z rosyjskim społeczeństwem. Wspólna praca polskich i rosyjskich
nauczycieli, poznawanie systemów nauczania drugiej strony, „podglądanie”
sposobów prowadzenia lekcji, poznawanie problemów edukacyjnych i wychowawczych zbliżają bardziej niż najlepiej przygotowana wizyta oficjalna.
Gdy przybliżanie się do celu wielkimi skokami jest niemożliwe, trzeba próbować iść małymi kroczkami.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Czy warto próbować? Kilka uwag na marginesie polsko-rosyjskiego projektu edukacyjnego...
W takich przedsięwzięciach ważni są ludzie. Natalia Lebiediewa, Rafał
Stobiecki, Leonid Gorizontow czy Wiesław Caban to badacze niebanalni.
Utrata okazji do współpracy z nimi to rezygnacja z szansy rozmowy z niezwykle interesującymi naukowcami.
Za decyzją na „tak” przemawiało też to, że zakładanym efektem końcowym projektu nie jest stworzenie całościowego podręcznika, lecz serii
pomocy edukacyjnych odnoszących do się wybranych zagadnień historycznych. Tak zarysowany plan, choć krytykom może wydawać się minimalistyczny, uważam za realistyczny. Z doświadczenia zaś wiem, że w trakcie
lekcji nauczyciel chętniej sięgnie po tematyczną, niewielką tekę edukacyjną
niż po opasły tom studiów lub monografię.
Powyższe argumenty nie przekonają zapewne polskich przeciwników
dialogu z Rosją i Rosjanami, którzy będą krytykować tak samą inicjatywą,
jak i jej rezultaty. Niemal na pewno z podobną krytyką spotkają się członkowie rosyjskiej części zespołu ze strony swoich „jastrzębi”. Zgoda na udział
w tego rodzaju inicjatywie zawsze wiąże się z ryzykiem niepowodzenia. Tu
jednak zacytuję ulubione powiedzenie mojego wieloletniego naukowego
przewodnika Tomasza Strzembosza: „Jak spadać, to z wysokiego konia, jak
tonąć, to na otwartym morzu”.
Dotychczasowe trzy robocze spotkania pozwoliły zorientować się w skali
trudności. Jednolita, dziesięcioletnia szkoła rosyjska ma niewiele wspólnego
z polskim podziałem na szkołę podstawą, gimnazjum i szkołę ponadgimnazjalną. W Rosji uczniowie poznają dzieje Rosji i dzieje powszechne w ramach
odrębnych przedmiotów. W Polsce historia Polski i historia powszechna
uczone są w ramach jednego przedmiotu. By rzecz całą dodatkowo skomplikować, ziemie polskie pod zaborem rosyjskim w szkole rosyjskiej omawiane są w ramach przedmiotu historia Rosji, podczas gdy inne dotyczące
Polski zagadnienia odnaleźć można w podręcznikach do historii powszechnej. Przeanalizowanie różnic organizacyjnych szkoły polskiej i rosyjskiej
potwierdziło, że tworzenie czegoś więcej niż zbiór pomocy edukacyjnych
możliwych do okazjonalnego wykorzystania – nie ma sensu.
Strony uzgodniły, że efektem końcowym prac będą trzy zbiory pomocy
metodycznych, z których pierwszy będzie dotyczył problematyki przedrozbiorowej, drugi „długiego wieku XIX”, a trzeci „krótkiego wieku XX”. Poligonem doświadczalnym stał się wiek XIX – i to podczas przygotowywania
materiałów do tej części docierać się będzie nasza współpraca. Zdecydowano też, że wiek XX jako najbardziej drażliwy zostanie opracowany w ostatniej kolejności. Dzięki temu – jako dwudziestowiecznik – mogę z pewnego
dystansu obserwować prace naukowców i nauczycieli.
Pierwsze doświadczenia wspólnej pracy nauczycieli historii wydają
się dość optymistyczne. Jako praktycy są oni zainteresowani wypracowaniem interesujących schematów lekcji, wyszukaniem ciekawych materiałów źródłowych, materiałów ikonograficznych lub dobrze opracowanych
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
41
42
Rafał Wnuk
map. Większych problemów nie przedstawia też dobór proponowanych do
omówienia w trakcie lekcji faktów. Pomoce edukacyjne konstruowane są na
zasadzie talii kart, z których nauczyciel wyciąga potrzebne mu do lekcji „figury”. Dzięki temu rozwiązaniu tak Polacy jak Rosjanie mogą tam zawrzeć
ważne, z ich punktu widzenia, informacje.
Przed członkami stoi najpoważniejsze wyzwanie – przejście na poziom
interpretacji. A tu nie brak potencjalnych pól konfliktu. Zapowiedzią ich był
spór wokół oceny polityki cara Aleksandra III, w którym Polacy widzą niechętnego Polakom konserwatystę, Rosjanie zaś autora reformy uwłaszczeniowej i modernizatora gospodarki. Wizyta w Rosji, po dłuższej przerwie,
uświadomiła mi istotną zmianę zachodzącą w rosyjskiej pamięci historycznej. Obok najważniejszego rosyjskiego mitu określającego tożsamość Rosjan – heroicznego mitu wielkiej wojny ojczyźnianej, kształtuje się nowy
mit – XIX-wiecznego Rosyjskiego Imperium rozumianego jako złota epoka dziejów Rosji. Epoka ta staje się na naszych oczach częścią popkultury.
W sklepach z pamiątkami stoją carskie matrioszki, na opakowaniach czekoladek widnieją podobizny władców od Katarzyny Wielkiej po Mikołaja II,
najbardziej ekskluzywna wódka nazywa się „Imperium”, a jej butelkę zdobi
dwugłowy orzeł. Jak pogodzić rodzące się pozytywne emocje Rosjan z określającym polską tożsamość mitem polskich insurekcji? Czy przedstawienie
siatki kluczowych zdarzeń uzupełnionej dwiema odrębnymi, „narodowymi”
interpretacjami to zabieg wystarczający? A może stworzyć wspólne, polsko-rosyjskie eseje wprowadzające, w których wyraźnie zaznaczone zostaną
odrębności interpretacyjne? Jak, współtworząc tekę edukacyjną, pogodzić
różnice spojrzeń na przeszłość wynikające z odrębnych tradycji historiograficznych? – na to pytanie wciąż poszukujemy odpowiedzi.
Zapewne nie uda się znaleźć jednego, zadowalającego wszystkich rozwiązania. Ale samo jego wspólne poszukiwanie jest wartością.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Aleksy Wasiliew
O metodologicznej perspektywie
na edukację historyczną
Edukacja historyczna zawsze cieszyła się szczególnym zainteresowaniem
władz państwowych, ponieważ jej zadaniem było nie tylko (a często nawet
i nie tyle co) wyposażenie uczniów w określony zasób wiedzy, ale także
stworzenie podstaw do rozwoju ich własnej tożsamości i politycznej lojalności, usankcjonowanie w ich oczach obowiązującego porządku rzeczy
i ukształtowanie pożądanego obrazu przyszłości. Modernizm, dla którego
naród był najbardziej masową i jednocześnie najbardziej uniwersalną formą tożsamości, położył podwaliny pod nacjonalne narratywy historyczne,
wyłożone w szablonowych podręcznikach i rozpowszechniane za sprawą
systemu edukacji. Zadaniem tych narratywów była obrona pozycji kraju na
arenie międzynarodowej i ograniczanie wewnętrznego separatyzmu. Wersje historii powinny być jednolite, spójne i wyłącznie obowiązujące (niedopuszczające jakiejkolwiek alternatywy). Szczególną uwagę zwracano na
historycznie uwarunkowaną państwowość, „wieczność” posiadanych praw
do określonego terytorium, przykłady udziału kraju w osiągnięciach światowej cywilizacji, heroiczne czyny przodków (w tym również podboje, które
pojmowane były jako wypełnienie misji cywilizacyjnej), a także poniesione ofiary i cierpienia. Świeżość utworzonych państw narodowych nie przeszkadzała im w podkreślaniu na kartach podręczników posiadania daleko
sięgających historycznych korzeni i długo trwającej historii własnego kraju.
Ernest Gellner wskazywał, że klasyczna Weberowska definicja państwa
jako przedstawiciela społeczeństwa, mającego monopol na uzasadnioRo c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
44
Aleksy Wasiliew
ne użycie przemocy, powinna zostać poddana korekcie. „Fundamentem
obecnego porządku społecznego nie są już oprawcy, lecz profesorowie.
[...] I znacznie większą wagę ma monopol na legalne nauczanie niż legalne
stosowanie przemocy”1.
Epoka postmodernizmu odznaczyła się wszechobecnym kryzysem tradycyjnych obrazów narodowej przeszłości. Zaczęto w nich widzieć narzędzie
władzy i panowania politycznego, środek służący likwidacji „odmiennych
głosów”, marginalizacji mniejszości. W ramach teorii i praktyki koncepcji
wielokulturowości wizerunki jednorodnych, stabilnych, prawdziwych i rozwiniętych kulturowo światów stały się dalekimi od rzeczywistości konstrukcjami ideologicznymi, które utraciły wszelką wartość analityczną. Pojawiły
się koncepcje hybrydyzacji kultur, kwestionujące wszelkiego rodzaju tradycyjne wyznaczniki „prymitywnego” i „nowoczesnego”, „swojego” i „obcego”,
„ojczystego” i „cudzoziemczego”, „naturalnego” i „sztucznego”, „oryginalnego” i „wtórnego”, „własnego” i „zapożyczonego”2. Regiony, wspólnoty religijne i etniczne, grupy demograficzne i społeczne, mniejszości seksualne
i środowiska emigracyjne zaczęły rościć sobie prawo nie tylko do własnego
spojrzenia na historię, ale także do przekazywania go młodemu pokoleniu
poprzez wykorzystanie systemu edukacyjnego. Stało się to poważnym wyzwaniem nie tylko dla systemu politycznego, ale także oświaty.
Jednocześnie same metodologiczne podstawy nauki historycznej, jak
i skonstruowana w oparciu o nią edukacja historyczna stanęły pod znakiem zapytania. Tzw. „boom pamięciowy”, opanowawszy nauki społeczne
i życie kulturowe współczesnych społeczeństw, doprowadził do pojawienia
się poważnych problemów we wspomnianym obszarze. Dyskusje na temat
„pamięci historycznej” i tzw. „wojny o pamięć” znalazły się w centrum zainteresowania opinii publicznej. Rozprzestrzenianie się koncepcji zbiorowej
społeczno-historyczno-kulturowej pamięci oraz badania nad nią wykazały
wyraźną zależność między wizerunkiem przeszłości a bieżącym, współczesnym kontekstem i pozwoliły rozpatrywać dziejopisarstwo jako formę społecznej (kulturowej) pamięci. Badania H. White’a (a także innych autorów)
zdefiniowały tekst historyczny jako formę narracji artystycznej, podlegającej
wszystkim obowiązującym prawom konstruowania fabuły i wykorzystania
różnorodnych jej wątków.
1
2
Cyt. za: E. Gellner, Narody i nacjonalizm, przeł. T. Hołówka, Warszawa 1991, s. 47.
Zgodnie z założeniami teorii znamienitego antropologa Jamesa Clifforda, główną przyczyną hybrydyzacji
kultur jest ciągły proces przenikania, mieszania i oddziaływania na siebie grup ludzi. Hybrydyzacja kultur
we współczesnym świecie to proces nieodwracalny, postępujący w coraz szybszym tempie. Stałe igranie
z pamięcią zbiorową, formowanie i przekształcanie zjawiska tożsamości, a także ewolucja samych stosunków społecznych nie pozwalają mówić o jakichkolwiek „czystych”, prawdziwych kulturach. (J. Clifford,
The Predicament of Culture: Twentieth-Century Ethnography, Literature and Art, Cambridge, Mass. 1988).
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
O metodologicznej perspektywie na edukację historyczną
Wszystko to postawiło pod poważnym znakiem zapytania tradycyjne
roszczenia historii do miana dyscypliny naukowej (w klasycznym znaczeniu tego słowa) oraz edukacji historycznej – realizatorki misji uświadamiania dorastającego młodego pokolenia. Kwestie związane z treścią i celem
kształcenia historycznego stały się aktualne i niespotykanie wyczulone politycznie. Istotny w tym kontekście wydaje się fakt, że w obecnej sytuacji
kurs historii, prezentujący sobą narratyw modernistyczny o państwie narodowym, nauczany jest w czasach postmodernistycznego kryzysu tym podobnych narratywów. Dlatego też historiograficzna konstrukcja mówiąca
o naturalnym, progresywnym przejściu danego kraju i narodu od czasów
najdawniejszych do stanu obecnego, stale zderza się z wizerunkiem przeszłości tworzonym przez różnorodne regiony, wspólnoty etniczne i religijne, mniejszości, mass media itp.
Na przestrzeni ostatnich 30-40 lat w północnoamerykańskiej (choć nie
tylko) antropologii kulturowej podręczniki i programy edukacyjne analizuje się z perspektywy prowadzonej w nich (pośrednio lub bezpośrednio)
polityki w zakresie: formowania tożsamości narodu z punktu widzenia grupy rządzącej, wykluczenia wszelkich „odmienności”, marginalizacji różnic
kulturowych. Wprowadzone zostały pojęcia „jawnego” i „ukrytego” planu
edukacyjnego (hidden curriculum)3. Teksty edukacyjne i programy rozpatrywane są przez pryzmat tego, co i w jaki sposób mówi się w nich o tych
lub innych grupach, a zwłaszcza – czego i o kim się nie mówi.
System edukacji (głównie historycznej) jest oczywiście istotnym, jednak
zdecydowanie nie najsilniejszym narzędziem spajającym i budującym tożsamość. Tradycja, historie rodzinne, alternatywne źródła informacji mogą
być znaczną konkurencją dla oficjalnego narratywu. Wydaje się to szczególnie aktualne w kontekście postmodernistycznej dekonstrukcji „wielkich
narracji”, pluralizacji przestrzeni kulturowo-socjalnej, intensyfikacji walki
o inność, odmienność i wywoływanych przez nią bitew o tożsamość i własną wyjątkową partykularną pamięć.
Oczywiste jest, że tłumienie pamięci, jak również „nadużywanie” wspomnień to strategie zupełnie bezproduktywne w kontekście życia społecznego. Istotny jest sposób podejścia do zjawiska pamięci, formy i metody jej
aktualizacji i wykorzystania. Kluczową rolę odgrywa w tym system edukacji, przede wszystkim w dziedzinie nauk historycznych.
Kierunek dla badań dydaktycznych w tym zakresie może wyznaczyć
koncepcja edukacji wielokulturowej. Podstawowym jej zadaniem jest przygotowanie uczniów do życia i efektywnej komunikacji w sytuacji zróżnicowania kulturowego tego lub innego kraju, makroregionu i w szerszym
3
Ph. W. Jackson, Life in Classroom, New York 1968; K. A. Yelvington, History, Memory, and Identity: A Programmatic Prolegomenon, „Critique of Anthropology”, vol. 22, 2002, no. 3, s. 245.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
45
46
Aleksy Wasiliew
kontekście – świata. Dlatego właśnie niezbędne jest wyposażenie nowego
pokolenia nie tylko w umiejętności komunikacyjne, ale także uczynienie
go kompetentnym w sferze zróżnicowanego postrzegania rzeczywistości
różnych kultur, jak również (co najważniejsze) sprzyjanie przemianie uczniów w wykwalifikowanych aktorów współczesnej przestrzeni społeczno-kulturowej, zdolnych do aktywnego budowania życia i własnej osobowości
w procesie praktyk komunikacyjnych. W odniesieniu do nauczania historii
powinno to oznaczać możliwość spojrzenia na to samo wydarzenie z różnych perspektyw, zrozumienia logiki odmiennego postrzegania tradycyjnego
wizerunku własnej przeszłości. Nie jest tu mowa o unifikacji stanowisk, ale
wyłącznie o tym, aby nauczyć się rozumieć inną pozycję i włączyć się z nią
w świadomy dialog. Wkładem do rozwiązania tego problemu powinien się
stać nasz projekt edukacyjny.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Maria Leskinen
Problematyka konfliktów
międzynarodowych.
Z refleksji badacza
W jednej ze swoich wcześniejszych prac z początku lat 20. ubiegłego wieku M. M. Bachtin pisał: „Kiedy patrzymy na siebie, wówczas w naszych źrenicach odbijają się dwa różne światy”1. Była to praca filozoficzna o zjawisku
tzw. „niewspółobecności”, poświęcona także analizie wzajemnych relacji
„Ja – Inni”. Jeśli odczytywać słowa autora w aktualnym kontekście, przez
pryzmat wzajemnych oddziaływań i dwustronnych (nie)porozumień, nabierają one oczywistego sensu: każdy kontakt między dwojgiem ludzi jest
jednocześnie spotkaniem dwóch rzeczywistości – światów, światopoglądów, porządków świata.
Studiując historię wzajemnych uprzedzeń i wizerunków różnych narodów, jesteśmy skazani na to, aby dostosowywać i łączyć otrzymane w rezultacie starannej rekonstrukcji wyniki z własnym, osobistym doświadczeniem
w zakresie kontaktów z inną kulturą i jej przedstawicielami. Konkluzja, niezależnie od tego, jak bardzo byśmy się starali izolować własne emocjonalne
postrzeganie (w celu zachowania poprawności naukowej), zawsze okazuje
się ambiwalentna: osobista i zawodowa. Prywatna opinia nie zawsze występuje w opozycji do naukowych ustaleń, jednak jest domyślnie obecna
także w samych najbardziej precyzyjnych (z punktu widzenia poprawności wypowiedzi) tekstach, co świadczy o tym, że nie można od niej uciec –
1
M. Bachtin, Autor i Bohater w działalności estetycznej, [w:] idem, Estetyka twórczości słownej, przeł. D. Ulicka,
oprac. i wstęp E. Czaplejewski, Warszawa 1986, s. 56-57.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
48
Maria Leskinen
szczególnie w erze postmodernizmu, pozbawiającego nas doskonałej iluzji
naukowego obiektywizmu własnych osądów i poczucia swobody naukowca, znajdującego istotę prawdy w dążeniu do wiedzy.
Mam tu na myśli najbardziej skomplikowany, w moim odczuciu, problem analityczny, odnoszący się do uniwersalnego pojęcia „my/oni”, któremu
musi sprostać badacz. Chodzi mianowicie o to, w którym miejscu przechodzi granica między własnym poglądem, pozycją, stanowiskiem i tym,
co przyswoiliśmy w procesie wychowania, edukacji i formowania własnej
osobowości. Czy możliwe jest, abyśmy my – niezależnie od tego, w jaki sposób ustosunkowujemy się do idei patriotyzmu, obowiązku obywatelskiego
i społecznej odpowiedzialności – byli wolni od narodowo-historycznych
doświadczeń własnej kultury, wiedzy specjalistycznej, którą zdobyliśmy
w trakcie wieloletnich studiów? Gdzie istnieje granica rozdzielająca nas –
indywiduów i nas – przedstawicieli grupy społeczno-kulturowej, „produkującej kulturę” i mającej „władzę nad tym, co ludzie widzą i w co wierzą”2
(P. Bourdieu)? A co, jeśli pierwsze zjawisko i drugie zjawisko nie są względem siebie harmonijne?
Ideały narodowe i normatywny charakter kultury – a nauki w szczególności – wymagają nie tylko ścisłego, naukowego uznania naszego przywiązania do zbiorowych wartości i norm, ale także warunkują dość ograniczone
spektrum sądów wartościujących, w które wyposażeni – jesteśmy zobligowani podchodzić do tak „delikatnego” tematu, jakim jest nacjonalna (w szczególności ojczyźniana) mentalność i tradycja. Niegodziwość tego wymogu
znana jest nam wszystkim: tradycja opisuje trwanie i historyczność, a jej
świadectwem jest dziedziczenie, następstwo i ciągłość, mimo różnych mechanizmów zorientowanych na jej aktualizację („wspomnienie”) lub dezaktualizację („zapomnienie”). I takie sytuacje w naszej (polskiej i rosyjskiej)
historii są powszechnie znane – w razie potrzeby możliwe jest przywołanie
dowolnych tradycji w dowolnym czasie. Aczkolwiek tradycje o charakterze
narodowym i konfesyjnym najsilniej poddawane są procesowi sakralizacji.
I właśnie dlatego polemika w obrębie tego tematu ma skłonność do przeobrażania się w polityczną dyskusję.
Wariantowość opinii i poglądów jest do przyjęcia, ale tylko i wyłącznie
w przestrzeni znanych i uniwersalnych dychotomii: Europa/Azja, okcydentalizm/słowianofilstwo, demokracja/totalitaryzm, liberalizm/konserwatyzm,
wolność/niewolna itd. Nic nowego w tej kwestii nie wymyślono. Natomiast
niebezpieczeństwo takich opozycji w obrębie światopoglądu wynika z faktu, że wszystkie poszczególne części „układanki” są zbyt przewidywalne.
2
P. Bourdieu, Sur le pouvoir symbolique, „Annales. Économies, Sociétés, Civilisations”, 32e année, no. 3,
1977, s. 410.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problematyka konfliktów międzynarodowych. Z refleksji badacza
Jesteś zwolennikiem Związku Radzieckiego jako imperium? Z całą pewnością jesteś konserwatywnym socjalistą. Uważasz, że Polska miała powody, aby marzyć o granicach „od morza do morza”? Polskim patriotą. Uderza
cię rosyjskie zakłamanie, chamstwo i ignorancja? Prawdziwym przedstawicielem polskiej cywilizacji itd. Wszystko wydaje się proste, pod warunkiem
że opinie wypowiadane są w ramach jednego kręgu kulturowego. Sprawa
znacznie się komplikuje w momencie, kiedy głosy i stanowiska nie pochodzą od przedstawicieli naszego narodu, ale innego – na przykład rosyjskiego. O, wtedy ostrość wyrażanej oceny wzrasta wielokrotnie! Aczkolwiek
w takim przypadku i odpowiedzi pojawiają się inne: nacjonalista, rosyjski
liberał-polonofil, liberał-okcydentalista.
Jako badacze doskonale rozumiemy, z czym należy wiązać to zjawisko:
miłości do ojczyzny towarzyszy nieodłącznie etnocentryzm z afirmacją
wszystkiego co „własne” i przeniesieniem punktu obserwacji z indywidualnego na zbiorowy – nawet w przypadku, kiedy człowiek przynależy do
kręgu kulturowego ceniącego wartości indywidualistyczne, a nie kolektywne: jeśli kochasz ojczyznę, kochasz też naród/nację. Słowa rosyjskiego katolika W. S. Pieczierina (1807-1885): „Jakże słodko ojczyznę nienawidzić //
I chciwie czekać jej upadku”3 kłują w oczy, jeśli odnoszą się do własnej ojczyzny, ale niekiedy odbierane są w sposób pozytywny, na przykład kiedy
Polak uważa, że wiązać je należy z osobą rosyjskiego patrioty, a Rosjanin
myśli, że przypisywane są one oświeconemu demokracie czasów rozbiorów Rzeczypospolitej. Niechęć wybaczana jest wtedy, gdy w okresie rewolucyjnych przewrotów – to znaczy w momencie, kiedy deklaruje się brak
ciągłości tradycji – świętość jedności narodowej przekształca się w sakralizację równości społecznej.
Jednoznacznie pojmowana miłość względem ojczyzny i narodu (ważny
element afektywno-emocjonalnej tożsamości narodowej Polaków i Rosjan)
jest surowym kryterium uznania przynależności do wspólnoty narodowej.
W przeciwieństwie do obowiązków poddanego/obywatela, miłość daje konkretne swobody: możemy krytykować samych siebie i od czasu do czasu
z przyjemnością oddajemy się tej czynności, ale mówić o tym w obecności
obcego lub słyszeć to z jego ust – to grzech ciężki. Pogląd ten w jednym ze
swoich listów sformułował już sam Puszkin: „Ja, ma się rozumieć, gardzę
moją ojczyzną od stóp do głów – ale przykro mi, jeśli cudzoziemiec podziela ze mną to uczucie”4. Według historycznej anegdoty, N. M. Karamzin na
pytanie znajomych emigrantów o to, co się dzieje w Rosji, odpowiedział:
3
4
Cytat za: M. Zdziechowski, Wpływy rosyjskie na duszę polską, Kraków 1920; tekst oryginalny: В. С. Печерин,
Оправдание моей жизни. Памятные записки, „Наше наследие”, 1989, № 1-3.
Do Piotra Wiaziemskiego, 27 maja 1826 r. Z Pskowa do Petersburga, [w:] Aleksander Puszkin, Listy, tłum. M. Toporowski, D. Wawiłow, Państwowy Instytut Wydawniczy 1976, s. 201.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
49
50
Maria Leskinen
„Kradną!”. Można to cytować, można wykorzystywać jako komentarz do
rosyjskich informacji prasowych itd. Ale jeśli wypomni nam to „obcy”? Reakcja jest łatwa do przewidzenia, ale znów dwojaka – zależna od pozycji
oceniającego: w tej sytuacji nietrudne wydaje się odróżnienie liberalnego
okcydentalisty od konserwatywnego patrioty.
Czy możliwe jest, aby dać proste wyjaśnienie, na przykład dzieciom
w wieku szkolnym, dlaczego dobre relacje z innym narodem (zwłaszcza
z Polakami) oraz zaznajomienie się z jego historią i kulturą nie są gwarantem
obiektywizmu w odniesieniu do interpretacji polsko-rosyjskich konfliktów,
wojen i nieporozumień? I czy wykładowca może całkowicie zdystansować
się od poglądów stron, występując w charakterze obserwatora zupełnie pozbawionego emocji i pasji? Jeśli konieczna jest ocena roli Imperium Rosyjskiego w rozbiorach Rzeczypospolitej, to czy należy milczeć na temat tego,
że Polacy na przestrzeni wieków byli przekonani o tym, że to właśnie Rosja
jest odpowiedzialna za to tragiczne dla państwa polsko-litewskiego wydarzenie i może co jeszcze gorsze, czego naród polski doświadczył pod berłem
rosyjskich carów? I czy mogę podzielać lub nie podzielać tego punktu widzenia, jeśli jestem nauczycielem historii? Nawet jeśli uda nam się pokonać
tę trudność, pojawia się od razu naturalne pytanie: jak to wypośrodkować?
W jakich kategoriach dokonać porównania, aby całkowicie wyeliminować
oceny „dobre”/„złe”? I jak zdefiniować pojęcie „dobra” i „zła” w odniesieniu do konkretnego narodu i państwa? Jakiej miary użyć, jeśli społeczeństwo jest wewnętrznie zróżnicowane i jeśli wiemy, że to, „co dla jednego
dobre, to dla innego – śmierć” (parafrazując znane rosyjskie powiedzenie
o Rosjaninie i Niemcu)?
Najważniejsze pytanie brzmi, co robić, gdy nasze prywatne pozytywne
doświadczenia w komunikacji z konkretnymi przedstawicielami „obcych”,
na przykład z Polakami, w żadnym wypadku nie dopuszczają stwierdzenia
negatywnych cech całego narodu, albo wręcz przeciwnie, gdy negatywne
oceny praktycznie zawsze sugerują ogólną charakterystykę – według wzorca
„typowo polskie (polski), typowy Polak”? Takie uogólnienie, antropomorfizacja narodu, postrzeganie go jako odrębnej osobowości „z krwi i kości”,
z konkretnymi cechami wyglądu, przymiotami, działaniami są właściwie
nie do przełamania. Przyczyny tego stanu są, oczywiście, bardzo dobrze
znane: to dążenia każdego człowieka i jego rozumu do kategoryzacji i generalizacji rzeczywistości w celu adaptacji i przetrwania. Ale dlaczego, realizując te założenia, sami bezwiednie lub też świadomie kontynuujemy
tradycję stereotypizacji?
W związku z tym wszelkie rozważania na temat stosunków międzynarodowych i stereotypów wzajemnego postrzegania powinny być poprzedzone
(nie w znaczeniu imperatywu, ale elementu metodologicznej procedury)
rozwiązaniem problemu, w jaki sposób wyjaśnić niedoświadczonemu czytelnikowi, uczniowi czy publiczności dziwną, z logicznego punktu widzenia,
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problematyka konfliktów międzynarodowych. Z refleksji badacza
koncepcję mówiącą o tym, że naród jest kolektywną osobowością, posiadającą własne oblicze, poglądy, zachowania, reakcje i oceny charakterystyczne
dla całego społeczeństwa? Jak interpretować zasadniczo mitologiczną ideę,
mówiącą o tym, że w historii funkcjonują pewne zjednoczone pod wpływem przekonań i stanowisk grupy, których granice w sposób nieunikniony
pokrywają się z tymi etniczno-kulturowymi?
Natomiast jest jeszcze jedna możliwość, którą realizował do końca, być
może wyłącznie, Witold Gombrowicz. W epoce, w której zbiorowa świadomość nie była jeszcze poddawana procesowi idealizacji, choć nie pozbyła
się w dalszym ciągu romantycznych asocjacji z heglowskim (mesjańskim)
przeznaczeniem narodów (Duchem), on odważył się powiedzieć, że „polskość” może mieć innych charakter, nieopierający się na standardowych
metaforach i obrazach: dzielnego, prawego Sarmaty, oświeconego patrioty-wojownika, poświęcającej się matki-Polki, bohatera-męczennika za wolność własnej ojczyzny itd.
Gombrowicz widział w idealizacji polskości (chociaż można w tym miejscu mówić i o każdej etniczno-narodowej tożsamości) podporządkowanie
indywidualnego, konkretnego bytu, życia jedynej i niepowtarzalnej jednostki abstrakcyjnemu – narzucającemu zbiór gotowych form – „my”: „polskość spontaniczna i naturalna, zawarta w każdym z nas, doznaje wielkiego
uszczerbku, ponieważ wyzbyliśmy się pełnej szczerości i swobody ducha na
rzecz mocy zbiorowej – której nie uzyskaliśmy ponieważ jest nieosiągalna”5.
Wszelka zbiorowa tożsamość była obca Gombrowiczowi, ponieważ składa
się ze zbioru ogólnych, określonych i niezmiennych cech, które rozpatrywał
on jako mechanizm tłumienia indywidualności.
Naród polski dla Gombrowicza jawił się jako swoista abstrakcja – łamiąca i kształtująca się na nowo: „naród nie tylko was paraliżował, lecz ponadto zmuszał, abyście ten paraliż akceptowali jako skarb najwyższy”6; „naród
(podobnie jak każda zbiorowość) może nas paczyć, i to w najgłębszej naszej istocie. Powinniśmy się tak urządzić psychicznie, aby być jednocześnie
w narodzie i poza narodem – a nawet ponad narodem. Poza i ponad – aby
móc stwarzać sobie naród na obraz i podobieństwo nasze”7.
Takie stanowisko zawsze jest obarczone, w najlepszym wypadku, ryzykiem niezrozumienia przez większość i Gombrowicz zmuszony był wypić
do dna ten kielich goryczy. Aczkolwiek sytuacja ta ma wymiar uniwersalny – można ją wykorzystać do opisania stosunku narodowej inteligencji
(w tym wypadku naukowej) do swojej nacjonalnej mentalności i ideologii
5
6
7
Cyt. za: W. Gombrowicz, Dziennik 1957-1961, Kraków 1997, s. 23.
Cyt. za: idem, Przedmowa, [w:] idem, Trans-Atlantyk, Paryż 1953, s. 26.
Cyt. za: ibidem, s. 28.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
51
52
Maria Leskinen
w obrębie dowolnego narodu. Sens nie ulega zmianie, jeśli w miejsce słowa
„polskość” wstawimy „rosyjskość”.
Dlaczego tak trudno bronić podobnej postawy? Dlaczego nie może ona
przetrwać i odrzucana jest przez zdecydowaną większość każdej wspólnoty narodowej? Przyczyna tego zjawiska jest także bardzo dobrze znana: i w optymalnych czasach potrzebna jest konsolidacja społeczeństwa,
scalenie odrzucające wszelkie różnice wypowiedzi, rozbieżności, polemikę. Interes tkwiący w zachowaniu spójności społecznej, ograniczonej ideą
„cielesności” nacji, wymaga – jak każde proste i popularne wyjaśnienie –
schematyzacji, dychotomii, uproszczenia i spłaszczenia, zarówno w obrębie pytań, jak i odpowiedzi.
Powracając do trudności związanych z metodologiczną analizą wzajemnego postrzegania Polaków i Rosjan, myślę, że warto wspomnieć o jeszcze
jednym problemie związanym z tym, w jaki sposób odnosić się do etniczno-kulturowych uprzedzeń. Jeśli wyjdziemy z założenia, że za wspomniane
wyżej uprzedzenia „odpowiadają” negatywne historyczne doświadczenia
sąsiedzkiego współistnienia i nieustanna konfrontacja interesów, to przełamanie ich, a nawet racjonalne wyjaśnienie okazuje się problemem właściwie nierozwiązywalnym.
Jeśli oprzeć się na podejściu etnopsychologicznym, pozwalającym „przełożyć” cechy antropologiczne na język psychologiczno-emocjonalnych reakcji i „mentalności narodowej”, to trudne wydaje się wyjaśnienie decyzji
i działań politycznych, regularnie serwowanych nam w zantropomorfizowanej formie. Dosłownie przepełniają one podręczniki, artykuły publicystyczne, anonimowe wypowiedzi w mass mediach, a my często nie wyławiamy
sprzeczności między ich formą a treścią, stając się zakładnikami werbalnej
manipulacji: „Warszawa odmówiła”, „Moskwa nalegała”, „Rosja zadecydowała”, „Polska zdecydowanie domagała się”. Kto jest podmiotem tego działania
i jak oddzielić abstrakcyjne „my – naród” od „konkretnego Ja”? A właśnie
tego typu postępowanie okazuje się niezbędne, kiedy w grę wchodzi takie
pojęcie jak „interes narodu”, który – począwszy od czasów Oświecenia –
bezapelacyjne wiązany jest z interesem państwa, elity czy partii rządzącej
i który to sugeruje, że właśnie wypełnia się „wola narodu”, a nie polityków.
Ale w obecnej formie demokracji decyzje podejmowane są zwykłą większością głosów i w przypadku braku prawa weta mniejszości pozostają w mniejszości – zgodnie z definicją. Często nawet nie zauważamy (pomimo tego,
że doskonale znamy prace Bourdieu), że współcześnie dyskurs polityczny
wdziera się głęboko w nasz sposób myślenia. Polski i rosyjski „naród” występują jako podmioty życia społeczno-politycznego. Aż chce się zawołać:
„A ja? A czy moje zdanie w ogóle jest brane pod uwagę?”. Może nie jestem
częścią narodu? Nie, na poziomie podejmowanych decyzji jestem jego organiczną częścią. A na poziomie etnicznych stereotypów?
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problematyka konfliktów międzynarodowych. Z refleksji badacza
Szczególnie niebezpieczne konsekwencje niosą ze sobą retoryka i metaforyka polityczna, praktycznie zawsze wprowadzane do podręczników
historii (M. Ferro). Przedstawiona w nich antropomorfizacja „narodowego
ciała”, występującego w postaci narodu/nacji/państwa, przejmuje kontrolę nad emocjami czytelnika (całkowicie zgodnie z przeznaczeniem takiego
zabiegu). On/ona/ono obraża się, cierpi, wojuje, jest wstrząśnięty(a), przeżywa stratę itp. Samo językowe uosobienie wydarzeń historycznych jest
wyrazem (rzadko jednak dostrzeganym przez czytelnika) bardzo szczególnych właściwości tej społeczno-politycznej cielesności.
Weźmy jeden z losowo wybranych rosyjskich podręczników szkolnych
do historii XIX wieku (2012 rok): „gwałtowna penetracja Zakaukazia przez
Rosjan niepokoiła nie tylko Turcję, ale również Persję”; „zwycięstwo pod
Karsem zmniejszyło gorycz wywołaną klęską na Krymie”; „chłopi oczekiwali w napięciu carskiego dekretu o zniesieniu prawa pańszczyźnianego”;
„Turcja, zachęcona poparciem Anglii, na wszystkie propozycje odpowiadała albo odmową, albo aroganckim milczeniem” itp. Żeby sprawiedliwości
stało się zadość, należy zaznaczyć, że we współczesnych rosyjskich szkolnych podręcznikach takie sformułowania są o wiele rzadszym zjawiskiem
niż w sowieckich, ale zupełnie obejść się bez nich, jak widać, nie można.
Ostatecznie, w odniesieniu do różnych państw i oddzielnych grup społecznych tworzy się zestaw konkretnych skojarzeń związanych z charakterystyką ludzkiej natury: rządzący i narody nieświadomie dla uczniów nabierają
dobrych i złych przymiotów, cech usposobienia i charakteru, mających
dobrze znane właściwości: skłonność do oszustwa, zdrady, „nawyk” manipulacji sojusznikami, zwyczaj niewypełniania obietnic w stosunku do pokonanych wrogów, okrucieństwo względem słabszych itp. W roli ofiary,
nosiciela szlachetnej misji, reprezentanta sprawiedliwych roszczeń i obrońcy
interesów słabszych i uciskanych (zazwyczaj mniejszości) występuje tylko
i wyłącznie własna Ojczyzna.
Wreszcie wspomnieć wypada o jeszcze jednym z dalece niepełnego zestawienia wariantów interpretacji, który nie wydaje mi się co prawda szczególnie adekwatny, ale umożliwia wyeliminowanie szeregu niespójności
o charakterze metodologicznym. Czy nie słuszniejsze wydaje się odejście
od rzeczywistości geopolitycznej, rozumianej (zgadzam się, dosyć archaicznie) jako geograficzno-klimatyczna, a także historyczna konieczność?
Nie w sensie nieuchronności losu, ale obarczenia pewnymi określonymi
parametrami i warunkami, w których przychodzi rozwijać się danemu narodowi, a w kontekście polityczno-państwowym – nieprzerwanie rozszerzać swoje terytorium. Istnieje pewna określona konsekwencja rozwoju
społeczno-ekonomicznego, skorelowana z wektorem orientacji polityki zagranicznej. I w tym sensie źródłem konfliktu między Polakami a Rosjanami
są nie tylko różnice form politycznych, wzorców kulturowych, ale nawet
subtelnie zasygnalizowana przez Czesława Miłosza w Rodzinnej Europie
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
53
54
Maria Leskinen
różnica między „głównym okresem historycznym”, odciskającym w narodowej pamięci swoistą „pieczęć”, odzwierciedlającym „wyjątkowość” każdej cywilizacji (narodu).
Zderzenie interesów Polski i Rosji wynika z określonego funkcjonowania
„organizmów” państwowych. Rozwijając tę metaforę, można stwierdzić, że
organizmy te żyją, wchodzą w interakcje ze światem zewnętrznym, chorują
i umierają zgodnie z prawami natury, określającymi ich budowę, strukturę
i metabolizm. Podobieństwo polskich i rosyjskich organizmów państwowych zawiera się w tym, że na różnych etapach historycznych posiadają one
ambicje imperialne, ale okresy te nie pokrywają się chronologicznie. Etapowe rozbieżności sprawiają, że poziom konfliktu we wzajemnych stosunkach
wzrasta: kiedy „Polska” decyduje się rozszerzyć swoje granice na wschodzie,
Rosja daleka jest jeszcze od idei szlacheckiego patriotyzmu, a dwa wieki później dzieje się na odwrót – Imperium Rosyjskie czasów Piotra Wielkiego,
rosnąc w siłę, zdołało połączyć ideał szlacheckiej służby carowi z oddaniem
władzy i Ojczyźnie, a oświecona szlachta Rzeczypospolitej w dalszym ciągu
przeciwstawiała się tendencji zmierzającej do jej osłabienia.
Napoleon obudził nadzieje na odbudowę państwowości polskiej (które zresztą były bardzo bliskie realizacji) w tym samym czasie, kiedy rosyjska potęga pokonała w uczciwej walce armię cesarską i miała pełne prawo
przysługujące zwycięscy, by nie dyskutować na równych prawach z pokonanymi o tzw. kwestii polskiej. W konsekwencji imperium, jeszcze bardziej
przybierając na sile, zmieniło charakter swojego istnienia. Ani Imperium
Rosyjskie, ani Rzeczpospolita Obojga Narodów nie działały w interesie „wolności narodów”, niezależnie od tego, jakie szlachetne deklaracje znajdowałyby się w ich cywilizacyjnych arsenałach. Kiedy państwo tłoczące się na
lądzie potrzebuje uzyskać dostęp do morza, to z czyimi interesami skłonne jest się liczyć? Nadmorskich narodów? Wolnych miast? A może skłonne
jest brać pod uwagę niedostatek środków do budowy floty i ofiary ludzkie?
Przez to wszystko przechodziły i Rzeczpospolita, i Imperium Rosyjskie na
określonym etapie swojego rozwoju. Mniejsze narody i terytoria przez nie
zamieszkane zmuszone zostały do przyjęcia pozycji ofiary swoich dużych
i chciwych sąsiadów. Polska nie liczyła się z „obiektywnymi historycznym
interesami” Białorusi i Ukrainy; agresorem wobec tych samych ziem obecnie nazywa się również Rosję. Jednak przemilcza się kwestię prawdopodobieństwa istnienia innych strategii w odniesieniu do tych terytoriów. Czy
w ogóle była możliwa jakakolwiek alternatywa działania?
Jednak, jak każde uogólnienie, i ta interpretacja wydaje się dość kontrowersyjna. Mniej wątpliwości zawiera inna: relacje Polaków i Rosjan należy
rozpatrywać na różnych poziomach i etapach interakcji. Wieloczynnikowość i mozaikowość – być może kosztem sztywnej klasyfikacji i schematyczności – dadzą zdecydowanie dokładniejszy obraz. Jestem przekonana,
że uogólnienia w skali nacji i narodów co najmniej nie odpowiadają rzeczyRoczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problematyka konfliktów międzynarodowych. Z refleksji badacza
wistości historycznej, mimo że są niezwykle ważne dla zrozumienia specyfiki interakcji kulturowej.
O jakim stopniu jednorodności lub jednoznaczności narodowej wizji
innej nacji można mówić? Postrzeganie przez rosyjskich chłopów polskiej
szlachty z trudem można skorelować z poglądami polskich rewolucjonistów
na temat rosyjskich urzędników czy oficerów. Rosjanie z ziem białoruskich
i ukraińskich Imperium Rosyjskiego mają zupełnie inny obraz Polaka niźli
mieszkańcy ziem na wschód od Uralu.
Polonistom bardzo dobrze znana jest „bajka” o rozmowie gospodyni
z zesłańcem w guberni jenisejskiej (Wschodnia Syberia) z wiele mówiącą
puentą: „Taki młody, a już Polak” (była ona opublikowana w czasopiśmie
„Голос минувшего” i przeżyła drugą młodość dzięki ukazaniu się pamiętników i notatek rosyjskiego uczonego M. L. Gasparowa). Dla filologów i historyków jest ona interesująca z różnych perspektyw, ale w jakim stopniu
my możemy ją wykorzystać do rekonstrukcji spojrzenia „rosyjskiego ludu”
na Polaków w XIX wieku? Jest dosyć oczywiste, że sam etnonim „Polak” dla
mieszkańców Syberii występował tylko w związku z pojęciem „zesłaniec”,
„katorżnik”, „przestępca”. Inni Polacy byli im po prostu nieznani. Na analogicznej zasadzie funkcjonował toponim „Syberia” w języku polskim – terminem tym określano miejsce zesłania, niezależnie od jego lokalizacji. Ale
istniała też wspólnota interesów środowisk społeczno-zawodowych, wśród
których stereotypy etniczno-kulturowe nie zawsze były najważniejsze.
Na koniec ostatnie zagadnienie. W latach 1990-2010 wydano imponującą liczbę prac naukowych na temat mechanizmów interakcji międzynarodowych. Wyjaśniają one przyczyny takiego zjawiska jako „cultural
misunderstanding” – kulturowe, czyli rozumiane w szerszym kontekście
niż społeczne, etniczne czy ideologiczne nieporozumienie. Szczególnie znaczący wkład w opracowanie tej problematyki wnieśli lingwiści (a zwłaszcza
etnolingwiści) A. Wierzbicka, J. Bartmiński, A. Zaliźniak i inni. Wychodząc
od podstawowej tezy, że w języku odzwierciedlony jest obraz świata jego
nosiciela, odtwarzają znaczenia i sens nie tylko określonych słów, wyrażeń,
powiedzeń – werbalnych tekstów kultury, ale także samą strukturę, logikę
myślenia, jasno wyrażoną i jednocześnie ukrytą w słowach. Stało się oczywiste, że ta rekonstrukcja możliwa jest tylko z zewnątrz dzięki wysiłkom
badacza, sami nosiciele języka prawie nigdy nie rejestrują, nie dostrzegają
ukrytej warstwy wplecionych w niego głębszych sensów (chociaż doskonale
wykorzystują pełen arsenał dostępnych w nim środków wyrazu) aż do momentu zetknięcia się z problemem przekładu. Dla „przeciętnego człowieka” rzeczywistość języka ojczystego jest jedyną istniejącą rzeczywistością.
Wynikiem analizy naukowej są specyficzne, najbardziej prawdopodobne
i typowe problemy komunikacji międzykulturowej – zarówno lingwistycznej, jak i pozajęzykowej (dystans społeczny, kontakt cielesny i wzrokowy,
gestykulacja, formy samoreprezentacji itd.). Postrzeganie innych często
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
55
56
Maria Leskinen
wpływa na różnicę strategii i zachowań komunikacyjnych. Ten dość banalny dla specjalistów wniosek bardzo rzadko bywa wykorzystywany w dziedzinie badań historyczno-kulturowych. A przecież nawet forma zwrotu do
wyżej lub niżej od nas postawionych osób, do równych nam, członków rodziny i obcych ludzi może spowodować gwałtowną reakcję: od dezorientacji do nienawiści, od zdziwienia do lekceważenia. Jakich komentarzy nie
otrzymała w tekstach Europejczyków forma: „sługa twój czołem bije”, pojawiająca się w oficjalnych rosyjskich dokumentach! Tymczasem stoi za nią
cała tradycja, ogromna i trudna do wyjaśnienia przez samych nosicieli rosyjskiej kultury warstwa komunikacyjna, która nie jest bezpośrednio związana ze służalczością i upodleniem. I odwrotnie, forma zwrotu per „Pan”
w odniesieniu do równych sobie weszła do języka rosyjskiego jako przejaw
„spoufalania się” w znaczeniu „zbytniej zażyłości”: w taki sposób postrzegano przypisywane Rosjanom nadmierne dystansowanie się i formalizację
relacji. Spojrzenie to widoczne jest w podstawie semantycznej rosyjskiego
słowa „гонор”8. Dokładny przekład nie zapobiegnie nieporozumieniom
komunikacyjnym, ponieważ bez znajomości ukrytych znaczeń i niuansów
językowych on zwyczajnie nie funkcjonuje. A co dopiero mówić o rozmowie w „trzecim” języku (na przykład polskiego oficera wysłanego w grudniu 1830 roku do Mikołaja I), czyli języku francuskim, który „zrównywał”
współrozmówców, określających samych siebie mianem Europejczyków.
Ośmielę się zasugerować, że nawet w przypadku realizacji nieprawdopodobnego doświadczenia: pierwszego spotkania Rosjanina i Polaka,
„wolnych” zupełnie od balastu wiedzy historycznej, etnicznych uprzedzeń
i stereotypów, w sposób nieunikniony pojawiłaby się przestrzeń niezrozumienia, która to wynikałaby bezpośrednio z braku należytej komunikacji
językowej. Wiele elementów wzajemnego postrzegania Polaków i Rosjan
(w znaczeniu przedstawicieli dwóch przykładowych narodów) generowanych jest przez takie właśnie trudności w obustronnych kontaktach. Ale co
zrobić, aby przekazać je w prosty sposób w komentarzach źródłowych lub
w formie materiałów wyjaśniających skierowanych do nauczycieli? To niezwykle ważna warstwa interakcji, która zwykle skazana jest na pozostanie
poza granicami eseju historycznego.
Takim sposobem wizerunki i asocjacje Polaka w rosyjskiej a Rosjanina
w polskiej kulturze są zawsze wielorakie. Moim zdaniem, pewien wyraźny stopień jednolitości i w konsekwencji tego – uproszczenia stereotypów,
osiąga się tylko w procesie modernizacji i socjalizacji, które to procesy miały miejsce w polskiej kulturze w latach 1880-1900, a w Rosji w XX wieku.
8
Rosyjski „honor” jest bezpośrednim zapożyczeniem z języka polskiego. Jednak w odróżnieniu od polskiego odpowiednika oznacza „arogancję, butę, wyniosłość, hardość, zadufanie, przesadną dumę” – przyp.
tłum.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problematyka konfliktów międzynarodowych. Z refleksji badacza
Nawet odgrywająca główną rolę w kształtowaniu etniczno-kulturowych
uprzedzeń literatura piękna nie powinna być rozpatrywana w oderwaniu od
ogólnego kontekstu. W ten sposób negatywne wypowiedzi Dostojewskiego na temat Polaków są często analizowane jako przejaw typowo rosyjskiego stanowiska. Ale na ile można mówić o typowości dzieł Dostojewskiego
w kontekście rosyjskiej literatury i specyfiki jego poglądów w odniesieniu do
rosyjskiej świadomości? W jakim stopniu zdecydowanie krytyczną w kwestii
władzy i postępku wiernopoddańczego kozaka ocenę Lwa Tołstoja (opowiadanie Za co?) należy rozpatrywać jako przykład przedstawienia pozytywnego wizerunku Polaka, jeśli wiadomo, że pisarz rozumiał narodowość/
ludowość w kontekście czegoś przyrodzonego, naturalnego początku, a racjonalność identyfikował z czymś sztucznym, obcym człowiekowi, oceniając
„prawidłowe” – z punktu widzenia zwykłej logiki – działania właśnie jako
obce ludzkiemu współczuciu?
Na ile możliwe wydaje się odtworzenie wspólnego narodowego zestawu
wyobrażeń konkretnej epoki w kontekście edukacji powszechnej i opracowanych programów uspołecznienia? I czy te uogólnienia nie okażą się źródłem nowych uprzedzeń? Na dzień dzisiejszy, w oparciu o materiał z zakresu
lingwistyki (jak to czyni J. Bartmiński), uskutecznia się to zdecydowanie
precyzyjniej i bardziej adekwatnie.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
57
Swietłana Mulina
O miejsce Polaków
w historii Rosji
W ostatnim dziesięcioleciu proces reformowania systemu edukacyjnego
w Rosji zorientowany był nie tylko na globalną integrację, ale również na
zachowanie i promowanie tradycyjnych cech kulturowo-narodowych. Rozpoczęto poszukiwania dróg realizacji założeń polityki regionalnej (która
miałaby opierać się na zasadach wielokulturowości i indywidualnego podejścia), włączając je do treści programów edukacyjnych.
Jednakże podejście do prezentacji „nierosyjskich” tematów rosyjskiej
historii właściwie nie uległo zmianie. Podręczniki akademickie do historii dla kierunków niehumanistycznych, z racji niewielkiego zakresu wykorzystywanego materiału, nie mogły zrezygnować z typowo narodowego
podejścia do omawianego tematu, skupiającego się głównie na nauczaniu
historii Rosji (w znaczeniu państwa centralnego i jego satelitów). „Nierosyjskie” tematy w podręcznikach uzupełniających, rekomendowanych przez
Ministerstwo Edukacji dla pozahistorycznych specjalności, przedstawione
zostały dosyć słabo.
Tematyka polska w dalszym ciągu rozpatrywana jest tylko i wyłącznie
w kontekście polityki zagranicznej państwa rosyjskiego. W oczach rosyjskich studentów Polska uchodzi albo za agresora, który pokusił się w XII
wieku na północno-zachodnie staroruskie księstwa, a w XVII wieku na
tron moskiewski i ziemie Smoleńszczyzny, albo za ofiarę „agresywnej i reakcyjnej” polityki Rosji, Austrii i Prus, a w XX wieku – Niemiec i Związku
Radzieckiego.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
60
Swietłana Mulina
Z zagadnieniem historycznej polityki wewnętrznej Rosji wiązane są właściwie tylko dwa tematy z zakresu historii Polski. Po pierwsze, narzucona
przez Aleksandra I polska konstytucja oceniana jest nie tylko jako wynik
kampanii napoleońskiej i postanowień kongresu wiedeńskiego, ale także
jako owoc myśli politycznej rosyjskiego monarchy. Po drugie, autorzy podręczników, opisując tłumienie powstania listopadowego jako część polityki
walki Mikołaja I z ruchami niepodległościowymi i rewolucyjnymi w Europie Zachodniej, mają tendencję do skupiania się przede wszystkim na przyczynach kryzysu w stosunkach polsko-rosyjskich. Ogólnie rzecz ujmując,
polska kwestia historyczna jako część polityki wewnętrznej Rosji, historia
polskich poddanych Imperium Rosyjskiego, geopolityczna konfrontacja
Rosji i Polski na terytorium ziem zabranych – to wszystko znika z pola widzenia uczącej się młodzieży.
Przejście niehumanistycznych uniwersytetów od kursu „Historii państwowej” do kursu „Historii” umożliwiło wprowadzenie do programu nauczania
znacznej ilości materiału poświęconego sprawom zagranicznym. Logiczne jest
więc, że tematów „nierosyjskich”, a co za tym idzie także „polskich”, powinno
pojawić się zdecydowanie więcej. Ale tak się nie stało. W nowym podręczniku,
rekomendowanym jako podręcznik dla uniwersytetów niehumanistycznych
(П. С. Самыгин, С. И. Самыгин, В. Н. Шевелёв, Е. В. Шевелёва, История
для бакалавров, Ростов-на-Дону 2011), materiał z zakresu historii Polski
właściwie zanikł. Wyjątkiem są krótkie wykłady na temat historii Wielkiej
Smuty i powstania listopadowego. Przy czym znowu nie poszczęściło się
powstaniu styczniowemu, które zupełnie nie zostało uwzględnione w materiale podręcznika.
Zawężony i konserwatywny sposób prezentacji i podejścia do „nierosyjskich” kwestii w rosyjskiej historii jest również typowy dla edukacji w szkołach ogólnokształcących. Tymczasem obecność narodowo-regionalnych
elementów (tzw. komponentów) w programach szkolnych może uwzględniać także i wyżej wymienione kwestie. Przez „komponent regionalny” historii rozumie się materiał, który w ramach podstawowych treści przedmiotu
„historia Rosji” pozwala przedstawić cechy typowe, jak również wyjątkowe
dla historycznego rozwoju danego regionu. Zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Edukacji i Nauki Federacji Rosyjskiej, programy kursów historii i nauk
społecznych w szkołach ogólnokształcących powinny przeznaczać 10-15%
swojego czasu programowego na realizację regionalnego komponentu –
rozdzielając go równomiernie w ramach wszystkich zajęć albo wydzielając
specjalne lekcje do pracy nad materiałem regionalnym.
Często włączenie w ramy edukacji ogólnohistorycznej komponentu regionalnego opiera się tylko na zasygnalizowaniu istnienia pewnego zjawiska.
W efekcie element ten zredukowany zostaje do ilustracji procesów ogólnokrajowych na przykładzie lokalnego materiału. Na przykład w szkołach
ogólnokształcących Omska wiek XVI reprezentuje opis wyprawy Jermaka
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
O miejsce Polaków w historii Rosji
na Syberię, wiek XVIII – budowa twierdzy omskiej, a wydarzenia wojny
domowej 1918-1920 – dyktatura Kołczaka. Podobny dobór tematów stwarza możliwość zarówno zademonstrowania, jak wyglądało typowe życie
społeczeństwa w różnych obszarach kraju, jak też przedstawienia specyfiki
rozwoju konkretnego regionu.
Podejście takie, mimo iż uwzględnia specyfikę historii regionalnej, to
jednak nie zawsze odzwierciedla jej etniczną różnorodność. Badania nad
zjawiskiem migracji syberyjskiej przełomu XIX i XX wieku nie koncentrują się na wielobarwnym etniczno-kulturowym składzie społeczności
przesiedleńców i tworzeniu się na terytorium Syberii enklaw etnicznych.
Historia zsyłek politycznych zredukowana została do opisu przymusowego
pobytu na Syberii dekabrystów oraz F. M. Dostojewskiego i nie wiąże się
jej z deportacją za Ural uczestników powstania styczniowego. W syberyjskich szkołach, w ramach regionalnego komponentu, dzieje nierosyjskich
grup etnicznych są właściwie ograniczone tylko do nauki historii i kultury
rdzennych narodów Syberii: Chantów, Mansów, Tatarów syberyjskich itp.
Tymczasem zwrócenie się ku polskiej tematyce wydaje się posunięciem
niezbędnym. Począwszy od wieku XVII, Polacy wpisywali się w najważniejsze procesy wspomnianego wyżej regionu: uczestniczyli w formowaniu
struktur klasowych i wspólnot etniczno-religijnych, weszli w skład lokalnych elit kulturalnych i rządzących. W obliczu narastania polsko-rosyjskiego konfliktu na zachodnich krańcach Imperium, Polacy na Syberii stali się
szczególnym wyzwaniem nie tylko dla władzy, ale również dla społeczeństwa – jednym z najważniejszych problemów na nowo formującym się na
terytorium Syberii obszarze administracyjnym.
Jako przykład podamy dwa bloki tematyczne z zakresu przedrewolucyjnej historii Rosji, związane z najważniejszymi narratywami historycznymi, zgodnie z założeniami których wysoce pożądane wydaje się bazowanie
na polskim materiale (oczywiście, w ramach komponentu regionalnego).
1. Kolonizacja Syberii. Mowa tu o uczestnictwie Polaków w procesie
zasiedlania i agrarnego zagospodarowywania ziem syberyjskich, począwszy od wieku XVII, kiedy to jeniectwo wojenne i dobrowolni przesiedleńcy weszli w skład ludu feudalnego Syberii jako osobna kategoria społeczna
(pod nazwą „Litwa”). Oceniwszy ich życiowe doświadczenie, kulturę i znajomość rzemiosła wojennego, administracja carska otworzyła im drogę do
wyższej klasy feudalnej syberyjskiego społeczeństwa – dzieci bojarskich.
Wielu z nich uczestniczyło w istotnych dla regionu wydarzeniach: byli założycielami syberyjskich ostrogów, przewodniczyli wyprawom wojennym,
brali udział w starciach zbrojnych z przedstawicielami rdzennych narodów Syberii.
Przedstawiając życie Litwinów, możemy pokazać uczniom los cudzoziemców, którzy pozostali na służbie państwowej na Syberii, a takich było
w połowie XVII wieku ok. 5000-6000. W XVIII-XIX wieku liczba polskich
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
61
62
Swietłana Mulina
emigrantów znacznie wzrosła. Ludność polska na Syberii, według spisu
z 1897 roku, szacowana była na 23 985 osób. Poprzez przystosowanie się do
warunków danego regionu polscy emigranci i przymusowi przesiedleńcy
wtapiali się w socjalne i zawodowe struktury syberyjskiego społeczeństwa,
brali udział w zasiedlaniu Zauralu i tworzeniu polskich lokalnych wspólnot.
Tylko w guberni tomskiej było ponad 60 punktów osadniczych, gdzie mieszkali polscy przesiedleńcy w liczbie dwudziestu lub więcej osób. Wzrostowi
liczby ludności polskiej Syberii towarzyszyły: budowa świątyń katolickich,
pojawienie się polskich szkół, aktywizacja działalności polskich narodowych
stowarzyszeń i organizacji charytatywnych. W tym wypadku na przykładzie
Polaków uczniowie mogą zobaczyć obraz złożoności historii etnicznej ludności Syberii, zapoznać się z kulturą syberyjskich Polaków, przyswoić sobie
znaczenie takich pojęć, jak: migracja, diaspora, etniczność, adaptacja itp.
2. Zesłanie i katorga na Syberii. Polskie zesłania na Syberię zasługują na
uwagę szczególnie ze względu na ich skalę. Wystarczy wspomnieć fakt, że
za udział w powstaniu styczniowym zesłano na Syberię ok. 20 000 ludzi.
Polacy nadawali charakter całemu obliczu politycznych zesłań lat 1830-1860,
a ich masowy napływ miał znaczący wpływ na transformację systemu penitencjarnego danego regionu i wyglądu uregulowań prawnych dotyczących kwestii zsyłek. Uczestnicy polskiego ruchu narodowo-wyzwoleńczego
włączali się w społeczne życie zauralskiego regionu, kontaktowali się z rosyjskimi przestępcami politycznymi, lokalną elitą i inteligencją, tworząc
specyficzną atmosferę kulturową w regionie.
Jak widać, edukacyjny komponent narodowo-regionalny może być uzupełniany o informacje umożliwiające rozpatrywanie procesów politycznych
i społecznych na polu nie tylko lokalnej, ale także etniczno-kulturowej różnorodności. Podstawowym warunkiem służącym realizacji tego celu jest
stworzenie dobrej jakości pomocy dydaktycznych i materiałów metodycznych przeznaczonych przede wszystkim dla nauczycieli szkół średnich.
Problem leży nie tylko w tym, aby dodać do obowiązującego kursu historii
państwowej kilka barwnych historycznych przykładów kontaktów Rosji z jej
satelitami. Jedynie stworzenie całościowego, modułowego kursu pozwoli
zniwelować straty wynikające z istnienia nacjonalizujących historiografii
z charakterystycznym dla nich etnocentryzmem.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Aleksander Morozow
Dydaktyczne opracowanie
polsko-rosyjskich
pomocy naukowych
Rozmyślając nad metodycznym wsparciem naszego projektu, sformułowałem wstępny pogląd, że materiały powinny zawierać dwa typy zadań: jedne
skonstruowane na zasadzie analogii z maturalnymi testami sprawdzającymi z zakresu historii oraz drugie – umożliwiające swobodną dyskusję nad
spornymi tematami, dające uczniom możliwość kształtowania własnego
poglądu na dany problem, niejako uzupełniające zdobytą wiedzę. Rozważmy możliwość zbudowania takiej „dwupoziomowej struktury” na konkretnym przykładzie.
Interesujące w pracy nad niniejszym projektem jest to, że pozwala on
spojrzeć na stare i – wydawać by się mogło – dobrze znane kwestie z nowej perspektywy. Przykładowo: wiersz A. S. Puszkina Oszczercom Rosji jest
mi znany już od czasów szkolnych. I właśnie dlatego pojawił się pomysł,
aby wykorzystać go do przedstawienia wzorcowego zadania maturalnego.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że niektóre teksty „niemieszczące się” do
podstawowej części podręcznika, mogą zostać wykorzystane w rozdziale poświęconym metodyce. W trakcie pracy z wierszem Puszkina staje się
jasne, że znalazły w nim odzwierciedlenie nie tylko konkretne wydarzenia z rosyjsko-polskiej historii, ale i stereotypy wzajemnego postrzegania
Rosjan i Polaków. Pierwszy wariant ćwiczenia został przedstawiony niżej.
Fragment wiersza A. S. Puszkina (w przekładzie J. Tuwima):
O co ten krzyk, trybuni ludu? Czemu
Grozicie Rosji anatemą?
Co tak wzburzyło was? Litewski bunt i kaźń?
To Słowian spór, rodzinny spór domowy,
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
64
Aleksander Morozow
Nie rozwiążecie go krasomówczymi słowy.
Przesądził dawno los tę naszą starą waśń.
Już wieki oba te plemiona
Wzajemnym gniewem czoła chmurzą,
Nieraz to ich, to nasza strona
Musiała ugiąć się przed burzą.
Kto w tym nierównym wytrwa sporze:
Czy dufny Lach, czy wierny Ross?
Czy się słowiańskie rzeki w rosyjskie wleją morze?
Czy ono wyschnie? Kto powiedzieć może?
Zostawcie nas, wy, co nie znacie
Tych zakrwawionych kart dziejowych.
Obca jest wam ta kłótnia braci,
Ten niepojęty spór domowy.
Gdy Kreml, gdy Praga się odzywa,
Wy – nie słyszycie,
Ale bezmyślnie was porywa
Odwaga walki rozpaczliwa,
Wy nas – nienawidzicie!
[…]
Więc nam wyślijcie, krasomówcę,
Swych rozjątrzonych synów hufce,
Na polach Rosji dość jest miejsca dla nich
Pośród nieobcych im mogilnych grud.
Ćw. 1. Jakiemu wydarzeniu został poświęcony ten wiersz, kiedy ono
miało miejsce? Kto władał Rosją w tym okresie? Odpowiedź w minimum
trzech zdaniach.
Ćw. 2. Wskaż, co wywołuje u Puszkina wzburzenie oraz dlaczego poeta
reaguje w taki sposób?
Ćw. 3 (1). Jakie polityczne i społeczne stereotypy znalazły odbicie w tym
tekście? Podaj przynajmniej trzy przykłady.
Ćw. 3 (2). Jakie wydarzenia dotyczące stosunków polsko-rosyjskich zostały przytoczone w tym wierszu? Jakie możesz jeszcze przywołać? Podaj
przynajmniej trzy przykłady.
Odpowiedzi:
Ćw. 1. Jakiemu wydarzeniu został poświęcony ten wiersz, kiedy ono miało
miejsce? Kto władał Rosją w tym okresie? Odpowiedź w minimum trzech
zdaniach.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Dydaktyczne opracowanie polsko-rosyjskich pomocy naukowych
Odpowiedź (dopuszcza się też inne warianty,
nienaruszające prawidłowego sensu wypowiedzi)
Punkty
Przykładowo:
• powstanie listopadowe
• 1830-1831
• car Mikołaj I
Ćw. 2. Wskaż, co wywołuje u Puszkina wzburzenie oraz dlaczego poeta reaguje w taki sposób?
Odpowiedź (dopuszcza się też inne warianty,
nienaruszające prawidłowego sensu wypowiedzi)
Punkty
Przykładowo:
• Puszkin jest oburzony faktem wsparcia przez Francję powstania listopadowego
• sądzi, że zachodni Europejczycy nie mają nic wspólnego z „rodzinnym
sporem” Słowian i dlatego nie powinni ingerować w jego przebieg
Ćw. 3 (1). Jakie polityczne i społeczne stereotypy znalazły odbicie w tym
tekście? Podaj przynajmniej trzy przykłady.
Odpowiedź (dopuszcza się też inne warianty, nienaruszające prawidłowego sensu
wypowiedzi)
Punkty
Przykładowo:
• „dufność” (pycha) Polaków
• wierność Rosjan (swoim obowiązkom, prawom; wiernopoddańczość względem władzy)
• „stara waśń” Rosjan i Polaków
• nienawiść Zachodu względem Rosji
Ćw. 3 (2). Jakie wydarzenia dotyczące stosunków polsko-rosyjskich zostały
przytoczone w tym wierszu? Jakie możesz jeszcze przywołać? Podaj przynajmniej trzy przykłady.
Odpowiedź (dopuszcza się też inne warianty,
nienaruszające prawidłowego sensu wypowiedzi)
Wspomniane w wierszu:
• polska interwencja w sprawy rosyjskie w czasach Wielkiej Smuty („Kreml”)
• rozbiory Rzeczypospolitej i stłumienie powstania kościuszkowskiego
(„Praga” – przedmieścia Warszawy)
• Ponadto można wymienić:
• wojna o Inflanty, oblężenie Pskowa przez wojska Stefana Batorego
• wojna polsko-rosyjska 1654-1667
• uczestnictwo Polaków w wojnie francusko-rosyjskiej w 1812 roku po stronie Napoleona
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
Punkty
65
66
Aleksander Morozow
Oczywiście, zadania typowo maturalne nie wystarczą. Wiersz Puszkina pozwala zadać pytanie w szerszym kontekście: czy zachodnioeuropejska ingerencja w stosunki polsko-rosyjskie była dla Polski czymś dobrym,
czy może złym? Puszkin, jak widać, jednoznacznie opowiadał się za tym, że
obce mieszanie się do starego, „rodzinnego” sporu przyniosło tylko szkody,
ale oczywiście są w tej sprawie różne stanowiska. Można w związku z tym
organizować debaty popperowskie lub w formacie WWS (World Schools
Style debating), zlecać różnego rodzaju prace pisemne, eseje etc. Ogólnie
rzecz ujmując, jest jeszcze wiele do zrobienia…
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
II.
Z najnowszych badań
Wojciech Zajączkowski
Elity polityczne WNP
Political Elites of the Commonwealth of Independent States
Abstract: The collapse of the USSR in 1991 led to the rise of fifteen independent states, authority centres and fifteen national political elites. This article
deals with the issue of continuity and non-continuity of the old rule personified by the Soviet communism, and new social-political systems in the member states of the Commonwealth of Independent States. Thus, it is crucial to
trace the social, intellectual and political origins of the ruling elites and to
point to relations between their evolution and the development of the individual states. The analysis of this group is also important for the periodization of the history of the post-Soviet area as well as for the understanding of
the mechanisms which lead to the regional diversification of the post-Soviet
states, from “the political solstice of the 1991-1993 and the fall of the non-system movements”, through “nomenclature domination of 1994-2002” and “the
beginning of the end of nomenclature” up to the question of “the time of
counterrevolution of 2010-2012”. The continuity between the Soviet and postSoviet elites was visible not only in their belonging to one generation but also
in the continuity of some of the mechanism for selecting candidates for the
ruling elites. One sign of it was the elimination of military men, restricting the
role of women and favouring representatives of the security services and the
Ministry of the Internal Affairs. This meant the continuation of the political culture and the vision of the world (economy, society, politics) shaped within the
conditions of a totalitarian system. The havoc in people’s minds was wreaked
by the social and political continuum between the Soviet and the post-Soviet
elites and the effect of individual leaders on the evolution of the political systems in the states they ran. The formation of strong presidential systems in
all of the members of Commonwealth of Independent States became the
reason behind the great importance of the intellectual origins of their leaders.
Along with those people, and with their environment, the most important
elements of the Soviet political culture and the Soviet mindset have survived.
Rozpad ZSRR w 1991 roku doprowadził do powstania na jego miejscu piętnastu niepodległych państw i odpowiednio piętnastu ośrodków władzy oraz
piętnastu narodowych elit politycznych. Proces ten nie dokonał się z dnia
na dzień, lecz rozciągnął się na kilka lat, przebiegając szybciej lub wolniej
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
70
Wojciech Zajączkowski
w zależności od konkretnego przypadku. Skala przemian, jakich doświadczyli obywatele państwa radzieckiego, była olbrzymia, wiązała się bowiem
ze zmianą najbardziej elementarnych wymiarów ich życia, takich choćby
jak stosunki własnościowe czy ideowe podstawy ładu politycznego i społecznego. Kraje bałtyckie faktycznie odtworzyły swoje struktury państwowe,
jeszcze zanim Związek Sowiecki przestał istnieć, podczas gdy inne republiki
zostały do tego w pewnym sensie zmuszone przez rozwój wydarzeń, choć
nigdy do samodzielności nie aspirowały.
Wydarzenia przełomu lat 80. i 90. XX wieku stały się przedmiotem wielu
analiz naukowych. Początkowo dość optymistycznie określono je ogólnym
mianem transformacji demokratycznej, z góry zakładając kierunek ewolucji. Późniejszy rozwój wydarzeń pokazał, że charakter przemian nie był tak
jednoznaczny i mogły one przynieść zarówno ukształtowanie się w pełni
demokratycznych państw europejskich, czego przykładem są Litwa, Łotwa
i Estonia, jak i systemów autorytarnych, ocierających się o totalitaryzm. Sytuacja ta skłoniła niektórych badaczy do zakwestionowania paradygmatu
transformacji demokratycznej lub przynajmniej do jego poważnej modyfikacji1. Przyjęto, że ewolucja systemów politycznych niekoniecznie musi
prowadzić do demokracji i możliwe są różne warianty pośrednie („systemy hybrydowe”), a nawet zwrot w kierunku autorytaryzmu. W kilka lat
po opublikowaniu ważnych dla dyskusji na ten temat tekstów Carothersa, McFaula, Levitsky’ego i Waya (wszystkie ukazały się w 2002 roku) niektórzy badacze, w znacznej mierze pod wpływem liberalizacji systemów
politycznych krajów azjatyckich, latynoskich i afrykańskich, zdecydowali
się złagodzić surową krytykę paradygmatu transformacji demokratycznej,
uznając ten kierunek rozwoju współczesnych społeczeństw za dominujący,
z jednym wszakże wyjątkiem: byłym ZSRR2. Wyjście z tej sytuacji próbował
zaproponować Henry E. Hale, który uznał alternatywę autorytaryzm – demokracja za uproszczenie zniekształcające obraz rzeczywistości posowieckiej i zaproponował jej interpretację w kategoriach „cyklów reżimowych”.
Popełnił przy tym jednak jeden kardynalny błąd – nie poddał krytycznej
analizie fenomenu „wyborów” na obszarze posowieckim, w związku z czym
znaczna część jego rozumowania jest słabo zakorzeniona w rzeczywistości3.
Dlaczego właśnie obszar posowiecki, ściślej zaś ujmując, kraje wchodzące
w skład Wspólnoty Niepodległych Państw stały się wyjątkiem na tle ogólno1
2
3
T. Carothers, The End of the Transition Paradigm, „Journal of Democracy”, vol. 13, 2002, no. 1, s. 5-21; H. E. Hale,
Regime Cycles. Democracy, Autocracy, and Revolution in Post-Soviet Eurasia, „World Politics”, vol. 58, 2005,
no. 1, 133-165; S. Levitsky, L. A. Way, The Rise of Competitive Authoritarianism, „Journal of Democracy”, vol.
13, 2002, no. 2, s. 51-65; M. McFaul, The Fourth Wave of Democracy and Dictatorship. Noncooperative Transitions in the Postcommunist World, „World Politics”, vol. 54, 2002, s. 212-244.
T. Carothers, Stepping Back from Democratic Pessimism, Carnegie Papers, Feb. 2009, no. 99; B. Gilley, Democratic Triumph, Scholarly Pessimism, „Journal of Democracy”, vol. 21, 2010, no. 1, s. 160-167.
H. E. Hale, Regime Cycles, s. 133-165.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
światowego trendu i zasłużyły sobie na miano „regionu najbardziej zniechęcającego pod względem demokracji w ciągu całej dekady”?4 Dlaczego model
transformacji demokratycznej okazał się nieskuteczny przy wyjaśnianiu rzeczywistości posowieckiej? Odpowiedź na te pytania ma znaczenie zarówno dla rozumienia realiów WNP, jak i dla oceny możliwości poznawczych
paradygmatu transformacyjnego. W tym kontekście jednym z najbardziej
interesujących zagadnień jest kwestia ciągłości i nieciągłości pomiędzy ancien régime’em uosabianym przez komunizm sowiecki i nowymi systemami
społeczno-politycznymi. Pytanie o to, ile w nowych państwach jest ZSRR,
ile zaś czegoś nowego, zadawali właściwie wszyscy badacze zajmujący się
dziejami obszaru posowieckiego5. Debata ta przypominała pod wieloma
względami spór o to, w jakiej mierze Związek Sowiecki stanowił kontynuację Imperium Rosyjskiego, i podobnie jak to miało miejsce po 1917 roku –
cechowało ją czasami zaangażowanie polityczne uczestników. Polemiki te
były o tyle bezprzedmiotowe, że zmiana o tej skali musi zakładać zarówno
zerwanie ciągłości w pewnych dziedzinach, jak i jej kontynuację. Co więcej, błędem było odniesienie dychotomii ciągłość – zerwanie wyłącznie do
ZSRR i świata posowieckiego, gdyż komunizm, mimo długotrwałego i silnego oddziaływania, nie oznaczał pełnej dyskontynuacji w stosunku do czasów
przedkomunistycznych. Zasadnicze pytanie odnosi się zatem do proporcji
pomiędzy różnymi elementami kontynuacji i dyskontynuacji w odniesieniu
do zjawisk zakorzenionych w trzech różnych epokach.
W związku z tym, że właściwie we wszystkich państwach posowieckich
ukształtowała się prezydencka forma rządów, bardziej niż gdziekolwiek
indziej mają tu zastosowanie uwagi wyrażone przez Juana Linza na temat
znaczenia osobowości osoby kierującej państwem oraz jej najbliższego
otoczenia dla kształtu systemu politycznego6. Niezwykle ważne w związku
z tym staje się prześledzenie rodowodu społecznego, intelektualnego i politycznego elit rządzących oraz wychwycenie prawidłowości zachodzących
pomiędzy ich ewolucją i rozwojem poszczególnych krajów. Analiza tej grupy powinna odegrać również istotną rolę w periodyzacji historii obszaru
4
5
6
Mowa o pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku (T. Carothers, Stepping Back, s. 5).
Por. O. Krysztanowskaja, Anatomia rossijskoj elity, Moskwa 2005; O. Krysztanowskaja, Transformacija staroj rossijskoj nomenklatury w nowuju elitu, ONS 9/1995, s. 51-65; V. Gelman, Out of the Frying Pan, Into the
Fire? Post-Soviet Regime Changes in Comparative Perspective, „International Political Science Review”, vol.
29, 2008, no. 2, s. 157-180; A. D. Buck, Elite Networks and Worldviews during the Yelt’tsin Years, „Europe-Asia
Studies”, vol. 59, 2007, no. 4, s. 643-661; J. Murphy, Illusory Transition? Elite Reconstitution in Kazakhstan,
1989-2002, „Europe-Asia Studies”, vol. 58, 2006, no. 4, s. 523-554; A. Bozóki, Theoretical Interpretations of Elite Change in East Central Europe, EUI Working Papers, Robert Schuman Centre for Advanced Studies, RSC
no. 2002/55.
J. Linz, The Perils of Presidentialism, „Journal of Democracy”, vol. 1, Winter 1990, no. 1, s. 60-63; Na rolę odgrywaną w okresie transformacji przez popularnych liderów o silnych osobowościach uwagę zwrócił
również F. Zakaria (The Rise of Illiberal Democracy, „Foreign Affairs”, vol. 76, 1997, no. 6, s. 23).
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
71
72
Wojciech Zajączkowski
posowieckiego oraz w zrozumieniu mechanizmów prowadzących do regionalnego zróżnicowania państw posowieckich.
Odpowiedź na powyższe pytania powinna umożliwić analiza podstawowych danych dotyczących rodowodu politycznego i intelektualnego tak
zwanych „pierwszych osób” rządzących dwunastoma krajami WNP w latach 1991-20127. Teoretycznie do grona tego należałoby zaliczyć wyłącznie
prezydentów, gdyż tylko oni w systemach posowieckich posiadają realną
władzę, jednak bardzo mocno ograniczyłoby to liczbę analizowanych przypadków i tym samym postawiło pod znakiem zapytania wartość wniosków.
Celowe jest w związku z tym rozszerzenie badanej grupy również o szefów
rządów i parlamentów lub obu izb tam, gdzie przyjęto takie rozwiązanie.
W trakcie analizy dostępnych w Internecie danych w językach narodowych na potrzeby niniejszego studium udało się zidentyfikować 222 osoby8. Przedmiotem zainteresowania stały się dane dotyczące wieku (daty
urodzenia), czasu sprawowania urzędu w niepodległym kraju WNP, wykształcenia, stosunku do państwa sowieckiego i zaangażowania politycznego przed 1991 rokiem.
O ile trzy pierwsze kategorie są dość oczywiste i nie wymagają wyjaśnień, o tyle dwie ostatnie należy opatrzyć pewnym komentarzem. Przez
stosunek do państwa sowieckiego należy rozumieć stopień zaangażowania w utrzymanie porządku komunistycznego bądź dystansowania się od
niego przed 1991 rokiem. Wydaje się, że można tu wyróżnić trzy podstawowe warianty: typ nomenklaturowy (praca na stanowiskach w partii komunistycznej, administracji państwowej lub organach bezpieczeństwa),
typ systemowy (brak zaangażowania w działalność polityczną z wyjątkiem
formalnej przynależności do KPZR lub Komsomołu, brak oznak kontestowania systemu komunistycznego), typ niesystemowy (zakładający kontestację polityczną porządku sowieckiego przed 1991 rokiem)9. W przypadku
zaangażowania politycznego chodzi o udział w organizacjach lub akcjach
o charakterze politycznym. Dodatkową, nieliczną, lecz bardzo ważną kategorią jest pokolenie posowieckie, a więc ludzie, którzy nie ukończyli 20 lat
przed rozpadem ZSRR.
Dobór ograniczonej liczby cech poddanych analizie wynika ze sprzeczności dwóch imperatywów: dążenia do pogłębienia analizy poprzez
7
8
9
Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzja, Kazachstan, Kirgistan, Mołdawia, Rosja, Tadżykistan, Turkmenistan, Uzbekistan, Ukraina.
Armenia – 19, Azerbejdżan – 18, Białoruś – 20, Gruzja – 20, Kazachstan – 20, Kirgistan – 32, Mołdawia – 22,
Rosja – 20, Tadżykistan – 13, Turkmenistan – 8, Ukraina – 22, Uzbekistan – 8.
Michaił Woslienskij definiuje nomenklaturę jako „1) wykaz stanowisk kierowniczych, na których zmiany dokonuje nie kierownik danego urzędu, lecz organ stojący wyżej, 2) wykaz osób zajmujących takie
stanowiska lub stanowiących rezerwę kadrową przygotowaną do zamiany”, zaliczając do niej zarówno
funkcjonariuszy partyjnych, jak i administrację rządową oraz organa bezpieczeństwa (M. Woslienski, Nomienkłatura. Gospodstwujuszczij kłass Sowietskogo Sojuza, Oktiabr’, Moskwa 1991, s. 83).
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
uwzględnienie możliwie jak najdłuższej listy cech i dążenia do utrzymania
reprezentatywności, którą gwarantuje z kolei jak najdłuższa liczba badanych
przypadków. W związku ze skąpością danych biograficznych dotyczących
wielu osób wydłużanie listy cech byłoby równoznaczne ze zmniejszeniem
listy analizowanych przypadków.
1.
Rodowód polityczny posowieckich elit rządzących
Dane dotyczące częstotliwości występowania poszczególnych typów
rodowodów politycznych (por. tabela 1) wskazują, iż spośród 213 osób,
w przypadku których udało się określić miejsce zajmowane w strukturze
państwa sowieckiego, 91 wywodziło się z szeroko pojętej nomenklatury,
97 stanowili politycy o rodowodzie systemowym, 19 kontestowało rzeczywistość sowiecką, a 6 należało do pokolenia posowieckiego.
Tabela 1
Armenia
1
5,5
12
%
63
6
31,5
0
%
Pokolenie
posowieckie
liczba
bezwzględna
Typ
niesystemowy
liczba
bezwzględna
%
Typ systemowy
liczba
bezwzględna
%
liczba
bezwzględna
Typ
nomenklaturowy
0
Azerbejdżan
6
35
7
41
4
24
0
0
Białoruś
11
55
7
35
2
10
0
0
Gruzja
4
22
6
34
4
22
4
22
Kazachstan
14
74
5
26
0
0
0
0
Kirgyzstan
12
40
18
60
0
0
0
0
Mołdowa
7
31
12
54
2
10
1
5
Rosja
11
55
8
40
1
5
0
0
10
77
3
23
0
0
0
0
Turkmenistan
2
33,5
4
66,5
0
0
0
0
Ukraina
12
54
9
41
0
0
1
5
1
14
6
86
0
0
0
0
91
42,5
97
45,5
19
9
6
3
Tadżykistan
Uzbekistan
Ogółem
Te same dane, rozpatrywane pod kątem poszczególnych krajów (wykres 1), pozwalają wyodrębnić dwie grupy państw: pierwszą, w której odnotowano obecność polityków niesystemowych, i drugą, w której politykom
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
73
74
Wojciech Zajączkowski
niesystemowym nie udało się objąć żadnego z trzech kluczowych stanowisk politycznych.
Wykres 1
Z zestawienia tego wynika, że nomenklatura zdominowała elity polityczne Białorusi, Kazachstanu, Rosji, Tadżykistanu i Ukrainy, podczas gdy
w Armenii, Azerbejdżanie, Gruzji, Kirgistanie i Mołdawii musiała ustąpić
pierwszeństwa politykom o innym rodowodzie. Turkmenistan i Uzbekistan
stanowią osobne przypadki ze względu na autorytarny – quasi-totalitarny
– charakter miejscowych systemów politycznych oraz całkowitą dominację
jednego polityka – Isłama Karimowa, rządzącego nieprzerwanie Uzbekistanem od 1991 do 2013 roku (czas powstania artykułu) oraz Saparmurata
Nijazowa i Gurbangułego Berdymuchammedowa władających sąsiednim
Turkmenistanem (1991-2006). Dla dwóch ostatnich krajów większe znaczenie niż przewaga polityków nienomenklaturowych w elicie rządzącej
ma fakt, że zarówno Karimow, jak i Nijazow byli pierwszymi sekretarzami
republikańskich organizacji partyjnych.
Wyodrębnienie dwóch grup państw – pierwszej, rządzonej przez elitę
zdominowaną przez nomenklaturę i drugiej, rządzonej przez elitę o odmiennych korzeniach – pozwala postawić hipotezę o występowaniu różnych kultur politycznych w krajach powstałych w wyniku rozpadu ZSRR,
lecz bardziej plastyczny obraz tego zagadnienia można uzyskać dopiero po
prześledzeniu jego dynamiki na przestrzeni ponad dwóch dziesięcioleci, od
1991 do 2012 roku (wykres 2).
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
Wykres 2
Wykres 3
Wykresy 2 i 3 uwydatniają kilka interesujących momentów w historii
całego obszaru posowieckiego:
A. Przesilenie polityczne lat 1991-1993 i klęska ruchów niesystemowych. Na ten nieco ponaddwuletni okres przypadła z jednej strony absolutna dominacja nomenklatury w życiu politycznym, z drugiej – znacząca
obecność polityków niesystemowych. Dotyczyło to zwłaszcza państw Kaukazu Południowego – Gruzji, Armenii, Azerbejdżanu – lecz również Rosji, Białorusi, Mołdawii. W Gruzji w tym okresie politycy niesystemowi
stanowili dominującą grupę, podobna sytuacja miała miejsce w Armenii;
pod tym względem oba te kraje stanowiły wyjątek na całym obszarze WNP.
W Azerbejdżanie, jakkolwiek politycy niesystemowi nigdy nie osiągnęli tak
silnej pozycji, to jednak odegrali ważną rolę w początkowym etapie istnienia
państwowości azerbejdżańskiej. We wszystkich trzech przypadkach kluczoRo c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
75
76
Wojciech Zajączkowski
wą rolę odegrali prezydenci – Zwiad Gamsachurdia, Lewon Ter-Petrosjan
i Abulfaz Elczibej. W Rosji podobną rolę odegrał Borys Jelcyn, na Białorusi – Stanisław Szuszkiewicz, w Mołdawii – Alexandru Moşanu, przy czym
dwaj ostatni byli przewodniczącymi parlamentu.
Wszyscy ci politycy oraz ich zaplecze społeczne wywodzili się z Gorbaczowowskiej pierestrojki. U progu lat 90. XX stulecia, tuż po rozpadzie
ZSRR, znaleźli się na najważniejszych stanowiskach w swoich krajach i prawie wszyscy zmuszeni byli stawić czoła kryzysom politycznym i konfliktom zbrojnym, które postawiły pod znakiem zapytania istnienie młodych
państw. Dla Armenii i Azerbejdżanu doświadczeniem takim był konflikt
o Górski Karabach, dla Gruzji – konflikt osetyjski i abchaski, dla Mołdawii
– wojna w Naddniestrzu, dla Rosji – konflikt między prezydentem i parlamentem. Tłem wszystkich tych napięć był ciężki kryzys gospodarczy, polityczny i społeczny oraz atrofia instytucji państwowych.
Analiza zmian zachodzących w elitach rządzących wszystkich krajów
Europy Wschodniej i Kaukazu Południowego pokazuje, że po trwających
dwa-trzy lata konwulsjach zapoczątkowany przez pierestrojkę nurt antysystemowy w polityce uległ załamaniu. Zwiad Gamsachurdia i Abulfaz Elczibej
zostali obaleni, na ewolucji politycznej Mołdawii zaważyła przegrana wojna
o Naddniestrze i interwencja rosyjska. W Rosji po krwawych wydarzeniach
z jesieni 1993 roku Borys Jelcyn pozostał wprawdzie u władzy, lecz zrezygnował ze wsparcia demokratów i zdecydował się na sojusz ze środowiskami nomenklaturowymi, reprezentowanymi przez Wiktora Czernomyrdina.
Momentem granicznym okazała się w styczniu 1994 roku dymisja Jegora
Gajdara ze stanowiska pierwszego wicepremiera. Swoją decyzję uzasadnił
on następująco: „W sytuacji, jaka ukształtowała się w styczniu 1994 roku,
moje możliwości wpływu na proces podejmowania najważniejszych decyzji
w dziedzinie polityki gospodarczej były praktycznie zerowe”10. Pod jego słowami mogła się podpisać w 1994 roku większość polityków zmierzających
do przeprowadzenia głębokich reform na obszarze WNP.
Za wydarzenia potwierdzające opisywaną tu tendencję należy uznać
definitywne porażki polityczne polityków niesystemowych, którzy nigdy
nie objęli władzy, lecz przez pewien czas odgrywali ważną rolę w życiu politycznym swoich krajów – Wiaczesława Czornowoła na Ukrainie i Zianona Paźniaka na Białorusi. Obaj ponieśli klęskę w wyborach prezydenckich
w roku 1994, przy czym Czornowoł podwójną, przegrywając najpierw osobiście, a w drugiej turze ponosząc klęskę razem ze wspartym przezeń Leonidem Krawczukiem. Na Białorusi przejawem przełomu politycznego była
nie tylko klęska Paźniaka, lecz przede wszystkim Stanisława Szuszkiewicza,
którego postrzegano jako polityka współodpowiedzialnego za rozpad ZSRR.
10 J. T. Gajdar, Dni porażenij i pobied, Moskwa 1997.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
Formowanie się elit rządzących w państwach środkowoazjatyckich poważnie odbiegało od wzorca wschodnioeuropejskiego i kaukaskiego. W żadnym z państw Azji Środkowej środowiska antysystemowe nigdy nie doszły
do władzy. W Kazachstanie, Uzbekistanie i Turkmenistanie w ciągu kilku
pierwszych lat niepodległości kręgi panujące w całości wywodziły się z sowieckiej nomenklatury, podczas gdy w Kirgistanie i Tadżykistanie dawna
nomenklatura zajmowała pozycję dominującą. W ramach niniejszego tekstu trudno z tej sytuacji wyciągać głębsze wnioski, jednak wydaje się, że brak
realnej opozycji antysystemowej sprzyjał szybkiemu ukształtowaniu się w tej
części byłego ZSRR systemów autorytarnych, które umożliwiły Nursułtanowi Nazarbajewowi i Isłamowi Karimowowi sprawowanie nieprzerwanych,
ponaddwudziestoletnich rządów, Emomalemu Rachmonowi dały dziewiętnaście lat nieprzerwanej prezydentury (licząc do momentu powstania niniejszego tekstu), a Saparmuratowi Nijazowowi umożliwiły pozostawanie
na stanowisku głowy państwa od 1991 roku aż do śmierci w 2006. Nawet
najbardziej demokratyczny, jak na warunki środkowoazjatyckie, prezydent
Kirgistanu Askar Akajew rządził czternaście lat i ze stanowiska głowy państwa ustąpił dopiero pod naciskiem rewolucji tulipanów.
B. Dominacja nomenklatury 1994-2002. Załamanie się antysystemowych ruchów wywodzących się z pierestrojki uczyniło ze środowisk nomenklaturowych jedyną siłę mogącą pretendować do sprawowania władzy. I tak
się stało. Na lata 1994-2002 przypada okres całkowitej dominacji tej grupy
w polityce posowieckiej. W niektórych krajach (Mołdawia, Turkmenistan,
Kazachstan, Uzbekistan) doszło do sytuacji, w której najwyższe stanowiska były momentami całkowicie obsadzone przez przedstawicieli niegdysiejszej „nowej klasy”.
Kilkuletni okres dominacji nomenklatury cechowało przede wszystkim
wyciszenie konfliktów zbrojnych z przełomu lat 80. i 90. Z wyjątkiem wojny
w Czeczenii nie doszło do żadnej nowej konfrontacji zbrojnej, ale też właściwie tylko w przypadku Tadżykistanu oraz konfliktu osetyjsko-inguskiego
udało się położyć definitywny kres konfrontacji. Wszystkie pozostałe zarzewia wojny – Górski Karabach, Osetia Południowa, Abchazja, Naddniestrze – pozostały nienaruszone. Nie zdołano również wykorzenić przyczyn
napięć etnicznych w Azji Środkowej, które w latach 90. doprowadziły do
pogromów w Oszu; sytuacja ta powtórzyła się w 2010 roku.
Na dłuższą metę stabilizacja polityczna połączona z tendencjami autorytarnymi i nieskuteczną polityką gospodarczą (wyłom poczyniły tu wyłącznie
kraje eksportujące ropę naftową i gaz ziemny – Kazachstan, Turkmenistan,
Azerbejdżan, Rosja – a i to dopiero w pierwszej dekadzie XXI wieku) okazały się zbyt słabą ofertą dla części społeczeństw i podkopały autorytet dawnej nomenklatury. Brak sprawnych mechanizmów rotacji elit rządzących
musiał doprowadzić w tej sytuacji do przesileń politycznych.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
77
78
Wojciech Zajączkowski
C. początek schyłku nomenklatury 2003-2009. W okresie tym nomenklatura przestaje być dominującą siłą polityczną WNP (wykresy 1 i 2).
Wydaje się, że jakkolwiek tendencja ta była wspólna zarówno dla Europy
Wschodniej (Mołdawia, Ukraina), Kaukazu Południowego (Azerbejdżan,
Gruzja), jak i Azji Środkowej (Turkmenistan), to z wyjątkiem naturalnych
przemian pokoleniowych trudno znaleźć dla nich jeden wspólny mianownik. Należy mówić w związku z tym o co najmniej dwóch różnych wariantach: rewolucyjnym i autorytarnym.
Pierwszym powodem zmian w latach 2003-2009, które przyczyniły się
do schyłku nomenklatury, stały się ruchy społeczne określane mianem kolorowych rewolucji, do których doszło kolejno w Gruzji (2003), na Ukrainie (2004) oraz w Mołdawii (2009). We wszystkich trzech przypadkach
można mówić o reakcji na nieudolność ówczesnych rządów, które w ciągu
wielu lat okazały się niezdolne do rozwiązania podstawowych problemów
poszczególnych społeczeństw. Trzej obaleni wówczas prezydenci zajmowali
swoje stanowiska przez bardzo długi czas (Eduard Szewardnadze rządził
jedenaście lat, Leonid Kuczma – dziesięć, Władimir Woronin – osiem).
Nasilaniu się niezadowolenia społecznego towarzyszyło formowanie się
alternatywy politycznej. Tworzyli ją w większości ludzie, którzy – jakkolwiek swoje dojrzałe życie rozpoczęli jeszcze w ZSRR – nie byli zaangażowani w poważniejszą aktywność polityczną ani na rzecz obalenia ustroju
komunistycznego, ani na rzecz jego utrzymania. Biernie akceptowali system, uczestnicząc w jego funkcjonowaniu i różnych rytuałach (np. poprzez
przynależność do KPZR lub Komsomołu), nie przejawiali jednak ambicji
politycznych. Swoje powołanie do działalności publicznej odkryli dopiero
w rzeczywistości posowieckiej. Termin „politycy systemowi” oddaje ich stosunek do rzeczywistości sowieckiej: zgodę na funkcjonowanie w ramach
ówczesnego systemu.
Charakter zmian, które się w tym czasie dokonały, charakteryzują poniższe diagramy:
Wykres 4
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
Wykres 5
Wykres 6
W efekcie wraz ze wzrostem znaczenia liderów o rodowodzie systemowym do zera została zredukowana obecność na najwyższych stanowiskach
polityków o korzeniach nomenklaturowych w Gruzji i Mołdawii, bardzo
poważnie została również osłabiona ich pozycja na Ukrainie. Całkowicie
nowym zjawiskiem stało się jednocześnie pojawienie się w elitach rządzących tych krajów pokolenia polityków posowieckich. Można wysnuć stąd
wniosek, że pokojowe rewolucje, którym we wszystkich trzech krajach towarzyszył gwałtowny wzrost aktywności politycznej młodzieży, przyspieszały zmianę pokoleniową w polityce.
Wariant autorytarny ograniczenia wpływów nomenklatury pojawił się
w krajach Azji Środkowej i w Azerbejdżanie. Jego przejawem stał się spadek odsetka polityków nomenklaturowych w elitach rządzących niektórych
państw. Szczególnie wyraźnie widać to na przykładzie Azerbejdżanu i Turkmenistanu, gdzie po śmierci pierwszych prezydentów ich młodsi następcy
najwyraźniej nie czuli się zmuszeniu do otaczania się ludźmi wywodząRo c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
79
80
Wojciech Zajączkowski
cymi się z establishmentu sowieckiego i w dużo większym stopniu, niż to
miało miejsce do tej pory sięgali po polityków o rodowodzie systemowym.
Autorytarne systemy polityczne Azji Środkowej opierają się w znacznej mierze na więzach rodzinnych i lojalności osobistej przedstawicieli
najwyższych władz wobec głównego lidera. Zmiana pokoleniowa na tym
ostatnim stanowisku siłą rzeczy pociąga za sobą zmianę pokoleniową w elitach rządzących. Tak właśnie stało się po objęciu rządów w Azerbejdżanie
i Turkmenistanie przez Ilhama Alijewa (2003) i Grubangułego Berdymuchammedowa (2007).
Wykres 7
Wykres 8
Podobny, choć o wiele mniej wyrazisty proces miał miejsce w tym
samym okresie w Kazachstanie, gdzie wprawdzie nie doszło do zmiany pokoleniowej związanej z odejściem prezydenta, lecz po kilku latach
całkowitej dominacji dawnej nomenklatury na najważniejszych stanoRoczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
wiskach w państwie, zarysowała się tendencja trwałej obecności polityków systemowych.
Wykres 9
D. Czas kontrrewolucji 2010-2012? Termin „kontrrewolucja” nie był
dotąd stosowany w odniesieniu do wydarzeń społecznych i politycznych,
które nastąpiły po serii kolorowych rewolucji, warto jednak rozważyć pytanie o jego zasadność na tle danych dotyczących rodowodu elit politycznych WNP.
Pierwszym zagadnieniem wymagającym weryfikacji jest teza o powrocie
dawnej nomenklatury na najważniejsze stanowiska części krajów. Dane dotyczące Kirgistanu (wykres 10) zdają się ją potwierdzać. Podobne zjawisko,
choć na innym podłożu, można zaobserwować w przypadku Rosji (wykres
11) i Białorusi. Lata 2006-2012 pokazały, że możliwe są powroty polityków
nomenklaturowych na najwyższe stanowiska państwowe Ukrainy.
Wykres 10
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
81
82
Wojciech Zajączkowski
Wykres 11
Z zestawienia tego można wyciągnąć wniosek, że w odróżnieniu od polityków o rodowodzie niesystemowym, których eliminacja z życia politycznego państw WNP okazała się nieodwracalna, środowiska wywodzące się
z dawnej nomenklatury wykazały się dużo większą żywotnością, gdyż nie
tylko utrzymały pozycję dominującą w Kazachstanie i Tadżykistanie, ale
potrafiły również doprowadzić do zmiany tendencji w trzech wymienionych wyżej krajach.
2.
Ciągłość elit politycznych ZSRR i WNP
Mając przed sobą stosunkowo dokładny obraz ewolucji posowieckich
elit rządzących, warto zapytać o konsekwencje porażki środowisk niesystemowych, dominacji polityków o rodowodzie nomenklaturowym oraz kolorowych rewolucji dla transformacji systemowej państw WNP.
Mówiąc o korzeniach politycznych elit rządzących, mamy na myśli
przede wszystkim ich podejście do uprawiania polityki, praktyczne doświadczenie w sprawowaniu władzy, wyobrażenie o aktualnym porządku
politycznym i alternatywach wobec niego. Dane zgromadzone pod kątem
niniejszego tekstu nie uprawniają do wysuwania zbyt daleko idących wniosków, zawierają bowiem jedynie dość dokładne informacje na temat wieku
polityków i wykształcenia oraz niekompletne informacje o ich znajomości
świata niesowieckiego.
Z zestawienia na następnej stronie (tabela 2) wynika dość zaskakujący
wniosek: średnia wieku przedstawicieli posowieckich elit rządzących wzrosła pomiędzy 1991 i 2012 rokiem od czterech do pięciu lat. W 1991 dominowali ludzie urodzeni w okolicach 1939 roku, w 2012 – w okolicach roku 1956.
Spośród 213 polityków, w przypadku których udało się ustalić rok urodzenia, zaledwie 6 kwalifikowało się do kategorii „pokolenie posowieckie”. StaRoczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
Tabela 2
tystycznie natomiast nawet najpóźniejsza, bo
odnosząca się o 2012 roku, grupa składała się
Średni wiek
Rok
z ludzi w pełni ukształtowanych w warunkach
sowieckich jeszcze przed rozpadem ZSRR.
52
1991
Ze średniego wieku elit rządzących WNP
52
1992
na przestrzeni dwudziestu jeden lat nie należy
53
1993
wprawdzie wyciągać zbyt daleko idących wniosków, z pewnością jednak trzeba odnotować
53
1994
znaczenie atmosfery intelektualnej, w której
53
1995
wyrośli jej przedstawiciele. W zasadzie wszyscy politycy (nie ma tu żadnej różnicy między
54
1996
nomenklaturowymi, systemowymi i niesyste55
1997
mowymi) deklarują posiadanie wykształcenia
55
1998
wyższego. Otrzymali je pomiędzy latami 50.
a 80. XX wieku, co oznacza, że jeśli pominąć
55
1999
aspekt czysto zawodowy (zwłaszcza gdy w grę
55
2000
wchodziła „twarda” wiedza inżynieryjna), wy54
2001
rastali oni w warunkach całkowitej dominacji ideologii i obyczajowości komunistycznej.
55
2002
Należy przyjąć, że z niewielkimi wyjątkami,
54
2003
dotyczącymi przede wszystkim polityków niesystemowych, nie dążyli oni do wyjścia poza
54
2004
to, co w sferze intelektualnej oferowała rze55
2005
czywistość sowiecka, gdyż mogło się to wiązać
52
2006
z pewnym ryzykiem (nomenklatura i ludzie
biernie akceptujący system) lub dlatego, że po
54
2007
prostu nie było takiej możliwości (zwłaszcza
52
2008
na prowincji).
54
2009
O tym, że szanse zakwestionowania panującej ideologii i ukształtowanej w warunkach
56
2010
sowieckich wizji świata były nikłe, świadczą
57
2011
również bardzo niepełne dane dotyczące zna56
2012
jomości świata zewnętrznego przez przyszłych
przywódców krajów WNP oraz znajomości
języków obcych. Dane o tej ostatniej znalazły się w informacjach biograficznych dotyczących osiemnastu osób. Dominował angielski, choć w zestawieniu tym pojawiły się także: niemiecki, francuski, chiński, arabski. Wśród
krajów, gdzie pracowali lub uczyli się przyszli przedstawiciele elit rządzących WNP, wymienione zostały: Rumunia, NRD, ChRL, Indie, Mongolia,
Egipt i Francja (jedna osoba). W sumie informacje takie zostały uwzględnione w życiorysach jedenastu osób, przy czym warto odnotować, że za
wyjątkiem Francji i być może Indii znajomość żadnego z tych krajów nie
mogła zachwiać wiarą w komunizm sowiecki.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
83
84
Wojciech Zajączkowski
Z powyższych danych wynika, że możliwość poznania przed 1991 rokiem
innej niż sowiecka rzeczywistości politycznej była zatem dla przyszłych elit
rządzących bardzo znikoma, nawet jeśli dysponujemy niepełnymi danymi.
Znajomość świata – jeśli ktoś opuszczał granice ZSRR – sprowadzała się do
znajomości innych krajów komunistycznych lub państw trzeciego świata.
Rzadka znajomość języków obcych (osobna kwestia to poziom rzeczywistych umiejętności) czyniła niemożliwym dostęp do literatury zagranicznej,
która i tak należała do rzadkości, zwłaszcza poza Moskwą.
Docieramy tu do niezwykle istotnego zagadnienia z punktu widzenia
teorii transformacji systemowej, a mianowicie zdolności elit rządzących,
zakorzenionych mentalnie w realiach ancien regime’u, do modernizacji swojego kraju. Wydaje się, że trudno sobie wyobrazić, zwłaszcza na początku
lat 90. XX wieku, środowisko mniej przygotowane. Cenzura, izolacja od
świata zewnętrznego i potężne ciśnienie ideologiczne sprawiały, że nawet
w warunkach rozpadu ZSRR większość formujących się nowych elit skazana
była na czerpanie ze wzorców sowieckich. Dość znamienne, że jeszcze na
przełomie lat 80. i 90. Michaił Gorbaczow inspiracji dla reform politycznych i gospodarczych szukał w lekturze Marksa i Lenina11.
Interesujące będzie w tym kontekście spojrzenie na zaplecze intelektualne dużych programów reformatorskich schyłku ZSRR i po jego rozpadzie. Michaił Gorbaczow, który nad przytłaczającą większością polityków
schyłkowego Związku Sowieckiego miał tę przewagę, że z autopsji znał kilka
państw zachodnich, korzystał ze wsparcia grupy uczonych – m.in. Aleksandra Jakowlewa, Abla Aganbegiana, Nikołaja Pietrakowa, Naila Bikkienina,
Gieorgija Szachnazarowa – którzy mieli stworzyć alternatywne scenariusze
rozwoju, niemożliwe do wypracowania przez instytucje partyjne i państwowe12. Borys Jelcyn, stanąwszy przed tym samym dylematem – i jednocześnie zdając sobie sprawę z porażki rozwiązań proponowanych przez starszą
generację uczonych Gorbaczowowi – zdecydował się wykorzystać grupę
młodych ekonomistów skupionych wokół Jegora Gajdara13.
W późniejszym okresie, w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku, możliwy mechanizm poszukiwania nowych idei reformatorskich nabrał innego
charakteru za sprawą polityków systemowych lub niesystemowych młodsze-
11 Por. A. Graczow, Gorbaczow, Warszawa 2003.
12 M. Gorbaczow, Najedynie s soboj, „Nowaja Gazieta”, 2012, s. 366 i 487.
13 Ocena Piotra Awena: „Sądzę, że Jelcynowi było potrzebne coś absolutnie nowego. Nie potrzebował sta-
rych reformatorów z Komisji Planowania: Skokowa, Popowa, Abałkina... Był człowiekiem nietuzinkowym
i rozumiał, że to przeszłość. Nowe postacie były tylko dwie: Jawlinski i Gajdar” (P. Awen, A. Koch, Riewolucija Gajdara. Istorija rieform 90. iż pierwych ruk, Moskwa 2013, s. 51-52). Według Giennadija Burbulisa nad
alternatywnymi programami reform pracowały w 1991 roku trzy grupy: Grigorija Jawlinskiego, Jewgenija
Saburowa i Jegora Gajdara. Tylko ta ostatnia zakładała w swoim myśleniu ekonomicznym nieobecność
struktur związkowych i samodzielność Rosji (G. E. Burbulis, Pieriełomnyj momient istorii, [w:] Istorija nowoj
Rossii. Oczerki, interwiu, t. 1, red. P. S. Filippow, Moskwa 2011, s. 35.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
go pokolenia, którzy już po rozpadzie ZSRR mieli możliwość studiowania
na Zachodzie (np. Micheil Saakaszwili w Gruzji i Vlad Filat w Mołdawii).
Kilkanaście lat przed rewolucjami w Gruzji i Mołdawii takich ludzi w szeroko pojętych elitach politycznych nie było.
Tam, gdzie elitom rządzącym nie starczyło wyobraźni, by skorzystać
z pomocy ludzi dysponujących większą wiedzą o świecie niesowieckim niż
one same, bardzo często na zasadzie inercji trzymano się starych, sowieckich wzorów zarządzania gospodarką i uprawiania polityki. Tak stało się
na Białorusi, w Uzbekistanie oraz na Ukrainie i w Mołdawii w latach 90.
3.
Nieobecni
Analizując skład elit rządzących WNP, trudno nie odnotować dwóch
ważnych nieobecnych: wojska i kobiet.
Wśród 222 odnotowanych przedstawicieli posowieckich elit politycznych
znalazło się zaledwie 10 pań: trzy w Mołdawii i po jednej w Azerbejdżanie,
Gruzji, Kirgistanie, Rosji, Turkmenistanie, Uzbekistanie i na Ukrainie. Dość
charakterystyczne, że pod tym względem nie ma większej różnicy pomiędzy
krajami o korzeniach chrześcijańskich i muzułmańskich. Całkowity brak
kobiet w szczytach elit rządzących miał miejsce w Armenii, na Białorusi,
w Kazachstanie i Tadżykistanie.
Nie mniej interesującym przypadkiem jest całkowita nieobecność wojskowych w kręgu rządzących krajami WNP. Nigdzie wysokiej rangi oficer
Armii Czerwonej nie został szefem państwa, rządu, parlamentu (lub jednej
z izb). Pewnym wyjątkiem jest Armenia, której establishment został zdominowany przez wojskowych, wywodzących się jednak z sił zbrojnych Górskiego Karabachu, a pod względem politycznym związanych z Komitetem
Karabach, organizacją o charakterze niesystemowym. Bardzo podobny był
rodowód polityczny Sureta Husejnowa, premiera Azerbejdżanu. Najbliżej
zajęcia głównych stanowisk w państwie przedstawiciele sił zbrojnych byli
w Rosji (Aleksandr Ruckoj, Aleksandr Lebiedź), jednak w obu przypadkach
ponieśli porażkę.
W odróżnieniu od armii inne struktury siłowe, zwłaszcza KGB i w jakiejś mierze MSW, okazały się bardziej sprzyjające dla karier politycznych.
Oficjalne życiorysy siedmiu polityków posowieckich na interesującym nas
szczeblu odnotowują służbę w organach bezpieczeństwa, w sześciu przypadkach mowa jest o MSW. Zważywszy na realia sowieckie i posowieckie,
można domniemywać, że liczby te (zwłaszcza w przypadku KGB) są wyższe,
tutaj jednak musimy poprzestać w sumie na trzynastu osobach.
Porównując reprezentację kobiet, wojskowych oraz przedstawicieli KGB
i MSW w najwyższych władzach państw posowieckich z realiami politycznymi sprzed rozpadu ZSRR, wypada stwierdzić, że w znacznej mierze
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
85
86
Wojciech Zajączkowski
została utrzymana ciągłość mechanizmów selekcji politycznej: żadnych wojskowych, minimum kobiet i łatwość awansu przedstawicieli KGB i MSW.
4.
Rozpad ZSRR – transformacja jak inne?
Analiza przemian zachodzących w elitach posowieckich na przestrzeni dwóch dziesięcioleci – od 1991 do 2012 roku – oraz rodowodu politycznego ich przedstawicieli daje podstawę do sformułowania kilku wniosków
dotyczących zarówno ewolucji społeczeństw WNP, jak i wartości poznawczej paradygmatu transformacji demokratycznej.
Przebieg dynamiki przemian w obrębie elity rządzącej pozwala przede
wszystkim zarysować propozycję periodyzacji pierwszego posowieckiego
dwudziestolecia poprzez wyodrębnienie następujących momentów:
1991-1993 – okres przesilenia politycznego. Jego przejawem stała się
walka o władzę pomiędzy nomenklaturą i siłami niesystemowymi, którym
w kilku krajach (Rosja, Armenia, Azerbejdżan, Gruzja, Mołdawia) udało
się przejąć władzę lub osiągnąć silną pozycję na scenie politycznej (Ukraina, Białoruś). Fenomen ten był w znacznej mierze kontynuacją procesów
zapoczątkowanych przez pierestrojkę i zakończył się zwycięstwem nomenklatury oraz niemal całkowitą porażką ruchu dążącego do zakwestionowania tradycji komunistycznej;
1994-2002 – okres dominacji nomenklatury, która doszła do władzy na
fali konfliktów zbrojnych zarówno o charakterze międzynarodowym, jak
i wewnętrznym, a także zmęczenia społeczeństw kryzysem gospodarczym
i niestabilnością polityczną;
2003-2009 – epoka kolorowych rewolucji, do których doszło w Kirgistanie, Gruzji, na Ukrainie i w Mołdawii i które bardzo silnie oddziałały na
sytuację polityczną w krajach WNP. Wydarzenia te zbiegły się z ustąpieniem przez nomenklaturę dominującej pozycji w elitach rządzących politykom systemowym;
2010-2012 – czas odpływu sił rewolucyjnych (Ukraina, Kirgistan, Gruzja) oraz umocnienia pozycji nomenklatury (Rosja).
Periodyzacja ta, przynajmniej w przypadku trzech pierwszych okresów
ewolucji politycznej krajów WNP, pokrywa się z periodyzacją zaproponowaną dla południowego Kaukazu przez Gię Nodię14.
14 G. Nodia, Political Transformations and Nation-Building in the Post-Soviet South Caucasus, [w:] Re-Inventing
Citizenship in South Caucasus: Exploring the Dynamics and Contradictions Between Formal Definitions
and Popular Conceptions. Final Research Report, CIMERA, Univerisité de Genève, http://www.cimera.org/
files/reports/rr1/tableofcontents.pdf (15.09.2013).
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
Przytłaczająca większość polityków zajmujących najwyższe stanowiska
państwowe na przestrzeni całego dwudziestolecia weszła w dojrzałe życie
jeszcze w ZSRR, wyjątek stanowiła kilkuosobowa grupa młodych polityków (w sumie sześciu), którzy pojawili się w Gruzji, Mołdawii i na Ukrainie
w następstwie kolorowych rewolucji. Wniosek ten pokrywa się z rezultatami badań rosyjskiej posowieckiej elity politycznej, przeprowadzonych przez
Olgę Krysztanowską15. Ciągłość między elitami sowieckimi i posowieckimi
przejawiała się nie tylko w postaci przynależności pokoleniowej, ale również
w kontynuacji niektórych mechanizmów selekcji kandydatów do elit rządzących. Wyznacznikiem tego była eliminacja wojskowych, ograniczenie roli
kobiet i preferencje dla przedstawicieli aparatu bezpieczeństwa oraz MSW.
Co oznaczała ta ciągłość dla rozwoju krajów WNP? Przede wszystkim
kontynuację kultury politycznej oraz wizji świata – gospodarki, społeczeństwa, polityki – ukształtowanej w warunkach systemu totalitarnego. Nie był
on wprawdzie tak represywny, jak pod panowaniem Stalina, jednak aż do
drugiej połowy lat 80. XX wieku zachował wszystkie narzędzia pozwalające
utrzymać podporządkowanie ludzkich umysłów ideologii, a więc cenzurę,
indoktrynację ideologiczną w każdej w zasadzie sferze życia, pełne ograniczenie swobód obywatelskich i izolację od świata zewnętrznego. Dotykamy tu kwestii niezwykle istotnej dla zrozumienia specyfiki transformacji
społeczeństw posowieckich, a mianowicie przygotowania intelektualnego
do takiego wyzwania.
Klasyczne definicje transformacji systemowej powstały w oparciu o materiał porównawczy pochodzący z różnych kontynentów, z wykluczeniem
jednak państw komunistycznych16. Rustow, Huntington, Lijphart przyjmowali milczące założenie, że transformacja dotyczy polityki, nie wymaga natomiast rewolucji w sferze świadomości społecznej. Własność prywatna,
religia, swoboda podróżowania za granicę (czy też słuchania radia w języku obcym), możliwość studiów zagranicznych nie były w zasadzie przedmiotem większych kontrowersji w typowych systemach autorytarnych,
jeśli nie przekładały się bezpośrednio na działania polityczne. Tworzyły
one przestrzeń intelektualną, z której w momencie przesilenia można było
czerpać idee i ludzi mających wyobrażenie o tym, jak powinna wyglądać
alternatywa wobec ancien régime’u. W Związku Sowieckim przestrzeń taka
nie istniała, zamiast niej była ideologia marksistowsko-leninowska oraz jej
strażnicy. Stąd też brały się dziwnie wyglądające z dzisiejszej perspektywy
15 O. Krysztanowska, Anatomia, s. 132 i 151.
16 D. A. Rustow, Transitions to Democracy. Toward a Dynamic Model, „Comparative Politics”, vol. 2, 1970, no.
3, s. 337-363; S. P. Huntington, How Countries Democratize, „Political Science Quarterly”, vol. 106, Winter
1991/1992, no. 4, s. 579-616; A. Lijphart, Democracies: Patterns of Majoritarian & Consensus Government in
Twenty-one Countries, New Haven–London1984.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
87
88
Wojciech Zajączkowski
próby szukania w czasie pierestrojki inspiracji w pismach Marksa, Lenina
czy Bucharina.
Jeśli przyjrzeć się biografiom kilku najważniejszych polityków posowieckich – Borysa Jelcyna, Nursułtana Nazarbajewa, Stanisława Szuszkiewicza, Leonida Kuczmy, Leonida Krawczuka – uderza brak jakichkolwiek
wzmianek o bezpośredniej znajomości świata za żelazną kurtyną w chwili
rozpadu ZSRR17. Nawet w przypadku elity politycznej (Jelcyn, Nazarbajew,
Krawczuk), gospodarczej (Kuczma) czy intelektualnej (Szuszkiewicz) wyobrażenia o świecie zachodnim, w tym o zachodniej demokracji, musiały pochodzić w tej sytuacji z drugiej ręki. „Nowe pokolenie przywódców, którzy
znaleźli się u władzy w 1985 roku – pisał Jegor Gajdar – było wykształcone
lepiej niż poprzednie, jednak zarówno im, jak i ich doradcom brakowało
solidnego przygotowania ekonomicznego. Nie rozumieli w związku z tym,
jak funkcjonuje rynek światowy, jakie związki zachodzą pomiędzy równowagą w handlu zagranicznym, budżetem i zaopatrzeniem ludności, nie
mogli ocenić zagrożeń strategicznych, w obliczu których stanęli”18. Klimat
umysłowy towarzyszący transformacji systemowej ZSRR dobrze oddają
także znamienne słowa Anatolija Czerniajewa, asystenta Gorbaczowa do
spraw międzynarodowych, o XVIII Zjeździe KPZR: „Zbiorowisko otumanionych prowincjuszy i stolicznych demagogów. Poziom występujących
jest tak prymitywny, że nie są w stanie pojąć niczego, co wykracza ponad
»marksizm-leninizm« na poziomie wyższej szkoły partyjnej. W przeciwnym razie – »zdrada!«”19. Słowa Czerniajewa odnosiły się do wydarzania,
które miało miejsce w 1990 roku, kiedy została zniesiona cenzura. Można
zadać sobie retoryczne pytanie, jak stan świadomości sowieckich elit politycznych prezentował się kilka lat wcześniej. Na przełomie lat 80. i 90. XX
wieku Michaił Gorbaczow był, być może, jedynym przedstawicielem sowieckiej elity rządzącej, który w trakcie dwóch podróży do Kanady i ZSRR miał
okazję przyjrzeć się funkcjonowaniu społeczeństw zachodnich, a przecież
nawet i jego zachowanie zostało podsumowane w bardzo znamienny sposób przez jednego z uczestników wydarzeń: „I Gorbaczow, i Ryżkow [premier ZSRR – przyp. W.Z.] bali się przejścia do gospodarki rynkowej, bali
się z powodu niewiedzy, z braku zrozumienia, że jest to nieuniknione”20.
Tutaj chyba należy szukać źródeł rozczarowania Carothersa, McFaula,
Levitsky’ego i Waya przebiegiem transformacji posowieckiej i nieskutecz17 L. Mleczyn, Nazarbajew. Gruppowoj portriet s priezidientom, Moskwa 2010; S. S. Szuszkiewicz, Moja żizn’,
kruszenie i woskrieszenije SSSR, Moskwa 2012; B. Minajew, Jelcyn, Moskwa 2010; M. R. Ziezina, O. G. Małyszewa, F. W. Małchozowa, R. G. Pichoja, Cziełowiek pieriemien. Issliedowanije politiczeskoj biografii B. N. Jelcyna, Moskwa 2011.
18 Je. Gajdar, Gibiel’ impierii. Uroki dlia sowriemiennoj Rossii, Moskwa 2012, s. 315.
19 A. Czerniajew, cyt. za: Mleczyn, Nazarbajew, s. 173.
20 Słowa Wadima Bakatina, w latach 1988-1991 ministra spraw wewnętrznych i przewodniczącego KGB (cyt.:
Je. Gajdar, Gibiel’ impierii, s. 464).
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
nością tradycyjnego modelu transformacji w wyjaśnianiu rzeczywistości
posowieckiej. Na spustoszenia dokonane w umysłach ludzkich przez komunizm nałożyła się ciągłość społeczna i polityczna pomiędzy elitami sowieckimi i posowieckimi oraz wpływ pojedynczych przywódców na ewolucję
systemów politycznych państw, którymi kierują lub kierowali. Odejście od
komunizmu sowieckiego miało swoją specyfikę, której nie uwzględniały
założenia teoretyczne wypracowane w oparciu o materiał odnoszący się
do krajów niemających w ogóle w swej historii epizodu totalitarnego lub
mających dużo łagodniejsze doświadczenie niż stalinizm. Totalitaryzm polegał nie tylko na represjach, był to również stan umysłu21. W przypadku
ZSRR transformacja ustrojowa oznaczała także transformację wspólnoty
epistemologicznej, która w ciągu kilkudziesięciu lat stanowiła element systemu politycznego. Zjawisko to tłumaczy znaczenie, jakie dla historii świata posowieckiego miały i nadal mają elity rządzące. Ukształtowanie się we
wszystkich państwach WNP silnych systemów prezydenckich sprawiło,
że szczególnej wagi nabrał rodowód intelektualny osób stojących na czele tych krajów. Wraz z tymi ludźmi, a także z ich otoczeniem przetrwały
najważniejsze elementy sowieckiej kultury politycznej i właściwego społeczeństwu sowieckiemu sposobu postrzegania świata. Oczywiście nie był to
jedyny czynnik wpływający na mentalność elit rządzących. W ciągu całego
przeszło dwudziestolecia – pomiędzy 1991 i 2012 rokiem – na ich poglądy
silnie oddziałał kontakt ze światem niesowieckim, globalizacja, rewolucja
informatyczna. Jednocześnie w życiu politycznym społeczeństw krajów
WNP dały znać o sobie tradycje przedkomunistyczne22.
Rodowód różnych elementów posowieckiej kultury politycznej oraz ciągłość lub nieciągłość wcześniejszych mechanizmów sprawowania władzy
mają podstawowe znaczenie dla zrozumienia historii obszaru posowieckiego, jednak pełne ujęcie tego tematu wymaga dalszych badań.
Bibliografia
Awen P., Koch A., Riewolucija Gajdara. Istorija rieform 90. iż pierwych ruk,
Moskwa 2013, s. 51-52
Bozóki A., Theoretical Interpretations of Elite Change in East Central Europe, EUI Working Papers, Robert Schuman Centre for Advanced Studies,
RSC no. 2002/55
21 Ograniczeniom poznawczym stanowiącym skutek komunizmu dużo uwagi poświęca J. Staniszkis, Post-
komunizm. Próba opisu, Gdańsk 2005 (zwłaszcza s. 15-63).
22 R. Inglehart, Ch. Welzel, Modernization, Cultural Change and Democracy: The Human Development Sequ-
ence, http://isites.harvard.edu/fs/docs/icb.topic96263.files/culture_democracy.pdf (24.08.2013).
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
89
90
Wojciech Zajączkowski
Buck A. D., Elite Networks and Worldviews during the Yelt’tsin Years, „Europe-Asia Studies”, vol. 59, 2007, no. 4, s. 643-661
Burbulis G. E., Pieriełomnyj momient istorii, [w:] Istorija nowoj Rossii. Oczerki, interwiu, t. 1, red. P. S. Filippow, Moskwa 2011, s. 35
Carothers T., Stepping Back from Democratic Pessimism, Carnegie Papers,
Feb. 2009, no. 99
Carothers T., The End of the Transition Paradigm, „Journal of Democracy”,
vol. 13, 2002, no. 1, s. 5-21
Gajdar J. T., Dni porażenij i pobied, Moskwa 1997
Gajdar Je., Gibiel’ impierii. Uroki dlia sowriemiennoj Rossii, Moskwa 2012, s. 315
Gelman V., Out of the Frying Pan, Into the Fire? Post-Soviet Regime Changes
in Comparative Perspective, „International Political Science Review”, vol.
29, 2008, no. 2, s. 157-180
Gilley B., Democratic Triumph, Scholarly Pessimism, „Journal of Democracy”, vol. 21, 2010, no. 1, s. 160-167
Gorbaczow M., Najedynie s soboj, „Nowaja Gazieta”, 2012, s. 366, 487
Graczow A., Gorbaczow, Warszawa 2003
Hale H. E., Regime Cycles. Democracy, Autocracy, and Revolution in Post-Soviet Eurasia, „World Politics”, vol. 58, 2005, no. 1, 133-165
Huntington S. P., How Countries Democratize, „Political Science Quarterly”,
vol. 106, Winter 1991/1992, no. 4, s. 579-616
Inglehart R., Welzel Ch., Modernization, Cultural Change and Democracy:
The Human Development Sequence, http://isites.harvard.edu/fs/docs/icb.
topic96263.files/culture_democracy.pdf
Krysztanowskaja O., Anatomia rossijskoj elity, Zacharow, Moskwa 2005
Krysztanowskaja O., Transformacija staroj rossijskoj nomenklatury w nowuju elitu, ONS 9/1995, s. 51-65
Levitsky S., Way L. A., The Rise of Competitive Authoritarianism, „Journal of
Democracy”, vol. 13, 2002, no. 2, s. 51-65
Lijphart A., Democracies: Patterns of Majoritarian & Consensus Government
in Twenty-one Countries, New Haven–London 1984
Linz J., The Perils of Presidentialism, „Journal of Democracy”, vol. 1, Winter
1990, no. 1, s. 60-63
McFaul M., The Fourth Wave of Democracy and Dictatorship. Noncooperative Transitions in the Postcommunist World, „World Politics”, vol. 54,
2002, s. 212-244
Minajew B., Jelcyn, Moskwa 2010
Mleczyn L., Nazarbajew. Gruppowoj portriet s priezidientom, Moskwa 2010
Murphy J., Illusory Transition? Elite Reconstitution in Kazakhstan, 1989-2002,
„Europe-Asia Studies”, vol. 58, 2006, no. 4, s. 523-554
Nodia G., Political Transformations and Nation-Building in the Post-Soviet
South Caucasus, [w:] Re-Inventing Citizenship in South Caucasus: Exploring the Dynamics and Contradictions Between Formal Definitions
and Popular Conceptions. Final Research Report, CIMERA, Univerisité
de Genève, http://www.cimera.org/files/reports/rr1/tableofcontents.pdf
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Elity polityczne WNP
Rustow D. A., Transitions to Democracy. Toward a Dynamic Model, „Comparative Politics”, vol. 2, 1970, no. 3, s. 337-363
Staniszkis J., Postkomunizm. Próba opisu, Gdańsk 2005
Szuszkiewicz S. S., Moja żizn’, kruszenie i woskrieszenije SSSR, Moskwa 2012
Woslienski M., Nomienkłatura. Gospodstwujuszczij kłass Sowietskogo Sojuza, Oktiabr’, Moskwa 1991, s. 83
Zakaria F., The Rise of Illiberal Democracy, „Foreign Affairs”, vol. 76, 1997,
no. 6, s. 23.
Ziezina M. R., Małyszewa O. G., Małchozowa F. W., Pichoja R. G., Cziełowiek
pieriemien. Issliedowanije politiczeskoj biografii B. N. Jelcyna, Moskwa 2011
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
91
Iwona Hofman
Problem mniejszości narodowych
w „Notatkach Redaktora”
i archiwum Jerzego Giedroycia
The Problem of National Minorities in Jerzy Giedroyc’s Editor’s Notes
and Archive
Abstract: Jerzy Giedroyc’s interest in the issue of national minorities was the
result of his experience before 1939. This issue was covered in about 40% of
all the commentaries published in emigrational journals Kultura (Culture) and
Zeszyty Historyczne. In his series of articles titled Notatki Redaktora (Editor’s
Notes), Giedroyc was very critical about the politics towards minorities. Therefore, he suggested particular policy solutions concerning education, cultural
activities, freedom of religion and cultivation of minorities’ heritage. Many of
his remarks were focused on Poland, Ukraine, Lithuania, Belarus and Germany,
and can be perceived as another proof of the significance of Giedroyc’s Culture’s East and West program.
The article consists of examples of important quotations from the Editor’s
Notes and Giedroyc’s personal archive, all of which picture the style as well
as the logic of discourse on how harmful stereotypes and historical burden
can be to the rational politics towards minorities (e.g. mutual fears of neo-imperialism). Emigrational chronicles are also analyzed in the article as a source
of information for war refugees of various nationalities in Europe, North and
South America.
Jerzy Giedroyc (1906-2000) był twórcą i jedynym redaktorem miesięcznika
„Kultura” wydawanego w latach 1947-2000 przez Instytut Literacki w Paryżu;
stąd, a także dla odróżnienia od tytułu wydawanego w Warszawie, „Kultura”
Giedroycia zwana jest paryską. W twierdzeniach o wpływie indywidualności
Giedroycia na program pisma i styl redagowania nie ma przesady, aczkolwiek
o profilu wydawnictwa decydował krąg bliższych i dalszych współpracowników Redaktora (ten tytuł, tak właśnie zapisany, upowszechnił Krzysztof Pomian). W różnych latach byli to: Zofia i Zygmunt Hertzowie, Józef Czapski,
Gustaw Herling-Grudziński, Juliusz Mieroszewski „Londyńczyk”, Bohdan
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
94
Iwona Hofman
Osadczuk, Leopold Unger „Brukselczyk” oraz pisarze i eseiści nieangażujący się politycznie, a wspierający literacką stronę przedsięwzięcia, tzn. Jerzy Stempowski, Konstanty Jeleński, Witold Gombrowicz, Czesław Miłosz,
Stefan Kisielewski1.
Problematyka mniejszości narodowych występowała na łamach „Kultury”
w dwóch aspektach: politycznym i kulturowo-historycznym, co wiązało się
z programem pisma. Do czynników ugruntowujących tę tematykę zaliczam:
realizację programu adresowanego do emigracji z państw Europy Środkowej i Wschodniej oraz tzw. programu krajowego, który najogólniej określić
można jako edukację narodową poprzez m.in. wyjaśnianie trudnej historii
Polski i jej sąsiadów oraz aspiracji wolnościowych na obszarze ULB (Ukraina, Litwa, Białoruś), kluczowe dla myśli Giedroycia przekonanie o znaczeniu
słowa, tj. oddziaływania na opinię publiczną za pomocą publicystyki i przy
wykorzystaniu najlepszych piór dziennikarskich, wypracowanie do dziś aktualnej koncepcji politycznej partnerstwa polsko-ukraińskiego2. W tej próbie
systematyzacji nie znajdują się kroniki emigracyjne jako znacznie poszerzające tematykę (o czym poniżej) ani wydawnictwa książkowe Instytutu (co
wymaga oddzielnego opisu).
Badając frekwencyjność wątków tematyki mniejszości narodowych na
łamach „Kultury” i „Zeszytów Historycznych” (kwartalnika wydawanego od
1962 roku), mogę stwierdzić, iż w zasadzie dominuje publicystyka poświęcona mniejszościom ukraińskiej, litewskiej, białoruskiej w Polsce i mniejszości
polskiej w republikach, a później państwach Ukrainy, Litwy, Białorusi. Prawidłowość ta jest charakterystyczna również w odniesieniu do pisma „Bunt
Młodych” (od 1937 roku ukazywało się pod tytułem „Polityka”), którym Giedroyc kierował przed wybuchem II wojny światowej, łącząc pracę redaktorską i radcy w Ministerstwie Rolnictwa, a następnie Przemysłu i Handlu.
Obserwacje zawodowe i doświadczenie osobiste (Giedroyc, pochodzący
z książęcego rodu sięgającego genealogicznie XV wieku, urodził się w Mińsku Litewskim) owocowały współpracą z m.in.: Stanisławem Stempowskim,
1
2
W wyliczeniu tym podaję jedynie najbardziej rozpoznawalnych autorów „Kultury” (dalej: K.), z którymi
Giedroyc prowadził ożywioną korespondencję m.in. na tematy programowe i wydawnicze. G. Herling-Grudziński spełniał niejako podwójną rolę: był recenzentem literackim, ale dostarczał także własne teksty,
np. dziennikowe. Nazwisko S. Kisielewskiego wymieniam ze względu na felietonistykę i artykuły polemiczne drukowane na łamach „Kultury”. Pod pseudonimem Tomasz Staliński Kisielewski wydawał w Instytucie powieści z kluczem, odsłaniające realia PRL, np. Cienie w pieczarze (1971), Śledztwo (1974), Ludzie
w akwarium (1976).
Koncepcja wschodnia, zwana także koncepcją ULB, dojrzała w artykułach J. Mieroszewskiego, inspirowanego m.in. listownie przez Redaktora. Jej zręby powstały w początkach lat 50. XX wieku, a wiązały się
z symbolicznym zrzeszeniem Wilna i Lwowa na rzecz przyszłej niepodległej Litwy i Ukrainy (słynny list
ks. Józefa Majewskiego, K. 1951, nr 11/61). Ta deklaracja, naruszająca niepodległościowe imponderabilia
emigracji londyńskiej, stanowiła pierwszy argument przemawiający za koniecznością opracowania strategii politycznej uwzględniającej dobrosąsiedzkie stosunki suwerennej Polski, Ukrainy, Litwy i Białorusi
jako niepodległych podmiotów politycznych. Koncepcję tę omawiam w książce Ukraina, Litwa, Białoruś
w publicystyce paryskiej „Kultury”, Poznań 2003.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
Stanisławem Vincenzem, Stanisławem Swianiewiczem, Sewerynem Wysłouchem, Piotrem Duninem-Borkowskim, Adolfem Bocheńskim, Ksawerym
i Mieczysławem Pruszyńskimi, Władysławem Bączkowskim, bp. Hryhorym
Chomyszynem, Iwanem Kedrynem-Rudnyćkim, Dmytrem Doncowem.
Na podstawie analizy publicystyki zamieszczonej na łamach obu pism
oraz w świetle książki A. Bocheńskiego Między Niemcami a Rosją (1937)
można wyodrębnić następujące cechy programu wschodniego paralelne do
problematyki mniejszości: porzucenie przymusowej polonizacji Ukraińców, wprowadzenie oddzielnych szkół, a nawet ustanowienie uniwersytetu
ukraińskiego oraz odrębnych kurii narodowościowych, po 50% mandatów
w wyborach parlamentarnych i samorządowych na terenach zamieszkałych
przez ludność mieszaną, równouprawnienie języka ukraińskiego. Szczegółowe wytyczne zaprezentowane przez „Politykę” miały źródło w przekonaniu
o dużej wartości kultury ukraińskiej i jej wkładzie w dziedzictwo Rzeczypospolitej oraz w chęci pozyskania w Ukraińcach lojalnych sprzymierzeńców
w walce z ZSRR. Podobne postulaty, chociaż w mniejszym zakresie uwarunkowanym stanem prawnym, wysuwano wobec Litwinów. Uwrażliwienie Giedroycia w tych sprawach znalazło odbicie i kontynuację na łamach
„Kultury”, chociaż oczywiście trudno mówić o prostym przełożeniu koncepcji lansowanych do 1939 roku. Jednakże wydaje się słuszne twierdzenie
Janusza Korka, iż pomiędzy programami pism zachodzą ostrożne analogie
wynikające z niezmiennych poglądów Giedroycia, takich jak: siłą Polski jest
wspólny potencjał narodów zagrożonych imperializmem rosyjskim i niemieckim, antyracjonalizm, szacunek dla tradycji i aspiracji narodowych
sąsiadów3. Polityczna działalność Giedroycia, m.in. jako sekretarza Rogera
Raczyńskiego, utwierdzała go w przekonaniu, iż błędne były założenia polityki wschodniej II RP, oparte na nietolerancji i asymilacji pozbawiającej
prawa do wyrażenia własnej tożsamości. Giedroyc i jego współpracownicy
przewidywali dramatyczne skutki tej polityki, np. osamotnienie w obliczu
wybuchu konfliktu zbrojnego. Zmiany geopolityczne w Europie po 1945 roku
sprawiły, że problematyka mniejszości narodowych stała się kluczowa w programie wschodnim „Kultury”. Warto dodać, że z dyskusjami na łamach miesięcznika współgrała aktywność ośrodka w Maisons-Laffitte, którą Andrzej
Koraszewski nazwał „interwencjonizmem osobistym” Giedroycia. Należą tu
– przykładowo – apele o wydawanie podręczników w językach mniejszości,
rozwój szkolnictwa, ruchu wydawniczego, wsparcie działań rewindykujących
budowle sakralne i użytku publicznego, które Redaktor formułował nie tylko
3
Por. J. Korek, Paradoksy paryskiej Kultury. Styl i tradycja myślenia politycznego, Lublin 2000, s. 444. W kontekście genezy problemu ważne są ustalenia Marka Króla zawarte w książce Style politycznego myślenia.
Wokół „Buntu Młodych” i „Polityki”, Paryż 1979.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
95
96
Iwona Hofman
w miesięczniku, ale adresował do polityków, redaktorów opiniotwórczych
mediów itd. w Polsce.
Realizacja koncepcji ULB, czyli powtórzę: projektu dobrosąsiedzkich stosunków Polski, Ukrainy, Litwy, Białorusi w warunkach pełnej niepodległości,
odbywała się przez wysokiej jakości publicystykę, współdziałanie „Kultury” z emigrantami ze wschodniej Europy i inteligencją rosyjską, deklaracje
wsparcia dążeń narodów państw wschodniej Europy do samostanowienia.
Działania te nakierowane były na przełamanie stereotypów i uprzedzeń historycznych, zaznajomienie z kulturą oraz łagodzenie obaw przed możliwymi sporami terytorialnymi.
Publicystyka polityczna J. Mieroszewskiego dotyczyła kwestii zasadniczych, m.in. „niepodległości zrzeszonej” (federacja, neutralizacja, buforowość), przebiegu granic. Ich echa powracały w artykułach m.in. Józefa
Łobodowskiego, Iwana Łysiaka-Rudnickiego, Bohdana Osadczuka, Bogumiły
Berdychowskiej, Mirosława Czecha, Borysa Lewickiego, Tomaša Venclovy
oraz w kronikach. Najpełniej jednak problemy mniejszości punktował sam
Giedroyc w cyklu „Notatki Redaktora”, ukazującym się od 1994 roku, a więc
– co należy wyraźnie podkreślić – w pierwszym okresie po transformacji
ustrojowej w Polsce i upodmiotowieniu państw obszaru ULB. „Notatki...”
ukazywały się regularnie przez sześć lat, do śmierci Giedroycia i zamknięcia
„Kultury”. Obszerność materiału źródłowego skłania do wyróżnienia wątków dominujących jako swoistej egzemplifikacji sposobu myślenia i działania Giedroycia.
W pierwszym roku ukazywania się „Notatek...” Redaktor omawiał m.in.:
zbagatelizowanie przez rząd polski ważnej dla Ukraińców uroczystości poświęcenia cmentarza wojskowego w Aleksandrowie Kujawskim, nieprzemyślany memoriał poselski domagający się utworzenia polskiego obwodu
autonomicznego na Litwie, inaugurację Prawosławnego Ordynariatu Polowego, działalność Stowarzyszenia Wspólnota Polska. Apelował o wypłatę
odszkodowań dla poszkodowanych w wyniku akcji „Wisła” oraz byłych więźniów obozu w Jaworznie. Monitował w sprawie braku podręczników do nauki
języka i historii Ukrainy, istnienia stacji PAN w Kijowie, niszczenia cerkwi,
skandalicznego incydentu na Dworcu Wschodnim. W 1995 roku z oburzeniem przyjmował likwidację katedry filologii białoruskiej w białostockiej filii
Uniwersytetu Warszawskiego, a także gigantomanię budowy Domu Polskiego
w Wilnie. W roku następnym – akcenty rozkładały się bardziej równomiernie, tzn. uznanie zyskało m.in. uruchomienie we Lwowie serii wydawniczej
polskich arcydzieł XX wieku, a także: obchody kościuszkowskie na Białorusi,
przekazanie monasteru w Supraślu Kościołowi prawosławnemu, inicjatywa
powołania Instytutu Polsko-Ukraińskiego na zasadzie wzajemności w Krakowie i Kijowie. Krytycznie ocenił Giedroyc niekonsekwentną, niespójną
politykę wschodnią Polski, w tym: niekompetencję ambasadorów na Białorusi i Litwie, pominięcie prezydenta Litwy w zaproszeniu na forum łańcuRoczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
ckie, demontaż kopuły kościoła św. Teresy w Przemyślu, brak reprezentacji
rządowej w święcie na Górze Grabarce, akceptowanie rewizjonistycznych
wystąpień Polaków na Litwie, a przede wszystkim zapominanie w drodze
do NATO i UE o aspiracjach Ukrainy i krajów bałtyckich. Kwintesencją poglądów Redaktora na temat współistnienia narodów i dobrosąsiedzkich stosunków w obszarze ULB było oświadczenie skierowane na ręce prezydenta
Litwy A. Brazauskasa w 1997 roku. Czytamy w nim m.in.: „Najważniejszą
sprawą jest dotarcie do mas społeczeństwa. Przecież przeciętny Polak, Ukrainiec czy Litwin nie zna historii stosunków pomiędzy naszymi narodami,
ma skrzywiony obraz swoich sąsiadów. [...] Cała nadzieja jest w młodym
pokoleniu, nie obciążonym pamięcią przeszłości”4. Rok później postulat
podjęcia konkretnych działań ułatwiających przezwyciężenie stereotypów,
o których pisał J. Giedroyc, nadal był bardzo aktualny, gdyż np. pozbawiono
Polaków mieszkających na Ukrainie, Litwie i Białorusi możliwości odbioru
programów polskiego radia. Negatywnym echem odbijały się niezałatwione od lat problemy liceum białoruskiego w Hajnówce, strażnicy w Puńsku,
monasteru w Supraślu. W 1999 roku „Notatki...” dotyczyły bulwersujących
aktów ingerowania władz polskich w sprawy wewnętrzne sąsiadów, a taką
wymowę miało udzielenie koncesji dla Radia „Wolna Białoruś”. Mentorski
ton „Posłania Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej do narodu białoruskiego”
potwierdzał, że Polacy nie pozbyli się niczym nieuzasadnionego poczucia
wyższości wobec sąsiadów. W kwestiach bieżących Giedroyc informował, że
dyplomy Uniwersytetu Polskiego w Wilnie nie są honorowane na Litwie, na
trasie pielgrzymki papieskiej zabrakło Wilna i Sejn, z Polski nie pospieszyła
żadna akcja humanitarna po katastrofie w mińskim metrze („Kultura” wyasygnowała 5 tys. franków na pomoc rodzinom ofiar). Niemal do ostatnich
chwil swego życia Redaktor zajmował się obserwacją wolno postępującego
procesu normalizacji stosunków z suwerennymi państwami za wschodnią
granicą. W 2000 roku, zamykającym istnienie „Kultury”, zdążył jeszcze podać w wątpliwość celowość wprowadzenia wiz dla obywateli byłych republik
radzieckich (czy zastosowanie się do dyrektyw Unii Europejskiej nie wywoła
wrażenia budowania następnego muru między Wschodem i Zachodem?),
a w związku z tym skrytykować bałagan na polskich przejściach granicznych.
Z zadowoleniem przyjął wizytę przewodniczącego Światowego Kongresu
Ukraińców A. Łozymskiego w Warszawie. Analizował motywy postępowania znanego malarza Leona Tarasewicza, który odmówił przyjęcia nagrody prezydenta Białegostoku w geście protestu przeciwko nieufności wobec
Ukraińców i prawosławnych.
4
„Notatki Redaktora”, K. 1997, nr 10/601, s. 124.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
97
98
Iwona Hofman
Ze względu na charakter tego artykułu oraz dla uwypuklenia stylu opisująco-perswazyjnego zacytuję w tym miejscu szczególnie istotne fragmenty
„Notatek...” w następującym wyborze:
„Ministerstwo Kultury i Sztuki odmówiło przyznania dotacji redakcji
»Przeglądu Prawosławnego«, który ukazuje się w Białymstoku. W ogóle dotacje dla mniejszości narodowych przewidziane w budżecie z niewiadomych
powodów nie są do tej pory wypłacone”5.
„W tej chwili toczy się wielka dyskusja na temat mniejszości polskiej,
przede wszystkim jest to sprawa mniejszości polskiej na Litwie i Białorusi
oraz sprawa repatriacji Polaków z republik środkowoazjatyckich. Dyskusja
chaotyczna, pełna ignorancji, demagogii i chciejstwa. Dużą, niestety, w tym
zamieszaniu rolę odgrywa p. Andrzej Stelmachowski, prezes Stowarzyszenia Wspólnota Polska.
Zacznijmy od Litwy. Od dłuższego czasu trwa kampania w sprawie dotowania przez Polskę polskiego uniwersytetu w Wilnie. Parokrotnie „Kultura”
poruszała ten problem, twierdząc, że jest to pomysł nierealny i szkodliwy.
Na miejscu nie ma kompetentnej kadry profesorskiej, sprowadzenie zaś
specjalistów z Polski jest nie tylko niezmiernie kosztowne, ale nie zapewnia
ciągłości wykładów. Tak samo jest niecelowe, by studenci w dziedzinach specjalistycznych, jak medycyna, studiowali w Polsce. Przecież po ukończeniu
studiów mają pracować na Litwie a nie w Polsce, nie mówiąc już o różnych
trudnościach, jak nostryfikowanie dyplomów. Jedynym realnym rozwiązaniem jest rozbudowa studiów na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie już bardzo
dynamicznie funkcjonuje Katedra Filologii i Literatury Polskiej przy bardzo
życzliwym stosunku władz uniwersytetu. Wydaje mi się, że główny wysiłek
powinien być skierowany na rozbudowę polskiego szkolnictwa powszechnego i licealnego. Tak samo bardzo jest potrzebna pomoc dla polskich rolników, którzy znajdują się w bardzo trudnej sytuacji po likwidacji kołchozów,
nie posiadając ani odpowiedniego sprzętu rolniczego ani przygotowania do
pracy indywidualnej. Trochę się w tej dziedzinie robi, ale w sposób niewystarczający. Ten problem pomocy dla rolnictwa polskiego jest również jak
najbardziej aktualny na terenie Białorusi i Ukrainy, gdzie są identyczne trudności w dziedzinie przejścia od gospodarki kolektywnej do indywidualnej.
Jeśli zaś idzie o Polaków w republikach środkowoazjatyckich, to tu jest
prawdziwe pomieszanie z poplątaniem. Przede wszystkim praktycznie biorąc o Polakach w tych republikach nic się nie wie. Do tej pory nie ma jeszcze na tych terenach polskiej sieci konsularnej, dopiero teraz projektuje się
otwarcie polskiej ambasady w Ałma-Acie jak również w Taszkiencie i Aszchabadzie. Nie bierze się również po uwagę, że większość Polaków na tych
terenach to są Polacy wywiezieni we wczesnych czasach stalinowskich przy
5
„Notatki Redaktora”, K. 1994, nr 7/562 – 8/563, s. 154.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
likwidacji polskich okręgów autonomicznych, dla których byłaby to nie repatriacja, ale przeskok do nieznanych im warunków. Nie bierze się również
pod uwagę, że np. w Azerbejdżanie sytuacja Polaków jest bardzo dobra i tam
odgrywają oni znaczną rolę w republice. Trzeba również pamiętać, że repatrianci w Polsce znajdują się w bardzo ciężkich warunkach. Trudny i ciężki
będzie problem adaptacji. Osadzanie ich, np. na roli będzie rzeczą praktycznie niemożliwą, gdyż są oni wychowani w kołchozach i nie mają pojęcia
o gospodarce indywidualnej. [...] W tej chwili, to co można zrobić w Rosji, to
odbudować inteligencję polską, której praktycznie tam nie ma, bo pionierski
wysiłek nauczycieli z Polski i Kościoła jest całkowicie niewystarczalny mimo
ich imponującej ofiarności. Wykształcenie tam warstwy inteligenckiej miałoby dla nas ogromne znaczenie, znajomość bowiem tamtejszych stosunków
a przede wszystkim języka praktycznie nie istnieje na Zachodzie. Tutaj Polacy mogliby odegrać wielką rolę chociażby jako tłumacze. [...] Należałoby
tutaj rozbudować system stypendiów. Niestety trudnością jest to, że mimo
dużych perspektyw, praktycznie nie ma amatorów na studia w republikach
środkowoazjatyckich. [...] Niewątpliwe w tym jest bardzo duża wina naszych
władz, które nie potrafią pokazać tej młodzieży jakie mogą być perspektywy
pracy na terenach azjatyckich, a mamy przecież świetne wzory z przeszłości
jaką pionierską rolę odgrywali Polacy w okresie caratu na Syberii, w Charbinie, przy budowie kolei transsyberyjskiej, by wymienić kilka przykładów.
Niestety to wszystko razem jest wynikiem kompletnego braku naszej polityki wschodniej w najszerszym tego słowa znaczeniu. Wymaga to również
przestawienia opinii społecznej. Charakterystyczne jest dla Polski to, że prasa, radio, telewizja poświęcają tyle czasu, wysiłku i pieniędzy np. Afryce Południowej, a jeśli idzie o Wschód to nie wychyla się praktycznie nosa poza
Moskwę i okolice. Niestety za mało jest Kapuścińskich czy prac nielicznych
i odosobnionych ośrodków, jak działalność Piotra Mitznera, Jana Malickiego czy Cywińskiego; lista ich jest bardzo krótka”6.
„W tym roku została rozwinięta na dużą skalę akcja kolonii dla dzieci polskich z Litwy, Białorusi, Ukrainy i Kazachstanu. Jak również została zwiększona liczba stypendiów na studia dla Polaków z tamtych terenów. Sądzę,
że byłoby celowe zorganizowanie również wycieczek dla polskich rolników,
by mogli się zapoznać z organizacją indywidualnych gospodarstw rolnych.
[...] Jeśli idzie o produkcję sprzętu rolniczego to pierwsze kroki podjęło na
Litwie Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, ale na małą skalę, a podobne
ośrodki należałoby zorganizować na Białorusi i Ukrainie. Też w tym wypadku produkcja ta powinna służyć nie tylko Polakom”7.
6
7
Ibidem, s. 158-160.
„Notatki Redaktora”, K. 1994, nr 4/559, s. 178.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
99
100
Iwona Hofman
„W tegorocznym budżecie na pomoc dla mniejszości narodowych w Polsce przewidziano tylko 8 mld starych złotych. Od paru lat ta pozycja jest stale
zmniejszana. Te 8 miliardów to zaledwie 50% najważniejszych potrzeb. Powoduje to trudności lokalowe, zawieszanie pism i ograniczanie wydawnictw.
Dla zaspokojenia najniezbędniejszych potrzeb jest konieczne podniesienie
tej kwoty do 11 mld złotych. Chciałbym zaapelować do p. ministra Dejmka,
z którym w bardzo wielu sprawach się nie zgadzam, ale jestem pełen uznania dla jego niezależnej postawy przełamywania biurokratycznych trudności
w swoim resorcie – by zechciał się tą sprawą zająć. Zagadnienie mniejszości
nabiera specjalnego znaczenia w chwili postępującej destabilizacji w Rosji
i rosnących trudności na Ukrainie i Białorusi”8.
„W Trybunie w numerze z 15-go stycznia br. ukazał się artykuł Wojna
polsko-litewska. W Sejnach i okolicach od kilku lat ma miejsce szereg incydentów i konfliktów z mniejszością litewską, w czym niestety – duży udział
bierze polski kler katolicki, utrudniający prowadzenie mszy w języku litewskim i mianowanie księży Litwinów lub mówiących przynajmniej po litewsku. Półtora roku temu otwarto w Sejnach konsulat litewski. Szyld konsulatu
był wielokrotnie oblewany czerwoną farbą, a sprawców nigdy nieudało się
ustalić, mimo licznych protestów konsula. Dopiero od 13-go stycznia br.
przed konsulatem stoi policyjny radiowóz. Komenda Rejonowa Policji w Sejnach twierdzi, że ma za mało ludzi by na dłuższą metę pilnować konsulatu.
Zastanawiam się, jaka byłaby reakcja opinii polskiej, gdyby coś podobnego miało miejsce powiedzmy w Kownie z polskim konsulatem. Nie brakuje spektakularnych gestów przyjaźni czy wizyt, które nie mają żadnego
praktycznego znaczenia. W dalszym ciągu toleruje się tak szkodliwe antagonizmy narodowościowe. Zwracam uwagę, że Trybuna, która zamieściła
ten reportaż jest organem rządzącego stronnictwa”9.
„Ostatnio mamy bardzo napięte stosunki z Białorusią, której wchłanianie przez Rosję przedstawia dla nas największe niebezpieczeństwo. Niestety,
poza słownymi deklaracjami, czy konferencjami, nic się nie robi. Ambasada polska w Mińsku nie jest obsadzona, nie funkcjonuje tam Instytut Polski, o którego powołanie Kultura walczy od paru lat. Książki i czasopisma
polskie są tam niedostępne. Naszym zadaniem jest pomoc w rozwoju świadomości narodowej Białorusinów i opieka nad mniejszością polską na Białorusi. Proponujemy, by na uniwersytecie w Białymstoku otworzyć katedrę
historii i kultury białoruskiej”10.
„Nie najlepiej jest z naszymi stosunkami z Ukrainą. Zdawało się, że
wszystko jest na najlepszej drodze: wizyta prezydenta Kuczmy w Polsce,
8 „Notatki Redaktora”, K. 1995, nr 4/571, s. 125.
9 „Notatki Redaktora”, K. 1996, nr 3/582, s. 102.
10 „Notatki Redaktora”, K. 1996, nr 6/585, s. 113.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
przygotowywany Festiwal Kultury Polskiej we Lwowie na jesieni br., a jednocześnie wybucha konflikt spowodowany demontażem kopuły na kościele
św. Teresy w Przemyślu, który do 1946 r. był katedrą Kościoła grecko-katolickiego. Konflikt ten – ponownie sprowokowany przez zakon oo. karmelitów
bosych – praktycznie został zaaprobowany przez miejscowego wojewodę,
Stanisława Bajdę. Reakcja sejmu, a właściwie Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych była bardzo miękka. Kto wreszcie ponosi odpowiedzialność w rządzie za naszą politykę wschodnią? Z rosnącym niepokojem
obserwuję, że wielu wojewodów zaczyna prowadzić własną politykę. [...]
Rząd przejawia tu całkowitą bezradność”11.
„W Polsce uczy się obecnie ok. 2300 Polaków ze Wschodu, głównie
z Ukrainy, Białorusi i Litwy, ale także z Łotwy, Rosji i Kazachstanu. Z tej
liczby 1640 osób studiuje na wyższych uczelniach. Są 124 doktoraty. Duża
część przyjętych na studia Polaków ze wschodu ma duże trudności w nauce.
Wynika to z niższego poziomu szkół średnich na Ukrainie i Białorusi. Praktycznie biorąc te studia są jedynym kanałem imigracyjnym dla najzdolniejszych, bowiem tylko jednostki wracają do swojego kraju. Jest bardzo ważne
odtworzenie inteligencji wśród Polonii na Wschodzie, ale znacznie praktyczniejsze byłoby przyznawanie im stypendiów na studia na terenie ich krajów.
Obecnie stosowana metoda przyczynia się tylko do osłabiania Polonii a nie
jej wzmocnienia”12.
„Problem Polaków na Litwie jest klasycznym przykładem braku polityki
wschodniej rządu polskiego. Wydawałoby się, że politykę rządu reprezentuje
ambasador Widacki, który konsekwentnie dąży do normalizacji stosunków
polsko-litewskich, a specjalnie broni pozycji mniejszości polskiej. Jego polityka jest gwałtownie zwalczana przez kilku liderów Związku Polaków na
Litwie i jego politycznej przybudówki Akcji Wyborczej Polaków na Litwie.
Przez swoją demagogiczną działalność liderzy ci pogłębiają tylko szkodliwe
antagonizmy polsko-litewskie. Ich działalność znajduje, niestety, poparcie
w Polsce, a przede wszystkim u przewodniczącego Stowarzyszenia Wspólnota Polska – prof. Andrzeja Stelmachowskiego. Prof. Stelmachowski, pod ich
wpływem, dzieli Polaków na Litwie na niedobrych – pro litewskich i dobrych
– antylitewskich, którym należy pomagać. Popiera on utopijną koncepcję
tworzenia polskiego uniwersytetu w Wilnie czy budowy Domu Polskiego.
O tych sprawach pisałem zresztą kilkakrotnie w swoich Notatkach.
Ta nieodpowiedzialna działalność pp. Maciejkiańca i Sienkiewicza spotyka się na szczęście z rosnącym oporem. Najlepszym dowodem jest powstała nowa organizacja Kongres Polaków Litwy czy też działalność Czesława
Okińczyca lub p. Mieczkowskiego.
11 Ibidem, s. 114.
12Ibidem.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
101
102
Iwona Hofman
Przypuszczam, że jest sprawą pilną, by premier RP zainteresował się tym
i powołał np. komisję międzyministerialną dla uregulowania tych spraw,
a przede wszystkim dla zastanowienia się, w jakim kierunku powinna funkcjonować Wspólnota Polska p. Stelmachowskiego, jak również wyjaśnić m.in.
sprawę repatriacji Polaków ze Wschodu, bo w tej dziedzinie jest kompletny chaos i zbyt wiele krzyżujących się inicjatyw, i tu inicjatywy Wspólnoty
są nie bardzo szczęśliwe”13.
„Dla 14.000 uczniów 130 polskich szkół na Litwie wydaje się około 140 tytułów podręczników nie tylko do nauki języka polskiego, ale do wszystkich
przedmiotów szkolnych. W 1997 roku mają być wydane 23 tytuły. Na Litwie
wszystkie podręczniki szkolne są drukowane na zamówienie Ministerstwa
Oświaty, wykupowane przez to Ministerstwo i wysyłane do szkół, gdzie
uczniowie otrzymują je bezpłatnie. W Polsce w 1996 roku wydano jeden
podręcznik do nauki języka litewskiego. Obecnie w Polsce litewskiego jako
języka ojczystego uczy się około 1000 uczniów. Litwini tłumaczą na polski
podręczniki litewskie – żeby Polacy mogli się z nich uczyć. W Polsce w jedynym liceum litewskim uczniowie takiej pomocy nie mają – nauczyciele
opowiadają im po litewsku polskie podręczniki. Pierwszą i jedyną jaskółką
w tym roku będzie przygotowywana przez Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne historia Litwy w języku litewskim”14.
„Jest także niedobrze na odcinku naszej polityki wobec mniejszości narodowych. Niepotrzebne szykany i trudności w stosunku do mniejszości białoruskiej. Pomijając sprawę liceum białoruskiego w Hajnówce, która ostatnio
była tak nagłośniona, dotyczy to zresztą i innych liceów narodowościowych.
Cofnięta została subwencja na odbudowę monasteru w Supraślu, a teraz,
ostatnio, powstał konflikt w Puńsku, gdzie utworzono strażnicę Straży Granicznej zabierając w tym celu część budynku Ośrodka Zdrowia. Ośrodek ten
był zbudowany przez społeczeństwo litewskie bardzo wielkim wysiłkiem finansowym. Strażnice są niewątpliwie niezbędne dla zabezpieczenia naszej
granicy, a specjalnie na wyjątkowo niespokojnym odcinku granicy polsko-litewskiej. Ale przecież można było tę strażnicę wybudować, uzyskując od
gminy w Puńsku działki pod budowę nowej placówki. Niestety, problem
mniejszości znajduje się w gestii szeregu ministerstw i placówek centralnych
czy województw, z których każdy prowadzi własną politykę. W swoim czasie
zwróciłem się do premiera Buzka z sugestią utworzenia przy premierze stanowiska podsekretarza stanu wyposażonego w odpowiednie kompetencje,
który by tę politykę skoordynował i prowadził; i że jest konieczne, by rząd
opracował wytyczne tej polityki. Niestety, nie otrzymałem na to żadnej odpowiedzi. Zresztą obawiam się, że gdyby nawet ta sugestia była zrealizowa-
13 „Notatki Redaktora”, K. 1996, nr 7/586 – 8/587, s. 135-136.
14 „Notatki Redaktora”, K. 1997, nr 4/595, s. 117.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
na, to zostałby wyznaczony na to stanowisko ktoś równie mało kompetentny
jak minister Czarnecki jeśli idzie o sprawy europejskie”15.
„Sejm nie uważa za stosowne zajęcie się szykanami jakim podlega ludność
białoruska w województwie białostockim. Specjalizuje się w tym wojewoda białostocki p. Krystyna Łukaszuk, o której działalności już wielokrotnie
wspominaliśmy w Kulturze. Zajęcie się jej działalnością byłoby tym bardziej
wskazane, że nie tak dawno odmówiła ona spotkania się z Komisją Sejmową ds. Narodowościowych, a ostatnio sprzeciwiła się postawieniu pomnika na cmentarzu w Bielsku Podlaskim dla uczczenia trzydziestu furmanów
zamordowanych w czasie ostatniej wojny przez oddział Pogotowia Akcji
Specjalnej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego dowodzonego przez
kapitana Romualda Raisa, ps. „Bury”. Sprawa pomnika jest, pod różnymi
pretekstami, stale odkładana ku rozgoryczeniu ludności białoruskiej. Postępowanie p. Krystyny Łukaszuk znajduje wyraźne poparcie rządu, chociażby przez fakt, że przy ostatnich reformach administracyjnych nadal została
utrzymana na stanowisku”16.
„Znowu odżyła sprawa Radia Wolna Białoruś w Białymstoku, tym razem
pod nazwą Racja. Prezes zarządu spółki Racja, Eugeniusz Wappa, jest bardzo oszczędny jeśli idzie o informacje. Podaje tylko że Radio ma być adresowane głównie do mniejszości białoruskiej w Polsce, i nie ukrywa, że ma
ono współpracować z opozycją na Białorusi. Tak, jak w stosunku do Radia
Wolna Białoruś, jestem temu kategorycznie przeciwny. Cokolwiek by się nie
mówiło, to Radio funkcjonujące na terenie Polski będzie firmowane przez
Polskę. Otóż Polska prowadzi własną, samodzielną politykę zarówno w stosunku do mniejszości białoruskiej jak i w stosunku do Republiki Białoruskiej.
Istnieje radio i telewizja w Białymstoku, jest program V Radia w Warszawie
prowadzony przez tak kompetentną osobę jak p. Bogumiła Berdychowska.
Istnieje sekcja białoruska w Radio Swoboda-Liberty, które reprezentuje politykę amerykańską wobec Białorusi i które, o ile mi wiadomo, współpracuje z opozycją białoruską. Bardzo mnie zaskoczyła rozmowa z Bolesławem
Sulikiem, przewodniczącym KRRiTV, który uważa, że podanie o koncesję
Radia Racja ma być potraktowane rutynowo i że koncesja będzie przyznana. Bolesław Sulik nie bierze pod uwagę, że przyznanie koncesji jest aktem
politycznym, i byłoby ciekawe się dowiedzieć, kto jest inspiratorem zarówno
Radia Wolna Białoruś jak i Racja. Ciekawe, że również na Litwie są zabiegi
o utworzenie analogicznej radiostacji”17.
„Zarząd miasta Białystok przyznał nagrodę artystyczną prezydenta miasta w dziedzinie upowszechniania kultury Leonowi Tarasewiczowi za cało-
15 „Notatki Redaktora”, K. 1998, nr 12/615, s. 117.
16 „Notatki Redaktora”, K. 1999, nr 3/620, s. 104.
17 „Notatki Redaktora”, K. 1999, nr 4/621, s. 108.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
103
104
Iwona Hofman
kształt dorobku artystycznego oraz promocji kultury białostockiej i miasta
Białystok w Polsce i na świecie. Leon Tarasewicz jest jednym z najbardziej
cenionych współczesnych polskich plastyków. [...] Tarasewicz odmówił
przyjęcia nagrody białostockiej. W liście do p. Ryszarda Tura, prezydenta
miasta, Tarasewicz napisał: Nie mogę jej przyjąć. Nie pozwala mi na to budowana w mieście przez ostatnie dziesięciolecie atmosfera nieufności do nas
Białorusinów i prawosławnych... Stosunki międzyludzkie w mieście zależą od
poczynań miejscowych władz, a te, niestety, nadal, jako rządząca większość,
podejmują nieodpowiedzialne kroki w kierunku niepotrzebnego jątrzenia
i atakowania mniejszości... Prowadzi to do nasilenia postaw nacjonalistycznych polskiej większości oraz zastraszenia i lęku wśród mniejszości... Niedobrze świadczy, że niemal wszystkie urzędy piastuje tu polska większość. Rodzi
to sytuację, w której podwładni prawosławni boją się o utratę miejsca pracy.
Od dawna alarmujemy o fatalnej polityce narodowościowej w województwie
podlaskim. Niestety, nasze alarmy, jak dotąd, są całkowicie bezskuteczne”18.
Poświęcam „Notatkom Redaktora” tyle uwagi, gdyż porządkując archiwum Giedroycia, postawiłam tezę, iż są one następstwem związku wnikliwej lektury zróżnicowanej światopoglądowo prasy, gromadzenia wycinków
z prasy światowej oraz przygotowywania podkładu prasowego do wybranych
zagadnień będących w domenie jego zainteresowań.
W świetle wybranych cytatów, odzwierciedlających charakterystyczne
wątki podejmowane przez Giedroycia w zakresie praktyki politycznej na
Wschodzie, teza ta wydaje się uzasadniona. Redaktora, tak jak do 1939 roku,
interesują głównie pragmatyczne aspekty deklaracji politycznych, a więc
kładzie nacisk na realizację postulatów dotyczących szkolnictwa, mediów,
kultury, współżycia między mniejszościami, poszanowania religii itd. Giedroyc – krytyczny wobec Polski po 1989 roku – również sceptycznie, moralizatorsko, a czasami wręcz stronniczo oceniał realizację koncepcji ULB
w warunkach młodej demokracji19.
Drugim zbiorem dokumentów ważnym w konstruowaniu obrazu problematyki mniejszości w wizji „Kultury” jest archiwum osobiste Redaktora,
powierzone w zapisie testamentowym Leopoldowi Ungerowi. Sądząc z komentarza, jakim opatrzył zapis, przywiązywał dużą wagę do opracowania
w przyszłości zgromadzonych dokumentów. Były dla niego istotne, skoro
przechowywał je w swoim gabinecie blisko biurka, tak aby zawsze móc sięgnąć do teczek. Poszukiwał zatem takiego spadkobiercy, który doceni ich znaczenie nie tylko w kontekście sentymentalnym. Swoje archiwum Giedroyc
18 „Notatki Redaktora”, K. 2000, nr 3/630, s. 140-141.
19 Szczegółową analizę zawartości „Notatek Redaktora” przedstawiłam w artykułach: „Notatki Redaktora”.
Jerzy Giedroyc o „nowej” Polsce, [w:] Aere Perennius. Profesorowi Gerardowi Labudzie dnia 28 XII 2001 roku
w hołdzie, red. A. Czubiński i in., Poznań 2001, s. 272-284; Jerzego Giedroycia i Jana Nowaka-Jeziorańskiego
myślenie o nowej Polsce, „Studia Polityczne”, 2007, nr 20, s. 181-203.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
postrzegał jako źródło do merytorycznego opracowania problemu recepcji
„Kultury”, zwłaszcza po 1989 roku, przede wszystkim w płaszczyźnie urealniania koncepcji politycznych; te były przez wielu przywoływane jako zapłon własnego myślenia o polityce – m.in. Lecha Wałęsę, Leszka Millera,
Aleksandra Kwaśniewskiego – co Giedroycia niezmiernie irytowało, gdyż
pozbawione było oparcia w działaniu.
Materiały przekazane do dyspozycji Leopolda Ungera to czternaście
teczek zawierających wycinki prasowe oraz maszynopisy m.in. wywiadów
udzielanych przez Jerzego Giedroycia. Kolejno są to: trzy segregatory – kartony opisane następująco: „Wypowiedzi i Oświadczenia”, „Wycinki prasowe
Kultura”, „Oświadczenia i Wypowiedzi Dublety”, „Wycinki bez daty”. W każdym z nich znajdują się po dwie teczki. W pierwszym – Wypowiedzi Jerzego Giedroycia (oryginały) 1992-1994, Wypowiedzi Jerzego Giedroycia bez
daty 1980-1991. W drugim – Wycinki o Kulturze 1989-1991, teczka oznaczona tylko datami 1965-1972 do 1988. W trzecim – Dublety, bez daty. Ponadto
w archiwum osobistym są teczki zawierające wypowiedzi Jerzego Giedroycia ułożone chronologicznie od 1990 do 1996 roku (przechowywane w tzw.
schowku, w piwnicy, widocznie z braku miejsca w gabinecie) i z lat 1998-1999.
Nie można jednak wykluczyć, że za życia Redaktora lub w ciągu dziesięcioletniego „leżakowania” materiały w teczkach uległy przemieszaniu lub wypożyczone – np. w trakcie kwerendy – nie wróciły na miejsce bądź zostały
umieszczone w przypadkowej obwolucie. Wniosek ten nasuwa się zwłaszcza po przejrzeniu segregatora z dubletami oraz po weryfikacji dat. Szacunkowo oceniam, że w zbiorze teczkowym znajduje się ok. 1200 wycinków20.
Tytuły widniejące na obwolutach nie są adekwatne do zawartości zbioru,
wyznaczają jednak najogólniejszy plan analizy. Jerzy Giedroyc zbierał wycinki dotyczące „Kultury” w różnych aspektach: przedruków lub cytowań
publicystyki, działalności jako ośrodka politycznego, aktywności autorów
– nawet sporadycznie goszczących na łamach miesięcznika, polemiki z linią programową (skromniej: z artykułami z kolejnych numerów). Utożsamiając się z „Kulturą”, swoje wypowiedzi traktował na równi z pozostałymi.
Giedroyc, jak inni wybitni redaktorzy, kolekcjonował wszystko, co mogło
być przydatne dla „Kultury”: świadczyć o zasięgu jej oddziaływania, stanowić źródło informacji czy inspiracji do podejmowania jakiejś tematyki, sprawiać satysfakcję autorom. W ostatnim dziesięcioleciu – także argumentować
20 Używane w opisie ręcznym teczek słowa„wypowiedzi”,„oświadczenia”, a nawet –„dublety” należy rozumieć
bardzo szeroko i potocznie. Są to bowiem różne formy dziennikarskie, np. wywiady z Jerzym Giedroyciem, zapisy rozmów lub dyskusji radiowych z jego udziałem, recenzje książek poświęconych „Kulturze”
lub problematyce bliskiej Giedroyciowi, artykuły dotyczące Instytutu Literackiego i „Kultury”, komentarze,
przedruki artykułów z „Kultury” (m.in. w pismach drugiego obiegu), oświadczenia Giedroycia dla prasy
wydawanej w Polsce, skopiowane przedmowy lub rozdziały książek interesujących Redaktora, kilka listów,
w tym do Adama Michnika.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
105
106
Iwona Hofman
potrzebę kontynuacji funkcjonowania pisma. Warto przypomnieć, że takie
archiwa pieczołowicie tworzyli Mieczysław Grydzewski, Jerzy Turowicz,
Jarosław Iwaszkiewicz, podobnie jak Giedroyc długoletni redaktorzy kierujący jednoosobowo (z elementami autorytaryzmu) czasopismami ważnymi
i opiniotwórczymi, tj. „Wiadomościami” (myślę o „Wiadomościach” bezprzymiotnikowych, wydawanych w Londynie), „Tygodnikiem Powszechnym”, „Twórczością”21.
Jerzy Giedroyc czytał i archiwizował materiały m.in. z następujących tytułów prasowych: „Tygodnik Solidarność”, „Polityka”, „Nowe Książki”, „Związkowiec”, „Przegląd Polski”, „Dziennik Bałtycki”, „Obserwator Wielkopolski”,
„Kurier Zachodni”, „Res Publica”, „Więź”, „Kwartalnik Literacki”, „Trybuna”, „Sztandar Młodych”, „Polska Zbrojna”, „Życie Warszawy”, „Panorama”,
„Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”, „Spotkania”, „Tygodnik Powszechny”,
„Wprost”, „Gazeta Krakowska”, „Aneks”, „Tygodnik Mazowsze”, „Życie Literackie”, „Przegląd Polityczny”, „Przegląd”, „Dziś”. Jako autor cyklu powoływał się
na te lektury w „Notatkach...”. Gromadził także wycinki z prasy ukazującej się
poza cenzurą w Polsce oraz z prasy europejskiej np. „Die Welt”, „Neue Zürcher Zeitung”, „Le Figaro”, „Lietuvos Aidas”. Dla badaczy recepcji „Kultury”
materiały te mogą być interesującym świadectwem zasięgu oddziaływania
miesięcznika, zwłaszcza w kontekście dyskusji o jego elitarnym charakterze. Tym bardziej że wśród dokumentów znajdują się również scenariusze
rozmów radiowych wielu rozgłośni światowych, w których to programach
brali udział przedstawiciele pisma. Na podstawie zgromadzonego archiwum
należy przyjąć, że sam Jerzy Giedroyc starannie tropił ślady oddziaływania
(przedruki, omówienia, cytaty, wywiady), miał bowiem pełną świadomość,
że czym innym są wypowiedzi o bliskości ideowej „Kultury” (częste zwłaszcza po 1989 roku w Polsce i wywołujące niedowierzanie, a potem irytację
Redaktora), czym innym zaś urealnienie koncepcji i wizji lansowanych przez
ośrodek w Maisons-Laffitte.
Zawartość teczek uświadamia rozległość zainteresowań Jerzego Giedroycia, a zarazem ich monotematyczność. Wyraźnie rysuje się kilkanaście
zespołów problemowych, np. Jerzy Giedroyc o historii, II Rzeczpospolitej,
życiu politycznym w Polsce, Solidarności, początkach transformacji, lustracji,
elitach i społeczeństwie, Kościele, wojsku, mediach, geopolityce, Niemczech,
Rosji, polityce wschodniej, Ukrainie, Litwie, wreszcie – o „Kulturze”. Część
wypowiedzi ma charakter doraźnej interwencji lub bieżącego komentarza,
często spersonalizowanego, prawie zawsze – krytycznego. Niekiedy jest to
odpowiedź na pytanie znaczące w chwili, gdy wybrzmiewała, co widoczne
21 Por. I. Hofman, Kwintet solistów. O długoletnich redaktorach i ich pismach, [w:] Na obrzeżach polityki, cz. III,
red. M. Kosman, Poznań 2002, s. 115-128; I. Hofman, Wzór redaktora – model redakcji: „Tygodnik Powszechny”, „Polityka”, „Twórczość”, [w:] Prasa dawna i współczesna, cz. III, red. M. Kosman, Poznań 2002, s. 61-94.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
jest zwłaszcza w blokach: Jerzy Giedroyc o Solidarności, początkach transformacji, życiu politycznym. Z tych względów niezbędna jest przy lekturze
materiałów teczkowych znajomość współczesnego kontekstu, wydarzeń lub
osób wymienionych przez Giedroycia. Drugie zastrzeżenie, które należy tu
uczynić, to wskazanie powtarzalności motywów wypowiedzi Redaktora.
Przykładowo, zestawiając wypowiedzi na temat geopolityki i kierunków polityki zagranicznej, można zaobserwować identyczne frazy, lekko modyfikowane w zależności od pożądanego rozłożenia akcentów. Mniejsza o styl:
charakterystyczne sformułowania są jego wizytówką, ale istnieje trudność
polegająca na prawie niemożliwym rozdzieleniu treści, tak aby oddawały one
autonomię myśli Giedroycia w poszczególnych zakresach.
Stosując identyczną metodę prezentacji, zacytuję teraz wybrane wypowiedzi Giedroycia, z dużego zbioru archiwaliów wydobywając jedynie typowe formy dla tematyki mniejszości narodowych:
„Rzeczpospolita Polska powinna być bardziej ostrożna w obronie polskich mniejszości narodowych w innych krajach, sama prowadząc dyskryminacyjną politykę wobec mniejszości ukraińskiej i białoruskiej w Polsce.
Jeszcze raz przypominam, że od dobrych stosunków z Litwą, Ukrainą i Białorusią zależy przyszłość Polski. Najwyższy czas, by elity polityczne polskie
zrozumiały, jak ciągle jest jeszcze bardzo krucha nasza niepodległość”22.
„Jeśli idzie o kraje bałtyckie, to należy natychmiast uznać ich niepodległość i jak najszybciej nawiązać stosunki dyplomatyczne, mianując w tych
krajach kompetentnych ambasadorów. Odpowiedni na te stanowiska ludzie
są, ale nie należą do obecnie rządzącego establishmentu. [...] Co się tyczy
Litwy i znajdującej się tam mniejszości polskiej, to należy przeprowadzić
intensywną akcję celem znormalizowania wzajemnych stosunków, często
bardzo zadrażnionych, co w dużym stopniu było inspirowane przez Związek Sowiecki. Jednocześnie nie należy zapominać o pomocy w dziedzinie
kulturalnej i politycznej w stosunku do mniejszości litewskiej w Polsce”23.
„Sytuacja mniejszości polskiej na Litwie jest bardzo skomplikowana, jest
to bowiem mniejszość niemal zupełnie pozbawiona inteligencji. Na skutek
bardzo skrajnej i nacjonalistycznej polityki litewskiej rozwinęły się tam wrogie nastroje antylitewskie.
Dwa polskie regiony poparły pucz. Jestem osobiście w dość żywym kontakcie z Landsbergisem i myślę, że się nie mylę, iż z jego strony jest dużo
dobrej woli do uregulowania tych spraw. Sądzę, że rozwiązanie samorządów tych dwóch rejonów wydawało mu się koniecznością. W łonie polskiej
mniejszości potrzebne są reformy.
22 Archiwum Jerzego Giedroycia (dalej: AJG), Radio Wolna Europa, 18.09.1991.
23 AJG, „Spotkania”, 18.09.1991.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
107
108
Iwona Hofman
My natomiast zachowujemy się tak, jakby to wciąż były czasy przedwojenne. Występujemy ze swego rodzaju ultimatum”24.
„Na zachodniej Ukrainie pojawiają się grupy szowinistyczne i antypolskie.
Pojawienie się w Polce grup żądających oddania Lwowa i Wilna też może zakłócić poprawne stosunki. Trzeba pamiętać, że wszędzie tam, na wschodzie
i północy, dopatrują się zakusów polskiego imperializmu.
Na Białorusi istnieje cały splot zagadnień narodowościowych i religijnych
– nie można tego bagatelizować. Pamiętajmy, że istnieje duża mniejszość
białoruska w Polsce, z którą mogą być kłopoty, oby pomyślnie rozwiązane.
Jaka będzie przyszłość Białorusi – nie wiadomo. Czy ten niezbyt jeszcze rozwinięty naród okrzepnie w przyszłości – trudno powiedzieć”25.
„Ciągle za mało uwagi poświęcamy żyjącym na Wschodzie Polakom.
Zbierane dla nich w kraju książki wysyła się na wagę, choć powinny to być
starannie dobrane księgozbiory z przewagą podręczników do nauki języka
polskiego, słowników i rozmówek. To, co robi się dla Polaków na Wschodzie,
wydaje się gestem od serca, ale tylko gestem. No cóż, w gestach i symbolach osiągnęliśmy wysoki, choć zdumiewający poziom. [...] Wracając jednak do podstawowego nurtu naszej rozmowy, raz jeszcze zwracam uwagę
na konieczność wypracowania przez Polskę właściwej polityki wschodniej.
Rozumiem, że społeczeństwo swą niechęcią do wszystkiego, co rosyjskie,
odreagowuje teraz ponad czterdzieści lat przymusowej przyjaźni, ale rozważna, prawdziwie partnerska polityka wschodnia jest historyczną koniecznością Polski”26.
„Sprawa znormalizowania stosunków polsko-litewskich jest rzeczą niesłychanie trudną. Tu obie strony popełniły dużo błędów. Ciągle istnieje na
Litwie kompleks zagrożenia i obawy przed Polską. Tego uczucia nie przełamały, lub w sposób niedostateczny, fakty, a Polska z miejsca uznała niepodległość i zagwarantowała nienaruszalność obecnych granic. A była to
postawa całego narodu polskiego, który spontanicznie reagował we wszystkich chwilach zagrożenia niepodległości Litwy z ogromną ofiarnością. Każde
nieodpowiedzialne wystąpienie maleńkich grup ekstremistycznych, zupełnie
izolowanych w opinii, było uważane za zapowiedź interwencji. Sytuację zaogniały niesprawiedliwe represje wobec mniejszości polskiej, jak np. sprawy
samorządów, przydziałów ziemi, lituanizacja nazwisk, niszczenie polskich
zabytków, etc. Lista jest bardzo długa.
Nie jestem jednak pesymistą. Zmiana tych nastawień wymaga cierpliwej
i długofalowej polityki Polski i Litwy. Wyliczenie tego co należałoby zrobić,
rozsadziłoby ramy tego wywiadu. Na szczęście po obu stronach jest rosną-
24 AJG, „Spotkania”, 23.10.1991.
25 AJG, „Dziennik Polski”, 30.12.1991.
26 AJG, „Głos Poranny”, 11.05.1994.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
ca grupa ludzi dobrej woli, którzy zaczynają pracować nad tymi sprawami. Chcę tylko wymienić sprawę dla mnie najważniejszą, to jest odbudowę
polskiej inteligencji na Litwie. Widzę tu w pierwszym rzędzie rozbudowę
polskiego wydziału humanistycznego na Uniwersytecie Wileńskim. Są już
konkretne zamierzenia, których reprezentantem jest ambasador Polski na
Litwie, Jan Widacki. Dużo sobie również obiecuję po wizycie Papieża: Jana
Pawła II, który ma duże zrozumienie dla tych spraw. To powinno być przełomem w naszych wzajemnych stosunkach.
Jeśli idzie o region wileński, to dla mnie sprawa jest prosta: nie powinno się dyskryminować Polaków, jeśli idzie o przydziały ziemi pod pretekstem wielkiego Wilna i powinien być zwrócony majątek społeczny Polaków.
Musi być swobodny rozwój życia kulturalnego i społecznego. Projekty autonomicznego okręgu wydają mi się szkodliwe i niepotrzebne. Przestańmy
się wzajemnie siebie bać”27.
„Dużo się mówi o Polakach na Litwie. Podjęto decyzję o założeniu tam
polskiego uniwersytetu. Jest zgoda władz litewskich. Natomiast nie ma na to
pieniędzy. Istnieje na papierze. Potrzebne jest wyposażenie, lokal, przyjazdy profesorów etc. Inteligencja polska na Litwie jest nieliczna. Uniwersytet
może funkcjonować jedynie wtedy, kiedy będą przyjeżdżali profesorowie
i wykładowcy z Polski.
Jesteśmy w okresie stałych zadrażnień polsko-litewskich. Wynikają one
i z przesadnej nieufności Litwy, która ciągle obawia się zagrożenia ze strony
Polski. Jest to zresztą podsycane przez bardzo nieodpowiedzialne wystąpienia rozmaitych organizacji czy pism stale mówiących o powrocie Wilna do
Polski etc., etc. Wiemy, że są to grupy, ugrupowania bardzo niepoważne, ale
Litwini traktują te ekscesy jako poważne zagrożenie. Kończy się to tym, że na
przykład Litwa zwróciła się obecnie do Niemiec o pomoc w organizowaniu
własnej armii. To dla nas jest już bardzo niebezpieczna historia. Ale wynika
ona z poczucia ciągłego, stałego zagrożenia z naszej strony”28.
„Trzeba pamiętać, że Litwini są niesłychanie nieufni w stosunku do Polski. Przede wszystkim boją się polskiego imperializmu, że tak powiem, czyli
powrotu do domagania się zwrotu Wilna itd. Nikt w Polsce o tym poważnie
nie myśli, natomiast są lekkomyślne czy nieprzemyślane wypowiedzi rozmaitych ludzi czy marginalnych organizacji, które w Wilnie mogą być odbierane
na serio, że to niebezpieczeństwo istnieje. Problem mniejszości polskiej na
Litwie jest problemem niesłychanie skomplikowanym, także z tego względu,
że nie ma tam właściwie polskiej inteligencji. Ci, którzy nie zostali zniszczeni i wywiezieni, w czasie powojennym wrócili do Polski”29.
27 AJG, „Lietuvos Aidas”, 1992, nr 171.
28 AJG, „Przekrój”, 1992, nr 21.
29 AJG, Program 5 PR, 16.11.1992.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
109
110
Iwona Hofman
„Polska arogancja niesłychanie nam szkodzi na wszystkich odcinkach,
choć Litwini też są czasem nieznośni w swoim skrajnym nacjonalizmie. Powinniśmy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że jesteśmy dużym państwem
w porównaniu do Litwy i tradycję państwową mamy tysiącletnią, gdy tymczasem państwowość litewska istnieje od stosunkowo niedawna. Oni ciągle mają poczucie polskiego zagrożenia i wystąpienia rozmaitych polskich
grupek domagających się Wilna Litwini odbierają ze śmiertelną powagą.
Popełniamy różnego rodzaju drobne uchybienia, które odczuwane są tam
bardzo boleśnie. Na przykład – przed wizytą papieża na Litwie odbyło się
w Sejnach spotkanie Episkopatu polskiego i litewskiego w sprawie organizacji tej wizyty. Na tę okazję urządzono nabożeństwo w katedrze litewskiej
i nikt z biskupów polskich w nim nie uczestniczył, Litwini odebrali to jako
arogancję i lekceważenie”30.
„Sprawą najbardziej skomplikowaną jest problem ukraiński, który teraz
nabiera szczególnej aktywności w związku z ogłoszeniem niepodległości
przez Ukrainę, co będzie przesądzone w referendum zapowiedzianym na
1 grudnia. Pierwszym gestem ze strony Polski powinno być nadanie rangi
ministra pełnomocnego konsulowi polskiemu w Kijowie. Należy też nareszcie załatwić sprawy tzw. operacji Wisła. Już w lipcu ubiegłego roku senat
podjął uchwałę potępiającą operację Wisła, domagając się ogłoszenia w tej
sprawie białej księgi. W sejmie komisja do spraw mniejszości narodowych
przygotowała projekt uchwały w tej sprawie, do tej pory jednak nieruszony.
Tę uchwałę należałoby przeprowadzić dekretem jak najszybciej, by w miarę
możliwości wyrównać krzywdy spowodowane tą operacją. Trzeba też załatwić sprawę możliwości powrotu Łemków w Bieszczady i wypłacenia im
odszkodowań, które nie są wielkie. Należy wprowadzić w wojsku instytucję
kapelanów greckokatolickich i prawosławnych i prowadzić w radiu audycje religijne dla tych wyznań na wzór audycji katolickich. Należy wreszcie
w sposób stanowczy przeprowadzić sprawę rewindykacji kościołów greckokatolickich, poczynając od smutnej afery w Przemyślu.
Już dzisiaj trzeba przygotować materiały z rokowań Polski z Ukrainą
w sprawie rewindykacji polskich archiwów i zbiorów, jak również przygotować się do negocjacji na temat statusu mniejszości polskiej na Ukrainie.
Przy obopólnej dobrej woli i odpowiednim udokumentowaniu są to sprawy
do polubownego załatwienia. Należy jednak unikać tak nieprawdopodobnych gaf, jak pomysł wysłania dwudziestokilkuosobowej delegacji polskiej
na intronizację we Lwowie kardynała Jaworskiego”31.
„Jest ciągle niewykorzystany chociażby polski element w Niemczech.
Musi Pan wziąć pod uwagę to, że w Niemczech jest ponad milion Polaków,
30 AJG, „Polityka”, 1993, nr 50.
31 AJG, „Spotkania”, 18.04.1991.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
których należałoby w jakiś sposób zorganizować. To mogłoby być coś na
wzór Kongresu Polonii Amerykańskiej. Oni są i tak skazani na wynarodowienie przez dłuższy okres – to jest kwestia szkoły, ulicy, pracy zawodowej etc.
Natomiast zorganizowanie ich pozwoliłoby nam stworzyć lobby polskie
w Niemczech, które mogłoby odegrać bardzo dużą rolę, taką samą jaką odgrywają Niemcy w Stanach Zjednoczonych”32.
Przegląd materiałów z archiwum (tu z konieczności ograniczony) utwierdza w przekonaniu, że dla Jerzego Giedroycia najważniejsze były relacje
polsko-litewskie i polsko-ukraińskie oceniane, przez pryzmat doświadczeń
powojennych i zimnowojennych. Typowe dla Redaktora: szczegółowość
i konkret połączone z zamiłowaniem do detalicznej obserwacji powodują, iż zarówno badacz, jak i czytelnik częściowo opublikowanych archiwów
przyjmują wyłaniającą się z nich optykę problemu za wiarygodną i ukierunkowującą elity (których przedstawiciele jakże często odwoływali się do
Giedroycia – wyroczni). Znajomość faktów każe jednak zdystansować się
wobec niektórych poglądów Redaktora jako zbyt pryncypialnych, uwzględniających jedynie czarno-biały obraz rzeczywistości politycznej (pomimo
zróżnicowanych źródeł prasowych)33.
Na wstępie artykułu, charakteryzując materiał źródłowy, wyjaśniłam
powody wyłączenia z analizy zawartości kroniki oraz publikacji Instytutu Literackiego. Należy jednak podać informacje uzupełniające, dotyczące
specyfiki cyklów kronikarskich w „Kulturze”, gdyż dowodzą one przydatności tej formy i szerszego jej zastosowania niż tylko do opisu koncepcji ULB.
Pierwsza „Kronika emigracyjna” ukazała się w numerze 10/36 pisma
z 1950 roku i pod tym nadtytułem zawierała wskazanie – „Niemcy”34. W ostatnim roku funkcjonowania „Kultury” (2000) istniały nadal: kronika białoruska, niemiecka, australijska, a więc trzy spośród piętnastu składających się na
dorobek Maisons-Laffitte jako ośrodka informującego oraz podtrzymującego poczucie tożsamości narodowej. Ograniczenie zasięgu kronik – co oczywiste – wiązało się ze zmianą profilu miesięcznika, siły jego oddziaływania,
ewolucją poglądów na sens emigracji. Mówiąc to, mam na myśli fakt, że po
1989 roku wskutek Jesieni Ludów i przekształcenia krajobrazu politycznego
w Europie Środkowej i Wschodniej „Kultura” stała się jednym z wielu środowisk opiniotwórczych, jej głos był słabszy, adresat bardziej rozproszony, dojrzały, świadomy wyborów, które niesie podejmowana w diametralnie różnych
warunkach decyzja o pozostawaniu lub nie na emigracji. Ustały przesłanki
emigracji niepodległościowej, mandatariusza wartości II Rzeczypospolitej,
32 AJG, „Czas Kultury”, marzec-kwiecień 1991.
33Por. Teczki Giedroycia, red. I. Hofman, L. Unger, Lublin–Paryż 2010; I. Hofman, Archiwum Jerzego Giedroycia.
Pierwsze spojrzenie, [w:] Na obrzeżach polityki, cz. VIII, red. M. Kosman, Poznań 2010, s. 133-146.
34 J. B., Kronika emigracyjna: Niemcy, K. 1950, nr 10/36 oraz dla porównania Kronika emigracyjna: Londyn,
Niemcy, Australia, K. 1950, nr 12/38, s. 134-139.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
111
112
Iwona Hofman
kontynuatora państwa na wygnaniu, przy czym dwie ostatnie wymienione cechy charakteryzowały koncepcję trwania „niezłomnych” w Londynie,
a pozostawały w sprzeczności z najwcześniej wyartykułowanymi poglądami w kręgu paryskiej „Kultury”. W tym miejscu warto poczynić następujące
uściślenia. Po pierwsze: kroniki emigracyjne – obok przeglądów prasy oraz
listów interpretowanych w poetyce gatunków dziennikarstwa politycznego
– stanowiły specyficzną formę publicystycznego komentarza podniesioną do
rangi samodzielnej wypowiedzi informującej. Dzięki kronikom, co podkreślała m.in. Grażyna Pomian35, Polacy na wszystkich kontynentach otrzymywali
obraz życia codziennego diaspory, walki o zachowanie polskości, procesów
asymilacyjnych, awansu społecznego i materialnego, mogli się także zapoznać ze sprawozdaniami z działalności instytucji emigracyjnych oraz sylwetkami wybitnych postaci-emigrantów. Po drugie: kroniki ukraińska, litewska,
białoruska, czeska i słowacka obok działu „W sowieckiej prasie”, a później
„Notatek rosyjskich” Adama Kruczka (ps. Michała Hellera) stanowiły najbardziej wyrazistą i pragmatyczną wykładnię programu wschodniego. Po
trzecie: tak określone kroniki odzwierciedlały stanowisko „Kultury” wobec
Polonii, emigracji politycznej oraz przebywających na wychodźstwie dysydentów z obszaru Ukrainy, Litwy, Białorusi. W konsekwencji zatem formą
kroniki posługiwano się w obrębie dwóch podstawowych sfer zainteresowań
miesięcznika, tzn. Emigracja i Sąsiedzi.
Począwszy od 1950 roku, korespondenci „Kultury” nadsyłali informacje
z USA, Kanady, Australii, Francji, Austrii, Szwecji, Norwegii, Danii, Niemiec,
Rosji, Anglii, Czech i Słowacji, Ukrainy, Litwy, Białorusi. Przyjęta data ma
charakter umowny, gdyż kroniki pojawiły się wymiennie, czasami po kilka
w jednym zeszycie, czasami zaś wcale, bywały ogłaszane regularnie i zawieszane. Na ogół posiadały stałe miejsce w układzie treściowym, jednolitą szatę
graficzną. Ich autorzy rzadko sygnowali kolejne odcinki; częściej inicjałami,
pseudonimem niż nazwiskiem. Uzupełnieniem kronik, co wynikało także
z logicznego uporządkowania wnętrza numeru, były rubryki „Wydarzenia
miesiąca”, zawsze dwudzielne: „Zachód-Emigracja”, „Kraj-blok wschodni”.
Poza systematycznie redagowanymi, ukazywały się w „Kulturze” kroniki
pojedyncze (np. polska, brazylijska, kolumbijska, z „Teheranu”) lub występujące zaledwie kilkakrotnie (np. żydowska).
Dla „Kultury” bardzo ważne pozostawały zagadnienia obszaru ULB. Historia polskich kresów negatywnie obciążała wzajemne relacje, podobnie
jak przedwojenna polityka wobec mniejszości narodowych, pokutowały
(by nie powiedzieć pokutują nadal) stereotypy zaogniające konflikty etniczne. Aby spacyfikować lęki i zbudować nową świadomość wspólnoty losów,
35 Por. G. Pomian, Emigracja i emigranci, [w:] „Kultura i jej krąg”. Katalog wystawy Czterdziestolecia Instytutu
Literackiego Biblioteka Polska, Paryż 11 XII 1986 – 10 I 1987, Les Amis de Kultura, Lublin 1995, s. 150.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
„Kultura” poświęcała wiele uwagi aktualnym wydarzeniom na Ukrainie, Litwie i Białorusi, przedstawiała dorobek kulturalny, problemy uciekinierów,
oddawała głos dysydentom, m.in. właśnie za pomocą kronik stanowiących
zaproszenie do dialogu36.
Kroniki odgrywały dużą rolę w chwili ich publikowania. Z listów nadsyłanych do redakcji „Kultury” wynika, że wzbudzały żywe zainteresowanie;
czytelnicy pisma często uzupełniali zawarte w nich wiadomości, przedstawiali własne relacje z omawianych wydarzeń. Kroniki były najprawdziwszym
odbiciem codzienności ich życia, które wiedli na marginesie sporów o istotę
emigracji. Podobnie można i należy interpretować znaczenie kronik z przewagą informacji adresowanych do innych narodowości. One również stanowiły refleks rzeczywistości – np. ukraińskiej, litewskiej, białoruskiej itd. – i to
podwójny. Pokazywały okruchy życia zza żelaznej kurtyny, przypominając
uciekinierom przeciwko czemu podjęli bunt. Odzwierciedlały los dysydentów
w wolnych krajach. W kronikach następowało swoiste sprzężenie zwrotne,
dzięki któremu emigranci dowiadywali się niejednokrotnie więcej o sprawach swego Kraju, pozostając poza jego granicami, niż rodacy poszukujący
prawdziwych, nieskażonych propagandowo faktów na łamach wolnej prasy. Kroniki oraz pokrewne im formy, tzn. przeglądy i listy, są bogato udokumentowanym oraz szczegółowym rejestrem przejawów aktywności Polonii.
Obecność kronik związanych z obszarem ULB, Rosją i Niemcami wynikała z linii programowej „Kultury”. Pisząc o sąsiadach, kształtowano nową
świadomość geopolitycznych uwarunkowań w Europie. Inwestowano w przyszłe przyjazne stosunki między nimi a Polską37.
Analiza materiału źródłowego, czyli interpretacja tematyczna zawartości
„Kultury” i „Zeszytów Historycznych”, pozwala na stwierdzenie, że szacunkowo ok. 40% publikacji na łamach obu czasopism dotyczyło problemów
mniejszości narodowych w Europie. Obszernością i frekwencyjnością wyróżniały się artykuły poświęcone Polsce i Europie Wschodniej, chronologicznie – najwięcej na temat dwudziestolecia międzywojennego i okresu
po 1989 roku (ok. 27%)38.
36 „Kronikę ukraińską” na przestrzeni lat 1952-1999 przygotowywali: Bohdan Osadczuk (BEO), Borys Lewičkyj,
Iwan Łysiak-Rudnycki, Andrzej Vincenz, Benedykt Heydenkorn, Dominik Morawski, Władysław Żeleński,
Józef Darski (łącznie w jednym bloku z litewską i białoruską). Obok ukazywały się rubryki: „Przegląd czasopism ukraińskich” (1957 r.), „Wydawnictwa ukraińskie” (stale), „Z ULB” (1991 r.), „Niepodległa Ukraina i Polska”
(1992 r.), „Z prasy ukraińskiej” (1992-1993 r.), liczne deklaracje, sprawozdania z dwustronnych konferencji,
listy, apele. Znakomite pióra zaangażowane w dzieło budowy dobrosąsiedzkich stosunków to m.in.: Juliusz Mieroszewski, Józef Łobodowski, Paweł Hostowiec (ps. Stanisława Stempowskiego), Ryszard Wraga, Józef Czapski, Bogusław Bakuła, Bogna Berdychowska, Jurij Szewelow, Iwan Koszeliwec, Wołodymyr
Małynowicz.
37 Por. I. Hofman, Ukraina, Litwa, s. 150-175; eadem, Kroniki emigracyjne w programie paryskiej „Kultury”, [w:]
Procesy migracyjne w kontekście przemian kulturowo-cywilizacyjnych, red. E. Polak, J. Leska-Ślęzak, Pelplin
2007, s. 93-100.
38 Metodologię i zakres badań omówiłam wyczerpująco w książce Szkice o paryskiej „Kulturze”, Toruń 2004.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
113
114
Iwona Hofman
Podsumowując zatem rezultaty badań zawartości „Notatek...” oraz archiwum osobistego Jerzego Giedroycia, przedstawić należy następujące wyniki:
problematyka mniejszości narodowych była istotnym elementem dyskursu
publicystycznego we wszystkich wydawnictwach Instytutu Literackiego, stanowiła ważny punkt w polityce „interwencjonizmu osobistego” Giedroycia
i urzeczywistnieniu koncepcji wschodniej, determinowała zainteresowania
Giedroyca w aspekcie historycznym i aktualnym, dostarczała przykładów argumentujących słuszność koncepcji politycznych (w tym szczególnie ULB),
długofalowym efektem podejmowania tej problematyki było dobre przygotowanie podłoża intelektualnego dla akceptacji trwałości ładu politycznego
w Europie (zwłaszcza w odniesieniu do obszarów pogranicza).
Literatura
Archiwum Jerzego Giedroycia, w zbiorach autorki
Hofman I., Archiwum Jerzego Giedroycia. Pierwsze spojrzenie, [w:] Na obrzeżach polityki, cz. VIII, red. M. Kosman, Poznań 2010
Hofman I., Jerzego Giedroycia i Jana Nowaka-Jeziorańskiego myślenie o nowej
Polsce, „Studia Polityczne”, 2007, nr 20
Hofman I., Kroniki emigracyjne w programie paryskiej „Kultury”, [w:] Procesy
migracyjne w kontekście przemian kulturowo-cywilizacyjnych, red. E. Polak, J. Leska-Ślęzak, Pelplin 2007
Hofman I., Kwintet solistów. O długoletnich redaktorach i ich pismach, [w:] Na
obrzeżach polityki, cz. III, red. M. Kosman, Poznań 2002
Hofman I., „Notatki Redaktora”. Jerzy Giedroyc o „nowej” Polsce, [w:] Aere Perennius. Profesorowi Gerardowi Labudzie dnia 28 XII 2001 roku w hołdzie,
red. A. Czubiński i in., Poznań 2001
Hofman I., Szkice o paryskiej „Kulturze”, Toruń 2004
Hofman I., Ukraina, Litwa, Białoruś w publicystyce paryskiej „Kultury”, Poznań 2003
Hofman I., Wzór redaktora – model redakcji: „Tygodnik Powszechny”, „Polityka”, „Twórczość”, [w:] Prasa dawna i współczesna, t. 3, red. B. Kosmanowa, Poznań 2002
Korek J., Paradoksy paryskiej „Kultury”. Styl i tradycja myślenia praktycznego, Lublin 2000
Król M., Style politycznego myślenia. Wokół „Buntu Młodych” i „Polityki”, Paryż 1979
„Kultura i jej krąg”, Katalog wystawy czterdziestolecia Instytutu Literackiego
Biblioteka Polska, Paryż 11 XII 1986 – 10 I 1987, Lublin 1995
„Kultura”, 1947-2000, nr 1-637
Teczki Giedroycia, red. I. Hofman, L. Unger, Lublin–Paryż 2010
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Agata Stolarz
Gustave’a Doré Dzieje Świętej Rusi,
czyli o francuskim obrazie Rosji
w czasie wojny krymskiej
Gustave Doré’s History of Holy Russia: Of the French View of Russia During the Crimean War
Abstract: In this article, the author develops a thesis that History of Holly
Russia, one of the works of the great illustrator of Bible and classic literature,
Gustave Dore, is not only the reflection of the social opinion of Russia in the
middle of 19th century, but according to the famous Martin Malia’s book Russia under Western Eyes, it can also tell something about the French society of
this time; for instance, about social attitudes or burning issues of the French
society in the days of the Crimean War.
Dzieje Świętej Rusi Gustave’a Doré, mimo obiecującego tytułu, o historii Rosji powiedzą czytelnikowi niewiele. Początki dziejów Rusi gubią się w mrokach starożytności 1 – głosi pierwsze zdanie publikacji. Według ich autora
zginęły tak bardzo, że stały się niewidoczne, w związku z czym tekst zastępuje przysłowiowa czarna plama. Pierwsza epoka dziejów wschodniego
imperium w ogóle nie znalazła uznania w oczach autora, który określa ją
jako niezbyt interesującą2; na obrazie naszkicowanym przez artystę widzimy niedźwiedzie polarne w mroźnej krainie3. Jeden z nich poznaje później
uroczą morświnicę i z ich związku rodzi się nie kto inny, jak tylko pierwszy
G. Doré, Dzieje Świętej Rusi. Malownicze, dramatyczne i karykaturalne. Na podstawie tekstów kronikarzy i historyków Nestora, Sylvestre’a, Karamzina, Segura etc. w rysunkach 500 z komentarzami przedstawił Gustaw
Doré. Drzeworyty wykonano w nowej szkole, którą kierował Sotain ilustrator Dziejów Rusi, bitew, portretów,
pejzaży, scenek rodzajowych, kwiatów, zwierząt, skorupiaków i rzadkich roślin, Gdańsk 2004, s. 5.
2 Ibidem, s. 5.
3Ibidem.
1
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
116
Agata Stolarz
Rus4. Tym samym Doré informuje swego czytelnika o polemice wśród badaczy, dotyczącej problemu genezy państwa rosyjskiego. Przedstawiając go
w krzywym zwierciadle jako spór, który od wielu lat toczą ze sobą uczone
głowy (dosłownie), polegający na tym, iż jedni twierdzą, że Rusini absolutnie
nie wywodzą się od polarnego niedźwiedzia i morświnicy, ale od polarnego
niedźwiedzia i pingwinki [...] Najstarsi kronikarze donoszą, że w roku II lub
II i ½ pewien piękny biały niedźwiedź uległ pełnemu nostalgii uśmiechowi
młodej morświnicy5. Styl wypowiedzi naukowej łączy się ze stylem romansu, a ta zamierzona niezgodność, obok komizmu, jest także ukrytą kpiną
z wszelkich teorii na temat początków Rusi. Inny obraz w tej sekwencji to
portret przedstawiający dumnego autora Dziejów Świętej Rusi, który przestrzega przed zdobywaniem wiedzy o genezie Rusi, gdyż nie zaowocuje to
niczym przyjemnym6.
Pierwsze strony Malowniczych, dramatycznych i karykaturalnych dziejów Rosji są doskonałym preludium do dzieła francuskiego grafika, znanego
przede wszystkim jako ilustratora Biblii i klasyków literatury. Obrazowa,
by nie rzec komiksowa historia imperium, jak ją przedstawia Doré, jest
przede wszystkim niedorzeczna, by nie użyć dosadniejszego epitetu. Artysta w satyryczny sposób ukazuje dzieje Rosji, poczynając od jej początków, skończywszy na wybuchu wojny krymskiej. Ten obrazowy pamflet,
czy też persyflaż, powstał około 1853 roku we Francji, zaś po raz pierwszy został wydany w 1854 roku w Paryżu. Dzieło miało kilka reedycji, przy
czym w zależności od ochładzania stosunków z Rosją zaostrzano jego antyrosyjską wymowę, tak jak to miało miejsce w niemieckim wydaniu z roku
1917, które zostało pozbawione 23 rycin w celu nadania mu bardziej antyrosyjskiego charakteru7. Na początku lat 60. XX wieku, u schyłku zimnej
wojny, niektóre plansze dzieła Doré opublikował „The Time Magazine”, widząc w przedstawionych przez artystę scenach historycznych pierwowzór
sowieckiego totalitaryzmu. Najlepszy technicznie i najwierniejszy reprint
pochodzi z 1967 roku i był podstawą dla polskiego wydania8, które po raz
pierwszy ukazało się w 2003 roku nakładem gdańskiego wydawnictwa słowo/obraz terytoria, w limitowanej edycji. Wskutek dużego zainteresowania
kolejne wydanie ukazało się już w 2004 roku. Dzięki wznowieniom dzieło
Doré stopniowo zyskiwało opinię szyderczego przedstawienia barbarzyńskiej historii Rosji, jednak publikację tę można czytać nie tylko jako dzieje
wschodniego imperium przedstawione w krzywym zwierciadle. Doszukać
4 Ibidem, s. 6.
5Ibidem.
6Ibidem.
7 Kolejne dwa wydania w tym języku, z lat 1937 i 1979, ukazały się już w pierwotnej formie. Nota od polskie8
go wydawcy, [w:] G. Doré, Dzieje Świętej Rusi, s. 109.
Nota od polskiego wydawcy, s. 109.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Gustave’a Doré Dzieje Świętej Rusi, czyli o francuskim obrazie Rosji w czasie wojny krymskiej
się w nim można również drugiego znaczenia, które zostanie przedstawione w niniejszym tekście.
1.
Dzieje Świętej Rusi,
czyli historia barbarzyństwa i głupoty
Gustave Doré w swoim dziele przedstawia zniekształcony obraz dziejów
Rosji, zresztą zgodnie z zasadami, jakimi rządzi się karykaruralna reprezentacja rzeczywistości. W swojej podróży przez przeszłość artysta koncentruje się przede wszystkim na paradoksach historii Rosji, na jej ambiwalencji:
zatem reformy Katarzyny II zmieniają się w okrucieństwa, szkoły przez nią
fundowane – w opowieści Doré stają się obozami pracy na Syberii. Czasy
rządów carycy zawstydziły nawet ołówek artysty, który odmówił posłuszeństwa, o czym rzecz jasna, poinformował on czytelnika9. Ostatecznie ta
bezwstydna, zdaniem autora, epoka została przykryta listkiem figowym10.
Inną historyczną postacią, której losy przedstawia artysta, jest Iwan IV
Groźny. Poznajemy go chwilę po śmierci jego ojca, który to został zatruty
jadem zazdrości przez krąg carskich chirurgów11. Grandowie narodu zaoferowali więc koronę juniorowi, którego zaskoczyli pośród nauk pobieranych
pod okiem surowych nauczycieli12. Przyszły car zamiast w jednej z sal pałacu królewskiego znajduje się w rzeźni, zaś zamiast pióra – w dłoni dzierży
tasak. Surowi nauczyciele na tym obrazie to nie kto inny jak potężni mężczyźni zawodowo zajmujący się ubojem zwierząt13.
Lata 1542-1580 w czasie panowania Iwana są, zdaniem Doré, tak zbrodnicze, że lepiej spuścić powieki, ażeby poza ogólnym wrażeniem, niczego nie
zapamiętać14. Podpis takiej treści widnieje pod ciemną plamą, której kontury
przypominają zdeformowany zarys ludzkiej głowy – krwawej plamy15. Jak
głoszą Dzieje Świętej Rusi, dopiero gdzieś około 1561 roku panowanie Iwana IV daje się przedstawić. Starzejący się Iwan bardzo wówczas złagodniał
i nadzwyczaj uspokoił ekscentryczność swoich poczynań16. Jak można dostrzec na ilustracji (nr 1) są to już tylko (sic!) masowe egzekucje, zrzucanie
ludzi z murów zamkowych na zaostrzone pale czy też odcinanie bądź podpalanie nosów, czego to dokonuje sam, niezwykle z tego zadowolony, Iwan17.
9 G. Doré, Dzieje Świętej Rusi, s. 66. Można doszukiwać się tu głębszych interpretacji, np. działania cenzury.
10 Ibidem, s. 67.
11 Ibidem, s. 47.
12Ibidem.
13Ibidem.
14Ibidem.
15Ibidem.
16 Ibidem, s. 50.
17Ibidem.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
117
118
Agata Stolarz
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Gustave’a Doré Dzieje Świętej Rusi, czyli o francuskim obrazie Rosji w czasie wojny krymskiej
W roku 1582 car stroi sobie już tylko żarty, a więc np. żongluje ludzkimi głowami18. Następnie władca wyprawia się na Konstantynopol z pytaniem do
mieszkańców, czy już skorzy są się poddać19. Tym samym dopełnił tradycji
swoich przodków, z których to niemal każdy próbował zdobyć to miasto.
Po powrocie z wyprawy, na swoich ziemiach nie spotyka się z zadowalającą
go owacją, postanawia więc deportować nieposłuszny lud na Sybir20. Coraz bardziej starzejący się Iwan dziecinnieje i zabawia się maltretowaniem
owadów. Pewnego dnia podczas obrywania skrzydełek konikowi polnemu
dusi się ze śmiechu21. W słowach podsumowania Doré stwierdza, iż Iwan IV
Groźny jest równie straszliwą, jak i nudną tudzież nijaką postacią22.
Na kartach Dziejów Świętej Rusi możemy znaleźć wiele łatwych do odszyfrowania, jednoznacznych znaków. Publikacja ta zaliczana jest do nurtu satyry politycznej, kierowanej do szerokiego grona odbiorców, zatem
z zasady operuje prostymi i zrozumiałymi przedstawieniami. Doré posługuje się jednakże i bardziej subtelnymi symbolami, m.in. poruszając temat
roku 1812, który posiada oczywiste znaczenie nie tylko dla historii Rosji, ale
i Francji. Wątek ten został zaznaczony w sposób specjalny w analizowanej
opowieści; w części poświęconej tym wydarzeniom artysta posługuje się jedynie obrazem, porzucając jego słowne dopełnienie lub jego opis, co zwykł
czynić na pozostałych kartach swego dzieła. Rok 1812 w sposób szczególny
zaznacza się także w końcowej części dzieła, zatytułowanej Epilog i Morał23.
Za przykład może posłużyć tu ilustracja (nr 2) przedstawiająca popularną
zabawkę dla dzieci24, znacznie jednak zmienioną przez autora ryciny. Z pudełka, z którego zazwyczaj wyskakuje pajacyk, na ilustracji Doré znajduje się przedziwna postać. Swoim strojem przypomina weterana, na głowie
nosi niby bojarską czapkę, zamiast oczu ma dwa globusy, zaś w dłoni dzierży broń stylizowaną na halabardę z przyczepioną doń chorągiewką z napisem 1812. Taka sama treść widnieje na ustach postaci. Zza pudełka wygląda
francuski żołnierz. Wyraz jego twarzy jest lekko zdezorientowany i przestraszony. Kolejna osoba na tej ilustracji to inny francuski żołnierz, który
naśmiewa się z wizualizacji „roku 1812”. Stojący za nim trzeci żołnierz, tej
samej narodowości, wyprostowany, z dumą w oczach spogląda na Diabła
z pudła dla małych dzieci25, jak głosi podpis pod obrazem.
Znaczenie tego przedstawienia pozwala odkryć kontekst historyczny,
w którym powstawało dzieło. Dzieje Świętej Rusi zostały wydane po raz
18 Ibidem, s. 51.
19Ibidem.
20Ibidem.
21 Ibidem, s. 52.
22Ibidem.
23 Ibidem, s. 95.
24 Ibidem, s. 98.
25Ibidem.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
119
120
Agata Stolarz
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Gustave’a Doré Dzieje Świętej Rusi, czyli o francuskim obrazie Rosji w czasie wojny krymskiej
pierwszy w roku 1854, a więc w rok po wypowiedzeniu Rosji wojny przez
sułtana tureckiego, zachęconego postawą Wielkiej Brytanii i Francji. Wkrótce potem połączone floty brytyjsko-francuskie wpłynęły na wody Morza
Czarnego. Francja znów znalazła się w stanie wojny z Rosją, państwem, które na początku drugiej połowy XIX wieku kojarzyło się Francuzom przede wszystko z klęską Napoleona w 1812 roku. Wojna krymska przywodziła
na myśl te wydarzenia i tym bardziej Francuzi obawiali się konfrontacji
z państwem carów, im dotkliwiej zapadła im w pamięć porażka ich cesarza. Jednocześnie w części społeczeństwa panowały inne przekonania na
temat wschodniego imperium. Nie były to już ani strach, ani szacunek, ale
pogarda i szyderstwo. Diabeł z pudła dla małych dzieci jest więc nie tyle
symbolem samej Rosji, co jej wyobrażeniem w oczach Francuzów.
Samą opowieść o wojnie krymskiej Doré poprzedza opisem celebracji
wyniku wojny kaukaskiej26. Odbywają się liczne spotkania, w czasie których
Rosjanie grają w karty. Rozgrywki szybko ogarniają całą Rosję, a jej mieszkańcy zastawiają wszystkie swe dobra ziemskie, a następnie cielesne27. Owa
wściekła namiętność do gry ogarnia również dwór, ulega jej nawet monarcha,
zaczynając od stawki, która przynosi honor jego możliwościom28. Takiej oto
treści podpis widnieje pod przywoływanym już obrazem, przedstawiającym
mapę Europy, a na niej rzucone kości do gry. Następna rycina pokazuje dokładne miejsce, gdzie się one zatrzymały. Otóż jedną z nich odnajduje na
swoim polu spokojny rolnik turecki29, zaś druga spadła na kanał La Manche, opierając się z jednej strony o Anglię, z drugiej o Francję30. Doré, jak
sam stwierdził, postanowił jednak porzucić formę paraboli, by przedstawić
czytelnikowi w jak najprostszy sposób fakty mające wpływ na wybuch wojny w Europie. Otóż podczas wielkiego przyjęcia na dworze sułtana, rosyjski książę Mienszykow w czasie deseru czyni takie oto zwierzenie swemu
gospodarzowi: Nie możesz nie wiedzieć, najmiłościwszy Panie, że Ruś cały
czas utrzymywała ni mniej ni więcej jeno 1 200 000 żołnierzy regularnego
wojska, a w razie wojny mogła powołać pod broń jeszcze 2 000 000 ludzi.
Ta armia [...] nigdy nie uchylała się od swej powinności [...]. Tak samo, gdy
nasi panowie prosili o pomoc, Jego Cesarska Wysokość zawsze [...] śpieszył
wymierzać zbuntowanym zuchwalcom straszliwą chłostę swego samowładztwa [...]. I otóż uwierz mi, dwa tysiące ludzi już obozuje na granicy pańskiego cesarstwa, gotowi przekroczyć Prut i zaprowadzić pokój (jeśli rzecz
jasna, zechcesz nam pomóc byłoby to właściwe) między naszymi niesfornymi
współwyznawcami, a pańskimi zapalczywymi i nietolerancyjnymi uczniami
26 Ibidem, s. 79-80.
27 Ibidem, s. 80.
28 Ibidem, s. 81.
29Ibidem.
30Ibidem.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
121
122
Agata Stolarz
Mahometa. No i co ty na to, najjaśniejszy panie – jest to w dobrym tonie,
pochlebia ci to...?31 Mimo że bardzo szybko po tej propozycji Mienszykow
znalazł się ante portas32, to jego zapał nie zmalał. Kilka dni później ponowił swoją dyplomatyczną misję, której celem, zdaniem rosyjskiego dyplomaty, była ochrona Turcji przed dwoma zdradziecki narodami – Francją
i Anglią, oraz utrzymanie pokoju w Europie33. Jednak i tym razem ta jakże
chwalebna w oczach rosyjskiego księcia propozycja nie została przyjęta,
toteż strapiony wrócił do Sankt-Petersburga34.
To satyryczne przedstawienie polityki Mikołaja I oraz zachowania jego
dyplomaty jest tylko preludium do dalszej opowieści Gustave’a Doré o wojnie
krymskiej. Artysta nadaje jej następujący tytuł: Dzieje Rusi i nader groźnego
a przenikliwego Mikołaja, syna Tęgospusta, księga I, roz. XXXIII. Jako autora
nie podaje samego siebie, ale Françoisa Rabelais’go. Oczywiście francuski
powieściopisarz nigdy nie napisał dzieła o takim tytule. Jest to kolejny zabieg Doré, który w ten sposób otwarcie kpi z cara Rosji, porównując go do
postaci literackiej obdarzonej opinią żarłocznego olbrzyma o zachowaniu
nieustannie balansującym pomiędzy naturalizmem a wulgarnością. Jednak
i przedstawiona powyżej narracja zostaje wkrótce zastąpiona inną, która –
jak poddaje autor – jest budowana na wzór śpiewek o dobrym królu Franków,
Dagobercie35. W tym ciągu ilustrowanych, rymowanych sekwencji występują
dwie postaci: car Mikołaj I oraz jego wierny bojar, przedstawione na tle wydarzeń wojny krymskiej, w której władca przedstawiony jest jako despota,
o niezbyt rozwiniętych zdolnościach intelektualnych i przywódczych, zaś
ówczesny konflikt zbrojny jako spełnienie jego politycznych ambicji36. Satyra na tę krucjatę37, jak określa konfrontację wojenną z lat 1853-1856 Doré,
zostaje zwieńczona prezentacją podzielonej na ten temat francuskiej opinii
publicznej. Otóż kilka kosmopolitycznych i postępowych umysłów (na rycinie widnieją podobizny mieszczan) potępia Napoleona III za podjęcie się
tak ryzykownej wojny, zaś kilka innych mniej kosmopolitycznych, być może
umysłów, widzi go już w Warmie38.
Temat wojny krymskiej odgrywa szczególną rolę w Dziejach Świętej
Rusi. Jest on powiązany z motywem klęski kampanii napoleońskiej. W połowie XIX wieku Rosję powszechnie postrzegano w Europie jako brutalnego
strażnika skostniałego systemu ustanowionego na kongresie wiedeńskim
i ciemięzcę walczącego o niepodległość narodu polskiego. Rok powstania
31 Ibidem, s. 83.
32Ibidem.
33 Ibidem, s. 84.
34 Ibidem, s. 85.
35 Ibidem, s. 89.
36 Ibidem, s. 90-94.
37 Ibidem, s. 87.
38 Ibidem, s. 95.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Gustave’a Doré Dzieje Świętej Rusi, czyli o francuskim obrazie Rosji w czasie wojny krymskiej
Dziejów Świętej Rusi – 1854 – to również początek wojny koalicji francusko-brytyjskiej z Rosją. Ten konflikt Ludwik Napoleon Bonaparte i ogromna
większość Francuzów postrzegali jako rewanż za klęskę sprzed czterdziestu lat i późniejsze upokorzenia. Obraz wojny krymskiej stworzony przez
Gustave’a Doré jest bez wątpliwości jego artystyczną wizją, z drugiej strony francuski grafik był świadkiem rozwoju wypadków w basenie Morza
Czarnego, czytał prasę i obserwował nastroje społeczne39, które następnie
przedstawił w satyrycznej konwencji. Z jej definicji wynika, iż jest to forma mająca nie tylko rozbawić odbiorcę, ale i zwrócić jego uwagę na pewien
problem. W przypadku Dziejów Świętej Rusi i zobrazowania wojny krymskiej
mogą być to dwa zagadnienia. Pierwszym jest Rosja przedstawiona przez
Doré jako swego rodzaju fenomen; państwo dążące do ciągłych podbojów
terytorialnych, posiadające ogromną armię budzącą postrach w Europie,
wreszcie rozdające karty w polityce międzynarodowej. Drugi problem to
sama Francja i jej stosunek do imperium carów, czasem pogardliwy, czasem przepełniony obawą, a czasem zuchwałą odwagą.
Artysta za pomocą zmyślnej satyry przedstawia te zjawiska w swoim
dziele. Okrutnie szydzi z Rosji, wyśmiewając po kolei wszystkich jej władców, głupich poddanych, prowadzone wojny, w tym nieskuteczne najazdy
na Konstantynopol. U Doré Rosja jest krajem barbarzyńców rządzonych
twardą ręką przez okrutnych władców. Artysta naśmiewa się z Rosjan, ale
nie tylko. Szydzi również ze swojego wydawcy, być może również cenzora,
swojego ołówka, wreszcie z samego siebie. Drwi również z samych Francuzów; publikację przenika także jego cyniczne spojrzenie na wszystkie
pseudodemokratyczne procesy mające miejsce w owym czasie we Francji.
Uzasadnione zatem jest stwierdzenie, że w Dziejach Świętej Rusi obok obrazowego przedstawienia obiegowych opinii na temat Rosji w społeczeństwie
francuskim można odszukać odpowiedź na pytanie o ich źródło.
2.
Rosja w oczach Zachodu. Zachód o sobie
Martin Malia, badacz dziejów Rosji, w swej książce Russia under Western Eyes dzięki szerokiej, historyczno-kulturoznawczej analizie czasów od
panowania Piotra Wielkiego do upadku komunizmu stawia następującą tezę
dotyczącą sposobu postrzegania Rosji przez Zachód40. Zdaniem Malii, to,
w jaki sposób Zachód widział Rosję, zależało od wszelakich uwarunkowań
samego Zachodu. Innymi słowy, to, jaki obraz Rosji posiadała opinia spo-
39 Poza źródłami wiedzy wymienionymi przez Gustave’a Doré w podtytule dzieła z pewnością znał on rów-
nież m.in. dzieło Astolphe’a de Custine’a, Rosja w roku 1839, t. 1, 2, przeł., oprac. P. Hertz, Warszawa 1995.
40 M. Malia, Russia under Western Eyes. From the Bronze Horseman to the Lenin Mausoleum, London 1999.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
123
124
Agata Stolarz
łeczna Francji czy też Wielkiej Brytanii, zależało przede wszystkim od sytuacji, jaka panowała na obszarze danego państwa. Wszelkie zawirowania
społeczne, lęki, obawy, czy też wręcz przeciwnie: aspiracje i ambicje – generowały określony obraz Rosji41. We wstępie do Russia under Western Eyes
Malia pisze: Zachodnia opinia w różnych czasach demonizowała lub diwinifikowała Rosję nie z powodu rzeczywistej roli tego kraju w Europie, ile już
prędzej z lęków i frustracji, czy też nadziej i aspiracji zrodzonych w obrębie
społeczeństw Europy, a uwarunkowanych jej (Europy) wewnętrznymi problemami42. Ze słów tych można wyprowadzić tezę, iż obraz Rosji funkcjonujący w społeczeństwie francuskim – przedstawiony przez Gustave’a Doré
w Dziejach Świętej Rusi – jest nie tylko wynikiem stosunków pomiędzy
Francją a Rosją przed wybuchem wojny krymskiej, ale i wewnętrznych
problemów, z jakimi w owym czasie zmagała się Francja.
Pierwszy z dwóch podstawowych dylematów tego państwa koncentrował się wokół działań pomiędzy władzą a jej opozycją bądź też opozycjami,
drugi dotykał kwestii socjalnej. W społeczeństwie francuskim wciąż żywe
były wspomnienia Wielkiej Rewolucji: w pewnych kręgach w udoskonalonej repetycji pokładano nadzieje na lepszy los, w innych wręcz przeciwnie
– panował strach przed kolejnym takim doświadczeniem. Obawy części
Francuzów podzielała większość panujących w Europie. To przecież zapobieganie rewolucjom postawili sobie za cel trzej główni sygnatariusze Świętego Przymierza, a następnie kontynuatorzy ich polityki z Mikołajem I na
czele, który stał się „żandarmem Europy”, Rosja zaś „bastionem europejskiej reakcji”43. Szczególnym obszarem zainteresowań była w tym kontekście Francja – schronienie dla polskich emigrantów; państwo, które poparło
powstanie belgijskie, a przede wszystkim obszar starć między władzą a rozwiniętą i silną opozycją, potrafiącą dochodzić swoich praw.
Monarchia lipcowa spowodowała zalew teorii republikańskich i w coraz większym stopniu socjalistycznych44. Kwestie związane z proletariatem
i jego żądaniami stawały się palącym problemem. Co prawda już pod rządami Restauracji mnożyły się strajki i zamieszki pod hasłem poprawy warunków pracy i podwyżki płac, jednak dopiero w listopadzie 1831 roku wybuchło
powstanie robotników liońskich, którego przebieg i zakończenie umocniły w klasie robotniczej uczucie solidarności ludzi krzywdzonych, jak również spowodowały uświadomienie, iż nie wystarczy kierować zbiorowych
działań przeciwko lokalnym kapitalistom, ale trzeba myśleć o zastąpieniu
obecnego rządu popierającego kapitalistów siłą wojska, nowym rządem,
41
42
43
44
Ibidem, s. 8.
Cyt. za: M. Filipowicz, Emigranci i jankesi. O amerykańskich historykach Rosji, Lublin 2007, s. 321.
M. Malia, Lokomotywy historii. Zwroty w dziejach i kształtowanie nowoczesnego świata, Warszawa 2008, s. 232.
Ibidem, s. 240.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Gustave’a Doré Dzieje Świętej Rusi, czyli o francuskim obrazie Rosji w czasie wojny krymskiej
który podjąłby się gruntownej reformy społecznej45. Drugie powstanie
liońskie i barykady w Paryżu w 1834 roku są natomiast wyrazem splątania
się walki klasowej robotników z demokratyczno-republikańską akcją polityczną. Hasła polityczne, zwłaszcza te radykalno-republikańskie, przeniknęły do świadomości proletariatu, zaś inteligencko-drobnomieszczańskie
stowarzyszenia republikanów zaczęły się interesować kwestią społeczną46.
Zdaniem Martina Malii, monarchię lipcową obalił nacisk klasy średniej na
reformę wyborczą w połączeniu z ludowym republikanizmem, przybierającym odcień socjalistyczny47, zaś zwycięstwo wyborcze Ludwika Napoleona było efektem politycznego zbiegu okoliczności w połączeniu z magią
imienia48. Ów polityczny zbieg okoliczności wynikał, według Malii, z różnic
i starć pomiędzy „proletariackim” Paryżem a konserwatywną, w większości chłopską Francją. To, czego pragnęła większość Francuzów pod koniec
1848 roku, to porządek i położenie kresu „czerwonemu” zagrożeniu płynącemu z wrzącego Paryża49.
Podobny stosunek do analizowanych wydarzeń w stolicy Francji miał
Mikołaj I – cesarz starej daty, legitymista z przekonań – jak określiła cara
Rosji Wiktoria Śliwowska50. Jego polityka była uwarunkowana obawami
przed rosnącymi w Europie ruchami rewolucyjnymi. „Hybrydę rewolucji”
uważał za największe niebezpieczeństwo51. Dlatego też obawiał się kontaktów rosyjskich poddanych ze światem zachodnim, widząc w nim zagrożenie
dla systemu autokratycznego. Mikołaj I w ogóle miał krytyczny stosunek
wobec Zachodu, idee liberalne przyprawiały go o ból głowy52. To on w Rosji
posiadał pełnię władzy politycznej, a rząd przez niego kierowany stanowił
jedynie organ wykonujący polecenia. Jakikolwiek system kontroli władzy nie
mógł mieć miejsca. Oczywiście w żaden sposób nie można też było otwarcie krytykować władzy; wolność prasy, o którą tak walczyli Francuzi, była
dla Rosjan tylko marzeniem. Nad piśmiennictwem i produkcją wydawniczą,
liczbą czasopism i gazet oraz ich reglamentacją czuwał Główny Urząd Cenzury. Na liście niebezpiecznych wrogów car umieścił przybyszów z Europy
Zachodniej, studentów, intelektualiśtów, katolików i unitów53.
45 J. Baszkiewicz, Historia Francji, Warszawa 2004, s. 436.
46 Ibidem, s. 437.
47 M. Malia, Lokomotywy historii, s. 242.
48 Ibidem, s. 244.
49Ibidem.
50 W. Śliwowska, Rosja-Europa. Od końca XVIII w. do lat osiemdziesiątych XIX w., [w:] Dziesięć wieków Europy.
Studia z dziejów kontynentu, red. J. Żarnowski, Warszawa 1983, s. 336.
51Ibidem.
52 A. Chwalba, Historia powszechna wiek XIX, Warszawa 2008, s. 334.
53 W. Śliwowska, Rosja-Europa, s. 335. Wątek ten porusza również Doré, co pozwala wnioskować o jego zna-
jomości pism de Custina.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
125
126
Agata Stolarz
W czasie gdy Mikołaj I autokratycznie sprawował władzę w Rosji, we
Francji – jak stwierdził Tocqueville – coraz silniej dmuchał wiatr rewolucji. Cele, które towarzyszyły rewolucjonistom, były stosunkowo szerokie:
od uzyskania praw wyborczych po ustanowienie socjalistycznej republiki.
Jakkolwiek poszczególne stanowiska różniły się od siebie w wielu aspektach,
to łączyło je jedno, mianowicie wspólny wróg – Święte Przymierze, ciągle
trwające na straży porządku ustalonego w trakcie obrad kongresu wiedeńskiego, którego najbardziej zagorzałym obrońcą był car Rosji. W tymże
konflikcie Martin Malia widział właśnie podstawę negatywnego stosunku Francuzów do Mikołajewskiej Rosji54, który objawił się między innymi
w Dziejach Świętej Rusi Gustave’a Doré. Francja końca lat 40. i początku 50.
zmagała się z tendencjami liberalnymi i socjalistycznymi, stojącymi wówczas
w sprzeczności z ładem pokongresowej Europy, którego głównym obrońcą
był Mikołaj I – car Rosji. Tym samym Rosja odzwierciedlała wszystko to,
do czego Francuzi czuli niechęć i odrazę, a więc despotyczną władzę, zniewolenie czy też ucisk. Jednocześnie ta sama Rosja wzbudzała strach swoją
siłą, uchodziła przecież za pierwszą potęgę lądową. Na początku lat 50. XIX
stulecia była jednym z dwóch państw, które w swej nazwie posiadało słowo
„imperium”. Rosja należała do najbardziej aktywnych i zaborczych krajów,
znakomicie umiała wykorzystywać kolejne podboje. Imperialnym planom
Mikołaja I przeciwna była Francja, która miała swoje interesy na Bliskim
Wschodzie: w Turcji, Egipcie, Syrii i Libanie.
Negatywny obraz Rosji panujący w okresie, który umownie można ograniczyć datami rozpoczęcia obrad kongresu wiedeńskiego i wybuchem wojny krymskiej, był konstrukcją wielokrotnie złożoną. Ówczesna Francja była
państwem, w którym stosunkowo często odżywały rewolucyjne nastroje,
państwem z silną opozycją rządową oraz rozwiniętą świadomością polityczną obywateli, zwłaszcza stolicy. Z Francją związane było widmo strachu
krążące nad Europą: widmo rewolucji. Gdy Francja kichnie, Europa dostaje
kataru, powiedział Metternich. Tym katarem były właśnie wszelkie ruchy
narodowowyzwoleńcze, społeczne czy też później socjalistyczne. Wszystkie one zagrażały porządkowi, którego tak usilnie strzegła Rosja. Imperium
carów obce były wszelkie liberalne tendencje bliskie Francji. Dodatkowym
czynnikiem był konflikt interesów w polityce zewnętrznej pomiędzy tymi
dwoma państwami. Dużym uproszczeniem byłoby stwierdzenie, iż negatywnie nacechowany obraz Rosji był wynikiem różnic pomiędzy tymi
dwoma państwami, choć istotnie miały one na to pewien wpływ. Sposób
postrzegania Rosji w owym czasie, idąc za Martinem Malią, był m.in. kwestią różnorodności celów politycznych, jakie stawiali sobie obywatele Francji i car Rosji.
54 M. Malia, Russia under Western Eyes, s. 147.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Gustave’a Doré Dzieje Świętej Rusi, czyli o francuskim obrazie Rosji w czasie wojny krymskiej
Wydarzenia opisane powyżej powodują, że w 1855 roku Dzieje Świętej
Rusi bynajmniej nie musiały być odbierane jako zabawne, jak może je odbierać współczesny czytelnik. Tym też, za Davidem Kunzlem, tłumaczyć można
brak szczególnego zainteresowania dziełem Gustave’a Doré55, które mimo
swej szyderczej i prześmiewczej formy pokazuje jednak barbarzyństwo, okrucieństwo, ale i potęgę Rosji. Dzieje Świętej Rusi mogą być zatem odbierane jako przykład diwinifikacji Rosji, w konkretnych czasach, z konkretnych
powodów. Dodatkowo Gustave Doré, pokazując postawy względem Rosji
nad Sekwaną, tworzy satyrę nie tylko na Rosję, ale i na Francję. Jak zauważa
Kunzle, w owym czasie Francja, pokonana przez Rosję w 1812 roku, bała się,
że potwór może mieć apetyt na coś więcej, aniżeli tylko francuską kulturę56.
Bibliografia
Doré G., Dzieje Świętej Rusi. Malownicze, dramatyczne i karykaturalne. Na
podstawie tekstów kronikarzy i historyków Nestora, Sylvestre’a, Karamzina, Segura etc. w rysunkach 500 z komentarzami przedstawił Gustaw
Doré. Drzeworyty wykonano w nowej szkole, którą kierował Sotain ilustrator Dziejów Rusi, bitew, portretów, pejzaży, scenek rodzajowych, kwiatów,
zwierząt, skorupiaków i rzadkich roślin, przeł. J. Waczków, Gdańsk 2004
Chwalba A., Historia powszechna. Wiek XIX, Warszawa 2008
Filipowicz M., Emigranci i jankesi. O amerykańskich historykach Rosji, Lublin 2007
Kunzle D., Gustave Doré’s History of Holy Russia: Anti-Russian Propaganda from Crimean War to the Cold War, „Russian Review”, vol. 42, 1983,
no. 3, s. 271-299
Malia M., Lokomotywy historii. Zwroty w dziejach i kształtowanie nowoczesnego świata, Warszawa 2008
Malia M., Russia under Western Eyes. From the Bronze Horseman to the Lenin Mausoleum, London 1999
Śliwowska W., Rosja-Europa. Od końca XVIII w. do lat osiemdziesiątych XIX
w., [w:] Dziesięć wieków Europy. Studia z dziejów kontynentu, red. J. Żarnowski, Warszawa 1983
55 D. Kunzle, Gustave Doré’s History of Holy Russia: Anti-Russian Propaganda from Crimean War to the Cold War,
„Russian Review”, vol. 42, 1983, no. 3, s. 287.
56 Ibidem, s. 285.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
127
Paweł Jarosz
Obsesja historii.
O pewnym aspekcie twórczości
Jana Polkowskiego
History Obsession. Of an Aspect of Jan Polkowski’s Work
Abstract: Polkowski emerged as a mature, fully formed poetic personality at
the time of great changes in the Polish reality – the autumn of 1980. Thus,
viewed from the reader’s point of view, his poetic activity began in the 80’s
and, being a part of independent culture and shaping its ethos, it resounded
in unison with the political and spiritual climate of the time. one of the major
roles of the poet in Polkowski’s poetry is that of a witness. Only the forms of
the testimony differ, which most often carries the belief that a catastrophe
befell the last century. History is to the poetry something more than just an
illustration. At the same time, poetry has expressed on many occasions its
distrust towards the verdicts of the history. The case of Polkowski’s poetry represents a difficult process of the forming of a modern awareness of history.
1.
Moment historyczny
Poeta urodzony w roku śmierci Stalina zawiesza głos, gdy Polska odzyskuje wolność. Powraca po siedemnastu latach milczenia1 i od 2008 roku
publikuje cztery tomy poezji i jedną powieść. W międzyczasie aktywnie
uczestniczy w życiu publicznym, będąc choćby przez kilka dni rzecznikiem upadającego właśnie rządu Jana Olszewskiego2. Debiut Polkowskiego
1
2
Nie bez podstaw przecież Stanisław Barańczak nazywa go poetą miniatury i dyskrecji. Zob. „wyobraź sobie,
że piszesz po polsku”, [w:] idem, Przed i po. Szkice o poezji krajowej przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Londyn 1988, s. 82.
Zbiorem fantastycznych i dość ironicznych anegdot o Polkowskim jest fragment felietonu Jerzego Pilcha,
Z duszą na ramieniu, [w:] idem, Bezpowrotnie utracona leworęczność, Kraków 1998, s. 5-9. Pilch przypomina tam między innymi o pseudonimie – POLPOT – jaki nosił w tamtych czasach Polkowski. Anagram –
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
130
Paweł Jarosz
i pierwsze reakcje na jego twórczość były wyraziste, choćby z tego powodu, że jest on jednym z pierwszych, o ile nie pierwszym poetą od początku
istniejącym tylko w drugim obiegu. To mocne i ważne signum jego działalności. Polkowski wszedł do historii literatury jako ważny dla myślenia
o poezji najnowszej punkt odniesienia, zarówno dla krytyki literackiej, jak
i poetów, którzy przyszli po nim (Marcin Świetlicki, Artur Szlosarek, Marcin
Baran). Jest też chyba najwybitniejszym przedstawicielem swojego pokolenia, czasu stanu wojennego słów, przestrzeni nowej prywatności (to przecież jeden z najczarniejszych momentów historii kraju, który jest „jak błąd
gramatyczny”, a jednocześnie stanowi naturalny i ważny temat tej poezji).
Tragedia rozgrywa się głównie na poziomie świadomości społecznej, mentalności zbiorowej, w dużo mniejszym stopniu jest ona tragedią historyczną. Polska jest wtedy ziemią jałową, wszystko jest zanurzone w językowej
i symbolicznej mgle, w magmie, naznaczone bezruchem i nijakością. Panoszy się obrzydliwy i brutalny cynizm, ludzie porażeni są depresją. Myślą o emigracji lub po prostu ją wybierają, zarówno w zewnętrznym, jak
i duchowym aspekcie. Jednocześnie jest to rzeczywistość, w której literatura zepchnięta jest do podziemia, jest zajęciem ryzykownym, a na pewno
niepozbawionym konsekwencji moralnych wyborów3. To właśnie ten historyczny moment uwarunkował problematykę twórczości Polkowskiego,
życie środowiska opozycji krakowskiej i znaczenie drugiego obiegu. Podobnie rzecz ma się z „literackimi antenatami” autora Elegii z Tymowskich Gór,
by wymienić choćby tych najważniejszych: Giennadij Ajgi, Krynicki, Hölderlin, Wat, Mandelsztam, Miłosz, Herbert, Wierzyński, Lechoń, Wittlin;
jedni ważni ze względu na swoją poezję, drudzy ze względu na biografię,
jak choćby Mandelsztam4.
2.
Życie i okolice
Poezja okolicznościowa jest domeną życia, jest jego zapisem, zapisem okoliczności, które się na życie składają. Wprawdzie otwiera się przy
okazji nużąca „oświeceniowa” perspektywa i wszelkie problemy osobistych
zależności, tudzież personalnych niechęci, a na usta ciśnie się słowo grafoman, bo przecież każdy pamięta poetykę „zakazanych piosenek”, to jednak
jest to wyjątkowo popularny typ liryki – ostatnio ożywiany mocno choćby
3
4
jak łatwo się domyślić – nawiązuje do postaci Pol Pota (Saloth Sarem, 1928-1998, polityk kambodżański
i przywódca Czerwonych Khmerów).
Pisałem o tym szerzej w artykule: Ciemna wyobraźnia – zranione pismo (Jan Polkowski), [w:] Czytanie współczesności, red. M. Łukaszuk, M. Peroń, Lublin 2010, s. 165-183.
Zwraca na ten fakt uwagę również Anna Nasiłowska, sugerując, iż Polkowski uważa, że los tego wielkiego poety – rosyjskiego Żyda, który zginął w łagrze – jest możliwy do powtórzenia. (Zob. A. Nasiłowska,
Literatura okresu przejściowego, Warszawa 2006, s. 136).
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Obsesja historii. O pewnym aspekcie twórczości Jana Polkowskiego
za sprawą tzw. „wierszy smoleńskich”. Poza tym odejść trzeba tutaj od tego,
co żywe, poruszające, co może nas dotknąć, a nawet zranić, na rzecz wizji
całkowicie historycznej – zamkniętej. Na rzecz banalnego opisu, owszem,
czasem dramatycznej sytuacji, ale tak nasyconej retoryką pragmatyczności, że trudno rozumieć ją jako „żarłoczny ogień”. W żartobliwym czy może
raczej ironicznym tonie pisze o tym Jerzy Pilch:
Bo w literaturze wszelki gest doraźny przeważnie klęskę oznacza. A jeśli
nie klęskę, to poważny błąd kompozycyjny, który bywa klęską. Trzeba pisać
swoje, nie trzeba pisać o tych, co sprawują władzę (chyba, że komuś się to
pokrywa, osobista obsesja ma polityczną strukturę – pożałowania godny
przypadek nawet w epokach represji), nie trzeba ulegać doraźnym pokusom,
literatura to nie jest gra błędów.5
Ale ów „gest doraźny” to nie musi być tani gest. Można spokojnie rozszerzyć hasło o literaturze okolicznościowej ze Słownika terminów literackich6, bo da się ją skutecznie czytać bez znajomości pierwotnego kontekstu.
Bez niepotrzebnych obciążeń schematami odbioru. W każdym razie trzeba
powiedzieć, że to, co niechlubnie nazwać można poezją okolicznościową,
może być czytane zupełnie poza kontekstem i zupełnie poważnie. Wiersze,
które przy pierwszej lekturze wydają się nam „scenką rodzajową”, okazują
się czasem „poematami metafizycznymi”, choć rzeczywiście nieczęsto się to
zdarza. Ale u Polkowskiego znajdziemy kilka takich sytuacji, choćby wiersz
Przedmioty mające związek z przestępstwem:
Jak brzmiał ten werset?
Spłowiałe konie wchodzą w źródła?
Czy inaczej, nie spłowiałe lecz wpław,
nie konie i nie źródła lecz klęczący
i warkocz bruku?
Czy mogą wrócić do mnie te słowa?
Czy może wrócić sens ich życia?
Czy metafory przeżyją
areszt, nie załamią się
i kiedyś popatrzymy sobie w oczy?
5
6
J. Pilch, Z duszą na ramieniu, s. 12.
Okolicznościowa poezja, [hasło w:] Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, T. Kostkiewiczowa, M. Głowiński, Wrocław 1998, s. 323.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
131
132
Paweł Jarosz
A jeśli po śledztwie
zamiast kilku prostych, zapisanych w pośpiechu słów,
wróci bełkot,
mogący wyrazić już tylko strach
lub gładką ślepotę?
Jak porozumiem się z tobą,
jeśli znaczenie zatrzyma się w ucieczce na granicy
krzyku? – jak oni –
zastygli
prostujący swoje nagie twarze
nad Uralem,
bramą wciąż oddalającej się, obiecanej
zamieci.7
Świat, w którym najważniejsza jest ocalająca i mozolna praca pamięci. Odpominania słów i znaczeń. Rzeczywistość, w której granica Uralu
jest przestrzenią pomiędzy życiem i śmiercią. Taki kształt ma ten wiersz
w Elegiach. Taki sam ma również w pierwszym wydaniu, poza drobnymi
różnicami interpunkcyjnymi i ważną dla nas dodatkową informacją. Pod
tekstem znajduje się data: XI 1978. Data, która nam nic konkretnego nie
mówi. Mamy pewne intuicje, co do sytuacji przedstawionej tego tekstu, ale
po lekturze niżej zamieszczonej notatki wszystko staje się o wiele jaśniejsze,
a nasze intuicje nabierają mocy przekonania:
Represje: Komunikat, KSS „KOR” 1978 nr 24: 25 XI s. 11; Sygnał 1978 nr 5:
XI s. 22: Rewizja w mieszkaniu J[ana] P[olkowksiego]. 26 X 1978 w Kr.[akowie],
konfiskata maszyny do pisania, materiałów dla czas.[opisma] Sygnał, korespondencji i rękopisów oraz zatrzymanie i rewizja osobista 29 X
1978 w Kr.[akowie]. – Komunikat, KSS „KOR” 1978 nr 25: 18 XII s. 13: zatrzymanie 19 XI 1978 w Kr[akowie].8
To jest właśnie zagadnienie, które próbowałem opisać wyżej. Ten wiersz
pozwoli się odczytać bez wiedzy o represjach wobec autora, o pozbawieniu
go maszyny do pisania, materiałów i rękopisów – prawdopodobnie – wierszy. Uda się nam mniej więcej zrekonstruować tekstowy świat. Ale wraz z tą
dodatkową wiedzą o okolicznościach „przestępstwa”, pojawia się zupełnie
nowy wymiar, rys osobistej tragedii, zapis przejmującego doświadczenia.
7
8
J. Polkowski, Elegie z Tymowskich Gór i inne wiersze, Kraków 1990, s. 32.
J. Kandziora, Bez cenzury 1976-1989 – literatura, ruch wydawniczy, teatr: bibliografia, Warszawa 1999, s. 504.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Obsesja historii. O pewnym aspekcie twórczości Jana Polkowskiego
Otwierają się nowe przestrzenie interpretacyjne. Pytanie: „jak brzmiał ten
werset?” przestaje być próbą przypomnienia sobie, jest gestem ocalenia, odzyskania. Język „przeżyje areszt”, choć „obiecana zamieć”, bełkot czy ślepota
ciągle są zagrożeniem. Konsekwencje ich trwania mogą być dalej odczuwalne, pewnie nawet tak jest. Okoliczności i wiersz o nich wyprowadzają
nasze refleksje daleko poza swoje oczywiste znaczenia. Sposób używania
tych sytuacji, budowania wypowiedzi, ukrywania kontekstu za uniwersalnym wymiarem jest tutaj wyjątkowy. Spójrzmy teraz na inny model poezji
okolicznościowej, bo w wierszu Ob. Jan Polkowski – Uzasadnienie istnienia spotykamy sytuację odwrotną niż w Przedmiotach mających związek
z przestępstwem:
W dniu 18 kwietnia 1979 r. o godz. 2.00 w Krakowie
Nowej Hucie
przy alei Róż, nastąpiła eksplozja materiału
wybuchowego, która
spowodowała częściowe uszkodzenie pomnika
Włodzimierza Lenina.
Celem przeszukania mieszkania Jana Polkowskiego
było
ewentualne odnalezienie przedmiotów mających
stanowić dowód
procesowy w niniejszej sprawie.
W związku z powyższym przeszukanie mieszkania
ob. Jana Polkowskiego
należy uznać za uzasadnione.
Prokuratura Wojewódzka w Krakowie.9
Służbowa notatka rozbita na wersy staje się wierszem. Niczego nie zmienia fakt, czy jest to rzeczywisty zapis, czy wymysł autora. Sytuacja jest na
powierzchni. Nastąpiło uszkodzenie pomnika Włodzimierza Lenina, jednym z podejrzanych jest ob. Jan Polkowski. Rewizja mieszkania jest uzasadniona, istnienie również. Ta poezja ma także chronić od zapomnienia,
o czym mówi wiersz: Co nie jest wymówione / zmierza do nieistnienia:
Bawiliście się, poeci, zapominając, że z czułością
i bólem trzeba stwarzać świat.
Wydawało się wam, że żony, dzieci, krewni, ziemia uprawna,
urzędy państwowe usprawiedliwiają wasze bezpłodne
pióra.
9
J. Polkowski, Oddychaj głęboko, wyd. II rozszerzone, Kraków 1981, s. 59.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
133
134
Paweł Jarosz
I czy w końcu oddzielił ktoś ciemność przedmiotów
od jasności słów?
[...]
Po ciężkiej wędrówce dnia jeszcze jeden wiersz:
Chleb, ser, woda, kobieta.
Uczynione zostało.
(Wyblakło słońce i weszło w oddzielone od lądu
morza.)10
Tytuł zaczerpnięty jest z utworu Czesława Miłosza i w pewnym aspekcie przeczy on temu, co powiedzieliśmy wcześniej. Opis rzeczywistości,
ona sama – nie usprawiedliwia istnienia. Właściwie nic nie usprawiedliwia
„bezpłodnych piór”. Stwarzanie świata, nazywanie jest połączeniem czułości
i bólu. Jedynym sensownym zajęciem jest przecież oddzielanie „jasności słów”
od „ciemności przedmiotów”. Sam Miłosz, komentując swój wiersz, wydobywa jednak nieco inny aspekt, podkreśla zadanie chronienia od zapomnienia:
„Co jest nie wymówione, zmierza do nieistnienia”: To zdumiewające,
myśleć o mnóstwie wydarzeń dwudziestego wieku i o ludziach tam występujących, rozumiejąc, że każda z tych sytuacji zasługiwała na epos, tragedię albo liryczny poemat. I nic, zapadły się, zostawiając nikły ślad. Można
rzec, że najbardziej nawet potężna, krwista, czynna osobowość w porównaniu z celnym układem kilku słów, choćby opisywały tylko wschodzący księżyc, jest zaledwie cieniem.11
I to właśnie ten rys zdaje się być najistotniejszy w myśleniu o poezji jako
zapisie „okoliczności”. Przecież poeta żyje wśród nas12:
(...) Być może istnieje jeszcze poezja
Nie we mnie jednak, nie tutaj
Gdzie alfabetem jest puls.
10 J. Polkowski, Elegie z Tymowskich Gór i inne wiersze, Kraków 1990, s. 83.
11 Cz. Miłosz, Siła mowy, [w:] idem, Piesek przydrożny, Kraków 1999, s. 61.
12 Wiersz, który wydaje się polemizować z tekstem Polkowskiego, napisał w 1987 roku Marcin Sendecki (zob.
idem, Z wysokości. Wiersze z lat 1985-90, Kraków–Warszawa 1992, s. 15):
Jeżeli Bóg prowadziłby notatki, być
może znalazłoby się tam miejsce nie tylko dla
Jana Palacha, Staszka Pyjasa i tylu innych, którzy
wiedzieli co robią, ale także dla tych upijających się
co przepustka i zabitych przypadkiem, przy czyszczeniu
broni
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Obsesja historii. O pewnym aspekcie twórczości Jana Polkowskiego
I nie pragnę jej odnaleźć żeby napisać wiersz
O Janku Palachu lub Staszku Pyjasie.
Nie myślę by Bóg choć jedno słowo
dał tylko dla mnie,
może to moja nadzieja okaże się milczeniem,
klęską.
Zapisuję więc: nie jestem poetą,
żyję wśród was,
to śmieszne, ale jak to pięknie brzmi:
żyję wśród was.13
Takie myślenie ma w sobie wiele „sprzeczności wewnętrznych”. Z jednej strony nie jesteśmy przekonani, że wszystko, co nas otacza, może stać
się poezją. Wtedy „trzeba by pisać nieprzerwanie” – jak zanotowano w tym
samym wierszu. Tak jak się oddycha, śpi, je i umiera. A z drugiej strony jest
przekonanie o wyjątkowej czystości poezji, o tym, że nie ma jej tam, gdzie
„alfabetem jest puls”, codzienność. Zostawmy okoliczności, w jakich pisał
Polkowski, zostawmy okoliczności, w jakich i my piszemy (to przecież też
jest nie bez znaczenia) i przyjrzyjmy się temu zjawisku z zewnątrz, co oznacza w tym wypadku z perspektywy Marcina Barana i Marcina Świetlickiego
w ich „okolicznościowym” wymiarze:
dlaczego poeta czyta swoje wiersze
cicho czy poeta jest czymś
przestraszony czy poeta się wstydzi
czemu brak surm anielskich lub
innych odgłosów aprobaty nieba
gdy poeta czyta co poeta ukrywa
pod nosem w swym szepcie
czemu tak zwyczajnie i bez nabożeństwa
bez woni kadzidlanej bez muzy
przy boku poeta czyta swoje wiersze
a w ogóle dlaczego poeta przyszedł
pieszo a nie przyleciał na skrzydłach
natchnienia...
13 J. Polkowski, Oddychaj głęboko, wyd. II rozszerzone, Kraków 1981, s. 28.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
135
136
Paweł Jarosz
ostrzegamy poetę że takiemu poecie
trudno będzie
uwierzyć
na słowo14
Przytoczony wiersz Barana, noszący znamienny tytuł Dlaczego poeta,
dedykowany został Janowi Polkowskiemu. Dziwnie brzmią te wersy z dzisiejszej perspektywy wizerunku Barana jako wielkiego apologety twórczości
autora zbioru To nie jest poezja. Być może to gra z czytelnikiem, ale ironia,
jaka uderza nas od początku, jest wyraźna i mocna. Przeciwstawia się patos poezji Polkowskiego, jego myślenie o poecie i powinnościach literatury,
zwyczajności. Jawna drwina z kategorii natchnienia, z toposu poety jako kogoś wyjątkowego, wymierzona jest w całą jego twórczość. Podejrzewa się te
wiersze o sztuczność, o to, że są „zrobione” ze słów pozbawianych realnych
desygnatów. Podobne myśli przyświecały Świetlickiemu, gdy pisał swoje
słynne i szeroko już komentowane Dla Jana Polkowskiego15, którym chciał
„otworzyć okno i przewietrzyć pokój”. Podobnie jest z trzy lata później wydanym (a siedem lat później napisanym) Nie dla Jana Polkowskiego16, w którym wyznania z poprzedniego wiersza: „w poezji niewolników drzewa mają
krzyże”, „poezja niewolników żywi się ideą”, „nawet miłosne wiersze pisane
by były / smoczymi literami” aż po zdanie „jedyny przypadek, / kiedy po
wierszach / pozostaje smród” zamienia na jeszcze mocniejsze. Wprawdzie
pisze: „bardzo wiele kłopotów w związku z tamtym wierszem”, ale nie przeszkadza mu to napisać później:
(...)
Oddycham. Zdradzam. Sprzedaję. Jestem skrępowany.
Kontrolowany. Świetnie. Dajcie mi policję
i cierpienie. Napiszę wolnościowy wiersz
i Boga weń zaplączę. Czeczenię. Bałkany,
ciebie. Koniecznie. Wszystko się da zrobić.
Historia literatury wchłania wszystko. Tak.
Historia nieba wybredniejsza jest.
14 M. Baran, Dlaczego poeta, [w:] Macie swoich poetów. Liryka polska urodzona po 1960 roku, wypisy, wybór
i oprac. P. Dunin-Wąsowicz, J. Klejnocki, K. Varga, Warszawa 1996, s. 11.
15 M. Świetlicki, Dla Jana Polkowskiego, [w:] idem, Zimne kraje, Warszawa–Kraków 1992, s. 54.
16Idem, Nie dla Jana Polkowskiego, [w:] idem, Zimne kraje 2, Kraków 1995, s. 57.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Obsesja historii. O pewnym aspekcie twórczości Jana Polkowskiego
Twórczość autora Oddychaj głęboko sytuuje się wyraźnie na „przedłużeniu” pisarstwa Zbigniewa Herberta – stwierdzają autorzy Chwilowego
zawieszenia broni17 – i dalej zastanawiając się nad atakiem Świetlickiego,
zauważają, że Przesłanie Pana X18 nie jest niczym innym, jak tylko ujednoznacznieniem sytuacji egzystencjalnej Pana Cogito. Polkowski, wpisując się w dziedzictwo Nowej Fali, „mówi wprost”19, co znaczy po prostu że
„mówi politycznie”. Świetlicki odbiera to tak, jakby opisanie świata ograniczone zostało do opisania konfliktu ideologicznego. Mam wrażenie, że
za pomocą „okoliczności” można mówić ciekawe i nowe rzeczy o poezji.
W przeciwieństwie do książki20, która mogłaby być punktem wyjścia dla
naszych rozważań, a którą wspominam dopiero teraz, ponieważ Polkowski
pojawia się w niej tylko w bibliografii. Autorka nie uwzględnia go w głównym tekście, poza tym inaczej modeluje zjawisko poezji okolicznościowej.
Ale przytoczę za nią zdania Miłosza, które mogłyby komentować twórczość autora Drzew:
Wypada niestety stwierdzić, że utwory literackie powstające z protestu
przeciw nieludzkości nieczęsto mają długie życie. W miarę upływu czasu rewelacje, czyli nazwania zbrodni po raz pierwszy, tracą swoją świeżość, skoro
zło, które zwalczały, staje się znane powszechnie. Tak więc, kiedy wszystko
wiadomo o hitleryzmie, wiersze przeciwko niemu pisane, niegdyś mocne
emocjonalnie, pozostają jako szlachetne dokumenty, ale chorują na zbytnią oczywistość.21
Brzmi tutaj mocno ogólna prawda, że to, co skrojone na miarę chwili,
chwilowym tylko pozostanie. Ja mam wrażenie, graniczące z pewnością, że
nawet ta część poezji, w której „ogień jest językiem polskim”, przetrwa próbę „nowej chwili”. Dobrze podsumowuje to przejmująca miniatura, wiersz-slogan22, „zrobiony” z mowy okolicznościowej:
Burzliwe oklaski, długo nie milknące,
Przeradzające się w owację.
17 J. Klejnocki, J. Sosnowski, Chwilowe zawieszenie broni. O twórczości tzw. pokolenia „bruLionu” (1986-1996),
Warszawa 1996, s. 124.
18 J. Polkowski, Elegie z Tymowskich Gór, s. 29.
19 To jedno z głównych haseł Świata nie przedstawionego, książki autorstwa J. Kornhausera i A. Zagajewskie-
go, Kraków 1974.
20 D. Dąbrowska, Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce w latach 1980-1990, Szczecin 1998.
21 Czesław Miłosz, Szlachetność, niestety, „Kultura”, 1984, nr 9, s. 12-13, cyt. za: Dąbrowska, Okolicznościowa
poezja polityczna, s. 7.
22 Jako slogan rozpoznaje ten tekst Marian Stala (zob. List do Jana Polkowskiego, [w:] idem, Chwile pewno-
ści. 20 szkiców o poezji i krytyce, Kraków 1991, s. 205), ma jednak na myśli nie wymowę utworu, ale materię,
która go tworzy.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
137
138
Paweł Jarosz
Wszyscy delegaci wstają.
Finis Poloniae.23
W tej poezji nie brakuje też dużo słabszych wierszy, jak choćby Z frontu:
Kochany mój,
zapomniałam Ci powiedzieć,
że Maciuś na Krzysia mówi Sziś,
a na pytanie: jak ty się nazywasz odpowiada: Jaś (może dlatego,
że poznał Jasia z książki „Na jagody” Konopnickiej).
Całuję Cię mocno,
Ania.24
Warto uświadomić sobie okoliczności, w jakich był pisany i czytany ten
list, który stał się wierszem. O epistolarnym charakterze tej wypowiedzi
stanowi nie tylko jej skomponowanie, ale i to, że jest ona w całości zapisana
kursywą. Sytuacja uwięzienia, samotności po stronie nadawcy i odbiorcy.
List żony do męża, w którym donosi o dorastających dzieciach. O ich lekturach, pamięci o ojcu. Zapewnia o miłości. Ale stoi za nim paradoksalna
sytuacja z innego wiersza: „W innej celi czasu inny gest, grymas, wzruszenie ramion, / inny list nieotwarty inaczej miał splątać powietrze w moich
/ innych piersiach”25. Rozleglejszą, bo osadzoną w historii, skomplikowaną
semantycznie26 sytuację aresztu przedstawia w liczącym zaledwie pięć linijek Hymnie:
Przez więzienne okno widać plac.
Śnieg i glina otoczona
betonowym murem i drutem kolczastym.
Po co ci (szary orle)
ta ciasna korona?27
Nakładają się tutaj na siebie trzy wymiary rzeczywistości: konkretna sceneria więzienia w pierwszych tygodniach stanu wojennego; symbolizowany
przez orła w koronie wymiar narodowej historii; i najgłębiej ukryty wymiar
ewangeliczny. „Drut kolczasty” ze środkowego wersu jest – jak pisze Barańczak – zarazem koroną orła i cierniową koroną Chrystusa. Orzeł jest nie biały,
23 J. Polkowski, Elegie z Tymowskich Gór, s. 42.
24Idem, Wiersze 1977-1984, Londyn 1986, s. 65.
25Idem, Elegie z Tymowskich Gór, s. 96.
26 O obecności wielorakich, „przeświecających” nawzajem przez siebie znaczeń pisze Stanisław Barańczak
w Niewidzialnej ojczyźnie, (zob. idem, Przed i po, s. 164).
27 J. Polkowski, Elegie z Tymowskich Gór, s. 47.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Obsesja historii. O pewnym aspekcie twórczości Jana Polkowskiego
lecz szary jak „śnieg i glina”. Korona jest ciasna, jak zamknięta przestrzeń więziennego placu. Znaczenia dopowiadają się wzajemnie, modyfikują, aby rozbić
się o pytanie z ostatniego wersu. Korona orła, a może raczej jej brak, jest jednocześnie znakiem męczeństwa i odkupienia – koroną Chrystusa. Natomiast
korona bohatera to tylko szarość i ciasnota. Sytuacja więzienia jest wpisana
w porządek historii i w porządek zbawienia. Nie można jej rozpatrywać tylko
z perspektywy przyziemnej doczesności. Optyka, w jakiej patrzy Barańczak,
jest ciągle aktualna. Znaczący jest też brak ckliwych i melodramatycznych
rozwiązań. Sytuacja więzienia, odseparowania od niedawno narodzonego
dziecka stanowi raczej źródło siły i znak nadziei. W jednym z wierszy „kwilenie syna” zostaje zrównane z Pismem. Przywoływany wcześniej Barańczak
komentuje to patetycznie i w tonie wypowiedzi krytycznoliterackich z tamtych lat: „Polkowski jest poetą historii i spraw publicznych – w tym sensie,
że ich problematyka stanowi w oczywisty sposób tło wszystkich jego wierszy. Zarazem jednak jest poetą, którego twórczość nie poddaje się i zapewne
nigdy nie podda tyranii historycznego czy narodowego mitu. Niewidzialną
Ojczyzną Polkowskiego jest świat pojedynczego człowieka, przy całej rozpaczy i zniechęceniu połączonego jednak z bliźnimi – i z Bogiem – więzami
miłości, wiary i nadziei”28.
3.
Sprawa epigonów
Ważny w omawianym przez nas kontekście wydaje się również ten
wiersz:
To prawda, jestem epigonem
pewnych Japończyków i dwóch Żydów,
rumuńskiego i rosyjskiego, piszących zresztą
po niemiecku.
(Korono słowa, cóżeś ofiarowała
swojej Ojczyźnie?
Swojej białej plamie na mapach?)
Zaparłeś się jej, śmiertelny
odkrywco nieśmiertelności?29
Co do tajemniczego Japończyka, nie ma wątpliwości, że chodzi o Issę
(zapewne w tłumaczeniach Ryszarda Krynickiego), zatem pozostaje jeszcze
dwóch Żydów. Z jednym nie będzie problemu, wskazuję tutaj na Paula Celana
28 Ibidem, s. 67.
29 J. Polkowski, Wiersze 1977-1984, Londyn 1986, s. 90.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
139
140
Paweł Jarosz
urodzonego w 1920 roku w Czerniowcach, w rodzinie żydowskiej mówiącej
na co dzień po niemiecku30. Polkowski bez wątpienia dobrze przyswoił sobie
dzieło autora Mandorli. Z drugim niemieckojęzycznym Żydem pochodzenia
rosyjskiego jest większy problem. Nie potrafię go jednoznacznie wskazać.
Użycie słowa epigon jest w tym tekście przyznaniem się do winy. „Białej plamy”, Ojczyzny, nie uratuje słowo, które nic jej nie może ofiarować. Bo przecież to epigon, poeta jest „śmiertelnym odkrywcą nieśmiertelności”. To on
używa słowa, może je ukoronować, jest ono jego narzędziem walki. Znak
zapytania kończący ten wiersz – zawiesza problem. Zostaje on utrzymany
w poetyce pytania, przypuszczenia, na które nie można się jednoznacznie
zgodzić. To częsty zabieg Polkowskiego. Pojawia się tutaj również perspektywa chrystologiczna. Formuła „zaparcia się”, wskazania na śmiertelność
człowieka (Syna Człowieczego) i nieśmiertelność słowa (Pisma) wyprowadza go daleko poza wyznanie epigonizmu. Jest też bez wątpienia Polkowski
uważnym czytelnikiem Adama Mickiewicza:
(...)
a Poeta przemierzał paryskie pokoje
i myślami wędrował w nowogródzką stronę usiłując
przywołać dni stworzenia świata i dziecinną modlitwę,
która mokradłom i lasom,
zwierzętom i narodom
przywraca i zabiera
słodkie bytowanie.31
Paryż, nowogródzka strona, tak, mowa tu o autorze Pana Tadeusza.
W tym samym wierszu postawione jest pytanie: „czym może być ojczyzna
powstała z nicości?” – i udzielona poetycka odpowiedź: „biegłem między
drzewami i pachniały drzewa, / dotykały mnie liście, mchy, mury i twarze,
ale nie było słowa, / by je nazwać mogło”. Tu znów słowa są wszystkim, mają
rolę kreacyjną, rolę ocalającą i stwarzającą. Modlitwa dająca lub zabierająca słodkie bytowanie musi mieć wielką moc, jakąś pierwotną siłę. Musi
być modlitwą dziecka. Ale nie tylko wieszcze intuicje pojawiają się u Polkowskiego, są też bezpośrednie cytaty, jak na przykład tytuł wiersza Tak
nas powrócisz cudem na ojczyzny łono. Powrót samolotem do Polski, data
nie jest ważna, wiadomo tylko, że to przedwiośnie, powrót po wielu latach
30 Czerniowce, stolica Bukowiny, do 1918 roku należały do Monarchii Austro-Węgierskiej. Po I wojnie świa-
towej z całą prowincją znalazły się w Rumunii. Po więcej informacji biograficznych warto sięgnąć do Kalendarium życia i twórczości Paula Celana, zamieszczonego w jego Utworach wybranych w opracowaniu
Krynickiego (Kraków 1998, s. 347).
31 J. Polkowski, Elegie z Tymowskich Gór, s. 81.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Obsesja historii. O pewnym aspekcie twórczości Jana Polkowskiego
z ucieczki albo wygnania. Cud powrotu, choć ojczyzna nie jest tamtą Arkadią, jej łono nie daje upragnionego spokoju:
Twój zniszczony organizm jest bezwiednie wypowiedzianym
zaklęciem Poety. Domy i ulice dzieciństwa, drzewa, doliny,
zwierzęta, wędrują między obłokami warg.
Nie kończąca się karawana, prześwietlona samotnym promieniem
słońca, jest już blisko celu.
Najjaśniejszy, Miłościwy Głód wjeżdża na ośle
w lipową aleję. I, jakby to było we śnie,
unosisz się, z rozpostartymi jak orzeł
rękami (na głowie masz papachę od biedy przypominającą koronę)
nad Polskoj Awtonomiczeskoj Obłastju.
1978/198332
To takie – jakże różne od pierwowzoru – rozwinięcie znajduje ten słynny cytat. Podobnie jest z formułą „widzę i opisuję”. Pojawia się ona w wierszu, którego tytułem również jest cytat, tym razem ze Zbigniewa Herberta
Mówiliśmy prostym językiem żywiołów33. Tu widzi się inne rzeczy, opisuje
się je inaczej. Tu się przemija, istniejąc, rodzi się z niebytu. „Widzę i opisuję” – tak zapisał i nie musi mówić nic więcej. Stoi za nim, a więc i za nami
wszystko, co powiedziano o tych dwóch słowach ujętych w taki zwrot.
A powiedziano niemało, dlatego nie porównuję tych tekstów ze sobą. Zestawiam je tylko i sygnalizuję ich istnienie, przekształcenia, jakim ulegały.
Wskażę od razu inny tekst autora formuły widzę i opisuję:
Dźwięk mię uderzył – nagle moje ciało
Jak ów kwiat polny, otoczony puchem,
Prysło, zerwane anioła podmuchem,
I ziarno duszy nagie pozostało.34
To, co kryje się za tym wierszem, za doświadczeniem, jakie z niego „wyziera”, to często kwintesencja „oka”, jakim poeta patrzy na świat, „oka poety”.
A jak zapisał kiedyś subtelny interpretator poezji: „chodzi o takie oko, które
słyszy, i o takie ucho, które widzi”35. Polkowski również zapisuje taką poetycką synestezję, pokazuje model „światoodczucia” i migotliwość percepcji
świata: „widziałem, jak rośnie fuga, / słyszałem ochrę i biel, dotykałem mgły
32
33
34
35
Ibidem, s. 45.
Ibidem, s. 61.
A. Mickiewicz, Widzenie, [w:] idem, Wybór poezji, t. 2, oprac. Cz. Zgorzelski, Wrocław 1997, s. 336.
W. Panas, Oko Cadyka, Lublin 2004, s. 19.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
141
142
Paweł Jarosz
słów”36. Myślenie o wierszach Polkowskiego w perspektywie Mickiewicza
jest uprawomocnione, jest owocne, wiele rozpoznań dotyczących wyobraźni, poezji czy samego poety dałoby się umieścić w tle naszego myślenia
o poezji współczesnej. Potwierdza to, choćby w części, antologia Strona
Lemanu, poświęcona liryce lozańskiej Mickiewicza37. Zawiera ona oprócz
samych tekstów lozańskich i obszernych komentarzy do nich, jak też przedruków ważnych artykułów – także wiersze inspirowane liryką lozańską38.
Znajdziemy tam też tekst Snuć miłość Polkowskiego39. Nie bez znaczenia
wydaje się fakt, że poprzedza go utwór Krynickiego, którego mottem jest
wielkie zdanie „uciec z duszą na listek”, a zaraz po nim mamy wiersz Bronisława Maja kończący się słowami: „Unoś mnie, wodo / wielka, z tej ciemności i pustki / w pustkę i ciemność”. Jest to znamienne, bo mówi o żywej
recepcji Mickiewicza w tym pokoleniu, zwłaszcza w obrębie stylistyk, jakie
reprezentują wymienieni autorzy.
Sytuację poprzedzającą debiut Polkowskiego dobrze oddaje „rzut oka
na ewolucję poezji polskiej w latach 1956-1980”. Pisze w tekście o takim tytule Janusz Sławiński:
Poezja rodziła się z poezji i zapładniała poezję. Pojawiały się coraz to
nowe programy, poetyki, kierunki i środowiska; kreowano i obalano autorytety; spierano się o granice wyobraźni, o semantykę poetycką, o klasycyzm
i romantyzm, o to, czy poezji służy bardziej wampiryzm czy onanizm, o kryzys awangardy, o poezję konkretną – i o wiele innych nie mniej ciekawych
spraw. Jak w każdym rezerwacie, tak i tu współżyli przedstawiciele rozmaitych gatunków.40
Te słowa odnoszą się do hybrydowców, do ich dążenia do pełnej samowystarczalności zarówno pod względem ideowo-artystycznym, jak i komunikacyjnym (życie literackie odbywało się często bez udziału czytelników).
Z tego luksusowego „piekła artystów” wyrwała się Nowa Fala, wyrwała się
w stronę rzeczywistości pełnej problemów obcych „pensjonariuszom rezerwatu”, ale za to zamieszkanej przez ludzi41, przez potencjalnych czytelników.
Żeby tego dokonać, poeci sami musieli poznać rzeczywistość nie tylko za
pomocą słowa, ale poprzez uczestnictwo w świecie, w realnym życiu. Stąd
J. Polkowski, Elegie z Tymowskich Gór, s. 103.
Liryki lozańskie Adama Mickiewicza. Strona Lemanu. Antologia, oprac. M. Stala, Kraków 1998.
Ibidem, s. 75-112.
Ibidem, s. 111.
J. Sławiński, Rzut oka na ewolucję poezji polskiej w latach 1956-1980, [w:] idem, Teksty i teksty, Warszawa
1990, s. 112.
41 P. Śliwiński, P. Czapliński, Literatura polska 1976-1998. Przewodnik po prozie i poezji, Kraków 1999, s. 34.
36
37
38
39
40
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Obsesja historii. O pewnym aspekcie twórczości Jana Polkowskiego
właśnie dawanie świadectwa nie tylko wierszem, ale i życiem. Piszą dalej
autorzy Podręcznika, wyjaśniając to zjawisko:
Część poetów tego kręgu przystąpiła około 1976 roku do opozycji politycznej, odsunęła się (lub – co częstsze – została odsunięta) od oficjalnych
czasopism i wydawnictw; jedni emigrowali (Barańczak, Zagajewski, Bierezin), inni zaś – w szczególności Ryszard Krynicki – wybierali dramatyczną,
przechodzącą w milczenie powściągliwość. Biografie nowofalowców noszą
bowiem na sobie jakiś rys pokutniczy, jakby młodzi poeci chcieli przywrócić
literaturze utraconą godność i – nawet za cenę pewnych redukcji czysto artystycznych – uczynić z niej na nowo rzecz społecznie ważną.42
Te słowa, mimo iż mają charakteryzować poetów dekadę starszych,
bez zastrzeżeń przywołuję jako rozpoznanie dotyczące Polkowskiego. Co
do przynależności do opozycji, to sprawa jest wiadoma. Wprawdzie nie
wyemigrował fizycznie, a nie jest też łatwo postawić tezę o duchowej emigracji, jednak najważniejsza jest społeczna waga jego poezji, bo i biografia
Polkowskiego, i bohater jego wierszy mają wyrażany rys pokutniczy. Życie
w czasie stanu wojennego, a stanem wojennym możemy nazwać zdecydowanie dłuższy okres, niż przyjęto w podręcznikach historii – bo życie
w opresyjnym systemie politycznym, nastawionym na militaryzm i negującym podstawowe prawa i wolności człowieka, jest życiem w „stanie wojennym z rzeczywistością”. Oczywiście, jeżeli nie zgadzamy się na zastany
świat. Przywracanie godności, jeżeli nie ma takiego charakteru, skazane
jest na klęskę. Albo nawet gorzej, na sztuczność, na kłamstwo. A przecież
poezja Polkowskiego, poezja niektórych innych przedstawicieli Nowej Fali
(Krynickiego wymieniam bez zastanowienia) budowana jest na prawdzie,
walczy o prawdę, chce samej sobie przywrócić społeczną rangę. Myślenie
o godności jako kategorii literaturoznawczej nie jest zupełnie nie na miejscu. Ten rys pokutniczy zostaje wprowadzony jeszcze przez jedną rzecz,
przez koszty tej walki i zmagania. Koszty, którymi jest redukcja artystyczna.
Sytuacja jest o tyle paradoksalna, że o literackość, poetyckość walczy się,
świadomie rezygnując z tego, co twórczości jest przynależne, co jest w literaturę wpisane, bo tak rozumiem w tym wypadku redukcję. W stosunkowo niedawnym tekście poświęconym temu pokoleniu pisze o tym Jacek
Gutorow za pomocą ogólnego rozpoznania: „literatura żyje wtedy, gdy potrafi dostosować się do czasu, w którym powstaje. Dotyczy to także języka
literatury”43. A kilka zdań wcześniej, udowadniając tezę o nowoczesności
poezji Nowej Fali, notuje takie uwagi:
42 Ibidem, s. 34.
43 J. Gutorow, Niepodległość głosu. Szkice o poezji polskiej po 1968 roku, Kraków 2003, s. 24.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
143
144
Paweł Jarosz
Przygoda Nowej Fali pokazała, że otwarcie się na żywioł językowy prowadzi do wzbogacenia poezji o nowe rejestry, style, optyki. I w tym upatruję jej
znaczenia – w dopuszczeniu ryzyka i przypadkowości. [...] nowość polega na
tym, że przyjmuje się do wiadomości i akceptuje się różne, często sprzeczne
normy, że kwestionuje się (lecz nie neguje) tradycję, i wreszcie – że są możliwe
różne ustawienia ostrości i każde z nich przynosi nową, odmienną perspektywę. Nowoczesność to także nostalgia [...] za rzeczywistością nieskalaną językiem, za światem stabilnym i danym, a nie światem chaotycznym, stającym
się i nigdy nie za-stanym. I być może najciekawsze w nowej poezji jest właśnie
to napięcie pomiędzy jednoznacznym pragnieniem ładu a otwartością na to,
co nieokreślone i przypadkowe.44
Już tak krótka charakterystyka Pokolenia ’68 i tego, co je poprzedza,
pozwala wpisać w te rozpoznania poezję Jana Polkowskiego jako przedstawiciela drugiego pokolenia Nowej Fali. Myślenie o historii w literaturze łatwo poddaje się stereotypom45. Poezja Polkowskiego, który ma ograniczoną
skłonność do życia w nurcie historii (homo politicus), jest pod tym względem zupełnie osobna.
Bibliografia
To nie jest poezja, Warszawa 1980
Oddychaj głęboko, wyd. II rozszerzone, Kraków 1981
Ogień. Z notatek 1982-1983, b.m. [Kraków], b.r. [1983]
Wiersze 1977-1984, Londyn 1986
Drzewa. Wiersze 1983-87, b.m. [Kraków] 1987
Elegie z Tymowskich Gór i inne wiersze, Kraków 1990
Barańczak S., Przed i po. Szkice o poezji krajowej przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Londyn 1988
Czapliński P., Śliwiński P., Literatura polska 1976-1998. Przewodnik po prozie
i poezji, Kraków 1999
Dąbrowska D., Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce w latach 19801990, Szczecin 1998
Gutorow J., Niepodległość głosu. Szkice o poezji polskiej po 1968 roku, Kraków 2003
Jarosz P., Ciemna wyobraźnia – zranione pismo (Jan Polkowski), [w:] Czytanie współczesności, red. M. Łukaszuk, M. Peroń, Lublin 2010
Kandziora J., Bez cenzury 1976-1989 – literatura, ruch wydawniczy, teatr: bibliografia, Warszawa 1999
44 Ibidem, s. 23.
45 Ostatnim tekstem, który pod tym względem analizuje również poezję Jana Polkowskiego, jest artykuł Pawła
Próchnika Rosja jako metafora (uwagi) w jego książce Zamiar ze słów (szkice notatki), Kraków 2011, s. 139-155.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
Jerzy Kłoczowski
My Europa, Europejczycy
Recenzja książki:
Romana Kuźniar, My, Europa,
Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2013, ss. 230
„My, Europa – wezwanie współczesnych czasów – my, Polacy – my, Europejczycy” – jakże aktualne i wyraźne hasła. Z największym uznaniem przyjąć wypada ukazanie się książki My, Europa Romana Kuźniara1.
Praca dzieli się na cztery części: część I to historia Europy i jej jedności
do 1939 roku; część II nosi tytuł Europa wchodzi do Polski (od Mieszka I do
II Rzeczypospolitej); część III omawia Europejskie zjednoczenie w XX wieku aż po współczesne kryzysy; część IV natomiast zatytułowana jest Polska
wchodzi do jednoczącej się Europy.
Obawiam się, że to sformułowanie Autora z jakże fundamentalnym hasłem-postulatem brzmi może zbyt optymistycznie. Już we wstępie pisze on
mianowicie, iż po naszym wejściu do Unii Europejskiej „szybko w naszym
podejściu do Europy potrafiliśmy przejść od «my–oni» do «my, Europa»”2.
Niestety, wydaje mi się, że ciągle aktualny jest głos Bronisława Geremka,
adresowany nie tylko do nas: stworzyliśmy Europę, ale jeszcze nie mamy
Europejczyków. Intensywna i wielostronna praca w tym kierunku ma oczywiście zasadnicze znaczenie dla naszej przyszłości, polskiej i kontynentalnej;
po prostu dla naszego istnienia w zmieniającym się świecie. Stąd też waga
takich opracowań, jak książka prof. Kuźniara. Niezwykle istotne są także,
rzecz jasna, poważne dyskusje, gdyż często natrafiamy na zagadnienia niełatwe, różnie przedstawiane i oceniane, budzące wątpliwości, pojmowane
odmiennie z różnych punktów widzenia. Jest rzeczą niezmiernie ważną, by
1
2
Autor wydania – prof. Roman Kuźniar – obecnie kierownik Zakładu Studiów Strategicznych w Instytucie
Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, pełni także funkcję doradcy prezydenta
RP do spraw międzynarodowych. Obok dorobku naukowego ma za sobą długi staż dyplomatyczny.
R. Kuźniar, My, Europa, Warszawa 2013, s. 12.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
148
Recenzje
takie gruntowne debaty często i regularnie trafiały do mediów, a tym samym
do najszerszych kręgów społecznych Polaków-Europejczyków i wszystkich
mieszkańców naszego kraju.
Mam wiele poważnych uwag, zwłaszcza do części historycznej omawianego opracowania. Trzeba pamiętać, że dzisiaj spotykamy się z bardzo
różnymi podejściami do dziejów Europy. Czasami są to postawy odrzucające w ogóle historię jako podstawę tożsamości historycznej Europejczyków, gdyż w dobie globalizacji mogłaby tylko utrudnić integrację nowych
ludów przybywających do nas czy w coraz większym stopniu wciąż dominujących w Europie3.
Niektórzy sądzą, że historia narodów czy chrześcijaństwa w Europie to
dzieje nieustannych wojen i napięć, niewarte pamięci. Na przykład znany
historyk brytyjski Eric J. Hobsbawm w swych syntezach przyjmuje następujący schemat: po upadku Cesarstwa Rzymskiego mamy tysiącletnią anarchię,
Europa naprawdę rodzi się w XVIII wieku wraz z pięcioma mocarstwami
– z Rosją Piotra na czele – które zapewniają porządek i rozwój. Taka Europa trwa do rozpadu ostatniego z tych mocarstw – Rosji – Związku Radzieckiego – który w takim ujęciu oznacza po prostu koniec Europy. Z Unią
Europejską nie można łączyć żadnych nadziei na przyszłość.
Jednocześnie ostatnie kilkadziesiąt lat przynosi ogromny rozwój historiografii naukowej, porównawczej, szeroko otwartej na badania społeczeństw,
ludzi kolejnych pokoleń, zagadnień traktowanych wieloaspektowo, z niezależnym zrozumieniem i obiektywizmem, niezawężonym do jednego narodu
czy wyznania, w sposób otwarty na innych. Bez wchodzenia w szczegóły,
pragnę w tym miejscu krótko zasygnalizować możliwość innego ujęcia tego
fragmentu tekstu Autora, który ukazuje historyczną drogę – tak Europy, jak
i Polski – do współczesności. Sądzę, że najnowsze prace dotyczące historii
Europy i Polski o wiele lepiej wprowadzają w tą tak kluczową dla całej książki część, niż literatura wykorzystana w zarysie prof. Kuźniara. Gdyby zatem
Autor uwzględnił wspomniany rozwój badań historiograficznych i przepracował ten akurat passus swej książki, stałby się on o wiele bardziej znaczący.
Za bardzo dobrą część omawianej pracy uważam zakończenie My, Europa (s. 205-214) z doskonale wyeksponowanym polskim programem unijnym, uwzględniającym dorobek naszej, środkowoeuropejskiej części Unii
Europejskiej.
Trzeba wyraźnie oddzielić historię europejskiej wspólnoty od jej kulturowych korzeni greckich, judeochrześcijańskich, rzymskich i barbarzyń-
3
Na temat wizji historii Europy por. teksty w: „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 8 (2010), z. 1:
Europa – pytania o przyszłość oraz 9 (2011), z. 1: Europa i Unia Europejska. Historia – kultura.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
skich (w pojęciu starożytnym), głównie germańsko-słowiańskich4. Krąg
cywilizacyjny zachodni, łaciński, sam określający się aż do XVII-XVIII wieku jako Rzeczpospolita Chrześcijańska, kształtuje się ostatecznie, jak dziś
przyjmujemy, w X-XII wieku. Do ziem „pokarolińskich” dochodzą wtedy,
wraz z chrystianizacją, Skandynawia i kraje, można powiedzieć, Europy
Środkowo-Wschodniej między Adriatykiem a Bałtykiem (Chorwacja, Węgry, Czechy, Polska). Wykształca się tu powoli nowe społeczeństwo stanowe z własnymi prawami (wolność, równość i braterstwo jako podstawowe
zasady tych zmian). Nasze społeczeństwa spotykają się z bardzo głębokim procesem reformy chrześcijaństwa łacińskiego, rzymskiego. Renesans
i humanizm XII-XIII stulecia łącznie z reformą Kościoła kładą nacisk na
godność człowieka wolnego, z jego wartościami, jak rozum, miłość, wyraźne rozróżnienie dobra i zła itd. W ten sposób w XII-XIII wieku tworzą
się fundamenty kultury europejskiej. Powstający nowy krąg cywilizacyjny
określił się jako „Res Publica Christiana” – Rzeczpospolita Chrześcijańska
– w sensie kulturowym, nie wyznaniowym. Kolejne przemiany o różnym
charakterze łączyły się tak z kryzysami, jak i generalnym rozwojem, jedynym w takiej skali aż do XIX wieku – nie tylko w realiach Europy, ale również w skali światowej. Nazwa „Europa” przyjmuje się ostatecznie na dobre
dopiero od XVIII wieku.
Wielu historyków, zwłaszcza mediewistów, skłonnych jest dziś popierać
tezy znakomitego historyka światowej rangi Jacques’a Le Goffa, że okres tradycyjnie nazywany średniowieczem trwał w naszym kręgu cywilizacyjnym
z kolejnymi przemianami do końca XVIII wieku5. Dopiero wiek XIX głęboko
i zasadniczo zmienił społeczeństwa naszego kręgu cywilizacyjnego. Wraz
z nowym spojrzeniem, jakie zyskujemy dla kolejnych okresów i zjawisk, jak
renesans, reformy chrześcijaństwa, także np. Oświecenie (przez duże „O”),
wiele aspektów z dziejów naszego kontynentu zaczynamy przedstawiać dzisiaj inaczej, niż to było prezentowane w tradycyjnej historiografii, opartej
często na przestarzałych przesłankach. To nowe widzenie przeszłości, także
i u nas, jest często mało znane, np. w mediach, w szkołach. Utrudnia to rozumienie zjawisk „długiego trwania”, bardzo charakterystycznych dla kulturowego kręgu naszej europejskiej kultury, także polskiej oczywiście. Rzecz
jasna, wydobywając szczególnie ważny dla kultury polskiej krąg zachodni,
łaciński, nie możemy zapominać w historii Europy również o miejscu Bi-
4
5
J. Kłoczowski, Nasza tysiącletnia Europa, Warszawa 2010, wraz z wykazem najnowszej literatury przedmiotu.
J. Le Goff, Długie średniowiecze, tłum. M. Żurowska, Warszawa 2007. Dla nowego ujęcia tak zwanego „średniowiecza” (właściwie taki okres nie istniał): J. Le Goff, W poszukiwaniu średniowiecza, tłum. M. Żurowska,
Warszawa 2005. Tradycjonaliści nawiązujący do dziewiętnastowiecznych wizji, wydobywających humanizm XV wieku i Oświecenie XVIII wieku jako filary europejskiej kultury, nie zgadzają się z tezami Le Goffa
i wielu współczesnych historyków.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
149
150
Recenzje
zancjum w tworzącym się na dobre dopiero od X-XII wieku – równolegle
z kręgiem łacińskim – kręgu bizantyńsko-słowiańskim (grecko-słowiańskim). Krąg ten co najmniej od XIV wieku będzie miał także istotne znaczenie dla kultury polskiej.
Odnośnie do Polski zamiast mówić o „trudnych początkach”, wolałbym
określić zachodzące procesy jako „powolną chrystianizację i okcydentalizację”, z podkreśleniem miejsca humanizmu chrześcijańskiego, tak szczególnie oczywistego też na szerokim forum w XV i XVI wieku.
Zasadnicze zastrzeżenia budzi sformułowanie dotyczącego XVII-XVIII stulecia jako Długa agonia Rzeczypospolitej. Rozstanie z Europą6. Jest to
pogląd znany od końca XIX wieku w naszej historiografii i szerszej opinii,
ale zarazem od dłuższego czasu bardzo poważnie krytykowany i odrzucany przez licznych badaczy i wiele szkół historycznych, tak polskich, jak
i zagranicznych. Głębokie kryzysy miały miejsce w dziejach europejskich
różnych epok, także oczywiście w Rzeczypospolitej między połową XVII
i połową XVIII wieku. Ale federacyjne państwo litewsko-polskie z wyjątkowo różnorodną ludnością nie zostało wewnętrznie rozbite, umocniło jeszcze
przed ostatnim rozbiorem swoją jedność i federacyjny charakter. Siła i zasięg reform podejmowanych w drugiej połowie XVIII wieku zasługują na
szczególną uwagę. Jak to ujął znakomity znawca europejskiego Oświecenia
Emanuel Rostworowski7: „W kraju o bardzo zacofanej, wręcz archaicznej
strukturze społeczno-gospodarczej i o bardzo liberalnym ustroju politycznym dzieło modernizacji i naprawy Rzeczypospolitej było przeprowadzone
w drodze reform parlamentarnych. Stanowiło to jeden z najbardziej interesujących eksperymentów politycznych XVIII wieku, o którego sukcesie,
szansach i perspektywach trudno konkludować z powodu przemożnej ingerencji czynników obcych [...]. W każdym razie Stanisławowska Polska
zajęła nie pośrednie miejsce na mapie europejskiego Oświecenia”.
Fragmenty omawianej książki poświęcone współczesności skupiają się na
drogach wspólnoty – Unii Europejskiej po 1945 roku w warunkach zimnej
wojny i stosunkach po 1989 roku. Przy złożoności i różnorodności problematyki międzynarodowej oraz polskiej potrzebne są tu dłuższe opracowania zdolne zainteresować możliwie szerokie grona czytelników, podobnie
6
7
Wśród nowych ujęć np. A. Sulima Kamiński, Historia Rzeczypospolitej Wielu Narodów 1505-1795: obywatele,
ich państwa, społeczeństwo, kultura, Lublin 2000; Rzeczpospolita wielu narodów i jej tradycje, red. A. K. Link-Lenczowski, M. Markiewicz, Kraków 1999; J. A. Gierowski, The Polish-Lithuanian Commonwealth in the XVIIIth
Century. From Anarchy to Well-Organized State, tłum. H. Leeming, Kraków 1996; Rozkwit i upadek Rzeczypospolitej, red. R. Butterwick, tłum. M. Kuczyńska-Szymala, Warszawa 2010; Rzeczpospolita wielokulturowa:
dobrodziejstwo czy obciążenie?, red. J. Kłoczowski, Warszawa 2009.
Emaneul Rostworowski, L’Europe – République Chrétienne et les idées républicaines au siècle des lumières,
[w:] The common Christian Roots of the European Nations: An International Colloquium in the Vatican, Le
Munier, Florence 1982 , s. 290-297.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
zresztą jak i krótkie ujęcia popularyzujące jasno i uczciwie stan rzeczy i wagę
spraw dla naszego dziś i jutro.
W tym miejscu ograniczę się do kilku postulatów. Dla pierwszych lat
ruchu unijnego brak mi podkreślenia bardzo dużej roli Stanów Zjednoczonych, których decyzja zatrzymania daleko idącej ekspansji sowieckiej
w Europie w 1947 roku zmieniła tak ostatecznie sytuację wszystkich krajów
europejskich jeszcze niezależnych od Moskwy8. Trudności i kolejne kryzysy
w relacjach między wolnymi krajami stanowiły od początku unijnych wysiłków charakterystyczną cechę. Tak np. opór de Gaulle’a w sojuszu tym razem
z francuskimi komunistami wobec zamiaru utworzenia armii europejskiej
w oczach wielu oznaczał pogrzebanie całej unijnej sprawy. Ostatecznie za
przełom wypada przyjąć dopiero Traktat Rzymski z 1957 roku tworzący
Europejską Wspólnotę Gospodarczą jako szerszą podstawę przyszłej Unii
(Francja, Niemcy, Włochy, trzy państwa Beneluksu). Trzeba podkreślić, że
podstawową siłą tworzącą wspólnotę były partie chrześcijańskiej demokracji. Wspierali sprawy demokratyczni socjaliści, osłabieni jednak przez wielu innych socjalistów, którzy szli na współpracę z komunistami usuniętymi
w 1947 roku z rządów zachodnich.
Słusznie przywódcy wielkich partii chadeckich, jak Konrad Adenauer,
Alcide De Gasperi czy Robert Schuman, uważani są za „Ojców Europy”,
obok Francuza Jeana Monneta i belgijskiego socjalisty Henriego Spaaka.
Wolno wyrazić nadzieję, że kiedyś w oficjalnym gronie „Ojców”, zgodnie
z propozycją Bronisława Geremka, znajdą się dwaj bohaterowie, którzy doprowadzili do rozszerzenia Unii w 2004 roku, Wałęsa i Havel. Oczywiście
lista zasłużonych dla akcji jednania jest bardzo długa, nie można w niej zapomnieć np. o papieżu Piusie XII i jego kolejnych następcach, tak zdecydowanie popierających unijną jedność europejską9.
8
9
Pogłębiony, poszerzony obraz zimnej wojny: G.-H. Soutou, La Guerre froide 1943-1990. Postface inédite, Paris
2011; por. też: J. Kłoczowski, Georges-Henri Soutou i jego historia zimnej wojny – wojny pięćdziesięcioletniej
1943-1990, „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 10 (2012), z. 3: Polska w realiach zimnej wojny 1943-1989/91, s. 11 i n.; G.-H. Soutou, L’Europe de 1815 à nos jours, Paris 2007, s. 466 i n. Mój krótki zarys
dziejów Unii w: J. Kłoczowski, Nasza tysiącletnia Europa, s. 205-219; zob. także: J. Łukaszewski, Cel Europa.
Dziesięć esejów o budowniczych jedności europejskiej, Warszawa 2002. Wspólnota przez kilkanaście lat nie
przyjmowała nowych państw do swego grona, ale niezwykle intensywny rozwój gospodarczy zachodnich krajów europejskich bardzo ją umocnił, przygotowując późniejsze rozszerzenie – aż do największego z nich w 2004 roku.
Trzeba pamiętać o sile polskich ruchów „unijno-federacyjnych” po 1939 i po 1945 roku, widocznych zwłaszcza poza krajem, w wolnym świecie (m.in. w Londynie, USA, Paryżu). „Wolna Europa” od czasu dyrekcji
Jana Nowaka-Jeziorańskiego docierała szeroko do kraju. Zob. szereg opracowań Sławomira Łukasiewicza dotyczących polskiej myśli federacyjnej poza krajem po 1939 roku, np. Trzecia Europa. Polska myśl federacyjna w Stanach Zjednoczonych 1940-1971, Warszawa–Lublin 2010; O nowy kształt Europy. XX-wieczne
koncepcje federalistyczne w Europie Środkowo-Wschodniej i ich implikacje dla dyskusji o przyszłości Europy,
red. J. Kłoczowski, S. Łukasiewicz, Lublin 2003; Aktualność przesłania paryskiej „Kultury” w dzisiejszej Europie, red. Ł. Jasina, J. Kłoczowski, A. Gil, Lublin 2007. Zob. „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”,
9 (2011), z. 1: Europa i Unia Europejska. Historia – kultura; „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”,
10 (2012), z. 4: Tradycje polskiego federalizmu a proces jednoczenia Europy.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
151
152
Recenzje
Rzecz nie jest łatwa, nasze doświadczenia wokół 2004 roku, opisane
przez prof. Kuźniara, przypominają tak oczywiste sukcesy, jak i naturalne
trudności w szukaniu większych czy mniejszych kompromisów. Jest rzeczą niezwykle ważną, by patrzeć na Unię Europejską w świetle głębokich
przemian w sytuacji całego świata, nowego układu sił wielkich mocarstw
i kontynentów. Jedynie zjednoczona Europa może w otaczającym nas „nowym świecie” mieć szansę utrzymania niezależności i pozycji liczącej się
w nowych układach. Katastrofa Unii byłaby w pełni także naszą katastrofą.
Jest rzeczą niezwykle ważną, by Polacy, wszyscy obywatele naszej Rzeczypospolitej, w pełni zrozumieli wagę integracji europejskiej i naszego w niej
miejsca. Jakże słuszne są końcowe postulaty autora książki. Musimy mądrze i odpowiedzialnie „utożsamiać naszą rację stanu z europejską racją
stanu” i „przeplatać dwa patriotyzmy, polski i europejski”. Mamy za sobą
ponad tysiąc lat współżycia z bardzo różnymi narodami i kulturami w naszej
Europie, szerzej do XVII wieku Rzeczypospolitej Chrześcijańskiej. Nasza
„polska ojczyzna”, „polska Rzeczpospolita” była jakże głęboko i wielorako
związana – dobrze i źle czasem – z naszą europejską ojczyzną. Musimy
o tym dobrze i stale pamiętać10.
10 Warto podkreślić wypowiedź niemieckiego uczonego przygotowującego biografię Bronisława Gerem-
ka: R. Vetter, Bronisław Geremek – Europejczyk i polski patriota, „Dialog. Magazyn Polsko-Niemiecki”, 2013,
nr 104, s. 17-23. Jak pisze autor: „Zapewne żaden polityk ostatnich dekad nie cieszył się – i nadal nie cieszy
się – takim poważaniem na arenie międzynarodowej jak Geremek” (s. 17).
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Jerzy Kłoczowski
Przełomowy rok 1989.
Uwagi na temat książki Tadeusza Mazowieckiego
i opracowań Aleksandra Halla i Georges’a-Henriego Soutou
Recenzja książki: Tadeusz Mazowiecki,
Rok 1989 i lata następne. Teksty wybrane i nowe,
Prószyński Media, Warszawa 2012, ss. 504
Obszerna książka Tadeusza Mazowieckiego Rok 1989 i lata następne. Teksty
wybrane i nowe, wydana szczęśliwie na krótko przed Jego śmiercią, zawiera
różnorodne teksty związane z działalnością publiczną autora zarówno z lat
tej działalności, jak i pisane współcześnie, już z pewnej perspektywy. Teksty
zestawione w książce dotyczą głównie lat 1989-1990, gdy Mazowiecki sprawował funkcję premiera w nowo utworzonym rządzie polskim. W artykule
wstępnym do księgi – Jak do tego doszło (s. 7-34) – autor, jedna z kluczowych postaci tamtych lat, przedstawia pogląd na przełom 1989 roku „Polska
w 1989 roku – pisze w konkluzji – odzyskiwała odebrane nam czterdzieści
pięć lat temu prawo do samostanowienia i wolności. Przeznaczeniem jej
stało się zapoczątkowanie drogi do »jesieni ludów«, która zmieniła mapę
polityczną Europy. Czy to mało?” (s. 34).
Przełom 1989 roku wiąże się bezpośrednio z powstaniem w 1980 roku
„Solidarności”, a w gruncie rzeczy z całą naszą dramatyczną historią od
1939 roku. Niewątpliwie słusznie też przypomina Mazowiecki: „I trzeba by
koniecznie dołączyć do tych wielkich dat rok 1979 – pierwszą pielgrzymkę
Jana Pawła II do Polski, która stała się nie tylko wydarzeniem religijnym,
lecz odrodzeniem moralnym i narodowym aktem policzenia własnej siły
zatomizowanego przedtem społeczeństwa” (s. 8).
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
154
Recenzje
Książka Mazowieckiego ma szczególną wartość jako źródło do lepszego
zrozumienia zjawisk oraz wydarzeń, w których autor uczestniczył i które
często wymagały od niego, z racji zajmowanego stanowiska, podejmowania decyzji o szczególnym znaczeniu. Ułatwia lepsze zrozumienie działań
pierwszego premiera niezależnego rządu polskiego, który po przerwie trwającej prawie pół wieku miał możliwość podjęcia w kraju niezależnych działań w szczególnie trudnych warunkach, tak krajowych, wewnętrznych, jak
i międzynarodowych. Tak się złożyło, że prawie równocześnie z tomem Mazowieckiego ukazała się książka jego bliskiego współpracownika i ministra
rządu, Aleksandra Halla. Hall jako historyk podjął ambitną próbę powiązania swych wspomnień z opracowaniem naukowym, co dało w rezultacie
dzieło pod tytułem Osobista historia III Rzeczypospolitej (Warszawa 2011,
487 s.). Książka Halla poświęcona Tadeuszowi Mazowieckiemu przedstawia
z wielobarwną charakterystyką rządy pierwszego premiera od 1989 roku,
w dalszych rozdziałach sięgając roku 2010.
Pisane uczciwie, z chęcią zachowania obiektywizmu opracowanie Halla
zasługuje na uwagę. Pragnę powtórzyć tu jego ocenę rządów Mazowieckiego (s. 156), bardzo mi bliską: „Kierował się przede wszystkim poczuciem
odpowiedzialności za Polskę i przekonaniem, że cel nie uświęca środków.
Gdy kończył swą pracę jako premier, polska nazwa państwowa znajdowała
się na wodach bez porównania bezpieczniejszych i lepiej znanych niż wtedy, gdy obejmował jej stery”.
***
W naszych ujęciach historii 1989 roku czy „Solidarności”, a także polskich
dziejów od 1994/1995, często i zbyt łatwo zapominamy, że mieszczą się
one w kontekście wydarzeń europejskich czy światowych o znacznie szerszym znaczeniu. W historiografii mówi się tu o różnie określanej wojnie.
W 1947 roku w USA na narastający wyraźnie konflikt z ZSRR użyto nazwy
„zimna wojna”. Znany badacz francuski Georges-Henri Soutou nazwał cały
okres 1943-1990 „zimną wojną”, twierdząc zarazem, że lepsze byłyby tu określenia wojna „Zachód–Wschód” czy „wojna pięćdziesięcioletnia”, które odpowiadałyby sytuacji światowej, gdyż wyraźnie mamy do czynienia z całym
światem1. W tak pojętych realiach geograficznych wybuch wojny „gorącej”
między innymi w Korei, Wietnamie czy w Afganistanie stanowił także dla
Polski jakże zasadniczy problem. Soutou wskazał na przykład na niezwy-
1
G.-H. Soutou, La Guerre froide 1943-1990. Postface inédite, Fayard-Plurid, Paris 2011 (wyd. I: 2001; wydane
pod tytułem: La Guerre de cinquante ans. Les Relations Est-Ouest 1943-1990, Paris, Fayard 2001). Por. streszczenie, teksty i fragmenty dotyczące Polski w polskim tłumaczeniu w „Roczniku Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 10 (2012), z. 3, s. 11-53. Wyjątkowa wartość ujęcia łączy się z wykorzystaniem historiografii
wielu krajów, zwłaszcza bardzo rozwiniętych badań anglosaskich, także francuskich, rosyjskich, niemieckich. Stąd dojrzałe i porównawcze syntezy z szeroką perspektywą.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
kle interesujące miejsce powstania warszawskiego 1944 roku, określając je
pierwszą „gorącą wojną” w rodzącej się właśnie „zimnej wojnie”2.
Spojrzenie na sprawy polskie w szerszym kontekście międzynarodowym jest niezbędne tak dla lepszego zrozumienia tych spraw, jak i ukazania rzeczywistego miejsca Polski w globalnych przemianach. Oczywiście ze
względu na trudności z dostępem do źródeł i bardzo złożonymi sytuacjami,
konfliktami żywymi często do dziś – jest to skomplikowane i nie zawsze
obecnie możliwe, na przykład z powodu zamkniętych archiwów.
W nawiązaniu do pracy Mazowieckiego chciałbym dotknąć spraw międzynarodowego kontekstu przełomu 1989 roku, z uwzględnieniem między
innymi roli Jana Pawła II i Kościoła w polskich przemianach lat 80. XX
wieku. Waga wieloaspektowej problematyki, którą się tu zajmuję, nie ulega wątpliwości, łącznie z perspektywą międzynarodową.
Dobrze wiemy, że papież był bardzo głęboko i osobiście zaangażowany
w sprawy „Solidarności” – i to nie tylko jako doniosłego ruchu polskiego.
Miał przy tym wyjątkowo dobrą wiedzę o międzynarodowej sytuacji i zmieniającym się układzie sił. Wiele znaczyły między innymi relacje ze Stanami
Zjednoczonymi Ameryki, które od końca lat 70. prowadziły bardziej konsekwentną i zdecydowaną politykę wobec Związku Radzieckiego i całego
obozu komunistycznego. W grę wchodzi zwłaszcza prezydentura Ronalda
Reagana, która od 1981 roku zapoczątkowała nowy etap „zimnej wojny”.
Wiemy dziś, że 7 czerwca 1982 roku Reagan spotkał się w Watykanie
z Janem Pawłem II i przedstawił mu szczegółowo swój rzeczywisty, tajny
plan strategiczny wobec Związku Radzieckiego i komunizmu. Były w nim
zawarte trzy zasadnicze punkty: (1) zachowanie pokoju, (2) rozbudowa zbrojeń w USA, które zmuszą do zbrojenia Związek Radziecki i doprowadzą go
do ostatecznej katastrofy ekonomicznej – już bardzo widocznej, oraz (3)
zdecydowane poparcie wszelkimi środkami dla wszelkich form pokojowych walk z systemem komunistycznym w Polsce. Reagan liczył, że „Solidarność” zdolna będzie obalić komunizm wewnątrz kraju, dając przykład
innym państwom – co w rezultacie doprowadzi do katastrofy komunizmu3.
2
3
G.-H. Soutou, Powstanie warszawskie 1944 roku, „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”,
10 (2012), z. 3, s. 27 (27-37), tekst tłumaczony z francuskiego: G.-H. Soutou, Préface, [w:] L’Insurrection de Varsovie. La Bataille de 1944, red. A. Viatteau, Presses de l’Université Paris-Sorbonne 2003, s. 13-22.
G.-H. Soutou, La Guerre, s. 907 i n. Jak podkreśla autor, „administracja Reagana po raz pierwszy od dłuższego czasu rozwinęła rzeczywistą strategię polityczną wobec komunizmu – podnosząc liberalizm wobec
sowieckiego totalitaryzmu. Punktem wyjścia była Polska. Bardzo prawdopodobna była szersza współpraca
z Watykanem”. Cała ta sprawa domaga się oczywiście pogłębionych badań w oparciu zwłaszcza o możliwie pełną dokumentację źródłową, także ze strony watykańskiej i amerykańskiej.
Do bliższych związków Jana Pawła II z poprzednikiem Ronalda Reagana – prezydentem Jimmym Carterem, doszło za pośrednictwem doradcy prezydenta Zbigniewa Brzezińskiego. Carter osobiście wymienił
z Janem Pawłem II około 40 listów (G.-H. Soutou, La Guerre, s. 840-907 i n.).
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
155
156
Recenzje
Wielostronne działania USA, podobnie jak postawy innych państw wobec Polski, Polaków i „Solidarności” w latach 80., zasługują na solidne opracowanie. Postawa i działanie Jana Pawła II wymagają również, rzecz jasna,
odrębnych, pogłębionych studiów, co będzie w pełni możliwe dopiero po
jakimś czasie od otwarcia archiwów watykańskich.
Generalnie rzecz ujmując, Jan Paweł II kontynuował na swój sposób kościelno-polityczną linię Jana XXIII i Pawła VI, ze szczególnym naciskiem na
obszary położone na wschód od rodzącej się wspólnoty europejskiej, Unii,
z podkreśleniem jedności kulturowej opartej o chrześcijańskie korzenie całego kontynentu europejskiego4.
Papież Polak był w tych latach faktycznie najlepiej zorientowanym w realnej sytuacji międzynarodowej „zimnej wojny” obywatelem polskim (pomijając oczywiście stronę prawną). Warto w tej perspektywie spojrzeć
w pogłębionych, różnorodnych studiach na całokształt jakże ważnych relacji
Jana Pawła II z Polską i Polakami. Należy wziąć pod uwagę ważne wizyty-pielgrzymki do kraju, bardzo bliskie, prawie „codzienne” stosunki z Kościołem polskim, między innymi z prymasem czy Sekretariatem Episkopatu
Polski. Stosunkowo częste spotkania Sekretariatu z władzami PRL także
mają w tym kontekście swoje znaczenie5.
Nowy i jak się miało z czasem okazać ostatni etap światowej „zimnej
wojny” zaczął się w 1985 roku wraz z objęciem stanowiska sekretarza generalnego w partii komunistycznej w ZSRR przez Michała Gorbaczowa.
4
5
Pontyfikat Jana XXII (1958-1963) otwiera linię papiestwa otwartego szeroko na Europę Wschodnią i jedność kulturową całej Europy, u Pawła VI (1963-1978) określanej już jako obszar „od Atlantyku do Uralu”.
Postawa jedności łączyła się ściśle z pojednaniem i pokojem. Jan Paweł II kontynuował konsekwentnie
tę linię, wzbogacając ją i umacniając przy lepszej znajomości od wewnątrz obozu komunistycznego; głębokie echo – nie tylko w Polsce – znajdowały jego słowa w krajach satelickich Moskwy. Najpełniejszym
opracowaniem dziejów papiestwa w szerokim kontekście dziejów chrześcijaństwa i świata jest: Histoire
du christianisme des origines à nos jours, red. J.-M. Mayeur i in., t. XIII, Paris 2000 (też wyd. niemieckie i włoskie). Dzieje od Jana XXIII do Jana Pawła.
Jean XXIII et l’Ordre du Monde. Actes du colloque de la Faculté de Droit d’Aix de 1988, Universitaires d’Aix-Marseille 1989; Y.-M. Hilaire, Paul VI et l’Europe, Istituto Paolo VI, Brescia 1992.
Jean Paul II et l’éthique politique, red. J. Benoît d’Onorio, Paris 1992. Cenne wydanie tekstów Jana Pawła II ze
wstępem Romana Kuźniara, Jan Paweł II, Świat nie jest zamęt, Warszawa 2003 (teksty wydane do 2003 roku).
Bliskie, można powiedzieć codzienne, bardzo różnorodne związki Jana Pawła II ze sprawami polskimi
zasługują na osobne opracowanie. Specjalne znaczenie miały oczywiście relacje z prymasem Glempem
i funkcjonującym przy nim Sekretariatem Episkopatu Polski, utrzymującym przez lata bezpośrednie stosunki z różnymi odpowiedzialnymi władzami rządowymi. Publikowane notatki z tych rozmów księdza
Alojzego Orszulika (biskupa od 1989 roku) z lat 1981-1989 stanowią bardzo ważne źródło dla roli Kościoła
w tych latach. Jeszcze w 1988 roku wobec obaw i niechęci szerokich kręgów opinii publicznej do układów
ze stroną państwowo-rządową zdecydowana postawa przedstawicieli Kościoła za pertraktacjami i umową miała wyjątkowe, zdaniem niektórych, decydujące znaczenie. Por. np. A. Friszke, Okrągły Stół. Geneza
i przebieg, [w:] Polska 1986-1989. Koniec systemu, t. 1: Referaty, Warszawa 2002, s. 93-94. Postawę prymasa dobrze oddaje jedyna instrukcja, jakiej udzielił biskupowi Bronisławowi udającemu się na rokowania
jesienią 1988 roku: „rób co możesz, aby pierwsza rozmowa nie była ostatnią” (Prawda i miłość. Księga pamiątkowa ku czci biskupa Bronisława Dembowskiego na złoty jubileusz kapłaństwa, red. R. Andrzejewski,
Włocławek 2003, s. 306).
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
W Polsce pewne nadzieje wiązały się od 1976 roku z uwolnieniem więźniów
„Solidarności”. Ogólna sytuacja w ciągu kilku lat była jednak bardzo niejasna. Szczególnie widoczna była różnorodność postaw i oczekiwań w Polsce
i Europie, jak również przemian – tak w państwach wschodnich, ze Związkiem Radzieckim włącznie, jak i zachodnich.
Można bez przesady powiedzieć, że ugoda w Polsce uwarunkowała niejako dalsze losy „zimnej wojny”, a więc Europy i świata. W grę wchodziła jakaś
forma kompromisu między opozycją a stroną rządową-partyjną. Nieufność
wobec władzy szerokiej opozycji ludzi związanych z „Solidarnością” była
ogromna, ale kto wiedział, o jaką stawkę toczyła się gra? Czy, jak sądzą niektórzy, udział strony komunistycznej był z góry zaplanowany i mieliśmy do
czynienia z moskiewską manipulacją? W rzeczywistości trzeba także mieć
świadomość złożonej gry międzynarodowej europejsko-amerykańskiej, co
do której ludzie ówcześni nie mieli dobrej orientacji. Kościół w Polsce bardzo zdecydowanie popierał szukanie kompromisowych rozwiązań między
rządem a „Solidarnością”. Zdanie Jana Pawła II, z pewnością dobrze zorientowanego w sytuacji, miało dla polskiej „strony kościelnej” szczególne znaczenie. Może w przyszłości uzyskamy źródłowe uzasadnienie takiej opinii
i pełny obraz sytuacji.
Z polskiej strony partyjno-rządowej kompromis umożliwiła postawa
Jaruzelskiego i jego współpracowników, którzy przełamali skutecznie silny
opór kręgów partyjnych. Wiemy dziś, że spośród wszystkich przywódców
komunistycznych w satelickich państwach komunistycznych jedynie Jaruzelski miał dobre stosunki z Gorbaczowem6.
Kompromis Okrągłego Stołu jako wynik spotkania obu stron w Polsce
miał oczywiście ogromne znaczenie dla całokształtu przemian 1989 roku.
Warto tu przytoczyć za Mazowieckim opinię Jana Pawła II, autorytetu
bardzo szeroko widzącego całą sprawę: „kiedy pojechaliśmy do papieża
po »Okrągłym Stole«, był nie tylko dumny, że Polska potrafiła w drodze
dialogu pójść naprzód w rozwiązywaniu swych spraw, ale zarazem pełen
optymizmu i jakby intuicji co do dalszego rozwoju rozpoczętej tym wydarzeniem historii7.
6
7
Myślę, że Mazowiecki słusznie ujmuje postać Jaruzelskiego; Wojciech Jaruzelski to nie tylko autor stanu
wojennego, lecz człowiek, który odegrał decydującą rolę w doprowadzeniu po stronie rządowej do rozmów i wejścia na drogę przemian 1989 roku (T. Mazowiecki, Rok 1989 i lata następne, s. 13).
T. Mazowiecki, Rok 1989 i lata następne, s. 8. Bardzo dobre relacje osobiste Mazowieckiego z papieżem zasługują na podkreślenie. Pierwszą wizytę jako premier złożył w Watykanie z całą świadomością wagi tego
aktu. Do spotkań osobistych z papieżem, o których Mazowiecki pisze w swym liście (por. indeks książki), pragnę dodać serdeczne pozdrowienia, jakie ustnie za moim pośrednictwem przekazał Jan Paweł II
Mazowieckiemu w czasie naszej rozmowy w Watykanie późną jesienią 1990 roku, już w trakcie wyborów
prezydenckich z kandydaturami Mazowieckiego i Wałęsy. Po przyjeździe do Polski przekazałem te pozdrowienia osobiście Mazowieckiemu. Bardzo go wtedy ucieszyły.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
157
158
Recenzje
Przemianom w satelickich krajach Europy Środkowej i Wschodniej
w 1989 roku, aż po czasy rewolucji „jesieni narodów”, cały czas towarzyszyła ostra walka Gorbaczowa z siłami konserwatywnych partyjnych komunistów w Moskwie. Jednocześnie Gorbaczow skutecznie rozwijał wobec
krajów zachodnioeuropejskich koncepcję „wspólnego europejskiego domu”
z socjalizmem o „ludzkim obliczu”, co gorąco popierały partie socjalistyczne zwłaszcza w Niemczech czy Francji8.
Konsekwentnie realizowane przemiany w Polsce, pomimo debat i trudności, torowały i wskazywały drogę innym państwom satelickim, bardzo zróżnicowanym przy ogólnej słabości opozycji. Wybory z 4 czerwca
1989 roku – które w gruncie rzeczy były plebiscytem – stały się katastrofą
komunizmu. W ich rezultacie doszło do powstania pierwszego w obozie
państw komunistycznych niezależnego rządu z Tadeuszem Mazowieckim
na czele. Liczenie się z sytuacją Gorbaczowa doprowadziło wcześniej do
wyboru Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta, na co naciskał między innymi zaangażowany wyjątkowo w tym roku w sprawy europejskie prezydent Bush9.
Sytuacja NRD w oczach Moskwy była wyjątkowa. Liczyła się między
innymi obecność 27 dywizji sowieckich (ok. 400 tysięcy ludzi), gwarantujących Związkowi Radzieckiemu bardzo wyraźną przewagę i kontrolę tak
nad krajami zachodnimi, jak i nad wschodnimi. W przypadku wojny przewidywano uderzenie armii na Paryż i Danię10. W 1989 roku i w latach następnych siły sowieckie mogły z łatwością wprowadzić zgodny z Moskwą
sowiecki porządek w państwach satelickich. 9 listopada 1989 roku, gdy tłumy
rozsadzały mur berliński, na spotkaniu w Moskwie dowództwa wojskowego i Politbiura wojsko zażądało przejścia do natychmiastowej interwencji
i wprowadzenia siłą dawnego porządku, od NRD poczynając. Gorbaczow
i bliscy mu współpracownicy zdecydowanie zaprotestowali i ostatecznie
nie wyrazili zgody. Utrudniło to wyraźnie pozycję zachowanych sił partii
i rządu w całym obozie, umacniając Gorbaczowa i jego armię11.
Warto zwrócić uwagę, że 24 listopada tegoż 1989 roku, a więc w dwa tygodnie po 9 listopada, premier Mazowiecki w czasie pobytu w Moskwie odbył dłuższą rozmowę z Gorbaczowem. „Gorbaczow zrobił na mnie – pisze
Mazowiecki w swojej książce – wrażenie człowieka bardzo inteligentnego
i otwartego na argumenty. [...] Przyjął do wiadomości, że reforma gospoJak podkreśla Soutou (La Guerre, s. 975 i n.), od jesieni 1988 roku sowiecka polityka „wspólnego europejskiego domu” stała się coraz bardziej aktywna i rozbudowywana.
9 Jak słusznie ujmuje to A. Hall (Osobista historia, s. 62), „Historia nad Wisłą tak bardzo przyśpieszyła, a na
Zachodzie obawiano się, że proces przemian wejdzie w niekontrolowaną fazę, co może zakończyć się radykalnym zahamowaniem przemian liberalizacji na Wschodzie i upadkiem Gorbaczowa”.
10 G.-H. Soutou, La Guerre, s. 995. W grę wchodziła także pozycja ekonomiczna NRD, m.in. 20% handlu zagranicznego ZSSR.
11 G.-H. Soutou, La Guerre, s. 959.
8
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
darcza w Polsce zasadniczo zmieni charakter ustrojowy naszego kraju i że
PZPR jest tylko jedną z istniejących partii”12.
W rozmowach na Malcie (Bush–Gorbaczow; 1-2 grudnia 1989) ustalono
zasady nowego porządku europejskiego, który miał być budowany w nadchodzącym roku. Gorbaczow zgodził się między innymi na tak kluczowe
i sporne dotąd sprawy, jak zjednoczenie Niemiec i obecność wojsk amerykańskich w Europie. Uzyskał obietnicę ogromnej pomocy ekonomicznej,
tak potrzebnej Związkowi Radzieckiemu. Idea „wspólnego europejskiego
domu” dotąd zakładała wyjście USA z Europy, teraz w koncepcji maltańskiej rysował się sojusz amerykańsko-radziecki jako siła dominująca nie
tylko w Europie. Po spotkaniu na Malcie amerykański sekretarz stanu mówił o rodzącym się ważnym systemie bezpieczeństwa od Władywostoku
do Vancouver, w którym NATO zajmuje ważne miejsce.
Sprawy niemieckie, szczególnie trudne i ważne dla Gorbaczowa, Bush
omawiał wcześniej z kanclerzem RFN Helmutem Kohlem, przygotowując
nie tylko swoje rozmowy maltańskie, ale także przyszłe bezpośrednie rokowania niemiecko-radzieckie, na które Gorbaczow wyraził zgodę na Malcie.
Od tej pory bliska współpraca amerykańsko-radziecka zaczęła wiele znaczyć.
Dla sytuacji Polski od 1990 roku i polityki rządu Tadeusza Mazowieckiego zmiany w układzie sił europejskich miały oczywiście ogromne znaczenie13. W relacjach z ZSRR Gorbaczowa istotne było z jednej strony jego
rosnące znaczenie wobec europejsko-amerykańskiego Zachodu, z drugiej
– narastający kryzys Związku Radzieckiego, który w niedalekiej przyszłości miał doprowadzić do rozpadu państwa. Wydaje się, że Gorbaczow jak
gdyby nie widział narodowościowych aspektów i aspiracji w obrębie ZSRR,
skupiając całą uwagę i wysiłki na swym programie reform i jego międzynarodowych aspektach14.
W ciągu roku 1989 i pierwszych miesięcy 1990 Gorbaczow doprowadził
do bardzo wyraźnego umocnienia pozycji ZSRR w Europie, jakiej państwo
to nie miało nigdy dotąd. Zachował przy tym dobre stosunki z USA. Jednocześnie bardzo pogłębiał się wewnętrzny kryzys, co doprowadziło do
rozpadu państwa w ostatnich miesiącach 1991 roku.
12 T. Mazowiecki, Rok 1989 i lata następne, s. 88. Por. omówienie całej wizyty w Moskwie uczestniczącego
w niej A. Halla (Osobista historia, s. 102-108). Jak pisze Hall, „Mazowiecki wracał wyraźnie zadowolony z tej
wizyty. Miał poczucie, że udało mu się nawiązać głębszy, ludzki kontakt z Gorbaczowem. Oceniał, że radziecki przywódca patrzy na przemiany dokonujące się w Polsce z zainteresowaniem i nie jest skłonny
angażować polityki radzieckiej w ich hamowanie” (s. 107).
13 Por. J. Łukaszewski, Krzysztof Skubiszewski, 1926-2010. Człowiek – myśl – działanie – spuścizna, „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 8 (2010), z. 1, s. 55-80; także: T. Mazowiecki, Przemówienie na pogrzebie Krzysztofa Skubiszewskiego wygłoszone 18 lutego 2010 roku w archikatedrze św. Jana w Warszawie,
„Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 8 (2010), z. 1, s. 47-54.
14 Doskonały obraz stosunków narodowościowych w Rosji i Związku Radzieckim do jego końca daje: H. Carrère
d’Encausse, L’Empire d’Eurasie. Une histoire de l’Empire russe de 1552 à nos jours, Paris 2008.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
159
160
Recenzje
U podstaw rozpadu Związku Radzieckiego i upadku rządów Gorbaczowa leżały problemy wzajemnych relacji różnorodnych narodów i wspólnot
etnicznych w wielkim euroazjatyckim mocarstwie, jakie stanowił ZSRR.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Agata Stolarz
Aleksander I – czyli pochwała retoryki
Recenzja książki: Marie-Pierre Rey, Alexandre Ier,
„Grand Biographies”, Flammarion, Paris 2009,
wyd. II: Alexandre Ier. Le tsar qui vainquit Napoléon,
„Grand Biographies”, Flammarion, Paris 2013
Przekład angielski: Alexander I: The Tsar Who Defeated
Napoleon, Northern Illinois University Press 2012
Jill Lepore, amerykańska badaczka historii Stanów Zjednoczonych, zainspirowana artykułem Brendy Maddox Biography: A Love Affair or a Job opublikowanym na łamach „New York Times Book Review”1, podjęła refleksję
nad zaangażowaniem badawczym mikrohistoryków i biografistów, co jednocześnie skłoniło ją do zbudowania finezyjnej sieci ich powiązań i różnic
pomiędzy nimi, które zostały przedstawione w tekście o znaczącym tytule:
Historians Who Love Too Much: Reflections on Microhistory and Biography2. Skupiając się na mikrohistoriach, które za punkt wyjścia obrały historie określonych osób, jak np. Menocchio, Martin Guerre czy też John Hu3
(w przeciwieństwie do „wydarzeniowych”, jak np. Great Cat Massacre), Lepore zastanawia się, dlaczego publikacje te nie są rozpatrywane jako biografie, tym bardziej wobec z jednej strony wyrafinowania tego gatunku, jaki
nastąpił w ciągu ostatnich lat, z drugiej – jego zwrotu ku życiu codziennemu?
Zdaniem historyczki z Boston University, różnica opiera się na celu prowadzonego badania: mikrohistorycy nawet wówczas, kiedy poddają studiom
1
2
3
B. Maddox, Biography: A Love Affair or a Job?, „New York Times Book Review”, 9.05.1999, s. 47.
J. Lepore, Historians Who Love Too Much: Reflections on Microhistory and Biography, „The Journal of American History”, vol. 88, 2001, no. 1, s. 129-144.
Mowa tu o książce The Question of Hu, New York 1989 (rec.: W. J. F. Jenner, The Question of Hu by Jonathan D. Spence: Review, „The English Historical Review”, vol. 108, 1993, no. 427, s. 474), zob. także interesujący artykuł poruszający problematykę fikcji i historii w kontekście mikrohistorii: B. Mazlish, The Question
of the Question of Hu, „History and Theory”, vol. 31, 1992, no. 2, s. 143-152.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
162
Recenzje
życie jednej, szczególnej osoby, to ich celem jest zbadanie określonego problemu w określonym czasie, starają się opowiedzieć na konkretne historiograficzne pytania. Biografie w większości przypadków są przede wszystkim
odpowiedziami na pytanie o osobliwości i znaczenie życia jednostki oraz
jej wkład w historię4. Mikrohistorię, która za punkt wyjścia również obiera
losy danej osoby, cechuje odmienna perspektywa: studia jej życia służą jako
alegoria dla szerszego zagadnienia. Stwierdzenie to prowadzi Jill Lepore do
uznania fundamentalnej różnicy pomiędzy biografią a mikrohistorią. Tradycyjnym celem biografistów jest poznanie życia jednostki i streszczenie/
opowiedzenie jej dziejów, podczas gdy dla mikrohistoryków ich poznanie
jest tylko „środkiem do celu” – wyjaśnienia innego problemu5.
Granicę wytyczoną przez amerykańską badaczkę łatwo jednak przekroczyć. Biografie władców nierzadko tyleż samo traktują o ich indywidualnych losach, co rozjaśniają czasy, w których żyli. Na tej samej zasadzie
wymieniane przez Lepore mikrohistorie można odczytywać tout court jako
biografie. Co więcej, nie sposób napisać dobrej biografii bez analizy mikrohistorycznej. Interesującym przykładem takiego podejścia jest publikacja
omawiająca dzieje Aleksandra I, cara, który pokonał Napoleona, autorstwa Marie-Pierre Rey, francuskiej historyczki zajmującej się dziejami Rosji i ZSRR6. Biografia ta, napisana z intelektualnym rozmachem, oparta na
szerokiej bazie źródłowej, stanowi ciekawy i jednocześnie reprezentatywny przykład biografistyki, która czerpiąc z dokonań mikrohistorii, historii
życia codziennego oraz psychohistorii, stworzyła nową jakość rekonstrukcji losów jednostki. Można w niej odnaleźć klasyczne pytania biografii wymieniane przez Jill Lepore, np. wpływ Aleksandra I na losy Europy (które
w jego kontekście jest wręcz oczywiste), oficjalną i prywatną sferę jego życia, historię osobowości cara, ale i analizę określonego problemu, którym
4
5
6
Na temat biografii w amerykańskim ujęciu zob. np.: The Troubled Face of Biography, red. E. Homberger, J. Charmley, London 1988. Z francuskich publikacji warto sięgnąć po S. Loriga, Le petit x. De la biographie à l’histoire, Paris 2010.
J. Lepore, Historians Who Love Too Much, s. 133. W ujęciu Lepore problemem tym jest zawsze wyjaśnienie kultury. Taki punkt widzenia jest właściwy dla amerykańskiego uprawiania mikrohistorii, charakterystyczny również dla R. Darntona i jego The Great Cat Massacre, jak również dla A. Taylora, William Cooper’s
Town: Power and Persuasion on the Frontier of the Early American Republic, New York 1995; P. Cline Cohen,
The Murder of Helen Jewett: The Life and Death of a Prostitute in Nineteenth-Century New York, New York
1998; J. Demos, The Unredeemed Captive: A Family Story from Early America, New York 1994.
Marie-Pierre Rey znana jest przede wszystkim jako sowietolog. Zob. np. La Tentation du rapprochement:
France et URSS à l’heure de la détente, 1964-1974, Paris 1991; De la Russie à l’Union soviétique: la construction
de l’empire, 1462-1953, Paris 1994; Le Dilemme russe. La Russie et l’Europe occidentale d’Ivan le Terrible à Boris
Eltsine, Paris 2002 (zob. rec.: Y. Roubinski, M.-P. Rey, Le dilemme russe. La Russie et l’Europe occidentale d’Ivan
le Terrible à Boris Eltsine, „Politique étrangère”, vol. 68, 2003, no. 2, s. 449-450). Problematyką historii Rosji
XIX wieku w kontekście wojen napoleońskich badaczka zajęła się stosunkowo niedawno, zob.: L’effroyable
tragédie: Une nouvelle histoire de la campagne de Russie, Paris 2012, publikacja w trakcie przekładu na język
rosyjski.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
będzie wpływ oświeceniowych ideałów/wychowania na jednostkę: krzyżowanie się elementów Wschodu i Zachodu.
Marie-Pierre Rey na kartach omawianej publikacji usiłuje przedstawić
losy Aleksandra I w sposób całościowy. Rey odchodzi od klasycznego dla
biografistów cara rozpatrywania jego losów i sposobu sprawowania władzy
w kontekście jego ojca Pawła I, przenosząc punkt ciężkości na postać Katarzyny II, konkretnie – na jej podejście do wnuka i sposób wychowywania
go. Zdaniem badaczki, to okres dzieciństwa i młodości miał najsilniejszy
wpływ na osobowość i charakter przyszłego imperatora oraz na sposób,
w jaki sprawował władzę. Formacja Aleksandra według oświeceniowych
wzorów Locke’a i Rousseau, starannie nadzorowana przez carycę, miała dać
Rosji nowego władcę i jeszcze bardziej otworzyć imperium na Europę. Taki
punkt widzenia odzwierciedla się w kompozycji tekstu. Po Wprowadzeniu
i Prologu omawiającym pamiętną noc z 11 na 12 marca 1801 roku następuje
opis wychowania carewicza. Samego Aleksandra czytelnik spotyka dopiero kilkadziesiąt stron później, niemalże jako „efekt” edukacji skrojonej dla
niego przez babkę Katarzynę.
Literacki kunszt autorki przejawia się nie tylko w kompozycji tekstu, podporządkowanej problematyce biografii – wątek otrzymanego wykształcenia powraca w różnym stopniu nasilenia, niczym motyw w symfonii – lecz
również w języku, w którym autorka dokonuje rekonstrukcji losów Aleksandra I. Blisko mu do powieści, czy też – szukając historiograficznych porównań – do mikrohistorii. Marie-Pierre Rey, posługując się obrazowym
stylem, oferuje czytelnikowi wyprawę do odległego kraju carskiego dworu
początków XIX wieku oraz wprowadza go za kulisy wojen napoleońskich
i rządów cara z Wojny i pokoju. Zarówno główny bohater, jak i inni z jego otoczenia, podobnie jak Domenico Scandella, często wypowiadają się własnym
głosem – autorka obficie cytuje korespondencję Aleksandra I, Katarzyny II
czy też Elżbiety Aleksiejewnej. Stylistyczne zabiegi francuskiej historyczki można próbować wytłumaczyć także chęcią zaadresowania publikacji
do szerokiej publiczności, a więc również do czytelników niezwiązanych
przez swoją profesję z historią. Tym samym można wyjaśnić umieszczenie
cytatów na końcu książki oraz rozszerzone tytuły ubiegłorocznego amerykańskiego tłumaczenia: Alexander I: The Tsar Who Defeated Napoleon7
i drugiego wydania we Francji.
Biografia, dzięki swej naturze, jak żaden inny gatunek pisarstwa historycznego pozwala dostrzec, jak błahe – z pozoru makro – czynniki kształ-
7
Alexander I: The Tsar Who Defeated Napoleon, Northern Illinois University Press 2012. Niemalże pod takim
samym tytułem wydano przed laty inną biografię Aleksandra I, autorstwa Leonida I. Strakyhovsky'ego,
Alexander I of Russia: The Man Who Defeated Napoleon, New York 1947 (wyd. II: Greenwood 1970). Publikacja
zbierała raczej negatywne recenzje, zob. np.: M. T. Florinsky, Alexander I of Russia: The Man Who Defeated
Napoleon by Leonid I. Strakhovsky: Book Review, „Political Science Quarterly”, vol. 62, 1947, no. 3, s. 461-462.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
163
164
Recenzje
tują życie społeczne i polityczne. To dzięki spojrzeniu niejednego biografisty
odkryto, że cechy charakteru i personalne ambicje w niektórych okolicznościach mogą być postrzegane jako równe politycznym czynnikom kształtujących losy poszczególnych państw. Innymi słowy, każda publikacja tego
typu, jak słusznie zauważa przywoływana na wstępie Jill Lepore, stawia sobie
za zadanie opowiedzenie dziejów czyjegoś życia oraz określenie znaczenia
tej postaci dla historii. W przeciwieństwie do mikrohistorii, losy jednostki
nie stanowią tu alegorii, jednak poza dziejami konkretnej osoby każda dobrze napisana biografia stara się pokazać „coś jeszcze”, a więc np. szerszy
kontekst społeczny lub polityczny bądź/i ich wpływ na jednostkę. Podążając tym tropem, Marie-Pierre Rey w swej rekonstrukcji losów Aleksandra
I zwraca uwagę m.in. na symboliczny wymiar wojny pomiędzy carem a Napoleonem, odzwierciedlający się np. w korespondencji potomka Katarzyny II, w której ujawnia on swoje odczucia względem cesarza Francuzów8.
Mimo że relacje pomiędzy Aleksandrem I i Napoleonem są interesującym
wątkiem publikacji, pozostawiają jednak intelektualny niedosyt, zwłaszcza w kontekście angielskiego podtytułu publikacji, który sugeruje o wiele
więcej, aniżeli czytelnik w książce znajduje. Dodatkowo autorka po części
opiera się na źródłach już opracowanych i w niewielkim stopniu odwołuje
się do współczesnej historiografii rosyjskiej.
Biografia Aleksandra I zyskuje w tych fragmentach, gdzie Marie-Pierre
Rey dokonuje subtelnych, mikrohistorycznych rekonstrukcji sieci wydarzeń, które rzucają nowe światło na indywidualne losy cara, historię jego
osobowości i charakteru. Dotyczy to m.in. jego wychowania i edukacji zaplanowanej przez Katarzynę II oraz pobytu w stolicy Francji. W rozdziałach
poświęconych wymienionej wyżej problematyce autorka również obficie
korzysta z korespondencji, wplatając w tekst obszerne cytaty. W drugim
przypadku – eksploruje francuskie źródła, w tym np. pamiętniki François-René de Chateaubrianda, pisma Benjamina Constanta czy też Madame
de Staël. Dobrana w ten sposób baza źródłowa pozwoliła Rey na nakreślenie zakulisowego obrazu wydarzeń, jak również nastrojów, jakie panowały wówczas w Paryżu. Takie podejście znajduje odzwierciedlenie także
w Bibliografii, która zawiera dużą liczbę źródeł narracyjnych: pamiętników
i korespondencji.
Biografię Aleksandra I autorstwa Marie-Pierre Rey można czytać na
różne sposoby. Obok porteru cara Rosji, którego podziwiała cała ówczesna Europa9, czytelnik znajdzie w niej historię jego rządów, ukazaną zza
8
9
Por.: Н. A. Троицкий, Александр I против Наполеона, Москва 1994.
Zainteresowanie osobą Aleksandra I znajdowało odzwierciedlenie w zachodnim piśmiennictwie, zwłaszcza w liczbie jego biografii; Marie-Pierre Rey w Bibliografii wymienia ich 35 (nie jest to ich pełna liczba,
zob.: M.-P. Rey, Alexandre Ier, Paris 2009, s. 574-576 oraz inne pozycje w dalszych częściach biografii), pierwsza z nich powstała już w 1826 roku; A. Egron, Vie d’Alexandre Ier, empereur de Russie, suive de notices sur le
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
kulis i w mikroperspektywie. Ku takiej optyce zbliża publikację również
sposób, w jaki została napisana: styl, przekazywanie głosu bohaterom oraz
kompozycja tekstu. Jak w większości biografii, autorka po części powtarza znane już fakty. Rey nie dokonuje również sensacyjnych odkryć, czytelnik nie znajdzie w tej książce np. rozwiązania tajemnicy śmierci cara,
co równie dobrze można określić intelektualną rozwagą. Z drugiej strony,
pojawiające się nowe ustalenia są zasługą mikrohistorycznej rekonstrukcji
dokonywanych przez francuską badaczkę. Nie ma niczego nowego w wyborze oglądania świata przez mikroskop, a nie przez teleskop. Tak długo, jak
przyjmujemy, że badamy ten sam kosmos, wybór między mikro- i makrokosmosem jest kwestią wyboru odpowiedniej techniki10, pisze Eric Hobsbawm
w jednym ze swych artykułów, będącym polemiką ze słynną wypowiedzią
Lawrence’a Stone’a na łamach „Past & Present”11. Jego słowa w przypadku
biografii zyskują kolejne znaczenie: dzieje Aleksandra I autorstwa Marie-Pierre Rey, jak każda inna dobra publikacja tego typu, skutecznie łączą ze
sobą dwie techniki obserwacji historycznej – makro i mikro – oraz dwie
jej skale. Można jednak zauważyć, że w tym konkretnym przypadku mikrooptyka daje ciekawsze efekty, np. w postaci dziejów osobowości imperatora Rosji. Tym bardziej, że idzie w parze z określoną retoryką tekstu, na
znaczenie której z kolei zwracał uwagę Stone, odwołując się do twórczości
mikrohistoryków.
Biografia Aleksandra I autorstwa Marie-Pierre Rey może rozczarować
tych, których oczekiwania dotyczą odkrywania nieznanych, sensacyjnych
faktów. Z drugiej strony nakreślony przez autorkę obraz cara z Wojny i pokoju przybliża jego skomplikowaną sylwetkę i pozwala go zrozumieć. Powracając do artykułu Lepore, francuska badaczka dziejów Rosji podchodzi
do Aleksandra z sympatią, ale i z rozwagą. Dodatkowo, prawie pięćset stron
grands-ducs Constantin, Nicolas et Michel et de fragmentes historiques, politiques, littéraires et géographiques propres à faire connaître l’Empire russe depuis le commencement du XIXe siècle jusqu’à ce jour, F. Denn,
Paris 1826. Do wzrostu zainteresowania Aleksandrem I przyczyniła się również Wojna i pokój Tołstoja,
do której odwołuje się tytuł jednej z bardziej poczytnych na Zachodnie biografii cara: A. Palmer, Alexander I: Tsar of War and Peace, New York 1974. Warto wyróżnić także : F. H. Gribble, Emperor and Mysitic: The Life of Alexander I of Russia, London 1931; C. De Grunwald, Alexandre Ier: le tsar mystique, Paris
1955; J. M. Hartley, Alexander I, London–New York 1994; M. K. Dziewanowski: Aleksander I. Car Rosji, król
Polski, Wrocław 2000; H. Troyat, Aleksander I. Pogromca Napoleona, Warszawa 2007. Istnieje również olbrzymia ilość literatury rosyjskiej dotyczącej Aleksandra I i jego czasów, z której warto wymienić m.in.
książkę: А. Н. Сахаров, Александр I, Москва 1998, zawierającą przegląd rosyjskiej literatury dotyczącej
Aleksandra I, oraz А. H. Архангельский, Александр I, Москва 2000, docenioną przez recenzentów m.in.
za omówienie publikacji powstałych poza Rosją.
10 E. J. Hobsbawm, The Revival of Narrative: Some Comments, „Past & Present”, 1980, no. 86, s. 7.
11 Chodzi tutaj o artykuł The Revival of Narrative: Reflections on a New Old History, „Past & Present”, 1979,
no. 85, s. 3-24, w którym Lawrence Stone postawił diagnozę zachodzących wówczas przemian w historiografii, zaznaczonych przez niego w tytule tekstu, jako sprzeciw wobec historii odpowiadającej na wielkie
pytania „dlaczego?”. Ogłosił w nim również koniec wiary w to, że możliwe jest koherentne, naukowe wyjaśnienie procesów z przeszłości.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
165
166
Recenzje
tekstu stanowi dla czytelnika subtelną, intelektualną przyjemność, po zakończeniu której może odczuwać pewien niedosyt wiedzy z dziedziny historii politycznej i dyplomacji. Uzasadnione jest jednak stwierdzenie, iż nie
one były głównymi kontekstami, na tle których Rey chciała ukazać postać
Aleksandra I.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Mirosław Filipowicz
Recenzja książki:
Tomasz Pawelec, Z drugiej strony Atlantyku.
„Młodsza Europa” w dawnych syntezach amerykańskich (ze studiów nad historiografią Europy
Środkowo-Wschodniej w Stanach Zjednoczonych),
Polskie Towarzystwo Historyczne,
Oddział Cieszyn, Cieszyn 2013, ss. 232
Historiografia amerykańska od ładnych paru dziesięcioleci należy do najbardziej dynamicznie rozwijających się i najciekawszych historiografii
współczesnego świata. W dużej mierze stało się to za sprawą europejskich
emigrantów, którzy wzbogacili intelektualnie Amerykę w czasie II wojny
światowej i w latach powojennych. W pewnym stopniu wynika to również
z coraz silniejszego w USA zainteresowania historią europejską i rosyjską.
Tym niemniej, mimo wszystkich poważnych osiągnięć, w tym prac Oskara Haleckiego, Piotra Wandycza czy Timothy’ego Snydera – by wymienić jedynie kilka najważniejszych nazwisk z bardzo długiej listy – Europa
Środkowo-Wschodnia także i dziś nie wzbudza w Stanach Zjednoczonych
poważniejszego entuzjazmu ani inwencji badawczej. Owszem, ten region
miał swoją wielką chwilę około 1989 roku, gdy to tam właśnie decydowały
się dalsze losy Europy, nagle politycznie powiększonej o szereg krajów aspirujących do europejskiej wspólnoty, a wcześniej powstrzymywanych przez
„żelazną kurtynę”. Co wnikliwsi badacze współcześni zainteresowali się tym,
co jest „między Rosją a Niemcami” jeszcze wcześniej, zwłaszcza dzięki polskiemu przełomowi 1980/81. Tak było w przypadku Martina Malii, by wymienić tu tylko jego. Potem sprawy weszły w swoje stare koleiny i nie zdziwiło
mnie specjalnie, gdy wiosną tego roku usłyszałem od Richarda Pipesa, że
Amerykanów znów interesuje głównie Rosja, a nie nasz zakątek Europy.
Jeśli dziś sprawy mają się niewesoło, to co myśleć o czasach, gdy w amerykańskiej debacie akademickiej dominowały środowiska określane jako
WASPs (White Anglo-Saxon Protestants) i gdy przed historiografią amerykańską była jeszcze daleka droga do światowych szczytów? Sądząc z tego,
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
168
Recenzje
co ustaliła Barbara Klassa1, poddając analizie jedynie wątek historii Polski,
z bardzo niewieloma wyjątkami pokroju Roberta H. Lorda, a właściwie
tylko z jego wyjątkiem, w dziewiętnastowiecznej Ameryce interesowali się
dziejami Polski przeważnie poczciwi i pełni dobrych chęci, choć rzadko
wybitniej uzdolnieni amatorzy, niekiedy maniacy, słowem – zwykle ludzie,
których publikacje nie były poważnie brane pod uwagę przez naukowy establishment. Nawet przekłady dzieł Sienkiewicza dokonane przez J. Curtina nie wpłynęły na zmianę stanu rzeczy. Tę diagnozę, obawiam się, można
rozszerzyć na cały obszar, który kilka dziesięcioleci później Halecki określił jako Europę Środkowo-Wschodnią. Tylko do pewnego stopnia może
nas pocieszać, że niewiele lepiej wyglądała wtedy w Ameryce refleksja nad
dziejami Europy w ogóle, a nawet Rosja nie wzbudzała szczególnego entuzjazmu badawczego. Gorzej, że „Młodsza Europa” pozostała w cieniu również wtedy, gdy grupa amerykańskich uniwersytetów awansowała do rangi
najlepszych uniwersytetów świata i gdy historycy amerykańscy przestali
być protekcjonalnie traktowani przez swych europejskich kolegów, czyli
w gruncie rzeczy już po II wojnie światowej.
Z tym większym zainteresowaniem wziąłem do ręki książkę Tomasza
Pawelca, profesora Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, wywodzącego się przy tym z Lublina, gdyż wcześniej związanego z prężnym kręgiem
metodologów historii z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Jego amerykanistyczne zainteresowania nie datują się od dziś. Był on autorem znakomitej rozprawy poświęconej psychohistorii. Pawelec łączy kompetencje
amerykanisty, metodologa historii i historyka historiografii, co ustawia poprzeczkę bardzo wysoko.
Co uderza w samej koncepcji tej pracy, to analizowanie czegoś, co jeszcze wtedy jako region nie istniało w świadomości badaczy. Pawelec zajął się
dawnymi amerykańskimi ujęciami historii europejskiej, tymi z końca XIX
wieku i z dwudziestolecia międzywojennego. Jak słusznie zauważa, „EŚW
nie była [jeszcze wtedy – M.F.] percypowana jako samoistny byt dziejowy
w obrębie europejskiej przestrzeni” (s. 209). Do proponowanej przez Autora listy „bytów percypowanych” dorzuciłbym jeszcze Europę Północną,
w obrębie której A. J. Coolidge pierwotnie zaproponował wykład dziejów Rosji, dotyczący tego okresu, gdy Imperium Rosyjskie wchłonęło już
znaczną część Europy Środkowo-Wschodniej. Słowem, Autor odwoływał
się do swego rodzaju pojęcia avant la lettre i musiał sobie Europę Środkowo-Wschodnią jakoś sam skonstruować, a tu natknął się na typowy kłopot
niejednoznaczności pojęcia. Przypomnijmy, że twórcą koncepcji Europy
Środkowo-Wschodniej był Oskar Halecki, który w trakcie II wojny światowej i w pierwszych latach powojennych próbował zwrócić uwagę świata na
1
B. Klassa, Obraz Polski i Polaków w historiografii amerykańskiej XIX i początków XX wieku, Gdańsk 2012.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
kraje położone za „żelazną kurtyną”, pozostające w obszarze bezpośrednich
wpływów ZSRR, a historycznie różne od Rosji. Do tej właśnie koncepcji nawiązał, na fali rozpadu ZSRR, Jerzy Kłoczowski, wcześniej posługujący się
jeszcze mniej jednoznacznym terminem „Europa Słowiańska” czy „młodsza Europa” i – w odróżnieniu od Haleckiego – uwzględniający tam dzieje
Moskwy, przynajmniej w średniowieczu i wczesnym okresie nowożytnym.
Godząc dwie koncepcje (na dodatek także dalekie od precyzji i podlegające u samych twórców zmianom wraz z upływem lat), Pawelec proponuje
bardzo szeroką definicję regionu, od historycznych Inflant po kraje bałkańskie. Halecki, sam będąc dzieckiem monarchii habsburskiej, nie miałby wiele przeciwko tak szerokiemu ujęciu. Kłoczowski upomniałby się zapewne
o mocniejsze ujęcie dziejów dawnej Rzeczpospolitej, która jest dlań sercem
Europy Środkowo-Wschodniej.
Drugi problem to ranga dzieł historycznych i ich autorów. Pawelec
wziął pod uwagę głównie ujęcia syntetyczne, znacznie szersze. Słusznie,
jak sądzę. Po pierwsze w nich właśnie najlepiej widać miejsce jakiegoś regionu, a po drugie – to takie ujęcia kształtują szerszą wiedzę historyczną
studentów i czytelników, dając im pewne ramy. Nie mniej ważny jest też
i ten szczegół, że gdyby szukać ówczesnych ujęć monograficznych poświęconych obszarom (późniejszej) Europy Środkowo-Wschodniej, efekt byłby
wysoce skromny. Warto też pamiętać, że monografia Pawelca dotyczy czasów, gdy historiografia amerykańska nie miała jeszcze tej rangi, jaką słusznie ma dzisiaj. Nawet legendarny Harvard był wtedy bardzo prestiżowym
jak na Amerykę, ale jednak dość prowincjonalnym miejscem i nie sposób
było go porównać z czołowymi uniwersytetami starej Europy. To się radykalnie zmieniło dopiero po II wojnie światowej.
Pracę pisał doświadczony metodolog historii i to widać od pierwszych
stron, nie tylko w języku, terminologii, ale i w samym sposobie ujęcia. Jeśli
czegoś poważniej mi w tej monografii zabrakło, to szerszego przedstawienia autorów analizowanych prac, ich intelektualnych sylwetek, środowisk,
z których pochodzili i w których pracowali. W pracy przydałby się też porządny indeks rzeczowy, pożytek z niego byłby chyba większy niż ze sporządzonego przez Autora indeksu osobowego. Na tle naszej bardzo skromnej
(przynajmniej ilościowo) literatury przedmiotu poświęconej dawniejszej
amerykańskiej myśli historycznej monografia Tomasza Pawelca jest ważna
i będzie cennym, zwłaszcza w warstwie konceptualnej, jej uzupełnieniem.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
169
Łukasz Nosal
Wokół Niby-dziennika ostatniego 1981-1987
Zygmunta Mycielskiego
Recenzja książki: Zygmunt Mycielski,
Niby-dziennik ostatni 1981-1987, red. B. i J. Stęszewscy,
Iskry, Warszawa 2012, ss. 744
Jak zauważono przed paru laty, „Zygmunt Mycielski przez całe swoje życie
pozostawał nieco na uboczu, a jednocześnie znajdował się w centrum wielu ważnych wydarzeń”1. Faktycznie, kompozytor nie jest postacią łatwą do
zaklasyfikowania. Skazany w PRL-u na marginalizację z racji ziemiańskiego
pochodzenia (i nie tylko z tego powodu!), został jednak redaktorem poważnego muzycznego pisma, szefował też przez kilka lat Związkowi Kompozytorów Polskich. Do końca życia pozostawał jedną z czołowych postaci życia
muzycznego Polski i ważnym w tym środowisku moralnym autorytetem.
W siermiężnych czasach gomułkowskich, będąc – co było tajemnicą poliszynela – zdeklarowanym homoseksualistą, bywał na rautach w ambasadach zachodnich, jadał śniadania z ambasadorami, był przyjmowany przez
premiera Cyrankiewicza, jeździł do Moskwy i wchodził w skład oficjalnych
polskich delegacji, a prywatnie odwiedzał swego kuzyna, księcia Monaco.
Te splendory (faktyczne i rzekome) nie były przez Mycielskiego okupione żadnym typem konformizmu. Nie był człowiekiem aktywnej opozycji,
choć kilka gestów zapewniło mu miejsce w dziejach opozycji demokratycznej w PRL-u. Nie był także oportunistą. Próbował pozostać sobą. Takim
też ukazuje go Dziennik, którego ostatni tom został wydany w 2012 roku2.
Swoje notatki Mycielski zaczął spisywać jeszcze kilka lat przed nastaniem
II wojny światowej, niemniej regularnie pisał swój diariusz od 1950 roku,
1
2
Zob. K. Tomasik, Homobiografie. Pisarki i pisarze polscy XIX i XX w., Warszawa 2008, s. 124.
Z. Mycielski, Niby-dziennik ostatni 1981-1987, red. B. i J. Stęszewscy, Warszawa 2012.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
172
Recenzje
prowadząc go konsekwentnie do śmierci w roku 19873. Zapisków sprzed tego
okresu nie włączył do ogólnej numeracji rękopisów, przez co dał do zrozumienia, że nie przywiązywał do nich wagi4. Mając na uwadze kilka faktów
z wczesnej biografii kompozytora, z dużym prawdopodobieństwem należy
jednak przyjąć, że jego życie przed 1950 rokiem do banalnych raczej nie należało. Wówczas zdążył odbyć kilka podróży. W latach 1928-1936 mieszkał
nawet w Paryżu, gdzie pobierał nauki w École Normale de Musique u samej Nadii Boulanger. Wziął też udział w kampanii wrześniowej, a następnie
po przedostaniu się do Francji został żołnierzem polskiej armii i trafił do
stalagu. Tułał się po obozach jenieckich, wykonując prace rolne w ciężkich
warunkach. Cały okres wojny spędził w Lotaryngii5. Wydawać by się zatem
mogło, że treść zapisków sprzed roku 1950 również miałaby dużą wartość
poznawczą. Jak jednak sam autor przyznaje na pierwszej stronie Dziennika
1950-1959, wcześniejsze notatki miały zbyt „osobisty i egocentryczny” charakter6. Pewien niedosyt mogą wszak rekompensować czytelnikowi liczne
wspomnienia z okresu dzieciństwa i młodości, którymi kompozytor dzieli
się na kartach Dziennika z lat 1950-1987. W Niby-dzienniku ostatnim Mycielski do przeszłości wraca częściej niż w poprzednich tomach. Istotna
różnica jest też taka, że zapiski te nie były przez autora po przepisywaniu
poprawiane ani nawet przeglądane7.
Aktywny tryb życia Mycielskiego powodował, że kompozytor był towarzysko związany z ludźmi kultury, polityki, a także – co w realiach PRL-u nabierało szczególnej wymowy – ze światem arystokracji i tego, co pozostało
po dawnym ziemiaństwie8. Część z nich autor scharakteryzował w swoich
publikacjach, ponownie wydanych po jego śmierci jako zbiór tekstów Szkice
i wspomnienia9. Najwięcej jednak o przyjaciołach Mycielskiego dowiadujemy się z Dziennika. Dzięki jego lekturze mamy wgląd do licznych anegdot z udziałem znanych osób, z których poznajemy ich poglądy i zmagania
z codziennością PRL-u. Jesteśmy bywalcami europejskich salonów czy też
„podglądamy” prywatne życie ludzi z najbliższego otoczenia diarysty. Iwona Hofman w monografii poświęconej dziennikom Stefana Kisielewskiego
Z tego okresu pochodzą też wszystkie wydane tomy Dziennika Z. Mycielskiego: idem, Dziennik 1950-1959,
oprac. Z. Mycielska-Golik, Warszawa 1999; idem, Dziennik 1960-1969, oprac. Z. Mycielska-Golik, Warszawa
2001; idem, Niby-dziennik, oprac. Z. Mycielska-Golik, Warszawa 1998; idem, Niby-dziennik ostatni.
4Idem, Dziennik 1950-1959, s. 8.
5 Zygmunt Mycielski (ur. 17 sierpnia 1907 r. w Przeworsku zm. 5 sierpnia 1987 r. w Warszawie), „Rocznik Chopinowski” 18, 1986, s. 15; K. Mycielski, Mycielscy. Zarys monografii, Warszawa 1998, s. 96.
6 Z. Mycielski, Dziennik 1950-1959, s. 13. Zapis dziennikowy z 10 marca 1950 r.
7 Z. Mycielska-Golik, Posłowie, [w:] Z. Mycielski, Niby-dziennik ostatni, s. 660.
8 Wśród nich znajdują się takie osoby, jak: Nadia Boulanger, Karol Szymanowski, Andrzej Panufnik, Stefan
Kisielewski, Jarosław Iwaszkiewicz, Czesław Miłosz, Paweł Hertz, Józef Czapski, Jerzy Andrzejewski, Jerzy
Giedroyc, Stefan Wyszyński, czy członkowie rodów Liechtenstein i Grimaldi (rodzina książęca panująca
w Monaco), by wymienić tylko nielicznych.
9 Zob. Z. Mycielski, Szkice i wspomnienia, Warszawa 1999, passim.
3
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
i Mariana Brandysa10 zauważa, że zawarty w diariuszach wątek portretowy ma duże znaczenie dla poznania rzeczywistości okresu PRL-u, bowiem
„rozwinięta galeria postaci wskazuje np. na aktywność polityczną ludzi pióra, szeroko pojęte problemy kultury, wpływ mass mediów na świadomość
Polaków, ale i gusty estetyczne, wzajemne powiązania życia politycznego
i literackiego itp.”11. Nie inaczej jest w przypadku Dziennika Mycielskiego.
Przegląd samego tylko skorowidza Niby-dziennika ostatniego uświadamia czytelnikowi, jak bardzo rozległe były kontakty kompozytora. Czytając
diariusz, mamy wrażenie, że obcujemy z panoramą kilku środowisk należących do intelektualnej elity.
Cechą wyróżniającą Dziennik Mycielskiego jest otwarte potraktowanie
problemu homoseksualizmu. Autor w sposób niezwykle szczery i wyrazisty
(niekiedy na granicy weryzmu) pisze o swoim życiu uczuciowym i erotycznym, także o przygodach12. W ostatnim tomie zapiski o tematyce homoseksualnej są jednak rzadsze, a na pewno mniej barwne niż w poprzednich.
Starzejący się człowiek pisał: „[...] moja gotowość zwrócona jest przede
wszystkim ku chłopcom. A teraz nie mam śmiałości atakować ich – gdy
mógłbym być ich dziadkiem. Pradziadkiem! Prawie!13”; „[...] staruszkowie,
którym się trzęsą ręce do dziewczynek czy chłopczyków, są mi wstrętni”14.
Warto wspomnieć, że w okresie PRL-u homoseksualizm znanych osób
dawał władzy możliwość do szantażu i dyscyplinowania. Należy jednak zauważyć, że zarówno w Dzienniku, jak i w życiu Mycielski nigdy nie ukrywał
swojej orientacji seksualnej15, co według wszelkiego prawdopodobieństwa
i poniekąd paradoksalnie pozwoliło mu uniknąć szykan ze strony władz. Nie
dałoby się tego powiedzieć o sytuacji najbliższych przyjaciół kompozytora,
tj. Jarosława Iwaszkiewicza i Jerzego Andrzejewskiego, których orientacja
była wykorzystywana w celu zastraszania, a nawet kompromitowania pisarzy.16 Ta bezkompromisowa postawa Mycielskiego przełożyła się na odważną narrację Dziennika. Na jego kartach, niczym w świecie starożytnej
10 I. Hofman, Dwugłos o Peerelu. Dzienniki Stefana Kisielewskiego i Mariana Brandysa, Lublin 2000.
11 Zob. ibidem, s. 192.
12 Dobrą recenzją ujęcia przez Z. Mycielskiego tematyki homoseksualnej jest wzmianka, jaka znalazła się
13
14
15
16
w wydanym niedawno, trzecim dzienniku Julii Hartwig. Pod datą 25 sierpnia 2010 roku poetka tak odnotowała swoje odczucia po lekturze Dziennika: „[...] Nawet Jerzy Andrzejewski nigdy nie starł się tak do końca
i osobiście z tym problemem [homoseksualizmem] na gruncie literatury. Trzeba było dopiero »Dziennika« Zygmunta Mycielskiego, który potrafił ogarnąć ten temat dzięki poczuciu pełnej wolności osobistej
i opanowaniu słowa, jakim się odznaczał”. Zob. J. Hartwig, Dziennik, Kraków 2011, s. 429.
Zob. Z. Mycielski, Niby-dziennik ostatni, s. 83-84. Zapis dziennikowy z 1-2 sierpnia 1981 r.
Zob. ibidem, s. 315. Zapis dziennikowy z 5 lipca 1983 r.
Wyrażało się to już przez sam fakt nie zawarcia przez Z. Mycielskiego związku małżeńskiego, co w latach
jego życia stanowiło normę obyczajową także wśród homoseksualistów. Potwierdzają to choćby biografie przywołanych w tekście pisarzy: Jarosława Iwaszkiewicza i Jerzego Andrzejewskiego.
Zob. Z. Hertz, Listy do Czesława Miłosza 1952-1979, oprac. R. Gorczyńska, Paryż 1992, s. 98. List datowany na
6-7 października 1961 r.; S. Kisielewski, Dzienniki, wyd. 2, Warszawa 1997, s. 883. Zapis dziennikowy z 23 października 1976 r.; J. Siedlecka, Obława. Losy pisarzy represjonowanych, Warszawa 2005, s. 95; J. Iwaszkie-
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
173
174
Recenzje
Grecji17 czy w filmach Pedro Almodóvara, homoseksualizm jawi się jako
zjawisko zupełnie naturalne, niepodlegające wartościowaniu i niewymagające szczególnej uwagi oraz publicznej debaty.
Mimo że tematyka homoseksualna jest najbardziej osobistym wątkiem
poruszanym w Dzienniku to nawet i w jej przypadku ukazany jest obraz
klarowny dla pewnej sfery rzeczywistości PRL-u. Zwłaszcza trzy pierwsze
tomy dostarczają szczegółowych informacji, jak w tamtym okresie wyglądało życie homoseksualistów. Treść czwartego tomu Dziennika przypada
na okres szczególnie burzliwy. Nie trudno się zatem domyślić, że w Niby-dzienniku zapisy aktualnych wydarzeń pojawiają się wyjątkowo często. Każda tego typu próba utrwalenia historii opatrzona jest osobistą, przesiąkniętą
niepokojem refleksją autora. Zapiski kronikarza – raczej nieświadomie –
ewokują coraz większe emocje. Czytelnik ostatniego tomu Dziennika, może
mieć uczucie nadchodzącego schyłku PRL-u. Tę atmosferę oddaje choćby
zapis powstały w krótkim czasie po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego: „Grozę potęguje zima, rzeki przerywają wały, helikoptery krążą nad
domami, stodołami, oborami, w których krowy stoją w lodowatej wodzie.
Styczeń, styczniowe Grottgery i prymas, próbujący coś ratować, jak ongiś
arcybiskup Feliński. (Jak pisałem we wrześniu 1980 do Michnika: »a wtedy nie pomogą trzy wielkie W: Wojtyła, Wyszyński, Wałęsa – ani Michnik,
ani Kuroń«)”18.
Interesujący jest zwłaszcza wielokrotnie poruszany przez Mycielskiego
wątek rodzącej się opozycji demokratycznej. Co prawda sam kompozytor
jej członkiem nigdy nie był, jednak jego bliskie kontakty z czołowymi postaciami KOR-u i „Solidarności” dają czytelnikowi Dziennika poczucie bycia
w „samym centrum”. Zażyłość, jaka łączyła Mycielskiego z kierownictwem
opozycji, nie oznacza wcale, że artysta wobec współtowarzyszy swoich rozmów pozostawał bezkrytyczny, by przytoczyć jedynie krótkie wzmianki:
„Czemu od sierpnia 1980 tyle się pisało o wolnościach, prawach, cenzurze
– a nie wysunęło się na pierwszy plan tej strony ekonomicznej? Czemu tyle
o polityce, a tak mało o gospodarce?”19; „Czy »Solidarność« nie mogła się
skupić na sprawach gospodarczych, ekonomicznych, pomimo wszystkich
trudności, niemożliwości uzdrowienia gospodarki w tym ustroju?”20. Innym
razem Mycielski krytykował opozycję za brak umiarkowania w działaniach,
co jest szczególnie interesujące w kontekście identycznego poglądu sym-
17
18
19
20
wicz, Dzienniki 1964-1980, red. i wstęp A. Gronczewski, oprac. A. i R. Papiescy, R. Romaniuk, t. 3, Warszawa
2011, s. 187. Zapis dziennikowy z 30 września 1968 r.
Zob. K. J. Dover, Homoseksualizm grecki, przeł. J. Margański, Kraków 2004, passim.
Zob. Z. Mycielski, Niby-dziennik ostatni, s. 143. Zapis dziennikowy z 10 stycznia 1982 r.
Zob. ibidem, s. 147. Zapis dziennikowy z 11 lutego 1982 r.
Zob. ibidem, s. 126-127. Zapis dziennikowy z 15 grudnia 1981 r.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
patyka i kronikarza KOR-u – Mariana Brandysa21. Bez wątpienia trudno
znaleźć w bogatej literaturze tego typu tekst równie szczery i równie niekonwencjonalny.
Niby-dziennik ostatni zawiera także wiele faktów, które stanowią materiał do odtworzenia codziennego obrazu PRL-u. Mycielski był przerażony biedą i niedbalstwem, które panowały w każdej dziedzinie. Rolnictwo,
handel, jakość towarów, inwestycje, szpitalnictwo, a także przestrzeganie
absurdalnych przepisów urzędniczych wywoływały w nim najwięcej złości.
Swoją frustrację kompozytor odsłania szczególnie wówczas, gdy opisuje
ponury obraz polskich sklepów: „Wszystkie sklepy są tak puste, że wspominam i widzę porewolucyjny stan rzeczy w Rosji, gdy kobiety posiadające
jeszcze pierścionki oddawały je za bochenek chleba. [...] Rzuciłem okiem
do wnętrza sklepów żywnościowych: zupełnie puste półki, siedzący personel palił papierosy, nawet nie było ogonka, bo nie było po co stać [...]”22.
Innym razem notował: „Jeszcze można dostać chleb, jaja, poza tym puste
półki w sklepach. I ciągle jeszcze cicha ulica, cierpliwe ogony ludzi po paręset metrów [...]”23. „Widok ulicy, gdzie ogonki od jednego sklepu, w którym jest sok pomidorowy, do drugiego, w którym »dają« nie wiem co, łączą
się nieraz – obraz takiej ulicy jest jak »znieruchomiały ludzki trotuar«”24.
Zapiski rejestrujące codzienność w Polsce Ludowej są szczególnie cenne,
ponieważ autor zachowuje właściwy dystans, niezależnie od swoich politycznych zapatrywań. Mimo że treść Dziennika przepełniona jest krytyką
rzeczywistości PRL-u, Mycielski – klasowy wróg socjalizmu – jest świadomy, że jego opinie pozostają w sprzeczności z odczuciami ludzi z tzw. awansu społecznego, doceniającymi zalety nowego ustroju. Dziennik pokazuje
choćby, jak postępująca industrializacja zmieniła świadomość obywateli.
Nowością była bezpłatna oświata, ochrona zdrowia, a przede wszystkim
powszechne zatrudnienie. Ten stan rzeczy dobrze oddaje relacja z pobytu
w Nieborowie, w której Mycielski opisuje fakt powszechnego zatrudnienia: „Przerażający tu obraz tej gromady ludzkiej, która, dosłownie, NIC nie
robi. Usiłowałem dowiedzieć się, ile tu jest personelu. Warianty – między
82 a 92 osoby. Dwóch dyrektorów, trzy kucharki (które nic teraz nie gotują),
dziewięciu stróżów, plus kilku na bramie, oprowadzacze, różne dziewczyny i baby, sekretariat, bibliotekarz, konserwator, sympatyczny bubek, którego funkcji nie udało mi się ustalić”25. W poprzednich tomach Mycielski
zauważa natomiast, że począwszy od lat 50. napływowym mieszkańcom
21 Zob. M. Brandys, Dziennik 1976-1977, Warszawa 1996, passim; Zob. idem, Dziennik 1978, Warszawa 1997,
22
23
24
25
passim.
Zob. Z. Mycielski, Niby-dziennik ostatni, s. 30-31. Zapis dziennikowy z 3 marca 1981 r.
Zob. ibidem, s. 41. Zapis dziennikowy z 19 marca 1981 r.
Zob. ibidem, s. 47. Zapis dziennikowy z 24 marca 1981 r.
Zob. ibidem, s. 116. Zapis dziennikowy z 4 grudnia 1981 r.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
175
176
Recenzje
miast przybyło wolnego czasu. Najwięcej mieli go ludzie młodzi, dopiero
zaczynający pracę, a zwłaszcza mężczyźni, zwykle wolni od domowych zajęć. Dla robotników, którzy pochodzili ze wsi, brak obowiązków „po fajrancie” stanowił dodatkowy atut (nie bez przyczyny lokale oferujące alkohol
odczuwały gwałtowny przypływ klientów26).
Od pierwszych stron dziennika otrzymujemy też informacje na temat
codziennego życia intelektualisty w PRL-u. Po II wojnie światowej Mycielskiemu przyszło żyć w warunkach dla człowieka jego pochodzenia całkiem
nieoczywistych. Wojna i powojenna reforma rolna pozbawiły go majątku
oraz lepszego życia, jakie wcześniej gwarantowało mu ziemiańskie pochodzenie27. Życie kompozytora znacznie kontrastowało odtąd z beztroską
lat młodości, zagranicznymi studiami, dostatkiem materialnym i brakiem
codziennych problemów. Mieszkając w ciasnym pokoju sublokatorskim
w pobliżu Nowego Światu, Mycielski utrzymywał się z pracy redaktorskiej,
pisarskiej i kompozytorskiej. Widoczne są w Dzienniku opisy złej sytuacji
finansowej kompozytora. Bywało nawet, że Mycielskiemu brakowało pieniędzy na bieżące potrzeby. Podobne odczucia na temat spraw egzystencjalnych
w PRL-u miał, skądinąd bez porównania lepiej od niego sytuowany, Jarosław
Iwaszkiewicz. W swoich Dziennikach przez cały czas narzeka na braki finansowe i trudności w utrzymaniu rodziny. W okresie Polski Ludowej istniał
jednak podział na intelektualistów-konformistów oraz tych, którzy z władzą się nie „układali”. Wybór określonej „opcji” miał konsekwencje finansowe. O ile zatem noty Mycielskiego o problemach materialnych znajdowały
potwierdzenie w rzeczywistości, narzekania Iwaszkiewicza mogą dziwić28.
Okazją stosunkowo częstą do tego, żeby chociaż przez chwilę poczuć
smak lepszego życia, były dla Mycielskiego zagraniczne wyjazdy. Podróżując z zaledwie kilkoma dolarami państwowej diety w kieszeni, kompozytor musiał liczyć na hojność swoich przyjaciół. Sponsorami Mycielskiego
okazywali się odwiedzani przez niego emigranci, a także przedstawiciele
świata zachodniej arystokracji. Znamienna jest relacja kompozytora z pobytu na dworze książęcej pary w Vaduz: „Szofer mnie odwozi do Sargans.
26 Zob. K. Kosiński, Historia pijaństwa w czasach PRL, Warszawa 2008, passim.
27 Dwór w Wiśniowej, w którym wychowywał się i dorastał Z. Mycielski, przez wiele lat odgrywał rolę miej-
sca koncentrującego elitę intelektualną i artystyczną. Mycielscy gościli tu przedstawicieli świata nauki,
sztuki i polityki. Cechowała ich wszechstronność zainteresowań, byli przedstawicielami tego, co najlepsze wśród polskiej inteligencji schyłku XIX i początków XX wieku. A. Harędzińska, Działalność kulturalna
rodziny Mycielskich w latach 1867-1939, [w:] Barbizon Wiśniowski. Mecenat artystyczny Mycielskich w Wiśniowej 1867-1939, red. T. Szetela-Zauchowa, Rzeszów 1997, s. 18-61. Intelektualna i towarzyska atmosfera,
jaka panowała w rodzinnym domu Zygmunta Mycielskiego, miała niewątpliwy wpływ na ukształtowanie
jego postawy, osobowości i światopoglądu. Z rodzinnego domu w Wiśniowej wyniósł kulturę artystyczną
oraz postawę intelektualisty o szerokich horyzontach i niezależnym myśleniu.
28 Zob. J. Iwaszkiewicz, Dzienniki 1956-1963, red. i wstęp A. Gronczewski, oprac. A. i R. Papiescy, R. Romaniuk, t. 2, Warszawa 2010, passim; idem, Dzienniki 1964-1980, red. i wstęp A. Gronczewski, oprac. A. i R. Papiescy, R. Romaniuk, t. 3, Warszawa 2011, passim.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Recenzje
Zrobiłem tu bilet do Paryża, lekarstwa w aptece i pantofle, Gina kazała to
wszystko wpisać na rachunek zamku [...]”29. Pomoc przyjaciół z zagranicy
była nieoceniona także wówczas, kiedy dla przeciętnego mieszkańca Polski Ludowej kupno podstawowych nawet produktów było czymś nieosiągalnym. Podczas jednego z pobytów w Nieborowie Mycielski odnotował:
„Muszę skoczyć do Warszawy – nie ma tu co jeść, sięgnę po zapasy z nadsyłanych paczek, cukier, masło, jakieś konserwy, trochę alkoholu, którego
też kupić nie można. Dolary na »kieszonkowe« od pani Porter schowałem
na ten cel, żebym mógł coś dostać w PEWEXIE”30. Kilka tygodni później
zapisał: „[...] masło miałem z Münster, płatki owsiane z Paryża, puszkę
szynki z Londynu”31.
W Niby-dzienniku ostatnim, inaczej niż w poprzednich tomach, kronikarz wprost pokazuje powojenną krzywdę ziemiaństwa. Jednocześnie
konsekwentnie zachowuje dystans wobec swojej deklasacji. Z nowej rzeczywistości za wszelką cenę stara się nie czynić osobistej tragedii. Ten dystans do otaczającego świata buduje zdecydowanie postawę Mycielskiego,
który tak wzmiankuje powojenną sytuację arystokracji: „Była w Wiśniowej
duża fotografia z Antonim, gdzie gromada chłopów w strojach ludowych,
zgiętych w pokłonie, składa życzenia imieninowe pani Helenie, Józefowej
Potockiej (Radziwiłłównie z domu, siostrze pani Betki Potockiej z Łańcuta).
W białej sukni, ogromnym kapeluszu i z parasolką w ręce przyjmowała te
życzenia, gdzieś około 1910 roku. Ta fotografia była jakąś sui generis swoistą
repliką Batorego pod Pskowem Matejki! W tle tłum gości – suknie, żakiety,
Wielki Książe [!] Borys w mundurze i ci wspaniali chłopi brodaci, wąsaci,
którzy potem rżnęli dworskich w imię zasady: Dobre to panisko było przerżnijmy go na wpół piłą. Tę samą panią Helenę Potocką widziałem 40 lat
potem, jak na rynku w Krakowie niosła do pani Franciszkowej Potockiej,
gdzie kątem mieszkała (zanim nie pojechała umrzeć w Montrésorze), torbę
kartofli. Trzymała ją zgrabiałymi i czerwonymi od zimna palcami”32. Forma
gatunkowa dziennika powoduje, że każda jego lektura odsłania przed nami
unikatowy zapis osobistego widzenia historii. Obraz PRL-u utrwalony na
kartach Niby-dziennika ostatniego, jest więc subiektywny. Odnajdujemy
w nim rzeczywistość widzianą oczami autora, ukazywaną przez pryzmat
jego światopoglądu, życiowych doświadczeń, wiedzy o świecie czy też pozycji społecznej. Tak ukształtowany obraz rzeczywistości w znacznej mierze koresponduje jednak z „migawkami PRL-u”, które istnieją jeszcze we
wspomnieniach współczesnego Polaka. Podążając w czasie za Mycielskim
29
30
31
32
Zob. Z. Mycielski, Niby-dziennik ostatni, s. 56. Zapis dziennikowy z 16 kwietnia 1981 r.
Zob. ibidem, s. 113. Zapis dziennikowy z 11 listopada 1981 r.
Zob. ibidem, s. 116. Zapis dziennikowy z 4 grudnia 1981 r.
Zob. ibidem, s. 54-55. Zapis dziennikowy z 5 kwietnia 1981.
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
177
178
Recenzje
(a także za innymi autorami dzienników), ma się nieodparte wrażenie, że
narracja, właściwa naukowym syntezom, nie wykorzystuje potencjału źródeł memuarystycznych. Zawarty w nich zapis wielu, często odmiennych
odczuć dotyczących tych samych zdarzeń umożliwia uchwycenie pełniejszego wymiaru przeszłości. Z tego też powodu odbiorca z zaciekawieniem
traktuje ujęte w formie dziennikowej relacje, które z wielu przyczyn ujawniane są dopiero po latach. Uwagę przykuwają przede wszystkim krytyczne
i bezpośrednie opinie o postaciach i wydarzeniach z pierwszych stron gazet,
realiach życia czy pojedynczych osobach z otoczenia autora. Fragmentaryczna wiedza o historii PRL, jaką czerpiemy z lektury Niby-dziennika ostatniego, może zatem stanowić uzupełnienie dla licznych prac historycznych.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Kronika 2013
STYCZEŃ
30 stycznia – ukazała się nowa publikacja IEŚW pod redakcją dr. Tomasza Stępniewskiego i dr Anny Visvizi: „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”,
10 (2012), zeszyt 5, pt. The Eurozone Crisis: Implications for Central and Eastern
Europe.
MARZEC
14 marca – dr Tomasz Stępniewski reprezentował IEŚW w czasie posiedzenia Rady
Programowej Forum Polsko-Czeskiego, które jest ciałem doradczym przy Ministrze Spraw Zagranicznych RP.
16 marca – w IEŚW odbyło się spotkanie z dr. Pawłem Kowalem, znawcą tematyki
wschodniej, w trakcie którego miała miejsce prezentacja jego najnowszej książki
Od Majdanu do Smoleńska oraz dyskusja związana z publikacją.
26 marca – prof. Jerzy Kłoczowski wziął udział w posiedzeniu sesji Zgromadzenia
Parlamentarnego Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, Sejmu Republiki Litewskiej oraz Rady Najwyższej Ukrainy. Zabrał głos na temat przygotowywanej
publikacji „Monarchie i Res Publica. Historia Białorusi, Litwy, Polski i Ukrainy
od XIV do końca XVIII wieku”.
30 marca – pod współredakcją dr. Tomasza Stępniewskiego ukazały się dwie nowe
publikacje. Pierwszy tom: Polityka spójności Unii Europejskiej. Doświadczenia,
wnioski i rekomendacje na lata 2014-2020, red. Bartosz Jóźwik, Mariusz Sagan,
Tomasz Stępniewski, tom 1: Wybrane problemy realizacji polityki spójności w Unii
Europejskiej, Wydawnictwo KUL, Lublin 2012, ss. 247. Drugi tom: Polityka spójności Unii Europejskiej. Doświadczenia, wnioski i rekomendacje na lata 2014-2020,
red. Bartosz Jóźwik, Mariusz Sagan, Tomasz Stępniewski, tom 2: Problemy i przykłady realizacji polityki spójności w regionach, instytucjach i przedsiębiorstwach,
Wydawnictwo KUL, Lublin 2012, ss. 222.
KWIECIEŃ
8 kwietnia – Pracownia Naukowa IEŚW powiększyła się o nowych pracowników. Są
nimi: dr Anna Visvizi, dr Andrzej Szabaciuk, mgr Agata Stolarz oraz mgr Paweł
Jarosz.
3 i 9 kwietnia – w Ministerstwie Spraw Zagranicznych odbyły się posiedzenia Komisji
w składzie: prof. Włodzimierz Mędrzecki (Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych), Grzegorz Puścion (Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego), dr Wojciech Zajączkowski (Ministerstwo Spraw Zagranicznych), dr Tomasz Stępniewski
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
180
Kronika IEŚW
(Instytut Europy Środkowo-Wschodniej), Andrzej Deryło (Instytut Europy Środkowo-Wschodniej). Komisja przedstawiła ministrowi nadzorującemu kandydata na stanowisko dyrektora Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie.
11 kwietnia – prof. Jerzy Kłoczowski wziął udział w panelu dyskusyjnym zatytułowanym „Bronisława Geremka spojrzenie na średniowiecze”, zorganizowanym przez
Instytut Historii KUL i Instytut Historii PAN.
12 kwietnia – prof. Jerzy Kłoczowski wziął udział w warsztatach źródłowych pt. „Ruchy religijne w średniowiecznej Polsce: źródła znane i nieznane”, zorganizowanych przez Katedrę Dziejów i Kultury Europy Jagiellońskiej Instytutu Historii
KUL. Ponadto wygłosił wykład pt. „Wspólnoty zakonne i humanizm chrześcijański w polskim średniowieczu”.
18 kwietnia – Katedra Studiów Wschodnich Instytutu Nauk Politycznych i Spraw
Międzynarodowych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, Instytut Nauk Humanistycznych Akademii Obrony Narodowej oraz Instytut Europy
Środkowo-Wschodniej zorganizowały Ogólnopolską Konferencję Naukową pt.
„Bezpieczeństwo obszaru eurazjatyckiego”. Referaty wygłosili prof. Andrzej Gil,
dr Tomasz Stępniewski oraz dr Andrzej Szabaciuk.
19 kwietnia – 6 maja – prof. Mirosław Filipowicz przebywał w USA. Odwiedził Filadelfię, Nowy Jork i Boston/Cambridge MA. Na Uniwersytecie Harvarda, na zaproszenie prof. Richarda Pipesa, poprowadził w Davis Center for Russian and Eurasian
Studies (dawnym Russian Research Center) seminarium zatytułowane „The idea of
East-Central Europe: Past and Present Paradoxes”, spotkał się też z amerykańskimi
historykami specjalizującymi się w dziejach Rosji, m.in. prof. Williamem C. Fullerem Jr. i prof. Jonathanem Dalym, a także, kilkakrotnie, z prof. Antonym Polonskym, czołowym znawcą dziejów Żydów w Polsce, Rosji i w Europie Wschodniej.
Prof. Filipowicz przeprowadził też intensywną kwerendę w Widener Library, dotyczącą najnowszych światowych publikacji poświęconych dziejom Rosji i Europy
Wschodniej, a także złożył wizytę p. Marii Weintraub, wdowie po prof. Wiktorze Weintraubie, i spotkał się z p. Serge’em Karpovichem, synem prof. Michaela
Karpovicha, mistrza całej generacji czołowych amerykańskich historyków Rosji.
MAJ
5 maja – prof. Jerzy Kłoczowski, twórca i wieloletni (2002-2013) dyrektor Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie, zakończył swoją pracę w IEŚW, pozostając
nadal Prezesem Zarządu Towarzystwa Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej.
10 maja – Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, na wniosek komisji konkursowej powołał dr. hab. Mirosława Filipowicza na stanowisko dyrektora Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej.
21 maja – dr Marta Jaroszewicz wzięła udział w konferencji zorganizowanej przez
Estońską Akademię Nauk o Bezpieczeństwie, poświęconej perspektywie wprowadzenia ruchu bezwizowego pomiędzy Unią Europejską a Federacją Rosyjską
(„Visa Freedom – Russian Roulette or Jackpot?”), gdzie przedstawiła referat na
temat związków pomiędzy unijno-rosyjskim dialogiem wizowym a liberalizacją
wizową w ramach Partnerstwa Wschodniego.
22-23 maja – prof. M. Filipowicz wziął udział w konferencji naukowej „Rosyjskie ślady
w Lublinie. Emigracja rosyjska w Polsce”, zorganizowanej przez Instytut Filologii
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Kronika IEŚW
Słowiańskiej KUL, podczas której wygłosił referat pt. „Życie intelektualne diaspory rosyjskiej w dwudziestoleciu międzywojennym w Polsce”.
24 maja – zmarła prof. dr hab. Elżbieta Wolicka-Wolszleger, filozof, historyk i teoretyk sztuki, przez wiele lat związana z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana
Pawła II, członek Towarzystwa Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej i bliski
współpracownik Instytutu.
24-25 maja – dr Hanna Bazhenova przebywała w Paryżu na międzynarodowej konferencji pt. „Les sciences humaines et sociales en Russie: Invention de langages
scientifiques et traduction” („Nauki humanistyczne i społeczne w Rosji: Wynalezienie języków naukowych i tłumaczenie”), zorganizowanej przez Centre d’études
des mondes russe, caucasien et centre-européen (École des hautes études en
sciences sociales / Centre national de la recherche scientifique) i Laboratoire Pays
germaniques (École normale supérieure, CNRS). Głównym założeniem sympozjum była analiza kształtowania się języka naukowego w różnych dyscyplinach
naukowych w Rosji. Wśród uczestników posiedzeń znaleźli się przedstawiciele
uniwersytetów i instytutów naukowo-badawczych Francji, Rosji, Szwajcarii, Niemiec, Polski i Białorusi, a mianowicie: Sylvie Archaimbault, Wladimir Berelowitch, Michel Espagne, Olga Medvedkova, Michel Tissier, Natalia Awtonomowa,
Aleksandr Dmitriew, Aleksandr Gofman, Siergiej Polskoj, Irina Saweliewa, Elena Wiszlenkowa, Jan Surman i inni. W ramach konferencji dr Hanna Bazhenova
zaprezentowała referat zatytułowany „Percepcja twórczości Nikołaja Kariejewa
przez polską naukę historyczną”.
26 maja – zmarł dr Andrzej Antoszek, anglista, badacz i tłumacz literatury współczesnej, przez lata współpracujący z IEŚW.
29 maja – dr Marta Jaroszewicz wzięła udział w dyskusji zorganizowanej przez Białoruski Instytut Studiów Strategicznych: „Uproszczenie reżimu wizowego pomiędzy Białorusią i UE: jak rozerwać zamknięty krąg?”, gdzie przedstawiła unijną
perspektywę tego zagadnienia.
CZERWIEC
2 czerwca – ukazała się nowa publikacja pod redakcją dr. Bartosza Jóźwika i dr. Tomasza Stępniewskiego: „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 10 (2012),
zeszyt 6, pt. European economic integration and convergence.
5-6 czerwca – mgr Agata Stolarz towarzyszyła delegacji marszałka Senatu Bogdana
Borusewicza w wizycie roboczej na Ukrainie w związku z oczekiwanym podczas
tegorocznego szczytu Partnerstwa Wschodniego podpisaniem umowy stowarzyszeniowej pomiędzy Unią Europejską i Ukrainą. W ramach wizyty przedstawiła
historykom ukraińskim projekt opracowania historii Rzeczypospolitej Obojga Narodów – „Monarchie i Res Publica. Historia Rzeczypospolitej Obojga Narodów
od XIV do końca XVIII wieku”, realizowany we współpracy historyków z Litwy,
Białorusi, Polski i Ukrainy, pod patronatem Rady Najwyższej Ukrainy, Sejmu Republiki Litewskiej i Senatu Rzeczpospolitej Polskiej.
4-6 czerwca – dr Hanna Bazhenova reprezentowała Polskę na międzynarodowej konferencji naukowej zatytułowanej „Династия Романовых: традиции
благотворительности и меценатства” („Dynastia Romanowów: tradycje dobroczynności i mecenatu”), która odbyła się w Domu Emigracji Rosyjskiej im.
Aleksandra Sołżenicyna w Moskwie. Konferencja poświęcona była 400. roczni-
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
181
182
Kronika IEŚW
cy zakończenia Wielkiej Smuty i zaproszenia do carstwa pierwszego cara z rodu
Romanowów – Michaiła Fiodorowicza. Celem sympozjum było zbadanie źródeł
i przyczyn opieki Domu Romanowów nad rozwojem pomocy biednym w Imperium Rosyjskim, naświetlenie działalności instytucji charytatywnych i poszczególnych filantropów oraz zrozumienie roli członków dynastii Romanowów
w rozwoju nauki, kultury i oświaty. W konferencji udział wzięło 56 prelegentów,
reprezentujących instytucje naukowo-badawcze i oświatowe Rosji, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Norwegii, Finlandii, Polski, Łotwy, Francji, Grecji, Niemiec,
Ukrainy i Azerbejdżanu. Dr Hanna Bazhenova wygłosiła referat pt. „W poszukiwaniu rozwiązania kwestii polskiej: Romanowowie i Cesarski Uniwersytet Warszawski (1869-1915)”. W programie konferencji znalazły się również: otwarcie
wystawy archiwalno-muzealnej „Romanowowie: rys do biografii. Z archiwalno-muzealnych zbiorów Domu Emigracji Rosyjskiej im. Aleksandra Sołżenicyna”,
wystawa książek „Romanowowie w wydaniach rosyjskiej emigracji”, prezentacja
książek uczestników sympozjum oraz pokaz filmu dokumentalnego „Nicolas Romanoff. La Russie retrouvée” (Szwajcaria). W ostatnim dniu konferencji dla prelegentów zorganizowano wycieczkę do Muzeum „Izby bojarów Romanowów”,
będącego filią Państwowego Muzeum Historycznego.
9-15 czerwca – dr Hanna Bazhenova wzięła udział w obradach Seminarium Federalnego Moskiewskiej Szkoły Nauk Politycznych (obecnie – Moskiewska Szkoła Kształcenia Obywatelskiego) pt. „Право, политика, экономика, СМИ”, które odbyło
się w miasteczku Golicyno niedaleko Moskwy. Wśród ekspertów i uczestników
seminarium byli przedstawiciele Rosji, Polski, Armenii, Białorusi, Bułgarii, Finlandii, Gruzji, Hiszpanii, Japonii, Kazachstanu, Mołdawii, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy i Wielkiej Brytanii.
20 czerwca – dr Marta Jaroszewicz wzięła udział w seminarium zorganizowanym przez
Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Warszawie oraz Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, zatytułowanym „Wolny handel, zbliżenie standardów oraz
mobilność w Partnerstwie Wschodnim: od słów do czynów”, gdzie zaprezentowała referat na temat oczekiwań krajów PW w kwestii mobilności w relacjach z UE.
25 czerwca – dr Anna Visvizi wzięła udział w seminarium zorganizowanym przez
Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, zatytułowanym „Membership in the
Reforming Euro Area: the CEE Perspective”, gdzie pełniła rolę moderatora w dyskusji na temat ogólnej sytuacji w strefie euro.
24-26 czerwca – czternastoosobowa delegacja polskich badaczy i nauczycieli historii oraz pracowników IEŚW przebywała z wizytą w Moskwie. W trakcie spotkań
w Instytucie Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk polska i rosyjska
grupa robocza realizująca grant: „Polska-Rosja: czy fatalizm wrogości? O nowe
ujęcie historii” wysłuchała dwóch wykładów: (1) Веслав Цабан, „Как не писать
о восстаниях XIX века?”; (2) Петр Глушковский, „Польско-русские отношения
в XIX веке в современной российской историографии”. Ponadto przeprowadzono spotkania robocze w sprawie dalszych prac nad realizacją zadań grantowych pod przewodnictwem kierowników zespołów z obu stron – prof. Mirosława
Filipowicza oraz prof. Leonida Gorizontowa. Ważnym punktem wizyty były rozmowy polskich i rosyjskich nauczycieli historii dotyczące finalnego wymiaru realizacji grantu, czyli kształtu materiałów pomocniczych do nauczania historii
w polskich i rosyjskich szkołach. Podczas spotkań podkreślono, że zakończenie
prac (rok 2015) wpisze się w obchody „Roku Polski w Rosji i Roku Rosji w Polsce”.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Kronika IEŚW
30 czerwca – artykuł dr Anny Visvizi zatytułowany Realizm krytyczny i morfogeneza
wobec metateoretycznych pułapek konstruktywizmu: od teorii do praktyki w stosunkach międzynarodowych i studiach europejskich ukazał się w publikacji: Teorie
w studiach europejskich: w kierunku nowej agendy badawczej, red. J. Ruszkowski, L. Wojnicz, Jean Monnet Books 6, Jean Monnet Centre of Excellence, Szczecin–Warszawa.
LIPIEC
1 lipca – artykuł dr Anny Visvizi zatytułowany Indignados: a fashion passé? ukazał
się w „Journal Revolutions: Global Trends & Regional Issues”, vol. 1, 2013, no. 1.
4-6 lipca – dr Anna Visvizi wzięła udział w zorganizowanym przez International Centre for Black Sea Studies (IBSS) w Atenach VI Międzynarodowym Sympozjum
poświęconym Morzu Czarnemu (6th International Black Sea Symposium 2013),
zatytułowanym „Empowering Civil Society in the Black Sea region: a Tool for Innovative Social Change”, gdzie zaprezentowała referat „Social innovation: emerging
trends, challenges and opportunities. The EU & its (eastern) neighbours in focus”.
15 lipca – w Ośrodku Studiów Wschodnich w Warszawie dr Tomasz Stępniewski
uczestniczył w spotkaniu projektowym pt. „Strengthening the Territorial Dimension of the V4” związanym z realizacją projektu badawczego pt. „Macro-regional
development and territorial cohesion – selected spatial aspects”, który realizowany jest w ramach prac konsorcjum Think Visegrad – V4 Think Tank Platform
finansowanego przez Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki.
13-16 lipca – prof. Andrzej Gil wziął udział w międzynarodowej konferencji poświęconej 70. rocznicy ludobójstwa na Wołyniu „Nie zabijaj. Kościół wobec ludobójstwa”,
zorganizowanej przez Centrum Ucrainicum KUL oraz Instytut Pamięci Narodowej, gdzie wygłosił referat „Nacjonalizm w praktyce politycznej współczesnej
Ukrainy”. W trakcie konferencji uczestnicy nawiedzili miejsca masowych mordów
na Wołyniu oraz wzięli udział w mszy św., odprawionej w niedzielę 14 lipca w katedrze łuckiej z udziałem prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.
21-27 lipca – dr Hanna Bazhenova reprezentowała IEŚW na kolejnym Seminarium
Federalnym Moskiewskiej Szkoły Nauk Politycznych pt. „Право, политика,
экономика, СМИ”, które odbyło się w miasteczku Golicyno. W seminarium
uczestniczyli przedstawiciele różnych krajów świata, a mianowicie: Rosji, Polski,
Armenii, Białorusi, Brazylii, Bułgarii, Finlandii, Gruzji, Hiszpanii, Japonii, Kazachstanu, Mołdawii, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Szwecji, Ukrainy, Węgier oraz Wielkiej Brytanii.
23 lipca – w sali konferencyjnej IEŚW odbył się wykład Natalii Shapovalovej pt. „For
visa free Europe: advocacy strategies of non-state actors on EU policy of visa liberalisation with EU’s Eastern neighbours”. Organizatorem spotkania z ramienia
IEŚW był dr Tomasz Stępniewski.
WRZESIEŃ
8 września – prof. Andrzej Gil wziął udział w Okrągłym Stole „Specyfika integracji
Ukrainy i Polski w europejskiej przestrzeni naukowej, informacyjnej i kulturalnej”,
odbywającym się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II w ramach
Międzynarodowego Seminarium Naukowego „Integracja europejska: doświadczenie Polski i Ukrainy”, zorganizowanego m.in. przez NSZZ „Solidarność”, Re-
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
183
184
Kronika IEŚW
gion Środkowowschodni i Wschodnioeuropejski Uniwersytet Narodowy im. Łesi
Ukrainki w Łucku.
10-12 września – prof. Andrzej Gil przebywał w Kijowie na kwerendzie naukowej
oraz wziął udział w międzynarodowej konferencji „Ранньомодерна людина:
простір–влада–право XVI-XVII ст.”, zorganizowanej przez Instytut Społeczny
Kijowskiego Uniwersytetu im. Borysa Hrynczenki i Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
15-18 września – dr Hanna Bazhenova wzięła udział w zorganizowanej przez Uniwersytet Warszawski dziesiątej jubileuszowej sesji Warsaw East European Conference „Across the Borders”, gdzie zaprezentowała referat „Pierwsza wojna światowa
i losy historyków Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego”.
17 września – podczas międzynarodowej konferencji naukowej zorganizowanej na
Uniwersytecie Warszawskim dla uczczenia dziewięćdziesięciolecia profesorów
Richarda Pipesa, Piotra Wandycza i Zbigniewa Wójcika, prof. M. Filipowicz
poprowadził obrady pierwszej części konferencji, w której referaty wygłosili:
prof. A. Nowak, prof. B. Pichoja i prof. H. Kuromiya.
20-22 września – w Lüneburgu odbyła się międzynarodowa konferencja pt. „Historische
Zäsur und biografische Erfahrung: Das östliche Europa nach dem Zerfall der Imperien (1917-1921)”, w czasie której dr Hanna Bazhenova wygłosiła referat „The First
World War and the Fates of Warsaw Imperial University Historians”. Konferencja
została zorganizowana przez Institut für Kultur und Geschichte der Deutschen in
Nordosteuropa e.V. (IKGN e.V.) an der Universität Hamburg – Nordost-Institut.
26-28 września – dr Hanna Bazhenova reprezentowała Instytut Europy Środkowo-Wschodniej na IV Międzynarodowej Konferencji Rosyjskiego Stowarzyszenia
Badaczy Wykształcenia Wyższego pt. „Университетские традиции: ресурс или
бремя?”, zorganizowanej przez Narodowy Uniwersytet Badawczy „Wyższa Szkoła Ekonomiki” w Moskwie. Jako prelegentka panelu „Konstruowanie tradycji”
wygłosiła referat „История Варшавского университета: о (не)возможности
непрерывности”.
28 września – artykuł dr Hanny Bazhenovej zatytułowany Историки императорского Варшавского университета: условия формирования пограничной идентичности ukazał się w publikacji: Сословие русских профессоров. Создатели
статусов и смыслов, под ред. Е. А. Вишленковой и И. М. Савельевой, Москва:
Издательский дом Высшей школы экономики, 2013. Prezentacja książki odbyła
się 26 września w ramach IV Międzynarodowej Konferencji Rosyjskiego Stowarzyszenia Badaczy Wykształcenia Wyższego pt. „Университетские традиции:
ресурс или бремя?”.
PAŹDZIERNIK
1-6 października – w Lublinie odbył się Kongres Inicjatyw Europy Wschodniej, którego partnerem było Towarzystwo Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej. Prof.
Jerzy Kłoczowski był pomysłodawcą i jednym z przewodniczących linii Dziedzictwo. W debatach wzięli udział m.in. prof. Jūratė Kiaupienė, dr Rimantas Miknys, prof. Zigmantas Kiaupa, prof. Hubert Łaszkiewicz, prof. Stanisław Bylina,
prof. Ihor Skoczylas, prof. Henryk Samsonowicz, prof. Vitaliy Mykhaylovsky,
prof. Sławomir Żurek, prof. Monika Adamczyk-Garbowska, prof. Marek Pietraś,
prof. Wiesław Kamiński oraz dyrektor IEŚW prof. Mirosław Filipowicz. Debata
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Kronika IEŚW
podzielona była na część historyczną i współczesną. W ramach Kongresu odbyły się wykłady prof. Adama Daniela Rotfelda i prof. Krzysztofa Pomiana, a także
spotkanie poświęcone osobistym wspomnieniom z Powstania Warszawskiego
Jerzego Kłoczowskiego i Władysława Bartoszewskiego.
2 października – prof. Mirosław Filipowicz uczestniczył wraz z prof. Waldemarem
Paruchem i dr Yulią Lebedevą w panelu: „Edukacja/nauka: inicjatywy współpracy akademickiej – czynnik konsolidacji w Europie Środkowo-Wschodniej” w ramach Kongresu Inicjatyw Europy Wschodniej w Lublinie.
4 października – prof. Andrzej Gil wziął udział w międzynarodowej konferencji poświęconej 600 Rocznicy Unii Horodelskiej i 444 Rocznicy Unii Lubelskiej, zatytułowanej „Europa Unii. Unie polityczne w Europie Środkowo-Wschodniej: historia
i tradycje”, zorganizowanej przez Centrum Ucrainicum KUL, Muzeum Lubelskie,
Katedrę Stosunków Międzynarodowych PWSZ w Chełmie oraz Konsulat Generalny Ukrainy w Lublinie, podczas której wygłosił referat: „Dlaczego Horodło?
Pogranicze polsko-litewsko-mazowieckie w początkach XV wieku”.
15-18 października – dr Anna Visvizi uczestniczyła w konferencji zatytułowanej „The
European Union in Crisis and the Transatlantic Partnership in Trouble”, gdzie
wzięła udział w dyskusji panelowej poświęconej „The ‘European Dream’ and the
financial and social crisis”. Konferencja została zorganizowana przez American
Council on Germany i odbyła się w Waszyngtonie.
21 października – prof. Andrzej Gil przewodniczył panelowi na konferencji naukowej „Mołdawia i Unia Europejska – od współpracy do integracji”, zorganizowanej
przez Instytut Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych KUL.
21 października – dr Marta Jaroszewicz wzięła udział w konferencji zorganizowanej
przez Wydział Prawa Uniwersytetu w Białymstoku na temat „Mały ruch graniczny na polskim odcinku zewnętrznej granicy UE”, gdzie miała wystąpienie
zatytułowane: „Mały ruch graniczny w Europie Wschodniej a polityka wizowa
i mobilności UE”.
28 października – zmarł Tadeusz Mazowiecki – pierwszy niekomunistyczny premier
Polski po II wojnie światowej, wieloletni członek Towarzystwa Instytutu Europy
Środkowo-Wschodniej.
LISTOPAD
31 października – 2 listopada – dr Hanna Bazhenova reprezentowała Instytut Europy
Środkowo-Wschodniej podczas 9th Annual Danyliw Research Seminar on Contemporary Ukraine. Seminarium zostało zorganizowane przez Katedrę Studiów
Ukraińskich Uniwersytetu w Ottawie.
6-13 listopada – prof. Mirosław Filipowicz, dyrektor IEŚW, przebywał w Moskwie. Wizyta robocza była częścią projektu „Polska-Rosja: czy fatalizm wrogości? O nowe
ujęcie historii”, realizowanego wspólnie z Instytutem Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk przy wsparciu finansowym Narodowego Centrum Nauki. 7 listopada prof. Filipowicz wygłosił w Instytucie Historii Powszechnej RAN
wykład: „Polska-Rosja-Historia: o roli historyka w przełamywaniu wzajemnych
uprzedzeń”. W następnych dniach odbyły się spotkania z rosyjskimi partnerami
grantu – akademikiem Aleksandrem Czubarianem i prof. Leonidem Gorizonto-
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
185
186
Kronika IEŚW
wem, poświęcone głównie omówieniu zaawansowania prac nad finalizacją pierwszego etapu projektu.
11 listopada – prof. Mirosław Filipowicz, dyrektor IEŚW, wziął udział w przyjęciu
z okazji Dnia Niepodległości wydanym w Muzeum Puszkina przez ambasadora
RP w Moskwie.
12 listopada – prof. Mirosław Filipowicz, dyrektor IEŚW, odwiedził Dom Rosyjskiej
Emigracji im. A. Sołżenicyna, instytucję zajmującą się gromadzeniem spuścizny rosyjskiej emigracji i badaniami nad nią. Spotkał się z dyrektorem Domu,
dr. W. A. Moskwinem, a także odbył dłuższe rozmowy z prof. Natalią F. Gricenko, wicedyrektorem Domu i dr. Pawłem Tribunskim, specjalizującym się w badaniach nad rosyjską historiografią emigracyjną.
20-22 listopada – prof. M. Filipowicz, dyrektor IEŚW, wziął udział w konferencji naukowej pt. „Historiografia dziejów najnowszych w Polsce po 1989 roku. Problemy, wyzwania, dylematy”, zorganizowanej przez lubelski Oddział IPN, Zakład
Metodologii Historii i Zakład Historii Najnowszej Instytutu Historii UMCS, podczas której prowadził panel dyskusyjny „Historyków spory o historię” z udziałem
prof. P. Machcewicza, prof. M. Kornata i prof. M. Wierzbickiego.
24-27 listopada – w Lublinie przebywała z rewizytą delegacja rosyjskich badaczy i nauczycieli historii, kierowana przez prof. Leonida Gorizontowa. Wśród gości był
również prof. Aleksiej Riabinin z moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomiki. W ramach wizyty odbyły się robocze spotkania i wykłady uczestników grantu: „Polska-Rosja: czy fatalizm wrogości? O nowe ujęcie historii”.
28-30 listopada – podczas konferencji „Przyszłość chrześcijaństwa w Europie. Rola
Kościołów i narodów Polski i Rosji”, zorganizowanej przez KAI pod honorowym
patronatem prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, prof. Mirosław Filipowicz, dyrektor IEŚW, przygotował część historyczną, a także prowadził panel poświęcony dziejom XIX wieku.
29 listopada – dr Hanna Bazhenova wygłosiła wykład publiczny na temat „Russification through Education: Warsaw Imperial University and its Mission in Polish
Society” w Munk School of Global Affairs, University of Toronto.
Przygotował Paweł Jarosz
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Tomasz Stępniewski
Sprawozdanie z międzynarodowego
„Kongresu Inicjatyw
Europy Wschodniej”
Lublin, 1-6 października 2013
W dniach 1-6 października 2013 roku Lublin miał zaszczyt gościć uczestników międzynarodowego „Kongresu Inicjatyw Europy Wschodniej”. Kongres
został zorganizowany przez Urząd Miasta Lublin, Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego oraz Przedstawicielstwo UNDP w Polsce. Dokładnie rzecz ujmując, był to II Kongres Inicjatyw Europy Wschodniej (KIEW),
gdyż w 2012 roku udało się w Lublinie zorganizować po raz pierwszy taką
imprezę, natomiast w 2011 roku także w Lublinie odbył się Kongres Kultury
Partnerstwa Wschodniego. W 2013 roku Urząd Miasta Lublin podjął decyzję o połączeniu tych dwóch inicjatyw w ramach jednego Kongresu. Celem
KIEW było stworzenie nici porozumienia i współpracy między środowiskami samorządowymi i państwowymi, naukowymi i kulturalnymi, twórcami
i decydentami, a szerzej rzecz ujmując, między Unią Europejską a Europą
Wschodnią. Program KIEW został rozszerzony w sposób znaczący w stosunku do roku ubiegłego i obejmował aż dziewięć linii programowych (m.in.
„dziedzictwo”, „dobre rządzenie”, „społeczeństwo obywatelskie”, „edukacja/
nauka”, „innowacje społeczne”, „społeczna odpowiedzialność biznesu”, „turystyka”, „konteksty”). Ponadto w zakres Kongresu wchodził również program
specjalny „Kultura dla Partnerstwa Wschodniego”, a obradom towarzyszył
także Festiwal „Integracje-Mediacje”, którego celem było ukazanie różnorodności kultur państw objętych programem Partnerstwa Wschodniego
Unii Europejskiej. Warto zaznaczyć, że program kulturalny Kongresu był
współfinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP.
Kongres spotkał się z wielkim zainteresowaniem, czego potwierdzeniem
był udział ponad 1200 osób z ponad 40 państw świata oraz ponad 200 preleRo c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
188
Sprawozdania
gentów. Tegoroczny Kongres Inicjatyw Europy Wschodniej obfitował w szereg interesujących debat i paneli dyskusyjnych. W owych dyskusjach aktywnie
uczestniczyli także przedstawiciele Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej
– dr hab. Mirosław Filipowicz, dyrektor IEŚW, oraz dr Tomasz Stępniewski
z pracowni naukowej IEŚW i KUL. Dr hab. Mirosław Filipowicz uczestniczył
w panelu pt. „Inicjatywy współpracy akademickiej – czynnik konsolidacji
w Europie Środkowo-Wschodniej”, w którym udział brała również dr Yulia
Lebedeva (dyrektor zarządzająca, Moskiewska Szkoła Studiów Politycznych),
natomiast moderatorem był prof. Waldemar Paruch (Wydział Politologii
Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie). Dr Tomasz Stępniewski
przewodniczył debacie pt. „Partnerstwo Wschodnie – społeczeństwo obywatelskie: współpraca, rozwój, wyzwania”, zorganizowanej przez Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Lublinie. W debacie udział wzięli:
Tomasz Różniak (prezes Europejskiego Domu Spotkań – Fundacja Nowy
Staw), Kamil Wyszkowski (dyrektor Biura Projektowego UNDP w Polsce),
Marcin Żochowski (naczelnik Wydziału Partnerstwa Wschodniego i polityki UE wobec Europy Wschodniej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych).
Dodatkowo, oprócz IEŚW, partnerem Kongresu było również Towarzystwo Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej. Prezes TIEŚW prof. Jerzy
Kłoczowski był jednym z przewodniczących linii tematycznej „dziedzictwo”,
która dzieliła się na dwie części: historyczną i współczesną. W debatach
tych wzięli udział liczni przedstawiciele instytucji naukowych z zagranicy,
wśród nich: prof. Zigmantas Kiaupa, prof. Jūratė Kiaupienė, dr Rimantas
Miknys, prof. Ihor Skoczylas, prof. Vitaliy Mykhaylovsky, a także przedstawiciele polskich ośrodków naukowych, m.in. prof. Stanisław Bylina, prof.
Henryk Samsonowicz, prof. Marek Pietraś, prof. Wiesław Kamiński, prof.
Monika Adamczyk-Garbowska.
Kongres Inicjatyw Europy Wschodniej potwierdził, że Lublin jako miasto
położone na granicy Wschodu i Zachodu świetnie nadaje się – jak to miało miejsce w przeszłości – do pełnienia również współcześnie roli pomostu
między Unią Europejską a państwami Partnerstwa Wschodniego. Inaczej
rzecz ujmując, do pełnienia roli bramy dla państw położonych za wschodnią granicą Unii Europejskiej. Można także spotkać się z poglądami, że Lublin najlepiej nadaje się do pełnienia swego rodzaju roli stolicy Partnerstwa
Wschodniego (potwierdzeniem tego jest slogan: Unia Europejska od Dublina
do Lublina). Miejmy nadzieję, że tegoroczny Kongres, a w przyszłości następne przyczynią się do redukcji barier, będą też stwarzały możliwość efektywnej współpracy na wielu płaszczyznach między przedstawicielami państw
UE a państwami i społeczeństwami wschodnimi oraz „zmiękczały” podziały
występujące w Europie, które niestety utrwalane są przez Unię Europejską.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Jerzy Kłoczowski
Tadeusz Mazowiecki
(1927-2013)
Poznałem Tadeusza w Warszawie jesienią pamiętnego 1956 roku, gdy wraz
z grupką przyjaciół z KUL-u uczestniczyłem w spotkaniu, które doprowadziło do utworzenia Klubu Inteligencji Katolickiej. Tadeusz mocno zaangażował się w warszawskim Klubie, który rychło stał się głównym ośrodkiem
ruchu klubowego. Udało się także utrzymać kluby w Krakowie, Poznaniu
i Toruniu. Bardzo ważne miejsce w coraz wyraźniej rysującym się ruchu
miały pisma, w Krakowie odnowiony „Tygodnik Powszechny” oraz „Znak”,
w Warszawie „Więź”, której redaktorem został właśnie Mazowiecki. Na
KUL-u istniało środowisko utrzymujące bliskie stosunki z całym ruchem.
Miałem w nim swój udział, i na tym gruncie między innymi spotykałem
przy różnych okazjach bardzo czynnego Tadeusza. Ceniłem zarówno jego,
jak i prowadzoną przez niego „Więź”.
Ruch, bo tak można go określić z powodu braku formalnych więzi, był
związany z pogłębiającą się reformą Kościoła, tak istotną od czasu papieża
Jana XXIII i Soboru Watykańskiego II. Sytuacja Polski w dobie reżimu komunistycznego i miejsce w niej Kościoła odciskały się mocno na naszych
debatach i działaniach.
Lata „Solidarności” od 1980 roku i przełomu 1989/91 przyniosły Mazowieckiemu możliwość odegrania jakże zasadniczej roli. Sylwetka najbliższego, obok Bronisława Geremka, doradcy i współpracownika Lecha Wałęsy
zasługuje na dogłębne opracowanie, które z pewnością przyczyniłoby się
do lepszego poznania i zrozumienia rozpoczynających się przemian. Wielokrotnie miałem okazję do przyjacielskiej rozmowy z Tadeuszem czy Bronisławem i zapoznanie się z ich poglądami na istniejącą sytuację. Wiedzieli
o moich wyjazdach za granicę i możliwościach przekazania naszym przyjaciołom z różnych krajów ważnych informacji. Czasami miałem możliwość,
by poglądy Tadeusza czy Bronka przedstawić bezpośrednio papieżowi Ja-
190
In memoriam
nowi Pawłowi II, który zawsze z największym zainteresowaniem słuchał
takich ocen na temat aktualnej polskiej sytuacji.
Mój udział w tak zwanym komitecie Lecha Wałęsy, a później w zespole kierującym przygotowaniami do wyborów w 1989 roku stanowił okazję
między innymi do bliskich kontaktów tak z Tadeuszem, jak i z Bronkiem.
Doszło wówczas do jedynej chyba różnicy zdań, jaką miałem z Tadeuszem,
która zresztą nie miała żadnego wpływu na naszą przyjaźń. Wraz z lubelskim Komitetem Wyborczym uważałem, że na pierwsze miejsce w wyborach do sejmu i senatu powinniśmy wystawić jednego wspólnego kandydata.
Wybory były bardziej plebiscytem niż demokratyczną procedurą i powinniśmy je wygrać maksymalnie w ustalonych ramach. Pamiętam, że przed
ostateczną decyzją i instrukcją z Warszawy dla komitetów Geremek prosił
mnie, bym zadzwonił do Tadeusza i uzyskał jego zgodę na jednego kandydata. Nasza rozmowa nie dała jednak rezultatu, Tadeusz nie wyraził zgody.
Dobrze zapamiętałem epizod nieco późniejszy, z jesieni 1990 roku, gdy
Mazowiecki w arcytrudnej sytuacji walczył, trochę wbrew sobie, w prezydenckich wyborach. Rozmawiałem o tym z papieżem, który przekazał mi
pozdrowienia dla Tadeusza. Nazajutrz prosto z lotniska pojechałem do
gmachu premiera i przekazałem Tadeuszowi pozdrowienia. Jego radość
była wyjątkowa. Mówił, że dawno nie miał żadnego sygnału od Jana Pawła II i że te pozdrowienia mają dla niego najbardziej zasadnicze znacznie.
Nie ma tu miejsca na moją niezwykle pozytywną ocenę działań publicznych Mazowieckiego, jego kultury politycznej i poczucia odpowiedzialności, służby w sprawie, którą reprezentował. Wolno mieć nadzieję, że jego
śmierć i żywa jeszcze pamięć – tak widoczna w tych dniach – przybliży
Jego przykład i Osobę światu polskiej polityki i polskiego społeczeństwa
obywatelskiego.
Pragnę dodać, że Tadeusz dobrze rozumiał nasze lubelskie inicjatywy
dotyczące Europy Środkowo-Wschodnie i jej miejsca w Unii. Był członkiem Towarzystwa Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej, można było
zawsze na niego liczyć.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
Jerzy Kłoczowski
Jean-Marie Mayeur
(1933-2013)
W październiku 2013 roku zmarł w Paryżu wybitny historyk francuski Jean-Marie Mayeur, wielki przyjaciel Polski, członek Towarzystwa Instytutu
Europy Środkowo-Wschodniej, doskonale znający nasze cele i popierający je na forum międzynarodowym przy różnych okazjach. Przyjaciel mój
i mojej rodziny, bliski też wielu Polakom.
Urodził się w Alzacji 28 października 1933 roku. Swej małej i bliskiej ojczyźnie poświęcił później osobną rozprawę naukową na temat autonomii
i polityki w Alzacji według konstytucji z 1911 roku (Autonomie et politique
en Alsace, 1970). Z domu rodzinnego wyniósł głęboki, mądry katolicyzm
i patriotyzm, którym to wartościom pozostał wierny do końca życia przy
jednocześnie bardzo otwartej postawie wobec innych i całej złożonej rzeczywistości. W pracach naukowych zajmował się historią polityczną i historią
chrześcijaństwa XIX i XX wieku. Jego solidne, źródłowe i obiektywne opracowania naukowe czy też przeznaczone dla szerszej publiczności cieszyły się
i nadal cieszą się dużym uznaniem. Brak polskich tłumaczeń jego prac zdaje
się raz jeszcze łączyć z wyjątkowo słabą znajomością u nas nowoczesnej historii społeczno-religijnej, tak ważnej również dla historii chrześcijaństwa.
W drodze naukowej Jeana-Marie znajdujemy szereg ważnych instytucji,
w których pracował przez lata, jak: Université Paris XII (1971-1981), Paris
IV Sorbonne (1981-2002), Institut d’histoire moderne et contemporaine du
CNRS (którym kierował w latach 1978-1983).
Nie uchylał się od zajmowania stanowiska w sprawach publicznych
w nawiązaniu do swych osiągnięć naukowych i intelektualnych. Bliski katolickiemu ruchowi „Esprit” wykazywał się postawą otwartą i tolerancyjną
192
In memoriam
przy życzliwym krytycyzmie i poszukiwaniu mądrych rozwiązań w sprawach spornych.
Szereg rozpraw naukowych Mayeura dotyczy problematyki polityczno-religijnej, tak złożonej i ważnej w sposób szczególny dla Francji od schyłku
XIX wieku. Są to na przykład prace poświęcone partiom katolickim i demokracji chrześcijańskiej (1980), życiu politycznemu III Republiki Francuskiej (1984), problematyce laickiej (1997), katolicyzmowi społecznemu
i demokracji chrześcijańskiej, zasadom rzymskim i doświadczeniom francuskim (1986).
Osobno chciałbym podkreślić udział Jeana-Marie w kilkuosobowej redakcji dzieła – można powiedzieć monumentalnego – mianowicie bardzo
szeroko pojętej, ekumenicznej, 14-tomowej historii chrześcijaństwa od początku do końca XX wieku. Grube tomy zaczęły się ukazywać od 1990 roku;
całość doczekała się edycji w tłumaczeniu niemieckim i włoskim. W wydawnictwie Janusza Krupskiego wyszły dwa tomy w języku polskim, tom IV
i V pod red. Jerzego Kłoczowskiego. Nikt, niestety, nie podjął kontynuacji
tej ważnej pracy, obejmującej całość dziejów Kościołów i wspólnot chrześcijańskich w świecie w ciągu 2 tys. lat.
Mayeur był autorem i redaktorem dwóch „bardzo ważnych i jakże aktualnych tomów”, poświęconych współczesności. Są to tomy: II (czasy wojen i totalitaryzmów, 1914-1958) oraz XIII (kryzysy i odnowa od 1958 roku
do dzisiaj, to znaczy do roku wydania – 2000). Różnorodność chrześcijaństwa jako ważnego zjawiska światowego przedstawiona jest bardzo jasno,
namacalnie, mimo różnorodności w obu tomach.
Jean-Marie bardzo interesował się Polską, odwiedzał ją i naszą Europę
Środkowo-Wschodnią. Przyjeżdżał do nas i – zwłaszcza w latach „Solidarności” – doszło między nami do wielu istotnych spotkań i rozmów. Jego
córka Elżbieta nauczyła się świetnie mówić po polsku i dziś działa w służbie dyplomatycznej Francji. Jest nadzieja, że będzie miała okazję do przyjazdu do naszego kraju, by skutecznie pogłębiać polsko-francuską przyjaźń.
Swój referat na temat naszego miejsca w Europie (Przemiany i złożoność
Wschodu i Środka Europy), wygłoszony na konferencji w Warszawie, tak
zakończył: po kompletnym, długim zapomnieniu „Unia polsko-litewska,
Europa Środkowo-Wschodnia za Jagiellonów [...] Rzeczpospolita Polsko-Litewska odnalazły swe życie” (East-Central Europe in European History,
Lublin 2009, s. 210).
Żegnamy Cię serdecznie, Drogi Przyjacielu.
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
O Autorach
Wiesław Caban – prof. dr hab., profesor w Instytucie Historii Uniwersytetu
Jana Kochanowskiego w Kielcach, historyk zajmujący się dziejami XIX
wieku. W ostatnich latach badacz problematyki udziału Polaków w modernizacji Imperium Rosyjskiego przed I wojną światową.
E-mail: [email protected]
Mirosław Filipowicz – dr hab., prof. KUL i IEŚW, dyrektor Instytutu Europy
Środkowo-Wschodniej, historyk historiografii, kierownik naukowy projektu: Polska-Rosja: czy fatalizm wrogości? O nowe ujęcie historii.
E-mail: [email protected]
Leonid Gorizontow – profesor Narodowego Uniwersytetu Badawczego «Wyższa Szkoła Ekonomiki», członek Komisji Historyków Polski i Rosji. Badacz
dziejów Rosji, Polski, Ukrainy i Białorusi XIX i XX wieku, historii historiografii. Autor m.in. pracy: Парадоксы имперской политики: Поляки
в России и русские в Польше (XIX – начало XX в.).
E-mail: [email protected]
Iwona Hofman – prof. dr hab., kierownik Zakładu Dziennikarstwa na Wydziale
Politologii UMCS i Pracowni Badań nad Instytutem Literackim, politolog i medioznawcza; autorka 8 monografii i ok. 130 artykułów naukowych
poświęconych m.in. koncepcjom politycznym i publicystyce „Kultury”;
redaktor 2 serii wydawniczych: „Współczesne media”, „Oblicza mediów”.
E-mail: [email protected]
Paweł Jarosz – asystent naukowy w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej,
badacz literatury współczesnej.
E-mail: [email protected]
Jerzy Kłoczowski – prof. dr, Prezes Zarządu Towarzystwa Instytutu Europy
Środkowo-Wschodniej, mediewista, autor i redaktor licznych prac poświęconych Europie Środkowo-Wschodniej.
E-mail: [email protected]
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
194
O Autorach
Maria Leskinen – dr hab., pracownik Instytutu Słowianoznawstwa RAN, docent
Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu im. M. W. Łomonosowa i Rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Humanistycznego. Badaczka kultury
Rzeczypospolitej i Rosji XVII-XIX wieku, historii historiografii. Autorka m.in. prac: Мифы и образы сарматизма. Истоки национальной
идеологии Речи Посполитой; Поляки и финны в российской науке
второй половины XIX века: «Другой» сквозь призму идентичности.
E-mail: [email protected]
Aleksander Morozow – docent Moskiewskiego Państwowego Obwodowego Uniwersytetu, prezes Rady Redakcyjnej czasopisma „Преподавание
истории в школе”. Specjalista w dziedzinie metodyki edukacji historycznej. Autor podręczników historii dla szkół średnich.
E-mail: [email protected]
Swietłana Mulina – dr hab., docent i kierownik Centrum Polskiej Historii, Języka
i Kultury Omskiego Państwowego Uniwersytetu Agrarnego im. P. A. Stołypina. Badaczka losów polskich zesłańców w Rosji. Autorka m.in. prac:
Мигранты поневоле: адаптация ссыльных участников Польского
восстания 1863 года в Западной Сибири; Поляки в Западной Сибири.
Последняя треть XVIII – первая треть XIX века (słownik).
E-mail: [email protected]
Łukasz Nosal – doktorant w Instytucie Historii Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego. Zajmuje się polskimi elitami intelektualnymi okresu PRL.
E-mail: [email protected]
Tomasz Stępniewski – dr, adiunkt, Instytut Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II oraz Instytut
Europy Środkowo-Wschodniej.
E-mail: [email protected]
Rafał Stobiecki – prof. dr hab., profesor Uniwersytetu Łódzkiego, kierownik
Katedry Historii Historiografii i Nauk Pomocniczych Historii w Instytucie
Historii Uniwersytetu Łódzkiego. Członek Komitetu Nauk Historycznych
PAN oraz komitetów redakcyjnych i rad programowych kilku czasopism.
Zajmuje się dziejami współczesnej myśli historycznej, ze szczególnym
uwzględnieniem okresu PRL, dziejopisarstwa polskiego na emigracji po
1945 roku oraz historiografii rosyjskiej i radzieckiej. Autor m.in. prac: Bolszewizm a historia. Próba rekonstrukcji bolszewickiej filozofii dziejów; Klio
na wygnaniu. Z dziejów polskiej historiografii na uchodźstwie w Wielkiej
Brytanii po 1945 r.
E-mail: [email protected]
Roczni k I nstytutu E u ro p y Ś ro d ko wo -W s c h o d n iej • Ro k 1 1 (2 01 3) • Zes z y t 3
O Autorach
Agata Stolarz – asystent naukowy w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej. Zajmuje się metodologią historii i współczesną refleksją teoretyczną
w dziedzinie humanistyki.
E-mail: [email protected]
Aleksy Wasiliew – dr, docent Rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Humanistycznego i Narodowego Uniwersytetu Badawczego «Wyższa Szkoła Ekonomiki». Badacz historii kultury, polskiej i rosyjskiej pamięci historycznej.
E-mail: [email protected]
Rafał Wnuk – dr hab., profesor w Instytucie Historii KUL. Jeden z twórców
Muzeum II Wojny Światowej. Badacz dziejów Europy Środkowo-Wschodniej w okresie II wojny światowej i w latach powojennych.
E-mail: [email protected]
Wojciech Zajączkowski – dr, ambasador RP w Rosji, absolwent Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego, doktoryzował się w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Politolog i historyk. Specjalizuje się w dziejach szeroko
pojętej Rosji. Autor m.in. książki: Rosja i narody. Ósmy kontynent. Szkic
dziejów Eurazji.
E-mail: [email protected]
Ro c z nik Ins tytutu Europy Środkowo-W schodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
195
Rok 11 (2013)
Rok 11 (2013)
Rocznik
Instytutu Europy
Środkowo-Wschodniej
Problematyka mniejszości narodowych występowała na łamach „Kultury” w dwóch aspektach: politycznym i kulturowo-historycznym, co wiązało się z programem pisma. Do czynników ugruntowujących tę tematykę zaliczam:
realizację programu adresowanego do emigracji z państw Europy Środkowej i Wschodniej oraz tzw. programu krajowego, który najogólniej określić można jako edukację narodową poprzez m.in. wyjaśnianie trudnej historii Polski i jej
sąsiadów oraz aspiracji wolnościowych na obszarze ULB (Ukraina, Litwa, Białoruś), kluczowe dla myśli Giedroycia
przekonanie o znaczeniu słowa, tj. oddziaływania na opinię publiczną za pomocą publicystyki i przy wykorzystaniu
najlepszych piór dziennikarskich, wypracowanie do dziś aktualnej koncepcji politycznej partnerstwa polsko-ukraińskiego.
Agata Stolarz
Gustave’a Doré Dzieje Świętej Rusi, czyli o francuskim obrazie Rosji w czasie wojny krymskiej
Dzieje Świętej Rusi Gustave’a Doré, mimo obiecującego tytułu, o historii Rosji powiedzą czytelnikowi niewiele. Początki dziejów Rusi gubią się w mrokach starożytności – głosi pierwsze zdanie publikacji. Według ich autora zginęły
tak bardzo, że stały się niewidoczne, w związku z czym tekst zastępuje przysłowiowa czarna plama. Pierwsza epoka
dziejów wschodniego imperium w ogóle nie znalazła uznania w oczach autora, który określa ją jako niezbyt interesującą; na obrazie naszkicowanym przez artystę widzimy niedźwiedzie polarne w mroźnej krainie. Jeden z nich
poznaje później uroczą morświnicę i z ich związku rodzi się nie kto inny jak tylko pierwszy Rus.
Yearbook of the Institute of East-Central Europe
Volume 11 (2013), Issue 3
Polska – Rosja: czy fatalizm wrogości? O nowe ujęcie historii
Iwona Hofman
Problem mniejszości narodowych w „Notatkach Redaktora” i archiwum Jerzego Giedroycia
Rocznik Instytutu
Europy Środkowo-Wschodniej
Rozpad ZSRR w 1991 roku doprowadził do powstania na jego miejscu piętnastu niepodległych państw i odpowiednio piętnastu ośrodków władzy oraz piętnastu narodowych elit politycznych. Proces ten nie dokonał się z dnia na
dzień, lecz rozciągnął się na kilka lat, przebiegając szybciej lub wolniej w zależności od konkretnego przypadku.
Skala przemian, jakich doświadczyli obywatele państwa radzieckiego, była olbrzymia, wiązała się bowiem ze zmianą najbardziej elementarnych wymiarów ich życia, takich choćby jak stosunki własnościowe czy ideowe podstawy
ładu politycznego i społecznego. Kraje bałtyckie faktycznie odtworzyły swoje struktury państwowe, jeszcze zanim
Związek Sowiecki przestał istnieć, podczas gdy inne republiki zostały do tego w pewnym sensie zmuszone przez
rozwój wydarzeń, choć nigdy do samodzielności nie aspirowały.
Rok 11 (2013)
Zeszyt 3
Zeszyt 3
Wojciech Zajączkowski
Elity polityczne WNP
Rocznik
Instytutu Europy
Środkowo-Wschodniej
Polska – Rosja:
czy fatalizm wrogości?
O nowe ujęcie historii
Mirosław Filipowicz
Leonid Gorizontow
Rafał Stobiecki
Wiesław Caban
Rafał Wnuk
Aleksy Wasiliew
Maria Leskinen
Swietłana Mulina
Aleksander Morozow

Podobne dokumenty