pobierz - Inga Mizdrak

Transkrypt

pobierz - Inga Mizdrak
Inga Mizdrak
KRYZYS EKONOMICZNY A KRYZYS PRAWDZIWEGO UCZESTNICTWA
- wyzwanie i szansa czy upadek i regres?
1. Pojęcie kryzysu, jego cechy i przejawy
W możliwie szerokim ujęciu pojęcia „kryzys”, warto zwrócić uwagę, iż jest to
rzeczywistość, która dotyczy wielu stron funkcjonowania i bytowania człowieka na ziemi1.
Kryzys oddziałuje zarówno na czyny danego człowieka, dynamiczność i celowość jego
działań, jak i na samą jego wewnętrzną naturę. Bowiem kryzys jako zjawisko nie jest tylko
zewnętrzną okolicznością, która człowieka zastaje albo w którą człowiek zostaje włączony
szeregiem przyczyn, ale to rzeczywistość, której on realnie doświadcza, w niej uczestniczy, a
co więcej – często sam jako jego element jest jedną z przyczyn. Tak, czy inaczej należy
stwierdzić, że kryzys (a nie tylko sytuacje kryzysowe) może dotykać najgłębszych sfer
człowieka, pustoszyć na długo jego wewnętrzną integralność i intensyfikować rozmaite
postawy etyczne (dobre lub złe).
Należałoby zauważyć, że skoro coś takiego jak kryzys pojawia się czy rodzi, to
znaczy, że coś uprzednio się zdeprecjonowało, zdeformowało, utraciło w swej mocy trwałe
wartości, zachwiało dotychczasowy porządek. Kryzys zdaje się pojawiać właśnie wtedy gdy
dane wartości przestają być realizowane, lub się je relatywizuje albo wręcz odrzuca na rzecz
innych, rzekomo wyższych. Kryzys wnika lub przenika tam, gdzie system powiązanych ze
sobą spójnie relacji rozprzęgł się, rozluźnił, lub wręcz rozerwał.
Zasadniczo w definicjach słownikowych napotykamy na dwoiste ujęcie
kryzysu: mówi się o kryzysie albo jako o załamaniu się pewnego kontinuum rozwoju lub
1
W greckim słowie kris od krínō (rozróżniam, rozstrzygam) , kryje się wiele znaczeń, o których warto w tym
miejscu nadmienić. Krisis oznaczało między innymi siłę rozróżniająca, oddzielenie, wybór, spór, preferencję,
sąd, kontestację, potępienie. Należy podkreślić, iż w etymologii słowa najwięcej miejsca zajmuje ukryte pojęcie
wolności jako znalezienie rozwiązania, wybór, decydowanie, zmaganie się, a więc również poszukiwanie
środków, sposobów.
Tak więc konotacja pierwotnego pojęcia kryzysu miała zabarwienie niejednoznacznie negatywne ale raczej jako
rozeznawanie i wybór określonej rzeczy.
1
wewnętrznej równowagi danej rzeczywistości, albo jako o przełomie, przesileniu,
decydującym zwrocie. Z tym, że w tym drugim ujęciu można znowu podejść do zagadnienia
dwojako. Przełom może być wyzwaniem do podjęcia nowych działań, a więc i szansą pójścia
w określonym kierunku, ale może też być okazją do upadku, rezygnacji oraz czynienia zła.
Niewątpliwie kryzys jest pewną kulminacją i kumulacją rozmaitych konfliktów (wartości,
interesów, relacji międzyludzkich, społecznych, gospodarczych, politycznych) w różnych
dziedzinach życia, które generują określone postawy moralne.
W świecie ekonomiczno-społecznym kryzys zdaje się lokować się tam, gdzie wspólne
dobro zastępuje partykularny interes albo niesprawiedliwość, brak lojalności czy
odpowiedzialności. Innymi słowy tam, gdzie narasta rezygnacja z wartości dobra, tam łatwiej
o kryzys, albo też tam, gdzie nasila się przewaga indywidualizmów nad wspólnotowością,
tam łatwiej o kryzys, bo otwartość na wspólne dążenie, współpracę i pomnażanie dóbr
zastępuje monadyczne zamknięcie w obrębie pola swych partykularnych dążeń (zarówno w
przestrzeni mikro i makrospołecznej). Często uderzający w mniejszym lub większym stopniu
kryzys ekonomiczno-gospodarczy w poszczególne jednostki, odsłania to, kim one są
względem siebie. Jedni będą dążyć do wzajemnego wsparcia, pomocy, solidarności – inni
przeciwnie – do cwaniactwa, egoizmu, wyzysku lub alienacji.
Współczesne
potoczne
rozumienie
kryzysu
koncentruje
się
zasadniczo
na
negatywnym aspekcie. Kryzys to coś, co dezintegruje na wielu poziomach życie
poszczególnych ludzi oraz całych społeczeństw. Nieodparcie kojarzony jest z utratą czegoś,
zachwianiem porządku, destabilizacją, dysharmonią, regresem, zastopowaniem, dysonansem.
Zakres tego pojęcia jest tak szeroki, że zdaje się obejmować niemal wszystkie dziedziny
ludzkiej aktywności. Można wymienić bodaj kilka różnych odmian kryzysu, by zorientować
się , iż nie sposób rozważyć tego pojęcia jednopoziomowo. Dziś mówi się przede wszystkim
o kryzysie ekonomiczno-gospodarczo-społecznym, ale obok niego często słyszymy o
kryzysie idei, wartości, kryzysie kultury, oświaty, kryzysach politycznych, kryzysie
racjonalności, wolności, sprawiedliwości, odpowiedzialności, kryzysach politycznych,
kryzysie tożsamości człowieka współczesnego, kryzysach okresu dojrzewania człowieka,
kryzysach relacji międzyludzkich (np. małżeńskich) itd. Rozbieżność i wielokształtność
2
rozmaitych form kryzysu nastręcza trudności w zdefiniowaniu go, ale także i w
skategoryzowaniu.
Przy funkcjonowaniu pojęcia kryzysu jako czegoś pejoratywnego, istnieje również
znaczenie ukazujące perspektywę pozytywną. Paradoksalnie czasem kryzys jest czymś niemal
oczekiwanym, aby nastąpił zwrot albo w jednym albo w drugim kierunku, aby coś się
rozstrzygnęło na jedną stronę. Trzeba jednak zaznaczyć, iż żaden kryzys w tle nie posiada
monopolu na polepszenie sytuacji. Może bowiem coś ulec pogorszeniu nawet po ustąpieniu
kryzysu.
Kryzys to jakby przystanek na drodze, przecięcie rozmaitych linii, które były ze sobą
połączone i oddalenie się elementów, które do siebie uprzednio przylegały. Jeśli kryzys
rozpatrywać jako rozstrój pewnego harmonijnego układu – wówczas byłby czymś
destrukcyjnym prowadzącym do upadku. Gdy natomiast popatrzeć na niego od strony
pozytywnej2 jako koniecznej pauzy – momentu czy punktu, w którym ma się rozstrzygnąć
kierunek danego problemu – mógłby stać się wtedy okazją i szansą odnowy i odnalezienia
właściwej i lepszej drogi rozwoju. Benedykt XVI w encyklice Caritas in veritate podkreśla
ów pozytywny aspekt. Sądzi, że „kryzys zobowiązuje nas do ponownego przemyślenia naszej
drogi, do przyjęcia nowych reguł znalezienia nowych form zaangażowania, do korzystania z
pozytywnych doświadczeń i odrzucenia negatywnych. W ten sposób kryzys staje się okazją
do rozeznania i czynienia nowych projektów”3.
Podobne podejście możemy odnaleźć w literaturze dotyczącej zarządzania
kryzysowego w organizacji. Mówi się o tzw. kryzysie twórczym, który prowadzi do dalszego
rozwoju przedsiębiorstwa, a nawet jego sukcesu. Przebudowuje się bowiem wówczas
strukturę zarządzania, wprowadza gruntowne zmiany jakościowe. W pozytywnym ujęciu
kryzys może wygenerować takie korzyści jak: koncentracja na sprawach najbardziej
istotnych, czyli kluczowych czynnikach sukcesu przedsiębiorstwa, wzrost gotowości do
2
Warto nadmienić, iż pozytywnym ujęciem kryzysu, rozumianego jako konieczny etap w rozwoju człowieka,
zajmował się Erick Erickson – przedstawiciel tzw. psychologii ego. Sądził, że rozwój ludzkiego życia przebiega
w ośmiu stadiach, pomiędzy którymi pojawiają się kolejno kryzysy. Nie są one jednak czymś destrukcyjnym,
lecz wręcz koniecznym warunkiem postępu w rozwoju, czymś, co zmienia perspektywę, odsłania nowe sensy,
ukazuje rozmaite nowe obszary aktywności (Zob., Gałdowa A., Powszechność i wyjątek. Rozwój osobowości
człowieka dorosłego, Wyd. UJ, Kraków 2000, s.92-96).
3
Benedykt XVI, Encyklika Caritas in Veritate,Wydawnictwo AA, Kraków 2009, s.38.
3
większej wydajności, efektywności i innowacyjności, szybsza adaptacja do występujących
zmian, zwiększenie zaangażowania i efektywności jednostek, wzrost spójności grup i ich
wspólnej aktywności, spadek absencji oraz fluktuacji kadr, a także zmniejszenie biurokracji 4.
Jeżeli kryzys pojmować jako przełom, czyli szansę, ukierunkowanie na przyszłość i
cel jakim jest dobro wspólne danego społeczeństwa, należałoby zapytać o sposób
prawidłowego „wykorzystania” tego okresu zmian oraz o wartości, jakimi ludzie winni
kierować się , by wspólnie wyjść z sytuacji kryzysowej, a nie w pojedynkę i dla osiągnięcia
własnych korzyści lub zminimalizowania przykrych skutków.
W dobie współczesnego kryzysu ekonomicznego, którego uwarunkowania tkwią w
niekompetentnym lub niemoralnym zachowaniu poszczególnych jednostek gospodarczych
czy instytucji publicznych, należałoby przytoczyć choćby kilka najbardziej jaskrawych i
znanych przykładów tego zjawiska. Bowiem jakkolwiek widoczne objawy kryzysu leżą w
sferze gospodarki, to przyczyny mają proweniencję moralną.
Wielu analityków, badających tzw. „balon amerykański”5, który rozpoczął lawinę
globalnego załamania rynków niemal całego zachodniego świata, twierdzi wprost, że obecny
kryzys nie jest kryzysem kapitalizmu, liberalizmu czy bankowości, wynikającym z ich wad
wewnętrznych. Pojawił się on bowiem przede wszystkim na skutek psucia normalnej
gospodarki przez nieuczciwe rozwiązania ustrojowe, prawne i budżetowe, a także brak
zachowania dobrych praktyk biznesowych. Wymienione kategorie głównych przyczyn
kryzysu – w zasadzie można sprowadzić do zgody na rozmaite formy kradzieży6.
4
Por., Knap-Stefaniuk A., Kryzys w organizacji – i co dalej,
www.wszpou.edu.pl/biuletyn/?p=&strona=biul_kryz2&nr=2, sierpień 2009.
5
Polegał on na tym, że bankierzy pożyczali pieniądze na kupno nieruchomości ludziom, którzy nie byli w stanie
spłacić kredytu. Osoby niewypłacalne, które przestały spłacania rat, zostawały pozbawione wszystkich dóbr. Ten
proceder z kolei ułatwił zdobywanie nieruchomości przez grupy zarządzające bankami. Z czasem jednak w
bankach zaczęło brakować pieniędzy, gdyż skala procederu rozrosła się do rozmiarów tak rozległych, że już nie
dało się jej kontrolować. Banki w obawie krachu zwracały się do rządów o pomoc finansową, by nadal operować
potrzebną gotówką na rozruch wstrzymanego rozwoju gospodarki. Rząd Amerykański wsparł banki, a te na tej
operacji zyskały odebrane dłużnikom nieruchomości, stając się ich właścicielami za pieniądze podatników.
6
Por. Wojciechowski M., Kryzys: gospodarczy czy moralny?, Idziemy” nr 8, Warszawa 2009, s. 36-37
www.wsz-pou.edu.pl/biuletyn/?p=&strona=biul_kryz2&nr=2
4
Innym przykładem jednej z moralnych przyczyn kryzysu było ukierunkowanie na
bogacenie się uprzywilejowanej grupy chciwych podmiotów cudzym kosztem. Korporacje
transnarodowe narzucały warunki gry zmniejszając podatki bogaczy z jednoczesnym
zmniejszaniem wydatków na cele socjalne.
Kolejną sferą problemów, na jakie napotykamy we współczesnym kryzysie jest
wyzyskiwanie zasobów ziemi. Nie jest to oczywiście nowy problem, ale w okresie kryzysu
wydaje się wzmagać i nasilać kradzież nieodnawialnych źródeł energii oraz zakup dóbr
surowcowych po minimalnych cenach, co przekłada się na zastopowanie rozwoju w krajach
ubogich i stanowi właściwie różnorodne formy neokolonializmu ze strony wielu państw
rozwiniętych. Skutki takich działań są coraz bardziej drastyczne dla społeczeństw
wyzyskiwanych ubogich krajów Afryki i Azji. Ostatnie lata, szczególnie w Kongu i
Zimbabwe naznaczone są przemocą, wojnami, korupcją, niekompetencją, żądzą władzy i
bogactwa. W rezultacie kraje te odnotowują gigantyczne bezrobocie, skrajne ubóstwo i
przymusową emigrację w niespotykanej dotąd skali. Z tymi zjawiskami powiązane są również
konflikty wewnętrzne mające znamiona wojny domowej.
We wszystkich nieetycznych zachowaniach przedsiębiorstw, organizacji, instytucji
finansowych w dobie kryzysu widać jedną wspólną cechę – panuje w nich jedynie
nastawienie na interes własny, chciwość, spekulanctwo, wyzysk najsłabszych i niegodne
praktyki, a uczestnictwo we wspólnym celu pojmuje się machiawelicznie lub jako udział w
zbiorowej solidarności w złu.
A przecież już samo pojęcie uczestnictwa odsyła do jakiejś pozytywnej relacji.
„Uczestniczyć” zawsze odnosi się do jakiegoś zaangażowania, a zaangażowanie z kolei
zakłada wolność wyboru osoby, która podejmuje działanie z innymi we wspólnym celu.
Można uczestniczyć na dwa sposoby: dobrze lub wadliwie, samodzielnie lub we wspólnocie,
z zapałem lub z poczuciem przymusu , wiarygodnie lub nieprawdziwie, ale przede wszystkim
uczestniczy się w wartościach: dobru lub złu.
Spełniane wespół z innymi czyny dają każdej poszczególnej jednostce poczucie
specyficznej jedności, więzi i wspólnie realizowanego celu, przy jednoczesnym zachowaniu
wartości własnego, pojedynczego czynu dokonywanego na rzecz wspólnoty. Uczestnictwo
jest potwierdzeniem tego, że człowiek jest animal sociale, co nie ruguje indywidualnego
wymiaru każdego człowieka.
5
2.Uczestnictwo jako rozwój „cywilizacji ekonomii”
Najnowsza encyklika Benedykta XVI, analizująca w dużej mierze dokument
Populorum Progressio Pawła VI, podejmuje problematykę współczesnego kryzysu
ekonomicznego ze szczególnym zwróceniem uwagi na podłoże tego kryzysu jakim jest
kryzys uczestnictwa we wspólnocie w ogóle (i to zarówno jednostek jak i narodów). Papież
przypomina, że pierwszym i najistotniejszym kapitałem, który należy ocalić - jest człowiek w
swej jedyności. To on jest twórcą życia gospodarczo – społecznego7. Człowiek zamykający
się na wspólnotę z drugim – dewaluuje siebie, a co za tym idzie, możliwość przezwyciężenia
kryzysu, który jawi się zarówno jako recesja gospodarcza ale równocześnie jako kryzys
człowieczeństwa.
Jakie rozwiązanie proponuje Benedykt XVI?
Pewne intuicje odnajdujemy w encyklice „Caritas in veritate”. Papież wypowiada się
w niej z troską o zrealizowanie postulatu, by z obecnego kryzysu światowego wynikła
wspólna wola stworzenia nowej kultury solidarności i odpowiedzialnego współuczestnictwa.
Uważa on, że są to nieodzowne warunki konstruowania przyszłości ziemi. Swe rozważania
papież uzasadnia nauką społeczną Kościoła, która wskazuje, iż międzyludzkie stosunki oparte
na przyjaźni, zmyśle społecznym, solidarności i wzajemności można i trzeba przenosić na
grunt działalności ekonomicznej, a nie poza nią i to zwłaszcza w dobie kryzysu światowego.
Benedykt XVI pisze: „Sfera ekonomiczna nie jest ani etycznie neutralna, ani ze swej natury
nieludzka i antyspołeczna. Należy ona do działalności człowieka, i właśnie dlatego, że jest
ludzka, powinna być etycznie ustrukturyzowana i instytucjonalizowana”8. Tradycyjne zasady
etyki społecznej jak: uczciwość, przejrzystość, sprawiedliwość, prawość, braterstwo winny
być włączane w strategie ekonomiczne, bo ekonomia miała, ma i zawsze będzie mieć do
czynienia z człowiekiem i jego potrzebami. Wedle Papieża w zasadzie wszystkie poziomy i
wszystkie etapy procesu i cyklu ekonomicznego mają inklinacje moralne9, dlatego też
potrzeba konkretnego działania etycznego, by wszystkie te wartości nie tylko były
szanowane, ale przede wszystkim urzeczywistniane.
7
Por., Benedykt XVI, Encyklika Caritas in Veritate, Wydawnictwo AA, Kraków 2009, s.46.
Benedykt XVI, Encyklika Caritas in Veritate,Wydawnictwo AA, Kraków 2009, s.71.
9
Por, tamże, s.72.
8
6
W encyklice papież odwołuje się do dwóch rzeczywistości, bez których współczesna
globalna gospodarka, nastawiona tylko i wyłącznie na zyskowność za wszelką cenę, może
pogłębić jeszcze i tak już wielkie nierówności i spowodować narastającą niesprawiedliwość w
podziale dóbr.
Logika daru i bezinteresowność to dwie kategorie, wartości, które współczesny rynek
ekonomiczny winien zaadaptować w procesie rozwoju. Są to rzeczywistości, bez których
sprawiedliwość nigdy nie byłaby czymś pełnym i prawdziwym. Stąd „obok przedsiębiorstwa
prywatnego ukierunkowanego na zysk (…), powinny mieć możliwość zadomowić się i
znaleźć wyraz organizacje produkcyjne, które stawiają sobie cele społeczne i wzajemną
pomoc”. Z ich wzajemnej konfrontacji na rynku można oczekiwać pewnego rodzaju
skrzyżowania zachowań przedsiębiorczych, a więc wrażliwości na cywilizację ekonomii”10.
Powyższe myśli są w dużej mierze zbieżne z ideą ekonomii społecznej, która przy rozwijaniu
efektywności gospodarczej ma na względzie jednocześnie osiąganie celów społecznych.
Powstające przedsiębiorstwa społeczne są częścią składową gospodarki rynkowej, ale ich
misja wyraża się w specyficznej działalności, która wykracza poza rynek. Chodzi przede
wszystkim o to, iż przedsiębiorstwo społeczne nie tylko jest wytwórcą danych produktów i
usług, ale także mobilizuje kapitał społeczny, angażuje twórczy kapitał ludzki, który
dotychczas znajdował się poza rynkiem (np. osoby niepełnosprawne). Teoretycy ekonomii
społecznej twierdzą, iż przedsiębiorstwa społeczne nie mogą zdominować przedsiębiorstw
prywatnych na mapie gospodarki rynkowej, niemniej są bardzo ważnym jej ogniwem, formą
uzupełniającą, bez której rynek nie prowadzi do rozwoju i poszerzania się.11
Benedykt XVI dostrzega wielką rolę państwa, którego rola w dobie kryzysu winna się
raczej wzmóc i konsolidować, bowiem – jak podkreśla – zintegrowana ekonomia
współczesna angażuje rządy do coraz większej wzajemnej kooperacji12. Przy tym nieustannie
apeluje o to, by dobrobyt, który jest naturalnym efektem pracowitości, rozmaitych odniesień i
10
Tamże, s.75.
Por., Hausner J., Laurisz N., Mazur S., Przedsiębiorstwo społeczne – konceptualizacja, w: „Zarządzanie
podmiotami ekonomii społecznej” , pod Red. J. Hausnera, Wyd. Małopolska Szkoła Administracji Publicznej
UEK w Krakowie, s.9. W tejże publikacji odnajdujemy powszechnie już przyjęte cechy przedsiębiorstwa
społecznego. Są nimi przede wszystkim: prymat celów indywidualnych i społecznych nad kapitałem (służba
wspólnocie), połączenie interesów członków, użytkowników i interesu wspólnego, adaptacja wartości
solidarności i odpowiedzialności, autonomia w zarządzaniu i zarządzanie oparte na uczestnictwie, czy
ograniczenie dystrybucji zysków (zob., tamże, s.11-12).
12
Por., tamże, s.82.
11
7
układów gospodarczych, był rozszerzany w oparciu o takie uczestnictwo poszczególnych
krajów, które nie jest dyktowane własnym egoizmem i interesem. Co więcej, prawdziwe
uczestnictwo, mające za cel dobro wspólne13, lepiej pozwala na zarządzanie kryzysem i
szukaniem sposobów na wyjście z impasu. Benedykt XVI przestrzega przed przyjmowaniem
perspektywy utylitarystycznej i indywidualistycznej, ponieważ tłumią one „antropologiczną i
etyczną duszę, która z głębi kieruje globalizację w stronę solidarnej humanizacji”14.
13
Pojęcie dobra wspólnego ma bogatą historię. Uwzględniając cały kontekst myślenia o dobru wspólnym i
rozwój tego pojęcia należałoby tu jedynie zaznaczyć pewien rys i zasadniczą treść, wypracowaną w
starożytności, potem u św. Tomasza z Akwinu i kontynuowaną współcześnie.
W tradycji filozoficznej mocno ugruntowały się koncepcje państwa Platona, czy Arystotelesa, którzy
podkreślali, iż czynnikiem nadrzędnym, wokół którego koncentrowało się życie polityczne było właśnie dobro
wspólne, przeciwstawione partykularyzmowi. Dobro wspólne było tym, co skupiało ludzi wyrażając ich
potrzeby i generując rozmaite działania. św. Tomasz z Akwinu dobro wspólne (bonum commune) umieścił w
centrum swego systemu. Kategoria ta obejmuje istnienie Boga i całego stworzenia w hierarchicznym układzie.
Bóg jako byt najwyższy jest pełnią dobra, i stanowi źródło wszystkich innych bytów, którym pełnia ta nie
przysługuje w takim samym stopniu. Jednakże byty stworzone (człowieka) mają możność multiplikowania dobra
i ustawicznego doskonalenia się. W ogólnym zestawieniu można wyróżnić klika podstawowych określeń dobra
wspólnego u św. Tomasza: Bóg(jako Dobro całego uniwersum), porządek wszechświata (gdzie każdy byt ma
swą specyficzną rolę), porządek społeczny (jako obszar działania wspólnot), natura ludzka (która swą miarą
może tworzyć wspólnoty, kierować się na wspólny cel, jakim jest dobro i je osiągać), (Por., Ks. Krucina Jan,
Dobro wspólne. Teoria i jej zastosowanie, Wrocław 1972, s. 28).
Solidaryści z przełomu XIX i XX w (np. H. Pesch, V. Cathriein, Th. Meyer) i XX wieczni (G.
Gundlach, J.B. Schuster, W. Betrams i inni) opowiadali się za budowaniem społeczeństw na osobie ludzkiej i jej
nienaruszalnych prawach. Chodziło im między innymi o zabezpieczenie dobra poszczególnych członków
danego społeczeństwa poprzez osadzenie go w realiach prawno-ekonomicznych. Solidaryści twierdzą, że z
samego faktu, iż człowiek to istota społeczna wynika, że ludzie chcą wchodzić w relację z innymi,
współpracować i współdziałać dla osiągnięcia wspólnych celów. Zatem w samym jądrze rzeczywistości
społecznej tkwią ontologiczne podstawy solidarności i pomocniczości (por., dz. cyt, s.42 – 43). Ponadto
solidaryzm postuluje wzajemność i równoważenie interesów i potrzeb. Kto daje, również i otrzymuje. Jeśli
bierze, powinien dawać. Takie podejście ma się kształtować przez współodpowiedzialność ludzi względem
siebie. Wówczas dobro wspólne niejako naturalnie się uobecni jako element integrujący i spajający podmioty
wspólnoty. Można wskazać dwuaspektowy charakter dobra wspólnego: „w ujęciu statycznym to należycie
skoordynowany stan życia społecznego. W ujęciu dynamicznym jest ono pomyślnym przebiegiem
odpowiedzialnie zorganizowanego współdziałania obywateli, stanowi proces zharmonizowanej działalności
społeczeństwa”(dz. cyt., s.44-45).
14
Tamże, s.86-87. Do postulatu odrzucenia perspektywy utylitarystycznej i indywidualistycznej należałoby tutaj
odwołać się także do perspektywy kolektywistycznej, która też stoi w rozbieżności z wizją ładu społecznego
wypracowaną w antropologii stawiającej na podmiotowość, wolność i rozumność człowieka. Zarówno
indywidualizm, jak i kolektywizm mają swe konsekwencje w strukturze społecznej i zdają się dewaluować jej
integralność. Indywidualizm bowiem stawia na egoizm jednostki, jej własne dążenie i rozumienie dobra,
natomiast kolektywizm ( w wydaniu Marksa) koncentruje się na społeczeństwie klasowym, które jest z gruntu
siecią zantagonizowanych jednostek i sprzecznych interesów klasowych, utrudniających w konsekwencji
porozumienie. Momentem przezwyciężenia antagonizmu jest rewolucyjny zryw klasy robotniczej, posiadającej
jako jedyna świadomość swej dziejowej misji, która ma za przedmiot wyrugowanie kapitalizmu i doprowadzenie
ludzi do bezklasowego socjalizmu. Zarówno wizja człowieka wypracowana przez marksizm, gdzie jednostka to
cząstka kolektywu, jak i teoria człowieka u Hobbes’a – samowystarczalnego indywidualisty, skoncentrowanego
jedynie na własnym dobru, odbiegają lub wręcz odrzucają u swych podstaw postulat uczestnictwa jako
wspólnego dobra (Zob. P. Skrzydlewski, Dobro wspólne z perspektywy antropologicznego indywidualizmu i
8
Jeżeli by przyjąć, jak zaznacza papież, etykę przyjazną osobie w dziedzinie
bankowości, finansów i szeroko rozumianej przedsiębiorczości, wówczas rezultaty w tych
sferach oraz w szeregu dziedzin pobocznych byłyby coraz lepsze i wzmacniałyby struktury
społeczne na poziomie całego państwa. W omawianej encyklice papież obdarza współczesną
etykę biznesu votum zaufania przy jednoczesnym zwróceniu uwagi na właściwe używanie
przymiotnika „etyczny” w biznesie, gdyż łatwo o deformację, nadużycia, zasłanianie się tym
terminem przy realizowaniu niekoniecznie w sposób etyczny określonych celów. Benedykt
XVI zaznacza, iż konieczne jest opracowanie dobrego i jednolitego kryterium dla określania
tego, co etyczne w biznesie jest a co etycznym nie jest, gdyż na tym polu może występować
wiele wynaturzeń i decyzji, które przeczą cnotom i zasadom życia społecznego. Papież
uważa, że „nie należy odwoływać się do słowa ‹‹etyka›› w sposób ideologicznie
dyskryminujący, dając do zrozumienia, że nie są etycznymi inicjatywy nieopatrzone
formalnie tym określeniem. Trzeba (…) aby cała gospodarka i finanse były etyczne i były
takie nie ze względu na zewnętrzną etykietkę, lecz ze względu na uszanowanie wymogów
wewnętrznych w stosunku do ich natury”15.
Szeroko pojęty kryzys gospodarczy uderza w kraje zarówno bogate, jak i ubogie, z
tym, że w dobie trudności może narastać wzmożony wyzysk tych drugich, ich bogactwa
wewnętrznego (zasobów intelektualnych) jak i naturalnego (zasobów ziemi). W encyklice
Benedykta XVI wiele miejsca poświęca się zagadnieniu pomocy krajom ubogim oraz
wspierania ich rozwoju zwłaszcza w okresie przemian i działań, które mają przezwyciężyć
obecny kryzys. Papież wyraża przekonanie, że prawdziwie autonomiczną przyszłość krajom
uboższym może zapewnić jedynie inwestowanie w kapitał ludzki. Należy wspierać inicjatywy
poszczególnych ludzi, ich przedsiębiorczość i kreatywność. Pomoc krajom uboższym winna
coraz bardziej „odznaczać się cechami programów zintegrowanych z oddolnym
uczestnictwem”, a także umożliwiać tym krajom „pełne uczestnictwo w międzynarodowym
życiu gospodarczym” (np. przez udostępnianie i wspomaganie wchodzenia rozmaitych
produktów na rynek międzynarodowy)16. Tak więc mamy tu postulat konkretnego wspierania
krajów
o
niższym
stopniu
zasobności,
przy jednoczesnym
realizowaniu
zasady
kolektywizmu, w: „Spór o cel. Problematyka celu i celowościowego wyjaśniania”, Polskie Towarzystwo św.
Tomasza z Akwinu, Lublin 2008, s.207-235).
15
Tamże, s. 95.
16
Tamże, s.122.
9
pomocniczości, która jako cnota społeczna „sprzyja wolności i partycypacji w podejmowaniu
odpowiedzialności”17. Pomocniczość jest formą braterskiej pomocy, jest czymś, co wraz z
solidarnością stanowi jakby harmonijny układ dbania o dobro drugiego i wspólne dobro.
Gdyby oderwać pomocniczość od solidarności, stałaby się ona siecią partykularyzmów. I vice
versa, jeśliby oddzielić solidarność od pomocniczości, mielibyśmy do czynienia z
asystencjalizmem, który godzi w potrzebujących18. Nie należy jednak pomocniczości
traktować jako swoistego rodzaju wytrychu nowoczesnego państwa, lecz racjonalnie
wprowadzać ją do zarządzania globalizacją. Globalizacja bowiem potrzebuje równowagi,
sprawiedliwości, a te może zapewnić jedynie taka władza, która na względzie będzie mieć
dobro wspólne.
3. Osobowy wymiar uczestnictwa
Pojęciu uczestnictwa w swojej antropologii wiele miejsca poświęca Karol Wojtyła.
Według niego uczestnictwo jawi się jako pole działania wielu jednostek we wspólnocie. To
w niej człowiek ma możność odkrywania i realizowania siebie. Poprzez drugiego jednostka
wkracza w pole wielu relacji o charakterze wspólnotowym i tam odnajduje przestrzeń
tworzenia. Nie traci przy tym nic na swej indywidualności. Osoba według Wojtyły jest
powołana do uczestnictwa, do zaangażownia we wspólnotę. Uczestnictwo to ta „właściwość
osoby, dzięki której może ona bytować i działać wspólnie z innym, spełniając przez to siebie
(...). Dzięki tej właściwości osoba i wspólnota niejako przylegają do siebie, a nie są sobie
obce czy przeciwstawne (...)”19.
Uczestniczenie to także posiadanie czegoś z istoty tego, w czym się partycypuje, a nie
tylko branie udziału w czymś od zewnątrz20. Oznacza to, że w uczestnictwie w jakiejś
rzeczywistości nie chodzi tylko o wnoszenie do niej jakiegoś atrybutu, przymiotu, lecz
posiadanie czegoś z samej istoty tej rzeczywistości. „ Mając uczestnictwo w czyjejś naturze jak pisze Wojtyła - nie tylko zależymy od niego, ale należymy do niego w sposób bardzo
wewnętrzny. (...) Jesteśmy z nim związani w ten sposób, że również coś z niego, z jego istoty
17
Tamże, s.120.
Por., tamże, s.121.
19
Wojtyła K., Osoba i czyn, Wyd. KUL, III wydanie oparte na II (Kraków 1985), Lublin 2000, s.?
20
Por., Wojtyła K., Rozważania o istocie człowieka, Wyd. WAM, Kraków 2003, s.113. Dz. Cyt.to wydany
skrypt cyklu konferencji dla młodzieży akademickiej, głoszonych w 1949 roku w kościele św. Floriana w
Krakowie.
18
10
jest w nas. On tedy może w nas niejako odnaleźć siebie przez ów rys czy też przymiot, przez
który my uczestniczymy w jego naturze. Co więcej – przez takie uczestnictwo sami
wewnętrznie do niego się upodabniamy, stajemy się poniekąd drugim nim, oczywiście - w
takim stopniu, na jaki pozwala nam samo nasilenie owego uczestniczenia” 21. Możemy tu
dostrzec dialogiczne ujęcie uczestnictwa. W wewnętrznym uczestnictwie wyłania się relacja
wzajemności. Partycypujemy niejako poprzez siebie i dla siebie nawzajem. Rodzi to głęboką
więź z drugim. Nie tracimy przy tym nic ze swej tożsamości.
Uczestnictwo ma charakter osobowy, wszakże ten, kto partycypuje jest bytem
osobowym. Dlatego też uczestnictwo nie może dokonywać się poza obszarem podmiotowości
człowieka. Tu wyłania się personalistyczne ujęcie uczestnictwa. Wojtyła twierdzi, że:
„Uczestnictwo jest poniekąd właściwością osoby działającej i bytującej wspólnie z innymi.
Polega zaś na tym, że bytując i działając w ten sposób, człowiek spełnia w tym samego siebie
(...) Mocą tej właściwości człowiek jest zdolny do urzeczywistnienia personalistycznej
wartości swojego czynu, urzeczywistniając zarazem to, co wynika ze wspólnoty działania i
bytowania”22.
Kolejnym znamiennym rysem istoty uczestnictwa jest zdolność człowieka do partycypacji
w człowieczeństwie drugiego. Taka zdolność jest pierwotniejsza od zdolności uczestniczenia
w rozmaitych wspólnotach. Dzięki uczestnictwu mam możliwość przeżycia innej osoby jako
odrębnego „ja”. Jestem świadomy faktu człowieczeństwa drugiego. Uczestnictwo w takim
ujęciu „oznacza personalizację stosunku człowieka do człowieka”23.
Uczestnictwo przejawiające się w aktywności człowieka odwołuje się nieustannie do
kategorii wolności. Wolność zakłada chcenie, świadomość czegoś, i wreszcie wybór.
Partycypowanie w czymkolwiek winno się dokonać uprzednim wyborem. Aby jednak
wybrać, najpierw ja sam - używając terminologii Wojtyły -winienem siebie posiadać i sobie
panować. Wówczas dopiero mogę podjąć aktem własnej wolności zwrot ku danemu
przedmiotowi, danej wartości, człowiekowi, wspólnocie czy dobru wspólnemu. Im bardziej
jestem wolny, tym pełniej mogę uczestniczyć i mieć udział w otaczającej rzeczywistości oraz
w wartościach, które wybieram. Ale mogę partycypować również dlatego, że nieustannie
21
Wojtyła K., Rozważania o istocie człowieka, Wyd. WAM, Kraków 2003, s.114.
Wojtyła K., Uczestnictwo czy alienacja?, w: tenże, Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Wyd.
KUL, III wydanie oparte na II (Kraków 1985), Lublin 2000, s.459.
23
Tamże., s.452.
22
11
obliguje mnie prawda, w służbie której dobrowolnie działam. Prawda to jakby „ostateczna
instancja” mych rozstrzygnięć i im mocniej się nią wiążę, tym paradoksalnie większą mam
autentyczną swobodę działania. Mogę oczywiście zadecydować o odsunięciu prawdy z
obszaru moich działań, lecz wtedy również w sposób wolny o tym rozstrzygam i mam
świadomość sprzeniewierzenia się prawdzie oraz stopniowego zaprzepaszczania samego
siebie. Warunkiem prawdziwego uczestnictwa okazuje się moment wyboru, który winien być
dokonywany ze względu na określone dobro wspólne, a więc wybór pozytywnych wartości.
Tylko poprzez dobro człowiek spełnia się jako osoba, a jako jednostka współbytująca z
innymi dzięki wyborom dobra, przyczynia się do realizacji rzeczywistego uczestnictwa.
Rodzący się dialog pomiędzy ludźmi we wspólnocie także jest pewnym
uczestnictwem. W dialogu bowiem obie strony z jednej strony odsłaniają to, czemu chcieliby
się poświęcić – właśnie określonym wartościom, a z drugiej strony ukazują też wartość
samych siebie jako podmiotów dialogu. Wspólne uczestnictwo w danych wartościach może
pogłębiać większe rozumienie tego, w czym się uczestniczy, a także rozumienie samych
siebie, ale uczestnictwo w czymś zakłada otwartość. Ten fundamentalny warunek jest
konieczny na drodze autentycznej partycypacji i w dobru wspólnym i w człowieczeństwie
drugiego. Otwarcie nie tylko na wartości, które zjawiają się przede mną, ale także na drugiego
i jego wartość. Nie tylko ja powinienem się otworzyć. Drugi musi dokonać tego samego i
jakby dać mi przystęp do siebie24, a to wymaga decyzji, a więc danego zrealizowania
wyborem. Oboje musimy najpierw chcieć się otworzyć, a potem zaktualizować otwarcie.
Wówczas i uczestnictwo poniekąd stanie się czymś naturalnym, kształtującym wzajemną
relację i tym, co buduje komunię pomiędzy nami.
4. Aksjologiczny wymiar uczestnictwa
Jako dopełniające i w pewnym stopniu objaśniające powyższe analizy - możemy uznać
fenomenologiczne ujęcie uczestnictwa Józefa Tischnera. W swojej filozofii mówi on o
partycypacji w wartościach. Dla niego: uczestniczyć w danej wartości oznacza odpowiadać na
nią w różny sposób, albo lepszy albo gorszy. Uczestnictwo podlega gradacji, stopniowaniu.
Można zatem mówić o coraz pełniejszym, głębszym, większym uczestnictwie w czymś
24
O owym warunku otwarcia w relacji międzyosobowej wielokrotnie podkreślają filozofowie dialogu, między
innymi Tischner, Buber, Levinas.
12
(wartości)
lub
uczestnictwie
częściowym,
płytszym,
mniejszym
(a
w
rezultacie
niejednokrotnie gorszym). W zależności od tego, jakie wartości nosimy w sobie, tak też
poniekąd wygląda nasze uczestnictwo: jest pozytywne lub negatywne25. Wartości jakoś
zobowiązują ale nie obligują absolutnie. Tischner pisze: „wartość, która ma charakter
uniwersalny, nie mówi: musisz, ale: powinieneś”26. Prawdziwe uczestnictwo rodzi
wzajemność, a wzajemność obowiązek. Obowiązek, według Tischnera, „to poczucie
wzajemności, a jeszcze głębiej drążąc, jest to poczucie uczestnictwa”27. Wzajemność, jak
wskazuje Tischner jest czymś głębszym niż uczestnictwo – jest twórcza. Można bowiem
uczestniczyć w tym samym, ale w różny sposób i na różnych pułapach. Stąd wzajemność
powstaje wtedy, gdy uczestniczymy (nie koniecznie tak samo) podobnie, jakby wpatrując się
w te same wartości (wartości zaznaczmy pozytywne) i przez to tworząc samych siebie.
Niemniej uczestniczyć można w wartościach dobrych lub złych. Ukryty dramat w
„pomiędzy” nami zakłada naszą wolność i odpowiedzialność. Powinniśmy odpowiadać na
dobro, uczestniczyć w nim. Kiedy jest odwrotnie, upadamy, dewaluujemy się.

W kontekście powyższych analiz myśli i rozważania Benedykta XVI, Wojtyły i
Tischnera nad uczestnictwem, jawią się jako aindywidualistyczne. Wskazują na to nie tylko
przybliżone nam przez wymienionych twórców kategorie dobra wspólnego, wspólnoty,
komunii, wzajemności, ale samo pojęcie osoby, które już samo w sobie zawiera społeczny
pierwiastek. Osoba bowiem nie istnieje sama dla siebie, ale staje się poprzez innych i jest
również dla innych. Dzięki więziom, relacjom, może siebie tworzyć, poznawać, słowem coraz bardziej być.
W trzech zaprezentowanych ujęciach przebija się z jednej strony troska o człowieka i
jego rozwój, a z drugiej strony wizja wspólnoty oparta na wolności i odpowiedzialności
jednostek. W zasadzie każdy z autorów ma na celu ukazanie takiej perspektywy uczestnictwa
25
Por., Tischner J., Etyka a historia. Wykłady, Instytut Myśli Józefa Tischnera, Kraków 2008, s. 102-103.
26
Tamże, s.103
Tamże, s.147.
27
13
jednostek, które należy rozumieć jako etyczną odpowiedź na wartości pozytywne i ich
twórczą realizację.
Wydaje się, iż tam gdzie nie ma moralności lub następuje jej załamanie, tam w zasadzie
wszelkie kryzysy w poszczególnych sferach ludzkiego życia są tylko kwestią czasu, a kiedy
już się pojawiają, istnieje potrzeba wielkiego wysiłku i trudu w etycznym postępowaniu, by je
przekroczyć i samemu przy tym nie upaść.
Zakończenie
W opisie zjawiska kryzysu uczestnictwa leżącego u podstaw obecnego kryzysu
ekonomicznego skłaniamy się ku potraktowaniu go raczej jako nowego wyzwania i szansy
dla współczesnych społeczeństw, o ile ponownie zapytamy o istotę prawdziwego
uczestnictwa i włączymy owo pytanie w szereg konkretnych działań na rzecz jego
urzeczywistnienia.
Bowiem
o
tyle
kierunek
rozwoju
samego
człowieka
i
jego
człowieczeństwa będzie prawidłowy i otworzy nowe perspektywy, o ile jego udział w
tworzeniu dobra wspólnego będzie zarówno etyczny, jak i w pełni nastawiony na wartość
drugiego człowieka jako osoby. Wówczas możemy wyrazić przekonanie, iż także rozwój
społeczeństw i narodów będzie się stawał coraz bardziej możliwy, pełny i twórczy a
ewentualne pojawiające się kryzysy, jeśli nawet zburzą konstrukcję dotychczasowych
ekonomicznych budowli, to nie zniweczą i nie naruszą ich fundamentów.
Należy stwierdzić, że kategoria uczestnictwa stanowi oś życia społecznego. Jawi się
ono z jednej strony jako personalizacja relacji człowieka do innego człowieka, a z drugiej
strony jako forma zasady społecznej, która wraz z innymi zasadami: solidarnością, miłością,
poszanowaniem godności, czy braterstwem, służy pomnażaniu dobra wspólnego (moralnego i
ekonomicznego). Uczestnictwo jest specyficznym zadaniem do zrealizowania. Niełatwo jest
bowiem w sposób właściwy uczestniczyć w człowieczeństwie innych i we wspólnocie (np.
rodzinnej, gospodarczej, państwowej).
Jak każde zadanie, uczestnictwo nie jest czymś gotowym i danym. Jest raczej stale
zadawane. Niesie ono ze sobą trudności i przeszkody, zakłada także wysiłek dążenia ku
dobru. Może być zarówno właściwie i mądrze urzeczywistniane, ale i wypaczane przez
rozmaite postawy i decyzje. Poprzez uczestnictwo osoba i wspólnota przystają do siebie, a
poszczególne wymiary wspólnoty (międzyosobowy i społeczny) przenikają się wzajemnie i
14
dopełniają. Wspólnota społeczna, która realizuje dobro wspólne może stawać się bazą i osią
każdego ludzkiego osobowego spełnienia.
Potrzeba zatem, jak mówi Benedykt XVI „nowej syntezy humanistycznej”, odnowy
moralnej człowieka, wysiłków na rzecz zrozumienia przyczyn kryzysu i poszukiwania dróg
wyjścia ku lepszej przyszłości.
15
Bibliografia:
1. Benedykt XVI, Encyklika Caritas in Veritate, Wydawnictwo AA, Kraków 2009
2. Gałdowa A., Powszechność i wyjątek. Rozwój osobowości człowieka dorosłego, Wyd.
UJ, Kraków 2000
3. Knap-Stefaniuk A., Kryzys w organizacji-i co dalej?,
www.wszpou.edu.pl/biuletyn/?p=&strona=biul_kryz2&nr=2, sierpień 2009.
4. Ks. Krucina Jan, Dobro wspólne. Teoria i jej zastosowanie, Wrocław 1972
5. P. Skrzydlewski, Dobro wspólne z perspektywy antropologicznego indywidualizmu i
kolektywizmu, w: „Spór o cel. Problematyka celu i celowościowego wyjaśniania”,
Polskie Towarzystwo św. Tomasza z Akwinu, Lublin 2008
6. Tischner J., Etyka a historia. Wykłady, Instytut Myśli Józefa Tischnera, Kraków 2008.
7. Wojciechowski M., Kryzys: gospodarczy czy moralny?, „Idziemy” nr 8, Warszawa
2009
8. Wojtyła K., Osoba i czyn, Wyd. KUL, III wydanie oparte na II (Kraków 1985),
Lublin 2000
9. Wojtyła K., Podmiot i wspólnota, w: Osoba i czyn i inne studia antropologiczne,
Wyd. KUL, III wydanie oparte na II (Kraków 1985), Lublin 2000
10. Wojtyła K., Rozważania o istocie człowieka, Wyd. WAM, Kraków 2003. Wydany
skrypt cyklu konferencji dla młodzieży akademickiej, głoszonych w 1949 roku w
kościele św. Floriana w Krakowie
11. Wojtyła K., Uczestnictwo czy alienacja?, w: tenże, Osoba i czyn oraz inne studia
antropologiczne, Wyd. KUL, III wydanie oparte na II (Kraków 1985), Lublin 2000
16

Podobne dokumenty