Pobierz artykuł - Dziennikarstwo i Media

Transkrypt

Pobierz artykuł - Dziennikarstwo i Media
Kamil Łyżwa
absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego
Rewolucja czy naturalna ewolucja?
O roli nowych mediów
w komunikowaniu politycznym
Z całą pewnością internet wpłynął na wiele sfer życia społecznego. Jednak wydaje się,
że mówienie, iż jest on sprawcą rewolucji, której efektem miałyby być narodziny nowej
formy stosunków społecznych — społeczeństwa sieciowego, jest głosem nieco na wyrost. Choć jednocześnie należy dodać, że obecnie nauka znajduje się niejako w środku
procesu, który stara się opisać, zatem trudno formułować jednoznaczne wnioski.
Często wspomina się, że internet umożliwia wolny dostęp do informacji, stwarza
nieograniczone możliwości ich przepływu, nurt web 2.0 natomiast sprawia, że internauci są nie tylko konsumentami komunikatów, lecz także ich twórcami. Akcentuje
się również, że dyskurs online eliminuje takie powody dyskryminacji, jak płeć, rasa
czy wiek. Oznacza to — ujmując tę konstatację nieco szerzej — że jednostka w wirtualnym świecie może być, kim chce. Co więcej, blogi niezaprzeczalnie mają potencjał
demokratyczny — pozwalają na zwiększenie partycypacji ogółu obywateli w życiu
politycznym. Weblogi zdają się agregować w sobie wszystkie główne cechy computer mediated communication, czyli nieograniczoność audytorium, interaktywność,
hipertekstualność, elastyczność tożsamości, anonimowość, zrównanie statusów społecznych, przekraczanie barier przestrzennych, możliwość nawiązywania wielu kontaktów. Zrozumiałe zatem, że wszystko to działa pobudzająco na wyobraźnię i daje
powody ku temu, by wieścić nową rewolucję społeczną.
W gruncie rzeczy jednak wydaje się, że najbliższe prawdy jest twierdzenie, iż świat
offline i jego wirtualny odpowiednik rządzą się tymi samymi prawami. Co za tym
idzie — rewolucja (o ile w ogóle przemiany te można tak nazwać) przebiega jedynie
na płaszczyźnie technologicznej, nie zaś społecznej.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 143
2011-03-14 11:59:30
144
Kamil Łyżwa
Komunikowanie polityczne — czyli co?
Najprościej rzecz ujmując, komunikowanie polityczne to — cytując Briana McNai­
ra — „celowe komunikowanie o polityce”1. Uczestnikami (nadawcami i odbiorcami)
tego procesu są oczywiście aktorzy polityczni, media masowe i obywatele. Przekazem
zaś komunikaty składające się na dwa rodzaje dyskursów: dyskurs polityki oraz dyskurs polityczny. Pierwszy z nich to mniej lub bardziej oficjalna wymiana informacji
między politykami — najczęściej mająca charakter ukryty i niedostępna ani mediom,
ani tym bardziej szerokiemu audytorium. Natomiast dyskurs polityczny to całość komunikacji w sferze publicznej na temat polityki2.
Ryc. 1. Elementy komunikowania politycznego według McNaira
Źródło: B. McNair, Wprowadzenie do komunikowania politycznego, Poznań 1998, s. 27.
Głównym strumieniem komunikacyjnym w powyższym schemacie jest przepływ
informacji od systemu politycznego poprzez media do obywateli. Pośrednictwo systemu medialnego może według McNaira przybierać dwie formy3. Po pierwsze — media
mogą być tylko przekaźnikami komunikatów politycznych, których źródło pozostaje
na zewnątrz struktury medialnej (spoty wyborcze, programy na żywo). Po drugie —
mogą być nadawcami przekazów politycznych konstruowanych przez swój personel
(reportaże, artykuły redakcyjne, komentarze, analizy itd.). Innymi słowy — media są
albo pasem transmisyjnym dla polityki (nadawcą wtórnym), albo jej uczestnikiem
na zasadzie kreowania komunikatów na jej temat (nadawcą pierwotnym).
Rzecz jasna możliwa jest także komunikacja w drugą stronę: od obywateli przez
media do organizacji politycznych (sondaże, badania opinii publicznej, listy, te1 B. McNair, Wprowadzenie do komunikowania politycznego, Poznań 1998, s. 4.
Zob. M. Juza, Internetowy dyskurs polityczny na przykładzie wybranych forów i grup dyskusyjnych,
[w:] Media a polityka, red. M. Szpunar, Rzeszów 2007, s. 267.
3 Zob. B. Dobek-Ostrowska, Media masowe i aktorzy polityczni w świetle studiów nad komuniko­
waniem politycznym, Wrocław 2004, s. 56.
2 Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 144
2011-03-14 11:59:30
Rewolucja czy naturalna ewolucja? O roli nowych mediów
145
lefony od czytelników, relacje z wydarzeń publicznych dotyczących polityki itd.).
Jednak, jak podkreśla Bogusława Dobek-Ostrowska, obywatele — mimo że są najliczniejszym oraz najważniejszym, z punktu widzenia demokracji, elementem komunikowania politycznego — z powodu relatywnie małej aktywności, słabego zorganizowania i ograniczonego dostępu do kanałów komunikacji są uważani zarazem
za jego najsłabsze ogniwo4.
Co za tym idzie, znaczenie generowanego przez obywateli sprzężenia zwrotnego
(innego niż udział w wyborach) także jest niewielkie. Jednokierunkowości przekazu
nie należy jednak utożsamiać z biernością odbiorców. Mogą oni decydować, co oglądają, słuchają lub czytają oraz mają wpływ na świat polityki przez udział w wyborach.
Analizując dziś schemat McNaira, wyraźnie można dostrzec, że jest on niepełny.
Wydaje się, że Brytyjczyk w swoich rozważaniach nie wziął pod uwagę istnienia internetu, a dokładniej jednego z najważniejszych trendów w jego rozwoju — web 2.0.
Można by zaryzykować stwierdzenie — które, uprzedzając, zostanie zweryfikowane
jako zgoła pochopne — że dynamiczny rozwój sieci WWW przedefiniował klasyczne
postrzeganie komunikacji politycznej. Wydawać by się mogło, że w dobie web 2.0 tradycyjne media nie są już jej niezbędnym elementem. Oczywiście i przed pojawieniem
się internetu politycy mieli możliwość dotarcia do wyborców w sposób bezpośredni
— choćby przez wiece wyborcze. Zasięg takiej komunikacji siłą rzeczy był jednak bardzo ograniczony. Toteż nie można zaliczyć go do komunikacji politycznej, która jest ex
definitione komunikacją masową — czyli zasadniczo ma nieograniczony zasięg.
„Stare” media masowe także w pewnych sytuacjach pozwalają na bezpośrednie dotarcie do wyborców (na przykład przez wykorzystanie czasu antenowego przysługującego każdej partii podczas kampanii wyborczych). Niemniej jest to niewielki odsetek
wszystkich komunikatów politycznych w mediach. Pozostała część informacji na temat
polityki tworzona jest nieprzypadkowo. Analiza funkcjonowania organizacji medialnych pozwoli zrozumieć, dlaczego blogi, jak i cały nurt web 2.0 mają ogromny potencjał, by stanowić w przyszłości podstawę komunikacji i partycypacji politycznej.
Jak działają media?
Istotę działania mediów opisać można, odwołując się do teorii gatekeepingu Kurta
Lewina5. Uważał on, że przekaz informacji w procesie komunikowania masowego
jest nierównomierny i niecałkowity. Reguluje go cała seria barier nazwanych przez
Lewina bramami — gates. Kontrolowane są one przez jednostki lub instytucje peł4 Zob.
ibidem, s. 277.
Zob. K. Lewin, Channels of group life, „Human Relations” 1947, 1, nr 2, s. 143–153, [za:] T. Goban-Klas, Media i komunikowanie masowe. Teorie i analizy prasy, radia, telewizji i Internetu, Warszawa 2004,
s. 58–59.
5 Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 145
2011-03-14 11:59:30
146
Kamil Łyżwa
niące funkcję odźwiernych (gate-keepers), którzy przepuszczają pewne informacje,
a inne zatrzymują. Gatekeeperami są sternicy mediów, czyli właściciele i dyrektorzy
przedsiębiorstw medialnych, redaktorzy naczelni, wydawcy, producenci itd. Natomiast ich decyzje wynikają z potrójnej natury kierowanych przezeń instytucji. Jerzy Jastrzębski określa ją w kategoriach misji (służby publicznej), władzy („czwartej
władzy”) oraz biznesu (generowania zysków)6.
Przez „misję” rozumiany jest szereg zadań, jakie media mają do spełnienia
w systemie demokratycznym. Są to: rzetelne i obiektywne informowanie, edukowanie, stwarzanie platformy do szerokiej wymiany poglądów oraz kontrola aparatu
władzy. Patrząc na statuty wszystkich mediów — zarówno publicznych, jak i prywatnych — można mieć wrażenie, że świadomie zobowiązują się je realizować.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że deklaracje te mają często charakter fasady,
gdyż stoją w oczywistej sprzeczności z jednoczesnym funkcjonowaniem w systemie politycznym i ekonomicznym7.
Postrzeganie mediów jako „czwartej władzy” ma tyleż zwolenników, co przeciwników. Bez wątpienia jednak w opinii klasy politycznej mass media mają jakąś realną moc
sprawczą. Bierze się to najpewniej z faktu, że — jak twierdził Jacques Gerstlé — „rządzenie to przede wszystkim kwestia komunikowania”8. Właśnie media — zdaniem Johna
B. Thompsona — sprawują władzę symboliczną, która wyraża się w wykorzystaniu zasobów umożliwiających komunikację9. Innymi słowy — media jako ośrodek centralny
w komunikowaniu politycznym mają możność wprowadzania do dyskursu pewnych
informacji, a eliminowania zeń innych. Oznacza to ni mniej, ni więcej — odwołując
się do koncepcji Michela Foucoulta — że władzę ma ten, kto zarządza dyskursem10.
Wszystko to prowadzi do sformułowanej przez Manuela Casellsa konstatacji, że:
Współczesna polityka jest polityką medialną […], a medium dominującym pozostaje telewizja, narzucając podstawowe reguły gry debacie publicznej: co nie istnieje w telewizji, tego po prostu nie ma11.
Wielu badaczy kontestuje jednak założenie, że media to „czwarta władza”. Twierdzą
oni, że takie podejście oznacza przecenianie roli mass mediów w życiu społecznym.
W latach czterdziestych Carl Hovland12, a później Joseph Klapper13 oraz zespół Elihu
6 Zob.
J. Jastrzębski, Misja, „czwarta władza” czy biznes? O potrójnej naturze mediów, [w:] Media
a polityka..., s. 153–165.
7 Zob. ibidem, s. 154.
8 J. Gerstlé, La communication politique, Paryż 1992, s. 25, [za:] B. Dobek-Ostrowska, R. Wiszniowski, Teoria komunikowania publicznego i politycznego: wprowadzenie, Wrocław 2002, s. 42.
9 Zob. J.B. Thompson, The Media and Modernity: A Social Theory of the Media, London 1995,
[za:] J. Jastrzębski, op. cit., s. 289.
10 Zob. M. Foucault, Porządek dyskursu, Gdańsk 2002.
11 E. Bendyk, www.anonim.kapital, „Polityka. Niezbędnik Inteligenta”, wyd. 18, 2009, nr 28, s. 14.
12 Zob. C. Hovland, Effects of the mass media of communication, [w:] Handbook of Social Psychology,
red. G. Lindzey, t. 2, Cambridge 1954, s. 1062–1103.
13 Zob. J.T. Klapper, The Effects of Mass Communication, New York 1960.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 146
2011-03-14 11:59:30
Rewolucja czy naturalna ewolucja? O roli nowych mediów
147
Katza14 podważyli teorię silnego wpływu mediów na obywateli. Nie ulega wątpliwości,
że media dyktują, o czym myśleć, lecz — co udowodniono — poza ich wpływem jest
szerokie narzucenie tego, co myśleć. Ponadto influencja mediów jest niełatwa do zmierzenia, gdyż nie sposób wyizolować jej spośród innych ważnych czynników, jakie determinują zachowania ludzi — rodziny, statusu społecznego, wykształcenia czy Kościoła15.
Konstruktywiści zaś uważają, jak pisze Dominik Lewiński, iż:
metafora czwartej władzy jest jedynie konstruktem obsługującym potoczne myślenie o mediach, służącym mediom do samoopisu i narzucenia tego, co powinno się sądzić o mediach i ich roli w społeczeństwie. […] Każdy subsystem funkcyjny społeczeństwa [gospodarka, edukacja, prawo czy religia] ma
systemowy interes w przekonywaniu o swojej ważności. […] Niezręcznie byłoby mediom informować,
że wcale nie są obiektywne, że ich obiektywność to fikcja i środowiskowy regulatyw normatywny16.
Zapewne z powyższymi słowami należałoby się zgodzić. Jednakże nie sposób nie
wspomnieć, że mass media muszą mieć jakąś realną władzę, gdyż zdołały same siebie — co widać po popularności (także w dyskursie naukowym) terminu „czwarta
władza” — wykreować na nią właśnie.
Media to w końcu, mówiąc kolokwialnie, biznes — co wynika z faktu, że są podmiotami życia gospodarczego. Warunkiem ich istnienia jest generowane zysków.
W gospodarce wolnorynkowej jakość mediów wynika z popularności. Najlepszą gazetą jest ta, która najlepiej się sprzedaje, najlepszym kanałem jest ten z największą
oglądalnością. Analogicznie rzecz się ma w systemie politycznym — poparcie obywateli jest miernikiem jakości polityka.
Świadczy to o pewnym paradoksie. Otóż społeczeństwo, pomimo że wydaje się
relatywnie najsłabszym ogniwem komunikowania politycznego, jest zdaniem Dobek-Ostrowskiej:
obiektem zainteresowania i oddziaływania dwóch „mocnych” ogniw — systemu politycznego oraz mediów. Zarówno funkcjonowanie polityka w życiu publicznym, jak i rola oraz znaczenie poszczególnych
instytucji medialnych w warunkach wolnego rynku uzależnione jest od decyzji obywateli jako wyborców oraz konsumentów mediów17.
Ergo wydawać by się mogło, że w interesie tych dwóch systemów (medialnego i politycznego) powinna leżeć — jakkolwiek niedemokratycznie by to zabrzmiało — współpraca. Wszakże ich byt zależy od popularności wśród tych samych ludzi. Co ważne,
zdobywają ją — jak podkreśla Maciej Mrozowski — „w dużej mierze dzięki sobie, tzn.
politycy dzięki obecności w mediach, dziennikarze dzięki informacjom o politykach”18.
14 Zob. J.E. Katz, The two-step flow of communication, „Public Opinion Quarterly” 1957, nr 21, s. 61–78.
J. Jastrzębski, Ani pierwsza, ani czwarta, [w:] Media w Polsce. Pierwsza władza IV PR?,
red. M. Sokołowski, Olsztyn 2007, s. 288–294.
16 D. Lewiński, Media i polityka. Interferencyjna koncepcja mediatyzacji, [w:] Media w Polsce...,
s. 349–359.
17 B. Dobek-Ostrowska, op. cit., s. 277.
18 Zob. M. Mrozowski, Media masowe. Władza, rozrywka i biznes, Warszawa 2001, s. 132, [za:] W. Jur­
kiewicz, Media w zarządzaniu wizerunkiem partii politycznej i jej liderów, [w:] Media w Polsce..., s. 221.
15 Zob.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 147
2011-03-14 11:59:30
148
Kamil Łyżwa
Wojciech Jurkiewicz zauważa jednak na tym polu pewien konflikt interesów.
Politycy chcą być pokazywani w mediach w sposób korzystny, budzący zaufanie,
dziennikarze zaś chcą relacjonować politykę w sposób krytyczny19. Co najważniejsze jednak — atrakcyjny.
Atrakcyjność polityki oznacza dla mediów masowych zerwanie z jej ekspercką,
„niemedialną”, hermetyczną formą. Ze zrozumiałych względów. Tradycyjnie odbiorcami mediów były grupy homogeniczne i stosunkowo nieliczne, a polityka stanowiła
obszar aktywności elity. Pokłosiem zwiększania zasięgu mediów było wyklarowanie
się nowego typu audytorium20 — przestrzennie rozproszonego, heterogenicznego,
anonimowego oraz zatomizowanego, które — w mniemaniu włodarzy mediów, bo
badania jednoznacznie temu przeczą21 — jest również zainteresowane polityką.
Wszystko to sprawiło, że media stanęły przed nowym wyzwaniem. Odtąd zmuszone były tak konstruować przekazy dotyczące polityki, by były one przystępne dla
jak najszerszego kręgu odbiorców. Widząc to, system polityczny także zareagował.
Priorytetowy dla polityków cel, osiągalny jedynie via mass media — dotarcie do jak
największej liczby wyborców — został podporządkowany takiej formie polityki, która wpisywałaby się w zdefiniowaną przez media atrakcyjność. Innymi słowy — „by
zagościć w mediach, system polityczny musiał zacząć używać języka mediów”22.
Proces ten na gruncie studiów medioznawczych nazywany jest „mediatyzacją
polityki”. Można zaobserwować ambiwalencję w naukowej jego ocenie. Uważa się,
że jest to proces przeistoczenia polityki w „transmitowany poprzez media masowe,
nieustający spektakl mający dostarczyć widzom rozrywki”23. Proces, który wydatnie
przyczynił się do zubożenia dyskursu politycznego na skutek zastąpienia złożoności
problemów politycznych stereotypami, uproszczeniami, a także eksponowaniem —
jakże naturalnego dla polityki — konfliktu. Mówi się także, że mediatyzacja przyczyniła się do „schamienia polityki”24 oraz do przejścia od ideologii ku „imagologii”25,
która przekłada idee na proste w odbiorze obrazy i odwołuje się nie do rozumu wyborców, lecz do ich emocji. Takie definiowanie mediatyzacji życia politycznego automatycznie implikuje negatywne postrzeganie także PR-u jako szarlatanerii, w myśl
której „z każdego da się ulepić polityka”26.
19 Zob. W. Jurkiewicz, op. cit., s. 221.
T. Goban-Klas, op. cit., s. 209–213.
21 Zob. sondaż TNS OBOP, Polski „Homo politicus” 2002 (1), Warszawa 2003 (dostęp: 25 czerwca
2009) http://www.tns-global.pl/abin/r/1356/001–03.pdf.
22 P. Ziarek, Nowe media a polityka. Nowe formy komunikowania w obszarze polityki, [w:] Nowe
media i polityka. Internet, demokracja i kampanie wyborcze, red. M. Jeziński, Toruń 2009, s. 45.
23 M. Juza, op. cit., s. 270.
24 Zob. M. Janicki, W. Władyka, Musi się dziać, „Polityka” 2009, nr 4 (2689), s. 15.
25 Zob. G. Dziamski, Od ideologii do imagologii, [w:] Kultura i sztuka u progu XXI wieku, red.
S. Krzemień-Ojak, Białystok 1997, [za:] M. Juza, op. cit., s. 270.
26 Zob. Jak to się robi (2006, reż. M. Łoziński), film dokumentalny, w którym doradca medialny Piotr
Tymochowicz starał się dowieść, jak duże znaczenie ma kreowanie wizerunku w komunikacji politycznej.
20 Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 148
2011-03-14 11:59:30
Rewolucja czy naturalna ewolucja? O roli nowych mediów
149
Inni z kolei rozumieją proces ten przede wszystkim jako wprzęgnięcie na dużą skalę mediów masowych (jako kanału dystrybucji komunikatów) w system sprawowania
władzy, której źródłem jest dziś — odwołując się do Manuela Castellsa — „możność
tworzenia i rozpowszechniania kodów kulturowych oraz treści informacyjnych”27. Takie
rozumienie problemu każe patrzeć na PR jak na narzędzie świadczące o tym, że polityka
wchodzi w etap profesjonalizacji, który według Dobek-Ostrowskiej przejawia się we:
wprowadzeniu „nowych strategii komunikacyjnych” realizowanych w ścisłej współpracy ze sztabem
specjalistów działających w oparciu o naukową wiedzę na temat komunikacji; [...] zdobywaniu profesjonalnych umiejętności i kompetencji komunikacyjnych; [...] korzystaniu z usług tzw. „zawodowych
komunikatorów”, nowej kategorii pośredników między aktorami politycznymi a mediami masowymi28.
Twórca czy zabójca kultury?
Do wspomnianych już „nowych strategii komunikacyjnych” z całą pewnością należy
zaliczyć internet. Jego rozwój w dalszej perspektywie — można sądzić — pozwoli osiągnąć cel, dla którego system polityczny wszedł w alians z mass mediami, a mianowicie
możliwość szerokiego komunikowania. Jednak na pewno wzrost znaczenia internetu
w dyskursie politycznym nie jest jedynie wynikiem chęci uniezależnienia się klasy politycznej od tradycyjnych mediów, lecz w głównej mierze dostosowania się do nowego
typu społeczeństwa — społeczeństwa sieciowego, dla którego „medium centralnym nie
jest już telewizja, lecz internet; dla którego nie istnieje to, czego nie ma w Google”29.
Choć należy wyraźnie podkreślić, że działalność polityczna w internecie nie
sprowadza się do prostego uruchomienia bloga jako niemalże niczym nieograniczonej tuby propagandowej. Jak zauważa Henry Jenkins — aby komunikaty mogły
zostać przekazane przez nowe media na szeroką skalę, czyli pojawić się na przykład
wysoko w wyszukiwarce Google, muszą spełniać wymóg „rozprzestrzenialności”
(spreadable)30. Komunikat „rozprzestrzenialny” to taki, który internauci mogą
twórczo przetworzyć, a także odkryć w nim coś lokalnie ważnego31. Wyraźnie zatem można dostrzec, że w komunikacji politycznej zapośredniczonej przez internet
obywatele nie są już jej najsłabszym ogniwem, lecz mają realną moc sprawczą, są
jej aktywnymi uczestnikami — to właśnie oni, a nie politycy czy tym bardziej włodarze koncernów medialnych, rozprzestrzeniają i modyfikują otrzymane przekazy.
27 M. Castells, Galaktyka Internetu. Refleksje nad Internetem, biznesem i społeczeństwem,
Poznań 2003, s. 186.
28 B. Dobek-Ostrowska, op. cit., s. 228.
29 E. Bendyk, op. cit., s. 14.
30 H. Jenkins, If it doesn’t spread, it’s dead (part one): Media viruses and memes, Confessions of
Aca/Fan. The Official Weblog of Henry Jenkins, 2009, (dostęp: 20 czerwca 2009) http://henryjenkins.
org/2009/02/if_it_doesnt_spread_its_dead_p.html (tłum. własne).
31 Zob. ibidem.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 149
2011-03-14 11:59:30
150
Kamil Łyżwa
Wszystko to sprawia — jak zauważa Manuel Castells — że zwiększa się samoświadomość społeczeństwa, iż to właśnie ono jest twórcą zawartości mediów32. Co ważne,
web 2.0 pozwala nie tylko tworzyć zawartość tradycyjnych mediów, ale również organizować odrębne media obywatelskie, które mogą być alternatywą dla tradycyjnego
dziennikarstwa, a także pełnić funkcję kontrolną wobec hegemonii wielkich koncernów medialnych. Mowa tu o koncepcji tak zwanej „piątej władzy”.
Jej siła ma wynikać z kilku czynników. Lawrence Lessig zwraca uwagę, że demokracja to nie tylko wybory — lecz przede wszystkim debata33. Jest on zdania, że
przestrzeń blogowa pozwala na wzięcie w niej udziału amatorom; co więcej, eliminuje częsty powód jej ograniczenia:
Niektórzy ludzie wykorzystują blogi tylko do omawiania swojego życia prywatnego. Jednak wiele osób
korzysta z nich, by zaangażować się w dyskurs publiczny. Rozważają tam sprawy wagi publicznej, krytykują tych, którzy błądzą, atakują polityków za podejmowane przez nich decyzje, proponują rozwiązania
naszych wspólnych problemów. Blogi dają poczucie uczestnictwa w wirtualnym wiecu, o tyle jednak szczególnym, że ludzie nie muszą brać w nim udziału jednocześnie. [...] technologie, które pozwalają na komunikację asynchroniczną, takie jak e-mail, zwiększają szanse komunikacji. Blogi pozwalają na debatę
publiczną, jednocześnie nie zmuszając publiczności do gromadzenia się w jednym miejscu34.
Natomiast według przywoływanego już Henry’ego Jenkinsa „piąta władza” działa
na zasadzie efektu synergii35, którą badacz tłumaczy teorią „zbiorowej inteligencji”
Pierre’a Lévy’ego36. Członkowie cyberspołeczności (na przykład blogosfery), działając razem, są w stanie na szeroką skalę dokonać weryfikacji i analizy poszczególnych
informacji. Przykładem mogą tu być republikańscy blogerzy, którzy odkryli fałszerstwa w dokumentach obciążających Georga W. Busha podczas kampanii wyborczej
w 2004 roku, oraz polscy blogowicze, którzy poprzez stronę „ElizaWatch”37 udowodnili liczne plagiaty jednej z polskich publicystek — Elizie Michalik. Przykłady tego
typu działań można by mnożyć38.
Według cytowanego Lessiga wpływ blogów widać także w informacjach, które
w głównych mediach mają „inny cykl życia”39. W momencie, kiedy dane informa32 Zob. M. Castells, Nowe indywidualne mass media, „Le Monde Diplomatique”, edycja polska, 2006,
nr 7, (dostęp: 24 maja 2009) http://www.monde-diplomatique.pl/LMD7/index.php?id=3.
33 Zob. L. Lessig, Wolna kultura. W jaki sposób wielkie media wykorzystują technologię i prawo,
aby blokować kulturę i kontrolować kreatywność, Warszawa 2005, s. 67, http://www.wolnakultura.org/
wolna_kultura.pdf.
34 Ibidem, s. 66–68.
35 H. Jenkins, Kultura konwergencji. Zderzenie starych i nowych mediów, Warszawa 2006, s. 227, [za:]
J. Nowak, Zrób to sam — web 2.0 jako sfera politycznej aktywności internautów, [w:] Nowe media i polityka...,
s. 172.
36 P. Lévy, L’intelligence collective. Pour une anthropologie du cyberespace, Paris 1994.
37 Eliza Watch. Blog poświęcony publicystce Elizie Michalik, [online] (dostęp: 6 czerwa 2009) http://
elizawatch.blogspot.com/.
38 Zob. J.M. Zając, K. Rokocy, Blogi i blogosfera z perspektywy sieci społecznych, „Studia Medioznawcze”
2007, nr 3 (30), s. 82.
39 L. Lessig, op. cit., s. 65–70.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 150
2011-03-14 11:59:31
Rewolucja czy naturalna ewolucja? O roli nowych mediów
151
cje znikają z mainstreamowych mediów, na blogach mogą być komentowane i drążone o wiele dłużej. W momencie, kiedy blogowicze odkryją, że już nieaktualna
wiadomość jest jednak z jakiegoś powodu nadal ważna, ma ona szansę powrócić
do głównych mediów. Za egzemplifikację zjawiska może posłużyć blog Korupcja
w polskim futbolu40. Stronę można traktować jako swego rodzaju ciągle aktualizowane archiwum całej afery korupcyjnej w polskiej piłce nożnej, pozwalające obserwować działania sądów, weryfikować prawdziwość doniesień prasowych oraz
łączyć z sobą pozornie odrębne wątki.
Autor Wolnej kultury podsumowuje powyższe rozważania słowami:
Ten odmienny cykl życia może istnieć, ponieważ w przypadku blogów brak nacisków ze strony rynku, obecnych w przypadku innych przedsięwzięć. Telewizja i gazety to media komercyjne. Jeśli stracą
czytelników, stracą zyski [...]; tymczasem twórcy blogów nie znają takich ograniczeń. Mogą mieć swoje
obsesje, mogą poświęcać cały czas jednej sprawie, mogą być naprawdę poważni. Jeśli jakiś autor zamieści szczególnie interesującą wiadomość, coraz więcej osób będzie tworzyć do niej linki. A wraz ze wzrostem liczby linków prowadzących do danej wiadomości, wzrasta jej pozycja w rankingu. Ludzie czytają
to, co jest popularne; a popularne jest to, co zostało wybrane w drodze niezwykle demokratycznego
procesu tworzenia rankingów przez osoby równe sobie41.
Niezaprzeczalnie internet sprzyja lepszemu zorganizowaniu oraz większej aktywności politycznej obywateli, czyli eliminuje powody, dla których byli oni najsłabszym
elementem w schemacie McNaira. Telefon widza podczas telewizyjnej debaty na temat
jakiegoś społecznego problemu ma znaczenie jedynie symboliczne, natomiast kilkadziesiąt tysięcy obywateli „uzbrojonych” w informacje i narzędzia komunikacji, organizujących się w ruch społeczny to fakt, którego władza nie powinna zlekceważyć.
Mimo wszystko jednak należy wspomnieć o głosach nieco tonizujących huraoptymizm w podejściu do znaczenia internetu w komunikowaniu politycznym.
Jak powiedziano przy okazji rozważań nad trafnością określenia mediów jako
„czwartej władzy”, ich wpływ na postawy obywateli — w tym wypadku wyborcze
— jest niełatwy do określenia. Podobnie jest z internetem — nie wiadomo, na ile bezpośrednia komunikacja z elektoratem na przykład via blogi ma przełożenie na późniejsze preferencje wyborcze czy frekwencję. Dodać należy, że użytkownikami sieci
są najczęściej ludzie młodzi, którzy według statystyk nie należą do grupy najliczniej
biorącej udział w wyborach. Jest także sprawą otwartą, czy możliwość głosowania za
pośrednictwem internetu zmieniłaby ten stan rzeczy.
Co więcej, jak pokazuje raport CBOS i portalu Gazeta.pl, około połowy Polaków
w ogóle nie korzysta z internetu42. Interpretacja tych wyników może być ambiwalentna. Należy na pewno zauważyć ciągle zwiększający się zasięg globalnej sieci
w Polsce. Jednak wyniki oznaczają przede wszystkim zagrożenie wykluczeniem
40 Korupcja w polskim futbolu, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://pilkarskamafia.blogspot.com/.
L. Lessig, op. cit., s. 68–69.
42 Zob. raport portalu Gazeta.pl oraz CBOS, Portret internauty, [online] (dostęp: 23 kwietnia 2009)
http://badania.gazeta.pl/prf/115297/124674/raportportretinternautygazetaplcbos.pdf.
41 Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 151
2011-03-14 11:59:31
152
Kamil Łyżwa
informacyjnym prawie połowy polskiego społeczeństwa. Edwin Bendyk w komentarzu do wspomnianego raportu zauważa:
Badania pokazują, że wykluczenie cyfrowe jest problemem nakładającym się na inne powody społecznych podziałów: brak wykształcenia, miejsce zamieszkania, zatrudnienie. Osoby mieszkające na wsi
zazwyczaj legitymują się przeciętnie niższym wykształceniem od mieszkańców miast. Tym samym mają
mniejszą motywację do korzystania z internetu. Nawet gdyby taką motywację mieli, to ze względu na niedostatki infrastruktury dostęp ten w wielu przypadkach jest nieosiągalny. W rezultacie maleją szanse
na edukacyjny i zawodowy awans mieszkańców wsi i koło się zamyka. Zamykać się będzie w coraz bardziej
duszącą pętlę, bo wykluczeni cyfrowo stanowić będą grupę o coraz mniejszym znaczeniu politycznym43.
Wykluczonych jednak będzie zapewne coraz mniej. Nawet jeśli dojdzie do tego, że
znakomita większość Polaków będzie miała dostęp do sieci — jak pisze Kamil Henne
— można przypuszczać, że problem ten przyjmie nieco inny kształt i będzie dotyczył
już nie samego korzystania i niekorzystania z internetu, ale sposobu używania tego
medium44. Należy pamiętać, że „w społeczeństwie informacyjnym kluczowa jest informacja, nie technologia”45.
Tradycyjne media są mniej wymagające względem odbiorcy niż ich „nowa” forma.
Zwykle o ustalonych, niezmiennych porach podają wybrane i zinterpretowane już
informacje — audytorium je tylko konsumuje. Korzystanie z internetu zaś wiąże się
z umiejętnością samodzielnego odnalezienia informacji, weryfikacji źródła oraz zdolnością posługiwania się hipertekstem. Oczywiście pobudza to do aktywnej postawy,
lecz naiwnością byłoby sądzić, że internet na szeroką skalę zaktywizuje kogoś więcej
niż tych, którzy i bez niego są politycznie zaangażowani. Co więcej, mnogość źródeł
informacji nie musi iść — i często rzecz jasna nie idzie — w parze z ich jakością.
Powodów tego stanu rzeczy jest kilka. Oczywiście można wspomnieć o tym, że
w internecie jednostka jest anonimowa, co ośmiela ją do ferowania radykalnych sądów. Jednak najważniejszą przyczyną zdaje się sam charakter internetu. Wypowiadać może się, kto chce, każdy. Lecz z całą pewnością nie każdy umie poprawnie posługiwać się swoim językiem, nie każdy ma merytoryczną wiedzę na dyskutowany
temat, nie każdy ma umiejętność radzenia sobie z emocjami, wreszcie nie każdy wie,
czym jest dyskusja. Fora to nie zapisy konferencji naukowych. To zbiorowisko mniej
lub bardziej przypadkowo dobranych osób, które z przeróżnych pobudek zabierają głos. Nie łączy ich — jak naukowców — wypracowywanie stanowiska na temat
tego, jakie coś jest; mówiąc górnolotnie — szukanie prawdy. Wartością internetu jest
mnogość punktów widzenia, zbiorowy intelekt. Jednak wiąże się z tą wartością pewna ułomność. Rzadko wypowiadają się laicy lub znawcy tematu. Ludzi z przeciętnym intelektem i przeciętną wiedzą na dyskutowany temat — co wynika z definicji
43 E. Bendyk, Wykluczeni cyfrowo będą stanowić grupę o coraz mniejszym znaczeniu politycznym,
[w:] Gazeta.pl, CBOS, Portret internauty, s. 37.
44 K. Henne, Zmierzamy ku trzeciemu już podziałowi cyfrowemu, [w:] Gazeta.pl, CBOS, Portret
internauty, s. 40.
45 E. Bendyk, Internet w Polsce, postęp czy zacofanie? c.d., Antymatrix — blog Edwina Bendyka, 2009,
[online] (dostęp: 24 kwietnia 2009) http://bendyk.blog.polityka.pl/?p=638.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 152
2011-03-14 11:59:31
Rewolucja czy naturalna ewolucja? O roli nowych mediów
153
przeciętności — jest najwięcej. Zatem Google sortujący informacje na podstawie ich
popularności — czyli jak pisał Lessig: „w niezwykle demokratyczny sposób” — daje
dostęp tylko do tej „średnio zaawansowanej”, niespecjalistycznej wiedzy.
Podobne, deprecjonujące znaczenie internetu, stanowisko zajął Andrew Keen,
który w książce Kult amatora. Jak Internet niszczy kulturę46 przekonuje, jak pisze
Edwin Bendyk:
że istota kultury zawsze polegała na hierarchiach ważności, wartości i smaku, potrzebnych ludziom,
by nie zginąć w informacyjnym chaosie. Hierarchie te tworzą i podtrzymują swoim autorytetem instytucje: media, wydawnictwa, uniwersytety i zatrudnieni w nich profesjonaliści. Internet otworzył szeroko
drzwi przed amatorami, którzy istnieli także wcześniej, jednak na marginesie głównego nurtu kultury.
[...] Co w tym złego? To, że jeśli przeczytają Katarynę, to maleje szansa, że przeczytają tekst profesjonalisty. To zaś oznacza [...], iż maleje walor profesjonalisty i jego twórczości jako nośnika wartości, którą
można „zmonetyzować” pieniędzmi z reklamy47.
Podsumowując, można powiedzieć, że internet — a już z całą pewnością trend
web 2.0 — posiada ogromny potencjał demokratyczny. Naiwnością jest jednak sądzić, że medium to w tempie rewolucyjnym sprawi, że każdy z jego użytkowników
będzie specjalistą w dziedzinie, na której temat się wypowiada. Trudno sobie wyobrazić, że internet powróci do swojej pierwotnej wersji — enklawy profesjonalistów. Pomstowanie na amatorszczyznę w internecie jest zgoła nieuzasadnione, gdyż taką cenę
płaci demokracja za prawdziwą — a nie złudną, bo w gruncie rzeczy ograniczoną
przez koncerny medialne — wolność słowa.
Kto wypromował Katarynę?
Na wczesnym etapie badań nad internetem przeważały głosy, że przyczynia się on
do rozpadu więzi społecznych i zmniejszenia aktywności społecznej obywateli. Natomiast obecnie coraz częściej akcentuje się, iż jest wręcz przeciwnie — internet stwarza nieznane dotąd możliwości komunikacyjne. Jednak na razie wydaje się, że nie są
one w pełni wykorzystywane przez polski system polityczny:
Polityka jest u nas ciągle na etapie Sieci 1.0 — zdecydowana większość stron organizacji i partii politycznych nie umożliwia internautom tworzenia ich treści, prawie żadna partia nie ma swojego oficjalnego i niecenzurowanego forum. [...] Jedyne miejsce internetowej dyskusji o polityce to wojny blogerów,
czyli komentarze na wpisach, głównie w Salon2448.
Tak podsumowuje swoje badania nad dyskursem politycznym w internecie Albert
Hupa. Cytujący go Edwin Bendyk dodaje także:
internetowa debata polityczna jest raczej odzwierciedleniem debaty trwającej w realu niż przejawem
nowej jakości. Nic dziwnego, skoro głównym punktem odniesienia dla komentarzy i dyskusji w sieci
46 Zob. A. Keen, Kult amatora. Jak Internet niszczy kulturę, Warszawa 2007.
E. Bendyk, www.anonim..., s. 15.
48 E. Bendyk, Większa połowa..., s. 41–42.
47 Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 153
2011-03-14 11:59:31
154
Kamil Łyżwa
są informacje pozyskiwane z internetowych witryn mediów tradycyjnych: telewizji i prasy. Bez nich
debata polityczna w sieci byłaby zupełnie jałowa49.
Zdaniem Niklasa Luhmanna „wszystko, co wiemy o świecie, wiemy z mediów
masowych”50. Można polemizować z jednoznacznością tego stwierdzenia, jednak wydaje się, że obrazuje ono doniosłą rolę mass mediów w komunikowaniu
politycznym. Otóż niemalże wszystko, co wiemy o polityce, wiemy z mediów.
Ponadto konstruktywistyczne spojrzenie na komunikację przynosi inną ważną
konstatację:
z systemowego punktu widzenia internet, jak i pozostałe media masowe stanowią subsystem nadbudowany na komunikacji naturalnej, [...] jest on więc [...] po prostu platformą dla transportowania komunikacji innych mediów51.
Istotnie, patrząc na polską blogosferę polityczną, zauważyć można, że jest ona albo
elementem internetowego dyskursu politycznego (czyli nie wychodzi poza grupę
trzech milionów Polaków czytających blogi), albo przebija się do szerszej świadomości jedynie w momencie, kiedy zostaje zauważona przez tradycyjne media masowe.
Henry Jenkins uważa, że termin „blog” uległ z tego powodu przedefiniowaniu: jest
on nie tylko sposobem publikacji wykorzystującym możliwości, jakie daje internet,
lecz przede wszystkim kanałem dystrybucji informacji w ramach większej całości —
czyli sieci komunikowania masowego, którego głównym elementem są nadal tradycyjne mass media52.
Blogowanie przez polityków — nawet mimo, zdawać by się mogło, kuszącej możliwości prowadzenie via weblog niemalże chronicznej kampanii wyborczej — pozostaje na etapie nieufnych eksperymentów i raczej egzotyki politycznej aniżeli standardu
czy wyznacznika profesjonalizmu. Sytuacja ta jednak nie dziwi, gdyż jeśli już polityk
prowadzi webloga, to poziom debaty na nim nierzadko odpowiada prasie brukowej.
Nie tylko z winy komentatorów, lecz także samych polityków. Dlatego też blogi nie są
istotnym elementem merytorycznego dyskursu.
Można przypuszczać, że w perspektywie kilku lat sytuacja ta jednak ulegnie zmianie. Szczególnie jeśli spojrzy się na stolicę internetu i jego nowych trendów — Stany
Zjednoczone. Choć oczywiście są to jedynie spekulacje, które niekoniecznie muszą
się urzeczywistnić. Wystarczy wspomnieć, że w czasie odbywających się niemal równolegle z kampanią Baracka Obamy wyborów do europarlamentu w Polsce internet
nie odegrał jakiejś rewolucyjnej roli. Choć nie sposób nie docenić stron, które stwarzały możliwość dość skrupulatnego sprawdzenia, kim jest dany kandydat na europosła i jakie ma poglądy.
49 Ibidem, s. 42.
Luhmann, Die Realität der Massenmedien, Opladen 1996, [za:] M. Graszewicz, Internet
w systemie komunikowania politycznego, [w:] Nowe media i polityka..., s. 49.
51 M. Graszewicz, op. cit., s. 49.
52 H. Jenkins, Kultura...., s. 252, [za:] J. Nowak, op. cit., s. 170.
50 N.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 154
2011-03-14 11:59:31
Rewolucja czy naturalna ewolucja? O roli nowych mediów
155
Obecnie w Polsce, wydaje się, nieobecność w internecie nie wyklucza z obiegu
politycznego. Co więcej, zdarza się, że posiadanie bloga stygmatyzuje — sprawia,
że polityk odbierany jest jako bezideowiec, który swój polityczny żywot zawdzięcza
jedynie specjalistom od PR. Pomimo iż ponad połowa Polaków korzysta z internetu, to nadal tradycyjne media są głównym dostarczycielem informacji o ofercie politycznej. Mówi się, że tylko kwestią czasu jest ich całkowite przeniesienie do sieci,
gdyż większość ludzi właśnie tam — a nie w prasie czy telewizji — będzie szukać
informacji o polityce53. Zatem dopiero w momencie, kiedy się okaże, że niebyt
w internecie oznacza polityczną marginalizację, aktywność w sieci stanie się standardem. Jednak by do tego doszło, to społeczeństwo musi wykorzystać technologię,
nie zaś technologia zmienić społeczeństwo.
Niewielu czołowych (za miernik uważając pełnione funkcje) polityków zdaje się
mieć tego świadomość i już dziś prowadzi bloga. Większość cały czas wykorzystuje
tradycyjne mass media. Wyjątkami są Waldemar Pawlak54, Marek Siwiec55 (w czasie pełnienia funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego), Wojciech
Olejniczak (w momencie pełnienia funkcji przewodniczącego SLD)56 oraz Kazimierz Marcinkiewicz57 (w czasie premierostwa). Oczywiście wielu innych parlamentarzystów pisze weblogi, lecz ich znaczenie ze względu na status autorów jest
znikome, choć zarazem oczywiście istotne z perspektywy demokracji i przyszłości
komunikacji politycznej.
Najbardziej aktywną grupą blogujących polityków są ci, którzy karierę zawdzięczają nie tyle pracy u podstaw — rozumianej jako stwarzanie na blogu miejsca dla
poważnej, merytorycznej debaty politycznej, ile medialnej wyrazistości poglądów.
Dość wymienić Janusza Korwina-Mikkego58, Joannę Senyszyn59, Janusza Palikota60, Wojciecha Wierzejskiego61, Ryszarda Czarneckiego62, Leszka Millera63, Ste53 Zob. W. Smoczyński, Koniec wiadomości, „Polityka” 2009, nr 6 (2691), s. 38–40.
Blog Waldemara Pawlaka, [online] (dostęp: 21 maja 2009) http://waldemarpawlak.blog.
onet.pl/.
55 Zob. Blog Marka Siwca — Wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, [online] (dostęp:
21 maja 2009) http://mareksiwiec.blog.onet.pl/.
56 Zob. Blog Wojciecha Olejniczaka, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://olejniczak.blog.onet.pl/.
57 Zob. Blog z Londynu, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://kmarcinkiewicz.blog.onet.pl/.
58 Zob. Blog Janusza Korwin Mikke, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://korwin-mikke.blog.
onet.pl/.
59 Zob. Blog prof. Joanny Senyszyn, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://senyszyn.blog.onet.pl/.
60 Zob. Poletko pana P. Dziennik Janusza Palikota, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://palikot.
blog.onet.pl/.
61 Zob. Blog Wojciecha Wierzejskiego, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://wierzejski.blog.
onet.pl/.
62 Zob. Blog Ryszarda Czarneckiego, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://ryszardczarnecki.blog.
onet.pl/.
63 Zob. Leszek Miller — oficjalny blog polityczny, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://leszekmiller.blog.onet.pl/.
54 Zob.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 155
2011-03-14 11:59:31
156
Kamil Łyżwa
fana Niesiołowskiego64 oraz Ludwika Dorna65. Liczniki odwiedzin pokazują, że
ich blogi są popularne i żywo komentowane. Należy jednak wyraźnie podkreślić,
że skupiają uwagę z powodu znanej — co znamienne — z tradycyjnych mediów
wyrazistości autorów, nie zaś z powodu merytorycznej wartości.
Tej ostatniej należałoby szukać w drugiej grupie blogów politycznych, czyli na stronach, których autorami są zawodowi publicyści, dziennikarze oraz anonimowi, niezależni obserwatorzy sceny politycznej. Blogowanie polityczne w Polsce rozpoczęli
felietoniści — Maciej Rybiński66 z „Rzeczpospolitej” oraz Leopold Unger67 z „Gazety
Wyborczej”. Pierwszym periodykiem, który na oficjalnej stronie WWW zamieścił dział
z blogami swoich dziennikarzy, był „Newsweek Polska”68. Zaraz potem zrobiła to „Polityka”69. Obecnie każda większa redakcja ma na swoim portalu taki dział.
Portalem, który agreguje największą liczbę blogów politycznych, jest założony
w 2006 roku przez Igora Jankego „Salon24 — Niezależne Forum Publicystów”70.
W „Salonie” publikują zarówno dziennikarze, politycy, naukowcy, pisarze, jak i osoby
niepełniące funkcji publicznych. Jest na nim także kilka zbiorowych blogów redakcji,
na przykład „Krytyki Politycznej” i „Rzeczpospolitej”.
Najbardziej znanymi amatorami publicystyki politycznej w polskiej blogosferze
są: Kataryna71, Azrael72, Galba73, Adam Haribu74 oraz Walpurg75. Kopie ich blogów
dostępne są także w „Salonie24”. Weblogi te można uznać za doskonały przykład tego,
że anonimowe osoby, niezwiązane z żadną redakcją czy ugrupowaniem politycznym,
mogą się liczyć w poważnej debacie. Znaczeniem nie ustępują blogom polityków i zawodowych publicystów. O randze takich amatorów w dyskursie politycznym może
świadczyć fakt, że w momencie, kiedy anonimowe fora internatowe i większość amatorskich blogów aż kipi od szykan i obelg, to właśnie treść jednego z wpisów na blogu
bądź co bądź także anonimowej Kataryny była przedmiotem ostrzeżeń syna jednego
z ministrów skierowania do sądu sprawy o pomówienie76.
64 Zob. Bloog Stefana Niesiołowskiego, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://niesiolowski.bloog.pl/.
65 Zob.
Ludwika Dorna blog powyborczy, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://dorn.blog.onet.pl/.
Rybinskiblog, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://rybinski.blog.pl.
67 Zob. Leopold Unger dla Gazety, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://unger.blox.pl.
68 Zob. http://www.newsweek.pl/blogi/, [online] (dostęp: 25 maja 2009).
69 Zob. http://www.polityka.pl/Blogi-i-blogerzy/Menu20,952,25/, [online] (dostęp: 25 maja 2009).
70 Zob. Salon24 — Niezależne forum publicystów, [online] (dostęp: 25 maja 2009) http://www.
salon24.pl/.
71 Zob. Kataryna, http://kataryna.blox.pl, [online] (dostęp: 25 maja 2009) oraz http://kataryna.
salon24.pl, [online] (dostęp: 25 maja 2009).
72 Zob. Azrael — zwykłe pisanie, http://azraelk.wordpress.com, [online] (dostęp: 25 maja 2009) oraz
Azrael — po stronie prawdy, http://azraelkubacki.blog.onet.pl/, [online] (dostęp: 25 maja 2009).
73 Zob. Prawy prosty, http://galba.net.pl, [online] (dostęp: 25 maja 2009).
74 Zob. Adam Haribu blog — uzupełnienie wiadomości z „niezależnych” mediów, http://haribu.blog.
onet.plonline, [online] (dostęp: 25 maja 2009).
75 Zob. Blog Walpurga, http://walpurg.blog.onet.pl, [online] (dostęp: 25 maja 2009).
76 Zob. Kataryna, Minister Czuma straszy sądem, kataryna, 2009, http://kataryna.blox.pl/2009/05/
Minister-Czuma-straszy-sadem.html, [online] (dostęp: 25 maja 2009).
66 Zob.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 156
2011-03-14 11:59:31
Rewolucja czy naturalna ewolucja? O roli nowych mediów
157
Patrząc na zjawisko amatorskich blogów obywatelskich, można powiedzieć, że
strony tego rodzaju, abstrahując od ich merytorycznej wartości, pełnią — jakże pożądaną w systemie demokratycznym — funkcję kontrolną wobec władzy politycznej.
Co ważne, blogi takie jak „Piąta władza”77 kontrolują „czwartą władzę”, czyli media.
Oznacza to, że potencjał demokratyczny weblogów nie jest jedynie wymysłem entuzjastów nowych technologii, lecz ideą nawet nie tyle możliwą do zrealizowania, ile
już realizowaną.
Po co blogi politykom?
Najprościej definiowana polityka to działalność mająca na celu zdobycie i utrzymanie
władzy. W systemie demokratycznym jedynym sposobem jej uzyskania jest wygrana
w wyborach, czyli zaskarbienie sobie głosów jak największej liczby obywateli. Szerokie
dotarcie do potencjalnych wyborców zapewniają w głównej mierze media masowe. Gwarantem poparcia zaś jest taka postawa polityka, a ściślej taka prezentacja tej postawy, by
wydała się jak największej części społeczeństwa godna osoby, na którą chcą oddać głos.
Można uznać zatem, że wszystkie publiczne działania, jakie przedsiębierze człowiek występujący w roli polityka, mają na celu zdobycie, a następnie utrzymanie władzy.
Tak rozumiana polityka każe spojrzeć na polityków jak na aktorów społecznych,
o których pisał Erving Goffman w klasycznym już dziele Człowiek w teatrze życia
codziennego78. Amerykanin wykorzystał w nim teorię interakcjonizmu symbolicznego, by na jej podstawie zbudować dramaturgiczną koncepcję życia społecznego,
której założenia można — oczywiście rzecz upraszczając — zreferować w następujący sposób:
jednostka wkraczając w krąg bezpośredniej obecności innych jednostek, ma wiele powodów, aby podjąć
próbę kontroli wrażenia, jakie robi na innych79.
Goffman owe prezentacje siebie, czy innymi słowy: zarządzanie wrażeniem
na swój temat, nazywa „występami”. Tym mianem — na co zwraca uwagę Michał
Wanke — można z całą pewnością określić także prowadzenie bloga czy uczestnictwo w portalu społecznościowym80. Na „występy” składają się cztery elementy:
— F a s a d a — którą według Goffmana jest:
ta część występu jednostki, która funkcjonuje niezmiennie przez cały czas jej trwania, dostarczając obserwatorom definicji sytuacji. Fasadą są więc sztandarowe środki wyrazu, które jednostka stosuje celowo lub mimowolnie podczas występu81.
77 Zob.
Piąta Władza, http://www.5wladza.blogspot.com/, [online] (dostęp: 5 kwietnia 2009).
E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, Warszawa 2008.
79 Ibidem, s. 31–44.
80 Zob. M. Wanke, The presentation of self on the everyday blog, Opole 2006, s. 87–93 (nie­
publikowana praca magisterska).
81 E. Goffman, op. cit., s. 52–53.
78 Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 157
2011-03-14 11:59:31
158
Kamil Łyżwa
Można wyróżnić jej dwa główne elementy — „dekorację” oraz „osobistą fasadę”.
W odniesieniu do bloga za „dekorację” można oczywiście uznać wszystkie elementy
poza treścią wpisów. Layout, adres, nazwę, linki w blogrollu czy jego temat.
W ramach „fasady osobistej” wyróżnić można „powierzchowność” (appearance)
oraz „sposób bycia” (manner). Pierwsza jest w dużej mierze zbieżna z omawianą „dekoracją”, informuje czytelników bloga o statusie społecznym autora. „Sposób bycia”
z kolei informuje, jaką rolę właściciel bloga zamierza odegrać w interakcji na linii
bloger–czytelnik.
— I d e a l i z a c j a — takim mianem Goffman określa retusz swojego wizerunku.
Uważa on — podobnie jak psychologowie społeczni82 — że w ludzkiej naturze leży
przedstawianie siebie w „lepszym świetle”.
— D r a m a t y z a c j a d z i a ł a l n o ś c i — polega ona na tym, że jednostka, grając
daną rolę, stara się za wszelką cenę udowodnić, że robi to tak, jak powinna. Podkreśla
wszystkie, nawet te najmniej znaczące, zachowania, które mogą wywrzeć na obserwatorze wrażenie, że rola jest dobrze grana.
— Kontrola ekspresji — aktor społeczny podczas występu jest nieustannie obserwowany przez partnera interakcji. Widz skrupulatnie rejestruje dużą część jego
działań (oczywiście nie wszystkie, bo jest to poza możliwościami percepcji człowieka), przypisując im znaczenia. W głównej mierze zwraca uwagę na zachowania
podświadome. W takiej sytuacji aktor musi bacznie kontrolować swoją ekspresję
podczas występu.
Z całą pewnością blogowanie klasy politycznej może przypominać Goffmanowskie występy. Jednakże politycy są dość specyficzną grupą aktorów. Cel ich działań
nie jest ukryty, lecz wręcz przeciwnie — jawny i powszechnie znany. Polityk przede
wszystkim chce zyskać aprobatę obywateli. Według Goffmana publika obserwująca aktora społecznego jest podejrzliwa, stara się go zdemaskować, znaleźć fałszywe
akordy w jego występie. W komunikacji face-to-face partner interakcji traktuje zachowania, których jednostka nie może kontrolować, jako miernik prawdziwości jej
prezentacji siebie. W komunikowaniu politycznym partnerami interakcji są obywatele, dla których politycy nie są jednak bezpośrednio dostępni. Pośrednikami są media masowe, które niejako w interesie społeczeństwa starają się bacznie przyglądać
aktorom politycznym. W tym układzie blog wydaje się idealnym miejscem do w pełni kontrolowanego transportu swojego wizerunku do wyborców. Oczywiście potencjalnie idealnym, gdyż internet w Polsce — jak już zostało wspomniane — nie odgrywa tak wielkiej roli, jak na przykład telewizja.
Rzecz jasna politycy mogą w różnoraki sposób prezentować siebie wyborcom. Czy
to jako kontrowersyjni demaskatorzy potknięć opozycji, czy to jako zaangażowani
mężowie stanu lub fachowcy proponujący konkretne rozwiązania problemów. Niewykluczone, że rzeczywiście danemu politykowi zależy na szeroko pojmowanemu
82 Zob. R. Cialdini, D. Kenrick, S. Neuberg, Psychologia społeczna, Gdańsk 2002, s. 215.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 158
2011-03-14 11:59:31
Rewolucja czy naturalna ewolucja? O roli nowych mediów
159
dobru obywateli. Lecz rozstrzygnięcie faktu, kto kryje się za kreowanym wizerunkiem, nie jest istotą niniejszego artykułu. Można jedynie mieć nadzieję, że jeśli polityk faktycznie nie jest tak świetlaną postacią, na jaką się kreuje, prędzej czy później
zostanie zdemaskowany. Abstrahując od powyższego, należałoby się jednak nieco
bliżej przyjrzeć środkom, jakich blogujący politycy używają do prezentacji siebie.
Marek Jeziński wymienia siedem funkcji blogów polityków83. Nie jest zaskoczeniem, że za funkcję prymarną została uznana funkcja autokreacyjna. Wszelkie publiczne działania polityków bowiem mają charakter autokreacyjny. Już sam fakt prowadzenia webloga wskazuje na wysokie kompetencje własne jako użytkownika internetowej
sieci, z drugiej zaś na dbanie o nowe formy kontaktu z wyborcami. Redagowanie bloga
jest także — mówiąc metaforycznie — „zbiciem z wirtualnych desek” sceny, na której
politycy mogą bezpośrednio przed wyborcami grać swój spektakl.
Pozostałych sześć funkcji można rozpatrywać w kategoriach środków wyrazu,
które aktor społeczny (w tym wypadku polityczny) stosuje podczas „występów”, by
osiągnąć obrany cel. Można w nich odnaleźć i idealizację, i dramatyzację działalności, i kontrolowanie ekspresji.
Blog ma charakter osobisty, więc siłą rzeczy teksty na nim umieszczane mają
charakter ekspresywno-emotywnym. Tak konstruowane wpisy mają — według Jezińskiego — mobilizować do działania manifestowanego w późniejszym poparciu
określonej opcji politycznej lub niechęci do opcji stygmatyzowanej, a także kreować
poczucie wspólnoty84.
Dbanie o formę bloga to realizacja funkcji estetycznej. Jednak można zauważyć,
że niewielu polityków inwestuje w weblogi z profesjonalnym layoutem czy unikatowym adresem. Większość korzysta z ogranych szablonów wyglądających nierzadko
bardzo amatorsko. Ponadto najczęściej blogi polityków publikowane są na najpopularniejszym serwisie blogowym — blog.onet.pl, co sprawia, że stają się one bardziej
elementem rozrywki aniżeli miejscem merytorycznej debaty. Choć akurat wybór
najpopularniejszego portalu nie jest niczym zaskakującym, gdyż blog, który ma być
uzupełnieniem tradycyjnej masowej komunikacji politycznej, musi także gromadzić
duże audytorium, o które na onet.pl jest łatwiej niż gdziekolwiek indziej.
Co więcej, nierzadko notki są pisane niechlujnie — choć oczywiście niedbałość
językowa także może być uważana za świadomy wybór pewnej estetyki. Prowadzący
bloga politycy starają się nie pisać na nim przemówień, lecz krótkie notki, operując
przy tym prostym językiem.
Blogi polityków — jak zauważa Jeziński — zawierają, oprócz treści pozytywnych,
także te o charakterze negatywnym85. Odnoszą się one zazwyczaj do opozycji lub
środowisk, do których polityk ma awersję. Piotr Sztompka nazywa je „negatywnymi
83 M. Jeziński, Funkcje blogów politycznych, [w:] Nowe media i polityka..., s. 176–190.
Ibidem, s. 184.
85 Ibidem, s. 187.
84 Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 159
2011-03-14 11:59:31
160
Kamil Łyżwa
grupami odniesienia”86. Zatem kiedy bloger pisze o politycznych oponentach, można
uznać, że działa socjologiczne prawo Simmla-Cosera, według którego zewnętrzny
konflikt zwiększa integrację wewnętrzną grupy czy społeczności. Negatywna grupa odniesienia to taka, która stwarza jakieś wyobrażone zagrożenie; powoduje, że
we własnej grupie odczuwa się silniejszą solidarność, lojalność i zaufanie oraz bardziej się angażuje w jej działania (funkcja intergracyjno-ekskluzywna).
Natomiast funkcja impresywno-agitacyjna wyraża się w fakcie, że blog polityka to
rzecz jasna nie obiektywne informowanie o rzeczywistości, lecz takie jej komentowanie, by narzucić czytelnikowi korzystną interpretację. Jeśli już pojawiają się na blogu
polityka jakieś fakty — są zazwyczaj punktem wyjścia do szerszego komentarza.
Polityk, owszem, informuje, ale w głównej mierze o swoim poglądzie na dane
zagadnienia (funkcja informacyjna). Co oczywiście jest zrozumiałe, gdyż w tradycyjnie ujmowanym komunikowaniu politycznym ma w znaczący sposób ograniczoną sposobność ku temu.
Wreszcie blog jako forma dość swobodnego i nieformalnego kontaktu z wyborcami pełni funkcję fatyczną. Czytelnik dzięki blogowi może mieć poczucie, że dany
polityk jest jego znajomym, gdyż opowiada o intymnych szczegółach swego życia.
Co więcej, czytelnik ma możliwość zamienienia z nim kilku zdań w komentarzach.
Należy także zauważyć, że wytworzenie poprzez prezentację siebie na blogu poczucia
jakiejś bliskości również może być celowym zabiegiem.
Natomiast Goffmanowska fasada osobista polityka na weblogu oczywiście różni
się od fasady osobistej przeciętnego internauty na tego typu stronach, gdyż najczęściej ten drugi jest społecznie anonimowy — szerzej nieznany i/lub ukryty pod pseudonimem. Polityk jako osoba publiczna na bloga przenosi w całości fasadę osobistą
z niewirtualnego świata. Polityk nie musi pisać, kim jest, bo czytelnik zazwyczaj to
wie. Nie może być zatem także mowy o fałszowaniu tożsamości.
Weblog może jednak stanowić próbę zmiany Goffmanowskiej powierzchowności, którą czytelnik-wyborca zna głównie z tradycyjnych mediów masowych i którą
w istocie rzeczy jest właśnie bycie danym politykiem. Status społeczny polityka
obliguje do pewnego typu zachowań w sytuacjach publicznych. Blog zaś pozwala
zerwać ze sztywną rolą osoby publicznej, a co za tym idzie, także z właściwym jej
sposobem bycia. Blogujący polityk zmuszony jest do zmiany postawy „niedostępnego pana w krawacie” na otwartego na dialog człowieka, który nieustannie jest
blisko swoich wyborców.
Podsumowując, należałoby wrócić do często zadawanego pytania, czy blogi polityków to czysta propaganda, czy może prezentacja swoich — tak zwanych „prawdziwych” — poglądów. Na gruncie komunikacji społecznej czy nawet politologii
ustalenie tego, jak prezentowana tożsamość ma się do jakiegoś prawdziwego „ja”, jest
zasadniczo nieistotne, gdyż — jak pisze Michał Wanke:
86 P. Sztompka, Socjologia. Analiza społeczeństwa, Kraków 2002, s. 216.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 160
2011-03-14 11:59:31
Rewolucja czy naturalna ewolucja? O roli nowych mediów
161
w toku interakcji, czy to fałszywej do szpiku kości, czy też wzorowo prawdziwej powstaje prezentacja
pewnej tożsamości i tylko i wyłącznie ona ma znaczenie dla społeczeństwa. To prezentacja, nie agent,
wchodzi w interakcję. To na podstawie przedstawienia, a nie rdzenia tożsamości partnerzy interakcyjni
działają na siebie i względem siebie87.
Podobnie widzi to sam Goffman:
„Ja” przedstawiane na scenie jest swego rodzaju obrazem własnej osoby, na ogół pochlebnym, który
jednostka grająca określoną postać stara się skutecznie wywołać u innych. Chociaż ten obraz dotyczy
jednostki, a określone „ja” jej właśnie jest przypisane, to samo „ja” kształtuje nie jednostka, do której
owo „ja” przynależy, lecz cała sceneria tej działalności, ponieważ „ja” tworzy się dzięki temu, że świadkowie czynią jednostkę przedmiotem interpretacji. Właściwie wystawiona i odegrana scena powoduje,
że publiczność przypisuje jakieś „ja” przedstawionej postaci, ale to przypisanie jest r e z u l t a t e m zaprezentowanej sceny, a nie jej p r z y c z y n ą 88.
A revolution or a natural evolution?
On the role of new media in political communication
Summary
In the classical model of political communication information flows from the political system via the
mass media to society. Feedback substantially can be expressed in participation in elections. Internet
seems to be a medium that can significantly stimulate the systemic passive citizens; and for politicians
can be an opportunity to be decoupled from the information hegemony of the „old” media. This article
attempts to answer the question of how the observed changes are a natural evolution of society towards
the civil society, as far as the revolution resulting from the somewhat unique nature of Web 2.0.
87 M. Wanke, Człowiek na blogu życia codziennego — konstruowanie tożsamości on-line, [w:]
Abstrakty wystąpień na konferencji „Społeczne aspekty internetu 2006”, 2006, s. 86–87, [online] (dostęp:
21 maja 2009) http://sai.spik.swps.edu.pl/pliki/SAI06_abstrakty.pdf.
88 E. Goffman, op. cit., s. 277.
Dziennikarstwo i Media: Przestrzenie komunikowania, 2010
© for this edition by CNS
BOOOK_dziennikarstwo_i_media.indb 161
2011-03-14 11:59:31